Daniel Griffin. Lat 30. Właściciel międzynarodowej firmy architektonicznej. Milioner.
Z takim wyglądem i z taką sumą na koncie możesz mieć każdą. To zawsze powtarzał mu jego najlepszy przyjaciel. Ale czy aby na pewno? W świecie biznesu, gdzie najważniejszy jest wygląd i cyfry na koncie miłość nie ma większego znaczenia. Czy w końcu Daniel przekona się o tym co w życiu jest najważniejsze?
[Propsuję za Hugh <3]
OdpowiedzUsuńHope sama nie wiedziała, co właściwie robi na imprezie gwiazdkowej wśród ludzi, z którymi tak naprawdę wymieniała tylko zdawkowe Dzień dobry każdego dnia, kiedy przychodziła do pracy. Jakoś bardzo mocno nie zabiegała o polepszenie stosunków z współpracownikami, bo bardziej zależało jej na wykazaniu się w pracy, aniżeli na zawieraniu nowych przyjaźni.
Daniel jednak na nią naciskał, a ona głupia nie znająca pojęcia asertywności, po prostu się zgodziła. Zresztą, jemu nie potrafiła odmawiać. Z tym swoim zniewalającym uśmiechem, z wyglądem młodego chłoptasia, sprawiał, że Hope zapominała języka w gębie.
Teraz, stała więc w kącie sali, wciśnięta w ciemną sukienkę, jedyną która na nią pasowała i obserwowała wszystkich dookoła, popijając poncz z małego, plastikowego kubeczka. Rozpatrywała opcję wymknięcia się niepostrzeżenie z sali i powrotu do domu, by mogła zatopić się w lekturze kolejnego romansu. Wszyscy i tak byli zajęci sobą, więc wątpiła, by ktoś zauważył jej nieobecność.
Hope tak naprawdę była zupełnie nieświadoma tego, co działo się dookoła niej. Pracowała w biurze architektonicznym Daniela dopiero od trzech tygodni. Ciężko jej było się z kimś zaprzyjaźnić, a zresztą bardziej fascynowała ją praca w ciszy nad kolejnym projektem. Bardziej od rozmów, ze szczupłymi koleżankami, których było tu pełno, i które tylko jeszcze bardziej wzbudzały w niej poczucie niższości, wolała słyszeć słowa uznania własnego szefa, kiedy oglądał jej projekty. Wiedziała, że jest najlepsza. Wiedziała, że przyjął ją nie dla krótkiej spódniczki, a dlatego, że coś potrafiła. I tak wiedziała, że wszyscy się z niej śmieją, że komentują jej niecodzienną figurę. I szczerze mówiąc miała to w nosie.
OdpowiedzUsuńPisnęła cicho,kiedy usłyszała w swoim uchu szept Daniela. Automatycznie się zarumieniła, po czym obróciła głowę, by móc na niego spojrzeć.
– Świetnie. – Odpowiedziała mu tylko z krzywym uśmiechem, a potem westchnęła zagryzając dolną wargę. – Obiecałam ci, że przyjdę. I dotrzymałam słowa. Wytrzymałam godzinę i szczerze mówiąc, wolałabym już wracać do domu. Nie lubię takich imprez. Poza tym muszę dokończyć projekt tego wieżowca, o którym rozmawialiśmy ostatnio, a w telewizji będzie nadawany mój ulubiony film. – Dodała jeszcze, chyba po raz pierwszy wypowiadając przy nim aż tyle słów za jednym razem.
Hope nie była sztywniarą. Po prostu miała swoje ulubione zajęcia, a imprezowanie w gronie ludzi, których kompletnie nie znała, nie za bardzo jej odpowiadało.
OdpowiedzUsuń– Prosiłeś, a ja obiecałam i zawsze dotrzymuję słowa. – Odpowiedziała mu cicho, nieznacznie się od niego odsuwając. Stał zdecydowanie zbyt blisko niej, a ona bardzo ceniła sobie swoją przestrzeń osobistą. – Skoro dostałam pracę,to wypadałoby jednak trochę popracować, prawda? – Zapytała, upijając nieco swojego ponczu i przyglądając mu się uważniej. Brad Pitt nie dałby rady na sto procent, ale Johnny Depp? Hope musiałaby się mocno postarać, żeby mu nie ulec. – A co boisz się, że ściany się zawalą, jeśli nie będę ich podpierała? – Patrzecie! Nawet sobie zażartowała.
Hope spojrzała na Daniela, marszcząc brwi i nieco mrużąc oczy. Kiedy niby przypadkiem dotknął jej dłoni,przeszył ją dreszcz. Griffin nigdy nie dawał jej do zrozumienia, że w jakikolwiek sposób jest nią zainteresowany. Zazwyczaj zwracał uwagę na zgrabne sekretarki i asystentki, a nie na nią.
OdpowiedzUsuń– Danielu… – Zaczęła cicho, nie bardzo wiedząc co ma zrobić. Wiedziała, że zrobi z siebie pośmiewisko. – Wybacz, ale tym razem jestem zmuszona ci odmówić. Ja nie tańczę. – Dodała jeszcze i niczym naburmuszone dziecko, schowała obie dłonie za swoje plecy, zaraz też szybciutko opierając się o ścianę. Może jej zachowanie było nieco irracjonalne i dziecinne, ale nie chciała robić z siebie jeszcze większej ofiary, niż była nią w rzeczywistości.
-To zdecydowanie nie są moje klimaty. - Stwierdziła, kręcąc nawet przy tym głową. - Ale słyszałam, że Grethen czeka aż zaprosisz ją do tańca. - Dodała jeszcze, wskazując podbródkiem rudowłosa sekretarkę. Robiła wszystko byleby tylko odwrócić od siebie uwagę Daniela. Krępowało ją to wszystko i nie miała pojęcia, co się nagle stało, że jej szef zaczął z nią rozmawiać, okazując jej nieznaną do tej pory atencje.
OdpowiedzUsuń-Z Tobą? Niby dlaczego? - Zapytała autentycznie zdziwiona. - Nie sądzę, żeby to było konieczne. Dam sobie radę, a poza tym… to twoje przyjęcie. Nie wypada, żebyś opuścił je przed czasem. -Zauważyła logicznie.
– Nie wiem. Mówię co słyszałam. – Spojrzała na Daniela z lekkim uśmiechem, po czym sama sięgnęła po swój poncz. Nie piła nigdy zbyt wiele alkoholu. Chyba, że we własnym domu, do jakiegoś ciekawego filmu albo dobrej książki. Będąc w towarzystwie, co rzadko się zdarzało, zawsze się stopowała. – Jak uważasz. Nie mieszkam daleko. To jakieś pół godziny spacerkiem. Zawsze będziesz mógł tu wrócić. – Dodała jeszcze, po czym odstawiła swoją pustą szklankę i ruszyła w stronę wyjścia. Chwilę zajęło wygrzebanie swojego znoszonego płaszcza spod tony innych kurtek. Znalezienie torebeczki też chwilę jej zajęło, jednak po pięciu minutach była już gotowa.
OdpowiedzUsuńNie bardzo odpowiadało jej to, że Daniel ma zamiar odprowadzać ją do domu. Nie dość, że mieszkała w szemranej dzielnicy, to jeszcze nie miała pomysłów na to, o czym mogłaby z nim po drodze porozmawiać. Różniło ich dosłownie wszystko, począwszy od tego, że on wyglądał jak model z jakiejś rozkładówki, a ona nie, a skończywszy na tym, jakie pozycje zajmowali w firmie.
OdpowiedzUsuńSpojrzała na niego, kiedy zadał jej to pytanie.
– Mówiłam ci. Posiedzę nad projektem, bo to wcale nie będzie prosta sprawa, a potem pewnie coś obejrzę, albo przeczytam. – Odpowiedziała szczerze, bo nie widziała powodu, dla którego miałaby kłamać. – Nie jestem tobą Danielu. Nie mam masy znajomych i nikt nie zaprasza mnie nigdzie co wieczór. – Dodała jeszcze, zanim zdążyła się ugryźć w język. No pięknie! Teraz jeszcze wyjdzie przed nim na nerda bez znajomych.
A co innego Hope miała do roboty? Wiedziała co ludzie o niej myślą. Wiedziała, że żartowali sobie za jej plecami. Kiedy przyszła na rozmowę o pracę, była pewna, że Daniel jej nie zatrudni. W jego otoczeniu było zbyt wiele pięknych kobiet, by w ogóle mogła marzyć o tym, że będzie dla niego pracowała. A jednak udało się.
OdpowiedzUsuńTeraz, nie miała pojęcia, co o tym wszystkim myśleć. Daniel był jakiś inny i bardzo usilnie chciał spędzić z nią czas.
Hope spojrzała na niego, tymi swoimi wielkimi oczami dziecka i przygryzła dolną wargę.
– Dlaczego? – Wyrwało jej się to pytanie, zanim zdążyła się zastanowić. – Po co chcesz spędzać ze mną ten wieczór, skoro na pewno masz o wiele więcej, ciekawszych możliwości? – Zapytała. Nie dawało jej to spokoju, a że z natury była podejrzliwa, nic dziwnego, że w końcu o to zapytała.
-Skoro tak bardzo ich nie lubisz, to dlaczego je organizujesz? - Zapytała, przyglądając mu się uważnie. Hope zawsze odznaczała się żelazną logiką. Jeśli czegoś nie lubiła, to po prostu tego nie robiła.
OdpowiedzUsuńJego kolejne słowa sprawiły, że w jej głowie zapaliła się czerwona lampka, a ona sama aż przystanęła na chwilę na chodniku. Zaskoczył ją. Zarumieniła się potwornie i nie miała pojęcia co powiedzieć.
-Ja.. och.. - Zaczęła niepewnie, patrząc na niego. Nikt nigdy jej nie powiedział, że wygląda ładnie. Zwłaszcza ktoś taki jak Daniel, kto jej się podobał. Bo Griffin miał coś w sobie i Hope wzdychała do niego cicho. Zamiast jednak cieszyć się z jego atencji i z jego słów wolała zastanawiać się, o co mu tak właściwie chodzi.
-Dziękuję za komplement. - Powiedziała w końcu, po czym jak gdyby nigdy nic ruszyła w dalszą drogę do domu.
Zaskoczyło ją to, że Daniel jeszcze jej nie odpuścił, że nadal za nią szedł. A już całkowicie wyprowadziło go z równowagi to, że ją objął. Drgnęła w jego ramionach, patrząc mu w oczy.
OdpowiedzUsuń– Robię to, co zawsze chciałam robić. Nie potrzebuję do tego awansu. – Odpowiedziała mu z lekkim uśmiechem. Jego propozycja sprawiła, że Hope przez chwilę się zastanowiła, przygryzając dolną wargę. – Drinka? – Zapytała. – Nie wiem Danielu, jest już późno, poza tym ja nie piję zbyt wiele. – Wyjaśniła, po czym zgrabnie wyślizgnęła się z jego objęć. – Wino mam w domu. – Stwierdziła po chwili. – Jedna lampka. Nic więcej. – Zgodziła się w końcu. Nie potrafiła mu odmówić, nie kiedy patrzył na nią w ten sposób. Zaraz ruszyła dalej w stronę swojego domu. W zasadzie, byli już niemal na miejscu, bo Hope nawet nie zauważyła, kiedy ten półgodzinny spacer się skończył. Nieco się stresowała, bo jej mieszkanie w gruncie rzeczy było małą klitką, w której ledwo co się mieściło.
Weszli do jej budynku i weszli na samą górę. Hope otworzyła przed nim drzwi.
– Zapraszam. – Powiedziała cicho, wchodząc do środka i zapalając światła w przedpokoju. Zaraz przybiegły jej dwa koty. – Nie głaszcz ich zbyt długo, bo potem się od nich nie opędzisz. – Stwierdziła z uśmiechem. Poszła też zaraz do salonu, małego zagraconego pomieszczenia, pełnego nierozpakowanych kartonów. Jedyne co miało tam swoje miejsce, to kanapa, stolik do kawy i biblioteczka na jednej ze ścian, na której schludnie stały poukładane książki. Hope przyniosła z kuchni wino, korkociąg i dwa kieliszki, po czym podała to wszystko Danielowi, a sama usiadła na kanapie, odsuwając ze stolika stos papierów.
No cóż, Hope nie była tego typu kobietą, których Daniel tak wiele spotkał w swoim życiu. Zgodziła się na jedną lampkę i na jednej lampce miała zamiar poprzestać. Nigdy nie fascynowało jej upijanie się do nieprzytomności. Hope, nie przepadała też za psami, zbyt wiele było z nimi pracy. Koty były mniej wymagające i bardziej niezależne, a ona to w nich uwielbiała.
OdpowiedzUsuńZerknęła zaraz na swoją biblioteczkę, jeszcze nie do końca wypełnioną książkami i półkami.
– Co czytam? – Zapytała, biorąc od niego kieliszek z winem, z którego zaraz upiła łyczek. – Głównie literaturę rosyjską. Dostojewski, Tołstoj, Bułhakow. Poza tym uwielbiam biografie. Głównie przeklętych królowych. Wiesz, Maria Antonina, Sisi, królowa Wiktoria. – Zaczęła się rozgadywać. Książki były tym, o czym mogła mówić godzinami. – Brytyjska rodzina królewska to mój konik. Zresztą, nie chcę cię zanudzać. To i tak mniejsza część mojego księgozbioru. Reszta czeka w domu rodzinnym, ale odkąd się tu wprowadziłam, jakoś nie mam czasu na to, żeby to wszystko tu jakoś rozpakować. – Dodała jeszcze, tłumacząc nieco bałagan panujący w mieszkaniu, po czym rozsiadła się nieco wygodniej na kanapie.
Tanich romansideł Hope nie czytała. Szkoda jej było na nie czasu i nerwów. Jednak romanse, dobrze napisane romanse już tak. Dziewczyna była ogromną fanką Jane Austen. Najbardziej chyba uwielbiała “Dumę i uprzedzenie", a pan Darcy był dla niej wzorem idealnego mężczyzny. Nic dziwnego, że teraz Hansen miała dość wygórowane wymagania, jeśli chodziło o mężczyzn.
OdpowiedzUsuń-Coś zboczonego? - Zapytała, wstając z kanapy i podchodząc do Daniela. - Proponuję biografię Henryka VIII, ewentualnie Katarzyny Wielkiej, chociaż Elżbieta I również za bardzo od nich nie odbiega. - Odpowiedziała po chwili namysłu, wskazując palcem odpowiednie pozycje. - Grę o Tron czytałam, chociaż fantastyka za bardzo mnie nie interesuje. Kryminał już tak. No i Stephen King, król horroru. - Dodała jeszcze, spoglądając na Daniela z lekkim uśmiechem na ustach. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, jak blisko niego się znalazła.
Nie uważała go za kobieciarza, ale domyślała się, że kobiety do niego lgnęły. Był w końcu przystojny, był bogaty, a już samo to potrafiło wiele zdziałać.
OdpowiedzUsuń[ Wybacz tę moją krótką przerwę w pisaniu, ale musiałam chwilę odpocząć, by wrócić w pełni sił i z odświeżoną weną :)]
Hope spojrzała na Daniela z lekkim uśmiechem na ustach.
-To nie tak, że uważam, że nie czytasz. - Powiedziała cicho, popijając powoli swoje wino. - Nie sądziłam, że akurat tego typu literatura Cię interesuje. - Wyjaśniła. Nie miała go przecież za ignoranta. Wiedziała, że Daniel jest inteligentny. - Och, jeśli zdradzę ci wszystkie tajemnice i szczegóły od razu, nie będziesz miał przyjemności z lektury. - Odpowiedziała po chwili nieco ciszej, nieświadomie przesuwając się odrobinę bliżej. Dopiła swoje wino i postawiła pusty kieliszek na półce biblioteczki. Tyle jej wystarczyło. Po ponczu wypitym na firmowej imprezie i tej małej lampce wina, przyjemniej jej już szumiło w głowie. A że nie chciała się upić, wolała przestać. - Chcesz zobaczyć zarys tego nowego projektu? - Zapytała po chwili. Nic jej tak nie odprężało, jak rozmowy o pracy.