Maciej potrafił po prostu wyegzekwować to, czego akurat chciał. Nauczył się tego podczas pracy w szpitalu, kiedy dzieciaki nie chciały przyjąć lekarstwa, albo pójść na jakieś badanie. W jakiś sposób musiał na nie wpłynąć, a że potrafił działać samą siłą perswazji, to tylko to się liczyło. – Dobrze, masz rację Basiu. – Zgodził się z nią. Jak zawsze zresztą, Basia dostrzegała to, czego na pierwszy rzut oka nie widział Maciek. Pojawienie się jego matki wszystko zepsuło. Jaworski nie chciał jej widzieć, akurat nie teraz. Poza tym, to co mówiła bardzo mu się nie podobało. Złapał Basię za rękę, kiedy ta zaczęła się podnosić. – Nie musisz iść. – Powiedział cicho, zaciskając delikatnie palce na jej dłoni. Przysunął ją sobie do ust, by lekko ją pocałować. – Zadzwoń potem, albo wpadnij z Majką. Stęskniłem się za nią. – Dodał jeszcze po chwili. Macieja tak naprawdę mało obchodziła opinia jego matki i to, co miała do powiedzenia na temat jego związku z Basią. To była tylko i wyłącznie jego sprawa.
-No dobrze. - Stwierdził z rezygnacją. Nie chciał zostawać z matką sam na sam, ale z drugiej strony, nie chciał też by Basia musiała znosić komentarze Katarzyny na swój temat. Odprowadził brunetkę wzrokiem i dopiero wtedy spojrzał na własną matkę. -Jakim cudem nadal rozmawiasz z tą dziewczyną?- Katarzyna od razu wyciągnęła najcięższe działa, kiedy tylko za Basia zamknęły się drzwi. - Po tym, jak przez nią wyladowales w szpitalu? Mało co jeszcze? Ile razy mam ci powtarzać, że to nie jest dziewczyna dla ciebie? Bez wykształcenia. Do tego z dzieckiem. Jej chodzi tylko o twoje pieniądze. -Teraz już grubo przesadzasz!- Maciek nie wytrzymał. Po raz pierwszy uniósł głos na własną matkę. - Basia to moja dziewczyna, a Majke traktuje jak własną córkę. Czasy, w których miałaś prawo układać mi życie minęły bezpowrotnie. - Powiedział. -Nigdy nie zaakceptuje tego związku. Nigdy. -Więc pogódź się z tym, że nie masz już syna. - Głos Maćka był zimny i oschły. Nie chciał ranić matki, ale jej podejście do Basi strasznie go irytowało.
Następnego dnia, Maciek z niecierpliwością wyczekiwać pojawienia się w szpitalu Majki i Basi. O rozmowie z matką starał się zapomnieć, skupiając się tylko na tych najprzyjemniejszych rzeczach. -Cześć dziewczyny. - Przywitał się z nimi, kiedy w końcu pojawiły się na sali. A kiedy Majka się w niego wtuliła, jęknął mimowolnie, po czym mocno ją do siebie przytulił. -Aleś ty wyrosła maleńka.- Powiedział, odsuwając ją od siebie, by dokładnie jej się przyjrzeć. - Ile ty już masz lat? Dwanaście? - Zapytał, starając się zachować jako taką powagę.
Dla kogoś postronnego, zapewne cała trójka wyglądała jak szczęśliwa rodzinka. I dla Maćka tak poniekąd było. Majkę traktował jak własną córkę, a z Basią przez te trzy miesiące związku przeżyli więcej, niż przeciętna para przez dłuższy okres czasu. – Ufff, a już myślałem, że przegapiłem twoje urodziny i będę musiał kupować ci prezenty. – Stwierdził, śmiejąc się cicho. Rozmowa z matką odeszła w niepamięć. Teraz, liczyły się dla niego tylko te dwie najważniejsze kobietki w jego życiu. Z zainteresowaniem oglądał obrazki, które pokazywała mu Majka. Utwierdzał się coraz bardziej w przekonaniu, że mała ma talent i pieniądze, które wpakował w dodatkowe lekcje rysunku, wcale nie były zmarnowane. – Naprawdę tak źle wyglądam? – Zapytał, patrząc na obrazek, na którym pod jego okiem widniał ogromny siniak, sięgający mu niemal szyi. – Myślałem, że jest ze mną lepiej. – Dodał jeszcze, obejmując Majkę ramieniem, żeby po raz kolejny nie spadła z łóżka. – Co w domu? – Zwrócił się w końcu do Basi, przenosząc na nią swój wzrok.
Maciek doskonale pamiętał, jak bardzo upierał się przy tym, by wysłać Maję na te dodatkowe lekcje. Może nie był bezstronny w ocenie prac dziewczynki, ale widział, że mała ma nieprzeciętny talent, który trzeba było szlifować. – Oczywiście, że smaruję. – Odpowiedział jej z niewinnym uśmiechem na ustach. Chuja a nie smarował. Ledwo się jeszcze mógł ruszać, a co dopiero mówić o tym, żeby miał nakładać jakieś mazidło na twarz. – Dziś jeszcze tego nie robiłem. – Dodał jeszcze, mając nadzieję, że Basia nie podejmie dalej tego tematu. Chociaż coś czuł, że szybko wyczuje, iż Jaworski wciska jej kit. Spojrzał na Majkę i pokręcił głową. – Skarbie rozmawialiśmy już tym. – Zaczął, odgarniając włosy z twarzy dziewczynki i patrząc na nią uważnie. – Basia ma rację. Pies to duża odpowiedzialność. Kto będzie go wyprowadzał, kiedy ty będziesz w przedszkolu, a ja i Basia pójdziemy do pracy? To nie zabawka Maju. – Dodał jeszcze. Wiedział, że to było marzenie Majki, ale nie mógł przecież ulegać jej za każdym razem, kiedy robiła tę minę zbitego szczeniaka, szukając posłuchu u niego, kiedy Gawron kategorycznie się na coś nie zgadzała. – Doktor Kwiatkowski ma psa. Możesz go zapytać o wszystko. Na pewno powie ci, że to obowiązek, że trzeba mieć dużo czasu,żeby go wychować. A przynajmniej na początku, szczeniak nie powinien być sam w domu. – Dodał jeszcze, mając nadzieję, że w ten sposób utnie wszelką dyskusję na ten temat.
Maciek ogólnie miał bardzo luźne podejście do tematu. Siniaki i tak z czasem zeszły by same, a jemu naprawdę nie chciało się babrać w jakichś maściach. Kto by pomyślał, że lekarz może być tak mało odpowiedzialnym człowiekiem i nie stosować się do zaleceń doktora. To był Maciek, za nim nie dało się nadarzyć. W gruncie rzeczy, Maciek kupiłby Majce tego psa, bo miał szczerze dość słuchania już jej pisków i próśb na ten temat, ale wiedział też, że potem to on i Basia musieliby zajmować się szczeniakiem. Dzieci trochę zbyt szybko nudziły się swoimi małymi pupilami. Nic już więcej na ten temat nie powiedział. Pozwolił działać Basi. W końcu, jak na razie to ona sprawowała opiekę nad Mają. Kiedy zostali w końcu sami, a brunetka zapytała o to, co go czeka za spowodowanie wypadku, cały się spiął. – No cóż. – Zaczął cicho, plując sobie w brodę za swoją głupotę. – Prawko zabrali mi na trzy lata. Do tego, muszę zapłacić pięć tysięcy grzywny. – Zaczął wyliczać. – No i po wyjściu ze szpitala czeka mnie sprawa w sądzie. Mogą mnie wsadzić do aresztu, ale policjant stwierdził, że skoro w wypadku poza mną nikt nie był poszkodowany to raczej odstąpią od tej formy kary. – Dodał jeszcze na sam koniec, wypuszczając powietrze z płuc, po czym się skrzywił. – Ależ ta maść śmierdzi. – Mruknął, chcąc zmienić temat. Nie chciał na razie myśleć o tym, co go czeka.
Zaśmiał się tylko słysząc słowa Basi. – To teraz już wiem, dlaczego ze mną jesteś. Dla mojej bryki, żebym mógł ci w niej wozić tą twoją zgrabną dupcię. – Powiedział, śmiejąc się cicho. Spoważniał jednak zaraz, słysząc jej kolejne słowa. Zraniła go, owszem. Nawet nie wiedziała jak bardzo. – Jak uważasz. To twoja sprawa i twoja decyzja. – Stwierdził w końcu, odwracając na chwilę głowę i udając, że coś za oknem go zainteresowało. Nie chciał, żeby Basia zobaczyła ten smutek, który czaił się w jego oczach. Nie o tym rozmawiali od dłuższego czasu. Nie to ustalali. Podjęła decyzję za niego, nawet w sumie się z nim nie konsultując. Nie byli małżeństwem? Zaraz mogli to załatwić. Maciek mógłby ją zabrać do Urzędu Stanu Cywilnego choćby zaraz. Chciała dziecko? Proszę bardzo. Mógł je jej zrobić. Majka była dla niego wszystkim. Była dla niego jak córka, a ona odbierała mu jedyną możliwość na to, by w świetle prawa zostać jej ojcem.
Z każdym słowem, Basia pogarszała tylko sytuację. Jeszcze bardziej go raniła i chociaż jej argumenty były racjonalne, Maciek nie potrafił dopuścić tego do myśli. Nie tak miało być. Nie tak to wszystko miało wyglądać. Uparł się może za bardzo, może sobie zbyt wiele wyobrażał i to był jego główny problem. – Nic już nie mów. – Powiedział cicho, zabierając swoją dłoń z jej dłoni. – Ani słowa więcej na ten temat. Tylko się pogrążasz. – Dodał jeszcze, ponownie wracając do niej wzrokiem. Potrafił ją zrozumieć. Wiedział, że może gdyby nie ten wypadek dostałby prawa do Majki od ręki. Miał pracę, własne mieszkanie, był stabilny finansowo. Teraz, sprawy się trochę pokomplikowały, jednak Basia nie musiała tego wszystkiego teraz wyciągać. – Więc na tobie to nie robi wrażenia? Nie jestem zbyt odpowiedzialny, żeby zajmować się Majką? To masz na myśli? – Zapytał, kompletnie już nie kontrolując tego co mówił. – I zakładasz, że się rozstaniemy? No kurwa świetnie, Baśka. Wręcz cudownie. Miło wiedzieć, że tak pozytywnie myślisz o tym co nasz łączy. – Wyrzucił jeszcze z kpiną w głosie. – Zresztą, nieważne. Jestem zmęczony.
Maciek miał ochotę powiedzieć Basi żeby się zamknęła, albo żeby wyszła. Nie chciał się z nią kłócić, a z każdym kolejnym zdaniem, które wypowiadała, on wkurwiał się coraz bardziej. Zacisnął dłonie w pięści i spojrzał na nią uważnie. – Wystarczyło ze mną o tym porozmawiać. Tylko tyle. Ale nie, jak zwykle podjęłaś decyzję za nas oboje. Baśka, jak my mamy być dla siebie partnerami w tym związku, skoro ty informujesz mnie już po fakcie o decyzji, którą podjęłaś? – Zapytał, ale chyba raczej nie oczekiwał od niej odpowiedzi. Miał jeszcze coś dodać, ale wyznanie, które padło z jej ust, sprawiło, że zabrakło mu języka w gębie i po prostu zbaraniał. – Coś ty powiedziała? – Zapytał, jakby nie wierzył własnym uszom. Przywykł już do tego, że to on w kółko powtarzał jej, że ją kocha. Od niej usłyszał to po raz pierwszy. – Możesz powtórzyć. – Poprosił, wyciągając rękę, by złapać brunetkę za dłoń i przyciągnąć ją do siebie.
Maciek poprawił się na poduszkach, siadając na łóżku nieco wygodniej i uważnie patrzył na Basię. Powiedziała to. W końcu to powiedział, a on biedny do tej pory nie wiedział, czy kiedykolwiek to od niej usłyszy. To całkowicie zmieniało postać rzeczy. – Złamasie? – Zapytał, śmiejąc się cicho, po czym przyciągnął ją bliżej, chwycił w talli i pociągnął do siebie na łóżku. Pomysł może nie był zbyt dobry, bo aż jęknął, kiedy poczuł ciężar jej ciała na swoich obolałych żebrach. – To mi wystarczy słonko. – Dodał jeszcze po chwili, nie mając nawet zamiaru jej teraz wypuszczać z objęć. Odgarnął jej włosy z twarzy i przysunął swoją twarz bliżej buźki Basi, by móc ją pocałować. – Stęskniłem się za tobą. – Szepnął między jednym a drugim pocałunkiem, by jednocześnie bezwstydnie i bez żadnego zastanowienia wsunąć śmiało rękę pod materiał bluzki, którą brunetka miała na sobie. Dotarł do jej piersi, na której zaraz zacisnął swoje palce. I aż się uśmiechnął, wyczuwając pod materiałem stanika tak bardzo go podniecające kolczyki. – Kochaj się ze mną. – Szepnął po chwili, odsuwając się od niej na chwilę. – Tu i teraz. – Dodał, po raz kolejny wpijając się w jej wargi. Jego palce zacisnęły się na stwardniałym sutku, lekko za niego pociągając.
Och , Maciek był tak naprawdę zdolny do wszystkiego. Basia powinna była o tym wiedzieć. Skoro chciał się z nią kochać Teraz, zaraz I natychmiast, to tak właśnie było. Co z tego, że byli w szpitalu. To podniecało go tylko jeszcze bardziej. - Naprawdę nie będziemy? - Zapytał z miną zbitego psiaka, jeszcze mocniej zaciskając palce name trzymanym sutku. - Wydaje mi się, że owszem, że jednak będziemy. Twoje ciało cię zdradza słonko. - Wymruczał jeszcze, całując Basię post razor kolejny I lekko przygryzając jej dolną wargę. Zaraz jednak zsunął się nieco niżej, by zaraz podciągnąć bluzkę, którą miała name sobie niece wyżej. Zsunął stanik z jej piersi I wziął do ust sutkę, by zaraz zaczāć ją ssać I przygryzać. - Jeśli się wstydzisz możemy to zrobić pod kołdrą. - Odezwał się post chwile, przerywając pieszczoty. Wysunął głowę spiders kołdry, by móc spojrzeć Basi w oczy.
Maciek spojrzał na Basię nieco urażony jej odmową, jednak nie miał zamiaru zrezygnować. Brunetka tak łatwo nie pozbędzie się jego wszędobylskich rąk i spragnionych jej ciała ust. Zaśmiał się cicho, po czym ponownie wsadził rękę pod basiną bluzkę, by poraz kolejny zacząć bawić się jej sutkiem. Chwycił kolczyk i pociągnął za niego lekko, patrząc Basi w oczy. -Pierdolisz głupoty Gawron. - Stwierdził po chwili, przesuwając dłoń niżej po płaskim brzuchu, aż do spodni. Rozpiął guzik i wsunął palce pod materiał majtek, by nieco się gimnastykując zacząć pieścić jej kobiecość. - Jest udowodnione naukowo, że seks jest lekarstwem na wszystko. Więc to mi tylko pomoże a nie zaszkodzi. Jestem lekarzem, wiem co mówię. - Dodał tonem znawcy, patrząc Basi prosto w oczy, by nie przegapić ani jednej jej reakcji. - Poza tym, jak mi nie dasz, to jajka mi zgniją i w końcu opadną, a tego chyba byś nie chciała, hm? - Zapytał jeszcze, przesuwając dłoń nieco niżej, by w końcu wysunąć w nią dwa palce.
W pierwszej chwili, Maciek nie miał pojęcia co się dzieje. Przez jeden krótki moment, zapomniał o tym, co Basia przeżyła kilka miesięcy temu. A przecież zawsze był ostrożny, unikał kontaktu cielesnego i nie zmuszał jej do niczego, chociaż aż go skręcało od środka. Zbyt wiele sobie wyobraził, trochę za bardzo się zatracił i zbyt mocno napalił, by pomyśleć choć przez chwilę logicznie. Dopiero, kiedy poczuł paznokcie na twarzy, a do ogólnego bólu całego ciała, doszło pieczenie na policzku, otworzył oczy. Już nie trzymał dłoni w majtkach Basi. Ba! Nie trzymał jej nawet w swoich ramionach. – Basiu! – Krzyknął za nią, plując sobie w brodę za swoją bezbrzeżną głupotę i brak logicznego myślenia. W przypływie jeszcze większej głupoty, chciał zerwać się z łóżka i za nią pobiec, ale uniemożliwiły mu to te cholerne kable, do których był podczepiony i ciężki gips na nodze. Jęknął tylko, ratując się ostatkiem sił przed spadnięciem z łóżka. – Baśka! – Krzyknął za nią jeszcze raz, ale wiedział, że to na nic. I co on teraz miał kurwa zrobić ?
Całe szczęście, że Kuba pojawił się w odpowiednim czasie. Maciek miał już ochotę postawić na nogi cały szpital, żeby tylko znaleźć Basię. Czuł się w tym momencie tak kurewsko bezużyteczny, tak bardzo niepotrzebny, że aż go to bolało. Powinien był być w stanie za nią pobiec. Przeprosić ją na tysiąc różnych sposobów. Pomóc jej się uspokoić, a tymczasem, leżał przykuty do łóżka, nie mając pojęcia, czy Kuba znalazł Basię, czy nic sobie nie zrobiła, czy nic się nie stało. Wiadomość od kumpla nieco go uspokoiła, ale i tak nadal był zdenerwowany. Czemu to tak długo trwa? Czemu Kuba jej jeszcze nie przeprowadził? Co się działo? Dopiero, kiedy zobaczył Basię wchodząca do jego sali, uspokoił się nieco. Patrzył na nią, kiedy w szalonym sprincie pokonała te kilka metrów od drzwi do jego łóżka i zaraz mocno ją do siebie przytulił, ciesząc się, że jest bezpieczna, że nic jej się nie stało. -Przepraszm, Basiu. - Powiedział cicho, głaszcząc ją po plecach i całując wszędzie tam, gdzie sięgały jego usta.
Maciek tulił Basię do siebie, zadowolony, że nic jej się nie stało. Naprawdę przeraził się tym, co się wydarzyło pół godziny temu i był zły za to, że nie mógł za nią pobiec i jej pomóc. To chyba najbardziej go drażniło. – Obiecuję. – Odpowiedział cicho, składając drobne pocałunki na całej jej twarzy. – Obiecuję, że więcej cię nie dotknę. Póki sama nie będziesz tego chciała. – Dodał jeszcze, wyjaśniając dokładniej całą sytuację. – Przepraszam skarbie. – Rzucił jeszcze, chociaż od kiedy ponownie pojawiła się na sali, przepraszali się co pięć minut.
W końcu nadszedł dzień powrotu Maćka do domu. Dzień, na który Jaworski tak długo czekał. Leżenia w szpitalu miał już po dziurki w nosie, tak samo jak nadskakiwania pielęgniarek i przewrażliwienia lekarzy. Od dłuższego czasu czuł się świetnie, nic mu już nie było, więc z utęsknieniem wyczekiwał dnia, w którym w końcu wypiszą go do domu. Jako że było rano i Basia w tym czasie odprowadzała Majkę do szkoły, zaszczyt odwiezienia szanownego pana do domu kopnął Jakuba. Maciuś, nalegał by po drodze zajechali do kwiaciarni, gdzie kupił Basieńce wielki bukiet czerwonych róż i jakieś dobre winko. Brunetka nie wiedziała dokładnie, o której mężczyzna miał z tego szpitala wyjść. Toteż, kiedy już znajdował się w ich wspólnym mieszkaniu, a Kubuś już dawno się ulotnił, Maciek rozsiadł się wygodnie na kanapie. Kwiaty czekały w wazonie, a wino i dwa kieliszki na stoliku kawowym. – Cześć skarbie. – Odezwał się, kiedy tylko usłyszał dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi oraz standardowe krzątanie się Basi przedpokoju. Wiedział, że to ona. Wiedział, że rzuca klucze na szafkę, ściąga buty i rzuca je byle jak na podłogę. Dlatego wiedział, że to ona, a nie na przykład jakiś włamywacz.
Maciek wielokrotnie powtarzał Basi, że ma się w końcu rozpakować. Że jeśli chce, to może zmienić wystrój mieszkania, tak by czuła się tam jak u siebie. Czasami, widząc te kartony z jej rzeczami, miał wrażenie, że brunetka czeka tylko na moment, w którym będzie musiała się wyprowadzić. Przez to, nie czuł się tak, jakby mieszkali razem, tylko tak jakby Gawron była w jego mieszkaniu tylko z doskoku. – Sam kazałem mu to napisać. – Odpowiedział Basi z lekkim uśmiechem, nachylając się, by pocałować ją w policzek. –Chciałem zrobić ci niespodziankę i mam nadzieję, że mi się to udało.– Dodał jeszcze z łobuzerskim uśmiechem na ustach. – Kwiatki kupiłem ci na powitanie. A winko mamy na wieczór. Pomyślałem, że miłoby było obejrzeć jakiś film tylko we dwoje. Może zamówimy jakieś żarcie na wynos. Co ty na to? – Zapytał.
– Skarbie, jestem już w domu ,więc na pewno wymyślę coś żeby grzecznie położyła się do łóżka koło dwudziestej pierwszej. – Odpowiedział Basi, śmiejąc się cicho. – Hm, w sumie możemy teraz. Szlachta zazwyczaj pija alkohol do południa. W sumie, na razie nie jestem aż tak głodny, bo mi w szpitalu wcisnęli jeszcze śniadanie na odchodnym, więc… możemy przejść do wina i filmu. – Dodał jeszcze, z szerokim uśmiechem na ustach. Po cichu, Maciuś liczył na inny obrót wydarzeń. Miał na Basię kurewską ochotę, ale przecież obiecał jej, że jej nie dotknie, bez jej wyraźnego pozwolenia. A przez to wszystko aż skręcało go w środku. Obserwował ją uważnie, kiedy otwierała to wino, po czym złapał pilota i zaczął szukać filmu. – To co? Po raz kolejny Zielona Mila, czy może pokusimy się w końcu na obejrzenie Greja, bo tyle czasu się za to zabieramy? – Zapytał, przyglądając się Basi. W sumie. Grej może by ich trochę podkręcił, może rozgrzałby atmosferę, chociaż Maciuś wiedział, że jest o niebo lepszym i przystojniejszym kochankiem, aniżeli Dornan. – Oczywiście, że mogę pić. – Powiedział, wychylając się do przodu, by zabrać Basi lampkę z winem i zaraz upił z niej spory łyk. – I nie mam pojęcia o jakim kłamstwie mówisz, ale karać możesz mnie zawsze. Nawet bez powodu. – Dodał, zabawnie poruszając brwiami.
– No to Grej. – Zgodził się z Basią, po czym załączył to romansidło wątpliwej jakości. Zapatrzył się na ten film, starając się nie dać po sobie poznać, jak bardzo go to wszystko nakręcało. Ręka, którą Basia sobie zarzuciła na ramię jakoś nie chciała się uspokoić. Palce muskały co rusz jej ramię, starając się sięgnąć,jak najniżej, jednak na tym Maciuś przestawał. Wiedział, że zrobiłby z Basią o wiele lepsze rzeczy. Poruszył się nieznacznie, kiedy brunetka się odezwała i zanim jej odpowiedział napił się nieco swojego wina. Tak dla zebrania myśli. – Pewnie lepsza, ale ten film też jest niczego sobie. – Powiedział w końcu. On też myślał teraz w tym momencie o sutkach Basi, o kolczykach, które na nich miała, i wspomnienie, których doprowadzało go do szaleństwa. Grej mógł się przy nim schować. Przypomniał sobie jak rżnął Basię w łazience na pralce, jak robili to w oknie, w tym salonie, a na dole gówniarze w parku darli mordy i im kibicowali. Sam sie w tym momencie nakręcał i czuł jak jego penis drgnął nieznacznie. – Chociaż.. Grej przy mnie może się schować. – Dodał po chwili, niby to od niechcenia. – Co on wie o porządnym pieprzeniu? – Zapytał, wskazując podbródkiem na pierwszą scenę rozgrywającą się w czerwonym pokoju. – Zrobiłbym to lepiej. Zdecydowanie lepiej. – Dodał z rozmysłem obniżając nieco ton swojego głosu.
– Chcesz mnie teraz pozbawić męskości? – Zapytał, spoglądając na Basię z dziwnym błyskiem w oku. Gdyby nie to co jej obiecał, już dawno leżałby na niej i zdejmował z niej kolejne warstwy ubrań, byleby tylko udowodnić jej, że potrafi ją zaspokoić. – Mam ci przypomnieć każdy moment, w którym się pieprzyliśmy? Kiedy jęczałaś, że chcesz więcej? – Zapytał jeszcze, przesuwając językiem, po nagle dziwnie zeschniętych wargach. Wypił do końca swoje wino i odstawił kieliszek na stole. Szkoda, żeby miał się zbić. – Ja też cię kocham maleńka. – Powiedział cicho, kiedy usiadła mu na kolanach. Jego dłonie automatycznie powędrowały na jej pośladki, na których zaraz zacisnął palce, przyciągając ją jeszcze bliżej siebie. Musiała wyczuć, że jego penis stał już niemal na baczność, teraz nie miał jak tego przed nią ukryć. Przesunął ręce wyżej, od razu wsuwając je pod jej bluzkę i skierował się w stronę jej piersi, mocno zaciskając na nich palce, kiedy w końcu już tam dotarł. Odnalazł usta Basi i pocałował ją mocno i długo, zsuwając jednocześnie koronkowy stanik z jej biustu. Chwycił zaraz za kolczyki w sutkach i pociągnął za nie, przy okazji przygryzając basiną wargę. – Nie potrzebuję niczego, co mógłbym na nich zaczepić. Wystarczą moje dłonie. – Powiedział cicho, ciągnąc jeszcze odrobinę mocniej.
Aż syknął, kiedy Basia ugryzła go w to ucho. Chociaż nie był wielkim fanem zadawania sobie bólu, to jednak nie przeszkadzało mu to, kiedy ona to robiła. W końcu on sam, też nie był dla niej delikatny. Doprowadzała go do białej gorączki, kiedy tak poruszała się rytmicznie na jego kolanach. Czuł się tak, jakby za chwilę jajka miały mu eksplodować. Wiedział, że tego dnia zerżnie ją tak, jak jeszcze nigdy. Za bardzo mu tego brakowało. Zbyt długą mieli przerwę. Warknął cicho, kiedy w tak chamski sposób odsunęła swoje piersi od jego ust. Jego dłonie automatycznie powędrowały na jej pośladki, zaciskając na nich palce. – Zależy, jak bardzo chcesz być niegrzeczna i jak mocno będę musiał cię za to ukarać. – Powiedział cicho, patrząc jej prosto w oczy, po czym dał Basi klapsa. Solidnego klapsa. Zaś jego usta, zbyt długo nie wytrzymały w separacji z jej sutkami. Zaraz chwycił jeden między wargi, by possać go przez chwilę, podrażnić językiem, a na koniec zacisnąć na nim swoje zęby. – Więc? – Zapytał po chwili, odrywając na chwilę usta od jej piersi. Chwycił w jedna z dłoni drugą pierś Basi i mocno zacisnął na niej palce. – Jak bardzo niegrzeczną stokrotką chcesz być?
Słuchał słów Basi, uważnie na nią patrząc. Jego dłonie, nie zatrzymywały się ani na moment. A to szczypały jej sutki, pociągając za nie, a to przesuwały się niżej na basine pośladki, by z kolei tam również się zacisnąć. – Możesz zrobić każdą z tych rzeczy. – Zaczął cicho, przesuwając dłonie na plecy Basi, by zaraz chwycić ją za włosy i pociągnąć za nie. Jego usta zaraz zaczęły całować i przygryzać jej delikatną skórę. Był Podniecony i zniecierpliwiony, Basia musiała to doskonale wyczuwać. Uwielbiała doprowadzać go do ostateczności, do momentu, w którym puszczały mu wszystkie hamulce i brał ją niemal od razu. – Zrób każdą z tych rzeczy, a wtedy możesz zapomnieć o rżnięciu. Będziemy się bzykać przez trzy miesiące w pozycji misjonarskiej, pod kołdrą. Bez żadnych udziwnień. Bez cięć, łańcuszków, bez bólu. To będzie twoja kara. – Wyszeptał wprost w jej usta, zaraz przygryzając mocno jej dolną wargę.
Maciek spojrzał na Basię uważnie, marszcząc brwi. -Nie prowokuj mnie skarbie, bo wiesz dobrze, że jeśli się uprę to to zrobię. - Odpowiedział jej z łobuzerskim uśmiechem na ustach. - Będziesz miała tak przesłodzonego Maciusia w wersji waniliowej, że aż będziesz miała mnie dość. I tego delikatnego seksu też. - Dodał jeszcze, oczywiście tylko się z nią drocząc. Jaworski, nigdy w życiu nie wyrządziłby im aż takiej krzywdy. Widział jak patrzyła na jego żebra. Na te wszystkie siniaki, których się dorobił. No cóż, całe szczęście, że nic poważniejszego się nie stało. Że żył i pomijając złamaną nogę, był w miarę cały. Mruknął cicho, kiedy poczuł pocałunki Basi na swoim torsie. Stęsknił się za tym cholernie mocno i marzył, żeby wreszcie to nastąpiło. Bez słowa wziął z jej ręki kolczyk i wsadził go na miejsce, przez chwilę obserwując efekt swojej pracy. -Ja jestem nagi, a ty nadal w spodniach?- Zapytał po chwili, kiedy i tej części jego garderoby brunetka go pozbawiła. Popchnął Basię lekko na kanapę, a sam znalazł się nad nią, chociaż nie do końca było mu wygodnie, bo gips cholernie mu przeszkadzał. Mimo to, jego dłonie sprawnie rozpiely guzik w basinych spodniach, by zaraz zsuwac je z niej razem z majtkami. To, co ukazało mu się przed oczami, sprawiło że zatrzymał się na moment i syknął. Był zły tak kurewsko zły, jednak nie chciał psuć atmosfery. Postanowił, że o tym porozmawiają później. Pochylił się nad Basią i pocałował ją po raz kolejny, napierając na nią swoim ciałem i przesuwając dłońmi po jej nagim ciele. Nie robił na razie nic więcej, pamiętając czym to się skończyło w szpitalu. A tak bardzo chciał ją doprowadzić na szczyt najpierw samymi ustami, a potem w inny sposób. Planował rżnąc ją przez te trzy godziny, które mieli, tak że po Majke Basia nie miałaby już siły iść.
No cóż, nic dziwnego, że Maciek był nieco ostrożny w tym, co robił. Pamiętał przecież doskonale, jak zareagowała Basia ostatnim razem i nie chciał po raz kolejny dopuścić do takiej sytuacji. Zaśmiał się cicho słysząc jej słowa, po czym po prostu zamknął jej usta pocałunkiem. Mocniej rozchylił jej nogi, ale zanim w ogóle ją wziął, przesunął dłonią po jej kobiecości. Była cudownie wilgotna i stęskniona jego dotyku, a jemu to jak najbardziej odpowiadało. Syknął cicho, czując kolejne ugryzienie i czując jak Basia ciągnie go za włosy. Warknął zaraz potem, napierając na brunetkę swoim ciałem. Odtrącił jej rękę ze swojego penisa, po czym wszedł w nią bez zbędnej delikatności i zaczął poruszać się dość szybko, starając się znaleźć w niej jak najgłębiej. Złapał Basię za włosy i odciągnął jej głowę mocniej do tyłu, a jego usta od razu znalazły drogę do jej piersi. Zdążył się już przez tą chwilę stęsknić za jej sutkami, więc teraz do nich wrócił, po raz kolejny je ssąc, całując i przygryzając.
Początkowo, Maciek myślał, że naprawdę zrobił coś nie tak. Spojrzał na Basię, kiedy ta tak bezceremonialnie odepchnęła go od siebie. Syknął z bólu, bo jednak dość mocno go odepchnęła. Już miał ochotę ze wszystkiego zrezygnować, kiedy brunetka nagle przejęła kontrolę i sama zaczęła go ujeżdżać. Podobała mu się ta jej wersja, w której to ona była górą. I nawet to, że tak okrutnie pastwiła się nad jego sutkami, mu nie przeszkadzało. – A może to ja zwiążę ciebie? – Zapytał po chwili, po czym chwycił Basię za pośladki, ściskając je mocno i sam zaczął się poruszać, nadając im ponownie szaleńcze tempo. Wbijał się w nią mocno i głęboko, całując jednocześnie i przygryzając, każdy fragment skóry, do którego dostęp miały jego usta. Nie potrafił jej nie kontrolować, nie potrafił oddać jej pałeczki nawet na chwilę. To nie byłby wtedy on. Poza tym, Basia przecież uwielbiała, kiedy był władczy, kiedy ani trochę nie był delikatny i brał od niej to, czego chciał.
Kiedy Basia sama przejęła kontrolę na samej końcowe, Maciek już się nie opierał. Pozwolił jej, by sama nadała tempo ostatnim pchnięciem. W końcu, doszedł chwilę po niej i zaraz położył się obok na kanapie, przytulając ją do siebie. Brakowało mu tego przez ostatnie dni, więc cieszył się, że w końcu to zrobili. Poczuł się lepiej, kiedy w końcu spuścił z siebie nieco pary. -Bo ten cały Grej to się chuja zna na tym co robi. - Stwierdził po chwili, zerkając na chwilę na ekran telewizora. - Gdyby panna miała do czynienia ze mną, jej jęki słyszałaby pół miasta. - Dodał jeszcze z pewnością w głosie.
Słysząc słowa Basi, Maciek zrobił oburzoną minę. – Że niby ja muszę popracować nad techniką? – Zapytał zaskoczony jej stwierdzeniem. – Jakoś nigdy nie narzekałaś na to, w jaki sposób się pieprzymy. – Stwierdził jeszcze, zaraz jednak sycząc z bólu, kiedy Basia ugryzła go w sutek. Zabolało. Przytulił ją jednak zaraz do siebie, bo nie miał zamiaru dyskutować dalej nad swoimi umiejętnościami. On szybko się nie nudził, nie popadał w stagnację, zawsze też starał się wymyślać coś nowego. – Nie, ja nie jestem głodny. – Odpowiedział Basi, kiedy wyswobodziła się z jego objęć i skierowała w stronę kuchni. Obserwował ją przez chwilę, po czym wyłączył film. I tak pewnie nie obejrzą go do końca. Zresztą, to była totalna szmira, na którą szkoda mu było czasu.
Maciek doskonale wiedział o cięciach Basi, więc nawet to, że ukrywała je pod kocem kompletnie nic nie dawało. Wiedział, że blizny po ostatnim razie nadal widnieją na jej udach, jednak na razie nie miał zamiaru poruszać tego tematu. Czekał po prostu na odpowiedni moment i wiedział, że końcu on nadejdzie. A wtedy rozmowa wcale nie będzie taka przyjemna. Na razie, Jaworski nie chciał też psuć panującej między nimi atmosfery. Dopiero co przestali się kłócić, dopiero co wrócił do domu i nie chciał tego dnia chrzcić jeszcze kolejną sprzeczką. Zresztą, Basia zaczęła zaraz inny temat, który od kilku dni chodził mu po głowie. Nadal bolało go to w jaki sposób brunetka oświadczyła mu wtedy w szpitalu to, że nie może teraz adoptować Majki. A on bardzo tego chciał, bo jednak nie wyobrażał sobie życia ani be dziewczynki, ani bez Basi. – Więc wyjdź za mnie Basiu. – Odpowiedział jej zupełnie poważnie, patrząc prosto w oczy. – Wybacz, że nie mam jeszcze pierścionka, ale jutro to załatwię. Wybacz, że nie uklęknę, ale sama rozumiesz, że z unieruchomioną nogą, nie jestem w stanie tego zrobić. – Dodał jeszcze. – Chcę żebyś została moją żoną,żebyśmy razem z Mają byli prawdziwą rodziną.
Maciek nie żartował. Mówił całkowicie poważnie i to właśnie było po nim widać. W żadnym razie, nie uważał związku z Basią za błąd. Kochał ją. Chciał z nią stworzyć rodzinę bez względu na wszystko. – A czy ja wyglądam na kogoś zmuszonego do oświadczyn? – Tylko tyle zdołał powiedzieć, zanim Basia nie wskoczyła mu na kolana i nie zaczęła go całować. Przyciągnął ją bliżej siebie, odwzajemniając pocałunki. – Więc będziemy rodziną. – Dodał jeszcze po chwili, uśmiechając się szeroko. Był pewien, że Basia go wyśmieje, albo stwierdzi, że po tym wypadku uszkodziło mu mózg. Przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie bierze ślubu po trzech miesiącach związku, ale Maciek był pewien swego. Był pewien, że to właśnie z Gawron chce stworzyć rodzinę i tak naprawdę gówno obchodziła go opinia innych ludzi.
Maciej potrafił po prostu wyegzekwować to, czego akurat chciał. Nauczył się tego podczas pracy w szpitalu, kiedy dzieciaki nie chciały przyjąć lekarstwa, albo pójść na jakieś badanie. W jakiś sposób musiał na nie wpłynąć, a że potrafił działać samą siłą perswazji, to tylko to się liczyło.
OdpowiedzUsuń– Dobrze, masz rację Basiu. – Zgodził się z nią. Jak zawsze zresztą, Basia dostrzegała to, czego na pierwszy rzut oka nie widział Maciek.
Pojawienie się jego matki wszystko zepsuło. Jaworski nie chciał jej widzieć, akurat nie teraz. Poza tym, to co mówiła bardzo mu się nie podobało.
Złapał Basię za rękę, kiedy ta zaczęła się podnosić.
– Nie musisz iść. – Powiedział cicho, zaciskając delikatnie palce na jej dłoni. Przysunął ją sobie do ust, by lekko ją pocałować. – Zadzwoń potem, albo wpadnij z Majką. Stęskniłem się za nią. – Dodał jeszcze po chwili.
Macieja tak naprawdę mało obchodziła opinia jego matki i to, co miała do powiedzenia na temat jego związku z Basią. To była tylko i wyłącznie jego sprawa.
-No dobrze. - Stwierdził z rezygnacją. Nie chciał zostawać z matką sam na sam, ale z drugiej strony, nie chciał też by Basia musiała znosić komentarze Katarzyny na swój temat. Odprowadził brunetkę wzrokiem i dopiero wtedy spojrzał na własną matkę.
OdpowiedzUsuń-Jakim cudem nadal rozmawiasz z tą dziewczyną?- Katarzyna od razu wyciągnęła najcięższe działa, kiedy tylko za Basia zamknęły się drzwi. - Po tym, jak przez nią wyladowales w szpitalu? Mało co jeszcze? Ile razy mam ci powtarzać, że to nie jest dziewczyna dla ciebie? Bez wykształcenia. Do tego z dzieckiem. Jej chodzi tylko o twoje pieniądze.
-Teraz już grubo przesadzasz!- Maciek nie wytrzymał. Po raz pierwszy uniósł głos na własną matkę. - Basia to moja dziewczyna, a Majke traktuje jak własną córkę. Czasy, w których miałaś prawo układać mi życie minęły bezpowrotnie. - Powiedział.
-Nigdy nie zaakceptuje tego związku. Nigdy.
-Więc pogódź się z tym, że nie masz już syna. - Głos Maćka był zimny i oschły. Nie chciał ranić matki, ale jej podejście do Basi strasznie go irytowało.
Następnego dnia, Maciek z niecierpliwością wyczekiwać pojawienia się w szpitalu Majki i Basi. O rozmowie z matką starał się zapomnieć, skupiając się tylko na tych najprzyjemniejszych rzeczach. -Cześć dziewczyny. - Przywitał się z nimi, kiedy w końcu pojawiły się na sali. A kiedy Majka się w niego wtuliła, jęknął mimowolnie, po czym mocno ją do siebie przytulił.
-Aleś ty wyrosła maleńka.- Powiedział, odsuwając ją od siebie, by dokładnie jej się przyjrzeć. - Ile ty już masz lat? Dwanaście? - Zapytał, starając się zachować jako taką powagę.
Dla kogoś postronnego, zapewne cała trójka wyglądała jak szczęśliwa rodzinka. I dla Maćka tak poniekąd było. Majkę traktował jak własną córkę, a z Basią przez te trzy miesiące związku przeżyli więcej, niż przeciętna para przez dłuższy okres czasu.
OdpowiedzUsuń– Ufff, a już myślałem, że przegapiłem twoje urodziny i będę musiał kupować ci prezenty. – Stwierdził, śmiejąc się cicho. Rozmowa z matką odeszła w niepamięć. Teraz, liczyły się dla niego tylko te dwie najważniejsze kobietki w jego życiu.
Z zainteresowaniem oglądał obrazki, które pokazywała mu Majka. Utwierdzał się coraz bardziej w przekonaniu, że mała ma talent i pieniądze, które wpakował w dodatkowe lekcje rysunku, wcale nie były zmarnowane.
– Naprawdę tak źle wyglądam? – Zapytał, patrząc na obrazek, na którym pod jego okiem widniał ogromny siniak, sięgający mu niemal szyi. – Myślałem, że jest ze mną lepiej. – Dodał jeszcze, obejmując Majkę ramieniem, żeby po raz kolejny nie spadła z łóżka.
– Co w domu? – Zwrócił się w końcu do Basi, przenosząc na nią swój wzrok.
Maciek doskonale pamiętał, jak bardzo upierał się przy tym, by wysłać Maję na te dodatkowe lekcje. Może nie był bezstronny w ocenie prac dziewczynki, ale widział, że mała ma nieprzeciętny talent, który trzeba było szlifować.
OdpowiedzUsuń– Oczywiście, że smaruję. – Odpowiedział jej z niewinnym uśmiechem na ustach. Chuja a nie smarował. Ledwo się jeszcze mógł ruszać, a co dopiero mówić o tym, żeby miał nakładać jakieś mazidło na twarz. – Dziś jeszcze tego nie robiłem. – Dodał jeszcze, mając nadzieję, że Basia nie podejmie dalej tego tematu. Chociaż coś czuł, że szybko wyczuje, iż Jaworski wciska jej kit.
Spojrzał na Majkę i pokręcił głową.
– Skarbie rozmawialiśmy już tym. – Zaczął, odgarniając włosy z twarzy dziewczynki i patrząc na nią uważnie. – Basia ma rację. Pies to duża odpowiedzialność. Kto będzie go wyprowadzał, kiedy ty będziesz w przedszkolu, a ja i Basia pójdziemy do pracy? To nie zabawka Maju. – Dodał jeszcze. Wiedział, że to było marzenie Majki, ale nie mógł przecież ulegać jej za każdym razem, kiedy robiła tę minę zbitego szczeniaka, szukając posłuchu u niego, kiedy Gawron kategorycznie się na coś nie zgadzała. – Doktor Kwiatkowski ma psa. Możesz go zapytać o wszystko. Na pewno powie ci, że to obowiązek, że trzeba mieć dużo czasu,żeby go wychować. A przynajmniej na początku, szczeniak nie powinien być sam w domu. – Dodał jeszcze, mając nadzieję, że w ten sposób utnie wszelką dyskusję na ten temat.
Maciek ogólnie miał bardzo luźne podejście do tematu. Siniaki i tak z czasem zeszły by same, a jemu naprawdę nie chciało się babrać w jakichś maściach. Kto by pomyślał, że lekarz może być tak mało odpowiedzialnym człowiekiem i nie stosować się do zaleceń doktora. To był Maciek, za nim nie dało się nadarzyć.
OdpowiedzUsuńW gruncie rzeczy, Maciek kupiłby Majce tego psa, bo miał szczerze dość słuchania już jej pisków i próśb na ten temat, ale wiedział też, że potem to on i Basia musieliby zajmować się szczeniakiem. Dzieci trochę zbyt szybko nudziły się swoimi małymi pupilami. Nic już więcej na ten temat nie powiedział. Pozwolił działać Basi. W końcu, jak na razie to ona sprawowała opiekę nad Mają.
Kiedy zostali w końcu sami, a brunetka zapytała o to, co go czeka za spowodowanie wypadku, cały się spiął.
– No cóż. – Zaczął cicho, plując sobie w brodę za swoją głupotę. – Prawko zabrali mi na trzy lata. Do tego, muszę zapłacić pięć tysięcy grzywny. – Zaczął wyliczać. – No i po wyjściu ze szpitala czeka mnie sprawa w sądzie. Mogą mnie wsadzić do aresztu, ale policjant stwierdził, że skoro w wypadku poza mną nikt nie był poszkodowany to raczej odstąpią od tej formy kary. – Dodał jeszcze na sam koniec, wypuszczając powietrze z płuc, po czym się skrzywił. – Ależ ta maść śmierdzi. – Mruknął, chcąc zmienić temat. Nie chciał na razie myśleć o tym, co go czeka.
Zaśmiał się tylko słysząc słowa Basi.
OdpowiedzUsuń– To teraz już wiem, dlaczego ze mną jesteś. Dla mojej bryki, żebym mógł ci w niej wozić tą twoją zgrabną dupcię. – Powiedział, śmiejąc się cicho.
Spoważniał jednak zaraz, słysząc jej kolejne słowa. Zraniła go, owszem. Nawet nie wiedziała jak bardzo.
– Jak uważasz. To twoja sprawa i twoja decyzja. – Stwierdził w końcu, odwracając na chwilę głowę i udając, że coś za oknem go zainteresowało. Nie chciał, żeby Basia zobaczyła ten smutek, który czaił się w jego oczach.
Nie o tym rozmawiali od dłuższego czasu. Nie to ustalali. Podjęła decyzję za niego, nawet w sumie się z nim nie konsultując. Nie byli małżeństwem? Zaraz mogli to załatwić. Maciek mógłby ją zabrać do Urzędu Stanu Cywilnego choćby zaraz. Chciała dziecko? Proszę bardzo. Mógł je jej zrobić. Majka była dla niego wszystkim. Była dla niego jak córka, a ona odbierała mu jedyną możliwość na to, by w świetle prawa zostać jej ojcem.
Z każdym słowem, Basia pogarszała tylko sytuację. Jeszcze bardziej go raniła i chociaż jej argumenty były racjonalne, Maciek nie potrafił dopuścić tego do myśli. Nie tak miało być. Nie tak to wszystko miało wyglądać. Uparł się może za bardzo, może sobie zbyt wiele wyobrażał i to był jego główny problem.
OdpowiedzUsuń– Nic już nie mów. – Powiedział cicho, zabierając swoją dłoń z jej dłoni. – Ani słowa więcej na ten temat. Tylko się pogrążasz. – Dodał jeszcze, ponownie wracając do niej wzrokiem. Potrafił ją zrozumieć. Wiedział, że może gdyby nie ten wypadek dostałby prawa do Majki od ręki. Miał pracę, własne mieszkanie, był stabilny finansowo. Teraz, sprawy się trochę pokomplikowały, jednak Basia nie musiała tego wszystkiego teraz wyciągać.
– Więc na tobie to nie robi wrażenia? Nie jestem zbyt odpowiedzialny, żeby zajmować się Majką? To masz na myśli? – Zapytał, kompletnie już nie kontrolując tego co mówił. – I zakładasz, że się rozstaniemy? No kurwa świetnie, Baśka. Wręcz cudownie. Miło wiedzieć, że tak pozytywnie myślisz o tym co nasz łączy. – Wyrzucił jeszcze z kpiną w głosie. – Zresztą, nieważne. Jestem zmęczony.
Maciek miał ochotę powiedzieć Basi żeby się zamknęła, albo żeby wyszła. Nie chciał się z nią kłócić, a z każdym kolejnym zdaniem, które wypowiadała, on wkurwiał się coraz bardziej. Zacisnął dłonie w pięści i spojrzał na nią uważnie.
OdpowiedzUsuń– Wystarczyło ze mną o tym porozmawiać. Tylko tyle. Ale nie, jak zwykle podjęłaś decyzję za nas oboje. Baśka, jak my mamy być dla siebie partnerami w tym związku, skoro ty informujesz mnie już po fakcie o decyzji, którą podjęłaś? – Zapytał, ale chyba raczej nie oczekiwał od niej odpowiedzi.
Miał jeszcze coś dodać, ale wyznanie, które padło z jej ust, sprawiło, że zabrakło mu języka w gębie i po prostu zbaraniał.
– Coś ty powiedziała? – Zapytał, jakby nie wierzył własnym uszom. Przywykł już do tego, że to on w kółko powtarzał jej, że ją kocha. Od niej usłyszał to po raz pierwszy. – Możesz powtórzyć. – Poprosił, wyciągając rękę, by złapać brunetkę za dłoń i przyciągnąć ją do siebie.
Maciek poprawił się na poduszkach, siadając na łóżku nieco wygodniej i uważnie patrzył na Basię. Powiedziała to. W końcu to powiedział, a on biedny do tej pory nie wiedział, czy kiedykolwiek to od niej usłyszy. To całkowicie zmieniało postać rzeczy.
OdpowiedzUsuń– Złamasie? – Zapytał, śmiejąc się cicho, po czym przyciągnął ją bliżej, chwycił w talli i pociągnął do siebie na łóżku. Pomysł może nie był zbyt dobry, bo aż jęknął, kiedy poczuł ciężar jej ciała na swoich obolałych żebrach. – To mi wystarczy słonko. – Dodał jeszcze po chwili, nie mając nawet zamiaru jej teraz wypuszczać z objęć.
Odgarnął jej włosy z twarzy i przysunął swoją twarz bliżej buźki Basi, by móc ją pocałować.
– Stęskniłem się za tobą. – Szepnął między jednym a drugim pocałunkiem, by jednocześnie bezwstydnie i bez żadnego zastanowienia wsunąć śmiało rękę pod materiał bluzki, którą brunetka miała na sobie. Dotarł do jej piersi, na której zaraz zacisnął swoje palce. I aż się uśmiechnął, wyczuwając pod materiałem stanika tak bardzo go podniecające kolczyki. – Kochaj się ze mną. – Szepnął po chwili, odsuwając się od niej na chwilę. – Tu i teraz. – Dodał, po raz kolejny wpijając się w jej wargi. Jego palce zacisnęły się na stwardniałym sutku, lekko za niego pociągając.
Och , Maciek był tak naprawdę zdolny do wszystkiego. Basia powinna była o tym wiedzieć. Skoro chciał się z nią kochać Teraz, zaraz I natychmiast, to tak właśnie było. Co z tego, że byli w szpitalu. To podniecało go tylko jeszcze bardziej.
OdpowiedzUsuń- Naprawdę nie będziemy? - Zapytał z miną zbitego psiaka, jeszcze mocniej zaciskając palce name trzymanym sutku. - Wydaje mi się, że owszem, że jednak będziemy. Twoje ciało cię zdradza słonko. - Wymruczał jeszcze, całując Basię post razor kolejny I lekko przygryzając jej dolną wargę.
Zaraz jednak zsunął się nieco niżej, by zaraz podciągnąć bluzkę, którą miała name sobie niece wyżej. Zsunął stanik z jej piersi I wziął do ust sutkę, by zaraz zaczāć ją ssać I przygryzać.
- Jeśli się wstydzisz możemy to zrobić pod kołdrą. - Odezwał się post chwile, przerywając pieszczoty. Wysunął głowę spiders kołdry, by móc spojrzeć Basi w oczy.
Maciek spojrzał na Basię nieco urażony jej odmową, jednak nie miał zamiaru zrezygnować. Brunetka tak łatwo nie pozbędzie się jego wszędobylskich rąk i spragnionych jej ciała ust. Zaśmiał się cicho, po czym ponownie wsadził rękę pod basiną bluzkę, by poraz kolejny zacząć bawić się jej sutkiem. Chwycił kolczyk i pociągnął za niego lekko, patrząc Basi w oczy.
OdpowiedzUsuń-Pierdolisz głupoty Gawron. - Stwierdził po chwili, przesuwając dłoń niżej po płaskim brzuchu, aż do spodni. Rozpiął guzik i wsunął palce pod materiał majtek, by nieco się gimnastykując zacząć pieścić jej kobiecość. - Jest udowodnione naukowo, że seks jest lekarstwem na wszystko. Więc to mi tylko pomoże a nie zaszkodzi. Jestem lekarzem, wiem co mówię. - Dodał tonem znawcy, patrząc Basi prosto w oczy, by nie przegapić ani jednej jej reakcji. - Poza tym, jak mi nie dasz, to jajka mi zgniją i w końcu opadną, a tego chyba byś nie chciała, hm? - Zapytał jeszcze, przesuwając dłoń nieco niżej, by w końcu wysunąć w nią dwa palce.
W pierwszej chwili, Maciek nie miał pojęcia co się dzieje. Przez jeden krótki moment, zapomniał o tym, co Basia przeżyła kilka miesięcy temu. A przecież zawsze był ostrożny, unikał kontaktu cielesnego i nie zmuszał jej do niczego, chociaż aż go skręcało od środka.
OdpowiedzUsuńZbyt wiele sobie wyobraził, trochę za bardzo się zatracił i zbyt mocno napalił, by pomyśleć choć przez chwilę logicznie.
Dopiero, kiedy poczuł paznokcie na twarzy, a do ogólnego bólu całego ciała, doszło pieczenie na policzku, otworzył oczy. Już nie trzymał dłoni w majtkach Basi. Ba! Nie trzymał jej nawet w swoich ramionach.
– Basiu! – Krzyknął za nią, plując sobie w brodę za swoją bezbrzeżną głupotę i brak logicznego myślenia.
W przypływie jeszcze większej głupoty, chciał zerwać się z łóżka i za nią pobiec, ale uniemożliwiły mu to te cholerne kable, do których był podczepiony i ciężki gips na nodze. Jęknął tylko, ratując się ostatkiem sił przed spadnięciem z łóżka.
– Baśka! – Krzyknął za nią jeszcze raz, ale wiedział, że to na nic.
I co on teraz miał kurwa zrobić ?
Całe szczęście, że Kuba pojawił się w odpowiednim czasie. Maciek miał już ochotę postawić na nogi cały szpital, żeby tylko znaleźć Basię. Czuł się w tym momencie tak kurewsko bezużyteczny, tak bardzo niepotrzebny, że aż go to bolało. Powinien był być w stanie za nią pobiec. Przeprosić ją na tysiąc różnych sposobów. Pomóc jej się uspokoić, a tymczasem, leżał przykuty do łóżka, nie mając pojęcia, czy Kuba znalazł Basię, czy nic sobie nie zrobiła, czy nic się nie stało.
OdpowiedzUsuńWiadomość od kumpla nieco go uspokoiła, ale i tak nadal był zdenerwowany. Czemu to tak długo trwa? Czemu Kuba jej jeszcze nie przeprowadził? Co się działo?
Dopiero, kiedy zobaczył Basię wchodząca do jego sali, uspokoił się nieco. Patrzył na nią, kiedy w szalonym sprincie pokonała te kilka metrów od drzwi do jego łóżka i zaraz mocno ją do siebie przytulił, ciesząc się, że jest bezpieczna, że nic jej się nie stało.
-Przepraszm, Basiu. - Powiedział cicho, głaszcząc ją po plecach i całując wszędzie tam, gdzie sięgały jego usta.
Maciek tulił Basię do siebie, zadowolony, że nic jej się nie stało. Naprawdę przeraził się tym, co się wydarzyło pół godziny temu i był zły za to, że nie mógł za nią pobiec i jej pomóc. To chyba najbardziej go drażniło.
OdpowiedzUsuń– Obiecuję. – Odpowiedział cicho, składając drobne pocałunki na całej jej twarzy. – Obiecuję, że więcej cię nie dotknę. Póki sama nie będziesz tego chciała. – Dodał jeszcze, wyjaśniając dokładniej całą sytuację. – Przepraszam skarbie. – Rzucił jeszcze, chociaż od kiedy ponownie pojawiła się na sali, przepraszali się co pięć minut.
W końcu nadszedł dzień powrotu Maćka do domu. Dzień, na który Jaworski tak długo czekał. Leżenia w szpitalu miał już po dziurki w nosie, tak samo jak nadskakiwania pielęgniarek i przewrażliwienia lekarzy. Od dłuższego czasu czuł się świetnie, nic mu już nie było, więc z utęsknieniem wyczekiwał dnia, w którym w końcu wypiszą go do domu.
Jako że było rano i Basia w tym czasie odprowadzała Majkę do szkoły, zaszczyt odwiezienia szanownego pana do domu kopnął Jakuba. Maciuś, nalegał by po drodze zajechali do kwiaciarni, gdzie kupił Basieńce wielki bukiet czerwonych róż i jakieś dobre winko. Brunetka nie wiedziała dokładnie, o której mężczyzna miał z tego szpitala wyjść.
Toteż, kiedy już znajdował się w ich wspólnym mieszkaniu, a Kubuś już dawno się ulotnił, Maciek rozsiadł się wygodnie na kanapie. Kwiaty czekały w wazonie, a wino i dwa kieliszki na stoliku kawowym.
– Cześć skarbie. – Odezwał się, kiedy tylko usłyszał dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi oraz standardowe krzątanie się Basi przedpokoju. Wiedział, że to ona. Wiedział, że rzuca klucze na szafkę, ściąga buty i rzuca je byle jak na podłogę. Dlatego wiedział, że to ona, a nie na przykład jakiś włamywacz.
Maciek wielokrotnie powtarzał Basi, że ma się w końcu rozpakować. Że jeśli chce, to może zmienić wystrój mieszkania, tak by czuła się tam jak u siebie. Czasami, widząc te kartony z jej rzeczami, miał wrażenie, że brunetka czeka tylko na moment, w którym będzie musiała się wyprowadzić. Przez to, nie czuł się tak, jakby mieszkali razem, tylko tak jakby Gawron była w jego mieszkaniu tylko z doskoku.
OdpowiedzUsuń– Sam kazałem mu to napisać. – Odpowiedział Basi z lekkim uśmiechem, nachylając się, by pocałować ją w policzek. –Chciałem zrobić ci niespodziankę i mam nadzieję, że mi się to udało.– Dodał jeszcze z łobuzerskim uśmiechem na ustach. – Kwiatki kupiłem ci na powitanie. A winko mamy na wieczór. Pomyślałem, że miłoby było obejrzeć jakiś film tylko we dwoje. Może zamówimy jakieś żarcie na wynos. Co ty na to? – Zapytał.
– Skarbie, jestem już w domu ,więc na pewno wymyślę coś żeby grzecznie położyła się do łóżka koło dwudziestej pierwszej. – Odpowiedział Basi, śmiejąc się cicho. – Hm, w sumie możemy teraz. Szlachta zazwyczaj pija alkohol do południa. W sumie, na razie nie jestem aż tak głodny, bo mi w szpitalu wcisnęli jeszcze śniadanie na odchodnym, więc… możemy przejść do wina i filmu. – Dodał jeszcze, z szerokim uśmiechem na ustach.
OdpowiedzUsuńPo cichu, Maciuś liczył na inny obrót wydarzeń. Miał na Basię kurewską ochotę, ale przecież obiecał jej, że jej nie dotknie, bez jej wyraźnego pozwolenia. A przez to wszystko aż skręcało go w środku. Obserwował ją uważnie, kiedy otwierała to wino, po czym złapał pilota i zaczął szukać filmu.
– To co? Po raz kolejny Zielona Mila, czy może pokusimy się w końcu na obejrzenie Greja, bo tyle czasu się za to zabieramy? – Zapytał, przyglądając się Basi. W sumie. Grej może by ich trochę podkręcił, może rozgrzałby atmosferę, chociaż Maciuś wiedział, że jest o niebo lepszym i przystojniejszym kochankiem, aniżeli Dornan.
– Oczywiście, że mogę pić. – Powiedział, wychylając się do przodu, by zabrać Basi lampkę z winem i zaraz upił z niej spory łyk. – I nie mam pojęcia o jakim kłamstwie mówisz, ale karać możesz mnie zawsze. Nawet bez powodu. – Dodał, zabawnie poruszając brwiami.
– No to Grej. – Zgodził się z Basią, po czym załączył to romansidło wątpliwej jakości. Zapatrzył się na ten film, starając się nie dać po sobie poznać, jak bardzo go to wszystko nakręcało. Ręka, którą Basia sobie zarzuciła na ramię jakoś nie chciała się uspokoić. Palce muskały co rusz jej ramię, starając się sięgnąć,jak najniżej, jednak na tym Maciuś przestawał.
OdpowiedzUsuńWiedział, że zrobiłby z Basią o wiele lepsze rzeczy. Poruszył się nieznacznie, kiedy brunetka się odezwała i zanim jej odpowiedział napił się nieco swojego wina. Tak dla zebrania myśli.
– Pewnie lepsza, ale ten film też jest niczego sobie. – Powiedział w końcu. On też myślał teraz w tym momencie o sutkach Basi, o kolczykach, które na nich miała, i wspomnienie, których doprowadzało go do szaleństwa. Grej mógł się przy nim schować. Przypomniał sobie jak rżnął Basię w łazience na pralce, jak robili to w oknie, w tym salonie, a na dole gówniarze w parku darli mordy i im kibicowali. Sam sie w tym momencie nakręcał i czuł jak jego penis drgnął nieznacznie.
– Chociaż.. Grej przy mnie może się schować. – Dodał po chwili, niby to od niechcenia. – Co on wie o porządnym pieprzeniu? – Zapytał, wskazując podbródkiem na pierwszą scenę rozgrywającą się w czerwonym pokoju. – Zrobiłbym to lepiej. Zdecydowanie lepiej. – Dodał z rozmysłem obniżając nieco ton swojego głosu.
– Chcesz mnie teraz pozbawić męskości? – Zapytał, spoglądając na Basię z dziwnym błyskiem w oku. Gdyby nie to co jej obiecał, już dawno leżałby na niej i zdejmował z niej kolejne warstwy ubrań, byleby tylko udowodnić jej, że potrafi ją zaspokoić. – Mam ci przypomnieć każdy moment, w którym się pieprzyliśmy? Kiedy jęczałaś, że chcesz więcej? – Zapytał jeszcze, przesuwając językiem, po nagle dziwnie zeschniętych wargach. Wypił do końca swoje wino i odstawił kieliszek na stole. Szkoda, żeby miał się zbić.
OdpowiedzUsuń– Ja też cię kocham maleńka. – Powiedział cicho, kiedy usiadła mu na kolanach. Jego dłonie automatycznie powędrowały na jej pośladki, na których zaraz zacisnął palce, przyciągając ją jeszcze bliżej siebie. Musiała wyczuć, że jego penis stał już niemal na baczność, teraz nie miał jak tego przed nią ukryć.
Przesunął ręce wyżej, od razu wsuwając je pod jej bluzkę i skierował się w stronę jej piersi, mocno zaciskając na nich palce, kiedy w końcu już tam dotarł. Odnalazł usta Basi i pocałował ją mocno i długo, zsuwając jednocześnie koronkowy stanik z jej biustu. Chwycił zaraz za kolczyki w sutkach i pociągnął za nie, przy okazji przygryzając basiną wargę.
– Nie potrzebuję niczego, co mógłbym na nich zaczepić. Wystarczą moje dłonie. – Powiedział cicho, ciągnąc jeszcze odrobinę mocniej.
Aż syknął, kiedy Basia ugryzła go w to ucho. Chociaż nie był wielkim fanem zadawania sobie bólu, to jednak nie przeszkadzało mu to, kiedy ona to robiła. W końcu on sam, też nie był dla niej delikatny.
OdpowiedzUsuńDoprowadzała go do białej gorączki, kiedy tak poruszała się rytmicznie na jego kolanach. Czuł się tak, jakby za chwilę jajka miały mu eksplodować. Wiedział, że tego dnia zerżnie ją tak, jak jeszcze nigdy. Za bardzo mu tego brakowało. Zbyt długą mieli przerwę.
Warknął cicho, kiedy w tak chamski sposób odsunęła swoje piersi od jego ust. Jego dłonie automatycznie powędrowały na jej pośladki, zaciskając na nich palce.
– Zależy, jak bardzo chcesz być niegrzeczna i jak mocno będę musiał cię za to ukarać. – Powiedział cicho, patrząc jej prosto w oczy, po czym dał Basi klapsa. Solidnego klapsa. Zaś jego usta, zbyt długo nie wytrzymały w separacji z jej sutkami. Zaraz chwycił jeden między wargi, by possać go przez chwilę, podrażnić językiem, a na koniec zacisnąć na nim swoje zęby. – Więc? – Zapytał po chwili, odrywając na chwilę usta od jej piersi. Chwycił w jedna z dłoni drugą pierś Basi i mocno zacisnął na niej palce. – Jak bardzo niegrzeczną stokrotką chcesz być?
Słuchał słów Basi, uważnie na nią patrząc. Jego dłonie, nie zatrzymywały się ani na moment. A to szczypały jej sutki, pociągając za nie, a to przesuwały się niżej na basine pośladki, by z kolei tam również się zacisnąć.
OdpowiedzUsuń– Możesz zrobić każdą z tych rzeczy. – Zaczął cicho, przesuwając dłonie na plecy Basi, by zaraz chwycić ją za włosy i pociągnąć za nie. Jego usta zaraz zaczęły całować i przygryzać jej delikatną skórę. Był Podniecony i zniecierpliwiony, Basia musiała to doskonale wyczuwać. Uwielbiała doprowadzać go do ostateczności, do momentu, w którym puszczały mu wszystkie hamulce i brał ją niemal od razu. – Zrób każdą z tych rzeczy, a wtedy możesz zapomnieć o rżnięciu. Będziemy się bzykać przez trzy miesiące w pozycji misjonarskiej, pod kołdrą. Bez żadnych udziwnień. Bez cięć, łańcuszków, bez bólu. To będzie twoja kara. – Wyszeptał wprost w jej usta, zaraz przygryzając mocno jej dolną wargę.
Maciek spojrzał na Basię uważnie, marszcząc brwi.
OdpowiedzUsuń-Nie prowokuj mnie skarbie, bo wiesz dobrze, że jeśli się uprę to to zrobię. - Odpowiedział jej z łobuzerskim uśmiechem na ustach. - Będziesz miała tak przesłodzonego Maciusia w wersji waniliowej, że aż będziesz miała mnie dość. I tego delikatnego seksu też. - Dodał jeszcze, oczywiście tylko się z nią drocząc. Jaworski, nigdy w życiu nie wyrządziłby im aż takiej krzywdy.
Widział jak patrzyła na jego żebra. Na te wszystkie siniaki, których się dorobił. No cóż, całe szczęście, że nic poważniejszego się nie stało. Że żył i pomijając złamaną nogę, był w miarę cały.
Mruknął cicho, kiedy poczuł pocałunki Basi na swoim torsie. Stęsknił się za tym cholernie mocno i marzył, żeby wreszcie to nastąpiło.
Bez słowa wziął z jej ręki kolczyk i wsadził go na miejsce, przez chwilę obserwując efekt swojej pracy.
-Ja jestem nagi, a ty nadal w spodniach?- Zapytał po chwili, kiedy i tej części jego garderoby brunetka go pozbawiła.
Popchnął Basię lekko na kanapę, a sam znalazł się nad nią, chociaż nie do końca było mu wygodnie, bo gips cholernie mu przeszkadzał. Mimo to, jego dłonie sprawnie rozpiely guzik w basinych spodniach, by zaraz zsuwac je z niej razem z majtkami. To, co ukazało mu się przed oczami, sprawiło że zatrzymał się na moment i syknął. Był zły tak kurewsko zły, jednak nie chciał psuć atmosfery. Postanowił, że o tym porozmawiają później. Pochylił się nad Basią i pocałował ją po raz kolejny, napierając na nią swoim ciałem i przesuwając dłońmi po jej nagim ciele. Nie robił na razie nic więcej, pamiętając czym to się skończyło w szpitalu. A tak bardzo chciał ją doprowadzić na szczyt najpierw samymi ustami, a potem w inny sposób. Planował rżnąc ją przez te trzy godziny, które mieli, tak że po Majke Basia nie miałaby już siły iść.
No cóż, nic dziwnego, że Maciek był nieco ostrożny w tym, co robił. Pamiętał przecież doskonale, jak zareagowała Basia ostatnim razem i nie chciał po raz kolejny dopuścić do takiej sytuacji.
OdpowiedzUsuńZaśmiał się cicho słysząc jej słowa, po czym po prostu zamknął jej usta pocałunkiem. Mocniej rozchylił jej nogi, ale zanim w ogóle ją wziął, przesunął dłonią po jej kobiecości. Była cudownie wilgotna i stęskniona jego dotyku, a jemu to jak najbardziej odpowiadało.
Syknął cicho, czując kolejne ugryzienie i czując jak Basia ciągnie go za włosy. Warknął zaraz potem, napierając na brunetkę swoim ciałem. Odtrącił jej rękę ze swojego penisa, po czym wszedł w nią bez zbędnej delikatności i zaczął poruszać się dość szybko, starając się znaleźć w niej jak najgłębiej. Złapał Basię za włosy i odciągnął jej głowę mocniej do tyłu, a jego usta od razu znalazły drogę do jej piersi. Zdążył się już przez tą chwilę stęsknić za jej sutkami, więc teraz do nich wrócił, po raz kolejny je ssąc, całując i przygryzając.
Początkowo, Maciek myślał, że naprawdę zrobił coś nie tak. Spojrzał na Basię, kiedy ta tak bezceremonialnie odepchnęła go od siebie. Syknął z bólu, bo jednak dość mocno go odepchnęła.
OdpowiedzUsuńJuż miał ochotę ze wszystkiego zrezygnować, kiedy brunetka nagle przejęła kontrolę i sama zaczęła go ujeżdżać. Podobała mu się ta jej wersja, w której to ona była górą. I nawet to, że tak okrutnie pastwiła się nad jego sutkami, mu nie przeszkadzało.
– A może to ja zwiążę ciebie? – Zapytał po chwili, po czym chwycił Basię za pośladki, ściskając je mocno i sam zaczął się poruszać, nadając im ponownie szaleńcze tempo. Wbijał się w nią mocno i głęboko, całując jednocześnie i przygryzając, każdy fragment skóry, do którego dostęp miały jego usta. Nie potrafił jej nie kontrolować, nie potrafił oddać jej pałeczki nawet na chwilę. To nie byłby wtedy on. Poza tym, Basia przecież uwielbiała, kiedy był władczy, kiedy ani trochę nie był delikatny i brał od niej to, czego chciał.
Kiedy Basia sama przejęła kontrolę na samej końcowe, Maciek już się nie opierał. Pozwolił jej, by sama nadała tempo ostatnim pchnięciem. W końcu, doszedł chwilę po niej i zaraz położył się obok na kanapie, przytulając ją do siebie. Brakowało mu tego przez ostatnie dni, więc cieszył się, że w końcu to zrobili. Poczuł się lepiej, kiedy w końcu spuścił z siebie nieco pary.
OdpowiedzUsuń-Bo ten cały Grej to się chuja zna na tym co robi. - Stwierdził po chwili, zerkając na chwilę na ekran telewizora. - Gdyby panna miała do czynienia ze mną, jej jęki słyszałaby pół miasta. - Dodał jeszcze z pewnością w głosie.
Słysząc słowa Basi, Maciek zrobił oburzoną minę.
OdpowiedzUsuń– Że niby ja muszę popracować nad techniką? – Zapytał zaskoczony jej stwierdzeniem. – Jakoś nigdy nie narzekałaś na to, w jaki sposób się pieprzymy. – Stwierdził jeszcze, zaraz jednak sycząc z bólu, kiedy Basia ugryzła go w sutek. Zabolało.
Przytulił ją jednak zaraz do siebie, bo nie miał zamiaru dyskutować dalej nad swoimi umiejętnościami. On szybko się nie nudził, nie popadał w stagnację, zawsze też starał się wymyślać coś nowego.
– Nie, ja nie jestem głodny. – Odpowiedział Basi, kiedy wyswobodziła się z jego objęć i skierowała w stronę kuchni. Obserwował ją przez chwilę, po czym wyłączył film. I tak pewnie nie obejrzą go do końca. Zresztą, to była totalna szmira, na którą szkoda mu było czasu.
Maciek doskonale wiedział o cięciach Basi, więc nawet to, że ukrywała je pod kocem kompletnie nic nie dawało. Wiedział, że blizny po ostatnim razie nadal widnieją na jej udach, jednak na razie nie miał zamiaru poruszać tego tematu. Czekał po prostu na odpowiedni moment i wiedział, że końcu on nadejdzie. A wtedy rozmowa wcale nie będzie taka przyjemna. Na razie, Jaworski nie chciał też psuć panującej między nimi atmosfery. Dopiero co przestali się kłócić, dopiero co wrócił do domu i nie chciał tego dnia chrzcić jeszcze kolejną sprzeczką.
OdpowiedzUsuńZresztą, Basia zaczęła zaraz inny temat, który od kilku dni chodził mu po głowie. Nadal bolało go to w jaki sposób brunetka oświadczyła mu wtedy w szpitalu to, że nie może teraz adoptować Majki. A on bardzo tego chciał, bo jednak nie wyobrażał sobie życia ani be dziewczynki, ani bez Basi.
– Więc wyjdź za mnie Basiu. – Odpowiedział jej zupełnie poważnie, patrząc prosto w oczy. – Wybacz, że nie mam jeszcze pierścionka, ale jutro to załatwię. Wybacz, że nie uklęknę, ale sama rozumiesz, że z unieruchomioną nogą, nie jestem w stanie tego zrobić. – Dodał jeszcze. – Chcę żebyś została moją żoną,żebyśmy razem z Mają byli prawdziwą rodziną.
Maciek nie żartował. Mówił całkowicie poważnie i to właśnie było po nim widać. W żadnym razie, nie uważał związku z Basią za błąd. Kochał ją. Chciał z nią stworzyć rodzinę bez względu na wszystko.
OdpowiedzUsuń– A czy ja wyglądam na kogoś zmuszonego do oświadczyn? – Tylko tyle zdołał powiedzieć, zanim Basia nie wskoczyła mu na kolana i nie zaczęła go całować. Przyciągnął ją bliżej siebie, odwzajemniając pocałunki.
– Więc będziemy rodziną. – Dodał jeszcze po chwili, uśmiechając się szeroko.
Był pewien, że Basia go wyśmieje, albo stwierdzi, że po tym wypadku uszkodziło mu mózg. Przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie bierze ślubu po trzech miesiącach związku, ale Maciek był pewien swego. Był pewien, że to właśnie z Gawron chce stworzyć rodzinę i tak naprawdę gówno obchodziła go opinia innych ludzi.