VERVEINE HARGROVE
studia pielęgniarskie zakończone po pierwszym etapie - więc jakiś tam tytuł ma
trzy lata mieszkania w Nowym Jorku
niezwykle lojalna wobec najbliższych
mała kawalerka w starej kamienicy dzielona z chłopakiem
zajmuje się tłumaczeniem pism z francuskiego i łaciny na zlecenie
pracuje w bibliotece na pół etatu
świetna orientacja w terenie i wyobraźnia przestrzenna
zafascynowana runami i starymi językami
na parapecie w kuchni hoduje maryśkę w doniczce
i kilka innych ziół też - przydają się na wszystko
jeśli coś wydaje się głupie, ale działa, to wcale nie jest głupie
niezbyt odrosła od podłoża, ale widać ją dzięki ognistemu kolorowi włosów
lekkomyślnie odważna
ale czasem panikuje
w dzieciństwie nasłuchała się od babci mrocznych bajek na dobranoc
od jakiegoś czasu ma bardzo dziwne sny, których nie rozumie
Spora liczba nastolatków pragnie stać się czymś więcej niż tylko zwykłym organizmem wykonującym swoje podstawowe czynności życiowe. Czymś wyjątkowym. Czymś przeznaczonym, cudownym i oryginalnym. Czymś uzdolnionym, zmieniającym bieg historii i całej ludzkości. Pewnie byliby gotowi oddać wszystko za coś takiego. Niektórym takie rzeczy udają się poprzez ciężką pracę, samozaparcie, gorliwość i zaangażowanie. Inni dokonują czegoś dzięki czystemu szczęściu i przypadkowi. Reszta musi zadowolić się swoją normalnością.
OdpowiedzUsuńPatrząc przez swoją perspektywę, nie dostrzegasz wad czyjegoś życia. Zbyt zapatrzony w ten obraz, nie widzisz, ile zalet może posiadać to, co sam dla siebie stworzyłeś. Pozwalasz, by zazdrość rozpływała się po twoich żyłach i wgryzała w mięso.
Zazdrość i zawiść często miewają wspólne korzenie. Stefan uważał, że to był jeden z powodów, dla których obie rasy go nie akceptowały. Choć był ich połączeniem, żadna z nich nie chciała mieć z nim nic wspólnego. Głównym powodem na pewno było obrzydzenie do tego, czym się stał. To wyjaśniało wszystkie ataki, jakich dopuszczono się względem niego. Skazany na wieczną ucieczkę, niechęć i poniekąd samotność. Był zły, że żadna z tych rzeczy nie była jego decyzją. Został postawiony przed faktem i zmuszony do jego akceptacji. Bo jej brak mógł tylko pogorszyć sprawę.
Przyzwyczajony do ukrywania się, nie widział nic złego w zwijaniu się na ławce w parku. Nie znał miasta, w którym obecnie się znajdował, dobrze ukrył się w zaciemnionym miejscu. Na razie nie musiał się martwić, że znajdzie go jakaś inna nadnaturalna istota, bo do tego czasu na pewno zdąży się zregenerować i zniknąć. Mimo to dyszał ciężko, dociskając ręką swoją ranę na barku. Na chwilę pozwolił sobie na rozluźnienie, wdychając zapach późnego wieczora. Przymknął oczy, ciesząc się tą krótką chwilą.
Wbił w nią szybki wzrok, powoli prostując się na miejscu. Nie chciał jej spłoszyć czy też zdradzić swojego stanu fizycznego. Zaciągał się zapachem powietrza i analizował sytuację w swojej głowie. Czyżby podpucha? Czemu podeszła akurat do niego?
OdpowiedzUsuń- Telefon? - Mniej zakrwawioną ręką próbował odnaleźć komórkę w kieszeniach kurtki, teraz obserwując ją nieco uważniej. Pachniała strachem i przemocą, więc uzbroił się w jeszcze większą czujność. Nie mógł się zbytnio skupić, gdy jego tkankami szarpało leczenie. Był w dodatku głodny, marzył o jakimś spokojnym posileniu się.
- Czy wszystko w porządku? To chyba nie najlepsza pora na samotne spacery? - Rozejrzał się powoli, by dać jej do zrozumienia, że doszukuje się jakiegoś zagrożenia w okolicy. Co, jeśli właśnie jakiś wampir na nią polował? Albo jakiś człowiek? - Ktoś cię śledzi? - Wyciągnął telefon w jej stronę, starając się ukryć swoją zabrudzoną dłoń w półmroku. Tego mu jeszcze brakowało, by to jego uznała za zagrożenie i wydzierała się na całą okolicę, zwracając na niego uwagę. Uniknął dotyku, oddając jej komórkę. Westchnął cicho, ponownie się rozluźniając. Potarł twarz tą samą dłonią, zaraz kręcąc głową.
- Czy możesz mi w zamian powiedzieć, co to za miasto?