1 stycznia 2018

[KP] I'm back.


Loki-bóg kłamstwa i podstępu
"Możesz odebrać mu moc i pamięć. -Powiedziała wróżbitka. -Tak to może ochronić cię przed twoją zgubą, o Wszech ojcze. Lecz kiedy Loki odzyska moc... To będzie twoja zguba."

manipulacja-nadludzka siła i inteligencja-regeneracja-nieśmiertelność-magia-telepatia-zmiennokształtność-możliwość tworzenia klonów-teleportacja

Zesłany przez Odyna do Mitgardu. Pozbawiony mocy i pamięci tylko dlatego, że stary nie miał serca by go zabić, a sam obawia się, iż adoptowany syn zakończy jego długi żywot i przejmie tron.
Adoptowany przez rodzinę myśląc, że jest zwykłym śmiertelnikiem wiele razy modlił się do gwiazd o to by jego los się odmienił. By okazał się być kimś zupełnie innym.
Uciekł z domu po kolejnej awanturze, pił, kradł i ćpał.
Aż pewnego dnia odkrył, że potrafi czarować... 

46 komentarzy:

  1. Zbliżał się ten dzień w życiu licealistów, który był jednym z najlepszych. Oczywiście lepszym na pewno jest zakończenie szkoły, jednak bal maturalny wiązał się z imprezą, piciem alkoholu po kryjomu i różnymi ekscesami po imprezie. Dziewczyny chciały pokazać najlepszą sukienkę, włosy, makijaż. Część z nich chciała wygrać tytuł królowej balu. W końcu to był jeden z najważniejszych wyznaczników popularności w szkole.
    Wanda natomiast miała do tego nieco inne podejście. Owszem, zależało jej, żeby dobrze wyglądać, ale nie chciała rzucać się w oczy. Nie wystartowała też w kampanii na królową balu, bo jakoś jej to nie obchodziło. Wystarczyło jej, że pójdzie tam ze swoim przyjacielem, z którym trzymała się całe cztery lata. Oboje nie mieli z kim iść i zdecydowali się, że pójdą razem. Przy okazji Wanda chciała mu powiedzieć, że coś ostatnio jest nie tak. Spadające przedmioty, po które chciała sięgnąć, pojawiająca się jakaś dziwna wiązka czerwonej energii wokół jej dłoni (było jej naprawdę mało, więc dziewczyna nie do końca wiedziała, czy jej się to przewidziało czy może śnił) to tylko niektóre „objawy” czegoś dziwnego. Na początku trzymała to w sekrecie, nawet bratu nic nie mówiła. Ale te dziwne zjawiska zaczęły się nasilać i postanowiła, że powie o tym Lokiemu. Może nie w czasie balu, ale po?
    Parę minut przed czasem zeszła na dół. Razem z bratem i rodzicami mieszkali w niewielkim domku jednorodzinnym.
    Wanda miała na sobie czarną sukienkę przed kolano i buty, które mogły się wydawać niepasujące; do połowy łydki, na niskim, grubym obcasie, sznurowane. Na ramiona zarzuciła jakiś sweter. Włosy miała lekko kręcone, a na twarzy lekki makijaż. Jej brat, Pietro, już dawno wyszedł z domu. On zaprosił jakąś dziewczynę ze szkoły i już po nią pojechał. Wanda natomiast czekała na Lokiego. Mieli jeszcze trochę czasu, ale już się niecierpliwiła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy usłyszała pukanie do drzwi, od razu się podniosła. No w końcu! Nie lubiła się spóźniać, nawet jeśli to po prostu bal szkolny. Otworzyła drzwi z uśmiechem.
    - No cześć, wejdź – otworzyła szerzej drzwi. – Ale tylko na chwilę, póki rodzice nie zechcą robić nam sesji zdjęciowej. Są tacy jak inni - westchnęła, a potem weszła w głąb domu, aby wziąć małą torebkę, w której miała telefon i lusterko. A jak, lusterko zawsze się przydaje, nie tylko do patrzenia na siebie, ale do patrzenia na innych, co nie raz praktykowali z Lokim.
    Wzięła torebkę i odwróciła się przodem do chłopaka. Dopiero teraz zauważyła torbę, która miał przewieszoną przez ramię. Okej, po co mu ta torba?
    - Co masz w środku? – ruchem głowy wskazała na bagaż. Nie przyszło jej do głowy, że Loki chce uciec. Myślała raczej o tym, że chce po prostu wywinąć jakiś dowcip na balu, przecież to idealna okazja do tego typu rzeczy. I tak już kończyli szkołę, więc niedługo opuściliby dom i zaczęli samodzielne życie. Chyba nikt by ich już nie rozliczał z większego lub mniejszego numeru, jaki by wywinęli. Chociaż… ostatecznie zabroniliby im przyjść na rozdanie dyplomów. O nie, tego Wanda też by nie odpuściła.

    OdpowiedzUsuń
  3. [Zakładam, że Wanda nic nie wie o tym, co się działo w domu Lokiego?]

    Wanda zmarszczyła lekko brwi. To nie brzmiało dobrze. Zaniepokoiła się. Coś się stało? Nie mógł iść na bal? Coś się wydarzyło w domu? Coś stało się jemu?
    - Jasne… chodź szybko – podeszła do niego, zamknęła drzwi i złapała za jego łokieć. Zaraz też zaczęła go prowadzić do ogrodu naokoło domu, żeby nie zwracać na siebie uwagi rodziców, którzy chyba nadal siedzieli w kuchni.
    Usiedli na kanapie ogrodowej. Wanda wpatrywała się w niego intensywnie, pewnie dość niekomfortowo, ale jakoś jej to nie obchodziło. Stan, w jakim wydawał się być jej przyjaciel, był dość… niepokojący. Nie podobało jej się to. Zaczęła się o niego martwić.
    - Mów, co się dzieje – ponagliła go, próbując chociaż udawać, że jest spokojna. Byli przyjaciółmi, zależało jej na nim. Nie lubiła, kiedy Loki był smutny albo kiedy czymś się martwił. Zawsze starała się mu pomóc. – Rozwaliłeś samochód? – spróbowała zażartować, ale nawet się nie uśmiechnęła. Czuła, że to coś poważnego i zaraz może się dużo zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wygląda na to, że Wanda nie była za dobą przyjaciółką, bo niczego nie zauważyła. A może to loki po prostu tak świetnie to wszystko ukrywał i udawał, że wszystko jest okej. Właściwie to by miało sobie przełożenie, jak się później okaże. Tak czy inaczej, Wanda nie miała pojęcia o tym, co się działo w jego domu. Loki zazwyczaj zachowywał się jak zawsze. Może czasami czuła, że coś jest nie tak i nawet zapytała kilka razy czy wszystko w porządku, a on zawsze twierdził, że wszystko jest okej. Po prostu. Czasami dziewczynie było głupio, ponieważ ona opowiadała mu prawie o każdej błahostce, a on jej słuchał. Ileż można gadać o sobie przecież.
    - Co robisz? – uniosła wysoko brwi. Chyba się przesłyszała. Jakie wyjeżdżam? Jakie dzisiaj? O czym on mówił? – Wyjeżdżasz? Dzisiaj? A co z balem? Co z nami? – patrzyła na niego uważnie, a z jej twarzy powoli znikało zdziwienie. Zmarszczyła brwi, próbując to sobie jakoś poukładać w głowie. Nic nie wspominał, że chce wyjechać. Znaczy Wanda sądziła, że po szkole wyjadą gdzieś razem. Najpierw na jakieś wakacje, żeby uczcić zakończenie szkoły, a potem może studia w jednym mieście (a przynajmniej blisko siebie, żeby mogli cały czas utrzymywać kontakt). – Coś się stało, prawda? Przecież wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć – westchnęła, zastanawiając się, jak go namówić do gadania. Loki zawsze był tajemniczy, ale myślała, że mimo wszystko z nią jest szczery i gdyby wydarzyło się coś poważnego, to by jej powiedział.
    Zaraz jej wzrok skierował się na ślady na jego rękach. Uniosła jedną brew wyżej. Nie była specjalistką, nie znała się i nie chciała wyciągać pochopnych wniosków, ale to wyglądało podejrzanie.

    OdpowiedzUsuń
  5. W tym momencie cała sprawa z balem była nieważna. Loki wyglądał na takiego, który potrzebował pomocy. Coś musiało się wydarzyć i oczywiście nie chciał jej o tym powiedzieć. To nie było fair. Wanda poczuła się odrzucona, ale jednocześnie wiedziała, że musi uszanować jego decyzję. Chociaż z drugiej strony – chrzanić to. Powinien jej powiedzieć, co się dzieje w jego życiu tak ważnego lub strasznego czy cokolwiek innego, że zdecydował się opuścić miasto ot tak, po prostu, w dniu balu czy w innym, po prostu chce wyjechać. Coś było bardzo nie halo i bardzo jej się to nie podobało.
    Zmarszczyła brwi jeszcze bardziej.
    - Loki, do ciężkiej cholery, co się dzieje? Masz zatargi z jakimiś przestępcami czy o co chodzi? Możemy to razem rozwiązać – kontynuowała, starając się coś z niego wyciągnąć.
    No i jeszcze ten tekst, że ktoś na niego czeka. Kto? Znów ktoś, o kim nie miała pojęcia?
    - Dokąd chcesz uciec? – zapytała, zabierając od niego papierosa i sama się zaciągnęła. Rzadko to robiła, zazwyczaj do alkoholu, ale to było bardzo sporadyczne. I już czuła, że ją drapie w gardle, ale powstrzymała się. Naturalnie nie liczyła, że Loki odpowie na jej pytania.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wanda słuchała go uważnie. Łał. Wychodzi na to, że w ogóle go nie znała. Nie potrafiła zobaczyć, że coś musiało się dziać z jej przyjaciel od dłuższego czasu. Taka decyzja nie mogła zapaść z dnia na dzień. Musiał dłużej o tym myśleć, a ona nic nie zauważyła. Oczywiście, że zaczęła się obwiniać.
    Obserwowała go cały czas, nawet kiedy gwałtownie się podniósł. Jego słowa były mocne i bardzo poważne. Jednak najgorsze dopiero nadeszło. Pożegnanie. Kiedy to powiedział, Wandę dosłownie zamurowało. Nie miała pojęcia, co mu odpowiedzieć. Była w szoku. Chciał odejść na zawsze?
    Oderwała od niego wzrok i spojrzała w ziemię. Nigdy nie sądziła, że stanie się coś takiego. Loki był dla niej ważny i nigdy nie przypuszczała, że będą musieli się pożegnać.
    - Loki… ty chyba nie mówisz poważnie…
    A może się myliła? Może wcale nie była dla niego taka ważna, jak on dla niej? Chociaż był tu i mówił jej to wszystko, przyszedł się pożegnać, a nie zwiał bez słowa.
    - Nie wiem, co powiedzieć… - uniosła na niego spojrzenie po chwili. Zaraz też wstała i położyła dłoń na jego ramieniu. Nie potrafiła go zrozumieć, ponieważ jej życie było zupełnie inne (o czym nie wiedziała), szczęśliwe, miała plany, wielkie plany na przyszłość. W nich zawsze był Loki jaki ktoś bliski, jak Pietro. A tymczasem… - Nie chcę, żeby to było nasze pożegnanie, słyszysz, dupku? Masz się odzywać! – dokończyła dość stanowczym tonem, lekkim krzykiem, w którym można było dosłyszeć cichą rozpacz. Nie mogła go tu zatrzymać, owszem. Mogła próbować namówić go, żeby się odezwał raz na jakiś czas, informując, co robi, jak mu się żyje i czy wszystko w porządku.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cóż, Wanda nie wiedziała, że mogłaby w jakiś sposób mu zaszkodzić. Przecież miał już osiemnaście lat, był dorosły i tak dalej. Ale jednak nie miała pojęcia o tym, co dzieje się w jego życiu i jak się czuje. Bo ona miała po prostu inaczej.
    Nagle po prostu mocno się do niego przytuliła. Już nic nie chciała mówił o ich kontakcie, bo już wiedziała, jaka odpowiedź ją czeka. Wolała po prostu cieszyć się tą chwilą, kiedy Loki jeszcze był przy niej i mogła czuć się bezpiecznie. Gdzieś tam w głębi chciało jej się płakać, w końcu Loki był jej przyjacielem od dawna, a teraz mieli się pożegnać. Mimo to wierzyła, że kiedyś jeszcze się spotkają i będą mogli porozmawiać i opowiedzieć, co u nich się działo, czy spełnili swoje plany, jak ich życie wygląda teraz…
    - Po prostu nie zgiń, dobra? – zapytała cicho, kiedy odsunęła się od niego, żeby spojrzeć mu w oczy. – Rób, co musisz, ale trzymaj się z dala od kłopotów. Mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś spotkamy.
    Może nie za rok dwa czy pięć, ale może za trzydzieści? Czterdzieści? Podobno świat jest mały…

    OdpowiedzUsuń
  8. Wanda pokiwała głową. Jasne, że było jej przykro, że jednak nie pójdą na bal, ale tak naprawdę to nie miało teraz żadnego znaczenia. Jej przyjaciel się z nią żegnał na zawsze. Tyle dobrze, że żyje i istniała szansa, że się spotkają. Kiedyś tam.
    - Nie przepraszaj, Loki, daj spokój – uśmiechnęła się lekko. – Z nami wszystkimi jest coś nie tak. Wszyscy jesteśmy popieprzeni, tylko po jednych widać to bardziej – dodała, przypominając sobie o tym, co ona sama (tak przynajmniej sądziła) robiła, kiedy nikogo nie było w pobliżu. Te dziwne zdarzenia… Tak, z nią też było coś nie tak, ale nie chciała już nic na ten temat mówić, żeby jeszcze bardziej nie pogarszać tej sytuacji, która była już wystarczająco smutna i skomplikowana. – Nie chcę, żebyś odchodził – przyznała, już przestając się uśmiechać. – Ale nie będę cię namawiać, żebyś został, bo dałeś jasno do zrozumienia, że nie zostaniesz. Po prostu… - przerwała, szukając odpowiednich słów. Po chwili zdała sobie sprawę, że nie ma czegoś takiego. – Będę tęsknić za tobą – no i to był moment, w którym w jej oczach pojawiły się łzy. Ale uśmiechnęła się lekko i pocałowała go w policzek. Mogła powiedzieć coś, że „do zobaczenia” albo że ma nadzieję, że znów się spotkają. Bo miała, owszem, ale już nie potrafiła nic więcej powiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  9. [Yupek :D Poza tym, chcę ten bal, o którym wspominał Loki :D]

    Wanda patrzyła za nim, jak powoli odchodził. Miała wrażenie, że jej się to śni i zaraz się obudzi rano w dniu balu i zda sobie sprawę, że to był tylko przerażający koszmar. Chciała, żeby to był tylko koszmar. Kiedy Loki zniknął jej z oczu, odwróciła głowę. Zaraz poczuła, jak łzy spływają jej po policzkach. Zagryzła dolną wargę, próbując nie krzyczeć. Gdy poczuła, że coś w zaczyna się z nią dziać, a dłonie robią się cieplejsze, szybko porwała się do biegu w stronę domu. Poznała już to uczucie, to to samo, kiedy raz po raz przedmioty jej uciekały albo wręcz przeciwnie; kiedy wokół jej rąk pojawiały się szkarłatne smugi. Nie chciała, żeby coś stało się tutaj, w ogrodzie, na zewnątrz, kiedy każdy mógł ją zobaczyć. Po drodze, kiedy wbiegała po schodach na górę, usłyszała, jak coś mówi do niej mama. Pewnie pytała o Lokiego, ale Wanda nie miała teraz czasu ani tym bardziej ochoty, żeby o tym rozmawiać. Zamknęła drzwi za sobą i stanęła na środku swojego pokoju. Zacisnęła zęby i oparła dłonie o głowę. Próbowała się uspokoić, jednak czerwona energia i tak wydobyła się z jej ciała z taką siłą, że przesunęła łóżko, zwaliła półki i przewróciła regał z książkami. Nie obyło się bez hałasu, co spowodowało, że mama Wandy dotarła pod drzwi pokoju córki jeszcze szybciej.
    - Idź stąd! – krzyknęła dziewczyna w momencie, w którym jej mama próbowała się dostać do środka. Wanda nie zamknęła drzwi na klucz, ale mimo to, jej rodzicielka nie mogła się dostać do środka.

    Kilka lat później Wanda Maximoff była jedną z uczennic w Instytucie Xaviera. Dowiedziała się, że ma władzę nad Magią Chaosu. Była… czarownicą. Stąd te wszystkie dziwne rzeczy, które zaczęły się dookoła niej dziać, kiedy weszła w okres dojrzewania. Cała ta magia była zbyt silna, aby Wanda mogła sobie sama z tym poradzić. To równało się jednocześnie z opuszczeniem rodzinnego domu, miasta, porzuceniem planów na przyszłość i przeprowadzkę tutaj. Podobało jej się owszem, ćwiczyła swoje zdolności, aby nikogo więcej nie skrzywdzić. Miała swoje na sumieniu i nie chciała mieć więcej.
    Pewnego dnia po zajęciach na świeżym powietrzu, skierowała się do środka budynku. Zajęcia odbyły się bardziej z przodu całego terenu posiadłości, dlatego mogła zobaczyć jego. Aż się zatrzymała w miejscu, obserwując tak bardzo znajomą postać. Czy to…? Czy on też…? On żyje! Wiele emocji nagle zawładnęło dziewczyną, na szczęście dzisiaj już jako tako potrafiła okiełznać moc. Tak bardzo cieszyła się, że go widzi!
    Zaraz zrobiła kilka kroków przed siebie i potem jeszcze więcej, aż mogła zawołać:
    - Loki!

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. To on. To naprawdę Loki! Uśmiechnęła się szeroko. Żył. Co więcej, zjawił się tutaj, więc… Och, nie było czasu na rozmyślania! Po co rozmyślać i tworzyć w głowie teorie, kiedy można o to zapytać u samego źródła?
    Rzuciła się biegiem w jego stronę, a potem wpadła mu w ramiona, mocno się do niego przytulając. Tak, był tu. To żaden sen ani wytwór jej wyobraźni (czy też mocy). Zamknęła oczy, skupiając się na jego obecności i słuchając bicia jego serca. Może i nie minęło nie wiadomo ile czasu odkąd ostatni raz się wiedzieli, ale Wanda tęskniła za nim od dnia, w którym odszedł z jej życia. Na szczęście nie na długo.
    - Jak dobrze cię widzieć – westchnęła i uniosła na niego spojrzenie. Nie, jeszcze się od niego nie odsunęła. – Codziennie o tobie myślałam, zastanawiając się gdzie jesteś i co robisz. A teraz zjawiasz się tu… - chciała go zapytać o tyle rzeczy i spraw, ale nie chciała go też zasypywać od razu niezliczoną ilością pytań. Na razie nie myślała o tym, że to mogło być spotkanie na chwilę i Loki zaraz zniknie. Nie było na to czasu ani miejsca.
    W końcu jednak odsunęła się od niego, żeby mu się przyjrzeć.
    - Hm, ktoś tu zmężniał i wyprzystojniał, co? – uśmiechnęła się kącikiem ust.

    [Oczywiście xd
    Thooor <3]

    OdpowiedzUsuń
  11. Wanda odwróciła wzrok. Tak, miała zostać lekarzem. Konkretnie kardiochirurgiem i miała ratować ludzkie życia. Tymczasem wszystko się zjebało i wylądowała tutaj. Właściwie w ogóle stąd nie wychodziła, nie opuszczała terenu Instytutu nawet, jeśli koleżanki namawiały ją, żeby poszła z nimi do miasta. Nie. To nie takie proste w przypadku Wandy, kiedy jednym ruchem mogła zrobić wiele złego niewinnym ludziom. Znaczy tu też mogła, owszem, ale tutaj od razu ktoś by jej pomógł lub powstrzymał. Niekoniecznie swoją mocą, ale na przykład zdzieleniem w łeb.
    - Nie wyszło z tym lekarzowaniem – skrzyżowała ręce na piersiach. – I nie sądzę, że kiedykolwiek wyjdzie. To temat zamknięty – wzruszyła ramionami, nadal na niego nie patrząc. – Jestem czarownicą – powiedziała w końcu po chwili milczenia. – Władam Magią Chaosu. To skomplikowane i nie chcę o tym mówić – dokończyła ciszej. Ten temat był dla niej cały czas trudny. Niby się z tym pogodziła, ale wiedziała, że to właśnie to spieprzyło jej wszystkie plany. I życie. – Pietro też tu jest. Poczekaj aż zobaczysz, co potrafi – chciała się uśmiechnąć, naprawdę, ale nic z tego nie wyszło. Zerknęła na Lokiego dopiero po dłuższym czasie. – A co z tobą? Co potrafisz? Pomogło ci to w poznaniu siebie?

    OdpowiedzUsuń
  12. Wanda uśmiechnęła się bardzo lekko na wspomnienie o swoim bracie bliźniaku. Cóż, na szczęście on był zawsze obok niej, nieważne co. Bo kiedy Wanda zaczęła… szaleć.. to nawet rodzice się odwrócili. Nic dziwnego. Miała na sumieniu to i owo.
    - Pietro ma superszybkość i refleks. Kiedy używa mocy, to musi dużo jeść. Nadmierne spalanie i tak dalej – wzruszyła ramionami. No, jego moc przynajmniej nikogo nie krzywdziła i sprawiała, że ludzie dookoła niej widzieli różne, dziwne, przerażające rzeczy. – To się przydaje, kiedy potrzebuję czegoś z miasta.
    Rozejrzała się ponad ramieniem Lokiego, ale nigdzie nie zauważyła swojego bliźniaka. Skubaniec znowu gdzieś biega.
    Na słowa Lokiego odwróciła się i spojrzała na drugiego Lokiego. Uniosła brwi wysoko. No ładnie.
    - Klonujesz się? Też niezłe – uśmiechnęła się lekko do kopii, a zaraz znów spojrzała na pierwszego. – Oczywiście, że to ty – pacnęła go lekko ręką w ramię. – Magia? – no teraz to już w ogóle ją zainteresował. Może mogli sobie pomóc? Może on sobie radził lepiej niż ona? Mógłby jej jakoś pokazać, poprowadzić czy coś… Wiadomo, że długo się nie widzieli i mogli się zmienić (Wanda się zmieniła), ale przecież byli przyjaciółmi. Teraz też powinni się dogadywać. Prawda? – Możesz powiedzieć coś więcej na ten temat? Byłoby super, gdybyśmy mogli o tym porozmawiać – dodała, z wyczuwalną nutką nadziei w głosie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Okej, to było niezłe. W końcu to zdolności magiczne. Oboje coś o tym wiedzieli. Z lepszej czy gorszej strony się o tym przekonali. Ciekawe, czy Loki tez miał jakieś przerażające przeżycia z magią. W końcu to było raczej coś nieprzewidywalnego. No i skoro ją dopiero odkrywa…
    - No dobra, ty cholero jedna, skończ się bawić w klonowanie – uśmiechnęła się. Obserwowała go uważnie, próbując wyszukać jakiś oznak, że czaruje, ale nic nie zauważyła. Nawet, kiedy zbliżył dłoń do jej włosów, a potem pokazał lusterko. – No chyba sobie ze mnie żartujesz w tym momencie. Oddaj mi moje włosy – spojrzała na niego groźnie. A raczej próbowała, bo niewiele z tego wyszło. Nigdy nie potrafiła się na niego złościć. Nawet teraz, kiedy dał jej inną fryzurę. – Widziałeś już Instytut? Czy mogę cię po nim oprowadzić? Znajdziemy też twój pokój, może poznasz kogoś jeszcze. Są tu naprawdę dziwni, specyficzni ludzie…

    OdpowiedzUsuń
  14. Wanda zaczęła iść jedną ze śnieżek na trawniku. Była ładna pogoda, więc zaczęła od zwiedzania terenu na zewnątrz. Chciała mu pokazać, gdzie odbywają się zajęcia, gdzie treningi, gdzie ludzie spędzali czas wolny. Mieli tu jakieś boiska do różnych sportów i wiele innych. Teren Instytutu był ogromny. Aż dziw, że kiedyś profesor Xavier mieszkał tu tylko z rodzicami. Przecież to pół dnia mija zanim przejdzie się z jednego miejsca na drugie. Niech się Pietro cieszy, że ma superszybkość, przydaje mu się na tym terenie. Serio.
    - Tu najczęściej chodzimy, żeby opanowywać destrukcyjne moce. Jak moja – pokazała mu zielony teren, kilka drzew i… no i w sumie to wszystko. – Jest tu cicho i spokojnie. Czasami to przeszkadza, ale wiem, że to dla nas jest dobre. – Nie, nie mamy żadnego chłopaka z młotkiem, który potrafi bawić się piorunami… Chociaż ja potrafię zmieniać pogodę, jak jedna z naszych nauczycielek.
    No tak, Wanda wolała nie pokazywać Lokiemu, co potrafi, ponieważ jakoś nie czuła się z tym dobrze. Trochę się bała, że coś pójdzie nie tak. Mimo, że radziła sobie coraz lepiej, to nadal miała lekki obawy…
    - A potrzebujesz do czegoś gościa z młotkiem? – zerknęła na niego. No co, nie wiedziała, co robił przez te kilka lat…

    OdpowiedzUsuń
  15. Wanda zatrzymała się w miejscu. Loki dochodził powoli do przełomowego momentu swojego życia. Odzyskanie utraconej pamięci, która była tak ważna dla każdego człowieka? Wspomnienia, ludzie, których mógł pamiętać, znać, a nawet o tym nie wiedział.
    Spojrzała na niego z zatroskanym wzrokiem.
    - Oczywiście, że z tobą pojadę, Loki. Nawet nie musisz pytać – odpowiedziała od razu. No tak, dla niej to było oczywiste. Co prawda bała się wychodzić poza teren Instytutu, ale… musiała pokonać strach. Dla niego. – Myślę też, że znajdzie się tu kilka osób, które mogłyby ci pomóc. W tym ja, jednak nie liczyłabym na wiele. Jeszcze nie jestem do końca pewna, na ile mogę sobie pozwolić, żeby kogoś nie skrzywdzić. Za bardzo… - uniosła dłoń i poruszyła palcami, a wokół nich pojawiała się poświata czerwonej energii. – To kiedy chcesz ruszać?

    OdpowiedzUsuń
  16. No tak, tak, jazda z kimś doświadczonym w sprawach mocy jakoś ją uspokajała. Chociaż z drugiej strony… Scott nie musiał się martwić o to, że jego moc wymknie się spod kontroli. Założy okulary i cześć. Póki mu nie spadną i będzie mógł zamknąć oczy, to w porządku. Chociaż… nie, to nie mogło być takie proste, nigdy nie jest. Nieważne, co za moc. Zawsze jest źle albo znajdzie się ta druga strona.
    - Ja… - Wanda speszyła się. – Nie… Chciałabym ci pomóc, ale naprawdę wolałabym tego nie robić… Boję się, że zrobię ci krzywdę. Że zrobię coś z twoim mózgiem albo cię zabiję. Nie chcę nikogo zabijać – dodała cicho. Zaraz odetchnęła. – Posłuchaj, Loki, pojedźmy tam jutro. Jeśli to nie pomoże, a także sesje z Xavierem i z Jean, to może i ja spróbuję. Ale niczego nie obiecuję, dobra? Możemy się tak umówić?

    OdpowiedzUsuń
  17. Chciałaby mu pomóc, serio, ale to wydawało się na razie jeszcze zbyt niebezpieczne. Wolała bardziej podszkolić się w swojej mocy, nić narażać życie Lokiego. Przecież gdyby mu się coś stało z jej winy, to nigdy w życiu by sobie tego nie wybaczyła. Ba, jakby miała potem żyć?
    - Asgard? Coś mi się kojarzy z mitologią Nordycką, ale nie wiem. A co? Możliwe, że twoje przeszłość jest z tym związana? Możemy poszukać czegoś razem – pokiwała od razu głową, a potem skierowali się dalej, żeby Wanda mogła pokazać Lokiemu resztę terenu Instytutu. Po drodze mijali najróżniejszych dzieciaków od tych, co wyglądali normalnie do tych, co już normalnie za bardzo nie wyglądali. Wkrótce też znalazł się i Pietro.
    - Loki? – chyba był tak samo zaskoczony jak Wanda kilka chwil temu. – Cześć, dobrze cię widzieć – uśmiechnął się. Nie mieli ze sobą jakiś super relacji, ale przywitać się można.

    OdpowiedzUsuń
  18. Wanda oczywiście wiedziała, żeby nikomu o niczym nie mówić. Przecież to jej przyjaciel. Niestety niewiele wiedziała o mitologii nordyckiej, coś tam gdzieś tam mimochodem usłyszała, jakaś dziewczyna mówiła o tym drugiej. Wanda przechodziła akurat obok, nie przysłuchiwała się, bo i po co. Nie miała ku temu żadnych powodów. Koniecznie musieli wybrać się razem do biblioteki i poszukać czegoś na ten temat. Mieli jeszcze Internet, no ale wiadomo jak to bywa w sieci…
    - Owszem, mam. Mogę obiec planetę w dość szybkim tempie… I robić kilka innych fajnych rzeczy, o których nawet nie miałem pojęcia, że mogę.
    No tak, to sprawka tego miejsca i ludzi, których tu można poznać. Możliwe, że i Loki dowie się czegoś na temat swojej mocy, zwłaszcza tej magicznej.
    - Musimy iść do biblioteki – powiedziała Wanda do brata i spojrzała na niego porozumiewawczo.
    - A, jasne, spoko, rozumiem. Spadam. Dobrze cię widzieć – powtórzył Pietro w stronę Lokiego, a potem dosłownie w mgnieniu oka (albo szybciej) zniknął im z oczu, a włosy i ubrania mogły nieco… pofalować pod wpływem wiatru.
    - Chodźmy, nie ma na co czekać – Wanda ruszyła pewnym i dość szybkim krokiem w stronę budynku Instytutu.

    OdpowiedzUsuń
  19. Uśmiechnęła się lekko do siebie, a potem na niego spojrzała.
    - Ta biblioteka jest dość… bogata. Jest tu wiele książek, w różnych językach. Niektóre są tylko po jednej sztuce. Myślę, że na pewno coś znajdziemy o mitologii nordyckiej. Wierz mi, biblioteka w naszym mieście nie dorasta nawet do pięt tej tutaj. Profesor musiał je długo zbierać… albo długo zamawiać – dodała, kiedy weszli przez duże drzwi do biblioteki.
    Rzeczywiście, pomieszczenie było ogromne. Liczyło kilka pięter, pod ścianami i na środku przejść, tworząc korytarze, stały regały z masą książek. Najróżniejszych. Całe pomieszczenie było podzielone na różne strefy, w których można było znaleźć różnego gatunku książki. Wanda od razu skierowała się na piętro. Wiedziała, gdzie są mitologie, musiała kiedyś poczytać o greckiej i rzymskiej. Wiadomo.
    - No dobrze, to gdzieś tutaj – rozglądała się po górnych półkach, gdzie znajdowały się napisy informujące o danej tematyce. – Mam – powiedziała głośniej i zatrzymała się przed jednym z regałów. – Nie ma tego za dużo, ale na pewno coś znajdziemy – wyciągnęła ręce przed siebie, wyprostowała kciuk, palec wskazujący i mały, a serdeczny i środkowy zagięła pod kątem prostym. Z jej dłoni wydobyła się szkarłatna energia, a już zaraz książki ruszyły się z półek i powoli leciały w dół. Po chwili obróciły się; część skierowała się przodem do Wandy, a cześć przodem do Lokiego. – No dobrze, Asgard i facet z młotkiem. To na pewno jest istotne.

    [Spoko, ja i tak byłam zawalona nauką xd]

    OdpowiedzUsuń
  20. - Każda z tych książek wspomina o mitologii nordyckiej, Loki, dlatego je ściągnęłam z półek – powiedziała i zaczęła kartkować książki za pomocą mocy, wyszukując ciekawszych informacji. Oczywiście był tam i Asgard i bogowie. – Oczywiście, że są bogowie, to mitologia… I kto wie, może bóg jakiegoś rzemiosła czy coś – wzruszyła ramieniem, uważając, żeby nie stracić panowania nad książkami. Nie chciała ich przecież teraz zrzucić na ziemię, hałasując przy tym. Chwilę później znalazła rysunek, przedstawiający faceta z młotkiem. – Mam, Loki, mam – uśmiechnęła się i uniosła na niego spojrzenie. Potem znów patrzyła w książkę. – To Thor. Syn Odyna… - czytała dalej, ale po cichu. – Bóg piorunów. Cóż… byliśmy blisko – jej wzrok znów przebiegł po tekście. – O, proszę, młotek słucha się tylko jego i pomaga zapanować nad mocą czy coś – uniosła brew i przekartkowała dalej. Wtedy pojawił się drugi szkic. I to sprawiło, że Wanda otworzyła szeroko oczy. – O cholera…

    OdpowiedzUsuń
  21. Dziewczyna zmrużyła oczy, przyglądając się kolejnemu rysunkowi, a potem Lokiemu, a potem znów rysunkowi.
    - Nie, myślałam, że widzę jakąś podobiznę, ale nope, zero – pokręciła głową. – Natomiast imię się zgadza, ale wiesz jak jest z imionami. Chociaż twoje jest dość oryginalne – odwróciła książkę w jego stronę, gdzie na stronie znajdował się rysunek podpisany jako „Loki”. – Loki, bój kłamstw i psot. Zmiennokształtny lodowy olbrzym. Tyle zdołałam wyczytać. Myślisz, że to może mieć coś związanego z tobą? Skoro znaleźliśmy faceta z młotkiem… - stanęła obok niego, żeby też przeczytać jakieś informacje o wspomnianym Lokim. Przekartkowała za pomocą mocy kilka stron do tyłu, gdzie mogło znajdować się więcej o tym bogu. – Odyn go przygarnął…

    OdpowiedzUsuń
  22. Wanda spojrzała na Lokiego, który teraz wydawał się być bardzo przejęty. Cóż, ona też była mocno zaintrygowana tym wszystkim. Sen Lokiego nie mógł być przypadkowy, to wszystko musiało się jakoś łączyć. Za dużo przeżyła i widziała, żeby uważać to za zbieg okoliczności. Nasuwała jej się jedna myśl, była ona szalona, jednak znajdowali się właśnie w instytucie dla ludzi ze specjalnymi zdolnościami. Wszystko, co szalone, było normalne.
    Szybko wróciła do czytania. Przeskakiwała wzrokiem po tekście.
    - Magia, szeroko rozumiana… o, teleportacja. Nadludzka siła, sprawność… Nieśmiertelność – wyprostowała się i spojrzała na niego. Nic jednak nie powiedziała, tylko wróciła z powrotem do tekstu w książce. – Zmiennokształtność… O, Loki potrafi tworzyć swoje klony – znów spojrzała na przyjaciela, ale bardziej uważnie. – Zmiennokształtny, nieśmiertelny bóg, który włada magią i potrafi się klonować. Do tego jest bogiem kłamstw i psot. Zielone oczy i czarne włosy, ma na imię Loki, ma przybranego brata, boga Thora – wymieniała po kolei, tworząc układankę. – Co, jeśli ty… to on?

    OdpowiedzUsuń
  23. Nic nie powiedziała na to, jak sam siebie określił. Ćpun? To znaczy, że kiedy nie mieli ze sobą kontaktu… Chyba wolała o tym nie myśleć, ale Loki był jej przyjacielem. Nawet jeśli się nie wiedzieli parę lat, to i tak się o niego martwiła.
    - Wiesz, Loki… W liceum lubiliśmy robić innym kawały, głównie ty lubiłeś, a to można by jakoś podczepić pod psoty. Poza tym, jeszcze nic nie wiadomo. Może… może jest zupełnie inne wytłumaczenie? Może w jakiś sposób pozyskałeś jego moce i… Z drugiej strony nic nie wiesz, prawda? Nic nie pamiętasz… - zmarszczyła czoło, próbując to jakoś poukładać w głowie. Jeżeli jej Loki, to Loki z Asgardu… To łał. Po prostu łał. Nawet nie wiedziałaby, jak to skomentować. Przyjaźniła się z bogiem? Złym, bo złym (tak wyczytała), ale jednak. Łał. A jeśli nie? Cóż, sama nie wiedziała, która opcja jest… lepsza. Prawda była taka, że dla niej Loki zawsze będzie Lokim. – Sądzę, że powinieneś udać się do Xaviera, żeby pomógł ci odzyskać wspomnienia albo coś w tym rodzaju. Jeśli on nie może, to możesz pójść do Jean. Jeśli nie… jak mówiłam wcześniej – uniosła na niego spojrzenie – wtedy mogę ja spróbować. A tymczasem myślę, że powinniśmy przejrzeć te książki – nadal utrzymywała je w powietrzu, ale robiła to tylko jedną ręką, bo drugą położyła na jego ramieniu. – Spokojnie, Loki, przebrniemy przez to.

    OdpowiedzUsuń
  24. [To jest to niebieskie pudełko? xD
    Tak się zastanawiam – nawiązujemy bardziej do filmów czy do mitologii?]

    Dziewczyna pokiwała głową. No jasne, że sama się bała używać mocy na swoim przyjacielu. Jeszcze w taki sposób, że miała wejść do jego umysłu. Ostatecznie wolałaby, żeby ktoś im towarzyszył, na przykład Pietro, któremu Wanda ufała, a i Loki go tolerował (i wzajemnie). Gdyby coś miałoby się wymknąć spod kontroli, to jej bliźniak mógłby interweniować.
    Pokiwała w końcu głową i usiadła sobie na podłodze, żeby ze spokojem wszystko przejrzeć. Postawiła książki na podłodze i przeglądała kolejne strony, szukając czegoś, co może im pomóc.
    - Nie mam pojęcia, Loki. Może ten bóg mógł to robić, kiedy chciał? No wiesz, tak jak my używamy swoich mocy – zamyśliła się. Zaraz znów spojrzała do książek. – Powiem ci, że ten cały Loki to niezły kawał skurwysyna był. Lepiej, żeby się okazało, że masz tylko jego moce – uśmiechnęła się lekko do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  25. Wanda uśmiechnęła się na wzmiankę o tym skurwysynie. Nie było za bardzo czasu się w to zagłębiać, ale była pewna, że tu znajduje się więcej informacji na ten temat. Chociaż kto wie, może to były kluczowe informacje?
    - Nie, o niczym takim nie słyszałam… może poszukajmy w Internecie albo gdzieś dalej w książkach. Masz tam coś na ten temat, skoro już znalazłeś taką nazwę? – spojrzała na niego z dołu przez chwilę, a potem wróciła do książek na ziemi. – No wiesz, skoro to bóg kłamstwa i psot, to na pewno wyczyniał różne rzeczy. Sama nie wiem, co o tym myśleć… może to tylko zbiegi okoliczności. Gdybyśmy znaleźli tę kostkę…

    [Instytut to za proste xd ja myślę, że możemy wymyślić jakieś podziemia obecnego muzeum w jakimś innym kraju nawet, skoro Odyn umieścił go w Ameryce xd]

    OdpowiedzUsuń
  26. - Nie wiem, Loki. Tego wszystkiego musimy się dowiedzieć. Istnieje wiele możliwości i wiele opcji. Na przykład, słyszałeś gdzieś o tym Thorze i ci się przyśnił. Wiesz, nim straciłeś pamięć, cokolwiek. A może rzeczywiście jest w tym coś więcej – wróciła do czytania. – Poza tym, wiesz, tu też nie ma wszystkiego. Na pewno. Jeżeli Asgard istnieje i ci bogowie też, to nie sądzę, że w tych książkach kryją się wszystkie tajemnice o tym miejscu.
    Coraz bardziej zaczynała wierzyć, że najlepszym rozwiązaniem będzie po prostu wejść do umysłu Lokiego i spróbować czegoś poszukać, przekopać się przez wszystkie wspomnienia i najważniejsze – przez barierę, którą była amnezja. Nie bez powodu ją miał, prawda? To musiało coś znaczyć.
    W końcu zrobił się wieczór.
    - Chyba powinniśmy już iść – stwierdziła, czując, że robi się głodna. – Jutro ruszamy.

    OdpowiedzUsuń
  27. Wanda natomiast zasnęła dość szybko tylko obudziła się wcześnie. Chyba z nerwów. Oczywiście po przebudzeniu zauważyła, że – jak zwykle – unosi się nad materacem. Świetnie. Ciekawe czy kiedykolwiek nad tym zapanuje.
    Przygotowała się do drogi, wzięła nawet kilka kanapek dla siebie i chłopaków, a potem poszła na parking. Spojrzała na Lokiego z oddali i znów zaczęła się zastanawiać nad tym, czy jej Loki, to asgardzki Loki… Czy skąd on tam pochodził.
    - Cześć. Spałeś coś? – przypatrywała mu się uważnie. Wyglądał na zmęczonego i pełnego energii jednocześnie. Na pewno był tym wszystkim zdenerwowany i podekscytowany. – Scott powinien zaraz przyjść, tak? I wtedy ruszamy…
    Wanda również była tym podekscytowana. Zobaczy miejsce, które było ważne dla Lokiego. Będzie mogła je poznać, może Loki coś opowie… Cokolwiek. Cieszyła się, że chciał tam jechać z nią. Będzie starała się mu pomóc i będzie go wspierać. Jak zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  28. Co jak co, ale Wanda trochę się denerwowała tą podróżą. Nie chciała tego okazać, ponieważ chciała być wsparciem dla przyjaciela. Dobrze, że jechał z nimi Scott, zawsze ktoś starszy się przyda. No i ktoś, kto podejdzie do tego wszystkiego na trzeźwo, spojrzy obiektywnym okiem… Nie wiadomo było, co tam znajdą. Może nic? Może się okaże, że pojechali tam na darmo? A może się okaże, że cała sytuacja z mitologią nordycką się rozjaśni.
    Przez całą drogę Wanda patrzyła przez okno i oglądała widoki. Dawno nie opuszczała terenu instytutu. Za bardzo się bała, że zrobi komuś krzywdę.
    Kiedy dojechali na miejsce, dziewczyna spojrzała na teren tego miejsca. Nie wyglądało to najlepiej. Mimowolnie uścisnęła dłoń Lokiego, jakby chciała dodać mu otuchy. Oj, no wiedziała, że Loki jest już dorosły i jest mężczyzną, i na pewno sobie poradzi. Ale to nie o to chodziło.
    - Chodźmy – powiedziała i ruszyła powoli w stronę budynku.

    [Jak mam kimś być/coś zrobić/cokolwiek w tym domu dziecka, to mów :D]

    OdpowiedzUsuń
  29. Wanda zmarszczyła brwi. No pięknie. Oczywiście, że nie mogli tam wejść normalnie i normalnie porozmawiać. Ale przecież Loki był dorosły, miał prawo wiedzieć. A jej jakoś nie podobał się pomysł udawania, że chcą zaadoptować jakieś dziecko. I co, potem odjadą i nigdy nie wrócą, a dzieciaki może będą tęsknić, tego nie wiadomo, jasne. Ale i tak…
    - Niech będzie – przewróciła oczami, kładąc dłonie na biodrach. Spojrzał na Scotta. – Nie, nie będziesz udawać niewidomego, masz zapalenie spojówek, jak zawsze, mężu. Wanda Summers… dziwnie – skomentowała, próbując się nie uśmiechnąć, ale jej nie wyszło. – Lepiej już chodźmy. A ty – spojrzała w dół na ptaka – uważaj na siebie.
    Później złapała Scotta pod ramię i poszli w stronę budynku. Trochę się denerwowała. Gdyby coś poszło nie tak, mogła użyć swojej mocy, ale wolałaby tego nie robić. Dlatego nie mogła od razu zaproponować, że z niej skorzysta i Loki nie musiałby zamieniać się w zwierzaka.
    Rozejrzała się po korytarzu, ale nikogo nie było.
    - Aż mam ciarki – mruknęła, idąc dalej.
    W końcu jednak dotarli do samej dyrektorki i od razu zawrócili jej głowę. Usiedli naprzeciwko niej i zaczęli mówić, że zastanawiają się nad adopcją. Jednocześnie Wanda pod biurkiem zaczęła manipulować mocą. Nie chciała wyrządzić więcej szkód i cały czas hamowała się, ale musiała jakoś odwrócić uwagę pracowników w sekretariacie. Tak w razie czego. Dlatego butla z wodą nagle się przewróciła i wylała na podłogę. To na razie ich zajmie. Taką miała nadzieję. Zastanawiała się też, gdzie był teraz Loki i czy się czegoś dowiadywał.

    OdpowiedzUsuń
  30. Wanda odwróciła się przez ramię, żeby spojrzeć na przybyłego. No tak, to na pewno Loki. Czyżby potrafił też zmieniać się w ludzi? W sumie był zmiennokształtnym, na pewno to potrafił. Dziwne… Spojrzała na Scotta, a potem na dyrektorkę.
    - Może my… wyjdziemy na zewnątrz – zaproponowała i wstała. – Przyjdziemy kiedy indziej – minęła policjanta w drzwiach, przyglądając mu się uważnie. Skubany.
    Dyrektorka spojrzała na mężczyznę.
    - Mamy tutaj dużo dzieci i dużo się przewinęło. Nie znam wszystkich – wzruszyła ramionami i usiadła do komputerka. – Jeszcze raz nazwisko?

    [Ona ma mówić coś konkretnego? Bo nie wiem, czego chcesz :D]

    OdpowiedzUsuń
  31. [Nie jestem dobra w improwizowaniu :(]

    Wanda uniosła brwi, widząc Lokiego i otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale ostatecznie z tego zrezygnowała i po prostu machnęła ręką.
    Dyrektorka w tym czasie wpisała nazwisko w komputer.
    - Był taki, ale już dawno go z nami nie ma. Jakaś rodzina go wzięła – spojrzała na policjanta i otworzyła szeroko oczy. – Morderstwo? Co za… nie dość, że został adoptowany, to takie rzeczy robi? – znów jej wzrok skierował się w monitor. – Niestety, żadnych danych, rodzina biologiczna nieznana, znaleziony na jakimś odludziu… - podała mu adres, gdzie go znaleźli. – Może w pobliskim mieście się urodził? I gdzieś tam jest jego rodzina? Nie jestem w stanie panu pomóc. I na pewno nikt z naszej placówki. Nikt go nie pamięta, nawet najstarsze dzieciaki. Jak już mówiłam, Loki opuścił nas dawno temu. Ale z niego to zawsze było ziółko, a tłumaczył się zawsze amnezją. Jak na moje oko, to kłamał, żeby ludzie mu współczuli – wzruszyła ramionami.

    OdpowiedzUsuń
  32. Dyrektorka zamyśliła się, próbując coś sobie przypomnieć. W końcu nie przywiązywała dużej uwagi do nich wszystkich. Dlatego spojrzała jeszcze raz na zdjęcie i na ogólne informacje. No tak, właściwie nie trafił im się żaden dzieciak z amnezją, tylko on.
    - Wie pan co, on od początku chodził taki zamyślony, nie potrafił się z nikim dogadać… Tak, tak, inni dokuczali mu z tego powodu, że nic nie pamięta. Opiekunowie musieli interweniować. Później, kiedy już oswoił się z tym miejscem, zaczął robić kawały innym. Naprawdę bezsensowne, jak dodanie barwnika do szamponu. Właściwie cieszyliśmy się, że pewne małżeństwo go zabrało. Myślę, że to do nich powinniście się udać – zapisała mu adres. – Z początku był dziwny, nieobecny. Pamiętam jak któryś z opiekunów wspominał coś o pustce w jego oczach. Pewnie od początku coś z nim było, a teraz kogoś zamordował. To takie straszne…

    OdpowiedzUsuń
  33. Wyszli czym prędzej na zewnątrz. Lepiej, żeby pielęgniarka nie zobaczyła poszukiwanego za morderstwo Lokiego. Czy coś.
    - Scott, mieszkasz w Instytucie Xaviera i jeszcze cię dziwią takie rzeczy? – Wanda spojrzała krótko na Summersa, a potem całą trójką wsiedli do samochodu. – No dobra, Loki, czego się dowiedziałeś? Oprócz tego, że chcesz się udać do swojego starego domu.
    Wanda nie chciała tam jechać. Najchętniej wróciła by do domu, ponieważ z miastem, w którym oboje dorastali, miała złe wspomnienia. Po tym jak Loki wyjechał, sprawy się nieco… pokomplikowały. Delikatnie rzecz ujmując. Z drugiej strony nie chciała go zostawiać teraz. Potrzebował jej, a ona chciała przy nim być. Może nawet mogłaby mu jakoś pomóc. Adopcyjni rodzice Lokiego byli jacy byli, ale mimo wszystko Wanda nie chciała im zrobić krzywdy. A przynajmniej nie za dużej.

    OdpowiedzUsuń
  34. [Nie będę tą kobietą xd]

    Wanda była pełna obaw. Nie wiedziała, jak działają moce Lokiego i co może się stać, jeśli chłopak się zdenerwuje. Bardzo mu zależało na poznaniu przeszłości oraz na tym, co z tym wszystkim wspólnego ma Thor i mitologia nordycka. Jasne. I właśnie dlatego mógł łatwo wpaść w gniew, jeśli adopcyjni rodzice nic mu nie powiedzą. Odetchnęła. Ona i Scott zostali w aucie, chociaż cały czas obserwowali Lokiego.
    Maximoff spojrzała jeszcze raz w dokumenty. Tu nie było nic, co mogłoby im się przydać. Przypadkowe miejsce znalezienia. Pewnie nawet kamer w pobliżu nie było, żeby można było obejrzeć nagranie z dnia, w którym Loki się tam pojawił.
    - Myślę, że jeśli wejdzie do środka, to podejdę pod dom - powiedziała do Scotta. – Chcę go mieć na oku.

    OdpowiedzUsuń
  35. Wanda odczekała chwilę i wyszła z auta. Szybko podeszła pod budynek i słuchała. Powoli przesuwała się pod ścianą i zaglądała przez okna, aż w końcu znalazła to, które odsłaniało salon i mogła zobaczyć, co dzieje się w środku. Okej, rozmowa, jak rozmowa. Szkoda tylko, że ta kobieta wydawała się być niewzruszona. Nic dziwnego, że Loki chciał uciec i nigdy jej tu nie przyprowadził. Ona sama pewnie by tam nie weszła. Chociaż nigdy nic nie wiadomo.
    Kiedy policjant zniknął i pojawił się Loki, Wanda szybko dobiegła do drzwi wejściowych, ale zawahała się przed samym wejściem. Nie chciała mu tego spieprzyć…
    Zrobiła sobie wejście za pomocą magii i weszła do środka niepostrzeżenie. Zacisnęła usta, słysząc pełen wyrzutu krzyk przyjaciela. Była gotowa, żeby w każdej chwili wejść i zrobić… cokolwiek.
    Przeszła jeszcze bliżej i schowała się za ścianą. Nie zwracała uwagi na dom, bo to akurat nie było ważne.

    OdpowiedzUsuń
  36. Rozmowa, której przysłuchiwała się Wanda, była dość intrygująca. Facet z jednym okiem? Postawny facet z brodą? Pewnie jeszcze miał gdzieś ukryty młotek. Przypomniała sobie rysunki z tamtej książki i żałowała, że nie miała jej przy sobie, a przynajmniej, że nie zrobiła zdjęć rysunkom i opisom. Mogłaby w nie zajrzeć, a tymczasem… Obraz w jej głowie powoli się rozjaśniał, a elementy zaczynały do siebie pasować. Czyżby to była prawda?
    Nie miała czasu się nad tym zastanawiać, ponieważ coś nagle przerwało i zaraz usłyszała krzyk. Szybko wkroczyła do pokoju i spojrzała na kobietę na podłodze, a potem na Lokiego.
    - Przestań! – krzyknęła i za pomogą swojej magii, przerwała jego magię. – Chyba nie chcesz być taki jak oni, co? – spojrzała na niego gniewnie, a potem złapała za łokieć. – Lepiej już stąd chodźmy.
    Obawiała się, co jeszcze mógł zrobić i wolała tego nie testować.

    OdpowiedzUsuń
  37. Cała ta sytuacja zaczęła przerażać Wandę. Nie wiedziała, do czego Loki jest zdolny i bardzo jej się to nie podobało. Nie miała pojęcia, co tu się może zaraz stać i co powinna zrobić. Zabrać stąd Lokiego? Ogłuszyć tę kobietę, żeby Loki mógł dać sobie spokój? Rozumiała, że chciał zdobyć informacje, ale to? To już było przegięcie. Nie wiedziała, co jej zrobił, ale wyglądało to na bardzo złe. Zwłaszcza ze względu na to, co stało się później. Wanda stała jak wryta. Czy on oszalał? Czy te moce zaczęły przejmować nad nim kontrolę tak jak kiedyś jej moce nad nią?
    Podskoczyła nerwowo, kiedy usłyszała wystrzał. Spojrzała na ścianę. Jak dobrze, że Wanda stała kawałek dalej, ponieważ nawet nie zdążyła nic zrobić, nie zatrzymała tej kuli. Postanowiła jednak zrobić coś innego; uniosła nieco ręce, układając palce w spój specyficzny sposób. Nie chciała tego robić, ale bała się tego, co może wydarzyć się za chwilę. Szkarłatna smuga pojawiła się wokół dłoni Wandy, a adopcyjna matka Lokiego nagle straciła przytomność i upadła na podłogę.
    - Wystarczy! – spojrzała na Lokiego poważnie.

    OdpowiedzUsuń
  38. Wanda zacisnęła zęby. Zachowanie Lokiego zaczynało ją irytować. Mogli to załatwić zupełnie inaczej, a tymczasem on stracił nad sobą kontrolę i nie podobało jej się to.
    Spojrzała na Scotta.
    - Daj mu spokój, niech idzie – powiedziała do niego, a potem spojrzała przez ramię klonowi w miejsce, gdzie zniknął Loki. – Tylko niech szybko wraca! – zawołała.
    Skorzystała z okazji i przeniosła za pomocą magii nieprzytomną kobietę na kanapę.
    - Nie martw się, nic jej nie będzie. Możliwe, że w ogóle nie będzie pamiętała kilku ostatnich minut nim zemdlała – powiedziała do Scotta. – O policję też bym się nie martwiła, tu pewnie co chwilę słychać strzały – westchnęła, nasłuchując jakiś dźwięków z domu. Da przyjacielowi jeszcze trochę czasu. A później… później się zobaczy.

    OdpowiedzUsuń
  39. Nie skomentowała słów Scotta. Owszem, jak Logan się dwoi, to mają przeje… tja. Na szczęście Loki nie siedział tam długo i nie trzeba było po niego iść. Szybko do niego podeszła i posłała mu karcące spojrzenie. Potem opuściła dom i wsiadła do auta. Nawet nie wiedziała co powiedzieć. Miała w głowie plątaninę myśli. Ale przede wszystkim chciała opuścić to miejsce jak najszybciej. Nawet nie chodziło o ten konkretny dom i o to, co tu się przed chwilą wydarzyło, ale o to, że to było jej rodzinne miasto.
    - Jedźmy – mruknęła, kiedy cała trójka wsiadła do wozu. Dopiero po chwili odetchnęła i, patrząc w okno, zapytała: - I co? Dowiedziałeś się czegoś konkretnego?

    OdpowiedzUsuń
  40. Kiedy wspomniał o tym, że jego „ojciec” miał podobne podejrzenia, to od razu oderwała wzrok od szyby i wbiła go w Lokiego. Że co? Czyli, że Loki, jej Loki miał bym TYM Lokim?
    Nagle jej serce przyspieszyło. Jeżeli to by była prawda, to znaczy, że… Łał, tego było za dużo.
    - Masz na myśli… nordycką mitologię? – zaczęła powoli, nie bardzo wiedząc jak i przede wszystkim co ubrać w słowa. – Musimy jeszcze raz to wszystko przemyśleć i poskładać do kupy – powiedziała i znów spojrzała na drogę. Tak, dojadą do Instytutu, zaszyją się w jakimś spokojnym miejscu wraz z tamtymi książkami i jeszcze raz wszystko na spokojnie przedyskutują i poukładają puzzle.
    Pozostała też jeszcze jedna opcja – Wanda musiała wejść do głowy Lokiego. Może coś jej się uda znaleźć.

    OdpowiedzUsuń
  41. Myśli w głowie Wandy szalały. Nawet nie mogła nic powiedzieć, bo nie wiedziała co. Z drugiej strony, jeśli Loki był tym Lokim, to czy naprawdę aż tak powinno to ich dziwić? Przecież znała dzieciaków z jakimś genem X. Ba, sama władała jakąś Magią Chaosu. Obok jechał facet, któremu z oczu płynął laser. A z nimi kolejny facet, który miał zdolności magiczne. Dlaczego nie mógł być nordyckim bogiem?
    - Jedźmy tam – powiedziała, chociaż nie mieli żadnego konkretnego planu. Ale istniała szansa, że tamten facet może wiedzieć. Może znać prawdę.

    OdpowiedzUsuń
  42. Droga minęła im w milczeniu. Może i dobrze, kto wie, ile posypałoby się pomysłów na pochodzenie Lokiego. A to może niekoniecznie byłoby miłe względem samego zainteresowanego. Byli coraz bliżej, taką mieli nadzieję, i niedługo wszystko powinno się wyjaśnić.
    Wanda spojrzała na Scotta.
    - Nie martw się, jak Loki zacznie przesadzać, to wkroczę do akcji – potem spojrzała na przyjaciela. Mówiła serio. Mieli moc i nie powinni jej używać do złych celów. – Dlatego pójdę z nim. I nie tylko dlatego – złapała Lokiego za dłoń i lekko ją ścisnęła. Chciała mu dodać otuchy. Może i nie wyglądał na takiego, który to potrzebuje, jednak długi czas się przyjaźnili.

    OdpowiedzUsuń
  43. Zapowiadało się bardzo miło. Jak nie przemiła matka, to teraz jeszcze milszy ojciec. Nic dziwnego, że Loki nie zapraszał jej do domu. Gdyby ona miała taką sytuację u siebie, to też by go do siebie nie zapraszała. Ale teraz to i tak nie miało żadnego znaczenia.
    - Przyszliśmy z panem porozmawiać – Wanda uniosła dłoń, wokół której zaczęła wydobywać się szkarłatna smuga. – Wpuść nas, abyśmy to zrobić w spokoju – smuga okrążyła głowę mężczyzny, a po chwili cała trójka zniknęła w budynku. Wanda wolała uniknąć ewentualnych krzyków na zewnątrz.

    OdpowiedzUsuń
  44. Dziewczyna rozejrzała się po pomieszczeniu. Niezbyt ciekawie i interesująco jak na prawnika. Sam w sumie przed chwilą wspomniał o nabijaniu się, więc może to wpłynęło na mężczyznę i się zatracił.
    Wanda spojrzała ukradkiem na Lokiego, pilnując, żeby nie zrobił nic głupiego. Różnie to z nim bywało, zwłaszcza wtedy, kiedy spotkali się z jego matką. Było groźnie. A teraz jeszcze wspominał o sobie jako o bogu.
    - Parę dni temu? Kto to był? – podchwyciła i odwróciła się przodem do przybranego ojca Lokiego. Jednocześnie miała wrażenie, że ktoś ich obserwuje. Dziwne uczucie, ale nie mogła się go pozbyć ani zignorować. Lepiej, żeby uważali na to, co będą robić.

    OdpowiedzUsuń
  45. [Zrobimy tu jakąś walkę? Bo miałabym pomysł, ale nie wiem, czy ci to pasuje do koncepcji ;)]

    Dziewczyna patrzyła uważnie na pana prawnika. No cóż, przynajmniej nie zemdlał ani nic takiego. Najwidoczniej naprawdę oczekiwał spotkania z bogami. Najpierw Thor, teraz Loki… Bo to musiał być Loki. Coraz więcej na to wskazywało. Nie wiedziała, co musiałby się wydarzyć, żeby cała ich teoria ze wskazówkami i poszlakami poszła się kochać.
    Zerknęła na Lokiego, który cały czas stał przed mężczyzną. Czyżby mieli spotkać się z Thorem?
    Wszystko ładnie pięknie, ale to wszystko wydawało się być jednocześnie coraz bardziej przerażające i interesujące. Bogowie. Wanda miała do czynienia z nordyckimi bogami? No dobrze, na razie z jednym. Ale to wciąż bóg, nieważne czego. I niby znała Lokiego od wielu lat, ale serio, zastanawiała się, czy nie powinna zacząć się zachowywać względem niego jakoś inaczej, z większym szacunkiem.
    - Czy wiesz, gdzie moglibyśmy spotkać Thora?

    OdpowiedzUsuń
  46. [Już nie pamiętam, o co mi chodziło. Chyba o jakiś ludzików z Asgardu, którzy za zadanie mieli pilnować pana prawnika czy czasem Loki do niego nie przyłazi wypytywać.
    A ten magiczny przedmiot miał być ukryty w piwnicy obecnego muzeum gdzieś za granicą.]

    Szkoda, że nie mieli szansy na spotkanie z Thorem. Może wtedy wszystko stałoby się jasne. Chociaż z drugiej strony chyba też nie do końca mogliby mu ufać. Skoro wiedział, gdzie jest Loki, to dlaczego po niego nie przyszedł? Coś tu bardzo nie grało.
    Okazało się, e magiczny przedmiot znajdował się w innym kraju. Dostali współrzędne i nic więcej. Cóż, to zawsze coś i powinni sobie poradzić.

    OdpowiedzUsuń