1 września 1980

sometimes you gotta run before you can walk

115 komentarzy:

  1. — Mam ochotę na wiśnie – Taehyung pociągnął nosem z grymasem na ustach, oblizał wargi, czując na końcu języka smak wspomnianych owoców, był on jednak zbyt lekki, aby go usatysfakcjonować. U boku alfy dało się usłyszeć przeciągły jęk jego przyjaciela, protestujący zachciance młodszego.
    — Zjadłeś przed chwilą dwie gałki wiśniowych lodów! Nie mamy czasu, chcę wieczorem wyjść, a mamy dużo zadane! – Jimin był jakimś ewenementem, osobą, która lubiła imprezować najbardziej, a mimo wszystko jego oceny pozostawały w idealnym stanie, stawiając omegę na czele klasy. W odróżnieniu od Taehyunga, który był ostatni.
    — Po prostu mam ochotę… – mina mu zrzedła, wyglądając na urażonego. Jakby mógł kontrolować co ma ochotę zjeść a czego nie.
    — Dziwny ostatnio jesteś, wiśnie to, wiśnie tamto, nawet pomalowałeś włosy na czerwono! A ten jeden raz, gdy Jeon…
    — Kto? – Taehyung zmarszczył brwi, nie kojarząc w ogóle nazwiska. Jimin spojrzał z niesmakiem na przyjaciela.
    — Jungkook, ten najmądrzejszy, ominął jedną klasę…. zabrał mój spot… – omega mruknęła bardziej do siebie. – Chciał ci pomóc z nauką, a ty nawet go nie zauważyłeś, bo nagle gdy podszedł zachciało ci się wiśni i byś się zesrał jakbyś ich nie zjadł… – jednak Taehyung patrzył na niego tępo, a wtedy Jimin wiedział, że dalsza rozmowa nie ma najmniejszego sensu. – Po prostu się nie spóźnij, tam gdzie zawsze, pora ta sama – starszy pokręcił głową. Na pożegnanie pocałował Taehyunga w policzek, co było tak naturalne jak oddychanie, następnie rozeszli się w swoje strony.
    Taehyung pociągnął nosem po raz kolejny, czując słaby zapach wiśni. Przeszedł go lekki dreszcz z niewiadomego powodu, gdyż nie było śladu najmniejszego powiewu wiatru.
    — Mam ochotę na wiśnie – powtórzył do siebie, wydymając wargi.
    Widząc obcy samochód na podjeździe, zdziwił się. Nie często mieli gości. Próbował sobie przypomnieć, czy jego mama coś wspominała, ale nie mógł nic przywołać. Miał nadzieję, że to nie było nic, co powstrzymałoby go w drodze prosto do swojego pokoju. Otworzył delikatnie drzwi, jednak nie na oścież, przez szparkę zerknął do środka, a widząc, 3 pary oczu skierowane na niego, wyprostował się, wchodząc tak, aby zachować nonszalancję.
    Ukłonił się na przywitanie, od razu kierując się w stronę schodów, prowadzących do góry, gdzie znajdował się jego pokój.
    — Kim Taehyung! Co ty myślisz, że robisz? Gdzie twoje maniery? – zgubiły się gdzieś po drodze, niestety Taehyung tego nie zauważył i nie zdążył ich podnieść zanim było za późno. Znieruchomiał w półkroku, a następnie odwrócił się ze spiętym wyrazem twarzy. Jego wzrok powędrował do kanapy, zatrzymując się na drobnej sylwetce, która jakby z każdą mijającą sekundą się kurczyła. Taehyung prawie pomyślał, że to urocze, prawie, gdyż nagle zaswędział go nos, podrapał się po nim, jednak dziwne kłucie w nosie nie ustępowało. Aż w końcu przerwał kontakt wzrokowy, patrząc wielkimi oczami na mamę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Zrobiłaś ciasto wiśniowe? – Pani Kim, oparła się jedną ręką o stół w salonie, czując jak jej syn ją osłabiał.
      — Co? Nie… nie, Kim Taehyung… poznaj-
      — Aaaaa! – Taehyung przerwał jej, niczym oświecony, chwycił jabłko z koszyka na środku stołu, podrzucając nim do góry. – No tak, już wiem, o co chodzi. Nie spodziewałem się, że to takie poważne… – zmrużył oczy, stając ze starszym Jeonem w jakiejś bitwie na spojrzenia. Dwie obecne alfy w pomieszczeniu stanęły w niemej rozgrywce, w której nie były potrzebne słowa. Ich instynkty mówiły same za siebie, a nie czując złych intencji ze strony nowego partnera jego mamy, trochę się rozluźnił, tylko trochę. Wciąż patrząc na starszego mężczyznę, uniósł brew, drapiąc się po niej wskazującym palcem, następnie parsknął śmiechem pod nosem. Nieoczekiwanie rzucił jabłkiem w stronę mężczyzny, a gdy ten złapał je z łatwością, dodał ostatnią rzecz. – Lepiej, żeby Pan kochał moją mamę, a nie coś, co przyniesie Panu korzyści z tego związku.
      Taehyung doskonale wiedział, jak zaczęła się ich znajomość, jak ich dwie firmy rozpoczęły współpracę. Firma kosmetyczna jego mamy była mała, dopiero rozwijająca się, i bardzo obiecująca… nie zdziwiłby się, gdyby starszemu Jeonowi chodziło tylko o nią.
      Młoda alfa była bardzo nieufna. Od zawsze był to tylko on i jego mama. Swojego ojca nigdy nawet nie poznał. Nie, on zwyczajnie nie miał ojca. Jakaś napalona alfa wykorzystała jego mamę, gdy ta była podczas rui, jednakże nie mogła dochodzić swoich praw, gdyż zgodnie z obecnymi ustaleniami, to omega była winna, wychodząc z domu bez leków hamujących objawy. Taehyung nienawidził alf, brzydził się nawet sobą, ale to właśnie z tego powodu sypiał tylko z alfami, żeby następnie potraktować ich jak nic niewarte śmieci. I obiecał sobie nigdy nie położyć palca na omedze, wiedząc jak instynkty potrafią zmienić w potwora.
      Nie reagując już na dalsze wołania mamy, ruszył do pokoju, jeszcze na chwilę patrząc w stronę młodego chłopaka. Niezaprezentowany. Może to był moment, w którym wypadałoby się przedstawić lecz znów zaczęło chcieć mu się kichać i… znów miał ochotę na wiśnie. Jego uwagę w końcu przykuła mała kulka futra na jego kolanach.
      — Żeby mi ten drapieżnik nie wystraszył Yeontan – powiedział do nikogo w szczególności, następnie szybko dosięgając drzwi pokoju, w którym się zatrzasnął.
      Od razu rzucił się na łóżko, na którym spał jego pies. Taehyung schował twarz w jego futrze, kręcąc głową, zakopując się w nim jeszcze bardziej. Gdy jednak pupil wydał z siebie zdenerwowane fuknięcie i odsunął się kawałek dalej, aby mój dalej spać, Kim wyciągnął telefon, wybierając numer do Jimina.
      — Hej-
      — Chimin, nie wytrzymam tego na trzeźwo, zaraz u ciebie będę, kupię alkohol, robimy before.
      — Co ty mówi-
      Jednak Taehyung się rozłączył, nie dając przyjacielowi skończyć. Od razu rozebrał się ze szkolnych ciuchów, dziękując, że miał łazienkę w pokoju. Wziął prysznic, przebrał się [https://pm1.narvii.com/7030/4b66ed7e911f110c0251f29677d721401a3a61a0r1-1365-2048v2_hq.jpg], a następnie wyszedł zwinnie przez balkon; sztuka, którą opanował od najmłodszych lat.

      [tak sobie pomyślałam, że teraz większa interakcja taekooka byłaby bez sensu, dlatego pomyślałam, że więcej by pogadali jakby taehyung wrócił z imprezy, akurat język by się mu rozplątał, ale nie na tyle by nie pamiętać o tym rano, a i nie wiem czy pisać heat i ruja, więc help xd]

      Usuń
  2. Od pełnoletności dzielił Taehyunga tylko bądź jeszcze aż rok, ale chłopak wiedział, w jakie miejsca się udać, żeby nie sprawdzali jego wieku, poza tym sposób, w jaki był ubrany dodawał mu dojrzałości. Właśnie dlatego, przychodząc do domu przyjaciela miał ze sobą zakupiony alkohol. Na szczęście rodziców Jimina jeszcze nie było, więc Taehyung się nie krępował; już w progu podniósł w górę butelkę machając nią na boki.
    — Ta-daaa – na koniec pocałował etykietę, wchodząc w głąb pomieszczenia, Od razu skierował się do kuchni, żeby nalać pierwsze szoty.
    — Wódka? Wiśniówka? – Jimin oparł się łokciami o blat, patrząc na trunek jakby go czymś uraził. Taehyung natomiast oblizał z szyjki butelki to, co się po niej polało, na co omega wywaliła język, udając wymioty. Młodszy z nich położył przed Jiminem pełny kieliszek. po czymś szybko wyzerował swój, nie czekając na przyjaciela, a tym bardziej na wzniesienie toastu. Pomlaskał ustami, następnie oblizując wargi. Przyjemne ciepło przeszło przez jego przełyk, zostawiając posmak wiśni, którego tak desperacko pożądał lecz to wciąż nie było w pełni to czego szukał. Dlatego nie odczekując ani chwili dłużej, napełnił ponownie swój kieliszek po brzegi, próbując w końcu się zadowolić, ale nieważne, w jakiej postaci spożywałby wiśnie, ciągle czegoś brakowało.
    — Muszę skończyć jedno zadanie i zacznę się ogarniać – Jimin po jednym kieliszku odepchnął się od blatu, wracając do pokoju. Alfa do jednej ręki wzięła dwa kieliszki, a do drugiej butelkę. Taehyung walnął się na łóżko, nalewając sobie kolejnego szota. Park zmarszczył brwi, patrząc na przyjaciela przez ramię.
    — Hej! Zaraz wszystko wypijesz sam!
    — Nikt ci nie każe siedzieć w książkach!
    — Jungkook-ah tak… – Jimin mruknął bardziej do siebie, obecność młodszego chłopaka w klasie sprawiała, że musiał starać się jeszcze mocniej, aby utrzymać się na czele klasy, a w niektórych przedmiotach i tak młody Jeon był lepszy.
    — Jungkook, hm? – Taehyung położył się na plecach, patrząc zamyślony w sufit, butelka wiśniówki mocno ściśnięta w jego ręce – Nie uwierzysz w to, co ci powiem… – zanim jednak zaczął opowiadać, otworzył szeroko w usta nachylając z góry wódkę. Kim przeliczył się mocno, gdyż zawartość nie tylko trafiła do jego ust, ale na całą twarz i poduszkę.
    — Cholera! – Taehyung zerwał się do siadu. Omega na nagłe zerwanie się przyjaciela spojrzała za siebie, a widząc co zaszło…
    — KIM TAEHYUNG!!!!!!
    ___________________________

    Przed wejściem do klubu Taehyung nachylił się nad Jiminem, gdy ten odchylił przed nim szyję. Alfa bez zastanowienia wodziła nosem po jego szyi, jednocześnie mocno przytulając go do swojego ciała, na koniec zostawiając buziaka na jego ramieniu. Gdy miał pewność, że omega przesiąkła jego zapachem, odsunął się, poruszając sensualnie, ale także dla żartu brwiami, następnie klepnąwszy go w tyłek.
    Taehyung nienawidził swojego rankingu, swojej drugiej płci. Nie wiedział, ile cech odziedziczył po osobie, która zapłodniła jego matkę i nie chciał się dowiedzieć, dlatego aby nie skrzywdzić żadnej omegi, nie wchodził z nimi w relacje. Jimin był wyjątkiem, jego drogim skarbem, jego platoniczną bratnią duszą, jedyną omegą, przy której nie bał się wyluzować. I jedyną omegą, poza swoją mamą, którą przyrzekł chronić swoim życiem. Dlatego zawsze przed wejściem do klubu otaczał Jimina swoim zapachem, aby żadna niechciana alfa nie zbliżała się do jego przyjaciela.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Rzeczy, które dla ciebie robię – Taehyung spojrzał dramatycznie w ciemne niebo, rozciągając potem ręce nad głową. Jimin w zirytowanym geście kliknął językiem o podniebienie. Uderzył młodszego w tors, sprowadzając go do pionu.
      — Też na tym zyskujesz, żadna omega nie zawraca ci dupy…
      — Żadna nie jest tak dobra jak twoja! – Taehyung sięgnął, by złapać przyjaciela za pośladek, ale ten zdążył się odchylić, uderzając alfę po dłoni. Wtedy przeszedł koło nich Yoongi, a jego oczy zetknęły się z tymi Jimina, na co omega spuściła szybko wzrok, czując jak serce boleśnie ściska go w klatce.
      — Hej, Jimbo… – Taehyung zaczął łagodnie, na co starszy szybko pokręcił przecząco głową.
      — Idziemy? – mimo ciężkości w głosie, starał się utrzymać uśmiech na twarzy.
      Jimin wiedział, że Min Yoongi to jego przeznaczony mate, czuł to w każdej części swojego ciała, w kościach, z zapachu, w sercu, w duszy, ale równie dobrze wiedział jak Yoongi gardził męskimi omegami, a kim był Jimin, żeby wprowadzać swoją bratnią duszę w dyskomfort? Postanowił, że danie wolności starszemu alfie będzie mniej bolesne niż bezpośrednie odrzucenie.
      Chłopcy weszli do środka, omijając kolejkę. Daleki kuzyn Taehyunga, Kim Seokjin pracował w klubie jako barman i za jego poleceniem dwójka licealistów była przepuszczana przez bramki bez kontroli.
      Taehyung splótł palce z tymi Jimina, ciągnąc go na parkiet, gdyż wiedział, że taniec pomoże starszemu choć na chwilę zapomnieć o złamanym sercu.

      ___________________________



      W odróżnieniu od wymknięcia się przez balkon Taehyung wrócił do domu przez drzwi, wiedząc, że wszyscy spali. No prawie. Starał się, naprawdę starał się zachowywać cicho. Nie zapalił światła w korytarzu, opierając się na swojej pamięci lecz czego nie przewidział to pudła po wprowadzce pewnych dwóch osób. Kim syknął pod nosem, a wtedy zaalarmowany Yeontan zaskomlał, czując dyskomfort swojego pana
      — Taehyung, Twoja mama i mój tata dawno śpią, bądź ciszej...proszę.
      — Taehyung hyung dla ciebie… – mruknął, chcąc wytworzyć sztuczny autorytet. – A ty dlaczego jeszcze nie śpisz? – jednak młodszy wrócił do swojego pokoju bez słowa. – Wow, ten brak szacunku do starszych – alfa odblokowała telefon, aby poświecić sobie drogę lecz nie na długo, gdyż telefon wypadł mu z ręki, zaskoczony nagłą, ponowną obecnością Jungkooka.
      Gdy ich ręce się zetknęły, Taehyungowi zakręciło się w głowie, a nie wypił dużo, tylko to, co w domu Jimina, a w klubie wszystko wytańczyli. Bliskość prawie nieznajomego chłopaka powinna wzbudzać w nim niechęć, a stało się wręcz przeciwnie, unosił się nad nimi delikatny zapach kwitnących kwiatów wiśni; to było coś znacznie innego, gdyż do tej pory alfa czuła słodki smak i zapach dojrzałych owoców. Nagle zrobił się spragniony, ale myśl o jakimkolwiek napoju nie przeszła mu nawet przez myśl. Taehyung nawet nie zarejestrował słów Jungkooka. Jego zamglony umysł zaczął funkcjonować dopiero, gdy młodszy oddalił się do swojego pokoju.

      Usuń
    2. Kim upuścił tabletki na podłogę, z której zabrał swój telefon, po czym pobiegł za młodym Jeonem.
      — Hej! – w ostatniej chwili włożył nogę między drzwi a framugę, uniemożliwiając ich zamknięcie. Wszedł bez pytania do środka, stając w furii przed chłopakiem, jednak widząc jego wyraz twarzy, jego mina złagodniała, a słowa, które z niego następnie wyszły nie miały tak agresywnego tonu jak pierwotnie zakładał.
      — Pozwól, że teraz ja będę mówił. A co ty o mnie wiesz, że śmiałeś na wstępie mnie umoralniać? Nie wiesz, jaki był mój tata? Słusznie, bo ja nie mam ojca, nigdy nie miałem. Ale mam mamę, o którą się troszczę i wiem ile przeszła i mam takie samo prawo ją bronić, jak ty swojego tatę, gdy stanąłeś w jego obronie. I dla niej postawiłbym się samemu królowi świata – Taehyung uniósł wskazującego palca, kładąc go na klatce piersiowej Jungkooka. Popatrzył mu głęboko w oczy, ale zamiast czegoś w nich szukać, to Jungkook mógł znaleźć w jego spojrzeniu wiele niezidentyfikowanych emocji. Kim westchnął ciężko, jego ręka bezwiednie opadła, a jego cała postawa była jakaś zgarbiona. – Nic o mnie nie wiesz… – szepnął, wychodząc.
      Yeontan od razu pojawił się przy jego nodze, więc schylił się, aby wziąć go na ręce. Taehyung może nie płakał na zewnątrz, ale tego dnia coś w nim pękło i w tym samym czasie jakby zyskał coś nowego.


      Usuń
  3. Gdy Taehyung się obudził, przypomniał sobie wydarzenia z poprzedniej nocy, parsknął nonszalancko pod nosem, zakrywając przedramieniem oczy, natomiast dłonie zacisnął w pięść. Słowa, które wypowiedział do niego wtedy Jungkook denerwowały go za każdym razem mocniej, gdy na nowo odtwarzał je w głowie. A czemu to robił? Bo był pieprzonym masochistą. Nie chciał przyznać się przed samym sobą, że w jakiś stopniu te słowa go poruszyły, że Jeon trafił w dziesiątkę.
    — Mechanizm obronny, moja dupa – alfa zrzuciła z siebie gwałtownie kołdrę, reagując w niewygodnej sytuacji ożywczo, dokładnie tak jak zauważył młodszy chłopak. A uświadamiając to sobie, Taehyung powoli usiadł na skraju łóżka, patrząc tępo w podłogę. Nie wytrzymał jednak długo, wplątał palce we włosy, mierzwiąc je ze złości i wydając z siebie niski, gardłowy odgłos.
    Dlaczego ten typ był pierwszą rzeczą, o której pomyślał po przebudzeniu?
    Młodszy mówił coś o jego ciągłym ignorowaniu, cóż, Taehyung nie do końca rozumiał, gdyż nie mógł ignorować kogoś, o kim wcześniej nie wiedział i wolałby, aby tak pozostało. Jednak na tę myśl, coś jakby kopnęło go w żołądek.
    W ogóle nagle poczuł się źle i gorąco. Ściągnął koszulkę przez głowę, wycierając o nią twarz i chociaż czuł jak spływa po nim pot, materiał pozostawał suchy. Podszedł do okna, aby przewietrzyć pomieszczenie lecz zakręciło mu się w głowie, na szczęście udało mu się złapać o parapet. Szybko otworzył okno, wystawiając głowę na zewnątrz, co nieco mu pomogło. Taehyung był w zbyt dużym szoku, aby racjonalizować, co się z nim działo. W zbyt dużej adrenalinie, aby dochodzić do jakichkolwiek wniosków, wiedział natomiast, że odczuwał ból, ale to wszystko działo się w jego głowie, gdyż jego fizyczności w rzeczywistości nic nie było. Tak jakby dzielił z kimś cierpienie.
    Po chwili objawy ustały, ale uczucie dyskomfortu zostało. Schylił się po butelkę niegazowanej wody, którą trzymał przy łóżku, zerując jej zawartość. Wytarł mokrą brodę tyłem dłoni, oddychając głęboko. Nic nie rozumiał, ale chyba bardziej bał się odpowiedzi. Dlatego spychając na dalszy plan to, co się wydarzyło, zaczął przygotowywać się do szkoły.
    Czego Taehyung nie był świadomy to mały wypadek, który zdarzył się w domu.
    Gdy sytuacja się uspokoiła, strach minął, mama Taehyunga, Kim Hyeri (tak, wymyśliłam imię, żeby było łatwiej), ostrożnie zaprowadziła Jungkooka do kanapy, aby mógł spocząć, gdy ta bandażowała mu dłoń.
    — Pani Kim… Mogę Panią… Cię o coś spytać?
    — Mów mi Hyeri, kochanie – kobieta uśmiechnęła się ciepło, robiąc supełek, aby opatrunek się trzymał.
    — Jak żyć w zgodzie z Taehyungiem? On zawsze jest takim gburem? – na te słowa Hyeri lekko zbladła, nie chciała jednak wyglądać na przygnębioną takim zdaniem o jej synu, z resztą nie była głupia, wiedziała, jakie Taehyung robił wrażenie, niepozytywne. Położyła chorą dłoń Jungkook sobie na kolanach, skupiając się na jego palcach, zamiast na jego twarzy. – Nawet nie próbuje mnie rozumieć. Olewa mnie od zawsze. Zawsze jak próbuje być dla niego miły to mi się obrywa, a jak jestem szczery albo złośliwy to jest jeszcze gorzej, bo mnie nie olewa tylko się wymądrza. Jak do niego dotrzeć? – Pani Kim odchrząknęła niewygodnie, trochę powierciła się w miejscu zanim zaczęła mówić. Było jej wstyd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Nie zawsze taki był. Stał się taki, gdy został zaprezentowany jako alfa… on bardzo się wtedy zmienił, ale nie wydaje mi się, żeby to był wpływ cech alfy. Taehyung on... musisz wiedzieć, że jest powód, dla którego gardzi tą rasą, a to, że sam nią jest, jest dla niego bardzo ciężkie. A jak ktoś nie akceptuje siebie, to jak ma akceptować innych? Nie umiem sobie wyobrazić co czuje i nie wiem jak mu pomóc… co ze mnie za matka? – kobieta zapytała bardziej siebie, żal, który do siebie nosiła był nie do zniesienia, zatrzymała jednak łzy, które groziły spłynięciem z jej oczu. – Nie mogę mówić w jego imieniu jak się czuje, lepiej jeśli usłyszysz to od niego, ale mogę ci trochę opowiedzieć o naszej przeszłości, jeśli zechcesz? Chociaż tyle mogę zrobić, żeby wam pomóc. Ale proszę, nie skreślaj go jeszcze. Co ty na to, żebyśmy spędzili wieczór tylko we dwoje? Jakieś zakupy albo kolacja? – kobieta w końcu podniosła wzrok, patrząc w wielkie, ciekawe i zbyt zranione jak na młody wiek, czekoladowe oczy.
      — Obawiam się, że powinien obejrzeć to lekarz – dodała na koniec, gładząc opuchnięty nadgarstek. – Kochanie, jeśli nie możesz się zwolnić z pracy, ja z nim pojadę, ale nie jestem opiekunem, nie wiem, czy coś mi powiedzą… – Hyeri wydęła usta w grymasie, bardzo podobnie do Taehyunga, gdy był naburmuszony.
      Wtedy na dół zszedł Taehyung, przygotowany do wyjścia, plecak zwisał na jednym ramieniu.
      — Och, Taehyungie, usiądź, zaraz zrobię śniadanie to wszyscy zjemy.
      — Dziękuję, nie jestem głodny – mówiąc to, zabrał jabłko ze stołu, szybko wychodząc z domu, nie patrząc na nikogo. Zapach wiśni był tego dnia wyjątkowo przytłaczający, jakby to była jego wina.
      Tak naprawdę do szkoły było jeszcze dużo czasu, ale czuł, że dusi się we własnym domu i musiał wyjść. Wziął rower i zatrzymał się na moście nad rzeką Han. Położył pojazd na ziemi, a on oparł się łokciami o barierkę. Wyciągnął z kieszeni spodni lizaka, wiśniowego oczywiście, i agresywnie go odpakował, wkładając sobie do ust. Nienawidził tego.

      Usuń
  4. Taehyung był w drodze do szkoły rowerem z Jiminem na jego bagażniku, gdyż wcześniej zadzwonił do niego, gdzie czekał. Omega miała owinięte ręce wokół jego brzucha, natomiast policzkiem przytulała się do pleców przyjaciela.
    — Dlatego ludzie mówią, że ze sobą sypiamy… – Jimin zmarszczył brwi, a chwilę potem na jego buzi pojawił się dokuczliwy uśmieszek.
    — Że w dzień jeżdżę na twoim rowerze, a w nocy ujeżdżam ciebie?
    — Park Jimin! – Taehyung zawołał go skandalicznie, ale starszy tylko się śmiał, jeszcze mocniej przylegając do chłopaka, gdyż taki miał zwyczaj rzucania się całym ciałem na najbliżej stojącą osobę podczas śmiechu.
    — Przeszkadza ci to? – zapytał dużo poważniej, zero śladów po poprzednim dobrym humorze. – To że ciągle jesteśmy razem, że dajemy sobie buziaki, że cuchniemy sobą? Że ludzie gadają?
    — Wiesz, że nie… bardziej chodzi mi o ciebie…
    — Cóż – Jimin odchrząknął, chcąc się pozbyć niewygodnej guli w gardle. – Mój prawdziwy mate mnie nie chce, więc co mnie to obchodzi, co sobie pomyśli? To miłe, że ludzie w ogóle gadają, że ktokolwiek mnie chce, wiesz…
    — Chim… – ale Jimin nie dał mu kontynuować tematu, zaczął opowiadać jaką suką było ostatnie zadanie domowe z fizyki, i zanim Taehyung zdążył zapytać co za zadanie, omega dodała, że odrobiła też za niego.
    Przed szkolną bramą zeskoczyli z pojazdu na dwóch kółkach, alfa lewą ręką trzymała rower pośrodku kierownicy, drugą natomiast schowała w kieszeni mundurowych spodni.
    — I gdy będę pierwszy po testach semestralnych pomaluje włosy na jakiś kolor- – wypowiedź Jimina została przerwana, gdy dotarło do nich głośne-
    — Hyung!
    — Och, Jungkook-ah – starsza omega uśmiechnęła się, subtelnie zerkając kątem oka na przyjaciela, który stał przed młodszym dziwnie marszcząc nos, przymrużył także oczy i uchylił usta jakby miał zaraz kichnąć, jednak dla Jimina powód nie był taki oczywisty, gdyż w powietrzu nie czuł żadnego innego zapachu oprócz swojego, do którego przywykł na tyle, że był dla niego neutralny oraz Taehyunga, który nie wpływał na jego instynkty.
    — Jungkookie – cóż, może Jimin był zbyt otwarty z tym jak luźno zwracał się do Jungkooka, ale takie już było jego usposobienie. – Zmarzniesz w tej cienkiej bluzie, patrz na tego kretyna, już kicha – omega fuknęła, wypuszczając kpiąco powietrze przez nos.
    — Hyung. Twoja mama zrobiła Ci lunchbox na później, żebyś nie był głodny między zajęciami – Taehyung nie mógł się skupić, jego głowa wydawała się lekka, a myśli wirowały wokół dziwnego uczucia, które jeszcze nie przybrało ostatecznej formy, ale jakby zbliżało się nieuchronnie i w ten sposób zwiastowało swoje przyjście. (o kurewka ale jebnęłam zdanie i like it XD)
    Zanim wiedział, co się stało trzymał w ręce pudełko z jedzeniem. Czuł się podobnie jak tego ranka w swoim pokoju, tylko tym razem dziwne mrowienie kumulowało się w konkretnym miejscu na jego dłoni, tym samym, w którym Jungkook miał opatrunek i to nie umknęło uwadze Taehyunga, gdy się oddalał. Jednakże nie chciał myśleć, co to może oznaczać.
    Alfa otrząsnęła się, gdy Jimin szturchnął go za ramię.
    — Dobrze się czujesz? – ale młodszy bezsłownie ruszył z miejsca, aby odstawić rower.
    — Moja mama nie robi lunchboxów – odezwał się w końcu, gdy szli do klasy. – To nie jest tak, że nagle jej się zachciało, ona zwyczajnie nie umie, jest najgorsza w kuchni, dlatego zawsze daje mi pieniądze, żebym coś sobie kupił, a nawet na pudełku nie ma jej zapachu…
    — Co próbujesz powiedzieć? – jednak Jimin przestał słuchać, gdy zobaczył jak Yoongi znika, wchodząc do klasy, dlatego wbrew sobie przyśpieszył kroku, to było naturalne, że chciał być blisko swojego alfy. Lecz stanął w progu, oczy twardo skierowane na sytuację odgrywającą się przed nim, chwilę potem dołączył Taehyung.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Zostaw go – widząc Yoongiego, stającego w obronie młodego Jeona, Jimin czuł dwie rzeczy, że Yoongi jest dobry i staje w obronie słabszych, a to znaczy, że jest opiekuńczy i świetnie zajmowałby się swoją omegą, druga, że tą omegą nie będzie Jimin.
      Koncept prawdziwych mate’ów interesował Jimina odkąd był dzieckiem. Posiadanie prawdziwego mate’a było rzadkie, a nawet magiczne, gdyż nie każdego spotykała taka możliwość. Było to coś cudownego, dwie osoby stworzone dla siebie, uzupełniające się i kochające nawzajem bezwarunkowo, będące ze sobą do końca. Zawsze chciał doświadczyć tej więzi, tego połączenia w szczęściu, w cierpieniu, przyjemności i w bólu, które odczuwał jak swoje własne, bez względu na to jaka dzieliła ich odległość. W głowie miał wiele scenariuszy, czy będzie tym szczęśliwym wybrańcem, jeśli tak, jak będzie wyglądało ich spotkanie, jak rozwinie się ich miłość.
      Nie spodziewał się jednak, że posiadanie prawdziwego mate’a niesie ze sobą takie samo szczęście jak i cierpienie. Jimin marniał. Dlatego zdecydował się nie wchodzić w drogę Yoongiemu, gdyż wiedział, że gdy alfa otwarcie go odrzuci, ból w jego sercu nie tylko zabije jego, ale także Mina. Myślał więc, że to ten sam powód, dla którego Yoongi otwarcie jeszcze do niego nie podszedł i nie odrzucił go jako prawdziwego mate’a. Bo oboje chcieli żyć, zastanawiał się tylko, czy Yoongi miał dla kogo? Dla Jungkooka? Jakie były ich relacje? Ale on był mężczyzną i jeszcze nie zaprezentowanym. Co ten młody w sobie miał? Że dla niego Yoongi był w stanie zrezygnować ze swoich upodobań.
      Kiedy Jungkook odtrącił rękę Hoseoka, Taehyung robił krok w przód, nie wiedział dlaczego, ale czuł dyskomfort młodszego, chciał własnoręcznie odgonić tych, którzy powodowali u niego złość, lecz gdy ruszył w ich stronę, Jimin złapał go za tył marynarki, bezgłośnie ruchami warg pytając co ty robisz?
      Taehyung, siedząc w ławce, podniósł rękę, a gdy nauczycielka dała mu głos, on spojrzał na Taeyonga z wrednym uśmiechem.
      — Taeyong-ssi chciał, aby sprawdziła Pani pracę domową, ale wstydzi się powiedzieć.
      Taehyung zjadł przyrządzony dla niego z troską i starannością domowy posiłek, a było to widać w sposobie przygotowywania i alfa nie umiała nazwać ciepła, które go oblało. Sięgnął po wisienkę, która zdawała się w ostatnim czasie nie odstępować go na krok, co próbowała mu powiedzieć? Taehyung obracał ją w palcach, przypatrując się jej uważnie, aż w końcu do jego myśli zaczęła wdzierać się pewna twarz, pewnego chłopca o pewnych czekoladowych oczach. Młoda alfa pokręciła głową, wrzucając owoc do ust.
      Po zajęciach Taehyung wypatrywał Jungkooka, nieświadomie, ale robił to, nie odjechał ze szkolnego terenu dopóki nie dostrzegł tego, kogo szukał, wciąż nieświadomie oczywiście. Podszedł do niego, jedna ręka na kierownicy roweru, a w drugiej trzymał pusty już lunchbox.
      — Dziękuję – mówiąc to, wprost wepchnął mu pudełko w klatkę piersiową, gdzie młodszy złapał je, a wtedy jego wzrok zatrzymał się na bandażu. Taehyung ułożył usta w grymasie, nie umiejąc skoordynować ciała z podświadomością. Nie zdawał sobie sprawy jak piorunujący był jego wzrok, jakby opatrunek personalnie go uraził. W końcu jednak wyszedł z transu, odjeżdżając na rowerze, zgarniając Jimina przy bramie.
      — Chcesz jechać do salonu gier? – zapytał niecodziennie cichej omegi.
      — Y-y, nie mam siły, zawieziesz mnie prosto do domu, proszę? – wtedy Taehyung odwrócił się na chwilę za siebie, zerkając na słabo wyglądającego Jimina.
      — Jest ktoś u ciebie w domu? Może wezmę cię do siebie jeśli czujesz się źle, albo zostanę u ciebie i-
      — Patrz się przed siebie idioto jak jedziesz! – alfa kliknęła w irytacji językiem o podniebienie, ale zrobiła jak kazał. – Mama powinna być w domu, nie martw się.
      Więc Taehyung odstawił omegę do jej domu, upierając się, że pójdzie z nią aż pod same drzwi, Jimin go wyśmiał, ale nie protestował.
      Z czego sobie nie zdawali sprawy, to że Jimin w głowie poskładał fakty tak, jakby Yoongi bezpośrednio już go odrzucił.

      Usuń
  5. To nie było ładne z jego strony, ale Jimin okłamał Taehyunga. Rodziców Jimina nie było i nie miało być przez jeszcze kilka dni, na szczęście nie zdążył tego powiedzieć Taehyungowi. Nie było w domu nikogo, kto mógłby się nim zająć. Jednak wiedział, że w innym wypadku młodszy za nic w świecie nie zostawiłby go samego, to było słodkie jak Taehyung się troszczył, gdy inni znali go od tej imprezowej, obojętnej, wręcz chłodnej strony. Ale omega nie chciała, aby ktoś był świadkiem jej stanu, nawet drogi dla niej przyjaciel.
    Jimin poluzował krawat z mundurka, po czym ściągnął go przez głowę, rzucając w przypadkowe miejsce na podłodze, odpiął guzik koszuli przy szyi, a potem kolejny w drodze do łazienki, gdzie napuścił wody do wanny, na której brzegu usiadł, wlewając kojące olejki do kąpieli. Otarł tyłem dłoni pot z czoła spowodowany parą unoszącą się z gorącego strumienia.
    Zamyślił się, tak naprawdę nie myśląc o niczym w szczególności, dopiero gdy poczuł coś mokrego na spodniach, zorientował się, że woda sięgała już po krawędzi wanny. Szybko się z niej zsunął, przeklinając pod nosem, gdy zakręcał kran.
    Wtedy wystraszył go dzwonek, zwiastujący czyjeś przyjście. O nie… o nie, o nie, o nie. Nie wiedział, kto to mógł być, zastanawiał się, czy po prostu nie udawać, że nie było go w domu, ale jeśli to Taehyung to nie mógł go zostawić zmartwionego pod drzwiami.
    Spojrzał w lustro nad zalewem, palce u rąk powędrowały do jego napuszonych przez wilgoć w łazience włosów, ale i tak nic z nimi nie zrobił, nie widział sensu.
    Uchylił delikatnie drzwi, najpierw zaglądając przez małą szparkę, kto za nimi był, a widząc osobę Min Yoongiego ręka zsunęła mu się z klamki, przez co drzwi otworzyły się na oścież, powodując, że zapach alfy wypełnił zmysły Jimina, który musiał złapać się framugi, aby nie upaść.
    Co on tutaj robił? W końcu przyszedł zadać ich relacji ostateczny cios? To był koniec? A może przyszedł zawalczyć i spróbować? Może była nadzieja, że ich życie nie skończy się już teraz, a przynajmniej Jimina, gdyż to on miał złamane serce, Yoongi wyglądał na kompletnie nie poruszonego, jakby stan omegi nawet go nie musnął, jego wewnętrznej alfy. To już samo w sobie było alarmujące. Ale skoro się pojawił u jego drzwi, to z jakiego innego powodu jak to nie, że denerwowało go łączenie bólu z Jiminem i być może przyszedł kazać mu przestać być chorym? Park miał przeprosiny na końcu języka, gdy starszy chłopak się w końcu odezwał.
    — Zgubiłeś to w szkole, Jeon dał mi Twój adres – jak ogłupiony wziął od niego podręcznik. Mimo słabego stanu, zaciskał mocno palce na książce, wpatrując się z niedowierzaniem w Mina. Nic nie mówiąc.
    — Nie ma za co – wciąż się nie odezwał. Czuł natomiast z jaką coraz większą trudnością idzie mu oddychanie.
    — Widzę, że masz ciężki dzień. Jakbyś chciał wieczorem wyjść na wino to dawaj znać – ciężki dzień? wino wieczorem? Czy Jimin był dla niego jakimś żartem? Czy on nie czuł jak omega przed nim się rozpada. Wtedy gdy starszy uczeń postanowił odejść, Park nie wytrzymał. Rzucił ostatkami sił książką w alfę, zaskakując siebie samego i swojego prawdziwego mate'a. Łzy spływały po jego policzkach i chociaż czuł, że w każdej chwili może stracić przytomność, że każde głośno wypowiedziane słowo będzie jak sztylet przechodzący przez jego gardło, nie mógł trzymać tego w sobie.
    — Czy ty udajesz? Bawi cię to? Przychodzisz tu, mówisz takie rzeczy, gdy… gdy coś takiego się dzieje i wyglądasz jakby w ogóle to na ciebie nie wpływało, czy ty nie wiesz?! – Jimin nagle przykucnął, łapiąc się za włosy. – A co jeśli się pomyliłem? Może to wcale tak nie jest jak myślałem, może… może nie miałem racji – Jimin ciągle w siedzącej pozycji sięgnął po klamę, zatrzasnął drzwi, a wtedy zaczął się krztusić, gdyż chciał płakać, ale jak miał to robić, gdy nie mógł złapać oddechu.
    Taehyung czuł się nieswojo, miał przeczucie, złe, które nie pozwalało mu się uspokoić. Stał przed drzwiami do domu, ale myślami nadal był w progu mieszkania Parków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Hyung! – odwrócił głowę do już znajomego wołania, do którego coraz bardziej się przyzwyczajał. – Hyung… Chcesz iść do salonu gier? – chciał, jeszcze do niedawna chciał, to byłby świetny pomysł, gdyby nie jego zamglony umysł, pozostawiony przy kimś innym. – Ewentualnie możemy pograć w Overwatcha w domu jakbyś chciał...znaczy no nie musisz...nie musimy...możemy posiedzieć z Lokim i Tanem i zobaczyć czy się polubią...możemy robić cokolwiek...znaczy cokolwiek na co masz ochotę. Spędźmy trochę czasu razem, hyung – wzrok Taehyung powędrował do chorej ręki młodszego. Nie zastanawiając się dużo, złapał go za nią, ściskając trochę mocniej niż się to robi w powitalnym geście, a kiedy Jungkook wydał z siebie cichy odgłos, już ignorując to, że sam poczuł dyskomfort w tym samym miejscu, uśmiechnął się uszczypliwe, puszczając jego dłoń.
      — Chyba nie dasz rady zagrać – złapał za klamkę od drzwi z zamiarem ich otworzenia, gdy dostał połączenie. Widząc, że było od Jimina odebrał pośpiesznie, ale po drugiej stronie była cisza, a chwilę potem odgłos jakby ktoś się dusił. Taehyung sam poczuł jak uchodzi z niego powietrze. Nie mógł pozwolić, aby jego jedynemu przyjacielowi stała się krzywda. A mógł temu zapobiec. Powinien z nim zostać, mimo protestów. A odszedł. Tak jak facet, który go stworzył.
      Nie myśląc, chwycił Jungkooka za przedramię, ciągnąc za sobą w stronę garażu, gdzie zatrzymał ich przy swoim rowerze.
      — Wskakuj! – rozkazał, nie zdając sobie sprawy, że używa swojego przywódczego tonu alfy. – Od razu ruszył, znając drogę na pamięć, że nie pomyliłby się nawet z zamkniętymi oczami. Przyspieszając, sięgnął do tyłu, aby złapać Jeona za rękę, owijając ją wokół swojej talii. – Lepiej się trzymaj porządnie, jeśli nie chcesz spaść – cóż, więcej kłopotów nie było mu potrzebnych.
      Na miejscu Taehyung nawet nie myślał, aby odstawić normalnie rower, rzucił go niedbale przed klatką, wbił znajomy kod i przez całą drogę po schodach, które w tym wypadku były szybszym rozwiązaniem niż winda, ciągnął za sobą Jungkooka, jednak nawet wtedy złapał go w miejscu, które miał pewność, że nie będzie go bolało.
      Na szczęście Jimin nie zamknął drzwi na klucz, czy też inne zabezpieczenia. Od razu na wejściu Taehyung zauważył leżącą na podłodze omegę. Bał się najgorszego i chyba tylko adrenalina trzymała go na nogach i dzięki niej pozostawał przy zdrowych zmysłach. Nachylił się nad buzią chłopaka i odetchnął z ulgą, gdy poczuł lekki powiew powietrza, Oddychał. Był natomiast cały mokry. Kim wziął go na ręce, wsuwając jedną rękę pod plecy, a drugą pod kolana.
      — Jungkook – zwrócił się do najmłodszego – znajdź jakąś miskę i ścierkę na zimne okłady, proszę – po czym udał się z Jiminem do jego pokoju, położył go ostrożnie na łóżku, a gdy miał wstać, aby poszukać jakiś lekarstw, omega złapała go za rękaw.
      — Yoongi… – Taehyung uśmiechnął się sympatycznie i smutno jednocześnie. Złapał go za rękę, która go ściskała, aby ją usunąć ze swojej koszuli.
      — Odpoczywaj, Chim, zajmę się tobą – pogłaskał go po policzku, po czym udał się do kuchni, w której zastał Jungkooka. Przygryzł wargę, kontemplując swoją prośbę, ale nie miał zbyt wielu innych opcji.
      — Jungkook… mam prośbę, tylko nie zeświruj… – Taehyung uszczypnął między palcami miejsce między swoimi oczami, ciężko było mu się otworzyć przed innymi, a tym bardziej o coś prosić. – Jestem alfą, a Jimin omegą, a ty jeszcze nie wiadomo – no co ty nie powiesz – znaczy, Jimin nie może zostać w tych ciuchach co teraz, trzeba go przebrać w nowe, świeże, nieprzepocone, ale ja nie mogę tego zrobić jako alfa… a jak ty go przebierzesz to będzie to neutralne, wiem, to głupie, ale proszę… – oczy Taehyunga jeszcze przed nikim nie były takie szczere, obnażone z warstw, które na siebie nałożył.

      Usuń
    2. Kiedy został sam w kuchni, szukał po szafkach leków i kiedy znalazł jakieś przeciwgorączkowe, wziął butelkę wody z blatu. Zanim jednak wszedł do pokoju, zapukał, upewniając się, że już może wejść do środka.
      Uśmiechnął się, widząc Jimina w suchych, świeżych ubraniach, z mokrym okładem na czole. Uklęknął przed łóżkiem na podłodze, lekko podnosząc jego głowę do góry.
      — Hej, masz, wypij to – i gdy zrobił jak go poproszono, jego głowa ponownie opadła lekko na poduszkę.
      — Był tutaj wcześniej – Taehyung zmarszczył brwi, nie wiedząc, co miał na myśli, ale jego dalsze słowa, chociaż złamały mu serce, uświadomiły mu, o kim mówił jego przyjaciel. – Czy istnieje coś takiego jak jednostronny prawdziwy mate? Bo chyba tak, chyba nie mam mate'a, Tae… to nie fair, że on ma mnie – mimo zamkniętych powiek, łza spłynęła w kąciku jego oka, a omega znowu odpłynęła.
      Taehyung westchnął, głos mu zadrżał. Odsunął się od łóżka, siadając bliżej Jungkooka na podłodze, stukając się z nim ramionami. Czuł dopiero jak schodzi z niego adrenalina, jak ręce zaczynają mu się trząść i jak bardzo nie ma siły.
      — Na chwilę – szepnął, kładąc bezwładnie głowę na ramieniu młodszego. Przymknął oczy, czując nagle ulubiony zapach, który dał mu ukojenie, jego ciało zrelaksowało się i czuł, że wszystko będzie dobrze.

      *hihi, koo koo będzie mógł zobaczyć tae tae w innym świetle*

      Usuń
  6. Mimo stresowej sytuacji, on się czuł spokojnie jak nigdy dotąd przy lekkim zapachu kwitnących wiśni, przy chłopcu, który sam kwitł, a wraz z nim ich nadchodząca, rozwijająca się relacja. A to wszystko składało się na to, że w danym momencie żył w zgodzie ze swoim alfą, którym tak gardził. Taehyung nie spał mocno, rejestrował delikatne dotyki, kojący głos, ale jego umysł był jednak zbyt zamglony, aby po przebudzeniu nie skojarzyć tego z przyjemnym snem, o którym zapomina się od razu po otworzeniu oczu. Taehyung lewą ręką oparł się o podłogę, prawą zasłaniając usta podczas ziewania. Zamrugał kilka razy, przyzwyczajając wzrok do jasnego pomieszczenia. Był jeszcze zbyt spowolniony, aby poprawnie ocenić sytuację wokół siebie; gdy jego wzrok zatrzymał się na śpiącej sylwetce Jimina, który miał zmarszczone czoło z bólu, poczuł jak prezencja obok niego się poruszyła. Ale nie zastanawiał się nad tym dużo, nie przypuszczając, że Jungkook wstał po to, aby wyjść z mieszkania.
    Czekając na powrót Jungkooka, żeby mu podziękować, zapytać, czy nie był głodny, albo czy nie chciał już wrócić do domu, na czworakach podszedł do łóżka Jimina. Przykrył go staranniej kołdrą. Ściągnął okład z czoła przyjaciela, po czym przyłożył do niego swój policzek i mógł zaobserwować, że gorączka ustała, ale to nie rozgoniło jego zmartwienia, ponieważ młoda omega była zimna, lodowata, usta sine jakby uchodziło z niej życie. Taehyung spanikował, jego dłonie krążyły wokół ciała Jimina, nie wiedząc co poczynić.
    — Jungkoo- – głos mu się załamał w strachu, potrzebował go, jego alfa potrzebowała go jako ostoi, a on sam, Kim Taehyung, potrzebował kogoś, kto był ocknięty i był w stanie mu pomóc, na przykład wybrać numer na pogotowie, gdyż umysł Taehyunga nie funkcjonował jak należy.
    — Widzę, że Ty też dałeś dzisiaj dupy. Znaczy no, tak naprawdę ja osobiście jestem Ci bardzo wdzięczny za uratowanie tej małej kaczuszki, gdyż czułem dokładnie co się z nim działo, a też cóż czułem o wiele więcej złych rzeczy. Wiem, że musisz być na mnie wściekły, ale obiecuję że wszystko wyjaśnię, nie chciałem go skrzywdzić nie specjalnie. Nie byłem świadom wielu rzeczy. Pozwól mi się nim teraz zająć, jestem mu to winien. Obiecuję że o wszystkim będę Cię informował – Taehyung spojrzał znad Jimina na nową osobę w pomieszczeniu, alfę, oczy Kima na moment mignęły na czerwono, aż zerwał się z podłogi i zanim się zorientował przyciskał Yoongiego do ściany, mocno zaciskając ręce na jego ramionach, i przysięga jak bardzo chciał uderzyć go w twarz, jednak Jimin nigdy by mu tego nie wybaczył. To nie powstrzymało go jednak przed wypuszczeniem swoich dominujących feromonów, stając z drugą alfą w jakiejś niemej walce, żeby postawić na swoim.
    — Nie obchodzi mnie nic co powiesz, nienawidzę cię, nienawidzę alf i ty i ja jesteśmy idealnymi przykładami tego jaki beznadziejny z nas gatunek, ale proszę cię, przestań pieprzyć i zajmij się w końcu swoim matem, połamałbym ci kości za to jak mój przyjaciel cierpi, ale ze złamanymi kończynami mu nie pomożesz – czy ufał Yoongiemu zostawiając go samego z Jiminem? Nie. Ale ufał więzi prawdziwych mate’ów i wiedział jak jego przyjaciel na nią zasługiwał.
    Dlatego patrzył uważnie jak Min podchodził do omegi, uspokoił się trochę widząc, z jaką uwagą traktował Jimina, potrafił w jego zachowaniu i zapachu dostrzec szczere intencje.
    — Lepiej za nim idź, poszedł na bosaka do domu – Taehyung zmarszczył brwi, po czym jego oczy powiększyły się do wielkich rozmiarów, jego ciało samo zareagowało, jakby nie miał władzy nad swoimi ruchami. Taehyung zawsze pilnował się, z tego powodu był wycofany i odbierany za chłodnego, gdyż każdy gest był przemyślany, aby instynkty nie przyćmiły jego myślenia jako Kim Taehyung lecz teraz bez wątpienia kierował instynktem i czuł, że robi dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kim był niespokojny, miał nadzieję dogonić Jungkooka w drodze do domu, właściwie to nie miał pewności, że tam go zastanie, a jednak jaka część jego dokładnie wiedziała, gdzie go szukać.
      Po raz kolejny rzucił niedbale rowerem, wpadając do domu jak porażony. Wtedy od razu podążając za nikłym, ale wciąż obecnym zapachem wiśni znalazł się w kuchni i nie wiedząc czemu jednocześnie odetchnął z ulgą widząc obecność Jungkooka, a jednocześnie towarzyszył mu wielki smutek, któremu chciał zaradzić, bo uwierał go w serce. Bezsłownie zaszedł od tyłu przygotowującego jedzenie młodszego chłopaka, złapał go w talii, sadzając na blacie kuchennym. Następnie uklęknął, ściągając z jego stóp przemoczone skarpety, zostawiając je na podłodze.
      — Dlaczego nie poczekałeś? Chora ręka to za mało, chcesz się przeziębić? – już stojąc na przeciwko niego, zapytał z grymasem, tak naprawdę nie oczekując odpowiedzi. Taehyung otworzył szafkę, która znajdowała się nad głową Jungkooka, wyjmując z niej apteczkę.
      — Mama jest w tym beznadziejna, tak jak w gotowaniu, bardzo się stara, ale w ogóle nie ma zdolności w rękach, twój ojciec musi być szalony, poważnie – parsknął, jednak nie był to złośliwe. Ostrożnie zabrał się za zmienianie opatrunku, nie wiedząc skąd się brała wiedza, które miejsce potrzebowało jakiej opieki, gdzie bolało mniej, gdzie bardziej.
      — Przepraszam za dzisiaj, że cię w to wszystko wmieszałem, ale bardzo nam pomogłeś, nie poradziłbym sobie bez ciebie, więc dziękuję – starał się mówić neutralnym tonem, niezdradzającym za wiele emocji. Skupiał się na jego dłoni, unikając wzroku młodszego. Nawet gdy skończył, trzymał go za rękę, gdyż jakaś dziwna siła nie pozwalała mu jej puścić, aż w końcu stwierdził jak dziwnie musiało to wyglądać, więc odchrząknął, kładąc dłoń Jungkooka na jego udzie. Wtedy odważył się podnieść wzrok i jakby zaszumiało mu w głowie, ponownie stał się świadomy zapachu wiśni, czując się jak prawdziwy wariat, ale nie chciał sobie zadawać pytań, gdyż wtedy nie musiał szukać na nie odpowiedzi.
      — Dobra robota, Jungkook – wyszeptał, głaszcząc go po głowie, dwa delikatnie patnięcia.
      Odwrócił się plecami do Jungkooka, ale nie odszedł, tylko delikatnie się schylił.
      — Wskakuj – ponownie tego dnia powiedział, tym razem nie używając władczego tonu alfy, pozostawiając wybór młodszemu.
      Z Jungkookiem na baranach poszedł do salonu, spuszczając młodszego na kanapę. W jej rogu leżał złożony w kostkę koc, nawet się nie zastanowił, od razu po niego sięgając, miękki materiał rozłożył na kolanach Jeona, a sam usiadł w miejscu, w którym wcześniej leżał koc.
      — Zamówmy sobie coś do jedzenia, zasłużyliśmy, lubisz pizzę? Albo wolisz kurczaka? – podniósł wzrok znad telefonu – ej, chyba nie jesteś na diecie? – Taehyung wydął usta w grymasie, przeglądając w aplikacji restauracje serwujące również zdrowe potrawy, jego nadąsana mina pozostawała cały czas na miejscu. Po omacku, wolną ręką sięgnął do stolika kawowego po pilot, który rzucił Jungkookowi na kolana, dając mu niemy znak, aby wybrał coś do oglądania. W końcu młodszy chciał wspólnie spędzić czas, a Taehyung zauważył, że nie miał nic przeciwko.
      Jimin natomiast przeżywał katharsis, powoli uwalniał się od cierpienia, nie ustało ono w pełni, ale czuł, że coś składa go kawałek po kawałeczku poprzez przekazywanie swojej energii życiowej. Omega pragnęła znaleźć się jak najbliżej źródła swojego ratunku, które wydawało się być nareszcie namacalne, już nie było tylko abstrakcją, tworem jego wyobraźni. Naprawdę przy nim było duszą i ciałem.
      Przebudził się na moment, jednak jego wizja była zamazana, widział zarys osoby, czuł jej ciepło, ale był jeszcze zbyt słaby, aby dokładnie zrozumieć sytuację. W powietrzu unosił się świeży zapach poranku, nie za mroźny, ale wciąż taki który powodował gęsią skórkę, taki który dostarczał potrzebnego tlenu, gdy w pomieszczeniu robiło się zbyt dusząco. Jimin w końcu mógł oddychać.
      — Yoongi – szepnął, aby chwilę potem ponownie stracić przytomność.

      Usuń
  7. Zrób to. Podaj tamto. Taehyung przewrócił oczami. Jak na kogoś, kto jeszcze nie znał swojej rangi Jungkook był bardzo śmiały, dyktując alfie co miał robić. Albo to właśnie dlatego że instynkty alfy przeważały nad jego uległą stroną omegi. Taehyung nie zastanawiał się, dlaczego myśl, że Jungkook mógłby zostać zaprezentowany jako alfa, nie leżała w nim dobrze. Dlaczego czuł się prawie dumny, mogąc spełniać zachcianki młodszego. Jakby w ten sposób dogadzał swojemu mate’owi.
    Taehyung złożył ich zamówienia, to Jeona o połowę większe. Taehyung tylko spojrzał na niego znad telefonu, ukrywając za urządzeniem rozśmieszony uśmiech, szepcząc pod nosem…
    — Ktoś tu jest w fazie dorastania – nie dbając o to, czy młodszy usłyszał jego komentarz odnośnie wzmożonego apetytu.
    — Hyung, usiądź koło mnie – Taehyung ponownie spojrzał na chłopaka, tym razem z wyraźnie uniesioną brwią do góry. Przeniósł wzrok na swoje kolana, następnie wróciwszy spojrzeniem do Jungkooka. W końcu bezsłownie zmienił swoje położenie, przybliżając się do młodszego wystarczająco, aby zmieścić się pod wspólnym kocem; co było całkowitym absurdem, ponieważ na fotelu obok leżał drugi, złożony, proszący się o użycie. Nie wiedział dlaczego tak ciężko było mu odmawiać tym czekoladowym oczom.
    Przecież gdyby zobaczyły to osoby ze szkoły straciłby wizerunek, nad którym tak pracował. No dobra, nie pracował nad nim w ogóle. To jak go postrzegali inni było nieplanowane i wywiązało się samo, a to jak odpowiadał mu taki rozwój sytuacji to inna bajka. Miał spokój i nie musiał martwić się, że jego alfa przypadkiem zrobi komuś krzywdę.
    Gdy poszedł odebrać jedzenie, dziwnie szybko chciał wrócić do pozostawionego na kanapie ciepła, które nie brało się z nagrzanego ciągłym siedzeniem miejsca.
    — O NIE. Ten burger jest tak duży, że nie będę już miał miejsca na fryteczki… – młody chłopak był w komiczny sposób uroczy, i starszy nie wiedział, czy dobrze się stało, że ten obraz został wyryty w jego pamięci.
    Taehyung od razu otworzył puszkę coli cherry, wypijając jednym łykiem większość jej zawartości.
    Zanim się obejrzał oblizywał palce po skończonym posiłku, kątem oka zerkając na męczącego się Jungkooka. Dopił swój gazowany napój do końca, nie powstrzymując się przed głośnym beknięciem. Zgiął w ręce puszkę, wrzucając ją do pustego pudełka, w którym wcześniej znajdował się burger.
    — No i zmarnują się fryteczki, a nie mówiłem? – Taehyung westchnął ciężko, tak samo jak ciężko się czuł po obiedzie, jednak bez pytania wciąż sięgnął po niezjedzony przysmak, wciskając go w siebie, żeby się nie zmarnował, gdyż grymas Jungkooka na tą myśl był denerwujący. Tak.
    — Dziękuje, za opatrunek i za wszystko. Nie przepraszaj mnie, to nie Twoja wina – Taehyung zakrztusił się, na szczęście śliną. Całe szczęście Jungkook wybrał sobie moment, w którym skończył jeść. Poklepał się pięścią po klatce piersiowej, po czym przeszklonymi oczami spojrzał na chłopaka. Stało się coś dziwnego, coś najdziwniejszego. Po buziaku w policzek Taehyung poczuł się najbardziej jak do tej pory napełniony wiśniami, jeszcze daleko było do pełnej satysfakcji lecz nigdy wcześniej nie był tak blisko jej osiągnięcia. I Taehyung prawie pomyślał, prawie pomyślał, co to znaczy.
    Ale wtedy stan Jungkooka się pogorszył, a jego uwaga skupiła się na zdrowiu chłopaka.
    — Jungkook? Co ci jest? Nie mdlej jeszcze ty dzisiaj! – Taehyung spanikował już przewrażliwiony dzisiejszymi wydarzeniami. Położył dłonie na ramionach młodszego i nachylił głowę, aby uważnie przyjrzeć się jego twarzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — To nic...to pewnie przez zbliżającą się przemianę – Taehyung zamrugał kilkakrotnie. Gdy słowa Jungkooka zaczęły mieć sens w jego słowie, uspokoił się, a wtedy zauważył jak blisko znajdowały się ich twarze, wyprostował się szybko, kładąc głowę na oparciu kanapy. – Musze się tylko na chwilę położyć – alfa wydała z siebie mhm z zamkniętymi ustami, myśląc, że może Jungkook pójdzie do swojego pokoju lecz ten chyba bardzo do siebie wziął ideę spędzenia wspólnego czasu ze starszym, gdyż nagle jego głowa znalazła się na jego udach, a zazwyczaj skamieniała twarz alfy nabrała odcienia podobnego do koloru jego włosów. Taehyung patrzył tępo w czuprynę włosów młodszego chłopaka oraz na wystający czubek jego nosa, nie widział jednak w tej pozycji wyrazu jego twarzy. Alfa niewygodnie poruszyła się w miejscu, nieprzyzwyczajona, że ktoś oprócz Jimina z taką łatwością naruszał jego przestrzeń osobistą. Taehyung, aby pozostać wiernym swoim zasadom lekko uniósł kolano, jakby chcąc je wbić w bok głowy młodszego, aby spłoszyć potencjalną omegę, ale ta nawet nie drgnęła. A Taehyung wciąż udawał, że robił, co w jego mocy, aby się jej pozbyć, wiercąc się, kiedy w rzeczywistości był bardzo ostrożny, aby faktycznie nie potrząsnąć Jungkookiem zbyt mocno.
      — Your boyfriend’s wet dream. Czyj chłopak ma o Tobie erotyczne sny, hyung? Nie rozumiem – wtedy jego kolano mimowolnie podskoczyło do góry w nerwowym tiku, zwalając na podłogę Jungkooka. Starszy spojrzał skandalicznie na młodszego, nie wiedząc, czy ten robił sobie z niego żarty. Zastanawiająco jego wzrok miał w sobie niewiarygodną niewinność, a to sprawiło, że w brzuchu Taehyunga coś się zadziało. Szybko wstał z kanapy, rozglądając się po domu.
      — Chciałeś sprawić, czy Yeontan i sierściuch się dogadają, czemu tego teraz nie sprawdzimy? – szybko zmienił temat, wołając psa, który przybiegł do niego w podskokach. Pupil oparł się przednimi łapami o nogę Taehyunga, małym języczkiem sięgając do palców u jego dłoni, czując na nim woń burgera.
      Kiedy Jungkook przyprowadził swojego kota, chłopcy usiedli naprzeciwko siebie na podłodze, Taehyung miał wyprostowane nogi, opierając ręce za plecami. Yeontan siedział przed nim. Loki naprzeciwko Yeontan. I… nic.
      — Hm, co teraz? – Taehyung uniósł brew, przekładając wzrok ze zwierząt na drugiego chłopaka.
      Wtedy dostał wiadomość. Sięgnął po telefon, czytając jej zawartość ze znudzonym wyrazem twarzy. Och, no tak. Jego randka. Jak mu było? Aha, Seojoon. Chłopak przyjaciółki kuzynki Jimina. Alfa, jakiej Taehyung się brzydził. Kuzynka Jimina zwierzała mu się, że jej przyjaciółka nie widziała tego jak jej alfa notorycznie ją zdradzał. Jimin, wiedząc, że Taehyung lubił się z takimi na swój sposób rozprawiać, poprosił go o przysługę. Tak oto pewnego razu w klubie plan ruszył w życie. Taehyung zdobył zainteresowanie drugiej alfy, dając przedsmaczek tego, co tamten wierzył, że mogą zrobić na następnym spotkaniu. Tym, które miało odbywać się właśnie teraz. Taehyung starał się nie zaśmiać, czytając desperackie wiadomości od Seojoona z zapytaniem, kiedy się pojawi z dołączonymi sugestywnymi zdjęciami. W tym samym czasie, na numer otrzymany od kuzynki Jimina, Taehyung wysłał wiadomość do zdradzanej dziewczyny z adresem hotelu i numerem pokoju, dołączając screeny wiadomości od Seojoona, nie pomijając jednoznacznych zdjęć. Następnie zablokował i usunął numer alfy. Odłożył telefon na bok, wracając do spraw ważniejszych.
      — Hau – powiedział do Lokiego, tonem nudnym, jednostajnym, neutralnym, pozbawionym jakichkolwiek emocji, co tylko dodało komiczności jego zachowaniu.

      Usuń
    2. Jimin nie spał dobrze, towarzyszył mu ból. Na pewno odczuwał działanie silnego leku, ale proces składania go z powrotem w jeden kawałek był tak samo bolesny, jak gdy jego omega była rozrywana na części. Jimin wiercił się we śnie, aż w końcu jego zmysły, wcześniej przysłonięte, teraz odbierały bodźce z zewnątrz, a to sprawiło, że fala rześkiego powietrza wybudziła go ze snu. Park spiął się. Zanim otworzył oczy już wiedział, co go spotka i nie wiedział, czy był gotowy się z tym zmierzyć.
      Jego alfa była przy nim, opiekowała się nim, naznaczyła go swoim zapachem jako że należał do niego, a jednak mimo tego, że to było wszystko o czym zawsze marzył, Jimin cierpiał na myśl o każdej z tych rzeczy, które zrobił Yoongi.
      Jimin uchylił powieki, w pokoju było ciemno, a w jego słabym stanie dużo ciężej było mu przyzwyczaić wzrok do ciemności. Omega połknęła szloch, który prawie wydostał się z jego gardła. Był tak wściekły, że chciał trzymać Yoongiego jak najdalej od siebie, był taki rozgoryczony, nie potrzebował jego współczucia, jego łaski. Ale również zbyt wykończony na jakieś walki, chociaż w głębi ducha domagał się wyjaśnień. I tak samo jak chciał, żeby Min dał mu spokój, tak samo jego omega potrzebowała jego bliskości.
      Ciche łzy spływały po jego policzkach, patrząc na śpiącą twarz alfy.
      — Dlaczego? – Jimin zapytał, głos szorstki od gorączki, gardłowy od odwodnienia.

      Usuń
  8. Czy Jimin był zdziwiony, że Yoongi nie spał, kiedy się do niego odezwał? Nie do końca. Jakaś część jego wiedziała, że alfa usłyszy pytanie. Dlatego je zadał. To jednak nie zminimalizowało paniki w oczach młodszego chłopaka, ponieważ to nie oznaczało, że był przygotowany na konfrontację. Jednak czekał już wystarczająco długo, nie będąc świadomy rzeczy, o których miał prawo wiedzieć, gdyż na szali stało jego życie. Jimin zadrżał pod wpływem dotyku Yoongiego, nawet jeśli nie był to bezpośredni kontakt skóra o skórę, gdyż dzieliła ich od tego chusteczka. Na nic się jednak zdało otarcie jego łez, ponieważ zaraz po tym geście spłynęła kolejna fala kropli z oczu Jimina. Najbardziej nienawidził tego jak jego omega domagała się czułości, pragnęła, aby Yoongi otaczał ją troską w kruchych momentach, jak ten. Tak jakby bez znaczenia było to, że Jimin był zraniony i miał prawo ten jeden raz zachować się samolubnie, nie dopuszczając do siebie swojej alfy, dopóki ta nie powie mu prawdy, na którą zasługiwał. Nie wiedział, czy ból w jego oczach bardziej był zaadresowany do Yoongiego, czy do swojej omegi, która nie pozwalała trzymać mu się na odległość od starszego chłopaka.
    — To trudniejsze niż możesz myśleć .
    — Myślę, że doskonale wiem, co to znaczy trudniejsze, Min Yoongi. Czuje cię, czy ci się to podoba czy nie – odpowiedział prawie natychmiast, zachrypniętym głosem, wycierając nos tyłem dłoni. Jego twardy wzrok ani na chwilę na zadrgał, silnie utrzymując spojrzenie alfy.
    — Wyobraź sobie...że stajesz się omegą w momencie, w którym wszystkie twoje instynkty szaleją i chcą jak najwięcej bliskości. Wyobraź sobie że karmisz wewnętrzną omege regularnie, dajesz jej przejąć kontrolę, nie słuchasz w ogóle rozsądku. Ona przejmuje twoje ciało i umysł wraz z alfa która pobudza twoja omege. Jesteś wypełniony tym wszystkim, poddajesz się temu całkowicie, aż w końcu zostaje ci to zabrane. Twoja wewnętrzna omega zostaje zraniona, brutalnie, gwałtownie i bez zapowiedzi. Jest raniona do tego stopnia, że czujesz i widzisz ja cała poturbowana. W końcu gdy otrzymuje ostateczny cios, widzisz jak znikna. Jak odchodzi w ciemność, jak opuszcza całe twoje ciało. Czujesz się lżejszy, ale nie w tym dobrym znaczeniu. Jestem pusty, całkowicie pusty. Nawet nie wiesz czy dalej jesteś omega. Kwestionujesz dosłownie wszystko. Z początku wpadasz w panikę, że twój wewnętrzny instynkt zniknął. Robisz wszystko żeby go odzyskać. Jestes gotowy rozdrapać własna klatkę piersiowa by tylko zrozumieć czemu jest pusta. Jednak po tygodniach rozpaczy godzisz się z tym że ona już nie wróci, że nigdy nie będziesz szczęśliwy, że nigdy już nie będziesz czuł emocji innych od gniewu czy smutku. Godzisz się z tym i zaczynasz “nowe” życie. Życie w którym nie uśmiechasz się często, życie w którym trzymasz się tylko bliskich ci osób, zycie gdzie prawie nikt nie wie że nie czujesz zapachów w grupach. Tak, nie czujesz poszczególnych alf czy omeg jeśli w pomieszczeniu jest ktoś poza tobą i dana osoba. Nie czujesz instynktów. Nie czujesz, że w twoim otoczeniu jest twój mate. Nie czujesz niczego poza pustka, bólem i poczuciem niesprawiedliwości. Wyobrażasz to sobie? Wyobrażasz sobie stracić swoją wewnętrzna omege i nie czuc nic? Bo to właśnie stało się z moja wewnętrzna alfa. Straciłem ją na wiele miesięcy, a nawet na lata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Czy ty sobie, nie wiem, żartujesz ze mnie, Min Yoongi? – Jimin patrzył na niego wielkimi oczami z otwartą buzią, skulił się bardziej w sobie, przyciskając kolana do klatki piersiowej. – Wyobrazić sobie, poważnie? Słuchaj, Min Yoongi. Nic nie muszę sobie wyobrażać, bo zdaj sobie sprawę z tego, że doskonale wiem, co to za uczucie. Stać się omegą, mieć marzenia o swojej alfie, potrzebować jej bliskości, dać się pochłonąć temu uczuciu i robić wszystko, aby je osiągnąć. I znaleźć w końcu osobę, która ma mi to zapewnić. A potem mi to zabrać zanim ogóle mam szansę doświadczyć jak to jest być blisko osoby dla mnie stworzonej, wiesz czemu? Bo, cytując ciebie, moja omega została zraniona, brutalnie, gwałtownie i bez zapowiedzi. Nie każ mi sobie wyobrażać nadchodzącej ciemności i tego jak odchodzi ode mnie omega, ponieważ zapewniam cię, że nadal dokładnie pamiętam, co się ze mną działo kilka minut temu. I wiesz co jeszcze? Nadal nie czuje, żebym wrócił do siebie. Więc nie każ mi sobie wyobrażać czegoś, co nadal czuje na własnej skórze – Jimin mówił bez przerwy, na koniec złapał raptowanie oddech, czując jak się zapowietrza. Schował twarz w dłoniach, kontynuując, mimo że jego głos brzmiał niewyraźnie, stłumiony swoją pozycją. – Tak bardzo, bardzo mi przykro co ci się przydarzyło. Jeszcze bardziej mi przykro, kiedy czuję to jak cierpisz. Moja omega tak bardzo chce ci ulżyć. To co nas spotkało jest takie niesprawiedliwe, Yoongi, tak mi przykro, naprawdę mi przykro, ale.. nie każ mi sobie wyobrażać bólu i ciemności, które nadal czuję. To jest za dużo – Jimin cały się trząsł. Krztusił się swoimi cichymi łkaniami.
      — To dlatego nie wiedziałem, że jesteśmy połączeni. Nie miałem pojęcia. Dopiero, gdy stanąłem z Tobą w cztery oczy, byłem w stanie poczuć Twój zapach, inaczej to nie było w ogóle możliwe. Twój zapach...on obudził ją z powrotem. Nie lubię mówić, że coś jest przeznaczeniem, to brzmi patetycznie i tandetnie, ale widocznie tak miało być. Nie mogę Ci zapewnić, że od razu będę idealną alfą. Tak na pewno nie będzie, ale jeśli nadal będziesz chciał dać mi szansę to naprawić, to postaram się być lepszy – Jimin jęknął mimowolnie, bolało go ciało, bolało go, że los nie był dla nich łaskawy, bolało go jak został zraniony i bolało go zranienie Yoongiego. Wszystko go w tej chwili bolało. Ale najbardziej bolało go, że chciał być pociechą dla skrzywdzonego Yoongiego, jednocześnie chcąc trzymać go na odległość, tak jak on trzymał go do tej pory. Świadomie czy też nie. Ludzie w cierpieniu nie zachowują się racjonalnie.
      — Ale ja cię czułem – szepnął zepsutym głosem. – Dlaczego cię czułem? Czułem ciebie Min Yoongi, twoją alfę. Nie rozumiem dlaczego cię czułem? Skoro straciłeś alfę to jak byłem w stanie? – powtarzał pytania jak aż się ze sobą zlewały. Jimin był wystraszony zasypem niezrozumiałych informacji. – Ty miałeś nie znosić męskich omeg, a ja miałem nie wchodzić ci w drogę, moja omega nie miała się czuć odrzucona przez prawdziwego mate’a, a ja miałem do końca życia wyobrażać sobie moment, w którym zmienisz zdanie i mnie zechcesz. Nie wiem, czy mi ulżyło, że jest inaczej i wcale mnie nie znosisz, czy mi gorzej, bo musiałem prawie umrzeć, żebyś mnie zauważył – strach był teraz główną emocją, jaką towarzyszyła młodej omedze, a instynkt kłócił się z umysłem, który kazał mu uciekać od domniemanego zagrożenia. Jimin potrzebował oddychać, ale czuł, że nie może zrobić tego w swoim pokoju w obecności alfy, która wywołała w nim skrajne emocje, ale co gorsza, nie czuł także, że będzie w stanie złapać oddechu będąc daleko od Yoongiego.

      Usuń
    2. Wystraszony podniósł się z łóżka lecz nogi nie były w stanie utrzymać jego ciężaru, a od gwałtownego ruchu zakręciło mu się w głowie. Z hukiem upadł kolanami na podłogę, bez wątpienia siniacząc je sobie. Jimin, spróbował stłumić krzyk z bólu, ale w konsekwencji, nie chcąc uzewnętrznić głośno swojego cierpienia, ciche łzy spłynęły po raz etny po jego policzkach.
      — Dlaczego twoja alfa przestała działać, Yoongi? – czuł, że miał prawo zapytać, nawet jeśli nie otrzyma oczekiwanej odpowiedzi. Ale czuł, że może przekroczyć granicę, gdyż to nie był prywatny problem tylko Yoongiego, ale Jimina też skoro bezpośrednio miał wpływ i na jego życie. Omega zacisnęła palce na materiałowych spodniach na wysokości ud, tworząc z dłoni małe piąstki.

      Usuń
    3. — Wow, normalnie jakbym widział nasze pierwsze interakcje w szkole – Taehyung by się zaśmiał na trafione porównanie, które naprawdę brzmiało zabawnie, gdyby nie fakt, że nie miał pojęcia, o jakich interakcjach mówił młodszy.
      — To my mieliśmy jakieś interakcje? – Taehyung był świadomy, że ktoś taki jak Jeon Jungkook był w jego klasie, głównie za sprawą Jimina, który narzekał, że młodszy stanowił dla niego największą konkurencję w nauce, jednak wydawało mu się, że ani on, ani Jungkook nigdy wcześniej nie stanęli sobie nawet na drodze i to będąc w jednym pomieszczeniu. Pokręcił głową, gdyż nic nie przychodziło mu do głowy. Jedyne ostatnie wspomnienia z zajęć miał takie, że bardzo chciało mu się wiśni, bardziej niż jak znajdował się gdzieś indziej i denerwowało go, kiedy ktoś próbował do niego podejść, jego apetyt się zwiększał, a on nie miał czasu z nikim rozmawiać, bo CHCIAŁO MU SIĘ WIŚNI. Więc nie oglądał się za nikim, chcąc szybko skonsumować pragnienie.
      — Hm, co teraz?
      — Nic nie możemy zrobić, nie chcą się zabić, mają do siebie ambiwalentny stosunek, więc możemy ich zostawić razem i zobaczymy czy się dogadają – Taehyung przytaknął, zajmując się w czasie oczekiwania własnymi sprawami na telefonie.
      — Z kim tam flirtujesz? To ten chłopak z Twojego opisu, który się budzi przez Ciebie mokry? – wbrew swojej poprzedniej reakcji, teraz nie mógł nie parsknąć, gdyż Jungkook nigdy nie był bliżej prawdy.
      — To nie są sprawy dla niezaprezentowanych dzieciaków, porozmawiamy o tym jak dorośniesz – puścił mu oczko, skupiając się ponownie na zwierzętach. – Hau – powiedział w stronę Lokiego, chcąc wydobyć z niego jakąkolwiek reakcję.
      — Miau? – Taehyung nie mógł się nie uśmiechnąć, jednak nie trwało to długo, gdyż za moment towarzyszyło mu skonfundowanie. Ledwo co dostrzegł zabawę ich pupili, gdy nagle poczuł mokrą ciecz na swoim kroczu, wtem twarz młodszego chłopaka okupowała całe pole jego widzenia, natomiast jego nozdrza ogarnął zapach, który od dłuższego czasu powodował u niego zastanawiające zachowania i czuł się, jakby od natężenia wiśni mógł w każdej chwili stracić przytomność i nic innego co się w tym momencie odgrywało przed nim, na nim, nie było istotne, słowa Jungkooka wyciszone.
      — Jungkook-ah… – szepnął gardłowo, próbując powstrzymać jego dłonie, ale młodszy był nie do zatrzymania, aż w końcu nadgorliwość chłopaka i próba odsunięcia go od siebie zaowocowały tym, że byli siebie bliżej niż dotychczas. A to tylko zatrzymało ich w miejscu. Do Taehyunga powróciło uczucie sprzed niedawna po pocałunku od Jungkooka. W końcu czuł, że jest w stanie fizycznie chwycić wiśnie. Musiałby tylko się nachylić, złapać go za policzek, schować nos w zagłębieniu jego szyi...
      — Hyung...pachniesz tak pięknie… – alfa niepostrzeżenie zadrżała. Jak… jak niezaprezentowana osoba mogła tak dokładnie poczuć jak on pachnie? To przez bliskość? Przez to, że niedługo zostanie zaprezentowany? Jednak coś podpowiadało Taehyungowi, że to nie to. Nie, nie, Taehyung nie chciał niczego zakładać, z resztą zawsze źle strzelał na testach w szkole. Lecz nic nie usprawiedliwiało uczucia zawodu, gdy po dźwięku przekręcanego kluczyka w drzwiach wejściowych, Jungkook zostawił go z prędkością światła. Jego zmysły wróciły do normy, ale w zamian pojawiło się ukłucie w klatce.

      Usuń
    4. — Mama, Pan Jeon – wciąż nieco oszołomiony wstał, kłaniając się parze. Następnie bez dodania niczego więcej, udał się do swojego pokoju. Zanim jednak wszedł do środka, patrzył intensywnie na drzwi do pokoju Jungkooka, mimowolnie stanął przed nimi, uniósł dłoń, wskazujący palec zgięty pod kątem do zapukania, jednak w ostatniej chwili zrobił krok w tył, wracając do siebie.
      — Seokjin- – Taehyung odezwał się do telefonu.
      — Hyung, Seokjin hyung.
      — Masz numer do tej alfy, co tobą pracuje na barze? – po drugiej stronie telefonu na moment nie było nic słychać, kuzyn Taehyunga z pewnością nie był przekonany, co do intencji młodszego.
      — Może?
      — Hyung.
      — Mam, i co z tego? Dlaczego chcesz jego numer? Zajmij się nauką!
      — Albo dasz mi jego numer albo przyjdę dzisiaj sam po niego do klubu.
      — Taehyung-
      — Słuchaj, ostatnio jak byłem widziałem jak flirtuje przy barze z każdą omegą, a potem przyszła ta jego i dała mu w twarz i fajnie, ale potem widziałem jak płakała na dworze, a więc, Seokjin HYUNG, dasz mi jego numer, proszę? – kolejny moment dłużącej się ciszy.
      — Ugh, OKEJ, ale nie przychodź do klubu!
      — Jeez, deal.
      Taehyung świrował i to pewnie dlatego że dawno z nikim nie spał, na pewno po rozładowaniu frustracji seksualnej przestaną nachodzić go dziwne myśli na temat Jungkooka jako jego... nie, nie.
      Zaraz po skończonej rozmowie usłyszał pukanie do drzwi, otworzył je rozdrażniony, a widząc mamę w progu, która trzymała w obu rękach talerze z ciasteczkami, wziął od niej jeden, dziękując, ta widząc, że jej syn nie jest w dobrym humorze, wiedziała lepiej niż dopytywać go co się wydarzyło. Miała tylko nadzieję, że nie pokłócił się z Jungkookiem.
      Następnie Hyeri podeszła pod drzwi drugiego chłopaka.
      — Jungkookie? Zastanawiałam się, czy nie chciałbyś dzisiaj spędzić ze mną trochę czasu tak jak rozmawialiśmy? I mam ciasteczka! – dodała ochoczo na koniec, jakby to miało przekonać Jungkooka.

      Usuń
  9. Cichy pisk uleciał z ust Jimina, gdy nagle para silnych ramion podniosła go z podłogi. Czuł jak cała osoba Yoongiego drżała, natomiast to nie przeszkodziło alfie zająć się drobniejszym chłopakiem. Mimo swojego roztrzęsienia, Min starał się przełożyć dobre samopoczucie omegi nad swoje własne i Jimin to czuł, prawie dzięki temu się uspokoił. Bliski kontakt ze starszym wcale nie wywołał u niego niechęci, zamiast tego czuł się najbliżej bezpieczeństwa jak do tej pory.
    Ułożeni wygodnie na łóżku, w dość intymnej pozycji, jednak nie na tyle, aby Jimin czuł, że był, w jakiś sposób napastowany przez naruszenie jego przestrzeni osobistej przez, tak naprawdę, obcą alfę, po raz pierwszy świadomie chłonęli swoją bliskość. Jimin jeszcze nie wiedział, czy już z wyboru, czy nadal był to tylko nacisk ze strony nieoczekiwanych zdarzeń. Lubił jednak twierdzić, że Yoongi trzymał go tak czule z powodu nie tylko takiego, że wymagała tego zwykła przyzwoitość, aby utrzymać przywiązaną do niego, wbrew jego woli, omegę przy życiu.
    — Przepraszam, pozwól mi przytulić Cię chociaż na moment – Jimin z zamkniętymi ustami, zaskomlał nietypowo. Na moment, wizja ponownego stracenia Yoongiego fizycznie i psychicznie go bolała. Teraz, gdy już w najmniejszym stopniu doświadczył jego troski, wiedział, że nie przetrwa rozłąki. Nie miał jeszcze jednak odwagi na tym etapie niepewności co dalej z nimi będzie, wygłosić swojego nieskromnego pragnienia na głos. Dlatego nie odniósł się do jego słów.
    — Zacznijmy od początku. Jeszcze raz – Jimin przytaknął, w konsekwencji gładząc policzkiem tors Yoongiego. – Przepraszam, że tak przeze mnie cierpisz. Nigdy świadomie nie doprowadziłbym Cię do takiego stanu. Nie pozwoliłbym na to by Twoja omega umierała, po tym jak ktoś tak sponiewierał moją alfę – Jimin zauważył, że mimo nadchodzącej ciężkiej rozmowy, lubił jak klatka piersiowa alfy unosiła się pod jego ciężarem. Nagle nie bał się zbliżającej się historii. I być może jego spokój spowodował, że nieświadomie wypuścił z siebie kojące feromony, zachęcając tym starszego do mówienia.
    — Czułeś mnie, bo moja alfa nie umarła całkowicie, ona po prostu schowała się w głębi mojej duszy tak głęboko, że dla mnie przestała istnieć, ale Ty jako mój mate, nadal byłeś w stanie ją czuć. Dlatego właśnie ją czułeś, w momencie kiedy ja nie czułem nic – Jimin zamruczał mimowolnie podczas kontaktu palców Yoongiego z jego włosami, miły gest spowodował, że ten zamknął oczy, delektując się niewinną pieszczotą dopóki ona trwała, gdyż nie wiedział, ile zostało mu czasu z Yoongim. Coś jednak mu podpowiadało, że nie miał powodu do obaw. Czuł, że jego nagły spokój był absurdalny w danej sytuacji, że nie potrafił zachować się adekwatnie do trudnego wstępu do opowiadania.
    — Jak miałbym cię nie poczuć Yoongi? Przede mną się twoja alfa nie ukryje, bo jesteśmy sobie pisani – odpowiedział natychmiast, słowa wylały się z niego zanim mózg zdążył je przefiltrować.
    — To prawda, nienawidziłem męskich omeg, ale miałem do nich po prostu uraz – na potwierdzenie jednych z obaw Jimina, spiął się lekko w objęciach alfy, jednak nieznacznie, nie na tyle, aby to mogło zaalarmować drugiego chłopaka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Gdy miałem 16 lat, mieszkałem w Daegu. Nie wiedziałem jeszcze, że będę alfą. Rodzice wykupili mi prywatne lekcje pianina. Mój nauczyciel był bardzo młody, miał 25 lat i prowadził orkiestrę u mnie w szkole. Dlatego zgodził się, po lekcjach uczyć mnie indywidualnie. Od samego początku miał do mnie luźne nastawienie, pozwolił mi mówić do siebie hyung, czasem zostawałem dłużej żeby pomógł mi odrobić lekcje z innych przedmiotów. Rodzice byli zachwyceni, a ja tym bardziej. Od zawsze byłem outsiderem. Nie miałem wielu przyjaciół. Dlatego, gdy ktoś zaczął okazywać mi sympatię, poświęcać uwagę...Zatraciłem się w tym. On był omegą, ale dość nietypową. Bardzo pewną siebie, nie uległą jak inne. Domyśliłem się, że to dlatego, że ja jeszcze nie byłem określony jako alfa, więc nie wiedział jaką postawę przyjąć względem mnie. To on się do mnie zbliżył jako pierwszy. To on jako pierwszy mnie całował i pokazał czego ode mnie chce. To on sprawił, że moja alfa obudziła się przedwcześnie, przez namiętność jaką otaczał mnie na KAŻDYCH zajęciach. Wykorzystywał mnie za każdym razem, dla swojej uciechy. Nie obchodziło go to, że wierzyłem w każde jego słowo, że mu ufałem. Naprawdę byłem przekonany, że mnie kocha, że naprawdę jestem w końcu wystarczająco dobry dla kogoś. To trwało ponad rok. Co tydzień. Zawsze chciał tego samego, zawsze powtarzał to samo. W końcu odszedł z inną alfą. Zostawił mnie i kazał nie przychodzić więcej na zajęcia. Znudziłem mu się, więc rzucił mnie w kąt. Chciałem, żeby cierpiał, sprawa była u dyrektora. Wszystko się wydało, rodzice nie wiedzieli jak zareagować, a po tym wszystkim w czwartki zamiast na lekcję muzyki chodziłem do terapeuty. Nie mogłem zostać w Daegu. Zawaliłem cały rok. Nie mogłem wyjść z domu. Płakałem godzinami, nie jadłem, waga spadła mi wręcz do krytycznego poziomu. Mój terapeuta wyjaśnił mi, że przez traumę, jaką w sobie noszę straciłem swoją alfę i nie jest wiadomym czy kiedykolwiek ją odzyskam. Pozbawił mnie wszystkiego. Dał mi wszystko i zabrał mi wszystko. Przeprowadziłem się do Seulu i zacząłem szkołę od nowa... Dlatego jestem rok od Ciebie starszy...
      — A więc Yoonnie hyung – Jimin szepnął głupkowato. Całą historię marszczył brwi i mrużył oczy, były momenty, w których wszystkie jego mięśnie się napinały albo drżał niekontrolowanie, tylko spokojne głaskanie go po policzku przez Yoongiego hamowało jego nagłe przypływy złości, która stopniowo przeobrażała się w agresję wobec wspomnianego nauczyciela. Zapach Jimina wyostrzył się, wanilia została zdominowana przez kwaśną brzoskwinię, która z każdą chwilą rosła nieprzyjemnie w gardle omegi. Z tego wszystkiego nawet nie zauważył jak mocno zaciska piąstki na materiale górnej garderoby Yoongiego. Reakcja Parka nie była natychmiastowa, młodszy chłopak długo i po cichu przyswajał informacje, pozwalając tym Yoongiemu na kontynuowanie monologu.
      — Dlatego nie mogę sobie wybaczyć...nie mogę sobie darować, że tak się przeze mnie czułeś, jak ja czułem się przez niego latami...Tak strasznie Cię przepraszam…
      — Ciii, ciii – Jimin natychmiast się uaktywnił na dźwięk przeprosin. – Nie, nie, Yoonnie hyung, to-nie-twoja-wina – wydukał z siebie między pochlipowaniami. Zmienił nieco swoją pozycję, siadając bardziej na przeciwko alfy. Owinął ręce wokół jego szyi, następnie chowając twarz w jego ramieniu, aż głośny ryk przejął jego ciało. Wyjąc, mocno przytulał do siebie starszego, aż wyciskając z niego powietrze.
      — Przepraszam, Park Jimin...Nie żartuje wcale, to cała prawda…ja naprawdę muszę się wiele nauczyć i nie zraniłbym Cię świadomie. Przepraszam...tak strasznie mi przykro… – Jimin kręcił przecząco głową, odsunął się delikatnie od Yoongiego, nadal płacząc. I wyglądając brzydko. Wciąż jednak znalazł w sobie siłę, aby złapać go za kołnierz, żeby nim potrząsnąć groźnie i ostrzegawczo, a wyszło jak zwykle, jednak zamiar był taki, aby Min już nigdy więcej się nie obwiniał.
      — Min Yoongi, nie przepraszaj, nie przepraszaj już i nigdy więcej z tego powodu, rozumiesz? – po pytaniu znowu szarpnął go za kołnierz, aby upewnić się, że tamten zrozumiał jego przesłanie.

      Usuń
    2. — Naprawdę chciałeś do końca życia wyobrażać sobie, że zmieniam zdanie i Cię chcę? Uwierz mi, Jimin-ah...zauważyłbym Cię o wiele wcześniej gdyby to było możliwe – omega wydała z siebie jęk jakby coś ją zabolało, jednak nagła niespodzianka w postaci ich splecionych dłoni była jak lekarstwo.
      — Koncept prawdziwych mate’ów był dla mnie jak bajka, coś o czymś lubiłem fantazjować, ale nie wierzyłem, że mnie spotka. Nawet jeśli mnie nie chciałeś, to ja nigdy nie marzyłbym o kimś innym, Yoongi. Myślałem, że robię dobrze, że jestem dobrym mate’em, trzymając się od ciebie z daleka tak jak tego chciałeś, ale teraz wiem, że to był błąd i od początku powinienem o ciebie walczyć, przepraszam, że do ciebie nie przyszedłem, kiedy mnie potrzebowałeś – Jimin znowu zaczął się trząść, kuląc głowę.
      — Skończymy żyć wyobrażeniami. Wiem już, że to Ty na mnie czekałeś, przepraszam że tak długo...No i jak mógłbym Cię nie chcieć? Moja alfa aż podskakuje w miejscu by się o Ciebie zatroszczyć. Proszę nie płacz już, kaczuszko...Nie płacz już przeze mnie, wolę żebyś mnie uderzył niż przeze mnie płakał… – tak jak Jimin mówił, był dobrym mate’em, dlatego przytaknął, powstrzymując płacz i nie na poważnie uderzył go pięścią w tors. Jednak minęło niespełna kilkanaście sekund, kiedy znowu wybuchł, rzucając się swojemu alfie na szyję.
      — Nie wierzę, że spotkało cię coś tak strasznego… mój… mój alfa, ten, kto cię skrzywdził powinien za to zapłacić. Yoonnie hyung, spotkała go zasłużona kara? Nieważne, sam dam mu karę – Jimin bez ostrzeżenia oderwał się, miał w sobie jakąś nowoznalezioną siłę, a zapach, który od niego emanował groził, aby lepiej mu nie przerywać. Wparował prawie całym sobą do szafy na drugim końcu pokoju, zarzucając na siebie kurtkę i czapkę, a gdy był w trakcie zakładania pierwszego buta, zatrzymał się jak zamrożony. Następnie ze spuszczoną głową wracając do łóżka, usiadł na jego brzegu, nie spotykając wzroku Yoongiego.
      — To zły pomysł jechać teraz do Daegu mu nawtykać i zniszczyć życie? Nawet nie wiem, czy jest w Daegu, ani nie znam jego imienia, ani adresu… dlatego Jungkookie jest pierwszy w klasie a nie ja… Ja po prostu tak bardzo chcę mu pokazać, własnymi rękami walnąć go w ten paskudny ryj- – ugryzł się w język, nie chcąc się brzydko wyrażać przy swojej alfie.
      Rozebrany z zwierzchnich ciuchów, ponownie leżał przytulony do Yoongiego. Ujął jego twarz w swoje małe dłonie. Zanim zaczął mówić, przygryzał w zamyśleniu dolną wargę.
      — Dziękuję, że mi powiedziałeś, kiedy to było takie trudne. Wiem, że naciskałem i przepraszam. Od teraz będę chronić ciebie i twoje uczucia, rozumiesz? Nie pozwolę nikomu grać na twoich emocjach. Już rozumiem, już wszystko wiem. Nie musisz od razu mnie koch- lubić. Długo na ciebie czekałem, więc mogę poczekać jeszcze, jeśli pozwolisz mi być u twojego boku Cię chronić, naprawimy twoją alfę, hyungie, z nią czy bez niej jesteś idealny, ale chcę, żebyś w pełni czuł się sobą, Yoongi. Wiem, że jestem tylko omegą, ale oddaj mi twoje uczucia pod opiekę, hm? – mocniej ścisnął dłońmi jego policzki, patrząc intensywnie w oczy Yoongiego. Jimin nigdy wcześniej nie czuł tak ogarniającej go potrzeby do kochania, ochrony tego co jego, do dawania od siebie wszystkiego.

      Usuń
  10. Taehyung, wbrew pozorom, nie przygotowywał się na spotkanie jakoś specjalnie, przebrał się w bardziej wyjściowe ubrania, ale tylko dlatego że nie mógł wejść do baru w mundurku licealnym. Zazwyczaj bardziej się starał. To nie było takie łatwe nakłonić jedną alfę do poddania się drugiej, stąd musiał się wspomagać zachęcającym ubiorem, jednak teraz? Jakby podświadomie starał się, aby mu dzisiaj nie wyszło. Założył czarny golf do czarnych dżinsowych spodni, na wierzch zarzucił czarną skórzaną kurtkę, a na głowę czapkę tego samego koloru co wszystko pozostałe. (https://pbs.twimg.com/media/CvfLVmHVMAAM9eX?format=jpg&name=small)
    — Wychodzę – rzucił przez ramię, gdy zakładał buty przy drzwiach wejściowych. Coś go jednak zatrzymało, gdy złapał za klamkę, a wtedy, kilka sekund później usłyszał…
    — Hyung! – tak, jakby spodziewał się nadejścia Jungkooka i nie chciał przegapić tej okazji. Dlaczego? Może chciał zapytać jak się młodszy czuł, jako że wcześniej uciekł wystraszony. A może chciał, aby go zatrzymał przed wyjściem. I był prawie pewny, że mógł wyczytać w jego oczach błaganie, aby został. Prawie. Gdyż jak zwykle był zbyt wielkim tchórzem, aby jeden raz uznać swoje przypuszczenia za prawdziwe. Widząc przeszklone oczy młodszego, uchylił usta w panice, ale nie wydobył z siebie żadnego dźwięku. Tchórz. Skoro sam nie potrafił się wysłowić, nie mógł wymagać od Jungkooka, aby ten na głos poprosił go, aby nigdzie nie poszedł. Nie bez niego albo nie do kogoś innego, kto nie powinien go mieć w sposób zarezerwowany dla jego mate’a.
    — ...Baw się dobrze, hyung – przez moment w spojrzeniu Taehyunga można było ujrzeć zawód, ale szybko go ukrył za uśmiechem, odzwierciedlającym ten chłopaka przed nim, tak samo nieprawdziwy. Skinął głową na pożegnanie i z ciężkim sercem wyszedł na umówione spotkanie, które wcale nie było takim dobrym pomysłem jak starał sobie to wmówić od rozmowy telefonicznej z Seokjinem.
    Spotkanie z Minho, bo tak miał na imię jego towarzysz, nie odbywało się najciekawiej albo brak zainteresowania odgrywał się tylko w głowie Taehyunga, który popijając piwo z sokiem wiśniowym, potakiwał bezmyślnie głową do wszystkiego tego, co mówił Minho. Zamiast skupiać się na twarzy rozmówcy, jego wzrok powędrował na ścianę ze szkła za głową starszego chłopaka. Młodsza alfa dużo większe zainteresowanie znalazła w niewielkich kroplach deszczu, które osadzały się na szybie. Czy Jungkook z jego mamą wzięli parasolkę? Czy Jungkook przed wyjściem z domu założył kurtkę na bluzę? Pojechali samochodem, czy zmokli, spacerując po dworze? A jeśli spacerują, to czy zdążą dotrzeć do celu zanim prawdziwie się rozpada? Taehyung musiał chyba nieświadomie zmienić pozycję, chcąc lepiej przyjrzeć się widokowi zza okna, gdyż nagle zorientował się, że siedział bliżej Minho, który najprawdopodobniej źle odebrał jego intencje, ponieważ sam zaczął się do niego przybliżać.
    Wtedy stało się coś najmniej spodziewanego. Kim zamrugał kilkakrotnie, a gdy obraz przed jego oczami się nie zmienił, serce zaczęło walić mu w uszach, tłumiąc hałas baru. Jungkook, i jego mama. Hyeri, która mogła przyłapać swojego niepełnoletniego syna na spożywaniu alkoholu w barze z dorosłym alfą. Oraz Jungkook, który mógł źle odczytać zaistniałą sytuację. I chyba wiedział, która z tych opcji przerażała go bardziej.
    Taehyung szturchnął przedramieniem, specjalnie czy też nie, pozostawione do własnej interpretacji, kufel swojego piwa, który wylał się na Minho, ta sytuacja coś mu już przypominała. Młodsza alfa wstała od stolika, gotowa do wyjścia,
    — Pojebało cię? Zostawisz mnie z tym?! – krzyknął chłopak, unosząc do góry ręce z mokrymi rękawami.
    — Albo wyjdę i obędzie się bez krzyków albo powiem na policji, że rozpijasz niepełnoletnich. Jak myślisz, komu uwierzą? – Taehyung zapytał z nienaturalnym spokojem.
    — Ale ty nie- – wtedy czerwonowłosy uśmiechnął się drańsko, a mina Minho zrzedła.
    Niestety, gdy Taehyung wyszedł na dwór, nie było śladu ani po Jungkooku ani jego mamie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Nie nie, Hyeri-sshi to tam, nie tu! – kobieta otworzyła oczy ze zdziwienia na nagłe poruszenie Jungkooka.
      — Jungkookie, to nic, nie szkodzi, spokojnie ją znajdziemy – próbowała uspokoić chłopaka, nie rozumiejąc czemu zły kierunek tak by go pobudził.
      — Uważaj Hyeri-sshi kałuża – z pomocą młodego Jeona udało jej się ominąć zagrożenie, ale nie chciała nic mówić, że było ono spowodowane dziwnym pośpiechem Jungkooka, aby zwrócić.
      — Hej, hej, już dobrze – zatrzymała na chwilę chłopaka w miejscu, kładąc jedną rękę na jego ramieniu, a drugą odgarniając jego grzywkę, mając widok na jego załzawione oczy. Tym razem to ona wzięła Jungkooka pod ramię, subtelnie uwalniając matczyny zapach, często wykorzystywany przez omegi, gdy ich nowonarodzone dziecko płakało, a niezdolne jeszcze do mówienia nie potrafiło przekazać, co mu się działo. Jedną z cech omeg była ich umiejętność do utożsamiania się z emocjami towarzyszącymi innym, dlatego Hyeri doskonale wiedziała, że coś trapi Jungkooka lecz nie chciała go wystraszyć zanim ten się do niej nie otworzy, dlatego starała się mu pomóc po cichu, jak tylko mogła.
      Gdy już oboje siedzieli w ciepłej kawiarni, z napojami między zimnymi palcami, nadszedł moment, na który czekała pani Kim.
      — Hyeri-sshi...mam problem...a że jesteś omegą...to chciałem z tobą porozmawiać…
      — Oczywiście, skarbie, możemy porozmawiać o wszystkim – uśmiechnęła się ciepło, upijając łyk swojej kawy.
      — Ja...coraz częściej nie umiem kontrolować swoich instynktów...mam wrażenie że przemiana jest coraz bliżej...i ja...czuje że mogę nie być alfą...boje się…
      — Och – kobieta przejęła się już na początku jego wypowiedzi. – Kookie…
      — Boje się, ja naprawdę nie chcę być omegą, wiem jak często zdarzają się prześladowania omeg przez alfy...bardzo się tego boje… – przełknęła ślinę, będąc jednym z żywych przykładów, którym się to przydarzyło – w dodatku...wychodzi na to, że mam mate’a...który mnie nie chcę...co ja wtedy zrobię? – mate, Hyeri uniosła brew w niekontrolowanym zaciekawieniu. – Co jeśli moja alfa faktycznie mnie odrzuci i ja sam będę musiał się bronic…? Przecież po przemianie będę słabszy niż jestem teraz...Ja poczułem zapach alfy...mimo że nie jestem przemieniony...w internecie pisali, że może to oznaczać że jesteśmy mate’ami…ale on ewidentnie odrzuca mnie za każdym razem kiedy nasze relacje się polepszą...i jestem kompletnie zmieszany.
      — Jak to cię odrzuca? Poczekaj kochanie, zaraz sobie wszystko poukładamy.
      — Hyeri-sshi przepraszam, że Ci to mówie wszystko, ale nie mam komu się wygadać, a nie chce pokazywać się tacie z tej strony, on myśli że będę silną alfą, a ja czuje się tak bezbronnie...boje się wszystkiego co ma nadejść, boje się że sobie nie poradzę. Przepraszam, nie chciałem się tak rozgadać. Nie mam nikogo, kto by mógł mnie poinstruować, jak sobie z tym radzić...a moja afla-według-google nie potrzebuje mnie chyba tak jak ja jej…
      — Och, Jungkookie – kobieta wyciągnęła ostrożnie dłoń, nie chcąc spłoszyć rozemocjonowanego chłopaka, bardzo delikatnie złapała go za rękę, dając mu pełną kontrolę nad tym, czy ją odtrąci, czy ściśnie mocniej. – Zacznijmy od tego, że twój tata tak bardzo cię kocha, cały czas cię chwali, nie za to, czy wyrośniesz na silną alfę, ale za to jaki jesteś mądry, jak pięknie rysujesz, że mimo tych wszystkich przykrości, nie pozwoliłeś, aby twoje serce stwardniało, spójrz na to, mimo traumy dajesz mi szansę, masz takie dobre serce, Kookie. Twój tata nie kocha cię za to, czy będziesz alfą czy omegą, ale dlatego że jesteś Jeon Jungkook – Hyeri przygryzła wargę, zastanawiając się jak najlepiej dobrać słowa, gdyż miała świadomość jak wielką wagę odegra w życiu młodszego ta rozmowa.

      Usuń
    2. — Strach to coś, czego tylko głupcy nie czują, a ty jesteś bardzo mądry, Jungkook. Masz rację, ten świat jest okropny dla omeg, ale są na nim świetne alfy jak twój tata, albo Taehyungie, chociaż on sam uważa inaczej, ale sam fakt jak od dziecka dba o Jimina, i jestem pewna, że w głębi serca o ciebie też już zaczął, bez względu na to jak udaje, że nic go nie obchodzi. On myśli, że matka jest ślepa, ale ja widzę to jak bardzo stara się nie skrzywdzić żadnej omegi. I to moja wina… moja wina, że nie potrafi ich dopuścić do swojego życia. Posłuchaj tego, Jungkookie. Pewnego dnia zostałam zaskoczona przez heat, w tamtych czasach było jeszcze gorzej, gdyż w prawie wina leżała po mojej stronie, gdyż nie byłam na niego przygotowana i wychodząc z domu nie miałam ze sobą tabletek zmniejszających objawy. Nie myślałam trzeźwo, a alfa, na którą się natknęłam, zwabiona moich zapachem, wykorzystała to i… tak zaszłam w ciążę z Taehyngiem. Wszyscy mówili, że to wina omegi, która sprowokowała alfę. Nigdy nie miałam mate’a. Zostawił mnie po stosunku, zrobił swoje i odszedł. Też nie jestem tym wybrańcem z prawdziwym mate’em, ale nie szkodzi, gdyż mam cudownego syna, a teraz jeszcze cudownego partnera i ciebie. Nie wiem zatem, czy mogę się wypowiadać o mate’ach, ale powiem, ci co wiem, hm? – ścisnęła pocieszająco dłoń chłopaka.
      W czasie, gdy pani Kim opowiadała o swojej przeszłości, Taehyung kręcił się nerwowo po mieście. Aż w końcu zamknął oczy, stojąc na środku chodnika i starał się skupić. Przelotny deszcz łaskotał go w nos. Wziął kilka ciężkich oddechów i pomyślał. Nagłe opętało go dziwne przekonanie, aby szedł za przeczuciem i tym razem się go posłuchał, aż w końcu wszedł do środka pewnej kawiarni. Dzwoneczek na drzwiach zasygnalizował jego przybycie, a on miał wrażenie jakby wtedy wszyscy obecni byli zwróceni w jego stronę, oprócz jednego stolika, który akurat się wyróżniał w jego oczach najbardziej. Odetchnął z ulgą, bez zapowiedzi siadając na wolnym miejscu.
      — Cześć – odchrząknął, unikając wzroku mamy i Jungkooka. Podniósł rękę, wołając kelnerkę, po czym zamówił gorące kakao. Ściągnął z głowy czapkę, kładąc ją na stół. Wtedy zaczął się tłumaczyć, zanim ktoś zdążył go o to poprosić – Wracałem ze spotkania z kolegą i zobaczyłem, że tu jesteście – co było całkowitą bzdurą, bo para siedziała tak, że nie był w stanie zauważyć ich obecności z zewnątrz. – Umm… przeszkadzam? – zapytał niezręcznie, spoglądając spod rozczochranej grzywki na Jungkooka. Hyeri uważnie przyglądała się dwóm chłopcom, coś nie dawało jej spokoju. Ponieważ matka zawsze, zawsze wie.
      — Miałam Jungkookiemu wytłumaczyć koncept mate’ów, chcesz posłuchać? – jej ton bardziej brzmiał, lepiej żebyś to usłyszał, synu, a to jak na dane słowo na chwilę się spiął, nie umknęło uwadze kobiecie i z każdym momentem miała coraz większe, dziwne podejrzenia.

      Usuń
    3. — A więc – upiła kawę dla dramatyzmu – jak wiadomo, dwie kochające się osoby mogą zostać mate’ami, dokonuje się tego przez pewien rytuał, to łączy ich w jedność, a więc czują siebie nawzajem, swoje emocje, odczuwane przyjemności, fizyczny ból, obecność, ich zapachy się łączą, tworząc jeden nowy. Jednak taka więź może zostać zerwana. Czym innym jest koncept prawdziwych mate’ów. Te wszystkie rzeczy, o których wspomniałam wcześniej, prawdziwi mate’owie czują wobec siebie bez rytuału. Czy to nie fascynujące? A więc wyobraźcie sobie, jak ich więź musi się zwiększyć po tym jak się połączą? Różnica jest na pewno taka, że gdy zwyczajni mate’owie muszą znajdować się na pewnej odległości, aby czuć te wszystkie rzeczy, tak prawdziwi mate’owie nie są ograniczeni żadną odległością oraz są ze sobą związani do końca życia, a gdy jedno z nich odrzuci drugie, to tamto umrze, natomiast ta pierwsza osoba, czując ból związany ze śmiercią tej drugiej, nie jest w stanie sama tego przeżyć – zauważyła, że w trakcie jej mówienia, podczas gdy Jungkook był bardziej zaabsorbowany jej opowiadaniem, Taehyung, gdy dostał swoje gorące kakao, wymienił je po cichu z tym Jungkooka, które było już zimne i którego oczywiście było mniej. Hyeri przerwała na chwilę, patrząc na zagadkowe wyrazy twarzy chłopców. Starała się nie być zbyt oczywista w swoich podchodach.
      — Podobno, um… – zahawała się, jednak postanowiła wdrażać ich bardziej, nie dając po sobie poznać, że chciała wyciągnąć od nich jakieś reakcje, które coś by jej zdradziły. – Mówią, że prawdziwi mate’owie są w stanie siebie poczuć nawet przed zaprezentowaniem. Niektórzy naukowcy twierdzą, że jest to możliwe, jeśli niewiele im brakuje do prezentacji, a jeśli jedno z nich jest już zaprezentowane, może przyspieszyć proces tego drugiego, hmmm, ciekawe – Taehyung nawet nie zauważył, kiedy tak mocno zacisnął palce na uchu od kubka, które aż dziwne, że się nie ułamało.
      — Chłopcy? – zawołała zmartwiona, gdy na koniec od żadnego z nich długo nic nie usłyszała.
      Taehyung wstał od stołu, w procesie jego krzesło zaskrzypiało, cofając się do tyłu. Zacisnął dłoń na czapce, po czym szybko zerknął w stronę Jungkooka, następnie na pogodę za oknem i to jak się ściemniło, i znowu na młodszego chłopaka. Położył mu swoją czapkę na kolanach.
      — Mamo, weźcie taksówkę jak będziecie wracać, omegi nie powinny wracać same po ulicach do domu o takiej porze – nawet nie zorientował się, że do nich oboje się tak zwrócił. – Ja… wy sobie jeszcze porozmawiajcie, i tak wpadłem nieproszony, muszę się wyspać do szkoły – i nie czekając na odpowiedź nikogo z nich, wyszedł.
      Mama Taehyunga opadła bezwiednie na oparcie krzesła.
      — Ale jutro jest weekend – zaśmiała się pod nosem, następnie szybko ponownie poważniejąc. – Jungkookie, ten twój… mate? Może on wcale cię nie odrzuca? Może on tak samo jest zagubiony? Nigdy nie czułeś się nawet przez chwilkę z nim bezpiecznie? Może ma swoją przeszłość, która go powstrzymuje? Naprawdę jest taki zły? Jeśli to prawda, że go znalazłeś, to uwierz mi, świat nie przywiązałby ciebie, taki wartościowy skarb, do kogoś złego na całe życie, jest to na pewno cudowna osoba, która wspaniale się o ciebie zatroszczy, tu nie ma przypadków. Musi być powód, dla którego znaleźliście się teraz i na pewno go odnajdziecie, a ty zawsze możesz ze mną porozmawiać, mogę pójść z tobą do lekarza jeśli tak się martwisz o swoją przemianę, tata nawet nie musi wiedzieć – Hyeri nie mogła przestać się zastanawiać, czy jej związek z panem Jeonem miał zbliżyć do siebie tych dwóch chłopców. I jeśli miałaby być szczera, czułaby się najspokojniej na świecie, gdyby to Jungkook okazał się omegą dla jej syna.

      Usuń
  11. — Nie jesteś tylko omegą. Jesteś cudowną istotą, którą chyba los chciał żebym spotkał, żeby moje życie nabrało sensu. Postaram się, zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby być godnym ciebie i twojej miłości. Dziękuję, za twoją wytrwałość i wiarę. Obiecuję zawsze Cię chronić i być twoją bezpieczną przystanią – Jimin zadrżał od samych słów Yoongiego, a co dopiero gdy palce starszego chłopaka wodziły po jego szyi, w miejscu, które wystawione dla alfy było najbardziej wrażliwe, odsłonięte oznaczało wielkie zaufanie, którym omega obdarzała potencjalnego mate’a.
    — Mogę? – tak naprawdę nie wiedział, na co się godził, ale gdy Yoongi był tym, który prosił, Jimin zauważył, że zgodziłby się na wszystko, co chciałaby od niego alfa. Przerażało go jak bardzo był mu oddany, mimo tak krótkiego czasu. Park nabrał gwałtownie powietrza od spodziewanego, ale wciąż zaskakującego kontaktu nosa Yoongiego z zagłębieniem jego szyi, gdzie najpewniej będzie znajdował się znak po ugryzieniu, gdy zdecydują się przeprowadzić rytuał, prowadzący do oficjalnego zmate’owania. Jeśli się zdecydują. Jeśli Yoongi będzie chciał. Kiedyś.
    Jimin musiał zamknąć oczy, a jego kręgosłup nieznacznie wygiął się w łuk, gdy zapach alfy zaczął wypełniać jego nozdrza. Pierwszy raz zapach jego prawdziwego mate’a był dla niego tak namacalny i to sprawiało, że instynkty omegi wariowały, czuł jak odlatuje, gdyż doznawane uczucie nie było podobne do niczego przyziemnego, jednak tak jak zapach mroźnego poranka powodował u niego stan oderwany od rzeczywistości to tak samo był jak kotwica, która dawała mu stabilne podłoże, przytwierdzając go tam, gdzie było jego miejsce. A tym miejscem był bok Yoongiego.
    W pewnym momencie ciężko było powiedzieć, gdzie zaczynał się Jimin, a gdzie kończył Yoongi. Ich zapachy pięknie się ze sobą przeplatały, a to był dopiero początek ich relacji.
    Jimin nie był taki śmiały w pozostawianiu na starszym chłopaku śladu siebie, gdyż jako omega z natury zachowywał się pokornie przy alfie, której jeszcze na tyle dobrze nie znał, ale i tak próbował subtelnie naznaczyć Yoongiego.
    — Yoongi? – szepnął, gdy leżeli do siebie wtuleni. Nie chciał, aby głośny dźwięk ich głosów zbił bańkę spokoju i komfortu, którą wokół siebie zbudowali. Odchylił nieco głowę do tyłu, która uprzednio była zakopana w jego torsie, aby spojrzeć mu w oczy. – Zacznijmy od początku… Wiem, to trochę głupie, ale… – przygryzł wargę w niepewności i spuścił wzrok. Gdy zaczął mówić na głos o swoim pomyśle nagle wydał mu się żałosny i dziecięcy, jednak zmusił się, aby kontynuować. Ponownie złapał wzrok Yoongiego swoim, przybrał niewinny uśmiech, jego łagodna, świeżo kwitnąca brzoskwinia otulona rześkim powietrzem alfy dominowała w pokoju.
    — Cześć – zachichotał, nie umiejąc przybrać powagi albo to obecność Yoongiego niekontrolowanie wprawiała go w stan rozbawienia i lekkości. – Jestem Park Jimin, miło mi Cię poznać – podał mu rękę lecz w leżącej pozycji było to trochę niewygodne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hyeri z błyskiem w oku patrzyła jak Jungkook wybiega za jej synem. Kobieta próbowała wychylić głowę, przekręcić się na siedzeniu, aby ujrzeć dwójkę nastolatków, których życiem miłosnym nagłe była wielce zaciekawiona. Jednak usytuowanie stolika przy którym siedziała, uniemożliwiało jej podglądanie chłopców, na co westchnęła zawiedziona, dopijając do końca kawę. Mimo ujmującej sytuacji, tych małych, słodkich gestów między jej synem a Jungkookiem, których oni sami nawet pewnie nie byli świadomi, nie mogła nic poradzić na to, że się martwiła. Martwiła się, czy Taehyung był gotowy emocjonalnie na zrzucenie na niego tak wielkiej odpowiedzialności, gdy on sam nie był pogodzony z tym jako kto został zaprezentowany, martwiła się o Jungkooka, o jego czyste serce, które na każdym kroku w jego kilkunastoletnim życiu było wystawiane na próbę. Oparła policzek na dłoni u ręki opartej łokciem na stole, wpatrując się na zamienione kubki chłopaków.
      Tymczasem włosy na karku Taehyunga stanęły jeża, gdy poczuł jak pewne palce splatają się z tymi jego, zatrzymując go skutecznie w miejscu.
      — Co- – odkręcił do tyłu górną część swojego ciała, po czym w pełni się odwrócił w stronę Jungkooka, widząc, że to on.
      — Uważaj na siebie, proszę. Wróć do domu, porozmawiamy – Kim zmarszczył brwi, nie lubiąc jak to brzmiało. W ogóle nie przepadając za koncepcją rozmowy po tym, jakie urojenia wywołały w ich głowach słowa jego mamy. Lecz spojrzał w te wielkie i pełne nadziei oczy Jungkooka i nie potrafił mu otwarcie powiedzieć, że nie miał ochoty na żadną rozmowę, a przynajmniej nie na temat tego, jaką alfę poczuł niezaprezentowany Jeon, w razie jakby się okazało, że wcale nie chodziło o niego. Nie, nie.
      Taehyung nie chciał być przywiązany do żadnej omegi. Kto wie, ile złych genów odziedziczył po tym człowieku, i lepiej, aby nigdy się nie dowiedział, a żeby nie musieć się o tym przekonać nie mógł być tak lekkomyślny w swoim zachowaniu, jak na przykład w obecności Jungkooka. Na szczęście Jungkook nie był omegą. Przynajmniej nie był nią jeszcze. A to dawało mu dobry pretekst do pobłażania sobie w kontaktach z młodszym chłopakiem.
      Mając wyćwiczoną indyferentną postawę, przystawił wskazujący palec do czoła Jungkooka, odsuwając go od swojego ucha, po czym spojrzał na niego leniwie, tym samym palcem wskazując na drzwi.
      — Mogę już? – na koniec jednak poczochrał włosy młodszego, następnie wychodząc bez dodania niczego więcej.
      Natychmiast po tym jak wyszedł z kawiarni zdjął kurtkę i naciągnął golf przy szyi, aby łatwiej było mu oddychać. Chociaż nienawidził takiego szczeniackiego zachowania, splunął na ziemię, chcąc pozbyć się cierpkiego smaku wiśni z języka, który powodował na nim mrowienie i podświadomie czuł, że lekarstwo na to zostawił za zamkniętymi drzwiami.
      Hyeri uśmiechnęła się ciepło na widok Jungkooka, jednak nie mogła ukryć chwilowego, ale wciąż intensywnego wpatrywania się w niego jakby chciała wyczytać z niego, co zaszło między nim a Taehyungiem, gdy tego nie widziała. Młody Jeon jednak nie wydawał się w złym humorze, więc nieco się zrelaksowała.
      — Mój mate...On chyba nadal sam się ze sobą kłóci co do tego że jesteśmy...mate’ami. Może masz racje, może on też nie wie co zrobić...ja chyba...zaczyna mi na nim zależeć...nawet bardzo...boje się że nasze relacje mogłyby się pogorszyć. Czułem się bezpiecznie….ach Hyeri-sshi...gdybyś ty wiedziała jak bardzo jestem spokojny kiedy mnie przytula, nigdy czegoś takiego nie czułem...może też dlatego tak bardzo się boje, że już nigdy więcej tego nie doznam, nie chcę stracić tego uczucia. Nie jest zły...dobrze mu z oczu patrzy...ma piękne oczy i jest naprawdę dobry. Zamknięty w sobie, ale dobry. Chciałbym być dla niego oparciem – słowa chłopaka ścisnęły ją za serce, aż zaszkliły jej się oczy na jego niewinne wyznanie. Sama Hyeri nigdy odczuła podobnej więzi, czuła miłość do ojca Jungkooka, tak, ale nic nie było w stanie przebić naturalnego połączenia dwóch złączonych odgórnie mate’ów. Dlatego zazdrościła mu troszkę, ale w zdrowy sposób.

      Usuń
    2. — Jungkookie – wyszeptała, szybko ścierając łzę z policzka, która nie wiadomo kiedy słynęła jej z oka. – Twój mate jest prawdziwym szczęściarzem. Chciałabym takiego dla mojego Tae – wyznanie wypłynęło prosto z jej serca, bez żadnych podtekstów, sygnalizacji w stronę Jungkooka, to był czysty fakt, że kogoś takiego, o takim wnętrzu jak Jungkook widziałaby dla swojego syna, tylko komuś takiemu spokojnie by go powierzyła, wiedząc jak w rzeczywistości ciężki, skryty i emocjonalny jest Taehyung.
      — Naprawdę? Poszłabyś ze mną? – Hyeri bopnęła go w nos, przytakując energicznie.
      — Hyeri-sshi jestem Ci tak bardzo wdzięczny, sam boje się iść do lekarza, ale z tobą na pewno będzie mi łatwiej!
      — Nawet mi nie mów! Skończy się tak, że ty będziesz uspokajać mnie – kobieta uśmiechnęła się, robiąc kalkę uśmiechu młodego Kima.
      — Zamówię nam taksówkę, jedźmy do domu.
      — Ugh, to dobrze – Hyeri przekręciła oczami, gestykulując rękoma. – Teraz jest tyle dziwnych aplikacji, nie ogarniam tego…
      Gdy tylko Taehyung wrócił do domu, od razu znalazł się pod prysznicem w łazience w swoim pokoju, chcąc pod strumieniem gorącej wody i płynów do kąpieli zneutralizować swoje instynkty. Woda głośno pluskała w zderzeniu z podłożem i jego nerwowymi ruchami. Nagle serce zaczęło mu szybko walić, jakby zwiastowało zbliżające się coś, tylko jeszcze nie wiedział co, ale dokładnie w tym samym czasie Jungkook zadomowił się w jego pokoju.
      Taehyung ubrał na siebie białą koszulkę z krótkim rękawem i dresowe, szare spodnie do spania. Z ręcznikiem na głowie wyszedł z łazienki i od razu zamarł w miejscu, nic jeszcze przed sobą nie widząc, a jedynie czując. Obraz zasłaniała mu mokra grzywka i kawałek ręcznika, którym jeszcze przed chwilą energicznie wycierał włosy, a który teraz tak samo leżał na nim bez ruchu. Lekko pochyloną głowę podniósł do góry, a ręcznik zleciał, zwisając mu tym razem z ramion
      — Co tutaj robisz? – zapytał zaciśniętym głosem, bacznie obserwując rozłożone na jego łóżku ciało Jungkooka. Zrobiło mu się sucho w buzi. Nagle jakby wyrwany z transu, podszedł do chłopaka i bez zapowiedzi wyciągnął spod jego głowy swoją poduszkę, sprawiając, że głowa chłopaka nielekko opadła na materac. Taehyung natomiast przytulił poduszkę do swojej piersi, nadal stojąc nad łóżkiem. Nie mógł jednak znieść widoku tych jego głupich pięknych oczu, więc usiadł mu w nogach na końcu łóżka, płosząc w ten sposób zwierzęta. Nadal przytulał do siebie poduszkę, jakby to była jego tarcza. Oraz dyskretnie sprawdzał, czy Jungkook zostawił na niej jakiś swój zapach… oczywiście o ile jakiś miał. Niezaprezentowany dzieciak.
      — Nie nauczyli cię nie wkradać się do cudzych pokoi? – uniósł pytająco brew, wracając do wycierania ręcznikiem swoich włosów.

      Usuń
  12. Min Yoongi raczej nie kojarzył się z ciepłymi przymiotnikami, zrozumiałe jest zatem zdziwienie Jimina za każdym razem, gdy starszy chłopak okazywał mu nie odrobinę czułości, a jej masę, mimo że sam zdawał się nie zauważać tego jak wieloma gestami obdarzał omegę. Ale to nie wszystko. Największy przypływ emocji Jimin odczuł, gdy usta Yoongiego drgnęły ku górze, uśmiech nie był jeszcze taki wielki o jakim marzył młodszy, natomiast czuł, że był na dobrej drodze, żeby uszczęśliwić alfę, co do tego nie było żadnych wątpliwości.
    I te palce, te o wiele większe palce od jego, co by się wydawało, że aż za duże, ale nie! Wcale nie! Gdy Yoongi splótł jedne z drugimi, one tak cudownie się wpasowały, że Jimin nie chciał już nigdy ich rozdzielać.
    — Cześć, jestem Min Yoongi. Miło mi Cię poznać Park Jimin, wyglądasz dziś olśniewająco – policzki omegi w końcu nabrały jakiś kolorów i wyglądał zdrowiej, jednocześnie kopnął Yoongiego pod kołdrą nogą, przewracając oczami. – Dlatego jestem tym faktem nieco onieśmielony, jednak nadal spróbuję swoich sił pytając czy miałbyś ochotę gdzieś ze mną wyjść? Mamy jutro wolne, więc pomyślałem że spędzenie tego dnia z pięknym chłopakiem na randce byłoby idealnym planem – randka? Czy on powiedział randka? To będzie pierwsza randka Jimina w życiu. I to ze swoim mate'em. Nigdy by nie uwierzył.
    — To słodkie, ale nigdy nie wyglądałem gorzej – a mówiąc to faktycznie sobie uświadomił, w jakim stanie się znajdował i nie tak wyobrażał sobie wyglądać przed człowiekiem, z którym miał potencjalnie spędzić resztę życia. To mu przypomniało o kąpieli i o tym, że zostawił napełnioną wannę wodą, co za marnotrawstwo. Zastanawiając się nad tym jeszcze raz, Jimin przed Yoongim mógł wyglądać już tylko lepiej, więc jeśli to jak wyglądał w tym momencie go nie zniechęciło, nieważne jak się postara nad swoim wyglądem w przyszłości, zawsze będzie prezentował się atrakcyjniej niż teraz, a co ważniejsze, na ich randce!!
    — Chcę poznać Cię bliżej, wiedzieć co lubisz robić, jakie miejsca są twoimi ulubionymi. Zacznijmy od jutra, Park Jimin. Pozwól mi siebie poznać, skoro moje ciało dusza i alfa już czuje się do Ciebie przywiązana – Jimin bezwstydnie pociągnął nosem, gdy starszy chłopak mocniej przycisnął go do siebie, zapach Yoongiego powodował, że każde nabieranie powietrza było o wiele łatwiejsze, jego osoba sprawiała, że łatwiej było mu żyć.
    — Min Yoongi, oczywiście, że tak, to wszystko o czym marzyłem, odkąd zauważyłem, że jesteś mó-... że ja jestem twój – poprawił się, będąc jeszcze zbyt nieśmiały używać takich deklaracji za Yoongiego, natomiast z łatwością mógł mówić o tym, że on już należał do alfy od dawna. Jimin ich splecione palce przycisnął do swojej klatki piersiowej. – Też chcę wiedzieć o tobie wszystko, rzeczy małe i duże, chce cię poznać lepiej niż ty znasz samego siebie, oczywiście w takim tempie, jaki dla ciebie będzie odpowiedni, hyung – mimo że było mu wygodnie, ciepło, błogo wręcz w ramionach alfy i jego zapachu, to myśl o kąpieli do niego powracała.
    — Yym… hyung? – zaczął niepewnie, wzrok skupiony na palcach chłopaka, którymi się bawił dla rozładowania nerwów. – Pomożesz mi przygotować kąpiel? – starał się nie brzmieć tak jakby proponował coś dwuznacznego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Nie nauczyli cię nie wkradać się do cudzych pokoi?
      — Kim Taehyung, pukałem więc to nie jest wtargnięcie. Meanie Moody Hyungie lepiej usiądź bo musze powiedzieć Ci coś bardzo ważnego i wysłuchaj mnie do końca bo jak mi przerwiesz to wtedy zamknę Ci usta swoimi, a nie całowałem się jeszcze nigdy, więc pewnie jestem beznadziejny i będziesz tego żałował do końca życia – Taehyung otworzył usta gotowy do riposty, jednak gdy faktycznie uświadomił sobie słowa młodszego, uniósł brew w rozbawionym geście, gdyż wow, ten dzieciak to naprawdę coś. Pseudonim, który dla niego wymyślił był prawie uroczy, gdyby tylko nie miał na celu obrażenia Taehyunga i te groźby w postaci użycia jego ust. Nah, to jednak było bardzo urocze. Taehyung musiał zakryć dłonią twarz. Dla kogoś mogło to wyglądać jakby próbował opanować zirytowanie, ale on nie chciał, aby Jungkook ujrzał jego łagodnego, narastającego uśmiechu.
      — Żaden pocałunek ze mną nie jest beznadziejny, muszę cię poinformować, nawet z beznadziejnym partnerem, ale wierz sobie w to, co pozwoli ci spać w nocy, a więc… – gestem dłoni pośpieszył go – mów co masz do powiedzenia i nie marnujmy swojego czasu.
      — A więc, rozmawiałem z twoja mama na wiele tematów. To naprawdę cudowna kobieta, cieszę się że tata ma kogoś takiego jego Hyeri-sshi bo naprawdę widzę w niej dużo ciepła. Tak samo jak cieszę się, że Ty ją masz bo ona naprawdę bardzo Cię kocha – to akurat było bardzo miłe, Taehyung cieszył się, że młody Jeon doceniał jego mamę i do tego starszy nie wstydził się przyznać, dlatego przytaknął wdzięczny.
      — Wiem, że trochę jesteś zagubiony. Ja też. Ta cała sytuacja...to wszystko co się dzieje…to nie jest normalne, wiesz o tym i ja i ty. Te dziwne emocje, zapachy to wszystko jest niespotykane. Wiem że ciąży Ci na sercu jakaś wielka obawa to też potrafię wyczuć. Dlatego właśnie to wszystko jest dziwne...ale nie wszystko co jest dziwne jest złe, prawda? – Taehyung zmarszczył brwi, a zapowiadało się tak miło i niepozornie. Nie lubił tego jak Jungkook zaczął mówić o jego emocjach i analizować jego zachowania. Ich sytuację i dziwne sygnały. Alfa utrzymywała wzrok młodszego chłopaka, ale w odróżnieniu od jego zaczarowanego spojrzenia, on miał coraz twardszy wzrok, aż w końcu poczuł jak jego leśny zapach zaczął przypominać zgniliznę spowodowaną nadmiarem deszczu. Nie była to reakcja na samą osobę Jungkooka, na niego nie był w stanie się złościć, nie na długo, natomiast sytuacja, przed którą postawił go młodszy wywoływała u niego straszny dyskomfort.

      Usuń
    2. — Twoja mama...opowiedziała mi o tym, jak zaszła w ciąże – strzał prosto w najczulszy punkt. – To...naprawdę straszne...i rozumiem czemu tak naskoczyłeś na mojego tate. Rozumiem już wszystko, wiem czemu tak bardzo chcesz ją chronić...i to jest wspaniałe i godne podziwu. Mogę Cię zapewnić że nie wszystkie alfy są zle...wiem ze jest wiele złych… ja też się ich boje dlatego wolałbym byc jedna z nich...po prostu ze strachu...dlatego rozumiem, ale z drugiej strony, znam takie alfy jak Jeon Minsoo i Kim Taehyung, które żyją ze mna pod jednym dachem i przy takich alfach niczego się nie boje. Masz dobre serce, to jak zająłeś się Jiminem...to jak się troszczyłes o niego...ja tez chciałbym żeby kiedyś ktoś się mna tak zajął. Wiesz...zawsze byłem sam. Nawet przyjaciol nie miałem wielu, a prawda jest tak, ze nawet jeśli mam znajomych w szkole to na koniec dnia i tak jestem sam i nie mam z kim porozmawiać..choć uważam to za swego rodzaju plus...jestem przez to dobrym słuchaczem, gdyż mało kto ze mna rozmawia, dlatego kiedy ktoś juz podejmuje ta próbę to ja bardzo uwaznie słucham. W zwiazku z tym, możesz powiedzieć mi co tak bardzo Cię dręczy...wysłucham Cię – to było słodkie, cały Jungkook był słodki i taki niewinny, zasługiwał na najlepsze, na godnych jego czystego serca przyjaciół, na szczere uczucie i osobę kompetentną, aby mu tą wymarzoną ochronę zapewnić, a Taehyung nie czuł, że spełniał którekolwiek z kryteriów, które byłyby dla młodszego dobre. Jego słowa szumiały w głowie alfy. Jakby korony leśnych drzew broniły go przed tym, co jeszcze miał usłyszeć, a czy ta ochrona była dobra to już bardzo indywidualna i z pewnością subiektywna sprawa. Wysłucham Cię, powiedział Jungkook lecz Taehyung czuł się odsłonięty z większości, którą próbował zakopać głęboko w sobie i dalsza rozmowa na ten temat sprawiała, że czuł się gorzej. Bał się zmierzyć z tym, co chłopak przed nim nazywał otwarcie słowami.
      — To Ciebie czuje. Cały czas, nikogo tylko Ciebie. Zapach deszczu w środku lasu sprawia, że kręci mi się w głowie, w pozytywnym znaczeniu tego słowa… – to, dokładnie tego się bał usłyszeć, słownego, otwartego potwierdzenia dziwnych zdarzeń i myśli, które i jego gdzieś tam nawiedzały, ale do tej pory mógł dla nich znajdować inne wyjaśnienia. Taehyung nie zauważył, że tak mocno ściskał poduszkę aż jego kostki u rąk zrobiły się białe, a na twarzy, blady, przypominał ducha. Ponieważ jednocześnie odczuwał dumę i ulgę, że najpewniej to on był alfą Jungkooka. To było straszne, to uczucie zadowolenia było najstraszniejsze. Jednocześnie ta posesywność była tym, co go w sobie odrzucało, gdyż cienka była granica między tym a naruszeniem przestrzeni omegi… bo jeśli choć trochę miał geny jak ten mężczyzna to… nie chciał o tym myśleć.

      Usuń
    3. Jungkook nie wiedział, że Taehyunga prześladuje jego zapach wiśni, gdyż nikt poza nim, nawet sam młodszy, go nie czuł. Mógł powiedzieć wszystko co chciał, każde kłamstwo, aby zaprzeczyć teorii chłopaka. Nabrał głęboko powietrza, starając się nie zwracać uwagi na ukryte nerwy przyszłej omegi, na bijącą od niej nadzieję.
      — Jesteś blisko zaprezentowania – zaczął, unikając jego wzroku. – Może lepiej nie przesadzać z wyobraźnią do tego momentu? Rozumiem, że niektóre sytuacje mogły być mylące, ale czasem wiele sobie dopowiadamy, mózg płata figle, gdy bardzo się na coś czeka… – każde słowo było jak szpila w serce, skoro Taehyunga bolały jego własne słowa, to czy Jungkooka również? – Będę pamiętać, że zawsze mogę z tobą porozmawiać… jakbyś… jakby w szkole ktoś był niemiły to… to możesz mi o tym powiedzieć, zajmę się tym – czy on nie miał w planach się do niego zdystansować? – I Jungkook? Mimo że się boisz, życzę ci, abyś jednak nie był alfą, jesteś na to zdecydowanie za dobry – Taehyung na niestabilnych nogach podniósł się z łóżka, otwierając drzwi od swojego pokoju. – Dziękuję za rozmowę, Jungkook-ah – jeśli faktycznie Jungkook go czuł to zastanawiał się jak mocno, czy wystarczająco silnie, aby wiedzieć, że sam nie wierzył swoim słowom, że wprost pożądał młodszego w swoich ramionach? Ale bardziej od tego, pragnął bronić go przed swoimi zepsutymi genami.

      taehyung taekook-anti całe życie ale nie zniechęcajcie się!!! trust me with this one pleaseuuuuu

      Usuń
  13. Podczas gdy Yoongi przygotowywał dla niego kąpiel, Jimin leżał w łóżku wpatrzony w sufit, odtwarzając wydarzenia z całego dnia, który był taki burzliwy i pełen zwrotów akcji. Ale nie tylko dla niego. Jimin nie wiedział, że ten dzień był przełomowy również dla jego przyjaciela. Przypominając sobie o nim, sięgnął po telefon, wysyłając mu wiadomość, żeby się nie martwił i że wszystko jest w porządku, dodając żeby nie złościł się już zbytnio na Yoongiego. Taehyung odetchnął z ulgą na znak życia od omegi. Czuł, że chociaż jeden ciężar został z niego zdjęty.
    Przypominając sobie, że tak, owszem, miał następnego dnia randkę z Yoongim, obrócił się na brzuch, tłumiąc pisk radości w poduszce, jednocześnie machając nogami w górze.
    — Jimin-ah, możesz przyjść! – młodszy zerwał się na równe nogi, chcąc jak najszybciej znaleźć się blisko swojej alfy. Szczególnie teraz, gdy był słaby, a jej bliskość była jedynym skutecznym lekarstwem. Zapomniał niestety, że mimo znacznej poprawy sprzed kilku godzin nadal powinien być ostrożny i lekko się zachwiał, rozpostarł ręce, próbując złapać równowagę. Gdy już czuł się stabilnie, przeszukał szafę w celu znalezienia ładnych piżam, żeby podobać się Yoongiemu.
    Zadowolony ze swojego wyboru, w podskokach, na tyle na ile pozwalała mu siła, znalazł się w progu łazienki, gdzie zapach alfy już zdążył się roznieść po pomieszczeniu, idealnie mieszając się z olejkami. Jimin musiał podeprzeć się ręką, która silnie złapała za framugę drzwi. A cały widok był tak domowy, że nie miał problemu z wyobrażeniem sobie życia z Yoongim.
    — Chciałem Ci przygotować świeże ubrania, jednak nie będę grzebał Ci po szafach, musisz zrobić to sam.
    — Już mam! – zaćwierkał wesoło, machając ubraniem w ręce. Wszedł głębiej, kucając przed chłopakiem. Nieśmiało obiema rękami podał mu swoje ubranie. – Mógłbyś, hmmm… no wiesz, chociaż na chwilę, żeby był twój zapach… mam nadzieję, że nie przegiąłem? – przygryzł wargę, gdyż nagle wyparowała z niego pewność siebie.
    — Obiecuję, że nie będę patrzył ani nic z tych rzeczy. Chcę tylko przypilnować, żebyś nie zasłabł w gorącej kąpieli, czy coś. Instynkt każe mi zostać – Jimin przytaknął, rozbierając się w bezpiecznej odległości od zasięgu wzroku starszego. Omega była pewna swojego ciała, nie wstydziła się go pokazywać, czym innym było to, że nie chciała, aby ktoś przypadkowy na nie patrzył, gdyż było zaklepane dla jej mate'a, a jeśli nawet on tutaj był, Jimin był pewien, że go nie wykorzysta i nie spojrzy wbrew jego woli.
    — Tylko instynkt? – zapytał smutno, drocząc się z alfą. Powoli wszedł do wanny, od razu rozpuszczając się w wodzie, jego mięśnie nareszcie naturalnie zaczęły się rozluźniać, a on w tym błogim stanie, spotęgowanym świeżym zapachem Yoongiego, czuł jak odpływa, a więc bardzo dobrze, że był ktoś, kto w razie potrzeby nad nim czuwał.
    — Wiem, że to bardzo niekomfortowa sytuacja, dlatego mogę wyjść, nie będę robił nic wbrew twojej woli, ale wtedy będę siedział pod drzwiami, żeby być blisko w razie potrzeby.
    — Nie! – odpowiedział zbyt gorączkowo, wizja że Yoongi miał go zostawić była straszna, nawet jeśli to miało być tylko na chwilę, a dzielić ich miały jedynie drzwi. – Nie, proszę, jest idealnie, ufam ci – dodał dużo spokojniej, oparł ręce o krawędź wanny, nachylając się nad głową Yoongiego, pozostawiając delikatny pocałunek na jego czubku. – Proszę, nie zostawiaj mnie. Rodziców nie ma na weekendzie i nie chcę być znowu sam… nie kiedy dopiero się dowiedziałem jak to jest ciebie mieć – jego głos się załamał, schował się w wodzie aż po samą brodę, wpatrując się w pękające bańki od piany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taehyung zrobił to wszystko, aby chronić siebie i Jungkooka, dlaczego więc czuł, że popełnił straszliwy błąd? A gdy młodszy chłopak otworzył usta został w tym upewniony.
      — Wiesz co? – nie, on już niczego nie wiedział. Kwestionował wszystko, co wiedział w tym momencie i w co zawsze zdawał się wierzyć. Nagle wszystko przestało mieć sens i nigdy nie czuł się bardziej w błędzie.
      — Mnie nie obchodzą te całe omegowe alfowe sprawy. Ucieszyłem się, bo mogło to być coś miłego, co ułatwiłoby sprawę i w sumie twoja mama pewnie też by się cieszyła, ale tak naprawdę to mnie to nie obchodzi, czym jestem. Mógłbym być nawet niczym, jeśli dzięki temu spojrzałbyś na mnie tak, jak ja patrzę na Ciebie – Taehyunga przeleciał zimny dreszcz wzdłuż kręgosłupa, gdyby tylko Jungkook wiedział jak on na niego patrzył. Jak atencyjny był względem wszystkiego, co robiła przyszła omega.
      — Dla mnie nie jesteś jakąś tam alfą. To nie jest ważne. Nie dla mnie. Dla mnie nie jesteś alfą Taehyungiem, tylko po prostu Taehyungiem, moim hyungiem. Jestem zmęczony tym całym pieprzeniem o alfach i omegach, jebie mnie to. Po prostu chciałem dać nam szansę, bo tylko to jest ważne – starszy westchnął w tym samym czasie co Jungkook, obydwoje z innego powodu, a jednocześnie z tego samego, gdyż kompletnie nie rozumieli swoich punktów widzenia. Cóż, Jungkook może i by zrozumiał, gdyby Taehyung zechciał w końcu mówić, ale to nigdy nie działa w ten sposób, gdy ktoś czuje, że jest naciskany.
      — Masz we mnie przyjaciela, pamiętaj o tym. Nie musisz mnie bronić, tak jak mówiłem, jebią mnie te całe rytuały, nie czuj się zobowiązany jako alfa do bronienia mnie. Bądź sobą i bądź szczęśliwy, bo tylko tego chcę dla ciebie – Taehyung wzdrygnął się, gdy poczuł dłoń Jungkooka na swoim torsie, nie dlatego że nie chciał być przez niego dotykany, może bał się, że to właśnie jego młodszy chciał popchnąć. Taehyung mógł mieć w sobie na tyle siły, aby otworzyć mu drzwi do wyjścia, ale gdy dochodziło do kontaktu między nimi, skóra o skórę, nie był w stanie odtrącić chłopaka. Gdy wargi Jungkooka dotknęły te jego, alfa mocniej ścisnęła klamkę, potrzebując wiele samozaparcia, aby nie odwzajemnić delikatnego pocałunku, który mimo że był jedynie subtelnym zetknięciem się zamkniętych ust, sprawiał wrażenie jakby w końcu Taehyung znalazł te odpowiednie usta do całowania. Przymknął oczy, gdy to się działo, zbyt oszołomiony, aby dało się z niego wyciągnąć inną reakcję.
      — To mogła być moja jedyna okazja i gdybym nigdy tego nie zrobił, byłbym na siebie bardzo zły. Przepraszam, już sobie idę – nie otworzył oczu nawet teraz, wiedząc, że może nie znieść widoku wychodzącego Jungkooka albo gorzej, powstrzymałby go. – I masz rację. Nie ma złych pocałunków.
      Gdy już miał pewność, że został sam, zamknął drzwi i powoli otworzył powieki. Jedna samotna łza spłynęła mu po policzku. A wtedy usłyszał warczenie psa, który najpewniej także był po stronie młodszego chłopaka. Spojrzał smutno na Yeontan, aż pupil przestał warczeć, zamiast tego zaskomlał, zeskakując z łóżka, aby wtulić się w swojego pana.
      Wrócił wzrokiem do swojego łóżka, projektując na nim wyrytego w swojej pamięci Jungkooka. Przed jego oczami rozgrywała się scena inna od tej sprzed chwili, taka, która miałaby miejsce, gdyby odpowiedział inaczej. Następnie powędrował palcami do swoich ust. Westchnął ciężko i zanim się zorientował, schodził do kuchni, gdzie zajął się przygotowywaniem słodkiego kakao, z piankami oczywiście.
      Przez cały pobyt w kuchni czuł na sobie wzrok swojej mamy, która wcale nie tak subtelnie mu się przyglądała. Taehyung kątem oka widział jej zatroskane spojrzenie, które starał się ignorować. Nie chciał jej za nic obwiniać, ale gdyby tylko nie ta rozmowa z nią… pokręcił głową, wychodząc z gorącym napojem, gdy zauważył, że ta zamierzała go zaczepić. Chciał to załatwić sam, bez sugerowania się czyimiś opiniami.

      Usuń
    2. Nabrał głębokiego powietrza w usta, następnie wypuszczał je powoli, licząc w myślach do dziesięciu. Wolną ręką zapukał do drzwi, nie poczekał jednak na pozwolenie, żeby wejść, gdyż takiego się nie spodziewał, a nie zamierzał się wycofywać.
      Zastał Jungkooka przy swoim biurku, coś rysującego na tablecie. Zdolna bestia, to pierwsze co pomyślał. Stojąc za jego plecami, nachylił się, kładąc mu przez ramię kakao na biurku przed nim.
      — Proszę nie odwracaj się i nic nie mów, proszę posłuchaj, nie odwracaj się, bo inaczej nic nie powiem, przynajmniej nie to, co faktycznie myślę a to za czym się ukrywam – podszedł do okna, uchylając je lekko. – Muszę, inaczej też nic nie powiem, bo twój zapach będzie mieszał mi w głowie, bo jak się okazuje, niespodzianka, też ciebie czuję… – mówiąc to, usiadł po turecku na podłodze zaraz za krzesłem, na którym siedział Jungkook. – Pewnie nie wiesz jak pachniesz? Wiśniami, czasem czuję dojrzały owoc, ale szczęściej kwitnące drzewa jak na wiosnę, tak jak ty… jesteś w fazie kwitnienia – nie wiedział dlaczego to powiedział, może Jungkook wcale nie chciał wiedzieć, może chciał element zaskoczenia, gdy nadejdzie jego czas zaprezentowania. Natomiast słowa same wypływały z ust Taehyunga, nie filtrował ich i w końcu czuł się dobrze. Ale nie przyszedł tutaj słodzić Jungkookowi, gdy tyle było niedopowiedzianych kwestii. Więc ze ściśniętym gardłem kontynuował.
      — Przyznaję, że zareagowałem źle, gdyż nie powiedziałem prawdy, powiedziałem słowa, które cię zabolały i żałuję tego, ale Jungkook, zacząłeś temat, wiedząc, co ty czujesz, wiedząc, że masz odwagę się przede mną otworzyć, ale dla mnie to było jak niezapowiedziany atak, na który ani trochę nie byłem przygotowany. Powiedziałeś, że wiesz w jaki sposób… przez jakiego człowieka zostałem stworzony, prosto w twarz, w biały dzień, przywołałeś mój największy koszmar, jak miałem się otworzyć i nie spanikować? Owszem czasem potrzebna jest terapia szokowa, bo może faktycznie nigdy bym nie przeprowadził tej rozmowy, natomiast jestem trochę zły, że tak otwarcie powiedziałeś o rzeczach, przez które tak ciężko mi przebrnąć. Ale nic się nie dzieje bez powodu, więc dobrze… powiedziałeś, że mnie zawsze wysłuchasz więc… tylko się nie odwracaj, proszę – podrapał się nerwowo po czole, czując jak rosło w nim napięcie.
      — Powiedziałeś, że ten cały podział na alfy i omegi nie jest dla ciebie ważny, że dla ciebie jestem po prostu Taehyungiem, ale Jungkook, nieważne jakbym chciał, żeby tak było, nic nie zmieni faktu, że tą alfą jestem, że kierują mną instynkty, których nie wyłączę na zawałowanie i bez względu na to jak kicham też na ten cały podział, to on determinuje nasze życia. Samo to, że naprawdę nie interesuje mnie zawieranie znajomości na dłużej. Gdyby nie alfowanie i omegowanie, nie wiem czy otworzyłbym oczy na ciebie, ale dzięki temu ciebie dostrzegłem, więc jestem temu wdzięczny… Z drugiej strony sobie myślę, co jeśli podczas twojego heat’u mi odwali i ciebie skrzywdzę, w momencie gdy powinieneś czuć się przy mnie bezpiecznie… wiesz… wiesz jaki dumny się poczułem na myśl, że najpewniej ja jestem twoją alfą? Ale co jeśli w pewnym momencie ta posesywność zamieni się w jakąś chorą obsesję. Jungkook, są dobre alfy na tym świecie, z kogoś takiego jak ty wyszłaby najwspanialsza alfa, ale są też takie, z których ja powstałem i nikt nie może mieć pewności, czy nie jestem takim samym potworem jak on, w końcu dzielę z nim geny. Lepiej nie kusić losu… myślałem, że przejdę przez życie bez mate’a, ale wychodzi na to, że mam ciebie i pomijając to jak za każdym razem ta myśl cieszy moje serce, to jestem przerażony, że ktoś dobry został ze mną związany. I dlatego chciałem szukać wymówek, że może to tylko wyobraźnia płata nam figle, ale nie… nie kiedy ja już jestem twój – tak, powiedział to. Oddychał nierównomiernie, gdy słowa opuściły jego usta. Schował twarz w dłoniach, trzęsąc się.

      Usuń
    3. — Nie licząc mamy, Jimin jest jedyną omegą, z którą jestem blisko, ale tylko dlatego ponieważ przyjaźnimy się od dziecka. Prawda jest taka, że to on był zawsze śmielszy, odważniejszy, był moim hyungiem, który mnie bronił. To było zdziwienie, gdy on został omegą, a ja alfą. Od tego czasu zwyczajnie się siebie brzydzę. Żeby sobie z tym radzić, poczuć się trochę mniej winny tego kim jestem, kiedy tylko pomyślę o tym, co spotkało moją mamę, jeśli tylko wiem, że jakaś alfa skrzywdziła omegę, nie zastanawiam się, tylko jeśli mogę dać im nauczkę to to robię… Wtedy, gdy siedzieliśmy z Yeontan i Lokim, gdy dostałem wiadomość, była od alfy, która zdradzała notorycznie przyjaciółkę kuzynki Jimina, zakręciłem go, trochę popisaliśmy, umówiłem się z nim w hotelu, potem wysłałem adres tej omedze ze screenami wiadomości, które do mnie pisał… ten “kolega” z dzisiaj… też z podobnego powodu się z nim spotkałem, ale… odkąd mocniejszą więź czuję z tobą, już nie robię takich rzeczy. Może miałem dobre zamiary, ale jestem tak samo niemoralny… Nie wiem, czy dobrze zrobiłem mówiąc ci o tym, ale jak już wszystko to wszystko, chcę wyjść na czysto – zamilkł na moment, potrzebując chwili.
      — Nie jestem najlepszym prawdziwym mate’em, nie jestem w stanie zaakceptować siebie i sobie zaufać, dlatego nie mogę oczekiwać tego od nikogo innego i kompletnie nie wiem jak sobie z tym poradzić i nie wiem co będzie dalej, jestem przerażony, Koo – zdrobnienie naturalnie z niego wyszło, ale on nawet nie zwrócił na nie uwagi.
      — Chciałbym być po prostu Taehyungiem, ale jestem niestety bezpowrotnie alfą Taehyungiem – podniosł się z podłogi, aby zamknąć okno, gdyż naleciało za dużo zimnego powietrza. Wieczory były już chłodne.
      — To wszystko, tak mi się wydaje – klasnął w ręce, układając usta w cienką linię.

      Usuń
  14. — Nie zostawię cię, Jiminnie – młodszy chłopak odetchnął głośno z ulgą, bał się, że w tak krótkim czasie mógł zbyt osaczać alfę, ale tak ciężko było mu się zachowywać inaczej. Miał nadzieję, że ta ciągła potrzeba trzymania przy sobie Yoongiego nie będzie tak intensywna przez cały czas. W końcu obaj chłopcy mieli swoje obowiązki, rzeczy do zrobienia, Jimin nie mógł być bez przerwy do niego uwiązany. Ale na ten moment musiał się zregenerować, a to wymagało nieustannej obecności starszego i dopóki to trwało Park miał zamiar wykorzystać tą okoliczność najlepiej jak mógł.
    — Nie pozwoliłbym ci siedzieć tu w samotności, ja też wolę być z tobą i z ciężkim sercem musiałbym wyjść, a będę musiał, żeby przygotować się na naszą randkę, ale to dopiero rano, więc myślę że chyba sobie poradzimy z tą krótką rozłąką, co? – Jimin naburmuszył się lekko. Krótka rozłąka. A może by tak randka w domu, w ciepełku w ramionach Yoongiego? Pokręcił głową, rozpraszając tą samolubną myśl.
    — Ale nie musisz bardzo się przygotowywać, oki? – wolą ręką, tą nietrzymaną przez Yoongiego, bopnął go w nos.
    — Nie wybieram się nigdzie, kaczuszko – nie wiedział skąd u starszego chłopaka wziął się pomysł, żeby go tak nazywać, ale nie przeszkadzało mu. Ponownie w całości zanurzył się pod wodą, przyciskając do klatki piersiowej dłoń, która była wcześniej ucałowana przez alfę. Wzrok Yoongiego na nim powinien go krępować, ale na jego oczach Min nigdy nie zjechał w dół, tam gdzie znajdowały się jego prywatne partie, a nawet gdy Jimin nie zwracał uwagi, czuł że starszy nie wędrował spojrzeniem tam, gdzie jeszcze nie powinien. To było dziwne jak omega czuła się bezpiecznie.
    Gdy woda zaczęła się ochładzać, a piana zniknęła, poklepał Yoongiego po ramieniu i zanim ten zdążył się odwrócić, wygłosił swoją prośbę.
    — Podasz mi ręcznik? – gdy już owinął się nim, czekał aż alfa odda mu piżamkę. Może to było niesprawiedliwe, ale jak już założył spodnie, Jimin nie odwrócił głowy, gdy Yoongi ściągał górną część stroju, przygryzł wargę, próbując się opanować. Od razu jak do jego rąk trafił ciuch, włożył go na siebie, podciągając kołnierz do nosa. Delikatne mruczenie opuściło jego usta. Paradoksalnie, mimo że jeszcze niedawno ulatywało z niego życie, nigdy nie czuł się bardziej zrelaksowany niż teraz.
    — Hyung? – Jimin wyciągnął w stronę Yoongiego swoje zachłanne rączki, mając nadzieję, że chłopak załapał o co mu chodziło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taehyung bał się niezręcznej ciszy po tym jak skończył mówić, braku reakcji. Potrzebował jakiegoś sygnału, co zrobić. Wyjść może? Nie było to jednak potrzebne, gdyż Jungkook zareagował zanim ten zdążył zastanowić się nad następnym krokiem. Nie wiedział jak doszło do tego, że w jednej sekundzie siedział na łóżku z młodszym chłopakiem na swoich kolanach, który trzymał w swoich dłoniach jego twarz, przez co Jungkook okupował całe jego pole widzenia, które było piękne. Jungkook był piękny. Gdyby tylko nie te jego zapłakane oczka, na które ciężko było patrzeć, ale nie spuszczał z nich wzroku. Musiał zmierzyć się z tym co spowodował.
      — Po pierwsze, mam nadzieje że lubisz wiśnie. Po drugie, nikt tak ładnie nigdy nie porównał mnie do kwiatu. Po trzecie najbardziej wstydzę się, kiedy mam rumieńce na policzkach, więc to że tak na ciebie patrzę nie zakrywając twarzy, jest wyczynem mojego życia, zwłaszcza że to przez ciebie tak się rumienie – Taehyung parsknął przez nos, czy mówił już, że ten chłopak to coś innego?
      — Wiśnie mniam, nie widzisz? Z miłości do nich pomalowałem włosy na czerwono.
      — Przepraszam, tak bardzo cię przepraszam. Jestem naprawdę zły na siebie, że tak na ciebie naskoczyłem. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że mógłbyś być jeszcze nie gotowy na tą rozmowę. Myślałem, że zrobię dobrą rzecz zapewniając cię, że rozumiem twoją przeszłość. Najwyraźniej nie byłem wystarczająco delikatny i za to bardzo cię przepraszam – Kim przytaknął, wycierając kciukami mokre miejsca zaraz pod oczami Jungkooka.
      — Już w porządku.
      — Gdyby nie było tego całego alfowania i omegowania, to i tak bym sobie jakoś poradził, żebyś mnie zauważył, nie martw się. Kupiłbym wiśniowe perfumy albo coś – Taehyung nie mógł zatrzymać uśmiechu przez łzy, gdyż mimo emocjonalnego momentu, młodszy był rozbrajający.
      — Hyung, nie rozumiesz jednej rzeczy. Kwestią genów jest tylko to, że jesteś alfą, ale to jaką będziesz alfą, zależy tylko od ciebie. Zależy tylko od twojego serca, które jest czyste i dobre – starszy zaprzestał oddychania, spuścił wzrok, patrząc na dłoń Jungkooka, która spoczęła na jego sercu.
      — Rozumiem, że się boisz. Sam bym się bał, ale wiedz że ja się ciebie nie boję i chcę cię wspierać. Heat, seks, wszystko inne co może pobudzić twoje instynkty, przecież nikt nie każe się nam z niczym spieszyć. Jestem tutaj dla ciebie, nie dla jakichś cielesnych potrzeb. Chodzi mi o wspólne spędzanie czasu, wspieranie się, rozumienie swoich problemów. Tysiące par są ze sobą podczas heat’a nawet te gdzie tak jak mówisz są jakieś “złe geny” i nic się nikomu nie dzieje. Dlaczego ty miałbyś być wyjątkiem? Daj sobie czas, pomyśl o tym. Spróbuj pokochać siebie, spróbuj zobaczyć w sobie to, co ja w tobie widzę, a ja ci w tym pomogę, obiecuję. Nigdzie mi się nie spieszy, kiedy wiem że jesteś mój – Taehyung mimowolnie skrzywił się, ten temat budził w nim skrajne emocje, ale nie wykłócał się, ani nie starał się uciekać, więc to pierwszy krok do poprawy. Obecność Jungkooka i jego wsparcie niewątpliwie się do tego przyczyniły.
      — Właśnie, wspomniałeś o Jiminie. Nie uważasz, że hyung był w o wiele gorszej sytuacji, a i tak sobie poradził? Widzisz, że w końcu koniec końców wszystko się zaczyna układać. Pomyśl o tym, że on i Yoongi hyung też nie będą mieć łatwo, ale czy to powód dla którego powinni nie dać sobie szansy? Hyung też ma problemy z kontrolą, a mimo to chce być jak najlepszy dla Jimina, widziałem to w jego oczach i w twoich widzę to samo. Dlatego nie bądź dla siebie tak surowy, kiedy ja tak bardzo akceptuje cię takiego jaki jesteś… proszę. Sam fakt, że pomogłeś tym omegom, świadczy o twojej dobroci. Jestem naprawdę bardzo z ciebie dumny, hyung – no tak, Jungkook miał całkowitą rację. Jego przyjaciel zdecydowanie borykał się z czymś o wiele gorszym, ale on zawsze był od niego silniejszy. Na szczęście największy kryzys został zażegnany. Taehyung czuł się głupio, myśląc o sytuacji Jimina.

      Usuń
    2. Taehyung instynktownie odwzorował przytulenie młodszego chłopaka, tak samo kładąc brodę na jego ramieniu i oplatając ręce wokół jego sylwetki. Jungkook tak idealnie się mieścił w jego ramionach. Jak on mógł mieć w ogóle jakieś wątpliwości, czy młody Jeon był dla niego?
      — Nie jesteś swoim ojcem, hyung. Jesteś sobą. Nie ufasz sobie, ale pomogę ci w samoakceptacji na tyle na ile będę umiał, obiecuje. Jesteś przerażony, ale ja jestem obok, pomogę ci. Ze mną nie musisz się bać. Będę o ciebie dbał. Jestem niezaprezentowany, dlatego właśnie dla mnie jesteś po prostu Taehyungiem. Rozumiesz? Zauroczyłeś mnie sobą, a nie swoim zapachem, feromonami czy innymi alfowymi rzeczami. Przecież ja dopiero teraz zacząłem cię delikatnie czuć, i to w takim stopniu że jak jestem od ciebie dalej niż teraz to prawie nic nie czuje. Właśnie dlatego jesteś po prostu Taehyungiem. Moim Tae Tae, a nie jakąś tam alfą. Moje intencje są czyste i dobre bo ty taki jesteś – Taehyung zadrżał, mocniej wtulając się w przyszłą omegę, bał się, że był może niezbyt delikatny, ale Jungkook również wzmocnił uścisk, więc to chyba było w porządku.
      — Zrozumiem wszystko, nie będę poruszał niewygodnych tematów, chyba że sam będziesz chciał porozmawiać. Daj sobie tyle czasu ile potrzebujesz, ja na ciebie poczekam. Nie musisz się spieszyć, ja zawsze jestem obok – odsunął od siebie delikatnie Jungkooka, aby móc spojrzeć mu w oczy, odgarnął grzywkę z jego czoła, kładąc na nim pocałunek.
      — Dziękuję – wyszeptał niskim, zachrypniętym głosem. Patrzył chwilę na chłopaka, po czym nie wytrzymał napięcia i schował twarz w jego klatce piersiowej. Nie płakał, ale cały drżał. Musiało minąć trochę czasu zanim się uspokoił, ale gdy już to zrobił nie pokruszył się drugi raz. W końcu wszystko skończyło się dobrze. Nawet lepiej niż się zapowiadało.
      — Dziękuję, Jungkook-ah. Nie będzie mi łatwo kogoś pokochać zanim nie pogodzę się ze sobą, ale sprawiasz, że to wcale nie wydaje się być takie trudne. Co ty na to, żeby zacząć poznawać się lepiej i zacząć od przyjaźni? – opadł plecami na łóżko, pociągając za sobą Jungkooka, którego ułożył na sobie, zaraz pod swoją brodą.
      — Zauroczyłeś się we mnie? – zaczął dokuczliwym głosem. – Przed zaprezentowaniem? Jeon Jungkook, czy ty miałeś na mnie jakiegoś sekretnego crusha, od jak dawna? – wyszeptał mu blisko ucha, ciekawski. A żeby uratować nieco młodszego od zawstydzenia, postanowił dodać więcej od siebie. – Gdyby nie to, że nie interesują mnie ludzie i gdybym się nie bał, myślę, że w innych okolicznościach od razu bym cię zauważył. Spójrz na siebie, taki piękny, niby niewinny, ale jaki bezpośredni i zadziorny. Dobrze, że poznaliśmy się zanim zostałeś zaprezentowany, nie było wiadomo kim będziesz, więc nie miałem pretekstu, żeby trzymać cię na dystans tak na sto procent i jak jeszcze byłem w fazie zaprzeczania, nie zdając sobie sprawy, co te całe wiśnie znaczą i że pochodzą od ciebie, nie mogłem nic poradzić tylko być tobą zainteresowany – zatrzymał się na chwilę, wąchając włosy chłopaka. – A jeśli… – zaśmiał się bezgłośnie, nie wierząc, co ma zaraz opuścić jego usta. – Nasi rodzice mieli się zejść, żebym w końcu się obudził i cię zauważył? Teraz czuję się trochę źle względem nich…

      Usuń
  15. Jimin natychmiast owinął ręce wokół szyi Yoongiego, a nogi dookoła jego talii, wtulił się podczas tej krótkiej drogi do swojego pokoju w mężczyznę, delektując się jego zapachem z takiego bliska. Wszystko było tak jak powinno, a to znaczy Jimin w objęciach swojego przeznaczonego alfy.
    Młodszy chłopak już nawet nie pamiętał złości, w związku z niesprawiedliwością, przez którą Min go nie chciał, już nie pamiętał złamanego serca i bólu, który temu towarzyszył. Bardzo łatwo było mu zapomnieć o tym, jak jego prawdziwy mate nie rozpoznał w nim swojej bratniej duszy. Jak mógł to rozpamiętywać, kiedy Yoongi tak dobrze się nim zajmował, kiedy jego starania wypływały prosto z serca, gdy zaufał mu, tłumacząc powód, dla którego go nie rozpoznał od razu?
    Jimin był najszczęśliwszy i wcale nie czuł, że używał tego słowa za wcześnie.
    — Jak tak dalej pójdzie to może wyrobię sobie przy tobie mięśnie – Jimin skrzywił się, wywalił język w wymiotnym geście, na wyobrażenie umięśnionych samców alfa, których muskuły były zbyt twarde, aby się do nich przytulić, zbyt ciężkie, żeby nie zostać uduszonym podczas spania w jednym łóżku, zbyt duże, aby pozwalały na swobodne ruchy. Nah.
    — Proszę, nie – nieprzyjemny dreszcz przeszedł przez leżące już na łóżku ciało Jimina, który zwizualizował sobie w głowie obraz napakowanego Yoongiego. – Koniec z noszeniem kaczuchy na rękach, mam swoje nogi to mogę ich używać – przytaknął do siebie, zdeterminowany. – W tym domu nie potrzebujemy umięśnionego alfy, który jest zbyt twardy i ciężki to przytulania, nope, w tym domu preferujemy mięciutkie brzuszki, Yoonnie. Jakieś obiekcje? Nie? Fantastycznie! – klasnął w ręce, zamykając okazję do dyskusji.
    — Pozwolisz, że położę się obok w bluzie? Nie będzie mi zbyt wygodnie w spodniach – Jimin zaczerwienił się, wyobrażając sobie implikację, której Yoongi nie miał na myśli. Przytaknął bezsłownie, starając się za wszelką cenę nie patrzeć w dół- … o wow, ale jakie on miał zgrabne nogi. Wrócił spojrzeniem na twarz alfy, ale to też nie był najlepszy pomysł. Yoongi tylko ściągał kolczyki, ale to było takie… ugh. Jimin i jego młodzieńcze, szalejące hormony. Wzdychając marzycielsko, posunął się na łóżku, robiąc miejsce chłopakowi.
    — Jesteś z tego co widzę bardzo jak takie baby, to słodkie. Podoba mi się. Możesz być moim baby, kiedy tylko chcesz.
    — Yooongi hyuuung – Jimin jęknął przeciągle, chciał się ze wstydu schować przed starszym lecz nie mógł tego zrobić, gdy Min trzymał go mocno, naznaczając swoim zapachem. – Hyung, jak na kogoś z twoją historią, jesteś bardzo dobry w… – nie umiejąc znaleźć odpowiednich słów, zaczął wymachiwać rękami wokół siebie, a następnie wskazał palcem na alfę i znowu na siebie.
    Jimin myślał, że nie uda mu się tak łatwo zasnąć, będąc zbyt podekscytowanym, w końcu poprawnie spotkał swojego alfę, a następnego dnia mieli iść na randkę, jednak zmęczenie okazało się być tak samo intensywne.
    — Hyung – omega walczyła z zamykającymi się oczami, ale z nimi nie wygrała, więc Jimin mówił z opuszczonymi powiekami. – Jutro jak będziesz jechał się ogarnąć do siebie… obudź mnie, nie idź bez pożegnania, bo się wystraszę, że to mi się tylko śniło… albo zabierz mnie do ciebie ze sobą – słowa młodszego zlewały się ze sobą z zaspania i nawet nie był pewien, czy usłyszał odpowiedź Yoongiego, gdyż od razu zasnął, otulony ich zapachami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — A jeśli… Nasi rodzice mieli się zejść, żebym w końcu się obudził i cię zauważył?
      — A mi nie. Wcale nie jest mi źle, skoro teraz jest jak jest...mam ciebie blisko, tata jest szczęśliwy, hyeri też...nie wymyślaj problemów tam gdzie ich nie ma… – Taehyung otworzył szeroko oczy na nagłe poruszenie Jungkooka i jego gwałtowną reakcję, patrzył na niego z dołu poważnie, zaskoczony jego uwagą. Nie trwało to jednak długo, gdyż po chwili zaśmiał się, jego brzuch wibrował, powodując, że Jungkook delikatnie na nim podskakiwał.
      — Niewiarygodne… – szepnął, wycierając niewidzialną łzę spod oka.
      — Pamiętasz, jak po zajęciach z fizyki w pierwszej klasie w drugim semestrze dostałeś jedynkę przy tablicy za odpowiedź o ruchu prostoliniowym jednostajnym i jednostajnie zmiennym? – Taehyung zmarszczył czoło, jego ręce powędrowały na talię młodszego chłopaka. Jaka wąska w jego długich palcach.
      — Prostojedno, co? – skrzywił się, rezygnując z łamania sobie języka. – Z resztą… kiedy ja nie dostaje jedynek z tego przedmiotu?
      — I wtedy podszedłem do ciebie, żeby dać ci swoje notatki, do których wsadziłem odpowiedzi do ćwiczeń, a ty mnie ominąłeś i wyszedłeś z klasy? – to go zainteresowało, uniósł jedną brew ku górze w zdumieniu.
      — No to było w pierwszej klasie, a jesteśmy w trzeciej więc no….trochę minęło… – Taehyung zagwizdał, mocniej ściskając przyszłą omegę w pasie.
      — Na swoją obronę… Naprawdę chciałeś zwrócić moją uwagę jakimiś notatkami po zajęciach, z których chciałem najszybciej wyjść? Och, Koo… – alfa pokręciła głową, niby drocząc się, ale smutek w jego oczach i żal, że tak nie zwracał na nikogo i na nic uwagi, były prawdziwe i niezaprzeczalne. – Trzeba było dać mi w twarz czy coś… serio – starszy chłopak nieświadomie wydymał usta w grymasie. Wyplątał w ciszy palce Jungkooka zaciśnięte na jego koszulce, splatając w zamian z nim dłonie, nie spuszczając z niego wzroku.
      — Nie jestem niewinny...ładny może trochę, ale nie niewinny. Aish, nie umiem reagować na na komplementy, przepraszam nikt mi ich nigdy nie mówił. A przynajmniej nie mówił innych niż na temat mojej wiedzy czy rysunków. Ty też jesteś hot, nawet za bardzo, to strasznie onieśmiela jak tak patrzysz, normalnie jakby mi dusze na wylot przebijało. A z drugiej strony lubię jak na mnie patrzysz, więc nie przestawaj… – Kim zaśmiał się. Zorientował się, że przy Jungkooku ciągle się śmiał. Odetchnął jakby z ulgą, mając go w końcu przy sobie. Jednocześnie przerażała go łatwość, z jaką zauraczał się w młodszym, jak czuł się przy nim. To wszystko było nagłe i emocje go przytłaczały.
      — Właśnie, musisz pokazać mi swoje rysunki, Koo – wychylił się, aby kawałkiem oka spojrzeć na biurko, wskazując na nie podbródkiem. Gdy Taehyung odwrócił uwagę Jungkooka, nagłe zamienił ich miejscami, kładąc plecami Jeona na materacu, on natomiast na czworakach stał nad nim. Nachylił się nad młodszym, tak, że ten mógł czuć powietrze Taehyunga na swoich ustach.
      — Zostałbym na dłużej, ale nie sądzę, że twój tata będzie zadowolony, że i tak już cały mną przesiąkłeś – Kim mrugnął do niego lewym okiem, potem na chwilę spoglądając na jego wargi. – Szansa na buzi na dobranoc została odebrana, gdy ukradłeś mój pierwszy pocałunek z omegą… no prawie… bez pytania – Taehyung dmuchnął mu w usta, podnosząc się z łóżka.
      — A tak serio, Jungkook – uklęknął przed łóżkiem, zakrywając młodszego kołdrą pod sama brodę. – Dzisiaj był ciężki dzień… sam wiesz ile się od rana wydarzyło. Jimin, Yoongi, potem jeszcze my… Musimy odpocząć i ułożyć sobie wszystko w głowie – alfa przeczesała włosy Jungkooka, następnie ujęła jego buzię w dłoń, gładząc policzek kciukiem. Na koniec wskazującym palcem patnął jego usta zanim wstał. – Ah, i ten pocałunek nie był zły, ale też w ogóle się nie liczył. Bo słuchaj, do tego potrzebne są dwie osoby, a ja nawet nie zdążyłem go oddać – starszy wywalił mu język.
      — Zastanów się, co jutro porobimy, hm? – uśmiechnął się, po czymś zgasił światło w pokoju Jungkooka.

      (pytanie, wpakuje mu się koo do pokoju, czy nie wpakuje mu się koo do pokoju ? XD)

      Usuń
  16. Zanim Jimin zdążył poczuć nieobecność alfy w łóżku, szybko wtulił się w poduszkę, na którą założona była bluza mężczyzny. W swoim śpiącym stanie nie zauważył różnicy, o ile zapach Yoongiego nadal go otaczał z taką samą intensywnością. A będąc w krainie snu, czas płynął dla niego inaczej.
    Zamruczał przez sen, gdy starszy głaskał go po głowie, uczucie tak miłe, że tym bardziej Jimin nie chciał się obudzić.
    — Jiminnie, dzień dobry – Park jęknął, mocniej ściskając poduszkę i łasząc się do niej policzkiem. Dopiero pocałunek w czoło spowodował, że chłopak niewiele uchylił zaspane oczy.
    — Widzisz, nadal tu jestem – Jimin zamrugał, spojrzał śpiąco na Yoongiego, a następnie na bluzę, w której to schował twarz.
    — Bawdzo spwynie – wymamrotał niewyraźnie w materiał ubrania.
    — Jiminnie, trochę mi zimno, mogę?
    — Y-y – omega wydała z siebie przeczący odgłos, odpychając ręce Yoongiego, ale i tak w końcu nie wygrał ze starszym chłopakiem.
    Jimin usiadł na łóżku, każdy włos na głowie skierowany w inną stronę, ręce skrzyżowane na piersi i patrzył na Yoongiego z wydymanymi ustami.
    Szybko jednak jego naburmuszona fasada się rozsypała, gdy tylko została mu wręczona taca z jedzeniem. Jimin otworzył usta w zdumieniu, a zaspanie w oczach zostało zastąpione rozpromienieniem na widok przygotowanego przez Yoongiego śniadania. Taki gest od starszego przekraczał jego najśmielsze oczekiwania.
    — Zrobiłem Ci śniadanie, zjedz proszę zanim wystygnie.
    — Hyung… nie musiałeś… a ty? Nie zjesz ze mną? – Jimin wgryzł się w rogala, aby zatrzymać drążące wargi. Nie mógł się rozczulić przy alfie z tak błahego powodu, Jimin nie był aż taką miękką kluchą.
    — Zjedz porządnie, musisz mieć dużo sił, a ja pojadę się wykąpać i przebrać, dobrze? – fala ekscytacji przepłynęła przez ciało Jimina na przypomnienie o ich nadchodzącej randce!! Ścisnęło go w żołądku i gdyby nie fakt, że to Yoongi przygotował dla niego jedzenie to nie był pewny, czy dałby radę cokolwiek przekąsić z nerwów. Upił łapczywie sok, aby połknąć rosnącą gulę w gardle.
    Jimin ostrożnie odłożył na bok tacę, wstając z łóżka, aby odprowadzić alfę do drzwi. Zanim jednak pozwolił Yoongiemu wyjść, oplótł ręce wokół jego szyi, przytulając się do niego. Omega delikatnie zaciągnęła się zapachem mężczyzny, pozostawiając na nim również pierwiastek siebie, tak na wszelki wypadek, żeby Yoongi nie zapomniał po niego wrócić. Jimin nie mógł nic poradzić tylko nadal czuć się nieco niepewnie, nie mógł strząsnąć myśli, co jeśli wyjście Yoongiego oznaczało, że już nie wróci?
    Jimin nie przeżyłby kolejnej straty mate’a.
    — Do zobaczenia – Jimin zaśmiał się nerwowo, machając do alfy, dopóki nie zniknął z jego pola widzenia.
    Jimin biegiem wrócił do pokoju, otwierając szafę na oścież, z której wysypał stertę ciuchów, jednak gdy jego oczy zatrzymały się na łóżku, przypomniał sobie, że nie może zmarnować wysiłku Yoongiego. Zanim jednak zjadł wszystko, zrobił dużo zdjęć na pamiątkę tego słodkiego gestu.
    Gdy Jimin wybrał strój, z wielkim trudem zresztą, gdyż nie wiedział co będą robić, dlatego nie mógł być zbyt elegancki, ale nie mógł również wyglądać zbyt codziennie, udał się do łazienki, gdzie mimo wieczornej kąpieli, postanowił jeszcze raz się wykąpać. Wszystkie jego ruchy były bardzo ostrożne, ponieważ nie ufał jeszcze do końca swojemu ciału, nawet jeśli czuł się doskonale.
    Pielęgnacja twarzy i makijaż to to, co Jiminowi zawsze sprawiało najwięcej przyjemności i było dla niego najważniejsze w przygotowywaniu się, więc temu poświęcił najwięcej czasu, łącznie z włosami.
    Nieco po ponad godzinie spojrzał na siebie w lustrze, które obejmowało go w całości od stóp do głów, westchnął, przytakując do siebie, zadowolony z efektu. Wydawało mu się, że wyglądał uroczo, na tyle, że gdziekolwiek by nie poszli, będzie pasował do miejsca swoim wyglądem.
    Zrobił sobie kilka zdjęć, po czym wysłał jedno Taehyungowi z podpisem, że umrze z nerwów zanim w ogóle Yoongi zdąży po niego przyjechać.
    [https://i.pinimg.com/originals/d8/fe/eb/d8feeba6675d97b9ef157dd3be84ba78.jpg]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym krótkim czasie mieszkania pod jednym dachem, Taehyung zdążył zauważyć, że Jungkook był raczej upartą osobą, ale i tak zdziwiło go, kiedy młodszy, mimo tego jak wcześniej owinął go do spania, podniósł się z łóżka i zdecydowanym krokiem podążał za Taehyungiem aż do jego pokoju.
      — Kim Taehyung! Ciebie chyba głowa boli! – Taehyung uniósł brew, uważnie obserwując chłopaka z łóżka, nie skomentował jego uwagi, natomiast rozejrzał się po chwili po pokoju, szukając czegoś, co nie należało do niego.
      — Zapomniałeś czegoś?
      — Że też ja Ci muszę wszystko tłumaczyć, wiesz co hyung? Wstydziłbyś się! Myślisz, że co tak mi powiesz takie rzeczy i ja zasnę!? Absolutnie. Nie zgadzam się na takie traktowanie, to ja jestem tutaj baby.
      — Słucham? – rzucił nieinteligentnie, nie ruszając się z miejsca, a tylko obserwując ministracje Jungkooka, który chyba swobodnie czuł się w jego łóżku.
      — I ja teraz co mam grzecznie spać, tak?
      — No… tak? Taki był plan?
      — No chyba nie, naprawdę hyung chyba na głowę upadłeś, a to ja tu spadłem ze schodów. Ja Ci wszystko wytłumaczę, słuchaj.
      — Spadłeś ze schodów? Dzisiaj rano, tak? Ach… to by wiele wyjaśniało – mruknął bardziej do siebie, przypominając sobie niezidentyfikowany ból w mięśniach i nadgarstku.
      — Po pierwsze co to za kuszenie mnie, co? Tak się nachylasz nachylasz, ja mam trzy zawały, tylko po to żebyś wyszedł? Nie nie, hyung. Ja mam słabe serce, zwłaszcza ze słabością do Ciebie, tak więc jak będziesz tak ze mną pogrywał, to zobaczysz ja się odegram.
      — Odegrasz? Znowu pocałunkiem? – Taehyung patrzył na młodszego jakby wyrosła mu druga głowa, nie ukrywał jednak ciekawości, co jeszcze miał mu do powiedzenia.
      — Po drugie, jak możesz powiedzieć że byłem twoją pierwszą prawie omegą, a potem odwołać ten pocałunek!? Przecież nie można tak…Wiesz jak się zawstydziłem?! Że to byłem ja?! Jezuuuu….do mnie to nie dociera, a ty mi mówisz, że to się nie liczy… gdzie ja myślałem, że nigdy w niczym nie będę pierwszy w twoich oczach…. – Taehyung podparł się na łokciu, oparł policzek na dłoni, wpatrując się w chaotyczne poczynania swojego przeznaczonego mate’a. Jak to możliwe, że taki chłodny ponurak jak Taehyung dostał taką omegę? Położył mu wolną rękę na karku, żeby zatrzymać jego uderzenia w poduszkę.
      — Widzisz, nawet najmądrzejszy w szkole Jeon Jungkook czasem może źle myśleć…
      — A dlatego właśnie że musimy odpocząć po tym dniu to nie możesz mnie zostawić tak po prostu. Kto normalny po takiej rozmowie po prostu wychodzi, no hyuuuuung… – Taehyung nabrał ostro powietrza w płuca, gdy Jungkook wsunął się pod jego kołdrę i oprócz ubrań już nic ich nie dzieliło.
      Młodszy chłopak był przyklejony do alfy, a on nie wiedział jak odpowiednio postąpić, szczególnie, że jak widać, Jungkook oczekiwał od niego całkowicie innego zachowania niż ten uskuteczniał.
      — Nie zostawiaj mnie hyungie….proszę… – Taehyung nie był pewien, czy nie nadinterpretuje, ale miał wrażenie, że prośba młodszego chłopaka miała o wiele szersze znaczenie, niż wygnanie go z pokoju w tym właśnie momencie.
      Kim instynktownie, ale wciąż drżącą ręką, objął Jungkooka w pasie.
      — Tacie się powie, że graliśmy razem na konsoli do rana, proszę….pozwól mi zostać...nie chcę być sam, kiedy ty jesteś niedaleko…
      — Koo, nie mam konsoli w pokoju, tylko w salonie – Taehyung zaśmiał się, gładząc młodszego przez koszulkę po plecach.

      Usuń
    2. — I żadnego buzi na dobranoc, żadnego buzi dopóki sam nie wybierzesz odpowiedniego momentu. To nie tak, że nie chcę...bo chcę...nie chcę żeby ktokolwiek inny poza Tobą mnie całował...ale też nie chcę żebyś całował mnie dlatego, że ja tego chcę...Hyungie, ja zaczekam ile będzie trzeba, naprawdę...wiem że to dla Ciebie trudne bo jestem omegą...a raczej będę...może...dlatego chcę żebyś sam o wszystkim decydował...Wiem że bywam trudny i wredny i głośny, ale ja naprawdę nie chcę dla Ciebie, źle...chcę tylko żebyś pamiętał, że to ja chcę być pierwszą omegą którą pocałujesz, bo jak się dowiem że ktoś na Ciebie skoczył i zrobił to przede mną to Koo koo najpierw się rozpłacze, potem zabije tą omegę, hyung oberwie z kapcia, a potem sam będę Cię całował godzinami, żebyś też powiedział że tamto się nie liczyło…
      — Jungkook to… – Taehyung przełknął ślinę, nie mogąc się przyzwyczaić do bezpośredniości, z jaką nastolatek mówił o swoich uczuciach i o ich przyszłości razem, ale może to dobrze, że chociaż jedno z nich nie miało z tym problemu. – To było zadziwiająco konkretne…
      No dobra, Jungkook mógł być szczery do bólu, ale równie mocno po każdym wyznaniu robił się nieśmiały i chyba to właśnie najbardziej fascynowało Taehyunga. Szczególnie, że Jeon zniknął teraz pod kołdrą, niby chowając się przed nim, a z drugiej strony ciężko było zignorować jego obecność, gdy tak kurczowo się go tam trzymał.
      — Widzisz, nawet mnie nie widać, proszę pozwól mi zostać…proszę...nie chcę być znowu sam…
      — Jungkook – ostatnie słowa chłopaka zakuły go w serce, jak do tej pory Jungkook czuł się samotny?
      — Obiecuje, że nawet nie poczujesz że tu jestem, nawet będę spał na skraju łóżka, tylko proszę pozwól mi zostać, hyung…
      — Jungkook, w takim wypadku to w ogóle mija się z celem… – Taehyung chciał wyciągnąć go spod tej kołdry zdecydowanym ruchem, chciał ułożyć go na sobie wygodnie, aby Jungkook miał jak najdogodniejsze warunki do zaśnięcia, żeby spał ze spokojem, a nie wyrzutami, że zajmuje kawałek jego łóżka. Taehyung jednak nie był jeszcze na tyle pewny siebie na takie odważne ruchy, nie dopóki świadomość przyszłej omegi nie była wystarczająco zamglona przez sen.
      — Hyung… zostanę tylko troszkę, dobrze…? Hyung...mój Taehyungie-hyung… Jutro chcę robić to….na co hyung ma ochote… A notatki...są...ważne..pamiętaj… – zgadując, że Jungkook wystarczająco odpłynął, odchylił kołdrę, wyciągając spod niej chłopaka, żeby się nie udusił. Zrzucił z nich jedno przykrycie, przewidując, że w którymś momencie w nocy zrobiłoby się im za gorąco. Ułożył go plecami do siebie, aby następnie przylgnąć do nich klatką piersiową. Zdecydował się na taką pozycję, gdyż bał się obudzić z twarzą młodszego blisko swojej, ale nadal mógł trzymać Jungkooka blisko siebie. Schował buzię we włosach chłopaka, chłonąc zapach kwitnącej wiśni, która z każdym dniem była coraz bardziej dojrzała.
      Rankiem okazało się, że jego plan nie był doskonały, gdyż stało się dokładnie to, czemu chciał zapobiec. We śnie Jungkook musiał się odwrócić w ramionach Taehyunga, że gdy ten zaczął się powoli przebudzać i zorientował się, że ich nosy się sobą stykały, ze strachu, nie mając czasu na zastanawianie się, położył ręce na ramionach młodszego chłopaka, odsuwając go od siebie z użyciem większej siły niż było to koniecznie. Bojąc się, że Jungkook w wyniku pchnięcia mógł spaść z łóżka, chwycił go bez namysłu za przód koszulki, ponownie przyciągając do siebie. Taehyung oddychał głośno, nie puszczając materiału ubrania chłopaka, który niewiadomo, czy był świadomy całego zajścia. Alfa w końcu uspokoiła oddech, położyła sobie dłoń na klatce piersiowej, kątem oka zerkając na Jungkooka, który był widocznie zdezorientowany lecz gdy przymierzał się do powiedzenia czegoś, Taehyung w ponownej panice zarzucił na jego twarz kołdrę, odkrywając całkowicie siebie.

      Usuń
    3. — Wracaj do spania, Jeon, dzieci potrzebują więcej snu – mruknął, starając się zachować znajomą mu nonszalancję. – Przyjdę po ciebie jak będzie gotowe śniadanie – dodał dużo łagodniej, gdyż rzeczywiście, młodszy po ostatniej nocy zasługiwał na solidny odpoczynek. Taehyung natomiast potrzebował się uspokoić z dala od słodkiej, zaspanej twarzy przyszłej omegi, w której czerwone policzki jak wisienki miał ochotę się wgryźć.
      Na dole mama Kim była w trakcie przygotowywania śniadania, a przy stole siedział tata Jungkooka, z gazetą w jednej ręce i kawą w drugiej. Taehyung przełknął głośno ślinę, powtarzając sobie w głowie, że on nie mógł jeszcze poczuć na nim zapachu swojego syna. Młody Kim ukłonił się starszemu mężczyźnie na przywitanie, aby potem szybko zniknąć w kuchni.
      — Cześć mamo, w czymś pomóc? – Hyeri spojrzała na syna ostrożnie, gdyż rzadkością było, aby oferował swoją pomoc, jako że prawie nigdy nie jadał wspólnie z innymi domownikami posiłków.
      — Hm… możesz zanieść rzeczy na stół, a ja obudzę Jungk-
      — Nie! Nie, ja- ym, ja go obudzę – mama Taehyunga patrzyła na niego podejrzliwie, ułożyła ręce na biodrach, nie spuszczając z niego pytającego wzroku, młoda alfa natomiast plątała się w swojej wypowiedzi.
      — No, bo wiesz… jego pokój jest koło mojego, a ja… przypomniałem sobie, że coś muszę zrobić, a to po drodze, właśnie… – zanim zdążył bardziej się wygłupić, pobiegł do swojego pokoju, w ogóle nieciekawy co jego mama miała do powiedzenia na jego oczywiste kłamstwo.
      Wparował do siebie, zrywając z Jungkooka kołdrę, złapał chłopaka za rękę, stawiając go do pionu, co było ciężkie, ponieważ zaspany Jungkook ledwo trzymał się na nogach.
      — Halo, ziemia do Jungkooka, potrzebujemy twojego intelektu, bo chyba zjebałem – złączył ich palce, prowadząc go po schodach, gdyż nie chciał ryzykować ponownym upadkiem młodszego, być może tym razem na twarz.
      Gdy dwie pary oczu zatrzymały się na ich splecionych dłoniach, Taehyung odsunął się od Jungkooka, kaszląc niezręcznie, po czym usiadł przy stole, unikając wzroku wszystkich pozostałych.
      Taehyung, ogarnij się, zachowujesz się jakbyście co najmniej wczoraj zaliczyli gorący make out.
      — Jungkookie, kochanie – Hyeri zwróciła się do chłopaka, nalewając wszystkim soku do szklanek – dzisiaj jest weekend, to może pojedziemy ci po ten nowy rysik do tabletu, o którym mówiłeś, że potrzebujesz? – Taehyung otworzył szeroko oczy, a słowa same z niego wypłynęły zanim zdążył je zatrzymać i przemyśleć. Jednak na myśl, że mama miała mu zabrać czas do spędzenia z Jungkookiem, który sobie obiecali, zbił go z tropu.
      — Ja z nim pojadę! To znaczy… – zerknął niepewnie na Jungkooka. – I tak zamierzałem coś kupić w galerii, to jeśli Jungkook będzie chciał… – odchrząknął, zatykając sobie usta kimchi, żeby nic więcej już nie mówić.

      Usuń
  17. Będę za pół godziny, już jadę.

    Te słowa wystarczyły, aby doprowadzić Jimina do stanu, w którym ekscytacja mieszała się z paniką, już od początku był zestresowany, ale w tym momencie wszystkie emocje się zdublowały.
    W pośpiechu sprawdzał się jeszcze raz w lustrze, żeby się upewnić, że jego strój należycie leżał a włosy były dobrze ułożone i czy ogólnie prezentował się tak, co by Yoongi się go nie powstydził. Im więcej jednak siebie oglądał, tym większe miał wątpliwości i zaczynał kwestionować swoje wybory modowe, dlatego odszedł jak najdalej od lustra, siadając w salonie z nogami na kanapie, gdzie przytulił je do swojej klatki piersiowej, (nie)cierpliwie czekając na alfę.
    Słysząc dźwięk pukania, Jimin nie wiedział, czy sobie tego nie wyobrażał, bo przez ostatnie pół godziny każdy najmniejszy odgłos odbierał jako właśnie to, podbiegając do wizjera, aby zerknąć, czy Yoongi nie czekał po drugiej stronie, żeby tylko zawiedziony wrócić na poprzednie miejsce. Dlatego tym razem, gdy pukanie było ewidentne, nabrał głośno powietrza w usta i malutkimi kroczkami, wprost na paluszkach, potruchtał do drzwi, a widząc przez judasza alfę, zatkał dłonią usta, ażeby stłumić pisk. Gwałtownie odwrócił się tyłem do drzwi, przylegając do nich plecami i wewnętrzną stroną dłoni.
    Już sam fakt, że Yoongi stał po drugiej stronie powodował u omegi zachwyt, a co dopiero, gdy mężczyzna wyglądał TAK. Jimin wątpił, że był on w ogóle prawdziwy. A jeśli on w ogóle się nie obudził? Jeśli to wszystko odgrywało się w jego głowie po tym jak stracił przytomność?
    Po kolejnym pukaniu otrząsnął się. Czy to sen czy nie, miał zamiar czerpać z tego, co mu się przydarzało pełną parą.
    — Yoongi hyung, przyjechałeś – Jimin szepnął, nie odwracając wzroku od mężczyzny przed sobą, widok tak hipnotyzujący, że wiedział, iż nie da rady przejść przez życie bez widzenia go regularnie. Zapach rześkiego poranku od razu wypełnił zmysły omegi, aż prawie zgięły się pod nią kolana.
    — Jiminnie… wyglądasz piękniej niż jakakolwiek gwiazda na niebie.
    — Hyung, i kto to mówi… – Jimin przygryzł wargę, nieśmiało biorąc w palce jego zwisające, srebrne kolczyki, następnie równie delikatnie, prawie niewyczuwalnie opuszkami palców dotknął jego włosów, aby na koniec kciukiem zahaczyć o jego dolną wargę. Aż w końcu wyszedł z transu, szybko chowając rękę za plecami.
    — To dla ciebie, taki drobiazg, ale pasuje ci do sweterka – dopiero wtedy Park zauważył uroczy bukiecik, na widok których zabłyszczały mu oczy, zaniemówił, tak bardzo mu się podobał. Trzymał go jakby miał się zaraz rozlecieć, dokładnie mu się przypatrując, każdemu płatkowi z osobna. Nikt nigdy się dla niego tak nie postarał, a to dopiero początek randki. (To nie tak, że Jimin miał dużo doświadczenia w tym sprawach, co to to nie, nie miał żadnego, czekając cały czas tylko na swojego prawdziwego mate’a.)
    — Wow – szepnął, nie chcąc zostawiać bukietu w domu, tak bardzo się nim cieszył i tak mu się podobało jak pasował do jego stroju, jednak bardziej nie chciał, aby w podróży coś się stało kwiatuszkom, chciał, aby żyły jak najdłużej. – Poczekaj, hyung, tylko włożę je do wody – znalazł jakiś wazon, należący do jego drugiego taty, który był omegą, po czym szybko wrócił do Yoongiego.
    — Chodźmy Minnie – Jimin przytaknął energicznie głową, ciesząc się ze zdrobnienia. Całą drogę do samochodu patrzył na ich splecione palce i nie mógł nie zachichotać, gdy Yoongi jak dżentelmen otworzył dla niego drzwi pojazdu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Młodszemu chłopakowi zakręciło się w głowie jak tylko usiadł w środku. W małej przestrzeni, w której Min często przebywał jego zapach był najintensywniejszy jak do tej pory. Mimo pierwszej paniki, że woń zbyt go przytłoczy, stało się na odwrót; zapach świeżego poranku łagodził nerwy Jimina związane z randką, ekscytacja nadal była wielka, ale czuł się bezpiecznie i oddychał z lekkością. Przybywanie w zapachu Yoongiego było jak przewietrzenie dusznego pokoju.
      — Jesteś naprawdę przepiękny.
      — Hyung – Jimin westchnął, klikając językiem o podniebienie. – Po prostu się cieszę, że ci dorównuję – dodał ciszej, bawiąc się palcami u dłoni, opartych na jego kolanach.
      — Spieszyłem się jak tylko mogłem by wrócić do ciebie jak najszybciej – po tych słowach omega wydęła dolną wargę w grymasie.
      — Nawet nie wiesz jakie okropne było czekanie na ciebie, już dostawałem paranoi i każdy dźwięk brzmiał jak pukanie, przysięgam, nie jestem obsesyjną omegą, ale już dostawałem świra, to nie tak, że ci nie wierzyłem, że po mnie wrócisz, ale to wszystko wydaje się takie nierealne, jeszcze dwa dni temu nie wiedziałeś, że ktoś taki jak Park Jimin istnieje, a jesteśmy razem na randce teraz, Min Yoon- – Jimin zamilkł, a dokładniej został uciszony. Wargami Yoongiego na swoich. CO. Serce waliło mu jak szalone, a oczy miał szeroko otwarte, co nie było dobre dla jego serca, widząc alfę z takiego bliska, czując ją na sobie.
      Nie tak wyobrażał sobie ich pierwszy pocałunek, ale… ale…
      — To tak na dzień dobry, chciałem pokazać, że się cieszę na naszą randkę… i że naprawdę pięknie wyglądasz – ale, ale…
      — Jakie lubisz bubble tea, Jimin-ah? – jednakże młodszy chłopak miał co innego w głowie.
      Nie tak wyobrażał sobie ich pierwszy pocałunek, o nie. Warga zaczęła mu drgać, a do oczu napłynęły łzy.
      — Yoongi, proszę, zatrzymaj się, o tutaj – wskazał palcem na pobocze. A gdy Yoongi zrobił to, o co go poprosił, po odpięciu pasów, od razu wyszedł na zewnątrz. I tak jak się spodziewał, Min od razu znalazł się koło niego. A Jimin bardzo starał się nie pochlipywać, w końcu tyle czasu poświęcił na makijaż, żeby pięknie wyglądać dla Yoongiego.
      Nie tak wyobrażał sobie ich pierwszy pocałunek, w normalnych okolicznościach, bez ładnego tła, bez fajerwerków, i dlatego właśnie… tak bardzo był poruszony, gdyż to było takie naturalne, a dzięki temu bardziej realne, a realność to to, czego Jimin potrzebował najbardziej, w momencie gdy wszystko wydawało się być snem. On potrzebował czegoś normalnego, co da mu poczucie, że Yoongi był prawdziwy. To był najlepszy pierwszy pocałunek w usta, o jakim mógł pomarzyć.
      Dlatego gdy alfa znalazła się u jego boku, Jimin nie czekał, chwycił Yoongiego za rozpiętą kurtkę i przyciągnął do siebie, gdzie wbił się w jego usta, z przesadzoną siłą, trwało to może 3 sekundy, ale Jimin musiał, po prostu musiał, a nie mógł, gdy Yoongi prowadził samochód.
      — Przepraszam, ja… – Jimin spuścił głowę, nie wypuszczając jednak ubrania Mina z rąk. – Bo to dlatego że… ja się tak cieszę, wiesz? Chcę na ciebie nakrzyczeć, że nie możesz mnie tak… bez ostrzeżenia, ale to najlepszy pierwszy pocałunek, wiesz? Nie taki książkowy, ale taki prawdziwy i teraz wiem, że nie śnię – Jimin skrzywił się, gdyż na głos, jak usłyszał siebie, brzmiało to nieco obciachowo, ale już było za późno.
      — A bubble tea sam dla mnie wybierz, lubię każde tylko nie wiśniowe, proszę, przez Taehyunga mam dość – przekręcił oczami, na koniec ponownie muskając usta Yoongiego, tak lekko, że mógłby je pomylić z podmuchem wiatru. I nie czekając na reakcję starszego, zawstydzony szybko wrócił na swoje siedzenie.

      Usuń
    2. Taehyung był wystarczająco zestresowany. No przepraszam bardzo, w końcu zgodził się zaakceptować wszystkie znaki, że Jungkook to jego przyszła omega, i mimo wszystkich swoich uprzedzeń i bojaźni, otwierał się przed młodszym chłopakiem. Starał się dla swojego prawdziwego mate’a, wychodził ze strefy komfortu i po co? PO TO ŻEBY PAN JEON MINSOO ŚMIAŁ SIĘ Z NIEGO SCHOWANY ZA GAZETĄ?! Młodsza alfa wypuściła z nosa wściekle powietrze. Czy dramatyzował? No oczywiście!
      — Chętnie, zwłaszcza, że tata mówił, że macie jechać po zakupy! Jedźcie wcześniej spokojnie a ją pójdę z hyungiem na zakupy – Taehyung słuchał, co Jungkook mówił jego mamie, wpychając sobie jedzenie w usta, aby tylko zatrzymać rosnący, triumfujący uśmiech, Ten głupi instynkt.
      Taehyung raczej nie słuchał rozmowy przy stole, przytakiwał co jakiś czas, gdy rozmowa dotyczyła też jego, ale w szczególności błądził w myślach, jego noga nerwowo podskakiwała pod stołem na myśl o ich wspólnym spędzeniu czasu poza domem.
      Był beznadziejny w te sprawy, ale zauważył, że skoro miał już niezaprzeczalne dowody, że Jungkook był mu przeznaczony, to chciał to zrobić dobrze, być alfą, która odpowiednio zajmie się swoją omegą.
      Taehyung odprowadził wzrokiem młodszego chłopaka, nie będąc świadomym jaki miękki, głęboki wygląd miały jego oczy.
      — Nie przejmuj się, z niego jest przylepa – Kim wzdrygnął się, słysząc głos starszej alfy. To był pierwszy raz, gdy między nimi miała wywiązać się rozmowa. Taehyung mimo jego łagodnego tonu, pokojowej postawy, pozostawał zaalarmowany. To nie tak, że Minsoo był całkowicie przyjazny, jako starsza alfa, miał nad nim przewagę i Taehyung czuł się lekko zdominowany. – Nie lubi spać sam, pewnie zasnął u Ciebie specjalnie – cóż, tutaj się nie mylił, Taehyung chciał się zaśmiać, ale nie mógł przyznać tego na głos. – Jak był mały, to do 10tego roku życia spał koło mnie zwinięty w kłębek na końcu łóżka – chaotycznie zachowanie Jungkooka z ostatniej nocy napłynęło do jego głowy, gdzie po wyznaniu Minsoo, Taehyung inaczej spojrzał na to co zaszło. Ścisnęło go w żołądku i potrzebował wiele samozaparcia, aby nie wstać i nie pobiec do młodszego chłopaka, żeby go przytulić.
      — Dlaczego mi to mówisz? Um, Pan. Pan mówi. M-mam na myśli, że to raczej bardzo prywatna sprawa Jungkooka… – Taehyung nieobyty w rozmowach o uczuciach, spuścił wzrok, łapiąc za pałeczki, którymi dziubał resztki jedzenia. – To, um… to całkiem słodkie w pewnym sensie – dodał pod nosem. Jednak nie mógł zignorować tego, co Jungkook mu powiedział, o tym, że już nie chce być więcej samotny.
      — Zaaklimatyzuje się do miejsca i mu przejdzie, a jak nie to sam możesz mu powiedzieć, że chcesz spać sam – Taehyung zmarszczył brwi, analizując bardzo poważnie wypowiedziane słowa, odważając się spojrzeć na Minsoo.
      — Nie przeszkadza ci to, że będzie ze mną spał? – o jezusku, jak to brzmi. – W końcu jestem alfą, a twój syn- – ugryzł się w język, auć. – Znaczy, dziękuję, że mi ufasz. Że Pan mi ufa znaczy się, nie ty – Taehyung skłonił lekko głowę, w grzecznym geście.
      Nadal nie rozumiał dlaczego tata Jungkooka mu o tym powiedział. Może ich rodzice byli bardziej świadomi rzeczy od nich, mimo wszystko. Tak czy inaczej, Taehyung postanowił już ostatniej nocy. Dopóki żyje, Jungkook nie będzie czuł się samotny.
      Gdy Minsoo klepnął go w ramię, nie wiedział, czy nadinterpretuje, ale ponownie poczuł jakby starszy mężczyzna zmierzał do czegoś niepowiedzianego głośno. W pewnym sensie powierzył mu swojego syna, a on nie zamierzał nikogo zawieść w tej sprawie. A przede wszystkim siebie, musiał… chciał uwierzyć, że był odpowiednim alfą dla niego, tak samo jak wierzył w to Jungkook.

      Usuń
    3. Taehyung spędził przy swoim wyglądzie więcej czasu niż chciałby się do tego przyznać. Postarał się zdecydowanie za bardzo jak na luźne wyjście z… właśnie, ze swoją przyszłą omegą. Cały czas dostawał gęsiej skórki na tę myśl, a nie odstępowała go ona na krok.
      Przyjaźń. Umawiali się najpierw na przyjaźń.
      [https://i.pinimg.com/564x/97/7b/7a/977b7a18a7bf6e1ba3ea499eb4a9121d.jpg]
      Nie użył perfum, gdyż nie chciał przyćmić swojego zapachu, wiedząc, że Jungkook nie czuł go tak mocno i musiał być bardzo blisko.
      Gdy kończył zapinać pasek od spodni, drzwi do jego pokoju się otworzyły.
      — Hyuuungie, jestem gotowy – alfa jęknęła gardłowo, kładząc ręce na biodrach i odchylając głowę do tyłu w irytacji, gdyż dodatkowo wiśnie drażniły go w nos, a raczej ta marna imitacja. Co Jungkook zrobił ze swoim naturalnym zapachem?
      — Co ci mówiłem o wchodzeniu bez pozwolenia? – oblizał wargi, kierując wzrok na Jungkooka, a gdy w końcu zwrócił dokładną uwagę na młodszego, zamrugał dwa razy, gdyż och, wyglądał… wyglądał w sam raz… jak materiał na chłopaka, uhym. Przyjaciele.
      — Powiem ci, że to co powiedziałeś przy stole było słodkie i zaskakujące, strasznie się cieszę, że idziemy razem! Upiekę ci w nagrodę brownie z wiśniami! – Taehyung nie mógł przestać patrzeć na tupiące nóżki Jeona, zaśmiał się pod nosem, siadając na łóżku koło młodszego.
      — Ach, tak? – Taehyung połaskotał go palcami pod brodą. – Gdybym wiedział, że tak się odpłacasz, to przyjąłbym te twoje notatki dawno temu – zabawowo poruszał w górę i w dół brwią, następnie ciągnąc Jungkooka za nadgarstek, stawiając ich na proste nogi.
      Czy Taehyung żałował, że zdecydował się na metro? Och, i to jeszcze jak. Poruszający się w pośpiechu tłum ocierał się o nich, a Taehyung nie mógł się pozbyć wrażenia jakby niektóre alfy specjalnie swoimi ciałami wpadały na Jungkooka. Co było absolutnie głupie, bo Jungkook był jeszcze niezaprezentowany, nie powinien przyciągać uwagi, chyba że… hormony robiły swoje im bliżej przemiany, a młody Kim nie zdawał sobie z tego sprawy, gdyż od początku czuł przyszłą omegę. I to bardziej niż ktokolwiek inny i kiedykolwiek będzie. Postanowił na razie nie przeginać z wnioskami.
      Gdy w końcu znaleźli się w środku pojazdu, Taehyung instynktownie zagonił Jungkooka pod ścianę, samemu stając przed nim, blokując jakikolwiek wgląd innych na niego, natomiast starał się zachowywać jakby nie miał ukrytego motywu takiej pozycji. Dobrego motywu, żeby nie było.
      — A więc? Gdzie dokładnie chcesz jechać po te rzeczy? Tak naprawdę to ja nic nie chcę, nie potrzebuje niczego kupić, więc ty robisz za nawigację, mogę robić za pana od trzymania zakupów księżniczki – mrugnął do Jungkooka, drocząc się,

      Usuń
  18. Jimin wzdrygnął się, kiedy Yoongi uchylił drzwi po jego stronie, a w dodatku nachylał się nad nim. Ciężko było omedze nie myśleć o wymienionych jeszcze niedawno pocałunkach i nie patrzeć na usta chłopaka przed nim. Jednak zmusił się, aby jego wzrok powędrował do trzymanych przez Mina koców, nie wiedząc jeszcze po co były mu potrzebne.
    — W zasadzie Minnie, to to jest za rogiem, a będziemy mieć problem z parkowaniem, więc chciałem zaproponować spacer, ale uciekłeś do auta – Jimin, zawstydzony, mruknął pod nosem z wydętymi wargami kilka niespójnych słów, w tym samym czasie wychodząc z samochodu i starając się zachować nieporuszony wyraz twarzy. Szybko jednak zamienił się w chichoczący bałagan, kiedy Yoongi złapał go za rękę i tak oto każdy, kto obok nich przechodził mógł zobaczyć, że należeli do siebie. Ale co ważniejsze, Yoongi nie wstydził się Jimina, a Jimin z dumą kołysał w tę i z powrotem ich splecione dłonie.
    Kawiarnia, do której weszli była urocza i od razu na wejściu Jimin zaciągnął się przyjemnym zapachem napojów i wyrobów cukierniczych, jego entuzjazm został jednak zachwiany na dźwięk powitania jednej pracownicy kawiarnii.
    — Yoongi-shi! Dzień dobry, to co zwykle? – nie było wątpliwości, że nieznajoma omega była dobrze zaznajomiona z Yoongim, sądząc po jej przyjaznym tonie, bezpośrednio zwracającym się do alfy. To co zwykle? Jimin zacisnął zęby, gdyż on też był obecny, u boku Yoongiego, mocniej trzymając go za dłoń, natomiast zdawało się jakby był niewidzialny w jej oczach. Co więcej, nieważne jak starał się zapomnieć o czasie, w którym nie istniał dla swojej alfy, jak starał się pamiętać wszystkie wyjaśnienia i dobre momenty, nie mógł nic poradzić na niekontrolowane kompleksy czy obawy. Szczególnie, że do tej pory częściej widywał chłodnego bądź zobojętniałego mężczyznę; tym bardziej zazdrościł omedze, której udało się w tym czasie zdobyć kontakt z Yoongim.
    — Dzień dobry, Miyeon-shi...nie, tym razem nie. Choć w sumie...możesz zrobić moją taro, ale do tego chcę drugą bubble tea, brzoskwiniową, z ekstraktem z wanilii. Aaa i obie będą na wynos. Zapakuj mi je razem – gdy Yoongi mówił, Jimin stanął jeszcze bliżej niego, tak, że ich ramiona się stykały, upewnił się, żeby ich splecione dłonie nie były schowane za ich plecami, tylko widniały z przodu dla oczu baristki.
    — Yoonnie! – zwrócił się do starszego chłopaka pół krzycząc, pół szepcząc. – To mój zapach – uderzył go bez użycia siły wolną ręką w ramię. – Hyung, jesteś cheesy – przewrócił oczami, ale nie mógł oszukać różu na swoich policzkach.
    — Ale widzę, że dzisiaj masz towarzystwo Yoongi-shi! I to inne niż Namjoon-shi czy Hoseok-shi – Jimin szyderczo wypuścił nosem powietrze. W końcu, brawa dla spostrzegawczości, chciał rzucić w jej stronę, jednak powstrzymał się tylko dlatego że nie chciał, żeby alfa się za niego wstydziła. Zamiast tego wyprostował się bardziej i dumnie wypiął klatkę piersiową.
    — Jimin-ah, to jest Miyeon, pracuje tutaj odkąd pamiętam, wybacz jej dociekliwość.
    — Miyeon – powtórzył, smakując imię wroga na końcu swojego języka.
    — Nie jestem wścibska, po prostu cieszę się, że Yoongi-shi ma nowe towarzystwo.
    — Och – Jimin otworzył usta w zdziwieniu, gdyż faktycznie… zapach omegi nie wskazywał, żeby miała jakieś złe zamiary, a wręcz przeciwnie, był sympatyczny.
    Gdy wychodzili, Jimin przechodząc przez drzwi, odwrócił się w ostatniej chwili, aby pomachać na pożegnanie Miyeon, zawstydzony, gdyż zastanawiał się, czy kobieta wyczuła jego zazdrość.
    — Uduszę ją kiedyś, przysięgam. Ale za to nikt tak jak ona nie robi tak dobrej bubble tea.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Um… wydaje się, że jesteście ze sobą blisko – stwierdził subtelnie, nie chcąc wyjść na zbyt dociekliwego i zazdrośnika, szczególnie na pierwszej randce!!!
      Jimin z błyszczącymi oczami obserwował otoczenie, do którego zaprowadził ich Yoongi. Podekscytowany czekał aż starszy ułoży koce, a nie mogąc ustać w miejscu, w międzyczasie zdążył zdjąć buty dla większej wygody. Nie było mu zimno w stopy, gdyż Min zatroszczył się, aby Jimin został szczelnie okryty pozostałym kocem.
      — Nie chciałem, żeby było ci chłodno. Proszę.
      — Wow, jak tu ładnie, całkowicie inaczej, kiedy jestem tu z tobą, niż z Taehyungiem – zaśmiał się biorąc łyka bubble tea, pomlaskał ustami, delektując się smakiem, uleciało z niego przeciągłe mmmm, gdyż idealnie trafiał w jego gusta.
      — Uznałem, że lepiej będzie jak napijemy się przy ładnych widokach, na świeżym powietrzu – Jimin faktycznie zaciągnął się zapachem, ale świeże powietrze nad rzeką Han nie równało się świeżemu zapachowi jego alfy.
      Gdy Yoongi ponownie tego dnia splótł ich palce, omega wprost instynktownie położyła głowę na ramieniu starszego, okrywając ich dwójkę kocem, przybliżając się tak, aby dla obu z nich go starczyło.
      — Wiesz – przerwał, aby nabrać przez słomkę kilka dużych łyków, gdyż napój był zbyt smaczny – nie jestem łatwą omegą, nie chcę, żebyś tak o mnie myślał, bo nikogo nie miałem przed tobą… a teraz wszystko dzieje się tak szybko, ale to w ogóle nie wydaje się złe, myślisz, że to dlatego że w odróżnieniu od większości jesteśmy prawdziwymi mate’ami i mamy inną więź? – pogrążony w myślach cały czas popijał taro. – Tak samo ty, hyung, mówiłeś, że jeszcze nie do końca wiesz jak odpowiednio się zachowywać jako moja alfa, ale do tej pory wszystko tak naturalnie ci wychodzi, jeśli chodzi o mnie – wtedy wrócił myślami do ich pocałunku w samochodzie i zachłysnął się łykiem, zanim w ogóle zdążył pomyśleć o tym, który sam zainicjował. Jimin kaszlał, pukając się pięścią w klatkę piersiową. – Yoongi hyung – zawołał zachrypnięty, w kącikach jego oczu zebrały się łzy z zachłyśnięcia – właśnie zdałem sobie sprawę, że ukradłeś mój pierwszy pocałunek – Jimin, odkładając bubble tea i zabierając rękę z uścisku Yoongiego, schował twarz w dłoniach, w tym samym czasie kopiąc w euforii wyprostowanymi nogami.

      Usuń
    2. — Hyung...nie jestem księżniczką...mówiłem ci już że jestem baby… – Taehyung szerzej otworzył oczy, nadal nie był przyzwyczajony do bezpośredniości młodszego chłopaka. Oblizał usta, zanim odpowiedział.
      — Okej, baby – powiedział na głos i coś w tym było tak intymnego, że sam się speszył lecz odchrząknął szybko jakby to nie była wielka sprawa, żeby nie dać niczego po sobie poznać.
      — Musimy iść do elektronicznego po rysik i do papierniczego, potrzebuje parę rzeczy… No i trzeba by zjeść jakiś obiad, zanim pójdziemy po zakupy na brownie… – Taehyung przytakiwał, zapamiętując plan działania.
      Gdy została ogłoszona ich stacja, był gotowy wyprowadzić z tłumu Jungkooka, ale czego się nie spodziewał to tego, że to on zostanie wyprowadzony przez młodszego. Chciał zasugerować, że złapanie go za rękę byłoby dużo łatwiejsze niż za frędzelek od jego kurtki, natomiast po pierwsze, było coś uroczego w geście chłopaka, a po drugie, nie był jeszcze na tyle śmiały.
      — Hyung, zgubisz się – alfa zaśmiała się dźwięcznie, coś co działo się rzadko, prawie nigdy.
      — Och, tak, z pewnością nie na odwrót, dzieciaku, chcesz się rozdzielić i sprawdzić, kto kogo znajdzie pierwszy? – Taehyung położył dłoń na czubku okrągłej głowy Jungkooka, aby rozczochrać mu włosy.
      — Potrzebuje rysik, bo nie mogę rysować digitalowo przez to, ostatni padł ofiarą Lokiego, zagryziony na śmierć – starszy dramatycznie wzdrygnął się na te słowa.
      — Jesteś pewien, że to bezpieczne zostawiać z nim Yeontan? Moje dziecko…
      Taehyung stał za Jungkookiem, gdy ten szukał tego, co potrzebował. On sam wodził wzrokiem po różnych akcesoriach, nie mając o nich większego pojęcia.
      — Tam jest!
      — Hm? – odwrócił się za młodszym chłopakiem, który gwałtownie się podniósł z kucającej pozycji, biegnąc w inne miejsce. Zanim jednak poszedł za nim jak do tej pory, dźwięk czegoś w styczności z podłogą odwrócił jego uwagę. Westchnął ciężko, kucając, aby podnieść rzecz. – Uważaj, bo staranujesz sklep zanim zdążymy wyjść – mruknął, biorąc, jak się okazało, szkicownik do ręki. Obrócił go w dłoni, a co przykuło jego uwagę to, że miał na sobie wyraźne ślady użycia. Nie zastanawiając się, z automatu otworzył go na przypadkowej stronie, a widząc na niej narysowaną wersję siebie, nabrał gwałtownie powietrza w płuca, jeszcze szybciej zamykając szkicownik. Rozejrzał się dookoła, a widząc zmierzającego do niego Jungkooka, wyprostował się, chowając szybko własność przyszłej omegi za plecy. Serce waliło mu o pierś, a on sam był spięty. Skąd taką reakcja? Sam nie rozumiał. Co czuł? Sam nie wiedział. Przy Jungkooku cały czas odczuwał dotąd nieznane emocje.
      — Masz wszystko? – zapytał, próbując ukryć ścisk w gardle, starając się zabrzmieć jak najnaturalniej.
      Gdy wyszli ze sklepu, Taehyung złapał Jungkooka delikatnie za ramię, odwracając w swoją stronę i nie puszczając go, wyciągnął zza pleców jego, a przynajmniej tak mu się wydawało, że jego szkicownik. Zanim jednak pozwolił młodszemu go chwycić, w ostatniej chwili podniósł rzecz do góry, poza zasięgiem Jungkooka, w tym samym czasie puszczając jego ramię, zamiast tego kładąc wskazujący palec na jego czole, co by miało to pomóc trzymać go z daleka od szkicownika.
      — Jest tu moja twarz, więc jest moje, ale może zechcesz mi to wytłumaczyć? – uniósł brew ku górze, w wyczekującym geście. O nie, nie był zły. Bardziej zdziwiony i ciekawy, w pewnym sensie także zdezorientowany swoją nerwową reakcją w pierwszej chwili. Ale na pewno nie zły. Zaintrygowany przede wszystkim.

      Usuń
  19. Być może Jimin powinien poczuć się trochę winny temu, że wystraszył Yoongiego, ale nie, nic z tych rzeczy, ponieważ był zbyt radosny i wiedział, że starszy chłopak niedługo sam się o tym przekona. A to dlatego że w ogóle nie spodziewał się słów, które jako następne opuściły usta Yoongiego, powodując, że omega zastygła w miejscu, patrząc na niego wielkimi z niedowierzania oczami.
    — Ale chwila...naprawdę? Nie całowałeś się nigdy z nikim? Nawet dla żartu na jakiejś imprezie czy z Taehyungiem? Cóż, nie zdziwiłoby mnie to w ogóle, po jego zachowaniu myślałem że jesteście razem… – Jimin otwierał usta i je zamykał.
    — Min Yoongi, czy ja jestem żartem dla ciebie? Myślisz, że grałbym na dwa fronty? – nadąsał się, krzyżując ręce na piersi, nie był jednak zły na drugiego chłopaka, nawet jeśli jego uwaga nie leżała w nim dobrze. – Z resztą – rozplątał ręce, które bezwładnie opadły po obu stronach jego ciała – Taehyung, jako mój przyjaciel z dzieciństwa, bardzo się o mnie troszczył, gdy no wiesz… nikt inny tego nie robił, ale poza tym on nigdy nie wykonałby żadnego ruchu na omedze – dodał, nie zdradzając Yoongiemu szczegółów z życia swojego przyjaciela, a samemu jeszcze nie wiedząc o łączącej go więzi z Jungkookiem.
    — Przepraszam, po prostu...twój pierwszy pocałunek był taki..normalny...mogłem zainicjować to lepiej, gdybym tylko wiedział...Ale bardzo się cieszę, że jestem pierwszy – Jimin uśmiechnął się delikatnie na wspomnienie. Pokręcił głową, nie zgadzając się z częścią wypowiedzi.
    — Hyung, nie pamiętasz? Mówiłem Ci, że taki był najlepszy! Był prawdziwy i naturalny. I też się cieszę, że byłeś pierwszy… – mruknął nieśmiało w słomkę, dopijając napój do końca, siorbiąc przy tym, ponieważ nie chciał, aby jakakolwiek kropla się zmarnowała, gdyż BYŁO TAKIE DOBRE! I dopiero wtedy oddał Yoongiemu pusty kubek.
    — Obiecuję, że to nie ostatni pierwszy raz jaki ci skradnę.
    — Hyung! – Jimin jęknął, rozglądając się dookoła jakby upewniając się, że nikt nie usłyszał implikacji. Jedną ręką próbował zakryć swoje zarumienione policzki, podczas gdy drugą chwycił tą alfy, wstając z koca. Założył ponownie buty, po czym odwrócił się w stronę partnera.
    — Oczywiście jak tylko będziesz chciał próbować ze mną nowych rzeczy – Jimin wtulił się w starszego chłopaka od razu jak tamten go objął, jego ciało jak magnez przyległo do Yoongiego, bez żadnego oporu.
    — Albo z tobą albo wcale, hyung – omega szepnęła do jego ucha, prawie mrucząc, gdy starszy uczeń wodził nosem po jego szyi, niezwykle dumny, że jego zapach był przyjemny dla alfy i jeszcze dumniejszy, że dzięki owej bliskości pozostawią na drugim reprezentujące ich zapachy.
    — Dziękuje, że pozwalasz mi się do siebie zbliżyć.
    — Dziękuję, że do mnie przyszedłeś, hyung.
    — Chodźmy, mamy jeszcze wiele rzeczy przed sobą dzisiaj – Jimin przytaknął, niechętnie się rozdzielając. Zmarczył nos, gdy zamiast buziaka, dostał w niego pstryczka, ale zgadywał, że na razie, NA RAZIE, to musiało mu wystarczyć. Przynajmniej ich dłonie pozostawały w mocnym zatrzasku.
    — Nie będziemy jechać długo, to zaraz obok.
    — Mhm – zanucił, skupiony na dłoni Yoongiego na swoim udzie, bawiąc się jego długimi palcami w tym samym czasie, gdy tamten głaskał nimi to miejsce na jego ciele, chociaż wcale nie przeszkadzałaby mu długa podróż, gdy starszy chłopak tak gorąco wyglądał za kółkiem, którego dłoń na udzie Jimina powodowała, że czuł się jego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Salon gier?! – młodszy praktycznie szedł z Yoongim w podskokach. Szczególnie, że ostatnim razem, gdy Taehyung proponował mu wyjście do salonu gier, odmówił, gdyż był to dzień, w którym… nie czuł się najlepiej, ale to już nieaktualne, a on miał zamiar zademonstrować alfie swoje umiejętności!!!
      Jimin chłonął jedno ze swoich ulubionych miejsc, rozglądając się z głodem po grach, chcąc rozpocząć je wszystkie!
      — Czas na zakład, mój drogi. Na większości z tych automatów możemy rywalizować, na części musimy współpracować. Za każdy z nich każdy z nas dostaje bileciki, proponuję małą rozgrywkę. Kto będzie miał więcej biletów, wygrywa. Przegrany robi to co wymyśli wygrany. Co ty na to? – Jimin patrzył w zdumieniu na Yoongiego, aż jego buzia cała się rozpromieniła, a na koniec jeszcze można było dostrzec w jego oczach coś niebezpiecznego, tą nutkę rywalizacji.
      — Deal! – wyciągnął rękę w stronę alfy dla oficjalnego przypieczętowania zakładu. – Wybiera pierwszy grę ten, kto wygra w kamień, papier, nożyce, oki? – po trzech próbach podniósł pięść do góry i krzyknął tak!, gdy udało mu się wygrać ze swoją randką. Następnie otwartą dłoń ułożył na wysokości ich klatek piersiowych, poruszając palcami w pośpieczającym geście, aby Yoongi położył na niej żetony.
      Jimin podszedł do gry, w której czuł się najpewniej, jednej z nielicznych, w których był lepszy od Taehyunga, a to mówiło samo za siebie, gdyż jego przyjaciel był nie do zatrzymania w takich miejscach. Air Hockey. Omega wrzuciła w odpowiednie miejsce żetony, uruchamiając stół do grania.
      — Gotowy? – zapytał dokuczliwym tonem głosu i nawet nie czekał aż Yoongi zdąży mu odpowiedzieć, cóż może trochę zaczął nie fair, ale wrzucił na stół krążek i odbił go “rakietką” prosto w bramkę alfy, gdy ten jeszcze nie zdążył się przygotować do gry. Jimin podskoczył w miejscu, klaszcząc w ręce. Ważne, że punkt po jego stronie został naliczony przez maszynę. A nawet pokusił się o wywalenie języka w stronę starszego chłopaka.
      — Och, hyung, tak mi przykro – pociągnął nosem kpiąco. – Hyung! Skup się teraz! To poważna rozgrywka, oki?!
      Chłopcy grali zaciekle, Yoongi wcale nie odbiegał umiejętnościami od Jimina, ale omega się cieszyła, że nie dawał jej forów. Znaczy, miał taką nadzieję, że Yoongi tego nie robił. Na końcu Jiminowi udało się wygrać, ale padł połową ciała na stół, ręce wyprostowane nad głową i oddychał ciężko. Zanim jednak Yoongi zdążył się zmartwić, młodszy uniósł głowę, patrząc z zaślepiającym uśmiechem na alfę.
      — Wygrałem!

      Usuń
    2. Jungkook mógł zachowywać się głośno i pewnie, ale Taehyung widział pewną panikę w jego oczach i czerwone uszy. Złapał się dramatycznie za ramię, gdy po zabraniu mu szkicownika Jungkook uderzył go nim w wspomniane miejsce.
      — Nieładnie patrzeć do cudzej własności bez pytania!
      — Nieładnie malować czyjąś twarz bez pytania!
      — Twoja twarz..no a żeby to jedna – Taehyung otworzył usta, ale nic nie powiedział, zatrzasnął szczękę, aż było słychać zderzenie się o siebie zębów.
      — Jak widzisz na każdej stronie mam inny twój rysunek z lunchu w szkole. Lunche są nudne bo niczego się na nich nie można uczyć, więc wtedy rysuje, a że twoja twarz jest moją ulubioną, to ja nie rozumiem kompletnie czemu ty się dziwisz. Widziałeś się kiedyś w lustrze? Przecież jesteś idealnym modelem do rysunku – czemu się dziwił?! CZEMU SIĘ DZIWIŁ? Po słowach Jungkooka zdziwił się jeszcze bardziej. Znaczy, był świadomy swojej urody. Wykorzystywał ją często, ale z Jungkookiem wszystko było inaczej.
      — Na jakichś szkolnych apelach też cię szkicowałem, ale nigdy nawet nie zauważyłeś, więc na początku się pilnowałem, a potem przestałem, bo mógłbym stać przed tobą ze sztalugą malarską a i tak byś nie zauważył – mimo wszystko zaśmiał się po tych słowach razem z autorem rysunków.
      — Uwielbiam cię rysować bo nigdy nie miałem z tobą kontaktu i można powiedzieć, że to dwadzieścia minut każdego dnia, gdy mogłem cię naszkicować było największą interakcją na jaką mogłem liczyć z tobą…
      — Koo – Taehyung szepnął skruszony, masując sobie niezręcznie kark.
      — Poza tym musiałem jakoś ćwiczyć rysowanie ludzi, a tak jak mówiłem jesteś idealny do tego. Mam szkice z apelu na rozpoczęcie roku, z festiwali szkolnych, z lunchów, nawet na przerwie kiedyś widziałem cię z klasy przez okno z Jiminem to też zdążyłem coś narysować, siedzieliście wtedy pod drzewem na przerwie, a potem już nie wróciłeś na lekcje, więc w sumie pożegnałem się z tobą tym obrazkiem, bo już wtedy nie było cię do końca tygodnia...Nawet w twoje urodziny coś rysowałem, chciałem ci dać, ale no cóż. Nie uważasz, że byłoby to dziwne, że ktoś kogo nie znasz, wie kiedy masz urodziny i robi Ci urodzinowy portret? – Taehyung otworzył szeroko oczy, jego ręka zastygła na karku. Alfa nawet nie do końca wiedziała, o którym tygodniu mówił młodszy chłopak, gdy przez całe liceum często opuszczał zajęcia na kilka dni i to wcale nie z powodu choroby lub innych ważnych powodów. Nagle tego pożałował.
      — O… o ile to nie byłyby notatki z zajęć… to, um, czemu nie? Nadal je masz? Ten na urodziny? Ten już na pewno jest mój – powiedz, że masz, powiedz, że masz, Taehyung błagał w myślach.
      — Poza tym...nigdy się nie uśmiechałeś, a ja bardzo chciałem...zobaczyć cię takiego...to sam sobie narysowałem...ale nie wygląda to nawet w jednej części tak dobrze jak oryginał...no ale..myślałem, że jak skończymy szkołę...to podrzucę ci to do szafki...miałem taką nadzieje..że może wtedy...gdzieś z ukrycia...zobaczyłbym jak się uśmiechasz...i wtedy byłbym z siebie tak dumny..że to moje rysunki...że to ja… – Taehyung od razu zatęsknił za dłonią Jungkooka w swojej, ledwo powstrzymując jęk w proteście. Jednakże mimo swoich podbojów na alfach, przy przyszłej omedze nadal był ostrożny, co by się nie pokusić o stwierdzenie, że tchórzliwy. Ale po raz kolejny… Jungkook był inny. Taehyung przy Jungkooku był inny. Niestety nie taki pewny siebie.
      — Ale mnie zdemaskowałeś i cały plan poszedł się walić – mimo powrotu żywiołowego Jungkooka, Taehyung nie umiał się zrelaksować, słowa chłopaka mocno ugrzęzły mu w głowie, zaprzątając jego myśli. Mimo wszystko zdobył się na mały uśmiech. Jak mógł nie, kiedy dźwięczny śmiech młodszego odbijał się w jego uszach.

      Usuń
    3. — Chodź, bo stoimy jak widły w gnoju na środku, a ja muszę kupić nowe mazaki – alfa pokręciła oczami.
      — Tak jest, księż-, bab-, dzieciaku…
      — No chodź, chodź, nie stój tak.
      — No idę! Lepiej patrz na drogę, bo- – nawet nie skończył mówić, gdy młodszy zderzył się z obcą alfą. Taehyung zaalarmowany przyśpieszył kroku, znajdując się natychmiast u boku chłopaka. Lecz gdy po przeprosinach młodego Jeona, nieznajomy warknął na niego, Taehyung nie powstrzymał się przed zawarczeniem w jego stronę, zanim jednak zdążył zrobić coś więcej, tamten już zniknął w tłumie.
      — Wszystko dobrze? – zapytał nie tylko, dlatego że widział jak Jungkook rozmasowywał swoje ramię, ale również dlatego że to samo miejsce zapulsowało na jego ciele, informując go, gdzie jego prawdziwemu mate’owi mogła stać się krzywda; jeden z przywilejów, których nie mieli regularni mate’owie.
      — Chodź hyungie, muszę kupić mazaki, żeby móc malować twoje kolorowe włoski… – Taehyung udawał, że dreszcz, który przeszedł jego ciało, kiedy Jungkook przeczesał palcami jego włosy, był spowodowany tym, że gdzieś w galerii musiał być jakieś wywiew. Oraz nie dopuszczał do siebie rozczarowania, gdy młodszy schował dłonie w kieszeniach. Taehyung pozostawał jednak blisko, ich ramiona, być może w niewygodny sposób, się zderzały, ale chciał mieć kontrolę nad tym, kto i jak przechodził obok Jungkooka.
      Taehyung odchrząknął w drodze do sklepu papierniczego, z opóźnieniem reagując na wcześniejsze wyznanie młodszego chłopaka.
      — Koo – zaczął niepewnie, kładąc dłoń w dole jego pleców, gdy ich prowadził. – Nie potrzebowałeś rysunków, żebym się uśmiechnął. Możesz być z siebie dumny, bo to ty, twoja dosyć intensywna osobowość. Wystarczy, że jesteś ze sobą, że po prostu jesteś, nie musisz wiele… – przyznał, samemu nie wiedząc skąd wziął siłę do powiedzenia takich słów, ale wypłynęły z niego naturalnie, nawet nie musiał się nad nimi wiele zastanawiać, gdyż tak po prostu było. – Nie potrzebujesz rysunków, żeby czuć się blisko mnie ani nie potrzebujesz ich, żeby mieć ze mną jakąś interakcję, po prostu do mnie przyjdź, kiedy będziesz miał na to ochotę i ja cię zawsze zauważę – bo moje oczy już teraz zawsze są skierowane na ciebie, tego jednak nie powiedział na głos, ale być może kiedyś, może kiedyś dokończy myśl, aby Jungkook usłyszał ją całą.
      — To nadal dziwne, że ze wszystkich ludzi na świecie to ja mam prawdziwego mate’a – przynajmniej nie unikał już tego sformułowania. – Dlatego mimo że twoje małe śledzenie mojej osoby, ktoś by uznał za straszne, ja się cieszę, że… um… polubiłeś mnie – o tak, brawo dla Taehyunga i jego ostrożnego używania słów, ktoś musiał w tym związku – zanim w grę weszły instynkty, może ze mną jest trochę gorzej, ale lubię twierdzić, że zainteresowałem się tobą, zanim zorientowałem się, że łączy nas ta inna więź – przesunął rękę na jego plecach w bok, ściskając go w talii, po czym puścił go, gdy weszli do sklepu, aby Jungkook swobodnie po nim biegał za potrzebnymi rzeczami.
      [zastanawiałam się, czy to nie za wcześnie na takie mocne słowa od Tae, ale musiał powiedzieć coś konkretnego, żeby hormony koo zaszalały, so…]

      Usuń
    4. Taehyung może nie chodził za Jungkookiem od półki do półki, ale i tak cały czas trzymał się blisko, nie spuszczając go z pola swojego widzenia. Kątem oka jednak zauważył, że coraz więcej obecnych alf odwracało się w kierunku młodszego chłopaka. Nie podobało mu się, że lgnęli w jego kierunku, dyskretnie go obczajając. Zimny dreszcz przeszedł przez całe ciało Taehyunga, a krew się w nim zagotowała. Nie rozumiał co się działo, z jakiego powodu Jungkook przykuwał ich uwagę, ale nie podobało mu się to w ogóle, miał złe przeczucia i wszystko w nim krzyczało, aby znaleźć się jak najbliżej Jeona, aby chronić. On sam być może nie zauważył w zapachu Jungkooka niczego niepokojącego, gdyż był przyzwyczajony, że fala wiśni uderzała jego nozdrza w różnych, nieprzewidywalnych momentach. Ale dlaczego inni? Czy to… nie, nie, jeszcze nie… to by chyba rozpoznał, prawda?
      Zmniejszając między nimi dystans, zawarczał w stronę każdej zainteresowanej alfy, po czym znalazł u boku Jungkooka, stojąc pod takim kątem, który w pełni zasłaniał go przed oczami wścibskich alf. Taehyung wprost wszedł przestrzeń osobistą przyszłej omegi, całym przodem swojego ciała przylegał do boku chłopaka, który świadomy bądź nie całej sytuacji, trzymał w obu rękach różne zestawy mazaków, przenosząc wzrok z jednej ręki na drugą jakby nie mógł się zdecydować.
      — Weź dwa, nie zmarnują się – próbował zabrzmieć normalnie, mimo ciasnoty w gardle. Nie chciał jednak niczego po sobie poznać. – Hej, Koo… dobrze się czujesz? – zapytał ostrożnie, mając nadzieję, że Jungkook nie uzna tego za głupie pytanie.

      Usuń
  20. Z dosyć radykalną pomocą alfy, Jimin podniósł się ze stołu do gry. Starał się wykręcić od łaskoczących rąk Yoongiego, gdyż łaskotki miał intesywne, ale między popłakiwaniem wciąż przewijał się śmiech.
    — Wygrałeś, ale jak tak się uśmiechasz, to ja też czuję się jak wygrany – Jimin poczuł jak śmiech ugrzązł mu w gardle na widok uśmiechu, ale tego należącego do Yoongiego. To był pierwszy raz, gdy ujrzał go w takim szerokim, szczerym wydaniu i beztroskim, że nic go nie hamowało i to było przecudowne zobaczyć jak odsłoniły się nie tylko jego ząbki, ale i dziąsła i Jimin już wiedział, że to jego ulubiony widok na świecie.
    — Hyung, nie teraz! Teraz gramy, nie flirtujemy. Priorytety, hyung! – po tej cichej chwili podziwu nad Yoongim, zareagował energicznie, aby ukryć swoje onieśmielenie.
    — Chodź, teraz moja kolej – omega przytaknęła, lubiąc jak Yoongi prowadził ją za rękę.
    Twarz Jiminowi zrzedła na widok maszyny, przed jaką się zatrzymali, miał nadzieję, że starszy chłopak zmieni jeszcze zdanie, ale to, co usłyszał zaniechało taką możliwość.
    — Teraz coś, w czym ja będę lepszy, a potem możemy wybrać coś w co musimy grać wspólnie, jakieś strzelanie albo pacman, co będziesz chciał – Jimin nienawidził sportów związanych z piłką. Gimanstyka, taniec, pływanie tak… ale piłka. Zawsze uciekał z zajęć wychowania fizycznego, gdy mieli grać w sporty kontaktowe.
    — Koszykówka to mój ulubiony sport, także powodzenia skarbie – Jimin parsknął na słodkie zawołanie, wiedząc, że Yoongi się z nim droczył.
    — Okej, Min Yoongi, to tylko fair, jeśli wygrasz chociaż w jednej kategorii – złapał za swoją piłkę, która sprawiała wrażenie obcej w jego rękach. Jimin nawet nie do końca wiedział jak poprawnie rzucać, ale trzymając drobne dłonie po obu stronach piłki, rzucił nią pod siebie, wykrzykując w tym samym czasie “aaaaaaaaaa”, i zamykając oczy zanim zdążył zobaczyć czy trafił nią do kosza. Nie trafił oczywiście. Ani wtedy, ani w następnych próbach. No może lekko dramatyzował, gdyż udało mu się zdobyć kilka punktów, ale mógł je policzyć na palcach u ręki.
    — To mamy remis kaczuszko, ale biletów chyba nadal więcej masz ty, więc jesteś na prowadzeniu – Jimin wydął wargi, rozmasował sobie ramiona, gdyż piłka do kosza była ciężka!!
    — Zrobiłeś to specjalnie! Teraz mam zmęczone ręce i będę słaby w każdej grze!
    — Gdzie dalej, mój drogi?
    — Ummm… – rozejrzał się, szukając gry, która nie wymagałaby użycia rąk lub nie przeciążałaby ich za bardzo. Wyścigi, symulator prowadzenia samochodu wyścigowego to jedna z jego ulubionych atrakcji, ale Yoongi miał prawo jazdy, na pewno był lepszy, poza tym, Jimin nie mógł zapomnieć jak gorąco alfa wyglądała za kółkiem, a więc to tylko by go rozpraszało. Flipper, nie znosił tej gry, ale to tylko dlatego że nigdy do końca nie zrozumiał jak dokładnie działała, do tego jednak przyznać się nie chciał. Dance Dance Revolution, to miała być ukryta karta Jimina, nie chciał jej tak szybko jej wyciągać. Nabrał dużo powietrza w płuca i szybko je wypuścił, jego ramiona przy tym się podniosły i opadły.
    — Okej, Min Yoongi, nie pozostawiasz mi wyboru – podwinął rękawy sweterka, w bardzo poważnym geście. Złapał starszego chłopaka za dżinsową kurtkę, ciągnąc go w stronę wyścigów. To niby symulator, ale z tego co Jimin wiedział wcale nie odzwierciedlał prowadzenia pojazdów w rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okej, może Jimin się jednak przeliczył. Nie szło mu nawet tak źle, dopóki na jednym zakręcie nie zrobił wywrotki, a potem pojechał w odwrotną stronę niż meta. Omega fuknęła pod nosem, zerknęła kątem oka na partnera i nie myśląc wiele, zatrzymał swoją wyścigówe, wstał od swojej kierownicy, siadając prosto na kolanach mężczyzny, zasłaniając mu ekran. A gdy ten próbował wyjrzeć za niego, Jimin wykręcał ciało, aby mu to w każdy sposób uniemożliwić.
      Dopiero gdy Yoongi był przedostatni, kiedy inne pojazdy wygenerowane przez grę go wyprzedziły, Jimin, nie wstając z kolan alfy, odsłonił mu obraz, aby pozwolić mu dokończyć wyścig. Z okropnym czasem, ale przynajmniej:
      — Hyung, ale nie byłeś ostatni! – Jimin uśmiechnął się słodko, udając niewinnego. – Hyung, teraz ty wybierasz – mówiąc to, sięgnął po bileciki za przedostatnie miejsce, nie było ich dużo, ale zawsze coś. Podał je starszemu, który był za nie odpowiedzialny. Cóż, nie uzgodnili tego, ale Jimin i tak tak postanowił.

      Usuń
    2. Taehyung przyglądał się ostrożnie Jungkookowi, czuł, że coś się święciło. I miał rację, gdyż Jungkook mimo że stał przy nim, że się ruszał, że mówił, wydawał się jakiś nieobecny. Aż w końcu woń młodszego chłopaka uderzyła jego nozdrza, że aż zakręciło mu się głowie, zachwiał się, robiąc przy tym krok w tył, aby złapać równowagę, ale również w tym samym czasie Jungkook złapał go za rękę i czego się nie spodziewał to na pewno tego, że przylgnie nosem do wewnętrznej strony jego nadgarstka. Podczas gdy przyszła omega oddychała głęboko, jemu powietrze ugrzęzło w gardle.
      Na własne oczy widział jak wygląd młodszego chłopaka przechodził przemianę, od jego oczu, przez usta, aż po najwyraźniejsze, jego włosy. Szok jaki malował się na twarzy Taehyunga był nie do opisania, nie wiedział, czy miał halucynacje, gdyż jak wytłumaczyć to, co się działo. W końcu włosy Jungkooka samoistnie zmieniały kolor. Ale przede wszystkim bał się, nie bał się swojego prawdziwego mate’a, ale bał się o niego. Chciał z nim uciec w bezpieczne miejsce.
      — Ja? – Taehyung czuł się lepiej, gdy młodszy przyległ do jego ciała, w ogóle nie czuł dyskomfortu, kiedy naruszył granice, wodząc nosem po jego szyi, gdzie zapach alfy był najintensywniejszy. Taehyung bez żadnego oporu objął ramionami całą sylwetkę Jungkooka w szczelnym uścisku, chcąc go schować przed światem. – Czuje się świetnie… – Taehyungowi głos zadrżał, gdy nabrał powietrza. Wiśnie wypełniły wszystkie jego zmysły.
      — Jungkook, twoje włosy… musimy stąd wyjść – znalazł w sobie głos, mimo że zagęszczająca się atmosfera go dusiła.
      — Ach...mazaki, no tak.
      — Nie, nie teraz… – próbował sięgnąć po dłoń chłopaka, żeby go powstrzymać, ale nie zdążył przed tym jak Jungkook się skrzywił. Starszy wystraszył się, że coś zrobił nie tak.
      — Śmierdzicie. idźcie stąd nie widzicie, że jestem z moim alfą? – Taehyung odwrócił gwałtownie głowę, podążając za wzrokiem Jeona. Natychmiast po słowach młodszego, zawarczał w stronę obcych alf, o których zapomniał, gdyż Jungkook i strach o niego wypełniły całe jego myśli.
      — Słyszeliście? Odwalcie się od mojej omegi – Taehyung zrobił krok przed Jungkookiem, chowając go za sobą. Wtedy jednak poczuł jak młodszy się po nim osunął i na szczęście jego refleks był wystarczający, żeby go złapać. Jego spojrzenie nerwowo wodziło po ciele Jungkooka, gdy wracało do normy.
      — Hyungie…
      — Cii, Koo… jestem tu, nie bój się – nawet nie przeszło mu przez myśl, aby na chwilę wypuścić Jungkooka ze swojego uścisku.
      — Boli mnie głowa, możemy kupić wodę? Chce mi się pić… Mam tabletki przeciwbólowe w torbie i tak mieliśmy pójść kupić rzeczy na ciasto, chodźmy...wrócę po mazaki kiedy indziej..chcę zrobić zakupy i wrócić do domu – Taehyung objął go ramieniem, prowadząc do kasy, gdzie poprosił o szklankę wody. Każąc Jungkookowi po połknięciu tabletek, wypić ją do końca.
      Taehyung, będąc jego prawdziwym mate’em, doskonale wiedział co działo się z ciałem Jungkooka, dzięki temu był świadomy jak się czuł, gdzie i jak go bolało i mógł odpowiednio zareagować. Chociaż to w jakim stanie był Jungkook również wpływało na Taehyunga, to nie w takim samym stopniu, żeby zranić czy osłabić go fizycznie, dzięki czemu mógł zająć się omegą jak należało.

      Usuń
    3. — Hyung, musimy porozmawiać w domu...o twoich słowach. Bardzo poważnie. Mam Ci wiele do powiedzenia. Chyba teraz tobie należy Ci się trochę wiadomości o moich traumach.
      — Jungkook, za dużo rzeczy się dzieje w zbyt krótkim czasie… poczekajmy z tą rozmową co najmniej do jutra, dobrze? Daj sobie czas na odpoczynek. To jest teraz najważniejsze.
      — Nie martw się...nie powiedziałeś nic złego wręcz przeciwnie...ja...jestem bardzo wzruszony. Do tego broniłeś mnie przed alfami… Dziękuję – to co zrobił następnie Jungkook przeszło wszelkie pojęcie, Taehyung ostrzegawczo ścisnął go w talii, patrząc na niego z uniesioną brwią. Nie mógł nadążyć za tym chłopakiem,
      — Nie złamałem obietnicy, to nie jest pocałunek, ale po tym wszystkim co powiedziałeś zasłużyłeś na całą ich masę.
      — Jungkook – Taehyung powiedział krótko i surowo, nie mając po całym zdarzeniu siły na takie słowa ze strony Jungkooka, on nadal był przerażony, a pojedyncze różowe kosmyki włosów u chłopaka utwierdzały go w tym, że to z pewnością nie były jego halucynacje.
      — Nie martw się, już mi lepiej, ale chodźmy do sklepu muszę napić się wody, a w domu nie mamy połowy rzeczy na ciasto…
      — Nie – złapał go za rękę, wyprowadzając ich ze sklepu, drugą, wolną, wyciągnął telefon, zamawiając dla nich ubera. – Kupię ci wodę, ale twoje brownie może zaczekać, wracamy do domu i tam coś zamówimy do jedzenia- i nie kłóć się.
      Cały czas, mając pewność, że w taki albo inny sposób Jungkook się go trzymał, kupił mu butelkę zimnej, niegazowanej wody, gdy czekali na samochód. Nawet w aucie Taehyung nie pozwolił mu usiąść daleko, ich boki całkowicie do siebie przylegały. Alfa trzymała palce zatopione we włosach młodszego z tyłu jego głowy. Nie mógł przestać patrzeć na chowane pod masą czekoladowych włosów różowe kosmyki.
      — Moja jakby ciocia, kuzynka mojej mamy, mama Kim Seokjina, nie wiem czy go znasz, chodził kiedyś do naszej szkoły, jest omegologiem (ginekolog, who?), zadzwonię do niej jak będziemy w domu o to zapytać… chyba że chcesz, aby przyszła? Wolałbym, żeby cię obejrzała… Ale wtedy już na pewno będzie wiedzieć, że chodzi o nas. Mnie to nie przeszkadza, ale nie wiem jak się czujesz z tym, żeby Pan Jeon wiedział… to od ciebie zależy- i nie Koo… nie ma opcji, żebyśmy to zostawili, możemy zadać jej parę pytań przez telefon, żeby było mniej stresująco, więc? – spojrzał na niego wyczekująco, gdy byli już prawie na podjeździe ich domu.

      [miałam napisać więcej, ale postanowiłam, że najlepiej skończyć tu, żeby dać wam wybór, bo jak jestem pewna, że tae nie odpuści, bo to jednak było straszne (deal with it), to jednak najlepiej jak to się odbędzie jak tego życzy sobie koo, jak powie też ostateczne nie to nie (tak, wiem, ten considerate taehyung, też uroniłam łzę)]

      Usuń
  21. — Nie – odmowa Jungkooka była jak cios dla wewnętrznej alfy Taehyunga, która z natury nie lubiła sprzeciwu i nieuprzejmego tonu od kogoś, kto tylko w teorii był słabszy. Ale Taehyung zacisnął szczękę, nie dając się zdominować temu instynktowi, którym gardził. Szanował młodszego chłopaka za jego zdanie i chciał go traktować na równi. Nie mógł pozwolić, aby jego alfa sprawiła, że stał się kimś kim zawsze się brzydził. – Przepraszam...znaczy...nie teraz…
    — Okej, rozumiem – szepnął, czując niepokój omegi, który potęgował strach Taehyunga. Ciężko było mu zaakceptować, że Jungkook nie chciał jak najszybciej skonsultować tego co się wydarzyło, gdyż młoda alfa była przerażona. No i przede wszystkim martwiła się o swojego prawdziwego mate’a.
    — Hyungie, uważam...że to bardzo dobry pomysł, naprawdę. I na pewno pójdziemy do Pani Kim, możesz napisać do niej żeby umówiła nas na wizytę w poniedziałek. Dziś jest sobota i tak pewnie dziś nie pracuje, a ja naprawdę czuję się dobrze. Spokojnie… – Taehyung skrzywił się na ostatnie słowo, a wizja tego, że mieli czekać z tym aż do poniedziałku uwalniała powstrzymywaną waleczność alfy, żeby postawić na swoim i żeby Jungkook zrobił tak jak on chciał. Ale nie był taki, nie był. Więc mimo spiętej postawy, nie kłócił się.
    — Dziękuje, że tak o mnie dbasz, czuje się bezpieczniej przy tobie. Może przyjść możemy do niej pójść, obojętne. Tata nie jest tutaj problemem, przecież zrozumie, mógłbym mu powiedzieć o nas w każdej chwili...ale to poważnie brzmi – Kim mimowolnie uniósł kąciki ust do góry, nie dlatego że także rozbawiło go co Jungkook powiedział, ale ponieważ jego cichy śmiech tak na niego działał.
    — Bo takie jest, Jungkook, nie możemy tego bagatelizować – a mówiąc to, wyciągnął rękę, aby złapać w środkowy i wskazujący palec kosmyk różowego włosa.
    Gdy weszli za rękę do domu, Taehyung wzdrygnął się, kiedy nagle Jungkook mu się wyrwał, biegnąc do kuchni. Starszy nie ściągnął nawet butów, szybko śledząc przyszłą omegę. Nawet na chwilę nie mógł stracić jej z oczu.
    — Muszę iść do łazienki.
    — Jungkook! – Taehyung krzyknął za chłopakiem, stojąc przed drzwiami. Położył rękę na klamce, gotowy za nią pociągnąć, błagać, żeby mu otworzył, jeśli okazałoby się, że były zamknięte. Cały się trząsł i nierównomiernie oddychał. Nie rozumiał dlaczego Jungkook nie chciał dać sobie pomóc od razu, a na dodatek kłamał, że było w porządku, kiedy Taehyung całym swoim ciałem czuł, w jakim stanie znajdował się młodszy chłopak i to doprowadzało go do szału, gdyż chciał go chronić. Ale szanował też Jungkooka jako osobę i po raz kolejny zwalczając instynkt, zostawił go, dając mu tą chwilę dla siebie i odsuwając w tył głowy obawy, że nic nigdy dobrego nie wychodzi z tego, kiedy zostawia się kogoś w złym stanie samego w łazience. Ale musiał mu zaufać. – Obiecaj, że będziesz mnie wołać, gdyby coś się działo. Będę w salonie.
    Taehyung ściągnął w końcu kurtkę, gdyż zrobiło mu się gorąco z emocji. Wyciągnął z jej kieszeni telefon, rzucając ją na zagłówek.

    Cześć ciociu, muszę zrobić projekt z biologii i mógłbyś mi odpowiedzieć na kilka pytań w wolnej chwili? A więc…

    Widział, że Jungkook zrozumie. Taehyung przecież tylko się o niego martwił i tak naprawę nie zrobił nic wbrew Jungkookowi, jeśliby naciągnąć prawdę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Hyungie… – głowa Taehyunga wprost wystrzeliła w górę. Odetchnął z ulgą, widząc przyszłą omegę w jednym kawałku. Od razu wyciągnął do niej rękę, pomagając jej usiąść na kanapie na przeciwko siebie, szukając na jego buzi oznak czegoś co mógłby być nie tak.
      — Musimy porozmawiać...teraz...nie jutro… – alfa westchnęła ciężko, gdyż naprawdę wolałby, aby Jungkook odpuścił sobie już wrażeń na ten dzień i odpoczął, ale czuł, że to bardzo ważne dla niego, więc z łagodnym spojrzeniem przytaknął.
      — No dobrze, ale od razu potem pójdziemy się położyć – bo oczywiście nie puściłby go samego. Taehyung sam był w szoku, że bezpieczeństwo, samopoczucie kogoś innego było dla niego tak ważne.
      — Odkąd się urodziłem, moja mama nie chciała żebym istniał. Tata kiedyś rozmawiał z kolegą i podsłuchałem ich rozmowę. Ona nie chciała mnie karmić...usypiać...dotykać...Zawsze byłem albo sam albo z tatą albo opiekunką, bo nawet jeśli była w domu to nie chciała się mną zajmować. Zwykle milczała, udając że mnie nie ma, mimo że ja na wszystkie sposoby próbowałem jej zaimponować...uczyłem się w każdej wolnej chwili, byłem wzorowo grzeczny, chodziłem na wszystkie dodatkowe zajęcia jakie tylko chciała...nic to nie dawało. W końcu tata rozwiódł się z mamą, a ona pierwszy raz powiedziała do mnie coś więcej niż zdanie...że nareszcie może żyć tak jak chce, że nie będzie musiała mnie widzieć codziennie, że się mną brzydzi i nigdy więcej jej nie zobaczę… – Taehyung słuchał w niedowierzaniu, że ktoś mógł skrzywdzić w tak okrutny sposób tak niewinną istotę. I to omega, które zawsze uważał za dobre. Złość się w nim budowała, ale starał się pozostawać spokojny, aby jego samopoczucie nie wpłynęło negatywnie na młodszego chłopaka.
      — I dobrze, Koo, że taka zła osoba ciebie nie wychowywała, cieszę się, że nie zamieniła ciebie w kogoś takiego jak ona, że ta zła kobieta nie położyła na tobie rąk... – może to nie była idealna rzecz do powiedzenia, ale Taehyung starał się znaleźć coś pozytywnego w tej sytuacji, aby nie wstać i nie znaleźć tej kobiety, żeby własnymi rękoma dać jej nauczkę.
      — Dlatego zawsze byłem sam...cały czas próbowałem zaimponować mamie, a kiedy wyjechała i zostałem sam z tatą, bałem się kogokolwiek poznać. Odizolowałem się do tego stopnia, że rozmawiałem tylko z tatą...Dopiero gdy przeskoczyłem klasy...Hoseok się mną zajął, w końcu jesteśmy rodziną... ale i tak byłem sam...nie umiałem się zadawać z nikim do tego stopnia, że zmuszałem się do rozmowy z kimkolwiek...No i odkąd Cię zobaczyłem...to znowu miałem jakiś cel...jakieś pragnienie akceptacji...A teraz kiedy tak naprawdę się tego nie spodziewałem...powiedziałeś słowa których tak bardzo pragnąłem usłyszeć.. – Taehyung z reguły nie płakał, ale w tym momencie ciche łzy spłynęły po jego policzkach zaraz po tych należących do Jungkooka. Drżącymi kciukami ocierał policzki młodszego, szeptając już dobrze, już dobrze.
      — Już dobrze, Jungkook, teraz masz mnie i moją mamę i my bardzo cię... – wzrok Taehyunga nerwowo wędrował po twarzy Jungkooka, zdając sobie sprawę z tego jakie dwa słowa chciał użyć, uświadamiając sobie, że pierwszy raz miał ochotę wypowiedzieć tą deklarację. – No wiesz... – szepnął z lekkim uśmiechem, gładząc jego mokre policzki, które były mocniejszym odzwierciedleniem jego własnych.
      — Naprawdę uważasz, że wystarczy że po prostu jestem? Naprawdę umiem zrobić coś dobrego, po prostu będąc? – Taehyung zaskomlał, widząc jak rozsypany był w środku chłopak, jak jego przeszłość sprawiła, że wątpił w siebie i we wszystko co robił. – Nie musisz mnie zauważać, jeśli cały czas będziesz nam nie patrzył...tak jak ja na ciebie.
      — Koo, nie tylko jesteś bardzo mądry, ale masz też wielki talent i na dodatek jesteś najbardziej wyjątkową osobą z charakteru jaką znam – próbował mówić z wielkim przekonaniem i ostatecznością w głosie, mimo że emocje ściskały jego gardło, ale chciał żeby Jungkook słyszał jaki poważny był w swoich zapewnieniach. Jak pewny był wypowiadanych słów.

      Usuń
    2. — Dlatego ją obudziłeś...moją omegę...powiedziałeś to, czego pragnąłem usłyszeć przez całe życie, bo jesteś moim mate’em i wiesz co powinieneś powiedzieć, nawet jeśli nie zdajesz sobie sprawy z tego – alfa skrzywiła się lekko. Nie chciał żeby jego uczucia były przysłonięte instynktami. Nie chciał, żeby Jungkook myślał, że powiedział tak tylko dlatego bo świat zrobił ich przeznaczonymi mate’ami.
      — Nie, Koo, powiedziałem to, bo tak jest, mate czy nie, okej? – gładził jedną ręką jego włosy. Czuł wielką ulgę, że Jungkook otworzył się przed nim i że mógł odgonić demony pozostawione przez jego matkę.
      — A do tego, że cię polubiłem...jesteś uroczy...dobrze wiesz, że to coś więcej...ale tak. Lubię cię hyungie, bardzo – ręka starszego znieruchomiała na włosach Jeona, przygryzł wargę, gdyż dla niego również to była nowa sytuacja. Przeniósł tą rękę na swój kark, masując go, gdy zabrakło mu słów.
      — Twój zapach...jest tak piękny i wyraźny...może i lepiej że to się stało...mam wrażenie, żę teraz lepiej cię czuję – Taehyung otworzył usta w szoku. Przeszedł go dreszcz, nie wiedząc czemu słowa Jungkooka miały na niego taki wpływ. To, że jego zapach wywoływał rumieńce na policzkach omegi, ponieważ coraz lepiej go czuł było dziwnie satysfakcjonujące.
      — Tak? – zapytał głupkowato, odchrząkając później, żeby pozbyć się chrypki.
      — Nawet nie wiesz, co wtedy poczułem kiedy to powiedziałeś. Nie sądziłem, że dla kogoś kiedykolwiek będę wystarczająco dobry...a co dopiero że będę miał mate’a...który do tego wszystkiego będzie alfą która od dawna mi się podobała…
      — Hej, nie płacz więcej, bo rozboli cię głowa, a wiem, że nie czujesz się dobrze, bo nieważne jak przekonująco byś nie kłamał to wszystko czuję – pstryknął go w nos. – Dla mnie też nadal ta sytuacja jest dziwna, ale już się jej tak nie boję, przepraszam, że musiałeś tyle na mnie czekać, kiedy ja nawet o tym nie wiedziałem… – mruknął, niezadowolony z siebie, cofając się myślami do wyznania Jungkooka o tym od jak dawna był nim zainteresowany.
      — To naprawdę prawda? Nie obudzę się zaraz w łóżku? Naprawdę wystarczę ci po prostu ja? Przecież nie jestem nikim niezwykłym...nie jestem tak pewny siebie i atrakcyjny jak Jimin...ani nie mam żadnych wyjątkowych cech...jestem zwykły...a do tego jestem młodszy...jak sam mówiłeś, niezaprezentowany dzieciak – Taehyung nie mógł się powstrzymać od parsknięcia.
      — Jimin? Ten wilk o wyglądzie kurczaka? Niech lepiej Min Yoongi skupi się na jego atrakcyjności… ja ma ręce pełne królika. Mhm, mój niezaprezentowany dzieciak, który ma charakter jakby wstąpiło w niego kilka innych osobowości, ale przynajmniej nie jest nudno. I hej! Jeon Jungkook, jeśli ty nie masz wyjątkowych cech, kiedy tak wiele umiesz to kim ją dla ciebie jestem?! – próbował zachowywać luźną atmosferę, ale czuł po młodszym chłopaku, że to jeszcze nie koniec i jego alfa była równie niespokojna, a on nie umiał umiejscowić w czym leżało dokładne źródło. To nadal ze zmartwienia o swojego mate’a?
      — Jesteś...jak sen. Nie wierzę, że jesteś, że tak się o mnie troszczysz. Wiem, że to prawda, ale nikt poza tatą nigdy o mnie nie dbał...To jest tak bardzo nowe i niespotykane...Nie wiem jak się zachowywać, a moje instynkty nie dają mi spokoju, jest coraz gorzej, coraz bardziej czuje tą...omegę w środku wydzierającą się na zewnątrz...I jak tylko próbuje z nią walczyć, to dzieje się to co w galerii… A jak tylko się ode mnie oddalasz, to całe ciało zaczyna mnie boleć, jakbyś zabierał część mnie ze sobą. Boję się bo nie wiem co zrobić by to nie bolało...Boje się bo wiem, że po przemianie to minie, ale boję się tej omegi bo nie znam tego...nie wiem jak to będzie wyglądało…

      Usuń
    3. — Koo – jego głos się załamał. Czuł, że Jungkook nadal toczył walkę. – Spokojnie, cieszę się, że mi mówisz, masz mi mówić wszystko co się z tobą dzieje i przejdziemy przez to razem, będę cały czas blisko, żeby cię nie bolało, udało nam się siebie znaleźć przed przemianą, więc jesteśmy w tym razem. Mama pomoże ci zrozumieć, obiecuję – przysunął się bliżej chłopaka, rozmasowując jego ramiona. – Pozwolisz wyjść swojej omedze, kiedy poczujesz się na to gotowy, dobrze? Dopóki nie będziesz gotowy jakoś sobie z nią poradzimy.
      — Ale przy tobie się nie boje...z tobą nic mnie nie boli...z tobą jestem szczęśliwy… – serce Taehyunga zaczęło szybciej walić, jego alfa była wyraźnie przejęta, wprost wrzała w nim.
      — Jesteś piękny, Taehyung. Pod każdym względem...Uśmiechasz się tak pięknie...żaden rysunek tego nie odzwierciedli...Troszczysz się o mnie, masz dobre czułe serce. Wszystko w tobie jest dobre...a ja chcę być twój...chcę być tylko twój, hyungie. Chcę, żebyś mnie miał.
      — Co tylko chcesz – odpowiedział jak w transie, chcąc spełniać zachcianki swojej omegi, gdy go chwaliła, wprowadzając jego alfę w dumę i zadowolenie i spełnienie przede wszystkim, gdyż tymi słowami, chociaż Jungkook mógł to zrobić nieświadomie, zaakceptował Taehyunga jako swoją alfę, a Taehyung Jungkooka jako swoją omegę.
      Taehyung jak zaczarowany pozwalał się Jungkookowi dotykać, zbliżać do siebie jakby owinął sobie go i jego instynkty wokół palca.
      Ja chcę być twój...chcę być tylko twój, hyungie. Chcę, żebyś mnie miał.
      — Chcę być twoją omegą, już zawsze – Taehyung poczuł jak kręci mu się w głowie. Zapach Jungkooka zaczął być przytłaczający, a jednocześnie do życia potrzebował go bardziej niż tlenu. Nie tylko w młodszym chłopaku następowała przemiana, Taehyung również czuł, że coś w nim się zmieniało bezpowrotnie. – Hyung, muszę, wybacz mi proszę… – w swoich zamglonym umyśle, Taehyung z opóźnieniem zorientował się, że usta Jungkooka przylegały do jego w silnym pocałunku. Na początku starszy się wystraszył, nie był w ogóle przygotowany na taki rozwój sytuacji, w panice położył ręce na ramionach Jeona, żeby go od siebie odsunąć, ale w ostateczności nie mógł tego zrobić. Odepchnięcie go w tym momencie byłoby bardziej wbrew jego woli niż pozwolenie mu na to, co robił.
      — Jungkook – zawołał mu w usta, płaczliwym tonem, gdyż panika przysłaniała mu wszystkie inne emocje, nie mógł się skupić na niczym innym niż przekonaniu, że nie był gotowy, ale gdy wyraźniejsze zmiany zaczęły następować w wyglądzie młodszego, tak samo obudziły się w nim wewnętrzne czynniki, a w szczególności uspokajające feromony jego omegi, które rozwiały wszelkie wątpliwości Taehyunga spowodowane jedynie strachem przed nowym. Gdy jego umysł zaczął być bardziej świadomy sytuacji i gdy z pomocą omegi Jungkooka zaczął ją rozumieć, uspokoił się wystarczająco, aby zdecydować czego tak naprawdę chciał, i był to Jungkook.
      Taehyung wierzył swojemu wewnętrznemu wilkowi, który lgną do tego Jungkooka, chcąc się w końcu spotkać, aby również rozkwitnąć w pełni. I nieprawdopodobny spokój i poczucie bezpieczeństwa oraz prawidłowości ogarnęło Taehyunga, gdy oddał pocałunek z podwójną namiętnością, obejmując go rękoma wokół sylwetki. Nawet nie zorientował się, w którym momencie omega wylądowała mu na kolanach, ale tak samo potrzebowali swojej bliskości, więc dla każdego z nich była to dobra pozycja.
      Gdy oderwali się od siebie, Taehyung dyszał. Czuł się nieco inaczej, ale inaczej nie oznaczało gorzej. Tak samo jak Jungkook, musiał przyzwyczaić się do zmiany. Od teraz wszystko będzie inaczej.
      Kim sam był w zbyt wielkim amoku, aby od razu dostrzec szczegóły w odmienionym wyglądzie chłopaka na jego kolanach. Mógł powiedzieć, że cera zrobiła się bardziej porcelanowa, usta mocniej nasycone kolorem, smuklejsze rysy twarzy i sylwetka, i te włosy… te włosy, które nie przestawały robić na nim wrażenia odkąd pierwszy raz zobaczył jak się zmieniają.
      Ale po przemianie, czy przed nią, Jungkook w każdej odsłonie był dla niego piękny.

      Usuń
    4. — Teraz już mogę nią być – Taehyung wypuścił drżącym głosem powietrze, opadając plecami o oparcie kanapy, gdzie nowoprzebudzona omega opadła na niego. Jedną dłoń zaciskał na jego biodrze, gdy druga powędrowała na tył głowy młodszego, przyciskając go do swojego torsu. Taehyung nie mógł unormować oddechu.
      — Słabo mi, muszę się przespać...ale tak mi dobrze…
      — Cii, nie mów – Taehyung swoimi palcami zamknął mu powieki. Położył głowę na zagłówku, odchylając ją do tyłu i wpatrując się w sufit, który wirował.
      Co się właśnie stało?
      Czy Jungkook przeszedł przemianę?
      Co teraz?
      Zerknął kątem oka na śpiącą omegę i ścisnęło go w sercu. Jeszcze raz pomyślał o jego smutnej historii, a jego uścisk się wzmocnił. Łza spłynęła po policzku Taehyunga, w pewnym sensie czując ulgę, a z drugiej strony martwił się stanem Jungkooka, czy był na pewno gotowy, czy zrobił to tylko dla niego, mimo wątpliwości i strachu. Opuścił głowę, opierając czoło o czubek tej śpiącego chłopaka.
      Nie czuł dyskomfortu u omegi, czuł zmęczenie to fakt, ale poza tym żadnych niepokojących emocji. I miał nadzieję, że się nie mylił.
      W końcu, gdy poczuł się na siłach, nie wiedział nawet w tym wszystkim, czy minęło dziesięć minut, pół godziny czy godzina, podniósł się z młodszym na rękach, prowadząc ich do swojego pokoju, gdzie położył Jungkooka na łóżku. Zdjął ostrożnie kurtkę z niego, żeby było mu wygodniej do spania, a sam w końcu ściągnął buty, zostawiając je na środku pokoju.
      Nie chciał zostawiać ani na chwilę swojego prawdziwego mate’a, gdyż i jego fizycznie i psychicznie zaczynała boleć każda najmniejsza rozłąka. Jego alfa zmuszała go w ten sposób, aby za wszelką cenę go zatrzymać przy swojej słabej, bezbronnej omedze, żeby chronić.
      Ale Taehyung, kiedy zauważył pustą butelkę wody przy łóżku, musiał wyjść do kuchni przynieść nową, w razie jakby Jungkook się przebudził i chciało mu się pić, tak samo wziął na górę różne rodzaje tabletek przeciwbólowych, nie wiedząc, czy tamten nie będzie ich potrzebował. Po drodze wstąpił ponownie do salonu, żeby znaleźć telefon, który jak się okazało wpadł pod kanapę, z rozbitą szybką. Taehyung skrzywił się, ale nie był zły, jak mógł być, kiedy jego myśli wróciły do powodu, dla którego to się stało.
      Będąc z powrotem u boku Jungkooka, Taehyung usiadł przy nim na podłodze. Wsunął dłoń pod tą omegi, splatając ich palce. I patrzył i czekał i myślał. Nie mógł nic poradzić, że w stresie był bezsenny i ruchliwy, a objawiało się to w tym, że cały czas poprawiał kołdrę Jungkookowi, zdecydowanie za często i kiedy nie był to potrzebne, poprawiał pod nim poduszkę, odgarniał włosy z czoła, sprawdzał policzkiem jaką miał temperaturę i tak w kółko. Aż w końcu opadł głową na skrawek poduszki około jego twarzy. Nie było to najwygodniejsze, gdyż nadal dolną częścią ciała siedział na podłodze przy łóżku, ale teraz gdy chłopak był oficjalnie omegą krępował się bez jego świadomości położyć się koło niego.
      — Zawsze robisz co chcesz i nigdy się nikogo nie pytasz, co? I jesteś taki niecierpliwy – szeptał do niego, żeby go nie obudzić. Zrobił dłuższą przerwę w mówieniu, intensywnie mu się przyglądając. – I nigdy się mnie nie słuchasz i musisz robić po swojemu – westchnął, poprawiając sobie głowę na poduszce. – Ale może to dobrze, bo gdyby nie twoje ingerowanie to nigdy nie byłbym gotowy do niczego, a ty wiesz lepiej, hm? Dlatego jesteś moim mate’em, bo wiesz co robić i co jest potrzebne, kiedy ja nie wiem – ziewnął, po czym patrzył jeszcze na chwilę w ciszy na Jungkooka, aż w końcu pocałował go w czoło, samemu zamykając oczy. Miał nadzieję, że ich rodzice nie wrócą zanim obudzi się Jungkook, gdyż nie wiedział, czy był w stanie sam się z nimi zmierzyć.

      Usuń
  22. — Wiesz co? Musimy wypróbować tę pozycję w moim samochodzie – Jimin otworzył usta w oniemieniu. Mógł nie być doświadczony w sprawach intymnych, ale to nie oznaczało, że nie był świadomy pewnych implikacji, a te implikacje ze strony jego prawdziwego mate’a powodowały u niego gęsią skórkę, gdyż także miał swoje wyobrażenia w tym temacie, a kiedy w końcu zainteresowana nim była jedyna osoba, której Jimin miał ochotę oddać całego siebie, sprawa nabierała poważniejszego tonu niż alfa wydawała się zauważać. Być może Yoongi żartował w tym momencie, ale Jimin sobie zapamiętał te słowa.
    — Hyung ty… – patrzył na partnera intensywnie, próbując nie wiercić się na jego kolanach, gdyż nie tylko starszy chłopak padłby ofiarą tarcia, postanowił jednak nie kończyć myśli, wracając do ich gry… tej innej. – Hyung, teraz ty wybierasz.
    — Dobrze, Minnie tylko jeszcze nie wiem gdzie – Jimin przytaknął, z uwagą podążając za wzrokiem Yoongiego, aby wiedzieć co rozważał. Gdy objął go w talii, prowadząc do wybranego automatu, prawie rozpuścił się w jego uścisku.
    Oczy omegi zabłysnęły na widok automatu z pluszakami. Nie raz próbował swojego szczęścia lecz nigdy pomyślnie, a też nigdy nie starał się do skutku. Wiedział, że ta z pozoru niewinna gra potrafiła wywołać u człowieka skrajne emocje, dlatego w pewnym sensie cieszył się, że mógł zobaczyć, jakie zachodnia wydobędzie ona z Yoongiego.
    — Wow, hyung, to naprawdę odważne z twojej strony – Jimin swoim bokiem oparł się o krawędź maszyny, gdy Yoongi przygotowywał się do starcia.
    — Jak wyciągnę dwa na raz, to będziesz musiał mi coś o sobie powiedzieć, czego nie wiem o tobie – Jimin uniósł jedną brew ku górze, wydymając wargi w skupieniu, co takiego mógłby sprzedać o sobie alfie za wygrane pluszaki.
    — Bardzo pewnie brzmisz, Yoongi, oki, zobaczmy jak zwinne są twoje rączki – klasnął w dłonie, decydując o stracie gry.
    Tak jak się spodziewał, było ciężko, ale determinacja starszego chłopaka mu imponowała, z początku Jimin przyglądał się szczypcom w środku maszyny, jednak z każdą następną próbą jego uwaga bardziej skupiała się na osobie Yoongiego, aż wkrótce nie mógł skoncentrować się na niczym innym jak na nim, na jego skupionej minie, zmarszczonym brwiom i ustach w grymasie. Widać, że był sfrustrowany, ale nie spotkał się jednak z przekleństwami z ust alfy, gdy szło nie po jego myśli, ani agresywnym szturchaniu rączek do sterowania. Jimin patrzył łagodnie na mężczyznę, wiedząc, że trafił na najwspanialszego mate’a.
    Niestety nie tylko oczy Jimina były skierowane na Yoongiego, jego Yoongiego. Jako że rzadko komu udawało się wyłowić jakiekolwiek pluszaka, a Min celował od razu w dwa, ludzie zatrzymywali się, żeby przyglądać się staraniom alfy, a niektórzy nawet wyciągali telefony, aby nagrać moment jego zwycięstwa bądź porażki.
    Być może w innych okolicznościach Jimin byłby dumny, że jego alfa przyciągała widownię, ale teraz, gdy ledwo udało mu się go zyskać, nie chciał, aby ktoś inny naruszał ich wspólny czas. Nie chciał dzielić się Yoongim.
    Dlatego wyprostował się, stając bliżej Mina, tak, aby wejść w kadr nagrywającym osobom.
    Ręce Jimina powędrowały do ust, aby stłumić pisk z wrażenia, gdy Yoongi faktycznie wyciągnął z maszyny dwa pluszaki, tak jak zadeklarował.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Yoongi, o mój… ojacie, zrobiłeś to!! – Jimin podskakiwał w miejscu, w tym samym czasie przytulając do piersi dwa misie.
      — Myślałem, że zostaniemy tu do wiosny...ale udało się! – Jimin głaskał miękką powierzchnię zabawek, już patrząc na nie jak na największy skarb. – Patrz, ta wygląda jak ty, jest drobna, urocza i brzoskwiniowa – omega zarumieniła się mimowolnie, przyglądając się wspomnianej przez Yoongiego przytulance.
      — Za to ta kocia wygląda tak samo jak ty! – mówiąc to, wyciągnął rękę, w której trzymał maskotkę, przykładając ją do twarzy Yoongiego. – Kropla w kroplę! Dałbym ci do zatrzymania tą, która wygląda jak ja, ale nie wolno ich rozdzielać, hyung! Bo będą bardzo smutne, więc zostawię sobie obie, ale będziesz mógł odwiedzać Jimina Juniorka! – mocno wtulił w siebie pluszaki, zakopując w nich swoją głowę.
      — Obie są dla Ciebie, ale ja też zasłużyłem na nagrodę! – Jimin pokiwał głową, myśląc, co mógłby powiedzieć o sobie starszemu.
      — Hmmm…. hyung, wszyscy myśleli, że będę alfą, wiesz? Byłem bardzo waleczny, krzyczałem na inne dzieci i biłem się w obronie Taehyunga, to był wielki szok dla wszystkich, kiedy to ja zostałem omegą, a on alfą. Ale to dobrze, bo wtedy nie mógłbym być twoim mate’em. Tak naprawdę to zawsze było moje marzenie, bardzo się interesuję prawdziwymi mate’ami i w przyszłości chcę zostać omegologiem i prowadzić badania dotyczące prawdziwych mate’ów, bo nadal wiele rzeczy jest niewyjaśnionych i nieodkrytych! – Jimin zarumienił się, gdy zauważył, że się rozgadał. Odchrząknął w brzoskwiniowego misia, unikając wzroku alfy. – Powiedziałem o jedno więcej, ale powiedzmy, że jeden fakt na jednego pluszaka – nie odwracając się za siebie z zawstydzenia, zaczął iść w kierunku innego automatu.
      Nie planował tego, że zatrzymali się przy Wreck-It Ralph, Jimin szturchał Yoongiego, aby ten stracił równowagę, a potem przy Sugar Rush objął go od tyłu w pasie, kołysząc na boki, co by zaburzyć jego opanowanie, przy Space Invaders łaskotał go po bokach, i tak przez każde kolejne gry. Ich pluszaki grzecznie siedziały posadzone na każdym z automacie, aby im się przyglądać. Aż w końcu znaleźli się przy Dance Dance Revolution i to była piewszej gra, w której Jimin nie oszukiwał, będąc fanem tańca i znając ruchy na pamięć z całego serca. Dyszał, szeroko się uśmiechając.
      — W-wygrałem… – wycisnął z siebie, z trudnością. Przełknął ślinę, pragnąć czegoś do picia. – Hyung, policzmy bileciki i sprawdźmy, kto wygrał, chociaż to oczywiste – zaśmiał się bezgłośnie, zaczesując palcami włosy do tyłu.
      Gdy okazało się, że faktycznie omega wygrała, młodszy zatańczył w miejscu taniec zwycięstwa, włączając w to swoich nowych dwóch kompanów.
      — Hyung, co teraz? To ważne, jeśli mam wymyślić, co robi przegrany… czy um… – Jimin starał się nie być zbyt oczywisty, że nie chciał, żeby randka się już kończyła. Lecz nie chciał się też narzucać, kiedy być może to było wszystko, co zaplanował dla nich Yoongi. – Bo jeśli chcesz już mnie zawieźć do domu to… muszę wymyślić coś na szybko – Park patrzył się w buty, drapiąc nos z zakłopotaniu.

      Usuń
  23. — Jimin-ah, nasza randka dopiero się rozkręca! Właściwie to chciałem zapytać, czy nie chciałbyś u mnie dziś zostać. Planowałem zabrać cię na dobry posiłek, jednak uznałem że sam wolę zrobić coś dla ciebie, więc myślałem, że jeśli tylko będziesz chciał, to zrobilibyśmy zakupy i pojechali do mnie. Oczywiście jeśli tylko chcesz i powiesz mi na co masz ochotę do jedzenia oraz jakie wino lubisz – Jimin rozpromienił się na słowa Yoongiego, spadł z niego niewidzialny ciężar, gdyż to nie tylko omega chłopaka, która jeszcze niedawno była w rozsypce potrzebowała bliskości alfy, ale Jimin, instynkt czy nie, chciał spędzić ze starszym najwięcej możliwego czasu, gdyż wszystko mu się w nim podobało. Jednak im dalsza wypowiedź Yoongiego, tym bardziej policzki omegi się rumieniły.
    — Hyung, gotujesz? – Jimin starał się nie dawać po sobie poznać jak ta wiedza wpłynęła na jego podekscytowanie, ale jego mina wszystko zdradzała. – Ach, i bardzo chciałbym zostać, ale nie mam rzeczy… i zjem wszystko, ale wiesz, że będę pełnoletni dopiero za rok? – próbował schować zawstydzenie za naciągniętym na dłoń rękawem swetra. Bez względu na to jak nie chciał się do tego przyznać, uznał, że musi być fair względem Yoongiego, który mógł zapomnieć przez to, że był starszy, nawet jeśli chodzili do tej samej klasy. – Ale to nic! Umiem pić alkohol, nie zrobię niczego głupiego! Przysięgam! Poza tym, będziemy sami i będziesz mnie pilnował, prawda, prawda? – złożył ręce w proszącym geście, robiąc słodką minę.
    — No i muszę coś odebrać z pracy jeszcze, więc jak będziemy wracać z zakupów to przy okazji zahaczylibyśmy o studio, jeśli nie masz nic przeciw. Także jeśli tylko będziesz chciał, to masz mnóstwo czasu na wymyślenie czego chcesz w ramach wygranej – Jimin spojrzał wielkimi z ciekawości oczami na mężczyznę za kierownicą.
    — Hyung, pracujesz? Wow, masz samochód i mieszkasz sam… pewnie jestem dla ciebie niedojrzały – niby zaśmiał się, chcąc obrócić to w żart lecz i tak na koniec zmarszczył brwi, skupiając swoją uwagę na pluszakach, które spoczywały na jego kolanach. Starał się nie przesadzać, w końcu ani raz Yoongi nie dał mu tego odczuć. Powinien się w zamian cieszyć, jaką miał zaradną alfę.
    Gdy znaleźli się przed sklepem, Jimin nie krył szczęścia. Taka mała czynność sprawiała, że mógł liznąć tego jak wyglądałoby życie z alfą na co dzień.
    — Wskakujesz do środka, czy idziesz na piechotę obok? – Jimin otworzył usta w zdumieniu. Yoongi był najlepszy!! Wtedy oczy młodszemu zabłyszczały, wpadając na pomysł!
    — Oczywiście, że do środka! – wyciągnął ręce do Yoongiego, żeby ten go wsadził do wózka. – I już mam pomysł na karę dla przegranego! Będziesz mnie musiał wszędzie nosić na rękach albo wozić! Zamysł jest taki, że nóżki Jiminka dzisiaj odpoczywają – przytaknął dumnie, układając się wygodnie w wózku zakupowym.
    — Obiecuję, że na kolację do ładnej restauracji też cię zabiorę. Jednak nie ukrywam, uwielbiam gotować...ale nigdy nie mam dla kogo...więc strasznie chciałem coś dla nas zrobić.
    — Restauracje są ładne, ale gotowanie przez ciebie na pewno jest lepsze! Jestem pewien, że w kuchni wyglądasz hot! Już nie mogę się doczekać, chcę patrzeć jak wszystko robisz – gdy jechali po sklepie, Jimin machał młodszym dzieciom, które patrzyły na niego z zaciekawieniem, ciągnąc rodziców za ubrania, żebym im pokazać, że też tak chcą albo żeby powiedzieć, że ten pan jest głupi! Tym niemiłym dzieciom Jimin wystawał język. Po prostu zazdrościły.

    OdpowiedzUsuń
  24. — Plan na kolację jest następujący. Pad thai i lemoniada hibiskusowa, a na deser fondue czekoladowe z owocami i piankami z białym winem i jakimś przyjemnym filmem, pasuje? – Jimin odwrócił się, patrząc przez ramię w zachwycie na Yoongiego.
    — I zrobisz to wszystko sam? – położył rękę na brzuchu, na samą myśl robiąc się głodny. Oblizywał usta za każdym razem, gdy alfa wrzucała do wózka produkty. Jimin układał je, tworząc z nich wierzę. Naburmuszył się, gdy przy zakręcie nie wyrobił z refleksem i jego dzieło runęło.
    — Jak potrzebujesz czegoś poza szczoteczką, to mi mów – Jimin przytaknął, nie będąc pewnym, co mógł dostać od Yoongiego, a co potrzebował własnego, ale wtedy jego oczy zatrzymały się na słodkich maseczkach w płachcie, w kształcie głów zwierząt.
    — Yoongi, podjedź mi tam! – wskazał palcem, a gdy starszy chłopak podjechał wózkiem, gdzie chciał tego Jimin, młodszy wychylił się łapiąc za maseczkę z wizerunkiem kota i kaczuszki, postanawiając, że zrobią sobie mini spa podczas oglądania filmu.
    — Minnie, jak masz na coś ochotę to nie pytaj tylko bierz, chyba że będzie za wysoko i nie sięgniesz na siedząco z wózka, to krzycz.
    — Okej! – Jimin podniósł rękę, łącząc palca wskazującego z kciukiem, robiąc kółeczko. Gdy przybyło więcej produktów, omega zaczęła wiercić się nieznacznie, gdyż metalowe elementy wózka, zaczęły wbijać się w jej pupę i plecy.
    — Ach, musimy się cofnąć, zapomniałem o jeżynach do lemoniady – Jimin ponownie spojrzał przez ramię na chłopaka, po czym wydął dolną wargę w grymasie. A gdy Yoongiemu długo schodziło przy winach, młodszy westchnął, ciągnąc chłopaka za kurtkę.
    — Hyung, nie przejmuj się tak, każde jest dobre.
    — To będzie dobre – wziął do rąk butelkę, którą wybrał Min, żeby nie stukała o inne produkty, a widząc, że swoje się Yoongi wykosztował, przygryzł wargę, gdyż nie chciał naciągać alfy.
    — Potrzebujemy coś jeszcze? – pokręcił głową bezsłownie, patrząc intensywnie w zakupy.
    — Ale hyung… ty już tyle rzeczy nam dzisiaj kupiłeś. Może pozwól mi chociaż za to zapłacić? – Jimin zaproponował skruszony, gdy ustawili się w kolejce do kasy. Nadal nie wychodząc z wózka, Jimin wykładał rzeczy na taśmę, ignorując skandaliczne spojrzenie pani ekspedientki w średnim wieku. Dlaczego te koreańskie panie w sklepach zawsze muszą być takie nieprzyjemne? Jimin podniósł wzrok, spotykając się z nią spojrzeniem, gdy tamta coś mamrotała pod nosem, że ta dzisiejsza młodzież nie ma w sobie kultury. Młoda omega wściekle wypuściła powietrze przez nos. Miał ochotę jej coś odpowiedzieć, ale nie chciał robić Yoongiemu wstydu w sklepie.

    OdpowiedzUsuń
  25. — Krzyczącym na pół sklepu dzieciom w wózkach nie zwraca Pani z pewnością uwagi, dlatego nie życzę sobie by zjadała Pani pogardliwym spojrzeniem moją omegę, bo inaczej będę zmuszony zrobić tutaj niemałą awanturę, a z pewnością nie chciałabym zostać Pani dyscyplinarnie zwolniona, prawda? – Jimin gwałtownie odwrócił głowę, aby spojrzeć na Yoongiego, zignorował ból w szyi spowodowany nagłym ruchem. Reakcja ekspedientki była dla niego nieistotna, liczyło się tylko to, że alfa stanęła w jego obronie, gdy wcale nie musiała tego robić. Jimin zacisnął palce na metalowej krawędzi wózka, powstrzymując się przed rzuceniem mu się na szyję. Zamiast tego patrzył z adoracją na mężczyznę przez cały proces pakowania przez niego zakupów. Było to niezaprzeczalnie jedno z najlepszych uczuć, kiedy miało się u swojego boku kogoś, kto zawsze brał twoją stronę i stawał w twojej obronie, nawet w małych rzeczach. Jimin był bardziej niż wdzięczny.
    — Yoongi hyung – Jimin, obejmując całym ciałem torby z zakupami, odezwał się w końcu, gdy wracali wózkiem do samochodu alfy. – Dziękuję za wcześniej, mogłeś to po prostu zignorować, a zrobiłeś więcej niż trzeba, więc dziękuję – Park, nie mogąc pohamować radości, ścisnął mocniej zakupy w swoich ramionach, jakby potrzebując wyładować na czymś swoje emocje, którymi był wypełniony po brzegi, aż się z niego wylewały.
    Nie trwało to jednak długo. Gdy siedział już w samochodzie, następne słowa Yoongiego przyprawiły go o dreszcze, tym razem nieprzyjemne.
    — Podjedziemy do mnie do pracy, musimy zabrać mojego syna do domu, nie może być sam cały weekend – omega prędko spojrzała na mężczyznę za kierownicą, nie wiedząc, czy się przesłyszała. Yoongi tak naturalnie, bez uprzedzenia w rozmowę wtrącił swojego syna. Jimin nie chciał wierzyć, że alfa wcześniej nie wspomniała mu o tak ważnej rzeczy. Park, bojąc się zapytać, w zbyt dużym szoku na cokolwiek, naciągnął rękawy swetra na swoje dłonie, wyrywając z nich niepotrzebne nitki. Za bardzo wypierał z siebie myśl, że Yoongi nie powiedziałby mu od razu o czymś tak istotnym, dlatego nie reagował jakoś pochopnie. Nie było jednak wątpliwości, co do tego, co usłyszał. Yoongi miał syna. Próbował sobie to tłumaczyć w głowie, ale nic nie miało sensu. Był pewien, że pokocha to małe stworzenie. Gdyby tylko Yoongi od początku był z nim szczery. Ale to rozmowa na potem.
    — Skoro Ty powiedziałeś mi coś o swoich planach na przyszłość, to może teraz ja powinienem.
    — Mhm – przytaknął, czując jak gula rosła mu w gardle. Przypadłoby się, pomyślał, zastanawiając się, czy dowie się czegoś więcej o rzekomym synu.
    — Mam zamiar studiować historię sztuki. Tak jak ty łączysz przyszłość z leczeniem omeg, tak ja chciałbym mieć swoje miejsce w muzeum sztuki współczesnej. Co prawda, nie rzucę nigdy obecnej pracy, ale do tego chciałbym się chociaż w jakimś aspekcie zajmować sztuką. Czy to w muzeum, czy bardziej artystycznie, po prostu chciałbym by była to część mojego życia – mimo wewnętrznego rozdarcia, nie mógł nic poradzić na to, że z uwagą słuchał o planach starszego chłopaka, prawdziwie zaciekawiony i dumny z jego marzeń.
    Kiedy samochód został zaparkowany, Jimin poczuł jak w jego brzuchu dzieje się burza. Poczuł się wryty w fotel, nie mając odwagi zmierzyć się z prawdą, która czekała na niego nieopodal.
    Studio, pod które podjechali z całą pewnością miało swój klimat, w dobrym znaczeniu, ale Jimin nic nie mógł poradzić na to, że nie mógł się skupić na podziwianiu miejsca pracy alfy.
    — Och, studio tatuażu, teraz to ma sens – przytaknął, wracając myślami do marzenia Yoongiego o swoim miejscu w muzeum sztuki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — To tutaj, wiem że miałem cię nosić cały dzień...ale boje się, że jak zostawię otwarte na oścież drzwi by po ciebie wrócić i wnieść do środka, to Pancake zdąży uciec, zwłaszcza że pewnie czeka już pod drzwiami… – Jimin zmarszczył brwi, gdyż co do…. Co to za dziecko, które uciekłoby od razu po otwarciu drzwi i Pancake, co to za durne imię dla dziecka? A na dodatek Jimin był gorzki o całą tą sytuację z synem.
      — Okej – wyszedł o własnych nogach z samochodu, darując sobie większą wypowiedź.
      Gdy tylko weszli do studia, od razu przywitał ich kot. Jimin prawie się zapomniał, jego postawa się rozluźniła, a oczy złagodniały na widok pupila, łatwo zaczarowany zwierzakiem. Przede wszystkim, dlatego że był kociarzem.
      — Cześć, no cześć..nakarmił cię Joon? Nakarmił, prawda? – ach, no tak… dziecko. Jego imię to pewnie Joon? – młodszy spiął się ponownie, rozglądając po pomieszczeniu za synem Yoongiego.
      — To jest Pancake, mój syn – wrócił wzrokiem do swojej randki, nie zwracając w ogóle uwagi na kota w jego rękach, a raczej patrząc w dół, żeby znaleźć małego chłopca przy alfie. – Znalazłem go przywiązanego drutem do śmietnika, kiedy był malutki – po całym ciele omegi przeszedł dreszcz, ścisnęło go w żołądku na okropne wyznanie Mina. Wtedy skupił swoją uwagę na zwierzaku i nagle jakby go olśniło. Jego oczy zaszkliły się z dwóch powodów, po pierwsze, to okropne, że ktoś mógłby zrobić coś takiego niewinnej istocie, a po drugie z ulgi, gdyż Yoongi wcale nie ukrył przed nim ważnego faktu przed randką, a może i nawet z trzech powodów, gdyż po trzecie, był wzruszony dobrocią starszego, że nie był obojętny na krzywdę kotka. – Od tamtej pory mieszka ze mną, to najbardziej przylepiasty kot jakiego poznasz. Do tego jego imię wzięło się przez to, że raz w tygodniu pozwalam mu jeść naleśniki. Nie miał imienia, dopóki pewnego dnia, nie zjadł mi śniadania – Jimin mimowolnie zaśmiał się, słysząc historię o naleśniku, podszedł bliżej nich, biorąc w dwie dłonie głowę zwierzęcia, masując jego mordkę.
      — Cześć, Pancake, jestem Jimin, będziemy się od teraz często widywać – nachylił się na nim, pozostawiając pocałunek między jego uszami. – Wybacz mi, że będę z tobą walczył o uwagę Yooniego hyunga.
      Jiminowi jednocześnie chciało się płakać i śmiać z siebie, a jednocześnie uderzyć bardzo mocno Yoongiego w głowę za źle dobrane słowa. Jednak przy dziecku nie mógł stosować przemocy.
      — W tygodniu jest tutaj w studiu, bo otwarte jest ono od poniedziałku do piątku od dziewiątej do dwudziestej, więc najprościej zająć się nim tutaj. Nawet jeśli mnie lub Joona nie ma, to zawsze jest tutaj trzecia tatuażystka, która jest od rana do popołudnia, później albo ja albo Joon, bądź też oboje przychodzimy do pracy. Często też Hoseok tutaj przesiaduje, więc zawsze ktoś zajmie się Pancake’iem. A na weekendy biorę go do siebie, zazwyczaj już w piątek po pracy, ale wczoraj była wyjątkowa sytuacja, więc Hobi i Joon nakarmili go wczoraj i dziś, a my zabierzemy go do domu – Jimin przytaknął, kucając jak tylko Yoongi puścił kota na podłogę. Park głaskał pupila wzdłuż jego ciała, nie mogąc się na niego napatrzeć.
      — Możesz go czasem zostawiać u mnie… znaczy, nie chcę zaburzać waszej rutyny, ale gdyby żaden z was nie mógł to ja chętnie zawsze go wezmę, jeśli będę mógł – trochę się speszył pod koniec, gdyż poczuł, że zbyt się wtrącił.
      — No a to moje i Joona studio tatuażu. Założyliśmy je razem, kiedyś tu była kwiaciarnia mamy Namjoona, ale przeniosła się w inne miejsce, więc my je przejęliśmy. Zajmuje się handpoke’iem. To taka technika tatuażu, stąd też głównie pracuje popołudniami lub wieczorem. Czasem nawet studio jest otwarte trochę dłużej, jeśli będzie mi pasowało umówić się z klientem po dwudzieste – wtedy Jimin poniósł się, ze spokojniejszym sercem oglądając studio. Nie bardzo znał się na tym wszystkim, handpoke również nie za wiele mu mówił, ale wierzył, że Yoongi go wtajemniczy. Patrząc na rysunki i zdjęcia tatuaży wywieszone w studiu, nie mógł powstrzymać zachwytu, robiąc przy tym nieświadome aaaa i oooo.

      Usuń
    2. Miał tyle pytań do Yoongiego odnośnie jego pracy, ale wszystkie utknęły mu w gardle na widok starszego chłopaka, ubierającego w markową kurtkę Pancake’a.
      — Zimno jest, nie może zmarznąć – Jimin zachichotał w dłoń.
      — Urocze – szepnął pod nosem, po raz kolejny mając dowód tego jaki troskliwy był Yoongi. Chłody, zły chłopak z liceum? Dobre sobie…
      Przytłoczony tym wszystkim, co się wydarzyło, jego oczy ponownie się napełniły łzami, gdyż adrenalina powoli z niego schodziła. Musiał coś zrobić, cokolwiek, żeby zatrzymać potok łez.
      Gdy zauważył, że Min chciał włożyć Pancake’a do transportera, szybko zabrał mu go z rąk, przyciskając do swojej piersi.
      Zanim Yoongi zdążył zareagować, Jimin uciekł z budynku z kotem w ramionach, usiadł na swoim miejscu w samochodzie, chowając mokrą twarz w futrze zwierzaka.
      Dopiero gdy alfa do nich doszła, młodszy wydobył z siebie jednocześnie śmiech jak i płacz.
      — Yoongi, powinieneś dostać ode mnie bicie za twój zły dobór słów, wiesz? Myślałem, że ukryłeś przed randką fakt, że masz syna i tak mi ciężko było zachować spokój, gdy rzuciłeś tym znienacka. ale chciałem w ciebie wierzyć... teraz czuje się tak głupio, że tak panikowałem, ale jednocześnie tak lekko i dobrze. Już sobie myślałem o tym jak będę kochać to dziecko jak swoje… ale to już odhaczone, kocham Pancake’a – Jimin westchnął, szukając komfortu w głaskaniu kota. – I nie martw się, płaczę, bo mi ulżyło, że niczego nie ukrywałeś – wyciągnął się w stronę Yoongiego, żeby dać mu małego, szybkiego całusa w usta. Zanim jednak całkowicie wrócił na miejsce, szepnął tak, żeby kot nie słyszał. – I masz szczęście, że jest z nami Pancake, bo inaczej pacnąłbym cię w głowę, ale nasz syn nie może oglądać przemocy – swoją wypowiedź zakończył stukając czule nos alfy swoim.
      Potem przez całą drogą Jimin był gadatliwy, ani na chwilę nie przestając głaskać kota.
      — Co dokładnie znaczy handpoke? Och, masz gdzieś twoje prace? Będziesz mógł mi pokazać, bardzo proszę? Omg, Yoongi! Pewnie sam masz tatuaże? Masz jakieś? A pokażesz mi jak masz? Na pewno masz… A myślisz, że mi by jakiś pasował? Jaki? Może powinieneś nam kiedyś zrobić jakieś pasujące do siebie? Nie no żartowałem… albo nie żartowałem – zawstydzony Jimin, przyłożył buzię do pyszczka kota, kręcąc głową w pieszczotliwy sposób.

      Usuń
  26. — Jesteś uroczy Minnie – Jimin zerknął na Yoongiego kątem oka, nawet nie hamując szerokiego uśmiechu.
    — Zacznijmy od początku. Handpoke, to styl tatuowania. Tatuuje ludzi bez maszynki, wyłącznie za pomocą igły i tuszu – młodszego przeszedł dreszcz na myśl o igle, nie kojarzyło mu się to z niczym przyjemnym, ale zgadywał, że maszyna była gorsza. – Moje prace mam wszystkie na instagramie, możesz zobaczyć je wszystkie. Może mam może nie mam, sam musisz poszukać czy jakieś posiadam – Jimin parsknął pod nosem, zasłaniając uszy kotu
    — Hyung, ale z ciebie zboczuszek – ukuł go łokciem w żebro, ale delikatnie, gdyż nie chciał zaskoczyć Yoongiego, kiedy ten prowadził samochód.
    — Na pewno jakiś by ci pasował, zależy co ci się podoba. Może i kiedyś byśmy zrobili, ale skoro mówisz że żartowałeś – Jimin dramatycznie nabrał powietrza w płuca, patrząc na starszego chłopaka jakby mu wyrządził krzywdę.
    — Hyung! Przecież dodałem, że jednak nie żartuję – fuknął pod nosem, obrażając się na pokaz.
    Droga była długa, ale to nie przeszkadzało omedze. Atmosfera w pojeździe była relaksująca, zapach Yoongiego tak już na niego działał. Pancake na jego kolanach, w którego futrze zatapiał palce, mruczał przyjemnie. Jimin czuł się nadzwyczaj spokojnie i bezpiecznie.
    — Nie martw się, nie porywam Cię nigdzie...po prostu mieszkam na końcu seulu...dlatego też nie mogę mieć Pancake’a w domu cały czas, bo w ciągu dnia nie mam czasu wracać do niego co chwile do domu… – Jimin przytaknął, obserwując widoki zza okna.
    — To musi być czasem męczące, ale taki spokój od miasta brzmi dobrze.
    — Zaniosę najpierw Ciebie i Pancake’a, a potem wrócę po zakupy.
    — Okej – zawołał entuzjastycznie, odpinając pas. Wyciągnął rękę w stronę alfy jak tylko otworzyła drzwi po jego stronie. Drugą przyciskał do klatki piersiowej kota.
    Dom już z zewnątrz wyglądał zjawiskowo, ale środek zapierał dech w piersi. Jimin wypuścił z ust ciche wow, rozglądając się dookoła.
    — Czuję się jak w jakimś domku na wakacjach, obrzeża, kominek i wszystko – wygodniej ułożył się na kanapie, dając Yoongiemu przelotnego buziaka w policzek w podzięce za przyniesienie go na rękach z samochodu, nawet jeśli to była kara starszego.
    — Wracam po zakupy – uśmiechnął się, przytakując. Gdy czekał, głaskał Pancake’a i wodził wzrokiem po pomieszczeniu. Mógł sobie wyobrazić wspólne życie z Yoongim w podobnym miejscu. Nie mógł się już doczekać aż lepiej się poznają i zbliżą do siebie.
    Gdy wszystkie zakupy były wypakowane, a Yoongi przygotowany do gotowania, Jimin nie miał zamiaru zmarnować okazji do zobaczenia go w akcji.
    — Yooongiiii – zawołał przeciągle z dąsem w głosie. – Hyung, posadź mnie na blacie! Chcę patrzeć i mogę pomóc. Naprawdę mogę być pomocny, uwierz mi. Jestem świetnym testerem smaku! – uśmiechnął się niewinnie, gdy starszy po niego przyszedł.

    OdpowiedzUsuń
  27. Gdy Taehyung po burzliwych wydarzeniach w końcu pozwolił uspokoić się swoim myślom, zasnął w niewygodnej pozycji. Wciąż był blisko młodszego chłopaka, położył głowę na tej samej poduszce co on i trzymał go za rękę, jakby w ten sposób się upewniając, że omega była w jego zasięgu. Nie spał mocno, był czujny i świadomy każdego ruchu Jungkooka, dźwięków zza okna i za drzwiami od pokoju. Wraz z przebudzeniem omegi wyostrzyły się jego zmysły, dzięki którym był bardziej spostrzegawczy, co ułatwiało ochronę swojego mate’a.
    W tym samym momencie, w którym obudził się Jungkook, Taehyung leniwie otworzył oczy. Być może bardziej ze strachu niż zmęczenia. To miała być ich pierwsza konfrontacja po przemienianie Jungkooka.
    Biorąc pod uwagę to, że na przywitanie dostał poduszką w twarz, niewiele się zmieniło.
    — NO TO JUŻ WSZYSTKO JASNE, A TY SIĘ JESZCZE WAHAŁEŚ CZY JA JESTEM TWOIM MATE’EM?! – Taehyung z chęcią przekręciłby oczami na wybuchowość młodszego, gdyby nie to, że oczy same mu się odwinęły jak tylko świeży, w pełni rozkwitnięty zapach omegi uderzył jego nozdrza, następnie rozlewając się po całym jego ciele. I przez moment całkowicie go odcięło. Musiał przytrzymać się krawędzi łóżka z dwóch powodów. Żeby nie rzucić się na Jungkooka i lepiej poczuć jego zapach, przy okazji naznaczając go swoim oraz żeby przypadkiem nie polecieć do tyłu, gdyż zakręciło mu się w głowie od intensywności wiśni.
    — TO JA MYŚLĘ PRZEZ CAŁY CZAS, ŻE PO PROSTU LUBISZ WIŚNIE, A TO TAK NAPRAWDĘ JEST MÓJ ZAPACH? – Taehyung, gdy już powoli zaczynał percepcjonować otoczenie, nadal klęcząc przed łóżkiem, rozłożył ręce na boki, w razie czego asekurując upadek Jungkooka, który w tym momencie wił się bez opamiętania na łóżku.
    — Zignoruję fakt, że dosłownie dzień wcześniej powiedziałem ci, że pachniesz dla mnie wiśniami, bo to całkiem urocze, że w swoistej inteligencji potrafisz być taki głupi czasami – alfa pokręciła głową dla zasady, ale nawet jeśli wciąż ciężko było mu się ugiąć pod ciężarem rodzącego się uczucia, nie mógł nic poradzić na wyraźny, czuły uśmiech na jego twarzy, gdy patrzył na chłopaka przed sobą, swoją omegę.
    — Kocham mój zapach, jest słodki, ale nie za bardzo też trochę orzeźwiający jak wiśniowa lemoniada z lodem – Taehyung nie mógł nic jak tylko się z nim zgodzić. Również kochał jego zapach. I nie mógł nic poradzić tylko się zastanawiać i mieć nadzieję, że ta nuta orzeźwienia pochodziła od jego deszczowego, leśnego zapachu, gdyż z pewnością byli ze sobą bardziej związani niż inni standardowi mate’owie.
    Kiedy Taehyung został wciągnięty przez Jungkooka na swoje łóżko, starszy nie był pewien, czy dobrze zrobił, kładąc go wcześniej u siebie w pokoju, gdyż teraz cała jego pościel była przesiąknięta młodszą omegą. Już tuż przed jego przemianą pozostawiał subtelne ślady swojego zapachu na rzeczach Taehyunga, do których dłużej przylegał, ale na pewno nie aż z taką intensywnością. Wiedział jednak, że jak już raz przekonał się jak to jest mieć orzeźwiającą wiśnię w łóżku, ciężko mu będzie, gdy wywietrzeje, a nie mógł być pewien, czy ich rodzice, a przede wszystkim tata Jungkooka, nadal będą tacy skorzy do pozwolenia spać młodszemu u niego, w momencie gdy ich relacja przestała być platoniczna.
    — Nie rozmyśliłem się przez te parę godzin, nadal chcę leżeć koło ciebie – mimo natłoku myśli, znalazł w sobie siłę, żeby się zaśmiać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Och tak? – włożył rękę za głowę, patrząc z dołu na przemienionego chłopaka. – To chyba dobrze, bo gdyby było na odwrót to by znaczyło, że podczas przemiany coś się w tobie popsuło – parsknął, szturchając wskazującym palcem u wolnej ręki brodę młodszego. Ale żarty na bok, gdyż jak tylko Jungkook położył się koło niego, ich ciała naturalnie emigrowały bliżej siebie. Alfa obejmowała go w talii, chowając twarz we włosach Jeona, gdy ten nosem zakopał się w jego szyi.
      — Kocham mój zapach, ale twój kocham bardziej. To niesamowite jak mocno teraz czuję twój zapach. Mam wrażenie jakbym był w środku lasu.
      — Mhmmm – Taehyung jedynie przytaknął, nie mając ochoty odrywać twarzy od burzy jego wiśniowych włosów, które nadal były wielkim zaskoczeniem, ale Kim przeżył zbyt wiele tego dnia, aby okazywać zdziwienie. Ale wtedy sam Jungkook zwrócił uwagę na swoje odbicie w lustrze Taehyunga, co spowodowało, że w mgnieniu oka znalazł się przed nim, obserwując wszystkie zaszłe w nim zmiany.
      Taehyung wstał zaraz po nim i powolnym krokiem stanął za jego plecami, ponownie przyglądając się jego osobie. Westchnął w zamyśleniu, że przytrafił mu się tak piękny mate. Może wyglądał na bardziej dojrzałego, ale to nie ujmowało jego delikatności i niewinności, co powodowało, że zachował swoją młodzieńczość sprzed przemiany.
      — Boże Tae, moje włosy… Podobają Ci się? Powiedz, że tak, bo ja nie wiem czy mogę to zmienić, ale jak Ci się nie podobają, to je przefarbuje, ale uważam że są słodkie, takie jak wisienka – Taehyung położył ręce na jego ramionach, patrząc mu w oczy przez odbicie w lustrze.
      — Pierwszy szok przeżyłem w sklepie, gdy zaczęły na moich oczach zmieniać kolor, teraz myślę, że już nic mnie nie zaskoczy. Wtedy z szoku nie mogłem się skupić, czy mi się podobają czy nie, ale teraz na spokojnie mogę stwierdzić, że je uwielbiam, ale czy postanowisz je zostawić czy nie, to już od ciebie zależy, w każdym kolorze będzie ci dobrze… Za to trochę śmiesznie musimy teraz wyglądać – wskazał palcem na swoją czerwoną czuprynę. Jeszcze nie powiedział Jungkookowi, że gdy spał to on postanowił, że wróci do naturalnego koloru, a to wszystko, żeby pan Minsoo zobaczył w nim poważnego kandydata na mate’a jego syna.
      — WIDZISZ TY TO?!
      — Jeon! – alfa warknęła nisko, ostrzegawczo, gdy młodszy odsłonił przed nim swoją klatkę piersiową, wiedział, że chciał mu pokazać tylko swoją talię, ale Taehyung nic nie mógł poradzić, że na ten gest zrobiło mu się ciepło w podbrzuszu, szczególnie, że nie tylko Jungkook był świeżo po zaprezentowaniu, ale wraz z tym instynkty alfy i jego potrzeby się nasiliły. Ciało jego omegi było wprost idealne.
      — WIDZISZ JĄ? Nie sądziłem że będzie aż tak wyraźna. Zmieniło się więcej niż myślałem...nadal Ci się podobam? – gdy jeszcze stali przed lustrem, Taehyung złagodniał, objął chłopaka przed sobą w talii, przytulając swój tors do jego pleców, a brodę ułożył na jednym z jego ramion, w miejscu, do którego wcześniej przycisnął lekko swoje usta lecz pozostawały tam o kilka sekund za długo jak na zwykłego całusa.
      — Podobałeś mi się wcześniej i podobasz mi się teraz i co by się nie stało będziesz dla mnie najpiękniejszy. Ale fakt, nadal masz w sobie tą młodzieńczość, chociaż wydoroślałeś, więc legalnie mogę ci już dawać buziaki – zaśmiał się, puszczając chłopaka wolno, mimo wszystko jeszcze bez poprawnego pocałunku. Wrócił położyć się do łóżka i sięgnął po telefon. Serce zabiło mu mocniej, gdy zobaczył, że dostał wiadomość z odpowiedziami od cioci. Zablokował szybko telefon zanim doszedł do niego młodszy.
      — Dziękuje hyungie...że się mną zająłeś...i za te wszystkie słowa..ja też ciebie bardzo no wiesz – Taehyunga przeszedł dreszcz na słowa Jungkooka, rozpoznając w nich nawiązanie do swojej wcześniejszej paplaniny z tego dnia, zacisnął mocniej rękę na telefonie, nie wiedząc jak działać zgodnie z własnymi emocjami.

      Usuń
    2. — Wiem – szepnął, chowając twarz w udzie chłopaka, które leżało blisko jego głowy.
      — Jesteś moim największym darem od losu, hyung. Cieszę się, że jesteś. Dziękuje za wszystko co dla mnie robisz..czuje się znacznie lepiej – odsunął się trochę, robiąc miejsce koło siebie dla Jungkooka. Taehyung nie był dobry w słowach, daleko było mu do bezpośredniości młodszego, ale miał nadzieję, że mimo wszystko zauważył z jakim oddaniem i ulgą patrzył na niego.
      — Już wszystko będzie teraz dobrze, jestem omegą, mam najlepszą alfę na świecie i do tego mojego prawdziwego mate’a...wow. To dość dużo, jak na jeden dzień… – gdy Jungkook wymienił na głos wszystkie wydarzenia, nabrały one realności i Taehyung zaczął sobie uświadamiać, że wszystko co się zdarzyło, wydarzyło się naprawdę.
      — Nie można się z tobą nudzić, Koo, a to dopiero początek naszej drogi – alfa pokręciła głową w zdumieniu.
      — Taehyungie-hyung….przepraszam, że ten dzień był tak męczący, pełen obaw, pełen strachu… Przepraszam, że musiałeś przez to wszystko przejść przeze mnie – Taehyung westchnął, przyciągając omegę mocniej do siebie.
      — No cóż, to nie tajemnica, że nie byłem na to przygotowany, ale Koo, jesteś zmęczony i bałeś się tak samo jak ja i to nie przez ciebie, nie kiedy to brzmi jakby stało się coś złego, bardziej bym powiedział, że dzięki nam stało się co się stało i chociaż nie czułem się jeszcze gotowy, aby zmierzyć się z taką odpowiedzialnością to na pewno jestem bardziej gotowy niż wcześniej, a ty cały czas pchasz mnie do przodu i gdyby nie to, to cały czas stałbym w miejscu, więc wydarzyło się co miało się wydarzyć i jestem szczęśliwy, mhm – przytaknął do siebie, gładząc omegę po plecach.
      — Dzięki tobie, wszystko się dobrze skończyło, obroniłeś mnie – gdy Jungkook zamruczał, wilk w Taehyungu wypiął się dumnie.
      — Oo...nie wiedziałem, że tak umiem – Taehyung drugą ręką powędrował do szyi, a następnie do głowy młodszego, wydobywając z niego więcej mruczenia. – Nie rozumiem tego swojego...nowego ciała? Nie wiem czy mogę to tak nazwać. Naprawdę go nie rozumiem. Muszę pójść do twojej cioci...i porozmawiać z Hyeri… – Taehyung przygryzł wargę w zakłopotaniu, odsunął się lekko, aby mieć lepszy dostęp do telefonu.
      — Odnośnie tego… – ułożył się tak, aby on i Jungkook mieli dobry wgląd na ekran sprzętu. – Wiem, że prosiłeś, żeby poczekać, ale nie mogłem nic nie robić, więc napisałem do cioci kilka pytań, kłamiąc, że mam projekt z biologii – spojrzał kątem oka na chłopaka, żeby sprawdzić jego reakcję, po czym zaczął czytać na głos najważniejsze informacje. – Więc wychodzi na to, że jeśli prawdziwi mate’owie poczują się przed zaprezentowaniem może to wywołać wcześniejszą przemianę, ale to wiemy, oooo, ale też niezaprezentowany mate, o to ty, w obecności drugiego odczuwa rzeczy, które w danym stadium rozwoju normalnie byłyby niemożliwe i to powoduje mocniejszą więź i wyostrzenie zmysłów, że w punkcie kulminacyjnym... dlaczego ona używa takich skomplikowanych słów – Taehyung skrzywił się na medyczne sformułowania – … że ta przemiana jest bardziej intensywna i stąd kolor włosów pod twój zapach? Och, ciocia napisała, że jest kilka takich przypadków na świecie, gdzie wraz przemianą zmienia się kolor włosów i nadal są prowadzone badania… nach, nie będziemy mówić o tym niepotrzebnym ludziom, nie pozwolę robić z ciebie królika doświadczalnego – zablokował telefon, rzucając go w nogi, po czym odwrócił się twarzą w stronę Jungkooka.
      — Myślisz, że mógłbym porozmawiać z Jiminem-hyungiem? Nie będzie to zbyt awkward…? Bo mam wrażenie, że on byłby najbardziej szczery ze mną…

      Usuń
    3. — Z tego co wiem to Jimin się tym interesuje i będzie bardziej niż szczęśliwy, żeby z tobą o tym porozmawiać... tylko nie wymyślcie czegoś głupiego – zmarszczył brwi, wiedząc jakie pomysły miał jego przyjaciel.
      — Chodź hyung...zrobię Ci coś do jedzenia...nie jadłeś nic od rana, jesteś wygłodzony…
      — Nie jesteeeem – jęknął, gdyż dobrze mu się leżało z Jungkookiem.
      — Musisz iść ze mną, jeszcze trochę boli mnie głowa i kręci mi się w niej odrobinę, a nie chcę drugi raz w tym tygodniu spaść ze schodów – Taehyung wstał natychmiast, kładąc rękę na czole chłopaka i patrząc w jego oczy, doszukując się czegokolwiek, co by wskazywało, że nie jest z nim dobrze.
      — To ja powinienem tobie zrobić jedzenie, a ty powinieneś leżeć – marudził, gdy już zeszli do kuchni. Jungkook był niestety najbardziej upartą osobą.
      — Więęęęęc…..to wszystko co się stało...to mi się nie śniło, prawda?
      — Nie, ale nie fajnie byłoby, gdybyś poszedł spać i przyśniłoby ci się co dalej? – nie ustępował, patrząc z grymasem na ustach jak młodszy wyciągał składniki.
      — Mamy wszystko na carbonare, może być? – alfa przekręciła oczami, ale i tak przytaknął.
      — Nie obudzę się zaraz w swoim łóżku i nie będziesz mnie nienawidził? – w Taehyungu jakby coś pękło.
      — Nigdy cię nie nienawidziłem, Koo – oznajmił łagodnie, ale stanowczo. Podszedł bliżej chłopaka, kładąc mu dłoń na karku, który rozmasował w kojącym geście. Gdy omega wyciągnęła następnie apteczkę, wystraszył się. – Boli cię coś? Mówiłem, żebyś nie wstawał! – jęknął płaczliwie, podchodząc do chłopaka, żeby zaciągnąć go z powrotem na górę.
      — Hyung, zdejmij koszulkę.
      — Co.
      — Nasmaruję ci kark, maścią rozluźniającą mięśnie, spałeś dobre 7 godzin w tej pozycji, na pewno wszystko Cię boli.
      — Ach… och, um, okej – zawstydził się, ściągając koszulkę przez głowę, tak, że została tylko na jego rękach. Pod wpływem palców Jungkooka, jego masażu, nie mógł powstrzymać się przed gardłowym jękiem z przyjemności. – Dziękuję – odchrząknął, zakładając na siebie z powrotem ubranie.
      — Później zrobię nam obia...kolację tak właściwie i odpoczniemy, dobrze? Musisz odpocząć...zrobię Ci zaraz mrożoną herbatę z sokiem wiśniowym, musisz dużo pić.
      — Jungkook – Taehyung przetarł dłońmi twarz. – Przestań martwić się o mnie, dobrze? To nie ja kilka godzin temu przeszedłem przemianę całego mojego ciała… chodź – złapał go w biodrach, sadzając na blacie. – Jeśli tak bardzo nie chcesz się położyć, to chociaż usiądź i daj się sobą zająć, dobra? Wiem, że pewnie buzują ci emocje, a twoja omega czuje wielką potrzebę dbania o swoją alfę, ale ze mną jest tak samo… i jeszcze nasi rodzice mogą wrócić w każdym czasie… Wiem, że nie mogą nas za nic winić, ale twój tata jest alfą, a wiem na swoim przykładzie jacy oni mogą być, gdy są opiekuńczy… a tu nagle jego syn stał się omegą i jest przesiąknięty alfą – patrzył na uda młodszego chłopaka, które gładził kciukami.
      — Nie stresuj się, tata lubi długie późne kolacje. Nie wrócą prędzej niż po 23, a pewnie wypiją trochę wina, to tata nawet dzisiaj nic nie zauważy, a jutro ja mu wszystko wyjaśnię – przytaknął, opierając czoło o jego ramię. Wziął kilka głębokich oddechów, a gdy zapach Jungkooka uspokoił jego nerwy, odsunął się, posyłając mu uśmiech.
      Wyciągnął z apteczki witaminy jak i magnez w tabletkach. Nalał do szklanki wody niegazowanej, dodając do niej cytryny, po czym podał ją młodszemu z lekarstwami.
      — Wypij do końca – gdy zrobił tak jak go poprosił, Taehyung w nagrodę pocałował go w czoło. – Teraz możesz mi zrobić tą herbatę z wiśniami. Ja zrobię nam makaron, nie chcę, żebyś trzymał nóż, gdy nagle zasłabniesz – jego ton był łagodny, ale wciąż nie pozostawiał miejsca na obiekcje.

      Usuń
    4. W odróżnieniu od swojej mamy, Taehyung był całkiem dobrym kucharzem. Jego mama mogła być wspaniałą osobą, bardzo wartościową i uczuciową, ale panią domu była kiepską, dlatego to naprawdę musiała być miłość skoro Minsoo nadal chciał z nią być.
      Po skończonym gotowaniu, gdy usiedli razem do stołu, Taehyung nałożył makaron na widelec, ale zamiast włożyć go sobie do ust, przyłożył go do tych Jungkooka i tak karmił ich na zmianę. Gdy już byli najedzeni, Taehyung pozbierał naczynia i włożył je do zmywarki, następnie spojrzał nerwowo na zegarek. Zbliżała się godzina 23.
      — Śpisz u mnie? – pytanie samo wyszło z jego ust, zanim zdążył się nad nim zastanowić. Nie wyobrażał sobie jednak zostać oddzielonym od swojej omegi świeżo po przemianie, w tak bezbronnym stanie, gdy Jungkook sam jeszcze nie znał swojego nowego ciała i przyznał, że kręciło mu się głowie. – Mogą wrócić już w każdej chwili… nie wiem, czy chcę dzisiaj na nich wpaść.. – nie chciał wyjść na słabego przy młodszym chłopaku, ale chciał być również z nim szczery.

      Usuń
  28. — W takim razie, połóżmy się już, to nikt na nikogo nie wpadnie. Taehyungie, spokojnie. Naprawdę. Mój tata bywa dziwny i bezpośredni jak ja, w końcu to mój tata, ale on nie będzie wieszał na tobie psów, ani nie rozdzieli nas. On zna twoją mamę, wie że tak dobra kobieta, nie mogłaby mieć okrutnego syna i nie ma. Bo jej syn jest chodzącą dobrocią, ma w sobie wszystko o czym mogłem marzyć i nie zamieniłbym go na nic ani nikogo nigdy. Poza tym, mój tata wie jak ciężko jest mi definiować emocje. Mam dość analityczny umysł, ciężko przychodzi mi określanie tego co czuje mimo, że mówię szybko i dużo, a z tobą wszystko przychodzi naturalnie. On wie, że jestem ciężkim przypadkiem i że tak na poważnie to nie liczył nawet, że zainteresuje się czymś więcej niż książką od fizyki. Więc naprawdę myślisz, że gdy mu powiem że cię kocham to będzie chciał nas rozdzielić? Nie zrobi tego, bo wie że jeszcze nigdy nikomu tego nie powiedziałem, a z tobą, tak jak mówiłem, wszystko jest tak naturalne nawet to. Więc Kim Taehyung, zaufaj mi i pozwól już sobie dziś odpocząć. Kocham cię i nie dałbym cię skrzywdzić ani słowem ani czynem. Wszystko muszę ci tłumaczyć….ale to moje ulubione zajęcie bo tak strasznie uwielbiam do ciebie mówić, że mógłbym ci czytać nawet napisy w filmach na głos. Kocham cię takiego jakim jesteś, trochę niepewnego, trochę małomównego, trochę mającego ochotę mnie udusić, za moją bezpośredniość, którą tak naprawdę lubisz, ale też takiego zabawnego, troskliwego, dobrego i zadającego retoryczne pytania. Jednak martwię się, gdy widzę twój trud, nerwy i stres. Chciałbym umieć je od ciebie odpędzić. Mój tata musiałby być ślepy głuchy i nieczuły, żeby stwierdzić, że nie powinniśmy razem przebywać. Dlatego też pójdziemy teraz do góry, nie martwiąc się już o to kiedy wrócą i co powiedzą, a jestem pewien, że po winie mój tata padnie od razu spać, więc tak jak mówiłem pójdziemy do góry, położymy się, odrzucisz zmartwienia na bok, odpoczniemy po emocjonującym dniu, a rano pójdziemy z Yeontanem na spacer, tak? – Jungkook, owszem, mówił szybko i dużo, ale to nie przeszkadzało Taehyungowi. Dawało mu pewnego rodzaju komfort. Młodszy chłopak mógł mówić rzeczy bez sensu, totalnie przypadkowe i niemające ze sobą większego związku, ale wystarczyłoby, żeby Taehyung słyszał jego głos. To, że Jungkook mówił słowa, które faktycznie potrzebował usłyszeć było dodatkiem, za który był wdzięczny.
    Nie wiedział tak naprawdę, dlaczego bał się konfrontacji z ich rodzicami. Zaakceptował fakt, że świat przewidział dla niego przeznaczonego mate’a, z którym był z góry związany. Mimo że nigdy nie chciał tego dla siebie i nie miał wyboru jak inni, ci bez specjalnej więzi. Ale! Czuł do niego bliskość, która rozwijała się w innym tempie niż przy poznawaniu nowych osób w normalnych okolicznościach. Ich przypadek to było coś wyjątkowego, dlatego nikt nie powinien kwestionować dynamiki ich relacji. Ktoś by pomyślał, w przypadku Taehyunga, że ludzie tak szybko się nie zmieniają, ale patrząc w głębokie, czekoladowe oczy swojej omegi, Taehyung wiedział, że już się zmienił bezpowrotnie. Nadal było wiele do naprawienia w jego podejściu, jego zdystansowanej personie, ale z Jungkookiem u boku to wcale nie wydawało się być takie straszne.
    Więc dlaczego nie chciał tej konfrontacji.
    Być może dlatego że przedyskutowanie tego z kimś z zewnątrz sprawi, że to wszystko, co się wydarzyło stanie się bardziej realne, a on nadal nie ufał swojej alfie. Mógł ufać sobie, ale nie mógł zignorować alfy z tyłu jego głowy, której nie znał wystarczająco dobrze, żeby wiedzieć, czy jej instynktom również mógł zaufać. Nie, gdy wiedział, jakiego wilka krew w nim płynie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Wiem, wiem, masz rację, po prostu za dużo się stało na raz i już się gubię, plątają mi się myśli – przetarł twarz dłońmi, wydając z siebie niskie stęknięcie ze zmęczenia. Jungkook powiedział mu tyle pięknych, pocieszających słów, a on znowu nie umiał na nie wszystkie odpowiedzieć. Mimo że chciałby skomentować każde zdanie z osoba, nie mógł wydobyć z siebie nic więcej. Jednak że po dłuższej chwili, wyciągnął rękę, kładąc ją na czubku głowy chłopaka. – Dziękuję – szepnął, zabierając dłoń, następnie chowając ją w kieszeni od spodni.
      — A teraz chodź Kim Taehyung, którego kocham bo od tej miłości zaraz tu zgęstnieje powietrze, a lepiej żeby ten dom pachniał świeżo upieczonym plackiem wiśniowym, a nie rozerwaną tamą postawioną na wiśniowym jeziorze, a zaraz tak się stanie bo nogi mam jak z waty i może nie widać, ale zaraz spanikuje, więc pójdę teraz po pościel do siebie, zachowując pewność siebie, której nie mam.
      — Koo – Taehyung jęknął bezradnie, wchodząc po schodach za chłopakiem, w dużo wolniejszym tempie. Nie potrafił przestać być zdumionym słowotokiem młodszego i jego wyznaniami. Alfa pomyślała, że Jungkook nie miał racji, gdyż miał pewność siebie, której brakowało jemu, a udowadniał mu to za każdym razem, gdy nie ukrywał przed nim swoich emocji. Kąciki ust starszego, mimo wszystko drgnęły ku górze i poczuł się jakoś lżej.
      Podczas gdy Jungkook zniknął na moment w swoim pokoju, Taehyung wykorzystał ten czas, żeby przebrać się w piżamy, czym był zwyczajny biały tshirt i czerwone spodnie w kratę. Wyszedł ze swojej łazienki akurat w momencie, gdy Jungkook klapnął na jego łóżko.
      — Wprowadzam się – alfa zmierzyła wzrokiem łóżko, po czym parsknęła pod nosem, zauważając wielką górę kołder i poduszek.
      — Chyba będziemy potrzebowali większego łóżka… i jedną kołdrę można raczej wyrzucić – zasugerował, drapiąc się z tyłu głowy. – Będzie więcej miejsca, oczywiście… – dodał szybko, czując potrzebę do wymówki, mimo że w głębi siebie czuł, że nie była konieczna.
      — Aaa...nie czuj się zobligowany do wyznań, nie chcę, żebyś czuł że musisz teraz się przede mną obnażyć emocjonalnie czy cokolwiek. Powiedziałem to, bo chciałem, bo wiele rzeczy sobie uświadomiłem, ale ty powiesz mi co tylko zechcesz kiedy zechcesz. Bez żadnej presji. W końcu w świetle prawa jestem już dorosłą omegą, tak? Umiem cierpliwie czekać – ręka Taehyunga zastygła z tyłu jego włosów, patrzył zaalarmowanym wzrokiem na omegę. Bicie jego serca przybrało tempa, a on po raz kolejny nie rozumiał swojej reakcji. Chciał mu odpowiedzieć tym samym, ale jeszcze nie potrafił. Nie tak bezpośrednio. Prawie to zrobił wcześniej tego dnia i wiedział, że Jungkook wiedział, co miał na myśli. Jednak nadal ogarniała go panika na myśl, że mógł się bardziej obnażyć z uczuć.
      Bezsłownie podszedł do młodszego chłopaka, po czym uklęknął przed nim, następnie kładąc głowę na jego kolanach, patrząc w bok. Zamknął oczy i pociągnął nosem. Wprost zachłysnął się zapachem Jungkooka, który jako jedyny wypełniał jego płuca. Stracił poczucie czasu w obecnej pozycji, otulony zapachem wiśni. Ale w końcu spojrzał z dołu na omegę lecz nadal nie poniósł głowy z jej kolan.
      Patrzył na usta Jungkooka, nasycone kolorem, zastanawiał się, czy smakują wiśnią, czy potrzebował je spróbować, żeby w końcu zaspokoić głód, który nie dawał mu spokoju przed przemianą chłopaka.

      Usuń
    2. — Dorosłą omegą – powtórzył po nosem słowa Jungkooka, oblizując po nich wargi. Położył dłonie na udach chłopaka, podnosząc się ze swojej pozycji, tak, że stał oko w oko z młodszym, dłonie nadal szczelnie zaciśnięte na jego udach. Zbliżył swoją twarz do tej jego, zaciągnął się zapachem, aż lekko zakręciło mu się głowie. W ustach poczuł posmak wiśni, tym razem bardziej wyraźny, niż gdy spożywał owoc w różnych postaciach. Czuł, że był bliżej niż kiedykolwiek, aby zaspokoić pragnienie i poczuć się pełny. Nie czuł jak jego palce zaciskały się na nogach Jungkooka, jak dzieląca odległość ich twarzy się zmniejszała. Taehyung chciał tego, wręcz tego potrzebował, żeby poczuć w końcu to, czego mu brakowało przez ten cały czas. Żeby zapieczętować to, co sprawiało, że był całością, żeby złączyć się ze swoim brakującym elementem. Westchnął ciężko, całując Jungkooka w czoło.
      Chciał tego, ale w momencie gdy będzie pewny; nie, co do Jungkooka, gdyż co do niego nie miał żadnych wątpliwości, on był dla niego i koniec dyskusji, ale gdy będzie pewny siebie, pewny tego, że będzie potrafił bez strachu kochać swoją omegę.
      Stanął na równe nogi, kładąc się łóżku, ułożył poduszki i wyrzucił niepotrzebną kołdrę na podłogę. Zgasił światło włącznikiem przy łóżku.
      — Chodź spać, Koo, dorosła omega czy nie, potrzebujesz odpocząć – odwinął kołdrę, robiąc miejsce dla Jungkooka, a gdy tamten się położył przykrył ich, nie marnując czasu, żeby przytulić go do siebie. – Dobranoc – szepnął, mu we włosy, w których miał schowaną twarz.
      Taehyung spał lekko, prawie w ogóle. Słyszał moment, gdy ich rodzice wrócili do domu. Słyszał ich stłumione śmiechy, ich uciszanie siebie nawzajem, bo shhhh, dzieci śpią! Mocniej wtulił się w Jungkooka, czekając co przyniesie jutro.
      Rankiem obudził go Yeontan, Jungkooka z resztą pewnie też, gdyż nie dało się zignorować małych, ale silnych łapek psa, którymi chodził po ich śpiących sylwetkach, ze smyczą w ustach.
      — Ugh, 5 minut – Taehyung, jęknął, w półśnie. W tym przytulnym stanie, gdy nie zadręczał się myślami, westchnął w zadowoleniu, czując na swojej klatce piersiowej przyjemny ciężar oraz zapach, przypominający kwitnącą wiśnię po deszczu. Taehyung czuł się w tym momencie najbliżej domu.

      Usuń
  29. Jimin wtulił się w Yoongiego, gdy tylko starszy wziął go na ręce. Omega lgnęła do chłopaka, łaknąc jego bliskości; ciało młodszego czuło się wtedy lekkie, a umysł czysty.
    — Nie wątpię, że jesteś pomocny Jiminnie – młodszy zachichotał, odchylając głowę do tyłu lecz szybko jego śmiech ugrzązł w gardle, gdy Yoongi wykorzystał moment, całując go w szyję, gdy była odsłonięta. Dreszcz przeszedł po ciele Jimina, gdy zęby mężczyzny znalazły się blisko miejsca, w którym należało pozostawić matingowe ugryzienie. Park starał się nie wydać z siebie zawstydzającego odgłosu.
    — O-oczywiście – próbował zabrzmieć jakby usta Yoongiego wcale na niego nie wpłynęły, ale kogo próbował oszukać. Mina Jimina z pewnością nie była dyskretna, ani fakt, jak giętki stał się w jego ramionach, poza tym, jego alfa chcąc nie chcąc czuła jego emocje.
    — Będziesz testował co tylko zechcesz – posadzony na blacie, Jimin uwięził Yoongiego między swoimi nogami, oplatając je wokół talii starszego chłopaka.
    — Wszystko co zechcę – powtórzył w zamyśleniu, dodając po słowach mruczące mmmm, gdy oblizywał usta, patrząc na te alfy.
    — Jak chcesz pomóc, to umyje Ci owoce i pokroisz je na małe kawałki, dobrze? – Jimin tylko połowicznie słuchał, przytakiwał głową, śledząc wzrokiem poruszające się wargi Yoongiego, jednak wydobywające się z niego słowa były stłumione, gdyż wyobrażał sobie jego usta na sobie.
    Być może Yoongi przeczuwał czego pragnął Jimin albo być może chciał tego samego, może obydwa, nieistotne, ponieważ to co liczyło się dla omegi, to to, że starszy faktycznie spełnił niewypowiedziane życzenie młodszego. Park rozpłynął się w pocałunku, zaciskając palce na ramionach Yoongiego.
    Jeszcze na początku nie chciał się spieszyć, chciał poznawać chłopaka i stopniowo wchodzić z nim w relację. Ostatecznie jednak stwierdził, że mógł go poznawać równie skutecznie między pocałunkami. W ich przypadku to nie było zbyt szybko, nie musieli poznawać siebie jak zwyczajna reszta ludzkości. Oni już na tym etapie czuli siebie, ROZUMIELI siebie znacznie lepiej niż pozostali. I Jimin… Jimin, który zawsze marzył o prawdziwym mate’cie, nie chciał się powstrzymywać, nie gdy prawie jednego dnia to wszystko stracił zanim się zaczęło.
    Jimin zeskoczył z blatu, zabierając się za krojenie owoców, które przygotował dla niego Yoongi. Nie obyło się bez pytań;
    — Takie? Za małe? Za duże? A teraz dobre? Bardziej kwadratowe czy prostokątne? A okrągłe na pół, czy pół jeszcze na pół? Yoonnieeee hyuuuung – Yoonnie to, Yoonnie tamto. Nie wspominając, że połowa owoców znalazła się w brzuchu Jimina.
    Oczy omegi zabłysnęły na widok przygotowanego drinka, klasnął w ręce, biorąc kieliszek w palce.
    — Musiałem zadbać o jakąś poczekajkę.
    — Dlatego jesteś moim mate’em!! Za nas! – zadowolona omega wypiła za jednym łykiem prawie całą zawartość drinka. Cóż, jeśli on i Yoongi byli związani do końca życia, nie było sensu, żeby Jimin ukrywał swoje nawyki. Jeśli starszy miał go zaakceptować, to takiego jaki jest.
    — Jimin, skoro wiedziałeś że jesteśmy mate’ami….czemu nigdy nie podszedłeś? Widywałem cię w szkole czy na imprezach wśród ludzi...ale nie miałem o niczym pojęcia...ale ty? bałeś się mojej reakcji? aż taki jestem straszny? – Jimin jęknął przeciągle, oznaka nadchodzącego lamentu. Odłożył nóż na deskę do krojenia, żeby przypadkiem nie zacząć nim wymachiwać, gdy wezmą nad nim górę emocje. Yoongi coś mówił do Pancake’a, który chodził między ich nogami, zwierzak w głównej mierze kręcił się wokół swojego właściciela, jednak Jimin postanowił, że sprawi, iż kot pokocha go tak samo mocno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Zresztą...to głupie pytanie...po co miałeś podchodzić, skoro wydawałem się być taki oschły. Przepraszam, że musiałeś tyle czekać. Mam nadzieje, że jakoś ci to zrekompensuje.
      — Hyung! – Jimin kliknął językiem o podniebienie, odwrócił się stronę Yooniego, opierając się biodrem o blat, następnie wskazał na mężczyznę oskarżycielskim palcem. – Żartujesz sobie?! Jesteś szkolnym postrachem! Zimna alfa, która nawet nie pokazuje, gdy jest zła. Twoja pasywność jest bardziej przerażająca niż gdyby kipiała z ciebie złość. Ale to w ogóle jest jakaś pomyłka. Jesteś wszystkim tylko nie tą chłodną alfą, na którą cię wykreowali – w tym momencie Jimin zaczął gestykulować chaotycznie wokół sylwetki starszego. – Jesteś słodki, opiekuńczy, rozważny… – omega westchnęła, a jej ramiona oklapły. – Nikt, dosłownie nikt by mi nie uwierzył, nawet jeśli miałbym dowody, ale nie… – odchrząknął, aby następnie odezwać się pewniej. – Nie z tego powodu do ciebie nie podszedłem. W końcu jesteś moim prawdziwym mate’em, jak mógłbym się ciebie bać? Nie mógłbyś mi zrobić krzywdy, bo ciebie też by bolało, chyba że jesteś fanem bólu, hyung? W łóżku czasem powinno zaboleć, ale bez przesady hyung, będziemy musieli to jeszcze przedyskutować… WRACAJĄC! – Jimin spoważniał, patrząc się na swoje palce, którymi bawił się w nerwach. – Gdy się dowiedziałem, byłem taki szczęśliwy, od razu chciałem z tobą porozmawiać, ale zacząłem czuć się trochę niepewnie, widząc, że w ogóle na mnie nie zareagowałeś, nic, myślałem nawet, że może się pomyliłem, ale to niemożliwe, a potem słyszałem, co mówili inni, jak nienawidzisz męskich alf, na własne oczy w klubach widziałem, z jaką odrazą w oczach je odsyłasz, mogłem z resztą poczuć tą niechęć… zabiłoby mnie to, gdybym poczuł ją skierowaną w moją stronę, więc wolałem nie wchodzić ci w drogę. Myślałem, że tego właśnie chciałeś… żebym trzymał się z daleka, gdyż odrzucenie mnie mogłoby nas obu zabić. A ja nie chciałem, żebyś nienawidził mnie bardziej niż to było konieczne, dlatego chcąc twojego komfortu i szczęścia postanowiłem kochać ciebie z daleka, bo jak mógłbym nie, w końcu zostałeś stworzony dla mnie… a potem wiesz, co się stało i jestem taki głupi, naprawdę, powinienem coś zrobić, podejść do ciebie, walczyć o nas, skonfrontować to z tobą, wtedy byśmy wcześniej wiedzieli, wiedziałbym, że nie unikasz mnie celowo, nie doszłoby do tragedii – Jimin mówił coraz szybciej, w jego oczach zbierały się łzy i ciężej oddychał. Jednak bliskość jego alfy znacznie łagodziła jego rozemocjonowany stan. Jimin nawet nie zapytał, po prostu wszedł w ramiona chłopaka, chowając swoją twarz w jego szyi, zaciągając się jego zapachem, który udrażniał jego drogi oddechowe, przeczuwał, że tak czy inaczej Yoongi by go przytulił, być może nawet zrobili krok w swoje strony w tym samym czasie. Gdy omega się w pełni uspokoiła, pocałowała Mina w policzek po cichym wyszeptaniu:
      — Dziękuję, hyung – Jimin wrócił na swoje stanowisko pracy, gdzie złapał za drinka, którego dokończył, podstawiając kieliszek Yoongiemu. – Więcej? Proszę? Obiecuję, że mam bardzo dobrą głowę!! – zatrzepotał rzęsami, wiedząc, że miał przewagę nad alfą, gdy był uroczy.
      Gdy skończył kroić owoce, przywarł do pleców Yoongiego, obejmując go od w pasie, a brodę trzymając na jego ramieniu. Nie puszczał go nawet, gdy starszy przemieszczał się po kuchni, najwidoczniej Jimin zapomniał o karze, którą sam wymyślił dla chłopaka. Nie obchodziło go również, że mógł denerwować Mina.
      Park starał się nie rozczulić na myśl tego, jak domowa panowała atmosfera; Yoongi, gotujący dla nich posiłek, Jimin, przeszkadzający w kuchni i kot, który wchodził im pod nogi… brakowało tylko małego pupsa, który ciągnąłby zwierzaka za ogon. Jimin westchnął rozmarzony, potrząsnął głową zanim odpłynął za daleko w swojej wyobraźni.
      — Hyung, podobają mi się twoje dłonie, gdy gotujesz – skomentował, zanim zdążył ugryźć się w język. – Umm, to było zbyt nagłe i dziwne? Ale nie cofnę tego… kocham twoje dłonie – dodał, nie spuszczając z nich wzroku.

      Usuń
  30. — Hyung, dzień dooobry… – Taehyunga przeszedł dreszcz na dźwięk porannego głosu Jungkooka. Fakt, że Jungkook mocniej wtulił się w niego, a ich przednie partie ciała do siebie przylegały, nie pomagał. To nadal było niewiarygodne, że pozwolił komuś w ten sposób zbliżyć się do siebie, że jego ciało reagowało na kogoś w taki sposób, ale wypuścił powietrze z ulgą, że tą osobą był Jungkook. Omega czy nie… to jego osobowość, niezwiązana z drugą płcią, była tym, co najskuteczniej przedzierało się przez ściany Taehyunga, które magicznie robiły dla młodszego chłopaka przejście.
    — Hyungie, Tannie musi na dwór, trzeba wstać, ale jak wrócimy możemy leżeć dalej – powietrze uleciało z alfy na widok twarzy Jungkooka z tak bliskiej odległości. Jego ciało rwało się z żądaniem poczucia swojej drugiej połówki, ale Taehyung wiedział lepiej, niż aby poddawać się instynktowi. Dlatego przemówił sobie do rozsądku, nieco zwiększając między nimi dystans po tym jak młodszy dotknął ich swoimi nosami. Lecz odległość nie była wystarczająco duża, aby omega mogła poczuć się nią urażona. Szczególnie, gdy palce starszego nadal szczelnie trzymały Jungkooka w pasie, nie chcąc go nigdzie puszczać.
    — Jak wrócimy, wezmę prysznic i mamy do pogadania z sam wiesz kim o sam wiesz o czymś… – Taehyung przełknął ślinę, sięgając jedną ręką do wiśniowych kosmyków Jungkooka, łapiąc je między palcami.
    — Idę się ubrać, kochanie. Poleż jeszcze, odpocznij. Czułem we śnie, że nie spałeś jakoś mocno. Tannie, chodź, dam ci jeść przed spacerkiem i Lokiemu też – Taehyung jęknął nisko, już tęskniąc za ciepłem, które emanowało od ciała Jungkooka. Szczególnie chciał się znaleźć ponownie blisko chłopaka po użyciu przez niego pieszczotliwego imienia, z drugiej strony jednak odczuwając ulgę, gdy chłopak zniknął z jego pokoju, ponieważ jeszcze nie umiał otwarcie reagować na słowne czułości. Czuł się źle, wiedząc, że Jungkook był już ileś kroków przed nim, zmuszony na niego czekać.
    Taehyung czuł, że uda mu się dopiero porządnie odpocząć, gdy rozmowa z ich rodzicami przebiegnie… przyzwoicie. Dlatego też nie mógł dłużej leżeć w łóżku, gdyż niepotrzebnie wymyślał czarne scenariusze. Taehyung nie był partnerem, którego rodzice chcieliby dla swojego dziecka. Miał złe oceny, naganne zachowanie, brak perspektyw na życie, nic, w czym czułby się dobrze, aby robić to w przyszłości, nie wspominając o imprezach, alkoholu i tego, do czego po nim dochodziło. Nie tylko Minsoo będzie zawiedziony, ale jego mama również będzie odczuwała za niego wstyd przed mężczyzną, którego kocha. Czując narastający do siebie wstręt i nawrót wątpliwości, czy jest odpowiedni dla Jungkooka, zerwał się z łóżka, zakładając bluzę, która rzucona była gdzieś na podłogę, oraz byle jakie spodnie z szafy. Od razu zarzucił kaptur na rozczochrane włosy, nie robiąc nawet szybkiej porannej toalety, gdyż był zbyt przytłoczony, aby myśleć o takich podstawach. Wypił jedynie wodę z butelki, którą zawsze trzyma przy łóżku, mając nadzieję, że to pomoże pozbyć mu się guli z gardła, pozwalając lepiej oddychać. (https://pbs.twimg.com/media/DuXZyGxWwAAYD99.jpg)
    — Chodź hyung, wyjąłem z lodówki smoothie jagodowe, napijemy się w drodze, żeby nie iść na pusty brzuszek, ale jak będzie ciepłe to nie będzie takie dobre! – pogrążony w myślach, nie czuł zbliżającego się Jungkooka, dlatego zaskoczył go jego nagły, pełen energii ton, ale szybko przybrał neutralny wyraz twarzy dla niepoznaki. Pokusił się nawet na mały uśmiech, gdyż nieważne co, nie mógł zignorować tego jak starała się jego omega.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Gdy wyszli już na zewnątrz, rześkie powietrze dobrze na niego zadziałało. Poczuł się bardziej wolny. Świeże, wilgotne powietrze z rana to nie było to samo co las po deszczu, ale podobieństwo było wystarczające, aby na chwilę uspokoić jego umysł. Lecz, gdy Yeontan z przyzwyczajenia zaczął ciągnąć go w stronę znajomej trasy, zatrzymał go głos Jungkooka.
      — Poczekaj zapomniałem czegoś, potrzymaj! – Taehyung z trudem przyjął do rąk butelki, nie spodziewając się tego i mając utrudnienie, jakim była ciągnąca go za rękę smycz psa. Patrzył na znikające za drzwiami plecy młodszego, marszcząc brwi w grymasie.
      — Czego można zapomnieć na głupi spacer z psem – Yeontan wtem zawarczał, jakby zrozumiał niemiłe słowa. Taehyung jedynie wzruszył ramionami. Im dłużej nie było omegi, tym ponownie zagłębiał się w swoich niepewnościach, dlatego miał nadzieję, że szybko wróci, gdyż jej obecność nie pozwalała mu na niepotrzebne myśli. Spojrzał na przygotowane smoothie z żalem w oczach, gdyż mimo iż wyglądało smacznie, mdliło go odkąd nie mógł spokojnie spać w nocy i czuł, że da radę cokolwiek włożyć do ust dopiero, gdy zejdą z niego nerwy. Niecierpliwie stąpał z nogi na nogę, nie mając w ogóle poczucia czasu. Spuścił głowę, pozwalając kapturowi mocniej opaść na twarz, schowany, czując się w ten sposób jakoś bezpieczniej. Taehyung odetchnął z ulgą, czując zbliżający się zapach czereśni. Wyprostował się, skupiając uwagę na burzy czerwono-różowych włosów.
      — Już masz wszystko? Możemy iść? – spróbował zapytać łagodnie, aby nie dać po sobie poznać jak nie było w porządku w jego głowie. Wiedział, że przez łączącą ich więź nie jest w stanie oszukać Jungkooka, ale miał nadzieję, że ten nie domyślał się jak daleko idące były jego myśli. Uwolniona ręka od jednej butelki, szybko została zastąpiona dłonią omegi, za co jego alfa była wdzięczna.
      — Mogę?
      — Mhm – wymamrotał jedynie przytakująco, nie będąc dobry w słowach, ale starając się pokazać jak podobał mu się ten pomysł, mocniej splatając ich palce, następnie chowając ich dłonie w kieszeni swojej bluzy.
      Taehyung cieszył się - na tyle na ile było to możliwe - spokojnym spacerem, który nie wymagał za wiele mówienia. Dobrze czuł się u boku omegi, która, upewnił się więżąc jej dłoń, cały czas była blisko niego. Jej obecność dodawała mu otuchy i spokoju, na tyle, że wypił kilka niewielkich łyków napoju bez ochoty zwrócenia zawartości brzucha.
      Gdy doszli do dróżki z daleka od ulicy, a prowadzącej do zielonych terenów, Taehyung spuścił Yeontan’a ze smyczy, następnie sięgnął do drugiej kieszeni bluzy, z której wyciągnął jego ulubioną piłeczkę, dając ją Jungkookowi, ruchem oczu, sugerując mu, aby rzucił.
      — Powiedziałbym, że jak mu nią rzucisz kilka razy to cię pokocha, ale myślę, że i bez tego już ma to za sobą – za każdym razem, gdy Yeontan przynosił z powrotem w zębach zabawkę, Taehyung rzucał mu przekąski, które trzymał małym, przezroczystym woreczku, do którego, gdy został opróżniony, potem zapakował kupę psa, którą ten narobił na środku skoszonej trawy.

      Usuń
    3. Gdy Yeontan na poważnie zaczął siłować się z patykiem, Taehyung usiadł na ławce, pilnie go obserwując.
      — Koo – zawołał, klepiąc miejsce obok siebie, prosząc, żeby usiadł koło niego. Gdy już był blisko, złapał go za rękę, kładąc ją na swoim kolanie. Kiedy mówił, naprzemiennie patrzył się na ich złączone dłonie i psa, nie wiedząc, czy dałby radę mówić, gdyby widział wpatrujące się w niego czekoladowe oczy. – Nie wiem, co nas czeka po dzisiejszej rozmowie, znaczy… wiem, że nic złego złego… w końcu rodzice nas kochają, ale właśnie dlatego nie mogę przestać myśleć, że twój tata chciałby dla ciebie to, co najlepsze, a nawet moja mama wie, że nie jestem wzorowym synem. Dlatego nie będę zły, gdy będą mieli jakieś ale, zrozumiem to, jeśli będą chcieli między nami trochę przestrzeni, bo być może jesteśmy jeszcze młodzi i możemy, ich zdaniem, zrobić coś głupiego, dopóki się nie poprawię, aby trochę lepiej do ciebie pasować i nie zrobić niczego nieprzemyślanego, żeby też moja mama się nie wstydziła przed twoim tatą. Chcę powiedzieć, że co by nie powiedzieli, będziemy razem, ale nie będę się kłócił, gdy stwierdzą, że zanim będę mógł z tobą być, to muszę się poprawić. A mówię to, bo gdy będziemy zmuszeni zachować dystans, nie chcę, żebyś pomyślał ty, ani twoja omega, że was odrzucam, okej? – zadając pytanie, odważył się spojrzeć prosto na młodszego, aby ten był w stanie dostrzec powagę Taehyunga. Szczególnie to chciał zaakcentować, z tego powodu, iż na własne oczy widział, co stało się z Jiminem przez nieporozumienie, gdy jego omega uwierzyła, że jej przeznaczony mate jej nie chce. – Cherry Koo – wyszeptał, wolną dłonią gładząc jego włosy. – Mogę się długo zmieniać, ale chcę to zrobić dla mnie i dla ciebie. Dajesz mi chęci, których nigdy nie miałem i bardzo łatwo burzysz mury, które całe życie budowałem. Jestem pewien, że i bez naszych wewnętrznych wilków byś do mnie dotarł, a ja w końcu bym się na ciebie otworzył, dlatego jeśli będzie taka potrzeba, to proszę poczekaj na mnie jeszcze troszkę, jeśli będę mógł być przy tobie dopiero po tym jak udowodnię, że jestem trochę lepszy – Taehyung pozostawił pocałunek na jego włosach, które przylegały do czoła. Następnie wstał z ławki, wołając Yeontan’a, który nie był zadowolony, że właściciel znów przywiązuje go do smyczy. Podczas powrotu do domu, bez pytania wziął Jungkooka za rękę, ciesząc się być może ostatnią taką chwilą w najbliższym czasie.
      Kiedy młodszy otwierał drzwi do domu, Taehyung nie uciekł tylko dlatego że duma alf jest zbyt silna i mu na to nie pozwoliła. Cieszył się, gdy nie zastał nikogo na dole, mając szansę na ogarnięcie się przed rozmową.
      — Koo, zawołasz ich dla nas, proszę? Ja się tylko pójdę umyć i ubrać – spojrzał na młodszego błagalnie, wiedząc, że omega czuła jego niepokój, więc nie musiał się tłumaczyć.
      Ciepły prysznic trochę rozluźnił jego mięśnie, ale już brak bliskości Jungkooka dawał się we znaki, gdy spokój odczuwalny podczas spaceru się nagle ulotnił. Po umyciu zębów, zadbaniu o cerę i ułożeniu włosów, nie wiedział w co się ubrać. Nie chciał być nienaturalnie oficjalny, ale również nie chciał wyglądać zbyt wygodnie, jakby nie podchodził do tego poważnie. Patrzył na siebie w lustrze, czując, że biała góra to lekka przesada lecz nie chciał przedłużać, więc tylko zdjął z szyi dodatek, decydując, że to czas na konfrontację. (https://i.pinimg.com/564x/62/11/60/621160bcdfb4ddfb3432d2eb0cc681a9.jpg)

      Usuń
    4. Gdy zszedł do salonu, tam czekali już na niego pozostali. Jego mama wyglądała na poddenerwowaną i podekscytowaną jednocześnie. Taehyung doskonale potrafi wyczytać z jej postury, czym spowodowana jest złość, albowiem u Hyeri objawia się ona pod różnymi postaciami - ta była z niewyspania/niechcianej pobudki. Natomiast nie chciał analizować postawy Minsoo, bojąc się dochodzić do jakichkolwiek wniosków.
      Taehyung ukłonił się nisko przed parą siedzącą na kanapie i pozostawał w takiej pozycji przez cały czas mówienia i po jego skończeniu.
      — Wiem, że to niegrzeczne odzywać się przed starszymi-
      — Ya!! Sugerujesz, że twoja matka jest stara?! – Hyeri wtrąciła się z nieudawanym oburzeniem.
      — ALE, chciałbym powiedzieć coś pierwszy, dobrze Koo- um, Jungkook? – zwrócił się również do chłopaka, nie dając mu dojść do głosu i nie wiedząc jaką bombę zrzucił na ich rodziców z rana. – Ja i Jungkook jesteśmy przeznaczonymi mate’ami. Dzięki niemu czuję, że jestem w stanie porzucić wszelkie traumy i zacząć kochać. Już teraz jest dla mnie najważniejszy, dlatego jeśli to nie będzie dotyczyło tego, abym z niego zrezygnował, uszanuje wszystko, co powiecie, żeby się poprawić i udowodnić, że jestem godny tego najpiękniejszego w środku i na zewnątrz, najmądrzejszego i najciekawszego człowieka – zakończył bardziej stanowczym głosem niż się spodziewał i był dumny chociaż z tego, jeszcze nie wiedząc jaka czekała na niego niespodzianka.

      Usuń
  31. — A może powiedziałbyś mi coś czego nie wiem? – Taehyung wyprostował się, jego postawa jeszcze bardziej napięta niż poprzednio, a szczęka mocno zaciśnięta. Gdy on tak przeżywał nadejście obecnej sytuacji, gdy musiał zebrać w sobie wiele odwagi do rozpoczęcia trwającej konfrontacji, mając już przygotowanych wiele możliwości rozegrania ewentualnych rozwiązań nieprzychylnej rozmowy, nie przewidział, że ojciec jego omegi mógłby już być świadomy stanu rzeczy. Co z pewnej strony mogło wydawać się sporym ułatwieniem w dialogu, z perspektywy Taehyunga wyglądało jakby przyszedł spóźniony na już przesądzoną wojnę, gdy Minsoo stanął z nim w walce, która dla gołego oka była zwyczajnym mierzeniem się na wzrok, ale młoda alfa czuła jak starszy mężczyzna dominuje go swoimi feromonami, żeby pokazać, kto ma kontrolę nad zaistniałą sytuacją, co cholernie irytowało Taehyunga, gdyż “obca” alfa była władcza w miejscu bardziej bliskim Taehyungowi, co więcej zapach Minsoo wpływał na omegi w domu i inne stworzenia, a w młodym Kimie zrodziła się jeszcze większa potrzeba ochrony swojego mate’a i mamy. Nawet jeśli wiedział, że mężczyzna nigdy nie zrobiłby im krzywdy. Jednak sposób myślenia alf często odbiega od racjonalnego postrzegania rzeczywistości i to jest jedna z tych rzeczy, za które Taehyung ich tak nienawidzi.
    — Wyobraź sobie, że dziś rano obudził mnie oraz twoją mamę gong. Ten właśnie gong – Taehyung zmrużył oczy, przyglądając się bliżej przedmiotowi. Skąd do cholery w ich domu wziął się gong? I co on ma do czynienia z nim i z Jungkookiem, będącymi przeznaczonymi mate’ami. To, że alfy mają nierówno pod sufitem to powszechnie znany fakt, o którym Taehyung nie zapomina na każdym kroku wspominać, ale o chuj chodziło z gongiem i dlaczego nie mogli użyć normalnego budzika?
    — Jak myślisz, kto tarabanił w ten gong najmocniej się da – skonfundowany, a wręcz poirytowany wyraz twarzy młodej alfy, przeobraził się w taki jakby ducha zobaczył, gdy tylko zorientował się, gdzie zmierza cała historia, wiedząc, że nie był w stanie przewidzieć, co tak naprawdę nawyprawiał Jungkook. Jungkook, szepnął do siebie, zakrywając całą dłonią twarz, masując przy tym skronie, – miotając się po całej sypialni i krzycząc na cały głos, cytuję: tato, jestem omegą, przepraszam że nie alfą, ale wolę być omegą bo mam przeznaczonego mate’a i jest nim Taehyungie-hyung? – Taehyung próbował w jakiś sposób ukryć swoje rozbawienie, które nastąpiło jako kolejne w reakcji na to absurdalne poranne zajście wyrwane żywcem z kinowej komedii, szczególnie gdy przy całkiem poważnej postawie Minsoo, czuł, że poczucie winy to ostatnie, co odczuwała jego omega, i ciężko było ze spokojną twarzą podejść do sytuacji, gdy rozbawienie Jungkooka czuł prawie jak swoje. Jak Taehyung mógł negatywnie zareagować na eksces swojego mate’a, gdy wśród całej kuriozalności złożył bardzo piękne wyznanie?
    Były pewne kwestie, które niekoniecznie leżały w nim dobrze, i które z całą pewnością miał zamiar poruszyć, ale jego proces myślowy zatrzymał się ponownie, gdy do rozmowy włączył się Jungkook. Młody Kim spojrzał na niego spod byka, gdy ten nie mógł powstrzymać się od uwag do swojego taty, gdyż ostatnie czego chciał to pogarszanie ich i tak średniej sytuacji, gdy Minsoo dosłownie dusił Taehyunga swoim zapachem, czego młodsza alfa nie była pewna, czy Jungkook miał tego świadomość.
    — Woooow, ale zapamiętałeś, nie sądziłem że na kacu cokolwiek będziesz kontaktował, dlatego wziąłem gong – Taehyung rzucił karcące spojrzenie Jungkookowi razem z Minsoo, obaj mężczyźni mieli jednak inne powody. W innych okolicznościach pewnie by młodszemu pogratulował, ale teraz tylko czekał na wzmiankę, że już źle na niego wypływa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Ale nie wiem czy pamiętasz, ale powiedziałem jeszcze: nie atakuj Tae Tae i nie bądź dla niego niemiły bo pęknie mi serce i nie będę nawet chciał robić zadań z termodynamiki, a wiesz jak lubię termodynamikę. Mam górę zadań z fizyki do zrobienia, więc się lepiej pilnuj, tato bo dostanie 4- a nie 5 – młodsza alfa otworzyła szerzej oczy w zdumieniu, przepełniony walidacją ze strony Jungkooka nie chciał niczego więcej jak chwycić go z tego blatu i zabrać tam, gdzie będzie mógł go obdarzyć miłością, ale niestety zanim mogło się to wydarzyć, potrzebował walidacji dwóch starszych od nich domowników.
      — To dziecko… Tak jak widzisz, Taehyung.
      — Tak? – Taehyung wyprostował się ponownie, próbując zachować neutralną twarz, która nie byłaby rozkojarzona po słowach młodszego.
      — Jeśli w ogóle myślisz o byciu kimś szczególnym w życiu mojego syna, musisz być szybszy niż teraz. On zawsze jest dwa kroki przed każdym i wszystkim. Nie jest łatwo za nim nadążyć – Kim niekontrolowanie parsknął pod nosem, doskonale przekonany o tym, że wiedział na co się pisze, gdyż sam doszedł do identycznych wniosków.
      — Tak jest, proszę Pana.
      — Musimy ustalić parę rzeczy, Jungkook zejdź z blatu – Taehyung z marszu wyciągnął rękę w stronę Jungkooka, ściągając go z mebla, w razie gdyby młodszy postanowił zrobić odwrotnie od żądania swojego ojca. Gdy ten stanął nad tatą z założonymi rękoma, młodsza alfa zaczęła się zastanawiać, czy jednak nie byłoby lepiej, gdyby nadal siedział. Zrobił krok w przód, stając zaraz za Jungkookiem, jakby trzeba było nowo przemienioną omegę oddzielać od starszego Jeona.
      — Przede wszystkim, Hyeri wyjaśniła mi całą sytuację. Masz dużo szczęścia, że włosy Jungkooka wyglądają jak wyglądają i mam namacalny dowód na to, że nie wmawiasz mojemu dziecku “przeznaczonych mate’ów” – Taehyung zmarszczył brwi, następnie spojrzał w dół, rozmasowując miejsce między nimi.
      — Z całym szacunkiem, ale zakładanie z góry, że byłbym zdolny, żeby wmówić omedze, że jesteśmy przeznaczonymi mate’ami, gdy przed całą tą sytuacją nawet nie chciałem żadnej nigdy, jest ciosem poniżej pasa, nawet jak na mnie… – młodsza alfa kliknęła poirytowana językiem o podniebienie, czując na swoim ramieniu zaciśnięte palce Hyeri.
      — Wystarczy Taehyung. Minsoo, – kobieta spojrzała z pogardą na partnera, nie chowając się już dłużej przed jego dominującą aurą – nie podobają mi się twoje insynuacje w stronę mojego syna. Jemu, przez naszą przeszłość, także nie jest łatwo. Gdy o tym rozmawialiśmy, nic mi takiego nie wspomniałeś, a każdy brak zaufania wobec mojego Tae będę odbierał osobiście. – zakończyła stanowczo, a Minsoo wiedział lepiej, żeby to ona miała ostatnie słowo w tym temacie.
      — Nie mam podstaw by zabronić się wam spotykać, ale jak wiesz pracuje w biznesie od lat i umiem negocjować.
      — I mówi Pan to uczniom ostatniej klasy liceum, to chyba nie jest sprawiedliwe, że-
      — Taehyung- – ostrzegawcze zawołanie go po imieniu przez Hyeri wystarczyło, żeby Taehyung zaprzestał, skinając głowę lekko w przeprosinach, wcześniej jednak przewracając oczami. Sam miał ochotę zerwać ten gong ze stołu i pierdolnąć sobie nim w twarz i alfie przed nim.
      — Jungkook ma spać u siebie w pokoju – spodziewał się nadejścia tego warunku, dlatego już niechętnie oswojony z tą myślą, przytaknął, wiedząc, że Jungkook i tak w nocy znajdzie do niego drogę. Gdyby chcieli się czepiać słówek, Taehyung mógłby spać u niego, ale oficjalnie zamierzał się w tej kwestii nie wykłócać, mimo że ten punkt negocjacji był dla ich wilków niewiarygodnie ciężki; dla Taehyunga, gdyż czuł stałą potrzebę trzymania oka na nowej omedze, dla Jungkooka, gdyż będąc świeżo po przemianie, spowodowanej obecnością przeznaczonego mate’a potrzebował jego bliskości bardziej niż inni po zaprezentowaniu.
      — Oczywiście-

      Usuń
    2. — Jungkook będzie spał u Taehyunga – z otwartymi ustami, niezamkniętymi po nieskończonej wypowiedzi, spojrzał na Jungkooka, z trudem powstrzymując się od facepalmu. Czego on się w ogóle spodziewał? Bo chyba nie tego, że młoda omega przystanie na jakiekolwiek warunki ojca.
      — Jungkook-
      — Jungkook śpi u Taehyunga – Taehyung zacisnął palce z tyłu ubrania Jungkooka, ciągnąc go w tył, aby dać mu do zrozumienia, żeby przestał się kłócić, w razie jakby Minsoo zdecydował, że się wyprowadzają.
      — Koo – stanął bliżej za nim, że aż jego przód stykał się z plecami młodszego, szeptając mu blisko głowy, żeby dał spokój, ale Jungkook jakby w ogóle go nie słyszał.
      — Jestem twoim synem, targuje się równie dobrze co ty.
      — Drzwi otwarte.
      — Zamknięte – okej, stanowczy Jungkook jest atrakcyjny w innym sensie niż tylko, dlatego że jest piękny.
      — Jungkook, podstawą każdej negocjacji jest kompromis.
      — Wiem, dlatego skoro ja i Taehyung mamy mieć otwarte drzwi to ty i Hyeri też – Taehyung, stojący teraz obok, ale wciąż nieco za Jungkookiem, uniósł brew w zdumieniu, trzymając dłoń płasko w dole jego pleców, kciukiem rysując kółeczka, dając mu tym niewerbalne wsparcie. W tle wszystkiego było słychać śmiech Hyeri i klaskanie w ręce.
      — Jungkook śpi u Taehyunga, drzwi zamknięte.
      — Zgoda – Taehyung po ostatecznej zgodzie, uniósł jeden kącik ust w górę, będąc najdumniejszą alfą na świecie.
      — Kontynuuj.
      — Nie będę ukrywał, że nie podoba mi się to, że w tak młodym wieku, Jungkook już wiąże się w tak poważnej relacji, ale nie jestem potworem, może i wyglądacie oboje jak chodzące truskawki, ale tak długo, jak mój syn jest bezpieczny, spróbuje się z tym pogodzić. Twoim największym szczęściem jest fakt, że wiem jak dobrze wychowała cię Hyeri. Może łatwiej to strawię. Skoro już wywołałeś przemianę u mojego syna, pójdziesz z nim po szkole w poniedziałek do lekarza. Musisz nauczyć się brać odpowiedzialność za omegę. Pamiętaj jednak, że mam cię na oku, to moje dziecko, mój skarb, pyskaty, ale skarb. Nic nie umknie mojej uwadze, możesz być tego pewien.
      — Dziękuję, jeszcze zyskam Pańskie uznanie – Taehyung skłonił się nisko, mówiąc dalej. – Proszę się nie martwić, już o wszystkim sami pomyśleliśmy. Obiecuję zawsze chronić Jungkooka całym swoim życiem, nie zawiodę mamy, Pana, i przede wszystkim swojej omegi.
      — No! I to ja rozumiem. – Hyeri od razu się wtrąciła, klasnąwszy raz a głośno, następnie podchodząc do partnera. – Nic się nie martwcie chłopcy, poradzimy sobie w tej nowej sytuacji, a wy korzystajcie z życia, przy tym doceniając to w jak młodym wieku siebie odnaleźliście, podczas gdy inni przez całe istnienie nie mają takiego szczęścia. Ode mnie tylko taka prośba, żebyście od razu przychodzili do MNIE z problemem – tu kobieta spojrzała wymownie na najstarszą alfę w pomieszczeniu – oraz żebyście dbali o siebie nawzajem, bo łączy was więź silniejsza niż inne – Hyeri przetarła teatralnie nieistniejąca łzę.
      — Wrócimy do tej rozmowy, jadę do biura, zostawiłem tam papierkową robotę. Muszę to wszystko przemyśleć i ochłonąć po tym jakże głośnym poranku
      — Och! Czekaj! Ja też mam coś do załatwienia na mieście to zabiorę się z tobą! – kobieta na pożegnanie szybko podeszła do Taehyunga, całując go w czubek głowy, a następnie do Jungkooka, robiąc to samo lecz dodając coś na koniec. – Tak się cieszę, że to ty, Jungkookie! Jestem z was dumna.

      Usuń
    3. Taehyung nadal czuł na sobie chłodne spojrzenie Minsoo na odchodniaka. Jego ostatnie słowa mogły być w miarę pokrzepiające, ale Kim wiedział, że kryło się za nimi uprzedzenie, a ukrytym motywem było nie rozzłoszczenie jeszcze większe Hyeri. Gdy zostali sami, Taehyung rzucił się w stronę okna, otwierając je na oścież, coby się pozbyć duszącego zapachu, przynajmniej dla niego, taty Jungkooka.
      — No i po krzyku, nie było źle, plaster zerwany, wszyscy cali – zdawał sobie sprawę z tego, że nie było czego roztrząsać, ale i tak, nie wiedział jak Jungkook mógł być tak nieporuszony całą rozmową. Starszy usiadł przy stole, biorąc w ręce gong.
      — Zjesz teraz? Zrobię Ci coś.
      — Gong? Serio? – zapytał bardziej w zdumieniu niż z pretensją, gdzie nadal trzymały się go emocje i nie myślał o jedzeniu.
      — Nie przejmuj się nim, przejdzie mu, wściekły jest bo jest postawiony w nowej sytuacji, ale przecież nie będzie się dąsał wiecznie. On to w ogóle jest jakiś zawsze skrzywiony, jak widzi męską alfę i męską omege razem. Nie wiem, homofob jakiś czy co? Na starość, staruszek głupieje.
      — Koo- co? O mój boże… – Taehyung odłożył gong na stół, kładąc na nim głowę, nie wiedząc czy się śmiać czy płakać. Po chwili potrzebnej, aby dojść po wszystkim do siebie, wyciągnął rękę w stronę Jungkooka, a gdy ten go za nią złapał, przyciągnął go do siebie, siadając go sobie na kolanach.
      — Dlaczego nic mi wcześniej nie powiedziałeś? Wiedziałeś jak się denerwuję… – położył brodę na ramieniu młodszego, wydymając wargi. – Myślałem, że mi serce wyskoczy, a potem, że stanęło i już więcej nie ruszy, jednocześnie chciałem zadowolić twojego tatę i z całym szacunkiem, dać mu w twarz. I jestem z ciebie bardzo dumny, to było hot, ale to oczywiste, że dostałem omegę, która nie da się alfom – zaśmiał się pod nosem, gryząc w zaczepce Jungkooka w ucho. Potem Taehyung puknął palcem w gong, ponawiając pytanie. – Gong? Naprawdę? Skąd my w ogóle mamy w domu gong? – pokręcił głową, biorąc go pod pachę, następnie wstając, przy czym Jungkook zsunął mu się z kolan. – Nieważne, chyba nie chcę wiedzieć, ale zostawiamy go sobie, żeby potem przekazać go naszym dzieciom wraz z opowieścią. Gdy byli już teraz w ich pokoju, Taehyung wsunął gong pod łóżko, następnie odwracając się w stronę Jungkooka.
      — Jimin z Yoongim już mieli swoją oficjalną randkę, więc to tylko fair jeśli my też pójdziemy na jedną, co o tym sądzisz? – zapytał, bawiąc się niezręcznie włosami na swoim karku. – Możemy zrobić sobie jakąś domową prowizorkę na razie, a coś większego zaplanować po wizycie u lekarza- oo, a właśnie, od razu napiszę o termin do cioci- bo może być moja ciocia? Ufam jej, nie chcę z tobą iść do kogoś obcego – Taehyung usiadł na łóżku, pisząc do swojej cioci omegologa wiadomość z wyjaśnieniami, przy okazji pytając jak najlepiej zadbać o Jungkooka do czasu wizyty i na co zwracać uwagę.

      Usuń

  32. Przyglądając się jak Yoongi nakładał ich jedzenie na talerze, Jimin czuł się jak w prestiżowej restauracji, zwracając uwagę na sposób podania; był znacznie ładniejszy i lepiej przemyślany jak na domowy posiłek, jednocześnie alfa w swojej precyzji była tak zręczna jakby to nie był pierwszy raz, gdy przygotowywała taki posiłek i Jimin zastanawiał się jak często Yoongi gotował i dla kogo, przy tym nabierając takiej wprawy. Zanim jednak młodszy chłopak zdążył popłynąć w zazdrości, alfa złapała go za rękę, przykładając jego dłoń do swojej. Dotyk drugiego od razu sprawił, że wszystkie inne myśli odfrunęły.
    — Cóż, mógłbym powiedzieć to samo, ale żeby się nie powtarzać, to ja z kolei kocham to jak twoje dłonie pasują do moich – Jimin uśmiechnął się promiennie, pomimo pstryczka w nos, który lekko zabolał.
    — Oczywiście, Min Yoongi, już mówiłem, że jesteśmy dla siebie stworzeni – odpowiedział od razu, bez najmniejszego zawahania, z największym przekonaniem w głosie, ale nie chcąc, aby Yoongi zrozumiał jego słowa na opak, jakby wywierał na nim presję idealnego związku tylko dlatego, bo zostali złączeni przez siły wyższe, dodał ze spokojem i szczerym uczuciem, biorąc w dwie swoje ręce dłoń starszego, przytulając ją do swojej piersi. – Dlatego właśnie, bez względu na to co przeszliśmy i na to co jeszcze na nas czeka i z jakimi trudnościami będziemy musieli się zmierzyć, świetnie sobie poradzimy. Nie musi być idealnie, wciąż się poznajemy, ale razem zawsze będzie lepiej – pozostawił szybkiego całusa na dłoni Yoongiego, zanim ją puścił i pomagając z zastawą, w końcu mogli zasiąść przy stole.
    — Mam nadzieje, że będzie ci smakowało.
    — Ja też – odpowiedział żartobliwie, bez przekąsu, biorąc swoje pałeczki do ręki, ale jeszcze przed tym zrobił zdjęcia ich posiłkowi, z wielu powodów; wyglądało przepysznie, sposób podania był naprawdę ładny, chciał się pochwalić Taehyungowi, a co najważniejsze - było to pierwsze danie, które przygotował dla niego Yoongi.
    Gdy spróbował potrawy po raz pierwszy, rozkojarzony jęk opuścił jego usta. Jimin rozpuścił się, czując tak dobry smak w ustach, że aż położył górną część ciała na stole, w ogóle niezawstydzony swoimi sugestywnymi jękami i reakcją, która zdaniem młodszego nie była przesadzona.
    — Hyung, zesłałeś, na siebie nieszczęście, jakim jest odpowiedzialność za gotowanie w naszym przyszłym domu – serce Jimina biło z każdą chwilą spędzoną przy Min Yoongim coraz szybciej, gdyż on na każdym kroku udowadniał, jakim idealnym partnerem jest dla Parka.
    — Pad thai to nie przypadek – Jimin w zaciekawieniu uniósł wzrok znad talerza, czekając aż Yoongi rozwinie. – Moja mama jest szefową kuchni. Gdy pierwszy raz zaprosiła do siebie moją drugą mamę, zrobiła jej właśnie to – omega otworzyła usta, układając je w “o”.
    — Wiem, że można się pogubić, jak ma się dwoje rodziców tej samej płci to łatwiej zagmatwać opowieść, a nie lubię mówić mama A i mama B. Kiedyś moja mama, która jest alfą powiedziała, że jeśli mam problem to mogę mówić na nią tama, że niby tata i mama w jednym, by było mi prościej, ale odparłem jej tylko, że jest moją matką, nie zaporą wodną, więc odpada. Więc jakbyś się pogubił to mi przerwij, wyjaśnię – Jimin zaczął kręcić przecząco głową, przy okazji się podśmiewając z wyjaśnienia Yoongiego.
    — Nie, nie, jest okej, sam mam dwóch ojców, więc wiem jak to jest! Myślisz, że dzięki temu łatwiej będzie im się polubić? – młodszemu chłopakowi zaświeciły się oczy na myśl o konfrontacji ich rodziców ze sobą. Wiedział, że miał problem w kontrolowaniu daleko wybiegających myśli, ale nie mógł się powstrzymać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — W każdym razie, moja mama zrobiła mojej drugiej mamie pad thai bo uważa, że to jedno z dań, które ma największą różnorodność smakową. Trzeba się bardzo skupić robiąc je i potrzeba wiele cierpliwości, zaangażowania i ciekawości, by opanować je w mistrzowskim stopniu. Zupełnie tak, jak w relacjach z drugą osobą, żeby zbudować silną więź. Dlatego wybrała go jako pierwszy posiłek dla niej i mamy. Cóż, miała przeczucie że będą ze sobą długo i zbytnio się nie pomyliła – Jimin przygryzał wargę, mocno ściskając pałeczki, tak, że kostki u jego dłoni zrobiły się białe. Musiał włożyć dużo wysiłku w to, aby nie płakać ze wzruszenia słodką historią jego mam, również nie chciał wychodzić przed szereg w przypuszczeniach, co mogło oznaczać, że podczas opowieści jedli tą właśnie wyjątkową potrawę. Ciężko było jednak nie snuć domysłów, gdy dowody dosłownie zostały podane na tacy.
      — No i też ucząc się robić pad thai, za każdym razem słuchałem, że nie pozwala mi tego gotować dla przyjaciół bo to przestępstwo i mam go zrobić tylko wtedy, gdy będę z osobą, która da mi to dobre przeczucie, jakie ona miała względem mamy.
      — Hyung… – głos Parka się załamał, wpatrując się tym razem w danie, które nabrało dla niego innego znaczenia. Nigdy by się nie spodziewał wyznania w takiej formie, ale cała jego relacja z Min Yoongim była niezwyczajna.
      — Mówiąc w skrócie, jeśli nie będę czuł, że to jest to, to mam nawet nie myśleć o tej potrawie bo nie po to mnie jej uczyła godzinami – Jimin nie mógł dłużej trzymać w sobie emocji, dlatego łzy rzewnie spływały po jego policzkach, gdy drżącą dłonią sięgnął po jedzenie. Miał nadzieję, że dobrze odebrał to, co chciał przekazać mu starszy chłopak, a jeśli się nie mylił to było to wszystko czego potrzebował, był przepełniony miłością do alfy, a jego gest upewnił go w tym, że mógłby czekać na Yoongiego wieczność. I tak właśnie zamierzał. Yoongi i tak wykazywał się większym zaangażowaniem w tą relację niż zapowiadały to jego poprzednie słowa, które ostrzegały Jimina, że ciężko będzie mu się otworzyć i omega była nieprawdopodobnie wdzięczna.
      — Zjem wszystko, ze smakiem – oznajmił pewnym głosem, mimo ciągłego pociągania nosem. Wyjadał wszystko dokładnie, cicho szlochając przez cały ten czas, talerz wylizał. Chciał, aby to była jego odpowiedź na wyznanie Yoongiego, w pełni je akceptując i doceniając, a przy okazji było przepyszne!
      — Zostaw talerze, później posprzątam.
      — Pomogę ci… i nie kłóć się, bardzo chcę to zrobić – dodał szybko zanim Yoongi zdążył zaprotestować. Szczęśliwy chwycił starszego za rękę, dając się prowadzić.
      — WOW – opuściło usta Jimina na widok przystrojonego balkonu, który co więcej był miejscem idealnie przystosowanym do spędzenia na nim nocy. Od razu zadomowił się na posłaniu, wierzgając się po nim, zostawiając swój zapach oraz przekładając poduszki, dodając nieco swojego wkładu, aby poczuć, że to jego gniazdko, w którym boleśnie brakowało mu alfy i jej zapachu.
      — Wybierz jakiś film, ja pójdę po resztę rzeczy.
      — Tylko wróć szybko! – zmarszczył brwi, spoglądając groźnie na Mina znad otwartego ekranu laptopa, niepocieszony myślą, że musiał jeszcze trochę na niego poczekać. Jimin odpalił Netflixa, a nie mając niczego na myśli, zajrzał w proponowane nowości. Nie zależało mu zbytnio na fabule, wiedząc, że nie będzie jej poświęcał dużej uwagi odkąd Min Yoongi ułoży się u jego boku.
      Widząc, jakie smakołyki przygotował dla nich starszy, Park wydał z siebie przeciągły jęk, wyciągając się na posłaniu.
      — Czy ty chcesz mnie utuczyć? Jeśli nie chcesz, żebym się komuś podobał, to naprawdę nie musisz się martwić, bo chcę tylko ciebie, poza tym przypominam ci, że musiałbyś żyć ze spasłym Jiminem. Zaczynam się zastanawiać, czy to, że odziedziczyłeś talent po mamie wyjdzie mi na dobre – ułożył usta w słodkim grymasie, mimo wszystko sięgając po owoc.

      Usuń
    2. Najlepszy punkt wieczoru nadszedł, gdy Yoongi ułożył się koło niego, dzieląc się kocem. Jimin najchętniej schowałby się pod nim, zakopując się w przytulnym gniazdku, tonąc w zapachu alfy, który wywoływał w nim każde emocje, od tych spokojnych, delikatnych, kojących po silne, buzujące i krzyczące.
      — Jiminnie..muszę nawiązać do tego co powiedziałeś wcześniej – młodszy odwrócił się tak, aby móc wyraźnie na niego patrzeć.
      — Hm? O co chodzi? – zapytał zdziwiony, nie mając bladego pojęcia do jakich słów odnosił się Yoongi.
      — Przepraszam, że tyle musiałeś przeze mnie wycierpieć i dziękuje, że nie poddałeś się tak po prostu. Ja...nie czułem nic...tak mi przykro...gdybym tylko wiedział..naprawdę zrobiłbym wszystko, żeby do ciebie dotrzeć – mimo głaskania po policzku, Jimin nie był spokojny, co dało się wyczuć w jego zapachu. Bardzo mu się nie podobało, że Yoongi przepraszał, po raz kolejny za tą samą rzecz.
      — Hyung – dwie drobne dłonie powędrowały do policzków chłopaka, upewniając się, że jego wzrok był skierowany na niego. – Już o tym rozmawialiśmy, przeprosiny przyjęte, jeśli dzięki temu poczujesz się lepiej, ale naprawdę nie są już więcej potrzebne, gdy sobie wszystko wyjaśniliśmy. Cieszę się, że możemy być już razem, a wszystko inne nie wynikało z twojej woli – Jimin pocałował go delikatnie w nos, puszczając jego buzię. Yoongi miał jednak więcej do dodania.
      — Jimin, ja...może i jestem stworzony dla ciebie, ale nie jestem idealny...nie jestem i nie umiem być...ale jeśli tylko dasz mi szansę to postaram się spełnić twoje mate’owe marzenia. Dać ci wszystko co będę mógł, bo sam fakt, że będąc w bólu chciałeś, jak to sam powiedziałeś kochać mnie z daleka bo tak czułeś naszą więź, jest największym poświęceniem na jakie kiedykolwiek i ktokolwiek był dla mnie gotowy. Jestem wdzięczny, że jesteś tutaj dzisiaj ze mną i że po tym jak bardzo nieświadomie, ale jednak cię skrzywdziłem, chcesz pozwolić mi to naprawić. To nie twoja wina, Jimin. To, że tak to się wszystko potoczyło. Skąd mogłeś to wiedzieć? Nie obwiniaj się za coś, co nie jest twoją winą. Patrz na to z tej strony, że gdyby to się nie wydarzyło, ja nie odzyskałbym alfy, a my nie bylibyśmy tutaj dzisiaj. Nie jestem nawet w połowie tak dobrą alfą na jaką zasługujesz, ale stworzę dla ciebie najlepszą bezpieczną przystań, jaką widział świat – Jimin, słuchając swojej alfy, nieco się wiercił, nie zgadzając się z jej słowami, czekał jednak, aby nie wtrącać się w słowo.
      — Tylko daj mi czas, a tak właśnie będzie...a dopóki to się nie stanie, to po prostu bądźmy przy sobie blisko, dobrze?

      Usuń
    3. — Yoongi hyung, czy ty w ogóle siebie słyszysz? I widzisz rzeczy, które zrobiłeś dla mnie tylko przez dwa dni? Prosisz mnie o czas i to oczywiste, że ci go dam, tyle ile potrzebujesz, czekałem tyle, że mogę więcej, ale na moje oko to w ogóle nie jest potrzebne, gdyż już na tym etapie udowodniłeś jak bardzo ci zależy i widzę twoje starania, gdyż nie jesteś wcale taki wycofany jak powtarzasz, a jeśli faktycznie wciąż jesteś zamknięty i stać cię na takie gesty to nie umiem sobie wyobrazić, jakie będziesz miał pomysły, kiedy się otworzysz. Już teraz dajesz mi wszystko samą prośbą, żeby być przy sobie blisko – omega puknęła Yoongiego lekko wskazującym palcem w czoło, które zaraz po tym starszy oparł na tym Parka. Powietrze ugrzęzło w płucach Jimina, a serce waliło z przyspieszoną prędkością na bliskość alfy. Jimin czuł, że ich emocje współgrają, a zapachy idealnie mieszały się ze sobą, tworząc wspaniałą otoczkę dla stworzonego momentu. Jimin czekał na pierwszy ruch ze strony Yoongiego, gdyż przeczuwał, że nadejdzie, ale sam był zbyt oszołomiony, aby to zrobić. A gdy już starszy złączył ich wargi w pocałunku, omega zadrżała od natężenia emocji, swoich i Yoongiego. Zacisnął piąstki na przodzie ubrania chłopaka, oczy miał zamknięte, mimo że chciał zobaczyć jaki wyraz malował się na twarzy alfy, to jednak bardziej zależało mu na oddaniu się innym zamysłom. I mógłby tak kontynuować cały wieczór, gdyby Min w pewnym momencie nie przerwał. I może dobrze, że tak się stało, gdyż Yoongi prosił o czas, a i tak dał już Jiminowi więcej niż musiał, więc ten nie powinien być zbyt chciwy.
      — Skoro sam powiedziałeś, że byłeś gotów kochać mnie z daleka, to rozumiem że kwestie wyznań miłosnych z twojej strony też już nieco poruszyliśmy – Jiminowi opadła szczęka, zakrył za dłonią kawałek twarzy, chowając zawstydzenie jak i nadchodzący śmiech z własnej osoby.
      — O cholera… nawet nie zauważyłem – gdy minęła pierwsza fala zakłopotania i nerwowego śmiechu, omega tylko wzruszyła ramionami, zapijając wspomniane emocje alkoholem. – Przynajmniej mam z głowy, lepiej dla mnie – stuknął kieliszek o ten Yoongiego, upijając kolejny łyk, a zaraz potem delektując się przysmakiem, którym nakarmił go starszy. Jimin oblizał usta, opadając plecami na poduszki. – Jakie dobre! Przysięgam, jeśli nadal tak pójdzie to zamiast wilka za mate’a będziesz miał chomika – Jimin poklepał swoje już i tak naturalne pulchne policzki.
      Jimin w tej pozycji, trochę oddalonej od alfy, dał sobie chwilę na wpatrzenie się w Yoongiego w ciszy. Westchnął lekko, po tym jak jego zapach zrelaksował wszystkie jego mięśnie i myśli. I chociaż nie chciał niczego innego w tym momencie jak wtulić się w starszego, dotykać go i smakować oraz zapomnieć o całym świecie, to po raz kolejny musiał sobie przypomnieć, aby nie być zachłannym, a czekanie wynagradza - czego właśnie doświadczał po takim czasie patrzenia się na swojego przeznaczonego mate’a z daleka.
      Nic jednak nie powstrzymało Parka przed złapaniem Yoongiego za rękę i pociągnięciem go do siebie, aby mogli obejrzeć film, ciesząc się najbardziej możliwą bliskością na ten moment.
      Po pewnym czasie oglądania, picia wina, karmienia siebie nawzajem i rozmowy na temat filmu albo w ogóle z nim nie związanym, gdy Jimin czuł jak cała otoczka miejsca, obecność alfy i jej zapachu oraz z całą pewnością wpływ alkoholu i słodyczy, powoli go nużą do snu, nie zdążył przefiltrować swoich słów zanim opuściły jego usta.
      — Hyung, dasz mi swoje rzeczy do spania? – Jimin spojrzał na Yoongiego oczami tak małymi, że można byłoby stwierdzić, że prawie nic przez nie nie widzi. – I chcę tą bluzkę – jego jedna ręka powędrowała do torsu chłopaka, ciągnąc go lekko za wspomniane ubranie. Jimin szczególnie chciał ten konkretny kawałek materiału, gdyż po całym dniu spędzonym razem był nasączony nie tylko jego brzoskwinią, ale zapach Yoongiego był tam najmocniejszy.

      Usuń
    4. Taehyung zasypywał swoją ciocię pytaniami, które zapewne nie miały żadnego sensu. Wiedział, że najpewniej przesadza, ale wraz z przemianą Jungkooka wszystkie jego instynkty skierowane na ochronić, troszczyć, opiekować się były natężone. I gdyby młoda omega nie zabrała mu telefonu, to na pewno znalazłby kolejne tematy, o które chciałby się zapytać.
      — Oczywiście, że może. Pójdę tam, gdzie będziesz chciał, a domowa randka brzmi cudnie. Kocham siedzieć tylko z tobą w naszym pokoju – jego ciężka ekspresja podczas wysilania swojej głowy jak zapewnić Jungkookowi komfort w tej nowej sytuacji i zmarszczone przy tym czoło, uległy natychmiastowemu złagodzeniu na słowa chłopaka. Taehyung uśmiechnął się delikatnie, zadowolony, że omega się z nim zgadzała.
      — Tak? To dobrze, Koo- ej, Koo, co ty, eh, no okej… – alfa zmieszała się, gdy Jungkook z taką łatwością na nowo wspiął się na jego kolana, na końcu tylko przewrócił oczami, ale czuły wyraz twarzy był również ciężki do przeoczenia.
      — Hyung – Taehyung od razu wyczuł zmianę w atmosferze, to, że byli ze sobą połączeni nie dawało miejsca na wątpliwości, co do nagłych pragnień omegi. Ciężko było nie odczuwać tych samych emocji, gdy atrakcyjna, pięknie pachnąca i jego omega, wisiała nad nim, cała podatna na życzenia Taehyunga.
      Gdy alfa leżała na plecach, a Jungkook zanurzył się w jego szyi, Taehyung nie mógł zrobić nic innego jak mocniej się do niego przytulić, i podczas, gdy tamten scentingował go za uchem, on schował nos w wisienkowych włosach. Zamknął oczy, dając się na moment porwać uczuciu i tego jak nowo odkryte feromony wpływały na ich zachowanie.
      — Hyung – Jungkook powtórzył i w harmonii z brzmieniem jego barwy głosu przeszedł go elektryzujący prąd.
      — Już okej, Koo, wszystko jest dobrze – Taehyung szeptał, pozostawiając delikatne pocałunki na jego głowie, w miejscach, do których miał dostęp.
      — Hyung, jesteś taki piękny – starszy zaśmiał się na wpół z droczącym uśmieszkiem na ustach.
      — Oczywiście! Śliczna omega mogła zostać związana przez los tylko z kimś równie pięknym – Kim poruszył zawadiacko brwiami, gładząc plecy młodszego.
      — Piękny i tylko mój – Taehyung nie spodziewał się, że takie małe wyznanie obudzi w nim tak silne doznania. Wyraz rozbawienia zniknął z jego twarzy, zastąpiony lekkim oszołomieniem. Zanim się zorientował, mocno obejmował Jungkooka, oddając się pocałunkom z nim, po raz pierwszy tak dokładnym i zdecydowanym oraz intensywnym. Nie wiedział, kto nachylił się pierwszy, zapewne omega, będąc bardziej odważna, co udowodniła już nie raz. Niezaprzeczalnym było jednak, że obydwoje tak samo czekali na ten moment, dlatego idealnie się zgrali w momencie złączenia ich warg.
      W chwili, gdy zaczęło się robić zbyt gorąco, a alfa coraz trudniej trzymała ręce w nieinwazyjnych miejscach na ciele młodszego, nieco próbowała nadać wolniejszego tempa ich zmysłowej sesji.
      — Hyung, proszę. Pozwól mi na chociaż odrobinę. Proszę.. – oczywiście Jungkook zaprotestował i ciężko było mu nie ulec, szczególnie, gdy sam Taehyung był nakręcony i omega czuła, że mimo jego wzbraniania się, tak samo tego pragnął.
      — Nie możemy jeszcze – Kim szepnął zachrypnięcie, chowając oczy przedramieniem, aby dodatkowo błagalny obraz jego omegi go nie podburzał, wystarczyło, że dzielił z nią emocje i był podatny na jej zapach, aby dać się całkowicie ponieść.
      — Mogę się tobą zająć, choć odrobinę? Proszę… – jego przyszły mate tak pięknie go prosił, że fizycznie bolała go świadomość, iż najlepiej byłoby mu odmówić, i prawie zaczął wierzyć swojej wewnętrznej alfie, że wcale nie musiał tego robić.
      — Koo – Taehyung oddychał nieregularnie, szczególnie, gdy ten wziął jego rękę, obdarowując ją nieprzyzwoitymi czułościami. Alfa znalazła się całkowicie pod dominacją z pozoru delikatnej i podatnej omegi.

      Usuń
    5. — Będę grzeczny, zrobię to co Hyung będzie chciał, obiecuję.
      — Uważaj mała omego o co prosisz – alfa zawarczała nisko z ostrzeżeniem. Taehyung jęknął gardłowo, złapał mocniej Jungkooka w talii wolną ręką, jednak nie na tyle, aby zrobić mu krzywdę. Czuł natomiast, że to zwiększyło popęd omegi. Fuck.
      — Tak dobrze się dzisiaj wszystkim zająłeś, chcę ci się odwdzięczyć. Alfo proszę… – to co Jungkook wyprawiał z jego palcami było wysoce niezdrowe dla świadomości Taehyunga, który toczył ze sobą ogromną walkę; rozdarty między tym, czego oczekiwała od niego jego omega, wręcz stawiając go w pozycji prawie niemożliwej do wyrzeczenia się, a tym co on faktycznie uważał za słuszne w danym momencie, stawiając na bardziej racjonalne wyjście z tej sytuacji, mimo że jego wewnętrzna alfa próbowała mu przetłumaczyć, że jedynym prawidłowym rozwiązaniem było danie swojej omedze tego, o co tak nieubłaganie prosiła.
      — Taehyungie… – ale właśnie w tym momencie i wraz z odważniejszym ruchem bioder Jungkooka, Taehyung podjął decyzję. Gwałtownie zamienił ich pozycje, mocniej przygniatając ciało młodszego chłopaka swoim. Jedną ręką złapał za dwa nadgarstki omegi, silnie trzymając je nad jej głową. Podczas gdy jego usta pracowały na szyi Jungkooka, wolną ręką sięgnął ku podłodze, ponosząc z niej jakąś niedbale rzuconą koszulkę. Skupiając uwagę chłopaka na pocałunkach i ciężkości swojego ciała na jego, związał bluzką nadgarstki młodszego, następnie przywiązując je do ramy łóżka. Gdy miał pewność, że supeł jest w miarę solidny, uniósł się nieco, spoglądając z góry na Jungkooka. I chociaż widok przywiązanego chłopaka do łóżka był jeszcze bardziej erotyczny to na koniec obdarzył go leciutkim, ale wciąż kochanym buziakiem prosto w usta, po czym wstał, kucając przy nim na podłodze.
      — Jungkookie – Taehyung odezwał się zdyszany, Jungkook wyraźnie czuł bijące od niego surowe pożądanie, ale to tylko świadczyło o tym, ile musiał włożyć wysiłku w to, aby przerwać do czego zmierzali. Kim natomiast był zadowolony z siebie, że nie dał się podporządkować swojej alfie w momencie zaślepienia seksualnego, czyli to o co zawsze się bał.
      — Jungkookie – powtórzył, kładąc rękę na policzku młodszego, spodziewał się, że Jungkook mógł się w jakimś sensie poczuć zdradzony. – Posłuchaj mnie, chcę cię, bardzo, tak, że aż mnie rozrywa od środka, ale naprawdę wolę poczekać z czymkolwiek dopóki nie zostaniesz obejrzany przez omegologa. Nie wybaczyłbym sobie po wszystkim, gdybyśmy opadli z ekstazy i zorientowałbym się, że dałem się zaślepić pożądaniu jak te wszystkie inne alfy, gdy obiecałem sobie, że nie zrobię nic, dopóki nie będę miał pewności, że jest wszystko okej… w końcu jesteś pewnego rodzaju “wcześniaczkiem” przeze mnie – Taehyung sam skrzywił się jak cringe’owo to zabrzmiało. – Boję się też… – westchnął, szykując się na wyznanie, którego trochę się wstydził. – Martwię się, że tak naprawdę mnie… tego nie chcesz, w sensie chcesz, ale to może być spowodowane hormonami bardziej niż, um, uczuciem, czy coś… wolałbym, żebyś miał… eh, nie chciałbym, abyś również był zaślepiony nowymi instynktami, gdy będziemy… robić… to czy podobne rzeczy – Taehyung spuścił głowę, mając ochotę się w nią uderzyć. Wstał na równe nogi, wskazując kciukiem drzwi za sobą.

      Usuń
    6. — Wyjdę na chwilę, bo muszę ochłonąć – spojrzał subtelnie w dół na ewidentną gulę w spodniach. – Supeł jest lekko zawiązany i nietrudno będzie ci się z tego wyplątać, więc zawołaj mnie jak będziesz chciał, żebym wrócił, drzwi zostawię otwarte – Taehyung przygryzł wargę, kontemplując swoje następne słowa. – Możemy potem pograć w jakieś pytania, jeszcze lepiej się poznać, o ile będziesz chciał w ogóle rozmawiać, mogę spać na kanapie dzisiaj – alfa gwałtownie zacisnęła wargi, powstrzymując się przed dalszą gadaniną. – Ja już lepiej wyjdę, nie złość się za długo, ok?
      Taehyung czuł jak kołacze mu serce, a pulsujący ból w kroczu nie polepszał sytuacji. Poszedł zatem do łazienki na korytarzu, gdzie zafundował sobie tego dnia kolejny prysznic, tym razem zimny. Ręce go świerzbiły, żeby sobie ulżyć, dotknąć się, ale wiedział, że skończy myśleć o Jungkooku, a na tym wczesnym etapie relacji miał wrażenie, że to byłoby zbyt nieprzyzwoite. I nie zgasiłoby jego pragnienia, chciałby tylko więcej. Więc z wielkim bólem i trudem zakończył chłodną kąpiel, skupiając swoją uwagę na głupich rzeczach, aby tylko nie wracać myślami do oddanego mu Jungkooka na jego łóżku.
      Pokręcił głową, spoglądając na siebie w odbiciu lustra zawieszonym nad umywalką. Miał wrażenie, że w jego oczach mignęło coś czerwonego, może nawet bardziej wiśniowego. Nigdy wcześniej się nie zdarzyło, aby jego oczy zmieniły kolor pod wpływem emocji. Słyszał natomiast, że jest to możliwe. Albo zwyczajnie jego oczy płatały mu figle i widział wszędzie jakieś części Jungkooka.

      Usuń
  33. W pierwszej chwili, słysząc słowa Yoongiego, Jimin nie był zadowolony, że alfa zabiera go z miejsca, które on już uznał za swój nest, wcześniej rozłożywszy poduszki wedle własnego uznania, oraz ich zapachy już przyjemnie wchłonęły się w pościel. Omega była zbyt zaspana, aby zorientować się, że pomysł Yoongiego był o wiele lepszy, gdyż gdzie indziej jak nie w jego pokoju mógł cieszyć się wonią rześkiego poranku, który jak nic innego pomagał mu oddychać, powodując, że nigdy wcześniej nie czuł się tak lekko i świeżo? Przebywanie w pobliżu zapachu swojego przyszłego mate’a było terapeutyczne na wiele sposobów. Jednak mimo przygnębienia, że musiał pozostawić swoje gniazdko, nie protestował, całkowicie oddany swojej alfie. Lecz, gdy plecy Jimina zetknęły się z wygodnym materacem, i gdy czuł się przykryty i przytulony zapachem Yoongiego, niekontrolowanie zaczął mruczeć z satysfakcji, mocniej zakopując twarz w poduszce starszego chłopaka.
    — Jimin-ah, pomogę ci przebrać koszulkę, dobrze? Nie bój się, nic ci nie zrobię, pomogę ci się tylko przebrać.
    — Mhm – Jimin wydał z siebie krótkie potwierdzenie, na śpiąco usiadł na ugiętych kolanach, podniósł ręce do góry, ułatwiając alfie zdjęcie z niego górnej części ubrania. Jimin nie obniżał rąk, czekając w takiej samej pozycji, aż ta założy na niego swoją koszulkę. Gdy już miał ją na sobie, złapał za jej dekolt, podciągając sobie materiał do nosa, po czym zadowolony opadł plecami z powrotem na łóżko.
    — Poszukam dla ciebie spodni do przebrania, dobrze? – Jimin nic nie odpowiedział, gdyż słowa ugrzęzły mu w gardle, kiedy Min nachylił się nad nim bez koszulki. Jego policzki zarumieniły się po słodkim pocałunku, jednak nie tyle buziak był powodem jego zawstydzenia jak nagi tors alfy.
    — Proszę, ubierz je bo noce są zimne nawet przy ogrzewaniu – zrobił jak poprosił go Yoongi lecz swoje musiał dodać.
    — Myślę, że gdybyś przytulił mnie bez koszulki, zrobiłoby mi się wystarczająco ciepło w nocy.
    Gdy Yoongi był gotowy do łóżka, Jimin energicznie odchylił kołdrę, klepiąc miejsce obok siebie. Mimo śpiącego stanu, ekscytacja związana z bliskością alfy nie odstępowała go nawet w takich momentach.
    — Mój piękny, odpoczywaj – Jimin wtulił się w starszego, całując jego usta drugi raz, po tym jak alfa zrobiła to pierwsza. – Na dobranoc.
    — Na dobranoc – powtórzył słowa Mina po swoim pocałunku.
    Jimin uwielbiał jak duże było łóżko Yoongiego, już odchodząc od tego, jakie mogło im to przynieść korzyści w intymnych zbliżeniach, czuł się w nim jakby mógł w nim utonąć, ale Yoongi, bądąc obok, trzymał go wystarczająco mocno, przez co czuł się bezpiecznie jak nigdy dotąd.
    Jimin wyspał się jak książę, w najlepszych warunkach jakie mógł sobie wymarzyć. Zapach jego alfy powodował, że poranek nie wydawał się ciężki i szary, a raczej świeży i lekki, jego oczy z łatwością się otworzyły. Omega kochała jak zapach Yoongiego nie tylko był dla niego atrakcyjny i przyciągał go jak magnez, ale tak jak wspomniał wcześniej, miał wiele innych, przydatnych cech.
    Ponieważ znajdował się w pokoju, w którym woń Yoongiego była najintensywniejsza i ciągle obecna, w pierwszej chwili nawet się nie zorientował, że alfa nie była obecna u jego boku. Gdy jednak zdał sobie sprawę, że obudził się w pustym łóżku, zmarszczył brwi, gotowy do narzekania, wtedy jednak jak na zawołanie, Yoongi wszedł do pomieszczenia, na dodatek z tacą pełną jedzenia. Jimin usiadł, patrząc na śniadanie z otwartymi ustami.
    — Hyung…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Jiminie, dzień dobry. Jeśli czegokolwiek z tego nie lubisz to powiedz zrobię coś innego. Tu są grzanki z łososiem, serkiem topionym warzywami i zieloną cebulką. Druga z guacamole z mozzarella i pomidorkami koktajlowymi. Do tego tartaletki z granoli z nadzieniem z jogurtu z owocami leśnymi, posypane nasionami chia i jadalnymi kwiatami na samej górze. Jest jeszcze omlet z pieczarkami, smażonym bekonem i serem z pokrojoną w koszyku bagietką. Wycisnąłem sok z pomarańczy i jabłek no masz też sezonową herbatę jesienną z pomarańczą i goździkami. Nie miałem pojęcia na co będziesz miał ochotę, więc zrobiłem trzy różne wersje.
      — Hyung – Jimin powtórzył, brakując mu słów. Dlatego włożył całą swoją wdźwięczność w pocałunek, oddając muśnięcia starszego ze zdwojoną intensywnością, zapominając czym jest wstyd, a znając tylko uczucie do starszego.
      — Dzień dobry, Jimin-ah. Skoro całuje cię na dobranoc, to byłbym głupi nie robiąc tego na dobry początek dnia.
      — Dzień dobry, Yoongi hyung. Na szczęście jest z ciebie bardzo mądra alfa – omega uśmiechnęła się promiennie, przesuwając tacę tak, aby Yoongi mógł jak najlepiej koło niego usiąść.
      — O której ty wstałeś, że zdążyłeś to wszystko zrobić? Czy to ja wstałem tak późno? Mam nadzieję, że nie jadłeś i że to jest dla nas! – Jimin spojrzał na alfę spod byka. – Bo to dla nas, prawda? Nie wyobrażam sobie nie zjeść razem wspólnego śniadania – mówiąc to podsunął alfie pod usta grzankę, otwierając swoje, aby pokazać mu, że ma zrobić tak samo, wsuwając mu jedzenie do środka, następnie oblizał swoje palce, które trzymały jedzenie.
      Jimin nie wiedział, jakie plany mieli na dzisiejszy dzień. Zapewne Yoongi miał własne lub pracę i omega nie powinna być zbyt chciwa, jednak nie mógł nic poradzić na to, że chciał spędzać z Minem każdą chwilę. Młodszy chłopak pierwszy raz nie przejmował się tym, że musiał przygotować się do szkoły na następny dzień, gdyż w momencie, gdy Yoongi go zaakceptował jako swojego przeznaczonego mate’a, zmieniły mu się nieco priorytety.
      Podczas gdy Jimin układał sobie w głowie formułki, którymi miał zasugerować Yoongiemu, czy to konieczne, aby już go odwoził, dostał powiadomienie na telefonie, które przykuło jego uwagę.
      Zdziwił się widząc wiadomość od Jungkooka. Na początku pomyślał, że to coś związanego z lekcjami i aż miał ochotę to na moment zignorować i nie psuć sobie ostatnich chwili z Yoongim, lecz jego omegowa intuicja podpowiedziała mu, że to coś pilnego i nie mylił się. Pomidorek koktajlowy, który sekundę wcześniej włożył do ust, wypadł mu z nich, a on z wielkim przejęciem czytał, co gryzło młodą omegę, aż zanim się zorientował, pod koniec wiadomości jego policzki ociekały łzami.
      — Hyung! Wstawaj, jedziemy! – Jimin w ekspresowym tempie podniósł się z łóżka, ciągnąc za rękę Yoongiego. Nawet nie myślał o tym, żeby się przebrać. Chciał jechać w ciuchach Yoongiego, w których spał. Przynajmniej były wygodne i pachniały alfą. – Proszę, powiedz, że masz czas zawieźć mnie do domu Taehyunga, Jungkook mnie potrzebuje! Opowiem ci wszystko po drodze, proszę, proszę proszę! – Jimina aż nosiło w miejscu, patrzył błagalnie na alfę, która nie musiała dzielić z nim więzi, aby dostrzec desperację.
      ——————————————

      Usuń
    2. — No tak, zostawiasz mnie teraz tutaj? Związanego? A jak mi krew przestanie dopływać do palców? Jeszcze się one przydadzą i tobie i mnie. Nieważne, już się uwolniłem, może chcesz na urodziny kurs erotycznego wiązania liną? Na pewno gdzieś taki znajdę, bo coś słabo u ciebie z zawiązywaniem, mój drogi. Idę się wykąpać, jak nie będziesz ze mną rozmawiał, a tym bardziej pójdziesz na kanapę, to wtedy się dopiero pogniewam. Teraz jestem potulny, jak baranek – Taehyung mimowolnie uśmiechnął się do siebie na słowa Jungkooka, cieszył się, że chłopak potrafił żartować, pomimo tego, co się wydarzyło. Czuł jednak, że młodszy również się z czymś zmaga, a te jego zabawne uwagi to przykrywka, jednak on przynajmniej umiał zrobić coś, cokolwiek, a Taehyung tylko udowadniał, jak nie potrafił udźwignąć całej tej sytuacji. Jak nieprzygotowany był, aby zająć się nowo-przemienioną omegą. No właśnie, pomyślał tylko o sobie, zostawiając Jungkooka samego, gdy nie powinien odstępować go na krok. Kolor zniknął z jego twarzy na myśl, że coś może mu się stać, gdy będzie sam w łazience. Taehyung ogarnął się szybko po swoim prysznicu, następnie stając przed drzwiami łazienki, w której brał kąpiel Jungkook. Już chciał zapukać, gdy jego ręka zastygła centymetr przed zderzeniem z drewnianą powierzchnią. Zamiast tego, oparł się plecami o ścianę, natężając wszystkie zmysły, aby mieć pewność, że dadzą mu znać, gdyby omega była w niebezpieczeństwie.
      Kiedy słyszał kroki, szybko odbiegł, aby nie zostać przyłapanym, iż czatował. Co było strasznie głupie, biorąc pod uwagę, że jego zapach przy drzwiach musiał być świeży, a na dodatek Jungkook pewnie przez cały ten czas czuł jego bliską obecność, chyba że Taehyung miał szczęście i młodszy był zbyt rozproszony, aby zwrócić na to uwagę. Alfa uciekła do salonu, siadając na kanapie.
      Na dźwięk dzwonka do drzwi, zdziwił się, ale Jungkook go wyprzedził. Od razu doszedł do niego zapach jedzenia, na który lekko zaburczało mu w brzuchu, aż zdziwiony, że miał apetyt.
      — Hyung…? – gdy tylko usłyszał głos Jungkooka, jego serce zaczęło bić mocniej. Nie wiedział, czego się spodziewać. Jego omega była najmniej przewidywalną osobą. Cokolwiek by go nie czekało, nie zwlekał, chcąc znaleźć się znów jak najbliżej młodszego chłopaka tak szybko jak to możliwe.
      — Koo? – szepnął, trzymając mimo wszystko między nimi dystans, chociaż wszystko krzyczało w nim, aby go zlikwidować.
      — Hyungie...przepraszam...znowu...ech...czy to w porządku, żeby powiedzieć kocham cię? Bo chciałbym to podkreślić, ale nie chcę znowu stawiać cię w niezręcznej sytuacji...może inaczej..Zrobiłem w moim pokoju poduszkową bazę na łóżku, zamówiłem nam pizze i chciałem się zapytać czy nie chciałbyś ze mną posiedzieć i pograć w mario kart? – oczy Taehyunga się zaszkliły. Ktoś by powiedział, że był zbyt miękki i słaby jak na alfę, że omega ma go w garści, ale on kompletnie się tym nie przejmował. Wolał nawet, żeby tak było.
      Taehyung w końcu zrobił ten krok w przód, od razu obejmując Jungkooka w pasie i chowając twarz w jego szyi, napawając się zapachem wiśni jakby był jej pozbawiony na bardzo długi czas. Alfa zaczęła zostawiać delikatne pocałunki na ramieniu młodszego, za jego uchem, na szyi, a dokłaniej w miejscach, w których zazwyczaj pozostawia się ślad ugryzienia przy matingu.
      — Oczywiście, że to w porządku, bardziej niż w porządku – Taehyung niewiele odsunął się od chłopaka, tylko po to, aby złapać w dłonie jego policzki, żeby nakierować jego twarz na swoją, a w spojrzeniu Taehyung mógł dostrzec takie samo uczucie, które omega zadeklarowała mu na głos. I gdy Taehyung odpowiedział tym samym w myślach, a Jungkook w jakiś sposób przez ich więź to poczuł lub usłyszał, to wiedział, co starszy do niego czuje, a jeśli miałby jakieś wątpliwości, czy aby na pewno zrozumiał dobrze, to następny pocałunek prosto w jego usta, delikatny, ale zdecydowany, powinien mu to wszystko rozjaśnić.

      Usuń
    3. Taehyung bez zapowiedzi wziął Jungkooka na ręce, kładąc go na jego łóżku. Po czym podszedł do okna, zamykając je.
      — Przeziębisz się, na dworze jest coraz zimniej, a dopiero co wyszedłeś z kąpieli – alfa rzuciła karygodne spojrzenie w stronę Jungkooka, zatrzymując się jednak przed jego łóżkiem zanim do niego weszła. Objął wzrokiem przytulne gniazdko, które omega zrobiła sama i gdy zdał sobie sprawę, co ono tak właściwie oznaczało, że był to najprawdopodobniej nest, w którym nie mogło znaleźć się byle co i byle kto, przygryzł wargę, hamując się od szerokiego uśmiechu, gdy przypomniał sobie wcześniejsze słowa Jungkooka, które brzmiały równie jak zaproszenie do jego nesta. A to bardzo wiele dla niego znaczyło. Dla każdej alfy.
      Ostrożnie zatem wspiął się na łóżko, uważnie obserwując reakcję omegi, aż w końcu, wnioskując, że ma być częścią jego cennego gniazdka, ułożył się wygodnie, układając sobie młodszego między nogami, tak, aby położył się wygodnie na jego torsie. Podał mu do rąk nintendo switcha, a z pudełka wyjął jeden kawałek pizzy, który podsuwał Jungkookowi do ust, samemu również z niego kąsając.
      — Um, Koo… – zaczął niepewnie, wodząc nosem po tyle głowy młodszego, upajając się przy okazji jego zapachem, gdy tamten grał. Chciał zasugerować, tak jak wcześniej tego dnia, żeby pomoże coś poopowiadali o sobie, ale widząc, a bardziej czując jak Jungkook w jego ramionach, skupiony na grze w końcu był zrelaksowany, postanowił przypadkiem tego nie zepsuć. – A wiesz… nic takiego. Zastanawiałem się, czy w takim razie chcesz się przenieść ze spaniem jednak do twojego pokoju? – Taehyung mocniej go do siebie przycisnął, kładąc podbródek na jego ramieniu, obserwując grę młodszego.
      ———————
      — A więc, to tyle. Ach! I Jungkook cię pozdrawia oraz prosi, żeby nie mówić Hoseok’owi, myślałem, że mają dobre relacje, hm… chociaż jakby nie patrzeć, to bardziej go kojarzę z tobą, ha! Byłem nawet zazdrosny! – Jimin pokręcił głową, nie mogąc uwierzyć, jakie było to głupie, gdy teraz o tym pomyślał. – Ale nie można mi się dziwić! Najpierw przeskakuje klasy, ląduje z nami i jeszcze zabiera mi pierwsze miejsce i jest blisko z tobą! Ale to już przeszłość… Jungkookie mnie potrzebuje, mate Tae to automatycznie mój człowiek! Och, tutaj skręć i to ten dom po lewej, mhm – gdy Yoongi zaparkował przed domem Kim-Jeonów, Jimin w podzięce pocałował szybko alfę w policzek, wyskakując z samochodu. Omega miała swój klucz, tak samo jak Taehyung miał do domu Jimina, w razie nagłych wypadków, a to był jeden z takich!
      Jimin nie chciał się zapowiadać, może był okrutny, ale chciał zobaczyć jaka zastanie go sytuacja, gdy nikt się go nie będzie spodziewał. W domu było przerażająco cicho, aż postanowił wejść po schodach na górę i przez uchylone drzwi do pokoju Jungkooka zobaczył parę, która czule była do siebie przytulona, śmiała się, rozmawiała i się karmiła. Jimin po cichu zszedł, wychodząc z domu, wiedząc, że zrobiłby straszną głupotą zakłócając im moment. Wrócił zatem do samochodu, nie za bardzo wiedząc, co powiedzieć, dlatego zasugerował to, co mu się wydało odpowiednie, nawet jeśli jego serce pragnęło czegoś innego.
      — Na razie sytuacja, opanowana. Zostawię Jungkookiemu wiadomość, możesz mnie zawieźć do domu, hyung. Przepraszam za tą sytuację.

      Usuń
    4. Do: Jungkookie

      Jungkookie, gratulacje za zostanie omegą! Witaj w drużynie. Musimy trzymać się razem!
      A teraz posłuchaj uważnie hyunga.
      Możecie z Tae uznać mnie za creepa, ale byłem przed chwilą u was i widziałem was razem, miejsce aż gęstnieje od miłości. Nie chciałem wam przeszkadzać, więc sobie poszedłem, ale musiałem na własne oczy się upewnić, czy jest wszystko okej.
      To normalne, że potrzebujesz obecności przeznaczonego mate’a, szczególnie, że on wywował twoją przemianę. Zgaduję, że to również striggerowało twojego heat’a, który pewnie niedługo uderzy, stąd to natężenie emocjonalne i większa potrzeba swojego alfy.
      Jungkookie, nigdy przenigdy nie nazywaj siebie zepsutą omegą, jesteś wspaniałą omegą i wszystko przebiega jak powinno. To normalne, że boisz się do tej pory nieznanego, ale sam fakt, że szukasz odpowiedzi jest bardzo dojrzały.
      Nie rozmawiałem jeszcze z Tae, ale widząc go dzisiaj… nigdy nie widziałem takiego wyrazu na jego twarzy, i wierz mi, kiedy mówię, że to był pierwszy raz, kiedy patrzył tak na kogoś jak na ciebie dzisiaj. Myślę, że ty, choćby nieświadomie, już o wiele lepiej wiesz ode mnie, co robić, aby czuł się lepiej.
      Proponuję, spotkać się po szkole, jak tylko będziesz mógł i tylko my, bez naszych alf, i pogadamy sobie o tych omegowych sprawach, hm?
      Powodzenia, Jungkookie, nic się nie bój. Jesteśmy tu dla ciebie!
      Ach, i nie musisz się martwić o Hoseoka, a Yoongi hyung również pozdrawia.
      I przepraszam, musiałem mu powiedzieć, ale spokojnie, nie powiedziałem mu wszystkiego, wie tylko, że jesteś omegą i Tae jest twoim przeznaczonym mate’em i że się wystraszyłeś nowych instynktów. Wszystkie twoje myśli są ze mną bezpieczne!

      Usuń
  34. Jimin miał nadzieję na najmniejszy znak ze strony Yoongiego, który dałby mu śmiałość zasugerowania czegokolwiek, co przedłużyłoby ich pobyt razem lecz nic podobnego się nie wydarzyło. Droga do mieszkania Jimina była bardzo cicha, być może było to spowodowane jego pełnym skupieniem nad wiadomością do Jungkooka, ale i tak…. Co zwróciło jego uwagę i co bardzo go cieszyło to, że pomimo nierozmownej podróży nie czuli się w swojej obecności niezręcznie. To jednak nie zmieniało faktu, że przez cały czas jazdy czekał na jakiś znak od alfy, co było strasznie dziecinne z jego strony, biorąc pod uwagę, że Yoongi był osobą z obowiązkami, na pewno miał swoją pracę albo plany z innymi osobami. Jimin wiedział, że byli umówieni na randkę, i tylko na nią. Samo to, że spędził noc z alfą było wystarczająco szczęśliwym trafem i nie powinien być zachłanny z marzeniem o więcej, mimo że podświadomie był, pragnął nie odstępować przeznaczonego mu mate’a na krok.
    Gdy starszy zaparkował przed jego blokiem westchnął ciężko, nie ukrywając zawodu. I Jimin mógłby być przynajmniej zadowolony pożegnaniem, zakończeniem ich wspólnego czasu. Mógłby, ale nie był. Co zaczęło się sensualnym pocałunkiem, szybko zakończyło się, gdy przerwał im dzwonek telefonu Yoongiego, a widząc, że starszy nie miał problemu w oderwaniu się od warg omegi, angażując się rozmowę z osobą, o której Jimin nie miał żadnego pojęcia, (oprócz tego, co mógł wywnioskować ze słów alfy) ten szybko pocałował go w policzek, wychodząc z pojazdu, uznając to za sygnał do wyjścia.
    Jimin w krótkiej drodze do mieszkania nie mógł się powstrzymać przed drobnym zrzędzeniem pod nosem. Ugh, a niech szlag trafi tego, kto pomyślał, że to dobry pomysł, żeby wtedy zadzwonić. Pani Kwon, huh? Gówno, a nie tatuaż pani sobie zrobi. Jimin pchnął ze zdecydowanie za dużą siłą drzwi do mieszkania, wchodząc do środka, gdyż uderzyły o śnieżnobiałą ścianę. Jimin skrzywił się, widząc ślad, który pozostawiła klamka. Zanim jednak udał się w jego głąb, łzy napłynęły do jego oczu, reflektując nad jego złośliwymi słowami wobec kogoś, kto niczemu nie zawinił. Dolna warga omegi zaczęła drżeć i gdy już miał rozpłakać się z powodu poczucia winy, że swoimi słowami zesłał na klienta swojego hyunga nieszczęście, przypomniał sobie, że przecież tatuaż miała wykonać jego cudowna, utalentowana alfa, która z całą pewnością zrealizuje swoją pracę idealnie. Park prychnął, wyzbywając się jakichkolwiek wyrzutów sumienia.
    Czego nie spodziewał się to na pewno dzwonka do drzwi, otworzył je z poirytowanym wyrazem twarzy, ale gdy w ich progu ujrzał Yoongiego to jego buzia szybko zmieniła wyraz na zaskoczony z lekką nutą czułości, ale to tak minimalnie.
    — Hyung? Co tutaj robisz? – mimo że jego łagodne oczy go zdradzały, ton jego głosu pozostawał lekko surowy.
    — Jimin-ah...naprawdę aż tyle masz rzeczy do wzięcia? Trzeba było powiedzieć to bym ci pomógł z pakowaniem – Jimin zmarszczył brwi w ogóle nie rozumiejąc, o czym mówił starszy.
    — Hyung, serio… nie pomyliło ci się coś? Z resztą masz pracę – omega oparła ręce na biodrach bacznie przyglądając się Minowi.
    Jego ręce bezwiednie opadły, kiedy za pomocą starszego przylgnął plecami do drzwi. Nawet nie próbował się bronić, postanowił jednak nie odpuszczać mu tak łatwo.
    — Naprawdę myślałeś, że będę chciał żebyś tak po prostu poszedł do domu? – Jimin w oburzeniu nabrał raptowanie powietrza w płuca, patrząc wielkimi oczami na swojego przeznaczonego mate’a.
    — Z tego co zauważyłem, nie oferowałeś niczego ponad to, co już się wydarzyło? – omega uniosła brew ku górze, mocno wlepiając w niego swoje spojrzenie, wręcz oczekująco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Wiem, jestem okropny, nie mogłem się powstrzymać.
      — Mhm, przynajmniej wiesz – Jimin rozluźnił się, słysząc przyznanie się Yoongiego. Jego nieco obrażona fasada opadła, gdy straszy przyległ do jego szyi, dając mu czułość i bliskość, którą nie mógł się wystarczająco nasycić. Jęknął przeciągle, gdy alfa oddawała jego jedne z najczulszych miejsc przyjemnościom.
      — Nie zjedliśmy do końca śniadania Jimin-ah. Poza tym, myślę że powinieneś jeszcze trochę poleżeć w moim łóżku, zanim zacznie pachnieć tak pięknie jak ty – młodszy postanowił nie odpowiadać werbalnie na wyznanie Yoongiego. Zamiast tego zassał się na dolnej wardze alfy, a gdy poczuł mocniej na sobie jego ciało, dłonie na jego talii, zadrżał, mocniej opierając się na drzwiach, które miały pomóc mu w pozostaniu w pionie. Nie tylko dlatego, że nogi miał miękkie jak z waty, ale był gotowy już, teraz, natychmiast, w tym momencie i w tym miejscu paść na kolana przed alfą, twarzą do jego krocza, podarować mu zaspokojenie w jeden z najbardziej intymnych sposobów.
      — Ponoć byłeś zazdrosny o Jungkooka, a co mam powiedzieć widząc, że masz klucze do domu innej ode mnie alfy? Nie sądzisz, że powinniśmy to naprawić? Może i moje klucze powinieneś mieć? – Jimin spojrzał w osłupieniu na Yoongiego, aż w końcu jego ramiona zaczęły się trząść od niemego śmiechu.
      — Hyung? Jesteś zazdrosny? O Taehyunga? Urocze, ale i całkowicie bez sensu – omega przesłodzonym głosem przedrzeźniała starszego chłopaka, powtarzając jego niedawne słowa. – Teraz widzisz jak to jest – Jimin wydymał wargi w grymasie, uderzając lekko Yoongiego w ramię. – Ale cóż, tak… myślę, że mógłbym dodać twoje klucze do swojej kolekcji – wzruszył ramionami jakby to nie było nic wielkiego, ale serce mocno waliło mu o klatkę piersiową na myśl, że alfa mogłaby w tak krótkim czasie podarować mu coś tak osobistego. Yoongi jednak ze swoim droczeniem nie zasłużył, aby Jimin powiedział mu na głos, ile faktycznie znaczyłoby dla niego, gdyby obdarował go swoimi kluczami. Starszy mógł jedynie liczyć na ich więź, która nieco uchylała rąbka tajemnicy tego, jakie emocje towarzyszyły omedze.
      — To jak? Spakujesz się na jutro do szkoły i wracasz ze mną? – młodszy przytakiwał energicznie głową, pozostawił pospiesznego całusa na wargach Yoongiego, nie chcąc tracić czasu. Gdy jednak szybko się od niego oderwał, jego oczom nie umknęła barwa ust alfy. Na początku myślał, że coś mu się przewidziało, gdyż był pośpiechu. Mrugnął kilka razy, kolejno wycierając kciukiem dolną wargę chłopaka.
      — Hyung, jadłeś coś pomarańczowego? – tyłem swojej dłoni otarł własne usta, zastanawiając się, czy też przypadkiem czymś nie były zabarwione, ale skóra była czysta. Przechylił lekko głowę w bok w zamyśleniu, jednak po chwili potrząsnął nią, sprowadzając się na ziemię. Nie wiedział, czemu coś takiego wywołało u niego tak dziwną reakcję, jakby prąd przeszedł przez jego ciało. Postanowił jednak nie mówić tego na głos, gdyż wydawało mu się to strasznie głupie, że usta Yoongiego w kolorze jego zapachu tak na niego zadziałały. Pewnie czymś się zwyczajnie ubrudził…
      — To ja, um, pójdę się spakować – pokazał palcem na swój pokój zanim biegiem się do niego udał. Gdy pakował potrzebne rzeczy na jeden wieczór i do szkoły, po jego myślach krążyła wiadomość od Jungkooka, w której napisał, że jego włosy po zaprezentowaniu jako omega uległy zmianie. Sam kątem oka widział wiśniowe kosmyki młodszego, gdy podejrzał ich w domu. Dotknął palcem wskazującym swoich ust. Zastanowił się chwilę, po czym podszedł do lustra wbudowanego w szafę, gdzie miał wgląd na całego siebie. Obrócił się z każdej strony, przybliżył twarz do swojego odbicia oraz przeczesał palcami swoje włosy, ale żadnej zmiany nie dostrzegł.
      Postanowił to zostawić i się przebrać. Ubrania Yoongiego, które miał na sobie złożył w kostkę i schował do swojej szafy, mając nadzieję, że alfa nie oskarży go o kradzież ciuchów. Jedynie zostawił na sobie jego bluzę wraz z dresami, które były już jego. Miał nadzieję, że Yoongi nie będzie zawiedziony tym, że nie wystroił się dla niego, stawiając na wygodę.

      Usuń
    2. Gdy wyszedł z pokoju, torba na plecach, nogi same zaprowadziły go do Yoongiego, stawiając go wystarczająco blisko niego, aż ich nosy się stykały, że mógł dostrzec najmniejsze detale na jego twarzy. Zmrużył oczy, po czym westchnął zrezygnowany. Żadnych zmian… usta pewnie umył, gdy Jimin się pakował.
      Omega wyciągnęła do niego rękę, splatając ich palce razem.
      — Jestem gotowy. Idziemy? – pociągnął go za sobą do wyjścia, upewniając się, że dobrze zamknął mieszkanie.
      W samochodzie nie mógł się powstrzymać tylko co chwila kątem oka zerkał na usta alfy.
      — Hyung… wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale… nie zauważyłeś ostatnio w sobie czegoś innego, jakiś zmian, w wyglądzie na przykład? Albo… nie, to głupie, przepraszam, zapomnij. Po prostu… – omega przygryzła wargę, zastanawiając się, czy kontynuować, tylko się pogrążał, ale jak już zaczął to musiał skończyć. Yoongi i tak by wiedział, że byłby nieszczery zmieniając temat. – Jungkook mi napisał, że po przemianie jego włosy zmieniły kolor na taki, jaki ma zapach i chyba zacząłem świrować. To nic takiego – uśmiechnął się delikatnie, ignorując lekką zazdrość, która w nim kwitła.

      Usuń
  35. Taehyung, na początku, chciał zaprotestować, kiedy Jungkook podał mu pada, preferując patrzeć jak gra młodszy chłopak, gdzie w tym samym czasie on chciał go karmić i trzymać w swoich ramionach. To nie tak, że Taehyung nie przepadał za grami, wręcz przeciwnie. Alfa nie miała wielu zainteresowań, co było przykre i demotywujące, gdy myślał o swoim życiu, ale poza imprezowaniem, wdawaniem się w bójki i sypianiem z innymi alfami, szczególnie podczas rut’a, uwielbiał grać, przede wszystkim, kiedy nie wychodził z domu, ale także nie odrabiał lekcji.
    W tym jednak momencie, nie sądził, że uda mu się skupić na rozgrywce, gdy cała jego uwaga skupiała się na omedze. Naciskał przyciski półprzytomny, jednocześnie wodząc nosem o tył głowy chłopaka, w pełni świadomy jego zapachu oraz tego, jakie zmiany zaszły w jego organizmie, powodując, że nie mógł trzymać się od niego z daleka. I czuł się z tym najgorzej, nie chcąc, aby przemiana Jungkooka była decydującym czynnikiem, dla którego był nim zainteresowany. Starał sobie tłumaczyć, że nowe feromony chłopaka, które działały hipnotyzująco na jego wilka były tylko jednym z wielu elementów, które powodowały, że młodszy był dla niego atrakcyjny. Starał się pamiętać, że Jungkook spodobał mu się zanim oboje uświadomili sobie, że łączyła ich specjalna więź zapisana odgórnie. Z pewnością nie dorównywał młodszemu, który darzył go sympatią przez o wiele większy okres czasu, ale to nie zmieniało szczerości, z którą aktualnie obdarowywał omegę uczuciem, oczarowany jej osobowością.
    — Dobra, zacznijmy od początku – Taehyung zamrugał, sprowadzony na ziemię głosem Jungkooka, lekko zamroczony wiśniowym zapachem, mając do niego nieograniczony dostęp. Tylko pokiwał głową, po tym jak wydał z siebie ciche mhm, starając się bardziej skupić na słowach młodszego niż jego odurzających feromonach. Taehyung zastanawiał się, czy kiedyś się do nich przyzwyczai albo czy ich obecne natężenie z czasem zmaleje? Oraz czy Jungkook był świadomy, z czym borykał się teraz starszy, jak trudno było pozostać przytomnym, gdy jego wewnętrzna omega go tak wabiła?
    — Chciałeś, żebyśmy sobie poopowiadali cos o sobie, tak? To ja zacznę. Przede wszystkim, nie cierpię kiedy ktoś zaczyna jakiś temat, a potem go nie kończy, a ze jestem upierdliwy to potrafię męczyć komuś dupe dopóki mi nie powie o co chodziło. Po drugie myślisz, ze po tym wszystkim nadal chciałbym spać sam? Taehyungie, kocham cie ale robisz krok w przód i dwa w tył. Czasem lepiej nie myśleć za dużo, taka rada na przyszłość jakbyś z czasem chciał zacząć myśleć o courtingu. Kogo ty próbujesz oszukać? Myślisz, ze ci uwierzę ze nie chcesz mnie w swoim łóżku? Albo ze próbujesz dla mojego dobra zaproponować mi inne wyjście, ale tak naprawdę twoja wewnętrzna alfa ma do ciebie żal, ze sie tak wstrzymujesz? Dobry z ciebie chłopak, widać ze trzymasz instynkty na wodzy, ale nie musisz az tak sie pilnować i udawać ze może chciałbym jednak spać u siebie. Uważaj bo sam sie przywiążę do twojego łóżka, bez twojej pomocy tym razem – być może dobrze, że Taehyung nieco latał w obłokach przy feromonach Jungkooka, gdyż łatwiej było mu przyjąć do wiadomości, że młodszy tak otwarcie wyznawał mu uczucia, i mimo że je odwzajemniał, miał większy problem w wysłowieniu się na ten temat. A że ogólnie również nie mówił za dużo i jego myślenie było w tym momencie trochę opóźnione, to nie zdążył sprostować pewnego nieporozumienia zanim Jungkook zaczął opowiadać o sobie. Postanowił zatem poczekać aż ten skończy, żeby mu nie przerywać, gdyż uwielbiał go słuchać, a szczególnie, gdy się rozgadywał i tak płynnie przechodził od tematu do tematu, że nie chciał zaburzać jego toku myślenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamiast tego rejestrował w głowie wszystkie informacje, te błahe i ważne. Zaczynając od jego zainteresowań, tego czym chce się zajmować w przyszłości, jego osiągnięć, dumnych momentów i tych mniej, jak przyznanie się do alkoholu i papierosów podczas imprezy, za które, w pewnym sensie, winę ponosił Taehyung. Ogarnął go wielki wstyd i poczucie winy, wiedząc, że Jungkook był obecny w miejscu, w którym był intymny z innymi, a w szczególności, dlatego że był tego świadkiem. Gdyby tylko mógł, cofnąłby się w czasie, i zatroszczyłby się o to, żeby list od Jungkooka trafił w jego ręce, a prezent wigilijny otworzył przy całej klasie, tak, aby każdy mu zazdrościł. Zapamiętał jego ulubione śniadanie, kawę, kwiaty, marzenie o pikniku, nocy w namiocie, a także wymarzonym miejscu do mieszkania. Wszystko. I z każdym kolejnym faktem o sobie, Taehyung czuł jak mocniej zakochuje się w młodszym chłopaku.
      Złapał Jungkooka za dłoń, którą gładził jego policzek, przystawiając ją do swoich ust, aby pozostawić na niej pocałunek. Taehyung tego nie wiedział, zbyt zajęty osobą swojego mate’a, ale jego zapach zdominował pomieszczenie, oczy szkliły się niczym natura zmoczona deszczem, a Jungkook mógł w sobie poczuć jego miłość, żal i determinację.
      — Hyung, dostałem wiadomość od Jimina i mam kilka pytań – alfa zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc, dlaczego jego przyjaciel miałby pisać do Jungkooka i skąd w ogóle miał do niego numer przed Taehyungiem.
      — Jimin? A on nie jest z Yoongim? Czego chce? – nieco się spiął, po czym usiadł z wyprostowanymi plecami.
      — Po pierwsze, dlaczego hyung ma klucze do naszego domu? Wnioskuje ze je ma skoro tu wszedł jakoś. Jestem zazdrosny, dam ci chwile na zapewniające mnie o byciu w błędzie całusy. Powiedziałem, ze nie mowie nigdy jak jestem zazdrosny. Ok, to jest wyjątek – po tych słowach grymas na twarzy Taehyunga się pogłębił. Niczego nie rozumiał, ale nawet wtedy pocałował młodszego w nastawiony policzek.
      — Jimin był tutaj i wyszedł, nic nie mówiąc? Gdy powinien być z Yoongim? – to wszystko dla alfy nie miało sensu. Nie mógł nic poradzić, tylko zaczął się martwić o starszą omegę.
      — Po drugie, hyung napisał ze lada moment dostane heat’a wiec mamy problem, bo wiem z webtoonow jak to wygląda.
      — Oh, to ma sens – Taehyung mruknął do siebie, mając odpowiedź, dlaczego zapach Jungkooka tak bardzo odrywał go od rzeczywistości.
      — A reszta to juz tajemnica moja i hyunga, ale musisz mnie bardzo kochać z tego co widzę. Ja ciebie tez hyungie. Bardzo – Taehyung otworzył szeroko w niedowierzaniu. Na tym etapie umierał z ciekawości, co jego przyjaciel naopowiadał jego omedze. Odkrząknął, nie chcąc dać po sobie poznać, że te słowa miały na niego aż tak duży wpływ.
      — Koo, jesteś pewien, że z Jiminem na pewno wszystko okej? – zapytał, widząc, że młodszy miał z nim kontakt. Taehyung już nie był pewien, czy pytał o samopoczucie Parka, czy o to, czy z jego głową było w porządku, patrząc na to, że Jimin mógł mu wypisywać dziwne rzeczy na temat Taehyunga, jako że znał wszystkie jego sekrety. Alfa przewróciła oczami, niepocieszona, że jego przyjaciel przerwał im moment. Zabrał Jungkookowi telefon, kładąc go gdzieś na podłodze.
      — Nie wiem, co Jimin ci naopowiadał… w sensie, to, że um, ja czuję do ciebie mocno rzeczy… to prawda, ale czasem może opowiadać dziwne historie, to się go lepiej nie słuchaj – Taehyung uśmiechnął się niewinnie, całując omegę w nosek. – Wracając, Jimin ma klucze do nas, a ja do niego. Od zawsze tak było, w razie jakiś nagłych wypadków. Nie musisz być zazdrosny, szczególnie, że teraz Yoongi będzie stał na straży – kolejny buziak, tym razem w usta. Jego postura się rozluźniła i opadł plecami z powrotem na oparcie łóżka, ciągnąc z sobą Jungkooka, oplatając ramiona wokół jego talii. Następnie wziął głęboki oddech, delektując się mieszanką ich zapachów.

      Usuń
    2. — Koo, przepraszam – to było pierwsze, co musiał z siebie wyrzucić. Miał wrażenie, że młodszy nie usłyszał tego wystarczająco dużo razy. – Dużo się przeze mnie wycierpiałeś. Bardzo cię zraniłem, i nawet o tym nie wiedziałem. Gdybym nie był taki… – zabrakło mu słowa, ale wiedział, że Jungkook go zrozumie, że będzie wiedział do jakich sytuacji w swoim życiu się odwołuje i co je spowodowało. – Chciałbym, żeby nasz początek wyglądał inaczej, chciałbym otrzymywać twoje listy i prezenty i oddawać ci wszystko podwójnie. Tak samo, jak chciałbym, abyś pił alkohol, czy nawet palił papierosy, ponieważ taki będzie twój wybór, a nie dlatego że zrobiłem coś, co cię zabolało. I mam nadzieję, że nie jest za późno, aby to naprawić? – spojrzał pytająco na Jungkooka, wręcz błagalnie. – A te alfy… to nawet nie pamiętam imienia żadnej z nich, nie były ważne albo musiały dostać nauczkę, bo ktoś mnie o to poprosił albo miałem rut’a, a nie chciałem za partnera omegi. Zatem, jeśli się zgodzisz, będziesz moją pierwszą – Taehyung przygryzł wargę, spuszczając wzrok z młodszego na martwy punkt obok jego głowy. W ogóle nie planował teraz takiego wyznania i pewnego rodzaju propozycji, ale wyszło to naturalnie, co nie zmienia faktu, że się speszył.
      — Ach, i dla mnie jesteś idealny, ani za głośny, ani nie mówisz za dużo, ani nie jest ciebie zbyt pełno wszędzie. Jesteś w sam raz – jedną rękę położył a jego policzku, łapiąc skórę w dwa palce, aby zabawnie ją rozciągnąć. – I bardzo cię podziwiam, świetnie zająłeś się sobą i tatą, jednocześnie masz tyle talentów, musisz mi wszystko pokazać, i jesteś bardzo mądry. Masz tyle celów, które na pewno osiągniesz i marzeń, do których dołożę wszelkich starań, aby spełnić. To obietnica – Taehyung bez pytania wziął jego rękę, przypieczętowując swoje słowa słynną obietnicą na paluszek.
      — Nie mam o sobie wiele do powiedzenia. Nie lubię się uczyć, ale to chyba dlatego że nie mam żadnego celu, zatem brak motywacji. Lubię adrenalinę, a imprezy i alkohol, ja i inne alfy, um, no wiesz, w wieku, w którym te rzeczy są zakazane jej dostarczały. Żeby nie było, nie jestem dumny z tego ostatniego, wydawało mi się, że robię dobrze, traktując je tak samo, jak one potraktowały biedne omegi, dawałem im nauczkę, jednocześnie korzystając z tego podczas rut’a, ale to jest coś, czego nie chcę pamiętać. Sprawiałem dużo kłopotów, nie jestem dobry w słowach, grozi mi powtarzanie klasy. Jedyne omegi, z którymi miałem kontakt to mama i Jimin, ale to dlatego bo nie miałem wyjścia. Mama wiadomo, a Jimin to mój przyjaciel z dzieciństwa i każdy myślał, że będzie alfą. To on był tym, który mnie bronił w przedszkolu. Rzeczy się zmieniły, gdy ty się pojawiłeś, i myślę, że od tego momentu, z tobą u bou zacznie się kształtować nowa, lepsza historia Kim Taehyunga. Chcesz się jej przyglądać razem ze mną, hm? – zapytał nieśmiało, starając się to zatuszować śmiechem i poruszając dla żarty brwiami.
      — A właśnie, zapomniałbym! – zamienił ich miejscami, kładąc Jungkooka plecami na łóżku, kolejno przygniatając go swoim ciałem. Nie szczędząc go, Taehyung pstryknął mocno młodszego w czoło. – Nie pytałem, czy chcesz spać u siebie beze mnie, głuptasie! Ale pragnę zauważyć, że zrobiłeś oto tego nesta – Taehyung pokręcił tyłkiem, wskazując miejsce, o które mu chodziło – w swoim pokoju, zatem chciałem wiedzieć, czy śpimy razem tutaj w nim zamiast u mnie? – wskazującym palcem, bopnął go w nos. – I to strasznie urocze, że uważasz, że tak bardzo się dla twojego dobrą wstrzymuję, ale mimo wszysko jednak nie odmówię sobie spania przy tobie – Taehyung uśmiechnął się szeroko, swoim znamiennym, prosokątnym uśmiechem, następnie atakując boki Jungkooka łaskotkami.

      Usuń