Archibald 'Robin' Blade
Spędzając swoje dzieciństwo w najmroczniejszych częściach miasta, długo wahał się co zrobić by móc żyć.Odpowiedź przyszła pewnego chłodnego listopadowego dnia, wraz z człowiekiem zwanym Ethanem Athos.
Archibald zwany od tej pory Robinem, uczył się szybko i wytrwale tego, jak uszczuplić dobytek tych, którym się w życiu zbyt dobrze powodziło.
Im starszy był, tym trudniejszych i bardziej ryzykownych zadań się podejmował. Wyrósł na wysokiego, zwinnego i sprawnego mężczyznę, którego zwinne palce z łatwością odpinały zdobne naszyjniki czy bransoletki, wysoko urodzonym damom, którym pochlebiało zainteresowanie przystojnego młodego człowieka z czarującym uśmiechem. Jadnak nie wszystko w życiu jest proste.
Jej największym przekleństwem było to, że urodziła się kobietą. Jej ojciec chciał ją wydać za jakiegoś bogatego arystokratę i pozbyć się z domu. Zawsze uważał, że każdy kto ma cycki powinien rozkładać nogi i wydawać potomstwo na świat. Zawsze był szowinistyczną świnią, której nienawidziła. Ale znosiła upokorzenia tylko ze względu na chorą matkę. Aurellia de Clare była cudowną kobietą dzięki, której dzieciństwo Celestii było w miarę szczęśliwe. Z kolei jej młodszy brat miał odziedziczyć całą posiadłość, firmę i rodzinne bogactwa. Gregory był od zawsze oczkiem w głowie ojca. To on miał zasiadać w radzie króla i prowadzić rodzinny interes. Jednak życie pisze sobie swój własny plan i nawet ktoś tak wpływowy jak jej ojciec nie mógł zmienić tego co nastąpiło.
OdpowiedzUsuńUśmiechnęła się delikatnie wchodząc do karczmy ''U Byka”. Widzisz ojcze? Nie wyszłam za grubego arystokratę i sama doskonale daję sobie radę. Pomyślała rozglądając się po wnętrzu. Nie było tutaj zbyt przyjemnie, ale Mark ostrzegał ją, że tutaj zbierają się same czarne charaktery. Nie potrzebuję bohatera. Potrzebuję złodzieja. Najlepszego z nich wszystkich. Odgarnęła swoje długie, złociste włosy do tyłu podchodząc do barmana. Był to starszy, łysiejący facet, który był znacznie wyższy od niej.
-W czym mogę pomóc? -Spytał zaskoczony jej widokiem. Nie codziennie przyjmował tutaj kobiety, chyba że były to prostytutki, a ona z pewnością na taką nie wyglądała. Ubrała na siebie czarny, obcisły strój i brązowy płaszcz oraz buty na wysokim obcasie. Za pasem schowała starannie niewielki sztylet z złotą rękojeścią wysadzaną ametystami. Sama nie wiedziała dlaczego tak polubiła tą broń. Może dlatego, że przypominała jej kobietę. Sztylet wyglądał niewinnie, ale zabijał z równą skutecznością co tasak.
-Piwo. -Rzuciła krótko. Mark powiedział jej, że po tym ją pozna. Nic dziwnego, że facet był ostrożny. Domyślała się też, że pewnie już ją obserwuje. Kiedy oceni kim jest i czy warto w ogóle z nią rozmawiać wyjdzie za pewne z jakiegoś cienia zwabiony zapachem pieniędzy, a ich akurat jej nie brakowało. Była w stanie zapłacić mu naprawdę wiele, ale nie zamierzała pozwolić by ją okradł.
Celestia pochodziła z dobrej rodziny, a przynajmniej takie sprawiała pozory. Zawsze miała dach nad głową, pełną miskę jedzenia i suche ubranie. Wielu mogło jej tego zazdrościć zwłaszcza, że nie wiedzieli jak była traktowana przez ojca. Mimo wszystko Celestia była nieco inna od swoich przeciętnych rówieśniczek. Już jako dziecko była dość nieznośna. Wolała bawić się drewnianym mieczem oraz sztucznym pistoletem niż wozić laleczki w wózkach jak jej koleżanki. Jako nastolatka jeździła konno na polowania, co doprowadzało ojca do szału oraz pobierała naukę szermierki, którą załatwiła jej po kryjomu ukochana matka.
OdpowiedzUsuńMoże i była arystokratką, która odziedziczyła fortunę, ale miała w sobie też coś ze zwykłej przeciętnej dziewczyny z ulicy, która musiała radzić sobie sama by przetrwać.
I nie była głupia. Dobrze wiedziała, że mężczyzna, który wpatrywał się w nią nie był tym kogo szukała. Osobiście zadbała o to by się nie pomylić i nie wynająć jakiegoś oszusta.
-Kogo szukam? -Uniosła brwi do góry lekko się uśmiechając. Sięgnęła po kufel i skosztowała piwa. Smakowało jak szczyny i nie dlatego, że nie lubiła piwa. Było rozcieńczone z wodą. -Na pewno nie ciebie, kochasiu. Czekam to na niejakiego Robina. Jeśli go znasz to wyświadcz nam obu przysługę i przyprowadź go. Zależy mi na czasie. -Odgarnęła swoje długie, złociste loki do tyłu i zmierzyła faceta wzrokiem.
Nigdy nie rozumiała dlaczego obecność kobiety w takich mrocznych miejscach jest taka dziwna? Czy kobieta nie miała prawa schlać się? Albo dobrze zabawić? A może chciała wylądować w łóżku z jakimś niegrzecznym facetem? Dlaczego do cholery facet, który co noc miał inną był niczym bóg, a kobietę nazywało się zwykłą dziwką?
Świat był niesprawiedliwy i ona zamierzała to zmienić.
Celestia wstała od stolika i ruszyła wolnym krokiem w stronę wskazanego miejsca. Zabrała ze sob kufel piwa. Nie dlatego, że jej smakowało, ale z grzeczności. Usiadła na przeciwko Robina i uśmiechnęła się. Cieszyła się, że wygląda na zaradną kobietę. Większość szlachcianek była słabymi kobietami, które bez faceta nie potrafiły nawet przybić gwoździa. Ona potrafiła zacznie więcej niż nie jeden facet. Ale do tego zadania potrzebowała kogoś najlepszego.
OdpowiedzUsuń-Owszem... problemami zajmuję się sama, ale do tego zadania potrzebuję ciebie. -Kiwnęła w stronę barmana, który pospiesznie przyniósł im po kolejnym piwie. -Cena nie gra roli. Szukam dobrego włamywacza i polecono mi ciebie.
Trochę minęło nim doszła do odpowiednich źródeł informacji. W jej środowisku nikt nie kradł bo każdego było stać na co tylko miał ochotę. Musiała wiele razy odwiedzać miejsca takie jak to i użerać się z facetami, którzy chcieli traktować ją jak typową kobietę. Wiele też razy musiała się bronić przed typkami takimi jak Robin. Choć on wyglądał na bardziej rozsądnego.