Dom. Czym właściwie on był? Jungkook sam nie miał pojęcia, co chwilę mieszkał w innym miejscu. Ponoć dom tworzą ludzie. Cóż, ci również co chwile byli inni w jego życiu. Rodzice Jeona rozwiedli się dawno. Chłopak nie utrzymywał kontaktu z matką, która bardziej od niego kochała szampana, hazard i męskie dziwki. Pochodziła z bogatej rodziny, więc Jungkook otrzymywał od niej całkiem spore alimenty, ale była to jedyna rzecz, jaka łączyła go z matką. Wzdychał na jej wspomnienie, podkreślając, że przynajmniej ma na komiksy. Tata Jungkooka, był dobrze zarabiającym dyrektorem marki kosmetycznej w Korei. Dlatego pieniądze, które Jeon dostawał od matki, pozwalał mu w całości wydawać na swoje zachcianki, jakby chcąc mu wynagrodzić zawód rodzinny. Chłopak wiedział, że jego tata niczym tutaj nie zawinił, a właściwie zrobił najlepszą możliwą rzecz. Po prostu odszedł, z małym Koo pod pachą. I tak od ponad sześciu lat, młodszy Jeon żyje ze starszym sam. Dopiero niedawno ich rodzina powiększyła się o dodatkowego domownika. Jungkook przygarnął od koleżanki z klasy kotka, który teraz jest jego największą miłością. Chciał go nazwać Tony 2, ze względu na Iron Mana, jednak pierwszy Tony, aka jego chomik zdechł bardzo szybko, dlatego też nie chcąc powtórki z rozrywki nazwał kotka Loki, na cześć czarnego Marvelowskiego charakteru, który był Bogiem psót i oszustwa. Dlatego nic dziwnego, że często pracując przy komputerze nie mógł się od niego opędzić (https://i.pinimg.com/564x/c1/7e/29/c17e29b217385128748be27220cf9b8a.jpg ) Loki był małym źródłekiem szczęścia Jungkooka, kimś o kogo mógł się troszczyć. Chłopak od zawsze był wyjątkowy. Ludzie zawsze dziwnie na niego spoglądali, przez to że będąc wyjątkowo uzdolnionym ze ścisłych przedmiotów, przeskoczył klasę. Do tego od małego rysował, teraz tworząc swój własny komiks, gdy już w końcu odnalazł swój styl rysunku. Jednak tym razem, Jeonowie nie przeprowadzali się do nowego apartamentu, by mieszkać w trójkę, Tym razem, chodziło o coś więcej. Ojciec Jungkooka zakochał się w żeńskiej omedze. Było to zdecydowanie coś nowego. Co więcej, Jeon miał dzięki temu zyskać brata. Przerażało go to. Ciężko było mu się otworzyć, zwłaszcza że bywał bardzo emocjonalny, a teraz musiał przywyknąć i nawiązać relacje z nową mamą i bratem? Mama, to słowo brzmi zbyt dziwnie, żeby go używać. Stojąc przed nowym miejscem zamieszkania z kocimy transporterem w ręce kartonem komisków pod pachą i zsuwającymi się z nosa okularami, został zachęcony przez rodziciela, by wejść do domu bardziej śmiałym krokiem. Kobieta była przepiękna, Jeon patrzył na nią z zaskoczeniem, bo była zupełnie inna niż jego mama. Delikatniejsza, ale zjawiskowo piękna. Słuchał jak Pani Kim wraz z tatą witają go w nowym miejscu. -Wiem, że to głupie...ale czy mogę Pani mówić po imieniu, nie wiem nie chciałbym mówić na Panią macocho czy coś...to źle brzmi, a Pani jest bardzo miła…-mruknął, poprawiając okulary. Cieszył się, że kobieta zrobiła na nim dobre wrażenie, miał cichą nadzieje, że jej syn również taki będzie. Zaniósł swoje rzeczy do pokoju. A gdy jego ukochane pudła z figurkami, szkicownikami, komiksami i grami były już bezpieczne, Jeon wyjął Lokiego z transportera, wracając z nim do salonu. Kot był wyjątkową przylepą i w nowym miejscu, nie chciał póki co opuszczać objęć Koo. Chłopak usiadł wraz ze zwierzęciem na kanapie w salonie. -Kookie, skarbie. Nie denerwuj się, na pewno się polubicie. O ile już się nie znacie, nie mówiłem Ci, ale chodzicie razem do szkoły. -To wcale nie poprawiło humoru Jungkookowi. W szkole wiele osób wciąż było dla niego złośliwym, przez to, że jako jedyny jeszcze nie przeszedł przemiany, cóż wszyscy w jego klasie byli od niego starsi, a on jako jedyny był jeszcze niezdefiniowany. Nie miał pojęcia czy będzie alphą betą czy omegą.
Nie chciał o tym myśleć, bał się. Bał się, że będzie omegą, która nie ma w domu wzorca. Nie ma tego komfortu psychicznego, co jego koledzy czy koleżanki, że ich rodzic omega, wszystko im wytłumaczy i pomoże przejść przez pierwsze najgorsze chwile. Bał się, bo wiedział że będzie sam. Z drugiej strony bał się, że będąc betą będzie wytykany palcami, a jako alpha całkowicie nie poradzi sobie z własnym instynktem. Dlatego też wiele osób wytykało go palcami, plotkując czym w przyszłości będzie mały Jeon. Jedyne osoby z jakimi rozmawiał Koo, to jego kuzyn Hoseok, który wraz z dwiema innymi alphami Namjoonem i Yoongim, trzymali się zawsze razem. Najmłodszy zawsze obawiał się Yoongiego, z którym miał najsłabszy kontakt, Namjoon zawsze chętnie mu pomagał, a Hobi bronił go jak brata. Wyłącznie oni jeszcze jakoś z nim funkcjonowali. Mimo, że w klasie było wiele osób, które Jeon chciał i próbował poznać. Przez krótki moment siedział w ławce z Changkyunem, jednak jego grupka alph, kłóciła się z tą Hoseoka. Jeon nie powiedziałby, że były to wojny szkolnych gangów, ale trochę tak to wyglądało, a że Hobi hyung zawsze był dla niego dobry, to wolał trzymać jego stronę, nawet jeśli Changkyun hyung był jego pierwszym crushem w nowej klasie. Próbował się trzymać też z dziewczynami, jednak te zawsze były strasznie energiczne i było ich wszędzie pełno, zwłaszcza jeśli chodziło o Eunseo noone, trochę się jej bał, przez co trzymał się na dystans. Lubił za to bardzo swoje noony z koła naukowego. Hayoung noona i Eunji noona zawsze były dla niego dobre, nie traktowały go z góry za bycie uzdolnionym, a wykorzystywały to w konkursach, na które wspólnie jeździli. Na tym kończyły się jego kontakty, próbował jeszcze z wieloma osobami. Próbował rozmawiać z Mingyu, Yugyeomem, Kihyunem, Taehyungiem...No właśnie, ten ostatni był największym wyzwaniem. Jeon nie raz próbował do niego zagadać. Głównie przez to, że chciał mu pomóc w nauce, gdyż lubił tłumaczyć innym przedmioty, które kochał, jednak za każdym razem mężczyzna go ignorował. Hoseok zarzucał Jeonowi, że nie umie się z nim umówić, jednak młodszy zawsze go wyśmiał mówiąc, że przecież on chce mu tylko pomóc i może zdobyć kolegę, jednak Jung za każym razem podkreślał, że jego kuzyn z Kim Taehyungiem ma tylko dwie opcje, może się z nim przespać albo trzymać się od niego z daleka. Czuł, że ktoś z taką osobowością jak Koo, nie ma szans na przyjaźń z Taehyungiem. Cóż, Jeon momentami nad tym ubolewał, ale ostatnio zdążył już o tym zapomnieć, gdy po kolejnej podejściu został zignorowany wraz z jego notatkami z chemii. -W szkole jest dużo osób, tato…-mruknął syn, drapiąc Lokiego za uchem. -Tak, ale z Taehyungiem chodzicie razem do klasy. -Słysząc słowa ojca, Jeon pomiział kota trochę za mocno, przez co ten zamiauczał, otrzeźwiając Jungkooka. Kim Taehyung był jego nowym bratem? Przecież jego mama jest taka miła, jak to jest możliwe? Najmłodszy nagle spiął się cały, wiedząc że w takim układzie nawiązanie jakichś relacji z nowym rodzeństwem, będzie wręcz niemożliwe. Jeon wstał z Lokim na rękach, chcąc pójść do swojego pokoju, by ominąć spotkanie z Taehyungiem, jednak wtedy dało się słyszeć dźwięk otwieranych drzwi, a w domu rozprzestrzenił się zapach lasu po deszczu.
Jungkook podniósł wzrok na alfę, która właśnie przekroczyła próg domostwa. Dreszcz przeszedł jego ciało, gdy faktycznie danym chłopakiem okazał się być Kim Taehyung, profesjonalista w ignorowaniu go na każdym kroku. Dlatego też kiedy mężczyzna ominął go bez słowa, Jeon niewzruszony drapał Lokiego za uchem. Dzień jak co dzień, prawda? Jednak gdy mama Kima zwróciła mu uwagę na jego zachowanie, młodszy nieco spanikował czując na sobie wzrok chłopaka. Jungkook pod wpływem spojrzenia starszego zmalał jeszcze bardziej, kuląc się na kanapie. -Zrobiłaś ciasto wiśniowe? -Jego głos był głęboki, niski, wręcz nienaturalnie atrakcyjny. Jeon czuł się całkowicie speszony aparycją mężczyzny, a jego barwa głosu tylko pogłębiała to uczucie. -Wiśniowe? -szepnął pod nosem, mocniej przytulając Lokiego. Gdy zapanowała niezręczna cisza, Jeon nie miał pojęcia czy powinien się przedstawić lub cokolwiek innego powiedzieć. Wtedy z pomocą przybyła mama starszego. -Co? Nie… nie, Kim Taehyung… poznaj- -Aaaaa! No tak, już wiem, o co chodzi. Nie spodziewałem się, że to takie poważne…-Jeon spojrzał na niego wielkimi oczami. -Ja też się nie spodziewałem...-szepnął, spuszczając wzrok na futrzaka, leżącego wciąż na jego udach. Wtedy poczuł negatywne napięcie wypelniające pomieszczenie. Alfy pożerały się wzrokiem, a siedzący w centrum starcia Jungkook, próbował schować zmieszany wyraz twarzy w futerku zwierzaka. Boże niech to się już skończy, chce iść do siebie... Czuł się wyjątkowo niekomfortowo. -Lepiej, żeby Pan kochał moją mamę, a nie coś, co przyniesie Panu korzyści z tego związku. -Co?! - Najmłodszy nagle się poderwał, stając przodem do Taehyunga, zanim ktokolwiek inny zdołał coś powiedzieć. -Jak śmiesz na wstępie oceniać w ten sposób mojego tatę? Za kogo Ty się uważasz? Nie znasz go w ogóle, a po chwili już insynuujesz, że ma złe zamiary. Uważaj na słowa. Mój tata ma dobre serce i skoro tutaj jest to znaczy, że kocha Twoją mamę szczerze i oddanie. Powinieneś się z tego cieszyć. Nie wiem, jaki był Twój tata, ale to nie upoważnia Cię do przyklejania łatki innym. -Serce Jeona biło z zawrotną prędkością. Nienawidził się tak stawiać, zwłaszcza w stosunku do osób, które budziły w nim uległość. Zestresowany, oblał się różem na polikach, a dłoń jego rodziciela spoczęła na ramieniu Jeona. -Kookie, spokojnie. Nie bądź niemiły, dobrze? Rozumiem, że Taehyung może mieć zastrzerzenia. Pamiętaj, że jest to też nowa sytuacja, także dla niego. Bądź miły, dobrze? -Skruszony Jeon przytaknął, głaszcząc delikatnie Lokiego, który także zdenerwował się nagłą reakcją chłopaka. -Żeby mi ten drapieżnik nie wystraszył Yeontan. -Jeon spojrzał najpierw na kota, a później zawiesił wzrok na Taehyungu. -Yeontana? -mruknął nie do końca rozumiejąc. -To Loki jest tym malutkim, lepiej nie zrób mu krzywdy bo pożałujesz. -burknął nadąsany Jeon, wymijając Taehyunga, by udać się do "swojego" pokoju. -Mogło być gorzej, jak na pierwszy raz. -westchnął Pan Jeon, przytulając pokrzepiająco Panią Kim, gdy chłopcy rozeszli się w swoje strony. W swoim pokoju Jeon ułożył kota na jego posłaniu, siadając przy biurku. Chciał skupić sięna rysowaniu by odpędzić złe myśli. Nie chciał być negatywnie nastawiony do Taehyunga, jednak nienawidził gdy ktoś oceniał jego tatę, przez wzgląd na jego zamężność i agresywną, bardzo męską urodę. Jego tata latami oddawał mu serce i pomagał mu po odejściu mamy. Jeon widzial w nim swój autorytet, tak więc słowa Kima były jak najbardziej raniące. Jednak chciał być pozytywny. Dać mu szanse, mimo że Taehyung nie raz całkowicie go zignorował. Słysząc hałas na balkonie, wyjrzał delikatnie przez okno. Kim wymykał się z pokoju, wyglądając...pięknie. Tego nie mógł mu odmówić. Młoda alfa była niezwykle atrakcyjna, a ubrania jakie dobierał tylko podkreślały jego atuty i rażąco czerwone włosy. -Loki, nie będzie z nim łatwo, wiesz? Ale dajmy mu szanse bo jest hot. -Uśmiechnął się do zwierzaka, siadając przed tabletem graficznym.
-Nie powinienem tak mówić o bracie, nie? Jezu jakie to jest pojebane, Loki ja zwariuje. -Jęknął zrezygnowany, wchodząc na swojego twittera w poszukiwaniu inspiracji. Mijały godziny, a Kim dalej nie wracał. Jeon zdążył narysować nowego fanarta na konkurs Marvela, a po starszym nie było ni widu ni słychu. Wtedy wchodząc na instagrama dostrzegł na insta story Yoongiego znaną czerwoną czuprynę, przechadzającą się w tle. Jeon znał to miejsce, Hoseok często chodził tam ze znajomymi. Proponował mu nie raz, że zabierze go ze sobą, jednak Jungkook uważał, że takie zabawy są poniżej jakiegokolwiek poziomu, a do tego nie czuł się bezpiecznie w takich sytuacjach. Siedząc w wannie w trakcie długiej kąpieli Jeon rozmyślał nad nowym domem. Czuł się tutaj obco, był nieco zagubiony. Na tym etapie to nie był dla niego dom, a hotel. W takich chwilach żałował, że poza Hoseokiem i jego znajomymi nie miał bliższych przyjaciół, którzy woleliby spędzić z nim trochę czasu, zamiast upijać się na imprezach. Przez swoje trudności w aklimatyzacji, Jeon czuł się nieco osamotniony. Otoczony dodatkowo nowym domem posmutniał, chcąc wrócić do swojego pokoju w swoim poprzednim apartamencie. Jednak cóż miał zrobić? Szczęście taty było dla niego ważniejsze. Ubrał się w piżamę, jaką były bokserki i o wiele za duży na niego biały tshirt. Wychodząc z łazienki, wzdrygnął się ze strachu do tego stopnia, że o mało nie upadł potykając się o własne nogi. Czarna puszysta kulka chodziła między jego nogami. -Ty musisz być Yeontan, tak? -powiedział do psa, który czatował pod drzwiami jego pokoju. -Wywąchałeś kota, co? Poznasz Lokiego, ale później, daj mu się najpierw oswoić, chodź. -Jeon miał bardzo dobrą rękę do zwierząt, które wręcz go kochały. Dlatego bez problemu, wziął Yeontana na ręce i odniósł do salonu na kanapę, by ten nie wbiegł do jego pokoju wodzony zapachem kota. Jungkook wrócił do siebie, kładąc się w łóżku. Właczył na telewizorze pierwszą część Avengersów, którą mimo że znał na pamięć, to i tak oglądał ją zawsze gdy było mu smutno. Po trzeciej nad ranem znowu usłyszał hałas. Wstał, by sprawdzić co się dzieje. -Taehyung, Twoja mama i mój tata dawno śpią, bądź ciszej...proszę. -Mruknął, widząc chłopaka na korytarzu. Ciche "proszę" dodał po tym, jak poczuł na sobie wzrok chłopaka, ponownie się przez to pesząc. Wrócił na moment do swojego pokoju, a podchodząc ponownie do Kima, złapał go za nadgarstek, wyciągnął jego dłoń, tak by na jej wewnętrznej części położyć pasek tabletek, następnie zamknął jego dłoń. -Masz, przyda Ci się to...tak sądze. To przeciwbólowe. Idź spać. -mruknął Jeon, wracając do siebie bez żadnego "dobranoc".
-Nie zawsze taki był. Stał się taki, gdy został zaprezentowany jako alfa… on bardzo się wtedy zmienił, ale nie wydaje mi się, żeby to był wpływ cech alfy. Taehyung on... musisz wiedzieć, że jest powód, dla którego gardzi tą rasą, a to, że sam nią jest, jest dla niego bardzo ciężkie. A jak ktoś nie akceptuje siebie, to jak ma akceptować innych? Nie umiem sobie wyobrazić co czuje i nie wiem jak mu pomóc… co ze mnie za matka? -Jungkook sluchając kobiety, nie do końca wiedział, jak powinien się zachować. Dziwił go jej żal, zawód nad samą sobą a nie nad dzieckiem. Chęć pomocy, jaką wyrażała sprawiała, że Jeon wcale nie czuł się lepiej. Jej matczyne oddanie, sprawiło, że młode ciało wypełniło poczucie dyskomfortu, spowodowane nieznanymi wcześniej zachowaniami. -Proszę Pani...To znaczy...Hyeri...Myśle, że to nie Twoja wina. Sam fakt, że myślisz o tym, jak mu pomóc...to..naprawdę dużo, uwierz mi. To może i aż nadto...patrząc na to jak zachowuje się Taehyung..On musi chyba dojrzeć...nie wiem jak to racjonalnie wyjaśnić. -Mruknął, niezręcznie i bardzo opornie kładąc dłoń na ramieniu kobiety, w pocieszającym geście, gdy dostrzegł, że łzy napływają do jej oczu. -Nie mogę mówić w jego imieniu jak się czuje, lepiej jeśli usłyszysz to od niego, ale mogę ci trochę opowiedzieć o naszej przeszłości, jeśli zechcesz? Chociaż tyle mogę zrobić, żeby wam pomóc. Ale proszę, nie skreślaj go jeszcze. -Jeon westchnął ciężko, nie wiedząc co jej odpowiedzieć. -To nie ja jestem tym, który skreśla. -Oznajmił neutralnie, jakby cofając się w swoich wspomnieniach, gdy skreślali go nie tylko Taehyung, ale też inni rówieśnicy, jak i jego matka, w momencie kiedy on tak naprawdę chciał po prostu czuć się potrzebny i akceptowany. Jedyną osobą, która okazywała mu wsparcie i szacunek był jego tata, który zawsze stał za nim murem, nieważne czy wtedy gdy odeszła jego żona, czy gdy naśmiewali się z młodszego, że jest kujonem lub gdy wytykali go palcami, że lubi tylko męskie alfy i omegi. Jeon Jungwoo był zawsze przy nim, zawsze walczył o syna, jednak nie mógł być przy nim zawsze, więc gdy Jungkook zostawał sam, kompletnie gubił się w świecie. Zamykał się w swojej bańce, do której nieliczni potrafili dotrzeć.
-Co ty na to, żebyśmy spędzili wieczór tylko we dwoje? Jakieś zakupy albo kolacja? -Wyrwany z zamyślenia, spojrzał zaskoczony na kobietę, ponownie przytłoczony jej ciepłem, od którego dawno się odzwyczaił. -Z chęcią i tak musiałem pojechać po nowy rysik do tabletu graficznego...no i chciałem kupić nowy szkicownik. -Wymamrotał niepewnie, bał się bo jego rodzicielka zawsze krzyczała na niego, że jego sprawy związane z rysunkiem są stratą czasu i pieniędzy. -Obawiam się, że powinien obejrzeć to lekarz. Kochanie, jeśli nie możesz się zwolnić z pracy, ja z nim pojadę, ale nie jestem opiekunem, nie wiem, czy coś mi powiedzą… -Słowa Pani Kim dotarły do uszu Jeona jedynie połowicznie, gdyż wtedy dostrzegł na schodach jej syna, wpatrując się w niego dużymi jak monety oczami. -Hyeri, zrobiłaś porządny opatrunek, to prawie nie boli, a nie chcę opuszczać szkoły, jeśli mnie zaboli to na pewno o tym powiem i pójde do lekarza, obiecuje. -oznajmił Jeon. -Och, Taehyungie, usiądź, zaraz zrobię śniadanie to wszyscy zjemy. -Dziękuję, nie jestem głodny. -Tak samo chłodny i obojętny, Jeon westchnął zrezygnowany, kręcąc się wokół własnej osi na obrotowym stołku, na którym siedział przy wysepce w kuchni. -Mogę wziąć te pudełka? -zapytał cicho Jeon, po skończonym śniadaniu, w dłoniach trzymając dwa śniadaniowe lunchboxy. Gdy mama Kim pokiwała głową, Jeon ochoczo zabrał się do pakowania rzeczy do szkoły przygotowując sobie wszystko co chciał umieścic w pudełkach, włącznie ze świeżym wiśniami. Krojąc owoce, nóż wyślizgnął się Jungkookowi z rąk odbijając się od ziemi, zaś wystraszony chłopak podskoczył po chwili zwracając sie do ojca. -Nie odebrałem wczoraj mundurka z pralni! -Złapał się za głowe, panikując nad tym, co powinien zrobić. Nie chciał dostać nagany za brak odpowiedniego stroju. -Sopkojnie Kookie, napisze Ci usprawiedliwienie i poproszę, żeby dali Ci w szkole zastępczy. -Jeon odetchnął z ulgą słysząc słowa ojca. Kończąc luchboxy zapakował je do plecaka biorąc go na ramiona. Poprawił okulary na nosie, żegnając się z domownikami by nastepnie spacerem udać się do szkoły. https://i.pinimg.com/564x/3e/e5/fa/3ee5fac8d406071532419928a374ca58.jpg Był piękny, jesienny poranek. Rześkie powietrze, przyjemnie drapało płuca Jungkooka, który napawał się widokiem spadających liści. Kochał ten czas w roku, zwłaszcza ze złociste korony drzew przybliżały go do okresu świat, który był momentem wytchnienia dla młodego rysownika. Krążył wokół bramy, zastanawiając się, kiedy Taehyung pojawi się w szkole. Czego nie przewidział, to tego ze przy obecnej pogodzie jego bluza może byc niewystarczająco ciepła. Trzymał w raczkach metalowe zamknięte pudelko, stąpając z nogi na nogę by moc się w końcu ogrzać. https://pl.pinterest.com/pin/459578336970668672/ Dostrzegając znajome ogniste włosy, podszedł do chłopaka bliżej. -Hyung! -Powiedział głośno chcąc zwrócić na siebie uwagę chłopaka, swoje powodzenie w tej kwestii przypisał faktowi, ze nadal byli przed szkolna brama, a nie za nią. Chłopak był w towarzystwie dobrze znanej mu omegi. Jimin był jego szkolnym wyzwaniem, Jeon czuł miedzy nimi rywalizację, ale zawsze był pozytywnie do niego nastawiony. -Dzień dobry Jimin-ssi. uśmiechnął się do niego subtelnie, lekko mu się kłaniając. -Hyung. -Wrócił wzrokiem do Taehyunga, mówiąc już głosem zdecydowanie poważniejszym. -Twoja mama zrobiła Ci lunchbox na później, zebys nie był głodny miedzy zajęciami. -Skłamał nawet nie myslac przez chwile, żeby powiedzieć, ze to od niego. Gdy pudełko opuściło jego czerwone dłonie oplecione w jednym miejscu bandażem, Jeon pomachał Jiminowi, odwracając się na pięcie. Szybkim krokiem udał się do klasy by zajac dobre miejsce i widzieć porządnie tablice. Najmłodszy usiadł w środkowej ławce zarwz przed biurkiem nauczycielki, wyciągając zeszyty by przejrzeć notatki. Nikogo nie było jeszcze w klasie poza nim, dlatego zdziwiło go gdy otworzyły się drzwi jeszcze przed ostatnimi pięcioma minutami przerwy.
-Jeon jak zwykle na miejscu. -usłyszał szyderczy smiech za plecami. Odwrócił się widząc znajome twarze. -Taeyong czego wy tu chcecie? -Zapytał chłopaka, który wraz z dwoma kolegami podszedł do ławki Jungkooka, przeglądając jego rzeczy. -Miałeś zrobić za mnie fizykę nie pamietasz? -Jeon parsknął smiechem. -Nie przypominam sobie, mówiłem wcześniej ze jedyne co moge zrobić to podrzucić Ci mojego kota, żeby naszczał Ci do kapcia. -odparł Jeon, na co chłopak szarpnął go za materiał bluzy. W tym momencie do sali weszła większa ilość uczniów. -Zostaw go. -Warknal Yoongi, podchodząc bliżej wraz z pozostałymi alfami Hoseokiem i Namjoonem. Spłodzeniu uczniowie innej klasy wrócili do siebie, a Jung podszedł bliżej do Jeona. -Wszystko dobrze, mały? -próbował położyć dłoń na jego policzku, jednak Jungkoook odtrącił ja gwałtownie. -Tak, nie jestem dzieckiem. -warknal, siadając w ławce i poprawiając książki, gdy do sali weszła nauczycielka. Tak bardzo pragnął byc już alfa, by wszyscy zaczęli go szanować.
Jungkook usiadł na swoim miejscu, zastanawiając się nad zaistniałą wcześniej sytuacją. Z zamyślenia, wyrwał go dopiero dobrze znany mu niski ton głosu. -Taeyong-ssi chciał, aby sprawdziła Pani pracę domową, ale wstydzi się powiedzieć. -Nie zważając na to, iż w klasie było dużo osób, Jeon gwałtownie odwrócił się w stronę źródła dźwięku. Patrzył na Taehyunga dużymi, mieniącymi się oczami. Słyszał to? Widział całą sytuację? Jeon myślał intensywnie o zachowaniu Kima, które było co najmniej zaskakujące. Widział to i nie zareagował? W głowie Jeona kumulowały się pytania, przez które nie mógł się skupić na zajęciach. Jungkook i brak skupienia na nauce? Przecież to się nie zdarzało. Był to nietypowy objaw, z którego istnienia kompletnie nie zdawał sobie sprawy. Na przerwie siedząc przy stoliku ze znajomymi, bezwstydnie wpatrywał się w Taehyunga, który jadł przygotowane przez niego jedzenie. -Jungkook? Halo Kook, jak tak podoba Ci się Taehyung to powinieneś się z nim umówić. -O uszy Jeona otarł się głos Eunji. -Nie, nie. Nie można tak. Poza tym nie mówiłem, że mi się podoba. Przypominam wam, że nasi rodzice są razem. Nie nie, nieładnie tak. -Mruknął Jeon, nawet na moment nie odrywając wzroku od Kima, zastanawiając się czy smakuje mu to, co dla niego przygotował. -Ale Jungkookie, wiesz że to nie tak działa, prawda?-Kontynuowała, jednak Jeon jedynie machnął dłonią, nawet nie myśląc żeby spojrzeć w inną stronę. -Nie nie, nie wolno. -wymamrotał prawie szeptem. -Jungkook, Eunji ma rację, powinieneś jej posłuchać. -Słysząc słowa Hoseoka, młodszy bez zawahania, ani dalszego patrzenia w ich stronę odburknął. -Mówisz tak, bo podoba Ci się Eunji noona i chcesz się podlizać. -Po tych słowach, Jeon wstał od stołu, idąc do łazienki zostawiając wszystkich w niezręcznej ciszy. Po zajęciach, niczym robot mechanicznie i sztywnym krokiem udał się od razu do wyjścia. Widząc w oddali Taehyunga, uznał że może chociaż zaproponuje wspólny powrót do domu. Jednak Kim go wyprzedził, podchodząc do niego pierwszy. -Dziękuję. -Wszystko działo się szybko, Jeon nieco niezdarnie przejął pudełko, podnosząc wzrok na starszego. -Hyung! A może…-zaczął jednak mężczyzna zdążył już odejść w stronę bramy. -...wrócimy razem do domu? -mruknął resztę, nieco smutno patrząc jak starsza alfa spieszy się by zobaczyć się ze swoim przyjacielem. Cóż, ludzie gadali różne rzeczy, ale może faktycznie Taehyung i Jimin byli razem? Jeon westchnął, a następnie stuknął się w czoło palcem wskazującym. -Uspokój się, nie bądź głupim Koo koo, masz za dobre oceny, żeby być głupim Koo koo. Przecież to widać, że coś między nimi jest. -Tak myślisz? -Słysząc głos zza pleców. Odwrócił się, widząc lekko zgarbioną nonszalancką postać chudego chłopaka na którego ciele wisiała za duża koszula z aksamitnego materiału https://i.pinimg.com/originals/b7/37/6a/b7376a3a699a73adbe52aa2a510ab243.jpg -Yoongi hyung, oo…-mruknął Jeon, zaskoczony obecnością mężczyzny. -Masz adres Park Jimina? Zostawił swój podręcznik w sali, a mamy na jutro z niego zadanie, więc bym mu go podrzucił. Nie chce mi się teraz za nim biec. -Jeon zlustrował starszego wzrokiem. -Nie jest Ci zimno, hyung? -Zapytał, widząc że nie ma on na sobie żadnego płaszcza. -To nie odpowiedź na moje pytanie. -syknął Min, ściągając z twarzy maskę i wsuwając ją do torby.
-Wyślę Ci w wiadomości…-mruknął Jeon odchodząc. Starszy przytaknął odchodząc do samochodu. Był jedną z nielicznych osób, które jeździły samochodem do szkoły. Może dla tego, że powtarzał klasę na poprzednich etapach edukacji i był dojrzalszy niż reszta rówieśników. Do tego nienawidził gdy ktoś pytał o jego ubiór. Yoongi był zimnolubny. Podobało mu się uczucia chłodu, tego jak jego żylaste dłonie czerwieniały pod wpływem zimna, a każda część ciała wręcz bolała od powiewów wiatru. Czuł, że to idealnie odwzorowuje jego nastawienie do życia i świata. Yoongi szczęśliwy był tylko raz. Mając 16 lat, gdy jeszcze nie był zaprezentowany jako alfa, zakochał się bez pamięci w swoim nauczycielu muzyki. Każda prywatna lekcja pianina była dla niego jak niezwykłe uniesienie, którego pożądał całym sobą. Kochał na niego patrzeć, słuchać go, ćwiczyć godzinami dla nawet drobnej pochwały. To było całe jego życie. W końcu zaryzykował, spróbował. Postawił wszystko na jedną kartę. Do dziś pamiętał fakturę ust nauczyciela, ten dziesięć lat starszy od niego mężczyzna skradł jego pierwszy pocałunek, jego pierwsze namiętności i uczucia. Wtedy każda lekcja nie była już zwykłym rozwijaniem umiejętności. Była wyczekiwaną z pożądaniem chwilą ekstazy od której Min szybko się uzależnił. Trwało to prawie rok. Do dziś Yoongi odczuwał niepokój, gdy w czwartek zbliżała się godzina 17. Nie chodziło o seks. Min nie czuł się wykorzystywany. Wręcz przeciwnie. Uwielbiał to. Zapominał o swoim prawdziwym celu, zapominał o muzyce. Ciężkie sapnięcia mężczyzny były jego muzyką. Jednak, gdy po roku okazało się, że jego miłość stanie wkrótce na ślubnym kobiercu, Min zażądał zemsty. Pragnął zniszczyć całego jego życie. Skłamał, okrutnie skłamał. Rozpowiadał, że został skrzywdzony, że znęcał się nad nim psychicznie i fizycznie. Jednak w trakcie rozmowy z pedagogami, rodzicami jak i samym oskarżonym, spojrzał w oczy ukochanego. Ten ostatni raz, chciał zapamiętać głębię jego spojrzenia. Nie mógł, nie potrafił go zniszczyć. Wyznał, że kłamał. Obnażył się z oszczerstwa przed wszystkimi. Został wydalony ze szkoły, a jego rodzice postanowili przenieść się do Seulu z Daegu, by ten mógł zacząć od nowa w renomowanej szkole, której dyrektorem był kuzyn jego ojca. Ten pozwolił mu stanąć na nogi w murach nowej instytucji edukacyjnej od następnego roku. Min długo nie umiał się otrząsnąć. Czuł się brudny, ponownie nie przez seks ze starszym mężczyzna, a przez to że tak głupio i ślepo mu zaufał, jego duma ucierpiała do tego stopnia, że po złamanym sercu, zamknął się całkowicie na mężczyzn, a otworzył na imprezy i ładne panie w klubach. Tak było prościej. Tak było po prostu prościej… Dochodząc do samochodu, zobaczył adres Jimina. Widywał go jedynie na imprezach i w szkole, kojarzył twarz, ale nawet nie wiedział jak brzmi jego głos. Był dla niego martwym punktem, jak wszyscy mężczyźni inni niż Namjoon i Hoseok. Wsiadł do samochodu, wpisując adres w nawigację, podręcznik bez przejęcia rzucił na fotel pasażera, a na nim odłożył czarny bucket hat. Nie jechał specjalnie długo, nie patrzył często w nawigacje, przez to że gdy chciał pobyć sam to bez celu jeździł autem po mieście zapamiętując jego ulice. Parkując pod domem Jimina, chwycił za podręcznik, następnie podchodząc do drzwi.
Zadzwonił dzwonkiem niespodziewanie. Otworzył mu drobny chłopak o pulchnych wargach i mieniących się oczach. Yoongi nie był pewien czy one po prostu takie były, czy też były bliskie uronienia łez. Na pierwszy rzut oka wyglądał na smutnego, jednak Min niespecjalnie zwrócił na to uwagę. To co go uderzyło do zapach. Zmieszany nieco ze smrodem Taehyunga, jednak mimo to skupił się na tym należącym do omegi. Zdał sobie sprawę, że dotąd widzieli się tylko w zatłoczonych miejscach przez co nigdy nie czuł wyraźnie jego zapachu. Gdy woń brzoskwiń i wanilli wypełniła jego nozdża, smukłe dłonie Mina zadrżały, choć nigdy im się to nie zdarzało. Zlustrował aparycję Jimina, uznając że jego wygląd idealnie pasuje do jego zapachu. Był przyjemny, ale intensywny. Mimo, że mimika Mina nie dała po sobie nic poznać, to jego wnętrze oblało ciepło, którego myślał że całkiem się wyzbył. Odrzucił jednak tą myśl, wyciągając podręcznik w stronę chłopaka. -Zgubiłeś to w szkole, Jeon dał mi Twój adres. -Wytłumaczył się, wciskając delikatnie książkę w dłonie młodszego. -Nie ma za co. -mruknął, drapiąc się w tył głowy. -Widzę, że masz cieżki dzień. Jakbyś chciał wieczorem wyjść na wino to dawaj znać. -dodał, odwracając się na pięcie, by wrócić do samochodu. Coś zafascynowało go w Jiminie, do tego stopnia, że chciał pójść wieczorem do pubu z kimś innym niż Namjoon czy Hoseok. -Muszę podjechać do sklepu po brzoskwinie. -syknął pod nosem, ruszając spod domu chłopaka. Jeon błądził po mieście, specjalnie idąc do domu na około. Miał nadzieje, że Taehyung wyjdzie i nie będzie pytał go w domu o lunchbox. Czuł, że nie umiał jeszcze rozmawiać z Kimem, rzadko z kimkolwiek rozmawiał, a on dodatkowo go onieśmielał. Jednak przechodząc przez bramkę prowadzącą do domu, zauważył przy drzwiach wejściowych Kima, który najwyraźniej też dopiero wrócił. Szlag. Nie chciał nic mówić, a jednocześnie mimowolnie chciał jego obecności. Nie umiał tego pojąć. -Hyung! -wypalił nagle, by ten zwrócił na niego uwagę. -Hyung…-dodał ponownie już nieco ciszej i mniej spanikowany. -Chcesz iść do salonu gier? -zapytał znikąd, wpatrując się w Kima. Nie był świadomy jak wiele ich łączyło, do tego stopnia, że nawet ich pomysły były takie same. -Ewentualnie możemy pograć w Overwatcha w domu jakbyś chciał...znaczy no nie musisz...nie musimy...możemy posiedzieć z Lokim i Tanem i zobaczyć czy się polubią...możemy robić cokolwiek...znaczy cokolwiek na co masz ochotę. -Jeon zamotał się w słowach, aż w końcu wziął głęboki oddech i pewnie powiedział. -Spędźmy trochę czasu razem, hyung.
Czy czuł się z tym dobrze, że odjechał? Oczywiście, że nie. Czy chciał go zostawić? No właśnie, chciał? To wszystko było dla niego jednym wielkim bałaganem. Może gdyby czuł swoją wewnętrzną alfę to zareagowałby inaczej, lepiej. Jednak jej nie było, nie było od dawna, zupełnie tak, jak gdyby jego złamane serce całkiem przyćmiło drzemiące w nim instynkty. Jednak jego organizm nie czuł się najlepiej. Zupełnie tak, jak gdyby zapach brzoskwiń wypełnił jego ciało i został w nim gdzieś głęboko w nieznanej dotąd części jego duszy. Miejsce w które uderzył Jimin, pulsowało i zadawało wibrujący ból. O co chodziło? Co chłopak miał na myśli? O czym Yoongi nie wiedział? Park wyglądał na pogrążonego w bólu, a on mimo swojej neutralności także nie czuł się najlepiej. Przecież praktycznie się nie znali, tak? Jednak coś było w jego oczach, Min widział w nich coś wyjatkowego, coś czego nie widział nigdy wcześniej, a myślał że żadne inne spojrzenie na niego nie wpłynie tak, jak to jakim obdarowywał go jego nauczyciel lata temu. Oczy Parka były smutne, a jednak było w nich coś co dawało nadzieje i pokazywało jego szczere intencje. Yoongi nie odjechał daleko, właściwie to zaparkował zaraz za domem Jimina. Po jego skroni zaczęły spływać zimne poty, a ciało zaczęło drżeć. Coś w jego wnętrzu wręcz rwało się do niego. Odpiął się z pasów, rozkładając fotel. Położył się w aucie, skulając się by ulżyć sobie w bólu. Czy on umierał? Nie mogąc złapać oddechu błagał, żeby to wszystko odeszło. Nagle poczuł, jak całe jego ciało płonie. Min zacisnął dłonie i zęby na pasie bezpieczeństwa, który bezwładnie wisiał z boku pojazdu. Przymknął oczy, jednak łza bólu wypłynęła spod jego powiek. Nie chciał krzyczeć, wiedział że będzie gorzej. Był sam. Gdyby umarł nawet nie zdążyłby przeprosić Jimina, za ewidentnie nieświadome zranienie go. Leżąc w samotności, błagał o koniec cierpień. Otulony swoim zapachem mroźnego powietrza, myślał o tym, że przed śmiercią, chciałby poczuć jeszcze tylko raz zapach brzoskwiń. Chciał poczuć to specyficzne ciepło, którego nigdy wcześniej nie doświadczył. Czuł, że nie przeżyje. Ból narastał, uczucie płonącego ciała, było tak intensywne, że Min zaczął mieć halucynacje. Patrzył na swoje dłonie, mając wrażenie że jego skóra topi się, stojąc w płomieniach. Wtedy usłyszał w najciemniejszym zakamarku swojego umysłu to jedno słowo, powiedziane tym znajomym już głosem. Yoongi Min bezwładnie opadł na siedzenie, wypuszczając zaciskany pas. Stracił przytomność, a ból nagle stał się mniejszy.
W końcu jego powieki uniosły się, a Min spojrzał na świata oczyma, a ogromnie powiększonymi źrenicami. Podniósł się do siadu, jak gdyby nigdy nic. Wziął głęboki wdech. Opuścił przymocowaną do dachu osłonę przeciwsłoneczną by spojrzeć w lustro. Jego skóra była jakby gładsza, bardziej matowa, a włosy z kolei bardziej lśniące. Źrenice powoli wracały do swoich rozmiarów, a dłonie przestawały drżeć. Czuł ją. Wewnętrzną alfę. Wybudziła się w nim, wyostrzając wszystkie jego zmysły. Słuch, węch, wzrok. Nie czuł się już jak za mgłą, jakby przygnieciony brzemieniem, które dźwigał na swoich barkach. Co najważniejsze. Czuł teraz wyraźnie jaki ból sprawił omedze, o pięknym brzoskwiniowo-waniliowym zapachu. Jego instynkt podpowiadał mu prawidło. Jimin wiedział, że ich wewnętrzne alfy i omegi ciągnęło do siebie zbyt intensywnie. Dopiero ujawnienie się tej Yoongiego, otworzyło mu oczy. Mężczyzna pociągnął za klamkę, otwierając drzwi, a jego stopa mocnym zdecydowanym krokiem zetknęła się z ziemią.
Jeon czekał na odpowiedź Kima, jak na ścięcie. Wyszedł ze swojej strefy komfortu, schował dłonie do kieszeni bluzy, czując jak zaczynają drżeć. Gdy mężczyzna sięgnął po jego dłoń, Jungkook jakby czując, że jego bezpieczna strefa zostaje naruszona, wzdrygnął się, cofając o krok, jednak mimo to Kimowi udało się chwycić jego dłoń. Zacisnął się na niej mocno, przez co Jeon syknął z bólu. -Chyba nie dasz rady zagrać. -Młodszy nieco oburzony, zabrał rękę, lekko ją rozmasowując. -Teraz na pewno nie…-mruknął zirytowany. Czy on zrobił to specjalnie? Naprawdę tak bardzo nie chciał spędzać z nim czasu, że musiał zadać mu ból? Wystarczyło przecież powiedzieć, zrozumiałby. Oczy Jeona zaszkliły się, jednak Kim nie zauważył tego przez telefon od Jimina. Młodszy chciał go wyminąć i wejść do domu, jednak tego zacisnął dłoń na jego przedramieniu ciągnąc go w stronę rowera. -Taehyung puść mnie, chce do domu. -Warknął Jeon, będąc naprawdę blisko płaczu. -Wskakuj! -Ton głosu alfy, wręcz wymusił na nim posłuszeństwo. Usiadł na rowerze, niechętnie obejmując starszego. Niechętnie nie dlatego, że nie chciał, a dlatego że w obecnej chwili każdy dotyk Kima sprawiał mu niewyjaśniony ból. -Lepiej się trzymaj porządnie, jeśli nie chcesz spaść. -Jeon westchnął, poprawiając się na siedzeniu. -Kto powiedział, że nie chcę? -szepnął ledwo słyszalnie, opierając policzek o plecy Taehyunga. Na szczęście szybkie tempo jazdy i związany z tym powiew wiatru, zwiewał pojedyncze łzy z policzków Jeon. Dotyk Kima, tak bardzo bolał. Najgorszym było to, że młodszy nie wiedział nawet czemu. Chciał po prostu wrócić do domu. -Taehyung, windą będzie szybciej przecież! -Krzyczał za nim młodszy, gdy dojechali na miejsce, a mimo wszystko on nie chciał go słuchać. Wbiegli do mieszkania, a widząc Jimina w jego obecnym stanie, Jeona sparaliżowało. Część jego ciała zdrętwiała ze strachu, a druga z bólu na widok Jimina na rękach Kima. Najmłodszy nie miał pojęcia co się z nim działo, był przeładowany skrajnymi emocjami, dlatego jego oczy ponownie zaczęły zanurzać się we łzach. -Jungkook, znajdź jakąś miskę i ścierkę na zimne okłady, proszę. -Jednak chłopak nie umiał się ruszyć, jakby jego nogi przybito do podłogi gwoździami. Po chwili jednak zmobilizował się dla Jimina i zrobił to o co prosił go Taehyung. Przynieś, podaj, pozamiataj, co? Jego druga strona płatała mu figle, przez co ciężej brało mu się każdy oddech. -Jungkook...mam prośbę, tylko nie zeświruj…-Młodszy parsknął cicho śmiechem. No to było już przecież trochę za późno.
-Jestem alfą, a Jimin omegą. - No wiem, dlatego tak pasujecie do siebie - a Ty jeszcze nie wiadomo. - No tak, jestem nie wiadomo jakim dziwakiem, dzięki Taehyung - Znaczy, Jimin nie może zostać w tych ciuchach co teraz, trzeba go przebrać w nowe, świeże, nieprzepocone, ale ja nie mogę tego zrobić jako alfa….a jak ty go przebierzesz to będzie to neutralne, wiem to głupie, ale proszę…-Jeon spojrzał w oczy Kima, ale to był zdecydowany gwóźdź do trumny. Spuścił wzrok, nie mogąc już przyjąć więcej emocji na swoje drobne ciało. Przytaknął i poszedł do Jimina. Obchodził się z nim bardzo delikatnie. Dbał o niego w duszy prosząc, żeby nic mu nie było. Przebieranie Parka wbrew pozorom nieco go uspokoiło. Bo był sam z nim, w ciszy i bez zbędnych bodźców. Położył hyunga ostrożnie, na wcześniej ułożonej poduszce. -Będzie dobrze, Hyung. Nie bój się. -szepnął, kładąc namoczony w misce okład na jego czole. Gdy Kim wrócił, Jeon usunął się na bok, tak jak robił to całe swoje życie. usiadł na ziemi słuchając, jak starszy troszczył się o Jimina. Rozumiał powagę sytuacji, jednak sam nie umiał przeboleć, że wydarzyło się to wtedy, gdy próbował się otworzyć. Teraz zamknął się jeszcze bardziej, a jego napięte mięśnie bolały prawie tak samo mocno jak serce. -Był tutaj wcześniej. Czy istnieje coś takiego jak jednostronny prawdziwy mate? Bo chyba tak, chyba nie mam mate'a, Tae… to nie fair, że on ma mnie. -Najmłodszy domyślił się, że chodziło o Yoongiego. Czyli cała ta sytuacja była przez niego? To on dał mu adres, a Min tylko pogorszył sprawę. Mate? A co jeśli Jimin ma racje i jednostronny mate istnieje i to Taehyung pisany jest Jiminowi, a Jimin Yoongiemu? Umysł chłopaka powoli nie umiał utrzymać tempa przepływowi informacji. Zamyślony, poczuł nagle drugie ciało na swoim. To Taehyung. Opadł na niego, a ciało Jeona ponownie się spięło w reakcji obronnej. Chciał go wspierać mimo wszystko. -Na chwilę. -Dlatego zacisnął zęby i przytulił do siebie chłopaka. Jego drobne dłonie ułożyły się na plecach Kima, a Jeon cieszył się, że mężczyzna nie widział teraz jego wykrzywionej bólem twarzy. Gładził go po plecach tak długo, aż nie poczuł że starszy przestaje się trząść, mimo że z każdą minutą nowy sztylet wbijał mu się w serce. Nie chciał teraz dotykać Kima, czuł że jego ciało chce jego bliskości, ale jego umysł powtarzał, że nie może chcieć czegoś czego nigdy nie będzie miał, dlatego też w bólu trzymał go w objęciach, wiedząc że zaraz w domu znowu będzie dla niego chłodny jak zawsze, że to przecież tylko przez tą sytuację i fakt, że Jeon był pod ręką. Raniło go to. -Spisałeś się hyung. -pochwalił go na chwilę, szepcząc mu do ucha, niepostrzeżenie zostawiając subtelnego całusa na jego głowie między kosmykami włosów, gdy był w trakcie odsuwania się. Przecież nie powie mu, że mu źle. Wstał, a widząc że Kim spoglądał nadal na Jimina wyszedł z pokoju, wziął swoje buty w dłoń i otworzył drzwi wyjściowe. Przekraczając próg uderzył w coś siedzącego na wycieraczce. -Yoongi hyung dałeś dupy. -warknął Jeon mijając go. Min zmierzył go wzrokiem, widząc że jego oczy są czerwone. -Jungkook? Co Ty tu? Co Ci się dzieje? Czuje od Ciebie ogromny niepokój. -Lecz Jeon nie zareagował, stojąc boso czekał na windę nie mając siły iść na nogach po schodach. -Daj mi spokój, dałeś dupy, na tym się skup i odwal się ode mnie. Nie chce mi się dzisiaj rozmawiać, po prostu chcę do domu hyung. -syknął, przygryzając wargę. Min westchnął, wiedząc od Hoseoka, że bycie wrednym jest Jungkooka mechanizmem obronnym, że gdyby zachował się miło, to najprawdopodobniej by się rozkleił.
-Połóż się i odpocznij. -dodał starszy na koniec, gdy drzwi windy z Jeonem w środku powoli się zamykały. Min wiedziony instynktem wszedł do mieszkania, uderzony zapachem brzoskwiń i cierpienia. Zamknął drzwi, szukając następnie pokoju Jimina. -Widzę, że Ty też dałeś dzisiaj dupy. Znaczy no, tak naprawdę ja osobiście jestem Ci bardzo wdzięczny za uratowanie tej małej kaczuszki, gdyż czułem dokładnie co się z nim działo, a też cóż czułem o wiele wiecej złych rzeczy. Wiem, że musisz być na mnie wściekły, ale obiecuje że wszystko wyjaśnie, nie chciałem go skrzywdzić nie specjalnie. Nie byłem świadom wielu rzeczy. Pozwól mi się nim teraz zająć, jestem mu to winien. Obiecuje że o wszystkim będę Cię informował. -Min podszedł bliżej siadając u boku Jimina. Nie powiedział nic, jedynie splótł ich palce i zacisnął ich dłonie mocno, pozwalając swojemu ciepłu przelać się na Parka, by poczuł jego wewnętrzny instynkt, by zrozumiał że teraz jest tutaj, a ich temperatury dłoni w końcu się ze sobą zlały. -Lepiej za nim idź, poszedł na bosaka do domu. -Rzucił jeszcze cicho w stronę Kima, wpatrując się w ręce jego i Jimina, nie mając jeszcze wystarczająco odwagi by spojrzeć mu w oczy.
Jeon idąc do domu nawet nie przejął się butami. Było mu zimno, ale to raczej było przez fakt, że miał na sobie wyłącznie bluzę. Było mu już wszystko jedno. Chciał po prostu dotrzeć do domu i w spokoju przemyśleć to całe zamieszanie. Wszedł do domu po dość długim marszu, ciesząc się że Tata i Hyeri byli jeszcze w pracy. Pobiegł do pokoju od razu się w nim zamykając. Zakopał się pod kołdrą, dopiero czując jak od stresu szybko oddychał. Był w swoim azylu, bezpiecznym miejscu, był sam, gdyż chyba samotność stanowiła jego bezpieczną przystań. W końcu mógł się wypłakać. Na co dzień nie otaczali go ludzie, a teraz gdy było ich tak wielu w tak różnych kryzysowych sytuacjach, Jeon po prostu czuł się przeciążony.
Wiedział, że musiał się wyładować, by móc zmęczonym, lecz wciąż szczerym uśmiechem powitać Taehyunga, w końcu potrzebował teraz wsparcia. Dlatego też już po wodospadzie łez doprowadził się do porządku, by z opuchniętą ale radosną buzią i przemoczonymi skarpetkami, zabrać się za robienie kolacji dla niego i Taehyunga. Miał do siebie wyrzut, że był tak skomplikowaną zamkniętą w sobie osobą, dlatego też chciał wynagrodzić to Kimowi dobrym posiłkiem. Tylko to przychodziło mu do głowy gdyż teraz bał się cokolwiek zaproponować, jeśli chodziło o wspólne spędzanie czasu. Uznał, że nie będzie się wpychał w życie Taehyunga nieproszony. Jeśli będzie chciał, to spędzi z nim czas jeśli nie, to znowu dźgnie go w rękę, a ten pójdzie posłusznie spać.
Yoongi w milczeniu spoglądał na twarz chłopaka, która mimo snu nie wyglądał na spokojnego. Nie puścił jego dłoni nawet na moment, cały czas przekazując mu swoje ciepło. Gdy oczy Parka powoli zaczynały się otwierać, Min ulozyl wolna dłoń na jego policzku. -Yoongi -Cichy szept, wywołał dreszcz na ciele starszego. Gdy ten ponownie stracił przytomnosc, alfa westchnął ciezko. -Wiem, Jimin. Wiem, jak to boli, ale wytrzymaj dobrze? Jeszcze trochę. -Min wiedział dobrze ze nie będzie w stanie od razu zachowywac się jak idealna alfa. Właściwie to wiele mu do takiej brakowało, ale dla Jimina był gotów na poprawę. Chciał się nauczyć na nowo byc czułym i wierzył ze ten słodko pachnący chłopiec mu w tym pomoze. Wstał, zasłaniając zasłony, by światło nie drażniło jego omegi. Po wcześniejszym dotyku czuł jak wyziębione jest ciało chłopaka. Znalazł w domu termofor i zagotował w nim wode. Przeszedł się tez po domu, by wziac ze sobą dodatkowa kołdrę, prawdopodobnie z pokoju rodziców Jimina. Wrócił do młodszego, kładąc na jego torsie termofor oraz owijając go rekoma Parka. Przykrył go jego kołdra, ale także ta zabrana od rodziców. Opatulil go porządnie z każdej strony, kładąc się niepewnie u jego boku. Wsunął swoje ramie pod głowę młodszego, tworząc z niego poduszke dla Jimina. Nachylił się przy jego szyi ocierając się o nią subtelnie czubkiem swojego nosa. Czuł jak zapach brzoskwini wypełnia jego nozdrza. Uśmiechnął się lekko, próbując zostawić na nim jak najwiecej swojego zapachu. -Mój mate nie może pachnieć jak deszcz. -mruknął, ciesząc się ze Jimin dalej jest nieprzytomny. Nie zdobyłby się na tak odważne gesty i słowa gdyby go słyszał. Nie czuł się na tyle pewnie, ale teraz wiedział ze młodszy potrzebuje tego by dojsc do siebie. Nawet nie zauważył kiedy usnął, otulony zapachem swojej omegi. Słysząc dźwięk otwieranych drzwi, Jungkook wzdrygnął się, a w uszach dzwonił mu rytm jego serca. -Taehyung hyung….-zdążył jedynie wydukać, gdyż zaraz potem poczuł dłonie starszego na swojej talii. Jęk opuścił usta Jeona, który od razu przysłonił je dłonią. Rozsiadając się na blacie przyglądał się, jak Kim zdejmuje jego skarpetki. -Hyung nie trzeba, naprawdę…- mruknął, czując się źle z tym, że alfa musiała robić to za niego -Dlaczego nie poczekałeś? Chora ręka to za mało, chcesz się przeziębić? -Jeon westchnął, wiedząc że ma rację. -Nie chcę...Zrobisz mi herbatę? -uśmiechnął się delikatnie, obdarowując go proszącym spojrzeniem. Spoglądając na to, jak starszy troszczy się o jego rękę, nie mógł powstrzymać błysku w oczach. Czuł się dziwnie odurzony troską Kima, jego delikatny dotyk zamiast strachu budził teraz przyjemne mrowienie. -Mama jest w tym beznadziejna, tak jak w gotowaniu, bardzo się stara, ale w ogóle nie ma zdolności w rękach, twój ojciec musi być szalony, poważnie. -Jeon parsknął śmiechem. -Nie jest szalony, on zawsze wie co robi. Twoja mama...to wyjątkowa kobieta, widać to po niej od razu. Twój opatrunek jest solidniejszy, ale praca jaką Hyeri włożyła w swój, będzie dla mnie zawsze miłym wspomnieniem. -Wyjaśnił, łagodnym tonem głosu.
-Przepraszam za dzisiaj, że cię w to wszystko wmieszałem, ale bardzo nam pomogłeś, nie poradziłbym sobie bez ciebie, więc dziękuję. -Jeon wlepiał wzrok w trzymaną przez Taehyunga dłoń. Nie wiedział czy to od zmęczenia, ale miał wrażenie jakby ich dłonie miały niebieski i czerwony kolor, a gdy były splecione razem, to tworzyły delikatny i przyjemny dla oka fiolet. Dopiero, gdy Kim puścił jego rękę, Jungkook przeniósł wzrok na jego twarz. -Dobra robota, Jungkook. -Patnięcia chłopaka, działały na niego kojąco, a znajome ciepło znowu rozlało się po jego ciele. -Wskakuj. -Z początku widząc, jak starszy odwrócił się do niego plecami, Jeon wahał się czy aby na pewno powinien to zrobić. W końcu nie był dzieckiem i swoje ważył, ale jednak jego wewnętrzne pragnienia przeważyły i powoli usiadł mu na ramionach, uważając by nie stała mu się krzywda. Przez całą drogę, delikatnie drapał go czule po głowie między kosmykami włosów. Gdy został odstawiony na kanapę, odczuwał dziwny brak bliskości starszego. Gdy wziął głęboki wdech, a leśny zapach ułożył się w jego płucach, zrobiło mu się słabo, a uczucie duszności z rana powróciło. -Hyung, podałbyś mi tabletki z kuchni? Te w pomarańczowym opakowaniu, od taty. -poprosił, przypominając sobie, że rodziciel kazał brać mu je dwa razy dziennie. -Zamówmy sobie coś do jedzenia, zasłużyliśmy, lubisz pizzę? Albo wolisz kurczaka? -Jeon uroczo skinął głową, owijając się kocem i popijając herbatą tabletki. -Chcę burgera. -oznajmił zadowolony z siebie. -Z fryteczkami koniecznie. -podkreślił, jakby od tego miało zależeć jego życie. -I sosem BBQ. -na koniec prosząco spojrzał na Tae, jakby chciał poprosić go o wykonanie tego skomplikowanego zamówienia. Gdy Kim zamawiał jedzenie Jeon nastawił pierwszy proponowany film na netflixie. -Hyung, usiądź koło mnie. -poklepał miejsce obok siebie. Gdy starszy usadowił się u jego boku, Koo podzielił się z nim kocykiem, żeby nie było mu zimno. Pod ciepłym materiałem, Jeon trzymał dłoń przy tej Kima. Nie ujął jego ręki bezpośrednio, ale położył ją obok, tak żeby subtelnie się ze sobą stykały. Młodszy nadal nie wiedział dlaczego czuje się przy nim tak wyjątkowo, jednak powoli zaczynał się uzależniać od przyjemnych dreszczy na ciele. -O NIE. Ten burger jest tak duży, że nie będę już miał miejsca na fryteczki…-młodszy wydął słodko wargi, widząc wielkość ich jedzenie, gdy do nich dotarło. Zajadał się ze smakiem, łapiąc się za brzuch, gdy był już pełny. -No i zmarnują sie fryteczki, a nie mówiłem? -mruknął pod nosem, ze smutkiem patrząc na ziemniaczany wyrób. Gdy jedzenie już nie odwracało jego uwagi, wpatrzył się ponownie w starszego. Nagle nachylając się, dał mu pośpiesznego, ale też bardzo nieśmiałego całusa w policzek. -Dziękuje, za opatrunek i za wszystko. Nie przepraszaj mnie, to nie Twoja wina. -Pocałunek sprawił, że obraz przed oczami młodszego ponownie się zamazał, a Jeon złapał się za głowę. -To nic...to pewnie przez zbliżającą się przemianę. -mruknął ze słabym uśmiechem. -Musze się tylko na chwilę położyć. -dodał, kładąc się głową na udach Kima, wtulając się w nie policzkiem jednocześnie napawając się zapachem starszego. Chwycił za telefon, na leżąco przeglądając instagrama. Widząc, że Jimin oznaczył alfę na jednym ze zdjęć, otworzył jego konto. -Your boyfriend’s wet dream. Czyj chłopak ma o Tobie erotyczne sny, hyung? Nie rozumiem. -zapytał, przeglądając profil Taehyunga, dając mu przy okazji follow.
Jimin nie musiał nic robić, ani mówić. Gdy nadal lezal obok Mina z zamkniętymi powiekami, wewnętrzna alfa starszego obudziła go, informując ze jego mate wkrótce otworzy oczy. Min dla niepoznaki nie uniósł powiek, udając ze wciąż spi. Słyszał łzy spływające po jego policzkach, które łamały jego serce na coraz mniejsze kawałki. -Dlaczego? -Był mu winien przeprosiny i wyjaśnienia. To było pewne. Jednak jak powinien się do tego zabrac? Od czego zacząć? Ile mu powiedzieć? Yoongi od dawna nie był z nikim w tak intymnej pod katem emocjonalnym sytuacji. Czuł się obrażony i pod presja wyznania swoich błędów. Ukrył dłonie pod kołdra, czekając aż przestaną się trząść. To nie było dla niego łatwe. W końcu odizolował się uczuciowo od ludzi, a o swoich trudnościach nie mówił nawet terapeutce do której kazali mu chodzic rodzice. Ta kobieta nie wyciągnęła od niego niczego poza faktem ze sypiał z nauczycielem, a teraz miał wszystko powiedzieć Jiminowi, który obudził jego alfę i jeszcze okazał się byc jego mate’em? Dla Mina było to zbyt wiele. Usiadł bez słowa. Bal się nawet spojrzec na Jimina, co dopiero zacząć mówić. Wzial głęboki wdech patrząc na swoje dłonie. Strzepnąl je lekko, jakby chcąc by przestały się trząść. Chwycił za chusteczkę, delikatnie przykładając ja do łez na policzkach Parka. Wtedy spojrzał w smutne oczy omegi, które miały do niego więcej zalu niż ktokolwiek kto zawiodl się jego osoba. -To trudniejsze niż możesz myśleć. -Mruknął, nerwowo bawiąc się swoimi palcami. -Wyobraź sobie...ze stajesz się omega w momencie w którym wszystkie twoje instynkty szaleją i chcą jak najwiecej bliskości. Wyobraź sobie ze karmisz wewnętrzna omege regularnie, dajesz jej przejąć kontrole, nie słuchasz w ogole rozsadku. Ona przejmuje twoje ciało i umysł wraz z alfa która pobudza twoja omege. Jestes wypełniony tym wszystkim, poddajesz się temu całkowicie, aż w końcu zostaje ci to zabrane. Twoja wewnętrzna omega zostaje zraniona, brutalnie, gwałtownie i bez zapowiedzi. Jest raniona do tego stopnia, ze czujesz i widzisz ja cała poturbowana. W końcu gdy otrzymuje ostateczny cios, widzisz jak znikna. Jak odchodzi w ciemność, jak opuszcza całe twoje ciało. Czujesz się lżejszy, ale nie w tym dobrym znaczeniu. Jestem pusty, całkowicie pusty. Nawet nie wiesz czy dalej jestes omega. Kwestionujesz doslownie wszystko. Z początku wpadasz w panikę, ze twój wewnętrzny instynkt zniknal. Robisz wszystko żeby go odzyskać. Jestes gotowy rozdrapać własna klatkę piersiowa by tylko zrozumieć czemu jest pusta. Jednak po tygodniach rozpaczy godzisz się z tym ze ona już nie wroci, ze nigdy nie bedziesz szczesliwy, ze nigdy już nie bedziesz czuł emocji innych od gniewu czy smutku. Godzisz się z tym i zaczynasz “nowe” zycie. Zycie w którym nie uśmiechasz się często, zycie w którym trzymasz się tylko bliskich ci osób, zycie gdzie prawie nikt nie wie ze nie czujesz zapachów w grupach. Tak, nie czujesz poszczególnych alf czy omeg jeśli w pomieszczeniu jest ktoś poza tobą i dana osoba. Nie czujesz instynktów. Nie czujesz, ze w twoim otoczeniu jest twój mate. Nie czujesz niczego poza pustka, bólem i poczuciem niesprawiedliwości. Wyobrażasz to sobie? Wyobrażasz sobie stracic swoją wewnętrzna omege i nie czuc nic? Bo to właśnie stało się z moja wewnętrzna alfa. Straciłem ja na wiele miesięcy, a nawet na lata. -Niski głos z chrypka, nagle zadrżał, a Min spojrzał ponownie w dol na swoje dłonie, nie chcąc okazać słabości przed swoją omega. -To dlatego nie wiedziałem, że jesteśmy połączeni. Nie miałem pojęcia. Dopiero, gdy stanąłem z Tobą w cztery oczy, byłem w stanie poczuć Twój zapach, inaczej to nie było w ogóle możliwe. Twój zapach...on obudził ją z powrotem. Nie lubię mówić, że coś jest przeznaczeniem, to brzmi patetycznie i tandetnie, ale widocznie tak miało być. Nie mogę Ci zapewnić, że od razu będę idealną alfą. Tak na pewno nie będzie, ale jeśli nadal będziesz chciał dać mi szanse to naprawić, to postaram się być lepszy. -Westchnął, z powagą unosząc wzrok.
-Your boyfriend’s wet dream. Czyj chłopak ma o Tobie erotyczne sny, hyung? Nie rozumiem. - Po tych słowach, Jeon zdążył jedynie syknąć, upadając na ziemię. Na jego twarzy pojawił się grymas, gdy powoli unosił się do siadu. Rozmasował tył głowy, patrząc pytająco na Taehyunga. O co mu chodziło? W końcu pytanie nie było zadane w skomplikowany sposób. -Jak będę jutro obolały, to będziesz nosił za mnie książki, zobaczysz. -mruknął niepocieszony. -Chciałeś sprawić, czy Yeontan i sierściuch się dogadają, czemu tego teraz nie sprawdzimy? -Jeon przewrócił ostentacyjnie oczami, podnosząc się z podłogi. -Spławiasz mnie, nie jestem głupi. Jak myślisz, że zapomnę że mi nie odpowiedziałeś, to się mylisz. -burknął, idąc powoli do swojego pokoju. Wracając z Lokim na rękach, głaskał go delikatnie, by nie czuł się zagubiony. Usiadł przed Kimem po turecku, stawiając kota przed sobą. -Poza tym on ma imię. To Loki, nie żaden sierściuch! -podkreślił, jakby urażony, wydymając wargę. Młodszy był nadopiekuńczy względem zwierzaka, w końcu był jedną z istot, którą kochał najmocniej na świecie. -Wow, normalnie jakbym widział nasze pierwsze interakcje w szkole. -Oznajmił, widząc zerowe zainteresowanie Lokim ze strony Yeontana. Powstrzymał się od śmiechu, skupiajac się na głaskaniu kota. -Hm, co teraz? -Jeon uniósł wzrok na chłopaka, przyglądając się mu. -Nic nie możemy zrobić, nie chcą się zabić, mają do siebie ambiwalentny stosunek, więc możemy ich zostawić razem i zobaczymy czy się dogadają. -Mówiąc to, przestał pieścić sierść zwierzaka, by ten zamiast łazić rozejrzał się po salonie. Widząc, że Taehyung jest zapatrzony w swój telefon, Jeon poczuł dziwny niepokój. Nie wiedział skąd pojawiło się nagle poczucie zagrożenia, jego organizm z każdym dniem zmieniał się coraz to bardziej, więc próbował to sobie tłumaczyć hormonami. -Z kim tam flirtujesz? To ten chłopak z Twojego opisu, który się budzi przez Ciebie mokry? -Zapytał dość bezpośrednio, sam nie wiedząc dlaczego. Wstał idąc do kuchni po szklankę wody. Czuł, że leki nie są dla niego wystarczające. Zaczynają się w nim budzić instynkty i odruchy, których nie potrafił określić, a które ciężko było mu kontrolować. Do tego ten zapach. Leśny i deszczowy. Zapach alfy siedzącej w salonie, był jego ulubionym. Czasem wpatrując się w niego, miał ochotę zatonąć w zapachu na jego szyi. Wrócił siadając z kubkiem wody w ręce, siadając znowu przed Taehyungiem i Yeontanem, który ostrożnie zaczął obwąchiwać Lokiego. -Hau -Jeon uniósł brwi pytająco. -Miau?- Wzruszył ramionami, jakby nie wiedząc jak powinien się zachować. Wtedy spojrzał na siedzących między szeroko rozłożonymi nogami Taehyunga pupili. Gdy Yeontan naskoczył na Lokiego, prawdopodobnie chcąc się bawić, a kot w odpowiedzi pisnął, jakby nie wiedział co się dzieje, Jeon wystraszył się do tego stopnia, że rzucił się w ich stronę. Zwierzęta jednak odskoczyły, odbiegając na bok, gdzie kontynuowały zabawę, jednak Jeon wraz z wodą w kubku upadł na Taehyunga. Jungkook nie chcąc by Kim przewrócił się, a on na niego, podparł się rękami, wypuszczając kubek z rąk. Nie potłukł nic, jednak płyn wylał się na Kima w najbardziej niekorzystnym miejscu, oblewając jego brzuch i krocze. -Cholera, wybacz.- syknął, z początku z paniki próbując zetrzeć z podłogi wodę, dłońmi. Jednak wtedy na stoliku do kawy, zauważył paczkę chusteczek. Odgarnął wilgotną ręką włosy do tyłu, zostawiając kosmyki jego grzywki delikatnie wilgotne. Chwycił za chusteczki, wyjmując kilka. Zwrócił się w stronę Kima, przykładając je w mokrych miejscach. (tania komedia romantyczna flex, wstydzę się za siebie, im so fucking sorry XD) Pocierał nimi w poszkodowanych punktach, na spodniach i koszulce Taehyunga.
-Wybacz, nie chciałem, ale już pomagam…-mruknął, ścierając teraz wodę z podłogi miedzy nogami Kima. Podczas tych czynności, przysunął siędo niego na tyle blisko, że zapach alfy uderzał go ze zdwojoną siłą. Podniósł spojrzenie, ponownie przyłapując się na swoim guilty pleasure, jakim było wpatrywanie się w szyję chłopaka. Zapatrzony, mimo małego dystansu między nimi, nachylił się bardziej, prawie przykładając nos do skóry starszego. Nie dotknął go, a jedynie wziął głęboki wdech pozwalając deszczowemu zapachowi rozejść się po jego drogach oddechowych. -Hyung...pachniesz tak pięknie…-szepnął, rozchylając subtelnie wargi. Wtedy słychać było dźwięk przekręcanego klucza w drzwiach. Słysząc, że ich rodzice wrócili, Jeon podniósł się szybko, uciekając do swojego pokoju.
-Czy ty sobie, nie wiem, żartujesz ze mnie, Min Yoongi? -Yoongi, zmarszczył brwi nie do końca rozumiejąc o co chodzi. -Nie, dlaczego miałbym zart… -Wyobrazić sobie, poważnie? Słuchaj, Min Yoongi. Nic nie muszę sobie wyobrażać, bo zdaj sobie sprawę z tego, że doskonale wiem, co to za uczucie. Stać się omegą, mieć marzenia o swojej alfie, potrzebować jej bliskości, dać się pochłonąć temu uczuciu i robić wszystko, aby je osiągnąć. I znaleźć w końcu osobę, która ma mi to zapewnić. A potem mi to zabrać zanim ogóle mam szansę doświadczyć jak to jest być blisko osoby dla mnie stworzonej, wiesz czemu? Bo, cytując ciebie, moja omega została zraniona, brutalnie, gwałtownie i bez zapowiedzi. Nie każ mi sobie wyobrażać nadchodzącej ciemności i tego jak odchodzi ode mnie omega, ponieważ zapewniam cię, że nadal dokładnie pamiętam, co się ze mną działo kilka minut temu. I wiesz co jeszcze? Nadal nie czuje, żebym wrócił do siebie. Więc nie każ mi sobie wyobrażać czegoś, co nadal czuje na własnej skórze. -Min gwałto wnie nabrał powietrza.Czy to faktycznie była jego wina? Nieświadomie skrzywdził omegę, która miała tak czystą duszę? Doprowadził go do tego samego stanu, w jakim był on sam przez swojego nauczyciela muzyki? Starszy czuł, jak jego serce bije w bolesnym rytmie, sprawiając że palce zaczynały mu drętwieć. - Tak bardzo, bardzo mi przykro co ci się przydarzyło. Jeszcze bardziej mi przykro, kiedy czuję to jak cierpisz. Moja omega tak bardzo chce ci ulżyć. To co nas spotkało jest takie niesprawiedliwe, Yoongi, tak mi przykro, naprawdę mi przykro, ale.. nie każ mi sobie wyobrażać bólu i ciemności, które nadal czuję. To jest za dużo -Nie mógł na niego patrzeć. Wstydził się za siebie i każde słowo Jimina tym bardziej utwierdzało go w przekonaniu, ze nie zasłuzył na to by w ogóle siedzieć u jego boku. Czuł roztrzęsione ciało Jimina, jednak nie miał odwagi zbliżyć się do niego, odnosił wrażenie, że Park w ogóle nie chce go widzieć, a co dopiero dotykać. - Ale ja cię czułem.Dlaczego cię czułem? Czułem ciebie Min Yoongi, twoją alfę. Nie rozumiem dlaczego cię czułem? Skoro straciłeś alfę to jak byłem w stanie? Ty miałeś nie znosić męskich omeg, a ja miałem nie wchodzić ci w drogę, moja omega nie miała się czuć odrzucona przez prawdziwego mate’a, a ja miałem do końca życia wyobrażać sobie moment, w którym zmienisz zdanie i mnie zechcesz. Nie wiem, czy mi ulżyło, że jest inaczej i wcale mnie nie znosisz, czy mi gorzej, bo musiałem prawie umrzeć, żebyś mnie zauważył. -Yoongiemu zrobiło się niedobrze. Czuł się pełen obrzydzenia do swojej osoby. Przetwarzał słowa Jimina powoli, a z kazdym następnym jeszcze bardziej nienawidził swojego zachowania. Wpatrywał się w swoje kolana na których spoczywały jego dłonie, nie wiedząc co powinien teraz zrobić. Jego alfa wręcz rwała się do tego, by otoczyć ich omegę ciepłem i bezpieczeństwem, jednak Min nie wiedział już co jest dobre, a co złe. Poczuł, jak Park wstaje z łóżka, a widząc to jak się zakołysał, rzucił się w jego stronę, próbując go złapać, jednak bezskutecznie.
-Dlaczego twoja alfa przestała działać, Yoongi? - Przez natłok pytań, Yoon czuł jak coraz ciężej mu się oddycha, do tego płacz Parka, sprawiał, że jeszcze bardziej panikował w swoim wnętrzu. Lęk atakował go z każdej strony, nie chciał mówić teraz o sobie. Nie czuł się na siłach by powiedzieć o tym Jiminowi, nie chciał wracać do tamtych dni, zwłaszcza że dopiero od kilku godzin wie, że Park jest jego mate’em. Słyszał szumiące w głowie myśli, czuł jak od stresu wiotczeją mu ręce i nogi. Jednak musiał to zrobić, by Jimin w końcu mu wybaczył. Schylił się nad nim, wsuwając rękę pod jego kolana, a drugą chwytając go za plecy. Podniósł go z ziemi, wchodząc na łóżko wraz z niesionym na rękach Jiminem. Usiadł pod ścianą. Oparł o nią plecy, a nogi wyprostował, sadzając Jimina bokiem na swoich udach. Owinął go kołdrą, przytulając go do swojego torsu, jednocześnie samemu także okrywając się pościelą, po którą obejmował kruche ciało Parka. -Przepraszam, pozwól mi przytulić Cię chociaż na moment. -szepnął. próbując unormować oddech, by móc cokolwiek powiedzieć. -Zacznijmy od początku. Jeszcze raz. -wziął głęboki oddech. -Przepraszam, że tak przeze mnie cierpisz. Nigdy świadomie nie doprowadziłbym Cię do takiego stanu. Nie pozwoliłbym na to by Twoja omega umierała, po tym jak ktoś tak sponiewierał moją alfę. -westchnął cicho. -Czułeś mnie, bo moja alfa nie umarła całkowicie, ona po prostu schowała się w głębi mojej duszy tak głęboko, że dla mnie przestała istnieć, ale Ty jako mój mate, nadal byłeś w stanie ją czuć. Dlatego właśnie ją czułeś, w momencie kiedy ja nie czułem nic. -mówiąc to, układał kosmyki zmierzwionych włosów Jimina, w sposób bardzo subtelny i powolny. -To prawda, nienawidziłem męskich omeg, ale miałem do nich po prostu uraz. -westchnął ciężko wiedząc, że to moment w którym powinien się wytlumaczyć.
-Gdy miałem 16 lat, mieszkałem w Daegu. Nie wiedziałem jeszcze, że będę alfą. Rodzice wykupili mi prywatne lekcje pianina. Mój nauczyciel był bardzo młody, miał 25 lat i prowadził orkiestrę u mnie w szkole. Dlatego zgodził się, po lekcjach uczyć mnie indywidualnie. Od samego początku miał do mnie luźne nastawienie, pozwolił mi mówić do siebie hyung, czasem zostawałem dłużej żeby pomógł mi odrobić lekcje z innych przedmiotów. Rodzice byli zachwyceni, a ja tym bardziej. Od zawsze byłem outsiderem. Nie miałem wielu przyjaciół. Dlatego, gdy ktoś zaczął okazywać mi sympatię, poświęcać uwagę...Zatraciłem się w tym. On był omegą, ale dość nietypową. Bardzo pewną siebie, nie uległą jak inne. Domyśliłem się, że to dlatego, że ja jeszcze nie byłem określony jako alfa, więc nie wiedział jaką postawę przyjąć względem mnie. To on się do mnie zbliżył jako pierwszy. To on jako pierwszy mnie całował i pokazał czego ode mnie chce. To on sprawił, że moja alfa obudziła się przedwcześnie, przez namiętność jaką otaczał mnie na KAŻDYCH zajęciach. Wykorzystywał mnie za każdym razem, dla swojej uciechy. Nie obchodziło go to, że wierzyłem w każde jego słowo, że mu ufałem. Naprawdę byłem przekonany, że mnie kocha, że naprawdę jestem w końcu wystarczająco dobry dla kogoś. -mówiąc to zadrżał mu głos, a trzęsącymi się dłońmi głaskał delikatnie policzek Parka. -To trwało ponad rok. Co tydzień. Zawsze chciał tego samego, zawsze powtarzał to samo. W końcu odszedł z inną alfą. Zostawił mnie i kazał nie przychodzić więcej na zajęcia. Znudzilem mu się, więc rzucił mnie w kąt. Chciałem, żeby cierpial, sprawa była u dykrektora. Wszystko się wydało, rodzice nie wiedzieli jak zareagować, a po tym wszystkim w czwartki zamiast na lekcję muzyki chodzilem do terapeuty. Nie mogłem zostać w Daegu. Zawaliłem cały rok. Nie mogłem wyjść z domu. Płakałem godzinami, nie jadłem, waga spadła mi wręcz do krytycznego poziomu. Mój terapeuta wyjaśnił mi, że przez traumę, jaką w sobie noszę straciłem swoją alfę i nie jest wiadomym czy kiedykolwiek ją odzyskam. Pozbawił mnie wszystkiego. Dał mi wszystko i zabrał mi wszystko. Przeprowadziłem się do Seulu i zacząłem szkołę od nowa...Dlatego jestem rok od Ciebie starszy..-mówiąc to spojrzał głęboko w oczy Parka, nie ukrywając łez jakie zaszkliły jego oczy. Nie uronił ani jednej, ale po taki intensywnym obnażeniu się, musiał spojrzeć w sufit by je powstrzymać. -Dlatego nie mogę sobie wybaczyć...nie mogę sobie darować, że tak się przeze mnie czułeś, jak ja czułem się przez niego latami...Tak strasznie Cię przepraszam…-szepnął nie mogąc uspokoić drżących dłoni. Jego wewnętrzna alfa skuliła się na wspomnienie mrocznych czasów, ze strachu nie wiedząc co ze sobą zrobić. -Przepraszam, Park Jimin...Nie żartuje wcale, to cała prawda…ja naprawdę muszę się wiele nauczyć i nie zraniłbym Cię świadomie. Przepraszam...tak strasznie mi przykro…-jego głos łamał się, jednak Min był silny i nie pozwolił sobie się rozkleić. -Naprawdę chciałeś do końca życia wyobrażać sobie, że zmieniam zdanie i Cię chcę? Uwierz mi, Jimin-ah...zauważyłbym Cię o wiele wcześniej gdyby to było możliwe. -oznajmił, splatując ich palce u dłoni razem. -Skończymy żyć wyobrażeniami. Wiem już, że to Ty na mnie czekałeś, przepraszam że tak długo...No i jak mógłbym Cię nie chcieć? Moja alfa aż podskakuje w miejscu by się o Ciebie zatroszczyć. Proszę nie płacz już, kaczuszko...Nie płacz już przeze mnie, wolę żebyś mnie uderzył niż przeze mnie płakał…-szepnął, układajac Parka w swoich ramionach, by ich zapachy się ze sobą zmieszały.
Jeon zamknął się swoim pokoju, osuwając się plecami wzdłuż drzwi. Siedząc na ziemi, przeczesał włosy, odgarniając je do tyłu. -Co to było...jak to jest możliwe? -Jeon roztrzęsioną dłonią, sięgnął po telefon. -Co...jeśli...czujesz...zapach...alfy...ale...nie...jesteś...jeszcze...zaprezentowany..jako...cokolwiek…-mruczał pod nosem, wpisując hasło w wyszukiwarkę google. Widząc wyniki, upuścił telefon na podłogę, chowając twarz w dłoniach. -M-mate?! -jęknął panicznie, mimo zakrytej twarzy. Jego serce biło tak szybko, że Jungkook nie był w stanie usłyszeć własnych myśli. -Boże czy to oznacza, że będę omegą?! JAK TO?! -Dla młodszego nic nie wydawało się jasne. Cały się trząsł nie wiedząc co powinien zrobić. Z kim powinien porozmawiać? z Taehyungiem? Z lekarzem? Nie rozumiał tego, a pozostały w jego nozdrzach zapach leśnego deszczu tylko podsycał jego objawy. Podciągnął kolana pod brodę, próbując nie płakać, gdyż wiedział, że wszyscy są jeszcze w domu. -Masz numer do tej alfy…. -usłyszał niewyraźnie zza ściany, z pokoju przyległego do jego. -Co? Taehyungie-hyung umówił się z kimś…? -Oczy Jeona zaszkliły się. Nie sądził, że po takim intensywnym kontakcie między nimi dwoma, Taehyung tak po prostu będzie chciał wyjść i zostawić go z tym zagubieniem samego. Poczucie bezpieczeństwa i odurzającej euforii zniknęło, a Jeon słyszał jedynie mętlik swojej myśli i kroki Pani Kim. Podsłuchał niepozornie, czy Taehyung spławił swoją mamę.Okazało się, że kobieta próbowała szczęścia także pod drzwiami Jeona. Ten zaś nałożył uśmiech na twarz i otworzył jej drzwi. -Hyeri-sshi, z chęcią. Naprawdę. Ubiorę tylko bluzę i już do Ciebie schodzę, dobrze? -poprosił, wracająć w głąb pokoju po czarną bluzę z kapturem. Zszedł po cichu po schodach, by zauważyć przy drzwiach wyjściowych wychodzącego Taehyunga. -Hyung! -zawołał za nim, podchodząc bliżej. Zatrzymał się jednak, wiedząc że w domu są rodzice. Spojrzał głęboko w ciemne oczy Taehyunga. Wpatrywał się w nie dłuższą chwilę, próbując znaleźć odpowiedź, jego czekoladowe spojrzenie zaszkliło się wodną taflą. Tak bardzo chciał, żeby został, żeby nie wychodził teraz z nikim innym, tylko został z nim. -...Baw się dobrze, hyung. -dodał, uśmiechając się delikatnie, tak dla niepoznaki. Podszedł do Hyeri, która szykowała mu ciastka. -Hyeri-sshi...a może pójdziemy na spacer? Wiem gdzie jest bardzo dobra kawa i sernik...Przespacerujemy się? Lubię spacery, a zawsze chodzę sam..-wyjaśnił, z nerwów powtarzając słowa. Kobieta okazała się być idealną towarzyszką do przechadzek. Jeon nieco się uspokoił rozmawiając z nią, jednak nadal nie poruszył z nią martwiących go kwestii. Wtedy w centrum miasta, gdy rozglądali się za kawiarnią, młodszy zauważył przez szybę siedzącą w barzę alfę, jego alfę. Taehyung nachylał się nad jakimś innym mężczyzną, którego Jeon w ogóle nie kojarzył. Zastygł w miejscu na chwilę nie mogąc się ruszyć, wtedy ponownie ich spojrzenia spotkały się, a Jeon słysząc że Pani Kim odwraca się jego stronę, Kook szybko odwrócił wzrok, zwracając się do matki alfy. -Nie nie, Hyeri-sshi to tam, nie tu! -Jeon złapał ją pod ramię, odwracając plecami do baru.
-Uważaj Hyeri-sshi kałuża. -Poprowadził kobietę, tak aby ominęła zagrożenie dla jej butów i przeszła z nim spokojnie przez ulicę pod rękę. Jeon posmutniał, czując się odtrąconym po raz kolejny. Co pewnie było po nim widać. Gdy usiedli w kawiarni, jego nos przybrał czerwony kolor od zmiany temperatur, tak samo jak jego dłonie. -Hyeri-sshi...mam problem...a że jesteś omegą...to chciałem z tobą porozmawiać…-mruknął, gdy kelnerka przyniosła mu wielki kubek gorącego kakao. -Ja...coraz częściej nie umiem kontrolować swoich instynktów...mam wrażenie że przemiana jest coraz bliżej...i ja...czuje że mogę nie być alfą...boje się…- naciągnął rękawy bluzy tak żeby zasłonić dłonie. i objąć nimi kubek. -Boje się, ja naprawdę nie chcę być omegą, wiem jak często zdarzają się prześladowania omeg przez alfy...bardzo się tego boje...w dodatku...wychodzi na to, że mam mate’a...który mnie nie chcę...co ja wtedy zrobię? Co jeśli moja alfa faktycznie mnie odrzuci i ja sam będę musiał się bronic…? Przecież po przemianie będę słabszy niż jestem teraz...Ja poczułem zapach alfy...mimo że nie jestem przemieniony...w internecie pisali, że może to oznaczać że jesteśmy mate’ami…ale on ewidentnie odrzuca mnie za każdym razem kiedy nasze relacje się polepszą...i jestem kompletnie zmieszany. -zacisnął dłonie mocniej na białej ceramice. -Hyeri-sshi przepraszam, że Ci to mówie wszystko, ale nie mam komu się wygadać, a nie chce pokazywać się tacie z tej strony, on myśli że będę silną alfą, a ja czuje się tak bezbronnie...boje się wszystkiego co ma nadejść, boje się że sobie nie poradzę. Przepraszam, nie chciałem się tak rozgadać. Nie mam nikogo, kto by mógł mnie poinstruować, jak sobie z tym radzić...a moja afla-według-google nie potrzebuje mnie chyba tak jak ja jej…-szepnął, patrząc w piankę kakao, widząc jak wpadają do niej jego własne gorzkie i ciężkie łzy.
- Ciii, ciii. Nie, nie, Yoonnie hyung, to-nie-twoja-wina. -Słysząc pochlipywania Jimina, warga Yoongiego zadrżała. -Przepraszam…-szepnął, czując jak całego jego ciało się trzęsie. Park usiadł bardziej na wprost wtluając się jego ramię, przez co dreszcz przebiegł wzdłuż jego kręgosłupa. Dźwięk, jaki wydał z siebie młodszy rzewnie placząc, sprawił że Yoon aż skulił się od bólu żołądka. Otulił go całym sobą, jak gdyby chciał go uchronić przed światem zewnętrznym. Łzy cicho spadały na plecy Parka, a Min nie miał już sił na dłuższe grzebanie w jego przeszłości. Jego mechanizm obronny krzyczał by uciec jak najdalej stąd, tam gdzie nikt go nie znajdzie póki się nie uspokoi, jednak jego wewnętrzna alfa warczała by został. Gdy Park mocno złapał go za kołnierz by nim potrząsnąć, Min zacisnął powieki mocno i przygryzł wargę. - Min Yoongi, nie przepraszaj, nie przepraszaj już i nigdy więcej z tego powodu, rozumiesz? - Przytaknął, próbując uspokoić swój nierówny i szybki oddech. - Koncept prawdziwych mate’ów był dla mnie jak bajka, coś o czymś lubiłem fantazjować, ale nie wierzyłem, że mnie spotka. Nawet jeśli mnie nie chciałeś, to ja nigdy nie marzyłbym o kimś innym, Yoongi. Myślałem, że robię dobrze, że jestem dobrym mate’em, trzymając się od ciebie z daleka tak jak tego chciałeś, ale teraz wiem, że to był błąd i od początku powinienem o ciebie walczyć, przepraszam, że do ciebie nie przyszedłem, kiedy mnie potrzebowałeś. -Min wziął głeboki oddech, a widząc że Park ponownie się trzęsie. Subtelnie i czule ujął jego ciało w swoje ramiona, głaszcząc go dłońmi dla ukojenia. -To ja przepraszam, że nie szło to po twojej myślę. Obiecuje być dobrym alfą. -uśmiechnął się bardzo delikatnie, patrząc na Jimina.Gdy Min myślał już, że uspokoił w końcu swoją omegę ta naglę wybuchła ponownie, a starszy poczuł bijącą od niej złość. -Nie wierzę, że spotkało cię coś tak strasznego… mój… mój alfa, ten, kto cię skrzywdził powinien za to zapłacić. Yoonnie hyung, spotkała go zasłużona kara? Nieważne, sam dam mu karę. -Yoon z wielkimi oczami patrzył na Jimina, który w mgnieniu oka zaczął się zbierać do wyjścia. -Jimin-ah nie, nie, nie, nie…-Poderwał się w pośpiechu, zabierając mu drugiego buta, by nie mógł skończyć procesu ubierania się. -To zły pomysł jechać teraz do Daegu mu nawtykać i zniszczyć życie? -Min westchnął, widząc jak zrezygnowany Park siada z powrotem na łóżku. - Nawet nie wiem, czy jest w Daegu, ani nie znam jego imienia, ani adresu… dlatego Jungkookie jest pierwszy w klasie a nie ja… Ja po prostu tak bardzo chcę mu pokazać, własnymi rękami walnąć go w ten paskudny ryj- -Minnie..-Powiedział najłagodniejszym tonem jakim tylko potrafił, siadając u boku chłopaka. Objał go ramieniem tak aby oparł się o niego. -Ja..nie chcę już odrywać strupa, nie chcę myśleć o tym człowieku. Wiem, że jesteś zły, ale spójrz na mnie. -Mówiąc to złapał go za brodę, by popatrzył w jego oczy. -Lepiej skupmy się teraz na naszych relacjach, dobrze? Wolę myśleć o tym, że mam do zbudowania z tobą więź, niż jak miałbym marnować czas na szukanie tego kretyna. -uśmiechnął się, głaszcząc policzek Parka. -Zdejmij kurtkę i połóżmy się jeszcze na chwilę, jesteś nadal osłabiony. -Oznajmił, a po chwili leżeli już w łóżku, przytuleni do siebie.
- Dziękuję, że mi powiedziałeś, kiedy to było takie trudne. Wiem, że naciskałem i przepraszam. Od teraz będę chronić ciebie i twoje uczucia, rozumiesz? Nie pozwolę nikomu grać na twoich emocjach. Już rozumiem, już wszystko wiem. Nie musisz od razu mnie koch- lubić. Długo na ciebie czekałem, więc mogę poczekać jeszcze, jeśli pozwolisz mi być u twojego boku Cię chronić, naprawimy twoją alfę, hyungie, z nią czy bez niej jesteś idealny, ale chcę, żebyś w pełni czuł się sobą, Yoongi. Wiem, że jestem tylko omegą, ale oddaj mi twoje uczucia pod opiekę, hm? -Yoongi wpatrywał się w Jimina, myśląc intensywnie nad jego słowami. Kochać. To miał na myśli, prawda? Czy był w stanie nadal kochać? Czy umiał to jeszcze zrobić? Min bał się, że nie potrafił już właściwie kochać, że mogłby go tylko unieszczęśliwić. Bał się swoich zachowań, braku umiejętności w relacjach miedzyludzkich, ale gdy patrzył w błyszczące oczy Park Jimina, czuł się pewniej. Jego omega dawała mu czas, chciała go chronić i rozwijać między nimi uczucie. Czekał na niego zdecydowanie za długo, a mimo to chciał czekać dłużej. Widział w nim dobro i troskę jakiej potrzebował. Patrząc w jego oczy wiedział, że mógłby się zakochać w Park Jiminie. -Nie jesteś tylko omegą. Jesteś cudowną istotą, którą chyba los chciał żebym spotkał, żeby moje życie nabrało sensu. Postaram się, zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby być godnym ciebie i twojej miłości. Dziękuję, za twoją wytrwałość i wiarę. Obiecuję zawsze Cię chronić i być twoją bezpieczną przystanią. -Mówiąc to, położył Jimina na plecach, delikatnie i powoli by nie czuł się przez niego naciskany. Palcami przejechał po wrażliwej skórze chłopaka na jego szyi. -Mogę? -szepnął, zanim nachylił się bliżej. Zatopił nos w zagłębieniu szyi Jimina, wdychając zapach brzoskwini z wanilią, pozostawiając na całej jego skórze swój zapach. Jego nos ocierał się zmysłowo wzdłuź szyi młodszego, tak aby zapach Yoongiego został na nim na długo. Dla wzmocnienia efektu, zostawił kilka delikatnych cmoknięć swoich warg, by każda alfa w szkole wiedziała, że Jimin należy tylko do niego. Gdy pozostawił na nim swój zapach, ułożył się obok, przytulając go do siebie.
-Och, Jungkookie...Zacznijmy od tego, że twój tata tak bardzo cię kocha, cały czas cię chwali, nie za to, czy wyrośniesz na silną alfę, ale za to jaki jesteś mądry, jak pięknie rysujesz, że mimo tych wszystkich przykrości, nie pozwoliłeś, aby twoje serce stwardniało, spójrz na to, mimo traumy dajesz mi szansę, masz takie dobre serce, Kookie. Twój tata nie kocha cię za to, czy będziesz alfą czy omegą, ale dlatego że jesteś Jeon Jungkook. -Młody chłopak patrzył na kobietę ze zdziwieniem, że mógł usłyszeć od niej takie słowa. Jej dłoń delikatnie głaszcząca tą należącą do Jeona, sprawiała że chłopak nie miał pojęcia jak powinien się zachować. To tak właśnie zachowują się matki? Zadawał sobie to pytanie na okrągło, gdyż jego rodzicielka, nigdy nie odbyła z nim tak czułej rozmowy. -Och..ja...Hyeri-sshi...naprawdę to wszystko co powiedziałaś...ja nigdy nie usłyszałem takich słów od mamy...może dlatego tak boje się, że mógłbym zawieść tatę...przez całe życie miałem tylko jego i chciałbym żeby był ze mnie dumny. -uśmiechnął się delikatnie. -Cieszę się, że tata ciebie ma. Jesteś naprawdę niezwykła Hyeri-sshi. -Pochwalił ją, upijając łyk kakao.
- Strach to coś, czego tylko głupcy nie czują, a ty jesteś bardzo mądry, Jungkook. Masz rację, ten świat jest okropny dla omeg, ale są na nim świetne alfy jak twój tata, albo Taehyungie, chociaż on sam uważa inaczej, ale sam fakt jak od dziecka dba o Jimina, i jestem pewna, że w głębi serca o ciebie też już zaczął, bez względu na to jak udaje, że nic go nie obchodzi. On myśli, że matka jest ślepa, ale ja widzę to jak bardzo stara się nie skrzywdzić żadnej omegi. I to moja wina… moja wina, że nie potrafi ich dopuścić do swojego życia. Posłuchaj tego, Jungkookie. Pewnego dnia zostałam zaskoczona przez heat, w tamtych czasach było jeszcze gorzej, gdyż w prawie wina leżała po mojej stronie, gdyż nie byłam na niego przygotowana i wychodząc z domu nie miałam ze sobą tabletek zmniejszających objawy. Nie myślałam trzeźwo, a alfa, na którą się natknęłam, zwabiona moich zapachem, wykorzystała to i… tak zaszłam w ciążę z Taehyngiem. Wszyscy mówili, że to wina omegi, która sprowokowała alfę. Nigdy nie miałam mate’a. Zostawił mnie po stosunku, zrobił swoje i odszedł. Też nie jestem tym wybrańcem z prawdziwym mate’em, ale nie szkodzi, gdyż mam cudownego syna, a teraz jeszcze cudownego partnera i ciebie. -Jeon uniósł brwi w zdziwieniu. -Hyeri-sshi… nie miałem pojęcia...Przepraszam, tak bardzo mi przykro że Cię to spotkało...ale hyung...Taehyungie-hyung jest naprawdę dobrym człowiekiem, wychowałaś go na porządną osobę i uważam, że gdybyś go nie urodziła to byłoby mi bardzo smutno. Z tatą będziesz szczęśliwa, gwarantuje Ci to, on ma też dobre serce, tak jak Taehyungie-hyung. Rozumiem już, czemu jest tak...wycofany czasami, dziękuję. -Oznajmił, będąc w szoku, jak bardzo się mylił co do zamiarów alfy. -Nie wiem zatem, czy mogę się wypowiadać o mate’ach, ale powiem, ci co wiem, hm? -Głos kobiety ukoił jego nerwy, które na długo nie pozostały jednak spokojne. Drzwi kawiarni otworzyły się głośno, a Jeon wziął głęboki i bardzo głośny wdech nosem. -Taehyungie-hyung? -szepnął pod nosem, czując delikatny zapach deszczowego lasu. Wkrótcę zaś mężczyzna stanął przed nimi siadając przy ich stoliku, a Jeon patrzył na niego jak w magiczny obrazek. -Cześć. -Cz-cześć…-odszepnął młodszy, patrząc w taflę swojego kakao, w ktróym pianka mleka dawno już opadła. -Wracałem ze spotkania z kolegą i zobaczyłem, że tu jesteście…-Kłamał, Jeon wiedział że kłamie, w końcu tutaj nie było możliwości by dostrzec ich z zewnątrz, gdyż siedzieli w głębi kawiarni. -Umm… przeszkadzam? -Nie! -powiedział nagle młodszy, jakby tym razem mówiąc sobie że go zatrzyma. Nie chciał pozwolić mu odejść, tak jak zrobił to wcześniej w domu. -Oczywiście, że nie hyumg..-mruknął już ciszej. - Miałam Jungkookiemu wytłumaczyć koncept mate’ów, chcesz posłuchać? -Koo przyglądał się dłoniom Kima, które wyglądały na przemarznięte. Patrzył na zaczerwienione od zimna palce i marzył by ogrzać je swoimi, niewiele cieplejszymi dłońmi.
-A więc, jak wiadomo, dwie kochające się osoby mogą zostać mate’ami, dokonuje się tego przez pewien rytuał, to łączy ich w jedność, a więc czują siebie nawzajem, swoje emocje, odczuwane przyjemności, fizyczny ból, obecność, ich zapachy się łączą, tworząc jeden nowy. Jednak taka więź może zostać zerwana. Czym innym jest koncept prawdziwych mate’ów. Te wszystkie rzeczy, o których wspomniałam wcześniej, prawdziwi mate’owie czują wobec siebie bez rytuału. Czy to nie fascynujące? A więc wyobraźcie sobie, jak ich więź musi się zwiększyć po tym jak się połączą? Różnica jest na pewno taka, że gdy zwyczajni mate’owie muszą znajdować się na pewnej odległości, aby czuć te wszystkie rzeczy, tak prawdziwi mate’owie nie są ograniczeni żadną odległością oraz są ze sobą związani do końca życia, a gdy jedno z nich odrzuci drugie, to tamto umrze - w tym momencie Jeon, biorąc łyka kakao, zakrztusił się, kasłając cicho. Z wielkimi oczami spojrzał w stolik, zastanawiając się, czy on umrze przez to, że Taehyung wyszedł z innym na miasto. -natomiast ta pierwsza osoba, czując ból związany ze śmiercią tej drugiej, nie jest w stanie sama tego przeżyć. -Wizja umierających mate’ów przeraziła Jungkooka do tego stopnia, że ślepo przyglądał się jak Kim podmienia ich kubki z kakao, jednak nie był w stanie zarejestrować tego co się właśnie wydarzyło. -Hyungie...nie możesz pić zimnego, będzie ci zimno…-szepnął, próbując podsunąć mu jego czekoladę z powrotem. - Podobno, um… Mówią, że prawdziwi mate’owie są w stanie siebie poczuć nawet przed zaprezentowaniem. Niektórzy naukowcy twierdzą, że jest to możliwe, jeśli niewiele im brakuje do prezentacji, a jeśli jedno z nich jest już zaprezentowane, może przyspieszyć proces tego drugiego, hmmm, ciekawe- Jeon prawie, że odruchowo uderzył Kima nogą pod stołem, rzucając mu “Słyszysz to o nas!” spojrzenie. -Mówiłem Ci Hyeri-sshi, że wyczułem mojego alfę. Jestem tego pewien, przecież okna były zamknięte i nie padało na dworze…-Jeon ugryzł się w język, zatapiając pośpiesznie usta w gorącej czekoladzie Kima, tak aby pianka zakryła częściowo jego buzie i malinowo czerwone policzki. Odstawił kubek, z odrobiną piany pozostałej na nosie. - Chłopcy? -Hyeri-sshi… -Zaczął Kook, jednak starsza alfa szybko mu przerwała. -Mamo, weźcie taksówkę jak będziecie wracać, omegi nie powinny wracać same po ulicach do domu o takiej porze.Ja… wy sobie jeszcze porozmawiajcie, i tak wpadłem nieproszony, muszę się wyspać do szkoły -Jeon wstał razem z Kimem., widząc że wychodzi, złapał go przy drzwiach, a wiedząc że mama Taehyunga nie jest w stanie ich zauważyć, chwycił jego dłoń i splótł ich palce.
-Uważaj na siebie, proszę. Wróć do domu, porozmawiamy. -szepnął mu do ucha, jakby celowo chciał jeszcze poczuć jego zapach. Puścił Kima wracając do starszej od niego kobiety. -Jungkookie, ten twój… mate? Może on wcale cię nie odrzuca? Może on tak samo jest zagubiony? Nigdy nie czułeś się nawet przez chwilkę z nim bezpiecznie? Może ma swoją przeszłość, która go powstrzymuje? Naprawdę jest taki zły? Jeśli to prawda, że go znalazłeś, to uwierz mi, świat nie przywiązałby ciebie, taki wartościowy skarb, do kogoś złego na całe życie, jest to na pewno cudowna osoba, która wspaniale się o ciebie zatroszczy, tu nie ma przypadków. Musi być powód, dla którego znaleźliście się teraz i na pewno go odnajdziecie, a ty zawsze możesz ze mną porozmawiać, mogę pójść z tobą do lekarza jeśli tak się martwisz o swoją przemianę, tata nawet nie musi wiedzieć. -Jeon usiadł biorąc do rąk czapkę Kima. -Mój mate...On chyba nadal sam się ze sobą kłóci co do tego że jesteśmy...mate’ami. Może masz racje, może on też nie wie co zrobić...ja chyba...zaczyna mi na nim zależeć...nawet bardzo...boje się że nasze relacje mogłyby się pogorszyć. Czułem się bezpiecznie….ach Hyeri-sshi...gdybyś ty wiedziała jak bardzo jestem spokojny kiedy mnie przytula, nigdy czegoś takiego nie czułem...może też dlatego tak bardzo się boje, że już nigdy więcej tego nie doznam, nie chcę stracić tego uczucia. Nie jest zły...dobrze mu z oczu patrzy...ma piękne oczy i jest naprawdę dobry. Zamknięty w sobie, ale dobry. Chciałbym być dla niego oparciem. -Westchnął Jeon, patrząc smutno na puste miejsce pozostawione przez Kima. -Naprawdę? Poszłabyś ze mną? -oczy Jeon zamigotały na tysiące kolorów. -Hyeri-sshi jestem Ci tak bardzo wdzięczny, sam boje się iść do lekarza, ale z tobą na pewno będzie mi łatwiej! -Jeon uśmiechnął się, przytulając delikatnie kobietę. -Zamówię nam taksówkę, jedźmy do domu. - mówiąc to, nałożył na głowę czapkę, która przypominała mu że Kim martwił się o niego choć w drobnym stopniu. -Cześć tato! -Oznajmił Jeon, gdy przekroczyli próg mieszkania, przytulił ojca szybko, po czym z identycznym tempem wbiegł na górę, prosto do pokoju Taehyunga. -Hyung? -Nie widział go nigdzie, może był na balkonie, albo w łazience...albo nie było go w domu. Jeon jednak nie miał zamiaru się poddać i wrócić do siebie. Położył się na łózku Kima, chowając twarz w jego poduszce, czując jak Yeontan układa się w jego nogach, a Loki leży obok, przytulony do pupila Taehyunga.
Yoon czuł jak zapach Jimina rozpyla się nie tylko po pokoju, ale także po jego ubraniach, ciele i sercu. Oddychał gleboko by każda nuta brzoskwini i wanilii znalazła swoje miejsce w jego przewodzie oddechowym. Teraz gdy Park w pełni pachniał jego świeżym zapachem mógł spokojnie myśleć o wyjściach Jimina do środowisk w których były również alfy. -Yoongi? -Hmm? -Mruknął zachrypniętym głosem, unosząc lekko powieki gdyż w błogim stanie ukojenia leżąc z młodsza omega w ramionach pozwolił sobie je przymknąć. Cieszył się, ze to uczynił gdyż patrzące na niego oczy Jimina zapierały dech w jego piersi do tego stopnia ze ciezko było mu oddychac. Nie miał pojęcia jak można było mieć tak piekne oczy ale Jimin zdecydowanie bił wszelkie rekordy. -Zacznijmy od początku… Wiem, to trochę głupie, ale…-Min uśmiechnął się delikatnie. -To wcale nie jest głupie, kaczuszko. -szepnął odgarniając włosy z jego twarzy. -Cześć. Jestem Park Jimin, miło mi Cię poznać. -Uroczy chichot omegi uniosl kąciki ust Mina nawet wyzej, choć alfa sama nie miała pojęcia ze tak potrafiła. Uścisnął jego dłoń delikatnie, jednak nie puścił jej a splótł ich palce razem. -Czesc, jestem Min Yoongi. Miło mi Cię poznać Park Jimin, wyglądasz dziś olśniewająco. -mruknął cicho, obejmując chłopaka w talii by czułej go przytulić -Dlatego jestem tym faktem nieco onieśmielony, jednak nadal sprobuje swoich sił pytając czy miałbyś ochotę gdzies ze mna wyjść? Mamy jutro wolne, wiec pomyślałem ze spędzenie tego dnia z pięknym chłopakiem na randce byłoby idealnym planem. -Min powiedział wszystko na jednym wdechu, faktycznie stresując się tym pytaniem. -Chce poznać Cię bliżej, wiedzieć co lubisz robić, jakie miejsca są twoimi ulubionymi. Zacznijmy od jutra, Park Jimin. Pozwol mi siebie poznać, skoro moje ciało dusza i alfa już czuje się do Ciebie przywiązana. -Szepnął, przysuwajac go bliżej siebie.
Jungkook posłusznie lezal czekając aż Kim skonczy kąpiel. Skupiał się na dźwięku kropel w łazience i na tym co powinien powiedzieć Taehyungowi. Wiedział, ze to co teraz będzie chciał mu przekazać jest bardzo ważne. Od tego właściwie zależała ich relacja. Coś ciagle dręczyło Kima, a Jeon podświadomie czuł ten ciężar tez na swoim sercu. -Co tutaj robisz? -Początkowo nie zareagował będąc za bardzo zajętym wąchanie zapachu alfy na jego poduszce. Jednak gdy jego głowa uderzyła o materac, Jeon spojrzał na niego z obudzeniem. -Nie nauczyli cię nie wkradać się do cudzych pokoi? -Młodszy napełnił policzki powietrzem udając obrażonego, siadając na materacu z rekoma skrzyżowanymi na piersi.
-Kim Taehyung, pukałem wiec to nie jest wtargnięcie. Meanie Moody Hyungie lepiej usiadz bo musze powiedzieć Ci coś bardzo ważnego i wysłuchaj mnie do końca bo jak mi przerwiesz to wtedy zamknę Ci usta swoimi, a nie całowałem się jeszcze nigdy, wiec pewnie jestem beznadziejny i bedziesz tego żałował do końca zycia. -pogroził mu palcem. -A wiec, rozmawiałem z twoja mama na wiele tematów. To naprawdę cudowna kobieta, cieszę się ze tata ma kogoś takiego jego Hyeri-sshi bo naprawdę widzę w niej dużo ciepła. Tak samo jak cieszę się, ze Ty ja masz bo ona naprawdę bardzo Cię kocha. -Zaczął z subtelnym uśmiechem na ustach. -Wiem, ze trochę jestes zagubiony. Ja tez. Ta cała sytuacja...to wszystko co się dzieje…to nie jest normalne, wiesz o tym i ja i ty. Te dziwne emocje, zapachy to wszystko jest niespotykane. Wiem ze ciąży Ci na sercu jakas wielka obawa to tez potrafie wyczuć. Dlatego właśnie to wszyatko jest dziwne...ale nie wszystko co jest dziwne jest zle, prawda? -Patrzył w jego piekne oczy, które wyciągały z jego ust słowa, jak na życzenie. -Twoja mama...opowiedziała mi o tym, jak zaszła w ciąże. To...naprawdę straszne...i rozumiem czemu tak naskoczyłes na mojego tate. Rozumiem już wszystko, wiem czemu tak bardzo chcesz ja chronić...i to jest wspaniałe i godne podziwu. Moge Cię zapewnić ze nie wszystkie alfy są zle...wiem ze jest wiele złych..ja tez się ich boje dlatego wolałbym byc jedna z nich...po prostu ze strachu...dlatego rozumiem, ale z drugiej strony, znam takie alfy jak Jeon Minsoo i Kim Taehyung, które żyją ze mna pod jednym dachem i przy takich alfach niczego się nie boje. Masz dobre serce, to jak zająłeś się Jiminem...to jak się troszczyłes o niego...ja tez chciałbym żeby kiedyś ktoś się mna tak zajął. Wiesz...zawsze byłem sam. Nawet przyjaciol nie miałem wielu, a prawda jest tak, ze nawet jeśli mam znajomych w szkole to na koniec dnia i tak jestem sam i nie mam z kim porozmawiać..choć uważam to za swego rodzaju plus...jestem przez to dobrym słuchaczem, gdyż mało kto ze mna rozmawia, dlatego kiedy ktoś juz podejmujen ta próbę to ja bardzo uwaznie słucham. W zwiazku z tym, możesz powiedzieć mi co tak bardzo Cię dręczy...wysłucham Cię. -Jeon dopiero teraz zlustrował wzrokiem Kima, który w dresowych spodnich, zwykłej koszulce i wilgotnych włosach wyglądał tak bardzo atrakcyjnie, ze policzki młodszego spowiły się różem -To Ciebie czuje. Cały czas, nikogo tylko Ciebie. Zapach deszczu w środku lasu sprawia, ze kręci mi się w głowie, w pozytywnym znaczeniu tego słowa…-z każdym słowem mówił coraz ciszej jakby zawstydzony samym sobą. Wbił wzrok w pościel ugniatajac kołdrę w rękach jako tik nerwowy. Taehyung siedział blisko jednak nadal dzielila ich zbyt duża odległość, by niezaprezentowany dzieciak mógł poczuc go tak jak tego chciał.
- Min Yoongi, oczywiście, że tak, to wszystko o czym marzyłem, odkąd zauważyłem, że jesteś mó-... że ja jestem twój -Yoongi uśmiechnął się subtelnie, wpatrując się w rumiane policzki Jimina, które od razu stały się jego ulubionym widokiem. -Jesteś uroczy, nie musisz się poprawiać, to słodkie co mówisz. Cały jesteś uroczy. -dodał, zupełnie luźno i spokojnie. Akurat w komplementowaniu był dobry, czuł się swobodnie gdy miał powiedzieć coś osobie, która wpadła mu w oko, tak aby ta zwróciła na niego uwagę. Podobały mu się subtelne gesty Parka, takie jak łączenie ich palców razem. -Też chcę wiedzieć o tobie wszystko, rzeczy małe i duże, chce cię poznać lepiej niż ty znasz samego siebie, oczywiście w takim tempie, jaki dla ciebie będzie odpowiedni, hyung. -Słowa młodszego, były dla niego niezwykle ważne. Nie naciskał na niego, dawał mu poczucie bezpieczeństwa i tego że w niczym nie musiał się spieszyć, zdecydowanie był to pierwszy krok w zakochaniu się w Park Jiminie. Do tego sposób w jaki bez ostrzeżenia zaciągał się jego zapachem, był wyjątkowo atrakcyjny. -Yym… hyung? -Yoongi uniósł pytająco brew. - Pomożesz mi przygotować kąpiel? - Może mogło się to wydać dziwne, jednak Min nie pomyślał w tym momencie o niczym dwuznacznym, więc nawet jeśli Jimin miałby jakiekolwiek zamiary, starszy był całkowicie ich nie świadomy. -Oczywiście, kaczuszko. Leż i odpoczywaj, a ja przygotuję twoją kąpiel. -mówiąc to, krótko oraz w bardzo czuły sposób musnął jego czoło wargami, następnie wstając by pójść do łazienki. Poruszał się po niej na oślep. nie wiedząc gdzie jest co. Napuszczając nowej wody do wanny, dolał do niej olejków, które znalazł oraz soli do kąpieli. -Jimin-ah, możesz przyjść! -Oświadczył, kiedy prawie wszystko było gotowe. -Chciałem Ci przygotować świeże ubrania, jednak nie będę grzebał Ci po szafach, musisz zrobić to sam. -uśmiechnął się lekko, gdy mężczyzna stanął w drzwiach. Sam zaś usiadł na ziemi, opierając się plecami i bok wanny. Jego zmysły alfy nie pozwalały mu zostawić go samego, gdy był w oczywistym dla obojga stanie. -Obiecuje, że nie będę patrzył ani nic z tych rzeczy. Chcę tylko przypilnować, żebyś nie zasłabł w gorącej kąpieli, czy coś. Instynkt każe mi zostać. -wytłumaczył się, siedząc zginając jedna nogę w kolanie, a drugą trzymajac wyprostowaną. Oparł się o tą zgiętą, patrząc w dół, by chłopak nie myślał, że kłamał. -Wiem, że to bardzo niekomfortowa sytuacja, dlatego mogę wyjść, nie będę robił nic wbrew twojej woli ,ale wtedy będę siedział pod drzwiami, żeby być blisko w razie potrzeby. -oznajmił, nadal intensywnie zapatrując się w kafelki na ziemi.
Cisza Taehyunga nie wróżyła niczego dobrego. Dopiero wtedy, gdy milczenie zaczynało się robić nieznośne, Jeon spojrzał na dłonie chłopaka. Jego białe kostki u dłoni, sprawiły, że dreszcz przeszedł wzdłuż jego kręgosłupa. Już wtedy wiedział, że popełnił błąd, lecz nie było już żadnej drogi ucieczki. Przysunął się bliżej Kima, tylko po to, żeby zapach zgniłego mchu uderzył go w nozdrza. -Jesteś blisko zaprezentowania. -Jeon przytaknął, gdyż tak właśnie było. - Może lepiej nie przesadzać z wyobraźnią do tego momentu? -Auć. Cóż. Codziennie uczymy się czegoś nowego, a dziś Jungkook dowiedział się, iż jego uczucia są jedynie wyobraźnią. Chyba wiedział co czuje, prawda? A może faktycznie była to jedynie burza hormonów? -Rozumiem, że niektóre sytuacje mogły być mylące, ale czasem wiele sobie dopowiadamy, mózg płata figle, gdy bardzo się na coś czeka…-Problem tkwił w tym, że nie Jungkooka nie obchodziła przemiana. Zawsze była dla niego źródłem stresu. Prawda jest taka, że on w całym swoim wywodzie nie dążył do tego, że będzie jego omegą i według porządku wszechświata powinien być jego, a bardziej chodziło mu o to, że akceptuje go takim jaki jest i że chciałby go lepiej poznać, żeby móc po prostu przy nim być. Jungkooka nie obchodziło to całe mate’owanie, to jedynie byłoby fajne, gdyż ułatwiłoby mu sprawę, aczkolwiek jak dla niego mogliby nawet oboje być alfami i miałby to kompletnie gdzieś. On po prostu chciał go poznać. Chciał by skupili się na sobie, na swojej relacji. Myślał, że ta rozmowa trochę rozluźni sytuację, a najwidoczniej tylko on zatracił się tak bardzo w tym nagłym uniesieniu. Może Kim faktycznie miał rację. Może to wszystko przez hormony? Może on wcale się w nim nie zauroczył? Cóż, może nie potrzebowali zaciśnienia relacji, a zimnego kubła wody na otrzeźwienie? Jeon czuł jak cieżka gula rośnie w jego gardle. Nie chciał przecież być z nim związany jakąś mistyczną więzią. Wiadomo, byłoby to całkiem urocze, ale Kook o to nie dbał. Chciał po prostu mieć kogoś dla siebie i istnieć dla kogoś. Jednak najwidoczniej, to nie był ten moment i ten czas. Było mu wstyd za siebie, gdyż najwidoczniej obnażył się emocjonalnie bez potrzeby.
-Będę pamiętać, że zawsze mogę z tobą porozmawiać… -Chociaż tyle. Może i stracił potencjalną miłość, ale przynajmniej zyskał przyjaciela, prawda? -Jakbyś… jakby w szkole ktoś był niemiły to… to możesz mi o tym powiedzieć, zajmę się tym. -Jeon przytaknął, nadal dryfując po swoich myślach. Przecież Hoseok powtarzał, że Kim nie jest dla niego. Codziennie mówił mu to samo, a Jeon nigdy nie słuchał. Może coś w tym jest, że rodzina wie co jest dla Ciebie najlepsze? Może trzeba było posłuchać Hoseoka? Seria pytań zaczynająca się od “może” buzowała w jego głowie. -I Jungkook? Mimo że się boisz, życzę ci, abyś jednak nie był alfą, jesteś na to zdecydowanie za dobry -Gorzki uśmiech pojawił się na ustach Jeona. -Nie życz mi tego, nie chcę być omegą, gdy wiem że całe życie będę sam. -warknął cicho pod nosem, a widząc że Kim wstaje otwierając mu drzwi, nie potrzebował już więcej słów, gdyż jego gest był wystarczająco wymowny. -Dziękuję za rozmowę, Jungkook-ah - Patrzył na niego, jakby mając nadzieje, że zmieni zdanie, jednak widząc że tylko pogarsza swoją sytuację, wstał, biorąc na ręce Lokiego, który wtulał się w Yeontana. -Wiesz co? - zaczął, patrząc Kimowi w oczy, swoimi nieco już zaszklonymi. -Mnie nie obchodzą te całe omegowe alfowe sprawy. Ucieszyłem się, bo mogło to być coś miłego, co ułatwiłoby sprawę i w sumie twoja mama pewnie też by się cieszyła, ale tak naprawdę to mnie to nie obchodzi, czym jestem. Mógłbym być nawet niczym, jeśli dzięki temu spojrzałbyś na mnie tak, jak ja patrzę na Ciebie. -Coś w nim pękło, ten jeden zawód w jakiś sposób rozstrzaskał go na kawałki. -Dla mnie nie jesteś jakąś tam alfą. To nie jest ważne. Nie dla mnie. Dla mnie nie jesteś alfą Taehyungiem, tylko po prostu Taehyungiem, moim hyungiem. -Westchnął cieżko, stając w progu na równi z Kimem. -Jestem zmęczony tym całym pieprzeniem o alfach i omegach, jebie mnie to. Po prostu chciałem dać nam szanse, bo tylko to jest ważne. -mruknął nonszalancko. - Masz we mnie przyjaciela, pamiętaj o tym. Nie musisz mnie bronić, tak jak mówiłem, jebią mnie te całe rytuały, nie czuj się zobowiązany jako alfa do bronienia mnie. Bądź sobą i bądź szczęśliwy, bo tylko tego chcę dla ciebie. -Trzymając kota, jedną ręką przyciśniętego lekko do swojej klatki piersiowej, położył drugą dłoń na torsie chłopaka, wspinając się na palce. Zacisnął powieki pozwalajac im wypuscić kilka łez po jego policzkach, a wargami bardzo subtelnie lecz i z pewnym żalem musnął wargi Kima. -To mogła być moja jedyna okazja i gdybym nigdy tego nie zrobił, byłbym na siebie bardzo zły. Przepraszam, już sobie idę. -Mówiąc to, wziął kota w obie ręce, idąc do siebie, pozwalając przy tym łzom by spłynęły po jego policzkach. Łapiąc za klamkę od swojego pokoju, spojrzał jeszcze w stronę Kima. -I masz rację. Nie ma złych pocałunków. -dodał na koniec, wchodząc do swojego pokoju i zamykając za sobą drzwi.
-Mógłbyś, hmmm… no wiesz, chociaż na chwilę, żeby był twój zapach… mam nadzieję, że nie przegiąłem? - Min spojrzał na niego wielkimi oczami, po chwili śmiejąc się przyjaźnie i zakrywając twarz dłonią. -Naprawde jesteś uroczy, zajmę się tym. -oznajmił, przejmując piżamę. Gdy Jimin zajmował się przebieraniem się, Min zdjął z siebie bluzę zakładając na siebie górną część stroju Parka. Spodnie trzymał blisko siebie, by również przesiąknęły jego zapachem. Ciężkim było nie patrzeć na młodszego, gdy całego jego ciało chciało chłonąć jego obraz i zapach. Dlatego, gdy tylko chłopak ułożył się w wannie, a Min miał pewność że jego ciało jest porządnie przykryte pianą, pozwolił sobie zerkać co jakiś czas na jego twarz, w której pełne głębi oczy zachęcały go do tego. -Tylko instynkt? -Starszy westchnął, lekko unosząc kącik ust. A więc to tak? Nic się przed nim nie ukryje? Yoongi nie mógł uwierzyć w to, jak bardzo odkryty był przed chłopakiem, który wydusiłby z niego nawet największy sekret. -Nie tylko, ale musiałem mieć jakiś argument, żebyś nie pomyślał, że jestem jakimś podejrzanym typem. Cóż nie brzmiałoby to za dobrze, gdybym powiedział, że chcę siedzieć przy tobie kiedy się kąpiesz. Nie uważasz? -zaśmiał się nerwowo, drapiąc się w tył głowy. Park nadal go onieśmielał, gdyż starszy zapomniał już jak to jest, próbować zainteresować kogoś swoją osobą. - Nie! - Nagła panika młodszego, sprawiła że alfa gwałtownie poderwała się z miejsca, klęcząc już przy krawędzi wanny, patrząc na chłopaka ze zmartwieniem. - Nie, proszę, jest idealnie, ufam ci. -Podczas całusa, zapach brzoskwiń mocno uderzył Mina, jednocześnie kojąco działając na jego nerwy. Ufał mu? Tak szybko był skłonny mu zaufać? Yoongi czuł ogromną odpowiedzialność na swoich barkach, jednak nie miał zamiaru od niej uciekać. Może właśnie tego potrzebował. -Proszę, nie zostawiaj mnie. Rodziców nie ma na weekendzie i nie chcę być znowu sam… nie kiedy dopiero się dowiedziałem jak to jest ciebie mieć. -Alfa była bezsilna, pokonana przez omegę, której każde słowo było dla niego jak życzenie dla dżina do spełnienia. -Nie zostawię cię, Jiminnie. -Chwycił jego mokrą dłoń, ujmując ją w obie ręce. -Nie pozwoliłbym ci siedzieć tu w samotności, ja też wolę być z tobą i z ciężkim sercem musiałbym wyjść, a będę musiał, żeby przygotować się na naszą randkę, ale to dopiero rano, więc myślę że chyba sobie poradzimy z tą krótką rozłąką, co? -zamruczał, subtelnie całując kostki na dłoni Jimina, jedną po drugiej. -Nie wybieram się nigdzie, kaczuszko. -Oznajmił, podnosząc wzrok na Jimina, gdy jego usta zetknęły się ponownie z jego dłonią. Czuł się za niego odpowiedzialny, widział w jaki sposób ich więź traktuje ich obu, gdy nie są blisko siebie i nie chciał aby znowu coś złego przydarzyło się omedze z jego powodu.
Jeon ułożył kota na łóżku, kręcąc się nerwowo po pokoju. Usiadł do biurka, by zająć czymś myśli i ręce, jednak jedyne co był w stanie zrobić, to bez sensowne szkice, a zalewanie tabletu łzami niczego nie usprawniało. Nie wiedział czy zrobił dobrze, chciał wrócić do Taehyunga i jeszcze raz przeprosić za wszystko, jednak nie był w stanie. Miał wrażenie że przysporzył mu już wystarczająco dużo problemów. Wtedy drzwi do pokoju otworzyły się, a Jeon wzdrygnął się na krześle. - Proszę nie odwracaj się i nic nie mów, proszę posłuchaj, nie odwracaj się, bo inaczej nic nie powiem, przynajmniej nie to, co faktycznie myślę a to za czym się ukrywam. -Jeon zawrócił się gwałtownie w stronę monitora, jakby nerwowo gdyż już zaczął się odwracać w stronę Kima. Widząc na biurku jego ulubiona kakao, wyciągnął w jego stronę roztrzęsione łapki. Tak, jak obiecał, nie odwrócił się, ale po dźwięku rozpoznał, że alfa właśnie otwierała okno. -Muszę, inaczej też nic nie powiem, bo twój zapach będzie mieszał mi w głowie, bo jak się okazuje, niespodzianka, też ciebie czuję… -Jeon gwałtownie odstawił kubek, zostając z wąsami od pianki na ustach i szeroko otwartymi oczami. -Ale...ale...co…? co? -szepnął, prawie niesłyszalnie. -Pewnie nie wiesz jak pachniesz? Wiśniami, czasem czuję dojrzały owoc, ale szczęściej kwitnące drzewa jak na wiosnę, tak jak ty… jesteś w fazie kwitnienia -Czy on właśnie dowiedział się, że ma zapach? Jeon nie miał pojęcia dlaczego tak się działo, ale gdy z ust Taehyunga padło słowo wiśnia w temacie jego zapachu, przez jego wyobraźnie przeszły wszystkie momenty w których starszy ewidentnie rozpaczliwie szukał wiśni. Jeon skrzyżował ręce na biurku, kładąc się na nim tak żeby zakryć twarz. Jego policzki na samą myśl o starszym potrzebującym jego zapachu zapłonęły i oblały się malinową barwą. Podobało mu się to jak pachnie, choć sam jeszcze tego nie czuł. Cieszył się, że było to coś niezbyt słodkiego i agresywnego. A Kim mówiący o nim jak o pączku kwiatu wiśni, dodatkowo zawstydził go do tego stopnia, że Jeon nawet gdyby mógł to nie odwróciłby się w jego stronę. -Przyznaję, że zareagowałem źle, gdyż nie powiedziałem prawdy, powiedziałem słowa, które cię zabolały i żałuję tego, ale Jungkook, zacząłeś temat, wiedząc, co ty czujesz, wiedząc, że masz odwagę się przede mną otworzyć, ale dla mnie to było jak niezapowiedziany atak, na który ani trochę nie byłem przygotowany. Powiedziałeś, że wiesz w jaki sposób… przez jakiego człowieka zostałem stworzony, prosto w twarz, w biały dzień, przywołałeś mój największy koszmar, jak miałem się otworzyć i nie spanikować? -Jungkookowi zrobiło się głupio. Faktycznie nie pomyślał o tym, że ten moment mógł nie być odpowiedni dla Kima. -Owszem czasem potrzebna jest terapia szokowa, bo może faktycznie nigdy bym nie przeprowadził tej rozmowy, natomiast jestem trochę zły, że tak otwarcie powiedziałeś o rzeczach, przez które tak ciężko mi przebrnąć. Ale nic się nie dzieje bez powodu, więc dobrze… powiedziałeś, że mnie zawsze wysłuchasz więc… tylko się nie odwracaj, prosze. -Przyszła omega skuliła się na fotelu, jakby chciała się skarcić za to że Taehyung był przez nią zły.
-Powiedziałeś, że ten cały podział na alfy i omegi nie jest dla ciebie ważny, że dla ciebie jestem po prostu Taehyungiem, ale Jungkook, nieważne jakbym chciał, żeby tak było, nic nie zmieni faktu, że tą alfą jestem, że kierują mną instynkty, których nie wyłączę na zawałowanie i bez względu na to jak kicham też na ten cały podział, to on determinuje nasze życia. Samo to, że naprawdę nie interesuje mnie zawieranie znajomości na dłużej. Gdyby nie alfowanie i omegowanie, nie wiem czy otworzyłbym oczy na ciebie, ale dzięki temu ciebie dostrzegłem, więc jestem temu wdzięczny… - Czyli to tylko mój zapach cię zainteresował? Jeon westchnął ciężko, naprawdę nie obchodził go konstrukt społeczny, bo on zauroczył się Taehyungiem, kiedy nawet jeszcze nie czuł jego zapachu, a to że z czasem delikatnie zaczął go wyczuwać tylko spotęgowało uczucie. Jeon jako osoba zupełnie odcięta jeszcze od tego świata, niezaprezentowana, miał zupełnie inne podejście do tego wszystkiego, gdyż on widział w Kimie po prostu jego, a nie alfę, którą chce uwieść. -Z drugiej strony sobie myślę, co jeśli podczas twojego heat’u mi odwali i ciebie skrzywdzę, w momencie gdy powinieneś czuć się przy mnie bezpiecznie… - Heat? Jeon słyszał o tym wiele, ale nie specjalnie go to obchodziło, wolał na lekcji edukacyjnej w tej kwestii w szkole czytać komiksy, niż słuchać. Wiedział, że ma to związek z erotyką, ale jakoś nie czuł zagrożenia o którym mógł mówić Kim. Przecież większośc par jest aktywnych seksualnie, dlaczego to akurat jemu miałby zrobić krzywdę? -wiesz… wiesz jaki dumny się poczułem na myśl, że najpewniej ja jestem twoją alfą? -Jungkook poczuł dreszcz słysząc słowa Kima. Żołądek ścisnął się do wielkości małego kamienia, a młodszy cieszył się że siedział, bo prawdopodobnie przewróciłby się na ziemię. -Ale co jeśli w pewnym momencie ta posesywność zamieni się w jakąś chorą obsesję. Jungkook, są dobre alfy na tym świecie, z kogoś takiego jak ty wyszłaby najwspanialsza alfa, ale są też takie, z których ja powstałem i nikt nie może mieć pewności, czy nie jestem takim samym potworem jak on, w końcu dzielę z nim geny. Lepiej nie kusić losu… myślałem, że przejdę przez życie bez mate’a, ale wychodzi na to, że mam ciebie i pomijając to jak za każdym razem ta myśl cieszy moje serce, to jestem przerażony, że ktoś dobry został ze mną związany. I dlatego chciałem szukać wymówek, że może to tylko wyobraźnia płata nam figle, ale nie… nie kiedy ja już jestem twój. -Ciało Jungkooka trzęsło się z nadmiaru emocji, miał mu tyle do powiedzenia, chciał się już do niego odwrócić, aż rwał się do tego, jednak wiedział że musi uszanować jego prośbę i gryząc się po wargach, wiercił się w miejscu, próbując nie płakać.
-Nie licząc mamy, Jimin jest jedyną omegą, z którą jestem blisko, ale tylko dlatego ponieważ przyjaźnimy się od dziecka. Prawda jest taka, że to on był zawsze śmielszy, odważniejszy, był moim hyungiem, który mnie bronił. To było zdziwienie, gdy on został omegą, a ja alfą. Od tego czasu zwyczajnie się siebie brzydzę. Żeby sobie z tym radzić, poczuć się trochę mniej winny tego kim jestem, kiedy tylko pomyślę o tym, co spotkało moją mamę, jeśli tylko wiem, że jakaś alfa skrzywdziła omegę, nie zastanawiam się, tylko jeśli mogę dać im nauczkę to to robię… Wtedy, gdy siedzieliśmy z Yeontan i Lokim, gdy dostałem wiadomość, była od alfy, która zdradzała notorycznie przyjaciółkę kuzynki Jimina, zakręciłem go, trochę popisaliśmy, umówiłem się z nim w hotelu, potem wysłałem adres tej omedze ze screenami wiadomości, które do mnie pisał… ten “kolega” z dzisiaj… też z podobnego powodu się z nim spotkałem, ale… odkąd mocniejszą więź czuję z tobą, już nie robię takich rzeczy. Może miałem dobre zamiary, ale jestem tak samo niemoralny… Nie wiem, czy dobrze zrobiłem mówiąc ci o tym, ale jak już wszystko to wszystko, chcę wyjść na czysto. -Jeon był w ciężkim szoku, nie sądził że starszy mógł owijać sobie alfy wokół palca w dobrym celu. - Nie jestem najlepszym prawdziwym mate’em, nie jestem w stanie zaakceptować siebie i sobie zaufać, dlatego nie mogę oczekiwać tego od nikogo innego i kompletnie nie wiem jak sobie z tym poradzić i nie wiem co będzie dalej, jestem przerażony, Koo -Młodszy drgnął w miejscu ponownie na zdrobnienie, które od teraz wiedział już że będzie należało tylko do Kima. -Chciałbym być po prostu Taehyungiem, ale jestem niestety bezpowrotnie alfą Taehyungiem. -Jeon nie zauważył nawet jak chłodno zrobiło się w pokoju. -To wszystko, tak mi się wydaje. -Słowa starszego były jak sygnał startu dla młodszego. Jeon poderwał się z miejsca, łapiąc go za nadgarstek. Posadził go na skraju łóżka, siadając na jego kolanach, przodem do Taehyunga, ujmując w obie dłonie jego policzki, by teraz patrzył mu w oczy. -Po pierwsze, mam nadzieje że lubisz wiśnie. Po drugie, nikt tak ładnie nigdy nie porównał mnie do kwiatu. Po trzecie najbardziej wstydzę się, kiedy mam rumieńce na policzkach, więc to że tak na ciebie patrzę nie zakrywając twarzy, jest wyczynem mojego życia, zwłaszcza że to przez ciebie tak się rumienie. -wymamrotał, subtelnie się uśmiechając. -Przepraszam, tak bardzo cię przepraszam. Jestem naprawdę zły na siebie, że tak na ciebie naskoczyłem. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że mógłbyś być jeszcze nie gotowy na tą rozmowę. Myślałem, że zrobię dobrą rzecz zapewniając cię, że rozumiem twoją przeszłość. Najwyraźniej nie byłem wystarczająco delikatny i za to bardzo cię przepraszam. -łzy poczucia winy spłynęły po jego policzkach, jednak Jeon był zbyt zajęty trzymaniem tych należących do Kima żeby skupić się na swoich. -Gdyby nie było tego całego alfowania i omegowania, to i tak bym sobie jakoś poradził, żebyś mnie zauważył, nie martw się. Kupiłbym wiśniowe perfumy albo coś. -Zaśmiał się cicho, wracając do powagi.
-Hyung, nie rozumiesz jednej rzeczy. Kwestią genów jest tylko to, że jesteś alfą, ale to jaką będziesz alfą, zależy tylko od ciebie. Zależy tylko od twojego serca, które jest czyste i dobre. -szepnął kładąc jedną z roztrzęsionych rąk na torsie chłopaka, w miejscu jego serca. -Rozumiem, że się boisz. Sam bym się bał, ale wiedz że ja się ciebie nie boję i chcę cię wspierać. Heat, seks, wszystko inne co może pobudzić twoje instynkty, przecież nikt nie każe się nam z niczym spieszyć. (no chyba że te dwie co piszą i nie wiedzą czym jest slow burn, ok i’m sorry już wracam XD) Jestem tutaj dla ciebie, nie dla jakichś cielesnych potrzeb. Chodzi mi o wspólne spędzanie czasu, wspieranie się, rozumienie swoich problemów. Tysiące par są ze sobą podczas heat’a nawet te gdzie tak jak mówisz są jakieś “złe geny” i nic się nikomu nie dzieje. Dlaczego ty miałbyś być wyjątkiem? Daj sobie czas, pomyśl o tym. Spróbuj pokochać siebie, spróbuj zobaczyć w sobie to, co ja w tobie widzę, a ja ci w tym pomogę, obiecuję. Nigdzie mi się nie spieszy, kiedy wiem że jesteś mój. -Zamruczał, głaszcząc go delikatnie po policzkach, opuszkami swoich palców. -Właśnie, wspomniałeś o Jiminie .Nie uważasz, że hyung był w o wiele gorszej sytuacji, a i tak sobie poradził? Widzisz, że w końcu koniec końców wszystko się zaczyna układać. Pomyśl o tym, że on i Yoongi hyung też nie będą mieć łatwo, ale czy to powód dla którego powinni nie dać sobie szansy? Hyung też ma problemy z kontrolą, a mimo to chce być jak najlepszy dla Jimina, widziałem to w jego oczach i w twoich widzę to samo. Dlatego nie bądź dla siebie tak surowy, kiedy ja tak bardzo akceptuje cię takiego jaki jesteś… proszę. Sam fakt, że pomogłeś tym omegom, świadczy o twojej dobroci. Jestem naprawdę bardzo z ciebie dumny, hyung. -mówiąc to opadł na chłopaka. Siedząc w tej pozycji, przytulił go mocno, kładąc buzię na jego ramieniu, a dłońmi i nogami oplatając jego ciało. -Nie jesteś swoim ojcem, hyung. Jesteś sobą. Nie ufasz sobie, ale pomogę ci w samoakceptacji na tyle na ile będę umiał, obiecuje. Jesteś przerażony, ale ja jestem obok, pomogę ci. Ze mną nie musisz się bać. Będę o ciebie dbał. Jestem niezaprezentowany, dlatego właśnie dla mnie jesteś po prostu Taaehyungiem. Rozumiesz? Zauroczyłeś mnie sobą, a nie swoim zapachem, feromonemi czy innymi alfowymi rzeczami. Przecież ja dopiero teraz zacząłem cię delikatnie czuć, i to w takim stopniu że jak jestem od ciebie dalej niż teraz to prawie nic nie czuje. Właśnie dlatego jesteś po prostu Taehyungiem. Moim Tae Tae, a nie jakąś tam alfą. Moje intencje są czyste i dobre bo ty taki jesteś. -wtulił się w niego mocniej, jakby chcąc pokazać wagę swoich słów. -Zrozumiem wszystko, nie będę poruszał niewygodnych tematów, chyba że sam będziesz chciał porozmawiać. Daj sobie tyle czasu ile potrzebujesz, ja na ciebie poczekam. Nie musisz się spieszyć, ja zawsze jestem obok. -zamruczał, w końcu przestając płakać.
-Podasz mi ręcznik? -Yoongiemu nie trzeba było dwa razy powtarzać, sięgnął gwałtownie po kawałek materiału, by jego omega mogła szybko się nim owinąć i nie zmarznąć za mocno. Stał patrząc w kafelki i na ślepo podając mu spodnie, a gdy dłoń już mu się zwolniła, pozwolił sobie ściągnąć koszulę. To nie tak, że Min nie lubił swojego ciała, podobało mu się to jak wychudzony był, jednak nie znał preferencji Jimina i jedyne co przemknęło przez jego myśl to fakt, że jeśli młodszy lubi napakowanych facetów, to on jest dokładnym przeciwieństwem jego upodobań. Wsunął na swoje ciało czarną bluzę z kapturem, poprawiając zmierzwione włosy, by jego grzywka jakoś się układała. Dreszcz przeszedł jego ciało gdy usłyszał, jak omega mruczy wąchając jego zapach. A więc to było takie uczucie, tak? Min czuł się jakby na nowo uczył się chodzić. Krok po kroku, przypomniając sobie wszystko. Czy się bał? Oczywiście, że tak. To wszystko było dla niego niesamowicie nowe, nie wiedział czy do końca racjonalnie, ale czuł się z tym dobrze. Bał się, bo nie wiedział czy będzie w stanie zadowolić Jimina, tak jak on sobie to wyobraża. Patrząc na to, jak długo obserwował go z daleka, Yoongi był przerażony tym, jaką ilość błędnych wyobrażeń o jego osobie ma Park. -Hyung? -Hm? -Min uniósł wzrok, wyrwany przez Jimina z zamyślenia. Widząc jego wyciągnięte dłonie, od razu zrozumiał o co chodzi. Wyciągnał w jego stronę żylaste dłonie, biorąc ciało omegi w objęcia. Może i był chuderlawy z wyglądu, ale na pewno nie był słaby. Uniósł Parka, wtulając go w siebie i ostrożnie zaniósł go do pokoju. Zaśmiał się pod nosem, gdyż cała ta sytuacja wydała mu się komiczna. -Jak tak dalej pójdzie to może wyrobie sobie przy tobie mięśnie. -zażartował, kładąc młodszego do łóżka. -Pozwolisz, że położę się obok w bluzie? Nie będzie mi zbyt wygodnie w spodniach. -mruknął, zsuwając z siebie dolną część odzieży, zostając jedynie w czarnych bokserkach pasujących do ubranej na siebie bluzy. Wypiął z uszu wszelkie kolczyki jakie miał, kładąc się koło Parka, by pilnować go przez noc. -Jesteś z tego co widzę bardzo jak takie baby, to słodkie. Podoba mi się. Możesz być moim baby, kiedy tylko chcesz. -uśmiechnął się subtelnie, ujmując w objęcia leżącego Jimina. gdy tylko się położył przytknął nos do jego szyi, naznaczając go swoim zapachem.
Gdy wargi Kima zetknęły się z czołem młodszego, ten przygryzł wargę, czując jak rozpływa się pod jego dotykiem. Gdy zaś starszy położył się wręcz na jego torsie chowając w nim twarz i zostając tak na moment, Jeon objął go delikatniej, głaszcząc Taehyunga czule po głowie, zanurzając palce między kosmyki jego włosów. -Dziękuję, Jungkook-ah -Głos Kima był niczym miód na serce. -Nie będzie mi łatwo kogoś pokochać zanim nie pogodzę się ze sobą, ale sprawiasz, że to wcale nie wydaje się być takie trudne. Co ty na to, żeby zacząć poznawać się lepiej i zacząć od przyjaźni? -Jeon przytaknął entuzjastycznie.
-Nic nie przychodzi od razu Taehyungie hyung, ale małymi krokami, możemy sprawić żeby nasza relacja była wyjątkowa. Tak, sądzę że przyjaźń będzie świetnym startem, a z czasem zobaczymy co z tego wyjdzie. - Oby nie friendzone, oby nie friendzone, oby nie friendzone, oby nie friendzone. Powtarzał w głowie jak mantrę, zachowując totalne rozluźnienie na twarzy. Ostatnie czego by chciał to zostać wiecznym przyjacielem Kima. Oczywiście chciał nim być, ale miał nadzieje, że z czasem wzbogacą to o coś więcej. Pozycja w której ułożył ich Taehyung, była idealna dla chłopaka, który praktycznie położył się na jego torsie, oplatając jego ciało rękoma. -Zauroczyłeś się we mnie? -Jungkook zamarł, nie spodziewał się tak bezpośredniego ze strony Kima zaraz po rozmowie na temat przyjaźni. Zaczął się jąkać, mamrotać niezrozumiale pod nosem. -Przed zaprezentowaniem? Jeon Jungkook, czy ty miałeś na mnie jakiegoś sekretnego crusha, od jak dawna? -Młodszy schował, czerwoną jak burak twarz w torsie chłopaka Był przekonany, że jego serce wali tak mocno, że czuł je nawet starszy na swojej klatce. Wzdrygnał się, gdy ten szeptał mu do ucha, Taehyung doprowadzał go do takiego stanu, w którym ciężko było mu myśleć. -Gdyby nie to, że nie interesują mnie ludzie i gdybym się nie bał, myślę, że w innych okolicznościach od razu bym cię zauważył. Spójrz na siebie, taki piękny, niby niewinny, ale jaki bezpośredni i zadziorny. -Z ust Jeona uleciało głośne syknięcie, jakby zeszło z niego powietrze. Młodszy delikatnie poklepał kilkukrotnie tors starszego, jakby chcąc mu dać znać, że zawstydzenie odbiera mu mowę . -Dobrze, że poznaliśmy się zanim zostałeś zaprezentowany, nie było wiadomo kim będziesz, więc nie miałem pretekstu, żeby trzymać cię na dystans tak na sto procent i jak jeszcze byłem w fazie zaprzeczania, nie zdając sobie sprawy, co te całe wiśnie znaczą i że pochodzą od ciebie, nie mogłem nic poradzić tylko być tobą zainteresowany - Przeciągły jęk desperacji wydobył się z ust młodszego. -Kim Taehyuuuunnng-aaaah….przestań, takie słowa trzeba dawkować w małych ilościach, bo pieką mnie policzki. -burknął, nie mając odwagi spojrzeć na niego swoją zaczerwienioną twarzą. -A jeśli….nasi rodzice mieli się zejść, żebym w końcu się obudził i cię zauważył? Teraz czuje się trochę źle względem nich…--Jeon uniósł się raptownie, siadając na Taehyungu, zamiast leżeć na nim. Patrzył na wciąż opartego o ścianę chłopaka, który mógł teraz dostrzec jak jego policzki płoną, a czerwone uszy z pewnością parzyły przy dotknięciu.
-A mi nie. -odpowiedział krótko i bez namysłu. -Wcale nie jest mi źle, skoro teraz jest jak jest...mam ciebie blisko, tata jest szczęśliwy, hyeri też...nie wymyślaj problemów tam gdzie ich nie ma…-burknął jakby próbując udawać że wcale jego pouty buzia nie wygląda uroczo, a słowa które miały brzmieć poważnie wcale nie brzmia słodko jak u nadąsanego dzieciaka, który nie umie poprawnie reagować na komplementy. Chwycił za skrawek materiału ubrania Taehyung na jego brzuchu, mieląc go w dłoniach i wpatrując się w swoje dłonie. -Pamiętasz, jak po zajęciach z fizyki w pierwszej klasie w drugim semsetrze dostałeś jedynkę przy tablicy za odpowiedź o ruchu prostoliniowym jednostajnym i jednostajnie zmiennym? -wymamrotał nieśmiało, gdyż dobrze pamiętał ten dzień. -I wtedy podszedłem do ciebie, żeby dać ci swoje notatki, do których wsadziłem odpowiedzi do ćwiczeń, a ty mnie ominąłeś i wyszedłeś z klasy? -mruknął, kreśląc palcem kółka opuszkiem palca na brzuchu Kima. -No to było w pierwszej klasie, a jesteśmy w trzeciej więc no….troche minęło…-Poziom zawstydzenia Jeona przewyższał już jakąkolwiek skalę. -Nie jestem niewinny...ładny może trochę, ale nie niewinny. Aish, nie umiem reagować na na komplementy, przepraszam nikt mi ich nigdy nie mówił. A przynajmniej nie mówił innych niż na temat mojej wiedzy czy rysunków. Ty też jesteś hot, nawet za bardzo, to strasznie onieśmiela jak tak patrzysz, normalnie jakby mi dusze na wylot przebijało. A z drugiej strony lubię jak na mnie patrzysz, więc nie przestawaj…-szepnął na koniec, z zawstydzenia, ściskając w ręce białą koszulkę Kima, która była już całkowicie wygnieciona.
- Yooongi hyuuung…-Min uważał zarumienione policzki Jimina i jego gwałtowne ruchy za niezwykle urokliwe.Obejmował go mocno, więc wcale nie dziwiło go, że czasem Parkowi zdarzało się go uderzyć gdy tak żywo gestykulował. -Hyung, jak na kogoś z twoją historią, jesteś bardzo dobry w… -To dlatego, że wciąż trzyma mnie adrenalina, nie mam filtra na to co mówie, przepraszam…-mruknął, pokazując Parkowi swoje ręce, które wciąż cały czas się trzęsły. -Ale to dobrze, bo chciałbym umieć być taki na co dzień. -mruknął, drżącą dłonią gładząc policzek Jimina. -Dobrze, nie będę umięśniony kaczusio, obiecuje. -zaśmiał się cicho, wpatrując się w oczy młodszego. Jimin miał przepiękne spojrzenie, wszystko było w nim dobre, Min nie wiedział co zrobił, że tak piękne oczy patrzyły wprost na niego z takim uczuciem. Gładził subtelnie jego policzki, nie wierząc że to naprawdę omega, która jest mu pisana. W końcu on był tak przeciętnym alfą, który sam nie do końca potrafił angażować się emocjonalnie, a został obdarowany tak wyjątkową wrażliwą omegą. Min wiedział, że ze wszystkich sił musi się teraz postarać, aby Jimin chciał być jego. Myślał o tym co młodszy lubi, jaki jest jego wymarzony alfa, o jakich marzy prezentach. Chciał wiedzieć wszystko, a Park był jedną wielką zagadką. -Hyung -Jednak Yoongi wiedział jedno, honoryfikat z ust młodszego brzmiał najpiękniej, a starszy chciał by tylko on tak się do niego zwracał. -Jutro jak będziesz jechał się ogarnąć do siebie… obudź mnie, nie idź bez pożegnania, bo się wystraszę, że to mi się tylko śniło… albo zabierz mnie do ciebie ze sobą. -Yoongi owinął swoje ciało, wokół tego drobniejszego, zarzucając na niego nogę i obejmując ramionami. -Nie bój się, na pewno nie odejdę tak po prostu. -Czuł, że młodszy wciąż się bał. Wiedział, że to z jego winy, jednak obiecał sobie to naprawić. -Nie zostawię Cię, nigdy. Obiecuje. -szepnał, odgarniając kosmyki włosów, wpatrując się w już śpiącą twarz Jimina. Zapach działał na niego kojąco, wręcz usypiająco, a Min nie pamiętał kiedy ostatnio zasnął tak szybko. Rano gdy tylko ujrzał skąpaną w promieniach słońca twarz Jimina, czuł się unosi się pięć centymetrów nad ziemią. Zanim obudził Jimina, wpatrywał się w jego długie rzęsy przy przymkniętych powiekach, patrzył na jego pulchne usta i rumiane od ciepła policzki, spoglądał na mieniące się w słońcu kosmyki i drobny nosek, który drżał lekko przy każdym oddechu. Yoongi zastanawiał się jak tak delikatna osoba może w ogóle istnieć? Jak ta kaczuszka radziła sobie sama przez cały ten czas, kiedy na świecie jest tylko niewdzięcznych i podstępnych alf. Yoongi wiedział jedno, na pewno zakocha się w Park Jiminie, widząc jak teraz cały drżał na jego widok. Uniósł się powoli, biorąc jedną z poduszek. Ubrał na nią swoją bluzę i podsunął poduszkę Parkowi, by ten nie obudził się zbyt szybko przez brak jego zapachu. Sam zaś wciągnął na biodra spodnie i ubrał kolczyki, idąc z nagim torsem do kuchni. Tam zaś pozwolił sobie pogrzebać po szafkach. Znalazł tackę na której rozłożył naczynia. Min lubił gotować, jednak nigdy nie miał dla kogo. Przygotował dla młodszego jedno z klasyczniejszych koreańskich szybkich śniadań, mianowicie smażony ryż z jajkiem. Dodał do niego świeżej zielonej cebulki by całość miała ładniejszy aromat. Z pomarańczy, które znalazł w domu Parka wycisnął sok, mimo że w lodówce był jeden sok sklepowy. Obok postawił też miseczkę z owocami oraz rogalik, który posmarował dżemem. Dodatkowo położył na tacy filiżankę cappuccino, a całość zaniósł do sypialni Parka.
Położył na wolnym miejscu w łóżku tacę, głaszcząc Jimina po głowie. -Jiminnie, dzień dobry. -mruknął, patrząc na niego z opadającymi na oczy kosmykami czarnych włosów, nachylił się ucałowując go w czoło. -Widzisz, nadal tu jestem. -uśmiechnął się, wskazując palcem na swoją bluzę, którą młodszy mocno ściskał. -Jiminnie, trochę mi zimno, mogę? -zaśmiał się pod nosem, chcąc zabrać swoją bluzę. Gdy udało mu się ubrać, przysunął tacę bliżej omegi. -Zrobiłem Ci śniadanie, zjedz proszę zanim wystygnie. -Pogłaskał go subtelnie po głowie. -Zjedz porządnie, musisz mieć dużo sił, a ja pojadę się wykąpać i przebrać, dobrze? -uśmiechnął się, całując czule czubek głowy młodszego.
-Prostojedno, co? –Jeon wstrzymał oddech, w końcu to była fizyka jego ulubiony przedmiot. -Tae Tae, żadne prostojedno, ruch prostoliniowy jednostajny i jednostajnie zmienny! To ważne! - pogroził mu palcem. -Oj będziemy musieli nad tym poprawcować, hyung. Nie może tak być, jak już mnie dostrzegasz, to teraz pomogę Ci z fizyką. -podkreślił jakby dumny z siebie, dopiero czując palce Kima na swojej talii. Automatycznie zaczerwienił się, mamrotając coś pod nosem, co przypominało zlepek przypadkowych liter. -Na swoją obronę… Naprawdę chciałeś zwrócić moją uwagę jakimiś notatkami po zajęciach, z których chciałem najszybciej wyjść? Och, Koo… -HYUNG! Notatki to bardzo ważna rzecz, nie możesz tak mówić, ja zawsze spędzam nad nimi godziny, więc to nie były jakieś tam notatki, tylko moja ciężka praca i pasja, którą chciałem Ci oddać tak po prostu, a Ty mówisz, że to jakieś notatki...No wiesz co hyung, ja myślałem że to właśnie będzie coś znaczyło, że się nimi z Tobą dziele, wiesz jak mi było przykro jak ich nie wziąłeś? Bo nie wiedziałem co mogłem Ci cenniejszego dać wtedy…-mruknął, jakby zawiedziony, gdyby miał królicze uszka to z pewnością teraz opadłyby zrezygnowane. -Trzeba było dać mi w twarz czy coś… serio -Koo skrzyżował ręce na piersi nadymając policzki. -No może trzeba było. - mruknął, wydymając oburzony wargę, mimo że w środku krzyczał Żartuje, hyung, przepraszam, hyung, wiesz że bym tego nie zrobił, hyung. co było też widać po jego oczach.
-Właśnie, musisz pokazać mi swoje rysunki, Koo -Jeon zakrztusił się powietrzem. Jak miał mu wyjaśnić że wśród miliona jego rysunków, ma gdzieś szkicownik z samymi rysunkami Taehyunga? O ironio zawsze chodził z nim do szkoły, bo jednak przerwy na lunch zawsze mu się dłużyły a wtedy mógł szybko naszkicować coś związanego z Kimem. Czasem jego portret, czasem model bez twarzy ale z jego outfitem, czasem nawet próbował narysować go uśmiechniętego, gdyż nigdy nie widział go z uśmiechem, a bardzo chciał wiedzieć jak on wygląda, lecz tak jak się spodziewał żadne wyobrażenia nie oddawały tego jak piękny był uśmiech Taehyunga naprawdę. Z zamyśleń wyrwał go gwałtowny ruch Kima, który sprawił, że młodszy wzdrygnął z zaskoczenia. Gdy alfa znalazła się nad nim, od razu splótł dłonie za jego szyją. - Zostałbym na dłużej, ale nie sądzę, że twój tata będzie zadowolony, że i tak już cały mną przesiąkłeś. -Jeon przecząco kiwał głową, nie przejmując się zapachem ani trochę, chciał żeby Kim z nim został. -Szansa na buzi na dobranoc została odebrana, gdy ukradłeś mój pierwszy pocałunek z omegą… no prawie… bez pytania.- Co? -Ej, ej, ej, zatrzymaj się w tym momencie. -mruknął od razu, nie wiedząc jak się zachować. Jeon był pierwszą omegą, która pocałowała Kima? Jak to? To naprawdę on był tą osobą? Jungkook, nawet nie jesteś jeszcze omegą, przypominam Ci - A tak serio, Jungkook. Dzisiaj był ciężki dzień… sam wiesz ile się od rana wydarzyło. Jimin, Yoongi, potem jeszcze my… Musimy odpocząć i ułożyć sobie wszystko w głowie. -Jeon machał nadal przecząco głową, gdyż nadal utknął na poprzedniej wypowiedzi Kima. Kiedy dłoń starszego spoczęła na policzku młodszego ten specjalnie napełnił je delikatnie powietrzem, żeby wydały się bardziej puszyste i mięciutkie, by przypadkiem hyung nie pomyślał o puszczeniu go. - Ah, i ten pocałunek nie był zły, ale też w ogóle się nie liczył. Bo słuchaj, do tego potrzebne są dwie osoby, a ja nawet nie zdążyłem go oddać - Jeon spojrzał na niego wielkimi oczami. Jeśli Kim myślał, że po prostu owinie go kołdrą i wyjdzie po tych wszystkich słowach, to grubo się mylił. -Zastanów się, co jutro porobimy, hm? -Koo od razu zerwał się z łóżka, owinięty kołdrą tuptając za nim niczym małe chodzące tipi. -Kim Taehyung! Ciebie chyba głowa boli! -mówiąc to, uroczo marszem podążał do pokoju Kima, uważając żeby nie potknąć się o własną kołdrę. Wpadł do jego pokoju zamykając za sobą drzwi. -Że też ja Ci muszę wszystko tłumaczyć, wiesz co hyung? Wstydziłbyś się! Myślisz, że co tak mi powiesz takie rzeczy i ja zasnę!? Absolutnie. Nie zgadzam się na takie traktowanie, to ja jestem tutaj baby. -mówiąc to, władował się tyłkiem zawiniętym w kołdrę, do łóżka Taehyunga, wciskając się koło niego.
-I ja teraz co mam grzecznie spać, tak? No chyba nie, naprawdę hyung chyba na głowe upadłeś, a to ja tu spadłem ze schodów. Ja Ci wszystko wytłumaczę, słuchaj. - Mówiąc to, odwrócił się twarzą do Kima, zawinięty jak mały naleśnik. -Po pierwsze co to za kuszenie mnie, co? Tak się nachylasz nachylasz, ja mam trzy zawały, tylko po to żebyś wyszedł? Nie nie, hyung. Ja mam słabe serce, zwłaszcza ze słabością do Ciebie, tak więc jak będziesz tak ze mną pogrywał, to zobaczysz ja się odegram. -wydął wargę uroczo, wpatrując się w Kima. -Po drugie, jak możesz powiedzieć że byłem twoją pierwszą prawie omegą, a potem odwołać ten pocałunek!? Przecież nie można tak…-jęknął, kładąc się na brzuszku, by uderzyć twarzą w poduszkę. -Wiesz jak się zawstydziłem?! Że to byłem ja?! Jezuuuu….do mnie to nie dociera, a ty mi mówisz, że to się nie liczy….gdzie ja myślałem, że nigdy w niczym nie będę pierwszy w twoich oczach….-mamrotał w poduszkę, a jego policzki były czerwone jak wiśnie na których punkcie szalała alfa. -A dlatego właśnie że musimy odpocząc po tym dniu to nie możesz mnie zostawić tak po prostu. Kto normalny po takiej rozmowie po prostu wychodzi, no hyuuuuung….-jęknął wręcz prosząco. Odpakował się z kołdry, ale jednocześnie przykrył ich obojgu obiema kołdrami i wślizgnął się pod tą Taehyunga. -Nie zostawiaj mnie hyungie….proszę…-wyszeptał w tors Kima do którego był przyklejony. -Tacie się powie, że graliśmy razem na konsoli do rana, proszę….pozwól mi zostać...nie chcę być sam, kiedy ty jesteś niedaleko….-ton głosu młodszego był wręcz błagalny. -I żadnego buzi na dobranoc, żadnego buzi dopóki sam nie wybierzesz odpowiedniego momentu. To nie tak, że nie chcę...bo chcę...nie chcę żeby ktokolwiek inny poza Tobą mnie całował...ale też nie chcę żebyś całował mnie dlatego, że ja tego chcę...Hyungie, ja zaczekam ile będzie trzeba, naprawdę...wiem że to dla Ciebie trudne bo jestem omegą...a raczej będę...może...dlatego chcę żebyś sam o wszystkim decydował...Wiem że bywam trudny i wredny i głośny, ale ja naprawdę nie chcę dla Ciebie, źle...chcę tylko żebyś pamiętał, że to ja chcę być pierwszą omegą którą pocałujesz, bo jak się dowiem że ktoś na Ciebie skoczył i zrobił to przede mną to Koo koo najpierw się rozpłacze, potem zabije tą omegę, hyung oberwie z kapcia, a potem sam będę Cię całował godzinami, żebyś też powiedział że tamto się nie liczyło. -mówiąc to zniknał całkiem pod kołdrą przytulony do brzucha Kima. -Widzisz, nawet mnie nie widać, proszę pozwól mi zostać…proszę...nie chcę być znowu sam…-szepnął trzymając się kurczowo Kima, gdyby ten chciał go od siebie odsunąć. -Obiecuje, że nawet nie poczujesz że tu jestem, nawet będę spał na skraju łóżka, tylko proszę pozwól mi zostać, hyung…-Im więcej hormonów budziło się w młodszym tym bardziej rozumiał, dlaczego tak bardzo Jimin odczuwał brak Yoongiego. Jeon nawet wolał nie myśleć o tym, jak bardzo będzie potrzebował Kima, gdy w pełni zaprezentuje się jako omega. Z tyłu głowy bał się, że może przytłoczyć tym Taehyunga, a co gorsza odstraszyć, dlatego powoli puścił starszego i nie wychodząc spod kołdry, ułożył się przy jego boku, lekko tylko dotykając go czołem, jednak wystarczająco blisko, by czuć delikatnie chociaż jego zapach. Młodszy nie mógł się doczekać, aż w pełni poczuje zapach Kima i będzie mógł w pełni czuć go na sobie. -Hyung…-szeptał prawie przysypiając. -zostanę tylko troszkę, dobrze…? -cichy głos chłopaka, wybrzmiewał tak, aby tylko Kim go słyszał. -Hyung...mój Taehyungie-hyung…-przymknął powieki dłonią delikatnie drapiąc starszego po brzuchu. -Jutro chcę robić to….na co hyung ma ochote…-odpowiedział na wcześniej zadane mu pytanie. -A notatki...są...ważne..pamiętaj…
Gdy Park odprowadził go do drzwi, Min instynktownie odwrócił się w jego stronę, by się pożegnać. Młodszy zaś przylgnął do niego, a starszy otulił jego talie swoimi rekoma. -Jimin-ah, jeszcze wiele wspólnych śniadań przed nami, nie smuć się. -szepnął, grzebiąc nos w zagłębieniu jego szyi. Kochał zapach Jimina, pobudzał każda czesc jego duszy, a co najważniejsze pobudzał jego wewnętrzna alfę, która tylko na mysl o brzoskwiniach nie mogła usiedzieć w spokoju. Zostawił na nim ile tylko mógł swojego zapachu, przez ta krótka chwile, która mogła dla niego trwać o wiele dłużej. -Do zobaczenia. -Słowa Jimina, sprowadziły go na ziemie. Uniosl się powoli, zupełnie “przypadkiem” zahaczając wargami o fragment jego skory tuż pod linia szczęki, bliżej ucha. Tak dla pewności, ze więcej zapachu zostanie na jego ciele, ale tez żeby zostawić Jiminowi na do widzenia przyjemny dreszczyk. -Napisze jak będę wyjeżdżał z domu, po ciebie. -zamruczał, naciskając klamkę od drzwi. Rozstanie z omega nie było proste, ale mężczyzna tłumaczył sobie, ze przeciez zaraz spotkają się ponownie. Yoongi przygotował wiele rzeczy na dziś. Chciał ten dzień spędzić nie tylko na dobrej zabawie, ale chciał tez nacieszyć się obecnością Jimina w spokoju. Mimo to chciał tez żeby Park poznał go z trochę bardziej prywatnej strony. -Namjoon? -Odezwał się do telefonu, prowadząc samochód, gdy mężczyzna podniósł słuchawkę. -Co jest, Yoongi? -zapytał zachrypniętym głosem, a dźwięk rozległ się po całym aucie przez zestaw głośnomówiący zamontowany w pojeździe. -Joon, podejdziesz nakarmić Pancake’a? Proszeeee, miałem wczoraj naprawdę kryzysowa sytuacje i nie mogłem go wczoraj zabrac. Daj mu jesc, pogłaszcz go trochę i ja po południu zabiorę go do siebie obiecuje. -Słychać było ciezkie westchniecie po drugiej stronie. -Masz szczęście, ze mam klucze od studia i wolny czas. Wieczorem się umówiłem wiec po południu już na mnie nie licz. -Min uśmiechnął się delikatnie. -Spokojnie, ja go zabiorę do siebie. Umowiles się z Seokjinem w końcu? -Namjoon brzmiał na nieco rozczarowanego. -Powiedzmy. -Yoongi wywrócił oczami. -Znowu przyjdziesz do niego do pracy i bedziesz go zagadywał cały czas bez żadnego konkretnego zaproszenie? -Kim warknal, a Min zaparkował na podjeździe przed domem. -Małymi krokami, tak? -Małymi krokami, dobra Joon kończę bo jestem pod domem, nie zapomnij o Pancake’u! -Usłyszał jedynie krótkie “nie zapomne” a ich rozmowa zakończyła się, gdy Min wyszedł z auta. Starszy czuł jak jego zoladek robił fikołki, na sama mysl o ponownym spotkaniu z Jiminem. Przygotował czesc rzeczy w domu, mając cicha nadzieje ze młodszy zgodzi się na kolacje u niego. Min bardzo chciał się wykazać, a także chciał mieć w końcu możliwość gotowania dla kogoś innego poza sobą. Yoongi wzial prysznic w lodowatej wodzie, nie tylko po to by ostudzić emocje ale tez usłyszał gdzies ze zimny prysznic uwydatnia zapach omegi pozostawiony na ciele. Nie wiedział ile w tym było prawdy najprawdopodobniej niewiele, ale chciał zrobić wszystko by zapach Parka przy nim został. Nie zastanawiał się długo nad ubraniem, chciał wygladac po swojemu ale jednocześnie atrakcyjnie. Jeansowe spodnie i kurtka która wrecz błyszczała w świetle z ubrana pod spodem biała bluzka i czarnymi trampkami, wydała mu się nie przesadzona a jednak atrakcyjna i w jego stylu. Skupił się bardzo na włosach. Dawno ich nie kręcił ani nie karbowal a teraz robił i jedno i drugie po jednej stronie jedno po drugiej drugie. Ubrał ulubione srebrene kolczyki i zegarek w tym samym kolorze. Dekolt spryskał perfumami, jak i swoje nadgarstki. Zakrył wszelkie niedoskonałości makijazem, a usta podkreślił balsamem przez co mienily sie w słońcu. Mial w domu wyhodowane niezapominajki, przed wyjściem zerwał ich kilka łącząc w malutki bukiecik, który obwiązał brzoskwiniowa wstążka, zdobyta wcześniej w drodze do domu w pasmanterii.
Z kwiatami w dłoni, ruszył w stronę domu Jimina. “Będę za pół godziny, już jadę.” Wysłał wiadomość młodszemu dobrze wiedząc ze z jego obrzeży trochę się jedzie Gdy zapukał do drzwi Parka, poczuł jak z nerwów spocily mu się dłonie. Lecz gdy jego oczom ukazał się chłopak w delikatnym niebieskim sweterki i uroczo rumianymi policzkami, zaniemówił całkowicie. Oniemiały z zachwytu Min zrobił krok wprzod by zamknąć drzwi za nimi, tylko po to by mógł spokojnie się na niego napatrzec -Jiminnie… wyglądasz piękniej niż jakakolwiek gwiazda na niebie. -szepnął, nieśmiało wręczając mu bukiecik, nie odrywając jednak od niego wzroku. -To dla ciebie, taki drobiazg ale pasuje ci do sweterka. - wymamrotał wpatrzony w omege, zapach młodszego był tak intensywny ze Min mimo iż bardzo pragnął pocalowac go na powitanie, ujął jego dłonie i subtelnie je ucałował, nie chcąc by ich randka skończyła się na zatraceniu się w pocałunkach, na to również będą mieli dziś czas. -Chodźmy Minnie. -szepnął splatając ich palce razem, prowadząc go za sobą do auta. Otworzył przed nim drzwi wpuszczając go do środka. -Jestes naprawdę przepiekny. -westchnął z zachwytu gdy usiadł obok niego na miejscu kierowcy. -Spieszyłem się jak tylko mogłem by wrocic do ciebie jak najszybciej. -wyznał, katem oka patrząc wciąż na Parka. Przyglądał się jego wargom, delikatnemu noskowi i temu jak pulchnialy mu policzki z każdym uśmiechem. Stojąc na czerwonym świetle, nachylił się zostawiajac na ustach omegi muśnięcie swoich warg. Jego wewnętrzna alfa poderwała go z siedzenia, a sam Yoongi nie mógł sie powstrzymać od tego drobnego gestu. -To tak na dzień dobry, chciałem pokazać ze się cieszę na nasza randke...i ze naprawdę pieknie wyglądasz. -szepnął nieśmiało ruszając z miejsca. -Jakie lubisz bubble tea, Jimin-ah? -zapytał z ciekawosci wiedząc ze zanim gdziekolwiek pójdą zatrzymają się po bubble tea na wynos z jego ulubionej kawiarnii.
Jeon wiedział, ze nie powinien tak szybko przyzwyczajać się do Taehyunga i bycia obecnym w jego łóżku. Coz miał jednak poradzic, na to ze brakowało mu ciepła drugiej osoby, a samotność bardzo mu doskwierała. Śnił mu się ich pierwszy pocałunek, aczkolwiek nie ten który zainicjował Jeon, a taki jaki wyszedł od Taehyunga. Rumienił się przez sen, który został przerwany brutalnie przez alfę -Hyuuuung…- jęknął przeciągle niezadowolony z przerwanego snu, zaspany nawet nie otwierając oczu. -Ja rozumiem ze jestem taki wspaniały i nie wywieram na tobie żadnej presji, ale jak sni mi się ze mnie całujesz to z laski swojej nie szarp mna tak okeeeej? -wymamrotał przecierając zaspane oczy dłońmi. Po czym strzepnal rece Kima ze swojej bluzki przytulając go na powitanie i chowający nos w jego szyi. -Ładnie pachniesz, jak łąka leśna rano pokryta rosa. -uśmiechnął się choć jego usmiech nie był widoczny. Wtedy jednak Jungkook przestał widzieć cokolwiek, jako ze Kim przykrył go kołdra. -Wracaj do spania, Jeon, dzieci potrzebują więcej snu. - Młodszy mruknął niezadowolony odsuwając się i wychodzac spod nakrycia. -To skoro jestem takim dzieckiem to przypominam ze one nie spia same. - nadął polisie przyglądając się, wydającemu Kimowi. -Przyjdę po ciebie jak będzie gotowe śniadanie. -Noo dooobrze…- przytaknął wpatrując się wielkimi mieniącymi się oczetami w swojego alfę gdyż w sercu Jeona, starszy był już jego. A rumiane policzki pasowały do jego delikatnego uśmiechu.Gdy został sam, wrecz od razu położył się na miejscu Kima topiąc nos w jego poduszce.Irytowal go fakt ze tak delikatnie czuje zapach starszego, jednak wiedział ze po zostaniu omega wszystko będzie intensywniejsze. Czy sie tego martwił? Nie,on jedynie się cieszył za to obawiał się co będzie myslal o tym wszystkim Taehyung, czy to nie będzie dla niego zbyt wiele. A co jeśli znajdzie sobie ładniej pachnąca omege? Albo znudza mu się wiśnie? Jeon potrząsnął przecząco głowa, przez co jego puszyste włosy zaczęły podskakiwać. -Halo, ziemia do Jungkooka, potrzebujemy twojego intelektu, bo chyba zjebałem. - Jeon odwrócił sie w stronę Kima rozciągając się na materacu. -Taehyung znowu mi przerywasz jak marzę..- jęknął nie chcąc się przyznać ze zamartwiał sam siebie -Co się stało Tae Tae? - wymamrotał, gdy ten stawiał go na równe nogi. Zachwiał się, próbując utrzymać równowagę. Gdy Kim złączył ich palce, Jeon uniosl kąciki ust w uśmiechu. Ścisnął go mocniej, nie do końca chcąc go puscic. Nie przejmował sie w ogole faktem ze ich rodzie widzieli jak się trzymaja. Uśmiechnął się jedynie pogodnie od ucha do ucha. -Dzień dobry, ale jestem gloooodny -Wyciągnął się podchodząc do stołu. -Wyspani? -Jeon odpowiedział przytaknieciem na słowa Minsoo -Taaak, chociaż graliśmy z Taehyungiem w overwatcha do pozna i zasnąłem w końcu na jego łóżku to nie chciał mnie przenosić to położył się u mnie -Odparł bez zająknięcia nakładając sobie naleśniki na talerz. -Aaaa to dlatego pachniesz cały Taehyungiem -Minsoo zaśmiał się krojąc upieczone w jajku tosty z szynka i zielona cebulka.
-Nooo, hyung ma takie wygodne podusie musze tez sobie takie kupić bo są bardziej puszyste od moich i Hyeri ma piekny płyn do płukania bo cudnie pachną musze swoje wrzucić dzisiaj do pralki!! -Oznajmił polewając naleśniki syropem klonowym -No tak ty się zawsze zakopiesz w poduszkach. I tak mieliśmy jechać wieczorem z Hyeri do sklepu zobaczyc nowe lustro do łazienki to weźmiemy ci te poduszki. - Oświadczył Minsoo, usmiechajac się do swojej partnerki, a później do chłopców. -Jungkookie, kochanie -Jeon chwycił w obie lapki szklanke która podała mu mama alfy. -Tak, Hyeri? -Odparł z wesołymi oczkami. -Dzisiaj jest weekend, to może pojedziemy ci po ten nowy rysik do tabletu, o którym mówiłeś, że potrzebujesz? -Jeon upił trochę soku, z jego ust zdążyło ulecieć ciche “oooo” gdyż spodoba mu się ten pomysł, jednak Taehyung wszedł mu w słowo. -Ja z nim pojadę! To znaczy…I tak zamierzałem coś kupić w galerii, to jeśli Jungkook będzie chciał…-Młodszy spojrzał na Kima z napakowym do buzi Kimchi. JFSKDKDKEOKSJSJ COOO TO BYLOOOO NO TEGO SIĘ PO NIM NIE SPODZIEWAŁEM. Zrobie mu pyszny obiadek w domku jak wrócimy. Minsoo zaś schowany za gazetę parsknął cicho smiechem. Nie chciał wysnuwać pochopny wniosków, ale doskonale wiedział, ze jego syn jest świetnym aktorem. -Chetnie, zwłaszcza ze tata mówił ze macie jechać po zakupy! Jedzcie wcześniej spokojnie a ja pójdę z Hyungiem na zakupy. -Mruknął napychają do ust ostatni największy kęs naleśników. -Dobrze Kookie, masz moja kartę, prawda? Kupcie sobie oboje coś fajnego i zamowcie coś sobie do jedzenia, skoro mamy z Hyeri wolny weekend to pojdziemy do kina i na jakas kolacje. -Oznajmił Minsoo dopijając kawę. -Pewnie, idźcie ja zrobie obiad w domu mam ochote pogotować! Ide się kapać jedzcie spokojnie, dziękuje Hyeri było pyszne! -mówiąc to odniósł swój talerzyk do zmywarki idąc do góry. Gdy Minsoo zosta na chwile sam przy stole z Taehyungiem atmosfera trochę zgęstniała. -Nie przejmuj się, z niego jest przylepa. Nie lubi spac sam, pewnie zasnął u Ciebie specjalnie. Jak był mały, to do 10go roku zycia spał koło mnie zwinięty w kłębek na końcu lozka. -Mówiąc to odłożył gazetę wstając z talerzem od stołu. -Zaaklimatyzuje się do miejsca i mu przejdzie, a jak nie to sam możesz mu powiedzieć ze chcesz spac sam. -zaśmiał się cicho, przechodząc koło Kim klepnął go w ramie. Ton głosu Minsoo nie był zły, był raczej podejrzliwy, trochę słodko słony, ale nie czuc było agresji z jego strony. Kook szykował się w łazience, porządnie wymodelowal swoje czekoladowe włoski, zapiął okrągłe kolczyki. Pomalował się, uwazajac aby jego pieprzyk pod ustami pozostał widoczny. Jego balsam na usta miał delikatny wiśniowy kolor i zapach wiec jego usta bardziej były uwypuklone. Ubrał się schludnie, tak aby spodobać się Taehyungowi i nie narobić mu wstydu.Zarzucajac żółta kurteczkę na ramiona, wypiekał sie perfumami….Hyeri. Znalazł gdzies zakopane daleko w szafce próbkę perfum o wiśniowym zapachu. Spryskał się nimi, odkładając flakonik. Wyszedł z łazienki idąc do siebie, ubrał białe sneakersy i wzial płócienna torbę do której włożył szkicownik, mini piórnik na ołówek gumkę i długopis, portfel, klucze, balsamik do ust i wiśniowy krem do rak który wyjął ze swojej kolekcji kremów o wszystkich możliwych zapachach. Przygotowany poszedł do pokoju Kima. -Hyuuungie, jestem gotowy. -Wszedł głębiej siadając na łóżku alfy. -Powiem Ci, ze to co powiedziałeś przy stole było słodkie i zaskakujące, strasznie się cieszę ze idziemy razem! Upieke Ci w nagrodę brownie z wiśniami! -Uśmiechnął się, tupiąc cicho nóżkami z entuzjazmu.
-Yoongi, proszę, zatrzymaj się, o tutaj. -Min zerknął na Parka. Zachowując zimną krew, zjechał na bok, zatrzymując samochód. Widział roztrzęsienie omegi, widział jak drżą mu dłonie, jak łzy szklą oczy. Min nie był zbytnio ekspresyjny. Nie miał gwałtownych reakcji, raczej wszystko przeżywał w środku, a w sytuacjach podbramkowych wykazywał się spokojem. Zacisnął dłonie w pięści by ukryć ich roztrzęsienie. -Jimin-ah…-szepnął, jednak mężczyzna wyszedł z pojazdu. -Ty to wszystko potrafisz artystycznie zjebać. -Syknął pod nosem, wychodząc za młodszym, by wszystko sobie wyjaśnić. Park o dziwo stał przy samochodzie, nie odchodząc nigdzie. Wyjął z kieszeni kurtki chusteczki i stojąc nad omegą, przykładał lekko materiał w miejsca, które robiły się wilgotne, uważając na starannie zrobiony przez chłopaka makijaż. -Jiminnie...ja naprawdę...nie chciałem cię urazić...przepr-Tym razem to Park przerwał mu wypowiedzieć, ciągnąc go do siebie gwałtownie, zderzając ich wargi ze sobą. Min nie zdążył nawet zareagować w żaden sposób. Poczuł jak smak i zapach brzoskwiń rozchodzi się po jego ciele. Nie mógł powstrzymać delikatnego uśmiechu. Ulżyło mu, zdecydowanie zrobiło mu się lepiej, gdy okazało się, że wcale nie postąpił tak źle jak myślał. - Przepraszam, ja… Bo to dlatego że… ja się tak cieszę, wiesz? Chcę na ciebie nakrzyczeć, że nie możesz mnie tak… bez ostrzeżenia, ale to najlepszy pierwszy pocałunek, wiesz? Nie taki książkowy, ale taki prawdziwy i teraz wiem, że nie śnię. -Min ujął w obie dłonie policzki Parka, uśmiechając się subtelnie. -Jimin-ah...Nie przepraszaj, proszę. -Chwycił jego brodę między kciuk i palec wskazujący, unosząc go ku górze, by spojrzeć na omegę dokładniej. -Wystraszyłem się po prostu, że w jakikolwiek sposób zrobiłem ci krzywdę. Kaczuszko, ty też mnie nie uprzedziłeś teraz, więc jesteśmy kwita. -zadziorny uśmieszek zagościł na jego twarzy. -Tak, Minnie. To wszystko jest prawdziwe. Jestem tutaj z tobą, mogę patrzeć na twoje piękne oblicze, słuchać twojego melodyjnego głosu i oddychać twoim słodkim zapachem. Sam w to nie wierzę, ale tak jest. Wiem, że to wszystko dzieje się szybko, ja sam nie do końca rozumiem jak to możliwe, że tak po prostu odzyskałem swoje instynkty. Także nie umiem się zachować i jestem raczej niezręczny bo dawno nie miałem styczności z kimś kogo chciałbym poznać, chronić i o kogo chciałbym dbać. Przepraszam, że nie jestem idealny w wielu kwestiach, na pewno nie zawsze będę spełniał twoje oczekiwania, pewnie wiele razy zrobię coś nie tak...zdaję sobie z tego sprawę, ale będę się starał dla ciebie jak tylko potrafię. Cieszę się, że nie zepsułem miedzy nami niczego tym pocałunkiem. -Mówiąc to, pogłaskał subtelnie policzki Parka.
- A bubble tea sam dla mnie wybierz, lubię każde tylko nie wiśniowe, proszę, przez Taehyunga mam dość. -Min przytaknął, pełen zrozumienia. Czując kolejny jakże delikatny pocałunek ze strony Parka, czuł że mógłby się od nich uzależnić bez większego trudu. Pocałunki omegi różniły się o wiele od tych, których doświadczył w życiu. Nie było w nich ukrytych zamiarów, formy jakiegokolwiek przekupstwa, namawiania do czegokolwiek. Były krystalicznie czyste. Całował go, bo chciał tego, a nie po to by coś od niego uzyskać. Gdy Park wszedł do auta, Min potrzebował wziąć głęboki wdech, by oczyścić umysł. Bylo to dla niego niespotykane, że ktoś może tak po prostu być nim zainteresowany. Bolała go także świadomość, że tak naprawdę nie wiedział czym jest miłość przez całe swoje krótkie życie. To, iż doświadczył fizycznych przyjemności wcale nie znaczyło, że poznał czym jest uczucie. Myślał, że doskonale się na tym znał, ale odkąd ujrzał Jimina po raz pierwszy w cztery oczy, domyślił się że jest w błędzie. Drobne gesty omegi wprawiają jego umysł i ciało w osłupienie oraz zachwyt, którego wcześniej nie znał. Min otworzył drzwi, biorąc z tylnego siedzenia dwa szare koce, jeden bardziej puszysty od drugiego, po czym ponownie uchylił drzwi, po stronie Jimina, nachylając się nad nim. -W zasadzie Minnie, to to jest za rogiem, a będziemy mieć problem z parkowaniem, więc chciałem zaproponować spacer, ale uciekłeś do auta. -Yoongi zaśmiał się cicho, otwierając szeroko drzwi przed Parkiem. Choć dobrze wiedział, że mężczyzna drugi raz pocałował go z zaskoczenia, on według jego próśb postanowił nie zaskakiwać go w ten sposób, a przynajmniej nie w tak krótkim odstępie czasowym. Zamiast tego zamknął samochód i w jednej ręce trzymając koce, drugą chwycił dłoń omegi, splatając ich palce razem. Prowadził go za sobą do małej kawiarnii, w której wszyscy kojarzyli jego twarz. -Yoongi-shi! Dzień dobry, to co zwykle? -Kobieta promiennie się uśmiechnęła, wycierając szklankę, czystą ściereczką. -Dzień dobry, Miyeon-shi...nie, tym razem nie. Choć w sumie...może zrobić moją taro, ale do tego chcę drugą bubble tea, brzoskwiniową, z ekstraktem z wanilii. -poprosił, a kobieta przytaknęła, ochoczo zabierając się do pracy po tym jak Min przyłożył telefon do terminala. -Aaa i obie będą na wynos. Zapakuj mi je razem. -Baristka pokazała mu kciuka w góre, tłumacząc tym gestem, że zrozumiała polecenie, zaś alfa przez cały ten czas trzymała Jimina za rękę, nawet jeśli mówił w stronę Miyeon. -Ale widzę, że dzisiaj masz towarzystwo Yoongi-shi! I to inne niż Namjoon-shi czy Hoseok-shi. -Kobieta zagadywała, zaś Min spojrzał kątem oka na Jimina, uśmiechając się lekko.
-Jimin-ah, to jest Miyeon, pracuje tutaj odkąd pamiętam, wybacz jej dociekliwość. -Wspomniana wcześniej baristka zaśmiała się delikatnie, pakując herbaty do kartonowych koszyczków, by łatwiej było im je nieść. -Nie jestem wścibska, po prostu cieszę się, że Yoongi-shi ma nowe towarzystwo. -Mówiąc to, radośnie podsunęła im zamówienie. -Do widzenia, Miyeon-shi. -Mruknął Yoongi, biorąc ich koszyczek. Wychodząc puścił Jimina przed sobą w drzwiach. -Pasuje do ciebie, nie schrzań tegoooo! -Dało się słyszeć za plecami Mina, który zatrzasnął za nimi drzwi. -Uduszę ją kiedyś, przysięgam. -westchnął, próbując ukryć zawstydzenie. -Ale za to nikt tak jak ona nie robi tak dobrej bubble tea. -mówiąc to, przeszli na drugą stronę ulicy, gdzie weszli do parku nad rzeką Han. O tej porze w sobotę, było tu dużo spacerujących osób, jednak nie aż tylu co w niedzielne popołudnia, gdy rodziny wychodziły na poobiadowe przechadzki. Min zaprowadził ich na niewielkie wzniesienie, tuż nad rzeką Han. Odłożył ich napoje oraz niechętnie puścił dłoń Parka. Rozłożył koc na trawie, by mogli na nim spokojnie usiąść. Gdy to zrobili, drugim puszystym kocykiem, owinął Jimina. Na dworze nie było zimno, jednak było trochę rześko, jak zwykle przed południem. Nie chciał by omega w jakikolwiek sposób czuła się niewygodnie. -Nie chciałem, żeby było ci chłodno. Proszę. -Podał mu jego bubble tea, biorąc również swoją. -Uznałem, że lepiej będzie jak napijemy się przy ładnych widokach, na świeżym powietrzu. -Wyjaśnił, przyglądając się promieniom słońca, odbijającym się na wodzie. Siedząc wspólnie, wolną dłoń, w której akurat nie trzymał kubeczka, wsunął powoli pod kocyk, splatając dwa, trzy palce z tymi należącymi do wolnej ręki Parka. Obie dłonie spoczywały na kocyku, który odgradzał ich od trawy, a Min popijał herbatę, rozgryzając brzoskwiniowe kuleczki.
-Co ci mówiłem o wchodzeniu bez pozwolenia? -Jeon uniósł głowę, patrząc gwałtownie na Taehyunga lecz to co ujrzał odjęło mu mowę. Kim wyglądał zjawiskowo, na pewno nie jak na zakupy w galerii z kolegą, a przecież tak miało być, prawda? Wyglądał jakby conajmniej miał wyjść na wybieg albo randkę. -Hyungie, wyglądam przy tobie jak pajac. -burknął, tuptając dalej o podłogę. -Nie mówiłeś, że mamy się ubrać jak na randkę, teraz ty wyglądasz jak materiał na chłopaka, a ja jak niezaprezentowany dzieciak…-dodał, a po chwili milczenia wyciągnął dłonie w stronę chłopaka jakby chcąc mu przerwać w wypowiedzi. -Nic nie mów! Ja wszystko wiem. - dodał, wiedząc że przecież właśnie jest takim dzieciakiem.
-Wyglądasz naprawdę świetnie, hyung…-szepnął, spuszczając wzrok, kiedy Kim usiadł przy jego boku. Następnie wspomniał o brownie, na które nawet miał już plan i wiedział jak będzie wyglądało i ociekało czekoladą i wiśniami. -Ach, tak? -Po kręgosłupie Jeona przebiegł intensywny dreszcz, gdy tylko alfa połaskotała go pod brodą. Młodszy cudem się nie wzdrygnął, jednak zacisnął piąstki tak mocno, że aż zbielały mu kostki. - Gdybym wiedział, że tak się odpłacasz, to przyjąłbym te twoje notatki dawno temu -Jeon pogroził mu palcem. -Hyung! Notatki to nie zabawa, one naprawdę są bardzo ważnym elementem edukacji! A brownie...po prostu chcę coś dla ciebie zrobić, a to że jest to nagroda to tylko pretekst. -Burknął ponownie, następnie czując jak starszy ciągnie go za nadgarstek. Metro. W takich miejscach, Jeon cieszył się, że jego nos nie wyczuwał jeszcze innych zapachów niż te należące do Kima. Było tam zdecydowanie zbyt wiele alf, które dziwnie patrzyły w jego stronę. -Hyun- Nie zdążył nawet skończyć, gdyż podczas wchodzenia do metra, Kim od razu pchnął go w stronę ściany, otaczając swoim ciałem. Otoczony swoją alfą i jej delikatnym aczkolwiek nadal wyczuwalnym zapachem, Jeon czuł się jak w domu, z tą różnicą, że tak bliska odległość, która ich dzieliła, sprawiła że cały oblał się rumieńcem, a nogi miał miękkie jak z waty. W tym momencie Jungkook po raz pierwszy poczuł się mały przy swojej alfie i całkowicie jej podporządkowany. Taehyung nie musiał tego mówić, ale Jeon czuł, że chciał go odgrodzić od innych...i cóż dla niego było to bardzo atrakcyjne. Przygryzł wargę, próbując nie przewrócić się przy hamowaniu metra. -A więc? Gdzie dokładnie chcesz jechać po te rzeczy? Tak naprawdę to ja nic nie chcę, nie potrzebuje niczego kupić, więc ty robisz za nawigację, mogę robić za pana od trzymania zakupów księżniczki. -Jeon spuścił wzrok, gdyż przyglądanie się chłopakowi w tej perspektywie peszyło go niezwykle szybko. -Hyung...nie jestem księżniczką...mówiłem ci już że jestem baby…-szepnął, prawie bezdźwięcznie. -Musimy iść do elektronicznego po rysik i do papierniczego, potrzebuje parę rzeczy… No i trzeba by zjeść jakiś obiad, zanim pójdziemy po zakupy na brownie… -Jeon mruknął, a wtedy zatrzymali się na docelowej stacji. Dzięki Bogu Młodszy był bliski rzucenia się Kimowi na szyję, więc każda sekunda dłużej w metrze prowadziła do utraty kontroli, której Koo chciał bardzo uniknąć. Wyprowadził ich na zewnątrz, idąc w stronę wyjścia do galerii. -Hyung, zgubisz się. -mruknął, łapiąc alfę za frędzelek u jego kurtki. Prowadził go za sobą przez tłum i dopiero gdy znaleźli się między sklepami, puścił materiał, wchodząc do elektronicznego. -Potrzebuje rysik, bo nie mogę rysować digitalowo przez to, ostatni padł ofiarą Lokiego, zagryziony na śmierć. -Wyjaśnił szukając pudełka na półce. Kucnął, patrząc po niższych miejscach, jednak wtedy dostrzegł pożądany rysik po drugiej stronie alejki. -Tam jest! -oznajmił, podrywając się z podłogi przez co jego mały szkicownik wypadł mu z torby. Zanim jednak chwycił za pudełko, by wrócić do Kima, przejrzał sie w kamerze telefonu czy wyglądał względnie dobrze. -Co to? -Mruknął do siebie, widząc wśród brązowych włosów jeden różowo-czerwony. Wzruszył ramionami, wyrywając go bez namysłu. -Po problemie. -uśmiechnął się zadowolony, biorąc pudełko z rysikiem i wracając do Kima.
-Um… wydaje się, że jesteście ze sobą blisko. -Min spojrzał na Jimina katem oka, potrafiąc dostrzec ta nutkę zazdrości w jego mimice. Wydało mu się to jednak słodkie. -Jimin-ah, nie jestem z nią blisko. Osoby z którymi jestem blisko moge policzyć na jednej dloni. Ja po prostu codziennie przychodze tam po kawę. Nie masz o co się martwic, kaczuszko. -pogłaskał jego policzek z uśmiechem, po czym delikatnie podrapał go za uchem w pieszczotliwym geście. - Wow, jak tu ładnie, całkowicie inaczej, kiedy jestem tu z tobą, niż z Taehyungiem - Min rozejrzał się po otaczającej ich scenerii i tak jak zawsze krajobraz był dla niego najpiękniejszy ,tak teraz przy omedze nawet piękno rzeki Han wypadało blado. -Ponoć inaczej patrzymy na to samo miejsce z różnymi osobami. Możliwe też, że gdy człowiek się nie spieszy to docenia miejsca inaczej.-mruknął, ciesząc się w głębi duszy, że chłopakowi smakuje jego ulubiona bubble tea. -Wiesz, nie jestem łatwą omegą, nie chcę, żebyś tak o mnie myślał, bo nikogo nie miałem przed tobą… a teraz wszystko dzieje się tak szybko, ale to w ogóle nie wydaje się złe, myślisz, że to dlatego że w odróżnieniu od większości jesteśmy prawdziwymi mate’ami i mamy inną więź? -Alfa wetchnęła, czując że Jimin ma podobne rozterki do niego. Gdy Park oparł się o niego, otulając ich kocem, Min objął go wolną ręką, kładąc dłoń na talii omegi. -Widzę, że oboje myślimy o tym samym. Wiesz, Jimin-ah. Nawet mi przez myśl nie przeszło, że jesteś łatwą omegą bo sam przecież zachowuję się irracjonalnie, wiec byłbym dużym hipokrytą. Nasza więź...jest zdecydowanie inna, rozwija się szybko i intensywnie. Sam nie wiem...nie znam się na tych całych prawdziwych mate’ach..nie sądziłem, że to w ogóle istnieje. Uważałem to za bajkę z dzieciństwa, ale kiedy obudziłeś moją alfę...i kiedy z każdą minutą czułem tworzącą się między nami relację...zrozumiałem, że to prawda. To nadal jest dla mnie niepojętę..ale po prostu czuje, że to co robimy jest właściwe i dobre. -wyjaśnił, zapijając słowa brzoskwiniowym napojem. -Tak samo ty, hyung, mówiłeś, że jeszcze nie do końca wiesz jak odpowiednio się zachowywać jako moja alfa, ale do tej pory wszystko tak naturalnie ci wychodzi, jeśli chodzi o mnie. -Min, uniósł kącik ust ku górze. -To przychodzi naturalnie...też tego nie rozumiem, to nawet nie moja zasługa, tylko instynktów. -Przy braku pewności siebie, Yoongi uważał to za jedyną słuszną odpowiedź. Słysząc, że Park zaczął się krztusić, Min gwałtownie się poderwał, delikatnie klepiąc omegę po plecach. -Jimin-ah, wszystko w porządku? -Zapytał z wystraszonym spojrzeniem wpatrując się w chłopaka z uwagą. – Yoongi hyung - Starszy przytaknął, słuchając z cierpliwością. -Wszystko w porządku? Zakrztusiłeś się… -dodał jedynie ze zmartwieniem. - Właśnie zdałem sobie sprawę, że ukradłeś mój pierwszy pocałunek. -Oczy Yoongiego rozszerzyły się mocno w zdziwieniu. No tak, skoro chłopak wspomniał, że z nikim nigdy się nie umawiał, to raczej oczywiste… -Ale chwila...naprawdę? Nie całowałeś się nigdy z nikim? Nawet dla żartu na jakiejś imprezie czy z Taehyungiem? Cóż, nie zdziwiłoby mnie to w ogóle, po jego zachowaniu myślałem że jesteście razem…-Zagmatwany w swoich słowach, chciał się na moment uspokoić.
-Przepraszam, po prostu...twój pierwszy pocałunek był taki..normalny...mogłem zainicjować to lepiej, gdybym tylko wiedział...Ale bardzo się cieszę, że jestem pierwszy. -Mówiąc to, wstał z koca, zabierając od omegi pusty kubek i razem ze swoim wyrzucając do kosza obok. -Obiecuje, że to nie ostatni pierwszy raz jaki ci skradnę. -uśmiechnął się, stojąc nad Parkiem i podając mu dłoń, by pomóc mu wstać. -Oczywiście jak tylko będziesz chciał próbować ze mną nowych rzeczy. -gdy omega wstała, objął ją w ramionach, kładąc brodę na ramieniu Parka. Wtulił się w niego, szczelnie zamykając go w objęciach. -Dziękuje, że pozwalasz mi się do siebie zbliżyć. -szepnął, lekko ocierając się czubkiem nosa o szyję chłopaka, by wziął głęboki oddech pełen jego zapachu. -Chodźmy, mamy jeszcze wiele rzeczy przed sobą dzisiaj. -oddalił się, dając mu subtelnego pstryczka w nos. Wytrzepali wspólnie koc, zabierając je ze sobą. Min oczywiście nawet nie myślał o tym, by puścić dłoń omegi, zwłaszcza w miejscu publicznym, gdzie przewijało się wiele alf. -Nie będziemy jechać długo, to zaraz obok. -oznajmił w samochodzie, lekko głaszcząc dłonią udo chłopaka. Faktycznie nie jechali długo. Zaparkowali tuż przy budynku, z neonowych szyldem z napisem “arcade” Min oczywiście kulturalnie otworzył drzwi Parkowi, następnie zamykając auto. Sprowadził ich po schodach na dół do miejsca, które w całości było utrzymane w fioletowo-niebiesko-różowych barwach, pełne neonów, automatów i kolorów. Korzystając z chwili nieuwagi Jimina, który rozglądał się po miejscu, Min wykupił dla nich cały worek żetonów do automatów, po czym odwrócił sie do omegi. -Czas na zakład, mój drogi. Na większości z tych automatów możemy rywalizować, na części musimy współpracować. Za każdy z nich każdy z nas dostaje bileciki, proponuję małą rozgrywkę. Kto będzie miał więcej biletów, wygrywa. Przegrany robi to co wymyśli wygrany. Co ty na to? -zapytał, zachęcając swoją omegę do zabawy, w końcu przed wspólną kolacją o której jeszcze nie wiedział, musieli trochę zgłodnieć, a także Min nastawił się, że wygra coś dla Parka, za zdobyte bilety.
-Masz wszystko? -Jungkook przytaknął, machając w ręce pudełkiem z rysikiem do tabletu. -Hyung, wszystko w porządku? Zbladłeś coś? Tak się zmartwiłeś, że cię zostawiam na chwilę? -zaśmiał się, idąc do kasy. Zapłacił kartą Minsoo za urządzenie, dając się wyprowadzić później na zewnątrz sklepu. Wtedy Kim złapał go za ramię, a Jeon zmarszczył brwi, nie wiedząc o co mu chodzi. Widząc swój szkicownik, uszy Jungkooka ze wstydu zmieniły kolor na czerwony, a chłopak gwałtownie sięgnął po swoją własność. Jednak alfa uniemożliwiła mu to, kładąc palec na jego czole i wyciągając rękę z notesem do góry. - Jest tu moja twarz, więc jest moje, ale może zechcesz mi to wytłumaczyć? -Co ty z tym paluchem, ej no! -mówiąc to, złapał go za rękę, obniżając ją lecz dalej mimo tego zaciskał dłoń na tej Taehyunga. -Daj mi to, hyungie! -mówiąc to podskoczył i zabrał swój szkicownik na koniec uderzając nim lekko ramię Kima. -Nieładnie patrzeć do cudzej własności bez pytania! -oznajmił, naburmuszony. -Twoja twarz..no a żeby to jedna. -Mówiąc to, sprawnie jedną ręką przekartkował szkicownik, nadal nie puszczając drugiej dłoni Kima. -Jak widzisz na każdej stronie mam inny twój rysunek z lunchu w szkole. Lunche są nudne bo niczego się na nich nie można uczyć, więc wtedy rysuje, a że twoja twarz jest moją ulubioną, to ja nie rozumiem kompletnie czemu ty się dziwisz. Widziałeś się kiedyś w lustrze? Przecież jesteś idealnym modelem do rysunku. -Westchnął ciężko, w końcu znowu wszystko musiał mu wytłumaczyć. -Na jakichś szkolnych apelach też cię szkicowałem, ale nigdy nawet nie zauważyłeś, więc na początku się pilnowałem, a potem przestałem, bo mógłbym stać przed tobą ze sztalugą malarską a i tak byś nie zauważył. -Zaśmiał się pod koniec zdania, nie umiejąc w tym momencie zachować powagi. -Uwielbiam cię rysować bo nigdy nie miałem z tobą kontaktu i można powiedzieć, że to dwadzieścia minut każdego dnia, gdy mogłem cię naszkicować było największą interakcją na jaką mogłem liczyć z tobą..-mimo początkowo rozpędzonego głosu z każdym słowem nieco zwalniał i smutniał. -Poza tym musiałem jakoś ćwiczyć rysowanie ludzi, a tak jak mówiłem jesteś idealny do tego. Mam szkice z apelu na rozpoczęcie roku, z festiwali szkolnych, z lunchów, nawet na przerwie kiedyś widziałem cię z klasy przez okno z Jiminem to też zdążyłem coś narysować, siedzieliście wtedy pod drzewem na przerwie, a potem już nie wróciłeś na lekcje, wiec w sumie pożegnałem się z tobą tym obrazkiem, bo już wtedy nie było cię do końca tygodnia...Nawet w twoje urodziny coś rysowałem, chciałem ci dać, ale no cóż. Nie uważasz, że byłoby to dziwne, że ktoś kogo nie znasz, wie kiedy masz urodziny i robi Ci urodzinowy portret? -zaśmiał się bardziej nerwowo, powoli zaczynając się uspokajać, mimo że jego twarz była cała czerwona. Chcąc zejść ludziom z drogi, Jeon zrobił dwa kroki w bok stając z Kimem w korytarzu dla personelu.
-Poza tym...nigdy się nie uśmiechałeś, a ja bardzo chciałem...zobaczyć cię takiego...to sam sobie narysowałem...ale nie wygląda to nawet w jednej części tak dobrze jak oryginał...no ale..myślałem, że jak skończymy szkołę...to podrzucę ci to do szafki...miałem taką nadzieje..że może wtedy...gdzieś z ukrycia...zobaczyłbym jak się uśmiechasz...i wtedy byłbym z siebie tak dumny..że to moje rysunki...że to ja…-mówiąc to, zwolnił uścisk ręki, chwytając dłoń Taehyunga delikatniej, by następnie puścić ją całkowicie. Jeon zamilkł, spuszczając wzrok, by po chwili wrócić do swojej żywiołowej osobowości. -Ale mnie zdemaskowałeś i cały plan poszedł się walić. -zaśmiał się, uderzając lekko szkicownikiem o klatkę piersiową Kima, po czym wrzucił go do torby. -Chodź, bo stoimy jak widły w gnoju na środku, a ja muszę kupić nowe mazaki. -mówiąc to, bardzo po przyjacielsku klepnął go w ramię, idąc do tyłu krok za krokiem. -No chodź, chodź, nie stój tak. -mówiąc to dalej cofał się nie patrząc na siebie, aż w końcu zderzył się z szybko idącą alfą, na którą wpadł. Jeon wzdrygnął się, nie upadając na szczęscię. -Przepraszam. -skłonił się skruszony, lecz alfa tylko warknęła i jeszcze szybszym krokiem ruszyła w swoją stronę, ewidentnie gdzieś się spiesząc, a Jeon jedynie rozmasował swoje ramię. -Chodź hyungie, muszę kupić mazaki, żeby móc malować twoje kolorowe włoski…-szepnął, gdy Kim znalazł się u jego boku, wplatając paluszki na chwilę między czerwone kosmyki, po czym chowając dłonie do kieszeni.
-Deal! -Min cwaniacko się uśmiechnął, czując że Parkowi spodoba się odrobina rywalizacji. -Wybiera pierwszy grę ten, kto wygra w kamień, papier, nożyce, oki? -Alfa przytaknęła, wystawiając pięść, będąc jednocześnie gotowym do starcia, które oczywiście przegrał. Cóż Yoongi nigdy nie był dobry w tą grę, nie miał szczęścia najczęściej. -Dobrze Jimin-ah, wybieraj. -Widząc jego wyciągniętą po żetony dłoń, Yoongi zaśmiał się cicho, podobało mu się to jak urocza była omega. Położył na jego ręce woreczek z żetonami, po czym poczochrał jego włosy w subtelnym i czułym geście. -To co będzie pierwsze? -zapytał zaciekawiony, idąc za swoim towarzyszem dnia. Widząc stół do Air Hockeya, zaśmiał się donośnie. -Robisz to specjalnie, to oczywiste że ze mną wygrasz, ja i mój refleks szachisty zawsze przegrywamy w tą grę, ale tylko w tą nie wiedzieć czemu. -Stanął po swojej stronie, patrząc jak Park włącza automat. -Gotowy? -Praw..-Nie zdążył nawet odpowiedzieć, gdyż sięgając po odbijak, Jimin wbił krążek do jego bramki, świętując swój pierwszy punkt. - Och, hyung, tak mi przykro. -Yoongi spojrzał w stronę omegi, unosząc brew ku górze. -Mi też jest przykro, że mój Jiminnie tak oszukuje. -mówiąc to ułożył usta w wąską linię, robiąc naburmuszoną minę. -Hyung! Skup się teraz! To poważna rozgrywka, oki?! -Min stanowczo złapał za odbijak, broniąc swojej bramki w skupieniu. Niestety, tak jak wspomniał od zawsze był słaby w tą grę. Zawsze w nią przegrywał i nawet nie musiał specjalnie dawać Jiminowi przewagi by ten go pokonał. -Wygrałem! -Widząc, jak chłopak położył się na stole, Yoongi podszedł do niego z szerokim uśmiechem, łaskocząc go lekko w talii, by podniósł się szybciej niż planował. -Wygrałeś, ale jak tak się uśmiechasz, to ja też czuję się jak wygrany. -kąciki ust alfy uniosły się tak wysoko, że aż widoczne stały sie jego dziąsła. Przyłapując się na tym, zmniejszył natężenie swojego uśmiechu, gdyż jego widoczne całe uzębienie, było jego kompleksem, stąd też często widniejąca ponura twarz u starszego, zaś Park był pierwszą osobą od lat, która tą radość w nim pobudziła. -Chodź, teraz moja kolej. -Złapał go mocno za dłoń, zabrał Jimina i swoje bilety, wypuszczone przez urządzenie i zaczął prowadzić ich do innego automatu. -Teraz coś, w czym ja bedę lepszy, a potem możemy wybrać coś w co musimy grać wspólnie, jakieś strzelanie albo pacman, co będziesz chciał. -Oznajmił gdy stanęli przed dwoma automatami do rzucania piłką do kosza. -Koszykówka to mój ulubiony sport, także powodzenia skarbie. -uśmiechnął się, zabierając jeden z żetonów Jiminowi, wrzucając go do środka. Gdy oboje uruchomili maszyny, zaczęli rzucać piłkami do kosza. Min prawie całe swoje dzieciństwo grał w koszykówkę nic dziwnego, że na wszystkie rzuty spudłował może dwa razy. Triumfalnie odwrócił się w stronę Jimina, zadowolony ze swojego wyniku. -To mamy remis kaczuszko, ale biletów chyba nadal więcej masz ty, więc jesteś na prowadzeniu. -podrapał omegę za uszkiem (tae mizia koo pod brodą a yoongi boongi chimka za uszkiem), dając mu żetony do ręki. -Gdzie dalej, mój drogi? -zapytał, czekając na reakcje mężczyzny.
-Wszystko dobrze? -Jeon bezdźwięcznie przytaknął, idąc w kierunku sklepu papierniczego. Troska Kima sprawiła, że zrobiło mu się cieplej, a oczy młodszego zabłysnęły bardziej niż kiedykolwiek. -Koo -Słysząc pieszczotliwy pseudonim, zerknął kątem oka na mężczyne, przygryzając subtelnie wargę. Czując dłoń Kima na swoich plecach, spiął się mocno by nie zadrżeć oraz nie pokazać po sobie ile satysfakcji dał mu ten drobny gest. -Tak? -zapytał cichutko, bardziej skupiając się na dotyku niż rozmowie, jednocześnie udając niewzruszonego. -Nie potrzebowałeś rysunków, żebym się uśmiechnął. Możesz być z siebie dumny, bo to ty, twoja dosyć intensywna osobowość. Wystarczy, że jesteś ze sobą, że po prostu jesteś, nie musisz wiele…-Jeon zatrzymał się w miejscu, czując jak zaszumiało mu w głowie. Słowa Kima uderzyły go bowiem dosłownie i w przenośni. Pokiwał przecząco głową, chcąc oczyścić myśli, po czym ruszył w stronę sklepu. Taehyung jeszcze nie wiedział, jak ważną rzecz powiedział Jungkookowi, który całe życie nie pragnął niczego innego jak usłyszeć, że wystarczy że jest sobą. -Nie potrzebujesz rysunków, żeby czuć się blisko mnie ani nie potrzebujesz ich, żeby mieć ze mną jakąś interakcję, po prostu do mnie przyjdź, kiedy będziesz miał na to ochotę i ja cię zawsze zauważę -Młodszy czuł, jak robi mu się słabo, jego serce biło jak oszalałe. Jak to możliwe, że gdy byli sam na sam to Kim nie był w stanie wydusić z siebie takich słów, a teraz wśród ludzi mówi rzeczy, które ciężko Jungkookowi przyswoić do wiadomości. - To nadal dziwne, że ze wszystkich ludzi na świecie to ja mam prawdziwego mate’a...Dlatego mimo że twoje małe śledzenie mojej osoby, ktoś by uznał za straszne, ja się cieszę, że… um… polubiłeś mnie, zanim w grę weszły instynkty, może ze mną jest trochę gorzej, ale lubię twierdzić, że zainteresowałem się tobą, zanim zorientowałem się, że łączy nas ta inna więź. -Jeon wziął szybki i płytki oddech, gdy dłoń Kima ścisnęła jego talię. Tym razem nie potrafił już ukryć, jak całe jego ciało drżało pod wpływem słów i dotyku. Jungkook czuł jak obraz przed jego oczami jest dziwnie zamglony, a dźwięki stłumione. Tak naprawdę wyraźnie słyszał jedynie głos Kima, który powtarzały się w jego głowie. Kim z pewnością myślał, że Kook doskonale wie gdzie iść w sklepie, jednak on ślepo błądził między alejkami. Złapał w końcu za mazaki, patrząc na nie, jakby nie wiedział co ma zrobić. -Weź dwa, nie zmarnują się. -Jeon posłusznie przytaknął, aczkolwiek nie wiedząc czemu odłożył je z powrotem na półkę. -Hej, Koo… dobrze się czujesz? -młodszy uśmiechnął się słabo, ciesząc się Kim też wyczuł że coś się dzieje. Wtedy Koo obrócił się przodem do niego, łapiąc go za dłoń. Podniósł ją na wysokość swojej twarzy, przykładając nos do wewnętrznej strony jego nadgarstka, przez co jego usta również mimowolnie spoczęły na jego skórze. Oddychał głęboko i powoli wdychając jego zapach z zamkniętymi oczami. Po którymś wdechu z kolei, spojrzał na Taehyunga, cały rumiany, odsuwając jego dłoń od swojej twarzy. Spojrzenie Jeona było nieobecne, zamglone, jego czekoladowe oczy nagle były całkowicie czarne, a granica między tęczówkami a źrenicami była niezauważalna. Jego usta przybrały odcień intensywnej czerwieni, a końcówki jego włosów, kosmyk po kosmyku zaczęły się robić różowe.
-Ja? -szepnął, dalej nieobecnie wpatrując się w Kima. Zbliżył się do niego, pogrzebując nos w szyi ukochanej alfy. Oddychał głóśno, dając zapachowi wypełnić całe jego ciało. -Czuje się świetnie…-szepnął, operając się na nim tak, że starszy czuł na sobie coraz bardziej ciężar jego ciała. Wewnętrzna omega Jungkooka po raz pierwszy próbowała się przebić, przejmując na moment panowanie nad wyglądem i słowami Jeona, stąd chłopak wydawał się być nieobecny. -Ach...mazaki, no tak. -Odwrócił się w stronę półki, widząc alfy wpatrujące się w niego i Taehyunga. Oddychając skrzywił się mocno. -Śmierdzicie. idźcie stąd nie widzicie, że jestem z moim alfą? -warknął w stronę alf, które widząc zbliżającego się ochroniarza sklepu nie chcieli robić problemów i odsunęli się od mężczyzn. Jeonowi zakręciło się w głowie, przez co osunął się w ramiona Kima, który był w stanie go złapać, gdy ten zaczął lecieć do tyłu. Jeon przymknął oczy, a jego włosy ponownie pociemniały. Ocknął się chwilę później, powoli stając na własne nogi. -Hyungie…-szepnął unosząc powieki, jego oczy znowu były czekoladowe i błyszczące. -Boli mnie głowa, możemy kupić wodę? Chce mi się pić..-szepnął, przecierając czoło. -Mam tabletki przeciwbólowe w torbie i tak mieliśmy pójść kupić rzeczy na ciasto, chodźmy...wrócę po mazaki kiedy indziej..chcę zrobić zakupy i wrócić do domu. -stanął bliżej niego, jakby nieco przestraszony, nie chcąc go tak bezpośrednio przytulać, ale żeby też poczuć się bezpiecznie. Był to zdecydowanie najmocniejszy atak ze strony jego wewnętrznej omegi, która próbowała się wyrwać z uśpienia. Mało brakowało, a Jeon stałby się omegą na środku galerii handlowej, a sama myśl o tym sprawiła, że ogarnęło go przerażenie. Nie znał swojej wewnętrznej omegi. Tak, mógł już powiedzieć to wprost. Poczuł ją zbyt mocno, by mieć wątpliwości co do tego czy będzie alfą czy omegą. Zawładnęła nim na chwilę, próbując stać się w końcu jednym z dojrzewającym Jungkookiem, jednak na szczęście młodszego, to jeszcze nie był jego moment. Jungkook był przerażony, tym jak jego ciało się zmienia, do tego stopnia że chciał to powstrzymać, jednak wiedział że wtedy nie mógłby być mate’em Taehyunga, a w końcu...Jeon jest dla niego odpowiedni taki jaki jest. -Hyung, musimy porozmawiać w domu...o twoich słowach. Bardzo poważnie. Mam Ci wiele do powiedzenia. Chyba teraz tobie należy Ci się troche wiadomości o moich traumach. -poklepał go delikatnie otwartą dłonią po torsie. -Nie martw się...nie powiedziałeś nic złego wręcz przeciwnie...ja...jestem bardzo wzruszony. Do tego broniłeś mnie przed alfami..Dziękuje. -mówiąc to złączył ze sobą palec wskazujący i środkowy, całując ich opuszki krótko i czule, po czym przyłożył palce delikatnie do ust Kima, ledwo ich dotykając. -Nie złamałem obietnicy, to nie jest pocałunek, ale po tym wszystkim co powiedziałeś zasłużyłeś na całą ich masę. -uśmiechnął się promienniej, głaszcząc Kima po policzku. -Nie martw się, już mi lepiej, ale chodźmy do sklepu muszę napić się wody, a w domu nie mamy połowy rzeczy na ciasto…-szepnął, na koniecz czochrając lekko jego kosmyki włosów.
-Zrobiłeś to specjalnie! Teraz mam zmęczone ręce i będę słaby w każdej grze! -Yoongi zaśmiał się, widząc naburmuszoną twarz Jimina. Podszedł do niego bliżej, ujmując jego dłonie. Ucałował je czule i delikatnie rozmasował. -A teraz będzie lepiej? -zapytał, gdy chłopak zaczął się rozglądać za kolejnym automatem. -Okej, Min Yoongi, nie pozostawiasz mi wyboru. -Alfa była rozbawiona bojowym nastawieniem Parka do całego tego wyzwania, jaki im postawił. Dał się prowadzić, z tą różnicą, że gdy chłopak chwycił go za kurtkę, Min poprawił go i złączył ich dłonie. -Wyścigi? No dobrze, jak dla mnie w porządku. -zdziwił się, widząc wybór omegi, gdyż był prawie pewien, że to on ma tutaj więcej doświadczenia za kierownicą. Jednakże bez narzekania zasiadł za kółkiem. Cóż, Yoongi należał do osób które niezwykle skupiały się na jeździe, nic dziwnego że zachowywał się tak samo przy symulatorze, nie zauważając nawet kiedy Jimin zaliczył spektakularną wywrotkę i odpuścił sobie dalszą jazdę. Otrzeźwił go dopiero gwałtowny ruch omegi, która usiadła na jego kolanach bez zapowiedzi. -Ji-Jimin..-zająknął się, wytrącony ze skupienia. Próbował w każdy możliwy sposób dostrzec dokąd ma dalej jechać, jednak koniec końców całkowicie się poddał. - Hyung, ale nie byłeś ostatni! -Niewinny uśmiech Jimina, uświadomił mu w jakim znajdowali się położeniu. Chłopak siedział na jego kolanach, jak gdyby nigdy nic, a Yoongi nie do końca wiedział jak powinien się zachować. Wiedział, że bardzo mu się to podobało i gdyby nie fakt, że byli w miejscu publicznym to chętnie zostałby z nim w takiej pozycji. Wziął głęboki oddech, przyglądając się omedze z niemałym zachwytem. -Wiesz co? Musimy wypróbować tę pozycję w moim samochodzie. -skomentował jedynie, chcąc patrzeć jak policzki Jimina zaczęły przybierać czerwoną barwę. Gdy oboje wstali z automatu, Yoongi zaczął rozmyślać gdzie teraz mogliby pójść. - Hyung, teraz ty wybierasz -Dobrze, Minnie tylko jeszcze nie wiem gdzie. -Akurat gdy te słowa opuściły jego usta, dostrzegł w oddali maszynę do łowienia pluszaków szponem. Objął Jimina w talii, prowadząc do wskazanego automatu. -Jak wyciągnę dwa na raz, to będziesz musiał mi coś o sobie powiedzieć, czego nie wiem o tobie. -postawił warunek, wrzucając żetony do maszyny. Cóż...nikt nie powiedział że będzie łatwo. Był tak zawzięty, że nawet jeśli udalo mu się chwycić jakąś zabawkę, to wypuszczał ją chcąc koniecznie mieć dwie. Nawet przechodzący obok ludzie przyglądali się jego zawziętym staraniom, jednakże Yoongi mimo licznych prób odnosił porażkę i już miał się poddać, gdy przy ostatniej próbie udało mu się wyciągnąć dwa pluszaki z maszyny. -Myślałem, że zostaniemy tu do wiosny...ale udało się! -Oświadczył, wręczając oba pluszaki Jiminowi. Przekazał mu szarą kocią rilakkume wraz z pluszakiem brzoskwinką. https://i.pinimg.com/564x/98/3b/f2/983bf201cdc07d7984dbef406bcf31f0.jpg https://i.pinimg.com/564x/54/3b/42/543b4230e8f01425d6f6de841e962b6c.jpg -Patrz, ta wygląda jak ty, jest drobna, urocza i brzoskwiniowa. -Mówiąc to wskazał na jedną z zabawek. -Obie są dla Ciebie, ale ja też zasłużyłem na nagrodę! -podkreślił, dumny z siebie stojąc nad maszyną z rękoma opartymi po bokach, w zwycięskiej pozie. -Cóż spędziliśmy tu tyle czasu, że możesz teraz wybrać dwa automaty z rzędu. Jestem ci to winien. -Uśmiechnął się, splatając ich palce razem.
- Nie -Jeon słysząc odmowę zmarszczył nos w niezadowoleniu. - Kupię ci wodę, ale twoje brownie może zaczekać, wracamy do domu i tam coś zamówimy do jedzenia- i nie kłóć się -Młodszy już miał się wtrącić, gdy mężczyzna uciszył go przed dalszymi argumentami. Wziął od niego grzecznie butelkę wody, rozsiadając się wygodnie w aucie. Schował dłonie w rękawach, by nie było ich widać, gdyż nadal drżały, a Jeon nie chciał bardziej martwić Kima. Był blisko, był przy nim, troszczył się o niego, trzymając palce w jego włosach. Zagrożenie minęło...ale czy tak naprawdę było to zagrożenie? Czy Jungkook postąpił słusznie powstrzymując to? Powstrzymał to za strachu, tak naprawdę. No właśnie czym było to? Jego wewnętrzna omega? Tak, to zdecydowanie było to, a Jeon nie powinien już bać się tego tak nazywać. Mimo tego, że czuł się lepiej, nadal kręciło mu się w głowie, a oddechy brało mu się bardzo ciężko, czego starał się po sobie nie pokazać. Jego wewnętrzna omega nie dawała za wygraną. Chciała wyjść, chciała stać się częścią Jungkooka, a każdy dotyk Kima sprawiał, że coraz bardziej stał się roztrzęsiony. Patrzył w okno, nie chcąc nawiązywać z nim kontaktu wzrokowego. - Moja jakby ciocia, kuzynka mojej mamy, mama Kim Seokjina, nie wiem czy go znasz, chodził kiedyś do naszej szkoły, jest omegologiem, zadzwonię do niej jak będziemy w domu o to zapytać… chyba że chcesz, aby przyszła? Wolałbym, żeby cię obejrzała… Ale wtedy już na pewno będzie wiedzieć, że chodzi o nas. Mnie to nie przeszkadza, ale nie wiem jak się czujesz z tym, żeby Pan Jeon wiedział… to od ciebie zależy- i nie Koo… nie ma opcji, żebyśmy to zostawili, możemy zadać jej parę pytań przez telefon, żeby było mniej stresująco, więc? -Młodszy, przeniósł wzrok na swoje kolana, po czym otworzył drzwi od samochodu, gdy znaleźli się już pod domem. -Nie. -mruknął, wychodząc. -Przepraszam...znaczy...nie teraz…-Poprawił się, gdy kierowca odjechał, a Kim stał u jego boku. NIe chciał być tak nieuprzejmy, jego wewnętrzny instynkt kazał mu tak gwałtownie odmówić. -Hyungie, uważam...że to bardzo dobry pomysł, naprawdę. I na pewno pójdziemy do Pani Kim, możesz napisać do niej żeby umówiła nas na wizytę w poniedziałek. Dziś jest sobota i tak pewnie dziś nie pracuje, a ja naprawdę czuję się dobrze. Spokojnie…-mówiąc to pogłaskał policzek Taehyunga. -Dziękuje, żę tak o mnie dbasz, czuje się bezpieczniej przy tobie. Może przyjść możemy do niej pójść, obojętne. Tata nie jest tutaj problemem, przecież zrozumie, mógłbym mu powiedzieć o nas w każdej chwili...ale to poważnie brzmi. -zaśmiał się cicho, łapiąc Kima za rękę i prowadząc do domu. Wchodząc do środka, Jungkook zdjął buty, idąc szybkim krokiem do kuchni. Tam wziął litrową butelkę wody i wypił ją za jednym razem całą. Odstawił ją głośno, oddychając łapczywie. Było mu ciężko ukryć, że wciąż nie czuje się dobrze. Miał problem z oddychaniem, zupełnie tak jak gdyby na jego klatce piersiowej lezał wielki głaz. -Muszę iść do łazienki. -mówiąc to zamknął się we wspomnianym pomieszczeniu, siadając na brzegu wanny. Chciało mu się płakać. Nie wiedział co ma zrobić, by jego omega dała mu spokój. Wiedział, że gdy tylko oddalał się od Kima, było coraz gorzej, zupełnie tak jakby lgnęła do niego mocniej, niż nawet sam Jungkook.
-Czego ty chcesz? Daj mi spokój…-mruczał sam do siebie, jakby próbując namówić swoje wewnętrzne instynkty do wycofania się. One zaś napierały na niego mocniej i mocniej, a Jeon bał się że w końcu zrobi przez nie coś czego będzie żałował. Podniósł się, biorąc głęboki oddech, dla uspokojenia się. -Hyungie…-zaczął, gdy wyszedł z łazienki. Podszedł do alfy, siadając naprzeciwko niego na kanapie. -Musimy porozmawiać...teraz...nie jutro…-oznajmił, wierząc że jego instynkty dadzą mu spokój jak w końcu powie wszystko co leży mu na sercu Taehyungowi. -Odkąd się urodziłem, moja mama nie chciała żebym istniał. Tata kiedyś rozmawiał z kolegą i podsłuchałem ich rozmowę. Ona nie chciała mnie karmić...usypiać...dotykać...Zawsze byłem albo sam albo z tatą albo opiekunką, bo nawet jeśli była w domu to nie chciała się mną zajmować. Zwykle milczała, udając że mnie nie ma, mimo że ja na wszystkie sposoby probowałem jej zaimponować...uczyłem się w każdej wolnej chwili, byłem wzorowo grzeczny, chodziłem na wszystkie dodatkowe zajęcia jakie tylko chciała...nic to nie dawało. W końcu tata rozwiódł się z mamą, a ona pierwszy raz powiedziała do mnie coś więcej niż zdanie...że nareszcie może żyć tak jak chce, że nie będzie musiała mnie widzieć codziennie, że się mną brzydzi i nigdy więcej jej nie zobaczę…-Jungkook patrzył na swoje dłonie, na które kapały łzy. -Dlatego zawsze byłem sam...caly czas próbowałem zaimponować mamie, a kiedy wyjechała i zostałem sam z tatą, bałem się kogokolwiek poznać. Odizolowałem się do tego stopnia, że rozmawiałem tylko z tatą...Dopiero gdy przeskoczyłem klasy...Hoseok się mną zajął, w końcu jesteśmy rodziną... ale i tak byłem sam...nie umiałem się zadawać z nikim do tego stopnia, że zmuszałem się do rozmowy z kimkolwiek...No i odkąd Cię zobaczyłem...to znowu miałem jakiś cel...jakieś pragnienie akceptacji...A teraz kiedy tak naprawdę się tego nie spodziewałem...poweidziałeś słowa których tak bardzo pragnąłem usłyszeć..-podniósł wzrok na Taehyunga, zapłakanymi oczami patrząc na ukochanego. Zbliżył się na tyle, by położyć obie roztrzęsione dłonie na jego policzkach. -Naprawdę uważasz, że wystarczy że po prostu jestem? Naprawdę umiem zrobić coś dobrego, po prostu będąc? -zapytał z nadzieją w głosie. -Nie musisz mnie zauważać, jeśli cały czas będziesz nam nie patrzył...tak jak ja na ciebie. -szepnął, wpatrując się w oblicze swojej alfy. -Dlatego ją obudziłeś...moją omegę...powiedziałeś to, czego pragnąłem usłyszeć przez całe życie, bo jesteś moim mate’em i wiesz co powinieneś powiedzieć, nawet jeśli nie zdajesz sobie sprawy z tego. -A do tego, że cię polubiłem...jesteś uroczy...dobrze wiesz, że to coś więcej...ale tak. Lubie cię hyungie, bardzo. -zamruczał, głaszcząc go po policzkach, a zapach wiśni zrobił się intensywniejszy. -Twój zapach...jest tak piękny i wyraźny...może i lepiej że to się stało...mam wrażenie, żę teraz lepiej cię czuję. -rumieńce Jungkooka przybrały na intensywności.
-Nawet nie wiesz, co wtedy poczułem kiedy to powiedziałeś. Nie sądziłem, że dla kogoś kiedykolwiek będę wystarczająco dobry...a co dopiero że będę miał mate’a...który do tego wszystkiego będzie alfą która od dawna mi się podobała…-Łzy spływały po policzkach młodszego bez przerwy, a on tylko pociągał noskiem od czasu do czasu, przygryzając wargę. -To naprawdę prawda? Nie obudzę się zaraz w łóżku? Naprawdę wystarczę ci po prostu ja? Przecież nie jestem nikim niezwykłym...nie jestem tak pewny siebie i atrakcyjny jak Jimin...ani nie mam żadnych wyjątkowych cech...jestem zwykły...a do tego jestem młodszy...jak sam mówiłeś, niezaprezentowany dzieciak..-Jeon był coraz to bardziej rozstrzęsiony, a jego wargi znowu zaczęły mieć intensywniejszy kolor. -Jesteś...jak sen. Nie wierzę, że jesteś, że tak się o mnie troszczysz. Wiem, że to prawda, ale nikt poza tatą nigdy o mnie nie dbał...To jest tak bardzo nowe i niespotykane...Nie wiem jak się zachowywać, a moje instynkty nie dają mi spokoju, jest coraz gorzej, coraz bardziej czuje tą...omegę w środku wydzierającą się na zewnątrz...I jak tylko próbuje z nią walczyć, to dzieje się to co w galerii..-wyznał w końcu, a serce zaczęło mu bić w przyśpieszonym tempie. -A jak tylko się ode mnie oddalasz, to cale ciało zaczyna mnie boleć, jakbyś zabierał część mnie ze sobą. Boję się bo nie wiem co zrobić by to nie bolało...Boje się bo wiem, że po przemianie to minie, ale boję się tej omegi bo nie znam tego...nie wiem jak to będzie wyglądało..-łkał, mówiąc łamiącym się głosem. -Ale przy tobie się nie boje...z tobą nic mnie nie boli...z tobą jestem szczęśliwy..-szepnął, zmęczony płaczem. -Jesteś piękny, Taehyung. Pod każdym względem...Uśmiechasz się tak pięknie...żaden rysunek tego nie odzwierciedli...Troszczysz się o mnie, masz dobre czułe serce. Wszystko w tobie jest dobre...a ja chcę być twój...chcę być tylko twój, hyungie. Chcę, żebyś mnie miał. -Przyznał równie cichym głosem, kładąc kciuk na jego wardze, lekko po niej wodząc. Nachylił się, tak by ich czoła mogły się ze sobą zetknąć. -Chcę być twoją omegą, już zawsze. -Po tych słowach, dłonie chłopca zaczęły się trząść znacznie intensywniej, a Jeon aż zachłysnął się zapachem Kima, który uderzył go znacznie mocniej niż zwykle. -Hyung, muszę, wybacz mi proszę..-Jeon uznał, że w końcu musi to zakończyć i wbrew swoim słowom, przylgnął do warg Taehyunga swoimi o wiele intensywniej niż gdy wcześniej próbował go pocałować. Zamknął dolną wargę starszego między swoimi, zachłanniej się na niej zasysając. Jego włosy tym razem w całości, kosmyk po kosmyku zmieniły kolor, a ich zapachy zmieszały się ze sobą o wiele silniej niż dotychczas. Jeon owinął dłonie wokół szyi swojej alfy, siadając na kolanach mate’a, by pogłębić ich pocałunek. Jego oczy pozostały czekoladowe, jednakże skóra zrobiła się delikatniejsza, bardziej blada i bez jakichkolwiek niedoskonałości. Włosy lśniły na różowo, a jego talia zrobiła się bardziej wyraźna, był to początek zmian, jednak Jeon wiedział już, że wyrzucając z siebie wszystkie emocje, przyznając się sam przed sobą oraz Taehyungiem do swojej wewnętrznej omegi, na koniec przypieczętowując to pocałunkiem sprawił, że jego omega wyrwała się z ukrycia, stając się nieodłącznym elementem Jungkooka, który w objęciach alfy rozłożył płatki jak najbardziej dorodny kwiat na wiśniowym drzewie. Odsunął się od Kima, gdy wypełniające jego płuca zapachy stały się zbyt mocne. Zakręciło mu się w głowie, więc chwycił się ramion ukochanego. Wszystkie zmysły mu się wyostrzyly przez co zrobiło mu się słabo. -Teraz już mogę nią być. -szepnął jedynie, opadając na tors alfy, gdyż przemiana wymagała od niego wielu siły, a prawda były taka, że wciąż trwała i z pewnością zanim dobiegnie końca minie parę godzin. -Słabo mi, muszę się przespać...ale tak mi dobrze…-Procesy zachodzące w jego ciele, jak i zwiazane z byciem mate’ami uczucia i więź sprawiła, że Jungkook czuł się jak w narkotycznym transie. Nie miał siły się podnieść, więc odpłynął w objęciach Kima.
Jungkook usnął snem tak głębokim, że nawet nie wyczuł kiedy mężczyzna przeniósł go do innego pokoju. Pogrążony w śnie, widział Kima, który powtarza wszystkie cudowne rzeczy jakie wyznał mu na kanapie. No i ten pocałunek. Pocałunek konieczny, by uwolnić jego omegę, pocałunek który wpędzał go w poczucie winy, ale go nie żałował. Śnił, nie będąc jeszcze do końca świadomym, że teraz ich zbliżenia będą z pewnością mniej niezręczne. Gdy otworzył oczy na dworze było już ciemno, chwycił za telefon leżący na łóżku, który okazał się być telefonem Taehyunga. Prawie dochodziła dziewiąta wieczorem, a ich rodziców nadal nie było. A przynajmniej tak myślał Jeon, gdyż nie słyszał żadnych rozmów na dole ani włączonego telewizora. Cóż wychodziło na to, że jego tata nie kłamał z tą późną wieczorną kolacją z mamą Taehyunga. No właśnie. Taehyung. Jeon pełny świadomości wziął głęboki oddech, czując jak kręci mu się w głowie od zapachu swojej alfy. Uwielbiał to, pragnął całym sobą być skompanym w tej pięknej leśnej i deszczowej woni. Jednak wtedy też pierwszy raz poczuł swój zapach. Wiśnie? -NO TO JUŻ WSZYSTKO JASNE, A TY SIĘ JESZCZE WAHAŁEŚ CZY JA JESTEM TWOIM MATE’EM?! -Mówiąc to, pacnął Taehyunga delikatnie poduszką, a raczej tą część niego, która leżała na łóżku. -TO JA MYŚLĘ PRZEZ CAŁY CZAS, ŻE PO PROSTU LUBISZ WIŚNIE, A TO TAK NAPRAWDĘ JEST MÓJ ZAPACH? -Dodał głośno, rzucając się po łóżku z niedowierzania i ekscytacji. -Kocham mój zapach, jest słodki, ale nie za bardzo też trochę orzeźwiający jak wiśniowa lemoniada z lodem. -rozmarzył, się rozkładając się plackiem na lóżku. Podniosł się jednak po chwili, wsuwając na nie Taehyunga. -Nie rozmyśliłem się przez te pare godzin, nadal chcę leżeć koło ciebie. -Pouczył go, by nie męczył się na drugi raz na ziemi, tylko swobodnie kładł się przy jego boku. -Kocham mój zapach, ale twój kocham bardziej. -mruknął, grzebiąc nos w zagłębieniu jego szyi, przytulając się do alfy delikatnie. -To niesamowite jak mocno teraz czuję twój zapach. Mam wrażenie jakbym był w środku lasu. -uśmiechnął się subtelnie, kątem oka spoglądając na lustro w pokoju mężczyzny. Podniósł się gwałtownie stając przed nim. Jego włosy były całkowicie różowe. Rysy jego twarzy zrobiły się bardziej dojrzałe, skóra była bledsza, talia bardziej wyrazista, jego budowa była zdecydowanie drobniejsza, ale przez to atrakcyjniejsza. Całość sprawiała, że wyglądał zdecydowanie doroślej niż wcześniej. -Boże Tae, moje włosy…-mruknął, dotykając kosmyków po kolei. -Podobają Ci się? Powiedz, że tak, bo ja nie wiem czy mogę to zmienić, ale jak Ci się nie podobają, to je przefarbuje, ale uważam że są słodkie, takie jak wisienka. -uśmiechnął się, odwracając się do Kima, po czym wracając wzrokiem do lustra. Opuszkami palców, pomacał delikatnie swoją twarz, następnie zaczął badać rękoma swoje ciało. Zatrzymał się na talii, biorąc gwałtowny wdech zaskoczenia. -WIDZISZ TY TO?! -Odwrócił się do Kima, podnosząc wysoko swoją koszulkę, by odsłonić swój tors, a raczej by pokazać mu swoją talię. -WIDZISZ JĄ? Nie sądziłem że będzie aż tak wyraźna. -westchnął, opuszczając materiał by zasłonić się z powrotem.
-Zmieniło się więcej niż myślałem...nadal Ci się podobam? -zapytał z powagą, po czym uśmiechnął się szeroko, pokazując królicze zęby. Usiadł na skraju łóżka, koło swojej alfy, głaszcząc ją po policzku. -Dziękuje hyungie...że się mną zająłeś...i za te wszystkie słowa..ja też ciebie bardzo no wiesz. -Zaśmiał się bezdźwięcznie pod nosem, spuszczając na sekunde wzrok, przypominając sobie jak Kim próbował wybrnąć z sytuacji. -Jesteś moim największym darem od losu, hyung. Cieszę się, że jesteś. Dziękuje za wszystko co dla mnie robisz..czuje się znacznie lepiej. -wyjaśnił, kladąc się ponownie obok niego. -Już wszystko będzie teraz dobrze, jestem omegą, mam najlepszą alfę na świecie i do tego mojego prawdziwego mate’a...wow. To dość dużo, jak na jeden dzień.. -Westchnął, teraz stawiając się w sytuacji Kima. -Taehyungie-hyung….przepraszam, że ten dzień był tak męczący, pełen obaw, pełen strachu...Przepraszam, że musiałeś przez to wszystko przejść przeze mnie. -Wtulił się w niego, gdyż jego wewnętrzna omega skruszona lgnęła do swojej alfy. -Dzięki tobie, wszystko się dobrze skończyło, obroniłeś mnie. -Jungkook przymknął powieki, policzkiem ocierając się o jego tors. Jednocześnie usta omegi opusćiło głośne mruczenie. -Oo...nie wiedziałem, że tak umiem. -szepnął bardziej sam do siebie. -Nie rozumiem tego swojego...nowego ciała? Nie wiem czy mogę to tak nazwać. Naprawdę go nie rozumiem. Muszę pójść do twojej cioci...i porozmawiać z Hyeri…-Jeon uniósł się nieco by spojrzeć w oczy Taehyunga. Był całkowicie zauroczony, oczy jego alfy migotały na każdy moźliwy sposób, sprawiając że żołądek omegi zawijał się w supeł. -Myślisz, że mógłbym porozmawiać z Jiminem-hyungiem? Nie będzie to zbyt awkward…? Bo mam wrażenie, że on byłby najbardziej szczery ze mną…-Zapytał nieśmiało, wpatrując się w ukochanego. -Chodź hyung...zrobię Ci coś do jedzenia...nie jadłeś nic od rana, jesteś wygłodzony…-mruknął, powstrzymując się od drobnego cmoknięcia mężczyzny, przed wstaniem. Podniósł się z łóżka, łąpiąc go za dłoń. -Musisz iść ze mną, jeszcze trochę boli mnie głowa i kręci mi się w niej odrobinę, a nie chcę drugi raz w tym tygodniu spaść ze schodów.-poprosił słodkim tonem, pomału schodząc do kuchni, wraz z alfą. -Więęęęęc…..to wszystko co się stało...to mi się nie śniło, prawda? -Zapytał, otwierając lodówkę. -Mamy wszystko na carbonare, może być? -mówiąc to, wyjął boczek kładąc go na blacie do pokrojenia. -Nie obudzę się zaraz w swoim łóżku i nie będziesz mnie nienawidził? -upewnił się, wyciągając apteczkę, z której wyjął maść. -Hyung, zdejmij koszulkę. -Powiedział niewzruszony, idąc z maścią za jego plecy. -Nasmaruję ci kark, maścią rozluźniającą mięśnie, spałeś dobre 7 godzin w tej pozycji, na pewno wszystko Cię boli. -Mówiąc to, nalał sobie odrobinę kremu na dłonie, rozcierając go lekko w dłoniach by nie był tak zimny w zetknięciu ze skórą Taehyunga. -Później zrobię nam obia...kolację tak właściwie i odpoczniemy, dobrze? Musisz odpocząć...zrobię Ci zaraz mrożoną herbatę z sokiem wiśniowym, musisz dużo pić. -mówiąc to, widać było, że jest teraz bardziej dumny, gdy mówi o wiśniach, niż wcześniej. Tak, to ja, to właśnie ja. Ja jestem wisienką, drodzy państwo, to ja wisienka Tae tae. -Nie stresuj się, tata lubi długie późne kolacje. Nie wrócą prędzej niż po 23, a pewnie wypiją troche wina, to tata nawet dzisiaj nic nie zauważy, a jutro ja mu wszystko wyjaśnie. -Dodał, czując instynktownie, że powinien uspokoić swoją alfę.
-Za to ta kocia wygląda tak samo jak ty! -Yoongi zmarszył lekko brwi, kiedy chłopak przyłożył pluszaka do jego twarzy. -Kropla w kroplę! Dałbym ci do zatrzymania tą, która wygląda jak ja, ale nie wolno ich rozdzielać, hyung! Bo będą bardzo smutne, więc zostawię sobie obie, ale będziesz mógł odwiedzać Jimina Juniorka! -Alfa nie ukrywała rozczulenia, widać były jak jego oczy zabłysnęły wpatrzone w Parka, trzymającego Mini Yooniego i Jimina Juniorka. -Masz całkowitą rację, Jimin-ah. Nie wolno ich rozdzielać tak jak nas. -Uśmiechnąl się czule, mierzwiąc delikatnie włosy na głowie chłopaka. -Będę regularnie przychodził odwiedzać Jimina Seniora, a przy okazji Jimina Juniora też. -dodał zabawowo, głaszcząc również po głowie zdobyte pluszaki. -Hmmm…. hyung, wszyscy myśleli, że będę alfą, wiesz? Byłem bardzo waleczny, krzyczałem na inne dzieci i biłem się w obronie Taehyunga, to był wielki szok dla wszystkich, kiedy to ja zostałem omegą, a on alfą. -Słysząc pierwszą część swojej nagrody zdziwił się bardzo jednocześnie nadal pilnie słuchając towarzysza. Jego długoletnia znajomość z Taehyungiem, budziła w nim zdrową zazdrość, że Kim od tak dawna był przy jego omedze i zna Jimina o wiele lepiej. On również chciał spędzić tak wiele chwil z młodszym i miał nadzieje, że wkrótce będą dzielić więcej wspólnych wspomnień. -Ale to dobrze, bo wtedy nie mógłbym być twoim mate’em. Tak naprawdę to zawsze było moje marzenie, bardzo się interesuję prawdziwymi mate’ami i w przyszłości chcę zostać omegologiem i prowadzić badania dotyczące prawdziwych mate’ów, bo nadal wiele rzeczy jest niewyjaśnionych i nieodkrytych! -Min spoglądał na rumiane policzki Jimina. A więc jego omega była romantykiem do tego stopnia, że idealny mate śnił mu się po nocach? Yoongi poczuł to brzemię spoczywające na jego barkach, jednakże nie był nim wystraszony. Miał pewne obawy, czy sprosta oczekiwaniom Jimina, jednocześnie wiedział, że zrobi wszystko by tak właśnie było. -Alfą? Hmm...no może trochę racja, jesteś bardzo temperamentny jak na omegę i wygadany, ale to dobrze...nie lubie ludzi którzy boją się wyrażać swoją opinię, szczerość jest najważniejsza. A poza tym jesteś niezwykle uroczy, kiedy tak się emocjonujesz, a chwilę później ukrywasz się za pluszakiem, gdzie dobrze wiesz, że twoje rumieńce są śliczne. -mówiąc to delikatnie obniżył zabawkę by spojrzeć na policzki Jimina. -Omegolog to świetny pomysł! To bardzo oblegany zawód i bardzo potrzebny, wiele omeg jest zagubionych, myślę żę byłbyś świetnym omegologiem i będę cię w tym wspierał, obiecuje. -oznajmił, przytakując. -A co do prawdziwych mate’ów….marzyciel z ciebie, co? To słodkie, mam nadzieje że się mną nie rozczarowałeś, bo ja na przykład cieszę się z mojego mate’a. Mój mate jest najpiękniejszą i najzabawniejszą omegą, jaką poznałem, a to dopiero początek naszej znajomości, więc poznam jeszcze wiele jej cech. -mówiąc to, objął go ramieniem, pozwalając się prowadzić w kierunku kolejnego automatu. - Powiedziałem o jedno więcej, ale powiedzmy, że jeden fakt na jednego pluszaka -Bardzo mnie to cieszy, chcę wiedzieć o tobie jak najwięcej, kaczuszko. -Cóż, jedną z tych rzeczy których się nauczył, to to, że Park nie umie grać fair. Albo go przytulał, albo popychał albo łaskotał. Nie miał nawet chwili wytchnienia, dlatego Min odpuścił sobie rywalizację i zamiast tego chłonął każy dotyk Jimina i skupiał się na jego roześmianej twarzy, która rozlewała ciepło po jego ciele. -Jimin, jeśli nie chcesz żeby Mini Yoonnie i Jimin Junior mieli jednego rodzica zamiast dwóch, to nie podejdziesz do DDR’a -mruknął, widząc jak Park mierzy maszynę wzrokiem.
-A jednak, chcesz być samotnym ojcem. A twoje marzenia o prawdziwych mate’ach? -wymamrotał, wdrapując się na automat powoli i mozolnie. Jimin wygrał z nim uczciwie, czego Yoongi mógł się spodziewać bądź nie. Ponieważ w połowie piosenki starszy po prostu opadł na barierce automatu, wydając z siebie ostatnie tchnienie. -W-Wygrałem…-Wtedy uniósł wzrok na towarzysza, widząc jego rozgrzane ciało i czerwone wargi, rozchylone by brać łapczywe oddechy. Yoongi cieszył się, że trzymał się barierki, gdyż jego nogi bardziej przypominały w tym momencie watę niż kończyny, ale czuł że omedze chce się pić. -Wygrałeś i to uczciwie, w pełnie zasłużone. -podsumował, biorąc go za dłoń. - Hyung, policzmy bileciki i sprawdźmy, kto wygrał, chociaż to oczywiste -Ruch w którym Park zaczesywał włosy do tyłu był niezwykle atrakcyjny, Yoongi aż zachłysnął się powietrzem. Splótł ich palce podchodząc do automatu liczącego bilety. Warto było poświęcić się na wszystkich urządzeniach, by dostrzec taniec Jimina wraz z pluszakami. -Dałbym Ci wygrać wszystko, gdybyś mi powiedział na początku że tak uroczo będziesz tańczył. -podsumował, gdy bilety skończyły się liczyć. Okazało się, że za zdobytą ilość również dostali pluszaka tym razem kaczkę https://i.pinimg.com/564x/b5/db/0d/b5db0d7ae51378b22880b26ed93cbfe0.jpg -Ooooo, tą biorę ja. Jimin jak malowany, moja kaczuszka. -Oznajmił, przytulając specjalnie pluszankę, niż stojącego obok chłopaka, ale gdy kątem oka dostrzegł niezadowolenie, od razu objął Parka, wykorzystując stworzony przez siebie pretekst do objęcia go. - Hyung, co teraz? To ważne, jeśli mam wymyślić, co robi przegrany… czy um… -Yoongi uniósł brzwi wpatrując się w omegę. -Tak, Minnie? -zapytał, zachęcając chłopaka do dalszej wypowiedzi. - Bo jeśli chcesz już mnie zawieźć do domu to… muszę wymyślić coś na szybko -Min machnął ręką, gdy szli w stronę samochodu. -Jimin-ah, nasza randka dopiero się rozkręca! Właściwie to chciałem zapytać, czy nie chciałbyś u mnie dziś zostać. Planowałem zabrać cię na dobry posiłek, jednak uznałem że sam wolę zrobić coś dla ciebie, więc myślałem, że jeśli tylko będziesz chciał, to zrobilibyśmy zakupy i pojechali do mnie. Oczywiście jeśli tylko chcesz i powiesz mi na co masz ochotę do jedzenia oraz jakie wino lubisz. -uśmiechnął się Min, wpuszczając chłopaka do samochodu. -No i muszę coś odebrać z pracy jeszcze, więc jak będziemy wracać z zakupów to przy okazji zahaczylibyśmy o studio, jeśli nie masz nic przeciw. -zapytał, siadając już za kierownicą. -Także jeśli tylko będziesz chciał, to masz mnóstwo czasu na wymyślenie czego chcesz w ramach wygranej. -oznajmił, marszcząc nos w niezadowoleniu, gdyż w jego samochodzie zapach brzoskwiń był nieco zdominowany przez ilość jego własnego, jednak Jimin musiał mieć w sobie burzę emocji, gdyż brzoskwiniowa nutka zaczęła mocno się przebijąć wprost do stęsknionych za zapachem płuc Yoongiego. Gdy stanęli pod galerią, Min wyszedł z auta, biorąc obok znajdujący się wózek zakupowy. -Wskakujesz do środka, czy idziesz na piechote obok? -zapytał, parkując go obok omegi, czekając na decyzję. -Obiecuje, że na kolację do ładnej restauracji też cię zabiorę. Jednak nie ukrywam, uwielbiam gotować...ale nigdy nie mam dla kogo...więc strasznie chciałem coś dla nas zrobić. -dodał nieśmiało, co było prawdą. Czasem Hobi i Namjoon wpadli na obiad, ale zawsze narzekali na trud dojechania do Yoongiego, a tak to jedynie smażył swojemu kotu naleśniki od czasu do czasu, gdyż nie mógł ich jeść codziennie, nawet jeśli alfa bardzo by chciała móc robić mu je każdego dnia.
- Oczywiście, że do środka! -Yoongi coś tak czuł, że ten pomysł przypadnie Parkowi do gustu. Poklepał wózek sklepowy, zachęcając młodszego do wejścia. -A jak dam ci swoje ubrania i kupię ci szczoteczkę, a resztę weźmiesz ode mnie to zostaniesz? -zapytał, ukrywając że nie spodziewał się odmowy ze strony Jimina, to dało mu tylko do myślenia, że przecież znają się chwile i nie powinien być tak bardzo pewny swego. -Ach no tak...zapominam że jesteś młodszy. -Wtedy Yoongi zaczął się zastanawiać, czy na pewno powinien proponować mu alkohol, jednak wyraz twarzy Parka był tak uroczy i jego prośby również, że ugiął się od razu. -No dobrze, ale będę cię pilnował i będziesz pił powoli, tak? Żadnego chlania, tylko kulturalne wino do kolacji. -podkreślił, gdyż nie chciał by z jego winy omega przesiedziała całą noc w łazience. Wsadził młodszego do wózka, dziwiąc się jak lekki był. -Nie jesteś niedojrzały, ja też przecież jestem młody. Dom, w którym mieszkam właściwie nie jest mój. Nie czuje się tam jak u siebie, bardziej jak w hotelu. To dom mojej ciotki, ja tam tylko pomieszkuje dopóki ona nie wróci z Kalifornii. Pracuje, ale muszę to godzić jakos ze szkolą, na szczęście mogę elastycznie dobierać sobie wizyty klientów, jako właściciel studia, tak samo jak Namjoon, bo założyliśmy je oboje. Samochód mam po rodzicach, więc tu właściwie mi się poszczęściło. -zaśmiał się, jadąc wózkiem do sklepu. -Dlatego czy ja wiem czy jestem taki dojrzały? -zapytał jakby sam siebie, gdyż wiedział, że jeszcze wewnątrz jest bardzo niegotowy do dorosłego życia. -I już mam pomysł na karę dla przegranego! Będziesz mnie musiał wszędzie nosić na rękach albo wozić! Zamysł jest taki, że nóżki Jiminka dzisiaj odpoczywają -Min przygryzł wargę, by nie westchnąć z zachwytu nad tym jak uroczy jest Jimin. -Dobrze, nóżki Jiminka odpoczywają, a nóżki Yoongiego będą nosić, zanotowałem. -zaśmiał się pod nosem, czochrając włosy siedzącego do niego tyłem chłopaka. -Restauracje są ładne, ale gotowanie przez ciebie na pewno jest lepsze! Jestem pewien, że w kuchni wyglądasz hot! Już nie mogę się doczekać, chcę patrzeć jak wszystko robisz -Min był pod wrażeniem, jak wiele razy chłopak używał określenia “hot” w odniesieniu do niego, gdy alfa nawet nie uważała siebie za atrakcyjną. -Postaram się wyglądać hot, ale nie obiecuje, że mi się uda. -oznajmił, wjeżdżając na halę sklepową. -Plan na kolację jest następujący. Pad thai i lemoniada hibiskusowa, a na deser fondue czekoladowe z owocami i piankami z białym winem i jakimś przyjemnym filmem, pasuje? -zapytał rozglądając się po alejkach sklepowych. Na dziale kosmetycznym, wybrał brzoskwiniową szczoteczkę i wrzucił ją do wózka. -Jak potrzebujesz czegoś poza szczoteczką, to mi mów. -poprosił, jadąc na warzywa i owoce. Gdy Jimin był zajęty przekomarzaniem się z dziećmi, Min napakował owoców do fondue do środka. Od truskawek, malin i borówek zaczynając kończąc na mango, kiwi i smoczym owocu. Wziął też świeże pomarańcze, by rano wycisnąć z nich sok. Wziął czekoladę do rozpuszczenia oraz duże pianki. -Minnie, jak masz na coś ochotę to nie pytaj tylko bierz, chyba że będzie za wysoko i nie siegniesz na siedząco z wózka, to krzycz. -oznajmił, gdyż Park powoli był zasypywany rzeczami, zwłaszcza gdy Min wrzucił wszystkie składniki na pad thaia. -Ach, musimy się cofnąć, zapomniałem o jeżynach do lemoniady. -Min pacnął sięw czoło, gdy wrzucał do koszyka syrop hibiskusowy. Zdobywając owoce, ruszył już na sekcje z winami, przykładając się niezwykle do ich doboru. Stał z dobre pięc minut z dwiema butelkami białego wina w rękach, czytając ich miejsce produkcji i wszelkie inne potrzebne szczegóły -To będzie dobre. - oznajmił, nie patrząc na to że butelka wcale nie należała do najtańszych. -Potrzebujemy coś jeszcze? -zapytał wpatrując się w obładowaną zakupami omegę.
- Ale hyung… ty już tyle rzeczy nam dzisiaj kupiłeś. Może pozwól mi chociaż za to zapłacić? -Min stanowczo pokręcił przecząco głową. -To nie wchodzi w grę, Jimin-ah. Zastanów się po prostu czy czegoś nie potrzebujesz jeszcze, a rachunkiem zajmę się ja. -mówiąc to, wyciągnął dłoń, by wsunąć kościste palce między kosmyki jego włosów, targając je lekko. Przy kasie wziął papierowe torby do pakowania zakupów, pozwalając Parkowi wyjąć zakupy. Dostrzegł jednak, że ekspedientka bardziej niż skupić się na pracy, przyglądała się jego omedze. -Krzyczącym na pół sklepu dzieciom w wózkach nie zwraca Pani z pewnością uwagi, dlatego nie życzę sobie by zjadała Pani pogardliwym spojrzeniem moją omegę, bo inaczej będę zmuszony zrobić tutaj niemałą awanturę, a z pewnością nie chciałabym zostać Pani dyscyplinarnie zwolniona, prawda? -Zapytał, a gotowe do obrony młodszego feromony zaczęły się intensywnie wydzielać, mimo stoickiego spokoju Yoongiego. Kobieta spłoszona, przytaknęła jedynie, spuszczając wzrok i nie odważając się by spojrzeć na Jimina ponownie. Min z pełnym opanowaniem zapakował starannie zakupy, wsadzając torby do wózka obok chłopaka. Jadąc do samochodu, wpakował najpierw zakupy do bagażnika, a później objął omegę wyciągając ją, by móc usadzić go w aucie. -Podjedziemy do mnie do pracy, musimy zabrać mojego syna do domu, nie może być sam cały weekend. -Oznajmił, ruszając z parkingu marketu. -Skoro Ty powiedziałeś mi coś o swoich planach na przyszłość, to może teraz ja powinienem. -Mruknął, zakręcając na skrzyżowaniu. -Mam zamiar studiować historię sztuki. Tak jak ty łączysz przyszłość z leczeniem omeg, tak ja chciałbym mieć swoje miejsce w muzeum sztuki współczesnej. Co prawda, nie rzucę nigdy obecnej pracy, ale do tego chciałbym się chociaż w jakimś aspekcie zajmować sztuką. Czy to w muzeum, czy bardziej artstycznie, po prostu chciałbym by była to część mojego życia. -wyjaśnił zajeżdżając pod studio z neonowym szyldem nevermind . -To tutaj, wiem że miałem cię nosić cały dzień...ale boje się, że jak zostawię otwarte na oścież drzwi by po ciebie wrócić i wnieść do środka, to Pancake zdąży uciec, zwłaszcza że pewnie czeka już pod drzwiami…-poprosił, martwiąc się że jego kot mógłby uciec na ruchliwą ulicę Seulu. Otwierając studio, zaprosił Jimina do środka,zamykając szybko drzwi za nimi. Nie minęła chwila, a między nogami zaczął się kręcić beżowy kot, miaucząc głośno. -Cześć, no cześć..nakarmił cię Joon? Nakarmił, prawda? -mamrotał do kota, drapiąc go za uchem, by finalnie wziąć go na ręce i przytulić.
-To jest Pancake, mój syn. Znalazłem go przywiązanego drutem do śmietnika, kiedy był malutki. Od tamtej pory mieszka ze mną, to najbardziej przylepiasty kot jakiego poznasz. Do tego jego imię wzięło się przez to, że raz w tygodniu pozwalam mu jeść naleśniki. Nie miał imienia, dopóki pewnego dnia, nie zjadł mi śniadania. -Opowiadał, trzymając kota na rękach, który nawet nie myślał, żeby się ruszyć. -W tygodniu jest tutaj w studiu, bo otwarte jest ono od poniedziałku do piątku od dziewiątej do dwudziestej, więc najprościej zająć się nim tutaj. Nawet jeśli mnie lub Joona nie ma, to zawsze jest tutaj trzecia tatuażysyka, która jest od rana do popołudnia, później albo ja albo Joon, bądź też oboje przychodzimy do pracy. Często też Hoseok tutaj przesiaduje, więc zawsze ktoś zajmie się Pancake’iem. A na weekendy biorę go do siebie, zazwyczaj już w piątek po pracy, ale wczoraj była wyjątkowa sytuacja, więc Hobi i Joon nakarmili go wczoraj i dziś, a my zabierzemy go do domu. -uśmiechnął się subtelnie, odkładając kota na podłogę, który od razu zaczął krążyć wokół jego nóg, łasząc się. -No a to moje i Joona studio tatuażu. Założyliśmy je razem, kiedyś tu była kwiaciarnia mamy Namjoona, ale przeniosła się w inne miejsce, więc my je przejęliśmy. Zajmuje się handpoke’iem. To taka technika tatuażu, stąd też głównie pracuje popołudniami lub wieczorem. Czasem nawet studio jest otwarte troche dłużej, jeśli będzie mi pasowało umówić się z klientem po dwudziestej. - wyjaśnił, biorąc z zaplecza transporter dla kota, który swoją drogą nie zostawiał go nawet na chwilę, cały czas za nim chodząc. Yoongi wziął z wieszaka na kurtki, małą czarną bluzę supreme. Usiadł na kanapie razem z kotem, zakładając mu bluzę i kaptur. -Zimno jest, nie może zmarznąć. -mruknął, jakby tłumacząc się, dlaczego kupił kotu markową bluzę, jednocześnie wsadzając go do transportera.
Jimin przez cały czas wydawał się Yoongiemu jakby wycofany. Myślami był zupełnie gdzieś indziej i Min to widział. Czuł też niepokój młodszego który przez łączącą ich więź był również wyczuwalny dla alfy. Dlatego stojąc przed nim z pancake’iem na rękach zastanawiał się jak może dotrzeć do uczuć omegi, o których ewidentnie nie chciała mu mówić. - Cześć, Pancake, jestem Jimin, będziemy się od teraz często widywać. Wybacz mi, że będę z tobą walczył o uwagę Yooniego hyunga.-Nagle Min poczuł, że Park jakby nieco się uspokoił. WIedział, że jego kot ma relaksujące zdolności, ale nie sądził że aż tak. -Zdecydowanie będziecie się częściej widywać. -Alfa chciał podkreślić, że Jimin nie będzie musiał walczyć o jego uwagę, jednak mimo wszystko nie chciał mówić tego otwarcie przy swoim dziecku, żeby nie zrobiło mu się przykro. - Możesz go czasem zostawiać u mnie… znaczy, nie chcę zaburzać waszej rutyny, ale gdyby żaden z was nie mógł to ja chętnie zawsze go wezmę, jeśli będę mógł. -Starszy uśmiechnął się, kładąc rękę na policzku mężczyzny. -Jesteś uroczy, na pewno kiedyś skorzystam. Póki co nie chcę stresować Pancake’a nowymi miejscami, dopiero przyzwyczaił się do studia. -Wyjaśnił łagodnie, wpatrując się w oczy Jimina, które zdecydowanie były jego ulubioną częścią ciała omegi. Ubierając kota, kątem oka wpatrywał się w Parka czując ponownie gwałtowne emocje bijące z drobnego ciałka. Rozchylił usta chcąc coś powiedzieć, jednak wtedy młodszy chwycił za jego kota i wybiegł z budynku. Min przez dłuższą chwilę stał zdezorientowany na środku z otwartą buzią i zmarszczonymi brwiami, nie rozumiejąc o co chodzi. -Porwał go? Wow, mam nadzieje że nigdy się nie rozejdziemy bo widzę, że w kwestii dzieci bym sie z nim nie dogadał. -zaśmiał się, żartując sobie pod nosem. Wyszedł ze studia, zamykając je porządni. Pusty transporter ułożył na tylnym siedzeniu, a sam usadził się na miejscu kierowcy. Gdy dostrzegł, że jego ukochany płacze z nosem w kocim futrze, uśmiech zniknął z jego twarzy. -i płacz. — Yoongi, powinieneś dostać ode mnie bicie za twój zły dobór słów, wiesz? Myślałem, że ukryłeś przed randką fakt, że masz syna i tak mi ciężko było zachować spokój, gdy rzuciłeś tym znienacka. ale chciałem w ciebie wierzyć... teraz czuje się tak głupio, że tak panikowałem, ale jednocześnie tak lekko i dobrze. -Min zaniemówił, jakby myśląc o tym jaki proces myślowy zaszedł w głowie Jimina, domyślając się co zrobił nie tak i skąd wziął się niepokój omegi. Po chwili jednak wybuchł perlistym śmiechem opadając plecami na oparcie fotela. -Jiminnie! Myślałeś, że mam prawdziwe dziecko? -zapytał uśmiechnięty od ucha do ucha, patrząc na Parka. - Już sobie myślałem o tym jak będę kochać to dziecko jak swoje… ale to już odhaczone, kocham Pancake’a -Min odgarnął włosy do tyłu. -Jimin-ah, przecież powiedziałbym Ci od razu, że mam dziecko, a na pewno nie dałbym rady ukryć tego faktu w szkole i już dawno byś o tym wiedział. Wiesz jak wszyscy plotkują na mój temat. Pewnie sam byś się dowiedział, a jeśli nie to ja bym Cie o tym uprzedził, zanim gdziekolwiek bym Cię zaprosił. -wyjaśnił juz spokojnieszym tonem. -Ale to urocze. Naprawdę byłeś gotowy pokochać moje dziecko? Twoje dobre serce nie ma granic, Park Jimin. -rozczulony wpatrywał się w ukochanego. -Ale nie płacz już mój mały, przecież nie mam ukrytego dziecka i jestem z tobą szczery, tak? Nie ma powodów do smutku, a ja nie lubie kiedy placzesz. -Mówiąc to, otarł delikatnie kciukiem łzy z jego policzków. - I nie martw się, płaczę, bo mi ulżyło, że niczego nie ukrywałeś…-Wtedy nachylony nad Parkiem Yoongi, poczuł miękkie usta Jimina na swoich, w krótkim pocałunku, a jego wewnętrzna alfa zaskomlała stęskniona za bliskością omegi. - I masz szczęście, że jest z nami Pancake, bo inaczej pacnąłbym cię w głowę, ale nasz syn nie może oglądać przemocy. -Min uniósł brew, patrząc w zastygnięciu na Jimina, próbując przetworzyć ten spontaniczny pocałunek w swoim umyśle.
-Widze, że samochodowe pocałunki z zaskoczenia to od teraz nasza rzecz, tak? -zapytał cicho, wsuwając dłoń na tył głowy Jimina, by gwałtownie przyciągnąć go do pocałunku. Przez moment pozwolił ich wargom się o siebie ocierać, by subtelnie pogłębić pocałunek i intensywniej zasmakować ust omegi. Jego przepełnione ekscytacją i oczarowaniem feromony zaczęły unosić się w powietrzu, a zapachy alfy i omegi mieszały się ze sobą zachłannie. Wtedy Min zwolnił, gdy czuł że braknie im tchu. Cmoknął czule na zakończenie wargi ukochanego, siadając na wprost kierownicy. -Masz szczęście, że jest z nami Pancake -uśmiechnął się zadziornie, cytując Jimina sprzed chwili, podkreślając że nie mogą sobie pozwolić na make out, przy ich dziecku. -Podoba mi się to jak określasz Pancake’a naszym i podoba mi się to jak mi ufasz, wszystko mi się w tobie tak bardzo podoba. -wyznał, głaszcząc jeszcze delikatnie jego policzek, przed odjazdem spod studia. Z początku zazdrosny o całusy dla kota, Min, teraz w pełni usatysfakcjonowany wyjechał na drogę, zauroczony widokiem Jimina, wtulonego w jego kota. -Co dokładnie znaczy handpoke? Och, masz gdzieś twoje prace? Będziesz mógł mi pokazać, bardzo proszę? Omg, Yoongi! Pewnie sam masz tatuaże? Masz jakieś? A pokażesz mi jak masz? Na pewno masz… A myślisz, że mi by jakiś pasował? Jaki? Może powinieneś nam kiedyś zrobić jakieś pasujące do siebie? Nie no żartowałem… albo nie żartowałem. -Min zaśmiał się cicho będąc pod ostrzałem pytań. -Jesteś uroczy Minnie. -zaczął od komplementu, nie odrywając spojrzenia od drogi. -Zacznijmy od początku. Handpoke, to styl tatuowania. Tatuuje ludzi bez maszynki, wyłącznie za pomocą igły i tuszu. Moje prace mam wszystkie na instagramie, możesz zobaczyć je wszystkie. Może mam może nie mam, sam musisz poszukać czy jakieś posiadam. -mruknął, unosząc kącik ust w zadziornym uśmiechu. -Na pewno jakiś by ci pasował, zależy co ci się podoba. -Słysząc następnie zaprzeczanie Jimina, o wspólnym tatuażu zerknął w jego stronę. -Może i kiedyś byśmy zrobili, ale skoro mówisz że żartowałeś. -droczył się z nim, gdy wjechali na obrzeża miasta. -Nie martw się, nie porywam Cię nigdzie...po prostu mieszkam na końcu seulu...dlatego też nie mogę mieć Pancake’a w domu cały czas, bo w ciągu dnia nie mam czasu wracać do niego co chwile do domu…-wyjaśnił zajeżdżając pod swój garaż. Wjechał do środka, wyłączając silnik. -Zaniosę najpierw Ciebie i Pancake’a, a potem wrócę po zakupy. -Oświadczył, okrążając przednią maskę, by otworzyć drzwi od strony Parka. Wziął go w bardzo księżniczkowy sposób na ręce, tak aby Jimin, mógł też trzymać kota ze sobą. Zaniósł go do środka, nie ściągając butów, gdyż nie chciał się z nimi siłować. Położył omegę wraz ze zwierzakiem na dużej kanapie przy kominku. -Wracam po zakupy. -mówiąc to, pogłaskał ich obojgu po czubku głowy, wracając do garażu po pozostawione siatki.
Niosąc po kilka siatek w jednej ręce, Min wrócił do środka. Na moment stanął w progu, przyglądając się z rozczuleniem Jiminowi, który był skupiony na głaskaniu kota. Czuł się niezwykle dziwnie. Do niedawna nawet ze sobą nie rozmawiali, a teraz był wpatrzony w niego jak w obrazek. Czy mu to przeszkadzało? Absolutnie i miał nadzieje, że Jimin też nie widział w tym niczego złego. Wszedł do kuchni rozpakowując zakupy. -Yoooongiiii - słodki głos zwrócił na siebie jego uwagę. Min natychmiast zostawił to czym się zajmował, by podejść do omegi i ułożyć dłoń na jego policzku. - Hyung, posadź mnie na blacie! Chcę patrzeć i mogę pomóc. Naprawdę mogę być pomocny, uwierz mi. Jestem świetnym testerem smaku! -Alfa uśmiechnęła się czule, biorąc kota i kładąc go na kanapę, by mógł chwycić Parka pod udami i podnieść, biorąc go przytulonego na ręce. -Nie wątpię, że jesteś pomocny Jiminnie. -szepnął, idąc z nim do kuchni. Trzymając omegę, odchylił głowę w jego stronę, by zostawić subtelnego całusa na szyi chłopaka, tuż pod linią jego szczęki. -Będziesz testował co tylko zechcesz. -oznajmił, sadzając omegę na blacie, na moment stając między jego rozchylonymi nogami i kładąc dłonie na jego talii. -Jak chcesz pomóc, to umyje Ci owoce i pokroisz je na małe kawałki, dobrze? -zapytał, unosząc lekko brew, po czym obdarzył go czułym i przeciągłym całusem. Następnie zdjął jeansową kurtkę, zostając tylko w swoich jasnych jeansach i czarnej gładkiej koszulce z krótkim rękawem. Wyjął z szafy czarny fartuch, zawiązując go sobie w pasie. Przygotował wok pod pad thai, następnie zabierając się za krojenie wszystkich składników. Wcześniej wymył owoce dla Jimina, dając mu je w misce, by je pokroił i ułożył je ładnie na dużym talerzu. Wstawił do lodówki wino, wyjmując z niego schłodzone wcześniej prosecco. Cóż, to że w sklepie kupił jedną butelkę, nie oznaczało że w domu nie miał zupełnie niczego. Wyjął dwa kieliszki, wrzucając do nich po kostce lodu, trochę pokrojonych kawałków truskawek, zalewając to sokiem pomarańczowym i prosecco. Podał drinka Jiminowi, kładąc go obok miski z owocami. Sam zaś upił łyk i postawił swój kieliszek obok deski do krojenia. -Musiałem zadbać o jakąś poczekajkę. -zaśmiał się cicho, krojąc warzywa. -Jimin, skoro wiedziałeś że jesteśmy mate’ami….czemu nigdy nie podszedłeś? Widywałem cię w szkole czy na imprezach wśród ludzi...ale nie miałem o niczym pojęcia...ale ty? bałeś się mojej reakcji? aż taki jestem straszny? -zapytał, podśmiewając się na koniec pod nosem. -Pancake, nie mam nic dla ciebie, dostałeś karme, przecież przed chwilą ci napełniłem miseczkę, tak? -Zapytał kota, który kręcił się mu pod nogami. -Pancake, nie będzie dzisiaj naleśników, to jutro rano….no dobrze możesz dostać borówkę. -mruknął, rzucając zadowolonym kotu trzy małe borówki, za które pupil od razu się zabrał. -Zresztą...to głupie pytanie...po co miałeś podchodzić, skoro wydawałem się być taki oschły. Przepraszam, że musiałeś tyle czekać. Mam nadzieje, że jakoś ci to zrekompensuje. -oznajmił, zapijając słowa drinkiem.
— Ach… och, um, okej. — Dostrzegając zawstydzenie starszego, uśmiechnął się delikatnie. Uznał to za całkiem urocze, a nawet kochane i nie sądził, że jego alfę tak łatwo da się zawstydzić. Jeon roztarł na palcach maść, aby w zetknięciu ze skórą Kima nie była lodowato zimna. Wcierał lek dokładnie i z należytą czułością, z której wytrącił go dopiero jęk partnera. — Ekhmhmhot..ekhm — Odchrząknął, tak aby wydawało się, że wcale nic nie powiedział, po czym wrócił do masowania karku ukochanego. — Hyung, jesteś cały spięty, przydałby ci się masaż nie tylko karku. -Westchnął zmartwiony, przeciągając nieco masaż, by móc dłużej popatrzeć na plecy starszego. W końcu ucałował złączony wskazujący palec ze środkowym, przykładając go do ciepłego od maści karku. — Skończyłem. — Oznajmił, zadowolony choć tak naprawdę z chęcią przedłużyłby jeszcze tą chwilę, gdyż czuły dotyk dostarczał mu całkiem sporą ilość satysfakcji. — Dziękuje. — Jeon z uśmiechem wrócił do składników, które zamierzał przygotować. — Hyungie, dla ciebie wszystko. —Odpowiedział, zamiast zwykłego nie ma za co . Wrócił do krojenia potrzebnych rzeczy, czekając aż woda na herbatę się zagotuje. — Jungkook — Młodszy spojrzał na niego, widząc jak przeciera twarz. — Wpadło ci coś do oka, hyung? — Zapytał z troską, odkładając na moment nóż. — Przestań martwić się o mnie, dobrze? To nie ja kilka godzin temu przeszedłem przemianę całego mojego ciała… chodź. — Omega już chciała zapytać dokąd właściwie ma iść, gdy mężczyzna złapał go w talii i usadził na blacie. Cichy jęk opuścił usta Jungkooka, którego policzki szybko przybrały kolor jego włosów. — Ty to jesteś taka cicha woda brzegi rwie, wiesz? —Wymamrotał zawstydzony, bujając nogami, w które uważnie się wpatrywał. —Jeśli tak bardzo nie chcesz się położyć, to chociaż usiądź i daj się sobą zająć, dobra? —Jeon wziął głęboki wdech, żeby wziąć się w garść i nie dać po sobie poznać jak bardzo się speszył oraz dokąd zmierzały jego myśli w obecnym położeniu. —No no hyung, musisz bardziej uważać na słowa bo jeszcze bym pomyślał, że masz jakieś dwuznaczne plany względem mnie.— uśmiechnął się zadziornie, rozsiadając się na blacie wygodnie. —Dobrze, skoro jestem babie to się mną zajmij, a ja będę siedział. —Dodał wpatrując się w Kima z oczarowaniem w oczach. —Wiem, że pewnie buzują ci emocje, a twoja omega czuje wielką potrzebę dbania o swoją alfę, ale ze mną jest tak samo… i jeszcze nasi rodzice mogą wrócić w każdym czasie… Wiem, że nie mogą nas za nic winić, ale twój tata jest alfą, a wiem na swoim przykładzie jacy oni mogą być, gdy są opiekuńczy… a tu nagle jego syn stał się omegą i jest przesiąknięty alfą. —Jeon czuł, że Taehyung mimo jego wcześniejszych zapewnień martwi się całą tą sytuacją. Cóż było to dla niego zrozumiałe, w końcu zetknięcia alf bywają gwałtowne. Jeon szturchnął go nogą, gdy ten głaskał jego uda, próbując go zbliżyć jakoś do siebie, a kiedy mu się to udało, oplótł go nogami przysuwając do siebie. Zarzucił ręce za jego kark, przylegając do niego w mocnym pełnym czułości objęciu. Wtulił się w niego, wąchając kojący zapach. —Taehyung, czuje twój stres, wiem że to dużo dla ciebie i jesteś przeuroczy, że tak się martwisz. Nie czuj się w tym wszystkim sam, dobrze? Jestem z tobą i nie dam złego słowa na ciebie powiedzieć, a wiesz dobrze, że mam niewyparzoną gębę. —zaśmiał się cicho, nadal przytulając go z uczuciem i gdy ten oparł głowę o jego ramię, Jeon głaskał go subtelnie, zatapiając palce w kosmykach włosów Kima. —Wiem, że zawsze mnie obronisz, ale ja też nie pozwolę nikomu cię zranić. Może i jestem omegą, ale to nie znaczy, że teraz wszystko będzie spoczywało na twoich barkach. —Odsunął się, kładąc obie dłonie na policzkach Taehyunga nadal trzymając go nogami. —Mój Taehyungie. Mój piękny, dobry, Taehyungie. —powiedział cicho, wpatrując się w każdy szczegół na twarzy alfy.
—Jesteś wyjątkowy i każdy to widzi, dlatego nie masz się o co martwić kochanie. —Dodał, na koniec zeskakując z blatu. Położył tym razem dłoń na czubku jego głowy, klepiąc ją bardzo czule i delikatnie. —Jesteś dla mnie taki dobry, mimo tego że tak naciskam na ciebie często nieświadomie. Cieszę się, że jestem twój. —uśmiechnął się, pokazując swoje dwa królicze ząbki. Widząc jak Kim podaje mu wodę i lekarstwa rozczulił się jeszcze bardziej On naprawdę myślał, że mógłby skrzywdzić jakąś omegę? Dla Jungkooka, Taehyung był uosobieniem dobra i ciepła za którym tęsknił i którego mimo starań Minsoo zawsze mu brakowało. W końcu taki rodzaj troski mógł dostać tylko od swojej alfy. A tak się składało, że jego hyung nawet jeśli nie był tego świadomy, był w tym najlepszy, a w oczach Jeona nie było osoby o czystszym sercu niż on. —Wypij do końca. —Jeon przytaknął, czując jak pocałunek w czoło roztapia każdy element jego ciała i duszy. —Hyung, za całusa wypiłbym dla ciebie nawet trucizne, mam do ciebie za dużą słabość. —oświadczył, jak gdyby nigdy nic, odstawiając szklankę. —Teraz możesz mi zrobić tą herbatę z wiśniami. Ja zrobię nam makaron, nie chcę, żebyś trzymał nóż, gdy nagle zasłabniesz —Jeon już chciał protestować, w końcu to on był tutaj głównym kucharzem tej rodziny, ale tak naprawdę nigdy nie jadł nic zrobionego przez Taehyunga, więc bez słowa oddalił się po wysoką szklankę, do której zaparzył herbatę, nasypał lodu, a na koniec dodał wiśniowego syropu. —Proszę hyungie, wypij całe. —Podsunął mu napój koło deski na której kroił składniki, wspinając się na palce, żeby zostawić delikatnego i nieco dłuższego niż cmoknięcie całusa na jego policzku. Jeon z fascynacją przyglądał się Taehyungowi podczas gotowania, zajmując oczywiście swoje miejsce na blacie. Tak naprawdę była to dla niego okazja by bezwstydnie wpatrywać się w ukochaną alfę i poukładać sobie w głowie wszystko co się wydarzyło. Czy to co czuł mógł nazwać miłością? Czym w ogóle ona była? Jeon tak naprawdę nie był w to najlepszy, wbrew pozorom może i mówił dużo, ale miał spory problem z rozróżnieniem emocji. Kiedy jest odpowiedni moment by powiedzieć komuś, że się go kocha? Cóż koniec końców uznał, że w kuchni z patelnią w ręce to nie jest pewnie szczyt marzeń Kima, a po tym jak zepsuł ich pierwszy pocałunek, wolał nie psuć niczego więcej. Jednakże gdzieś w głębi serca czuł, że jego alfa wie, a przynajmniej domyśla się, że to co czuł Jeon nie mieściło się już w ramach zauroczenia. Sama omega nie była pewna, że będą kiedyś istniały jakieś widełki, w których przedziale zmieszczą się jego uczucia do Taehyunga. Nie miał pojęcia, po prostu chciał by ta chwila trwała. By on mógł na niego patrzeć, a Kim pozwalał mu się podziwiać.
—Hyung no no, nie wiedziałem że tak dobrze gotujesz. —Oznajmił, gdy starszy karmił go swoją carbonarą. —Skoro tak dobrze gotujesz, to czemu nie robisz sobie śniadań do szkoły, hmm? Jak masz się skupić na zajęciach, jak będziesz myśleć o jedzeniu, co? Będę ci robił bento bo widzę, że ktoś się tu miga od gotowania. —Zagroził mu palcem, biorąc do ust kolejną porcję makaronu. Po skończonym posiłku, pomógł Kimowi w sprzątaniu. —Śpisz u mnie? —Jeon nie widział w tym pytaniu niczego dziwnego, jednak dostrzegł, że Kim zmieszał się odrobinę. —A gdzie niby mam spać? Głupiś czy jakiś? —próbował obrócić to w żart dla rozluźnienie, dając starszemu pstryczka w nos. —Mogą wrócić już w każdej chwili… nie wiem, czy chcę dzisiaj na nich wpaść… —Jeon westchnął widząc, jak jego ukochany nadal męczy się tą sytuacją. Zastanawiał się co powinien powiedzieć, by odwrócić myśli alfy od zmartwień jakie zaprzątały jego głowę. —W takim razie, połóżmy się już, to nikt na nikogo nie wpadnie. Taehyungie, spokojnie. Naprawdę. Mój tata bywa dziwny i bezpośredni jak ja, w końcu to mój tata, ale on nie będzie wieszał na tobie psów, ani nie rozdzieli nas. On zna twoją mamę, wie że tak dobra kobieta, nie mogłaby mieć okrutnego syna i nie ma. Bo jej syn jest chodzącą dobrocią, ma w sobie wszystko o czym mogłem marzyć i nie zamieniłbym go na nic ani nikogo nigdy. Poza tym, mój tata wie jak cieżko jest mi definiować emocje. Mam dość analityczny umysł, ciężko przychodzi mi określanie tego co czuje mimo, że mówię szybko i dużo, a z tobą wszystko przychodzi naturalnie. On wie, że jestem ciężkim przypadkiem i że tak na poważnie to nie liczył nawet, że zainteresuje się czymś wiecej niż książką od fizyki. Więc naprawdę myślisz, że gdy mu powiem że cię kocham to będzie chciał nas rozdzielić? Nie zrobi tego, bo wie że jeszcze nigdy nikomu tego nie powiedziałem, a z tobą, tak jak mówiłem, wszystko jest tak naturalne nawet to. Więc Kim Taehyung, zaufaj mi i pozwól już sobie dziś odpocząć. Kocham cię i nie dałbym cię skrzywdzić ani słowem ani czynem. Wszystko muszę ci tłumaczyć….ale to moje ulubione zajęcie bo tak strasznie uwielbiam do ciebie mówić, że mógłbym ci czytać nawet napisy w filmach na głos. Kocham cię takiego jakim jesteś, trochę niepewnego, trochę małomównego, trochę mającego ochotę mnie udusić, za moją bezpośredniość, którą tak naprawdę lubisz, ale też takiego zabawnego, troskliwego, dobrego i zadajacego retoryczne pytania. Jednak martwie się, gdy widzę twój trud, nerwy i stres. Chciałbym umiec je od ciebie odpędzić. Mój tata musiałby być ślepy głuchy i nieczuły, żeby stwierdzić, że nie powinniśmy razem przebywać. Dlatego też pójdziemy teraz do góry, nie martwiąc się już o to kiedy wrócą i co powiedzą, a jestem pewien, że po winie mój tata padnie od razu spać, więc tak jak mówiłem pójdziemy do góry, położymy się, odrzucisz zmartwienia na bok, odpoczniemy po emocjonującym dniu, a rano pójdziemy z Yeontanem na spacer, tak? —spojrzał na niego uważnie z uniesionymi brwiami.
—A teraz chodź Kim Taehyung, którego kocham bo od tej miłości zaraz tu zgęstnieje powietrze, a lepiej żeby ten dom pachniał świeżo upieczonym plackiem wiśniowym, a nie rozerwaną tamą postawioną na wiśniowym jeziorze, a zaraz tak się stanie bo nogi mam jak z waty i może nie widać, ale zaraz spanikuje, więc pójdę teraz po pościel do siebie, zachowując pewność siebie, której nie mam.—oświadczył, wchodząc po schodach na piętro i idąc do swojego pokoju. Czy to właśnie miał na myśli przez muszę powiedzieć coś przez co przestanie myśleć o stresie? Nie miał pojęcia, ale niczego nie żałował. Tak jak powiedział, wziął całą swoją pościel i ułożył ją na łóżku Kima. —Wprowadzam się.—Oznajmił, siadając w końcu na łóżku, gdyż czuł ze długo by już nie ustał. — Aaa...nie czuj się zobligowany do wyznań, nie chcę, żebyś czuł że musisz teraz się przede mną obnażyć emocjonalnie czy cokolwiek. Powiedziałem to, bo chciałem, bo wiele rzeczy sobie uświadomiłem, ale ty powiesz mi co tylko zechcesz kiedy zechcesz. Bez żadnej presji. W końcu w świetle prawa jestem już dorosłą omegą, tak? Umiem cierpliwie czekać. —mówiąc to, pogłaskał za uchem Yeontana, który chwile później podszedł do stojącego w progu Lokiego, obwąchując go rzetelnie.
-Tae-Taehyungie? -zapytał cichutko, czując jak dłoń mężczyzny zatrzymała się na jego głowie. Powiedział coś nie tak? Cóż powiedział dziś wiele, nawet gdyby tak było to nie miał pojęcia, o którą część jego wypowiedzi chodzi. -Hyung, wszystko w porządku? -Gdy Kim uklęknął, głos Jeona był cichy i subtelny. Omega nie miał pojęcia co się stało i martwił się, że coś może nie być w porządku. Jednak gdy alfa wtuliła się w jego uda policzkiem i wygodnie ułożyła głowę na jego kolanach, delikatny uśmiech pojawił się na twarzy młodszego. Nie musiał mówić więcej. Nie było takiej potrzeby, słowa nie były tutaj konieczne. Czuł przywiązanie Kima i jego kochające intencje. Nie musiał mówić pięknymi słowami o miłości, żeby Jeon ją czuł. To jak napawał się jego bliskością i zapachem całkowicie mu wystarczyło. Jungkook wplótł palce we włosy Taehyunga, powoli i czule masując jego skórę głowy, opuszkami palców. Wpatrywał się w burzę czerwonych włosów z rozczuleniem. Nie sądził, że kiedykolwiek będzie miał taką więź. Sposób w jaki odczuwał spokój Kima, gdy ten wwąchiwał się w jego zapach ogrzewał całe jego ciało. Gdyby mógł, zatrzymałby tą chwilę na zawsze. Już zawsze chciał być swego rodzaju bezpieczną przystanią dla swojej alfy. Nikogo poza nim nie chciał widzieć w tym miejscu. Wiedział, że są sobie pisani, dlatego mógł czekać na niego latami. Nachylił się lekko, zatapiając nos między kosmyki jego włosów. Zapach petrichoru wypełnił jego drogi oddechowe, koił zmysły i usypiał w błogim znaczeniu tego słowa. Czuł się przy nim potrzebny, ważny, kochany, a co najważniejsze bezpieczny. Nie potrzebował niczego ani nikogo więcej, tylko swojej alfy. Ucałował delikatnie czubek jego głowy, by chwilę później Kim zwrócił wzrok w jego stronę. Patrzył na niego z dołu, a Jeon skupił się na jego oczach, którymi całkowicie był oczarowany. Był piękny pod każdym względem, a gdy tak na niego patrzył, Jungkook również czuł się piękny. -Geosmina uzależnia bardziej niż heroina. Mam nadzieje, że słuchałeś na chemii i wiesz o czym mówię. -szepnął, nie odrywając wzroku od oczu ukochanego. Uśmiechnął się, delikatnie głaszcząc jego policzek. -Dorosłą omegą. -Młodszy uniósł kąciki ust szerzej, widząc że Kim nadal myśli o jego słowach. -Tak, dorosłą omegą. -odszepnął, gdy alfa powoli podnosiła się z kolan. Gdy starszy zacisnął dłonie na jego udach, Jeon westchnął cichutko. Był bardzo czuły na wszelki dotyk ze strony Taehyunga, więc tym bardziej tyczyło się to mocnego zaciskania rąk na jego nogach. Gdy starszy wbijał w niego wzrok, przybliżając się, Jeon nie tylko zamilkł, ale nawet wstrzymał oddech. Czuł jak topi się od środka, a jego serce bije tak intensywnie, że jego dźwięk dzwonił mu w uszach. Nawet tak rozgadana omega nie była niezniszczalna, drobny gest ze strony alfy wystarczył by całkowicie się mu poddał, a wręcz żeby zaczął nieco panikować, nie wiedząc co powinien zrobić. Wiedział, że jego wewnętrzna omega aż piszczała czując intensywną woń alfy, pragnąc w końcu poczuć ją w pełni i posmakować jej na każdy możliwy sposób. Był tak blisko od ukochanych ust, które niejednokrotnie spędzały mu sen z powiek. Tak blisko euforii, której chciał całym swoim ciałem, a gdy w końcu czuł jego oddech na sobie, całkowicie zastygając w powietrzu i lekko rozchylając swoje wargi, które zadrżały gdy Kim mocniej złapał za jego uda, alfa złożyła pocałunek na jego czole. Jeon donośnie wypuścił z ust wstrzymane powietrze, jakby wytrącony z transu. Był zawstydzony, że tak łatwo zatracił się w zapachu i bliskości ukochanej alfy, tonąc w jego feromonach.
-Hyung, jak będziesz mnie tak ściskał, to kiedyś będę miał problem w spodniach przez to, a Jungkookie nie lubi problemu bo jest mu potem wstyd. -wymamrotał, ściskając niezręcznie nogi razem, gdy Kim zabrał ręce, czując dopiero wtedy jak bardzo spięła się dolna część jego ciała. -Ale Jungkookie lubi całuski w czółko, tego mu nie oszczędzaj. -dodał po chwili spuszczając wzrok przez zaczerwienione policzki. -Chodź spać, Koo, dorosła omega czy nie, potrzebujesz odpoczywać. -Jeon przytaknął, nadal nie mogąc wyjść ze zmrożonego stanu, który ogarnął jego ciało, gdyż nie spodziewał się takiej całkiem intymnej bliskości z jego strony, nawet jeśli trwało to krótką chwilę, choć tak naprawdę dla Jungkooka trwało to zdecydowanie dłużej niż moment. Ruszył się dopiero, gdy Kim ułożył pościel. Wstał jeszcze tylko po to, żeby podnieść kołdrę z ziemi na fotel. Nie chciał żeby się pobrudziła, żeby Hyeri albo tata mieli później dodatkową robotę. Położył się koło alfy od razu będąc przyciągniętym w jego ramiona. Wziął głęboki wdech, a nogę zarzucił na Kima, oplatając go swoim ciałem. -Dobranoc. -Jungkook wypuścił z ust ciche yhym gdy przymknął już swoje powieki. -Dobranoc. - kocham cię Jeon, mimo zamkniętych oczu uśmiechnął się, gdyż dzięki zmieszanym zapachom czuł się jakby leżeli w wiśniowym sadzie na skroplonej rosą trawie, a ten utopijny obrazek był definicją miłości dla młodej omegi. Młodszy dawno już nie spał tak mocnym snem. Cóż, może i tego nie okazywał, ale był całkowicie wymęczony tą przemianą. Jednak gdy Kim zaczął się wiercić pod wpływem psa, ten nieco przebudzony zaczął ocierać się policzkiem o tors chłopaka. -Ugh, 5 minut. -Jeon stęknął pod nosem, zgadzając się z przedmówcą. Owinął dłonie wokół ciała swojej alfy przykładając nosek w różnych częściach jego klatki, by chłonąć jego zapach. Uniósł się delikatnie, układając buzię w zagłębieniu szyi Taehyunga, czerpiąc woń lasu i pozostawiając tam swoją wiśniową. -Hyung, dzień dooobry…-wymamrotał cicho. Powolutku wczołgał się na swoją alfę, pozwalając ich brzuszkom się ze sobą zetknąć. Zamruczał, wtulając się w niego mocniej. -Hyungie, Tannie musi na dwór, trzeba wstać, ale jak wrócimy możemy leżeć dalej. -Mówiąc to podsunął się wyżej, by jego twarz była na wysokości tej Kima. Delikatnie potarł czubkiem nosa ten należący do starszego w czułym powitalnym geście. -Idę się ubrać, kochanie. Poleż jeszcze, odpocznij. Czułem we śnie, że nie spałeś jakoś mocno. -uśmiechnął się, wystawiając na wierzch swoje dwa królicze zęby. Wstał, biorąc smyczkę od Yeontana. -Tannie, chodź, dam ci jeść przed spacerkiem i Lokiemu też. -Mówiąc to otworzył drzwi, które drapał jego kotek, biorąc go na ręce. Wraz ze zwierzakami poszedł do ich misek i dał im jeść oraz napełnił ich miseczki wodą. Wrócił do góry, biorąc ze swojej szafy dres i idąc do łazienki. Tam szybko się ogarnął, nałożył na siebie szary komplet i ułożył zmierzwione włosy. Spryskał się dezodorantem i umysł porządnie twarz wraz z zębami. Nie chciał by Kim długo na niego czekał, więc ogarnął się bardzo wstępnie, wracając do ukochanego w ubraniu. https://i.pinimg.com/564x/b0/43/a1/b043a1167f8dc602df70381618b83af0.jpg -Chodź hyung, wyjąłem z lodówki smoothie jagodowe, napijemy się w drodze, żeby nie iść na pusty brzuszek, ale jak będzie ciepłe to nie będzie takie dobre! -pośpieszył go do wyjścia. Gdy oboje zeszli na dół, Jeon wziął z kuchni dwie butelki fioletowego smoothie, czekając aż Taehyung zapnie smycz Yeontanowi. Wsunął białe buty na stopy, wychodząc po chwili wraz z Kimem.
-Poczekaj zapomniałem czegoś, potrzymaj! -Mówiąc to, dał obie butelki alfie, którą Yeontan już pociągnął przed dom. Jeon wrócił do środka, mając pewien plan. Wziął ze składzika stary rodzinny gong, idąc z nim na górę do sypialni rodziców. Wszedł do środka po cichu, tylko po to by chwilę później odchrząknąć i (pierdolnąć w dzwona XDDDD) uderzyć w niego kilkukrotnie. Hyeri wraz z Minso ocknęli się wyrwani z głębokiego snu. -Tato, jestem omegą, przepraszam że nie alfą, ale wolę być omegą bo mam przeznaczonego mate’a i jest nim Taehyungie-hyung, Hyeri to wie bo czuje od niej, że to wie i już z nią rozmawiałem o tym przed przemianą, to ona Ci powie wszystko w skrócie, nie atakuj Tae Tae i nie bądź dla niego niemiły bo pęknie mi serce i nie będę nawet chciał robić zadań z termodynamiki, a wiesz jak lubię termodynamikę. Te włosy to same tak przez przemianę, nie ja, ale Taehyung powiedział, że ładne. No i o nic go nie obwiniaj bo on się bardzo tą sytuacją martwi, bo nie chce żebyś miał o nim złe zdanie, a też to ja bardziej się mu narzucam, on jest przemiły i zadbał o mnie, jak zaczęła mi się wczoraj przemiana. Przetraw tą informację, mi nic nie jest, wręcz przeciwnie, już czuję się świetnie. Idę wyprowadzić Yeontana z Taehyungiem i jak wrócę to zrobię wam kac śniadanie, bo wali tu gorzelnią, no dobra, niech będzie że tym twoim drogim winem, ale każdy alkohol śmierdzi tak samo. Cieszę się, że się kochacie i mieliście udaną randkę, mam nadzieje, że ja też za niedługo na jakąś pójdę. Odpoczywajcie, oto wasz gong trzeźwości. -Mówiąc to położył narzędzie na lóżku, następnie otwierając im okno. -W kuchni na blacie wyjąłem wam smoothie jagodowe, dobrze wam zrobi. Pijcie dużo wody. Kocham was, mój monolog jest z dedykacją dla ciebie tato, zachowuj się ładnie jak wrócimy, bo jak odwalisz jakiś alfa shit przy chłopaku, który mi się podoba to się rozpłaczę i ucieknę z Hyeri do Peru. -Mówiąc to, wyszedł z pokoju równie dynamicznym krokiem jak prędkość z którą mówił. Mogło się odnieść wrażenie, że wręcz powiedział wszystko na jednym wdechu. Wyszedł z domu zamykając go na klucz, by nikt nie ukradł ich skacowanych rodziców. Podbiegł zadowolony do Kima, zabierając mu butelki, gdzie jedną wcisnął starszemu do ręki w której trzymał też smycz. Następnie łapiąc go za dłoń i splatając ich palce razem. -Mogę? -zapytał, patrząc się najpierw na ich ręce, a później z iskierkami w oczach na swoją alfę. Poranek był wyjątkowo słoneczny i rześki, do tego stopnia, że Jeonowi aż chciało się długo spacerować.
- Hyung! -Yoongi spojrzał na niego z uniesionymi brwiami, nie do końca wiedząc, jak powinien zareagować. -Zartujesz sobie?! -Cóż, Min był przekonany o swojej powadze, jednak może faktycznie jego pytanie było dziecinnie głupie, a on po prostu tego nie przemyślał. -Jesteś szkolnym postrachem! -Alfa zmarszczyła brwi, patrząc pytająco na swojego towarzysza. -Jestem? -Niedowierzanie w jego głosie było nie do przeoczenia. -Zimna alfa, która nawet nie pokazuje, gdy jest zła. Twoja pasywność jest bardziej przerażająca niż gdyby kipiała z ciebie złość. -Och…-Min spuścił wzrok. Bywał chłodny i raczej nie chciał rozmawiać z nikim innym niż Namjoon czy Hobi. Czasem też wymienił parę zdań z Jungkookiem, tylko ze względu na Hoseoka, ale tak naprawdę nie sądził, że swoją izolacją mógł wzbudzić takie poruszenie wśród ludzi. Jakby się zastanowić, to owszem spławił parę omeg dość agresywnie mimo spokoju w głosie, no i pobił kiedyś dwie alfy które wyśmiały projekt Namjoona na zajecia ze sztuki, a także nigdy nie hamował się w uszczypliwych uwagach, gdy tylko ktoś mu zawadzał...Myśląc o tych sytuacjach, bezdźwięcznie przytaknął przyznając mu rację. Cóż, nigdy nikt nie poznał go wystarczająco blisko, poza swoimi przyjaciółmi, a przez opinie nikt nawet nie chciał się do niego zbliżać, jednakże Min wcześniej nie zdawał sobie sprawy z tego, że był to aż tak głęboko zakorzeniony problem. -Ale to w ogóle jest jakaś pomyłka. Jesteś wszystkim tylko nie tą chłodną alfą, na którą cię wykreowali Jesteś słodki, opiekuńczy, rozważny…-Wyrwany z rozmyślań, spojrzał zaciekawiony na swojego rozmówcę. Był uroczy, wzdychając tak po wypowiedzeniu paru krótkich komplementów na jego temat. Rozmawiali ze sobą od niedawna, w Yoongim pojawiła się obawa, że Jimin mógłby bardzo rozczarować się jego osobą, gdy pozna go lepiej. Jego omega wyglądała na bardzo rozmarzoną, posiadającą konkretną wizję swojego związku. Min nie był typem alfy, która będzie chodziła po szkole ze swoją omegą za rączkę. Może dlatego, że jedyny “związek” jaki znał, był wiecznymi podchodami i życiem w ukryciu. Wiedział, że będzie musiał dla Jimin pokonać wiele barier i wychodzić ze swojej strefy komfortu niejednokrotnie. Nie mógł mu zapewnić od razu wszystkiego, czego chciał, już i tak bardzo się przed nim otworzył, co nie zdarzyło się nigdy w jego krótkim życiu. Nowo zrodzona obawa, znalazła już miejsce w umyśle Yoongiego, jednak nie miał zamiaru mówić o niej Jiminowi. Nie chciał go rozczarować tak szybko, w momencie kiedy dopiero zaczynali się dogadywać. Nie chciał rozczarować go nigdy, jednak wiedział, że z jego charakterem ten moment prędzej czy później nadejdzie i będzie musiał bardzo się postarać, by go naprawić. Min westchnął, chowając dłonie do kieszeni fartucha, by młodszy nie zauważył, że były lekko roztrzęsione. Pewnie Jimin czuł jego nagłe spięcie, jednak miał nadzieje, że nie poruszy tego tematu, gdyż w obecnej sytuacji nie chciał zepsuć ich pierwszej wspolnej chwili. -Nikt, dosłownie nikt by mi nie uwierzył, nawet jeśli miałbym dowody, ale nie…-Alfa zaśmiała się cicho, podnosząc znowu wzrok na Parka. -Nie z tego powodu do ciebie nie podszedłem. W końcu jesteś moim prawdziwym mate’em, jak mógłbym się ciebie bać? Nie mógłbyś mi zrobić krzywdy, bo ciebie też by bolało, chyba że jesteś fanem bólu, hyung? W łóżku czasem powinno zaboleć, ale bez przesady hyung, będziemy musieli to jeszcze przedyskutować…-Ponownie zaintrygowany tematem Min, bardzo intensywnie wpatrywał się teraz w swoją omegę, która z pewnością wiedziała, że chętnie poruszyłby ten temat by dowiedzieć się więcej o preferencjach swojej niewinnej omegi.
-WRACAJĄC! Gdy się dowiedziałem, byłem taki szczęśliwy, od razu chciałem z tobą porozmawiać, ale zacząłem czuć się trochę niepewnie, widząc, że w ogóle na mnie nie zareagowałeś, nic, myślałem nawet, że może się pomyliłem, ale to niemożliwe, a potem słyszałem, co mówili inni, jak nienawidzisz męskich omeg, na własne oczy w klubach widziałem, z jaką odrazą w oczach je odsyłasz, mogłem z resztą poczuć tą niechęć… -Starszy przytaknął, nie dało się ukryć, że faktycznie niejednokrotnie bywał wręcz bezczelny względem omeg zaczepiających go na imprezach. Jego odraza do nich, miała swoje korzenie w zawodzie, jakiego doznał, mimo że ryzykował dla tej omegi wszystkim. -Zabiłoby mnie to, gdybym poczuł ją skierowaną w moją stronę, więc wolałem nie wchodzić ci w drogę. Myślałem, że tego właśnie chciałeś… żebym trzymał się z daleka, gdyż odrzucenie mnie mogłoby nas obu zabić. -Z zawodem do samego siebie, chwycił za kieliszek, nerwowo upijając sporą część. Czyli Jimin myślał, że alfa również go czuje, ale specjalnie ich od siebie oddziela, bo i tak odrzuciłby omege? Wow...Yoongi nie był wtedy nawet świadomy, że ma w sobie jakiekolwiek resztki wewnętrznej alfy, a Park był w stanie czuć i jego i swoje uczucia. Min spojrzał na Jimina, zamyślając się z jego obrazem przed oczami. Ile ta biedna dusza musiała przejść przez niego? Ile niechcianych myśli, bólu i rozczarowania musiał przetrawić, by znaleźć się z nim w tym miejscu? A mimo to nadal tutaj był. Stał przed nim, z błyskiem uczucia w oczach i nadzieją na wspólną historię. Czy to był ten dar od losu o którym mówiła mu terapeutka? To słońce po deszczu, na które Yoongi przestał czekać, sądząc, że nigdy nie nadejdzie? Tak, to zdecydowanie był Jimin, a żołądek alfy ścisnął się tak mocno, że aż zrobiło mu się niedobrze, więc pozwolił sobie zalać go alkoholem. -A ja nie chciałem, żebyś nienawidził mnie bardziej niż to było konieczne, dlatego chcąc twojego komfortu i szczęścia postanowiłem kochać ciebie z daleka, bo jak mógłbym nie, w końcu zostałeś stworzony dla mnie…-Może i Min miał kamienną twarz, ale w środku toczył prawdziwą walkę ze swoją alfą, która nie mogła się opanować słysząc słowa Parka. Nienawidzić? Kogoś kto był gotowy kochać go do końca życia, nawet jeśli nigdy nawet by ze sobą nie porozmawiali? Byłby największym szaleńcem na świecie, gdyby go znienawidził. -A potem wiesz, co się stało i jestem taki głupi, naprawdę, powinienem coś zrobić, podejść do ciebie, walczyć o nas, skonfrontować to z tobą, wtedy byśmy wcześniej wiedzieli, wiedziałbym, że nie unikasz mnie celowo, nie doszłoby do tragedii. -Yoongi czuł, że zaraz nie wytrzyma i jeśli Jimin powie chociaż jedno słowo więcej, to jego alfa rozszarpie go od środka, byleby tylko znaleźć sie blisko swojej omegi. -Jezu Park Jimin..-jęk bezradności opuścił jego usta, a z nerwów jego głos był wyjątkowo niski, więc odchrząknął, żeby nie brzmieć na złego. Widząc zaszklone oczy Jimina, ruszył w jego stronę, jednak młodszy był szybszy i zanim cokolwiek był w stanie zrobić, ten już spoczywał w jego objęciach. Min przytulił go do siebie mocno, głaszcząc czule po głowie. Czuł ile nerwów go to kosztowało, nie musiał być jego alfą, żeby to wyczuć, wystarczył jego przyśpieszony głos oraz oddech. Jednak gdy chłopak uspokoił się w jego objęciach, starszy również jakby trochę powstrzymał cały potok myśli, jaki posiadał.
-Dziękuję, hyung - Dziękował? Jemu? Za to wszystko co złe przez co przez niego przeszedł? Min nie czuł się godnym, żeby nawet patrzeć w stronę Parka. Przyglądał się, jak omega kończy swojego drinka, robiąc po chwili to samo. Nie był w stanie znieść całego tego poczucia winy na trzeźwo. -Więcej? Proszę? Obiecuję, że mam bardzo dobrą głowę!! -Yoongi zaśmiał się cicho, biorąc szkło od rozmówcy. -Oczywiście, już się robi. -Mruknął z subtelnym uśmiechem, dolewając im obojgu. Jakąkolwiek czynność by nie wykonywał, Min starał się zaciskać swoje ręce jak najmocniej. Czy na rączce patelni, gdy na krojonych warzywach. Dzięki temu wkrótce mógł się nieco rozluźnić i sprawić, że jego dłonie przestały się trząść. -Pancake! Rozdepczę cię przecież...zachowuj się ładnie, widzisz że mamy gościa. -Warknął cicho na kota, biorąc go na ręce. Zwierzak wtulił się w niego, a gdy Yoongi próbował go położyć na drapaku, zaparł się pazurami na ramieniu właściciela. Po chwilowej walce udało mu się jednak go zdjąć lecz nie na długo. Gdy tylko Jimin wtulił się w jego plecy, kot znowu wszedł im między nogi, jakby nie chciał być wykluczony z zabawy. Min musiał przyznać, że gotowanie z omegą na plecach, nie należało do najłatwiejszych, ale zdecydowanie było najprzyjemniejsze. Czuł nie tylko po ciężarze z jakim młodszy się na nim położył, ale też przez instynkt, że Park rozmarzył się w tym sielankowym obrazie. Oni dwoje, kot, idealny domowy obrazek. Jimin nie raz dał mu odczuć dzisiejszego dnia, że marzył o rodzinie i głębokiej relacji ze swoją alfą. Min obiecał sobie, że stworzy dla niego taki dom na jaki zasługuje. Mimo, że nigdy nie myślał ani o małżeństwie ani o rodzinie, to dla Jimina chciał stworzyć taką rodzinę, która byłaby spełnieniem wszystkich jego marzeń. -Rozmarzyłeś się, czy padasz po jednym drinku? -zapytał zaczepnie, śmiejąc się subtelnie. -Hyung, podobają mi się twoje dłonie, gdy gotujesz -Nie takiej odpowiedzi się spodziewał. Uniósł dłoń tak, aby i on i patrzący mu przez ramię Park mogli ją dokładnie obejrzeć. -No co ty...takie żylaste dłonie? -Zapytał, równie zadziornie. -Umm, to było zbyt nagłe i dziwne? Ale nie cofnę tego… kocham twoje dłonie. -Yoongi uniósł kącik ust w delikatnym uśmiechu, gdy skończył wykładać jedzenie na talerze. Odwrócił się do Jimina, chwytając jego dłoń w nadgarstku podnosząc ją do góry i przykładając do swojej, jakby porównując ich rozmiar. -Cóż, mógłbym powiedzieć to samo, ale żeby się nie powtarzać, to ja z kolei kocham to jak twoje dłonie pasują do moich. -uśmiechnął się, dając Jiminowi delikatnego pstryczka w czubek nosa. Kiedy usiedli do stołu, Yoongi nalał mu lemoniady, gdy nie zwykł do pijania alkoholu do posiłku. Gdy uzupełnił obie szklanki hibiskusowym napojem, zajął miejsce naprzeciw Jimina, chcąc go dobrze widzieć, gdy będą rozmawiać. -Mam nadzieje, że będzie ci smakowało. -oświadczył, biorąc w dłoń pałeczki.
-Pad thai to nie przypadek. -odezwał się w trakcie jedzenia, chcąc opowiedzieć Jiminowi historię. -Moja mama jest szefową kuchni. Gdy pierwszy raz zaprosiła do siebie moją drugą mamę, zrobiła jej właśnie to. -wyjaśnił, na koniec trochę się krzywiąc. -Wiem, że można się pogubić, jak ma się dwoje rodziców tej samej płci to łatwiej zagmatwać opowieść, a nie lubię mówić mama A i mama B. Kiedyś moja mama, która jest alfą powiedziała, że jeśli mam problem to mogę mówić na nią tama, że niby tata i mama w jednym, by było mi prościej, ale odparłem jej tylko, że jest moją matką, nie zaporą wodną, więc odpada. -mruknął, śmiejąc się na koniec. -Więc jakbyś się pogubił to mi przerwij, wyjaśnię. -poprosił, zapijając słowa lemoniadą. (Uznałam, że jak Chimek ma dwóch tatów, to Boongi będzie miał dwie mamy, mam nadzieje że się nie gniewasz ;; Pomyślałam o tym, że ich rodzinne spotkanie będzie dzięki temu bardziej swobodne i zabawniejsze i szybciej ich rodzice się skumplują bo znajdą nić porozumienia.jfgkf jak coś to mów to zmienię kajfsg) -W każdym razie, moja mama zrobiła mojej drugiej mamie pad thai bo uważa, że to jedno z dań, które ma największą różnorodność smakową. Trzeba się bardzo skupić robiąc je i potrzeba wiele cierpliwości, zaangażowania i ciekawości, by opanować je w mistrzowskim stopniu. Zupełnie tak, jak w relacjach z drugą osobą, żeby zbudować silną więź. Dlatego wybrałą go jako pierwszy posiłek dla niej i mamy. Cóż, miała przeczucie że będą ze sobą długo i zbytnio się nie pomyliła. -Yoongi był dumny ze swoich matek, które naprawdę stawały dla niego na głowie, ale także i dla siebie samych. -No i też ucząc się robić pad thai, za każdym razem słuchałem, że nie pozwala mi tego gotować dla przyjaciół bo to przestępstwo i mam go zrobić tylko wtedy, gdy będę z osobą, która da mi to dobre przeczucie, jakie ona miała względem mamy. Mówiąc w skrócie, jeśli nie będę czuł, że to jest to, to mam nawet nie myśleć o tej potrawie bo nie po to mnie jej uczyła godzinami. -zaśmiał się, trochę unikając spojrzenia Jimina, skupiając się na jedzeniu, gdyż tak odważne słowa nie leżały w jego naturze. -Zostaw talerze, później posprzątam. -poprosił, biorąc Jimina za rękę i prowadząc za sobą. Patrząc na to, że wieczory wciąż były ciepłe, Yoongi poprowadził go na balkon https://i.pinimg.com/564x/31/99/d8/3199d8e8d316be69e4ae832f7d04214a.jpg Usadził go na poduszkach, wręczając Jiminowi laptopa. -Wybierz jakiś film, ja pójdę po resztę rzeczy. -poprosił, wracając na moment do środka. Przygotował foundue, roztapiając czekoladę w podgrzewanej świeczką miseczce. Do mniejszych miseczek włożył owoce obok kładąc także widelczyki. Przygotował im kolejną porcję drinków, rozlewając już alkohol do końca, po czym otwierając kupione w sklepie wino zabrał je również ze sobą. Wszystko, ustawione na tacy, zabrał do Jimina, stawiając na stoliku, koło laptopa. Zaraz po tym, usiadł koło Parka, by odpalić, wybrany przez niego film. Następnie przysunął go bliżej siebie, by móc objąć ramieniem swoją omegę i otulić ich obojgu jednym kocem. -Jiminnie..muszę nawiązać do tego co powiedziałeś wcześniej. -oznajmił, chcąc się wypowiedzieć zanim film zacznie się na dobre.
-Przepraszam, że tyle musiałeś przeze mnie wycierpieć i dziękuje, że nie poddałeś się tak po prostu. Ja...nie czułem nic...tak mi przykro...gdybym tylko wiedział..naprawdę zrobiłbym wszystko, żeby do ciebie dotrzeć. -westchnął, gładząc delikatnie jego policzek. -Jimin, ja...może i jestem stworzony dla ciebie, ale nie jestem idealny...nie jestem i nie umiem być...ale jeśli tylko dasz mi szanse to postaram się spełnić twoje mate’owe marzenia. Dać ci wszystko co będę mógł, bo sam fakt, że będąc w bólu chciałeś, jak to sam powiedziałeś kochać mnie z daleka bo tak czułeś naszą więź, jest największym poświęceniem na jakie kiedykolwiek i ktokolwiek był dla mnie gotowy. Jestem wdzięczny, że jesteś tutaj dzisiaj ze mną i że po tym jak bardzo nieświadomie, ale jednak cię skrzywdziłem, chcesz pozwolić mi to naprawić. To nie twoja wina, Jimin. To, że tak to się wszystko potoczyło. Skąd mogłeś to wiedzieć? Nie obwiniaj się za coś, co nie jest twoją winą. Patrz na to z tej strony, że gdyby to się nie wydarzyło, ja nie odzyskałbym alfy, a my nie bylibyśmy tutaj dzisiaj. Nie jestem nawet w połowie tak dobrą alfą na jaką zasługujesz, ale stworzę dla ciebie najlepszą bezpieczną przystań, jaką widział świat. -Mówiąc to zapatrzył się nie tylko w jego błyszczące oczy, ale też pulchne wargi, które doprowadzały jego wewnętrzną alfę do szaleństwa. Zapach brzoskwiń drażnił przyjemnie jego układ oddechowy i dodawał mu odwagi, a także koił nerwy, które wiązały się z wypowiedzeniem tylu poważnych słów. -Tylko daj mi czas, a tak właśnie będzie...a dopóki to się nie stanie, to po prostu bądźmy przy sobie blisko, dobrze? -poprosił szeptem, tak żeby tylko Jimin mógł go usłyszeć, opierając swoje czoło o to Parka. Wiedział, że inni nazwaliby ich szalonymi, patrząc na to że teoretycznie rozmawiają ze sobą dopiero dwa dni. Brzmi to wszystko śmiesznie, ale nie dla Yoongiego. On czuł jak ich instynkty pchają ich do siebie i najspokojniej czują się razem. Dlatego, nie miał zamiaru się zastanawiać nad tym co jest właściwe, a co nie. Dla niego właściwym było mieć Jimina u swojego boku, a to czy minął dzień, tydzień, miesiąc czy rok, kompletnie przestało mieć dla niego znaczenie po tym, jak odważnie młodszy wraz z pełnym przekonaniem chciał być przy nim nawet na odległość. Min subtelnie złączył ich wargi, jako przypieczętowanie jego obietnicy. Słodki smak i zapach brzoskwiń całkowicie go odurzył, wypełniając alfę od stóp do głów. Jak miał nie wierzyć w słowa Parka o przeznaczonych mate’ach kiedy muskając jego usta swoimi, czuł że jest we właściwym miejscu oraz pierwszy raz od lat jego wyobraźnia pokazywała mu dobre scenariusze przyszłości? Park był dobry, a Min przy nim czuł że też może taki być. -Skoro sam powiedziałeś, że byłeś gotów kochać mnie z daleka, to rozumiem że kwestie wyznań miłosnych z twojej strony też już nieco poruszyliśmy. -odsunął się od niego nieco śmiejąc się cicho, gdy zdał sobie sprawę z tego, że Jimin przypadkiem ujawnił swoje uczucia. Chwycił za drinka, popijając swojego słowa. Chwycił za widelczyk, nabijając na niego owoc, który następnie otoczony czekoladą, zbliżył do ust Parka, podstawiając pod nim swoją dłoń by płynna czekolada nie spłynęła na koc.
Gdy ich dłonie znalazły się w kieszeni Taehyunga, ten uśmiechnął się z rumianymi policzkami, ściskając jego dłoń mocniej. Nie musieli zbyt wiele mówić. Wystarczyła im wspólna obecność oraz bliskość ich dłoni. Jeon czuł, że jego alfa jest pod wpływem ogromnego stresu. Nie potrzebował nawet instynktów do tego, gdyż czuł to nawet po tym, jak pociły się jego dłonie. Jungkook westchnął cicho, nie wiedząc zbytnio jak powinien się zachować. Nie wiedział co jeszcze mógłby powiedzieć, by jego ukochany zrozumiał, że ich relacja nie jest niczym złym. -Powiedziałbym, że jak mu nią rzucisz kilka razy to cię pokocha, ale myślę, że i bez tego już ma to za sobą - Jeon uśmiechnął się subtelnie, przejmując piłeczkę od alfy, by zaraz potem zadziornie odpowiedzieć na zaczepkę. -Myślę, że pokocha każdego kto daje mu jeść, ale cóż jestem wyjątkowym przypadkiem, więc nie ma się co dziwić. Twój pies jest intelektualistą, kochając mnie. Ty też powinieneś. Zakochaj się we mnie, hyung. -Ostatnie zdanie wypowiedział całkowicie poważnie, by po chwili zaśmiać się i zabawowo szturchnąć mężczyznę w ramię. -Koo -Kim nie musiał mówić więcej, omega jak na zawołanie zostawiła bawiącego się patykiem psa, by pobiec do swojej alfy i grzecznie usiąść obok. Zaśmiał się pod nosem powstrzymując się od nieprzyzwoitej uwagi, gdy jego dłoń leżała na kolanie mężczyzny. Wyczuwał od niego niepokój, jednak do końca nie miał pewności czym był od spowodowany. -Nie wiem, co nas czeka po dzisiejszej rozmowie, znaczy… wiem, że nic złego złego… w końcu rodzice nas kochają, ale właśnie dlatego nie mogę przestać myśleć, że twój tata chciałby dla ciebie to, co najlepsze, a nawet moja mama wie, że nie jestem wzorowym synem. -Jeon zmarszczył gniewnie brwi, wpatrując się uważnie w Taehyunga. Słysząc, że znowu krytykuje samego siebie, nie ukrywał irytacji, gdyż w jego oczach był idealny. -Dlatego nie będę zły, gdy będą mieli jakieś ale, zrozumiem to, jeśli będą chcieli między nami trochę przestrzeni, bo być może jesteśmy jeszcze młodzi i możemy, ich zdaniem, zrobić coś głupiego, dopóki się nie poprawię, aby trochę lepiej do ciebie pasować i nie zrobić niczego nieprzemyślanego, żeby też moja mama się nie wstydziła przed twoim tatą. -Wolną rękę, omega ścisnęła w pięść tak mocno, że aż kostki na jego dłoni zbielały. -Chcę powiedzieć, że co by nie powiedzieli, będziemy razem, ale nie będę się kłócił, gdy stwierdzą, że zanim będę mógł z tobą być, to muszę się poprawić. A mówię to, bo gdy będziemy zmuszeni zachować dystans, nie chcę, żebyś pomyślał ty, ani twoja omega, że was odrzucam, okej? - Jeon nie bał się odrzucenia. Mógł się obawiać tego wcześniej, jednak nie wtedy gdy mężczyzna nie zrobił tego po jego wczorajszym wyznaniu. Utwierdziło go to tylko w przekonaniu, że Kim chce by u jego boku. -Cherry Koo -mimowolnie na pieszczotliwą nazwę kącik ust Jeona drnął, nawet jeśli ten starał się zachować grymas na twarzy. Cóż miał począć, skoro tak bardzo lubił wszelkie nazwy wymyślone przez Kima. -Mogę się długo zmieniać, ale chcę to zrobić dla mnie i dla ciebie. Dajesz mi chęci, których nigdy nie miałem i bardzo łatwo burzysz mury, które całe życie budowałem. Jestem pewien, że i bez naszych wewnętrznych wilków byś do mnie dotarł, a ja w końcu bym się na ciebie otworzył, dlatego jeśli będzie taka potrzeba, to proszę poczekaj na mnie jeszcze troszkę, jeśli będę mógł być przy tobie dopiero po tym jak udowodnię, że jestem trochę lepszy -Pocałunek Kima na jego włosach miał bardziej gorzki niż słodki posmak. Jeon miał wrażenie, jakby na niego nie zasłużył. W końcu nadal mimo jego zapewnień alfa nie wierzyła mu, że jego wystarczający taki jaki jest. -Nie potrzebuje zapewnień. -mruknął, gdy starszy wstał z ławki.
-Nie boje się odrzucenia, nie po tym jak wczoraj przyjąłeś mnie do siebie z otwartymi ramionami. Nie boje się odrzucenia, choć mógłbym bo już raz odtrąciła mnie własna matka, ale nie jestem taki słaby na jakiego wyglądam. To, czego się teraz tak naprawdę boję, to to, że nigdy nie znajdę odpowiednich słów lub czynów, żebyś zrozumiał że nie musisz się zmieniać. Nie chce, żebyś to robił, w takim tobie się zakochałem, takiego cię chcę i nie musisz nikomu nic udowadniać. -podsumował krótko, wstając. Czuł jakby zawiódł swoją alfę jako potencjalny partner. Gdy Kim złapał go za dłoń, Jeon uśmiechnął się delikatnie, biorąc go pod ramie i wtulając się w nie, chąc dać mu do zrozumienia że nigdzie się nie wybiera. -Koo, zawołasz ich dla nas, proszę? Ja się tylko pójdę umyć i ubrać -Młodszy przytaknął gdy dotarli do domu. Gdy Kim szykował się do śniadania, Jeon w tych samych dresach udał się do kuchni, by zrobić dla wszystkich tosty. -Jeon Jungkook jeśli myślisz, że twoj tosty z awokado zmienią twoją obecną sytuację to jesteś w błędzie. -słysząc głos swojego ojca, młodszy zupełnie niewzruszony, nakładał jego porcję na talerz. -Nie jestem, najbardziej na świecie lubisz tosty z awokado. -Minsoo usiadł przy stole, wzdychając ciężko, kładąc na nim gong, a Jeon podał i jemu i Hyeri śniadanie. -To prawda, ale i tak mamy do porozmawiania, gdzie jest Taehyung? -bruknęła starsza alfa, przez co Jeon uśmiechnął się na samą myśl o Kimie, czując jak już stęsknił się za jego bliskością. -Kąpie się, zaraz przyjdzie. Nie bądź taki niecierpliwy i w gorącej wodzie kąpany, bo awokado ci zgnije w żołądku. -mruknął, opierając się o blat. w kuchni, rozmawiając z ojcem na dystans. -Nie wiedziałem, że w parze z przemianą idzie też pyskatość. -odparł, z przekąsem, patrząc na syna kątem oka. -Tato, przecież ja zawsze taki jestem, nie doszukuj się we mnie zmian na siłę. Jedyne co się zmieniło to mój wygląd i to że mam teraz swoją alfę. To tyle. Tylko te dwie rzeczy musisz przetrawić. No i tosty. To naprawdę nie jest takie trudne. -Jungkook podskoczył, wspinając się na blat, by na nim usiąść. -Wiem, że to niegrzeczne odzywać się przed starszymi -Słysząc ukochany głos oraz czując ulubiony zapach, Jeon od razu zwrócił wzrok na Kima, wpatrując się w niego jak w obrazek. -Ya!! Sugerujesz, że twoja matka jest stara?! -Omega zaśmiała się, widząc uniesienie Hyeri. -Wyglądasz bardzo reprezentatywnie, skarbie.-uśmiechnął się dumnie, machając zwisającymi z blatu nogami. -Zrobiłbym Ci śniadanko, ale wiem że nie przejdzie ci przez gardło bo się stresujesz. -mimo iź Jeon nie pomagał wcale starszemu, nie miał zamiaru się hamować. -ALE, chciałbym powiedzieć coś pierwszy, dobrze Koo- um, Jungkook? - Koo, uniósł brwi pytająco. -Tak, oczywiście że zrobię ci później śniadanko. -podkreślił, nawet jeśli wiedział że nie o to mu chodziło. -Ja i Jungkook jesteśmy przeznaczonymi mate’ami. Dzięki niemu czuję, że jestem w stanie porzucić wszelkie traumy i zacząć kochać. Już teraz jest dla mnie najważniejszy, dlatego jeśli to nie będzie dotyczyło tego, abym z niego zrezygnował, uszanuje wszystko, co powiecie, żeby się poprawić i udowodnić, że jestem godny tego najpiękniejszego w środku i na zewnątrz, najmądrzejszego i najciekawszego człowieka -Omega patrzyła na niego z niemałym poruszeniem. Podziwiał Kima za odwagę i to jak walczył o ich dobre imię, wychwalając przy tym młodszego pod niebiosa.
Rozczulony przyglądał mu się z wypiekami na policzkach, walcząc z wewnętrzną potrzebą obsypania alfy pocałunkami w zamian za piękne słowa. -A może powiedziałbyś mi coś czego nie wiem? -zapytał Minsoo, nie unosząc nawet wzroku znad jedzenia. -Wyobraź sobie, -zaczął powoli, tym razem już nawiązując kontakt wzrokowy z Taehyungiem. Powietrze zgęstniało, a poddenerwowane alfy były teraz w centrum zainteresowania wszystkich domowników, nawet tych z futerkiem. -że dziś rano obudził mnie oraz twoją mamę gong. Ten właśnie gong. -mówiąc to, Minsoo wskazał na przedmiot, który wcześniej ułozył na stole. -Jak myślisz, kto tarabanił w ten gong najmocniej się da, miotając się po całej sypialni i krzycząc na cały głos, cytuję: tato, jestem omegą, przepraszam że nie alfą, ale wolę być omegą bo mam przeznaczonego mate’a i jest nim Taehyungie-hyung? -Usta Jungkook ułożyły się w cienką linię, nie dlatego, że czuł się winny w jakikolwiek sposób, absolutnie. Rozbawiła go ta kuriozalna w oczach omegi sytuacja. -Woooow, ale zapamiętałeś, nie sądziłem że na kacu cokolwiek będziesz kontaktował, dlatego wziąłem gong. -Minsoo rzucił Jungkookowi karcące spojrzenie, jednak ten po prostu uśmiechnął się uroczo, pokazując mu cały szereg białych ząbków. -Ale nie wiem czy pamiętasz, ale powiedziałem jeszcze: nie atakuj Tae Tae i nie bądź dla niego niemiły bo pęknie mi serce i nie będę nawet chciał robić zadań z termodynamiki, a wiesz jak lubię termodynamikę. Mam góre zadań z fizyki do zrobienia, więc się lepiej pilnuj, tato bo dostanie 4- a nie 5. -Pogroził mu palcem, a starszy Jeon przymknął powieki, biorąc głęboki wdech. -To dziecko…-Cóż nie mógł zaprzeczyć, że jego syn był jedyny w swoim rodzaju. -Tak jak widzisz, Taehyung. -zwrócił sie z powrotem do stojącej przed nim alfy. -Jeśli w ogóle myślisz o byciu kimś szczególnym w zyciu mojego syna, musisz być szybszy niż teraz. On zawsze jest dwa kroki przed każdym i wszystkim. Nie jest łatwo za nim nadążyć. -oznajmił pouczająco. -Musimy ustalić parę rzeczy, Jungkook zejdź z blatu. -młodszy zeskoczył energicznie, podchodząc beztroskim krokiem do stołu, stając nad swoim rodzicem z założonymi rękoma. -Przede wszystkim, Hyeri wyjaśniła mi całą sytuację. Masz dużo szczęścia, że włosy Jungkooka wyglądają jak wyglądają i mam namacalny dowód na to, że nie wmawiasz mojemu dziecku “przeznaczonych mate’ów”. -Od Minsoo wiało chłodem, jednak ton jego głosu był spokojny. -Nie mam podstaw by zabronić się wam spotykać, ale jak wiesz pracuje w biznesie od lat i umiem negocjować. -podkreślił, wpatrując się w drugą alfę. -Jungkook ma spać u siebie w pokoju. -zaczął, jednak natychmiast przerwał mu jego syn. -Jungkook będzie spał u Taehyunga. -starszy Jeon gwałtownie przenosząc wzrok na swoje dziecko. -Jungkook- -Jungkook śpi u Taehyunga. -zaznaczył ponownie młodszy, jakby kończąc zdanie alfy -Jestem twoim synem, targuje się równie dobrze co ty. -Wtedy pierwszy raz młodszy spoważniał, a między dwójką czuć było międzypokoleniową rywalizację. -Drzwi otwarte. -postawił sprawę jasno ojciec omegi. -Zamknięte. -nawet jeden mięsień na twarzy młodszego nie drgnął, gdy ten wzrokiem pożerał swojego rodzica.
-Jungkook, podstawą każdej negocjacji jest kompromis. -Jednak młodszy nie dawał za wygraną. -Wiem, dlatego skoro ja i Taehyung mamy mieć otwarte drzwi to ty i Hyeri też. -Minsoo skrzywił się nieco, niezadowolony z tego pomysłu. -Jungkook spi u Taehyunga, drzwi zamknięte. -omega powtórzyła swoje żądania, zapierajac się rękoma w talii. -Zgoda. -dopiero po tych słowach, Jeon rozluźnił się i uśmiechnął, ściągając poważną maskę. -Kontynuuj. -machnął ręką, dając ojcu dojść do słowa. -Nie będę ukrywał, że nie podoba mi się to, że w tak młodym wieku, Jungkook już wiąże się w tak poważnej relacji, ale nie jestem potworem, może i wyglądacie oboje jak chodzące truskawki, ale tak długo, jak mój syn jest bezpieczny, spróbuje się z tym pogodzić. Twoim największym szczęściem jest fakt, że wiem jak dobrze wychowała cię Hyeri. Może łatwiej to strawię. Skoro już wywołałeś przemianę u mojego syna, pójdziesz z nim po szkole w poniedziałek do lekarza. Musisz nauczyć się brać odpowiedzialność za omegę. Pamiętaj jednak, że mam cię na oku, to moje dziecko, mój skarb, pyskaty, ale skarb. Nic nie umknie mojej uwadze, możesz być tego pewien. -mówiąc to, wstał od stołu. -Wrócimy do tej rozmowy, jadę do biura, zostawiłem tam papierkową robotę. -Minsoo był pracoholikiem co widać było również w Jungkooku. Gdy się denerwował, lubił pracować, nawet jeśli był to weekend. -Muszę to wszystko przemyśleć i ochłonąć po tym jakże głośnym poranku. -mówiąc to, ucałował Hyeri na pożegnanie, poczochrał pieszczotliwie wiśniowe włosy Jungkooka, Taehyungowi rzucając tylko na odchodne chłodne i dość oceniające go spojrzenie, następnie wychodząc z domu. -No i po krzyku, nie było źle, plaster zerwany, wszyscy cali. -Jeon zdawał sie być w ogóle niewzruszony całym zajściem. -Zjesz teraz? Zrobię Ci coś. -zaproponował młodszy, przenosząc ciężar ciałą z nogi na nogę, oczekując odpowiedzi. -Nie przejmuj się nim, przejdzie mu, wściekły jest bo jest postawiony w nowej sytuacji, ale przecież nie będzie się dąsał wiecznie. On to w ogóle jest jakiś zawsze skrzywiony, jak widzi męską alfę i męską omege razem. Nie wiem, homofob jakiś czy co? Na starość, staruszek głupieje. -zaśmiał się Jeon, próbując rozluźnić sytuację, choć dla niego była wystarczająco swobodna.
— Gong? Serio? —Jungkook spojrzał na alfę ze zdziwieniem nie do końca potrafiąc zrozumieć jego niedowierzanie. — Nie po to go zabrałem z obozu taekwondo, żeby mi się teraz nie przydał. -podkreślił, wyciągając z lodówki owoce. Kroił je powoli w swoim tempie, chcac przygotować im naleśniki. —Nie przejmuj się nim, przejdzie mu, wściekły jest bo jest postawiony w nowej sytuacji, ale przecież nie będzie się dąsał wiecznie. On to w ogóle jest jakiś zawsze skrzywiony, jak widzi męską alfę i męską omege razem. Nie wiem, homofob jakiś czy co? Na starość, staruszek głupieje. — Jeon od zawsze był bardzo bezpośredni. Wręcz do bólu. Czasem jego tata nawet zastanawiał się, czy nie ma to jakiegoś podłoża na tle neurologicznym. W końcu dzieci z zespołem aspergera były niemiłosiernie szczere. Jednak gdy wyszło, że omega jest całkowicie zdrowa, Minsoo zrozumiał, że po prostu taka jest jego natura, jednak nie zmieniało to faktu, że Taehyung dopiero musiał się do tego przyzwyczaić. —Koo- co? O mój boże… —Wrzucając owoce do większej miski, Jungkook spostrzegł jak jego alfe leży w geście poddania się na jego gongu, przez co parsknął śmiechem. Podszedł do niego bliżej kładąc mu dłoń na ramieniu. Gdy Kim przyciągnął go do siebie i usadowił na swoich kolanach, Jeon z zadziornym uśmiechem rozsiadł się wygodnie, zaplatając dłonie za karkiem mężczyzny. —Dlaczego nic mi wcześniej nie powiedziałeś? Wiedziałeś jak się denerwuję… - Jeon westchnął wiedząc, że nie postąpił najsłuszniej. - Bo wiedziałem, że wtedy podwójnie będziesz się denerwował. Wolałem ci tego oszczędzić, a też znam mojego tate z nim trzeba gwałtownie, wyjść, dać mu to przemyśleć i wrócić. On jest specyficzną alfą. Czasem naprawdę mam wrażenie, że ma jakieś traumy, o których mi nie mówi. Jest bardzo skryty, nawet kiedy mama nas zostawiła nawet nie drgnęła mu przy mnie powieka, nigdy nic nie pokazuje, zawsze zachowuje się przy mnie jak gdyby nigdy nic. Jest naprawdę jedną z najsilniejszych osób jakie znam. Zawsze dbał, żeby nic mi nie brakowało, żebym nie czuł się gorzej od dzieci, które mają obu rodziców. No ale komu ja to będę tłumaczył, widze że twoja mama jest taka sama. -uśmiechnął się odgarniając włosy z twarzy chłopaka. -Myślałem, że mi serce wyskoczy, a potem, że stanęło i już więcej nie ruszy, jednocześnie chciałem zadowolić twojego tatę i z całym szacunkiem, dać mu w twarz. I jestem z ciebie bardzo dumny, to było hot, ale to oczywiste, że dostałem omegę, która nie da się alfom -Jeon z dumą wyprostował się na jego kolanach, zadzierając nos ku górze, a później całując czubek tego, należącego do Taehyunga. -Ty też byłeś hot, tak odważnie stawiając się w naszym imieniu i będąc gotowym pokazać, że jesteś odpowiednią dla mnie alfą. Dziękuje. -mówiąc to, głaskał delikatnie jego policzki i czule spoglądał w oczy. -Nie zasługuje na ciebie, masz takie dobre serce. Zawsze chcesz dla mnie jak najlepiej. Mój kochany Taehyungie. -zamruczał drapiąc go subtelnie za uszami. Gdy alfa delikatnie ugryzła jego ucho, sam przygryzł swoją wargę, kręcąc bardziej biodrami przez co ocierał się o uda chłopaka. -Gong? Naprawdę? Skąd my w ogóle mamy w domu gong? - Jeon westchnął słysząc pytanie, które zdecydowanie wybijało go z obecnego nastroju. -Mówiłem Ci, zabrałem go z obozu taekwondo, wygrałem zawody turnusowe i powiedziałem że chcę gong zamiast medalu. -wyjaśnił mu pośpiesznie, przesuwając się na jego udach nieco bliżej swojej alfy. Ta zaś zsunęła go z kolan, a Jeon wydał z siebie jęk pełen niezadowolenia.
-Hyuuuung! -mruknął przeciągle, nie mogąc pojąć dlaczego Kim tak usilnie zabija nastrój za każdym razem, gdy omega zaczyna czuć między nimi napięcie. -Nieważne, chyba nie chcę wiedzieć, ale zostawiamy go sobie, żeby potem przekazać go naszym dzieciom wraz z opowieścią. -Nagle młodszy ożywił się, idąc za chłopakiem do ich pokoju. -Hyung chcesz mieć ze mną dzieci!? -wręcz krzyknął, nie ukrywając ekscytacji. -Boże hyung, byłbyś najlepszym tatą na świecie. Nasz mały taekook, miałby idealny wzorzec w tobie, wiem to! Byłbym z ciebie taki dumny...już jestem, ale wtedy miałbym nowy powód do dumy, kolejny z rzędu. Hyung ja też chcę mieć z tobą dzieci. Wiadomo nie teraz, ale jak już będziemy mieli warunki to na pewno. -oznajmił, mówiąc jak zawsze szybko, na jednym oddechu. -Jimin z Yoongim już mieli swoją oficjalną randkę, więc to tylko fair jeśli my też pójdziemy na jedną, co o tym sądzisz? -Młodszy od razu przytaknął kilkukrotnie. -Nie możemy być gorsi, ja też chcę. Potem Jimin będzie się przechwalał, a ja też chcę. -odparł jak dziecko, jednak po chwili spoważniał. -Wiesz, tak naprawdę bycie z tobą jest piękniejsze niż jakakolwiek randka. Nie spieszy mi się. Nie potrzebuje tego tak szybko jak Jimin, ja i bez tego mam się czym chwalić. Wystarczy, że popatrzę na moją piękną alfę. -mówiąc to lustrował wzrokiem Kima, który siedząc na łóżku, był wpatrzony w swój telefon. -Możemy zrobić sobie jakąś domową prowizorkę na razie, a coś większego zaplanować po wizycie u lekarza- oo, a właśnie, od razu napiszę o termin do cioci- bo może być moja ciocia? Ufam jej, nie chcę z tobą iść do kogoś obcego. -Stojąc nad nim Jeon uśmiechał się bardzo delikatnie, do tego stopnia, że trzeba było się mu przyjrzeć by dostrzec uniesione kąciki. -Oczywiście, że może. Pójdę tam, gdzie będziesz chciał, a domowa randka brzmi cudnie. Kocham siedzieć tylko z tobą w naszym pokoju. -mruknął cicho, wpatrując się w ukochanego. Podszedł do niego bliżej, siadając z powrotem na jego kolanach. Gdy ten napisał już do swojej cioci, młodszy patrzył na niego z niemałą intensywnością. Wpatrywał się w każdy detal jego twarzy, oddychając głęboko. Teraz będąc z nim sam na sam, czuł wyłącznie zapach świeżego deszczu na leśnej polanie, co sprawiało że z każdym wdechem coraz bardziej kręciło mu się w głowie. -Hyung. -szepnął, zabierając mu telefon, kiedy ten skończył pisać. Odłożył go na bok, po czym lekko pchnął swoją alfę, by ta położyła się na plecach. Zawieszony nad nim Jeon, zakluczył wzrok na wargach ukochanego. Był prawie pewien, że jego feromony wypełniły już cały pokój. -Hyung. -zamruczał ponownie, chcąc zwrócić na siebie uwagę. Nachylił się bliżej jego warg, a gdy dzieliły ich wyłącznie milimetry, zsunął się nagle na szyję alfy, zanurzając nos w jej zagłębieniu. Przez moment napawał się zapachem partnera, przy którymś oddechu wypuszczając z ust ciche sapnięcie. Uniósł się, patrząc ponownie na jego twarz z góry. -Hyung, jesteś taki piękny. -szepnął, patrząc mu w oczy odurzonym zapachem spojrzeniem. -Piękny i tylko mój. -Nie mogąc już dłużej wytrzymać, musnął leciutko wargi alfy swoimi. Z początku niepozornie cmoknął jego usta kilkukrotnie, jakby smakując ich ostrożnie i czułością. W końcu zaś, przygryzł jego dolną wargę, pogłębiając pocałunek. Zapach alfy zaczynał być dla niego przytłaczający, jednak nie w negatywnym znaczeniu tego słowa.
Gdy jego wargi były już odcienia dojrzewającej wiśni, lekko spuchnięte od intensywnych otarć, Jeon usiadł na nim wyprostowany, biorąc dłonie Kima i kładąc je sobie na talii. -Hyung, proszę. Pozwól mi na chociaż odrobinę. Proszę..-spojrzał na niego błagalnie, paznokciami drapiąc jego tors. -Mogę się tobą zająć, choć odrobinę? Proszę…-zamruczał, biorąc jego dłoń by wilgotnymi wargami musnąć po kolei każdy z palców Kima. -Będę grzeczny, zrobię to co Hyung będzie chciał, obiecuje..-wydukał z siebie, obsypując pocałunkami wewnętrzną stronę jego dłoni, do tego poruszając lekko biodrami, by zmysłowo ocierać się o swojego ukochanego. -Tak dobrze się dzisiaj wszystkim zająłeś, chcę ci się odwdzięczyć. Alfo proszę…-[Alpha please po polsku brzmi weird as fuck fuck this language istgXD] Jeon jęknął cicho, koniuszkiem języka przejeżdżając wzdłuż długości jego palca wskazującego, nadal trzymając jego rękę w obu dłoniach. -Taehyungie…-szepnął, nadal poruszając biodrami, tym razem bardziej intensywnie oraz mocniej napierając na ciało Kima, przez co jego policzki lekko się zaróżowiły, a sapnięcia częsciej uciekały z jego ust.
Yoongi uśmiechnął się zadziornie na pstryczek w czoło. Nie chciał psuć ich pierwszej randki jego zmartwieniami, więc nie zaprzeczał na słowa omegi. Jimin spędził z nim dopiero dwa dni, gdzie byli zupełnie sami i nie miał powodów, by trzymać się na boku. Wiedział, że w szkole czy przy ich znajomych może być inaczej, ale jednocześnie wiedział czego chce i co chce dać od siebie Jiminowi. Pragnął dbać o niego i troszczyć się, jak tylko najlepiej potrafił. Może będzie to mniej lub bardziej nieudolne, ale mimo wszystko intencje miał dobre. -Mówisz tak pięknie, jak wyglądasz. Mógłbym cię słuchać godzinami, Jimin-ah. -szepnął, gdy ich wargi były coraz bliżej siebie. To nie tak, że Yoongi nigdy nie był z nikim w sferze intymnej. To nie tak, że to jego pierwsze cielesne doznania. Jednak całowanie Jimina było czymś zupełnie innym. Park sprawiał, że Min kwestionował całe swoje dotychczasowe życie. Zastanawiał się czy kiedykolwiek kochał drugą osobę. Czy wszystkie uczucia jakich doświadczył w życiu nie były przypadkiem złudzeniem i manipulacją. Czuł się jednocześnie oszukany i zafascynowany, a co najważniejsze kompletnie tracił rozum dla omegi u jego boku. -Skoro sam powiedziałeś, że byłeś gotów kochać mnie z daleka, to rozumiem że kwestie wyznań miłosnych z twojej strony też już nieco poruszyliśmy - podkreślił, gdy ich wargi się rozdzieliły. - O cholera… nawet nie zauważyłem. Przynajmniej mam z głowy, lepiej dla mnie. -Wzruszenie ramion Jimina wywołało uśmiech na twarzy starszego. -Jakie dobre! Przysięgam, jeśli nadal tak pójdzie to zamiast wilka za mate’a będziesz miał chomika -Yoongi zmarszczył brwi i pogroził chłopakowi widelcem. -Yah! Jimin-ah! -uniósł ton głosu, a dominujące feromony uciekające od jego wewnętrznej alfy zaczęły unosić się w powietrzu. Gdy już zwrócił na siebie uwagę omegi, kontynuował swoją wypowiedź głosem już o wiele spokojniejszym i pełnym uczucia. -Nie pozwolę ci tak o sobie mówić. Uczyłem się gotować pod okiem jednego z najbardziej utalentowanych szefów kuchni i moja mama osobiście by mnie udusiła, gdyby się dowiedziała, że nie rozpieszczam twoich kubków smakowych, uznałaby że cała nauka poszła w las. Poza tym, jesteś moją zapisaną w gwiazdach omegą, jak mógłbym nie upewniać się że jesz dużo i smacznie? Masz być zdrowy i najedzony. Nie obchodzi mnie to czy będziesz chomikiem czy nie w swoim przekonaniu, dla mnie zawsze będziesz najpiękniejszym wilkiem, a nie ma nic piękniejszego na świecie niż twoje naturalnie pulchne policzki, usta mnie świerzbią gdy tylko na nie patrzę. Dlatego proszę jeść dużo i wszystko na co masz ochotę. Co tylko będziesz chciał, to ja dla ciebie zrobię. Masz porządnie jeść i dużo pić. Będę cię osobiście pilnował, Jimin-ah. -oznajmił stanowczo jednak jego przejęty głos był bardziej komiczny niż straszny. Nie mógł pozwolić na to by najpiękniejsza istota, jaką widział w życiu miała takie mniemanie o sobie. Jego delikatny zapach subtelnie drażnił nos, szczypiąc a raczej bardziej łaskocząc przy oddychaniu. Yoongi doskonale widział kątem oka, że Park myśli o przesunięciu się bliżej niego. Nawet jeśli by tego nie widział, czuł po jego zapachu, że potrzeba bliskości jest mocniejsza niż zwykle. Gdy już myślał o objęciu omegi, Jimin sam chwycił jego dłoń, a wtedy Min otulił go swoim ramieniem, mieszając ich zapachy razem, co niezwykle koiło duszę alfy. Starszy nawet przez sekundę nie skupił się na filmie. Przyglądał się puszystym włosom Jimina, jego delikatnie różowym policzkom, drobnym dłoniom, gładkiej skórze.
-Hyung, dasz mi swoje rzeczy do spania? -Pytanie Jimina wyrwało go z zamyślenia. -Pewnie, znajdę zaraz coś w szafie i- -I chcę tą bluzkę -Omega wtrąciła mu się w środek zdania jednak Yoongi nie miał mu tego za złe, wręcz przeciwnie, uśmiechnął się delikatnie i pogłaskał zaspany policzek Jimina. -Oczywiście, najpierw jednak położę cię do łóżka. -szepnął, zamykając laptopa. Wziął w swoje objęcia omegę, dając się otulić brzoskwiniowym zapachem. Trzymając go w objęciach, ostrożnie zaniósł Jimina do swojej sypialni, co z pewnością musiało być dobrym pomysłem, skoro jego omega była tak bardzo spragniona jego zapachem. Był przekonany, że tutaj jest go najwięcej zupełnie jak w pokoju Jimina powietrze aż gęstnieje od woni brzoskwiń. Położył zaspanego Parka na łóżku, uśmiechając się . -Jimin-ah, pomogę ci przebrać koszulkę, dobrze? Nie bój się, nic ci nie zrobię, pomogę ci się tylko przebrać. -szepnął z troską, zdejmując z ramion Parka sweterek. Następnie wsuwając smukłe palce pod jego koszulkę zdjął ją i złożył ładnie razem ze swetrem na fotelu obok. Jimin był piękny, tak bez żadnych starań po prostu będąc wyglądał idealnie. Jego blada skóra doskonale kontrastowała w czarną pościelą Yoongiego. Min zaś zdjął koszulkę sprawnie, odwracając ją na prawidłową stronę, po czym ubrał w nią Jimina. -Poszukam dla ciebie spodni do przebrania, dobrze? -mówiąc to nachylił się z nagim torsem nad omegą całując ją w środek czoła.Szybko w szafie wybrał dresowe spodnie dla siebie i Jimina, biorąc też koszulkę dla siebie. -Proszę, ubierz je bo noce są zimne nawet przy ogrzewaniu. -poprosił, nie chcąc żeby Park zmarzł, mimo że w domu było przyjemnie ciepło. Gdy Yoongi przygotował się do spania, wszedł pod kołdrę obok Jimina, przykrywając go dokładnie. Łóżko Mina nawet z nimi w środku, było wciąż nieprzyzwoicie duże, zupełnie jakby miały w nim spać co najmniej cztery osoby. Alfa objęła w talii swoją omegę, przytulając go czule -Mój piękny, odpoczywaj. -szepnął, subtelnie skradając pocałunek. -Na dobranoc. -dodał, ponownie pozwalając sobie musnąć wargami te należące do Jimina. Wtulił się w niego, kładąc sobie omegę na torsie, otulając ich dodatkowo kołdrą. Przed snem zastanawiał się nad tym, czy jest odpowiedni dla Jimina. Czy będzie w stanie go zawsze chronić. W końcu sam nie był też bardzo silną alfą. Jednak mimo wszystko postanowił, że prędzej umrze, niż komukolwiek pozwoli skrzywdzić Jimina.
Rano, Min przebudził się wraz z promieniami słonecznymi, wdzierającymi się do jego sypialni. Zapach Jimina w jego pościeli był zdecydowanie czymś, do czego zbyt szybko się przyzwyczajał. Dobrze wiedział, że będzie mu tego brakowało, jak tylko młodszy wróci do domu. Dodatkowo Min był zaskoczony, jak spokojna i oddana jest jego alfa.Nawet jeśli jakaś jego część pragnęła mieć Jimina, jak najbliżej, to coś koiło jego zapędy, tłumacząc, że przecież mają przed sobą całe życie. Poza tym, to Park miał ostatnie słowo do powiedzenia. Yoongi nigdy nie był zwolennikiem traktowania omeg przez alfy z wyższością. “Skoro jesteś omegą, to powinnaś mnie zadowalać.” Minowi robiło się niedobrze słysząc tego typu teksty na ulicach czy w filmach. On i jego omega są na całkowitej równi. To omega decyduje o sobie, swoich pragnieniach i potrzebach, a jego zadaniem jako alfy jest mu to zapewnić i dbać o niego. Yoongi wstał powoli z łóżka nie budząc Jimina zauważając, że Pancake leżał skulony w ich nogach. Alfa uśmiechnęła się tylko na ten widok, idąc do łazienki. Wziął szybki prysznic, następnie udał się do kuchni w czarnych dresowych spodniach i białą koszulką z logiem FG. Jego wilgotne włosy opadały mu na czoło jednak to nie stanowiło przeszkody dla niego w gotowaniu pysznego śniadania dla swojej omegi.Mimo, że Jimin leżał dwa pokoje obok, całe jego ciało aż drżało chcąc wrócić do niego jak najszybciej, dlatego też zdziwił się, że tacę z jedzeniem udało mu się zanieść do jego sypialni tak stabilnie i bezwypadkowo. -Jiminie, dzień dobry. -Oznajmił, stając w progu, chcąc zwrócić na siebie uwagę. Postawił tacę na czarnej satynowej pościeli, opisując co dziś zaserwował swojej omedze. -Jeśli czegokolwiek z tego nie lubisz to powiedz zrobię coś innego. Tu są grzanki z łososiem, serkiem topionym warzywami i zieloną cebulką. Druga z guacamole z mozzarella i pomidorkami koktajlowymi. Do tego tartaletki z granoli z nadzieniem z jogurtu z owocami leśnymi, posypane nasionami chia i jadalnymi kwiatami na samej górze. Jest jeszcze omlet z pieczarkami, smażonym bekonem i serem z pokrojoną w koszyku bagietką. Wycisnąłem sok z pomarańczy i jabłek no masz też sezonową herbatę jesienną z pomarańczą i goździkami. Nie miałem pojęcia na co będziesz miał ochotę, więc zrobiłem trzy różne wersje. -wyjaśnił, następnie chwytając brodę Jimina między swój kciuk i palec wskazujący, by unieść jego wzrok na siebie. Przyciągnął go do siebie, zamykając dolną wargę Parka między swoimi. Zassał się niej subtelnie, po czym musnął jego usta czule, z czasem pogłębiając pocałunek, zupełnie jak gdyby Min zadecydował, że jego śniadaniem dziś będą wargi Jimina. Gdy zabrakło mu tchu, odsunął się od omegi, na koniec przypieczętowując jego powitanie delikatnym cmoknięciem. -Dzień dobry, Jimin-ah. Skoro całuje cię na dobranoc, to byłbym głupi nie robiąc tego na dobry początek dnia. -szepnął, następnie odsuwając się ,by ten mógł w spokoju zjeść śniadanie, zaś MIn napawał się intensywnym zapachem brzoskwiń w swoim łóżku.
Gdy Taehyung warcząc nazwał Jungkooka omegą, młodszy zaczął się zastanawiać dlaczego w ogóle chciał kiedyś zostać alfą. Podobał mu się sposób w jaki starszy nad nim dominował, każdy jego mocniejszy gest, każde głośniejsze warknięcie, powodowało że oczy omegi coraz bardziej stawały się zamglone od pożądania. Jego wewnętrzna omega płonęła w nim z każdą minutą coraz bardziej, sprawiając że ciężko było mu zachować spokój, a ruchy jego bioder przybierały na intensywności. Powietrze było aż gęste od ich zmieszanego zapachu, a dreszcz przebiegał po całym ciele Jeona. -Taehyungie…-Jungkook przy następnym bardziej już odważnym ruchu, został szybko przyciśnięty do łóżka. -Hyu-ng...um…-jęknął przeciągle, czując jak jego nadgarstki zostały mocno ściśnięte. Podobało mu się to i to bardzo. Z jednej stronie po przemianie wydawał się być bardziej czuły na dotyk, bardziej wyczulony na zapach, a wszystkie bodźce odczuwał wyjątkowo intensywnie. Jednak mimo to, wciąż chciał aby dłonie Taehyunga ścisnęły go mocniej. Kiedy Kim nachylił się nad jego szyją, Jeon odruchowo zaplótł nogi wokół jego ciała. -Hyung…-szepnął, między ciężkim sapnięciami, kiedy wargi starszego skutecznie odwracały jego uwagę. Oddychając głośno, omega zmrużyła oczy, chcąc skupić się całkowicie na dotyku partnera. Jakież było jego zdziwienie, kiedy po subtelnym pocałunku, nagle poczuł jedynie chłód związany z brakiem drugiego ciała przy sobie, zaś dłonie omegi były przywiązane do ramy łóżka. -Hyung? Kucanie przy łóżku nie jest najbardziej efektywną grą wstępną, a przynajmniej tak mi się wydaje. -skomentował odwracając wzrok na alfę, przyglądając się jak przy ciężkich oddechach unosi się jego klatka piersiowa. -Jungkookie - Głos Taehyunga był niższy niż przy ich zwykłych rozmowach, a i tak w skali Jeon głos starszego był bardzo niski. Czuł w zapachu Kima, że tak naprawdę nie chciał trzymać swoich rąk zbyt długo przy sobie. Jego zadyszka i pełen pożądania zapach, sprawiły, że policzki omegi pokryły się czerwienią bardziej intensywną niż dotychczas. -Jungkookie -Słysząc ponownie swoje imie, Jeon czuł że jego wewnętrzna omega bardzo chce wyrwać się w stronę alfy. Gdy dłoń Taehyunga spoczęła na jego policzku, młodszy odwrócił głowę tak, by móc go czule pocałować w jej wewnętrzną stronę. -Posłuchaj mnie, chcę cię, bardzo, tak, że aż mnie rozrywa od środka, ale naprawdę wolę poczekać z czymkolwiek dopóki nie zostaniesz obejrzany przez omegologa. Nie wybaczyłbym sobie po wszystkim, gdybyśmy opadli z ekstazy i zorientowałbym się, że dałem się zaślepić pożądaniu jak te wszystkie inne alfy, gdy obiecałem sobie, że nie zrobię nic, dopóki nie będę miał pewności, że jest wszystko okej… w końcu jesteś pewnego rodzaju “wcześniaczkiem” przeze mnie. -Hormony w ciele Jungkooka sprawiały, że jego podniecenie zmieszało się w nim wraz ze wzruszeniem, że ktokolwiek na tym świecie mógłby się o niego aż tak troszczyć oraz smutkiem wywołanym przez złość i współczucie, jakie towarzyszyły mu, gdy tylko Kim wspominał o swojej traumie. Chciałby się tego wszystkiego pozbyć. Chciałby oczyścić umysł ukochanego, ale czuł się bezsilny, nieważne czego by nie powiedział, nie był w stanie uspokoić jego duszy i ciała. Mimo to nie dał tego po sobie pokazać, a jedynie wyglądał nadal na podekscytowanego faktem, że jest on związany. -Nie mów tak, jakby to że zaprezentowałem się wcześniej było czymś złym. Wcale tak nie jest, ja bardzo się cieszę, że mam to już za sobą, naprawdę. Nie traktuj tego, jak coś przez to miałbyś się obwiniać.
-Boję się też… Martwię się, że tak naprawdę mnie… tego nie chcesz, w sensie chcesz, ale to może być spowodowane hormonami bardziej niż, um, uczuciem, czy coś… wolałbym, żebyś miał… eh, nie chciałbym, abyś również był zaślepiony nowymi instynktami, gdy będziemy… robić… to czy podobne rzeczy. -Jeon spoważniał, słysząc słowa Kima, gdyż on sam wiedział, że jego hormony robią z nim teraz co zechcą, a on nie zawsze ma siłę nad sobą panować. -Och...no tak...rozumiem. -dobrze wiedział, że to jego hormony przejęły nad nim władze, jednak nie zmieniało to faktu, że on sam również chciał być blisko Taehyunga. Było w nim wiele pytań, jednak wstydził się o niektóre z nich pytać swojej alfy. -Z hormonami czy bez, hyung...zawsze jesteś dla mnie atrakcyjny. -odparł tylko krótko, będąc już wystarczająco zażenowany całą sytuacją, gdy w końcu zaczął panować nad swoimi instynktami, sprowadzony przez Taehyunga na ziemię. -Wyjdę na chwilę, bo muszę ochłonąć. Supeł jest lekko zawiązany i nietrudno będzie ci się z tego wyplątać, więc zawołaj mnie jak będziesz chciał, żebym wrócił, drzwi zostawię otwarte Możemy potem pograć w jakieś pytania, jeszcze lepiej się poznać, o ile będziesz chciał w ogóle rozmawiać, mogę spać na kanapie dzisiaj. Ja już lepiej wyjdę, nie złość się za długo, ok? - Ostatnie słowa dały Jungkookowi wiele do myślenia, jednak mimo wszystko, uznał że lepiej zachować się jak gdyby nigdy nic i odpowiedzieć typowym dla niego humorem. -No tak, zostawiasz mnie teraz tutaj? Związanego? A jak mi krew przestanie dopływać do palców? Jeszcze się one przydadzą i tobie i mnie. -powiedział donośnie, tak aby chłopak słyszał go w łazience, jednocześnie wyślizgując się z więzów. -Nieważne, już się uwolniłem, może chcesz na urodziny kurs erotycznego wiązania liną? Na pewno gdzieś taki znajdę, bo coś słabo u ciebie z zawiązywaniem, mój drogi. -Oznajmił podnoszą się z łóżka powoli. -Idę się wykąpać, jak nie będziesz ze mną rozmawiał, a tym bardziej pójdziesz na kanapę, to wtedy się dopiero pogniewam. Teraz jestem potulny, jak baranek. -mówiąc to, poszedł do łazienki, biorąc ze sobą tylko telefon. Odkręcił wodę, a w oczekiwaniu na to aż wanna wypełni się tak jak Jeon lubił, młodszy wziął ze swojego pokoju świeże ubrania. Zamknął się w łazience wchodząc to napełnionej w połowie wanny. Nie zakręcając jeszcze wody, chwycił za telefon, otwierając okienko wiadomości z Jiminem.
Do: Jimin-hyung Hyung, wiem że Taehyungie-hyung nie zdążył ci pewnie powiedzieć, ale tak wyszło, że przypadkiem przy nim przeszedłem przemianę w omegę. Wiem, że jesteś najbliższą sercu Tae omegą (jestem trochę zazdrosny, ale pomińmy to, dobrze? bo wiem, że to głupie, ale żeby nie było ja się ciesze, że tak jest tylko po prostu boże nieważne zaraz wszystko zrozumiesz jak napisze dalej, po prostu nie przejmuj się, wiesz że cię lubię hyung.) Tak więc, wiem że jesteś bliski Taehyungowi, więc potrzebuje pomocy od omegi i od kogoś kto dobrze zna Taehyunga, a że jesteś i jednym i drugim to dobrze się składa. Najpierw sprawy omegowe. Po pierwsze, czy to normalne, że jak czasem moja omega...no chce być blisko Taehyunga...w sensie takim no...intymnym….do tego stopnia, że zadaje mi fizyczny ból? Czy to tak zawsze będzie bolało? Po drugie, czy to ma związek z tym, że ponoć ja i Taehyung jesteśmy przeznaczonymi sobie mate’ami? Czy takie omegi są jakieś inne? Zmienił mi się kolor włosów po przemianie, czy ja umrę? To dlatego moje ciało próbuje mi rozkazywać co mam teraz robić bo wie, że umre i mam zrobić jak najwięcej przed śmiercią? Po trzecie, skoro załóżmy, że nie umieram (to jest najgorszy scenariusz bo Taehyungie by się przeze mnie obwiniał, a to nie jego byłaby wina.) to w takim razie, skoro będę żył, to znaczy, że jestem jakiś wybrakowany…? Nie wiem, może mam jakiś defekt? Czy można być zepsutą omegą? Po czwarte, czy omegi zawsze muszą się tak mocno starać, by panować nad sobą? Myślałem, że to głównie problem alf, ale od przemiany muszę się kontrolować cały czas bo albo mówię za dużo, albo robię za dużo, albo w jednej chwili jestem podniecony, a w drugiej płacze. Nie rozumiem z tego nic, poprosiłbym o czysto naukowe wyjaśnienie tych kwestii, ponieważ Taehyung zapisał mnie do omegologa, ale z tobą hyung swobodniej mi rozmawiać. Na razie pytań wiecej z natury biologicznych nie będę zadawał bo to i tak już dużo. Teraz pytania natury międzyludzkiej, tutaj możesz już wypowiadać się naturalnie, nie potrzebuje naukowego podejścia do sprawy, a właśnie raczej twojego doświadczenia. Hyung, ja chyba jestem dla Taehyungie-hyunga za dużym obciążeniem. Hyung całe życie trzymał się z daleka od omeg, a nagle ma na głowie nie dość, że młodszą to jeszcze świeżą omegę. Boje się, że odkąd otwarcie okazuje mu zainteresowanie...to jedynie stawiam go w niezręcznych sytuacjach. Wiem, jaka trauma go męczy, wiem jak mu ciężko przez to, że jego mama była wykorzystana i wiem jak boi się przez to nawet mnie dotknąć. Co mówisz Taehyungowi, żeby poczuł się lepiej…? Jak mam go zapewnić, że nie robi niczego złego? Nie chodzi mi o seks ani cokolwiek związanego z cielesnością, chodzi mi ogólnie o to, że on ogólnie bardzo się o mnie martwi, co jest słodkie (naprawdę, nikt nigdy się tak o mnie nie troszczył, jak on.) ale z drugiej strony kończą mi się pomysły na to, jak ukoić jego duszę chociaż trochę. Myślałem, że jeśli powiem mu, że go kocham takiego jakim jest….nikomu poza tatą nigdy nie powiedziałem, że kogoś kocham, to nie jest dla mnie łatwe, a i tak mam wrażenie, że to ani trochę nie uspokoiło obaw hyunga. Dzisiaj powiedział, że jestem “wcześniakiem” przez niego. Obwinia się znowu...nie wiem już jak mam mu pomóc. Do tego to brzmi jakby nie cieszył się w ogóle z tego, że jestem już omegą. Myślałem, że to rozwiąże wszystkie nasze problemy, a ich jest coraz więcej.
Moje hormony buzują i znikąd się zamartwiam i chce mi się płakać, a wtedy przypominam sobie, że hyung wyczuje moje łzy na kilometr i męcze się bardzo dusząc to w sobie wszystko. Nie chcę go już martwić bardziej, wystarczająco dużym problemem dla niego jestem. Dzisiaj trochę straciłem panowanie, bo to strasznie męczy na dłuższą metę wytrzymywanie tego bólu spowodowanego hormonami i moją omegą. No więc chcąc nie chcąc wplątałem nas w make out i hyung przywiązał mnie do łóżka, żebym sie uspokoił. Powiedział, że nie chce nic robić dopóki nie pójdę do omegologa, znowu wspomniał o swojej traumie, ale też o tym że woli poczekać, bo mogę chcieć od niego bliskości przez hormony, a nie że ja sam tego chce. No i poczułem się bardzo zawstydzony całą tą sytuacją i znowu hyung miał przeze mnie pod górę. Poza tym, mieliśmy dzisiaj zrobić sobie randkę w domu no i hyung wspomniał, że jeśli w ogóle będę chciał z nim rozmawiać po tym zajściu to możemy pograć w jakieś pytania, żeby się lepiej poznać. Czy to znaczy, że przesadziłem już poważnie? Zrobiło mi się bardzo głupio. Nie dość, że stawiam go w niezręcznych sytuacjach, jeszcze jestem dla niego dodatkowym kłopotem bo musi iść ze mną do lekarza, to na domiar złego tak naprawdę nie znamy się dobrze. Czemu w takim razie moja omega tak bardzo czuje się do niego przywiązana? A co jeśli on tego nie czuje tak mocno jak ja? Może jego alfa nie jest tak przywiązana, jak moja omega? Strasznie chce mi się płakać hyung, ale nie mogę, Taehyungie pewnie i tak czuje, że jestem smutny, ale sam mówił o hormonach, więc pewnie zdaje sobie sprawę z tego, że to wahania nastrojów. Boje się, że hyung może uznać mnie za za duży ciężar...wiem, że powinienem dać mu czas i to zupełnie zrozumiałe i normalne, ale moja omega tak bardzo chce go jak najbliżej i chce o niego dbać i….Hyung, czy ja naprawdę jestem wybrakowany? Może, ja naprawdę coś zepsułem w trakcie przemiany i teraz jestem popsutą omegą? Boje się, chcę być dobry dla Taehyunga, a jest wprost na odwrót. Ech...wyszedł mi esej a nie wiadomość. Odpisz mi tylko na tą biologiczną część. Musiałem się chyba wygadać, proszę nie przejmuj się tym, zwłaszcza że pewnie jesteś z Yoongi-hyungiem, a mnie zaraz przejdzie, tylko muszę poczuć zapach Hyunga, on uspokaja najlepiej. Nie mam po prostu znajomych właściwie poza tobą i Tae, rozmawiam tylko z Yoongi-hyungiem (Hobiego nie liczę, bo to rodzina) więc tylko wam mogę się wygadać. Pozdrów hyunga ode mnie i jak coś to niech nie mowi Hobi-hyungowi, że jestem po przemianie, dobrze?
Jeon nie miał pojęcia, czy powinien tak się żalić. Było mu głupio i wstyd za siebie, wiedząc ile racji ma Taehyung. Zamówił przez telefon pizze, w tym czasie myjąc się dokładnie i próbując się zrelaksować. Po wyjściu ubrał się w za dużą bluzę i spodnie w kratę, zakładając na głowę kaptur. https://i.pinimg.com/564x/44/f5/f9/44f5f99eda48aa650f613af2ac0e8f4e.jpg Wyszedł z łazienki, biorąc głęboki oddech. Chciał bardzo jakoś zrekompensować mu całe te ostatnie dni...tak naprawdę cały ten okres odkąd zaczeli się do siebie zbliżać, a Jungkook tylko dokładał oliwy do ognia. Wszedł do siebie do pokoju, układając ładnie poduszki na swoim łóżku, tak żeby było jak najbardziej przytulnie i miło. Otworzył okno, by wpuścić trochę świeżego powietrza, a wypuścić jego ciężkiego wiśniowego zapachu, oczywiście niezbyt wiele, mimo wszystko Jeon wiedział, że Kim lubił jego zapach. Wtedy Jeon usłyszał dzwonek do drzwi. Zbiegł na dół i odebrał pizze, po drodze biorąc cole z lodówki. Ułożył wszystko ładnie na swoim łóżku, biorąc do rąk swoje nintendo switch. -Hyung…? -zapytał, stając niepewnie w drzwiach. Jedyne czego chciał to przytulić się do Taehyunga i ukoić nerwy. Na widok Kima, od razu kąciki jego ust lekko się uniosły. -Hyungie...przepraszam...znowu...ech...czy to w porządku, żeby powiedzieć kocham cię? Bo chciałbym to podkreślić, ale nie chcę znowu stawiać cię w niezręcznej sytuacji...może inaczej..Zrobiłem w moim pokoju poduszkową bazę na łóżku, zamówiłem nam pizze i chciałem się zapytać czy nie chciałbyś ze mną posiedzieć i pograć w mario kart? -mówiąc to wyciągnął w stronę Taehyunga nintendo, trzymając je w obu dłoniach, wydymając przy okazji wargi.
-Dzień dobry, Yoongi hyung. Na szczęście jest z ciebie bardzo mądra alfa. -Min uśmiechnął się, czochrając delikatnie włosy Jimina, sprawiając, że niesforne kosmyki odstawały na różne strony. Dla starszego był to wyjątkowo uroczy widok, więc z góry założył, że często będzie tak robił. -O której ty wstałeś, że zdążyłeś to wszystko zrobić? Czy to ja wstałem tak późno? Mam nadzieję, że nie jadłeś i że to jest dla nas! Bo to dla nas, prawda? Nie wyobrażam sobie nie zjeść razem wspólnego śniadania -Yoongi przytaknął, nie chcąc nawet podkreślać, że wszystko co zrobił było w całości dla Jimina. On odzwyczaił się od jedzenia śniadań, raczej zadowalała go kawa. Może Park faktycznie miał racje? Może powinien wyrobić sobie nowe nawyki? Jeśli Jimin chciałby jadać z nim posiłki rano i bardzo by mu na tym zależało, to z pewnością zmieniłby rutynę. -Powinieneś spać tak długo, aż będziesz w pełni wypoczęty. -podkreślił, przyglądając się rumianym policzkom omegi. Przyglądając się swojej omedze, Yoongi zastanawiał się co zaprząta jego piękny umysł. Zdecydowanie coś było na rzeczy, nie umiał jednak stwierdzić co. W końcu mieli przed sobą cały dzień na wspólny odpoczynek. -Jimin? - zapytał cicho, widząc jak nagle jego omega zamarła w miejscu patrząc w telefon. Widząc łzy na jego policzkach, instynktownie warknął, będąc gotowym do obrony. -Hyung! Wstawaj, jedziemy! -Zdezorientowany, nie miał pojęcia co się dzieje. -Proszę, powiedz, że masz czas zawieźć mnie do domu Taehyunga, Jungkook mnie potrzebuje! Opowiem ci wszystko po drodze, proszę, proszę proszę! - Na szczęście był już ubrany w czarne jeansy i równie czarne hoodie, nie musząc się przebierać, przytaknął, wstając i szukając kluczy od samochodu. Nie miał pojęcia co się działo, ale skoro Jimin zareagował w taki sposób to z pewnością musiało to być coś poważnego. Nie tracąc czasu, chwycił omegę za dłoń i splatając ich palce ze sobą, zaciągnął go do samochodu, wcześniej upewniając się, że mimo piżamy ma na sobie jeszcze ciepłą bluzę, którą wyjął ze swojej szafy.
______________
-A więc, to tyle. Ach! I Jungkook cię pozdrawia oraz prosi, żeby nie mówić Hoseok’owi, myślałem, że mają dobre relacje, hm… chociaż jakby nie patrzeć, to bardziej go kojarzę z tobą, ha! Byłem nawet zazdrosny! -Yoongi parsknął śmiechem. To, jak postrzegał świat Jimin nie przestawało go zadziwiać. -Byłeś zazdrosny? O Jungkooka? Urocze, ale i całkowicie bez sensu. odparł śmiejąc się nadal. -Jungkook ma dobre relacje z Hoseokiem, problem leży w tym, że Hobi jest dość...nadopiekuńczym kuzynem. Jedyne alfy jakim pozwala się zbliżać do Jungkooka bez nerwów to ja i Namjoon, ale to dlatego, że dobrze nas zna. -wyjaśnił, zatrzymując się na światłach, przed skręceniem na osiedle, na którym mieszkał Jungkook z Taehyungiem. -Ale, że kojarzysz go bardziej ze mną to w sumie ciekawe, mój Jiminie bardzo chciał mojej uwagi, tak? Jesteś uroczy. -skomplementował go, pozwalając sobie na niego zerknąć. -Ale nie można mi się dziwić! Najpierw przeskakuje klasy, ląduje z nami i jeszcze zabiera mi pierwsze miejsce i jest blisko z tobą! - Yoongi, nie musiał na niego patrzeć, żeby poczuć, jak Jimin delikatnie wydyma wargi w niezadowoleniu. -W moim sercu jesteś pierwszy, jeśli to jakieś pocieszenie. -odparł, uśmiechając się bardzo delikatnie, tak naprawdę, unosząc jedynie kącik ust.
-Ale to już przeszłość… Jungkookie mnie potrzebuje, mate Tae to automatycznie mój człowiek! Och, tutaj skręć i to ten dom po lewej, mhm. - Kierując się instrukcjami omegi, zaparkował pod wskazanym domem. -To niesamowite, jak opiekuńczy względem niego jesteś. -mruknął, pełen podziwu do zaangażowania młodszego. Cieszył się, że ma możliwość omegowego sojuszu z Jungkookiem, gdyż jednak czasem dobrze jest się wygadać drugiej alfie bądź omedze, wiedząc że zostanie się zrozumianym. Znając też teraz całą sytuacje, doskonale rozumiał przejęcie się dlaczego Jimin tak przejął się sytuacją młodszej omegi, cieszyło go ich wzajemne wsparcie. Słodki muśnięcie jego policzka przez wargi Parka, były warte całej tej drogi i mobilizacji. Pozwolił mu iść samemu, gdyż miał pewność, że nic złego mu się tam nie stanie. Dostrzegając, jak Jimin wyciąga własną kopie kluczy, zastanawiał się czy to normalne dawać przyjaciołom tak po prostu klucze do swojego domu. Możliwe, że Yoongi nie był nigdy na tyle z nikim blisko, żeby pomyśleć o takim rozwiązaniu. Jednak jakiś instynkt rywalizacji w nim, kazał mu wyrobić drugi komplet kluczy dla omegi. Po raz kolejny, Min uświadomił sobie, jak bardzo jego wewnętrzna alfa, ale i on, zwariował na punkcie Jimina. To uczucie był dla niego dziwne, ale przyjemne zarazem. Nie sądził, że jeszcze kiedyś będzie w stanie poczuć coś takiego. Mówiąc o czuciu, alfa rozmarzyła się na samą myśl o zapachu Jimina. Słodki i orzeźwiający zapach brzoskwiń unosił się w jego aucie, jednak nie tak intensywnie, jak gdyby omega siedziała u jego boku. Brak woni młodszego, sprawiał że tęsknota wdzierała się do jego wnętrza, mimo że dopiero chwilę byl sam. Spojrzał w lusterko poprawiając włosy, myśląc o tym jak miękkie są te należące do Jimina. Rozmyślał o jego pulchnych wargach, pięknych oczach, delikatnej smukłej sylwetce. Pogrążając się w myślach o omedze, jego usta przybrały subtelną brzoskwiniową barwę, tak jak gdyby nałożył na nie pomarańczowy tint. Wyrwany z zamyślenia, spojrzał w stronę, otwieranych drzwi samochodu, a jego wargi przybrały naturalny kolor. -Na razie sytuacja, opanowana. Zostawię Jungkookiemu wiadomość, możesz mnie zawieźć do domu, hyung. Przepraszam za tą sytuację. - Min spojrzał jeszcze tylko na szybko na swoje odbicie w lusterku, upewniając się, że jego wargi wyglądają normalnie. Jimin wyglądał na przeciwieństwo słowa “opanowanie”. Jednak widząc, jak skupiony jest na pisaniu najwidoczniej długiej wiadomości, skupił się na jeździe nie chcąc go rozpraszać. Parkując pod domem Jimina, Yoongi nachylił się nad nim zostawiając długi, leniwy pocałunek na jego wargach, przerwany dzwonkiem od telefonu Mina. Odsunął się od omegi odbierając. -Słucham? Tak Pani Kwon, rozumiem, ale nie mam wolnych terminów na następny tydzień. Dopiero za miesiąc mogę Panią umówić, chyba że inny tatuator miałby się Panią zająć. Ja nie dam rady już niestety. -W trakcie jego rozmowy, zauważył że Jimin wyszedł z samochodu. Yoongi miał pewien plan, może i nie powinien tak żartować w tej sytuacji, ale trzymał rękę na pulsie. Po 15 minutach, wyszedł z samochodu, wchodząc do bloku Jimina wraz z idącą sąsiadką. -Jimin-ah...naprawdę aż tyle masz rzeczy do wzięcia? Trzeba było powiedzieć to bym ci pomógł z pakowaniem. -oznajmił nonszalancko, gdy ten otworzył mu drzwi mieszkania. -Myślałem, że po prostu weźmiesz ubrania na jutro do szkoły i książki i zejdziesz do mnie z powrotem, ale chyba nie mozesz się zdecydować z outfitem, trzeba było tak od razu, poszedłbym z tobą. -oznajmił, wchodząc do środka, mijając tym samym Jimina, następnie zamknął drzwi, jednocześnie stawiając pod nimi omege.
-Naprawdę myślałeś, że będę chciał żebyś tak po prostu poszedł do domu? -zapytał nachylając się nad Parkiem, przez co ten przytulił się plecami do drzwi. -Wiem, jestem okropny, nie mogłem się powstrzymać. -uśmiechnął się zadziornie, zagrzebując nos w zagłębieniu szyi Jimina. Uwalniając kojące nerwy feromony, zostawiał na nim swój zapach, po chwili wilgotnymi ustami, muskał jego delikatną skórę, aż po samą szczękę Parka. Chwycił między wargi płatek jego ucha przygryzając go lekko. -Nie zjedliśmy do końca śniadania Jimin-ah. Poza tym, myślę że powinieneś jeszcze trochę poleżeć w moim łóżku, zanim zacznie pachnieć tak pięknie jak ty. -szepnął do jego ucha, odchylając się, by w końcu znowu spróbować warg omegi. Ich słodki smak sprawił, że Min przycisnął mocniej swoje ciało do tego należącego do Parka, a jego dłonie powędrowały na jego talię. -Ponoć byłeś zazdrosny o Jungkooka, a co mam powiedzieć widząc, że masz klucze do domu innej ode mnie alfy? Nie sądzisz, że powinniśmy to naprawić? Może i moje klucze powinieneś mieć? -zawarczał zmysłowo, odrywając się na moment od ust omegi. -To jak? Spakujesz się na jutro do szkoły i wracasz ze mną? -zapytał, spoglądając w oczy Jimina, a jego wargi od intensywności ich chwilowego zbliżenia ponownie przybrały brzoskwiniową barwę.
-Koo? - Jungkook uśmiechnął się delikatnie, w uroczy sposób spoglądając na Taehyunga bez słowa. Gdy alfa podeszła bliżej, młodszy poczuł jak fala leśnego zapachu uderza prosto w niego. Jeon zachłysnął się powietrzem, a czując dłonie Kima na swoim ciele i jego ciepły oddech na szyi, zadrżał zaciskając odruchowo palce na ramieniu alfy, trzymając w drugiej dłoni switcha. -Hyung…-szepnął, czując pocałunki swojej alfy w czułych punktach swojej szyi. W tym momencie zrozumiał, że Kim ma racje, wstrzymując się od wspólnej bliskości, gdyż nawet tak delikatny dotyk, sprawiał że jego wewnętrzna omega odchodziła od zmysłów. Przylgnął do niego bliżej, próbując nie wypuścić konsoli z rąk. -Oczywiście, że to w porządku, bardziej niż w porządku. -Jeon uchylił powoli zaciśnięte powieki, spoglądając na Taehyunga zaszklonymi ze wzruszenia oczami. Gdy alfa położyła dłonie na jego policzkach, usta omegi ścisnęły się w lekki dziubek, przez co bez wątpienia wyglądał słodko. Widział w oczach swojego przyszłego mate’a, że czuje on to samo. Jeon nie potrzebował nic więcej. Po jego spojrzeniu czul sie kochany bardziej niz kiedykolwiek. Czuly pocalunek, przypieczetowal wszystkie emocje, a z oczu omegi splynely lzy, ladujace na dloniach alfy, ktora nadal trzymala delikatnie jego policzki. -Kocham cie, hyung. Bardzo. -szepnal cichutko, gdy tylko Kim odsunal sie od niego. Bedac wzietym na rece, wtulil sie w swoja alfe z usmiechem. Siadajac juz na lozku w ulozonym wczesniej nescie, spojrzal niezadowolony na Taehyunga chcac zeby juz do niego wrocil. -Przeziębisz się, na dworze jest coraz zimniej, a dopiero co wyszedłeś z kąpieli. -Jeon w odpowiedzi zalaczyl konsole i poklepal miejsce obok siebie na lozku. -Nie przeziebie sie bo przy tobie zawsze mi duszno. -wyjasnil, wpatrujac sie w ekran telewizora. Jungkook nie do konca rozumial to czemu tak bardzo jego hyung wpatrywal sie z usmiechem w jego lozko. Moze dlatego, ze nie zdawal sobie sprawy z tego ze to co stworzyl to nest z prawdziwego zdarzenia, do ktorego nie wpuszcza sie byle kogo. Gdy alfa usadzila go sobie miedzy nogami, Jeon oparl sie plecami o jego tors, wtulajac sie i okrywajac ich kocem. Tak, jak Kim wlozyl do jego ust kawalek pizzy, tak Jungkook podal mu drugiego pada, zalaczajac mario kart. -Um, Koo… -Jeon odwrocil sie na moment by spojrzec na Taehyunga -O nie nie, nie bede sam gral, nie chce sie scigac sam. -podkreslil, a widzac ze nie chodzi o gre, uciszyl sie chcac dac alfie skonczyc. -A wiesz… nic takiego. Zastanawiałem się, czy w takim razie chcesz się przenieść ze spaniem jednak do twojego pokoju? -Jeon trzymajac pada, bedac wpatrzonym w ekran, wzial gleboki oddech by pelnym monologiem odpowiedziec nie odrywajac sie od gry.
-Dobra, zacznijmy od poczatku. Chciales, zebysmy sobie poopowiadali cos o sobie, tak? To ja zaczne. Przede wazystkim, nie cierpie kiedy ktos zaczyna jakis temat, a potem go nie konczy, a ze jestem upierdliwy to potrafie meczyc komus dupe dopoki mi nie powie o co chodzilo. Po drugie myslisz, ze po tym wszystkim nadal chcialbym spac sam? Taehyungie, kocham cie ale robisz krok w przod i dwa w tyl. Czasem lepiej nie myslec za duzo, taka rada na przyszlosc jakbys z czasem chcial zaczac myslec o courtingu. Kogo ty probujesz oszukac? Myslisz, ze ci uwierze ze nie chcesz mnie w swoim lozku? Albo ze probujesz dla mojego dobra zaproponowac mi inne wyjscie, ale tak naprawde twoja wewnetrzna alfa ma do ciebie zal, ze sie tak wstrzymujesz? Dobry z ciebie chlopak, widac ze trzymasz instynkty na wodzy, ale nie musisz az tak sie pilnowac i udawac ze moze chcialbym jednak spac u siebie. Uwazaj bo sam sie przywiaze do twojego lozka, bez twojej pomocy tym razem. -Jeon wzial oddech, tylko po to zeby kontynuowac swoja wypowiedz, jednoczesnie wygrywajac wyscig.
-To skoro juz sobie wyjasnilismy, ze nie ma miedzy nami glupich pytan, opowiem ci troche o sobie. Wiesz ze duzo rysuje, ale nie wiesz ze rysuje swoj webtoon i czytam mnooostwo webtoonow. Tylko te ktore sa homo bo jeszcze sie szanuje. Bylem na paru imprezach w zyciu ale tylko dlatego ze ty tam byles. Coz, jak sie ma crusha na kims, to czasem to wymaga poswiecen. Raz widzialem jak calujesz sie z inna alfa i wtedy pierwszy raz napilem sie alkoholu. Ukradlem tez Yoongiemu fajki, ale tego mu nie mow bo udalo mi sie mu wmowic ze je zgubil, a Jimin-hyung pewnie nawet nie wie ze Yoongi-hyung pali wiec lepiej byc cicho. Smieszniejsze jest to, ze ta alfa z ktora tam byles brala udzial w olimpiadzie z historii tylko z innej szkoly wiec bylem tak zly, ze zapisalem sie i wygralem ta olimpiade mimo ze nienawidze historii, ale przynajmniej bylem zwolniony z historii do konca roku. Lubie kwiaty, bardzo, ale nie roze. Roze smierdza. Wole konwalie. Chcialbym w przyszlosci pracowac przy startach rakiet kosmicznych albo ogolnie w czyms zwiazanym z kosmosem. Umiem dobrze gotowac, tylko dlatego ze moja matka zostawila mnie i tate, a nie chcialem, zeby tata ciagle jadl zamawiane jedzenie. Jestem zazdrosny zawsze, ale nigdy ci tego nie powiem, poniewaz jestem wrzodem na tylku. Mowie za duzo, zbyt szczerze i za glosno. Tata myslal ze mam adhd albo inne zaburzenia, ale przebadal mnie i wyszlo ze po prostu taki jestem. Cale zycie moich znajomych moge policzyc na palcach jednej reki. Kiedys Hoseok-hyung otwarcie powiedzial mi, ze nie chce zebym sie wokol ciebie krecil, to prawdopodobnie przez akcje z alkoholem, ale Yoongi-hyung byl jedynym ktory sie wstawil za toba poza mna wiec nie badz dla niego jutro zbyt surowy w szkole. Pamietam, ze raz wrzucilem list walentynkowy do twojej szafki w szkole. Byl nawet w zalakowanej kopercie, specjalnie kupilem wosk i pieczatki do tego, ale okazalo sie ze pomylilem szafki i wrzucilem go do szafki Jimina, a on go wyrzucil od razu razem z innymi kartkami ktore mial w srodku bo domyslam sie ze skoro nie pachnialy jak Yoongi-hyung to nie widzial sensu w czytaniu ich. Wtedy uznalem, ze juz nie bede probowal znowu bo sie osmiesze. Robilem w zyciu malo spontanicznych rzeczy, zawsze trzymalem sie jakiegos wyznaczonego celu lub planu i troche tego zaluje. Interesuje sie tez robotyka i kiedys udalo mi sie zrobic w gimnazjum robota do skladania ubran, nic takiego ale dostalem wtedy w nagrode gogle VR i zelki misie, z czego bardziej chcialem zelki misie i satysfakcje z wygranej. Pracowalem w wakacje w schronisku i stamtad mam Lokiego. Pamietasz, jak w drugiej klasie kurier zostawil dla ciebie paczke u dyrektora ze slodyczami, kocykiem i mangami? Ze niby ona byla od rodziny i tak dalej? Ona byla ode mnie, wylosowalem cie na wigilie klasowa, tak naprawde namowilem Jihyuna zeby sie ze mna wymienil, tylko nie mialem odwagi przyjsc bo zrobilem ci prezent ponad wyznaczony klasowy budzet i balem sie ze wszyscy pomysla ze jestem whipped, wiec nie poszedlem do szkoly a prezent wyslalem paczka dla niepoznaki piszac ze od rodziny. Nie wiem, spanikowalem, wtedy tez juz sobie powiedzialem ze nie bede sie wyglupial w wigilie klasowa. -Jungkook zasmial sie, zawstydzony cala sytuacja. -Boze dobra koniec historii ze szkoly bo uznasz mnie za wariats i Koo Koo zostanie sam. -Wydymajac wargi, odlozyl na bok pada.
-Bardzo lubie pikniki w miejscach z dala od ludzi. Jak nie jestem najbardziej romantyczną osobą na świecie to jak widze te pinkniki ludzi na jakichś wzgórzach z fajnym piknikowym koszykiem i tortem nabieranym w kieliszki to samemu mam ochotę iść do kuchni i zrobić coś takiego. Chcialbym kiedys pojechac pod namiot bo nigdy nie bylem. Nie lubie zimnej kawy. Chcialbym kiedys mieszkac w takim miejscu ze moge wstac rano i w ogrodzie pelnym kwiatow jesc sniadanie. Najbardiej lubie takie francuskie sniadania na slodko. Rogaliki i dzem na przyklad, a to mi pasuje do ogrodu i kwiatow. Jak bylem mlodszy chodzilem na balet, moja mama mi kazala. Ogolnie to wiem, ze jestem irytujacy i glosny przez wiekszosc czasu, ale jestem tez bardzo troskliwy wiec na pewno ze mna nie zginiesz hyung, bede o ciebie bardzo dbal i pilnowal zebys byl zdrowy, najedzony i szczesliwy. -mruknal, podnoszac sie lekko, by moc usiasc na jego kolanach bokiem i poglaskac alfe po policzku. Wtedy zauwazyl wiadomosc na telefonie. -Hyung, dostalem wiadomosc od Jimina i mam kilka pytan. -zaczal, wpatrujac sie w ekran telefonu. -Po pierwsze, dlaczego hyung ma klucze do naszegk domu? Wnioskuje ze je ma skoro tu wszedl jakos. Jestem zazdrosny, dam ci chwile na zapewniajace mnie o byciu w bledzie calusy. -zatrzymal sie na moment nadstawiajac swoj policzek. -Powiedzialem, ze nie mowie nigdy jak jestem zazdrosny. Ok, to jest wyjatek. -podkreslil, oczekujac pocalunkow. -Po drugie, hyung napisal ze lada moment dostane heat’a wiec mamy problem, bo wiem z webtoonow jak to wyglada. -mruknal, wracajac wzrokiem do tekstu. -A reszta to juz tajemnica moja i hyunga, ale musisz mnie bardzo kochac z tego co widze. Ja ciebie tez hyungie. Bardzo. -mowiac to ucalowal czubek nosa swojego przyszlego mate’a
-Po drugie, hyung napisał ze lada moment dostane heat’a wiec mamy problem, bo wiem z webtoonow jak to wygląda. -Oh, to ma sens -A reszta to juz tajemnica moja i hyunga, ale musisz mnie bardzo kochać z tego co widzę. Ja ciebie tez hyungie. Bardzo. -Koo, jesteś pewien, że z Jiminem na pewno wszystko okej? -Jungkook zmarszczył brwi i wydął wargi, nie ukrywając, że po jego słowach spodziewał się większego przejęcia jego osobą niż Jiminem. W końcu był omegą przed pierwszym heatem, mówiącą mu o swoich uczuciach. -Yah! Kim Taehyung! -pacnął go w ramię niezadowolony. -Myślisz, że bym był taki spokojny, gdyby po Jiminie było widać, że coś jest nie tak?! Sądzisz, że mam aż taką znieczulice?! Wiem, że przez hormony myśle o jednym, ale mam też rozum i serce! Z punktu medycznego to nie ma sensu bo tak naprawdę jest to kwestia psychologii, a nie serca, ale rozumiesz! Poza tym, Jimin-hyung jest z Yoongi-hyungiem, co jak co ale jak z jakąś alfą ma być bezpieczny to z nim. Trochę wiary w niego, daj się mu wykazać. Znając Yoongiego, to Jimin już dostał pięciodaniowe śniadanie i pakiet komplementów. Nigdy go takiego nie widziałem, ale Namjoon-hyung powiedział, że Yoongi-hyung był kiedyś bardzo uczuciowym człowiekiem mimo wszystko, więc jeśli faktycznie stracił rozum dla Jimin-hyunga, to nie ma się co martwić. -mruknął, posyłając groźne spojrzenie Kimowi. -A ty zaraz stracisz zaproszenie do mojego nesta, jak nie będziesz słuchał uważniej co mówie do ciebie, ty! Ty! Ty! Ty człowieku który jak wyjdziesz to się popłacze, więc tego nie rób, żartowałem. -Ton głosu Jeona z głośnego, wręcz krzyczącego, z końcem zdania spadł do tonu prawie mamroczącego, gdy alfa zabrała mu telefon, który był swego rodzaju jego linią obrony, jako że zawsze mógł się poskarżyć Jiminowi o byle co. Będąc bardziej bezbronnym, ucichł nieco, wpatrując się w swoją alfą, która nie ukrywając była bardzo atrakcyjna, wykazując jakiekolwiek oznaki dominacji nad młodszym. -Nie wiem, co Jimin ci naopowiadał… w sensie, to, że um, ja czuję do ciebie mocno rzeczy… to prawda. -Omega przerwała mu natychmiast, uśmiechając się nieco tryumfalnie. -Yeah, wiem że mnie kochasz hyungie, uroczy jesteś. -Nie byłby sobą bez dogryzania starszemu, jednak w głębi duszy jego wyznanie bardzo go rozczuliło i rzeczywiście uważał je za słodkie. -Ale czasem może opowiadać dziwne historie, to się go lepiej nie słuchaj. -Nagle młodszy, niezwykle zainteresowany tematem, uniósł brwi z ciekawości. -Historie? Jakie? Z przyjemnością wypytam hyunga o wszelkie szczegóły na naszych zajęciach przygotowawczych do olimpiady z chemii. Nie martw się, co się dowiem, to ci powiem. A może nie? Może będę miał jakieś słodkie tajemnice z hyungiem? To zależy, jak bardzo będzie ci zależało, żeby się dowiedzieć i ile Jungkookie dostanie w zamian. -Zamruczał instynktownie, nieco drapiąc go za uchem. Otrzymując pocałunek w czubek nosa, zmarszczył go uroczo. -Wracając, Jimin ma klucze do nas, a ja do niego. Od zawsze tak było, w razie jakiś nagłych wypadków. Nie musisz być zazdrosny, szczególnie, że teraz Yoongi będzie stał na straży. -Jeon wziął gwałtowny oddech chcąc od razu zaznaczyć, że jak to on nie ma kluczy do Taehyunga, przypominając sobie, że przecież mieszkają pod jednym dachem. -Nie jestem zazdrosny, bo ja też mam klucze. -pokazał mu język zadziornie.
-Ale chce breloczek, żebym miał lepsze klucze niż hyung.- mruknął cicho pod nosem, uciekając wzrokiem. Jednak młodszy szybko zapomniał o ozdobach do kluczy, przyjmując kolejny pocałunek z Taehyunga i starając się go w żaden sposób nie przeciągać, by znowu nie nadużyć starań alfy, aczkolwiek westchnął czując dotyk na swojej talii. Przylgnął do Taehyunga, napawając się jego ciepłem i zapachem. -Koo, przepraszam. Dużo się przeze mnie wycierpiałeś. Bardzo cię zraniłem, i nawet o tym nie wiedziałem. Gdybym nie był taki… -Jeon prawie odruchowo pstryknął go w czoło. -Gdybyś nie był jaki? Gdybyś nie był taki jaki jesteś, to bym cię nie kochał, więc przestań. -jego głos był poważny, aczkolwiek dotyk subtelny i pełen czułości. Wtulił się w alfę, słuchając dalej co ma do powiedzenia. -Chciałbym, żeby nasz początek wyglądał inaczej, chciałbym otrzymywać twoje listy i prezenty i oddawać ci wszystko podwójnie. Tak samo, jak chciałbym, abyś pił alkohol, czy nawet palił papierosy, ponieważ taki będzie twój wybór, a nie dlatego że zrobiłem coś, co cię zabolało. I mam nadzieję, że nie jest za późno, aby to naprawić? -Omega uniosła się, wpatrując się w mężczyznę. -Dobra, jak uważasz, że już nie będę pisał listów, to się mylisz, ostatnio impulsywnie kupiłem przez internet nowy wosk i pieczątki do lakowania kopert, więc musze to wykorzystać. Po drugie, alkohol i papierosy były rozwiązaniem czysto logistycznym. Okiem psychologii jest to, owszem, coping mechanism, ale pod kątem naukowym, to zwykła mieszanina związków chemicznych, które dawno ulotniły się z mojego organizmu, więc był to nieszkodliwy eksperyment. Myślę, że gorzej wypadł na tym Yoongi-hyung, który musiał kupić nowe szlugi. Po trzecie, to był mój wybór. Po czwarte, nic nie musisz naprawiać, bo nie ma czego naprawiać. Czuje teraz większą satysfakcję z tego, że po takim czasie Taehyungie-hyung leży w moim neście. Muszę przyznać, że moje metody są całkiem efektywne. -zaśmiał się, pozwalając sobie na delikatnie muśnięcie jego warg. -A te alfy… to nawet nie pamiętam imienia żadnej z nich, nie były ważne albo musiały dostać nauczkę, bo ktoś mnie o to poprosił albo miałem rut’a, a nie chciałem za partnera omegi. Zatem, jeśli się zgodzisz, będziesz moją pierwszą. -Jungkook rozchylił usta chcąc coś powiedzieć, jednak nie wydusił z siebie ani słowa, za to wewnętrznie próbował w tym zastygnięciu nie zacząć teraz się krztusić, czy zapowietrzyć. Jego policzki oblały się czerwienią, tak samo jego uszy, które teraz zlały się z kolorem jego włosów. Jakby to powiedzieć, Taehyung nie należał do wylewnych, więc jak Jungkook zdążył już zaakceptować tą sytuację i się do niej dostosować, tak nagła propozycja zbiła go z tropu. Jego uspokojona wcześniej omega, zaczęła wierzgać w jego wnętrzu w stronę swojej alfy, zadając mu fizyczny ból, jednak Jeon nawet nie dał tego po sobie poznać, wstrzymując także swoje feromony bólu, co było całkiem zaskakujące jak na świeżą omegę, które teoretycznie nie powinna być w stanie tak bardzo sprawować nad sobą kontroli. Jeon był albo zdolny albo dzielny albo bardzo zależało mu, żeby to pierwsze odważniejsze wyznanie Taehyunga, było dla alfy dobrym wspomnieniem, by częściej chciał z nim otwarcie rozmawiać. Możliwe, że był to mix wszystkiego. Gdy jego omega się uspokoiła, a Jungkook uznał, że może się odezwać bez krzyczenia ze szczęścia i zagrożenia rzucenia się na swoją alfę, uśmiechnął się od ucha do ucha, uwalniając swoje wiśniowe feromony, pełne radości, ekscytacji i namiętności.
-Dobrze, że nie pamiętasz imion, bo bym ich znalazł i rozszarpał. Oczywiście, że się zgodzę. Zaskoczyłeś mnie po prostu, pozytywnie. Nie pozwoliłbym cię dotknąć komukolwiek. Nigdy. Po to masz mnie, by każdy twój rut był udany i nie tylko rut hyung. -mówiąc to, złapał jego bordę między palec wskazujący, a kciuk, zwracając jego wzrok z powrotem na siebie. -Rozumiesz? -zapytał poważnie, patrząc mu w oczy. -Słodkie, moja alfa potrafi się speszyć. Możesz myśleć o mnie co chcesz i jak chcesz. -zamruczał, zbliżając się nieco bliżej jego twarzy, jednak będąc niebezpiecznie blisko jego warg, wyminął je, nachylając się do jego ucha. -Ile chcesz i kiedy chcesz. -szepnął, zahaczając wargami o płatek ucha Taehyunga. -Moja alfa nie musi się w niczym ograniczać. -dodał, po czym odsunął się od starszego, by trzymać instynkty na wodzy. -Dziękuje za twoje starania, doceniam to bardzo. Jestem z ciebie dumny, że tak otwarcie się zapytałeś. -obdarował go słodkim uśmiechem, zupełnie jakby jego oczy jeszcze przed chwilą nie pociemniały od wewnętrznych pragnień. -Ach, i dla mnie jesteś idealny, ani za głośny, ani nie mówisz za dużo, ani nie jest ciebie zbyt pełno wszędzie. Jesteś w sam raz. -Jeon spojrzał na niego z rozczuleniem, gdy ten bawił się jego policzkiem. -No co ty hyung, przecież jestem jak mała katarynka. -próbował zaprzeczyć, jednak później z głaszcząc go po policzku dodał. -Cieszę się, że jesteś. -I bardzo cię podziwiam, świetnie zająłeś się sobą i tatą, jednocześnie masz tyle talentów, musisz mi wszystko pokazać, i jesteś bardzo mądry. Masz tyle celów, które na pewno osiągniesz i marzeń, do których dołożę wszelkich starań, aby spełnić. To obietnica. -po geście obietnicy, młodszy przytaknął, splatając ich palce razem. -Dziękuje, to wiele znaczy. Pierwszy raz tak naprawdę słyszę coś takiego...wow. Jak mi jeszcze kiedyś powiesz, że nie umiesz ubierać w słowa swoich uczuć, to ci nie uwierze. -zaśmiał się pod nosem. -Nie martw się, pamiętaj że w życiu chodzi o partnerstwo. Nie będziesz nigdy żadnych ciężarów dźwigał sam. Zawsze będziemy radzić sobie z tym razem. -Podkreślił. -Nie mam o sobie wiele do powiedzenia. Nie lubię się uczyć, ale to chyba dlatego że nie mam żadnego celu, zatem brak motywacji. -Jungkook, ożywił się, słysząc coś czego nie mógł puścić płazem. -Potrzebny ci jest system motywacyjny! Będę cię uczył hyung! Nauka jest super, zobaczysz! Będę twoim prywatnym nauczycielem! Cel...jak będziesz się starał i ze mną uczył to dostaniesz w nagrodę….mnie! Mogę się ładnie opakować w jakąś koronkową bielizne za sprawdzian z chemii, albo kabaretki i tennis skirt! -odchrząknął, dalej mówiąc szeptem. -To akurat mam w szafie, więc możesz sobie wyobrazić nagrodę bo jest na wyciągnięcie ręki. -oznajmił, kontynuując monolog. - Za taki system nagród, myślę że szybko podciągniesz się w szkole, a przy okazji myślę że nauka sama w sobie ci się spodoba jeśli ja ci pomogę! -Jeon zadowolony, nie mógł się doczekać aż pomoże Taehyungowi. -Lubię adrenalinę, a imprezy i alkohol, ja i inne alfy, um, no wiesz, w wieku, w którym te rzeczy są zakazane jej dostarczały. Żeby nie było, nie jestem dumny z tego ostatniego, wydawało mi się, że robię dobrze, traktując je tak samo, jak one potraktowały biedne omegi, dawałem im nauczkę, jednocześnie korzystając z tego podczas rut’a, ale to jest coś, czego nie chcę pamiętać. - adrenaline to ty będziesz miał, jak ci wyśle nudesy na zajęciach pomyślał, uśmiechając się niewinnie.
-Nie martw się hyung, myślę że ze mną nie będzie ci nudno. A nikt nie powiedział, że nie możemy robić zakazanych rzeczy razem. Nie zadręczaj się, mój Taehyungie jest dobry i bronił dzielnie omeg, jestem dumny i ty też powinieneś. Tylko teraz nie broń ich już w ten sposób, bo ja pójdę siedzieć za morderstwo, jak znajde te alfy. Jestem trochę mniej subtelny, jeśli w gre wchodzisz ty. -Cóż, Jeon może i wyglądał teraz trochę delikatniej, jednak jego charakter pozostał bez zmian, a gdy chciał, potrafił rzucić się na kogoś z pięściami. Choć tak naprawdę najstraszniejszy był, gdy sytuacja była na tyle poważna, żeby omega zamilkła bądź też był przerażająco spokojna. -Sprawiałem dużo kłopotów, nie jestem dobry w słowach, grozi mi powtarzanie klasy. -Młodszy, pokiwał przecząco głową. -Nic ci ni będzie groziło hyung, spokojnie. Wyprowadzę cię z tego. Może nie od razu na piątki i szóstki bo nie wszystkie klasówki będzie można poprawić, ale czwórki i piątki wierze że tak. Masz potencjał, jesteś bardzo błyskotliwy i inteligentny, musisz tylko usiąść z Jungkookim i trochę poświęcić temu czasu, tak? Poza tym, jeśli myślisz, że nas rozdzielą z klasy to się mylisz. Nie uwolnisz się tak łatwo ode mnie. -zażartował, chcąc dodać mu trochę pewności siebie. -Jedyne omegi, z którymi miałem kontakt to mama i Jimin, ale to dlatego bo nie miałem wyjścia. Mama wiadomo, a Jimin to mój przyjaciel z dzieciństwa i każdy myślał, że będzie alfą. To on był tym, który mnie bronił w przedszkolu. -Młodszy nie ukrywał, że wyjątkowo cieszyła go ta odpowiedź. -Jimin-hyung?! Nigdy bym nie powiedział. Podziękuje mu za bronienie cię w przedszkolu. Ja w sumie rozmawiam poza tematami szkolnymi tylko z Namjoonem, Hobim i Yoongim. Hyungowie się mną zajmują odkąd przeskoczyłem klasy i byliśmy w jednej, ale to tylko dlatego, że Hobi-hyung jest moją rodziną od strony taty i jest nadopiekuńczy. Z kolei Namjoon-hyung i Yoongi-hyung to jego przyjaciele, więc zawsze też byli pod ręką. To tyle jak chodzi o alfy. A z omeg...hmmm..chyba tylko Jimin-hyung, mimo wszystko chodzimy razem na wszystkie zajęcia pozaszkolne i przygotowawcze do konkursów, dziwnym by było gdybym z nim nie rozmawiał. -Wyjaśnił, słuchając dalej starszego z zaciekawieniem. -Rzeczy się zmieniły, gdy ty się pojawiłeś, i myślę, że od tego momentu, z tobą u boku zacznie się kształtować nowa, lepsza historia Kim Taehyunga. Chcesz się jej przyglądać razem ze mną, hm? -Oczywiście, że tak! Dla mnie Kim Taehyung jest najlepszy. Nie ma lepszej alfy niż mój kochany Kim Taehyung. -powiedział to zupełnie tak, jakby faktycznie mówił o osobie trzeciej, jednak wiadomym było, że skierował wszystkie uczucia w swoją alfę. -A właśnie, zapomniałbym! -Jeon zdążył się podekscytować gwałtowną zmianą pozycji, by zaraz po tym, masować obolałe czoło. -AYA AYA! KIM TAEHYUNG! -krzyknął na niego, gdy ten pstryknął go w czoło. -Nie pytałem, czy chcesz spać u siebie beze mnie, głuptasie! Ale pragnę zauważyć, że zrobiłeś oto tego nesta w swoim pokoju, zatem chciałem wiedzieć, czy śpimy razem tutaj w nim zamiast u mnie? -Jeon zaparł się na łokciach, żeby nieco się unieść w pozycji leżącej na plecach, mimo leżącego na nim Taehyunga. -Precyzyjność twoich pytań jest zerowa. -odparł zadziornie delikatną zaczepką. -Dobrze, to możemy zostać w neście, doskonale widzę co stworzyłem! -podkreślił. Cóż, ta odpowiedź nie była nawet blisko prawdziwej.
Tak naprawdę Jeonowi nie zależało na neście nawet odrobinę tak jak chciałby spać u Taehyunga w łóżku. Jednak co jeśli zapach Kima będzie tak bardzo intensywny, że jego przedheatowe hormony znowu sprawią, że alfa poczuje się przez niego niezręcznie? Wolął mu tego oszczędzić. W końcu jeszcze nie raz będzie mógł spać w łóżku Taehyunga, prawda? A może akurat, przesiąknięty zapachem Koo pokój, pozwoli starszemu czuć się swobodniej przy nim bez stresu, że w jego pokoju leży omega? -I to strasznie urocze, że uważasz, że tak bardzo się dla twojego dobrą wstrzymuję, ale mimo wszystko jednak nie odmówię sobie spania przy tobie. -Jeon wpatrywał się jak zaczarowany w uśmiech Taehyunga. Wyglądał piękniej niż którykolwiek jego uśmiech w wyobrażeniach Jeona, nikt nie uśmiechał się tak jak on. Wtedy łaskotki wytrąciły go z rozmarzenia. -YAH! TO NIE FAIR, WYKORZYSTAŁEŚ TO, ŻE NIE UWAŻAM! -Zaczął się miotać, śmiejąc się głośno i próbując się na nim odegrać zaczął się z nim przepychać. -Hyung! To niesprawiedliwe! Zacząłeś pierwszy, nie miałem się nawet jak przygotować na atak! Hyung! Kim Taehyung! -stękając, próbował złapać oddech, nie mogąc przestać się śmiać. W końcu, udało mu się tak owinąć ręce i nogi wokół alfy, że dał radę odwrócić ich pozycje zwinnym ruchem, przez co teraz znajdował się nad nim. Siedząc na starszym, chwycił jego dłonie i przycisnął, je do materaca po obu stronach jego głowy, trzymając go za nadgarstki. Patrzył na niego z góry, oddychając głośno i ciężko. Jeon nie należał do słabych, trenował też latami fizycznie, przez co jak się postarał, to trzeba było się wysilić mierząc się z nim. -Wygrałem! Co dostanę w nagrodę? -zapytał poważnie, będąc nadal zdyszanym od śmiechu.
Dom. Czym właściwie on był? Jungkook sam nie miał pojęcia, co chwilę mieszkał w innym miejscu. Ponoć dom tworzą ludzie. Cóż, ci również co chwile byli inni w jego życiu. Rodzice Jeona rozwiedli się dawno. Chłopak nie utrzymywał kontaktu z matką, która bardziej od niego kochała szampana, hazard i męskie dziwki. Pochodziła z bogatej rodziny, więc Jungkook otrzymywał od niej całkiem spore alimenty, ale była to jedyna rzecz, jaka łączyła go z matką. Wzdychał na jej wspomnienie, podkreślając, że przynajmniej ma na komiksy. Tata Jungkooka, był dobrze zarabiającym dyrektorem marki kosmetycznej w Korei. Dlatego pieniądze, które Jeon dostawał od matki, pozwalał mu w całości wydawać na swoje zachcianki, jakby chcąc mu wynagrodzić zawód rodzinny. Chłopak wiedział, że jego tata niczym tutaj nie zawinił, a właściwie zrobił najlepszą możliwą rzecz. Po prostu odszedł, z małym Koo pod pachą. I tak od ponad sześciu lat, młodszy Jeon żyje ze starszym sam. Dopiero niedawno ich rodzina powiększyła się o dodatkowego domownika. Jungkook przygarnął od koleżanki z klasy kotka, który teraz jest jego największą miłością. Chciał go nazwać Tony 2, ze względu na Iron Mana, jednak pierwszy Tony, aka jego chomik zdechł bardzo szybko, dlatego też nie chcąc powtórki z rozrywki nazwał kotka Loki, na cześć czarnego Marvelowskiego charakteru, który był Bogiem psót i oszustwa. Dlatego nic dziwnego, że często pracując przy komputerze nie mógł się od niego opędzić (https://i.pinimg.com/564x/c1/7e/29/c17e29b217385128748be27220cf9b8a.jpg ) Loki był małym źródłekiem szczęścia Jungkooka, kimś o kogo mógł się troszczyć. Chłopak od zawsze był wyjątkowy. Ludzie zawsze dziwnie na niego spoglądali, przez to że będąc wyjątkowo uzdolnionym ze ścisłych przedmiotów, przeskoczył klasę. Do tego od małego rysował, teraz tworząc swój własny komiks, gdy już w końcu odnalazł swój styl rysunku.
OdpowiedzUsuńJednak tym razem, Jeonowie nie przeprowadzali się do nowego apartamentu, by mieszkać w trójkę, Tym razem, chodziło o coś więcej. Ojciec Jungkooka zakochał się w żeńskiej omedze. Było to zdecydowanie coś nowego. Co więcej, Jeon miał dzięki temu zyskać brata. Przerażało go to. Ciężko było mu się otworzyć, zwłaszcza że bywał bardzo emocjonalny, a teraz musiał przywyknąć i nawiązać relacje z nową mamą i bratem? Mama, to słowo brzmi zbyt dziwnie, żeby go używać.
Stojąc przed nowym miejscem zamieszkania z kocimy transporterem w ręce kartonem komisków pod pachą i zsuwającymi się z nosa okularami, został zachęcony przez rodziciela, by wejść do domu bardziej śmiałym krokiem.
Kobieta była przepiękna, Jeon patrzył na nią z zaskoczeniem, bo była zupełnie inna niż jego mama. Delikatniejsza, ale zjawiskowo piękna. Słuchał jak Pani Kim wraz z tatą witają go w nowym miejscu.
-Wiem, że to głupie...ale czy mogę Pani mówić po imieniu, nie wiem nie chciałbym mówić na Panią macocho czy coś...to źle brzmi, a Pani jest bardzo miła…-mruknął, poprawiając okulary. Cieszył się, że kobieta zrobiła na nim dobre wrażenie, miał cichą nadzieje, że jej syn również taki będzie. Zaniósł swoje rzeczy do pokoju. A gdy jego ukochane pudła z figurkami, szkicownikami, komiksami i grami były już bezpieczne, Jeon wyjął Lokiego z transportera, wracając z nim do salonu. Kot był wyjątkową przylepą i w nowym miejscu, nie chciał póki co opuszczać objęć Koo. Chłopak usiadł wraz ze zwierzęciem na kanapie w salonie.
-Kookie, skarbie. Nie denerwuj się, na pewno się polubicie. O ile już się nie znacie, nie mówiłem Ci, ale chodzicie razem do szkoły. -To wcale nie poprawiło humoru Jungkookowi. W szkole wiele osób wciąż było dla niego złośliwym, przez to, że jako jedyny jeszcze nie przeszedł przemiany, cóż wszyscy w jego klasie byli od niego starsi, a on jako jedyny był jeszcze niezdefiniowany. Nie miał pojęcia czy będzie alphą betą czy omegą.
Nie chciał o tym myśleć, bał się. Bał się, że będzie omegą, która nie ma w domu wzorca. Nie ma tego komfortu psychicznego, co jego koledzy czy koleżanki, że ich rodzic omega, wszystko im wytłumaczy i pomoże przejść przez pierwsze najgorsze chwile. Bał się, bo wiedział że będzie sam. Z drugiej strony bał się, że będąc betą będzie wytykany palcami, a jako alpha całkowicie nie poradzi sobie z własnym instynktem. Dlatego też wiele osób wytykało go palcami, plotkując czym w przyszłości będzie mały Jeon. Jedyne osoby z jakimi rozmawiał Koo, to jego kuzyn Hoseok, który wraz z dwiema innymi alphami Namjoonem i Yoongim, trzymali się zawsze razem. Najmłodszy zawsze obawiał się Yoongiego, z którym miał najsłabszy kontakt, Namjoon zawsze chętnie mu pomagał, a Hobi bronił go jak brata. Wyłącznie oni jeszcze jakoś z nim funkcjonowali. Mimo, że w klasie było wiele osób, które Jeon chciał i próbował poznać. Przez krótki moment siedział w ławce z Changkyunem, jednak jego grupka alph, kłóciła się z tą Hoseoka. Jeon nie powiedziałby, że były to wojny szkolnych gangów, ale trochę tak to wyglądało, a że Hobi hyung zawsze był dla niego dobry, to wolał trzymać jego stronę, nawet jeśli Changkyun hyung był jego pierwszym crushem w nowej klasie. Próbował się trzymać też z dziewczynami, jednak te zawsze były strasznie energiczne i było ich wszędzie pełno, zwłaszcza jeśli chodziło o Eunseo noone, trochę się jej bał, przez co trzymał się na dystans. Lubił za to bardzo swoje noony z koła naukowego. Hayoung noona i Eunji noona zawsze były dla niego dobre, nie traktowały go z góry za bycie uzdolnionym, a wykorzystywały to w konkursach, na które wspólnie jeździli. Na tym kończyły się jego kontakty, próbował jeszcze z wieloma osobami. Próbował rozmawiać z Mingyu, Yugyeomem, Kihyunem, Taehyungiem...No właśnie, ten ostatni był największym wyzwaniem. Jeon nie raz próbował do niego zagadać. Głównie przez to, że chciał mu pomóc w nauce, gdyż lubił tłumaczyć innym przedmioty, które kochał, jednak za każdym razem mężczyzna go ignorował. Hoseok zarzucał Jeonowi, że nie umie się z nim umówić, jednak młodszy zawsze go wyśmiał mówiąc, że przecież on chce mu tylko pomóc i może zdobyć kolegę, jednak Jung za każym razem podkreślał, że jego kuzyn z Kim Taehyungiem ma tylko dwie opcje, może się z nim przespać albo trzymać się od niego z daleka. Czuł, że ktoś z taką osobowością jak Koo, nie ma szans na przyjaźń z Taehyungiem. Cóż, Jeon momentami nad tym ubolewał, ale ostatnio zdążył już o tym zapomnieć, gdy po kolejnej podejściu został zignorowany wraz z jego notatkami z chemii.
OdpowiedzUsuń-W szkole jest dużo osób, tato…-mruknął syn, drapiąc Lokiego za uchem.
-Tak, ale z Taehyungiem chodzicie razem do klasy. -Słysząc słowa ojca, Jeon pomiział kota trochę za mocno, przez co ten zamiauczał, otrzeźwiając Jungkooka. Kim Taehyung był jego nowym bratem? Przecież jego mama jest taka miła, jak to jest możliwe? Najmłodszy nagle spiął się cały, wiedząc że w takim układzie nawiązanie jakichś relacji z nowym rodzeństwem, będzie wręcz niemożliwe. Jeon wstał z Lokim na rękach, chcąc pójść do swojego pokoju, by ominąć spotkanie z Taehyungiem, jednak wtedy dało się słyszeć dźwięk otwieranych drzwi, a w domu rozprzestrzenił się zapach lasu po deszczu.
Jungkook podniósł wzrok na alfę, która właśnie przekroczyła próg domostwa. Dreszcz przeszedł jego ciało, gdy faktycznie danym chłopakiem okazał się być Kim Taehyung, profesjonalista w ignorowaniu go na każdym kroku. Dlatego też kiedy mężczyzna ominął go bez słowa, Jeon niewzruszony drapał Lokiego za uchem. Dzień jak co dzień, prawda? Jednak gdy mama Kima zwróciła mu uwagę na jego zachowanie, młodszy nieco spanikował czując na sobie wzrok chłopaka. Jungkook pod wpływem spojrzenia starszego zmalał jeszcze bardziej, kuląc się na kanapie.
OdpowiedzUsuń-Zrobiłaś ciasto wiśniowe? -Jego głos był głęboki, niski, wręcz nienaturalnie atrakcyjny. Jeon czuł się całkowicie speszony aparycją mężczyzny, a jego barwa głosu tylko pogłębiała to uczucie.
-Wiśniowe? -szepnął pod nosem, mocniej przytulając Lokiego. Gdy zapanowała niezręczna cisza, Jeon nie miał pojęcia czy powinien się przedstawić lub cokolwiek innego powiedzieć.
Wtedy z pomocą przybyła mama starszego.
-Co? Nie… nie, Kim Taehyung… poznaj-
-Aaaaa! No tak, już wiem, o co chodzi. Nie spodziewałem się, że to takie poważne…-Jeon spojrzał na niego wielkimi oczami.
-Ja też się nie spodziewałem...-szepnął, spuszczając wzrok na futrzaka, leżącego wciąż na jego udach. Wtedy poczuł negatywne napięcie wypelniające pomieszczenie. Alfy pożerały się wzrokiem, a siedzący w centrum starcia Jungkook, próbował schować zmieszany wyraz twarzy w futerku zwierzaka. Boże niech to się już skończy, chce iść do siebie... Czuł się wyjątkowo niekomfortowo.
-Lepiej, żeby Pan kochał moją mamę, a nie coś, co przyniesie Panu korzyści z tego związku.
-Co?! - Najmłodszy nagle się poderwał, stając przodem do Taehyunga, zanim ktokolwiek inny zdołał coś powiedzieć.
-Jak śmiesz na wstępie oceniać w ten sposób mojego tatę? Za kogo Ty się uważasz? Nie znasz go w ogóle, a po chwili już insynuujesz, że ma złe zamiary. Uważaj na słowa. Mój tata ma dobre serce i skoro tutaj jest to znaczy, że kocha Twoją mamę szczerze i oddanie. Powinieneś się z tego cieszyć. Nie wiem, jaki był Twój tata, ale to nie upoważnia Cię do przyklejania łatki innym. -Serce Jeona biło z zawrotną prędkością. Nienawidził się tak stawiać, zwłaszcza w stosunku do osób, które budziły w nim uległość. Zestresowany, oblał się różem na polikach, a dłoń jego rodziciela spoczęła na ramieniu Jeona.
-Kookie, spokojnie. Nie bądź niemiły, dobrze? Rozumiem, że Taehyung może mieć zastrzerzenia. Pamiętaj, że jest to też nowa sytuacja, także dla niego. Bądź miły, dobrze? -Skruszony Jeon przytaknął, głaszcząc delikatnie Lokiego, który także zdenerwował się nagłą reakcją chłopaka.
-Żeby mi ten drapieżnik nie wystraszył Yeontan. -Jeon spojrzał najpierw na kota, a później zawiesił wzrok na Taehyungu.
-Yeontana? -mruknął nie do końca rozumiejąc.
-To Loki jest tym malutkim, lepiej nie zrób mu krzywdy bo pożałujesz. -burknął nadąsany Jeon, wymijając Taehyunga, by udać się do "swojego" pokoju.
-Mogło być gorzej, jak na pierwszy raz. -westchnął Pan Jeon, przytulając pokrzepiająco Panią Kim, gdy chłopcy rozeszli się w swoje strony.
W swoim pokoju Jeon ułożył kota na jego posłaniu, siadając przy biurku. Chciał skupić sięna rysowaniu by odpędzić złe myśli. Nie chciał być negatywnie nastawiony do Taehyunga, jednak nienawidził gdy ktoś oceniał jego tatę, przez wzgląd na jego zamężność i agresywną, bardzo męską urodę. Jego tata latami oddawał mu serce i pomagał mu po odejściu mamy. Jeon widzial w nim swój autorytet, tak więc słowa Kima były jak najbardziej raniące. Jednak chciał być pozytywny. Dać mu szanse, mimo że Taehyung nie raz całkowicie go zignorował.
Słysząc hałas na balkonie, wyjrzał delikatnie przez okno. Kim wymykał się z pokoju, wyglądając...pięknie. Tego nie mógł mu odmówić. Młoda alfa była niezwykle atrakcyjna, a ubrania jakie dobierał tylko podkreślały jego atuty i rażąco czerwone włosy.
-Loki, nie będzie z nim łatwo, wiesz? Ale dajmy mu szanse bo jest hot. -Uśmiechnął się do zwierzaka, siadając przed tabletem graficznym.
-Nie powinienem tak mówić o bracie, nie? Jezu jakie to jest pojebane, Loki ja zwariuje. -Jęknął zrezygnowany, wchodząc na swojego twittera w poszukiwaniu inspiracji. Mijały godziny, a Kim dalej nie wracał. Jeon zdążył narysować nowego fanarta na konkurs Marvela, a po starszym nie było ni widu ni słychu. Wtedy wchodząc na instagrama dostrzegł na insta story Yoongiego znaną czerwoną czuprynę, przechadzającą się w tle. Jeon znał to miejsce, Hoseok często chodził tam ze znajomymi. Proponował mu nie raz, że zabierze go ze sobą, jednak Jungkook uważał, że takie zabawy są poniżej jakiegokolwiek poziomu, a do tego nie czuł się bezpiecznie w takich sytuacjach. Siedząc w wannie w trakcie długiej kąpieli Jeon rozmyślał nad nowym domem. Czuł się tutaj obco, był nieco zagubiony. Na tym etapie to nie był dla niego dom, a hotel. W takich chwilach żałował, że poza Hoseokiem i jego znajomymi nie miał bliższych przyjaciół, którzy woleliby spędzić z nim trochę czasu, zamiast upijać się na imprezach. Przez swoje trudności w aklimatyzacji, Jeon czuł się nieco osamotniony. Otoczony dodatkowo nowym domem posmutniał, chcąc wrócić do swojego pokoju w swoim poprzednim apartamencie. Jednak cóż miał zrobić? Szczęście taty było dla niego ważniejsze. Ubrał się w piżamę, jaką były bokserki i o wiele za duży na niego biały tshirt. Wychodząc z łazienki, wzdrygnął się ze strachu do tego stopnia, że o mało nie upadł potykając się o własne nogi. Czarna puszysta kulka chodziła między jego nogami.
OdpowiedzUsuń-Ty musisz być Yeontan, tak? -powiedział do psa, który czatował pod drzwiami jego pokoju.
-Wywąchałeś kota, co? Poznasz Lokiego, ale później, daj mu się najpierw oswoić, chodź. -Jeon miał bardzo dobrą rękę do zwierząt, które wręcz go kochały. Dlatego bez problemu, wziął Yeontana na ręce i odniósł do salonu na kanapę, by ten nie wbiegł do jego pokoju wodzony zapachem kota. Jungkook wrócił do siebie, kładąc się w łóżku. Właczył na telewizorze pierwszą część Avengersów, którą mimo że znał na pamięć, to i tak oglądał ją zawsze gdy było mu smutno. Po trzeciej nad ranem znowu usłyszał hałas. Wstał, by sprawdzić co się dzieje.
-Taehyung, Twoja mama i mój tata dawno śpią, bądź ciszej...proszę. -Mruknął, widząc chłopaka na korytarzu. Ciche "proszę" dodał po tym, jak poczuł na sobie wzrok chłopaka, ponownie się przez to pesząc.
Wrócił na moment do swojego pokoju, a podchodząc ponownie do Kima, złapał go za nadgarstek, wyciągnął jego dłoń, tak by na jej wewnętrznej części położyć pasek tabletek, następnie zamknął jego dłoń.
-Masz, przyda Ci się to...tak sądze. To przeciwbólowe. Idź spać. -mruknął Jeon, wracając do siebie bez żadnego "dobranoc".
-Nie zawsze taki był. Stał się taki, gdy został zaprezentowany jako alfa… on bardzo się wtedy zmienił, ale nie wydaje mi się, żeby to był wpływ cech alfy. Taehyung on... musisz wiedzieć, że jest powód, dla którego gardzi tą rasą, a to, że sam nią jest, jest dla niego bardzo ciężkie. A jak ktoś nie akceptuje siebie, to jak ma akceptować innych? Nie umiem sobie wyobrazić co czuje i nie wiem jak mu pomóc… co ze mnie za matka? -Jungkook sluchając kobiety, nie do końca wiedział, jak powinien się zachować. Dziwił go jej żal, zawód nad samą sobą a nie nad dzieckiem. Chęć pomocy, jaką wyrażała sprawiała, że Jeon wcale nie czuł się lepiej. Jej matczyne oddanie, sprawiło, że młode ciało wypełniło poczucie dyskomfortu, spowodowane nieznanymi wcześniej zachowaniami.
OdpowiedzUsuń-Proszę Pani...To znaczy...Hyeri...Myśle, że to nie Twoja wina. Sam fakt, że myślisz o tym, jak mu pomóc...to..naprawdę dużo, uwierz mi. To może i aż nadto...patrząc na to jak zachowuje się Taehyung..On musi chyba dojrzeć...nie wiem jak to racjonalnie wyjaśnić. -Mruknął, niezręcznie i bardzo opornie kładąc dłoń na ramieniu kobiety, w pocieszającym geście, gdy dostrzegł, że łzy napływają do jej oczu.
-Nie mogę mówić w jego imieniu jak się czuje, lepiej jeśli usłyszysz to od niego, ale mogę ci trochę opowiedzieć o naszej przeszłości, jeśli zechcesz? Chociaż tyle mogę zrobić, żeby wam pomóc. Ale proszę, nie skreślaj go jeszcze. -Jeon westchnął ciężko, nie wiedząc co jej odpowiedzieć.
-To nie ja jestem tym, który skreśla. -Oznajmił neutralnie, jakby cofając się w swoich wspomnieniach, gdy skreślali go nie tylko Taehyung, ale też inni rówieśnicy, jak i jego matka, w momencie kiedy on tak naprawdę chciał po prostu czuć się potrzebny i akceptowany.
Jedyną osobą, która okazywała mu wsparcie i szacunek był jego tata, który zawsze stał za nim murem, nieważne czy wtedy gdy odeszła jego żona, czy gdy naśmiewali się z młodszego, że jest kujonem lub gdy wytykali go palcami, że lubi tylko męskie alfy i omegi. Jeon Jungwoo był zawsze przy nim, zawsze walczył o syna, jednak nie mógł być przy nim zawsze, więc gdy Jungkook zostawał sam, kompletnie gubił się w świecie. Zamykał się w swojej bańce, do której nieliczni potrafili dotrzeć.
-Co ty na to, żebyśmy spędzili wieczór tylko we dwoje? Jakieś zakupy albo kolacja? -Wyrwany z zamyślenia, spojrzał zaskoczony na kobietę, ponownie przytłoczony jej ciepłem, od którego dawno się odzwyczaił.
OdpowiedzUsuń-Z chęcią i tak musiałem pojechać po nowy rysik do tabletu graficznego...no i chciałem kupić nowy szkicownik. -Wymamrotał niepewnie, bał się bo jego rodzicielka zawsze krzyczała na niego, że jego sprawy związane z rysunkiem są stratą czasu i pieniędzy.
-Obawiam się, że powinien obejrzeć to lekarz. Kochanie, jeśli nie możesz się zwolnić z pracy, ja z nim pojadę, ale nie jestem opiekunem, nie wiem, czy coś mi powiedzą… -Słowa Pani Kim dotarły do uszu Jeona jedynie połowicznie, gdyż wtedy dostrzegł na schodach jej syna, wpatrując się w niego dużymi jak monety oczami.
-Hyeri, zrobiłaś porządny opatrunek, to prawie nie boli, a nie chcę opuszczać szkoły, jeśli mnie zaboli to na pewno o tym powiem i pójde do lekarza, obiecuje. -oznajmił Jeon.
-Och, Taehyungie, usiądź, zaraz zrobię śniadanie to wszyscy zjemy.
-Dziękuję, nie jestem głodny. -Tak samo chłodny i obojętny, Jeon westchnął zrezygnowany, kręcąc się wokół własnej osi na obrotowym stołku, na którym siedział przy wysepce w kuchni.
-Mogę wziąć te pudełka? -zapytał cicho Jeon, po skończonym śniadaniu, w dłoniach trzymając dwa śniadaniowe lunchboxy. Gdy mama Kim pokiwała głową, Jeon ochoczo zabrał się do pakowania rzeczy do szkoły przygotowując sobie wszystko co chciał umieścic w pudełkach, włącznie ze świeżym wiśniami. Krojąc owoce, nóż wyślizgnął się Jungkookowi z rąk odbijając się od ziemi, zaś wystraszony chłopak podskoczył po chwili zwracając sie do ojca.
-Nie odebrałem wczoraj mundurka z pralni! -Złapał się za głowe, panikując nad tym, co powinien zrobić. Nie chciał dostać nagany za brak odpowiedniego stroju.
-Sopkojnie Kookie, napisze Ci usprawiedliwienie i poproszę, żeby dali Ci w szkole zastępczy. -Jeon odetchnął z ulgą słysząc słowa ojca. Kończąc luchboxy zapakował je do plecaka biorąc go na ramiona. Poprawił okulary na nosie, żegnając się z domownikami by nastepnie spacerem udać się do szkoły. https://i.pinimg.com/564x/3e/e5/fa/3ee5fac8d406071532419928a374ca58.jpg
Był piękny, jesienny poranek. Rześkie powietrze, przyjemnie drapało płuca Jungkooka, który napawał się widokiem spadających liści. Kochał ten czas w roku, zwłaszcza ze złociste korony drzew przybliżały go do okresu świat, który był momentem wytchnienia dla młodego rysownika. Krążył wokół bramy, zastanawiając się, kiedy Taehyung pojawi się w szkole. Czego nie przewidział, to tego ze przy obecnej pogodzie jego bluza może byc niewystarczająco ciepła. Trzymał w raczkach metalowe zamknięte pudelko, stąpając z nogi na nogę by moc się w końcu ogrzać. https://pl.pinterest.com/pin/459578336970668672/ Dostrzegając znajome ogniste włosy, podszedł do chłopaka bliżej.
-Hyung! -Powiedział głośno chcąc zwrócić na siebie uwagę chłopaka, swoje powodzenie w tej kwestii przypisał faktowi, ze nadal byli przed szkolna brama, a nie za nią. Chłopak był w towarzystwie dobrze znanej mu omegi. Jimin był jego szkolnym wyzwaniem, Jeon czuł miedzy nimi rywalizację, ale zawsze był pozytywnie do niego nastawiony.
-Dzień dobry Jimin-ssi. uśmiechnął się do niego subtelnie, lekko mu się kłaniając.
-Hyung. -Wrócił wzrokiem do Taehyunga, mówiąc już głosem zdecydowanie poważniejszym.
-Twoja mama zrobiła Ci lunchbox na później, zebys nie był głodny miedzy zajęciami. -Skłamał nawet nie myslac przez chwile, żeby powiedzieć, ze to od niego. Gdy pudełko opuściło jego czerwone dłonie oplecione w jednym miejscu bandażem, Jeon pomachał Jiminowi, odwracając się na pięcie. Szybkim krokiem udał się do klasy by zajac dobre miejsce i widzieć porządnie tablice. Najmłodszy usiadł w środkowej ławce zarwz przed biurkiem nauczycielki, wyciągając zeszyty by przejrzeć notatki. Nikogo nie było jeszcze w klasie poza nim, dlatego zdziwiło go gdy otworzyły się drzwi jeszcze przed ostatnimi pięcioma minutami przerwy.
-Jeon jak zwykle na miejscu. -usłyszał szyderczy smiech za plecami. Odwrócił się widząc znajome twarze.
OdpowiedzUsuń-Taeyong czego wy tu chcecie? -Zapytał chłopaka, który wraz z dwoma kolegami podszedł do ławki Jungkooka, przeglądając jego rzeczy.
-Miałeś zrobić za mnie fizykę nie pamietasz? -Jeon parsknął smiechem.
-Nie przypominam sobie, mówiłem wcześniej ze jedyne co moge zrobić to podrzucić Ci mojego kota, żeby naszczał Ci do kapcia. -odparł Jeon, na co chłopak szarpnął go za materiał bluzy. W tym momencie do sali weszła większa ilość uczniów.
-Zostaw go. -Warknal Yoongi, podchodząc bliżej wraz z pozostałymi alfami Hoseokiem i Namjoonem. Spłodzeniu uczniowie innej klasy wrócili do siebie, a Jung podszedł bliżej do Jeona. -Wszystko dobrze, mały? -próbował położyć dłoń na jego policzku, jednak Jungkoook odtrącił ja gwałtownie.
-Tak, nie jestem dzieckiem. -warknal, siadając w ławce i poprawiając książki, gdy do sali weszła nauczycielka. Tak bardzo pragnął byc już alfa, by wszyscy zaczęli go szanować.
Jungkook usiadł na swoim miejscu, zastanawiając się nad zaistniałą wcześniej sytuacją. Z zamyślenia, wyrwał go dopiero dobrze znany mu niski ton głosu.
OdpowiedzUsuń-Taeyong-ssi chciał, aby sprawdziła Pani pracę domową, ale wstydzi się powiedzieć. -Nie zważając na to, iż w klasie było dużo osób, Jeon gwałtownie odwrócił się w stronę źródła dźwięku. Patrzył na Taehyunga dużymi, mieniącymi się oczami. Słyszał to? Widział całą sytuację? Jeon myślał intensywnie o zachowaniu Kima, które było co najmniej zaskakujące. Widział to i nie zareagował? W głowie Jeona kumulowały się pytania, przez które nie mógł się skupić na zajęciach. Jungkook i brak skupienia na nauce? Przecież to się nie zdarzało. Był to nietypowy objaw, z którego istnienia kompletnie nie zdawał sobie sprawy.
Na przerwie siedząc przy stoliku ze znajomymi, bezwstydnie wpatrywał się w Taehyunga, który jadł przygotowane przez niego jedzenie.
-Jungkook? Halo Kook, jak tak podoba Ci się Taehyung to powinieneś się z nim umówić. -O uszy Jeona otarł się głos Eunji.
-Nie, nie. Nie można tak. Poza tym nie mówiłem, że mi się podoba. Przypominam wam, że nasi rodzice są razem. Nie nie, nieładnie tak. -Mruknął Jeon, nawet na moment nie odrywając wzroku od Kima, zastanawiając się czy smakuje mu to, co dla niego przygotował. -Ale Jungkookie, wiesz że to nie tak działa, prawda?-Kontynuowała, jednak Jeon jedynie machnął dłonią, nawet nie myśląc żeby spojrzeć w inną stronę.
-Nie nie, nie wolno. -wymamrotał prawie szeptem.
-Jungkook, Eunji ma rację, powinieneś jej posłuchać. -Słysząc słowa Hoseoka, młodszy bez zawahania, ani dalszego patrzenia w ich stronę odburknął.
-Mówisz tak, bo podoba Ci się Eunji noona i chcesz się podlizać. -Po tych słowach, Jeon wstał od stołu, idąc do łazienki zostawiając wszystkich w niezręcznej ciszy. Po zajęciach, niczym robot mechanicznie i sztywnym krokiem udał się od razu do wyjścia. Widząc w oddali Taehyunga, uznał że może chociaż zaproponuje wspólny powrót do domu. Jednak Kim go wyprzedził, podchodząc do niego pierwszy.
-Dziękuję. -Wszystko działo się szybko, Jeon nieco niezdarnie przejął pudełko, podnosząc wzrok na starszego.
-Hyung! A może…-zaczął jednak mężczyzna zdążył już odejść w stronę bramy.
-...wrócimy razem do domu? -mruknął resztę, nieco smutno patrząc jak starsza alfa spieszy się by zobaczyć się ze swoim przyjacielem. Cóż, ludzie gadali różne rzeczy, ale może faktycznie Taehyung i Jimin byli razem? Jeon westchnął, a następnie stuknął się w czoło palcem wskazującym.
-Uspokój się, nie bądź głupim Koo koo, masz za dobre oceny, żeby być głupim Koo koo. Przecież to widać, że coś między nimi jest.
-Tak myślisz? -Słysząc głos zza pleców. Odwrócił się, widząc lekko zgarbioną nonszalancką postać chudego chłopaka na którego ciele wisiała za duża koszula z aksamitnego materiału https://i.pinimg.com/originals/b7/37/6a/b7376a3a699a73adbe52aa2a510ab243.jpg
-Yoongi hyung, oo…-mruknął Jeon, zaskoczony obecnością mężczyzny.
-Masz adres Park Jimina? Zostawił swój podręcznik w sali, a mamy na jutro z niego zadanie, więc bym mu go podrzucił. Nie chce mi się teraz za nim biec. -Jeon zlustrował starszego wzrokiem.
-Nie jest Ci zimno, hyung? -Zapytał, widząc że nie ma on na sobie żadnego płaszcza.
-To nie odpowiedź na moje pytanie. -syknął Min, ściągając z twarzy maskę i wsuwając ją do torby.
-Wyślę Ci w wiadomości…-mruknął Jeon odchodząc. Starszy przytaknął odchodząc do samochodu. Był jedną z nielicznych osób, które jeździły samochodem do szkoły. Może dla tego, że powtarzał klasę na poprzednich etapach edukacji i był dojrzalszy niż reszta rówieśników. Do tego nienawidził gdy ktoś pytał o jego ubiór. Yoongi był zimnolubny. Podobało mu się uczucia chłodu, tego jak jego żylaste dłonie czerwieniały pod wpływem zimna, a każda część ciała wręcz bolała od powiewów wiatru. Czuł, że to idealnie odwzorowuje jego nastawienie do życia i świata. Yoongi szczęśliwy był tylko raz. Mając 16 lat, gdy jeszcze nie był zaprezentowany jako alfa, zakochał się bez pamięci w swoim nauczycielu muzyki. Każda prywatna lekcja pianina była dla niego jak niezwykłe uniesienie, którego pożądał całym sobą. Kochał na niego patrzeć, słuchać go, ćwiczyć godzinami dla nawet drobnej pochwały. To było całe jego życie. W końcu zaryzykował, spróbował. Postawił wszystko na jedną kartę. Do dziś pamiętał fakturę ust nauczyciela, ten dziesięć lat starszy od niego mężczyzna skradł jego pierwszy pocałunek, jego pierwsze namiętności i uczucia. Wtedy każda lekcja nie była już zwykłym rozwijaniem umiejętności. Była wyczekiwaną z pożądaniem chwilą ekstazy od której Min szybko się uzależnił. Trwało to prawie rok. Do dziś Yoongi odczuwał niepokój, gdy w czwartek zbliżała się godzina 17. Nie chodziło o seks. Min nie czuł się wykorzystywany. Wręcz przeciwnie. Uwielbiał to. Zapominał o swoim prawdziwym celu, zapominał o muzyce. Ciężkie sapnięcia mężczyzny były jego muzyką. Jednak, gdy po roku okazało się, że jego miłość stanie wkrótce na ślubnym kobiercu, Min zażądał zemsty. Pragnął zniszczyć całego jego życie. Skłamał, okrutnie skłamał. Rozpowiadał, że został skrzywdzony, że znęcał się nad nim psychicznie i fizycznie. Jednak w trakcie rozmowy z pedagogami, rodzicami jak i samym oskarżonym, spojrzał w oczy ukochanego. Ten ostatni raz, chciał zapamiętać głębię jego spojrzenia. Nie mógł, nie potrafił go zniszczyć. Wyznał, że kłamał. Obnażył się z oszczerstwa przed wszystkimi. Został wydalony ze szkoły, a jego rodzice postanowili przenieść się do Seulu z Daegu, by ten mógł zacząć od nowa w renomowanej szkole, której dyrektorem był kuzyn jego ojca. Ten pozwolił mu stanąć na nogi w murach nowej instytucji edukacyjnej od następnego roku. Min długo nie umiał się otrząsnąć. Czuł się brudny, ponownie nie przez seks ze starszym mężczyzna, a przez to że tak głupio i ślepo mu zaufał, jego duma ucierpiała do tego stopnia, że po złamanym sercu, zamknął się całkowicie na mężczyzn, a otworzył na imprezy i ładne panie w klubach. Tak było prościej. Tak było po prostu prościej…
OdpowiedzUsuńDochodząc do samochodu, zobaczył adres Jimina. Widywał go jedynie na imprezach i w szkole, kojarzył twarz, ale nawet nie wiedział jak brzmi jego głos. Był dla niego martwym punktem, jak wszyscy mężczyźni inni niż Namjoon i Hoseok. Wsiadł do samochodu, wpisując adres w nawigację, podręcznik bez przejęcia rzucił na fotel pasażera, a na nim odłożył czarny bucket hat.
Nie jechał specjalnie długo, nie patrzył często w nawigacje, przez to że gdy chciał pobyć sam to bez celu jeździł autem po mieście zapamiętując jego ulice. Parkując pod domem Jimina, chwycił za podręcznik, następnie podchodząc do drzwi.
Zadzwonił dzwonkiem niespodziewanie. Otworzył mu drobny chłopak o pulchnych wargach i mieniących się oczach. Yoongi nie był pewien czy one po prostu takie były, czy też były bliskie uronienia łez. Na pierwszy rzut oka wyglądał na smutnego, jednak Min niespecjalnie zwrócił na to uwagę. To co go uderzyło do zapach. Zmieszany nieco ze smrodem Taehyunga, jednak mimo to skupił się na tym należącym do omegi. Zdał sobie sprawę, że dotąd widzieli się tylko w zatłoczonych miejscach przez co nigdy nie czuł wyraźnie jego zapachu. Gdy woń brzoskwiń i wanilli wypełniła jego nozdża, smukłe dłonie Mina zadrżały, choć nigdy im się to nie zdarzało. Zlustrował aparycję Jimina, uznając że jego wygląd idealnie pasuje do jego zapachu. Był przyjemny, ale intensywny. Mimo, że mimika Mina nie dała po sobie nic poznać, to jego wnętrze oblało ciepło, którego myślał że całkiem się wyzbył. Odrzucił jednak tą myśl, wyciągając podręcznik w stronę chłopaka.
OdpowiedzUsuń-Zgubiłeś to w szkole, Jeon dał mi Twój adres. -Wytłumaczył się, wciskając delikatnie książkę w dłonie młodszego.
-Nie ma za co. -mruknął, drapiąc się w tył głowy.
-Widzę, że masz cieżki dzień. Jakbyś chciał wieczorem wyjść na wino to dawaj znać. -dodał, odwracając się na pięcie, by wrócić do samochodu. Coś zafascynowało go w Jiminie, do tego stopnia, że chciał pójść wieczorem do pubu z kimś innym niż Namjoon czy Hoseok.
-Muszę podjechać do sklepu po brzoskwinie. -syknął pod nosem, ruszając spod domu chłopaka.
Jeon błądził po mieście, specjalnie idąc do domu na około. Miał nadzieje, że Taehyung wyjdzie i nie będzie pytał go w domu o lunchbox. Czuł, że nie umiał jeszcze rozmawiać z Kimem, rzadko z kimkolwiek rozmawiał, a on dodatkowo go onieśmielał. Jednak przechodząc przez bramkę prowadzącą do domu, zauważył przy drzwiach wejściowych Kima, który najwyraźniej też dopiero wrócił. Szlag. Nie chciał nic mówić, a jednocześnie mimowolnie chciał jego obecności. Nie umiał tego pojąć.
-Hyung! -wypalił nagle, by ten zwrócił na niego uwagę.
-Hyung…-dodał ponownie już nieco ciszej i mniej spanikowany.
-Chcesz iść do salonu gier? -zapytał znikąd, wpatrując się w Kima. Nie był świadomy jak wiele ich łączyło, do tego stopnia, że nawet ich pomysły były takie same.
-Ewentualnie możemy pograć w Overwatcha w domu jakbyś chciał...znaczy no nie musisz...nie musimy...możemy posiedzieć z Lokim i Tanem i zobaczyć czy się polubią...możemy robić cokolwiek...znaczy cokolwiek na co masz ochotę. -Jeon zamotał się w słowach, aż w końcu wziął głęboki oddech i pewnie powiedział.
-Spędźmy trochę czasu razem, hyung.
Czy czuł się z tym dobrze, że odjechał? Oczywiście, że nie. Czy chciał go zostawić? No właśnie, chciał? To wszystko było dla niego jednym wielkim bałaganem. Może gdyby czuł swoją wewnętrzną alfę to zareagowałby inaczej, lepiej. Jednak jej nie było, nie było od dawna, zupełnie tak, jak gdyby jego złamane serce całkiem przyćmiło drzemiące w nim instynkty. Jednak jego organizm nie czuł się najlepiej. Zupełnie tak, jak gdyby zapach brzoskwiń wypełnił jego ciało i został w nim gdzieś głęboko w nieznanej dotąd części jego duszy. Miejsce w które uderzył Jimin, pulsowało i zadawało wibrujący ból. O co chodziło? Co chłopak miał na myśli? O czym Yoongi nie wiedział? Park wyglądał na pogrążonego w bólu, a on mimo swojej neutralności także nie czuł się najlepiej. Przecież praktycznie się nie znali, tak? Jednak coś było w jego oczach, Min widział w nich coś wyjatkowego, coś czego nie widział nigdy wcześniej, a myślał że żadne inne spojrzenie na niego nie wpłynie tak, jak to jakim obdarowywał go jego nauczyciel lata temu. Oczy Parka były smutne, a jednak było w nich coś co dawało nadzieje i pokazywało jego szczere intencje. Yoongi nie odjechał daleko, właściwie to zaparkował zaraz za domem Jimina. Po jego skroni zaczęły spływać zimne poty, a ciało zaczęło drżeć. Coś w jego wnętrzu wręcz rwało się do niego. Odpiął się z pasów, rozkładając fotel. Położył się w aucie, skulając się by ulżyć sobie w bólu. Czy on umierał? Nie mogąc złapać oddechu błagał, żeby to wszystko odeszło. Nagle poczuł, jak całe jego ciało płonie. Min zacisnął dłonie i zęby na pasie bezpieczeństwa, który bezwładnie wisiał z boku pojazdu. Przymknął oczy, jednak łza bólu wypłynęła spod jego powiek. Nie chciał krzyczeć, wiedział że będzie gorzej. Był sam. Gdyby umarł nawet nie zdążyłby przeprosić Jimina, za ewidentnie nieświadome zranienie go. Leżąc w samotności, błagał o koniec cierpień. Otulony swoim zapachem mroźnego powietrza, myślał o tym, że przed śmiercią, chciałby poczuć jeszcze tylko raz zapach brzoskwiń. Chciał poczuć to specyficzne ciepło, którego nigdy wcześniej nie doświadczył. Czuł, że nie przeżyje. Ból narastał, uczucie płonącego ciała, było tak intensywne, że Min zaczął mieć halucynacje. Patrzył na swoje dłonie, mając wrażenie że jego skóra topi się, stojąc w płomieniach. Wtedy usłyszał w najciemniejszym zakamarku swojego umysłu to jedno słowo, powiedziane tym znajomym już głosem. Yoongi Min bezwładnie opadł na siedzenie, wypuszczając zaciskany pas. Stracił przytomność, a ból nagle stał się mniejszy.
OdpowiedzUsuńW końcu jego powieki uniosły się, a Min spojrzał na świata oczyma, a ogromnie powiększonymi źrenicami. Podniósł się do siadu, jak gdyby nigdy nic. Wziął głęboki wdech. Opuścił przymocowaną do dachu osłonę przeciwsłoneczną by spojrzeć w lustro. Jego skóra była jakby gładsza, bardziej matowa, a włosy z kolei bardziej lśniące. Źrenice powoli wracały do swoich rozmiarów, a dłonie przestawały drżeć. Czuł ją. Wewnętrzną alfę. Wybudziła się w nim, wyostrzając wszystkie jego zmysły. Słuch, węch, wzrok. Nie czuł się już jak za mgłą, jakby przygnieciony brzemieniem, które dźwigał na swoich barkach. Co najważniejsze. Czuł teraz wyraźnie jaki ból sprawił omedze, o pięknym brzoskwiniowo-waniliowym zapachu. Jego instynkt podpowiadał mu prawidło. Jimin wiedział, że ich wewnętrzne alfy i omegi ciągnęło do siebie zbyt intensywnie. Dopiero ujawnienie się tej Yoongiego, otworzyło mu oczy. Mężczyzna pociągnął za klamkę, otwierając drzwi, a jego stopa mocnym zdecydowanym krokiem zetknęła się z ziemią.
Jeon czekał na odpowiedź Kima, jak na ścięcie. Wyszedł ze swojej strefy komfortu, schował dłonie do kieszeni bluzy, czując jak zaczynają drżeć. Gdy mężczyzna sięgnął po jego dłoń, Jungkook jakby czując, że jego bezpieczna strefa zostaje naruszona, wzdrygnął się, cofając o krok, jednak mimo to Kimowi udało się chwycić jego dłoń. Zacisnął się na niej mocno, przez co Jeon syknął z bólu.
OdpowiedzUsuń-Chyba nie dasz rady zagrać. -Młodszy nieco oburzony, zabrał rękę, lekko ją rozmasowując.
-Teraz na pewno nie…-mruknął zirytowany. Czy on zrobił to specjalnie? Naprawdę tak bardzo nie chciał spędzać z nim czasu, że musiał zadać mu ból? Wystarczyło przecież powiedzieć, zrozumiałby. Oczy Jeona zaszkliły się, jednak Kim nie zauważył tego przez telefon od Jimina. Młodszy chciał go wyminąć i wejść do domu, jednak tego zacisnął dłoń na jego przedramieniu ciągnąc go w stronę rowera.
-Taehyung puść mnie, chce do domu. -Warknął Jeon, będąc naprawdę blisko płaczu.
-Wskakuj! -Ton głosu alfy, wręcz wymusił na nim posłuszeństwo. Usiadł na rowerze, niechętnie obejmując starszego. Niechętnie nie dlatego, że nie chciał, a dlatego że w obecnej chwili każdy dotyk Kima sprawiał mu niewyjaśniony ból.
-Lepiej się trzymaj porządnie, jeśli nie chcesz spaść. -Jeon westchnął, poprawiając się na siedzeniu.
-Kto powiedział, że nie chcę? -szepnął ledwo słyszalnie, opierając policzek o plecy Taehyunga.
Na szczęście szybkie tempo jazdy i związany z tym powiew wiatru, zwiewał pojedyncze łzy z policzków Jeon. Dotyk Kima, tak bardzo bolał. Najgorszym było to, że młodszy nie wiedział nawet czemu. Chciał po prostu wrócić do domu.
-Taehyung, windą będzie szybciej przecież! -Krzyczał za nim młodszy, gdy dojechali na miejsce, a mimo wszystko on nie chciał go słuchać. Wbiegli do mieszkania, a widząc Jimina w jego obecnym stanie, Jeona sparaliżowało. Część jego ciała zdrętwiała ze strachu, a druga z bólu na widok Jimina na rękach Kima. Najmłodszy nie miał pojęcia co się z nim działo, był przeładowany skrajnymi emocjami, dlatego jego oczy ponownie zaczęły zanurzać się we łzach.
-Jungkook, znajdź jakąś miskę i ścierkę na zimne okłady, proszę. -Jednak chłopak nie umiał się ruszyć, jakby jego nogi przybito do podłogi gwoździami. Po chwili jednak zmobilizował się dla Jimina i zrobił to o co prosił go Taehyung. Przynieś, podaj, pozamiataj, co? Jego druga strona płatała mu figle, przez co ciężej brało mu się każdy oddech.
-Jungkook...mam prośbę, tylko nie zeświruj…-Młodszy parsknął cicho śmiechem. No to było już przecież trochę za późno.
-Jestem alfą, a Jimin omegą. - No wiem, dlatego tak pasujecie do siebie - a Ty jeszcze nie wiadomo. - No tak, jestem nie wiadomo jakim dziwakiem, dzięki Taehyung - Znaczy, Jimin nie może zostać w tych ciuchach co teraz, trzeba go przebrać w nowe, świeże, nieprzepocone, ale ja nie mogę tego zrobić jako alfa….a jak ty go przebierzesz to będzie to neutralne, wiem to głupie, ale proszę…-Jeon spojrzał w oczy Kima, ale to był zdecydowany gwóźdź do trumny. Spuścił wzrok, nie mogąc już przyjąć więcej emocji na swoje drobne ciało. Przytaknął i poszedł do Jimina. Obchodził się z nim bardzo delikatnie. Dbał o niego w duszy prosząc, żeby nic mu nie było. Przebieranie Parka wbrew pozorom nieco go uspokoiło. Bo był sam z nim, w ciszy i bez zbędnych bodźców. Położył hyunga ostrożnie, na wcześniej ułożonej poduszce.
OdpowiedzUsuń-Będzie dobrze, Hyung. Nie bój się. -szepnął, kładąc namoczony w misce okład na jego czole. Gdy Kim wrócił, Jeon usunął się na bok, tak jak robił to całe swoje życie. usiadł na ziemi słuchając, jak starszy troszczył się o Jimina. Rozumiał powagę sytuacji, jednak sam nie umiał przeboleć, że wydarzyło się to wtedy, gdy próbował się otworzyć. Teraz zamknął się jeszcze bardziej, a jego napięte mięśnie bolały prawie tak samo mocno jak serce.
-Był tutaj wcześniej. Czy istnieje coś takiego jak jednostronny prawdziwy mate? Bo chyba tak, chyba nie mam mate'a, Tae… to nie fair, że on ma mnie. -Najmłodszy domyślił się, że chodziło o Yoongiego. Czyli cała ta sytuacja była przez niego? To on dał mu adres, a Min tylko pogorszył sprawę. Mate? A co jeśli Jimin ma racje i jednostronny mate istnieje i to Taehyung pisany jest Jiminowi, a Jimin Yoongiemu? Umysł chłopaka powoli nie umiał utrzymać tempa przepływowi informacji.
Zamyślony, poczuł nagle drugie ciało na swoim. To Taehyung. Opadł na niego, a ciało Jeona ponownie się spięło w reakcji obronnej. Chciał go wspierać mimo wszystko.
-Na chwilę. -Dlatego zacisnął zęby i przytulił do siebie chłopaka. Jego drobne dłonie ułożyły się na plecach Kima, a Jeon cieszył się, że mężczyzna nie widział teraz jego wykrzywionej bólem twarzy. Gładził go po plecach tak długo, aż nie poczuł że starszy przestaje się trząść, mimo że z każdą minutą nowy sztylet wbijał mu się w serce. Nie chciał teraz dotykać Kima, czuł że jego ciało chce jego bliskości, ale jego umysł powtarzał, że nie może chcieć czegoś czego nigdy nie będzie miał, dlatego też w bólu trzymał go w objęciach, wiedząc że zaraz w domu znowu będzie dla niego chłodny jak zawsze, że to przecież tylko przez tą sytuację i fakt, że Jeon był pod ręką. Raniło go to.
-Spisałeś się hyung. -pochwalił go na chwilę, szepcząc mu do ucha, niepostrzeżenie zostawiając subtelnego całusa na jego głowie między kosmykami włosów, gdy był w trakcie odsuwania się. Przecież nie powie mu, że mu źle. Wstał, a widząc że Kim spoglądał nadal na Jimina wyszedł z pokoju, wziął swoje buty w dłoń i otworzył drzwi wyjściowe. Przekraczając próg uderzył w coś siedzącego na wycieraczce.
-Yoongi hyung dałeś dupy. -warknął Jeon mijając go. Min zmierzył go wzrokiem, widząc że jego oczy są czerwone.
-Jungkook? Co Ty tu? Co Ci się dzieje? Czuje od Ciebie ogromny niepokój. -Lecz Jeon nie zareagował, stojąc boso czekał na windę nie mając siły iść na nogach po schodach.
-Daj mi spokój, dałeś dupy, na tym się skup i odwal się ode mnie. Nie chce mi się dzisiaj rozmawiać, po prostu chcę do domu hyung. -syknął, przygryzając wargę. Min westchnął, wiedząc od Hoseoka, że bycie wrednym jest Jungkooka mechanizmem obronnym, że gdyby zachował się miło, to najprawdopodobniej by się rozkleił.
-Połóż się i odpocznij. -dodał starszy na koniec, gdy drzwi windy z Jeonem w środku powoli się zamykały. Min wiedziony instynktem wszedł do mieszkania, uderzony zapachem brzoskwiń i cierpienia. Zamknął drzwi, szukając następnie pokoju Jimina.
OdpowiedzUsuń-Widzę, że Ty też dałeś dzisiaj dupy. Znaczy no, tak naprawdę ja osobiście jestem Ci bardzo wdzięczny za uratowanie tej małej kaczuszki, gdyż czułem dokładnie co się z nim działo, a też cóż czułem o wiele wiecej złych rzeczy. Wiem, że musisz być na mnie wściekły, ale obiecuje że wszystko wyjaśnie, nie chciałem go skrzywdzić nie specjalnie. Nie byłem świadom wielu rzeczy. Pozwól mi się nim teraz zająć, jestem mu to winien. Obiecuje że o wszystkim będę Cię informował. -Min podszedł bliżej siadając u boku Jimina. Nie powiedział nic, jedynie splótł ich palce i zacisnął ich dłonie mocno, pozwalając swojemu ciepłu przelać się na Parka, by poczuł jego wewnętrzny instynkt, by zrozumiał że teraz jest tutaj, a ich temperatury dłoni w końcu się ze sobą zlały.
-Lepiej za nim idź, poszedł na bosaka do domu. -Rzucił jeszcze cicho w stronę Kima, wpatrując się w ręce jego i Jimina, nie mając jeszcze wystarczająco odwagi by spojrzeć mu w oczy.
Jeon idąc do domu nawet nie przejął się butami. Było mu zimno, ale to raczej było przez fakt, że miał na sobie wyłącznie bluzę. Było mu już wszystko jedno. Chciał po prostu dotrzeć do domu i w spokoju przemyśleć to całe zamieszanie. Wszedł do domu po dość długim marszu, ciesząc się że Tata i Hyeri byli jeszcze w pracy. Pobiegł do pokoju od razu się w nim zamykając. Zakopał się pod kołdrą, dopiero czując jak od stresu szybko oddychał. Był w swoim azylu, bezpiecznym miejscu, był sam, gdyż chyba samotność stanowiła jego bezpieczną przystań. W końcu mógł się wypłakać. Na co dzień nie otaczali go ludzie, a teraz gdy było ich tak wielu w tak różnych kryzysowych sytuacjach, Jeon po prostu czuł się przeciążony.
Wiedział, że musiał się wyładować, by móc zmęczonym, lecz wciąż szczerym uśmiechem powitać Taehyunga, w końcu potrzebował teraz wsparcia. Dlatego też już po wodospadzie łez doprowadził się do porządku, by z opuchniętą ale radosną buzią i przemoczonymi skarpetkami, zabrać się za robienie kolacji dla niego i Taehyunga. Miał do siebie wyrzut, że był tak skomplikowaną zamkniętą w sobie osobą, dlatego też chciał wynagrodzić to Kimowi dobrym posiłkiem. Tylko to przychodziło mu do głowy gdyż teraz bał się cokolwiek zaproponować, jeśli chodziło o wspólne spędzanie czasu. Uznał, że nie będzie się wpychał w życie Taehyunga nieproszony. Jeśli będzie chciał, to spędzi z nim czas jeśli nie, to znowu dźgnie go w rękę, a ten pójdzie posłusznie spać.
OdpowiedzUsuńYoongi w milczeniu spoglądał na twarz chłopaka, która mimo snu nie wyglądał na spokojnego. Nie puścił jego dłoni nawet na moment, cały czas przekazując mu swoje ciepło. Gdy oczy Parka powoli zaczynały się otwierać, Min ulozyl wolna dłoń na jego policzku.
OdpowiedzUsuń-Yoongi -Cichy szept, wywołał dreszcz na ciele starszego. Gdy ten ponownie stracił przytomnosc, alfa westchnął ciezko.
-Wiem, Jimin. Wiem, jak to boli, ale wytrzymaj dobrze? Jeszcze trochę. -Min wiedział dobrze ze nie będzie w stanie od razu zachowywac się jak idealna alfa. Właściwie to wiele mu do takiej brakowało, ale dla Jimina był gotów na poprawę. Chciał się nauczyć na nowo byc czułym i wierzył ze ten słodko pachnący chłopiec mu w tym pomoze.
Wstał, zasłaniając zasłony, by światło nie drażniło jego omegi. Po wcześniejszym
dotyku czuł jak wyziębione jest ciało chłopaka. Znalazł w domu termofor i zagotował w nim wode. Przeszedł się tez po domu, by wziac ze sobą dodatkowa kołdrę, prawdopodobnie z pokoju rodziców Jimina. Wrócił do młodszego, kładąc na jego torsie termofor oraz owijając go rekoma Parka. Przykrył go jego kołdra, ale także ta zabrana od rodziców. Opatulil go porządnie z każdej strony, kładąc się niepewnie u jego boku. Wsunął swoje ramie pod głowę młodszego, tworząc z niego poduszke dla Jimina. Nachylił się przy jego szyi ocierając się o nią subtelnie czubkiem swojego nosa. Czuł jak zapach brzoskwini wypełnia jego nozdrza. Uśmiechnął się lekko, próbując zostawić na nim jak najwiecej swojego zapachu.
-Mój mate nie może pachnieć jak deszcz. -mruknął, ciesząc się ze Jimin dalej jest nieprzytomny. Nie zdobyłby się na tak odważne gesty i słowa gdyby go słyszał. Nie czuł się na tyle pewnie, ale teraz wiedział ze młodszy potrzebuje tego by dojsc do siebie. Nawet nie zauważył kiedy usnął, otulony zapachem swojej omegi.
Słysząc dźwięk otwieranych drzwi, Jungkook wzdrygnął się, a w uszach dzwonił mu rytm jego serca.
-Taehyung hyung….-zdążył jedynie wydukać, gdyż zaraz potem poczuł dłonie starszego na swojej talii. Jęk opuścił usta Jeona, który od razu przysłonił je dłonią. Rozsiadając się na blacie przyglądał się, jak Kim zdejmuje jego skarpetki.
-Hyung nie trzeba, naprawdę…- mruknął, czując się źle z tym, że alfa musiała robić to za niego
-Dlaczego nie poczekałeś? Chora ręka to za mało, chcesz się przeziębić? -Jeon westchnął, wiedząc że ma rację.
-Nie chcę...Zrobisz mi herbatę? -uśmiechnął się delikatnie, obdarowując go proszącym spojrzeniem.
Spoglądając na to, jak starszy troszczy się o jego rękę, nie mógł powstrzymać błysku w oczach. Czuł się dziwnie odurzony troską Kima, jego delikatny dotyk zamiast strachu budził teraz przyjemne mrowienie.
-Mama jest w tym beznadziejna, tak jak w gotowaniu, bardzo się stara, ale w ogóle nie ma zdolności w rękach, twój ojciec musi być szalony, poważnie. -Jeon parsknął śmiechem.
-Nie jest szalony, on zawsze wie co robi. Twoja mama...to wyjątkowa kobieta, widać to po niej od razu. Twój opatrunek jest solidniejszy, ale praca jaką Hyeri włożyła w swój, będzie dla mnie zawsze miłym wspomnieniem. -Wyjaśnił, łagodnym tonem głosu.
-Przepraszam za dzisiaj, że cię w to wszystko wmieszałem, ale bardzo nam pomogłeś, nie poradziłbym sobie bez ciebie, więc dziękuję. -Jeon wlepiał wzrok w trzymaną przez Taehyunga dłoń. Nie wiedział czy to od zmęczenia, ale miał wrażenie jakby ich dłonie miały niebieski i czerwony kolor, a gdy były splecione razem, to tworzyły delikatny i przyjemny dla oka fiolet.
OdpowiedzUsuńDopiero, gdy Kim puścił jego rękę, Jungkook przeniósł wzrok na jego twarz.
-Dobra robota, Jungkook. -Patnięcia chłopaka, działały na niego kojąco, a znajome ciepło znowu rozlało się po jego ciele.
-Wskakuj. -Z początku widząc, jak starszy odwrócił się do niego plecami, Jeon wahał się czy aby na pewno powinien to zrobić. W końcu nie był dzieckiem i swoje ważył, ale jednak jego wewnętrzne pragnienia przeważyły i powoli usiadł mu na ramionach, uważając by nie stała mu się krzywda.
Przez całą drogę, delikatnie drapał go czule po głowie między kosmykami włosów. Gdy został odstawiony na kanapę, odczuwał dziwny brak bliskości starszego. Gdy wziął głęboki wdech, a leśny zapach ułożył się w jego płucach, zrobiło mu się słabo, a uczucie duszności z rana powróciło.
-Hyung, podałbyś mi tabletki z kuchni? Te w pomarańczowym opakowaniu, od taty. -poprosił, przypominając sobie, że rodziciel kazał brać mu je dwa razy dziennie.
-Zamówmy sobie coś do jedzenia, zasłużyliśmy, lubisz pizzę? Albo wolisz kurczaka? -Jeon uroczo skinął głową, owijając się kocem i popijając herbatą tabletki.
-Chcę burgera. -oznajmił zadowolony z siebie. -Z fryteczkami koniecznie. -podkreślił, jakby od tego miało zależeć jego życie. -I sosem BBQ. -na koniec prosząco spojrzał na Tae, jakby chciał poprosić go o wykonanie tego skomplikowanego zamówienia.
Gdy Kim zamawiał jedzenie Jeon nastawił pierwszy proponowany film na netflixie.
-Hyung, usiądź koło mnie. -poklepał miejsce obok siebie. Gdy starszy usadowił się u jego boku, Koo podzielił się z nim kocykiem, żeby nie było mu zimno. Pod ciepłym materiałem, Jeon trzymał dłoń przy tej Kima. Nie ujął jego ręki bezpośrednio, ale położył ją obok, tak żeby subtelnie się ze sobą stykały. Młodszy nadal nie wiedział dlaczego czuje się przy nim tak wyjątkowo, jednak powoli zaczynał się uzależniać od przyjemnych dreszczy na ciele.
-O NIE. Ten burger jest tak duży, że nie będę już miał miejsca na fryteczki…-młodszy wydął słodko wargi, widząc wielkość ich jedzenie, gdy do nich dotarło. Zajadał się ze smakiem, łapiąc się za brzuch, gdy był już pełny.
-No i zmarnują sie fryteczki, a nie mówiłem? -mruknął pod nosem, ze smutkiem patrząc na ziemniaczany wyrób. Gdy jedzenie już nie odwracało jego uwagi, wpatrzył się ponownie w starszego. Nagle nachylając się, dał mu pośpiesznego, ale też bardzo nieśmiałego całusa w policzek.
-Dziękuje, za opatrunek i za wszystko. Nie przepraszaj mnie, to nie Twoja wina. -Pocałunek sprawił, że obraz przed oczami młodszego ponownie się zamazał, a Jeon złapał się za głowę.
-To nic...to pewnie przez zbliżającą się przemianę. -mruknął ze słabym uśmiechem.
-Musze się tylko na chwilę położyć. -dodał, kładąc się głową na udach Kima, wtulając się w nie policzkiem jednocześnie napawając się zapachem starszego. Chwycił za telefon, na leżąco przeglądając instagrama. Widząc, że Jimin oznaczył alfę na jednym ze zdjęć, otworzył jego konto.
-Your boyfriend’s wet dream. Czyj chłopak ma o Tobie erotyczne sny, hyung? Nie rozumiem. -zapytał, przeglądając profil Taehyunga, dając mu przy okazji follow.
Jimin nie musiał nic robić, ani mówić. Gdy nadal lezal obok Mina z zamkniętymi powiekami, wewnętrzna alfa starszego obudziła go, informując ze jego mate wkrótce otworzy oczy. Min dla niepoznaki nie uniósł powiek, udając ze wciąż spi. Słyszał łzy spływające po jego policzkach, które łamały jego serce na coraz mniejsze kawałki.
OdpowiedzUsuń-Dlaczego? -Był mu winien przeprosiny i wyjaśnienia. To było pewne. Jednak jak powinien się do tego zabrac? Od czego zacząć? Ile mu powiedzieć? Yoongi od dawna nie był z nikim w tak intymnej pod katem emocjonalnym sytuacji. Czuł się obrażony i pod presja wyznania swoich błędów. Ukrył dłonie pod kołdra, czekając aż przestaną się trząść. To nie było dla niego łatwe. W końcu odizolował się uczuciowo od ludzi, a o swoich trudnościach nie mówił nawet terapeutce do której kazali mu chodzic rodzice. Ta kobieta nie wyciągnęła od niego niczego poza faktem ze sypiał z nauczycielem, a teraz miał wszystko powiedzieć Jiminowi, który obudził jego alfę i jeszcze okazał się byc jego mate’em? Dla Mina było to zbyt wiele. Usiadł bez słowa. Bal się nawet spojrzec na Jimina, co dopiero zacząć mówić. Wzial głęboki wdech patrząc na swoje dłonie. Strzepnąl je lekko, jakby chcąc by przestały się trząść. Chwycił za chusteczkę, delikatnie przykładając ja do łez na policzkach Parka. Wtedy spojrzał w smutne oczy omegi, które miały do niego więcej zalu niż ktokolwiek kto zawiodl się jego osoba.
-To trudniejsze niż możesz myśleć. -Mruknął, nerwowo bawiąc się swoimi palcami.
-Wyobraź sobie...ze stajesz się omega w momencie w którym wszystkie twoje instynkty szaleją i chcą jak najwiecej bliskości. Wyobraź sobie ze karmisz wewnętrzna omege regularnie, dajesz jej przejąć kontrole, nie słuchasz w ogole rozsadku. Ona przejmuje twoje ciało i umysł wraz z alfa która pobudza twoja omege. Jestes wypełniony tym wszystkim, poddajesz się temu całkowicie, aż w końcu zostaje ci to zabrane. Twoja wewnętrzna omega zostaje zraniona, brutalnie, gwałtownie i bez zapowiedzi. Jest raniona do tego stopnia, ze czujesz i widzisz ja cała poturbowana. W końcu gdy otrzymuje ostateczny cios, widzisz jak znikna. Jak odchodzi w ciemność, jak opuszcza całe twoje ciało. Czujesz się lżejszy, ale nie w tym dobrym znaczeniu. Jestem pusty, całkowicie pusty. Nawet nie wiesz czy dalej jestes omega. Kwestionujesz doslownie wszystko. Z początku wpadasz w panikę, ze twój wewnętrzny instynkt zniknal. Robisz wszystko żeby go odzyskać. Jestes gotowy rozdrapać własna klatkę piersiowa by tylko zrozumieć czemu jest pusta. Jednak po tygodniach rozpaczy godzisz się z tym ze ona już nie wroci, ze nigdy nie bedziesz szczesliwy, ze nigdy już nie bedziesz czuł emocji innych od gniewu czy smutku. Godzisz się z tym i zaczynasz “nowe” zycie. Zycie w którym nie uśmiechasz się często, zycie w którym trzymasz się tylko bliskich ci osób, zycie gdzie prawie nikt nie wie ze nie czujesz zapachów w grupach. Tak, nie czujesz poszczególnych alf czy omeg jeśli w pomieszczeniu jest ktoś poza tobą i dana osoba. Nie czujesz instynktów. Nie czujesz, ze w twoim otoczeniu jest twój mate. Nie czujesz niczego poza pustka, bólem i poczuciem niesprawiedliwości. Wyobrażasz to sobie? Wyobrażasz sobie stracic swoją wewnętrzna omege i nie czuc nic? Bo to właśnie stało się z moja wewnętrzna alfa. Straciłem ja na wiele miesięcy, a nawet na lata. -Niski głos z chrypka, nagle zadrżał, a Min spojrzał ponownie w dol na swoje dłonie, nie chcąc okazać słabości przed swoją omega.
-To dlatego nie wiedziałem, że jesteśmy połączeni. Nie miałem pojęcia. Dopiero, gdy stanąłem z Tobą w cztery oczy, byłem w stanie poczuć Twój zapach, inaczej to nie było w ogóle możliwe. Twój zapach...on obudził ją z powrotem. Nie lubię mówić, że coś jest przeznaczeniem, to brzmi patetycznie i tandetnie, ale widocznie tak miało być. Nie mogę Ci zapewnić, że od razu będę idealną alfą. Tak na pewno nie będzie, ale jeśli nadal będziesz chciał dać mi szanse to naprawić, to postaram się być lepszy. -Westchnął, z powagą unosząc wzrok.
-Your boyfriend’s wet dream. Czyj chłopak ma o Tobie erotyczne sny, hyung? Nie rozumiem. - Po tych słowach, Jeon zdążył jedynie syknąć, upadając na ziemię. Na jego twarzy pojawił się grymas, gdy powoli unosił się do siadu. Rozmasował tył głowy, patrząc pytająco na Taehyunga. O co mu chodziło? W końcu pytanie nie było zadane w skomplikowany sposób.
OdpowiedzUsuń-Jak będę jutro obolały, to będziesz nosił za mnie książki, zobaczysz. -mruknął niepocieszony.
-Chciałeś sprawić, czy Yeontan i sierściuch się dogadają, czemu tego teraz nie sprawdzimy? -Jeon przewrócił ostentacyjnie oczami, podnosząc się z podłogi.
-Spławiasz mnie, nie jestem głupi. Jak myślisz, że zapomnę że mi nie odpowiedziałeś, to się mylisz. -burknął, idąc powoli do swojego pokoju. Wracając z Lokim na rękach, głaskał go delikatnie, by nie czuł się zagubiony.
Usiadł przed Kimem po turecku, stawiając kota przed sobą.
-Poza tym on ma imię. To Loki, nie żaden sierściuch! -podkreślił, jakby urażony, wydymając wargę. Młodszy był nadopiekuńczy względem zwierzaka, w końcu był jedną z istot, którą kochał najmocniej na świecie.
-Wow, normalnie jakbym widział nasze pierwsze interakcje w szkole. -Oznajmił, widząc zerowe zainteresowanie Lokim ze strony Yeontana. Powstrzymał się od śmiechu, skupiajac się na głaskaniu kota.
-Hm, co teraz? -Jeon uniósł wzrok na chłopaka, przyglądając się mu.
-Nic nie możemy zrobić, nie chcą się zabić, mają do siebie ambiwalentny stosunek, więc możemy ich zostawić razem i zobaczymy czy się dogadają. -Mówiąc to, przestał pieścić sierść zwierzaka, by ten zamiast łazić rozejrzał się po salonie. Widząc, że Taehyung jest zapatrzony w swój telefon, Jeon poczuł dziwny niepokój. Nie wiedział skąd pojawiło się nagle poczucie zagrożenia, jego organizm z każdym dniem zmieniał się coraz to bardziej, więc próbował to sobie tłumaczyć hormonami.
-Z kim tam flirtujesz? To ten chłopak z Twojego opisu, który się budzi przez Ciebie mokry? -Zapytał dość bezpośrednio, sam nie wiedząc dlaczego. Wstał idąc do kuchni po szklankę wody. Czuł, że leki nie są dla niego wystarczające. Zaczynają się w nim budzić instynkty i odruchy, których nie potrafił określić, a które ciężko było mu kontrolować. Do tego ten zapach. Leśny i deszczowy. Zapach alfy siedzącej w salonie, był jego ulubionym. Czasem wpatrując się w niego, miał ochotę zatonąć w zapachu na jego szyi. Wrócił siadając z kubkiem wody w ręce, siadając znowu przed Taehyungiem i Yeontanem, który ostrożnie zaczął obwąchiwać Lokiego.
-Hau -Jeon uniósł brwi pytająco.
-Miau?- Wzruszył ramionami, jakby nie wiedząc jak powinien się zachować. Wtedy spojrzał na siedzących między szeroko rozłożonymi nogami Taehyunga pupili. Gdy Yeontan naskoczył na Lokiego, prawdopodobnie chcąc się bawić, a kot w odpowiedzi pisnął, jakby nie wiedział co się dzieje, Jeon wystraszył się do tego stopnia, że rzucił się w ich stronę. Zwierzęta jednak odskoczyły, odbiegając na bok, gdzie kontynuowały zabawę, jednak Jeon wraz z wodą w kubku upadł na Taehyunga. Jungkook nie chcąc by Kim przewrócił się, a on na niego, podparł się rękami, wypuszczając kubek z rąk. Nie potłukł nic, jednak płyn wylał się na Kima w najbardziej niekorzystnym miejscu, oblewając jego brzuch i krocze.
-Cholera, wybacz.- syknął, z początku z paniki próbując zetrzeć z podłogi wodę, dłońmi. Jednak wtedy na stoliku do kawy, zauważył paczkę chusteczek. Odgarnął wilgotną ręką włosy do tyłu, zostawiając kosmyki jego grzywki delikatnie wilgotne. Chwycił za chusteczki, wyjmując kilka. Zwrócił się w stronę Kima, przykładając je w mokrych miejscach. (tania komedia romantyczna flex, wstydzę się za siebie, im so fucking sorry XD) Pocierał nimi w poszkodowanych punktach, na spodniach i koszulce Taehyunga.
-Wybacz, nie chciałem, ale już pomagam…-mruknął, ścierając teraz wodę z podłogi miedzy nogami Kima. Podczas tych czynności, przysunął siędo niego na tyle blisko, że zapach alfy uderzał go ze zdwojoną siłą. Podniósł spojrzenie, ponownie przyłapując się na swoim guilty pleasure, jakim było wpatrywanie się w szyję chłopaka. Zapatrzony, mimo małego dystansu między nimi, nachylił się bardziej, prawie przykładając nos do skóry starszego. Nie dotknął go, a jedynie wziął głęboki wdech pozwalając deszczowemu zapachowi rozejść się po jego drogach oddechowych.
OdpowiedzUsuń-Hyung...pachniesz tak pięknie…-szepnął, rozchylając subtelnie wargi. Wtedy słychać było dźwięk przekręcanego klucza w drzwiach. Słysząc, że ich rodzice wrócili, Jeon podniósł się szybko, uciekając do swojego pokoju.
-Czy ty sobie, nie wiem, żartujesz ze mnie, Min Yoongi? -Yoongi, zmarszczył brwi nie do końca rozumiejąc o co chodzi.
OdpowiedzUsuń-Nie, dlaczego miałbym zart…
-Wyobrazić sobie, poważnie? Słuchaj, Min Yoongi. Nic nie muszę sobie wyobrażać, bo zdaj sobie sprawę z tego, że doskonale wiem, co to za uczucie. Stać się omegą, mieć marzenia o swojej alfie, potrzebować jej bliskości, dać się pochłonąć temu uczuciu i robić wszystko, aby je osiągnąć. I znaleźć w końcu osobę, która ma mi to zapewnić. A potem mi to zabrać zanim ogóle mam szansę doświadczyć jak to jest być blisko osoby dla mnie stworzonej, wiesz czemu? Bo, cytując ciebie, moja omega została zraniona, brutalnie, gwałtownie i bez zapowiedzi. Nie każ mi sobie wyobrażać nadchodzącej ciemności i tego jak odchodzi ode mnie omega, ponieważ zapewniam cię, że nadal dokładnie pamiętam, co się ze mną działo kilka minut temu. I wiesz co jeszcze? Nadal nie czuje, żebym wrócił do siebie. Więc nie każ mi sobie wyobrażać czegoś, co nadal czuje na własnej skórze. -Min gwałto
wnie nabrał powietrza.Czy to faktycznie była jego wina? Nieświadomie skrzywdził omegę, która miała tak czystą duszę? Doprowadził go do tego samego stanu, w jakim był on sam przez swojego nauczyciela muzyki? Starszy czuł, jak jego serce bije w bolesnym rytmie, sprawiając że palce zaczynały mu drętwieć.
- Tak bardzo, bardzo mi przykro co ci się przydarzyło. Jeszcze bardziej mi przykro, kiedy czuję to jak cierpisz. Moja omega tak bardzo chce ci ulżyć. To co nas spotkało jest takie niesprawiedliwe, Yoongi, tak mi przykro, naprawdę mi przykro, ale.. nie każ mi sobie wyobrażać bólu i ciemności, które nadal czuję. To jest za dużo -Nie mógł na niego patrzeć. Wstydził się za siebie i każde słowo Jimina tym bardziej utwierdzało go w przekonaniu, ze nie zasłuzył na to by w ogóle siedzieć u jego boku.
Czuł roztrzęsione ciało Jimina, jednak nie miał odwagi zbliżyć się do niego, odnosił wrażenie, że Park w ogóle nie chce go widzieć, a co dopiero dotykać.
- Ale ja cię czułem.Dlaczego cię czułem? Czułem ciebie Min Yoongi, twoją alfę. Nie rozumiem dlaczego cię czułem? Skoro straciłeś alfę to jak byłem w stanie? Ty miałeś nie znosić męskich omeg, a ja miałem nie wchodzić ci w drogę, moja omega nie miała się czuć odrzucona przez prawdziwego mate’a, a ja miałem do końca życia wyobrażać sobie moment, w którym zmienisz zdanie i mnie zechcesz. Nie wiem, czy mi ulżyło, że jest inaczej i wcale mnie nie znosisz, czy mi gorzej, bo musiałem prawie umrzeć, żebyś mnie zauważył. -Yoongiemu zrobiło się niedobrze. Czuł się pełen obrzydzenia do swojej osoby. Przetwarzał słowa Jimina powoli, a z kazdym następnym jeszcze bardziej nienawidził swojego zachowania. Wpatrywał się w swoje kolana na których spoczywały jego dłonie, nie wiedząc co powinien teraz zrobić. Jego alfa wręcz rwała się do tego, by otoczyć ich omegę ciepłem i bezpieczeństwem, jednak Min nie wiedział już co jest dobre, a co złe. Poczuł, jak Park wstaje z łóżka, a widząc to jak się zakołysał, rzucił się w jego stronę, próbując go złapać, jednak bezskutecznie.
-Dlaczego twoja alfa przestała działać, Yoongi? - Przez natłok pytań, Yoon czuł jak coraz ciężej mu się oddycha, do tego płacz Parka, sprawiał, że jeszcze bardziej panikował w swoim wnętrzu. Lęk atakował go z każdej strony, nie chciał mówić teraz o sobie. Nie czuł się na siłach by powiedzieć o tym Jiminowi, nie chciał wracać do tamtych dni, zwłaszcza że dopiero od kilku godzin wie, że Park jest jego mate’em. Słyszał szumiące w głowie myśli, czuł jak od stresu wiotczeją mu ręce i nogi. Jednak musiał to zrobić, by Jimin w końcu mu wybaczył. Schylił się nad nim, wsuwając rękę pod jego kolana, a drugą chwytając go za plecy. Podniósł go z ziemi, wchodząc na łóżko wraz z niesionym na rękach Jiminem. Usiadł pod ścianą. Oparł o nią plecy, a nogi wyprostował, sadzając Jimina bokiem na swoich udach. Owinął go kołdrą, przytulając go do swojego torsu, jednocześnie samemu także okrywając się pościelą, po którą obejmował kruche ciało Parka.
OdpowiedzUsuń-Przepraszam, pozwól mi przytulić Cię chociaż na moment. -szepnął. próbując unormować oddech, by móc cokolwiek powiedzieć.
-Zacznijmy od początku. Jeszcze raz. -wziął głęboki oddech.
-Przepraszam, że tak przeze mnie cierpisz. Nigdy świadomie nie doprowadziłbym Cię do takiego stanu. Nie pozwoliłbym na to by Twoja omega umierała, po tym jak ktoś tak sponiewierał moją alfę. -westchnął cicho.
-Czułeś mnie, bo moja alfa nie umarła całkowicie, ona po prostu schowała się w głębi mojej duszy tak głęboko, że dla mnie przestała istnieć, ale Ty jako mój mate, nadal byłeś w stanie ją czuć. Dlatego właśnie ją czułeś, w momencie kiedy ja nie czułem nic. -mówiąc to, układał kosmyki zmierzwionych włosów Jimina, w sposób bardzo subtelny i powolny.
-To prawda, nienawidziłem męskich omeg, ale miałem do nich po prostu uraz. -westchnął ciężko wiedząc, że to moment w którym powinien się wytlumaczyć.
-Gdy miałem 16 lat, mieszkałem w Daegu. Nie wiedziałem jeszcze, że będę alfą. Rodzice wykupili mi prywatne lekcje pianina. Mój nauczyciel był bardzo młody, miał 25 lat i prowadził orkiestrę u mnie w szkole. Dlatego zgodził się, po lekcjach uczyć mnie indywidualnie. Od samego początku miał do mnie luźne nastawienie, pozwolił mi mówić do siebie hyung, czasem zostawałem dłużej żeby pomógł mi odrobić lekcje z innych przedmiotów. Rodzice byli zachwyceni, a ja tym bardziej. Od zawsze byłem outsiderem. Nie miałem wielu przyjaciół. Dlatego, gdy ktoś zaczął okazywać mi sympatię, poświęcać uwagę...Zatraciłem się w tym. On był omegą, ale dość nietypową. Bardzo pewną siebie, nie uległą jak inne. Domyśliłem się, że to dlatego, że ja jeszcze nie byłem określony jako alfa, więc nie wiedział jaką postawę przyjąć względem mnie. To on się do mnie zbliżył jako pierwszy. To on jako pierwszy mnie całował i pokazał czego ode mnie chce. To on sprawił, że moja alfa obudziła się przedwcześnie, przez namiętność jaką otaczał mnie na KAŻDYCH zajęciach. Wykorzystywał mnie za każdym razem, dla swojej uciechy. Nie obchodziło go to, że wierzyłem w każde jego słowo, że mu ufałem. Naprawdę byłem przekonany, że mnie kocha, że naprawdę jestem w końcu wystarczająco dobry dla kogoś. -mówiąc to zadrżał mu głos, a trzęsącymi się dłońmi głaskał delikatnie policzek Parka.
OdpowiedzUsuń-To trwało ponad rok. Co tydzień. Zawsze chciał tego samego, zawsze powtarzał to samo. W końcu odszedł z inną alfą. Zostawił mnie i kazał nie przychodzić więcej na zajęcia. Znudzilem mu się, więc rzucił mnie w kąt. Chciałem, żeby cierpial, sprawa była u dykrektora. Wszystko się wydało, rodzice nie wiedzieli jak zareagować, a po tym wszystkim w czwartki zamiast na lekcję muzyki chodzilem do terapeuty. Nie mogłem zostać w Daegu. Zawaliłem cały rok. Nie mogłem wyjść z domu. Płakałem godzinami, nie jadłem, waga spadła mi wręcz do krytycznego poziomu. Mój terapeuta wyjaśnił mi, że przez traumę, jaką w sobie noszę straciłem swoją alfę i nie jest wiadomym czy kiedykolwiek ją odzyskam. Pozbawił mnie wszystkiego. Dał mi wszystko i zabrał mi wszystko. Przeprowadziłem się do Seulu i zacząłem szkołę od nowa...Dlatego jestem rok od Ciebie starszy..-mówiąc to spojrzał głęboko w oczy Parka, nie ukrywając łez jakie zaszkliły jego oczy. Nie uronił ani jednej, ale po taki intensywnym obnażeniu się, musiał spojrzeć w sufit by je powstrzymać.
-Dlatego nie mogę sobie wybaczyć...nie mogę sobie darować, że tak się przeze mnie czułeś, jak ja czułem się przez niego latami...Tak strasznie Cię przepraszam…-szepnął nie mogąc uspokoić drżących dłoni. Jego wewnętrzna alfa skuliła się na wspomnienie mrocznych czasów, ze strachu nie wiedząc co ze sobą zrobić.
-Przepraszam, Park Jimin...Nie żartuje wcale, to cała prawda…ja naprawdę muszę się wiele nauczyć i nie zraniłbym Cię świadomie. Przepraszam...tak strasznie mi przykro…-jego głos łamał się, jednak Min był silny i nie pozwolił sobie się rozkleić.
-Naprawdę chciałeś do końca życia wyobrażać sobie, że zmieniam zdanie i Cię chcę? Uwierz mi, Jimin-ah...zauważyłbym Cię o wiele wcześniej gdyby to było możliwe. -oznajmił, splatując ich palce u dłoni razem.
-Skończymy żyć wyobrażeniami. Wiem już, że to Ty na mnie czekałeś, przepraszam że tak długo...No i jak mógłbym Cię nie chcieć? Moja alfa aż podskakuje w miejscu by się o Ciebie zatroszczyć. Proszę nie płacz już, kaczuszko...Nie płacz już przeze mnie, wolę żebyś mnie uderzył niż przeze mnie płakał…-szepnął, układajac Parka w swoich ramionach, by ich zapachy się ze sobą zmieszały.
Jeon zamknął się swoim pokoju, osuwając się plecami wzdłuż drzwi. Siedząc na ziemi, przeczesał włosy, odgarniając je do tyłu.
OdpowiedzUsuń-Co to było...jak to jest możliwe? -Jeon roztrzęsioną dłonią, sięgnął po telefon.
-Co...jeśli...czujesz...zapach...alfy...ale...nie...jesteś...jeszcze...zaprezentowany..jako...cokolwiek…-mruczał pod nosem, wpisując hasło w wyszukiwarkę google. Widząc wyniki, upuścił telefon na podłogę, chowając twarz w dłoniach.
-M-mate?! -jęknął panicznie, mimo zakrytej twarzy. Jego serce biło tak szybko, że Jungkook nie był w stanie usłyszeć własnych myśli.
-Boże czy to oznacza, że będę omegą?! JAK TO?! -Dla młodszego nic nie wydawało się jasne. Cały się trząsł nie wiedząc co powinien zrobić. Z kim powinien porozmawiać? z Taehyungiem? Z lekarzem? Nie rozumiał tego, a pozostały w jego nozdrzach zapach leśnego deszczu tylko podsycał jego objawy. Podciągnął kolana pod brodę, próbując nie płakać, gdyż wiedział, że wszyscy są jeszcze w domu.
-Masz numer do tej alfy…. -usłyszał niewyraźnie zza ściany, z pokoju przyległego do jego.
-Co? Taehyungie-hyung umówił się z kimś…? -Oczy Jeona zaszkliły się. Nie sądził, że po takim intensywnym kontakcie między nimi dwoma, Taehyung tak po prostu będzie chciał wyjść i zostawić go z tym zagubieniem samego. Poczucie bezpieczeństwa i odurzającej euforii zniknęło, a Jeon słyszał jedynie mętlik swojej myśli i kroki Pani Kim.
Podsłuchał niepozornie, czy Taehyung spławił swoją mamę.Okazało się, że kobieta próbowała szczęścia także pod drzwiami Jeona. Ten zaś nałożył uśmiech na twarz i otworzył jej drzwi.
-Hyeri-sshi, z chęcią. Naprawdę. Ubiorę tylko bluzę i już do Ciebie schodzę, dobrze? -poprosił, wracająć w głąb pokoju po czarną bluzę z kapturem. Zszedł po cichu po schodach, by zauważyć przy drzwiach wyjściowych wychodzącego Taehyunga.
-Hyung! -zawołał za nim, podchodząc bliżej. Zatrzymał się jednak, wiedząc że w domu są rodzice. Spojrzał głęboko w ciemne oczy Taehyunga. Wpatrywał się w nie dłuższą chwilę, próbując znaleźć odpowiedź, jego czekoladowe spojrzenie zaszkliło się wodną taflą. Tak bardzo chciał, żeby został, żeby nie wychodził teraz z nikim innym, tylko został z nim.
-...Baw się dobrze, hyung. -dodał, uśmiechając się delikatnie, tak dla niepoznaki. Podszedł do Hyeri, która szykowała mu ciastka.
-Hyeri-sshi...a może pójdziemy na spacer? Wiem gdzie jest bardzo dobra kawa i sernik...Przespacerujemy się? Lubię spacery, a zawsze chodzę sam..-wyjaśnił, z nerwów powtarzając słowa. Kobieta okazała się być idealną towarzyszką do przechadzek. Jeon nieco się uspokoił rozmawiając z nią, jednak nadal nie poruszył z nią martwiących go kwestii. Wtedy w centrum miasta, gdy rozglądali się za kawiarnią, młodszy zauważył przez szybę siedzącą w barzę alfę, jego alfę. Taehyung nachylał się nad jakimś innym mężczyzną, którego Jeon w ogóle nie kojarzył. Zastygł w miejscu na chwilę nie mogąc się ruszyć, wtedy ponownie ich spojrzenia spotkały się, a Jeon słysząc że Pani Kim odwraca się jego stronę, Kook szybko odwrócił wzrok, zwracając się do matki alfy.
-Nie nie, Hyeri-sshi to tam, nie tu! -Jeon złapał ją pod ramię, odwracając plecami do baru.
-Uważaj Hyeri-sshi kałuża. -Poprowadził kobietę, tak aby ominęła zagrożenie dla jej butów i przeszła z nim spokojnie przez ulicę pod rękę. Jeon posmutniał, czując się odtrąconym po raz kolejny. Co pewnie było po nim widać.
OdpowiedzUsuńGdy usiedli w kawiarni, jego nos przybrał czerwony kolor od zmiany temperatur, tak samo jak jego dłonie.
-Hyeri-sshi...mam problem...a że jesteś omegą...to chciałem z tobą porozmawiać…-mruknął, gdy kelnerka przyniosła mu wielki kubek gorącego kakao.
-Ja...coraz częściej nie umiem kontrolować swoich instynktów...mam wrażenie że przemiana jest coraz bliżej...i ja...czuje że mogę nie być alfą...boje się…- naciągnął rękawy bluzy tak żeby zasłonić dłonie. i objąć nimi kubek.
-Boje się, ja naprawdę nie chcę być omegą, wiem jak często zdarzają się prześladowania omeg przez alfy...bardzo się tego boje...w dodatku...wychodzi na to, że mam mate’a...który mnie nie chcę...co ja wtedy zrobię? Co jeśli moja alfa faktycznie mnie odrzuci i ja sam będę musiał się bronic…? Przecież po przemianie będę słabszy niż jestem teraz...Ja poczułem zapach alfy...mimo że nie jestem przemieniony...w internecie pisali, że może to oznaczać że jesteśmy mate’ami…ale on ewidentnie odrzuca mnie za każdym razem kiedy nasze relacje się polepszą...i jestem kompletnie zmieszany. -zacisnął dłonie mocniej na białej ceramice.
-Hyeri-sshi przepraszam, że Ci to mówie wszystko, ale nie mam komu się wygadać, a nie chce pokazywać się tacie z tej strony, on myśli że będę silną alfą, a ja czuje się tak bezbronnie...boje się wszystkiego co ma nadejść, boje się że sobie nie poradzę. Przepraszam, nie chciałem się tak rozgadać. Nie mam nikogo, kto by mógł mnie poinstruować, jak sobie z tym radzić...a moja afla-według-google nie potrzebuje mnie chyba tak jak ja jej…-szepnął, patrząc w piankę kakao, widząc jak wpadają do niej jego własne gorzkie i ciężkie łzy.
- Ciii, ciii. Nie, nie, Yoonnie hyung, to-nie-twoja-wina. -Słysząc pochlipywania Jimina, warga Yoongiego zadrżała.
OdpowiedzUsuń-Przepraszam…-szepnął, czując jak całego jego ciało się trzęsie. Park usiadł bardziej na wprost wtluając się jego ramię, przez co dreszcz przebiegł wzdłuż jego kręgosłupa. Dźwięk, jaki wydał z siebie młodszy rzewnie placząc, sprawił że Yoon aż skulił się od bólu żołądka. Otulił go całym sobą, jak gdyby chciał go uchronić przed światem zewnętrznym. Łzy cicho spadały na plecy Parka, a Min nie miał już sił na dłuższe grzebanie w jego przeszłości. Jego mechanizm obronny krzyczał by uciec jak najdalej stąd, tam gdzie nikt go nie znajdzie póki się nie uspokoi, jednak jego wewnętrzna alfa warczała by został. Gdy Park mocno złapał go za kołnierz by nim potrząsnąć, Min zacisnął powieki mocno i przygryzł wargę.
- Min Yoongi, nie przepraszaj, nie przepraszaj już i nigdy więcej z tego powodu, rozumiesz? - Przytaknął, próbując uspokoić swój nierówny i szybki oddech.
- Koncept prawdziwych mate’ów był dla mnie jak bajka, coś o czymś lubiłem fantazjować, ale nie wierzyłem, że mnie spotka. Nawet jeśli mnie nie chciałeś, to ja nigdy nie marzyłbym o kimś innym, Yoongi. Myślałem, że robię dobrze, że jestem dobrym mate’em, trzymając się od ciebie z daleka tak jak tego chciałeś, ale teraz wiem, że to był błąd i od początku powinienem o ciebie walczyć, przepraszam, że do ciebie nie przyszedłem, kiedy mnie potrzebowałeś. -Min wziął głeboki oddech, a widząc że Park ponownie się trzęsie. Subtelnie i czule ujął jego ciało w swoje ramiona, głaszcząc go dłońmi dla ukojenia.
-To ja przepraszam, że nie szło to po twojej myślę. Obiecuje być dobrym alfą. -uśmiechnął się bardzo delikatnie, patrząc na Jimina.Gdy Min myślał już, że uspokoił w końcu swoją omegę ta naglę wybuchła ponownie, a starszy poczuł bijącą od niej złość.
-Nie wierzę, że spotkało cię coś tak strasznego… mój… mój alfa, ten, kto cię skrzywdził powinien za to zapłacić. Yoonnie hyung, spotkała go zasłużona kara? Nieważne, sam dam mu karę. -Yoon z wielkimi oczami patrzył na Jimina, który w mgnieniu oka zaczął się zbierać do wyjścia.
-Jimin-ah nie, nie, nie, nie…-Poderwał się w pośpiechu, zabierając mu drugiego buta, by nie mógł skończyć procesu ubierania się.
-To zły pomysł jechać teraz do Daegu mu nawtykać i zniszczyć życie? -Min westchnął, widząc jak zrezygnowany Park siada z powrotem na łóżku. - Nawet nie wiem, czy jest w Daegu, ani nie znam jego imienia, ani adresu… dlatego Jungkookie jest pierwszy w klasie a nie ja… Ja po prostu tak bardzo chcę mu pokazać, własnymi rękami walnąć go w ten paskudny ryj-
-Minnie..-Powiedział najłagodniejszym tonem jakim tylko potrafił, siadając u boku chłopaka. Objał go ramieniem tak aby oparł się o niego.
-Ja..nie chcę już odrywać strupa, nie chcę myśleć o tym człowieku. Wiem, że jesteś zły, ale spójrz na mnie. -Mówiąc to złapał go za brodę, by popatrzył w jego oczy.
-Lepiej skupmy się teraz na naszych relacjach, dobrze? Wolę myśleć o tym, że mam do zbudowania z tobą więź, niż jak miałbym marnować czas na szukanie tego kretyna. -uśmiechnął się, głaszcząc policzek Parka.
-Zdejmij kurtkę i połóżmy się jeszcze na chwilę, jesteś nadal osłabiony. -Oznajmił, a po chwili leżeli już w łóżku, przytuleni do siebie.
- Dziękuję, że mi powiedziałeś, kiedy to było takie trudne. Wiem, że naciskałem i przepraszam. Od teraz będę chronić ciebie i twoje uczucia, rozumiesz? Nie pozwolę nikomu grać na twoich emocjach. Już rozumiem, już wszystko wiem. Nie musisz od razu mnie koch- lubić. Długo na ciebie czekałem, więc mogę poczekać jeszcze, jeśli pozwolisz mi być u twojego boku Cię chronić, naprawimy twoją alfę, hyungie, z nią czy bez niej jesteś idealny, ale chcę, żebyś w pełni czuł się sobą, Yoongi. Wiem, że jestem tylko omegą, ale oddaj mi twoje uczucia pod opiekę, hm? -Yoongi wpatrywał się w Jimina, myśląc intensywnie nad jego słowami. Kochać. To miał na myśli, prawda? Czy był w stanie nadal kochać? Czy umiał to jeszcze zrobić? Min bał się, że nie potrafił już właściwie kochać, że mogłby go tylko unieszczęśliwić. Bał się swoich zachowań, braku umiejętności w relacjach miedzyludzkich, ale gdy patrzył w błyszczące oczy Park Jimina, czuł się pewniej. Jego omega dawała mu czas, chciała go chronić i rozwijać między nimi uczucie. Czekał na niego zdecydowanie za długo, a mimo to chciał czekać dłużej. Widział w nim dobro i troskę jakiej potrzebował. Patrząc w jego oczy wiedział, że mógłby się zakochać w Park Jiminie.
OdpowiedzUsuń-Nie jesteś tylko omegą. Jesteś cudowną istotą, którą chyba los chciał żebym spotkał, żeby moje życie nabrało sensu. Postaram się, zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby być godnym ciebie i twojej miłości. Dziękuję, za twoją wytrwałość i wiarę. Obiecuję zawsze Cię chronić i być twoją bezpieczną przystanią. -Mówiąc to, położył Jimina na plecach, delikatnie i powoli by nie czuł się przez niego naciskany. Palcami przejechał po wrażliwej skórze chłopaka na jego szyi.
-Mogę? -szepnął, zanim nachylił się bliżej. Zatopił nos w zagłębieniu szyi Jimina, wdychając zapach brzoskwini z wanilią, pozostawiając na całej jego skórze swój zapach. Jego nos ocierał się zmysłowo wzdłuź szyi młodszego, tak aby zapach Yoongiego został na nim na długo. Dla wzmocnienia efektu, zostawił kilka delikatnych cmoknięć swoich warg, by każda alfa w szkole wiedziała, że Jimin należy tylko do niego. Gdy pozostawił na nim swój zapach, ułożył się obok, przytulając go do siebie.
-Och, Jungkookie...Zacznijmy od tego, że twój tata tak bardzo cię kocha, cały czas cię chwali, nie za to, czy wyrośniesz na silną alfę, ale za to jaki jesteś mądry, jak pięknie rysujesz, że mimo tych wszystkich przykrości, nie pozwoliłeś, aby twoje serce stwardniało, spójrz na to, mimo traumy dajesz mi szansę, masz takie dobre serce, Kookie. Twój tata nie kocha cię za to, czy będziesz alfą czy omegą, ale dlatego że jesteś Jeon Jungkook. -Młody chłopak patrzył na kobietę ze zdziwieniem, że mógł usłyszeć od niej takie słowa. Jej dłoń delikatnie głaszcząca tą należącą do Jeona, sprawiała że chłopak nie miał pojęcia jak powinien się zachować. To tak właśnie zachowują się matki? Zadawał sobie to pytanie na okrągło, gdyż jego rodzicielka, nigdy nie odbyła z nim tak czułej rozmowy.
-Och..ja...Hyeri-sshi...naprawdę to wszystko co powiedziałaś...ja nigdy nie usłyszałem takich słów od mamy...może dlatego tak boje się, że mógłbym zawieść tatę...przez całe życie miałem tylko jego i chciałbym żeby był ze mnie dumny. -uśmiechnął się delikatnie. -Cieszę się, że tata ciebie ma. Jesteś naprawdę niezwykła Hyeri-sshi. -Pochwalił ją, upijając łyk kakao.
- Strach to coś, czego tylko głupcy nie czują, a ty jesteś bardzo mądry, Jungkook. Masz rację, ten świat jest okropny dla omeg, ale są na nim świetne alfy jak twój tata, albo Taehyungie, chociaż on sam uważa inaczej, ale sam fakt jak od dziecka dba o Jimina, i jestem pewna, że w głębi serca o ciebie też już zaczął, bez względu na to jak udaje, że nic go nie obchodzi. On myśli, że matka jest ślepa, ale ja widzę to jak bardzo stara się nie skrzywdzić żadnej omegi. I to moja wina… moja wina, że nie potrafi ich dopuścić do swojego życia. Posłuchaj tego, Jungkookie. Pewnego dnia zostałam zaskoczona przez heat, w tamtych czasach było jeszcze gorzej, gdyż w prawie wina leżała po mojej stronie, gdyż nie byłam na niego przygotowana i wychodząc z domu nie miałam ze sobą tabletek zmniejszających objawy. Nie myślałam trzeźwo, a alfa, na którą się natknęłam, zwabiona moich zapachem, wykorzystała to i… tak zaszłam w ciążę z Taehyngiem. Wszyscy mówili, że to wina omegi, która sprowokowała alfę. Nigdy nie miałam mate’a. Zostawił mnie po stosunku, zrobił swoje i odszedł. Też nie jestem tym wybrańcem z prawdziwym mate’em, ale nie szkodzi, gdyż mam cudownego syna, a teraz jeszcze cudownego partnera i ciebie. -Jeon uniósł brwi w zdziwieniu.
OdpowiedzUsuń-Hyeri-sshi… nie miałem pojęcia...Przepraszam, tak bardzo mi przykro że Cię to spotkało...ale hyung...Taehyungie-hyung jest naprawdę dobrym człowiekiem, wychowałaś go na porządną osobę i uważam, że gdybyś go nie urodziła to byłoby mi bardzo smutno. Z tatą będziesz szczęśliwa, gwarantuje Ci to, on ma też dobre serce, tak jak Taehyungie-hyung. Rozumiem już, czemu jest tak...wycofany czasami, dziękuję. -Oznajmił, będąc w szoku, jak bardzo się mylił co do zamiarów alfy.
-Nie wiem zatem, czy mogę się wypowiadać o mate’ach, ale powiem, ci co wiem, hm? -Głos kobiety ukoił jego nerwy, które na długo nie pozostały jednak spokojne. Drzwi kawiarni otworzyły się głośno, a Jeon wziął głęboki i bardzo głośny wdech nosem.
-Taehyungie-hyung? -szepnął pod nosem, czując delikatny zapach deszczowego lasu.
Wkrótcę zaś mężczyzna stanął przed nimi siadając przy ich stoliku, a Jeon patrzył na niego jak w magiczny obrazek.
-Cześć.
-Cz-cześć…-odszepnął młodszy, patrząc w taflę swojego kakao, w ktróym pianka mleka dawno już opadła.
-Wracałem ze spotkania z kolegą i zobaczyłem, że tu jesteście…-Kłamał, Jeon wiedział że kłamie, w końcu tutaj nie było możliwości by dostrzec ich z zewnątrz, gdyż siedzieli w głębi kawiarni.
-Umm… przeszkadzam?
-Nie! -powiedział nagle młodszy, jakby tym razem mówiąc sobie że go zatrzyma. Nie chciał pozwolić mu odejść, tak jak zrobił to wcześniej w domu.
-Oczywiście, że nie hyumg..-mruknął już ciszej.
- Miałam Jungkookiemu wytłumaczyć koncept mate’ów, chcesz posłuchać? -Koo przyglądał się dłoniom Kima, które wyglądały na przemarznięte. Patrzył na zaczerwienione od zimna palce i marzył by ogrzać je swoimi, niewiele cieplejszymi dłońmi.
-A więc, jak wiadomo, dwie kochające się osoby mogą zostać mate’ami, dokonuje się tego przez pewien rytuał, to łączy ich w jedność, a więc czują siebie nawzajem, swoje emocje, odczuwane przyjemności, fizyczny ból, obecność, ich zapachy się łączą, tworząc jeden nowy. Jednak taka więź może zostać zerwana. Czym innym jest koncept prawdziwych mate’ów. Te wszystkie rzeczy, o których wspomniałam wcześniej, prawdziwi mate’owie czują wobec siebie bez rytuału. Czy to nie fascynujące? A więc wyobraźcie sobie, jak ich więź musi się zwiększyć po tym jak się połączą? Różnica jest na pewno taka, że gdy zwyczajni mate’owie muszą znajdować się na pewnej odległości, aby czuć te wszystkie rzeczy, tak prawdziwi mate’owie nie są ograniczeni żadną odległością oraz są ze sobą związani do końca życia, a gdy jedno z nich odrzuci drugie, to tamto umrze - w tym momencie Jeon, biorąc łyka kakao, zakrztusił się, kasłając cicho. Z wielkimi oczami spojrzał w stolik, zastanawiając się, czy on umrze przez to, że Taehyung wyszedł z innym na miasto. -natomiast ta pierwsza osoba, czując ból związany ze śmiercią tej drugiej, nie jest w stanie sama tego przeżyć. -Wizja umierających mate’ów przeraziła Jungkooka do tego stopnia, że ślepo przyglądał się jak Kim podmienia ich kubki z kakao, jednak nie był w stanie zarejestrować tego co się właśnie wydarzyło.
OdpowiedzUsuń-Hyungie...nie możesz pić zimnego, będzie ci zimno…-szepnął, próbując podsunąć mu jego czekoladę z powrotem.
- Podobno, um… Mówią, że prawdziwi mate’owie są w stanie siebie poczuć nawet przed zaprezentowaniem. Niektórzy naukowcy twierdzą, że jest to możliwe, jeśli niewiele im brakuje do prezentacji, a jeśli jedno z nich jest już zaprezentowane, może przyspieszyć proces tego drugiego, hmmm, ciekawe- Jeon prawie, że odruchowo uderzył Kima nogą pod stołem, rzucając mu “Słyszysz to o nas!” spojrzenie.
-Mówiłem Ci Hyeri-sshi, że wyczułem mojego alfę. Jestem tego pewien, przecież okna były zamknięte i nie padało na dworze…-Jeon ugryzł się w język, zatapiając pośpiesznie usta w gorącej czekoladzie Kima, tak aby pianka zakryła częściowo jego buzie i malinowo czerwone policzki. Odstawił kubek, z odrobiną piany pozostałej na nosie.
- Chłopcy?
-Hyeri-sshi… -Zaczął Kook, jednak starsza alfa szybko mu przerwała.
-Mamo, weźcie taksówkę jak będziecie wracać, omegi nie powinny wracać same po ulicach do domu o takiej porze.Ja… wy sobie jeszcze porozmawiajcie, i tak wpadłem nieproszony, muszę się wyspać do szkoły -Jeon wstał razem z Kimem., widząc że wychodzi, złapał go przy drzwiach, a wiedząc że mama Taehyunga nie jest w stanie ich zauważyć, chwycił jego dłoń i splótł ich palce.
-Uważaj na siebie, proszę. Wróć do domu, porozmawiamy. -szepnął mu do ucha, jakby celowo chciał jeszcze poczuć jego zapach.
OdpowiedzUsuńPuścił Kima wracając do starszej od niego kobiety.
-Jungkookie, ten twój… mate? Może on wcale cię nie odrzuca? Może on tak samo jest zagubiony? Nigdy nie czułeś się nawet przez chwilkę z nim bezpiecznie? Może ma swoją przeszłość, która go powstrzymuje? Naprawdę jest taki zły? Jeśli to prawda, że go znalazłeś, to uwierz mi, świat nie przywiązałby ciebie, taki wartościowy skarb, do kogoś złego na całe życie, jest to na pewno cudowna osoba, która wspaniale się o ciebie zatroszczy, tu nie ma przypadków. Musi być powód, dla którego znaleźliście się teraz i na pewno go odnajdziecie, a ty zawsze możesz ze mną porozmawiać, mogę pójść z tobą do lekarza jeśli tak się martwisz o swoją przemianę, tata nawet nie musi wiedzieć. -Jeon usiadł biorąc do rąk czapkę Kima.
-Mój mate...On chyba nadal sam się ze sobą kłóci co do tego że jesteśmy...mate’ami. Może masz racje, może on też nie wie co zrobić...ja chyba...zaczyna mi na nim zależeć...nawet bardzo...boje się że nasze relacje mogłyby się pogorszyć. Czułem się bezpiecznie….ach Hyeri-sshi...gdybyś ty wiedziała jak bardzo jestem spokojny kiedy mnie przytula, nigdy czegoś takiego nie czułem...może też dlatego tak bardzo się boje, że już nigdy więcej tego nie doznam, nie chcę stracić tego uczucia.
Nie jest zły...dobrze mu z oczu patrzy...ma piękne oczy i jest naprawdę dobry. Zamknięty w sobie, ale dobry. Chciałbym być dla niego oparciem. -Westchnął Jeon, patrząc smutno na puste miejsce pozostawione przez Kima.
-Naprawdę? Poszłabyś ze mną? -oczy Jeon zamigotały na tysiące kolorów.
-Hyeri-sshi jestem Ci tak bardzo wdzięczny, sam boje się iść do lekarza, ale z tobą na pewno będzie mi łatwiej! -Jeon uśmiechnął się, przytulając delikatnie kobietę.
-Zamówię nam taksówkę, jedźmy do domu. - mówiąc to, nałożył na głowę czapkę, która przypominała mu że Kim martwił się o niego choć w drobnym stopniu.
-Cześć tato! -Oznajmił Jeon, gdy przekroczyli próg mieszkania, przytulił ojca szybko, po czym z identycznym tempem wbiegł na górę, prosto do pokoju Taehyunga.
-Hyung? -Nie widział go nigdzie, może był na balkonie, albo w łazience...albo nie było go w domu. Jeon jednak nie miał zamiaru się poddać i wrócić do siebie. Położył się na łózku Kima, chowając twarz w jego poduszce, czując jak Yeontan układa się w jego nogach, a Loki leży obok, przytulony do pupila Taehyunga.
Yoon czuł jak zapach Jimina rozpyla się nie tylko po pokoju, ale także po jego ubraniach, ciele i sercu. Oddychał gleboko by każda nuta brzoskwini i wanilii znalazła swoje miejsce w jego przewodzie oddechowym. Teraz gdy Park w pełni pachniał jego świeżym zapachem mógł spokojnie myśleć o wyjściach Jimina do środowisk w których były również alfy.
OdpowiedzUsuń-Yoongi?
-Hmm? -Mruknął zachrypniętym głosem, unosząc lekko powieki gdyż w błogim stanie ukojenia leżąc z młodsza omega w ramionach pozwolił sobie je przymknąć. Cieszył się, ze to uczynił gdyż patrzące na niego oczy Jimina zapierały dech w jego piersi do tego stopnia ze ciezko było mu oddychac. Nie miał pojęcia jak można było mieć tak piekne oczy ale Jimin zdecydowanie bił wszelkie rekordy.
-Zacznijmy od początku… Wiem, to trochę głupie, ale…-Min uśmiechnął się delikatnie. -To wcale nie jest głupie, kaczuszko. -szepnął odgarniając włosy z jego twarzy.
-Cześć. Jestem Park Jimin, miło mi Cię poznać. -Uroczy chichot omegi uniosl kąciki ust Mina nawet wyzej, choć alfa sama nie miała pojęcia ze tak potrafiła.
Uścisnął jego dłoń delikatnie, jednak nie puścił jej a splótł ich palce razem.
-Czesc, jestem Min Yoongi. Miło mi Cię poznać Park Jimin, wyglądasz dziś olśniewająco. -mruknął cicho, obejmując chłopaka w talii by czułej go przytulić
-Dlatego jestem tym faktem nieco onieśmielony, jednak nadal sprobuje swoich sił pytając czy miałbyś ochotę gdzies ze mna wyjść? Mamy jutro wolne, wiec pomyślałem ze spędzenie tego dnia z pięknym chłopakiem na randce byłoby idealnym planem. -Min powiedział wszystko na jednym wdechu, faktycznie stresując się tym pytaniem.
-Chce poznać Cię bliżej, wiedzieć co lubisz robić, jakie miejsca są twoimi ulubionymi. Zacznijmy od jutra, Park Jimin. Pozwol mi siebie poznać, skoro moje ciało dusza i alfa już czuje się do Ciebie przywiązana. -Szepnął, przysuwajac go bliżej siebie.
Jungkook posłusznie lezal czekając aż Kim skonczy kąpiel. Skupiał się na dźwięku kropel w łazience i na tym co powinien powiedzieć Taehyungowi. Wiedział, ze to co teraz będzie chciał mu przekazać jest bardzo ważne. Od tego właściwie zależała ich relacja. Coś ciagle dręczyło Kima, a Jeon podświadomie czuł ten ciężar tez na swoim sercu.
-Co tutaj robisz? -Początkowo nie zareagował będąc za bardzo zajętym wąchanie zapachu alfy na jego poduszce. Jednak gdy jego głowa uderzyła o materac, Jeon spojrzał na niego z obudzeniem.
-Nie nauczyli cię nie wkradać się do cudzych pokoi? -Młodszy napełnił policzki powietrzem udając obrażonego, siadając na materacu z rekoma skrzyżowanymi na piersi.
-Kim Taehyung, pukałem wiec to nie jest wtargnięcie. Meanie Moody Hyungie lepiej usiadz bo musze powiedzieć Ci coś bardzo ważnego i wysłuchaj mnie do końca bo jak mi przerwiesz to wtedy zamknę Ci usta swoimi, a nie całowałem się jeszcze nigdy, wiec pewnie jestem beznadziejny i bedziesz tego żałował do końca zycia. -pogroził mu palcem.
OdpowiedzUsuń-A wiec, rozmawiałem z twoja mama na wiele tematów. To naprawdę cudowna kobieta, cieszę się ze tata ma kogoś takiego jego Hyeri-sshi bo naprawdę widzę w niej dużo ciepła. Tak samo jak cieszę się, ze Ty ja masz bo ona naprawdę bardzo Cię kocha. -Zaczął z subtelnym uśmiechem na ustach.
-Wiem, ze trochę jestes zagubiony. Ja tez. Ta cała sytuacja...to wszystko co się dzieje…to nie jest normalne, wiesz o tym i ja i ty. Te dziwne emocje, zapachy to wszystko jest niespotykane. Wiem ze ciąży Ci na sercu jakas wielka obawa to tez potrafie wyczuć. Dlatego właśnie to wszyatko jest dziwne...ale nie wszystko co jest dziwne jest zle, prawda? -Patrzył w jego piekne oczy, które wyciągały z jego ust słowa, jak na życzenie.
-Twoja mama...opowiedziała mi o tym, jak zaszła w ciąże. To...naprawdę straszne...i rozumiem czemu tak naskoczyłes na mojego tate. Rozumiem już wszystko, wiem czemu tak bardzo chcesz ja chronić...i to jest wspaniałe i godne podziwu. Moge Cię zapewnić ze nie wszystkie alfy są zle...wiem ze jest wiele złych..ja tez się ich boje dlatego wolałbym byc jedna z nich...po prostu ze strachu...dlatego rozumiem, ale z drugiej strony, znam takie alfy jak Jeon Minsoo i Kim Taehyung, które żyją ze mna pod jednym dachem i przy takich alfach niczego się nie boje. Masz dobre serce, to jak zająłeś się Jiminem...to jak się troszczyłes o niego...ja tez chciałbym żeby kiedyś ktoś się mna tak zajął. Wiesz...zawsze byłem sam. Nawet przyjaciol nie miałem wielu, a prawda jest tak, ze nawet jeśli mam znajomych w szkole to na koniec dnia i tak jestem sam i nie mam z kim porozmawiać..choć uważam to za swego rodzaju plus...jestem przez to dobrym słuchaczem, gdyż mało kto ze mna rozmawia, dlatego kiedy ktoś juz podejmujen ta próbę to ja bardzo uwaznie słucham. W zwiazku z tym, możesz powiedzieć mi co tak bardzo Cię dręczy...wysłucham Cię. -Jeon dopiero teraz zlustrował wzrokiem Kima, który w dresowych spodnich, zwykłej koszulce i wilgotnych włosach wyglądał tak bardzo atrakcyjnie, ze policzki młodszego spowiły się różem
-To Ciebie czuje. Cały czas, nikogo tylko Ciebie. Zapach deszczu w środku lasu sprawia, ze kręci mi się w głowie, w pozytywnym znaczeniu tego słowa…-z każdym słowem mówił coraz ciszej jakby zawstydzony samym sobą. Wbił wzrok w pościel ugniatajac kołdrę w rękach jako tik nerwowy. Taehyung siedział blisko jednak nadal dzielila ich zbyt duża odległość, by niezaprezentowany dzieciak mógł poczuc go tak jak tego chciał.
- Min Yoongi, oczywiście, że tak, to wszystko o czym marzyłem, odkąd zauważyłem, że jesteś mó-... że ja jestem twój -Yoongi uśmiechnął się subtelnie, wpatrując się w rumiane policzki Jimina, które od razu stały się jego ulubionym widokiem.
OdpowiedzUsuń-Jesteś uroczy, nie musisz się poprawiać, to słodkie co mówisz. Cały jesteś uroczy. -dodał, zupełnie luźno i spokojnie. Akurat w komplementowaniu był dobry, czuł się swobodnie gdy miał powiedzieć coś osobie, która wpadła mu w oko, tak aby ta zwróciła na niego uwagę. Podobały mu się subtelne gesty Parka, takie jak łączenie ich palców razem.
-Też chcę wiedzieć o tobie wszystko, rzeczy małe i duże, chce cię poznać lepiej niż ty znasz samego siebie, oczywiście w takim tempie, jaki dla ciebie będzie odpowiedni, hyung. -Słowa młodszego, były dla niego niezwykle ważne. Nie naciskał na niego, dawał mu poczucie bezpieczeństwa i tego że w niczym nie musiał się spieszyć, zdecydowanie był to pierwszy krok w zakochaniu się w Park Jiminie.
Do tego sposób w jaki bez ostrzeżenia zaciągał się jego zapachem, był wyjątkowo atrakcyjny.
-Yym… hyung? -Yoongi uniósł pytająco brew. - Pomożesz mi przygotować kąpiel? - Może mogło się to wydać dziwne, jednak Min nie pomyślał w tym momencie o niczym dwuznacznym, więc nawet jeśli Jimin miałby jakiekolwiek zamiary, starszy był całkowicie ich nie świadomy.
-Oczywiście, kaczuszko. Leż i odpoczywaj, a ja przygotuję twoją kąpiel. -mówiąc to, krótko oraz w bardzo czuły sposób musnął jego czoło wargami, następnie wstając by pójść do łazienki. Poruszał się po niej na oślep. nie wiedząc gdzie jest co. Napuszczając nowej wody do wanny, dolał do niej olejków, które znalazł oraz soli do kąpieli.
-Jimin-ah, możesz przyjść! -Oświadczył, kiedy prawie wszystko było gotowe.
-Chciałem Ci przygotować świeże ubrania, jednak nie będę grzebał Ci po szafach, musisz zrobić to sam. -uśmiechnął się lekko, gdy mężczyzna stanął w drzwiach. Sam zaś usiadł na ziemi, opierając się plecami i bok wanny. Jego zmysły alfy nie pozwalały mu zostawić go samego, gdy był w oczywistym dla obojga stanie.
-Obiecuje, że nie będę patrzył ani nic z tych rzeczy. Chcę tylko przypilnować, żebyś nie zasłabł w gorącej kąpieli, czy coś. Instynkt każe mi zostać. -wytłumaczył się, siedząc zginając jedna nogę w kolanie, a drugą trzymajac wyprostowaną. Oparł się o tą zgiętą, patrząc w dół, by chłopak nie myślał, że kłamał.
-Wiem, że to bardzo niekomfortowa sytuacja, dlatego mogę wyjść, nie będę robił nic wbrew twojej woli ,ale wtedy będę siedział pod drzwiami, żeby być blisko w razie potrzeby. -oznajmił, nadal intensywnie zapatrując się w kafelki na ziemi.
Cisza Taehyunga nie wróżyła niczego dobrego. Dopiero wtedy, gdy milczenie zaczynało się robić nieznośne, Jeon spojrzał na dłonie chłopaka. Jego białe kostki u dłoni, sprawiły, że dreszcz przeszedł wzdłuż jego kręgosłupa. Już wtedy wiedział, że popełnił błąd, lecz nie było już żadnej drogi ucieczki. Przysunął się bliżej Kima, tylko po to, żeby zapach zgniłego mchu uderzył go w nozdrza.
OdpowiedzUsuń-Jesteś blisko zaprezentowania. -Jeon przytaknął, gdyż tak właśnie było. - Może lepiej nie przesadzać z wyobraźnią do tego momentu? -Auć. Cóż. Codziennie uczymy się czegoś nowego, a dziś Jungkook dowiedział się, iż jego uczucia są jedynie wyobraźnią. Chyba wiedział co czuje, prawda? A może faktycznie była to jedynie burza hormonów?
-Rozumiem, że niektóre sytuacje mogły być mylące, ale czasem wiele sobie dopowiadamy, mózg płata figle, gdy bardzo się na coś czeka…-Problem tkwił w tym, że nie Jungkooka nie obchodziła przemiana. Zawsze była dla niego źródłem stresu. Prawda jest taka, że on w całym swoim wywodzie nie dążył do tego, że będzie jego omegą i według porządku wszechświata powinien być jego, a bardziej chodziło mu o to, że akceptuje go takim jaki jest i że chciałby go lepiej poznać, żeby móc po prostu przy nim być. Jungkooka nie obchodziło to całe mate’owanie, to jedynie byłoby fajne, gdyż ułatwiłoby mu sprawę, aczkolwiek jak dla niego mogliby nawet oboje być alfami i miałby to kompletnie gdzieś. On po prostu chciał go poznać. Chciał by skupili się na sobie, na swojej relacji. Myślał, że ta rozmowa trochę rozluźni sytuację, a najwidoczniej tylko on zatracił się tak bardzo w tym nagłym uniesieniu. Może Kim faktycznie miał rację. Może to wszystko przez hormony? Może on wcale się w nim nie zauroczył? Cóż, może nie potrzebowali zaciśnienia relacji, a zimnego kubła wody na otrzeźwienie? Jeon czuł jak cieżka gula rośnie w jego gardle. Nie chciał przecież być z nim związany jakąś mistyczną więzią. Wiadomo, byłoby to całkiem urocze, ale Kook o to nie dbał. Chciał po prostu mieć kogoś dla siebie i istnieć dla kogoś. Jednak najwidoczniej, to nie był ten moment i ten czas. Było mu wstyd za siebie, gdyż najwidoczniej obnażył się emocjonalnie bez potrzeby.
-Będę pamiętać, że zawsze mogę z tobą porozmawiać… -Chociaż tyle. Może i stracił potencjalną miłość, ale przynajmniej zyskał przyjaciela, prawda? -Jakbyś… jakby w szkole ktoś był niemiły to… to możesz mi o tym powiedzieć, zajmę się tym. -Jeon przytaknął, nadal dryfując po swoich myślach. Przecież Hoseok powtarzał, że Kim nie jest dla niego. Codziennie mówił mu to samo, a Jeon nigdy nie słuchał. Może coś w tym jest, że rodzina wie co jest dla Ciebie najlepsze? Może trzeba było posłuchać Hoseoka? Seria pytań zaczynająca się od “może” buzowała w jego głowie.
OdpowiedzUsuń-I Jungkook? Mimo że się boisz, życzę ci, abyś jednak nie był alfą, jesteś na to zdecydowanie za dobry -Gorzki uśmiech pojawił się na ustach Jeona.
-Nie życz mi tego, nie chcę być omegą, gdy wiem że całe życie będę sam. -warknął cicho pod nosem, a widząc że Kim wstaje otwierając mu drzwi, nie potrzebował już więcej słów, gdyż jego gest był wystarczająco wymowny.
-Dziękuję za rozmowę, Jungkook-ah - Patrzył na niego, jakby mając nadzieje, że zmieni zdanie, jednak widząc że tylko pogarsza swoją sytuację, wstał, biorąc na ręce Lokiego, który wtulał się w Yeontana.
-Wiesz co? - zaczął, patrząc Kimowi w oczy, swoimi nieco już zaszklonymi. -Mnie nie obchodzą te całe omegowe alfowe sprawy. Ucieszyłem się, bo mogło to być coś miłego, co ułatwiłoby sprawę i w sumie twoja mama pewnie też by się cieszyła, ale tak naprawdę to mnie to nie obchodzi, czym jestem. Mógłbym być nawet niczym, jeśli dzięki temu spojrzałbyś na mnie tak, jak ja patrzę na Ciebie. -Coś w nim pękło, ten jeden zawód w jakiś sposób rozstrzaskał go na kawałki. -Dla mnie nie jesteś jakąś tam alfą. To nie jest ważne. Nie dla mnie. Dla mnie nie jesteś alfą Taehyungiem, tylko po prostu Taehyungiem, moim hyungiem. -Westchnął cieżko, stając w progu na równi z Kimem. -Jestem zmęczony tym całym pieprzeniem o alfach i omegach, jebie mnie to. Po prostu chciałem dać nam szanse, bo tylko to jest ważne. -mruknął nonszalancko. - Masz we mnie przyjaciela, pamiętaj o tym. Nie musisz mnie bronić, tak jak mówiłem, jebią mnie te całe rytuały, nie czuj się zobowiązany jako alfa do bronienia mnie. Bądź sobą i bądź szczęśliwy, bo tylko tego chcę dla ciebie. -Trzymając kota, jedną ręką przyciśniętego lekko do swojej klatki piersiowej, położył drugą dłoń na torsie chłopaka, wspinając się na palce. Zacisnął powieki pozwalajac im wypuscić kilka łez po jego policzkach, a wargami bardzo subtelnie lecz i z pewnym żalem musnął wargi Kima.
-To mogła być moja jedyna okazja i gdybym nigdy tego nie zrobił, byłbym na siebie bardzo zły. Przepraszam, już sobie idę. -Mówiąc to, wziął kota w obie ręce, idąc do siebie, pozwalając przy tym łzom by spłynęły po jego policzkach. Łapiąc za klamkę od swojego pokoju, spojrzał jeszcze w stronę Kima.
-I masz rację. Nie ma złych pocałunków. -dodał na koniec, wchodząc do swojego pokoju i zamykając za sobą drzwi.
-Mógłbyś, hmmm… no wiesz, chociaż na chwilę, żeby był twój zapach… mam nadzieję, że nie przegiąłem? - Min spojrzał na niego wielkimi oczami, po chwili śmiejąc się przyjaźnie i zakrywając twarz dłonią.
OdpowiedzUsuń-Naprawde jesteś uroczy, zajmę się tym. -oznajmił, przejmując piżamę. Gdy Jimin zajmował się przebieraniem się, Min zdjął z siebie bluzę zakładając na siebie górną część stroju Parka. Spodnie trzymał blisko siebie, by również przesiąknęły jego zapachem. Ciężkim było nie patrzeć na młodszego, gdy całego jego ciało chciało chłonąć jego obraz i zapach. Dlatego, gdy tylko chłopak ułożył się w wannie, a Min miał pewność że jego ciało jest porządnie przykryte pianą, pozwolił sobie zerkać co jakiś czas na jego twarz, w której pełne głębi oczy zachęcały go do tego.
-Tylko instynkt? -Starszy westchnął, lekko unosząc kącik ust. A więc to tak? Nic się przed nim nie ukryje? Yoongi nie mógł uwierzyć w to, jak bardzo odkryty był przed chłopakiem, który wydusiłby z niego nawet największy sekret.
-Nie tylko, ale musiałem mieć jakiś argument, żebyś nie pomyślał, że jestem jakimś podejrzanym typem. Cóż nie brzmiałoby to za dobrze, gdybym powiedział, że chcę siedzieć przy tobie kiedy się kąpiesz. Nie uważasz? -zaśmiał się nerwowo, drapiąc się w tył głowy. Park nadal go onieśmielał, gdyż starszy zapomniał już jak to jest, próbować zainteresować kogoś swoją osobą.
- Nie! - Nagła panika młodszego, sprawiła że alfa gwałtownie poderwała się z miejsca, klęcząc już przy krawędzi wanny, patrząc na chłopaka ze zmartwieniem.
- Nie, proszę, jest idealnie, ufam ci. -Podczas całusa, zapach brzoskwiń mocno uderzył Mina, jednocześnie kojąco działając na jego nerwy. Ufał mu? Tak szybko był skłonny mu zaufać? Yoongi czuł ogromną odpowiedzialność na swoich barkach, jednak nie miał zamiaru od niej uciekać. Może właśnie tego potrzebował.
-Proszę, nie zostawiaj mnie. Rodziców nie ma na weekendzie i nie chcę być znowu sam… nie kiedy dopiero się dowiedziałem jak to jest ciebie mieć. -Alfa była bezsilna, pokonana przez omegę, której każde słowo było dla niego jak życzenie dla dżina do spełnienia.
-Nie zostawię cię, Jiminnie. -Chwycił jego mokrą dłoń, ujmując ją w obie ręce.
-Nie pozwoliłbym ci siedzieć tu w samotności, ja też wolę być z tobą i z ciężkim sercem musiałbym wyjść, a będę musiał, żeby przygotować się na naszą randkę, ale to dopiero rano, więc myślę że chyba sobie poradzimy z tą krótką rozłąką, co? -zamruczał, subtelnie całując kostki na dłoni Jimina, jedną po drugiej.
-Nie wybieram się nigdzie, kaczuszko. -Oznajmił, podnosząc wzrok na Jimina, gdy jego usta zetknęły się ponownie z jego dłonią. Czuł się za niego odpowiedzialny, widział w jaki sposób ich więź traktuje ich obu, gdy nie są blisko siebie i nie chciał aby znowu coś złego przydarzyło się omedze z jego powodu.
Jeon ułożył kota na łóżku, kręcąc się nerwowo po pokoju. Usiadł do biurka, by zająć czymś myśli i ręce, jednak jedyne co był w stanie zrobić, to bez sensowne szkice, a zalewanie tabletu łzami niczego nie usprawniało. Nie wiedział czy zrobił dobrze, chciał wrócić do Taehyunga i jeszcze raz przeprosić za wszystko, jednak nie był w stanie. Miał wrażenie że przysporzył mu już wystarczająco dużo problemów.
OdpowiedzUsuńWtedy drzwi do pokoju otworzyły się, a Jeon wzdrygnął się na krześle.
- Proszę nie odwracaj się i nic nie mów, proszę posłuchaj, nie odwracaj się, bo inaczej nic nie powiem, przynajmniej nie to, co faktycznie myślę a to za czym się ukrywam. -Jeon zawrócił się gwałtownie w stronę monitora, jakby nerwowo gdyż już zaczął się odwracać w stronę Kima. Widząc na biurku jego ulubiona kakao, wyciągnął w jego stronę roztrzęsione łapki. Tak, jak obiecał, nie odwrócił się, ale po dźwięku rozpoznał, że alfa właśnie otwierała okno.
-Muszę, inaczej też nic nie powiem, bo twój zapach będzie mieszał mi w głowie, bo jak się okazuje, niespodzianka, też ciebie czuję… -Jeon gwałtownie odstawił kubek, zostając z wąsami od pianki na ustach i szeroko otwartymi oczami.
-Ale...ale...co…? co? -szepnął, prawie niesłyszalnie.
-Pewnie nie wiesz jak pachniesz? Wiśniami, czasem czuję dojrzały owoc, ale szczęściej kwitnące drzewa jak na wiosnę, tak jak ty… jesteś w fazie kwitnienia -Czy on właśnie dowiedział się, że ma zapach? Jeon nie miał pojęcia dlaczego tak się działo, ale gdy z ust Taehyunga padło słowo wiśnia w temacie jego zapachu, przez jego wyobraźnie przeszły wszystkie momenty w których starszy ewidentnie rozpaczliwie szukał wiśni. Jeon skrzyżował ręce na biurku, kładąc się na nim tak żeby zakryć twarz. Jego policzki na samą myśl o starszym potrzebującym jego zapachu zapłonęły i oblały się malinową barwą. Podobało mu się to jak pachnie, choć sam jeszcze tego nie czuł. Cieszył się, że było to coś niezbyt słodkiego i agresywnego. A Kim mówiący o nim jak o pączku kwiatu wiśni, dodatkowo zawstydził go do tego stopnia, że Jeon nawet gdyby mógł to nie odwróciłby się w jego stronę.
-Przyznaję, że zareagowałem źle, gdyż nie powiedziałem prawdy, powiedziałem słowa, które cię zabolały i żałuję tego, ale Jungkook, zacząłeś temat, wiedząc, co ty czujesz, wiedząc, że masz odwagę się przede mną otworzyć, ale dla mnie to było jak niezapowiedziany atak, na który ani trochę nie byłem przygotowany. Powiedziałeś, że wiesz w jaki sposób… przez jakiego człowieka zostałem stworzony, prosto w twarz, w biały dzień, przywołałeś mój największy koszmar, jak miałem się otworzyć i nie spanikować? -Jungkookowi zrobiło się głupio. Faktycznie nie pomyślał o tym, że ten moment mógł nie być odpowiedni dla Kima.
-Owszem czasem potrzebna jest terapia szokowa, bo może faktycznie nigdy bym nie przeprowadził tej rozmowy, natomiast jestem trochę zły, że tak otwarcie powiedziałeś o rzeczach, przez które tak ciężko mi przebrnąć. Ale nic się nie dzieje bez powodu, więc dobrze… powiedziałeś, że mnie zawsze wysłuchasz więc… tylko się nie odwracaj, prosze. -Przyszła omega skuliła się na fotelu, jakby chciała się skarcić za to że Taehyung był przez nią zły.
-Powiedziałeś, że ten cały podział na alfy i omegi nie jest dla ciebie ważny, że dla ciebie jestem po prostu Taehyungiem, ale Jungkook, nieważne jakbym chciał, żeby tak było, nic nie zmieni faktu, że tą alfą jestem, że kierują mną instynkty, których nie wyłączę na zawałowanie i bez względu na to jak kicham też na ten cały podział, to on determinuje nasze życia. Samo to, że naprawdę nie interesuje mnie zawieranie znajomości na dłużej. Gdyby nie alfowanie i omegowanie, nie wiem czy otworzyłbym oczy na ciebie, ale dzięki temu ciebie dostrzegłem, więc jestem temu wdzięczny… - Czyli to tylko mój zapach cię zainteresował? Jeon westchnął ciężko, naprawdę nie obchodził go konstrukt społeczny, bo on zauroczył się Taehyungiem, kiedy nawet jeszcze nie czuł jego zapachu, a to że z czasem delikatnie zaczął go wyczuwać tylko spotęgowało uczucie. Jeon jako osoba zupełnie odcięta jeszcze od tego świata, niezaprezentowana, miał zupełnie inne podejście do tego wszystkiego, gdyż on widział w Kimie po prostu jego, a nie alfę, którą chce uwieść.
OdpowiedzUsuń-Z drugiej strony sobie myślę, co jeśli podczas twojego heat’u mi odwali i ciebie skrzywdzę, w momencie gdy powinieneś czuć się przy mnie bezpiecznie… - Heat? Jeon słyszał o tym wiele, ale nie specjalnie go to obchodziło, wolał na lekcji edukacyjnej w tej kwestii w szkole czytać komiksy, niż słuchać. Wiedział, że ma to związek z erotyką, ale jakoś nie czuł zagrożenia o którym mógł mówić Kim. Przecież większośc par jest aktywnych seksualnie, dlaczego to akurat jemu miałby zrobić krzywdę?
-wiesz… wiesz jaki dumny się poczułem na myśl, że najpewniej ja jestem twoją alfą? -Jungkook poczuł dreszcz słysząc słowa Kima. Żołądek ścisnął się do wielkości małego kamienia, a młodszy cieszył się że siedział, bo prawdopodobnie przewróciłby się na ziemię.
-Ale co jeśli w pewnym momencie ta posesywność zamieni się w jakąś chorą obsesję. Jungkook, są dobre alfy na tym świecie, z kogoś takiego jak ty wyszłaby najwspanialsza alfa, ale są też takie, z których ja powstałem i nikt nie może mieć pewności, czy nie jestem takim samym potworem jak on, w końcu dzielę z nim geny. Lepiej nie kusić losu… myślałem, że przejdę przez życie bez mate’a, ale wychodzi na to, że mam ciebie i pomijając to jak za każdym razem ta myśl cieszy moje serce, to jestem przerażony, że ktoś dobry został ze mną związany. I dlatego chciałem szukać wymówek, że może to tylko wyobraźnia płata nam figle, ale nie… nie kiedy ja już jestem twój. -Ciało Jungkooka trzęsło się
z nadmiaru emocji, miał mu tyle do powiedzenia, chciał się już do niego odwrócić, aż rwał się do tego, jednak wiedział że musi uszanować jego prośbę i gryząc się po wargach, wiercił się w miejscu, próbując nie płakać.
-Nie licząc mamy, Jimin jest jedyną omegą, z którą jestem blisko, ale tylko dlatego ponieważ przyjaźnimy się od dziecka. Prawda jest taka, że to on był zawsze śmielszy, odważniejszy, był moim hyungiem, który mnie bronił. To było zdziwienie, gdy on został omegą, a ja alfą. Od tego czasu zwyczajnie się siebie brzydzę. Żeby sobie z tym radzić, poczuć się trochę mniej winny tego kim jestem, kiedy tylko pomyślę o tym, co spotkało moją mamę, jeśli tylko wiem, że jakaś alfa skrzywdziła omegę, nie zastanawiam się, tylko jeśli mogę dać im nauczkę to to robię… Wtedy, gdy siedzieliśmy z Yeontan i Lokim, gdy dostałem wiadomość, była od alfy, która zdradzała notorycznie przyjaciółkę kuzynki Jimina, zakręciłem go, trochę popisaliśmy, umówiłem się z nim w hotelu, potem wysłałem adres tej omedze ze screenami wiadomości, które do mnie pisał… ten “kolega” z dzisiaj… też z podobnego powodu się z nim spotkałem, ale… odkąd mocniejszą więź czuję z tobą, już nie robię takich rzeczy. Może miałem dobre zamiary, ale jestem tak samo niemoralny… Nie wiem, czy dobrze zrobiłem mówiąc ci o tym, ale jak już wszystko to wszystko, chcę wyjść na czysto. -Jeon był w ciężkim szoku, nie sądził że starszy mógł owijać sobie alfy wokół palca w dobrym celu.
OdpowiedzUsuń- Nie jestem najlepszym prawdziwym mate’em, nie jestem w stanie zaakceptować siebie i sobie zaufać, dlatego nie mogę oczekiwać tego od nikogo innego i kompletnie nie wiem jak sobie z tym poradzić i nie wiem co będzie dalej, jestem przerażony, Koo -Młodszy drgnął w miejscu ponownie na zdrobnienie, które od teraz wiedział już że będzie należało tylko do Kima.
-Chciałbym być po prostu Taehyungiem, ale jestem niestety bezpowrotnie alfą Taehyungiem. -Jeon nie zauważył nawet jak chłodno zrobiło się w pokoju.
-To wszystko, tak mi się wydaje. -Słowa starszego były jak sygnał startu dla młodszego.
Jeon poderwał się z miejsca, łapiąc go za nadgarstek. Posadził go na skraju łóżka, siadając na jego kolanach, przodem do Taehyunga, ujmując w obie dłonie jego policzki, by teraz patrzył mu w oczy.
-Po pierwsze, mam nadzieje że lubisz wiśnie. Po drugie, nikt tak ładnie nigdy nie porównał mnie do kwiatu. Po trzecie najbardziej wstydzę się, kiedy mam rumieńce na policzkach, więc to że tak na ciebie patrzę nie zakrywając twarzy, jest wyczynem mojego życia, zwłaszcza że to przez ciebie tak się rumienie. -wymamrotał, subtelnie się uśmiechając.
-Przepraszam, tak bardzo cię przepraszam. Jestem naprawdę zły na siebie, że tak na ciebie naskoczyłem. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że mógłbyś być jeszcze nie gotowy na tą rozmowę. Myślałem, że zrobię dobrą rzecz zapewniając cię, że rozumiem twoją przeszłość. Najwyraźniej nie byłem wystarczająco delikatny i za to bardzo cię przepraszam. -łzy poczucia winy spłynęły po jego policzkach, jednak Jeon był zbyt zajęty trzymaniem tych należących do Kima żeby skupić się na swoich.
-Gdyby nie było tego całego alfowania i omegowania, to i tak bym sobie jakoś poradził, żebyś mnie zauważył, nie martw się. Kupiłbym wiśniowe perfumy albo coś. -Zaśmiał się cicho, wracając do powagi.
-Hyung, nie rozumiesz jednej rzeczy. Kwestią genów jest tylko to, że jesteś alfą, ale to jaką będziesz alfą, zależy tylko od ciebie. Zależy tylko od twojego serca, które jest czyste i dobre. -szepnął kładąc jedną z roztrzęsionych rąk na torsie chłopaka, w miejscu jego serca.
OdpowiedzUsuń-Rozumiem, że się boisz. Sam bym się bał, ale wiedz że ja się ciebie nie boję i chcę cię wspierać. Heat, seks, wszystko inne co może pobudzić twoje instynkty, przecież nikt nie każe się nam z niczym spieszyć. (no chyba że te dwie co piszą i nie wiedzą czym jest slow burn, ok i’m sorry już wracam XD) Jestem tutaj dla ciebie, nie dla jakichś cielesnych potrzeb. Chodzi mi o wspólne spędzanie czasu, wspieranie się, rozumienie swoich problemów. Tysiące par są ze sobą podczas heat’a nawet te gdzie tak jak mówisz są jakieś “złe geny” i nic się nikomu nie dzieje. Dlaczego ty miałbyś być wyjątkiem? Daj sobie czas, pomyśl o tym. Spróbuj pokochać siebie, spróbuj zobaczyć w sobie to, co ja w tobie widzę, a ja ci w tym pomogę, obiecuję. Nigdzie mi się nie spieszy, kiedy wiem że jesteś mój. -Zamruczał, głaszcząc go delikatnie po policzkach, opuszkami swoich palców.
-Właśnie, wspomniałeś o Jiminie .Nie uważasz, że hyung był w o wiele gorszej sytuacji, a i tak sobie poradził? Widzisz, że w końcu koniec końców wszystko się zaczyna układać. Pomyśl o tym, że on i Yoongi hyung też nie będą mieć łatwo, ale czy to powód dla którego powinni nie dać sobie szansy? Hyung też ma problemy z kontrolą, a mimo to chce być jak najlepszy dla Jimina, widziałem to w jego oczach i w twoich widzę to samo. Dlatego nie bądź dla siebie tak surowy, kiedy ja tak bardzo akceptuje cię takiego jaki jesteś… proszę. Sam fakt, że pomogłeś tym omegom, świadczy o twojej dobroci. Jestem naprawdę bardzo z ciebie dumny, hyung. -mówiąc to opadł na chłopaka. Siedząc w tej pozycji, przytulił go mocno, kładąc buzię na jego ramieniu, a dłońmi i nogami oplatając jego ciało.
-Nie jesteś swoim ojcem, hyung. Jesteś sobą. Nie ufasz sobie, ale pomogę ci w samoakceptacji na tyle na ile będę umiał, obiecuje. Jesteś przerażony, ale ja jestem obok, pomogę ci. Ze mną nie musisz się bać. Będę o ciebie dbał. Jestem niezaprezentowany, dlatego właśnie dla mnie jesteś po prostu Taaehyungiem. Rozumiesz? Zauroczyłeś mnie sobą, a nie swoim zapachem, feromonemi czy innymi alfowymi rzeczami. Przecież ja dopiero teraz zacząłem cię delikatnie czuć, i to w takim stopniu że jak jestem od ciebie dalej niż teraz to prawie nic nie czuje. Właśnie dlatego jesteś po prostu Taehyungiem. Moim Tae Tae, a nie jakąś tam alfą. Moje intencje są czyste i dobre bo ty taki jesteś. -wtulił się w niego mocniej, jakby chcąc pokazać wagę swoich słów.
-Zrozumiem wszystko, nie będę poruszał niewygodnych tematów, chyba że sam będziesz chciał porozmawiać. Daj sobie tyle czasu ile potrzebujesz, ja na ciebie poczekam. Nie musisz się spieszyć, ja zawsze jestem obok. -zamruczał, w końcu przestając płakać.
-Podasz mi ręcznik? -Yoongiemu nie trzeba było dwa razy powtarzać, sięgnął gwałtownie po kawałek materiału, by jego omega mogła szybko się nim owinąć i nie zmarznąć za mocno. Stał patrząc w kafelki i na ślepo podając mu spodnie, a gdy dłoń już mu się zwolniła, pozwolił sobie ściągnąć koszulę. To nie tak, że Min nie lubił swojego ciała, podobało mu się to jak wychudzony był, jednak nie znał preferencji Jimina i jedyne co przemknęło przez jego myśl to fakt, że jeśli młodszy lubi napakowanych facetów, to on jest dokładnym przeciwieństwem jego upodobań. Wsunął na swoje ciało czarną bluzę z kapturem, poprawiając zmierzwione włosy, by jego grzywka jakoś się układała. Dreszcz przeszedł jego ciało gdy usłyszał, jak omega mruczy wąchając jego zapach. A więc to było takie uczucie, tak? Min czuł się jakby na nowo uczył się chodzić. Krok po kroku, przypomniając sobie wszystko. Czy się bał? Oczywiście, że tak. To wszystko było dla niego niesamowicie nowe, nie wiedział czy do końca racjonalnie, ale czuł się z tym dobrze. Bał się, bo nie wiedział czy będzie w stanie zadowolić Jimina, tak jak on sobie to wyobraża. Patrząc na to, jak długo obserwował go z daleka, Yoongi był przerażony tym, jaką ilość błędnych wyobrażeń o jego osobie ma Park.
OdpowiedzUsuń-Hyung?
-Hm? -Min uniósł wzrok, wyrwany przez Jimina z zamyślenia. Widząc jego wyciągnięte dłonie, od razu zrozumiał o co chodzi. Wyciągnał w jego stronę żylaste dłonie, biorąc ciało omegi w objęcia. Może i był chuderlawy z wyglądu, ale na pewno nie był słaby. Uniósł Parka, wtulając go w siebie i ostrożnie zaniósł go do pokoju. Zaśmiał się pod nosem, gdyż cała ta sytuacja wydała mu się komiczna.
-Jak tak dalej pójdzie to może wyrobie sobie przy tobie mięśnie. -zażartował, kładąc młodszego do łóżka.
-Pozwolisz, że położę się obok w bluzie? Nie będzie mi zbyt wygodnie w spodniach. -mruknął, zsuwając z siebie dolną część odzieży, zostając jedynie w czarnych bokserkach pasujących do ubranej na siebie bluzy. Wypiął z uszu wszelkie kolczyki jakie miał, kładąc się koło Parka, by pilnować go przez noc.
-Jesteś z tego co widzę bardzo jak takie baby, to słodkie. Podoba mi się. Możesz być moim baby, kiedy tylko chcesz. -uśmiechnął się subtelnie, ujmując w objęcia leżącego Jimina. gdy tylko się położył przytknął nos do jego szyi, naznaczając go swoim zapachem.
Gdy wargi Kima zetknęły się z czołem młodszego, ten przygryzł wargę, czując jak rozpływa się pod jego dotykiem. Gdy zaś starszy położył się wręcz na jego torsie chowając w nim twarz i zostając tak na moment, Jeon objął go delikatniej, głaszcząc Taehyunga czule po głowie, zanurzając palce między kosmyki jego włosów.
-Dziękuję, Jungkook-ah -Głos Kima był niczym miód na serce. -Nie będzie mi łatwo kogoś pokochać zanim nie pogodzę się ze sobą, ale sprawiasz, że to wcale nie wydaje się być takie trudne. Co ty na to, żeby zacząć poznawać się lepiej i zacząć od przyjaźni? -Jeon przytaknął entuzjastycznie.
-Nic nie przychodzi od razu Taehyungie hyung, ale małymi krokami, możemy sprawić żeby nasza relacja była wyjątkowa. Tak, sądzę że przyjaźń będzie świetnym startem, a z czasem zobaczymy co z tego wyjdzie. - Oby nie friendzone, oby nie friendzone, oby nie friendzone, oby nie friendzone. Powtarzał w głowie jak mantrę, zachowując totalne rozluźnienie na twarzy. Ostatnie czego by chciał to zostać wiecznym przyjacielem Kima. Oczywiście chciał nim być, ale miał nadzieje, że z czasem wzbogacą to o coś więcej. Pozycja w której ułożył ich Taehyung, była idealna dla chłopaka, który praktycznie położył się na jego torsie, oplatając jego ciało rękoma.
OdpowiedzUsuń-Zauroczyłeś się we mnie? -Jungkook zamarł, nie spodziewał się tak bezpośredniego ze strony Kima zaraz po rozmowie na temat przyjaźni. Zaczął się jąkać, mamrotać niezrozumiale pod nosem.
-Przed zaprezentowaniem? Jeon Jungkook, czy ty miałeś na mnie jakiegoś sekretnego crusha, od jak dawna? -Młodszy schował, czerwoną jak burak twarz w torsie chłopaka Był przekonany, że jego serce wali tak mocno, że czuł je nawet starszy na swojej klatce.
Wzdrygnał się, gdy ten szeptał mu do ucha, Taehyung doprowadzał go do takiego stanu, w którym ciężko było mu myśleć.
-Gdyby nie to, że nie interesują mnie ludzie i gdybym się nie bał, myślę, że w innych okolicznościach od razu bym cię zauważył. Spójrz na siebie, taki piękny, niby niewinny, ale jaki bezpośredni i zadziorny. -Z ust Jeona uleciało głośne syknięcie, jakby zeszło z niego powietrze. Młodszy delikatnie poklepał kilkukrotnie tors starszego, jakby chcąc mu dać znać, że zawstydzenie odbiera mu mowę .
-Dobrze, że poznaliśmy się zanim zostałeś zaprezentowany, nie było wiadomo kim będziesz, więc nie miałem pretekstu, żeby trzymać cię na dystans tak na sto procent i jak jeszcze byłem w fazie zaprzeczania, nie zdając sobie sprawy, co te całe wiśnie znaczą i że pochodzą od ciebie, nie mogłem nic poradzić tylko być tobą zainteresowany - Przeciągły jęk desperacji wydobył się z ust młodszego.
-Kim Taehyuuuunnng-aaaah….przestań, takie słowa trzeba dawkować w małych ilościach, bo pieką mnie policzki. -burknął, nie mając odwagi spojrzeć na niego swoją zaczerwienioną twarzą.
-A jeśli….nasi rodzice mieli się zejść, żebym w końcu się obudził i cię zauważył? Teraz czuje się trochę źle względem nich…--Jeon uniósł się raptownie, siadając na Taehyungu, zamiast leżeć na nim. Patrzył na wciąż opartego o ścianę chłopaka, który mógł teraz dostrzec jak jego policzki płoną, a czerwone uszy z pewnością parzyły przy dotknięciu.
-A mi nie. -odpowiedział krótko i bez namysłu.
OdpowiedzUsuń-Wcale nie jest mi źle, skoro teraz jest jak jest...mam ciebie blisko, tata jest szczęśliwy, hyeri też...nie wymyślaj problemów tam gdzie ich nie ma…-burknął jakby próbując udawać że wcale jego pouty buzia nie wygląda uroczo, a słowa które miały brzmieć poważnie wcale nie brzmia słodko jak u nadąsanego dzieciaka, który nie umie poprawnie reagować na komplementy. Chwycił za skrawek materiału ubrania Taehyung na jego brzuchu, mieląc go w dłoniach i wpatrując się w swoje dłonie.
-Pamiętasz, jak po zajęciach z fizyki w pierwszej klasie w drugim semsetrze dostałeś jedynkę przy tablicy za odpowiedź o ruchu prostoliniowym jednostajnym i jednostajnie zmiennym? -wymamrotał nieśmiało, gdyż dobrze pamiętał ten dzień.
-I wtedy podszedłem do ciebie, żeby dać ci swoje notatki, do których wsadziłem odpowiedzi do ćwiczeń, a ty mnie ominąłeś i wyszedłeś z klasy? -mruknął, kreśląc palcem kółka opuszkiem palca na brzuchu Kima.
-No to było w pierwszej klasie, a jesteśmy w trzeciej więc no….troche minęło…-Poziom zawstydzenia Jeona przewyższał już jakąkolwiek skalę.
-Nie jestem niewinny...ładny może trochę, ale nie niewinny. Aish, nie umiem reagować na na komplementy, przepraszam nikt mi ich nigdy nie mówił. A przynajmniej nie mówił innych niż na temat mojej wiedzy czy rysunków. Ty też jesteś hot, nawet za bardzo, to strasznie onieśmiela jak tak patrzysz, normalnie jakby mi dusze na wylot przebijało. A z drugiej strony lubię jak na mnie patrzysz, więc nie przestawaj…-szepnął na koniec, z zawstydzenia, ściskając w ręce białą koszulkę Kima, która była już całkowicie wygnieciona.
- Yooongi hyuuung…-Min uważał zarumienione policzki Jimina i jego gwałtowne ruchy za niezwykle urokliwe.Obejmował go mocno, więc wcale nie dziwiło go, że czasem Parkowi zdarzało się go uderzyć gdy tak żywo gestykulował.
OdpowiedzUsuń-Hyung, jak na kogoś z twoją historią, jesteś bardzo dobry w…
-To dlatego, że wciąż trzyma mnie adrenalina, nie mam filtra na to co mówie, przepraszam…-mruknął, pokazując Parkowi swoje ręce, które wciąż cały czas się trzęsły.
-Ale to dobrze, bo chciałbym umieć być taki na co dzień. -mruknął, drżącą dłonią gładząc policzek Jimina.
-Dobrze, nie będę umięśniony kaczusio, obiecuje. -zaśmiał się cicho, wpatrując się w oczy młodszego. Jimin miał przepiękne spojrzenie, wszystko było w nim dobre, Min nie wiedział co zrobił, że tak piękne oczy patrzyły wprost na niego z takim uczuciem. Gładził subtelnie jego policzki, nie wierząc że to naprawdę omega, która jest mu pisana. W końcu on był tak przeciętnym alfą, który sam nie do końca potrafił angażować się emocjonalnie, a został obdarowany tak wyjątkową wrażliwą omegą. Min wiedział, że ze wszystkich sił musi się teraz postarać, aby Jimin chciał być jego. Myślał o tym co młodszy lubi, jaki jest jego wymarzony alfa, o jakich marzy prezentach. Chciał wiedzieć wszystko, a Park był jedną wielką zagadką.
-Hyung -Jednak Yoongi wiedział jedno, honoryfikat z ust młodszego brzmiał najpiękniej, a starszy chciał by tylko on tak się do niego zwracał.
-Jutro jak będziesz jechał się ogarnąć do siebie… obudź mnie, nie idź bez pożegnania, bo się wystraszę, że to mi się tylko śniło… albo zabierz mnie do ciebie ze sobą. -Yoongi owinął swoje ciało, wokół tego drobniejszego, zarzucając na niego nogę i obejmując ramionami.
-Nie bój się, na pewno nie odejdę tak po prostu. -Czuł, że młodszy wciąż się bał. Wiedział, że to z jego winy, jednak obiecał sobie to naprawić.
-Nie zostawię Cię, nigdy. Obiecuje. -szepnał, odgarniając kosmyki włosów, wpatrując się w już śpiącą twarz Jimina. Zapach działał na niego kojąco, wręcz usypiająco, a Min nie pamiętał kiedy ostatnio zasnął tak szybko.
Rano gdy tylko ujrzał skąpaną w promieniach słońca twarz Jimina, czuł się unosi się pięć centymetrów nad ziemią. Zanim obudził Jimina, wpatrywał się w jego długie rzęsy przy przymkniętych powiekach, patrzył na jego pulchne usta i rumiane od ciepła policzki, spoglądał na mieniące się w słońcu kosmyki i drobny nosek, który drżał lekko przy każdym oddechu. Yoongi zastanawiał się jak tak delikatna osoba może w ogóle istnieć? Jak ta kaczuszka radziła sobie sama przez cały ten czas, kiedy na świecie jest tylko niewdzięcznych i podstępnych alf. Yoongi wiedział jedno, na pewno zakocha się w Park Jiminie, widząc jak teraz cały drżał na jego widok. Uniósł się powoli, biorąc jedną z poduszek. Ubrał na nią swoją bluzę i podsunął poduszkę Parkowi, by ten nie obudził się zbyt szybko przez brak jego zapachu. Sam zaś wciągnął na biodra spodnie i ubrał kolczyki, idąc z nagim torsem do kuchni. Tam zaś pozwolił sobie pogrzebać po szafkach. Znalazł tackę na której rozłożył naczynia. Min lubił gotować, jednak nigdy nie miał dla kogo. Przygotował dla młodszego jedno z klasyczniejszych koreańskich szybkich śniadań, mianowicie smażony ryż z jajkiem. Dodał do niego świeżej zielonej cebulki by całość miała ładniejszy aromat. Z pomarańczy, które znalazł w domu Parka wycisnął sok, mimo że w lodówce był jeden sok sklepowy. Obok postawił też miseczkę z owocami oraz rogalik, który posmarował dżemem. Dodatkowo położył na tacy filiżankę cappuccino, a całość zaniósł do sypialni Parka.
Położył na wolnym miejscu w łóżku tacę, głaszcząc Jimina po głowie.
OdpowiedzUsuń-Jiminnie, dzień dobry. -mruknął, patrząc na niego z opadającymi na oczy kosmykami czarnych włosów, nachylił się ucałowując go w czoło.
-Widzisz, nadal tu jestem. -uśmiechnął się, wskazując palcem na swoją bluzę, którą młodszy mocno ściskał.
-Jiminnie, trochę mi zimno, mogę? -zaśmiał się pod nosem, chcąc zabrać swoją bluzę. Gdy udało mu się ubrać, przysunął tacę bliżej omegi.
-Zrobiłem Ci śniadanie, zjedz proszę zanim wystygnie. -Pogłaskał go subtelnie po głowie.
-Zjedz porządnie, musisz mieć dużo sił, a ja pojadę się wykąpać i przebrać, dobrze? -uśmiechnął się, całując czule czubek głowy młodszego.
-Prostojedno, co? –Jeon wstrzymał oddech, w końcu to była fizyka jego ulubiony przedmiot.
-Tae Tae, żadne prostojedno, ruch prostoliniowy jednostajny i jednostajnie zmienny! To ważne! - pogroził mu palcem.
-Oj będziemy musieli nad tym poprawcować, hyung. Nie może tak być, jak już mnie dostrzegasz, to teraz pomogę Ci z fizyką. -podkreślił jakby dumny z siebie, dopiero czując palce Kima na swojej talii. Automatycznie zaczerwienił się, mamrotając coś pod nosem, co przypominało zlepek przypadkowych liter.
-Na swoją obronę… Naprawdę chciałeś zwrócić moją uwagę jakimiś notatkami po zajęciach, z których chciałem najszybciej wyjść? Och, Koo…
-HYUNG! Notatki to bardzo ważna rzecz, nie możesz tak mówić, ja zawsze spędzam nad nimi godziny, więc to nie były jakieś tam notatki, tylko moja ciężka praca i pasja, którą chciałem Ci oddać tak po prostu, a Ty mówisz, że to jakieś notatki...No wiesz co hyung, ja myślałem że to właśnie będzie coś znaczyło, że się nimi z Tobą dziele, wiesz jak mi było przykro jak ich nie wziąłeś? Bo nie wiedziałem co mogłem Ci cenniejszego dać wtedy…-mruknął, jakby zawiedziony, gdyby miał królicze uszka to z pewnością teraz opadłyby zrezygnowane.
-Trzeba było dać mi w twarz czy coś… serio -Koo skrzyżował ręce na piersi nadymając policzki.
-No może trzeba było. - mruknął, wydymając oburzony wargę, mimo że w środku krzyczał Żartuje, hyung, przepraszam, hyung, wiesz że bym tego nie zrobił, hyung. co było też widać po jego oczach.
-Właśnie, musisz pokazać mi swoje rysunki, Koo -Jeon zakrztusił się powietrzem. Jak miał mu wyjaśnić że wśród miliona jego rysunków, ma gdzieś szkicownik z samymi rysunkami Taehyunga? O ironio zawsze chodził z nim do szkoły, bo jednak przerwy na lunch zawsze mu się dłużyły a wtedy mógł szybko naszkicować coś związanego z Kimem. Czasem jego portret, czasem model bez twarzy ale z jego outfitem, czasem nawet próbował narysować go uśmiechniętego, gdyż nigdy nie widział go z uśmiechem, a bardzo chciał wiedzieć jak on wygląda, lecz tak jak się spodziewał żadne wyobrażenia nie oddawały tego jak piękny był uśmiech Taehyunga naprawdę.
OdpowiedzUsuńZ zamyśleń wyrwał go gwałtowny ruch Kima, który sprawił, że młodszy wzdrygnął z zaskoczenia. Gdy alfa znalazła się nad nim, od razu splótł dłonie za jego szyją.
- Zostałbym na dłużej, ale nie sądzę, że twój tata będzie zadowolony, że i tak już cały mną przesiąkłeś. -Jeon przecząco kiwał głową, nie przejmując się zapachem ani trochę, chciał żeby Kim z nim został.
-Szansa na buzi na dobranoc została odebrana, gdy ukradłeś mój pierwszy pocałunek z omegą… no prawie… bez pytania.- Co?
-Ej, ej, ej, zatrzymaj się w tym momencie. -mruknął od razu, nie wiedząc jak się zachować. Jeon był pierwszą omegą, która pocałowała Kima? Jak to? To naprawdę on był tą osobą? Jungkook, nawet nie jesteś jeszcze omegą, przypominam Ci
- A tak serio, Jungkook. Dzisiaj był ciężki dzień… sam wiesz ile się od rana wydarzyło. Jimin, Yoongi, potem jeszcze my… Musimy odpocząć i ułożyć sobie wszystko w głowie. -Jeon machał nadal przecząco głową, gdyż nadal utknął na poprzedniej wypowiedzi Kima. Kiedy dłoń starszego spoczęła na policzku młodszego ten specjalnie napełnił je delikatnie powietrzem, żeby wydały się bardziej puszyste i mięciutkie, by przypadkiem hyung nie pomyślał o puszczeniu go.
- Ah, i ten pocałunek nie był zły, ale też w ogóle się nie liczył. Bo słuchaj, do tego potrzebne są dwie osoby, a ja nawet nie zdążyłem go oddać - Jeon spojrzał na niego wielkimi oczami. Jeśli Kim myślał, że po prostu owinie go kołdrą i wyjdzie po tych wszystkich słowach, to grubo się mylił.
-Zastanów się, co jutro porobimy, hm? -Koo od razu zerwał się z łóżka, owinięty kołdrą tuptając za nim niczym małe chodzące tipi.
-Kim Taehyung! Ciebie chyba głowa boli! -mówiąc to, uroczo marszem podążał do pokoju Kima, uważając żeby nie potknąć się o własną kołdrę. Wpadł do jego pokoju zamykając za sobą drzwi.
-Że też ja Ci muszę wszystko tłumaczyć, wiesz co hyung? Wstydziłbyś się! Myślisz, że co tak mi powiesz takie rzeczy i ja zasnę!? Absolutnie. Nie zgadzam się na takie traktowanie, to ja jestem tutaj baby. -mówiąc to, władował się tyłkiem zawiniętym w kołdrę, do łóżka Taehyunga, wciskając się koło niego.
-I ja teraz co mam grzecznie spać, tak? No chyba nie, naprawdę hyung chyba na głowe upadłeś, a to ja tu spadłem ze schodów. Ja Ci wszystko wytłumaczę, słuchaj. - Mówiąc to, odwrócił się twarzą do Kima, zawinięty jak mały naleśnik.
OdpowiedzUsuń-Po pierwsze co to za kuszenie mnie, co? Tak się nachylasz nachylasz, ja mam trzy zawały, tylko po to żebyś wyszedł? Nie nie, hyung. Ja mam słabe serce, zwłaszcza ze słabością do Ciebie, tak więc jak będziesz tak ze mną pogrywał, to zobaczysz ja się odegram. -wydął wargę uroczo, wpatrując się w Kima.
-Po drugie, jak możesz powiedzieć że byłem twoją pierwszą prawie omegą, a potem odwołać ten pocałunek!? Przecież nie można tak…-jęknął, kładąc się na brzuszku, by uderzyć twarzą w poduszkę.
-Wiesz jak się zawstydziłem?! Że to byłem ja?! Jezuuuu….do mnie to nie dociera, a ty mi mówisz, że to się nie liczy….gdzie ja myślałem, że nigdy w niczym nie będę pierwszy w twoich oczach….-mamrotał w poduszkę, a jego policzki były czerwone jak wiśnie na których punkcie szalała alfa.
-A dlatego właśnie że musimy odpocząc po tym dniu to nie możesz mnie zostawić tak po prostu. Kto normalny po takiej rozmowie po prostu wychodzi, no hyuuuuung….-jęknął wręcz prosząco. Odpakował się z kołdry, ale jednocześnie przykrył ich obojgu obiema kołdrami i wślizgnął się pod tą Taehyunga.
-Nie zostawiaj mnie hyungie….proszę…-wyszeptał w tors Kima do którego był przyklejony.
-Tacie się powie, że graliśmy razem na konsoli do rana, proszę….pozwól mi zostać...nie chcę być sam, kiedy ty jesteś niedaleko….-ton głosu młodszego był wręcz błagalny.
-I żadnego buzi na dobranoc, żadnego buzi dopóki sam nie wybierzesz odpowiedniego momentu. To nie tak, że nie chcę...bo chcę...nie chcę żeby ktokolwiek inny poza Tobą mnie całował...ale też nie chcę żebyś całował mnie dlatego, że ja tego chcę...Hyungie, ja zaczekam ile będzie trzeba, naprawdę...wiem że to dla Ciebie trudne bo jestem omegą...a raczej będę...może...dlatego chcę żebyś sam o wszystkim decydował...Wiem że bywam trudny i wredny i głośny, ale ja naprawdę nie chcę dla Ciebie, źle...chcę tylko żebyś pamiętał, że to ja chcę być pierwszą omegą którą pocałujesz, bo jak się dowiem że ktoś na Ciebie skoczył i zrobił to przede mną to Koo koo najpierw się rozpłacze, potem zabije tą omegę, hyung oberwie z kapcia, a potem sam będę Cię całował godzinami, żebyś też powiedział że tamto się nie liczyło. -mówiąc to zniknał całkiem pod kołdrą przytulony do brzucha Kima.
-Widzisz, nawet mnie nie widać, proszę pozwól mi zostać…proszę...nie chcę być znowu sam…-szepnął trzymając się kurczowo Kima, gdyby ten chciał go od siebie odsunąć.
-Obiecuje, że nawet nie poczujesz że tu jestem, nawet będę spał na skraju łóżka, tylko proszę pozwól mi zostać, hyung…-Im więcej hormonów budziło się w młodszym tym bardziej rozumiał, dlaczego tak bardzo Jimin odczuwał brak Yoongiego. Jeon nawet wolał nie myśleć o tym, jak bardzo będzie potrzebował Kima, gdy w pełni zaprezentuje się jako omega. Z tyłu głowy bał się, że może przytłoczyć tym Taehyunga, a co gorsza odstraszyć, dlatego powoli puścił starszego i nie wychodząc spod kołdry, ułożył się przy jego boku, lekko tylko dotykając go czołem, jednak wystarczająco blisko, by czuć delikatnie chociaż jego zapach. Młodszy nie mógł się doczekać, aż w pełni poczuje zapach Kima i będzie mógł w pełni czuć go na sobie.
-Hyung…-szeptał prawie przysypiając. -zostanę tylko troszkę, dobrze…? -cichy głos chłopaka, wybrzmiewał tak, aby tylko Kim go słyszał.
-Hyung...mój Taehyungie-hyung…-przymknął powieki dłonią delikatnie drapiąc starszego po brzuchu.
-Jutro chcę robić to….na co hyung ma ochote…-odpowiedział na wcześniej zadane mu pytanie.
-A notatki...są...ważne..pamiętaj…
Gdy Park odprowadził go do drzwi, Min instynktownie odwrócił się w jego stronę, by się pożegnać. Młodszy zaś przylgnął do niego, a starszy otulił jego talie swoimi rekoma.
OdpowiedzUsuń-Jimin-ah, jeszcze wiele wspólnych śniadań przed nami, nie smuć się. -szepnął, grzebiąc nos w zagłębieniu jego szyi. Kochał zapach Jimina, pobudzał każda czesc jego duszy, a co najważniejsze pobudzał jego wewnętrzna alfę, która tylko na mysl o brzoskwiniach nie mogła usiedzieć w spokoju. Zostawił na nim ile tylko mógł swojego zapachu, przez ta krótka chwile, która mogła dla niego trwać o wiele dłużej.
-Do zobaczenia. -Słowa Jimina, sprowadziły go na ziemie. Uniosl się powoli, zupełnie “przypadkiem” zahaczając wargami o fragment jego skory tuż pod linia szczęki, bliżej ucha. Tak dla pewności, ze więcej zapachu zostanie na jego ciele, ale tez żeby zostawić Jiminowi na do widzenia przyjemny dreszczyk.
-Napisze jak będę wyjeżdżał z domu, po ciebie. -zamruczał, naciskając klamkę od drzwi. Rozstanie z omega nie było proste, ale mężczyzna tłumaczył sobie, ze przeciez zaraz spotkają się ponownie. Yoongi przygotował wiele rzeczy na dziś. Chciał ten dzień spędzić nie tylko na dobrej zabawie, ale chciał tez nacieszyć się obecnością Jimina w spokoju. Mimo to chciał tez żeby Park poznał go z trochę bardziej prywatnej strony.
-Namjoon? -Odezwał się do telefonu, prowadząc samochód, gdy mężczyzna podniósł słuchawkę.
-Co jest, Yoongi? -zapytał zachrypniętym głosem, a dźwięk rozległ się po całym aucie przez zestaw głośnomówiący zamontowany w pojeździe.
-Joon, podejdziesz nakarmić Pancake’a? Proszeeee, miałem wczoraj naprawdę kryzysowa sytuacje i nie mogłem go wczoraj zabrac. Daj mu jesc, pogłaszcz go trochę i ja po południu zabiorę go do siebie obiecuje. -Słychać było ciezkie westchniecie po drugiej stronie.
-Masz szczęście, ze mam klucze od studia i wolny czas. Wieczorem się umówiłem wiec po południu już na mnie nie licz. -Min uśmiechnął się delikatnie.
-Spokojnie, ja go zabiorę do siebie. Umowiles się z Seokjinem w końcu? -Namjoon brzmiał na nieco rozczarowanego.
-Powiedzmy. -Yoongi wywrócił oczami.
-Znowu przyjdziesz do niego do pracy i bedziesz go zagadywał cały czas bez żadnego konkretnego zaproszenie? -Kim warknal, a Min zaparkował na podjeździe przed domem.
-Małymi krokami, tak?
-Małymi krokami, dobra Joon kończę bo jestem pod domem, nie zapomnij o Pancake’u! -Usłyszał jedynie krótkie “nie zapomne” a ich rozmowa zakończyła się, gdy Min wyszedł z auta.
Starszy czuł jak jego zoladek robił fikołki, na sama mysl o ponownym spotkaniu z Jiminem. Przygotował czesc rzeczy w domu, mając cicha nadzieje ze młodszy zgodzi się na kolacje u niego. Min bardzo chciał się wykazać, a także chciał mieć w końcu możliwość gotowania dla kogoś innego poza sobą.
Yoongi wzial prysznic w lodowatej wodzie, nie tylko po to by ostudzić emocje ale tez usłyszał gdzies ze zimny prysznic uwydatnia zapach omegi pozostawiony na ciele. Nie wiedział ile w tym było prawdy najprawdopodobniej niewiele, ale chciał zrobić wszystko by zapach Parka przy nim został.
Nie zastanawiał się długo nad ubraniem, chciał wygladac po swojemu ale jednocześnie atrakcyjnie. Jeansowe spodnie i kurtka która wrecz błyszczała w świetle z ubrana pod spodem biała bluzka i czarnymi trampkami, wydała mu się nie przesadzona a jednak atrakcyjna i w jego stylu. Skupił się bardzo na włosach. Dawno ich nie kręcił ani nie karbowal a teraz robił i jedno i drugie po jednej stronie jedno po drugiej drugie. Ubrał ulubione srebrene kolczyki i zegarek w tym samym kolorze. Dekolt spryskał perfumami, jak i swoje nadgarstki. Zakrył wszelkie niedoskonałości makijazem, a usta podkreślił balsamem przez co mienily sie w słońcu.
Mial w domu wyhodowane niezapominajki, przed wyjściem zerwał ich kilka łącząc w malutki bukiecik, który obwiązał brzoskwiniowa wstążka, zdobyta wcześniej w drodze do domu w pasmanterii.
Z kwiatami w dłoni, ruszył w stronę domu Jimina.
OdpowiedzUsuń“Będę za pół godziny, już jadę.” Wysłał wiadomość młodszemu dobrze wiedząc ze z jego obrzeży trochę się jedzie
Gdy zapukał do drzwi Parka, poczuł jak z nerwów spocily mu się dłonie.
Lecz gdy jego oczom ukazał się chłopak w delikatnym niebieskim sweterki i uroczo rumianymi policzkami, zaniemówił całkowicie. Oniemiały z zachwytu Min zrobił krok wprzod by zamknąć drzwi za nimi, tylko po to by mógł spokojnie się na niego napatrzec
-Jiminnie… wyglądasz piękniej niż jakakolwiek gwiazda na niebie. -szepnął, nieśmiało wręczając mu bukiecik, nie odrywając jednak od niego wzroku.
-To dla ciebie, taki drobiazg ale pasuje ci do sweterka. - wymamrotał wpatrzony w omege, zapach młodszego był tak intensywny ze Min mimo iż bardzo pragnął pocalowac go na powitanie, ujął jego dłonie i subtelnie je ucałował, nie chcąc by ich randka skończyła się na zatraceniu się w pocałunkach, na to również będą mieli dziś czas.
-Chodźmy Minnie. -szepnął splatając ich palce razem, prowadząc go za sobą do auta.
Otworzył przed nim drzwi wpuszczając go do środka.
-Jestes naprawdę przepiekny. -westchnął z zachwytu gdy usiadł obok niego na miejscu kierowcy.
-Spieszyłem się jak tylko mogłem by wrocic do ciebie jak najszybciej. -wyznał, katem oka patrząc wciąż na Parka. Przyglądał się jego wargom, delikatnemu noskowi i temu jak pulchnialy mu policzki z każdym uśmiechem.
Stojąc na czerwonym świetle, nachylił się zostawiajac na ustach omegi muśnięcie swoich warg. Jego wewnętrzna alfa poderwała go z siedzenia, a sam Yoongi nie mógł sie powstrzymać od tego drobnego gestu.
-To tak na dzień dobry, chciałem pokazać ze się cieszę na nasza randke...i ze naprawdę pieknie wyglądasz. -szepnął nieśmiało ruszając z miejsca.
-Jakie lubisz bubble tea, Jimin-ah? -zapytał z ciekawosci wiedząc ze zanim gdziekolwiek pójdą zatrzymają się po bubble tea na wynos z jego ulubionej kawiarnii.
Jeon wiedział, ze nie powinien tak szybko przyzwyczajać się do Taehyunga i bycia obecnym w jego łóżku. Coz miał jednak poradzic, na to ze brakowało mu ciepła drugiej osoby, a samotność bardzo mu doskwierała. Śnił mu się ich pierwszy pocałunek, aczkolwiek nie ten który zainicjował Jeon, a taki jaki wyszedł od Taehyunga. Rumienił się przez sen, który został przerwany brutalnie przez alfę
OdpowiedzUsuń-Hyuuuung…- jęknął przeciągle niezadowolony z przerwanego snu, zaspany nawet nie otwierając oczu.
-Ja rozumiem ze jestem taki wspaniały i nie wywieram na tobie żadnej presji, ale jak sni mi się ze mnie całujesz to z laski swojej nie szarp mna tak okeeeej? -wymamrotał przecierając zaspane oczy dłońmi. Po czym strzepnal rece Kima ze swojej bluzki przytulając go na powitanie i chowający nos w jego szyi.
-Ładnie pachniesz, jak łąka leśna rano pokryta rosa. -uśmiechnął się choć jego usmiech nie był widoczny. Wtedy jednak Jungkook przestał widzieć cokolwiek, jako ze Kim przykrył go kołdra.
-Wracaj do spania, Jeon, dzieci potrzebują więcej snu. - Młodszy mruknął niezadowolony odsuwając się i wychodzac spod nakrycia.
-To skoro jestem takim dzieckiem to przypominam ze one nie spia same. - nadął polisie przyglądając się, wydającemu Kimowi.
-Przyjdę po ciebie jak będzie gotowe śniadanie.
-Noo dooobrze…- przytaknął wpatrując się wielkimi mieniącymi się oczetami w swojego alfę gdyż w sercu Jeona, starszy był już jego. A rumiane policzki pasowały do jego delikatnego uśmiechu.Gdy został sam, wrecz od razu położył się na miejscu Kima topiąc nos w jego poduszce.Irytowal go fakt ze tak delikatnie czuje zapach starszego, jednak wiedział ze po zostaniu omega wszystko będzie intensywniejsze. Czy sie tego martwił? Nie,on jedynie się cieszył za to obawiał się co będzie myslal o tym wszystkim Taehyung, czy to nie będzie dla niego zbyt wiele.
A co jeśli znajdzie sobie ładniej pachnąca omege? Albo znudza mu się wiśnie? Jeon potrząsnął przecząco głowa, przez co jego puszyste włosy zaczęły podskakiwać.
-Halo, ziemia do Jungkooka, potrzebujemy twojego intelektu, bo chyba zjebałem. - Jeon odwrócił sie w stronę Kima rozciągając się na materacu.
-Taehyung znowu mi przerywasz jak marzę..- jęknął nie chcąc się przyznać ze zamartwiał sam siebie
-Co się stało Tae Tae? - wymamrotał, gdy ten stawiał go na równe nogi. Zachwiał się, próbując utrzymać równowagę. Gdy Kim złączył ich palce, Jeon uniosl kąciki ust w uśmiechu. Ścisnął go mocniej, nie do końca chcąc go puscic. Nie przejmował sie w ogole faktem ze ich rodzie widzieli jak się trzymaja. Uśmiechnął się jedynie pogodnie od ucha do ucha.
-Dzień dobry, ale jestem gloooodny -Wyciągnął się podchodząc do stołu.
-Wyspani? -Jeon odpowiedział przytaknieciem na słowa Minsoo
-Taaak, chociaż graliśmy z Taehyungiem w overwatcha do pozna i zasnąłem w końcu na jego łóżku to nie chciał mnie przenosić to położył się u mnie -Odparł bez zająknięcia nakładając sobie naleśniki na talerz.
-Aaaa to dlatego pachniesz cały Taehyungiem -Minsoo zaśmiał się krojąc upieczone w jajku tosty z szynka i zielona cebulka.
-Nooo, hyung ma takie wygodne podusie musze tez sobie takie kupić bo są bardziej puszyste od moich i Hyeri ma piekny płyn do płukania bo cudnie pachną musze swoje wrzucić dzisiaj do pralki!! -Oznajmił polewając naleśniki syropem klonowym
OdpowiedzUsuń-No tak ty się zawsze zakopiesz w poduszkach. I tak mieliśmy jechać wieczorem z Hyeri do sklepu zobaczyc nowe lustro do łazienki to weźmiemy ci te poduszki. - Oświadczył Minsoo, usmiechajac się do swojej partnerki, a później do chłopców.
-Jungkookie, kochanie -Jeon chwycił w obie lapki szklanke która podała mu mama alfy.
-Tak, Hyeri? -Odparł z wesołymi oczkami.
-Dzisiaj jest weekend, to może pojedziemy ci po ten nowy rysik do tabletu, o którym mówiłeś, że potrzebujesz? -Jeon upił trochę soku, z jego ust zdążyło ulecieć ciche “oooo” gdyż spodoba mu się ten pomysł, jednak Taehyung wszedł mu w słowo.
-Ja z nim pojadę! To znaczy…I tak zamierzałem coś kupić w galerii, to jeśli Jungkook będzie chciał…-Młodszy spojrzał na Kima z napakowym do buzi Kimchi.
JFSKDKDKEOKSJSJ COOO TO BYLOOOO NO TEGO SIĘ PO NIM NIE SPODZIEWAŁEM. Zrobie mu pyszny obiadek w domku jak wrócimy. Minsoo zaś schowany za gazetę parsknął cicho smiechem. Nie chciał wysnuwać pochopny wniosków, ale doskonale wiedział, ze jego syn jest świetnym aktorem.
-Chetnie, zwłaszcza ze tata mówił ze macie jechać po zakupy! Jedzcie wcześniej spokojnie a ja pójdę z Hyungiem na zakupy. -Mruknął napychają do ust ostatni największy kęs naleśników.
-Dobrze Kookie, masz moja kartę, prawda? Kupcie sobie oboje coś fajnego i zamowcie coś sobie do jedzenia, skoro mamy z Hyeri wolny weekend to pojdziemy do kina i na jakas kolacje. -Oznajmił Minsoo dopijając kawę.
-Pewnie, idźcie ja zrobie obiad w domu mam ochote pogotować! Ide się kapać jedzcie spokojnie, dziękuje Hyeri było pyszne! -mówiąc to odniósł swój talerzyk do zmywarki idąc do góry.
Gdy Minsoo zosta na chwile sam przy stole z Taehyungiem atmosfera trochę zgęstniała.
-Nie przejmuj się, z niego jest przylepa. Nie lubi spac sam, pewnie zasnął u Ciebie specjalnie. Jak był mały, to do 10go roku zycia spał koło mnie zwinięty w kłębek na końcu lozka. -Mówiąc to odłożył gazetę wstając z talerzem od stołu.
-Zaaklimatyzuje się do miejsca i mu przejdzie, a jak nie to sam możesz mu powiedzieć ze chcesz spac sam. -zaśmiał się cicho, przechodząc koło Kim klepnął go w ramie. Ton głosu Minsoo nie był zły, był raczej podejrzliwy, trochę słodko słony, ale nie czuc było agresji z jego strony.
Kook szykował się w łazience, porządnie wymodelowal swoje czekoladowe włoski, zapiął okrągłe kolczyki. Pomalował się, uwazajac aby jego pieprzyk pod ustami pozostał widoczny. Jego balsam na usta miał delikatny wiśniowy kolor i zapach wiec jego usta bardziej były uwypuklone. Ubrał się schludnie, tak aby spodobać się Taehyungowi i nie narobić mu wstydu.Zarzucajac żółta kurteczkę na ramiona, wypiekał sie perfumami….Hyeri. Znalazł gdzies zakopane daleko w szafce próbkę perfum o wiśniowym zapachu. Spryskał się nimi, odkładając flakonik.
Wyszedł z łazienki idąc do siebie, ubrał białe sneakersy i wzial płócienna torbę do której włożył szkicownik, mini piórnik na ołówek gumkę i długopis, portfel, klucze, balsamik do ust i wiśniowy krem do rak który wyjął ze swojej kolekcji kremów o wszystkich możliwych zapachach.
Przygotowany poszedł do pokoju Kima.
-Hyuuungie, jestem gotowy. -Wszedł głębiej siadając na łóżku alfy.
-Powiem Ci, ze to co powiedziałeś przy stole było słodkie i zaskakujące, strasznie się cieszę ze idziemy razem! Upieke Ci w nagrodę brownie z wiśniami! -Uśmiechnął się, tupiąc cicho nóżkami z entuzjazmu.
-Yoongi, proszę, zatrzymaj się, o tutaj. -Min zerknął na Parka. Zachowując zimną krew, zjechał na bok, zatrzymując samochód. Widział roztrzęsienie omegi, widział jak drżą mu dłonie, jak łzy szklą oczy. Min nie był zbytnio ekspresyjny. Nie miał gwałtownych reakcji, raczej wszystko przeżywał w środku, a w sytuacjach podbramkowych wykazywał się spokojem. Zacisnął dłonie w pięści by ukryć ich roztrzęsienie.
OdpowiedzUsuń-Jimin-ah…-szepnął, jednak mężczyzna wyszedł z pojazdu.
-Ty to wszystko potrafisz artystycznie zjebać. -Syknął pod nosem, wychodząc za młodszym, by wszystko sobie wyjaśnić. Park o dziwo stał przy samochodzie, nie odchodząc nigdzie. Wyjął z kieszeni kurtki chusteczki i stojąc nad omegą, przykładał lekko materiał w miejsca, które robiły się wilgotne, uważając na starannie zrobiony przez chłopaka makijaż.
-Jiminnie...ja naprawdę...nie chciałem cię urazić...przepr-Tym razem to Park przerwał mu wypowiedzieć, ciągnąc go do siebie gwałtownie, zderzając ich wargi ze sobą. Min nie zdążył nawet zareagować w żaden sposób. Poczuł jak smak i zapach brzoskwiń rozchodzi się po jego ciele. Nie mógł powstrzymać delikatnego uśmiechu. Ulżyło mu, zdecydowanie zrobiło mu się lepiej, gdy okazało się, że wcale nie postąpił tak źle jak myślał.
- Przepraszam, ja… Bo to dlatego że… ja się tak cieszę, wiesz? Chcę na ciebie nakrzyczeć, że nie możesz mnie tak… bez ostrzeżenia, ale to najlepszy pierwszy pocałunek, wiesz? Nie taki książkowy, ale taki prawdziwy i teraz wiem, że nie śnię. -Min ujął w obie dłonie policzki Parka, uśmiechając się subtelnie.
-Jimin-ah...Nie przepraszaj, proszę. -Chwycił jego brodę między kciuk i palec wskazujący, unosząc go ku górze, by spojrzeć na omegę dokładniej.
-Wystraszyłem się po prostu, że w jakikolwiek sposób zrobiłem ci krzywdę. Kaczuszko, ty też mnie nie uprzedziłeś teraz, więc jesteśmy kwita. -zadziorny uśmieszek zagościł na jego twarzy.
-Tak, Minnie. To wszystko jest prawdziwe. Jestem tutaj z tobą, mogę patrzeć na twoje piękne oblicze, słuchać twojego melodyjnego głosu i oddychać twoim słodkim zapachem. Sam w to nie wierzę, ale tak jest. Wiem, że to wszystko dzieje się szybko, ja sam nie do końca rozumiem jak to możliwe, że tak po prostu odzyskałem swoje instynkty. Także nie umiem się zachować i jestem raczej niezręczny bo dawno nie miałem styczności z kimś kogo chciałbym poznać, chronić i o kogo chciałbym dbać. Przepraszam, że nie jestem idealny w wielu kwestiach, na pewno nie zawsze będę spełniał twoje oczekiwania, pewnie wiele razy zrobię coś nie tak...zdaję sobie z tego sprawę, ale będę się starał dla ciebie jak tylko potrafię. Cieszę się, że nie zepsułem miedzy nami niczego tym pocałunkiem. -Mówiąc to, pogłaskał subtelnie policzki Parka.
- A bubble tea sam dla mnie wybierz, lubię każde tylko nie wiśniowe, proszę, przez Taehyunga mam dość. -Min przytaknął, pełen zrozumienia. Czując kolejny jakże delikatny pocałunek ze strony Parka, czuł że mógłby się od nich uzależnić bez większego trudu. Pocałunki omegi różniły się o wiele od tych, których doświadczył w życiu. Nie było w nich ukrytych zamiarów, formy jakiegokolwiek przekupstwa, namawiania do czegokolwiek. Były krystalicznie czyste. Całował go, bo chciał tego, a nie po to by coś od niego uzyskać. Gdy Park wszedł do auta, Min potrzebował wziąć głęboki wdech, by oczyścić umysł. Bylo to dla niego niespotykane, że ktoś może tak po prostu być nim zainteresowany. Bolała go także świadomość, że tak naprawdę nie wiedział czym jest miłość przez całe swoje krótkie życie. To, iż doświadczył fizycznych przyjemności wcale nie znaczyło, że poznał czym jest uczucie. Myślał, że doskonale się na tym znał, ale odkąd ujrzał Jimina po raz pierwszy w cztery oczy, domyślił się że jest w błędzie. Drobne gesty omegi wprawiają jego umysł i ciało w osłupienie oraz zachwyt, którego wcześniej nie znał.
OdpowiedzUsuńMin otworzył drzwi, biorąc z tylnego siedzenia dwa szare koce, jeden bardziej puszysty od drugiego, po czym ponownie uchylił drzwi, po stronie Jimina, nachylając się nad nim.
-W zasadzie Minnie, to to jest za rogiem, a będziemy mieć problem z parkowaniem, więc chciałem zaproponować spacer, ale uciekłeś do auta. -Yoongi zaśmiał się cicho, otwierając szeroko drzwi przed Parkiem. Choć dobrze wiedział, że mężczyzna drugi raz pocałował go z zaskoczenia, on według jego próśb postanowił nie zaskakiwać go w ten sposób, a przynajmniej nie w tak krótkim odstępie czasowym. Zamiast tego zamknął samochód i w jednej ręce trzymając koce, drugą chwycił dłoń omegi, splatając ich palce razem. Prowadził go za sobą do małej kawiarnii, w której wszyscy kojarzyli jego twarz.
-Yoongi-shi! Dzień dobry, to co zwykle? -Kobieta promiennie się uśmiechnęła, wycierając szklankę, czystą ściereczką.
-Dzień dobry, Miyeon-shi...nie, tym razem nie. Choć w sumie...może zrobić moją taro, ale do tego chcę drugą bubble tea, brzoskwiniową, z ekstraktem z wanilii. -poprosił, a kobieta przytaknęła, ochoczo zabierając się do pracy po tym jak Min przyłożył telefon do terminala.
-Aaa i obie będą na wynos. Zapakuj mi je razem. -Baristka pokazała mu kciuka w góre, tłumacząc tym gestem, że zrozumiała polecenie, zaś alfa przez cały ten czas trzymała Jimina za rękę, nawet jeśli mówił w stronę Miyeon.
-Ale widzę, że dzisiaj masz towarzystwo Yoongi-shi! I to inne niż Namjoon-shi czy Hoseok-shi. -Kobieta zagadywała, zaś Min spojrzał kątem oka na Jimina, uśmiechając się lekko.
-Jimin-ah, to jest Miyeon, pracuje tutaj odkąd pamiętam, wybacz jej dociekliwość. -Wspomniana wcześniej baristka zaśmiała się delikatnie, pakując herbaty do kartonowych koszyczków, by łatwiej było im je nieść.
OdpowiedzUsuń-Nie jestem wścibska, po prostu cieszę się, że Yoongi-shi ma nowe towarzystwo. -Mówiąc to, radośnie podsunęła im zamówienie.
-Do widzenia, Miyeon-shi. -Mruknął Yoongi, biorąc ich koszyczek. Wychodząc puścił Jimina przed sobą w drzwiach.
-Pasuje do ciebie, nie schrzań tegoooo! -Dało się słyszeć za plecami Mina, który zatrzasnął za nimi drzwi.
-Uduszę ją kiedyś, przysięgam. -westchnął, próbując ukryć zawstydzenie.
-Ale za to nikt tak jak ona nie robi tak dobrej bubble tea. -mówiąc to, przeszli na drugą stronę ulicy, gdzie weszli do parku nad rzeką Han. O tej porze w sobotę, było tu dużo spacerujących osób, jednak nie aż tylu co w niedzielne popołudnia, gdy rodziny wychodziły na poobiadowe przechadzki. Min zaprowadził ich na niewielkie wzniesienie, tuż nad rzeką Han. Odłożył ich napoje oraz niechętnie puścił dłoń Parka. Rozłożył koc na trawie, by mogli na nim spokojnie usiąść. Gdy to zrobili, drugim puszystym kocykiem, owinął Jimina. Na dworze nie było zimno, jednak było trochę rześko, jak zwykle przed południem. Nie chciał by omega w jakikolwiek sposób czuła się niewygodnie.
-Nie chciałem, żeby było ci chłodno. Proszę. -Podał mu jego bubble tea, biorąc również swoją.
-Uznałem, że lepiej będzie jak napijemy się przy ładnych widokach, na świeżym powietrzu. -Wyjaśnił, przyglądając się promieniom słońca, odbijającym się na wodzie. Siedząc wspólnie, wolną dłoń, w której akurat nie trzymał kubeczka, wsunął powoli pod kocyk, splatając dwa, trzy palce z tymi należącymi do wolnej ręki Parka. Obie dłonie spoczywały na kocyku, który odgradzał ich od trawy, a Min popijał herbatę, rozgryzając brzoskwiniowe kuleczki.
-Co ci mówiłem o wchodzeniu bez pozwolenia? -Jeon uniósł głowę, patrząc gwałtownie na Taehyunga lecz to co ujrzał odjęło mu mowę. Kim wyglądał zjawiskowo, na pewno nie jak na zakupy w galerii z kolegą, a przecież tak miało być, prawda? Wyglądał jakby conajmniej miał wyjść na wybieg albo randkę.
-Hyungie, wyglądam przy tobie jak pajac. -burknął, tuptając dalej o podłogę.
-Nie mówiłeś, że mamy się ubrać jak na randkę, teraz ty wyglądasz jak materiał na chłopaka, a ja jak niezaprezentowany dzieciak…-dodał, a po chwili milczenia wyciągnął dłonie w stronę chłopaka jakby chcąc mu przerwać w wypowiedzi.
-Nic nie mów! Ja wszystko wiem. - dodał, wiedząc że przecież właśnie jest takim dzieciakiem.
-Wyglądasz naprawdę świetnie, hyung…-szepnął, spuszczając wzrok, kiedy Kim usiadł przy jego boku. Następnie wspomniał o brownie, na które nawet miał już plan i wiedział jak będzie wyglądało i ociekało czekoladą i wiśniami.
OdpowiedzUsuń-Ach, tak? -Po kręgosłupie Jeona przebiegł intensywny dreszcz, gdy tylko alfa połaskotała go pod brodą. Młodszy cudem się nie wzdrygnął, jednak zacisnął piąstki tak mocno, że aż zbielały mu kostki. - Gdybym wiedział, że tak się odpłacasz, to przyjąłbym te twoje notatki dawno temu -Jeon pogroził mu palcem.
-Hyung! Notatki to nie zabawa, one naprawdę są bardzo ważnym elementem edukacji! A brownie...po prostu chcę coś dla ciebie zrobić, a to że jest to nagroda to tylko pretekst. -Burknął ponownie, następnie czując jak starszy ciągnie go za nadgarstek.
Metro. W takich miejscach, Jeon cieszył się, że jego nos nie wyczuwał jeszcze innych zapachów niż te należące do Kima. Było tam zdecydowanie zbyt wiele alf, które dziwnie patrzyły w jego stronę.
-Hyun- Nie zdążył nawet skończyć, gdyż podczas wchodzenia do metra, Kim od razu pchnął go w stronę ściany, otaczając swoim ciałem. Otoczony swoją alfą i jej delikatnym aczkolwiek nadal wyczuwalnym zapachem, Jeon czuł się jak w domu, z tą różnicą, że tak bliska odległość, która ich dzieliła, sprawiła że cały oblał się rumieńcem, a nogi miał miękkie jak z waty. W tym momencie Jungkook po raz pierwszy poczuł się mały przy swojej alfie i całkowicie jej podporządkowany. Taehyung nie musiał tego mówić, ale Jeon czuł, że chciał go odgrodzić od innych...i cóż dla niego było to bardzo atrakcyjne. Przygryzł wargę, próbując nie przewrócić się przy hamowaniu metra.
-A więc? Gdzie dokładnie chcesz jechać po te rzeczy? Tak naprawdę to ja nic nie chcę, nie potrzebuje niczego kupić, więc ty robisz za nawigację, mogę robić za pana od trzymania zakupów księżniczki. -Jeon spuścił wzrok, gdyż przyglądanie się chłopakowi w tej perspektywie peszyło go niezwykle szybko.
-Hyung...nie jestem księżniczką...mówiłem ci już że jestem baby…-szepnął, prawie bezdźwięcznie.
-Musimy iść do elektronicznego po rysik i do papierniczego, potrzebuje parę rzeczy… No i trzeba by zjeść jakiś obiad, zanim pójdziemy po zakupy na brownie… -Jeon mruknął, a wtedy zatrzymali się na docelowej stacji. Dzięki Bogu Młodszy był bliski rzucenia się Kimowi na szyję, więc każda sekunda dłużej w metrze prowadziła do utraty kontroli, której Koo chciał bardzo uniknąć. Wyprowadził ich na zewnątrz, idąc w stronę wyjścia do galerii.
-Hyung, zgubisz się. -mruknął, łapiąc alfę za frędzelek u jego kurtki. Prowadził go za sobą przez tłum i dopiero gdy znaleźli się między sklepami, puścił materiał, wchodząc do elektronicznego.
-Potrzebuje rysik, bo nie mogę rysować digitalowo przez to, ostatni padł ofiarą Lokiego, zagryziony na śmierć. -Wyjaśnił szukając pudełka na półce. Kucnął, patrząc po niższych miejscach, jednak wtedy dostrzegł pożądany rysik po drugiej stronie alejki.
-Tam jest! -oznajmił, podrywając się z podłogi przez co jego mały szkicownik wypadł mu z torby. Zanim jednak chwycił za pudełko, by wrócić do Kima, przejrzał sie w kamerze telefonu czy wyglądał względnie dobrze.
-Co to? -Mruknął do siebie, widząc wśród brązowych włosów jeden różowo-czerwony. Wzruszył ramionami, wyrywając go bez namysłu.
-Po problemie. -uśmiechnął się zadowolony, biorąc pudełko z rysikiem i wracając do Kima.
-Um… wydaje się, że jesteście ze sobą blisko. -Min spojrzał na Jimina katem oka, potrafiąc dostrzec ta nutkę zazdrości w jego mimice. Wydało mu się to jednak słodkie.
OdpowiedzUsuń-Jimin-ah, nie jestem z nią blisko. Osoby z którymi jestem blisko moge policzyć na jednej dloni. Ja po prostu codziennie przychodze tam po kawę. Nie masz o co się martwic, kaczuszko. -pogłaskał jego policzek z uśmiechem, po czym delikatnie podrapał go za uchem w pieszczotliwym geście.
- Wow, jak tu ładnie, całkowicie inaczej, kiedy jestem tu z tobą, niż z Taehyungiem - Min rozejrzał się po otaczającej ich scenerii i tak jak zawsze krajobraz był dla niego najpiękniejszy ,tak teraz przy omedze nawet piękno rzeki Han wypadało blado.
-Ponoć inaczej patrzymy na to samo miejsce z różnymi osobami. Możliwe też, że gdy człowiek się nie spieszy to docenia miejsca inaczej.-mruknął, ciesząc się w głębi duszy, że chłopakowi smakuje jego ulubiona bubble tea.
-Wiesz, nie jestem łatwą omegą, nie chcę, żebyś tak o mnie myślał, bo nikogo nie miałem przed tobą… a teraz wszystko dzieje się tak szybko, ale to w ogóle nie wydaje się złe, myślisz, że to dlatego że w odróżnieniu od większości jesteśmy prawdziwymi mate’ami i mamy inną więź? -Alfa wetchnęła, czując że Jimin ma podobne rozterki do niego. Gdy Park oparł się o niego, otulając ich kocem, Min objął go wolną ręką, kładąc dłoń na talii omegi.
-Widzę, że oboje myślimy o tym samym. Wiesz, Jimin-ah. Nawet mi przez myśl nie przeszło, że jesteś łatwą omegą bo sam przecież zachowuję się irracjonalnie, wiec byłbym dużym hipokrytą. Nasza więź...jest zdecydowanie inna, rozwija się szybko i intensywnie. Sam nie wiem...nie znam się na tych całych prawdziwych mate’ach..nie sądziłem, że to w ogóle istnieje. Uważałem to za bajkę z dzieciństwa, ale kiedy obudziłeś moją alfę...i kiedy z każdą minutą czułem tworzącą się między nami relację...zrozumiałem, że to prawda. To nadal jest dla mnie niepojętę..ale po prostu czuje, że to co robimy jest właściwe i dobre. -wyjaśnił, zapijając słowa brzoskwiniowym napojem.
-Tak samo ty, hyung, mówiłeś, że jeszcze nie do końca wiesz jak odpowiednio się zachowywać jako moja alfa, ale do tej pory wszystko tak naturalnie ci wychodzi, jeśli chodzi o mnie. -Min, uniósł kącik ust ku górze.
-To przychodzi naturalnie...też tego nie rozumiem, to nawet nie moja zasługa, tylko instynktów. -Przy braku pewności siebie, Yoongi uważał to za jedyną słuszną odpowiedź. Słysząc, że Park zaczął się krztusić, Min gwałtownie się poderwał, delikatnie klepiąc omegę po plecach.
-Jimin-ah, wszystko w porządku? -Zapytał z wystraszonym spojrzeniem wpatrując się w chłopaka z uwagą.
– Yoongi hyung - Starszy przytaknął, słuchając z cierpliwością.
-Wszystko w porządku? Zakrztusiłeś się… -dodał jedynie ze zmartwieniem.
- Właśnie zdałem sobie sprawę, że ukradłeś mój pierwszy pocałunek. -Oczy Yoongiego rozszerzyły się mocno w zdziwieniu. No tak, skoro chłopak wspomniał, że z nikim nigdy się nie umawiał, to raczej oczywiste…
-Ale chwila...naprawdę? Nie całowałeś się nigdy z nikim? Nawet dla żartu na jakiejś imprezie czy z Taehyungiem? Cóż, nie zdziwiłoby mnie to w ogóle, po jego zachowaniu myślałem że jesteście razem…-Zagmatwany w swoich słowach, chciał się na moment uspokoić.
-Przepraszam, po prostu...twój pierwszy pocałunek był taki..normalny...mogłem zainicjować to lepiej, gdybym tylko wiedział...Ale bardzo się cieszę, że jestem pierwszy. -Mówiąc to, wstał z koca, zabierając od omegi pusty kubek i razem ze swoim wyrzucając do kosza obok.
OdpowiedzUsuń-Obiecuje, że to nie ostatni pierwszy raz jaki ci skradnę. -uśmiechnął się, stojąc nad Parkiem i podając mu dłoń, by pomóc mu wstać.
-Oczywiście jak tylko będziesz chciał próbować ze mną nowych rzeczy. -gdy omega wstała, objął ją w ramionach, kładąc brodę na ramieniu Parka. Wtulił się w niego, szczelnie zamykając go w objęciach.
-Dziękuje, że pozwalasz mi się do siebie zbliżyć. -szepnął, lekko ocierając się czubkiem nosa o szyję chłopaka, by wziął głęboki oddech pełen jego zapachu.
-Chodźmy, mamy jeszcze wiele rzeczy przed sobą dzisiaj. -oddalił się, dając mu subtelnego pstryczka w nos. Wytrzepali wspólnie koc, zabierając je ze sobą. Min oczywiście nawet nie myślał o tym, by puścić dłoń omegi, zwłaszcza w miejscu publicznym, gdzie przewijało się wiele alf.
-Nie będziemy jechać długo, to zaraz obok. -oznajmił w samochodzie, lekko głaszcząc dłonią udo chłopaka. Faktycznie nie jechali długo. Zaparkowali tuż przy budynku, z neonowych szyldem z napisem “arcade” Min oczywiście kulturalnie otworzył drzwi Parkowi, następnie zamykając auto. Sprowadził ich po schodach na dół do miejsca, które w całości było utrzymane w fioletowo-niebiesko-różowych barwach, pełne neonów, automatów i kolorów. Korzystając z chwili nieuwagi Jimina, który rozglądał się po miejscu, Min wykupił dla nich cały worek żetonów do automatów, po czym odwrócił sie do omegi.
-Czas na zakład, mój drogi. Na większości z tych automatów możemy rywalizować, na części musimy współpracować. Za każdy z nich każdy z nas dostaje bileciki, proponuję małą rozgrywkę. Kto będzie miał więcej biletów, wygrywa. Przegrany robi to co wymyśli wygrany. Co ty na to? -zapytał, zachęcając swoją omegę do zabawy, w końcu przed wspólną kolacją o której jeszcze nie wiedział, musieli trochę zgłodnieć, a także Min nastawił się, że wygra coś dla Parka, za zdobyte bilety.
-Masz wszystko? -Jungkook przytaknął, machając w ręce pudełkiem z rysikiem do tabletu.
OdpowiedzUsuń-Hyung, wszystko w porządku? Zbladłeś coś? Tak się zmartwiłeś, że cię zostawiam na chwilę? -zaśmiał się, idąc do kasy. Zapłacił kartą Minsoo za urządzenie, dając się wyprowadzić później na zewnątrz sklepu. Wtedy Kim złapał go za ramię, a Jeon zmarszczył brwi, nie wiedząc o co mu chodzi.
Widząc swój szkicownik, uszy Jungkooka ze wstydu zmieniły kolor na czerwony, a chłopak gwałtownie sięgnął po swoją własność. Jednak alfa uniemożliwiła mu to, kładąc palec na jego czole i wyciągając rękę z notesem do góry.
- Jest tu moja twarz, więc jest moje, ale może zechcesz mi to wytłumaczyć?
-Co ty z tym paluchem, ej no! -mówiąc to, złapał go za rękę, obniżając ją lecz dalej mimo tego zaciskał dłoń na tej Taehyunga.
-Daj mi to, hyungie! -mówiąc to podskoczył i zabrał swój szkicownik na koniec uderzając nim lekko ramię Kima.
-Nieładnie patrzeć do cudzej własności bez pytania! -oznajmił, naburmuszony.
-Twoja twarz..no a żeby to jedna. -Mówiąc to, sprawnie jedną ręką przekartkował szkicownik, nadal nie puszczając drugiej dłoni Kima.
-Jak widzisz na każdej stronie mam inny twój rysunek z lunchu w szkole. Lunche są nudne bo niczego się na nich nie można uczyć, więc wtedy rysuje, a że twoja twarz jest moją ulubioną, to ja nie rozumiem kompletnie czemu ty się dziwisz. Widziałeś się kiedyś w lustrze? Przecież jesteś idealnym modelem do rysunku. -Westchnął ciężko, w końcu znowu wszystko musiał mu wytłumaczyć.
-Na jakichś szkolnych apelach też cię szkicowałem, ale nigdy nawet nie zauważyłeś, więc na początku się pilnowałem, a potem przestałem, bo mógłbym stać przed tobą ze sztalugą malarską a i tak byś nie zauważył. -Zaśmiał się pod koniec zdania, nie umiejąc w tym momencie zachować powagi.
-Uwielbiam cię rysować bo nigdy nie miałem z tobą kontaktu i można powiedzieć, że to dwadzieścia minut każdego dnia, gdy mogłem cię naszkicować było największą interakcją na jaką mogłem liczyć z tobą..-mimo początkowo rozpędzonego głosu z każdym słowem nieco zwalniał i smutniał.
-Poza tym musiałem jakoś ćwiczyć rysowanie ludzi, a tak jak mówiłem jesteś idealny do tego. Mam szkice z apelu na rozpoczęcie roku, z festiwali szkolnych, z lunchów, nawet na przerwie kiedyś widziałem cię z klasy przez okno z Jiminem to też zdążyłem coś narysować, siedzieliście wtedy pod drzewem na przerwie, a potem już nie wróciłeś na lekcje, wiec w sumie pożegnałem się z tobą tym obrazkiem, bo już wtedy nie było cię do końca tygodnia...Nawet w twoje urodziny coś rysowałem, chciałem ci dać, ale no cóż. Nie uważasz, że byłoby to dziwne, że ktoś kogo nie znasz, wie kiedy masz urodziny i robi Ci urodzinowy portret? -zaśmiał się bardziej nerwowo, powoli zaczynając się uspokajać, mimo że jego twarz była cała czerwona. Chcąc zejść ludziom z drogi, Jeon zrobił dwa kroki w bok stając z Kimem w korytarzu dla personelu.
-Poza tym...nigdy się nie uśmiechałeś, a ja bardzo chciałem...zobaczyć cię takiego...to sam sobie narysowałem...ale nie wygląda to nawet w jednej części tak dobrze jak oryginał...no ale..myślałem, że jak skończymy szkołę...to podrzucę ci to do szafki...miałem taką nadzieje..że może wtedy...gdzieś z ukrycia...zobaczyłbym jak się uśmiechasz...i wtedy byłbym z siebie tak dumny..że to moje rysunki...że to ja…-mówiąc to, zwolnił uścisk ręki, chwytając dłoń Taehyunga delikatniej, by następnie puścić ją całkowicie. Jeon zamilkł, spuszczając wzrok, by po chwili wrócić do swojej żywiołowej osobowości.
OdpowiedzUsuń-Ale mnie zdemaskowałeś i cały plan poszedł się walić. -zaśmiał się, uderzając lekko szkicownikiem o klatkę piersiową Kima, po czym wrzucił go do torby.
-Chodź, bo stoimy jak widły w gnoju na środku, a ja muszę kupić nowe mazaki. -mówiąc to, bardzo po przyjacielsku klepnął go w ramię, idąc do tyłu krok za krokiem.
-No chodź, chodź, nie stój tak. -mówiąc to dalej cofał się nie patrząc na siebie, aż w końcu zderzył się z szybko idącą alfą, na którą wpadł. Jeon wzdrygnął się, nie upadając na szczęscię.
-Przepraszam. -skłonił się skruszony, lecz alfa tylko warknęła i jeszcze szybszym krokiem ruszyła w swoją stronę, ewidentnie gdzieś się spiesząc, a Jeon jedynie rozmasował swoje ramię.
-Chodź hyungie, muszę kupić mazaki, żeby móc malować twoje kolorowe włoski…-szepnął, gdy Kim znalazł się u jego boku, wplatając paluszki na chwilę między czerwone kosmyki, po czym chowając dłonie do kieszeni.
-Deal! -Min cwaniacko się uśmiechnął, czując że Parkowi spodoba się odrobina rywalizacji.
OdpowiedzUsuń-Wybiera pierwszy grę ten, kto wygra w kamień, papier, nożyce, oki? -Alfa przytaknęła, wystawiając pięść, będąc jednocześnie gotowym do starcia, które oczywiście przegrał. Cóż Yoongi nigdy nie był dobry w tą grę, nie miał szczęścia najczęściej.
-Dobrze Jimin-ah, wybieraj. -Widząc jego wyciągniętą po żetony dłoń, Yoongi zaśmiał się cicho, podobało mu się to jak urocza była omega. Położył na jego ręce woreczek z żetonami, po czym poczochrał jego włosy w subtelnym i czułym geście.
-To co będzie pierwsze? -zapytał zaciekawiony, idąc za swoim towarzyszem dnia. Widząc stół do Air Hockeya, zaśmiał się donośnie.
-Robisz to specjalnie, to oczywiste że ze mną wygrasz, ja i mój refleks szachisty zawsze przegrywamy w tą grę, ale tylko w tą nie wiedzieć czemu. -Stanął po swojej stronie, patrząc jak Park włącza automat.
-Gotowy?
-Praw..-Nie zdążył nawet odpowiedzieć, gdyż sięgając po odbijak, Jimin wbił krążek do jego bramki, świętując swój pierwszy punkt.
- Och, hyung, tak mi przykro. -Yoongi spojrzał w stronę omegi, unosząc brew ku górze.
-Mi też jest przykro, że mój Jiminnie tak oszukuje. -mówiąc to ułożył usta w wąską linię, robiąc naburmuszoną minę.
-Hyung! Skup się teraz! To poważna rozgrywka, oki?! -Min stanowczo złapał za odbijak, broniąc swojej bramki w skupieniu. Niestety, tak jak wspomniał od zawsze był słaby w tą grę. Zawsze w nią przegrywał i nawet nie musiał specjalnie dawać Jiminowi przewagi by ten go pokonał.
-Wygrałem! -Widząc, jak chłopak położył się na stole, Yoongi podszedł do niego z szerokim uśmiechem, łaskocząc go lekko w talii, by podniósł się szybciej niż planował.
-Wygrałeś, ale jak tak się uśmiechasz, to ja też czuję się jak wygrany. -kąciki ust alfy uniosły się tak wysoko, że aż widoczne stały sie jego dziąsła. Przyłapując się na tym, zmniejszył natężenie swojego uśmiechu, gdyż jego widoczne całe uzębienie, było jego kompleksem, stąd też często widniejąca ponura twarz u starszego, zaś Park był pierwszą osobą od lat, która tą radość w nim pobudziła.
-Chodź, teraz moja kolej. -Złapał go mocno za dłoń, zabrał Jimina i swoje bilety, wypuszczone przez urządzenie i zaczął prowadzić ich do innego automatu.
-Teraz coś, w czym ja bedę lepszy, a potem możemy wybrać coś w co musimy grać wspólnie, jakieś strzelanie albo pacman, co będziesz chciał. -Oznajmił gdy stanęli przed dwoma automatami do rzucania piłką do kosza.
-Koszykówka to mój ulubiony sport, także powodzenia skarbie. -uśmiechnął się, zabierając jeden z żetonów Jiminowi, wrzucając go do środka. Gdy oboje uruchomili maszyny, zaczęli rzucać piłkami do kosza. Min prawie całe swoje dzieciństwo grał w koszykówkę nic dziwnego, że na wszystkie rzuty spudłował może dwa razy. Triumfalnie odwrócił się w stronę Jimina, zadowolony ze swojego wyniku.
-To mamy remis kaczuszko, ale biletów chyba nadal więcej masz ty, więc jesteś na prowadzeniu. -podrapał omegę za uszkiem (tae mizia koo pod brodą a yoongi boongi chimka za uszkiem), dając mu żetony do ręki.
-Gdzie dalej, mój drogi? -zapytał, czekając na reakcje mężczyzny.
OdpowiedzUsuń-Wszystko dobrze? -Jeon bezdźwięcznie przytaknął, idąc w kierunku sklepu papierniczego. Troska Kima sprawiła, że zrobiło mu się cieplej, a oczy młodszego zabłysnęły bardziej niż kiedykolwiek.
-Koo -Słysząc pieszczotliwy pseudonim, zerknął kątem oka na mężczyne, przygryzając subtelnie wargę. Czując dłoń Kima na swoich plecach, spiął się mocno by nie zadrżeć oraz nie pokazać po sobie ile satysfakcji dał mu ten drobny gest.
-Tak? -zapytał cichutko, bardziej skupiając się na dotyku niż rozmowie, jednocześnie udając niewzruszonego.
-Nie potrzebowałeś rysunków, żebym się uśmiechnął. Możesz być z siebie dumny, bo to ty, twoja dosyć intensywna osobowość. Wystarczy, że jesteś ze sobą, że po prostu jesteś, nie musisz wiele…-Jeon zatrzymał się w miejscu, czując jak zaszumiało mu w głowie. Słowa Kima uderzyły go bowiem dosłownie i w przenośni. Pokiwał przecząco głową, chcąc oczyścić myśli, po czym ruszył w stronę sklepu. Taehyung jeszcze nie wiedział, jak ważną rzecz powiedział Jungkookowi, który całe życie nie pragnął niczego innego jak usłyszeć, że wystarczy że jest sobą.
-Nie potrzebujesz rysunków, żeby czuć się blisko mnie ani nie potrzebujesz ich, żeby mieć ze mną jakąś interakcję, po prostu do mnie przyjdź, kiedy będziesz miał na to ochotę i ja cię zawsze zauważę -Młodszy czuł, jak robi mu się słabo, jego serce biło jak oszalałe. Jak to możliwe, że gdy byli sam na sam to Kim nie był w stanie wydusić z siebie takich słów, a teraz wśród ludzi mówi rzeczy, które ciężko Jungkookowi przyswoić do wiadomości.
- To nadal dziwne, że ze wszystkich ludzi na świecie to ja mam prawdziwego mate’a...Dlatego mimo że twoje małe śledzenie mojej osoby, ktoś by uznał za straszne, ja się cieszę, że… um… polubiłeś mnie, zanim w grę weszły instynkty, może ze mną jest trochę gorzej, ale lubię twierdzić, że zainteresowałem się tobą, zanim zorientowałem się, że łączy nas ta inna więź. -Jeon wziął szybki i płytki oddech, gdy dłoń Kima ścisnęła jego talię. Tym razem nie potrafił już ukryć, jak całe jego ciało drżało pod wpływem słów i dotyku. Jungkook czuł jak obraz przed jego oczami jest dziwnie zamglony, a dźwięki stłumione. Tak naprawdę wyraźnie słyszał jedynie głos Kima, który powtarzały się w jego głowie. Kim z pewnością myślał, że Kook doskonale wie gdzie iść w sklepie, jednak on ślepo błądził między alejkami. Złapał w końcu za mazaki, patrząc na nie, jakby nie wiedział co ma zrobić.
-Weź dwa, nie zmarnują się. -Jeon posłusznie przytaknął, aczkolwiek nie wiedząc czemu odłożył je z powrotem na półkę.
-Hej, Koo… dobrze się czujesz? -młodszy uśmiechnął się słabo, ciesząc się Kim też wyczuł że coś się dzieje. Wtedy Koo obrócił się przodem do niego, łapiąc go za dłoń. Podniósł ją na wysokość swojej twarzy, przykładając nos do wewnętrznej strony jego nadgarstka, przez co jego usta również mimowolnie spoczęły na jego skórze. Oddychał głęboko i powoli wdychając jego zapach z zamkniętymi oczami. Po którymś wdechu z kolei, spojrzał na Taehyunga, cały rumiany, odsuwając jego dłoń od swojej twarzy. Spojrzenie Jeona było nieobecne, zamglone, jego czekoladowe oczy nagle były całkowicie czarne, a granica między tęczówkami a źrenicami była niezauważalna. Jego usta przybrały odcień intensywnej czerwieni, a końcówki jego włosów, kosmyk po kosmyku zaczęły się robić różowe.
-Ja? -szepnął, dalej nieobecnie wpatrując się w Kima. Zbliżył się do niego, pogrzebując nos w szyi ukochanej alfy. Oddychał głóśno, dając zapachowi wypełnić całe jego ciało.
OdpowiedzUsuń-Czuje się świetnie…-szepnął, operając się na nim tak, że starszy czuł na sobie coraz bardziej ciężar jego ciała. Wewnętrzna omega Jungkooka po raz pierwszy próbowała się przebić, przejmując na moment panowanie nad wyglądem i słowami Jeona, stąd chłopak wydawał się być nieobecny.
-Ach...mazaki, no tak. -Odwrócił się w stronę półki, widząc alfy wpatrujące się w niego i Taehyunga. Oddychając skrzywił się mocno.
-Śmierdzicie. idźcie stąd nie widzicie, że jestem z moim alfą? -warknął w stronę alf, które widząc zbliżającego się ochroniarza sklepu nie chcieli robić problemów i odsunęli się od mężczyzn. Jeonowi zakręciło się w głowie, przez co osunął się w ramiona Kima, który był w stanie go złapać, gdy ten zaczął lecieć do tyłu. Jeon przymknął oczy, a jego włosy ponownie pociemniały. Ocknął się chwilę później, powoli stając na własne nogi.
-Hyungie…-szepnął unosząc powieki, jego oczy znowu były czekoladowe i błyszczące.
-Boli mnie głowa, możemy kupić wodę? Chce mi się pić..-szepnął, przecierając czoło.
-Mam tabletki przeciwbólowe w torbie i tak mieliśmy pójść kupić rzeczy na ciasto, chodźmy...wrócę po mazaki kiedy indziej..chcę zrobić zakupy i wrócić do domu. -stanął bliżej niego, jakby nieco przestraszony, nie chcąc go tak bezpośrednio przytulać, ale żeby też poczuć się bezpiecznie. Był to zdecydowanie najmocniejszy atak ze strony jego wewnętrznej omegi, która próbowała się wyrwać z uśpienia. Mało brakowało, a Jeon stałby się omegą na środku galerii handlowej, a sama myśl o tym sprawiła, że ogarnęło go przerażenie. Nie znał swojej wewnętrznej omegi. Tak, mógł już powiedzieć to wprost. Poczuł ją zbyt mocno, by mieć wątpliwości co do tego czy będzie alfą czy omegą. Zawładnęła nim na chwilę, próbując stać się w końcu jednym z dojrzewającym Jungkookiem, jednak na szczęście młodszego, to jeszcze nie był jego moment. Jungkook był przerażony, tym jak jego ciało się zmienia, do tego stopnia że chciał to powstrzymać, jednak wiedział że wtedy nie mógłby być mate’em Taehyunga, a w końcu...Jeon jest dla niego odpowiedni taki jaki jest.
-Hyung, musimy porozmawiać w domu...o twoich słowach. Bardzo poważnie. Mam Ci wiele do powiedzenia. Chyba teraz tobie należy Ci się troche wiadomości o moich traumach. -poklepał go delikatnie otwartą dłonią po torsie.
-Nie martw się...nie powiedziałeś nic złego wręcz przeciwnie...ja...jestem bardzo wzruszony. Do tego broniłeś mnie przed alfami..Dziękuje. -mówiąc to złączył ze sobą palec wskazujący i środkowy, całując ich opuszki krótko i czule, po czym przyłożył palce delikatnie do ust Kima, ledwo ich dotykając.
-Nie złamałem obietnicy, to nie jest pocałunek, ale po tym wszystkim co powiedziałeś zasłużyłeś na całą ich masę. -uśmiechnął się promienniej, głaszcząc Kima po policzku.
-Nie martw się, już mi lepiej, ale chodźmy do sklepu muszę napić się wody, a w domu nie mamy połowy rzeczy na ciasto…-szepnął, na koniecz czochrając lekko jego kosmyki włosów.
-Zrobiłeś to specjalnie! Teraz mam zmęczone ręce i będę słaby w każdej grze! -Yoongi zaśmiał się, widząc naburmuszoną twarz Jimina. Podszedł do niego bliżej, ujmując jego dłonie. Ucałował je czule i delikatnie rozmasował.
OdpowiedzUsuń-A teraz będzie lepiej? -zapytał, gdy chłopak zaczął się rozglądać za kolejnym automatem.
-Okej, Min Yoongi, nie pozostawiasz mi wyboru. -Alfa była rozbawiona bojowym nastawieniem Parka do całego tego wyzwania, jaki im postawił. Dał się prowadzić, z tą różnicą, że gdy chłopak chwycił go za kurtkę, Min poprawił go i złączył ich dłonie.
-Wyścigi? No dobrze, jak dla mnie w porządku. -zdziwił się, widząc wybór omegi, gdyż był prawie pewien, że to on ma tutaj więcej doświadczenia za kierownicą. Jednakże bez narzekania zasiadł za kółkiem. Cóż, Yoongi należał do osób które niezwykle skupiały się na jeździe, nic dziwnego że zachowywał się tak samo przy symulatorze, nie zauważając nawet kiedy Jimin zaliczył spektakularną wywrotkę i odpuścił sobie dalszą jazdę. Otrzeźwił go dopiero gwałtowny ruch omegi, która usiadła na jego kolanach bez zapowiedzi.
-Ji-Jimin..-zająknął się, wytrącony ze skupienia. Próbował w każdy możliwy sposób dostrzec dokąd ma dalej jechać, jednak koniec końców całkowicie się poddał.
- Hyung, ale nie byłeś ostatni! -Niewinny uśmiech Jimina, uświadomił mu w jakim znajdowali się położeniu. Chłopak siedział na jego kolanach, jak gdyby nigdy nic, a Yoongi nie do końca wiedział jak powinien się zachować. Wiedział, że bardzo mu się to podobało i gdyby nie fakt, że byli w miejscu publicznym to chętnie zostałby z nim w takiej pozycji. Wziął głęboki oddech, przyglądając się omedze z niemałym zachwytem.
-Wiesz co? Musimy wypróbować tę pozycję w moim samochodzie. -skomentował jedynie, chcąc patrzeć jak policzki Jimina zaczęły przybierać czerwoną barwę. Gdy oboje wstali z automatu, Yoongi zaczął rozmyślać gdzie teraz mogliby pójść.
- Hyung, teraz ty wybierasz
-Dobrze, Minnie tylko jeszcze nie wiem gdzie. -Akurat gdy te słowa opuściły jego usta, dostrzegł w oddali maszynę do łowienia pluszaków szponem. Objął Jimina w talii, prowadząc do wskazanego automatu.
-Jak wyciągnę dwa na raz, to będziesz musiał mi coś o sobie powiedzieć, czego nie wiem o tobie. -postawił warunek, wrzucając żetony do maszyny. Cóż...nikt nie powiedział że będzie łatwo. Był tak zawzięty, że nawet jeśli udalo mu się chwycić jakąś zabawkę, to wypuszczał ją chcąc koniecznie mieć dwie. Nawet przechodzący obok ludzie przyglądali się jego zawziętym staraniom, jednakże Yoongi mimo licznych prób odnosił porażkę i już miał się poddać, gdy przy ostatniej próbie udało mu się wyciągnąć dwa pluszaki z maszyny.
-Myślałem, że zostaniemy tu do wiosny...ale udało się! -Oświadczył, wręczając oba pluszaki Jiminowi. Przekazał mu szarą kocią rilakkume wraz z pluszakiem brzoskwinką.
https://i.pinimg.com/564x/98/3b/f2/983bf201cdc07d7984dbef406bcf31f0.jpg
https://i.pinimg.com/564x/54/3b/42/543b4230e8f01425d6f6de841e962b6c.jpg
-Patrz, ta wygląda jak ty, jest drobna, urocza i brzoskwiniowa. -Mówiąc to wskazał na jedną z zabawek.
-Obie są dla Ciebie, ale ja też zasłużyłem na nagrodę! -podkreślił, dumny z siebie stojąc nad maszyną z rękoma opartymi po bokach, w zwycięskiej pozie.
-Cóż spędziliśmy tu tyle czasu, że możesz teraz wybrać dwa automaty z rzędu. Jestem ci to winien. -Uśmiechnął się, splatając ich palce razem.
- Nie -Jeon słysząc odmowę zmarszczył nos w niezadowoleniu.
OdpowiedzUsuń- Kupię ci wodę, ale twoje brownie może zaczekać, wracamy do domu i tam coś zamówimy do jedzenia- i nie kłóć się -Młodszy już miał się wtrącić, gdy mężczyzna uciszył go przed dalszymi argumentami.
Wziął od niego grzecznie butelkę wody, rozsiadając się wygodnie w aucie. Schował dłonie w rękawach, by nie było ich widać, gdyż nadal drżały, a Jeon nie chciał bardziej martwić Kima. Był blisko, był przy nim, troszczył się o niego, trzymając palce w jego włosach. Zagrożenie minęło...ale czy tak naprawdę było to zagrożenie? Czy Jungkook postąpił słusznie powstrzymując to? Powstrzymał to za strachu, tak naprawdę. No właśnie czym było to? Jego wewnętrzna omega? Tak, to zdecydowanie było to, a Jeon nie powinien już bać się tego tak nazywać. Mimo tego, że czuł się lepiej, nadal kręciło mu się w głowie, a oddechy brało mu się bardzo ciężko, czego starał się po sobie nie pokazać. Jego wewnętrzna omega nie dawała za wygraną. Chciała wyjść, chciała stać się częścią Jungkooka, a każdy dotyk Kima sprawiał, że coraz bardziej stał się roztrzęsiony. Patrzył w okno, nie chcąc nawiązywać z nim kontaktu wzrokowego.
- Moja jakby ciocia, kuzynka mojej mamy, mama Kim Seokjina, nie wiem czy go znasz, chodził kiedyś do naszej szkoły, jest omegologiem, zadzwonię do niej jak będziemy w domu o to zapytać… chyba że chcesz, aby przyszła? Wolałbym, żeby cię obejrzała… Ale wtedy już na pewno będzie wiedzieć, że chodzi o nas. Mnie to nie przeszkadza, ale nie wiem jak się czujesz z tym, żeby Pan Jeon wiedział… to od ciebie zależy- i nie Koo… nie ma opcji, żebyśmy to zostawili, możemy zadać jej parę pytań przez telefon, żeby było mniej stresująco, więc? -Młodszy, przeniósł wzrok na swoje kolana, po czym otworzył drzwi od samochodu, gdy znaleźli się już pod domem.
-Nie. -mruknął, wychodząc. -Przepraszam...znaczy...nie teraz…-Poprawił się, gdy kierowca odjechał, a Kim stał u jego boku. NIe chciał być tak nieuprzejmy, jego wewnętrzny instynkt kazał mu tak gwałtownie odmówić.
-Hyungie, uważam...że to bardzo dobry pomysł, naprawdę. I na pewno pójdziemy do Pani Kim, możesz napisać do niej żeby umówiła nas na wizytę w poniedziałek. Dziś jest sobota i tak pewnie dziś nie pracuje, a ja naprawdę czuję się dobrze. Spokojnie…-mówiąc to pogłaskał policzek Taehyunga.
-Dziękuje, żę tak o mnie dbasz, czuje się bezpieczniej przy tobie. Może przyjść możemy do niej pójść, obojętne. Tata nie jest tutaj problemem, przecież zrozumie, mógłbym mu powiedzieć o nas w każdej chwili...ale to poważnie brzmi. -zaśmiał się cicho, łapiąc Kima za rękę i prowadząc do domu. Wchodząc do środka, Jungkook zdjął buty, idąc szybkim krokiem do kuchni. Tam wziął litrową butelkę wody i wypił ją za jednym razem całą. Odstawił ją głośno, oddychając łapczywie. Było mu ciężko ukryć, że wciąż nie czuje się dobrze. Miał problem z oddychaniem, zupełnie tak jak gdyby na jego klatce piersiowej lezał wielki głaz.
-Muszę iść do łazienki. -mówiąc to zamknął się we wspomnianym pomieszczeniu, siadając na brzegu wanny. Chciało mu się płakać. Nie wiedział co ma zrobić, by jego omega dała mu spokój. Wiedział, że gdy tylko oddalał się od Kima, było coraz gorzej, zupełnie tak jakby lgnęła do niego mocniej, niż nawet sam Jungkook.
-Czego ty chcesz? Daj mi spokój…-mruczał sam do siebie, jakby próbując namówić swoje wewnętrzne instynkty do wycofania się. One zaś napierały na niego mocniej i mocniej, a Jeon bał się że w końcu zrobi przez nie coś czego będzie żałował. Podniósł się, biorąc głęboki oddech, dla uspokojenia się.
OdpowiedzUsuń-Hyungie…-zaczął, gdy wyszedł z łazienki. Podszedł do alfy, siadając naprzeciwko niego na kanapie.
-Musimy porozmawiać...teraz...nie jutro…-oznajmił, wierząc że jego instynkty dadzą mu spokój jak w końcu powie wszystko co leży mu na sercu Taehyungowi.
-Odkąd się urodziłem, moja mama nie chciała żebym istniał. Tata kiedyś rozmawiał z kolegą i podsłuchałem ich rozmowę. Ona nie chciała mnie karmić...usypiać...dotykać...Zawsze byłem albo sam albo z tatą albo opiekunką, bo nawet jeśli była w domu to nie chciała się mną zajmować. Zwykle milczała, udając że mnie nie ma, mimo że ja na wszystkie sposoby probowałem jej zaimponować...uczyłem się w każdej wolnej chwili, byłem wzorowo grzeczny, chodziłem na wszystkie dodatkowe zajęcia jakie tylko chciała...nic to nie dawało. W końcu tata rozwiódł się z mamą, a ona pierwszy raz powiedziała do mnie coś więcej niż zdanie...że nareszcie może żyć tak jak chce, że nie będzie musiała mnie widzieć codziennie, że się mną brzydzi i nigdy więcej jej nie zobaczę…-Jungkook patrzył na swoje dłonie, na które kapały łzy.
-Dlatego zawsze byłem sam...caly czas próbowałem zaimponować mamie, a kiedy wyjechała i zostałem sam z tatą, bałem się kogokolwiek poznać. Odizolowałem się do tego stopnia, że rozmawiałem tylko z tatą...Dopiero gdy przeskoczyłem klasy...Hoseok się mną zajął, w końcu jesteśmy rodziną... ale i tak byłem sam...nie umiałem się zadawać z nikim do tego stopnia, że zmuszałem się do rozmowy z kimkolwiek...No i odkąd Cię zobaczyłem...to znowu miałem jakiś cel...jakieś pragnienie akceptacji...A teraz kiedy tak naprawdę się tego nie spodziewałem...poweidziałeś słowa których tak bardzo pragnąłem usłyszeć..-podniósł wzrok na Taehyunga, zapłakanymi oczami patrząc na ukochanego. Zbliżył się na tyle, by położyć obie roztrzęsione dłonie na jego policzkach.
-Naprawdę uważasz, że wystarczy że po prostu jestem? Naprawdę umiem zrobić coś dobrego, po prostu będąc? -zapytał z nadzieją w głosie. -Nie musisz mnie zauważać, jeśli cały czas będziesz nam nie patrzył...tak jak ja na ciebie. -szepnął, wpatrując się w oblicze swojej alfy.
-Dlatego ją obudziłeś...moją omegę...powiedziałeś to, czego pragnąłem usłyszeć przez całe życie, bo jesteś moim mate’em i wiesz co powinieneś powiedzieć, nawet jeśli nie zdajesz sobie sprawy z tego.
-A do tego, że cię polubiłem...jesteś uroczy...dobrze wiesz, że to coś więcej...ale tak. Lubie cię hyungie, bardzo. -zamruczał, głaszcząc go po policzkach, a zapach wiśni zrobił się intensywniejszy.
-Twój zapach...jest tak piękny i wyraźny...może i lepiej że to się stało...mam wrażenie, żę teraz lepiej cię czuję. -rumieńce Jungkooka przybrały na intensywności.
-Nawet nie wiesz, co wtedy poczułem kiedy to powiedziałeś. Nie sądziłem, że dla kogoś kiedykolwiek będę wystarczająco dobry...a co dopiero że będę miał mate’a...który do tego wszystkiego będzie alfą która od dawna mi się podobała…-Łzy spływały po policzkach młodszego bez przerwy, a on tylko pociągał noskiem od czasu do czasu, przygryzając wargę.
OdpowiedzUsuń-To naprawdę prawda? Nie obudzę się zaraz w łóżku? Naprawdę wystarczę ci po prostu ja? Przecież nie jestem nikim niezwykłym...nie jestem tak pewny siebie i atrakcyjny jak Jimin...ani nie mam żadnych wyjątkowych cech...jestem zwykły...a do tego jestem młodszy...jak sam mówiłeś, niezaprezentowany dzieciak..-Jeon był coraz to bardziej rozstrzęsiony, a jego wargi znowu zaczęły mieć intensywniejszy kolor.
-Jesteś...jak sen. Nie wierzę, że jesteś, że tak się o mnie troszczysz. Wiem, że to prawda, ale nikt poza tatą nigdy o mnie nie dbał...To jest tak bardzo nowe i niespotykane...Nie wiem jak się zachowywać, a moje instynkty nie dają mi spokoju, jest coraz gorzej, coraz bardziej czuje tą...omegę w środku wydzierającą się na zewnątrz...I jak tylko próbuje z nią walczyć, to dzieje się to co w galerii..-wyznał w końcu, a serce zaczęło mu bić w przyśpieszonym tempie.
-A jak tylko się ode mnie oddalasz, to cale ciało zaczyna mnie boleć, jakbyś zabierał część mnie ze sobą. Boję się bo nie wiem co zrobić by to nie bolało...Boje się bo wiem, że po przemianie to minie, ale boję się tej omegi bo nie znam tego...nie wiem jak to będzie wyglądało..-łkał, mówiąc łamiącym się głosem.
-Ale przy tobie się nie boje...z tobą nic mnie nie boli...z tobą jestem szczęśliwy..-szepnął, zmęczony płaczem.
-Jesteś piękny, Taehyung. Pod każdym względem...Uśmiechasz się tak pięknie...żaden rysunek tego nie odzwierciedli...Troszczysz się o mnie, masz dobre czułe serce. Wszystko w tobie jest dobre...a ja chcę być twój...chcę być tylko twój, hyungie. Chcę, żebyś mnie miał. -Przyznał równie cichym głosem, kładąc kciuk na jego wardze, lekko po niej wodząc. Nachylił się, tak by ich czoła mogły się ze sobą zetknąć.
-Chcę być twoją omegą, już zawsze. -Po tych słowach, dłonie chłopca zaczęły się trząść znacznie intensywniej, a Jeon aż zachłysnął się zapachem Kima, który uderzył go znacznie mocniej niż zwykle.
-Hyung, muszę, wybacz mi proszę..-Jeon uznał, że w końcu musi to zakończyć i wbrew swoim słowom, przylgnął do warg Taehyunga swoimi o wiele intensywniej niż gdy wcześniej próbował go pocałować. Zamknął dolną wargę starszego między swoimi, zachłanniej się na niej zasysając. Jego włosy tym razem w całości, kosmyk po kosmyku zmieniły kolor, a ich zapachy zmieszały się ze sobą o wiele silniej niż dotychczas. Jeon owinął dłonie wokół szyi swojej alfy, siadając na kolanach mate’a, by pogłębić ich pocałunek. Jego oczy pozostały czekoladowe, jednakże skóra zrobiła się delikatniejsza, bardziej blada i bez jakichkolwiek niedoskonałości. Włosy lśniły na różowo, a jego talia zrobiła się bardziej wyraźna, był to początek zmian, jednak Jeon wiedział już, że wyrzucając z siebie wszystkie emocje, przyznając się sam przed sobą oraz Taehyungiem do swojej wewnętrznej omegi, na koniec przypieczętowując to pocałunkiem sprawił, że jego omega wyrwała się z ukrycia, stając się nieodłącznym elementem Jungkooka, który w objęciach alfy rozłożył płatki jak najbardziej dorodny kwiat na wiśniowym drzewie.
Odsunął się od Kima, gdy wypełniające jego płuca zapachy stały się zbyt mocne. Zakręciło mu się w głowie, więc chwycił się ramion ukochanego. Wszystkie zmysły mu się wyostrzyly przez co zrobiło mu się słabo.
-Teraz już mogę nią być. -szepnął jedynie, opadając na tors alfy, gdyż przemiana wymagała od niego wielu siły, a prawda były taka, że wciąż trwała i z pewnością zanim dobiegnie końca minie parę godzin.
-Słabo mi, muszę się przespać...ale tak mi dobrze…-Procesy zachodzące w jego ciele, jak i zwiazane z byciem mate’ami uczucia i więź sprawiła, że Jungkook czuł się jak w narkotycznym transie. Nie miał siły się podnieść, więc odpłynął w objęciach Kima.
Jungkook usnął snem tak głębokim, że nawet nie wyczuł kiedy mężczyzna przeniósł go do innego pokoju. Pogrążony w śnie, widział Kima, który powtarza wszystkie cudowne rzeczy jakie wyznał mu na kanapie. No i ten pocałunek. Pocałunek konieczny, by uwolnić jego omegę, pocałunek który wpędzał go w poczucie winy, ale go nie żałował. Śnił, nie będąc jeszcze do końca świadomym, że teraz ich zbliżenia będą z pewnością mniej niezręczne.
OdpowiedzUsuńGdy otworzył oczy na dworze było już ciemno, chwycił za telefon leżący na łóżku, który okazał się być telefonem Taehyunga. Prawie dochodziła dziewiąta wieczorem, a ich rodziców nadal nie było. A przynajmniej tak myślał Jeon, gdyż nie słyszał żadnych rozmów na dole ani włączonego telewizora. Cóż wychodziło na to, że jego tata nie kłamał z tą późną wieczorną kolacją z mamą Taehyunga.
No właśnie.
Taehyung.
Jeon pełny świadomości wziął głęboki oddech, czując jak kręci mu się w głowie od zapachu swojej alfy. Uwielbiał to, pragnął całym sobą być skompanym w tej pięknej leśnej i deszczowej woni. Jednak wtedy też pierwszy raz poczuł swój zapach.
Wiśnie?
-NO TO JUŻ WSZYSTKO JASNE, A TY SIĘ JESZCZE WAHAŁEŚ CZY JA JESTEM TWOIM MATE’EM?! -Mówiąc to, pacnął Taehyunga delikatnie poduszką, a raczej tą część niego, która leżała na łóżku.
-TO JA MYŚLĘ PRZEZ CAŁY CZAS, ŻE PO PROSTU LUBISZ WIŚNIE, A TO TAK NAPRAWDĘ JEST MÓJ ZAPACH? -Dodał głośno, rzucając się po łóżku z niedowierzania i ekscytacji.
-Kocham mój zapach, jest słodki, ale nie za bardzo też trochę orzeźwiający jak wiśniowa lemoniada z lodem. -rozmarzył, się rozkładając się plackiem na lóżku. Podniosł się jednak po chwili, wsuwając na nie Taehyunga.
-Nie rozmyśliłem się przez te pare godzin, nadal chcę leżeć koło ciebie. -Pouczył go, by nie męczył się na drugi raz na ziemi, tylko swobodnie kładł się przy jego boku.
-Kocham mój zapach, ale twój kocham bardziej. -mruknął, grzebiąc nos w zagłębieniu jego szyi, przytulając się do alfy delikatnie.
-To niesamowite jak mocno teraz czuję twój zapach. Mam wrażenie jakbym był w środku lasu. -uśmiechnął się subtelnie, kątem oka spoglądając na lustro w pokoju mężczyzny. Podniósł się gwałtownie stając przed nim. Jego włosy były całkowicie różowe. Rysy jego twarzy zrobiły się bardziej dojrzałe, skóra była bledsza, talia bardziej wyrazista, jego budowa była zdecydowanie drobniejsza, ale przez to atrakcyjniejsza. Całość sprawiała, że wyglądał zdecydowanie doroślej niż wcześniej.
-Boże Tae, moje włosy…-mruknął, dotykając kosmyków po kolei. -Podobają Ci się? Powiedz, że tak, bo ja nie wiem czy mogę to zmienić, ale jak Ci się nie podobają, to je przefarbuje, ale uważam że są słodkie, takie jak wisienka. -uśmiechnął się, odwracając się do Kima, po czym wracając wzrokiem do lustra. Opuszkami palców, pomacał delikatnie swoją twarz, następnie zaczął badać rękoma swoje ciało. Zatrzymał się na talii, biorąc gwałtowny wdech zaskoczenia.
-WIDZISZ TY TO?! -Odwrócił się do Kima, podnosząc wysoko swoją koszulkę, by odsłonić swój tors, a raczej by pokazać mu swoją talię.
-WIDZISZ JĄ? Nie sądziłem że będzie aż tak wyraźna. -westchnął, opuszczając materiał by zasłonić się z powrotem.
-Zmieniło się więcej niż myślałem...nadal Ci się podobam? -zapytał z powagą, po czym uśmiechnął się szeroko, pokazując królicze zęby. Usiadł na skraju łóżka, koło swojej alfy, głaszcząc ją po policzku.
OdpowiedzUsuń-Dziękuje hyungie...że się mną zająłeś...i za te wszystkie słowa..ja też ciebie bardzo no wiesz. -Zaśmiał się bezdźwięcznie pod nosem, spuszczając na sekunde wzrok, przypominając sobie jak Kim próbował wybrnąć z sytuacji.
-Jesteś moim największym darem od losu, hyung. Cieszę się, że jesteś. Dziękuje za wszystko co dla mnie robisz..czuje się znacznie lepiej. -wyjaśnił, kladąc się ponownie obok niego.
-Już wszystko będzie teraz dobrze, jestem omegą, mam najlepszą alfę na świecie i do tego mojego prawdziwego mate’a...wow. To dość dużo, jak na jeden dzień.. -Westchnął, teraz stawiając się w sytuacji Kima.
-Taehyungie-hyung….przepraszam, że ten dzień był tak męczący, pełen obaw, pełen strachu...Przepraszam, że musiałeś przez to wszystko przejść przeze mnie. -Wtulił się w niego, gdyż jego wewnętrzna omega skruszona lgnęła do swojej alfy.
-Dzięki tobie, wszystko się dobrze skończyło, obroniłeś mnie. -Jungkook przymknął powieki, policzkiem ocierając się o jego tors. Jednocześnie usta omegi opusćiło głośne mruczenie.
-Oo...nie wiedziałem, że tak umiem. -szepnął bardziej sam do siebie.
-Nie rozumiem tego swojego...nowego ciała? Nie wiem czy mogę to tak nazwać. Naprawdę go nie rozumiem. Muszę pójść do twojej cioci...i porozmawiać z Hyeri…-Jeon uniósł się nieco by spojrzeć w oczy Taehyunga. Był całkowicie zauroczony, oczy jego alfy migotały na każdy moźliwy sposób, sprawiając że żołądek omegi zawijał się w supeł.
-Myślisz, że mógłbym porozmawiać z Jiminem-hyungiem? Nie będzie to zbyt awkward…? Bo mam wrażenie, że on byłby najbardziej szczery ze mną…-Zapytał nieśmiało, wpatrując się w ukochanego.
-Chodź hyung...zrobię Ci coś do jedzenia...nie jadłeś nic od rana, jesteś wygłodzony…-mruknął, powstrzymując się od drobnego cmoknięcia mężczyzny, przed wstaniem. Podniósł się z łóżka, łąpiąc go za dłoń.
-Musisz iść ze mną, jeszcze trochę boli mnie głowa i kręci mi się w niej odrobinę, a nie chcę drugi raz w tym tygodniu spaść ze schodów.-poprosił słodkim tonem, pomału schodząc do kuchni, wraz z alfą.
-Więęęęęc…..to wszystko co się stało...to mi się nie śniło, prawda? -Zapytał, otwierając lodówkę.
-Mamy wszystko na carbonare, może być? -mówiąc to, wyjął boczek kładąc go na blacie do pokrojenia.
-Nie obudzę się zaraz w swoim łóżku i nie będziesz mnie nienawidził? -upewnił się, wyciągając apteczkę, z której wyjął maść.
-Hyung, zdejmij koszulkę. -Powiedział niewzruszony, idąc z maścią za jego plecy.
-Nasmaruję ci kark, maścią rozluźniającą mięśnie, spałeś dobre 7 godzin w tej pozycji, na pewno wszystko Cię boli. -Mówiąc to, nalał sobie odrobinę kremu na dłonie, rozcierając go lekko w dłoniach by nie był tak zimny w zetknięciu ze skórą Taehyunga.
-Później zrobię nam obia...kolację tak właściwie i odpoczniemy, dobrze? Musisz odpocząć...zrobię Ci zaraz mrożoną herbatę z sokiem wiśniowym, musisz dużo pić. -mówiąc to, widać było, że jest teraz bardziej dumny, gdy mówi o wiśniach, niż wcześniej. Tak, to ja, to właśnie ja. Ja jestem wisienką, drodzy państwo, to ja wisienka Tae tae.
-Nie stresuj się, tata lubi długie późne kolacje. Nie wrócą prędzej niż po 23, a pewnie wypiją troche wina, to tata nawet dzisiaj nic nie zauważy, a jutro ja mu wszystko wyjaśnie. -Dodał, czując instynktownie, że powinien uspokoić swoją alfę.
-Za to ta kocia wygląda tak samo jak ty! -Yoongi zmarszył lekko brwi, kiedy chłopak przyłożył pluszaka do jego twarzy.
OdpowiedzUsuń-Kropla w kroplę! Dałbym ci do zatrzymania tą, która wygląda jak ja, ale nie wolno ich rozdzielać, hyung! Bo będą bardzo smutne, więc zostawię sobie obie, ale będziesz mógł odwiedzać Jimina Juniorka! -Alfa nie ukrywała rozczulenia, widać były jak jego oczy zabłysnęły wpatrzone w Parka, trzymającego Mini Yooniego i Jimina Juniorka.
-Masz całkowitą rację, Jimin-ah. Nie wolno ich rozdzielać tak jak nas. -Uśmiechnąl się czule, mierzwiąc delikatnie włosy na głowie chłopaka.
-Będę regularnie przychodził odwiedzać Jimina Seniora, a przy okazji Jimina Juniora też. -dodał zabawowo, głaszcząc również po głowie zdobyte pluszaki.
-Hmmm…. hyung, wszyscy myśleli, że będę alfą, wiesz? Byłem bardzo waleczny, krzyczałem na inne dzieci i biłem się w obronie Taehyunga, to był wielki szok dla wszystkich, kiedy to ja zostałem omegą, a on alfą. -Słysząc pierwszą część swojej nagrody zdziwił się bardzo jednocześnie nadal pilnie słuchając towarzysza. Jego długoletnia znajomość z Taehyungiem, budziła w nim zdrową zazdrość, że Kim od tak dawna był przy jego omedze i zna Jimina o wiele lepiej. On również chciał spędzić tak wiele chwil z młodszym i miał nadzieje, że wkrótce będą dzielić więcej wspólnych wspomnień.
-Ale to dobrze, bo wtedy nie mógłbym być twoim mate’em. Tak naprawdę to zawsze było moje marzenie, bardzo się interesuję prawdziwymi mate’ami i w przyszłości chcę zostać omegologiem i prowadzić badania dotyczące prawdziwych mate’ów, bo nadal wiele rzeczy jest niewyjaśnionych i nieodkrytych! -Min spoglądał na rumiane policzki Jimina. A więc jego omega była romantykiem do tego stopnia, że idealny mate śnił mu się po nocach? Yoongi poczuł to brzemię spoczywające na jego barkach, jednakże nie był nim wystraszony. Miał pewne obawy, czy sprosta oczekiwaniom Jimina, jednocześnie wiedział, że zrobi wszystko by tak właśnie było.
-Alfą? Hmm...no może trochę racja, jesteś bardzo temperamentny jak na omegę i wygadany, ale to dobrze...nie lubie ludzi którzy boją się wyrażać swoją opinię, szczerość jest najważniejsza. A poza tym jesteś niezwykle uroczy, kiedy tak się emocjonujesz, a chwilę później ukrywasz się za pluszakiem, gdzie dobrze wiesz, że twoje rumieńce są śliczne. -mówiąc to delikatnie obniżył zabawkę by spojrzeć na policzki Jimina.
-Omegolog to świetny pomysł! To bardzo oblegany zawód i bardzo potrzebny, wiele omeg jest zagubionych, myślę żę byłbyś świetnym omegologiem i będę cię w tym wspierał, obiecuje. -oznajmił, przytakując.
-A co do prawdziwych mate’ów….marzyciel z ciebie, co? To słodkie, mam nadzieje że się mną nie rozczarowałeś, bo ja na przykład cieszę się z mojego mate’a. Mój mate jest najpiękniejszą i najzabawniejszą omegą, jaką poznałem, a to dopiero początek naszej znajomości, więc poznam jeszcze wiele jej cech. -mówiąc to, objął go ramieniem, pozwalając się prowadzić w kierunku kolejnego automatu.
- Powiedziałem o jedno więcej, ale powiedzmy, że jeden fakt na jednego pluszaka
-Bardzo mnie to cieszy, chcę wiedzieć o tobie jak najwięcej, kaczuszko. -Cóż, jedną z tych rzeczy których się nauczył, to to, że Park nie umie grać fair. Albo go przytulał, albo popychał albo łaskotał. Nie miał nawet chwili wytchnienia, dlatego Min odpuścił sobie rywalizację i zamiast tego chłonął każy dotyk Jimina i skupiał się na jego roześmianej twarzy, która rozlewała ciepło po jego ciele.
-Jimin, jeśli nie chcesz żeby Mini Yoonnie i Jimin Junior mieli jednego rodzica zamiast dwóch, to nie podejdziesz do DDR’a -mruknął, widząc jak Park mierzy maszynę wzrokiem.
-A jednak, chcesz być samotnym ojcem. A twoje marzenia o prawdziwych mate’ach? -wymamrotał, wdrapując się na automat powoli i mozolnie. Jimin wygrał z nim uczciwie, czego Yoongi mógł się spodziewać bądź nie. Ponieważ w połowie piosenki starszy po prostu opadł na barierce automatu, wydając z siebie ostatnie tchnienie.
OdpowiedzUsuń-W-Wygrałem…-Wtedy uniósł wzrok na towarzysza, widząc jego rozgrzane ciało i czerwone wargi, rozchylone by brać łapczywe oddechy. Yoongi cieszył się, że trzymał się barierki, gdyż jego nogi bardziej przypominały w tym momencie watę niż kończyny, ale czuł że omedze chce się pić.
-Wygrałeś i to uczciwie, w pełnie zasłużone. -podsumował, biorąc go za dłoń.
- Hyung, policzmy bileciki i sprawdźmy, kto wygrał, chociaż to oczywiste -Ruch w którym Park zaczesywał włosy do tyłu był niezwykle atrakcyjny, Yoongi aż zachłysnął się powietrzem.
Splótł ich palce podchodząc do automatu liczącego bilety. Warto było poświęcić się na wszystkich urządzeniach, by dostrzec taniec Jimina wraz z pluszakami.
-Dałbym Ci wygrać wszystko, gdybyś mi powiedział na początku że tak uroczo będziesz tańczył. -podsumował, gdy bilety skończyły się liczyć. Okazało się, że za zdobytą ilość również dostali pluszaka tym razem kaczkę https://i.pinimg.com/564x/b5/db/0d/b5db0d7ae51378b22880b26ed93cbfe0.jpg
-Ooooo, tą biorę ja. Jimin jak malowany, moja kaczuszka. -Oznajmił, przytulając specjalnie pluszankę, niż stojącego obok chłopaka, ale gdy kątem oka dostrzegł niezadowolenie, od razu objął Parka, wykorzystując stworzony przez siebie pretekst do objęcia go.
- Hyung, co teraz? To ważne, jeśli mam wymyślić, co robi przegrany… czy um… -Yoongi uniósł brzwi wpatrując się w omegę.
-Tak, Minnie? -zapytał, zachęcając chłopaka do dalszej wypowiedzi.
- Bo jeśli chcesz już mnie zawieźć do domu to… muszę wymyślić coś na szybko -Min machnął ręką, gdy szli w stronę samochodu.
-Jimin-ah, nasza randka dopiero się rozkręca! Właściwie to chciałem zapytać, czy nie chciałbyś u mnie dziś zostać. Planowałem zabrać cię na dobry posiłek, jednak uznałem że sam wolę zrobić coś dla ciebie, więc myślałem, że jeśli tylko będziesz chciał, to zrobilibyśmy zakupy i pojechali do mnie. Oczywiście jeśli tylko chcesz i powiesz mi na co masz ochotę do jedzenia oraz jakie wino lubisz. -uśmiechnął się Min, wpuszczając chłopaka do samochodu.
-No i muszę coś odebrać z pracy jeszcze, więc jak będziemy wracać z zakupów to przy okazji zahaczylibyśmy o studio, jeśli nie masz nic przeciw. -zapytał, siadając już za kierownicą.
-Także jeśli tylko będziesz chciał, to masz mnóstwo czasu na wymyślenie czego chcesz w ramach wygranej. -oznajmił, marszcząc nos w niezadowoleniu, gdyż w jego samochodzie zapach brzoskwiń był nieco zdominowany przez ilość jego własnego, jednak Jimin musiał mieć w sobie burzę emocji, gdyż brzoskwiniowa nutka zaczęła mocno się przebijąć wprost do stęsknionych za zapachem płuc Yoongiego.
Gdy stanęli pod galerią, Min wyszedł z auta, biorąc obok znajdujący się wózek zakupowy.
-Wskakujesz do środka, czy idziesz na piechote obok? -zapytał, parkując go obok omegi, czekając na decyzję.
-Obiecuje, że na kolację do ładnej restauracji też cię zabiorę. Jednak nie ukrywam, uwielbiam gotować...ale nigdy nie mam dla kogo...więc strasznie chciałem coś dla nas zrobić. -dodał nieśmiało, co było prawdą. Czasem Hobi i Namjoon wpadli na obiad, ale zawsze narzekali na trud dojechania do Yoongiego, a tak to jedynie smażył swojemu kotu naleśniki od czasu do czasu, gdyż nie mógł ich jeść codziennie, nawet jeśli alfa bardzo by chciała móc robić mu je każdego dnia.
- Oczywiście, że do środka! -Yoongi coś tak czuł, że ten pomysł przypadnie Parkowi do gustu. Poklepał wózek sklepowy, zachęcając młodszego do wejścia.
OdpowiedzUsuń-A jak dam ci swoje ubrania i kupię ci szczoteczkę, a resztę weźmiesz ode mnie to zostaniesz? -zapytał, ukrywając że nie spodziewał się odmowy ze strony Jimina, to dało mu tylko do myślenia, że przecież znają się chwile i nie powinien być tak bardzo pewny swego.
-Ach no tak...zapominam że jesteś młodszy. -Wtedy Yoongi zaczął się zastanawiać, czy na pewno powinien proponować mu alkohol, jednak wyraz twarzy Parka był tak uroczy i jego prośby również, że ugiął się od razu.
-No dobrze, ale będę cię pilnował i będziesz pił powoli, tak? Żadnego chlania, tylko kulturalne wino do kolacji. -podkreślił, gdyż nie chciał by z jego winy omega przesiedziała całą noc w łazience. Wsadził młodszego do wózka, dziwiąc się jak lekki był.
-Nie jesteś niedojrzały, ja też przecież jestem młody. Dom, w którym mieszkam właściwie nie jest mój. Nie czuje się tam jak u siebie, bardziej jak w hotelu. To dom mojej ciotki, ja tam tylko pomieszkuje dopóki ona nie wróci z Kalifornii. Pracuje, ale muszę to godzić jakos ze szkolą, na szczęście mogę elastycznie dobierać sobie wizyty klientów, jako właściciel studia, tak samo jak Namjoon, bo założyliśmy je oboje. Samochód mam po rodzicach, więc tu właściwie mi się poszczęściło. -zaśmiał się, jadąc wózkiem do sklepu.
-Dlatego czy ja wiem czy jestem taki dojrzały? -zapytał jakby sam siebie, gdyż wiedział, że jeszcze wewnątrz jest bardzo niegotowy do dorosłego życia.
-I już mam pomysł na karę dla przegranego! Będziesz mnie musiał wszędzie nosić na rękach albo wozić! Zamysł jest taki, że nóżki Jiminka dzisiaj odpoczywają -Min przygryzł wargę, by nie westchnąć z zachwytu nad tym jak uroczy jest Jimin.
-Dobrze, nóżki Jiminka odpoczywają, a nóżki Yoongiego będą nosić, zanotowałem. -zaśmiał się pod nosem, czochrając włosy siedzącego do niego tyłem chłopaka.
-Restauracje są ładne, ale gotowanie przez ciebie na pewno jest lepsze! Jestem pewien, że w kuchni wyglądasz hot! Już nie mogę się doczekać, chcę patrzeć jak wszystko robisz -Min był pod wrażeniem, jak wiele razy chłopak używał określenia “hot” w odniesieniu do niego, gdy alfa nawet nie uważała siebie za atrakcyjną.
-Postaram się wyglądać hot, ale nie obiecuje, że mi się uda. -oznajmił, wjeżdżając na halę sklepową.
-Plan na kolację jest następujący. Pad thai i lemoniada hibiskusowa, a na deser fondue czekoladowe z owocami i piankami z białym winem i jakimś przyjemnym filmem, pasuje? -zapytał rozglądając się po alejkach sklepowych. Na dziale kosmetycznym, wybrał brzoskwiniową szczoteczkę i wrzucił ją do wózka.
-Jak potrzebujesz czegoś poza szczoteczką, to mi mów. -poprosił, jadąc na warzywa i owoce.
Gdy Jimin był zajęty przekomarzaniem się z dziećmi, Min napakował owoców do fondue do środka. Od truskawek, malin i borówek zaczynając kończąc na mango, kiwi i smoczym owocu. Wziął też świeże pomarańcze, by rano wycisnąć z nich sok. Wziął czekoladę do rozpuszczenia oraz duże pianki.
-Minnie, jak masz na coś ochotę to nie pytaj tylko bierz, chyba że będzie za wysoko i nie siegniesz na siedząco z wózka, to krzycz. -oznajmił, gdyż Park powoli był zasypywany rzeczami, zwłaszcza gdy Min wrzucił wszystkie składniki na pad thaia.
-Ach, musimy się cofnąć, zapomniałem o jeżynach do lemoniady. -Min pacnął sięw czoło, gdy wrzucał do koszyka syrop hibiskusowy. Zdobywając owoce, ruszył już na sekcje z winami, przykładając się niezwykle do ich doboru. Stał z dobre pięc minut z dwiema butelkami białego wina w rękach, czytając ich miejsce produkcji i wszelkie inne potrzebne szczegóły
-To będzie dobre. - oznajmił, nie patrząc na to że butelka wcale nie należała do najtańszych.
-Potrzebujemy coś jeszcze? -zapytał wpatrując się w obładowaną zakupami omegę.
- Ale hyung… ty już tyle rzeczy nam dzisiaj kupiłeś. Może pozwól mi chociaż za to zapłacić? -Min stanowczo pokręcił przecząco głową.
OdpowiedzUsuń-To nie wchodzi w grę, Jimin-ah. Zastanów się po prostu czy czegoś nie potrzebujesz jeszcze, a rachunkiem zajmę się ja. -mówiąc to, wyciągnął dłoń, by wsunąć kościste palce między kosmyki jego włosów, targając je lekko. Przy kasie wziął papierowe torby do pakowania zakupów, pozwalając Parkowi wyjąć zakupy. Dostrzegł jednak, że ekspedientka bardziej niż skupić się na pracy, przyglądała się jego omedze.
-Krzyczącym na pół sklepu dzieciom w wózkach nie zwraca Pani z pewnością uwagi, dlatego nie życzę sobie by zjadała Pani pogardliwym spojrzeniem moją omegę, bo inaczej będę zmuszony zrobić tutaj niemałą awanturę, a z pewnością nie chciałabym zostać Pani dyscyplinarnie zwolniona, prawda? -Zapytał, a gotowe do obrony młodszego feromony zaczęły się intensywnie wydzielać, mimo stoickiego spokoju Yoongiego. Kobieta spłoszona, przytaknęła jedynie, spuszczając wzrok i nie odważając się by spojrzeć na Jimina ponownie. Min z pełnym opanowaniem zapakował starannie zakupy, wsadzając torby do wózka obok chłopaka. Jadąc do samochodu, wpakował najpierw zakupy do bagażnika, a później objął omegę wyciągając ją, by móc usadzić go w aucie.
-Podjedziemy do mnie do pracy, musimy zabrać mojego syna do domu, nie może być sam cały weekend. -Oznajmił, ruszając z parkingu marketu.
-Skoro Ty powiedziałeś mi coś o swoich planach na przyszłość, to może teraz ja powinienem. -Mruknął, zakręcając na skrzyżowaniu.
-Mam zamiar studiować historię sztuki. Tak jak ty łączysz przyszłość z leczeniem omeg, tak ja chciałbym mieć swoje miejsce w muzeum sztuki współczesnej. Co prawda, nie rzucę nigdy obecnej pracy, ale do tego chciałbym się chociaż w jakimś aspekcie zajmować sztuką. Czy to w muzeum, czy bardziej artstycznie, po prostu chciałbym by była to część mojego życia. -wyjaśnił zajeżdżając pod studio z neonowym szyldem nevermind .
-To tutaj, wiem że miałem cię nosić cały dzień...ale boje się, że jak zostawię otwarte na oścież drzwi by po ciebie wrócić i wnieść do środka, to Pancake zdąży uciec, zwłaszcza że pewnie czeka już pod drzwiami…-poprosił, martwiąc się że jego kot mógłby uciec na ruchliwą ulicę Seulu.
Otwierając studio, zaprosił Jimina do środka,zamykając szybko drzwi za nimi. Nie minęła chwila, a między nogami zaczął się kręcić beżowy kot, miaucząc głośno.
-Cześć, no cześć..nakarmił cię Joon? Nakarmił, prawda? -mamrotał do kota, drapiąc go za uchem, by finalnie wziąć go na ręce i przytulić.
-To jest Pancake, mój syn. Znalazłem go przywiązanego drutem do śmietnika, kiedy był malutki. Od tamtej pory mieszka ze mną, to najbardziej przylepiasty kot jakiego poznasz. Do tego jego imię wzięło się przez to, że raz w tygodniu pozwalam mu jeść naleśniki. Nie miał imienia, dopóki pewnego dnia, nie zjadł mi śniadania. -Opowiadał, trzymając kota na rękach, który nawet nie myślał, żeby się ruszyć.
OdpowiedzUsuń-W tygodniu jest tutaj w studiu, bo otwarte jest ono od poniedziałku do piątku od dziewiątej do dwudziestej, więc najprościej zająć się nim tutaj. Nawet jeśli mnie lub Joona nie ma, to zawsze jest tutaj trzecia tatuażysyka, która jest od rana do popołudnia, później albo ja albo Joon, bądź też oboje przychodzimy do pracy. Często też Hoseok tutaj przesiaduje, więc zawsze ktoś zajmie się Pancake’iem. A na weekendy biorę go do siebie, zazwyczaj już w piątek po pracy, ale wczoraj była wyjątkowa sytuacja, więc Hobi i Joon nakarmili go wczoraj i dziś, a my zabierzemy go do domu. -uśmiechnął się subtelnie, odkładając kota na podłogę, który od razu zaczął krążyć wokół jego nóg, łasząc się.
-No a to moje i Joona studio tatuażu. Założyliśmy je razem, kiedyś tu była kwiaciarnia mamy Namjoona, ale przeniosła się w inne miejsce, więc my je przejęliśmy. Zajmuje się handpoke’iem. To taka technika tatuażu, stąd też głównie pracuje popołudniami lub wieczorem. Czasem nawet studio jest otwarte troche dłużej, jeśli będzie mi pasowało umówić się z klientem po dwudziestej. - wyjaśnił, biorąc z zaplecza transporter dla kota, który swoją drogą nie zostawiał go nawet na chwilę, cały czas za nim chodząc. Yoongi wziął z wieszaka na kurtki, małą czarną bluzę supreme. Usiadł na kanapie razem z kotem, zakładając mu bluzę i kaptur.
-Zimno jest, nie może zmarznąć. -mruknął, jakby tłumacząc się, dlaczego kupił kotu markową bluzę, jednocześnie wsadzając go do transportera.
Jimin przez cały czas wydawał się Yoongiemu jakby wycofany. Myślami był zupełnie gdzieś indziej i Min to widział. Czuł też niepokój młodszego który przez łączącą ich więź był również wyczuwalny dla alfy. Dlatego stojąc przed nim z pancake’iem na rękach zastanawiał się jak może dotrzeć do uczuć omegi, o których ewidentnie nie chciała mu mówić.
OdpowiedzUsuń- Cześć, Pancake, jestem Jimin, będziemy się od teraz często widywać. Wybacz mi, że będę z tobą walczył o uwagę Yooniego hyunga.-Nagle Min poczuł, że Park jakby nieco się uspokoił. WIedział, że jego kot ma relaksujące zdolności, ale nie sądził że aż tak.
-Zdecydowanie będziecie się częściej widywać. -Alfa chciał podkreślić, że Jimin nie będzie musiał walczyć o jego uwagę, jednak mimo wszystko nie chciał mówić tego otwarcie przy swoim dziecku, żeby nie zrobiło mu się przykro.
- Możesz go czasem zostawiać u mnie… znaczy, nie chcę zaburzać waszej rutyny, ale gdyby żaden z was nie mógł to ja chętnie zawsze go wezmę, jeśli będę mógł. -Starszy uśmiechnął się, kładąc rękę na policzku mężczyzny.
-Jesteś uroczy, na pewno kiedyś skorzystam. Póki co nie chcę stresować Pancake’a nowymi miejscami, dopiero przyzwyczaił się do studia. -Wyjaśnił łagodnie, wpatrując się w oczy Jimina, które zdecydowanie były jego ulubioną częścią ciała omegi.
Ubierając kota, kątem oka wpatrywał się w Parka czując ponownie gwałtowne emocje bijące z drobnego ciałka. Rozchylił usta chcąc coś powiedzieć, jednak wtedy młodszy chwycił za jego kota i wybiegł z budynku.
Min przez dłuższą chwilę stał zdezorientowany na środku z otwartą buzią i zmarszczonymi brwiami, nie rozumiejąc o co chodzi.
-Porwał go? Wow, mam nadzieje że nigdy się nie rozejdziemy bo widzę, że w kwestii dzieci bym sie z nim nie dogadał. -zaśmiał się, żartując sobie pod nosem. Wyszedł ze studia, zamykając je porządni. Pusty transporter ułożył na tylnym siedzeniu, a sam usadził się na miejscu kierowcy.
Gdy dostrzegł, że jego ukochany płacze z nosem w kocim futrze, uśmiech zniknął z jego twarzy.
-i płacz.
— Yoongi, powinieneś dostać ode mnie bicie za twój zły dobór słów, wiesz? Myślałem, że ukryłeś przed randką fakt, że masz syna i tak mi ciężko było zachować spokój, gdy rzuciłeś tym znienacka. ale chciałem w ciebie wierzyć... teraz czuje się tak głupio, że tak panikowałem, ale jednocześnie tak lekko i dobrze. -Min zaniemówił, jakby myśląc o tym jaki proces myślowy zaszedł w głowie Jimina, domyślając się co zrobił nie tak i skąd wziął się niepokój omegi. Po chwili jednak wybuchł perlistym śmiechem opadając plecami na oparcie fotela.
-Jiminnie! Myślałeś, że mam prawdziwe dziecko? -zapytał uśmiechnięty od ucha do ucha, patrząc na Parka.
- Już sobie myślałem o tym jak będę kochać to dziecko jak swoje… ale to już odhaczone, kocham Pancake’a -Min odgarnął włosy do tyłu.
-Jimin-ah, przecież powiedziałbym Ci od razu, że mam dziecko, a na pewno nie dałbym rady ukryć tego faktu w szkole i już dawno byś o tym wiedział. Wiesz jak wszyscy plotkują na mój temat. Pewnie sam byś się dowiedział, a jeśli nie to ja bym Cie o tym uprzedził, zanim gdziekolwiek bym Cię zaprosił. -wyjaśnił juz spokojnieszym tonem.
-Ale to urocze. Naprawdę byłeś gotowy pokochać moje dziecko? Twoje dobre serce nie ma granic, Park Jimin. -rozczulony wpatrywał się w ukochanego.
-Ale nie płacz już mój mały, przecież nie mam ukrytego dziecka i jestem z tobą szczery, tak? Nie ma powodów do smutku, a ja nie lubie kiedy placzesz. -Mówiąc to, otarł delikatnie kciukiem łzy z jego policzków.
- I nie martw się, płaczę, bo mi ulżyło, że niczego nie ukrywałeś…-Wtedy nachylony nad Parkiem Yoongi, poczuł miękkie usta Jimina na swoich, w krótkim pocałunku, a jego wewnętrzna alfa zaskomlała stęskniona za bliskością omegi.
- I masz szczęście, że jest z nami Pancake, bo inaczej pacnąłbym cię w głowę, ale nasz syn nie może oglądać przemocy. -Min uniósł brew, patrząc w zastygnięciu na Jimina, próbując przetworzyć ten spontaniczny pocałunek w swoim umyśle.
-Widze, że samochodowe pocałunki z zaskoczenia to od teraz nasza rzecz, tak? -zapytał cicho, wsuwając dłoń na tył głowy Jimina, by gwałtownie przyciągnąć go do pocałunku. Przez moment pozwolił ich wargom się o siebie ocierać, by subtelnie pogłębić pocałunek i intensywniej zasmakować ust omegi. Jego przepełnione ekscytacją i oczarowaniem feromony zaczęły unosić się w powietrzu, a zapachy alfy i omegi mieszały się ze sobą zachłannie. Wtedy Min zwolnił, gdy czuł że braknie im tchu. Cmoknął czule na zakończenie wargi ukochanego, siadając na wprost kierownicy.
OdpowiedzUsuń-Masz szczęście, że jest z nami Pancake -uśmiechnął się zadziornie, cytując Jimina sprzed chwili, podkreślając że nie mogą sobie pozwolić na make out, przy ich dziecku.
-Podoba mi się to jak określasz Pancake’a naszym i podoba mi się to jak mi ufasz, wszystko mi się w tobie tak bardzo podoba. -wyznał, głaszcząc jeszcze delikatnie jego policzek, przed odjazdem spod studia. Z początku zazdrosny o całusy dla kota, Min, teraz w pełni usatysfakcjonowany wyjechał na drogę, zauroczony widokiem Jimina, wtulonego w jego kota.
-Co dokładnie znaczy handpoke? Och, masz gdzieś twoje prace? Będziesz mógł mi pokazać, bardzo proszę? Omg, Yoongi! Pewnie sam masz tatuaże? Masz jakieś? A pokażesz mi jak masz? Na pewno masz… A myślisz, że mi by jakiś pasował? Jaki? Może powinieneś nam kiedyś zrobić jakieś pasujące do siebie? Nie no żartowałem… albo nie żartowałem. -Min zaśmiał się cicho będąc pod ostrzałem pytań.
-Jesteś uroczy Minnie. -zaczął od komplementu, nie odrywając spojrzenia od drogi.
-Zacznijmy od początku. Handpoke, to styl tatuowania. Tatuuje ludzi bez maszynki, wyłącznie za pomocą igły i tuszu. Moje prace mam wszystkie na instagramie, możesz zobaczyć je wszystkie. Może mam może nie mam, sam musisz poszukać czy jakieś posiadam. -mruknął, unosząc kącik ust w zadziornym uśmiechu.
-Na pewno jakiś by ci pasował, zależy co ci się podoba. -Słysząc następnie zaprzeczanie Jimina, o wspólnym tatuażu zerknął w jego stronę.
-Może i kiedyś byśmy zrobili, ale skoro mówisz że żartowałeś. -droczył się z nim, gdy wjechali na obrzeża miasta.
-Nie martw się, nie porywam Cię nigdzie...po prostu mieszkam na końcu seulu...dlatego też nie mogę mieć Pancake’a w domu cały czas, bo w ciągu dnia nie mam czasu wracać do niego co chwile do domu…-wyjaśnił zajeżdżając pod swój garaż. Wjechał do środka, wyłączając silnik.
-Zaniosę najpierw Ciebie i Pancake’a, a potem wrócę po zakupy. -Oświadczył, okrążając przednią maskę, by otworzyć drzwi od strony Parka. Wziął go w bardzo księżniczkowy sposób na ręce, tak aby Jimin, mógł też trzymać kota ze sobą. Zaniósł go do środka, nie ściągając butów, gdyż nie chciał się z nimi siłować. Położył omegę wraz ze zwierzakiem na dużej kanapie przy kominku.
-Wracam po zakupy. -mówiąc to, pogłaskał ich obojgu po czubku głowy, wracając do garażu po pozostawione siatki.
Niosąc po kilka siatek w jednej ręce, Min wrócił do środka. Na moment stanął w progu, przyglądając się z rozczuleniem Jiminowi, który był skupiony na głaskaniu kota. Czuł się niezwykle dziwnie. Do niedawna nawet ze sobą nie rozmawiali, a teraz był wpatrzony w niego jak w obrazek. Czy mu to przeszkadzało? Absolutnie i miał nadzieje, że Jimin też nie widział w tym niczego złego.
OdpowiedzUsuńWszedł do kuchni rozpakowując zakupy.
-Yoooongiiii - słodki głos zwrócił na siebie jego uwagę. Min natychmiast zostawił to czym się zajmował, by podejść do omegi i ułożyć dłoń na jego policzku.
- Hyung, posadź mnie na blacie! Chcę patrzeć i mogę pomóc. Naprawdę mogę być pomocny, uwierz mi. Jestem świetnym testerem smaku! -Alfa uśmiechnęła się czule, biorąc kota i kładąc go na kanapę, by mógł chwycić Parka pod udami i podnieść, biorąc go przytulonego na ręce.
-Nie wątpię, że jesteś pomocny Jiminnie. -szepnął, idąc z nim do kuchni. Trzymając omegę, odchylił głowę w jego stronę, by zostawić subtelnego całusa na szyi chłopaka, tuż pod linią jego szczęki.
-Będziesz testował co tylko zechcesz. -oznajmił, sadzając omegę na blacie, na moment stając między jego rozchylonymi nogami i kładąc dłonie na jego talii.
-Jak chcesz pomóc, to umyje Ci owoce i pokroisz je na małe kawałki, dobrze? -zapytał, unosząc lekko brew, po czym obdarzył go czułym i przeciągłym całusem. Następnie zdjął jeansową kurtkę, zostając tylko w swoich jasnych jeansach i czarnej gładkiej koszulce z krótkim rękawem. Wyjął z szafy czarny fartuch, zawiązując go sobie w pasie.
Przygotował wok pod pad thai, następnie zabierając się za krojenie wszystkich składników. Wcześniej wymył owoce dla Jimina, dając mu je w misce, by je pokroił i ułożył je ładnie na dużym talerzu. Wstawił do lodówki wino, wyjmując z niego schłodzone wcześniej prosecco. Cóż, to że w sklepie kupił jedną butelkę, nie oznaczało że w domu nie miał zupełnie niczego. Wyjął dwa kieliszki, wrzucając do nich po kostce lodu, trochę pokrojonych kawałków truskawek, zalewając to sokiem pomarańczowym i prosecco. Podał drinka Jiminowi, kładąc go obok miski z owocami. Sam zaś upił łyk i postawił swój kieliszek obok deski do krojenia.
-Musiałem zadbać o jakąś poczekajkę. -zaśmiał się cicho, krojąc warzywa.
-Jimin, skoro wiedziałeś że jesteśmy mate’ami….czemu nigdy nie podszedłeś? Widywałem cię w szkole czy na imprezach wśród ludzi...ale nie miałem o niczym pojęcia...ale ty? bałeś się mojej reakcji? aż taki jestem straszny? -zapytał, podśmiewając się na koniec pod nosem.
-Pancake, nie mam nic dla ciebie, dostałeś karme, przecież przed chwilą ci napełniłem miseczkę, tak? -Zapytał kota, który kręcił się mu pod nogami.
-Pancake, nie będzie dzisiaj naleśników, to jutro rano….no dobrze możesz dostać borówkę. -mruknął, rzucając zadowolonym kotu trzy małe borówki, za które pupil od razu się zabrał.
-Zresztą...to głupie pytanie...po co miałeś podchodzić, skoro wydawałem się być taki oschły. Przepraszam, że musiałeś tyle czekać. Mam nadzieje, że jakoś ci to zrekompensuje. -oznajmił, zapijając słowa drinkiem.
— Ach… och, um, okej. — Dostrzegając zawstydzenie starszego, uśmiechnął się delikatnie. Uznał to za całkiem urocze, a nawet kochane i nie sądził, że jego alfę tak łatwo da się zawstydzić. Jeon roztarł na palcach maść, aby w zetknięciu ze skórą Kima nie była lodowato zimna. Wcierał lek dokładnie i z należytą czułością, z której wytrącił go dopiero jęk partnera.
OdpowiedzUsuń— Ekhmhmhot..ekhm — Odchrząknął, tak aby wydawało się, że wcale nic nie powiedział, po czym wrócił do masowania karku ukochanego.
— Hyung, jesteś cały spięty, przydałby ci się masaż nie tylko karku. -Westchnął zmartwiony, przeciągając nieco masaż, by móc dłużej popatrzeć na plecy starszego. W końcu ucałował złączony wskazujący palec ze środkowym, przykładając go do ciepłego od maści karku.
— Skończyłem. — Oznajmił, zadowolony choć tak naprawdę z chęcią przedłużyłby jeszcze tą chwilę, gdyż czuły dotyk dostarczał mu całkiem sporą ilość satysfakcji.
— Dziękuje. — Jeon z uśmiechem wrócił do składników, które zamierzał przygotować.
— Hyungie, dla ciebie wszystko. —Odpowiedział, zamiast zwykłego nie ma za co . Wrócił do krojenia potrzebnych rzeczy, czekając aż woda na herbatę się zagotuje.
— Jungkook — Młodszy spojrzał na niego, widząc jak przeciera twarz.
— Wpadło ci coś do oka, hyung? — Zapytał z troską, odkładając na moment nóż.
— Przestań martwić się o mnie, dobrze? To nie ja kilka godzin temu przeszedłem przemianę całego mojego ciała… chodź. — Omega już chciała zapytać dokąd właściwie ma iść, gdy mężczyzna złapał go w talii i usadził na blacie. Cichy jęk opuścił usta Jungkooka, którego policzki szybko przybrały kolor jego włosów.
— Ty to jesteś taka cicha woda brzegi rwie, wiesz? —Wymamrotał zawstydzony, bujając nogami, w które uważnie się wpatrywał.
—Jeśli tak bardzo nie chcesz się położyć, to chociaż usiądź i daj się sobą zająć, dobra? —Jeon wziął głęboki wdech, żeby wziąć się w garść i nie dać po sobie poznać jak bardzo się speszył oraz dokąd zmierzały jego myśli w obecnym położeniu.
—No no hyung, musisz bardziej uważać na słowa bo jeszcze bym pomyślał, że masz jakieś dwuznaczne plany względem mnie.— uśmiechnął się zadziornie, rozsiadając się na blacie wygodnie.
—Dobrze, skoro jestem babie to się mną zajmij, a ja będę siedział. —Dodał wpatrując się w Kima z oczarowaniem w oczach.
—Wiem, że pewnie buzują ci emocje, a twoja omega czuje wielką potrzebę dbania o swoją alfę, ale ze mną jest tak samo… i jeszcze nasi rodzice mogą wrócić w każdym czasie… Wiem, że nie mogą nas za nic winić, ale twój tata jest alfą, a wiem na swoim przykładzie jacy oni mogą być, gdy są opiekuńczy… a tu nagle jego syn stał się omegą i jest przesiąknięty alfą. —Jeon czuł, że Taehyung mimo jego wcześniejszych zapewnień martwi się całą tą sytuacją. Cóż było to dla niego zrozumiałe, w końcu zetknięcia alf bywają gwałtowne. Jeon szturchnął go nogą, gdy ten głaskał jego uda, próbując go zbliżyć jakoś do siebie, a kiedy mu się to udało, oplótł go nogami przysuwając do siebie. Zarzucił ręce za jego kark, przylegając do niego w mocnym pełnym czułości objęciu. Wtulił się w niego, wąchając kojący zapach.
—Taehyung, czuje twój stres, wiem że to dużo dla ciebie i jesteś przeuroczy, że tak się martwisz. Nie czuj się w tym wszystkim sam, dobrze? Jestem z tobą i nie dam złego słowa na ciebie powiedzieć, a wiesz dobrze, że mam niewyparzoną gębę. —zaśmiał się cicho, nadal przytulając go z uczuciem i gdy ten oparł głowę o jego ramię, Jeon głaskał go subtelnie, zatapiając palce w kosmykach włosów Kima.
—Wiem, że zawsze mnie obronisz, ale ja też nie pozwolę nikomu cię zranić. Może i jestem omegą, ale to nie znaczy, że teraz wszystko będzie spoczywało na twoich barkach. —Odsunął się, kładąc obie dłonie na policzkach Taehyunga nadal trzymając go nogami.
—Mój Taehyungie. Mój piękny, dobry, Taehyungie. —powiedział cicho, wpatrując się w każdy szczegół na twarzy alfy.
—Jesteś wyjątkowy i każdy to widzi, dlatego nie masz się o co martwić kochanie. —Dodał, na koniec zeskakując z blatu. Położył tym razem dłoń na czubku jego głowy, klepiąc ją bardzo czule i delikatnie.
OdpowiedzUsuń—Jesteś dla mnie taki dobry, mimo tego że tak naciskam na ciebie często nieświadomie. Cieszę się, że jestem twój. —uśmiechnął się, pokazując swoje dwa królicze ząbki. Widząc jak Kim podaje mu wodę i lekarstwa rozczulił się jeszcze bardziej On naprawdę myślał, że mógłby skrzywdzić jakąś omegę? Dla Jungkooka, Taehyung był uosobieniem dobra i ciepła za którym tęsknił i którego mimo starań Minsoo zawsze mu brakowało. W końcu taki rodzaj troski mógł dostać tylko od swojej alfy. A tak się składało, że jego hyung nawet jeśli nie był tego świadomy, był w tym najlepszy, a w oczach Jeona nie było osoby o czystszym sercu niż on.
—Wypij do końca. —Jeon przytaknął, czując jak pocałunek w czoło roztapia każdy element jego ciała i duszy.
—Hyung, za całusa wypiłbym dla ciebie nawet trucizne, mam do ciebie za dużą słabość. —oświadczył, jak gdyby nigdy nic, odstawiając szklankę.
—Teraz możesz mi zrobić tą herbatę z wiśniami. Ja zrobię nam makaron, nie chcę, żebyś trzymał nóż, gdy nagle zasłabniesz —Jeon już chciał protestować, w końcu to on był tutaj głównym kucharzem tej rodziny, ale tak naprawdę nigdy nie jadł nic zrobionego przez Taehyunga, więc bez słowa oddalił się po wysoką szklankę, do której zaparzył herbatę, nasypał lodu, a na koniec dodał wiśniowego syropu.
—Proszę hyungie, wypij całe. —Podsunął mu napój koło deski na której kroił składniki, wspinając się na palce, żeby zostawić delikatnego i nieco dłuższego niż cmoknięcie całusa na jego policzku.
Jeon z fascynacją przyglądał się Taehyungowi podczas gotowania, zajmując oczywiście swoje miejsce na blacie. Tak naprawdę była to dla niego okazja by bezwstydnie wpatrywać się w ukochaną alfę i poukładać sobie w głowie wszystko co się wydarzyło. Czy to co czuł mógł nazwać miłością? Czym w ogóle ona była? Jeon tak naprawdę nie był w to najlepszy, wbrew pozorom może i mówił dużo, ale miał spory problem z rozróżnieniem emocji. Kiedy jest odpowiedni moment by powiedzieć komuś, że się go kocha? Cóż koniec końców uznał, że w kuchni z patelnią w ręce to nie jest pewnie szczyt marzeń Kima, a po tym jak zepsuł ich pierwszy pocałunek, wolał nie psuć niczego więcej. Jednakże gdzieś w głębi serca czuł, że jego alfa wie, a przynajmniej domyśla się, że to co czuł Jeon nie mieściło się już w ramach zauroczenia. Sama omega nie była pewna, że będą kiedyś istniały jakieś widełki, w których przedziale zmieszczą się jego uczucia do Taehyunga. Nie miał pojęcia, po prostu chciał by ta chwila trwała. By on mógł na niego patrzeć, a Kim pozwalał mu się podziwiać.
—Hyung no no, nie wiedziałem że tak dobrze gotujesz. —Oznajmił, gdy starszy karmił go swoją carbonarą.
OdpowiedzUsuń—Skoro tak dobrze gotujesz, to czemu nie robisz sobie śniadań do szkoły, hmm? Jak masz się skupić na zajęciach, jak będziesz myśleć o jedzeniu, co? Będę ci robił bento bo widzę, że ktoś się tu miga od gotowania. —Zagroził mu palcem, biorąc do ust kolejną porcję makaronu. Po skończonym posiłku, pomógł Kimowi w sprzątaniu.
—Śpisz u mnie? —Jeon nie widział w tym pytaniu niczego dziwnego, jednak dostrzegł, że Kim zmieszał się odrobinę.
—A gdzie niby mam spać? Głupiś czy jakiś? —próbował obrócić to w żart dla rozluźnienie, dając starszemu pstryczka w nos.
—Mogą wrócić już w każdej chwili… nie wiem, czy chcę dzisiaj na nich wpaść… —Jeon westchnął widząc, jak jego ukochany nadal męczy się tą sytuacją. Zastanawiał się co powinien powiedzieć, by odwrócić myśli alfy od zmartwień jakie zaprzątały jego głowę.
—W takim razie, połóżmy się już, to nikt na nikogo nie wpadnie. Taehyungie, spokojnie. Naprawdę. Mój tata bywa dziwny i bezpośredni jak ja, w końcu to mój tata, ale on nie będzie wieszał na tobie psów, ani nie rozdzieli nas. On zna twoją mamę, wie że tak dobra kobieta, nie mogłaby mieć okrutnego syna i nie ma. Bo jej syn jest chodzącą dobrocią, ma w sobie wszystko o czym mogłem marzyć i nie zamieniłbym go na nic ani nikogo nigdy. Poza tym, mój tata wie jak cieżko jest mi definiować emocje. Mam dość analityczny umysł, ciężko przychodzi mi określanie tego co czuje mimo, że mówię szybko i dużo, a z tobą wszystko przychodzi naturalnie. On wie, że jestem ciężkim przypadkiem i że tak na poważnie to nie liczył nawet, że zainteresuje się czymś wiecej niż książką od fizyki. Więc naprawdę myślisz, że gdy mu powiem że cię kocham to będzie chciał nas rozdzielić? Nie zrobi tego, bo wie że jeszcze nigdy nikomu tego nie powiedziałem, a z tobą, tak jak mówiłem, wszystko jest tak naturalne nawet to. Więc Kim Taehyung, zaufaj mi i pozwól już sobie dziś odpocząć. Kocham cię i nie dałbym cię skrzywdzić ani słowem ani czynem. Wszystko muszę ci tłumaczyć….ale to moje ulubione zajęcie bo tak strasznie uwielbiam do ciebie mówić, że mógłbym ci czytać nawet napisy w filmach na głos. Kocham cię takiego jakim jesteś, trochę niepewnego, trochę małomównego, trochę mającego ochotę mnie udusić, za moją bezpośredniość, którą tak naprawdę lubisz, ale też takiego zabawnego, troskliwego, dobrego i zadajacego retoryczne pytania. Jednak martwie się, gdy widzę twój trud, nerwy i stres. Chciałbym umiec je od ciebie odpędzić. Mój tata musiałby być ślepy głuchy i nieczuły, żeby stwierdzić, że nie powinniśmy razem przebywać. Dlatego też pójdziemy teraz do góry, nie martwiąc się już o to kiedy wrócą i co powiedzą, a jestem pewien, że po winie mój tata padnie od razu spać, więc tak jak mówiłem pójdziemy do góry, położymy się, odrzucisz zmartwienia na bok, odpoczniemy po emocjonującym dniu, a rano pójdziemy z Yeontanem na spacer, tak? —spojrzał na niego uważnie z uniesionymi brwiami.
—A teraz chodź Kim Taehyung, którego kocham bo od tej miłości zaraz tu zgęstnieje powietrze, a lepiej żeby ten dom pachniał świeżo upieczonym plackiem wiśniowym, a nie rozerwaną tamą postawioną na wiśniowym jeziorze, a zaraz tak się stanie bo nogi mam jak z waty i może nie widać, ale zaraz spanikuje, więc pójdę teraz po pościel do siebie, zachowując pewność siebie, której nie mam.—oświadczył, wchodząc po schodach na piętro i idąc do swojego pokoju. Czy to właśnie miał na myśli przez muszę powiedzieć coś przez co przestanie myśleć o stresie? Nie miał pojęcia, ale niczego nie żałował. Tak jak powiedział, wziął całą swoją pościel i ułożył ją na łóżku Kima.
OdpowiedzUsuń—Wprowadzam się.—Oznajmił, siadając w końcu na łóżku, gdyż czuł ze długo by już nie ustał.
— Aaa...nie czuj się zobligowany do wyznań, nie chcę, żebyś czuł że musisz teraz się przede mną obnażyć emocjonalnie czy cokolwiek. Powiedziałem to, bo chciałem, bo wiele rzeczy sobie uświadomiłem, ale ty powiesz mi co tylko zechcesz kiedy zechcesz. Bez żadnej presji. W końcu w świetle prawa jestem już dorosłą omegą, tak? Umiem cierpliwie czekać. —mówiąc to, pogłaskał za uchem Yeontana, który chwile później podszedł do stojącego w progu Lokiego, obwąchując go rzetelnie.
-Tae-Taehyungie? -zapytał cichutko, czując jak dłoń mężczyzny zatrzymała się na jego głowie. Powiedział coś nie tak? Cóż powiedział dziś wiele, nawet gdyby tak było to nie miał pojęcia, o którą część jego wypowiedzi chodzi.
OdpowiedzUsuń-Hyung, wszystko w porządku? -Gdy Kim uklęknął, głos Jeona był cichy i subtelny. Omega nie miał pojęcia co się stało i martwił się, że coś może nie być w porządku. Jednak gdy alfa wtuliła się w jego uda policzkiem i wygodnie ułożyła głowę na jego kolanach, delikatny uśmiech pojawił się na twarzy młodszego. Nie musiał mówić więcej. Nie było takiej potrzeby, słowa nie były tutaj konieczne. Czuł przywiązanie Kima i jego kochające intencje. Nie musiał mówić pięknymi słowami o miłości, żeby Jeon ją czuł. To jak napawał się jego bliskością i zapachem całkowicie mu wystarczyło. Jungkook wplótł palce we włosy Taehyunga, powoli i czule masując jego skórę głowy, opuszkami palców. Wpatrywał się w burzę czerwonych włosów z rozczuleniem. Nie sądził, że kiedykolwiek będzie miał taką więź. Sposób w jaki odczuwał spokój Kima, gdy ten wwąchiwał się w jego zapach ogrzewał całe jego ciało. Gdyby mógł, zatrzymałby tą chwilę na zawsze. Już zawsze chciał być swego rodzaju bezpieczną przystanią dla swojej alfy. Nikogo poza nim nie chciał widzieć w tym miejscu. Wiedział, że są sobie pisani, dlatego mógł czekać na niego latami. Nachylił się lekko, zatapiając nos między kosmyki jego włosów. Zapach petrichoru wypełnił jego drogi oddechowe, koił zmysły i usypiał w błogim znaczeniu tego słowa. Czuł się przy nim potrzebny, ważny, kochany, a co najważniejsze bezpieczny. Nie potrzebował niczego ani nikogo więcej, tylko swojej alfy. Ucałował delikatnie czubek jego głowy, by chwilę później Kim zwrócił wzrok w jego stronę. Patrzył na niego z dołu, a Jeon skupił się na jego oczach, którymi całkowicie był oczarowany. Był piękny pod każdym względem, a gdy tak na niego patrzył, Jungkook również czuł się piękny.
-Geosmina uzależnia bardziej niż heroina. Mam nadzieje, że słuchałeś na chemii i wiesz o czym mówię. -szepnął, nie odrywając wzroku od oczu ukochanego. Uśmiechnął się, delikatnie głaszcząc jego policzek.
-Dorosłą omegą. -Młodszy uniósł kąciki ust szerzej, widząc że Kim nadal myśli o jego słowach.
-Tak, dorosłą omegą. -odszepnął, gdy alfa powoli podnosiła się z kolan. Gdy starszy zacisnął dłonie na jego udach, Jeon westchnął cichutko. Był bardzo czuły na wszelki dotyk ze strony Taehyunga, więc tym bardziej tyczyło się to mocnego zaciskania rąk na jego nogach.
Gdy starszy wbijał w niego wzrok, przybliżając się, Jeon nie tylko zamilkł, ale nawet wstrzymał oddech. Czuł jak topi się od środka, a jego serce bije tak intensywnie, że jego dźwięk dzwonił mu w uszach. Nawet tak rozgadana omega nie była niezniszczalna, drobny gest ze strony alfy wystarczył by całkowicie się mu poddał, a wręcz żeby zaczął nieco panikować, nie wiedząc co powinien zrobić. Wiedział, że jego wewnętrzna omega aż piszczała czując intensywną woń alfy, pragnąc w końcu poczuć ją w pełni i posmakować jej na każdy możliwy sposób. Był tak blisko od ukochanych ust, które niejednokrotnie spędzały mu sen z powiek. Tak blisko euforii, której chciał całym swoim ciałem, a gdy w końcu czuł jego oddech na sobie, całkowicie zastygając w powietrzu i lekko rozchylając swoje wargi, które zadrżały gdy Kim mocniej złapał za jego uda, alfa złożyła pocałunek na jego czole. Jeon donośnie wypuścił z ust wstrzymane powietrze, jakby wytrącony z transu. Był zawstydzony, że tak łatwo zatracił się w zapachu i bliskości ukochanej alfy, tonąc w jego feromonach.
-Hyung, jak będziesz mnie tak ściskał, to kiedyś będę miał problem w spodniach przez to, a Jungkookie nie lubi problemu bo jest mu potem wstyd. -wymamrotał, ściskając niezręcznie nogi razem, gdy Kim zabrał ręce, czując dopiero wtedy jak bardzo spięła się dolna część jego ciała.
OdpowiedzUsuń-Ale Jungkookie lubi całuski w czółko, tego mu nie oszczędzaj. -dodał po chwili spuszczając wzrok przez zaczerwienione policzki.
-Chodź spać, Koo, dorosła omega czy nie, potrzebujesz odpoczywać. -Jeon przytaknął, nadal nie mogąc wyjść ze zmrożonego stanu, który ogarnął jego ciało, gdyż nie spodziewał się takiej całkiem intymnej bliskości z jego strony, nawet jeśli trwało to krótką chwilę, choć tak naprawdę dla Jungkooka trwało to zdecydowanie dłużej niż moment.
Ruszył się dopiero, gdy Kim ułożył pościel. Wstał jeszcze tylko po to, żeby podnieść kołdrę z ziemi na fotel. Nie chciał żeby się pobrudziła, żeby Hyeri albo tata mieli później dodatkową robotę. Położył się koło alfy od razu będąc przyciągniętym w jego ramiona. Wziął głęboki wdech, a nogę zarzucił na Kima, oplatając go swoim ciałem.
-Dobranoc. -Jungkook wypuścił z ust ciche yhym gdy przymknął już swoje powieki.
-Dobranoc. - kocham cię Jeon, mimo zamkniętych oczu uśmiechnął się, gdyż dzięki zmieszanym zapachom czuł się jakby leżeli w wiśniowym sadzie na skroplonej rosą trawie, a ten utopijny obrazek był definicją miłości dla młodej omegi.
Młodszy dawno już nie spał tak mocnym snem. Cóż, może i tego nie okazywał, ale był całkowicie wymęczony tą przemianą. Jednak gdy Kim zaczął się wiercić pod wpływem psa, ten nieco przebudzony zaczął ocierać się policzkiem o tors chłopaka.
-Ugh, 5 minut. -Jeon stęknął pod nosem, zgadzając się z przedmówcą. Owinął dłonie wokół ciała swojej alfy przykładając nosek w różnych częściach jego klatki, by chłonąć jego zapach. Uniósł się delikatnie, układając buzię w zagłębieniu szyi Taehyunga, czerpiąc woń lasu i pozostawiając tam swoją wiśniową.
-Hyung, dzień dooobry…-wymamrotał cicho. Powolutku wczołgał się na swoją alfę, pozwalając ich brzuszkom się ze sobą zetknąć. Zamruczał, wtulając się w niego mocniej.
-Hyungie, Tannie musi na dwór, trzeba wstać, ale jak wrócimy możemy leżeć dalej. -Mówiąc to podsunął się wyżej, by jego twarz była na wysokości tej Kima. Delikatnie potarł czubkiem nosa ten należący do starszego w czułym powitalnym geście.
-Idę się ubrać, kochanie. Poleż jeszcze, odpocznij. Czułem we śnie, że nie spałeś jakoś mocno. -uśmiechnął się, wystawiając na wierzch swoje dwa królicze zęby. Wstał, biorąc smyczkę od Yeontana.
-Tannie, chodź, dam ci jeść przed spacerkiem i Lokiemu też. -Mówiąc to otworzył drzwi, które drapał jego kotek, biorąc go na ręce. Wraz ze zwierzakami poszedł do ich misek i dał im jeść oraz napełnił ich miseczki wodą. Wrócił do góry, biorąc ze swojej szafy dres i idąc do łazienki. Tam szybko się ogarnął, nałożył na siebie szary komplet i ułożył zmierzwione włosy. Spryskał się dezodorantem i umysł porządnie twarz wraz z zębami. Nie chciał by Kim długo na niego czekał, więc ogarnął się bardzo wstępnie, wracając do ukochanego w ubraniu. https://i.pinimg.com/564x/b0/43/a1/b043a1167f8dc602df70381618b83af0.jpg
-Chodź hyung, wyjąłem z lodówki smoothie jagodowe, napijemy się w drodze, żeby nie iść na pusty brzuszek, ale jak będzie ciepłe to nie będzie takie dobre! -pośpieszył go do wyjścia. Gdy oboje zeszli na dół, Jeon wziął z kuchni dwie butelki fioletowego smoothie, czekając aż Taehyung zapnie smycz Yeontanowi. Wsunął białe buty na stopy, wychodząc po chwili wraz z Kimem.
-Poczekaj zapomniałem czegoś, potrzymaj! -Mówiąc to, dał obie butelki alfie, którą Yeontan już pociągnął przed dom. Jeon wrócił do środka, mając pewien plan. Wziął ze składzika stary rodzinny gong, idąc z nim na górę do sypialni rodziców. Wszedł do środka po cichu, tylko po to by chwilę później odchrząknąć i (pierdolnąć w dzwona XDDDD) uderzyć w niego kilkukrotnie. Hyeri wraz z Minso ocknęli się wyrwani z głębokiego snu.
OdpowiedzUsuń-Tato, jestem omegą, przepraszam że nie alfą, ale wolę być omegą bo mam przeznaczonego mate’a i jest nim Taehyungie-hyung, Hyeri to wie bo czuje od niej, że to wie i już z nią rozmawiałem o tym przed przemianą, to ona Ci powie wszystko w skrócie, nie atakuj Tae Tae i nie bądź dla niego niemiły bo pęknie mi serce i nie będę nawet chciał robić zadań z termodynamiki, a wiesz jak lubię termodynamikę. Te włosy to same tak przez przemianę, nie ja, ale Taehyung powiedział, że ładne. No i o nic go nie obwiniaj bo on się bardzo tą sytuacją martwi, bo nie chce żebyś miał o nim złe zdanie, a też to ja bardziej się mu narzucam, on jest przemiły i zadbał o mnie, jak zaczęła mi się wczoraj przemiana. Przetraw tą informację, mi nic nie jest, wręcz przeciwnie, już czuję się świetnie. Idę wyprowadzić Yeontana z Taehyungiem i jak wrócę to zrobię wam kac śniadanie, bo wali tu gorzelnią, no dobra, niech będzie że tym twoim drogim winem, ale każdy alkohol śmierdzi tak samo. Cieszę się, że się kochacie i mieliście udaną randkę, mam nadzieje, że ja też za niedługo na jakąś pójdę. Odpoczywajcie, oto wasz gong trzeźwości. -Mówiąc to położył narzędzie na lóżku, następnie otwierając im okno.
-W kuchni na blacie wyjąłem wam smoothie jagodowe, dobrze wam zrobi. Pijcie dużo wody. Kocham was, mój monolog jest z dedykacją dla ciebie tato, zachowuj się ładnie jak wrócimy, bo jak odwalisz jakiś alfa shit przy chłopaku, który mi się podoba to się rozpłaczę i ucieknę z Hyeri do Peru. -Mówiąc to, wyszedł z pokoju równie dynamicznym krokiem jak prędkość z którą mówił. Mogło się odnieść wrażenie, że wręcz powiedział wszystko na jednym wdechu. Wyszedł z domu zamykając go na klucz, by nikt nie ukradł ich skacowanych rodziców. Podbiegł zadowolony do Kima, zabierając mu butelki, gdzie jedną wcisnął starszemu do ręki w której trzymał też smycz. Następnie łapiąc go za dłoń i splatając ich palce razem.
-Mogę? -zapytał, patrząc się najpierw na ich ręce, a później z iskierkami w oczach na swoją alfę. Poranek był wyjątkowo słoneczny i rześki, do tego stopnia, że Jeonowi aż chciało się długo spacerować.
- Hyung! -Yoongi spojrzał na niego z uniesionymi brwiami, nie do końca wiedząc, jak powinien zareagować.
OdpowiedzUsuń-Zartujesz sobie?! -Cóż, Min był przekonany o swojej powadze, jednak może faktycznie jego pytanie było dziecinnie głupie, a on po prostu tego nie przemyślał.
-Jesteś szkolnym postrachem! -Alfa zmarszczyła brwi, patrząc pytająco na swojego towarzysza.
-Jestem? -Niedowierzanie w jego głosie było nie do przeoczenia.
-Zimna alfa, która nawet nie pokazuje, gdy jest zła. Twoja pasywność jest bardziej przerażająca niż gdyby kipiała z ciebie złość.
-Och…-Min spuścił wzrok. Bywał chłodny i raczej nie chciał rozmawiać z nikim innym niż Namjoon czy Hobi. Czasem też wymienił parę zdań z Jungkookiem, tylko ze względu na Hoseoka, ale tak naprawdę nie sądził, że swoją izolacją mógł wzbudzić takie poruszenie wśród ludzi. Jakby się zastanowić, to owszem spławił parę omeg dość agresywnie mimo spokoju w głosie, no i pobił kiedyś dwie alfy które wyśmiały projekt Namjoona na zajecia ze sztuki, a także nigdy nie hamował się w uszczypliwych uwagach, gdy tylko ktoś mu zawadzał...Myśląc o tych sytuacjach, bezdźwięcznie przytaknął przyznając mu rację. Cóż, nigdy nikt nie poznał go wystarczająco blisko, poza swoimi przyjaciółmi, a przez opinie nikt nawet nie chciał się do niego zbliżać, jednakże Min wcześniej nie zdawał sobie sprawy z tego, że był to aż tak głęboko zakorzeniony problem.
-Ale to w ogóle jest jakaś pomyłka. Jesteś wszystkim tylko nie tą chłodną alfą, na którą cię wykreowali Jesteś słodki, opiekuńczy, rozważny…-Wyrwany z rozmyślań, spojrzał zaciekawiony na swojego rozmówcę. Był uroczy, wzdychając tak po wypowiedzeniu paru krótkich komplementów na jego temat. Rozmawiali ze sobą od niedawna, w Yoongim pojawiła się obawa, że Jimin mógłby bardzo rozczarować się jego osobą, gdy pozna go lepiej. Jego omega wyglądała na bardzo rozmarzoną, posiadającą konkretną wizję swojego związku. Min nie był typem alfy, która będzie chodziła po szkole ze swoją omegą za rączkę. Może dlatego, że jedyny “związek” jaki znał, był wiecznymi podchodami i życiem w ukryciu. Wiedział, że będzie musiał dla Jimin pokonać wiele barier i wychodzić ze swojej strefy komfortu niejednokrotnie. Nie mógł mu zapewnić od razu wszystkiego, czego chciał, już i tak bardzo się przed nim otworzył, co nie zdarzyło się nigdy w jego krótkim życiu. Nowo zrodzona obawa, znalazła już miejsce w umyśle Yoongiego, jednak nie miał zamiaru mówić o niej Jiminowi. Nie chciał go rozczarować tak szybko, w momencie kiedy dopiero zaczynali się dogadywać. Nie chciał rozczarować go nigdy, jednak wiedział, że z jego charakterem ten moment prędzej czy później nadejdzie i będzie musiał bardzo się postarać, by go naprawić. Min westchnął, chowając dłonie do kieszeni fartucha, by młodszy nie zauważył, że były lekko roztrzęsione. Pewnie Jimin czuł jego nagłe spięcie, jednak miał nadzieje, że nie poruszy tego tematu, gdyż w obecnej sytuacji nie chciał zepsuć ich pierwszej wspolnej chwili.
-Nikt, dosłownie nikt by mi nie uwierzył, nawet jeśli miałbym dowody, ale nie…-Alfa zaśmiała się cicho, podnosząc znowu wzrok na Parka.
-Nie z tego powodu do ciebie nie podszedłem. W końcu jesteś moim prawdziwym mate’em, jak mógłbym się ciebie bać? Nie mógłbyś mi zrobić krzywdy, bo ciebie też by bolało, chyba że jesteś fanem bólu, hyung? W łóżku czasem powinno zaboleć, ale bez przesady hyung, będziemy musieli to jeszcze przedyskutować…-Ponownie zaintrygowany tematem Min, bardzo intensywnie wpatrywał się teraz w swoją omegę, która z pewnością wiedziała, że chętnie poruszyłby ten temat by dowiedzieć się więcej o preferencjach swojej niewinnej omegi.
-WRACAJĄC! Gdy się dowiedziałem, byłem taki szczęśliwy, od razu chciałem z tobą porozmawiać, ale zacząłem czuć się trochę niepewnie, widząc, że w ogóle na mnie nie zareagowałeś, nic, myślałem nawet, że może się pomyliłem, ale to niemożliwe, a potem słyszałem, co mówili inni, jak nienawidzisz męskich omeg, na własne oczy w klubach widziałem, z jaką odrazą w oczach je odsyłasz, mogłem z resztą poczuć tą niechęć… -Starszy przytaknął, nie dało się ukryć, że faktycznie niejednokrotnie bywał wręcz bezczelny względem omeg zaczepiających go na imprezach. Jego odraza do nich, miała swoje korzenie w zawodzie, jakiego doznał, mimo że ryzykował dla tej omegi wszystkim.
OdpowiedzUsuń-Zabiłoby mnie to, gdybym poczuł ją skierowaną w moją stronę, więc wolałem nie wchodzić ci w drogę. Myślałem, że tego właśnie chciałeś… żebym trzymał się z daleka, gdyż odrzucenie mnie mogłoby nas obu zabić. -Z zawodem do samego siebie, chwycił za kieliszek, nerwowo upijając sporą część. Czyli Jimin myślał, że alfa również go czuje, ale specjalnie ich od siebie oddziela, bo i tak odrzuciłby omege? Wow...Yoongi nie był wtedy nawet świadomy, że ma w sobie jakiekolwiek resztki wewnętrznej alfy, a Park był w stanie czuć i jego i swoje uczucia. Min spojrzał na Jimina, zamyślając się z jego obrazem przed oczami. Ile ta biedna dusza musiała przejść przez niego? Ile niechcianych myśli, bólu i rozczarowania musiał przetrawić, by znaleźć się z nim w tym miejscu? A mimo to nadal tutaj był. Stał przed nim, z błyskiem uczucia w oczach i nadzieją na wspólną historię. Czy to był ten dar od losu o którym mówiła mu terapeutka? To słońce po deszczu, na które Yoongi przestał czekać, sądząc, że nigdy nie nadejdzie? Tak, to zdecydowanie był Jimin, a żołądek alfy ścisnął się tak mocno, że aż zrobiło mu się niedobrze, więc pozwolił sobie zalać go alkoholem.
-A ja nie chciałem, żebyś nienawidził mnie bardziej niż to było konieczne, dlatego chcąc twojego komfortu i szczęścia postanowiłem kochać ciebie z daleka, bo jak mógłbym nie, w końcu zostałeś stworzony dla mnie…-Może i Min miał kamienną twarz, ale w środku toczył prawdziwą walkę ze swoją alfą, która nie mogła się opanować słysząc słowa Parka. Nienawidzić? Kogoś kto był gotowy kochać go do końca życia, nawet jeśli nigdy nawet by ze sobą nie porozmawiali? Byłby największym szaleńcem na świecie, gdyby go znienawidził.
-A potem wiesz, co się stało i jestem taki głupi, naprawdę, powinienem coś zrobić, podejść do ciebie, walczyć o nas, skonfrontować to z tobą, wtedy byśmy wcześniej wiedzieli, wiedziałbym, że nie unikasz mnie celowo, nie doszłoby do tragedii. -Yoongi czuł, że zaraz nie wytrzyma i jeśli Jimin powie chociaż jedno słowo więcej, to jego alfa rozszarpie go od środka, byleby tylko znaleźć sie blisko swojej omegi.
-Jezu Park Jimin..-jęk bezradności opuścił jego usta, a z nerwów jego głos był wyjątkowo niski, więc odchrząknął, żeby nie brzmieć na złego. Widząc zaszklone oczy Jimina, ruszył w jego stronę, jednak młodszy był szybszy i zanim cokolwiek był w stanie zrobić, ten już spoczywał w jego objęciach. Min przytulił go do siebie mocno, głaszcząc czule po głowie. Czuł ile nerwów go to kosztowało, nie musiał być jego alfą, żeby to wyczuć, wystarczył jego przyśpieszony głos oraz oddech. Jednak gdy chłopak uspokoił się w jego objęciach, starszy również jakby trochę powstrzymał cały potok myśli, jaki posiadał.
-Dziękuję, hyung - Dziękował? Jemu? Za to wszystko co złe przez co przez niego przeszedł? Min nie czuł się godnym, żeby nawet patrzeć w stronę Parka. Przyglądał się, jak omega kończy swojego drinka, robiąc po chwili to samo. Nie był w stanie znieść całego tego poczucia winy na trzeźwo.
OdpowiedzUsuń-Więcej? Proszę? Obiecuję, że mam bardzo dobrą głowę!! -Yoongi zaśmiał się cicho, biorąc szkło od rozmówcy.
-Oczywiście, już się robi. -Mruknął z subtelnym uśmiechem, dolewając im obojgu.
Jakąkolwiek czynność by nie wykonywał, Min starał się zaciskać swoje ręce jak najmocniej. Czy na rączce patelni, gdy na krojonych warzywach. Dzięki temu wkrótce mógł się nieco rozluźnić i sprawić, że jego dłonie przestały się trząść.
-Pancake! Rozdepczę cię przecież...zachowuj się ładnie, widzisz że mamy gościa. -Warknął cicho na kota, biorąc go na ręce. Zwierzak wtulił się w niego, a gdy Yoongi próbował go położyć na drapaku, zaparł się pazurami na ramieniu właściciela. Po chwilowej walce udało mu się jednak go zdjąć lecz nie na długo. Gdy tylko Jimin wtulił się w jego plecy, kot znowu wszedł im między nogi, jakby nie chciał być wykluczony z zabawy.
Min musiał przyznać, że gotowanie z omegą na plecach, nie należało do najłatwiejszych, ale zdecydowanie było najprzyjemniejsze.
Czuł nie tylko po ciężarze z jakim młodszy się na nim położył, ale też przez instynkt, że Park rozmarzył się w tym sielankowym obrazie. Oni dwoje, kot, idealny domowy obrazek. Jimin nie raz dał mu odczuć dzisiejszego dnia, że marzył o rodzinie i głębokiej relacji ze swoją alfą. Min obiecał sobie, że stworzy dla niego taki dom na jaki zasługuje. Mimo, że nigdy nie myślał ani o małżeństwie ani o rodzinie, to dla Jimina chciał stworzyć taką rodzinę, która byłaby spełnieniem wszystkich jego marzeń.
-Rozmarzyłeś się, czy padasz po jednym drinku? -zapytał zaczepnie, śmiejąc się subtelnie.
-Hyung, podobają mi się twoje dłonie, gdy gotujesz -Nie takiej odpowiedzi się spodziewał. Uniósł dłoń tak, aby i on i patrzący mu przez ramię Park mogli ją dokładnie obejrzeć.
-No co ty...takie żylaste dłonie? -Zapytał, równie zadziornie.
-Umm, to było zbyt nagłe i dziwne? Ale nie cofnę tego… kocham twoje dłonie. -Yoongi uniósł kącik ust w delikatnym uśmiechu, gdy skończył wykładać jedzenie na talerze. Odwrócił się do Jimina, chwytając jego dłoń w nadgarstku podnosząc ją do góry i przykładając do swojej, jakby porównując ich rozmiar.
-Cóż, mógłbym powiedzieć to samo, ale żeby się nie powtarzać, to ja z kolei kocham to jak twoje dłonie pasują do moich. -uśmiechnął się, dając Jiminowi delikatnego pstryczka w czubek nosa.
Kiedy usiedli do stołu, Yoongi nalał mu lemoniady, gdy nie zwykł do pijania alkoholu do posiłku. Gdy uzupełnił obie szklanki hibiskusowym napojem, zajął miejsce naprzeciw Jimina, chcąc go dobrze widzieć, gdy będą rozmawiać.
-Mam nadzieje, że będzie ci smakowało. -oświadczył, biorąc w dłoń pałeczki.
-Pad thai to nie przypadek. -odezwał się w trakcie jedzenia, chcąc opowiedzieć Jiminowi historię.
OdpowiedzUsuń-Moja mama jest szefową kuchni. Gdy pierwszy raz zaprosiła do siebie moją drugą mamę, zrobiła jej właśnie to. -wyjaśnił, na koniec trochę się krzywiąc. -Wiem, że można się pogubić, jak ma się dwoje rodziców tej samej płci to łatwiej zagmatwać opowieść, a nie lubię mówić mama A i mama B. Kiedyś moja mama, która jest alfą powiedziała, że jeśli mam problem to mogę mówić na nią tama, że niby tata i mama w jednym, by było mi prościej, ale odparłem jej tylko, że jest moją matką, nie zaporą wodną, więc odpada. -mruknął, śmiejąc się na koniec. -Więc jakbyś się pogubił to mi przerwij, wyjaśnię. -poprosił, zapijając słowa lemoniadą. (Uznałam, że jak Chimek ma dwóch tatów, to Boongi będzie miał dwie mamy, mam nadzieje że się nie gniewasz ;; Pomyślałam o tym, że ich rodzinne spotkanie będzie dzięki temu bardziej swobodne i zabawniejsze i szybciej ich rodzice się skumplują bo znajdą nić porozumienia.jfgkf jak coś to mów to zmienię kajfsg)
-W każdym razie, moja mama zrobiła mojej drugiej mamie pad thai bo uważa, że to jedno z dań, które ma największą różnorodność smakową. Trzeba się bardzo skupić robiąc je i potrzeba wiele cierpliwości, zaangażowania i ciekawości, by opanować je w mistrzowskim stopniu. Zupełnie tak, jak w relacjach z drugą osobą, żeby zbudować silną więź. Dlatego wybrałą go jako pierwszy posiłek dla niej i mamy. Cóż, miała przeczucie że będą ze sobą długo i zbytnio się nie pomyliła. -Yoongi był dumny ze swoich matek, które naprawdę stawały dla niego na głowie, ale także i dla siebie samych.
-No i też ucząc się robić pad thai, za każdym razem słuchałem, że nie pozwala mi tego gotować dla przyjaciół bo to przestępstwo i mam go zrobić tylko wtedy, gdy będę z osobą, która da mi to dobre przeczucie, jakie ona miała względem mamy. Mówiąc w skrócie, jeśli nie będę czuł, że to jest to, to mam nawet nie myśleć o tej potrawie bo nie po to mnie jej uczyła godzinami. -zaśmiał się, trochę unikając spojrzenia Jimina, skupiając się na jedzeniu, gdyż tak odważne słowa nie leżały w jego naturze.
-Zostaw talerze, później posprzątam. -poprosił, biorąc Jimina za rękę i prowadząc za sobą. Patrząc na to, że wieczory wciąż były ciepłe, Yoongi poprowadził go na balkon https://i.pinimg.com/564x/31/99/d8/3199d8e8d316be69e4ae832f7d04214a.jpg Usadził go na poduszkach, wręczając Jiminowi laptopa.
-Wybierz jakiś film, ja pójdę po resztę rzeczy. -poprosił, wracając na moment do środka. Przygotował foundue, roztapiając czekoladę w podgrzewanej świeczką miseczce. Do mniejszych miseczek włożył owoce obok kładąc także widelczyki. Przygotował im kolejną porcję drinków, rozlewając już alkohol do końca, po czym otwierając kupione w sklepie wino zabrał je również ze sobą. Wszystko, ustawione na tacy, zabrał do Jimina, stawiając na stoliku, koło laptopa. Zaraz po tym, usiadł koło Parka, by odpalić, wybrany przez niego film. Następnie przysunął go bliżej siebie, by móc objąć ramieniem swoją omegę i otulić ich obojgu jednym kocem.
-Jiminnie..muszę nawiązać do tego co powiedziałeś wcześniej. -oznajmił, chcąc się wypowiedzieć zanim film zacznie się na dobre.
-Przepraszam, że tyle musiałeś przeze mnie wycierpieć i dziękuje, że nie poddałeś się tak po prostu. Ja...nie czułem nic...tak mi przykro...gdybym tylko wiedział..naprawdę zrobiłbym wszystko, żeby do ciebie dotrzeć. -westchnął, gładząc delikatnie jego policzek.
OdpowiedzUsuń-Jimin, ja...może i jestem stworzony dla ciebie, ale nie jestem idealny...nie jestem i nie umiem być...ale jeśli tylko dasz mi szanse to postaram się spełnić twoje mate’owe marzenia. Dać ci wszystko co będę mógł, bo sam fakt, że będąc w bólu chciałeś, jak to sam powiedziałeś kochać mnie z daleka bo tak czułeś naszą więź, jest największym poświęceniem na jakie kiedykolwiek i ktokolwiek był dla mnie gotowy. Jestem wdzięczny, że jesteś tutaj dzisiaj ze mną i że po tym jak bardzo nieświadomie, ale jednak cię skrzywdziłem, chcesz pozwolić mi to naprawić. To nie twoja wina, Jimin. To, że tak to się wszystko potoczyło. Skąd mogłeś to wiedzieć? Nie obwiniaj się za coś, co nie jest twoją winą. Patrz na to z tej strony, że gdyby to się nie wydarzyło, ja nie odzyskałbym alfy, a my nie bylibyśmy tutaj dzisiaj. Nie jestem nawet w połowie tak dobrą alfą na jaką zasługujesz, ale stworzę dla ciebie najlepszą bezpieczną przystań, jaką widział świat. -Mówiąc to zapatrzył się nie tylko w jego błyszczące oczy, ale też pulchne wargi, które doprowadzały jego wewnętrzną alfę do szaleństwa. Zapach brzoskwiń drażnił przyjemnie jego układ oddechowy i dodawał mu odwagi, a także koił nerwy, które wiązały się z wypowiedzeniem tylu poważnych słów.
-Tylko daj mi czas, a tak właśnie będzie...a dopóki to się nie stanie, to po prostu bądźmy przy sobie blisko, dobrze? -poprosił szeptem, tak żeby tylko Jimin mógł go usłyszeć, opierając swoje czoło o to Parka. Wiedział, że inni nazwaliby ich szalonymi, patrząc na to że teoretycznie rozmawiają ze sobą dopiero dwa dni. Brzmi to wszystko śmiesznie, ale nie dla Yoongiego. On czuł jak ich instynkty pchają ich do siebie i najspokojniej czują się razem. Dlatego, nie miał zamiaru się zastanawiać nad tym co jest właściwe, a co nie. Dla niego właściwym było mieć Jimina u swojego boku, a to czy minął dzień, tydzień, miesiąc czy rok, kompletnie przestało mieć dla niego znaczenie po tym, jak odważnie młodszy wraz z pełnym przekonaniem chciał być przy nim nawet na odległość. Min subtelnie złączył ich wargi, jako przypieczętowanie jego obietnicy. Słodki smak i zapach brzoskwiń całkowicie go odurzył, wypełniając alfę od stóp do głów. Jak miał nie wierzyć w słowa Parka o przeznaczonych mate’ach kiedy muskając jego usta swoimi, czuł że jest we właściwym miejscu oraz pierwszy raz od lat jego wyobraźnia pokazywała mu dobre scenariusze przyszłości? Park był dobry, a Min przy nim czuł że też może taki być.
-Skoro sam powiedziałeś, że byłeś gotów kochać mnie z daleka, to rozumiem że kwestie wyznań miłosnych z twojej strony też już nieco poruszyliśmy. -odsunął się od niego nieco śmiejąc się cicho, gdy zdał sobie sprawę z tego, że Jimin przypadkiem ujawnił swoje uczucia. Chwycił za drinka, popijając swojego słowa. Chwycił za widelczyk, nabijając na niego owoc, który następnie otoczony czekoladą, zbliżył do ust Parka, podstawiając pod nim swoją dłoń by płynna czekolada nie spłynęła na koc.
Gdy ich dłonie znalazły się w kieszeni Taehyunga, ten uśmiechnął się z rumianymi policzkami, ściskając jego dłoń mocniej. Nie musieli zbyt wiele mówić. Wystarczyła im wspólna obecność oraz bliskość ich dłoni. Jeon czuł, że jego alfa jest pod wpływem ogromnego stresu. Nie potrzebował nawet instynktów do tego, gdyż czuł to nawet po tym, jak pociły się jego dłonie.
OdpowiedzUsuńJungkook westchnął cicho, nie wiedząc zbytnio jak powinien się zachować. Nie wiedział co jeszcze mógłby powiedzieć, by jego ukochany zrozumiał, że ich relacja nie jest niczym złym.
-Powiedziałbym, że jak mu nią rzucisz kilka razy to cię pokocha, ale myślę, że i bez tego już ma to za sobą - Jeon uśmiechnął się subtelnie, przejmując piłeczkę od alfy, by zaraz potem zadziornie odpowiedzieć na zaczepkę.
-Myślę, że pokocha każdego kto daje mu jeść, ale cóż jestem wyjątkowym przypadkiem, więc nie ma się co dziwić. Twój pies jest intelektualistą, kochając mnie. Ty też powinieneś. Zakochaj się we mnie, hyung. -Ostatnie zdanie wypowiedział całkowicie poważnie, by po chwili zaśmiać się i zabawowo szturchnąć mężczyznę w ramię.
-Koo -Kim nie musiał mówić więcej, omega jak na zawołanie zostawiła bawiącego się patykiem psa, by pobiec do swojej alfy i grzecznie usiąść obok. Zaśmiał się pod nosem powstrzymując się od nieprzyzwoitej uwagi, gdy jego dłoń leżała na kolanie mężczyzny.
Wyczuwał od niego niepokój, jednak do końca nie miał pewności czym był od spowodowany.
-Nie wiem, co nas czeka po dzisiejszej rozmowie, znaczy… wiem, że nic złego złego… w końcu rodzice nas kochają, ale właśnie dlatego nie mogę przestać myśleć, że twój tata chciałby dla ciebie to, co najlepsze, a nawet moja mama wie, że nie jestem wzorowym synem. -Jeon zmarszczył gniewnie brwi, wpatrując się uważnie w Taehyunga. Słysząc, że znowu krytykuje samego siebie, nie ukrywał irytacji, gdyż w jego oczach był idealny.
-Dlatego nie będę zły, gdy będą mieli jakieś ale, zrozumiem to, jeśli będą chcieli między nami trochę przestrzeni, bo być może jesteśmy jeszcze młodzi i możemy, ich zdaniem, zrobić coś głupiego, dopóki się nie poprawię, aby trochę lepiej do ciebie pasować i nie zrobić niczego nieprzemyślanego, żeby też moja mama się nie wstydziła przed twoim tatą. -Wolną rękę, omega ścisnęła w pięść tak mocno, że aż kostki na jego dłoni zbielały.
-Chcę powiedzieć, że co by nie powiedzieli, będziemy razem, ale nie będę się kłócił, gdy stwierdzą, że zanim będę mógł z tobą być, to muszę się poprawić. A mówię to, bo gdy będziemy zmuszeni zachować dystans, nie chcę, żebyś pomyślał ty, ani twoja omega, że was odrzucam, okej? - Jeon nie bał się odrzucenia. Mógł się obawiać tego wcześniej, jednak nie wtedy gdy mężczyzna nie zrobił tego po jego wczorajszym wyznaniu. Utwierdziło go to tylko w przekonaniu, że Kim chce by u jego boku.
-Cherry Koo -mimowolnie na pieszczotliwą nazwę kącik ust Jeona drnął, nawet jeśli ten starał się zachować grymas na twarzy. Cóż miał począć, skoro tak bardzo lubił wszelkie nazwy wymyślone przez Kima.
-Mogę się długo zmieniać, ale chcę to zrobić dla mnie i dla ciebie. Dajesz mi chęci, których nigdy nie miałem i bardzo łatwo burzysz mury, które całe życie budowałem. Jestem pewien, że i bez naszych wewnętrznych wilków byś do mnie dotarł, a ja w końcu bym się na ciebie otworzył, dlatego jeśli będzie taka potrzeba, to proszę poczekaj na mnie jeszcze troszkę, jeśli będę mógł być przy tobie dopiero po tym jak udowodnię, że jestem trochę lepszy -Pocałunek Kima na jego włosach miał bardziej gorzki niż słodki posmak. Jeon miał wrażenie, jakby na niego nie zasłużył. W końcu nadal mimo jego zapewnień alfa nie wierzyła mu, że jego wystarczający taki jaki jest.
-Nie potrzebuje zapewnień. -mruknął, gdy starszy wstał z ławki.
-Nie boje się odrzucenia, nie po tym jak wczoraj przyjąłeś mnie do siebie z otwartymi ramionami. Nie boje się odrzucenia, choć mógłbym bo już raz odtrąciła mnie własna matka, ale nie jestem taki słaby na jakiego wyglądam. To, czego się teraz tak naprawdę boję, to to, że nigdy nie znajdę odpowiednich słów lub czynów, żebyś zrozumiał że nie musisz się zmieniać. Nie chce, żebyś to robił, w takim tobie się zakochałem, takiego cię chcę i nie musisz nikomu nic udowadniać. -podsumował krótko, wstając. Czuł jakby zawiódł swoją alfę jako potencjalny partner. Gdy Kim złapał go za dłoń, Jeon uśmiechnął się delikatnie, biorąc go pod ramie i wtulając się w nie, chąc dać mu do zrozumienia że nigdzie się nie wybiera.
OdpowiedzUsuń-Koo, zawołasz ich dla nas, proszę? Ja się tylko pójdę umyć i ubrać -Młodszy przytaknął gdy dotarli do domu. Gdy Kim szykował się do śniadania, Jeon w tych samych dresach udał się do kuchni, by zrobić dla wszystkich tosty.
-Jeon Jungkook jeśli myślisz, że twoj tosty z awokado zmienią twoją obecną sytuację to jesteś w błędzie. -słysząc głos swojego ojca, młodszy zupełnie niewzruszony, nakładał jego porcję na talerz.
-Nie jestem, najbardziej na świecie lubisz tosty z awokado. -Minsoo usiadł przy stole, wzdychając ciężko, kładąc na nim gong, a Jeon podał i jemu i Hyeri śniadanie.
-To prawda, ale i tak mamy do porozmawiania, gdzie jest Taehyung? -bruknęła starsza alfa, przez co Jeon uśmiechnął się na samą myśl o Kimie, czując jak już stęsknił się za jego bliskością.
-Kąpie się, zaraz przyjdzie. Nie bądź taki niecierpliwy i w gorącej wodzie kąpany, bo awokado ci zgnije w żołądku. -mruknął, opierając się o blat. w kuchni, rozmawiając z ojcem na dystans.
-Nie wiedziałem, że w parze z przemianą idzie też pyskatość. -odparł, z przekąsem, patrząc na syna kątem oka.
-Tato, przecież ja zawsze taki jestem, nie doszukuj się we mnie zmian na siłę. Jedyne co się zmieniło to mój wygląd i to że mam teraz swoją alfę. To tyle. Tylko te dwie rzeczy musisz przetrawić. No i tosty. To naprawdę nie jest takie trudne. -Jungkook podskoczył, wspinając się na blat, by na nim usiąść.
-Wiem, że to niegrzeczne odzywać się przed starszymi -Słysząc ukochany głos oraz czując ulubiony zapach, Jeon od razu zwrócił wzrok na Kima, wpatrując się w niego jak w obrazek.
-Ya!! Sugerujesz, że twoja matka jest stara?! -Omega zaśmiała się, widząc uniesienie Hyeri.
-Wyglądasz bardzo reprezentatywnie, skarbie.-uśmiechnął się dumnie, machając zwisającymi z blatu nogami.
-Zrobiłbym Ci śniadanko, ale wiem że nie przejdzie ci przez gardło bo się stresujesz. -mimo iź Jeon nie pomagał wcale starszemu, nie miał zamiaru się hamować.
-ALE, chciałbym powiedzieć coś pierwszy, dobrze Koo- um, Jungkook? - Koo, uniósł brwi pytająco.
-Tak, oczywiście że zrobię ci później śniadanko. -podkreślił, nawet jeśli wiedział że nie o to mu chodziło.
-Ja i Jungkook jesteśmy przeznaczonymi mate’ami. Dzięki niemu czuję, że jestem w stanie porzucić wszelkie traumy i zacząć kochać. Już teraz jest dla mnie najważniejszy, dlatego jeśli to nie będzie dotyczyło tego, abym z niego zrezygnował, uszanuje wszystko, co powiecie, żeby się poprawić i udowodnić, że jestem godny tego najpiękniejszego w środku i na zewnątrz, najmądrzejszego i najciekawszego człowieka -Omega patrzyła na niego z niemałym poruszeniem. Podziwiał Kima za odwagę i to jak walczył o ich dobre imię, wychwalając przy tym młodszego pod niebiosa.
Rozczulony przyglądał mu się z wypiekami na policzkach, walcząc z wewnętrzną potrzebą obsypania alfy pocałunkami w zamian za piękne słowa.
OdpowiedzUsuń-A może powiedziałbyś mi coś czego nie wiem? -zapytał Minsoo, nie unosząc nawet wzroku znad jedzenia.
-Wyobraź sobie, -zaczął powoli, tym razem już nawiązując kontakt wzrokowy z Taehyungiem. Powietrze zgęstniało, a poddenerwowane alfy były teraz w centrum zainteresowania wszystkich domowników, nawet tych z futerkiem.
-że dziś rano obudził mnie oraz twoją mamę gong. Ten właśnie gong. -mówiąc to, Minsoo wskazał na przedmiot, który wcześniej ułozył na stole.
-Jak myślisz, kto tarabanił w ten gong najmocniej się da, miotając się po całej sypialni i krzycząc na cały głos, cytuję: tato, jestem omegą, przepraszam że nie alfą, ale wolę być omegą bo mam przeznaczonego mate’a i jest nim Taehyungie-hyung? -Usta Jungkook ułożyły się w cienką linię, nie dlatego, że czuł się winny w jakikolwiek sposób, absolutnie. Rozbawiła go ta kuriozalna w oczach omegi sytuacja.
-Woooow, ale zapamiętałeś, nie sądziłem że na kacu cokolwiek będziesz kontaktował, dlatego wziąłem gong. -Minsoo rzucił Jungkookowi karcące spojrzenie, jednak ten po prostu uśmiechnął się uroczo, pokazując mu cały szereg białych ząbków.
-Ale nie wiem czy pamiętasz, ale powiedziałem jeszcze: nie atakuj Tae Tae i nie bądź dla niego niemiły bo pęknie mi serce i nie będę nawet chciał robić zadań z termodynamiki, a wiesz jak lubię termodynamikę. Mam góre zadań z fizyki do zrobienia, więc się lepiej pilnuj, tato bo dostanie 4- a nie 5. -Pogroził mu palcem, a starszy Jeon przymknął powieki, biorąc głęboki wdech.
-To dziecko…-Cóż nie mógł zaprzeczyć, że jego syn był jedyny w swoim rodzaju.
-Tak jak widzisz, Taehyung. -zwrócił sie z powrotem do stojącej przed nim alfy.
-Jeśli w ogóle myślisz o byciu kimś szczególnym w zyciu mojego syna, musisz być szybszy niż teraz. On zawsze jest dwa kroki przed każdym i wszystkim. Nie jest łatwo za nim nadążyć. -oznajmił pouczająco.
-Musimy ustalić parę rzeczy, Jungkook zejdź z blatu. -młodszy zeskoczył energicznie, podchodząc beztroskim krokiem do stołu, stając nad swoim rodzicem z założonymi rękoma.
-Przede wszystkim, Hyeri wyjaśniła mi całą sytuację. Masz dużo szczęścia, że włosy Jungkooka wyglądają jak wyglądają i mam namacalny dowód na to, że nie wmawiasz mojemu dziecku “przeznaczonych mate’ów”. -Od Minsoo wiało chłodem, jednak ton jego głosu był spokojny.
-Nie mam podstaw by zabronić się wam spotykać, ale jak wiesz pracuje w biznesie od lat i umiem negocjować. -podkreślił, wpatrując się w drugą alfę.
-Jungkook ma spać u siebie w pokoju. -zaczął, jednak natychmiast przerwał mu jego syn.
-Jungkook będzie spał u Taehyunga. -starszy Jeon gwałtownie przenosząc wzrok na swoje dziecko.
-Jungkook-
-Jungkook śpi u Taehyunga. -zaznaczył ponownie młodszy, jakby kończąc zdanie alfy
-Jestem twoim synem, targuje się równie dobrze co ty. -Wtedy pierwszy raz młodszy spoważniał, a między dwójką czuć było międzypokoleniową rywalizację.
-Drzwi otwarte. -postawił sprawę jasno ojciec omegi.
-Zamknięte. -nawet jeden mięsień na twarzy młodszego nie drgnął, gdy ten wzrokiem pożerał swojego rodzica.
-Jungkook, podstawą każdej negocjacji jest kompromis. -Jednak młodszy nie dawał za wygraną.
OdpowiedzUsuń-Wiem, dlatego skoro ja i Taehyung mamy mieć otwarte drzwi to ty i Hyeri też. -Minsoo skrzywił się nieco, niezadowolony z tego pomysłu.
-Jungkook spi u Taehyunga, drzwi zamknięte. -omega powtórzyła swoje żądania, zapierajac się rękoma w talii.
-Zgoda. -dopiero po tych słowach, Jeon rozluźnił się i uśmiechnął, ściągając poważną maskę.
-Kontynuuj. -machnął ręką, dając ojcu dojść do słowa.
-Nie będę ukrywał, że nie podoba mi się to, że w tak młodym wieku, Jungkook już wiąże się w tak poważnej relacji, ale nie jestem potworem, może i wyglądacie oboje jak chodzące truskawki, ale tak długo, jak mój syn jest bezpieczny, spróbuje się z tym pogodzić. Twoim największym szczęściem jest fakt, że wiem jak dobrze wychowała cię Hyeri. Może łatwiej to strawię. Skoro już wywołałeś przemianę u mojego syna, pójdziesz z nim po szkole w poniedziałek do lekarza. Musisz nauczyć się brać odpowiedzialność za omegę. Pamiętaj jednak, że mam cię na oku, to moje dziecko, mój skarb, pyskaty, ale skarb. Nic nie umknie mojej uwadze, możesz być tego pewien. -mówiąc to, wstał od stołu.
-Wrócimy do tej rozmowy, jadę do biura, zostawiłem tam papierkową robotę. -Minsoo był pracoholikiem co widać było również w Jungkooku. Gdy się denerwował, lubił pracować, nawet jeśli był to weekend.
-Muszę to wszystko przemyśleć i ochłonąć po tym jakże głośnym poranku. -mówiąc to, ucałował Hyeri na pożegnanie, poczochrał pieszczotliwie wiśniowe włosy Jungkooka, Taehyungowi rzucając tylko na odchodne chłodne i dość oceniające go spojrzenie, następnie wychodząc z domu.
-No i po krzyku, nie było źle, plaster zerwany, wszyscy cali. -Jeon zdawał sie być w ogóle niewzruszony całym zajściem.
-Zjesz teraz? Zrobię Ci coś. -zaproponował młodszy, przenosząc ciężar ciałą z nogi na nogę, oczekując odpowiedzi.
-Nie przejmuj się nim, przejdzie mu, wściekły jest bo jest postawiony w nowej sytuacji, ale przecież nie będzie się dąsał wiecznie. On to w ogóle jest jakiś zawsze skrzywiony, jak widzi męską alfę i męską omege razem. Nie wiem, homofob jakiś czy co? Na starość, staruszek głupieje. -zaśmiał się Jeon, próbując rozluźnić sytuację, choć dla niego była wystarczająco swobodna.
— Gong? Serio? —Jungkook spojrzał na alfę ze zdziwieniem nie do końca potrafiąc zrozumieć jego niedowierzanie.
OdpowiedzUsuń— Nie po to go zabrałem z obozu taekwondo, żeby mi się teraz nie przydał. -podkreślił, wyciągając z lodówki owoce. Kroił je powoli w swoim tempie, chcac przygotować im naleśniki.
—Nie przejmuj się nim, przejdzie mu, wściekły jest bo jest postawiony w nowej sytuacji, ale przecież nie będzie się dąsał wiecznie. On to w ogóle jest jakiś zawsze skrzywiony, jak widzi męską alfę i męską omege razem. Nie wiem, homofob jakiś czy co? Na starość, staruszek głupieje. — Jeon od zawsze był bardzo bezpośredni. Wręcz do bólu. Czasem jego tata nawet zastanawiał się, czy nie ma to jakiegoś podłoża na tle neurologicznym. W końcu dzieci z zespołem aspergera były niemiłosiernie szczere. Jednak gdy wyszło, że omega jest całkowicie zdrowa, Minsoo zrozumiał, że po prostu taka jest jego natura, jednak nie zmieniało to faktu, że Taehyung dopiero musiał się do tego przyzwyczaić.
—Koo- co? O mój boże… —Wrzucając owoce do większej miski, Jungkook spostrzegł jak jego alfe leży w geście poddania się na jego gongu, przez co parsknął śmiechem. Podszedł do niego bliżej kładąc mu dłoń na ramieniu. Gdy Kim przyciągnął go do siebie i usadowił na swoich kolanach, Jeon z zadziornym uśmiechem rozsiadł się wygodnie, zaplatając dłonie za karkiem mężczyzny.
—Dlaczego nic mi wcześniej nie powiedziałeś? Wiedziałeś jak się denerwuję… - Jeon westchnął wiedząc, że nie postąpił najsłuszniej.
- Bo wiedziałem, że wtedy podwójnie będziesz się denerwował. Wolałem ci tego oszczędzić, a też znam mojego tate z nim trzeba gwałtownie, wyjść, dać mu to przemyśleć i wrócić. On jest specyficzną alfą. Czasem naprawdę mam wrażenie, że ma jakieś traumy, o których mi nie mówi. Jest bardzo skryty, nawet kiedy mama nas zostawiła nawet nie drgnęła mu przy mnie powieka, nigdy nic nie pokazuje, zawsze zachowuje się przy mnie jak gdyby nigdy nic. Jest naprawdę jedną z najsilniejszych osób jakie znam. Zawsze dbał, żeby nic mi nie brakowało, żebym nie czuł się gorzej od dzieci, które mają obu rodziców. No ale komu ja to będę tłumaczył, widze że twoja mama jest taka sama. -uśmiechnął się odgarniając włosy z twarzy chłopaka.
-Myślałem, że mi serce wyskoczy, a potem, że stanęło i już więcej nie ruszy, jednocześnie chciałem zadowolić twojego tatę i z całym szacunkiem, dać mu w twarz. I jestem z ciebie bardzo dumny, to było hot, ale to oczywiste, że dostałem omegę, która nie da się alfom -Jeon z dumą wyprostował się na jego kolanach, zadzierając nos ku górze, a później całując czubek tego, należącego do Taehyunga.
-Ty też byłeś hot, tak odważnie stawiając się w naszym imieniu i będąc gotowym pokazać, że jesteś odpowiednią dla mnie alfą. Dziękuje. -mówiąc to, głaskał delikatnie jego policzki i czule spoglądał w oczy.
-Nie zasługuje na ciebie, masz takie dobre serce. Zawsze chcesz dla mnie jak najlepiej. Mój kochany Taehyungie. -zamruczał drapiąc go subtelnie za uszami. Gdy alfa delikatnie ugryzła jego ucho, sam przygryzł swoją wargę, kręcąc bardziej biodrami przez co ocierał się o uda chłopaka.
-Gong? Naprawdę? Skąd my w ogóle mamy w domu gong? - Jeon westchnął słysząc pytanie, które zdecydowanie wybijało go z obecnego nastroju.
-Mówiłem Ci, zabrałem go z obozu taekwondo, wygrałem zawody turnusowe i powiedziałem że chcę gong zamiast medalu. -wyjaśnił mu pośpiesznie, przesuwając się na jego udach nieco bliżej swojej alfy. Ta zaś zsunęła go z kolan, a Jeon wydał z siebie jęk pełen niezadowolenia.
-Hyuuuung! -mruknął przeciągle, nie mogąc pojąć dlaczego Kim tak usilnie zabija nastrój za każdym razem, gdy omega zaczyna czuć między nimi napięcie.
OdpowiedzUsuń-Nieważne, chyba nie chcę wiedzieć, ale zostawiamy go sobie, żeby potem przekazać go naszym dzieciom wraz z opowieścią. -Nagle młodszy ożywił się, idąc za chłopakiem do ich pokoju.
-Hyung chcesz mieć ze mną dzieci!? -wręcz krzyknął, nie ukrywając ekscytacji.
-Boże hyung, byłbyś najlepszym tatą na świecie. Nasz mały taekook, miałby idealny wzorzec w tobie, wiem to! Byłbym z ciebie taki dumny...już jestem, ale wtedy miałbym nowy powód do dumy, kolejny z rzędu. Hyung ja też chcę mieć z tobą dzieci. Wiadomo nie teraz, ale jak już będziemy mieli warunki to na pewno. -oznajmił, mówiąc jak zawsze szybko, na jednym oddechu.
-Jimin z Yoongim już mieli swoją oficjalną randkę, więc to tylko fair jeśli my też pójdziemy na jedną, co o tym sądzisz? -Młodszy od razu przytaknął kilkukrotnie.
-Nie możemy być gorsi, ja też chcę. Potem Jimin będzie się przechwalał, a ja też chcę. -odparł jak dziecko, jednak po chwili spoważniał.
-Wiesz, tak naprawdę bycie z tobą jest piękniejsze niż jakakolwiek randka. Nie spieszy mi się. Nie potrzebuje tego tak szybko jak Jimin, ja i bez tego mam się czym chwalić. Wystarczy, że popatrzę na moją piękną alfę. -mówiąc to lustrował wzrokiem Kima, który siedząc na łóżku, był wpatrzony w swój telefon.
-Możemy zrobić sobie jakąś domową prowizorkę na razie, a coś większego zaplanować po wizycie u lekarza- oo, a właśnie, od razu napiszę o termin do cioci- bo może być moja ciocia? Ufam jej, nie chcę z tobą iść do kogoś obcego. -Stojąc nad nim Jeon uśmiechał się bardzo delikatnie, do tego stopnia, że trzeba było się mu przyjrzeć by dostrzec uniesione kąciki.
-Oczywiście, że może. Pójdę tam, gdzie będziesz chciał, a domowa randka brzmi cudnie. Kocham siedzieć tylko z tobą w naszym pokoju. -mruknął cicho, wpatrując się w ukochanego. Podszedł do niego bliżej, siadając z powrotem na jego kolanach. Gdy ten napisał już do swojej cioci, młodszy patrzył na niego z niemałą intensywnością. Wpatrywał się w każdy detal jego twarzy, oddychając głęboko. Teraz będąc z nim sam na sam, czuł wyłącznie zapach świeżego deszczu na leśnej polanie, co sprawiało że z każdym wdechem coraz bardziej kręciło mu się w głowie.
-Hyung. -szepnął, zabierając mu telefon, kiedy ten skończył pisać. Odłożył go na bok, po czym lekko pchnął swoją alfę, by ta położyła się na plecach. Zawieszony nad nim Jeon, zakluczył wzrok na wargach ukochanego. Był prawie pewien, że jego feromony wypełniły już cały pokój.
-Hyung. -zamruczał ponownie, chcąc zwrócić na siebie uwagę. Nachylił się bliżej jego warg, a gdy dzieliły ich wyłącznie milimetry, zsunął się nagle na szyję alfy, zanurzając nos w jej zagłębieniu. Przez moment napawał się zapachem partnera, przy którymś oddechu wypuszczając z ust ciche sapnięcie. Uniósł się, patrząc ponownie na jego twarz z góry.
-Hyung, jesteś taki piękny. -szepnął, patrząc mu w oczy odurzonym zapachem spojrzeniem.
-Piękny i tylko mój. -Nie mogąc już dłużej wytrzymać, musnął leciutko wargi alfy swoimi. Z początku niepozornie cmoknął jego usta kilkukrotnie, jakby smakując ich ostrożnie i czułością. W końcu zaś, przygryzł jego dolną wargę, pogłębiając pocałunek. Zapach alfy zaczynał być dla niego przytłaczający, jednak nie w negatywnym znaczeniu tego słowa.
Gdy jego wargi były już odcienia dojrzewającej wiśni, lekko spuchnięte od intensywnych otarć, Jeon usiadł na nim wyprostowany, biorąc dłonie Kima i kładąc je sobie na talii.
OdpowiedzUsuń-Hyung, proszę. Pozwól mi na chociaż odrobinę. Proszę..-spojrzał na niego błagalnie, paznokciami drapiąc jego tors.
-Mogę się tobą zająć, choć odrobinę? Proszę…-zamruczał, biorąc jego dłoń by wilgotnymi wargami musnąć po kolei każdy z palców Kima.
-Będę grzeczny, zrobię to co Hyung będzie chciał, obiecuje..-wydukał z siebie, obsypując pocałunkami wewnętrzną stronę jego dłoni, do tego poruszając lekko biodrami, by zmysłowo ocierać się o swojego ukochanego.
-Tak dobrze się dzisiaj wszystkim zająłeś, chcę ci się odwdzięczyć. Alfo proszę…-[Alpha please po polsku brzmi weird as fuck fuck this language istgXD] Jeon jęknął cicho, koniuszkiem języka przejeżdżając wzdłuż długości jego palca wskazującego, nadal trzymając jego rękę w obu dłoniach.
-Taehyungie…-szepnął, nadal poruszając biodrami, tym razem bardziej intensywnie oraz mocniej napierając na ciało Kima, przez co jego policzki lekko się zaróżowiły, a sapnięcia częsciej uciekały z jego ust.
Yoongi uśmiechnął się zadziornie na pstryczek w czoło. Nie chciał psuć ich pierwszej randki jego zmartwieniami, więc nie zaprzeczał na słowa omegi. Jimin spędził z nim dopiero dwa dni, gdzie byli zupełnie sami i nie miał powodów, by trzymać się na boku. Wiedział, że w szkole czy przy ich znajomych może być inaczej, ale jednocześnie wiedział czego chce i co chce dać od siebie Jiminowi. Pragnął dbać o niego i troszczyć się, jak tylko najlepiej potrafił. Może będzie to mniej lub bardziej nieudolne, ale mimo wszystko intencje miał dobre.
OdpowiedzUsuń-Mówisz tak pięknie, jak wyglądasz. Mógłbym cię słuchać godzinami, Jimin-ah. -szepnął, gdy ich wargi były coraz bliżej siebie. To nie tak, że Yoongi nigdy nie był z nikim w sferze intymnej. To nie tak, że to jego pierwsze cielesne doznania. Jednak całowanie Jimina było czymś zupełnie innym. Park sprawiał, że Min kwestionował całe swoje dotychczasowe życie. Zastanawiał się czy kiedykolwiek kochał drugą osobę. Czy wszystkie uczucia jakich doświadczył w życiu nie były przypadkiem złudzeniem i manipulacją. Czuł się jednocześnie oszukany i zafascynowany, a co najważniejsze kompletnie tracił rozum dla omegi u jego boku.
-Skoro sam powiedziałeś, że byłeś gotów kochać mnie z daleka, to rozumiem że kwestie wyznań miłosnych z twojej strony też już nieco poruszyliśmy - podkreślił, gdy ich wargi się rozdzieliły.
- O cholera… nawet nie zauważyłem. Przynajmniej mam z głowy, lepiej dla mnie. -Wzruszenie ramion Jimina wywołało uśmiech na twarzy starszego.
-Jakie dobre! Przysięgam, jeśli nadal tak pójdzie to zamiast wilka za mate’a będziesz miał chomika -Yoongi zmarszczył brwi i pogroził chłopakowi widelcem.
-Yah! Jimin-ah! -uniósł ton głosu, a dominujące feromony uciekające od jego wewnętrznej alfy zaczęły unosić się w powietrzu. Gdy już zwrócił na siebie uwagę omegi, kontynuował swoją wypowiedź głosem już o wiele spokojniejszym i pełnym uczucia.
-Nie pozwolę ci tak o sobie mówić. Uczyłem się gotować pod okiem jednego z najbardziej utalentowanych szefów kuchni i moja mama osobiście by mnie udusiła, gdyby się dowiedziała, że nie rozpieszczam twoich kubków smakowych, uznałaby że cała nauka poszła w las. Poza tym, jesteś moją zapisaną w gwiazdach omegą, jak mógłbym nie upewniać się że jesz dużo i smacznie? Masz być zdrowy i najedzony. Nie obchodzi mnie to czy będziesz chomikiem czy nie w swoim przekonaniu, dla mnie zawsze będziesz najpiękniejszym wilkiem, a nie ma nic piękniejszego na świecie niż twoje naturalnie pulchne policzki, usta mnie świerzbią gdy tylko na nie patrzę. Dlatego proszę jeść dużo i wszystko na co masz ochotę. Co tylko będziesz chciał, to ja dla ciebie zrobię. Masz porządnie jeść i dużo pić. Będę cię osobiście pilnował, Jimin-ah. -oznajmił stanowczo jednak jego przejęty głos był bardziej komiczny niż straszny. Nie mógł pozwolić na to by najpiękniejsza istota, jaką widział w życiu miała takie mniemanie o sobie. Jego delikatny zapach subtelnie drażnił nos, szczypiąc a raczej bardziej łaskocząc przy oddychaniu.
Yoongi doskonale widział kątem oka, że Park myśli o przesunięciu się bliżej niego. Nawet jeśli by tego nie widział, czuł po jego zapachu, że potrzeba bliskości jest mocniejsza niż zwykle. Gdy już myślał o objęciu omegi, Jimin sam chwycił jego dłoń, a wtedy Min otulił go swoim ramieniem, mieszając ich zapachy razem, co niezwykle koiło duszę alfy.
Starszy nawet przez sekundę nie skupił się na filmie. Przyglądał się puszystym włosom Jimina, jego delikatnie różowym policzkom, drobnym dłoniom, gładkiej skórze.
-Hyung, dasz mi swoje rzeczy do spania? -Pytanie Jimina wyrwało go z zamyślenia.
OdpowiedzUsuń-Pewnie, znajdę zaraz coś w szafie i-
-I chcę tą bluzkę -Omega wtrąciła mu się w środek zdania jednak Yoongi nie miał mu tego za złe, wręcz przeciwnie, uśmiechnął się delikatnie i pogłaskał zaspany policzek Jimina.
-Oczywiście, najpierw jednak położę cię do łóżka. -szepnął, zamykając laptopa. Wziął w swoje objęcia omegę, dając się otulić brzoskwiniowym zapachem. Trzymając go w objęciach, ostrożnie zaniósł Jimina do swojej sypialni, co z pewnością musiało być dobrym pomysłem, skoro jego omega była tak bardzo spragniona jego zapachem. Był przekonany, że tutaj jest go najwięcej zupełnie jak w pokoju Jimina powietrze aż gęstnieje od woni brzoskwiń. Położył zaspanego Parka na łóżku, uśmiechając się .
-Jimin-ah, pomogę ci przebrać koszulkę, dobrze? Nie bój się, nic ci nie zrobię, pomogę ci się tylko przebrać. -szepnął z troską, zdejmując z ramion Parka sweterek. Następnie wsuwając smukłe palce pod jego koszulkę zdjął ją i złożył ładnie razem ze swetrem na fotelu obok. Jimin był piękny, tak bez żadnych starań po prostu będąc wyglądał idealnie. Jego blada skóra doskonale kontrastowała w czarną pościelą Yoongiego. Min zaś zdjął koszulkę sprawnie, odwracając ją na prawidłową stronę, po czym ubrał w nią Jimina.
-Poszukam dla ciebie spodni do przebrania, dobrze? -mówiąc to nachylił się z nagim torsem nad omegą całując ją w środek czoła.Szybko w szafie wybrał dresowe spodnie dla siebie i Jimina, biorąc też koszulkę dla siebie.
-Proszę, ubierz je bo noce są zimne nawet przy ogrzewaniu. -poprosił, nie chcąc żeby Park zmarzł, mimo że w domu było przyjemnie ciepło. Gdy Yoongi przygotował się do spania, wszedł pod kołdrę obok Jimina, przykrywając go dokładnie. Łóżko Mina nawet z nimi w środku, było wciąż nieprzyzwoicie duże, zupełnie jakby miały w nim spać co najmniej cztery osoby.
Alfa objęła w talii swoją omegę, przytulając go czule
-Mój piękny, odpoczywaj. -szepnął, subtelnie skradając pocałunek.
-Na dobranoc. -dodał, ponownie pozwalając sobie musnąć wargami te należące do Jimina. Wtulił się w niego, kładąc sobie omegę na torsie, otulając ich dodatkowo kołdrą.
Przed snem zastanawiał się nad tym, czy jest odpowiedni dla Jimina. Czy będzie w stanie go zawsze chronić. W końcu sam nie był też bardzo silną alfą. Jednak mimo wszystko postanowił, że prędzej umrze, niż komukolwiek pozwoli skrzywdzić Jimina.
Rano, Min przebudził się wraz z promieniami słonecznymi, wdzierającymi się do jego sypialni. Zapach Jimina w jego pościeli był zdecydowanie czymś, do czego zbyt szybko się przyzwyczajał. Dobrze wiedział, że będzie mu tego brakowało, jak tylko młodszy wróci do domu. Dodatkowo Min był zaskoczony, jak spokojna i oddana jest jego alfa.Nawet jeśli jakaś jego część pragnęła mieć Jimina, jak najbliżej, to coś koiło jego zapędy, tłumacząc, że przecież mają przed sobą całe życie. Poza tym, to Park miał ostatnie słowo do powiedzenia. Yoongi nigdy nie był zwolennikiem traktowania omeg przez alfy z wyższością. “Skoro jesteś omegą, to powinnaś mnie zadowalać.” Minowi robiło się niedobrze słysząc tego typu teksty na ulicach czy w filmach. On i jego omega są na całkowitej równi. To omega decyduje o sobie, swoich pragnieniach i potrzebach, a jego zadaniem jako alfy jest mu to zapewnić i dbać o niego. Yoongi wstał powoli z łóżka nie budząc Jimina zauważając, że Pancake leżał skulony w ich nogach. Alfa uśmiechnęła się tylko na ten widok, idąc do łazienki. Wziął szybki prysznic, następnie udał się do kuchni w czarnych dresowych spodniach i białą koszulką z logiem FG. Jego wilgotne włosy opadały mu na czoło jednak to nie stanowiło przeszkody dla niego w gotowaniu pysznego śniadania dla swojej omegi.Mimo, że Jimin leżał dwa pokoje obok, całe jego ciało aż drżało chcąc wrócić do niego jak najszybciej, dlatego też zdziwił się, że tacę z jedzeniem udało mu się zanieść do jego sypialni tak stabilnie i bezwypadkowo.
OdpowiedzUsuń-Jiminie, dzień dobry. -Oznajmił, stając w progu, chcąc zwrócić na siebie uwagę. Postawił tacę na czarnej satynowej pościeli, opisując co dziś zaserwował swojej omedze.
-Jeśli czegokolwiek z tego nie lubisz to powiedz zrobię coś innego. Tu są grzanki z łososiem, serkiem topionym warzywami i zieloną cebulką. Druga z guacamole z mozzarella i pomidorkami koktajlowymi. Do tego tartaletki z granoli z nadzieniem z jogurtu z owocami leśnymi, posypane nasionami chia i jadalnymi kwiatami na samej górze. Jest jeszcze omlet z pieczarkami, smażonym bekonem i serem z pokrojoną w koszyku bagietką. Wycisnąłem sok z pomarańczy i jabłek no masz też sezonową herbatę jesienną z pomarańczą i goździkami. Nie miałem pojęcia na co będziesz miał ochotę, więc zrobiłem trzy różne wersje. -wyjaśnił, następnie chwytając brodę Jimina między swój kciuk i palec wskazujący, by unieść jego wzrok na siebie. Przyciągnął go do siebie, zamykając dolną wargę Parka między swoimi. Zassał się niej subtelnie, po czym musnął jego usta czule, z czasem pogłębiając pocałunek, zupełnie jak gdyby Min zadecydował, że jego śniadaniem dziś będą wargi Jimina. Gdy zabrakło mu tchu, odsunął się od omegi, na koniec przypieczętowując jego powitanie delikatnym cmoknięciem.
-Dzień dobry, Jimin-ah. Skoro całuje cię na dobranoc, to byłbym głupi nie robiąc tego na dobry początek dnia. -szepnął, następnie odsuwając się ,by ten mógł w spokoju zjeść śniadanie, zaś MIn napawał się intensywnym zapachem brzoskwiń w swoim łóżku.
Gdy Taehyung warcząc nazwał Jungkooka omegą, młodszy zaczął się zastanawiać dlaczego w ogóle chciał kiedyś zostać alfą. Podobał mu się sposób w jaki starszy nad nim dominował, każdy jego mocniejszy gest, każde głośniejsze warknięcie, powodowało że oczy omegi coraz bardziej stawały się zamglone od pożądania.
OdpowiedzUsuńJego wewnętrzna omega płonęła w nim z każdą minutą coraz bardziej, sprawiając że ciężko było mu zachować spokój, a ruchy jego bioder przybierały na intensywności. Powietrze było aż gęste od ich zmieszanego zapachu, a dreszcz przebiegał po całym ciele Jeona.
-Taehyungie…-Jungkook przy następnym bardziej już odważnym ruchu, został szybko przyciśnięty do łóżka.
-Hyu-ng...um…-jęknął przeciągle, czując jak jego nadgarstki zostały mocno ściśnięte. Podobało mu się to i to bardzo. Z jednej stronie po przemianie wydawał się być bardziej czuły na dotyk, bardziej wyczulony na zapach, a wszystkie bodźce odczuwał wyjątkowo intensywnie. Jednak mimo to, wciąż chciał aby dłonie Taehyunga ścisnęły go mocniej.
Kiedy Kim nachylił się nad jego szyją, Jeon odruchowo zaplótł nogi wokół jego ciała.
-Hyung…-szepnął, między ciężkim sapnięciami, kiedy wargi starszego skutecznie odwracały jego uwagę. Oddychając głośno, omega zmrużyła oczy, chcąc skupić się całkowicie na dotyku partnera.
Jakież było jego zdziwienie, kiedy po subtelnym pocałunku, nagle poczuł jedynie chłód związany z brakiem drugiego ciała przy sobie, zaś dłonie omegi były przywiązane do ramy łóżka.
-Hyung? Kucanie przy łóżku nie jest najbardziej efektywną grą wstępną, a przynajmniej tak mi się wydaje. -skomentował odwracając wzrok na alfę, przyglądając się jak przy ciężkich oddechach unosi się jego klatka piersiowa.
-Jungkookie - Głos Taehyunga był niższy niż przy ich zwykłych rozmowach, a i tak w skali Jeon głos starszego był bardzo niski. Czuł w zapachu Kima, że tak naprawdę nie chciał trzymać swoich rąk zbyt długo przy sobie. Jego zadyszka i pełen pożądania zapach, sprawiły, że policzki omegi pokryły się czerwienią bardziej intensywną niż dotychczas.
-Jungkookie -Słysząc ponownie swoje imie, Jeon czuł że jego wewnętrzna omega bardzo chce wyrwać się w stronę alfy. Gdy dłoń Taehyunga spoczęła na jego policzku, młodszy odwrócił głowę tak, by móc go czule pocałować w jej wewnętrzną stronę.
-Posłuchaj mnie, chcę cię, bardzo, tak, że aż mnie rozrywa od środka, ale naprawdę wolę poczekać z czymkolwiek dopóki nie zostaniesz obejrzany przez omegologa. Nie wybaczyłbym sobie po wszystkim, gdybyśmy opadli z ekstazy i zorientowałbym się, że dałem się zaślepić pożądaniu jak te wszystkie inne alfy, gdy obiecałem sobie, że nie zrobię nic, dopóki nie będę miał pewności, że jest wszystko okej… w końcu jesteś pewnego rodzaju “wcześniaczkiem” przeze mnie. -Hormony w ciele Jungkooka sprawiały, że jego podniecenie zmieszało się w nim wraz ze wzruszeniem, że ktokolwiek na tym świecie mógłby się o niego aż tak troszczyć oraz smutkiem wywołanym przez złość i współczucie, jakie towarzyszyły mu, gdy tylko Kim wspominał o swojej traumie. Chciałby się tego wszystkiego pozbyć. Chciałby oczyścić umysł ukochanego, ale czuł się bezsilny, nieważne czego by nie powiedział, nie był w stanie uspokoić jego duszy i ciała. Mimo to nie dał tego po sobie pokazać, a jedynie wyglądał nadal na podekscytowanego faktem, że jest on związany.
-Nie mów tak, jakby to że zaprezentowałem się wcześniej było czymś złym. Wcale tak nie jest, ja bardzo się cieszę, że mam to już za sobą, naprawdę. Nie traktuj tego, jak coś przez to miałbyś się obwiniać.
-Boję się też… Martwię się, że tak naprawdę mnie… tego nie chcesz, w sensie chcesz, ale to może być spowodowane hormonami bardziej niż, um, uczuciem, czy coś… wolałbym, żebyś miał… eh, nie chciałbym, abyś również był zaślepiony nowymi instynktami, gdy będziemy… robić… to czy podobne rzeczy. -Jeon spoważniał, słysząc słowa Kima, gdyż on sam wiedział, że jego hormony robią z nim teraz co zechcą, a on nie zawsze ma siłę nad sobą panować.
OdpowiedzUsuń-Och...no tak...rozumiem. -dobrze wiedział, że to jego hormony przejęły nad nim władze, jednak nie zmieniało to faktu, że on sam również chciał być blisko Taehyunga. Było w nim wiele pytań, jednak wstydził się o niektóre z nich pytać swojej alfy.
-Z hormonami czy bez, hyung...zawsze jesteś dla mnie atrakcyjny. -odparł tylko krótko, będąc już wystarczająco zażenowany całą sytuacją, gdy w końcu zaczął panować nad swoimi instynktami, sprowadzony przez Taehyunga na ziemię.
-Wyjdę na chwilę, bo muszę ochłonąć. Supeł jest lekko zawiązany i nietrudno będzie ci się z tego wyplątać, więc zawołaj mnie jak będziesz chciał, żebym wrócił, drzwi zostawię otwarte Możemy potem pograć w jakieś pytania, jeszcze lepiej się poznać, o ile będziesz chciał w ogóle rozmawiać, mogę spać na kanapie dzisiaj. Ja już lepiej wyjdę, nie złość się za długo, ok? - Ostatnie słowa dały Jungkookowi wiele do myślenia, jednak mimo wszystko, uznał że lepiej zachować się jak gdyby nigdy nic i odpowiedzieć typowym dla niego humorem.
-No tak, zostawiasz mnie teraz tutaj? Związanego? A jak mi krew przestanie dopływać do palców? Jeszcze się one przydadzą i tobie i mnie. -powiedział donośnie, tak aby chłopak słyszał go w łazience, jednocześnie wyślizgując się z więzów.
-Nieważne, już się uwolniłem, może chcesz na urodziny kurs erotycznego wiązania liną? Na pewno gdzieś taki znajdę, bo coś słabo u ciebie z zawiązywaniem, mój drogi. -Oznajmił podnoszą się z łóżka powoli.
-Idę się wykąpać, jak nie będziesz ze mną rozmawiał, a tym bardziej pójdziesz na kanapę, to wtedy się dopiero pogniewam. Teraz jestem potulny, jak baranek. -mówiąc to, poszedł do łazienki, biorąc ze sobą tylko telefon. Odkręcił wodę, a w oczekiwaniu na to aż wanna wypełni się tak jak Jeon lubił, młodszy wziął ze swojego pokoju świeże ubrania.
Zamknął się w łazience wchodząc to napełnionej w połowie wanny. Nie zakręcając jeszcze wody, chwycił za telefon, otwierając okienko wiadomości z Jiminem.
Do: Jimin-hyung
OdpowiedzUsuńHyung, wiem że Taehyungie-hyung nie zdążył ci pewnie powiedzieć, ale tak wyszło, że przypadkiem przy nim przeszedłem przemianę w omegę. Wiem, że jesteś najbliższą sercu Tae omegą (jestem trochę zazdrosny, ale pomińmy to, dobrze? bo wiem, że to głupie, ale żeby nie było ja się ciesze, że tak jest tylko po prostu boże nieważne zaraz wszystko zrozumiesz jak napisze dalej, po prostu nie przejmuj się, wiesz że cię lubię hyung.)
Tak więc, wiem że jesteś bliski Taehyungowi, więc potrzebuje pomocy od omegi i od kogoś kto dobrze zna Taehyunga, a że jesteś i jednym i drugim to dobrze się składa.
Najpierw sprawy omegowe.
Po pierwsze, czy to normalne, że jak czasem moja omega...no chce być blisko Taehyunga...w sensie takim no...intymnym….do tego stopnia, że zadaje mi fizyczny ból? Czy to tak zawsze będzie bolało?
Po drugie, czy to ma związek z tym, że ponoć ja i Taehyung jesteśmy przeznaczonymi sobie mate’ami? Czy takie omegi są jakieś inne? Zmienił mi się kolor włosów po przemianie, czy ja umrę? To dlatego moje ciało próbuje mi rozkazywać co mam teraz robić bo wie, że umre i mam zrobić jak najwięcej przed śmiercią?
Po trzecie, skoro załóżmy, że nie umieram (to jest najgorszy scenariusz bo Taehyungie by się przeze mnie obwiniał, a to nie jego byłaby wina.) to w takim razie, skoro będę żył, to znaczy, że jestem jakiś wybrakowany…? Nie wiem, może mam jakiś defekt? Czy można być zepsutą omegą?
Po czwarte, czy omegi zawsze muszą się tak mocno starać, by panować nad sobą? Myślałem, że to głównie problem alf, ale od przemiany muszę się kontrolować cały czas bo albo mówię za dużo, albo robię za dużo, albo w jednej chwili jestem podniecony, a w drugiej płacze. Nie rozumiem z tego nic, poprosiłbym o czysto naukowe wyjaśnienie tych kwestii, ponieważ Taehyung zapisał mnie do omegologa, ale z tobą hyung swobodniej mi rozmawiać. Na razie pytań wiecej z natury biologicznych nie będę zadawał bo to i tak już dużo.
Teraz pytania natury międzyludzkiej, tutaj możesz już wypowiadać się naturalnie, nie potrzebuje naukowego podejścia do sprawy, a właśnie raczej twojego doświadczenia.
Hyung, ja chyba jestem dla Taehyungie-hyunga za dużym obciążeniem. Hyung całe życie trzymał się z daleka od omeg, a nagle ma na głowie nie dość, że młodszą to jeszcze świeżą omegę.
Boje się, że odkąd otwarcie okazuje mu zainteresowanie...to jedynie stawiam go w niezręcznych sytuacjach. Wiem, jaka trauma go męczy, wiem jak mu ciężko przez to, że jego mama była wykorzystana i wiem jak boi się przez to nawet mnie dotknąć.
Co mówisz Taehyungowi, żeby poczuł się lepiej…? Jak mam go zapewnić, że nie robi niczego złego? Nie chodzi mi o seks ani cokolwiek związanego z cielesnością, chodzi mi ogólnie o to, że on ogólnie bardzo się o mnie martwi, co jest słodkie (naprawdę, nikt nigdy się tak o mnie nie troszczył, jak on.) ale z drugiej strony kończą mi się pomysły na to, jak ukoić jego duszę chociaż trochę. Myślałem, że jeśli powiem mu, że go kocham takiego jakim jest….nikomu poza tatą nigdy nie powiedziałem, że kogoś kocham, to nie jest dla mnie łatwe, a i tak mam wrażenie, że to ani trochę nie uspokoiło obaw hyunga. Dzisiaj powiedział, że jestem “wcześniakiem” przez niego. Obwinia się znowu...nie wiem już jak mam mu pomóc. Do tego to brzmi jakby nie cieszył się w ogóle z tego, że jestem już omegą. Myślałem, że to rozwiąże wszystkie nasze problemy, a ich jest coraz więcej.
Moje hormony buzują i znikąd się zamartwiam i chce mi się płakać, a wtedy przypominam sobie, że hyung wyczuje moje łzy na kilometr i męcze się bardzo dusząc to w sobie wszystko. Nie chcę go już martwić bardziej, wystarczająco dużym problemem dla niego jestem. Dzisiaj trochę straciłem panowanie, bo to strasznie męczy na dłuższą metę wytrzymywanie tego bólu spowodowanego hormonami i moją omegą. No więc chcąc nie chcąc wplątałem nas w make out i hyung przywiązał mnie do łóżka, żebym sie uspokoił.
OdpowiedzUsuńPowiedział, że nie chce nic robić dopóki nie pójdę do omegologa, znowu wspomniał o swojej traumie, ale też o tym że woli poczekać, bo mogę chcieć od niego bliskości przez hormony, a nie że ja sam tego chce. No i poczułem się bardzo zawstydzony całą tą sytuacją i znowu hyung miał przeze mnie pod górę.
Poza tym, mieliśmy dzisiaj zrobić sobie randkę w domu no i hyung wspomniał, że jeśli w ogóle będę chciał z nim rozmawiać po tym zajściu to możemy pograć w jakieś pytania, żeby się lepiej poznać.
Czy to znaczy, że przesadziłem już poważnie? Zrobiło mi się bardzo głupio. Nie dość, że stawiam go w niezręcznych sytuacjach, jeszcze jestem dla niego dodatkowym kłopotem bo musi iść ze mną do lekarza, to na domiar złego tak naprawdę nie znamy się dobrze.
Czemu w takim razie moja omega tak bardzo czuje się do niego przywiązana? A co jeśli on tego nie czuje tak mocno jak ja? Może jego alfa nie jest tak przywiązana, jak moja omega? Strasznie chce mi się płakać hyung, ale nie mogę, Taehyungie pewnie i tak czuje, że jestem smutny, ale sam mówił o hormonach, więc pewnie zdaje sobie sprawę z tego, że to wahania nastrojów.
Boje się, że hyung może uznać mnie za za duży ciężar...wiem, że powinienem dać mu czas i to zupełnie zrozumiałe i normalne, ale moja omega tak bardzo chce go jak najbliżej i chce o niego dbać i….Hyung, czy ja naprawdę jestem wybrakowany? Może, ja naprawdę coś zepsułem w trakcie przemiany i teraz jestem popsutą omegą?
Boje się, chcę być dobry dla Taehyunga, a jest wprost na odwrót.
Ech...wyszedł mi esej a nie wiadomość. Odpisz mi tylko na tą biologiczną część.
Musiałem się chyba wygadać, proszę nie przejmuj się tym, zwłaszcza że pewnie jesteś z Yoongi-hyungiem, a mnie zaraz przejdzie, tylko muszę poczuć zapach Hyunga, on uspokaja najlepiej. Nie mam po prostu znajomych właściwie poza tobą i Tae, rozmawiam tylko z Yoongi-hyungiem (Hobiego nie liczę, bo to rodzina) więc tylko wam mogę się wygadać.
Pozdrów hyunga ode mnie i jak coś to niech nie mowi Hobi-hyungowi, że jestem po przemianie, dobrze?
Jeon nie miał pojęcia, czy powinien tak się żalić. Było mu głupio i wstyd za siebie, wiedząc ile racji ma Taehyung. Zamówił przez telefon pizze, w tym czasie myjąc się dokładnie i próbując się zrelaksować. Po wyjściu ubrał się w za dużą bluzę i spodnie w kratę, zakładając na głowę kaptur. https://i.pinimg.com/564x/44/f5/f9/44f5f99eda48aa650f613af2ac0e8f4e.jpg Wyszedł z łazienki, biorąc głęboki oddech. Chciał bardzo jakoś zrekompensować mu całe te ostatnie dni...tak naprawdę cały ten okres odkąd zaczeli się do siebie zbliżać, a Jungkook tylko dokładał oliwy do ognia. Wszedł do siebie do pokoju, układając ładnie poduszki na swoim łóżku, tak żeby było jak najbardziej przytulnie i miło. Otworzył okno, by wpuścić trochę świeżego powietrza, a wypuścić jego ciężkiego wiśniowego zapachu, oczywiście niezbyt wiele, mimo wszystko Jeon wiedział, że Kim lubił jego zapach. Wtedy Jeon usłyszał dzwonek do drzwi. Zbiegł na dół i odebrał pizze, po drodze biorąc cole z lodówki. Ułożył wszystko ładnie na swoim łóżku, biorąc do rąk swoje nintendo switch.
OdpowiedzUsuń-Hyung…? -zapytał, stając niepewnie w drzwiach. Jedyne czego chciał to przytulić się do Taehyunga i ukoić nerwy. Na widok Kima, od razu kąciki jego ust lekko się uniosły.
-Hyungie...przepraszam...znowu...ech...czy to w porządku, żeby powiedzieć kocham cię? Bo chciałbym to podkreślić, ale nie chcę znowu stawiać cię w niezręcznej sytuacji...może inaczej..Zrobiłem w moim pokoju poduszkową bazę na łóżku, zamówiłem nam pizze i chciałem się zapytać czy nie chciałbyś ze mną posiedzieć i pograć w mario kart? -mówiąc to wyciągnął w stronę Taehyunga nintendo, trzymając je w obu dłoniach, wydymając przy okazji wargi.
-Dzień dobry, Yoongi hyung. Na szczęście jest z ciebie bardzo mądra alfa. -Min uśmiechnął się, czochrając delikatnie włosy Jimina, sprawiając, że niesforne kosmyki odstawały na różne strony. Dla starszego był to wyjątkowo uroczy widok, więc z góry założył, że często będzie tak robił.
OdpowiedzUsuń-O której ty wstałeś, że zdążyłeś to wszystko zrobić? Czy to ja wstałem tak późno? Mam nadzieję, że nie jadłeś i że to jest dla nas! Bo to dla nas, prawda? Nie wyobrażam sobie nie zjeść razem wspólnego śniadania -Yoongi przytaknął, nie chcąc nawet podkreślać, że wszystko co zrobił było w całości dla Jimina. On odzwyczaił się od jedzenia śniadań, raczej zadowalała go kawa. Może Park faktycznie miał racje? Może powinien wyrobić sobie nowe nawyki? Jeśli Jimin chciałby jadać z nim posiłki rano i bardzo by mu na tym zależało, to z pewnością zmieniłby rutynę.
-Powinieneś spać tak długo, aż będziesz w pełni wypoczęty. -podkreślił, przyglądając się rumianym policzkom omegi.
Przyglądając się swojej omedze, Yoongi zastanawiał się co zaprząta jego piękny umysł. Zdecydowanie coś było na rzeczy, nie umiał jednak stwierdzić co. W końcu mieli przed sobą cały dzień na wspólny odpoczynek.
-Jimin? - zapytał cicho, widząc jak nagle jego omega zamarła w miejscu patrząc w telefon. Widząc łzy na jego policzkach, instynktownie warknął, będąc gotowym do obrony.
-Hyung! Wstawaj, jedziemy! -Zdezorientowany, nie miał pojęcia co się dzieje.
-Proszę, powiedz, że masz czas zawieźć mnie do domu Taehyunga, Jungkook mnie potrzebuje! Opowiem ci wszystko po drodze, proszę, proszę proszę! - Na szczęście był już ubrany w czarne jeansy i równie czarne hoodie, nie musząc się przebierać, przytaknął, wstając i szukając kluczy od samochodu. Nie miał pojęcia co się działo, ale skoro Jimin zareagował w taki sposób to z pewnością musiało to być coś poważnego.
Nie tracąc czasu, chwycił omegę za dłoń i splatając ich palce ze sobą, zaciągnął go do samochodu, wcześniej upewniając się, że mimo piżamy ma na sobie jeszcze ciepłą bluzę, którą wyjął ze swojej szafy.
______________
-A więc, to tyle. Ach! I Jungkook cię pozdrawia oraz prosi, żeby nie mówić Hoseok’owi, myślałem, że mają dobre relacje, hm… chociaż jakby nie patrzeć, to bardziej go kojarzę z tobą, ha! Byłem nawet zazdrosny! -Yoongi parsknął śmiechem. To, jak postrzegał świat Jimin nie przestawało go zadziwiać.
-Byłeś zazdrosny? O Jungkooka? Urocze, ale i całkowicie bez sensu. odparł śmiejąc się nadal.
-Jungkook ma dobre relacje z Hoseokiem, problem leży w tym, że Hobi jest dość...nadopiekuńczym kuzynem. Jedyne alfy jakim pozwala się zbliżać do Jungkooka bez nerwów to ja i Namjoon, ale to dlatego, że dobrze nas zna. -wyjaśnił, zatrzymując się na światłach, przed skręceniem na osiedle, na którym mieszkał Jungkook z Taehyungiem.
-Ale, że kojarzysz go bardziej ze mną to w sumie ciekawe, mój Jiminie bardzo chciał mojej uwagi, tak? Jesteś uroczy. -skomplementował go, pozwalając sobie na niego zerknąć.
-Ale nie można mi się dziwić! Najpierw przeskakuje klasy, ląduje z nami i jeszcze zabiera mi pierwsze miejsce i jest blisko z tobą! - Yoongi, nie musiał na niego patrzeć, żeby poczuć, jak Jimin delikatnie wydyma wargi w niezadowoleniu.
-W moim sercu jesteś pierwszy, jeśli to jakieś pocieszenie. -odparł, uśmiechając się bardzo delikatnie, tak naprawdę, unosząc jedynie kącik ust.
-Ale to już przeszłość… Jungkookie mnie potrzebuje, mate Tae to automatycznie mój człowiek! Och, tutaj skręć i to ten dom po lewej, mhm. - Kierując się instrukcjami omegi, zaparkował pod wskazanym domem.
OdpowiedzUsuń-To niesamowite, jak opiekuńczy względem niego jesteś. -mruknął, pełen podziwu do zaangażowania młodszego. Cieszył się, że ma możliwość omegowego sojuszu z Jungkookiem, gdyż jednak czasem dobrze jest się wygadać drugiej alfie bądź omedze, wiedząc że zostanie się zrozumianym. Znając też teraz całą sytuacje, doskonale rozumiał przejęcie się dlaczego Jimin tak przejął się sytuacją młodszej omegi, cieszyło go ich wzajemne wsparcie.
Słodki muśnięcie jego policzka przez wargi Parka, były warte całej tej drogi i mobilizacji. Pozwolił mu iść samemu, gdyż miał pewność, że nic złego mu się tam nie stanie. Dostrzegając, jak Jimin wyciąga własną kopie kluczy, zastanawiał się czy to normalne dawać przyjaciołom tak po prostu klucze do swojego domu.
Możliwe, że Yoongi nie był nigdy na tyle z nikim blisko, żeby pomyśleć o takim rozwiązaniu.
Jednak jakiś instynkt rywalizacji w nim, kazał mu wyrobić drugi komplet kluczy dla omegi. Po raz kolejny, Min uświadomił sobie, jak bardzo jego wewnętrzna alfa, ale i on, zwariował na punkcie Jimina. To uczucie był dla niego dziwne, ale przyjemne zarazem. Nie sądził, że jeszcze kiedyś będzie w stanie poczuć coś takiego. Mówiąc o czuciu, alfa rozmarzyła się na samą myśl o zapachu Jimina. Słodki i orzeźwiający zapach brzoskwiń unosił się w jego aucie, jednak nie tak intensywnie, jak gdyby omega siedziała u jego boku. Brak woni młodszego, sprawiał że tęsknota wdzierała się do jego wnętrza, mimo że dopiero chwilę byl sam.
Spojrzał w lusterko poprawiając włosy, myśląc o tym jak miękkie są te należące do Jimina. Rozmyślał o jego pulchnych wargach, pięknych oczach, delikatnej smukłej sylwetce. Pogrążając się w myślach o omedze, jego usta przybrały subtelną brzoskwiniową barwę, tak jak gdyby nałożył na nie pomarańczowy tint.
Wyrwany z zamyślenia, spojrzał w stronę, otwieranych drzwi samochodu, a jego wargi przybrały naturalny kolor.
-Na razie sytuacja, opanowana. Zostawię Jungkookiemu wiadomość, możesz mnie zawieźć do domu, hyung. Przepraszam za tą sytuację. - Min spojrzał jeszcze tylko na szybko na swoje odbicie w lusterku, upewniając się, że jego wargi wyglądają normalnie. Jimin wyglądał na przeciwieństwo słowa “opanowanie”. Jednak widząc, jak skupiony jest na pisaniu najwidoczniej długiej wiadomości, skupił się na jeździe nie chcąc go rozpraszać.
Parkując pod domem Jimina, Yoongi nachylił się nad nim zostawiając długi, leniwy pocałunek na jego wargach, przerwany dzwonkiem od telefonu Mina. Odsunął się od omegi odbierając.
-Słucham? Tak Pani Kwon, rozumiem, ale nie mam wolnych terminów na następny tydzień. Dopiero za miesiąc mogę Panią umówić, chyba że inny tatuator miałby się Panią zająć. Ja nie dam rady już niestety. -W trakcie jego rozmowy, zauważył że Jimin wyszedł z samochodu. Yoongi miał pewien plan, może i nie powinien tak żartować w tej sytuacji, ale trzymał rękę na pulsie. Po 15 minutach, wyszedł z samochodu, wchodząc do bloku Jimina wraz z idącą sąsiadką.
-Jimin-ah...naprawdę aż tyle masz rzeczy do wzięcia? Trzeba było powiedzieć to bym ci pomógł z pakowaniem. -oznajmił nonszalancko, gdy ten otworzył mu drzwi mieszkania.
-Myślałem, że po prostu weźmiesz ubrania na jutro do szkoły i książki i zejdziesz do mnie z powrotem, ale chyba nie mozesz się zdecydować z outfitem, trzeba było tak od razu, poszedłbym z tobą. -oznajmił, wchodząc do środka, mijając tym samym Jimina, następnie zamknął drzwi, jednocześnie stawiając pod nimi omege.
-Naprawdę myślałeś, że będę chciał żebyś tak po prostu poszedł do domu? -zapytał nachylając się nad Parkiem, przez co ten przytulił się plecami do drzwi.
OdpowiedzUsuń-Wiem, jestem okropny, nie mogłem się powstrzymać. -uśmiechnął się zadziornie, zagrzebując nos w zagłębieniu szyi Jimina. Uwalniając kojące nerwy feromony, zostawiał na nim swój zapach, po chwili wilgotnymi ustami, muskał jego delikatną skórę, aż po samą szczękę Parka. Chwycił między wargi płatek jego ucha przygryzając go lekko.
-Nie zjedliśmy do końca śniadania Jimin-ah. Poza tym, myślę że powinieneś jeszcze trochę poleżeć w moim łóżku, zanim zacznie pachnieć tak pięknie jak ty. -szepnął do jego ucha, odchylając się, by w końcu znowu spróbować warg omegi. Ich słodki smak sprawił, że Min przycisnął mocniej swoje ciało do tego należącego do Parka, a jego dłonie powędrowały na jego talię.
-Ponoć byłeś zazdrosny o Jungkooka, a co mam powiedzieć widząc, że masz klucze do domu innej ode mnie alfy? Nie sądzisz, że powinniśmy to naprawić? Może i moje klucze powinieneś mieć? -zawarczał zmysłowo, odrywając się na moment od ust omegi.
-To jak? Spakujesz się na jutro do szkoły i wracasz ze mną? -zapytał, spoglądając w oczy Jimina, a jego wargi od intensywności ich chwilowego zbliżenia ponownie przybrały brzoskwiniową barwę.
-Koo? - Jungkook uśmiechnął się delikatnie, w uroczy sposób spoglądając na Taehyunga bez słowa. Gdy alfa podeszła bliżej, młodszy poczuł jak fala leśnego zapachu uderza prosto w niego. Jeon zachłysnął się powietrzem, a czując dłonie Kima na swoim ciele i jego ciepły oddech na szyi, zadrżał zaciskając odruchowo palce na ramieniu alfy, trzymając w drugiej dłoni switcha.
OdpowiedzUsuń-Hyung…-szepnął, czując pocałunki swojej alfy w czułych punktach swojej szyi. W tym momencie zrozumiał, że Kim ma racje, wstrzymując się od wspólnej bliskości, gdyż nawet tak delikatny dotyk, sprawiał że jego wewnętrzna omega odchodziła od zmysłów.
Przylgnął do niego bliżej, próbując nie wypuścić konsoli z rąk.
-Oczywiście, że to w porządku, bardziej niż w porządku. -Jeon uchylił powoli zaciśnięte powieki, spoglądając na Taehyunga zaszklonymi ze wzruszenia oczami. Gdy alfa położyła dłonie na jego policzkach, usta omegi ścisnęły się w lekki dziubek, przez co bez wątpienia wyglądał słodko. Widział w oczach swojego przyszłego mate’a, że czuje on to samo. Jeon nie potrzebował nic więcej. Po jego spojrzeniu czul sie kochany bardziej niz kiedykolwiek. Czuly pocalunek, przypieczetowal wszystkie emocje, a z oczu omegi splynely lzy, ladujace na dloniach alfy, ktora nadal trzymala delikatnie jego policzki.
-Kocham cie, hyung. Bardzo. -szepnal cichutko, gdy tylko Kim odsunal sie od niego. Bedac wzietym na rece, wtulil sie w swoja alfe z usmiechem.
Siadajac juz na lozku w ulozonym wczesniej nescie, spojrzal niezadowolony na Taehyunga chcac zeby juz do niego wrocil.
-Przeziębisz się, na dworze jest coraz zimniej, a dopiero co wyszedłeś z kąpieli. -Jeon w odpowiedzi zalaczyl konsole i poklepal miejsce obok siebie na lozku.
-Nie przeziebie sie bo przy tobie zawsze mi duszno. -wyjasnil, wpatrujac sie w ekran telewizora.
Jungkook nie do konca rozumial to czemu tak bardzo jego hyung wpatrywal sie z usmiechem w jego lozko. Moze dlatego, ze nie zdawal sobie sprawy z tego ze to co stworzyl to nest z prawdziwego zdarzenia, do ktorego nie wpuszcza sie byle kogo.
Gdy alfa usadzila go sobie miedzy nogami, Jeon oparl sie plecami o jego tors, wtulajac sie i okrywajac ich kocem.
Tak, jak Kim wlozyl do jego ust kawalek pizzy, tak Jungkook podal mu drugiego pada, zalaczajac mario kart.
-Um, Koo… -Jeon odwrocil sie na moment by spojrzec na Taehyunga
-O nie nie, nie bede sam gral, nie chce sie scigac sam. -podkreslil, a widzac ze nie chodzi o gre, uciszyl sie chcac dac alfie skonczyc.
-A wiesz… nic takiego. Zastanawiałem się, czy w takim razie chcesz się przenieść ze spaniem jednak do twojego pokoju? -Jeon trzymajac pada, bedac wpatrzonym w ekran, wzial gleboki oddech by pelnym monologiem odpowiedziec nie odrywajac sie od gry.
-Dobra, zacznijmy od poczatku. Chciales, zebysmy sobie poopowiadali cos o sobie, tak? To ja zaczne. Przede wazystkim, nie cierpie kiedy ktos zaczyna jakis temat, a potem go nie konczy, a ze jestem upierdliwy to potrafie meczyc komus dupe dopoki mi nie powie o co chodzilo. Po drugie myslisz, ze po tym wszystkim nadal chcialbym spac sam? Taehyungie, kocham cie ale robisz krok w przod i dwa w tyl. Czasem lepiej nie myslec za duzo, taka rada na przyszlosc jakbys z czasem chcial zaczac myslec o courtingu. Kogo ty probujesz oszukac? Myslisz, ze ci uwierze ze nie chcesz mnie w swoim lozku? Albo ze probujesz dla mojego dobra zaproponowac mi inne wyjscie, ale tak naprawde twoja wewnetrzna alfa ma do ciebie zal, ze sie tak wstrzymujesz? Dobry z ciebie chlopak, widac ze trzymasz instynkty na wodzy, ale nie musisz az tak sie pilnowac i udawac ze moze chcialbym jednak spac u siebie. Uwazaj bo sam sie przywiaze do twojego lozka, bez twojej pomocy tym razem. -Jeon wzial oddech, tylko po to zeby kontynuowac swoja wypowiedz, jednoczesnie wygrywajac wyscig.
OdpowiedzUsuń-To skoro juz sobie wyjasnilismy, ze nie ma miedzy nami glupich pytan, opowiem ci troche o sobie. Wiesz ze duzo rysuje, ale nie wiesz ze rysuje swoj webtoon i czytam mnooostwo webtoonow. Tylko te ktore sa homo bo jeszcze sie szanuje. Bylem na paru imprezach w zyciu ale tylko dlatego ze ty tam byles. Coz, jak sie ma crusha na kims, to czasem to wymaga poswiecen. Raz widzialem jak calujesz sie z inna alfa i wtedy pierwszy raz napilem sie alkoholu. Ukradlem tez Yoongiemu fajki, ale tego mu nie mow bo udalo mi sie mu wmowic ze je zgubil, a Jimin-hyung pewnie nawet nie wie ze Yoongi-hyung pali wiec lepiej byc cicho. Smieszniejsze jest to, ze ta alfa z ktora tam byles brala udzial w olimpiadzie z historii tylko z innej szkoly wiec bylem tak zly, ze zapisalem sie i wygralem ta olimpiade mimo ze nienawidze historii, ale przynajmniej bylem zwolniony z historii do konca roku. Lubie kwiaty, bardzo, ale nie roze. Roze smierdza. Wole konwalie. Chcialbym w przyszlosci pracowac przy startach rakiet kosmicznych albo ogolnie w czyms zwiazanym z kosmosem. Umiem dobrze gotowac, tylko dlatego ze moja matka zostawila mnie i tate, a nie chcialem, zeby tata ciagle jadl zamawiane jedzenie. Jestem zazdrosny zawsze, ale nigdy ci tego nie powiem, poniewaz jestem wrzodem na tylku. Mowie za duzo, zbyt szczerze i za glosno. Tata myslal ze mam adhd albo inne zaburzenia, ale przebadal mnie i wyszlo ze po prostu taki jestem. Cale zycie moich znajomych moge policzyc na palcach jednej reki. Kiedys Hoseok-hyung otwarcie powiedzial mi, ze nie chce zebym sie wokol ciebie krecil, to prawdopodobnie przez akcje z alkoholem, ale Yoongi-hyung byl jedynym ktory sie wstawil za toba poza mna wiec nie badz dla niego jutro zbyt surowy w szkole. Pamietam, ze raz wrzucilem list walentynkowy do twojej szafki w szkole. Byl nawet w zalakowanej kopercie, specjalnie kupilem wosk i pieczatki do tego, ale okazalo sie ze pomylilem szafki i wrzucilem go do szafki Jimina, a on go wyrzucil od razu razem z innymi kartkami ktore mial w srodku bo domyslam sie ze skoro nie pachnialy jak Yoongi-hyung to nie widzial sensu w czytaniu ich. Wtedy uznalem, ze juz nie bede probowal znowu bo sie osmiesze. Robilem w zyciu malo spontanicznych rzeczy, zawsze trzymalem sie jakiegos wyznaczonego celu lub planu i troche tego zaluje. Interesuje sie tez robotyka i kiedys udalo mi sie zrobic w gimnazjum robota do skladania ubran, nic takiego ale dostalem wtedy w nagrode gogle VR i zelki misie, z czego bardziej chcialem zelki misie i satysfakcje z wygranej. Pracowalem w wakacje w schronisku i stamtad mam Lokiego. Pamietasz, jak w drugiej klasie kurier zostawil dla ciebie paczke u dyrektora ze slodyczami, kocykiem i mangami? Ze niby ona byla od rodziny i tak dalej? Ona byla ode mnie, wylosowalem cie na wigilie klasowa, tak naprawde namowilem Jihyuna zeby sie ze mna wymienil, tylko nie mialem odwagi przyjsc bo zrobilem ci prezent ponad wyznaczony klasowy budzet i balem sie ze wszyscy pomysla ze jestem whipped, wiec nie poszedlem do szkoly a prezent wyslalem paczka dla niepoznaki piszac ze od rodziny. Nie wiem, spanikowalem, wtedy tez juz sobie powiedzialem ze nie bede sie wyglupial w wigilie klasowa. -Jungkook zasmial sie, zawstydzony cala sytuacja.
OdpowiedzUsuń-Boze dobra koniec historii ze szkoly bo uznasz mnie za wariats i Koo Koo zostanie sam. -Wydymajac wargi, odlozyl na bok pada.
-Bardzo lubie pikniki w miejscach z dala od ludzi. Jak nie jestem najbardziej romantyczną osobą na świecie to jak widze te pinkniki ludzi na jakichś wzgórzach z fajnym piknikowym koszykiem i tortem nabieranym w kieliszki to samemu mam ochotę iść do kuchni i zrobić coś takiego. Chcialbym kiedys pojechac pod namiot bo nigdy nie bylem. Nie lubie zimnej kawy. Chcialbym kiedys mieszkac w takim miejscu ze moge wstac rano i w ogrodzie pelnym kwiatow jesc sniadanie. Najbardiej lubie takie francuskie sniadania na slodko. Rogaliki i dzem na przyklad, a to mi pasuje do ogrodu i kwiatow. Jak bylem mlodszy chodzilem na balet, moja mama mi kazala. Ogolnie to wiem, ze jestem irytujacy i glosny przez wiekszosc czasu, ale jestem tez bardzo troskliwy wiec na pewno ze mna nie zginiesz hyung, bede o ciebie bardzo dbal i pilnowal zebys byl zdrowy, najedzony i szczesliwy. -mruknal, podnoszac sie lekko, by moc usiasc na jego kolanach bokiem i poglaskac alfe po policzku. Wtedy zauwazyl wiadomosc na telefonie.
OdpowiedzUsuń-Hyung, dostalem wiadomosc od Jimina i mam kilka pytan. -zaczal, wpatrujac sie w ekran telefonu.
-Po pierwsze, dlaczego hyung ma klucze do naszegk domu? Wnioskuje ze je ma skoro tu wszedl jakos. Jestem zazdrosny, dam ci chwile na zapewniajace mnie o byciu w bledzie calusy. -zatrzymal sie na moment nadstawiajac swoj policzek.
-Powiedzialem, ze nie mowie nigdy jak jestem zazdrosny. Ok, to jest wyjatek. -podkreslil, oczekujac pocalunkow.
-Po drugie, hyung napisal ze lada moment dostane heat’a wiec mamy problem, bo wiem z webtoonow jak to wyglada. -mruknal, wracajac wzrokiem do tekstu.
-A reszta to juz tajemnica moja i hyunga, ale musisz mnie bardzo kochac z tego co widze. Ja ciebie tez hyungie. Bardzo. -mowiac to ucalowal czubek nosa swojego przyszlego mate’a
-Po drugie, hyung napisał ze lada moment dostane heat’a wiec mamy problem, bo wiem z webtoonow jak to wygląda.
OdpowiedzUsuń-Oh, to ma sens
-A reszta to juz tajemnica moja i hyunga, ale musisz mnie bardzo kochać z tego co widzę. Ja ciebie tez hyungie. Bardzo.
-Koo, jesteś pewien, że z Jiminem na pewno wszystko okej? -Jungkook zmarszczył brwi i wydął wargi, nie ukrywając, że po jego słowach spodziewał się większego przejęcia jego osobą niż Jiminem. W końcu był omegą przed pierwszym heatem, mówiącą mu o swoich uczuciach.
-Yah! Kim Taehyung! -pacnął go w ramię niezadowolony.
-Myślisz, że bym był taki spokojny, gdyby po Jiminie było widać, że coś jest nie tak?! Sądzisz, że mam aż taką znieczulice?! Wiem, że przez hormony myśle o jednym, ale mam też rozum i serce! Z punktu medycznego to nie ma sensu bo tak naprawdę jest to kwestia psychologii, a nie serca, ale rozumiesz! Poza tym, Jimin-hyung jest z Yoongi-hyungiem, co jak co ale jak z jakąś alfą ma być bezpieczny to z nim. Trochę wiary w niego, daj się mu wykazać. Znając Yoongiego, to Jimin już dostał pięciodaniowe śniadanie i pakiet komplementów. Nigdy go takiego nie widziałem, ale Namjoon-hyung powiedział, że Yoongi-hyung był kiedyś bardzo uczuciowym człowiekiem mimo wszystko, więc jeśli faktycznie stracił rozum dla Jimin-hyunga, to nie ma się co martwić. -mruknął, posyłając groźne spojrzenie Kimowi.
-A ty zaraz stracisz zaproszenie do mojego nesta, jak nie będziesz słuchał uważniej co mówie do ciebie, ty! Ty! Ty! Ty człowieku który jak wyjdziesz to się popłacze, więc tego nie rób, żartowałem. -Ton głosu Jeona z głośnego, wręcz krzyczącego, z końcem zdania spadł do tonu prawie mamroczącego, gdy alfa zabrała mu telefon, który był swego rodzaju jego linią obrony, jako że zawsze mógł się poskarżyć Jiminowi o byle co. Będąc bardziej bezbronnym, ucichł nieco, wpatrując się w swoją alfą, która nie ukrywając była bardzo atrakcyjna, wykazując jakiekolwiek oznaki dominacji nad młodszym.
-Nie wiem, co Jimin ci naopowiadał… w sensie, to, że um, ja czuję do ciebie mocno rzeczy… to prawda. -Omega przerwała mu natychmiast, uśmiechając się nieco tryumfalnie.
-Yeah, wiem że mnie kochasz hyungie, uroczy jesteś. -Nie byłby sobą bez dogryzania starszemu, jednak w głębi duszy jego wyznanie bardzo go rozczuliło i rzeczywiście uważał je za słodkie.
-Ale czasem może opowiadać dziwne historie, to się go lepiej nie słuchaj. -Nagle młodszy, niezwykle zainteresowany tematem, uniósł brwi z ciekawości.
-Historie? Jakie? Z przyjemnością wypytam hyunga o wszelkie szczegóły na naszych zajęciach przygotowawczych do olimpiady z chemii. Nie martw się, co się dowiem, to ci powiem. A może nie? Może będę miał jakieś słodkie tajemnice z hyungiem? To zależy, jak bardzo będzie ci zależało, żeby się dowiedzieć i ile Jungkookie dostanie w zamian. -Zamruczał instynktownie, nieco drapiąc go za uchem. Otrzymując pocałunek w czubek nosa, zmarszczył go uroczo.
-Wracając, Jimin ma klucze do nas, a ja do niego. Od zawsze tak było, w razie jakiś nagłych wypadków. Nie musisz być zazdrosny, szczególnie, że teraz Yoongi będzie stał na straży. -Jeon wziął gwałtowny oddech chcąc od razu zaznaczyć, że jak to on nie ma kluczy do Taehyunga, przypominając sobie, że przecież mieszkają pod jednym dachem.
-Nie jestem zazdrosny, bo ja też mam klucze. -pokazał mu język zadziornie.
-Ale chce breloczek, żebym miał lepsze klucze niż hyung.- mruknął cicho pod nosem, uciekając wzrokiem. Jednak młodszy szybko zapomniał o ozdobach do kluczy, przyjmując kolejny pocałunek z Taehyunga i starając się go w żaden sposób nie przeciągać, by znowu nie nadużyć starań alfy, aczkolwiek westchnął czując dotyk na swojej talii. Przylgnął do Taehyunga, napawając się jego ciepłem i zapachem.
OdpowiedzUsuń-Koo, przepraszam. Dużo się przeze mnie wycierpiałeś. Bardzo cię zraniłem, i nawet o tym nie wiedziałem. Gdybym nie był taki… -Jeon prawie odruchowo pstryknął go w czoło.
-Gdybyś nie był jaki? Gdybyś nie był taki jaki jesteś, to bym cię nie kochał, więc przestań. -jego głos był poważny, aczkolwiek dotyk subtelny i pełen czułości. Wtulił się w alfę, słuchając dalej co ma do powiedzenia.
-Chciałbym, żeby nasz początek wyglądał inaczej, chciałbym otrzymywać twoje listy i prezenty i oddawać ci wszystko podwójnie. Tak samo, jak chciałbym, abyś pił alkohol, czy nawet palił papierosy, ponieważ taki będzie twój wybór, a nie dlatego że zrobiłem coś, co cię zabolało. I mam nadzieję, że nie jest za późno, aby to naprawić? -Omega uniosła się, wpatrując się w mężczyznę.
-Dobra, jak uważasz, że już nie będę pisał listów, to się mylisz, ostatnio impulsywnie kupiłem przez internet nowy wosk i pieczątki do lakowania kopert, więc musze to wykorzystać. Po drugie, alkohol i papierosy były rozwiązaniem czysto logistycznym. Okiem psychologii jest to, owszem, coping mechanism, ale pod kątem naukowym, to zwykła mieszanina związków chemicznych, które dawno ulotniły się z mojego organizmu, więc był to nieszkodliwy eksperyment. Myślę, że gorzej wypadł na tym Yoongi-hyung, który musiał kupić nowe szlugi.
Po trzecie, to był mój wybór. Po czwarte, nic nie musisz naprawiać, bo nie ma czego naprawiać. Czuje teraz większą satysfakcję z tego, że po takim czasie Taehyungie-hyung leży w moim neście. Muszę przyznać, że moje metody są całkiem efektywne. -zaśmiał się, pozwalając sobie na delikatnie muśnięcie jego warg.
-A te alfy… to nawet nie pamiętam imienia żadnej z nich, nie były ważne albo musiały dostać nauczkę, bo ktoś mnie o to poprosił albo miałem rut’a, a nie chciałem za partnera omegi. Zatem, jeśli się zgodzisz, będziesz moją pierwszą. -Jungkook rozchylił usta chcąc coś powiedzieć, jednak nie wydusił z siebie ani słowa, za to wewnętrznie próbował w tym zastygnięciu nie zacząć teraz się krztusić, czy zapowietrzyć. Jego policzki oblały się czerwienią, tak samo jego uszy, które teraz zlały się z kolorem jego włosów. Jakby to powiedzieć, Taehyung nie należał do wylewnych, więc jak Jungkook zdążył już zaakceptować tą sytuację i się do niej dostosować, tak nagła propozycja zbiła go z tropu. Jego uspokojona wcześniej omega, zaczęła wierzgać w jego wnętrzu w stronę swojej alfy, zadając mu fizyczny ból, jednak Jeon nawet nie dał tego po sobie poznać, wstrzymując także swoje feromony bólu, co było całkiem zaskakujące jak na świeżą omegę, które teoretycznie nie powinna być w stanie tak bardzo sprawować nad sobą kontroli. Jeon był albo zdolny albo dzielny albo bardzo zależało mu, żeby to pierwsze odważniejsze wyznanie Taehyunga, było dla alfy dobrym wspomnieniem, by częściej chciał z nim otwarcie rozmawiać. Możliwe, że był to mix wszystkiego. Gdy jego omega się uspokoiła, a Jungkook uznał, że może się odezwać bez krzyczenia ze szczęścia i zagrożenia rzucenia się na swoją alfę, uśmiechnął się od ucha do ucha, uwalniając swoje wiśniowe feromony, pełne radości, ekscytacji i namiętności.
-Dobrze, że nie pamiętasz imion, bo bym ich znalazł i rozszarpał. Oczywiście, że się zgodzę. Zaskoczyłeś mnie po prostu, pozytywnie. Nie pozwoliłbym cię dotknąć komukolwiek. Nigdy. Po to masz mnie, by każdy twój rut był udany i nie tylko rut hyung. -mówiąc to, złapał jego bordę między palec wskazujący, a kciuk, zwracając jego wzrok z powrotem na siebie.
OdpowiedzUsuń-Rozumiesz? -zapytał poważnie, patrząc mu w oczy.
-Słodkie, moja alfa potrafi się speszyć. Możesz myśleć o mnie co chcesz i jak chcesz. -zamruczał, zbliżając się nieco bliżej jego twarzy, jednak będąc niebezpiecznie blisko jego warg, wyminął je, nachylając się do jego ucha.
-Ile chcesz i kiedy chcesz. -szepnął, zahaczając wargami o płatek ucha Taehyunga.
-Moja alfa nie musi się w niczym ograniczać. -dodał, po czym odsunął się od starszego, by trzymać instynkty na wodzy.
-Dziękuje za twoje starania, doceniam to bardzo. Jestem z ciebie dumny, że tak otwarcie się zapytałeś. -obdarował go słodkim uśmiechem, zupełnie jakby jego oczy jeszcze przed chwilą nie pociemniały od wewnętrznych pragnień.
-Ach, i dla mnie jesteś idealny, ani za głośny, ani nie mówisz za dużo, ani nie jest ciebie zbyt pełno wszędzie. Jesteś w sam raz. -Jeon spojrzał na niego z rozczuleniem, gdy ten bawił się jego policzkiem.
-No co ty hyung, przecież jestem jak mała katarynka. -próbował zaprzeczyć, jednak później z głaszcząc go po policzku dodał.
-Cieszę się, że jesteś.
-I bardzo cię podziwiam, świetnie zająłeś się sobą i tatą, jednocześnie masz tyle talentów, musisz mi wszystko pokazać, i jesteś bardzo mądry. Masz tyle celów, które na pewno osiągniesz i marzeń, do których dołożę wszelkich starań, aby spełnić. To obietnica. -po geście obietnicy, młodszy przytaknął, splatając ich palce razem.
-Dziękuje, to wiele znaczy. Pierwszy raz tak naprawdę słyszę coś takiego...wow. Jak mi jeszcze kiedyś powiesz, że nie umiesz ubierać w słowa swoich uczuć, to ci nie uwierze. -zaśmiał się pod nosem. -Nie martw się, pamiętaj że w życiu chodzi o partnerstwo. Nie będziesz nigdy żadnych ciężarów dźwigał sam. Zawsze będziemy radzić sobie z tym razem. -Podkreślił.
-Nie mam o sobie wiele do powiedzenia. Nie lubię się uczyć, ale to chyba dlatego że nie mam żadnego celu, zatem brak motywacji. -Jungkook, ożywił się, słysząc coś czego nie mógł puścić płazem.
-Potrzebny ci jest system motywacyjny! Będę cię uczył hyung! Nauka jest super, zobaczysz!
Będę twoim prywatnym nauczycielem! Cel...jak będziesz się starał i ze mną uczył to dostaniesz w nagrodę….mnie! Mogę się ładnie opakować w jakąś koronkową bielizne za sprawdzian z chemii, albo kabaretki i tennis skirt! -odchrząknął, dalej mówiąc szeptem. -To akurat mam w szafie, więc możesz sobie wyobrazić nagrodę bo jest na wyciągnięcie ręki. -oznajmił, kontynuując monolog. - Za taki system nagród, myślę że szybko podciągniesz się w szkole, a przy okazji myślę że nauka sama w sobie ci się spodoba jeśli ja ci pomogę!
-Jeon zadowolony, nie mógł się doczekać aż pomoże Taehyungowi.
-Lubię adrenalinę, a imprezy i alkohol, ja i inne alfy, um, no wiesz, w wieku, w którym te rzeczy są zakazane jej dostarczały. Żeby nie było, nie jestem dumny z tego ostatniego, wydawało mi się, że robię dobrze, traktując je tak samo, jak one potraktowały biedne omegi, dawałem im nauczkę, jednocześnie korzystając z tego podczas rut’a, ale to jest coś, czego nie chcę pamiętać. - adrenaline to ty będziesz miał, jak ci wyśle nudesy na zajęciach pomyślał, uśmiechając się niewinnie.
-Nie martw się hyung, myślę że ze mną nie będzie ci nudno. A nikt nie powiedział, że nie możemy robić zakazanych rzeczy razem. Nie zadręczaj się, mój Taehyungie jest dobry i bronił dzielnie omeg, jestem dumny i ty też powinieneś. Tylko teraz nie broń ich już w ten sposób, bo ja pójdę siedzieć za morderstwo, jak znajde te alfy. Jestem trochę mniej subtelny, jeśli w gre wchodzisz ty. -Cóż, Jeon może i wyglądał teraz trochę delikatniej, jednak jego charakter pozostał bez zmian, a gdy chciał, potrafił rzucić się na kogoś z pięściami. Choć tak naprawdę najstraszniejszy był, gdy sytuacja była na tyle poważna, żeby omega zamilkła bądź też był przerażająco spokojna.
OdpowiedzUsuń-Sprawiałem dużo kłopotów, nie jestem dobry w słowach, grozi mi powtarzanie klasy. -Młodszy, pokiwał przecząco głową.
-Nic ci ni będzie groziło hyung, spokojnie. Wyprowadzę cię z tego. Może nie od razu na piątki i szóstki bo nie wszystkie klasówki będzie można poprawić, ale czwórki i piątki wierze że tak. Masz potencjał, jesteś bardzo błyskotliwy i inteligentny, musisz tylko usiąść z Jungkookim i trochę poświęcić temu czasu, tak? Poza tym, jeśli myślisz, że nas rozdzielą z klasy to się mylisz. Nie uwolnisz się tak łatwo ode mnie. -zażartował, chcąc dodać mu trochę pewności siebie.
-Jedyne omegi, z którymi miałem kontakt to mama i Jimin, ale to dlatego bo nie miałem wyjścia. Mama wiadomo, a Jimin to mój przyjaciel z dzieciństwa i każdy myślał, że będzie alfą. To on był tym, który mnie bronił w przedszkolu. -Młodszy nie ukrywał, że wyjątkowo cieszyła go ta odpowiedź.
-Jimin-hyung?! Nigdy bym nie powiedział. Podziękuje mu za bronienie cię w przedszkolu. Ja w sumie rozmawiam poza tematami szkolnymi tylko z Namjoonem, Hobim i Yoongim. Hyungowie się mną zajmują odkąd przeskoczyłem klasy i byliśmy w jednej, ale to tylko dlatego, że Hobi-hyung jest moją rodziną od strony taty i jest nadopiekuńczy. Z kolei Namjoon-hyung i Yoongi-hyung to jego przyjaciele, więc zawsze też byli pod ręką. To tyle jak chodzi o alfy. A z omeg...hmmm..chyba tylko Jimin-hyung, mimo wszystko chodzimy razem na wszystkie zajęcia pozaszkolne i przygotowawcze do konkursów, dziwnym by było gdybym z nim nie rozmawiał. -Wyjaśnił, słuchając dalej starszego z zaciekawieniem.
-Rzeczy się zmieniły, gdy ty się pojawiłeś, i myślę, że od tego momentu, z tobą u boku zacznie się kształtować nowa, lepsza historia Kim Taehyunga. Chcesz się jej przyglądać razem ze mną, hm?
-Oczywiście, że tak! Dla mnie Kim Taehyung jest najlepszy. Nie ma lepszej alfy niż mój kochany Kim Taehyung. -powiedział to zupełnie tak, jakby faktycznie mówił o osobie trzeciej, jednak wiadomym było, że skierował wszystkie uczucia w swoją alfę.
-A właśnie, zapomniałbym! -Jeon zdążył się podekscytować gwałtowną zmianą pozycji, by zaraz po tym, masować obolałe czoło.
-AYA AYA! KIM TAEHYUNG! -krzyknął na niego, gdy ten pstryknął go w czoło.
-Nie pytałem, czy chcesz spać u siebie beze mnie, głuptasie! Ale pragnę zauważyć, że zrobiłeś oto tego nesta w swoim pokoju, zatem chciałem wiedzieć, czy śpimy razem tutaj w nim zamiast u mnie? -Jeon zaparł się na łokciach, żeby nieco się unieść w pozycji leżącej na plecach, mimo leżącego na nim Taehyunga.
-Precyzyjność twoich pytań jest zerowa. -odparł zadziornie delikatną zaczepką. -Dobrze, to możemy zostać w neście, doskonale widzę co stworzyłem! -podkreślił. Cóż, ta odpowiedź nie była nawet blisko prawdziwej.
Tak naprawdę Jeonowi nie zależało na neście nawet odrobinę tak jak chciałby spać u Taehyunga w łóżku. Jednak co jeśli zapach Kima będzie tak bardzo intensywny, że jego przedheatowe hormony znowu sprawią, że alfa poczuje się przez niego niezręcznie? Wolął mu tego oszczędzić. W końcu jeszcze nie raz będzie mógł spać w łóżku Taehyunga, prawda? A może akurat, przesiąknięty zapachem Koo pokój, pozwoli starszemu czuć się swobodniej przy nim bez stresu, że w jego pokoju leży omega?
OdpowiedzUsuń-I to strasznie urocze, że uważasz, że tak bardzo się dla twojego dobrą wstrzymuję, ale mimo wszystko jednak nie odmówię sobie spania przy tobie. -Jeon wpatrywał się jak zaczarowany w uśmiech Taehyunga. Wyglądał piękniej niż którykolwiek jego uśmiech w wyobrażeniach Jeona, nikt nie uśmiechał się tak jak on.
Wtedy łaskotki wytrąciły go z rozmarzenia.
-YAH! TO NIE FAIR, WYKORZYSTAŁEŚ TO, ŻE NIE UWAŻAM! -Zaczął się miotać, śmiejąc się głośno i próbując się na nim odegrać zaczął się z nim przepychać.
-Hyung! To niesprawiedliwe! Zacząłeś pierwszy, nie miałem się nawet jak przygotować na atak! Hyung! Kim Taehyung! -stękając, próbował złapać oddech, nie mogąc przestać się śmiać. W końcu, udało mu się tak owinąć ręce i nogi wokół alfy, że dał radę odwrócić ich pozycje zwinnym ruchem, przez co teraz znajdował się nad nim. Siedząc na starszym, chwycił jego dłonie i przycisnął, je do materaca po obu stronach jego głowy, trzymając go za nadgarstki. Patrzył na niego z góry, oddychając głośno i ciężko. Jeon nie należał do słabych, trenował też latami fizycznie, przez co jak się postarał, to trzeba było się wysilić mierząc się z nim.
-Wygrałem! Co dostanę w nagrodę? -zapytał poważnie, będąc nadal zdyszanym od śmiechu.