Rita Charpentier
| Mężatka | Mama Aarona i Benjamina| Studentka psychologi sądowej | 24 lata | Nicea | Mieszanka angielskiej i francuskiej krwi |
Wszystko zaczęło się od jednej, nic nie znaczącej nocy, gdy po raz pierwszy odkryła przed Nim swoje nagie ciało i duszę. Z jednej nocy zrodził się ból, oskarżania i cierpienie wyniszczające ją od środka, który pogłębiła jeszcze choroba matki. I znów pojawił się On, tym razem zupełnie inny. Kiedy po raz pierwszy ją przytulił, czuła jak jej świat znów rozpada się na kawałki, a przed całkowitą śmiercią uratowało ją uczucie. Zakochała się, bezpowrotnie, a niedługo później dowiedziała się o tym, że zostanie mamą. Nowe życie pod sercem i ukochany obok dały jej następny powód do tego, by zmienić się w kobietę. Tak też się stało.
Teraz, gdy już niedługo stanie na ślubnym kobiercu, ma wątpliwości czy to aby na pewno tego chce. I mimo, że ma rodzinę, do końca nie jest pewna.
Teraz, gdy już niedługo stanie na ślubnym kobiercu, ma wątpliwości czy to aby na pewno tego chce. I mimo, że ma rodzinę, do końca nie jest pewna.
[ Wzięłam sobie urlop do następnego piątku, więc odpisy będą się pojawiały trochę rzadziej. Sporo roboty przede mną. :/]
OdpowiedzUsuńTrevor tego wieczora wybrał się na dłuższy spacer po mieście. Ostatnio, siedzenie w mieszkaniu nie bardzo mu odpowiadało i wolał w sumie sobie spacerować.
I dobrze, że tego wieczora się wybrał do miasta. Idąc ulicą, zobaczył jak kilku gości otoczyło jakąś dziewczynę. Nie poznał z daleka, że to Rita. Nie miał jednak zamiaru zostawić kobiety samej.
- Hej! - Krzyknął podbiegając bliżej. - Zostawcie ją. - Krzyknął jeszcze, odciągając jednego z facetów od dziewczyny i dopiero wtedy poznał, że to Rita.
[ hehe, dzięki :D]
OdpowiedzUsuńTrevor nie miał zamiaru robić Ricie krzywdy. Skończył z nią całkowicie. Teraz tak naprawdę łączyło ich tylko dziecko, którego on nawet widywać nie mógł chociaż bardzo tego chciał. Czasu już niestety nie skończy.
Teraz, w tej sytuacji chciał po prostu pomóc dziewczynie, którą napadło kilku facetów, ot taki odruch dobroci.
- Wszystko w porządku? - Zapytał Ritę, uważnie jej się przyglądając. - Odprowadzę cię do domu, bo nie powinnaś sama chodzić po mieście o tak późnej porze. - Zaproponował po chwili.
Tak, Trevor nie musiał jej pomagać. Tylko, że on nie mógł zostawić kobiety w potrzebie, bo jednak mimo wszystko był dżentelmenem i jakieś tam ludzkie odruchy w sobie miał.
OdpowiedzUsuń- Pomogę ci. - Powiedział cicho, klękając obok Rity i pomagając jej zebrać rozsypane rzeczy do torebki. - Musiałem. Nie chciałaś chyba, żeby coś ci zrobili. - Odpowiedział jej, a kiedy wszystko pozbierali stanął na nogi. - Co u Benjamina? - Zapytał.
No cóż, ludzie się zmieniają i Trevor tak naprawdę też się zmienił, ale Rita miała prawo mu nie ufać. Nie po tym, co jej wcześniej zrobił, a on doskonale zdawał sobie z tego sprawę.
OdpowiedzUsuńTo prawda szli w milczeniu, ale jemu akurat to nie przeszkadzało. Kiedy już dziewczyna weszła do domu, on nadal stał na zewnątrz. Widział małego Aarona, który przytulił się do matki. Trevor wolał sobie pójść, żeby przypadkiem nie natknąć się na Basile'a.
- To ja już pójdę. - Odezwał się po chwili.
- Dobrze, ale tylko na chwilę. - Zgodził się w końcu, wchodząc za Ritą za do domu. Miał ochotę zobaczyć Benjamina. W końcu to był jego syn, ale sam nie wiedział, czy chciałby być obecny w jego życiu. Aaron, starszy z chłopców był niemal identyczny jak Basile. Trevora jednak interesował Ben. Dawno go nie widział.
OdpowiedzUsuńPoszedł za Ritą do dziecinnego pokoju i kiedy zobaczył swojego syna aż zaniemówił. Ben był bardzo do niego podobny.
- Cześć maluchu. - Podszedł bliżej, uśmiechając się do chłopca. - Mogę go potrzymać? - Zapytał Ritę.
[ Wybacz lekką obsuwę w odpisach, ale mam ostatnio małe problemy i nie bardzo mam czas na regularne odpisywanie. ]
OdpowiedzUsuńTrevor, nie sądził, że Benjamin będzie do niego aż tak bardzo podobny. Dzieci zazwyczaj się z czasem zmieniały, a tu proszę. Jego syn był kropla w kroplę jak on i mężczyzna sam nie widział, co ma o tym wszystkim myśleć.
- Będę uważał. - Obiecał jej cicho, przejmując od niej syna i pewnie trzymając go na rękach. Uśmiechnął się nawet do małego, chcąc go jakoś do siebie przekonać.
Trevor zaczął nawet trochę żałować, że nie zaczął się wcześniej interesować swoim dzieckiem.
- Gdybyś czegoś dla niego potrzebowała, daj mi znać. - Zwrócił się po chwili do Rity, uważnie jej się przyglądając.
Rita nie musiała się obawiać spojrzenia Trevora. On sam nie miał zamiaru robić jej krzywdy, albo korzystać z okazji, że Basile'a nie ma w domu. Już dawno przestał w ogóle myśleć o niej, jak o kobiecie, z którą chciałby być. Teraz głównie zależało mu na Benjaminie. Na tym, by mieć z nim jakiś kontakt, by móc z nim od czasu do czasu spędzić kilka godzin.
OdpowiedzUsuńTrevor uśmiechnął się do chłopca, kiedy ten na niego spojrzał, a potem ponownie spojrzał na Ritę.
- Następnym razem, podrzucę ci moją dokumentację medyczną. - odpowiedział jej, po chwili oddając jej synka. Robiło się już późno, a doskonale widział, że dziewczyna nie czuje się zbyt pewnie w jego towarzystwie.
- Będę już szedł. Gdybyś czegoś potrzebowała po prostu zadzwoń. - Dodał jeszcze po chwili, podchodząc by bliżej, by chwycić rączkę Bena i lekko pocałować jego tłuste paluszki.- Trzymaj się mały. Tata niedługo cię odwiedzi. - Zwrócił się bezpośrednio do chłopca z lekkim uśmiechem.