Ładne nogi, ale twarz paskudna… twarz przystępna, ale laska większa ode mnie. Kurwa, dobra dupa, ale ta tona makijażu mi całą pościel upierdoli, jebać to. Poddenerwowany Kihyun upił łyka burbonu i zrezygnowany odstawił z hukiem szklankę od whisky na blat, mając w zamiarze tego wieczoru już wrócić do domu z nieudanych łowów. Przynajmniej Minhyuk będzie szczęśliwy. Wiele dziewczyn próbowało zwrócić na siebie jego uwagę, ale żadna mu nie odpowiadała. Każda następna, którą zaliczał musiała być lepsza od poprzedniej, bo przecież ktoś taki on on się ceni i skoro stać go na najlepsze to czemu miałby się degradować? Kiedy ruszył się z miejsca, poczuł jak delikatnie zaczęło mu się kręcić w głowie. Przystanął na chwilę, by przymknąć oczy i przeczekać ten drażniący stan. Był bardziej pijany niż się spodziewał. Gdy siedział przy barze, nie odczuwał swojego stanu upojenia, a teraz gdy stał na nogach mocno się zdziwił. Otworzył oczy dopiero, gdy poczuł na swoim ramieniu czyjąś rękę. Ukazał mu się lekko zamazany obraz kobiety, jednak nie na tyle niewyraźny, żeby nie mógł stwierdzić czyj wizerunek się mu objawił. — Kihyun-ah, gdzie idziesz? Przyszyliśmy nie jakoś dawno. — Odezwała się dziewczyna do wstawionego Yoo. — Minhee… a gdzie twój chłopak? — Zapytał od niechcenia znajomej, która była dziewczyną jego kolegi z roku, z którym to postanowił tego wieczoru pójść na kluby. Kolegi jako tako, gdyż nie nazywał go tak, ponieważ go lubił, ale niewiele się różnili, z zachowania jak i statusu majątkowego. Jeden drugiego nie oceniał po tym w jakich ilościach i na jakie głupoty wydają pieniądze i to mu odpowiadało. Minhee od razu mu się spodobała, tak samo jak metki, które miała na sobie. Jednak nie tak spodobała jak inni mogliby pomyśleć, dolna część ciała nie zaczęła go swędzieć nawet przez sekundę na jej widok. Nie odczuwał do niej pociągu seksualnego, ale dorastała do jego standardów. To, że się nie podniecił to nie było dla niej jakieś umniejszające, gdyż przez całe swoje dwudziestotrzyletnie życie nie doznał tego uczucia i jego celem było w końcu je poznać, a ona była do tego idealnym kąskiem. — Jaki chłopak? — Uśmiechnęła się zalotnie, wkładając Kihyunowi rękę pod koszulę, znajdując przestrzeń między jednym a drugim guzikiem, by zachęcająco podrażnić go paznokciami po nagim już dla niej torsie. Taki sygnał był dla niego wystarczający i nie zastanawiając się nawet na chwilę, pociągnął ją do wyjścia, w ogóle nie przejmując się tym, że mogłoby to uwłaczać jego koledze. Jakby nie patrzeć, nie on zrobił ten pierwszy ruch, więc zachował się po przyjacielsku w jakiejś części. Wzięli pierwszą taksówkę z brzegu wśród tych, które miały swój postój pod klubem. Takie niesamowicie zdzierały z ludzi hajs, ale Yoo nawet nie odczuje ubytku w portfelu. Minhyuk jednak nie będzie szczęśliwy.
Nie był aż takim skurwysynem skoro myślał o nim w takiej sytuacji. Przyjaciel od czasu do czasu skarżył się na jego imprezowy tryb życia i brak szacunku do siebie oraz innych, ale nigdy otwarcie nie zakazał mu spraszać do domu kobiet. Dlatego starszy nie zamierzał sobie odmawiać znalezienia przyjemności nawet, jeśli wiedział, że tamten ma dużo pracy. Czyli jednak jest aż takim skurwysynem. Chłopak już w pojeździe zaczął zabierać się do rzeczy. Położył dziewczynie rękę na kolanie, by subtelnym ruchem zbliżyć się w stronę ud, a następnie do ich wewnętrznej strony, gdzie od razu poczuł już wilgotną kobiecość, ponieważ kochanka nie miała na sobie bielizny. Spojrzała na niego z zaciekawieniem jakby oczekiwała po Kihyunie zachwytu, ale jego to nawet nie ruszyło, można powiedzieć, że nawet lekko odrzuciło, ale przecież taka jest kolej rzeczy, więc nie odsunął ręki, tylko swoimi długi palcami drażnił jej wnętrze. Z ust Hee wydobywały się stłumione jęki, na które kierowca reagował nieprzychylnie, dlatego przyśpieszył, by szybciej ich wysadzić. W drodze na górę, dziewczyna uwiesiła się na nim, obwiązując swoje nogi wokół talii mężczyzny. Z tego powodu, całą drogę do mieszkania, Yoo musiał trzymać ją na rękach, co irygowało go tak samo jak Minhyuk, który budzi go rano na zajęcia. Wszystkie pieszczoty, jakimi obdarzał kochanice nie przynosiły mu przyjemności. Każde zachowanie było wyuczone i wykonywał je z pamięci, nie skupiając się na tym, by czerpać z nich radości. W sumie, gdy tak słuchał krzyków partnerek, trochę im zazdrościł. Właśnie po to robił to wszystko, by w końcu odnaleźć w sobie frajdę z seksu. To całe spuszczanie się podczas stosunku było dla niego bujdą i przestawał wierzyć, że ludzie faktycznie dochodzą do takiego stanu. W każdym razie, jeszcze nie czuł się na tyle bezradny, by zrezygnować z poszukiwań w sobie problemu. Jak stwierdzi, że ciągłe rżnięcie nie przynosi rezultatów to pójdzie do psychologa. Już w progu zachłannie całował Minhee, w drodze do pokoju ściągając z niej i tak skąpe ubrania, które niczego nie zakrywały. Kątem oka widział Minhyuka, który patrzył na nich z politowaniem, ale biorąc pod uwagę, że Kihyun działał pod wpływem alkoholu i był dość zajęty, nie przejmował się jego komentarzami, które i tak stały się rutyną, mógł przywyknąć. Ułożył nagą dziewczynę na plecach, a sam zajął się zdejmowaniem własnego odzienia. Dziewczyna chciała mu w tym pomóc, niecierpliwiąc się, a także by pobudzić tym chłopaka lecz ten stanowczo odmówił, chcąc ograniczyć jej wkład do minimum. Kurwa, Kihyun, jak będziesz tak postępował to nigdy się nie zmienisz, daj się dotknąć, chłopie… Nie zapominając o zabezpieczeniu, wszedł w nią bez większego przygotowania. Była i tak zalana prawie że w trupa, dlatego odczuwalny ból nie był tak niemiłosierny, gdyż sam alkohol był wystarczającym znieczuleniem. Yoo złapał się na tym, że ulżyło mu, iż nie musiał przed włożeniem w jej dziurkę penisa, drażnić jej piersi, a następnie łechtaczki, co by się przyzwyczaiła do obcowania cielesnego. Tak jak przypuszczał, mimo że kochanka wyginała się od orgazmu w nieprawdopodobne pozy, on nie mógł wymienić ani jednej rzeczy, która by mu się w tym całym przedstawieniu podobała. Przerwał stosunek, gdy od tego całego popychania za bardzo się zmęczył. Opadł obok niej na łóżku i nie zważając na partnerkę, zabrał całą kołdrę dla siebie, którą się owinął, by nie zmarzł, gdyż w nocy temperatura spadała. Położył się do niej plecami, nie dając jej szansy, by przynajmniej małym palcem go objęła. Jakby był bardziej przytomny to znalazłby sposób, by wysłać ją od razu do domu, ale w tym stanie nie miał do tego głowy. Sam fakt, że leżała obok niego powinien być dla niej nadzwyczaj wyjątkowy i niech cieszy się chwilą, bo drugiej szansy nie będzie miała.
Gdyby nie to, że Minhyuk zrobił Kihyunowi nalot do pokoju to spałby najprawdopodobniej do samego wieczora. Miał jakieś zajęcia rano i do napisania kilka pism na praktyki w sądzie, ale nie czuł się zobowiązany do przestrzegania obowiązków, może kiedyś. — Oszalałeś do reszty? Dajesz tym pizdom moje rzeczy, naprawdę? Lee się denerwował, więc ciemnowłosy wiedział, że to nie jest dobry moment, aby mu się stawiać. Bardzo rzadko skakali sobie do gardeł nie żartobliwie, dlatego Yoo miał świadomość, że młodszy ma go ochotę rozszarpać ze złości i musiał go szybko udobruchać, bo może wtedy nawet uda mu się go nakłonić, aby rozpuścił mu elektrolity w wodzie. Tak, również w takich momentach myślał głównie o sobie, co nie zmieniało faktu, że Minhyuk to jedyna osoba na świecie, którą wbrew pozorom szanował i skoczyłby za nim w ogień, w co wątpił, że kogokolwiek mu uwierzy, przyjaciel, którego się to tyczy także, ale taka była prawda, tylko nie był typem, który byłby w stanie to otwarcie okazać. — Miniuchu, Minuszku, ty mój największy aniele o włosach równie nieskazitelnie srebrnych, nieskażonych tym nieczystym światem. — Zaczął swoje zaloty, by chłopak trochę złagodniał. Pomasował sobie bolące skronie i przeczesał ręką włosy, chcąc je odgarnąć do tyłu, gdyż ten bałagan na głowie zasłaniał mu obraz, ale były tak rozczochrane, że jak wplątał w nie palce to nie mógł nimi poruszyć ani z powrotem ich wyjąć, pomęczył się trochę, zostawiając na nich jeszcze większy rozpierdol. — Nie wiem jak to się stało, ale nawet będąc ucieleśnieniem diabła na ziemi, nie dałbym tym szmatom dotknąć twoich rzeczy. Wyciągnął ręce do jasnowłosego, powodując, że jedyny materiał, który go osłaniał, cały się osunął, odsłaniając najbardziej intymne miejsca Kihyuna. Nie wstydził się w ogóle, biorąc pod uwagę to, że momenty krępacji mieli już za sobą po tylu latach zadawania się. Przynajmniej ze strony starszego. Chociaż Lee nie był w tym momencie taki łatwy i skory do przylgnięcia do niego to jeszcze podpity chłopak, nie działając do końca trzeźwo, nie zamierzał rezygnować. Klękając na łóżku, by mieć bliżej do niego, złapał go za jedną ze splątanych na piersi rąk i wciągnął do łóżka. Następnie położył głowę na torsie Miniucha, kreśląc paznokciem kołeczka na jego koszulce oraz już nie przykrywając się kołdrą, leżał tak na nim roznegliżowany. Przez to, że do końca nie wyparował z niego alkohol, nie zauważył, że przynosiło mu to uciechę, której tak zaciekle szukał. — Oj, pukam się cały czas, przynajmniej nie każ mi tego robić w głowę, Miniusiu. — Skrzywił się na jego uwagę, która trochę go jednak dotknęła. — Gniewasz się na mnie? Hm? — Oderwał się od niego, by spojrzeć mu w oczy, a następnie bez żadnego zastanowienia, ucałował go w czółko i posłał zadziorny uśmiech, po którym od razu się zaśmiał. — To za to jak pięknie wyrzuciłeś tą pindę, sam bym lepiej tego nie zrobił. — Przyznał, nie mogąc opanować śmiechu. — To jak, dostanę elektrolitki ? — Dodał, gdy trochę się uspokoił, łapiąc Minhyuka za policzki i rozciągając je na boki, a potem w górę, by zastymulować u niego uśmiech.
— Ki-Ki-Kihyun…nie, nie, nie…Kihyun, moje okulary… — Ki-Ki-Kihyun…tak, tak, tak… — Przedrzeźniał go z ogromną satysfakcją. Gdy wciągnął Minhyuka do swojego łóżka, pech chciał, że młodszemu spadły z nosa okulary. Kihyun nie należał do tych współczujących typów, którzy od razu lecą z pomocą. Jedyną osobą, której nie zawahałby się jej udzielić, był właśnie jego współlokator, ale teraz miał humor do tego, by się z nim trochę podrażnić. Wskazującego palca położył na zgubie chłopaka i przesuwał ją dalej, gdy tamten był bliski jej złapania. Z trudem powstrzymywał się od śmiania, ale nie chciał się zdradzić. Dopiero jak zaczęła mu się nudzić ta zabawa, podsunął rzecz prosto do rąk Lee, by ten z ulgą odetchnął, że w końcu ją znalazł, a rzeczywistego przebiegu tego procesu miał się nigdy nie dowiedzieć. — To może czasem lepiej puknąć się w czoło, niż kolejną przypadkową dziewczynę, co? — Kihyun przekręcił oczami, mając w zamiarze zaraz zapomnieć o tej kąśliwej uwadze. Postanowił na nią nawet nie odpowiadać i zachowywać jakby nigdy nie miała miejsca. Jednakże Minhyuk zdecydował się na niej nie kończyć, a to, co potem dodał, wyraźnie dotknęło starszego. — Zresztą, dorosły jesteś. Nie jesteśmy już w gimnazjum, żebym Cię pouczał. Rób co chcesz, skoro sprawia Ci to przyjemność, to nie powinienem Cię umoralniać. — Przyjemność… Chłopak trafił w czuły punkt swojego przyjaciela, zapominając, że ten kiedyś na imprezie wspominał mu, iż właśnie w jej doznaniu ma problem, dlatego tak często sprasza do domu kobiety na ruchańsko. Tego samego wieczoru Kihyun dowiedział się, że Lee odczuwa pociąg do mężczyzn, ale obydwoje nie zgłębiali się te ważne dla siebie kwestie. Co nie zmieniało faktu, że Yoo poczuł się urażony i delikatnie odsunął od Minhyuka, będąc zranionym bardziej niż przypuszczał, że może go to dotknąć. Nie chciał jednak gniewać się na niego, dlatego powtarzał sobie w myślach, że nie obraził go celowo, a każde wypowiedziane oschle słowo było dla jego dobra… chyba. — Ja Ci w dupę nie zaglądam i nie mówię, że trzeba Cię naprostować… — Mruknął pod nosem, zaciskając rękę na koszulce przyjaciela ze złości, sam sobie się dziwiąc, że po tym wszystkim nie chciał wyrzucić go z łóżka. Gdyby nie to, że z ranka on nawalił, raczej nie przestałby się dąsać. Był także zbyt leniwy, by ruszyć dupę, dlatego ponowił przymilanie się do chłopaka, by w niektórych czynnościach go wyręczył. — To jak, dostanę elektrolitki ? — Dostaniesz. — Pomimo że Minhyuk był niepocieszony uśmiechem, który symulował u niego Yoo, to przystał na jego prośbę. Z tą chwilą wybaczył mu ten nieodpowiedni komentarz w jego stronę, który przeszył jego serce na wylot. Na wzmiankę, że przygotuje mu kąpiel, ożywił się i nie trzeba było go prosić dwa razy, aby wypuścił jasnowłosego z objęć. — Idź, czyń powinności! — Stopami zepchnął go z materaca, niecierpliwiąc się, aż będzie mógł zrelaksować się w wannie.
Kiedy tamten wyszedł, Kihyun nie ubrał się, gdyż nie było sensu, aby to robił skoro zaraz znowu miał być nagi. Zarzucił jedynie na siebie szlafrok z aksamitnego materiału, pozostając w negliżu. Dawno nie sprzątał pokoju i teraz jak wstał, rozejrzał się, zauważając panujący w nim syf. Zajrzał pod łóżko, wyciągając spod niego puste opakowania po prezerwatywach, a nawet kilka zużytych się znalazło, co wywołało u ciemnowłosego odruch wymiotny. Chwycił za będącą w pobliżu jakąś reklamówkę, do której wrzucił w pośpiechu znalezione śmieci. — Ohyda. — Mruknął do siebie, wcześniej kładąc zawiązaną reklamówkę z powrotem na podłodze. Przetarł dłonie jedna o drugą jakby chciał się pozbyć zakażenia, Gdy usłyszał kroki, odwrócił się. Z szerokim uśmiechem, złapał za szklankę z rozpuszczonymi elektrolitami, którą mu przyniósł przyjaciel. Wypił jej całą zawartość łapczywie za jednym zamachem. Następnie odkładając szkło na szafkę, spowodował jeszcze większy bałagan. — I może zrób dzień przerwy od alkoholu...wypłukałeś sobie wódą wszystko co dobre z organizmu… — Gdybyś ze mną wychodził, wiedziałbyś, że rzadko sięgam po wódkę! — Krzyknął, gdy Lee skierował się do wyjścia. Starszy zauważył, że Minhyuk nie jest w humorze, tylko nie potrafił się zdecydować, który z powodów, jakie mu przychodziły na myśl, jest prawdziwy. Zastanawiał się, czy nadal chodziło mu o to, że dziewczyna rano ubrała jego szlafrok, czy to dlatego że nie podziękował mu za przygotowane lekarstwo, a nawet rozważał, czy to nie dlatego iż ponaciągał mu policzki w każdą stronę, gdy leżeli razem. Powiedział, że to go boli... Często uprzykrzał życie młodszemu i nawet jak tamten wyraźnie zaznaczał, że mu się to nie podoba, Yoo rzadko brał sobie do serca jego żale, więc odczuwał dyskomfort, szukając przyczyny mrocznej aury tego kłębka szczęścia, z którym mieszkał. Długo patrzył się w przestrzeń, gdy jego przyjaciel wyszedł. Czuł, że coś jest nie tak. Pewnie ma intensywny tydzień i dużo pracy, coś mówił o ważnym kliencie. Nagle wezbrało się w nim poczucie winy, że w nocy nie pozwolił mu na sen, kiedy najwyraźniej bardzo go potrzebował. Nie miał jednak w zamiarze go przepraszać, gdyż nawet jeśli bardzo chciał to zrobić, nie umiał się do tego zabrać. Orzekanie w najtrudniejszej sprawie w sądzie sprawiłoby mu mniejszy kłopot. Usilnie więc myślał nad innym sposobem na okazanie skruchy. — Kąpiel masz gotową. — Usłyszał, gdy wyszedł mu naprzeciw. — Nie chcesz dołączyć? — Zapytał bez większego przemyślenia, bardziej stawiając na typowy przyjacielski żarcik niż faktyczne zaproszenie lecz złapał się na tym, że gdyby rzeczywiście dotrzymał mu towarzystwa, nie odtrąciłby go, w odróżnieniu od każdej laski, z którą sypiał. Muszę szybko wytrzeźwieć. — Nie spal kuchni, żebym miał do czego wrócić. — Dodał pośpiesznie na wzmiankę o śniadaniu. Nie da się ukryć, że to Kihyun w tym domu był specem od gotowania, ale nie wątpił w umiejętności współlokatora, z resztą to tylko nieskomplikowane śniadanie. Po prostu musiał po wszystkich niespotykanych dla siebie myśli choć trochę wrócić do zimnego siebie, by nie uznać, że jest w nim kolejna rzecz, którą trzeba wyleczyć. — Drzwi zostawiam uchylone, gdybyś zmienił zdanie! — Krzyknął schowany za murami łazienki, faktycznie ich nie domykając.
Po zrzuceniu z siebie szlafroka, wszedł do przygotowanej kąpieli. Zapach i ciepło było tak błogie, że niebezpiecznie zsuwał się w dół otumaniony, co chwila przysypiając na kilka sekund. Wciąż zastanawiał się, czemu tak niekomfortowo mu, że Minhyuk jest przygaszony. Za bardzo go wykorzystałem? Ale zawsze tak było… Może jest już tym zmęczony. To czemu nie odmówi? Za długo i za dobrze się znamy, żeby to nas skłóciło. Nawet jeśli bym rzucił czymś nieprzychylnym, bo na pewno bym rzucił. Nie obraziłbym się. Z resztą czasem mi się stawia. I ciągle zwraca uwagę. Więc w czym problem? Kihyun bezradnie podrapał się po karku, błądząc wzrokiem po suficie. Był głodny i skacowany, ale równie zbyt leniwy by wziąć w końcu do ręki żel bądź szampon i porządnie się wymyć. Przystąpił dopiero do tych czynności, kiedy ostatni bąbelek na wodzie pękł, a ta nalana zrobiła się chłodnawa. Z opasanym w biodrach ręcznikiem i mokrymi włosami, z których krople skapywały mu na ramiona, udał się do kuchni. Specjalnie stanął obok Lee, by gdy wplątał palce we włosy, móc energicznie poruszyć ręką, aby woda z nich musnęła przyjaciela. Po wszystkim pokazał mu język i zasiadł za stołem. — Przydajesz się, Lee Minhyuk. — Odparł, sięgając po wypasioną kanapkę, której niczego nie brakowało. Podczas jedzenia nie odzywali się do siebie dużo, gdyż usta mieli pełne. Poza tym, myśli Kihyuna wędrowały wokół ostatniego pomysłu, czy aby na pewno nie skorzystać z pomocy terapeuty. Jego dotychczasowe metody radzenia sobie z brakem erekcji zaczynały go męczyć i wprawiać w obrzydzenie. — Miniuś, wychodzisz gdzieś dzisiaj? — Odezwał się w końcu, gdy zorientował się, że przez swoje zamyślenie, mogło się wydawać jakby nie chciał rozmawiać z jasnowłosym.
— Miniuś, wychodzisz gdzieś dzisiaj? — Nie, nie...muszę dokończyć projekt. Zostały mi na szczęście ostatnie poprawki. A dlaczego pytasz, Hyunnie? — Kihyun przytaknął głową, mając w planach mu jakoś ułatwić ten ciężki czas w ramach rekompensaty oraz był to jego sposób na przeprosiny, których bezpośrednio nie był w stanie powiedzieć. Nie miał jednak zamiaru szczerze się przyznać, w jakim celu o to pyta. — Myślałem, że będę mógł urządzić w mieszkaniu libację alkoholową. — Odparł chłodno, zapijając słowa herbatą. Jednak zaraz po tym, wyciągnął rękę i paznokciem podrapał Minhyuka po dłoni. — Żartuję. Jak będziesz potrzebował pomocy to mów. Gdyby nie ja, pewnie już dawno byś skończył. Czasem mam sumienie. — Po wyznaniu poczuł się ociężały, zapewne przez jedzenie, ale jego zdaniem przesadził ze szczerością. Zwrócił uwagę na zaklejony plastrem palec przyjaciela. Przewrócił oczami, nie wierząc, że ten faktycznie zrobił sobie krzywdę przy tak małej czynności. Przed kąpielą tylko zażartował, że w niego nie wierzy, ale teraz mimowolnie na jego ciele pojawiła się gęsia skórka, której nie miał jak ukryć, będąc odsłoniętym od pasa w górę. Spłoszyło go to, iż było widać na zewnątrz, że się przejął. — Jak tak dalej pójdzie to nie starczy ci palców do rysowania. — To był własny sposób Kihyuna na powiedzenie uważaj na siebie, ponieważ się martwię. Nieraz był źle rozumiany, dlatego że nie potrafił wyrazić się w prosty sposób, ale wiedział, że skoro tyle lat przeżyli z Lee to być może on zrozumie jego ukryty język. Speszony, odszedł po tym szybko od stołu i udał do swojego zabałaganionego pokoju. Przebrał się w wygodne ciuchy i postanowił w ostateczności ogarnąć ten rozpierdol. Nie był jakimś brudasem, ale w ostatnich dniach nieźle sobie poluzował w każdej dziedzinie życia. Był to czas, by chociaż w małej części ogarnąć dupę. Zmęczył się i dużo czasu mu z tym zeszło, ale było warto. Miał wrażenie jakby zrobił tu co najmniej przemeblowanie. Nie tylko pokój zrobił się czysty, ale on także dzięki temu poczuł się odświeżony, a także zachciało mu się myśleć. Walnął się więc na łóżko z laptopem, przeszukując strony znanych projektantów w znalezieniu odpowiedniego szlafroka dla Minhyuka, aby mu wynagrodzić to, że jeden przez niego dopiero co stracił. Na samą myśl o reakcji chłopaka unosiły mu się mimowolnie kąciki ust do góry. Kihyun, ty to jednak gościu jesteś... Entuzjazm nieco z niego uleciał, gdy przeglądając strony, przypomniał sobie o swoim problemie i o tym, że w końcu mógłby się pokusić o profesjonalną pomoc, gdyż jego metody nie tylko nie działały, ale także zaczęły go odpychać. Im więcej miał zbliżeń z kobietami, tym bardziej nimi gardził, a przecież miał się nimi mocniej zainteresować, więc wszystko szło w przeciwnym kierunku. Spisał kilka numerów seksuologów i psychologów, jednak nie odważając się jeszcze zadzwonić i umówić na wizytę. Lecz to był dobry krok w przód i za przerażeniem kryła się lekka duma.
Zasiedział się przed ekranem, aż go w końcu rozbolały oczy. Przetarł je, głośno ziewając. Wzdrygnął się od razu, gdy zobaczył, która jest godzina. Już dawno temu powinni zjeść obiad, a nawet kolację. Kihyun czuł jakby zawalił, nie dopilnowując tego. W końcu obiecał sobie być dzisiaj w miarę możliwości pomocnym, a znów odpłynął, myśląc o sobie. Podniósł się, by rozprostować ręce i nogi, po czym od razu udał się do kuchni. Nie byli na zakupach, dlatego nie było składników, z których mógłby ugotować coś solidnego, a nie chciało mu się ruszać z domu. Krzątał się długo, myśląc, co pożywnego i dobrego na szybko zrobić. W ostateczności zdecydował się na omleta z kawałkami szynki oraz papryki. Zaparzył również herbatę. Zadowolony z własnej pracy, ułożył przygotowany prowizorycznie obiad na tacy, gotowy zanieść go ciężko pracującemu przyjacielowi. Zapukał nieporęcznie i tak samo niezdarnie wszedł do środka. — Oooo to dla mnie? — Tak, wszystko zrobione z myślą o Tobie. — Dlatego że zagotowałem za dużo wody. — Odparł krótko, kładąc herbatę na biurku Lee, następnie chcąc wyłożyć z tacy talerz. Wtedy łokciem szturchnął przyrządzony napój, rozlewając go na ważne karki oraz na samego młodszego. Kihyun rzucił trzymaną tacę na bok, nie zwracając uwagi na to, że omlet wylądował na podłodze. Był przerażony tą sytuacją. Chciał zwyczajnie pomóc, ulżyć mu, ale jak zwykle nie wyszło. TEN Yoo Kihyun był bliski płaczu z poczucia winy. — Minhyukie… — Wyjąkał, widząc jak spanikowany jest tamten i jak gorączkowo wyciera pracę. Kiedy odzyskał czucie w nogach, udał się pospiesznie do toalety po papier i starał się razem z nim uratować maksymalnie sytuację, ale nic dobrego z tego nie wyszło. Yoo odczuwał gule w gardle i zakręciło mu się w głowie. Powinienem się zacząć pakować? — Hyunnie...wyrzucą mnie… Wiedział, że cokolwiek teraz nie powie, raczej nie załagodzi sytuacji, a jego zapewnienia będą brzmieć nierealistycznie. Przede wszystkim dlatego, że Minhyuk był teraz pod wpływem burzliwych emocji. Jeszcze większe wyrzuty miał, ponieważ chłopak nie powiedział nic, aby go obwinić za zaistniałą sytuację. Poczułby się sto razy lepiej, gdyby dostał w twarz za to, co zrobił. Nie raz pytał samego siebie, czym zasługuje na takie dobre traktowanie ze strony jasnowłosego, kiedy on zachowuje się nie do przyjęcia. — Minhyukiee… Minhyuk, przepraszam…. Podszedł do siedzącego na łóżku załamanego chłopaka i przykucnął przed nim, kładąc mu rękę na kolanie. Pogładził go po nim, chcąc go uspokoić. Nie za bardzo wiedział jak ma się do tego zabrać. Był najgorszą osobą do pocieszania i w takich chwilach nienawidził siebie za to. Powędrował ręką bliżej krocza tamtego, pocierając dłonią mokre miejsca w tamtych okolicach. W tym całym nieszczęściu cieszył się, że gorąca herbata tylko nieznacznie go musnęła, nie powodując większych obrażeń.
— Miniuś, nie wyrzucą Cię. Powiem, że to moja wina. Jeśli będzie trzeba to nawet zapłacę karę. Żadna kwota nie będzie za duża, tylko się nie martw. Nie pozwolę, aby Cię wywalili. A nawet jak to zrobią to znajdę Ci dużo lepsze miejsce do praktyk, obiecuję. Może jestem draniem, ale wiesz, że zawsze jak Ci coś obiecam to dotrzymuję tego, prawda? Minhyuk, proszę, spójrz na mnie. Zaufaj mi. Zajmę się tym. Kihyuna złapał nerwowy słowotok. Położył głowę na jego kolanach, by spojrzeć na niego od dołu i złapać w końcu jego wzrok. Miał już w głowie milion rozwiązań na tą sytuację. Jeśli będzie trzeba to zadzwoni nawet do jakiejś dziewczyny, z którą miał jednorazową przygodę, a która ma wpływowych rodziców w tej branży. Bo na pewno taka była wśród tych niezliczonych lasek. Dla niego zrobi wszystko. — Miniuch, jesteś zmęczony i roztargniony. To koniec na dzisiaj, idź spać. Ja się tym zajmę. — Podniósł się i położył ręce na jego ramionach. Następnie lekko go pchnął, by opadł plecami na materac. — Posłuchaj się mnie. Yoo zaczęły piec oczy, ale nie chciał pozwolić, by chociaż pojedyncza łza spłynęła po jego policzku. Ten wypadek przejął go bardziej niż ktoś mógłby się spodziewać. Ludzie ze studiów jakby to odkryli, powiedzieliby, że ktoś go podmienił. Nie umiał sobie w ogóle znaleźć miejsca w mieszkaniu. Chodził w kółko po pokoju Minhyuka, obgryzając paznokcie, chociaż w życiu wcześniej tego nie robił. Kiedy tamten spał, a wręcz padł w ułamku sekundy, usiadł za jego biurkiem do pracy i wziął do rąk zniszczony projekt. Nie był doszczętnie zrujnowany, ale i tak młodszy będzie musiał rysować od nowa. Co nie zmienia faktu, że to, co jest widoczne na starych kartkach może być przydatne i trochę przyspieszy ponowną pracę nad nim. Kihyun postanowił więc posegregować kartki i nie wyrzucać tych, na których było coś widać. Ponieważ nie chciało mu się spać przez napięcie, naostrzył mu także wszystkie ołówki. Posprzątał też porozwalane linijki i inne takie pomocne rzeczy, które dla niego było nowością. — Tylko spróbuj mu powiedzieć! Jak mnie wydasz to następny obiad zjemy z ciebie! — Zwrócił się do obudzonego jeża, groźnie wskazując w niego zastruganym przyrządem do rysowania. A to dlatego, iż był zawstydzony tym, ile wysiłku włożył w naprawienie błędu. Wstępnie umówił się także z dziewczyną, która coś wspominała, że ma ojca architekta. Pamięta to, gdyż od razu pomyślał wtedy o Minhyuku. Nie chciało mu się wracać do własnego pokoju, poza tym musiałby zaskrzypieć drzwiami, a za nic w świecie nie chciał teraz budzić chłopaka. Położył się więc koło niego, nie widząc w tym nic dziwnego. Wsunął się pod kołdrę, a że była jedna, musiał się ułożyć zaraz u jego boku, aby żaden z nich nie był pokrzywdzony. Złapał go za rękę i naprawdę uważnie, ze skupieniem i precyzją rozpostarł ją, by na już wyprostowanej ułożyć głowę, gdyż było to znacznie wygodniejsze niż leżenie na wielkiej i miękkiej poduszce. Akurat Kihyun wolał sypiać na twardo, a poduszki służyły mu bardziej do przytulania.
Jeszcze trochę czasu minęło zanim Kihyun zasnął. Przyłożył sobie rękę do czoła, ciągle czując na niej jakiś niewygodny ciężar. Nie miał pojęcia, co mógł oznaczać. To ze stresu? W ogóle nie brał pod uwagę tego, że było to spowodowane krótkim pocałunkiem Minhyuka w tamtym miejscu. Mrowienie nie ustawało, a on bardziej się denerwował, szukając przyczyny z medycznego punktu widzenia. A co jeśli jestem chory? Jakiś guz mi rośnie? Nie powinienem z nim spać, bo jeszcze się zarazi. Pomasował miejsce, na którym dokuczało mu niezidentyfikowane uczucie, ale zaraz potem zasnął, nie chcąc dłużej się rozwodzić nad tym dyskomfortem, który w rzeczywistości wcale nie był takie dokuczliwy jak próbował sobie wmówić. Było mu wygodnie i to dużo wygodniej niż w swoim łóżku. Niby mieli te same, ale z jakiegoś powodu czuł się znacznie bardziej wypoczęty tutaj. Kwestia innej pościeli? Ach… te dziewuchy mi sprężyny w materacu popsuły. Pierdole je, jeszcze jestem przez nie stratny. Dopóki nie kupię innego, śpię tutaj. Co ci faceci tak za nimi szaleją? O chuj...też nim jestem. Tak czy inaczej, było jeszcze lepiej, gdy w śnie poczuł, że nikt obok go nie ogranicza i może wyciągnąć się we wszystkie strony. Nagle zaskoczył go lekki podmuch powietrza. Zacisnął mocniej powieki, chcąc ograniczyć to uczucie do minimum, ale natrętny wiaterek nie ustawał. Przygryzł wargę i już w pełni oprzytomniały, otworzył raptownie oczy, chcąc z wyrzutem zwrócić uwagę temu, kto zakłócił jego odpoczynek. Jednak o dziwo na widok radosnego przyjaciela, zmiękł, a cała złość z niego wyparowała. Dotknął dłonią czoła, powtarzając czynność z nocy, ale ani nie było rozpalone, ani dłużej nie odczuł mrowienia w tamtej okolicy. Więc co ze mną nie tak? — Śniadanie czeka, chodź. — Zapominając o swoich wcześniejszych zmartwieniach, zerwał się z łóżka na równe nogi. Złapał Minhyuka niespodziewanie za rękę, podnosząc ją na wysokość swoich oczu. — I palce całe. — Skomentował krótko, przekrzywiając głowę na bok w niedowierzaniu. Wkrótce było jednak wiadomo dlaczego. — No tak, czego ja się po Tobie spodziewałem. — Westchnął z opartymi rękami na biodrach. Lecz widząc, że to czas skończyć z żartami, poklepał młodszego po plecach w wyrazach uznania. — No dobra, a teraz powiedz, co to za okazja? Przecież wiem, że bez powodu nigdy nie prosisz personelu twojego ojca o takie przysługi. A szkoda, nie pogardziłbym codziennie takimi śniadaniami, jednak do niczego nie mogę Cię zmusić. Tak więc, o co chodzi? — Kihyun wlepił ciekawskie spojrzenie we współlokatora, gdy zasiedli za stołem. Jak tamten chciał przystąpić do jedzenia, Yoo odepchnął jego rękę, by opóźnić ten proces. Wstał nieoczekiwanie z krzesła i pobiegł w ekspresowym tempie po telefon. Następnie szybko zrobił zdjęcie. — No co? — Popatrzył na niego wrogo. — Nie wiadomo, kiedy to się powtórzy. Po posiłku, starszy nie zamierzał wrócić do swojego kąta. Zabrał jedynie z pokoju laptopa i ułożył się wygodnie na łóżku młodszego. Jakaś nieznajoma siła go do niego ciągnęła, a on, nie widząc w tym jeszcze nic podejrzanego, dawał się nią zawładnąć. Poza tym, mógł na niego spojrzeć za każdym razem, gdy spodobał mu się jakiś szlafrok. Łatwiej mu było zobrazować sobie jak będzie wyglądał na przyszłym właścicielu. Nie zdradzając czego tak zaciekle szuka, w końcu zakupił jeden z YSL i teraz musiał czekać jedynie na dostawę. Dodatkowo miał za zadanie wypytać Minhyuka o jego grafik, by mógł odebrać paczkę od kuriera, gdy najlepiej tamtego nie będzie wtedy w domu.
Na chwilę wyszedł z pomieszczenia bez słowa, nie chcąc między innymi rozpraszać pracującego chłopaka, ale głównie nie chciał zdradzać powodu, dla którego musiał to zrobić. Po zakupieniu prezentu zdał sobie sprawę z tego, że pewnie jak zwykle z okazji urodzin Lee gdzieś wyjadą, a chciałby zadręczający go problem rozwiązać przed wypadem, by nie być gburowatym i nie psuć atmosfery swoją duchową nieobecnością. Chowając się w toalecie, wybrał numer do seksuologa z najlepszymi opiniami i umówił na najbliższy wolny termin, czyli taki jaki on zarządził z góry. Nie zamierzał pieścić się z kolejkami i innymi takimi. Oczekiwał także stuprocentowej poufności, więc zaproponował, że jeszcze dzisiaj wpłaci hojną zaliczkę. Podczas rozmowy cały się spocił. Nie sądził, że wymiana zdań z ekspertem tak go zmęczy, a co dopiero jak zacznie mówić o tym, co faktycznie go trapi? Włożył głowę pod kran i odkręcił zimną wodę. Stał w bez ruchu w takiej pozycji, dopóki nie zaczął boleć go kark. Spojrzał na swoje obicie w lustrze. Blady jak ściana. Nie było mu wygodnie ze świadomością, iż ma słabość, która tak intensywnie na niego wpływała. Położył dłoń na grzywce, kierując ją sobie na oczy, by zasłoniła mu obraz marnego siebie. Zrezygnowany wyszedł z łazienki z mokrymi włosami. Oparł się o framugę drzwi pokoju Minhyuka, patrząc w podłogę oraz czując, że serce wciąż mu kołacze. — Minhyukie, potrzebujesz czegoś? — Zapytał przygaszony. Zazwyczaj nie pałał entuzjazmem, ale teraz w jego głosie można było dostrzec coś niepokojącego.
— Ciebie, Kihyunnie. — W pierwszej chwili nie zrozumiał. Chciał się intensywniej zastanowić nad znaczeniem tych słów, ale dalsza wypowiedź przyjaciela wszystko mu rozjaśniła. — A. — Mruknął pod nosem, właściwie nie wiedząc, czemu brzmiał jak rozczarowany. Przecież nie był. Nie miał powodów, aby być. Dał się prowadzić Minhyukowi oraz nie protestował, gdy posadził go na łóżku, a następnie przystąpił do masażu. Było to relaksujące i kojące. Jakby z każdym ruchem młodszego był pozbawiany jednego ciężaru i stopniowo odczuwał, że prawie wyzbył się ich wszystkich. Przymknął oczy, oddając się rozkoszy, którą obdarzał go Lee. Przez to, że dawno jej nie czuł, nie zauważył, że w końcu znalazł to, czego tak bardzo szukał. Żadna dziewczyna przynajmniej w jednym procencie nie wprawiła go w taką przyjemność, jaką odczuwał w tym momencie, a przecież między nimi dwoma do niczego nie dochodziło. Bo nie dochodziło? Ocknął się dopiero, gdy poczuł mokry ślad na swoim karku. Przeszedł go dreszcz po całym ciele, znów odczuwając nieprzyjemny ciężar na czole, a dodatkowo na policzku, w który rankiem ucałował go Minhyuk. Niewiele myśląc, złapał się odruchowo za niego. Wzdrygnął się, przez ogarniający go dyskomfort i jakby cały masaż poszedł się jebać, ponieważ ponownie się spiął. Przytulający go od tyłu przyjaciel, wcale nie pomagał. Yoo jednocześnie odczuwał spokój w sercu, ale całe jego ciało buzowało, a on wciąż nie miał pomysłu, co może być powodem. — Hyunnie...martwię się, kiedy Cię takiego widzę. Jesteś bardzo zestresowany, wiesz że przede mną niczego nie ukryjesz. Spokojnie Hyung, co by się nie działo jestem przy Tobie. — Kihyun jedynie przytaknął, będąc szczerze wdzięcznym chłopakowi, ale przez swój żarzący stan, nie umiał niczego z siebie wydukać. Paliło go w przełyku, kiedy chciał pokusić się na jakąś miłą odpowiedź lecz w życiu nie brał pod uwagi tego, że mogło być to spowodowane bardziej zawstydzeniem niż jego nieumiejętnością wyznawania uczuć. — Hug attaaaaack! — Wow, to było niespodziewane. — Wymsknęło mu się pod wpływem adrenaliny. Już zapomniał, jakie to uczucie. W liceum faktycznie, Minhyuk notorycznie dostarczał mu rozrywek tego rodzaju, ale po jego ukończeniu wszystko się skończyło. A on nie nalegał, by do tego wrócili. Nie był tego typu człowiekiem. W końcu byli już dorośli, a takie zagrywki są dobre dla dzieciaków. Nawet jeśli z chęcią znów by tego doświadczył, nie przyznałby się. — Tęskniłem… — Wymamrotał wtulony w młodszego, ze schowaną twarzą w jego ramieniu. Miał nadzieję, że dzięki temu tamten nie dosłyszy tego, co powiedział. Kiedy Lee odsunął się od niego, a ich oczy się spotkały, starszy automatycznie spojrzał w bok. Nie rozumiał niczego, co się z nim tego dnia działo.Co jeśli jestem bardziej chory niż przypuszczałem? — Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć, prawda? — Niepewnie wrócił powoli do niego wzrokiem, odważając się na delikatny uśmiech. — Wiem. Inaczej już dawno by Cię przy mnie nie było. Nikt inny by nie wytrzymał. — Wyciągnął rękę do góry, dotykając jego policzka, a wtedy znów poczuł mrowienie na swoim.Cholera. Wstał jak poparzony z wyraźną paniką w oczach. Serce mu przyspieszyło ze zdenerwowania i domyślał się najgorszego. Dolega mi jakaś śmiertelna choroba. — Minhyukie, poczekaj… — Zaczął bardzo poważnie, gdy pobiegł do salonu. Nie chciał gasić entuzjazmu chłopaka, ale było to nieuniknione. Przełknął ślinę i postanowił dłużej nie zwlekać z diagnozą. — Mam ważną sprawę do załatwienia, a ty masz dużo pracy. Co powiesz na to, że jak wrócę, a ty skończysz albo będziesz bliski skończenia to w nagrodę coś obejrzymy, hm? — Zapytał, próbując ukryć swoje przejęcie i wyglądać na jak najbardziej opanowanego.
Nie chciał, aby ktoś przypadkiem rozpoznał jego samochód przed gabinetem lekarza, dlatego postanowił, że pojedzie taksówką. Przez drogę zastanawiał się, czy dobrze robi, jadąc do seksuologa, a nie lekarza rodzinnego. Być może problem z podnieceniem wynikał z innego, zdrowotnego czynnika. Westchnął głośno zrezygnowany już na wejściu. — Dzień dobry, nazywam się Yoo Kihyun, byłem umówiony na jutro, ale… Po usłyszeniu nazwiska, spotkał się z takim traktowaniem, jakiego oczekiwał. Na początku siedział w milczeniu, nie umiejąc przyznać się do swojego problemu. Nie przyszedł tu jednak po to, by w milczeniu się sobie nawzajem przyglądać. Był dorosłym facetem i czuł, że zachowując się tak, tylko bardziej się ośmiesza. Tak jak się spodziewał, dostał skierowanie na badania do szpitala. Zaproponował mu także tabletki, których przyjmowanie jednak odmówił. Z wyciągnięciem z portfela pewnej sumy, dostał zwolnienie lekarskie z pieczątką, które w domu sam mógł sobie wypełnić. Po wyjściu pałętał się po mieście bez celu, nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Nie chciał wracać w tym stanie do domu, by nie martwić Minhyuka, który miał ważną pracę do wykonania. Czyli brak podniecenia występuje tylko przy zbliżeniu z kobietami? Na przypomniane sobie pytanie zemdliło go tak samo jak w gabinecie, a nawet bardziej, gdyż mocniej się nad nim zastanowił. O chuj mu chodziło? A niby jakie inne zbliżenia miałyby być…. Z przedmiotem? ZWIERZĘCIEM?! JA PIERDOLE. Patrzył pustym wzrokiem na skierowanie, po czym stwierdził, że nie jest gotowy zmierzyć się z szarą rzeczywistością, dlatego zmiął je w dłoni i schował do kieszeni płaszcza. Wrócił do domu, z zakupami ze sklepu spożywczego, kiedy zaczął doskwierać mu wieczorny chłód. Otworzył cicho drzwi, nie chcąc jeszcze zdradzać swojej obecności. Zdjął od niechcenia buty i odwiesił okrycie wierzchnie na wieszak, nie zauważając, że zmięta kartka wyleciała z kieszeni. Zapukał grzecznie, jak nie on, do drzwi pokoju przyjaciela, ale wszedł zanim usłyszał pozwolenie. Zmusił się do uśmiechu, przybrał wesołą barwę głosu i podniósł reklamówkę nad głowę, w której głównie znajdowały się chipsy i piwa. — Film?
— Film? — Oooo! Hyunnie! Jesteś już! — Chociaż Kihyun wrócił do domu jak zdjęty z krzyża i zmuszał się do okazywania entuzjazmu, to cały ciężar z niego spadł, gdy Minhyuk się odwrócił w jego stronę i przywitał błyszczącymi oczami. W tamtej chwili zapomniał o wszystkim, co go trapiło i chciał się znaleźć jak najbliżej swojego przyjaciela. Bliskość, którą go obdarzył przed wyjściem do seksuologa, przypomniała mu jak dobrze się czują w swojej obecności. Teraz, gdy znów jej doświadczył, podświadomie pragnął więcej. Chciał poczuć spokój w jego ramionach, tak jak kiedyś, tak jak gdy w liceum dostał jedynkę albo rodzice dowiedzieli się o jego wagarach. Cokolwiek mniej lub bardziej poważnego by się działo, Lee zawsze przy nim był, a on właśnie jakby zdał sobie z tego sprawę. Dziękuję, że mi rano o tym przypomniałeś. — I nawet coś przygotowałem, spójrz! — Spojrzał z rozmachu, ale na ich dłonie, kiedy Minhyuk złapał go za rękę. Miał wrażenie, że ciepło z palców młodszego w magiczny sposób przemieściło się do jego serca. — Pamiętasz nasze wieczory filmowe? Kiedyś robiliśmy tak co weekend, jak mieliśmy na to fazę! — Tylko przytaknął głową, z rozmarzeniem wpatrując się w rozłożoną kanapę, która teraz przypominała luksusowe łoże wraz z ich pościelą. — Głupku, miałeś zajmować się czymś innym! — Nakrzyczał na niego ze skamieniałą twarzą, mimo że był wzruszony. Zaraz potem jednak, odkładając zakupy na bok, niespodziewanie przylgnął do niego, przytulając go od przodu. Być może nieco eksperymentował, gdyż chciał się upewnić, czy tym razem nie tylko w sercu, a na całym ciele odczuje przeszywające go ciepło...jak się okazało skutecznie. Odsunął się powoli od chłopaka i odchrząknął ze zmieszania. W tej relacji to nie on był typem, który serwował takie niespodzianki, dlatego spiął się lekko i powędrował wzrokiem w inną stronę. Kiedy Minhyuk otworzył dla niego piwo, upił łapczywie wielkiego łyka, nie rozumiejąc, czemu zachowuje się jakby był zestresowany. Przewidział to, że będzie dzisiaj spragniony alkoholu, dlatego zakupił go wystarczająco dla obojgu z nich, ale spodziewał się innego powodu, dla którego będzie chciał się upić. Wybrał jakiś lekki film, by nie straszyć młodszego horrorami ani ciężkimi filmami akcji, mimo że takie osobiście preferował. Chociaż nie okazywał tego tak często na zewnątrz, zależało mu na dobrym samopoczuciu Lee. — Miałeś z pewnością ciężki dzień, postaraj się o niczym nie myśleć i odprężyć. — Zrobiło mu się naprawdę wygodnie, gdy jasnowłosy oplątał się wokół jego ciała. Biorąc po uwagę to, że dawno nie był z nikim tak blisko, iż nawet przy stosunku trzymał kobiety na dystans i ograniczał ich dotyk do minimum, nie dziwne, że był zaskoczony tym, iż w końcu to, że ktoś go dotyka, w ten czy inny sposób, nie było dla niego odpychające. Gdy tamten kończył trzecie piwo, Kihyun był już po jakiś pięciu i zabierał się za otwieranie następnego. Miał dobrą głowę do picia i w normalnych okolicznościach dopiero zaczynałby mu dopisywać humorek lecz dzisiejszy dzień tak go zmęczył, że spokojnie można było go już nazwać pijanym. Męczył się strasznie z otwarciem puszki, dlatego usadowił się chwiejnie między nogami chłopaka i położył, opierając plecy o jego tors. — Otowrysz? Ta opuszka mnie nie lubi, ale ciebie się posłucha, bo jesteś dobrzy i masz czyste serce, a tylko przed takimi otwira się sezam, jak w tej bajce… — Poprosił ledwo zrozumiałym językiem, podając przyjacielowi puszkę.
— Kihyunnie...Hyunnie...wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć, tak? — Mhm. — Potwierdził krótko, koncentrując się na filmie. Nie zastanawiał się w ogóle, dlaczego Minhyuk nagle z czymś takim wyskoczył i wydawało mu się, że nie zmierza do niczego konkretnego. Nie raz bez większego powodu lubił mu przypominać o takich rzeczach, dlatego w pierwszej chwili nie wdawał się w dyskusję. — Co się dzieje? Proszę, nie ukrywaj przede mną niczego. Tak cholernie się o Ciebie martwię. — Bardziej niż na jego słowach, skupił się na tym, że od powietrza, które czuł na uchu, na jego ciele pojawiła się gęsia skórka. — Źle się czujesz? Coś Ci dolega? Mogę Ci jakoś pomóc, Hyunnie? Powiedz, zrobię wszystko. — Teraz miał pewność, że to nie jest zwyczajna przypominajka tylko faktycznie dopytywał się o szczegóły. Kihyuna jakby zmroziło, bo co miał powiedzieć? Wiesz, tak od ponad roku zauważyłem, że mam problemy z impotencją, a dziewczyny mnie brzydzą, dotykam je i się z nimi rucham, żeby zmusić się w końcu do tego, aby było mi dobrze, ale to tylko bardziej mnie odpycha i brzydzę się sobą? Westchnął, odkładając piwo na bok. Tak naprawdę to chciałby dokładnie w ten sposób mu wszystko powiedzieć, nie omijając żadnej kwestii, ale przed samym sobą było mu ciężko się do tego przyznać, a co dopiero mówić o tym na głos. Nagle znów go nawiedziło to wkurzające pytanie lekarza. Z całego spotkania tylko ono tak bardzo utkwiło mu w głowie, a Minhyuk znów pobudził w nim chęć rozwodzenia się nad nim. Tylko przy zbliżeniu z kobietami? Czy on sugeruje, że ja… Kihyun pokręcił szybko głową, nie dając sobie szansy, by przystał na myśl, która towarzyszyła mu już w gabinecie, ale z całej siły ją odpierał. Jestem pijany, jestem pijany… jestem pijany i nie myślę trzeźwo… jestem tylko pijany, to wina alkoholu, nic więcej… pijany… — Proszę, nie uciekaj tak ode mnie. — To co powiedział Lee jakby zaważyło nad wszystkim. Nie wiedział, czy odpowiednio odebrał jego słowa, ale będąc w stanie głębokiego upojenia alkoholowego, rozumiał to tak jak od samego początku chciał, aby to brzmiało. Dotyk młodszego, który drapał jego udo, aby chyba było mu swobodniej, przyniósł odwrotny efekt. Na całym jego ciele pojawiła się gęsia skórka, a on poszedł za impulsem, którego nie dało się zatrzymać. Odwrócił się przodem do chłopaka i zdecydowanym ruchem przywarł go plecami do materaca, nie odrywając od niego wzroku. Nie uśmiechał się, nie mrugał, był śmiertelnie poważny. Pochylony nad nim na czworakach, jedną nogę umieścił między tymi Minhyuka, napierając mocniej na jego krocze, gdy zbliżał swoją twarz do jego. A gdyby tak spróbować? Gdy ich usta dzielił milimetr, zawahał się. Był nawet moment, w którym myślał opaść obok niego na łóżku i zrezygnować z planu, ale jego ciało jakby samo walczyło z umysłem. Jak próbował się odsunąć, ogarniał go niewygodny skurcz i jedyne ruchy jakie mógł wykonywać to te głową i rękami, które nawet nie zauważył kiedy, wplótł we włosy przyjaciela. — Tak właściwie to możesz mi pomóc. — Przyznał, prawie stykając się z nim ustami. Nie widząc, aby chłopak próbował zmienić swoje położenie, na początku dał mu krótkiego buziaka, przy którym zmrużył oczy. Oderwał się szybko, by spojrzeć na twarz partnera. Nie trwało to jednak długo, gdyż zaraz po tym wrócił do czynności, jednak z dużo większą intensywnością niż poprzednio.
Tym razem położył się na Minhyuku, opierając na nim cały swój ciężar. Z każdym następnym muśnięciem, przekręcał głowę z boku na bok, dodając do tego lekkie falowania ciałem, nad którymi nie panował. Ręce również, schowane w jasnych włosach, same drapały paznokciami skórę chłopaka. Zakręciło mu się głowie, ale bardziej od emocji niż upojenia alkoholowego, gdyż wytrzeźwiał od uderzającej go fali niezidentyfikowanych emocji. Kihyun nie dodawał tempa, ale zwiększał nacisk i to pierwszy raz, kiedy leżąc w łóżku, chciał czegoś więcej niż samego spania. Całym sobą zaangażował się w ten pocałunek i każdy ruch głową czy językiem był idealnie dopracowany. Dawno do niczego nie przykładał się tak precyzyjnie jak w tej chwili. Właściwie to poczuł jakby dostał to, na co tak długo czekał i nie chodzi o to, że w końcu było mu przyjemnie, a wbrew pozorom o to, że Minhyuk dał mu sygnał, przez który się do takiej czynności posunął. Towarzyszyło mu dotąd nieznane uczucie i nie za bardzo wiedział jak ma sobie z nim poradzić. Ręce miał spocone, a z czoła zaczęły spadać pojedyncze krople potu. Ciepło, które zalewało go w tym momencie z pewnością przewyższało to, które odczuwał te dwa razy przed oglądaniem filmu. Oderwał się od Lee dopiero, gdy rzeczywiście zabrakło mu tchu, ponieważ nawet jak miał go resztki to kontynuował pocałunek ostatkami sił. Nigdy nie całował się tak długo, miał wrażenie jakby wargi mu zdrętwiały, ale nie przeszkadzało mu to w ogóle. Zastanawiał się, a więc co tak wygląda, kiedy komuś się podoba czy to jeszcze coś innego? Głęboko oddychając, przyglądał się zaciekawiony Minhyukowi i jednocześnie wystraszony tym jak reagują ich ciała. Czuł na swojej twarzy tak samo ciężki oddech chłopaka. Długo wpatrywał się w niego, nie tylko nie umiejąc znaleźć słów, ale tak bardzo paliło go w przełyku, że nawet jakby miał przygotowaną przemowę, nie wydukałby ani słowa. Dopiero jak unormował się mu oddech, odezwał się, nadal zachowując między nimi minimalny dystans. Gdyby nie lecący w tle film, młodszy byłby w stanie usłyszeć głośne bicie serca Yoo, a i tak starszy nie miał pewności, czy na pewno go zagłusza. — Chyba trzeba zmniejszyć ogrzewanie. — Wysapał, płonąc od środka.
— Kihyunnie...ogrzewanie jest skręcone. — Wtopa. — To nie ogrzewanie, Hyunnie… — Wpadłem. Ręce, na których podpierał się Kihyun, zaczęły się trząść, że myślał, iż zaraz straci nad nimi władanie i upadnie boleśnie na Minhyuka, jeszcze bardziej się pogrążając. Chciał coś zrobić, cokolwiek, by tylko nie wisieć nad nim w bezruchu, ale całkowicie go sparaliżowało i był obezwładniony. Nie umiał nazwać tego uczucia, towarzyszyło mu pierwszy raz i się w tym wszystkim pogubił. Jednak mimo dyskomfortu psychicznego jak i poniekąd fizycznego, uzależniał się od tego niezidentyfikowanego stanu, który chociaż był drażniący, pociągał go. Ta wiedza obudziła w nim strach. To, że wytrzeźwiał od nadmiaru skrajnych emocji, w ogóle nie było pomocne, gdyż miał pełną świadomość tego, w jakiej pozycji się znajduje i do jakiego czynu się posunął. Był zagubiony i kompletnie nie wiedział jaki krok wykonać. Wtedy z pomocą przyszedł jego przyjaciel, który postanowił kontynuować to, co zapoczątkował Kihyun. Starszy, mimo że miał wątpliwości, co do słuszności swoich czynów, był wdzięczny, że Lee wykonał ruch i z powrotem go sobą zajął. Czując drapanie na karku, jęknął przez zamknięte usta, które i tak zaraz musiał otworzyć, zatracając się w pocałunku jeszcze intensywniej niż poprzednio. Był zaskoczony tym z jaką natarczywością atakuje go chłopak, ale domyślał się, że tamten jest w o wiele większym szoku, iż tak naprawdę Yoo zainicjował zajście. Gdy młodszy złączył ich usta po raz kolejny, ciemnowłosy zdał sobie sprawę z tego, że czekał na taki obrót sprawy. Że w rzeczywistości nie chciał tak szybko przerywać tej chwili, więc jakby odetchnął z ulgą, że Minhyuk chciał kontynuować. Z drugiej strony, obok ulgi, narastał w nim strach, że robi to wszystko w pełni umyślnie. Czując obce palce pod swoją koszulką, wzdrygnął się. Pomimo ciągłych zbliżeń z kobietami, paradoksalnie nie był przyzwyczajony do kontaktu cielesnego. Przeleciał go dreszcz na plecach i ścisnęło w żołądku. Był tak zmieszany, że nie wiedział, czy bardziej skupia się na tym jak pieszczą go ręce chłopaka czy na pracy ich języków, które się o siebie ocierały. Prawdziwa zagadka zaczęła się jednak dla niego, kiedy Minhyuk oplątał swoje nogi wokół jego bioder, mocniej go do siebie przyciągając. To, co przeżywało w tamtym momencie jego ciało, było dla niego niezrozumiałe, ale gdyby mogło to krzyczałoby za niego. Nie umiał tego przyrównać do niczego istniejącego. Mrowienie w każdej części, a przede wszystkim w okolicy krocza, było jak jakaś abstrakcja. Cały drżał i dygotał, ale nie chciał przestawać. Tak właściwie to chciał zapytać Lee, co oznaczają te wszystkie objawy, ale był zbyt zakłopotany. — Miniuch! — Wyrwało się mu, gdy poczuł mokry ślady na swoim uchu. Z tą czynnością, przed oczami ujrzał mroczki, które się nasilały, aż prawie w całości stracił pole widzenia. Zacisnął mocniej zęby, aż go zabolały lecz wolał pozwolić im się pokruszyć, niż dać upust jękom, które były zbyt krępujące. Bał się, że będzie brzmiał tak samo żałośnie jak te wszystkie kobiety, które przybierały wtedy bardziej piskliwy głos niż miały normalnie. — M-Miniuch? — Zająknął się, zaskoczony, gdy zamienił ich pozycjami. Narastało w nim coraz większe napięcie, z którym coraz gorzej sobie radził. Jaki on jest...atrakcyjny. Wcześniej nigdy nie postrzegał go w takich kategoriach, ale teraz spoglądając na niego od dołu, ta myśl nawiedziła go mimowolnie. I na tym poziomie jeszcze nie czuł się z nią komfortowo.
W życiu by nie pomyślał, że muśnięcia wargami w innym miejscu niż usta, mogą powodować takie uniesienie. Kihyun wciąż powstrzymywał się przed używaniem słowa przyjemność, gdyż nie do końca był pewien, czy tak to właśnie wygląda, ale był bliski stwierdzenia, że chyba w końcu udało mu się jej doświadczyć. Był jednak zbyt niepewny siebie, by tak szybko zdać sobie z tego sprawę. Zrobiło mu się niedobrze, gdy przez jego przyrodzenie przebiegł dreszcz. Czuł jak męskość powoli nabrzmiewa w jego spodniach, co także doświadczył pierwszy raz w życiu. Zaczął niespokojnie wierzgać nogami, łapiąc się na tym, że jednocześnie chciał krzyczeć pomocy wraz z więcej. I być może nie powstrzymałby się przed taką prośbą, gdyby nie fakt, że jego usta ciągle były zajęte przez Minhyuka. Złapał go trzęsącymi rękami za materiał koszulki na plecach, z każdą chwilą ściskając mocniej. Nagle poczuł jak z kącików oczu, wypłynęły mu niewielkie krople łez, spowodowane dużym natężeniem emocjonalnym, na które nie był przygotowany. To co odczuwał, było zdecydowanie za bardzo gwałtowne jak na jeden raz. I ten pierwszy raz z chłopakiem. Kiedy przyjaciel się od niego oddalił, on ani drgnął. Wzrok miał skierowany w sufit, który się mu kołysał na boki. Serce waliło jakby miało zaraz uwolnić się z piersi, a on przełykał nerwowo ślinę, by unormować oddech. Nawet nie usłyszał jego uwagi o tym, że film się skończył. Został pozbawiony wszystkich podstawowych zmysłów. Zastanawiał się, że skoro Minhyuk zaprzestał czynności, dlaczego wciąż odczuwa ucisk na swoim kroczu. Przeszło mu przez myśl, by chwycić go za rękę i ułożyć na wybrzuszeniu. Zanim się zorientował, uczynił to. Jak już eksperymentować to do końca. Złapał młodszego za dłoń i z dużym naciskiem, przyłożył go do swojego penisa, niemieszczącego się w spodniach. Przez prąd, który przeszył jego ciało w tamtym momencie, podniósł się z łóżka jak poparzony i spojrzał na Minhyuka wystraszony ze łzami w oczach. Zemdliło go i chciał się szybko znaleźć w toalecie, by nie obrzygać niczego dookoła. — Przepraszam. — Wymamrotał jedynie, zakrywając dłonią usta. Zamknął się w łazience na klucz i od razu padł na kolana przed deską klozetową. Zdążył w ostatniej chwili, gdyż nie musiał czekać nawet sekundy, by wypróżnić z siebie wszystko, co tego dnia spożył. Nie wychodził długo, ani nie odpowiadał na wołania przyjaciela. Był przerażony. Nie udźwignął tego, co przed chwilą doświadczył. Emocje całkowicie go zdominowały, a on miał drgawki i podrzucało nim jak piłeczką kauczukową. Zaczął rzewnie płakać, zakrywając rękami usta, aby nie było słychać tego, w jakiej jest rozsypce. Bał się, co Minhyuk, mógł sobie teraz pomyśleć. Najbardziej nie chciał, aby pomyślał, że to dlatego iż brzydzi się nim. Jednak nie miał na razie sił na wyjaśnienia. Nie umiał się z nim jeszcze zmierzyć. Jestem gejem? Dla Kihyuna to była nowość. Nigdy nie brał takiej ewentualności pod uwagę. Co więcej, nie raz żartował z takich osób, drażnił się z nimi, włączając w to samego Minhyuka. To nie tak, że ludzie godzą się z takimi informacjami z dnia na dzień. Jemu jakby całe życie odwróciło się do góry nogami. Korea to nie jest kraj, w którym tacy są powszechnie akceptowani. Szczególnie jak jest się jedynym synem prawników, którzy wykładają przedmiot na uczelni, do której na dodatek uczęszcza. Nie wiedział, ile siedział w łazience, ale nie zamierzał z niej wychodzić w najbliższym czasie. Upił wodę z kranu, a następnie położył się na zimnej posadzce jakby myślał, że to ostudzi jego poruszenie. Miniuś…
Przytulony plecami do posadzki, wpatrywał się w sufit, który drażniąco się przechylał. On sam nie był dłużej pewny, czy to tylko emocje, czy jednak nadal oddziałuje na niego alkohol. Dotknął czoła, które zdawało się płonąc żywym ogniem, ale był za bardzo wypompowany z sił, aby wstać i zrobić sobie zimny prysznic dla ochłody, który z pewnością by mu pomógł. Kihyun, ty idioto, o czym myślałeś, kładąc sobie jego rękę na swoim chuju… Przekręcał się nerwowo z boku na bok, mając wrażenie, że zaraz wybuchnie mu głowa. Doskonale wiedział, z jakich pobudek zrobił to, co zrobił, ale postanowił do końca udawać przed samym sobą niedoinformowanego. Żadne inne obce palce, ani jego własne, do tej pory nie wywołały u niego takiego poruszenia, a przecież do niczego nie zdążyło nawet dojść. Potrząsnął szybko głową jakby chciał wyrzucić z siebie wszystkie myśli, które utwierdzały go w przekonaniach, przed którymi tak usilnie się bronił. Niekontrolowanie przejechał kciukiem po swojej dolnej wardze, na której Minhyuk zassał się z pasją. Na to wspomnienie na jego ciele pojawiła się gęsia skórka. Oblizał wargi językiem, czując smak, z którym nigdy wcześniej się nie spotkał, a bardzo go zaintrygował. Nie umiał go z niczym zidentyfikować, dlatego postanowił, że jak się odważy spojrzeć twarz przyjacielowi, zapyta go, co wcześniej jadł lub czym je pielęgnuje, że tak smakują. — Kihyunnie...otwórz proszę… — Wzdrygnął się i automatycznie zakrył dłońmi uszy, by zagłuszyć głos chłopaka, dochodzący z drugiej strony drzwi lecz to nie poskutkowało i słyszał każde słowo z osobna bardzo wyraźnie. — Hyunnie...zaufaj mi i otwórz, wiesz że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi na dobre i na złe… — Dlaczego on mówi jakby to, co się stało nie było niczym nadzwyczajnym…? Może nie było… może tylko ja przesadzam. Zmienił pozycję, kładąc się na brzuchu, by kilka razy uderzyć czołem o podłogę. Wplątał również palce we włosy, mocno je na nich zaciskając. Zwariuję. Potem ucichło i był pewien, że młodszy sobie odpuścił.
— Poszedł sobie? — Zapytał przypadkiem na głos i wystraszył się tym, że jego głos zabrzmiał jakby był zawiedziony. — T..t-to… dobrze… tak jest lepiej… jakbym Go tutaj chciał to bym nie zamykał drzwi… — Mruknął, kreśląc z nerwów palcem kółka na płytkach. Odpłynął całkowicie w myślach na swój temat i tego, co zamierza ze sobą zrobić, ale każdy kolejny pomysł wydawał się mu bardziej absurdalny od poprzedniego. A gdyby tak aranżowane małżeństwo i pierdolić wszystko inne? Rodzice Kihyuna nie raz proponowali mu spotkania z kandydatkami, które sami dla niego przygotowali. Uważał to za najbardziej powaloną rzecz w życiu, na jaką mógłby się zdecydować, dlatego nigdy nie otworzył zdjęć dziewczyn, które dla zachęty wysyłała mu matka lecz teraz jego życie stanęło do góry nogami i myślał, czy nie zmienić zdania, gdyż jeszcze bardziej powalone wydało mu się to, co odjebał chwilę temu. Wtem usłyszał jak otwierają się drzwi do łazienki, jakby ktoś chciał definitywnie zatrzymać go przed podjęciem tej głupiej decyzji. — Kihyunnie...przeziębisz się, ta podłoga jest za zimna. — Na pewno nie jest zimniejsza do mojego serca… — Warknął z nieuzasadnionym żalem do chłopaka, w środku myśląc sobie, dlaczego tyle czasu Ci zajęło, żeby się tu dostać?! Gdy poczuł głaskanie po głowie, ponownie przeszedł go dreszcz spowodowany dotykiem Minhyuka. Zemdliło go, ale tym razem udało mu się to powstrzymać, nie chcąc wyrywać się z uścisku Lee, gdyż i tak nie najkorzystniej wyszło, kiedy uciekł się wyrzygać po ich zbliżeniu. Ktoś taki jak Kihyun, zawsze wychodzący z każdej sytuacji z klasą, tej nocy gdzieś się zgubił i starał się nie pogrążać bardziej. Usiadł naprzeciwko niego ze spuszczoną głową. To on zawalił, ale i tak zachowywał się jak rozkapryszone dziecko. W ten sposób bronił się przed okazaniem tego, co naprawdę czuje, albowiem nie był przyzwyczajony do szczerego wylewania smutków na zewnątrz. Taki miał nawyk, że na to miejsce atakował bezpodstawnie drugą osobę zimnymi słowami bądź starał się trzymać maksymalnie możliwy dystans. A i tak przy Minhyuku zawsze miękł i kończył, płacząc mu w rękaw. Tym razem jednak nie chciał się dać się złamać. — Hej...Jest wszystko w porządku, tak? — Zacisnął ręce na materiale spodni i przymknął mocno powieki ze złości. Nic nie było w porządku, był zagubiony, a na dodatek posunął się do czegoś, co jeszcze do niedawna go brzydziło, a co śmieszniejsze, czerpał z tego… przyjemność? Dla Kihyuna to nie brzmiało nawet jak nieśmieszna komedia, a bardziej jak najstraszniejszy horror. — Jak możesz być taki spokojny? Wy geje… zgaduję, że dla was to bardzo naturalne… jak na to wołacie? Przyjacielska przysługa? U was to chyba bardziej na porządku dziennym niż stały związek, bo w takim razem, czemu nie masz jeszcze chłopaka? To nie tak, że jesteś… — KURWA! Zagalopowałeś się… chyba nie chciałeś mu po tym wszystkim powiedzieć, że jest atrakcyjny, miałoby to… romantyczny wydźwięk. FUJ. W ogóle… czy ja właśnie zaprzeczyłem, iż chodziło mi tylko o jednorazowe doświadczenie? Ja pierdole…t — Nie odwrócę się przecież od Ciebie, nie zrobiliśmy nic złego. Nadal jestem Twoim najlepszym przyjacielem i to się nie zmieni. —… przyjacielem i to się nie zmieni… no tak, bo od jednego pocałunku nie stałem się gejem, ani nie zrobiło to z nas pary. Kihyun sobie nie zdawał sprawy z tego, że jego myśli wskazują, iż jest rozgoryczony i zazdrosny jak za wiele oczekująca dziewczyna we friendzonie. — Chciałeś spróbować czegoś nowego, rozumiem to. Jak nie ze mną to z kim, co? — Nikim… a ja nie rozumiem. To się nie powinno wydarzyć, ja jestem normalny.
— PRZESTAŃ! — Wrzasnął, gdy tamten dźgnął go w ramię. A to dlatego, gdyż wiedział, że jak nie zareaguje gwałtownie, uśmiechnie się, a chciał temu zapobiec. — Artykuł 217 kodeksu karnego… każdy kto narusza nietykalność cielesną podlega karze grzywny lub pozbawienia wolności. Które wybierasz? Dlatego że się długo znamy, pozwolę Ci wybrać. — Patrzył na niego z piorunującą powagą. Jednak Minhyuk kontynuował, nie bojąc się gróźb studenta prawa. — Mam tylko nadzieje...że nie zrobiłem nic wbrew Twojej woli...Wystraszyłem się, kiedy tak wybiegłeś. Widzę, że coś Cię zadręcza, ale nie będę wnikał bo nie chce, żebyś odczuwał presję. Dobrze wiesz, że przy mnie może i mówić i milczeć. Jesteś dla mnie najważniejszy, hyung. Dlatego się zmartwiłem. — Znów żołądek podskoczył mu do gardła, więc poderwał się na równe nogi, chowając twarz w kiblu i wymiotując żłócią, gdyż po poprzednim razie nic w nim nie zostało. Zakasłał i odchrząknął, czując, że zdarł sobie kawasami gardło. Spuścił wodę i wytarł twarz ręcznikiem. Po tym wrócił nieśmiało do chłopaka, chcąc się wytłumaczyć. — To teraz…i to wcześniej…mimo że często robiłem sobie żarty… to nie dlatego że się Tobą brzydzę i tym, eh, twoim skrzywieniem, to co innego, to także nie alkohol, to coś, o czym ciężko mi teraz mówić. Raz Ci się nie w pełni do czegoś przyznałem, u Jooheona na imprezie, naszej ostatniej wspólnej, bo potem Ci się odwidziały nasze podwójne randki… w każdym razie tylko tyle mogę Ci teraz powiedzieć. — Mówił chaotycznie i niespójnie oraz wychodził poza temat, ale było to spowodowane nieporządkiem w jego głowie, tym, że z jednej strony chciał powiedzieć mu wszystko, a z drugiej chciałby swój problem zabrać ze sobą do grobu. Spłynęły mu pojedyncze krople łez po policzkach, które Minhyuk od razu otarł. — I… — Zamilkł, wahając się przed tym, co chce dodać. Nabrał powietrza i dalszą część dopowiedział na jednym wdechu. — Nie zrobiłeś niczego, czego bym nie chciał, Miniuś... ch...ch! Miniuch! Nie spodziewał się, że młodszy weźmie go na ręce, więc lekko się zawiercił, gdy go podniósł. Miał wrażenie jakby całe ciało zaczęło go swędzieć. Nigdy wcześniej nie miał styczności z tyloma dziwnymi symptomami na raz. — Ty w ogóle nie słuchasz, co się do Ciebie mówi… do kary dorzucę zarzut o pogwałceniu godności osobistej. — Mruknął, chowając paradoksalnie twarz w jego torsie. Przebrał się jak zalecił mu Lee i grzecznie czekał aż do niego wróci. Gdy zobaczył zaparzony rumianek w swoim ulubionym kubku, ponownie zalało go ciepło i nie był pewien, czy gorący napój to to, czego teraz potrzebuje. Jednak poczuł jak oblewa go zimny kubeł wody z momentem jak Minhyuk przyszedł z miską w razie jakby znowu chciało mi się wymiotować. — Uważaj, żeby ta miska nie wylądowała zaraz u Ciebie na głowie! — Skrzywił się, zawstydzony uwagą młodszego. — Lubię Cię w okularach. — Dodał dużo łagodniej, sam się sobie dziwiąc, że się zdobył na takie wyznanie. Zaskoczony, posunął się, kiedy przyjaciel wpakował się mu do łóżka. Nie spodziewał się, że się na to zdobędzie, gdyż i tak zrobił dla niego dużo po tym, co się wydarzyło. Nie oczekiwał nawet połowy z tego. Doceniał to jak Minhyuk nie odtrącił go i jak naturalnie się zachowywał. Chociaż tego nie okazywał otwarcie, podnosiło go to skutecznie na duchu. Ponownie przeszedł go dreszcz, kiedy chłopak powolnym ruchem go obejmował. W głębi serca na to czekał, więc nie odsunął się, ale także sam z siebie się nie zbliżył, ponieważ był zbyt spięty. Wtulił się jednak w jego klatkę piersiowa, gdy poczuł ciepło, które biło od jasnowłosego.
— Spokojnie Kihyunnie, już wszystko dobrze. Jestem przy Tobie. Cokolwiek się teraz nie dzieje w Twojej głowie, pamiętaj że nie jesteś sam. Pomogę Ci z każdym problemem. — Nie wiedział, co odpowiedzieć, więc tylko przytaknął i zacisnął ręce na materiale koszulki przyjaciela, czując się w takiej pozycji naprawdę bezpiecznie. Był strasznie zmęczony psychicznie jak i fizycznie, więc udało mu się szybko zasnąć bez większych rozmyślań. Miziania Miniucha tylko mu w tym pomogły. Podświadomie jednak tkwił w nim niepokój, który powodował, że budził się kilkakrotnie w nocy, lecz widząc u swojego boku młodszego, uspokajał się i zasypiał bez problemu z powrotem. Rankiem obudził się pierwszy i to z bólem głowy oraz cierpkim smakiem w ustach. Sięgnął po butelkę wody obok łóżka i wypił resztki jej zawartości. Następnie odkręcił się na drugi bok, napotykając twarz Minhyuka milimetr przed swoją. Ze strachu, dostał czkawki, której nie mógł zatrzymać. Zatkał ręką usta, próbując zagłuszyć jej dźwięk. Wpatrywał się w niego bez mrugania, przypominając sobie wydarzenia z wczoraj. Poczuł jak w jednej sekundzie się cały spocił. O KURWA…. O ja pierdole… Całowałem się z Minhyukiem…. I nie tylko to… kurwa kurwa kurwa… z chłopakiem...moim najlepszym przyjacielem… Przygryzł palca u dłoni, by sprawdzić czy to nie sen. Syknął z bólu i nagle z emocji zakręciło mu się w głowie oraz przyspieszyło tętno, ale przynajmniej czkawka minęła. Wstał z łóżka jak poparzony. Wyprostował się i wszystkie kości mu strzeliły, a także odczuwał w ból w mięśniach. Ten zepsuty materac… Minhyuka też będą boleć.t Pomimo początkowej paniki, nachylił się nad nim i zakrył go porządnie kołdrą, która z niego spadła, gdy raptownie się podniósł. — To pierwszy raz, kiedy ktoś inny niż ja leży pod tą kołdrą… Czuj się wyróżniony. — Powiedział na głos, będąc pewnym, że chłopak śpi. Nawet, gdy spały u niego dziewczyny, nigdy nie podzielił się z nimi chociażby skrawkiem. A jak spał razem z Minhykiem, to w pokoju tamtego bądź salonie.
Dla Kihyuna ten poranek był jednym z gorszych. Dużo mniejsze miał moralniaki, kiedy budził się rano po imprezie i niczego nie pamiętał lub tylko miał prześwity upokarzających go sytuacji. Krzątał się w kuchni, by odreagować. Była to czynność, która w jakimś stopniu go uspokajała, gdyż skupiał się na niej w stu procentach i nic innego nie zaprzątało jego głowy. Postanowił więc, że nie zrobi zwyczajnego śniadania tylko od razu zabierze się za coś w rodzaju obiadu. Wszystkie potrzebne warzywa pokroił, makaron sojowy miał zaraz wyciągać z garnka, a mięso potrzebowało zaledwie kilka minut, by dokładnie przesiąknąć sosem i to nim się teraz zajmował najbardziej. Jednak jak się okazało, stanie przy patelni i mieszanie potrawy, wcale nie było takie relaksujące. Mimowolnie zamyślił się i nie zauważył, że to moment, w którym powinien zmniejszyć temperaturę. Olej mu prysnął na dłoń, a on szybko odskoczył, chuchając w nią zimnym powietrzem. — Cholera! Ostrożnie wrócił do garów, tym razem mając w zamiarze nie dać się tak łatwo omotać myślom. Przez to jak bardzo zaangażował się w gotowanie nie usłyszał nadchodzącego Minhyuka. O jego obecności dowiedział się dopiero, gdy objął go od tyłu w pasie. Kihyuna aż zmroziło. Nie mógł się ruszyć ani nic odpowiedzieć, gdyż także zdrętwiał mu język. Na chwilę przestał oddychać i dopiero, gdy młodszy go puścił, nabrał powietrza, tak łapczywie, że aż się nim zakrztusił. — Cześć. — Odpowiedział zgaszony, nie odrywając wzroku od patelni. — Czuje się… — jakbym się dopuścił zamachu na własną osobę. — Dzięki Tobie jest trochę lepiej, pomógł mi rumianek. — Nie okłamał. Dzięki Minhyukowi naprawdę było mu lżej, ale jednocześnie tylko gorzej. Już miał dość tego niezidentyfikowanego uczucia. Jego wahania nastroju były gorsze od tych u kobiety podczas okresu. — Wczoraj bardzo się o Ciebie martwiłem, dzisiaj zresztą też...no ja to się zawsze martwię o Ciebie, wiesz o tym i tak. — Yoo zadrżały ręce, dlatego odstawił pałeczki na bok i wyłączył płytę indukcyjną, mając nadzieję, że mięso doszło do siebie wystarczająco, ponieważ on nie miał dłużej siły nad nim siedzieć. Pomimo tego, nadal stał odwrócony plecami do chłopaka, nie mając w sobie odwagi, by spojrzeć mu w twarz. Zaczął więc uprzątać blat w pretekście, że ma coś jeszcze do zrobienia. — W porządku, postaram się być cicho i Ci nie przeszkadzać, mogę nawet wyjść, jeśli to Ci pomoże. — Nie będę Cię napastować swoją osoba, obiecuję. Już się na Ciebie drugi raz nie rzucę. Nie zrobię tego… Poczuł się winny wypowiadając te słowa w momencie, kiedy Minhyuk oferował mu wsparcie, ale on zwyczajnie był zażenowany swoim wczorajszym zachowaniem i nieświadomie go odpychał, aby tylko się nie wydało jak to przeżywa. Wbrew temu, co oczekiwał, nie rozluźnił się, gdy młodszy wyszedł do łazienki. Nogi odmówiły mu posłuszeństwa i osunął się na ziemię. Oparł plecy o szafkę kuchenną i westchnął głośno. Spuścił głowę, po czym wplątał ręce we włosy i mocno zacisnął na nich palce. Głowa tak bardzo mu pulsowała, że zrobiło mu się niedobrze. Z tego bólu uleciała mu łza, której nawet nie chciało mu się wycierać. Podniósł się dopiero, gdy zorientował się, że siedzi tyle czasu, że Minhyuk może zaraz wyjść spod prysznica i będzie problem jak go zobaczy w takim stanie.
Wszystkie składniki zmieszał ze sobą w jednej dużej misce. Przygotowane japchae i przystawki położył na stole. Im dłużej patrzył się na jedzenie tym mniejszą miał na nie ochotę. Ponownie ścisnęło go w żołądku i był pewien, że tego dnia nic w siebie wmusi. Chyba, że wodę. I to jej teraz potrzebował najbardziej. Postanowił więc wrócić do swojego pokoju, mając nadzieję, że Minhyuk wybaczy mu, że tym razem nie zjedzą śniadanio-obiadu wspólnie. Jednakże miał świadomość, że siedząc naprzeciwko niego, nawet śliny nie dałby rady przełknąć. Pech chciał, że wpadł po drodze na półnagiego przyjaciela. To Kihyun zazwyczaj nie krępował się i chodził po domu roznegliżowany. Lee zazwyczaj nie pozwalał sobie na taką otwartość, a starszy nigdy nie rozumiał, co go blokuje. Jednak tym razem to Yoo się speszył i szybko odwrócił wzrok od nagiego torsu chłopaka. — A mózgu czasem nie zapomniałeś? — bo ja tak. — Śniadanie masz na stole. — Wyminął go i szybko udał się do swojego pokoju. Drzwi zamknął z hukiem, natychmiast padając plecami na podłogę, która była wygodniejsza od jego łóżka. Przyłożył sobie dłoń do serca, czując, że wali jak szalone. Oczy znowu mu się zaszkliły, ale przygryzł policzek od środka do krwi, by tylko zatrzymać ten proces. Czuł, że nie robi dobrze, że takim zachowaniem do niczego dobrego nie zmierza, więc w ostateczności zebrał się w sobie i wyszedł z pokoju, by zasiąść za stołem. Na szczęście udało mu się to zrobić zanim Minhyuk się ogarnął, dlatego nie zrobił mu przykrości tym, że zostawił go samego. — W ogóle, Hyunnie...Twoje łóżko jest chyba uszkodzone, powinniśmy coś z tym zrobić albo możesz spać u mnie. — Kihyun mocniej zacisnął palce na pałeczkach. — To znaczy no, to taka moja sugestia tylko, bo nie chcę żebyś sobie popsuł kręgosłup przez ten materac. — A więc to tylko grzeczność… — Nie boisz się ze mną spać po ostatnim odpale? — Aż zdziwił samego siebie, że coś takiego wyszło z jego ust. Ale stwierdził, że najlepszą strategią będzie otwarte mówienie o tym, co się wydarzyło. — Dopóki nie przyjdzie nowy materac… potem wrócę do siebie. — Dodał cicho jakby bał się, że ktoś usłyszy. Wcześniej było to dla niego naturalne, nawet nie pytał o pozwolenie, ale teraz miał wrażenie jakby robili coś złego. Zamiast jeść, obserwował kątem oka przyjaciela. Patrzył na to jak trzyma pałeczki, jak uwydatnione są jego żyły na dłoniach, które zresztą były zgrabne i duże. Wiedział, że Lee był od niego wyższy, nie dało się nie zauważyć, ale i tak był większym maluszkiem od niego. To postrzeganie go jako tego mniej dojrzałego, zasłoniło mu fakt jak dobrze jest zbudowany. Podobało mu się to jak wygląda jego szyja, kiedy przełyka jedzenie, jak faluje wtedy jego jabłko adama. I te okulary… miał chyba na nie fetysz, gdyż uważał, że wygląda w nich atrakcyjniej. Czy ja właśnie znowu pomyślałem, że jest atrakcyjny?! — Prze… — Za dużo przepraszasz, nie jesteś sobą. — Nie ważne. — Mruknął i wstał raptownie od stołu, czując, że dłużej nie wytrzyma tego napięcia.
Zamknął się u siebie i rzucił na łóżko, chowając twarz w pościeli, która tylko pogorszyła sprawę, ponieważ pierwszy raz nie pachniała tylko nim. Zwinął ją nerwowo w kulkę i rzucił na drugi koniec pokoju. Wtem dostał wiadomość od dziewczyny, z którą umówił się w sprawie Minhyuka. — Zapomniałem. Już miał jej odpisać, że to nieaktualne, gdyż w miarę uporali się z problemem zalanego projektu, ale w ostatniej chwili pomyślał, że chociaż Lee nie potrzebuje jej pomocy, to może on z niej skorzysta. Zaprosił ją więc do ich mieszkania jakby podświadomie chciał pokazać sobie i Minhyukowi, że mu nie odjebało i jest zainteresowany dziewczynami… Chociaż tak naprawdę nigdy nie był. Nikim. Ogarnął się tak, by wyglądać jak bóstwo. Chciał tym sobie poprawić humor i dodać pewności, gdyż w ostatnim czasie była zerowa. Gdy do drzwi zadzwonił dzwonek, poszedł otworzyć, zapraszając dziewczynę do środka. Od razu zabrał ją do siebie. Nie chciało mu się wchodzić w dyskusję. Miał jeden cel. Chciał sprawdzić, czy po nocy z chłopakiem coś się zmieniło w jego relacji z kobietami. Dlatego powolnym ruchem złapał dziewczynę za dłoń i przyciągnął do siebie. Ułożył rękę z tyłu jej głowy i subtelnym ruchem zbliżył jej twarz do swojej. Czuł jak na początku zadrżała i próbowała się wycofać, bo to, do czego zmierzał Kihyun jej nie wypada, ale nie wykazała zdecydowanego sprzeciwu, dlatego chłopak zignorował jej chwile zawahania. Drugą ręką powędrował pod materiał jej koszulki, lekko drapiąc ją po brzuchu. Poczuł jak pocą mu się dłonie, co było nowością, ale to bardziej przez stres, czy faktycznie coś się zmieni, niż przez wpływ dziewczyny. Złączył w końcu ich usta w pocałunku, na początku delikatny, króciutki buziak, a potem go pogłębił, tak jak zrobił to w przypadku Minhyuka… Minhyuk. t Wystraszył się tym, że nawiedził go w myślach. Zobaczył jego twarz na miejscu kobiety i odepchnął ją z automatu, tak, że uderzyła plecami o ścianę, powodując huk, który był słyszalny w całym mieszkaniu. — PALANT! — Wrzasnęła i wyszła z własnej woli, za co Yoo był jej bardzo wdzięczny. Cały się trząsł. Nie dlatego że mógł jej zrobić krzywdę, ale dlatego że pomyślał, że chciałby, aby było jak wtedy z Minhyukiem, żeby ten pocałunek smakował tak samo. Wiedział, że nie może tu zostać. Musiał wyjść zaczerpnąć świeżego powietrza, bo wyraźne mu odbijało. Zabrał płaszcz z mieszkania i ubrał go w biegu. Nie brał samochodu, gdyż zdawał sobie sprawę z tego, że może być zagrożeniem na drodze w obecnym stanie. Sięgnął do kieszeni płaszcza po skierowanie, chcąc skorzystać okazję i się wybrać na badania, ale nigdzie jej nie było. Zajrzał również do portfela, ale tam również nie było po nim śladu. — Ja wale… kurwa mać! Jestem popierdolony! To wszystko kurwa moja wina, tylko nie wiem za jakie grzechy, ja pierdole… — Krzyczał na ulicy jak opętany, wyrzucając z siebie całą złość. Jego wyjście jednak nie poszło w pełni na marne, gdyż umówił się z kurierem po odebranie paczki. Trzymał prezent Minhyuka w ręce, nie wyobrażając sobie jak ma mu go teraz dać. Szlafrok wydał się mu nagle zbyt intymny, ale jeśli powie, że to dlatego iż przez niego jeden stracił to chyba nie wyjdzie najgorzej. Zrezygnowany wrócił pieszo do mieszkania. Ściągnął buty, rzucając nimi niedbale w przedpokoju, tak, że każdy powędrował w inną stronę. Miał dość tego dnia, chciałby, aby się już skończył, ale dopiero minęła połowa. Z tego wszystkiego, wyciągnął akta sprawy, które miał opracować na tydzień temu. Postanowił w końcu zająć się czymś pożytecznym, to może szybciej zleci czas. Czytając problemy innych ludzi, miał nadzieję, że trochę pomoże mu się to zrelaksować, gdyż ktoś inny może ma bardziej przesrane od niego.
Odkąd zdecydował się studiować prawo nigdy tak dobrze nie szło mu rozwiązywanie problemów, które dotyczyły kogoś innego niż jego. Zawsze było dla niego priorytetem zadbanie o siebie samego i nawet w pracy nie umiał skupić uwagi na czymś innym. Cudze sprawy po nim spływały, a przymus wysłuchania ich wprost go irytował. W takim wypadku zastanawiał się, czy najodpowiedniejszym wyborem nie będzie zostanie komornikiem, gdyż nie ma innego bardziej bezdusznego zawodu z prawnej dziedziny. Długie pisanie pism procesowych sprawiło, że bandaż na ręce, którym opatrzył go Minhyuk, poluzował się i w tym momencie zamiast mu służyć, tylko przeszkadzał. Kihyun zabrał się bez zastanowienia za jego odwiązywanie, lecz w trakcie nawiedziła go myśl, przez którą szybko przerwał czynność. Zmienię Ci potem opatrunek. To nie było z pozoru coś istotnego, a przede wszystkim takiego, że nie mógłby własnoręcznie go ściągnąć. Jednak wewnątrz pojawiło się w nim przekonanie, że skoro Miniuch zrobił opatrunek, to także on powinien go rozwiązać… a wtedy będzie miał pretekst, by z ponownie przyjrzeć mu się z bliska i może zauważy rzeczy, które wcześniej przeoczył, a jakie byłyby w stanie wiele mu uświadomić. Po tym jak podczas pocałunku z dziewczyną zobaczył jego twarz potrzebował na niego spojrzeć… w celach czysto badawczych. Tak sobie tłumaczył. Już zebrał się w sobie, aby wstać od biurka i pójść do pokoju przyjaciela z rozwalonym bandażem, ale wtedy usłyszał pukanie, a wraz z nim serce zabiło mu, dostosowując się do stukania w drzwi. — Kihyun-ah... — Miał wrażenie jakby wrósł w krzesło i żadna siła nie była w stanie go z niego ściągnąć. Co on w myślach mi czyta? —… jest późno...lepiej..,lepiej żebyś się już położył...pościeliłem łóżko..u mnie w pokoju. — Ach… — Ciche westchnięcie opuściło jego usta w momencie, gdy Minhyuk mu przypomniał, że ta noc… i kolejne najbliższe spędzą razem. Ze schowanymi rękami pod biurkiem, nerwowo skubał bandaż, sprawiając, że zaraz nic z niego nie zostanie tylko strzępy. Miał wrażenie, że młodszy w ogóle nie czuje się komfortowo z tą propozycja i nie mógł się wyzbyć przekonania, że robi to ze zwyczajnej grzeczności, łapiąc się dodatkowo na tym, że jest zawiedziony, nie mogąc znaleźć pod przykrywką zmartwienia odnośnie zepsutego materaca żadnych innych ukrytych, głębszych intencji. — Skończę się uczyć i przyjdę. — Teraz jak powiedział to na głos, zauważył jak absurdalnie w jego ustach brzmi słowo nauka. To tylko dowodziło temu jak ostatnie wydarzenia wpłynęły na jego życie, przewracając je do góry nogami. Przynajmniej w jednym aspekcie przyniosły coś dobrego, tylko ciekawe na ile. Kiedy Lee wyszedł, napięcie z niego nie zeszło. Czuł się jakby na całym swoim ciele miał zakwasy od nieprzerwanego ćwiczenia przez kilka dni z rzędu. Poza tym, stan, w jakim znajdował się Minhyuk w ogóle mu nie pomagał w podjęciu decyzji, czy powinien już do niego pójść czy odczekać, aż tamten zaśnie, by mu nie zawadzać. Cały czas wydawało mu się jakby jego obecność go krępowała, że to zapewnienie, iż po ostatnim odpale się go nie boi nie było szczere, ale tak wypadało powiedzieć. Bo jak wytłumaczyć inaczej to, że przed chwilą być tak płochliwy? Zasmucony spojrzał na poparzoną dłoń, której w rzeczywistości nic nie było. Za mało prysnęło na niego oleju, żeby była w ogóle blizna, a ból przestał odczuwać chwilę po tym jak gorące krople spadły mu na dłoń. Jednakże Minhyuk zawsze był przewrażliwiony i nie dało się mu przetłumaczyć, że żadna krzywda się nie stała, dlatego Yoo nawet nie próbował, pozwalając mu na to, by się z nim zajmował w takich sytuacjach. Zastanawiał się, czy to, że dzisiaj tak bardzo przejął się to faktyczne zmartwienie, czy nawyk, który nie był niczym innym zmotywowany.
Zamknął akta sprawy, czując, że przez natłok myśli już się nie skupi i siedzenie oraz użalanie się nad sobą do niczego dobrego nie poprowadzi. Przebrał się w wygodne ciuchy i rezygnując z kąpieli, postanowił wziąć się w garść i iść do Miniucha. W końcu i tak nie miał dla kogo pachnieć. Zatrzymał się przed jego drzwiami, niepewny tego jakie ma zrobić wejście. Raczej nie miał siły na pełne energii wpakowanie się mu do łóżka. Otworzył je bezszelestnie i na palcach od stóp do niego podszedł. Zanim się ułożył, patrzył z góry na chłopaka, który miał zamknięte oczy, z czego wywnioskował, że śpi. Podrapał się po karku, zmieszany, nie rozumiejąc nad czym się tyle zastanawia. Po prostu się połóż obok jak gdyby nigdy nic, nie pierwszy raz jak pakujesz mu się do łóżka. Starając się wykonać jak najmniej gwałtownych ruchów, najpierw wszedł na łóżko jednym kolanem i powoli dołożył drugie. Usiadł na nich, wciąż przyglądając się przyjacielowi. Trzęsącymi rękoma, sięgnął po okulary, które tamten miał na nosie, po czym je z niego zdjął, by się nie zbiły w razie jakby przekręcił się na bok. Lecz jakiś wewnętrzny głos rozkazał mu, przynajmniej na chwilę, z powrotem mu je założyć. I tak zrobił. Z nimi na twarzy oraz rozczochranymi włosami wyglądał jak typowy nerd, ale właśnie to w jakimś stopniu go nakręcało. Dużo bardziej niż atrakcyjna dziewczyna z dzisiejszego poranka, na której dopuścił się aktu agresji… no właśnie. Zbluźnił swoje ręce i nie miał prawa dotykać nimi Minhyuka. Tak czy inaczej, nawet nie zauważył, że dał się zawładnąć tym uczuciem i zanim się zorientował, nachylał się nad Minhyukiem, gotowy pocałować przypadkowe miejsce na jego twarzy. Ocknął się dopiero, gdy zauważył lekkie drgnięcie ciała chłopaka, co go speszyło, ponieważ zorientował się, że jego przekonanie, iż śpi najprawdopodobniej było błędne. W jednej chwili ręce mu się spociły, a na czole pojawiły się pojedyncze krople potu. — Ja… ja… ja tylko… — Zaczął się jąkać, gdyż całkowicie został zbity z tropu, kiedy Lee otworzył swoje oczy. Musiał coś wymyślić, teraz, natychmiast. — Opatrunek… jest do zmiany. — Podniósł dłoń, na której zawiązany był bandaż, z którego prawie nic nie zostało po całym dniu.
Nie wiedział, czy wybrnął z sytuacji oraz nie był do końca pewny, czy Minhyuk zorientował się jakie miał względem niego zamiary, gdy przyłapał go, znajdującego się w niebezpiecznie bliskiej pozycji. Jednakże, gdyby faktycznie miał pojęcie, co planuje starszy, to chyba nie zachowywałby się tak naturalnie? W każdym razie, Kihyun nie miał siły się nad tym rozwodzić i to czy jego przyjaciel go rozgryzł czy nie, było nie istotne, o ile postępował tak jak w tym momencie, całkowicie skupiając się na opatrunku. — Prawie cały Ci zjechał...Hyung, opatrunek to nie bielizna, jak zjedzie to nie prowadzi do niczego dobrego. — Kihyun spojrzał na chłopaka spod byka, z trudem przełykając ślinę. Może kiedyś by się zaśmiał, ale teraz na każdy tekst tego typu był przewrażliwiony. — Jeszcze nigdy ściągniecie majtek w moim przypadku nie doprowadziło do niczego dobrego. — Odpowiedział chłodno, tak naprawdę przyznając się przypadkiem do bardzo przykrej kwestii z jego życia. Gdy chłopak opuścił na moment pokój, Yoo pozwolił sobie na głośne westchnięcie, przyłożył rękę do klatki piersiowej, czując jak wali mu serce. W ostatnich dniach spotkało go więcej stresujących sytuacji niż przez całe życie swoje i Minhyuka razem wzięte. Zanim tamten do niego wrócił, poprawił rozczochrane przez młodszego włosy, nie chcąc wyglądać zbyt odpychająco, gdyż swoim zapachem na pewno do niczego nie zachęcał, więc przynajmniej z zewnątrz mógłby prezentować się mniej odrażająco. Wyciągnął zranioną rękę w stronę Lee jak został poproszony. Rana po oparzeniu była większa niż przypuszczał, był pewien, że po takim czasie nie pozostanie po nim żadnego śladu, ale się przeliczył, gdyż w zetknięciu z lekarstwem i gazikiem nawet go trochę zapiekło. Z ust niekontrolowanie wydobyło się ciche syknięcie, gdyż nie był na to w ogóle przygotowany. Miał w końcu możliwość ponownego przyjrzenia się chłopakowi, ale całkowicie o tym zapomniał, będąc pochłoniętym, z jaką precyzją i zaangażowaniem się nim zajmował. Zamiast zwrócić uwagę na jego twarz, z pasją śledził każdy ruch jego dłoni. — Bez wątpienia jesteś architektem. — Eureki nie odkrył, ale nie mógł pozostawić bez komentarza tego jak uzdolniony jest manualnie jego przyjaciel. Kihyun z ciekawości pociągnął za supełek, który ani drgnął, tak jak się tego spodziewał. Domyślał się, że jak się rano obudzi będzie w nienaruszonym stanie. Podziwiałby dzieło chłopaka dłużej, ale ten zgasił światło, przez co ogarnęła ich ciemność. Ponieważ sam niewiele widział, mimo że ze wzrokiem nie miał problemów, wzdrygnął się, gdy poczuł dłonie młodszego na swoich kolanach. Może wywołałoby to u niego mniejsze poruszenie, gdyby widział, że nadchodzi do łóżka. — Hyung, wyrzuciłeś tą kobietę, prawda? — Spiął się, gdyż w żadnym wypadku nie był to dla niego wygodny temat. — Tak… tak jakby. — Mruknął pod nosem, nie mogąc przecież wyjawić rzeczywistego powodu, dla którego zdecydowała się z hukiem opuścić ich mieszkanie. Minhyuk jak zwykle zadawał dużo niekomfortowych pytań. Jak się rozpędzi to nic nie jest w stanie go zatrzymać. Ostatnim razem, kiedy tak zrobił, skończyło się na tym, że Kihyun otworzył się bardziej niż powinien i doszło do nieplanowanego zbliżenia. Tym razem nie zamierzał do tego dopuścić.
— Wyluzuj, nic mi nie jest, nie uraziła mnie, to ja jak zwykle zachowałem się nieodpowiednio… Nie ma co mnie żałować. — Przyznał ze smutkiem, spuszczając głowę, gdyż był zbyt onieśmielony patrzeć wprost na chłopaka, nawet jeśli ledwo go widział w mroku. — Bo… — widziałem Ciebie na jej miejscu. —… bo ja...— chciałem, żeby było jak z Tobą, a nie było. — Bo tak się stało, że — totalnie mnie obrzydziła. —... że ją uderzyłem. Odepchnąłem ją tak, że uderzyła głową o półkę na ścianie. Uderzyłem ją, uderzyłem dziewczynę, więc wyszła. — Przyznanie się do tego czynu było dla Kihyuna dużo łatwiejsze niż powiedzenie jak doszło do tego, że ją od siebie brutalnie odsunął. Na ten moment dużo prościej było mu przytaknąć, że jest damskim bokserem niż to, że poszukiwał takiej przyjemności, którą podarował mu przyjaciel. — Zawsze będziesz moim oczkiem w głowie. — Przynajmniej w końcu będziesz miał jedno działające oko. — Pomimo powagi słów Minhyuka, nie mógł nie skomentować tego w typowy dla siebie sposób. Myślał, że na tym zakończą i położą się spać, bo co mieli więcej do roboty? Młodszy jednak miał coś w zanadrzu, coś, co całkowicie zbiło z tropu Kihyuna. Lee zachował się niepostrzeżenie. Nawet nie wyglądał jakby miał w zamiarze go pocałować, ale tak się stało. W pierwszej chwili Yoo był w takim szoku, że ani drgnął. Jasnowłosy musiał mieć wrażenie, że całuje się z głazem, gdyż nie tylko starszy nie mógł się poruszyć, ale także cały stwardniał i zsiniał, ponieważ przestał oddychać. A więc domyślił się, co chciałem zrobić… Mówiłem, że gdy zadaje za dużo pytań to zawsze kończy się kłopotami. Z każdą chwilą coraz bardziej się rozluźniał. To jak podszedł go Minhyuk, pozwoliło mu zapomnieć o troskach i poddać się chwili. Z początku oddał pocałunek niepewnie, można by wprost rzecz, że nieporadnie, jakby to była jego pierwsza styczność z obcym językiem, ponieważ umysł chciał się bronić przed tym, co się właśnie działo, ale ciało mimowolnie dążyło do zaspokojenia jego pragnienia. Kihyun z rozmachu zacisnął pięść na koszulce przyjaciela. Gdy tylko tamten nasilał pocałunek, starszy zaciskając rękę na materiale, nieco podnosił się z kolan, tak, że z siadu stał na nich, nachylając się nad Minhyukiem i jego też nieco unosząc przez to, że nawet na chwilę nie puścił jego bluzki. Po wszystkim opadł bezwiednie na pościel z szeroko otwartymi oczami, uchylonymi wargami, ciężko oddychając. Był w szoku. Nie wiedział, co ma powiedzieć i miał nadzieję, że Lee również nie będzie drążył tego tematu. W życiu by nie przypuszczał, że kiedykolwiek pocałuje faceta, a teraz to się stało dzień po dniu, co śmieszniejsze, on te dwa razy sprowokował. W ogóle nie słyszał tego, co mówi do niego Miniuch. Nawet nie ruszyło go to, gdy pociągnął go za koszulkę, ponieważ czuł się jakby uleciało z niego życie. Nie rozumiał tego, że nie był ani trochę zły za taki obrót sprawy. Normalnie nigdy, by tego nie zaakceptował, a teraz czuł się w pewnym sensie zaspokojony. Poczuł to, czego szukał u dziewczyny rano. — Aigoo...Hyung, no chooodź, chcę spaaać. — To idź spać, za dużo mówisz. — Chociaż to co powiedział nie należało do rzeczy najprzyjemniejszych, to nie przybrał żadnej ze swoich zimnych barw głosu, która mogłaby urazić chłopaka. Yoo był po prostu zbyt zmieszany i zawstydzony oraz bał się, że jak jego przyjaciel znowu przypadkiem albo nie przypadkiem wyskoczy z jakimś pytaniem to skończy się nie tylko na pocałunkach. Kihyun był nieco w rezerwie po tych wydarzeniach, ale nie odsuwał się od Minhyuka jakoś bardzo. Trzymał go bardziej na dystans niż zazwyczaj, ale nie na tyle, że tamten mógłby się poczuć urażony. Po prostu bał się, że każde ich zbliżenie od teraz będzie się kończyło tak samo, a czuł, że bez wcześniejszego przygotowania to źle wpłynie na jego psychikę. Lee i tak żył w ostatnich dniach ich wspólnym wyjazdem i na całe szczęście o niczym innym nie mówił, więc Kihyun mógł odetchnąć z ulgą, mając pewność, że nie zada znowu pytania, które go zapędzi w kozi róg.
— KIHYUUUUNN-AAAH JESTEŚ GOTOWY? MUSIMY ZARAZ JECHAĆ NA LOTNISKO! — Chociaż po sobie tego nie pokazywał, tak samo cieszył się na wyjazd. Miał nadzieję, że pomoże mu on odpocząć i uporządkować myśli. — Czekam tylko na Ciebie, Miniuch. — Westchnął, siedząc już dawno na walizce. Otworzył przed Minhyukiem drzwi, samemu je potem zamykając na klucz, gdyż chciał mieć pewność, że będzie do czego wracać. Wolał w tej kwestii nie polegać na chłopaku, który był podekscytowany do potęgi. Sama droga na lotnisko i odprawa, a także lot nie sprawiały na nim większego wrażenia. Dla niego i Minhyuka to nie była nowość. Większe emocje wywoływał u niego prezent, który przygotował na urodziny przyjaciela. Teraz jeszcze bardziej wydawał mu się zbyt intymny oraz że może być źle odebrany… No właśnie w tym problem, że gdy w ostateczności zostanie odebrany dwuznacznie, Kihyun nie mógł sobie dłużej urwać ręki, że nie taki miał zamiar. Nagle zaczął mieć wątpliwości czy wypad do Japonii to był jednak dobry pomysł. W końcu pokój w hotelu z widokiem na miasto jest zbyt klimatyczny jak na parę dwóch męskich przyjaciół. — Przepraszam? — Zaczepił, przechodzącą obok stewardesę. — Mógłbym prosić o zimną wodę? Tylko mi się wydaje, czy na pokładzie jest jakoś gorąco? — Już podaję. Proszę mi uwierzyć, że jest nawet za zimno, wielu pasażerów poprosiło o koce. — Yoo spojrzał na śpiącego obok Minhyuka, zauważając, że on także ma gęsią skórą na ciele. — W takim razie poproszę jeszcze o koc dla kolegi. Gdy przyniosła mu to o co prosił, przykrył starannie chłopaka, ale wtedy poczuł się jeszcze bardziej spragniony niż wcześniej, dlatego wypił wodę do dna za jednym zamachem i zaraz poprosił o następną.
— Kihyun-ah… — Na wołanie przyjaciela, odwrócił głowę w jego stronę, nieświadomy jeszcze tego, że mówi przez sen. — Obudz… — iłeś się już? — Nie było sensu, aby dokończył na głos skoro Minhyuk i tak go nie słyszał. Czasem zdarzało się mu mówić przez sen, ale starszy nigdy nie wykazywał większego zainteresowania, co tam biadoli pod nosem… aż do teraz jak usłyszał swoje imię. Każdy, nie tylko on, byłby ciekawy, dlaczego z ust jakiejś osoby w stanie spoczynku wymsknęło się czyjeś imię. — Chcę...więcej...Hyung… — Kihyun raczej nie jest typem, który snułby niestworzone domysły lecz ostatnio nie był sobą, dlatego nawet on odczuwał niepokój i chociaż wolałby, aby to po nim spłynęło, nie mógł zignorować tego, co powiedział siedzący obok niego chłopak. Zaczesał palcami nerwowo włosy do tyłu i nie zastanawiając się wiele, chwycił za koc i podciągnął go do góry, zakrywając nim przyjacielowi twarz, by jak zechce coś dodać, lepiej, aby Yoo niczego nie usłyszał, bo turbulencje to on będzie miał, ale w swoim podbrzuszu. — A weź się uduś… — Mruknął, następnie krzyżując ręce na piersi, chcąc jedynie sprawiać wrażenie wyniosłego i zobojętniałego lecz w rzeczywistości się w nim gotowało. Plan niestety zawiódł, gdyż niedługo po tym zabrzmiał komunikat, przez co młodszy zdążył się przebudzić zanim doszło do tragedii, a zdaniem Kihyuna do wybawienia. — Co... jesteśmy już? — Zdenerwowany chłopak, widząc rozentuzjazmowanego przyjaciela, patrzył w całkowicie przeciwnym kierunku, by nie było po nim widać, że z jakiegoś powodu jest niespokojny i nabuzowany emocjami, których niestety nie będzie mógł w żaden sposób ukoić, bo przecież nie zapyta, co sobie wyobrażał podczas snu. A to pewnie chodzi tylko o to, że chciał dokładkę makaronu, który zrobiłem… — Aaaah Hyuuunie, jestem głodny. Dobrze, że już lądujemy. — A więc na pewno chodziło o kluski. Kihyun usilnie starał sobie wmówić, że ma rację, aż w końcu udało mu się w to uwierzyć i nieco rozluźniony przed ostatecznym wylądowaniem, pokusił się o uśmiech do Minhyuka. Wszystkie formalności załatwiał Lee. To nie tak, że starszy nie potrafił się posługiwać językiem japońskim, ale nie da się też ukryć, że tamten był w nim tak zaznajomiony jak z ojczystym, więc mimowolnie Yoo się wycofywał. Z resztą, nieszczególnie mu przeszkadzało, gdy ktoś robił coś za niego albo zwyczajnie nie chciał się przyznać przed samym sobą, że jest tym skrępowany. W każdym razie, dziękuję przychodziło Kihyunowi jeszcze ciężej niż przepraszam, więc lepiej wyszło, że to nie on się tym zajmował. Wywodząc się z domu, w którym od zawsze panował przepych i nie było miejsca na czułości przez z góry narzuconą kodeksową dyscyplinę, ciężko nie być zarozumiałym i gdyby nie Minhyuk to najprawdopodobniej miałby samych wrogów. Pierwszym co rzuciło się w oczy chłopakowi w pokoju hotelowym, była ściana cała ze szkła, przez którą mieli widok na miasto i nie dało się jej przeoczyć. Jedzenie i szampana zauważył dopiero, gdy wspomniał o nich jego towarzysz. W ostatnich dniach szczególnie nie miał apetytu i każdy kęs w siebie wmuszał, ale nie mógł odmówić, bo znów zostałby zasypany niewygodnymi pytaniami, na które odpowiedziałby tak, że skończyłoby się jak zwykle, a jeszcze bardziej mu się odechciewało wszystkiego, przez świadomość, że w ogóle przewiduje taką ewentualność. — Hyunniee...wiesz, że Cię koooocham prawdaaa? Otworzysz szampana? — Wcześniej nigdy nie reagował na wyznania Lee w takich okolicznościach, z resztą w jakichkolwiek, nie tylko go nie ruszały, ale także ich nie rozpamiętywał. Teraz jednak mięśnie na twarzy samowolnie mu się spięły i aby zakryć dziwny wyraz twarzy, chwycił szybko za serwetkę, by w pretekście wytrzeć usta po jedzeniu.
— Nie rzucaj bezmyślnie takimi wyznaniami, bo jeszcze ktoś źle to odbierze. — Odparł chłodno, nie odnosząc się konkretnie do niego, ale nawiązując do ogółu. Dopiero po wzięciu do rąk szampana, zaczął się zastanawiać jak jego słowa mógłby być zrozumiane. Chyba nie zabrzmiałem jakbym nie chciał, aby ktoś się w nim zakochał? Nie… nie ma szans. Zluzuj. Tym razem otwieranie tego konkretnego alkoholu szło mu bardzo opornie. Z tego względu, że zawsze on się tym zajmował, miał wielką wprawę i zazwyczaj kończył w mgnieniu oka, ale w tym momencie ta prosta, dla niego, czynność, sprawiała mu problem przez intensywnie spocone ręce. Oczywiście powodu, przez który takie są, nie znał. Gorączkowo potarł dłonie o swoje spodnie i powrócił do otwierania butelki, tym razem na szczęście skutecznie. Gdy Minhyuk z przymkniętymi oczami wylegiwał się na łóżku, Yoo zdążył rozlać trunek do kieliszków i podejść z nimi do niego. Jego uwadze nie umknął odsłonięty kawałek ciała chłopaka. Hyun przewrócił oczami i nie myśląc dużo, przechylił swój kieliszek, by kilka kropel spadło na leżącego Lee, zmuszając go tym, by się poprawił. Bo jeszcze ktoś źle to odbierze. Tym razem odniósł się do siebie, ale już nie mógł sobie pozwolić na wygłoszenie uwagi na głos. Po prysznicu był w takim błogostanie, że najlepiej wskoczyłby w dres i odespał lot, ale młodszy miał plan, na który przystał, więc nie było odwrotu. Wiedział, że tamten na pewno przyłoży się do swojego ubioru, dlatego Yoo także musiał wymyślić coś bardziej szykownego niż upragniony dresik i ulubione klapki z futerkiem od Givenchy, by jakoś bardzo nie odstawać. A i tak odstawał. Gdy Minhyuk wyszedł z łazienki, Kihyun otworzył usta, aby rzucić kąśliwym komentarzem lecz nie za bardzo to przemyślał i musiał je od razu zamknąć, bo nic nieprzychylnego nie przychodziło mu na myśl. W tej chwili, nawet jeśli założył czarny choker, który miał dodać wyrazu jego równie czarnej koszuli i spodni, został stłumiony przez stylizację przyjaciela. Czuł się przy nim jak mrok, który mimo niemożliwego, jeszcze bardziej poczerniał. A kiedy Kihyun czuje, że coś jest lepsze od niego, to znaczy, że coś się dzieje. Zauważył, że za długo i zbyt intensywnie się wpatruje w Lee, co go spłoszyło i nie mógł nic innego zaradzić jak tylko przywołać z powrotem do życia swój cięty język, aby się jakoś obronić. — No co tak stoisz i się gapisz jakbym nagle zaczął być uprzejmy? — Uniósł nonszalancko brew i pierwszy skierował się do wyjścia, czując, że cały płonie i jak zaraz nie zasmakuje świeżego powietrza to będzie musiał się wykąpać drugi raz. Tak właściwie to bał się wizyty u fryzjera. Od zawsze miał ciemne włosy i pasowały do jego wizerunku. Raczej nie myślał o zmianie, ale spontanicznie się zgodził na ten pomysł. Dopiero po jakimś czasie zdał sobie sprawę z tego, że ten, kto będzie wybierał dla niego kolor ma srebrne włosy i całe życie przeleciało mu przed oczami. On sam nie miał zamiaru wydziwiać i zdecydował się wybrać dla Minhyuka coś naturalnego, co w jego przypadku będzie większym zaskoczeniem niż Yoo jak zobaczy się w różowym kolorze. U każdego z chłopców panował odmienny nastrój. Hyuk cieszył się jak dziecko, zadając tryliard pytań na sekundę, a Kihyun umierał wewnętrznie, zastanawiając się, czy z kolorem, który dla niego wybrał przyjaciel, może nie tyle, że wywalą go ze studiów, ale na pewno będzie musiał zacząć sobie szukać nowego miejsca praktyk. Miał nadzieję, że wziął to pod uwagę.
— Masz szczęście, że mam schowane ręce, bo przysięgam, że w innym wypadku bym Cię uciszył. — Najlepiej podduszając, szkoda, że w samolocie nie wyszło… Patrzył się tępo w zakryte lustro, nie mając wielu manewrów przez ograniczającą go pelerynę fryzjerską. Gdy już stali naprzeciw siebie, Kihyun srogo pożałował, że wybrał dla chłopaka czarny kolor. W naturalnym odcieniu wyglądał tak, że jak przed wyjściem przypadkiem został przez niego oczarowany w tym śmiesznym srebrnym, tak teraz zaistniało zagrożenie, że w ogóle nie spuści z niego wzroku, co miało mu bardzo utrudnić życie, gdyż ten wyjazd miał mu pomóc wrócić do normalności, a tylko bardziej się pogrążał w niezrozumiałych dla siebie uczuciach. Był tak bardzo zaabsorbowany nowym wyglądem Minhyuka, że z szoku jaki przeżył, nie mógł odpowiednio na zewnątrz okazać tego jak mu się podoba, chociaż zapewne jego twarz mówiła więcej niż mógł sobie wyobrazić. Lepiej dla niego, że nie był tego świadomy, ponieważ spaliłby się ze wstydu. — Woow… Hyun...wyglądasz...wyglądasz...wow… — Z tego wszystkiego całkowicie zapomniał, że on także poddał się metamorfozie i dopiero komentarz młodszego mu o tym przypominał. Ponownie zagotowały się w nim nerwy i w ogóle nie był gotowy, aby spojrzeć w lustro. W odróżnieniu od Lee, którego czarny kolor włosów wprost podniecił i Kihyun nie miał żadnych wątpliwości, co do tego, że użył trafnego określenia. Gdy rozemocjonowany Minhyuk rzucił mu się na szyję, Yoo mimowolnie musiał zrobić dwa kroki w tył, ponieważ straciłby równowagę. Blisko, zdecydowanie za blisko, niebezpiecznie blisko. Objął go niepewnie, klepiąc po plecach, by go trochę ostudzić. Jego ruchy były delikatne i ostrożne, by przypadkiem nie przycisnąć go do siebie za mocno, aby poczuł, że serce starszego wali jak rozszalałe. — Dementor. — Szepnął mu cicho do ucha, zamiast dobrze wybrałem, wyglądasz lepiej niż kiedykolwiek, czyli to, co faktycznie pomyślał. Przymierzał się do tego, ale gula w gardle rosła równomiernie do chęci przyznania tego na głos, więc w ostateczności zrezygnował. — Przyciągasz wzrok Kihyun, ale mam atrakcyjnego Hyunga no no. — Gdy poczuł przyjacielskie klepnięcie na ramieniu, oddał mu tym samym tylko z boku uda, przesuwając go tym nieco, aby on także w końcu mógł się sobie przyjrzeć. — O kurwa… — Wymsknęło mu się niekontrolowanie na swój obraz w lustrze. Dotknął opuszkami włosów jakby bał się, że go poparzą, bo kolor zdecydowanie przypominał żywe płomienie. — Rudy? — Zapytał bardziej siebie, nie dowierzając. Zbliżył się do lustra jakby dzięki temu miał zobaczyć więcej szczegółów. Dosłownie w nie wchodził. Pchał się w nie nadal, mimo że przylegał już do niego całym ciałem. To było coś innego niż do tej pory. Na pewno nie był zawiedziony, ale miał wrażenie jakby widział kogoś innego. Nie poznawał samego siebie, już nie tylko z zachowania, ale od teraz także z wyglądu. Czy to znak, żeby pozwolić mojemu życiu na pewne zmiany? — LEE MINHYUK! — Krzyknął za nim gardłowo, na pewno wzbudzając w tamtym panikę. Czekał niecierpliwie aż do niego podejdzie, sprawiając wrażenie jakby miał mu zaraz wpierdolić za to, jaki kolor dla niego wybrał. Kiedy przyjaciel w końcu był u jego boku, czekając aż Kihyun wbije mu szpilę w serce, ten odwrócił się do niego z mokrymi oczami. — CZY TY WIESZ CO ZROBIŁEŚ?! — Zapytał, łamiącym głosem, a następnie bezwiednie opadł na niego ciałem, tak, że jeśli by się odsunął, to spadłby na podłogę. — Wygrałeś. — Wycedził przez zęby cicho, że tamten mógł być niepewny, co do tego, co powiedział. — Mówię, że wygrałeś. — Dodał dużo pewniej. — Wyglądam lepiej od Ciebie. — I chociaż wcale tak nie uważał, to jednak niektóre rzeczy się nie zmieniają i to co faktycznie myśli powie mu zapewne dopiero przy alkoholu. Żeby jednak nie okazać się takim bezdusznym, chwycił w zęby jego płatek ucha, lekko przygryzając w nagrodę. Następnie oderwał się od niego i jak gdyby nigdy nic, spojrzał ponownie do lustra, poprawiając to, co zdążył już rozczochrać.
Po wszystkim wrócili do hotelu, gdyż to nie był odpowiedni dzień na robienie sobie wycieczki po mieście. Lepiej było, aby mieli na to cały dzień i byli wypoczęci. Tego wieczoru mieli sobie wręczyć prezenty urodzinowe, na co Kihyunowi podskoczyło ciśnienie. Wyciągnął z torby starannie zapakowaną paczkę, żałując, że jednak nie zdecydował się na coś innego, a to mógł dać mu bez okazji, jako zwyczajną rekompensatę za utracony szlafrok, a nie w postaci prezentu. — Wymiana? — Zapytał z pewnymi wątpliwościami, chowając paczuszkę jeszcze za plecami. Zawahał się przed daniem mu jej. Przynajmniej mogłem wybrać aksamit, a nie satynę… co mi odwaliło, żeby wziąć CZERWONĄ satynę?! Będzie w niej paradował jak jakaś dziw-… eh...co ja się przejmuję… to nie tak, że mam go ochotę wyruchać w dupsko, ani nic. Chcąc mieć to jak najszybciej za sobą, w końcu wyciągnął paczkę zza pleców i podarował ją Minhyukowi, wytrwale starając się nie osunąć się na podłogę. W ysl przyjmują zwroty w razie czego? — Wszystkiego najlepszego, staruchu. Trochę śmieszne, że z wiekiem siwizna Ci zniknęła. — Próbował rozładować napięcie, odwołując się do jego poprzednich, srebrnych włosów, które też w rzeczywistości bardzo mu się podobały.
Kihyun wolał, aby to jego prezent został najpierw ujawniony, by mieć to jak najszybciej za sobą. Poza tym wiedział, że Minhyuk na pewno lepiej się wstrzelił w dobór prezentu, dlatego uważał, że lepiej będzie dla obydwu jak starszy otworzy swój prezent drugi, by to potem nad nim się rozwodzić, bo już tak bywa, że to co się zdarza jako ostatnie bardziej zapada w pamięć. Niestety wyszło na odwrót i Yoo był tylko bardziej zestresowany. To pierwszy raz, kiedy nie był pewien, że to, co podaruje młodszemu jest odpowiednie. — Pamiętam. — Oznajmił na wzmiankę o prezencie, który dał mu już jakiś czas temu i zawsze bardzo się cieszył, że Minhyuk robi z niego pożytek lecz nigdy tego nie pokazał. W środku był bardzo zadowolony z tego jak wielką ma dla niego wartość ta z pozoru mała rzecz. A jeszcze teraz, kiedy Lee upewnił go jak mu służy, nie mógł powstrzymywać unoszących się dumnie kącików ust do góry. Wzruszyło go to, co powiedział mu przyjaciel. Wiedział, że widzi, z jakimi trudnościami się ostatnio zmaga, ale nie przypuszczał, że tak bardzo weźmie sobie jego problemy do serca. Usłyszał więcej przychylności w tej jednej chwili niż on obdarowywał nimi przez całe życie Minhyuka, na co lekko się speszył. Nikt nie miał wątpliwości, że ci dwaj chłopcy bardzo są dla siebie nawzajem ważni, ale Kihyun miał wrażenie, że od jakiegoś czasu każde jego słowa niepotrzebnie odbiera zbyt dosadnie i doszukuje się głębszego znaczenia, co bardzo utrudniało mu rozmowę z chłopakiem, ponieważ był przewrażliwiony na każdym kroku. Bał się, że źle go zrozumie, a skoro zaczyna sobie powoli uświadamiać swoje zainteresowanie mężczyznami, byłoby to naprawdę niefortunne, gdyby mylnie odebrał sygnały przyjaciela. A przecież nie mógł bezpośrednio zapytać, czy pod jego słowami kryje się coś więcej. — Będziemy jak para. — Wypalił bez większego zastanowienia, od razu zakładając na rękę drogą bransoletkę. Miał nadzieję, że przyniesie mu ona tyle szczęścia, co Minhyukowi i najlepiej, gdyby faktycznie okazała się magiczna pod kątem rozwiązywania problemów. — Lepszego prezentu nie mógłbym dostać. — No chyba, że upragniony wzwód, ale nie ma tak dobrze… Przez to z jaką fascynacją wpatrywał się w prezent od Minhyuka i przez to, że myślach wracał do tego, co mu powiedział, wciąż chłonąc te bardzo znaczące słowa, zapomniał o tym, że teraz kolej tamtego ma zapoznanie się z paczką. Nie, nie, nie!Powtarzał w myślach nerwowo, gdy młodszy zmierzał do przymierzenia szlafroka. Poczuł jakiś niepokój z tym związany. Jakby nie chciał dopuścić do sytuacji, w której pomyśli, że wygląda w nim niewyobrażalnie seksownie. Niestety to coś, na co nie miał wpływu i w momencie, gdy tamten nałożył na siebie satynowy materiał, Kihyun wstrzymał oddech, by przypadkiem z wrażenia nie pisnąć. — Pasuje Ci. — Skomentował jak najkrócej lecz jego głowę zaprzątały coraz to wymyślniejsze przymiotniki. Czerwony kolor idealnie pasował do nowych, czarnych włosów chłopaka. Dodawał mu wyraźności i jakby cała słodka natura z niego uleciała, co wyjątkowo nakręciło Kihyuna. Przez to, że nigdy wcześniej nie postrzegał go w kategoriach potencjalnego partnera, obojętne mu było czy zachowywał się uroczo czy z pazurem, ale teraz na widok Minhyuka otoczonego zawadiacką aurą, jakby poczuł narastające ciepło w podbrzuszu.
Nie spodziewał się tego, że usiądzie mu na kolanach. Z każdą chwilą napięcie u Kihyuna wzrastało, powodując, że krew w żyłach przepływała mu niespokojnie i z przyspieszeniem. Kiedy Lee był tak blisko jakby nie wiedział, co to znaczy przestrzeń osobista, przełknął ślinę, gdyż ze stresu miał jej nadmiar w ustach. Co więcej, nie uciekał, siedział w bezruchu, nawet na milimetr nie zwiększając między nimi odległości. Żeby było śmieszniej, bardziej zaskoczyło go to, że Minhyuk w ostateczności go nie pocałował, niż, że opadł bezwiednie na jego ramię. Jakby to, że każde ich pozornie niewielkie zbliżenie kończy się złączeniem warg, zaczynało być czymś swobodnym. Był na to gotowy w tym momencie i dlatego poczuł się zdezorientowany, nie chcąc jeszcze nazywać tego rozczarowaniem, gdy w ostateczności do niczego nie doszło. — Kihyun...ja… — Wzdrygnął się, gdy w uszach rozbrzmiał mu głos przyjaciela, ponieważ wyrwał go tym z zamyślenia. — Tak? — Przekręcił głowę w jego stronę, niepewnie poklepując go po plecach. — Hyunnie...bo jest coś ważnego, co musisz wiedzieć...znaczy...no..ja… — W całym pomieszczeniu było słyszeć bicie serc obu chłopców. Kihyun chociaż nie wiedział, co konkretnie chce mu przekazać młodszy to zdawał sobie sprawę z tego, że to coś kluczowego, gdyż coś ciężkiego było w powietrzu, a samo jego zachowanie odbiegało od normy. Gdy zadzwonił telefon, wszystko psując, Yoo miał ochotę go zniszczyć, gdyż przeczuwał, że nie wrócą prędko do rozmowy na temat, który wyraźnie dręczył chłopaka. To nie tak, że miał zamiar mu odpuścić, ale naciskać również nie miał ochoty, ponieważ widział, z jakim trudem przychodzi mu dobieranie słów. — Właśnie to miałem Ci przekazać, musimy się pośpieszyć bo znalazłem nam imprezę w świetnej miejscówce, chodź. Dawno nie byliśmy razem w klubie! — Kłamał. Doskonale to wiedział. To nie jest coś, co wprowadziłoby go w takie zakłopotanie. Uznawał Minhyuka za naprawdę inteligentnego człowieka i skoro powiedział, że to ważne, to to co chciał powiedzieć było znacznie ważniejsze niż jakaś głupia impreza. Kihyun, westchnął niezadowolony. Dużo bardziej wolałby odpuścić sobie popijawę, by usłyszeć powód, dla którego czarnowłosy chłopak wyglądał jakby miał się pokruszyć. Nie poprosił o to jednak, gdyż zdawał się cieszyć tym wyjściem i pomyślał, że może to go rozrusza i w jakimś stopniu pomoże. Kihyun w centrum uwagi czuł się jak ryba w wodzie. To było coś, co zdecydowanie go napędzało zamiast wprowadzać w zakłopotanie. Wypił dużo alkoholu i nie robił sobie przerw w piciu nawet w tańcu. Jednak dzięki temu, że był w ciągłym ruchu, trzymał się bardzo dobrze. Jego uwagę szczególnie przykuła jedna osoba, o której każdy tutaj mówił z zachwytem, więc Kihyun mimowolnie się nią zainteresował. Wyrobiona natura podrywacza i tutaj nie dawała o sobie zapomnieć, przybrała jednak innego charakteru niż zazwyczaj, gdyż obiektem polowań chłopaka nie była dziewczyna, a chłopak. Gdy przebił się przez tłum do niego przyjaciel, błagając by wrócili, nie mógł nie przystać na jego prośbę, gdyż był dla niego ważniejszy niż jakaś obca osoba, którą tylko chwilowo chciał zakręcić z ciekawości. Minhyuk jednak zadeklarował, że jeszcze pójdzie do łazienki, więc Yoo myśląc półtrzeźwo, stwierdził, że przez ten czas uda mu się jeszcze coś zdziałać. Celowo wytrącił z rąk przystojnego mężczyzny kufel z piwem, by w rekompensacie przyssać się do jego ust bez wcześniejszego uprzedzenia. Nie bawił się w podchody i czułości, tylko od razu przeszedł do rzeczy, napierając na niego z całej siły, z tego co poczuł, ze wzajemnością. Dodał intensywności, myśląc, że w ten sposób łatwiej mu będzie wywołać przyjemność, nie wiedząc jak bardzo mylne ma przekonania. Było mu znacznie lepiej niż z kobietą, ale wciąż czegoś mu brakowało lecz kiedy dla wzmocnienia efektu chciał dodać pracę rąk na ciele tamtego, poczuł szarpnięcie, które wprost go zabolało. Zachwiał się od tego, z trudem utrzymując się na prostych nogach. — Min… — Otworzył szeroko oczy, gdy młodszy zadał cios nieznajomemu mężczyźnie, którego Kihyun obdarzył pocałunkiem. —… hyuk.
Dał się wyprowadzić z budynku, nie oglądając się za siebie, ponieważ w ogóle go nie obchodziło, w jakim stanie jest dopiero co poznany facet. Bardziej zastanawiało go zachowanie przyjaciela oraz to czy jego ręka nie potrzebuje specjalnego potraktowania, gdyż, z całym szacunkiem do budowy ciała Minhyuka, w styczności z umięśnionym chłopakiem mogła ulec zranieniu. Dlaczego? Na początku nie wiedział, o co pyta. Miał dodatkowo spowolnione myślenie przez alkohol lecz z każdym kolejnym podniesieniem tonu przyjaciela, trzeźwiał. Był w szoku, gdyż nie często się unosił, ale jeszcze rzadziej był agresywny, a teraz wykazał się tymi dwiema cechami jednocześnie. Mimo wszystko, nie był na niego zły. Nie za bardzo jeszcze rozumiał powodu jego rozgoryczenia, ale Kihyun wiedział tylko tyle, że czuł się jakby dopuścił się na nim zdrady, chociaż wcale nie byli razem, więc tym bardziej nie miał zamiaru przyznać się do tego na głos. — Naprawdę jestem aż tak zły? Nie podobało Ci się ze mną, musiałeś iść do kogoś innego?! Jestem naprawdę aż tak beznadziejny?! — Zły? Co ? Nie… — Mruknął, ale został całkowicie zagłuszony. — Powiedz mi to, no powiedz że jestem tylko kiepskim w całowaniu pedałem! — Kihyunowi zakręciło się w głowie na tą uwagę, a nie miał, o co się oprzeć ani chwycić, gdyż wolał teraz nie dotykać Minhyuka, aby bardziej go nie rozdrażnić. — Do tej pory całowałem się tylko z dwoma pedałami, ale chyba mogę powiedzieć, że do bycia kiepskim ci daleko… — Wątpił, że to w jakiś sposób go udobrucha, ale nie mógł pozwolić, by miał takie błędne o sobie myślenie… i to z jego winy. — Bo… — Spuścił głowę, drapiąc się nerwowo po szyi. — Musisz zrozumieć, że to dla mnie nowość… i ja chciałem sprawdzić, czy czuje się… dobrze… tylko w zbliżeniu z Tobą. Chciałem zobaczyć, czy tak samo reaguje na bliskość innych facetów… i, ech… i jak się okazało nie. Nawet w połowie nie było mi tak dobrze jak z Tobą, Minhyuk… — Poczuł jak od tego wyznania robi mu się niedobrze, a obraz przed oczami jeszcze bardziej zaczął wirować. W końcu nie miał wyboru jak chwycić za ramię przyjaciela, by nie upaść na ziemię. Zrobił niepewny krok w przód, a gdy tamten nie strzepnął z siebie jego ręki, zaryzykował zbliżając się jeszcze odrobinę. — Hyunnie...Rozumiem, że chcesz próbować nowych rzeczy...to dobrze, masz do tego prawo...ale...ale naprawdę nie możesz eksperymentować na mnie? Musisz próbować na obcych gościach? Proszę Hyunnie...zrób ze mną co zechcesz...ale nie klej się do innych za moimi plecami bo krwawi mi serce. — Ja nie chcę nowych rzeczy. Ja chcę, żeby w końcu było mi dobrze. — Ja chcę zrobić z Tobą, co zechcę. Zapłakał, nadal nie podnosząc wzroku. Zmrużył oczy, gromadząc w sobie całą możliwą odwagę. — Chciałbym, abyś mnie dotknął tak, że nie zapomnę tego do końca życia. Tak jak inni nie potrafią tego zrobić. Wcale nie miał zamiaru traktować go jak królika doświadczalnego, ale nie zamierzał powstrzymywać się przed używaniem tego jako pretekstu, kiedy będzie miał ochotę na coś więcej niż trzymanie za rączki, a jeszcze nie do końca zda sobie sprawę z tego, co czuje.
Podmuch chłodnego wiatru, w obecnym stanie Kihyuna, wydawał się wprost palący. Pragnął już ruszyć się z tego miejsca i się przed nim schować. Przed całym światem. Przed Minhyukiem również. Paradoksalnie jego obecności potrzebował teraz najbardziej, ale przez to, że przyznał się otwarcie do tego, jak jego ciało domaga się bliskości przyjaciela, nie umiał z podniesioną głową na niego spojrzeć, a co dopiero wziąć sprawy w swoje ręce. To, co wyznał przed chwilą na głos, kiedyś uznawał za sprzeczne z naturą i wolałby zostać pozbawiony tożsamości niż właśnie utożsamiać się z owymi pragnieniami. Gdyby nie to, że Minhyuka zna od nastoletnich dni, zapewne nie zaakceptowałby go takim, jaki jest. Teraz to i tak nie ma większego znaczenia, ponieważ karty się odwróciły i to Kihyun jest żądny seksu z mężczyzną… w dodatku jest rudy. Zawsze to lepszy rudy pedał niż rudy aseksualista. Minhyuk zadziwiająco dobrze odebrał jego słowa, aż za dobrze. Yoo poczuł ulgę jakby jego uczucia zostały zaakceptowane. Chociaż na razie to było za dużo powiedziane. Obecnie liczyło się to, że ogólnie został zaakceptowany. Jako on. — Hyun...o niczym innym nie myślę. Nie martw się, nie pozwolę Ci o tym zapomnieć, sprawię że nikt inny po mnie nie zadowoli Cię tak dobrze, jak ja. — Minhyuk mówił tak, że on wciąż nie wiedział, jakie pobudki nim kierują. Wprawdzie nie ukrywał tego jak zawistny jest, gdy Kihyun obdarza kogoś innego szczególnym zainteresowaniem, ale to jeszcze nie potwierdza przypuszczeń starszego, że może chodzić o coś więcej niż przyjacielską przysługę. Nie miał w sobie aż tyle zarozumiałości, by oczekiwać od niego głębszych uczuć, podczas gdy sam nie był niczego pewien i ciągle eksperymentował w kontaktach z tą samą płcią. Wciąż miał zalążek nadziei, że może się myli i wcale nie jest gejem… ale potem przypomina sobie chwilowy dotyk dłoni Minhyuka na swoim kroczu, nie mogąc doczekać się więcej z jego strony. Gej jak chuj. W każdym razie, jakby postawili na przyjacielski układ dopóki Yoo nie uporządkuje myśli, w ich przypadku ma on ręce i nogi. — Rozumiem, że po wszystkim przejdziemy się do kogoś innego, żebym sprawdził, czy mówisz prawdę? Oczywiście będziesz patrzył, bo obiecałem, że nie zrobię tego za twoimi plecami. — Kihyun tą anegdotą udowodnił, że powoli wraca do siebie i za chwilę miało nie być śladu po skruszonym chłopaku. Gdy już siedzieli w samochodzie, gęsta atmosfera ponownie między nimi zagościła i w żadnym wypadku nie było to nic przyjemnego. Yoo, tak samo jak jego towarzysz, zdawał sobie sprawę z tego, do czego prowadzi przebyta droga. Jednoznacznie dali sobie do zrozumienia, jak chcą zakończyć dzisiejsze rozdanie prezentów. Starszy w końcu miał zostać obdarowany wzwodem, na który czekał od ponad dwudziestu lat. Skoro wszystko wskazywało na to, że w końcu spełni marzenie, nie było mowy o odwrocie. Poza tym Minhyuk wyglądał cholernie gorąco w nowym kolorze włosów; tak na marginesie. Lecz starał się nie dopuszczać do siebie myśli, że atrakcyjność chłopaka jest głównym powodem, dla którego chce się z nim kochać. Ich ciała lgnęły do siebie mimowolnie, czego dowodem były stykające się o siebie nawzajem dłonie chłopców. Rudzielec, zakładając, że i tak dzisiaj przekroczył wszelkie granice, oplótł swój mały palec wokół tego przyjaciela. Nie sądząc, że taki drobny gest wywoła tak wielką reakcję na jego ciele, szybko je rozplotł, ponieważ speszyło go to jak zadrżał i jak w ułamku sekundy spociła mu sie dłoń. Nie chciał tym obrzydzić młodszego. Kiedy Minhyuk poprosił kierowcę o odgrodzenie ich szybą, Yoo nieznacznie podskoczył na siedzeniu, domyślając się, do czego zmierza.
— To mówisz...że jak na pedała całkiem nieźle całuję? — Widząc zadziorny uśmiech chłopaka, obdarował go podobnym, nie pozwalając, by doszczętnie Lee jego zdominował. — Nie mam dużego doświadczenia w całowaniu się z pedałami, dlatego odpowiem Ci jak już się rozeznam w tym temacie. — Był prawie pewny, że nieco go tym rozdrażnił, ale chciał w ten sposób obudzić w nim większą żądzę pokazania, że jest jego jedynym odpowiednim partnerem do takich czynności. Tak jak się tego spodziewał, Minhyuk zaatakował go swoimi wargami, ale zrobił to znacznie subtelniej niż tego oczekiwał. Kihyun, gdy tamten się nad nim nachylał, umieścił palec pod dekoltem koszulki partnera, naciągając go jakby chciał zakomunikować, że jest gotowy na to, by do niego przylgnął, że jest dużym facetem i nie musi się z nim obchodzić jak z jajkiem. Drugą rękę położył na jego plecach, powoli zjeżdżając w dół, aż w końcu zatrzymał się, chowając ją pod paskiem od spodni. Lee stopniowo zaczynał całować z większym natężeniem, do czego samowolnie dostosowywał się Kihyun. Duma nie pozwalała pozostawać mu w tyle. Nie odpowiadało mu uczucie, że ktoś ma nad nim kontrolę, dlatego mimo że Minhyuk skutecznie go instruował, chciał, aby to od jego decyzji zależało ostateczne muśnięcie, ruch, cokolwiek. Chociaż to dopiero drugi raz w życiu, kiedy dał się dotknąć czyimś ustom w innym miejscu niż tylko w tym tradycyjnym, mógł oficjalnie stwierdzić, że to jego ulubiona pieszczota. Zamruczał z automatu, tak szybko jak tylko poczuł mokry ślad pod uchem. Z każdym następnym poruszaniem językiem przez Minhyuka, wydobywał z siebie bliżej nieokreślone sapnięcia z rozkoszy. Zgadywał, że to prawidłowa reakcja skoro przyjaciel nie wnosił obiekcji. Dlatego mimo że nieco go to krępowało, iż nie może nad tym zapanować, nie starał się na siłę milczeć. — Zamknij oczy i myśl tylko o moim języku wodzącym po Twojej szyi, hyung. — Kihyun zaśmiał się bezgłośnie, uważając to za urokliwe, kiedy Lee na każdym kroku dawał mu wskazówki jakby był ekspertem w tej dziedzinie. Cóż, na pewno nie był to jego pierwszy raz, ale żeby nie psuć sobie humoru, starał się nie myśleć, ile partnerów w łóżku miał młodszy. — A co ty jesteś? Żywa instrukcja obsługi dla debiutującego geja? — Niepostrzeżenie, nabijając się z czarnowłosego, przyznał się, że w końcu zaakceptował swoją odmienną od większości orientację seksualną. — Ach… ach... ach… — Zacisnął kurczowo dłoń na włosach Minhyuka, gdy poczuł przyjemne szczypanie na szyi. Miał pewne domysły, ale wstydził się zapytać, czy to co czuje, jest to, od czego pojawiają się na ciele czerwone plamki. To uświadomiło mu jak niewiele chciał robić z tymi wszystkimi kobietami. W windzie myślał, że będzie miał chwilę wytchnienia, ale jego przyjaciel nawet nie reflektował, aby dać mu na moment okazję do unormowania oddechu. Gdy poczuł w okolicach przyrodzenia rękę młodszego, spojrzał na niego z paniką w oczach, ponieważ miał traumę przez to jak ostatnio potoczyły się sprawy, gdy próbował zrobić to samo. Krzyczał wewnątrz pojebało Cię, ludzie tu są, a ty chyba zapomniałeś jak to się skończyło u nas w mieszkaniu. Jednakże ku jego zaskoczeniu, tym razem nogi wcale nie przymierzały się do ucieczki, chociaż prąd, który przebiegł wzdłuż jego penisa wcale nie był mniejszy od tego podczas tej pamiętnej nocy, gdy po raz pierwszy Kihyun złamał swoje zasady. Gdy goście wyszli przed nimi, zostawiając ich samych, starszy pozwolił sobie na głośne odetchnięcie, gdyż wstrzymywał oddech z nerwów. Spojrzał po raz kolejny wrogo na Minhyuka, ale ten nie miał żadnych wyrzutów sumienia, co więcej, postanowił jeszcze dodać pikanterii.
Kiedy poczuł jak kolano młodszego napiera na jego przyrodzenie, oplótł ręce wokół szyi chłopaka, próbując skupić całą swoją uwagę tylko na pocałunku. Niechętnie je rozplątał, gdy otworzyły się drzwi windy. Prawdziwa burza emocji się zaczęła, gdy weszli do ich pokoju. Yoo czuł, że tchórzy i chyba nie da rady, pomimo owocnego wstępu. Spojrzał niepewnie na partnera, który go zachęcał do podejścia. Mimo wątpliwości, Minhyuk wyglądał tak zachęcająco dobrze, że Kihyun nawet nie zauważył, kiedy znalazł się u jego boku. To nie był pierwszy raz, kiedy widział Lee bez górnego odzienia, a i tak nim to wstrząsnęło, że zapomniał, gdzie jest i co ma robić. Ręce i nogi miał jak z waty, dlatego gdyby nie pomoc chłopaka, on sam nie dałby rady zrobić tak małej czynności jak zdjęcie koszulki. Stanie półnagim przed potencjalnym obiektywem westchnień, wcale mu nie pomagało, a tylko utrudniało każdy ruch. Przyjaciel zdawał się to zauważyć, gdyż nie pytając Kihyuna o zgodę, wciągnął go bez ostrzeżenia na łóżko, tak że teraz nic ich od siebie nie dzieliło. Jedynie gorące powietrze, starające się wydostać spod przyległych do siebie ciał chłopaków. — Hyung...nie powstrzymuj się...proszę… — Nie chciał, tylko jednocześnie nie widział przed czym nie chciał się powstrzymać. — Tak bardzo Cię pragnę, Kihyun-ah...Chcę więcej, Hyung. — Te słowa wydały mu się znajome. Nie mógł ich zapomnieć, ponieważ sprawiły, że miał szczerą ochotę go udusić. — Tak Ci się śniłem? Czy jakoś inaczej? Powiedz to postaram się odegrać tą scenę jak ze snu. — Uniósł brew, czując teraz nad nim przewagę. Wciąż trochę hamował go fakt, że to on jest tutaj tym, który odbywa swój pierwszy raz nie tylko z facetem… ale również odbierał to tak, że to będzie jego pierwszy prawdziwy seks. Zapewnia młodego go dopingowały oraz dodawały otuchy, której teraz potrzebował jak tlenu. Minhyuk próbował go zrelaksować, przyzwyczaić do doznań poprzez małe lecz wielkie dogadzanie. Było to miłe. Znacznie inne niż podejście Kihyuna, który zaczynał i kończył bez uprzedniego przygotowania i ostrzeżenia partnerki. Yoo był tak bardzo nieprzygotowany na to, że zaraz jego sutki zostaną rozdrażnione, że krzyknął, budząc tym zapewne turystów zza ściany. Pod wpływem języka i zębów chłopaka, miał wrażenie jakby ktoś go odurzył narkotykami. Było to bolesne doznanie, ale domagał się o więcej, co już w ogóle było dla niego nowością. Wcześniej ból sprawujący przyjemność brzmiało jak bujda wymyślona w celach przyciągnięcia naiwnych ciekawskich. Jak się okazało, jedną abstrakcją było to, że Kihyun do tej pory nie miał z tym styczności, jak jakiś frajer z tych kiepskich komedii o życiu niezdarnych studentów. — Kihyun. — Minhyuk. — Powtarzał między pocałunkami zaraz za chłopakiem. — Nikogo..tak w życiu...nie pożądałem...jak Ciebie… — Czy to było jednorazowe czy też nie, nie chciał się teraz nad tym rozwodzić, a jedynie przejść do rzeczy, dopóki nie stchórzył. Oderwał się od jego ust, zmierzając pocałunkami w dół. To jak drżą mu ręce zauważył dopiero przy odpinaniu paska partnera. Był tak bardzo zdenerwowany, że musiał ponowić próbę. Tak naprawdę wszystko, co robił, robił na wyczucie. Nie miał żadnej wiedzy na ten temat. Nie douczał się w tym zakresie, przeglądając blogi dla gejów lub oglądając porno homoseksualne, ponieważ twierdził, że to zainteresowanie mężczyznami za moment mu przejdzie. Więc miał zerowe pojęcie w tym co robi. Usiadł na kolanach, z trudem ściągając z tamtego obcisłe spodnie. Otworzył szeroko oczy ze zdziwienia, gdy zobaczył jak nabrzmiałe jest przyrodzenie chłopaka. Od razu zaczął się zastanawiać, czy pod jego bielizną zastanie podobny widok. Raczej tak, biorąc pod uwagę to, że coraz mu ciaśniej tam na dole.
Położył, zaintrygowany, wyprostowaną dłoń na materiale bokserek. Nie spodziewał się żadnej reakcji, dlatego wystraszył się i szybko zabrał rękę z czułego miejsca, gdy tylko usłyszał najmniejszy świst z ust chłopaka. Lecz wtedy jego ciało jeszcze niespokojniej się wiło po pościeli, dlatego postanowił zaryzykować i tym razem mocniej naciskał na jego członka. Swoim ugniataniem, jego ruchy przypominały pulsowanie, aż w końcu poczuł pod dłonią coś mokrego, więc bez zastanowienia zdjął z niego bieliznę, uwalniając penisa na zewnątrz. Chwycił go w rękę i zaczynając od korzenia, przesunął ją do góry. Podobało mu się, jaki jest w dotyku. Pulsujący, twardniejący z czasem w rękach oraz niepokojąco ciepły. Kihyun w końcu zdjął każdy ograniczający go materiał, odsłaniając swoją męskość podczas wymarzonego wzwodu, pozostawiając na sobie jedynie prezent od Minhyuka. Tak jak prosił. Położył ręce na udach przyjaciela, a następnie je rozłożył na boki, robiąc sobie dostęp do jego wejścia. Pochylił się nad nim, penetrując językiem, aby odpowiednio nawilżyć miejsce. Nawet on był świadom konieczności takich rzeczy. Jakby nie patrzeć swoje zaruchał i to nie mogło się różnić od siebie jakoś bardzo… tylko rozmieszczeniem dziury, do której będzie wchodził. Gdy wkładał do środka palec za palcem, uważnie przyglądał się rozpalonemu do potęgi Minhyukowi. Wielką satysfakcją było to, że miał nad nim wyraźne władanie. — Minhyuk… — Odezwał się, by zwrócić na siebie jego uwagę. — Miniuś. — Ponowił dużo ładniej i tak czule jak jeszcze nie miał okazji nigdy usłyszeć. Sam Kihyun nie widział, że umie przybrać tak delikatny ton głosu. Złapał go za nogi i przesunął w dół, by mieć bliżej do jego twarzy. Pozostawił na jego ustach długi i nacechowany różnymi emocjami pocałunek. Taki, w którym Yoo się gubił, mimo że go zainicjował. Jednakże chciał w nim przelać wszystko, co czuje, a że czuł narastający chaos, taki był też pocałunek. Potem wrócił do poprzedniej pozycji, pozostawiając cmoknięcie na jego wejściu, po czym nakierował na nie swoje nabrzmiałe przyrodzenie. Wejście w mężczyznę wydało mu się ciaśniejsze, ale dzięki temu jakby bardziej odczuwał obecność partnera. To jak mięśnie wewnątrz, szczególnie, gdy był coraz bliżej najczulszego punktu, zaciskały się na jego członku, budziło w nim wrażenie, że seks jest dużo bardziej intymny niż z kobietą. Jakby więź między dwiema osobami się zaciśniała, czego nigdu wcześniej nie doświadczył. Nawet gdyby chciał zacząć od razu od gwałtownych posunięć, to pozycja, w której się znajdowali i to jak inne odczucia mu towarzyszyły, będąc wewnątrz Minhyuka, mimowolnie mu na to nie pozwalały. Podczas pchnięć, chwycił za Lee za podbródek i nakierował na siebie. — Powiedz, że jest lepiej niż Ci się śniło podczas lotu. — To nawet nie była prośba czy pytanie, a rozkaz. Był zadziwiająco pewny siebie, ale to dlatego, gdyż dokładnie czuł, jak reaguje ciało Minhyuka na jego poczynania. — Jeśli chcesz więcej i szybciej… i mocniej, to musisz powiedzieć, że hyung jest dużo lepszy na żywo. — Nie było wątpliwości, co do tego, że racjonalnie to Lee powinien dowodzić w łóżku, ale Kihyun doskonale się w tym odnajdywał, jakbym te role z góry były im przypisane. Położył dłonie na biodrach chłopaka, też nieco unosząc jego miednicę, by dodać tempa. Z ust Yoo wydobywały się głośne warknięcia, za każdym silniejszym pchnięciem.
Nagle poczuł jak w jego przyrodzeniu gromadzi się coś, co sprawia, że jest ciężki oraz obudziło w nim niepohamowaną ochotę wyrzucenia tego z siebie. To to ? To jest… Boże… czy ja dochodzę? To… to tak się jednak da !? Nie mógł w ogóle skupić się na tym, co robi. Tak samo jak chciał doznać wytrysku, tak samo się go bał. Z nerwów jego ruchy przestały być przemyślane i bardziej drażniły niż przynosiły drugiej osobie przyjemność, a dodatkowo bezmyślnie wbijał w skórę partnera paznokcie, gdyż w tym obcym dla siebie stanie, w ogóle nad sobą nie panował. Kiedy zadał ostateczne, najwolniejsze a jednak najmocniejsze pchnięcie, doszło do rozlania Kihyuna wewnątrz Minhyuka. Nie wiedział, czy do dobrze, dlatego w trakcie, panicznie wyszedł z niego, brudząc dosadniej siebie, jego oraz pościel. — Wszystko w porządku?! — Zapytał przyjaciela, rozgorączkowany, mając nadzieję, że to nie zaszkodzi jego zdrowiu. Yoo z przejęcia i wrażenia jednocześnie, ledwo widział na oczy. Całe ciało miał zdrętwiałe, więc opadł na plecy, z aż niezdrowo szalenie unoszącą się klatką piersiową.
Kihyun rękami wytarł ze swojego członka oraz brzucha białą, klejącą substancję, która w tamtej chwili wydawała mu się obrzydliwa i w ogóle nie czuł się komfortowo, dotykając jej. Leżąc na plecach, spojrzał na swoje wyciągnięte do góry dłonie jakby co najmniej widział na nich obcą krew. Czuł się przynajmniej dziwnie. Ciężko było mu określić ten stan, gdyż sam w ogóle go nie rozumiał. Tak samo jak tego, że jego klatka piersiowa unosiła się jakby przebiegł maraton. Był cały zdrętwiały, ale w taki sposób, że nie odbierał tego jako pewnego rodzaju paraliżu. Najbardziej zaintrygowany, a zarazem wystraszony był tym, że pustka, którą do tej pory odczuwał, w jakimś stopniu się zmniejszyła, przysłonięta nagromadzonymi emocjami, innymi niż spotkał się do tej pory. Zląkł się nieco, gdy młodszy usiadł na nim, ponieważ miał wyobrażenie tego, że przez unoszącą się panicznie klatkę piersiową, będzie komicznie na nim podskakiwał, i od tego nieznacznie zapiekły go policzki, czego już w ogóle nie rozumiał. Chciał zapytać, jak poprzedniego razu, o zmniejszenie ogrzewania, ale przez to, że wtedy zaliczył wtopę z tym związaną, nie wychylał się. Poza tym, teraz bardziej zaprzątało mu głowę przyrodzenie mężczyzny, który siedząc na nim okrakiem, niebezpiecznie podsuwał mu je do twarzy. Kihyun, czując delikatny dyskomfort, który nie był spowodowany osobą Minhyuka, a raczej jego zawstydzeniem, odwrócił głowę na bok, czując się całkowicie bezbronnym i odkrytym; dosłownie i w przenośni. — Najpiękniej Ci w samej bransoletce. — Głos przyjaciela wyrwał go z zamyślenia, ale nie z emocjonalnego zawirowania, a wręcz tą uwagą wpędził go w jeszcze większą szamotaninę. Przypomniało mu się po tych słowach jak Lee nazwał go przepięknym. To nie pierwszy raz, kiedy sprawił mu komplement na temat jego wyglądu, ale w takich okolicznościach, podczas gdy wypowiadał jego imię, będąc w transie od ekstazy, nabrało to innego wydźwięku, o którym Yoo nie mógł przestać myśleć. Wcześniej, dobre uwagi o tym jak wygląda, były zwyczajnym zapewnieniem, którym był wdzięczny, ale również nie były żadnym zaskoczeniem. Teraz natomiast wywoływały u niego gęsią skórkę, która była potęgowana pocałunkami, jakie młodszy zostawiał na jego torsie, skutecznie igrając z jego uczuciami. Wiedział, że jeśli nadal będzie unikał jego wzroku, kiedy tak bardzo usiłował go złapać, może zostać błędnie odczytany i niepotrzebnie skrzywdzi Minhyuka, który dawał z siebie wszystko, aby nie pozwolić mu czuć się źle i zagubionym w tym, do czego przed chwilą doszło. Wiedział, że jak będzie uciekał i trzymał go w takim położeniu na dystans to młodszy pomyśli, że mu się nie podobało… a podobało. Pierwszy raz. Doznał w końcu czegoś, co do tej pory był przekonany, że jest czystą abstrakcją i nie było mu łatwo przetworzyć tej informacji od razu. Wątpił, że w najbliższym czasie zda sobie z tego sprawę, dlatego mimo iż czarnowłosy spisywał się wzorowo w oswobodzaniu go, nic nie mógł poradzić na to, że wciąż był zmieszany. — Hyung...cieszę się...że tak bardzo mi ufasz...mam nadzieje, że chodź w małym stopniu...wiesz jak bardzo mi na Tobie zależy. — Kihyun chciał mu odpowiedzieć, ale tamten nie dał mu na to żadnych szans, ponieważ wdarł się językiem do środka jego ust jakby bał się, że starszy zdementuje jego wyznanie. Był w tym na tyle powolny i wstydliwy, że Yoo bez problemu mógł go zatrzymać, w ogóle się nie spiesząc, ale w głębi liczył na to, że Minhyuk szybciej złączy ich wargi.
Chłopak przymknął w trakcie tej czynności oczy, a wtedy mimowolnie w myślach ukazał mu się obraz przyjaciela, nazywającego go mój Kihyun oraz skarbie. Zastanawiał się, czy to normalne sformułowania, których używa podczas stosunku i ilu było facetów przed nim, którzy także zostali obdarowani takimi określeniami przez niego. Nie zauważył nawet, że w jakimś stopniu to go poruszyło i zaczął być zazdrosny, jakby faktycznie miało to dla niego znaczenie, a przecież nie mogło, ponieważ niczym więcej nie byli jak najlepszymi przyjaciółmi. Wciąż, w mniemaniu Kihyuna, Minhyuk odebrał jego błaganie o seks jako przyjacielską przysługę i nie było co się dziwić, że nie brał pod uwagę innej opcji. Miał wielką ochotę zapytać go o to, ilu miał przed nim partnerów w łóżku, właściwie to jeszcze kilka dni temu w ogóle by się nie zawahał, ale leżąc z nim nagim na sobie, bał się usłyszeć odpowiedzi. Sam zaliczał kobiety przy najbliższej możliwej okazji, więc nie powinno stanowić to dla niego problemu, a jednak tak było. Jakby chciał się czuć, że jest wyjątkowy, mogąc z nim to zrobić. — Możesz zostać. — Odpowiedział krótko, zachrypniętym głosem od tego, że przez długi czas nie pisnął ani słowem. Nadal był w zbyt dużym osłupieniu, by dodać od siebie coś więcej. Pogładził go niepewnie po plecach, aby do końca nie sprawiać wrażenia chłodnego. Wbrew temu, co Lee oczekiwał, Kihyun podniósł się z materaca i owinął cienką narzutą ze śliskiego materiału, która służyła przyozdobieniu łóżka. — Zaraz wrócę. — Zanim wstał, zebrał się w sobie i na chwilę odwrócił do tyłu, by zostawić krótkie cmoknięcie na głowie przyjaciela, aby nie gryzł się z myślami, że zrobił coś złego i dlatego starszy poszedł. Zniknął w łazience i już w progu wprost zerwał z siebie narzutę i od razu rzucił się w stronę lustra, do którego odwrócił się plecami, by móc ujrzeć powód, przez który tak bardzo go pieką, że aż nie może na nich swobodnie leżeć. Źrenice mu się diametralnie rozszerzyły na widok, który zastał. Powoli powędrował palcami ku zadrapaniom, ale w ostateczności cofnął rękę, bojąc się, że mocniej zapieką, gdy je dotknie. Może nie doskwierał mu aż taki ból jak bardziej był w szoku, gdyż nigdy nie miał na sobie niczego podobnego, to samo tyczyło się intensywnie czerwonych śladów na szyi. — Jeśli tak wygada prawdziwy seks to ja nie wiem czy chcę… - więcej. Nie dokończył na głos, ponieważ by skłamał. Oszukiwałby samego siebie, gdyby mówił, że nie chciałby tego z nim doświadczyć drugi raz. Tak, z nim. Gdyż, z jakiegoś powodu, jakiego jeszcze nie odkrył, tylko jemu nie brzydził dać się dotknąć więcej niż przez samo podanie ręki na przywitanie. Przemył gorączkowo ręce, nadal czując na niej spermę, tarł chociaż już jej nie było od dawna. Nie odczuwał wstrętu do zbliżenia z Minhyukiem, ale wytrysk tak bardzo go wystraszył, że czuł na dłoniach jakiś ciężar. Jeszcze nie wiedział, że spełnienie, które poczuł po wszystkim było właśnie spowodowane jej rozlaniem lecz na tym etapie był jeszcze zbyt zdezorientowany, aby o to zapytać. Włożył dodatkowo pospiesznie głowę pod zimny strumień wody, lecący z kranu. Przeczesał palcami mokre włosy, które zaczesane do tyłu, w pełni odkryły palące czoło. Wziął kilka wdechów i wydechów. Wziął do ręki materiał, który rzucił wcześniej na podłogę i już nie zakładając go na siebie, wrócił nagi do partnera. Kładąc się ponownie obok Lee, objął go ramieniem, opierając czoło o jego plecy. Oddychał ciężko, tak, ze jego ciepły oddech dotkliwie go muskał. Miał wyrzuty, że tak mało mówił, ale nie robił tego celowo. Nie myśląc o konsekwencjach, przycisnął go do siebie mocniej, przyspieszając nieco oddech. Nie wiedział, z czego to wynikało, ale zakładał, że to przez to, iż po dwudziestu paru latach doświadczył czegoś nowego… za czym tak rozpaczliwie biegał. Na jego miejscu nikt nie byłby wstanie zebrać myśli w kupę i od razu ze wszystkim się pogodzić oraz uporać.
Zastanawiał się, czy to jak bardzo odrzuca czyjś dotyk, a jednocześnie go pragnie, robiac z siebie hipokrytę, jest skutkiem tego, iż nigdy w domu nikt go czule nie przytulił, a bardzo tego potrzebował. Dopóki nie poznał Minhyuka. Wtedy chłopak, aż do chwili obecnej, obdarowywał go wszystkim tym, czego nie umieli dać mu rodzice. Dochodził do wniosku, że z tego powodu on jest jedynym, od kogo nie ucieka. Nie wiedział, ile czasu minęło, czy sekundy, minuty, a może godziny. Rozważając swoje życie, stracił poczucie czasu, a nie miał jak sprawdzić godziny, a też nieszczególnie go obchodziła. Nie wiedział też, czy młodszy już zasnął, gdyż panowała między nimi grobowa cisza. Przypomniał sobie o pozostawionych na nim malinkach i zaciekawiło go strasznie, jakie to uczucie je robić i czy jest to trudne i potrzebne jest doświadczenie oraz odpowiednie umiejętności. Postanowił zaryzykować i w różnych miejscach na plecach jak i dostępnym dla niego ramieniu Minhyuka, pozostawiał buziaki, mocno zasysając się na skórze. Przez to, że do hotelowego pokoju wpadało jedynie sztuczne światło z mocno oświetlonego miasta i widział tyle co nic, chciał spróbować przyssać się do niego mocniej, zastanawiając się, czy to sprawi, że ślady będą bardziej przekrwione i tym bardziej widoczne. Odsunął głowę nieco od chłopaka, by może z daleka lepiej je ujrzeć, ale niewiele mu to dało, a tylko niepotrzebnie boleśnie naznaczył przyjaciela.
Przez to jak Minhyuk dobrze się maskował, gdy Kihyun eksperymentował, zostawiając na jego ciele malinki, nie miał pojęcia, że młodszy jest przebudzony dopóki w ostateczności nie wydał z siebie dźwięku. Yoo wzdrygnął się, nie będąc w ogóle przygotowanym na to, że zostanie przyłapany podczas tej czynności. Było to dla niego krępujące z wielu względów; robił to po raz pierwszy, osobie, która była jego najlepszym przyjacielem, z którym chwilę temu przeżył swój pierwszy udany raz, gdyż każde poprzednie były porażkami nie do opisania. Bez względu na to, ile się znali i jak byli ze sobą blisko, nie było to coś normalnego. Nie, kiedy byli tej samej płci. Gdy tamten odwrócił się w jego stronę, przełknął głośno ślinę, której miał w nadmiarze od zasysania się na chłopaku. Zdecydowanie za głośno. A udław się nią, Yoo Kihyun. — Hyunnie… — NIE ZDRABNIAJ MI TU! To jak światło księżyca, zmieszane ze sztucznym światłem elektronicznych reklam zamieszczonych na najwyższych budynkach w mieście, padało na oblicze Minhyuka i jak rozświetlało jego oczy, które migotały, odbijając kolorowe refleksy, obudziło w Kihyunie zachwyt, przez który oniemiał, było czymś z pewnością niespodziewanym. To jak na niego patrzył tylko potęgowało narastające ciepło w dolnych partiach ciała starszego. Nie wiedział, czy zadziałała jego bujna wyobraźnia, którą dopiero odkrywał, czy młody faktycznie był rozpalony pod kątem seksualnym, a on nie wiedział jak mu pomóc i czy na pewno chce to zrobić. Poza tym, on także był tym, który ponownie potrzebował ukojenia w tym niewiadomym dla siebie stanie. Postanowił odwrócić się plecami, zignorować to, zapomnieć widok pobudzonego przyjaciela jakby nie chciał dopuścić do siebie myśli, że mógł u mężczyzny wywołać podobne uczucia, by uciec, jak jeszcze wtedy twierdził, od problemu. — Wiesz dobrze, że takie gesty zostawiają niedosyt, prawda? — Zacisnął powieki oraz ułożył usta w prostą linię, czując jak umiera od wewnątrz. — Tak się składa, że nie miałem o tym żadnego pojęcia. — Odparł z wyrzutem, nie zdając sobie do końca sprawy z tego jak nerwowo zabrzmiał. To, że użył formy przeszłej także nie było świadomym zabiegiem, ale najwidoczniej podświadomie zaczynał rozumieć, co oznacza zadowolenie ze zbliżenia z drugą osobą. Nie chciał zabrzmieć jakby miał do niego jakiekolwiek pretensje. Za nic nie winił Lee. Według niego zachowywał się lepiej niż na to zasługiwał. Jedyny wyrzut jaki miał to ten do siebie. Tak samo chłód w jego głosie był wynikiem tego, iż nie radził sobie, będąc w obecnej sytuacji. Było mu dobrze, ale to nie wystarczało, aby się zrelaksował, ponieważ w końcu udowodnił sobie, że z jego erekcją jednak jest wszystko w porządku. Wręcz przeciwnie. Bardziej się wystraszył. Mimo tego wszystkiego, po przeanalizowaniu swojego zachowania, udało mu się pokusić na delikatny lecz zgaszony uśmiech, którym obdarzył chłopaka. Miał nadzieję, że ten gest odbierze jako przeprosiny, które przyjmie, nawet jeśli miałby to zrobić z oporem. — Pocałuj mnie, Kihyun-ah. — Yoo poczuł jak sztywnieją mu policzki. Gałki oczne poszerzały mu do takiego poziomu, który dla skośnych oczu jest niemalże nie do osiągnięcia. Chyba wybaczył. Podrapał się z tyłu głowy, a każdy jego ruch był irytująco spowolniony ze zmieszania tą niespodziewaną prośbą. Przez to, że Minhyuk pod żadnym pozorem go nie pośpieszał, on także nie rwał się do tej czynności, co nie oznaczało, że nie miał ochoty tego uczynić. Musiał właśnie oswoić się z myślą, że naprawdę podekscytował się, słysząc te słowa.
Wcześniej, gdy złączył ich wargi ze sobą jako pierwszy, zrobił to bez większego namysłu, ale teraz, kiedy miał czas do zastanowienia się, było to znacznie trudniejsze do wykonania. Drżącą dłoń położył na policzku Lee, gdzie szybko tego pożałował, gdyż pod wpływem ciepła ciała chłopaka, mocniej się zatrzęsła. Nie umiał się nad nim nachylić, gdy widział patrzącego intensywnie na niego młodszego w oczekiwaniu na ruch. Dlatego przymknął oczy, dopiero wtedy mogąc się jakkolwiek poruszyć w jego stronę. Ponieważ zabrał się za pocałunek na czuja, nie trafił, początkowo, uderzając swoim nosem o ten Minhyuka. Speszyła go swoja niezdarność, dlatego przygryzł wargę, powstrzymując się od jęknięcia wywołanego porażką już na wstępie. Dlaczego ja to w ogóle robię? Żałował, że w ostateczności się od niego nie odwrócił, ale tak naprawdę mógł to zrobić w każdym momencie, czego jednak nie uczynił. Co tylko dowodziło temu, że usilnie, ale nieskutecznie próbował oszukać własne pragnienia. W końcu poczuł na wierzchu swoich warg te Lee, które były nawilżone, co w pierwszej chwili go odrzuciło, gdyż nie da się w pełni od razu zmienić nawyków, ale jego druga połowa domagała się ich posmakowania. Ich usta się o siebie stykały, ale Kihyun wciąż nie posunął się dalej. Trwali w takiej pozycji jakiś czas, nie wiedział jaki, ponieważ już teraz się dla niego zatrzymał. W końcu jednak oprzytomniał, rozchylając je, a następnie subtelnie muskając te Minhyuka. To jak się kolejno zamykały i otwierały na wargach młodszego nie było dłużej przez niego kontrolowane. Oddał się instynktowi, który po chwili pogłębił pocałunek. Drugą dłoń, już wyluzowany, także położył na jego policzku, zamykając tym twarz Lee w swoim uścisku, blokując go od ruchów, które byłyby sprzeczne z tym, czego on chciał. W pewnym sensie, narzucił czarnowłosemu pozycję, która dogadzała jemu. Mając kontrolę nad młodszym, palcami u jednej reki, łaskotał go przez stukanie paznokciami niczym truchtające małe stópki, gdy wędrował na tył głowy, gdzie złapał go za włosy, przyciskając do siebie mocniej. — Kihyun… — Nie mów do mnie. — Warknął zdenerwowany, czując, że na nic zda się jego wrogość w tym momencie, że cokolwiek teraz nie powie, Minhyuk nie odbierze tego jako próbę odepchnięcia go. A on nie wiedział, czy odczuwa z tego powodu ulgę, czy większy ciężar na sercu. Lee opadłszy całym ciałem na starszego, nadal obdarzał go całusami, na co Yoo odchylił głowę do tyłu, kładąc sobie rękę na oczach, by choć trochę zatrzymać ponowny wzwód. Kihyun, gdy młody na nim leżał oddając go pieszczotom na torsie, ułożył dłoń na jego plecach, mimowolnie schodząc nią coraz niżej, aż zatrzymał się na jednym z jego pośladków, na którym zacisnął pięść, wbijając bezlitośnie paznokcie w jego skórę. — Hyung...Pomogę Ci, dobrze? — Zaskoczyło go to. Może dla kogoś innego nie były to skomplikowane słowa, ale Yoo nie wiedział jeszcze wtedy w czym i jak bardzo potrzebuje tej pomocy z jego strony. — Minhyuk-ah… w czym niby chcesz mi pomoc? — Zapytał ciężko dysząc, gdy usiadł na nim w rozkroku. — Min… Minhyuk… Lee kurwa…. Nie rozumiem… — Jęczał, gdy tamten z podwojonym natężeniem powrócił do zabawiania Kihyuna. Czuł się tylko bardziej przez coś ograniczany niż zaspokajany, więc tym bardziej nie wiedział, o co w tym wszystkim chodzi. Z każdym ruchem przyjaciela, jego podbrzusze jakby bardziej się dusiło, przede wszystkim, gdy był coraz bliżej jego krocza, a było przecież odsłonięte.
Gdy złapał je w ręce, wzdrygnął się, podskoczywszy na łóżku. Zachowanie jego ciała oraz to co ma w zamiarze Minhyuk, czego nie mógł rozszyfrować, budziło w nim niepokój. Prawdziwe niebo w piekle zaczęło się, gdy przyrodzenie Yoo zostało zamknięte w ustach partnera. Przez to jak niejednostajne były ruchy chłopaka, bardziej doprowadzał go do szału. Wierzgał niespokojnie nogami, nie myśląc o tym, czy nie utrudnia i czy go tym czasem zaraz nie uderzy. Kihyun był spanikowany nie na żarty tym, że prąd, który miał początek w jego męskości potrafił przejść przez całe jego ciało, wykrzywiając go od rozkoszy, która była również katorgą dla niezorientowanego Yoo. Z jego oczu wypłynęły łzy, które nieumiejętnie próbował ocierać, ale potem zauważył, że to nie ma większego sensu. Uniósł z trudem głowę, ciekawy obrazu, który odgrywa się w jego dole. Jeszcze bardziej go sparaliżowało, gdy zobaczył jak Minhyuk zmieścił całe jego przyrodzenie w swoim gardle. To było dla niego tak szokujące, że jeszcze chwila, a mało brakowało do omdlenia. Wtedy szybko tamten je wyciągnął, a Kihyun ciężko opadł z powrotem na plecy. Nie nadążał z nabieraniem do płuc powietrza. — MINHYUK! — Krzyknął na całe gardło, gdy się okazało, że to wcale nie był koniec, a tamten się dopiero rozkręcał, znowu spożywając Yoo w całości. Starszy, z automatu, zacisnął mocno swoją dłoń na nadgarstku chłopaka, gdy drapał jego podbrzusze. Musiał go tym wystraszyć i spowodować, że w pierwszej chwili pomyślał, iż mu się to nie spodobało, ale on jedynie mocniej docisnął jego rękę. Namiętność była tak wielka, że unosił swoje biodra, nie mogąc nad tym w ogóle zapanować. Nigdy wcześniej nie znajdował się w takiej sytuacji, ale jego ręce same działały jakby od początku był do tego zaprogramowany tylko nie miał okazji tego nigdzie wykorzystać. Przyparł go do siebie zdecydowanym ruchem, że aż w pewnym momencie zrobiło się to niebezpieczne jak głęboko trzymał w ustach jego męskość. — Miniuch… — Zamruczał, drapiąc go po karku, by umilić ten czas, gdy robił mu dobrze z takim zaangażowaniem. Zszedł do ucha, poddając jego płatek masażowi, ściskając go mocniej, gdy nasilał się orgazm. Tym razem rozpoznał moment, w którym dojdzie. Nie wiele się różnił od tego poprzedniego. Z tym, że teraz o wiele bardziej odczuwał przyjemność i trudniej było mu to zatrzymać w sobie, tak, że nie zdążył pomyśleć o tym jak przynajmniej opóźnić ten proces, gdyż rozlał się w ustach Minhyuka, nie mając na to żadnego wpływu. Był zadowolony. Na początku było mu niewygodnie, skręcało go jakby spotkała go jakaś kara, ale w rezultacie poczuł się pierwszy raz tak wyzwolony. — Minhyuk-ah… — Położył sobie rękę na piersi, upewniając się, czy szalejące serce na pewno nie zrobiło w niej dziury. A nawet jeśli, to leżący na nim Minhyuk, zakryłby ją sobą. — Minhyukie…. — Zawahał się. Nawet ktoś taki jak on wiedział, że pytanie, które ma ochotę zadać, jest zbyt niezręczne w takim momencie, ale nie mógł dłużej trzymać w sobie ciekawości. — Jak… to… smakuje? To w ogóle jest jadalne? Nie umrzesz od tego? — Skubał jego włosy na głowie, gdyż bardzo stresował się reakcji chłopaka. Kihyun nie umiał zasnąć tak szybko jak jego przyjaciel. Nowe doświadczenie za bardzo go rozbudziło. Wciąż czuł na sobie efekty działania Lee. Gęsia skórka, nie ważne co robił, nie chciała z niego zejść; nie, gdy ciągle przypominał sobie jak to jest w końcu być odpowiednio dopieszczonym w łóżku, nie po jego ostatnich słowach, w których nieśmiało doszukiwał się czegoś więcej niż przyjacielskiego uznania.
— Dzień dobry, Kihyun-ah. — Kihyun najpierw otworzył jedno oko, a gdy ujrzał młodszego w okularach, szybko dołożył kolejne, gwałtownie ściągając rzecz z jego twarzy, którą z resztą uwielbiał. Właśnie dlatego. Po poprzedniej nocy, atak Minhyuka na Kihyuna swoją atrakcyjnością w okularach, wydawał się starszemu zbyt niebezpieczny do zaakceptowania. Nie przemyślał w ogóle swojego zachowania, ponieważ nie miał żadnego dobrego wytłumaczenia, dla którego to zrobił. Dlatego skrzywił się i przegrany, założył mu je z powrotem na nos. — Pamiętam. — Odmruknął, rozciągając się na łóżku i starając się zbyt nie wlepiać wzroku w nagiego kolegę. Kihyun, pomimo udanej nocy, był naburmuszony. Nie odnajdywał się w ogóle w nowej sytuacji. Miał kaca moralnego, a co gorsza, biorąc pod uwagę to, że poczuł wibracje w dole na widok Minhyuka w szlafroku, który mu podarował, chyba wciąż nie oprzytomniał. Nieśmiało wlazł z powrotem pod kołdrę, zakrywając się po czubek głowy, udając, że ma wywalone na to co robi i mówi Lee. Całe szczęście, że ciemnowłosy był podekscytowany i ciągle gadał, nie dopuszczając starszego do głosu, dzięki czemu łatwiej było mu maskować swoje zażenowanie. I nie można było go obwiniać jakoś bardzo, ponieważ bił się z uczuciami, nie mając Minhyukowi nic za złe, a jedynie sobie, że nie umie się odnaleźć. Jednakże, nawet w takim stanie, gdy młodszy z każdą chwilą w samochodzie siadał bliżej niego, bez zastanowienia, zarzucił rękę za jego plecy, kładąc swoją dłoń na jego biodrze. — Kihyunnie, to jest jeżykowy raj. — Yoo rozejrzał się po kawiarni, czując niepokój, że zaraz przypadkiem usiądzie na czymś iglastym. — Bez wątpienia — raj miałem wczoraj. — … jest jeżykowy. — Zmarszczył nos w grymasie, gdy napotkał się wzorkiem z jednym ze zwierzaków. Zamówił to samo co Minhyuk, nie miał ochoty na dogłębne przeglądanie menu, szczególnie, że był pewien, iż nic nie przejdzie mu przez gardło… nie, kiedy na myśl o jedzeniu, odtwarzał w głowie obraz przyjaciela, jedzącego jego spermę. Pokręcił przecząco głową, gdy próbował mu wcisnąć do rąk jeża, ale w końcu się zdecydował. — Miękki! — Wymsknęło mu się niekontrolowanie, gdyż zawsze mu się wydawało, że są inne w dotyku. Z resztą nie tylko o tym miał błędne przekonanie. Swoje życie seksualne też błędnie do tej pory oceniał. To całe głaskanie jeża w końcu mu się spodobało, nieumyślnie podpiął to pod swoją nową sytuację, mając nadzieję, że ją także wkrótce tak samo, może nie tyle polubi jak zaakceptuje. Nie mógł się nie zaśmiać, gdy podano im naleśniki w kształcie jeży. — Ej, Minhyuk-ah! — Zawołał zawadiacko. — Jedząc to, nie masz wrażenia jakbyś zajadał się Mochi? — Do delikatności Kihyunowi zdecydowanie było daleko. Naprawdę się cieszył, gdy nadarzała się okazja do dręczenia chłopaka. — Naciesz się tymi gryzoniami, bo potem idziemy do muzeum alkoholu. — To jak się różnili było rzadko spotykane nawet u przyjaciół, ale wciąż się dogadywali. Kihyun położył na głowie Minhyuka jeżyka, po czym szybko wyciągnął telefon, aby zrobić mu zdjęcie, ponieważ jego zdaniem wyglądał wtedy naprawdę czarująco. — Zdejmij go szybko, bo zaraz Ci nasra. — Skrzywił się, chcąc ukryć tą uwagą uśmiech, który pojawiał się na jego twarzy, gdy patrzył na zrobione zdjęcie.
Kiedy Minhyuk zniknął w łazience, wydało się Kihyunowi dziwne, że zrobił to z takim zdenerwowaniem. Chociaż próbował wyglądać na opanowanego, to znał go na tyle długo i dobrze, że mógł na kilometr wyczuć, iż coś śmierdzi. Nie wiedział, czym jest to spowodowane. Miał swoje przypuszczenia, ale był zbyt dużym tchórzem, aby otwarcie zapytać, czy chodzi o ich wspólnie spędzoną noc. Zastanawiał się, czy młodszy żałuje, iż zgodził się mu pomóc w ten nietypowy sposób. Kihyun teraz tego na pewno żałował, ponieważ wolałby nigdy nie doświadczyć przyjemności za cenę ich przyjaźni. Obwiniał siebie za to, że teraz ich relacje mogą ulec pogorszeniu, że nabiorą do siebie dystansu. Spocone ze zdenerwowania ręce, wycierał o spodnie. Czekając na przyjaciela, dźwięczały mu w głowie jego słowa, odnośnie tego, że będzie świetnym tatą. Sama wzmianka o żonie go tak nie poruszyła jak o dziecku. Chciał być mężem, ale już dłużej nie był pewien, czy kobiety. Nie po tym, jaki wstręt w nim wzbudzały i to z każdą chwilą większy. Jednakże, ten z pozoru chłodny i oschły chłopak, zawsze marzył o raczkującym szkrabie, który będzie go przypominać. Chciał mu dać ciepło, którego on nie zaznał w domu. Udowodnić sobie samemu, że tak się da. Pokazać swoim rodzicom, ile błędów popełnili w jego wychowaniu. Oraz przedstawić im jak prawidłowo powinno się to robić. Nie miał Lee za złe tego, że poruszył tak delikatny dla niego temat. Wiedział, że zrobił to nieświadomie. Jakby nie patrzeć, miał dobre intencje, gdyż dążył do skomplementowania go. Jednakże nie mógł kontrolować swojego smutku. Seks z Minhyukiem uświadomił mu, że nawet jakby chciał zapłodnić kobietę, tylko do tego, aby urodziła mu dziecko, nie będzie mógł tego zrobić, ponieważ nie dojdzie do wytrysku. Gdyż dochodzi do niego tylko w zbliżeniu z… Yoo nie był jeszcze do końca pogodzony z tym faktem, dlatego nie mógł dokończyć myśli. — Jestem. — Kihyun wzdrygnął się na dźwięk głosu przyjaciela. Przytaknął jedynie głową, a na jego twarzy pojawił się wyłącznie cień uśmiechu. Rozmowa im się kleiła. Starszy nawet próbował żartować w typowym dla niego humorze, który dla innych był albo niezrozumiały albo irytujący. Ale Minhyuk nie był kimś innym. Wszystko było dobrze dopóki nie poczuł na swoim kolanie ręki chłopaka. Mimo że Lee prosił go, aby zjadł więcej, w tamtej chwili nie było szans, aby coś przeszło mu przez gardło. Wiedział, że ryzykownym będzie degustacja różnych alkoholi na pusty żołądek, ale czuł się pełny od samych emocji, które dostarczał mu młodszy. — Pytałeś wczoraj, a ja usnąłem w połowie odpowiedzi. — Kihyun spiął się, całkowicie o tym zapominając. Obleciał go rumieniec, chyba pierwszy raz w życiu. — Smakuje dobrze, trochę gorzkawo, ale dobrze. Jadalne i nie, nie umrę od tego, mogę to robić częściej, jeśli o to chodzi. — Nie o to mi chodziło! — Krzyknął na całą kawiarnię, niespecjalnie się tym przejmując skoro byli w obcym kraju. Do nagłego wybuchu doprowadziło go ponowne, choć minimalne, zetknięcie z ciałem Minhyuka oraz to, że speszył się na myśl, iż będą mogli to powtórzyć. Tylko tym razem, o ile chłopak nie kłamał, on chciałby się przekonać na własnej skórze, jak to smakuje. Nabił nerwowo kawałek naleśnika na widelec, jakby go nim mordował i wepchnął go sobie do ust, prawie się nim zadławiając. I faktycznie zaczął kasłać, ponieważ przyjaciel postanowił wytrzeć jego brudne usta, a lekki uśmiech niespodziewanie rozpalił go od środka. Co on się z dramy urwał? Przetarł szybko dłonią usta, poprawiając po nim, po czym wstał energicznie od stołu, zanim Minhyuk w ogóle zdążył powiedzieć, że samochód już czeka.
W pojeździe atmosfera była dużo bardziej napięta niż rano, kiedy jechali do jeżykowej kawiarni. Obydwu z nich coś męczyło i żaden nie chciał pisnąć słowem na ten temat, zadręczając się myślami w samotności. Gdy poczuł mizianie na swojej dłoni, towarzyszyły mu sprzeczne odczucia. Chciał ją zabrać i schować za siebie, ale coś mu nie pozwalało, jakby jego ciało samoistnie domagało się tego dotyku, ignorując to, co podpowiadał mu zdrowy rozsądek, który zazwyczaj nie szedł w parze z sercem. Muzeum alkoholi. Kihyun był w swoim żywiole. Czuł, że to miejsce jest dla niego stworzone. Znajdowały się tam te najstarsze i najdroższe alkohole oraz takie, które kipiały innowacyjnością i dopiero co miały zostać puszczone do sprzedaży. Z tego względu to miejsce było tak specjalne. Nie każdego było stać na wizytę w nim. Przy każdym trunku były wystawione i uzupełniane malutkie kieliszki do degustacji. Wymierzane tak, aby nie było to szkodliwe dla zwiedzających. Oczywistą zasadą było, że jedna osoba mogła wypić jeden kieliszek danego gatunku. Niestety Kihyun, tonąc w sprzecznych emocjach, nadal nie umiejąc się pogodzić z tym jak potoczyło się jego życie, miał to teraz w dupie. Wypijał kieliszek za kieliszkiem porcje, które nie były przeznaczone dla niego. — Zostaw mnie! Puszczaj! Zapłaciłem za to! — Szarpał się z ochroniarzem, który na początku chciał grzecznie zwrócić mu uwagę, ale Yoo nie wykazywał chęci współpracy. Zamachnął się, uderzając starszego i lepiej zbudowanego od niego mężczyznę w mundurze, łokciem w twarz. Ochroniarz chwycił go pod pachami i podniósł do góry, kierując się do wyjścia. Kihyun wierzgał niespokojnie nogami, próbując się wyszamotać z jego uścisku. — Zabieraj łapska, szczylu! Śmierdzisz! Gdybyś był chociaż w połowie tak delikatny jak Minhyuk!! — Wtem poczuł jak pośladkami ląduje na zimnej i twardej kostce przed muzeum. Tak szybko jak się z niej podniósł, upadł z powrotem na ziemię, tracąc równowagę. Biorąc pod uwagę to jak niewiele zjadł oraz jakie uczucia nim targały, po zamieszaniu wielu alkoholi w przekroczonej dawce, nie mogło się to inaczej dla niego skończyć. — To wszystko twoja wina! — Rzucił oskarżająco, gdy jego oczom ukazał się Minhyuk. Chwiejnie podniósł się, stając naprzeciw niego. Wyciągnął ręce do przodu i otwartymi dłońmi uderzył w tors chłopaka, chcąc go od siebie odepchnąć, ale w rezultacie to on ponownie osunął się na ziemię. — Gdyby nie Ty… wciąż mógłbym mieć jakąś nadzieję, ale teraz wiem, że wszystko skończone. Już wiem, kim jestem! — Yoo nie odpuszczał. Tym razem kurczowo złapał się koszulki młodszego, aby utrzymać poziom. — Wszystko mi zabrałeś! Nadzieja to wszystko, co miałem, a teraz nic mi nie zostało. — Potrząsnął rękami, szarpiąc za materiał ubrania. — Co ja powiem rodzicom? Co jak się dowiedzą? Bez ich pieniędzy i wpływów jestem nikim! Dobrze o tym wiem… ludzie mają rację, mówiąc, że gdyby nie nazwisko, skończyłbym na śmieciowisku. Jeśli mi je zabiorą… co ze mną będzie? Jestem skończony! — Przechodni zwracali na nich uwagę, zapewne wyrabiając sobie negatywne zdanie o koreańskich turystach, ale to najmniej obchodziło teraz rozżalonego chłopaka. — Przez to, co zrobiłeś już dłużej się nie łudzę, nie mam zamiaru szukać lekarstwa, bo takie kurwa nie istnieje. — W oczach Kihyuna zagościły pierwsze łzy i wciąż mówił podniesionym głosem. Z każdą wypowiedzią, zwiększając intensywność. — Nie tylko nie kręcą mnie dziewczyny… ale inni faceci też. Dlaczego to musisz być Ty? Mój najlepszy przyjaciel? Dlaczego podniecam się tylko na Twój widok? Dlaczego to jest takie popieprzone? — Walił bez opamiętania pięściami w jego klatkę piersiową, nie myśląc o tym, jaki wstyd im przynosił. Miał o wiele większy problem.
— Czym Ty się kurwa różnisz od innych? Jesteś w ogóle człowiekiem? A może całe życie żyłem w kłamstwie i jesteś wytworem mojej wyobraźni? Tak naprawdę Cię nie ma, wymyśliłem Cię sobie, żeby w końcu uwierzyć w to, że mogę z powodzeniem się z kimś kochać. Bo jak inaczej wytłumaczysz to, że drżę na twój dotyk? Musisz być w takim razie jakiś pojebany, bo inaczej to nie ma sensu. — Kihyun wziął głęboki wdech przed wypowiedzeniem kolejnych słów. — Nienawidzę Cię, Lee Minhyuk! — Zacisnął dłonie na jego szyi jakby chciał go udusić, nieszkodliwie je na niej zaciskając. — Musisz wziąć za to odpowiedzialność. — Dodał stanowczo przez zęby. Złapał go za tył głowy i zmusił, aby się pochylił, ponieważ Kihyun był niższy. Wtedy starszy złączył ich wargi w zachłannym pocałunku, przylegając do ciała chłopaka, które było jego podporą. — Musisz teraz się mną zająć, bo nic innego mi nie zostało. — Szepnął niezrozumiale w przerwie na oddech, a zaraz potem kontynuował pocałunek, nadal zaciskając jedną rękę kurczowo na włosach przyjaciela, a drugą na jego szyi, mocniej go podduszając, co jednak nie stanowiło dla Lee zagrożenia.
Wszystko działo się tak szybko, że pijany Kihyun nie zdążał rejestrować zdarzeń. Siedział na tylnym siedzeniu w samochodzie, mocno zaciskając ręce na skórzanym fotelu. Nie wierzył, że Minhyuk zostawił go samego. Fakt, powiedział druzgocące rzeczy, ale to pierwszy raz, kiedy otworzył się przed nim tak bardzo. Powiedział mu wszystko. Teraz nie było rzeczy, o której by Minhyuk nie wiedział o Yoo. Przyznał się do najbardziej wstydliwych i dręczących go myśli. Czyżby to dla jego przyjaciela było za duże obciążenie? Chociaż w pewnym stopniu rozumiał, dlaczego go odepchnął, nie mógł się pogodzić z tym faktem. A jeszcze bardziej nie mógł się pogodzić z tym, że powiedział, iż go nienawidzi. Poniewaz tak nie było. Lee był ostatnią osobą, do której chciałby wypowiedzieć takie słowa, a jednak się stało. O ile młodszy kiedykolwiek mu wybaczy, on sobie nigdy. I chociaż tak bardzo był świadomy swojego błędu, nadal nie mógł uwierzyć, że został teraz sam. Sam, w momencie, kiedy tak głośno wołał go o pomoc. Kiedy tak bardzo teraz potrzebował, żeby się nim zajął. Właśnie teraz chciałby go mieć przy sobie najbardziej. Nie do zaspokajania jego cielesnych potrzeb. Pragnął położyć głowę na jego ramieniu, aby uspokajająco pogładził go po włosach. Jednakże wszystko było skończone, gdyż bezpretensjonalnie został wystawiony na samotność. Przeprosi go za to, że bezwstydnie powiedział, aby wziął odpowiedzialność, kiedy to nie jest tak naprawdę jego obowiązek i nie chce tego robić… W tym wszystkim, Kihyun nie potrzebował być jeszcze ciężarem. Gdy dojechali na miejsce, a kierowca chciał mu pomóc wyjść i odprowadzić do pokoju, stanowczo odmówił, strzepując agresywnie rękę starszego mężczyzny, który przerzucił mu ją przez ramię. Może był bardzo pijany, ale umiał sam trafić. — Pójdź za mną, a oskarżę Cię o napaść seksualną niepoczytalnego... — wycedził przez zęby, pokazując miejsce na swoim ciele, w które go dotknął. W chwilach, gdy nie szło po jego myśli, ujawniał się w nim prawdziwy skurwiel. Yoo, od razu jak wszedł do pokoju hotelowego, otworzył swoją torbę i zaczął pakować swoje porozwalane po nim rzeczy. Skoro Minhyuk go nie chciał to nie było potrzeby, aby stwarzał napiętą atmosferę i miał w planach wrócić do Korei bez niego, wcześniej. Nie było to rozważne, biorąc pod uwagę stan jego upojenia, ale to on dodawał mu odwagi. Kiedy dopinał torbę, nagle coś, a raczej ktoś, go od niej oderwało i przywarło do ściany. — Wal. Śmiało. — nadstawił policzek zanim tamten zrobił cokolwiek. Lee był widocznie wkurzony, dlatego nie miał wątpliwości, że o to chodzi. Nawet zachęcał go, aby dał mu lanie i obaj poczuliby się z tym lepiej. — Posłuchasz mnie teraz uważnie. — Yoo zamrugał kilkakrotnie oczami, będąc w szoku, że nie dostał w twarz… kiedy na to zasługiwał. Lecz w jego mniemaniu Minhyuk również… Zostawił go. Ale teraz był… i ciężko było mu, mimo wszystko, hamować uśmiech, rozgoryczony, ale wciąż uśmiech. Tak bardzo próbował nie dopuszczać do siebie myśli, że odczuł ulgę na jego widok. — To nie jest moja wina, wiesz dobrze o tym. — Wiem… — szepnął cicho, tak, że nie przeszkodziło to dalej wypowiedzi. — Mógłbyś mieć nadzieję, ale po co się oszukiwać? Wiesz dobrze, że będziesz nieszczęśliwy. Kłamiesz, mówiąc, że nic Ci nie zostało. Właśnie wyłącznie zyskałeś, ale nie potrafisz tego dostrzec. — dlatego Ci to wszystko powiedziałem…
— Nie byłbyś na śmieciowisku. Martwisz się o nazwisko, a nie widzisz, że masz obok siebie kogoś, kto kocha Cię niezależnie od pieniędzy. Kogoś, kto byłby przy Tobie, nawet jeśli wiązałoby się to z mieszkaniem pod mostem. Nie jesteś skończony, dla mnie nigdy nie będziesz. Dla mnie zawsze będziesz wyjątkowy. — wzdrygnął się pod wpływem jego dotyku. Przeszedł go prąd po całym ciele, nie wiedział jednak, czy to było spowodowane samym faktem, że go dotknął, czy dlatego że nie spodziewał się czułego gestu z jego strony. — Kręci Cię Twój przyjaciel. — skrzywił się. Wiedział o tym. Nie chciał słyszeć tego na głos. — Przyjaciel, który chce Cię tak samo mocno. Czy to nie plus? Masz kogoś, kogo dotyk przyprawia Cię o dreszcze i odwzajemnia Twoje pożądanie. Nie potrafisz się z tego cieszyć? To przykre, bo ja nigdy nie byłem szczęśliwszy, jak wczorajszej nocy. — dotknęły go te słowa. Trafił w samo sedno. Kihyunowi było głupio, a że nie mógł uciec to spuścił wzrok, gdyż był zbyt speszony intensywnym wpatrywaniem się w siebie nawzajem, szczególnie po tych słowach. Nie potrafisz się z tego cieszyć dźwięczało w jego głowie, zlewając się z dalszą wypowiedzią Minhyuka. Od...O-odwzajemnia uczucia? Nie mógł w ogóle przetworzyć tego, co właśnie usłyszał. — Czym się różnię? Tym, że jestem człowiekiem, a mimo to jestem wyjątkowy. Bo mimo iż Twoje słowa mnie ranią, ja nadal Cię kocham. — ja też Cię przecież kocham… — Tak, Kihyun. Kocham Cię. — nie wydało mu się to jakieś inne i dziwne. Dużo razy sobie to mówili. Takimi byli przyjaciółmi. Spanie razem i mówienie sobie kocham Cię było na porządku dziennym… chociaż z tym spaniem ostatnio było nieco inaczej. — Kocham, nie jak przyjaciela czy brata. Jak mężczyznę, z którym chciałbym spędzać każdą chwilę, którego chciałbym czuć bliskość każdego poranka obok siebie. — przytaknął głową kilka razy, nie zdając sobie jeszcze sprawy z tego, co słyszy. Poniósł szybko głowę z szeroko otwartymi oczami. Otworzył usta, ale i tak czuł się jakby odcięto go od powietrza. — Kocham Cię od lat, od lat słucham jak próbowałeś się kochać z tymi dziewczynami, płacząc że to nie ja. Gdy wszyscy inni Cię odtrącali, ja chciałem Cię mieć tylko dla siebie i być przy Tobie. Masz rację, jestem pojebany. Jestem pojebany, bo od lat czekam, aż zobaczysz, że chcę być Twój, a Ty niczego nie rozumiesz i nie umiesz się z tym pogodzić. — Kihyun błądził spojrzeniem dookoła, jakby szukając wskazówki. Poruszał ustami, ale żaden dźwięk się z nich nie wydobywał. Zrobiło mu się słabo i upadłaby, gdyby Lee go nie przytrzymywał. Był w takim szoku, że nie mógł nic zrobić, przez co pozwolił młodszemu płakać, co było przytłaczającym widokiem, iz wyglądał wtedy tak mizernie, że Yoo zdał sobie sprawę z tego jak do tej pory go ranił swoją nieświadomością… Bardzo przeze mnie cierpiałeś… Pomyślnie obudził w starszym poczucie winy i chociaż wiedział, że niekoniecznie zawinił, gdyż zwyczajnie myślał, że jest… prosty, to i tak miał sobie za złe to, że nie zauważył. — Myślisz, że przespałbym się z Tobą gdybym mi nie zależało? Że skoro jestem jebanym pedałem, to normalne że daje dupy?! — tak właśnie myślałem. Postanowił jednak nie odpowiadać na to pytanie… Czuł, że jest retoryczne, a to, że przypadkiem odpowiedź na nie jest twierdząca, postanowił zachować tylko dla siebie. I tak wystarczajaco go zranił. Z resztą, już tak nie myśli. — Przepraszam… — tylko to był w stanie na tę chwilę wydukać. Patrzył wystraszony na zaciśnięte ręce Minhyuka na jego koszulce, nie bał się jego, a tego, ile złości i bólu do tej pory w sobie tłumił.
— Zrobiłem to, bo Cię kocham, a Ty tylko po pijaku potrafisz powiedzieć mi, że jest Ci ze mną dobrze. To przykre. Bo ja nawet na trzeźwo byłbym w stanie powiedzieć całemu światu, że Yoo Kihyun jest najbliższy mojemu sercu. I masz pecha Yoo Kihyun...Bo teraz kiedy już to wszystko wiem, to biorę za to odpowiedzialność i będę czekał przy Twoim boku tak długo, aż sam mi nie powiesz, w pełni świadomie, że chcesz abym się Tobą zajął. — rudowłosy nieco się zirytował i odchylił się do tyłu, mocniej przywierając głową do ściany. Spojrzał w sufit, przygryzając wargę. To nie tak… — Nienawidzisz mnie, ale nigdzie nie znajdziesz nikogo, kto kochałby Cię bardziej ode mnie. Cóż za ironia prawda? Długo nie zapomnę o tych słowach, możliwe że nigdy, ale nie przestanę Cię kochać, bo taki już mój los. — TO NIE TAK! Chciał to wykrzyczeć na głos, ale został zaatakowany ustami Lee. Nie zastanawiajac sie nad niczym, odwzajemniał każde jego muśnięcie wargami. Bliskość przyjaciela unosiła go nad ziemię… także dosłownie, gdyż tamten postanowił go podnieść. Yoo oplótł nogi wokół jego bioder, powodując, że nie było między nimi żadnej przerwy. — Kochanie, mój skarbie. Niech liczy się tylko nasza dwójka, nic więcej. Nikomu. Nikogo. Nigdy. Nie nazwałem moim skarbem. Tylko Ty nim jesteś. Jesteś moim wszystkim, Yoo Kihyun. — kamień spadł mu serca. To, czy Minhyuk nazywał tak wszystkich swoich kochanków, frustrowało go bardziej niż przypuszczał. W końcu poczuł się ważny i wyjątkowy, tak jak tego chciał. Mimo że, żadne słowa nigdy nie będą wystarczającym zapewnieniem, lepszym od czynów, to właśnie te słowa radowały go bardziej niż fakt, że właśnie doświadcza dreszczy, spowodowanych dotykiem człowieka. — Potrzebuję Cię, kochanie. Bardzo Cię potrzebuję. Spraw, żebym poczuł, że jestem tylko Twój. Błagam. — kiedy Minhyuk go rozbierał, Yoo nagle oprzytomniał. — Czekaj… — złapał go nieoczekiwanie za nadgarstek, przerywając czynność, ale mimo to zdążył już być bez koszulki. Zauważył też wtedy zadrapania i otarcia na jego dłoni. — Co Ci się stało? Pobiłeś się z kimś? Dlatego nie powinieneś mnie wtedy zostawiać… — mruknął pod nosem, nie mogąc tego nie wypomnieć. — To nie ta sama ręka, którą uderzyłeś tamtego chłopaka na imprezie? Jak bardzo musisz nienawidzić tej reki… — po krótkim narzekaniu, przyłożył jego dłoń do ust i ucałował jej zaczerwienione miejsca. — Minhyuk… może ci się to nie spodoba, ale także mam coś do powiedzenia. Po tym, co dzisiaj ode mnie usłyszałeś, pewnie już nie chcesz mnie słuchać, dlatego możesz zakryć uszy, cokolwiek, ale muszę to powiedzieć… — opadł z powrotem plecami na łóżko obok chłopaka, że ich ramiona się o siebie stykały. — Jesteś pewien, że chcesz to ze mną zrobić, kiedy jestem pijany? Jeszcze przed chwilą zrobiłeś mi wyrzut o to, że tylko po pijaku Ci mówię, że jest mi z Tobą dobrze… — Yoo zaśmiał się gorzko. — A nie wziąłeś pod uwagę tego, że może to i przykre, ale jestem wtedy szczery do bólu, szczery momentami aż za bardzo? Ty powinieneś to wiedzieć najlepiej. Słuchaj. Jesteś gejem… dłuuugo. U mnie to kwestia tygodni, nawet nie miesięcy. Nie radzę sobie z tym dobrze. Wciąż nie zaakceptowałem siebie w pełni. Nie umiem się do tego przyznać, gdy trzeźwo myślę, gdyż do dla mnie za dużo. Dlatego sięgam po alkohol, bo wtedy umiem to powiedzieć tak swobodnie jakbym chciał. Więc… nie bądź zły o to… nie od razu dam radę powiedzieć to na trzeźwo. — mówiąc to, dał mu do zrozumienia, że w przyszłości do takiej sytuacji dojdzie i niedosłownie poprosił, aby cierpliwie na to czekał.
— Nie nienawidzę Cię… nawet przez chwilę Cię nie nienawidziłem… powiedziałem to… o ile mi uwierzysz… ale nie do Ciebie… nienawidzę siebie i jak zwykle… jak zwykle musiałem obarczyć winą Ciebie, ponieważ nie chciałem się przyznać do swojej winy przed sobą, a ty zawsze mnie ratowałeś… bez zastanowienia posłużyłem się Tobą w tak okrutny sposob, nie musisz mi wybaczać, to zrozumiale… ja pewnie w ogóle nie byłbym wyrozumiały… najprawdopodobniej uderzyłabym Cię tak, że wylądowałbyś w szpitalu… — zaśmiał się przez łzy, gdyż wszystko to, co mówił było zbyt realistyczne. — Minhyuk-ah… — zaczął zmiękczonym głosem, a przybierał go naprawdę rzadko. — Chyba nie sądziłeś, że zostawię Twoje wyznanie bez komentarza? Muszę przecież się z Ciebie pośmiać. — kolnął łokciem rękę Minhyuka, tą która stykała się z jego. — Kiedy dokładnie się we mnie zakochałeś? Co sprawiło, że popełniłeś najwiekszy błąd w życiu? — Obrócił się na bok, zwrócony w stronę chłopaka, by móc widzieć jego twarz. — Żartowałem. — przybral złośliwy uśmieszek, ale zaraz spoważniał. — Dziękuję za Twoje uczucia, za to, że mnie kochasz… i przepraszam, że nie mogę odpowiedzieć jeszcze tym samym. Na pewno to, co do Ciebie czuję to coś więcej niż miłość, jak to określiłeś, do przyjaciela czy brata, ale ja wciąż się w tym gubię. Najpierw muszę zaakceptować siebie, żeby móc odpowiednio obdarzyć miłością kogoś innego. Ja nadal nie rozumiem siebie. Nie jestem hetero, ale również, mimo wszystko nie czuję się homoseksualistą, jednakże nie jestem aseksualny, gdyż… dobrze mi z Tobą, Minhyuk…i tylko z Tobą. Żadną dziewczyna i żadnym innym facetem. Zgaduję, że moja orientacja to… minhyukalista? — Z zewnątrz miało to wyglądać na żart, ale on nie żartował. Jakkolwiek śmiesznie to nie brzmiało, taka była prawda. — Potrzebuję Cię… potrzebuję, żebyś mnie nauczył jak z tym żyć… Powiedziałeś, żebym eksperymentował na Tobie, nie wywiniesz się. — Kihyun przykrył ich kołdrą, nie pozwalając Lee i tej nocy spać na osobnym łóżku. [założyłam, że jest już o nich noc i chuj i masz to zaakceptować bez względu na to jak nierealne to jest] — Dzisiaj bez seksu. — powiedział stanowczo jakby chodziło o coś naprawdę ważnego. — Koniec z seksem po alkoholu. — wiedział, że to może być ciężkie i nie wierzył stuprocentowo w to, że będzie przestrzegał wyznaczonej zasady, ale warto spróbować. Wyrzut o to, że mówi mu tylko, co czuje, gdy jest pijany uderzył w niego bardziej niż młodszy mógł się spodziewać. — Przepraszam. — szepnął cicho, obejmując go ramieniem. Powstrzymał się też od buziaka na dobranoc, chcąc, by nie był zmotywowany jego stanem podpicia, i tak już unormowanego. Czuł się wciąż winny temu, że niczego nie zauważył i nie może jeszcze w pełni odwzajemnić jego uczucia lecz wszystko było na dobrej drodze, gdyż to, co czuł, to z pewnością coś więcej niż przyjaźń. Rano, tym razem on obudził się pierwszy, uśmiechnął się na widok śpiącego u jego boku chłopaka, ale jednocześnie był zmartwiony. Pamiętał wszystko, mimo upojenia alkoholowego. Bał się, że Minhyuk wziął do siebie jego słowa pobieżnie, ponieważ nie był do końca trzeźwy mówiąc je, ale to wszystko, co wyznał, to miał właśnie na myśli. Zmrużył oczy, gdyż chwilę po przebudzeniu i intensywnych myślach, rozbolała go głowa. Czym jest poranek bez kaca? Wtedy zaczął wybudzać się czarnowłosy. Kihyun zatrząsł się, zaciskał i rozluźniał dłonie, walcząc z samym z sobą, ale w końcu postanowił zaryzykować. Nachylił się nad nim i pozostawił na jego ustach delikatnego i nie wymagającego żadnych ruchów, ale długiego, buziaka. — Eskperyment! — krzyknął niepostrzeżenie jak tylko sie od niego oderwał. — Chciałem sprawdzić… jak to jest… dać komuś porannego… ech no wiesz… nie ważne… — położył się z powrotem, zaciągając na siebie kołdrę aż na głowę.
Dusił się pod kołdrą, ale był tak zawstydzony, że nie śmiał spod niej wyjść. Co go w ogóle podkusiło do takiego zachowania? Na trzeźwo faktycznie obdarowywanie młodszego namiętnością było dla niego znacznie trudniejsze, a to był tylko buziak na powitanie, ich języki się nawet nie dotknęły. Serce waliło mu jak oszalałe, dlatego mylnie stwierdził, że to dlatego iż nie jest jeszcze gotowy na większe doznania przy świadomym myśleniu, nie wiedząc, że przyspieszone tętno i spocone dłonie nie są oznaką odrzucenia przez jego organizm Minhyuka, a tym, że jest nim bardziej zainteresowany. — Chodź tutaj, ja swojego porannego dostałem, teraz czas na Ciebie, Hyunnie. — Kihyun spanikował, ale przez to, że chłopak trzymał jego twarz w rękach, nie mógł się wyrwać. Właściwie to nawet nie próbował, ale wydawało mu się, że gdyby nie był osaczony to by się odsunął, po raz kolejny mając błędne przekonanie, ponieważ już nie raz zostało udowodnione, że myśli chłopaka, a to, czego pragnie jego serce, żyją w pełnej sprzeczności. Aż trudno sobie wyobrazić, jak Yoo radzi sobie z tą rozbieżnością - w sumie to nie radzi. Kiedy Minhyuk zatrzymał się niewiele od jego ust, odetchnął z ulgą, ale jakby coś go zakuło w piersi. Nieprzyjemne kłucie trochę ustąpiło, gdy poczuł buziaki w innych miejscach na swojej twarzy, ale w pełni ustało dopiero, a właściwie to zostało zastąpione szalonym biciem, gdy powrócił do jego ust i to z niemałą intensywnością. Jego ciało zadrżało i minimalnie się uniosło pod wpływem ruchów ich języków. Oddychał cicho, ale nierównomiernie, hamując poruszanie się klatki piersiowej jak tylko mógł. Boże… nic z tego nie rozumiem. — Kocham Cię całego, dzień dobry Kihyunnie. — chociaż leżał, to gdy Minhyuk ich odkrył, zauważył, że w jego oczach sufit jakby przechyla się na bok. Przecież nie jestem już pijany! Szybko przekręcił się z pleców na brzuch i schował całą twarz w poduszce, czując, że płoną mu policzki. Teraz, gdy już wiedział, co rzeczywiście kryje się za słowami chłopaka, nie umiał tak samo na nie reagować jak gdy myślał, że to zwyczajna przyjacielska gadka. Podczas, gdy obsługa hotelowa weszła ze śniadaniem, Yoo zastanawiał się, czy nie dziwne w jej oczach było to, iż dwóch facetów siedzi na jednym łóżku, w tym jeden - on sam - był bez koszulki, w momencie, gdy drugie łóżko od ich przyjazdu było w nienaruszonym stanie. — Dziękuję. — szepnął, biorąc do ręki szklankę z wodą. Gdy pił, wydawało mu się, że nic mu nie grozi, ale zatroskane spojrzenie Lee i to z jaką czułością pogłaskał go po głowie, sprawiło, że zachłysnął się łykiem i zaczął kasłać, wolną ręką klepiąc się delikatnie w klatkę piersiową. Cofam wszystko, jednak go nienawidzę. Kihyun, po wczorajszym wyznaniu, był nieco przewrażliwiony, a każdy najmniejszy gest odbierał ze zwiększonym natężeniem niż poprzednio. Doszukiwał się w każdej nieznacznej czynności większego podtekstu niż istniał. Dodatkowo, Minhyuk zamiast ostudzić jego wzmożone reagowanie, tylko podsycał w nim emocje. Kihyun nie musiał długo czekać na kolejny atak z jego strony. Ucieszył się, widząc jak Lee bierze do ust kawałek pomarańczy. W końcu to jego ulubiony owoc. Zawsze miał na niego ochotę bez względu na porę i okoliczności. No właśnie… a okoliczność jaką stworzył jego przyjaciel, całkowicie zbiła go z tropu, jednak nie mógł odmówić. W końcu chodziło o pomarańczę, nic więcej...prawda, Yoo Kihyun?
Odgryzł drugą połowę owoca za jednym kęsem, nie przedłużając, tylko od razu dotykając ust młodszego. — Bardzo chciałem to zrobić. — rudowłosy jedynie przytaknął głową, skupiając się na tym, że przy przeżuwaniu ulubionego owoca, pierwszy raz nie mógł się skupić na jego smaku jakby coś innego, co przed chwilą miał w ustach - albo na, przygaszało jego smak. — Zachowujemy się bardziej jak pary niż one same, a nawet nią nie jesteśmy — na chwilę opuścił gardę, zapominając się i pozwalając sobie na prawdziwy komentarz, który, z opóźnieniem zdał sobie sprawę z tego, jak mógł być dla młodego krzywdzący. —... jeszcze. JESZCZE. — zaakcentował, chcąc mieć pewność, że to usłyszał. — Jak już się przyznam, że Cię kocham to będziemy obrzydliwi. — wzdrygnął się, rozmasowując ramiona jakby chciał się pozbyć z nich gęsiej skórki, której tak naprawdę nie było. Podobało mu się to, że nigdzie tego dnia nie wychodzili. Takie nic nie robicie okazało się najlepszym pomysłem, gdyż w rzeczywistości zrobili bardzo dużo, aczkolwiek spędzili wspólnie czas, w nieoderwaniu od siebie tak jak dawno nie mieli okazji. Yoo na moment odchylił się, by sięgnąć po okulary przyjaciela, które leżały na szafce obok. — Załóż, bo to niezdrowe dla twoich oczu oglądać tak długo telewizję. — i chociaż jemu rozkazał to zrobić, to on sam nałożył mu je na oczy, wpatrując się w niego z satysfakcją, iż znalazł idealny pretekst, dla którego mógł zmusić Minhyuka do nałożenia tego elementu ubioru, który sprawiał, że serce Yoo biło najszybciej. Czasem naprawdę zapomniał, że nie są razem i że poprosił, aby na niego zaczekał. W takich beztroskich chwilach, kiedy leżał w ramionach Lee, czuł się chroniony, bezpieczny na tyle, że jego orientacja nie stanowiła już dla niego żadnego problemu i zagadki. Jednak wydawało mu się to zbyt wczesne, aby przyznać to na głos. Bał się, że może dać się zwieść chwili, a potem żałować. Chociaż modlił się, aby to się nigdy nie wydarzyło. To jak się czuł teraz, chciał, aby trwało wiecznie. — Załatwiłem! Mamy dla siebie basen na wyłączność! Chodź, Hyung, skorzystamy trochę z wygody. — Kihyun leniwie przeciągnął się na łóżku i ziewnął, szeroko otwierając usta i nie zakrywając ich dłonią. — Nie możemy leżeć cały dzień w łóżku? Ta wygoda jest dla mnie wystarczająca. — usiadł zaspany na brzegu łóżka i podrapał się po głowie, czochrając i tak już potargane włosy. — Chodzi o to, że się dzisiaj nie kąpałem, tak? Aż tak śmierdzę? Wystarczyło poprosić to bym się poszedł umyć. — podniósł się, marszcząc nos w niezadowoleniu. Lubił pływać, bardzo, ale było mu tak ciepło przy Minhyuku, że chęcią jeszcze by się do niego poprzytulał. Ale przecież nie mógł powiedzieć na głos, o co faktycznie mu chodzi. Kihyun zniknął w łazience i tak jak Lee, wyszedł w szlafroku. Być może nieco się panoszyli w hotelu, ale w końcu poniekąd należał on do Minhyuka… więc automatycznie też do niego. Szedł korytarzem trochę za nim i obserwował go uważnie do góry od dołu. Przygryzł wargę, skrycie żałując, że żadna dziewczyna Kihyuna wcześniej nie ukradła mu szlafroka, a on mógłby go zobaczyć w takiej odsłonie szybciej. Nie żałował żadnego wydanego grosza na ten cholernie drogi prezent, którego cena przewyższała roczny czynsz za mieszkanie. Gdy do jego nozdrzy doleciał zapach chloru, uśmiechnął się mimowolnie. Mimo że jeszcze nie wszedł do wody, już się czuł zrelaksowany.
— Aaaaa !! — krzyknął przeciągle na całe gardło, by wołanie odbiło się echem. Baseny miały to do siebie, że chyba woda odbijała głos, przez co zawsze brzmiał trochę inaczej w hali. Kihyun nie znał się na tym, ale to lubił. Minhyuk nie tracił czasu i wskoczył do wody przed nim. Starszy postawił jednak na mniej spektakularne wejście. Mając na sobie jeszcze szlafrok, usiadł na brzegu basenu. Zamoczył na razie same nogi, energicznie nimi poruszając w przód i w tył, przez co wyglądał jak pluskające się dziecko. — Hyunnie, chodź do mnie! — widząc wyciągnięte do niego ręce, chciał zrobić to samo i chwycić chłopaka. Czuł się odmłodzony tym dziwnym sposobem. — Zamknij oczy. — zażądał stanowczo i nie przyjmował odmowy. Kiedy Minhyuk się go posłuchał, wyciągnął nogi z wody i podniósł się, zrzucając z siebie szlafrok. Był zbyt onieśmielony, aby zrobić to na oczach chłopaka, ponieważ nie miał na sobie nic poza tym. Nie wiedział, czym było to zmotywowane, ale jak od razu ten pomysł wpadł mu do głowy nie mógł go zanegować. Teraz podchodził do niego mniej entuzjastycznie lecz nie było już odwrotu. W pełnym negliżu wskoczył do wody i podszedł do młodszego tak blisko, że mógł on poczuć jego nagie ciało wraz z uwydatnioną męskością. Po cichu zanurzył się, ściągając bokserski także z czarnowłosego, któremu wciąż nie pozwolił otworzyć oczu. Ręce mu się trzęsły, ale na szczęście woda hamowała drgania. Gdy był z powrotem na wierzchu, zarzucił ręce na szyję towarzysza i stając na palcach u stóp, przywarł do jego ciała, a zaraz potem również warg. Musiałem oszaleć. Całował go dalej, zapominając z emocji mu powiedzieć, że już może otworzyć oczy, licząc na to, że tamten zrobi to bez jego komendy. — Nie chcę wracać do Korei. — mówiąc to, schował twarz w torsie Minhyuka. Tu było dobrze. Tu nikt ich nie znał, tu mógł być sobą, uwolnić krępujące go uczucie i nie martwić się o opinię. Korea jest krajem dyskryminacyjnym i mało tolerancyjnym, co tylko zwiększy jego problem w zaakceptowaniu siebie. Bał się bardzo.
— Nie chcę wracać do Korei. – Kihyun szukał schronienia w ramionach Minhyuka nieświadomie. Ten odruch wypracował na przestrzeni lat, ale zdawał się tego nie zauważać. To była pewnego rodzaju rutyna, że gdy było mu źle, wskakiwał mu bez pytania do łóżka i domagał się tulenia. Nigdy też nie został odrzucony, więc chyba dlatego przestał postrzegać to jakoś coś specjalnego. Aż do teraz. Po ujawnieniu się przed Minhyukiem oraz przede wszystkim samym sobą, zdał sobie sprawę, że bez niego u boku nie potrafiłby przejść przez ten przełomowy moment w swoim życiu. Nie wiadomo do czego by się posunął, aby poradzić sobie z lękiem związanym z tym, kim jest. W takiej chwili docenił to, co ma, był wdzięczny i przysiągł sobie bardziej zwracać uwagę na uczucia chłopaka przed nim. — Kihyunie, kochanie. – zadrżał na słowo kochanie i niestety nie mógł tego ukryć, ponieważ nie przewidział, że usłyszy z ust przyjaciela takie zdrobnienie. Minhyuk zapewniający Kihyuna, że go rozumie, nie pozwoli go skrzywdzić, zawsze przy nim będzie oraz że jest ważny, to wszystko czego potrzebował i mimo że umiał otwarcie się do tego przyznać, dostał to wszystko od Lee, nawet nie prosząc. Zastanawiał się, czemu wcześniej tego nie dostrzegł i starał się najmocniej jak mógł, żeby udało mu się pokochać Lee, tak jak Lee kochał jego. Poza tym… słuchanie tych wszystkich przychylnych rzeczy na swój temat poprawiło mu humor. Bez względu na to, co o sobie odkrył, uwielbiał czuć się wartościowy i chwalony. Niektóre rzeczy tak po prostu się nie zmieniają i jeśli Minhyuk miał mu codziennie tak słodzić to pokochanie go jako partnera życiowego nie powinno być trudne. Mocniej się do niego przytulił, wbijając po każdym komplemencie coraz bardziej paznokcie w skórę na jego plecach. — Ale z Ciebie cwany lisek, Hyunnie. Nie spodziewałem się, że przyjdziesz nago. – spiął się i natychmiast odsunął od chłopaka, aby odwrócić się plecami i odejść jak najdalej od basenu. – Gdybym wiedział, to sam bym tak zrobił, ale nawet tym się zająłeś. — Zamknij się. – mruknął przez zęby, gotowy zrealizować plan, ale został zatrzymany nieoczekiwanym całusem w usta. — Dobrze, że jesteśmy tutaj sami, nie pozwoliłbym nikomu innemu na Ciebie patrzeć, jesteś zbyt piękny, aby byle kto Cię oglądał. — A Ty nie jesteś byle kto, tylko… ? – spojrzał na niego pytająco, próbując pozostać niewzruszonym jego słowami oraz sprawiać wrażenie chłodnego, mając nadzieję, że to pomoże mu powstrzymać rumieńce na policzkach w momencie, gdy poczuł jak dłonie przyjaciela zjeżdżają po jego biodrach w dół. Poczuł dziwne mrowienie w dole, mimo że nie został tam dotknięty, co w ogóle było dla niego nowością i nieco spanikował lecz tak jak z przerażenia chciał uciec, tak samo ciekawość rozkazała mu zostać, domagając się o więcej nieodkrytych przyjemności. Czując zaciśnięte dłonie Minhyuka na swoich pośladkach, przygryzł dolną wargę, doświadczając nowego doznania. Nigdy przedtem nie pomyślałby, że coś takiego może wywołać rozkosz. Jednakże, nie żałował, że wcześniej podczas stosunków nie pozwalał się dotykać kobietom w najmniejszym stopniu. Cieszył się, że dopiero przy przyjacielu odgrywał dotąd nieznane doznania. Z niecierpliwością i w stresie czekał, nie umiał określić na co, sam pewnie nie wiedział, ale w tym całym zagubieniu czekał... kiedy nagle ciepłe powietrze uderzyło jego ucho, które Yoo mógł przysiąc, iż drgnęło. — Ostatni na zjeżdżalni wodnej, daje wygranemu całusa. – zanim zareagował, Minhyuk przemierzał basen jakby nie było jutra, a Kihyun nie wychylał się do wygranej.
Czarnowłosemu najwidoczniej bardzo zależało na dostaniu całusa, a Kihyun nie miał nic przeciwko daniu mu tego, czego chciał. Dlatego pośpiech nie był wskazany. Gdy doczłapał się na górę, sapiąc jak staruszek, z nieodgadnionym wyrazem twarzy, spojrzał na chłopaka, ignorując jego pytanie o to gdzie chce siedzieć. Yoo był niższy, dlatego gdy znalazł się wystarczająco blisko Lee, stanął na palcach, aby ich twarze znalazły się na tej samej wysokości. Schował ręce za siebie, owinąwszy dłonią nadgarstek u drugiej ręki, przyjmując niezręczną pozę. Przymknął oczy i zbliżył swoje wargi do tych przyjaciela. Było to miękkie i przyjemne zderzenie, bez muśnięć czy innych interakcji. Chwilę później jego pięty ponownie zderzyły się z podłogą i z lekkim uśmiechem, unikając wzroku partnera, zabrał mu z ręki ponton, po czym skierował się do zjeżdżalni i usiadł z przodu. — Liczę do trzech i zjeżdżam sam jak Cię nie będzie… – pospieszył go, niebezpiecznie rozpędzając ponton i nie żartując z groźbą. Gdy Minhyuk w końcu usiadł za nim, Yoo bez zastanowienia złapał go za ręce i oplótł je wokół swojej talii. Nie było to przemyślane zagranie, ponieważ nie przewidział tego, iż w ten sposób będą jeszcze bliżej, a przyrodzenie kolegi wbije się w jego kość ogonową. Nagle odczuł jakby wcześniejsze pytanie Minhyuka o tym, gdzie chce siedzieć miało podtekst, a on właśnie nieświadomie zgodził się na to, aby go od tyłu wypieprzył. Kihyun uniósł nieco biodra, zmieniając swoją pozycję tak, że usiadł na członku Lee. Pod pretekstem rozbujania pontonu, poruszał się w tył i przód, pupą stymulując penisa. Aż w końcu zjechali w dół z zawrotną prędkością. Kihyun nie wiedział, co w niego wstąpiło i wolał nie szukać przyczyny. Na końcu zjeżdżalni ponton wywalił ich do góry nogami, zanurzając całych w wodzie. Yoo wynurzył się, odgarniając mokre, rude włosy do tyłu, odsłaniając czoło w pełnej okazałości. Zaczął kaszleć, ponieważ woda dostała mu się do płuc, ale gdyby nie to, śmiałby się głośno, gdyż był naprawdę zadowolony. Znalazł wzrokiem przyjaciela i nagle znowu się spiął, przypominając sobie, co odwalił w górze zjeżdżalni. Odkaszlnął już nie dlatego że drapało go w gardle, ale zwyczajnie się speszył. Tak jak czuł pociąg do chłopaka, tak samo chciał uciec. — Kto ostatni w pokoju, pakuje drugiego do wyjazdu. – nie czekając na reakcję Minhyuka, pośpiesznie wyskoczył z wody. Chwycił za szlafrok, prawie chybiając, po czym dosłownie ubrał go w biegu. Przed drzwiami hotelowego pokoju znalazł się oczywiście pierwszy. Zgrzany oparł się o nie czołem, by bijące od nich zimno go ostudziło. Mógł przynajmniej swój stan zgonić na pośpiech związany z wyścigiem oraz zataić główną przyczynę swojego roztargnienia, ciężkiego oddechu i palących policzków czy podbrzusza.
Dlatego że Kihyun wyleciał bezmyślnie z basenu, nie wytarł się ręcznikiem, a woda z niego spływała na podłogę, zostawiając tym ślady, które prowadziły do hotelowego pokoju. Czekając przed drzwiami na Minhyuka, czuł jak powoli opuszcza go ciepło, a pod jego nogami zrobiła się malutka kałuża, w której tupał stopami z niecierpliwości. — Zmarzniesz. – głos przyjaciela odciągnął jego oparte o drzwi czoło. Chciał zaprzeczyć, ale w tym samym momencie kichnął i pociągnął nosem. No pięknie. Pomimo że Lee złapał go za rękę i wprowadził do pokoju, nie był do końca pewien, czy między nimi jest wszystko w porządku. Spokój młodszego chłopaka go niepokoił, cisza raniła jego uszy, stonowane zachowanie zastanawiało. Chociaż przyjaciel dobrze go traktował, Kihyun czuł, że coś jest nie na miejscu. Zapytałby się, co go dręczy, ale obawiał się, że zna odpowiedzieć. Nie chciał potwierdzenia, że to on jest powodem jego trosk. Miał wyrzut do siebie, że nie potrafił zidentyfikować swoich uczuć. Widział w takich chwilach jak ta, że bardzo tym go rani, ale zauważył, że jest to bardziej sprawiedliwe niż jakby zwodził go, nie będąc pewnym, co czuje. Jeśli ma mu powiedzieć, że się zakochał to, gdy nie będzie miał cienia wątpliwości. Minhyuk zasługiwał na szczerość. Posłusznie siedział na brzegu łóżka, ze spuszczoną głową, patrząc się na palce, którymi nerwowo się bawił, czekając, aż Lee wróci z łazienki. Widząc, że wyszedł z suchym ręcznikiem, domyślił się, że jest dla niego. Wyciągnął rękę, aby go od niego zabrać, ale tamten nawet nie zwrócił na nią uwagi tylko usiadł za nim. Zamruczał instynktownie, gdy poczuł pewnego rodzaju masaż na głowie. Zamknął oczy i odchylił ją do tyłu, nakłaniając przyjaciela do kontynuowania czynności. Wycieranie włosów nigdy nie było takie przyjemne. Dużo lepsze niż u fryzjera. — Min… hyuk…. – zawołał niepewnie, gdy przestał czuć tarcie ręcznika na głowie, a zamiast tego poczuł ciężar na plecach, który wiedział do kogo należy. Przez jakiś czas było słychać ich oddechy. Coś ewidentnie go dręczyło, ale Yoo był za dużym tchórzem, aby się z tym skonfrontować, dlatego to przemilczał, zachowując się dalece od dobrego przyjaciela. Ubrał się na oczach Minhyuka. Fakt, że przez ostatnie wydarzenia czuł się mniej swobodnie podczas okazywania mu swojego ciała, ale nie było sensu się chować i sprawiać, żeby było jeszcze bardziej niezręcznie. Nie spodziewał się, że nagle wyląduje plecami na łóżku, a tym bardziej, że będzie spoglądał na niego z góry Lee, uśmiechając się jak milutko, trzymając go w uwięzi między swoimi nogami i rękami po bokach. Ręka Kihyuna bez namysłu powędrowała na tyłek chłopaka i chociaż zmieszał się, kiedy zdał sobie sprawę z tego co zrobił to nie zabrał jej. — Masz takie piękne oczy. — Hm? – zapytał ogłupiony nagłą zmianą nastroju. — Kihyunnie, nie musisz przede mną uciekać gdy się zawstydzisz. Zwłaszcza gdy nie robisz niczego złego. — Co ty wiesz… – nadymał policzki, czując się złudnie urażonym. Próbował szturchnąć dłoń Minhyuka, która odgarniała jego włosy. — Powinieneś częściej odsłaniać czoło, jest piękne...jak cały Ty. — Przestań. – zażądał niezbyt przekonująco, tym razem skutecznie pozbywając się jego ręki z twarzy, ale zamiast tego poczuł na niej buziaka, przez co otworzył szerzej oczy.
— Nadal nie wiem czym zasłużyłem, na tak wiele. – podobało mu się to, jakich emocji dostarczał mu młodszy, jaką obdarzał go uwagą oraz miłością. — Kihyunnie… – uchylił wargi, prosząc się o dotyk w ich miejscu. Pod wpływem tego niewielkiego momentu chciał mu powiedzieć, że go kocha i nie żałować chwilę potem, że to zrobił. — Kochanie...obiecaj mi...że jeśli jednak uznasz, że nie jesteś w stanie odwzajemnić moich uczuć to...powiesz mi o tym. – to zdanie przywróciło go na ziemię zanim zdążył wydobyć z siebie nieostrożnie i zbyt pochopnie te dwa ważne dla kochanków słowa. – Chcę, żebyś był szczęśliwy. Zależy mi na tym bardziej, niż na czymkolwiek innym, ale proszę...proszę jeśli jednak tak będzie, to obiecaj że nadal będziemy się przyjaźnić i nie wymażesz mnie tak po prostu z Twojego życia, dobrze? — Minhyuk. – powiedział bardziej poważnie niż tego chciał. Miał nadzieję, że jego imię nie zabrzmi w jego ustach tak szorstko. Odchrząknął, głaszcząc kciukiem policzek chłopaka dla złagodzenia. – Ja… – myślę, że się w Tobie zakochuję. – Powiem. To, co mogę Ci obiecać, to że będę w twoim życiu tyle, ile ze mną wytrzymasz. Minhyuk… jeśli spotkasz kogoś dobrego to nie myśl o mnie, nie chcę hamować Ci drogi do szczęścia na jakie zasługujesz. – dokończył na jednym wdechu, mając samolubnie nadzieję, że Lee czegoś w tej wypowiedzi nie usłyszy… czegoś kluczowego np. jak to żeby na niego nie czekał. Sumienie jednak kazało mu to powiedzieć. — Nie mówię tego, bo nie wierzę w szczerość Twoich uczuć...nigdy w życiu, nawet tak nie myśl...wierzę w to całym sercem...mówię to, bo kocham Cię tak strasznie mocno, że nie umiem wyobrazić sobie, że mogłoby Cię zabraknąć w moim życiu. – owinął nogi wokół jego talii, po czym przycisnął mocniej do swojego ciała, chcąc się zwyczajnie przytulić. Potrzebował takiego prostego gestu. — Chciałbym więcej takich dni, jak dzisiaj. Gdzie nie musimy robić wielu rzeczy, bo wystarczy to, że jesteśmy razem. — Mhm. – zamruczał, smyrając nosem zagłębienie szyi Minhyuka. — Wiem, że Tobie też się to podoba i że zależy Ci na naszej relacji, jesteś cudowny, zawsze byłeś. — Mhm, mhm… – powtarzał pospiesznie, robiąc lepszy dostęp do swojej szyi. — I nie bój się, to że wracamy do Korei, nie oznacza, że będzie inaczej. To, że Cię kocham nie jest uwarunkowane tym, w jakim kraju jesteśmy, więc o nic się nie martw. Poza tym pamiętaj, Twoje łóżko nadal jest połamane, więc chętnie przygarnę Cię do siebie. – całe napięcie seksualne z niego wyparowało na przypomnienie jego największych obaw. Minhyuk go kochał bez względu na kraj, ale czy Kihyun będzie w stanie być taki sam po powrocie? Nie mógł za siebie ręczyć, ale miał nadzieję, że mu nie odpierdoli. — Nie pozwolę nikomu Cię skrzywdzić. Będę przy Tobie. – nagle zrobiło się poważnie. Yoo nie wiedział jak ma na to odpowiedzieć. Zwykłe wiem czy dziękuję jakby nagle przestało istnieć w jego języku, w jego oczach malował się niewytłumaczalny strach, ale także zrozumiała nadzieja, dzięki której udało mu się po chwili złagodnieć. Wtulił się mocniej, intymniej w przyjaciela, mając nadzieję, że to nie jest ostatni raz, kiedy ma odwagę to zrobić.
Chłonął następne miłe słówka oraz pieszczoty, trzymał go za rękę jakby to był ostatni raz. — A...i Kihyunnie...jeśli masz jakąś fantazję seksualną...ale na coś ochotę...po prostu to rób… – dalszej wypowiedzi nie słyszał wyraźnie, gdyż od razu zatkał uszy dłońmi w obronnym geście. — AAAAAAaaaaaaaaaaaaa – próbował go zagłuszyć jak się tylko da. – Chuj Ci w dupe Lee Minhyuk, taki mały żebyś nawet nie poczuł i było Ci smutno! – Kihyun zmarszczył nos, nie będąc świadomym tego, że jego policzki kolorem są zbliżone do jego świeżo rudych włosów. Rankiem przebudził się zmęczony. Nawet we śnie towarzyszyła mu świadomość, że dzisiaj wracają do Korei, kraju nienawiści wobec homoseksualistów. Chciał się zachłysnąć. Ponownie w jego sercu zagościł niepokój, przypominający ten, gdy zaczynał snuć domysły, co jest z nim nie tak. W parze z tym szedł wstręt. Jak ma prosić o akceptację innych ludzi, kiedy on sam nie umie siebie zaakceptować? Położył się na brzuchu, chowając twarz w poduszce, nie pozwalając rozhisteryzowanemu oddechowi się wydostać na zewnątrz. Zacisnął dłonie na włosach jakby chciał w ten sposób zahamować pulsujące skronie. Ok. Było z nim o wiele gorzej niż, gdy pierwszy raz zdał sobie sprawę, kim jest. Niewidzialne paznokcie drapały jego skórę, jakby chciały ją z niego za wszelką cenę zedrzeć, jakby to ciało wcale nie należało do niego, a on znalazł się w nim przypadkiem, nie umiejąc znieść ciężaru, jaki w sobie nosi, jakby ktoś się pomylił i podmienił jego ciało z tym osoby, w którą on nie umie się wcielić. Nie wiedział ile czasu minęło odkąd leżał w tej fatalnej pozycji, ale zaczął się dopiero rozluźniać, gdy pieczenie ustawało, a on usiadł jakby właśnie przetrwał walkę z dziką zwierzyną. Jego zaczerwienione oczy znalazły kartkę z informacją, po którą sięgnął piekącymi dłońmi odkąd ściskał włosy tak bardzo, że nie zauważył wcześniej, iż wbijał sobie w jej wewnętrzną stronę paznokcie. Otworzył przegryzione do krwi usta w lekkim szoku jak czytał zawartą na niej treść. Cichy szloch opuścił jego usta, uświadamiając sobie jakim poniżającym Minhyuka myślom dał się zawładnąć. Nie myślał wtedy bezpośrednio o nim, ale odrzucając siebie i to, czego doświadczył na wyjeździe, uwłaczał przyjacielowi, który był dla niego zawsze całym sercem. Nie chciał. To był pierwszy raz w życiu, kiedy Kihyun dostał ataku paniki. Do tej pory twierdził, że to problem, z którym ludzie się rodzą, że nie każdy może tego doświadczyć, a on już na pewno nie czuł się tożsamy z tą przypadłością. Jak zwykle okazał się ignorantem. Przytłoczony, wciąż dotknięty niespodziewanym atakiem, wstał na równe nogi, które, źle wyglądał. Poczucie winy próbował zmyć pod strugami wody, ale niewiele to dało. Chociaż na zewnątrz wyglądał bez skazy, ubrany w najlepsze ciuchy, tuszując pogryzione usta tintem, a włosy idealnie ułożone, w środku czuł się beznadziejnie. Będąc gotowym, stanął jak kołek na środku pokoju, czekając jak wierny pies na swojego właściciela, nie umiejąc się poruszać bez jego wskazówek.
Wzdrygnął się na dźwięk otwieranych drzwi. Konfrontacja z Minhyukiem kosztowała go wiele nerwów. Potrzebował głosu, który mu powie, co ma robić, dopóki ich oczy się ze sobą nie spotkały. Kihyun myślał, że po tym, jakie rozterki nawiedziły go rano nie będzie w stanie normalnie się przy nim zachowywać, że instynktownie się zdystansuje. Oczekiwał, że zepną mu się mięśnie, ale zamiast tego poczuł się niesamowicie zrelaksowany. Całe napięcie z niego zeszło, wszystkie troski zniknęły i dłużej się nie bał. Nie odczuwał już wstrętu i nareszcie zgodził się ze swoim ciałem, które domagało się dotyku przyjaciela. — Śniadanko, miało być do łóżka, ale widzę że zdążyłeś się przebudzić. Gdy Minhyuk odłożył tacę z jedzeniem i nic nie okupowało jego rąk, Yoo wbił się w jego objęcia. Owinął ręce wokół talii młodszego, a nos schował w zagłębieniu szyi, zaciągając się uspokajającym zapachem chłopaka. Szepnął ciche, prawie niesłyszalne przepraszam. Oderwał się od niego, bez wytłumaczenia swojego zachowania, ale on już dobrze wiedział, że Minhyuk jest jego lekarstwem. Jeśli będzie przy nim to nic nie ma prawa złego się wydarzyć. Przed lotem poszli na zakupy. Lee zajęło więcej czasu zastanowienie się, co chce kupić, dlatego Kihyun bez celu chodził między półkami. Podnosił rzeczy, których nie planował kupić, ale czymś przykuły jego uwagę. Yoo już prawie zapomniał o swoim porannym ataku, dlatego nic nie zaprzątało jego myśli. Nawet przestał denerwować się powrotem do Korei, widząc kątem oka podchodzącego w końcu do kasy przyjaciela. To wystarczało, aby jego serce zaznało spokoju. Rudowłosy wyczuwał napięcie między kasjerką, a Minhyukiem. Niestety nie słyszał ich rozmowy, ale wystarczająco znał chłopaka, żeby nawet widząc go od tyłu, wiedzieć, kiedy jest zdenerwowany. Kiedy tamten jeszcze dobrze do niego nie podszedł, Kihyun już wyciągnął do niego rękę, aby go za nią złapał. Wtedy zauważył, że twarz dziewczyny za kasą jakby pociemniała. Spojrzał na partnera, aby znowu wrócić wzrokiem do niej i powtórzył tą czynność jeszcze kilka razy zanim zniknęła mu z pola widzenia, gdy wyszli ze sklepu. — Zapamiętaj, co będę mówił przez sen i tym razem. — Masz to jak w banku. – Kihyun pokręcił głową z żalu, ale w rzeczywistości jeszcze mocniej ścisnął rękę przyjaciela, kciukiem kreśląc na niej kółka. Oparł się na fotelu tak, aby mieć dobry widok na zasypiającego chłopaka, nie zwracając uwagi na to, czy jest mu wygodnie w takiej pozycji. Yoo był obolały i śpiący, ponieważ całą podróż spędził mając odwróconą głowę w stronę Lee, rękę w jednej pozycji odkąd nawet na chwilę nie rozplótł ich złączonych palców, a zamknięte oczy miał jedynie na krócej niż sekundę, jeśli bezwarunkowe mruganie się wlicza. Stojąc przed drzwiami ich mieszkania, odetchnął z ulgą lecz nie na długo. — CZEEEEEŚĆ. — Cześć Heonnie. — Ja pierdole… — I jak tam? Wypoczęliście? Jeżyk na miejscu, klucze też. — Dzięki stary, wiedziałem że zostawiam go w dobrych rękach. — Większe ja pierdole… – Kihyun nawet nie starał się być odrobinę uprzejmy. Był wkurwiony i zdenerwowanie biło od niego na kilometr. Przez obecność Jooheona musiał pójść z walizką do swojego pokoju, z którego planował zrobić schowek, o czym jeszcze nie powiedział Minhyukowi. Miał nadzieję, że będzie mógł od razu udać się razem z Lee do tego samego pomieszczenia. Yoo zamknął z poirytowania oczy, dłonie zacisnął w pięści i w myślach odliczał od dziesięciu do zera. Gdy uspokoił nerwy, akurat wrócili dwaj chłopcy z pokoju Minhyuka, oferując pomoc z jego rzeczami.
— Ale wyglądacie nawet na bardziej zrelaksowanych...byliście w spa hotelowym na tym ich dogłębnym oczyszczaniu? – Kihyun przekręcił oczami i sam pociągnął gwałtownie za walizkę, prawie wyrywając rączkę. Z nerwów, bez zastanowienia, rzucił walizkę na łóżko, które trzasnęło, łamiąc stelaż doszczętnie. Jakoś się tym nie przejął. Wrócił do tamtych, machając do Jooheona na pożegnanie zanim powiedział, że wychodzi. — Co za typ… – zignorował komentarz młodszego, chcąc poruszyć ważniejszą kwestię. — Stelaż się złamał… tak, że złamał złamał. – chciał zabrzmieć na bardziej przejętego niż był w rzeczywistości, ale poległ już na wstępie, gdyż niepokojący uśmiech malował się na jego twarzy zanim zdążył się odezwać. Wrócił po swoją walizkę i zaprowadził ją do pokoju Minhyuka, nie pytając o zgodę. Otworzył jego szafę, szukając wolnego miejsca na swoje rzeczy. Czyste ubrania, których nie miał szansy założyć w Japonii ułożył w kostkę, a pozostałe wrzucił do kosza na pranie. Lee nic mu nie powiedział, bo chyba sam nie ogarniał, co takiego robi jego hyung. Zepsuty stelaż był idealną wymówką. Kihyun bał się, że jeśli kolejny raz obudzi się rano nie widząc twarzy Minhyuka, wpadnie w podobną paranoję i chciał temu zapobiec, a to był jedyny sposób, jaki znał. Miniuch nie musiał wiedzieć; gdyby się dowiedział to przysporzyłoby to jemu niepotrzebnych zmartwień, a i tak nie zrobiłby nic więcej niż teraz, bo i tak robi wszystko, co może. A także zamieszkawszy w jednym pokoju, Yoo szybciej się zakocha… albo na odwrót. Tak czy inaczej warto zaryzykować i ten powód zdecydował się zdradzić przyjacielowi. Usiadł po turecku na jego łóżku, pokazując, aby do niego podszedł. Oparł łokieć na kolanie, a brodę na ręce, wpatrując się intensywnie w oczy drugiego. — Instrukcja jak rozkochać w sobie Yoo Kihyuna. Notuj. – powiedział nagle, zbyt nonszalancko ktoś by powiedział. — Jeden, być przy nim jak zasypia. Dwa, jak się budzi też. Trzy, poświęcać mu więcej uwagi niż jeżowi. Cztery, odrabiać za niego prace domowe… żartowałem, ale to byłoby miłe. – podniósł się na kolana, a ręce oparł przed sobą, stojąc na czworakach, milimetr przed twarzą Minhyuka, że ich nosy się łaskotały. Aż nagle Kihyun zmarszczył swój jakby poczuł coś nieprzyjemnego. — Muszę się wykąpać. – powiedział niewzruszony i wstał z łóżka jakby wcale przed chwilą nie postawił ich w intymnej sytuacji, w środku jednak się w nim buzowało od emocji.
Mówi się, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. To dlaczego po powrocie z Japonii Kihyun czuł się jakby się dusił? Kąpiel w ogóle nie była relaksująca. Był przytłoczony myślami o przyszłości tej dalekiej i najbliższej, jak jutrzejsze zajęcia na uczelni, na których nie był już tyle czasu. Miał złe przeczucia, których nie potrafił nazwać. Obawy, że ktoś go zdemaskuje. Już dłużej nie brzydził się swojej odmienności, ale ponad wszystko nie chciał być za nią oceniany. Zastanawiał się, czemu nie umie odpuścić i nie martwić się jak Minhyuk. Minhyuk - jego jedyne źródło relaksu. Ogarnął się szybko, wiedząc, że prędzej odpocznie u jego boku niż mocząc się w gorącej wodzie, nawet jeśli miała w sobie kolorowe bąbelki. Nie zauważył, kiedy to się stało, że myśl o jego bliskości, w bardziej intymny sposób, stała się taka naturalna. Założył na siebie biały, puchowy, awaryjny szlafrok, który zawsze leżał gdzieś w kącie łazienki w razie jakby zapomniał ciuchów, gdyż często się to zdarzało, tak samo w tym momencie. Wilgotny wyszedł z łazienki. Uważając, aby nie poślizgnąć się po drodze, patrzył pod nogi, które instynktownie zaprowadziły go pod drzwi jego starego pokoju. Gdy sięgał po klamkę, ręka zastygła mu w połowie drogi, a nagły szok został zastąpiony niewielkim uśmiechem. Zaśmiał się do siebie nerwowo, drapiąc z tyłu mokrych włosów i wciąż uśmiechając się pod nosem, wrócił do pokoju Minhyuka. — Teraz ja się idę wykąpać. Zrobiłem Ci picie, włączyłem nam film, zobacz czy Ci pasuje. Wskakuj do łóżka i zaraz do Ciebie wrócę. – pokiwał głową zakłopotany, czując buziaka na czole. Nie sprawił, że było mu niewygodnie, ale Kihyun nie był przyzwyczajony do nagłych czułości, które faktycznie wywoływały u niego jakieś emocje. Mógł jednak do nich przywyknąć. Dopiero jak jego przyjaciel zniknął, Yoo rozejrzał się po pokoju oniemiały z wrażenia. Może to były tylko świeczki, które dodawały nastrojowości. Może to była tylko słodka gorąca czekolada, a sam gest na pewno jeszcze słodszy. Może to tylko łóżko pełne poduszek i kołder, emanujace przytulnością i ciepłem, od ktorego można się roztopić. Może zrobiła to tylko jedna osoba. Ale dla Kihyuna to było wszystko. Chodził po pokoju, próbując powstrzymać głupi uśmiech. Jeszcze ciężej było to zrobić, gdy zauważył notatnik, w którym Minhyuk zapisywał jego instrukcję obsługi, którą wymyślił pod pretekstem, aby nie budzić się samemu, gdyż za bardzo bał się, że nawiedzi go drugi atak paniki. Widząc jednak poważne skupienie na twarzy chłopaka, nie mógł zatrzymać rozbawienia, ale także ciepła na sercu. Zaciekawiony sięgnął po notatnik, aby zobaczyć jak wyglądały jego zapiski. Zanim jednak zdążył przekartkować do punktów, które go interesowały, natknął się na coś dużo bardziej ciekawego i wspaniałego. Notatnik wypadł mu z rąk, a on szybko odwrócił się, aby sprawdzić, czy Minhyuk nie wychodzi z łazienki. Nie będąc jeszcze przyłapanym, drżącymi dłońmi podniósł rzecz i przeglądał jej zawartość z niedowierzaniem. Wodził palcem po konturach swojej narysowanej twarzy. Minhyuk wychwycił szczegóły, które bez większego wpatrywania się były niewykrywalne, takie o których on sam nie pamiętał. Serce biło mu jak szalone, a dłonie spociły, zostawiając pod palcami falowane ślady, które miał nadzieję, że gdy wyschną to nie pozostaną widoczne. Odstawił notatnik na biurko i zrobił telefonem zdjęcia niektórych z nich. Następnie szybko wskoczył do łóżka, przykrywając się kołdrą aż po czubek głowy, aby zakryć płonące policzki. Starał się jak mógł, aby unormować oddech i zatrzymać drżenie ciała przed powrotem przyjaciela. Nie wiedział, co ma o tym sądzić, ale najbardziej chyba przeraziło go to, jaki był dumny z odkrycia. — Och… M-Minhyuk… cześć. – odchrząknął nerwowo, gdy młodszy wylądował obok niego w łóżku.
— Twoja przeprowadzka do mojego pokoju, była najlepszą decyzją, odkąd tu zamieszkaliśmy. – zastanawiał się jak to możliwe, że Lee nie czuł tego jaki jest roztargniony albo dobrze udawał, na pewno lepiej od niego. Przywarł mocniej do chłopaka, w ogóle nie przejmując się tym, że jest pod szlafrokiem nagi, myśląc jedynie, że to zahamuje dygotanie. — Myślę, że tamten pokój nie będzie już potrzebny, nie uważasz? – nagle jego uwaga została automatycznie zastąpiona nowym tematem. — Co Ty na to, żebyśmy Twój pokój zamienili na nasz wspólny gabinet, żeby każdy miał swój kącik, a tu zrobimy naszą własną sypialnie? – wzdrygnął się, czując mrowienie spowodowane pocałunkami na szyi. Mimo że to przyjemne uczucie, dla Kihyuna wciąż nieco obce. — Tak właściwie… to… ja… – próbował zebrać myśli, jednak ciężko było mu to zrobić, gdyż nadal próbował się oswoić z nietypowym dla niego odczuciem przyjemności. – Chciałem, hmm, chciałem zapytać, czy można zrobić z niego jakiś schowek, ale twój pomysł jest lepszy. – odważył się na niego spojrzeć, ale nie speszył się jak myślał. Zamiast tego poczuł jak bardzo pasuje być w tym położeniu, a to dodało mu odwagi. — Więc jak już się zadeklarowałeś… – przygryzł wargę, nieśmiało sięgając palcami do tych Minhyuka, a gdy już je dosięgnął, naciągnął jego dolną wargę i boląco puścił, nie mogąc zatrzymać rozbawienia. – To pozwolę Ci w peeełni się tym zająć, nawet palcem nie ruszę, żeby Cię tego szczęścia nie pozbawiać. – rozciągnął się leniwie, prostując na leżąco nogi oraz wyciągając ręce za głowę. Podczas oglądania filmu, owinął się wokół Minhyuka niczym koala, bardziej skupiając się na jego zapachu oraz oddając niewinnym pieszczotom. Było mu tak błogo, że oczy same mu się zamykały i walczył ze sobą, aby wytrzymać przytomnym chwilę dłużej. — Kihyunnie...obiecaj mi, że jak będziesz się źle czuł to obudzisz mnie nawet w środku nocy, dobrze? – przeszedł go dreszcz na głos przyjaciela jakby został przyłapany na gorącym uczynku, chociaż wiedział, że tamten nie miałby mu za złe, gdyby zasnął. — Mhmm, obiecuję. – ziewnął, przecierając oczy. Był zbyt zaspany, aby zorientować się, że Lee prosi o to, ponieważ zbyt dobrze go zna i za bardzo zdawał sobie sprawę z tego, że Kihyuna trapi więcej niż pokazuje i o tym mówi. — Wiem, że jest Ci ciężko, ale pamiętaj, że nie dam Cię skrzywdzić. Jednakże nie umiem czytać Ci w myślach, przez co ciężko mi bronić Cię przed dręczącymi Cię rozmyślaniami. Musisz o tym pamiętać, kochanie. O niektórych rzeczach po prostu musisz mi mówić. — To się naucz! – naburmuszył się zabawowo, pięścią dla żartu uderzając jednokrotnie w pierś Minhyuka. Nie za bardzo w obecnym stanie zauważał powagę sytuacji albo nie chciał, ponieważ miał dość, przynajmniej na dzisiaj, trudnych tematów. — Kocham Cię. — Mhmmmm. – wyśpiewał zamkniętymi ustami i instynktownie odwzajemnił uścisk, pozostawiając na dobranoc buziaka na klatce piersiowej chłopaka, przykrytej koszulką. Schował twarz w zagłębieniu szyi młodszego i czując znajomy zapach, przypominający dom, czuł jak odpływa. — Panie profesorze Yoo, bo ja mam uwagę co do notatek z dzisiejszej lekcji. – zaśmiał mu się bezdźwięcznie w szyję, łaskocząc go powietrzem z nosa. — Czy każdy punkt z instrukcji muszę wykonać wielokrotnie? Bo jeśli nie, to zaraz spełnie pierwszy punkt i zostaną mi tylko trzy. — Nie wiedziałem, że jesteś typem, który idzie na łatwiznę. – wymamrotał mu w skórę, nie mając jednak w rzeczywistości niczego złego na myśli. Muskał przy tym wargami jego skórę, nieświadomy tego jakie może wywołać to reakcje u chłopaka.
— Poza tym chciałbym zrobić coś dodatkowego, wyjątkowy człowiek zasługuje na wyjątkowe rozkochanie. — Lee Minhyuk! Naprawdę… – po niespodziewanym wybuchu z zawstydzenia oplótł ręce wokół jego szyi, mocno ją ściskając. – Nie mów już nic. – zażądał jednak nie puścił go, a tylko rozluźnił uścisk i zasnął. Rankiem obudził się pierwszy, zdezorientowany przez moment dlaczego nie jest w swoim pokoju i dlaczego czuje na swoim ciele obcy ciężar. Szybko jednak powróciły do niego wspomnienia z poprzedniego dnia i nie mógł być szczęśliwszy, na ten moment, widząc wypalone świeczki, puste szklanki po gorącej czekoladzie i spokojnie śpiącą obok niego sylwetkę jedynego człowieka, który wzbudzał w nim jakieś emocje. — Minhyuk. Minhyuk-ah… – potrząsnął delikatnie jego ramieniem. – Ech… – usiadł na nim rozkrokiem i zaczął się wiercić, aby młodszy chłopak wreszcie się obudził. Nie przewidział jednak tego, że w związku z tarciem pobudzi swoje przyrodzenie, ponieważ nigdy wcześniej to się nie zdarzyło. Gdy przeszedł go pierwszy dreszcz, zachwiał się i chcąc szybko wstać na nogi, potknął się o ciało Minhyuka i spadł na podłogę z hukiem. Cały poranek minął potem dosyć spokojnie z Kihyunem, który nie za wiele mówił i unikał wzroku przyjaciela lecz ta cisza bardziej była dla obydwu kojąca niż dyskomfortowa. Gdy dotarli na uczelnie, musieli się udać na dwa różne wydziały. Yoo nie za bardzo wiedział jak ma się zachować. Stał w miejscu, patrząc w stopy. Nie chciał go tak po prostu zostawić po tym, co między nimi zaczęło się budować. — Hmm, do zobaczenia potem. – bardziej zabrzmiał jakby zadawał pytanie niż stwierdzał fakt. Podniósł wzrok, zaciskając usta w prostą linię. Szybko przytulił Minhyuka i nie odwracając się, uciekł na wydział prawa. Słyszał wokół siebie szepty. Przywykł do nich, ale w tych było coś innego od poprzednich. Kihyuna zmroziło, gdy przystanął, aby wsłuchać się w niektóre z nich, a rozmowa dwóch dziewczyn najbardziej przykuła jego uwagę. — Nie mówisz tego dlatego że nie chciał się z Tobą przespać? – jedna z rozmówczyń nie do końca chciała dać wiary tłumaczeniom drugiej. — Cóż, może nie chciał… ale wiem co widziałam! Na pewno wchodził do gabinetu mojego ojca. A wiesz, że nikt kto nie ma problemów… w tych sprawach… do niego nie przychodzi. – dziewczyna nadal nie wyglądała na przekonaną, więc tamta nie dawała za wygraną. — Nie wiesz co każda mówi co z nim spała!? Żadnej nie pozwolił się dotknąć, nawet rozbierał się sam. Moją koleżankę po wszystkim wyrzucił z domu w środku nocy…. no poważnie… i wszędzie go widać z tym gejem… ludzie plotkowali, ale teraz nie mam wątpliwości, że jest taki sam i pewnie się umawiają, a wszystkie laski, które przeleciał to przykrywki. Kihyun powoli zbliżał się do nich. Dziewczyna, która nie była przekonana co do wiarygodności słów koleżanki, szturchnęła ją ramieniem, aby zwrócić jej uwagę na nadchodzącego chłopaka. — A czy twój ojciec byłby dumny, że rozpowiadasz informacje, które są objęte tajemnicą lekarską? Jako przyszły prawnik chyba wiesz co za to grozi… jak myślisz, kto oberwie bardziej? On? Czy osoba, która zdradza poufne dane uzyskując je nielegalnie? – spokój z jakim wypowiadał się Kihyun był mrożący w żyłach, a dziewczyna zbladła, przypominając trupa. Jej towarzyszka musiała się upewnić, żeby nie upadła na podłogę po tym jak Yoo je opuścił.
W rzeczywistości przejął się, bojąc się do ilu osób dotarły te informacje. Pokręcił głową, zajmując miejsce na sali wykładowej. Gdy po czasie wszedł do niej prowadzący, oczy chłopaka się powiększyły, widząc swojego ojca. Tak długo opuszczał te wyklady, że zapomniał przez kogo są prowadzone. Nagle znajomy, twardy głos postawił go na równe nogi. — Yoo Kihyun! Widzę, że w końcu postanowiłeś zawitać w naszych skromnych progach. Zalecam jednak bycie klaunem gdzie indziej. – starszy mężczyzna patrzył na niego z zniesmaczeniem, odnosząc się do jego rudych włosów. Żadne dziecko nie marzy o tym, aby być tak traktowanym przez rodzica. Kihyun zacisnął dłonie w pięści i bez żadnego słowa wyszedł z sali. Nie zastanawiając się, gdzie idzie, nogi same zaprowadziły go na wydział Minhyuka. Nie znał jego planu zajęć, nie spodziewał się nawet na niego wpaść, ale sam fakt bycia tam uspokajał go, mając świadomość, że jest blisko. Po tym co go spotkało, wątpił, że coś go jeszcze zdziwi. Gorzej być nie mogło. A jednak. Przez szklane przejście zauważył siedzącego Minhyuka na kanapie. Jego twarz od razu złagodniała i zapomniał o złych wydarzeniach. Nie mógł się doczekać jego reakcji, gdy go zobaczy. Im bliżej jednak się go znajdował, tym mniej podobał mu się widok przed nim. Chłopak, którego pierwszy raz widział na oczy, niemalże wskoczył na jego Minhyuka, nie znając pojęcia przestrzeni osobistej. Nie podobało mu się jak byli blisko siebie, jak z każdą sekundą ich twarze dzieliło coraz mniej centymetrów. Biorąc pod uwagę to, że Kihyun był nabuzowany wcześniejszymi zdarzeniami, nie zastanowił się w ogóle zanim przystąpił do czynności. Złapał chłopaka za kołnierz i wtedy zauważył, że jest dwa razy większy od niego. To jednak go nie powstrzymało, gdyż był napędzany adrenaliną. Odciągnął go skutecznie od Minhyuka i zadał mocno cioś pięścią w twarz, powalając go na ziemię. Był pewien, że nie dałby mu rady, gdyby tamten był przygotowany na atak, ale to i tak nie zmieniało faktu, że odczuwał satysfakcję. Na pewno wylądował swoją złość i poczuł jak spada z niego napięcie. — Myślisz, że co robisz? – Yoo zapytał podnoszącego się z ziemi chłopaka, którego mina wskazywała, że to on chciałby zadać to pytanie Kihyunowi. Zamiast jednak odpowiedzi, doczekał się uderzenia w twarz. Drobniejszy pod wpływem siły tamtego zrobił kilka kroków w tył, jednak udało mu się utrzymać na nogach. Kihyun chciał przystać na jednym ataku, ale mężczyzna nie dawał mu wyboru, dlatego rzucił się ponownie w jego stronę lecz tym razem nie miał żadnych szans i szybko znalazł się pod nim, hamując uderzenia rękami. Wokół nich zebrał się tłum gapiów, którzy nie robili nic, aby zatrzymać zajście. Udało mu się wyswobodzić, gdy będąc pod ciężarem tamtego, trafił kolanem w jego przyrodzenie. Odsunął się na w miarę bezpieczną odległość, aż w końcu przyszedł jakiś nieznany mu wykładowca i zabawa się skończyła. Wtedy Kihyun przypomniał sobie o obecności Minhyuka, którego z obłędu wcześniej nie słyszał ani nie widział. Odnalazł go spanikowany wzrokiem i spojrzał na niego wystraszony. Otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale nic z nich się nie wydobywało.
Nagle wszystko wokół niego zwolniło, rozbolała go głowa, a w uszach zaczęło dzwonić. Zamknął oczy, aby uśmierzyć ból i na szczęście zadziałało. Kihyun mimo swojego temperamentu, nie wchodził w niepotrzebne bójki, a tym bardziej ich nie inicjował bez powodu, szczególnie wiedząc, że nie ma szans, dlatego zdziwił samego siebie, że bezmyślne rzucił się na mężczyznę większego od siebie. Nie potrafił nazwać tego, co w niego wystąpiło i nie próbował w tej chwili intensywnie nad tym pomyśleć, ponieważ od tej czynności powracał mu ból głowy. — …wałeś? – z tego względu, że nadal dzwoniło mu trochę w uszach usłyszał tylko koniec słowa. Otworzył oczy i podniósł głowę, aby ujrzeć… właściwie to nie wiedział. Nie wiedział czy Minhyuk jest zły, zawiedziony, wystraszony czy zmartwiony; najprawdopodobniej wszystko po trochu. Sam był zbyt skołowany, aby rejestrować co się wokół niego dzieje, dlatego dał się podnieść i wyprowadzić przyjacielowi, ponieważ w tym całym bałaganie wiedział, że poleganie na nim to najlepsze co może teraz zrobić. Od obydwu chłopców biły całkowicie inne odczucia. Wściekłość Minhyuka była wprost przytłaczająca, ale nie winił go. Kihyun natomiast mimo pewnego zirytowania, czuł że potrzebował takiego wyładowania emocji i spadało z niego negatywne napięcie. Był nawet trochę zadowolony, ale postanowił tę uwagę zostawić dla siebie. Gdy usiadł w kuchni na stoliku, obserwował krzątającego się Lee. Błądził zagubiony za nim spojrzeniem, nie rozumiejąc jego, zdaniem Kihyuna, nadmiernego przejęcia. Kiedy spotkali się wzrokiem, z automatu spuścił głowę jakby był karcony, gdyż poniekąd tak był. — Głowa do góry… – nie posłuchał. – Głowa. Do. Góry. – zacisnął zęby i spojrzał na młodszego równie wrogo co ton głosu tamtego. Skoro Minhyuk jest taki na niego wściekły to czemu go nie zostawi w spokoju? Każdy facet czasem musi dać i dostać po mordzie… nawet gej. Zastanawiał się co chce mu opatrzeć skoro, jak na taką bójkę, czuł się świetnie. Przez to, że adrenalina jeszcze nie do końca z niego zeszła, nie zdawał sobie sprawy z tego, że ma poobijaną twarz i zaschniętą na niej krew. Dopiero w styczności z gazikami i lodem, poczuł pieczenie, od którego syknął. — Zwariowałeś? Kihyun… — A na co Ci to wygląda? – warknął defensywnie... jakby to nie była oczywistość. Oczywiście, że zwariował. Nikt nie zostałby przy zdrowych zmysłach w jego sytuacji. Jego reakcja obronna na pewno nie była odpowiednim wyjściem z sytuacji, ale o innym nawet nie pomyślał. — Dlaczego to zrobiłeś? Widziałeś, jaki on jest wielki!? Przecież on mógłby Cię stłuc do nieprzytomności! Skąd Ty się tam wziąłeś w ogóle?! Kihyun, ja nic nie rozumiem! Chcę rozumieć, ale nie umiem! Kihyun przecież mogło Ci się coś stać poważniejszego! – szturchnął rękę chłopaka, a lód, który przykładał mu do twarzy rozbił się o podłogę. — Tak, widziałem! Wiem, że jestem mały i słaby! Wiem, że nie miałem z nim szans, dobra?! – nie chciał zareagować agresywnie, ale nie mógł nic poradzić na kłujące uczucie w sercu, że Minhyuk uważał go za mięczaka. W głębi wiedział, że nie interpretuje jego słów jak powinien i daje się ponieść swoim kompleksom, ale było mu łatwiej reagować w ten sposób niż zacząć szczerze mówić o swoich uczuciach. Szybko pożałował swojego zachowania, widząc zbierające się w oczach przyjaciela łzy. — Minhyuk… – szepnął, nie wiedząc jak przeprosić. Z pozoru tak prosta czynność zawsze sprawiała mu problemy. Rodzice nigdy nie nauczyli go wyrażania wdzięczności i skruchy.
— Dlaczego Hyun? Dlaczego to zrobiłeś? Co w Ciebie wstąpiło? – wiedział, że odwołuje się do całokształtu jego zachowania. Przygryzł wargę, jednak od razu jęknął, gdyż była nacięta. — Co się z nami dzieje, Hyun? – gdy młodszy przytulił go, poczuł jak mięknie. Wystraszył się tego. Pragnął jego bliskości, ale skrywał to uczucie za fałszywą biernością, której nie umiał pokonać. Kihyun był bardziej niesprawny emocjonalnie niż zdawał się do tego przyznawać albo nawet sam nie był tego świadomy. — Mówiłeś, że będzie dobrze, a cały wydział gada, że jestem pedałem… ojciec przez twój cholerny rudy wyjebał mnie z zajęć… a to pewnie pretekst, bo wstydzi się syna geja… wszystko się spieprzyło. Więc chciałem Cię tylko zobaczyć… – przyznał cicho, jednak czując się sfrustrowanym, ponownie nieświadomie przystąpił do ataku. – … a zobaczyłem jakiegoś… chyba nie jesteś jak jakiś tani gej, który bierze się za każdego penisa, a mimo wszystko był cały na tobie… a niby to mnie kochasz… wszystko co mówisz okazało się być totalnym bullshitem i…. – nabrał drążącym oddechem powietrza. – Mam ochotę się napierdolić i o wszystkim zapomnieć. Wszystko było łatwiejsze zanim, ech… wolałem żyć nieświadomy. – podparł się ręką o stół i podniósł z siadu. Czuł, że jak nie wyjdzie to złamie się i rozryczy, a wystarczająco wyszedł tego dnia na mięczaka. Ponownie wokół siebie zbudował mur, czyli to co wychodziło mu najlepiej. Odrzucał to na czym mu zależało, ponieważ bał się obcego uczucia. Nieznane go przerażało. Winił za to wszystkich, którzy nie nauczyli podstaw normalnego funkcjonowania z ludźmi. Chciał uciec, dlatego z bolącym sercem zignorował Minhyuka i tak jak stał, tak skierował się do wyjścia, czując jak nie może tu oddychać.
Zanim wyszedł, Minhyuk zdążył powiedzieć mu coś co tylko napędziło w nim chęć do sięgnięcia po wszelkie używki. Jeśli chciał go od nich odciągnąć, to jedynie go podsycił. Wynikało to z tego, że powiedział mu prawdę, której wolałby nigdy nie usłyszeć; zwrócenie uwagi na fakt, że zapijanie problemów nie prowadziło do niczego dobrego, obudziło w nim infantylny bunt, który zachęcił go do postąpienia na opak i argumenty przyjaciela do niego nie trafiały oraz fakt, że nie polegał na nim, gdyż jak się okazało był ignorantem, kiedy sprawa nie dotyczyła bezpośredniego jego. — Tak, jestem snobem skierowanym tylko na siebie. – mruknął niesłyszalnie do siebie. Nagły przypływ poczucia winy zezłościł go i tym bardziej chciał się odciąć od młodszego chłopaka. Lee mógł do niego mówić, ale żadne inne słowa nie mogły się do niego przebić, gdyż był zbyt zajęty analizowaniem jego wcześniejszej wypowiedzi. — W takim razie ja też poradzę sobie sam. Teraz dam Ci ten komfort psychiczny, abyś dłużej nie musiał zadręczać się moimi problemami. Zapomnij, że kiedykolwiek na tobie polegałem... zrobię to moimi metodami. – odwarknął z obłędem w oczach. Z łatwością wyślizgnął rękę z uścisku Minhyuka i nawet nie odwrócił się, gdy tamten potknął się o próg i za nim zawołał. Wieczory były chłodne, ale Kihyun zdawał się nie zauważać niskiej temperatury. Nabuzowany emocjami, wyciągnął telefon, aby wykonać krótkie połączenie. Numer, o którym prawie zapomniał, którego już tak dawno nie używał, a który wydawał się być teraz jego jedynym źródłem ukojenia. — Za 15 minut tam gdzie zawsze. – to jedno zdanie wystarczyło, aby osoba po drugiej stronie zrozumiała, czego potrzebuje Yoo. Zrobił szybki przelew telefonem na konto rozmówcy i udał się metrem do umówionego miejsca. Wszedł do jednego z klubów, które odwiedzał najczęściej, a który w tych godzinach nie był jeszcze oblegany, więc transakcja przebiegła bez możliwych gapiów. Przywitał się z siedzącym przy barze wysokim, eleganckim mężczyzną o bezczelnym uśmiechu. Podali sobie ręce, a gdy tamten zabrał swoją, chowając ją do kieszeni od spodni, w dłoni Kihyuna pozostał malutki przezroczysty woreczek wypełniony białym proszkiem. Pokiwał głową w uznaniu, a wtedy mężczyzna wstał, żegnając go słowami baw się dobrze, lisie. — Pierdol się. – warknął pod nosem rudowłosy chłopak, mając tego dnia dość odwołań do jego włosów. Poprosił o swoją ulubioną czystą whisky i nie zawahał się przed wsypaniem środka połowy zawartości woreczka, nie przejmując się spojrzeniami w jego stronę. Na działanie amfetaminy przyjętej doustnie musiał czekać dłużej, ale Kihyun był spragniony cierpkiego w smaku narkotyku w połączeniu z burbonem. ...i wszędzie go widać z tym gejem… nie mam wątpliwości, że jest taki sam... wszystkie laski, które przeleciał to przykrywki… zalecam jednak bycie klaunem gdzie indziej… nie miałem u swojego boku, kogoś takiego samego jak ja by mnie wspierał… wydawało się dla Ciebie błahostką bo jeszcze Cię to nie dotyczyło… wolisz się oszukiwać i zapijać problem... Wypił trunek duszkiem i od razu poprosił o dolewkę, nie mogąc doczekać się aż jego lęk zniknie i zastąpi go poczucie pewności siebie i zadowolenia. Z mijającymi minutami czuł jak napełnia go energia, mogąca być pomylona z agresją, ale zaczynał czuć się wspaniale i tylko to się teraz liczyło. Yoo już dawno nie spożywał narkotyków, ale w obecnym stanie zastanawiał się czemu właśnie odmówił sobie tej przyjemności, gdyż nagle wszystko inne wydawało się być takie podatne, a on był jedynym, który mógł mieć nad wszystkim kontrolę i bez względu na to jakim było to złudzeniem, kochał to uczucie. Ponieważ na co dzień go nie znał.
Narkotyk jednak nie obudził w nim zainteresowania kobietami, więc gdy grupka dziewczyn zawitała do klubu, w którym nie było jeszcze tak wielu atrakcyjnych mężczyzn, Kihyun znalazł się pod ich ostrzałem. Ich spojrzenia wierciły mu dziury z tyłu głowy, a to zakłócało jego spokój, który zapewnił sobie drogim kosztem. Z każdą chwilą coraz bardziej się wkurwiał, dlatego gdy stracił cierpliwość i złapał wzrokiem jedną z nich, wstał napędzany proszkiem i alkoholem. Dziewczyna uśmiechnęła się zachęcająco, nie znając prawdziwych zamiarów rozdartego chłopaka. Gdy stanął naprzeciwko niej, patrzyła na niego oczekująco. Student nachylił się nad nią, a ona ścisnęła w dłoniach materiał koszuli na jego torsie. Yoo zatrzymał się milimetr przed jej ustami, po czym spojrzał na nią z największym obrzydzeniem. — Jak nie przestaniesz się gapić to gały Ci wypadną, a ja z chęcią temu pomogę. – dziewczyna zbladła jakby wstrzymała ze strachu oddech i drżącymi dłońmi puściła koszulę chłopaka. Kihyun z grymasem pogładził ręką zmięty materiał i jeszcze raz zeskanował ją wzrokiem. — Mój penis nawet by nie zadrżał. – położył jej napastliwie rękę na ramieniu, a następnie przesunął ją gwałtownie na bok, aby zrobiła mu przejście, by ponownie mógł znaleźć się przy barze. Poprosił tym razem o szota czystej. Nie panując nad siłą, odłożył pusty kieliszek z hukiem na blat, a ten rozbił się na kawałki. — Mój koszt. – mruknął jedynie, płacąc za całość zbliżeniowo telefonem. Odwrócił się, aby stąd wyjść i przenieść się w inne miejsce, gdyż nie miał humoru siedzieć tutaj dłużej przez sytuację sprzed chwili, która jakimś cudem uszła mu płazem. Ochroniarze najwidoczniej mieli uśpioną czujność, gdy w klubie nie było wielu osób. To, co zobaczył nie zaskoczyło go tak bardzo, ponieważ myślał, że to efekt uboczny amfetaminy. Co nie zmieniało faktu, że musiał się napić, gdyż widok Minhyuka, nawet ten wyimaginowany, doprowadzał go do skrajności. Wrócił do barmana i poprosił jeszcze raz o burbon, ale zdążył upić tylko mały łyk, zanim ktoś go odciągnął. — Czego? – mruknął, strzepując rękę ze swojego ramienia. — Wychodzimy. – zmarszczył brwi, wpatrując się niechętnie w Minhyuka, a gdy dotarło do niego, że jest prawdziwy, wzbudziła się w nim złość, ale zanim zdążył ją zademonstrować, tamten zaczął ubierać go w bluzę. — Nigdy więcej tak nie rób, rozumiesz? Myślałem, że umrę ze strachu o Ciebie. Wracamy do domu. Sam sobie z tym nie poradzisz, słyszysz? Nie możesz być sam, więc przestań w końcu uciekać. Patrz na mnie, kiedy do Ciebie mówię. – narkotyk skutecznie pozwalał Kihyunowi na zachowanie twardej postawy, gdy Lee roztapiał jego serce. Sięgnął ponownie po trunek, mocząc w nim swoje wargi, które wulgarnie oblizał, delektując się smakiem. — Nie pozwolę Ci się ode mnie odsunąć, tylko dlatego, że nie rozumiesz co się z Tobą dzieje, jasne? Nie pozwolę. Obiecałem, że będę Cię chronił, ale to nie tyczy się tylko innych, ale Ciebie samego też, więc albo odstawisz ten pieprzony bourbon albo wyniosę Cię stąd siłą, zrozumiałeś? – Kihyun nie odpowiedział, stał, przechylając szklankę na boki, patrząc jak ciecz obija się o jej ścianki. Yoo wydał z siebie stłumiony pisk od niespodziewanego kontaktu cielesnego i pocałunku. Czuł jak jego spięte mięśnie pod wpływem bliskości i dotyku Minhyuka się rozluźniają. Otworzył wargi, robiąc instynktownie dostęp przyjacielowi. Kątem oka spojrzał na dziewczynę, z którą miał nieprzyjemny incydent i to teraz ona patrzyła na niego zdegustowana, ale on tylko się szczeniacko do niej uśmiechnął.
Serce szybciej mu zabiło od czułości przyjaciela i czuł jak mięknie, że burzy mur, który zbudował i nagle ponownie ogarnęła go panika. — Wychodzimy, Kihyun-ah. – nie. Nie chciał. Wiedział, że mu się podda. Że znowu będzie od kogoś zależny. Nie chciał znowu poczuć się bezsilny. Spojrzał na niego bez emocji i skrępowania, pozwalając słowom bez zająknięcia wydobywać się ust, chociaż to jak prezentował się z zewnątrz było sprzeczne z tym, co ukrywał w środku. — Nie. Ja nie mam domu. Dom moich rodziców nie jest moim domem, a w tym już nawet nie mam swojego pokoju. Ty sobie poradziłeś sam to myślisz, że wiesz wszystko? Dlaczego nie dam rady? Jesteś taki sam jak mój ojciec i matka… mówisz, że sobie sam nie poradzę. Lepiej się czujesz, kiedy możesz mi pomóc? Czujesz się przez to lepszy? Nie pomagasz mi, więc skończ. I właśnie wychodziłem. Sam. – Kihyun wyminął go, ale zamiast do wyjścia, skierował się w stronę toalet. Zamknął się w jednej z kabin, po czym zsunął się plecami w dół po drzwiach. Musiał znowu poczuć się pewny, dlatego wyciągnął drżącymi dłońmi z tylnej kieszeni od spodni woreczek, z którego nosem wciągnął pozostały proszek. Oddychał ciężko, uśmiechając się z obłudnym triumfem przez łzy. Przyciągnął nogi do klatki piersiowej i oparł głowę o swoje kolana.
Przyjąwszy drugą, większą dawkę narkotyków, kiedy ta pierwsza wciąż płynęła mu we krwi, efekt go przytoczył. Towarzyszyło mu śmieszne uczucie ciężkości na sercu, ale jego ciało zdawało się być lekkie niczym piórko, a mimo to, gdy próbował się poruszyć był zdrętwiały. Miał świetną zabawę chcąc poruszyć jednym placem, a zginał się inny. Powtarzał tę czynność kilkakrotnie ze zgaszonym uśmiechem na twarzy, ciekawy co tym razem poruszy się, próbując wykonać inny ruch. Bez względu no to w jakiej był marności, w końcu umiał wyłączyć myślenie i w pełni skupić się na przypadkowych, nieistotnych czynnościach. — Lepiej się odsuń. – nie nie zareagował celowo, jego zmysły po prostu nie wychwyciły czyjeś obecności, gdyż każdy dźwięk był dla niego stłumiony. Zdawał się też nie poczuć jak drzwi z siłą uderzyły go w plecy, niespodzianką dla niego było, kiedy przez gwałtowne pchnięcie poleciał do przodu na czworakach, podpierając się rękoma. Podniósł się bez gracji i nie musiał długo czekać, aż drzwi otworzyły się z hukiem. Zmarszczył brwi, gdyż głośny dźwięk wywiercił mu dziurę w głowie. Zamrugał kilkakrotnie zanim udało mu się wyostrzyć obraz i ujrzeć znajomą sylwetkę przez przyćmione oczy. Gdy poznał Minhyuka, wyprostował się jakby miał dostać baty. Jego pojawienie się zaskutkowało niczym zimny prysznic. Kihyun wciąż był w stanie, nad którym nie do końca miał władzę nad sobą, ale rejestrował co się wokół niego dzieje z większą przytomnością niż chwilę wcześniej. Kiedy został mu wyrwany worek z resztką amfetaminy, miał wrażenie jakby wraz z nim została wyrwana mu cała ręka. Jak wcześniej nie odczuwał bólu, tak teraz każdy ból, każdą emocję odbierał intensywniej. Tej fazy naćpania nie lubił. — I co? Tak sobie sam radzisz? Płacząc i ćpając w publicznym kiblu? – nagłe zetknięcie ze ścianą było porównywalne do zderzenia z betonem, ale jego ciało wciąż nie pozwalało mu na wyraźne pokazywanie tego, co czuje. Przygryzł wargę, zaskoczony, że udało mu się to zrobić, zamiast na przykład przegryźć język. — T-tak… tak robię jak widać. – wymamrotał koreańskim podobnym do tego używanego przez dzieci, pozbawiony czucia w języku. — Nie masz domu tak? A kto wczoraj godził się na mieszkanie razem w moim pokoju, co? Żeby stworzyć coś naszego coś co będzie nas łączyło. Jak tak chcesz swój pokój to proszę, nie potrzebuje tego pieprzonego gabinetu. Chciałem go by spędzać z Tobą czas, tworzyć coś razem. Wiem dobrze, że Ty też tego chcesz, ale kiedy tak pierdolisz bez sensu to brakuje mi siły, rozumiesz? Brakuje mi po prostu czasem siły. – gdy pięść Minhyuka wyglądała na ściance milimetr od jego twarzy, był pewien, że się wzdrygnął, ale nie wiedział, czy w wyobraźni, czy jego ciało faktycznie się poruszyło. — Tak, dobrze słyszałeś, nazwałem Twoją gadkę sprzed chwili pierdoleniem. Bo taka jest prawda. Jesteś naćpany jakimś gównem, które każe Ci się zachowywać w ten sposób, tylko po to żebyś nie wymiękł i mógł nadal uciekać od problemów. Dobrze wiesz, że nie chcesz ode mnie uciekać, Kihyun. Nie chcesz, a i tak to robisz bo boisz się tego że mam rację. Więc uciekłeś w jakiś syf, który za pare godzin zostawi Cię samego z tą pustką której nie umiesz się pozbyć. Kurwa… – gdyby nie miał ciężkich powiek, patrzyłby się teraz na Minhyuka szeroko otwartymi oczami i rozchylonymi wargami, zamiast tymi ułożonymi cynicznie w prostą linię. Młodszy już teraz trafił w jego czułe punkty, które były jego zgubą, a dopiero się rozkręcał i Kihyun wiedział, że nie jest gotowy usłyszeć więcej lecz nie mógł nic zrobić, aby powstrzymać nadchodzący sztorm.
— Tyle lat się znamy, a pieprzysz od rzeczy, jakbyś poznał mnie wczoraj. Ile razy Ci pomagałem, bo Twoi rodzice robili coś przeciwko Tobie, ile razy przychodziłeś do mnie na noc nie mówiąc im nic bo Cię wkurwili?! Zawsze stawałem po Twojej stronie, przeciwko nim, a Ty mnie teraz do nich porównujesz?! Ja pierdole Yoo Kihyun… – jakby nie narkotyki to już dawno by się złamał, tylko one trzymały go w pionie i z doświadczenia wiedział, że chociaż wewnątrz był skrajnie załamany, na jego twarzy panował skamieniały spokój. Nienawidził siebie, że na trzeźwo był taki słaby. Z drugiej strony żałował, że wyglądał teraz jakby go nic nie obchodziło. — Myślisz, że robię to wszystko, żeby poczuć się lepiej?! Uwierz mi, ale nie latałbym po całym mieście jak wariat szukając kogoś tylko po to żeby poczuć się lepiej. Wiem, zjebałem. Zawiodłem Cię dzisiaj całkowicie, ale mimo to robię wszystko żeby to naprawić, jeśli to nie jest miłość, to nie wiem co muszę zrobić, żebyś to kurwa w końcu zrozumiał. Chyba muszę strzelić sobie w łeb z rozpaczy i beznadziejnego uczucia, które siedzi we mnie od lat. – Kihyun naprawdę, z całego serca, nie rozumiał jego oddania. Nie wierzył, że ktoś bezinteresownie może przedkładać jakąś osobę nad siebie, nawet znając Minhyuka i pamiętając co dla niego robił w najcięższych chwilach. Skoro osoby, z którymi dzielił krew nie były skłonne do minimalnych poświęceń to dlaczego Minhyuk tak się angażował, kiedy nie miał nic w zamian oprócz problemowego i z pozoru niewdzięcznego Kihyuna? Nie rozumiał, czemu tak marnuje sobie życie na kogoś takiego jak on. Od dziecka miał problemy w wyrażaniu siebie do innych ludzi. Z Minhyukiem jakoś kliknęło, ale mógł się domyślić, że w przyszłości to nie zaowocuje niczym dobrym. Powinien go od tego uchronić, gdy się jeszcze dało. A może jeszcze nic straconego… Otwierał usta, aby mu otwarcie zasugerować, żeby odpuścił i poszedł szukać szczęścia tam, gdzie je znajdzie, ale nie zdążył. Na chwilę to musiało poczekać. — Nie mam czasem już siły...I NIE...nie zostawię Cię. Wiem co chcesz powiedzieć. “Jak to takie obciążenie, to mnie zostaw Minhyuk” Od razu powiem Ci, że nie ma mowy i nawet nie waż się tak powiedzieć. Rozumiesz w ogóle co znaczy słowo kochać Kihyun? – zamrugał co w jego przypadku bardziej wyglądało jakby mocniej zacisnął powieki. Pytanie, które padło z ust młodszego zabrzmiało jak obelga. Jakby naprawdę dopuścił się czegoś złego, bo nie wiedział, nigdy się nad tym nie zastanawiał. Nie szukał miłości. Nikogo nią nie obdarzył. Nie zaznał jej od nikogo oprócz Minhyuka, ale dla Yoo było już za późno, aby ją rozpoznać. — To znaczy, że nie zostawia się drugiej osoby, nawet jeśli ta ją odtrąca, kiedy wie się że w środku wcale tego nie chce. – to w ogóle nie miało sensu, nie było normalne i było absurdalne, ale na tyle wiarygodne, gdyż całe życie Kihyuna takie było. Minhyuk stuknął palcem w miejsce, gdzie powinno znajdować się serce Yoo, ale po tym, co sobą tego dnia zaprezentował wątpił, że cokolwiek innego tam się znajduje oprócz czarnej plamy. Gdyby je miał, zapewne wszystko zrobiłby inaczej. — Myślisz, że to wszystko po mnie spływa? Nie. Wolałbym żebyś uderzył mnie w twarz, niż mówił to wszystko. Zrozum kurwa w końcu, że mnie to boli, Kihyun. – tak się jego przyjacielowi wydawało, ale mimo swojego szczeniactwa, wolał bezmyślnie rzucać słowami niż podnieść na niego rękę, żeby mu uschła. Nie miał jednak ani zamiaru, ani siły się tłumaczyć. Nie miał prawa po tym wszystkim próbować ocieplić swój wizerunek.
— Jak możesz tak po prostu dawać mi nadzieje, kiedy ja od dwóch lat, zasypiam i budzę się z Twoim imieniem w głowie jako ostatnią i pierwszą rzeczą, o której myślę!? Daje Ci czas, nie pośpieszam Cię, ale Ty zamiast się cieszyć się z nowej relacji, z czegoś pięknego bo ktoś Cię kocha takiego jaki jesteś, to destrukcyjnie odpychasz mnie na bok jak szmatę. – obraz płaczącego Minhyuka z jego powodu był jak kara zesłana na niego za wszystkie krzywdy, które mu uczynił. Młodszy zdecydowanie powinien trzymać się z daleka od niego. Chciał go wziąć w ramiona i pocieszyć, ale nie mógł, gdyż on to spowodował i czuł, że wszystko by pogorszył tym czynem. Poza tym, był zbyt przyzwyczajony do bierności, albo raczej w niej uwięziony, aby wiedzieć jak się przez nią przebić. — Raz mówisz, że chcesz mnie zobaczyć, jesteś o mnie zazdrosny, potrzebujesz mnie obok, a w drugiej chwili uciekasz ode mnie nie chcąc ze mną mieć nic do czynienia. Czasem trzeba się zatrzymać i pomyśleć dwa razy, nie sądzisz? — Gdybyś myślał to nie doszedłbyś do głupiego wniosku, żeby kochać kogoś takiego jak ja… – nie mógł powstrzymać uwagi, która jego zdaniem była bardzo logiczna. — Kochasz mnie, Kihyun? – czuł, że jak jeszcze raz usłyszy słowo kochać to zwymiotuje. Słowo, przez które znalazł się w tym miejscu, a nie wiedział jak się z nim zmierzyć, gdyż było obce. – Nie odpowiadaj, nie chcę odpowiedzi. Nie teraz. Chcę żeby to pytanie skłoniło Cię to przemyślenia, jak już...wrócisz do siebie. Bo teraz nie jesteś sobą. Nie jesteś moim liskiem, tylko kimś, kto chce mi mojego Kihyuna odebrać i nie będę z Tobą dalej dyskutować. – starszy jednak czuł, że młodszy chciał, płaczliwie pragnął poznać odpowiedzi, a stan Kihyuna raczej nie wpływał na jego poziom niewiedzy w tym temacie. — I tak jak chciałeś być sam, tak zostajesz. – po jego wyjściu, wypuścił raptownie powietrze, które nie wiedział, że trzymał. Nagle zaczął się trząść, dolna warga zaczęła drgać, a łzy zagroziły spłynięciem z oczu. Mocniej okrył się bluzą, pociągnął słyszalnie nosem, który wytarł dłonią całą zakrytą w rękawie bluzy. Objął siebie, aby zahamować dreszcze. Zacisnął zęby, aby zatrzymać nierównomierny oddech, gotowy, aby wyjść i zastanowić się, gdzie spędzi noc, gdyż powrotem do domu dowiódłby, że nie ma wstydu, poza tym, Minhyuk musiałby się czuć naprawdę niewygodnie w jego obecności. Ze spuszczoną głową przekroczył próg kabiny i patrząc się pod nogi, aby się nie przewrócić, skierował się do wyjścia. Zanim jednak zdążył zrobić pierwszy pewniejszy krok w przód, poczuł jak coś ciągnie go do tyłu, przeklinając grawitację i swój brak sprawności. — Naprawdę myślałeś, że Cię zostawię? Teraz widzisz, jak to jest kiedy ktoś mówi jedno, a po chwili robi coś zupełnie innego. – wzdrygnął się na dźwięk głosu, kuląc się jakby był atakowany, będąc jeszcze drobniejszym niż normalnie. Zastanawiał się po co nie odpuści, skoro ewidentnie to mu ciąży? Widać to było w całej jego osobie. Ale ulga, którą poczuł była niezaprzeczalna. — Wracaj ze mną do domu. Zastanów się zanim podejmiesz decyzję, bo możesz wiele stracić, jeśli tutaj zostaniesz, Yoo Kihyun. – spojrzał na niego sfrustrowany, nie mogąc w tym przypadku trzymać języka za zębami. — A niby czego jeszcze nie straciłem? – wycedził przez zęby, zakładając kaptur na głowę, że nie było widać większości jego twarzy.
Z toalety wyszedł, nie czekając na Lee. Z klubu wyszedł pierwszy, ale przez resztę drogi szedł kilka kroków za chłopakiem, czując ciężkość w nogach i nasilający się chłód. Czując jakby oddalili się od siebie w bardziej platoniczny sposób niż rzeczywiste kilka kroków. Kihyun zadumany, przestając zwracać uwagę jak idzie, wpadł boleśnie na plecy Minhyuka, aż strzelił mu nos. Odruchowo rozmasował go, ale równie szybko chwycił go za tył płaszcza na plecach, zmuszając, aby został w miejscu. — Nie odwracaj się! Proszę… – jęknął błagalnie, mając nadzieję, że mimo tego co wcześniej zrobił to go posłucha. Wiedział, że jak zmierzy się z nim wzrokiem to nie da rady się odezwać. Już bardziej oprzytomniały, znalazł w sobie siłę by mówić. — Minhyuk, przepraszam, ale… zapytałeś czy… czy rozumiem czym jest miłość i myślę, że znasz odpowiedzieć. W głębi duszy zawsze znalazłeś. Nikt mnie nie zna jak Ty… – westchnął ciężko, nadal ściskając palce na materiale. – Minhyuk jesteś dobry… robisz za świetnego partnera. Mogę nie wiedzieć czym jest miłość, ale nie jestem na tyle głupi, aby nie zauważyć jak Ty bardzo jesteś z nią zaznajomiony, więc… chodzi o to, że… – czuł się jakby miał zerwać z czymś co jeszcze się dobrze nie zaczęło, jakby puszczał coś cennego, ale jednocześnie miał wrażenie jakby w końcu robił coś dobrego dla Minhyuka. – To co robisz nie jest dla Ciebie dobre, ja nie jestem dla Ciebie dobry. Sam powiedziałeś, że nie masz siły, a będzie tylko gorzej, pociągnę Cię ze sobą na dno i dopóki nie jest za późno chciałabym, abyś nie czuł się względem mnie zobowiązany. To źle, że tak Cię obarczyłem moimi problemami. To co się stało dzisiaj to w ogóle nie jest Twoja wina. Proszę, poszukaj szczęścia tam, gdzie je faktycznie znajdziesz. – niechętnie rozluźnił zaciśniętą dłoń i puścił wolno przyjaciela. Schował drżące i zlodowaciałe ręce do kieszeni bluzy. Chociaż raz zachował się jak hyung, nie mógł go trzymać przy sobie, widząc, że nie służy to dobrze młodszemu. Towarzyszyło mu nieznane uczucie, strasznie niewygodne i dręczące, które starało się przyćmić przekonanie, że postąpił odpowiednio, ale nie dał mu się zdominować. Bardziej naciągnął kaptur na oczy, a następnie wyminął chłopaka z nieodpartym wrażeniem, że zostawiła cały świat za sobą.
Kihyun uparcie próbował wierzyć, że postąpił jak należy. To pierwszy raz kiedy postąpił wbrew sobie. Zawsze na pierwszy plan stawiał swoje potrzeby i denerwował się, gdy ktoś próbował go powstrzymać. Nie słuchał przestróg ani nie myślał o konsekwencjach, liczyło się tylko to, aby było jak on chciał. Dlatego nie wiedział co go popchnęło do tego, aby odłożyć na bok swoje pragnienia. Nie wiedział, dlaczego pomyślał o dobru Minhyuka nad własnym. Nie wiedział co się z nim teraz stanie, przerażała go wizja przyszłości, a raczej jej brak. Jednak nie żałował, mając świadomość, że ratuje tym drugie istnienie. Myślał już trzeźwo, ale nadal czuł na sobie skutki narkotyku. Raz było mu zimno a raz gorąco. W jednej chwili miał ochotę przebiec maraton, a w drugiej jeden krok bolał jakby miał stopy z kamienia. W pewnym momencie nie miał czucia, a chwilę potem był cały zdrętwiały. Nie wiedział ile wytrzyma zanim usiądzie skulony na posadzce i będzie rozpaczliwie czekał, kiedy skończy się jego męka, którą sam sobie zafundował. Gdy poczuł na swoich nadgarstkach moce dłonie, wystraszył się, że przyciągnął uwagę podejrzanych typów, którzy nie mieli dobrych zamiarów. Wyglądał tak mizernie, że był łatwym celem. Już miał powiedzieć, że nie ma przy sobie żadnych pieniędzy, kiedy jego oczy odnalazły, ciężko było mu odgadnąć, ale stawiał na zdenerwowanego Minhyuka. Jednak czuł, że ta złość nie jest taka sama jak poprzednio. Nie chciał jednak dochodzić do żadnych wniosków ani cieszyć się przedwcześnie. Nie mógł jednak dłużej okłamywać samego siebie i chociaż nie pokazywał tego na zewnątrz, był bliski płaczu ze szczęścia, że Minhyuk kolejny raz po niego przyszedł. Z nim nawet ciemna uliczka nie była taka straszna. — Mówiłem, żebyś ode mnie nie uciekał. – wraz z szarpnięciem i gwałtowną stycznością z murowaną ścianą, kaptur zleciał mu z głowy, odsłaniając go przed przyjacielem. Spuścił szybko głowę zawstydzony. — Dobrze wiem co robię i co jest dla mnie dobre. Myślisz że będzie mi lżej bez Ciebie? Nie mam czasem siły to prawda, czasem mam dość wszystkiego, bo po prostu mnie to przerasta, ale wystarczy że na mnie popatrzysz Kihyunnie….I ja od razu czuje się silniejszy. – Kihyun przygryzł wargę, zapominając, że jest nacięta i ponownie zaczęła wypływać z rany niewielka ilość krwi. Zadrżał pod wpływem delikatnego dotyku młodszego, czuł na sobie jego przeszywający wzrok, ale sam nie odważył się na niego spojrzeć. W ogóle nie wiedział jak ma się zachowywać i bał się, że na jego twarzy za dobrze widać było ulgę, którą odczuwał. — Mogę iść na dno, nawet do piekła byle z Tobą. Chce dzielić z Tobą radość, smutek i Twoje problemy. Moje szczęście jest przy Tobie Kihyun bo to Ty nim jesteś. Nie zniósłbym widoku Ciebie z kimś innym, jesteś mój Kihyun-ah i poczekam aż kiedyś to samo będziesz w stanie powiedzieć mnie. Tylko proszę nie uciekaj. Wiesz już po dzisiejszym dniu jak bardzo mi zależy dlatego proszę, wolę żebyś po mnie krzyczał niż uciekał. – Minhyuk był jedynym szczerym i prawdziwym dobrem, którym obdarzył go świat i biorąc pod uwagę swój styl życia, Yoo nie wiedział, czym sobie zasłużył na niego… albo co przeskrobał Minhyuk, że los go splątał z Kihyunem.
Kihyun będący czyimś szczęściem? Jak bardzo musiał się naćpać, że słyszał coś tak nieprawdopodobnego? Patrzył tym razem na niego szeroko otwartymi oczami, szukając najmniejszej oznaki kpiny, ale nie znalazł niczego innego oprócz miłości i zranienia. Czując ponowny przypływ winy, zaczął znowu spuszczać głowę, ale ze wszystkich możliwych rzeczy, które miał mu do zaoferowania młodszy, bardziej spodziewał się dostać w twarz niż poczuć jego wargi na swoich, które sprawiły, że uniósł głowę wyżej niż dotychczas, a ręce wystrzeliły do góry, oplatając się instynktownie wokół szyi Minhyuka. Starszy cały drżał, z oczu spływały mu ciężkie łzy, mocząc przy okazji policzki całującego chłopaka. Pocałunkiem jakby ponownie wstrzelił w Kihyuna życie. Był wdzięczny, że Minhyuk go nie zostawił i pomiędzy zachłannymi muśnięciami zdał sobie sprawę, że jak wrócą do domu wszystko się zmieni. Na lepsze. O ile dostanie drugą szansę. — Jesteś idiotą, Lee Minhyuk. – mimo ostrych słów, zabrzmiał czule, tak jak nie wiedział, że umie. Tymi słowami zrobił dostęp językowi przyjaciela. Przylgnął do niego całym ciałem jakby chciał mieć pewność, że Lee jest prawdziwy i za chwilę nie ocknie się sam zmarznięty w ciemnej uliczce. Pocałunek nie należał do tych najlepszych, gdyż Kihyun krztusił się z płaszczu, miał dreszcze z emocji, które nie ominęły również warg, ale i tak uważał go za swój ulubiony. Pisnął mu do gardła, gdy niespodziewanie go podniósł. Imponowała mu siła, cierpliwość i ogólnie sposób w jaki Minhyuk postępował z Kihyunem. Owinął nogi wokół jego talii, nie chcąc już nigdy być z daleka od niego. Po to chciał z nim spać, widzieć jego twarz jako pierwszą i ostatnią w ciągu dnia, gdyż dowiódł dzisiaj do czego jest zdolny, gdy nie ma go przy nim. — Idziemy do domu, już teraz dopilnuje żebyś mi nie uciekł. – schował twarz w zagłębieniu szyi przyjaciela, przytakując i łaskocząc skórę mokrymi od łez rzęsami. — Nawet jeśli jestem na Ciebie wściekły, nawet jeśli jest mi smutno z Twojego powodu, to to przeminie, a Ty niezmiennie będziesz dla mnie wszystkim. – pociągnął słyszalnie nosem i zatrząsł się od muśnięcia na uchu. Nie mógł wyjść spod wrażenia, że gdy ktoś inny obdarza go takimi przyjemnościami nie odczuwa żadnej rozkoszy jakby był pozbawiony czucia. — Więc nie zrywaj ze mna znajomości bo odbierzesz mi wszystko to na czym mi w życiu zależy. A przecież sam mówiłeś że chcesz żebym był szczęśliwy, prawda. – w odpowiedzi mocniej go ścisnął. Zamknął oczy i ułożył wygodnie głowę na ramieniu młodszego. — Mam tylko Ciebie. Nie zostawiaj mnie. – wyszeptał po jakimś czasie, w takiej samej pozycji. Minhyuk mógłby to przegapić, gdyby usta Kihyuna nie były blisko jego ucha. – Nie zostawiaj mnie, nie zostawiaj, nie zostawiaj, nie zostawiaj… – mruczał pod nosem całą drogę z gulą w gardle. Otworzył dopiero oczy, gdy poczuł pod stopami grunt. Zakręciło mu się głowie, dlatego objął się rękami. Oboje byli w rozsypce, a Kihyun stał słaby i niezręczny. Widok, za który ludzie na uczelni zapłaciliby grube pieniądze, aby zobaczyć. Widząc jak patrzy się na niego Minhyuk, przypomniał sobie o swojej poobijanej twarzy. Zmieszany nałożył z powrotem kaptur na głowę, zdegustowany jej widokiem.
— Hyun, dasz sobie teraz na spokojnie przyłożyć lód? Szybciej się zagoi… — Mhm. – wszedł do środka mieszkania, stojąc przy drzwiach, czując się w nim obcy. — Muszę się wykąpać. Weź sobie lód z zamrażalnika. – pokiwał głową, mimo że tamten tego nie widział. Na nowo czuł dystans od Minhyuka, ale go nie winił. Poszedł do kuchni i wyciągnął lód z zamrażarki. Stanął następnie w progu, czując się zagubiony. W ostateczności skierował się do salonu, kładąc na kanapie, aby nie powodować więcej szkód. Zadrżał pod wpływem zimna i tak samo jak znowu chciał rzucić lodem o podłogę, to powstrzymał się, wiedząc, że lepiej wychodzi na tym, gdy słucha się Minhyuka.
— Mogę? – ręka Minhyuka była jak termofor w mroźne dni. Kihyun bez słowa odstąpił i splótł na kolanie swoje dłonie, pozwalając Minhyukowi się nim zająć. Gdy to on przykładał lód do jego twarzy, nie bolało tak bardzo, kiedy robił to sam. — Jak teraz porządnie je schłodzimy, to szybciej się zagoją. Jak z malinkami. Przykładało się do nich kiedyś łyżki zmrożone, żeby na drugi dzień nauczycielka w szkole nie widziała. – Kihyun mimo wcześniejszej grobowej atmosfery, nie mógł zatrzymać parsknięcia. — Lee Minhyuk… – jęknął z zawodem. – Zawsze miałem Cię za niewydymkę, a Ty zwyczajnie lepiej umiałeś się maskować. – stwierdził z fałszywym wyrzutem. — Dzięku-mmmm… – wstrzymał oddech i wydał stłumiony jęk, gdy Minhyuk po wszystkim zamiast wstać, przyciągnął go do swojego torsu. Kihyun czuł jak młodszemu bije serce i obawiał się, że jego nie jest ani trochę mniej spokojne. Z lekkim zawahaniem objął go w klatce piersiowej, jednak nie przesadzając z siłą i powoli wypuszczając powietrze. — Nie zostawię Cię, Kihyunnie. Nie bój się, zawsze będę obok. – ciepło oblało jego policzki na wspomnienie jego wcześniejszej paplaniny. Przygryzł je od środka, próbując zahamować cokolwiek w co układały się jego usta. — Jesteś piękny, Kihyun-ah. – spojrzał w górę na przyjaciela o wiele za szybko. Tak samo szybko schował twarz w materiale jego koszulki, na ślepo klepnąwszy go otwartą dłonią w pierś. — Przestań! – zatracił się pocałunku, ciesząc się z takiego obrotu sytuacji. Był prawie pewien, że gdyby ten ostatni raz Minhyuk za nim nie poszedł, leżałby gdzieś teraz konający. Dreszcz przeszedł go wzdłuż kręgosłupa, gdy usłyszał rozpinany zamek od bluzy, a następnie poczuł jak materiał zsuwa się z jego ramion, aż wkrótce wylądował na podłodze. Pogłębił pocałunek, podekscytowany co może dalej nastąpić. — To tak, żeby Cię nie kusiło, by się przede mną chować pod kapturem. Za bardzo lubię na Ciebie patrzeć. — Mówiłem przestań! – naburmuszył się, nie umiejąc przyjmować komplementów. — Poczekaj, za chwilę przyjdę. – patrzył na jego odchodzące plecy z tęsknotą. Skarcił się w myślach, że napalił się na młodszego, gdy jeszcze niedawno kazał Minhyukowi zniknąć ze swojego życia. Cóż, nie planował tego. Nie mógł tego przewidzieć, gdyż przed Lee nikt nigdy nie pobudził go seksualnie. — Pij dużo, musisz wypłukać z siebie wszystko co niezdrowe. – gdy brał do rąk picie, zahaczając o jego dłoń, nie umknęły jego uwadze krople na palcach Lee od zimnej i wilgotnej szklanki, a o których jego przyjaciel zdawał się nie wiedzieć. Kihyun odłożył na bok szkło i złapał Minhyuka za dłoń, przykładając ją sobie do ust. — Dziękuję. – wyszeptał, wkładając sobie do ust palec za palcem młodszego, oblizując każdy z osoba. Następnie ucałował kostki na jego dłoni, po czym puścił ją wolno. — Tak traktuje się dłonie, które leczą. – sięgnął po szklankę, próbując wyglądać na nieporuszonego tymco zrobił. Wypił wodę za jednym zamachem, zaciskając dłoń z nerwów na szkle tak mocno, że jego kostki pobladły. — Chyba bym oszalał, gdybyś tu ze mną nie wrócił, wiesz? Bez Ciebie wszystko jest takie...bezbarwne i ciężkie. Dlatego musisz mi coś obiecać. — Miniuś ze mną jest wszystko cięższe… – spojrzał na niego z uniesioną brwią, nie zauważając, że użył zapomnianego w ostatnim czasie zdrobnienia. Mimo tego co powiedział i tak wyciągnął w jego stronę małego palca. — Niezależnie od tego co będzie nas łączyło, czy przyjaźń czy...coś więcej, to będziemy dla siebie nawzajem oparciem, bo i Ty i ja wiemy, że bardzo potrzebujemy siebie nawzajem. – patrzył na niego nieprzekonany. Dla Kihyuna ta obietnica była na rękę, ale bał się, że pomimo zapewnień przyjaciela, w końcu zauważy, że lepiej było szukać szczęścia gdzie indziej… a obietnic na paluszek nie wolno łamać. Gdy splótł ich małe palce, zacisnął mocniej swój w zgodzie.
— Na paluszek to świętość, więc będę Cię pilnował Yoo Kihyun. – zaśmiał się ucieszony, że pomyśleli o tym samym. Jeszcze bardziej się rozweselił, widząc pierwszy raz tego dnia beztroskiego Minhyuka. Błyszczał w jego oczach. Był idealny. Zawsze taki był? Kihyun do tej pory naprawdę miał klapki na oczach, ale już nigdy więcej.
Tyle lat żyłem u boku najprzystojniejszego faceta na świecie i tak późno obudził się we mnie gej...
Gdy zobaczył rozszerzone oczy przyjaciela, zdał sobie sprawę, że wypowiedział myśli na głos. Zatkał dłonią usta, rozglądając się za ucieczką. Zamiast tego w ułamku sekundy znalazł się jeszcze bliżej drugiego chłopaka. Kihyun w trakcie pocałunku bezmyślnie emigrował na kolana Lee, napierając na niego w poszukiwaniu tarcia. Ogarnęło go ciepło, gdy dotknął plecami materaca. Jedną rękę wplątał młodszemu we włosy, a drugą, uprzednio włożoną pod jego koszulkę, wodził po plecach. Mocniej przyciągnął go do siebie, aby wzmocnić pocałunki na swojej szyi. Z każdym zbliżeniem robił się coraz śmielszy. — Nie zostawię Cię. – Kihyun skamieniał i rozchylił wargi w panice. Czuł napływające do oczu łzy. Widok przyjaciela nad nim był zapierający dech w piersi, a to nie pomagało. Zbierało się w nim uczucie, którego nie chciał nazwać żadnymi słowami. Może nie tyle nie chciał jak bał się, że może coś takiego czuć. — Kihyun kochanie, chodź, jesteś zmęczony, położymy się w naszym łóżku i będę mógł wtedy Cię obejmować, tak długo jak będziesz tego chciał. – kochanie… nasze łóżko. Cieszył się, że Minhyuk się odezwał pierwszy, gdyż jemu odebrało mowę. — Potrzebujesz porządnej dawki snu. Dobrze Ci to zrobi, po tak ciężkim dniu. — Nie tylko ja. – zauważył smutno. Wstał pierwszy, po czym zaoferował mu swoją dłoń. Gdy tamten złapał ją, żeby się podnieść, Yoo nie puścił jej, kurczowo się jej trzymając dopóki nie zasnął. Dał jej odpocząć na chwilę tylko przy przebieraniu się w piżamy. Obudził się nadal ze splecionymi z młodszym palcami. Dał mu delikatnego buziaka szczękę i zanim zrobił cokolwiek więcej, podziwiał jego spokojnie śpiące oblicze. Zrobiło mu się niedobrze na myśl, że poprzedniego dnia mógł to wszystko stracić na własne życzenie. Jego organizm wciąż był wymęczony sporą dawką amfetaminy, ale obecność przyjaciela mu to wynagradzała. Wyplątał się ostrożnie z objęć młodszego i sięgnął do małej szafki przy łóżku, znajdując w środku coś co wsadził sobie do ust, a następnie ciesząc się jak zakochana nastolatka, usiadł na Minhyuku, tym razem pamiętając co się może stać, gdy zacznie się bezmyślnie ocierać. Rezygnując więc z tej części, nachylił się nad nim, zostawiając zamknięte pocałunki na jego ustach oraz w ich koniuszkach. Po chwili wysunął język, próbując nim otworzyć usta śpiącego chłopaka, aż w końcu zaczął się wybudzać i zyskał dostęp do środka. Wsunął mu rzecz trzymaną w swoich ustach i gdy zobaczył pytające spojrzenie przyjaciela, uśmiechnął się czarująco. — Ogórek. – rozbawiła go porażająco śmiertelnie wystraszona mina chłopaka pod nim, który będąc jeszcze zaspanym, nie wykrył oczywistego kłamstwa. Zatkał dłonią usta Minhyukowi zanim zdążył wypluć tajemniczą rzecz. — Miętówka, głupku. Na poranny oddech. – pstryknął go boleśnie w czoło, próbując nie śmiać się z jego miny. Jeszcze raz krótko, ale czule go pocałował, nie musząc martwić się nieświeżym oddechem. — Wstawaj, bo się spóźnimy. – Kihyun był raczej ostatnią osobą, która przejmowała się spóźnieniami na zajęcia, ale potrzebował znaleźć coś, co rozproszy jego rozszalałe serce.
Przygotowywał śniadanie, myśląc o poprzednim dniu. Był to punkt kulminacyjny dla Kihyuna i chociaż wtedy mogłoby się wydawać, że postąpił źle to nie cofnąłby go, gdyby miał możliwość. Cokolwiek wczoraj się nie stało, jaką burzę wywołał, było to potrzebne, aby zamieszkało nad nim słońce. — Minhyuk-ah! – krzyknął, odpychając jego rękę, gdy sięgał po kolejny kawałek jedzenia zanim skończył je przyrządzać. — Kihyunnie, jak Ty możesz tak dobrze gotować? Przytyje i już nie będę Ci się podobał. — To nie podjadaj! – mruknął pod nosem obrażony, nie lubiąc, gdy ktoś zaburzał mu plan działania, ale mimo wszystko dopisywał mu humor i mógł przywyknąć do takich poranków. Po zjedzeniu, widząc jak chętnie Minhyuk lgnie do sprzątania, on niewiele ruszył palcem. Raczej obserwował go z boku, a gdy widział, że skończył, postanowił wyjść z kuchni. Jego przyjaciel miał jednak wobec niego inne plany i zanim się obejrzał siedział na blacie. Zmarszczył czoło, spoglądając na niego pytająco. Jednak bardziej od tego, co chce od niego młodszy, zastanawiało go, od kiedy zaczął czuć się swobodnie w takim położeniu. Podobnie rankiem w łóżku, gdy niespodziewanie wylądował pod chłopakiem. Nigdy nie obrazował siebie na dole. Nawet przy poprzednich… zbliżeniach… z Minhyukiem próbował zachowywać resztki dominacji, ale jak widać to nigdy nie była jego działka. Niewiele jeszcze o tym wszystkim wiedział, ale miał przed sobą świetnego nauczyciela. Ocknęły go zimne palce pod jego koszulką. Nabrał z szoku powietrza, drżącym głosem. — Zwariowałeś? – skarcił go, niemniej jednak odchylił na bok głowę, dając mu lepszy dostęp do szyi. Jęknął z zaskoczenia, gdy poczuł delikatne uszczypnięcie za uchem. Odruchowo powędrował do sinego miejsca i pogładził je palcami, nie odrywając zdumionego wzroku od chłopaka. — Dziękuje za śniadanie, skarbie. – otworzył machinalnie usta, chcąc zanegować pieszczotliwe przezwisko, ale w ostateczności się nie odezwał tylko pokiwał głową. Mając ponownie grunt pod nogami, objął w pasie Minhyuka, czując się zgodnie w takiej pozycji. — Wolałbym z Tobą zostać. – coś się w nim poruszyło, ale starał się to zignorować. Wypuścił go z objęć, aby zatopić dłoń we włosach młodszego i przejechać nią wzdłuż nich. — Zawiozę tylko tą tubę z projektem i wracam do Ciebie. — Będę czekać. – powiedział cienkim głosem, zostawiając na jego policzku buziaka, nie wiedząc, co go napadło. Nie znał siebie od tak delikatnej strony. Wychodziło na to, że w ogóle siebie nie znał. Czekając na przyjaciela, aby zabić czas, przygotował sobie strój na dzisiejsze wyjście. Kihyun był dobrze przygotowany na takie wieczory. Bankiety czy inne podobne imprezy były dla niego naturalne, szczególnie gdy był młodszy i bardziej uległy rodzicom, którzy na takich wydarzeniach przy okazji próbowali go swatać z córkami wpływowych firm prawniczych. Cóż, korzystał z ich usług, tylko trochę inaczej niż chcieli tego jego rodzice. Ciekawił się teraz, czy byłby bardziej zainteresowany tymi imprezami, gdyby zamiast wszystkich młodych kobiet poznawali go z mężczyznami. Teraz to i tak wszystko jedno, ponieważ był zainteresowany tylko Minhyukiem. — Jestem zainteresowany Minhyukiem? – zapytał siebie, nieobecnie gładząc kciukiem delikatny materiał na krawacie. Westchnął ciężko, próbując odłożyć te myśli na bok. Żeby to zrobić, usiadł w salonie, szukając sobie jakiegoś filmu na netflixie. Skończyło się na tym, że wybijał numer w telefonie do dziekanatu swojego wydziału.
— Yoo Kihyun. Chciałbym zapytać o urlop dzieka- – kobieta po drugiej stronie była wyraźnie poirytowana jego brakiem odpowiedniego przywitania i bezpośredniością. — Panie Yoo, warto tak na ostatnim roku? — Nie dzwonię zapytać o zdanie tylko… – pani z dziekanatu jednak w ogóle go nie słuchała jakby miała wcześniej gotową formułkę, przygotowana, że będzie dzwonił i w jakiej sprawie. — Pański ojciec poinformował nas, że dziekan nie wyciągnie konsekwencji z Pańskiego incydentu, wiemy jaka ważna jest niekaralność w tym zawodzie, dlatego nie ma potrzeby tracić roku i podziękować w domu profesorowi za- — Masz z nim romans? Czy tylko Ci płaci za lizanie mu tyłka? Nie wie, że to gejowskie? – po tych słowach rozłączył się, chcąc się zapaść pod ziemię ze złości. Czy kiedykolwiek będzie w stanie sam zadecydować o swoim życiu? Kihyun nie wiedział, że przy rozmowie była obecna osoba z jego roku, która zdążyła błędnie rozpowiedzieć, że syn profesora Yoo w końcu rzuca studia. Wrócił do filmu, mając nadzieję, że czas zacznie płynąć szybciej. Kiedy usłyszał przekręcany zamek w drzwiach, wstał na równe nogi w oczekiwaniu. Nie wiedział skąd ta cała ekscytacja, ale nie lubił jej, jeśli za każdym razem miał mieć tak samo spocone ręce. Wytarł je o spodnie i stał jak kołek, czekając na Minhyuka. — Zdążyłem się stęsknić. – nie miał zamiaru przyznać się do tego samego, nawet jeśli to prawda. Dom bez Lee był pusty. — A to dlatego że chcesz… czego? – zapytał, udając że nie wierzy w szczerość jego słów. — Hyung...tak myślałem...że może w najbliższych dniach wybralibyśmy się gdzieś razem? — Oczywiście, że czegoś chciałeś! – zaśmiał się i z wyrzutem uderzył go w tors. — Nie chciałem tak bezpośrednio powiedzieć, że chodzi mi o randkę, ale o to właśnie mi chodzi. – nagle wokół Yoo zatrzymał się świat i patrzył na przyjaciela jakby powiedział największe dziwactwo. Jego twarz jednak szybko złagodniała, ale zakłopotanie nie odeszło. — O...o-och… – przełknął głośno ślinę, spuszczając wzrok. Nikogo nigdy nie zabrał na randkę, a tym bardziej nikt nigdy jego. — Pozwól mi się wykazać, w końcu to moim zadaniem jest rozkochanie Ciebie we mnie. — W takim razie nie mam wyjścia. – zgodził się, a następnie przygryzł dolną wargę, aby zatrzymać uśmiech, który go przerażał. Zawstydzony, wskazał kciukiem za swoje plecy. – To ja się pójdę przygotować na dzisiaj. – uciekł zanim zaczął na twarzy przypominać buraka. Kihyun był pewien tego jak wygląda. Niczego mu nie brakowało i nauczył się przez dotychczasowy tryb życia to zauważać. Patrzył na swoje odbicie w lustrze i gdyby nie poobijana twarz, wyglądałby idealnie. Nałożył więcej kremu bb na rany i zasinione miejsca, aby przynajmniej nie rzucały się w oczy przy przelotnym spojrzeniu. Gdyby chodziło o niego to by się tak nie starał i tak miał zszarganą opinię, ale Minhyuk nie musiał tracić na wizerunku przez niego. (https://i.pinimg.com/originals/21/bd/2b/21bd2bc84799175a59546d7340ac34d6.jpg) Wyszedł z ich wspólnego pokoju, po czym spotkał się z przyjacielem na środku mieszkania. — Kihyunnie, może być? – długo mu zeszło zanim okazał jakąkolwiek reakcję. Nie wiedział jak ma wyrazić siebie, aby przypadkiem nie za bardzo zdradzić pod jakim jest wrażeniem. Podrapał się z tyłu głowy, palcami zahaczając o miejsce za uchem, w którym schowana była malinka. To mu o niej przypomniało i od razu wyobraził sobie jak Minhyuk w tym stroju obsypuje go nimi w innych miejscach na ciele. Poczuł wibracje w okolicach podbrzusza, które były nowością i bał się spojrzeć w dół, aby spatrolować widok swoich spodni. Miał nadzieję, że nie ma tam nic nieproszonego. — Cóż, skoro nie wstydziłem się nerda z gimnazjum, to tego przystojniaka tym bardziej. – już pomijając fakt, że chętnie by mu te okulary wcisnął na nos. Zrobił kilka kroków bliżej Minhyuka, wystarczająco, aby klepnąć go w tyłek. — Wyglądasz….wyglądasz cudownie, Kihyun-ah. – Kihyun tylko wzruszył ramionami jakby to była oczywistość. Lee także postanowił zmniejszyć między nimi dystans i wkrótce dzieliły ich od siebie tylko ciuchy.
— Nie wiem czy chcę, żeby Ci wszyscy ludzie na Ciebie patrzyli. Będę zazdrosny jeśli spojrzą na Ciebie chociaż w połowie tak podnieconym spojrzeniem, jak ja. Lepiej, żeby trzymali łapy przy sobie bo nie ręczę za siebie. — Zamknij się. Cieszysz się, że Ci wszyscy ludzie zobaczą mnie z Tobą. Wiem, że chętnie się mną pochwalisz… – wyszeptał mu wprost do ust, czekając aż ich wargi się złączą. Miał zbyt dużo doświadczenia, aby nie zauważyć, kiedy ktoś się na niego pali. Przewrócił oczami na dźwięk telefonu młodszego, ale humor mu nie zmalał, wiedząc, że pobudził go wystarczająco, aby nie stracił tak szybko na niego ochoty. Natomiast on tą wiedzę mógł wykorzystać, aby się z nim podroczyć. — Hmm...myślę, że jeszcze wrócimy dzisiaj do tej rozmowy. — A zdążymy z tym do powrotu do domu? – zapytał ze śmiechem, kwestionując samozaparcie Minhyuka. Napięcie seksualne w samochodzie było tak ciężkie, że aż odcinało tlen. Młodszy próbował być tak blisko Yoo na ile mógł sobie w danej chwili pozwolić, a starszemu chciało się śmiać, gdy za subtelnymi dotykami czy spojrzeniami krył się ogień. Kihyun na siedząco uniósł biodra w powietrze, eksponując swoje podbrzusze, aby poprawić koszulę w spodniach i przekręcić pasek, chociaż było to zbyteczne. Poluzował też nieznacznie krawat, nawet nie było widać różnicy, ale chodziło o sam ruch, który bez wątpienia był seksowny. Odwrócił głowę w stronę przyjaciela, posłał mu ciepły, swój bardzo rzadki uśmiech, a następnie wskazującym palcem odgarnął samotny czarny kosmyk z jego czoła. — Będziesz dzisiaj świetny. – przyznał poważnie, ściskając go mocniej za rękę.
— Tak będzie tylko dlatego, że jesteś ze mną. — Oczywiście. – odpowiedział, próbując wyrównać oddech po serii namiętnej walki języków. Ich czoła się ze sobą stykały, na co Kihyun przed ważnym wydarzeniem by nie pozwolił, gdyż za dużo czasu spędził na układaniu grzywki, ale dziwnym sposobem teraz nawet o tym nie pomyślał. — Dziękuje, Kihyun-ah. – starszy tylko pokręcił głową, że to nic takiego i zaczął się odsuwać od Minhyuka, gdy dotarli na miejsce. Zanim jednak zdążył całkiem się wyswobodzić, zatrzymały go słowa przyjaciela; pieprzyć to, zaczekają ta chwila ich nie zbawi i przed tym jak zdążył zarejestrować co się dzieje, odwzajemniał najgorętszy z pocałunków tego wieczoru. — Dobra, chodź. Jak powiedziałeś, chcę się Tobą pochwalić, niech wszyscy zobaczą jak przystojny jest mój… – wstrzymał oddech w oczekiwaniu jak nazwie go młodszy. Wezbrała się w nim panika, nie dlatego że bał się, iż nazwie go swoim chłopakiem, ale dlatego że w najgorszym/najlepszym wypadku mu się to spodoba. – Kihyunnie. W końcu cieszę się, że ludzie zobaczą Cię ze mną. – obdarzył go zdenerwowanym uśmiechem, nie rozumiejąc, czemu jego serce wciąż szaleje, mimo że Minhyuk dobrze wybrnął z sytuacji. Gdyby Kihyun miał czas, zastanawiałby się nad tym jak powinni się nazywać, gdyż na pewno nie byli zwykłymi przyjaciółmi, a tym bardziej z korzyściami, ponieważ bez wątpienia chodziło o coś więcej niż seks… właściwie to seks pełnił poboczną rolę. Yoo nie musiał znać Minhyuka, żeby widzieć jak niekomfortowo czuje się na takich imprezach. Aby mu ulżyć, większość rozmowy, odpowiedzi na pytania czy zabawiania rozmówców brał na siebie, chyba że temat dotyczył stricte zagadnień z pracy Lee, o których nie miał bladego pojęcia. Jak młodszy wyraźnie się męczył, tak Kihyun czuł się jak ryba w wodzie. Lubił być w centrum, a jeszcze bardziej lubił kraść zainteresowanie, gdy było ono skierowane na innych pracowników firmy, chyba że był to Minhyuk. Maślane gadki, komplementy bez względu na to czy szczere czy z grzeczności, sztuczny śmiech to coś w czym Kihyun był najlepszy. W końcu całe życie udawał. — Ja się do tego nie nadaje Kihyun. – starszy chłopak starał się nie zaśmiać na widok zmarnowanego przyjaciela, a to był dopiero początek wieczoru. Położył mu rękę na ramieniu, a jeszcze przed tym poklepał go po nim. — Nie można być dobrym we wszystkim. – jeśli to miał być komplement to bardzo nieudany, ale jak najbardziej w stylu Kihyuna. Yoo nie zabrał swojej ręki, nawet gdy właściciel firmy zaczął wygłaszać przemówienie. Kątem oka spoglądał na Lee, a jego oczy zabłysnęły, kiedy mężczyzna wywołał nazwisko młodszego. Kihyun strzepał z jego ramion niewidzialny kurz, a następnie klepnął go na oczach gapiów w tyłek, aby się ruszył do mikrofonu. Patrzył na niego z dumną. Czarnowłosy w odróżnieniu od Kihyuna nigdy nie wychylał się ze swoimi studiami. Zawsze wykonywał swoją pracę po cichu i niewiele o niej mówił, dlatego widząc go takiego profesjonalnego i poważnego, ścisnęło za żołądek. Minhyuk w takiej roli wydał mu się niewiarygodnie atrakcyjny, jakby dostrzegł w nim coś nowego. Już wcześniej był pociągający, ale coś na kształt CEO Minhyuka zostało chyba jego nowym fetyszem, drugim ulubionym po okularach. Młodszy miał całą jego uwagę, dlatego denerwował się, kiedy ktoś go zagadywał, nie tylko nie szanując jego, ale także prezentacji Minhyuka. Nie przejmując się dłużej tym, aby wypaść dobrze u boku Lee, aby był z niego zadowolony, odpowiadał niegrzecznie każdej kobiecie, że nie byłby nią zainteresowany nawet w czasach, gdy się za nimi oglądał. Natomiast ciekawscy, niektórzy wręcz zawiedzeni mężczyźni pytali, czy zabrał Kihyuna jako ktoś więcej, na co Yoo, odpowiadał pytaniem; a na co to wygląda?
Rudowłosy mężczyzna pod nieobecność przyjaciela zdążył wyrobić sobie bezczelny wizerunek nawet tutaj, ale przynajmniej po jakimś czasie ludzie przestali mu przeszkadzać. Kiedy młodszy odbierał statuetkę, czuł się jakby sam został nagrodzony. Wiedział, że nikt tak bardzo nie zasługiwał na wynagrodzenie jak on, dlatego jakkolwiek nie czuł się tym zażenowany, mimowolnie najmocniej bił brawa. — Chciałby Pan coś powiedzieć? – Kihyun na swoim ciele czuł gęsią skórkę Minhyuka. Zakrył dłonią usta, aby zakryć to jak bardzo go to bawi. Nie było to jednak złośliwe rozbawienie, a pełne uczucia, którego nadal nie chciał nazwać. — No więc tak… – Yoo nieświadomie klepnął się w czoło. Jeszcze nie wiedział jak poruszą go dalsze słowa chłopaka. Zanim zauważył śmiał się z resztą gości oraz samym Minhyukiem, podrapał się niezręcznie po karku na wspomnienie o zalanym projekcie, uśmiechał się szczerze aż bolały go kąciki ust, nie mając siły z tym walczyć. Przeszedł go dreszcz, gdy młodszy mówił, patrząc wprost na niego. Jego twarz skamieniała, ale mimo sztywnej miny, on nadal obserwował Minhyuka rozkochanym spojrzeniem, którego nie był świadomy. Kiedy skończył swoje przemówienie, nogi Kihyuna same zaczęły się poruszać w jego stronę, przebijał się przez ludzi podobnie jak młodszy. Nie wiedział dlaczego tak mu się spieszy, dlaczego im bliżej niego był tym szybciej biło mu serce i chociaż nie czuł się z tym zdrowo i raczej powinien biec w stronę kardiologa niż Minhyuka, to właśnie w ramionach tego drugiego chciał znaleźć lekarstwo. — Min…! – nie zdążył wykrzyczeć drugiej części jego imienia, gdyż od razu zostali otoczeni. Oboje chcieli już stąd wyjść. Nagle Kihyun także zaczął dusić się wśród nachalnego tłumu. Yoo zdawał się domyślać do czego to wszystko zmierza, ale idąc z przyjacielem do toalety, starał się nie myśleć w ogóle, gdyż musiałby przyznać, że jest podekscytowany. Całe szczęście, że kabiny w firmie były dużo ładniejsze i bardziej przestronne niż ta, w której znalazł go wieczór wcześniej Lee. Wydał z siebie głośne sapnięcie, gdy poczuł na swoim ciele ciężar drugiego mężczyzny. — Mówiłem, że nie będzie mi się to podobać, kiedy będą się wokół Ciebie kręcić. — Nie byłbyś taki zły, gdybyś wiedział o czym rozmawialiśmy. – specjalnie unikał wzroku przyjaciela, z nadąsaną miną, poprawiając mu kołnierz od koszuli. — Cały czas o Tobie myślałem, chciałem jak najszybciej przy Tobie być. – przygryzł dolną wargę, próbując odgarnąć ochotę przyznania tego samego. Gdy Minhyuk rozpinał jego marynarkę, Kihyun zarzucił mu ręce przez szyję, obserwując jego rozgorączkowanie że zdumieniem. — Minhyuk-ah! – skarcił go po tym jak przypadkiem zacisnął paznokcie na jego karku, gdy ten kolanem nacisnął na jego pobudzone przyrodzenie. Kihyun przy pierwszym złączeniu ich warg, pisnął mu do gardła, co już powoli stawało się jego naturalną reakcją. Powoli rozluźniał się pod wpływem dotyku młodszego, pozwalając sobie czerpać z niego przyjemność. Ekstaza wciąż była dla niego zagadką. Nadal nie przywykł do tego, że ktoś mógł go podmienić, a jednak był tu, z Minhyukiem i bolącym penisem.
— Hyukie… – wyjąkał błagalnie, samemu dokładnie nie wiedząc o co prosi. Gdy ten bawił się jego sutkami, Yoo od narastającej rozkoszy, złapał go z automatu w nadgarstku, ale nie odsunął jego ręki, ani też nie przycisnął jej mocniej. Zaciskał ją tylko w strachu. Był jednak zgodny z tym, co robi mu chłopak. — Hyun… — Mmm? – wymruczał w odpowiedzi odurzony intymnością. — Jeśli pojedziemy teraz do domu to obiecuję, że nie tylko tam zostawię przyjemny ślad. – Kihyun zadrżał i najgorsze, że dłonie Minhyuka wodziły po całym jego ciele, dlatego starszy nie mógł wyprzeć się tego jak na niego działa. Od razu powróciło do niego wyobrażenie, które nawiedziło go zaraz przed wyjściem z domu. Ogarnął do tyłu grzywkę, która powoli zaczynała się przyklejać do ciepłego czoła. Zlustrował nieco pewniej osobę Minhyuka, po czym wyminął go, siadając na zamkniętej desce od kibla. Przełknął głośno ślinę, mając nagle przyrodzenie przyjaciela na wysokości swoich oczu. Nie wiedząc skąd wzięła się w nim nagle odwaga, położył delikatnie rękę na wypukłości Lee. Spojrzał w górę, aby złączyć ich spojrzenia, które w obu przypadkach się paliły. — Najpierw zajmiemy się Twoim problemem, bo dwie erekcje to trochę za dużo dla oczu innych. Nie chcę, żeby widzieli twoją… – wymamrotał, mrużąc brwi w niezadowoleniu. Na myśl, że ktoś inny mógłby patrzeć się w wyeksponowane intymne miejsce Minhyuka, ogarnął go wstręt i dziwne poczucie niepokoju. Nie spuszczając wzroku z jego twarzy, powoli rozpinał jego rozporek, a widząc, że młodszy go nie zatrzymuje, wrócił oglądać to co sterczało przed nim. Spuścił mu spodnie do kostek, na razie bez bielizny, w którą wpatrywał się z niepokojem. Gdyby nie fakt, że był przede wszystkim zarumieniony ze wstydu, to byłby blady jak trup ze zdenerwowania, że zabiera się za coś o czym nie ma pojęcia, z wyjątkiem tego, że Minhyuk raz mu zrobił dobrze w taki sposób i ledwo coś z tego pamiętał pochłonięty tysiącami emocji i setkami zawałów serca w ciągu sekundy. Macał opuszkami palców jego członka przez materiał jakby bał się wykonywać gwałtowniejsze ruchy. W końcu zebrał się w sobie i zamknął oczy. Policzył w myślach do dziesięciu, po czym zdecydowanym ruchem zsunął jego bieliznę w dół. Patrzył na odkrytego członka z czymś w rodzaju fascynacji. Zanim wziął go do rąk, wskazującym palcem nacisnął prawie niewyczuwalnie jego główkę. Wstrzymał przy tym oddech jakby przewidywał jakiś wybuch, ale jedyne co dostał w odpowiedzi to ciche westchnienie chłopaka, które wydawało się zachęcające do dalszego eksplorowania. Kihyun w końcu solidnie chwycił za jego członka, przesuwając dłoń w górę i w dół, najpierw nieśmiało, a potem z coraz większą pewnością, jaką dawała mu reakcja Minhyuka. Po chwili do dłoni dodał język, którego czubkiem dosięgał w zakamarki, do jakich jego palce były za mało sprytne. Zanim się zorientował, ułożył ręce na jego nagich pośladkach, które ścisnął, przy okazji drapiąc skórę paznokciami. Przycisnął go tym mocniej do swojej twarzy, gdy bez zapowiedzi zatopił penisa w swoich ustach. Jego źrenice rozszerzyły się, gdy w końcu posmakował Minhyuka. Zatracił się w jego smaku, dlatego zachłanniej i głębiej wziął go w usta. Nieprzygotowany, że obce ciało dosięgnie przełyku, zaczął kaszleć i szybko go wypuścił lecz obślinione prącie zmoczyło kawałek jego twarzy. Kihyun spojrzał ponownie w górę, aby spotkać się z obłąkanym wzrokiem chłopaka. — Naucz mnie. – patrzył na niego zagubiony, ale jednocześnie zdesperowany. W tym samym czasie, nie spuszczając z niego wzroku, za pomocą dłoni włożył ponownie jego przyrodzenie do ust w oczekiwaniu.
— Jesteś pewien, że wcześniej tego nie robiłeś? Widzisz do jakiego stanu mnie doprowadzasz? – zmarszczył czoło, kręcąc głową. Przecież ewidentnie nie wiedział jak się za to zabrać. Czy Minhyuk nie jest dla niego tylko miły, żeby się nie zniechęcał? Nie… on by go nie okłamał. Kihyun mógł się czuć beznadziejnie w tym co robił, ale skoro jego przyjaciel mówił, że mu dobrze to najwidoczniej tak było. Zmotywowany, wziął go ponownie do ust bez zapowiedzi. — Uważaj na zęby, kochanie. — Przepraszam. – wymamrotał niewyraźnie z pełnymi ustami. — Będzie Ci prościej. Kihyun bardzo się skupiał na instrukcjach Minhyuka. Nie ograniczaj się, pozwól swoim zręcznym paluszkom wędrować. Kihyunnie, właśnie tak…Hyun...proszę...szybciej… Angażował się w każdą czynność podwójnie, gdyż robił to pierwszy raz i nie chciał być zawodem. Przez to, że nie miał wprawy, bardziej się starał, żeby sprostać oczekiwaniom. Miał świadomość, że Minhyukowi niejeden, bardziej zwinnie i umiejętnie obciągał, a być może sam Lee był mistrzem w tej dziedzinie, dlatego presja była duża, ale już było za późno na tchórzostwo, gdyż Kihyun przekroczył swoje wszelkie granice tego wieczoru, a co najważniejsze w końcu nie chciał uciekać. Praca jego warg, języka oraz palców przyniosła oczekiwany efekt. Nie był jednak przyzwyczajony do przyjmowania spermy do gardła oraz jej smakowania, ale był na pewno mniej zdegustowany niż za pierwszym razem, gdy miał z nią bliższą styczność. Nie brzydził się, ale nie mógł nie zmarszczyć nosa od dyskomfortu. Yoo część substancji połknął, część wypluł, a reszta spływała mu po brodzie. Wytarł twarz rękawem koszuli, której był pewien, że już drugi raz nie założy i na szczęście mógł sobie pozwolić na takie kaprysy. — Kihyun-ah… – z pomocą przyjaciela wstał, ale tak samo jak on nie mógł się utrzymać na nogach. Opadł na tors młodszego, na którym odruchowo oparł dłonie. — Byłeś cudowny. – starszy chłopak spuścił wzrok, nie mogąc znieść spojrzenia Minhyuka, pod którym się rozpływał. Gdy zobaczył jak rozmarzony na niego patrzy, dotarło do niego w jakiej pozycji był chwilę temu i co robił. Odchrząknął kłopotliwie, pozbywając się nieco kwaskowatego posmaku. — Ale jeśli myślałeś, że to ostudzi mój zapał, to jesteś błędzie. – jęknął z zamkniętymi ustami, które niedługo potem i tak otworzył, wpuszczając do środka rozgorączkowanego Minhyuka. Yoo zacisnął mocno powieki, a jeszcze mocniej palce na koszuli chłopaka. Kręciło mu się w głowie od intensywnego pocałunku, ale te zawroty różniły się od tych po alkoholu lub innych używkach - te mógł polubić. — Właściwie to nie wiem czy kiedykolwiek wcześniej pragnąłem kogoś tak, jak teraz pragnę Ciebie. – walczył ze swoim uśmiechem, ale kąciki jego ust i tak unosiły się mimowolnie do góry. — Nie, zdecydowanie nie. Tak pożądać można tylko Yoo Kihyuna. — Ugh! – uderzył go dłonią w klatkę piersiową. – Skończ cytować dialogi z filmów dla nastolatek. – wypalił sfrustrowany, aby odwrócić uwagę od tego jak w rzeczywistości działają na niego teksty Minhyuka. Bał się, że jego policzki kolorem przypominają włosy. — Chodźmy stąd. – w spowolnionym tempie przytaknął głową, natomiast bez wahania złapał Lee za rękę. Po wyjściu z toalety, Kihyun na pewno nie szedł tak pewnie jak jego towarzysz. Patrzył spięty tylko przed siebie, czując jak spojrzenia innych wiercą mu dziury z tyłu głowy, jednak silna dłoń Minhyuka na jego talii dodawała mu odwagi, aby trzymać głowę do góry i nie potknąć się.
Siedząc w samochodzie, jeszcze bardziej zdał sobie sprawę z tego do czego się zbliżają. Nabrał powietrza drżącym głosem, ale zanim zdążył nabrać wątpliwości, Minhyuk rozproszył go, kładąc go na plecach i umieszczając się między jego nogami. Przymrużył powieki w oczekiwaniu na sam nie wiedział co, ale ręczył za przyjaciela, że na pewno na coś przyjemnego. — Chwila… – otworzył oczy, w głębi serca zawiedziony, że Lee go nie dotknął. — Zrobiłem coś nie tak? A może czegoś nie zrobiłem? Przepraszam, jeszcze dużo rzeczy nie wiem i- – mamrotał zagubiony, ale w końcu młodszy mu przerwał. — Zawsze jeżdżę tylko z tym kierowcą. Jest tu dużo moich rzeczy, bo on jest jakby na moja wyłączność. Woził mnie do szkoły już od podstawówki, zresztą Ty wiesz o tym, więc… – Kihyun tylko pokiwał głową, bacznie obserwując czego szuka Minhyuk. Snuł pewne domysły, ale gdy zamiast lubrykantu albo prezerwatywy wyciągnął chusteczki, zrobiło mu się głupio i cieszył się, że trzymał język za zębami. Delikatne ruchy mokrą chusteczką łaskotały go w twarz. Nie za bardzo podobała mu się idea odkrywania wszystkich niedoskonałości przed Minhyukiem, nie kiedy miał dodatkowo posiniaczoną twarz, ale to co usłyszał następnie trochę go uspokoiło. — Taki jesteś najpiękniejszy. Dla mnie nie potrzebujesz tych wszystkich rzeczy. Najatrakcyjniejszy jesteś właśnie taki, kiedy mogę dostrzec każdy szczegół na Twojej twarzy. – Kihyun zakrył twarz całą długością ręki. — Mówisz tak, bo nie masz okularów i jesteś bez nich ślepy. – wymamrotał, ignorując fakt, że młodszy mógł mieć soczewki, a tym bardziej, że coś się w nim poruszyło na wyznanie chłopaka. Jak wcześniej był zły, że Lee go nie dotknął, tak teraz, gdy stopniowo odsłaniał górną część jego ciała, wstrzymał powietrze, mając wątpliwości, czy na pewno jest gotowy na taki krok w przód. Wszystkie obawy jednak rozpłynęły się w momencie, gdy poczuł usta chłopaka na swojej skórze. Zacisnął nogi wokół jego talii, aby naprzeć go mocniej na siebie. — Uwielbiam Twoje pisnięcia, nie hamuj ich proszę. – Yoo wił się pod Minhyukiem, wykręcało go z przyjemności, której nie miał śmiałości inaczej uzewnętrzniać. Pozwolił sobie dopiero na pojękiwania, gdy zachęcił go przyjaciel, co znacznie ułatwiło mu odbieranie malinek. Zachłysnął się własnym stęknięciem, gdy poczuł ścisk na swoim penisie. Minhyuk tak dobrze się nim zajmował, że w pełni mu oddany nawet nie kontrolował jego poczynań, dlatego nie poczuł, kiedy dobierał się do jego genitaliów, stąd nagłe zaskoczenie. — Mój Kihyunnie jest już taki mokry. – przeszły go ciarki nie tylko, ponieważ było pieszczone jego przyrodzenie, ale również na myśl, że faktycznie mógłby być kogoś. Jak kiedyś stronił od przynależenia do kogokolwiek, tak teraz ogarnęła go ekscytacja i zdawał sobie sprawę z tego, że to dlatego, gdyż słowo mój padło ze strony Minhyuka. — Zajmę się Tobą kochanie, chcesz tego prawda? – ciche mhm Kihyuna zostało stłumione przez wargi Lee na tych jego. Yoo zacisnął ręce na kołnierzu koszuli młodszego, wbijając w materiał paznokcie, gdyż inaczej czuł, że mógłby wybuchnąć od otrzymywanej rozkoszy. Drażnienie jego penisa doprowadzało go do skrajności i chciał krzyczeć, żeby przestał, ale wiedział, że od razu zacząłby tęsknić za tym uczuciem.
W amoku nie zauważył, że samochód zatrzymał się pod domem. Kihyun nabrał powietrza, myśląc, że Minhyuk dał mu jedynie chwilę wytchnienia, ale powoli, gdy wracała mu percepcja, zrozumiał, gdzie są. Podniósł się do siadu, czując niewygodę w okolicach krocza. Popatrzył smutno na przyjaciela, następnie wyciągając ręce, aby go wyciągnął z samochodu, a najlepiej to zaniósł do mieszkania. Jak już go doprowadził do takiego stanu, to równie dobrze mógłby wziąć za to odpowiedzialność. Kihyun owinął się wokół niego, nie zważając na to jak niewygodnie może być mężczyźnie. Przede wszystkim, gdy starał się otworzyć drzwi do ich apartamentu, a Yoo obdarzał go łaskoczącymi pocałunkami na szyi. Zeskoczył z niego w korytarzu, aby zdjąć buty lecz podczas tego, położył rękę na karku przyjaciela, żeby mocno zaatakować jego usta. Idąc tyłem do ich sypialni, zrzucił po drodze marynarkę Minhyuka, nie odrywając ich ust. Łokciem otworzył drzwi. Cofał się póki tyłem kolan nie uderzył brzegu łóżka. Wtedy położył się powoli plecami na łóżku. Patrząc się z dołu prosto w oczy chłopaka, rozpinał do końca koszulę, która i tak niewiele już zasłaniała. Jego cały strój był bałaganem. Yoo chwycił za rękaw młodszego, delikatnie nim szarpiąc. — Gotowy na swoją drugą nagrodę tego wieczora? – zapytał wyczekująco, wiedząc, że bardziej niż nad projektem, pracował nad ich relacją i czuł, że jego nagroda ucieszy go bardziej.
Seks zawsze oznaczał dla Kihyuna, że ludzie po nim odchodzą. Nie sypiał z tą samą osobą drugi raz, nie angażował się w tą czynność emocjonalnie i zwyczajnie w świecie eksperymentował, nigdy nie motywując stosunku podnieceniem.
Z Minhyukiem było inaczej.
To nie pierwszy raz, gdy wylądował z nim w łóżku, ale w odróżnieniu od ich pierwszego razu, teraz ciekawość znajdowała się na dalszym planie, prawie zapomniana. Kihyuna napędzało niecodzienne uczucie pożądania, nie tylko seksualnego. Pragnął zdrowego związku. W końcu nie chodziło tylko o niego.
Ta myśl zobowiązywała.
Nie było wielu ludzi, którym Kihyun ufał, ani którzy szczerze obdarzali go sympatią, ale był pewien, że mężczyzna, pod którym leżał nago, na którego spoglądał, który głaskał go po policzku, mówił mu, że jest piękny, prawił mu inne komplementy, dotykał go z wielką ostrożnością i czułością oraz całował go jakby był najdroższą rzeczą na świecie, spełniał wszystkie warunki, żeby Yoo mógł mu zaufać i kochać; jako przyjaciela, ale również jako partnera. Żeby mu to okazać, jęczał dźwięcznie, najpiękniej jak potrafił. Reagował z ochotą na każdą najmniejszą pieszczotę; pozostawione malinki były niezaprzeczalnie jego ulubioną, szczególnie w okolicach krocza. Gdy tam Minhyuk go naznaczał, towarzyszyło temu napięcie, ponieważ Kihyun nie mógł być pewien, kiedy dotknie jego członka. Nerwowo przygryzał wargę, czując usta przyjaciela blisko jego genitaliów, czuł ciepłe powietrze na swoich jądrach, a jednocześnie Lee był tak daleko od zaspokojenia go w tym czułym miejscu. — Hyunnie, chcę Ciebie więcej. Pozwolisz mi hyung? – zadrżał najbardziej jak do tej pory. Minhyuk obchodził się z nim tak jak on sam nigdy nie postępował względem nikogo. Dopiero przy nim uczył się jak obchodzić się z drugim człowiekiem w intymnych sytuacjach. Otworzył usta, ale nic nie powiedział. Nie dlatego że nie znał odpowiedzi, gdyż na tym etapie dobrze wiedział czego chce, ale był zaskoczony, a wręcz wzruszony, że zapytał go o zgodę. Coś czego on nigdy względem nikogo nie zrobił, biorąc to za pewnik. — Mogę spróbować Cię całego, Kihyun-ah? Proszę… – w odpowiedzi złapał go za podbródek, przyciągając do siebie. Pocałował go czule, zaskakując samego siebie, że przelał w pocałunek tyle ciepła, którego nie wiedział, że ma. Nie wypuszczając wolno jeszcze jego warg, przytaknął zgodnie, głaszcząc policzek chłopaka nosem. Yoo zawstydził się, kiedy mężczyzna wziął go do ust. Doskonale wiedział co robić i jak, tak jak domyślał się, młodszy był w tym świetny. Było mu wstyd, gdyż mimowolnie porównał swoją pracę w łazience do tej Lee. Uczucie przyjemności, a przede wszystkim tak intensywnej, było nadal czymś w rodzaju zagadki, którą chyba rozwiązał. W końcu odnalazł samego siebie, a tym samym odblokował się, co także doprowadziło do tego, że mógł odkryć dobre strony stosunku, poczynając na podnieceniu i kończąc na orgazmie. — Mi… Min… niuch… w-wolniej...ja… nie jestem… p-przyzwyczajony. – próbował wydusić z siebie poprawne zdanie między jękami. Było mu zbyt dobrze, a nie chciał przedwcześnie dojść, upokorzyć siebie oraz kończyć tego co dopiero zaczęli. Czekało ich obu jeszcze wiele miłych doznań i nie chciał tego popsuć.
Odwrócił się tak jak poprosił mężczyzna. Miał jednak trudności w utrzymaniu pozycji, gdyż strasznie trzęsły się mu kolana. Kihyun spodziewał się różnych form przygotowania go, o których mu się nawet nie śniło, ale nie oczekiwał języka przyjaciela przy swoim wejściu.
CO?!
Jak sama wizja tego była dla nowicjusza daleka od atrakcyjności, nie mógł oszukać organizmu, który rozpływał się od odczuwania satysfakcji z tej czynności. Wkrótce Kihyun zaakceptował to, że podobało mu się to co robił Minhyuk i w pełni czerpał przyjemność z pracy Lee. Nawet nie kwestionował pulsowania w tamtych obszarach, natomiast zadowalająco wzdychał, kładąc dłonie na tych kochanka, potęgując ból od wbijanych przez niego paznokci w różnych miejscach na jego skórze. — Chcę Cię widzieć. – słowa chłopaka były stłumione w uszach Kihyuna, w których aż wrzało. Faktycznie leżał na plecach, ale nawet nie zarejestrował, kiedy to się stało. Skupiał się na mrowieniu, które nie opuszczało jego ciała i chaotycznym oddechu, którego nie potrafił opanować. Podobała mu się adrenalina, jaką czuł pulsującą w żyłach. — Widzisz co ze mną robisz, Kihyun-ah? – uderzył go w gołe ramię, odwracając od niego wzrok. Poruszył bezdźwięcznie ustami, niemo mówiąc przestań. Nie wierzył swojemu głosowi w łóżku… w takiej sytuacji. Nie chciał usłyszeć swojego tonu, zbyt wysokiego albo gorzej, skrzeczącego. — Jesteś dla mnie najważniejszy, Kihyunnie. Jestem cały Twój, a Ty mój. Nie chcę by kto inny kiedykolwiek doprowadzał Cię do takiego stanu, to moje zajęcie. – nagłe tarcie sprawiło, że gałki oczne uciekły mu do góry. — Miniuś, nie! – mimo protestu ani na milimetr go nie odsunął. – To niebezpieczne… ja...zaraz nie wytrzymam, a chce zdążyć mieć Cię… no wiesz. – wciąż miał problemy w otwartym nazywaniu tego w jaki sposób kochają się dwaj mężczyźni, ale wiedział, że Minhyuk to zrozumie. — Nie ma piękniejszego mężczyzny niż mój hyung. Kocham całe Twoje ciało, milimetr po milimetrze. — To… mmmmm… oczywiste. – zakończył z powodzeniem, mimo że w połowie przeszkodził mu pocałunek chłopaka. — Kihyunnie, jesteś pewien że chcesz, żebym to zrobił? – Kihyun otworzył szybko usta, aby go zapewnić, że jest pewien, ale słowa ugrzęzły mu w gardle. Gdy przyszedł decydujący punkt, ogarnął go strach, a cała poprzednia pewność siebie zmalała do rażącego poziomu. To nie tak, że nie chciał bliskości Minhyuka w różnych odsłonach, ale Yoo niejednokrotnie udowodnił jak źle reaguje na nowe doświadczenia i daje się zwodzić obawom. — Nie bój się, wiesz że nigdy nie zrobiłbym Ci krzywdy, jednak jeśli będziesz chciał przestać to mi powiedz, dobrze? Nic na siłę, Kihyun. – zaszkliły mu się oczy, widząc starania przyjaciela i miał do siebie wielkie pretensje, że się zawahał….
Bo jeśli nie Minhyuk, to kto?
Odważył się na niego spojrzeć i tak jak zawsze, gdy go widział, jego serce znalazło ukojenie. Kihyun niepostrzeżenie zawiesił ręce wokół szyi przyjaciela i zatopił ich wargi w długim i silnym muśnięciu. Mimo że do gry nie wszedł rozgorączkowany język, to pocałunek w żadnym stopniu nie był mniej intymny, wręcz przeciwnie, Kihyun włożył w niego najprawdziwsze uczucia jak do tej pory. — Szybciej Minhyuk-ah! Nie daj na siebie tyle czekać. Chcę Cię w końcu poczuć. – niedługo po tym leżał wygodnie ułożony przez mężczyznę na poduszkach. Młodszy tak o niego zadbał, że leżało mu się lepiej niż, gdy sam się układał spać do łóżka. — Jesteśmy tu tylko we dwoje, więc nie bój się mówić o wszystkim otwarcie. — Mhm. Ufam Ci. – wymamrotał mu w gardło, nie chcąc oderwać się od ust Minhyuka nawet na chwilę.
Skrzywił się niekontrolowanie, kiedy poczuł palca w swoim wnętrzu. Poruszył na boki pupą jakby chciał strzepnąć niewygodę, ale to spowodowało, że doznania były intensywniejsze i wydobył z siebie ciche sapnięcie. Przy drugim palcu, lekko podskoczył wystraszony, gdyż rozszerzające się wejście, niezaznajomione jeszcze z obcymi ciałami wewnątrz niego, trochę zabolało. Gdyby powiedział, że czuł się jak prawiczek to nie byłoby to przesadą. — W porządku, Kihyun-ah? — Będzie. – próbował się zaśmiać, ale wyszedł z tego płacz. I było. Nie zorientował się kiedy, ale w końcu błagał Minhyuka o więcej lub coś większego. — Wyglądasz cholernie seksownie, gdy tak bardzo jesteś mnie spragniony. — Mniej gadania, więcej roboty. – zarządził niecierpliwie, nie przyznając się, że pochwały z ust Lee go nakręcały. — Aaaa… to… ach… – wygięło go w łuk, głowę odchylił do tyłu, a ręce zacisnął na pościeli. Kihyun nie był dłużej pewien, czy ich dźwiękoszczelne ściany wygrają z jego krzykami. Z oczu Yoo spłynęły łzy z bólu, przyjemności, z faktu, że pogodził się ze swoją naturą. — Hyunnie… — Miniuś to boli. – oświadczył oczywistą oczywistość. W jego głosie nie było jednak ani krzty złości na przyjaciela. Natomiast, zacisnął paznokcie na jego plecach, a twarz schował w zagłębieniu jego szyi, drażniąc ją swoim nierównomiernym oddechem, gdy już nie mógł skupić się na pocałunkach. — P-powoli, proszę… – kiedy Minhyuk poruszał się w nim tak jak życzył sobie tego starszy, Kihyun kleił się do jego ciała jakby bał się, że gdy choć odrobinę się od niego odsunie to się posypie. — Możesz szybciej, już nie boli. – przyznał nieśmiało, gdy przestał czuć jego wielkość w nieprzyjemny sposób. Rozluźniał się z każdym pewniejszym pchnięciem, stopniowo także wypuszczał z objęć mężczyznę, dzięki czemu tamtemu było lepiej się poruszać, a jemu lepiej go przyjmować. Gdy trafił w jego prostatę, podskoczył jak oparzony, powodując, że Lee z niego wypadł. Kolana przysunął do siebie, cały się telepiąc. — Ja...przepraszam. Tak naprawdę nie wiem o tym-... nie znam prawie niczego z tych rzeczy. Nie chciałem niczego popsuć. To było takie… dobre. Wystraszyłem się, bo aż za dobre… ja… możemy jeszcze raz? – Kihyun był bardzo poważny, pytając o drugą szansę. Taki wyraz twarzy był u niego rzadkością, gdyż najczęściej miał zwyczajnie wszystko w dupie… och. Paradoksalnie, gdy dosłownie miał coś w dupie, naprawdę mu zależało. Ponownie ułożył się na łóżku, wracając do poprzedniej pozycji. Sam wziął do ręki po omacku penisa Minhyuka i skierował na swoje wejście. — Zacznij, proszę. Tak jak lubisz. – posłał mu dodający otuchy uśmiech, zapewniając, że jest gotowy przyjąć go tym razem prawidłowo.
Kihyun był w szoku jak z dyskomfortu łatwo przeszedł w stan, w którym błagał Minhyuka o więcej. Już całkiem zapomniał o wstydzie, gdy penis młodszego go wypełniał. Mocniej się na nim zaciskał jakby chciał powstrzymać go od wypadnięcia. Od razu mu czegoś brakowało, kiedy przyjaciel wychodził z niego, chociażby na chwilę, aby następnie pchnąć w niego z większą siłą. — Mój Hyunnie tak ładnie mnie przyjmuje… — To nie wychodź… proszę. – zapłakał, chciwy męskości chłopaka. Gdy Kihyun doświadczył równocześnie pracy nad jego członkiem, to był jego koniec. Odpłynął i mimo że widział ruszające się usta Minhyuka, formujące się w słowa, nic z nich nie wyczytał. Uszy odetkały mu się dopiero po tym, jak przeszedł go ostateczny prąd. Wyrzucając z siebie spermę, poczuł się lekki i spełniony. Pot na ciele oznaczał, że był bardzo wykończony, ale Yoo zrobił się senny, nie od zmęczenia, a komfortu psychicznego, który był tak błogi, że chciał z tą świadomością odpocząć. Jęknął dopiero z niezadowolenia, kiedy Minhyuk z niego wyszedł. Poczuł się pusty i natychmiast zatęsknił za wypełnieniem. Dodatkowo zatrząsł się, jak biała substancja wylała się z niego i spłynęła mu po pośladku i udach. — Ugh… – skrzywił się, zastanawiając się, czy kiedyś przyzwyczai się do konsystencji spermy. — Ktoś tu nieźle nabrudził. — Sprząta ten, kto zawinił. – zarządzał wyniośle, nie mając żadnych wyrzutów, że obarczył tym chłopaka. — Cały jesteś słodki. – rudowłosy obserwował młodszego z czymś na granicy przejęcia i nieprzekonania. Wzdrygnął się, gdy usta Lee dotknęły jego czoła zaraz po tym jak posmakował jego nasienia. Mimo wszystko nie odepchnął go, ale nie ukrywał także zakłopotania. — Nie rozumiem… jak ty to jesz to wydaje się być takie smaczne, a w rzeczywistości… – nawet nie próbował dokończyć, a tylko pokręcił głową zdumiony. — Hyunnie...nie miej mi tego za złe proszę...tego co teraz powiem… – trochę się spiął i nie pomogło głaskanie po policzku. — Zrobiłem coś źle? – zapytał wprost. Oczywiście, że byłoby mu przykro, gdyby usłyszał w czym zawiódł, ale skoro był w tym nowy, to spróbował zacisnąć zęby i przyjąć uwagi na klatę, żeby w razie potrzeby się poprawić. — Nie chcę mówić niczego przez co poczułbyś się niezręcznie, ale muszę...muszę to zrobić, przepraszam. — W porządku, Minhyuk. – westchnął, drapiąc się niezręcznie za uchem. – Nigdy nie byłem dobry w seksie z kobietami, więc nie zdziwi mnie, że coś spieprzyłem. – próbował zakryć zawód śmiechem i czuł, że nawet mu wyszło. — Nie chcę nikogo innego niż Ciebie, nigdy. Chcę zawsze być przy Tobie, na dobre i złe. Myślałem, że bardziej nie mogę utonąć w uczuciach do Ciebie, ale z każdą chwilą jest w tym coraz głębiej, jakby moja miłość do Ciebie nie miała dna. — Rany… nie możesz robić takiego strasznego wstępu, kiedy chcesz powiedzieć coś dobrego. – wyskoczył do niego z wyrzutem, nie powstrzymując się przed uderzeniem go w nagie udo.
— Kocham Cię, Kihyun-ah. Jesteś moim skarbem. Jesteś częścią mnie, bo jakby nie patrzeć jesteś całym moim sercem. Żyję dzięki Tobie i tak będzie zawsze. Będę czekał na Ciebie tak długo, jak tylko będziesz tego potrzebował. Przepraszam, że mieszam Ci w głowie, ale jak dzisiaj patrzyłem na Ciebie ze sceny...jezu tak bardzo chciałem Ci powiedzieć, że jesteś dla mnie najważniejszy. To jak na mnie patrzyłeś, niczego tak nie pragnę jak tego, żebyś zawsze tak na mnie spoglądał. Dziękuje, Kihyun-ah. Kocham Cię. – Kihyun coraz bardziej przyzwyczajał się do słyszenia tych słów w innym sensie niż przyjacielskim. Podczas obserwowania Minhyuka, miał wrażenie, że słysząc je, to on czuje się swobodniej od przyjaciela, który je wypowiadał. Mimo że Lee mówił, że poczeka i nie oczekiwał od starszego niczego w zamian, to rudowłosy czuł potrzebę okazania mu jakiś uczuć. Młodszy dużo mu mówił, w odróżnieniu od Kihyuna, który był zły w słowach i po tak rozbudowanym wyznaniu, tym bardziej zabrakło mu słownictwa. — Już niedługo. – treściwość i skrótowość wypowiedzi Yoo, mogła komuś wydawać się lekceważąca, ale on naprawdę miał dobre zamiary i powiedzenie czegokolwiek z głębi serca wiele do kosztowało. Żeby uwiarygodnić swoje słowa, zniżył twarz na wysokość klatki piersiowej mężczyzny i pozostawił buziaka w miejscu, gdzie znajdowało się serce. Naprawdę, z całego serca nie chciało mu się budzić. Nie, kiedy podświadomie wyczuł pustą przestrzeń w łóżku i rozwalił się na nim jak za dawnych czasów, gdy mieszkał w pokoju sam. Nie zamieniłby spania z Minhyukiem na nic innego, ale pewnych nawyków tak łatwo nie da się pozbyć. Próbował odgonić chłopaka ręką na ślepo, kiedy starał się wybudzać go pocałunkami — Dzień dobry, kochanie. — Ugh... za głośno. – mruknął, szukając po omacku ust przyjaciela, żeby je zasłonić. Nie otworzył oczu, nawet gdy ten wziął go na ręce, prowadząc gdzieś tam. W jego ramionach zrobił się jeszcze bardziej senny, a przyjemny zapach olejków dodatkowo go utulił. Otworzył dopiero jedno oko, gdy poczuł pod pupą ciepłą wodę. Wraz z tym, uniósł pytająco brew. — Nie mocz rąk, proszę. Poczekaj chwilkę. – zaspany, bezsłownie przytaknął głową kilka razy. — Nie wiem czy to dobry pomysł, ale chciałbym żebyś to zobaczył. Jest tu dużo szkiców, które obiecałem sobie, że kiedyś Ci pokażę. — O, to to!! – nagle się ożywił i nie było śladu po marudnym, śpiącym Kihyunie. – Już myślałem, że nigdy mi tego nie pokażesz i do końca życia musiałbym robić zdjęcia moim portretom po kryjomu. – przyznał z wyrzutem. Kartkował, nie umiejąc powstrzymać uśmiechu na widok znajomych rysunków oraz zamieszania przyjaciela. – Jest coś nowego? – przekartkował na ostatnią użytą stronę, a następnie dramatycznie wstrzymał oddech ze świstem. Śledził palcem szkic najnowszego dzieła, po kryjomu nazywając je swoim ulubionym. — Minhyuk-ah! Ty zboczeńcu! Nie śpisz w nocy tylko się na mnie gapisz, ciekawe co robisz oprócz rysowania… – zapytał z ewidentnie udawanym zdegustowaniem. Odłożył szkicownik na bezpieczne miejsce, nie chcąc kolejny raz zniszczyć dzieła młodszego. Przekręcił się, aby siedzieli do siebie twarzą w twarz. Kihyun wyglądał nienaturalnie na zadowolonego, biorąc pod uwagę jego ostatnie upadki. Jednakże był szczery. Wyciągnął przed siebie ręce, czekając aż Minhyuk po nim powtórzy. Gdy już to zrobił, złapał go za obie dłonie. Zatopił je, kołysząc nimi pod kolorową wodą od bath bomba. — Chciałbym bliżej poznać twój świat… nasz... świat. – zamilkł na trochę, szukając odpowiednich słów. Robiąc to, patrzył wszędzie tylko nie na chłopaka przed sobą. – Myślę, że jestem gotowy. Spędźmy razem czas w miejscach, gdzie Ty się bawiłeś i zróbmy je naszymi, hm? – Kihyun do tej pory unikał osób i miejsc związanych ze społecznością lgbt, z wyjątkiem swojego przyjaciela. Jednak zmienił zdanie, czując obecnie większą przynależność do nich niż do całej reszty. To miał być dla niego kolejny krok do akceptacji prawdziwego siebie.
— Wiesz Hyunnie? Jesteś trochę jak świetlik. Świetliki tylko w wyjątkowych momentach pokazują swój blask, a dokładniej mówiąc po zmroku. U Ciebie można to zrozumieć dwojako. Z jednej strony, musisz naprawdę otoczyć się mrokiem by uwolnić w sobie światło, z drugiej zaś pokazujesz się od prawdziwej strony tylko przy wybranych osobach. Czuje, że przy mnie jesteś po prostu sobą, że przy mnie możesz błyszczeć tak jak tylko Ci się to podoba i chyba to najbardziej lubie w byciu Minhyukiem. Właśnie to, że mogę Cię takiego widzieć. – Kihyun został zbity z tropu. Otwierał usta i je zamykał, nie wiedząc, co powiedzieć. Minhyuk obdarzał go wyznaniami jakby to była najbardziej naturalna rzecz na świecie. Co więcej, nie tracił pomysłów, a każde następne było bardziej wymyślne. Starszy w końcu odchrząknął i odchylił głowę do tyłu z wymuszonym parsknięciem. — Achh, spaliśmy wczoraj ze sobą i myślisz, że wszystko o mnie wiesz. – nie miało to jednak negatywnego wydźwięku jak zazwyczaj, gdy ktoś decydował się na dobór takich słów. Yoo miał sympatyczny wyraz twarzy. — Cieszę się, że jesteś gotowy na kolejny krok. Te miejsca będą nasze i nie tylko one. Gdzie nie pójdziemy, uczynimy dane miejsce naszym. Bo nawet jeśli nasza relacja nie do końca jest jasna to nigdy nie było Ciebie czy mnie, od zawsze byliśmy My. Nieważne czy jako przyjaciele, czy teraz jako coś niewyjaśnionego. Zawsze byliśmy i będziemy jako My. Więc wszystko czego się dotkniemy, czy gdzie się znajdziemy będzie nie Twoje lub moje tylko nasze. Obiecuję Ci to. – Kihyun całą swoją uwagę skupił na tym, jak młodszy określił ich niedookreśloną relację. Reszta wypowiedzi stanowiła stłumione tło. Słysząc na głos czym są, uświadomił sobie jak dalekie od zdrowotności jest to, co robią. I chociaż Minhyuk zdawał się być tym wcale nieporuszony, to było wszystko nad czym zastanawiał się Kihyun. Nieznacznie się spiął, próbując zachować entuzjazm, aby jego troski nie wpłynęły na humor przyjaciela. — Pójdziemy gdzie tylko zechcesz, ale wieczorem. Tacy, jak my najwięcej swobody mają nocą. A póki co, zabieram Cię z powrotem do łóżka i zamawiam pizze, bo gotować nie umiem, a Tobie nie pozwolę, bo chcę Cię mieć przy sobie. Na Twoje nieszczęście jestem dzisiaj bardzo clingy. – usta Yoo ułożyły się w O. Przeszedł go nieprzyjemny dreszcz na myśl, że będzie musiał się teraz spotykać z krytyką na każdym kroku, gdy otwarcie będzie chciał manifestować, kim jest. — O nieee, nawet po… tyyyym co robiliśmy w Japonii nie byłeś clingy. – nieprawdziwie zapłakał, ocierając nieistniejącą łzę. Wchodząc po kąpieli do pokoju, wyciągnął ręce do góry, rozciągając się. W wyniku, szlafrok podniósł się, odsłaniając kawałek jego pupy, nie powodując u Kihyuna żadnego wstydu. Czuł się swobodnie jak za dawnych dobrych czasów. Gdy usiadł na łóżku, przypomniał sobie jak nie raz chodził nago po mieszkaniu i w zmysłowy sposób dotykał Minhyuka dla czystego żartu. Zżalił wewnętrznie na to, jaki był nieświadomy, gdyby tylko wiedział jak to wpływało na samopoczucie przyjaciela... — BOŻE MOCHI, ZAPOMNIAŁEM O TOBIE. – gwałtowna reakcja młodszego przywróciła go do teraźniejszości. Kihyun uśmiechnął się kąśliwie do jeża, wystawiając mu język jak jakieś małe dziecko, gdy Minhyuk nie patrzył. Zawsze miał coś do tego zwierzaka, nawet nie wiedział co. Tak przywykł do myśli, że za nim nie przepadał, że w procesie zapomniał powodu. — Hyuk-ah… daj mu umrzeć, biedak musi żyć po tym jak widział i słyszał, co robiliśmy w nocy. – westchnął z nieszczerą boleścią w głosie.
— Tata Miniuch da Ci śniadanie, poczekaj. – rudowłosy przekręcił oczami, ale i tak po kryjomu się uśmiechał. Mimo chłodnej natury i niechęci do stabilnego związku, aż do niedawna, zawsze miał skrywaną słabość do dzieci i chciał mieć własne, aby pokazać swoim rodzicom jak powinno się je wychowywać i jak bardzo oni spieprzyli sprawę. Powinien jednak o tym zapomnieć, gdyż nie było opcji, aby w przyszłości jeszcze raz spróbował kochać się z kobietą. — Jedz, jedz. Musisz być dużym, silnym jeżykiem, żebym mógł Tobą poszczuć tych, co będą się zalecać do Kihyuna. – nie wierzył własnym uszom. Powtarzał sobie nie bądź dupkiem, ale kim on był, aby nim nie być? — Chyba nie za bardzo się martwisz, że ktoś mnie odbije, skoro chcesz go poszczuć tym... – gestykulował rękoma w niemałym obruszeniu. Gdy został na moment sam na sam ze zwierzęciem, atmosfera się zagęściła i czuł się nieswojo. Bił się na wzrok z jeżem jakby tamten był świadomy wszystkiego, co mówił Kihyun. Wzdrygnął się i miał się położyć tyłem do niego, gdy został zaatakowany. — Hug attaaaaack! Wiesz, mogę Cię kochać, ale niektórych nawyków nie zmienię, czy Ci się to podoba czy nie. – gdy powalił go na plecy, objął go w klatce piersiowej. Zanim jednak splótł palce na jego tyle, pokazał Mochi środkowego palca, wiedząc, że Lee nie mógł tego widzieć. Gdy ten po krótkim cmoknięciu, zaczął się od niego odsuwać, złapał do z przodu za materiał szlafroka i wbił się w jego wargi z impetem. — Tak długo jak będę ważniejszy od jeża, to w porządku. – i chociaż brzmiał jakby żartował, to niekoniecznie tak było. Był tak zaangażowany w film i jedzenie, że nie zwrócił uwagi na dźwięk telefonu, ani że Minhyuk zajął się na chwilę czymś innym niż oglądaniem, dopiero gdy zostało mu podane urządzenie, odwrócił wzrok od tego, co leciało na ekranie. — Hm? – zamruczał zdezorientowany, ale wszystko było jasne po przeczytaniu wiadomości. Zmarszczył brwi, nie hamując obrzydzenia. — Co za szmata z urojeniami. – skwitował krótko, wierząc, że nie musi dodawać nic więcej. — Kochanie…Wiesz, że Miniusiem jestem tylko dla Ciebie, ja mu tego zdrobnienia nie powiedziałem, nie wiem skąd na to wpadł, a też nie rozmawiam z nim w ogóle już więc nie wiem czemu ma czelność się odzywać. — Miniuś, nie musisz się tłumaczyć. Gdy to robisz, dopiero zaczynam być podejrzliwy, czy na pewno mówisz prawdę. – zaśmiał się, wplatając palce w jego włosy i drapiąc skórę głowy paznokciami. — Myślałem, że wystarczająco pokazałem mu że nim gardzę przy Panu Kim i Twoim ojcu. Widać nadal nie dotarło. Zablokuje jego numer i nie będę się przejmował więc Ty też się nie przejmuj. Oglądajmy dalej. — Mhm. – odpowiedział, wcześniej całując go w czubek głowy i poświęcając ponownie całą uwagę filmowi, gdyż naprawdę go zaciekawił. Kiedy przyszło przygotować się mu do wyjścia, był zagubiony. Zastanawiał się, czy miejsce, do którego mieli pójść różniło się jakoś od tych, do których on zwykł chodzić. To, że raczej nie spotka tam heteroseksualnej duszy to jedno, ale Ci mężczyźni z inną orientacją kojarzyli mu się w takich miejscach z krzykliwymi strojami, lateksem, brokatem, odkrytym brzuchem i kolczykiem w pępku i… Kihyun poklepał się po głowie, aby zatrzymać myśli zanim zajdą za daleko. Grzebał w szafie, wiedząc, że nie znajdzie w niej nic nadzwyczajnego. Wybrał z ciężkim westchnieniem koszulę i spodnie w zestawieniu, którego wcześniej nie próbował . Przyciskając ciuchy do piersi, poszedł do łazienki, mając nadzieję, że w drodze rzuci okiem jak wygląda jego przyjaciel. Zastanawiał się jak będzie odstawał jego strój od tego codziennego.
— Skarbie, jak będziesz się szykował, to zrobię nam drinki, co? Napijemy się przed wyjściem, hmm? – Kihyun jak zwykle pisnął mu w usta, gdy niespodziewanie go pocałował, przy okazji łapiąc za pośladek. Yoo zmierzył go wzrokiem, zapominając o jego pytaniu. — W-wow. – przełknął głośno ślinę, mocniej przyciskając do siebie ciuchy. Minhyuk w ogóle nie wyglądał tak, jak wyobrażał sobie geja, szykującego się do klubu pełnego takich jak on. Wyglądał normalnie, ale też nie do końca normalnie, gdyż czuł jak powietrze ugrzęzło mu w płucach. Pytał niebiosa jak ktoś ubrany w t-shirt może być taki zapierający dech w piersi. — Coś mocnego, proszę… – wyjąkał w końcu. Sprawiał wrażenie zdenerwowanego wyjściem, ale w rzeczywistości to wygląd przyjaciela go tak poruszył. — Czekam na Ciebie. W łazience, położył ubrania na krawędzi wanny, a sam odkręcił wodę w zlewie, aby przemyć twarz. Minhyuk ciągle mu powtarzał, że najpiękniejszy jest bez makijazu, ale patrząc w lustro na swoje siniaki w okolicach szczęki i łuku brwiowego oraz nacięcie na ustach, wiedział, że bez porządnej tapety tego nie zakryje. Przez to, że obrażenia się zaczynały goić, przybrały zgniłą, żółtą barwę i wyglądało to gorzej niż jak były świeże. Gotowy (https://i.pinimg.com/originals/5d/5a/2a/5d5a2ab830cc0e0fdeb689d0fc6b07e1.jpg tak bardzo kocham ten strój, że musiałam go użyć), wyszedł, kierujac się do kuchni. W drodze, starał się zakrywać swój dekolt dłonią. Wybierając strój, nie chciał się różnić za bardzo od tłumu, a teraz czuł, że będzie sensacją i pierwszy raz, wychodząc do ludzi, czuł się z tym niepewnie. Zanim spojrzał na Minhyuka i jego reakcję, chwycił szklankę z przygotowanym dla niego alkoholem i wyzerował na jednym tchu. — Jeszcze. – wcisnął mu puste szło do ręki, unikając wzroku. Wypił drugiego drinka z identyczną manierą co poprzedniego i dopiero wtedy odważył się popatrzeć na przyjaciela. — N-nie...nie przesadziłem? – zapytał, drapiąc się po odsłoniętym kawałku ciała na torsie. Zanim jednak Minhyuk zdążył mu odpowiedzieć, usłyszeli pukanie do drzwi, co było dziwne, gdyż nikt wcześniej nie zadzwonił do domofonu. Ktoś widocznie chciał ich zaskoczyć niezapowiedzianą wizytą. Oboje obejrzeli się w stronę drzwi, a następnie wrócili wzrokiem do siebie. Kihyun uniósł, pytająco brew, ale po mowie ciała Lee zrozumiał, że on także nikogo się nie spodziewał.
Dopiero jak Minhyuk głośno zwrócił uwagę na jego dekolt okryty przekrwieniami, pomyślał, że faktycznie zasinione miejsca na jego skórze były zbyt odsłonięte. Nie wstydził się tego, co robili w nocy, ale czuł się trochę skrępowany, idąc do gejowskiego klubu, świecąc malinkami jakby wcale nie był spanikowanym gejem. Myślał nad użyciem korektora, żeby przynajmniej nieco zbladły, ale nie miał pojęcia jak to zrobić, aby młodszy chłopak się nie zawiódł, po tym jak zadowolił go fakt, że widać na Kihyunie jego dzieło. Westchnął zakłopotany, ale wkrótce jego myśli zaprzątało coś innego. — Wonho? – zamrugał, przetwarzając, czyje imię właśnie usłyszał. Puściły mu wszystkie hamulce i działając pod wpływem emocji, wymknął się z kuchni do pokoju, niezauważony przez gościa. W drodze nie umknęły mu uwagi natrętnego mężczyzny, ale tylko na nie przewrócił oczami. Kihyun nie był kimś, kogo łatwo było urazić słowami, co nie oznaczało, że pozwoli mu pieprzyć głupoty w jego mieszkaniu. — Chodź, wykaż się, gryzoniu. – nachylił się nad klatką jeża, patrząc mu w oczy i jeszcze na chwilę kontemplując swój pomysł. Nie wierzył, w co robił, ale niedługo potem trzymał zwierzę w rękach. Udając się do drzwi, gdzie przyglądał się przez moment w ciszy całemu zajściu, uniósł Mochi nad głową i stanął za Minhyukiem. — Słuchaj, same mięśnie zero mózgu. – mały uśmieszek wdarł się na jego usta, zadowolony z pseudonimu, który wymyślił z rozpędu. – Zapewne nie słyszałeś, ale ofiary śmiertelne ataku jeży, gdyby mogły, powiedziałyby Ci, że to najgorsza z możliwych śmierci. – blef blefem, ale Kihyun wydawał się być bardzo przekonany o tym, co mówił. Zamachnął się zwierzęciem w stronę Shina, jednak starał się go nie wypuścić z rąk, a jedynie nastraszyć intruza. Kiedy Wonho wyszedł, Yoo wcisnął pupila Minhyukowi, przyciskając mu go do klatki piersowej. Rudowłosy skrzywił się, ocierając dłonie o siebie, jakby został pozostawiony na nich brud. Dlatego poszedł do łazienki, umyć ręce. Patrząc na siebie w lustrze, ponownie zaczął zastanawiać się, co zrobić z malinkami. Próbował znaleźć rozwiązanie, które będzie pasowało jemu i nie zrani uczuć przyjaciela. Chwycił za kosmetyk i zatuszował miejsca, które najbardziej się odznaczały, jednak wciąż było widać ślady po intymnej nocy. Przytaknął do siebie, w miarę zadowolony z efektu i wyszedł do czekającego na niego chłopaka. Uśmiechnął się do niego, nieprzesadnie, ale nadal przyjemnie. — Idziemy? – zapytał, zakładając buty, a następnie chowając telefon i portfel w kieszeni spodni.
Na widok bawiących się ludzi, lanego alkoholu, kolorowych świateł i dźwięku muzyki oraz przekrzykiwanych rozmów, trochę się uspokoił. To miejsce nie różniło się niczym od tych, które on tak dobrze znał i do jakich często uczęszczał. Z takim wyjątkiem, że na parkiecie lub pobocznych kanapach, osoby pchające sobie języki do gardeł, były tej samej płci. Drobiazg. Och, i Minhyuk wydawał się być bardzo oswojony z tym miejscem… i obecnymi ludźmi. — Minhyuk! Wow, nie widziałem Cię tutaj ze sto lat! – nie zdziwił się, w końcu Kihyun zafundował mu w ostatnim czasie niezłą jazdę, nie tylko emocjonalną, nie zawsze przyjemną. Nie przysłuchiwał się uważnie rozmowie przyjaciela z barmanem, ale jedno pytanie szczególnie przykuło jego uwagę. — Nie jesteś sam widzę, to Twój chłopak? – otworzył usta, żeby zaprzeczyć, bo w końcu tak wypadało, ale mężczyzna go wyprzedził. Nie spodziewał się jednak takiej reakcji lecz nie zrobił nic, żeby to wyprostować. Nawet się ucieszył z zaistniałego niedopowiedzenia. Dlatego postanowił tylko się uśmiechnąć do poznanego Hyungwona, bo tak mu było; stwarzał wrażenie bezkonfliktowego. Wypił swoje whiskey jednym łykiem; lubił jak mało było lane, a mimo tego jak mocne było w smaku oraz jak kostki lodu uderzały w zęby, nikt nie musiał jednak wiedzieć o tej dziwnej preferencji. Nie oczekiwał, że ktoś będzie chciał zabiegać o jego względy w miejscu bez kobiet, ale no tak… przez chwilę zapomniał, że to klub, w którym roiło się od gejów. — Kyun, czego chcesz? – jego Minhyuk też znał? Wspomniany Kyun był bez wątpienia atrakcyjnym mężczyzną. Kihyunowi miło się na niego patrzyło, a odkąd do tej pory fizycznie pociągał go tylko jego przyjaciel, zrobił się ciekawy nieznajomego, gdyż wywoływał u niego podobne popędy. To było coś nowego i ciężko było go winić za to, że się zainteresował. — Chciałem zobaczyć, kogo tutaj przyprowadziłeś. Już miałem zaproponować, żebyśmy się zabawili, ale widzę że Twój przyjaciel jest bardziej w moim typie niż Ty, choć wiesz jak długo za Tobą biegałem. — Och. – wymsknęło mu się nie wiedząc, która część wypowiedzi to wywołała. Był w jego typie. Pokrzepiające. Biegał za Minhyukiem… to niepokojące? — Kyun, spadaj stąd zanim zrobię się niemiły, dobrze? – nie lubili się? Szkoda. Kihyun miał ochotę go poznać. Z drugiej strony, dziwna ulga. — Jeju na żartach się nie znasz, jesteś o wiele sztywniejszy niż kiedyś, starzejesz się Minhyuk. – nie mógł się powstrzymać przed cichym chichotem, faktycznie Minhyuk się spiął, co miało sens tylko jeśli między nimi w przeszłości wydarzyło się coś nieproszonego. — Złe doświadczenia? – zapytał, gdy mężczyzna sobie poszedł; albo bardziej stwierdził fakt, bo dlaczego byłby jemu taki przeciwny, gdyby zakończyli cokolwiek, co ich łączyło, pokojowo? — Czy to Lee Minhyuk? — Znowu? – mruknął do siebie, odwracając się do Hyungwona, żeby przygotował mu kolejny trunek, gdyż nie zapowiadało się, aby szybko odeszli od baru, kiedy ktoś ciągle zaczepiał jego partnera tego wieczoru. Przyglądał się wymianie między dwoma mężczyznami i nie podobało mu się to w ogóle. Jak poprzednie próby kolesiów bardziej go śmieszyły niż wywoływały niepokój, tak teraz czuł, że jeśli zaraz sobie z tym całym Hao nie poradzą, to nie skończy się to dobrze. Jeśli Kihyun był kiedyś dupkiem, to ten był głupim dupkiem.
Chwycił odruchowo obiema dłońmi za tył koszulki Minhyuka, nie wiedząc, czy chce trzymać siebie, czy przyjaciela i przed czym dokładnie, ale czuł, że robi prawidłowo, więc tak został. — Och, mój mały Hyukkie nadal jest taki zadziorny, jak kiedyś. Wiesz dobrze, jak mnie to kręci, kiedy jesteś taki zadziorny. — W takim razie w ogóle go nie znasz! – wypalił bez zastanowienia, rozgniewany, bo Minhyuk był przede wszystkim słodki, opanowany i opiekuńczy. Niestety niepotrzebnie zwrócił przez to na siebie uwagę. — A kogo tam chowasz? – well, fuck. Kihyun nie potrzebował nowego siniaka na twarzy. — To Twój nowy facet? – nadal zaciskając palce u jednej ręki na tyle koszulki Lee, zrobił krok w przód i stanął obok niego, z klatką piersiową uniesioną nieznacznie do góry, pokazując, że nie boi się dobrych w gadce śmieciów. — Co on ma czego ja nie mam, co Min? Od kiedy lubisz niższych od siebie? Bierzesz się za facetów ligę niżej, czy to desperacja? Ale widzę, że musiałeś nieźle na niego polecieć. – Kihyun poczuł odruch wymiotny, gdy obcy mężczyzna go dotknął. Miał jednak pecha, ponieważ Yoo był bardzo pewny siebie i takie słowa wywołały u niego śmiech. — Pytasz, bo naprawdę nie widzisz? A skoro o to pytasz, to musisz nie mieć niczego, co w sobie lubisz. Trochę mi Ciebie szkoda. – odpyskował, wolną ręką przeczesując swoje włosy. Gdy w końcu zostali sami, Kihyun nie próbował nawet ukrywać frustracji. — Przepraszam, Kihyun-ah. Hao jest toksycznym człowiekiem, proszę nie przejmuj się nim. Cieszmy się wspólnym czasem. — Kto to był? Twój były? Czy tylko spaliście razem? – westchnął, wycierając kciukiem swoją dolną wargę w irytacji. Nie chciał zabrzmieć tak szorstko. – W każdym razie miałeś naprawdę paskudny gust. Dobrze, że to się zmieniło. – położył mu dłoń na karku, zmuszając, aby trochę zniżył głowę, tak aby mógł dostać do jego warg i nie stawać na palcach. Wtedy… och, Minhyuk zawsze wolał wyższysz facetów? Puścił go zanim zdążyli się pocałować, myśląc jak niewygodnie musiało mu być w takiej pozycji. — Idę do łazienki, poczekaj. – schował drżące dłonie w kieszeniach spodni i szybko go wyminął, szukając toalet. Stojąc w drzwiach, podsłuchał rozmowę załatwiających do pisuaru mężczyzn. — Lee Minhyuk poważnie w końcu z kimś jest? To dlatego tyle czasu tu nie przychodził? Bo zabierał rudego na fancy randeczki? — Ech, pojawił się po takim czasie tylko po to, żeby dać do zrozumienia, że nie ma co do niego startować, przykro mi stary. – kolega poklepał innego po plecach. — Wiem, a tak się ucieszyłam na jego widok. – Kihyun odchrząknął, powodując, że spojrzeli w jego stronę. Przyłapani, nie wiedzieli, co powiedzieć, więc Yoo ich wyręczył. — Jedna z nich była w Japonii. – odpowiedział spokojnie oparty o framugę, odnosząc się do randek. Podszedł do zlewu, aby przemyć twarz i ręce oraz poprawić włosy, chociaż żadne z tych nie było konieczne, ale nie mógł zbyt szybko wrócić do Minhyuka, gdyż byłoby to podejrzane. — C-czyli to prawda? U-umawiacie się? – jąkający się mężczyzna nawet wzbudził jego współczucie. — Mhm, przykro mi stary. – zacytował jego kolegę. Nie wiedział jeszcze, że ta mała wymiana zdań zostanie wyniesiona poza to pomieszczenie i dotrze do uszu jego przyjaciela.
Wychodząc z toalety, zaczepił go kolejny facet. Losie, miej litość; pomyślał, dowiadując się, że ponownie chodziło o Lee. — Widziałem, że przyszedłeś z Minhyukiem, wy… – chłopak przed nim zaczął gestykulować niezręcznie rękoma jakby nie wiedział, jakich słów użyć. Kihyun miał dość i postanowił się pozbyć rywala na swój nietypowy sposób. Uśmiechnął się do niego uprzejmie, aż zbił rozmówcę z tropu, który był nawet uroczy… i niski. A Minhyuk nie lubił niskich. — Jest taki drink, wódka, sprite i… ogórek. Minhyuk go uwielbia, czemu mu go nie przyniesiesz? Powiedz mu, że miejsce jeży jest w lesie i kto normalny je kupuje do domu, kiedy są miękkie króliki albo koty? Na pewno podzieli Twoje zdanie jak powiesz, że idealny partner to taki, który umie gotować. – chłopak patrzył na niego niedowierzanie, szerokie oczy i otwarta buzia, którą Kihyun mu zamknął, kładąc mu palca pod brodą. Bo kto porusza takie tematy w klubie? Przez to, że tamten go nie znał, nie mógł wiedzieć, że miły wyraz twarzy Yoo jest bardzo nienaturalny. Położył mu rękę na ramieniu i lekko popchnął do przodu zachęcająco. Wskazał mu nawet, gdzie jego przyjaciel się znajdował. Sam rudowłosy stał z boku i przyglądał się z grobowym wyrazem twarzy nieudanej próbie poderwania Lee, który mógł go dostrzec, dopiero gdy nieznajomy odszedł, odsłaniając go.
Wyczuwał kłopoty, widząc zdenerwowanego Minhyuka, który kroczył w jego stronę w bojowej postawie. Jego młodszy przyjaciel nieczęsto się na niego gniewał, ani nie robił mu wielkich wyrzutów, kiedy coś przeskrobał, dlatego poczuł dreszczyk emocji, wyczuwając, że tym razem łatwo mu się nie upiecze. Przełknął ślinę w nerwach, ale ręce miał silnie splecione na piersi, starając się wyglądać na twardego i nieporuszonego sytuacją sprzed chwili. — Dobrze się bawisz?! Nasyłasz nam nie gościa, żeby mnie wkurwiał i truł ogórkami?! – cóż, w jego głowie wyglądało to nieco inaczej, ale taka wersja też miała sens, dlatego niepewnie przytaknął. — Co to miało na celu, Kihyun-ah? Bo nie rozumiem...miałem się ośmieszyć w miejscu publicznym, bo może przestaną się gapić? Fun fact, gapią się jeszcze bardziej. – Kihyun nabrał powietrza, zirytowany, że został aż tak źle odebrany. — Niech się gapią! Tylko niech nie podchodzą! Jak już ktoś się ośmieszył to ten… ten. – z piskliwego, ciętego tonu spowolnił i bardziej grymasił niż był wściekły, szczególnie gdy nie wiedział jak tamten chłopak miał na imię i pod koniec gestykulował rękoma. Może został nakrzyczany, ale był z siebie zadowolony, gdyż o proszę, zadziałało. Kihyun i jego niekonwencjonalne metody świetnie się razem trzymały. — PrzynajmniejjużniktniebędziepróbowałmiCiebiezabrać. – wykrzyczał na jednym wdechu, że aż się zapowietrzył. Celowo niezrozumiale. — Możemy po prostu olać wszystkich wokół i skupić się na sobie? Proszę… – zrobił nadąsaną minę, ale i tak chwycił przyjaciela za rękę bez chwili zawahania. Już wszystko wróciło do normy, przynajmniej na tyle, na ile wydawało się to możliwe w ich wspólnym życiu, kiedy ponownie coś musiało się spierdolić. Nagle Kihyun zrozumiał, dlaczego Minhyuk często nie lubił wychodzić do tych klubów. Gdyby jemu przyszło bawić w takich pechowych miejscach, również by się zniechęcił. — Co to? Kłótnia małżeńska? Uuu jak mi przykro.. — Jest to kłótnia, której Ty nigdy nie będziesz z nim mieć. – i mógłby przysiąc, że jakby go młodszy nie trzymał za rękę to przypierdoliłby temu kretynowi i nie narzekałby potem na nowego siniaka. Mocniej ścisnął dłoń przyjaciela, posłusznie dając się prowadzić. Wtedy wszystko spowolniło. Patrzył z szeroko otwartymi oczami jak Hao przytula Minhyuka od tyłu, a ten w sam raz wpasował się w klatkę piersiową wyższego. Patrzył jak jego usta idealnie są na wysokości uszu Lee, mówiąc do niego rzeczy, których Kihyun nie był w stanie usłyszeć, ponieważ wrzało mu w środku jego własnych uszu. Patrzył jak jego były chłopak objął go w tali, splatając ręce tak jakby był jego własnością. Yoo stał w szoku, przestając zauważać, co się działo wokół niego, ponieważ zatrzymał się w czasie, nadal mając przed oczami tamten moment. Natręta już dawno zabrała ochrona, ale on się nie ruszał i nikogo nie słuchał. Piekącymi, czerwonymi oczami spojrzał na przyjaciela, smutno się uśmiechając, co wyglądało bardziej przygnębiająco niż jakby wybuchł złością. — Minhyuk-ah. – połknął gulę w gardle, która blokowała mu przełyk. – Ja… jeśli. – zamrugał kilkakrotnie, zaalarmowany, że coś nieproszonego mogłoby polecieć z jego oczu. – Nie wiedziałem, że wolisz wyższych… partnerów. – to była nowość, żeby Kihyun przepraszał za coś, czego nie miał. To była nowość, że w ogóle dostrzegał w sobie jakieś braki. A jednak to zrobił... – Przepraszam, jeśli przeze mnie nie raz było Ci przez to niewygodnie. – z Minhyukiem wszystko było nowe.
Nie wiedział, czego się spodziewał. Chwilę po powiedzeniu swoich myśli na głos, mocno tego żałował, ale słowo się rzekło i nie było odwrotu. Jakiekolwiek zdanie miał na to Minhyuk, musiał tam stać i go wysłuchać. Kiedy poczuł się szczelnie zamknięty w uścisku przyjaciela, nie mógł zapanować nad satysfakcją, ale również nie miał zamiaru przyznać się, że właśnie takiej reakcji oczekiwał. Trzymał zaciśnięte mocno palce na koszulce chłopaka, wzdychając z ulgą w materiał na jego klatce piersiowej. Uważnie przysłuchiwał się wszystkim jego zapewnieniom; jak do siebie pasują, jak nie woli nikogo innego i jak kocha go od lat. No tak. Kihyunowi chciało się śmiać. Jak mógł zapomnieć o tym wszystkim przez byłego chłopaka Minhyuka, gdy ten cały czas mu powtarzał, ile dla niego znaczy? Nie puszczając się przyjaciela, odwzajemniał pocałunki z takim samym zapałem. Jak już nakłamał, że byli razem, to mógł się postarać, żeby wyglądali wiarygodnie; a to już był mały pretekst i wytłumaczenie samemu sobie, dlaczego jeszcze bardziej pożądał chłopaka, kiedy inni patrzyli. — Chodź, kochanie, Hyungwon do nas macha, pewnie zrobił eksperymentalnego drinka i ktoś musi wypić. – będąc w transie, otworzył szerzej usta do pocałunku, gdy jego partner już się odsunął. Jęknął urażony, wycierając usta. Kolega Lee musiał mieć ciekawy wieczór, oglądając ich wzloty i upadki w tak krótkim czasie. — Niech lepiej będzie mocne i dobre, a nie jakiś tani shit. – mruknął pod nosem, idąc obok Minhyuka, a tak właściwie to z nim, ponieważ jak tylko zwrócili się w stronę baru, Kihyun chwycił silnie młodszego pod ramię. Po długim tańcu, ocieraniu się o siebie, drobnych, ale nie mniej intymnych gestach czy pocałunkach, Lee poszedł do łazienki, zostawiając nerwowego mężczyznę samego. Kihyun miał złe przeczucia. Toaleta oznaczała kłopoty, czuł to w swoich kościach. — Daj mi czystą… albo dwie. – poprosił Hyungwona, który zrobił jak mu kazano. Yoo miał świetny spust, dlatego mimo wypicia wielu różnych trunków, potrzebował zdecydowanie więcej. Na dwóch czystych się oczywiście nie skończyło, aż barman zażartował, czy nie chce kupić całego litra, co w rzeczywistości wziął pod uwagę. Przytaknął w końcu głową, żeby mężczyzna po drugiej stronie lady dał mu tę butelkę, ale wtedy znikąd rozgorączkowany Minhyuk chwycił go za nadgarstek i zanim się obejrzał, byli zamknięci w vip roomie, przynajmniej na to mu to wyglądało. — Kochanie, chyba musimy sobie coś wyjaśnić. — Nie chciałem jej kupić… no dobra chciałem! Ale poczekałbym na Ciebie! No może nie… ale i tak byś nie wypił! – młodszy nadal zbliżał się do niego ze złożonymi rękami na piersi. Kihyun nie miał dłużej pojęcia, co zrobić, ani co powiedzieć, więc tylko przełknął ślinę, wyczuwając zmianę w nastroju. — Dlaczego cały klub wie, że jesteśmy razem, a ja dowiaduję się ostatni i to nie od Ciebie? – rudowłosy zamrugał kilkakrotnie oszołomiony, by następnie odezwać się głupkowato. — Nie no, ktoś na pewno nie wie, może popytamy? – zaśmiał się nerwowo, pokazując palcem na drzwi. — Skarbie… – w tamtym momencie wiedział tylko, że ostatni raz założył te spodnie albo odetnie ten pasek w późniejszym czasie, gdy zechce mu się je ponownie założyć. Przygryzł wargę coś czując, że tym razem nie ucieknie głupią odpowiedzią. – Chcesz mi coś powiedzieć na ten temat? — Nie? – odpowiedział pytająco, jeszcze bardziej kretyńsko niż wcześniej. – Ugh. – zapłakał w dłonie, aby zagłuszyć frustrację. — Ale nie złość się! – zaznaczył surowo, jakby to nie on był pod nożem. Zrobił dłuższą przerwę, aby potem usiąść na kanapie. Nogi wyprostował, kładąc je na szklanym stole, próbując się na siłę wyluzować. – Ktoś szybko zapytał, ja szybciej odpowiedziałem, dosłowniej czy też nie i tak wyszło… – odchrząknął, drapiąc się po odsłoniętym torsie. – Przynajmniej zadziałało i nikt nam więcej nie przeszkadza. – wzruszył ramionami jakby to była najprostsza rzecz na świecie.
Chociaż Minhyuk powiedział, że jest w porządku, Kihyun wiedział, że w rzeczywistości było inaczej. Zanim jednak zaczął się wykłócać, musiał lepiej zastanowić się nad tym, co zrobi lub powie, ponieważ wyjątkowo nie szła mu próba trzymania przyjaciela z daleka od innych zainteresowanych, nie robiąc mu przy tym przykrości. Yoo do tej pory był naprawdę dumny siebie i ze sposobu realizacji swoich pomysłów, ale młodszy mężczyzna był wyraźnie przytłoczony jego zachowaniem. Lee wydawało się, że świetnie się maskował, ale chyba zapomniał, że ich przyjaźń nie była jednostronna i Kihyun także umiał doskonale czytać emocje, gdy chciał zwracać na nie uwagę; a odkąd między nimi było coś zdecydowanie więcej, przykładał się bardziej, już nie będąc zaślepiony seksem z kobietami. — Dobrze zrobiłeś, taki wymyślony argument widać zadziałał. Możemy się teraz cieszyć spokojem. – zmrużył oczy w dyskomforcie, wyczuwając jad pomiędzy mile dobranymi słowami. Chciał w końcu poprosić, aby odłożył sarkazm na bok, ale wtedy barman wszedł z tą przeklętą wódką, na którą już kompletnie nie miał ochoty oraz która przeszkodziła im w ważnej rozmowie; gdyż może na taką nie wyglądała, ale czuł, że mieściło się za nią wiele skrytych treści, do których nie chcieli przyznać się głośno, obaj. Gdyby nie fakt, że pracownik klubu był bliski jego przyjacielowi, Kihyun wyrzuciłby go, rzucając w nim niechcianą, szklaną butelką z alkoholem. — Napijemy się? – zaskoczony, spojrzał w stronę Minhyuka tak szybko, że coś strzeliło mu w szyi, ale propozycja młodszego była wystarczającym odwróceniem uwagi od silnego bólu. Zgadł, że to dobry moment, aby odpuścić i zapomnieć o tym, że chciał pociągnąć ich wcześniejszą rozmowę do końca; skoro tego dnia podejmował same decyzje, które zasmucały Lee. Cieszył się, że zrobili tak, jak chciał tego Minhyuk. Wszystko inne przestało się liczyć, w momencie gdy chłopak powoli zaczynał ponownie się uśmiechać, a później nawet śmiać. Świadomość, że to najprawdopodobniej wódka była powodem jego rozluźnienia, a nie on, trochę go przygnębiła, ale i tak był zadowolony tak długo jak czarnowłosy był wesoły. Kihyun, mimo wszystko, starał się pić więcej od niego. Może nie był w tym dyskretny, ale polewał sobie więcej, podczas gdy przyjacielowi znacznie mniej oraz upewniał się, żeby za każdym razem miał obok pełną szklankę z napojem do popicia, tak żeby nie musiał czuć na końcu języka goryczy. Nie zachowywał się tak, ponieważ uważał go za ułomnego w spożywaniu alkoholu, ale wiedział, że tym razem Minhyuk pił, nie dlatego że miał szczerą ochotę na smak wódki; a nie chciał, żeby następnego dnia jego partner umierał z bólu głowy, ponieważ on go czymś na tyle sfrustrował, że zapijał smutek. Mógł nie mówić o swoich uczuciach głośno, ale troszczył się o przyjaciela po cichu, w sposób, jaki nie był dla niego obcy. — Hm? – zapytał spokojnie, gdy młodszy delikatnie położył go na kanapie, ale tak jak jego ruchy były subtelne, tak jego oczy zdecydowanie pragnęły czegoś więcej. Kihyun był zadowolony, a przede wszystkim zgodny z każdym dotykiem przyjaciela. Jego ciało zareagowało na niezapowiedziany kontakt jakby była to naturalna czynność w środku dnia, a konflikt, z jakim się mierzył się parę miesięcy wcześniej, dawno zażegnany. Czekał na pocałunek, ale zamiast tego, powietrze ugrzęzło mu w gardle, słysząc słowa Minhyuka. — Naprawdę uważasz, że jesteśmy razem? Czy tylko powiedziałeś to dla świętego spokoju? – serce zaczęło mu niespokojnie walić, a spocone ręce nerwowo wycierał o miękkie odzienie kanapy. — Albo chociaż pomyślałeś o mnie jako o swoim partnerze? – podniósł się do siadu natychmiast zaraz po mężczyźnie, jak tylko tamten wypuścił go z uwięzi, którą stworzył swoimi rękami.
W wyniku szybkiego ruchu, zakręciło mu się w głowie i chyba dopiero wtedy poczuł działanie alkoholu. Ciche co? opuściło jego usta. Nie rozumiał swojego zdziwienia, skoro on także miał jednostronny moment ubolewania nad ich niedookreślonym statusem. Miał jednak nadzieję, że przyzna się do tego sam, gdy w końcu nie będzie miał ani odrobiny cienia wątpliwości, co czuje. — Kihyun, przytul mnie tak mocno jak potrafisz. – wbrew pozorom to była smutna prośba, poprzedzona smutniejszym uśmiechem i chciał zrobić wszystko, żeby to naprawić. Cokolwiek to by nie miało być. — Daj mi poczuć cokolwiek przez co przestanę czuć ten cholerny ścisk w sercu bo oszaleje. – zbierając się na odwagę, zbliżył się na czworakach do przyjaciela, a następnie przełożył jedną nogę na druga stronę chłopaka, tak, że siedział na jego kolanach. Od samej tej czynności, przeleciał go ciepły dreszcz, że aż nie mógł się powstrzymać tylko zatrząsł pupą, sadzając ją dokładnie nad kroczem Minhyuka. Przejechał kciukiem po jego wargach, oblizując w tym czasie swoje. — A co jeśli od zawsze Ty byłeś powodem, dla którego nikt inny mnie nie podniecił? Od tego czasu, co się znamy miałoby to sens. – pozwolił wybrzmieć myślom na głos, nie spuszczając wzroku z jego ust. Przytulił go tak, jak prosił. Oplatając ręce wokół jego szyi oraz chowając w niej swoją twarz. Brał ciężkie, pełne oddechy, ale był wyjątkowo bardzo spokojny. — Jesteś mój. – wyszeptał mu w skórę, łaskocząc ciepłem. – A oni chcieli mi Ciebie zabrać. – mocniej wtulił się w przyjaciela, nie dając mu żadnej szansy, aby zmienił ich ułożenie. — A ja jestem Twój. – zacisnął mocno szczękę przed wypowiedzeniem następnych słów, które wydostały się z sykiem przez zęby. – I nie lubię, jak ktoś próbuje mnie zastąpić, kiedy dobrze wiem, że jestem lepszy. Kihyun zatrząsł się delikatnie przez adrenalinę wywołaną wyznaniem. — Nie żałuję niczego, co dzisiaj powiedziałem i zrobiłem. – wypuścił z nosa szybkie, szydercze powietrze, odnosząc się do natrętów z klubu, nawet tego biednego chłopca, który miał dobre intencje, a Yoo celowo źle go poinstruował, a także do Minhyuka, który w wyniku jego planu posmakował ogórka. – I zrobiłbym to jeszcze raz. – dodał bez najmniejszego zająknięcia. Kihyun czuł jak rośnie w spodniach. Emocje związane z ujawnieniem swoich uczuć zadziałały na niego w sposób, którego w ogóle się nie spodziewał. Ale oto Kihyun, nieśmiało poruszający biodrami, szukający chociaż najmniejszego tarcia, ślepo wierząc, że Lee był na tyle głupi, że niczego nie poczuł. — Nie oddam Cię. Przestał się pilnować, kiedy powoli coś coraz bardziej wbijało się między jego pośladki. Starszy mężczyzna, ciągle chowając się w zagłębieniu szyi partnera, mocniej na niego naparł, przyciskając czarnowłosego silnej do oparcia kanapy oraz z jeszcze większą intensywnością rozsiadł się na erekcji Lee. Wzdrygnął się, gdy z jego członka zaczęła wypływać przezroczysta ciecz. Automatycznie zaprzestał pocierania się o Minhyuka, znajdując w sobie resztki rozsądku, nie chcąc dojść i zabrudzić spodni w klubie, ale nie zszedł z niego, tylko tak samo mocno do niego przylegał, głośno dysząc. Poza tym, obiecał mu kiedyś, że nie dojdzie między nimi do seksu, gdy będą pijani.
— Jestem Twój, Kihyunnie. – to nie pomagało Kihyunowi trzymać biodra w miejscu, ale zaparł się w sobie i mimo potrzeby najmniejszego tarcia, siedział w miejscu, próbując rozproszyć pragnienie słowami przyjaciela. — I nie chcę żeby ktokolwiek poza mną Cię miał, nigdy nie chciałem oddać Cię komukolwiek. Zwłaszcza żadnej z tych wywłok, które się wokół Ciebie kręciły. – parsknął, po czym przewrócił oczami. — Och, nie udawaj, dobrze wiesz, że dzisiaj Ty byłeś w centrum zainteresowania, nie ja. – w chwili gdy Minhyuk wyeksponował swoje jabłko Adama, Yoo ponownie na moment puściły hamulce i nie zastanawiając się wiele, nachylił się nad nim, zasysając się na wypukłości oraz zostawiając tam znak, który powoli nabierał barw. — Od zawsze byłeś mój, tylko nie zawsze mogłem pozwolić sobie na to, żeby Ci to uświadomić. – Kihyun cicho zaśmiał się, przytakując. Złapał go za policzki, które naciągnął na boki, przybierając dziecinną barwę głosu. — Mały Minhyukie był po prostu baardzoo zawstydzony przy swoim Kihyunnim, żeby cokolwiek dać mu do zrozumienia. – następnie z pomocą mężczyzny położył się na jego torsie, wzdychając zadowolony. — Ale teraz kiedy powiedziałeś, że jesteś mój, a ja Twój, to tak łatwo się mnie nie pozbędziesz. – zamknął oczy, czując jak klatka piersiowa Lee unosiła się, dzięki temu wiedząc, że jeszcze przymierzał się do powiedzenia czegoś więcej. — Spędziliśmy razem tyle lat, przyjaźniliśmy się na dobre i na złe, a ja dopiero teraz rozumiem, jaki jestem chciwy. Zamiast docenić to co mam, tak bardzo chcę więcej. Okropne, prawda? – parsknął śmiechem wraz z partnerem. – Okropne, że im częściej mogę się do Ciebie zbliżyć, tym bardziej tego pragnę i potrzebuję. – w odróżnieniu od poważnego humoru przyjaciela, Kihyun był podekscytowany, że tamten przyznawał się do rzeczy, które stawiały go w niezręcznym świetle, w końcu nie będąc jedynym, który zaliczał przypały. — Chodźmy do domu, obiecuję że dokończymy to co zacząłeś. – wzdrygnął się, wstając na nogi, tracąc przy tym równowagę i uderzając tyłem kolan o stół. Siedząc, nie czuł, że tego wieczoru wypił tyle alkoholu, że nawet z jego świetną tolerancją, zakręcił mu się świat. — Nie, nie, nie! – objął się rękami, lewą dłoń trzymając na prawym ramieniu, natomiast prawą dłoń, zaciskając na przeciwnym biodrze, chowając swoje ciało przed ewentualnym zapędem Minhyuka. – Obiecałem! Nie! – pokręcił maniakalnie głową, nie mając pojęcia, że jego przyjaciel w pierwszej chwili nie pamiętał o obietnicy, jaką mu złożył w Japonii. – Jak wytrzeźwiejemy. Tak! – wyszli z Vip roomu jak dał się uspokoić. Przedzierając się przez parkiet, oboje wczuli się w rolę kochanków, ciągnąc grę, którą zapoczątkował Kihyun, aby pokazać obserwatorom, że łączyło ich uczucie; co niekoniecznie grą było. Podczas gorącego pocałunku, nie zamknął oczu, tylko patrzył przez ramię Minhyuka na innych, łapiąc też wzrok biednego chłopca, któremu obiecał pomóc w podrywie Lee. Wygiął się zmysłowo do tyłu, gdy tamten podrapał go po plecach, powodując, że ich ułożenie wyglądało jak jedno z tych z początku pornosa dla mało wymagających, ale nie na jego głowie było się teraz tym przejmować, gdy zwyczajnie było mu przyjemnie. Atmosfera przed klubem odwróciła się do góry nogami. Nie było śladu po zapowiedzi gorącego seksu, a raczej słodka czułość, którą młodszy rozpieszczał go bez wyjątku, czy jako przyjaciel czy jako ktoś więcej.
Kihyun nie tylko topił się w za dużej kurtce Minhyuka, ale także w jego ciepłym objęciu. Było mu tak wygodnie, że nie miałby nic przeciwko, gdyby czekali na taksówkę całą wieczność. — Co, Lee? Zachciało Ci się topowania to znalazłeś sobie jakąś małą dziwkę? – spiął się w ramionach partnera, mając ślepą nadzieję, że tylko się przesłyszał, nadal prześladowany przez głosy z klubu, ale niestety to było coś innego. W głowie dźwięczały mu w pętli słowa nieznajomego chłopaka jak największy koszmar; znalazłeś sobie małą dziwkę. Ile mu płacisz? Dobry jest? Polecasz? Kihyunowi było daleko do ideału, popełniał wiele błędów i nie był miły, ale nie sądził, że mimo wszystko zasłużył na takie określenia. Stał sparaliżowany, oglądając zajście z szeroko otwartymi oczami z przerażenia, ale chociaż patrzył to ledwo widział oraz słyszał co drugie słowo. Za nic w świecie jednak nie mogło mu umknąć, jak Minhyuk nazwał go swoim chłopakiem. Nawet w obecnej sytuacji oblał się rumieńcem, chowając twarz w kołnierzu kurtki przyjaciela. — Hyuk… – szepnął, nie mając w zamiarze, aby go usłyszał, jednak złapał go za tył koszulki, aby nie przesadził, bijąc mężczyznę; lecz patrząc na jego bezczelny wyraz twarzy, nie mógł zebrać się w sobie, żeby stanowczo go od niego odciągnąć. Kiedy weszli do taksówki, nie tylko on był w szoku. Wbrew twardej postawy Minhyuka sprzed chwili, czuł, że on także był roztrzęsiony. — Kihyunnie...naprawdę przepraszam, nie sądziłem że ten idiota się do tego posunie. – nie powiedział nic tylko zgarnął nogi na fotel, a głowę położył na kolanach młodszego chłopaka, odwracając się tak, aby jego twarz była schowana w koszulce przyjaciela. — Miałem ochotę go zabić, ale wolę spędzać czas z Tobą, niż za kratami. – Kihyun uśmiechnął się słabo, oplatając ręce wokół jego brzucha. — Wtedy w końcu znalazłbym motywację, żeby chodzić na wykłady i wyciągnąłbym Cię. Nie chcesz zawrócić? – wymamrotał niezrozumiale, stłumionym głosem przez materiał ubrania Lee. Była jedna rzecz, która nie przestawała go dręczyć odkąd ją usłyszał, ale poczekał, aż będą sami w mieszkaniu, kiedy ją poruszył. Kihyun już leżał w łóżku ubrany w piżamę, gdy układał sobie słowa w głowie, bawiąc się czubkiem kołdry i czekając na Minhyuka. Widząc go w progu drzwi, podniósł kołdrę do góry, wskazując mu miejsce, na które miał wskoczyć. Od razu przyległ do jego boku, oplatając swoje dwie ręce wokół tej czarnowłosego. Zanim się rozmyślił, dał mu szybkiego buziaka w policzek, witając go w łóżku tak jak chyba żaden z ich dwójki się tego nie spodziewał, wypowiadając następne słowa. — Cześć, chłopaku. – wybadał jak to słowo leżało na jego języku i musiał przyznać, że mimo obcego uczucia, nie czuł, że brzmiało nieprawidłowo. Odchrząknął szybko, zmieszany, przechodząc do tego, o czym przede wszystkim chciał porozmawiać. — Czy Ty… – wzmocnił uścisk wokół jego ręki, jakby bał się, że mu ucieknie i chciał mieć pewność, że da radę go zatrzymać. – Wiesz, nie do końca się na tym znam, na tym waszym, naszym... slangu, ale domyślam się, czym jest… bottomowanie i… pamiętam, że raz to robiłeś jak się kochaliśmy, ale potem ja, um… zmieniłem to, bo czułem się l-lepiej jako b-bottom, może dlatego nie wychodziło mi z dziewczynami, ale chyba Ty też tak wolisz i jeśli przeze mnie było Ci niewygodnie jako.. top?, top, tak. P-przepraszam. – skulił się w kulkę, po czym schował twarz w zgięciu łokcia mężczyzny, winny i zawstydzony wszystkim, co powiedział.
Kihyun nie musiał długo czekać na odpowiedź Minhyuka, ale to nie załagodziło jego paniki, wręcz przeciwnie, szybciej miało go spotkać nieuniknione. — Kochanie...Moje szczęście, jak mogłoby mi być niewygodnie z takim cudownym mężczyzną? — No bo… – pospieszył się tak, że prawie wszedł mu w końcówkę zdania, ale nie dokończył, ponieważ wiedział, że miał nic mądrego do powiedzenia. — To nie ma znaczenia, czy jest się topem czy bottomem, ważne jest to czy pasuje to obu partnerom. Uwielbiam sprawiać Ci przyjemność i móc się Tobą odpowiednio zająć, o wiele bardziej niż gdybym to ja miał być tym odbierającym. Do tego, jeśli Tobie podoba się bycie bottomem, to nie potrzebuje nic więcej do szczęścia. Liczy się komfort obu stron, a jeśli oboje jesteśmy zadowoleni, to nie ma powodu patrzeć w przeszłość i się tym przejmować. – słuchając, Kihyun przygryzł wargę i bawił się rękawem piżamy Minhyuka. — Ten Hao… może się udławić. – nie była to jedna z najgroźniejszych gróźb Yoo, ale to nie oznaczało, że mniej szczerze mu tego życzył. Nienawidził tego mężczyzny, który wyraźnie miał wpływ na rozwój przyszłości jego partnera, był powodem jego traum i spełnieniem koszmarów, ale bardziej nienawidził siebie, ponieważ był ślepy na to, co działo się z Lee, kiedy on zaliczał panienki. Gdyby wcześniej zrozumiał siebie, może mógłby temu zapobiec… Nie chciał jednak długo się nad tym rozwodzić, gdyż nie dało się zmienić przeszłości, ale miał wpływ na przyszłość i chciał sprawić, żeby młodszy nie żałował żadnej chwili z nim spędzonej. — No i jak ja mam dotrzymać obietnicy, skoro jesteś tak kusząco uroczy? Nie ułatwiasz mi tego, Kihyunnie. — Hyuk-ah! – chciał na niego nakrzyczeć, ale czując jak palce mężczyzny wodziły po jego ciele, bardziej zabrzmiał jakby domagał się od niego więcej czułości. – Bo zerwiemy szybciej niż staliśmy się chłopakami! – nie był jednak przekonujący, przede wszystkim, gdy jego policzki nabrały rumieńców, które nie umknęły Minhyukowi, a stały się obiektem jego adoracji. — Ale nadal mogę dać całusa na dobranoc swojemu chłopakowi, tak? – starszy wzruszył ramionami, udając obojętnego, ale w rzeczywistości jego serce szalało. W życiu by nie zgadł, że będzie miał chłopaka, a to stało się tak… nagle. — Rób jak chcesz… – mimo chłodnej odpowiedzi, włożył w pocałunek wiele wysiłku, aby był godny nazwania go pocałunkiem na dobranoc nowo powstałej pary. — Ale od jutra nie obowiązują nas żadne obietnice, prawda? – Kihyun tak się obruszył, że prawie zerwał się na proste nogi. — Jak to nie?! Obiecałeś codziennie być przy mnie jak zasypiam i jak się budzę też i inne wszystko też! – kopnął go w nogę, ale zaraz potem splótł ich kończyny razem. — Śpij dobrze, kocham Cię. — Mhm, ja też… życzę Ci dobrych snów. – Yoo rozbudził się przez swoje wymsknięcie, nad którym zdążył przejąć kontrolę, ale to nie zmieniało faktu, że się przeraził nagłym refleksem odpowiedzenia na wyznanie Minhyuka tak samo.
W związku z tym siedział do późna, rozmyślając nad wszystkim i niczym, z naciskiem na to drugie. — Kochanie, skarbie mój obudź się. – tak jak uwielbiał Minhyuka, nie miał najmniejszej ochoty się budzić, dlatego nie otwierając oczu, starał się go od siebie odsunąć, a gdy to nie pomagało, to zasłaniał się rękami przed jego pocałunkami. — Kihyunnie, wstawaj dzisiaj ciekawy dzień. – jęknął nisko, próbując naciągnąć sobie na twarz kołdrę. — Dzień dobry. — Elektrolity, Minhyuk. – zapłakał, powoli się budząc. Kihyun może potrafił dużo wypić, ale poranki przechodził tragiczne. Jednak mimo swojego żądania, nie puścił partnera wolno, tylko objął go w szyi, przyciągając do siebie, mając w nosie to, w jakiej niewygodnej pozycji go ustawił. — Pamiętasz, kiedyś obiecałem Ci randkę, tak? A jako, że po takim piciu przyda Ci się porządne śniadanie, to zabieram Cię na takie. Więc poczekam aż się wyszykujesz i kierowca nas zawiezie, co Ty na to? – zaspany mężczyzna zamrugał kilkakrotnie, powoli zaczynając rozumieć słowa Lee. Przyjrzał się mu bliżej i dopiero wtedy zaczął zauważać wygląd chłopaka przed sobą. Kihyun uśmiechnął się szeroko, wyciągając rękę, aby przejechać palcem po oprawkach od okularów Minhyuka. — To nie w porządku atakować mnie tak z rana. – zdjął mu rzecz z nosa, zakładając na siebie. Trochę bolały go od nich oczy i miał w nich nieco zamazany obraz, ale nie chciał ich jeszcze ściągać. Wciągnął przyjaciela do łóżka, na którego brzuchu szybko usiadł, usidlając go między swoimi udami. — Pierwsza randka i już jako chłopaki? Chciałem powiedzieć, że zaczęliśmy od dupy strony, ale… – podrapał się niezręcznie po głowie, próbując zahamować śmiech. Postanowił nie kończyć, tylko nachylił się, żeby zostawić szybkiego buziaka na ustach Minhyuka, oddając mu również okulary. – Postaram się sprężyć. – uwolnił młodszego z uwięzi i poszedł do szafy, myśląc nad strojem. Wzorując się na ubiorze partnera, wybrał coś równie luźnego. [https://i.pinimg.com/564x/05/08/98/0508986e1edb7be3859423cc1095f808.jpg] — Minhyuk, elektrolity! – przypomniał mu, krzycząc błagalnie z łazienki.
Kihyun stał przed lustrem w łazience, dokonując ostatnich poprawek w wyglądzie. Towarzyszyło mu uczucie lekkości, chociaż jakby nie patrzeć czekała go pierwsza randka z Minhyukiem. I owszem, był zdenerwowany, ale miłość chłopaka była większa, dlatego nucił cichą melodię pod nosem, cały w skowronkach. — Proszę kochanie. — Och. – oderwał się od czynności, żeby wziąć do ręki szklankę, wypijając całą jej zawartość za jednym zamachem. Nienawidził smaku elektrolitów, ale pewnych rzeczy się nie wybiera. Na szczęście w sferze uczuciowej nie miał żadnych zastrzeżeń. — Wiesz co? Jest z Ciebie dzisiaj idealny boyfriend material. – Kihyun zaśmiał się do szklanki, która stłumiła dźwięk. — A więc na co dzień już nie? – uderzył nieinwazyjnie chłopaka w ramię, odkładając szkło na umywalkę. – Dziękuję. – wraz z tym dał mu buziaka w policzek, odnosząc się nie tylko do tego, że przyniósł mu napój, ale także do wszystkich komplementów, jakie od niego usłyszał. — Będę odganiał od Ciebie wścibskich facetów, bo jesteś tylko mój. – Yoo uśmiechnął się zmieszany przez słowa partnera, gdy tamten poprawiał kosmyk jego włosów, którego nie zdążył ułożyć samodzielnie przed jego przyjściem. — Wyglądasz pięknie, jak zawsze. – Kihyun spojrzał w dół na siebie i zmarszczył brwi. — Przestań, mam na sobie bluzę... – szepnął cienkim głosem, cała jego pewność siebie, której zawsze miał pod dostatkiem niespodziewanie tego dnia wyparowała. Nie wiedział skąd u niego ta nagła nieśmiałość, ale bez wątpienia miał w niej swój udział chłopak przed nim. Nie żeby narzekał. Naciągnął mocniej rękawy na palce u rąk, lekko się uśmiechając. Jego wargi bezgłośnie się poruszyły, zanim odezwał się na głos. – Ty… – wskazał na niego podbródkiem lecz wzrok wbijał w podłogę. – Nikt nawet na mnie nie spojrzy, bo od razu przykujesz ich uwagę… to ja się powinien martwić o wścibskich facetów. – przygryzł wargę, odważając się na niego spojrzeć spod grzywki. — Mam nadzieję, że spodoba Ci się to co zaplanowałem. – pokiwał energicznie głową, bez chwili zawahania. Zapatrzył się w Minhyuka, gdy ten sprawdzał telefon. Naprawdę szedł na randkę z tym mężczyzną. Mężczyzną! Do którego żywił uczucia. Życie jest pełne nieoczekiwanych zdarzeń. — Kierowca czeka na dole, możemy iść? — Hm? Ach! Tak… tak. – zaśmiał się nerwowo, łapiąc z powrotem Lee za rękę, gdyż lubił trzymać go blisko siebie. W samochodzie przywitał się z kierowcą, który ku jego zaskoczeniu od razu ruszył do celu, co wcale nie powinno być takie zaskakujące, ponieważ znając przyjaciela tak długo, powinien się domyślić, że będzie miał z góry wszystko zaplanowane. A to wszystko specjalnie dla niego. Ciepło oblało całe jego ciało. — Wiem, że to bardzo standardowe i nudne...ale chciałem dać Ci coś takiego co jest piękne i delikatne, takie jak Ty...więc róże pasowały idealnie. — Minhyuk-ah… – drżącymi dłońmi wziął od niego bukiet kwiatów. Fakt, były przepiękne, ale co wywarło na nim większe wrażenie to słowa młodszego chłopaka i to właśnie od niego nie mógł odwrócić wzroku. — Pasują do Ciebie, podkreślają Twoją urodę. – Kihyun odłożył kwiaty, kładąc je na siedzeniu po swojej drugiej stronie, ostrożnie, aby nie opadł żaden płatek. Teraz gdy nic ich nie odgradzało, przysunął się bliżej Minhyuka. Ręce zaciskał na skórzanym siedzeniu, zamknął oczy, po czym obdarował partnera silnym pocałunkiem w usta, bez muśnięcia. Nieśmiało oderwał się od niego, a jego pełen szczęścia uśmiech był odzwierciedleniem tego Minhyuka.
Ułożył się wygodnie, przylegając do boku swojego chłopaka. Opierając głowę na jego ramieniu, spoglądał przez okno, to po stronie Lee. Widząc, że zostawiają za sobą nie tylko centrum miasta, ale cały Seul, z szyby przeniósł wzrok na przyjaciela, tak gwałtownie, że zabolała go szyja. — Miniuch? Gdzie mnie porywasz? – zapytał, nawet nie starając się ukrywać ekscytacji. Wrócił spojrzeniem do widoku zza okna, podziwiając scenerię, która była daleka od tej, która napawała go wstrętem na co dzień. – Nie wiem, gdzie mnie zabierasz, ale kocham… to już. – nerwowe odchrząknięcie. – Tak dobrze mnie znasz i wiesz czego potrzebuję. – dodał łagodnie, marzycielsko przyglądając się oznakom jesieni, o której znamiona w mieście było ciężko. Kierowca wysadził ich w miejscu, które wyglądało jak żywcem wyjęte z katalogu. Kihyun wydobył z siebie ciche wow, chłonąc widok przed sobą. — Wiesz, że nie umiem gotować i tak bym coś zamówił. Dlatego uznałem, że chociaż zjemy w ładnym miejscu. – rudowłosy zachichotał, kładąc dłoń tuż nad jego łokciem. — W porządku, już zostało ustalone, że w tym związku ja się rządzę w kuchni… chyba że w grę wchodzi gorąca czekolada, w której mój Miniuch nie ma sobie równych. – Kihyun uwielbiał jak domowo zabrzmiał. — I nie mówię tego tylko dlatego, że to mój projekt. — Co. – Yoo zastygł w miejscu, gdy tamten ruszył. – Co Ty powiedziałeś? – pobiegł za nim, dotrzymując mu kroku. – Jaki twój projekt? – skupił się na tym jakby nic innego nie miało znaczenia. — Wyszło lepiej niż myślałem. — Lee Minhyuk! – krzyknął, łapiąc go za rękaw, za który go dziecinnie szarpał. – Dlaczego ja o niczym nie wiedziałem? – nadąsał się, marszcząc nos. — Skarbie, tędy. – i jak miał nadal się gniewać, kiedy nazwał go pieszczotliwie, biorąc za dłoń? Nie mógł zatrzymać szerokiego uśmiechu, gdy z dumą przyglądał się efektowi pracy młodszego. I gdy myślał, że to miejsce nie mogło być bardziej jak z bajki, jego oczom ukazało się miejsce, którego nie dało się kupić za żadne pieniądze, gdyż było zrobione z serca Minhyuka. Kihyun przyglądał się przytulnemu gniazdku, które dla nich przygotował i poczuł jak ciecz wzbiera się w jego oczach, a serce bije z niezdrową prędkością. — Miniuś, ty… to wszystko… – nie mógł się wypowiedzieć przez gulę w gardle, przez ścisk w żołądku. Kihyun jak zaczarowany ruszył za gestem ręki Lee. Usiadł blisko niego, zapominając czym jest przestrzeń osobista. — Chciałem żebyśmy mogli być sami. Chcę, żebyś czuł tą samą swobodę, jakiej brakuje Ci tutaj, a którą czułeś w Japonii. Tutaj nie ma nikogo poza nami. Możesz wypocząć i niczym się nie krępować. Tylko ja będę na Ciebie patrzył, gdyż no cóż...uwielbiam to robić. — Głupek. – klepnął go w udo, również się śmiejąc. Jednak po chwili nagle spoważniał. Odpowiednie słowa tańczyły mu na końcu języka, ale nie umiały się wydostać. — Na pewno jesteś głodny, zjedz coś. Mamy cały dzień dla siebie nigdzie nie musimy się spieszyć. Chcę się Tobą nacieszyć, mam cichą nadzieje, że Ty także tego chcesz. – Minhyuk odezwał się jakby wyczuwając jego wewnętrzną szamotaninę. A Kihyun znowu się zatracił, widząc z jaką miłością na niego patrzył i zastanawiał się, czy on tak samo patrzył na niego. Nabrał powietrza, jego oddech zadrżał. Zbliżył się jeszcze bardziej do chłopaka, jakby to było możliwe, prawie siadając mu na kolanach. Wziął zdecydowanym ruchem dłonie Minhyuka w swoje, ale to nie zmieniało faktu, że i tak cały się trząsł. Niestety nie dał rady spojrzeć mu w oczy, więc bawił się jego palcami, wiedząc, że kiedy napotka jego wzrok uleci mu wszystko, co ułożył sobie do tej pory w głowie. — Jest nawet dużo lepiej niż w Japonii, ale ja nie chcę się krępować nigdzie. Chcę być swobodny bez względu na to gdzie z Tobą jestem, tylko tak mogę być względem Ciebie fair. – głęboki wdech. Był pewien tego, jak niczego przedtem w swoim życiu. – Kochamcię. – wymamrotał szybko i niewyraźnie, nie robiąc przerwy między słowami. Odwrócił się jeszcze szybciej do chłopaka plecami, nerwowo pakując do ust po kolei wszystkie potrawy.
Czy Kihyun na pewno nie wiedział, jak bardzo Minhyuk czekał, żeby usłyszeć od niego te dwa wymarzone słowa? Wydaje mu się, że wiedział. Wiedział jak to jest desperacko przechodzić przez życie, próbując wielu ścieżek, aby w końcu jego obrane drogi zetknęły się w odpowiednim punkcie. I to był właśnie ten moment. Dlatego doskonale rozumiał, jakie uczucie euforii towarzyszyło Minhyukowi. Leżąc plecami na stercie poduszek, miał wrażenie, iż zapada się, a z każdym następnym muśnięciem warg bardziej jakby wtapiał się w nie, ciągnąc ze sobą mężczyznę wiszącego nad nim. Czując na swojej twarzy mokre krople, pochodzące z oczu Minhyuka, nie zmartwił się, gdyż wiedział, że to dobre łzy i zamiast je zatrzymywać, mógłby się w nich kąpać, ponieważ były szczęśliwe. Rozchylił usta, dając przyjacielowi lepszy dostęp, z czego tamten bez chwili zawahania skorzystał, dodając czynności więcej rozkoszy. Kihyun wiedział, że chociaż nie całowali się inaczej niż zazwyczaj, to tak naprawdę ten pocałunek był znacznie inny; bo chociaż z zewnątrz niczym się nie różnił, ich motywacja owszem. Jęknął niezadowolony, kiedy Minhyuk rozłączył ich wargi, mimo że sam potrzebował chwili na złapanie oddechu. Nabrał gwałtownie powietrza w płuca, gdy chłopak niespodziewanie zaatakował ustami jego szyję, która była wrażliwa na wszelkie pieszczoty, stąd Yoo cały zadrżał od tak małego gestu. Wkrótce, pomimo chłodnego powietrza, zrobiło im się naprawdę gorąco, każdy skrawek ubrania przylegający do ich ciał był nieznośny i szybko musieli się ich pozbyć. Kihyun z zapartym tchem obserwował jak Minhyuk powoli pozbywa się po kolei górnej części swojej garderoby, aż nareszcie jego spojrzeniu ukazał się stonowany, jakże najpiękniejszy tors mężczyzny. Oblizał usta, powoli, nie kryjąc budującego się w nim głodu, dziękując promieniom słońca za to jaką poświatę dawały osobie Minhyuka; gdyż dosłownie błyszczał w jego oczach. Zadrżał pod wpływem palców Lee na swojej rozgrzanej skórze. Niewygodnie zaczął wiercić się w miejscu, potrzebując jakiegoś tarcia, czegokolwiek. Dlatego, gdy jego partner zaczął poruszać biodrami, wydał z siebie świst spowodowany ulgą, a także następujący po tym jęk z przyjemności, mimo dzielącego ich krocza materiału spodni. — Kihyunnie… – Kihyun wydał z siebie bardziej przeciągły jęk, sam głos Minhyuka działał na niego pobudzająco. – Mój najcenniejszy skarbie, chcę zawsze być przy Tobie – instynktownie złapał chłopaka za nadgarstek u ręki buszującej pod jego bluzą, jednak nie po to, aby zatrzymać jego ruchy, a po to, żeby dodać im większego nacisku. — Tak się cieszę… – Kihyun po tych słowach przestał się wiercić jakby świerzbiło go całe ciało, spojrzał zza zamglonych oczu na mężczyznę, powoli odzyskując wzrok z powrotem, cały skupiony na twarzy Minhyuka. Yoo położył dłoń na jego policzku, patrząc na niego poważnie, ale z pewną łagodnością. Podniósł głowę na tyle, na ile było to potrzebne, aby udało mu się pozostawić na ustach Lee długi, zamknięty pocałunek, oznaczający ja też. — Mogę? – i bez względu na to jak na język cisnęło mu się no nareszcie, ile można czekać, wiedział, że okoliczności były inne, dlatego uśmiechnął się szeroko i promiennie, pokazując szereg białych zębów; w sposób tak rzadki, że na pewno można go uznać za prezent.
— Kocham Cię – powtórzył dużo pewniej niż za pierwszym razem, ze zdecydowaną siłą w głosie; ponieważ wiedział, że po tych słowach w końcu będą uprawiać nie seks, a miłość. Z pomocą Minhyuka ściągnął bluzę, a wiatr który uderzył jego nagi tors był przyjemny dla skóry. Następnie pozbył się swoich spodni, pozostając w samej bieliźnie. Zaraz potem złapał za szlufki w tych drugiego chłopaka. Pociągnął za szlufkę, zamieniając ich pozycjami. Gdy Minhyuk leżał już na plecach, Kihyun bez ociągania zaczął rozpinać jego spodnie i przez całą drogę aż do całkowitego ich ściągnięcia, patrzył ukochanemu w twarz. Yoo wziął z talerza truskawkę, której końcówkę sam odgryzł, natomiast jej pozostałą część włożył do ust chłopaka. A gdy tamten został rozproszony połykaniem owocu, Kihyun zdążył ściągnąć swoją bieliznę, siadając na jego brzuchu, lecz tyłem do niego. — Teraz kolej na mnie… – przygryzł wargę, wypinając mocniej pupę w stronę twarzy Minhyuka, przysunął się niepewnie bliżej, siedząc mniej więcej na wysokości jego sutków. – Teraz mnie… przygotuj mnie… – ułożył obie dłonie przed sobą, kładąc je płasko na jego podbrzuszu. — Proszę – wyszeptał, patrząc na partnera wyczekująco przez ramię.
Ładne nogi, ale twarz paskudna… twarz przystępna, ale laska większa ode mnie. Kurwa, dobra dupa, ale ta tona makijażu mi całą pościel upierdoli, jebać to. Poddenerwowany Kihyun upił łyka burbonu i zrezygnowany odstawił z hukiem szklankę od whisky na blat, mając w zamiarze tego wieczoru już wrócić do domu z nieudanych łowów. Przynajmniej Minhyuk będzie szczęśliwy.
OdpowiedzUsuńWiele dziewczyn próbowało zwrócić na siebie jego uwagę, ale żadna mu nie odpowiadała. Każda następna, którą zaliczał musiała być lepsza od poprzedniej, bo przecież ktoś taki on on się ceni i skoro stać go na najlepsze to czemu miałby się degradować?
Kiedy ruszył się z miejsca, poczuł jak delikatnie zaczęło mu się kręcić w głowie. Przystanął na chwilę, by przymknąć oczy i przeczekać ten drażniący stan. Był bardziej pijany niż się spodziewał. Gdy siedział przy barze, nie odczuwał swojego stanu upojenia, a teraz gdy stał na nogach mocno się zdziwił.
Otworzył oczy dopiero, gdy poczuł na swoim ramieniu czyjąś rękę. Ukazał mu się lekko zamazany obraz kobiety, jednak nie na tyle niewyraźny, żeby nie mógł stwierdzić czyj wizerunek się mu objawił.
— Kihyun-ah, gdzie idziesz? Przyszyliśmy nie jakoś dawno. — Odezwała się dziewczyna do wstawionego Yoo.
— Minhee… a gdzie twój chłopak? — Zapytał od niechcenia znajomej, która była dziewczyną jego kolegi z roku, z którym to postanowił tego wieczoru pójść na kluby. Kolegi jako tako, gdyż nie nazywał go tak, ponieważ go lubił, ale niewiele się różnili, z zachowania jak i statusu majątkowego. Jeden drugiego nie oceniał po tym w jakich ilościach i na jakie głupoty wydają pieniądze i to mu odpowiadało.
Minhee od razu mu się spodobała, tak samo jak metki, które miała na sobie. Jednak nie tak spodobała jak inni mogliby pomyśleć, dolna część ciała nie zaczęła go swędzieć nawet przez sekundę na jej widok. Nie odczuwał do niej pociągu seksualnego, ale dorastała do jego standardów. To, że się nie podniecił to nie było dla niej jakieś umniejszające, gdyż przez całe swoje dwudziestotrzyletnie życie nie doznał tego uczucia i jego celem było w końcu je poznać, a ona była do tego idealnym kąskiem.
— Jaki chłopak? — Uśmiechnęła się zalotnie, wkładając Kihyunowi rękę pod koszulę, znajdując przestrzeń między jednym a drugim guzikiem, by zachęcająco podrażnić go paznokciami po nagim już dla niej torsie.
Taki sygnał był dla niego wystarczający i nie zastanawiając się nawet na chwilę, pociągnął ją do wyjścia, w ogóle nie przejmując się tym, że mogłoby to uwłaczać jego koledze. Jakby nie patrzeć, nie on zrobił ten pierwszy ruch, więc zachował się po przyjacielsku w jakiejś części.
Wzięli pierwszą taksówkę z brzegu wśród tych, które miały swój postój pod klubem. Takie niesamowicie zdzierały z ludzi hajs, ale Yoo nawet nie odczuje ubytku w portfelu.
Minhyuk jednak nie będzie szczęśliwy.
Nie był aż takim skurwysynem skoro myślał o nim w takiej sytuacji. Przyjaciel od czasu do czasu skarżył się na jego imprezowy tryb życia i brak szacunku do siebie oraz innych, ale nigdy otwarcie nie zakazał mu spraszać do domu kobiet. Dlatego starszy nie zamierzał sobie odmawiać znalezienia przyjemności nawet, jeśli wiedział, że tamten ma dużo pracy. Czyli jednak jest aż takim skurwysynem.
UsuńChłopak już w pojeździe zaczął zabierać się do rzeczy. Położył dziewczynie rękę na kolanie, by subtelnym ruchem zbliżyć się w stronę ud, a następnie do ich wewnętrznej strony, gdzie od razu poczuł już wilgotną kobiecość, ponieważ kochanka nie miała na sobie bielizny. Spojrzała na niego z zaciekawieniem jakby oczekiwała po Kihyunie zachwytu, ale jego to nawet nie ruszyło, można powiedzieć, że nawet lekko odrzuciło, ale przecież taka jest kolej rzeczy, więc nie odsunął ręki, tylko swoimi długi palcami drażnił jej wnętrze. Z ust Hee wydobywały się stłumione jęki, na które kierowca reagował nieprzychylnie, dlatego przyśpieszył, by szybciej ich wysadzić.
W drodze na górę, dziewczyna uwiesiła się na nim, obwiązując swoje nogi wokół talii mężczyzny. Z tego powodu, całą drogę do mieszkania, Yoo musiał trzymać ją na rękach, co irygowało go tak samo jak Minhyuk, który budzi go rano na zajęcia.
Wszystkie pieszczoty, jakimi obdarzał kochanice nie przynosiły mu przyjemności. Każde zachowanie było wyuczone i wykonywał je z pamięci, nie skupiając się na tym, by czerpać z nich radości. W sumie, gdy tak słuchał krzyków partnerek, trochę im zazdrościł. Właśnie po to robił to wszystko, by w końcu odnaleźć w sobie frajdę z seksu. To całe spuszczanie się podczas stosunku było dla niego bujdą i przestawał wierzyć, że ludzie faktycznie dochodzą do takiego stanu. W każdym razie, jeszcze nie czuł się na tyle bezradny, by zrezygnować z poszukiwań w sobie problemu. Jak stwierdzi, że ciągłe rżnięcie nie przynosi rezultatów to pójdzie do psychologa.
Już w progu zachłannie całował Minhee, w drodze do pokoju ściągając z niej i tak skąpe ubrania, które niczego nie zakrywały. Kątem oka widział Minhyuka, który patrzył na nich z politowaniem, ale biorąc pod uwagę, że Kihyun działał pod wpływem alkoholu i był dość zajęty, nie przejmował się jego komentarzami, które i tak stały się rutyną, mógł przywyknąć.
Ułożył nagą dziewczynę na plecach, a sam zajął się zdejmowaniem własnego odzienia. Dziewczyna chciała mu w tym pomóc, niecierpliwiąc się, a także by pobudzić tym chłopaka lecz ten stanowczo odmówił, chcąc ograniczyć jej wkład do minimum. Kurwa, Kihyun, jak będziesz tak postępował to nigdy się nie zmienisz, daj się dotknąć, chłopie…
Nie zapominając o zabezpieczeniu, wszedł w nią bez większego przygotowania. Była i tak zalana prawie że w trupa, dlatego odczuwalny ból nie był tak niemiłosierny, gdyż sam alkohol był wystarczającym znieczuleniem. Yoo złapał się na tym, że ulżyło mu, iż nie musiał przed włożeniem w jej dziurkę penisa, drażnić jej piersi, a następnie łechtaczki, co by się przyzwyczaiła do obcowania cielesnego.
Tak jak przypuszczał, mimo że kochanka wyginała się od orgazmu w nieprawdopodobne pozy, on nie mógł wymienić ani jednej rzeczy, która by mu się w tym całym przedstawieniu podobała. Przerwał stosunek, gdy od tego całego popychania za bardzo się zmęczył. Opadł obok niej na łóżku i nie zważając na partnerkę, zabrał całą kołdrę dla siebie, którą się owinął, by nie zmarzł, gdyż w nocy temperatura spadała. Położył się do niej plecami, nie dając jej szansy, by przynajmniej małym palcem go objęła. Jakby był bardziej przytomny to znalazłby sposób, by wysłać ją od razu do domu, ale w tym stanie nie miał do tego głowy. Sam fakt, że leżała obok niego powinien być dla niej nadzwyczaj wyjątkowy i niech cieszy się chwilą, bo drugiej szansy nie będzie miała.
Gdyby nie to, że Minhyuk zrobił Kihyunowi nalot do pokoju to spałby najprawdopodobniej do samego wieczora. Miał jakieś zajęcia rano i do napisania kilka pism na praktyki w sądzie, ale nie czuł się zobowiązany do przestrzegania obowiązków, może kiedyś.
Usuń— Oszalałeś do reszty? Dajesz tym pizdom moje rzeczy, naprawdę?
Lee się denerwował, więc ciemnowłosy wiedział, że to nie jest dobry moment, aby mu się stawiać. Bardzo rzadko skakali sobie do gardeł nie żartobliwie, dlatego Yoo miał świadomość, że młodszy ma go ochotę rozszarpać ze złości i musiał go szybko udobruchać, bo może wtedy nawet uda mu się go nakłonić, aby rozpuścił mu elektrolity w wodzie. Tak, również w takich momentach myślał głównie o sobie, co nie zmieniało faktu, że Minhyuk to jedyna osoba na świecie, którą wbrew pozorom szanował i skoczyłby za nim w ogień, w co wątpił, że kogokolwiek mu uwierzy, przyjaciel, którego się to tyczy także, ale taka była prawda, tylko nie był typem, który byłby w stanie to otwarcie okazać.
— Miniuchu, Minuszku, ty mój największy aniele o włosach równie nieskazitelnie srebrnych, nieskażonych tym nieczystym światem. — Zaczął swoje zaloty, by chłopak trochę złagodniał. Pomasował sobie bolące skronie i przeczesał ręką włosy, chcąc je odgarnąć do tyłu, gdyż ten bałagan na głowie zasłaniał mu obraz, ale były tak rozczochrane, że jak wplątał w nie palce to nie mógł nimi poruszyć ani z powrotem ich wyjąć, pomęczył się trochę, zostawiając na nich jeszcze większy rozpierdol.
— Nie wiem jak to się stało, ale nawet będąc ucieleśnieniem diabła na ziemi, nie dałbym tym szmatom dotknąć twoich rzeczy.
Wyciągnął ręce do jasnowłosego, powodując, że jedyny materiał, który go osłaniał, cały się osunął, odsłaniając najbardziej intymne miejsca Kihyuna. Nie wstydził się w ogóle, biorąc pod uwagę to, że momenty krępacji mieli już za sobą po tylu latach zadawania się. Przynajmniej ze strony starszego.
Chociaż Lee nie był w tym momencie taki łatwy i skory do przylgnięcia do niego to jeszcze podpity chłopak, nie działając do końca trzeźwo, nie zamierzał rezygnować.
Klękając na łóżku, by mieć bliżej do niego, złapał go za jedną ze splątanych na piersi rąk i wciągnął do łóżka. Następnie położył głowę na torsie Miniucha, kreśląc paznokciem kołeczka na jego koszulce oraz już nie przykrywając się kołdrą, leżał tak na nim roznegliżowany. Przez to, że do końca nie wyparował z niego alkohol, nie zauważył, że przynosiło mu to uciechę, której tak zaciekle szukał.
— Oj, pukam się cały czas, przynajmniej nie każ mi tego robić w głowę, Miniusiu. — Skrzywił się na jego uwagę, która trochę go jednak dotknęła.
— Gniewasz się na mnie? Hm? — Oderwał się od niego, by spojrzeć mu w oczy, a następnie bez żadnego zastanowienia, ucałował go w czółko i posłał zadziorny uśmiech, po którym od razu się zaśmiał. — To za to jak pięknie wyrzuciłeś tą pindę, sam bym lepiej tego nie zrobił. — Przyznał, nie mogąc opanować śmiechu.
— To jak, dostanę elektrolitki ? — Dodał, gdy trochę się uspokoił, łapiąc Minhyuka za policzki i rozciągając je na boki, a potem w górę, by zastymulować u niego uśmiech.
— Ki-Ki-Kihyun…nie, nie, nie…Kihyun, moje okulary…
OdpowiedzUsuń— Ki-Ki-Kihyun…tak, tak, tak… — Przedrzeźniał go z ogromną satysfakcją.
Gdy wciągnął Minhyuka do swojego łóżka, pech chciał, że młodszemu spadły z nosa okulary. Kihyun nie należał do tych współczujących typów, którzy od razu lecą z pomocą. Jedyną osobą, której nie zawahałby się jej udzielić, był właśnie jego współlokator, ale teraz miał humor do tego, by się z nim trochę podrażnić.
Wskazującego palca położył na zgubie chłopaka i przesuwał ją dalej, gdy tamten był bliski jej złapania. Z trudem powstrzymywał się od śmiania, ale nie chciał się zdradzić. Dopiero jak zaczęła mu się nudzić ta zabawa, podsunął rzecz prosto do rąk Lee, by ten z ulgą odetchnął, że w końcu ją znalazł, a rzeczywistego przebiegu tego procesu miał się nigdy nie dowiedzieć.
— To może czasem lepiej puknąć się w czoło, niż kolejną przypadkową dziewczynę, co? — Kihyun przekręcił oczami, mając w zamiarze zaraz zapomnieć o tej kąśliwej uwadze. Postanowił na nią nawet nie odpowiadać i zachowywać jakby nigdy nie miała miejsca. Jednakże Minhyuk zdecydował się na niej nie kończyć, a to, co potem dodał, wyraźnie dotknęło starszego.
— Zresztą, dorosły jesteś. Nie jesteśmy już w gimnazjum, żebym Cię pouczał. Rób co chcesz, skoro sprawia Ci to przyjemność, to nie powinienem Cię umoralniać. — Przyjemność… Chłopak trafił w czuły punkt swojego przyjaciela, zapominając, że ten kiedyś na imprezie wspominał mu, iż właśnie w jej doznaniu ma problem, dlatego tak często sprasza do domu kobiety na ruchańsko. Tego samego wieczoru Kihyun dowiedział się, że Lee odczuwa pociąg do mężczyzn, ale obydwoje nie zgłębiali się te ważne dla siebie kwestie. Co nie zmieniało faktu, że Yoo poczuł się urażony i delikatnie odsunął od Minhyuka, będąc zranionym bardziej niż przypuszczał, że może go to dotknąć. Nie chciał jednak gniewać się na niego, dlatego powtarzał sobie w myślach, że nie obraził go celowo, a każde wypowiedziane oschle słowo było dla jego dobra… chyba.
— Ja Ci w dupę nie zaglądam i nie mówię, że trzeba Cię naprostować… — Mruknął pod nosem, zaciskając rękę na koszulce przyjaciela ze złości, sam sobie się dziwiąc, że po tym wszystkim nie chciał wyrzucić go z łóżka. Gdyby nie to, że z ranka on nawalił, raczej nie przestałby się dąsać. Był także zbyt leniwy, by ruszyć dupę, dlatego ponowił przymilanie się do chłopaka, by w niektórych czynnościach go wyręczył.
— To jak, dostanę elektrolitki ?
— Dostaniesz. — Pomimo że Minhyuk był niepocieszony uśmiechem, który symulował u niego Yoo, to przystał na jego prośbę. Z tą chwilą wybaczył mu ten nieodpowiedni komentarz w jego stronę, który przeszył jego serce na wylot.
Na wzmiankę, że przygotuje mu kąpiel, ożywił się i nie trzeba było go prosić dwa razy, aby wypuścił jasnowłosego z objęć.
— Idź, czyń powinności! — Stopami zepchnął go z materaca, niecierpliwiąc się, aż będzie mógł zrelaksować się w wannie.
Kiedy tamten wyszedł, Kihyun nie ubrał się, gdyż nie było sensu, aby to robił skoro zaraz znowu miał być nagi. Zarzucił jedynie na siebie szlafrok z aksamitnego materiału, pozostając w negliżu.
UsuńDawno nie sprzątał pokoju i teraz jak wstał, rozejrzał się, zauważając panujący w nim syf. Zajrzał pod łóżko, wyciągając spod niego puste opakowania po prezerwatywach, a nawet kilka zużytych się znalazło, co wywołało u ciemnowłosego odruch wymiotny. Chwycił za będącą w pobliżu jakąś reklamówkę, do której wrzucił w pośpiechu znalezione śmieci.
— Ohyda. — Mruknął do siebie, wcześniej kładąc zawiązaną reklamówkę z powrotem na podłodze. Przetarł dłonie jedna o drugą jakby chciał się pozbyć zakażenia,
Gdy usłyszał kroki, odwrócił się. Z szerokim uśmiechem, złapał za szklankę z rozpuszczonymi elektrolitami, którą mu przyniósł przyjaciel. Wypił jej całą zawartość łapczywie za jednym zamachem. Następnie odkładając szkło na szafkę, spowodował jeszcze większy bałagan.
— I może zrób dzień przerwy od alkoholu...wypłukałeś sobie wódą wszystko co dobre z organizmu…
— Gdybyś ze mną wychodził, wiedziałbyś, że rzadko sięgam po wódkę! — Krzyknął, gdy Lee skierował się do wyjścia.
Starszy zauważył, że Minhyuk nie jest w humorze, tylko nie potrafił się zdecydować, który z powodów, jakie mu przychodziły na myśl, jest prawdziwy. Zastanawiał się, czy nadal chodziło mu o to, że dziewczyna rano ubrała jego szlafrok, czy to dlatego że nie podziękował mu za przygotowane lekarstwo, a nawet rozważał, czy to nie dlatego iż ponaciągał mu policzki w każdą stronę, gdy leżeli razem. Powiedział, że to go boli...
Często uprzykrzał życie młodszemu i nawet jak tamten wyraźnie zaznaczał, że mu się to nie podoba, Yoo rzadko brał sobie do serca jego żale, więc odczuwał dyskomfort, szukając przyczyny mrocznej aury tego kłębka szczęścia, z którym mieszkał.
Długo patrzył się w przestrzeń, gdy jego przyjaciel wyszedł. Czuł, że coś jest nie tak. Pewnie ma intensywny tydzień i dużo pracy, coś mówił o ważnym kliencie. Nagle wezbrało się w nim poczucie winy, że w nocy nie pozwolił mu na sen, kiedy najwyraźniej bardzo go potrzebował. Nie miał jednak w zamiarze go przepraszać, gdyż nawet jeśli bardzo chciał to zrobić, nie umiał się do tego zabrać. Orzekanie w najtrudniejszej sprawie w sądzie sprawiłoby mu mniejszy kłopot. Usilnie więc myślał nad innym sposobem na okazanie skruchy.
— Kąpiel masz gotową. — Usłyszał, gdy wyszedł mu naprzeciw.
— Nie chcesz dołączyć? — Zapytał bez większego przemyślenia, bardziej stawiając na typowy przyjacielski żarcik niż faktyczne zaproszenie lecz złapał się na tym, że gdyby rzeczywiście dotrzymał mu towarzystwa, nie odtrąciłby go, w odróżnieniu od każdej laski, z którą sypiał.
Muszę szybko wytrzeźwieć.
— Nie spal kuchni, żebym miał do czego wrócić. — Dodał pośpiesznie na wzmiankę o śniadaniu. Nie da się ukryć, że to Kihyun w tym domu był specem od gotowania, ale nie wątpił w umiejętności współlokatora, z resztą to tylko nieskomplikowane śniadanie. Po prostu musiał po wszystkich niespotykanych dla siebie myśli choć trochę wrócić do zimnego siebie, by nie uznać, że jest w nim kolejna rzecz, którą trzeba wyleczyć.
— Drzwi zostawiam uchylone, gdybyś zmienił zdanie! — Krzyknął schowany za murami łazienki, faktycznie ich nie domykając.
Po zrzuceniu z siebie szlafroka, wszedł do przygotowanej kąpieli. Zapach i ciepło było tak błogie, że niebezpiecznie zsuwał się w dół otumaniony, co chwila przysypiając na kilka sekund.
UsuńWciąż zastanawiał się, czemu tak niekomfortowo mu, że Minhyuk jest przygaszony. Za bardzo go wykorzystałem? Ale zawsze tak było… Może jest już tym zmęczony. To czemu nie odmówi? Za długo i za dobrze się znamy, żeby to nas skłóciło. Nawet jeśli bym rzucił czymś nieprzychylnym, bo na pewno bym rzucił. Nie obraziłbym się. Z resztą czasem mi się stawia. I ciągle zwraca uwagę. Więc w czym problem?
Kihyun bezradnie podrapał się po karku, błądząc wzrokiem po suficie. Był głodny i skacowany, ale równie zbyt leniwy by wziąć w końcu do ręki żel bądź szampon i porządnie się wymyć. Przystąpił dopiero do tych czynności, kiedy ostatni bąbelek na wodzie pękł, a ta nalana zrobiła się chłodnawa.
Z opasanym w biodrach ręcznikiem i mokrymi włosami, z których krople skapywały mu na ramiona, udał się do kuchni. Specjalnie stanął obok Lee, by gdy wplątał palce we włosy, móc energicznie poruszyć ręką, aby woda z nich musnęła przyjaciela. Po wszystkim pokazał mu język i zasiadł za stołem.
— Przydajesz się, Lee Minhyuk. — Odparł, sięgając po wypasioną kanapkę, której niczego nie brakowało.
Podczas jedzenia nie odzywali się do siebie dużo, gdyż usta mieli pełne. Poza tym, myśli Kihyuna wędrowały wokół ostatniego pomysłu, czy aby na pewno nie skorzystać z pomocy terapeuty. Jego dotychczasowe metody radzenia sobie z brakem erekcji zaczynały go męczyć i wprawiać w obrzydzenie.
— Miniuś, wychodzisz gdzieś dzisiaj? — Odezwał się w końcu, gdy zorientował się, że przez swoje zamyślenie, mogło się wydawać jakby nie chciał rozmawiać z jasnowłosym.
— Miniuś, wychodzisz gdzieś dzisiaj?
OdpowiedzUsuń— Nie, nie...muszę dokończyć projekt. Zostały mi na szczęście ostatnie poprawki. A dlaczego pytasz, Hyunnie? — Kihyun przytaknął głową, mając w planach mu jakoś ułatwić ten ciężki czas w ramach rekompensaty oraz był to jego sposób na przeprosiny, których bezpośrednio nie był w stanie powiedzieć. Nie miał jednak zamiaru szczerze się przyznać, w jakim celu o to pyta.
— Myślałem, że będę mógł urządzić w mieszkaniu libację alkoholową. — Odparł chłodno, zapijając słowa herbatą. Jednak zaraz po tym, wyciągnął rękę i paznokciem podrapał Minhyuka po dłoni.
— Żartuję. Jak będziesz potrzebował pomocy to mów. Gdyby nie ja, pewnie już dawno byś skończył. Czasem mam sumienie. — Po wyznaniu poczuł się ociężały, zapewne przez jedzenie, ale jego zdaniem przesadził ze szczerością.
Zwrócił uwagę na zaklejony plastrem palec przyjaciela. Przewrócił oczami, nie wierząc, że ten faktycznie zrobił sobie krzywdę przy tak małej czynności. Przed kąpielą tylko zażartował, że w niego nie wierzy, ale teraz mimowolnie na jego ciele pojawiła się gęsia skórka, której nie miał jak ukryć, będąc odsłoniętym od pasa w górę. Spłoszyło go to, iż było widać na zewnątrz, że się przejął.
— Jak tak dalej pójdzie to nie starczy ci palców do rysowania. — To był własny sposób Kihyuna na powiedzenie uważaj na siebie, ponieważ się martwię. Nieraz był źle rozumiany, dlatego że nie potrafił wyrazić się w prosty sposób, ale wiedział, że skoro tyle lat przeżyli z Lee to być może on zrozumie jego ukryty język.
Speszony, odszedł po tym szybko od stołu i udał do swojego zabałaganionego pokoju. Przebrał się w wygodne ciuchy i postanowił w ostateczności ogarnąć ten rozpierdol. Nie był jakimś brudasem, ale w ostatnich dniach nieźle sobie poluzował w każdej dziedzinie życia. Był to czas, by chociaż w małej części ogarnąć dupę.
Zmęczył się i dużo czasu mu z tym zeszło, ale było warto. Miał wrażenie jakby zrobił tu co najmniej przemeblowanie. Nie tylko pokój zrobił się czysty, ale on także dzięki temu poczuł się odświeżony, a także zachciało mu się myśleć. Walnął się więc na łóżko z laptopem, przeszukując strony znanych projektantów w znalezieniu odpowiedniego szlafroka dla Minhyuka, aby mu wynagrodzić to, że jeden przez niego dopiero co stracił. Na samą myśl o reakcji chłopaka unosiły mu się mimowolnie kąciki ust do góry. Kihyun, ty to jednak gościu jesteś...
Entuzjazm nieco z niego uleciał, gdy przeglądając strony, przypomniał sobie o swoim problemie i o tym, że w końcu mógłby się pokusić o profesjonalną pomoc, gdyż jego metody nie tylko nie działały, ale także zaczęły go odpychać. Im więcej miał zbliżeń z kobietami, tym bardziej nimi gardził, a przecież miał się nimi mocniej zainteresować, więc wszystko szło w przeciwnym kierunku. Spisał kilka numerów seksuologów i psychologów, jednak nie odważając się jeszcze zadzwonić i umówić na wizytę. Lecz to był dobry krok w przód i za przerażeniem kryła się lekka duma.
Zasiedział się przed ekranem, aż go w końcu rozbolały oczy. Przetarł je, głośno ziewając. Wzdrygnął się od razu, gdy zobaczył, która jest godzina. Już dawno temu powinni zjeść obiad, a nawet kolację. Kihyun czuł jakby zawalił, nie dopilnowując tego. W końcu obiecał sobie być dzisiaj w miarę możliwości pomocnym, a znów odpłynął, myśląc o sobie.
UsuńPodniósł się, by rozprostować ręce i nogi, po czym od razu udał się do kuchni. Nie byli na zakupach, dlatego nie było składników, z których mógłby ugotować coś solidnego, a nie chciało mu się ruszać z domu. Krzątał się długo, myśląc, co pożywnego i dobrego na szybko zrobić. W ostateczności zdecydował się na omleta z kawałkami szynki oraz papryki. Zaparzył również herbatę. Zadowolony z własnej pracy, ułożył przygotowany prowizorycznie obiad na tacy, gotowy zanieść go ciężko pracującemu przyjacielowi.
Zapukał nieporęcznie i tak samo niezdarnie wszedł do środka.
— Oooo to dla mnie? — Tak, wszystko zrobione z myślą o Tobie.
— Dlatego że zagotowałem za dużo wody. — Odparł krótko, kładąc herbatę na biurku Lee, następnie chcąc wyłożyć z tacy talerz. Wtedy łokciem szturchnął przyrządzony napój, rozlewając go na ważne karki oraz na samego młodszego.
Kihyun rzucił trzymaną tacę na bok, nie zwracając uwagi na to, że omlet wylądował na podłodze. Był przerażony tą sytuacją. Chciał zwyczajnie pomóc, ulżyć mu, ale jak zwykle nie wyszło. TEN Yoo Kihyun był bliski płaczu z poczucia winy.
— Minhyukie… — Wyjąkał, widząc jak spanikowany jest tamten i jak gorączkowo wyciera pracę.
Kiedy odzyskał czucie w nogach, udał się pospiesznie do toalety po papier i starał się razem z nim uratować maksymalnie sytuację, ale nic dobrego z tego nie wyszło.
Yoo odczuwał gule w gardle i zakręciło mu się w głowie. Powinienem się zacząć pakować?
— Hyunnie...wyrzucą mnie…
Wiedział, że cokolwiek teraz nie powie, raczej nie załagodzi sytuacji, a jego zapewnienia będą brzmieć nierealistycznie. Przede wszystkim dlatego, że Minhyuk był teraz pod wpływem burzliwych emocji. Jeszcze większe wyrzuty miał, ponieważ chłopak nie powiedział nic, aby go obwinić za zaistniałą sytuację. Poczułby się sto razy lepiej, gdyby dostał w twarz za to, co zrobił. Nie raz pytał samego siebie, czym zasługuje na takie dobre traktowanie ze strony jasnowłosego, kiedy on zachowuje się nie do przyjęcia.
— Minhyukiee… Minhyuk, przepraszam….
Podszedł do siedzącego na łóżku załamanego chłopaka i przykucnął przed nim, kładąc mu rękę na kolanie. Pogładził go po nim, chcąc go uspokoić. Nie za bardzo wiedział jak ma się do tego zabrać. Był najgorszą osobą do pocieszania i w takich chwilach nienawidził siebie za to.
Powędrował ręką bliżej krocza tamtego, pocierając dłonią mokre miejsca w tamtych okolicach. W tym całym nieszczęściu cieszył się, że gorąca herbata tylko nieznacznie go musnęła, nie powodując większych obrażeń.
— Miniuś, nie wyrzucą Cię. Powiem, że to moja wina. Jeśli będzie trzeba to nawet zapłacę karę. Żadna kwota nie będzie za duża, tylko się nie martw. Nie pozwolę, aby Cię wywalili. A nawet jak to zrobią to znajdę Ci dużo lepsze miejsce do praktyk, obiecuję. Może jestem draniem, ale wiesz, że zawsze jak Ci coś obiecam to dotrzymuję tego, prawda? Minhyuk, proszę, spójrz na mnie. Zaufaj mi. Zajmę się tym.
UsuńKihyuna złapał nerwowy słowotok. Położył głowę na jego kolanach, by spojrzeć na niego od dołu i złapać w końcu jego wzrok. Miał już w głowie milion rozwiązań na tą sytuację. Jeśli będzie trzeba to zadzwoni nawet do jakiejś dziewczyny, z którą miał jednorazową przygodę, a która ma wpływowych rodziców w tej branży. Bo na pewno taka była wśród tych niezliczonych lasek. Dla niego zrobi wszystko.
— Miniuch, jesteś zmęczony i roztargniony. To koniec na dzisiaj, idź spać. Ja się tym zajmę. — Podniósł się i położył ręce na jego ramionach. Następnie lekko go pchnął, by opadł plecami na materac. — Posłuchaj się mnie.
Yoo zaczęły piec oczy, ale nie chciał pozwolić, by chociaż pojedyncza łza spłynęła po jego policzku. Ten wypadek przejął go bardziej niż ktoś mógłby się spodziewać. Ludzie ze studiów jakby to odkryli, powiedzieliby, że ktoś go podmienił.
Nie umiał sobie w ogóle znaleźć miejsca w mieszkaniu. Chodził w kółko po pokoju Minhyuka, obgryzając paznokcie, chociaż w życiu wcześniej tego nie robił.
Kiedy tamten spał, a wręcz padł w ułamku sekundy, usiadł za jego biurkiem do pracy i wziął do rąk zniszczony projekt. Nie był doszczętnie zrujnowany, ale i tak młodszy będzie musiał rysować od nowa. Co nie zmienia faktu, że to, co jest widoczne na starych kartkach może być przydatne i trochę przyspieszy ponowną pracę nad nim. Kihyun postanowił więc posegregować kartki i nie wyrzucać tych, na których było coś widać. Ponieważ nie chciało mu się spać przez napięcie, naostrzył mu także wszystkie ołówki. Posprzątał też porozwalane linijki i inne takie pomocne rzeczy, które dla niego było nowością.
— Tylko spróbuj mu powiedzieć! Jak mnie wydasz to następny obiad zjemy z ciebie! — Zwrócił się do obudzonego jeża, groźnie wskazując w niego zastruganym przyrządem do rysowania. A to dlatego, iż był zawstydzony tym, ile wysiłku włożył w naprawienie błędu. Wstępnie umówił się także z dziewczyną, która coś wspominała, że ma ojca architekta. Pamięta to, gdyż od razu pomyślał wtedy o Minhyuku.
Nie chciało mu się wracać do własnego pokoju, poza tym musiałby zaskrzypieć drzwiami, a za nic w świecie nie chciał teraz budzić chłopaka. Położył się więc koło niego, nie widząc w tym nic dziwnego. Wsunął się pod kołdrę, a że była jedna, musiał się ułożyć zaraz u jego boku, aby żaden z nich nie był pokrzywdzony. Złapał go za rękę i naprawdę uważnie, ze skupieniem i precyzją rozpostarł ją, by na już wyprostowanej ułożyć głowę, gdyż było to znacznie wygodniejsze niż leżenie na wielkiej i miękkiej poduszce. Akurat Kihyun wolał sypiać na twardo, a poduszki służyły mu bardziej do przytulania.
Jeszcze trochę czasu minęło zanim Kihyun zasnął. Przyłożył sobie rękę do czoła, ciągle czując na niej jakiś niewygodny ciężar. Nie miał pojęcia, co mógł oznaczać. To ze stresu?
OdpowiedzUsuńW ogóle nie brał pod uwagę tego, że było to spowodowane krótkim pocałunkiem Minhyuka w tamtym miejscu. Mrowienie nie ustawało, a on bardziej się denerwował, szukając przyczyny z medycznego punktu widzenia. A co jeśli jestem chory? Jakiś guz mi rośnie? Nie powinienem z nim spać, bo jeszcze się zarazi. Pomasował miejsce, na którym dokuczało mu niezidentyfikowane uczucie, ale zaraz potem zasnął, nie chcąc dłużej się rozwodzić nad tym dyskomfortem, który w rzeczywistości wcale nie był takie dokuczliwy jak próbował sobie wmówić.
Było mu wygodnie i to dużo wygodniej niż w swoim łóżku. Niby mieli te same, ale z jakiegoś powodu czuł się znacznie bardziej wypoczęty tutaj. Kwestia innej pościeli? Ach… te dziewuchy mi sprężyny w materacu popsuły. Pierdole je, jeszcze jestem przez nie stratny. Dopóki nie kupię innego, śpię tutaj. Co ci faceci tak za nimi szaleją? O chuj...też nim jestem. Tak czy inaczej, było jeszcze lepiej, gdy w śnie poczuł, że nikt obok go nie ogranicza i może wyciągnąć się we wszystkie strony.
Nagle zaskoczył go lekki podmuch powietrza. Zacisnął mocniej powieki, chcąc ograniczyć to uczucie do minimum, ale natrętny wiaterek nie ustawał. Przygryzł wargę i już w pełni oprzytomniały, otworzył raptownie oczy, chcąc z wyrzutem zwrócić uwagę temu, kto zakłócił jego odpoczynek. Jednak o dziwo na widok radosnego przyjaciela, zmiękł, a cała złość z niego wyparowała. Dotknął dłonią czoła, powtarzając czynność z nocy, ale ani nie było rozpalone, ani dłużej nie odczuł mrowienia w tamtej okolicy. Więc co ze mną nie tak?
— Śniadanie czeka, chodź. — Zapominając o swoich wcześniejszych zmartwieniach, zerwał się z łóżka na równe nogi. Złapał Minhyuka niespodziewanie za rękę, podnosząc ją na wysokość swoich oczu.
— I palce całe. — Skomentował krótko, przekrzywiając głowę na bok w niedowierzaniu. Wkrótce było jednak wiadomo dlaczego.
— No tak, czego ja się po Tobie spodziewałem. — Westchnął z opartymi rękami na biodrach. Lecz widząc, że to czas skończyć z żartami, poklepał młodszego po plecach w wyrazach uznania.
— No dobra, a teraz powiedz, co to za okazja? Przecież wiem, że bez powodu nigdy nie prosisz personelu twojego ojca o takie przysługi. A szkoda, nie pogardziłbym codziennie takimi śniadaniami, jednak do niczego nie mogę Cię zmusić. Tak więc, o co chodzi? — Kihyun wlepił ciekawskie spojrzenie we współlokatora, gdy zasiedli za stołem.
Jak tamten chciał przystąpić do jedzenia, Yoo odepchnął jego rękę, by opóźnić ten proces. Wstał nieoczekiwanie z krzesła i pobiegł w ekspresowym tempie po telefon. Następnie szybko zrobił zdjęcie.
— No co? — Popatrzył na niego wrogo. — Nie wiadomo, kiedy to się powtórzy.
Po posiłku, starszy nie zamierzał wrócić do swojego kąta. Zabrał jedynie z pokoju laptopa i ułożył się wygodnie na łóżku młodszego. Jakaś nieznajoma siła go do niego ciągnęła, a on, nie widząc w tym jeszcze nic podejrzanego, dawał się nią zawładnąć.
Poza tym, mógł na niego spojrzeć za każdym razem, gdy spodobał mu się jakiś szlafrok. Łatwiej mu było zobrazować sobie jak będzie wyglądał na przyszłym właścicielu. Nie zdradzając czego tak zaciekle szuka, w końcu zakupił jeden z YSL i teraz musiał czekać jedynie na dostawę. Dodatkowo miał za zadanie wypytać Minhyuka o jego grafik, by mógł odebrać paczkę od kuriera, gdy najlepiej tamtego nie będzie wtedy w domu.
Na chwilę wyszedł z pomieszczenia bez słowa, nie chcąc między innymi rozpraszać pracującego chłopaka, ale głównie nie chciał zdradzać powodu, dla którego musiał to zrobić. Po zakupieniu prezentu zdał sobie sprawę z tego, że pewnie jak zwykle z okazji urodzin Lee gdzieś wyjadą, a chciałby zadręczający go problem rozwiązać przed wypadem, by nie być gburowatym i nie psuć atmosfery swoją duchową nieobecnością.
UsuńChowając się w toalecie, wybrał numer do seksuologa z najlepszymi opiniami i umówił na najbliższy wolny termin, czyli taki jaki on zarządził z góry. Nie zamierzał pieścić się z kolejkami i innymi takimi. Oczekiwał także stuprocentowej poufności, więc zaproponował, że jeszcze dzisiaj wpłaci hojną zaliczkę.
Podczas rozmowy cały się spocił. Nie sądził, że wymiana zdań z ekspertem tak go zmęczy, a co dopiero jak zacznie mówić o tym, co faktycznie go trapi? Włożył głowę pod kran i odkręcił zimną wodę. Stał w bez ruchu w takiej pozycji, dopóki nie zaczął boleć go kark. Spojrzał na swoje obicie w lustrze. Blady jak ściana. Nie było mu wygodnie ze świadomością, iż ma słabość, która tak intensywnie na niego wpływała. Położył dłoń na grzywce, kierując ją sobie na oczy, by zasłoniła mu obraz marnego siebie.
Zrezygnowany wyszedł z łazienki z mokrymi włosami. Oparł się o framugę drzwi pokoju Minhyuka, patrząc w podłogę oraz czując, że serce wciąż mu kołacze.
— Minhyukie, potrzebujesz czegoś? — Zapytał przygaszony. Zazwyczaj nie pałał entuzjazmem, ale teraz w jego głosie można było dostrzec coś niepokojącego.
— Ciebie, Kihyunnie. — W pierwszej chwili nie zrozumiał. Chciał się intensywniej zastanowić nad znaczeniem tych słów, ale dalsza wypowiedź przyjaciela wszystko mu rozjaśniła.
OdpowiedzUsuń— A. — Mruknął pod nosem, właściwie nie wiedząc, czemu brzmiał jak rozczarowany. Przecież nie był. Nie miał powodów, aby być.
Dał się prowadzić Minhyukowi oraz nie protestował, gdy posadził go na łóżku, a następnie przystąpił do masażu. Było to relaksujące i kojące. Jakby z każdym ruchem młodszego był pozbawiany jednego ciężaru i stopniowo odczuwał, że prawie wyzbył się ich wszystkich. Przymknął oczy, oddając się rozkoszy, którą obdarzał go Lee. Przez to, że dawno jej nie czuł, nie zauważył, że w końcu znalazł to, czego tak bardzo szukał. Żadna dziewczyna przynajmniej w jednym procencie nie wprawiła go w taką przyjemność, jaką odczuwał w tym momencie, a przecież między nimi dwoma do niczego nie dochodziło. Bo nie dochodziło?
Ocknął się dopiero, gdy poczuł mokry ślad na swoim karku. Przeszedł go dreszcz po całym ciele, znów odczuwając nieprzyjemny ciężar na czole, a dodatkowo na policzku, w który rankiem ucałował go Minhyuk. Niewiele myśląc, złapał się odruchowo za niego. Wzdrygnął się, przez ogarniający go dyskomfort i jakby cały masaż poszedł się jebać, ponieważ ponownie się spiął.
Przytulający go od tyłu przyjaciel, wcale nie pomagał. Yoo jednocześnie odczuwał spokój w sercu, ale całe jego ciało buzowało, a on wciąż nie miał pomysłu, co może być powodem.
— Hyunnie...martwię się, kiedy Cię takiego widzę. Jesteś bardzo zestresowany, wiesz że przede mną niczego nie ukryjesz. Spokojnie Hyung, co by się nie działo jestem przy Tobie. — Kihyun jedynie przytaknął, będąc szczerze wdzięcznym chłopakowi, ale przez swój żarzący stan, nie umiał niczego z siebie wydukać. Paliło go w przełyku, kiedy chciał pokusić się na jakąś miłą odpowiedź lecz w życiu nie brał pod uwagi tego, że mogło być to spowodowane bardziej zawstydzeniem niż jego nieumiejętnością wyznawania uczuć.
— Hug attaaaaack!
— Wow, to było niespodziewane. — Wymsknęło mu się pod wpływem adrenaliny. Już zapomniał, jakie to uczucie. W liceum faktycznie, Minhyuk notorycznie dostarczał mu rozrywek tego rodzaju, ale po jego ukończeniu wszystko się skończyło. A on nie nalegał, by do tego wrócili. Nie był tego typu człowiekiem. W końcu byli już dorośli, a takie zagrywki są dobre dla dzieciaków. Nawet jeśli z chęcią znów by tego doświadczył, nie przyznałby się.
— Tęskniłem… — Wymamrotał wtulony w młodszego, ze schowaną twarzą w jego ramieniu. Miał nadzieję, że dzięki temu tamten nie dosłyszy tego, co powiedział.
Kiedy Lee odsunął się od niego, a ich oczy się spotkały, starszy automatycznie spojrzał w bok. Nie rozumiał niczego, co się z nim tego dnia działo.Co jeśli jestem bardziej chory niż przypuszczałem?
— Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć, prawda? — Niepewnie wrócił powoli do niego wzrokiem, odważając się na delikatny uśmiech.
— Wiem. Inaczej już dawno by Cię przy mnie nie było. Nikt inny by nie wytrzymał. — Wyciągnął rękę do góry, dotykając jego policzka, a wtedy znów poczuł mrowienie na swoim.Cholera.
Wstał jak poparzony z wyraźną paniką w oczach. Serce mu przyspieszyło ze zdenerwowania i domyślał się najgorszego. Dolega mi jakaś śmiertelna choroba.
— Minhyukie, poczekaj… — Zaczął bardzo poważnie, gdy pobiegł do salonu. Nie chciał gasić entuzjazmu chłopaka, ale było to nieuniknione. Przełknął ślinę i postanowił dłużej nie zwlekać z diagnozą.
— Mam ważną sprawę do załatwienia, a ty masz dużo pracy. Co powiesz na to, że jak wrócę, a ty skończysz albo będziesz bliski skończenia to w nagrodę coś obejrzymy, hm? — Zapytał, próbując ukryć swoje przejęcie i wyglądać na jak najbardziej opanowanego.
Nie chciał, aby ktoś przypadkiem rozpoznał jego samochód przed gabinetem lekarza, dlatego postanowił, że pojedzie taksówką. Przez drogę zastanawiał się, czy dobrze robi, jadąc do seksuologa, a nie lekarza rodzinnego. Być może problem z podnieceniem wynikał z innego, zdrowotnego czynnika. Westchnął głośno zrezygnowany już na wejściu.
Usuń— Dzień dobry, nazywam się Yoo Kihyun, byłem umówiony na jutro, ale…
Po usłyszeniu nazwiska, spotkał się z takim traktowaniem, jakiego oczekiwał. Na początku siedział w milczeniu, nie umiejąc przyznać się do swojego problemu. Nie przyszedł tu jednak po to, by w milczeniu się sobie nawzajem przyglądać. Był dorosłym facetem i czuł, że zachowując się tak, tylko bardziej się ośmiesza.
Tak jak się spodziewał, dostał skierowanie na badania do szpitala. Zaproponował mu także tabletki, których przyjmowanie jednak odmówił. Z wyciągnięciem z portfela pewnej sumy, dostał zwolnienie lekarskie z pieczątką, które w domu sam mógł sobie wypełnić.
Po wyjściu pałętał się po mieście bez celu, nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Nie chciał wracać w tym stanie do domu, by nie martwić Minhyuka, który miał ważną pracę do wykonania.
Czyli brak podniecenia występuje tylko przy zbliżeniu z kobietami?
Na przypomniane sobie pytanie zemdliło go tak samo jak w gabinecie, a nawet bardziej, gdyż mocniej się nad nim zastanowił.
O chuj mu chodziło? A niby jakie inne zbliżenia miałyby być…. Z przedmiotem? ZWIERZĘCIEM?! JA PIERDOLE.
Patrzył pustym wzrokiem na skierowanie, po czym stwierdził, że nie jest gotowy zmierzyć się z szarą rzeczywistością, dlatego zmiął je w dłoni i schował do kieszeni płaszcza.
Wrócił do domu, z zakupami ze sklepu spożywczego, kiedy zaczął doskwierać mu wieczorny chłód. Otworzył cicho drzwi, nie chcąc jeszcze zdradzać swojej obecności. Zdjął od niechcenia buty i odwiesił okrycie wierzchnie na wieszak, nie zauważając, że zmięta kartka wyleciała z kieszeni.
Zapukał grzecznie, jak nie on, do drzwi pokoju przyjaciela, ale wszedł zanim usłyszał pozwolenie.
Zmusił się do uśmiechu, przybrał wesołą barwę głosu i podniósł reklamówkę nad głowę, w której głównie znajdowały się chipsy i piwa.
— Film?
— Film?
OdpowiedzUsuń— Oooo! Hyunnie! Jesteś już! — Chociaż Kihyun wrócił do domu jak zdjęty z krzyża i zmuszał się do okazywania entuzjazmu, to cały ciężar z niego spadł, gdy Minhyuk się odwrócił w jego stronę i przywitał błyszczącymi oczami. W tamtej chwili zapomniał o wszystkim, co go trapiło i chciał się znaleźć jak najbliżej swojego przyjaciela. Bliskość, którą go obdarzył przed wyjściem do seksuologa, przypomniała mu jak dobrze się czują w swojej obecności. Teraz, gdy znów jej doświadczył, podświadomie pragnął więcej. Chciał poczuć spokój w jego ramionach, tak jak kiedyś, tak jak gdy w liceum dostał jedynkę albo rodzice dowiedzieli się o jego wagarach. Cokolwiek mniej lub bardziej poważnego by się działo, Lee zawsze przy nim był, a on właśnie jakby zdał sobie z tego sprawę. Dziękuję, że mi rano o tym przypomniałeś.
— I nawet coś przygotowałem, spójrz! — Spojrzał z rozmachu, ale na ich dłonie, kiedy Minhyuk złapał go za rękę. Miał wrażenie, że ciepło z palców młodszego w magiczny sposób przemieściło się do jego serca.
— Pamiętasz nasze wieczory filmowe? Kiedyś robiliśmy tak co weekend, jak mieliśmy na to fazę! — Tylko przytaknął głową, z rozmarzeniem wpatrując się w rozłożoną kanapę, która teraz przypominała luksusowe łoże wraz z ich pościelą.
— Głupku, miałeś zajmować się czymś innym! — Nakrzyczał na niego ze skamieniałą twarzą, mimo że był wzruszony. Zaraz potem jednak, odkładając zakupy na bok, niespodziewanie przylgnął do niego, przytulając go od przodu. Być może nieco eksperymentował, gdyż chciał się upewnić, czy tym razem nie tylko w sercu, a na całym ciele odczuje przeszywające go ciepło...jak się okazało skutecznie.
Odsunął się powoli od chłopaka i odchrząknął ze zmieszania. W tej relacji to nie on był typem, który serwował takie niespodzianki, dlatego spiął się lekko i powędrował wzrokiem w inną stronę.
Kiedy Minhyuk otworzył dla niego piwo, upił łapczywie wielkiego łyka, nie rozumiejąc, czemu zachowuje się jakby był zestresowany. Przewidział to, że będzie dzisiaj spragniony alkoholu, dlatego zakupił go wystarczająco dla obojgu z nich, ale spodziewał się innego powodu, dla którego będzie chciał się upić.
Wybrał jakiś lekki film, by nie straszyć młodszego horrorami ani ciężkimi filmami akcji, mimo że takie osobiście preferował. Chociaż nie okazywał tego tak często na zewnątrz, zależało mu na dobrym samopoczuciu Lee.
— Miałeś z pewnością ciężki dzień, postaraj się o niczym nie myśleć i odprężyć. — Zrobiło mu się naprawdę wygodnie, gdy jasnowłosy oplątał się wokół jego ciała. Biorąc po uwagę to, że dawno nie był z nikim tak blisko, iż nawet przy stosunku trzymał kobiety na dystans i ograniczał ich dotyk do minimum, nie dziwne, że był zaskoczony tym, iż w końcu to, że ktoś go dotyka, w ten czy inny sposób, nie było dla niego odpychające.
Gdy tamten kończył trzecie piwo, Kihyun był już po jakiś pięciu i zabierał się za otwieranie następnego. Miał dobrą głowę do picia i w normalnych okolicznościach dopiero zaczynałby mu dopisywać humorek lecz dzisiejszy dzień tak go zmęczył, że spokojnie można było go już nazwać pijanym. Męczył się strasznie z otwarciem puszki, dlatego usadowił się chwiejnie między nogami chłopaka i położył, opierając plecy o jego tors.
— Otowrysz? Ta opuszka mnie nie lubi, ale ciebie się posłucha, bo jesteś dobrzy i masz czyste serce, a tylko przed takimi otwira się sezam, jak w tej bajce… — Poprosił ledwo zrozumiałym językiem, podając przyjacielowi puszkę.
— Kihyunnie...Hyunnie...wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć, tak?
Usuń— Mhm. — Potwierdził krótko, koncentrując się na filmie. Nie zastanawiał się w ogóle, dlaczego Minhyuk nagle z czymś takim wyskoczył i wydawało mu się, że nie zmierza do niczego konkretnego. Nie raz bez większego powodu lubił mu przypominać o takich rzeczach, dlatego w pierwszej chwili nie wdawał się w dyskusję.
— Co się dzieje? Proszę, nie ukrywaj przede mną niczego. Tak cholernie się o Ciebie martwię. — Bardziej niż na jego słowach, skupił się na tym, że od powietrza, które czuł na uchu, na jego ciele pojawiła się gęsia skórka.
— Źle się czujesz? Coś Ci dolega? Mogę Ci jakoś pomóc, Hyunnie? Powiedz, zrobię wszystko. — Teraz miał pewność, że to nie jest zwyczajna przypominajka tylko faktycznie dopytywał się o szczegóły. Kihyuna jakby zmroziło, bo co miał powiedzieć? Wiesz, tak od ponad roku zauważyłem, że mam problemy z impotencją, a dziewczyny mnie brzydzą, dotykam je i się z nimi rucham, żeby zmusić się w końcu do tego, aby było mi dobrze, ale to tylko bardziej mnie odpycha i brzydzę się sobą? Westchnął, odkładając piwo na bok. Tak naprawdę to chciałby dokładnie w ten sposób mu wszystko powiedzieć, nie omijając żadnej kwestii, ale przed samym sobą było mu ciężko się do tego przyznać, a co dopiero mówić o tym na głos.
Nagle znów go nawiedziło to wkurzające pytanie lekarza. Z całego spotkania tylko ono tak bardzo utkwiło mu w głowie, a Minhyuk znów pobudził w nim chęć rozwodzenia się nad nim.
Tylko przy zbliżeniu z kobietami? Czy on sugeruje, że ja… Kihyun pokręcił szybko głową, nie dając sobie szansy, by przystał na myśl, która towarzyszyła mu już w gabinecie, ale z całej siły ją odpierał.
Jestem pijany, jestem pijany… jestem pijany i nie myślę trzeźwo… jestem tylko pijany, to wina alkoholu, nic więcej… pijany…
— Proszę, nie uciekaj tak ode mnie. — To co powiedział Lee jakby zaważyło nad wszystkim. Nie wiedział, czy odpowiednio odebrał jego słowa, ale będąc w stanie głębokiego upojenia alkoholowego, rozumiał to tak jak od samego początku chciał, aby to brzmiało. Dotyk młodszego, który drapał jego udo, aby chyba było mu swobodniej, przyniósł odwrotny efekt. Na całym jego ciele pojawiła się gęsia skórka, a on poszedł za impulsem, którego nie dało się zatrzymać.
Odwrócił się przodem do chłopaka i zdecydowanym ruchem przywarł go plecami do materaca, nie odrywając od niego wzroku. Nie uśmiechał się, nie mrugał, był śmiertelnie poważny. Pochylony nad nim na czworakach, jedną nogę umieścił między tymi Minhyuka, napierając mocniej na jego krocze, gdy zbliżał swoją twarz do jego. A gdyby tak spróbować?
Gdy ich usta dzielił milimetr, zawahał się. Był nawet moment, w którym myślał opaść obok niego na łóżku i zrezygnować z planu, ale jego ciało jakby samo walczyło z umysłem. Jak próbował się odsunąć, ogarniał go niewygodny skurcz i jedyne ruchy jakie mógł wykonywać to te głową i rękami, które nawet nie zauważył kiedy, wplótł we włosy przyjaciela.
— Tak właściwie to możesz mi pomóc. — Przyznał, prawie stykając się z nim ustami. Nie widząc, aby chłopak próbował zmienić swoje położenie, na początku dał mu krótkiego buziaka, przy którym zmrużył oczy. Oderwał się szybko, by spojrzeć na twarz partnera. Nie trwało to jednak długo, gdyż zaraz po tym wrócił do czynności, jednak z dużo większą intensywnością niż poprzednio.
Tym razem położył się na Minhyuku, opierając na nim cały swój ciężar. Z każdym następnym muśnięciem, przekręcał głowę z boku na bok, dodając do tego lekkie falowania ciałem, nad którymi nie panował. Ręce również, schowane w jasnych włosach, same drapały paznokciami skórę chłopaka. Zakręciło mu się głowie, ale bardziej od emocji niż upojenia alkoholowego, gdyż wytrzeźwiał od uderzającej go fali niezidentyfikowanych emocji.
UsuńKihyun nie dodawał tempa, ale zwiększał nacisk i to pierwszy raz, kiedy leżąc w łóżku, chciał czegoś więcej niż samego spania. Całym sobą zaangażował się w ten pocałunek i każdy ruch głową czy językiem był idealnie dopracowany. Dawno do niczego nie przykładał się tak precyzyjnie jak w tej chwili. Właściwie to poczuł jakby dostał to, na co tak długo czekał i nie chodzi o to, że w końcu było mu przyjemnie, a wbrew pozorom o to, że Minhyuk dał mu sygnał, przez który się do takiej czynności posunął.
Towarzyszyło mu dotąd nieznane uczucie i nie za bardzo wiedział jak ma sobie z nim poradzić. Ręce miał spocone, a z czoła zaczęły spadać pojedyncze krople potu. Ciepło, które zalewało go w tym momencie z pewnością przewyższało to, które odczuwał te dwa razy przed oglądaniem filmu.
Oderwał się od Lee dopiero, gdy rzeczywiście zabrakło mu tchu, ponieważ nawet jak miał go resztki to kontynuował pocałunek ostatkami sił. Nigdy nie całował się tak długo, miał wrażenie jakby wargi mu zdrętwiały, ale nie przeszkadzało mu to w ogóle. Zastanawiał się, a więc co tak wygląda, kiedy komuś się podoba czy to jeszcze coś innego?
Głęboko oddychając, przyglądał się zaciekawiony Minhyukowi i jednocześnie wystraszony tym jak reagują ich ciała. Czuł na swojej twarzy tak samo ciężki oddech chłopaka. Długo wpatrywał się w niego, nie tylko nie umiejąc znaleźć słów, ale tak bardzo paliło go w przełyku, że nawet jakby miał przygotowaną przemowę, nie wydukałby ani słowa. Dopiero jak unormował się mu oddech, odezwał się, nadal zachowując między nimi minimalny dystans. Gdyby nie lecący w tle film, młodszy byłby w stanie usłyszeć głośne bicie serca Yoo, a i tak starszy nie miał pewności, czy na pewno go zagłusza.
— Chyba trzeba zmniejszyć ogrzewanie. — Wysapał, płonąc od środka.
— Kihyunnie...ogrzewanie jest skręcone. — Wtopa. — To nie ogrzewanie, Hyunnie… — Wpadłem.
OdpowiedzUsuńRęce, na których podpierał się Kihyun, zaczęły się trząść, że myślał, iż zaraz straci nad nimi władanie i upadnie boleśnie na Minhyuka, jeszcze bardziej się pogrążając. Chciał coś zrobić, cokolwiek, by tylko nie wisieć nad nim w bezruchu, ale całkowicie go sparaliżowało i był obezwładniony. Nie umiał nazwać tego uczucia, towarzyszyło mu pierwszy raz i się w tym wszystkim pogubił. Jednak mimo dyskomfortu psychicznego jak i poniekąd fizycznego, uzależniał się od tego niezidentyfikowanego stanu, który chociaż był drażniący, pociągał go. Ta wiedza obudziła w nim strach. To, że wytrzeźwiał od nadmiaru skrajnych emocji, w ogóle nie było pomocne, gdyż miał pełną świadomość tego, w jakiej pozycji się znajduje i do jakiego czynu się posunął. Był zagubiony i kompletnie nie wiedział jaki krok wykonać. Wtedy z pomocą przyszedł jego przyjaciel, który postanowił kontynuować to, co zapoczątkował Kihyun.
Starszy, mimo że miał wątpliwości, co do słuszności swoich czynów, był wdzięczny, że Lee wykonał ruch i z powrotem go sobą zajął. Czując drapanie na karku, jęknął przez zamknięte usta, które i tak zaraz musiał otworzyć, zatracając się w pocałunku jeszcze intensywniej niż poprzednio. Był zaskoczony tym z jaką natarczywością atakuje go chłopak, ale domyślał się, że tamten jest w o wiele większym szoku, iż tak naprawdę Yoo zainicjował zajście.
Gdy młodszy złączył ich usta po raz kolejny, ciemnowłosy zdał sobie sprawę z tego, że czekał na taki obrót sprawy. Że w rzeczywistości nie chciał tak szybko przerywać tej chwili, więc jakby odetchnął z ulgą, że Minhyuk chciał kontynuować. Z drugiej strony, obok ulgi, narastał w nim strach, że robi to wszystko w pełni umyślnie.
Czując obce palce pod swoją koszulką, wzdrygnął się. Pomimo ciągłych zbliżeń z kobietami, paradoksalnie nie był przyzwyczajony do kontaktu cielesnego. Przeleciał go dreszcz na plecach i ścisnęło w żołądku. Był tak zmieszany, że nie wiedział, czy bardziej skupia się na tym jak pieszczą go ręce chłopaka czy na pracy ich języków, które się o siebie ocierały.
Prawdziwa zagadka zaczęła się jednak dla niego, kiedy Minhyuk oplątał swoje nogi wokół jego bioder, mocniej go do siebie przyciągając. To, co przeżywało w tamtym momencie jego ciało, było dla niego niezrozumiałe, ale gdyby mogło to krzyczałoby za niego. Nie umiał tego przyrównać do niczego istniejącego. Mrowienie w każdej części, a przede wszystkim w okolicy krocza, było jak jakaś abstrakcja. Cały drżał i dygotał, ale nie chciał przestawać. Tak właściwie to chciał zapytać Lee, co oznaczają te wszystkie objawy, ale był zbyt zakłopotany.
— Miniuch! — Wyrwało się mu, gdy poczuł mokry ślady na swoim uchu. Z tą czynnością, przed oczami ujrzał mroczki, które się nasilały, aż prawie w całości stracił pole widzenia. Zacisnął mocniej zęby, aż go zabolały lecz wolał pozwolić im się pokruszyć, niż dać upust jękom, które były zbyt krępujące. Bał się, że będzie brzmiał tak samo żałośnie jak te wszystkie kobiety, które przybierały wtedy bardziej piskliwy głos niż miały normalnie.
— M-Miniuch? — Zająknął się, zaskoczony, gdy zamienił ich pozycjami. Narastało w nim coraz większe napięcie, z którym coraz gorzej sobie radził.
Jaki on jest...atrakcyjny. Wcześniej nigdy nie postrzegał go w takich kategoriach, ale teraz spoglądając na niego od dołu, ta myśl nawiedziła go mimowolnie. I na tym poziomie jeszcze nie czuł się z nią komfortowo.
W życiu by nie pomyślał, że muśnięcia wargami w innym miejscu niż usta, mogą powodować takie uniesienie. Kihyun wciąż powstrzymywał się przed używaniem słowa przyjemność, gdyż nie do końca był pewien, czy tak to właśnie wygląda, ale był bliski stwierdzenia, że chyba w końcu udało mu się jej doświadczyć. Był jednak zbyt niepewny siebie, by tak szybko zdać sobie z tego sprawę.
UsuńZrobiło mu się niedobrze, gdy przez jego przyrodzenie przebiegł dreszcz. Czuł jak męskość powoli nabrzmiewa w jego spodniach, co także doświadczył pierwszy raz w życiu. Zaczął niespokojnie wierzgać nogami, łapiąc się na tym, że jednocześnie chciał krzyczeć pomocy wraz z więcej. I być może nie powstrzymałby się przed taką prośbą, gdyby nie fakt, że jego usta ciągle były zajęte przez Minhyuka. Złapał go trzęsącymi rękami za materiał koszulki na plecach, z każdą chwilą ściskając mocniej. Nagle poczuł jak z kącików oczu, wypłynęły mu niewielkie krople łez, spowodowane dużym natężeniem emocjonalnym, na które nie był przygotowany. To co odczuwał, było zdecydowanie za bardzo gwałtowne jak na jeden raz. I ten pierwszy raz z chłopakiem.
Kiedy przyjaciel się od niego oddalił, on ani drgnął. Wzrok miał skierowany w sufit, który się mu kołysał na boki. Serce waliło jakby miało zaraz uwolnić się z piersi, a on przełykał nerwowo ślinę, by unormować oddech. Nawet nie usłyszał jego uwagi o tym, że film się skończył. Został pozbawiony wszystkich podstawowych zmysłów.
Zastanawiał się, że skoro Minhyuk zaprzestał czynności, dlaczego wciąż odczuwa ucisk na swoim kroczu. Przeszło mu przez myśl, by chwycić go za rękę i ułożyć na wybrzuszeniu. Zanim się zorientował, uczynił to. Jak już eksperymentować to do końca. Złapał młodszego za dłoń i z dużym naciskiem, przyłożył go do swojego penisa, niemieszczącego się w spodniach. Przez prąd, który przeszył jego ciało w tamtym momencie, podniósł się z łóżka jak poparzony i spojrzał na Minhyuka wystraszony ze łzami w oczach. Zemdliło go i chciał się szybko znaleźć w toalecie, by nie obrzygać niczego dookoła.
— Przepraszam. — Wymamrotał jedynie, zakrywając dłonią usta.
Zamknął się w łazience na klucz i od razu padł na kolana przed deską klozetową. Zdążył w ostatniej chwili, gdyż nie musiał czekać nawet sekundy, by wypróżnić z siebie wszystko, co tego dnia spożył. Nie wychodził długo, ani nie odpowiadał na wołania przyjaciela. Był przerażony. Nie udźwignął tego, co przed chwilą doświadczył. Emocje całkowicie go zdominowały, a on miał drgawki i podrzucało nim jak piłeczką kauczukową. Zaczął rzewnie płakać, zakrywając rękami usta, aby nie było słychać tego, w jakiej jest rozsypce. Bał się, co Minhyuk, mógł sobie teraz pomyśleć. Najbardziej nie chciał, aby pomyślał, że to dlatego iż brzydzi się nim. Jednak nie miał na razie sił na wyjaśnienia. Nie umiał się z nim jeszcze zmierzyć.
Jestem gejem?
Dla Kihyuna to była nowość. Nigdy nie brał takiej ewentualności pod uwagę. Co więcej, nie raz żartował z takich osób, drażnił się z nimi, włączając w to samego Minhyuka. To nie tak, że ludzie godzą się z takimi informacjami z dnia na dzień. Jemu jakby całe życie odwróciło się do góry nogami. Korea to nie jest kraj, w którym tacy są powszechnie akceptowani. Szczególnie jak jest się jedynym synem prawników, którzy wykładają przedmiot na uczelni, do której na dodatek uczęszcza.
Nie wiedział, ile siedział w łazience, ale nie zamierzał z niej wychodzić w najbliższym czasie. Upił wodę z kranu, a następnie położył się na zimnej posadzce jakby myślał, że to ostudzi jego poruszenie.
Miniuś…
Przytulony plecami do posadzki, wpatrywał się w sufit, który drażniąco się przechylał. On sam nie był dłużej pewny, czy to tylko emocje, czy jednak nadal oddziałuje na niego alkohol. Dotknął czoła, które zdawało się płonąc żywym ogniem, ale był za bardzo wypompowany z sił, aby wstać i zrobić sobie zimny prysznic dla ochłody, który z pewnością by mu pomógł.
OdpowiedzUsuńKihyun, ty idioto, o czym myślałeś, kładąc sobie jego rękę na swoim chuju…
Przekręcał się nerwowo z boku na bok, mając wrażenie, że zaraz wybuchnie mu głowa. Doskonale wiedział, z jakich pobudek zrobił to, co zrobił, ale postanowił do końca udawać przed samym sobą niedoinformowanego. Żadne inne obce palce, ani jego własne, do tej pory nie wywołały u niego takiego poruszenia, a przecież do niczego nie zdążyło nawet dojść. Potrząsnął szybko głową jakby chciał wyrzucić z siebie wszystkie myśli, które utwierdzały go w przekonaniach, przed którymi tak usilnie się bronił.
Niekontrolowanie przejechał kciukiem po swojej dolnej wardze, na której Minhyuk zassał się z pasją. Na to wspomnienie na jego ciele pojawiła się gęsia skórka. Oblizał wargi językiem, czując smak, z którym nigdy wcześniej się nie spotkał, a bardzo go zaintrygował. Nie umiał go z niczym zidentyfikować, dlatego postanowił, że jak się odważy spojrzeć twarz przyjacielowi, zapyta go, co wcześniej jadł lub czym je pielęgnuje, że tak smakują.
— Kihyunnie...otwórz proszę… — Wzdrygnął się i automatycznie zakrył dłońmi uszy, by zagłuszyć głos chłopaka, dochodzący z drugiej strony drzwi lecz to nie poskutkowało i słyszał każde słowo z osobna bardzo wyraźnie.
— Hyunnie...zaufaj mi i otwórz, wiesz że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi na dobre i na złe… — Dlaczego on mówi jakby to, co się stało nie było niczym nadzwyczajnym…? Może nie było… może tylko ja przesadzam.
Zmienił pozycję, kładąc się na brzuchu, by kilka razy uderzyć czołem o podłogę. Wplątał również palce we włosy, mocno je na nich zaciskając. Zwariuję.
Potem ucichło i był pewien, że młodszy sobie odpuścił.
— Poszedł sobie? — Zapytał przypadkiem na głos i wystraszył się tym, że jego głos zabrzmiał jakby był zawiedziony. — T..t-to… dobrze… tak jest lepiej… jakbym Go tutaj chciał to bym nie zamykał drzwi… — Mruknął, kreśląc z nerwów palcem kółka na płytkach.
UsuńOdpłynął całkowicie w myślach na swój temat i tego, co zamierza ze sobą zrobić, ale każdy kolejny pomysł wydawał się mu bardziej absurdalny od poprzedniego. A gdyby tak aranżowane małżeństwo i pierdolić wszystko inne? Rodzice Kihyuna nie raz proponowali mu spotkania z kandydatkami, które sami dla niego przygotowali. Uważał to za najbardziej powaloną rzecz w życiu, na jaką mógłby się zdecydować, dlatego nigdy nie otworzył zdjęć dziewczyn, które dla zachęty wysyłała mu matka lecz teraz jego życie stanęło do góry nogami i myślał, czy nie zmienić zdania, gdyż jeszcze bardziej powalone wydało mu się to, co odjebał chwilę temu.
Wtem usłyszał jak otwierają się drzwi do łazienki, jakby ktoś chciał definitywnie zatrzymać go przed podjęciem tej głupiej decyzji.
— Kihyunnie...przeziębisz się, ta podłoga jest za zimna.
— Na pewno nie jest zimniejsza do mojego serca… — Warknął z nieuzasadnionym żalem do chłopaka, w środku myśląc sobie, dlaczego tyle czasu Ci zajęło, żeby się tu dostać?!
Gdy poczuł głaskanie po głowie, ponownie przeszedł go dreszcz spowodowany dotykiem Minhyuka. Zemdliło go, ale tym razem udało mu się to powstrzymać, nie chcąc wyrywać się z uścisku Lee, gdyż i tak nie najkorzystniej wyszło, kiedy uciekł się wyrzygać po ich zbliżeniu. Ktoś taki jak Kihyun, zawsze wychodzący z każdej sytuacji z klasą, tej nocy gdzieś się zgubił i starał się nie pogrążać bardziej.
Usiadł naprzeciwko niego ze spuszczoną głową. To on zawalił, ale i tak zachowywał się jak rozkapryszone dziecko. W ten sposób bronił się przed okazaniem tego, co naprawdę czuje, albowiem nie był przyzwyczajony do szczerego wylewania smutków na zewnątrz. Taki miał nawyk, że na to miejsce atakował bezpodstawnie drugą osobę zimnymi słowami bądź starał się trzymać maksymalnie możliwy dystans. A i tak przy Minhyuku zawsze miękł i kończył, płacząc mu w rękaw. Tym razem jednak nie chciał się dać się złamać.
— Hej...Jest wszystko w porządku, tak? — Zacisnął ręce na materiale spodni i przymknął mocno powieki ze złości. Nic nie było w porządku, był zagubiony, a na dodatek posunął się do czegoś, co jeszcze do niedawna go brzydziło, a co śmieszniejsze, czerpał z tego… przyjemność? Dla Kihyuna to nie brzmiało nawet jak nieśmieszna komedia, a bardziej jak najstraszniejszy horror.
— Jak możesz być taki spokojny? Wy geje… zgaduję, że dla was to bardzo naturalne… jak na to wołacie? Przyjacielska przysługa? U was to chyba bardziej na porządku dziennym niż stały związek, bo w takim razem, czemu nie masz jeszcze chłopaka? To nie tak, że jesteś… — KURWA! Zagalopowałeś się… chyba nie chciałeś mu po tym wszystkim powiedzieć, że jest atrakcyjny, miałoby to… romantyczny wydźwięk. FUJ. W ogóle… czy ja właśnie zaprzeczyłem, iż chodziło mi tylko o jednorazowe doświadczenie? Ja pierdole…t
— Nie odwrócę się przecież od Ciebie, nie zrobiliśmy nic złego. Nadal jestem Twoim najlepszym przyjacielem i to się nie zmieni. —… przyjacielem i to się nie zmieni… no tak, bo od jednego pocałunku nie stałem się gejem, ani nie zrobiło to z nas pary. Kihyun sobie nie zdawał sprawy z tego, że jego myśli wskazują, iż jest rozgoryczony i zazdrosny jak za wiele oczekująca dziewczyna we friendzonie. — Chciałeś spróbować czegoś nowego, rozumiem to. Jak nie ze mną to z kim, co? — Nikim… a ja nie rozumiem. To się nie powinno wydarzyć, ja jestem normalny.
— PRZESTAŃ! — Wrzasnął, gdy tamten dźgnął go w ramię. A to dlatego, gdyż wiedział, że jak nie zareaguje gwałtownie, uśmiechnie się, a chciał temu zapobiec. — Artykuł 217 kodeksu karnego… każdy kto narusza nietykalność cielesną podlega karze grzywny lub pozbawienia wolności. Które wybierasz? Dlatego że się długo znamy, pozwolę Ci wybrać. — Patrzył na niego z piorunującą powagą. Jednak Minhyuk kontynuował, nie bojąc się gróźb studenta prawa.
Usuń— Mam tylko nadzieje...że nie zrobiłem nic wbrew Twojej woli...Wystraszyłem się, kiedy tak wybiegłeś. Widzę, że coś Cię zadręcza, ale nie będę wnikał bo nie chce, żebyś odczuwał presję. Dobrze wiesz, że przy mnie może i mówić i milczeć. Jesteś dla mnie najważniejszy, hyung. Dlatego się zmartwiłem. — Znów żołądek podskoczył mu do gardła, więc poderwał się na równe nogi, chowając twarz w kiblu i wymiotując żłócią, gdyż po poprzednim razie nic w nim nie zostało. Zakasłał i odchrząknął, czując, że zdarł sobie kawasami gardło. Spuścił wodę i wytarł twarz ręcznikiem. Po tym wrócił nieśmiało do chłopaka, chcąc się wytłumaczyć.
— To teraz…i to wcześniej…mimo że często robiłem sobie żarty… to nie dlatego że się Tobą brzydzę i tym, eh, twoim skrzywieniem, to co innego, to także nie alkohol, to coś, o czym ciężko mi teraz mówić. Raz Ci się nie w pełni do czegoś przyznałem, u Jooheona na imprezie, naszej ostatniej wspólnej, bo potem Ci się odwidziały nasze podwójne randki… w każdym razie tylko tyle mogę Ci teraz powiedzieć. — Mówił chaotycznie i niespójnie oraz wychodził poza temat, ale było to spowodowane nieporządkiem w jego głowie, tym, że z jednej strony chciał powiedzieć mu wszystko, a z drugiej chciałby swój problem zabrać ze sobą do grobu. Spłynęły mu pojedyncze krople łez po policzkach, które Minhyuk od razu otarł.
— I… — Zamilkł, wahając się przed tym, co chce dodać. Nabrał powietrza i dalszą część dopowiedział na jednym wdechu. — Nie zrobiłeś niczego, czego bym nie chciał, Miniuś... ch...ch! Miniuch!
Nie spodziewał się, że młodszy weźmie go na ręce, więc lekko się zawiercił, gdy go podniósł. Miał wrażenie jakby całe ciało zaczęło go swędzieć. Nigdy wcześniej nie miał styczności z tyloma dziwnymi symptomami na raz.
— Ty w ogóle nie słuchasz, co się do Ciebie mówi… do kary dorzucę zarzut o pogwałceniu godności osobistej. — Mruknął, chowając paradoksalnie twarz w jego torsie.
Przebrał się jak zalecił mu Lee i grzecznie czekał aż do niego wróci. Gdy zobaczył zaparzony rumianek w swoim ulubionym kubku, ponownie zalało go ciepło i nie był pewien, czy gorący napój to to, czego teraz potrzebuje. Jednak poczuł jak oblewa go zimny kubeł wody z momentem jak Minhyuk przyszedł z miską w razie jakby znowu chciało mi się wymiotować.
— Uważaj, żeby ta miska nie wylądowała zaraz u Ciebie na głowie! — Skrzywił się, zawstydzony uwagą młodszego. — Lubię Cię w okularach. — Dodał dużo łagodniej, sam się sobie dziwiąc, że się zdobył na takie wyznanie.
Zaskoczony, posunął się, kiedy przyjaciel wpakował się mu do łóżka. Nie spodziewał się, że się na to zdobędzie, gdyż i tak zrobił dla niego dużo po tym, co się wydarzyło. Nie oczekiwał nawet połowy z tego. Doceniał to jak Minhyuk nie odtrącił go i jak naturalnie się zachowywał. Chociaż tego nie okazywał otwarcie, podnosiło go to skutecznie na duchu.
Ponownie przeszedł go dreszcz, kiedy chłopak powolnym ruchem go obejmował. W głębi serca na to czekał, więc nie odsunął się, ale także sam z siebie się nie zbliżył, ponieważ był zbyt spięty. Wtulił się jednak w jego klatkę piersiowa, gdy poczuł ciepło, które biło od jasnowłosego.
— Spokojnie Kihyunnie, już wszystko dobrze. Jestem przy Tobie. Cokolwiek się teraz nie dzieje w Twojej głowie, pamiętaj że nie jesteś sam. Pomogę Ci z każdym problemem. — Nie wiedział, co odpowiedzieć, więc tylko przytaknął i zacisnął ręce na materiale koszulki przyjaciela, czując się w takiej pozycji naprawdę bezpiecznie.
UsuńBył strasznie zmęczony psychicznie jak i fizycznie, więc udało mu się szybko zasnąć bez większych rozmyślań. Miziania Miniucha tylko mu w tym pomogły. Podświadomie jednak tkwił w nim niepokój, który powodował, że budził się kilkakrotnie w nocy, lecz widząc u swojego boku młodszego, uspokajał się i zasypiał bez problemu z powrotem.
Rankiem obudził się pierwszy i to z bólem głowy oraz cierpkim smakiem w ustach. Sięgnął po butelkę wody obok łóżka i wypił resztki jej zawartości. Następnie odkręcił się na drugi bok, napotykając twarz Minhyuka milimetr przed swoją. Ze strachu, dostał czkawki, której nie mógł zatrzymać. Zatkał ręką usta, próbując zagłuszyć jej dźwięk. Wpatrywał się w niego bez mrugania, przypominając sobie wydarzenia z wczoraj. Poczuł jak w jednej sekundzie się cały spocił.
O KURWA…. O ja pierdole… Całowałem się z Minhyukiem…. I nie tylko to… kurwa kurwa kurwa… z chłopakiem...moim najlepszym przyjacielem…
Przygryzł palca u dłoni, by sprawdzić czy to nie sen. Syknął z bólu i nagle z emocji zakręciło mu się w głowie oraz przyspieszyło tętno, ale przynajmniej czkawka minęła.
Wstał z łóżka jak poparzony. Wyprostował się i wszystkie kości mu strzeliły, a także odczuwał w ból w mięśniach. Ten zepsuty materac… Minhyuka też będą boleć.t
Pomimo początkowej paniki, nachylił się nad nim i zakrył go porządnie kołdrą, która z niego spadła, gdy raptownie się podniósł.
— To pierwszy raz, kiedy ktoś inny niż ja leży pod tą kołdrą… Czuj się wyróżniony. — Powiedział na głos, będąc pewnym, że chłopak śpi. Nawet, gdy spały u niego dziewczyny, nigdy nie podzielił się z nimi chociażby skrawkiem. A jak spał razem z Minhykiem, to w pokoju tamtego bądź salonie.
Dla Kihyuna ten poranek był jednym z gorszych. Dużo mniejsze miał moralniaki, kiedy budził się rano po imprezie i niczego nie pamiętał lub tylko miał prześwity upokarzających go sytuacji. Krzątał się w kuchni, by odreagować. Była to czynność, która w jakimś stopniu go uspokajała, gdyż skupiał się na niej w stu procentach i nic innego nie zaprzątało jego głowy. Postanowił więc, że nie zrobi zwyczajnego śniadania tylko od razu zabierze się za coś w rodzaju obiadu. Wszystkie potrzebne warzywa pokroił, makaron sojowy miał zaraz wyciągać z garnka, a mięso potrzebowało zaledwie kilka minut, by dokładnie przesiąknąć sosem i to nim się teraz zajmował najbardziej. Jednak jak się okazało, stanie przy patelni i mieszanie potrawy, wcale nie było takie relaksujące. Mimowolnie zamyślił się i nie zauważył, że to moment, w którym powinien zmniejszyć temperaturę. Olej mu prysnął na dłoń, a on szybko odskoczył, chuchając w nią zimnym powietrzem.
OdpowiedzUsuń— Cholera!
Ostrożnie wrócił do garów, tym razem mając w zamiarze nie dać się tak łatwo omotać myślom. Przez to jak bardzo zaangażował się w gotowanie nie usłyszał nadchodzącego Minhyuka. O jego obecności dowiedział się dopiero, gdy objął go od tyłu w pasie. Kihyuna aż zmroziło. Nie mógł się ruszyć ani nic odpowiedzieć, gdyż także zdrętwiał mu język. Na chwilę przestał oddychać i dopiero, gdy młodszy go puścił, nabrał powietrza, tak łapczywie, że aż się nim zakrztusił.
— Cześć. — Odpowiedział zgaszony, nie odrywając wzroku od patelni. — Czuje się… — jakbym się dopuścił zamachu na własną osobę. — Dzięki Tobie jest trochę lepiej, pomógł mi rumianek. — Nie okłamał. Dzięki Minhyukowi naprawdę było mu lżej, ale jednocześnie tylko gorzej. Już miał dość tego niezidentyfikowanego uczucia. Jego wahania nastroju były gorsze od tych u kobiety podczas okresu.
— Wczoraj bardzo się o Ciebie martwiłem, dzisiaj zresztą też...no ja to się zawsze martwię o Ciebie, wiesz o tym i tak. — Yoo zadrżały ręce, dlatego odstawił pałeczki na bok i wyłączył płytę indukcyjną, mając nadzieję, że mięso doszło do siebie wystarczająco, ponieważ on nie miał dłużej siły nad nim siedzieć. Pomimo tego, nadal stał odwrócony plecami do chłopaka, nie mając w sobie odwagi, by spojrzeć mu w twarz. Zaczął więc uprzątać blat w pretekście, że ma coś jeszcze do zrobienia.
— W porządku, postaram się być cicho i Ci nie przeszkadzać, mogę nawet wyjść, jeśli to Ci pomoże. — Nie będę Cię napastować swoją osoba, obiecuję. Już się na Ciebie drugi raz nie rzucę. Nie zrobię tego…
Poczuł się winny wypowiadając te słowa w momencie, kiedy Minhyuk oferował mu wsparcie, ale on zwyczajnie był zażenowany swoim wczorajszym zachowaniem i nieświadomie go odpychał, aby tylko się nie wydało jak to przeżywa.
Wbrew temu, co oczekiwał, nie rozluźnił się, gdy młodszy wyszedł do łazienki. Nogi odmówiły mu posłuszeństwa i osunął się na ziemię. Oparł plecy o szafkę kuchenną i westchnął głośno. Spuścił głowę, po czym wplątał ręce we włosy i mocno zacisnął na nich palce. Głowa tak bardzo mu pulsowała, że zrobiło mu się niedobrze. Z tego bólu uleciała mu łza, której nawet nie chciało mu się wycierać. Podniósł się dopiero, gdy zorientował się, że siedzi tyle czasu, że Minhyuk może zaraz wyjść spod prysznica i będzie problem jak go zobaczy w takim stanie.
Wszystkie składniki zmieszał ze sobą w jednej dużej misce. Przygotowane japchae i przystawki położył na stole. Im dłużej patrzył się na jedzenie tym mniejszą miał na nie ochotę. Ponownie ścisnęło go w żołądku i był pewien, że tego dnia nic w siebie wmusi. Chyba, że wodę. I to jej teraz potrzebował najbardziej. Postanowił więc wrócić do swojego pokoju, mając nadzieję, że Minhyuk wybaczy mu, że tym razem nie zjedzą śniadanio-obiadu wspólnie. Jednakże miał świadomość, że siedząc naprzeciwko niego, nawet śliny nie dałby rady przełknąć.
UsuńPech chciał, że wpadł po drodze na półnagiego przyjaciela. To Kihyun zazwyczaj nie krępował się i chodził po domu roznegliżowany. Lee zazwyczaj nie pozwalał sobie na taką otwartość, a starszy nigdy nie rozumiał, co go blokuje. Jednak tym razem to Yoo się speszył i szybko odwrócił wzrok od nagiego torsu chłopaka.
— A mózgu czasem nie zapomniałeś? — bo ja tak. — Śniadanie masz na stole. — Wyminął go i szybko udał się do swojego pokoju. Drzwi zamknął z hukiem, natychmiast padając plecami na podłogę, która była wygodniejsza od jego łóżka. Przyłożył sobie dłoń do serca, czując, że wali jak szalone. Oczy znowu mu się zaszkliły, ale przygryzł policzek od środka do krwi, by tylko zatrzymać ten proces.
Czuł, że nie robi dobrze, że takim zachowaniem do niczego dobrego nie zmierza, więc w ostateczności zebrał się w sobie i wyszedł z pokoju, by zasiąść za stołem. Na szczęście udało mu się to zrobić zanim Minhyuk się ogarnął, dlatego nie zrobił mu przykrości tym, że zostawił go samego.
— W ogóle, Hyunnie...Twoje łóżko jest chyba uszkodzone, powinniśmy coś z tym zrobić albo możesz spać u mnie. — Kihyun mocniej zacisnął palce na pałeczkach. — To znaczy no, to taka moja sugestia tylko, bo nie chcę żebyś sobie popsuł kręgosłup przez ten materac. — A więc to tylko grzeczność…
— Nie boisz się ze mną spać po ostatnim odpale? — Aż zdziwił samego siebie, że coś takiego wyszło z jego ust. Ale stwierdził, że najlepszą strategią będzie otwarte mówienie o tym, co się wydarzyło. — Dopóki nie przyjdzie nowy materac… potem wrócę do siebie. — Dodał cicho jakby bał się, że ktoś usłyszy. Wcześniej było to dla niego naturalne, nawet nie pytał o pozwolenie, ale teraz miał wrażenie jakby robili coś złego.
Zamiast jeść, obserwował kątem oka przyjaciela. Patrzył na to jak trzyma pałeczki, jak uwydatnione są jego żyły na dłoniach, które zresztą były zgrabne i duże. Wiedział, że Lee był od niego wyższy, nie dało się nie zauważyć, ale i tak był większym maluszkiem od niego. To postrzeganie go jako tego mniej dojrzałego, zasłoniło mu fakt jak dobrze jest zbudowany. Podobało mu się to jak wygląda jego szyja, kiedy przełyka jedzenie, jak faluje wtedy jego jabłko adama. I te okulary… miał chyba na nie fetysz, gdyż uważał, że wygląda w nich atrakcyjniej. Czy ja właśnie znowu pomyślałem, że jest atrakcyjny?!
— Prze… — Za dużo przepraszasz, nie jesteś sobą. — Nie ważne. — Mruknął i wstał raptownie od stołu, czując, że dłużej nie wytrzyma tego napięcia.
Zamknął się u siebie i rzucił na łóżko, chowając twarz w pościeli, która tylko pogorszyła sprawę, ponieważ pierwszy raz nie pachniała tylko nim. Zwinął ją nerwowo w kulkę i rzucił na drugi koniec pokoju.
UsuńWtem dostał wiadomość od dziewczyny, z którą umówił się w sprawie Minhyuka.
— Zapomniałem.
Już miał jej odpisać, że to nieaktualne, gdyż w miarę uporali się z problemem zalanego projektu, ale w ostatniej chwili pomyślał, że chociaż Lee nie potrzebuje jej pomocy, to może on z niej skorzysta. Zaprosił ją więc do ich mieszkania jakby podświadomie chciał pokazać sobie i Minhyukowi, że mu nie odjebało i jest zainteresowany dziewczynami… Chociaż tak naprawdę nigdy nie był. Nikim.
Ogarnął się tak, by wyglądać jak bóstwo. Chciał tym sobie poprawić humor i dodać pewności, gdyż w ostatnim czasie była zerowa.
Gdy do drzwi zadzwonił dzwonek, poszedł otworzyć, zapraszając dziewczynę do środka. Od razu zabrał ją do siebie. Nie chciało mu się wchodzić w dyskusję. Miał jeden cel. Chciał sprawdzić, czy po nocy z chłopakiem coś się zmieniło w jego relacji z kobietami. Dlatego powolnym ruchem złapał dziewczynę za dłoń i przyciągnął do siebie. Ułożył rękę z tyłu jej głowy i subtelnym ruchem zbliżył jej twarz do swojej. Czuł jak na początku zadrżała i próbowała się wycofać, bo to, do czego zmierzał Kihyun jej nie wypada, ale nie wykazała zdecydowanego sprzeciwu, dlatego chłopak zignorował jej chwile zawahania. Drugą ręką powędrował pod materiał jej koszulki, lekko drapiąc ją po brzuchu. Poczuł jak pocą mu się dłonie, co było nowością, ale to bardziej przez stres, czy faktycznie coś się zmieni, niż przez wpływ dziewczyny.
Złączył w końcu ich usta w pocałunku, na początku delikatny, króciutki buziak, a potem go pogłębił, tak jak zrobił to w przypadku Minhyuka… Minhyuk. t Wystraszył się tym, że nawiedził go w myślach. Zobaczył jego twarz na miejscu kobiety i odepchnął ją z automatu, tak, że uderzyła plecami o ścianę, powodując huk, który był słyszalny w całym mieszkaniu.
— PALANT! — Wrzasnęła i wyszła z własnej woli, za co Yoo był jej bardzo wdzięczny. Cały się trząsł. Nie dlatego że mógł jej zrobić krzywdę, ale dlatego że pomyślał, że chciałby, aby było jak wtedy z Minhyukiem, żeby ten pocałunek smakował tak samo.
Wiedział, że nie może tu zostać. Musiał wyjść zaczerpnąć świeżego powietrza, bo wyraźne mu odbijało. Zabrał płaszcz z mieszkania i ubrał go w biegu. Nie brał samochodu, gdyż zdawał sobie sprawę z tego, że może być zagrożeniem na drodze w obecnym stanie.
Sięgnął do kieszeni płaszcza po skierowanie, chcąc skorzystać okazję i się wybrać na badania, ale nigdzie jej nie było. Zajrzał również do portfela, ale tam również nie było po nim śladu.
— Ja wale… kurwa mać! Jestem popierdolony! To wszystko kurwa moja wina, tylko nie wiem za jakie grzechy, ja pierdole… — Krzyczał na ulicy jak opętany, wyrzucając z siebie całą złość.
Jego wyjście jednak nie poszło w pełni na marne, gdyż umówił się z kurierem po odebranie paczki. Trzymał prezent Minhyuka w ręce, nie wyobrażając sobie jak ma mu go teraz dać. Szlafrok wydał się mu nagle zbyt intymny, ale jeśli powie, że to dlatego iż przez niego jeden stracił to chyba nie wyjdzie najgorzej.
Zrezygnowany wrócił pieszo do mieszkania. Ściągnął buty, rzucając nimi niedbale w przedpokoju, tak, że każdy powędrował w inną stronę. Miał dość tego dnia, chciałby, aby się już skończył, ale dopiero minęła połowa.
Z tego wszystkiego, wyciągnął akta sprawy, które miał opracować na tydzień temu. Postanowił w końcu zająć się czymś pożytecznym, to może szybciej zleci czas. Czytając problemy innych ludzi, miał nadzieję, że trochę pomoże mu się to zrelaksować, gdyż ktoś inny może ma bardziej przesrane od niego.
Odkąd zdecydował się studiować prawo nigdy tak dobrze nie szło mu rozwiązywanie problemów, które dotyczyły kogoś innego niż jego. Zawsze było dla niego priorytetem zadbanie o siebie samego i nawet w pracy nie umiał skupić uwagi na czymś innym. Cudze sprawy po nim spływały, a przymus wysłuchania ich wprost go irytował. W takim wypadku zastanawiał się, czy najodpowiedniejszym wyborem nie będzie zostanie komornikiem, gdyż nie ma innego bardziej bezdusznego zawodu z prawnej dziedziny.
OdpowiedzUsuńDługie pisanie pism procesowych sprawiło, że bandaż na ręce, którym opatrzył go Minhyuk, poluzował się i w tym momencie zamiast mu służyć, tylko przeszkadzał. Kihyun zabrał się bez zastanowienia za jego odwiązywanie, lecz w trakcie nawiedziła go myśl, przez którą szybko przerwał czynność. Zmienię Ci potem opatrunek. To nie było z pozoru coś istotnego, a przede wszystkim takiego, że nie mógłby własnoręcznie go ściągnąć. Jednak wewnątrz pojawiło się w nim przekonanie, że skoro Miniuch zrobił opatrunek, to także on powinien go rozwiązać… a wtedy będzie miał pretekst, by z ponownie przyjrzeć mu się z bliska i może zauważy rzeczy, które wcześniej przeoczył, a jakie byłyby w stanie wiele mu uświadomić. Po tym jak podczas pocałunku z dziewczyną zobaczył jego twarz potrzebował na niego spojrzeć… w celach czysto badawczych. Tak sobie tłumaczył.
Już zebrał się w sobie, aby wstać od biurka i pójść do pokoju przyjaciela z rozwalonym bandażem, ale wtedy usłyszał pukanie, a wraz z nim serce zabiło mu, dostosowując się do stukania w drzwi.
— Kihyun-ah... — Miał wrażenie jakby wrósł w krzesło i żadna siła nie była w stanie go z niego ściągnąć. Co on w myślach mi czyta? —… jest późno...lepiej..,lepiej żebyś się już położył...pościeliłem łóżko..u mnie w pokoju.
— Ach… — Ciche westchnięcie opuściło jego usta w momencie, gdy Minhyuk mu przypomniał, że ta noc… i kolejne najbliższe spędzą razem. Ze schowanymi rękami pod biurkiem, nerwowo skubał bandaż, sprawiając, że zaraz nic z niego nie zostanie tylko strzępy.
Miał wrażenie, że młodszy w ogóle nie czuje się komfortowo z tą propozycja i nie mógł się wyzbyć przekonania, że robi to ze zwyczajnej grzeczności, łapiąc się dodatkowo na tym, że jest zawiedziony, nie mogąc znaleźć pod przykrywką zmartwienia odnośnie zepsutego materaca żadnych innych ukrytych, głębszych intencji.
— Skończę się uczyć i przyjdę. — Teraz jak powiedział to na głos, zauważył jak absurdalnie w jego ustach brzmi słowo nauka. To tylko dowodziło temu jak ostatnie wydarzenia wpłynęły na jego życie, przewracając je do góry nogami. Przynajmniej w jednym aspekcie przyniosły coś dobrego, tylko ciekawe na ile.
Kiedy Lee wyszedł, napięcie z niego nie zeszło. Czuł się jakby na całym swoim ciele miał zakwasy od nieprzerwanego ćwiczenia przez kilka dni z rzędu. Poza tym, stan, w jakim znajdował się Minhyuk w ogóle mu nie pomagał w podjęciu decyzji, czy powinien już do niego pójść czy odczekać, aż tamten zaśnie, by mu nie zawadzać. Cały czas wydawało mu się jakby jego obecność go krępowała, że to zapewnienie, iż po ostatnim odpale się go nie boi nie było szczere, ale tak wypadało powiedzieć. Bo jak wytłumaczyć inaczej to, że przed chwilą być tak płochliwy?
Zasmucony spojrzał na poparzoną dłoń, której w rzeczywistości nic nie było. Za mało prysnęło na niego oleju, żeby była w ogóle blizna, a ból przestał odczuwać chwilę po tym jak gorące krople spadły mu na dłoń. Jednakże Minhyuk zawsze był przewrażliwiony i nie dało się mu przetłumaczyć, że żadna krzywda się nie stała, dlatego Yoo nawet nie próbował, pozwalając mu na to, by się z nim zajmował w takich sytuacjach. Zastanawiał się, czy to, że dzisiaj tak bardzo przejął się to faktyczne zmartwienie, czy nawyk, który nie był niczym innym zmotywowany.
Zamknął akta sprawy, czując, że przez natłok myśli już się nie skupi i siedzenie oraz użalanie się nad sobą do niczego dobrego nie poprowadzi.
UsuńPrzebrał się w wygodne ciuchy i rezygnując z kąpieli, postanowił wziąć się w garść i iść do Miniucha. W końcu i tak nie miał dla kogo pachnieć.
Zatrzymał się przed jego drzwiami, niepewny tego jakie ma zrobić wejście. Raczej nie miał siły na pełne energii wpakowanie się mu do łóżka. Otworzył je bezszelestnie i na palcach od stóp do niego podszedł. Zanim się ułożył, patrzył z góry na chłopaka, który miał zamknięte oczy, z czego wywnioskował, że śpi. Podrapał się po karku, zmieszany, nie rozumiejąc nad czym się tyle zastanawia. Po prostu się połóż obok jak gdyby nigdy nic, nie pierwszy raz jak pakujesz mu się do łóżka.
Starając się wykonać jak najmniej gwałtownych ruchów, najpierw wszedł na łóżko jednym kolanem i powoli dołożył drugie. Usiadł na nich, wciąż przyglądając się przyjacielowi.
Trzęsącymi rękoma, sięgnął po okulary, które tamten miał na nosie, po czym je z niego zdjął, by się nie zbiły w razie jakby przekręcił się na bok. Lecz jakiś wewnętrzny głos rozkazał mu, przynajmniej na chwilę, z powrotem mu je założyć. I tak zrobił.
Z nimi na twarzy oraz rozczochranymi włosami wyglądał jak typowy nerd, ale właśnie to w jakimś stopniu go nakręcało. Dużo bardziej niż atrakcyjna dziewczyna z dzisiejszego poranka, na której dopuścił się aktu agresji… no właśnie. Zbluźnił swoje ręce i nie miał prawa dotykać nimi Minhyuka. Tak czy inaczej, nawet nie zauważył, że dał się zawładnąć tym uczuciem i zanim się zorientował, nachylał się nad Minhyukiem, gotowy pocałować przypadkowe miejsce na jego twarzy.
Ocknął się dopiero, gdy zauważył lekkie drgnięcie ciała chłopaka, co go speszyło, ponieważ zorientował się, że jego przekonanie, iż śpi najprawdopodobniej było błędne. W jednej chwili ręce mu się spociły, a na czole pojawiły się pojedyncze krople potu.
— Ja… ja… ja tylko… — Zaczął się jąkać, gdyż całkowicie został zbity z tropu, kiedy Lee otworzył swoje oczy. Musiał coś wymyślić, teraz, natychmiast.
— Opatrunek… jest do zmiany. — Podniósł dłoń, na której zawiązany był bandaż, z którego prawie nic nie zostało po całym dniu.
Nie wiedział, czy wybrnął z sytuacji oraz nie był do końca pewny, czy Minhyuk zorientował się jakie miał względem niego zamiary, gdy przyłapał go, znajdującego się w niebezpiecznie bliskiej pozycji. Jednakże, gdyby faktycznie miał pojęcie, co planuje starszy, to chyba nie zachowywałby się tak naturalnie? W każdym razie, Kihyun nie miał siły się nad tym rozwodzić i to czy jego przyjaciel go rozgryzł czy nie, było nie istotne, o ile postępował tak jak w tym momencie, całkowicie skupiając się na opatrunku.
OdpowiedzUsuń— Prawie cały Ci zjechał...Hyung, opatrunek to nie bielizna, jak zjedzie to nie prowadzi do niczego dobrego. — Kihyun spojrzał na chłopaka spod byka, z trudem przełykając ślinę. Może kiedyś by się zaśmiał, ale teraz na każdy tekst tego typu był przewrażliwiony.
— Jeszcze nigdy ściągniecie majtek w moim przypadku nie doprowadziło do niczego dobrego. — Odpowiedział chłodno, tak naprawdę przyznając się przypadkiem do bardzo przykrej kwestii z jego życia.
Gdy chłopak opuścił na moment pokój, Yoo pozwolił sobie na głośne westchnięcie, przyłożył rękę do klatki piersiowej, czując jak wali mu serce. W ostatnich dniach spotkało go więcej stresujących sytuacji niż przez całe życie swoje i Minhyuka razem wzięte.
Zanim tamten do niego wrócił, poprawił rozczochrane przez młodszego włosy, nie chcąc wyglądać zbyt odpychająco, gdyż swoim zapachem na pewno do niczego nie zachęcał, więc przynajmniej z zewnątrz mógłby prezentować się mniej odrażająco.
Wyciągnął zranioną rękę w stronę Lee jak został poproszony. Rana po oparzeniu była większa niż przypuszczał, był pewien, że po takim czasie nie pozostanie po nim żadnego śladu, ale się przeliczył, gdyż w zetknięciu z lekarstwem i gazikiem nawet go trochę zapiekło. Z ust niekontrolowanie wydobyło się ciche syknięcie, gdyż nie był na to w ogóle przygotowany.
Miał w końcu możliwość ponownego przyjrzenia się chłopakowi, ale całkowicie o tym zapomniał, będąc pochłoniętym, z jaką precyzją i zaangażowaniem się nim zajmował. Zamiast zwrócić uwagę na jego twarz, z pasją śledził każdy ruch jego dłoni.
— Bez wątpienia jesteś architektem. — Eureki nie odkrył, ale nie mógł pozostawić bez komentarza tego jak uzdolniony jest manualnie jego przyjaciel.
Kihyun z ciekawości pociągnął za supełek, który ani drgnął, tak jak się tego spodziewał. Domyślał się, że jak się rano obudzi będzie w nienaruszonym stanie. Podziwiałby dzieło chłopaka dłużej, ale ten zgasił światło, przez co ogarnęła ich ciemność.
Ponieważ sam niewiele widział, mimo że ze wzrokiem nie miał problemów, wzdrygnął się, gdy poczuł dłonie młodszego na swoich kolanach. Może wywołałoby to u niego mniejsze poruszenie, gdyby widział, że nadchodzi do łóżka.
— Hyung, wyrzuciłeś tą kobietę, prawda? — Spiął się, gdyż w żadnym wypadku nie był to dla niego wygodny temat.
— Tak… tak jakby. — Mruknął pod nosem, nie mogąc przecież wyjawić rzeczywistego powodu, dla którego zdecydowała się z hukiem opuścić ich mieszkanie.
Minhyuk jak zwykle zadawał dużo niekomfortowych pytań. Jak się rozpędzi to nic nie jest w stanie go zatrzymać. Ostatnim razem, kiedy tak zrobił, skończyło się na tym, że Kihyun otworzył się bardziej niż powinien i doszło do nieplanowanego zbliżenia. Tym razem nie zamierzał do tego dopuścić.
— Wyluzuj, nic mi nie jest, nie uraziła mnie, to ja jak zwykle zachowałem się nieodpowiednio… Nie ma co mnie żałować. — Przyznał ze smutkiem, spuszczając głowę, gdyż był zbyt onieśmielony patrzeć wprost na chłopaka, nawet jeśli ledwo go widział w mroku.
Usuń— Bo… — widziałem Ciebie na jej miejscu. —… bo ja...— chciałem, żeby było jak z Tobą, a nie było. — Bo tak się stało, że — totalnie mnie obrzydziła. —... że ją uderzyłem. Odepchnąłem ją tak, że uderzyła głową o półkę na ścianie. Uderzyłem ją, uderzyłem dziewczynę, więc wyszła. — Przyznanie się do tego czynu było dla Kihyuna dużo łatwiejsze niż powiedzenie jak doszło do tego, że ją od siebie brutalnie odsunął. Na ten moment dużo prościej było mu przytaknąć, że jest damskim bokserem niż to, że poszukiwał takiej przyjemności, którą podarował mu przyjaciel.
— Zawsze będziesz moim oczkiem w głowie.
— Przynajmniej w końcu będziesz miał jedno działające oko. — Pomimo powagi słów Minhyuka, nie mógł nie skomentować tego w typowy dla siebie sposób.
Myślał, że na tym zakończą i położą się spać, bo co mieli więcej do roboty? Młodszy jednak miał coś w zanadrzu, coś, co całkowicie zbiło z tropu Kihyuna. Lee zachował się niepostrzeżenie. Nawet nie wyglądał jakby miał w zamiarze go pocałować, ale tak się stało. W pierwszej chwili Yoo był w takim szoku, że ani drgnął. Jasnowłosy musiał mieć wrażenie, że całuje się z głazem, gdyż nie tylko starszy nie mógł się poruszyć, ale także cały stwardniał i zsiniał, ponieważ przestał oddychać.
A więc domyślił się, co chciałem zrobić… Mówiłem, że gdy zadaje za dużo pytań to zawsze kończy się kłopotami.
Z każdą chwilą coraz bardziej się rozluźniał. To jak podszedł go Minhyuk, pozwoliło mu zapomnieć o troskach i poddać się chwili. Z początku oddał pocałunek niepewnie, można by wprost rzecz, że nieporadnie, jakby to była jego pierwsza styczność z obcym językiem, ponieważ umysł chciał się bronić przed tym, co się właśnie działo, ale ciało mimowolnie dążyło do zaspokojenia jego pragnienia. Kihyun z rozmachu zacisnął pięść na koszulce przyjaciela. Gdy tylko tamten nasilał pocałunek, starszy zaciskając rękę na materiale, nieco podnosił się z kolan, tak, że z siadu stał na nich, nachylając się nad Minhyukiem i jego też nieco unosząc przez to, że nawet na chwilę nie puścił jego bluzki.
Po wszystkim opadł bezwiednie na pościel z szeroko otwartymi oczami, uchylonymi wargami, ciężko oddychając. Był w szoku. Nie wiedział, co ma powiedzieć i miał nadzieję, że Lee również nie będzie drążył tego tematu. W życiu by nie przypuszczał, że kiedykolwiek pocałuje faceta, a teraz to się stało dzień po dniu, co śmieszniejsze, on te dwa razy sprowokował.
W ogóle nie słyszał tego, co mówi do niego Miniuch. Nawet nie ruszyło go to, gdy pociągnął go za koszulkę, ponieważ czuł się jakby uleciało z niego życie. Nie rozumiał tego, że nie był ani trochę zły za taki obrót sprawy. Normalnie nigdy, by tego nie zaakceptował, a teraz czuł się w pewnym sensie zaspokojony. Poczuł to, czego szukał u dziewczyny rano.
— Aigoo...Hyung, no chooodź, chcę spaaać.
— To idź spać, za dużo mówisz. — Chociaż to co powiedział nie należało do rzeczy najprzyjemniejszych, to nie przybrał żadnej ze swoich zimnych barw głosu, która mogłaby urazić chłopaka. Yoo był po prostu zbyt zmieszany i zawstydzony oraz bał się, że jak jego przyjaciel znowu przypadkiem albo nie przypadkiem wyskoczy z jakimś pytaniem to skończy się nie tylko na pocałunkach.
Kihyun był nieco w rezerwie po tych wydarzeniach, ale nie odsuwał się od Minhyuka jakoś bardzo. Trzymał go bardziej na dystans niż zazwyczaj, ale nie na tyle, że tamten mógłby się poczuć urażony. Po prostu bał się, że każde ich zbliżenie od teraz będzie się kończyło tak samo, a czuł, że bez wcześniejszego przygotowania to źle wpłynie na jego psychikę.
Lee i tak żył w ostatnich dniach ich wspólnym wyjazdem i na całe szczęście o niczym innym nie mówił, więc Kihyun mógł odetchnąć z ulgą, mając pewność, że nie zada znowu pytania, które go zapędzi w kozi róg.
— KIHYUUUUNN-AAAH JESTEŚ GOTOWY? MUSIMY ZARAZ JECHAĆ NA LOTNISKO! — Chociaż po sobie tego nie pokazywał, tak samo cieszył się na wyjazd. Miał nadzieję, że pomoże mu on odpocząć i uporządkować myśli.
Usuń— Czekam tylko na Ciebie, Miniuch. — Westchnął, siedząc już dawno na walizce.
Otworzył przed Minhyukiem drzwi, samemu je potem zamykając na klucz, gdyż chciał mieć pewność, że będzie do czego wracać. Wolał w tej kwestii nie polegać na chłopaku, który był podekscytowany do potęgi.
Sama droga na lotnisko i odprawa, a także lot nie sprawiały na nim większego wrażenia. Dla niego i Minhyuka to nie była nowość. Większe emocje wywoływał u niego prezent, który przygotował na urodziny przyjaciela. Teraz jeszcze bardziej wydawał mu się zbyt intymny oraz że może być źle odebrany… No właśnie w tym problem, że gdy w ostateczności zostanie odebrany dwuznacznie, Kihyun nie mógł sobie dłużej urwać ręki, że nie taki miał zamiar. Nagle zaczął mieć wątpliwości czy wypad do Japonii to był jednak dobry pomysł. W końcu pokój w hotelu z widokiem na miasto jest zbyt klimatyczny jak na parę dwóch męskich przyjaciół.
— Przepraszam? — Zaczepił, przechodzącą obok stewardesę. — Mógłbym prosić o zimną wodę? Tylko mi się wydaje, czy na pokładzie jest jakoś gorąco?
— Już podaję. Proszę mi uwierzyć, że jest nawet za zimno, wielu pasażerów poprosiło o koce. — Yoo spojrzał na śpiącego obok Minhyuka, zauważając, że on także ma gęsią skórą na ciele.
— W takim razie poproszę jeszcze o koc dla kolegi.
Gdy przyniosła mu to o co prosił, przykrył starannie chłopaka, ale wtedy poczuł się jeszcze bardziej spragniony niż wcześniej, dlatego wypił wodę do dna za jednym zamachem i zaraz poprosił o następną.
— Kihyun-ah… — Na wołanie przyjaciela, odwrócił głowę w jego stronę, nieświadomy jeszcze tego, że mówi przez sen.
OdpowiedzUsuń— Obudz… — iłeś się już? — Nie było sensu, aby dokończył na głos skoro Minhyuk i tak go nie słyszał. Czasem zdarzało się mu mówić przez sen, ale starszy nigdy nie wykazywał większego zainteresowania, co tam biadoli pod nosem… aż do teraz jak usłyszał swoje imię. Każdy, nie tylko on, byłby ciekawy, dlaczego z ust jakiejś osoby w stanie spoczynku wymsknęło się czyjeś imię.
— Chcę...więcej...Hyung… — Kihyun raczej nie jest typem, który snułby niestworzone domysły lecz ostatnio nie był sobą, dlatego nawet on odczuwał niepokój i chociaż wolałby, aby to po nim spłynęło, nie mógł zignorować tego, co powiedział siedzący obok niego chłopak.
Zaczesał palcami nerwowo włosy do tyłu i nie zastanawiając się wiele, chwycił za koc i podciągnął go do góry, zakrywając nim przyjacielowi twarz, by jak zechce coś dodać, lepiej, aby Yoo niczego nie usłyszał, bo turbulencje to on będzie miał, ale w swoim podbrzuszu.
— A weź się uduś… — Mruknął, następnie krzyżując ręce na piersi, chcąc jedynie sprawiać wrażenie wyniosłego i zobojętniałego lecz w rzeczywistości się w nim gotowało. Plan niestety zawiódł, gdyż niedługo po tym zabrzmiał komunikat, przez co młodszy zdążył się przebudzić zanim doszło do tragedii, a zdaniem Kihyuna do wybawienia.
— Co... jesteśmy już? — Zdenerwowany chłopak, widząc rozentuzjazmowanego przyjaciela, patrzył w całkowicie przeciwnym kierunku, by nie było po nim widać, że z jakiegoś powodu jest niespokojny i nabuzowany emocjami, których niestety nie będzie mógł w żaden sposób ukoić, bo przecież nie zapyta, co sobie wyobrażał podczas snu. A to pewnie chodzi tylko o to, że chciał dokładkę makaronu, który zrobiłem…
— Aaaah Hyuuunie, jestem głodny. Dobrze, że już lądujemy. — A więc na pewno chodziło o kluski. Kihyun usilnie starał sobie wmówić, że ma rację, aż w końcu udało mu się w to uwierzyć i nieco rozluźniony przed ostatecznym wylądowaniem, pokusił się o uśmiech do Minhyuka.
Wszystkie formalności załatwiał Lee. To nie tak, że starszy nie potrafił się posługiwać językiem japońskim, ale nie da się też ukryć, że tamten był w nim tak zaznajomiony jak z ojczystym, więc mimowolnie Yoo się wycofywał. Z resztą, nieszczególnie mu przeszkadzało, gdy ktoś robił coś za niego albo zwyczajnie nie chciał się przyznać przed samym sobą, że jest tym skrępowany.
W każdym razie, dziękuję przychodziło Kihyunowi jeszcze ciężej niż przepraszam, więc lepiej wyszło, że to nie on się tym zajmował. Wywodząc się z domu, w którym od zawsze panował przepych i nie było miejsca na czułości przez z góry narzuconą kodeksową dyscyplinę, ciężko nie być zarozumiałym i gdyby nie Minhyuk to najprawdopodobniej miałby samych wrogów.
Pierwszym co rzuciło się w oczy chłopakowi w pokoju hotelowym, była ściana cała ze szkła, przez którą mieli widok na miasto i nie dało się jej przeoczyć. Jedzenie i szampana zauważył dopiero, gdy wspomniał o nich jego towarzysz.
W ostatnich dniach szczególnie nie miał apetytu i każdy kęs w siebie wmuszał, ale nie mógł odmówić, bo znów zostałby zasypany niewygodnymi pytaniami, na które odpowiedziałby tak, że skończyłoby się jak zwykle, a jeszcze bardziej mu się odechciewało wszystkiego, przez świadomość, że w ogóle przewiduje taką ewentualność.
— Hyunniee...wiesz, że Cię koooocham prawdaaa? Otworzysz szampana? — Wcześniej nigdy nie reagował na wyznania Lee w takich okolicznościach, z resztą w jakichkolwiek, nie tylko go nie ruszały, ale także ich nie rozpamiętywał. Teraz jednak mięśnie na twarzy samowolnie mu się spięły i aby zakryć dziwny wyraz twarzy, chwycił szybko za serwetkę, by w pretekście wytrzeć usta po jedzeniu.
— Nie rzucaj bezmyślnie takimi wyznaniami, bo jeszcze ktoś źle to odbierze. — Odparł chłodno, nie odnosząc się konkretnie do niego, ale nawiązując do ogółu. Dopiero po wzięciu do rąk szampana, zaczął się zastanawiać jak jego słowa mógłby być zrozumiane. Chyba nie zabrzmiałem jakbym nie chciał, aby ktoś się w nim zakochał? Nie… nie ma szans. Zluzuj.
UsuńTym razem otwieranie tego konkretnego alkoholu szło mu bardzo opornie. Z tego względu, że zawsze on się tym zajmował, miał wielką wprawę i zazwyczaj kończył w mgnieniu oka, ale w tym momencie ta prosta, dla niego, czynność, sprawiała mu problem przez intensywnie spocone ręce. Oczywiście powodu, przez który takie są, nie znał. Gorączkowo potarł dłonie o swoje spodnie i powrócił do otwierania butelki, tym razem na szczęście skutecznie.
Gdy Minhyuk z przymkniętymi oczami wylegiwał się na łóżku, Yoo zdążył rozlać trunek do kieliszków i podejść z nimi do niego. Jego uwadze nie umknął odsłonięty kawałek ciała chłopaka. Hyun przewrócił oczami i nie myśląc dużo, przechylił swój kieliszek, by kilka kropel spadło na leżącego Lee, zmuszając go tym, by się poprawił.
Bo jeszcze ktoś źle to odbierze. Tym razem odniósł się do siebie, ale już nie mógł sobie pozwolić na wygłoszenie uwagi na głos.
Po prysznicu był w takim błogostanie, że najlepiej wskoczyłby w dres i odespał lot, ale młodszy miał plan, na który przystał, więc nie było odwrotu. Wiedział, że tamten na pewno przyłoży się do swojego ubioru, dlatego Yoo także musiał wymyślić coś bardziej szykownego niż upragniony dresik i ulubione klapki z futerkiem od Givenchy, by jakoś bardzo nie odstawać. A i tak odstawał. Gdy Minhyuk wyszedł z łazienki, Kihyun otworzył usta, aby rzucić kąśliwym komentarzem lecz nie za bardzo to przemyślał i musiał je od razu zamknąć, bo nic nieprzychylnego nie przychodziło mu na myśl. W tej chwili, nawet jeśli założył czarny choker, który miał dodać wyrazu jego równie czarnej koszuli i spodni, został stłumiony przez stylizację przyjaciela. Czuł się przy nim jak mrok, który mimo niemożliwego, jeszcze bardziej poczerniał. A kiedy Kihyun czuje, że coś jest lepsze od niego, to znaczy, że coś się dzieje.
Zauważył, że za długo i zbyt intensywnie się wpatruje w Lee, co go spłoszyło i nie mógł nic innego zaradzić jak tylko przywołać z powrotem do życia swój cięty język, aby się jakoś obronić.
— No co tak stoisz i się gapisz jakbym nagle zaczął być uprzejmy? — Uniósł nonszalancko brew i pierwszy skierował się do wyjścia, czując, że cały płonie i jak zaraz nie zasmakuje świeżego powietrza to będzie musiał się wykąpać drugi raz.
Tak właściwie to bał się wizyty u fryzjera. Od zawsze miał ciemne włosy i pasowały do jego wizerunku. Raczej nie myślał o zmianie, ale spontanicznie się zgodził na ten pomysł. Dopiero po jakimś czasie zdał sobie sprawę z tego, że ten, kto będzie wybierał dla niego kolor ma srebrne włosy i całe życie przeleciało mu przed oczami. On sam nie miał zamiaru wydziwiać i zdecydował się wybrać dla Minhyuka coś naturalnego, co w jego przypadku będzie większym zaskoczeniem niż Yoo jak zobaczy się w różowym kolorze.
U każdego z chłopców panował odmienny nastrój. Hyuk cieszył się jak dziecko, zadając tryliard pytań na sekundę, a Kihyun umierał wewnętrznie, zastanawiając się, czy z kolorem, który dla niego wybrał przyjaciel, może nie tyle, że wywalą go ze studiów, ale na pewno będzie musiał zacząć sobie szukać nowego miejsca praktyk. Miał nadzieję, że wziął to pod uwagę.
— Masz szczęście, że mam schowane ręce, bo przysięgam, że w innym wypadku bym Cię uciszył. — Najlepiej podduszając, szkoda, że w samolocie nie wyszło… Patrzył się tępo w zakryte lustro, nie mając wielu manewrów przez ograniczającą go pelerynę fryzjerską.
UsuńGdy już stali naprzeciw siebie, Kihyun srogo pożałował, że wybrał dla chłopaka czarny kolor. W naturalnym odcieniu wyglądał tak, że jak przed wyjściem przypadkiem został przez niego oczarowany w tym śmiesznym srebrnym, tak teraz zaistniało zagrożenie, że w ogóle nie spuści z niego wzroku, co miało mu bardzo utrudnić życie, gdyż ten wyjazd miał mu pomóc wrócić do normalności, a tylko bardziej się pogrążał w niezrozumiałych dla siebie uczuciach.
Był tak bardzo zaabsorbowany nowym wyglądem Minhyuka, że z szoku jaki przeżył, nie mógł odpowiednio na zewnątrz okazać tego jak mu się podoba, chociaż zapewne jego twarz mówiła więcej niż mógł sobie wyobrazić. Lepiej dla niego, że nie był tego świadomy, ponieważ spaliłby się ze wstydu.
— Woow… Hyun...wyglądasz...wyglądasz...wow… — Z tego wszystkiego całkowicie zapomniał, że on także poddał się metamorfozie i dopiero komentarz młodszego mu o tym przypominał. Ponownie zagotowały się w nim nerwy i w ogóle nie był gotowy, aby spojrzeć w lustro. W odróżnieniu od Lee, którego czarny kolor włosów wprost podniecił i Kihyun nie miał żadnych wątpliwości, co do tego, że użył trafnego określenia.
Gdy rozemocjonowany Minhyuk rzucił mu się na szyję, Yoo mimowolnie musiał zrobić dwa kroki w tył, ponieważ straciłby równowagę. Blisko, zdecydowanie za blisko, niebezpiecznie blisko. Objął go niepewnie, klepiąc po plecach, by go trochę ostudzić. Jego ruchy były delikatne i ostrożne, by przypadkiem nie przycisnąć go do siebie za mocno, aby poczuł, że serce starszego wali jak rozszalałe.
— Dementor. — Szepnął mu cicho do ucha, zamiast dobrze wybrałem, wyglądasz lepiej niż kiedykolwiek, czyli to, co faktycznie pomyślał. Przymierzał się do tego, ale gula w gardle rosła równomiernie do chęci przyznania tego na głos, więc w ostateczności zrezygnował.
— Przyciągasz wzrok Kihyun, ale mam atrakcyjnego Hyunga no no. — Gdy poczuł przyjacielskie klepnięcie na ramieniu, oddał mu tym samym tylko z boku uda, przesuwając go tym nieco, aby on także w końcu mógł się sobie przyjrzeć.
— O kurwa… — Wymsknęło mu się niekontrolowanie na swój obraz w lustrze. Dotknął opuszkami włosów jakby bał się, że go poparzą, bo kolor zdecydowanie przypominał żywe płomienie.
— Rudy? — Zapytał bardziej siebie, nie dowierzając. Zbliżył się do lustra jakby dzięki temu miał zobaczyć więcej szczegółów. Dosłownie w nie wchodził. Pchał się w nie nadal, mimo że przylegał już do niego całym ciałem.
To było coś innego niż do tej pory. Na pewno nie był zawiedziony, ale miał wrażenie jakby widział kogoś innego. Nie poznawał samego siebie, już nie tylko z zachowania, ale od teraz także z wyglądu. Czy to znak, żeby pozwolić mojemu życiu na pewne zmiany?
— LEE MINHYUK! — Krzyknął za nim gardłowo, na pewno wzbudzając w tamtym panikę. Czekał niecierpliwie aż do niego podejdzie, sprawiając wrażenie jakby miał mu zaraz wpierdolić za to, jaki kolor dla niego wybrał. Kiedy przyjaciel w końcu był u jego boku, czekając aż Kihyun wbije mu szpilę w serce, ten odwrócił się do niego z mokrymi oczami.
— CZY TY WIESZ CO ZROBIŁEŚ?! — Zapytał, łamiącym głosem, a następnie bezwiednie opadł na niego ciałem, tak, że jeśli by się odsunął, to spadłby na podłogę.
— Wygrałeś. — Wycedził przez zęby cicho, że tamten mógł być niepewny, co do tego, co powiedział. — Mówię, że wygrałeś. — Dodał dużo pewniej. — Wyglądam lepiej od Ciebie. — I chociaż wcale tak nie uważał, to jednak niektóre rzeczy się nie zmieniają i to co faktycznie myśli powie mu zapewne dopiero przy alkoholu. Żeby jednak nie okazać się takim bezdusznym, chwycił w zęby jego płatek ucha, lekko przygryzając w nagrodę. Następnie oderwał się od niego i jak gdyby nigdy nic, spojrzał ponownie do lustra, poprawiając to, co zdążył już rozczochrać.
Po wszystkim wrócili do hotelu, gdyż to nie był odpowiedni dzień na robienie sobie wycieczki po mieście. Lepiej było, aby mieli na to cały dzień i byli wypoczęci.
UsuńTego wieczoru mieli sobie wręczyć prezenty urodzinowe, na co Kihyunowi podskoczyło ciśnienie. Wyciągnął z torby starannie zapakowaną paczkę, żałując, że jednak nie zdecydował się na coś innego, a to mógł dać mu bez okazji, jako zwyczajną rekompensatę za utracony szlafrok, a nie w postaci prezentu.
— Wymiana? — Zapytał z pewnymi wątpliwościami, chowając paczuszkę jeszcze za plecami. Zawahał się przed daniem mu jej. Przynajmniej mogłem wybrać aksamit, a nie satynę… co mi odwaliło, żeby wziąć CZERWONĄ satynę?! Będzie w niej paradował jak jakaś dziw-… eh...co ja się przejmuję… to nie tak, że mam go ochotę wyruchać w dupsko, ani nic.
Chcąc mieć to jak najszybciej za sobą, w końcu wyciągnął paczkę zza pleców i podarował ją Minhyukowi, wytrwale starając się nie osunąć się na podłogę. W ysl przyjmują zwroty w razie czego?
— Wszystkiego najlepszego, staruchu. Trochę śmieszne, że z wiekiem siwizna Ci zniknęła. — Próbował rozładować napięcie, odwołując się do jego poprzednich, srebrnych włosów, które też w rzeczywistości bardzo mu się podobały.
Kihyun wolał, aby to jego prezent został najpierw ujawniony, by mieć to jak najszybciej za sobą. Poza tym wiedział, że Minhyuk na pewno lepiej się wstrzelił w dobór prezentu, dlatego uważał, że lepiej będzie dla obydwu jak starszy otworzy swój prezent drugi, by to potem nad nim się rozwodzić, bo już tak bywa, że to co się zdarza jako ostatnie bardziej zapada w pamięć.
OdpowiedzUsuńNiestety wyszło na odwrót i Yoo był tylko bardziej zestresowany. To pierwszy raz, kiedy nie był pewien, że to, co podaruje młodszemu jest odpowiednie.
— Pamiętam. — Oznajmił na wzmiankę o prezencie, który dał mu już jakiś czas temu i zawsze bardzo się cieszył, że Minhyuk robi z niego pożytek lecz nigdy tego nie pokazał. W środku był bardzo zadowolony z tego jak wielką ma dla niego wartość ta z pozoru mała rzecz. A jeszcze teraz, kiedy Lee upewnił go jak mu służy, nie mógł powstrzymywać unoszących się dumnie kącików ust do góry.
Wzruszyło go to, co powiedział mu przyjaciel. Wiedział, że widzi, z jakimi trudnościami się ostatnio zmaga, ale nie przypuszczał, że tak bardzo weźmie sobie jego problemy do serca. Usłyszał więcej przychylności w tej jednej chwili niż on obdarowywał nimi przez całe życie Minhyuka, na co lekko się speszył. Nikt nie miał wątpliwości, że ci dwaj chłopcy bardzo są dla siebie nawzajem ważni, ale Kihyun miał wrażenie, że od jakiegoś czasu każde jego słowa niepotrzebnie odbiera zbyt dosadnie i doszukuje się głębszego znaczenia, co bardzo utrudniało mu rozmowę z chłopakiem, ponieważ był przewrażliwiony na każdym kroku. Bał się, że źle go zrozumie, a skoro zaczyna sobie powoli uświadamiać swoje zainteresowanie mężczyznami, byłoby to naprawdę niefortunne, gdyby mylnie odebrał sygnały przyjaciela. A przecież nie mógł bezpośrednio zapytać, czy pod jego słowami kryje się coś więcej.
— Będziemy jak para. — Wypalił bez większego zastanowienia, od razu zakładając na rękę drogą bransoletkę. Miał nadzieję, że przyniesie mu ona tyle szczęścia, co Minhyukowi i najlepiej, gdyby faktycznie okazała się magiczna pod kątem rozwiązywania problemów. — Lepszego prezentu nie mógłbym dostać. — No chyba, że upragniony wzwód, ale nie ma tak dobrze…
Przez to z jaką fascynacją wpatrywał się w prezent od Minhyuka i przez to, że myślach wracał do tego, co mu powiedział, wciąż chłonąc te bardzo znaczące słowa, zapomniał o tym, że teraz kolej tamtego ma zapoznanie się z paczką.
Nie, nie, nie!Powtarzał w myślach nerwowo, gdy młodszy zmierzał do przymierzenia szlafroka. Poczuł jakiś niepokój z tym związany. Jakby nie chciał dopuścić do sytuacji, w której pomyśli, że wygląda w nim niewyobrażalnie seksownie. Niestety to coś, na co nie miał wpływu i w momencie, gdy tamten nałożył na siebie satynowy materiał, Kihyun wstrzymał oddech, by przypadkiem z wrażenia nie pisnąć.
— Pasuje Ci. — Skomentował jak najkrócej lecz jego głowę zaprzątały coraz to wymyślniejsze przymiotniki. Czerwony kolor idealnie pasował do nowych, czarnych włosów chłopaka. Dodawał mu wyraźności i jakby cała słodka natura z niego uleciała, co wyjątkowo nakręciło Kihyuna. Przez to, że nigdy wcześniej nie postrzegał go w kategoriach potencjalnego partnera, obojętne mu było czy zachowywał się uroczo czy z pazurem, ale teraz na widok Minhyuka otoczonego zawadiacką aurą, jakby poczuł narastające ciepło w podbrzuszu.
Nie spodziewał się tego, że usiądzie mu na kolanach. Z każdą chwilą napięcie u Kihyuna wzrastało, powodując, że krew w żyłach przepływała mu niespokojnie i z przyspieszeniem. Kiedy Lee był tak blisko jakby nie wiedział, co to znaczy przestrzeń osobista, przełknął ślinę, gdyż ze stresu miał jej nadmiar w ustach. Co więcej, nie uciekał, siedział w bezruchu, nawet na milimetr nie zwiększając między nimi odległości. Żeby było śmieszniej, bardziej zaskoczyło go to, że Minhyuk w ostateczności go nie pocałował, niż, że opadł bezwiednie na jego ramię. Jakby to, że każde ich pozornie niewielkie zbliżenie kończy się złączeniem warg, zaczynało być czymś swobodnym. Był na to gotowy w tym momencie i dlatego poczuł się zdezorientowany, nie chcąc jeszcze nazywać tego rozczarowaniem, gdy w ostateczności do niczego nie doszło.
Usuń— Kihyun...ja… — Wzdrygnął się, gdy w uszach rozbrzmiał mu głos przyjaciela, ponieważ wyrwał go tym z zamyślenia.
— Tak? — Przekręcił głowę w jego stronę, niepewnie poklepując go po plecach.
— Hyunnie...bo jest coś ważnego, co musisz wiedzieć...znaczy...no..ja… — W całym pomieszczeniu było słyszeć bicie serc obu chłopców. Kihyun chociaż nie wiedział, co konkretnie chce mu przekazać młodszy to zdawał sobie sprawę z tego, że to coś kluczowego, gdyż coś ciężkiego było w powietrzu, a samo jego zachowanie odbiegało od normy.
Gdy zadzwonił telefon, wszystko psując, Yoo miał ochotę go zniszczyć, gdyż przeczuwał, że nie wrócą prędko do rozmowy na temat, który wyraźnie dręczył chłopaka. To nie tak, że miał zamiar mu odpuścić, ale naciskać również nie miał ochoty, ponieważ widział, z jakim trudem przychodzi mu dobieranie słów.
— Właśnie to miałem Ci przekazać, musimy się pośpieszyć bo znalazłem nam imprezę w świetnej miejscówce, chodź. Dawno nie byliśmy razem w klubie! — Kłamał. Doskonale to wiedział. To nie jest coś, co wprowadziłoby go w takie zakłopotanie. Uznawał Minhyuka za naprawdę inteligentnego człowieka i skoro powiedział, że to ważne, to to co chciał powiedzieć było znacznie ważniejsze niż jakaś głupia impreza.
Kihyun, westchnął niezadowolony. Dużo bardziej wolałby odpuścić sobie popijawę, by usłyszeć powód, dla którego czarnowłosy chłopak wyglądał jakby miał się pokruszyć. Nie poprosił o to jednak, gdyż zdawał się cieszyć tym wyjściem i pomyślał, że może to go rozrusza i w jakimś stopniu pomoże.
Kihyun w centrum uwagi czuł się jak ryba w wodzie. To było coś, co zdecydowanie go napędzało zamiast wprowadzać w zakłopotanie. Wypił dużo alkoholu i nie robił sobie przerw w piciu nawet w tańcu. Jednak dzięki temu, że był w ciągłym ruchu, trzymał się bardzo dobrze.
Jego uwagę szczególnie przykuła jedna osoba, o której każdy tutaj mówił z zachwytem, więc Kihyun mimowolnie się nią zainteresował. Wyrobiona natura podrywacza i tutaj nie dawała o sobie zapomnieć, przybrała jednak innego charakteru niż zazwyczaj, gdyż obiektem polowań chłopaka nie była dziewczyna, a chłopak.
Gdy przebił się przez tłum do niego przyjaciel, błagając by wrócili, nie mógł nie przystać na jego prośbę, gdyż był dla niego ważniejszy niż jakaś obca osoba, którą tylko chwilowo chciał zakręcić z ciekawości. Minhyuk jednak zadeklarował, że jeszcze pójdzie do łazienki, więc Yoo myśląc półtrzeźwo, stwierdził, że przez ten czas uda mu się jeszcze coś zdziałać.
Celowo wytrącił z rąk przystojnego mężczyzny kufel z piwem, by w rekompensacie przyssać się do jego ust bez wcześniejszego uprzedzenia. Nie bawił się w podchody i czułości, tylko od razu przeszedł do rzeczy, napierając na niego z całej siły, z tego co poczuł, ze wzajemnością. Dodał intensywności, myśląc, że w ten sposób łatwiej mu będzie wywołać przyjemność, nie wiedząc jak bardzo mylne ma przekonania. Było mu znacznie lepiej niż z kobietą, ale wciąż czegoś mu brakowało lecz kiedy dla wzmocnienia efektu chciał dodać pracę rąk na ciele tamtego, poczuł szarpnięcie, które wprost go zabolało. Zachwiał się od tego, z trudem utrzymując się na prostych nogach.
— Min… — Otworzył szeroko oczy, gdy młodszy zadał cios nieznajomemu mężczyźnie, którego Kihyun obdarzył pocałunkiem. —… hyuk.
Dał się wyprowadzić z budynku, nie oglądając się za siebie, ponieważ w ogóle go nie obchodziło, w jakim stanie jest dopiero co poznany facet. Bardziej zastanawiało go zachowanie przyjaciela oraz to czy jego ręka nie potrzebuje specjalnego potraktowania, gdyż, z całym szacunkiem do budowy ciała Minhyuka, w styczności z umięśnionym chłopakiem mogła ulec zranieniu.
UsuńDlaczego? Na początku nie wiedział, o co pyta. Miał dodatkowo spowolnione myślenie przez alkohol lecz z każdym kolejnym podniesieniem tonu przyjaciela, trzeźwiał. Był w szoku, gdyż nie często się unosił, ale jeszcze rzadziej był agresywny, a teraz wykazał się tymi dwiema cechami jednocześnie. Mimo wszystko, nie był na niego zły. Nie za bardzo jeszcze rozumiał powodu jego rozgoryczenia, ale Kihyun wiedział tylko tyle, że czuł się jakby dopuścił się na nim zdrady, chociaż wcale nie byli razem, więc tym bardziej nie miał zamiaru przyznać się do tego na głos.
— Naprawdę jestem aż tak zły? Nie podobało Ci się ze mną, musiałeś iść do kogoś innego?! Jestem naprawdę aż tak beznadziejny?!
— Zły? Co ? Nie… — Mruknął, ale został całkowicie zagłuszony.
— Powiedz mi to, no powiedz że jestem tylko kiepskim w całowaniu pedałem! — Kihyunowi zakręciło się w głowie na tą uwagę, a nie miał, o co się oprzeć ani chwycić, gdyż wolał teraz nie dotykać Minhyuka, aby bardziej go nie rozdrażnić.
— Do tej pory całowałem się tylko z dwoma pedałami, ale chyba mogę powiedzieć, że do bycia kiepskim ci daleko… — Wątpił, że to w jakiś sposób go udobrucha, ale nie mógł pozwolić, by miał takie błędne o sobie myślenie… i to z jego winy.
— Bo… — Spuścił głowę, drapiąc się nerwowo po szyi. — Musisz zrozumieć, że to dla mnie nowość… i ja chciałem sprawdzić, czy czuje się… dobrze… tylko w zbliżeniu z Tobą. Chciałem zobaczyć, czy tak samo reaguje na bliskość innych facetów… i, ech… i jak się okazało nie. Nawet w połowie nie było mi tak dobrze jak z Tobą, Minhyuk… — Poczuł jak od tego wyznania robi mu się niedobrze, a obraz przed oczami jeszcze bardziej zaczął wirować. W końcu nie miał wyboru jak chwycić za ramię przyjaciela, by nie upaść na ziemię. Zrobił niepewny krok w przód, a gdy tamten nie strzepnął z siebie jego ręki, zaryzykował zbliżając się jeszcze odrobinę.
— Hyunnie...Rozumiem, że chcesz próbować nowych rzeczy...to dobrze, masz do tego prawo...ale...ale naprawdę nie możesz eksperymentować na mnie? Musisz próbować na obcych gościach? Proszę Hyunnie...zrób ze mną co zechcesz...ale nie klej się do innych za moimi plecami bo krwawi mi serce.
— Ja nie chcę nowych rzeczy. Ja chcę, żeby w końcu było mi dobrze. — Ja chcę zrobić z Tobą, co zechcę. Zapłakał, nadal nie podnosząc wzroku. Zmrużył oczy, gromadząc w sobie całą możliwą odwagę. — Chciałbym, abyś mnie dotknął tak, że nie zapomnę tego do końca życia. Tak jak inni nie potrafią tego zrobić.
Wcale nie miał zamiaru traktować go jak królika doświadczalnego, ale nie zamierzał powstrzymywać się przed używaniem tego jako pretekstu, kiedy będzie miał ochotę na coś więcej niż trzymanie za rączki, a jeszcze nie do końca zda sobie sprawę z tego, co czuje.
OdpowiedzUsuńPodmuch chłodnego wiatru, w obecnym stanie Kihyuna, wydawał się wprost palący. Pragnął już ruszyć się z tego miejsca i się przed nim schować. Przed całym światem. Przed Minhyukiem również. Paradoksalnie jego obecności potrzebował teraz najbardziej, ale przez to, że przyznał się otwarcie do tego, jak jego ciało domaga się bliskości przyjaciela, nie umiał z podniesioną głową na niego spojrzeć, a co dopiero wziąć sprawy w swoje ręce.
To, co wyznał przed chwilą na głos, kiedyś uznawał za sprzeczne z naturą i wolałby zostać pozbawiony tożsamości niż właśnie utożsamiać się z owymi pragnieniami. Gdyby nie to, że Minhyuka zna od nastoletnich dni, zapewne nie zaakceptowałby go takim, jaki jest.
Teraz to i tak nie ma większego znaczenia, ponieważ karty się odwróciły i to Kihyun jest żądny seksu z mężczyzną… w dodatku jest rudy.
Zawsze to lepszy rudy pedał niż rudy aseksualista.
Minhyuk zadziwiająco dobrze odebrał jego słowa, aż za dobrze. Yoo poczuł ulgę jakby jego uczucia zostały zaakceptowane. Chociaż na razie to było za dużo powiedziane. Obecnie liczyło się to, że ogólnie został zaakceptowany. Jako on.
— Hyun...o niczym innym nie myślę. Nie martw się, nie pozwolę Ci o tym zapomnieć, sprawię że nikt inny po mnie nie zadowoli Cię tak dobrze, jak ja. — Minhyuk mówił tak, że on wciąż nie wiedział, jakie pobudki nim kierują. Wprawdzie nie ukrywał tego jak zawistny jest, gdy Kihyun obdarza kogoś innego szczególnym zainteresowaniem, ale to jeszcze nie potwierdza przypuszczeń starszego, że może chodzić o coś więcej niż przyjacielską przysługę. Nie miał w sobie aż tyle zarozumiałości, by oczekiwać od niego głębszych uczuć, podczas gdy sam nie był niczego pewien i ciągle eksperymentował w kontaktach z tą samą płcią. Wciąż miał zalążek nadziei, że może się myli i wcale nie jest gejem… ale potem przypomina sobie chwilowy dotyk dłoni Minhyuka na swoim kroczu, nie mogąc doczekać się więcej z jego strony.
Gej jak chuj.
W każdym razie, jakby postawili na przyjacielski układ dopóki Yoo nie uporządkuje myśli, w ich przypadku ma on ręce i nogi.
— Rozumiem, że po wszystkim przejdziemy się do kogoś innego, żebym sprawdził, czy mówisz prawdę? Oczywiście będziesz patrzył, bo obiecałem, że nie zrobię tego za twoimi plecami. — Kihyun tą anegdotą udowodnił, że powoli wraca do siebie i za chwilę miało nie być śladu po skruszonym chłopaku.
Gdy już siedzieli w samochodzie, gęsta atmosfera ponownie między nimi zagościła i w żadnym wypadku nie było to nic przyjemnego. Yoo, tak samo jak jego towarzysz, zdawał sobie sprawę z tego, do czego prowadzi przebyta droga. Jednoznacznie dali sobie do zrozumienia, jak chcą zakończyć dzisiejsze rozdanie prezentów. Starszy w końcu miał zostać obdarowany wzwodem, na który czekał od ponad dwudziestu lat. Skoro wszystko wskazywało na to, że w końcu spełni marzenie, nie było mowy o odwrocie. Poza tym Minhyuk wyglądał cholernie gorąco w nowym kolorze włosów; tak na marginesie. Lecz starał się nie dopuszczać do siebie myśli, że atrakcyjność chłopaka jest głównym powodem, dla którego chce się z nim kochać.
Ich ciała lgnęły do siebie mimowolnie, czego dowodem były stykające się o siebie nawzajem dłonie chłopców. Rudzielec, zakładając, że i tak dzisiaj przekroczył wszelkie granice, oplótł swój mały palec wokół tego przyjaciela. Nie sądząc, że taki drobny gest wywoła tak wielką reakcję na jego ciele, szybko je rozplotł, ponieważ speszyło go to jak zadrżał i jak w ułamku sekundy spociła mu sie dłoń. Nie chciał tym obrzydzić młodszego.
Kiedy Minhyuk poprosił kierowcę o odgrodzenie ich szybą, Yoo nieznacznie podskoczył na siedzeniu, domyślając się, do czego zmierza.
— To mówisz...że jak na pedała całkiem nieźle całuję? — Widząc zadziorny uśmiech chłopaka, obdarował go podobnym, nie pozwalając, by doszczętnie Lee jego zdominował.
Usuń— Nie mam dużego doświadczenia w całowaniu się z pedałami, dlatego odpowiem Ci jak już się rozeznam w tym temacie. — Był prawie pewny, że nieco go tym rozdrażnił, ale chciał w ten sposób obudzić w nim większą żądzę pokazania, że jest jego jedynym odpowiednim partnerem do takich czynności.
Tak jak się tego spodziewał, Minhyuk zaatakował go swoimi wargami, ale zrobił to znacznie subtelniej niż tego oczekiwał.
Kihyun, gdy tamten się nad nim nachylał, umieścił palec pod dekoltem koszulki partnera, naciągając go jakby chciał zakomunikować, że jest gotowy na to, by do niego przylgnął, że jest dużym facetem i nie musi się z nim obchodzić jak z jajkiem. Drugą rękę położył na jego plecach, powoli zjeżdżając w dół, aż w końcu zatrzymał się, chowając ją pod paskiem od spodni.
Lee stopniowo zaczynał całować z większym natężeniem, do czego samowolnie dostosowywał się Kihyun. Duma nie pozwalała pozostawać mu w tyle. Nie odpowiadało mu uczucie, że ktoś ma nad nim kontrolę, dlatego mimo że Minhyuk skutecznie go instruował, chciał, aby to od jego decyzji zależało ostateczne muśnięcie, ruch, cokolwiek.
Chociaż to dopiero drugi raz w życiu, kiedy dał się dotknąć czyimś ustom w innym miejscu niż tylko w tym tradycyjnym, mógł oficjalnie stwierdzić, że to jego ulubiona pieszczota. Zamruczał z automatu, tak szybko jak tylko poczuł mokry ślad pod uchem. Z każdym następnym poruszaniem językiem przez Minhyuka, wydobywał z siebie bliżej nieokreślone sapnięcia z rozkoszy. Zgadywał, że to prawidłowa reakcja skoro przyjaciel nie wnosił obiekcji. Dlatego mimo że nieco go to krępowało, iż nie może nad tym zapanować, nie starał się na siłę milczeć.
— Zamknij oczy i myśl tylko o moim języku wodzącym po Twojej szyi, hyung. — Kihyun zaśmiał się bezgłośnie, uważając to za urokliwe, kiedy Lee na każdym kroku dawał mu wskazówki jakby był ekspertem w tej dziedzinie. Cóż, na pewno nie był to jego pierwszy raz, ale żeby nie psuć sobie humoru, starał się nie myśleć, ile partnerów w łóżku miał młodszy.
— A co ty jesteś? Żywa instrukcja obsługi dla debiutującego geja? — Niepostrzeżenie, nabijając się z czarnowłosego, przyznał się, że w końcu zaakceptował swoją odmienną od większości orientację seksualną.
— Ach… ach... ach… — Zacisnął kurczowo dłoń na włosach Minhyuka, gdy poczuł przyjemne szczypanie na szyi. Miał pewne domysły, ale wstydził się zapytać, czy to co czuje, jest to, od czego pojawiają się na ciele czerwone plamki. To uświadomiło mu jak niewiele chciał robić z tymi wszystkimi kobietami.
W windzie myślał, że będzie miał chwilę wytchnienia, ale jego przyjaciel nawet nie reflektował, aby dać mu na moment okazję do unormowania oddechu.
Gdy poczuł w okolicach przyrodzenia rękę młodszego, spojrzał na niego z paniką w oczach, ponieważ miał traumę przez to jak ostatnio potoczyły się sprawy, gdy próbował zrobić to samo. Krzyczał wewnątrz pojebało Cię, ludzie tu są, a ty chyba zapomniałeś jak to się skończyło u nas w mieszkaniu.
Jednakże ku jego zaskoczeniu, tym razem nogi wcale nie przymierzały się do ucieczki, chociaż prąd, który przebiegł wzdłuż jego penisa wcale nie był mniejszy od tego podczas tej pamiętnej nocy, gdy po raz pierwszy Kihyun złamał swoje zasady.
Gdy goście wyszli przed nimi, zostawiając ich samych, starszy pozwolił sobie na głośne odetchnięcie, gdyż wstrzymywał oddech z nerwów. Spojrzał po raz kolejny wrogo na Minhyuka, ale ten nie miał żadnych wyrzutów sumienia, co więcej, postanowił jeszcze dodać pikanterii.
Kiedy poczuł jak kolano młodszego napiera na jego przyrodzenie, oplótł ręce wokół szyi chłopaka, próbując skupić całą swoją uwagę tylko na pocałunku. Niechętnie je rozplątał, gdy otworzyły się drzwi windy.
UsuńPrawdziwa burza emocji się zaczęła, gdy weszli do ich pokoju. Yoo czuł, że tchórzy i chyba nie da rady, pomimo owocnego wstępu. Spojrzał niepewnie na partnera, który go zachęcał do podejścia. Mimo wątpliwości, Minhyuk wyglądał tak zachęcająco dobrze, że Kihyun nawet nie zauważył, kiedy znalazł się u jego boku.
To nie był pierwszy raz, kiedy widział Lee bez górnego odzienia, a i tak nim to wstrząsnęło, że zapomniał, gdzie jest i co ma robić. Ręce i nogi miał jak z waty, dlatego gdyby nie pomoc chłopaka, on sam nie dałby rady zrobić tak małej czynności jak zdjęcie koszulki.
Stanie półnagim przed potencjalnym obiektywem westchnień, wcale mu nie pomagało, a tylko utrudniało każdy ruch. Przyjaciel zdawał się to zauważyć, gdyż nie pytając Kihyuna o zgodę, wciągnął go bez ostrzeżenia na łóżko, tak że teraz nic ich od siebie nie dzieliło. Jedynie gorące powietrze, starające się wydostać spod przyległych do siebie ciał chłopaków.
— Hyung...nie powstrzymuj się...proszę… — Nie chciał, tylko jednocześnie nie widział przed czym nie chciał się powstrzymać.
— Tak bardzo Cię pragnę, Kihyun-ah...Chcę więcej, Hyung. — Te słowa wydały mu się znajome. Nie mógł ich zapomnieć, ponieważ sprawiły, że miał szczerą ochotę go udusić.
— Tak Ci się śniłem? Czy jakoś inaczej? Powiedz to postaram się odegrać tą scenę jak ze snu. — Uniósł brew, czując teraz nad nim przewagę. Wciąż trochę hamował go fakt, że to on jest tutaj tym, który odbywa swój pierwszy raz nie tylko z facetem… ale również odbierał to tak, że to będzie jego pierwszy prawdziwy seks.
Zapewnia młodego go dopingowały oraz dodawały otuchy, której teraz potrzebował jak tlenu. Minhyuk próbował go zrelaksować, przyzwyczaić do doznań poprzez małe lecz wielkie dogadzanie. Było to miłe. Znacznie inne niż podejście Kihyuna, który zaczynał i kończył bez uprzedniego przygotowania i ostrzeżenia partnerki.
Yoo był tak bardzo nieprzygotowany na to, że zaraz jego sutki zostaną rozdrażnione, że krzyknął, budząc tym zapewne turystów zza ściany. Pod wpływem języka i zębów chłopaka, miał wrażenie jakby ktoś go odurzył narkotykami. Było to bolesne doznanie, ale domagał się o więcej, co już w ogóle było dla niego nowością. Wcześniej ból sprawujący przyjemność brzmiało jak bujda wymyślona w celach przyciągnięcia naiwnych ciekawskich. Jak się okazało, jedną abstrakcją było to, że Kihyun do tej pory nie miał z tym styczności, jak jakiś frajer z tych kiepskich komedii o życiu niezdarnych studentów.
— Kihyun.
— Minhyuk. — Powtarzał między pocałunkami zaraz za chłopakiem.
— Nikogo..tak w życiu...nie pożądałem...jak Ciebie… — Czy to było jednorazowe czy też nie, nie chciał się teraz nad tym rozwodzić, a jedynie przejść do rzeczy, dopóki nie stchórzył.
Oderwał się od jego ust, zmierzając pocałunkami w dół. To jak drżą mu ręce zauważył dopiero przy odpinaniu paska partnera. Był tak bardzo zdenerwowany, że musiał ponowić próbę.
Tak naprawdę wszystko, co robił, robił na wyczucie. Nie miał żadnej wiedzy na ten temat. Nie douczał się w tym zakresie, przeglądając blogi dla gejów lub oglądając porno homoseksualne, ponieważ twierdził, że to zainteresowanie mężczyznami za moment mu przejdzie. Więc miał zerowe pojęcie w tym co robi.
Usiadł na kolanach, z trudem ściągając z tamtego obcisłe spodnie. Otworzył szeroko oczy ze zdziwienia, gdy zobaczył jak nabrzmiałe jest przyrodzenie chłopaka. Od razu zaczął się zastanawiać, czy pod jego bielizną zastanie podobny widok. Raczej tak, biorąc pod uwagę to, że coraz mu ciaśniej tam na dole.
Położył, zaintrygowany, wyprostowaną dłoń na materiale bokserek. Nie spodziewał się żadnej reakcji, dlatego wystraszył się i szybko zabrał rękę z czułego miejsca, gdy tylko usłyszał najmniejszy świst z ust chłopaka. Lecz wtedy jego ciało jeszcze niespokojniej się wiło po pościeli, dlatego postanowił zaryzykować i tym razem mocniej naciskał na jego członka. Swoim ugniataniem, jego ruchy przypominały pulsowanie, aż w końcu poczuł pod dłonią coś mokrego, więc bez zastanowienia zdjął z niego bieliznę, uwalniając penisa na zewnątrz. Chwycił go w rękę i zaczynając od korzenia, przesunął ją do góry. Podobało mu się, jaki jest w dotyku. Pulsujący, twardniejący z czasem w rękach oraz niepokojąco ciepły.
UsuńKihyun w końcu zdjął każdy ograniczający go materiał, odsłaniając swoją męskość podczas wymarzonego wzwodu, pozostawiając na sobie jedynie prezent od Minhyuka. Tak jak prosił.
Położył ręce na udach przyjaciela, a następnie je rozłożył na boki, robiąc sobie dostęp do jego wejścia. Pochylił się nad nim, penetrując językiem, aby odpowiednio nawilżyć miejsce. Nawet on był świadom konieczności takich rzeczy. Jakby nie patrzeć swoje zaruchał i to nie mogło się różnić od siebie jakoś bardzo… tylko rozmieszczeniem dziury, do której będzie wchodził.
Gdy wkładał do środka palec za palcem, uważnie przyglądał się rozpalonemu do potęgi Minhyukowi. Wielką satysfakcją było to, że miał nad nim wyraźne władanie.
— Minhyuk… — Odezwał się, by zwrócić na siebie jego uwagę. — Miniuś. — Ponowił dużo ładniej i tak czule jak jeszcze nie miał okazji nigdy usłyszeć. Sam Kihyun nie widział, że umie przybrać tak delikatny ton głosu.
Złapał go za nogi i przesunął w dół, by mieć bliżej do jego twarzy. Pozostawił na jego ustach długi i nacechowany różnymi emocjami pocałunek. Taki, w którym Yoo się gubił, mimo że go zainicjował. Jednakże chciał w nim przelać wszystko, co czuje, a że czuł narastający chaos, taki był też pocałunek.
Potem wrócił do poprzedniej pozycji, pozostawiając cmoknięcie na jego wejściu, po czym nakierował na nie swoje nabrzmiałe przyrodzenie. Wejście w mężczyznę wydało mu się ciaśniejsze, ale dzięki temu jakby bardziej odczuwał obecność partnera. To jak mięśnie wewnątrz, szczególnie, gdy był coraz bliżej najczulszego punktu, zaciskały się na jego członku, budziło w nim wrażenie, że seks jest dużo bardziej intymny niż z kobietą. Jakby więź między dwiema osobami się zaciśniała, czego nigdu wcześniej nie doświadczył. Nawet gdyby chciał zacząć od razu od gwałtownych posunięć, to pozycja, w której się znajdowali i to jak inne odczucia mu towarzyszyły, będąc wewnątrz Minhyuka, mimowolnie mu na to nie pozwalały.
Podczas pchnięć, chwycił za Lee za podbródek i nakierował na siebie.
— Powiedz, że jest lepiej niż Ci się śniło podczas lotu. — To nawet nie była prośba czy pytanie, a rozkaz. Był zadziwiająco pewny siebie, ale to dlatego, gdyż dokładnie czuł, jak reaguje ciało Minhyuka na jego poczynania.
— Jeśli chcesz więcej i szybciej… i mocniej, to musisz powiedzieć, że hyung jest dużo lepszy na żywo. — Nie było wątpliwości, co do tego, że racjonalnie to Lee powinien dowodzić w łóżku, ale Kihyun doskonale się w tym odnajdywał, jakbym te role z góry były im przypisane. Położył dłonie na biodrach chłopaka, też nieco unosząc jego miednicę, by dodać tempa.
Z ust Yoo wydobywały się głośne warknięcia, za każdym silniejszym pchnięciem.
Nagle poczuł jak w jego przyrodzeniu gromadzi się coś, co sprawia, że jest ciężki oraz obudziło w nim niepohamowaną ochotę wyrzucenia tego z siebie.
UsuńTo to ? To jest… Boże… czy ja dochodzę? To… to tak się jednak da !?
Nie mógł w ogóle skupić się na tym, co robi. Tak samo jak chciał doznać wytrysku, tak samo się go bał. Z nerwów jego ruchy przestały być przemyślane i bardziej drażniły niż przynosiły drugiej osobie przyjemność, a dodatkowo bezmyślnie wbijał w skórę partnera paznokcie, gdyż w tym obcym dla siebie stanie, w ogóle nad sobą nie panował.
Kiedy zadał ostateczne, najwolniejsze a jednak najmocniejsze pchnięcie, doszło do rozlania Kihyuna wewnątrz Minhyuka. Nie wiedział, czy do dobrze, dlatego w trakcie, panicznie wyszedł z niego, brudząc dosadniej siebie, jego oraz pościel.
— Wszystko w porządku?! — Zapytał przyjaciela, rozgorączkowany, mając nadzieję, że to nie zaszkodzi jego zdrowiu. Yoo z przejęcia i wrażenia jednocześnie, ledwo widział na oczy. Całe ciało miał zdrętwiałe, więc opadł na plecy, z aż niezdrowo szalenie unoszącą się klatką piersiową.
Kihyun rękami wytarł ze swojego członka oraz brzucha białą, klejącą substancję, która w tamtej chwili wydawała mu się obrzydliwa i w ogóle nie czuł się komfortowo, dotykając jej. Leżąc na plecach, spojrzał na swoje wyciągnięte do góry dłonie jakby co najmniej widział na nich obcą krew. Czuł się przynajmniej dziwnie. Ciężko było mu określić ten stan, gdyż sam w ogóle go nie rozumiał. Tak samo jak tego, że jego klatka piersiowa unosiła się jakby przebiegł maraton. Był cały zdrętwiały, ale w taki sposób, że nie odbierał tego jako pewnego rodzaju paraliżu. Najbardziej zaintrygowany, a zarazem wystraszony był tym, że pustka, którą do tej pory odczuwał, w jakimś stopniu się zmniejszyła, przysłonięta nagromadzonymi emocjami, innymi niż spotkał się do tej pory.
OdpowiedzUsuńZląkł się nieco, gdy młodszy usiadł na nim, ponieważ miał wyobrażenie tego, że przez unoszącą się panicznie klatkę piersiową, będzie komicznie na nim podskakiwał, i od tego nieznacznie zapiekły go policzki, czego już w ogóle nie rozumiał. Chciał zapytać, jak poprzedniego razu, o zmniejszenie ogrzewania, ale przez to, że wtedy zaliczył wtopę z tym związaną, nie wychylał się. Poza tym, teraz bardziej zaprzątało mu głowę przyrodzenie mężczyzny, który siedząc na nim okrakiem, niebezpiecznie podsuwał mu je do twarzy. Kihyun, czując delikatny dyskomfort, który nie był spowodowany osobą Minhyuka, a raczej jego zawstydzeniem, odwrócił głowę na bok, czując się całkowicie bezbronnym i odkrytym; dosłownie i w przenośni.
— Najpiękniej Ci w samej bransoletce. — Głos przyjaciela wyrwał go z zamyślenia, ale nie z emocjonalnego zawirowania, a wręcz tą uwagą wpędził go w jeszcze większą szamotaninę.
Przypomniało mu się po tych słowach jak Lee nazwał go przepięknym. To nie pierwszy raz, kiedy sprawił mu komplement na temat jego wyglądu, ale w takich okolicznościach, podczas gdy wypowiadał jego imię, będąc w transie od ekstazy, nabrało to innego wydźwięku, o którym Yoo nie mógł przestać myśleć. Wcześniej, dobre uwagi o tym jak wygląda, były zwyczajnym zapewnieniem, którym był wdzięczny, ale również nie były żadnym zaskoczeniem. Teraz natomiast wywoływały u niego gęsią skórkę, która była potęgowana pocałunkami, jakie młodszy zostawiał na jego torsie, skutecznie igrając z jego uczuciami.
Wiedział, że jeśli nadal będzie unikał jego wzroku, kiedy tak bardzo usiłował go złapać, może zostać błędnie odczytany i niepotrzebnie skrzywdzi Minhyuka, który dawał z siebie wszystko, aby nie pozwolić mu czuć się źle i zagubionym w tym, do czego przed chwilą doszło. Wiedział, że jak będzie uciekał i trzymał go w takim położeniu na dystans to młodszy pomyśli, że mu się nie podobało… a podobało. Pierwszy raz. Doznał w końcu czegoś, co do tej pory był przekonany, że jest czystą abstrakcją i nie było mu łatwo przetworzyć tej informacji od razu. Wątpił, że w najbliższym czasie zda sobie z tego sprawę, dlatego mimo iż czarnowłosy spisywał się wzorowo w oswobodzaniu go, nic nie mógł poradzić na to, że wciąż był zmieszany.
— Hyung...cieszę się...że tak bardzo mi ufasz...mam nadzieje, że chodź w małym stopniu...wiesz jak bardzo mi na Tobie zależy. — Kihyun chciał mu odpowiedzieć, ale tamten nie dał mu na to żadnych szans, ponieważ wdarł się językiem do środka jego ust jakby bał się, że starszy zdementuje jego wyznanie. Był w tym na tyle powolny i wstydliwy, że Yoo bez problemu mógł go zatrzymać, w ogóle się nie spiesząc, ale w głębi liczył na to, że Minhyuk szybciej złączy ich wargi.
Chłopak przymknął w trakcie tej czynności oczy, a wtedy mimowolnie w myślach ukazał mu się obraz przyjaciela, nazywającego go mój Kihyun oraz skarbie. Zastanawiał się, czy to normalne sformułowania, których używa podczas stosunku i ilu było facetów przed nim, którzy także zostali obdarowani takimi określeniami przez niego. Nie zauważył nawet, że w jakimś stopniu to go poruszyło i zaczął być zazdrosny, jakby faktycznie miało to dla niego znaczenie, a przecież nie mogło, ponieważ niczym więcej nie byli jak najlepszymi przyjaciółmi. Wciąż, w mniemaniu Kihyuna, Minhyuk odebrał jego błaganie o seks jako przyjacielską przysługę i nie było co się dziwić, że nie brał pod uwagę innej opcji.
UsuńMiał wielką ochotę zapytać go o to, ilu miał przed nim partnerów w łóżku, właściwie to jeszcze kilka dni temu w ogóle by się nie zawahał, ale leżąc z nim nagim na sobie, bał się usłyszeć odpowiedzi. Sam zaliczał kobiety przy najbliższej możliwej okazji, więc nie powinno stanowić to dla niego problemu, a jednak tak było. Jakby chciał się czuć, że jest wyjątkowy, mogąc z nim to zrobić.
— Możesz zostać. — Odpowiedział krótko, zachrypniętym głosem od tego, że przez długi czas nie pisnął ani słowem. Nadal był w zbyt dużym osłupieniu, by dodać od siebie coś więcej.
Pogładził go niepewnie po plecach, aby do końca nie sprawiać wrażenia chłodnego. Wbrew temu, co Lee oczekiwał, Kihyun podniósł się z materaca i owinął cienką narzutą ze śliskiego materiału, która służyła przyozdobieniu łóżka.
— Zaraz wrócę. — Zanim wstał, zebrał się w sobie i na chwilę odwrócił do tyłu, by zostawić krótkie cmoknięcie na głowie przyjaciela, aby nie gryzł się z myślami, że zrobił coś złego i dlatego starszy poszedł.
Zniknął w łazience i już w progu wprost zerwał z siebie narzutę i od razu rzucił się w stronę lustra, do którego odwrócił się plecami, by móc ujrzeć powód, przez który tak bardzo go pieką, że aż nie może na nich swobodnie leżeć.
Źrenice mu się diametralnie rozszerzyły na widok, który zastał. Powoli powędrował palcami ku zadrapaniom, ale w ostateczności cofnął rękę, bojąc się, że mocniej zapieką, gdy je dotknie. Może nie doskwierał mu aż taki ból jak bardziej był w szoku, gdyż nigdy nie miał na sobie niczego podobnego, to samo tyczyło się intensywnie czerwonych śladów na szyi.
— Jeśli tak wygada prawdziwy seks to ja nie wiem czy chcę… - więcej. Nie dokończył na głos, ponieważ by skłamał. Oszukiwałby samego siebie, gdyby mówił, że nie chciałby tego z nim doświadczyć drugi raz. Tak, z nim. Gdyż, z jakiegoś powodu, jakiego jeszcze nie odkrył, tylko jemu nie brzydził dać się dotknąć więcej niż przez samo podanie ręki na przywitanie.
Przemył gorączkowo ręce, nadal czując na niej spermę, tarł chociaż już jej nie było od dawna. Nie odczuwał wstrętu do zbliżenia z Minhyukiem, ale wytrysk tak bardzo go wystraszył, że czuł na dłoniach jakiś ciężar. Jeszcze nie wiedział, że spełnienie, które poczuł po wszystkim było właśnie spowodowane jej rozlaniem lecz na tym etapie był jeszcze zbyt zdezorientowany, aby o to zapytać. Włożył dodatkowo pospiesznie głowę pod zimny strumień wody, lecący z kranu. Przeczesał palcami mokre włosy, które zaczesane do tyłu, w pełni odkryły palące czoło. Wziął kilka wdechów i wydechów. Wziął do ręki materiał, który rzucił wcześniej na podłogę i już nie zakładając go na siebie, wrócił nagi do partnera.
Kładąc się ponownie obok Lee, objął go ramieniem, opierając czoło o jego plecy. Oddychał ciężko, tak, ze jego ciepły oddech dotkliwie go muskał. Miał wyrzuty, że tak mało mówił, ale nie robił tego celowo. Nie myśląc o konsekwencjach, przycisnął go do siebie mocniej, przyspieszając nieco oddech. Nie wiedział, z czego to wynikało, ale zakładał, że to przez to, iż po dwudziestu paru latach doświadczył czegoś nowego… za czym tak rozpaczliwie biegał. Na jego miejscu nikt nie byłby wstanie zebrać myśli w kupę i od razu ze wszystkim się pogodzić oraz uporać.
Zastanawiał się, czy to jak bardzo odrzuca czyjś dotyk, a jednocześnie go pragnie, robiac z siebie hipokrytę, jest skutkiem tego, iż nigdy w domu nikt go czule nie przytulił, a bardzo tego potrzebował. Dopóki nie poznał Minhyuka. Wtedy chłopak, aż do chwili obecnej, obdarowywał go wszystkim tym, czego nie umieli dać mu rodzice. Dochodził do wniosku, że z tego powodu on jest jedynym, od kogo nie ucieka.
UsuńNie wiedział, ile czasu minęło, czy sekundy, minuty, a może godziny. Rozważając swoje życie, stracił poczucie czasu, a nie miał jak sprawdzić godziny, a też nieszczególnie go obchodziła. Nie wiedział też, czy młodszy już zasnął, gdyż panowała między nimi grobowa cisza.
Przypomniał sobie o pozostawionych na nim malinkach i zaciekawiło go strasznie, jakie to uczucie je robić i czy jest to trudne i potrzebne jest doświadczenie oraz odpowiednie umiejętności. Postanowił zaryzykować i w różnych miejscach na plecach jak i dostępnym dla niego ramieniu Minhyuka, pozostawiał buziaki, mocno zasysając się na skórze. Przez to, że do hotelowego pokoju wpadało jedynie sztuczne światło z mocno oświetlonego miasta i widział tyle co nic, chciał spróbować przyssać się do niego mocniej, zastanawiając się, czy to sprawi, że ślady będą bardziej przekrwione i tym bardziej widoczne. Odsunął głowę nieco od chłopaka, by może z daleka lepiej je ujrzeć, ale niewiele mu to dało, a tylko niepotrzebnie boleśnie naznaczył przyjaciela.
Przez to jak Minhyuk dobrze się maskował, gdy Kihyun eksperymentował, zostawiając na jego ciele malinki, nie miał pojęcia, że młodszy jest przebudzony dopóki w ostateczności nie wydał z siebie dźwięku. Yoo wzdrygnął się, nie będąc w ogóle przygotowanym na to, że zostanie przyłapany podczas tej czynności. Było to dla niego krępujące z wielu względów; robił to po raz pierwszy, osobie, która była jego najlepszym przyjacielem, z którym chwilę temu przeżył swój pierwszy udany raz, gdyż każde poprzednie były porażkami nie do opisania. Bez względu na to, ile się znali i jak byli ze sobą blisko, nie było to coś normalnego. Nie, kiedy byli tej samej płci.
OdpowiedzUsuńGdy tamten odwrócił się w jego stronę, przełknął głośno ślinę, której miał w nadmiarze od zasysania się na chłopaku. Zdecydowanie za głośno. A udław się nią, Yoo Kihyun.
— Hyunnie… — NIE ZDRABNIAJ MI TU!
To jak światło księżyca, zmieszane ze sztucznym światłem elektronicznych reklam zamieszczonych na najwyższych budynkach w mieście, padało na oblicze Minhyuka i jak rozświetlało jego oczy, które migotały, odbijając kolorowe refleksy, obudziło w Kihyunie zachwyt, przez który oniemiał, było czymś z pewnością niespodziewanym. To jak na niego patrzył tylko potęgowało narastające ciepło w dolnych partiach ciała starszego. Nie wiedział, czy zadziałała jego bujna wyobraźnia, którą dopiero odkrywał, czy młody faktycznie był rozpalony pod kątem seksualnym, a on nie wiedział jak mu pomóc i czy na pewno chce to zrobić. Poza tym, on także był tym, który ponownie potrzebował ukojenia w tym niewiadomym dla siebie stanie.
Postanowił odwrócić się plecami, zignorować to, zapomnieć widok pobudzonego przyjaciela jakby nie chciał dopuścić do siebie myśli, że mógł u mężczyzny wywołać podobne uczucia, by uciec, jak jeszcze wtedy twierdził, od problemu.
— Wiesz dobrze, że takie gesty zostawiają niedosyt, prawda? — Zacisnął powieki oraz ułożył usta w prostą linię, czując jak umiera od wewnątrz.
— Tak się składa, że nie miałem o tym żadnego pojęcia. — Odparł z wyrzutem, nie zdając sobie do końca sprawy z tego jak nerwowo zabrzmiał. To, że użył formy przeszłej także nie było świadomym zabiegiem, ale najwidoczniej podświadomie zaczynał rozumieć, co oznacza zadowolenie ze zbliżenia z drugą osobą.
Nie chciał zabrzmieć jakby miał do niego jakiekolwiek pretensje. Za nic nie winił Lee. Według niego zachowywał się lepiej niż na to zasługiwał. Jedyny wyrzut jaki miał to ten do siebie. Tak samo chłód w jego głosie był wynikiem tego, iż nie radził sobie, będąc w obecnej sytuacji. Było mu dobrze, ale to nie wystarczało, aby się zrelaksował, ponieważ w końcu udowodnił sobie, że z jego erekcją jednak jest wszystko w porządku. Wręcz przeciwnie. Bardziej się wystraszył.
Mimo tego wszystkiego, po przeanalizowaniu swojego zachowania, udało mu się pokusić na delikatny lecz zgaszony uśmiech, którym obdarzył chłopaka. Miał nadzieję, że ten gest odbierze jako przeprosiny, które przyjmie, nawet jeśli miałby to zrobić z oporem.
— Pocałuj mnie, Kihyun-ah. — Yoo poczuł jak sztywnieją mu policzki. Gałki oczne poszerzały mu do takiego poziomu, który dla skośnych oczu jest niemalże nie do osiągnięcia. Chyba wybaczył.
Podrapał się z tyłu głowy, a każdy jego ruch był irytująco spowolniony ze zmieszania tą niespodziewaną prośbą. Przez to, że Minhyuk pod żadnym pozorem go nie pośpieszał, on także nie rwał się do tej czynności, co nie oznaczało, że nie miał ochoty tego uczynić. Musiał właśnie oswoić się z myślą, że naprawdę podekscytował się, słysząc te słowa.
Wcześniej, gdy złączył ich wargi ze sobą jako pierwszy, zrobił to bez większego namysłu, ale teraz, kiedy miał czas do zastanowienia się, było to znacznie trudniejsze do wykonania. Drżącą dłoń położył na policzku Lee, gdzie szybko tego pożałował, gdyż pod wpływem ciepła ciała chłopaka, mocniej się zatrzęsła. Nie umiał się nad nim nachylić, gdy widział patrzącego intensywnie na niego młodszego w oczekiwaniu na ruch. Dlatego przymknął oczy, dopiero wtedy mogąc się jakkolwiek poruszyć w jego stronę. Ponieważ zabrał się za pocałunek na czuja, nie trafił, początkowo, uderzając swoim nosem o ten Minhyuka. Speszyła go swoja niezdarność, dlatego przygryzł wargę, powstrzymując się od jęknięcia wywołanego porażką już na wstępie. Dlaczego ja to w ogóle robię? Żałował, że w ostateczności się od niego nie odwrócił, ale tak naprawdę mógł to zrobić w każdym momencie, czego jednak nie uczynił. Co tylko dowodziło temu, że usilnie, ale nieskutecznie próbował oszukać własne pragnienia.
UsuńW końcu poczuł na wierzchu swoich warg te Lee, które były nawilżone, co w pierwszej chwili go odrzuciło, gdyż nie da się w pełni od razu zmienić nawyków, ale jego druga połowa domagała się ich posmakowania. Ich usta się o siebie stykały, ale Kihyun wciąż nie posunął się dalej. Trwali w takiej pozycji jakiś czas, nie wiedział jaki, ponieważ już teraz się dla niego zatrzymał. W końcu jednak oprzytomniał, rozchylając je, a następnie subtelnie muskając te Minhyuka. To jak się kolejno zamykały i otwierały na wargach młodszego nie było dłużej przez niego kontrolowane. Oddał się instynktowi, który po chwili pogłębił pocałunek. Drugą dłoń, już wyluzowany, także położył na jego policzku, zamykając tym twarz Lee w swoim uścisku, blokując go od ruchów, które byłyby sprzeczne z tym, czego on chciał. W pewnym sensie, narzucił czarnowłosemu pozycję, która dogadzała jemu. Mając kontrolę nad młodszym, palcami u jednej reki, łaskotał go przez stukanie paznokciami niczym truchtające małe stópki, gdy wędrował na tył głowy, gdzie złapał go za włosy, przyciskając do siebie mocniej.
— Kihyun…
— Nie mów do mnie. — Warknął zdenerwowany, czując, że na nic zda się jego wrogość w tym momencie, że cokolwiek teraz nie powie, Minhyuk nie odbierze tego jako próbę odepchnięcia go. A on nie wiedział, czy odczuwa z tego powodu ulgę, czy większy ciężar na sercu.
Lee opadłszy całym ciałem na starszego, nadal obdarzał go całusami, na co Yoo odchylił głowę do tyłu, kładąc sobie rękę na oczach, by choć trochę zatrzymać ponowny wzwód. Kihyun, gdy młody na nim leżał oddając go pieszczotom na torsie, ułożył dłoń na jego plecach, mimowolnie schodząc nią coraz niżej, aż zatrzymał się na jednym z jego pośladków, na którym zacisnął pięść, wbijając bezlitośnie paznokcie w jego skórę.
— Hyung...Pomogę Ci, dobrze? — Zaskoczyło go to. Może dla kogoś innego nie były to skomplikowane słowa, ale Yoo nie wiedział jeszcze wtedy w czym i jak bardzo potrzebuje tej pomocy z jego strony.
— Minhyuk-ah… w czym niby chcesz mi pomoc? — Zapytał ciężko dysząc, gdy usiadł na nim w rozkroku. — Min… Minhyuk… Lee kurwa…. Nie rozumiem… — Jęczał, gdy tamten z podwojonym natężeniem powrócił do zabawiania Kihyuna. Czuł się tylko bardziej przez coś ograniczany niż zaspokajany, więc tym bardziej nie wiedział, o co w tym wszystkim chodzi. Z każdym ruchem przyjaciela, jego podbrzusze jakby bardziej się dusiło, przede wszystkim, gdy był coraz bliżej jego krocza, a było przecież odsłonięte.
Gdy złapał je w ręce, wzdrygnął się, podskoczywszy na łóżku. Zachowanie jego ciała oraz to co ma w zamiarze Minhyuk, czego nie mógł rozszyfrować, budziło w nim niepokój.
UsuńPrawdziwe niebo w piekle zaczęło się, gdy przyrodzenie Yoo zostało zamknięte w ustach partnera. Przez to jak niejednostajne były ruchy chłopaka, bardziej doprowadzał go do szału. Wierzgał niespokojnie nogami, nie myśląc o tym, czy nie utrudnia i czy go tym czasem zaraz nie uderzy.
Kihyun był spanikowany nie na żarty tym, że prąd, który miał początek w jego męskości potrafił przejść przez całe jego ciało, wykrzywiając go od rozkoszy, która była również katorgą dla niezorientowanego Yoo. Z jego oczu wypłynęły łzy, które nieumiejętnie próbował ocierać, ale potem zauważył, że to nie ma większego sensu.
Uniósł z trudem głowę, ciekawy obrazu, który odgrywa się w jego dole. Jeszcze bardziej go sparaliżowało, gdy zobaczył jak Minhyuk zmieścił całe jego przyrodzenie w swoim gardle. To było dla niego tak szokujące, że jeszcze chwila, a mało brakowało do omdlenia. Wtedy szybko tamten je wyciągnął, a Kihyun ciężko opadł z powrotem na plecy. Nie nadążał z nabieraniem do płuc powietrza.
— MINHYUK! — Krzyknął na całe gardło, gdy się okazało, że to wcale nie był koniec, a tamten się dopiero rozkręcał, znowu spożywając Yoo w całości.
Starszy, z automatu, zacisnął mocno swoją dłoń na nadgarstku chłopaka, gdy drapał jego podbrzusze. Musiał go tym wystraszyć i spowodować, że w pierwszej chwili pomyślał, iż mu się to nie spodobało, ale on jedynie mocniej docisnął jego rękę. Namiętność była tak wielka, że unosił swoje biodra, nie mogąc nad tym w ogóle zapanować. Nigdy wcześniej nie znajdował się w takiej sytuacji, ale jego ręce same działały jakby od początku był do tego zaprogramowany tylko nie miał okazji tego nigdzie wykorzystać. Przyparł go do siebie zdecydowanym ruchem, że aż w pewnym momencie zrobiło się to niebezpieczne jak głęboko trzymał w ustach jego męskość.
— Miniuch… — Zamruczał, drapiąc go po karku, by umilić ten czas, gdy robił mu dobrze z takim zaangażowaniem. Zszedł do ucha, poddając jego płatek masażowi, ściskając go mocniej, gdy nasilał się orgazm.
Tym razem rozpoznał moment, w którym dojdzie. Nie wiele się różnił od tego poprzedniego. Z tym, że teraz o wiele bardziej odczuwał przyjemność i trudniej było mu to zatrzymać w sobie, tak, że nie zdążył pomyśleć o tym jak przynajmniej opóźnić ten proces, gdyż rozlał się w ustach Minhyuka, nie mając na to żadnego wpływu.
Był zadowolony. Na początku było mu niewygodnie, skręcało go jakby spotkała go jakaś kara, ale w rezultacie poczuł się pierwszy raz tak wyzwolony.
— Minhyuk-ah… — Położył sobie rękę na piersi, upewniając się, czy szalejące serce na pewno nie zrobiło w niej dziury. A nawet jeśli, to leżący na nim Minhyuk, zakryłby ją sobą.
— Minhyukie…. — Zawahał się. Nawet ktoś taki jak on wiedział, że pytanie, które ma ochotę zadać, jest zbyt niezręczne w takim momencie, ale nie mógł dłużej trzymać w sobie ciekawości. — Jak… to… smakuje? To w ogóle jest jadalne? Nie umrzesz od tego? — Skubał jego włosy na głowie, gdyż bardzo stresował się reakcji chłopaka.
Kihyun nie umiał zasnąć tak szybko jak jego przyjaciel. Nowe doświadczenie za bardzo go rozbudziło. Wciąż czuł na sobie efekty działania Lee. Gęsia skórka, nie ważne co robił, nie chciała z niego zejść; nie, gdy ciągle przypominał sobie jak to jest w końcu być odpowiednio dopieszczonym w łóżku, nie po jego ostatnich słowach, w których nieśmiało doszukiwał się czegoś więcej niż przyjacielskiego uznania.
— Dzień dobry, Kihyun-ah. — Kihyun najpierw otworzył jedno oko, a gdy ujrzał młodszego w okularach, szybko dołożył kolejne, gwałtownie ściągając rzecz z jego twarzy, którą z resztą uwielbiał. Właśnie dlatego. Po poprzedniej nocy, atak Minhyuka na Kihyuna swoją atrakcyjnością w okularach, wydawał się starszemu zbyt niebezpieczny do zaakceptowania. Nie przemyślał w ogóle swojego zachowania, ponieważ nie miał żadnego dobrego wytłumaczenia, dla którego to zrobił. Dlatego skrzywił się i przegrany, założył mu je z powrotem na nos.
Usuń— Pamiętam. — Odmruknął, rozciągając się na łóżku i starając się zbyt nie wlepiać wzroku w nagiego kolegę.
Kihyun, pomimo udanej nocy, był naburmuszony. Nie odnajdywał się w ogóle w nowej sytuacji. Miał kaca moralnego, a co gorsza, biorąc pod uwagę to, że poczuł wibracje w dole na widok Minhyuka w szlafroku, który mu podarował, chyba wciąż nie oprzytomniał. Nieśmiało wlazł z powrotem pod kołdrę, zakrywając się po czubek głowy, udając, że ma wywalone na to co robi i mówi Lee.
Całe szczęście, że ciemnowłosy był podekscytowany i ciągle gadał, nie dopuszczając starszego do głosu, dzięki czemu łatwiej było mu maskować swoje zażenowanie. I nie można było go obwiniać jakoś bardzo, ponieważ bił się z uczuciami, nie mając Minhyukowi nic za złe, a jedynie sobie, że nie umie się odnaleźć. Jednakże, nawet w takim stanie, gdy młodszy z każdą chwilą w samochodzie siadał bliżej niego, bez zastanowienia, zarzucił rękę za jego plecy, kładąc swoją dłoń na jego biodrze.
— Kihyunnie, to jest jeżykowy raj. — Yoo rozejrzał się po kawiarni, czując niepokój, że zaraz przypadkiem usiądzie na czymś iglastym.
— Bez wątpienia — raj miałem wczoraj. — … jest jeżykowy. — Zmarszczył nos w grymasie, gdy napotkał się wzorkiem z jednym ze zwierzaków.
Zamówił to samo co Minhyuk, nie miał ochoty na dogłębne przeglądanie menu, szczególnie, że był pewien, iż nic nie przejdzie mu przez gardło… nie, kiedy na myśl o jedzeniu, odtwarzał w głowie obraz przyjaciela, jedzącego jego spermę.
Pokręcił przecząco głową, gdy próbował mu wcisnąć do rąk jeża, ale w końcu się zdecydował.
— Miękki! — Wymsknęło mu się niekontrolowanie, gdyż zawsze mu się wydawało, że są inne w dotyku. Z resztą nie tylko o tym miał błędne przekonanie. Swoje życie seksualne też błędnie do tej pory oceniał. To całe głaskanie jeża w końcu mu się spodobało, nieumyślnie podpiął to pod swoją nową sytuację, mając nadzieję, że ją także wkrótce tak samo, może nie tyle polubi jak zaakceptuje.
Nie mógł się nie zaśmiać, gdy podano im naleśniki w kształcie jeży.
— Ej, Minhyuk-ah! — Zawołał zawadiacko. — Jedząc to, nie masz wrażenia jakbyś zajadał się Mochi? — Do delikatności Kihyunowi zdecydowanie było daleko. Naprawdę się cieszył, gdy nadarzała się okazja do dręczenia chłopaka.
— Naciesz się tymi gryzoniami, bo potem idziemy do muzeum alkoholu. — To jak się różnili było rzadko spotykane nawet u przyjaciół, ale wciąż się dogadywali.
Kihyun położył na głowie Minhyuka jeżyka, po czym szybko wyciągnął telefon, aby zrobić mu zdjęcie, ponieważ jego zdaniem wyglądał wtedy naprawdę czarująco.
— Zdejmij go szybko, bo zaraz Ci nasra. — Skrzywił się, chcąc ukryć tą uwagą uśmiech, który pojawiał się na jego twarzy, gdy patrzył na zrobione zdjęcie.
Kiedy Minhyuk zniknął w łazience, wydało się Kihyunowi dziwne, że zrobił to z takim zdenerwowaniem. Chociaż próbował wyglądać na opanowanego, to znał go na tyle długo i dobrze, że mógł na kilometr wyczuć, iż coś śmierdzi. Nie wiedział, czym jest to spowodowane. Miał swoje przypuszczenia, ale był zbyt dużym tchórzem, aby otwarcie zapytać, czy chodzi o ich wspólnie spędzoną noc. Zastanawiał się, czy młodszy żałuje, iż zgodził się mu pomóc w ten nietypowy sposób. Kihyun teraz tego na pewno żałował, ponieważ wolałby nigdy nie doświadczyć przyjemności za cenę ich przyjaźni. Obwiniał siebie za to, że teraz ich relacje mogą ulec pogorszeniu, że nabiorą do siebie dystansu.
OdpowiedzUsuńSpocone ze zdenerwowania ręce, wycierał o spodnie. Czekając na przyjaciela, dźwięczały mu w głowie jego słowa, odnośnie tego, że będzie świetnym tatą. Sama wzmianka o żonie go tak nie poruszyła jak o dziecku. Chciał być mężem, ale już dłużej nie był pewien, czy kobiety. Nie po tym, jaki wstręt w nim wzbudzały i to z każdą chwilą większy. Jednakże, ten z pozoru chłodny i oschły chłopak, zawsze marzył o raczkującym szkrabie, który będzie go przypominać. Chciał mu dać ciepło, którego on nie zaznał w domu. Udowodnić sobie samemu, że tak się da. Pokazać swoim rodzicom, ile błędów popełnili w jego wychowaniu. Oraz przedstawić im jak prawidłowo powinno się to robić.
Nie miał Lee za złe tego, że poruszył tak delikatny dla niego temat. Wiedział, że zrobił to nieświadomie. Jakby nie patrzeć, miał dobre intencje, gdyż dążył do skomplementowania go. Jednakże nie mógł kontrolować swojego smutku. Seks z Minhyukiem uświadomił mu, że nawet jakby chciał zapłodnić kobietę, tylko do tego, aby urodziła mu dziecko, nie będzie mógł tego zrobić, ponieważ nie dojdzie do wytrysku. Gdyż dochodzi do niego tylko w zbliżeniu z… Yoo nie był jeszcze do końca pogodzony z tym faktem, dlatego nie mógł dokończyć myśli.
— Jestem. — Kihyun wzdrygnął się na dźwięk głosu przyjaciela. Przytaknął jedynie głową, a na jego twarzy pojawił się wyłącznie cień uśmiechu.
Rozmowa im się kleiła. Starszy nawet próbował żartować w typowym dla niego humorze, który dla innych był albo niezrozumiały albo irytujący. Ale Minhyuk nie był kimś innym.
Wszystko było dobrze dopóki nie poczuł na swoim kolanie ręki chłopaka. Mimo że Lee prosił go, aby zjadł więcej, w tamtej chwili nie było szans, aby coś przeszło mu przez gardło. Wiedział, że ryzykownym będzie degustacja różnych alkoholi na pusty żołądek, ale czuł się pełny od samych emocji, które dostarczał mu młodszy.
— Pytałeś wczoraj, a ja usnąłem w połowie odpowiedzi. — Kihyun spiął się, całkowicie o tym zapominając. Obleciał go rumieniec, chyba pierwszy raz w życiu. — Smakuje dobrze, trochę gorzkawo, ale dobrze. Jadalne i nie, nie umrę od tego, mogę to robić częściej, jeśli o to chodzi.
— Nie o to mi chodziło! — Krzyknął na całą kawiarnię, niespecjalnie się tym przejmując skoro byli w obcym kraju. Do nagłego wybuchu doprowadziło go ponowne, choć minimalne, zetknięcie z ciałem Minhyuka oraz to, że speszył się na myśl, iż będą mogli to powtórzyć. Tylko tym razem, o ile chłopak nie kłamał, on chciałby się przekonać na własnej skórze, jak to smakuje.
Nabił nerwowo kawałek naleśnika na widelec, jakby go nim mordował i wepchnął go sobie do ust, prawie się nim zadławiając. I faktycznie zaczął kasłać, ponieważ przyjaciel postanowił wytrzeć jego brudne usta, a lekki uśmiech niespodziewanie rozpalił go od środka. Co on się z dramy urwał? Przetarł szybko dłonią usta, poprawiając po nim, po czym wstał energicznie od stołu, zanim Minhyuk w ogóle zdążył powiedzieć, że samochód już czeka.
W pojeździe atmosfera była dużo bardziej napięta niż rano, kiedy jechali do jeżykowej kawiarni. Obydwu z nich coś męczyło i żaden nie chciał pisnąć słowem na ten temat, zadręczając się myślami w samotności.
UsuńGdy poczuł mizianie na swojej dłoni, towarzyszyły mu sprzeczne odczucia. Chciał ją zabrać i schować za siebie, ale coś mu nie pozwalało, jakby jego ciało samoistnie domagało się tego dotyku, ignorując to, co podpowiadał mu zdrowy rozsądek, który zazwyczaj nie szedł w parze z sercem.
Muzeum alkoholi. Kihyun był w swoim żywiole. Czuł, że to miejsce jest dla niego stworzone. Znajdowały się tam te najstarsze i najdroższe alkohole oraz takie, które kipiały innowacyjnością i dopiero co miały zostać puszczone do sprzedaży. Z tego względu to miejsce było tak specjalne. Nie każdego było stać na wizytę w nim.
Przy każdym trunku były wystawione i uzupełniane malutkie kieliszki do degustacji. Wymierzane tak, aby nie było to szkodliwe dla zwiedzających. Oczywistą zasadą było, że jedna osoba mogła wypić jeden kieliszek danego gatunku. Niestety Kihyun, tonąc w sprzecznych emocjach, nadal nie umiejąc się pogodzić z tym jak potoczyło się jego życie, miał to teraz w dupie. Wypijał kieliszek za kieliszkiem porcje, które nie były przeznaczone dla niego.
— Zostaw mnie! Puszczaj! Zapłaciłem za to! — Szarpał się z ochroniarzem, który na początku chciał grzecznie zwrócić mu uwagę, ale Yoo nie wykazywał chęci współpracy. Zamachnął się, uderzając starszego i lepiej zbudowanego od niego mężczyznę w mundurze, łokciem w twarz.
Ochroniarz chwycił go pod pachami i podniósł do góry, kierując się do wyjścia. Kihyun wierzgał niespokojnie nogami, próbując się wyszamotać z jego uścisku.
— Zabieraj łapska, szczylu! Śmierdzisz! Gdybyś był chociaż w połowie tak delikatny jak Minhyuk!! — Wtem poczuł jak pośladkami ląduje na zimnej i twardej kostce przed muzeum. Tak szybko jak się z niej podniósł, upadł z powrotem na ziemię, tracąc równowagę. Biorąc pod uwagę to jak niewiele zjadł oraz jakie uczucia nim targały, po zamieszaniu wielu alkoholi w przekroczonej dawce, nie mogło się to inaczej dla niego skończyć.
— To wszystko twoja wina! — Rzucił oskarżająco, gdy jego oczom ukazał się Minhyuk. Chwiejnie podniósł się, stając naprzeciw niego. Wyciągnął ręce do przodu i otwartymi dłońmi uderzył w tors chłopaka, chcąc go od siebie odepchnąć, ale w rezultacie to on ponownie osunął się na ziemię.
— Gdyby nie Ty… wciąż mógłbym mieć jakąś nadzieję, ale teraz wiem, że wszystko skończone. Już wiem, kim jestem! — Yoo nie odpuszczał. Tym razem kurczowo złapał się koszulki młodszego, aby utrzymać poziom.
— Wszystko mi zabrałeś! Nadzieja to wszystko, co miałem, a teraz nic mi nie zostało. — Potrząsnął rękami, szarpiąc za materiał ubrania.
— Co ja powiem rodzicom? Co jak się dowiedzą? Bez ich pieniędzy i wpływów jestem nikim! Dobrze o tym wiem… ludzie mają rację, mówiąc, że gdyby nie nazwisko, skończyłbym na śmieciowisku. Jeśli mi je zabiorą… co ze mną będzie? Jestem skończony! — Przechodni zwracali na nich uwagę, zapewne wyrabiając sobie negatywne zdanie o koreańskich turystach, ale to najmniej obchodziło teraz rozżalonego chłopaka.
— Przez to, co zrobiłeś już dłużej się nie łudzę, nie mam zamiaru szukać lekarstwa, bo takie kurwa nie istnieje. — W oczach Kihyuna zagościły pierwsze łzy i wciąż mówił podniesionym głosem. Z każdą wypowiedzią, zwiększając intensywność.
— Nie tylko nie kręcą mnie dziewczyny… ale inni faceci też. Dlaczego to musisz być Ty? Mój najlepszy przyjaciel? Dlaczego podniecam się tylko na Twój widok? Dlaczego to jest takie popieprzone? — Walił bez opamiętania pięściami w jego klatkę piersiową, nie myśląc o tym, jaki wstyd im przynosił. Miał o wiele większy problem.
— Czym Ty się kurwa różnisz od innych? Jesteś w ogóle człowiekiem? A może całe życie żyłem w kłamstwie i jesteś wytworem mojej wyobraźni? Tak naprawdę Cię nie ma, wymyśliłem Cię sobie, żeby w końcu uwierzyć w to, że mogę z powodzeniem się z kimś kochać. Bo jak inaczej wytłumaczysz to, że drżę na twój dotyk? Musisz być w takim razie jakiś pojebany, bo inaczej to nie ma sensu. — Kihyun wziął głęboki wdech przed wypowiedzeniem kolejnych słów.
Usuń— Nienawidzę Cię, Lee Minhyuk! — Zacisnął dłonie na jego szyi jakby chciał go udusić, nieszkodliwie je na niej zaciskając. — Musisz wziąć za to odpowiedzialność. — Dodał stanowczo przez zęby. Złapał go za tył głowy i zmusił, aby się pochylił, ponieważ Kihyun był niższy. Wtedy starszy złączył ich wargi w zachłannym pocałunku, przylegając do ciała chłopaka, które było jego podporą.
— Musisz teraz się mną zająć, bo nic innego mi nie zostało. — Szepnął niezrozumiale w przerwie na oddech, a zaraz potem kontynuował pocałunek, nadal zaciskając jedną rękę kurczowo na włosach przyjaciela, a drugą na jego szyi, mocniej go podduszając, co jednak nie stanowiło dla Lee zagrożenia.
Wszystko działo się tak szybko, że pijany Kihyun nie zdążał rejestrować zdarzeń. Siedział na tylnym siedzeniu w samochodzie, mocno zaciskając ręce na skórzanym fotelu. Nie wierzył, że Minhyuk zostawił go samego. Fakt, powiedział druzgocące rzeczy, ale to pierwszy raz, kiedy otworzył się przed nim tak bardzo. Powiedział mu wszystko. Teraz nie było rzeczy, o której by Minhyuk nie wiedział o Yoo. Przyznał się do najbardziej wstydliwych i dręczących go myśli. Czyżby to dla jego przyjaciela było za duże obciążenie? Chociaż w pewnym stopniu rozumiał, dlaczego go odepchnął, nie mógł się pogodzić z tym faktem. A jeszcze bardziej nie mógł się pogodzić z tym, że powiedział, iż go nienawidzi. Poniewaz tak nie było. Lee był ostatnią osobą, do której chciałby wypowiedzieć takie słowa, a jednak się stało. O ile młodszy kiedykolwiek mu wybaczy, on sobie nigdy. I chociaż tak bardzo był świadomy swojego błędu, nadal nie mógł uwierzyć, że został teraz sam. Sam, w momencie, kiedy tak głośno wołał go o pomoc. Kiedy tak bardzo teraz potrzebował, żeby się nim zajął. Właśnie teraz chciałby go mieć przy sobie najbardziej. Nie do zaspokajania jego cielesnych potrzeb. Pragnął położyć głowę na jego ramieniu, aby uspokajająco pogładził go po włosach. Jednakże wszystko było skończone, gdyż bezpretensjonalnie został wystawiony na samotność. Przeprosi go za to, że bezwstydnie powiedział, aby wziął odpowiedzialność, kiedy to nie jest tak naprawdę jego obowiązek i nie chce tego robić… W tym wszystkim, Kihyun nie potrzebował być jeszcze ciężarem.
OdpowiedzUsuńGdy dojechali na miejsce, a kierowca chciał mu pomóc wyjść i odprowadzić do pokoju, stanowczo odmówił, strzepując agresywnie rękę starszego mężczyzny, który przerzucił mu ją przez ramię. Może był bardzo pijany, ale umiał sam trafić.
— Pójdź za mną, a oskarżę Cię o napaść seksualną niepoczytalnego... — wycedził przez zęby, pokazując miejsce na swoim ciele, w które go dotknął. W chwilach, gdy nie szło po jego myśli, ujawniał się w nim prawdziwy skurwiel.
Yoo, od razu jak wszedł do pokoju hotelowego, otworzył swoją torbę i zaczął pakować swoje porozwalane po nim rzeczy. Skoro Minhyuk go nie chciał to nie było potrzeby, aby stwarzał napiętą atmosferę i miał w planach wrócić do Korei bez niego, wcześniej. Nie było to rozważne, biorąc pod uwagę stan jego upojenia, ale to on dodawał mu odwagi.
Kiedy dopinał torbę, nagle coś, a raczej ktoś, go od niej oderwało i przywarło do ściany.
— Wal. Śmiało. — nadstawił policzek zanim tamten zrobił cokolwiek. Lee był widocznie wkurzony, dlatego nie miał wątpliwości, że o to chodzi. Nawet zachęcał go, aby dał mu lanie i obaj poczuliby się z tym lepiej.
— Posłuchasz mnie teraz uważnie. — Yoo zamrugał kilkakrotnie oczami, będąc w szoku, że nie dostał w twarz… kiedy na to zasługiwał. Lecz w jego mniemaniu Minhyuk również… Zostawił go. Ale teraz był… i ciężko było mu, mimo wszystko, hamować uśmiech, rozgoryczony, ale wciąż uśmiech. Tak bardzo próbował nie dopuszczać do siebie myśli, że odczuł ulgę na jego widok.
— To nie jest moja wina, wiesz dobrze o tym.
— Wiem… — szepnął cicho, tak, że nie przeszkodziło to dalej wypowiedzi.
— Mógłbyś mieć nadzieję, ale po co się oszukiwać? Wiesz dobrze, że będziesz nieszczęśliwy. Kłamiesz, mówiąc, że nic Ci nie zostało. Właśnie wyłącznie zyskałeś, ale nie potrafisz tego dostrzec. — dlatego Ci to wszystko powiedziałem…
— Nie byłbyś na śmieciowisku. Martwisz się o nazwisko, a nie widzisz, że masz obok siebie kogoś, kto kocha Cię niezależnie od pieniędzy. Kogoś, kto byłby przy Tobie, nawet jeśli wiązałoby się to z mieszkaniem pod mostem. Nie jesteś skończony, dla mnie nigdy nie będziesz. Dla mnie zawsze będziesz wyjątkowy. — wzdrygnął się pod wpływem jego dotyku. Przeszedł go prąd po całym ciele, nie wiedział jednak, czy to było spowodowane samym faktem, że go dotknął, czy dlatego że nie spodziewał się czułego gestu z jego strony.
Usuń— Kręci Cię Twój przyjaciel. — skrzywił się. Wiedział o tym. Nie chciał słyszeć tego na głos. — Przyjaciel, który chce Cię tak samo mocno. Czy to nie plus? Masz kogoś, kogo dotyk przyprawia Cię o dreszcze i odwzajemnia Twoje pożądanie. Nie potrafisz się z tego cieszyć? To przykre, bo ja nigdy nie byłem szczęśliwszy, jak wczorajszej nocy. — dotknęły go te słowa. Trafił w samo sedno. Kihyunowi było głupio, a że nie mógł uciec to spuścił wzrok, gdyż był zbyt speszony intensywnym wpatrywaniem się w siebie nawzajem, szczególnie po tych słowach. Nie potrafisz się z tego cieszyć dźwięczało w jego głowie, zlewając się z dalszą wypowiedzią Minhyuka. Od...O-odwzajemnia uczucia? Nie mógł w ogóle przetworzyć tego, co właśnie usłyszał.
— Czym się różnię? Tym, że jestem człowiekiem, a mimo to jestem wyjątkowy. Bo mimo iż Twoje słowa mnie ranią, ja nadal Cię kocham. — ja też Cię przecież kocham… — Tak, Kihyun. Kocham Cię. — nie wydało mu się to jakieś inne i dziwne. Dużo razy sobie to mówili. Takimi byli przyjaciółmi. Spanie razem i mówienie sobie kocham Cię było na porządku dziennym… chociaż z tym spaniem ostatnio było nieco inaczej. — Kocham, nie jak przyjaciela czy brata. Jak mężczyznę, z którym chciałbym spędzać każdą chwilę, którego chciałbym czuć bliskość każdego poranka obok siebie. — przytaknął głową kilka razy, nie zdając sobie jeszcze sprawy z tego, co słyszy. Poniósł szybko głowę z szeroko otwartymi oczami. Otworzył usta, ale i tak czuł się jakby odcięto go od powietrza. — Kocham Cię od lat, od lat słucham jak próbowałeś się kochać z tymi dziewczynami, płacząc że to nie ja. Gdy wszyscy inni Cię odtrącali, ja chciałem Cię mieć tylko dla siebie i być przy Tobie. Masz rację, jestem pojebany. Jestem pojebany, bo od lat czekam, aż zobaczysz, że chcę być Twój, a Ty niczego nie rozumiesz i nie umiesz się z tym pogodzić. — Kihyun błądził spojrzeniem dookoła, jakby szukając wskazówki. Poruszał ustami, ale żaden dźwięk się z nich nie wydobywał. Zrobiło mu się słabo i upadłaby, gdyby Lee go nie przytrzymywał. Był w takim szoku, że nie mógł nic zrobić, przez co pozwolił młodszemu płakać, co było przytłaczającym widokiem, iz wyglądał wtedy tak mizernie, że Yoo zdał sobie sprawę z tego jak do tej pory go ranił swoją nieświadomością… Bardzo przeze mnie cierpiałeś… Pomyślnie obudził w starszym poczucie winy i chociaż wiedział, że niekoniecznie zawinił, gdyż zwyczajnie myślał, że jest… prosty, to i tak miał sobie za złe to, że nie zauważył.
— Myślisz, że przespałbym się z Tobą gdybym mi nie zależało? Że skoro jestem jebanym pedałem, to normalne że daje dupy?! — tak właśnie myślałem. Postanowił jednak nie odpowiadać na to pytanie… Czuł, że jest retoryczne, a to, że przypadkiem odpowiedź na nie jest twierdząca, postanowił zachować tylko dla siebie. I tak wystarczajaco go zranił. Z resztą, już tak nie myśli.
— Przepraszam… — tylko to był w stanie na tę chwilę wydukać. Patrzył wystraszony na zaciśnięte ręce Minhyuka na jego koszulce, nie bał się jego, a tego, ile złości i bólu do tej pory w sobie tłumił.
— Zrobiłem to, bo Cię kocham, a Ty tylko po pijaku potrafisz powiedzieć mi, że jest Ci ze mną dobrze. To przykre. Bo ja nawet na trzeźwo byłbym w stanie powiedzieć całemu światu, że Yoo Kihyun jest najbliższy mojemu sercu. I masz pecha Yoo Kihyun...Bo teraz kiedy już to wszystko wiem, to biorę za to odpowiedzialność i będę czekał przy Twoim boku tak długo, aż sam mi nie powiesz, w pełni świadomie, że chcesz abym się Tobą zajął. — rudowłosy nieco się zirytował i odchylił się do tyłu, mocniej przywierając głową do ściany. Spojrzał w sufit, przygryzając wargę. To nie tak…
Usuń— Nienawidzisz mnie, ale nigdzie nie znajdziesz nikogo, kto kochałby Cię bardziej ode mnie. Cóż za ironia prawda? Długo nie zapomnę o tych słowach, możliwe że nigdy, ale nie przestanę Cię kochać, bo taki już mój los. — TO NIE TAK! Chciał to wykrzyczeć na głos, ale został zaatakowany ustami Lee. Nie zastanawiajac sie nad niczym, odwzajemniał każde jego muśnięcie wargami. Bliskość przyjaciela unosiła go nad ziemię… także dosłownie, gdyż tamten postanowił go podnieść. Yoo oplótł nogi wokół jego bioder, powodując, że nie było między nimi żadnej przerwy.
— Kochanie, mój skarbie. Niech liczy się tylko nasza dwójka, nic więcej. Nikomu. Nikogo. Nigdy. Nie nazwałem moim skarbem. Tylko Ty nim jesteś. Jesteś moim wszystkim, Yoo Kihyun. — kamień spadł mu serca. To, czy Minhyuk nazywał tak wszystkich swoich kochanków, frustrowało go bardziej niż przypuszczał. W końcu poczuł się ważny i wyjątkowy, tak jak tego chciał. Mimo że, żadne słowa nigdy nie będą wystarczającym zapewnieniem, lepszym od czynów, to właśnie te słowa radowały go bardziej niż fakt, że właśnie doświadcza dreszczy, spowodowanych dotykiem człowieka.
— Potrzebuję Cię, kochanie. Bardzo Cię potrzebuję. Spraw, żebym poczuł, że jestem tylko Twój. Błagam. — kiedy Minhyuk go rozbierał, Yoo nagle oprzytomniał.
— Czekaj… — złapał go nieoczekiwanie za nadgarstek, przerywając czynność, ale mimo to zdążył już być bez koszulki. Zauważył też wtedy zadrapania i otarcia na jego dłoni. — Co Ci się stało? Pobiłeś się z kimś? Dlatego nie powinieneś mnie wtedy zostawiać… — mruknął pod nosem, nie mogąc tego nie wypomnieć. — To nie ta sama ręka, którą uderzyłeś tamtego chłopaka na imprezie? Jak bardzo musisz nienawidzić tej reki… — po krótkim narzekaniu, przyłożył jego dłoń do ust i ucałował jej zaczerwienione miejsca.
— Minhyuk… może ci się to nie spodoba, ale także mam coś do powiedzenia. Po tym, co dzisiaj ode mnie usłyszałeś, pewnie już nie chcesz mnie słuchać, dlatego możesz zakryć uszy, cokolwiek, ale muszę to powiedzieć… — opadł z powrotem plecami na łóżko obok chłopaka, że ich ramiona się o siebie stykały.
— Jesteś pewien, że chcesz to ze mną zrobić, kiedy jestem pijany? Jeszcze przed chwilą zrobiłeś mi wyrzut o to, że tylko po pijaku Ci mówię, że jest mi z Tobą dobrze… — Yoo zaśmiał się gorzko.
— A nie wziąłeś pod uwagę tego, że może to i przykre, ale jestem wtedy szczery do bólu, szczery momentami aż za bardzo? Ty powinieneś to wiedzieć najlepiej. Słuchaj. Jesteś gejem… dłuuugo. U mnie to kwestia tygodni, nawet nie miesięcy. Nie radzę sobie z tym dobrze. Wciąż nie zaakceptowałem siebie w pełni. Nie umiem się do tego przyznać, gdy trzeźwo myślę, gdyż do dla mnie za dużo. Dlatego sięgam po alkohol, bo wtedy umiem to powiedzieć tak swobodnie jakbym chciał. Więc… nie bądź zły o to… nie od razu dam radę powiedzieć to na trzeźwo. — mówiąc to, dał mu do zrozumienia, że w przyszłości do takiej sytuacji dojdzie i niedosłownie poprosił, aby cierpliwie na to czekał.
— Nie nienawidzę Cię… nawet przez chwilę Cię nie nienawidziłem… powiedziałem to… o ile mi uwierzysz… ale nie do Ciebie… nienawidzę siebie i jak zwykle… jak zwykle musiałem obarczyć winą Ciebie, ponieważ nie chciałem się przyznać do swojej winy przed sobą, a ty zawsze mnie ratowałeś… bez zastanowienia posłużyłem się Tobą w tak okrutny sposob, nie musisz mi wybaczać, to zrozumiale… ja pewnie w ogóle nie byłbym wyrozumiały… najprawdopodobniej uderzyłabym Cię tak, że wylądowałbyś w szpitalu… — zaśmiał się przez łzy, gdyż wszystko to, co mówił było zbyt realistyczne.
Usuń— Minhyuk-ah… — zaczął zmiękczonym głosem, a przybierał go naprawdę rzadko. — Chyba nie sądziłeś, że zostawię Twoje wyznanie bez komentarza? Muszę przecież się z Ciebie pośmiać. — kolnął łokciem rękę Minhyuka, tą która stykała się z jego. — Kiedy dokładnie się we mnie zakochałeś? Co sprawiło, że popełniłeś najwiekszy błąd w życiu? — Obrócił się na bok, zwrócony w stronę chłopaka, by móc widzieć jego twarz. — Żartowałem. — przybral złośliwy uśmieszek, ale zaraz spoważniał.
— Dziękuję za Twoje uczucia, za to, że mnie kochasz… i przepraszam, że nie mogę odpowiedzieć jeszcze tym samym. Na pewno to, co do Ciebie czuję to coś więcej niż miłość, jak to określiłeś, do przyjaciela czy brata, ale ja wciąż się w tym gubię. Najpierw muszę zaakceptować siebie, żeby móc odpowiednio obdarzyć miłością kogoś innego. Ja nadal nie rozumiem siebie. Nie jestem hetero, ale również, mimo wszystko nie czuję się homoseksualistą, jednakże nie jestem aseksualny, gdyż… dobrze mi z Tobą, Minhyuk…i tylko z Tobą. Żadną dziewczyna i żadnym innym facetem. Zgaduję, że moja orientacja to… minhyukalista? — Z zewnątrz miało to wyglądać na żart, ale on nie żartował. Jakkolwiek śmiesznie to nie brzmiało, taka była prawda.
— Potrzebuję Cię… potrzebuję, żebyś mnie nauczył jak z tym żyć… Powiedziałeś, żebym eksperymentował na Tobie, nie wywiniesz się. — Kihyun przykrył ich kołdrą, nie pozwalając Lee i tej nocy spać na osobnym łóżku. [założyłam, że jest już o nich noc i chuj i masz to zaakceptować bez względu na to jak nierealne to jest]
— Dzisiaj bez seksu. — powiedział stanowczo jakby chodziło o coś naprawdę ważnego. — Koniec z seksem po alkoholu. — wiedział, że to może być ciężkie i nie wierzył stuprocentowo w to, że będzie przestrzegał wyznaczonej zasady, ale warto spróbować. Wyrzut o to, że mówi mu tylko, co czuje, gdy jest pijany uderzył w niego bardziej niż młodszy mógł się spodziewać.
— Przepraszam. — szepnął cicho, obejmując go ramieniem. Powstrzymał się też od buziaka na dobranoc, chcąc, by nie był zmotywowany jego stanem podpicia, i tak już unormowanego. Czuł się wciąż winny temu, że niczego nie zauważył i nie może jeszcze w pełni odwzajemnić jego uczucia lecz wszystko było na dobrej drodze, gdyż to, co czuł, to z pewnością coś więcej niż przyjaźń.
Rano, tym razem on obudził się pierwszy, uśmiechnął się na widok śpiącego u jego boku chłopaka, ale jednocześnie był zmartwiony. Pamiętał wszystko, mimo upojenia alkoholowego. Bał się, że Minhyuk wziął do siebie jego słowa pobieżnie, ponieważ nie był do końca trzeźwy mówiąc je, ale to wszystko, co wyznał, to miał właśnie na myśli.
Zmrużył oczy, gdyż chwilę po przebudzeniu i intensywnych myślach, rozbolała go głowa. Czym jest poranek bez kaca?
Wtedy zaczął wybudzać się czarnowłosy. Kihyun zatrząsł się, zaciskał i rozluźniał dłonie, walcząc z samym z sobą, ale w końcu postanowił zaryzykować. Nachylił się nad nim i pozostawił na jego ustach delikatnego i nie wymagającego żadnych ruchów, ale długiego, buziaka.
— Eskperyment! — krzyknął niepostrzeżenie jak tylko sie od niego oderwał. — Chciałem sprawdzić… jak to jest… dać komuś porannego… ech no wiesz… nie ważne… — położył się z powrotem, zaciągając na siebie kołdrę aż na głowę.
Dusił się pod kołdrą, ale był tak zawstydzony, że nie śmiał spod niej wyjść. Co go w ogóle podkusiło do takiego zachowania? Na trzeźwo faktycznie obdarowywanie młodszego namiętnością było dla niego znacznie trudniejsze, a to był tylko buziak na powitanie, ich języki się nawet nie dotknęły. Serce waliło mu jak oszalałe, dlatego mylnie stwierdził, że to dlatego iż nie jest jeszcze gotowy na większe doznania przy świadomym myśleniu, nie wiedząc, że przyspieszone tętno i spocone dłonie nie są oznaką odrzucenia przez jego organizm Minhyuka, a tym, że jest nim bardziej zainteresowany.
OdpowiedzUsuń— Chodź tutaj, ja swojego porannego dostałem, teraz czas na Ciebie, Hyunnie. — Kihyun spanikował, ale przez to, że chłopak trzymał jego twarz w rękach, nie mógł się wyrwać. Właściwie to nawet nie próbował, ale wydawało mu się, że gdyby nie był osaczony to by się odsunął, po raz kolejny mając błędne przekonanie, ponieważ już nie raz zostało udowodnione, że myśli chłopaka, a to, czego pragnie jego serce, żyją w pełnej sprzeczności. Aż trudno sobie wyobrazić, jak Yoo radzi sobie z tą rozbieżnością - w sumie to nie radzi.
Kiedy Minhyuk zatrzymał się niewiele od jego ust, odetchnął z ulgą, ale jakby coś go zakuło w piersi. Nieprzyjemne kłucie trochę ustąpiło, gdy poczuł buziaki w innych miejscach na swojej twarzy, ale w pełni ustało dopiero, a właściwie to zostało zastąpione szalonym biciem, gdy powrócił do jego ust i to z niemałą intensywnością. Jego ciało zadrżało i minimalnie się uniosło pod wpływem ruchów ich języków. Oddychał cicho, ale nierównomiernie, hamując poruszanie się klatki piersiowej jak tylko mógł. Boże… nic z tego nie rozumiem.
— Kocham Cię całego, dzień dobry Kihyunnie. — chociaż leżał, to gdy Minhyuk ich odkrył, zauważył, że w jego oczach sufit jakby przechyla się na bok. Przecież nie jestem już pijany! Szybko przekręcił się z pleców na brzuch i schował całą twarz w poduszce, czując, że płoną mu policzki. Teraz, gdy już wiedział, co rzeczywiście kryje się za słowami chłopaka, nie umiał tak samo na nie reagować jak gdy myślał, że to zwyczajna przyjacielska gadka.
Podczas, gdy obsługa hotelowa weszła ze śniadaniem, Yoo zastanawiał się, czy nie dziwne w jej oczach było to, iż dwóch facetów siedzi na jednym łóżku, w tym jeden - on sam - był bez koszulki, w momencie, gdy drugie łóżko od ich przyjazdu było w nienaruszonym stanie.
— Dziękuję. — szepnął, biorąc do ręki szklankę z wodą. Gdy pił, wydawało mu się, że nic mu nie grozi, ale zatroskane spojrzenie Lee i to z jaką czułością pogłaskał go po głowie, sprawiło, że zachłysnął się łykiem i zaczął kasłać, wolną ręką klepiąc się delikatnie w klatkę piersiową. Cofam wszystko, jednak go nienawidzę.
Kihyun, po wczorajszym wyznaniu, był nieco przewrażliwiony, a każdy najmniejszy gest odbierał ze zwiększonym natężeniem niż poprzednio. Doszukiwał się w każdej nieznacznej czynności większego podtekstu niż istniał.
Dodatkowo, Minhyuk zamiast ostudzić jego wzmożone reagowanie, tylko podsycał w nim emocje.
Kihyun nie musiał długo czekać na kolejny atak z jego strony. Ucieszył się, widząc jak Lee bierze do ust kawałek pomarańczy. W końcu to jego ulubiony owoc. Zawsze miał na niego ochotę bez względu na porę i okoliczności. No właśnie… a okoliczność jaką stworzył jego przyjaciel, całkowicie zbiła go z tropu, jednak nie mógł odmówić. W końcu chodziło o pomarańczę, nic więcej...prawda, Yoo Kihyun?
Odgryzł drugą połowę owoca za jednym kęsem, nie przedłużając, tylko od razu dotykając ust młodszego.
Usuń— Bardzo chciałem to zrobić. — rudowłosy jedynie przytaknął głową, skupiając się na tym, że przy przeżuwaniu ulubionego owoca, pierwszy raz nie mógł się skupić na jego smaku jakby coś innego, co przed chwilą miał w ustach - albo na, przygaszało jego smak.
— Zachowujemy się bardziej jak pary niż one same, a nawet nią nie jesteśmy — na chwilę opuścił gardę, zapominając się i pozwalając sobie na prawdziwy komentarz, który, z opóźnieniem zdał sobie sprawę z tego, jak mógł być dla młodego krzywdzący. —... jeszcze. JESZCZE. — zaakcentował, chcąc mieć pewność, że to usłyszał. — Jak już się przyznam, że Cię kocham to będziemy obrzydliwi. — wzdrygnął się, rozmasowując ramiona jakby chciał się pozbyć z nich gęsiej skórki, której tak naprawdę nie było.
Podobało mu się to, że nigdzie tego dnia nie wychodzili. Takie nic nie robicie okazało się najlepszym pomysłem, gdyż w rzeczywistości zrobili bardzo dużo, aczkolwiek spędzili wspólnie czas, w nieoderwaniu od siebie tak jak dawno nie mieli okazji.
Yoo na moment odchylił się, by sięgnąć po okulary przyjaciela, które leżały na szafce obok.
— Załóż, bo to niezdrowe dla twoich oczu oglądać tak długo telewizję. — i chociaż jemu rozkazał to zrobić, to on sam nałożył mu je na oczy, wpatrując się w niego z satysfakcją, iż znalazł idealny pretekst, dla którego mógł zmusić Minhyuka do nałożenia tego elementu ubioru, który sprawiał, że serce Yoo biło najszybciej.
Czasem naprawdę zapomniał, że nie są razem i że poprosił, aby na niego zaczekał. W takich beztroskich chwilach, kiedy leżał w ramionach Lee, czuł się chroniony, bezpieczny na tyle, że jego orientacja nie stanowiła już dla niego żadnego problemu i zagadki. Jednak wydawało mu się to zbyt wczesne, aby przyznać to na głos. Bał się, że może dać się zwieść chwili, a potem żałować. Chociaż modlił się, aby to się nigdy nie wydarzyło. To jak się czuł teraz, chciał, aby trwało wiecznie.
— Załatwiłem! Mamy dla siebie basen na wyłączność! Chodź, Hyung, skorzystamy trochę z wygody. — Kihyun leniwie przeciągnął się na łóżku i ziewnął, szeroko otwierając usta i nie zakrywając ich dłonią.
— Nie możemy leżeć cały dzień w łóżku? Ta wygoda jest dla mnie wystarczająca. — usiadł zaspany na brzegu łóżka i podrapał się po głowie, czochrając i tak już potargane włosy. — Chodzi o to, że się dzisiaj nie kąpałem, tak? Aż tak śmierdzę? Wystarczyło poprosić to bym się poszedł umyć. — podniósł się, marszcząc nos w niezadowoleniu. Lubił pływać, bardzo, ale było mu tak ciepło przy Minhyuku, że chęcią jeszcze by się do niego poprzytulał. Ale przecież nie mógł powiedzieć na głos, o co faktycznie mu chodzi.
Kihyun zniknął w łazience i tak jak Lee, wyszedł w szlafroku. Być może nieco się panoszyli w hotelu, ale w końcu poniekąd należał on do Minhyuka… więc automatycznie też do niego.
Szedł korytarzem trochę za nim i obserwował go uważnie do góry od dołu. Przygryzł wargę, skrycie żałując, że żadna dziewczyna Kihyuna wcześniej nie ukradła mu szlafroka, a on mógłby go zobaczyć w takiej odsłonie szybciej. Nie żałował żadnego wydanego grosza na ten cholernie drogi prezent, którego cena przewyższała roczny czynsz za mieszkanie.
Gdy do jego nozdrzy doleciał zapach chloru, uśmiechnął się mimowolnie. Mimo że jeszcze nie wszedł do wody, już się czuł zrelaksowany.
— Aaaaa !! — krzyknął przeciągle na całe gardło, by wołanie odbiło się echem. Baseny miały to do siebie, że chyba woda odbijała głos, przez co zawsze brzmiał trochę inaczej w hali. Kihyun nie znał się na tym, ale to lubił.
UsuńMinhyuk nie tracił czasu i wskoczył do wody przed nim. Starszy postawił jednak na mniej spektakularne wejście. Mając na sobie jeszcze szlafrok, usiadł na brzegu basenu. Zamoczył na razie same nogi, energicznie nimi poruszając w przód i w tył, przez co wyglądał jak pluskające się dziecko.
— Hyunnie, chodź do mnie! — widząc wyciągnięte do niego ręce, chciał zrobić to samo i chwycić chłopaka. Czuł się odmłodzony tym dziwnym sposobem.
— Zamknij oczy. — zażądał stanowczo i nie przyjmował odmowy. Kiedy Minhyuk się go posłuchał, wyciągnął nogi z wody i podniósł się, zrzucając z siebie szlafrok. Był zbyt onieśmielony, aby zrobić to na oczach chłopaka, ponieważ nie miał na sobie nic poza tym. Nie wiedział, czym było to zmotywowane, ale jak od razu ten pomysł wpadł mu do głowy nie mógł go zanegować. Teraz podchodził do niego mniej entuzjastycznie lecz nie było już odwrotu.
W pełnym negliżu wskoczył do wody i podszedł do młodszego tak blisko, że mógł on poczuć jego nagie ciało wraz z uwydatnioną męskością.
Po cichu zanurzył się, ściągając bokserski także z czarnowłosego, któremu wciąż nie pozwolił otworzyć oczu. Ręce mu się trzęsły, ale na szczęście woda hamowała drgania.
Gdy był z powrotem na wierzchu, zarzucił ręce na szyję towarzysza i stając na palcach u stóp, przywarł do jego ciała, a zaraz potem również warg. Musiałem oszaleć.
Całował go dalej, zapominając z emocji mu powiedzieć, że już może otworzyć oczy, licząc na to, że tamten zrobi to bez jego komendy.
— Nie chcę wracać do Korei. — mówiąc to, schował twarz w torsie Minhyuka. Tu było dobrze. Tu nikt ich nie znał, tu mógł być sobą, uwolnić krępujące go uczucie i nie martwić się o opinię. Korea jest krajem dyskryminacyjnym i mało tolerancyjnym, co tylko zwiększy jego problem w zaakceptowaniu siebie. Bał się bardzo.
OdpowiedzUsuń— Nie chcę wracać do Korei. – Kihyun szukał schronienia w ramionach Minhyuka nieświadomie. Ten odruch wypracował na przestrzeni lat, ale zdawał się tego nie zauważać. To była pewnego rodzaju rutyna, że gdy było mu źle, wskakiwał mu bez pytania do łóżka i domagał się tulenia. Nigdy też nie został odrzucony, więc chyba dlatego przestał postrzegać to jakoś coś specjalnego. Aż do teraz. Po ujawnieniu się przed Minhyukiem oraz przede wszystkim samym sobą, zdał sobie sprawę, że bez niego u boku nie potrafiłby przejść przez ten przełomowy moment w swoim życiu. Nie wiadomo do czego by się posunął, aby poradzić sobie z lękiem związanym z tym, kim jest. W takiej chwili docenił to, co ma, był wdzięczny i przysiągł sobie bardziej zwracać uwagę na uczucia chłopaka przed nim.
— Kihyunie, kochanie. – zadrżał na słowo kochanie i niestety nie mógł tego ukryć, ponieważ nie przewidział, że usłyszy z ust przyjaciela takie zdrobnienie. Minhyuk zapewniający Kihyuna, że go rozumie, nie pozwoli go skrzywdzić, zawsze przy nim będzie oraz że jest ważny, to wszystko czego potrzebował i mimo że umiał otwarcie się do tego przyznać, dostał to wszystko od Lee, nawet nie prosząc. Zastanawiał się, czemu wcześniej tego nie dostrzegł i starał się najmocniej jak mógł, żeby udało mu się pokochać Lee, tak jak Lee kochał jego. Poza tym… słuchanie tych wszystkich przychylnych rzeczy na swój temat poprawiło mu humor. Bez względu na to, co o sobie odkrył, uwielbiał czuć się wartościowy i chwalony. Niektóre rzeczy tak po prostu się nie zmieniają i jeśli Minhyuk miał mu codziennie tak słodzić to pokochanie go jako partnera życiowego nie powinno być trudne. Mocniej się do niego przytulił, wbijając po każdym komplemencie coraz bardziej paznokcie w skórę na jego plecach.
— Ale z Ciebie cwany lisek, Hyunnie. Nie spodziewałem się, że przyjdziesz nago. – spiął się i natychmiast odsunął od chłopaka, aby odwrócić się plecami i odejść jak najdalej od basenu. – Gdybym wiedział, to sam bym tak zrobił, ale nawet tym się zająłeś.
— Zamknij się. – mruknął przez zęby, gotowy zrealizować plan, ale został zatrzymany nieoczekiwanym całusem w usta.
— Dobrze, że jesteśmy tutaj sami, nie pozwoliłbym nikomu innemu na Ciebie patrzeć, jesteś zbyt piękny, aby byle kto Cię oglądał.
— A Ty nie jesteś byle kto, tylko… ? – spojrzał na niego pytająco, próbując pozostać niewzruszonym jego słowami oraz sprawiać wrażenie chłodnego, mając nadzieję, że to pomoże mu powstrzymać rumieńce na policzkach w momencie, gdy poczuł jak dłonie przyjaciela zjeżdżają po jego biodrach w dół. Poczuł dziwne mrowienie w dole, mimo że nie został tam dotknięty, co w ogóle było dla niego nowością i nieco spanikował lecz tak jak z przerażenia chciał uciec, tak samo ciekawość rozkazała mu zostać, domagając się o więcej nieodkrytych przyjemności. Czując zaciśnięte dłonie Minhyuka na swoich pośladkach, przygryzł dolną wargę, doświadczając nowego doznania. Nigdy przedtem nie pomyślałby, że coś takiego może wywołać rozkosz. Jednakże, nie żałował, że wcześniej podczas stosunków nie pozwalał się dotykać kobietom w najmniejszym stopniu. Cieszył się, że dopiero przy przyjacielu odgrywał dotąd nieznane doznania.
Z niecierpliwością i w stresie czekał, nie umiał określić na co, sam pewnie nie wiedział, ale w tym całym zagubieniu czekał... kiedy nagle ciepłe powietrze uderzyło jego ucho, które Yoo mógł przysiąc, iż drgnęło.
— Ostatni na zjeżdżalni wodnej, daje wygranemu całusa. – zanim zareagował, Minhyuk przemierzał basen jakby nie było jutra, a Kihyun nie wychylał się do wygranej.
Czarnowłosemu najwidoczniej bardzo zależało na dostaniu całusa, a Kihyun nie miał nic przeciwko daniu mu tego, czego chciał. Dlatego pośpiech nie był wskazany.
UsuńGdy doczłapał się na górę, sapiąc jak staruszek, z nieodgadnionym wyrazem twarzy, spojrzał na chłopaka, ignorując jego pytanie o to gdzie chce siedzieć.
Yoo był niższy, dlatego gdy znalazł się wystarczająco blisko Lee, stanął na palcach, aby ich twarze znalazły się na tej samej wysokości. Schował ręce za siebie, owinąwszy dłonią nadgarstek u drugiej ręki, przyjmując niezręczną pozę. Przymknął oczy i zbliżył swoje wargi do tych przyjaciela. Było to miękkie i przyjemne zderzenie, bez muśnięć czy innych interakcji. Chwilę później jego pięty ponownie zderzyły się z podłogą i z lekkim uśmiechem, unikając wzroku partnera, zabrał mu z ręki ponton, po czym skierował się do zjeżdżalni i usiadł z przodu.
— Liczę do trzech i zjeżdżam sam jak Cię nie będzie… – pospieszył go, niebezpiecznie rozpędzając ponton i nie żartując z groźbą.
Gdy Minhyuk w końcu usiadł za nim, Yoo bez zastanowienia złapał go za ręce i oplótł je wokół swojej talii. Nie było to przemyślane zagranie, ponieważ nie przewidział tego, iż w ten sposób będą jeszcze bliżej, a przyrodzenie kolegi wbije się w jego kość ogonową. Nagle odczuł jakby wcześniejsze pytanie Minhyuka o tym, gdzie chce siedzieć miało podtekst, a on właśnie nieświadomie zgodził się na to, aby go od tyłu wypieprzył.
Kihyun uniósł nieco biodra, zmieniając swoją pozycję tak, że usiadł na członku Lee. Pod pretekstem rozbujania pontonu, poruszał się w tył i przód, pupą stymulując penisa. Aż w końcu zjechali w dół z zawrotną prędkością.
Kihyun nie wiedział, co w niego wstąpiło i wolał nie szukać przyczyny.
Na końcu zjeżdżalni ponton wywalił ich do góry nogami, zanurzając całych w wodzie. Yoo wynurzył się, odgarniając mokre, rude włosy do tyłu, odsłaniając czoło w pełnej okazałości. Zaczął kaszleć, ponieważ woda dostała mu się do płuc, ale gdyby nie to, śmiałby się głośno, gdyż był naprawdę zadowolony.
Znalazł wzrokiem przyjaciela i nagle znowu się spiął, przypominając sobie, co odwalił w górze zjeżdżalni. Odkaszlnął już nie dlatego że drapało go w gardle, ale zwyczajnie się speszył. Tak jak czuł pociąg do chłopaka, tak samo chciał uciec.
— Kto ostatni w pokoju, pakuje drugiego do wyjazdu. – nie czekając na reakcję Minhyuka, pośpiesznie wyskoczył z wody. Chwycił za szlafrok, prawie chybiając, po czym dosłownie ubrał go w biegu.
Przed drzwiami hotelowego pokoju znalazł się oczywiście pierwszy. Zgrzany oparł się o nie czołem, by bijące od nich zimno go ostudziło. Mógł przynajmniej swój stan zgonić na pośpiech związany z wyścigiem oraz zataić główną przyczynę swojego roztargnienia, ciężkiego oddechu i palących policzków czy podbrzusza.
Dlatego że Kihyun wyleciał bezmyślnie z basenu, nie wytarł się ręcznikiem, a woda z niego spływała na podłogę, zostawiając tym ślady, które prowadziły do hotelowego pokoju. Czekając przed drzwiami na Minhyuka, czuł jak powoli opuszcza go ciepło, a pod jego nogami zrobiła się malutka kałuża, w której tupał stopami z niecierpliwości.
OdpowiedzUsuń— Zmarzniesz. – głos przyjaciela odciągnął jego oparte o drzwi czoło. Chciał zaprzeczyć, ale w tym samym momencie kichnął i pociągnął nosem. No pięknie.
Pomimo że Lee złapał go za rękę i wprowadził do pokoju, nie był do końca pewien, czy między nimi jest wszystko w porządku. Spokój młodszego chłopaka go niepokoił, cisza raniła jego uszy, stonowane zachowanie zastanawiało. Chociaż przyjaciel dobrze go traktował, Kihyun czuł, że coś jest nie na miejscu. Zapytałby się, co go dręczy, ale obawiał się, że zna odpowiedzieć. Nie chciał potwierdzenia, że to on jest powodem jego trosk. Miał wyrzut do siebie, że nie potrafił zidentyfikować swoich uczuć. Widział w takich chwilach jak ta, że bardzo tym go rani, ale zauważył, że jest to bardziej sprawiedliwe niż jakby zwodził go, nie będąc pewnym, co czuje. Jeśli ma mu powiedzieć, że się zakochał to, gdy nie będzie miał cienia wątpliwości. Minhyuk zasługiwał na szczerość.
Posłusznie siedział na brzegu łóżka, ze spuszczoną głową, patrząc się na palce, którymi nerwowo się bawił, czekając, aż Lee wróci z łazienki.
Widząc, że wyszedł z suchym ręcznikiem, domyślił się, że jest dla niego. Wyciągnął rękę, aby go od niego zabrać, ale tamten nawet nie zwrócił na nią uwagi tylko usiadł za nim.
Zamruczał instynktownie, gdy poczuł pewnego rodzaju masaż na głowie. Zamknął oczy i odchylił ją do tyłu, nakłaniając przyjaciela do kontynuowania czynności. Wycieranie włosów nigdy nie było takie przyjemne. Dużo lepsze niż u fryzjera.
— Min… hyuk…. – zawołał niepewnie, gdy przestał czuć tarcie ręcznika na głowie, a zamiast tego poczuł ciężar na plecach, który wiedział do kogo należy. Przez jakiś czas było słychać ich oddechy. Coś ewidentnie go dręczyło, ale Yoo był za dużym tchórzem, aby się z tym skonfrontować, dlatego to przemilczał, zachowując się dalece od dobrego przyjaciela.
Ubrał się na oczach Minhyuka. Fakt, że przez ostatnie wydarzenia czuł się mniej swobodnie podczas okazywania mu swojego ciała, ale nie było sensu się chować i sprawiać, żeby było jeszcze bardziej niezręcznie.
Nie spodziewał się, że nagle wyląduje plecami na łóżku, a tym bardziej, że będzie spoglądał na niego z góry Lee, uśmiechając się jak milutko, trzymając go w uwięzi między swoimi nogami i rękami po bokach.
Ręka Kihyuna bez namysłu powędrowała na tyłek chłopaka i chociaż zmieszał się, kiedy zdał sobie sprawę z tego co zrobił to nie zabrał jej.
— Masz takie piękne oczy.
— Hm? – zapytał ogłupiony nagłą zmianą nastroju.
— Kihyunnie, nie musisz przede mną uciekać gdy się zawstydzisz. Zwłaszcza gdy nie robisz niczego złego.
— Co ty wiesz… – nadymał policzki, czując się złudnie urażonym. Próbował szturchnąć dłoń Minhyuka, która odgarniała jego włosy.
— Powinieneś częściej odsłaniać czoło, jest piękne...jak cały Ty.
— Przestań. – zażądał niezbyt przekonująco, tym razem skutecznie pozbywając się jego ręki z twarzy, ale zamiast tego poczuł na niej buziaka, przez co otworzył szerzej oczy.
— Nadal nie wiem czym zasłużyłem, na tak wiele. – podobało mu się to, jakich emocji dostarczał mu młodszy, jaką obdarzał go uwagą oraz miłością.
Usuń— Kihyunnie… – uchylił wargi, prosząc się o dotyk w ich miejscu. Pod wpływem tego niewielkiego momentu chciał mu powiedzieć, że go kocha i nie żałować chwilę potem, że to zrobił.
— Kochanie...obiecaj mi...że jeśli jednak uznasz, że nie jesteś w stanie odwzajemnić moich uczuć to...powiesz mi o tym. – to zdanie przywróciło go na ziemię zanim zdążył wydobyć z siebie nieostrożnie i zbyt pochopnie te dwa ważne dla kochanków słowa. – Chcę, żebyś był szczęśliwy. Zależy mi na tym bardziej, niż na czymkolwiek innym, ale proszę...proszę jeśli jednak tak będzie, to obiecaj że nadal będziemy się przyjaźnić i nie wymażesz mnie tak po prostu z Twojego życia, dobrze?
— Minhyuk. – powiedział bardziej poważnie niż tego chciał. Miał nadzieję, że jego imię nie zabrzmi w jego ustach tak szorstko. Odchrząknął, głaszcząc kciukiem policzek chłopaka dla złagodzenia. – Ja… – myślę, że się w Tobie zakochuję. – Powiem. To, co mogę Ci obiecać, to że będę w twoim życiu tyle, ile ze mną wytrzymasz. Minhyuk… jeśli spotkasz kogoś dobrego to nie myśl o mnie, nie chcę hamować Ci drogi do szczęścia na jakie zasługujesz. – dokończył na jednym wdechu, mając samolubnie nadzieję, że Lee czegoś w tej wypowiedzi nie usłyszy… czegoś kluczowego np. jak to żeby na niego nie czekał. Sumienie jednak kazało mu to powiedzieć.
— Nie mówię tego, bo nie wierzę w szczerość Twoich uczuć...nigdy w życiu, nawet tak nie myśl...wierzę w to całym sercem...mówię to, bo kocham Cię tak strasznie mocno, że nie umiem wyobrazić sobie, że mogłoby Cię zabraknąć w moim życiu. – owinął nogi wokół jego talii, po czym przycisnął mocniej do swojego ciała, chcąc się zwyczajnie przytulić. Potrzebował takiego prostego gestu.
— Chciałbym więcej takich dni, jak dzisiaj. Gdzie nie musimy robić wielu rzeczy, bo wystarczy to, że jesteśmy razem.
— Mhm. – zamruczał, smyrając nosem zagłębienie szyi Minhyuka.
— Wiem, że Tobie też się to podoba i że zależy Ci na naszej relacji, jesteś cudowny, zawsze byłeś.
— Mhm, mhm… – powtarzał pospiesznie, robiąc lepszy dostęp do swojej szyi.
— I nie bój się, to że wracamy do Korei, nie oznacza, że będzie inaczej. To, że Cię kocham nie jest uwarunkowane tym, w jakim kraju jesteśmy, więc o nic się nie martw. Poza tym pamiętaj, Twoje łóżko nadal jest połamane, więc chętnie przygarnę Cię do siebie. – całe napięcie seksualne z niego wyparowało na przypomnienie jego największych obaw. Minhyuk go kochał bez względu na kraj, ale czy Kihyun będzie w stanie być taki sam po powrocie? Nie mógł za siebie ręczyć, ale miał nadzieję, że mu nie odpierdoli.
— Nie pozwolę nikomu Cię skrzywdzić. Będę przy Tobie. – nagle zrobiło się poważnie. Yoo nie wiedział jak ma na to odpowiedzieć. Zwykłe wiem czy dziękuję jakby nagle przestało istnieć w jego języku, w jego oczach malował się niewytłumaczalny strach, ale także zrozumiała nadzieja, dzięki której udało mu się po chwili złagodnieć. Wtulił się mocniej, intymniej w przyjaciela, mając nadzieję, że to nie jest ostatni raz, kiedy ma odwagę to zrobić.
Chłonął następne miłe słówka oraz pieszczoty, trzymał go za rękę jakby to był ostatni raz.
Usuń— A...i Kihyunnie...jeśli masz jakąś fantazję seksualną...ale na coś ochotę...po prostu to rób… – dalszej wypowiedzi nie słyszał wyraźnie, gdyż od razu zatkał uszy dłońmi w obronnym geście.
— AAAAAAaaaaaaaaaaaaa – próbował go zagłuszyć jak się tylko da. – Chuj Ci w dupe Lee Minhyuk, taki mały żebyś nawet nie poczuł i było Ci smutno! – Kihyun zmarszczył nos, nie będąc świadomym tego, że jego policzki kolorem są zbliżone do jego świeżo rudych włosów.
Rankiem przebudził się zmęczony. Nawet we śnie towarzyszyła mu świadomość, że dzisiaj wracają do Korei, kraju nienawiści wobec homoseksualistów. Chciał się zachłysnąć.
Ponownie w jego sercu zagościł niepokój, przypominający ten, gdy zaczynał snuć domysły, co jest z nim nie tak. W parze z tym szedł wstręt. Jak ma prosić o akceptację innych ludzi, kiedy on sam nie umie siebie zaakceptować? Położył się na brzuchu, chowając twarz w poduszce, nie pozwalając rozhisteryzowanemu oddechowi się wydostać na zewnątrz. Zacisnął dłonie na włosach jakby chciał w ten sposób zahamować pulsujące skronie. Ok. Było z nim o wiele gorzej niż, gdy pierwszy raz zdał sobie sprawę, kim jest. Niewidzialne paznokcie drapały jego skórę, jakby chciały ją z niego za wszelką cenę zedrzeć, jakby to ciało wcale nie należało do niego, a on znalazł się w nim przypadkiem, nie umiejąc znieść ciężaru, jaki w sobie nosi, jakby ktoś się pomylił i podmienił jego ciało z tym osoby, w którą on nie umie się wcielić. Nie wiedział ile czasu minęło odkąd leżał w tej fatalnej pozycji, ale zaczął się dopiero rozluźniać, gdy pieczenie ustawało, a on usiadł jakby właśnie przetrwał walkę z dziką zwierzyną.
Jego zaczerwienione oczy znalazły kartkę z informacją, po którą sięgnął piekącymi dłońmi odkąd ściskał włosy tak bardzo, że nie zauważył wcześniej, iż wbijał sobie w jej wewnętrzną stronę paznokcie. Otworzył przegryzione do krwi usta w lekkim szoku jak czytał zawartą na niej treść. Cichy szloch opuścił jego usta, uświadamiając sobie jakim poniżającym Minhyuka myślom dał się zawładnąć. Nie myślał wtedy bezpośrednio o nim, ale odrzucając siebie i to, czego doświadczył na wyjeździe, uwłaczał przyjacielowi, który był dla niego zawsze całym sercem. Nie chciał. To był pierwszy raz w życiu, kiedy Kihyun dostał ataku paniki. Do tej pory twierdził, że to problem, z którym ludzie się rodzą, że nie każdy może tego doświadczyć, a on już na pewno nie czuł się tożsamy z tą przypadłością. Jak zwykle okazał się ignorantem.
Przytłoczony, wciąż dotknięty niespodziewanym atakiem, wstał na równe nogi, które, źle wyglądał.
Poczucie winy próbował zmyć pod strugami wody, ale niewiele to dało. Chociaż na zewnątrz wyglądał bez skazy, ubrany w najlepsze ciuchy, tuszując pogryzione usta tintem, a włosy idealnie ułożone, w środku czuł się beznadziejnie.
Będąc gotowym, stanął jak kołek na środku pokoju, czekając jak wierny pies na swojego właściciela, nie umiejąc się poruszać bez jego wskazówek.
Wzdrygnął się na dźwięk otwieranych drzwi. Konfrontacja z Minhyukiem kosztowała go wiele nerwów. Potrzebował głosu, który mu powie, co ma robić, dopóki ich oczy się ze sobą nie spotkały. Kihyun myślał, że po tym, jakie rozterki nawiedziły go rano nie będzie w stanie normalnie się przy nim zachowywać, że instynktownie się zdystansuje. Oczekiwał, że zepną mu się mięśnie, ale zamiast tego poczuł się niesamowicie zrelaksowany. Całe napięcie z niego zeszło, wszystkie troski zniknęły i dłużej się nie bał. Nie odczuwał już wstrętu i nareszcie zgodził się ze swoim ciałem, które domagało się dotyku przyjaciela.
Usuń— Śniadanko, miało być do łóżka, ale widzę że zdążyłeś się przebudzić.
Gdy Minhyuk odłożył tacę z jedzeniem i nic nie okupowało jego rąk, Yoo wbił się w jego objęcia. Owinął ręce wokół talii młodszego, a nos schował w zagłębieniu szyi, zaciągając się uspokajającym zapachem chłopaka. Szepnął ciche, prawie niesłyszalne przepraszam.
Oderwał się od niego, bez wytłumaczenia swojego zachowania, ale on już dobrze wiedział, że Minhyuk jest jego lekarstwem. Jeśli będzie przy nim to nic nie ma prawa złego się wydarzyć.
Przed lotem poszli na zakupy. Lee zajęło więcej czasu zastanowienie się, co chce kupić, dlatego Kihyun bez celu chodził między półkami. Podnosił rzeczy, których nie planował kupić, ale czymś przykuły jego uwagę. Yoo już prawie zapomniał o swoim porannym ataku, dlatego nic nie zaprzątało jego myśli. Nawet przestał denerwować się powrotem do Korei, widząc kątem oka podchodzącego w końcu do kasy przyjaciela. To wystarczało, aby jego serce zaznało spokoju.
Rudowłosy wyczuwał napięcie między kasjerką, a Minhyukiem. Niestety nie słyszał ich rozmowy, ale wystarczająco znał chłopaka, żeby nawet widząc go od tyłu, wiedzieć, kiedy jest zdenerwowany. Kiedy tamten jeszcze dobrze do niego nie podszedł, Kihyun już wyciągnął do niego rękę, aby go za nią złapał. Wtedy zauważył, że twarz dziewczyny za kasą jakby pociemniała. Spojrzał na partnera, aby znowu wrócić wzrokiem do niej i powtórzył tą czynność jeszcze kilka razy zanim zniknęła mu z pola widzenia, gdy wyszli ze sklepu.
— Zapamiętaj, co będę mówił przez sen i tym razem.
— Masz to jak w banku. – Kihyun pokręcił głową z żalu, ale w rzeczywistości jeszcze mocniej ścisnął rękę przyjaciela, kciukiem kreśląc na niej kółka. Oparł się na fotelu tak, aby mieć dobry widok na zasypiającego chłopaka, nie zwracając uwagi na to, czy jest mu wygodnie w takiej pozycji.
Yoo był obolały i śpiący, ponieważ całą podróż spędził mając odwróconą głowę w stronę Lee, rękę w jednej pozycji odkąd nawet na chwilę nie rozplótł ich złączonych palców, a zamknięte oczy miał jedynie na krócej niż sekundę, jeśli bezwarunkowe mruganie się wlicza. Stojąc przed drzwiami ich mieszkania, odetchnął z ulgą lecz nie na długo.
— CZEEEEEŚĆ.
— Cześć Heonnie.
— Ja pierdole…
— I jak tam? Wypoczęliście? Jeżyk na miejscu, klucze też.
— Dzięki stary, wiedziałem że zostawiam go w dobrych rękach.
— Większe ja pierdole… – Kihyun nawet nie starał się być odrobinę uprzejmy. Był wkurwiony i zdenerwowanie biło od niego na kilometr. Przez obecność Jooheona musiał pójść z walizką do swojego pokoju, z którego planował zrobić schowek, o czym jeszcze nie powiedział Minhyukowi. Miał nadzieję, że będzie mógł od razu udać się razem z Lee do tego samego pomieszczenia.
Yoo zamknął z poirytowania oczy, dłonie zacisnął w pięści i w myślach odliczał od dziesięciu do zera. Gdy uspokoił nerwy, akurat wrócili dwaj chłopcy z pokoju Minhyuka, oferując pomoc z jego rzeczami.
— Ale wyglądacie nawet na bardziej zrelaksowanych...byliście w spa hotelowym na tym ich dogłębnym oczyszczaniu? – Kihyun przekręcił oczami i sam pociągnął gwałtownie za walizkę, prawie wyrywając rączkę. Z nerwów, bez zastanowienia, rzucił walizkę na łóżko, które trzasnęło, łamiąc stelaż doszczętnie. Jakoś się tym nie przejął.
UsuńWrócił do tamtych, machając do Jooheona na pożegnanie zanim powiedział, że wychodzi.
— Co za typ… – zignorował komentarz młodszego, chcąc poruszyć ważniejszą kwestię.
— Stelaż się złamał… tak, że złamał złamał. – chciał zabrzmieć na bardziej przejętego niż był w rzeczywistości, ale poległ już na wstępie, gdyż niepokojący uśmiech malował się na jego twarzy zanim zdążył się odezwać.
Wrócił po swoją walizkę i zaprowadził ją do pokoju Minhyuka, nie pytając o zgodę. Otworzył jego szafę, szukając wolnego miejsca na swoje rzeczy. Czyste ubrania, których nie miał szansy założyć w Japonii ułożył w kostkę, a pozostałe wrzucił do kosza na pranie. Lee nic mu nie powiedział, bo chyba sam nie ogarniał, co takiego robi jego hyung. Zepsuty stelaż był idealną wymówką. Kihyun bał się, że jeśli kolejny raz obudzi się rano nie widząc twarzy Minhyuka, wpadnie w podobną paranoję i chciał temu zapobiec, a to był jedyny sposób, jaki znał. Miniuch nie musiał wiedzieć; gdyby się dowiedział to przysporzyłoby to jemu niepotrzebnych zmartwień, a i tak nie zrobiłby nic więcej niż teraz, bo i tak robi wszystko, co może. A także zamieszkawszy w jednym pokoju, Yoo szybciej się zakocha… albo na odwrót. Tak czy inaczej warto zaryzykować i ten powód zdecydował się zdradzić przyjacielowi.
Usiadł po turecku na jego łóżku, pokazując, aby do niego podszedł. Oparł łokieć na kolanie, a brodę na ręce, wpatrując się intensywnie w oczy drugiego.
— Instrukcja jak rozkochać w sobie Yoo Kihyuna. Notuj. – powiedział nagle, zbyt nonszalancko ktoś by powiedział.
— Jeden, być przy nim jak zasypia. Dwa, jak się budzi też. Trzy, poświęcać mu więcej uwagi niż jeżowi. Cztery, odrabiać za niego prace domowe… żartowałem, ale to byłoby miłe. – podniósł się na kolana, a ręce oparł przed sobą, stojąc na czworakach, milimetr przed twarzą Minhyuka, że ich nosy się łaskotały. Aż nagle Kihyun zmarszczył swój jakby poczuł coś nieprzyjemnego.
— Muszę się wykąpać. – powiedział niewzruszony i wstał z łóżka jakby wcale przed chwilą nie postawił ich w intymnej sytuacji, w środku jednak się w nim buzowało od emocji.
Mówi się, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. To dlaczego po powrocie z Japonii Kihyun czuł się jakby się dusił? Kąpiel w ogóle nie była relaksująca. Był przytłoczony myślami o przyszłości tej dalekiej i najbliższej, jak jutrzejsze zajęcia na uczelni, na których nie był już tyle czasu. Miał złe przeczucia, których nie potrafił nazwać. Obawy, że ktoś go zdemaskuje. Już dłużej nie brzydził się swojej odmienności, ale ponad wszystko nie chciał być za nią oceniany. Zastanawiał się, czemu nie umie odpuścić i nie martwić się jak Minhyuk. Minhyuk - jego jedyne źródło relaksu. Ogarnął się szybko, wiedząc, że prędzej odpocznie u jego boku niż mocząc się w gorącej wodzie, nawet jeśli miała w sobie kolorowe bąbelki. Nie zauważył, kiedy to się stało, że myśl o jego bliskości, w bardziej intymny sposób, stała się taka naturalna.
OdpowiedzUsuńZałożył na siebie biały, puchowy, awaryjny szlafrok, który zawsze leżał gdzieś w kącie łazienki w razie jakby zapomniał ciuchów, gdyż często się to zdarzało, tak samo w tym momencie. Wilgotny wyszedł z łazienki. Uważając, aby nie poślizgnąć się po drodze, patrzył pod nogi, które instynktownie zaprowadziły go pod drzwi jego starego pokoju. Gdy sięgał po klamkę, ręka zastygła mu w połowie drogi, a nagły szok został zastąpiony niewielkim uśmiechem. Zaśmiał się do siebie nerwowo, drapiąc z tyłu mokrych włosów i wciąż uśmiechając się pod nosem, wrócił do pokoju Minhyuka.
— Teraz ja się idę wykąpać. Zrobiłem Ci picie, włączyłem nam film, zobacz czy Ci pasuje. Wskakuj do łóżka i zaraz do Ciebie wrócę. – pokiwał głową zakłopotany, czując buziaka na czole. Nie sprawił, że było mu niewygodnie, ale Kihyun nie był przyzwyczajony do nagłych czułości, które faktycznie wywoływały u niego jakieś emocje. Mógł jednak do nich przywyknąć.
Dopiero jak jego przyjaciel zniknął, Yoo rozejrzał się po pokoju oniemiały z wrażenia. Może to były tylko świeczki, które dodawały nastrojowości. Może to była tylko słodka gorąca czekolada, a sam gest na pewno jeszcze słodszy. Może to tylko łóżko pełne poduszek i kołder, emanujace przytulnością i ciepłem, od ktorego można się roztopić. Może zrobiła to tylko jedna osoba. Ale dla Kihyuna to było wszystko.
Chodził po pokoju, próbując powstrzymać głupi uśmiech. Jeszcze ciężej było to zrobić, gdy zauważył notatnik, w którym Minhyuk zapisywał jego instrukcję obsługi, którą wymyślił pod pretekstem, aby nie budzić się samemu, gdyż za bardzo bał się, że nawiedzi go drugi atak paniki. Widząc jednak poważne skupienie na twarzy chłopaka, nie mógł zatrzymać rozbawienia, ale także ciepła na sercu. Zaciekawiony sięgnął po notatnik, aby zobaczyć jak wyglądały jego zapiski. Zanim jednak zdążył przekartkować do punktów, które go interesowały, natknął się na coś dużo bardziej ciekawego i wspaniałego. Notatnik wypadł mu z rąk, a on szybko odwrócił się, aby sprawdzić, czy Minhyuk nie wychodzi z łazienki. Nie będąc jeszcze przyłapanym, drżącymi dłońmi podniósł rzecz i przeglądał jej zawartość z niedowierzaniem.
Wodził palcem po konturach swojej narysowanej twarzy. Minhyuk wychwycił szczegóły, które bez większego wpatrywania się były niewykrywalne, takie o których on sam nie pamiętał. Serce biło mu jak szalone, a dłonie spociły, zostawiając pod palcami falowane ślady, które miał nadzieję, że gdy wyschną to nie pozostaną widoczne. Odstawił notatnik na biurko i zrobił telefonem zdjęcia niektórych z nich. Następnie szybko wskoczył do łóżka, przykrywając się kołdrą aż po czubek głowy, aby zakryć płonące policzki. Starał się jak mógł, aby unormować oddech i zatrzymać drżenie ciała przed powrotem przyjaciela. Nie wiedział, co ma o tym sądzić, ale najbardziej chyba przeraziło go to, jaki był dumny z odkrycia.
— Och… M-Minhyuk… cześć. – odchrząknął nerwowo, gdy młodszy wylądował obok niego w łóżku.
— Twoja przeprowadzka do mojego pokoju, była najlepszą decyzją, odkąd tu zamieszkaliśmy. – zastanawiał się jak to możliwe, że Lee nie czuł tego jaki jest roztargniony albo dobrze udawał, na pewno lepiej od niego. Przywarł mocniej do chłopaka, w ogóle nie przejmując się tym, że jest pod szlafrokiem nagi, myśląc jedynie, że to zahamuje dygotanie.
Usuń— Myślę, że tamten pokój nie będzie już potrzebny, nie uważasz? – nagle jego uwaga została automatycznie zastąpiona nowym tematem.
— Co Ty na to, żebyśmy Twój pokój zamienili na nasz wspólny gabinet, żeby każdy miał swój kącik, a tu zrobimy naszą własną sypialnie? – wzdrygnął się, czując mrowienie spowodowane pocałunkami na szyi. Mimo że to przyjemne uczucie, dla Kihyuna wciąż nieco obce.
— Tak właściwie… to… ja… – próbował zebrać myśli, jednak ciężko było mu to zrobić, gdyż nadal próbował się oswoić z nietypowym dla niego odczuciem przyjemności. – Chciałem, hmm, chciałem zapytać, czy można zrobić z niego jakiś schowek, ale twój pomysł jest lepszy. – odważył się na niego spojrzeć, ale nie speszył się jak myślał. Zamiast tego poczuł jak bardzo pasuje być w tym położeniu, a to dodało mu odwagi.
— Więc jak już się zadeklarowałeś… – przygryzł wargę, nieśmiało sięgając palcami do tych Minhyuka, a gdy już je dosięgnął, naciągnął jego dolną wargę i boląco puścił, nie mogąc zatrzymać rozbawienia. – To pozwolę Ci w peeełni się tym zająć, nawet palcem nie ruszę, żeby Cię tego szczęścia nie pozbawiać. – rozciągnął się leniwie, prostując na leżąco nogi oraz wyciągając ręce za głowę.
Podczas oglądania filmu, owinął się wokół Minhyuka niczym koala, bardziej skupiając się na jego zapachu oraz oddając niewinnym pieszczotom. Było mu tak błogo, że oczy same mu się zamykały i walczył ze sobą, aby wytrzymać przytomnym chwilę dłużej.
— Kihyunnie...obiecaj mi, że jak będziesz się źle czuł to obudzisz mnie nawet w środku nocy, dobrze? – przeszedł go dreszcz na głos przyjaciela jakby został przyłapany na gorącym uczynku, chociaż wiedział, że tamten nie miałby mu za złe, gdyby zasnął.
— Mhmm, obiecuję. – ziewnął, przecierając oczy. Był zbyt zaspany, aby zorientować się, że Lee prosi o to, ponieważ zbyt dobrze go zna i za bardzo zdawał sobie sprawę z tego, że Kihyuna trapi więcej niż pokazuje i o tym mówi.
— Wiem, że jest Ci ciężko, ale pamiętaj, że nie dam Cię skrzywdzić. Jednakże nie umiem czytać Ci w myślach, przez co ciężko mi bronić Cię przed dręczącymi Cię rozmyślaniami. Musisz o tym pamiętać, kochanie. O niektórych rzeczach po prostu musisz mi mówić.
— To się naucz! – naburmuszył się zabawowo, pięścią dla żartu uderzając jednokrotnie w pierś Minhyuka. Nie za bardzo w obecnym stanie zauważał powagę sytuacji albo nie chciał, ponieważ miał dość, przynajmniej na dzisiaj, trudnych tematów.
— Kocham Cię.
— Mhmmmm. – wyśpiewał zamkniętymi ustami i instynktownie odwzajemnił uścisk, pozostawiając na dobranoc buziaka na klatce piersiowej chłopaka, przykrytej koszulką. Schował twarz w zagłębieniu szyi młodszego i czując znajomy zapach, przypominający dom, czuł jak odpływa.
— Panie profesorze Yoo, bo ja mam uwagę co do notatek z dzisiejszej lekcji. – zaśmiał mu się bezdźwięcznie w szyję, łaskocząc go powietrzem z nosa.
— Czy każdy punkt z instrukcji muszę wykonać wielokrotnie? Bo jeśli nie, to zaraz spełnie pierwszy punkt i zostaną mi tylko trzy.
— Nie wiedziałem, że jesteś typem, który idzie na łatwiznę. – wymamrotał mu w skórę, nie mając jednak w rzeczywistości niczego złego na myśli. Muskał przy tym wargami jego skórę, nieświadomy tego jakie może wywołać to reakcje u chłopaka.
— Poza tym chciałbym zrobić coś dodatkowego, wyjątkowy człowiek zasługuje na wyjątkowe rozkochanie.
Usuń— Lee Minhyuk! Naprawdę… – po niespodziewanym wybuchu z zawstydzenia oplótł ręce wokół jego szyi, mocno ją ściskając. – Nie mów już nic. – zażądał jednak nie puścił go, a tylko rozluźnił uścisk i zasnął.
Rankiem obudził się pierwszy, zdezorientowany przez moment dlaczego nie jest w swoim pokoju i dlaczego czuje na swoim ciele obcy ciężar. Szybko jednak powróciły do niego wspomnienia z poprzedniego dnia i nie mógł być szczęśliwszy, na ten moment, widząc wypalone świeczki, puste szklanki po gorącej czekoladzie i spokojnie śpiącą obok niego sylwetkę jedynego człowieka, który wzbudzał w nim jakieś emocje.
— Minhyuk. Minhyuk-ah… – potrząsnął delikatnie jego ramieniem. – Ech… – usiadł na nim rozkrokiem i zaczął się wiercić, aby młodszy chłopak wreszcie się obudził. Nie przewidział jednak tego, że w związku z tarciem pobudzi swoje przyrodzenie, ponieważ nigdy wcześniej to się nie zdarzyło. Gdy przeszedł go pierwszy dreszcz, zachwiał się i chcąc szybko wstać na nogi, potknął się o ciało Minhyuka i spadł na podłogę z hukiem.
Cały poranek minął potem dosyć spokojnie z Kihyunem, który nie za wiele mówił i unikał wzroku przyjaciela lecz ta cisza bardziej była dla obydwu kojąca niż dyskomfortowa.
Gdy dotarli na uczelnie, musieli się udać na dwa różne wydziały. Yoo nie za bardzo wiedział jak ma się zachować. Stał w miejscu, patrząc w stopy. Nie chciał go tak po prostu zostawić po tym, co między nimi zaczęło się budować.
— Hmm, do zobaczenia potem. – bardziej zabrzmiał jakby zadawał pytanie niż stwierdzał fakt. Podniósł wzrok, zaciskając usta w prostą linię. Szybko przytulił Minhyuka i nie odwracając się, uciekł na wydział prawa.
Słyszał wokół siebie szepty. Przywykł do nich, ale w tych było coś innego od poprzednich. Kihyuna zmroziło, gdy przystanął, aby wsłuchać się w niektóre z nich, a rozmowa dwóch dziewczyn najbardziej przykuła jego uwagę.
— Nie mówisz tego dlatego że nie chciał się z Tobą przespać? – jedna z rozmówczyń nie do końca chciała dać wiary tłumaczeniom drugiej.
— Cóż, może nie chciał… ale wiem co widziałam! Na pewno wchodził do gabinetu mojego ojca. A wiesz, że nikt kto nie ma problemów… w tych sprawach… do niego nie przychodzi. – dziewczyna nadal nie wyglądała na przekonaną, więc tamta nie dawała za wygraną.
— Nie wiesz co każda mówi co z nim spała!? Żadnej nie pozwolił się dotknąć, nawet rozbierał się sam. Moją koleżankę po wszystkim wyrzucił z domu w środku nocy…. no poważnie… i wszędzie go widać z tym gejem… ludzie plotkowali, ale teraz nie mam wątpliwości, że jest taki sam i pewnie się umawiają, a wszystkie laski, które przeleciał to przykrywki.
Kihyun powoli zbliżał się do nich. Dziewczyna, która nie była przekonana co do wiarygodności słów koleżanki, szturchnęła ją ramieniem, aby zwrócić jej uwagę na nadchodzącego chłopaka.
— A czy twój ojciec byłby dumny, że rozpowiadasz informacje, które są objęte tajemnicą lekarską? Jako przyszły prawnik chyba wiesz co za to grozi… jak myślisz, kto oberwie bardziej? On? Czy osoba, która zdradza poufne dane uzyskując je nielegalnie? – spokój z jakim wypowiadał się Kihyun był mrożący w żyłach, a dziewczyna zbladła, przypominając trupa. Jej towarzyszka musiała się upewnić, żeby nie upadła na podłogę po tym jak Yoo je opuścił.
W rzeczywistości przejął się, bojąc się do ilu osób dotarły te informacje. Pokręcił głową, zajmując miejsce na sali wykładowej. Gdy po czasie wszedł do niej prowadzący, oczy chłopaka się powiększyły, widząc swojego ojca. Tak długo opuszczał te wyklady, że zapomniał przez kogo są prowadzone. Nagle znajomy, twardy głos postawił go na równe nogi.
Usuń— Yoo Kihyun! Widzę, że w końcu postanowiłeś zawitać w naszych skromnych progach. Zalecam jednak bycie klaunem gdzie indziej. – starszy mężczyzna patrzył na niego z zniesmaczeniem, odnosząc się do jego rudych włosów. Żadne dziecko nie marzy o tym, aby być tak traktowanym przez rodzica. Kihyun zacisnął dłonie w pięści i bez żadnego słowa wyszedł z sali.
Nie zastanawiając się, gdzie idzie, nogi same zaprowadziły go na wydział Minhyuka. Nie znał jego planu zajęć, nie spodziewał się nawet na niego wpaść, ale sam fakt bycia tam uspokajał go, mając świadomość, że jest blisko. Po tym co go spotkało, wątpił, że coś go jeszcze zdziwi. Gorzej być nie mogło. A jednak. Przez szklane przejście zauważył siedzącego Minhyuka na kanapie. Jego twarz od razu złagodniała i zapomniał o złych wydarzeniach. Nie mógł się doczekać jego reakcji, gdy go zobaczy. Im bliżej jednak się go znajdował, tym mniej podobał mu się widok przed nim. Chłopak, którego pierwszy raz widział na oczy, niemalże wskoczył na jego Minhyuka, nie znając pojęcia przestrzeni osobistej. Nie podobało mu się jak byli blisko siebie, jak z każdą sekundą ich twarze dzieliło coraz mniej centymetrów.
Biorąc pod uwagę to, że Kihyun był nabuzowany wcześniejszymi zdarzeniami, nie zastanowił się w ogóle zanim przystąpił do czynności. Złapał chłopaka za kołnierz i wtedy zauważył, że jest dwa razy większy od niego. To jednak go nie powstrzymało, gdyż był napędzany adrenaliną. Odciągnął go skutecznie od Minhyuka i zadał mocno cioś pięścią w twarz, powalając go na ziemię. Był pewien, że nie dałby mu rady, gdyby tamten był przygotowany na atak, ale to i tak nie zmieniało faktu, że odczuwał satysfakcję. Na pewno wylądował swoją złość i poczuł jak spada z niego napięcie.
— Myślisz, że co robisz? – Yoo zapytał podnoszącego się z ziemi chłopaka, którego mina wskazywała, że to on chciałby zadać to pytanie Kihyunowi. Zamiast jednak odpowiedzi, doczekał się uderzenia w twarz. Drobniejszy pod wpływem siły tamtego zrobił kilka kroków w tył, jednak udało mu się utrzymać na nogach. Kihyun chciał przystać na jednym ataku, ale mężczyzna nie dawał mu wyboru, dlatego rzucił się ponownie w jego stronę lecz tym razem nie miał żadnych szans i szybko znalazł się pod nim, hamując uderzenia rękami. Wokół nich zebrał się tłum gapiów, którzy nie robili nic, aby zatrzymać zajście. Udało mu się wyswobodzić, gdy będąc pod ciężarem tamtego, trafił kolanem w jego przyrodzenie. Odsunął się na w miarę bezpieczną odległość, aż w końcu przyszedł jakiś nieznany mu wykładowca i zabawa się skończyła.
Wtedy Kihyun przypomniał sobie o obecności Minhyuka, którego z obłędu wcześniej nie słyszał ani nie widział. Odnalazł go spanikowany wzrokiem i spojrzał na niego wystraszony. Otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale nic z nich się nie wydobywało.
Nagle wszystko wokół niego zwolniło, rozbolała go głowa, a w uszach zaczęło dzwonić. Zamknął oczy, aby uśmierzyć ból i na szczęście zadziałało. Kihyun mimo swojego temperamentu, nie wchodził w niepotrzebne bójki, a tym bardziej ich nie inicjował bez powodu, szczególnie wiedząc, że nie ma szans, dlatego zdziwił samego siebie, że bezmyślne rzucił się na mężczyznę większego od siebie. Nie potrafił nazwać tego, co w niego wystąpiło i nie próbował w tej chwili intensywnie nad tym pomyśleć, ponieważ od tej czynności powracał mu ból głowy.
OdpowiedzUsuń— …wałeś? – z tego względu, że nadal dzwoniło mu trochę w uszach usłyszał tylko koniec słowa. Otworzył oczy i podniósł głowę, aby ujrzeć… właściwie to nie wiedział. Nie wiedział czy Minhyuk jest zły, zawiedziony, wystraszony czy zmartwiony; najprawdopodobniej wszystko po trochu. Sam był zbyt skołowany, aby rejestrować co się wokół niego dzieje, dlatego dał się podnieść i wyprowadzić przyjacielowi, ponieważ w tym całym bałaganie wiedział, że poleganie na nim to najlepsze co może teraz zrobić.
Od obydwu chłopców biły całkowicie inne odczucia. Wściekłość Minhyuka była wprost przytłaczająca, ale nie winił go. Kihyun natomiast mimo pewnego zirytowania, czuł że potrzebował takiego wyładowania emocji i spadało z niego negatywne napięcie. Był nawet trochę zadowolony, ale postanowił tę uwagę zostawić dla siebie.
Gdy usiadł w kuchni na stoliku, obserwował krzątającego się Lee. Błądził zagubiony za nim spojrzeniem, nie rozumiejąc jego, zdaniem Kihyuna, nadmiernego przejęcia. Kiedy spotkali się wzrokiem, z automatu spuścił głowę jakby był karcony, gdyż poniekąd tak był.
— Głowa do góry… – nie posłuchał. – Głowa. Do. Góry. – zacisnął zęby i spojrzał na młodszego równie wrogo co ton głosu tamtego. Skoro Minhyuk jest taki na niego wściekły to czemu go nie zostawi w spokoju? Każdy facet czasem musi dać i dostać po mordzie… nawet gej.
Zastanawiał się co chce mu opatrzeć skoro, jak na taką bójkę, czuł się świetnie. Przez to, że adrenalina jeszcze nie do końca z niego zeszła, nie zdawał sobie sprawy z tego, że ma poobijaną twarz i zaschniętą na niej krew. Dopiero w styczności z gazikami i lodem, poczuł pieczenie, od którego syknął.
— Zwariowałeś? Kihyun…
— A na co Ci to wygląda? – warknął defensywnie... jakby to nie była oczywistość. Oczywiście, że zwariował. Nikt nie zostałby przy zdrowych zmysłach w jego sytuacji. Jego reakcja obronna na pewno nie była odpowiednim wyjściem z sytuacji, ale o innym nawet nie pomyślał.
— Dlaczego to zrobiłeś? Widziałeś, jaki on jest wielki!? Przecież on mógłby Cię stłuc do nieprzytomności! Skąd Ty się tam wziąłeś w ogóle?! Kihyun, ja nic nie rozumiem! Chcę rozumieć, ale nie umiem! Kihyun przecież mogło Ci się coś stać poważniejszego! – szturchnął rękę chłopaka, a lód, który przykładał mu do twarzy rozbił się o podłogę.
— Tak, widziałem! Wiem, że jestem mały i słaby! Wiem, że nie miałem z nim szans, dobra?! – nie chciał zareagować agresywnie, ale nie mógł nic poradzić na kłujące uczucie w sercu, że Minhyuk uważał go za mięczaka. W głębi wiedział, że nie interpretuje jego słów jak powinien i daje się ponieść swoim kompleksom, ale było mu łatwiej reagować w ten sposób niż zacząć szczerze mówić o swoich uczuciach. Szybko pożałował swojego zachowania, widząc zbierające się w oczach przyjaciela łzy.
— Minhyuk… – szepnął, nie wiedząc jak przeprosić. Z pozoru tak prosta czynność zawsze sprawiała mu problemy. Rodzice nigdy nie nauczyli go wyrażania wdzięczności i skruchy.
— Dlaczego Hyun? Dlaczego to zrobiłeś? Co w Ciebie wstąpiło? – wiedział, że odwołuje się do całokształtu jego zachowania. Przygryzł wargę, jednak od razu jęknął, gdyż była nacięta.
Usuń— Co się z nami dzieje, Hyun? – gdy młodszy przytulił go, poczuł jak mięknie. Wystraszył się tego. Pragnął jego bliskości, ale skrywał to uczucie za fałszywą biernością, której nie umiał pokonać. Kihyun był bardziej niesprawny emocjonalnie niż zdawał się do tego przyznawać albo nawet sam nie był tego świadomy.
— Mówiłeś, że będzie dobrze, a cały wydział gada, że jestem pedałem… ojciec przez twój cholerny rudy wyjebał mnie z zajęć… a to pewnie pretekst, bo wstydzi się syna geja… wszystko się spieprzyło. Więc chciałem Cię tylko zobaczyć… – przyznał cicho, jednak czując się sfrustrowanym, ponownie nieświadomie przystąpił do ataku. – … a zobaczyłem jakiegoś… chyba nie jesteś jak jakiś tani gej, który bierze się za każdego penisa, a mimo wszystko był cały na tobie… a niby to mnie kochasz… wszystko co mówisz okazało się być totalnym bullshitem i…. – nabrał drążącym oddechem powietrza. – Mam ochotę się napierdolić i o wszystkim zapomnieć. Wszystko było łatwiejsze zanim, ech… wolałem żyć nieświadomy. – podparł się ręką o stół i podniósł z siadu. Czuł, że jak nie wyjdzie to złamie się i rozryczy, a wystarczająco wyszedł tego dnia na mięczaka.
Ponownie wokół siebie zbudował mur, czyli to co wychodziło mu najlepiej. Odrzucał to na czym mu zależało, ponieważ bał się obcego uczucia. Nieznane go przerażało. Winił za to wszystkich, którzy nie nauczyli podstaw normalnego funkcjonowania z ludźmi. Chciał uciec, dlatego z bolącym sercem zignorował Minhyuka i tak jak stał, tak skierował się do wyjścia, czując jak nie może tu oddychać.
Zanim wyszedł, Minhyuk zdążył powiedzieć mu coś co tylko napędziło w nim chęć do sięgnięcia po wszelkie używki. Jeśli chciał go od nich odciągnąć, to jedynie go podsycił. Wynikało to z tego, że powiedział mu prawdę, której wolałby nigdy nie usłyszeć; zwrócenie uwagi na fakt, że zapijanie problemów nie prowadziło do niczego dobrego, obudziło w nim infantylny bunt, który zachęcił go do postąpienia na opak i argumenty przyjaciela do niego nie trafiały oraz fakt, że nie polegał na nim, gdyż jak się okazało był ignorantem, kiedy sprawa nie dotyczyła bezpośredniego jego.
OdpowiedzUsuń— Tak, jestem snobem skierowanym tylko na siebie. – mruknął niesłyszalnie do siebie. Nagły przypływ poczucia winy zezłościł go i tym bardziej chciał się odciąć od młodszego chłopaka. Lee mógł do niego mówić, ale żadne inne słowa nie mogły się do niego przebić, gdyż był zbyt zajęty analizowaniem jego wcześniejszej wypowiedzi.
— W takim razie ja też poradzę sobie sam. Teraz dam Ci ten komfort psychiczny, abyś dłużej nie musiał zadręczać się moimi problemami. Zapomnij, że kiedykolwiek na tobie polegałem... zrobię to moimi metodami. – odwarknął z obłędem w oczach. Z łatwością wyślizgnął rękę z uścisku Minhyuka i nawet nie odwrócił się, gdy tamten potknął się o próg i za nim zawołał.
Wieczory były chłodne, ale Kihyun zdawał się nie zauważać niskiej temperatury. Nabuzowany emocjami, wyciągnął telefon, aby wykonać krótkie połączenie. Numer, o którym prawie zapomniał, którego już tak dawno nie używał, a który wydawał się być teraz jego jedynym źródłem ukojenia.
— Za 15 minut tam gdzie zawsze. – to jedno zdanie wystarczyło, aby osoba po drugiej stronie zrozumiała, czego potrzebuje Yoo. Zrobił szybki przelew telefonem na konto rozmówcy i udał się metrem do umówionego miejsca.
Wszedł do jednego z klubów, które odwiedzał najczęściej, a który w tych godzinach nie był jeszcze oblegany, więc transakcja przebiegła bez możliwych gapiów. Przywitał się z siedzącym przy barze wysokim, eleganckim mężczyzną o bezczelnym uśmiechu. Podali sobie ręce, a gdy tamten zabrał swoją, chowając ją do kieszeni od spodni, w dłoni Kihyuna pozostał malutki przezroczysty woreczek wypełniony białym proszkiem. Pokiwał głową w uznaniu, a wtedy mężczyzna wstał, żegnając go słowami baw się dobrze, lisie.
— Pierdol się. – warknął pod nosem rudowłosy chłopak, mając tego dnia dość odwołań do jego włosów.
Poprosił o swoją ulubioną czystą whisky i nie zawahał się przed wsypaniem środka połowy zawartości woreczka, nie przejmując się spojrzeniami w jego stronę. Na działanie amfetaminy przyjętej doustnie musiał czekać dłużej, ale Kihyun był spragniony cierpkiego w smaku narkotyku w połączeniu z burbonem.
...i wszędzie go widać z tym gejem… nie mam wątpliwości, że jest taki sam... wszystkie laski, które przeleciał to przykrywki… zalecam jednak bycie klaunem gdzie indziej… nie miałem u swojego boku, kogoś takiego samego jak ja by mnie wspierał… wydawało się dla Ciebie błahostką bo jeszcze Cię to nie dotyczyło… wolisz się oszukiwać i zapijać problem...
Wypił trunek duszkiem i od razu poprosił o dolewkę, nie mogąc doczekać się aż jego lęk zniknie i zastąpi go poczucie pewności siebie i zadowolenia. Z mijającymi minutami czuł jak napełnia go energia, mogąca być pomylona z agresją, ale zaczynał czuć się wspaniale i tylko to się teraz liczyło. Yoo już dawno nie spożywał narkotyków, ale w obecnym stanie zastanawiał się czemu właśnie odmówił sobie tej przyjemności, gdyż nagle wszystko inne wydawało się być takie podatne, a on był jedynym, który mógł mieć nad wszystkim kontrolę i bez względu na to jakim było to złudzeniem, kochał to uczucie. Ponieważ na co dzień go nie znał.
Narkotyk jednak nie obudził w nim zainteresowania kobietami, więc gdy grupka dziewczyn zawitała do klubu, w którym nie było jeszcze tak wielu atrakcyjnych mężczyzn, Kihyun znalazł się pod ich ostrzałem. Ich spojrzenia wierciły mu dziury z tyłu głowy, a to zakłócało jego spokój, który zapewnił sobie drogim kosztem. Z każdą chwilą coraz bardziej się wkurwiał, dlatego gdy stracił cierpliwość i złapał wzrokiem jedną z nich, wstał napędzany proszkiem i alkoholem.
UsuńDziewczyna uśmiechnęła się zachęcająco, nie znając prawdziwych zamiarów rozdartego chłopaka. Gdy stanął naprzeciwko niej, patrzyła na niego oczekująco. Student nachylił się nad nią, a ona ścisnęła w dłoniach materiał koszuli na jego torsie. Yoo zatrzymał się milimetr przed jej ustami, po czym spojrzał na nią z największym obrzydzeniem.
— Jak nie przestaniesz się gapić to gały Ci wypadną, a ja z chęcią temu pomogę. – dziewczyna zbladła jakby wstrzymała ze strachu oddech i drżącymi dłońmi puściła koszulę chłopaka. Kihyun z grymasem pogładził ręką zmięty materiał i jeszcze raz zeskanował ją wzrokiem.
— Mój penis nawet by nie zadrżał. – położył jej napastliwie rękę na ramieniu, a następnie przesunął ją gwałtownie na bok, aby zrobiła mu przejście, by ponownie mógł znaleźć się przy barze. Poprosił tym razem o szota czystej. Nie panując nad siłą, odłożył pusty kieliszek z hukiem na blat, a ten rozbił się na kawałki.
— Mój koszt. – mruknął jedynie, płacąc za całość zbliżeniowo telefonem. Odwrócił się, aby stąd wyjść i przenieść się w inne miejsce, gdyż nie miał humoru siedzieć tutaj dłużej przez sytuację sprzed chwili, która jakimś cudem uszła mu płazem. Ochroniarze najwidoczniej mieli uśpioną czujność, gdy w klubie nie było wielu osób.
To, co zobaczył nie zaskoczyło go tak bardzo, ponieważ myślał, że to efekt uboczny amfetaminy. Co nie zmieniało faktu, że musiał się napić, gdyż widok Minhyuka, nawet ten wyimaginowany, doprowadzał go do skrajności. Wrócił do barmana i poprosił jeszcze raz o burbon, ale zdążył upić tylko mały łyk, zanim ktoś go odciągnął.
— Czego? – mruknął, strzepując rękę ze swojego ramienia.
— Wychodzimy. – zmarszczył brwi, wpatrując się niechętnie w Minhyuka, a gdy dotarło do niego, że jest prawdziwy, wzbudziła się w nim złość, ale zanim zdążył ją zademonstrować, tamten zaczął ubierać go w bluzę.
— Nigdy więcej tak nie rób, rozumiesz? Myślałem, że umrę ze strachu o Ciebie. Wracamy do domu. Sam sobie z tym nie poradzisz, słyszysz? Nie możesz być sam, więc przestań w końcu uciekać. Patrz na mnie, kiedy do Ciebie mówię. – narkotyk skutecznie pozwalał Kihyunowi na zachowanie twardej postawy, gdy Lee roztapiał jego serce. Sięgnął ponownie po trunek, mocząc w nim swoje wargi, które wulgarnie oblizał, delektując się smakiem.
— Nie pozwolę Ci się ode mnie odsunąć, tylko dlatego, że nie rozumiesz co się z Tobą dzieje, jasne? Nie pozwolę. Obiecałem, że będę Cię chronił, ale to nie tyczy się tylko innych, ale Ciebie samego też, więc albo odstawisz ten pieprzony bourbon albo wyniosę Cię stąd siłą, zrozumiałeś? – Kihyun nie odpowiedział, stał, przechylając szklankę na boki, patrząc jak ciecz obija się o jej ścianki.
Yoo wydał z siebie stłumiony pisk od niespodziewanego kontaktu cielesnego i pocałunku. Czuł jak jego spięte mięśnie pod wpływem bliskości i dotyku Minhyuka się rozluźniają. Otworzył wargi, robiąc instynktownie dostęp przyjacielowi. Kątem oka spojrzał na dziewczynę, z którą miał nieprzyjemny incydent i to teraz ona patrzyła na niego zdegustowana, ale on tylko się szczeniacko do niej uśmiechnął.
Serce szybciej mu zabiło od czułości przyjaciela i czuł jak mięknie, że burzy mur, który zbudował i nagle ponownie ogarnęła go panika.
Usuń— Wychodzimy, Kihyun-ah. – nie. Nie chciał. Wiedział, że mu się podda. Że znowu będzie od kogoś zależny. Nie chciał znowu poczuć się bezsilny.
Spojrzał na niego bez emocji i skrępowania, pozwalając słowom bez zająknięcia wydobywać się ust, chociaż to jak prezentował się z zewnątrz było sprzeczne z tym, co ukrywał w środku.
— Nie. Ja nie mam domu. Dom moich rodziców nie jest moim domem, a w tym już nawet nie mam swojego pokoju. Ty sobie poradziłeś sam to myślisz, że wiesz wszystko? Dlaczego nie dam rady? Jesteś taki sam jak mój ojciec i matka… mówisz, że sobie sam nie poradzę. Lepiej się czujesz, kiedy możesz mi pomóc? Czujesz się przez to lepszy? Nie pomagasz mi, więc skończ. I właśnie wychodziłem. Sam. – Kihyun wyminął go, ale zamiast do wyjścia, skierował się w stronę toalet. Zamknął się w jednej z kabin, po czym zsunął się plecami w dół po drzwiach. Musiał znowu poczuć się pewny, dlatego wyciągnął drżącymi dłońmi z tylnej kieszeni od spodni woreczek, z którego nosem wciągnął pozostały proszek. Oddychał ciężko, uśmiechając się z obłudnym triumfem przez łzy. Przyciągnął nogi do klatki piersiowej i oparł głowę o swoje kolana.
Przyjąwszy drugą, większą dawkę narkotyków, kiedy ta pierwsza wciąż płynęła mu we krwi, efekt go przytoczył. Towarzyszyło mu śmieszne uczucie ciężkości na sercu, ale jego ciało zdawało się być lekkie niczym piórko, a mimo to, gdy próbował się poruszyć był zdrętwiały. Miał świetną zabawę chcąc poruszyć jednym placem, a zginał się inny. Powtarzał tę czynność kilkakrotnie ze zgaszonym uśmiechem na twarzy, ciekawy co tym razem poruszy się, próbując wykonać inny ruch. Bez względu no to w jakiej był marności, w końcu umiał wyłączyć myślenie i w pełni skupić się na przypadkowych, nieistotnych czynnościach.
OdpowiedzUsuń— Lepiej się odsuń. – nie nie zareagował celowo, jego zmysły po prostu nie wychwyciły czyjeś obecności, gdyż każdy dźwięk był dla niego stłumiony. Zdawał się też nie poczuć jak drzwi z siłą uderzyły go w plecy, niespodzianką dla niego było, kiedy przez gwałtowne pchnięcie poleciał do przodu na czworakach, podpierając się rękoma. Podniósł się bez gracji i nie musiał długo czekać, aż drzwi otworzyły się z hukiem. Zmarszczył brwi, gdyż głośny dźwięk wywiercił mu dziurę w głowie. Zamrugał kilkakrotnie zanim udało mu się wyostrzyć obraz i ujrzeć znajomą sylwetkę przez przyćmione oczy. Gdy poznał Minhyuka, wyprostował się jakby miał dostać baty. Jego pojawienie się zaskutkowało niczym zimny prysznic. Kihyun wciąż był w stanie, nad którym nie do końca miał władzę nad sobą, ale rejestrował co się wokół niego dzieje z większą przytomnością niż chwilę wcześniej.
Kiedy został mu wyrwany worek z resztką amfetaminy, miał wrażenie jakby wraz z nim została wyrwana mu cała ręka. Jak wcześniej nie odczuwał bólu, tak teraz każdy ból, każdą emocję odbierał intensywniej. Tej fazy naćpania nie lubił.
— I co? Tak sobie sam radzisz? Płacząc i ćpając w publicznym kiblu? – nagłe zetknięcie ze ścianą było porównywalne do zderzenia z betonem, ale jego ciało wciąż nie pozwalało mu na wyraźne pokazywanie tego, co czuje. Przygryzł wargę, zaskoczony, że udało mu się to zrobić, zamiast na przykład przegryźć język.
— T-tak… tak robię jak widać. – wymamrotał koreańskim podobnym do tego używanego przez dzieci, pozbawiony czucia w języku.
— Nie masz domu tak? A kto wczoraj godził się na mieszkanie razem w moim pokoju, co? Żeby stworzyć coś naszego coś co będzie nas łączyło. Jak tak chcesz swój pokój to proszę, nie potrzebuje tego pieprzonego gabinetu. Chciałem go by spędzać z Tobą czas, tworzyć coś razem. Wiem dobrze, że Ty też tego chcesz, ale kiedy tak pierdolisz bez sensu to brakuje mi siły, rozumiesz? Brakuje mi po prostu czasem siły. – gdy pięść Minhyuka wyglądała na ściance milimetr od jego twarzy, był pewien, że się wzdrygnął, ale nie wiedział, czy w wyobraźni, czy jego ciało faktycznie się poruszyło.
— Tak, dobrze słyszałeś, nazwałem Twoją gadkę sprzed chwili pierdoleniem. Bo taka jest prawda. Jesteś naćpany jakimś gównem, które każe Ci się zachowywać w ten sposób, tylko po to żebyś nie wymiękł i mógł nadal uciekać od problemów. Dobrze wiesz, że nie chcesz ode mnie uciekać, Kihyun. Nie chcesz, a i tak to robisz bo boisz się tego że mam rację. Więc uciekłeś w jakiś syf, który za pare godzin zostawi Cię samego z tą pustką której nie umiesz się pozbyć. Kurwa… – gdyby nie miał ciężkich powiek, patrzyłby się teraz na Minhyuka szeroko otwartymi oczami i rozchylonymi wargami, zamiast tymi ułożonymi cynicznie w prostą linię. Młodszy już teraz trafił w jego czułe punkty, które były jego zgubą, a dopiero się rozkręcał i Kihyun wiedział, że nie jest gotowy usłyszeć więcej lecz nie mógł nic zrobić, aby powstrzymać nadchodzący sztorm.
— Tyle lat się znamy, a pieprzysz od rzeczy, jakbyś poznał mnie wczoraj. Ile razy Ci pomagałem, bo Twoi rodzice robili coś przeciwko Tobie, ile razy przychodziłeś do mnie na noc nie mówiąc im nic bo Cię wkurwili?! Zawsze stawałem po Twojej stronie, przeciwko nim, a Ty mnie teraz do nich porównujesz?! Ja pierdole Yoo Kihyun… – jakby nie narkotyki to już dawno by się złamał, tylko one trzymały go w pionie i z doświadczenia wiedział, że chociaż wewnątrz był skrajnie załamany, na jego twarzy panował skamieniały spokój. Nienawidził siebie, że na trzeźwo był taki słaby. Z drugiej strony żałował, że wyglądał teraz jakby go nic nie obchodziło.
Usuń— Myślisz, że robię to wszystko, żeby poczuć się lepiej?! Uwierz mi, ale nie latałbym po całym mieście jak wariat szukając kogoś tylko po to żeby poczuć się lepiej. Wiem, zjebałem. Zawiodłem Cię dzisiaj całkowicie, ale mimo to robię wszystko żeby to naprawić, jeśli to nie jest miłość, to nie wiem co muszę zrobić, żebyś to kurwa w końcu zrozumiał. Chyba muszę strzelić sobie w łeb z rozpaczy i beznadziejnego uczucia, które siedzi we mnie od lat. – Kihyun naprawdę, z całego serca, nie rozumiał jego oddania. Nie wierzył, że ktoś bezinteresownie może przedkładać jakąś osobę nad siebie, nawet znając Minhyuka i pamiętając co dla niego robił w najcięższych chwilach. Skoro osoby, z którymi dzielił krew nie były skłonne do minimalnych poświęceń to dlaczego Minhyuk tak się angażował, kiedy nie miał nic w zamian oprócz problemowego i z pozoru niewdzięcznego Kihyuna? Nie rozumiał, czemu tak marnuje sobie życie na kogoś takiego jak on. Od dziecka miał problemy w wyrażaniu siebie do innych ludzi. Z Minhyukiem jakoś kliknęło, ale mógł się domyślić, że w przyszłości to nie zaowocuje niczym dobrym. Powinien go od tego uchronić, gdy się jeszcze dało. A może jeszcze nic straconego… Otwierał usta, aby mu otwarcie zasugerować, żeby odpuścił i poszedł szukać szczęścia tam, gdzie je znajdzie, ale nie zdążył. Na chwilę to musiało poczekać.
— Nie mam czasem już siły...I NIE...nie zostawię Cię. Wiem co chcesz powiedzieć. “Jak to takie obciążenie, to mnie zostaw Minhyuk” Od razu powiem Ci, że nie ma mowy i nawet nie waż się tak powiedzieć. Rozumiesz w ogóle co znaczy słowo kochać Kihyun? – zamrugał co w jego przypadku bardziej wyglądało jakby mocniej zacisnął powieki. Pytanie, które padło z ust młodszego zabrzmiało jak obelga. Jakby naprawdę dopuścił się czegoś złego, bo nie wiedział, nigdy się nad tym nie zastanawiał. Nie szukał miłości. Nikogo nią nie obdarzył. Nie zaznał jej od nikogo oprócz Minhyuka, ale dla Yoo było już za późno, aby ją rozpoznać.
— To znaczy, że nie zostawia się drugiej osoby, nawet jeśli ta ją odtrąca, kiedy wie się że w środku wcale tego nie chce. – to w ogóle nie miało sensu, nie było normalne i było absurdalne, ale na tyle wiarygodne, gdyż całe życie Kihyuna takie było. Minhyuk stuknął palcem w miejsce, gdzie powinno znajdować się serce Yoo, ale po tym, co sobą tego dnia zaprezentował wątpił, że cokolwiek innego tam się znajduje oprócz czarnej plamy. Gdyby je miał, zapewne wszystko zrobiłby inaczej.
— Myślisz, że to wszystko po mnie spływa? Nie. Wolałbym żebyś uderzył mnie w twarz, niż mówił to wszystko. Zrozum kurwa w końcu, że mnie to boli, Kihyun. – tak się jego przyjacielowi wydawało, ale mimo swojego szczeniactwa, wolał bezmyślnie rzucać słowami niż podnieść na niego rękę, żeby mu uschła. Nie miał jednak ani zamiaru, ani siły się tłumaczyć. Nie miał prawa po tym wszystkim próbować ocieplić swój wizerunek.
— Jak możesz tak po prostu dawać mi nadzieje, kiedy ja od dwóch lat, zasypiam i budzę się z Twoim imieniem w głowie jako ostatnią i pierwszą rzeczą, o której myślę!? Daje Ci czas, nie pośpieszam Cię, ale Ty zamiast się cieszyć się z nowej relacji, z czegoś pięknego bo ktoś Cię kocha takiego jaki jesteś, to destrukcyjnie odpychasz mnie na bok jak szmatę. – obraz płaczącego Minhyuka z jego powodu był jak kara zesłana na niego za wszystkie krzywdy, które mu uczynił. Młodszy zdecydowanie powinien trzymać się z daleka od niego. Chciał go wziąć w ramiona i pocieszyć, ale nie mógł, gdyż on to spowodował i czuł, że wszystko by pogorszył tym czynem. Poza tym, był zbyt przyzwyczajony do bierności, albo raczej w niej uwięziony, aby wiedzieć jak się przez nią przebić.
Usuń— Raz mówisz, że chcesz mnie zobaczyć, jesteś o mnie zazdrosny, potrzebujesz mnie obok, a w drugiej chwili uciekasz ode mnie nie chcąc ze mną mieć nic do czynienia. Czasem trzeba się zatrzymać i pomyśleć dwa razy, nie sądzisz?
— Gdybyś myślał to nie doszedłbyś do głupiego wniosku, żeby kochać kogoś takiego jak ja… – nie mógł powstrzymać uwagi, która jego zdaniem była bardzo logiczna.
— Kochasz mnie, Kihyun? – czuł, że jak jeszcze raz usłyszy słowo kochać to zwymiotuje. Słowo, przez które znalazł się w tym miejscu, a nie wiedział jak się z nim zmierzyć, gdyż było obce. – Nie odpowiadaj, nie chcę odpowiedzi. Nie teraz. Chcę żeby to pytanie skłoniło Cię to przemyślenia, jak już...wrócisz do siebie. Bo teraz nie jesteś sobą. Nie jesteś moim liskiem, tylko kimś, kto chce mi mojego Kihyuna odebrać i nie będę z Tobą dalej dyskutować. – starszy jednak czuł, że młodszy chciał, płaczliwie pragnął poznać odpowiedzi, a stan Kihyuna raczej nie wpływał na jego poziom niewiedzy w tym temacie.
— I tak jak chciałeś być sam, tak zostajesz. – po jego wyjściu, wypuścił raptownie powietrze, które nie wiedział, że trzymał. Nagle zaczął się trząść, dolna warga zaczęła drgać, a łzy zagroziły spłynięciem z oczu. Mocniej okrył się bluzą, pociągnął słyszalnie nosem, który wytarł dłonią całą zakrytą w rękawie bluzy. Objął siebie, aby zahamować dreszcze. Zacisnął zęby, aby zatrzymać nierównomierny oddech, gotowy, aby wyjść i zastanowić się, gdzie spędzi noc, gdyż powrotem do domu dowiódłby, że nie ma wstydu, poza tym, Minhyuk musiałby się czuć naprawdę niewygodnie w jego obecności.
Ze spuszczoną głową przekroczył próg kabiny i patrząc się pod nogi, aby się nie przewrócić, skierował się do wyjścia. Zanim jednak zdążył zrobić pierwszy pewniejszy krok w przód, poczuł jak coś ciągnie go do tyłu, przeklinając grawitację i swój brak sprawności.
— Naprawdę myślałeś, że Cię zostawię? Teraz widzisz, jak to jest kiedy ktoś mówi jedno, a po chwili robi coś zupełnie innego. – wzdrygnął się na dźwięk głosu, kuląc się jakby był atakowany, będąc jeszcze drobniejszym niż normalnie. Zastanawiał się po co nie odpuści, skoro ewidentnie to mu ciąży? Widać to było w całej jego osobie. Ale ulga, którą poczuł była niezaprzeczalna.
— Wracaj ze mną do domu. Zastanów się zanim podejmiesz decyzję, bo możesz wiele stracić, jeśli tutaj zostaniesz, Yoo Kihyun. – spojrzał na niego sfrustrowany, nie mogąc w tym przypadku trzymać języka za zębami.
— A niby czego jeszcze nie straciłem? – wycedził przez zęby, zakładając kaptur na głowę, że nie było widać większości jego twarzy.
Z toalety wyszedł, nie czekając na Lee. Z klubu wyszedł pierwszy, ale przez resztę drogi szedł kilka kroków za chłopakiem, czując ciężkość w nogach i nasilający się chłód. Czując jakby oddalili się od siebie w bardziej platoniczny sposób niż rzeczywiste kilka kroków.
UsuńKihyun zadumany, przestając zwracać uwagę jak idzie, wpadł boleśnie na plecy Minhyuka, aż strzelił mu nos. Odruchowo rozmasował go, ale równie szybko chwycił go za tył płaszcza na plecach, zmuszając, aby został w miejscu.
— Nie odwracaj się! Proszę… – jęknął błagalnie, mając nadzieję, że mimo tego co wcześniej zrobił to go posłucha. Wiedział, że jak zmierzy się z nim wzrokiem to nie da rady się odezwać. Już bardziej oprzytomniały, znalazł w sobie siłę by mówić.
— Minhyuk, przepraszam, ale… zapytałeś czy… czy rozumiem czym jest miłość i myślę, że znasz odpowiedzieć. W głębi duszy zawsze znalazłeś. Nikt mnie nie zna jak Ty… – westchnął ciężko, nadal ściskając palce na materiale. – Minhyuk jesteś dobry… robisz za świetnego partnera. Mogę nie wiedzieć czym jest miłość, ale nie jestem na tyle głupi, aby nie zauważyć jak Ty bardzo jesteś z nią zaznajomiony, więc… chodzi o to, że… – czuł się jakby miał zerwać z czymś co jeszcze się dobrze nie zaczęło, jakby puszczał coś cennego, ale jednocześnie miał wrażenie jakby w końcu robił coś dobrego dla Minhyuka. – To co robisz nie jest dla Ciebie dobre, ja nie jestem dla Ciebie dobry. Sam powiedziałeś, że nie masz siły, a będzie tylko gorzej, pociągnę Cię ze sobą na dno i dopóki nie jest za późno chciałabym, abyś nie czuł się względem mnie zobowiązany. To źle, że tak Cię obarczyłem moimi problemami. To co się stało dzisiaj to w ogóle nie jest Twoja wina. Proszę, poszukaj szczęścia tam, gdzie je faktycznie znajdziesz. – niechętnie rozluźnił zaciśniętą dłoń i puścił wolno przyjaciela. Schował drżące i zlodowaciałe ręce do kieszeni bluzy. Chociaż raz zachował się jak hyung, nie mógł go trzymać przy sobie, widząc, że nie służy to dobrze młodszemu. Towarzyszyło mu nieznane uczucie, strasznie niewygodne i dręczące, które starało się przyćmić przekonanie, że postąpił odpowiednio, ale nie dał mu się zdominować. Bardziej naciągnął kaptur na oczy, a następnie wyminął chłopaka z nieodpartym wrażeniem, że zostawiła cały świat za sobą.
Kihyun uparcie próbował wierzyć, że postąpił jak należy. To pierwszy raz kiedy postąpił wbrew sobie. Zawsze na pierwszy plan stawiał swoje potrzeby i denerwował się, gdy ktoś próbował go powstrzymać. Nie słuchał przestróg ani nie myślał o konsekwencjach, liczyło się tylko to, aby było jak on chciał. Dlatego nie wiedział co go popchnęło do tego, aby odłożyć na bok swoje pragnienia. Nie wiedział, dlaczego pomyślał o dobru Minhyuka nad własnym. Nie wiedział co się z nim teraz stanie, przerażała go wizja przyszłości, a raczej jej brak. Jednak nie żałował, mając świadomość, że ratuje tym drugie istnienie.
OdpowiedzUsuńMyślał już trzeźwo, ale nadal czuł na sobie skutki narkotyku. Raz było mu zimno a raz gorąco. W jednej chwili miał ochotę przebiec maraton, a w drugiej jeden krok bolał jakby miał stopy z kamienia. W pewnym momencie nie miał czucia, a chwilę potem był cały zdrętwiały. Nie wiedział ile wytrzyma zanim usiądzie skulony na posadzce i będzie rozpaczliwie czekał, kiedy skończy się jego męka, którą sam sobie zafundował.
Gdy poczuł na swoich nadgarstkach moce dłonie, wystraszył się, że przyciągnął uwagę podejrzanych typów, którzy nie mieli dobrych zamiarów. Wyglądał tak mizernie, że był łatwym celem. Już miał powiedzieć, że nie ma przy sobie żadnych pieniędzy, kiedy jego oczy odnalazły, ciężko było mu odgadnąć, ale stawiał na zdenerwowanego Minhyuka. Jednak czuł, że ta złość nie jest taka sama jak poprzednio. Nie chciał jednak dochodzić do żadnych wniosków ani cieszyć się przedwcześnie. Nie mógł jednak dłużej okłamywać samego siebie i chociaż nie pokazywał tego na zewnątrz, był bliski płaczu ze szczęścia, że Minhyuk kolejny raz po niego przyszedł. Z nim nawet ciemna uliczka nie była taka straszna.
— Mówiłem, żebyś ode mnie nie uciekał. – wraz z szarpnięciem i gwałtowną stycznością z murowaną ścianą, kaptur zleciał mu z głowy, odsłaniając go przed przyjacielem. Spuścił szybko głowę zawstydzony.
— Dobrze wiem co robię i co jest dla mnie dobre. Myślisz że będzie mi lżej bez Ciebie? Nie mam czasem siły to prawda, czasem mam dość wszystkiego, bo po prostu mnie to przerasta, ale wystarczy że na mnie popatrzysz Kihyunnie….I ja od razu czuje się silniejszy. – Kihyun przygryzł wargę, zapominając, że jest nacięta i ponownie zaczęła wypływać z rany niewielka ilość krwi. Zadrżał pod wpływem delikatnego dotyku młodszego, czuł na sobie jego przeszywający wzrok, ale sam nie odważył się na niego spojrzeć. W ogóle nie wiedział jak ma się zachowywać i bał się, że na jego twarzy za dobrze widać było ulgę, którą odczuwał.
— Mogę iść na dno, nawet do piekła byle z Tobą. Chce dzielić z Tobą radość, smutek i Twoje problemy. Moje szczęście jest przy Tobie Kihyun bo to Ty nim jesteś. Nie zniósłbym widoku Ciebie z kimś innym, jesteś mój Kihyun-ah i poczekam aż kiedyś to samo będziesz w stanie powiedzieć mnie. Tylko proszę nie uciekaj. Wiesz już po dzisiejszym dniu jak bardzo mi zależy dlatego proszę, wolę żebyś po mnie krzyczał niż uciekał. – Minhyuk był jedynym szczerym i prawdziwym dobrem, którym obdarzył go świat i biorąc pod uwagę swój styl życia, Yoo nie wiedział, czym sobie zasłużył na niego… albo co przeskrobał Minhyuk, że los go splątał z Kihyunem.
Kihyun będący czyimś szczęściem? Jak bardzo musiał się naćpać, że słyszał coś tak nieprawdopodobnego? Patrzył tym razem na niego szeroko otwartymi oczami, szukając najmniejszej oznaki kpiny, ale nie znalazł niczego innego oprócz miłości i zranienia. Czując ponowny przypływ winy, zaczął znowu spuszczać głowę, ale ze wszystkich możliwych rzeczy, które miał mu do zaoferowania młodszy, bardziej spodziewał się dostać w twarz niż poczuć jego wargi na swoich, które sprawiły, że uniósł głowę wyżej niż dotychczas, a ręce wystrzeliły do góry, oplatając się instynktownie wokół szyi Minhyuka. Starszy cały drżał, z oczu spływały mu ciężkie łzy, mocząc przy okazji policzki całującego chłopaka. Pocałunkiem jakby ponownie wstrzelił w Kihyuna życie. Był wdzięczny, że Minhyuk go nie zostawił i pomiędzy zachłannymi muśnięciami zdał sobie sprawę, że jak wrócą do domu wszystko się zmieni. Na lepsze. O ile dostanie drugą szansę.
Usuń— Jesteś idiotą, Lee Minhyuk. – mimo ostrych słów, zabrzmiał czule, tak jak nie wiedział, że umie. Tymi słowami zrobił dostęp językowi przyjaciela. Przylgnął do niego całym ciałem jakby chciał mieć pewność, że Lee jest prawdziwy i za chwilę nie ocknie się sam zmarznięty w ciemnej uliczce.
Pocałunek nie należał do tych najlepszych, gdyż Kihyun krztusił się z płaszczu, miał dreszcze z emocji, które nie ominęły również warg, ale i tak uważał go za swój ulubiony.
Pisnął mu do gardła, gdy niespodziewanie go podniósł. Imponowała mu siła, cierpliwość i ogólnie sposób w jaki Minhyuk postępował z Kihyunem. Owinął nogi wokół jego talii, nie chcąc już nigdy być z daleka od niego. Po to chciał z nim spać, widzieć jego twarz jako pierwszą i ostatnią w ciągu dnia, gdyż dowiódł dzisiaj do czego jest zdolny, gdy nie ma go przy nim.
— Idziemy do domu, już teraz dopilnuje żebyś mi nie uciekł. – schował twarz w zagłębieniu szyi przyjaciela, przytakując i łaskocząc skórę mokrymi od łez rzęsami.
— Nawet jeśli jestem na Ciebie wściekły, nawet jeśli jest mi smutno z Twojego powodu, to to przeminie, a Ty niezmiennie będziesz dla mnie wszystkim. – pociągnął słyszalnie nosem i zatrząsł się od muśnięcia na uchu. Nie mógł wyjść spod wrażenia, że gdy ktoś inny obdarza go takimi przyjemnościami nie odczuwa żadnej rozkoszy jakby był pozbawiony czucia.
— Więc nie zrywaj ze mna znajomości bo odbierzesz mi wszystko to na czym mi w życiu zależy. A przecież sam mówiłeś że chcesz żebym był szczęśliwy, prawda. – w odpowiedzi mocniej go ścisnął. Zamknął oczy i ułożył wygodnie głowę na ramieniu młodszego.
— Mam tylko Ciebie. Nie zostawiaj mnie. – wyszeptał po jakimś czasie, w takiej samej pozycji. Minhyuk mógłby to przegapić, gdyby usta Kihyuna nie były blisko jego ucha. – Nie zostawiaj mnie, nie zostawiaj, nie zostawiaj, nie zostawiaj… – mruczał pod nosem całą drogę z gulą w gardle.
Otworzył dopiero oczy, gdy poczuł pod stopami grunt. Zakręciło mu się głowie, dlatego objął się rękami. Oboje byli w rozsypce, a Kihyun stał słaby i niezręczny. Widok, za który ludzie na uczelni zapłaciliby grube pieniądze, aby zobaczyć. Widząc jak patrzy się na niego Minhyuk, przypomniał sobie o swojej poobijanej twarzy. Zmieszany nałożył z powrotem kaptur na głowę, zdegustowany jej widokiem.
— Hyun, dasz sobie teraz na spokojnie przyłożyć lód? Szybciej się zagoi…
Usuń— Mhm. – wszedł do środka mieszkania, stojąc przy drzwiach, czując się w nim obcy.
— Muszę się wykąpać. Weź sobie lód z zamrażalnika. – pokiwał głową, mimo że tamten tego nie widział. Na nowo czuł dystans od Minhyuka, ale go nie winił. Poszedł do kuchni i wyciągnął lód z zamrażarki. Stanął następnie w progu, czując się zagubiony. W ostateczności skierował się do salonu, kładąc na kanapie, aby nie powodować więcej szkód. Zadrżał pod wpływem zimna i tak samo jak znowu chciał rzucić lodem o podłogę, to powstrzymał się, wiedząc, że lepiej wychodzi na tym, gdy słucha się Minhyuka.
— Mogę? – ręka Minhyuka była jak termofor w mroźne dni. Kihyun bez słowa odstąpił i splótł na kolanie swoje dłonie, pozwalając Minhyukowi się nim zająć. Gdy to on przykładał lód do jego twarzy, nie bolało tak bardzo, kiedy robił to sam.
OdpowiedzUsuń— Jak teraz porządnie je schłodzimy, to szybciej się zagoją. Jak z malinkami. Przykładało się do nich kiedyś łyżki zmrożone, żeby na drugi dzień nauczycielka w szkole nie widziała. – Kihyun mimo wcześniejszej grobowej atmosfery, nie mógł zatrzymać parsknięcia.
— Lee Minhyuk… – jęknął z zawodem. – Zawsze miałem Cię za niewydymkę, a Ty zwyczajnie lepiej umiałeś się maskować. – stwierdził z fałszywym wyrzutem.
— Dzięku-mmmm… – wstrzymał oddech i wydał stłumiony jęk, gdy Minhyuk po wszystkim zamiast wstać, przyciągnął go do swojego torsu. Kihyun czuł jak młodszemu bije serce i obawiał się, że jego nie jest ani trochę mniej spokojne. Z lekkim zawahaniem objął go w klatce piersiowej, jednak nie przesadzając z siłą i powoli wypuszczając powietrze.
— Nie zostawię Cię, Kihyunnie. Nie bój się, zawsze będę obok. – ciepło oblało jego policzki na wspomnienie jego wcześniejszej paplaniny. Przygryzł je od środka, próbując zahamować cokolwiek w co układały się jego usta.
— Jesteś piękny, Kihyun-ah. – spojrzał w górę na przyjaciela o wiele za szybko. Tak samo szybko schował twarz w materiale jego koszulki, na ślepo klepnąwszy go otwartą dłonią w pierś.
— Przestań! – zatracił się pocałunku, ciesząc się z takiego obrotu sytuacji. Był prawie pewien, że gdyby ten ostatni raz Minhyuk za nim nie poszedł, leżałby gdzieś teraz konający. Dreszcz przeszedł go wzdłuż kręgosłupa, gdy usłyszał rozpinany zamek od bluzy, a następnie poczuł jak materiał zsuwa się z jego ramion, aż wkrótce wylądował na podłodze. Pogłębił pocałunek, podekscytowany co może dalej nastąpić.
— To tak, żeby Cię nie kusiło, by się przede mną chować pod kapturem. Za bardzo lubię na Ciebie patrzeć.
— Mówiłem przestań! – naburmuszył się, nie umiejąc przyjmować komplementów.
— Poczekaj, za chwilę przyjdę. – patrzył na jego odchodzące plecy z tęsknotą. Skarcił się w myślach, że napalił się na młodszego, gdy jeszcze niedawno kazał Minhyukowi zniknąć ze swojego życia. Cóż, nie planował tego. Nie mógł tego przewidzieć, gdyż przed Lee nikt nigdy nie pobudził go seksualnie.
— Pij dużo, musisz wypłukać z siebie wszystko co niezdrowe. – gdy brał do rąk picie, zahaczając o jego dłoń, nie umknęły jego uwadze krople na palcach Lee od zimnej i wilgotnej szklanki, a o których jego przyjaciel zdawał się nie wiedzieć. Kihyun odłożył na bok szkło i złapał Minhyuka za dłoń, przykładając ją sobie do ust.
— Dziękuję. – wyszeptał, wkładając sobie do ust palec za palcem młodszego, oblizując każdy z osoba. Następnie ucałował kostki na jego dłoni, po czym puścił ją wolno.
— Tak traktuje się dłonie, które leczą. – sięgnął po szklankę, próbując wyglądać na nieporuszonego tymco zrobił. Wypił wodę za jednym zamachem, zaciskając dłoń z nerwów na szkle tak mocno, że jego kostki pobladły.
— Chyba bym oszalał, gdybyś tu ze mną nie wrócił, wiesz? Bez Ciebie wszystko jest takie...bezbarwne i ciężkie. Dlatego musisz mi coś obiecać.
— Miniuś ze mną jest wszystko cięższe… – spojrzał na niego z uniesioną brwią, nie zauważając, że użył zapomnianego w ostatnim czasie zdrobnienia. Mimo tego co powiedział i tak wyciągnął w jego stronę małego palca.
— Niezależnie od tego co będzie nas łączyło, czy przyjaźń czy...coś więcej, to będziemy dla siebie nawzajem oparciem, bo i Ty i ja wiemy, że bardzo potrzebujemy siebie nawzajem. – patrzył na niego nieprzekonany. Dla Kihyuna ta obietnica była na rękę, ale bał się, że pomimo zapewnień przyjaciela, w końcu zauważy, że lepiej było szukać szczęścia gdzie indziej… a obietnic na paluszek nie wolno łamać.
Gdy splótł ich małe palce, zacisnął mocniej swój w zgodzie.
— Na paluszek to świętość, więc będę Cię pilnował Yoo Kihyun. – zaśmiał się ucieszony, że pomyśleli o tym samym. Jeszcze bardziej się rozweselił, widząc pierwszy raz tego dnia beztroskiego Minhyuka. Błyszczał w jego oczach. Był idealny. Zawsze taki był? Kihyun do tej pory naprawdę miał klapki na oczach, ale już nigdy więcej.
UsuńTyle lat żyłem u boku najprzystojniejszego faceta na świecie i tak późno obudził się we mnie gej...
Gdy zobaczył rozszerzone oczy przyjaciela, zdał sobie sprawę, że wypowiedział myśli na głos. Zatkał dłonią usta, rozglądając się za ucieczką. Zamiast tego w ułamku sekundy znalazł się jeszcze bliżej drugiego chłopaka. Kihyun w trakcie pocałunku bezmyślnie emigrował na kolana Lee, napierając na niego w poszukiwaniu tarcia. Ogarnęło go ciepło, gdy dotknął plecami materaca. Jedną rękę wplątał młodszemu we włosy, a drugą, uprzednio włożoną pod jego koszulkę, wodził po plecach. Mocniej przyciągnął go do siebie, aby wzmocnić pocałunki na swojej szyi. Z każdym zbliżeniem robił się coraz śmielszy.
— Nie zostawię Cię. – Kihyun skamieniał i rozchylił wargi w panice. Czuł napływające do oczu łzy. Widok przyjaciela nad nim był zapierający dech w piersi, a to nie pomagało. Zbierało się w nim uczucie, którego nie chciał nazwać żadnymi słowami. Może nie tyle nie chciał jak bał się, że może coś takiego czuć.
— Kihyun kochanie, chodź, jesteś zmęczony, położymy się w naszym łóżku i będę mógł wtedy Cię obejmować, tak długo jak będziesz tego chciał. – kochanie… nasze łóżko. Cieszył się, że Minhyuk się odezwał pierwszy, gdyż jemu odebrało mowę.
— Potrzebujesz porządnej dawki snu. Dobrze Ci to zrobi, po tak ciężkim dniu.
— Nie tylko ja. – zauważył smutno. Wstał pierwszy, po czym zaoferował mu swoją dłoń. Gdy tamten złapał ją, żeby się podnieść, Yoo nie puścił jej, kurczowo się jej trzymając dopóki nie zasnął. Dał jej odpocząć na chwilę tylko przy przebieraniu się w piżamy.
Obudził się nadal ze splecionymi z młodszym palcami. Dał mu delikatnego buziaka szczękę i zanim zrobił cokolwiek więcej, podziwiał jego spokojnie śpiące oblicze. Zrobiło mu się niedobrze na myśl, że poprzedniego dnia mógł to wszystko stracić na własne życzenie. Jego organizm wciąż był wymęczony sporą dawką amfetaminy, ale obecność przyjaciela mu to wynagradzała.
Wyplątał się ostrożnie z objęć młodszego i sięgnął do małej szafki przy łóżku, znajdując w środku coś co wsadził sobie do ust, a następnie ciesząc się jak zakochana nastolatka, usiadł na Minhyuku, tym razem pamiętając co się może stać, gdy zacznie się bezmyślnie ocierać. Rezygnując więc z tej części, nachylił się nad nim, zostawiając zamknięte pocałunki na jego ustach oraz w ich koniuszkach. Po chwili wysunął język, próbując nim otworzyć usta śpiącego chłopaka, aż w końcu zaczął się wybudzać i zyskał dostęp do środka. Wsunął mu rzecz trzymaną w swoich ustach i gdy zobaczył pytające spojrzenie przyjaciela, uśmiechnął się czarująco.
— Ogórek. – rozbawiła go porażająco śmiertelnie wystraszona mina chłopaka pod nim, który będąc jeszcze zaspanym, nie wykrył oczywistego kłamstwa. Zatkał dłonią usta Minhyukowi zanim zdążył wypluć tajemniczą rzecz.
— Miętówka, głupku. Na poranny oddech. – pstryknął go boleśnie w czoło, próbując nie śmiać się z jego miny. Jeszcze raz krótko, ale czule go pocałował, nie musząc martwić się nieświeżym oddechem.
— Wstawaj, bo się spóźnimy. – Kihyun był raczej ostatnią osobą, która przejmowała się spóźnieniami na zajęcia, ale potrzebował znaleźć coś, co rozproszy jego rozszalałe serce.
Przygotowywał śniadanie, myśląc o poprzednim dniu. Był to punkt kulminacyjny dla Kihyuna i chociaż wtedy mogłoby się wydawać, że postąpił źle to nie cofnąłby go, gdyby miał możliwość. Cokolwiek wczoraj się nie stało, jaką burzę wywołał, było to potrzebne, aby zamieszkało nad nim słońce.
OdpowiedzUsuń— Minhyuk-ah! – krzyknął, odpychając jego rękę, gdy sięgał po kolejny kawałek jedzenia zanim skończył je przyrządzać.
— Kihyunnie, jak Ty możesz tak dobrze gotować? Przytyje i już nie będę Ci się podobał.
— To nie podjadaj! – mruknął pod nosem obrażony, nie lubiąc, gdy ktoś zaburzał mu plan działania, ale mimo wszystko dopisywał mu humor i mógł przywyknąć do takich poranków.
Po zjedzeniu, widząc jak chętnie Minhyuk lgnie do sprzątania, on niewiele ruszył palcem. Raczej obserwował go z boku, a gdy widział, że skończył, postanowił wyjść z kuchni. Jego przyjaciel miał jednak wobec niego inne plany i zanim się obejrzał siedział na blacie.
Zmarszczył czoło, spoglądając na niego pytająco. Jednak bardziej od tego, co chce od niego młodszy, zastanawiało go, od kiedy zaczął czuć się swobodnie w takim położeniu. Podobnie rankiem w łóżku, gdy niespodziewanie wylądował pod chłopakiem. Nigdy nie obrazował siebie na dole. Nawet przy poprzednich… zbliżeniach… z Minhyukiem próbował zachowywać resztki dominacji, ale jak widać to nigdy nie była jego działka. Niewiele jeszcze o tym wszystkim wiedział, ale miał przed sobą świetnego nauczyciela. Ocknęły go zimne palce pod jego koszulką. Nabrał z szoku powietrza, drżącym głosem.
— Zwariowałeś? – skarcił go, niemniej jednak odchylił na bok głowę, dając mu lepszy dostęp do szyi. Jęknął z zaskoczenia, gdy poczuł delikatne uszczypnięcie za uchem. Odruchowo powędrował do sinego miejsca i pogładził je palcami, nie odrywając zdumionego wzroku od chłopaka.
— Dziękuje za śniadanie, skarbie. – otworzył machinalnie usta, chcąc zanegować pieszczotliwe przezwisko, ale w ostateczności się nie odezwał tylko pokiwał głową.
Mając ponownie grunt pod nogami, objął w pasie Minhyuka, czując się zgodnie w takiej pozycji.
— Wolałbym z Tobą zostać. – coś się w nim poruszyło, ale starał się to zignorować. Wypuścił go z objęć, aby zatopić dłoń we włosach młodszego i przejechać nią wzdłuż nich.
— Zawiozę tylko tą tubę z projektem i wracam do Ciebie.
— Będę czekać. – powiedział cienkim głosem, zostawiając na jego policzku buziaka, nie wiedząc, co go napadło. Nie znał siebie od tak delikatnej strony. Wychodziło na to, że w ogóle siebie nie znał.
Czekając na przyjaciela, aby zabić czas, przygotował sobie strój na dzisiejsze wyjście. Kihyun był dobrze przygotowany na takie wieczory. Bankiety czy inne podobne imprezy były dla niego naturalne, szczególnie gdy był młodszy i bardziej uległy rodzicom, którzy na takich wydarzeniach przy okazji próbowali go swatać z córkami wpływowych firm prawniczych. Cóż, korzystał z ich usług, tylko trochę inaczej niż chcieli tego jego rodzice. Ciekawił się teraz, czy byłby bardziej zainteresowany tymi imprezami, gdyby zamiast wszystkich młodych kobiet poznawali go z mężczyznami. Teraz to i tak wszystko jedno, ponieważ był zainteresowany tylko Minhyukiem.
— Jestem zainteresowany Minhyukiem? – zapytał siebie, nieobecnie gładząc kciukiem delikatny materiał na krawacie. Westchnął ciężko, próbując odłożyć te myśli na bok. Żeby to zrobić, usiadł w salonie, szukając sobie jakiegoś filmu na netflixie. Skończyło się na tym, że wybijał numer w telefonie do dziekanatu swojego wydziału.
— Yoo Kihyun. Chciałbym zapytać o urlop dzieka- – kobieta po drugiej stronie była wyraźnie poirytowana jego brakiem odpowiedniego przywitania i bezpośredniością.
Usuń— Panie Yoo, warto tak na ostatnim roku?
— Nie dzwonię zapytać o zdanie tylko… – pani z dziekanatu jednak w ogóle go nie słuchała jakby miała wcześniej gotową formułkę, przygotowana, że będzie dzwonił i w jakiej sprawie.
— Pański ojciec poinformował nas, że dziekan nie wyciągnie konsekwencji z Pańskiego incydentu, wiemy jaka ważna jest niekaralność w tym zawodzie, dlatego nie ma potrzeby tracić roku i podziękować w domu profesorowi za-
— Masz z nim romans? Czy tylko Ci płaci za lizanie mu tyłka? Nie wie, że to gejowskie? – po tych słowach rozłączył się, chcąc się zapaść pod ziemię ze złości. Czy kiedykolwiek będzie w stanie sam zadecydować o swoim życiu? Kihyun nie wiedział, że przy rozmowie była obecna osoba z jego roku, która zdążyła błędnie rozpowiedzieć, że syn profesora Yoo w końcu rzuca studia.
Wrócił do filmu, mając nadzieję, że czas zacznie płynąć szybciej.
Kiedy usłyszał przekręcany zamek w drzwiach, wstał na równe nogi w oczekiwaniu. Nie wiedział skąd ta cała ekscytacja, ale nie lubił jej, jeśli za każdym razem miał mieć tak samo spocone ręce. Wytarł je o spodnie i stał jak kołek, czekając na Minhyuka.
— Zdążyłem się stęsknić. – nie miał zamiaru przyznać się do tego samego, nawet jeśli to prawda. Dom bez Lee był pusty.
— A to dlatego że chcesz… czego? – zapytał, udając że nie wierzy w szczerość jego słów.
— Hyung...tak myślałem...że może w najbliższych dniach wybralibyśmy się gdzieś razem?
— Oczywiście, że czegoś chciałeś! – zaśmiał się i z wyrzutem uderzył go w tors.
— Nie chciałem tak bezpośrednio powiedzieć, że chodzi mi o randkę, ale o to właśnie mi chodzi. – nagle wokół Yoo zatrzymał się świat i patrzył na przyjaciela jakby powiedział największe dziwactwo. Jego twarz jednak szybko złagodniała, ale zakłopotanie nie odeszło.
— O...o-och… – przełknął głośno ślinę, spuszczając wzrok. Nikogo nigdy nie zabrał na randkę, a tym bardziej nikt nigdy jego.
— Pozwól mi się wykazać, w końcu to moim zadaniem jest rozkochanie Ciebie we mnie.
— W takim razie nie mam wyjścia. – zgodził się, a następnie przygryzł dolną wargę, aby zatrzymać uśmiech, który go przerażał. Zawstydzony, wskazał kciukiem za swoje plecy. – To ja się pójdę przygotować na dzisiaj. – uciekł zanim zaczął na twarzy przypominać buraka.
Kihyun był pewien tego jak wygląda. Niczego mu nie brakowało i nauczył się przez dotychczasowy tryb życia to zauważać. Patrzył na swoje odbicie w lustrze i gdyby nie poobijana twarz, wyglądałby idealnie. Nałożył więcej kremu bb na rany i zasinione miejsca, aby przynajmniej nie rzucały się w oczy przy przelotnym spojrzeniu. Gdyby chodziło o niego to by się tak nie starał i tak miał zszarganą opinię, ale Minhyuk nie musiał tracić na wizerunku przez niego.
(https://i.pinimg.com/originals/21/bd/2b/21bd2bc84799175a59546d7340ac34d6.jpg)
Wyszedł z ich wspólnego pokoju, po czym spotkał się z przyjacielem na środku mieszkania.
— Kihyunnie, może być? – długo mu zeszło zanim okazał jakąkolwiek reakcję. Nie wiedział jak ma wyrazić siebie, aby przypadkiem nie za bardzo zdradzić pod jakim jest wrażeniem. Podrapał się z tyłu głowy, palcami zahaczając o miejsce za uchem, w którym schowana była malinka. To mu o niej przypomniało i od razu wyobraził sobie jak Minhyuk w tym stroju obsypuje go nimi w innych miejscach na ciele. Poczuł wibracje w okolicach podbrzusza, które były nowością i bał się spojrzeć w dół, aby spatrolować widok swoich spodni. Miał nadzieję, że nie ma tam nic nieproszonego.
— Cóż, skoro nie wstydziłem się nerda z gimnazjum, to tego przystojniaka tym bardziej. – już pomijając fakt, że chętnie by mu te okulary wcisnął na nos. Zrobił kilka kroków bliżej Minhyuka, wystarczająco, aby klepnąć go w tyłek.
— Wyglądasz….wyglądasz cudownie, Kihyun-ah. – Kihyun tylko wzruszył ramionami jakby to była oczywistość. Lee także postanowił zmniejszyć między nimi dystans i wkrótce dzieliły ich od siebie tylko ciuchy.
— Nie wiem czy chcę, żeby Ci wszyscy ludzie na Ciebie patrzyli. Będę zazdrosny jeśli spojrzą na Ciebie chociaż w połowie tak podnieconym spojrzeniem, jak ja. Lepiej, żeby trzymali łapy przy sobie bo nie ręczę za siebie.
Usuń— Zamknij się. Cieszysz się, że Ci wszyscy ludzie zobaczą mnie z Tobą. Wiem, że chętnie się mną pochwalisz… – wyszeptał mu wprost do ust, czekając aż ich wargi się złączą. Miał zbyt dużo doświadczenia, aby nie zauważyć, kiedy ktoś się na niego pali.
Przewrócił oczami na dźwięk telefonu młodszego, ale humor mu nie zmalał, wiedząc, że pobudził go wystarczająco, aby nie stracił tak szybko na niego ochoty. Natomiast on tą wiedzę mógł wykorzystać, aby się z nim podroczyć.
— Hmm...myślę, że jeszcze wrócimy dzisiaj do tej rozmowy.
— A zdążymy z tym do powrotu do domu? – zapytał ze śmiechem, kwestionując samozaparcie Minhyuka.
Napięcie seksualne w samochodzie było tak ciężkie, że aż odcinało tlen. Młodszy próbował być tak blisko Yoo na ile mógł sobie w danej chwili pozwolić, a starszemu chciało się śmiać, gdy za subtelnymi dotykami czy spojrzeniami krył się ogień.
Kihyun na siedząco uniósł biodra w powietrze, eksponując swoje podbrzusze, aby poprawić koszulę w spodniach i przekręcić pasek, chociaż było to zbyteczne. Poluzował też nieznacznie krawat, nawet nie było widać różnicy, ale chodziło o sam ruch, który bez wątpienia był seksowny. Odwrócił głowę w stronę przyjaciela, posłał mu ciepły, swój bardzo rzadki uśmiech, a następnie wskazującym palcem odgarnął samotny czarny kosmyk z jego czoła.
— Będziesz dzisiaj świetny. – przyznał poważnie, ściskając go mocniej za rękę.
— Tak będzie tylko dlatego, że jesteś ze mną.
OdpowiedzUsuń— Oczywiście. – odpowiedział, próbując wyrównać oddech po serii namiętnej walki języków. Ich czoła się ze sobą stykały, na co Kihyun przed ważnym wydarzeniem by nie pozwolił, gdyż za dużo czasu spędził na układaniu grzywki, ale dziwnym sposobem teraz nawet o tym nie pomyślał.
— Dziękuje, Kihyun-ah. – starszy tylko pokręcił głową, że to nic takiego i zaczął się odsuwać od Minhyuka, gdy dotarli na miejsce. Zanim jednak zdążył całkiem się wyswobodzić, zatrzymały go słowa przyjaciela; pieprzyć to, zaczekają ta chwila ich nie zbawi i przed tym jak zdążył zarejestrować co się dzieje, odwzajemniał najgorętszy z pocałunków tego wieczoru.
— Dobra, chodź. Jak powiedziałeś, chcę się Tobą pochwalić, niech wszyscy zobaczą jak przystojny jest mój… – wstrzymał oddech w oczekiwaniu jak nazwie go młodszy. Wezbrała się w nim panika, nie dlatego że bał się, iż nazwie go swoim chłopakiem, ale dlatego że w najgorszym/najlepszym wypadku mu się to spodoba. – Kihyunnie. W końcu cieszę się, że ludzie zobaczą Cię ze mną. – obdarzył go zdenerwowanym uśmiechem, nie rozumiejąc, czemu jego serce wciąż szaleje, mimo że Minhyuk dobrze wybrnął z sytuacji. Gdyby Kihyun miał czas, zastanawiałby się nad tym jak powinni się nazywać, gdyż na pewno nie byli zwykłymi przyjaciółmi, a tym bardziej z korzyściami, ponieważ bez wątpienia chodziło o coś więcej niż seks… właściwie to seks pełnił poboczną rolę.
Yoo nie musiał znać Minhyuka, żeby widzieć jak niekomfortowo czuje się na takich imprezach. Aby mu ulżyć, większość rozmowy, odpowiedzi na pytania czy zabawiania rozmówców brał na siebie, chyba że temat dotyczył stricte zagadnień z pracy Lee, o których nie miał bladego pojęcia. Jak młodszy wyraźnie się męczył, tak Kihyun czuł się jak ryba w wodzie. Lubił być w centrum, a jeszcze bardziej lubił kraść zainteresowanie, gdy było ono skierowane na innych pracowników firmy, chyba że był to Minhyuk. Maślane gadki, komplementy bez względu na to czy szczere czy z grzeczności, sztuczny śmiech to coś w czym Kihyun był najlepszy. W końcu całe życie udawał.
— Ja się do tego nie nadaje Kihyun. – starszy chłopak starał się nie zaśmiać na widok zmarnowanego przyjaciela, a to był dopiero początek wieczoru. Położył mu rękę na ramieniu, a jeszcze przed tym poklepał go po nim.
— Nie można być dobrym we wszystkim. – jeśli to miał być komplement to bardzo nieudany, ale jak najbardziej w stylu Kihyuna.
Yoo nie zabrał swojej ręki, nawet gdy właściciel firmy zaczął wygłaszać przemówienie. Kątem oka spoglądał na Lee, a jego oczy zabłysnęły, kiedy mężczyzna wywołał nazwisko młodszego. Kihyun strzepał z jego ramion niewidzialny kurz, a następnie klepnął go na oczach gapiów w tyłek, aby się ruszył do mikrofonu.
Patrzył na niego z dumną. Czarnowłosy w odróżnieniu od Kihyuna nigdy nie wychylał się ze swoimi studiami. Zawsze wykonywał swoją pracę po cichu i niewiele o niej mówił, dlatego widząc go takiego profesjonalnego i poważnego, ścisnęło za żołądek. Minhyuk w takiej roli wydał mu się niewiarygodnie atrakcyjny, jakby dostrzegł w nim coś nowego. Już wcześniej był pociągający, ale coś na kształt CEO Minhyuka zostało chyba jego nowym fetyszem, drugim ulubionym po okularach.
Młodszy miał całą jego uwagę, dlatego denerwował się, kiedy ktoś go zagadywał, nie tylko nie szanując jego, ale także prezentacji Minhyuka. Nie przejmując się dłużej tym, aby wypaść dobrze u boku Lee, aby był z niego zadowolony, odpowiadał niegrzecznie każdej kobiecie, że nie byłby nią zainteresowany nawet w czasach, gdy się za nimi oglądał. Natomiast ciekawscy, niektórzy wręcz zawiedzeni mężczyźni pytali, czy zabrał Kihyuna jako ktoś więcej, na co Yoo, odpowiadał pytaniem; a na co to wygląda?
Rudowłosy mężczyzna pod nieobecność przyjaciela zdążył wyrobić sobie bezczelny wizerunek nawet tutaj, ale przynajmniej po jakimś czasie ludzie przestali mu przeszkadzać.
UsuńKiedy młodszy odbierał statuetkę, czuł się jakby sam został nagrodzony. Wiedział, że nikt tak bardzo nie zasługiwał na wynagrodzenie jak on, dlatego jakkolwiek nie czuł się tym zażenowany, mimowolnie najmocniej bił brawa.
— Chciałby Pan coś powiedzieć? – Kihyun na swoim ciele czuł gęsią skórkę Minhyuka. Zakrył dłonią usta, aby zakryć to jak bardzo go to bawi. Nie było to jednak złośliwe rozbawienie, a pełne uczucia, którego nadal nie chciał nazwać.
— No więc tak… – Yoo nieświadomie klepnął się w czoło. Jeszcze nie wiedział jak poruszą go dalsze słowa chłopaka. Zanim zauważył śmiał się z resztą gości oraz samym Minhyukiem, podrapał się niezręcznie po karku na wspomnienie o zalanym projekcie, uśmiechał się szczerze aż bolały go kąciki ust, nie mając siły z tym walczyć. Przeszedł go dreszcz, gdy młodszy mówił, patrząc wprost na niego. Jego twarz skamieniała, ale mimo sztywnej miny, on nadal obserwował Minhyuka rozkochanym spojrzeniem, którego nie był świadomy. Kiedy skończył swoje przemówienie, nogi Kihyuna same zaczęły się poruszać w jego stronę, przebijał się przez ludzi podobnie jak młodszy. Nie wiedział dlaczego tak mu się spieszy, dlaczego im bliżej niego był tym szybciej biło mu serce i chociaż nie czuł się z tym zdrowo i raczej powinien biec w stronę kardiologa niż Minhyuka, to właśnie w ramionach tego drugiego chciał znaleźć lekarstwo.
— Min…! – nie zdążył wykrzyczeć drugiej części jego imienia, gdyż od razu zostali otoczeni. Oboje chcieli już stąd wyjść. Nagle Kihyun także zaczął dusić się wśród nachalnego tłumu.
Yoo zdawał się domyślać do czego to wszystko zmierza, ale idąc z przyjacielem do toalety, starał się nie myśleć w ogóle, gdyż musiałby przyznać, że jest podekscytowany.
Całe szczęście, że kabiny w firmie były dużo ładniejsze i bardziej przestronne niż ta, w której znalazł go wieczór wcześniej Lee.
Wydał z siebie głośne sapnięcie, gdy poczuł na swoim ciele ciężar drugiego mężczyzny.
— Mówiłem, że nie będzie mi się to podobać, kiedy będą się wokół Ciebie kręcić.
— Nie byłbyś taki zły, gdybyś wiedział o czym rozmawialiśmy. – specjalnie unikał wzroku przyjaciela, z nadąsaną miną, poprawiając mu kołnierz od koszuli.
— Cały czas o Tobie myślałem, chciałem jak najszybciej przy Tobie być. – przygryzł dolną wargę, próbując odgarnąć ochotę przyznania tego samego. Gdy Minhyuk rozpinał jego marynarkę, Kihyun zarzucił mu ręce przez szyję, obserwując jego rozgorączkowanie że zdumieniem.
— Minhyuk-ah! – skarcił go po tym jak przypadkiem zacisnął paznokcie na jego karku, gdy ten kolanem nacisnął na jego pobudzone przyrodzenie.
Kihyun przy pierwszym złączeniu ich warg, pisnął mu do gardła, co już powoli stawało się jego naturalną reakcją. Powoli rozluźniał się pod wpływem dotyku młodszego, pozwalając sobie czerpać z niego przyjemność. Ekstaza wciąż była dla niego zagadką. Nadal nie przywykł do tego, że ktoś mógł go podmienić, a jednak był tu, z Minhyukiem i bolącym penisem.
— Hyukie… – wyjąkał błagalnie, samemu dokładnie nie wiedząc o co prosi. Gdy ten bawił się jego sutkami, Yoo od narastającej rozkoszy, złapał go z automatu w nadgarstku, ale nie odsunął jego ręki, ani też nie przycisnął jej mocniej. Zaciskał ją tylko w strachu. Był jednak zgodny z tym, co robi mu chłopak.
Usuń— Hyun…
— Mmm? – wymruczał w odpowiedzi odurzony intymnością.
— Jeśli pojedziemy teraz do domu to obiecuję, że nie tylko tam zostawię przyjemny ślad. – Kihyun zadrżał i najgorsze, że dłonie Minhyuka wodziły po całym jego ciele, dlatego starszy nie mógł wyprzeć się tego jak na niego działa. Od razu powróciło do niego wyobrażenie, które nawiedziło go zaraz przed wyjściem z domu. Ogarnął do tyłu grzywkę, która powoli zaczynała się przyklejać do ciepłego czoła. Zlustrował nieco pewniej osobę Minhyuka, po czym wyminął go, siadając na zamkniętej desce od kibla. Przełknął głośno ślinę, mając nagle przyrodzenie przyjaciela na wysokości swoich oczu. Nie wiedząc skąd wzięła się w nim nagle odwaga, położył delikatnie rękę na wypukłości Lee. Spojrzał w górę, aby złączyć ich spojrzenia, które w obu przypadkach się paliły.
— Najpierw zajmiemy się Twoim problemem, bo dwie erekcje to trochę za dużo dla oczu innych. Nie chcę, żeby widzieli twoją… – wymamrotał, mrużąc brwi w niezadowoleniu. Na myśl, że ktoś inny mógłby patrzeć się w wyeksponowane intymne miejsce Minhyuka, ogarnął go wstręt i dziwne poczucie niepokoju.
Nie spuszczając wzroku z jego twarzy, powoli rozpinał jego rozporek, a widząc, że młodszy go nie zatrzymuje, wrócił oglądać to co sterczało przed nim. Spuścił mu spodnie do kostek, na razie bez bielizny, w którą wpatrywał się z niepokojem. Gdyby nie fakt, że był przede wszystkim zarumieniony ze wstydu, to byłby blady jak trup ze zdenerwowania, że zabiera się za coś o czym nie ma pojęcia, z wyjątkiem tego, że Minhyuk raz mu zrobił dobrze w taki sposób i ledwo coś z tego pamiętał pochłonięty tysiącami emocji i setkami zawałów serca w ciągu sekundy.
Macał opuszkami palców jego członka przez materiał jakby bał się wykonywać gwałtowniejsze ruchy. W końcu zebrał się w sobie i zamknął oczy. Policzył w myślach do dziesięciu, po czym zdecydowanym ruchem zsunął jego bieliznę w dół. Patrzył na odkrytego członka z czymś w rodzaju fascynacji. Zanim wziął go do rąk, wskazującym palcem nacisnął prawie niewyczuwalnie jego główkę. Wstrzymał przy tym oddech jakby przewidywał jakiś wybuch, ale jedyne co dostał w odpowiedzi to ciche westchnienie chłopaka, które wydawało się zachęcające do dalszego eksplorowania.
Kihyun w końcu solidnie chwycił za jego członka, przesuwając dłoń w górę i w dół, najpierw nieśmiało, a potem z coraz większą pewnością, jaką dawała mu reakcja Minhyuka. Po chwili do dłoni dodał język, którego czubkiem dosięgał w zakamarki, do jakich jego palce były za mało sprytne. Zanim się zorientował, ułożył ręce na jego nagich pośladkach, które ścisnął, przy okazji drapiąc skórę paznokciami. Przycisnął go tym mocniej do swojej twarzy, gdy bez zapowiedzi zatopił penisa w swoich ustach. Jego źrenice rozszerzyły się, gdy w końcu posmakował Minhyuka. Zatracił się w jego smaku, dlatego zachłanniej i głębiej wziął go w usta. Nieprzygotowany, że obce ciało dosięgnie przełyku, zaczął kaszleć i szybko go wypuścił lecz obślinione prącie zmoczyło kawałek jego twarzy. Kihyun spojrzał ponownie w górę, aby spotkać się z obłąkanym wzrokiem chłopaka.
— Naucz mnie. – patrzył na niego zagubiony, ale jednocześnie zdesperowany. W tym samym czasie, nie spuszczając z niego wzroku, za pomocą dłoni włożył ponownie jego przyrodzenie do ust w oczekiwaniu.
- the end -
OdpowiedzUsuń- me error 404 please try again later -
Usuń— Jesteś pewien, że wcześniej tego nie robiłeś? Widzisz do jakiego stanu mnie doprowadzasz? – zmarszczył czoło, kręcąc głową. Przecież ewidentnie nie wiedział jak się za to zabrać. Czy Minhyuk nie jest dla niego tylko miły, żeby się nie zniechęcał? Nie… on by go nie okłamał. Kihyun mógł się czuć beznadziejnie w tym co robił, ale skoro jego przyjaciel mówił, że mu dobrze to najwidoczniej tak było. Zmotywowany, wziął go ponownie do ust bez zapowiedzi.
OdpowiedzUsuń— Uważaj na zęby, kochanie.
— Przepraszam. – wymamrotał niewyraźnie z pełnymi ustami.
— Będzie Ci prościej.
Kihyun bardzo się skupiał na instrukcjach Minhyuka. Nie ograniczaj się, pozwól swoim zręcznym paluszkom wędrować. Kihyunnie, właśnie tak…Hyun...proszę...szybciej… Angażował się w każdą czynność podwójnie, gdyż robił to pierwszy raz i nie chciał być zawodem. Przez to, że nie miał wprawy, bardziej się starał, żeby sprostać oczekiwaniom. Miał świadomość, że Minhyukowi niejeden, bardziej zwinnie i umiejętnie obciągał, a być może sam Lee był mistrzem w tej dziedzinie, dlatego presja była duża, ale już było za późno na tchórzostwo, gdyż Kihyun przekroczył swoje wszelkie granice tego wieczoru, a co najważniejsze w końcu nie chciał uciekać.
Praca jego warg, języka oraz palców przyniosła oczekiwany efekt. Nie był jednak przyzwyczajony do przyjmowania spermy do gardła oraz jej smakowania, ale był na pewno mniej zdegustowany niż za pierwszym razem, gdy miał z nią bliższą styczność. Nie brzydził się, ale nie mógł nie zmarszczyć nosa od dyskomfortu. Yoo część substancji połknął, część wypluł, a reszta spływała mu po brodzie. Wytarł twarz rękawem koszuli, której był pewien, że już drugi raz nie założy i na szczęście mógł sobie pozwolić na takie kaprysy.
— Kihyun-ah… – z pomocą przyjaciela wstał, ale tak samo jak on nie mógł się utrzymać na nogach. Opadł na tors młodszego, na którym odruchowo oparł dłonie.
— Byłeś cudowny. – starszy chłopak spuścił wzrok, nie mogąc znieść spojrzenia Minhyuka, pod którym się rozpływał. Gdy zobaczył jak rozmarzony na niego patrzy, dotarło do niego w jakiej pozycji był chwilę temu i co robił. Odchrząknął kłopotliwie, pozbywając się nieco kwaskowatego posmaku.
— Ale jeśli myślałeś, że to ostudzi mój zapał, to jesteś błędzie. – jęknął z zamkniętymi ustami, które niedługo potem i tak otworzył, wpuszczając do środka rozgorączkowanego Minhyuka. Yoo zacisnął mocno powieki, a jeszcze mocniej palce na koszuli chłopaka. Kręciło mu się w głowie od intensywnego pocałunku, ale te zawroty różniły się od tych po alkoholu lub innych używkach - te mógł polubić.
— Właściwie to nie wiem czy kiedykolwiek wcześniej pragnąłem kogoś tak, jak teraz pragnę Ciebie. – walczył ze swoim uśmiechem, ale kąciki jego ust i tak unosiły się mimowolnie do góry.
— Nie, zdecydowanie nie. Tak pożądać można tylko Yoo Kihyuna.
— Ugh! – uderzył go dłonią w klatkę piersiową. – Skończ cytować dialogi z filmów dla nastolatek. – wypalił sfrustrowany, aby odwrócić uwagę od tego jak w rzeczywistości działają na niego teksty Minhyuka. Bał się, że jego policzki kolorem przypominają włosy.
— Chodźmy stąd. – w spowolnionym tempie przytaknął głową, natomiast bez wahania złapał Lee za rękę.
Po wyjściu z toalety, Kihyun na pewno nie szedł tak pewnie jak jego towarzysz. Patrzył spięty tylko przed siebie, czując jak spojrzenia innych wiercą mu dziury z tyłu głowy, jednak silna dłoń Minhyuka na jego talii dodawała mu odwagi, aby trzymać głowę do góry i nie potknąć się.
Siedząc w samochodzie, jeszcze bardziej zdał sobie sprawę z tego do czego się zbliżają. Nabrał powietrza drżącym głosem, ale zanim zdążył nabrać wątpliwości, Minhyuk rozproszył go, kładąc go na plecach i umieszczając się między jego nogami. Przymrużył powieki w oczekiwaniu na sam nie wiedział co, ale ręczył za przyjaciela, że na pewno na coś przyjemnego.
Usuń— Chwila… – otworzył oczy, w głębi serca zawiedziony, że Lee go nie dotknął.
— Zrobiłem coś nie tak? A może czegoś nie zrobiłem? Przepraszam, jeszcze dużo rzeczy nie wiem i- – mamrotał zagubiony, ale w końcu młodszy mu przerwał.
— Zawsze jeżdżę tylko z tym kierowcą. Jest tu dużo moich rzeczy, bo on jest jakby na moja wyłączność. Woził mnie do szkoły już od podstawówki, zresztą Ty wiesz o tym, więc… – Kihyun tylko pokiwał głową, bacznie obserwując czego szuka Minhyuk. Snuł pewne domysły, ale gdy zamiast lubrykantu albo prezerwatywy wyciągnął chusteczki, zrobiło mu się głupio i cieszył się, że trzymał język za zębami.
Delikatne ruchy mokrą chusteczką łaskotały go w twarz. Nie za bardzo podobała mu się idea odkrywania wszystkich niedoskonałości przed Minhyukiem, nie kiedy miał dodatkowo posiniaczoną twarz, ale to co usłyszał następnie trochę go uspokoiło.
— Taki jesteś najpiękniejszy. Dla mnie nie potrzebujesz tych wszystkich rzeczy. Najatrakcyjniejszy jesteś właśnie taki, kiedy mogę dostrzec każdy szczegół na Twojej twarzy. – Kihyun zakrył twarz całą długością ręki.
— Mówisz tak, bo nie masz okularów i jesteś bez nich ślepy. – wymamrotał, ignorując fakt, że młodszy mógł mieć soczewki, a tym bardziej, że coś się w nim poruszyło na wyznanie chłopaka.
Jak wcześniej był zły, że Lee go nie dotknął, tak teraz, gdy stopniowo odsłaniał górną część jego ciała, wstrzymał powietrze, mając wątpliwości, czy na pewno jest gotowy na taki krok w przód. Wszystkie obawy jednak rozpłynęły się w momencie, gdy poczuł usta chłopaka na swojej skórze. Zacisnął nogi wokół jego talii, aby naprzeć go mocniej na siebie.
— Uwielbiam Twoje pisnięcia, nie hamuj ich proszę. – Yoo wił się pod Minhyukiem, wykręcało go z przyjemności, której nie miał śmiałości inaczej uzewnętrzniać. Pozwolił sobie dopiero na pojękiwania, gdy zachęcił go przyjaciel, co znacznie ułatwiło mu odbieranie malinek.
Zachłysnął się własnym stęknięciem, gdy poczuł ścisk na swoim penisie. Minhyuk tak dobrze się nim zajmował, że w pełni mu oddany nawet nie kontrolował jego poczynań, dlatego nie poczuł, kiedy dobierał się do jego genitaliów, stąd nagłe zaskoczenie.
— Mój Kihyunnie jest już taki mokry. – przeszły go ciarki nie tylko, ponieważ było pieszczone jego przyrodzenie, ale również na myśl, że faktycznie mógłby być kogoś. Jak kiedyś stronił od przynależenia do kogokolwiek, tak teraz ogarnęła go ekscytacja i zdawał sobie sprawę z tego, że to dlatego, gdyż słowo mój padło ze strony Minhyuka.
— Zajmę się Tobą kochanie, chcesz tego prawda? – ciche mhm Kihyuna zostało stłumione przez wargi Lee na tych jego. Yoo zacisnął ręce na kołnierzu koszuli młodszego, wbijając w materiał paznokcie, gdyż inaczej czuł, że mógłby wybuchnąć od otrzymywanej rozkoszy. Drażnienie jego penisa doprowadzało go do skrajności i chciał krzyczeć, żeby przestał, ale wiedział, że od razu zacząłby tęsknić za tym uczuciem.
W amoku nie zauważył, że samochód zatrzymał się pod domem. Kihyun nabrał powietrza, myśląc, że Minhyuk dał mu jedynie chwilę wytchnienia, ale powoli, gdy wracała mu percepcja, zrozumiał, gdzie są. Podniósł się do siadu, czując niewygodę w okolicach krocza. Popatrzył smutno na przyjaciela, następnie wyciągając ręce, aby go wyciągnął z samochodu, a najlepiej to zaniósł do mieszkania. Jak już go doprowadził do takiego stanu, to równie dobrze mógłby wziąć za to odpowiedzialność.
UsuńKihyun owinął się wokół niego, nie zważając na to jak niewygodnie może być mężczyźnie. Przede wszystkim, gdy starał się otworzyć drzwi do ich apartamentu, a Yoo obdarzał go łaskoczącymi pocałunkami na szyi. Zeskoczył z niego w korytarzu, aby zdjąć buty lecz podczas tego, położył rękę na karku przyjaciela, żeby mocno zaatakować jego usta.
Idąc tyłem do ich sypialni, zrzucił po drodze marynarkę Minhyuka, nie odrywając ich ust. Łokciem otworzył drzwi. Cofał się póki tyłem kolan nie uderzył brzegu łóżka. Wtedy położył się powoli plecami na łóżku. Patrząc się z dołu prosto w oczy chłopaka, rozpinał do końca koszulę, która i tak niewiele już zasłaniała. Jego cały strój był bałaganem. Yoo chwycił za rękaw młodszego, delikatnie nim szarpiąc.
— Gotowy na swoją drugą nagrodę tego wieczora? – zapytał wyczekująco, wiedząc, że bardziej niż nad projektem, pracował nad ich relacją i czuł, że jego nagroda ucieszy go bardziej.
Seks zawsze oznaczał dla Kihyuna, że ludzie po nim odchodzą. Nie sypiał z tą samą osobą drugi raz, nie angażował się w tą czynność emocjonalnie i zwyczajnie w świecie eksperymentował, nigdy nie motywując stosunku podnieceniem.
OdpowiedzUsuńZ Minhyukiem było inaczej.
To nie pierwszy raz, gdy wylądował z nim w łóżku, ale w odróżnieniu od ich pierwszego razu, teraz ciekawość znajdowała się na dalszym planie, prawie zapomniana. Kihyuna napędzało niecodzienne uczucie pożądania, nie tylko seksualnego. Pragnął zdrowego związku. W końcu nie chodziło tylko o niego.
Ta myśl zobowiązywała.
Nie było wielu ludzi, którym Kihyun ufał, ani którzy szczerze obdarzali go sympatią, ale był pewien, że mężczyzna, pod którym leżał nago, na którego spoglądał, który głaskał go po policzku, mówił mu, że jest piękny, prawił mu inne komplementy, dotykał go z wielką ostrożnością i czułością oraz całował go jakby był najdroższą rzeczą na świecie, spełniał wszystkie warunki, żeby Yoo mógł mu zaufać i kochać; jako przyjaciela, ale również jako partnera.
Żeby mu to okazać, jęczał dźwięcznie, najpiękniej jak potrafił. Reagował z ochotą na każdą najmniejszą pieszczotę; pozostawione malinki były niezaprzeczalnie jego ulubioną, szczególnie w okolicach krocza. Gdy tam Minhyuk go naznaczał, towarzyszyło temu napięcie, ponieważ Kihyun nie mógł być pewien, kiedy dotknie jego członka. Nerwowo przygryzał wargę, czując usta przyjaciela blisko jego genitaliów, czuł ciepłe powietrze na swoich jądrach, a jednocześnie Lee był tak daleko od zaspokojenia go w tym czułym miejscu.
— Hyunnie, chcę Ciebie więcej. Pozwolisz mi hyung? – zadrżał najbardziej jak do tej pory. Minhyuk obchodził się z nim tak jak on sam nigdy nie postępował względem nikogo. Dopiero przy nim uczył się jak obchodzić się z drugim człowiekiem w intymnych sytuacjach. Otworzył usta, ale nic nie powiedział. Nie dlatego że nie znał odpowiedzi, gdyż na tym etapie dobrze wiedział czego chce, ale był zaskoczony, a wręcz wzruszony, że zapytał go o zgodę. Coś czego on nigdy względem nikogo nie zrobił, biorąc to za pewnik.
— Mogę spróbować Cię całego, Kihyun-ah? Proszę… – w odpowiedzi złapał go za podbródek, przyciągając do siebie. Pocałował go czule, zaskakując samego siebie, że przelał w pocałunek tyle ciepła, którego nie wiedział, że ma. Nie wypuszczając wolno jeszcze jego warg, przytaknął zgodnie, głaszcząc policzek chłopaka nosem.
Yoo zawstydził się, kiedy mężczyzna wziął go do ust. Doskonale wiedział co robić i jak, tak jak domyślał się, młodszy był w tym świetny. Było mu wstyd, gdyż mimowolnie porównał swoją pracę w łazience do tej Lee. Uczucie przyjemności, a przede wszystkim tak intensywnej, było nadal czymś w rodzaju zagadki, którą chyba rozwiązał. W końcu odnalazł samego siebie, a tym samym odblokował się, co także doprowadziło do tego, że mógł odkryć dobre strony stosunku, poczynając na podnieceniu i kończąc na orgazmie.
— Mi… Min… niuch… w-wolniej...ja… nie jestem… p-przyzwyczajony. – próbował wydusić z siebie poprawne zdanie między jękami. Było mu zbyt dobrze, a nie chciał przedwcześnie dojść, upokorzyć siebie oraz kończyć tego co dopiero zaczęli. Czekało ich obu jeszcze wiele miłych doznań i nie chciał tego popsuć.
Odwrócił się tak jak poprosił mężczyzna. Miał jednak trudności w utrzymaniu pozycji, gdyż strasznie trzęsły się mu kolana. Kihyun spodziewał się różnych form przygotowania go, o których mu się nawet nie śniło, ale nie oczekiwał języka przyjaciela przy swoim wejściu.
UsuńCO?!
Jak sama wizja tego była dla nowicjusza daleka od atrakcyjności, nie mógł oszukać organizmu, który rozpływał się od odczuwania satysfakcji z tej czynności. Wkrótce Kihyun zaakceptował to, że podobało mu się to co robił Minhyuk i w pełni czerpał przyjemność z pracy Lee. Nawet nie kwestionował pulsowania w tamtych obszarach, natomiast zadowalająco wzdychał, kładąc dłonie na tych kochanka, potęgując ból od wbijanych przez niego paznokci w różnych miejscach na jego skórze.
— Chcę Cię widzieć. – słowa chłopaka były stłumione w uszach Kihyuna, w których aż wrzało. Faktycznie leżał na plecach, ale nawet nie zarejestrował, kiedy to się stało. Skupiał się na mrowieniu, które nie opuszczało jego ciała i chaotycznym oddechu, którego nie potrafił opanować. Podobała mu się adrenalina, jaką czuł pulsującą w żyłach.
— Widzisz co ze mną robisz, Kihyun-ah? – uderzył go w gołe ramię, odwracając od niego wzrok. Poruszył bezdźwięcznie ustami, niemo mówiąc przestań. Nie wierzył swojemu głosowi w łóżku… w takiej sytuacji. Nie chciał usłyszeć swojego tonu, zbyt wysokiego albo gorzej, skrzeczącego.
— Jesteś dla mnie najważniejszy, Kihyunnie. Jestem cały Twój, a Ty mój. Nie chcę by kto inny kiedykolwiek doprowadzał Cię do takiego stanu, to moje zajęcie. – nagłe tarcie sprawiło, że gałki oczne uciekły mu do góry.
— Miniuś, nie! – mimo protestu ani na milimetr go nie odsunął. – To niebezpieczne… ja...zaraz nie wytrzymam, a chce zdążyć mieć Cię… no wiesz. – wciąż miał problemy w otwartym nazywaniu tego w jaki sposób kochają się dwaj mężczyźni, ale wiedział, że Minhyuk to zrozumie.
— Nie ma piękniejszego mężczyzny niż mój hyung. Kocham całe Twoje ciało, milimetr po milimetrze.
— To… mmmmm… oczywiste. – zakończył z powodzeniem, mimo że w połowie przeszkodził mu pocałunek chłopaka.
— Kihyunnie, jesteś pewien że chcesz, żebym to zrobił? – Kihyun otworzył szybko usta, aby go zapewnić, że jest pewien, ale słowa ugrzęzły mu w gardle. Gdy przyszedł decydujący punkt, ogarnął go strach, a cała poprzednia pewność siebie zmalała do rażącego poziomu. To nie tak, że nie chciał bliskości Minhyuka w różnych odsłonach, ale Yoo niejednokrotnie udowodnił jak źle reaguje na nowe doświadczenia i daje się zwodzić obawom.
— Nie bój się, wiesz że nigdy nie zrobiłbym Ci krzywdy, jednak jeśli będziesz chciał przestać to mi powiedz, dobrze? Nic na siłę, Kihyun. – zaszkliły mu się oczy, widząc starania przyjaciela i miał do siebie wielkie pretensje, że się zawahał….
Bo jeśli nie Minhyuk, to kto?
Odważył się na niego spojrzeć i tak jak zawsze, gdy go widział, jego serce znalazło ukojenie. Kihyun niepostrzeżenie zawiesił ręce wokół szyi przyjaciela i zatopił ich wargi w długim i silnym muśnięciu. Mimo że do gry nie wszedł rozgorączkowany język, to pocałunek w żadnym stopniu nie był mniej intymny, wręcz przeciwnie, Kihyun włożył w niego najprawdziwsze uczucia jak do tej pory.
— Szybciej Minhyuk-ah! Nie daj na siebie tyle czekać. Chcę Cię w końcu poczuć. – niedługo po tym leżał wygodnie ułożony przez mężczyznę na poduszkach. Młodszy tak o niego zadbał, że leżało mu się lepiej niż, gdy sam się układał spać do łóżka.
— Jesteśmy tu tylko we dwoje, więc nie bój się mówić o wszystkim otwarcie.
— Mhm. Ufam Ci. – wymamrotał mu w gardło, nie chcąc oderwać się od ust Minhyuka nawet na chwilę.
Skrzywił się niekontrolowanie, kiedy poczuł palca w swoim wnętrzu. Poruszył na boki pupą jakby chciał strzepnąć niewygodę, ale to spowodowało, że doznania były intensywniejsze i wydobył z siebie ciche sapnięcie. Przy drugim palcu, lekko podskoczył wystraszony, gdyż rozszerzające się wejście, niezaznajomione jeszcze z obcymi ciałami wewnątrz niego, trochę zabolało. Gdyby powiedział, że czuł się jak prawiczek to nie byłoby to przesadą.
Usuń— W porządku, Kihyun-ah?
— Będzie. – próbował się zaśmiać, ale wyszedł z tego płacz. I było. Nie zorientował się kiedy, ale w końcu błagał Minhyuka o więcej lub coś większego.
— Wyglądasz cholernie seksownie, gdy tak bardzo jesteś mnie spragniony.
— Mniej gadania, więcej roboty. – zarządził niecierpliwie, nie przyznając się, że pochwały z ust Lee go nakręcały.
— Aaaa… to… ach… – wygięło go w łuk, głowę odchylił do tyłu, a ręce zacisnął na pościeli. Kihyun nie był dłużej pewien, czy ich dźwiękoszczelne ściany wygrają z jego krzykami. Z oczu Yoo spłynęły łzy z bólu, przyjemności, z faktu, że pogodził się ze swoją naturą.
— Hyunnie…
— Miniuś to boli. – oświadczył oczywistą oczywistość. W jego głosie nie było jednak ani krzty złości na przyjaciela. Natomiast, zacisnął paznokcie na jego plecach, a twarz schował w zagłębieniu jego szyi, drażniąc ją swoim nierównomiernym oddechem, gdy już nie mógł skupić się na pocałunkach.
— P-powoli, proszę… – kiedy Minhyuk poruszał się w nim tak jak życzył sobie tego starszy, Kihyun kleił się do jego ciała jakby bał się, że gdy choć odrobinę się od niego odsunie to się posypie.
— Możesz szybciej, już nie boli. – przyznał nieśmiało, gdy przestał czuć jego wielkość w nieprzyjemny sposób. Rozluźniał się z każdym pewniejszym pchnięciem, stopniowo także wypuszczał z objęć mężczyznę, dzięki czemu tamtemu było lepiej się poruszać, a jemu lepiej go przyjmować.
Gdy trafił w jego prostatę, podskoczył jak oparzony, powodując, że Lee z niego wypadł. Kolana przysunął do siebie, cały się telepiąc.
— Ja...przepraszam. Tak naprawdę nie wiem o tym-... nie znam prawie niczego z tych rzeczy. Nie chciałem niczego popsuć. To było takie… dobre. Wystraszyłem się, bo aż za dobre… ja… możemy jeszcze raz? – Kihyun był bardzo poważny, pytając o drugą szansę. Taki wyraz twarzy był u niego rzadkością, gdyż najczęściej miał zwyczajnie wszystko w dupie… och. Paradoksalnie, gdy dosłownie miał coś w dupie, naprawdę mu zależało.
Ponownie ułożył się na łóżku, wracając do poprzedniej pozycji. Sam wziął do ręki po omacku penisa Minhyuka i skierował na swoje wejście.
— Zacznij, proszę. Tak jak lubisz. – posłał mu dodający otuchy uśmiech, zapewniając, że jest gotowy przyjąć go tym razem prawidłowo.
Kihyun był w szoku jak z dyskomfortu łatwo przeszedł w stan, w którym błagał Minhyuka o więcej. Już całkiem zapomniał o wstydzie, gdy penis młodszego go wypełniał. Mocniej się na nim zaciskał jakby chciał powstrzymać go od wypadnięcia. Od razu mu czegoś brakowało, kiedy przyjaciel wychodził z niego, chociażby na chwilę, aby następnie pchnąć w niego z większą siłą.
OdpowiedzUsuń— Mój Hyunnie tak ładnie mnie przyjmuje…
— To nie wychodź… proszę. – zapłakał, chciwy męskości chłopaka.
Gdy Kihyun doświadczył równocześnie pracy nad jego członkiem, to był jego koniec. Odpłynął i mimo że widział ruszające się usta Minhyuka, formujące się w słowa, nic z nich nie wyczytał. Uszy odetkały mu się dopiero po tym, jak przeszedł go ostateczny prąd.
Wyrzucając z siebie spermę, poczuł się lekki i spełniony. Pot na ciele oznaczał, że był bardzo wykończony, ale Yoo zrobił się senny, nie od zmęczenia, a komfortu psychicznego, który był tak błogi, że chciał z tą świadomością odpocząć.
Jęknął dopiero z niezadowolenia, kiedy Minhyuk z niego wyszedł. Poczuł się pusty i natychmiast zatęsknił za wypełnieniem. Dodatkowo zatrząsł się, jak biała substancja wylała się z niego i spłynęła mu po pośladku i udach.
— Ugh… – skrzywił się, zastanawiając się, czy kiedyś przyzwyczai się do konsystencji spermy.
— Ktoś tu nieźle nabrudził.
— Sprząta ten, kto zawinił. – zarządzał wyniośle, nie mając żadnych wyrzutów, że obarczył tym chłopaka.
— Cały jesteś słodki. – rudowłosy obserwował młodszego z czymś na granicy przejęcia i nieprzekonania. Wzdrygnął się, gdy usta Lee dotknęły jego czoła zaraz po tym jak posmakował jego nasienia. Mimo wszystko nie odepchnął go, ale nie ukrywał także zakłopotania.
— Nie rozumiem… jak ty to jesz to wydaje się być takie smaczne, a w rzeczywistości… – nawet nie próbował dokończyć, a tylko pokręcił głową zdumiony.
— Hyunnie...nie miej mi tego za złe proszę...tego co teraz powiem… – trochę się spiął i nie pomogło głaskanie po policzku.
— Zrobiłem coś źle? – zapytał wprost. Oczywiście, że byłoby mu przykro, gdyby usłyszał w czym zawiódł, ale skoro był w tym nowy, to spróbował zacisnąć zęby i przyjąć uwagi na klatę, żeby w razie potrzeby się poprawić.
— Nie chcę mówić niczego przez co poczułbyś się niezręcznie, ale muszę...muszę to zrobić, przepraszam.
— W porządku, Minhyuk. – westchnął, drapiąc się niezręcznie za uchem. – Nigdy nie byłem dobry w seksie z kobietami, więc nie zdziwi mnie, że coś spieprzyłem. – próbował zakryć zawód śmiechem i czuł, że nawet mu wyszło.
— Nie chcę nikogo innego niż Ciebie, nigdy. Chcę zawsze być przy Tobie, na dobre i złe. Myślałem, że bardziej nie mogę utonąć w uczuciach do Ciebie, ale z każdą chwilą jest w tym coraz głębiej, jakby moja miłość do Ciebie nie miała dna.
— Rany… nie możesz robić takiego strasznego wstępu, kiedy chcesz powiedzieć coś dobrego. – wyskoczył do niego z wyrzutem, nie powstrzymując się przed uderzeniem go w nagie udo.
— Kocham Cię, Kihyun-ah. Jesteś moim skarbem. Jesteś częścią mnie, bo jakby nie patrzeć jesteś całym moim sercem. Żyję dzięki Tobie i tak będzie zawsze. Będę czekał na Ciebie tak długo, jak tylko będziesz tego potrzebował. Przepraszam, że mieszam Ci w głowie, ale jak dzisiaj patrzyłem na Ciebie ze sceny...jezu tak bardzo chciałem Ci powiedzieć, że jesteś dla mnie najważniejszy. To jak na mnie patrzyłeś, niczego tak nie pragnę jak tego, żebyś zawsze tak na mnie spoglądał. Dziękuje, Kihyun-ah. Kocham Cię. – Kihyun coraz bardziej przyzwyczajał się do słyszenia tych słów w innym sensie niż przyjacielskim. Podczas obserwowania Minhyuka, miał wrażenie, że słysząc je, to on czuje się swobodniej od przyjaciela, który je wypowiadał.
UsuńMimo że Lee mówił, że poczeka i nie oczekiwał od starszego niczego w zamian, to rudowłosy czuł potrzebę okazania mu jakiś uczuć. Młodszy dużo mu mówił, w odróżnieniu od Kihyuna, który był zły w słowach i po tak rozbudowanym wyznaniu, tym bardziej zabrakło mu słownictwa.
— Już niedługo. – treściwość i skrótowość wypowiedzi Yoo, mogła komuś wydawać się lekceważąca, ale on naprawdę miał dobre zamiary i powiedzenie czegokolwiek z głębi serca wiele do kosztowało. Żeby uwiarygodnić swoje słowa, zniżył twarz na wysokość klatki piersiowej mężczyzny i pozostawił buziaka w miejscu, gdzie znajdowało się serce.
Naprawdę, z całego serca nie chciało mu się budzić. Nie, kiedy podświadomie wyczuł pustą przestrzeń w łóżku i rozwalił się na nim jak za dawnych czasów, gdy mieszkał w pokoju sam. Nie zamieniłby spania z Minhyukiem na nic innego, ale pewnych nawyków tak łatwo nie da się pozbyć. Próbował odgonić chłopaka ręką na ślepo, kiedy starał się wybudzać go pocałunkami
— Dzień dobry, kochanie.
— Ugh... za głośno. – mruknął, szukając po omacku ust przyjaciela, żeby je zasłonić. Nie otworzył oczu, nawet gdy ten wziął go na ręce, prowadząc gdzieś tam.
W jego ramionach zrobił się jeszcze bardziej senny, a przyjemny zapach olejków dodatkowo go utulił.
Otworzył dopiero jedno oko, gdy poczuł pod pupą ciepłą wodę. Wraz z tym, uniósł pytająco brew.
— Nie mocz rąk, proszę. Poczekaj chwilkę. – zaspany, bezsłownie przytaknął głową kilka razy.
— Nie wiem czy to dobry pomysł, ale chciałbym żebyś to zobaczył. Jest tu dużo szkiców, które obiecałem sobie, że kiedyś Ci pokażę.
— O, to to!! – nagle się ożywił i nie było śladu po marudnym, śpiącym Kihyunie. – Już myślałem, że nigdy mi tego nie pokażesz i do końca życia musiałbym robić zdjęcia moim portretom po kryjomu. – przyznał z wyrzutem. Kartkował, nie umiejąc powstrzymać uśmiechu na widok znajomych rysunków oraz zamieszania przyjaciela. – Jest coś nowego? – przekartkował na ostatnią użytą stronę, a następnie dramatycznie wstrzymał oddech ze świstem.
Śledził palcem szkic najnowszego dzieła, po kryjomu nazywając je swoim ulubionym.
— Minhyuk-ah! Ty zboczeńcu! Nie śpisz w nocy tylko się na mnie gapisz, ciekawe co robisz oprócz rysowania… – zapytał z ewidentnie udawanym zdegustowaniem. Odłożył szkicownik na bezpieczne miejsce, nie chcąc kolejny raz zniszczyć dzieła młodszego.
Przekręcił się, aby siedzieli do siebie twarzą w twarz. Kihyun wyglądał nienaturalnie na zadowolonego, biorąc pod uwagę jego ostatnie upadki. Jednakże był szczery. Wyciągnął przed siebie ręce, czekając aż Minhyuk po nim powtórzy. Gdy już to zrobił, złapał go za obie dłonie. Zatopił je, kołysząc nimi pod kolorową wodą od bath bomba.
— Chciałbym bliżej poznać twój świat… nasz... świat. – zamilkł na trochę, szukając odpowiednich słów. Robiąc to, patrzył wszędzie tylko nie na chłopaka przed sobą. – Myślę, że jestem gotowy. Spędźmy razem czas w miejscach, gdzie Ty się bawiłeś i zróbmy je naszymi, hm? – Kihyun do tej pory unikał osób i miejsc związanych ze społecznością lgbt, z wyjątkiem swojego przyjaciela. Jednak zmienił zdanie, czując obecnie większą przynależność do nich niż do całej reszty. To miał być dla niego kolejny krok do akceptacji prawdziwego siebie.
— Wiesz Hyunnie? Jesteś trochę jak świetlik. Świetliki tylko w wyjątkowych momentach pokazują swój blask, a dokładniej mówiąc po zmroku. U Ciebie można to zrozumieć dwojako. Z jednej strony, musisz naprawdę otoczyć się mrokiem by uwolnić w sobie światło, z drugiej zaś pokazujesz się od prawdziwej strony tylko przy wybranych osobach. Czuje, że przy mnie jesteś po prostu sobą, że przy mnie możesz błyszczeć tak jak tylko Ci się to podoba i chyba to najbardziej lubie w byciu Minhyukiem. Właśnie to, że mogę Cię takiego widzieć. – Kihyun został zbity z tropu. Otwierał usta i je zamykał, nie wiedząc, co powiedzieć. Minhyuk obdarzał go wyznaniami jakby to była najbardziej naturalna rzecz na świecie. Co więcej, nie tracił pomysłów, a każde następne było bardziej wymyślne. Starszy w końcu odchrząknął i odchylił głowę do tyłu z wymuszonym parsknięciem.
OdpowiedzUsuń— Achh, spaliśmy wczoraj ze sobą i myślisz, że wszystko o mnie wiesz. – nie miało to jednak negatywnego wydźwięku jak zazwyczaj, gdy ktoś decydował się na dobór takich słów. Yoo miał sympatyczny wyraz twarzy.
— Cieszę się, że jesteś gotowy na kolejny krok. Te miejsca będą nasze i nie tylko one. Gdzie nie pójdziemy, uczynimy dane miejsce naszym. Bo nawet jeśli nasza relacja nie do końca jest jasna to nigdy nie było Ciebie czy mnie, od zawsze byliśmy My. Nieważne czy jako przyjaciele, czy teraz jako coś niewyjaśnionego. Zawsze byliśmy i będziemy jako My. Więc wszystko czego się dotkniemy, czy gdzie się znajdziemy będzie nie Twoje lub moje tylko nasze. Obiecuję Ci to. – Kihyun całą swoją uwagę skupił na tym, jak młodszy określił ich niedookreśloną relację. Reszta wypowiedzi stanowiła stłumione tło. Słysząc na głos czym są, uświadomił sobie jak dalekie od zdrowotności jest to, co robią. I chociaż Minhyuk zdawał się być tym wcale nieporuszony, to było wszystko nad czym zastanawiał się Kihyun. Nieznacznie się spiął, próbując zachować entuzjazm, aby jego troski nie wpłynęły na humor przyjaciela.
— Pójdziemy gdzie tylko zechcesz, ale wieczorem. Tacy, jak my najwięcej swobody mają nocą. A póki co, zabieram Cię z powrotem do łóżka i zamawiam pizze, bo gotować nie umiem, a Tobie nie pozwolę, bo chcę Cię mieć przy sobie. Na Twoje nieszczęście jestem dzisiaj bardzo clingy. – usta Yoo ułożyły się w O. Przeszedł go nieprzyjemny dreszcz na myśl, że będzie musiał się teraz spotykać z krytyką na każdym kroku, gdy otwarcie będzie chciał manifestować, kim jest.
— O nieee, nawet po… tyyyym co robiliśmy w Japonii nie byłeś clingy. – nieprawdziwie zapłakał, ocierając nieistniejącą łzę.
Wchodząc po kąpieli do pokoju, wyciągnął ręce do góry, rozciągając się. W wyniku, szlafrok podniósł się, odsłaniając kawałek jego pupy, nie powodując u Kihyuna żadnego wstydu. Czuł się swobodnie jak za dawnych dobrych czasów. Gdy usiadł na łóżku, przypomniał sobie jak nie raz chodził nago po mieszkaniu i w zmysłowy sposób dotykał Minhyuka dla czystego żartu. Zżalił wewnętrznie na to, jaki był nieświadomy, gdyby tylko wiedział jak to wpływało na samopoczucie przyjaciela...
— BOŻE MOCHI, ZAPOMNIAŁEM O TOBIE. – gwałtowna reakcja młodszego przywróciła go do teraźniejszości. Kihyun uśmiechnął się kąśliwie do jeża, wystawiając mu język jak jakieś małe dziecko, gdy Minhyuk nie patrzył. Zawsze miał coś do tego zwierzaka, nawet nie wiedział co. Tak przywykł do myśli, że za nim nie przepadał, że w procesie zapomniał powodu.
— Hyuk-ah… daj mu umrzeć, biedak musi żyć po tym jak widział i słyszał, co robiliśmy w nocy. – westchnął z nieszczerą boleścią w głosie.
— Tata Miniuch da Ci śniadanie, poczekaj. – rudowłosy przekręcił oczami, ale i tak po kryjomu się uśmiechał. Mimo chłodnej natury i niechęci do stabilnego związku, aż do niedawna, zawsze miał skrywaną słabość do dzieci i chciał mieć własne, aby pokazać swoim rodzicom jak powinno się je wychowywać i jak bardzo oni spieprzyli sprawę. Powinien jednak o tym zapomnieć, gdyż nie było opcji, aby w przyszłości jeszcze raz spróbował kochać się z kobietą.
Usuń— Jedz, jedz. Musisz być dużym, silnym jeżykiem, żebym mógł Tobą poszczuć tych, co będą się zalecać do Kihyuna. – nie wierzył własnym uszom. Powtarzał sobie nie bądź dupkiem, ale kim on był, aby nim nie być?
— Chyba nie za bardzo się martwisz, że ktoś mnie odbije, skoro chcesz go poszczuć tym... – gestykulował rękoma w niemałym obruszeniu.
Gdy został na moment sam na sam ze zwierzęciem, atmosfera się zagęściła i czuł się nieswojo. Bił się na wzrok z jeżem jakby tamten był świadomy wszystkiego, co mówił Kihyun. Wzdrygnął się i miał się położyć tyłem do niego, gdy został zaatakowany.
— Hug attaaaaack! Wiesz, mogę Cię kochać, ale niektórych nawyków nie zmienię, czy Ci się to podoba czy nie. – gdy powalił go na plecy, objął go w klatce piersiowej. Zanim jednak splótł palce na jego tyle, pokazał Mochi środkowego palca, wiedząc, że Lee nie mógł tego widzieć. Gdy ten po krótkim cmoknięciu, zaczął się od niego odsuwać, złapał do z przodu za materiał szlafroka i wbił się w jego wargi z impetem.
— Tak długo jak będę ważniejszy od jeża, to w porządku. – i chociaż brzmiał jakby żartował, to niekoniecznie tak było.
Był tak zaangażowany w film i jedzenie, że nie zwrócił uwagi na dźwięk telefonu, ani że Minhyuk zajął się na chwilę czymś innym niż oglądaniem, dopiero gdy zostało mu podane urządzenie, odwrócił wzrok od tego, co leciało na ekranie.
— Hm? – zamruczał zdezorientowany, ale wszystko było jasne po przeczytaniu wiadomości. Zmarszczył brwi, nie hamując obrzydzenia.
— Co za szmata z urojeniami. – skwitował krótko, wierząc, że nie musi dodawać nic więcej.
— Kochanie…Wiesz, że Miniusiem jestem tylko dla Ciebie, ja mu tego zdrobnienia nie powiedziałem, nie wiem skąd na to wpadł, a też nie rozmawiam z nim w ogóle już więc nie wiem czemu ma czelność się odzywać.
— Miniuś, nie musisz się tłumaczyć. Gdy to robisz, dopiero zaczynam być podejrzliwy, czy na pewno mówisz prawdę. – zaśmiał się, wplatając palce w jego włosy i drapiąc skórę głowy paznokciami.
— Myślałem, że wystarczająco pokazałem mu że nim gardzę przy Panu Kim i Twoim ojcu. Widać nadal nie dotarło. Zablokuje jego numer i nie będę się przejmował więc Ty też się nie przejmuj. Oglądajmy dalej.
— Mhm. – odpowiedział, wcześniej całując go w czubek głowy i poświęcając ponownie całą uwagę filmowi, gdyż naprawdę go zaciekawił.
Kiedy przyszło przygotować się mu do wyjścia, był zagubiony. Zastanawiał się, czy miejsce, do którego mieli pójść różniło się jakoś od tych, do których on zwykł chodzić. To, że raczej nie spotka tam heteroseksualnej duszy to jedno, ale Ci mężczyźni z inną orientacją kojarzyli mu się w takich miejscach z krzykliwymi strojami, lateksem, brokatem, odkrytym brzuchem i kolczykiem w pępku i… Kihyun poklepał się po głowie, aby zatrzymać myśli zanim zajdą za daleko. Grzebał w szafie, wiedząc, że nie znajdzie w niej nic nadzwyczajnego. Wybrał z ciężkim westchnieniem koszulę i spodnie w zestawieniu, którego wcześniej nie próbował . Przyciskając ciuchy do piersi, poszedł do łazienki, mając nadzieję, że w drodze rzuci okiem jak wygląda jego przyjaciel. Zastanawiał się jak będzie odstawał jego strój od tego codziennego.
— Skarbie, jak będziesz się szykował, to zrobię nam drinki, co? Napijemy się przed wyjściem, hmm? – Kihyun jak zwykle pisnął mu w usta, gdy niespodziewanie go pocałował, przy okazji łapiąc za pośladek. Yoo zmierzył go wzrokiem, zapominając o jego pytaniu.
Usuń— W-wow. – przełknął głośno ślinę, mocniej przyciskając do siebie ciuchy. Minhyuk w ogóle nie wyglądał tak, jak wyobrażał sobie geja, szykującego się do klubu pełnego takich jak on. Wyglądał normalnie, ale też nie do końca normalnie, gdyż czuł jak powietrze ugrzęzło mu w płucach. Pytał niebiosa jak ktoś ubrany w t-shirt może być taki zapierający dech w piersi.
— Coś mocnego, proszę… – wyjąkał w końcu. Sprawiał wrażenie zdenerwowanego wyjściem, ale w rzeczywistości to wygląd przyjaciela go tak poruszył.
— Czekam na Ciebie.
W łazience, położył ubrania na krawędzi wanny, a sam odkręcił wodę w zlewie, aby przemyć twarz. Minhyuk ciągle mu powtarzał, że najpiękniejszy jest bez makijazu, ale patrząc w lustro na swoje siniaki w okolicach szczęki i łuku brwiowego oraz nacięcie na ustach, wiedział, że bez porządnej tapety tego nie zakryje. Przez to, że obrażenia się zaczynały goić, przybrały zgniłą, żółtą barwę i wyglądało to gorzej niż jak były świeże.
Gotowy (https://i.pinimg.com/originals/5d/5a/2a/5d5a2ab830cc0e0fdeb689d0fc6b07e1.jpg tak bardzo kocham ten strój, że musiałam go użyć), wyszedł, kierujac się do kuchni. W drodze, starał się zakrywać swój dekolt dłonią. Wybierając strój, nie chciał się różnić za bardzo od tłumu, a teraz czuł, że będzie sensacją i pierwszy raz, wychodząc do ludzi, czuł się z tym niepewnie.
Zanim spojrzał na Minhyuka i jego reakcję, chwycił szklankę z przygotowanym dla niego alkoholem i wyzerował na jednym tchu.
— Jeszcze. – wcisnął mu puste szło do ręki, unikając wzroku. Wypił drugiego drinka z identyczną manierą co poprzedniego i dopiero wtedy odważył się popatrzeć na przyjaciela.
— N-nie...nie przesadziłem? – zapytał, drapiąc się po odsłoniętym kawałku ciała na torsie. Zanim jednak Minhyuk zdążył mu odpowiedzieć, usłyszeli pukanie do drzwi, co było dziwne, gdyż nikt wcześniej nie zadzwonił do domofonu. Ktoś widocznie chciał ich zaskoczyć niezapowiedzianą wizytą. Oboje obejrzeli się w stronę drzwi, a następnie wrócili wzrokiem do siebie. Kihyun uniósł, pytająco brew, ale po mowie ciała Lee zrozumiał, że on także nikogo się nie spodziewał.
Dopiero jak Minhyuk głośno zwrócił uwagę na jego dekolt okryty przekrwieniami, pomyślał, że faktycznie zasinione miejsca na jego skórze były zbyt odsłonięte. Nie wstydził się tego, co robili w nocy, ale czuł się trochę skrępowany, idąc do gejowskiego klubu, świecąc malinkami jakby wcale nie był spanikowanym gejem. Myślał nad użyciem korektora, żeby przynajmniej nieco zbladły, ale nie miał pojęcia jak to zrobić, aby młodszy chłopak się nie zawiódł, po tym jak zadowolił go fakt, że widać na Kihyunie jego dzieło. Westchnął zakłopotany, ale wkrótce jego myśli zaprzątało coś innego.
OdpowiedzUsuń— Wonho? – zamrugał, przetwarzając, czyje imię właśnie usłyszał. Puściły mu wszystkie hamulce i działając pod wpływem emocji, wymknął się z kuchni do pokoju, niezauważony przez gościa. W drodze nie umknęły mu uwagi natrętnego mężczyzny, ale tylko na nie przewrócił oczami. Kihyun nie był kimś, kogo łatwo było urazić słowami, co nie oznaczało, że pozwoli mu pieprzyć głupoty w jego mieszkaniu.
— Chodź, wykaż się, gryzoniu. – nachylił się nad klatką jeża, patrząc mu w oczy i jeszcze na chwilę kontemplując swój pomysł. Nie wierzył, w co robił, ale niedługo potem trzymał zwierzę w rękach.
Udając się do drzwi, gdzie przyglądał się przez moment w ciszy całemu zajściu, uniósł Mochi nad głową i stanął za Minhyukiem.
— Słuchaj, same mięśnie zero mózgu. – mały uśmieszek wdarł się na jego usta, zadowolony z pseudonimu, który wymyślił z rozpędu. – Zapewne nie słyszałeś, ale ofiary śmiertelne ataku jeży, gdyby mogły, powiedziałyby Ci, że to najgorsza z możliwych śmierci. – blef blefem, ale Kihyun wydawał się być bardzo przekonany o tym, co mówił. Zamachnął się zwierzęciem w stronę Shina, jednak starał się go nie wypuścić z rąk, a jedynie nastraszyć intruza.
Kiedy Wonho wyszedł, Yoo wcisnął pupila Minhyukowi, przyciskając mu go do klatki piersowej. Rudowłosy skrzywił się, ocierając dłonie o siebie, jakby został pozostawiony na nich brud. Dlatego poszedł do łazienki, umyć ręce.
Patrząc na siebie w lustrze, ponownie zaczął zastanawiać się, co zrobić z malinkami. Próbował znaleźć rozwiązanie, które będzie pasowało jemu i nie zrani uczuć przyjaciela. Chwycił za kosmetyk i zatuszował miejsca, które najbardziej się odznaczały, jednak wciąż było widać ślady po intymnej nocy. Przytaknął do siebie, w miarę zadowolony z efektu i wyszedł do czekającego na niego chłopaka. Uśmiechnął się do niego, nieprzesadnie, ale nadal przyjemnie.
— Idziemy? – zapytał, zakładając buty, a następnie chowając telefon i portfel w kieszeni spodni.
Na widok bawiących się ludzi, lanego alkoholu, kolorowych świateł i dźwięku muzyki oraz przekrzykiwanych rozmów, trochę się uspokoił. To miejsce nie różniło się niczym od tych, które on tak dobrze znał i do jakich często uczęszczał. Z takim wyjątkiem, że na parkiecie lub pobocznych kanapach, osoby pchające sobie języki do gardeł, były tej samej płci. Drobiazg.
OdpowiedzUsuńOch, i Minhyuk wydawał się być bardzo oswojony z tym miejscem… i obecnymi ludźmi.
— Minhyuk! Wow, nie widziałem Cię tutaj ze sto lat! – nie zdziwił się, w końcu Kihyun zafundował mu w ostatnim czasie niezłą jazdę, nie tylko emocjonalną, nie zawsze przyjemną. Nie przysłuchiwał się uważnie rozmowie przyjaciela z barmanem, ale jedno pytanie szczególnie przykuło jego uwagę.
— Nie jesteś sam widzę, to Twój chłopak? – otworzył usta, żeby zaprzeczyć, bo w końcu tak wypadało, ale mężczyzna go wyprzedził. Nie spodziewał się jednak takiej reakcji lecz nie zrobił nic, żeby to wyprostować. Nawet się ucieszył z zaistniałego niedopowiedzenia. Dlatego postanowił tylko się uśmiechnąć do poznanego Hyungwona, bo tak mu było; stwarzał wrażenie bezkonfliktowego.
Wypił swoje whiskey jednym łykiem; lubił jak mało było lane, a mimo tego jak mocne było w smaku oraz jak kostki lodu uderzały w zęby, nikt nie musiał jednak wiedzieć o tej dziwnej preferencji.
Nie oczekiwał, że ktoś będzie chciał zabiegać o jego względy w miejscu bez kobiet, ale no tak… przez chwilę zapomniał, że to klub, w którym roiło się od gejów.
— Kyun, czego chcesz? – jego Minhyuk też znał? Wspomniany Kyun był bez wątpienia atrakcyjnym mężczyzną. Kihyunowi miło się na niego patrzyło, a odkąd do tej pory fizycznie pociągał go tylko jego przyjaciel, zrobił się ciekawy nieznajomego, gdyż wywoływał u niego podobne popędy. To było coś nowego i ciężko było go winić za to, że się zainteresował.
— Chciałem zobaczyć, kogo tutaj przyprowadziłeś. Już miałem zaproponować, żebyśmy się zabawili, ale widzę że Twój przyjaciel jest bardziej w moim typie niż Ty, choć wiesz jak długo za Tobą biegałem.
— Och. – wymsknęło mu się nie wiedząc, która część wypowiedzi to wywołała. Był w jego typie. Pokrzepiające. Biegał za Minhyukiem… to niepokojące?
— Kyun, spadaj stąd zanim zrobię się niemiły, dobrze? – nie lubili się? Szkoda. Kihyun miał ochotę go poznać. Z drugiej strony, dziwna ulga.
— Jeju na żartach się nie znasz, jesteś o wiele sztywniejszy niż kiedyś, starzejesz się Minhyuk. – nie mógł się powstrzymać przed cichym chichotem, faktycznie Minhyuk się spiął, co miało sens tylko jeśli między nimi w przeszłości wydarzyło się coś nieproszonego.
— Złe doświadczenia? – zapytał, gdy mężczyzna sobie poszedł; albo bardziej stwierdził fakt, bo dlaczego byłby jemu taki przeciwny, gdyby zakończyli cokolwiek, co ich łączyło, pokojowo?
— Czy to Lee Minhyuk?
— Znowu? – mruknął do siebie, odwracając się do Hyungwona, żeby przygotował mu kolejny trunek, gdyż nie zapowiadało się, aby szybko odeszli od baru, kiedy ktoś ciągle zaczepiał jego partnera tego wieczoru.
Przyglądał się wymianie między dwoma mężczyznami i nie podobało mu się to w ogóle. Jak poprzednie próby kolesiów bardziej go śmieszyły niż wywoływały niepokój, tak teraz czuł, że jeśli zaraz sobie z tym całym Hao nie poradzą, to nie skończy się to dobrze.
Jeśli Kihyun był kiedyś dupkiem, to ten był głupim dupkiem.
Chwycił odruchowo obiema dłońmi za tył koszulki Minhyuka, nie wiedząc, czy chce trzymać siebie, czy przyjaciela i przed czym dokładnie, ale czuł, że robi prawidłowo, więc tak został.
Usuń— Och, mój mały Hyukkie nadal jest taki zadziorny, jak kiedyś. Wiesz dobrze, jak mnie to kręci, kiedy jesteś taki zadziorny.
— W takim razie w ogóle go nie znasz! – wypalił bez zastanowienia, rozgniewany, bo Minhyuk był przede wszystkim słodki, opanowany i opiekuńczy. Niestety niepotrzebnie zwrócił przez to na siebie uwagę.
— A kogo tam chowasz? – well, fuck.
Kihyun nie potrzebował nowego siniaka na twarzy.
— To Twój nowy facet? – nadal zaciskając palce u jednej ręki na tyle koszulki Lee, zrobił krok w przód i stanął obok niego, z klatką piersiową uniesioną nieznacznie do góry, pokazując, że nie boi się dobrych w gadce śmieciów.
— Co on ma czego ja nie mam, co Min? Od kiedy lubisz niższych od siebie? Bierzesz się za facetów ligę niżej, czy to desperacja? Ale widzę, że musiałeś nieźle na niego polecieć. – Kihyun poczuł odruch wymiotny, gdy obcy mężczyzna go dotknął. Miał jednak pecha, ponieważ Yoo był bardzo pewny siebie i takie słowa wywołały u niego śmiech.
— Pytasz, bo naprawdę nie widzisz? A skoro o to pytasz, to musisz nie mieć niczego, co w sobie lubisz. Trochę mi Ciebie szkoda. – odpyskował, wolną ręką przeczesując swoje włosy.
Gdy w końcu zostali sami, Kihyun nie próbował nawet ukrywać frustracji.
— Przepraszam, Kihyun-ah. Hao jest toksycznym człowiekiem, proszę nie przejmuj się nim. Cieszmy się wspólnym czasem.
— Kto to był? Twój były? Czy tylko spaliście razem? – westchnął, wycierając kciukiem swoją dolną wargę w irytacji. Nie chciał zabrzmieć tak szorstko. – W każdym razie miałeś naprawdę paskudny gust. Dobrze, że to się zmieniło. – położył mu dłoń na karku, zmuszając, aby trochę zniżył głowę, tak aby mógł dostać do jego warg i nie stawać na palcach. Wtedy… och, Minhyuk zawsze wolał wyższysz facetów? Puścił go zanim zdążyli się pocałować, myśląc jak niewygodnie musiało mu być w takiej pozycji.
— Idę do łazienki, poczekaj. – schował drżące dłonie w kieszeniach spodni i szybko go wyminął, szukając toalet.
Stojąc w drzwiach, podsłuchał rozmowę załatwiających do pisuaru mężczyzn.
— Lee Minhyuk poważnie w końcu z kimś jest? To dlatego tyle czasu tu nie przychodził? Bo zabierał rudego na fancy randeczki?
— Ech, pojawił się po takim czasie tylko po to, żeby dać do zrozumienia, że nie ma co do niego startować, przykro mi stary. – kolega poklepał innego po plecach.
— Wiem, a tak się ucieszyłam na jego widok. – Kihyun odchrząknął, powodując, że spojrzeli w jego stronę. Przyłapani, nie wiedzieli, co powiedzieć, więc Yoo ich wyręczył.
— Jedna z nich była w Japonii. – odpowiedział spokojnie oparty o framugę, odnosząc się do randek. Podszedł do zlewu, aby przemyć twarz i ręce oraz poprawić włosy, chociaż żadne z tych nie było konieczne, ale nie mógł zbyt szybko wrócić do Minhyuka, gdyż byłoby to podejrzane.
— C-czyli to prawda? U-umawiacie się? – jąkający się mężczyzna nawet wzbudził jego współczucie.
— Mhm, przykro mi stary. – zacytował jego kolegę. Nie wiedział jeszcze, że ta mała wymiana zdań zostanie wyniesiona poza to pomieszczenie i dotrze do uszu jego przyjaciela.
Wychodząc z toalety, zaczepił go kolejny facet. Losie, miej litość; pomyślał, dowiadując się, że ponownie chodziło o Lee.
Usuń— Widziałem, że przyszedłeś z Minhyukiem, wy… – chłopak przed nim zaczął gestykulować niezręcznie rękoma jakby nie wiedział, jakich słów użyć. Kihyun miał dość i postanowił się pozbyć rywala na swój nietypowy sposób. Uśmiechnął się do niego uprzejmie, aż zbił rozmówcę z tropu, który był nawet uroczy… i niski. A Minhyuk nie lubił niskich.
— Jest taki drink, wódka, sprite i… ogórek. Minhyuk go uwielbia, czemu mu go nie przyniesiesz? Powiedz mu, że miejsce jeży jest w lesie i kto normalny je kupuje do domu, kiedy są miękkie króliki albo koty? Na pewno podzieli Twoje zdanie jak powiesz, że idealny partner to taki, który umie gotować. – chłopak patrzył na niego niedowierzanie, szerokie oczy i otwarta buzia, którą Kihyun mu zamknął, kładąc mu palca pod brodą. Bo kto porusza takie tematy w klubie? Przez to, że tamten go nie znał, nie mógł wiedzieć, że miły wyraz twarzy Yoo jest bardzo nienaturalny. Położył mu rękę na ramieniu i lekko popchnął do przodu zachęcająco. Wskazał mu nawet, gdzie jego przyjaciel się znajdował.
Sam rudowłosy stał z boku i przyglądał się z grobowym wyrazem twarzy nieudanej próbie poderwania Lee, który mógł go dostrzec, dopiero gdy nieznajomy odszedł, odsłaniając go.
Wyczuwał kłopoty, widząc zdenerwowanego Minhyuka, który kroczył w jego stronę w bojowej postawie. Jego młodszy przyjaciel nieczęsto się na niego gniewał, ani nie robił mu wielkich wyrzutów, kiedy coś przeskrobał, dlatego poczuł dreszczyk emocji, wyczuwając, że tym razem łatwo mu się nie upiecze.
OdpowiedzUsuńPrzełknął ślinę w nerwach, ale ręce miał silnie splecione na piersi, starając się wyglądać na twardego i nieporuszonego sytuacją sprzed chwili.
— Dobrze się bawisz?! Nasyłasz nam nie gościa, żeby mnie wkurwiał i truł ogórkami?! – cóż, w jego głowie wyglądało to nieco inaczej, ale taka wersja też miała sens, dlatego niepewnie przytaknął.
— Co to miało na celu, Kihyun-ah? Bo nie rozumiem...miałem się ośmieszyć w miejscu publicznym, bo może przestaną się gapić? Fun fact, gapią się jeszcze bardziej. – Kihyun nabrał powietrza, zirytowany, że został aż tak źle odebrany.
— Niech się gapią! Tylko niech nie podchodzą! Jak już ktoś się ośmieszył to ten… ten. – z piskliwego, ciętego tonu spowolnił i bardziej grymasił niż był wściekły, szczególnie gdy nie wiedział jak tamten chłopak miał na imię i pod koniec gestykulował rękoma. Może został nakrzyczany, ale był z siebie zadowolony, gdyż o proszę, zadziałało. Kihyun i jego niekonwencjonalne metody świetnie się razem trzymały.
— PrzynajmniejjużniktniebędziepróbowałmiCiebiezabrać. – wykrzyczał na jednym wdechu, że aż się zapowietrzył. Celowo niezrozumiale.
— Możemy po prostu olać wszystkich wokół i skupić się na sobie? Proszę… – zrobił nadąsaną minę, ale i tak chwycił przyjaciela za rękę bez chwili zawahania.
Już wszystko wróciło do normy, przynajmniej na tyle, na ile wydawało się to możliwe w ich wspólnym życiu, kiedy ponownie coś musiało się spierdolić. Nagle Kihyun zrozumiał, dlaczego Minhyuk często nie lubił wychodzić do tych klubów. Gdyby jemu przyszło bawić w takich pechowych miejscach, również by się zniechęcił.
— Co to? Kłótnia małżeńska? Uuu jak mi przykro..
— Jest to kłótnia, której Ty nigdy nie będziesz z nim mieć. – i mógłby przysiąc, że jakby go młodszy nie trzymał za rękę to przypierdoliłby temu kretynowi i nie narzekałby potem na nowego siniaka.
Mocniej ścisnął dłoń przyjaciela, posłusznie dając się prowadzić. Wtedy wszystko spowolniło. Patrzył z szeroko otwartymi oczami jak Hao przytula Minhyuka od tyłu, a ten w sam raz wpasował się w klatkę piersiową wyższego. Patrzył jak jego usta idealnie są na wysokości uszu Lee, mówiąc do niego rzeczy, których Kihyun nie był w stanie usłyszeć, ponieważ wrzało mu w środku jego własnych uszu. Patrzył jak jego były chłopak objął go w tali, splatając ręce tak jakby był jego własnością.
Yoo stał w szoku, przestając zauważać, co się działo wokół niego, ponieważ zatrzymał się w czasie, nadal mając przed oczami tamten moment.
Natręta już dawno zabrała ochrona, ale on się nie ruszał i nikogo nie słuchał. Piekącymi, czerwonymi oczami spojrzał na przyjaciela, smutno się uśmiechając, co wyglądało bardziej przygnębiająco niż jakby wybuchł złością.
— Minhyuk-ah. – połknął gulę w gardle, która blokowała mu przełyk. – Ja… jeśli. – zamrugał kilkakrotnie, zaalarmowany, że coś nieproszonego mogłoby polecieć z jego oczu. – Nie wiedziałem, że wolisz wyższych… partnerów. – to była nowość, żeby Kihyun przepraszał za coś, czego nie miał. To była nowość, że w ogóle dostrzegał w sobie jakieś braki. A jednak to zrobił... – Przepraszam, jeśli przeze mnie nie raz było Ci przez to niewygodnie. – z Minhyukiem wszystko było nowe.
Nie wiedział, czego się spodziewał. Chwilę po powiedzeniu swoich myśli na głos, mocno tego żałował, ale słowo się rzekło i nie było odwrotu. Jakiekolwiek zdanie miał na to Minhyuk, musiał tam stać i go wysłuchać.
OdpowiedzUsuńKiedy poczuł się szczelnie zamknięty w uścisku przyjaciela, nie mógł zapanować nad satysfakcją, ale również nie miał zamiaru przyznać się, że właśnie takiej reakcji oczekiwał. Trzymał zaciśnięte mocno palce na koszulce chłopaka, wzdychając z ulgą w materiał na jego klatce piersiowej. Uważnie przysłuchiwał się wszystkim jego zapewnieniom; jak do siebie pasują, jak nie woli nikogo innego i jak kocha go od lat. No tak. Kihyunowi chciało się śmiać. Jak mógł zapomnieć o tym wszystkim przez byłego chłopaka Minhyuka, gdy ten cały czas mu powtarzał, ile dla niego znaczy?
Nie puszczając się przyjaciela, odwzajemniał pocałunki z takim samym zapałem. Jak już nakłamał, że byli razem, to mógł się postarać, żeby wyglądali wiarygodnie; a to już był mały pretekst i wytłumaczenie samemu sobie, dlaczego jeszcze bardziej pożądał chłopaka, kiedy inni patrzyli.
— Chodź, kochanie, Hyungwon do nas macha, pewnie zrobił eksperymentalnego drinka i ktoś musi wypić. – będąc w transie, otworzył szerzej usta do pocałunku, gdy jego partner już się odsunął. Jęknął urażony, wycierając usta. Kolega Lee musiał mieć ciekawy wieczór, oglądając ich wzloty i upadki w tak krótkim czasie.
— Niech lepiej będzie mocne i dobre, a nie jakiś tani shit. – mruknął pod nosem, idąc obok Minhyuka, a tak właściwie to z nim, ponieważ jak tylko zwrócili się w stronę baru, Kihyun chwycił silnie młodszego pod ramię.
Po długim tańcu, ocieraniu się o siebie, drobnych, ale nie mniej intymnych gestach czy pocałunkach, Lee poszedł do łazienki, zostawiając nerwowego mężczyznę samego. Kihyun miał złe przeczucia. Toaleta oznaczała kłopoty, czuł to w swoich kościach.
— Daj mi czystą… albo dwie. – poprosił Hyungwona, który zrobił jak mu kazano. Yoo miał świetny spust, dlatego mimo wypicia wielu różnych trunków, potrzebował zdecydowanie więcej. Na dwóch czystych się oczywiście nie skończyło, aż barman zażartował, czy nie chce kupić całego litra, co w rzeczywistości wziął pod uwagę. Przytaknął w końcu głową, żeby mężczyzna po drugiej stronie lady dał mu tę butelkę, ale wtedy znikąd rozgorączkowany Minhyuk chwycił go za nadgarstek i zanim się obejrzał, byli zamknięci w vip roomie, przynajmniej na to mu to wyglądało.
— Kochanie, chyba musimy sobie coś wyjaśnić.
— Nie chciałem jej kupić… no dobra chciałem! Ale poczekałbym na Ciebie! No może nie… ale i tak byś nie wypił! – młodszy nadal zbliżał się do niego ze złożonymi rękami na piersi. Kihyun nie miał dłużej pojęcia, co zrobić, ani co powiedzieć, więc tylko przełknął ślinę, wyczuwając zmianę w nastroju.
— Dlaczego cały klub wie, że jesteśmy razem, a ja dowiaduję się ostatni i to nie od Ciebie? – rudowłosy zamrugał kilkakrotnie oszołomiony, by następnie odezwać się głupkowato.
— Nie no, ktoś na pewno nie wie, może popytamy? – zaśmiał się nerwowo, pokazując palcem na drzwi.
— Skarbie… – w tamtym momencie wiedział tylko, że ostatni raz założył te spodnie albo odetnie ten pasek w późniejszym czasie, gdy zechce mu się je ponownie założyć. Przygryzł wargę coś czując, że tym razem nie ucieknie głupią odpowiedzią. – Chcesz mi coś powiedzieć na ten temat?
— Nie? – odpowiedział pytająco, jeszcze bardziej kretyńsko niż wcześniej. – Ugh. – zapłakał w dłonie, aby zagłuszyć frustrację.
— Ale nie złość się! – zaznaczył surowo, jakby to nie on był pod nożem. Zrobił dłuższą przerwę, aby potem usiąść na kanapie. Nogi wyprostował, kładąc je na szklanym stole, próbując się na siłę wyluzować. – Ktoś szybko zapytał, ja szybciej odpowiedziałem, dosłowniej czy też nie i tak wyszło… – odchrząknął, drapiąc się po odsłoniętym torsie. – Przynajmniej zadziałało i nikt nam więcej nie przeszkadza. – wzruszył ramionami jakby to była najprostsza rzecz na świecie.
Chociaż Minhyuk powiedział, że jest w porządku, Kihyun wiedział, że w rzeczywistości było inaczej. Zanim jednak zaczął się wykłócać, musiał lepiej zastanowić się nad tym, co zrobi lub powie, ponieważ wyjątkowo nie szła mu próba trzymania przyjaciela z daleka od innych zainteresowanych, nie robiąc mu przy tym przykrości. Yoo do tej pory był naprawdę dumny siebie i ze sposobu realizacji swoich pomysłów, ale młodszy mężczyzna był wyraźnie przytłoczony jego zachowaniem.
OdpowiedzUsuńLee wydawało się, że świetnie się maskował, ale chyba zapomniał, że ich przyjaźń nie była jednostronna i Kihyun także umiał doskonale czytać emocje, gdy chciał zwracać na nie uwagę; a odkąd między nimi było coś zdecydowanie więcej, przykładał się bardziej, już nie będąc zaślepiony seksem z kobietami.
— Dobrze zrobiłeś, taki wymyślony argument widać zadziałał. Możemy się teraz cieszyć spokojem. – zmrużył oczy w dyskomforcie, wyczuwając jad pomiędzy mile dobranymi słowami. Chciał w końcu poprosić, aby odłożył sarkazm na bok, ale wtedy barman wszedł z tą przeklętą wódką, na którą już kompletnie nie miał ochoty oraz która przeszkodziła im w ważnej rozmowie; gdyż może na taką nie wyglądała, ale czuł, że mieściło się za nią wiele skrytych treści, do których nie chcieli przyznać się głośno, obaj.
Gdyby nie fakt, że pracownik klubu był bliski jego przyjacielowi, Kihyun wyrzuciłby go, rzucając w nim niechcianą, szklaną butelką z alkoholem.
— Napijemy się? – zaskoczony, spojrzał w stronę Minhyuka tak szybko, że coś strzeliło mu w szyi, ale propozycja młodszego była wystarczającym odwróceniem uwagi od silnego bólu. Zgadł, że to dobry moment, aby odpuścić i zapomnieć o tym, że chciał pociągnąć ich wcześniejszą rozmowę do końca; skoro tego dnia podejmował same decyzje, które zasmucały Lee.
Cieszył się, że zrobili tak, jak chciał tego Minhyuk. Wszystko inne przestało się liczyć, w momencie gdy chłopak powoli zaczynał ponownie się uśmiechać, a później nawet śmiać. Świadomość, że to najprawdopodobniej wódka była powodem jego rozluźnienia, a nie on, trochę go przygnębiła, ale i tak był zadowolony tak długo jak czarnowłosy był wesoły.
Kihyun, mimo wszystko, starał się pić więcej od niego. Może nie był w tym dyskretny, ale polewał sobie więcej, podczas gdy przyjacielowi znacznie mniej oraz upewniał się, żeby za każdym razem miał obok pełną szklankę z napojem do popicia, tak żeby nie musiał czuć na końcu języka goryczy.
Nie zachowywał się tak, ponieważ uważał go za ułomnego w spożywaniu alkoholu, ale wiedział, że tym razem Minhyuk pił, nie dlatego że miał szczerą ochotę na smak wódki; a nie chciał, żeby następnego dnia jego partner umierał z bólu głowy, ponieważ on go czymś na tyle sfrustrował, że zapijał smutek. Mógł nie mówić o swoich uczuciach głośno, ale troszczył się o przyjaciela po cichu, w sposób, jaki nie był dla niego obcy.
— Hm? – zapytał spokojnie, gdy młodszy delikatnie położył go na kanapie, ale tak jak jego ruchy były subtelne, tak jego oczy zdecydowanie pragnęły czegoś więcej. Kihyun był zadowolony, a przede wszystkim zgodny z każdym dotykiem przyjaciela. Jego ciało zareagowało na niezapowiedziany kontakt jakby była to naturalna czynność w środku dnia, a konflikt, z jakim się mierzył się parę miesięcy wcześniej, dawno zażegnany.
Czekał na pocałunek, ale zamiast tego, powietrze ugrzęzło mu w gardle, słysząc słowa Minhyuka.
— Naprawdę uważasz, że jesteśmy razem? Czy tylko powiedziałeś to dla świętego spokoju? – serce zaczęło mu niespokojnie walić, a spocone ręce nerwowo wycierał o miękkie odzienie kanapy.
— Albo chociaż pomyślałeś o mnie jako o swoim partnerze? – podniósł się do siadu natychmiast zaraz po mężczyźnie, jak tylko tamten wypuścił go z uwięzi, którą stworzył swoimi rękami.
W wyniku szybkiego ruchu, zakręciło mu się w głowie i chyba dopiero wtedy poczuł działanie alkoholu. Ciche co? opuściło jego usta. Nie rozumiał swojego zdziwienia, skoro on także miał jednostronny moment ubolewania nad ich niedookreślonym statusem. Miał jednak nadzieję, że przyzna się do tego sam, gdy w końcu nie będzie miał ani odrobiny cienia wątpliwości, co czuje.
Usuń— Kihyun, przytul mnie tak mocno jak potrafisz. – wbrew pozorom to była smutna prośba, poprzedzona smutniejszym uśmiechem i chciał zrobić wszystko, żeby to naprawić. Cokolwiek to by nie miało być.
— Daj mi poczuć cokolwiek przez co przestanę czuć ten cholerny ścisk w sercu bo oszaleje. – zbierając się na odwagę, zbliżył się na czworakach do przyjaciela, a następnie przełożył jedną nogę na druga stronę chłopaka, tak, że siedział na jego kolanach. Od samej tej czynności, przeleciał go ciepły dreszcz, że aż nie mógł się powstrzymać tylko zatrząsł pupą, sadzając ją dokładnie nad kroczem Minhyuka.
Przejechał kciukiem po jego wargach, oblizując w tym czasie swoje.
— A co jeśli od zawsze Ty byłeś powodem, dla którego nikt inny mnie nie podniecił? Od tego czasu, co się znamy miałoby to sens. – pozwolił wybrzmieć myślom na głos, nie spuszczając wzroku z jego ust.
Przytulił go tak, jak prosił. Oplatając ręce wokół jego szyi oraz chowając w niej swoją twarz.
Brał ciężkie, pełne oddechy, ale był wyjątkowo bardzo spokojny.
— Jesteś mój. – wyszeptał mu w skórę, łaskocząc ciepłem. – A oni chcieli mi Ciebie zabrać. – mocniej wtulił się w przyjaciela, nie dając mu żadnej szansy, aby zmienił ich ułożenie.
— A ja jestem Twój. – zacisnął mocno szczękę przed wypowiedzeniem następnych słów, które wydostały się z sykiem przez zęby. – I nie lubię, jak ktoś próbuje mnie zastąpić, kiedy dobrze wiem, że jestem lepszy.
Kihyun zatrząsł się delikatnie przez adrenalinę wywołaną wyznaniem.
— Nie żałuję niczego, co dzisiaj powiedziałem i zrobiłem. – wypuścił z nosa szybkie, szydercze powietrze, odnosząc się do natrętów z klubu, nawet tego biednego chłopca, który miał dobre intencje, a Yoo celowo źle go poinstruował, a także do Minhyuka, który w wyniku jego planu posmakował ogórka. – I zrobiłbym to jeszcze raz. – dodał bez najmniejszego zająknięcia.
Kihyun czuł jak rośnie w spodniach. Emocje związane z ujawnieniem swoich uczuć zadziałały na niego w sposób, którego w ogóle się nie spodziewał. Ale oto Kihyun, nieśmiało poruszający biodrami, szukający chociaż najmniejszego tarcia, ślepo wierząc, że Lee był na tyle głupi, że niczego nie poczuł.
— Nie oddam Cię.
Przestał się pilnować, kiedy powoli coś coraz bardziej wbijało się między jego pośladki. Starszy mężczyzna, ciągle chowając się w zagłębieniu szyi partnera, mocniej na niego naparł, przyciskając czarnowłosego silnej do oparcia kanapy oraz z jeszcze większą intensywnością rozsiadł się na erekcji Lee.
Wzdrygnął się, gdy z jego członka zaczęła wypływać przezroczysta ciecz. Automatycznie zaprzestał pocierania się o Minhyuka, znajdując w sobie resztki rozsądku, nie chcąc dojść i zabrudzić spodni w klubie, ale nie zszedł z niego, tylko tak samo mocno do niego przylegał, głośno dysząc.
Poza tym, obiecał mu kiedyś, że nie dojdzie między nimi do seksu, gdy będą pijani.
— Jestem Twój, Kihyunnie. – to nie pomagało Kihyunowi trzymać biodra w miejscu, ale zaparł się w sobie i mimo potrzeby najmniejszego tarcia, siedział w miejscu, próbując rozproszyć pragnienie słowami przyjaciela.
OdpowiedzUsuń— I nie chcę żeby ktokolwiek poza mną Cię miał, nigdy nie chciałem oddać Cię komukolwiek. Zwłaszcza żadnej z tych wywłok, które się wokół Ciebie kręciły. – parsknął, po czym przewrócił oczami.
— Och, nie udawaj, dobrze wiesz, że dzisiaj Ty byłeś w centrum zainteresowania, nie ja. – w chwili gdy Minhyuk wyeksponował swoje jabłko Adama, Yoo ponownie na moment puściły hamulce i nie zastanawiając się wiele, nachylił się nad nim, zasysając się na wypukłości oraz zostawiając tam znak, który powoli nabierał barw.
— Od zawsze byłeś mój, tylko nie zawsze mogłem pozwolić sobie na to, żeby Ci to uświadomić. – Kihyun cicho zaśmiał się, przytakując. Złapał go za policzki, które naciągnął na boki, przybierając dziecinną barwę głosu.
— Mały Minhyukie był po prostu baardzoo zawstydzony przy swoim Kihyunnim, żeby cokolwiek dać mu do zrozumienia. – następnie z pomocą mężczyzny położył się na jego torsie, wzdychając zadowolony.
— Ale teraz kiedy powiedziałeś, że jesteś mój, a ja Twój, to tak łatwo się mnie nie pozbędziesz. – zamknął oczy, czując jak klatka piersiowa Lee unosiła się, dzięki temu wiedząc, że jeszcze przymierzał się do powiedzenia czegoś więcej.
— Spędziliśmy razem tyle lat, przyjaźniliśmy się na dobre i na złe, a ja dopiero teraz rozumiem, jaki jestem chciwy. Zamiast docenić to co mam, tak bardzo chcę więcej. Okropne, prawda? – parsknął śmiechem wraz z partnerem. – Okropne, że im częściej mogę się do Ciebie zbliżyć, tym bardziej tego pragnę i potrzebuję. – w odróżnieniu od poważnego humoru przyjaciela, Kihyun był podekscytowany, że tamten przyznawał się do rzeczy, które stawiały go w niezręcznym świetle, w końcu nie będąc jedynym, który zaliczał przypały.
— Chodźmy do domu, obiecuję że dokończymy to co zacząłeś. – wzdrygnął się, wstając na nogi, tracąc przy tym równowagę i uderzając tyłem kolan o stół. Siedząc, nie czuł, że tego wieczoru wypił tyle alkoholu, że nawet z jego świetną tolerancją, zakręcił mu się świat.
— Nie, nie, nie! – objął się rękami, lewą dłoń trzymając na prawym ramieniu, natomiast prawą dłoń, zaciskając na przeciwnym biodrze, chowając swoje ciało przed ewentualnym zapędem Minhyuka. – Obiecałem! Nie! – pokręcił maniakalnie głową, nie mając pojęcia, że jego przyjaciel w pierwszej chwili nie pamiętał o obietnicy, jaką mu złożył w Japonii. – Jak wytrzeźwiejemy. Tak! – wyszli z Vip roomu jak dał się uspokoić.
Przedzierając się przez parkiet, oboje wczuli się w rolę kochanków, ciągnąc grę, którą zapoczątkował Kihyun, aby pokazać obserwatorom, że łączyło ich uczucie; co niekoniecznie grą było.
Podczas gorącego pocałunku, nie zamknął oczu, tylko patrzył przez ramię Minhyuka na innych, łapiąc też wzrok biednego chłopca, któremu obiecał pomóc w podrywie Lee.
Wygiął się zmysłowo do tyłu, gdy tamten podrapał go po plecach, powodując, że ich ułożenie wyglądało jak jedno z tych z początku pornosa dla mało wymagających, ale nie na jego głowie było się teraz tym przejmować, gdy zwyczajnie było mu przyjemnie.
Atmosfera przed klubem odwróciła się do góry nogami. Nie było śladu po zapowiedzi gorącego seksu, a raczej słodka czułość, którą młodszy rozpieszczał go bez wyjątku, czy jako przyjaciel czy jako ktoś więcej.
Kihyun nie tylko topił się w za dużej kurtce Minhyuka, ale także w jego ciepłym objęciu. Było mu tak wygodnie, że nie miałby nic przeciwko, gdyby czekali na taksówkę całą wieczność.
Usuń— Co, Lee? Zachciało Ci się topowania to znalazłeś sobie jakąś małą dziwkę? – spiął się w ramionach partnera, mając ślepą nadzieję, że tylko się przesłyszał, nadal prześladowany przez głosy z klubu, ale niestety to było coś innego.
W głowie dźwięczały mu w pętli słowa nieznajomego chłopaka jak największy koszmar; znalazłeś sobie małą dziwkę. Ile mu płacisz? Dobry jest? Polecasz? Kihyunowi było daleko do ideału, popełniał wiele błędów i nie był miły, ale nie sądził, że mimo wszystko zasłużył na takie określenia.
Stał sparaliżowany, oglądając zajście z szeroko otwartymi oczami z przerażenia, ale chociaż patrzył to ledwo widział oraz słyszał co drugie słowo. Za nic w świecie jednak nie mogło mu umknąć, jak Minhyuk nazwał go swoim chłopakiem. Nawet w obecnej sytuacji oblał się rumieńcem, chowając twarz w kołnierzu kurtki przyjaciela.
— Hyuk… – szepnął, nie mając w zamiarze, aby go usłyszał, jednak złapał go za tył koszulki, aby nie przesadził, bijąc mężczyznę; lecz patrząc na jego bezczelny wyraz twarzy, nie mógł zebrać się w sobie, żeby stanowczo go od niego odciągnąć.
Kiedy weszli do taksówki, nie tylko on był w szoku. Wbrew twardej postawy Minhyuka sprzed chwili, czuł, że on także był roztrzęsiony.
— Kihyunnie...naprawdę przepraszam, nie sądziłem że ten idiota się do tego posunie. – nie powiedział nic tylko zgarnął nogi na fotel, a głowę położył na kolanach młodszego chłopaka, odwracając się tak, aby jego twarz była schowana w koszulce przyjaciela.
— Miałem ochotę go zabić, ale wolę spędzać czas z Tobą, niż za kratami. – Kihyun uśmiechnął się słabo, oplatając ręce wokół jego brzucha.
— Wtedy w końcu znalazłbym motywację, żeby chodzić na wykłady i wyciągnąłbym Cię. Nie chcesz zawrócić? – wymamrotał niezrozumiale, stłumionym głosem przez materiał ubrania Lee.
Była jedna rzecz, która nie przestawała go dręczyć odkąd ją usłyszał, ale poczekał, aż będą sami w mieszkaniu, kiedy ją poruszył.
Kihyun już leżał w łóżku ubrany w piżamę, gdy układał sobie słowa w głowie, bawiąc się czubkiem kołdry i czekając na Minhyuka.
Widząc go w progu drzwi, podniósł kołdrę do góry, wskazując mu miejsce, na które miał wskoczyć. Od razu przyległ do jego boku, oplatając swoje dwie ręce wokół tej czarnowłosego. Zanim się rozmyślił, dał mu szybkiego buziaka w policzek, witając go w łóżku tak jak chyba żaden z ich dwójki się tego nie spodziewał, wypowiadając następne słowa.
— Cześć, chłopaku. – wybadał jak to słowo leżało na jego języku i musiał przyznać, że mimo obcego uczucia, nie czuł, że brzmiało nieprawidłowo. Odchrząknął szybko, zmieszany, przechodząc do tego, o czym przede wszystkim chciał porozmawiać.
— Czy Ty… – wzmocnił uścisk wokół jego ręki, jakby bał się, że mu ucieknie i chciał mieć pewność, że da radę go zatrzymać. – Wiesz, nie do końca się na tym znam, na tym waszym, naszym... slangu, ale domyślam się, czym jest… bottomowanie i… pamiętam, że raz to robiłeś jak się kochaliśmy, ale potem ja, um… zmieniłem to, bo czułem się l-lepiej jako b-bottom, może dlatego nie wychodziło mi z dziewczynami, ale chyba Ty też tak wolisz i jeśli przeze mnie było Ci niewygodnie jako.. top?, top, tak. P-przepraszam. – skulił się w kulkę, po czym schował twarz w zgięciu łokcia mężczyzny, winny i zawstydzony wszystkim, co powiedział.
Kihyun nie musiał długo czekać na odpowiedź Minhyuka, ale to nie załagodziło jego paniki, wręcz przeciwnie, szybciej miało go spotkać nieuniknione.
OdpowiedzUsuń— Kochanie...Moje szczęście, jak mogłoby mi być niewygodnie z takim cudownym mężczyzną?
— No bo… – pospieszył się tak, że prawie wszedł mu w końcówkę zdania, ale nie dokończył, ponieważ wiedział, że miał nic mądrego do powiedzenia.
— To nie ma znaczenia, czy jest się topem czy bottomem, ważne jest to czy pasuje to obu partnerom. Uwielbiam sprawiać Ci przyjemność i móc się Tobą odpowiednio zająć, o wiele bardziej niż gdybym to ja miał być tym odbierającym. Do tego, jeśli Tobie podoba się bycie bottomem, to nie potrzebuje nic więcej do szczęścia. Liczy się komfort obu stron, a jeśli oboje jesteśmy zadowoleni, to nie ma powodu patrzeć w przeszłość i się tym przejmować. – słuchając, Kihyun przygryzł wargę i bawił się rękawem piżamy Minhyuka.
— Ten Hao… może się udławić. – nie była to jedna z najgroźniejszych gróźb Yoo, ale to nie oznaczało, że mniej szczerze mu tego życzył. Nienawidził tego mężczyzny, który wyraźnie miał wpływ na rozwój przyszłości jego partnera, był powodem jego traum i spełnieniem koszmarów, ale bardziej nienawidził siebie, ponieważ był ślepy na to, co działo się z Lee, kiedy on zaliczał panienki. Gdyby wcześniej zrozumiał siebie, może mógłby temu zapobiec…
Nie chciał jednak długo się nad tym rozwodzić, gdyż nie dało się zmienić przeszłości, ale miał wpływ na przyszłość i chciał sprawić, żeby młodszy nie żałował żadnej chwili z nim spędzonej.
— No i jak ja mam dotrzymać obietnicy, skoro jesteś tak kusząco uroczy? Nie ułatwiasz mi tego, Kihyunnie.
— Hyuk-ah! – chciał na niego nakrzyczeć, ale czując jak palce mężczyzny wodziły po jego ciele, bardziej zabrzmiał jakby domagał się od niego więcej czułości. – Bo zerwiemy szybciej niż staliśmy się chłopakami! – nie był jednak przekonujący, przede wszystkim, gdy jego policzki nabrały rumieńców, które nie umknęły Minhyukowi, a stały się obiektem jego adoracji.
— Ale nadal mogę dać całusa na dobranoc swojemu chłopakowi, tak? – starszy wzruszył ramionami, udając obojętnego, ale w rzeczywistości jego serce szalało. W życiu by nie zgadł, że będzie miał chłopaka, a to stało się tak… nagle.
— Rób jak chcesz… – mimo chłodnej odpowiedzi, włożył w pocałunek wiele wysiłku, aby był godny nazwania go pocałunkiem na dobranoc nowo powstałej pary.
— Ale od jutra nie obowiązują nas żadne obietnice, prawda? – Kihyun tak się obruszył, że prawie zerwał się na proste nogi.
— Jak to nie?! Obiecałeś codziennie być przy mnie jak zasypiam i jak się budzę też i inne wszystko też! – kopnął go w nogę, ale zaraz potem splótł ich kończyny razem.
— Śpij dobrze, kocham Cię.
— Mhm, ja też… życzę Ci dobrych snów. – Yoo rozbudził się przez swoje wymsknięcie, nad którym zdążył przejąć kontrolę, ale to nie zmieniało faktu, że się przeraził nagłym refleksem odpowiedzenia na wyznanie Minhyuka tak samo.
W związku z tym siedział do późna, rozmyślając nad wszystkim i niczym, z naciskiem na to drugie.
Usuń— Kochanie, skarbie mój obudź się. – tak jak uwielbiał Minhyuka, nie miał najmniejszej ochoty się budzić, dlatego nie otwierając oczu, starał się go od siebie odsunąć, a gdy to nie pomagało, to zasłaniał się rękami przed jego pocałunkami.
— Kihyunnie, wstawaj dzisiaj ciekawy dzień. – jęknął nisko, próbując naciągnąć sobie na twarz kołdrę.
— Dzień dobry.
— Elektrolity, Minhyuk. – zapłakał, powoli się budząc. Kihyun może potrafił dużo wypić, ale poranki przechodził tragiczne. Jednak mimo swojego żądania, nie puścił partnera wolno, tylko objął go w szyi, przyciągając do siebie, mając w nosie to, w jakiej niewygodnej pozycji go ustawił.
— Pamiętasz, kiedyś obiecałem Ci randkę, tak? A jako, że po takim piciu przyda Ci się porządne śniadanie, to zabieram Cię na takie. Więc poczekam aż się wyszykujesz i kierowca nas zawiezie, co Ty na to? – zaspany mężczyzna zamrugał kilkakrotnie, powoli zaczynając rozumieć słowa Lee. Przyjrzał się mu bliżej i dopiero wtedy zaczął zauważać wygląd chłopaka przed sobą. Kihyun uśmiechnął się szeroko, wyciągając rękę, aby przejechać palcem po oprawkach od okularów Minhyuka.
— To nie w porządku atakować mnie tak z rana. – zdjął mu rzecz z nosa, zakładając na siebie. Trochę bolały go od nich oczy i miał w nich nieco zamazany obraz, ale nie chciał ich jeszcze ściągać.
Wciągnął przyjaciela do łóżka, na którego brzuchu szybko usiadł, usidlając go między swoimi udami.
— Pierwsza randka i już jako chłopaki? Chciałem powiedzieć, że zaczęliśmy od dupy strony, ale… – podrapał się niezręcznie po głowie, próbując zahamować śmiech. Postanowił nie kończyć, tylko nachylił się, żeby zostawić szybkiego buziaka na ustach Minhyuka, oddając mu również okulary. – Postaram się sprężyć. – uwolnił młodszego z uwięzi i poszedł do szafy, myśląc nad strojem. Wzorując się na ubiorze partnera, wybrał coś równie luźnego. [https://i.pinimg.com/564x/05/08/98/0508986e1edb7be3859423cc1095f808.jpg]
— Minhyuk, elektrolity! – przypomniał mu, krzycząc błagalnie z łazienki.
Kihyun stał przed lustrem w łazience, dokonując ostatnich poprawek w wyglądzie. Towarzyszyło mu uczucie lekkości, chociaż jakby nie patrzeć czekała go pierwsza randka z Minhyukiem. I owszem, był zdenerwowany, ale miłość chłopaka była większa, dlatego nucił cichą melodię pod nosem, cały w skowronkach.
OdpowiedzUsuń— Proszę kochanie.
— Och. – oderwał się od czynności, żeby wziąć do ręki szklankę, wypijając całą jej zawartość za jednym zamachem. Nienawidził smaku elektrolitów, ale pewnych rzeczy się nie wybiera. Na szczęście w sferze uczuciowej nie miał żadnych zastrzeżeń.
— Wiesz co? Jest z Ciebie dzisiaj idealny boyfriend material. – Kihyun zaśmiał się do szklanki, która stłumiła dźwięk.
— A więc na co dzień już nie? – uderzył nieinwazyjnie chłopaka w ramię, odkładając szkło na umywalkę. – Dziękuję. – wraz z tym dał mu buziaka w policzek, odnosząc się nie tylko do tego, że przyniósł mu napój, ale także do wszystkich komplementów, jakie od niego usłyszał.
— Będę odganiał od Ciebie wścibskich facetów, bo jesteś tylko mój. – Yoo uśmiechnął się zmieszany przez słowa partnera, gdy tamten poprawiał kosmyk jego włosów, którego nie zdążył ułożyć samodzielnie przed jego przyjściem.
— Wyglądasz pięknie, jak zawsze. – Kihyun spojrzał w dół na siebie i zmarszczył brwi.
— Przestań, mam na sobie bluzę... – szepnął cienkim głosem, cała jego pewność siebie, której zawsze miał pod dostatkiem niespodziewanie tego dnia wyparowała. Nie wiedział skąd u niego ta nagła nieśmiałość, ale bez wątpienia miał w niej swój udział chłopak przed nim. Nie żeby narzekał. Naciągnął mocniej rękawy na palce u rąk, lekko się uśmiechając. Jego wargi bezgłośnie się poruszyły, zanim odezwał się na głos. – Ty… – wskazał na niego podbródkiem lecz wzrok wbijał w podłogę. – Nikt nawet na mnie nie spojrzy, bo od razu przykujesz ich uwagę… to ja się powinien martwić o wścibskich facetów. – przygryzł wargę, odważając się na niego spojrzeć spod grzywki.
— Mam nadzieję, że spodoba Ci się to co zaplanowałem. – pokiwał energicznie głową, bez chwili zawahania.
Zapatrzył się w Minhyuka, gdy ten sprawdzał telefon. Naprawdę szedł na randkę z tym mężczyzną. Mężczyzną! Do którego żywił uczucia. Życie jest pełne nieoczekiwanych zdarzeń.
— Kierowca czeka na dole, możemy iść?
— Hm? Ach! Tak… tak. – zaśmiał się nerwowo, łapiąc z powrotem Lee za rękę, gdyż lubił trzymać go blisko siebie.
W samochodzie przywitał się z kierowcą, który ku jego zaskoczeniu od razu ruszył do celu, co wcale nie powinno być takie zaskakujące, ponieważ znając przyjaciela tak długo, powinien się domyślić, że będzie miał z góry wszystko zaplanowane. A to wszystko specjalnie dla niego. Ciepło oblało całe jego ciało.
— Wiem, że to bardzo standardowe i nudne...ale chciałem dać Ci coś takiego co jest piękne i delikatne, takie jak Ty...więc róże pasowały idealnie.
— Minhyuk-ah… – drżącymi dłońmi wziął od niego bukiet kwiatów. Fakt, były przepiękne, ale co wywarło na nim większe wrażenie to słowa młodszego chłopaka i to właśnie od niego nie mógł odwrócić wzroku.
— Pasują do Ciebie, podkreślają Twoją urodę. – Kihyun odłożył kwiaty, kładąc je na siedzeniu po swojej drugiej stronie, ostrożnie, aby nie opadł żaden płatek. Teraz gdy nic ich nie odgradzało, przysunął się bliżej Minhyuka. Ręce zaciskał na skórzanym siedzeniu, zamknął oczy, po czym obdarował partnera silnym pocałunkiem w usta, bez muśnięcia. Nieśmiało oderwał się od niego, a jego pełen szczęścia uśmiech był odzwierciedleniem tego Minhyuka.
Ułożył się wygodnie, przylegając do boku swojego chłopaka. Opierając głowę na jego ramieniu, spoglądał przez okno, to po stronie Lee.
UsuńWidząc, że zostawiają za sobą nie tylko centrum miasta, ale cały Seul, z szyby przeniósł wzrok na przyjaciela, tak gwałtownie, że zabolała go szyja.
— Miniuch? Gdzie mnie porywasz? – zapytał, nawet nie starając się ukrywać ekscytacji. Wrócił spojrzeniem do widoku zza okna, podziwiając scenerię, która była daleka od tej, która napawała go wstrętem na co dzień. – Nie wiem, gdzie mnie zabierasz, ale kocham… to już. – nerwowe odchrząknięcie. – Tak dobrze mnie znasz i wiesz czego potrzebuję. – dodał łagodnie, marzycielsko przyglądając się oznakom jesieni, o której znamiona w mieście było ciężko.
Kierowca wysadził ich w miejscu, które wyglądało jak żywcem wyjęte z katalogu. Kihyun wydobył z siebie ciche wow, chłonąc widok przed sobą.
— Wiesz, że nie umiem gotować i tak bym coś zamówił. Dlatego uznałem, że chociaż zjemy w ładnym miejscu. – rudowłosy zachichotał, kładąc dłoń tuż nad jego łokciem.
— W porządku, już zostało ustalone, że w tym związku ja się rządzę w kuchni… chyba że w grę wchodzi gorąca czekolada, w której mój Miniuch nie ma sobie równych. – Kihyun uwielbiał jak domowo zabrzmiał.
— I nie mówię tego tylko dlatego, że to mój projekt.
— Co. – Yoo zastygł w miejscu, gdy tamten ruszył. – Co Ty powiedziałeś? – pobiegł za nim, dotrzymując mu kroku. – Jaki twój projekt? – skupił się na tym jakby nic innego nie miało znaczenia.
— Wyszło lepiej niż myślałem.
— Lee Minhyuk! – krzyknął, łapiąc go za rękaw, za który go dziecinnie szarpał. – Dlaczego ja o niczym nie wiedziałem? – nadąsał się, marszcząc nos.
— Skarbie, tędy. – i jak miał nadal się gniewać, kiedy nazwał go pieszczotliwie, biorąc za dłoń? Nie mógł zatrzymać szerokiego uśmiechu, gdy z dumą przyglądał się efektowi pracy młodszego.
I gdy myślał, że to miejsce nie mogło być bardziej jak z bajki, jego oczom ukazało się miejsce, którego nie dało się kupić za żadne pieniądze, gdyż było zrobione z serca Minhyuka. Kihyun przyglądał się przytulnemu gniazdku, które dla nich przygotował i poczuł jak ciecz wzbiera się w jego oczach, a serce bije z niezdrową prędkością.
— Miniuś, ty… to wszystko… – nie mógł się wypowiedzieć przez gulę w gardle, przez ścisk w żołądku.
Kihyun jak zaczarowany ruszył za gestem ręki Lee. Usiadł blisko niego, zapominając czym jest przestrzeń osobista.
— Chciałem żebyśmy mogli być sami. Chcę, żebyś czuł tą samą swobodę, jakiej brakuje Ci tutaj, a którą czułeś w Japonii. Tutaj nie ma nikogo poza nami. Możesz wypocząć i niczym się nie krępować. Tylko ja będę na Ciebie patrzył, gdyż no cóż...uwielbiam to robić.
— Głupek. – klepnął go w udo, również się śmiejąc. Jednak po chwili nagle spoważniał. Odpowiednie słowa tańczyły mu na końcu języka, ale nie umiały się wydostać.
— Na pewno jesteś głodny, zjedz coś. Mamy cały dzień dla siebie nigdzie nie musimy się spieszyć. Chcę się Tobą nacieszyć, mam cichą nadzieje, że Ty także tego chcesz. – Minhyuk odezwał się jakby wyczuwając jego wewnętrzną szamotaninę. A Kihyun znowu się zatracił, widząc z jaką miłością na niego patrzył i zastanawiał się, czy on tak samo patrzył na niego.
Nabrał powietrza, jego oddech zadrżał. Zbliżył się jeszcze bardziej do chłopaka, jakby to było możliwe, prawie siadając mu na kolanach. Wziął zdecydowanym ruchem dłonie Minhyuka w swoje, ale to nie zmieniało faktu, że i tak cały się trząsł. Niestety nie dał rady spojrzeć mu w oczy, więc bawił się jego palcami, wiedząc, że kiedy napotka jego wzrok uleci mu wszystko, co ułożył sobie do tej pory w głowie.
— Jest nawet dużo lepiej niż w Japonii, ale ja nie chcę się krępować nigdzie. Chcę być swobodny bez względu na to gdzie z Tobą jestem, tylko tak mogę być względem Ciebie fair. – głęboki wdech. Był pewien tego, jak niczego przedtem w swoim życiu. – Kochamcię. – wymamrotał szybko i niewyraźnie, nie robiąc przerwy między słowami. Odwrócił się jeszcze szybciej do chłopaka plecami, nerwowo pakując do ust po kolei wszystkie potrawy.
Czy Kihyun na pewno nie wiedział, jak bardzo Minhyuk czekał, żeby usłyszeć od niego te dwa wymarzone słowa? Wydaje mu się, że wiedział. Wiedział jak to jest desperacko przechodzić przez życie, próbując wielu ścieżek, aby w końcu jego obrane drogi zetknęły się w odpowiednim punkcie.
OdpowiedzUsuńI to był właśnie ten moment.
Dlatego doskonale rozumiał, jakie uczucie euforii towarzyszyło Minhyukowi.
Leżąc plecami na stercie poduszek, miał wrażenie, iż zapada się, a z każdym następnym muśnięciem warg bardziej jakby wtapiał się w nie, ciągnąc ze sobą mężczyznę wiszącego nad nim.
Czując na swojej twarzy mokre krople, pochodzące z oczu Minhyuka, nie zmartwił się, gdyż wiedział, że to dobre łzy i zamiast je zatrzymywać, mógłby się w nich kąpać, ponieważ były szczęśliwe.
Rozchylił usta, dając przyjacielowi lepszy dostęp, z czego tamten bez chwili zawahania skorzystał, dodając czynności więcej rozkoszy.
Kihyun wiedział, że chociaż nie całowali się inaczej niż zazwyczaj, to tak naprawdę ten pocałunek był znacznie inny; bo chociaż z zewnątrz niczym się nie różnił, ich motywacja owszem.
Jęknął niezadowolony, kiedy Minhyuk rozłączył ich wargi, mimo że sam potrzebował chwili na złapanie oddechu. Nabrał gwałtownie powietrza w płuca, gdy chłopak niespodziewanie zaatakował ustami jego szyję, która była wrażliwa na wszelkie pieszczoty, stąd Yoo cały zadrżał od tak małego gestu.
Wkrótce, pomimo chłodnego powietrza, zrobiło im się naprawdę gorąco, każdy skrawek ubrania przylegający do ich ciał był nieznośny i szybko musieli się ich pozbyć.
Kihyun z zapartym tchem obserwował jak Minhyuk powoli pozbywa się po kolei górnej części swojej garderoby, aż nareszcie jego spojrzeniu ukazał się stonowany, jakże najpiękniejszy tors mężczyzny. Oblizał usta, powoli, nie kryjąc budującego się w nim głodu, dziękując promieniom słońca za to jaką poświatę dawały osobie Minhyuka; gdyż dosłownie błyszczał w jego oczach.
Zadrżał pod wpływem palców Lee na swojej rozgrzanej skórze. Niewygodnie zaczął wiercić się w miejscu, potrzebując jakiegoś tarcia, czegokolwiek. Dlatego, gdy jego partner zaczął poruszać biodrami, wydał z siebie świst spowodowany ulgą, a także następujący po tym jęk z przyjemności, mimo dzielącego ich krocza materiału spodni.
— Kihyunnie… – Kihyun wydał z siebie bardziej przeciągły jęk, sam głos Minhyuka działał na niego pobudzająco. – Mój najcenniejszy skarbie, chcę zawsze być przy Tobie – instynktownie złapał chłopaka za nadgarstek u ręki buszującej pod jego bluzą, jednak nie po to, aby zatrzymać jego ruchy, a po to, żeby dodać im większego nacisku.
— Tak się cieszę… – Kihyun po tych słowach przestał się wiercić jakby świerzbiło go całe ciało, spojrzał zza zamglonych oczu na mężczyznę, powoli odzyskując wzrok z powrotem, cały skupiony na twarzy Minhyuka. Yoo położył dłoń na jego policzku, patrząc na niego poważnie, ale z pewną łagodnością. Podniósł głowę na tyle, na ile było to potrzebne, aby udało mu się pozostawić na ustach Lee długi, zamknięty pocałunek, oznaczający ja też.
— Mogę? – i bez względu na to jak na język cisnęło mu się no nareszcie, ile można czekać, wiedział, że okoliczności były inne, dlatego uśmiechnął się szeroko i promiennie, pokazując szereg białych zębów; w sposób tak rzadki, że na pewno można go uznać za prezent.
— Kocham Cię – powtórzył dużo pewniej niż za pierwszym razem, ze zdecydowaną siłą w głosie; ponieważ wiedział, że po tych słowach w końcu będą uprawiać nie seks, a miłość.
UsuńZ pomocą Minhyuka ściągnął bluzę, a wiatr który uderzył jego nagi tors był przyjemny dla skóry. Następnie pozbył się swoich spodni, pozostając w samej bieliźnie. Zaraz potem złapał za szlufki w tych drugiego chłopaka. Pociągnął za szlufkę, zamieniając ich pozycjami. Gdy Minhyuk leżał już na plecach, Kihyun bez ociągania zaczął rozpinać jego spodnie i przez całą drogę aż do całkowitego ich ściągnięcia, patrzył ukochanemu w twarz.
Yoo wziął z talerza truskawkę, której końcówkę sam odgryzł, natomiast jej pozostałą część włożył do ust chłopaka.
A gdy tamten został rozproszony połykaniem owocu, Kihyun zdążył ściągnąć swoją bieliznę, siadając na jego brzuchu, lecz tyłem do niego.
— Teraz kolej na mnie… – przygryzł wargę, wypinając mocniej pupę w stronę twarzy Minhyuka, przysunął się niepewnie bliżej, siedząc mniej więcej na wysokości jego sutków. – Teraz mnie… przygotuj mnie… – ułożył obie dłonie przed sobą, kładąc je płasko na jego podbrzuszu.
— Proszę – wyszeptał, patrząc na partnera wyczekująco przez ramię.