Blue Vase
To ten rodzaj osoby, którą niekoniecznie widać, ale za to
słychać. Ma zdanie na dosłownie każdy temat, choćby nawet nie miała o nim
bladego pojęcia. Odzywa się nieproszona, zawsze obstaje przy swoim. Nazbyt
często kłóci, chlapie jęzorem bez zastanowienia. Uwielbia być górą, uwielbia
wygrywać wszystkie słowne potyczki. Zdecydowanie za często używa ironii. A już na pewno pakuje się w kłopoty z częstotliwością o
wiele większą niż przeciętny człowiek.
Gryzie. Fuka. Atakuje. Całkiem jak kot z kolcem wbitym w
łapę.
Od zawsze ma wrażenie, że czegoś (lub kogoś) w jej życiu
brakuje. Czegoś, bez czego z trudem teraz oddycha.
Gabriel uwielbiał pracę barmana. Naprawdę. Kochał to ponad życie, nawet jeśli musiał spać na kanapie w kawalerce kumpla, nie zamienił by tego za nic w świecie. A że klienci go lubią, więc i napiwki dostaje dość spore. Z resztą, i tak wiele mu do szczęścia nie potrzeba, więc nie ma na co narzekać.
OdpowiedzUsuńInna sprawa, że tego wieczoru został zmuszony do wzięcia kolejnej zmiany. Nie dość, że siedział od rana, serwując tłuste śniadania i obiady, i wysłuchując narzekań miejscowych to na pogodę, to rodziny, to na brak zajęć, to jeszcze musiał zostać w porze wieczornej, kiedy to odbywały się największe popijawy i burdy.
Ale dobra, bądź dobrej myśli, powiedział w duchu, ostatnio było spokojnie, nie ma co myśleć, że tym razem coś się wydarzy. I tak pokonując falę zmęczenia, stanął za barem, jedynie potakując i udając zainteresowanie, gdy ktoś zaczynał rozmowę. Był w końcu zbyt zmęczony, żeby myśleć, a co dopiero sensownie odpowiadać!
W pewnym momencie zawiesił wzrok na pewnej dziewczynie, która przez ostatnie pół godziny czekała przy stoliku pod ścianą. Teraz siedziała wraz z jakimś chłopakiem i rozmawiali nad kuflami piwa. Coś zaczęło jednak nie grać, kiedy podszedł do nich inny facet i zaczął mówić podniesionym głosem. Widać było, że nie wypił tyko jednego piwa.
A miało być tak pięknie. Już przeczuwał, co się święci. Nim jednak zdążył wyjść zza baru, drugi facet praktycznie wyrwał chłopaka z krzesła i przytwierdzając go do ściany, walnął go z pięści. Gabriel podskoczył do nich, starając się nie dopuścić do większej bijatyki, jednak zaowocowało to jedynie rozwaloną wargą i podbitym okiem.
Nie wiadomo kiedy wszystko zlało się w jedną całość, kiedy do bójki dołączyło się kilkoro innych gości. Osborne dziękował w duchu za przyjazd policji. A jakież było jego zdziwienie, kiedy siłą wsadzili go do radiowozu, i nie pomagały żadne tłumaczenia, że on ich próbował tylko rozdzielić.
Godzinę później już siedział w celi, z informacją, że wypuszczą go za czterdzieści osiem godzin. Zajebiście.
Leżał na łóżku, przeklinając cicho głupotę policjantów, kiedy drzwi celi otworzyły się. Poderwał się natychmiast, ale nim zdążył cokolwiek zobaczyć, oberwał czymś co okazało się kobietą.
- Kurwa! - krzyknął, gdy razem upadli na twardą ziemię. Po kilku sekundach, obolały, powoli wysunął się spod dziewczyny, wypluwając jej blond włosy.
I wtedy ją rozpoznał - to o nią zaczęli bić się w barze.
- Zajebiście - powiedział na głos.