20 kwietnia 2016

[KP] just a mortal with potential of a superman


Holly Hughes


ur. 14.06.61 - pół-Koreanka - dumna przedstawicielka Hufflepuffu - różdżka 10,5 cala, wierzba i smok - szlama - człowiek wielce nieogarnięty- niepoprawny śmieszek - fajtłapa - (ile to razy Slughorn musiał ją ratować po tym jak wylała na siebie coś, czego nie powinna) - ufna - zaraźliwy śmiech - zaskakująco dobra w zaklęciach i transmutacji - umiera na astronomii - jedynaczka - wielka fanka Quidditcha - po cichu podziwia Huncwotów - po nocach włamuje się do kuchni - chciałaby zostać magicznym fotografem - w Hogwarcie najbardziej brakuje jej mugolskiej muzyki - ekscytuje się każdym wyjściem do Hogsmeade tak samo jak za pierwszym razem

3 komentarze:

  1. Ja
    Pandora zawsze starała się wykrzesać z siebie jak najwięcej, żeby mieć zapewnioną dobrą przyszłość i zaimponować ojcu, co wcale nie było takie łatwe. Jej tatuś, dumny ślizgon, wysoko postawiony, pracujący w Ministerstwie czarodziej czystej krwi, zawsze był bardzo wymagający, oczekiwał od niej samych sukcesów. Nie przepadała za lataniem na miotłach i zielarstwem, ale poza tym, celowała nieźle. Eliksiry były jej ulubionym przedmiotem, zaraz bok OPCM i numerologii. Profesora Slughorna również bardzo lubiła, a i on darzył ją szcunkiem, zawsze mamrocząc pod nosem 'Twój tata też był taki zdolny'. Właśnie dlatego siedziała po nocach i sie uczyła, nie odzywała się niepytana i nigdy nie łamała zasad. Z tego powodu nie była zbyt popularna wśród uczniowskiej społeczności, ale udawała, że jej to nie obchodzi.
    Tego dnia mieli zajęcia z puchonami. Siedziała w ławce, gdzieś pod ścianą, wyprostowana jak struna, gotowa na przyjmowanie wiedzy. Ignorowała irytujące śmichy kolegów, którzy chyba próbowali wsunąć jakieś dziewczynie pająka za koszulę. Brr. Paskudztwo. Profesor jak zwykle o czasie pojawił się w sali i niemal od razu zaczął tłumaczyć, jak warzyć wywar tojadowy. Jak się okazało, dzisiejsze zadanie nie miało na celu tylko sprawdzenia ich zdolności chemicznych, ale także umiejętności współpracy z innymi. Pandora zdecydowanie nie była zbyt zadowolona. Wolała polegać tylko i wyłącznie na sobie. O dziwo, trafiła jej się dziewczyna nienależąca do Ravenclawu. Zwykle przecież nie łączono domów w ten sposób, ale nie narzekała - w przeciwieństwie do innych, nie widziała różnicy w przynależności do domów. Odchrząknęła, starając się nie marszczyć brwi i spojrzała na towarzyszkę chłodnymi, niebieskimi oczami.
    - Pandora - mruknęła uprzejmie, oczywiście dopiero, kiedy Slughorn skończył mówić - Może podzielimy się zadaniami? - zaproponowała od razu, nieprzyzwyczajona do obcowania z innymi w ten sposób.

    Pandora

    OdpowiedzUsuń
  2. [Spoko, spoko, wzięłam po prostu cokolwiek xd]

    Była skazana na nową koleżankę, więc mimo, że wolała polegać na sobie, podjęła się zadania i wyraziła chęć współpracy. No, powiedzmy. Poza tym, puchonka wydawała się miłą osobą, więc co mogło pójść źle? Na dodatek od razu zaproponowała, co zrobi, nie rozdziawiła gęby i nie spytała z głupotą w oczach, od czego powinny zacząć, udając, że wie co zrobić, choć tak naprawdę nie ma pojęcia. Uśmiechnęła się nawet delikatnie, najmniejszym z możliwych, ale za to szczerym uśmiechem.
    - W porządku. Zajmę się piołunem - odezwała się cicho, jak zwykle skupiona na zadaniu i sięgnęła po odpowiednią buteleczkę. Nagle do jej uszu doszedł stukot. Normalna osoba pewnie zaczęłaby się śmiać, ale Pandora nie należała do normalnych.
    - Wszystko w porządku? - spytała ostrożnie, patrząc intensywnie na dziewczynę. Jakoś tak odruchowo położyła jej nawet rękę na ramieniu, jakby chciała upewnić się, czy puchonka nie zrobiła sobie żadnej krzywdy. A potem pająk, którym jeszcze nie dawno bawili się chłopcy, wylądował na jej szacie. W pierwszej sekundzie znieruchomiała, a potem zerwała się nagle, wydając z siebie stłumiony wrzask. Strzepnęła z siebie to ohydztwo tak gwałtownie, że zahaczyła nogą o krzesło, straciła równowagę i poleciała w kierunku Holly. Jej serce zabiło mocniej, a ręce zaczęły się trząść. Czy ten dzień mógł być gorszy?

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wszyscy z jej domu byli tacy jak ona. Ba, część z nich całkowicie odbiegała od stereotypowego krukona. Czasem zastanawiała się, jakim cudem część tych małp, jakie nieraz widywała w pokoju wspólnym, dostała się do Ravenclawu, którego podopiecznych cechowała przecież inteligencja i wiedza. Sama Pandora nie była do końca chłodną damą, której uczucia nie obowiązywały. Posłała Holly kolejny delikatny uśmiech, może tym razem nieco cieplejszy. Miała wracać do pracy, ale oczywiście ta lekcja nie mogła przebiec spokojnie. Arachnofobia dała o sobie znać i upokorzyła ją w oczach całej klasy. Mało kto wiedział, że śmiertelnie bała się pająków. Jej fobia wiązała się ze zdarzeniem w dzieciństwie do którego nie chciała wracać, może dlatego nikomu o nim nie powiedziała. Patrzyła wielkimi oczami na pająka, dopóki puchonka się nie odezwała. Gdzieś w tle słychać było jakiś chichot któregoś z tych bałwanów, dopiero teraz się zorientowała, że wszyscy na nie patrzą. Pandora miała ochotę zapaść się pod ziemię.
    - Mhm - mruknęła, bo tylko na tyle było ją stać. Zerknęła niepewnie na Holly i kiwnęła głową, czym prędzej siadając na swoim miejscu.
    - Dzięki - niemal wyszeptała, tak, żeby nikt nie słyszał. Czuła się cholernie zażenowana, a miała przecież skupić się na zadaniu.

    OdpowiedzUsuń