22 października 2000

you can't just come into someone's life, make them feel special, and then leave




Kim Taehyung


173 komentarze:

  1. Widok Taehyunga patrzącego na niego przerażająco spokojnym wzrokiem, rozmasowując swoje nadgarstki, napawał Jungkooka tak ogromną ekscytacją, że mimo iż Kim nawet go nie dotknął, a i on zaprzestał pieszczot na własnym ciele, to i tak z ust Jeona uleciał głośny i przeciągły jęk, a klatka piersiowa maluszka unosiła się szybko.
    Patrzył na zakrwawione usta Tae, próbując nie pokazać, że jest cholernie zmartwiony. Boże mój hyung...mój najukochańszy hyung...znowu zranił się z mojego powodu...musi go boleć...moj biedny tygrysek...wycałuje go całego, caluteńkiego. JK nie skomentował tego w żaden sposób, bo wiedział, że zdenerwuje tym Taehyunga. A tego nie chciał, nie mieli czasu na sprzeczki. Chciał zamiast tego okazać mu jak najwięcej czułości i dostarczyć przyjemności takiej, o jakiej mu się nie śniło.
    -Boże….Taehyungie...tak bardzo uwielbiam Twój głos…-szepnął, a niepokój w tonie Kima, przyprawił go o dreszcze.
    -Ach! Tae! -wyjęczał, gdy ten pociągnął go za włosy. Z kącika oka JK’a spłynęła łza, jednak on sam zadziornie się uśmiechał.
    -Panie Kim… o wiele lepiej bawię się z Panem… -warknął, napawając się wzrokiem Tae, bez przerwy patrząc mu w oczy.
    -Jesteś tak niepokojąco podniecający, kochanie. -Zamruczał niskim tonem, nawet nie myśląc o tym, żeby sprzeciwić się ukochanemu i odwrócić wzrok.
    -Pozwól, że ja będę decydować o tym, czy jesteś dobrym chłopcem. -młodszy oblizywał wargi, przygryzając je dodatkowo. Wzdychał, pogrążony w euforii, w jaką wpędzał go zaborczy partner. Jego wszelkie masochistyczne zapędy ujawniały się z każdą sekundą coraz to bardziej, a każdym ruchem, słowem i spojrzeniem Taehyunga karmił swoją wygłodniałą duszę fetyszysty.
    -Oczywiście, Panie Kim. -wysapał posłusznie, podsycając jedynie partnera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. -I bez wątpienia daleko Ci do niego.
      -Pokaż mi, jak bardzo daleko. -wyzwał go, prowokując do kolejnych równie ostrych ruchów z jego strony. Gdy mężczyzna chwycił go za ramiona i położył sobie na kolanach, młodszy wręcz zawył z podniecenia, mając nadzieje, że Taehyung chce zrobić to, o czym pomyślał. Od dłuższego bowiem czasu, klapsy od Kima podczas stosunku, marzyły się Jungkookowi. Nic dziwnego więc, że wzdłuż jego kręgosłupa przeszedł dreszcz, który starszy mógł wyraźnie dostrzec, poprzez gęsią skórkę.
      -Boże...Taehyungie...tak….-zaczął cicho, jednak wtedy Kim wszedł mu w zdanie.
      -Bardzo zdenerwowałeś swojego Pana Kim. Patrzenie jak jęczysz od swojego, własnoręcznego dogadzania, wprawiło go w niepohamowaną zazdrość. -JK zaczął się wić na kolanach Tae, przez co poczuł, że mężczyzna mocniej go złapał. Czuł, że jego męskość jest już kamiennie twarda i obawiał się, że jeśli tak dalej pójdzie, to dojdzie przedwcześnie.
      Czując dłoń ukochanego, między pośladkami, ścisnął je mimowolnie, przez co dokładniej mógł poczuć partnera.
      -Taką wielką, że przestał czuć potrzebę, by zamieścić swoje palce w Twoim wejściu. -Już chciał to skomentować, jednak Kim ucałował go w pośladek, a gest ten rozprzestrzenił dodatkową falę ciepła po i tak już gorącym ciele maluszka.
      -Słodki…-mruknął cicho, jednak pocałunek skutecznie go rozproszył i wtem okazało się że był to jedynie sygnał ostrzegawczy. Po odgłosie klapnięcia dłoni o skórę koto-królika, dało się słyszeć nie jęk, nie sapnięcie, nie westchnięcie, a pisk przyjemności. Z każdym kolejnym uderzeniem, krzyczał równie głośno, nie powstrzymując się nawet na sekundę.
      -Tae...hyun...gie...moc..niej...bła...gam…-zapłakał, próbując się bardziej wypiąć mimo iż jego pupa była już cała czerwona.
      -Panie Kim, byłem niegrzeczny….powinieneś mnie jeszcze ukarać….-jęknął, chcąc kolejnego klapsa, którego na koniec jeszcze otrzymał.
      -Żartowałem. -słowo Kima wyrwało Jungkooka z amoku, który odwrócił wzrok w jego stronę.
      Zapowietrzył się, nieco wystraszony, gdy ukochany zaczął go podnosić. Zaplątał swoje maluszkowe rączki wokół jego szyi, trzymając się.
      W momencie kiedy usiedli na pufie, a Jeon spoglądał na ich odbicie w lustrze, cały się spiął wyglądając na jeszcze drobniejszego i bardziej uroczego niż wcześniej. Ścisnął nogi razem, jednak Taehyung je rozszerzył.
      -Chciałbym, żebyś się NAM dobrze dzisiaj przyjrzał.
      -Wiesz, jak mnie złapać za słowa, kochanie. -odparł piskliwym głosem.
      -Ponieważ, gdy będziemy bardzo za sobą tęsknić, będziemy mogli przywołać do głowy ten obraz. - miał racje. Mimo iż nadal byli obok siebie, Jeon już odczuwał tęsknotę za ukochanym, nie chcąc nawet myśleć co będzie potem. Dlatego też chłonął każdy dźwięk, dotyk, spojrzenie, tak jak gdyby miało zależeć od tego jego życie. Nie potrafił sobie wyobrazić poranków bez ciepła ciała Taehyunga obok, bez pocałunków na dzień dobry i dobranoc, bez przechadzek za rękę, bez wspólnych obiadków, spacerów, czytania nowych rozdziałów napisanych przez Tae, robienia Jungkookowych deserów w akompaniamencie jego śpiewu. Nie wyobrażał sobie życia bez tego wszystkiego, a jeszcze bardziej niewyobrażalny był ogrom jego tęsknoty, jaka wkrótce miała zalać i maluszka i jego ukochanego. Dlatego też każdy dotyk Taehyunga w tej chwili był wyjątkowy.
      Przygryzł wargę, gdy Kim pieścił jego męskość.

      Usuń
    2. -Jestem przy Tobie.
      -Bądź przy mnie. -jęknął, mrużąc lekko oczy.
      -Jak Cię dotykam.
      -Dotykaj mnie. -poprosił, drżąc pod wpływem drapania paznokci Taehyunga. Pisnął, gdy starszy drażnił jego sutka. Wił się między nogami Kima, ocierając się tym samym o niego.
      -Całuję.
      -Całuj mnie. -powiedział tym razem bardziej czule, okazując swoją wielką miłość względem mężczyzny. Pocałował go namiętnie, czyszcząc usta ukochanego z krwi. Złożył jeszcze parę mokrych pocałunków, wokół warg partnera by pozbyć się śladów czerwonej cieczy, choć w małym stopniu.
      -Gryzę.
      -Gryź mnie. -zamruczał, gdy jego skarb przygryzł płatek ucha swojego kociaka. Uwiebiał, gdy Taehyung do niego szeptał, czy też je gryzł lub ssał. Podniecało go to bardzo, więc pozwalał sobie na jęki, jeden po drugim.
      -Gotowy?
      -Gotowy, Taehyungie. -zawył, kiedy partner pieścił i jego wnętrzne i jego męskość. Nie mógł wytrzymać spokojnie w miejscu, poruszał się we wszystkie strony świata, sapiąc donośnie.
      -Nie przepraszaj mnie, hyung. Nie zrobiłeś niczego złego, ja zawsze dla Ciebie jestem gotów. -mruknął potulnie, odwracając się do niego przodem.
      -Wiem, że nigdy tego nie powiedziałem podczas seksu, ale kocham Cię Tae. Kocham Cię i jest mi z Tobą najlepiej na świecie. -przypieczętował słowa pocałunkiem, delikatnie się uśmiechając.
      -Kochanie, proszę, wstań. -Jungkook od razu zastosował się do prośby ukochanego. Przyparty do lustra, uśmiechnął się zadziornie.
      -Lubię kiedy próbujemy czegoś nowego, kochanie. -czując dłonie Taehyunga na biodrach, westchnął z zadowolenia. Uwielbiał czuć jego zaciśnięte paznokcie, zwłaszcza w tym miejscu. Czuł wtedy, że Kim ma nad nim władze i może robić co zechce, a to zdecydowanie podobało się młodszemu.
      -Ach...Ah...Tae Tae….Taehyungie skarbie….-mruczał stopniowo, im głębiej partner w niego wchodził. W przeciwieństwie do poprzednich stosunków, tym razem robił to czulej niż zwykle.
      Wiem, że będziesz tęsknił Taehyung. Wiem, że też chcesz by ta chwila była wyjątkowa i jest. Jest najbardziej wyjątkowa, bo jesteś przy mnie. Był dumny z tego, że ma tak cudownego partnera, który gdy chce potrafi być zaborczy, ale także nie brakuje mu subtelności. Był dumny, że tak doskonale rozumie jego potrzeby i jego ciało. Kochał tego mężczyznę najmocniej z całego serca. Pocałunki Taehyunga składane na jego szyi doprowadzał go do szału.

      Usuń
    3. -Tygrysku...szybciej…-zamruczał, mocniej zapierając się o szafę. Spojrzał w lustro na ich dwoje, czując jak miękną mu nogi.
      -Zapamiętuje wszystko, Tae Tae….Jesteśmy razem idealni….Stworzeni dla siebie. - maluszek zaczął donośniej jęczeć, kiedy hyung zaczął poruszać się szybciej i szybciej. Czuł, że palce ukochanego wbijają się w jego biodra tak mocno, że ma na nich masę czerwonych śladów. Zatrząsł się, gdy dłoń Kima zacisnęła się na jego krtani. Podobało mu się to, pożądanie buzowało w nim jak oszalałe, pot spływał z jego czoła, a każda część ciała gotowała się niczym wrząca woda. Gdy pchnięcia ukochanego były coraz to mocniejsze, Jeon przygryzł wargę czując jak ból miesza się z rozkoszą.
      -Tae...tak mi dobrze...nie przestawaj…- Wtem Kim zaczął pieścić jego sutki, które pozostawały stwardniałe od ekscytacji, jakiej dostarczał mu starszy.
      -Boże hyung….nie mogę już więcej...nie wytrzymam dłużej…-wręcz płakał,wijąc się, gdy Tae pieścił jego członek oraz poruszał się w nim zachłannie szybko. Gdy mężczyzna ścisnął go mocniej, maluszek nie wytrzymał brudząc lustro własną spermą.
      -KIM TAEHYUNG! AH…-Krzyknął, drapiąc szafę, próbując na czymś się wyżyć, mając nadzieje że nie będzie widać śladów. Zacisnął się tym samym wokół przyrodzenia ukochanego, który nadal był w jego wnętrzu. Poczuł jak jego partner drży, co wywołało u Jungkooka motyle w żołądku. Nigdy jeszcze nie czuł tego tak dokładnie jak teraz.
      Gdy opadli na pufę, Jeon niczym mały kotek owinął się wokół jego ciała, przytulając się.
      -Ups, zamiast widzieć nas po seksie, widzisz że seks był świetny. -zamruczał mu do ucha, przygryzając lekko jego płatek. Wstał biorąc chusteczki leżące nieopodal. Prowizorycznie przeczyścił lustro, by Kim mógł zobaczyć ich dwójkę. Usiadł z powrotem na Tae, przyglądając się ich odbiciu.
      -Zdecydowanie tak lepiej.- po tych słowach, zachłannie pocałował partnera, następnie zaciągając do łóżka za rękę.
      -Tae...ja tak bardzo Cię kocham….już tęsknię za Tobą a nawet się nie rozstaliśmy…-przylgnął do niego mocno.
      -Jak będziemy już razem...to będę Cię...całuskował...cały czas….pójdziemy w różne miejsca...zabiorę Cię na randkę...będziemy cały czas...blisko...ja..koło Ciebie zawsze….i każdy dzień...jest z Tobą wyjątkowy...Kim Taehyung mój...mój przyszły mąż...mój najlepszy w łóżku tygrysek….ale mi się pić chc…-Jeon ułożył się na torsie partnera i z zamkniętymi oczami zaczął wypowiadać słowa, które po prostu były mamrotaniem przed snem, ale nawet jeśli JK był w pół śnie to i tak wszystkie jego słowa były szczera. W końcu nie dokończył zdania i zapadł całkowicie w sen.
      Obudził się rano wyjątkowo wypoczęty i spokojny. Dobrze czuł się w domu Kimów. Czuł się tutaj chciany i kochany. Usiadł na łóżku, powoli, by nie zbudzić Taehyunga. Rozejrzał się po jego pokoju, chcąc zobaczyć to pomieszczenie w świetle dziennym. Gdyby mógł, zapuściłby tutaj korzenie i nigdy nigdzie nie wychodził.
      -Kim Taehyung….jesteś taki piękny…-szepnął, patrząc na śpiącego ukochanego. Pocałował go w czółko, nie budząc go. Wstał, ubrał bokserki i koszulkę po czym poszedł do łazienki. Przemył twarz zimną wodą i przeczesał włosy dłonią. Poszedł do kuchni, w której krzątała się mama jego chłopaka z herbatą w dłoni.
      -Dzień dobry, Pani Kim. -przywitał się grzecznie, uśmiechając się promiennie i kłaniając się w jej stronę.
      -Pani Kim, mogę mieć prośbę? Mógłbym szklankę wody? Taehyung śpi, a nie chciałbym go budzić. -poprosił, widząc że kobieta przygotowuje śniadanie.
      -Mógłbym też Pani pomóc, lubię gotować. -zaoferował się, uznając, że warto byłoby spędzić trochę czasu z przyszłą teściową, którą i tak już kochał oraz uważał za cudowną kobietę.

      Usuń
  2. Kwiatuszku Jungkook nie był przyzwyczajony do matczynego ciepła, więc gdy mama Kim tak miło się o nim wyrażała, chłopak otworzył szeroko oczy.
    -Lubię gotować Taehyungowi, żałuje że nie mogę robić tego na co dzień. -Mruknął, nieco przygaszony. Młodszy bardzo pragnął zamieszkać z ukochanym. Było to jego największe marzenie. Chciał się już usamodzielnić i żyć z Taehyungiem pod jednym dachem. Mieć ich własną sypialnie, wspólną garderobę, miejsce do chowania się przed światem. Ręka, w której trzymał szklankę lekko mu zadrżała. Zasmucił go fakt, że jutro już będzie w samolocie z dala od swojego Tae Tae.Serce mu pękało, był bliski rozpłakania się przed Panią Kim, ale nie chciał wprowadzać grobowej atmosfery.
    -Opowiadał, opowiadał. Mówił mi wiele o Pani, jest Pani naprawdę cudowna. -Jeon zauważył, że mama Taehyunga przygląda mu się niejednoznacznie, zupełnie jak gdyby to domyślała się, że w nocy dokończyli przerwane zbliżenia. Nie ma się co dziwić, moje krzyki słyszało pół miasta. Nie ma szans, że ich nie usłyszała.
    Na hasło niespodzianka dla Taehyunga zabłysnęły mu oczy.
    -Jejku tak, tak! -zaklaskał w dłonie. -To fantastyczny pomysł, Tae na pewno się ucieszy, jak zrobimy coś związanego z Halloween. Nie mieliśmy ostatnio nawet szansy pomyśleć o kostiumach, więc jak zrobimy cokolwiek, to będzie lepsze niż nic. Nie wiem tylko czy to dobry pomysł, żeby go zostawiać…-mruknął na koniec nie za bardzo zadowolony tym pomysł Jungkook. Wiedział, że Taehyung mógł się wystraszyć po przebudzeniu. Nie chciał tego, w końcu to jego ukochany. Jednak gdy mama Kim zapewniła, że chłopak się nie obudzi, ponieważ jest zbyt zmęczony po wczorajszym dniu, JK przystał na jej propozycję.
    W sklepie kupili dekoracje do domu, jak i różne Hallowenowe przekąski i ozdoby do jedzenia. Jeon myślał długo nad kostiumami dla niego i Tae, aż w końcu wziął dla siebie uszy kota i króliczy ogon. Spodoba mu się to, że jestem koto-królikiem. uśmiechnął się sam do siebie, myśląc nad przebraniem dla Taehyunga. Długo zastanawiał się, co może mu kupić. W końcu wymyślił coś, co uznał za idealne dla Tae.
    -Wie Pani może, czy jest tutaj gdzieś sklep Gucci? -spytał nagle, przerywając monolog mamy swojego chłopaka. Jeon miał konto, na które wpłacał pieniądze od rodziców, których nie chciał wykorzystywać by nie korzystać z ich łaski, ale stwierdził że to doskonały moment by to zmienić.
    Wracając do domu z torbami pełnymi zakupów, ucieszony trzymał na kolanach tą, w której było przebranie dla Tae. Mam nadzieje, że Ci się spodoba kochanie….
    Wchodząc do domu, nie zdążył się nawet rozejrzeć, a już czuł na sobie ciało ukochanego.
    Płakał. Jego miłość życia płakała i cała drżała. Jeon zastygł w miejscu. Wiedziałem, że to był zły pomysł
    -Strasznie się bałem. -JK był wściekły na samego siebie, czuł że samemu zbierają mu się łzy, ale powiedział sobie, że nie może się teraz rozpłakać, musi być silny dla Tae.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brzydził się sobą, że tak bardzo wystraszył swój skarb. Nie zważając na Panią Kim, chwycił hyunga pod udami biorąc go stabilniej na ręce. Zaniósł go w głąb mieszkania, siadając z nim na kanapie w dużym pokoju. Przytulił go do siebie najmocniej jak tylko potrafił, aż zabrakło mu tchu.
      -Nigdy więcej, kochanie. -szepnął, głaszcząc go po głowie.
      -Nigdy więcej tego nie zrobię, przysięgam. -ręce Jeona aż drżały od siły z jaką przytulał Kima.
      -Nie bój się, nie bój się niczego mój tygrysku. Obronię Cie przed wszystkim co złe, przed każdym Twoim lękiem. Nie bój się, zabiorę od Ciebie wszystko co złe. -Ułożył głowę Tae, na swoim ramieniu.
      -Nie płacz, mój aniele. -Zaczął drapać go jedną ręką po plecach, a drugą położył na jego głowie, delikatnie kołysząc nimi na boki by ukoić nerwy Taehyunga. Wyglądał poważnie, ale była w tym widoczna łagodność z jaką traktował go Jeon.
      -Kochanie, nigdy. Nigdy nawet w snach. Przenigdy nie zostawiłbym Cię w taki sposób. Nawet przez myśl by mi nie przyszło, żeby wyjechać i nawet się nie pożegnać. Nigdy nie skrzywdziłbym Cię w taki sposób. Kocham Cie, kocham tak mocno, że mógłbym dla Ciebie zabić, jest mi ciężko żeby nawet żegnając się zostawić Ci chociażby na sekundę, więc nie zrobiłbym Ci nigdy takiego świństwa. Przepraszam, że wyszedłem. Nigdy tego nie powtórzę, nie kiedy będziesz spał. Spokojnie kochanie, jestem przy Tobie, jesteś już bezpieczny, przy mnie, ze mną. Nie bój się niczego mój skarbie. -nie przejmując się mamą Kim, która już dawno zaczęła nagrywać całą tą sceną, płacząc ze wzruszenia, chwycił policzki Tae i otarł z nich łzy.
      -Aach...Kim Taehyung…-uśmiechnął się łagodnie. -Nawet kiedy Twoja buzia jest cała mokra i czerwona, jesteś najpiękniejszym człowiekiem jakiego w życiu widziałem. -Subtelnie osuszył jego policzki.
      -Wynagrodzę Ci każdą łzę. -mówiąc to, składał delikatne całusy, z góry na dół po policzkach Tae, po których spływały wcześniej łzy.
      -Mój Tae Tae. -odgarnął jego grzywkę, głaszcząc po tym po twarzy.
      -Pamiętaj, że masz moje serce na własnosć. Masz mnie na własność. Niezależnie od tego co by się ze mną stało. Cały należę do Ciebie i nawet jeśli myślisz, że mnie nie ma. Nawet jeśli fizycznie nie możemy być blisko, to na czuwam nad Tobą o każdej porze dnia i nocy. Będę zawsze tu -położył opuszek paluszka na czole Kima. -tu -na sercu. - i wszędzie wokół Ciebie, jak magiczna otoczka, której nie widać będę Cię otaczał i bronił przed wszystkim co złe i czego się boisz. -Położył wargi na tych Taehyunga, zaczynając najpierw powoli, delikatnie. Całował go coraz zachłanniej i namiętniej, pogłębiając pocałunek. Zatracił się w tej czynności przelewając w nią całą swoją miłość. Na koniec zwolnił, muskając czule ukochane wargi, by ukoić rozszalałe serce Taehyunga.
      -Pojechaliśmy z Twoją mamą po rzeczy na Halloween, zrobimy sobie dzisiaj małe święto. Kupiłem nam nawet kostiumy. Jesteś ciekawy? -spojrzał mu w oczy, szerzej się uśmiechając.
      -Chodź, mój aniele, pomożemy Twojej mamie z zakupami i pokażę Ci przebrania. -Szepnął, przytulając go jeszcze na koniec. Gdy uporali się ze wszystkim, a Tae ogarnął się i ubrał. Usiedli u niego w pokoju by zejść na dół już przebranymi i zrobić mamie Kim niespodziankę, która już szykowała apart by to wszystko uwiecznić.

      Usuń
    2. -Usiądź proszę i zamknij oczka, przygotuję Cię. -ucałował go w nosek, kiedy Tae usiadł na łóżku.
      -Tylko nie podglądaj bo nie będzie zabawy. -poprosił, wyciągając rzeczy z torby. Chwycił w dłoń naklejki makijażowe, które trwalej trzymają się na skórze i nie bolą przy ściąganiu w kształcie konstelacji gwiazd. Były błyszczące i świecące w ciemności. Przykleił je na nosku i obu policzkach ukochanego. Trochę to trwało, bo element po elemencie umieszczał na twarzy Tae. Po skończonej pracy, kazał wstać ukochanemu z zamkniętymi oczami. Postawił go przed lustrem, a z torby Gucci wyjął brokatową kurtke o ciemno fioletowym odcieniu. Włożył ją Taehyungowi, po czym sięgnął po swoje kocie uszy i ogonek. Ubrał je na siebie, po czym stanął za Tae kładąc dłonie na jego ramionach.
      -Otwórz oczka. -poprosił.
      -Spieszę z wyjaśnieniami, zanim cokolwiek powiesz. Długo zastanawiałem się co dla Ciebie kupić. Chciałem coś co nie byłoby zwykłe. Jesteś wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju. Dlatego nie mogłeś mieć standardowego przebrania. Musiało być oryginalne. Jesteś wyjątkowy, jak każda z miliarda gwiazd na niebie. -położył paluszek na jego policzku.
      -I Twoja cudowna osobowość i zewnętrzne piękno mieni się jak wszystkie gwiazdy i komenty kosmosu. -wskazał na brokatową kurtkę.
      -Ale najważniejsze jest to, że jesteś dla mnie całym wszechświatem, Kim Taehyung. -objął go od tyłu, kładąc brodę na jego ramieniu.
      -A ja jak widzisz jestem Twoim koto-królikiem i tak, mam z tyłu ogon królika. -zaśmiał się cichutko, stojąc cały czas w tej samej pozycji przed lustrem.

      Usuń
  3. -Oczywiście, w końcu słowa Kim Taehyung to synonimy słów zniewalająco piękny. -zamruczał, całując ukochanego w nosek. Uwielbiał te odpowiedzi Taehyunga, kochał jego sposób bycia i uważał to za bardziej urokliwe, niż najbardziej wzniosłe miłosne wyznanie. To jak wtulił się w niego ukochany, oplatając nogami jego ciało, było dla Jungkooka niezwykle kochane, piękne, szczere i atrakcyjne. Tae był w tym momencie, tak delikatny, kruchy….Jeon marzył o tym by otulić go kocykiem i trzymać w objęciach do końca świata broniąc go przed złem oraz słodząc mu w życiu pocałunkami.
    -Zasługujesz na wszystko, co najlepsze, jesteś miłością mojego życia i najlepszym partnerem jakiego mogłem mieć, rozumiesz? -spojrzał w oczy Tae. Doskonale wiedział, że chłopak mógł się teraz obwiniać, za moment słabości, który dla młodszego był zupełnie normalny i ludzki.
    -Kim Taehyung, rozumiesz mnie? Jesteś naj-wspa-nial-szym mężczyzną, jakiego mogłem mieć. -powtórzył by chłopak już niczym się nie martwił.
    Lubił momentami być tym, który wykazuje się męskością i opanowaniem. Nie czuł się wtedy ciężarem dla Tae, który tylko potrafi płakać. Czuł wtedy, że potrafi go wesprzeć i pokazać, że jest dobrym materiałem na partnera.
    -Maluszku, do tej pory to chyba najpiękniejsze wyznanie, jakie usłyszałem. Poprzedzające inne, kiedy powiesz tak przed ołtarzem -Jeon aż zadrżał, na słowa Kima. Taehyung doskonale wiedział, jak bardzo JK lubi, gdy ten pieści płatek jego ucha. Zdecydowanie był to jedno z bardziej czułych miejsc na ciele Jungkooka.
    -Na nic w życiu tak nie czekam, jak na moment w którym, będę mógł powiedzieć Ci tak i codziennie patrzeć na swoją obrączke. -zamruczał, rozczulony przez chłopaka.
    -Obiecałeś, na paluszek, z kciukiem. Teraz już nie możesz się rozmyślić. Nie ma odwrotu. -podkreślił, następnie zatracając się w pocałunku.
    -Mój koto-królik po każdym stosunku wydaje się być coraz bardziej męski. -Jeon uśmiechnął się zadziornie, mrucząc kiedy ukochany klepnął go w tyłek.
    -Wiesz co lubię. -odparł zadowolony.
    Młodszy był niezwykle ciekawy reakcji partnera, na przebranie, jakie dla niego wybrał.
    -JUNGKOOK! -Jeon natychmiast się uśmiechnął, najszerzej jak tylko potrafił, widząc radość partnera.
    -Wnioskuje, że Ci się podoba, kochanie. -przylgnął bliżej do jego ciała. Widząc nieme ale jak?! zaśmiał się pod noskiem, patrząc rozczulonym spojrzeniem na mężczyznę.
    -A tak skarbie, że dla Ciebie wszystko. -JK nigdy nie chwalił się swoją zamożnością, wolał żeby ludzie szanowali go za osobowość, a nie pieniądze. Poza tym chciał zarabiać sam, a nie żerując na pieniądzach, w związku z czym używał tylko tego, co sam zarobi. Jednakże Taehyung był jego skarbem, więc dla niego pokusił się o wyjątek.
    -Nie prawda… Największym pięknem we mnie jesteś ty, kocie. Ty jesteś moim wszechświatem, a ja jedynie jedną gwiazdą, która stara się w nim świecić dla Ciebie, kocham Cię. -Młodszy przytulił się mocniej do mężczyzny czując, jak miękną mu nogi.
    -Kochanie...Moje kochanie...Bez Ciebie, bez tak pięknej gwiazdki byłbym tylko szarym niebem. -zamruczał, oddając się pocałunkowi.
    -Nie mogę się doczekać, aż będziemy wspólnie mieszkać….ciągle mi Cię mało, a tam nikt nie będzie nam przeszkadzał. -przytulił się do niego mocno.
    Kiedy ukochany pisnął, widząc jego ogon, Jeon nie umiał ukryć swojej ekscytacji i zadowolenia. Pomerdał ogonkiem przed Taehyungiem w najbardziej uroczy sposób jaki tylko mógł. Przebranie Jungkooka idealnie pasowało do jego maluszkowej natury.
    -Skoro o wszystkim pomyślałem, to czy dostanę potem jakąś nagrodę? -zapytał, zadziornie, wprost do ucha Tae, gdy ten przytulał go mocno do siebie.
    -Twój koto-królik, tylko Twój. Nie płacz, kochanie bo spłynie Ci konstelacja. -zaśmiał się cichutko Jeon, głaszcząc chłopaka po policzku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. -Kochanie, chcesz kogoś zaprosić? Suzy? A czy ona nie ma czasem chłopaka? Kogokolwiek chcesz? Masz więcej znajomych ode mnie. Od siebie mógłbym zapytać… Jimina? -Uśmiech od razu zszedł z twarzy młodszego, zmieniając się w grymas niezadowolenia.
      -Taehyungie...to nie jest śmieszne…-mruknął, naburmuszony spuszczając wzrok.
      -Zobaczyłby jak szczęśliwi razem jesteśmy i że nigdy nie będzie w stanie ani tego zepsuć ani stanąć na miejscu, któregoś z nas.
      -Masz szczęście…-dodał dąsając się.
      -Spróbowałby się chociaż zbliżyć do Ciebie...zabiłbym….-Jimin był osobą, której JK mimo wszystko nie potrafił i nie chciał wybaczyć. Naraził mu się wystarczająco, by wejść na szczyt czarnej listy. Chciał mu odebrać Taehyunga, to niedopuszczalne zachowanie, na którego wspomnienie, Jungkookowi od razu skakało ciśnienie.
      -Ale Suzy mogłaby przyjść. Ma chłopaka, mogłaby go wziąć. Fajnie byłoby się pożegnać zanim wiesz...wylecę. -uśmiechnął się smutno, a wtedy w porę Kim zaciągnął go do salonu. Tam jego mama zadbała o ich dobry humor.
      -Musi mi Pani obiecać, że dostanę wszystkie te zdjęcia! -powiedział wesoło Jeon, pozując z Tae, który w przeciwieństwie do młodszego był zażenowany. JK zaś był zachwycony inicjatywą mamy Kim. Rodzicielka Taehyunga w pewnym momencie zniknęła w kuchni by dokończyć robienie przekąsek, a chłopcy zostali sami, z drinkami w dłońi.
      -Taehyungie…-zaczął nagle, po chwili zamyślenia Jungkook, patrząc do środka swojego czerwonego kubeczka.
      -Skoro dziś jestem królikiem w połowie...musimy uważać bo króliki się szybko rozmnażają...jakiś chyba wzmożony popęd seksualny mają…-wymamrotał, wiedząc jak absurdalnie brzmiała jego rozkmina. Na szczęście przerwał mu dzwonek do drzwi. Zawiadomiona przez Jungkooka Suzy, przyjechała do Taehyunga wraz z chłopakiem.
      -Kiedy wyjeżdżasz? -zapytała dziewczyna, gdy po dłuższej chwili siedzenia, mogła zamienić parę słów na osobności z Jungkookiem, gdyż Kim rozmawiał z jej chłopakiem.
      -Jutro rano… -mruknął niezadowolony. Och...no tak...nie mogę wiecznie udawać, że tutaj zostaję i wszystko jest dobrze.
      -Widzę, że Ci ciężko..
      -Suzy...ciężko to mało powiedziane...ja jestem przerażony...przecież ja nie dam rady bez niego...tak bardzo się boje tego co nadejdzie….tyle czasu osobno...nie wiemy kiedy znowu uda nam się zobaczyć...bez Taehyunga wszystko wydaje się takie...ciężkie…-zadrżały mu ręce, a słowa zapił drinkiem.
      -JK, wiem że bardzo się kochacie. To widać z odległości kilometra. Widać po was, że boicie się tego rozstania, bo jesteście nierozerwalni przez cały wieczór, ale uwierz mi. Taehyung zrobi wszystko, żeby Cię odzyskać i mieć u swojego boku najszybciej jak się da. Nie bój się, on Cię będzie chronił. -samotna łza spłynęła po policzku Jungkooka, którą szybko otarł.

      Usuń
    2. -Wiem...On jest najlepszym co spotkało mnie w życiu...ale nawet jeśli wiem, że mamy siebie nawzajem i będziemy się wzajemnie wspierać...to i tak wizja rozłąki...ta tęsknota którą już czuje, a nawet jeszcze się nie rozstaliśmy….wiem, że Tae Tae czuje to samo...ja nie chcę, żeby on tak cierpiał. Moje miejsce jest przy nim...dlaczego moi rodzice tak bardzo chcą zepsuć wszystko co kocham? -Jungkook czuł jak z każdym słowem, coraz bardziej drży mu głos, a serce rozsypuje się na kawałki.
      -Złotko, oni kiedyś zrozumieją, że się kochacie i to jest mocniejsze niż ich zakazy. Nie będę ukrywać, że przed wami ciężkie chwile...ale niedługo wszystko się ułoży. Macie siebie, to wasza siła. -Głos kobiety był łagodny, poklepała chłopaka po ramieniu, który najwidoczniej zdał sobie sprawę z tego, że za parę godzin będzie musiał wylecieć z kraju.
      -Suzy...mam prośbę…-poprosił patrząc jednak, na stojącego trochę dalej Kima, zamiast na kobietę.
      -Chcesz zostać już sam z Taehyungiem, tak? -widziała po nim, że potrzebuje teraz być przy ukochanym oraz że nie powinna wraz z chłopakiem zabierać im ostatnich chwil razem.
      -Tak...Potrzebuję go teraz bardzo….strasznie rozbolała mnie głowa...chyba za bardzo się zdenerwowałem…-stres związany z rozłąką nagle uderzył w Jungkooka, który sparaliżowany strachem przed porankiem, przez dłuższą chwilę nie umiał wstać z kanapy.
      Próbował się nie rozpłakać by nie popsuć tego pięknego wieczoru. Chciał by ich ostatnia noc w Stanach, była wyjątkowa. Patrzył błagalnie w stronę Tae, zupełnie jakby chciał mu powiedzieć. Tae Tae, proszę zamknijmy się w Twoim pokoju przed światem, niech nikt nam nie przeszkadza i nikt nas nie widzi. Taehyungie tak bardzo się boję, proszę przytul mnie. Przez cały ten czas, tkwił w jednej tej samej pozycji, trzymając nadal w łapkach kubeczek, mimo iż dawno był pusty. Suzy zawołała swojego partnera, mówiąc że źle się czuje, więc powinni już iść. Jeon zaś robił wszystko, by opanować rozszalałe serce, wystraszone jutrzejszym dniem. Cały dygotał, patrząc na ukochanego zmrożony w miejscu, licząc na niego w tym momencie bardziej niż kiedykolwiek indziej. Po prostu mnie przytul Tae, błagam. Chcę poczuć Twój zapach, ciepło Twojego ciała, nacieszmy się sobą póki możemy. Połóżmy się, mogę nic nie mówić albo też rozmawiać godzinami na różne tematy, równie dobrze mogę też śpiewać dla Ciebie. Po prostu zostańmy już we dwoje, chcę być przy Tobie najdłużej jak tylko mogę. Pohamował łzy, uspokajając się nieco, dzięki czemu nie zdążył uronić nawet kropelki, jednak nadal potrzebował bliskości swojego partnera.

      Usuń
  4. Widząc, jak Taehyung biegnie w jego stronę, dolna warga maluszka zadrżała, a oczy się zaszkliły. Doskonale wiedział, że jego partner czuje, że musi go stąd zabrać. To jak potrafili się porozumiewać samymi spojrzeniami, jedynie świadczyło o tym jak silna była ich więź.
    Nawet jeśli nic nie powiedział, a jedynie trzymał jego dłonie, to już wystarczyło, by przestał się trząść chociaż na moment. Jednak drgawki wróciły, gdy położył się na jego ramieniu. Co mam zrobić by już nigdy nie podnosić sie z tego ramienia? Proszę, niech ktoś mi powie, co mam zrobić, żeby z nim zostać? Zrobię wszystko, tylko nie rozdzielajcie mnie z Tae… Zaczął szybciej oddychać, jakby spanikowany cały zajściem.
    -Chodź kochanie, tu nam nie będzie wygodnie. -Jungkookie przytaknął bez slowa, zgadzając się na wszystko co planował ukochany. Kiedy Kim wziął go na ręce, JK owinął się wokół jego ciała, jak mała koala, przytulając go najmocniej jak się dało, do tego stopnia, że gdyby Tae wypuścił go z objęć to on i tak wisiałby na jego ciele, nie spadając w dół.
    -Muszę ćwiczyć trzymanie na rękach przed pierwszym przenoszeniem Cię przez próg, jako Pan Kim. -Jeon zaszlochał wzruszony słowami partnera.
    -Ja...Ja….Ja już jestem Panem Kim….to tylko kwestia oficjalnego...przypieczętowania...i...zmienienia papierów...ale ja...już jestem Twój...nikt poza mną nie będzie Twoim Panem Kim….-odpowiedział drżącym głosem, czując, jak usta chłopaka rozprowadzają ciepło po jego ciele. Na łóżku, położył się zwijając się w kulkę, jednak podniósł się kiedy tylko Tae przyniósł ich drinki. Nawet nie protestował, tylko bez gadania wypił całą zawartość. Nie cierpiał smaku alkoholu, czuł jak gorzki smak drażni jego podniebienie. Jednak wiedział, że to pomaga w rozluźnieniu, a był na tyle spanikowany, że bez tego prawdopodobnie by się nie uspokoił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy Tae odstawiłam ich szklanki, do Jungkooka przyszedł SMS

      Ciocia:

      Jungkookie, kwiatuszku. Twoja mama przyleciała dzisiaj rano. Zdążyła już spakować Twoje rzeczy, wraz z tatą. Robiliśmy z wujkiem co mogliśmy. Wujek to już nawet poleciał w wulgaryzmy, a wiesz że on rzadko przeklina. Próbowaliśmy groźbą i prośbą. Nic nie pomogło. Przepraszam, Jungkookie, wiesz że zrobiłabym dla Ciebie wszystko. Traktuje Cię syna, dla mnie zawsze będziesz moim małym kwiatuszkiem, nawet na drugim końcu świata.
      Nie martw się o nic, pomożemy z wujkiem Taehyungowi, żeby mógł szybciej do Ciebie przylecieć. I nie płacz kwiatuszku, wiem że płaczesz. Jesteś bardzo delikatny Jungkookie, ale jednocześnie przeżyłeś w życiu tyle, że jesteś silniejszy niż ktokolwiek inny. Nie bój się o nic. Kochamy Cię z wujkiem bardzo. Twoi rodzice jutro po Ciebie przyjadą. Ja z wujkiem, będziemy czekać na lotnisku, pożegnamy sie jutro.
      Spróbuj zasnąć, Jungkookie. Dobranoc.


      Na ekran telefonu kapały łzy z oczu Jungkooka, których nie potrafił pohamować.
      -Tae...Tae...Taehyungie…-pokazał mu wiadomość od cioci, nie mogąc się uspokoić. To naprawdę się dzieje….naprawdę się nie udało...muszę go tutaj zostawić...tak bardzo nie chcę tego robić… Kim rozkopał kołdrę, pakując się do łóżka. Przytulił go mocno, a JK postanowił choć na moment zachować spokój. Wtem hyung zrobił to, co było zdecydowanie najlepszym wyjściem w ich zaistniałej sytuacji. Postanowił go rozbawić. Kookie był łatwy w obsłudze w momentach smutku. Gdy się smuci, należy go przytulić, gdy płacze należy go rozbawić. A nikt, żaden człowiek na ziemi, nie rozśmieszał go tak, jak robił to Kim Taehyung.
      -Coś nie widzę tego wzmożonego popędu seksualnego u mojego króliczka. -Jeon od razu mimowolnie się uśmiechnął. Będąc zaatakowanym łaskotkami, wił się na materacu, śmiejąc donośnie na cały pokój, będąc święcie przekonanym, żę jego śmiech zapamiętają wszyscy w promieniu kilometra.
      -Tae! Tae Tae! Tygrysku proszę przestań! Nie wytrzymam! Przepona mi wybuchnie! Pomocy! -śmiał się, pokazując swoje królicze zęby i pozwalając łzom spływać po policzkach. Gdy ukochany przestał, maluszek był zdyszany zupełnie tak, jakby przed chwilą zachłannie się kochali.
      -Jesteś słodki. -mruknął, gdy partner poprawił jego ogonek i uszka. Podobał mu się jego brak powagi, to za niego kochał go tak mocno. To on składał się na jego cudowną osobowość, którą Jeon traktował jak największy skarb wszechświata.
      -Pachniesz jak najlepiej doprawiona potrawka z królika. Mniam. -Chłopak cicho jęknął, gdy mężczyzna podgryzł jego skórę.
      -Skoro tak apetycznie pachnę, może chciałbyś mnie spróbować, tygrysku? W końcu to Ty tutaj jesteś drapieżnikiem. -Zamruczał, przyciągając go do siebie. Nie miał ochoty na seks, nie teraz. Teraz potrzebował czułości, powolnych pocałunków i możliwości napatrzenia się na miłość swojego życia, powoli i dokładnie, zapamiętując każdy szczegół na jego twarzy, to jak gładka jest jego skóra, jak puszyste są włosy i jak piękne są jego oczy.
      -Taehyungie…-odchylił się od niego nieco, patrząc na ukochanego.
      -Chcę Ci coś powiedzieć, ale...umówmy się, że jeden Twój pocałunek, to jedno moje zdanie. -zamruczał, czekając aż Kim połączy ich usta.

      Usuń
    2. -Uwielbiam to, jak nasze wargi idealnie do siebie pasują i jak zaciskasz usta wokół mojej dolnej wargi. -szepnął, a hyung kontynuował ich wilgotny pocałunek.
      -Ubóstwiam sposób w jaki na mnie patrzysz, zawsze jesteś taki szarmancki, pełen miłości, pożądania, cieszę się że wzbudzam w Tobie każdą skrajną emocję. - Zaczął drapać ukochanego po plecach, układając się wygodniej w jego ramionach.
      -Mam obsesje na punkcie Twoich oczu, są najpiekniejsze na świecie. Mógłbym spać wiecznie, gdyby tylko dane było mi we śnie widzieć Twoje oczy. -Przygryzł wargę partnera, lekko się na niej zasysając.
      -Uwielbiam Twoje pieprzyki, to jak układa się Twoja skóra kiedy marszczysz nosek, delikatne płatki Twoich uszu i każdego słonia na Twoim ciele. -patrzył mu prosto w oczy, czując jak znowu mu się zaszkliły jego własne, lecz Kim szybko zajął go kolejnym pocałunkiem, tym razem bardziej namiętnym.
      -Kocham to, jak mnie dotykasz, jak mnie całujesz, kocham to co ze mną robisz, bo jest w tym miłość i szacunek, jakiej nikt mi nigdy nie okazał tak, jak okazujesz to Ty. -mocniej podrapał ukochanego, lekko się o niego ocierając. Starszy, atakował malinowe już od pocałunków usta maluszka coraz to zachłanniej.
      -Kocham Cię całego, nie tylko Twoje zalety, ale też niedoskonałości. Twoją chorobę, która sprawia, że mogę o Ciebie dbać jeszcze bardziej, Twój porywczy temperament, dzięki któremu mogę Cię częściej przytulać by ukoić Twoje serduszko, Twoje obawy i lęki, dzięki którym mogę pokazać jak bardzo wiele dla mnie znaczysz i że zawsze będę przy Tobie, zwłaszcza kiedy jest źle. Kocham to wszystko, bo to zbliża nas do siebie bardziej, o ile w naszym słowniku istnieje jeszcze słowo bardziej.-Tym razem to Jungkook zainicjował pocałunek, położył się na ukochanym, z ust przechodząc na jego szyję. Całował ją namiętnie, zostawiając jak najwięcej, jak najmocniejszych malinek. Tak, żeby każdy widział, że Kim Taehyung jest jego. Jednocześnie ocierał sie o niego, mrucząc.
      -Musiałem, pokazać że jesteś mój, tygrysku. -położył się ponownie obok, przytulając mocno do chłopaka.
      -Wiesz co, Kim Taehyung? Ty to jesteś niesamowity, żeby być tygryskiem i gwiazdkami na raz, to trzeba mieć talent. -zachichotał, miziając paznokciami tors ukochanego.
      -Taehyungie….będzie nam ciężko...nie raz i Ty...i ja...będziemy za sobą płakać samotnie leżąc w łóżkach….Nie raz będziemy czuli, że świat potraktował nas niesprawiedliwie...ale proszę….obiecaj mi kochanie….że w takich chwilach zamkniesz oczka i zobaczysz mnie….jak leżę koło Ciebie….głaszczę Cię po głowie...mruczę...całuję...a przede wszystkim, kiedy mówię Ci, że jeszcze tylko moment...jedna chwila...dzieli nas od tego, żebyśmy znowu byli razem….Proszę pamiętaj o tym...Dzwoń do mnie o każdej porze dnia i nocy...Będziemy rozmawiać codziennie..masz moje słowo. -Patrzył mu prosto w oczy, uśmiechał się smutno, łzy leciały mu z oczu jednak było w nich widać mimo wszystko spokój, który próbował zachować.
      -Obiecałem, że Ci zaśpiewam. -zamruczał, głaszcząc go po włosach.


      No limit in the sky, that I won't fly for ya. No amount of tears in my eyes that I won't cry for ya, oh no. With every breath that I take I want you to share that air with me. There's no promise that I won't keep I'll climb a mountain, there's none too steep

      When it comes to you there's no crime. Let's take both of our souls and intertwine. When it comes to you don't be blind. Watch me speak from my heart
      When it comes to you, comes to you

      Usuń
    3. Rozmawiali długo, przez parę godzin. Cały czas zadając sobie pieszczoty większe lub mniejsze. Chcieli się sobą nacieszyć. Chłonęli każde spojrzenie, każdy drobny gest. Zasnęli gdy słońce zaczynało wstawać, otuleni własnymi ciałami, na poduszkach mokrych od łez obydwu chłopców. Obudzili się 4 godziny później, gdy budzik Jeona wybrzmiał w pokoju.
      -Chodź, kochanie. Weźmiemy prysznic. -Nie miał zamiaru, zostawić go nawet na krok. Wziął ich ubrania i za rękę pociągnął najdroższego Tae, do łazienki. Wykąpali się razem, nie szczędząc sobie czułości.
      -A! A! Aj! Tae Tae piana w oku! -zawył Kookie, gdy myjąc włosy młodszego, starszemu spłynęła piana na jego oczka. Taehyung przemył dokładnie buzie maluszka wodą, całując go w piekące oczka.
      -Dziękuje kochanie. -Jeon wymasował namydlonymi rękoma całe ciało Kima, będąc przy tym niezwykle kochanym i uroczym.
      Gdy się ubierali i Taehyung już miał zakładać swoją bluzę, Kookie złapał go za nadgarstek.
      -Czekaj, Tae Tae. Zamieńmy się. Tam Ci Twoją, a Ty moją. Chcę czuć Twój zapach, najdłużej jak się da. -poprosił, zakładając po chwili bluzę ukochanego . Zeszli na dół by zjeść śniadanie z mamą Kim. Cały czas, trzymali się za ręce, nie puszczając nawet na sekundę.
      Jeon nie mógł wcisnąć w siebie żadnej z pyszności przygotowanych przez mame Taehyunga.
      -Przepraszam Pani Kim, to wszystko wygląda przepysznie, ale bardzo stresuje się...lotem i nie mogę nic przełknąć. -mruknął smutno. Wtem zadzwonił dzwonek. Jeon natychmiast zaczął się trząść. Był przerażony. Widząc to, Tae sam chciał otworzyć drzwi, jednak JK go zatrzymał.
      -Taehyungie, ja...muszę sam…-oznajmił wstając na miękkich nogach z krzesła i chwiejnym krokiem idąc do drzwi.
      -Cześć mamo…-wydukał z siebie, widząc w progu kobietę bez dwóch zdań wyjątkowo piękną, ale od której wiało chłodem niczym od królowej śniegu.
      -Bardzo się na Tobie zawiodłam, dziecko - Tak mamo...też za Tobą tęskniłem Kobieta nie wchodząc do środka spojrzała, za stojącym za Kookiem Tae, za którym z kolei stała jego mama.
      -Przepraszam Panią za wszelkie kłopoty, jakie wyrządził mój syn, zatrzymując się w Pani domu. Brak mu instynktu samozachowawczego, nie powinien tak na Pani żerować. Widać mimo wieku, nie zna elementarnych zasad kultury. Niezmiernie mi wstyd i mam jedynie nadzieje, że się nie narzucał. -oznajmiła chłodno, jednak bardzo uprzejmie zwracając się do kobiety.
      -A Ty zaś młody człowieku...Możesz wrócić do swojego poprzedniego życia. Nie wiem kto tutaj kogo omotał, ale nie zdziwię się jeśli to był mój niewychowany syn. Przynosi hańbę całej naszej rodzinie i naszemu nazwisku. To już wystarczy, nie potrzeba by zhańbił również wasze dobre imię. Jungkook, idź do auta, ojciec już czeka. -maluszek stał, wlepiając wzrok w ziemię.

      Usuń
    4. -Nie pojdę bez pożegnania. -warknął jedynie, następnie rzucając się na szyję Taehyunga.
      -KIM TAEHYUNG, KOCHAM CIE, KOCHAM CAŁYM SERCEM. KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM, PAMIĘTAJ TO. -Oznajmił najglośniej jak potrafił, ściskając go ze wszystkich sił. Rzucił się na jego wargi, całując go tak łapczywie, jakby nabierał powietrza między przykrywającymi go falami w morzu.
      -Jungkook, wychodzimy! -kobieta pociągnęła go za bluzę lecz on nawet nie zareagował.
      -Taehyungie, nie płacz proszę, Kochanie, niedługo się widzimy tak? Pamiętaj, że jestem zawsze przy Tobie. -położył znowu palce kolejno na czole i sercu chłopaka.
      -Kocham Cię, jesteś moją miłością życia, tylko Ty i wyłącznie Ty, na zawsze Ty. Na zawsze, Kim Taehyung. -Udało mu się jeszcze musnąć jego wargi, zanim zostali rozdzieleni. Zaprowadzony do samochodu Jungkook, przyłożył od razu dłonie do szyby i może nie było go słychać, ale z ruchu warg widać było, że w kółko krzyczy Kocham Cię, Kim Taehyung Niestety wkrótce po tym samochód z maluszkiem odjechał, a Kim został sam.
      -Jesteś z siebie zadowolony, Jungkook? Żeby na koniec jeszcze taką szopkę odstawiać?! -skarciła go matka. On nawet nie słuchał, wsadził do uszu słuchawki, włączając playlistę piosenek, które były jego i Tae ulubionymi. W tym momencie wszystko w nim pękło. Cały drżał, jego serce waliło najszybciej jak się dało, a oddech był tak szybki, że Jeon krztusił się od nierównego tempa i łez. W sekundzie zrobił się cały czerwony od płaczu. Wył, głośno na cały samochód, rozpaczając bardziej niż pogrzebowe płaczki. Nie patrzył na rodziców siedzących z przodu. Płakał całą drogę na lotnisko, aż w końcu zabrakło mu sił i łez. Wyszedł z auta, jego wzrok był nieobecny, patrzył się w jeden punkt na podłodze, a żeby zareagował na jakiekolwiek słowa, trzeba było mówić do niego po trzy razy. Widząc go w takim stanie ciocia chłopaka, stojąca przed lotniskiem spytała rodziców Jungkooka.
      -Jesteście z siebie dumni? Widzicie, jak on wygląda? -Pan Jeon już chciał coś powiedzieć, widocznie gryzły go wyrzuty sumienia, jednak Pani Jeon mu przerwała.
      -Tak musiało być, dla dobra Jungkooka i naszej rodziny.
      -Raczej dla dobra Twojego biznesu, Ty bezduszna wampirzyco Ty!- wściekła ciotka zaczęła się unosić, jednak wujek Jungkooka trzymał ją by nic nie zrobiła. Ciocia podeszła do maluszka przytulając go, on jednak nawet nie drgnął, gdyż był zbyt sparaliżowany i zmęczony płaczem.
      -Mój kwiatuszek...mój biedny delikatny kwiatuszek...co oni Ci zrobili...Jungkookie, spójrz na mnie. -podniosła jego brodę, by chłopak na nią popatrzył.
      -Taehyung bardzo Cię kocha. Nie zapominaj o tym. Musisz być silny dla niego Jungkookie, on Ciebie też bardzo potrzebuje. Pamiętaj kwiatuszku, że każdy kwiat ma kolce i teraz musisz użyć swoich. Nie daj się Jungkookie. -Jeon zacisnął dłonie w pięści.
      -Nie dam się, dla Taehyunga się nie poddam. Będę walczył o niego, o nas.
      -Jestem z Ciebie dumna Jungkookie. -ciocia pocałowała go na pożegnanie, a chłopak chwycił za swoje rzeczy, nie zdając sobie jeszcze sprawy z tego, że to nie koniec pożegnań z Taehyungiem.

      Usuń
  5. -Ciociu...on biegł...biegł za samochodem...po jezdni...a co jak coś mu się stało? -Jungkook nie umiał się opanować, czuł się słaby, a cała ta sytuacja wydawała się być jedynie okropnym koszmarem.
    -Spokojnie kwiatuszku, na pewno nic mu nie jest. -westchnęła ciężko, przytulając mocno chłopaka, by mógł schować twarz w jej ramieniu, jednocześnie karcąco patrząc w stronę jego rodziców.
    -Idź już Jungkookie, rodzice czekają.
    -Ciociu…
    -Tak, kwiatuszku? -Jungkook spojrzał na nią ze spływającymi łzami po policzkach.
    -Dbaj o niego, proszę. Jeśli coś będzie z nim nie tak, proszę reaguj. -wepchnął kobiecie do ręki karteczkę.
    -Tutaj masz numer telefonu Taehyunga i jego mamy. -JK nie od dziś znał kod do telefonu Kima, więc gdy zostawił go na chwile, spisał numer jego mamy.
    -Proszę upewniaj się, że wszystko w porządku. Bardzo mi zależy, żebyś była w dobrym kontakcie z jego mamą. - Drżał i pociągał noskiem przez płacz, jednak nadal próbował zachować powagę.
    -Oczywiście, Jungkookie pomogę wam. Nie martw się o nic. -Jeon przytulił ciocię na koniec, a także jego wujka.
    -Dziękuje wam za wszystko. -podziękował, odwracając się w stronę wejścia na lotnisko. Serce waliło mu, jak oszalałe. Szedł zamyślony dając się prowadzić rodzicom, nie był w stanie teraz racjonalnie myśleć.
    -JEON JUNGKOOK! -chłopak zatrzymał się na chwilę, nasłuchując czy naprawdę usłyszał to co myślał, że słyszy. Jednak uznał, że się przesłyszał idąc dalej.
    -NOCHU! - Cholera, czy mój umysł już totalnie oszalał? Jeon rozglądał się w tłumie ludzi, kręcąc się wokół własnej osi, aż w końcu zauważył w oddali Taehyunga
    -KOTO-KRÓLIKU -JK zostawiając w tyle rodziców, szedł za głosem Kima, który słabnął z każdą chwilą coraz bardziej.
    -TAE TAE! -rozpychał się między ludźmi gwałtownie, gdyż walizkę zostawił koło ojca. W końcu hyung wpadł na niego. Patrzyli na siebie przez chwilę bez słowa, aż w koncu Taehyung padł przed nim na kolana, przytulajac się do nogawki jego spodni. Jungkook cały się trząsł. Widział, że jego ukochany nie trzyma się nawet jednym procencie dobrze. Jak ja mam go zostawić w takim stanie? JK czuł jak nudności przybierają na sile, a jednocześnie robi mu się słabo. To było zbyt wiele na to drobne ciałko.
    -Nie odchodź, nie pozwolę Ci odejść...nie zostawiaj mnie, proszę...Jungkookie...nie umiem bez Ciebie żyć. - Łzy Jeona kapały na klęczącego Tae. Jungkook, pozbieraj się w konću….Musisz być tym silnym dla niego...choć raz bądź dla niego dobrym oparciem.
    -Kochanie…-zaczął łagodnie.
    -Chodź do mnie...nie płacz…-pomógł mu wstać, czując jak całe ciało Taehyunga drży, co wywołało dodatkowe zawroty głowy u młodszego.
    -Jungkook, co Ty wyprawiasz, wracaj! -usłyszał głos matki.
    -Znowu Ty? Jungkook, co on tutaj robi? -kobieta chciała wyciągnąć dłoń w stronę mężczyzn, jednak jej mąż powstrzymał ją.
    -Zamknij się, dobrze? Nikt Cię o zdanie nie pyta. -warknął w stronę matki JK, wracając wzrokiem do Taehyunga.
    -Tae...mój kochany, najdroższy Tae...Ja też nie umiem bez Ciebie żyć, serce pęka mi nawet przez sekundę nie czuje Twojego dotyku. -wytarł zalane łzami oczy, które były już czerwone i spuchnięte od płaczu.
    -Przyjechałeś za mną….Jesteś najwspanialszy…-położył dłoń na jego policzku.
    -Gdybym mógł coś zrobić, by z Tobą zostać, zrobiłbym absolutnie wszystko. -otarł delikatnie łzy chłopaka.
    -Nie płacz, będę z Tobą rozmawiał od rana do wieczora. Dałem cioci numer Twój i Twojej mamy, o wszystkim pomyślałem. Jedz i śpij duzo, żebym się o Ciebie nie martwił. Przetrwamy to Tae Tae, przetrwamy. -Przytulił go z całych sił, a ich ciała drżały w równym tempie.
    -Pamiętaj, to nie koniec. Nie myśl o naszym chwilowym rozstaniu, jak o końcu. Nic się nie skończyło, nowy rozdział w naszym życiu dopiero się zacznie. -Jungkook myślał co ważnego chciał jeszcze powiedzieć Taehyungowi, odsuwając się od niego nieco.
    -Mógłbym się jeszcze rozgadać na wiele godzin...ale mam lepszy pomysł. Chodź tutaj, kochanie. -Przytulił go ponownie z taką samą siłą, otaczając go porządnie ramionami tak, że mógł schować się przed światem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. -Zamknij oczy. Skup się na cieple, które daje nam bliskość. Pomyśl sobie o tym, jak za niedługo będziemy we własnym mieszkaniu. W naszej własnej sypialni, salonie, łazience...Tylko Ty i ja. Nikt nam nie będzie przeszkadzał, nikt nas nie będzie rozdzielał. Tyle pięknych chwil przed nami, Kim Taehyung. Dla nich musimy wytrwać to, co jest teraz, żebyśmy mogli być kiedyś cholernie szczęśliwi, tak że cały świat będzie nam zazdrościł. Pamiętasz co mówiłeś? Los dał nam za wiele dobrego, musimy swoje odczekać i znowu zaświeci nad nami słońce. Obiecuję, że jak tylko się spotkamy, zabiorę Cię na długą samochodową wycieczkę i uciekniemy daleko przed problemami. - Wtem Taehyun spojrzał prosto w oczy młodszego chłopaka.
      -Kocham Cię. - Mój chłopak...mój najsłodszy chłopak….Trzymaj się skarbie, bądź silny dla nas, wiem że potrafisz.
      -Też Cię kocham, Taehyungie. -Jungkook uśmiechnął się lekko, na tyle na ile pozwalały mu siły.
      -Kocham Ciebie i tylko Ciebie. Niedługo się zobaczymy, obiecuję. -Jeon skupił się na słowach ukochanego, chcąc by jak najdłużej szumiały mu w głowie. Gdy Kim pocałował go, świat całkowicie się zatrzymał. Nie obchodziły Jungkooka tłumy ludzi, wszystko dookoła ucichło, liczył się tylko Taehyung i smak jego warg. Ten ostatni raz, przed ich tymczasową rozłąką, gdy mógł skosztować ukochanych ust, od których smaku Jeon uzależnił się, jak od silnie działającego narkotyku. Zachłanność pocałunku wiązała się z już wystarczająco silną tęsknotą, która otaczała obu chłopców.
      -Kocham Cię, tak bardzo będę za Tobą tęsknił, już tęsknie. Hyung...mój Taehyungie..jesteś dla mnie wszystkim. -szepnął mu do ucha, a łzy spłynęły z oczu Jungkooka wprost na ramię Kima. Trzymał go mocno za ręce i ich splecione palce rozdzieliły się jako ostatnie, gdy Jeon został pociągnięty delikatnie przez ojca za ramię.
      -Synu, musimy iść…-słychać było w głosie ojca przepraszający ton.Jeon jednak nie słuchał.
      -UWAŻAJ NA SIEBIE TAEHYUNGIE, BARDZO CIĘ KOCHAM, PROSZĘ DBAJ O SIEBIE I WRACAJ DO MNIE SZYBKO, JESTEM ZAWSZE PRZY TOBIE PAMIĘTAJ! KOCHAM CIĘ, TAE TAE! -Krzyczał za Taehyungiem, idąc tyłem w stronę bramek.
      Kiedy po całej odprawie usiadł przy oknie w samolocie, czuł jak na nowo się rozsypuje. Dobrze zrobiłeś, Jungkook...nie dałeś się...pokazałeś mu, że dacie radę...Nie obwiniaj się...Nie...Nie zrobiłeś nic złego Jeon...Zrobiłeś wszystko co mogłeś…. Nie chciał zostawiać Tae, bał się o niego, o jego zdrowie, samopoczucie, o wszystko. Gdy samolot wystartował, a JK uświadomił sobie, że od teraz każdego poranka będzie budził się sam, chłopak zaczął płakać, jednak ciszej niż w aucie by nie przeszkadzać pasażerom. W końcu wstał i pobiegł do łazienki. Tam zamknął się i zaczął wymiotować. To było zbyt wiele na jego kruchy organizm. Zbyt duża dawka stresu. Jeon siedział w łazience dobre pół godziny płacząc i wymiotując. Gdy załoga pokładowa pytała się czy wszystko okej, mówił że tak i że zaraz wyjdzie. Przemył twarz i spojrzał w lusterko. Był cały blady i spuchnięty od łez. Gdy zaczął normalnie oddychać, wrócił na swoje miejsce.

      Usuń
    2. -Jungkook..-zapytał siedzący obok ojciec, gdyż matka siedząca rząd dalej, jak gdyby nigdy nic poszła spać. Kobieta przepracowywała się, a też szybka podróż ją wymęczyła.
      -Nie mów nic. Proszę. -mruknął, patrząc w okno, zamiast na ojca.
      -Źle wyglądasz…-w głosie mężczyzny słychać było zmartwienie.
      -I tak się czuje. -odpowiedział, wciskając słuchawki do uszu. Włączył jakiś film dostępny w samolocie, próbując się jakoś wyciszyć by nie dostać ataku duszności ponownie. Chciał już zadzwonić doTaehyunga, ale wiedział, że przez zasady nie może tego uczynić. Na pokładzie obowiązywał zakaz używania telefonów. Uznał, że zadzwoni od razu jak wyląduje i załatwi sobie sprawną kartę do telefonu. W połowie drogi ponownie zaczął płakać, jednak większość pasażerów spała, także nie wzbudzał podejrzeń. Zajrzał do plecaka podręcznego, który zapakowała mu ciocia. Uśmiechnął się smutno widząc znajomy album. Ona zawsze o wszystkim pomyśli. Wyciągnął prezent, który dostał od Taehyunga na urodziny, przeglądając go kartka po kartce, uważając by nie zalać go łzami.
      -Boże….BOŻE… -spiął się nagle Jungkook.
      -Proszę Pana, wszystko w porządku? -Zapytała stewardessa, a Jeon przytaknął jedynie.
      Boże nie będzie mnie na jego urodzinach….nie będę z moim skarbem w jego urodziny…. JK poczuł, że znowu robi mu się niedobrze, dlatego dla pewności pobiegł ponownie do łazienki.
      Gdy lot się skończył, wykończony i wycieńczony wymiotami Jungkook, ledwo ciągnął nogę za nogą.
      -Muszę kupić kartę…-powiedział do taty, gdy przechodzili koło sklepu na lotnisku.
      -No dobrze...tylko szybko. Nasz kierowca już przyjechał. - No tak...kierowca...już zapomniałem jak to jest mieć szofera wszędzie...ech… Jungkook wcale za tym nie tęsknił. Nie podobał mu się ten przepych, możliwe że to przez to iż wielki dom w którym się wychowywał był wiecznie pusty, a obsługa miała być jego rodziną, z czym nigdy się nie pogodził, a też po co mu pieniądze skoro nie ma ich na kogo wydawać? Zresztą, Jeon brzydził się pieniędzmi rodziców i uznał, że jak najszybciej musi zacząć zarabiać sam.
      Kupił kartę i butelkę wody, po czym wszedł przed lotniskiem do samochodu. Kierowca przywitał się z nim, jednak on nie odezwał się ani słowem. Był zbyt zajęty zmienianiem karty.
      Kurwa, cholerny kluczyk, mam go pewnie w walizce z pudełkiem od telefonu. Jeon
      warczał nerwowo pod nosem. Gdy zajechali pod dom, wyjął tylko z walizki pudełko, po czym z podręcznym plecakiem, pobiegł do środka.

      Usuń
    3. -OPPA! OPPA! OPPA! -dało się słyszeć w całym domu, a mała dziewczynka zbiegała po schodach by przywitać brata. Arin rzuciła się na Jungkooka, który przytulił ją najmocniej jak umiał. Nawet spotkanie z ukochaną siostrą nie zwiało czarnej chmury z jego serca, lecz żeby nie martwić dziecka, uśmiechnął się pogodnie (i trochę na pokaz) do dziewczynki.
      -Arin, promyczku, już jestem z Tobą! -głaskał siostrę po głowie, która nieco się od niego odsunęła.
      -Jungkookie tęskniłam. -Jeon poczochrał jej włosy, ciesząc się że chociaż ona ma dobry humor.
      -Ja też tęskniłem, Arinnie.
      -Oppa...wyglądasz źle...płakałeś? - Przed nią nic się nie ukryje…
      -Nie Arinnie...jestem zmęczony po podróży…-wiedział doskonale, że dla tak błyskotliwej istotki może być to niewystarczająca wymówka.
      -Yhym...rozumiem. - uff, złapała -Oppa, gdzie jest Taehyung oppa? - Oh…
      -Taehyungie….Taehyungie musiał zostać w Chicago, ale przyjedzie do nas niedługo. Bardzo chciał Cię poznać. -Próbował powiedzieć coś, co nie zasmuciło by dziewczynki.
      -To dlatego jesteś taki smutny! -pokazała na niego paluszkiem, zadowolona ze swojego spostrzeżenia.
      -Nie martw się oppa. Taehyungie, to książe, a księciowie zawsze wracają! -wyjaśniła radośnie.
      -Książęta Arinnie...ksiażęta..-zaśmiał się pod nosem, poprawiając dziewczynkę.
      -Masz racje, promyczku, Taehyung niedługo do nas wróci. -Oznajmił, a Arin zawołana przez opiekunkę pobiegła do pokoju obok. Jeon wbiegł po dużych schodach na górę do swojego pokoju, który był dwukrotnie większy od tego w stanach. Sam nie wiedział, na co mu taki duży pokój, ale miał tutaj wszystko włącznie z własną łazienką i balkonem. No prawie...do kuchni wciąż musiał chodzić. Zabrał się szybko za telefon, a gdy już go włączył zobaczył wszystkie nieodebrane wiadomości.

      Ciocia:

      Jungkookie….Taehyungie zasłabł na lotnisku. Akurat mieliśmy z wujkiem jechać do domu, kiedy zauważyliśmy zamieszanie i okazało się, że mama Taehyunga próbuje go ocucić.
      Nie bój się, wszystko z nim dobrze, ale może zadzwoń do niego jak już wylądujesz, chłopak bardzo się przejął. Mnie też daj znać, że jesteś w domu, żebym się nie martwiła.


      -CO TAKIEGO?! -Jeon znowu czuł, że trzęsą mu się dłonie.
      -O nie, nie, nie, nie…-powtarzał, otwierając aplikację do rozmów video.
      -Tae...Taehyung...odbierz…-powtarzał, czekając aż zobaczy twarz ukochanego i odetchnie z ulgą.
      -BOŻE TAEHYUNG JESTEŚ CAŁY, JAK DOBRZE. -krzyknął od razu, gdy go ujrzał.
      -TAEHYUNGIE, TAK SIĘ WYSTRASZYŁEM, CIOCIA MI POWIEDZIAŁA CO SIĘ STAŁO. DOBRZE ŻE BYLI Z WUJKIEM W POBLIŻU I POMOGLI, BARDZO SIĘ PRZESTRASZYŁEM….-położył dłoń na sercu, biorąc większy oddech.
      -Jak się czujesz? Odpoczywasz? Jestem już w domu, nie martw się. Bardzo tęsknie. -dodał już o wiele łagodniej, jednak nadal równie zatroskany.

      Usuń
  6. -Nic mi nie jest kochanie, nie zadręczaj się tym. -Jeon spoglądał uważnie na Taehyunga. Lustrował wzrokiem każdą część jego twarzy. Bał się o niego. Nie umiał tego ukryć. Wiedząc, że z chorobą ukochanego, nawet najmniejszy upadek może się źle skończyć, serce waliło mu jak oszalałe. Odetchnął nieco, gdy usłyszał, że nic mu nie jest, jednak łzy napełniły jego oczodoły kiedy potężna tęsknota przytłoczyła jego serce. Mimo, że nie widzieli się kilkanaście godzin, Jungkook już wariował z braku partnera u swojego boku. Zatrzęsły mu się dłonie, jednak maluszek wziął głęboki wdech by się uspokoić.
    -Jestem trochę zmęczony, ale to nic w porównaniu z tym, jak bardzo za Tobą tęsknie…-mruknął, a gdyby jako koto-królik posiadał uszy, opadły by teraz od nadmiaru przygnębienia.
    -Nie mogę iść spać, dopiero rano. Gdybym poszedł to nie przestawie się godzinowo...poza tym muszę załatwić parę spraw. Nie używałem swojego samochodu od lat, a będę woził Arin do szkoły...muszę kupić nowy fotelik i doprowadzić auto do porządku...Poza tym, muszę załatwić coś ze szkołą...wypadałoby skończyć ten ostatni rok. -westchnął ciężko, przeczesując włosy dłonią.
    -Potem koniecznie musisz mi pokazać moją małą księżniczkę Jeon! Nie mogłem się doczekać, aż wylądujesz, bo chciałem zobaczyć Arin. -Jungkook od razu rozpromieniał, wiedział doskonale, że Taehyung się z nim droczy, a jednocześnie po jego sercu rozlała się fala ciepła. Bardzo zależało mu, by pokochał jego siostrę, tak jak on kocha ją.
    -Oczywiście, Taehyungie. Arin teraz poszła z opiekunką, ale pokażę Ci ją obiecuję. Wiesz co...pytała się, gdy wróciłem gdzie jesteś...Dziwiła się, że nie przyjechaliśmy razem...Aish, to dziecko…-wymamrotał, uśmiechając się smutno. Cieszył się, że jego siostra była tak błyskotliwą osóbką, a tym bardziej dumą napawał go fakt, że tak szybko zaakceptowała Taehyunga.
    -Wiesz co, kochanie? Będziesz cudownym tatą. -Pierwszy raz od odlotu, Jungkook brzmiał na weselszego, mimo iż jego ton głosu był bardzo łagodny. Młodszy specjalnie użył słowa “będziesz” zamiast “byłbyś” gdyż wierzył, że któregoś dnia także im będzie dane wychować dziecko. Jeon był przekonany, że jego partner doskonale się spisze w tej roli i był niezwykle ciekawy, jak jego ukochany wyglądałby z maluchem, ale tym razem innym od siebie.
    --Skarbie, pod prysznic, do wanny, wszędzie. -posłał mu zadziorne spojrzenie. Może i nie był teraz w nastroju na zbliżenia, to jednak tęsknił za ciałem Taehyunga, jego ciepłem i czułością.
    -Lubię kiedy mówisz do mnie Nochu. -przygryzł dolną wargę. Jakiekolwiek przezwisko nadane mu przez Kima, dodawało mu lekkości. Gdy jego chłopak zwracał się do niego pieszczotliwie, był tak rozczulony, że czuł jakby unosił się pięć centymetrów nad ziemią.
    -Masz nosa do wielu spraw kochanie, a zadowalanie Twojego koto-królika to coś w czym jesteś mistrzem. A to, że jestem dobrą partią to inna sprawa. -odparł nie skromnie, dumnie zadzierając nos.
    -15...woah..to dość...sporo...Kochanie nie powinieneś się już położyć? Martwie się o…
    -Będąc w Korei, szybciej się starzejesz ode mnie, co nie, Jungkook hyung ? -JK zaniemówił, przełknął głośno ślinę, a jego policzki stały się czerwone. To jedno słowo wystarczyło, by Jeon zwariował i nagle poczuł płonący w nim płomień. Zrobiło mu się niedobrze z ekscytacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. -Masz szczęście, że mnie obok nie ma, takie zaczepki nie uszły by Ci na sucho, Taehyung. Jako hyung, pokazałbym czym skutkują takie nagłe ataki na mnie. -oblizał wargę, nie mogąc oderwać wzroku od Kima.
      -Nochu, mojego jutrzejszego ranka mam zamiar iść bez zapowiedzi do wydawnictwa. Już dłużej nie mogę ich unikać, a im szybciej zabiorę się do pracy tym wcześniej uzbieram na bilet do Ciebie. - Mam najlepszego chłopaka na świecie Jungkook czuł jak rozpływa się nad chłopakiem, którego determinacja mu imponowała.
      -Jestem z Ciebie cholernie dumny, kochanie. Jesteś moją inspiracją do wszystkiego co robię w życiu. Ja też się wezmę do roboty, przysięgam. Wspólnymi siłami zapewnimy sobie dobrą przyszłość. -obiecał, wzdychając na koniec.
      -Och, Jungkook, zięciu! -JK od razu uśmiechnął się szeroko, słysząc mame chłopaka, która była dla niego aniołem, nie kobietą.
      -O! Dobry wieczór, Pani Kim! -przywitał się, dostosowując powitanie do ich strefy czasowej.
      -Jak lot? Jak Ty się czujesz?
      -Lot męczący, ale bezproblemowy. Jestem już w domu. Czuje się...niezbyt dobrze, ale wierze że będzie lepiej. Dziękuje Pani za troskę! -Rodzicielka Taehyunga, nigdy nie przestawała go zaskakiwać swoją opiekuńczością, której nie zaznał w domu. Cieszył się, że jest u boku Kima, który miał tendencje do nie dbania o siebie z tęsknoty. Wiedział, że ich sytuacja jest niezwykle ciężka, jednakże nie mógł pozwolić na to, aby jego partner nie pilnował swojego zdrowia.
      -Taehyung czekał tyle godzin aż się odezwiesz. Musisz mu powiedzieć, żeby jadł! W ogóle się mnie nie słucha… dopiero jak powołam się na Ciebie to reaguje. Już nic tu nie znaczę. Przestałam się liczyć. -Jeon zrobił duże oczy, a jego twarzy wykrzywił smutny grymas. To pierwszy dzień...a on nie je… Maluszek czuł, że zawiódł. Zawiódł jako przyjaciel, partner, towarzysz przez życie. Pozwolił się wywieźć na drugi koniec świata, doskonale wiedząc, jak bardzo ten chłopak potrzebuje jego obecności. Jungkook, każdego dnia dbał o to, by Taehyung czuł, że przy nim jest. Uwielbiał o niego dbać i go rozpieszczać. Co Ty myślałeś? Że jak nagle mu tego zabraknie to popłacze i przestanie? Przecież on kocha Cię jak szalony, tak jak Ty jego..A Ty go zostawiłeś. Jeon ścisnął wolną rękę w pięść. Był wściekły na samego siebie, zaczął myśleć, że może gdyby wymyślił jakiś plan. Może udałoby się to jakoś powstrzymać. Przecież miał pieniądze na koncie...wystarczyłoby to, żeby uciec gdzieś na chwilę i przeczekać, aż rodzice wyjadą. Zjebałeś, tak bardzo zjebałeś, a on przez to teraz cierpi Pomyślał Kook, zapominając że sam nie był w najlepszej formie.
      -Taehyungie, czy to co mówi moja ukochana teściowa, to prawda? -Spojrzał w kamerkę, grożąc mu palcem.
      -Najdroższy, musisz jeść bo nie będziesz miał sił by do mnie wrócić. Proszę Cię, Tae Tae. Dbaj o siebie, dla siebie, dla mnie i dla nas i naszej wspólnej przyszłości i naszego przyszłego domu i naszego przyszłego kota i naszych przyszły dzieci i chyba nie muszę wymieniać dalej, żebyś zrozumiał, jak bardzo ważne jest Twoje zdrowie, prawda? -zmarszczył brwi, oczekując przytaknięcia ze strony partnera.
      -Nie bądź niemiły dla mamy, ona troszczy się o Ciebie, kiedy ja nie mogę..-upomniał go, podchodząc bliżej okna by było lepsze światło.
      -Jak dla mnie mógłbyś spać nago, ubrania tylko utrudniają mi dostęp do Ciebie. -zamruczał, gdy Taehyung przebierał się w piżamę.
      -Jesteś piękny, jak zawsze. -szepnął tak, jakby chciał powiedzieć coś wyjątkowego, co usłyszy tylko Kim .
      -Oczywiście, kochanie. Połóż się, a ja Ci zaśpiewam. Rozluźnij się i wyobraź sobie, że tam jestem przy Tobie. -poprosił go, następnie przechodząc do piosenki o którą prosił Tae.
      Był szczęśliwy, że chociaż tym może na chwile uszczęśliwić partnera.
      So far away, if I have a dream If I have a dream that flies away
      Don’t fall away, if I have a dream If I have a dream that flies away
      Dream, I will be there for your creation until the end of your life

      Usuń

    2. Jeon śpiewał tak długo, aż nie miał całkowitej pewności, że jego partner usnął spokojnie i właśnie regeneruje siły na następny dzień.
      -Kocham Cię,Taehyungie. Dobranoc. -powiedział na koniec, dając całusa kamerce. Rozłączył się, opadając na łóżko bezradnie. Chciał go mieć już przy sobie. Wiedział, że przed nimi całe życie, jednak mimo to, nie chciał tracić ani chwili na rozłąkę. Wtem do jego pokoju weszła matka JK’a, ubrana elegancko, przygotowana do pracy. Chłopak poderwał się, słysząc stukot jej obcasów i otwierane drzwi.
      -Czego chcesz? -zapytał niemiło, nie chcąc się wdawać w żadną dyskusję z tą kobietą.
      -Jeon Jungkook, jak Ty się odzywasz? Ta Ameryka wypłukała Ci całą kulturę z głowy. -oznajmiła oburzona.
      -Jadę w delegację, wrócę w przyszłym tygodniu. Ojciec jedzie w kolejną trasę. Zostajecie z Arin sami.
      -A to Ci nowość..-warknął pod nosem, na co matka jedynie westchnęła.
      -Uznałam, że jesteś już wystarczająco dorosły by myśleć o swojej przyszłości. Znajdź szkołę, pracę, zacznij iść ścieżką zawodową i zarabiać pieniądze. Nie będziemy Cię opłacać w momencie, gdy Ty nie potrafisz nas godnie reprezentować. Odcinamy Twoje środki, tyle ile masz, tyle będziesz miał, od następnego miesiąca zarabiasz sam. A jeśli znowu wyjdziesz na ludzi, to może pomyślimy o pieniądzach dla Ciebie. A teraz szukaj szkoły. Chcę po powrocie widzieć Cię przy nauce i to nie podlega żadnej dyskusji. -Mówiąc to, kobieta wyszła zamykając za sobą drzwi.
      -A rób co chcesz, jędzo. -JK wiedział, że rozmiar jego oszczędności, mógłby mu pozwolić na utrzymanie się przez jakiś czas, ale wolał je trzymać na czarną godzinę lub specjalną okazję. Postanowił więc rozejrzeć się za pracą. W końcu w Chicago także pracował dorywczo i to nie jest nic złego.
      Otworzył szafkę, z której wyjął szkatułkę, zamykaną na kłódkę. Kluczyk miał w portfelu, więc od razu bezproblemowo ją otworzył. W środku były kluczyki, do jego samochodu. Matka oddała mu kluczyki, gdy jej range rover przestał jej się podobać i wymieniła go na coś nowszego oraz bardziej luksusowego. Jeon trzymał je pod kluczem, żeby nikt nie ruszał jego wozu, podczas jego nieobecności. Wziął prysznic, szybko się przygotował, po czym w płaszczyku wyszedł do garażu.
      -No super, prawie rezerwa. To najpierw paliwo..A miałem nie brać z oszczędności..-westchnął wyjeżdżając na ulicę, by załatwić sprawy.

      Usuń
  7. Kończąc tankowanie, Jungkook z grymasem spojrzał na licznik. Nie uśmiechało mu się teraz wydawać pieniędzy, w momencie gdy ani nie miał pracy, ani wsparcia finansowego od rodziców. Westchnął idąc zapłacić.
    -Jeon Jungkook? - usłyszał zza pleców męski głos, który wydał mu się znajomy. Odwrócił się, a widząc mężczyznę skłonił się natychmiast.
    -Pan Min! Dzień dobry! -Uśmiechnął się lekko, w stronę Pana w średnim wieku.
    -Sto lat Cię nie widziałem, aleś wyrósł ostatni raz przed Twoim wyjazdem to jeszcze takim małym smarkiem byłeś, a teraz widzę dojrzały mężczyzna się z Ciebie robi. Kiedy wróciłeś? -JK, wraz z Panem Min ustawili się do kolejki by zapłacić za paliwo.
    -Wczoraj, przedwcześnie niestety. -mruknął niezadowolony.
    -Przedwcześnie? A szkoła? -mężczyzna zmarszczył brwi.
    -Będę musiał dokończyć tutaj...i rozejrzeć się za pracą. -westchnął ciężko, drapiąc się w tył głowy.
    -Pracy powiadasz? Jungkook, nadal interesujesz się florystyką? -Jeon uniósł lekko brwi, zainteresowany tematem.
    -Oczywiście, cały czas się tym zajmuje, jak mam czas.
    -To mam propozycję. Chcesz pracować dorywczo u mnie w kwiaciarni? -Widać było błysk w oku młodszego.
    -Z przyjemnością Panie Min! -Ożywił się od razu.
    -To przyjdź po świętach, dowiesz się co i jak.
    -Będę na pewno, dziękuje Panie Min! -chłopak skłonił się, gdy starszy mężczyzna skończył płacić za paliwo.
    -Nie ma za co, wolę mieć kogoś zaufanego do pomocy. Do jutra, Jeon. -Odpowiedział mu na pożegnanie, wychodząc ze stacji. Chłopak zapłacił szybko za paliwo, idąc zadowolonym do auta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. -Boziu, Tae...będę zarabiać i wspólnymi siłami szybciej nam się uda być razem. -zacisnął dłonie na kierownicy, ruszając powoli. Wkrótce zbliżały się urodziny Taehyunga oraz święta. Miały to być pierwsze ich święta jako para oraz pierwsze, które spedzą oddzielnie. Przez to wszystko Jungkookowi wcale nie udzielała się ta cała świąteczna atmosfera. Mimo, że służba w ich domu już zabrał się za świąteczne porządki, on w ogóle nie myślał o tym że wkrótce będzie świętował i tak na święta będzie sam z Arin jak zawsze.
      Właśnie...Arin. JK podjechał pod jej szkołę, czekając aż dziewczynka wyjdzie. Widząc idącą z plecakiem siostrę, uchylił przednie okno, by jej pomachać. Arin pożegnała się szybko z koleżankami, podbiegując do samochodu. Usiadła z przodu, w przygotowanym przez Jungkooka foteliku.
      -Oppa! -Dziewczynka nachyliła się i dała całusa w policzek Jeonowi, który poczochrał jej lekko włosy.
      -Cześć promyczku. Jak było w szkole? -Mówiąc to, JK pomógł zapiąć siostrze pasy.
      -Dobrze, oppa! Jedziemy do domu? -zapytała, ciekawa oraz ucieszona, że to brat przyjechał, a nie kierowca.
      -A nie! Jedziemy na zakupy, pomożesz mi wybrać prezent dla Taehyunga. -dziewczynka zaklaskała w dłonie, a Jeon z delikatnym uśmiechem odjechał spod szkoły.
      Starszy brat dobrze wiedział, że powinien oszczędzać, ale na Kimie nie miał zamiaru oszczędzać. Chciał się wykosztować i zrobić wszystko idealnie. O dziwo zakupy poszły gładko, a razem z Arin mieli wiele pomysłów i z torbami pełnymi zakupów wrócili do domu.
      Oczywiście, ulegając namowom JK zabrał Arin na pizze plus kupił jej ulubione cukierki w manufakturze słodyczy. Także dziewczynka również skorzystała na tym wyjściu.
      Kiedy siostra poszła robić lekcje z opiekunką, Jeon zabrał zakupy do pokoju. Już miał się zabierać do pracy nad paczką dla Tae, gdy niczym huragan wbiegła do pomieszczenia jego matka.
      -Jeon Jungkook! -Maluszek wzdrygnął się, wstając na równe nogi.
      -Miałaś być na delegacji…-wymamrotał.
      -Jeszcze nie zdążyłam wyjechać. A wiesz czemu? Gdyż moje koleżanki i partnerki biznesowe wypytują mnie od rana dlaczego całujesz się z chłopakiem! -Jeon zrobił duże oczy, nie do końca wiedząc co się wydarzyło.
      -Patrz! Jesteś z siebie zadowolony!? -matka pokazała mu na telefonie wyłącznie fragment na którym żegnają się z Taehyungiem.
      -Jak cholera. -wycedził przez zęby, patrząc pogardliwie na rodzicielkę, która od razu uderzyła go z otwartej dłoni w twarz. Jeon złapał się za czerwony policzek, lekko go rozmasowując.
      -Nie poznaję Cię, Jungkook. -warknęła rozzłoszczona.
      -Zacznijmy od tego, że nigdy mnie nie znałaś. -Kobieta we wściekłości, uniosła dłoń by ponownie uderzyć syna, jednak odpuściła, wychodząc z trzaskiem drzwi z pokoju.
      Jungkook dzielnie się trzymał, jednak teraz coś w nim pękło. Usiadł na ziemi płacząc.
      -Tae Tae...Chcę do Tae Tae…-szlochał żałośnie niczym dziecko.
      -Taehyung-ah…-żałośnie płakał, ukrywając twarz w dłoniach. Nienawidził życia w tym domu, wszystko kojarzyło mu się z tym, jak traktują go rodzice. Jak nigdy nie miał w nich oparcia, jak dobro ich nazwiska liczyło się bardziej niż jego uczucia.

      Usuń
    2. -Oppa…? -usłyszał głos Arin. Podniósł wzrok, na drzwi za którymi stała jego siostra.
      -Czemu płaczesz? -maluch podszedł bliżej Jungkooka przytulając go.
      -Oppa...nie płacz...Książe Taehyungie byłby smutny…-mruknęła, martwiąc się o ukochanego brata.
      -Masz racje, Arinnie. Już nie będę. Po prostu...bardzo tęsknie za moim księciem. -uśmiechnął się smutno, ocierając łzy, mając nadzieje że siostra nie zauważy jego czerwonego policzka albo pomyśli że to od płaczu.
      -Wiem, oppa. Ja też chce, żeby Taehyungie tu był.
      -Arin! -dało się słyszeć wołanie z korytarza.
      -Muszę iść, oppa. Przyjdę jak skończe lekcje! -Jungkook dał dziewczynce całusa w czoło, a ona zadowolona wybiegła z pokoju. Było ciężko, bardzo. Każda minuta bez Tae, w miejscu które tak bardzo podcinało mu skrzydła, była jak droga przez męki. Jednakże miał plan, związany z prezentem dla Tae, więc zamiast się mazać, postanowił wziąć się w garść. Wtedy zadzwonił telefon, Jungkook w dzikim pędzie rzucił się by odebrać.
      -Taehyungie! -od razu włączył wideo, jednak zauważył że jego ukochany oparł telefon o poduszkę, a sam usnął czekając na połączenie.
      -Moje kochanie….Zmęczony byłeś, prawda? Pracowałeś w wydawnictwie do późna? Uważaj na siebie. Bardzo Cię kocham, Taehyungie. Bardzo za Tobą tęsknie, ciężko mi się oddycha kiedy nie ma Cię obok, ale trzymam się jakoś. Dla Ciebie. Dbaj o siebie, Kocham Cię. Dobranoc. Zaśpiewam Ci na dobry sen. -mówiąc to, zaczął śpiewać, a kiedy skończył wyłączył się, pozwalając Kimowi odpoczywać w spokoju.
      Aż do wieczora pracował nad piosenkami, śmiejąc się smutno do siebie, że All I want for Christmas nigdy nie brzmiało tak prawdziwie w jego przypadku. Specjalnie wybrał wolniejszą aranżację, gdyż oryginał wydawał mu się tandetny. Do tego wybrał jeszcze parę piosenek świątecznych, ale też parę tych, które Taehyung bardzo lubił słuchać. Wszystkie nagrane covery ponumerował i nagrał na pendrive, a to był dopiero początek jego przygotowań. Przez następne dni nikt z nich nie miał czasu na rozmowy. Taehyung pracował ciężko w wydawnictwie, a Jungkook zajmował się siostrą i załatwianiem szkoły. Jeon był bardzo dumny ze swojego chłopaka i codziennie pisali ze sobą mimo wszystko. JK podsyłał Kimowi zdjęcia, by mimo wszystko mogli na siebie popatrzeć .
      W końcu udało mu się też skończyć paczkę. Przeglądał zawartość, sprawdzając czy wszystko w niej jest.
      -Aaaaarin, gdzie masz ten rysunek?! -zawołał, a po chwili słychać było tupot stóp.
      -Tutaj oppa! Już skończyłam! -mówiąc to, dziewczynka podała mu rysunek, który zrobiła dla Taehyunga, na którym była cała ich trójka.
      -Myślisz, że Taehyung oppa się ucieszy? -zapytała, nie będąc przekonana co do tego, czy jej rysunek jest wystarczająco ładny.
      -Na pewno aniołku, obrazek jest śliczny. -uśmiechnął się Jeon. Arin klasnęła w dłonie, po czym wróciła do siebie. JK usiadł do biurka. Ostatnią rzeczą do zrobienia, było napisanie listu.

      Usuń
    3. Długo myślałem, co Ci kupić. W końcu masz urodziny i święta też są po drodze. Myślałem co zrobić, byś poczuł moją obecność u Twojego boku, ale też żebyś dostał coś co będzie praktyczne. Pewnie zastanawiasz się w ogóle skąd pamiętałem adres Twojego domu, skoro byłem w nim raz. Otóż spiskowałem z Twoją mamą, w końcu mam do niej numer. Napisała mi dokładnie jak zaadresować paczkę. Zacznę od świątecznych prezentów.
      Pendrive. Nagrałem na nim nowe covery, tylko i wyłącznie dla Ciebie. Świąteczne, ale i zwykłe. Nikt ich nie usłyszy poza Tobą. Są tylko dla mojego wyjątkowego chłopaka. Mam nadzieje, że podniosą Cię one trochę na duchu. Miś. Dlatego było mi potrzebne takie duże pudło bo ten pluszak jest dość spory, jak widzisz. Arin pomogła mi go wybrać, wybrała taki który byłby najbardziej podobny do mnie, a ja się tylko upewniłem czy jest odpowiednio mękki, żeby Ci się na nim wygodnie leżało. Ubrałem go w koszulkę Stussy, żeby był bardziej podobny do mnie. No i spryskałem go moimi perfumami, których dałem Ci trochę w małym flakoniku, gdyby zapach wywietrzał. Niech pluszowy Jungkook przypomina Ci, jak bardzo tęsknię i Cię kocham. Arin narywsowała obrazek dla Ciebie, jestem tam ja Ty i ona. Słodkie, prawda? Ona bardzo na Ciebie czeka, tak samo jak ja. To dziecko Cię uwielbia. Ma to po bracie. (Ale ja się dzielić nie będę, jesteś mój) Jeśli chodzi o urodzinowe prezenty, to kupiłem te perfumy Gucci, które bardzo chciałeś. Pamiętałem dokładnie które! No ale to nie koniec. Będąc w sklepie Gucci, zauważyłem nową kolekcję i krawat, którego jeszcze nie masz. (mam nadzieje, że mnie nie uprzedziłeś i nie kupiłeś go sobie przede mną) Podoba mi się ten krawat, masz nowy do kolekcji. Jak dla mnie mógłbyś chodzić tylko w nim, jeśli wiesz co mam na myśli.Tęsknie za Tobą tak bardzo. Bez Ciebie nawet plaże w Busan nie są tak ładne, jak były. Myślę o Tobie cały czas bez przerwy. Jestem z Ciebie dumny, że tak dzielnie pracujesz, ja też robię co mogę. Zadzwoń do mnie, kiedy otworzysz paczkę. Będę czekał. Powinna dojść dzień przed świętami, bo wysłałem ją najszybsza przesyłką. Kocham Cię, Kim Taehyung. Co wieczór zamykam oczy i wyobrażam sobie nas w naszym własnym mieszkaniu. Razem, tylko my dwoje. Myślenie o wspólnej przyszłości, nieco łagodzi ból rozłąki. Już wkrótce będziemy razem! Wszystkiego Najlepszego Taehyungie, nigdy się nie zmieniaj bo kocham Cię takiego, jakim jesteś i nigdy nie choruj bo bez Ciebie wszystko traci sens. Wesołych Świąt, kochanie.
      Twój Jungkookie.

      Ps. Niedługo w Korei są przesłuchania do nowego programu. Pójdę tam, wygrać to dla Ciebie.


      Jeon miał łży w oczach kończąc pisanie. Włożył rysunek Arin wraz z listem do koperty i zapakował wszystko do eleganckiego pudła, Szczelnie wszystko zamykając i adresując. Wkrótce kurier odebrał paczkę, a służąca zaczepiła młodego chłopaka.
      -Panie Jeon...Musi wziąć Pan lekarstwa. -przypomniała, gdyż Jungkook często o tym zapominał. Odkąd rozstał się z Taehyungiem, mało pił i jadł. Właściwie ograniczał się do jednego małego posiłku dziennie, w związku z czym jego odporność się osłabiła. Miał przepisane witaminy, których brakowało jego organizmowi, ale nawet o nich trzeba było mu przypominać. Był bardzo blady i stracił też na wadze. Jednakże za dwa tygodnie miał przesłuchania do nowego programu, więc wiedział, że musi o siebie zadbać, żeby dobrze wypaść.
      -Soobin, chodź. Zrobimy porządny obiad. Samymi witaminami nie podniosę się na nogi. -Uśmiechnął się do służki, która wraz z nim udała się do kuchni. Mimo iż kobieta pracowała u nich, Jeon nie lubił tego usługiwania. Uważał, że dopóki ma sprawne ręce i nogi, sam może o wszystko dbać.

      Usuń
  8. -Panie Jeon, przyszedł list ze szkoły. -oświadczyła służka, podchodząc do Jungkooka, który stojąc przy wysepce w kuchni nalewał sobie soku pomarańczowego do szklanki.
    -Dziękuje, Soobin. -Wziął od kobiety kopertę, otwierając ją. Wczytał się w treść listu, z którego wynikało, że przepisano mu oceny ze Skyline High i od nowego semestru może zacząć zajęcia w prywatnym liceum.
    -Dobre wieści? -zapytała kobieta, delikatnie się uśmiechając.
    -Tak, zaczynam liceum, jeśli wszystko dobrze pójdzie to zdam wszystkie egzaminy i skończę szkołę. -odpowiedział spokojnie lecz bez większej radości.
    -Och, to świetnie. -Odparła kobieta, zabierając się za wyciąganie naczyń ze zmywarki.
    -Taak..możliwe.-mruknął, zabierając szklankę i list do swojego pokoju. Westchnął, rozglądając się po pomieszczeniu. Brakowało mu Taehyunga, z każdym dniem tęsknota była coraz większa i zamiast powoli się uspokajać, był dodatkowo przybity. Jednakże zaczął o siebie dbać, jeść regularnie, brał witaminy i starał się wysypiać, choć to bywało niewykonalne momentami. Usiadł przy keyboardzie, który stał w jego pokoju. Musiał ćwiczyć do przesłuchań do programu. Grał i ćwiczył śpiew jednocześnie, wiedząc że niedługo będzie musiał także znaleźć salkę do ćwiczeń choreografii. Jednak dziś wyjątkowo nie mógł się skupić. Miał jakieś dziwne przeczucie i nie mylił się. Po chwili wybrzmiał dzwonek jego telefonu. Chwycił gwałtownie urządzenie, włączając kamerkę.
    -Taehyungie! -widząc ukochanego ze spuszczonym wzrokiem, początkowa ekscytacja zamieniła się w niepokój.
    -Kochanie, wszystko dobrze? Co się stało? Czy Ty płaczesz? -zasypał pytaniami swojego chłopaka, wystraszony, że coś mu się przytrafiło.
    -Kochanie… czy w tym programie będzie dużo ładnych chłopców? Jeśli tak to muszę ciężej pracować… jak tylko zobaczę, że Cię tam z kimś shipują, Korea już nigdy nie zobaczy tej osoby na oczy, przysięgam…- aaaa czyli dostał mój prezent Jungkook uśmiechnął się, słysząc słowa Kima, lubił gdy podkreślał to, że inni mężczyźni powinni trzymać się z dala od jego maluszka.
    -Żaden nie będzie choć minimalnie tak piękny jak Ty, Hyung i nie martw się. Zabijemy tego kogoś razem. -zaśmiał się cicho.
    -Jest tam Arin? Zdobyła moje serce, masz problem… W ogóle, nie dzwonię za późno? Gubię się w tej różnicy czasowej. -Jungkook sam się gubił. Nigdy nie pamiętał kiedy może zadzwonić by nie przeszkadzać Taehyungowi. Najwyraźniej musieli to jeszcze oboje wypracować.
    -Pewnie, że jest. Bawi się u siebie. ARIN! CHODŹ, PRZYWITASZ SIĘ Z TAEHYUNGIEM! -Zawołał siostrę, która od razu poderwała się do biegu.
    -Mam problem mówisz? W takim razie odbije Twoje serce, by było tylko moje. -posłał mu zadziorny uśmiech.
    -Nie dzwonisz za póżno, spokojnie. -Gdy to mówił, do pokoju weszła siostra JK’a, następnie siadając bratu na kolanach, tak żeby mogła zobaczyć partnera Jungkooka, a on ją.
    -Taehyung oppa, cześć! -machała szybciutko drobną rączką do małej kamerki telefonu, nie przestając się uśmiechać. Widać było, że dziewczynka bardzo polubiła chłopaka, nawet jeśli nigdy nie widziała go na żywo.
    -Oppa? Dostałeś prezent? Narysowałam Ci obrazek, widziałeś? Podobał Ci się? - Arin była bardzo przejęta, dużo serca włożyła w rysunek który mu podarowała i chciała by mu się podobał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. -Oppa, zostawiam Cię z Jungkook oppą. Porozmawiajcie sobie. Jungkookie cały czas patrzy w telefon i czeka aż zadzwonisz, nie chce przeszkadzać. Przyjeżdżaj do nas niedługo oppa. papa -pomachała mu na pożegnanie wracając do siebie.
      -No..także..Oppa, jak Ci się prezent podobał? -zapytał specjalnie tak jak Arin, uśmiechając się.
      -Jesteś najlepszy, Jungkookie, i tak strasznie Cię kocham, kocham Cię za mocno, aby Cię puścić, nawet jeśli wiem, że jesteś dla mnie za dobry, nie umiem dać Ci odejść i będę bardziej zaborczy jak byłem, nie pozwolę, aby twoja przyszłość nie uwzględniała mnie w sobie, chociaż wiem, że na to nie zasługuję, to zamierzam bezwstydnie trzymać się Ciebie kurczowo. Właśnie tak bardzo Cię kocham, Jungkook-ah. -Jeon wysłuchiwał słów ukochanego w ciszy, a łzy strumieniami spływały mu po policzkach.
      -Nie pozwól mi odejść nigdy, bo ja nigdy nie pozwole odejść Tobie. Będę przy Tobie zawsze. Nie umiałbym nawet pomyśleć o tym, że moglibyśmy kiedykolwiek nie być razem..-musiał przerwać, gdyż załamał mu się głos od płaczu.
      -Zasługujesz na wszystko co najlepsze, Kim Taehyung. Proszę nie mów tak nawet, że nie zasługujesz. -Rozpłakał się jeszcze mocniej, pociągając nosem co chwile.
      -Kocham Cię, tak strasznie Cię kocham. Tak bardzo za Tobą tęsknie, Tae Tae oszaleje bez Ciebie tutaj, to dopiero półtorej tygodnia, a ja mam wrażenie, jakbym Cię nie widział całą wieczność. Hyung, tak bardzo mi Cię brakuje.Kocham Cię, wytrzymamy, damy radę. -próbował się uspokoić, by już nie chlipać rzewnie.
      -Długo wybierałem krawat...chciałem żeby Ci się spodobał. Specjalnie przypominałem sobie całą Twoją kolekcję, żeby wiedzieć jakie mogłyby Ci się spodobać. -wymamrotał, nieudolnie wycierając łzy.
      -Pluszaka Arin wybrała, złote dziecko. Choć małą namiastkę mnie będziesz miał. -mruknął smutno. Widać było po obrazie z kamerki, że trzęsą mu się ręce.
      -Kocham Cię mój pisarzu. -zapłakał, znowu rozpadając się na kawałki.
      -Jungkookie, upewnij się, że będziesz oglądał w Wigilię transmisję na żywo z konferencji prasowej o mnie, podam Ci potem szczegóły, ale musisz mi obiecać, że będziesz oglądał, bo inaczej to nie ma sensu. -Jeon podniósł wzrok by spojrzeć na Taehyunga.
      -Oczywiście, że będę oglądał, kochanie. Specjalnie włącze nagrywanie, żeby móc Cię oglądać bez końca. Pamiętaj, że jestem Twoim fanem numer jeden. Nie mógłbym przegapić pierwszej konferencji prasowej mojego chłopaka. -oznajmił, drżącym głosem.

      Usuń

    2. -Tae...wiem, że jesteś zapracowany, ale...chciałbyś mi coś poczytać…? Cokolwiek, może być nawet przepis na naleśniki. Chcę po prostu posłuchać trochę dłużej Twojego głosu. Tak bardzo tęsknie za tym, jak mówisz mi do ucha. Na samą myśl o tym, przechodzą mnie dreszcze. Kocham Twój głos, kocham Cię całego. Nawet tak zapłakany, jesteś najprzystojniejszy na świecie. -mruknął, wycierając łży w rękaw bluzy. Dziś rozmawiali ze sobą dłużej niż zwykle, głównie przez to, że dawno nie mogli porozmawiać, popatrzeć na siebie.
      -Dobranoc kochanie. NIe przepracowuj się, jestem z Ciebie dumny. -oznajmił rozczulony. Kiedy się rozłączyli, Jungkook znowu poczuł pustkę, o której przez chwilę udało mu się zapomnieć. Tej nocy, maluszek nie zmrużył oka tej nocy. Patrzył w sufit, wyobrażając sobie Tae, który trzymałby go przy sobie blisko, całując od czasu do czasu. Tej nocy Jeon Jungkook płakał bardziej niż na co dzień. Tej nocy nie umiał ukryć bólu. Tej nocy całe jego ciało i dusza krzyczały, chcąc wrócić do Kim Taehyunga.
      Święta przyszły szybko. Oczywiście Arin i Jungkook spędzali je samotnie, gdyż ich ojciec grał wigilijny koncert, a matka była w trasie.
      -Oppa, mamy jeszcze lukrowane guziczki do ludzika? -zapytała dziewczynka, dekorując ciasteczka, brudząc przy tym pół kuchennej wysepki.
      -Proszę Arinnie, tutaj masz wszystkie. -Podał siostrze miseczkę i sam wrócił do ozdabiania ciasteczek. To był jedyny plus tej sytuacji. To, że mógł zająć się siostrą, że nie czuła się tak samotna. Wtem zadzwonił budzik.
      -Ooo, Arin chodź, Taehyung będzie w telewizji. -oświadczył wyłączając powiadomienie.
      -Oppa, oppa, oppa, oppa! -powtarzała dziewczynka, tuptając do salonu. Jungkook wział ze sobą na tacce ciasteczka i mleko dla nich obojga, po czym wraz z siostrą zasiadł na kanapie włączając transmisję z konferencji.

      Usuń
  9. Jungkook stresował się wystąpieniem Taehyunga, zupełnie jakby sam miał wyjść na scene, a nawet i bardziej. W końcu to był jego ukochany. Jego najcenniejszy skarb został wystawiony przed żądnych krwi fotoreporterów, a Jungkook był za daleko by go obronić.
    -Bądź silny, Tae. Jestem z Tobą, pamiętaj o tym. -Jeon wpatrywał się w ekran, a siedząca na jego kolanach dziewczynka, uniosła głowę do góry by na niego spojrzeć.
    -Oppa! Dasz rade! -krzyknęła nagle patrząc z powrotem na telewizor, a JK uśmiechnął się, widząc jak jego siostra przeżywa konferencje Taehyunga.
    Wtedy pojawił się Kim, a cały świat dla Jungkooka stanął w miejscu. Słyszał krzyki dziennikarzy, jednak nie zwracał na nie uwagi. Liczył się tylko on. Tylko Taehyung.
    Wyglądał olśniewająco, Jeon aż żałował, że nie mógł patrzeć na niego z bliska.
    -Założyłeś prezenty..-mruknął pod nosem, ze łzami w oczach. Chciał znaleźć się tam i własnym ciałem osłonić go przed blaskiem fleszy. W młodszym mieszało się bardzo dużo emocji. Tęsknota mieszała się ze smutkiem, złością, miłością i pożądaniem. Jeon był całkowicie zagubiony, a jego serce krzyczało tylko o pragnieniu znalezienia się u boku Tae.
    -Dzień dobry.
    -Dzień dobry, mój najcudowniejszy. -odpowiedział od razu JK, zupełnie tak, jakby jego chłopak doskonale go słyszał.
    -Dziękuję tym, którzy pomimo pierwszego dnia świąt, zdecydowali się tu przyjść bądź oglądają mnie w swoich domach.
    -Lepsze od tego byłoby tylko spędzanie tych świąt z Tobą, kochanie. -Jeon nawet na sekund nie odwrócił wzroku od telewizora.
    -Nazywam się Kim Taehyung, znany jako Vantae.
    -Cześć, a ja nazywam się Jeon Jungkook, wkrótce Kim. -po policzku JK’a spłynęła samotna łza.
    -A ja jestem Arin! Jungkookie, Oppa nas słyszy? -Chłopak zaśmiał się cicho, słysząc słowa siostry.
    -Arinnie, Taehyung na pewno usłyszy to, co mówisz. Zapewniam Cię.-Mówiąc to, Jeon spojrzał w stronę telefonu nastawionego tak by z ukrycia nagrywać ich dwójkę.
    Jeon wzdrygnął się, kiedy Kim wstał z miejsca. Przeszedł go dreszcz, gdyż wystraszył się że coś złego dzieje się z jego skarbem.
    -Nie umawiam się z chłopakiem na potrzeby książki. Książka powstała, ponieważ się z nim umawiam. -Jeon czuł, że Tae powie zaraz coś, co całkowicie go rozczuli, więc zwrócił się do siostry.
    -Arinnie, pobiegniesz szybciutko po resztę ciasteczek do kuchni?
    -Dobrze, ale zaraz wróce, żeby zdążyć na oppę. -mruknęła, tuptając do kuchni.
    -I powstałaby także, gdybym się z nim nie umawiał. Być może wtedy nie musiałby odchodzić. Wciąż chodziłbym za nim, ukrywając się po kątach. Przychodziłbym pod jego balkon z nadzieją, że jest otwarty i usłyszę jak śpiewa. Nadal by tu był. Siedziałby ze mną w szkolnej ławce, odzywając się do mnie tylko podczas zajęć, ale by tu był. Nigdy nie mógłbym go dotknąć. Ale by był. Nie mógłbym mu powiedzieć, że go kocham, ale przynajmniej nikt by mi go nie próbował odebrać. Ponieważ nie byłby mój. Ale chociaż bym go widywał. Na żywo. -Jungkook cały drżał, wpadł w paniczny płacz, tak głośny że wcale go nie zdziwiło, że jego siostra przybiegła bez ciastek z powrotem. Jeon osunął się z kanapy, na podłogę, nie potrafiąc ukryć tego, jak bardzo uderzyły go słowa partnera. Nie umiał powiedział słowa, gdyż łzy uniemożliwiały mu mowę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. -Oppa! Oppa coś Cię boli?! -Arin stanęła na skulonym Jungkookiem, który próbował jakoś złapać oddech.
      -Nie, Arinnie. Wszystko dobrze.- Oznajmił mimo, że jego oczy mówiły coś zupełnie innego.
      -Tae...mój najdroższy Taehyungie…-wymamrotał, nawet nie wstając z podłogi.
      -To ja idę po ciasteczka...-mruknęła dziewczynka
      -Nie, Arinnie. Chodź do mnie. -poprosił, siadając z powrotem na kanapie. Wziął siostrę na ręce, przytulając ją do siebie.
      -A wiecie czemu tak nie jest? Ponieważ ludzie nie mają serca. Zachowują się jak bestie plujące jadem, nie myśląc o tym, czy nie będzie to krzywdzące dla innych. Przez takich ludzi trafiłem do szpitala. Przez takich ludzi zabrano ode mnie Jungkooka i przez takich ludzi, dowiaduję się rzeczy na temat własnego życia, o których sam nie mialem pojecia, ponieważ wchodzą buciorami do czyjegoś życia, szukając sensacji. Co za nudziarze. -Jeon nie przestawał płakać. Próbował się jakoś trzymać, by nie rozpaczać przy dziecku, ale było mu niezwykle ciężko.
      -Nie płacz, Taehyungie..Jestem przy Tobie. Cały czas…-płaczliwym głosem powtarzał te słowa w stronę ekranu.
      -Ci wszyscy, którzy zniszczyli nam życie, jeżeli choć trochę dręczy was sumienie za wszystkie prześladowania, których doświadczyłem wraz z Jungkookiem, KUPICIE tę książkę, abym znowu mógł zobaczyć miłość mojego życia. Naprawicie to, co zepsuliście. Może wtedy zostanie wam wybaczone. Mam nadzieję, że staniecie się lepszymi ludźmi. -Jeon uśmiechnął się przez łzy.
      -Jesteś taki mądry kochanie. Mam takiego wspaniałego chłopaka, tak mądrego. Jestem taki dumny…-Jeon trzymał w objęciach Arin, co pozwalało mu zachować względny spokój.
      Wtem Taehyung zaprezentował swoją książkę. Młodszego przeszedł dreszcz. Udało Ci się, kochanie
      -Arinnie, popatrz. -mruknął do siostry, która spojrzała na telewizor. Dziewczynka widząc swój rysunek zerwała się na równe nogi.
      -JUNGKOOKIE TO MÓJ OBRAZEK! OPPA WZIĄŁ MÓJ OBRAZEK! -krzyknęła skacząc w miejscu.
      -Widzisz jaką Ci Tae Tae zrobił niespodziankę? - Mnie zresztą też
      -OPPA MNIE KOCHA. -położyła drobne rączki na policzkach, jednocześnie układając usteczka w dzióbek.
      -Chyba będę zazdrosny. -zaśmiał się pod nosem, ale siostra nawet nie zwróciła na niego uwagi. Ten prezent sprawił, że oboje troche się uspokoili. Gdy konferencja się kończyła, machali Taehyungowi na pożegnanie.
      -KOCHAM CIĘ JEON JUNGKOOK HYUNG! -łzy znowu napłynęły do oczu Jungkooka.
      -KOCHAM CIĘ KIM TAEHYUNG OPPA! -krzyknął, a Arin spojrzała jedynie zdziwiona na niego, nie do końca wiedząc dlaczego jej brat nazwał Tae oppą. Jeon po zakończonej transmisji wstał, wyłączając nagrywanie i zastanawiając się czy wysłać to Tae Tae.
      -Oppa..jestem śpiąca..Arin pociągnęła go za skrawek bluzy.
      -Położyć się z Tobą? -zapytał troskliwie, biorąc dziewczynkę na rączki. Siostra przytaknęła, a Jeon zaniósł ją do jej pokoju. Położył ją w łóżku kładąc się obok. Zapalił nocną lampkę, żeby dziewczynka niczego się nie bała, przytulając ją do siebie. Widać, że była zaspana, ale jednocześnie spokojna, gdyż miała u boku ukochanego brata. Wtuliła się w niego, przecierając oczka.
      -Oppa..gdzie mój miś..?-Zapytała, a Jeon od razu podał jej maskotkę.

      Usuń
    2. -Jungkookie, a kiedy Taehyung oppa przyjedzie...mogę być z wami? Nie zostawisz mnie, prawda? -mruknęła, pełna obaw iż znów zostanie sama w wielkim domu z opiekunką.
      -Oczywiście, że nie Arin. Będziesz ze mną i Tae, nie zostawimy Cię. -pogłaskał dziewczynkę po głowie.
      -To w takim razie..ja już chcę żeby oppa przyjechał.-mruknęła zasypiając chwilę po tym.
      Jeon przykrył siostrę kołdrą, wracając do salonu piętro niżej. Pozbierał papiery rozrzucone wokół dużej choinki po prezentach dla Arin, które Jeon sam przygotował. Wyjął z barku butelkę whiskey nalewając sobie trochę do szklanki. Usiadł na ziemi, przed telewizorem włączając na nowo konferencje Tae, którą specjalnie nagrał. Oglądał zapętlony fragment, w którym jego partner mówi o obecności Jungkooka. Przewijał do początku, gdy tylko kończył by obejrzeć to ponownie, płacząc i tak bez końca. Po jakichś 40 minutach sięgnął po telefon i zadzwonił do ukochanego.
      -Wiesz, że kocham Cię najbardziej na świecie i nie ma lepszego mężczyzny na świecie? Będę oglądał to do końca życia, oppa. -wymamrotał, dopijając trunek.
      -To ja powinienem tam stać zamiast Jimina -nadął policzki powietrzem, wypuszczając je po chwili.
      -Wysyłam Ci moją i Arin reakcję. Obejrzyj w wolnej chwili. Zrobiłeś małej wielką radość, mnie zresztą też. -Jeon w ogóle nie dał dojść do słowa chłopakowi.
      -Jesteś najcudowniejszy, to był najpiękniejszy prezent jaki kiedykolwiek otrzymałem. -wytarł łzy, uśmiechając się delikatnie.
      -Kocham Cię, tęsknie cholernie. To Suzy z tyłu? Pozdrów ją ode mnie. -westchnął cicho.
      -wyglądałeś cholernie seksownie.Cały płonę, jak oglądam nagranie z konferencji. -delikatne wypieki na policzkach maluszka były efektem zawstydzenia, podniecenia ale także i spożytych drinków.
      -Tak bardzo chciałbym Cię przytulić...znowu poczuć Twoje dłonie na moich biodrach…-po drugim zdaniu z ust Jeona uleciał cichy jęk.
      -Lubię kiedy nade mną dominujesz, wiesz o tym i zawsze potrafisz to wykorzystać. -zamruczał, zaczesując włosy do tyłu.
      -Jestem z Ciebie cholernie dumny, Taehyung. Spisałeś się dzisiaj na medal. Zrobiłeś wszystko idealnie, proszę odpocznij dzisiaj porządnie. Niech Suzy Cię przypilnuje. Masz się porządnie wyspać i jutro zrobić sobie wolne. Potrzebujesz tego, przepracowujesz się. -brzmiał lagodnie i troskliwie, w końcu chodziło o Kima.
      -Książka wyglada pięknie, chciałbym mieć ją już w rękach. A Twoja przemowa...widać, że masz artystyczną duszę. Tęsknie za Tobą, tak strasznie tęsknie. Będę to powtarzał codziennie, ale pamietaj. Ja zawsze jestem. Zawsze przy Tobie, każdego dnia. Jesteś tak samo wyjątkowy, jak Nochu z Twojej bajki. Musisz mi częściej ją czytać...cały czas o niej myślę. Jesteś niesamowity. Nie mam na Ciebie słów. -jego głos zadrżał, ale mimo to wciąż się uśmiechał.
      -Dziękuje, że jesteś. Moje życie ma sens dzięki Tobie. -wymamrotał, po chwili zasypiając z telefonem w ręce, leżąc na podłodze.
      W tym samym czasie, w Seulu pewna kobieta w średnim wieku przechadzała się po wynajętym apartamencie z szampanem w dłoni. Patrząc na tętniące życiem miasto nocą, dzwoniła do wydawnictwa odpowiedzialnego za wydanie książki Taehyunga.

      Usuń
    3. -Witam, nazywam się...Jeon Haseul, mam dla Państwa ofertę nie do odrzucenia. Zajmują się Państwo wydaniem książki Kim Taehyunga, prawda? Gdy rozpoczną Państwo masowy druk, proszę o przesłanie mi pięciuset egzemplarzy, na adres który moi ludzie wam dostarczą wraz z pieniędzmi. Płacę z góry całość, na dniach dostaną Państwo całą kwotę, a nawet nieco więcej niż trzeba. Proszę tylko o anonimowosć. Jestem osobą publiczną, dyrektorem naczelnym znanej firmy, chcę aby moja tożsamość i wszelkie adresy zostały zastrzeżone. -Kobieta była śmiertelnie poważna, dogadała szczegóły przesyłki z mężczyzną odpowiedzialnym za sprzedaż, a gdy rozłączyła się, zapiła swoje słowa dużą ilością drogiego szampana.
      -Nie wiem gdzie zmieszczę tutaj te książki, ale..wiem że przydadzą Ci się te pieniądze, Kim Taehyung. -odstawiła na stolik kieliszek, trzymany w swojej smukłej dłoni.
      Po świętach, Jeon wraz z obietnicą zgłosił się do Pana Min, o pracę w jego kwiaciarni. Robotę dostał od razu, został już pierwszego dnia, a Pan Min wykorzystał to, by załatwić sprawy na mieście. W okolicy południa ruch w sklepie był niewielki. Jeon czytał na telefonie, kiedy ma zgłosić się na przesłuchanie do programu, w przyszłym tygodniu. Zapowiadał się dla niego pracowity okres i cieszył się, że może tutaj polegać na Panu Min czy też opiekunce Arin Soobin. Wtedy z zamyślenia wyrwał go dźwięk dzwonka, który wybrzmiewał, kiedy nowy klient wchodził do środka.
      Jeon podniósł wzrok i ku swojemu zdziwieniu, ujrzał młodego mężczyznę, całkiem przystojnego i modnie ubranego w markowe ubrania.
      -W czym mogę Panu pomóc? -uniósł się z miejsca, czekając aż nieznajomy mu odpowie.
      -Panu? Musisz być nowy. Min Yoongi, przyszedłem do ojca. -mruknął chłopak, drapiąc się z tyłu głowy.
      -Och..Pan Min wyszedł na moment…-wyjaśnił, zszokowany faktem iż krewny jego pracodawcy może wyglądać tak dobrze.
      -Aish..zawsze to samo, przekaż to mu jak przyjdzie. -poprosił, dając mu papierową torbę, której zawartości Jeon nie znał, gdyż nie był na tyle wścibski by zajrzeć do środka. Odstawił, ją na bok, przytakując.
      -Pan Min nigdy nie mówił o dzieciach..-JK nie potrafił się powstrzymać od komentarza.
      -Bo całe życie mieszkałem w Daegu - Taehyung - Przyjechałem teraz na trochę. Zaś ojciec nigdy nie mówił, że ma takich przystojnych pracowników. - Jungkook wykrzywił się w grymasie niezadowolenia. Poczuł się urażony tekstem nowo poznanego mężczyzny.
      -Nie chciałbyś po pracy, pójść ze mną na drinka?
      -Nie chciałbyś wyjść i dać mi pracować? -odparł szybko, w dość złośliwy sposób.
      -Nie życzę sobie takich tekstów i nigdzie nie chcę z Tobą wychodzić. -mruknął niezadowolony.
      -O co Ci chodzi? Przecież nikt Ci nie atakuje, a zachowujesz się jak rozkapryszone dziecko. Złość piękności szkodzi, mówił Ci to kto już kiedyś? Lepiej się przyzwyczaj bo będziesz mnie tutaj widywał częściej. - Czy on mi kurwa grozi? Jaki jest jego problem? Jeon jeszcze nie wiedział, że mimo nieuprzejmości, spodobał się Minowi od pierwszej chwili, a był to typ osoby która łatwo sobie nie odpuszcza.
      -A Ty lepiej się przyzwyczaj, że nie chcę z Tobą rozmawiać dłużej niż będę musiał. -Min uśmiechnął się zadziornie, podchodząc krok bliżej.
      -Masz gadane…
      -Jeon Jungkook - uzupełnił za niego młodszy.
      -Jeon Jungkook. -powtórzył Yoongi, nadal utrzymując zawadiacki wyraz twarzy.
      -Lubię takich, miej to na uwadze. -mówiąc to, odwrócił się do wyjścia.
      -A ja mam chłopaka i moja miłość do niego jest większa niż Twoje ego, miej to na uwadze. -Min parsknął śmiechem, naciskając na klamkę.
      -Miło się rozmawiało, do jutra Jeon Jungkook. -Oznajmił wychodząc.
      -Co za typ…-mruknął pod nosem Jeon, wracając do uzupełniania zgłoszenia do programu muzycznego. W oczach Jungkook istniał jedynie Taehyung, więc mimo atrakcyjności Yoongiego, nawet przez chwilę nie pomyślał o jego aparycji. W końcu nie ma na świecie piękniejszego mężczyzny niż Kim Taehyung.

      Usuń
  10. Kolejne dni zleciały Jungkookowi na opiece nad siostra oraz pracy. Jednak wielki dzień nadchodził nieubłaganie. Musiał pojechać do Seulu na nagrania do nowego programu. Kosztowało go to wiele nerwów, jednak mimo wszystko próbował byc opanowany. Robił to nie tylko dla siebie, ale tez dla Tae, a właściwie to głównie dla ukochanego, który był jego motywacja i inspiracja. Jeon chwycił za telefon, wybierając numer kwiaciarni.
    -Panie Min? Dzień dobry, chciałem przypomnieć, ze od poniedziałku nie będzie mnie w pracy, tak jak ustalaliśmy. -Mruknął ściskając urządzenie między policzkiem, a ramieniem, aby moc jednocześnie składać koszulki.
    -No no Jeon, najpierw taki jesteś oschły, a teraz od Pana mnie nazywasz. -Jeon doskonale znał ten głos.
    -Yoongi…-wycedził przez zęby. -To chyba oczywiste, ze nie dzwonię do Ciebie tylko do Twojego ojca. -warknął nie mając najmniejszej ochoty z nim rozmawiać.
    -No wieeeesz co Kooookie, a myślałem ze stęskniłes się za moim głosem. -mruknął niezadowolony Min.
    -Jedyny głos za którym tęsknie należy do mojego chłopaka.
    -A Ty znowu o nim, co on ma czego ja nie mam co? -Yoongi brzmiał dziwnie poważnie, jednak Jeon w ogole nie zwrócił na to uwagi.
    -Nie jesteś nim, to wystarczy, a to ze nie masz w sobie absolutnie nic z tego co ma w sobie Tae, to już inna kwestia. -JK rozłączył się, zdenerwowany bezczelnością chłopaka, który wyjątkowo mu się narzucał. Tae mam dość tych ludzi tutaj, tego miasta, wszystkiego wokół, bez Ciebie wszystko jest szare i pozbawione sensu. Coz, widać było po Jungkooku, ze robi się coraz to bardziej dojrzały z każdym momentem. Poważniej bierze do siebie relacje międzyludzkie, swoją karierę i obowiązki. Nic dziwnego, ze przytłoczony codziennością chłopak jeszcze bardziej szaleńczo tęsknił za swoim ukochanym. Próbując nie pogrążać się w depresyjnych myślach, JK układał koszulki w swojej poręcznej walizce. Wtedy zawibrował jego telefon. Chwycił urządzenie, otwierając wiadomość.

    OdpowiedzUsuń
  11. OD: Tygrysek Tae Tae ❤

    Mam problem.

    JK!!!

    Kochanie?

    Stało się coś strasznego!


    Spanikowany Jungkook już miał zamiar dzwonić do Taehyunga, gdy właśnie wtedy dotarł do niego obrazek i wszystko stało się dla niego jasne. Niegrzeczny, tak mnie straszyć Jeon, usiadł na łóżku, zadziornie uśmiechając się do zdjęcia. Przez zapracowanie obu chłopców, rzadko mieli okazję wysyłania sobie tego typu rzeczy. Widząc mocno odznaczający się członek partnera, westchnął czując przyjemne ciepło wypełniające jego ciało. Przyglądał się zdjęciu, uswiadamiając sobie, jak bardzo brakuje mu bliskości ukochanego. Jak bardzo chciałby aby jego dłonie zacisnęły się na skórze maluszka, pragnął poczuć męskość Taehyunga wypełniającą jego ciasne wnętrze, jak…

    Daddy?


    Telefon zawibrował, a Jungkook zadrżał. Potrzebował chwili, żeby zrozumieć co się właśnie stało. JK skłamałby mówiąc, że daddy kink wcale go nie podniecał. Nie raz podczas seksu chciał tak nazwać Taehyunga, jednak nie był pewien czy to spodoba się jego partnerowi, wolał więc nie ryzykować zepsuciem nastroju. Teraz jednak Kim całkowicie go zaskoczył. Jungkook nie spodziewał się, że jeszcze kiedyś znajdzie się po tej dominującej stronie, zwłaszcza jeśli będzie chodziło o tak pożądany przez Jeona kink. Jednak mimo zdziwienia, maluszkowi spodobał sie pomysł Taehyunga. Był otwarty na nowe doświadczenia seksualne ze swoim ukochanym. Obawiał się, że nie będzie wystarczająco dobry w tej roli, jednak jego chłopak potrzebował go teraz bardziej niż zazwyczaj, więc chciał się dla niego postarać. Jednakże widząc filmik od Taehyunga, poczuł się bardziej pewny siebie. Oglądając go, mimowolnie jęknął z podniecenia. Jego członek stawał się coraz twardszy, a JK czuł jak bardzo potrzebuje bliskości ukochanego. Rozpływał się, z tęsknoty, z pożądania. Wziął głęboki wdech, próbując wziąć się w garść Dzisiaj to Ty musisz być dla niego, a nie on dla Ciebie, skup się Jeon. Wykręcił numer do Kima, czekając aż odbierze.
    -Wzywałeś, mój malutki? -zamruczał do słuchawki w ponętny sposób.

    OdpowiedzUsuń
  12. -Mój Taehyungie ma duży problem. -Jeon położył się na łóżku, powoli odpinając pasek spodni.
    -Włącz głośnik i odłóż z boku telefon. -powiedział stanowczo, jakby nie przyjmując odmowy.
    -Dlaczego drażnisz tatusia, kiedy jest daleko i nie może Cię ukarać? -zawarczał, zsuwając powoli spodnie.
    -Niegrzeczny chłopiec, trzymaj ręce na krawędziach wanny. Nie wolno Ci się dotykać, dopóki Ci nie pozwolę. -Zażądał niskim tonem, po tych słowach lekko przygryzając dolną wargę.
    -Wiesz co daddy robi z takimi chłopcami jak Ty? -zapytał, jakby odpowiedź była całkowicie oczywista.
    -Przełożyłbym Cię przez kolano, dając klapsy tak długo, aż moja dłoń nie odcisnęłaby się na czerwono na Twoim pośladku. -warknął, masując swoją męskość przez materiał bokserek.
    -Samymi palcami sprawiłbym, że błagałbyś o to, żebym Cię zerżnął. Zrobiłbym to dopiero, gdybyś był na skraju płaczu z przyjemności. Pieściłbym Twoją męskość, doprowadzając Cię do szaleństwa i zatrzymując się tuż przed wytryskiem, a potem doprowadziłbym Cię do końca tak intensywnie, że dochodząc cały byś się trząsł. -Jeon między słowami głośno sapał do słuchawki, wyciągając swój członek z ograniczającej go bielizny.
    -A to wszystko za drażnienie mnie filmikami. Dobrze wiedziałeś, jak to na mnie zadziała, jak bardzo chciałbym zastąpić Twoją rękę swoją lub swoimi ustami. Znowu jesteś w wodzie, gdy dominuje. To Twoja fantazja? Znowu chciałbyś, żebym wziął Cię kiedy spływają po nas krople? Wiesz...kochanie, chciałbym kiedyś zamienić się z Tobą miejscami w bardziej...suchym miejscu...żeby móc poczuć, jak szybko robisz się dla mnie mokry. -Jeon, stymulował główkę swojego penisa, warcząc z zadowolenia do słuchawki.
    -Byłeś grzecznym chłopcem, nie słyszałem, żebyś się wiercił w tej wannie. Teraz rób to, co daddy każe. -zamruczał, zaciskajac mocniej dłoń na męskości.
    -Połóż obie dłonie na sutkach. Pieść je opuszkami palców, tak jak ja robiłbym to językiem. -wysapał, wyobrażając sobie nagie ciało Taehyunga w wannie.
    -Taehyungie...Tak pięknie jęczysz, Twój daddy jest już cały twardy przez Ciebie. Chciałbym poczuć, jak ciasny jesteś. -JK jęknął przeciągle, nie mogąc się już dłuzej wstrzymywać.
    -Możesz zjechać tylko jedną dłonią na swoje krocze. Powoli, kochanie, tak jakbym to ja się Tobą zajmował. Nie bądź tak zachłanny od razu. Obmacałbym starannie całą Twoją męskość od główki po jądra. Chciałbym się nacieszyć Twoim ciałem, jestem tak bardzo spragniony by Cię poczuć, spenetrować całego językiem i robić Ci dobrze przez długie godziny. -Jungkook jęczał coraz głośniej, przez co jęki zlewały się z wypowiadanymi zdaniami.

    OdpowiedzUsuń
  13. -Przyśpiesz, mocniej mój Taehyungie. Daddy słyszy, jak szamoczesz się w wannie i bardzo chciałby do Ciebie dołączyć. -Uwodzicielskim tonem, zachęcił ukochanego do dalszych pieszczot.
    -Wyobraź sobie, że jestem obok, rozbieram się i wchodzę do wody, nachylając się nad Tobą. Twoje usta...tak bardzo pragnę Twoich warg. Oderwałbym się od Ciebie dopiero, gdy zabrakłoby nam powietrza, a sekundę później znów smakowałbym Twoich delikatnych, wydatnych ust. Zostawiłbym nowe malinki, na Twojej gładkiej bladej skórze, którą tak bardzo uwielbiam. Upajałbym się Twoim zapachem, zachwycał Twoim głosem, tym jak pięknie jęczysz. -Mężczyzna poruszał dłonią coraz szybciej.
    -W końcu wszedłbym w Ciebie tak gwałtownie, że wbiłbyś paznokcie w moje plecy. Moje pchnięcia byłyby tak mocne, że zalalibyśmy całą łazienkę. -Jungkook czuł, że nie wytrzyma już długo.
    -Taehyung...Taehyungie...Ach...Kochanie…-jęczał coraz to głośniej, a Kim dobrze mógł słyszeć jego podniecony głos (https://imlumazz.tumblr.com/post/155834057280/jeongguk)
    -Tae….Tak bardzo Cię pragnę...Boże...Hyung...TAEHYUNG! -Wykrzyczał, dochodząc i brudząc swoją dłoń oraz ubrania. W słuchawce dało się słyszeć sapnięcia Jeona, który po wszystkim był z jednej strony spełniony, a z drugiej odczuwał cholerny niedosyt.
    -Chyba teraz ja muszę wskoczyć do wanny, baby boy. -mruknął, nadal nie umiejąc uwierzyć, że jego partner nazwał go swoim tatusiem.
    -Grzeczny chłopczyk, daddy jest dumny, że tak ładnie się dla niego spuściłeś. -Mimo iż Taehyung, nie mógł tego dostrzec, Jeon uśmiechnął się zadziornie, czując satysfakcję.

    OdpowiedzUsuń
  14. -Zamknij się, Jeon. -Jungkook uśmiechnął się zadziornie zaciągając z powrotem spodnie i bielizne na swoje miejsce.
    -Chciałbym zobaczyć, jak się teraz rumienisz. -mruknął do telefonu, zapinając pasek, wcześniej zaciskając go mocno na biodrach. Jeon zgubił parę kilogramów, przez dietę przygotowawczą do programu, w związku z czym jego ubrania były luźniejsze.
    -Ty jesteś szalony, dziki i niezrównoważony. Koto-królik ze wścieklizną. Myślałem, że ja jestem psycholem, ale jesteśmy siebie warci. -rozbawiony JK roześmiał się do słuchawki.
    -Kochanie, nigdy nie mówiłem że jestem normalny. Teraz widzisz, że Twój Koto-królik potrafi pokazać pazurki. -Mimo wszystko, Jeon odczuwał niedosyt. Pragnął przytulić się do ukochanego, bez jakichkolwiek podtekstów. Po prostu wtulić się w niego i czuć jego ciepło.
    -Byłeś cudowny, Twoje słowa i jęki będą mi się śniły po nocach. -westchnął, nadal czując ciepło przeszywające jego ciało po słowach jakie wypowiedział do niego ukochany.
    -Popsułeś mi telefon. -JK zrobił wielkie ze zdziwienia oczy nie rozumiejąc o co chodzi ukochanemu. Naprawdę zepsułem? Już chciał pisać do niego, gdy Taehyung go wyprzedził.

    Jesteś najlepszy. Kocham Cię ♡

    Jungkook poczuł, jak łzy napływają mu do oczu.

    Do: sens wszystkiego

    Też Cię kocham, najmocniej jak to możliwe. No i też już nie chcę czuć tej pustki. Chcę być przy Tobie, robić wszystko to co powiedziałeś od klapsów po podgryzanie, ale najważniejsze...żebym mógł w końcu Cię przytulić, miziać Twoje włosy i ogrzewać się Twoją bliskością, a nie pościelą. Strasznie za Tobą tęsknie.
    Ps. Odkupię Ci telefon.


    W maluszku kłębiły się skrajnie różne emocje. Z jednej strony wspomnienie słów chłopaka, sprawiało że znów ogarniało go podniecenie, jednak poczucie tęsknoty było o wiele większe i przykrywało wszystkie pozostałe emocje. Jeon skończył pakować torbę, akurat gdy jego siostra przekroczyła próg pokoju brata.
    -Jungkookie, jedziesz już? -zapytała zaciekawiona.
    -Tak, Arin. Będę za niedługo wychodził, Soobin z Tobą zostanie, a ja wrócę szybciutko. Pamiętaj, żeby oglądać program i trzymać kciuki, liczę na Ciebie! -Przytulił dziewczynkę mocno, całując ją na końcu w czubek głowy.
    -Pewnie, oppa. Będę oglądać razem z Soobin! A to dla Ciebie na szczęście! -mówiąc to dała mężczyźnie bransoletkę z kolorowych koralików. Widać było, że jest zrobiona przez dziecko, jednak dla Jeona miała ona wielką wartość. Starszy przyjrzał się jej dokładnie. Poza koralikami w kształcie żółwików i kwiatków, były też malutkie kolorowe sześciany z literkami z których w odstępach były ułożone imiona Arin oraz Tae
    -Widzisz, będziemy tam z Tobą i ja i Tae oppa! Z nami Ci się uda! -Wzruszony Jeon, przytulił siostrę ponownie, dając jej kolejnego buziaka, tym razem w skroń.
    -Dziękuje kwiatuszku, jest piękna. Kocham Cię, bądź grzeczna, dobrze? -Arin przytaknęła, uśmiechając się radośnie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Wychodząc z domu z walizką, Jeon miał jeszcze dwie godziny do autokaru prowadzącego do Seulu.Jednak to dobrze, bowiem miał sprawę do załatwienia. Złapał taksówkę i kazał się zawieźć na cmentarz, przed którego wejściem stały stragany. Jeon podszedł do jednego z nich.
    -Białe lilie poproszę. -Mruknął, bez jakiegokolwiek dzień dobry, czy pogodnego uśmiechu.
    Kupił mały bukiet po czym z bagażem udał się w głąb cmentarza, mając w nosie to, że mógł wyglądać idiotycznie. Znajdując grób, usiadł na walizce by nie stać, jak kołek. Dookoła nie było nikogo w związku z czym JK nie ograniczało nic, by mógł powiedzieć to co chciał na głos.
    -Cześć, dziadku. -zaczął cicho.
    -Widzę, że jak mnie nie ma to nikt nie pofatyguje się, żeby przynieść Ci Twoje ukochane lilie. -westchnął ciężko, kładąc kwiaty na grobie.
    -Mam nadzieje, że u Ciebie wszystko w porządku i że nie męczysz się zbytnio od latania na chmurach. -mówiąc to, usiadł z powrotem na walizce, myśląc o lotniczej karierze swojego dziadka.
    -Nie wiem, czy powinienem mówić Ci co u mnie słychać. Pewnie wszystko z góry widzisz. Wróciłem, ale wyjeżdżam do Seulu, nagrywać program. Chciałem Cię zobaczyć, zanim pojadę. Muszę z Tobą porozmawiać. -Wziął głęboki oddech, czując że jego ręce zaczynają drżeć.
    -Jest ciężko. Jest mi tak cholernie ciężko, dziadku. -do oczu Jungkooka napłynęły łzy.
    -Nigdy nie było łatwo, wiesz o tym jak nikt inny. Od małego dostaję cios za ciosem. Wiem, że nie ma w życiu lekko...ale...ile można? -po policzkach Jeona spływały krople wody.
    -Dziadku, czy ja naprawdę jestem aż tak złym człowiekiem, że Bóg cały czas mnie każe? -wytarł rękawem łzy, na których miejscu pojawiły się kolejne.
    -Mógłbyś się go spytać jak długo będę musiał to znosić? -głos Jeona drżał, tak samo intensywnie jak jego dłonie.
    -Wiem, wiem...Bóg nie chce dla mnie źle. Ja po prostu czasem mam wrażenie, że jestem przeklęty. Nie wiem co mam robić, czuje się taki...przytłoczony...Ty zawsze wiedziałeś co powiedzieć, miałeś zawsze jakieś rozwiązanie….ja tak nie potrafię.-Jungkook wziął głęboki wdech, aby nie wpaść w panikę.
    -Pilnuj go dziadku, pilnuj Taehyunga żeby nic mu się złego nie stało, żeby szczęśliwie do mnie doleciał. A mnie...mnie daj siły, żeby to wszystko jakoś udźwignąć. -westchnął ocierając twarz.
    -Tęsknie za Tobą. -wstał, salutując kapitanowi na do widzenia. Pojechał taksówką na dworzec, gdzie nie musiał długo czekać na autokar. Zapakował się do środka, siadając przy oknie. Uczucie ogólnego przygnębienia, nie opuszczało go odkąd opuścił Chicago. Jednak, gdy wyobraził sobie, jak z tego powodu cierpi też Taehyung, zaczął winić siebie za to, że swoją osobą robi mu taką krzywdę.

    Do: sens wszystkiego

    Jadę już do Seulu, Arin zrobiła mi bransoletkę na szczęście.


    [załączono zdjęcie
    https://jokomisiada.pl/pol_pl_Kolorowe-Koraliki-literki-zrob-bransoletki-ZA1773-11812_2.jpg (w sensie to tylko przykład koralików) ]


    Jest na niej Twoje i jej imię, żebyście byli ze mną.

    OdpowiedzUsuń
  16. Droga minęła mu szybko, gdyż zmęczony emocjami usnął oparty o szybę, przypominając sobie, jak na wycieczce szkolnej w autokarze leżał na ramieniu Taehyunga. Usypiając myślał o ich pierwszym pocałunku, przypominał sobie każdy szczegół. Szum wody, miękki piasek pod stopami, dłonie Kima na jego talii i uczucie spełnienia, gdy starszy w końcu złączył ich wargi. Wtedy Taehyung upewnił go, że jego uczucia zostaną odwzajemnione. Nadał jego życiu nowy sens, dał nadzieje na lepsze jutro i wypełnił dziury w jego sercu, które uzbierał przez lata. Jednak wszystkie te dziury były niczym, w porównaniu do tej która powstała gdy wyleciał do Korei. Jeon miał wrażenie, że znowu znajduje się w martwym punkcie, znów wrócił do stanu sprzed poznania Taehyunga, dlatego wiedział, że gdy tylko znowu znajdzie się w jego objęciach, rozszarpana dziura zabliźni się, a on ponownie zacznie żyć. On był jego jedyną nadzieją.

    Seul, miasto wielkich możliwości, a przynajmniej tak twierdzą media. JK wcale się nie cieszył na widok ogromnych wieżowców, postanowił jednak wziąć się w garść i udał się pod wskazany adres. Stanął przed budynkiem wytwórni, która była odpowiedzialna za współtworzenie programu. Wchodząc do środka zobaczył wielu trainee, jednak nie miał teraz humoru by sprawdzać konkurencję. Zgłosił się do koordynatorki całego przedsięwzięcia, by potwierdzić swoją obecność.
    -Nazwisko? -Kobieta objętnym tonem zapytała, nie odrywając wzroku od monitora swojego laptopa.
    -Jeon Jungkook. -mówiąc to podał jej swoje dokumenty i zgłoszenie.
    -Potwierdzony, masz opaskę załóż ją na rękę i nie ściągaj. Możesz się z nią kąpać. Ona umożliwi Ci wejścia na nagrania. Idź do reszty trainee, zostaniecie przewiezieni do dormów. Jutro z rana nagrywki do pierwszego odcinka. -Wypowiedziała standardową formułkę, bez jakichkolwiek emocji. Jeon wziął swoje dokumenty z powrotem, po czym zapiął bransoletkę na nadgarstku.

    Stojąc wśród pozostałych trainee, słuchał muzyki z zamkniętymi oczami, nie zwracając uwagi na nikogo i na nic. W końcu ktoś szturchnął go lekko w ramię.
    -Obudź się…-chłopak nie zdążył nic więcej powiedzieć, gdyż JK od razu mu odpowiedział, wyjmując słuchawki z uszu.
    -Nie śpię. -mruknął niezadowolony.
    -Widzę właśnie, ale idzie staff, pewnie zaraz będziemy jechać. -Jeon zauważył krzątających się ludzi, a w geście podziękowania przytaknął w stronę mężczyzny.
    -Jung Hoseok. -przedstawił się, uśmiechając się szeroko.
    -Jeon Jungkook…-wymamrotał, zastanawiając się skąd chłopak ma w sobie tyle pogody ducha.
    -Też nikogo tutaj nie znasz, prawda? Przyjechałem z Gwangju, z tego co widziałem tylko mnie stamtąd przywiało. A Ty skąd? -Jeon zastanawiał się, czy to on jest spowolniony, czy jego rozmówca faktycznie mówi tak szybko.
    -Busan…
    -Aaaaa Buuusan, mam ciotkę w Busan, ładne miasto. -Jungkook doceniał uprzejmość Hoseoka, jednak jego nadpobudliwość sprawiała, że czuł się jeszcze bardziej zmęczony. W związku z czym, gdy usłyszał głos jednej z pracownic przez megafon, ucieszył się niesamowicie.

    OdpowiedzUsuń
  17. -Zanim pojedziemy do waszych dormów, musicie poznać jurorów, którzy będą was oceniać. Wokalista Rain. -Jungkooka średnio obchodzili jurorzy, przyglądał im się, ale nie ekscytował się tak jak reszta
    -Wokalistka Kim Taeyeon. -Kobieta była zjawiskowo piękna, przez co wzbudziła większy aplauz wśród chłopaków niż jej poprzednik. Cóż, Jungkook zgadzał się z tym, że była urodziwa, jednak z oczywistych względów nie był zainteresowany.
    -Oraz producent Min Yoongi.

    o kurwa. O KURWA MAĆ. NIE TO TYLKO ZBIEŻNOŚĆ NAZWISK.

    JK patrzył wielkimi oczami w stronę, z której wychodzili jurorzy. Niestety jego obawy się potwierdziły, a do sali wszedł elegancko ubrany, pewny siebie mężczyzna, którego poznał w kwiaciarni.

    No i chuj no i cześć to on. Przecież przez niego wypierdolą mnie w pierwszym odcinku. To się nie dzieje, to jakiś koszmar.

    -Podzielimy was na trzy drużyny. Kapitanem każdej drużyny będą jurorzy i to z nimi pojedziecie do dormów. - Taeyeon, Taeyeon, Taeyeon, błagam Matko Boska gejowska, daj mi Taeyeon noonę. Jeon panikował, wiedział, że Yoongi nie byłby dla niego łagodny po ich ostatnim spotkaniu.
    -Drużyna Min Yoongiego. Wyczytani trainee biorą bagaże i idą do vanów. - Nie ja, nie ja, nie ja, nie ja. JK ściskał swoje kciuki tak mocno, że jego skóra aż zbielała.
    -Jung Hoseok. - W sumie szkoda...tylko jego znam pomyślał, zupełnie jakby wiedział, ze będzie w innej drużynie.
    -Jeon Jungkook. - NIE NIE NIE NIE NIE, NO PRZECIEŻ PROSIŁEM. Może mogę jeszcze uciec? Jeon próbując nie dać po sobie poznać, udał się za Hoseokiem unikając kontaktu wzrokowego z Yoongim, a mimo to czuł na sobie jego spojrzenie i zadziorny uśmiech.
    -Będziemy razem, zajebiście nie? -zapytał Jung, gdy jechali w vanie.
    -Taak..też się cieszę. -mruknął, słuchając go trzy po trzy. Bardziej myślał co zrobić z problemem jakim jest Min Yoongi.
    -Ej Jeon, jak będą łóżka piętrowe to wolisz spać na górze czy na dole? Bo ja się strasznie wiercę w nocy i pewnie spadłbym z góry nie raz i wiesz…
    -Możesz spać na dole. -przerwał mu, mając nadzieje że będzie już ciszej.

    Gdy na miejscu wszyscy wyszli z busów, Jungkook pozbierał się jako ostatni.
    -Jeon, czekaj. - Niech on mi da spokój, do kurwy nędzy.
    -Hmm? -odwrócił się w stronę Yoongiego, z grymasem na twarzy.
    -Kto by się spodziewał, że zobaczę tutaj Twoją piękną twarzyczkę. -wsadził ręce do kieszeni marynarki.
    -Daruj sobie. -wycedził przez zęby
    -Słuchaj, Jeon. Może Ci się to nie podobać, ale czy chcesz czy nie gramy w jednej druzynie przez najbliższy czas.
    -Co, jak nie będę z Tobą flirtował to mnie wypieprzysz? Oburzył się Jungkook.

    OdpowiedzUsuń
  18. -Jebło Cię? To, że prywatnie mi się podobasz, nie znaczy że przenoszę to na pracę. Jestem profesjonalistą i nie jest mi na rękę udupianie trainee z mojej drużyny. Też pracuje tutaj na swoje dobre imię jakbyś nie zauważył, więc skup się na tym co masz robić, a nie na szukaniu dziury w całym. Idź już do dormu. -warknął Min, mijając Jungkooka, by pójść do budynku i oznajmić reszcie uczestników jak jutro będzie wyglądał ich dzień. Ech...ma rację. Muszę go po prostu olać. Gdy wieczorem wszyscy trainee leżeli w łóżkach, maluszek napisał do swojego ukochanego.

    Do: sens wszystkiego

    Leżę już w łóżku. Jest nas czterech w ciasnym pokoju z piętrowymi łóżkami. Do tego, kapitan mojej drużyny to cham i gbur. Jutro mam nagrywki. Chciałbym, żebyś tu był. Wszystko jest tutaj takie obce. Kocham Cię, idę czytać Twoją książkę do snu.


    Jungkook wyjął spod poduszki książkę, którą wysłał mu Taehyung. Odkąd kurier mu ją przyniósł, Jeon nigdzie się bez niej nie ruszał. Chłonął ją próbując zapamiętać wszystkie istotne elementy. Wtedy przewracając stronę natknął się na zdjęcia. Co to? Nie...On nie...KIM TAEHYUNG JK krzyczał wewnętrznie trzymając w dłoniach. Wtedy przypomniał sobie, że Tae faktycznie mówił o niespodziance w książce. Maluszek zarumienił się,

    Do: sens wszystkiego

    NUDESY. ZNALAZŁEM TWOJE NUDESY W ŚRODKU KSIĄŻKI.

    KIM


    TAE

    HYUNG

    kocham Cię

    JA ZAWAŁU KIEDYŚ DOSTANĘ

    Gorąco mi Tae

    Robie się mokry, jak patrzę na Twoje zdjęcia. Jesteś taki seksowny.

    Boże kochanie, chciałbym zrobić Ci dobrze.

    Mam nadzieje, że będę miał dzisiaj erotyczne sny z Tobą.


    Jungkook, po dłuższej chwili patrzenia na zdjęcia, schował je w głębi książki, układając się do spania. Jednak nie mógł zmrużyć oka. Zasnął dopiero od zmęczenia, gdy jego organizm się zbuntował, przytulony do dzieła Taehyunga, by rano stawić czoło kamerom i wyzwaniom telewizyjnego show.

    OdpowiedzUsuń
  19. Plusem ciężkiej pracy przy programie, był szybko płynący czas. Nawet jeśli Jungkook budził się o świcie i kładł spać w środku nocy, to i tak dni w żaden sposób mu się nie dłużyły. Z każdym kolejnym odcinkiem programu, Jeon czuł coraz większą presję. Miał już swoje małe grono wiernych fanów, ale też i hejterów oraz zboczeńców, przez co zaczął się zastanawiać, czy pójście drogą wokalisty było na pewno dobrym rozwiązaniem. Co jeśli to się w przyszłości odbije na Taehyungu? Co jeśli będą go prześladować? Jeśli ktoś go skrzywdzi? JK martwił się o ich przyszłość. Chcieli przecież razem mieszkać, ułożyć sobie wspólnie życie, a fani i dziennikarze będą im to utrudniać na wszystkie możliwe sposoby. Jednak Jungkook wmawiał sobie, że robi to po to by zapewnić im dobre życie, a przede wszystkim wspólne życie.
    Mimo, że dookoła było wielu przystojnych chłopców, on i tak nie był żadnym zainteresowany. Nie trzymał się ostentacyjnie z boku, siedział wśród innych uczestników, jednak nie przymilał się do nikogo. Był miły dla Hoseoka, bo on pierwszy wyciągnął mu pomocną dłoń oraz był jego współlokatorem. Cały czas miał w głowie myśl, że jest własnością Tae i nikt nie ma prawa go dotykać. Zgadzał się z tym całkowicie, ponieważ tylko dłoni Kima pragnął na swoim ciele.
    Bywały dni, w których Jungkook miał momenty załamania. Często płakał bezdźwięcznie, gdy pozostali współlokatorzy spali. W miejscu, w którym tym bardziej doskwierała mu samotność, myślał o Tae częściej, niż o czymkolwiek innym. Przypominał sobie wspólne chwile, przez co wzbierała w nim złość. Nienawidził świata za to, że ich rozdzielił. Czasem miał ochotę rzucić wszystko. Sprzedać samochód, połowę rzeczy z pokoju, wziąć Arin pod pachę i wrócić do stanów. Niestety nie było to możliwe, co jeszcze bardziej wściekało Jeona.
    Nie chcę już...nie dam rady...mam dość tego programu...chcę, żeby to już się skończyło. przy tak dużej ilości trainees, Jungkook czuł się niewystarczająco dobry. Czuł, iż wiele mu brakuje, a droga którą musi jeszcze przebyć jest zbyt długa.
    Jednak pewnego dnia, los dał Jeonowi szansę zabłyśnięcia. Dostał najlepszą możliwą pozycję w choreografii, high note’a do wykonania, a to wszystko dodatkowo w mundurach, które przygotował staff jako kostiumy.
    JK czuł, że to jego chwila, dał z siebie wszystko i opłaciło mu się to. Wygrał konkurencję, bijąc wszystkich pozostałych na głowę. Nie mógł uwierzyć w to nawet, gdy już wiedział, iż jest bezpieczny i przechodzi do kolejnego odcinka.
    Jak zwykle, napisał Taehyungowi wszystko ze szczegółami, nie zapominając by napisać mu jak bardzo go kocha. Program był już w drugiej połowie, zbliżając się do końca coraz szybciej. Następny odcinek będzie wyjątkowo ciężki dla Jeona, gdyż musi zmierzyć się z gatunkiem, z którym nigdy wcześniej nie miał styczności. Wiedział, że ten program jest bardziej zmienny od kobiety i mimo iż wygrał poprzedni odcinek, nie oznacza to, że w przyszłym może odpaść. Postanowił więc, że będzie ciężko pracował każdego dnia by nie zawieść siebie, Taehyunga i Arin.
    Pomimo zapracowania, miał czas na dopingowanie swojego chłopaka. Codziennie przeglądał różne portale, szukając informacji o Tae. Wpisywał hashtag z jego imieniem wszedzie gdzie się dało. Kłócił się z ludźmi, którzy nie pochlebnie wypowiadali się o książce Kima. A przede wszystkim, zachwalał swojego ukochanego jak tylko się dało. Wiedział, że czeka go ważne wydarzenie. Dlatego napisał do niego szybko by dodać mu otuchy.

    OdpowiedzUsuń

  20. Do: tygrysek
    Wiem, że masz dzisiaj ważne wydarzenie. Mój pisarzu roku. Wiem, że wygrasz tą nagrodę. Chciałbym być z Tobą, gdy będziesz ją odbierał. Jestem bardzo z Ciebie dumny, jak się zobaczymy, dostaniesz ode mnie tyle buziaków, ile ma stron Twoje dzieło. Kocham Cię ponad wszystko.


    Jungkook schował telefon do kieszeni kurtki i już miał wychodzić z budynku,w którym nagrywany był program, gdy poczuł nagle jak przygnębienie zwala go z nóg. Wbiegł do pobliskiej łazienki zamykając się w łazience. Zacisnął mocno dłonie w pięści, do tego stopnia, że jego skóra zbielała. Zagryzał zęby z całej siły, robił wszystko żeby się nie rozpłakać, jednak bezskutecznie. Łzy płynęły strumieniami, a Jeon krztusił się własną rozpaczą. Nie będzie mnie przy nim, gdy będzie odbierał swoją pierwszą nagrodę… Mimo, iż nie wiadomo było czy Taehyung dostanie tą nagrodę, JK już miał go za zwycięzcę.
    Nie ma mnie przy nim w tak ważnej chwili...Jaki ze mnie chłopak? Zawodzę go na każdym kroku...Nie zrobiłem jeszcze NIC dla nas, kiedy on pracuje jak szalony….Tak bardzo musi być rozczarowany, że mnie z nim nie ma...Powinienem tam być do cholery, z nim, przy nim, dla niego.
    --Kurwa…-warknął pod nosem ze wściekłości i rozżalenia, jakie go dotknęło.
    -Jeon? -usłyszał zza drzwi. Znał ten głos.
    -Min? -odparł zapłakany, nie majac ochoty z nikim rozmawiać.
    -Jeon, wszystko dobrze? Wyjdź, proszę. -Spokojny głos Yoongiego tylko bardziej go rozdrażnił.
    -Przecież jest otwarte…-mruknął pod nosem, a starszy pociągnął za klamkę.
    -Wygrałeś dzisiaj, gratuluje. Dlaczego ryczysz? -zapytał, niby nie przejęty, a jednak odrobinę zmartwiony.
    -Nie Twój… - zasrany interes Jeon powstrzymał się przed złośliwością, w końcu Yoongi chciał mu tylko pomóc.
    -Długo by mówić…-westchnął ostentacyjnie, ocierając łzy.
    -Musisz być głodny, chodź zjemy coś razem i będziesz miał czas żeby mi opowiedzieć. - JK od razu chciał odmówić, jednak zastanowił się chwilę przed udzieleniem odpowiedzi. W końcu Min miał rację, był potwornie głodny po całym dniu nagrywek. Poza tym, może tego właśnie potrzebował? Wygadać się? Wyżalić się, jak bardzo nienawidzi tutaj być sam bez Taehyunga?
    -Dobra, niech będzie. -wymamrotał, wstając.
    -Mądry chłopak. -uśmiechnął się Min, gdy razem wychodzili z łazienki. O dziwo, nie pojechali do jakiejkolwiek restauracji, a do mieszkania producenta.
    -Nie zjemy na mieście? -zapytał zdziwiony. Nie za bardzo podobał mu się ten pomysł.
    -Żeby nas razem zobaczyli, rozpętali burzę w internecie i wywalili nas obojgu z programu? -To, co powiedział miało sens, lepiej nie wystawiać się lwom na pożarcie.
    -Miałem dzisiaj robić Carbonare, mam nadzieje że Ci to pasuje. -dodał, gdy wchodzili do jego mieszkania.
    -Tak, tak...pewnie..-Jeon rozglądał się po miejscu zamieszkania, Yoongiego. Wszystko było bardzo nowoczesne, utrzymane raczej w czerni i bieli oraz odcieniach szarości. Widział nagrody producenta, z których wywnioskował iż musiał być bardzo dumny.
    Poszedł za Minem do kuchni, gdzie usiadł na wysokim stołku przy wysepce.
    -Napijesz się czego? Wina? Piwa? -mówiąc to wskazał na swój stojak z winem oraz na lodówkę.

    OdpowiedzUsuń
  21. -Soku..? -zapytał nieśmiało Jungkook, nie chcąc pić alkoholu, na co Yoongi zaśmiał się pod nosem.
    -Może być i sok, skoro chcesz. -Starszy podał młodszemu wskazany napój, zabierając się za gotowanie.

    -Czyli przez Twoją matkę musiałeś tu przyjechać, a Twój chłopak jest nadal w stanach tak? -upewnił się Yoongi, kiedy JK skończył opowiadać swoją historię, nad talerzem Carbonary.
    -Tak i teraz będzie odbierał pierwszą nagrodę, a ja nie mogę go wspierać… -mówiąc to, do oczu Jeona ponownie napłynęły łzy.
    -I dlatego płaczesz? -Min wyraźnie był zdziwiony, czego młodszy w ogóle nie rozumiał.
    -A to nie jest wystarczający powód? -na te słowo, Yoongi zaśmiał się gorzko, dolewając sobie wina do kieliszka.
    -Posłuchaj, teraz ja sobie pogadam. -zapił słowa odrobiną wina, zaczynając swoją historię.
    -Urodziłem się w Daegu, moim rodzicom dobrze sie powodziło, dopóki ktoś nie podpalił kwiaciarni mojego ojca. Matka nalegała, żeby przenieść się do Busan. Ojciec pantoflarz uległ, ale ja sie uparłem i zostałem z dziadkami w Daegu. Wszystko musiałem sobie wyrzeźbić z gówna. Jeśli myślałeś, że miałem łatwo to sie mylisz. Było kurewsko ciężko. Wiele razy przechodziłem przez załamanie, gdy kolejna wytwórnia mnie odrzucała. Wiesz, może wyglądam na skurwiela, ale też jestem człowiekiem z uczuciami. Gdy miałem 19 lat, poznałem chłopaka...wiesz...to co poczułem gdy go zobaczyłem...tylko raz byłem w stanie doznać czegoś takiego...wiedziałem, że to jego pragnę bardziej niż wszystkich innych moich celów i marzeń. -Jeon poczuł, jak zakłuło go serce To tak, jak Tae...on też mówił, że zakochał się od pierwszego wejrzenia..
    -Byliśmy ze sobą trzy lata, trzy pierdolone lata, dzień w dzień, razem mieszkaliśmy, razem spaliśmy, razem razem, wszystko razem. Planowaliśmy przyszłość, przy nim nawet jeśli było źle, czułem się dobrze. Nawet gdy moja matka zmarła, kiedy on był przy mnie, ból był mniejszy. Ciągnął mnie na powierzchnię za każdym razem, gdy spadałem na dno. Trzy najpiękniejsze kurwa lata mojego życia. -Nagle Yoongi spoważniał, zatrzymał się na chwilę, jakby chciał ochłonąć, żeby nie poniosły go emocje.
    -Zabrał mi go. Zabrał w najgorszy możliwy sposób. Chłoniak. Zaatakował go nagle, znikąd, a ja patrzyłem, jak przelatywał mi przez palce. Nie mogłem nic zrobić, mogłem tylko patrzeć jak gaśnie. Do dziś mam koszmary, widzę jego twarz. Bladą, wychudzoną, wykrzywioną od bólu, proszącą o kolejną dawkę morfiny. Rozumiesz teraz? Rozumiesz, czemu się zaśmiałem? -łza spłynęła po policzku Mina, wpadając do kieliszka.
    -Może i jesteście od siebie daleko, ale jesteście razem. Macie siebie, możesz do niego zadzwonić i usłyszeć jego głos, nie raz się przy nim obudzisz, poczujesz jego zapach, jego ciepło. Ja tego nigdy już nie będę mógł zrobić. Nigdy. Więc nie wyj, tylko ciesz się, że go masz. -Jeonowi zrobiło się głupio. Było mu przykro, że taka tragedia go spotkała. Wstydził się za siebie, że był tak niemiły dla niego.
    -Yoongi- hyung...Przepraszam….że byłem taki chamski... Bardzo mi przykro, że życie tak Cię doświadczyło..-Min odstawił kieliszek uznając, że wystarczy mu wina na dziś.
    -Nikogo, nie próbowałem poderwać, po tym jak umarł. Wiesz czemu Ciebie zaczepiłem? Bo masz takie same perfumy, jak on. Poczułem to w kwiaciarni i wszystko we mnie zawrzało, stąd moja nachalność. Myślałem, że jak się z Tobą prześpię, to chociaż zaboli mniej. Wybacz, że tak o Tobie przedmiotowo pomyślałem. -W tym momencie, JK nawet nie był zły na Yoongiego. On sam nie umiał sobie wyobrazić, jak bardzo by cierpiał gdyby stracił Taehyunga.

    OdpowiedzUsuń
  22. -To nic, Hyung. W porządku. Nie jestem na Ciebie zły. -Mówiąc to przytulił Yoongiego, głaszcząc go po plecach. Czuł jego łzy na swoim ramieniu, ale uznał, że dobrze mu zrobi, jeśli się wypłacze.
    -Jeon..mogę tak posiedzieć przez chwilę? Obiecuje, że nie ma w tym żadnego podtekstu. -młodszy przytaknął, chcąc go pocieszyć jako dobry przyjaciel. Widział, że Min jest trochę podpity, przez co nie chciał pogorszyć jego stanu. Po chwili, wiedział już, że mężczyzna zasnął na jego ramieniu. Mamrotał tylko niezrozumiałe słowa przez sen.
    -Hyung, Hyung muszę iść. Wracać do dormu. -Min przebudził się.
    -Och...przepraszam, jasne...pójdę zamknąć za Tobą drzwi. -Jungkook szybko się pozbierał, by Yoongi mógł pójść się położyć.
    -Dziękuje, Jeon. Mogłem przez chwile zamknąć oczy i wyobrazić sobie, że on żyje…-dodał na pożegnanie, gdy JK stał już w progu.
    -Nie ma za co, to ja dziękuje. Za obiad i uświadomienie mi, co jest w życiu ważne. -skłodnił się w stronę Mina, odchodząc.
    Wracając do dormu, próbował się dodzwonić do Taehyunga parę razy, jednak Kim nie odbierał. Pewnie szykuje się na wielki dzień i jest zbyt zapracowany


    Do: tygrysek

    Po pierwsze, nie martw się, że tyle razy dzwoniłem. Nic mi nie jest. Po prostu...Chciałem powiedzieć Ci, że Cię kocham. Bez powodu. Dbaj o siebie, ubieraj się ciepło, jedz porządnie, wysypiaj się i pij dużo wody. To jest najważniejsze. Cholernie Cię kocham. Przysiegam, że niedługo będziemy razem.
    -Koto-królik, Kim Jungkook


    Jeon specjalnie się podpisał, chcąc podkreślić wyjątkowość tej wiadomości. Wiedział już teraz, że odległość, chwilowa rozłąka, jest jedynie małą przeszkodą, a tak długo jak Taehyung jest cały i zdrów, Jeon był w stanie pokonać każdy problem.

    OdpowiedzUsuń
  23. Jungkook obudził się rano, o wiele później niż jego współlokatorzy. Położył się późno, czekając na wiadomość od Tae, jednak ostatecznie nie dostał żadnej. Uznał, że przez różnicę czasu, jeszcze nic nie zdołało się rozwinąć, więc obudził się spokojny, wiedząc iż Taehyung na pewno zadzwoniłby do niego z informacją. Wszedł do wspólnego pokoju w dormie, gdzie wszyscy razem jedli posiłki, od razu czując na sobie wzrok reszty trainee. Wszyscy patrzyli się na niego, jak na kryminalistę, przez co zdezorientowany Jungkook nie wiedział jak zareagować.
    -Jak tam Twój chłopak Jeon? Widać świętował swoją nagrodę na całego. -Chłopcy śmiali się z maluszka, który nie miał pojęcia dlaczego drwią z niego i jego partnera.
    -A jak tam Twój wokal? Po ostatnich ocenach wnioskuje, że słabo. -odpyskował, nie dając się sprowokować.
    -Cóż, ja przynajmniej próbuje osiągnąć coś pracą. Ciekawe z kim jeszcze lizał się Twój facet, żeby wydać tą swoją książkę. Edytor to pewnie kropla w morzu, ale nie martw się, wiele osób teraz kupuje sobie karierę przez łóżko. -Jeon zacisnął dłonie w pięści, podchodząc szybko do chłopaka. Szarpnął go za koszulkę, zmuszając to wstania na równe nogi. Widząc, że mężczyźni raczej nie będą dyskutować pokojowo, pozostali trainee wycofali się do tyłu. Wtedy podbiegł do nich wychodzący akurat z łazienki Hoseok, odciągając Jeona od złośliwego mężczyzny.
    -Kookie, spokojnie. Zostaw go, to palant i tak odpadnie za niedługo. Chodź, porozmawiajmy. -Hobi, pociągnął za ramię wściekłego chłopaka, który wzrokiem cały czas patrzył na trainee.
    Wchodząc do ich pokoju, zamknął go na klucz, chcąc zapewnić im święty spokój.
    -Myślę, że powinieneś usiąść. -Jungkook nie słuchał Hoseoka, od razu chwycił za telefon i zaczął przeglądać portale internetowe.
    -Jungkook…
    -Zamknij się, Hoseok. -warknął Jeon, nawet nie unosząc wzroku znad telefonu. Cały internet pływał w zdjęciu jego ukochanego całującego osobę, o którą Jeon był najbardziej zazdrosny.
    -Kookie...wszystko da się racjonalnie wyjaśnić...nie czytaj tych bzdur w internecie, nigdy nie wiesz ile z tego jest prawdą…-Jung jako dobry przyjaciel starał się jakoś uspokoić Jeona, który wydawał się nieobecny.
    -Wyjdź. -powiedział krótko, nawet nie przejmując się słowami chłopaka.
    -Jungkook…
    -Chcę być sam, Hoseok. -spojrzał na chłopaka stanowczo akcentując swoje słowa. Jung nie chcąc drażnić młodszego, wyszedł pilnując by nikt nie wchodził do pokoju, by maluszek miał święty spokój.

    Nowy romans młodego pisarza!

    Czy para, którą pokochał świat nie jest już razem? Zdjęcia Vantae z nowym partnerem!

    Co dalej z parą, której pokochaliśmy historię? Czy to wszystko było jedynie na pokaz?

    Vantae kłamie, chłopakiem z książki jest jego edytor!

    Co na to wszystko były chłopak Vantae? Czy posądzi go o promowanie się jego imieniem?

    Vantae w szpitalu, czy nowy romans odbił się na jego zdrowiu?

    OdpowiedzUsuń
  24. Jeon czul, jak robi mu się słabo. W jego głowie szumiało od skrajnych emocji, a wszystko wydawało się być złym snem. Chodził nerwowo po pokoju, zaczesując co chwilę włosy do tyłu. Zatrzymał się na chwilę, z całej siły rzucając telefonem o ścianę. Opadł plecami na ścianę, osuwając się powoli na ziemię. Nawet nie krył się z tym, że płaczę. Jego głośny szloch słychać było prawdopodobnie nie tylko w całym dormie, ale też piętro niżej. Zwinął się w kulkę, chwytając poduszkę, którą mocno docisnął do twarzy. Potrzebował jej by stłumić swój krzyk. Tego wszystkiego było zbyt wiele. To co przeczytał, przelało czarę, która od dawna była już prawie pełna. Miał dość tego wszystkiego. Nie wiedział już skąd ma brać siłę. Cały drżał i krztusił się łzami.
    -Taehyungie….Taehyung! -krzyczał, łkając jakby wierzył, że jego ukochany przyjdzie mu z pomocą.
    -TAE...TAE…- Wołał o pomoc, by jedyna osoba jaka utrzymywała go przy życiu, zabrała go z tego piekła w jakim się znalazł.
    -Hyung…-Jungkook zaczął oddychać szybko i nierównomiernie. Czuł, jak nie może złapać oddechu, a każdy mięsień w jego ciele jest napięty do granic możliwości. Jego nogi stały się bezwładne, zupełnie jakby całkowicie go sparaliżowało, nie był w stanie sie podnieść. Atak paniki, który z każdą chwilą pochłaniał go coraz szybciej, sprawiał że Jeon nie umiał się uspokoić. Z nerwów zaczął się drapać po rękach. Robił to tak długo i mocno, że w niektórych miejscach poleciała krew. Ból ran nie był nawet w połowie tak duży, jak ból jego serca.
    On Cię nie kocha, Jeon. Jesteś gorszy od Jimina, zawsze byłeś. Widzisz, to wszystko przez to, że Cię przy nim nie ma. To wszystko Twoja wina, Jungkook. Jesteś beznadziejny. Wszystko zniszczyłeś, gdybyś miał jaja i przy nim został, to by się nie stało. Nie nadajesz się do niczego, jesteś nieudacznikiem
    -Nie...Nie..nie jestem… -powtarzał sobie pod nosem, chcąc odgonić myśli, które przez atak paniki same go nachodziły, nie dając mu chwili wytchnienia. Widok Taehyunga całującego Jimina, był niczym spełnienie jego koszmarów. Był zły, smutny i rozżalony. Nie wiedział co ze sobą zrobić. Opadł na podłogę, kładąc się na niej.
    -Chce do Tae...nie mogę już...nie umiem….nie dam rady...pomocy…-Przez atak, Jeon czuł każdą swoją słabość, czuł się jak małe dziecko pochłonięte przez ciemną chmurę. Jego umysł sprawiał, że nie był w stanie myśleć racjonalnie. Przy atakach, często słyszymy w głowie głosy osób, których najbardziej się boimy lub których najbardziej kochamy. W przypadku Jeona, szumiał w jego głowie, głos Jimina, chwalącego się tym jak świetny w łóżku jest Taehyung. Jungkook walczył z samym sobą, odpychając myśli, które przygniatały go niczym głaz. W końcu zabrakło mu na to wszystko siły. Leżał w milczeniu, nie mając siły ani na płacz, ani na podniesienie się. Był zmęczony zupełnie tak, jakby przebiegł maraton. Po dłuższej chwili leżenia, wstał szybko chwytając za swoją walizkę.
    -Gdzie on jest? -słyszał znajomy głos za drzwiami.
    -Yoongi-ssi, on nie wychodzi od ponad półtorej godziny...wszyscy trainee poszli na trening, a on nadal tam siedzi…-Hoseok brzmiał na zmartwionego, jednak JK nie zwracał na to uwagi, był zbyt zajęty pakowaniem.

    OdpowiedzUsuń
  25. -Jungkook, co Ty robisz? -Zapytał Min, wchodząc wraz z Jungiem do pokoju.
    -Pakuje się.
    -Oszalałeś?
    -Nie. Taehyung jest w szpitalu, muszę tam jechać.
    -Jungkook, uspokój się.
    -Jestem spokojny.
    -Nie jesteś. -Min zlustrował wzrokiem Jeona, który nie przejmując się krwią na rękach pakował ubrania jak gdyby nigdy nic.
    -Jesteś ranny.
    -To tylko draśnięcie.
    -Jungkook jesteś w amoku, uspokój się. -Min chwycił Jungkooka za ramię, chcąc go powstrzymać, jednak maluch wyrwał się gwałtownie.
    -ZOSTAW MNIE! NIE DOTYKAJ MNIE! -krzyknął na Yoongiego, jak gdyby ten robił mu krzywde.
    -JUNGKOOK USPOKÓJ SIĘ! -warknął na niego Yoongi.
    -PRZESTAŃ MI KURWA MÓWIĆ CO MAM ROBIĆ, WIEM CO ROBIĆ, KURWA...WIEM CO MAM ROBIĆ...wiem...ja naprawdę wiem…-Z każdym słowem, Jeon mówił coraz wolniej i ciszej, aż w końcu spuścił wzrok i zaczął płakać. Był całkowicie bezbronny, zagubiony. Dlatego też nikt się na niego nie denerwował za to, że był agresywny.
    -No już, spokojnie. -mruknął czulej Yoongi, kładąc dłoń z tyłu głowy chłopaka, by ułożyć ją na swoim ramieniu.
    -Hoseok. Przynieś gaziki i wodę utlenioną. Zaparz tą melisę, którą ze sobą przyniosłem.Na trzy minuty, pod pokrywką. -Poinstruował traineesa, Min, gdy Jeon szlochał, brudząc mu bluzę. Suga zaprowadził rozbitego Jeona do dużego pokoju, sadzając go na krześle, po czym usiadł na przeciw niego.
    -Rany nie są głęboko. Powierzchniowo zdarł skórę, nic więcej. -Powiedział producent do Hoseoka, ktory podał mu apteczkę.
    -Kook, zapiecze trochę. -Oznajmił, polewając rany wodą. JK nawet nie drgnął, ślepo patrząc się przed siebie. W swoim obecnym stanie był nieczuły na ból fizyczny.
    -Będziesz musiał nosić ubrania z długim rękawem, dopóki się nie zagoi. Blizn nie będzie bo to paznokcie były nie żyletki i dzięki Bogu. -westchnął Yoongi, a Jeon nawet nie przytaknął.
    -Napij się Kookie…-poprosił Hoseok, podając mu kubek melisy. Młodszy posłusznie wziął łyk.
    -Spójrz na nas Jungkook. -poprosił Min, a Jeon niechętnie uniósł wzrok na kolegów.
    -Powiedz teraz wszystko co Ci leży na sercu. Musisz się oczyścić. -nakazał producent, a drążącym głosem maluszek odpowiedział na jego słowa.
    -Taehyung….on go pocałował...ale...ja nie...ja nie wierzę że on tego chciał...nie wiem...nie wiem czy nie wierzę czy się oszukuje bo nie mam pojęcia co się dzieje…-łzy ponownie spłynęły po policzkach Nochu, który próbował wszystko z siebie wyrzucić.
    -I na pewno tak jest, spokojnie Jungkook. Wiesz dobrze jakie są media. Nie można w to ślepo wierzyć, więc dobrze że zdajesz sobie sprawę z tego, że iż Taehyung Cię nie zdradził. -Yoongi, podał młodszemu chusteczki, który otarł nimi łzy.
    -Ja...wiem że on mnie kocha...to na pewno wina Jimina…-warknął, na co Min westchnął ciężko.
    -Nie, Jungkookie. Nie możesz nikogo bezpodstawnie oskarżać. Nie masz pojęcia co tam się stało, a po zdjęciu nie możesz wynosić wniosków. -Jeon nieco spotulniał, wiedząc iż mężczyzna ma rację.
    -No dobrze...ale...ja już tak nie mogę. Nie radzę sobie, nie umiem sobie poradzić bez Tae...Jest mi tak ciężko..nie mogę już udawać że wszystko jest w porządku...-poza tym rozwaliłem telefon…
    -Wiem, Jeon. Widziałem..
    -Mogę użyć Twojego? -poprosił patrząc na Mina czerwonymi od łez oczami.

    OdpowiedzUsuń
  26. -Tak, proszę. -Yoongi podał mu urządzenie, a Jungkook od razu wykręcił numer Tae. Jednak włączyła się sekretarka, ale i to nie powstrzymało Jeona przed zostawieniem wiadomości.
    -Taehyung...Kochanie...Pewnie odpoczywasz albo jesteś na badaniach...Cholernie się o Ciebie boje...Martwie się..tak strasznie się martwię...Nie wybaczę sobie jeśli coś Ci się stanie...Proszę Tae...odezwij się do mnie jak tylko będziesz mógł. Błagam. Zacząłem się pakować, chciałem przyjechać….mimo że wiem że nie mogę...Kochanie...tak strasznie Cię kocham…-po policzku Nochu spłynęła łza.
    -Nie obwiniaj się. Wiem o wszystkim. Kocham Cię, pamiętaj. Chcę tylko, żebyś był zdrowy...i do mnie wrócił...Jestem Twój, Taehyungie...na dobre i na złe, w zdrowiu i chorobie….zawsze będę przy Tobie...tak długo jak będziesz mnie kochał. Bo ja będę Cię kochał do końca świata i dłużej. -Jeon wytarł mokre policzki, roztrzęsionymi dłońmi.
    -Proszę...skontaktuj się ze mną...mój telefon nie działa...muszę kupić nowy...Zrobię to jeszcze dzisiaj...obiecuje….Tae Tae...Mój Tae Tae...kocham Cię..i….i jestem bardzo dumny, że wygrałeś...wiedziałem, że tak będzie. -JK rozłączył się oddając telefon Yoongiemu.
    -Muszę kupić telefon...mój nie chce się włączyć.
    -Na zewnątrz są dziennikarze…-Oznajmił Yoongi.
    -To nic...bardzo dobrze, że są. -Mówiąc to, JK ubrał na siebie bluzę i kurtkę, wychodząc w pośpiechu z domu, mając w kieszeniach wyłącznie portfel i kartę ze starego telefonu.
    -Nie powinniśmy za nim iść? -zapytał zmartwiony Hoseok.
    -Nie, potrzebuje ochłonąć. Jest wrażliwy, ale nie szalony. Nie zrobiłbym niczego co zaszkodziłoby Taehyungowi. Muszę iść do studia, daj znać jak ten dzieciak wróci. -Jung przytaknął, zamykając drzwi za Yoongim. Uznał, że pościeli Jungkookowi łóżko i zrobi mu coś do jedzenia, żeby mógł odpocząć gdy wróci.
    Wychodząc przed budynek Jeona od razu zaatakowali dziennikarze. Zadawali wiele niewygodnych pytań, ale JK nie miał zamiaru wdawać się z nimi w dyskusję tylko zakończyć temat raz i porządnie.
    -Słuchajcie, bo powtarzać nie będę. Taehyung mnie nie zdradził, ani się nie rozstaliśmy. Nie liczcie na to, że od niego odejdę, pasożyty. -Splunął, zniesmaczony.
    -Jedyne co potraficie, to żerować na cudzych problemach. Jedynym problemem moim i Taehyunga jest odległość. Mój chłopak nigdy nie kłamał, ta książka mówi o NASZYM związku, żadnym innym. Nie znacie go, nie wiecie jak uczuciowy potrafi być. To artystyczna dusza, dla niego taka rozłąka jest cięższa niż dla kogokolwiek innego. Więc z łaski swojej, przestańcie wypisywać oszczerstwa. Nie rozstaliśmy się, nie rozstajemy się i nie rozstaniemy się. Nawet na to nie liczcie. Książka Taehyunga jest owocem jego miłości do mnie i nie macie prawa mówić, że jest inaczej. To on dostał za nią nagrodę, a nie wy. Zdrowie mojego partnera jest teraz najważniejsze, a wasze plugawe artykuły możecie sobie wsadzić...już dobrze wiecie gdzie. I śmiało, puśćcie to wszędzie. W każdej telewizji, na każdym portalu. Niech wszyscy widzą, jakie z was szumowiny żerujące na innych. Jeśli myślicie, że przejąłem się waszymi kłamstwami, to jesteście w błędzie. Nikt z was nie wie jaka jest prawda. Jedyną osobą jakiej wierze, jest Kim Taehyung. A nie wykreowany przez was wizerunek Vantae, który do z prawdziwym Vantae nie ma nic wspólnego. Jak chcecie to proszę, szerzcie dramę. Podniesiecie dzięki temu sprzedaż książki mojego chłopaka, która jest zbiorem najszczerszych uczuć, których nikt z was nie jest w stanie sobie wyobrazić. To moja pierwsza i ostatnia wypowiedź w tym temacie. A jeśli nie przestaniecie oczerniać mnie, mojego partnera...i Jimina, to spotkamy się w sądzie i zadbam o to, żebyście odpowiedzieli za swoje kłamstwa. -widocznie zaskoczeni dziennikarze, nawet nie próbowali zatrzymać Jungkooka, który minął ich idąc w swoją stronę.

    OdpowiedzUsuń
  27. W sklepie z elektroniką, kupił ten sam telefon, jaki rozwalił w przypływie emocji. Tym sposobem, pozbył się swoich oszczędności na koncie, ale teraz go to nie obchodziło. Zapakował kartę do telefonu. Od razu pisząc do Tae.

    Do: tygrysek
    Mam już telefon. Proszę odsłuchaj pocztę. Odezwij się do mnie szybko.


    Jungkook mimo iż był przemęczony, nie wrócił jednak do domu. Poszedł do wytwórni, która zajmowała się ich programem. Zapukał do studia, w którym miał nadzieje znaleźć Yoongiego.
    Min wychylił się ze swojej pieczary, zdziwiony że widzi Jeona.
    -Hyung, mam prośbę. -bez pozwolenia wszedł do środka, a Yoongi zamknął za nim drzwi.
    -Co się stało Jungkook? -Wsadził ręce do kieszeni bluzy.
    -Potrzebuję nagrać coś, mogę użyczyć Twojego mikrofonu? -Min zgodził się, dając Nochu wolną rękę. Po dłuższej chwili cover był gotowy. JK wrzucił go na swoje konto na Youtube dopisując w tytule.
    Ten cover jest tylko dla jednej osoby, ale pokazuje go wszystkim, by każdy z was właśnie wiedział, że tylko dla jednej osoby on jest.

    Wkrótce film Jungkooka obleciał cały internet, a fani zaczęli bronić chłopców, atakując autorów fałszywych artykułów. Nochu napisał również do Tae.

    Do: tygrysek
    https://www.youtube.com/watch?v=j1CWdnK78ZY
    Nie mogę być przy Tobie, żeby siedzieć przy Twoim łóżku, ale i tak będę Ci śpiewał byś poczuł się lepiej. Kocham Cię. Wiem, że powtarzam to często, ale wiem że pewnie się zadręczasz. Najważniejsze jest to, byś do mnie wrócił. Pamiętaj o tym. Dopóki będziemy razem, poradzimy sobie ze wszystkim. Nie wiem, jak było naprawdę, ale wiem że nie zrobiłbyś tego specjalnie. Po prostu to wiem. Wierzę w Twoją miłość bardziej, niż w cokolwiek innego. Proszę, odezwij się jak najszybciej.


    Po wszystkim Jungkook podziekował Yoongiemu i wrócił do dormu, w którym byli już wszyscy trainee.
    -Jeśli któryś z was będzie próbował obrazić Taehyunga, wybije zęby od razu. -Powiedział na wstępie, gdy wszyscy zmierzyli go wzrokiem. Od razu poszedł pod prysznic. Stojąc pod zimnym strumieniem wody, chciał jakby spłukać z siebie wszystkie złe emocje. Gdy już cały trząsł się z zimna wyszedł z mokrymi włosami kładąc się do łóżka. Zimno było odzwierciedleniem pustki, jaką czuł w sercu gdy nie było przy nim Taehyunga. Leżał w łóżku, ignorując wszystkich. Słuchał muzyki, płacząc po cichu z tęsknoty i bezradności, jaka go ogarniała.

    OdpowiedzUsuń
  28. -No chyba sobie żartujecie w tym momencie! -Yoongi uniósł się zirytowany, wstając od stołu przy którym siedzieli wszyscy zamieszani w tworzenie programu. Poranna narada odbyła się nagle, więc wiadomo było, że chodzi o coś poważnego.
    -Panie Min, proszę usiąść. Nerwy są tutaj niepotrzebne. -Odparł główny dyrektor produkcji.
    -Nie ma mowy, chcecie przez jakąś aferę zamknąć chłopakowi drzwi, gdzie nie ma w tym jego winy! -Suga uderzył pięścią w stół oburzony całą tą absurdalną sytuacją.
    -Zmiany zostały już naniesione. Knetizeni źle wypowiadają się o całym skandalu Jeon Jungkooka, przez co jego dalsza obecność w programie jest krzywdząca dla naszego iminia. -Wyjaśnił mężczyzna, a oburzenie było wyraźnie nie tylko u Mina, ale też pozostałych mentorów.
    -Grupy zostaną przemieszane do następnego odcinka i najsłabsza z nich odpadnie.Bez głosowania publiczności. -Yoongi westchnął ciężko, przez kolejne minuty próbując zmienić zdanie zarządu, jednak bezskutecznie.
    -Dosyć! Panie Min, proszę przestać bo to i tak nie wpłynie na decyzje zarządu!
    -Ale jeśli przeniesiecie go do tej grupy to odpadnie!
    -A nie rozumie Pan, że taki jest zamysł? -Wściekły Min ponownie wstał, wywracając krzesło i z trzaskiem wyszedł z sali.
    Budząc się rano, JK nie musiał nawet patrzeć w lustro by wiedzieć że jego oczy są całe spuchnięte od łez. Obudził go głośny dźwiek dochodzący z pokoju obok. Leniwie zszedł z łóżka, a widzący to Hoseok, od razu zaczepił chłopaka.
    -Jak się czujesz, Jungkookie? -zapytał zmartwiony, widząc że chłopak wygląda, jak zdjęty z krzyża.
    -Źle. -odparł krótko, wychodząc z pokoju. Ku jego zdziwieniu, wszyscy trainee zostali zebrani w jednym miejscu, a kamery dawno były włączone. Lider grupy otrzymał kopertę od staffu, czytając ją na głos.
    -Czekają was zmiany. Wasze drużyny zostały wymieszane w nowe. Udacie się dzisiaj na trening w nowych składach i to w nich będziecie występować. Lepiej dobrze się przygotujcie, gdyż najsłabsza grupa odpadnie z programu. -Na twarzy Jungkooka nie pojawiła się żadna emocja, zupełnie tak jak gdyby nie usłyszał w ogóle tego co zostało powiedziane, w przeciwieństwie do reszty trainee, na których twarzach malowało się przerażenie.
    Jeona obchodziło tylko to, że nie otrzymał wciąż wiadomości od Taehyunga. A co jeśli coś mu się stało?
    Maluszek nie potrafił odgonić od siebie myśli, iż życie jego ukochanego mogłoby być zagrożone. Nawet po zobaczeniu składu swojej grupy nie przejął się jakoś specjalnie.
    Taehyung...Tae Tae...mój tygrysek...czemu on się nie odzywa...boje się o niego.. Słowa te, powtarzały się w głowie Jungkooka zupełnie jakby były nagrane na zaciętej płycie.
    Po powrocie do dormu, słysząc dzwonek telefonu rzucił się do niego jak poparzony.
    -Yoongi-hyung! Czekam na ważny telefon, nie zajmuj linii. -powiedział pośpiesznie, chcąc się rozłożyć.
    -Jungkookie, robiłem co mogłem żeby nie zmienili Ci tej grupy. -słychać było rozżalenie Mina, który czuł sie winny, że jako mentor nie pomógł Jeonowi.
    -Hyung, dam radę, teraz muszę kończyć! -JK w ogóle nie dostrzegał tego, co dzieje się wokół niego. Rozłączył się, od razu sprawdzając czy w międzyczasie nie dzwonił do niego Taehyung. Niestety, nadal cisza. Bez śladu odzewu. Co jeszcze bardziej martwiło stęsknionego maluszka. Chodził w kółko nie mogąc znaleźć sobie miejsca.

    OdpowiedzUsuń
  29. -Kook, jesteś nerwowy…-Jung bał się powiedzieć cokolwiek, by nie rozdrażnić swojego kolegi.
    -A jaki mam być?! Nie wiem co się z nim dzieje! Nie wiem co mu robią! On jest chory, Hoseok. A co jak nikt tego nie powie lekarzom i nie wiedzą co mu jest? Przecież jeśli się zranił, to potrzebuje szybkiej pomocy. -Nochu nie mógł tak po prostu siedzieć na miejscu, za bardzo kochał Taehyunga, by jak gdyby nigdy nic żyć sobie dalej, mimo świadomości, iż jego skarb leży na szpitalnym łożu.
    -Wiem! Hoseok, pożycz mi laptopa. -nie czekał nawet na odpowiedź, usiadł na podłodze przy łóżku starszego, otwierając na nim laptopa. Znalazł pośpiesznie numery wszystkich szpitali w Chicago, spisując ich numery w Wordzie.
    -Dzień dobry, czy jest u Państwa Kim Taehyung? Kim Taehyung. K I M T A E H Y U N G. Nie, nie Jinyoung Kim, Taehyung Kim. Vantae. Nie ma? Dobrze, dziękuje…-Był to już któryś z kolei telefon, gdzie nikt nie powiedział mu niczego o Tae. Maluszek jednak nie miał zamiaru się poddać. Ostatni numer na jego liście był jak światełko w tunelu. Albo tutaj albo sam już nie wiem.
    -Witam, Jungkook Jeon. Czy może mi Pani powiedzieć czy w Państwa szpitalu leży Taehyung Kim? -W głosie chłopaka słychać było desperację, a struny głosowe drżały od stresu związanego z niewiedzą.
    -Taehyung Kim...Tak jest, został do nas przewieziony wczoraj wieczorem. Jest Pan rodziną? -Oczy Jungkook zabłysnęły Żyje, wiem że żyje. Dzięki Bogu.
    -Chłopakiem. - odparł pośpiesznie, licząc na więcej informacji.
    -Niestety nie mogę Panu udzielić szczegółów leczenia Pana Kim. -palce Nochu zacisnęły się mocno na jego telefonie.
    -Ale ja jestem jego partnerem, muszę wiedzieć co z nim jest! -krzyczał wręcz do słuchawki.
    -Nie jest Pan mężem pacjenta, nie jestem upoważniona do udzielania Panu informacji. -Do oczu Jungkooka napłynęły łzy.
    -Ale...ale...on...on mi się już oświadczył..nieoficjalnie...ale oświadczył...ja muszę wiedzieć…-krople spływały po policzkach chłopca. Były one łzami smutku, ale i złości, która wypełniała JK’a.
    -Przykro mi proszę Pana, niestety nie mogę Panu pomóc. -Słychać było, że kobiecie jest żal młodszego.
    -Prosze...Błagam Panią...niech Pani mu powie, że się o niego martwię...błagam…-po tych słowach rozłączył się, chowając twarz w dłoniach. Wybuch płaczu sprawił, że Jeonowi znowu ciężko było się opanować, jednak uznał, że jeszcze się nie podda. Znalazł szybko numer do managera Taehyunga.
    -Mów co z Tae. -powiedział stanowczo, jak tylko mężczyzna odebrał jego telefon.
    -Jungkook? Vantae jest w szpitalu. -Jeon sapnął głośno i ostentacyjnie do urządzenia.
    -Tyle to i ja wiem, idioto! -warknął, wiedział że manager nie zrobił nic złego, ale ze zmartwienia zrobił się agresywny.
    -Słuchaj no Jeon, ja nie mam czasu na Twoje wyzwiska, mam umówione spotkanie z prokuratorem, nie zawracaj mi głowy. -Obrażony pracownik rozłączył się, a ciało Nochu zatrzęsło się na słowo prokurator
    Czy to ma związek z Tae? Boże...a co jeśli ktoś mu coś zrobił? Ktoś go skrzywdził?
    -Taehyungie…-zrozpaczony maluch rzewnie płakał, nie pamiętając kiedy ostatnio tak bardzo się bał. Nadal jednak nie chciał sobie odpuścić. Wydawnictwo było ostatnią deską ratunku.
    -Ale jak to nie możecie udzielić mi informacji!? Przecież chcę tylko wiedzieć czy z nim wszystko w porządku, czy jego stan jest stabilny. Cholera nawet tego nie możecie mi powiedzieć!? -krzyczał do słuchawki, przez co obsługa wydawnictwa tym bardziej nie chciała wdawać się z nim w dyskusję.

    OdpowiedzUsuń
  30. -Dajcie mi numer do Park Jimina. -zażądał groźnym tonem, nie przyjmując do wiadomości, że mogliby mu odmówić.
    -Tego również nie możemy zrobić. Udzielanie danych osobistych naszych pracowników jest wbrew zakazom.
    -CHUJ MNIE OBCHODZĄ WASZE ZJEBANE ZAKAZY, MÓJ CHŁOPAK LEŻY W SZPITALU, A NIKT Z WAS NIE CHCE MI POMÓC. -zapłakany Nochu rozłączył się rzucając telefon na łóżko i zwijając się w kłębek na podłodzę.
    -Jungkookie…-Hobi wszedł niepewnie do pokoju.
    -Hobi...nikt nie chce powiedzieć co mu jest...zwariuje....muszę wiedzieć czy jest cały i zdrowy, a wszyscy mnie zbywają. A co jeśli coś mu się stało i nie chcą mi powiedzieć? Co jeśli on tam teraz cierpi, a ja nie mogę mu pomóc? Nie mogę przy nim być…-Jung podał chłopakowi chusteczki, siadając obok.
    -Spokojnie, JK...na pewno gdyby coś mu było, to już internet by o tym pisał...Jestem pewien, że nic mu nie jest. Nie panikuj, Tae nie chciałby widzieć Cię w takim stanie. -Hoseok chciał objąć Jungkooka, jednak on odsunął się szybko, wstając z podłogi.
    -Nie będę spokojny, nigdy nie będę spokojny, jeśli chodzi o zdrowie Taehyunga. Nie pouczaj mnie, bo wiem doskonale czego chciałby Tae. -warknął na niego wściekle, uważając że Jung nie ma prawa do takich stwierdzeń.
    -Chciałem tylko pomóc…-mruknął zrezygnowany Hoseok.
    -To jak tak masz pomagać, to lepiej nie rób tego wcale. -Wycedził przez zęby wychodząc z pokoju.
    -Jungkook! Jungkook, czekaj! -jednak Jeon nie miał zamiaru słuchać, wypadł z dormu jak poparzony idąc do najbliższego baru. Zamówił sobie shoty, szybko je wypijając. Jedna, dwie, trzy kolejki. Po czwartej rundzie, lekko chwiejnym krokiem, wyszedł na ulicę. Z zaciągniętym na głowę kapturem, błądził po mieście, cały czas w głowie prosząc Boga by jego miłości nic nie było. Usiadł załamany na krawężniku, gdy zakręciło mu się w głowie. W końcu zadzwonił telefon.
    -Yoongi-hyung? Mówiłem...żebyś nie dzwonił…-wymamrotał.
    -Gdzie jesteś? Hoseok panikuje.
    -Hongdae..-Jeon rozłączył się, nie mając ochoty na dyskusje. Nie wiedział ile siedział, ale wystarczająco długo, żeby poczuć czyjąś dłoń na ramieniu.
    -Hyung? -odwrócił się, patrząc do góry.
    -Do samochodu, ale już. -Jeon niechętnie poszedł razem z Minem, który zapakował go do swojego auta, chcąc odwieść go do dormu.
    -Tae Tae zawsze mówi, że nie służy mi alkohol. -pijacki bełkot Nochu, na szczęście był zrozumiały.
    -I ma racje. -westchnął Yoongi, odjeżdżając z zaparkowanego miejsca.
    -Może i nie służy..ale gdybym się nie upił, Tae nie dowiedziałby się że go kocham i nie pobiegłby za mną do lasu. -Min nie miał pojęcia o co chodzi młodszemu, który uśmiechał się sam do siebie.
    -A w naszą ostatnią noc razem, dał mi drinka na rozluźnienie, żebym nie myślał o tym co złe. Cudowny, prawda? -oparł skroń o szybę, zamykając oczy.
    -Powiedział wtedy, że pachnę jak najlepiej doprawiona potrawka z królika. -zaśmiał się pod nosem, a Yoongi kątem oka spojrzał na niego, jak na idiotę nie wiedząc czy bredzi czy mówi prawdę.
    -Zawsze wie co zrobić, żebym się uśmiechnął nawet jak cierpię. -Jeon powoli przysypiał, a każde następne słowo było cicho wyszeptane.
    -wargi...idealnie pasuja...sposób w...jaki na mnie patrzysz...szarmancki...oczy...najpiękniejsze na świecie...każdy słoń...na ciele….szacunek...jak nikt inny….choroba...lęki...zawsze przy...Tobie...mój..tygrysku…-mamrotał przez sen swoje ostatnie wyznanie, jakie poweidział Taehyungowi gdy byli razem sam na sam. Suga współczuł chłopakowi z całego serca. Miał nadzieje, że wkrótce jego cierpienie się skończy. Min zadzwonił po Hoseoka, gdy byli pod dormem, by razem zatargać Jeona do łóżka. JK wiedział doskonale, iż bez alkoholu ze zmartwienia nie uśnie, wiec urwany film był jedyną opcją.

    OdpowiedzUsuń
  31. Każda następna chwila, każda minuta, sekunda była jak przekleństwo. Jeon nie mógł normalnie funkcjonować. Wydzwaniał po wydawnictwie i szpitalu z uporem maniaka, mimo iż za każdym razem słyszał to samo. Chodził z telefonem wszędzie. Do łazienki, na treningi, na nagrania, wszędzie.

    W końcu otrzymał wiadomość, która sprawiła, że nieco było mu lżej.


    Od: Numer nieznany

    Tu Jimin. Proszę, przeczytaj dalej. Powinieneś to obejrzeć. Taehyung jeszcze tego nie widział. Przepraszam, że dopiero teraz. Tae z nikim nie rozmawia. Ani ze mną, ani z mamą, tatą, lekarzem, prokuratorem… jest zagubiony. Niczego nie pamięta. Daj mu czas. Myślę, że ten filmik Ci pomoże poczekać. Tae mnie ignoruje, ale zmuszę go także, aby go obejrzał.
    [załączono wideo]

    A jeszcze coś! To może zabrzmieć głupio odkąd jestesmy “wrogami”, ale w każdej chwili pisz jakbyś chciał się czegoś dowiedzieć. Trzymaj się, Jeon.


    Jungkook rozpłakał się od razu, jak tylko przeczytał wiadomość. Tae był cały i zdrowy, a przede wszystkim przytomny, tak przynajmniej wywnioskował. Pośpiesznie załączył filmik, który przesłał mu Park.

    Jungkookie! Jungkookie! Jesteś tu!

    Jeon uśmiechnął się tak szeroko, że aż zabolała go żuchwa. Wiedziałem, wiedziałem doskonale, że nie zrobiłeś tego świadomie. Ani na moment nie stracił wiary w ukochanego, przez co potwierdzenie jego domysłów sprawiło, że pierwszy raz od kilku dni uśmiechnął się od ucha do ucha.
    Niedługo sam Cię pocałuje...Mój Tae...Najcudowniejszy, oddany Tae.
    -Widzisz, mówiliśmy, że Cię nie zdradził! -krzyknęli za jego plecami Hoseok i Yoongi.
    -Phi...sam o tym wiedziałem. W końcu to Kim Taehyung, powinno być wam wstyd, że w ogóle myśleliście, że mu nie wierze. -nadął policzki, a jego koledzy jednocześnie uderzyli się lekko otwartą dłonią w czoło.
    -Oj Jeon, Jeon. Sto światów z Tobą. -westchnął Yoongi, następnie zwracając się do Hoseoka.
    -Jak Taehyung przyleci i weźmie go sobie na głowę, to idziemy się napić, zasługujemy. -Hobi zaśmiał się cicho przytakując. JK zaś skupił się na pisaniu wiadomości do Parka

    Do: Jimin

    Dziękuje. Jestem Ci bardzo wdzięczny. Odchodziłem od zmysłów. Dzwoniłem wszędzie...do szpitala, managera, wydawnictwa...nikt nie chciał ze mną rozmawiać…
    Aaa i jeszcze jedno…
    Jimin, przepraszam. Przepraszam za wszystkie złe słowa, jakie skierowałem w Twoją stronę. Nie chcę byśmy byli “wrogami”, myliłem się co do Ciebie i jest mi wstyd za swoje zachowanie.
    Mam u Ciebie ogromny dług, za to że pilnujesz Taehyunga. Dziękuje Ci z całego serca. Mam nadzieje, że ta afera nie odbiła się na Tobie zbytnio. Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  32. -Jeon! Trening! -zawołał go Yoongi, a maluszek chowając telefon do kieszeni bluzy, pobiegł na schedule.

    Z upływem kolejnego dnia, Jeon nadal zastanawiał się dlaczego Tae się do niego nie odzywa. Może się boi? Może nie wie, że się nie gniewam? Ciekawe czy czytał smsy lub słuchał wiadomości…
    Był to wielki dzień dla JK’a program na żywo. Od bladego świtu był na nogach. Malowany i czesany przez stylistki i tak błądził myślami w chumrach skupiając się na Tae. Przeglądając internet, rzucił mu się w oczy artykuł.

    Minhyun. Zazdrość. Narkotyk. Skazany. Halucynacje. Był przekonany, że to jego ukochany.

    Nochu przez dłuższą chwilę próbował zakodować wszystkie informacje. Był wściekły, że ktoś ośmielił się naćpać jego ukochanego, dla którego mogło się to źle skończyć.
    -Zajebie, jak psa. -warknął pod nosem.
    -Hoseok, czytałeś to!? -krzyknął do kolegi.
    -Właśnie czytam.
    -ON MÓGŁ GO ZABIĆ. TEN ZWYROL MÓGŁ GO ZABIĆ. MAM NADZIEJE, ŻE ZGNIJE W PIERDLU! -Jeon chodził nerwowo po pomieszczeniu
    -Ważne, że dopadła go sprawiedliwość, a Tae jest cały i zdrowy. -JK, prawdopodobnie w ogóle by się nie uspokoił, gdyby nie to, że jego telefon zadzwonił nagle.
    -TAEHYUNG! HOBI, TO TAEHYUNG! -Jeon wybiegł do łazienki, zamykając się w kabinie.
    -KOCHANIE! -krzyknął do słuchawki rozemocjonowany. Chciał kontynuować, ale usłyszał płacz ukochanego. Mój biedny, musi bardzo to wszystko przeżywać…
    -Skarbie…-powiedział o wiele łagodniej, z ogromną ilością czułości.
    -Tae Tae...kochanie….nie płacz...nie kiedy nie ma mnie przy Tobie, żeby otrzeć Twoje łzy…-wziął głeboki oddech, który był słyszalny w słuchawce.
    -Umierałem ze strachu, bałem się, że coś Ci się stało. Dobrze, że Jimin dał mi znać, że wszystko z Tobą dobrze. Nigdy więcej tak nie rób, dobrze? Pewnie się bałeś...nie bój się już...ja wiem o wszystkim...więc proszę...Nieważne jak źle by nie było...nie odcinaj się tak ode mnie...myślałem, że oszaleje ze zmartwienia. Dzwoniłem wszędzie gdzie się dało...nikt nic nie chciał powiedzieć, bałem się tak strasznie, że coś Ci się stało. -łzy spłynęły po policzkach Jungkooka, a głos zadrżał, załamując się.

    OdpowiedzUsuń
  33. -Kocham Cię, wiem że Ty mnie też. Kocham Cię najmocniej na świecie, zawsze będę. Jesteś całym moim życiem,Twoje zdrowie teraz jest najważniejsze. Jak tylko się zobaczymy, nie puszczę Cię nawet na chwilę. Masz przewalone bo nawet do łazienki będę z Tobą chodził. -zaśmiał się cicho przez łzy.
    -Jestem z Ciebie dumny, wygrałeś. Zasłużenie, kiedy będę przy Tobie, wycałuję Cię w nagrodę wzdłuż i wszerz. Tęsknie za Tobą.
    -JEON JUNGKOOK, NAGRANIE ZACZYNA SIĘ ZA 5 MINUT. -słychać było w tle krzyk staffu.
    -Muszę iść, mój skarbie. Dzisiaj nagrywam odcinek. Będę myślał cały czas o Tobie. Tak jak zawsze. Kocham Cię. Proszę nie płacz już. ‘Cause all of me, loves all of you. Love your curves and all your edges, all your perfect imperfections. Give your all to me I’ll give my all to Tae. You’re my end and my beginning even when I lose I’m winning. Cause I give you all, of me and you give me all, of you, Tae. -Jeon zaśpiewał mu na koniec, delikatnie zmieniając tekst piosenki.
    -Kocham Cię, proszę odpoczywaj, zadzwonie jak będzie po wszystkim. -Po tych słowach rozłączył się wracając do garderoby.

    JK miał dobre przeczucia, co do dzisiejszego występu. Osobiście uważał, że poszło mu nadzwyczaj dobrze. Dodatkowo pochwalony przez mentorów, ze spokojem podczas eliminacji. Szybko jednak przekonał się, że był zbyt optymistycznie nastawiony do wyniku.
    Okazało się, że grupa Jungkooka odpadła, co oznaczało koniec przygody z programem dla maluszka. Jeon stał, jak wryty nie wiedząc co się dzieje. Pozostali trainee płakali, przytulając resztę, a on po prostu zastygł w miejscu nie robiąc nic. Był w szoku. W końcu, Hoseok podszedł do niego, przytulając go i poklepując po plecach, a mimo to Jeon i tak się nie ruszył by odpowiedzieć na gest chłopaka. Po programie, milcząc wrócił do dormu. Pakował swoją walizkę, nie umiejąc pozbierać myśli. Zawiódł. Zawiódł Taehyunga, Arin, fanów, mentorów, samego siebie.
    -Jungkook, dałeś z siebie wszystko. -Powiedział Min, gdy wysiadali z auta. Hoseok pomógł mu zawieść walizkę na dworzec wraz z Yoongim.
    -Widać niewystarczająco….-Jeon był załamany. Widząc to, chłopcy nie chcieli mówić nic więcej.
    -Zawsze możesz na nas liczyć Jungkookie. -Oświadczył Hoseok, przytulając go na pożegnanie.
    -Dziękuje, Hobi. Pokaż im wszystkim. -uśmiechnął się gorzko.
    -Pewnie, że tak zrobię. -Jung odsunął się, a Min podszedł do młodszego przytulając go.
    -Dzięki młody, za wszystko. Trzymaj się, pisz jak coś. -poklepał go po plecach odsuwając się.
    -Dziękuję wam obojgu, wiele dla mnie zrobiliście. -mówiąc to odwrócił się w stronę autokaru.
    -Leć, bo Ci odjedzie. -odprawił go Min, a Jeon oddalił się machając na pożegnanie.
    W drodze do Busan, Jeon napisał od razu do Tae.

    OdpowiedzUsuń
  34. Do: tygrysek
    Taehyungie….przepraszam...zawiodłem...ja...nie wiem dlaczego tak się stało...starałem się naprawdę...zrobiłem co mogłem...przepraszam...nie chciałem Cię zawieść...nic nie rozumiem...przepraszam…


    Nie wiedział co więcej powiedzieć, nic innego niż przepraszam nie umiał z siebie wydusić. Cicho łkał w autokarze, usypiając ze zmęczenia.

    Wchodząc do domu, od progu powitała go Arin.
    -Oppa! Oppa! Byłeś super! -dziewczynka rzuciła się mu na szyję, całując go w policzek.
    -Dziękuje, kwiatuszku. -uśmiechnął się smutno.
    -Ale wiesz co? Ja to się cieszę, bo jesteś z powrotem! -siostra Jungkooka prawdopodobnie dłużej by się do niego kleiła, gdyby nie to, że podeszła do nich matka chłopaka, Arin odeszła, chowając się za ścianą, chcąc podsłuchać ich rozmowę.
    -No któż to wrócił. Mówiłam Ci, że te programy to strata czasu. - Taa...też się cieszę, że Cię widzę mamo.
    -Mogłabyś sobie dzisiaj odpuścić? -warknął w stronę kobiety.
    -Mogłabym Cię zapytać o to samo. Wszyscy będą teraz powtarzać, że mój syn nie doszedł nawet do pół finału. -JK zacisnął dłonie w pięści.
    -Wiesz co?! Ja to przynajmniej coś robię! Rozwijam się, staram się, zajmuje się Arin! A Ty co zrobiłaś, żeby mi pomóc?! Nic, nigdy nic nie zrobiłaś, żeby mi pomóc. Zawsze miałaś mnie w dupie. Nic dla Ciebie nie znaczę, jesteś najgorszą z możliwych matek! -krzyczał, a kobieta przerwała mu uderzając go w twarz.
    -Gdybyś nie był tak zapatrzony w siebie, może dostrzegłbyś pomoc. Wylatuje do Rzymu, wrócę za dwa tygodnie. -kobieta wyszła z domu, trzaskając drzwiami. Zaczęła płakać w drodzę do samochodu, gdyż słowa jej syna bardzo ją zraniły.
    Arin słysząc wszystko wystraszyła się, że jej bratu dzieje się krzywda, więc gdy zapłakany Jeon poszedł się wykąpać, pobiegła do jego pokoju chwytając za telefon oppy, wybierając numer do Tae.
    -Oppa? Oppa to ja, Arin. -zaczęła przedstawiając się. Chciała zdążyć przed powrotem Jungkooka, więc mówił szybko początkowo sie jąkając.
    -Oppa, kiedy przyjedziesz? Musisz przyjechać...Jungkookie jest bardzo nieszczęśliwy...ciągle płacze….mama go bije...ale pojechała i długo jej nie będzie….Oppa musisz przyjechać...boje się...Jungkookie Cię wołał, jak zamknął się w pokoju i płakał….Oppa boje się o niego...Muszę kończyć bo Jungkookie idzie, pa. -rozłączyła się szybko, uciekając do swojego pokoju.

    OdpowiedzUsuń
  35. Jungkook nie miał pojęcia o tym, co zrobiła jego młodsza siostra. Nie miał w nawyku sprawdzania historii połączeń, właściwie to rzadko tam zaglądał. Dlatego w zupełnej nieświadomości, żył z dnia na dzień próbując się nie przejmować. Po kilka razy dziennie czytał długa wiadomość od ukochanego, która była najlepszym możliwym pocieszeniem i sprawiała, ze maluszek nie czuł się już tak winny, jak przedtem. Podśmiewał się pod nosem z zamiarów Tae względem jego siostry, ale tez wzruszał się, gdy partner tak bardzo wierzył w jego umiejętności.
    Poczucie winy zupełnie zniknęło gdy dowiedział się o pracy ukochanego.

    Do: tygrysek

    GUCCI?!?! BOŻE TAE, TO CUDOWNIE! JESTEM Z CIEBIE DUMNY KOCHANIE!

    WIEM JAK BARDZO KOCHASZ TA MARKĘ, NAPRAWDĘ SIĘ CIESZĘ!

    Bedziesz najprzystojniejszym modelem w całej historii Gucci

    Ludzie będą zwracać ubrania bo uznają ze nie wyglądają w nich tak dobrze jak Ty, NO BO SORRY ŻEBY TE CIUCHY MIAŁY WARTOŚĆ TO MUSISZ W NICH CHODZIĆ.

    Byle kto nie powinien się w ogole z Tobą porównywać

    ej

    ale chwila

    CO JA CI TERAZ NA URODZINY BĘDĘ KUPOWAŁ JAK WSZYSTKO BEDZIESZ MIAŁ SPONSOROWANE?!

    moge się oddać w naturze

    jeśli to Cię satysfakcjonuje



    Był z niego dumny, piekielnie dumny. W końcu jego chłopak ciezko na to pracował. Nie mógł się doczekać, żeby osobiście dać mu nagrodę za trudy przez które przeszedł. Duma z Taehyunga była ta rzeczą, jaka napędzała go każdego dnia do działania. Był jak źródło energii, które w jego obecnym stanie było niezbędne.
    Jungkook był zawiedziony brakiem większych efektów po zakończeniu programu. Żadna z wytwórni się o niego nie biła, a jedynie wspierał go jego fanbase, który utrzymał się po jego eliminacji.
    Nie wrócił do pracy w kwiaciarni, skończył szkole z wyróżnieniem, o czym oczywiscie pochwalil się Taehyungowi wysyłając mu swoje zdjęcie ze świadectwem.
    Zajmował się Arin, pomagając jej w szkole i poświęcając jej większość swojego czasu.
    Spełniał się w roli brata co dodatkowo podnosiło go na duchu.
    Utrzymywał tez kontakt z Hoseokiem i Yoongim, którzy zdawali mu relacje z tego co dzieje się w Seulu.

    OdpowiedzUsuń
  36. Pewnego dnia gdy Jeon pielęgnował rośliny w ogrodzie zadzwonił jego telefon. Odłożył grabki, zdjął rękawice i wyjął urządzenie z tylnej kieszeni spodni.
    -Tak, Hyung?
    -Odszedłem z wytwórni. -Yoongi najwyraźniej był zdenerwowany.
    -Czemu? Co się stało? - JK nie potrafił ukryć zdziwienia, w końcu Min wydawał się byc zadowolony z warunków pracy.
    -Wkurwiali mnie to trzasnalem drzwiami i wyszedłem. - No tak, cały Hyung
    -Nie pozwolili Ci wydać albumu?
    -Nie pozwolili mi zamontować kolejnego zamka do studia, frajerzy. -słychać było jak Yoongi pełen nerwów odpala papierosa.
    -Serio, Hyung? Tylko dlatego? -JK uniósł brwi zdziwienia.
    -AŻ JK, AŻ. Ja musze mieć spokój, kiedy pracuje. mam ich wszystkich w dupie, sam sobie założę wytwórnie stać mnie. -Min zaciągał się miedzy słowami, wypuszczając powoli dym z każdym następnym zdaniem.
    -Będę trzymał kciuki Hyung! -powiedział entuzjastycznie młodszy wiedząc ze z nim lepiej nie dyskutować.
    -Zgarne i Ciebie i Hoseoka do siebie, nie możecie się marnować wśród tych beztalenci, co myślą ze jak ABSa pokażą to czeka ich sława i chwała aż po grób. -Zbulwersowany Yoongi nie ukrywał irytacji obecnymi Trainee.
    -Naprawdę? Będę mógł u Ciebie śpiewać? -Oczy JK’a zabłysnęły, widział dla siebie nowa szanse.
    -Tak, jeśli tylko bedziesz chciał. -powiedział starszy, znacznie spokojniejszym głosem.
    -OCZYWISCIE HYUNG! -odparł od razu, podekscytowany wizja postawienia nogi na scenie.
    -Tak myślałem, wiec ustawiłem Ci mini koncert za dwa dni w klubie w Busan. Musisz pobudzić fanbase. Wszystkie bilety się sprzedały, wiec lepiej tam bądź.
    -Fajnie, ze zapytałeś hyung…-mruknął Jungkook nadymając policzki.
    -Och nie spinaj się, pytać zapytałem, teraz. A to, ze jestem tak genialny ze od razu wiedziałem ze się zgodzisz to inna kwestia - No tak..Min PD Genius…
    -Dobry, Hyung, ale skąd mam wiedzieć, ze to wyjdzie?
    -Bo mamy już załatwiona siedzibę w której trwają właśnie prace remontowe, trochę to potrwa może ponad miesiąc, dwa ale idziemy do przodu.
    -PRZECIEZ POWIEDZIAŁEM PRZED CHWILA ZE DOPIERO RZUCIŁEŚ WYTWÓRNIE.
    -I co miałbym zostać na lodzie? Coś Ty, wyciągnąłem z nich hajs, a wiedziałem ze będą mieć problem o te zamki wiec wiedziałem ze i tak odejdę, jak już zapewnię sobie dobre warunki finansowe. -wyjaśnił biorąc ostatni nikotynowy wdech.
    -Przemyslales to wszystko…
    -Yup, dobra kończę bo lecę do urzędu resztę papierów oddać, odezwę się na dniach. A i wyślę Ci na katalku zdjęcie plakatu-Zanim Jeon w ogole zdążył odpowiedzieć Yoongi już się rozłączył.
    JK natychmiast napisał do Taehyunga by przekazać mu wieści.

    Do: tygrysek

    TAEHYUNGIE! DZWONIŁ YOONGI-HYUNG POWIEDZIAŁ ZE PRZYJMIE MNIE DO SWOJEJ WYTWÓRNI! Załatwił mi już pierwszy mini koncert patrz!
    [zalaczono zdjęcie]
    Szkoda, ze Cię nie będzie
    Powiem żeby nagrali cały koncert wszystko Ci wyślę! A jak będziemy już razem to zrobie koncert tylko dla Ciebie.
    Kocham Cię

    OdpowiedzUsuń
  37. Dwa dni mijały Jungkookowi na układaniu setlisty. Dodał na swoim instagramie post w którym pytał o to jakie piosenki najbardziej chcieliby usłyszeć fani. Chciał dać z siebie wszystko, dla siebie, ale przede wszystkim dla Taehyunga.
    Przez to wszystko udało mu się nie rozpaczac aż tak intensywnie jak zazwyczaj bo wiedział ze musi byc silny dla Kima. Popłakiwal sobie po nocach ale poza tym zachowywał zimna krew.
    W dzień koncertu chodził jak nakręcony, wypisywał wiadomości do Taehyunga, o tym ze się stresuje i jak bardzo chciałby by tu był. W ten sposób próbował radzic sobie z nerwami które mieszały się z tęsknota.
    Do tego wszystkiego dziś było wyjątkowo pochmurnie lecz Jungkook wierzył ze nie będzie padać. Ubrał płaszcz, [https://mobile.twitter.com/ploysone_style/status/958570206896500736/photo/1 jakby Ci nie wchodziło to na messengerze Ci wyślę zdjecie] i wychodząc pobiegł do taksówki.
    Przed klubem stały już ustawione fanki, które na widok Jungkooka zaczęły niemiłosiernie głośno krzyczeć. Jeon kulturalnie im pomachał udając się ze staffem na tyły klubu.
    Słyszal ich rozmowy, bal się tego jak to wyjdzie. A mimo to wyszedł, siadając na wysokim stołku przed statywem na mikrofon. Początkowo światlo które padało na niego lekko go oślepiło ale po chwili było już dobrze, w związku z czym Jungkook mógł zacząć śpiewać.
    -Widzę, ze niektórzy z was przyszli parami. - uśmiechnął się lekko podczas talku.
    -Cieszcie się tym, korzystajcie z tego każdego dnia. Zapomnijcie o tym powiedzeniu, ze słowa powtarzane wiele razy tracą na wartości. Bzdura. Jeśli szczerze kogoś kochacie to nawet wielokrotne powtórzenie będzie tak samo czułe jak pierwszy raz. Nawet nie wiecie jak strasznie chciałbym mieć przy sobie Taehyunga, nie tylko teraz ale i na co dzień. Każdy dzień bez niego, jest jak próbowanie wypłynięcia z wody, w momencie gdy u naszej nogi przywiązana jest kula. Jego brak jednocześnie rozbija mnie na części i motywuje. Śmiesznie nie? Wiecie czemu mnie motywuje? Bo codziennie wstaje mówiąc sobie “JK, dziś jest kolejny dzień w którym możesz zrobić coś, żeby zapewnić Taehyungowi i sobie dobra przyszłość, Każdy dzień zbliża Cię do niego coraz bardziej”
    Z tym, ze zamiast tego wolałbym myśleć o tym, jak pieknie wyglada gdy śpi obok mnie. A nie moge tego teraz zrobić, wiec wy róbcie to codziennie. Pokazujcie tym, których kochacie ile dla nich znaczycie. -po tym zdaniu publiczność zaczęła klaskać, a Jeon zaczął śpiewać. Na koniec zaśpiewał Nothing like us które zdecydowanie najbardziej kojarzyło mu się z Taehyungiem i tylko z nim.
    Na końcu piosenki jego głos lekko drżał a po policzku spłynęła łza. Wstając i kłaniając się, rozejrzał się porządnie, zupełnie tak, jakby wierzył ze znajdzie tutaj Taehyunga. Patrzył po każdym kacie jednak nie dostrzegł nic. Nie wiedział czy mu wzrok nawala czy przez za duże emocje ponosi go wyobraźnia zszedł ze sceny, nieświadomy tego ze powoli zaczynało kropić.

    OdpowiedzUsuń
  38. Po zakończonym koncercie, Jungkook siedział na backstage’u przygnębiony. Yoongi widząc jego niezadowolenie, podszedł do niego ze szklanką wody z cytryną i lodem, którą bardzo lubił pić po śpiewaniu.
    -Dzięki Hyung…-mruknął, przejmując od niego napój.
    -Co jest Jeon? -Zapytał starszy widząc, iż ewidentnie coś trapi jego podopiecznego.
    -Chcę do domu, mogę już iść? -Jk uniósł wzrok, patrząc prosząco na Mina, który przytaknął, zapewniając go, że wszystkim się zajmie. Jungkook pozbierał się szybko, nie chcąc tracić czasu. Był zmęczony, zmęczony wstrzymywaniem się od płaczu. Ten koncert był dla niego wyjątkowo męczący w końcu każda piosenka była śpiewana z myślą o jego ukochanym. Brak jego obecności sprawiał, że każde słowo wypowiedziane w melodyczny sposób, było przepełnione szczerym uczuciem tęsknoty. Każdy mógł to czuć, jednak w oczach podekscytowanych fanek nie był w stanie dojrzeć zrozumienia. Miał wrażenie, jak gdyby wszyscy go słuchali, ale nikt go nie rozumiał. Jak gdyby krzyczał, prosząc o pomoc, a nikt nie zwrócił na niego uwagi. Nie winił za to jego słuchaczy, w końcu zobaczyli się z osobą publiczną, przyszli na nią popatrzeć, posłuchać jej a nie przejmować się jego problemami.
    Wychodząc tylnym wyjściem, zauważył w progu, że pada deszcz. Nie przejął się tym specjalnie. W końcu co to za różnica czy zmoknie czy nie? Wszystko bez Taehyunga było dla niego obojętne i bez wyrazu. WIdział po sobie, że nie jest z nim dobrze, że ostatnie wydarzenia znacznie wpłynęły na jego samopoczucie. Jego kariera przeżywała wzloty i upadki, a samemu bez obecności ukochanego, ciężko było mu przez to przebrnąć.
    Na myśl o kolejnej samotnej nocy, robiło mu się niedobrze. Wiedział, że gdy tylko położy się do łóżka, jego maska szczęśliwego człowieka, która zakładał przed Arin, spadnie, a on będzie pogrążony w zmartwieniach, które owijając go od stóp do głów niczym ciemna chmura. Wpadł w szarą rutynę, każdy jego dzień wyglądał tak samo. Codziennie czuł tą samą pustkę, której nie umiał wypełnić. Jego radość, energia, chęć życia przelatywała mu jak suchy piasek przez palce. Nie wiedział, jak długo jeszcze będzie w stanie to znieść. Idąc w deszczu, próbował operować mokrymi palcami po ekranie telefonu. Sprawiało mu to trudność, jednak udało mu się wejść w przeglądarkę. Odkąd rodzice odcięli go od całego majątku, nie mógł tak po prostu kupić biletów i uciec. Uznał więc, że wystawi swój samochód na sprzedaż. Był to najnowszy i najbardziej luksusowy model, więc za pieniądze pozyskane z jego sprzedaży mógłby spokojnie sprowadzić do siebie Taehyunga i wyjechać razem wraz z Arin gdzieś gdzie nikt nie będzie im przeszkadzał. Przeglądając, jak wyglądają przykładowe oferty, u góry jego ekranu wyskoczyła wiadomość.

    Dobrze Ci się idzie całkiem samemu?


    Jungkook zatrzymał się w miejscu, widząc nieznajomy numer. Wkrótce później zaczęły przychodzić kolejne wiadomości.

    W deszczu?

    Bez parasola?

    Rękawiczek.

    Szalika.

    Okrycia na głowie.

    Głupi jesteś, Jeon?

    Co by sobie Taehyung pomyślał, widząc jak o siebie nie dbasz?

    OdpowiedzUsuń
  39. Początkowo Jungkook wystraszył się nie na żarty. A co jesli to jakiś psychofan, który go obserwuje? Śledzi każdy jego krok i będzie chciał skrzywdzić i jego i Taehyunga? Jednak chwilę później, gdy ponownie przeczytał wiadomości, czuł że tak dobrane słowa muszę świadczyć o tym iż ich autor musiał być powiązany z jego jedynym i ulubionym stalkerem z okresu liceum. To brzmiało, jak Taehyung, było w stylu Taehyunga, a Jeon myślał że już podświadomie wszystko mu o nim przypomina. Boże Jungkook...zaczynasz wariować… Nim maluszek zdążył sie rozejrzeć, poczuł jak deszcz przestaje kapać na jego ciało. Spojrzał do góry, a widząc parasol od razu szukał wzrokiem jego właściciela, a gdy już go znalazł, zamarł w miejscu. Wielkim z zaskoczenia oczami, patrzył na mężczyznę, za którego widokiem to piekielnie tęsknił. Zdecydowanie oszalałem. Jeon nie był w stanie wydukać z siebie ani jednego słowa. Stał, patrząc z niedowierzaniem na ukochanego, który ze spokojem wcisnął mu parasol do ręki. JK nie był jednak w stanie jej utrzymać, więc rurka przedmiotu prześlizgnęła się przez jego palce, a materiałowa część parasola, oparła się na czubku głowy maluszka. To sen, to na pewno sen. Czemu muszę mieć takie piękne sny? Ja pierdole ale będzie mi przykro jak się obudzę. Mogę się nie budzić?
    Kiedy Taehyung dotknął jego dłoni, zakładając na nią rękawiczkę, Jungkookowi wróciło czucie. Poczuł jak szybko bije mu serce, jak ciężko mu się oddycha, jak każdy włosek na jego ciele staje dęba, a dreszcz przeszywa brutalnie cały jego kręgosłup. Zakręciło mu się w głowie, z nadmiaru emocji jakie w nim buzowały, a których nie był w stanie jeszcze nazwać.
    W dalszym ciągu nie odezwał się do ukochanego nawet słowem, momentami nawet nie oddychał, zupełnie zapominając o tej czynności. Cały świat wokół niego naglę zamilkł i zwolnił. Był w tak wielkim szoku, że każdy ruch Taehyunga trwał dla niego godzinami, gdzie wprawdzie były to sekundy. Kiedy, założył na jego głowę beret, miał w końcu okazję przyjrzeć się jego oczom. To spojrzenie, to piękne czekoladowe spojrzenie, które przeszywa jego duszę na wylot, źrenice które błyszczały bardziej, niż rozgwieżdżone niebo w letnią noc, tęczówki których intensywny kolor sprawił, że tonęło się w spojrzeniu Kima na długie godziny a przede wszystkim widział w nich wszystkie emocje, jakimi darzył go ukochany. Widząc to wszystko, do oczodołów Jungkooka napłynęły łzy. Patrzył na niego tak intensywnie, że nawet nie mrugał, by krople wody mogły spłynąć szybciej po jego policzkach. Wypłynęły same, gdy obraz Taehyunga całkiem mu się zamazał. Gdy Kim oplótł go ramionami, przytulając go, Jeon poczuł, jak wszelkie blokady opuszczają jego ciało. Wtedy dotarło do niego jak wiotkie są jego nogi, jak bardzo się trzęsie i niewrónomiernie oddycha, a jego policzki palił ogień, pozostawiając na nich czerwone wypieki. Opadł na ciało ukochanego, gdyż jego nogi odmowiły mu posłuszeństwa. Znalazł w sobie resztkę sił, bo objąć Tae, zaciskając dłonie na jego plecach. Przyciskał go do siebie coraz to mocniej, jakby rozpaczliwie chciał udowodnić sobie, że to nie sen. Jakby szukał dowodu na to, że to naprawdę Taehyung stoi przed nim, a nie wytwór jego wyobraźni. Odrzucił parasol na bok, zupełnie się nim nie przejmując w tej chwili. Czując jego zapach oraz ciepło, pozwolił uwolnić strumień łez, którego nie był w stanie już powstrzymywać. Wygląda jak Tae, pachnie jak Tae, jest czuły jak Tae, przytula jak Tae….

    OdpowiedzUsuń
  40. Kim odsunął od siebie maluszka, który zapłakanymi oczami, patrzył na niego pytająco, jak gdyby nie rozumiał, dlatego jego partnernet go od siebie odsuwa. Po chwili jednak zrozumiał. Zrozumiał, gdy wargi Taehyunga musnęły jego z niezwykłą subtelnością i miłością. ….i całuje jak Tae… Smak jego ust, był dokładnie taki jakim go zapamiętał, a nawet i lepszy. Lepszy, bo wyczekany, umocniony tęsknotą, oddaniem i miłością. Kosztował jego warg powoli, wstrzymując się od zachłanności. Chciał delektować się każdym muśnięciem, zupełnie tak, jak gdyby całował go pierwszy i ostatni raz. Chciał zapamiętać kształt jego ust, miękkość jego warg. Każdy najmniejszy element, za którym tak straszliwie tęsknił. Odsunął się od niego delikatnie, by ponownie popatrzeć na piękną twarz ukochanego. To naprawdę jest mój Tae….To mój Tae Tae...Boże...ja...śnię? Jak to możliwe? Uniósł powoli dłonie, które trzęsły się tak bardzo, że było to widoczne gołym okiem, z dalekiej odległości. Powoli zbliżał je do policzków Tae, zupełnie jak gdyby bał się, że go uszkodzi w jakiś sposób lub że zniknie, jak tylko go dotknie. Gdy jednak poczuł miękką gładką cerę pod swoimi dłońmi, uśmiechnął się przez łzy. Wyglądał jak obłąkany, jakby zobaczył kosmitę i nie dowierzał, że mu się to przytrafiło. Lustrował wzrokiem każdy milimetr jego twarzy, nie zwracając uwagi na to, że pada na nich deszcz. Jaki piękny….Jest taki piękny....Na żywo wygląda to pięknie...Jest idealny w każdym calu...Mój Taehyungie….Boże…
    -Taehyungie....-pierwsze słowo uleciało z ust chłopaka, łamiącym się głosem, który świadczył o jego roztrzęsieniu.
    -Mój….Taehyungie…-łzy znowu spływały po jego policzkach, Jeon czuł, jak wpada w histeryczny ryk którego nie umiał powstrzymać. Schował twarz w ramieniu ukochanego, tłumiąc w ten sposób cały lament jaki opuszczał jego usta. Wtulił się w niego z całej siły. Czuł, jak bliskość Taehyunga mówi do niego, że już zawsze będą razem, że nic już ich nie rozdzieli, że cały ten koszmar dobiegł już końca. Jeon powoli sie uspokoił, znowu patrząc na twarz mężczyzny. Widział po nim, że był zmęczony, że też było mu ciężko. Dlatego tym bardziej, cieszył się, że może się nim zaopiekować. Nie myślał wtedy ani o ostatnich przykrych wydarzeniach, ani o smutku spowodowanym rozłąką. Liczył się tylko i wyłącznie Taehyung. On naprawdę tu jest. Nie jesteś szalony Jeon, chyba że z miłości do niego.
    -Kochanie....mój skarbie….-głaskał jego policzek czule. Czuł, że wszystko wróciło na swoje miejsce, że już to, czego tak bardzo mu brakowało, że już nic więcej nie jest mu potrzebne do szczęścia.
    -Nikt już nigdy mi Cię nie odbierze. Nigdy. -Podkreślił, ujmując w ręce dłoń Taehyunga, na której nie było rękawiczki.
    -Nigdy więcej, Taehyungie. Nigdy więcej Cię nie puszczę, nie zostawię. Nie pozwolę na to. -Między zdaniami całował dłoń ukochanego w różnych miejscach po wewnętrznej i zewnętrznej stronie.
    -Mam tyle pytań...tyle do powiedzenia...-Wpił się w jego wargi, które przyciągały go niczym magnes. Zrobił to bardziej zachłannie, jednak nie zaborczo.
    -Nie wierzę...to naprawdę Ty….ale...jak? -Szukał odpowiedzi w oczach Kima, będąc niezwykle zagubionym w tej sytuacji.
    -To jest najpiękniejsza niespodzianka, jaką kiedykolwiek ktokolwiek mi zrobił. -próbował unormować oddech, jednak nie był w stanie uspokoić emocji.
    -Boże...Tak bardzo za Tobą tęskniłem...tak strasznie mi Cię brakowało…-jego warga zadrżała, przez ponownie napływające łzy.

    OdpowiedzUsuń
  41. -Jesteś taki piękny….Najpiękniejszy….Ostatni raz tak pięknego człowieka widziałem, kiedy żegnałem się z Tobą na lotnisku…-musnął jego wargi, ale także nos, policzek i czoło ukochanego. Te drobne całusy, miały pokazać, jak bardzo uwielbia każdy milimetr jego ciała.
    -Kocham Cię...Tak bardzo Cię kocham, Taehyungie. Nigdy więcej takiej rozłąki. Nigdy. Już nigdy więcej Cię nie stracę, jesteś dla mnie wszystkim, tak cholernie Cię kocham. -Wypowiadał słowa coraz szybciej, by z ostatnim kocham Rzucić się mu na szyję i zapleść nogi wokół ciała Kima, przytulając go najmocniej jak tylko potrafił. Z daleka obserwował to wszystko Yoongi, który właśnie wyszedł na papierosa, stojąc pod dachem na tyłach budynku, w którym odbył się koncert.
    -Zamówcie im jakiś samochód z kierowcą, niech po nich podjedzie bo będą tak stać do wiosny. -nakazał jednemu z chłopaków ze staffu, po czym uśmiechnął się pod nosem. Widzisz, Jeon? Masz przy sobie to co najcenniejsze, ciesz się. Min zgasił papierosa wracając do środka, ciesząc się, że jego przyjaciel w końcu może zaznać spokoju i szczęścia.

    OdpowiedzUsuń
  42. Słysząc jak jego imię wybrzmiewa z ust Taehyunga, Jungkook czuł jak topi się jego serce. Ten głos, piękny niski i melodyczny. Tęsknił za nim, mimo iż codziennie rozmawiali przez telefon. Czym innym jest słuchanie siebie na żywo, a czym innym słuchanie przez elektroniczne urządzenie. Każdy najdrobniejszy gest Kima napawał go radością. Nieważne czy był to jego uśmiech, czy odgarnianie jego kosmyków na bok. Wszystko to rozprowadzało ciepło po ciele maluszka.
    -— Kiedy ja rozpaczałem nad twoim wylotem, Ty oglądałeś się za kimś innym. – Na twarzy Jungkooka pojawił się uśmiech Nic, a nic się nie zmieniłes...tak bardzo mnie to cieszy… Poczucie humoru Taehyunga zawsze poprawiało mu humor przez co jego łzy nagle przestały lecieć. W pierwszej chwili, gdy wskoczył na Kima, wystraszył się, że przewrócą sie oboje, jednak jego chłopak dzielnie sobie poradził z jego ciężarem. Czując palce Tae we włosach wzdrygnął się delikatnie, spragniony takich czułości. Jungkook nie myślał nawet w tej chwili o potrzebach seksualnych, jego pragnienie wynikało bardziej z potrzeby bliskości jego ukochanego, której tak bardzo mu brakowało przez ostatni rok.
    -Rok...cały pierdolony rok...nigdy więcej…-szepnął Jeon, trzymając dłonie na karku ukochanego, gdy ten przycisnął jego plecy do ściany, jednocześnie stykając się czołem z Kimem. Czując jak kolano mężczyzny uciska jego czułe miejsce, przygryzł mocno wargę, co i tak nie zdołało całkowicie powstrzymać jęku, który uleciał z jego ust. Przez rok, nie zbliżył się do nikogo bardziej niż na przytulenie, przez co był niezwykle wrażliwy na tego typu zagrania. Gęsia skórka od razu obleciała całe jego ciało, a oddech przyśpieszył nieznacznie.
    -Tae Tae…-zamruczał, czując jak każdy mięsień staje się napięty wbrew jego woli. Wtedy Kim zbliżył wargi do szyi chłopaka. Jeon czując jego ciepły oddech na swojej skórze, zacisnął dłonie na plecach ukochanego. Jęknął przeciągle czując wargi Taehyunga na swojej szyi. Dobrze wie, jak bardzo lubie, kiedy całuje to miejsce..
    -Taehyungie…-stęknął, wysokim głosem, wiedząc że po tak długiej rozłące jest łatwiejszy niż dziwka pod latarnią.
    -Mocno..niech wszyscy widzą…-doskonale wiedział, że ukochany go naznacza. Czuł to nie tylko na szyi, ale też w okolicach swojego krocza. Zawstydził go fakt, że tak szybko zaczął się podniecać, jednak co miał zrobić, gdy jego miłość właśnie zostawiała ślady w jednym z bardziej czułych punktów na jego ciele? Wtedy rozmarzenie Jungkooka zostało przerwane, gdy Taehyung, odstawił go na ziemię. Maluszek nadął policzki powietrzem, naburmuszony gwałtownym przerwaniem pieszczot.
    -Jungkook-ah, kocham Cię, ale zrobiłeś się ciężki. -JK splótł dłonie na piersi, robiąc obrażoną minę, przez co wyglądał niezwykle uroczo.
    -To przez tą trzymaną przez cały rok miłość do Ciebie, jak dam jej upust to będę lżejszy. -oznajmił, chwile potem uśmiechając się delikatnie. Nic nie byłoby w stanie popsuć mu teraz humoru. Słysząc kocham Cię od ukochanego, nie potrzebował niczego wiecej. Dotknał delikatnie szyi, w miejscu, w którym Taehyung pozostawił ślady. Spuścił wzrok, cały rumiany na swoich policzkach. Speszył się. właśnie ten niegrzeczny koto-królik speszył się chwilowym, intymnym kontaktem ze swoim partnerem. Wtedy koło nich zaparkował samochód, z którego szyba kierowcy została opuszczona.
    -Panie Jeon? Dzwonili po mnie, bym Pana odebrał. -był to szofer, który pracował dla rodziny Jeon. Był dla nich na każdy telefon, kiedy tylko go potrzebowali.
    -Och...dzień dobry…- Yoongi...wiem, że to Ty
    -Niech panowie wsiadają, straszna ulewa na dworze, są panowie przemoczeni. -Jungkook przytaknął, łapiąc Tae za dłoń by zaprowadzić go do auta.

    OdpowiedzUsuń
  43. -Spokojnie Tae, to kierowca rodzinny..jest do naszych usług od lat...woził mnie do szkoły kiedy byłem mały…-wyjaśnił, żeby Kim nie pomyślał, że ciągnie go do samochodu nieznajomego człowieka. Gdy siedli oboje z tyłu, Jeon usiadł tak blisko Tae, jak tylko było to możliwe. Wtulił się w niego mocno, a ich mokre ubrania wcale w niczym mu nie przeszkadzały.
    -Do domu, Panie Jeon? -upewnił się kierowca, na co JK jedynie przytaknął. Dom Jungkooka znajdował się duży kawałek poza centrum, na obrzeżach, gdzie bardziej zamożne rodziny mogły liczyć na prywatność. Wkrótce samochód skręcił z głownej drogi, wjeżdżając przez bramę na tereny państwa Jeon. Podjechał pod nowoczesny dom, który już na pierwszy rzut oka świadczył o sobie, że ma wewnątrz wiele przestrzeni.
    Wychodząc podziękował kierowcy, prowadząc ukochanego do środka. Boze Tae...Tae Tae jest w moim domu… Nie wiedzieć czemu zestresował go ten fakt, w końcu chłopak będzie mógł zobaczyć miejsce w którym spędził sporą część życia.
    Stając w dużym hallu, nadal nie puszczał dłoni partnera. Czuł, że przez najbliższy miesiąc nie będzie go nigdzie puszczał sam. Chciał się nim nacieszyć, chłonąć jego obecność. Patrzeć na niego, słuchać go i dotykać. Robić wszystko to, czego nie mógł przez ostatni rok.
    -Arin! Chodź się przywitać, mamy gościa! -zawołał, wiedząc dobrze, że dziewczynka jest w domu. Dało się słyszeć tupot małych stópek, których właścicielkę wkrótce można było dostrzec u góry schodów.
    -OPPA! -krzyknęła, swoim piskliwym głosikiem, zbiegając ze schodów.
    -Arin, nie biegaj, bo się przewrócisz i zrobisz sobie krzywdę!- upomniał ją zmartwiony Jungkook, jednak dziewczynka nie chciała go słuchać. Podbiegła szybko do Taehyunga przytulając się do niego mocno.
    -Oppa, przyjechałeś! Wiedziałam, że przyjedziesz! -odsunęła się nieco, patrząc przez dłuższą chwilę na Kima oraz uważnie słuchając co mówił. Jednak w pewnym momencie, gwałtownie przeskoczyła w objęcia Jungkooka, który usiadł na ziemi, przytulając siostrę. Arin schowała się w ramionach brata, który śmiał się pod nosem.
    -Co jest Arinnie? Boisz się Tae Tae? -zapytał śmiejąc się pod nosem.
    -Nie…-mruknęła, próbując jeszcze zerknąć na Kima, jednak gdy tylko nawiązała z nim kontakt wzrokowy, znowu ukryła się przed chłopakiem Jeona.
    -Bo oppa...miał być księciem…-wymamrotała, a JK drążył temat, kołysząc ją w swoich objęciach.
    -Noo miał, a nie jest? -zapytał zdziwiony, nie rozumiejąc siostry.
    -Jest...ale oppa jest za przystojny na księcia….Jungkookie wstydzę się…-Nochu zaśmiał się bezdźwięcznie, mocno przytulając dziewczynkę i dając jej całusa w czubek głowy.
    -Nie wstydź się aniołku, Taehyung oppa bardzo cieszy się, że Cię widzi, nie musisz się przed nim chować, prawda? -kończąc zdanie, spojrzał pytająco na ukochanego.
    -Ja wiem...też się cieszę...powiedz oppie, że się cieszę…-chciał sie wysłużyć bratem, mimo że Kim wyraźnie wszystko słyszał będąc tuż obok.
    -Jungkookie, jesteś zimny...oppa jest cieplejszy…-mruknęła niezadowolona.
    -Taaak? -uniósł brwi, patrząc na siostrę z góry.
    -To idź się przytul do Tae, skoro jestem zimny. -Mówiąc to uniósł ręce do góry, przez co pozbawił Arin schronienia.
    -Nie, nie! Jungkookie! -Dziewczynka wstała wieszając mu się na szyi i chowając twarz w zgłębieniu szyi.

    OdpowiedzUsuń
  44. -Nie martw się Tae, ona się przyzwyczai. Z reguły jest bardzo nieśmiała, ale chyba teraz już było na nią za dużo. -Siostra Jeona słysząc te słowa, odkleiła się od Jungkooka, stając przed Tae.
    -Oppa, dziękuje żę jesteś i kochasz Jungkookiego…-spojrzała na niego z uśmiechem, jednak szybko zawstydzona spuściła wzrok.
    -Jak będziesz chciał to pokaże Ci moją kolekcje takich kuleczek, wiesz co jak potrząśniesz to w nich śnieg pada! Mam ich dużo, wiesz? Jungkookie mi zawsze jakąś przywiezie, bo wie że lubię...Jungkookie, mogę iść? -Dziewczynka przenosiła ciężar ciała z jednej nóżnik na drugą nie mogąc spokojnie stać przed księciem swojego brata.
    -Tak, Arinnie. Muszę dać Taehyungowi suche ubrania, książe nie może się rozchorować, prawda? -Siostra przytaknęła, biegnąc z powrotem do swojego pokoju.
    -Zawstydziłeś ją bardzo, przez pare dni będzie sie chować na Twój widok, ale przestanie. -uśmiechnął się Jeon.
    -Panie książe Kim, nie jest Panu zimno? -JK wstał z podłogi, stając naprzeciwko Tae, kładąc sobie jego dłonie na swojej talii, a ręce zaplatając wokół szyi.
    -Wolisz gorącą kąpiel, ciepłą kołdrę czy jedno i drugie? Wszystkie opcje zawierają w pakiecie Jungkooka. -uśmiechnął się, wtulając się w ukochanego.
    -Nadal nie umiem uwierzyć, że tu jesteś. Tak bardzo na to czekałem. Wiem, że czegokolwiek bym nie powiedział, to nie opisze moich uczuć w pełni, ale może czasem lepiej nie mówić za wiele? Rozmawialiśmy ze sobą codziennie przez rok, chciałbym się teraz nacieszyć Twoim widokiem i dotykiem...choć głosem także...cholera brakowało mi wszystkiego co ma związek z Tobą, dobrze wiesz. A teraz w końcu mam Cię tylko dla siebie. -szepnął ostatnie zdanie, wzdychając na koniec z zadowoleniem.

    OdpowiedzUsuń
  45. -Martwi mnie ten Jungkook w pakiecie. Czy jest z nim coś nie tak, że próbujesz go tak desperacko upchnąć? -Jungkook uśmiechnął się delikatnie, przygryzając wargę, kiedy Tae mocniej go ścisnął.
    -Możliwe, że się trochę zakurzył przez ostatni rok, ale odrobina atencji od przystojnego pisarza pewnie przywróci mu sprawność. -zamruczał, drapiąc go subtelnie po karku, powoli wplątując palce we włosy ukochanego.
    Każdy, nawet najdrobniejszy gest ukochanego napawał go radością. Chciał czuć pieszczoty pełne troski i miłości. Potrzebował ich i chłonął je zachłannie, próbując zapamiętać każdy dotyk.
    -Ty, ja, wanna, teraz. - Jeon westchnął, czując jak od szeptu partnera rozpływa się w zastraszająco szybkim tempie. Przytaknął, pozwalając Taehyungowi pozbyć się jego płaszcza. Maluszek czuł się, jak gdyby każde zbliżenie Kima przeżywał na nowo. Miał nad nim całkowitą kontrolę. Zawsze ją posiadał, jednak tym razem było to aż nazbyt widoczne. Gdy starszy pociągnął Jeona za koszule, ten jęknął tłumiąc dźwięki przyjemności wargami ukochanego. Oddawał pocałunki z pasją, dopasowując się do tempa ukochanego. Brakowało mu tej dominacji. Skłamałby, jeśli powiedziałby, że nie lubi gdy ktoś go mocniej złapie, czy też szarpnie za włosy, a zwłaszcza jeśli jest to Tae. Bo tylko jego pożądał. Był jedyną osobą, której dotyk sprawiał mu tak wielką przyjemność, nie tylko dlatego iż był bardziej doświadczony od niego, a też przez uczucie jakim go darzył.
    Pozwalał się prowadzić, cofając się powoli do tyłu. Wzdychał z każdym następnym rozpiętym guzikiem. Trzymał się ciała ukochanego, nie chcąc stracić równowagi, gdyż pocałunki Tae, które cały czas mu towarzyszyły nie pomagały mu w skupieniu się.
    Maluszek zatrząsł się uroczo w objęciach ukochanego, kiedy ten dotknął guzików u jego spodni.
    -Tae…-przylgnął do niego blisko, chowając zarumienioną twarz w zagłębieniu jego szyi. Jungkook czuł się niezwykle komfortowo przy swoim chłopaku, jednak nie umiał pohamować zawstydzenia, było to silniejsze od niego.
    Przez to wszystko, JK całkowicie zapomniał, iż Kim nie ma pojęcia gdzie znajduje się łazienka.
    -Kochanie…
    -Hmm? -wymamrotał, dopiero teraz otwierając oczy, patrząc na Tae rozmarzonym wzrokiem, wyglądał jak odurzony jakąś substancją.
    -Prowadź albo wylądujemy tam, gdzie nas nie chcą. -Nochu uniósł lekko kącik ust, w zadziornym uśmiechu.
    -W tym domu wszyscy muszą nas chcieć, bo ja tak każe i nie mogą mi się sprzeciwić. -szepnął, po czym pozbawił Tae płaszcza, kładąc dłoń na ramieniu starszego. Ręką powoli zjeżdżał w dół wzdłuż tej Taehyunga, opuszkami palców drażniąc jego skórę. W końcu chwycił ukochanego za dłoń, splatając ich palce. Musnął czule usta chłopaka, szepcząc na koniec.
    -Na góre, mam swoją. -Oczywiście chodziło mu o jego własną łazienkę, co domu tych rozmiarów nie powinno nikogo dziwić. Prowadził go za sobą, krok po kroku, odwracając się do niego co chwile, zupełnie jak gdyby bał się, że go zgubi.
    Łazienka była przestronna, dominowała w niej biel, czerń i odcienie szarości. Na wprost wejścia dało się zauważyć duże okno, z widokiem na morze oraz zasłony. (https://cdn.homedit.com/wp-content/uploads/2015/07/curtains-can-add-privacy-for-large-windows-bathroom.jpg tu chodzi mi tylko o okno XD)

    OdpowiedzUsuń
  46. Do tego wanna, prysznic, a nawet wąski regał na ręczniki. Wszystko było poukładane. A właściwie byłoby katalogowo ułożone, gdyby nie akcenty świadczące o przynależeniue do Jeona.
    Jego ubrania zawieszone na wieszakach, wraz ze szlafrokiem. Wokół umywalki fiolki z perfumami, wszelkie kosmetyki do pielęgnacji czy też makijażu. Część ułożona część w nieładzie.
    W łazience widać było i czuć było obecnością Maluszka. Zapach jego perfum, ulubionych żeli pod prysznic, czy też kul do kąpieli, rozprzestrzeniony był po całym pomieszczeniu.
    Jeon odkręcił wodę, by zaczęła napełniać wannę. Wlał do niej olejek oraz wrzucił bath bomba, co wzbogaciło miejsce o dodatkowy zapach.
    Czekając aż woda się napełni, wyjął z szafki ręczniki, kładąc je niedaleko wanny.
    -Proszę, ręczniki. Poczekaj kochanie, przyniosę Ci jakieś ubranie. -JK wybiegł z łazienki by za długo nie zostawiać ukochanego. JK przecież on nagle nie zniknie… jednak młodszy nadal bał się, że to zbyt piękne by było prawdziwe. Wziął ze sobą ubrania wracając do łazienki, położył je koło ręczników. Uśmiechnął się do Tae pokazując mu, że wśród ubrań jest jego koszulka, którą Nochu zabrał ze sobą, gdy widzieli się po raz ostatni w Chicago. Mimo iż była to własność Kima, przesiąknięta była ona zapachem króliczka, który chodził w niej często i dbał o nią jak skarb.
    -Głównie w niej spałem...Chciałem mieć Cię obok. -wyjaśnił podchodząc do chłopaka. Chwycił za pasek jego spodni, przyciągając go gwałtownie bliżej siebie. Rozpiął go sprawnie, łapczywie smakując warg partnera. Spragniony pocałunków, nie oderwał się od Taehyunga nawet na moment. Wyciągnął pasek sprawnie, rzucając go na ziemię. Chwycił za materiał, ściągając górną część jego ubioru. Pieszczotliwie podrapał go po nagim torsie, mrucząc przy tym z zadowolenia. Rozpiął resztę guzików swojej koszuli pozwalając by opadła na podłogę. W samych spodniach podszedł do wanny, niechętnie odklejając się od Tae. Zakręcił wodę, włączając w wannie hydromasaż, by obolałe po locie kości i mięśnie Kima mogły się zrelaksować. Ściągając spodnie oraz bokserki, widać było dużego, soczyście fioletowego siniaka nad prawym biodrem maluszka. Jungkook, jak to Jungkook, potrafił wywrócić się na prostej drodze, nic dziwnego, że nadział się na kant stołu.
    Od czasu ich rozłąki, nie dało się ukryć iż Nochu trochę zmężniał. Zrobił sie nieco lepiej zbudowany, szerszy w ramionach, co ewidentnie krępowało młodszego. Nie był przekonany, czy jego dojrzalsza odsłona będzie się tak samo podobać Taehyungowi. Wiesz, że podobasz mu się taki, jaki jesteś idioto. Fakt wiedział to, jednak coś w głowie powtarzało mu, żeby nie był tak pewny swojego ciała. Wszedł do wanny, siadając miedzy nogami partnera. Oparł się plecami o jego tors, chwytając go za ręce, zaplótł je wokół swojego ciała, żeby Kim przytulił go od tyłu.

    OdpowiedzUsuń
  47. -Naprawię ją dla Ciebie. -Jungkook uśmiechnął się na myśl o tym, że jego, a właściwie Taehyungowa koszulka znowu będzie nim pachnieć.
    -Napraw, popsuła się…-mruknął, nadymując policzki w niewinnej minie, zupełnie jakby materiał faktycznie sam się popsuł.
    -Jestem pewien, że zawsze się w niej masturbujesz. -Twarz Jeona zalała intensywna czerwień, mamrotał niezrozumiale pod nosem, chowając się w torsie ukochanego.
    -Taehyungie-hyung…-pisnął wysokim głosem, po chwili odchrząkując cicho, by wrócić do normalnego tonu.
    -Zawsze wszystko wiesz…-jęknął, myśląc o samotnych nocach w których zaspokajał się seksualnie, wyobrażając sobie bliskość ukochanego, stymulując się jego zapachem.
    -Kochanie…-zaczął niepewnie, nie będąc przekonanym czy nie spłonie z zawstydzenia po zakończeniu tego zdania.
    -wiesz...Twoja koszulka nie była jedyną….pomocą...zabawką....której używałem do masturbacji...kiedyś mogę Ci pokazać…-zamruczał, wprost do ucha ukochanego, lekko przygryzając jego płatek.
    -Kookie? -Jungkook uniósł wzrok na ukochannego patrząc wzokiem niewinym wzrokiem.
    -Wiesz...skarbie...to że nie widzieliśmy się długo...nie oznacza że zapomniałem jak się dobiera do spodni mojego chłopaka. -zawarczał sugestywnie.
    Siadając do wanny, Jeon zdążył przyjrzeć się ciału ukochanego. Był idealny. Doskonały. Piękny. Mógłby patrzeć na niego godzinami, a i tak by mu się to nie znudziło. Był jak najpiękniejszy obraz, gdzie każdy szczegół zachwyca precyzją. Chciał przylgnąć do jego ciała. Nie pod względem seksualnym. Chciał chłonąć jego kształty, zapach, delikatną skórę. Pożądał tego, bo serce rozpływało mu się z miłości, za każdym razem jak spoglądał na ukochanego. Wyglądał o wiele bardziej zjawiskowo, dojrzalej. Oboje zrobili się bardziej męski, ale Tae dla Jungkooka od stóp do głów był chodzącym ideałem, niezależnie od tego co się w nim zmieniło. Siedząc z nim w wannie, czując jego ciepło, obecność, był...bezpieczny. Czuł, że wszystko jest na swoim miejscu. łzy napływały do jego oczu. W końcu był szczęśliwy. W końcu mógł się uśmiechnąć w szczery sposób. Jednak zauważył także, że nie tylko on to czuje. Widział ten sam uśmiech u swojego partnera.
    -Kocham Cię. -po policzkach Jeona spłynęły łzy. Był wzruszony, nareszcie mógł to usłyszeć z ust które kochał najmocniej. Dłonie Tae dotykały jego ciała jak najdelikatniejszego płótna, podobało mu się to. Miłość jaka przepływała przez opuszki palców Kima rozgrzewały go bardziej niż ciepła woda. JK wiedział, że o wiele za szybko zaczynał się podniecać i bał się, że Taehyung poczuje to na poziomie jego krocza. Wiedział, że tak rozczulająca chwila nie jest odpowiednim momentem na erekcje. Cóż jednak mógł na to poradzić? Tęsknił za jego dotykiem, nie miał na to wpływu.
    -Jungkook-ah. -Maluszek jęknął przeciągle, słysząc niski głos Taehyunga. Próbował nic nie mówić, bo doskonale wiedział, byłby to pisk, a to gryzłoby się z tonem Kima. Poza tym, chciał pozwolić ukochanemu dokończyć.
    Położył dłonie na jego udach, w które wbił paznokcie, kiedy starszy zassał się na płatku jego ucha. Tae doskonale wiedział, że to jego ukochana pieszczota. Jego czuły punkt. Cały się spiął, oddychając szybciej.
    -Taehyungie…-chaotycznie powtarzał imię partnera,napawając się jego dotykiem.
    -Mocno, hyung. Chcę żeby widzieli, że jestem Twój. -Przywiązanie, to uczucie dominowało w jego głosie. Nie było w tym podtekstu. On po prostu chciał chwalić się wszystkim tym, jak bardzo kocha Taehyunga.

    OdpowiedzUsuń
  48. -Mój piękny…-Jeon przestał drapać uda ukochanego i zamiast tego usiadł na nich przodem do chłopaka.
    -Taehyungie, kocham Cię. -Odparł krótko, uznając że mówi to więcej niż tysiąc słów. Mimo, że czuć było, iż ich przyrodzenia potrzebują zaspokojenia, ani jeden ani drugi nie myślał o tym w tej chwili.
    -Jungkook-ah. -Patrząc w oczy Kima, Jeon odgarniał czule włoski które opadły na twarz ukochanego.
    -Tak bardzo, się cieszę, że Cię mam. -ich czoła zetknęły się, a noski powoli zaczęły się o siebie ocierać.
    -Jungkook. -Tym razem, głos Tae napełnił go niepokojem, odniósł wrażenie iż coś dręczy partnera i chciał wiedzieć co. Czuł jego mocny uścisk, czuł że jest bezpieczny, aż w końcu…
    -Mama Cię bije? -Serce zabiło mu szybciej.
    -Arin mi wszystko powiedziała… nie złość się na nią.
    -Boże Arin…-wydukał jedynie z siebie, nie wiedząc co ze sobą zrobić i jak powinien odpowiedzieć.
    -Jesteśmy jej dłużni świat, ponieważ to ona mnie sprowadziła. -Jeon westchnął ciężko, wiedząc że musi mu teraz wszystko wyjaśnić.
    -Nie bije. Spoliczkowała mnie dwa razy. Bo raz powiedziałem jej, że jest złą matką...a drugi raz...drugi raz przez program…-wymamrotał, po czym opadł na ciało ukochanego, jakby zmęczony przebiegł maraton. Wtulił się w niego szukając schronienia.
    -Było tak ciężko..Nie radziłem sobie...Codziennie płakałem..Dręczyły mnie napady paniki...koszmary senne...potrafiłem sie rozpłakać nad rozbitą szklanką...każdy dzień był tak strasznie długi...a noc jeszcze dłuższa. -Jeon zaczął się trząść, wiedząc że to moment w którym powinien wszystko wyjaśnić.
    -To wszystko mnie przerosło...ten program...nasza rozłąka...nie radziłem sobie...nie wiedziałem, jak długo jeszcze wytrzymam bez Ciebie...Nic bez Ciebie nie miało sensu...Nawet to, że matka uderzyła mnie w twarz nie bolało mnie tak, jak bolała mnie każda chwila bez Ciebie...Taehyung-ah...ja nie potrafię bez Ciebie żyć...nie umiem. Kiedy Cię nie ma, nic mi nie wychodzi...nie umiem zrobić nic..jestem taki bezsilny bez Ciebie…-Objął go mocno.
    -Tae Tae...Chodźmy się położyć, proszę…-Jungkook wyglądał na wystraszonego. Cały drżał, czując jak ciężej mu się oddycha a strach przed utratą Taehyunga znowu do niego wraca. Ataki paniki coraz częściej męczyły Maluszka. Czuł jak otaczają go myśli, których nie chciał. Myśli te całkowicie go paraliżowały. Jednak, dzięki temu, że Tae był obok był w stanie zachować względny spokój. To, że był w jego objęciach było najlepszym lekarstwem, które pozwalało mu utwierdzić się w przekonaniu, że to co złe już dawno minęło, a jego skarb jest już przy nim.

    OdpowiedzUsuń
  49. Jungkookowi było najzwyczajniej wstyd. Wstyd za siebie, że nie umiał sobie poradzić z dogadaniem się z własną matką. Wstyd, że Taehyung musiał się przez niego martwić i denerwować. Wstyd, za to że mimo bycia starszym nadal był jak dziecko. Niestety, nie potrafił tego ukryć. Rok rozłąki z Kimem, zmieszany ze skandalem oraz ciężkim życiem trainee, osłabił go znacząco. Nie pod kątem fizycznym, a psychicznym. Był bardziej wrażliwy i delikatny, niż przed wyjazdem. Trzymał się jakoś, próbując być silnym każdego dnia, jednak przy Taehyungu nie potrafił nosić maski przez cały czas. Był wyjątkowy. Był pierwszą osobą, o której myślał przy każdym załamaniu. Wizja jego ramion, przytulających go mocno, jednocześnie uświadomiała go jak bardzo samotny jest, ale też sprawiała, że łzy na jego policzkach przestawały płynąć.
    -Uderzyłem się o szafkę…-mruknął, kiedy Tae, wyszedł z wanny, wyjaśniając skąd wziął się siniak na jego biodrze. Chwycił za dłoń Kima, łapiąc go za nadgarstek, by trzymać go stabilniej. Wyszedł z jego pomocą z wanny. Stał nieruchomo pozwalajac Taehyungowi się nim zająć. Wiedział, że zachowywał się jak dziecko w tym momencie, ale chciał, żeby jego ukochany zrobił to za niego. Potrzebował jego dotyku. Mając ręcznik na głowie, zamknął oczy, chcąc skupić się wyłącznie na dłoniach Taehyunaga.
    -Dobrze, panie policjancie, proszę nie strzelać. -zaśmiał się cichutko pod nosem, ponieważ jego Hyung rozbawił go rozkazem, który Jungkook pośpiesznie wykonał. Kiedy Kim ubrał go w całości, Jeon przyjrzał mu się dokładnie. Boże...jaki on jest piękny… Nie mógł wyjść z zachwytu. Zachowywał się tak, jakby z każdym mrugnięciem po raz pierwszy widział nieziemsko piękną istotę, której aparycja zapierała mu dech w piersiach.
    Z drugiej strony, widział w nim swoją ostatnią deskę ratunku. Był jak żywe lekarstwo na wszystkie dolegliwości, jakie dręczyły maluszka. Był, jak schronienie, którego nie umiał znaleźć w ciężkich chwilach. Jak ukojenie, które zawsze omijało szerokiem łukiem osaczonego demonami Jungkooka, a które teraz stało przed nim z otwartymi ramionami, by Jeon mógł nareszcie go doznać.
    Gdy tylko Taehyung chwycił go pod udami, maluszek już wiedział do czego to dąży. Owinął dłonie wokół jego szyi i już chciał się wtulić w ukochanego, kiedy wysunął się z jego objęć.
    Jungkook nawet nie pomyślał o tym, by być rozczarowany. Słyszał jedynie znajomy głos z tyłu głowy. Widzisz? Zmieniłeś się na gorsze. Cały czas zmieniasz się tylko na gorsze. Myślisz, że spodobasz się mu taki? Nie zakochał się takim Jungkooku. Zawodzisz go, Jeon. Na każdym kroku. Nawet to on musiał przylecieć do Ciebie, bo byłeś za słaby, żeby się postawić i do niego wrócić. Sam jesteś sobie winien. Módl się, żeby Taehyung Cię chciał, bo jak odkryje więcej rozczarowań, to znajdzie kogoś, kto go zadowoli i wiesz, że nie będziesz mógł mieć mu tego za złe. Jeon potrząsnął głową na boki w przeczący sposób, gdy Kim nie patrzył. Wiedział, że tak nie jest. Doskonale o tym wiedział, ale jego demony gnębiły go w najbardziej dotkliwy ze wszystkich sposobów. To było ich ulubione zajęcie.
    -Czas nauczyć malucha trochę samodzielności! - Słyszałeś?
    -Ach...no tak...masz racje. -przytaknął. Nie wiedział czy powinien chwycić Tae za dłoń. Miał wrażenie, że na to nie zasługiwał. Jednak za bardzo tego chciał, więc w drodze do pokoju, subtelnie chwycił jego rękę, splatając ich palce.
    Jego pokój, przy obecności Taehyunga wydawał mu się mniej depresyjny niż na co dzień. Moze dlatego, że dostrzegał w nim tylko Kima.
    -Hop, hop, chcę mojego ulubionego królika. W łóżku. Teraz. Natychmiast.- Jeon natychmiast uśmiechnął się szeroko. Wystarczyło jedno zdanie, by ocieplić jego zagubione serce. Starszy umiał to po mistrzowsku. Słowa Taehyunga były jak mocny podmuch górskiego wiatru.

    OdpowiedzUsuń
  50. Rozwiewały wszystkie chmury wokół jego maluszka. Nochu podszedł szybko do łóżka, po chwili leżąc już na plecach.
    -Taehyungie…-Kim nie dał mu dojść do słowa. Opanował łaskotkami całe jego ciało, a Jeon wiercił się na wszystkie strony, śmiejąc się najgłośniej jak tylko jest to możliwe. Łzy wypłynęły z jego kącików od śmiechu, a Jeon bezskutecznie próbował się odegrać na swoim chłopaku. Kiedy Kim opadł obok niego na łóżku, zmęczony maluszek spojrzał na niego oddychając bardzo szybko. Był mu wdzięczny. Wdzięczny za to, że wspiera go w każdym momencie życia, że nie odrzuca go, kiedy jest słaby, że troszczy się o niego lepiej niż ktokolwiek inny. Chciał mu to wszystko powiedzieć, jednak Taehyung go ubiegł.
    -Taki jesteś najpiękniejszy. -Jungkook otworzył szerzej oczy. Przez ostatnie miesiące jego ciało stało się bardziej dojrzałe, co rzutowało na jego pewność siebie. Usłyszenie tego typu słów, było zaprzeczeniem wszystkich dręczących go myśli. -Bez najlepszych ciuchów, odwracających uwagę od twoich prawdziwych kształtów - Czyli jednak Ci się podobam, tak hyung? - Bez drogich perfum, które zakłócają twój naturalny zapach, bez ułożonych włosów, a z bałaganem na głowie zrobionym przeze mnie - Do oczy Jeona powoli napływały łzy, a dolna warga zadrżała od zbliżającego się szlochu. - Bez makijażu tuszującego bliznę, która jest moją ulubioną biżuterią jaką nosisz -Pierwsze łzy spłynęły po jego policzkach. Blizna, którą rzadko kiedy odsłaniał, była czymś co Taehyung kochał. Uderzyło to maluszka prosto w serce. Nie dostrzegał w sobie nawet połowy rzeczy, które widział w Kim. Patrzył na niego, jak zahipnotyzowany. Jakby mówił mu coś przełomowego. - Bez eyelinera, kiedy twoje oczy są pełniejsze i lepiej widać, kiedy na mnie patrzysz. Kiedy uśmiechasz się dla mnie z mojego powodu, pokazując królicze zęby. Kiedy jesteś ze mną jesteś najpiękniejszy. Tak samo jak ja jestem piękny, bo Ty jesteś przy mnie. -Jungkook zakrył usta dłonią, tłumiąc szloch, który podsumował jego słowa.
    -Taehyungie…-wymamrotał płaczliwie. -Nie zasługuje na Ciebie, ale tak strasznie Cię kocham. -Jeon cały drżał, słowa Taehyunga były tak piękne, że jego umysł nadal je kodował jedno po drugim.
    -Tak bardzo mi Cię brakowało...Tae Tae…-pogłaskał go po policzku, wpatrując się prosto w jego oczy.
    -Nigdy więcej Cię nie zostawię, przepraszam Tae Tae. Przepraszam, że musiałeś przez to przejść. Już więcej Cię nie zawiodę. Obiecuje. -Nochu był przekonany, że Kim może poczuć, jak jego dłoń drży na jego policzku.
    -Mój tygrysek. Mój najpiękniejszy, najcudowniejszy tygrysek. Moje szczęście. - Kiedy Kim wsunął kolano między jego uda, maluszek cicho stęknął, patrząc na ukochanego z dołu, zaczerwienił się, będąc zawstydzonym atrakcyjnością swojego partnera. Czując coś uwodzicielskiego w spojrzeniu Tae, na moment uciekł wzrokiem.
    -Jesteś zbyt przystojny…-mruknął pod nosem. On też się zmienił...jest bardziej męski..o ile to w ogóle możliwe..Zaostrzyły mu się rysy twarzy...i jest taki...bardziej dominujący, to dodaje mu męskości.. Jednak wtedy rozmyślenia Jungkooka przerwał Taehyung, wpijając się w usta Kima ze wzajemnością. Jęknął głośno, kiedy tylko Tae zaatakował go w pocałunku, jednak wargi starszego całkowicie to stłumiły. Dopiero ten pocałunek, uświadomił Jungkookowi, jak bardzo potrzebował jego bliskości. Zachłannie penetrował językiem jego wnętrze, kiedy tylko usta Tae wpuściły go do środka. Smak jego warg, po tak długim rozstaniu był jeszcze bardziej intensywny niż ten, który zapamiętał. Odurzał go, jak najlepszy narkotyk. Wystarczył ten przepełniony namiętnością pocałunek, by Jungkook powoli zaczął się podniecać. Chciał chłonąć Tae w każdym najdrobniejszym dotyku. Czując klatkę piersiową Kima, na swojej, zaczął się zmysłowa wić na materacu, ocierając się o ciało partnera.

    OdpowiedzUsuń
  51. -Taehyungie…-jęknął przeciągle, wplątując palce we włosy ukochanego. Jego męskość twardniała z każdym otarciem, a pożądanie coraz bardziej wypełniało ciało Jeona.
    -Ach...Aa...Tae -Maluszek przygryzł wargę, kiedy starszy poddał pieszczotom jego sutek. Była to jedna z jego stref erogennych, bardziej wrażliwa niż zazwyczaj. Sutek Jungkooka szybko stwardniał pod palcami Tae. Chłopak odruchowo złapał Kima za pośladki, mocno je ściskając. Jego bokserki zaczynały się robić wilgotne, pod wpływem ruchów partnera. Jeon pragnął zaspokoić tęsknotę i potrzebę bliskości, która męczyła ich obu.
    -Taehyungie...rozbierz mnie proszę…-mruknął, zaraz potem tonąc w wargach ukochanego.
    Był tak bardzo oddany pieszczotom, których mu brakowało, że nawet nie zauważył kiedy Arin weszła do pokoju. Wpadł w namiętny pęd, z którego nie chciał się zatrzymywać.
    -Oppa? Książe? -Słowa te otrzeźwiły Jungkooka. Mimo, że nadal nie umiał się oderwać się od ukochanego, wiedział że szybko musi coś wymyślić. Ostatni raz szybko cmoknął Taehyunga, niewinnie, jak gdyby nigdy nic. Zauważył, że Kim patrzy na niego wielkimi oczami. Jeon chwycił go za dłoń, jakby chciał powiedzieć spokojnie usiadł na łóżku, przodem do dziewczynku.
    -Arinnie, kwiatuszku, co się dzieje? -Dziewczynka, uznała słowa Jeona za pozwolenie by wejść w głąb pokoju
    -Nie mogę zasnąć, oppa...Mogę spać z wami? -Jungkook poklepał miejsce między nim a Tae. Zanim Arin podeszła do łóżka, maluszek ogarnął się względnie, żeby nie było podejrzeń.
    -Oppa...Co robił Ci Książe…? Dobrze Cię czujesz? Strasznie głośno oddychałeś…? -zapytała zmartwiona.
    -Arinnie, spokojnie. Bardzo bolał mnie brzuszek, więc Tae Tae mi go pomasował, ale już nic mnie nie boli. -Dziewczynka uśmiechnęła się szeroko, słysząc, że z jej bratem wszystko w porządku. Wdrapała się na łóżko kładąc między nimi. Początkowo przytuliła się do Jeona, plecami do niego, by patrzeć na Tae.
    -Taehyung oppa...przepraszam… nie chciałam tak uciec wcześniej…-mruknęła, widać w jej przekonaniu, źle potraktowała Kima i czuła się zobowiązana do przeprosin. Jungkook głaskał ją po głowie, przytulając dla zapewnienia jej poczucia bezpieczeństwa.
    -Dziękuje, że przyjechałeś do Jungkookiego...on bardzo tęsknił za Tobą…-wyjaśniła, odsuwając się nieco od Jeona, by przytulić się do Tae Tae. Małe drobne rączki przytuliły partnera Nochu, a w ich łóżku nie roznosił się już zapach podniecenia, a delikatny zapach dziecięcej niewinności.
    -Teraz możemy być w trójkę rodziną, prawda? -zapytała wtulona. Na co dzień Jungkook bardzo jej matkował. Widziała w nim rodzicielkę, której nie miała na co dzień. Brakowało jej jednak kogoś, kto zastąpiłby jej tatę. Arin wkrótce później zasnęła, a Jungkook przysunął się bliżej nich, żeby mimo siostry leżącej między nimi, mógł wciąż być blisko Tae.
    -Przyzwyczajaj się kochanie, jeśli kiedyś będziemy mieć dziecko, to nie raz zdarzą nam się takie naloty. -uśmiechnął się do niego, patrząc na twarz ukochanego z miłością.

    OdpowiedzUsuń
  52. -A ja nawet jak będę stary, będę lubił masowanie brzuszka. -uśmiechnął się, rozbawiony ich nową nazwą na gre wstępną.
    -Kocham Cię, Tae. Dobrze, że już jesteśmy razem. -Wyciągnął się, dając mu całusa na dobranoc, po czym dopóki nie usnął, cały czas miział Tae, wplątując palce w jego włosy.
    Jungkook obudził się jako pierwszy. Widok śpiącej Arin u boku Tae, widok Tae w jego łóżku, był najpiękniejszym co mogło go spotkać. Rozchodzący się w pokoju zapach ukochanego napawał Jeona euforią. Patrzył na nich przez dłuższą chwilę, chcąc zapamiętać ten obraz. Chwycił za telefon patrząc na godzinę. Musiał obudzić Arin do szkoły. Jednak zanim to zrobił, szybko sfotografował oba jego skarby, żeby móc ustawić sobie nową tapetę. Kiedy już skończył, ucałował dziewczynkę delikatnie w skroń.
    -Kwiatuszku, musimy wstawać do szkoły. -Arin stęknęła niezadowolona, przytulając się mocniej do Taehyunga.
    -Arinnie, chodź. Jak wrócisz, Tae nadal będzie. -uśmiechnął się, biorąc dziewczynkę na rączki. Siostra w pół spiąca opadła na ciało Jungkooka, który na rękach zaniósł ją do łazienki. Posadził ją na wysokim barowym krzesełku, żeby dosięgała do umywalki, po czym poszedł po jej ubranka. Dziewczynka wręcz spała na siedząco, ale kiedy Nochu delikatnie umył jej buzie, zaczęła się rozbudzać.
    -A Taehyungie oppa też może jechać za nami? -wymamrotała z nadzieją.
    -Taehyungie, jest bardzo zmęczony po podróży aniołku, dajmy mu dzisiaj odpocząć, dobrze? -Arin przytaknęła, a Jungkook wziął ja na rączki, idąc z nią do kuchni. Posadził ją przy dużej wysepce na środku pomieszczenia. Podał jej miseczkę ulubionych fruity pebbles, które wysyłał jej ze stanów, gdyż były ulubionymi płatkami dziewczynki. Zalał je mlekiem, zabierając się, za przygotowywanie dla niej śniadania do szkoły. Wyjął z lodówki gotowe już składniki na kimbap, który sprawnie skręcił na macie bambusowej. Pokroił rolkę na kawałki, układając je w lunch boxie, do którego włożył też dziewczynce do drugiej przegródki kimchi, a do trzeciej mochi z czerwonej fasoli na deser. Zapakował całość wraz z pałeczkami oraz jej ulubionym mlekiem truskawkowym. Na dodatkowym talerzu ułożył małą piramidkę z kawałków kimbapu, stawiajac obok miseczkę z sosem sojowym, pałeczki oraz szklankę zielonej herbaty. Kiedy Arin skończyła jeść, Jeon zabrał ją z powrotem do łazienki, ubeirając siostrę pośpiesznie w jej mundurek, (https://ae01.alicdn.com/kf/HTB1sM0lQVXXXXaoXFXXq6xXFXXXa/Dzieci-Ucze-Bawe-na-Korea-ski-Japo-ski-Marynarz-Mundurek-szkolny-Zestaw-dla-Dziewczynek-Ch-opc.jpg ) który przygotował już dzień wcześniej na rano, jak każdgo dnia. Poprosił, żeby pobiegła do pokoju spakować plecak, a on w tym czasie, ubrał się w łazience. (https://78.media.tumblr.com/70443ad3bb85293cfbc4d3bba7c2ee30/tumblr_o83olzppoD1tppzsoo3_400.gif ) Uczesał się, wyszczotkował zęby, a kiedy już miał nałożyć odrobinę kremu bb na twarz, by zasłonić niedoskonałości jego twarzy, przypomniał sobie słowa Tae. Bez makijażu tuszującego bliznę, która jest moją ulubioną biżuterią jaką nosisz. Uśmiechnął sie sam do siebie, odkładając podkład na bok. Posmarował buzię, jedynie kremem nawilżającym, zostawiając bliznę na widoku. Wrócił do Arin, prosząc by podała mu swój plecak. Sprawdził z jej planem lekcji, czy wzięła wszystkie książki, po czym chwycił za szczotkę, gumki oraz wsuwki sadzając Arin przed sobą.
    -Jungkookie, mogę dzisiaj po szkole iść do Heenim? -Heenim, był przyjaciółką Arin, która mieszkała dosłownie dwa domy dalej od nich. Jej mama często zabierała Arin na weekendy, gdy Jeon był jeszcze w stanach.

    OdpowiedzUsuń
  53. -Mam Heenim po Ciebie przyjedzie do szkoły? -zapytał, upewniając się, że nie będzie musiał po nią jechać.
    -Tak, mają nową trampolinę w ogrodzie i Heenim powiedziała, że mi pokaże jak zrobić fikołka.
    -Tylko mi się tam nie połam, dobrze. -uśmiechnął się Jungkook, a gdy dziewczynka opowiadała mu dalej co słychać u jej przyjaciółki, on zabrał się za robienie jej fryzury.
    Delikatnie wyczesał jej włosy, żeby zniknęły wszelkie nocne kołtuny. Spiął włoski siostry w kucyk, wypuszczając po bokach dwa kosmyki. Następnie naciągnął na jej włosy mały wypełniacz do koka, żeby móc zapleść wokół niego włosy i zrobił schludną fryzurę. Kiedy skończył usłyszał westchnięcie.
    Spowodowało ono, że oboje z rodzeństwa Jeon, jak na zawołanie spojrzeli w stronę Tae.
    -Taehyungie oppa! -Ożywiła się dziewczynka wstając pośpiesznie.
    -Jeszcze dziesięć sekund zanim buziak od Tae Tae przestanie mieć magiczną moc, sprawiającą, że wszystko, co zrobisz tego dnia się uda. 10, 9, 8…-Dziewczynka pobiegła do partnera Nochu, rzucając się mu na szyję. Chichotała, otrzymując całuski, a sama na koniec dała Tae buziaczka w policzek. Z każdą chwilą Arin coraz bardziej przyzwyczajała się do jego obecności. Jeon patrzył na nich z dumą i wzruszeniem. Będziesz najlepszym tatą, skarbie.
    -To ostatni raz kiedy budzę się sam łóżku. Za karę dla Ciebie nie zostały żadne magiczne buziaki, wszystkie oddałem Arin. -Jungkook zrobił niezadowolony dziubek, krzyżując dłonie na piersi.
    -W takim razie, muszę zjeść dziewczynkę, żeby przejąć jej magiczne moce. -Podbiegł szybko w strone Arin, która krzyknęła i śmiejąc się zaczęła uciekać.
    -Arinnie, weź drugie śniadanie z kuchni! -poprosił ją, po czym korzystając z okazji, zaplótł ręce wokół szyi chłopaka
    -Dzień dobry, kochanie. -patrzył mu w oczy, kołysząc biodrami na boki, sugerując Tae by położył na nich ręce.
    -A czy jak powiem, że jak odwiozę Arin i wrócę, żeby nie wychodzić z Tobą z łóżka, to dostanę chociaż jednego magicznego buziaka? -spojrzał na niego słodkimi oczami, chcąc wyprosić tym całusa od partnera. Kiedy dostał co chciał, uśmiechnął się szeroko, wracając po plecak Arin, który zarzucił sobie na ramie, żeby dziewczynka nie musiała go trzymać oraz zgarnął też swój portfel i kluczyki od samochodu.
    -Odwiozę Arin i juz wracam, kochanie. Obiecuje. -Zaatakował namiętnie jego usta, dając mu przedsmak tego, co będzie chciał kontynuować gdy wróci.
    -Nie wystrasz się, jak przyjdą osoby do sprzątania. Zadzwoniłem rano do głównej służki i opiekunki Arin, Soobin, wie że przyjechałeś i nikt nie będzie Ci sprawiał problemów. -Wolał go uprzedzić, żeby nie zdziwił się, że ktoś pałęta się po domu.
    -Nie lubię mówić o niej służka, bo traktuje ją po przyjacielsku, bardzo pomaga Arin, wielu rzeczy jej uczy. Jest takim kobiecym wzorcem dla niej, którego jej brakuje. No a też, nie lubie się wywyższać. -mruknął, skrępowany swoim majatkiem.
    -Odpoczywaj Tae, w kuchni na wysepce zostawiłem Ci śniedanie. -cmoknął go szybko w usta na do widzenia.
    -Zaraz wracam. ARIN, WYCHODZIMY! -krzyknął za dziewczynką, schodząc po schodach na dół. Kiedy ta do niego podbiegła, Jeon ubrał jej płaszczyk, a sobie kurtkę. Pomógł zawiązać jej buciki, prowadząc później do garażu. Kiedy zapiął dziewczynkę w foteliku i przygotował się do jazdy, nacisnął guzik na pilocie otwierając tym samym bramę garażu oraz tą wyjazdową.

    OdpowiedzUsuń
  54. Powoli wyjechał spod domu, co Taehyung mógł zauważyć przez balkon z pokoju Jungkooka. Po chwili czarny range rover zniknął, a Jeon marzył już tylko o tym, żeby wrócić do domu, gdzie w końcu czekał na niego jego chłopak.
    W drodze do szkoły, Arin cały czas mówiła. Nawijała, jak nakręcona o tym co będą robić w szkole, a Jeon pierwszy raz w życiu udawał, że ją słuchał. Za bardzo był myślami w domu z Taehyungiem.
    -Wziełaś jedzonko? -zapytał, wypinając dziewczynkę z pasów, kiedy zaparkowali na szkolnym parkingu.
    -Tak, oppa! -uśmiechnęła się, stawiając stópki na ziemi. Jungkook musiał ją wyjmować z auta gdyż było dla niej za wysokie, mimo stopnia wspomagającego wsiadanie.
    Założył jej plecak na plecy, po czym kucnął, żeby dać jej całuska.
    -Bądź grzeczna, niech mama Heenim do mnie zadzwoni, jak będziesz już u niej. -dziewczynka przytaknęła, przytulajac chłopaka na pożegnanie.
    -Pa oppa, kocham Cię! -pomachała mu odchodząc.
    -Pa Arinnie, ja Ciebie też. - odmachał, wsiadając po chwili do samochodu. A teraz do mojego Tae Tae zacisnął dłonie na kierownicy, uśmiechając się szeroko do tego stopnia, że jego królicze zęby były wyraźnie widoczne.

    OdpowiedzUsuń
  55. Nochu nie lubił słuchać radia, w samochodzie łączył swój telefon z odtwarzaczem i puszczał swoje playlisty, więc zdziwił się, kiedy Hoseok zadzwonił do niego zaaferowany.
    -CZEMU NIC MI NIE POWIEDZIAŁEŚ, FRAJERZE?! -Jeon, w tym momencie cieszył się, że mówił przez zestaw głośnomówiący bo prawdopodobnie ogłuchłby, gdyby Hobi tak wydarł się do jego ucha.
    -Co tak krzyczysz? Pali się czy co? -zmarszczył brwi, nie wiedząc czemu przyjaciel wydziera się na niego z samego rana.
    -BO OBIECAŁEŚ, ŻE POWIESZ JAK BĘDZIECIE SIĘ MIELI SPOTKAĆ Z TAEHYUNGIEM, A JA SIĘ DOWIADUJE TEGO Z TELEWIZJI A NIE OD CIEBIE. -Jeon zrobił wielkie oczy.
    -Jak to z telewizji? Hoseok, o czym Ty mówisz? -Nochu czuł, jak krew gotuje sie w jego żyłach. Nie spędzili z Taehyungiem razem nawet 24 godzin i już wszyscy wiedzieli o tym, że są razem.
    -Ktoś zrobił wam wczoraj zdjęcie. Po koncercie, musiał dostać za nie niezłą sumkę. Te gnidy żerują na wszystkim. -westchnął ciężko Jung, samemu będąc tym rozdrażnionym.
    -Mówili coś jeszcze? -Jungkook nieznacznie przyśpieszył, chcąc szybciej znaleźć się w domu.
    -Nie wiem, czy powinienem..
    -Hoseok, do kurwy nędzy nie denerwuj mnie. -Warknął Jeon. Wiedział dobrze, że Jung nie miał złych intencji, ale ktokolwiek mówił coś złego na związek jego i Tae, wchodził na jego czarną listę.
    -Ludzie...w internecie...obstawiają ile minie czasu zanim się rozstaniecie. -Jungkook zacisnął mocno dłonie kierownicy.
    -Skurwiele...muszę kończyć Hoseok. Przepraszam, że tak się o tym dowiedziałeś, ale uwierz dla mnie to też była niespodzianka.
    -W porządku, ale nie rób nic głupiego. Pamiętaj, że jesteś osobą publiczną, tak samo jak Tae. Wszystko co powiesz mogą obrócić przeciwko Tobie, albo Taehyungowi. -Jeon westchnął ciężko doskonale wiedząc, że Hoseok ma rację.
    -Nie zrobię nic, dziękuje. -Po tych słowach pożegnał się, wybierając kolejny numer.
    -Nie wiem, jak to zrobisz, ale jeśli...
    -Luzuj majty, Jeon. -Przerwał mu Yoongi, zanim w ogóle rozgorączkowany Jungkook zdołał dokończyć zdanie.
    -To tylko zdjęcie i głupia paplanina. Zamiast się unosić i dawać im pożywkę do hejtu, zachowuj się normalnie i pokaż że między Tobą, a Tae świetnie się układa. Miotasz się, jak nimfomanka na widok kutasa, zwolnij trochę. -Skomentował Min, słysząc ostentacyjne wzdychanie Jeona i warczenie pod nosem.
    -Twoja szczeniacka złość nic tutaj nie zmieni, a tylko sobie zaszkodzisz. Jako CEO i Twój manager powinieneś mnie słuchać bo wiesz dobrze, że inaczej będziesz miał przejebane. Zwłaszcza, że jesteś przed debiutem. Musisz dbać o dobry wizerunek, więc przestań udawać strażnika internetu i ciesz się Taehyungiem. Myślę, że zwalczanie internetowych gówien to ostatnie na co Twój chłopak ma ochotę po roku rozłąki, nie uważasz? -Yoongi miał rację. Jak zwykle i Jungkook nie mógł zaprzeczyć.
    -Masz rację, Yoongi-hyung..-mruknął, jakby skruszony, wiedząc że za bardzo go poniosło.
    -No, to idź daj mu zamoczyć czy co tam innego robią bottomy i się uspokój. -młodszy, na chwilę zamilkł zanim udzielił mu odpowiedzi.
    -To aż tak widać, że jestem bottomem? -Zapytał, w odpowiedzi słysząc śmiech hyunga.

    OdpowiedzUsuń
  56. -Śmierdzisz bottomem na kilometr. Są rzeczy których ukryć się nie da, wybacz. Wszyscy wiedzą, że to Ty jesteś tym ruchanym.
    -Chociaż w tym się nie mylą…. -mruknął pod nosem, powoli podjeżdżając pod dom.
    -Dobra, idź sobie już, Jeon. -Normalny człowiek uznałby to za złośliwość, ale Jungkook po tonie głosu Mina, dobrze wiedział, że uśmiecha się pod nosem i że tak naprawdę miał na myśli Cieszę się, że już jesteście razem, nie martw się Jungkookie wszystkim się zajmę.
    -Dziękuje Hyung! Jesteś najlepszy! -uśmiechnął się Kook, ciesząc się, że on i Tae mają takie wsparcie u niego.
    -Nie dziękuj, postawicie mi kiedyś piwo, jak już się sobą nacieszycie. Na razie Jungkookie. -Młodszy pożegnał się w Hyungiem parkując w garażu. Wszedł do domu po drodze mijając się z Soobin.
    -Dzień dobry, Soobin. -uśmiechnął się pogodnie, a dziewczyna również się z nim przywitała.
    -Soobin, mam pytanie. Czy Taehyung…
    -Dowiedział się Panie Jeon, oglądał telewizję, ale zapewniłam go, że wszystko jest w porządku, więc chyba trochę się uspokoił, ale mimo to wyglądał na przejętego. -Żyjąc pod jednym dachem z Jeonem, dobrze wiedziała o co będzie chciał ją spytać.
    -Dziękuje Soobin, jesteś naprawdę złotą kobietą. Idź do domu, ja się dzisiaj wszystkim zajmę. -Oznajmił, a dziewczyna skłoniła się dziękując za odprawienie jej wcześniej do domu.
    Od razu udał się do swojego pokoju. Nie zdjął nawet butów. Za bardzo śpieszyło się mu doo ukochanego. Widząc na swoim łóżku zawiniątko, zdjął płaszcz i buty, rzucając je na bok. Podszedł bliżej, wczołgując się uroczo po kołdrę. Owinął swoje ciało wokół tego Tae, lekko ich odkrywając, żeby mieli więcej powietrza.
    -Wiem, że nie śpisz. -zamruczał. -Taehyungie, wiesz, że to tylko głupi ludzie, prawda? -zapytał łagodnie, patrząc w oczy ukochanego.
    -Tae Tae, skarbie mój. Oni nam mogą naskoczyć, a niech sobie obstawiają. Przegrają wszystko, bo nie wiadomo co by się nie działo, zawsze będziemy razem, tak? -uśmiechnął się delikatnie. Usiadł na materacu, ciągnąc za sobą Kima, by zrobił to samo. Następnie ujął w ręce jego dłonie, kładąc je sobie na policzkach.
    -Widzisz? Jestem tutaj. Po całym tym czasie, jestem w końcu z Tobą. Tylko to się liczy. -patrzył na niego z miłością, zsuwając jego dłonie niżej. Kładł dłonie Tae w różnych miejscach na swoim ciele. Ramionach, talii, torsie. Jakby chciał pokazać, że naprawdę fizycznie jest obok niego.
    -Kocham Cię, Taehyung. Rozumiesz? - Nic się nie zmieniło, odkąd jesteśmy razem. No może poza tym, że im dłużej jesteśmy razem, tym bardziej nie umiem bez Ciebie żyć.
    -Skup się tylko na nas, nikt inny się nie liczy. -mówiąc to niepostrzeżenie wdrapał się na uda ukochanego, siadając na nich wygodnie. Położył rękę Tae, na zapiętych guziczkach swojej koszuli.
    -Nikt nawet nie odważył się na mnie spojrzeć. -uśmiechnął się zadziornie. -Dlatego, chciałbym, że mój zaborczy chłopak już je rozpiął, żebyśmy mogli dokończyć to, co zostało nam przerwane. -zamruczał, subtelnie poruszając biodrami, ocierając się o Tae w zmysłowy sposób. Musnął jego wargi z początku delikatnie. Czułość buzowała od niego we wszystkie strony. Słodkimi muśnięciami, chciał zapewnić Taehyunga o tym, jak bardzo go kocha. Jak idealnym partnerem dla niego jest. Stopniowo robił się coraz to bardziej zachłanny. Włosy Tae przez palce Jungkooka były w coraz to większym nieładzie. Młodszy nie próżnował, cały czas stymulując kroczę partnera.

    OdpowiedzUsuń
  57. Zastanawiał się jedynie, dlaczego Tae nadal nie ruszył jego koszuli. Czyżby nie był wystarczająco przekonujący? Może tak naprawdę teksty Jungkooka, wpędzały Taehyunga w zażenowanie, tylko nie chciał tego powiedzieć, by nie zrobić mu przykrości? Jungkook sam nie wiedział co się dzieje. Czuł buzującą potrzebę bliskość ze strony Tae, ale jednocześnie odczuwał coś niepokojącego. Zupełnie, jakby coś męczyło jego skarb, a on nie miał pojęcia co. Mówiłem, nie podobasz się mu, idioto. Znajomy demon odezwał się w głowie Jeona. Nie...nie...nie teraz Chcąc odeprzeć parszywe myśli, skupił się na całowaniu ukochanego, przez co stał się bardziej spragniony i namiętny. Sam chwycił za skrawek materiału koszulki Tae, uznając, że potrzebuje zachęty. W końcu była wciąż wczesna pora, a oni obaj byli pod wpływem silnych emocji. Wsunął dłonie pod materiał, delikatnie drapiąc tors ukochanego.
    -Mój tygrysek. -zamruczał, chcąc dodać swojemu skarbowi otuchy. Oderwał się od jego ust, odchylając lekko, by spojrzeć mu w oczy.
    -Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało, wiesz? -uśmiechnął się uroczo. W całej tej grze wstępnej, wcale nie chodziło mu o to, żeby Taehyung zerżnął go najmocniej jak umiał. Nie teraz, nie w tak ważnym momencie. Chciał po prostu, by po tym całym czasie rozłąki, nareszcie mogli cieszyć się swoją obecnością. Wolne i czułe pocałunki, były dla niego teraz o wiele bardziej podniecające i satysfakcjonujące, niż wymyślne zabawy łóżkowe.
    Rozpalony maluszek położył się plecami na materacu. Z rozczochranymi włosami, rozpinając jeden guzik koszuli i nabrzmiałym w kroczu materiałem spodni, patrzył niewinnie na ukochanego, chcą by w końcu porzucił złe emocje i kochał się z nim godzinami.
    -Taehyungie-hyung…-zwrócił na siebie jego uwagę, widząc że nad czymś się zastanawiał.

    OdpowiedzUsuń
  58. -Kookie, ja…-załamanie głosu Taehyunga wystarczyło by pozbawić Jungkooka wszelkich niegrzecznych myśli.
    -Chodzi o to, że…-Wystraszył się, w głębi duszy przestraszył się nie na żarty. Zrobił mu krzywdę? Jego skarb coś boli? NIe wiedział co się dzieje, więc od razu podniósł się, kładąc dłonie na ramionach ukochanego.
    -O co chodzi Tae? Mów skarbie…-powiedział delikatnie chcąc go zapewnić, że może mu wszystko powiedzieć. A co jeśli coś mu się stało? Widząc Kima w takim stanie, Jungkook sam czuł jak paraliżuje go strach. Jego ukochany trząsł się cały od stóp do głów, co niepokoiło młodszego. Pod wpływem impulsu rzucił się w jego stronę, biorąc roztrzęsione ciało swojego chłopaka w objęcia.
    -Taehyungie, spokojnie. Powiedz co się stało. Ktoś Cię skrzywdził? Coś Cię martwi? -Głaskał delikatnie tył głowy Tae, licząc że jego czułość ukoi jego rozszalałe serce.
    -Kochanie, jestem przy Tobie. Nie musimy się kochać, jeśli źle się czujesz. Wystarczy, że przy mnie jesteś, nie musimy tak pędzić. Chodź, położymy się w salonie, zrobimy bunkier z poduszek i schowamy się w nim przed wszystkim. -Czuł, że chodzi o zamieszanie z rana. Miał wrażenie, że jego ukochany mógł źle znieść poranne wiadomości i nadal być roztrzęsiony. Czuł się winny, że nie mógł się powstrzymać przed uwodzeniem ukochanego. Pożądał go tak mocno, że nie zauważył nawet, jak jego miłość cierpi. Przeklinał siebie w myślach, za bycie nazbyt namolnym. Chciał już zabrać ukochanego w inne miejsce, zaopiekować się nim by wynagrodzić mu swoje napalenie, które w danym momencie było wysoce niestosowne, kiedy właśnie zadzwonił telefon Kima.
    -J-ji...min…- Jimin? Nagle cała zaistniała sytuacja nabrała dla Jeona innych odcieni.
    -Zaraz będę - Zaraz będę? Niekontrolowanie, maluszek patrzył na Tae wielkimi przeszklonymi oczami, jakby szukał odpowiedzi. Kim szybko wstał z łóżka zostawiając go samego. Jungkook poczuł, jak jego serce rozpada się na milion drobnych kawałków. Ostatni raz, tak ogromny ból czuł, gdy żegnał się z Taehyungiem w progu jego domu, odjeżdżając później na lotnisko.
    -Możesz przynieść mi ciuchy do przebrania? Albo… nie, nie… nie kłopocz się, wezmę sobie sam coś, bo mogę, mogę, prawda? - Nie unikaj mnie, spójrz na mnie… Nochu nie odpowiedział nic. Nie był w stanie. Czuł jak robi mu się słabo, na widok Taehyunga zbierającego się do wyjścia. Kiedy został w pokoju sam, spuścił wzrok na swoje dłonie, których drżenie można by dostrzec z kilometra. Zaczął głośno oddychać, a całe jego ciało krzyczało o pomoc.
    -Taehyungie…-jego usta poruszały się, jednak nie wydały z siebie żadnego dźwięku.

    Jimin

    Zaraz będę


    Nie sądził, że trzy słowa tak bardzo mogą zranić. Było mu niedobrze od ilości łez, jaka zaczęła spływać po jego policzkach. A co jeśli to prawda? Jeśli ja naprawdę mu się nie podobam? Jeśli nie chce mnie dotykać bo...chce kogoś drobniejszego ode mnie? Jimin...Co on tutaj robi? Dlaczego przylecieli razem? Mieszkali razem w hotelu? Co jeśli on przyleciał by ze mną zerwać bo Jimin...bardziej mu się podoba? Jeon z każdym zdaniem drapał coraz mocniej swoje przedramiona, zostawiając na nich mocne czerwone ślady. Brzydził się siebie, nie chciał już tak wyglądać. Skoro Tae nie lubił jego ciała, to on darzył je nienawiścią.

    OdpowiedzUsuń
  59. Nie, nie...ja naprawdę nie chciałem...nie chciałem tak wyglądać, to nie moja wina...Taehyungie, ja nie chciałem… Spanikowany Jungkook nadal drapał się po rękach, krztusząc się łzami.
    Choć może to moja wina...za dużo jadłem...za dużo ćwiczyłem….Nie chcę go stracić, nie mogę go stracić..co jeśli on już nie wróci...Jeśli chciał przez to powiedzieć...że...że… Tak ciężkie do akceptacji słowa, nie potrafił nawet przejść Jungkookowi przez myśl. że woli Jimina ode mnie. Nagle Jeon zatrzymał się. Patrzył w drzwi swojego pokoju, w całkowitej ciszy, tak przerażającej, że mógł usłyszeć bicie własnego serca. Otrzeźwił go dopiero dźwięk kroków jego chłopaka. Odruchowo opadł na łóżko, zakrywając się po czubek głowy kołdrą.
    -Kookie. - Wiesz, że uwielbiam, jak tak do mnie mówisz Jungkook zacisnął mocniej powieki, nie chcąc pokazać się w takim stanie Taehyungowi. Był za bardzo zdezorientowany, żeby się do niego odezwać. Przecież mówiłeś, że mnie kochasz...bo kochasz mnie, prawda? Spiął się cały, czując jak Tae przysuwa się bliżej niego. Tak jak zawsze jego bliskość napawała go ukojeniem, teraz stresowała go do tego stopnia, że łzy wypływały spod jego zamkniętych powiek. Pierwszy raz czując wargi Taehyunga na swoim policzku po czuł tak wiele negatywnych emocji. A co jeśli to ostatni raz? Co jeśli nigdy więcej Cię nie pocałuje? Jeon miał wrażenie iż jego partner doskonale czuł jak drży. Nie całuj mnie...nie zasługuje na Ciebie....nie jestem już tym samym Nochu...nie jestem już Nochu...jestem czymś co tylko potrafi Cię zawieść, nic innego… Jungkook pragnął go zatrzymać, przytulić, nie puścić. Był gotów nawet błagać by go nie zostawiał. Jednak był zbyt sparaliżowany strachem by to zrobić.
    -Przepraszam, Kookie, kocham Cię, przepraszam… -Jeon nie patrząc na to że Taehyung jest obok, schował twarz w poduszce próbując stłumić głośny szloch. Między łkaniem maluszka padło stłumione Kocham Cię jednak nie było go stać na nic więcej. Liczył, że Tae jednak zostanie. Przecież nie zostawiłby go w takim stanie samego. Jednak gdy Kim wyszedł, Jungkook nie wiedział w co powinien wierzyć. Ostatkiem sił podniósł się, gdy przez otwarty balkon usłyszał samochód. Chwycił się barierki, widząc jak taksówka z całym sensem jego życia odjeżdża sprzed ich domu.
    -TAEHYUNGIE! -krzyknął nagłośniej, jak tylko mógł, zdzierając sobie gardło. Osunął się powoli na posadzkę, czując jak traci siłę.
    -Wróć...proszę wróć do mnie...wiem że wrócisz. -było mu zimno, wiał chłodny wiatr, a on nie umiał się podnieść. Czuł się taki zagubiony, bezbronny, mimo ciała którego nienawidził, miał wrażenie jakby był mały i podatny na zranienie.
    -Na pewno zaraz wróci - A jeśli nie? Jeśli zostanie z Jiminem? Spójrz na siebie Kook. SPÓJRZ NA SIEBIE. Jeon podniósł się idąc do łazienki, stanął przed lustrem, patrząc na swoje szerokie barki, mięśnie. Nie przypominasz w ogóle tego, w którym się zakochał. JImin pewnie nadal jest drobny i uroczy. A Ty co? Jesteś wyrośnięty, odpychający. Zmień to. Musisz walczyć o niego. Nie możesz tak po prostu pozwolić mu odejść.
    Jungkook obiecał sobie, że zacznie się odchudzać, że zrobi wszystko by znowu spodobać się Tae. Otarł łzy, wracając do pokoju. Ubrał swoją różową bluzę, zakładając kaptur na głowę. ubrał słuchawki i usiadł na balkonie czekając. Uparł się, że będzie czekał tak długo, aż Taehyung do niego nie wróci. Wiedział, że wróci. Wiesz, że jest teraz z Jiminem? Jeon kręcił przecząco głową. Walczył sam z sobą, próbując odpychać od siebie myśli.
    -To na pewno coś ważnego, inaczej by nie pojechał. - To dlaczego ukrył przed Tobą, że przyleciał z Jiminem?

    OdpowiedzUsuń
  60. -To jego edytor....to oczywiste że przyjechał. Spokojnie, Jimin nie chcę mi go zabrać. Nie zabierze mi mojego tygryska…- A jeśli wróci powiedzieć Ci tylko że to koniec?
    -NIE.Nie będzie tak, Jungkook przestań. Taehyung Cię kocha, jesteś jego Nochu. Przetrwaliście tyle, nic nie jest wam straszne. Tae przyjedzie i będzie wszystko dobrze. Znowu będziesz przy nim, Kook. - Kookie, kocham Cię Głos Kima szumiał w jego głowie. Jungkook uśmiechnął się delikatnie, czując jak ciepło rozchodzi się po jego ciele.
    -Też Cię kocham, Taehyungie. Najmocniej na świecie. -szepnął, podgłaśniając muzykę w słuchawkach, wsłuchując się w ich ulubione wspólne piosenki. Wziął telefon do ręki pisząc wiadomość do Tae.

    do: tygrysek

    wróć, proszę

    Tae Tae, kocham Cię


    Nie wiedział jak długo siedział na balkonie. Było mu zimno, łzy same spływały po jego policzkach, a serce nadal bolało go do tego stopnia, że miał ochotę je sobie wydrapać, byleby tylko przestało.
    Ożywił się, widząc że otwiera sie brama. Jednak zawiódł sie gdy wjechał na podwórko samochód Soobin. Wyszedł na chwile chcąc zapytać co dzię stało. Do domu wbiegła Arin a zaraz po niej jej opiekunka.
    -Dzwonili do mnie ze szkoły, że wcześniej skończyli zajęcia. Przywiozłam Arin, chciała wziąć jakąś lalkę do Haenim i zaraz ją zawiozę, żeby się Pan nie kłopotał. -uśmiechnęła się czekając przy wejściu na Arin która pobiegła do pokoju.
    -Dziękuje Soobin. - Powiedział krótko, łamiącym się głosem. Kobieta widziała, że coś jest nie tak, jednak nie chciała bardziej drażnić swojego pracodawcy.
    Jeon wrócił bez słowa na górę mijając swoją małą królewne.
    -Jungkookie, czemu płaczesz? -Zpytała zmartwiona.
    -Gdzie książe? Gdzie Taehyungie oppa? -Dziewczynka nie wiedziała co się dzieje.
    -Taehyungie...wyszedł, Arinnie….ale zaraz wróci…
    -Nie płacz oppa, proszę. -Siostra przytuliła się do Nochu, dając mu buzi w policzek.
    -Kocham Cię, oppa. -Jungkook objął mocno dziewczynkę, uśmiechając się na koniec.
    -Ja Ciebie też słoneczko. -Zajęty rozmową z siostrą Jeon nie zauważył jak taksówka podjechała i odjechała sprzed jego domu. Gdy dziewczynka wróciła do opiekunki, Jeon z powrotem usiadł na balkonie.
    Kiedy Arin zeszła po schodach, zauważyła że w przedpokoju, stał Tae ze swoimi bagażami.
    -Taehyungie oppa -Spojrzała na niego naburmuszona, zupełnie jakby chciała go wziąć na dywanik na rozmowę.
    -Oppa, kocham Cię, ale Jungkookiego też kocham a on siedzi i płacze. -poskarżyła się mu, pozwalając jednocześnie Soobin ją ubierać.
    -Nie tak się umawialiśmy, oppa...proszę idź do niego...on bardzo Cię potrzebuje...nie zostawiaj go kiedy jest smutny...ja też nie lubie być sama kiedy mi smutno..- dziewczynka, podeszła do Kima, całując go w policzek.
    -Jugnkookie oppa bardzo Cię kocha i ja też i wiem że Ty nas też. -uśmiechnęła się wychodząc z Soobin z domu i zostawiając ich samych.

    OdpowiedzUsuń
  61. Zastanawiał się czy powinien do niego zadzwonić. Czuł się źle z tym, że bezczynnie siedział nic nie robiąc. Może powinien go szukać? Jechać za nim? Dlaczego siedział i się nad sobą użalał, kiedy mógł wziąć samochód i go ścigać? Po chwili już znał odpowiedź. Bo mu ufał. Ufał mu, jak nikomu innemu na świecie i wiedział, że wróci. Wsadził z powrotem słuchawki do uszu, patrząc na bramę z nadzieją, że pojawi się w niej taksówka. W pewnym momencie zmrużył oczy, wyobrażając sobie, jak jego ukochany go obejmuje, a Jeon tonie w jego ramionach, czując to przyjemne ciepło, którego tak potrzebował. Z początku myślał, że to jego wyobraźnia sprawia, że czuł przy sobie Tae, jednak czując ucisk, domyślił się, że to tak naprawdę nie jest wytwór jego umysłu. Czuł na plecach bicie serca, które zdecydowanie było zestresowane. Nie musiał się też odwracać by poznać czyje wargi, ucałowały jego policzek. Oczy maluszka od razu się zaszkliły. Wrócił
    Pozbawiony słuchawek, usłyszał słowa, które roztopiły jego serce.
    -Cześć kochanie. -Kookie, natychmiast zwrócił się przodem do partnera, patrząc na niego z niedowierzaniem.
    -Wróciłeś - pisnął, łamiącym się głosem, głaszcząc go dłońmi po policzkach. Jeon zawiesił się na jego szyi, układając nosek w zagłębieniu jego szyi. Wziął głęboki wdech, który z pewnością połaskotał jego chłopaka. Zapach partnera był jak lekarstwo na każde zło tego świata.
    -Chciałabym z Tobą porozmawiać, ale najpierw musisz mi zrobić miejsce w szafie, bo coś ze sobą przywiozłem… -Zdezorientowany Nochu, patrzył na niego zdziwiony.
    -Co przywiozłeś? -zapytał zafascynowany, jak pięciolatek czekający na prezent od rodzica, który wrócił z długiej delegacji. Uwieszony na jego szyi, posłużył się Taehyungiem by wstać z posadzki. Wszedł powoli do pokoju, a widząc walizkę ukochanego, uśmiechnął się szeroko, wystawiając królicze zęby. Podszedł szybko do szafy, otwierając ją na oścież. Wyrzucił na ziemię sporą część swoich ubrań, zwalniając parę półek, tak samo zwalniając parę wieszaków. Później ubrania wrzucił do szuflady, ugniatając i wpychając je na siłę, by ją domknąć.
    -Gotowe. -Oświadczył, opanowany euforią Nochu. Nie rozumiał nadal tego, co się dzieje. Nic mu się nie układało w jedną całość. Posmutniał nagle, wiedząc że to najwyższa pora by powiedzieć o wszystkim ukochanemu, zanim nie daj Boże znowu go straci.
    -Taehyungie...muszę z Tobą porozmawiać. -Jeon zaczął nerwowo ugniatać w palcach nieco za długie rękawy bluzy.
    -Hyung...Czy Ty...no wiesz...zawiodłeś się mną? Wiesz...po przyjeździe tutaj, ja wiem że zmieniłem się trochę...ale to przez te ćwiczenia narzucone w programie i w ogóle...nie chciałem się tak zmieniać, naprawdę. -Powtarzał, jakby chciał zapewnić swoją miłość, o tym że zmiany w jego aparycji były nieumyślne.
    -Bo…-spuścił wzrok, czując się zbyt zawstydzonym, by patrzeć mu w oczy. -jeśli nie podoba Ci się to, jak wyglądam, to ja naprawdę postaram się to zmienić, tylko musisz mi dać trochę czasu i szansę..Będę się odchudzał i poczytam, jak zmniejszyć mięśnie..Wiem, że Jimin jest teraz o wiele drobniejszy i bardziej uroczy, ale ja naprawdę zrobię co mogę. -głos maluszka zadrżał, ponieważ pierwsze łzy wypłynęły z jego oczu.
    -Proszę, ja postaram się być jak Jimin, tylko mnie nie zostawiaj...ja nie dam rady bez Ciebie żyć, nie umiem. -Było mu wstyd, że pomyślał o tym, nawet przez chwile, ale wiedział, że powinien powiedzieć ukochanemu o wszystkim co go męczy.

    OdpowiedzUsuń
  62. -Kiedy tak szybko wyszedłeś...po telefonie Jimina...To bolało, to strasznie bolało. Nie zostawiaj mnie tak proszę, myślałem że naprawdę coś się zmieniło, że rozczarowałem Cię do tego stopnia, że wolisz jego zamiast mnie...Wystraszyłem się bardzo. Taehyung, ja bym sobie tego nie wybaczył, gdybyś do niego odszedł, rozumiesz? -spojrzał załzawionymi oczami na swój skarb.
    -Czułem się jak przegrany, w życiu tak bardzo nie walczyłem odpychając od siebie złe myśli, wiedziałem, że wrócisz, ale wszystko dookoła krzyczało, że tego nie zrobisz bo już Ci się nie podobam. Bo minął ponad rok, kiedy mnie nie było koło Ciebie, a powinienem. No a Jimin był cały czas...Wizja tego, że był przy Tobie cały ten czas. Wiesz...ja nic do niego nie mam, już nie, ale nadal jestem o Ciebie tak cholernie zazdrosny. Myśl, że mógłby Cię dotknąć, ktoś inny, ktoś bardziej atrakcyjny ode mnie, sprawia że mam ochotę wyrywać sobie włosy z głowy. Możesz powiedzieć, że mnie pojebało, że zachowuje się jak obsesyjny chłopak, a Ty się na to nie pisałeś, ale ja nic na to nie poradzę. Nie umiem nie być o Ciebie zazdrosny. Jesteś tylko mój. -Ostatnie zdanie Jeon wypowiedział bardziej zdecydowanym głosem, niż płaczliwym.
    -Zwłaszcza, że wiele zmieniło się przez rok...w Tobie...znaczy...chodzi o to, że zmężniałeś, bardzo. Nie sądziłem, że możesz być jeszcze przystojniejszy niż byłeś, ale Ty nie przestajesz mnie zaskakiwać. Jesteś tak...męski, idealnie zbudowany, dojrzalszy niż za naszych szkolnych czasów. Nie dziw mi się, że boje się, że ktoś mi Cię odbierze...zwłaszcza kiedy zawodzę Cię na każdym kroku. -Jeon zakrył usta dłonią, by na chwilę stłumić napad płaczu, który spowodował nadmiar emocji.
    -Jestem o Ciebie cholernie zazdrosny, tym bardziej kiedy wiem, że moje ciało nie jest wystarczająco dobre, bo zasługujesz na więcej, ale proszę. Nie patrz na Jimina, patrz na mnie. Ja się zmienię, będę od niego lepszy, obiecuję. -Widać było, że Jungkook cały płonie od buzujących w nim uczuć, mimo że nieco zmniejszyła się ilość łez, spływających po jego policzkach.
    -Nie zostawiaj mnie tak nigdy więcej proszę, odchodzę wtedy od zmysłów. Może i nie jestem teraz tym samym drobnym koto-królikiem, jakim byłem...ale wrócę do tego. Nie musimy się kochać, jeśli Ci się nie podobam…-mruknął smutno, już mniej odważnie niż poprzednią część swojego monologu.
    -Nie dotykaj mnie, jeśli tego nie chcesz, ale po prostu bądź przy mnie, a jak już będę wyglądał wystarczająco dobrze, wtedy będziemy mogli pieprzyć się od rana do wieczora, gdy moje ciało będzie już dla Ciebie komfortowe. -Miłość Jungkooka do Tae była większa niż jakakolwiek seksualna rozkosz, był w stanie się jej wyprzeć do momentu, aż Kim sam nie będzie miał ochoty na seks.
    -Zrobię dla Ciebie wszystko, jeśli tylko będę nadal jedynym maluszkiem w Twoim życiu. -Nogi Jungkooka trzęsły się, będąc delikatne do tego stopnia, że mógł upaść w każdej chwili. Nie wiedział, z jakiego powodu przypominały one watę. Był to albo stres, albo atrakcyjność partnera, która rozpalała go, za każdym razem gdy był obok albo też oba te czynniki złączone w jedno.

    OdpowiedzUsuń
  63. Czując dłoń Taehyunga na swoich, Jeon poczuł jak szybko bije jego serce. Przez chwile wybiło go to z rytmu i nie wiedział, jak kontynuować swoją wypowiedź. Najchętniej nie mówiłby już nic, jeśli tylko miałoby to oznaczać, że może się cieszyć dotykiem partnera.
    Mimo to brnął dalej w swoich zagmatwanych słowach. Nie rozumiał reakcji Tae, jego uśmiechu. Stresował się jeszcze bardziej. Co jeśli ja dla niego wyolbrzymiam?
    -Nie dotykaj mnie, jeśli tego nie chcesz, ale po prostu bądź przy mnie, a jak już będę wyglądał wystarczająco dobrze, wtedy będziemy mogli pieprzyć się od rana do wieczora, gdy moje ciało będzie już dla Ciebie komfortowe. -Gdy Taehyung odsunął się od niego, Jeon na nowo zaczął panikować. Zgadza się z tym? pomyślał zawiedziony. W głębi serca, był przekonany, że jego miłość zaprzeczy wątpliwością, które go męczyły. Zrobił krok w tył, spuszczając wzrok ze wstydu. Obnażył się przed ukochanym emocjonalnie, co było o wiele cięższe, niż rozebranie się przed nim do naga. Było mu niedobrze, każdy mięsień był spięty do maksimum. Chciał się ukryć, ale wiedział że musi być z partnerem szczery. Gdy Taehyung zaczął podchodzić w jego stronę, Nochu wstrzymał oddech z ekscytacji i zdenerwowania jednocześnie.
    Nie był gotów na to, że ukochany weźmie go w objęcia. Wiedział, że wcześniej sprawiło mu to trudność Taehyungie...nie musisz… Zszokowany nawet nie umiał wydusić z siebie słowa. Owinął dłonie wokół jego szyi, trzymając się i przytulając chłopaka. Bał się, że swoim wyrośniętym ciałem zrobi mu krzywdę, a jednocześnie nie umiał ukryć tego, jak wielką radość mu to sprawiło. Leżąc w objęciach Tae czuł się znowu, jak drobny Jungkook, którego pokochał Kim. Kiedy starszy ułożył go delikatnie na miękkiej pościeli, Jeon patrzył na niego z dołu, a miłość była widoczna w jego oczach. Czuł się zdominowany przez partnera, a tego uczucia przez ostatni rok bardzo mu brakowało. Pozwolił Taehyungowi robić ze sobą wszystko, co zechce.W ten sposób ponownie znalazł się w jego objęciach, a w momencie gdy ich spojrzenia się spotkały, oblał się rumieńcem, czując jak wzrok starszego pali go od środka. Rozchylił wargi by coś powiedzieć, jednak Taehyung szybko mu przeszkodził, zanim Nochu wydał z siebie jakikolwiek dźwięk.
    -Chcesz, żebym zwariował bez dotykania Ciebie? -Po ciele Jungkooka przebiegł dreszcz podniecenia. To zdanie oplecione niskim głosem jego chłopaka, było dla maluszka wyjątkowo zmysłowe.
    Pozwolił mu jednak mówić dalej, by teraz to on mógł wyrzucić z siebie to co go truje.
    -Wiem, źle zrobiłem. Chciałem zawrócić, ale Jimin się spieszył, a ja spanikowałem… chciałem wziąć już te rzeczy i nigdzie się nie ruszać. To nie ma sensu -Kookie dobrze widział, że jego ukochany plącze się w słowach i jest to dla niego wyjątkowo trudne. Odruchowo zbliżył się do niego, przyciskając swoje wargi do tych Tae. Obdarował go powolnym pocałunkiem, który specjalnie przeciągał jak najdłużej się dało.
    -Spokojnie, Taehyungie. Wszystko dobrze, nie denerwuj się. Opowiedz mi wszystko od początku. Nigdzie nam się przecież nie śpieszy, prawda? W końcu nikt nas nie goni. - szepnął, patrząc uroczo w oczy partnera.

    OdpowiedzUsuń
  64. -Jeju, nie miałem pojęcia, że Jimin ma takie problemy...Bardzo mu współczuje, mam nadzieje, że będzie się czuł lepiej. -Po usłyszeniu opowieści Taehyunga, zrobiło mu się głupio, że ponownie oczerniał Jimina, mimo iż ten miał o wiele większe problemy na głowie, niż “rozwalanie ich związku”, czego oczywiście nie miał zamiaru robić.
    -Dobry z Ciebie przyjaciel, że pojechałeś mu pomóc, on teraz potrzebuje wsparcia. -pochwalił ukochanego, uśmiechając się delikatnie.
    -Jestem bardzo dumny, że zaczynasz pracę tutaj. Mój zdolny pisarz. -Jeon uroczo otarł się noskiem o nos Tae.
    -Może uda nam się niedługo tutaj ustabilizować - Mruknął, jakby bardziej do siebie, marząc o wspólnym mieszkaniu, gdzie nikt nie będzie zawracał im głowy.
    -Dlatego musimy dobrze wykorzystać mój wolny czas. -Maluszek przytaknął, dając do zrozumienia chłopakowi, że nie chce zmarnować zadnej chwili razem.
    -Kookie, jak Cię zobaczyłem po roku na żywo to nie mogłem uwierzyć w to, co widzę. Oglądałem Cię w mediach, ale zdjęcia i telewizja w ogóle nie oddają twojej urody, więc na koncercie przeżyłem szok. Potem zobaczyłem Cię nago w łazience i ja… zastanawiałem się czy to możliwe, że twoje ciało zostało wyrzeźbione ręką boską. Tak idealnie zbudowane, twoje proporcje, nawet twoja skóra. W połączeniu z twoją twarzą… nie ma słów, które by opisały jak bajecznie wyglądasz. Nie z tej ziemi. -Jungkooka całkowicie zatkało, przez nagłe wyznanie partnera. Patrzył na niego dużymi ze zdziwienia oczami, analizując każde słowo oddzielnie. Boże...Taehyungie...on...był na koncercie..a ja go nie widziałem. Łzy szczęścia zbierały się do oczu, a Jeon karcił samego siebie, że chociaż przez chwilę mógł zwątpić w perfekcję swojego chłopaka, przez swój brak pewności siebie. Nochu przerwał na chwilę partnerowi, by złożyć na jego ustach krótki aczkolwiek niezwykle zachłanny pocałunek. Nie chciał nic mówić, pragnął by to Kim teraz robił to zamiast niego, jednak nie chciał pozostawiać go całkowicie bez odzewu.

    OdpowiedzUsuń
  65. -Potem dwukrotnie próbowałem wziąć Cię na ręce, potraktować jak na to zasługujesz, ale nie mogłem… jestem zbyt słaby, aby Cię udźwignąć jakby twoje idealne ciało dłużej nie pasowało do mojego, zepsutego... Zacząłem myśleć, że zawiódł Cię mój widok, odwrotnie niż mnie twój, ponieważ jestem słaby, chory i wyglądam niewiele inaczej niż w szkole. To nie twoje ciało jest dla mnie niekomfortowe, tylko moje. Ja.. ja.. -Zabolało. Bolało go to, że w momencie gdy jego skarb borykał się z takimi problemami, on myślał tylko o sobie. Był wściekły na swój egoizm, gdyż tak naprawdę to Taehyungie potrzebował jego wsparcia, a Jeon znowu skupił się na sobie i swoich uczuciach.
    -Ja wystraszyłem się, że jestem za mały… niekompetentny, że… nie dam Ci… że - Kiedy Tae chował się by stłumić swoją wypowiedź, Jeon przytulił go mocno do siebie, chcąc zapewnić mu komfort i swobodę, żeby nie bał się powiedzieć mu o wszystkim.
    -Że mój penis jest już niewystarczający, żeby dać Ci przyjemność, na jaką zasługujesz. - Co? Jeon nic z tego nie rozumiał. Nie miał pojęcia dlaczego właśnie w ten sposób pomyślał jego partner, jednak wiedział, że chciał jak najszybciej rozwiać jego wątpliwości. Czuł drżenia pochodzące od Tae, przez co przytulał go do siebie mocniej, zostawiając na czubku głowy Kima, dziesiątki drobnych całusów, by tylko uspokoić roztrzęsionego chłopaka.
    -Z takimi myślami nie mogłem się podniecić, a odrzucenie Ciebie w momencie, gdy tak bardzo chciałem Cię poczuć było najtrudniejszą rzeczą jaką kiedykolwiek zrobiłem. - Jeon odsunął od siebie nieco Tae, by spojrzeć w jego oczy. Chłodne dłonie położył na jego rozpalonych policzkach, z miłością lustrując każdy centymetr jego twarzy.
    -Nigdy więcej nie krytykuj swojego ciała… siebie. Boli mnie to bardziej niż jakby ktoś mnie pobił na śmierć. Nie zmieniaj się, nigdy, kocham Cię takiego i nie zmieniłbym ani jednej rzeczy w Tobie. Na zawsze będziesz moim koto-królikiem. -Nochu uśmiechnął się, mimo iż łza wzruszenia spłynęła wzdłuż jego buzi.
    -Jimin? Poważnie? Ta kaczka? Kochanie… możesz robić ze swoim ciałem co chcesz, ale… w przeciwieństwie do tego, co myślę o Tobie, w nim musiałbym zmienić wszystko, żeby się zakochać. - Maluszek zaśmiał się, gdyż porównanie Jimina do kaczki uznał za trafne i wyjątkowo zabawne.
    -A, i pisałem się na wszystko co robisz, twoja zazdrość mnie rozpala. -Jungkoook zadrżał, czując jak Tae przygryza jego płatek, przez co głośno wypuścił powietrze z płuc.
    -Tae, jesteś najcudowniejszym partnerem, jakiego tylko mogłem mieć. -Zamruczał, znowu nieco odsuwając się od ukochanego, ponieważ chciał powiedzieć mu coś ważnego, zanim przejdzie do rozkoszowania się jego obecnością.
    -Nie jesteś słaby, Hyung. Nigdy nie byłeś i nie będziesz. Dla mnie jesteś najsilniejszym i najdzielniejszym mężczyzną na świecie. To, że nie udało Ci się mnie podnieść, akurat mnie cieszy. To znaczy, że wyszedłeś z wprawy bo nikogo poza mną przez ostatni rok nie nosiłeś. -uśmiechnął się zadziornie.

    OdpowiedzUsuń
  66. -A z czasem pewnie i ja i Ty przywykniemy do noszenia siebie nawzajem. Daj nam czas, Tae. Jesteśmy ze sobą od wczoraj, po tak długim czasie. Nie pędźmy tak, to dla naszego wspólnego dobra. Cieszmy się sobą powoli. Cały świat żyje szybko, to my zróbmy im na złość. -wplótł palce we włosy ukochanego, delikatnie go drapiąc.
    -Twoja choroba...mówiłem Ci już nie raz, że to zaleta bo dzięki temu mogę o Ciebie dbać. Kochanie, to że jesteś chory, nie odejmuje Ci męskości. Jesteś dla mnie ucieleśnieniem męskości, ideałem. Gdyby mężczyzna idealny miał wizerunek, to wyglądałby jak Ty. -szepnął, lustrując wzrokiem obiekt swoich westchnień.
    -A wyglądasz zupełnie inaczej niż w szkole, tylko tego nie widzisz. To subtelne zmiany, ale bardzo znaczące. Jesteś jak dobre wino Taehyungie. Im starsze tym lepsze i choć zawsze mam wrażenie, że nie możesz być bardziej perfekcyjny, Ty i tak czymś mnie zaskoczysz. Kiedy zobaczyłem Cię na ulicy, zaparło mi dech. Byłeś jak sen. Piękny i nierealny, a jednak stałeś przede mną, wspaniały od stóp do głów. Jestem tak bardzo spragniony patrzenia Twoje piękno, że mimo iż od wczoraj nie odrywam od Ciebie wzroku, to nadal mi mało. -Jeon potajemnie wsunął dłoń pod koszulkę partnera, opuszkami palców, badając każdy milimetr jego torsu.
    -Skarbie, zapewniam Cię, że jakkolwiek byś nie wyglądał, czegokolwiek byś nie robił, tylko Ty zaspokajasz mnie w pełni. A Twój penis, jest niezastąpiony i dobrze wiem co mówię...uwierz mi...żaden z wielu wibratorów, które kupiłem przez ten rok, nie był nawet w najmniejszym stopniu tak dobry, jak Ty. -Zjechał nagle dłonią z torsu ukochanego, na jego krocze masując je delikatnie.
    -I za nim też bardzo się stęskniłem. -uśmiechnął się zadziornie. -Więc koniec z odrzucaniem, dobrze? Zapewniam Cię Tae i jeśli będzie potrzeba, powiem to jeszcze milion razy. Jesteś doskonały. Tak jak Ty kochasz mnie za to jaki jestem, tak samo ja kocham Ciebie. Nie będę krytykował siebie, ale Ty nie miej obaw, że jesteś dla mnie niewystarczający. Jesteś chodzącą perfekcją i do dziś nie wiem czym sobie na Ciebie zasłużyłem. -szepnął tak, żeby tylko on mógł usłyszeć jego słowa.
    Kiedy jego ukochany podniósł się na łokciu, patrząc na niego z góry, Jeon westchnął seksownie, kiedy starszy oblizał powoli wargi, na koniec przygryzając sugestywnie jedną z nich.
    -Taehyungie...Kochanie...jest jeszcze jedna kwestia, którą muszę z Tobą wyjaśnić. -zamruczał zmysłowo Jeon, widząc w spojrzeniu Kima, że jest równie rozpalony jak on
    -Nie chcę, żebyś zwariował, wiesz? Więc chyba musimy coś z tym zrobić. Nie uważasz? -Jeon jednocześnie rozpiął swoje spodnie, “przypadkiem” unosząc lekko swoją bluzę, gdy zabierał ręce, w ten sposób kawałek jego nagiego brzuszka był doskonale widoczny.
    -Dlatego myśle, że powinieneś dotykać mnie, jak najczęściej. -oznajmił niskim tonem Jeon.
    Od samego spojrzenia Taehyunga, czuł jak przechodzi go dreszcz. Był wrażliwy na wszelkie ruchy Kima, jednocześnie będąc gotowym by zadowolić swojego partnera oraz pozwolić mu na zrobienie z nim czego tylko zapragnie.
    -Kochanie, tęskniłem. -zamruczał niejednoznacznie, chcąc tym samym zachęcić partnera. Uniósł lekko biodra, pozwalając całemu swojemu ciału falować uwodzicielsko.

    OdpowiedzUsuń
  67. -Nie chcesz, żebym zwariował, ale jesteś powodem, dla którego co sekundę tracę głowę. -Jungkook, uśmiechnął się uroczo, oglądając głowę Tae z prawej i lewej strony.
    -Jak dla mnie jest na miejscu, ale na wszelki wypadek będę pilnował, żebyś jej nie zgubił. -zapewnił młodszy, pozwalając starszemu lustrować swoje ciało wzrokiem. Gdy został w samej koszuli, a dłonie Kima zacisnęły się na jego talii, Jeon spiął się delikatnie. Czuł, jak szybko bije jego serce, zupełnie jakby dudniło przy jego uszach. Z zamyślenia wyrwał go śmiech partnera, patrzącego na ciało maluszka. Zrobiłem coś nie tak? Jungkook był nieco zdezorientowany, więc posłusznie czekał na wyjaśnienia, niezręcznie się uśmiechając.
    -Zastanawiam się jak to możliwe, że jeszcze Cię ten sześciopak nie zmiażdżył, jesteś taki malutki na niego. -Jeon szybko zakrył dłońmi usta, by nie pisnąć z ekscytacji. Uwielbiał być nazywanym malutkim przez Taehyunga. Nic tak go nie cieszyło i nie podniecało jednocześnie, jak to jedno określenie, za którym tęsknił i które tylko z ust ukochanego brzmiało tak zmysłowo, nawet jeśli całość zdania miała żartobliwy wydźwięk.
    Wstrzymał oddech, gdy nosek Kima łaskotał jego skórę.
    -Bo..bo..to..malutki sześciopak...wiesz...taki z puszek 250 ml…-Jungkook zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo nieodpowiedni i kiepski był jego żart, ale nie mógł się powstrzymać przez zaśmianiem pod nosem. Był delikatniejszy, niż aksamitna pościel na której leżeli. W końcu mógł być sobą. Mógł być subtelny i otoczony niewinnością. Na co dzień, bez Tae nie mógł sobie na to pozwolić, ponieważ świat show biznesu szybko by go pożarł. Mógł nareszcie zdjąć ciążącą mu maskę wiecznie silnego, dojrzałego mężczyzny i pobyć przez chwilę małym koto-królikiem, którym od roku nie mógł być, przez nieobecność ukochanego. W końcu ta strona Jeona, jest przeznaczona wyłącznie dla jego miłości.
    -Kochanie, tęskniłem. - Gdy po jego słowach, chłopak zaatakował namiętnie jego wagi, Jungkook starał się nadążyć oraz oddawać pełne zaangażowania pocałunki. Kim był jego pierwszym poważnym partnerem. Był co prawda z paroma dziewczynami i chłopakami, ale z nimi poza trzymaniem się za dłonie i drobnymi buziakami nic go nie łączyło. To Taehyung był tym mężczyzną, który pokazał mu czym jest pragnienie. Zapalił w nim jako pierwszy ten ogień pożądania, od którego Jeon codziennie coraz bardziej się uzależniał. Dlatego też zawsze uważał Kima za lepszego. Jego pocałunki były przepełnione zdecydowaniem, starszy doskonale wiedział jak poprowadzić maluszka, by ten nie zgubił się i nie zawstydził próbując dotrzymać mu rytmu. Kook przygryzał wilgotne wargi partnera, lekko je naciągając. Ocierając się językiem o ten Taehyunga, wydawał z siebie stłumione przez ich usta jęki.
    Zanim Kim nieco się od niego odsunął, JK zdążył zassać się na jego dolnej wardze, zostawiając ją w bardziej intensywnym kolorze, niż chwilę temu.
    -Mmmn..Taehyungie….-wyjęczał, wyższym tonem, gdy mężczyzna falował swoim ciałem, jednocześnie przyglądając się maluszkowi z góry. Jego policzki były rumiane, jak płatki kwitnącej wiśni, oczy rozmarzone, błyszczące jak buteleczka brokatu, a usta barwą przypominały dojrzałe czereśnie.
    -Chcę uprawiać z Tobą miłość. - na słowa Tae, Jeon westchnął głęboko, nie kryjąc swojego podniecenia. Rozpalała go świadomość, że ich seks to nie tylko puste zbliżenie, ale bardzo ważna emocjonalna chwila. W dodatku wypowiedziane tak atrakcyjnym głosem zdanie, uderzyło go niesamowicie mocno. Nochu czuł, że jego bokserki powoli robią się wilgotne, na samą myśl o miłości, którą chce obdarzyć go starszy.
    -Proszę...zrób to…-zamruczał jedynie w odpowiedzi, gdy kontakt wzrokowy z ukochanym palił go od środka, a guzik u koszuli powoli został rozpięty. Jeon z wygłodniałym spojrzeniem chciał przyspieszyć, proces rozbierania go, jednak Kim szybko mu przeszkodził.
    -Nie zdejmuj. -Jeon jęknął. Głośno, przeciągle i błagalnie. Wariował o wiele szybciej niż rok temu.

    OdpowiedzUsuń
  68. Nawet drobne pieszczoty przyprawiały go o pełen namiętności obłęd.
    -Taehyungie-hyung...-Jungkook był w stanie błagać i płakać, by mężczyzna zwiększył prędkość swoich ruchów. Jednak z drugiej strony chciał by ten moment trwał w nieskończoność. Taehyung nie pomijał żadnego fragmentu jego ciała. W jego wolnym tempie było mnóstwo pasji i namiętności, którą maluszek chłonął jak gąbka.
    -Hyung...proszę...chcę...chcę już leżeć...przed Tobą nago..błagam..-wysapał, prosząc go o spełnienie jego obecnie największego życzenia. Przez umysł Jeona przemknęła nawet myśl, że odczuwanie tak ogromnej przyjemności z samego bycia rozbieranym, jest wysoce nieprzyzwoite. Jungkook od ponad roku nie czuł się tak ważny i potrzebny, jak teraz. Ukochany dał mu odczuć, że stawia go na piedestale, a uczucie bycia najważniejszym dla ulubionego tygryska, wypełniało Jeona od stóp do głów.
    -Ach...Tae Tae...Hyung…-dreszcz przebiegł po jego skórze, gdy Kim zostawił mokry ślad swoich warg, na jego bokserkach. Rozpalony maluszek łapczywie brał każdy oddech, przez co jego klatka piersiowa mocno się unosiła. Podniósł się do siadu, gdy ukochany zaczął się rozbierać.
    -Teraz, ja chcę…-mruknął pomagając Taehyungowi pozbyć się górnej części garderoby. Jeon położył dłonie na jego ramionach, przejeżdżając nimi po całej długości torsu Kima.
    Młodszy oblizał wargi, sięgając do szyi partnera. Dobrze wiedział, że nie musi zasysać się długo na skórze Tae, by zostawić ślady, jednak miał zamiar wykorzystać chorobę ukochanego, jako plus i naznaczyć go na co najmniej tydzień. Pokój wypełnił się dźwiękiem ust Kooka, ssących szyję chłopaka mocno i z zaangażowaniem. Dbał o przyjemność mężczyzny. Drażnił go dodatkowo językiem, oraz delikatnymi ugryzieniami, tak aby każda malinka było nową dawką namiętności. Jungkook tworzył z krwisto-czerwonych śladów szlak, ciągnący się od szyi, przez obojczyki, wzdłuż środka torsu swojej miłości, kończąc się przy pasku jego spodni. Smakował jego skóry, jakby była upragnioną słodyczą z dzieciństwa, którą ciężko było znaleźć. Gdy dotarł wargami do spodni partnera, mokrym językiem, przejechał po ścieżce na samą górę, zatrzymując się przy pierwszej malince, zrobionej przy uchu Taehyunga.
    -Teraz jesteś nie dość, że najpiękniejszy, to jeszcze widać że mój. -szepnął cichutko, żeby tylko Kim mógł go słyszeć, przygryzając lekko płatek jego ucha. Po chwili ponownie tonął już w wargach ukochanego. Gdy starszy chciał już rozpinać spodnie, Jungkook chwycił jego dłonie, kierując je na swój kark i głowę, by wplótł palce w jego włosy. Sam zaś rozpiął jego spodnie. Powoli je zsuwając. Następnie opadł na plecy, cały rozczochrany, lekko spocony, a już na pewno cały mokry w okolicach swojej męskości, patrzył wyczekująco na hyunga, który odrzucał spodnie na bok.
    Był tak blisko, jak Jeon przez ostatnie miesiące mógł tylko pomarzyć. Ich ciała przyciśnięte do siebie nawzajem pasowały do siebie wręcz perfekcyjnie. Przez moment Jeon nawet żałował, że nic ich w tym momencie nie nagrywa. Chciałby zobaczyć, jak idealnie do siebie pasują. Ocierając się o siebie, wilgoć ich ciał zlewała się w jedno, każdy ruch był zsynchronizowany we wspólnym tempie, a odgłosy rozkoszy obu chłopców odbijały się od ścian pomieszczenia. Jungkook cieszył się, że zostawił otwarte drzwi od balkon, chciał by każdy słyszał jak za chwile będzie pieprzył go jego partner, tak aby mu zazdrościli, że jest wyłącznie jego. Kiedy Taehyung chwycił go za dłonie, maluszek uśmiechnął się spełniony między pocałunkami. Jego Tae Tae w końcu mógł przy nim być. Mimo wszystkich wspólnych momentów, od chwili przyjazdu mężczyzny, Jeon nadal nie umiał uwierzyć, że są w końcu razem. Czułe i spokojne pocałunki, sprawiały że Jungkook czuł się kochany oraz najszczęśliwszy, jak tylko było to możliwe.

    OdpowiedzUsuń
  69. Gdy Kim przycisnął dłonie Kookiego do materaca, ponad jego głową, maluszek wygiął lekko ciało w łuk, wiercąc się w narastającym podnieceniu.
    -Hyung...Taehyungie niewygodnie…-zapłakał Jeon, nie przestając falować swoim ciałem. Nie chodziło mu o uniesione nad głowę ręce ani o leżącego na nim partnera. Przeszkadzały mu bokserki, które przy pełnej erekcji maluszka, opinały się niekomfortowo wokół jego członka.
    -Ciasno mi bardzo...proszę zdejmij je...jestem już cały twardy przez Ciebie…-błagalnym tonem, unosił mocniej biodra, by intensywniej otrzeć się o penisa partnera. Powtarzał czynność napierając na niego w coraz szybszym tempie. Zatrzymał się widząc, że jego ukochany zadrżał.
    -Jeon, co Ty ze mną robisz, chwila nieuwagi i doszedłbym nietknięty. -Jungkook jęknął w odpowiedzi, czujac jak po jego kręgosłupie biegnie dreszcz.
    -Droczę się z Tobą, hyung...powinieneś mnie ukarać za to…-spojrzał na niego rozpalonymi pożądaniem oczami. Młodszy uznał za urocze, to że jego ukochany bawił się kolczykiem, który jest nieodłącznym elementem garderoby Jeona. Podobało mu się to, jak zdominowany był przez niego oraz jak posłusznie trzymał dłonie nad głową. Gdy Kim, był zajęty ściąganiem bokserek Nochu, maluszek wykorzystał moment nieuwagi, chwytając za gumkę bokserek Taehyunga, zniżając je nieco, by wydostać spod materiału nabrzmiały członek mężczyzny. Jak w ogóle mógł pomyśleć, że jest na mnie za mały....właśnie boje się, że jest za duży… Jungkook wodził dłonią wzdłuż jego penisa, napawając się widokiem nagiego partnera. Nachylił się nieco, ręką cały czas stymulując penisa, jednak ustami otulając jego główkę. Zataczał wokół niej kółeczka swoim małym, sprawnym języczkiem, na koniec zasysając się intensywnie na męskość ukochanego. Powtórzył czynność nie raz, patrząc z dołu na chłopaka i jego reakcje, widząc, że znowu przebiega go dreszcz, przerwał zaraz przed wytryskiem Kima. Zrobił to specjalnie. Nie tylko by pobudzić mocniej partnera. Jungkook nie próżnował, czekając na Tae przez ostatni rok, czytał w internecie o różnych formach przyjemności. Nic dziwnego, że w końcu pojęcie edgingu rzuciło mu się w oczy.
    -Skończ we mnie….-poprosił, kładąc się ponownie, tym razem szeroko rozstawiając nogi, tak by jego pulsujące wejście było widoczne.
    -Chcę przyjąć Twoją miłość…-Nawiązał do słów partnera sprzed paru chwil. Rozszerzył palcami lekko swoje pośladki, zachęcając Kima bardziej. Później sam posłusznie wyciągnął wysoko dłonie, kładąc je za głową. Wygiął się delikatnie w łuk, lekko falując ciałem, by podkreślić swoje kształty, jednocześnie spragnionym spojrzeniem lustrując ukochanego. Jego policzki nie były już rumiane, a czerwone jak dojrzała róża. Był rozpalony, gotów dać swojej miłości rozkosz, a także poczuć tą bliskość za którą tęsknili i której tak bardzo potrzebowali. Nie musieli mówić na głos, że się kochają, to było widać w ich ruchach, spojrzeniach i tym jak rozkoszowali się każdą wspólną sekundą, dotykiem i jękiem.
    -Taehyung-oppa…-dobrze wiedział co robi, dobierając słowa w taki, a nie inny sposób.
    -Chce być blisko Ciebie…-wyjęczał kusząco, ale jednocześnie ze sporą ilością miłości, która obecnie w nim buzowała.

    OdpowiedzUsuń
  70. -Um...Taehyung-aaah…-jęknął przeciągle, gdy tylko dłoń partnera klepnęła jego pośladek. Kim doskonale wiedział, jakie pieszczoty lubi jego maluszek. Mimo niewinnego wyglądu, z Jeonem wcale nie trzeba było obchodzić się delikatnie. Uwielbiał czuć, jak dłonie Taehyunga mocno zaciskają się na jego ciele, jak usta i zęby mężczyzny zostawiają widoczne ślady na na bladej skórze młodszego. Czuł wtedy, jak bardzo pożąda jego bliskości, a bycie obiektem pragnień Taehyunga było ulubionym zajęciem Jungkooka. Ekscytował się widząc wygłodniałe spojrzenie Kima, mógłby utonąć w tych rozpalonych oczach i nigdy więcej się od nich nie uwalniać. Zamruczał głośno, gdy palce starszego ściskały jego skórę, zostawiając ją delikatnie czerwoną.
    -Ten mały smarkacz dobrze wie co mówi… chodź tutaj. -uśmiech satysfakcji pojawił się na twarzy młodszego. Gdy jego ciało prześlizgnęło się po pościeli, wziął gwałtowny wdech.
    -Hyuuuung…-niskim tonem jęknął, warcząc na koniec słowa. Gdy ciało maluszka zatrzymało się bliżej Kima, Jeon biorąc głęboki wdech zauważył dopiero, jak bardzo bije mu serce oraz jak trzęsą mu się dłonie. Stresował się, ekscytował i nie dowierzał jednocześnie. Błyszczącymi oczami, przyjrzał się dokładnie ukochanemu. Drżącą rękę wyciągnął w jego stronę kładą ją na policzku partnera. Chciał sprawdzić czy nie śni. Czy naprawdę przy nim jest. Pragnął mieć pewność, że nie obudzi się za chwilę w pustym łóżku. Starał się być zmysłowym, by po tak długim czasie pokazać się swojej miłości z jak najlepszej strony. W końcu oboje czekali na tą chwilę z utęsknieniem. Obawiał się jednak, że bardziej niż na seksownego wyglądał na rozczulonego. Odchylił głowę do tyłu, czując jak łzy spływają po bokach jego twarzy. Był szczęśliwy. Najzwyczajniej w świecie. Po ponad roku czasu, przypomniał sobie jak to jest być szczęśliwym. Miał wrażenie jakby zaznał tego uczucia po raz pierwszy. Jakby wziął głęboki oddech i zachłysnął się ogromną ilością emocji, której wcześniej nie umiał znaleźć.
    -Zgaduję, że skoro mały Kookie uzależnił się od zabawek to pewnie, żeby było fajniej dokupił lubrykant, ale skoro już tu jestem to zrobię lepszą robotę. -Jeon przygryzł mocno dolną wargę, wypuszczając z ust donośne sapnięcie. Był całkowicie posłuszny, Taehyung mógł zrobić z nim co tylko zechce, a on byłby tam całkowicie zachwycony.
    -Tak...proszę...chcę tylko Ciebie...mam już dość zabawek…-wyjęczał proszącym tonem, unosząc lekko biodra, by bardziej zachęcić ukochanego.
    -Hyung...jest..większym uzależnieniem...niż zabawki…-zamruczał, prężąc się na łóżku. Załzawionymi oczami patrzył na ukochanego, oddychając głośno przez usta. Rozkosz, jaką potrafił zadać mu tylko Taehyung śniła mu się po nocach. Nie raz rano budził się cały mokry, gdy realistyczne sny nawiedzały go podczas odpoczynku. A teraz był tak blisko, gotów zrobić z nim wszystko to czego maluszek zapragnie. Świadomość tego w jak błogiej sytuacji właśnie się znajdował, rozpalała w nim ogień tak gorący, że był w stanie wysuszyć jego mokre oczy i zamienić łzy w krople potu na czole.
    Jeon wstrzymał oddech, kiedy wargi Tae zbliżyły się do jego wejścia. Czując wilgotne usta w intymnych okolicach jego jęk zaczął przypominać pisk. Przeniósł spojrzenie na sufit, gdyż za bardzo podniecał go widok nachylonego nad nim partnera.
    Intensywni zadrżał czując głębiej język Kima, co z pewnością odczuł jego chłopak. Wrócił do niego wzrokiem, patrząc na niego spragniony. W oczach maluszka malowało się pragnienie tak ogromne, że można by pomylić je z obsesją. Był całkowicie odurzony pieszczotami Taehyunga, jego obecnością oraz ich stęknięciami zmieszanymi z zapachem pożądania.
    Odruchowo wplótł palce we włosy partnera, dociskając go do siebie mocniej.

    OdpowiedzUsuń
  71. -Ugh...hmm...Taehyungie...tak..właśnie tam… -zaznaczył wysokim tonem, gdy język Kima znalazł jego czuły punkt. Przyjemność, jakiej doznawał przez Taehyunga była silniejsza od jakiegokolwiek środka odurzającego.
    -Cholera Jeon… -Jungkook puścił głowę ukochanego, resztkami sił podnosząc się do siadu.
    Zaatakował jego ociekające ślina wargi, z zachłannością jakiej wcześniej Taehyung u niego nie widział. Mimo pośpiechu, które powodowało podniecenie, Jeon nie szczędził namiętności partnerowi. Drapał go po karku, dając upust szalejącym w nim emocji. Wiedział, że Kim jeszcze nie skończył. Opadł na plecy, niechętnie odrywając się od mężczyzny.
    -Jestem grzecznym chłopcem...nie będę przerywał hyungowi…-Spojrzał na niego niewinnie, z rumianymi policzkami i wilgotnymi od pocałunków wargami.
    -Masz na mnie nadal ochotę, prawda hyung? -warknął, rozchylając szerzej nogi, przed chłopakiem u którego widział tak samo wielką chęć zaspokojenia swoich żądzy, co u siebie.
    -Nie wiem, czy przez najbliższy czas będę w stanie jeść coś innego. -Jeon uśmiechnął się z satysfakcją.
    -Możesz jeść mnie kiedy zechcesz…..jestem zawsze na to goto...Ach! Taehyungie…-jęk maluszka przerwał mu wypowiedź, kiedy jego pośladki lekko się zacisnęły przez obecność trzech palców Kima w jego wnętrzu.
    -Boże hyung….proszę… -zapłakał Jungkook, czując że jest na skraju wytrzymałości. Nie chciał dojść przed penetracją, jednak pieszczoty Taehyunga były tak intensywne po długiej rozłące, że ciężko było mu wytrzymywać.
    -Głębiej…-poprosił, czując jak mimo ilości palców wciąż jest mu mało. Chciał już Taehyunga, a każda sekunda odwlekania była dla niego jak wieczność.
    -Taehyungie...zrób ze mną co ze chcesz...ale błagam...wejdź we mnie już...proszę…-zapłakał maluszek, nie mogąc się doczekać, kiedy poczuje upragnioną wielkość ukochanego.
    -Chcę...już poczuć...że pasujesz idealnie...nie tylko.. do moich ust Taehyung-ah…-wyciągnął dłonie do góry, kładąc je ponad głową, dzięki czemu idealnie było widać jego sylwetkę.
    Stresował się coraz bardziej, gdy mężczyzna zbliżał do niego swój członek, a jednocześnie chciał zastąpić rzeczywistością, wyobrażenie czucia go w sobie.
    Kiedy Taehyung powoli wchodził w maluszka, Nochu zacisnął dłonie na pościeli. Bolało bardziej niż to sobie zapamiętał, może dlatego że żadna z jego zabawek nie była większa od Kima, a przez większość czasu raczej wolał używać wibratora do stymulacji penisa, niż penetracji. Zamrugał kilkakrotnie pozwalając łzom spłynąć, by lepiej widzieć partnera.
    Jednak powoli ból zmieniał się w rozkosz, a Jeon nie wierzył że w końcu upragniona bliskość została mu zapewniona. Żadne słowa, ani żaden czyn nie były w stanie opisać tego, jak idealnie czuł się Jungkook. W pełni spełniony, z miłością obok. Puścił pościel, ponownie wyciągając ręce ku górze.
    -Taehyungie...wypełnij mnie całego…-mruknął, gdy po tych słowach nareszcie Kim zmieścił się w nim cały. Przyzwyczajał się do jego rozmiaru, kiedy starszy opadł na niego, chwytając za jego nadgarstki.
    -Mój Jungkookie tak dobrze mnie przyjmuje. Tak idealnie pasuje. Tylko mój Jungkookie. -Tylko z ust Taehyunga te słowa miały magiczną moc. Mimo, iż ciało Nochu płonęło włosy stanęły mu dęba, a dreszcz przebiegł wzdłuż jego kręgosłupa. Komplementy chłopaka, były jak miód na jego serce. Nie tylko go pobudzały, przede wszystkim niezwykle go rozczulały i napełniały na nowo oczy Jeona łzami wzruszenia.
    -Tylko Twój...a Ty tylko mój Taehyungie-hyung…-wysapał, między ciężkimi pełnymi zachłanności oddechami. Gdy Kim dociskał jego męskość do maksimum, Jeon wydawał z siebie dźwięki coraz to wyższe oraz bardziej błagalne.

    OdpowiedzUsuń
  72. Uwięziony w uścisku partnera nie mógł nawet wbić paznokci w plecy starszego, przez co jęki maluszka były głośniejsze.
    Wtedy ich spojrzenia się spotkały. Miał wrażenie, jak gdyby w oczach mężczyzny dostrzegł odpowiedzi na wszystkie możliwe pytania.
    -Tak, Tae już jestem…-szepnął nieświadomie część swoich myśli, nie odrywając wzroku od głębi ciemnych oczu Kima.
    -Jestem przy Tobie...dla Ciebie…-dodał niskim tonem głosu, z lekką chrypką. Rozchylił usta, pokazując swoje królicze zęby, kiedy ukochany zaczął poruszać biodrami. Pchnięcie partnera dopełniały ich bliskość. Była ona nie tylko bardzo emocjonalna, ale też intymna a w tym wszystkim liczyli się dla nich tylko oni sami. To był ich moment. Chwila, w której dali upust całej tęsknocie, jaką w sobie dusili. Był równie rozemocjonowany, jak przy ich pierwszych zbliżeniach. Czuł się tak samo drobny i zdany na prowadzenie partnera, co za ich szkolnych czasów. Czas się dla nich zatrzymał, a oboje czerpali z tej z siebie jak najwięcej. Przez rozchylone wargi Nochu, co chwili na zewnątrz ulatniał się dźwięk rozkoszy, a przy mocniejszych pchnięciach lekko marszczył mu się nosek. Pot spływał z jego ciała, a włosy były zmierzwione i w nieładzie.
    -Taki piękny dla mnie. Tylko dla mnie. -Jeon przyjrzał się właścicielowi ulubionego głosu. Kochał w nim wszystko, widział w jego mimice, gestach, spojrzeniach miłość, którą na rok utracił, która była przez ten cały czas blisko niego, a jednak nie była osiągalna. Czuł się tak, jakby ktoś rozbił dzielącą ich szybę i pozwolił znowu poczuć ciepło swoich ciał.
    Wtedy Taehyung złączył ich wargi. Przelał ich uczucia na pocałunek. Mimo, że od spotkania wymienili ich dziesiątki, mniejsze lub większe, to ten jeden pocałunek był tym, który przypieczętował koniec ich cierpienia. Z ust do ust przenosili uczucia, zagnieżdżone głęboko w ich sercach. Z każdym ruchem warg czy języka, zaklejali rany, jakie odnieśli przez rozstanie. Ten jeden wyjątkowy pocałunek, rozlał w ich ciałach i duszach spokój oraz szczęście, których tak bardzo im brakowało.
    Nagle usta Taehyunga znalazły drogę do jego szyi. Jeon przymknął oczy, chcąc skupić się całym sobą na odczuwaniu rozkoszy. Odchylił głowę do tyłu, zapraszając ukochanego.
    Doprowadzał go do szaleństwa, mimo niecierpliwego czekania każdego dnia, nie był gotów na taką ilość odurzającej przyjemności.
    -Mmmm, Kookie, baby…-klatka piersiowa Jeona uniosła się wysoko, powoli opadając gdy wypuścił powietrze.
    -Baby? -powtórzył zaraz po partnerze. -Baby...Baby Jungkookie…-zamruczał dając mu znak, że pieszczotliwe określenie bardzo mu się podoba. W ramach rewanżu, zmysłowo poruszał biodrami w rytm pchnięć Taehyunga, by dodatkowo stymulować ich obojgu.
    Kiedy dłoń starszego znalazła drogę do penisa młodszego, Nochu oswobodził dłonie, mimo że ścisk Kima był bardzo mocny, przez co pozostawił lekko czerwonawe ślady na jego nadgarstkach. Zaatakował jego plecy, na przemian wbijając w niego pazury i drapiąc.
    -Taehyungie błagam...nie wytrzymał długo….-pośpieszył partnera, nakłaniając do zmiany tempa, gdyż jego pieszczoty były zbyt intensywne dla maluszka po tak długiej przerwie.
    Myśląc, że na większy skraj nie może go już doprowadzić, przekonał się szybko w jak wielkim błędzie był.
    -Hyung! -pisnął Jeon, kiedy jego sutek znalazł się między wargami mężczyzny.
    -Mocniej Taehyung! Proszę mocniej! -Ta drobna pieszczota spuściła ze smyczy wygłodniałe zwierze, jakim był JK przez cały ten czas.
    -Umm….Ach! Taehyung-ah! -wysokim głosikiem stęknął, co prawdopodobnie słychać było w całej posiadłości Państwa Jeon.

    OdpowiedzUsuń
  73. Nochu szybko położył dłoń na głowie partnera, głaszcząc go i zapewniając że nic się nie stało, a wręcz przeciwnie. Podobało mu się.
    -Lubię...kiedy mnie gryziesz, Hyung...-dodał, czując jak obraz przed oczami zamazuje mu się od ilości łez i ekstazy jakiej dostarczył mu Kim. Zaś Taehyung znowu ścisnął jego dłonie nad głową młodszego.
    -Wiem, byłem niegrzeczny…-mruknął, zadziornie się uśmiechając.
    Nagle, starszy zatrzymał się. Opadł na ramię maluszka, a on gotów był przyjąć go gwałtownie i zaborczo. Cały trząsł się na myśl o tym, jak mocno zaraz poczuje ukochanego.
    Gdy tylko cała długość Taehyunga znalazła się z powrotem w Jeonie, młodszy wygiął kręgosłup w łuk, żałując że nie może lekko pociągnąć za włosy swojej miłości, czy podrapać go po plecach.
    -Ummm...Taehyung! Taehyungie! Tak! -spazmatyczne dźwięki rozkoszy wybrzmiały przez otwarty balkon na zewnątrz, gdy szczytujący Kook rozlał się w dłoni Kima. Dając upust zgromadzonemu podnieceniu, młodszy zacisnął się cały wokół penisa partnera, dokładając swoje trzy grosze do lepszego odczucia orgazmu u ukochanego.
    Zmęczony JK, próbował brać głębokie oddechy. Jego spojrzenie było nieobecne, jakby odpłynął pod wpływem Tae. Przymknął powieki, chcąc skupić się jeszcze na członku chłopaka, dopóki z niego nie wyjdzie. Gdy jego ręce zostały oswobodzone, szybko objął nimi leżącego na nim mężczyznę.
    -Kookie. -maluszek spojrzał na swój skarb, a widząc łzy w jego oczach sam zaczął się wzruszać.
    -Kiedy wraca Arin? -zawtórował mu śmiechem, odgarniając włosy z twarzy Taehyunga.
    -Wieczorem, mamy cały dzień dla siebie. -zamruczał, dając mu do zrozumienia, że ma zamiar wstać dopiero kiedy jego siostra wróci.
    -Kookie. Tęskniłem. -Oczy Jeona napełniły się łzami. Uścisnął mocniej swoje ukochane ciałko, przyciskając partnera do siebie.
    -Ja też tęskniłem, nigdy już nie będziemy przez to przechodzić, nigdy. -Obiecał, odsuwając od siebie nieco partnera, by móc spojrzeć mu w twarz. Wtedy właśnie zadzwonił telefon.
    -Nie teraz. -odebrał Jeon, nawet się nie witając.
    -Porzuciłeś już ćwiczenia całkowicie? -warknął zdenerwowany Yoongi.
    -Uwierz mi, ćwiczę bardzo intensywnie. -mówiąc to zlustrował wzrokiem Taehyunga.
    -Zależy Ci na tym debiucie w ogóle? -ciągnął dalej Min.
    -Dzisiaj nie. Zapytaj mnie, jak nacieszę Cię Taehyungiem to może zacznie mi zależeć na debiucie. -słychać było ostentacyjne sapnięcie producenta.
    -Widzę, że między wami wszystko dobrze. Jeon do końca tygodnia masz czas żeby wytrzeźwieć z tej miłości, rozumiesz? -Mimo stanowczego tonu słychać było, że się cieszył.
    -Pewnie tato, odrobie ładnie lekcje z Tae Tae i przyjdę na ćwiczenia. Nie mam czasu, paa.- zgasił go szybko Jeon, rozłączając się. Następnie wyłączył telefon i rzucił go w kąt.
    -Nikt nam nie ma prawa przerywać. -oznajmił, przyglądając się z uśmiechem chłopakowi.
    -Taehyungie, muszę coś zrobić. Obiecałem sobie, że zrobię to kiedy się spotkamy. -łagodny ton głosu JK’a był przepełniony miłością. Leżąc na boku, przysunął do siebie blisko Kima, plącząc razem ich nogi. Nawet na moment nie chciał się od niego oddalać.
    -Pamiętasz...wieczór przed moim wyjazdem? Śmiałeś się wtedy, że jeszcze nie jesteśmy po ślubie, a już dyktuje Ci warunki. -zaśmiał się cichutko.
    -A więc...Taehyungie…-łzy wypełniały jego oczodoły, na myśl o tym co chciał powiedzieć. -Chcę Ci coś powiedzieć, ale...umówmy się, że jeden Twój pocałunek, to jedno moje zdanie, dobrze? -pociągnął noskiem, czując jak drżą mu ręce.

    OdpowiedzUsuń
  74. -Obiecałem sobie, że wrócę do tego gdy się znowu zobaczymy, by zakończyć nasze cierpienie, żeby zamknąć ten bolesny rozdział i rozpocząć nowy. -pierwszy pocałunek zainicjował Jungkook, bardzo subtelnie i delikatnie muskając miękkie wargi Taehyunga.
    -Przez ten cały czas było nam ciężko, ale niektóre rzeczy się nie zmieniają, hyung. Nadal nasze usta idealnie do siebie pasują. -Do kolejnego muśnięcia, Nochu przymknął powieki, czując jak dwa małe strumyki łez spływają po jego policzkach.
    -Patrzysz na mnie nadal z tą samą ogromną ilością miłości, a ja nadal szaleje na punkcie Twoich oczu. Przez ostatni rok zasypiałem z nadzieją, że je zobacze, a teraz nie chcę spać w ogóle, żeby patrzeć na nie cały czas. -dolna warga maluszka drżała z nadmiaru emocji, a przestała dopiero, gdy dotknęły ją usta Taehyunga.
    -I...i już przyglądałem się Twoim słoniom...nadal kocham każdego. -głos maluszka załamał się, ale mimo to delikatny uśmiech malował się na jego twarzy.
    -Nadal uwielbiam to, jak się ze mną obchodzisz, z moim ciałem i uczuciami. Jesteś największym gentlemanem jakiego znam i najtroskliwszym człowiekiem spośród wszystkich ludzi jakich znam. Nie mogłem mieć lepszego mężczyzny. -zamruczał, tym razem sam atakując wargi Tae, przez co lekko stuknęli się noskami, gdyż oboje wpadli na ten sam pomysł.
    -Kocham Cię całego, tak jak i wtedy, tamtej nocy. Minął ponad rok, hyung. Rok, a ja kocham w Tobie każdą zaletę i wadę. Każdy element Twojej aparycji, jak i osobowości. Przez rok zmieniło się wiele w naszych karierach, miejscach zamieszkania, w ludziach dookoła nas, ale nie w naszej miłości. To się nie zmieniło i nie zmieni. Jesteś dla mnie najpiękniejszy i gdybym miał powiedzieć co w Tobie kocham to mówiłbym do końca życia.-Jeon zaczął zauważać, że przez łzy coraz ciężej mu mówić.
    -To już koniec,Taehyungie. Już nic nas teraz nie rozdzieli, rozumiesz? -maluszek przylgnął do ukochanego, przytulając go najmocniej jak potrafił.
    -When it comes to you, there's no crime. Let's take both of our souls and intertwine -cicho, wprost do ucha ukochanego, zaśpiewał fragment piosenki, która była jednym z ich utworów. One nigdy nie nudziły się Jungkookowi, właśnie przez to że były ich . Dla niego Taehyung był muzyką, jego pasją, miłością ucieleśnieniem emocji i tekstów ich ukochanych piosenek. A teraz gdy miał go przy sobie, mógł mu o tym przypomnieć. Śpiewał cichutko, by tylko jego tygrysek mógł go usłyszeć, jednocześnie delikatnie i kojąco nimi kołysząc. Między wersami podgryzał delikatnie płatek ucha Taehyunga oraz składał pocałunki na jego szyi. Czułe, delikatne, pokazujące jak wiele znaczy dla niego Kim. Czasem na szyję starszego spadła samotna łza Jungkooka, który nie był wstanie ich pohamować.

    OdpowiedzUsuń
  75. -Kookie, może od teraz Ty będziesz pisał książki za mnie? -Jeon nie potrafił powstrzymać się od śmiechu. Zakrył delikatnie usta dłonią, mimo że dobrze wiedział, iż Taehyung lubi królicze zęby wystające przy szerokim uśmiechu. JK doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że często jego miłosne wywody są nazbyt wzniosłe.
    -Twoje pisarskie umiejętności na mnie przechodzą, kiedy przy mnie jesteś. Nie moja wina, że takiego faceta jak Ty da się opisywać wyłącznie książkowymi rozwiniętymi zdaniami, a to i tak wciąż za mało. -cmoknął subtelnie Taehyunga w czubek nosa, posyłając mu szczęśliwe spojrzenie.
    -To już koniec, Taehyungie. Już nic nas teraz nie rozdzieli, rozumiesz? - Czując jak mocno obejmuje go partner, Jeon wstrzymał oddech, mrużąc mocno oczy, by łzy mogły spłynąć po jego policzkach. Zaciskał ręce i nogi wokół ciała Tae, chcąc trzymać go najmocniej jak się dało. Czuł się bezpiecznie, spokojnie. Był spełniony mogąc cieszyć się ciepłem i zapachem, a przede wszystkim obecnością swojego ukochanego.
    -Dopóki Ty nie będziesz chciał to nikt i nic mi Ciebie nie zabierze. Bardzo Cię kocham i mógłbym powiedzieć więcej, ale wszystko już wiesz. -Maluszek był we właściwym miejscu, przy kochającym chłopaku, któremu ufał oraz doskonale wiedział, że obroni go przed wszystkim co złe. Czyż to nie brzmi jak marzenie dla delikatnego Nochu? Zdecydowanie, te słowa Kima były najpiękniejszymi, jakie dzisiaj usłyszał.
    Śpiewając, wiedział że się rozklei. Jego partner był jedyną osobą, przy której śpiewając potrafił stracić profesjonalizm i rozpłakać się w połowie utworu. Ponieważ, gdy śpiewał swojemu tygryskowi, emocje wyciskały łzy na jego policzki nie przyjmując sprzeciwu.
    -Ejjj… Kookie. -Jeon poczuł dreszcz, słysząc zdrobnienie. Kochał je słyszeć, zwłaszcza wypowiadane niskim głosem Taehyunga.
    -Nie płacz. Już wystarczy. Kookie… Chcę w końcu usłyszeć jak się śmiejesz. Poczekaj. -JK od razu uśmiechnął się przez łzy. Boże, Hyung nie zasługuje byś był dla mnie tak dobry
    -Taehyungie, wracaj szybko, zbyt pusto tu bez Ciebie! -krzyknął za partnerem, tak głośno, że prawdopodobnie wszyscy pracownicy w domu go słyszeli. Jeon rozłożył się na łóżku, wąchając pachnącą Kimem pościel. Naprawdę tutaj był, przy nim w jego pokoju. Kookie zarumienił się, zaciągając kołdrę na nos. W tym momencie dostrzegł wiadomość na telefonie od Yoongiego.
    Pozdrów Taehyunga, na backstage’u jak go pokierowałem za Tobą to był blady jak ściana, zrób mu jakiś sok z marchewki czy coś. JK zaśmiał się, czytając słowa hyunga.
    -Typowy Yoongi. -wymamrotał pod nosem. Cieszył się, że jego przełożony i przyjaciel polubił Tae od samego początku. Rzucił telefon na bok, nie mogąc się doczekać powrotu tygryska, mimo że jeszcze chwile temu leżał obok.
    Widząc stojącego w przejściu partnera, uśmiechnął się szeroko, wyciągając do niego ręce.
    -Hyung, za długo, już na tak długo mnie nie zostawiaj. -mruknął, śmiejąc się pod noskiem. Był całkowicie zaczarowany postacią Kima, który idąc w jego stronę wyglądał tak nierealnie.
    Wyrwał go z zamyślenia dopiero pewny ruch ukochanego, odsłaniający przed nim ciało maluszka spod kołdry. Gęsia skórka przeszła po rękach Jungkooka, gdy poczuł mokry ręcznik na ciele.
    -Od kiedy to z mojego tygryska zrobił się taki czyścioszek? -głos Nochu był niezwykle czuły i delikatny. Niby był to drobny gest ,a wzruszył maluszka. Nigdy by nie pomyślał, że tak prosta czynność jak wycieranie jego ciała, sprawiać mu będzie tyle radości. Koto-królik śmiał się cichutko, gdy Tae powodował u niego łaskotki.

    OdpowiedzUsuń
  76. -Czyż to była forma szykowania się do wspólnego dbania o dom? -zapytał, zaciekawiony, wiercąc sie na łóżku od gilgotania. Delikatny dotyk Kima, był tym czego gojące się serduszko Jungkooka potrzebowało najbardziej.
    Spojrzał na niego lekko zawiedziony, kiedy skończył czynności pielęgnacyjne. Możliwe, że to dlatego, iż znowu zamyślił się nad ich wspólnym życiem. Jednak, gdy starszy wciągnął go na siebie, zamruczał z zadowolenia, zapominając o wcześniejszym kaprysie.
    -Chciałem zrobić tyle rzeczy jak się zobaczymy, ale teraz nie chce mi się niczego więcej. -Jeon zostawiał na jego torsie motyle pocałunki, wsłuchując się w melodyczny ton głosu mężczyzny.
    -Mamy czas, Hyung. -szepnął subtelnie.
    -Ja nadal nie wierzę, że jesteś obok...I nie martw się, nie zaniedbam debiutu. Yoongi-hyung za bardzo tego pilnuje, więc nawet jakbym chciał to mi nie pozwoli. -zażartował, przyglądając się brązowym oczom mężczyzny.
    -I mam Cię pozdrowić od Yoongiego. Powiedział, że na backstage’u byłeś bardzo blady, kiedy pokazywał Ci drogę, więc mam Ci zrobić sok z marchewki. No, a to niby ja jestem tutaj królikiem. -cmoknął subtelnie ukochanego, przyciskając delikatnie usta, do miękkich warg partnera.
    -Taehyung-ah...niedługo będę musiał przenieść się do Seulu przez debiut...jeszcze jest trochę czasu, ale chciałbym żebyś przeniósł się ze mną. Yoongi-hyung na pewno pomógłby nam wynająć mieszkanie, sam mieszka w Seulu, więc byłby przydatny. Tylko...nie będę mógł zabrać Arin, musi skończyć tutaj szkołę, ma tutaj koleżanki, kółka pozaszkolne, nie chcę jej dokładać stresu, jednak chciałbym żeby często nas odwiedzała. Byłaby taką naszą udawaną córeczką. -Jeon uśmiechnął się niepewnie, w końcu słowo “córeczka” zabrzmiało bardzo poważnie i nie był pewien reakcji Kima.
    -Wiem, że to moja siostra, a nie córka, ale traktuje ją jak moje własne dziecko, więc chciałbym żebyśmy byli dla niej rodziną, której ona nigdy nie miała. Zawsze była albo ze mną albo z opiekunkami. A teraz kiedy tak bardzo Cię polubiła, moglibyśmy to uznać, że jest dla nas próbą przed...kupieniem psa o! -roześmiał się na koniec. Doskonale wiedział, że jako chłopak zajęty opieką nad siostrą, może być większym obciążeniem niż mężczyzna bez dziecka na głowie, jednak wiedział, że Tae by z tego powodu go nie opuścił.
    -Może Jimin też chciałby zamieszkać w stolicy? Sam mówiłeś, że ma z Busan złe wspomnienia. Nie powinien zostać tutaj sam, poza tym pracujecie razem. A może nawet zeswatam go z Yoongim? -Jeon zaklaskał, ciekawski tego, jak potoczyłaby się ich znajomość, gdyby się spotkali.
    -Myślę, że Jimin spodobałby się hyungowi, w dodatku przydałby mu się ktoś taki, o kogo będzie mógł dbać. Pójdźmy kiedyś w czwórkę na miasto, co o tym myślisz kochanie? Moglibyśmy się odstresować, napić i pobawić się w swatki. -zaśmiał się, odgarniając włosy z czoła ukochanego.
    -Bo Ciebie nie oddam za żadne skarby. -zamruczał, głaszcząc go po policzku.

    OdpowiedzUsuń
  77. -Wydaje się być dla Ciebie ważny i troszczy się o Ciebie chyba trochę bardziej niż zwyczajny CEO, hm? -Jungkook uśmiechnął się zadziornie. Doskonale widział po spojrzeniu Tae, że nutka zazdrości zagościła w jego sercu. Wiedział dobrze, że nie ma zamiaru zgładzić Yoongiego. Bo nie miał, prawda? Cóż tego nigdy nie mógł być w stu procentach pewien, w końcu oboje bronili siebie nazwajem jak lwy.
    -Kochanie, on po prostu jest kimś w rodzaju pomocnika by to wszystko się udało. Poza tym, to on głównie słuchał moich narzekań, o tym jak za Tobą tęsknie i jak bardzo mi Ciebie brakuje. Dziwie się, że mnie ani razu nie wyrzucił, tylko dzielnie słuchał. -zaśmiał się Jeon, gładząc po policzku ukochanego. Zasypał jego twarz całusami, nie pomijając jego skroni, czoła, a nawet przymkniętych powiek.
    -Mój Taehyungie jest najsłodszy kiedy jest zazdrosny. -Zmarszczył nosek pocierając nim lekko o ten należący do Kima.
    -Aaaaaa…A więc to on mi wskazał drogę? Ten Yoongi? Twój staff chciał mnie wyrzucić i wezwać ochronę, nikt mi nie wierzył, że jestem twoim chłopakiem, ale ktoś przyszedł i za mnie poręczył i wskazał drogę. Za bardzo się spieszyłem, aby się mu przyjrzeć i było mi przykro, że nie mogłem tej osobie odpowiednio podziękować. Chyba jednak będę miał szansę to zrobić, co? -JK spojrzał na niego szerokimi oczyma, w środku denerwując się, że staff tak potraktował jego partnera.
    -Przepraszam skarbie, nie sądziłem że tak Cię potraktują. Teraz to nawet chce mi się iść do pracy, tylko po to żeby udzielić im wszystkim reprymendy. -mruknął niezadowolony, będąc całkowicie poważnym.
    -Dobrze, że Yoongi-hyung tam był, jego przynajmniej słuchają. Myślę, że jak się z nim kiedyś spotkamy, to na pewno będziesz miał okazję. -Jeon wziął głęboki oddech by móc ponownie przywrócić rozpromieniony wyraz twarzy.
    -Marchewki dobrze mi zrobią, w końcu tygrysy są pomarańczowe.
    -I mięsożerne, a ja jestem łatwym celem. -dodał rozbawiony, palcami zataczając kółeczka na torsie mężczyzny.
    Kook bał się reakcji Tae, na jego propozycję o przeniesieniu się do Seulu. Nie wiedział własciwie dlaczego. Możliwe, że to pierwsza poważna propozycja jaką komuś w życiu złożył. Jednak to co powiedział Kim niezwykle go zaskoczyło i to pozytywnie.
    -Porównujesz wychowywanie mojej księżniczki do jakiegoś psa?
    -Twojej księżniczki? -Uniósł brwi, patrząc zadziwiony na swojego rozmówcę. Chwilę później uśmiechnął się szeroko, do tego stopnia, że jego oczy same się zmrużyły.
    -Tak się cieszę, że ją polubiłeś. Kiedy widze was razem, jestem najszczęśliwszy na świecie. Wasza dwójka, to wszystko co mam cennego w życiu. -wtulił policzek w dłoń partnera, którą przed momentem go uszczypnął.
    -A Arin może i być Twoją księżniczką , ale Ty jesteś Moim księciem. -zaśmiał się cichutko, prawie bezgłośnie, słodko wpatrując się w chłopaka.
    -Jungkook.
    -Taehyung. -odparł jakby chcąc podkreślić, że równie dużą wagę przykłada do tematu, który w końcu miał zaważyć na całym ich życiu.
    -Wiadomo, że mój pobyt pod tym dachem jest tymczasowy i w końcu musiałbym się wynieść. Chciałem się Ciebie zapytać, czy jak coś znajdę to wyprowadzisz się ze mną, ale mnie ubiegłeś, nawet wybrałeś miejsce, a ją pójdę za Tobą wszędzie. Co chyba udowodniłem? -Jeon patrzył na niego jak zaczarowany, przytakując cały czas posłusznie.

    OdpowiedzUsuń
  78. -Chcę mieć wspólny dom, wychowywać Arin i ….Psa. -młodszy zawtórował mu śmiechem, który Tae próbował powstrzymać.
    -Arin będzie miała u nas swój pokój, aby za każdym razem jak u nas będzie nie czuła się gościem, tylko kimś kto tak samo należy do tego miejsca jak my. - Zupełnie tak jakbyśmy mieli dziecko. JK zarumienił się mocno na samą myśl, że mogliby kiedyś zostać rodzicami.
    Na wspomnienie Jimina, jego chłopak był bardziej zaskoczony, niż Kook gdy zgodził się na wspólne mieszkanie. Od razu zaczął badać maluszka, czy aby nie jest chory. Jednak młodszy odpowiedział mu rozbawioną miną.
    -Czy ty się martwisz o Jimina? Na pewno jesteś moim Kookiem?
    -Tak, kochanie. To ja. Twój Kookie. -musnął jego usta swoimi, by otrzeźwić go z szoku.
    -Zakopałem topór wojenny, nie chcę całe życie być z nim w konflikcie, skoro i tak jest jakimś elementem Twojego życia.-westchnął, wiedząc że jego słowa mimo szczerość są dość niespodziewane. Kiedy Kim ucałował jego dłoń, maluszek zamruczał mimowolnie z zadowolenia.
    -Jesteś tak delikatny. -szepnął, komplementując partnera.
    -Cóż… Chciałbym, żeby Jimin był tak samo szczęśliwy jak my. Więc może to nie taki zły pomysł? -Jeon korzystając z wolnej chwili, w której słuchał co ma do powiedzenia Tae, całował czule ulubione miejsca na szyi ukochanego.
    -Myślę, że to bardzo dobry pomysł hyung. -odparł wargami zahaczając o skórę mężczyzny podczas mowy, przez mały dystans jaki ich dzielił.
    -Jak oglądałem kiedyś jeden odcinek programu z Tobą…
    -Mhm…-mruknął, całując obojczyk ukochanego wzdłuż całej jego długości.
    -Chim spojrzał mi przez ramię i ktoś mu się tam spodobał, ale nie wiem, czy chodziło o Yoongiego. -Nochu oderwał się na chwilę od partnera, żeby pytająco spojrzeć mu w oczy.
    -Hmmm...możliwe. Boże to byłoby jak AU, gdyby nagle się spotkali i okazałoby się, że to on, a Jimin ma na niego crusha, gdzie Yoongi jest niedostępnym celebrytą, a Jimin jest spoza jego świaaataaa. -opowiedział szybko z zafascynowaniem, siadając nagle na łóżku.
    -Z tym, że Yoongi-hyung nie jest taki niedostępny, a Jimin pewnie nie ma na niego crusha...cóż mieli zadatki na fanfiction. -wzruszył obojętnie ramionami.
    -Mogliby mieć siebie, to byłoby kochane. -dodał, próbując ułożyć swoje rozczochrane w nieładzie włosy.
    -Bo Ciebie nie oddam za żadne skarby. - Gdy Tae nagle odchylił się do tyłu, maluszek nie wiedział jak powinien zareagować. Powiedziałem coś złego?
    -W porządku, Taehyung-ah? - Jako odpowiedź został rzucony na plecy oraz obdarowany pocałunkami, a łaskotki sprawiły, iż Jeon po raz kolejny już dzisiaj śmiał się dzięki Kimowi.
    -Och, Kookie… mogłem się domyślić, że wszystko sprowadza się do tego, abyś miał pewność, że Jimin nie zechce znowu do mnie startować. -Młodszy skrzyżował dłonie na piersi, nadymając policzki i wypychając w wargi by ułożyć je w dziubek.
    -Wcale nie. -skłamał, jednak dobrze wiedział, że Taehyung go przejrzał.
    -No doobra, masz mnie. Wiesz, moja relacja z Jiminem może i się poprawiła, ale nic nie poradzę na to, że jestem zazdrośnikiem. - naburmuszony, cmoknął pisarza w czółko. Widząc jego prostokątny uśmiech, poczuł dreszcz przechodzący jego ciało.
    -Ten uśmiech to mój ulubiony. -oznajmił patrząc na niego zakochany.
    -Napiszę do Chima, kiedy wraca, a Ty zapytasz Yoongiego, czy pasuje mu termin.
    -Napisz, Hyung się dostosuje, on i tak siedzi cały czas sam albo w studiu albo w domu. Ostatnio chciał kupić kota, żeby mieć więcej zajęć. -Powolne pocałunki, były tym co koto-króliki lubią najbardziej. Czuł wtedy rosnącą między nimi namiętność, której Jeon nigdy nie miał dość.

    OdpowiedzUsuń
  79. -Możemy zamówić pizzę albo kurczaka? Albo pizzę i kurczaka?
    -Boże tak! -jęknął, zupełnie jakby wizja niezdrowego jedzenia sprawiała mu przyjemność.
    Słysząc, że dostawca jest już na miejscu, młodszy poinstruował Tae, skąd ma wziąć szlafrok. Nie podobało mu się to, że Tae wyglądając tak atrakcyjnie, który wciąż emanował seksem szedł teraz otworzyć drzwi pracownikowi restauracji.
    Wyszedł z pokoju chowając się za ścianą i podglądając mężczyzn z ukrycia. Nie chodziło o brak zaufania, bardziej o zabawę. Był ciekawski, a przez wyjątkowo dobry humor roznosiła go energia. Gdy zauważył że Tae wraca, pobiegł szybko do swojej sypialni, wskakując do łóżka.
    -Chyba czekał, aż zaproszę go do środka na seks. -Jeon przejął jedzenie i cole od mężczyzny rozkładając je przed laptopem na którym był już włączony film.
    -NIEDOCZEKANIE JEGO. - powiedział stanowczo.
    -Na pewno nie wyglądał jakby chciał wyjść, ale dziwisz mu się? -Zlustrował go wzrokiem, a gdy materiał opadł z jego ramienia, młodszy mimowolnie przypomniał sobie ich pierwszą noc, kiedy to on właśnie tak wyglądał. Jednak według Jungkook, Taehyung był o wiele bardziej atrakcyjny w tym stroju, a jego włosy “po seksie” dodawały mu tylko seksapilu.
    -Nikt się nie oprze takiemu ciału. -Odpowiedział na mrugnięcie Kima niewidzialnym całusem, po czym zawiesił wzrok na zmysłowych biodrach partnera.
    -Będą musieli, bo to ciało jest moje. Nie kuś mnie tak kochanie, bo jeśli się do Ciebie dobiore to wystygnie nam jedzenie. -zamruczał, patrząc jak Tae nachyla się nad nim.
    -Taka szkoda, że ja nie umiem się oprzeć tylko Tobie. - Kook przymknął powieki, chcąc poczuć smak ust mężczyzny, jednak ten wgryzł się w kurczaka, zamiast zatonąć w wargach chłopaka.
    -I bardzo dobrze, tak ma być skarbie. -warknął zadowolony, po czym usadził się wygodnie między jego nogami. Poruszył specjalnie jak pupą układając się jak kot w legowisku. Sięgnął do laptopa, by właczyć film, a w tym czasie Kim karmił go pizzą.
    -Ta rozłąka zrobiła z Ciebie jeszcze większego słodziaka, niż byłeś. -wymamrotał przeżuwając kawałek.
    -Tak pilnujesz, żebym nie pobrudził sobie łapek, to ja poczekam z buziakami, żebyś nie pobrudził sobie usteczek sosem od pizzy. -mówiąc to oblizał wargi, lekko umazane sosem czosnkowym. Wybrał dla nich jeden z nowych horrorów, który akurat był dostępny w internecie. Oglądął horrory tylko z Tae, gdyż wiedział jak bardzo je lubi. Choć z każdym następnym filmem, Jeon coraz mniej sie bał, co mogło świadczyć o tym, że powoli się uodparniał. Najedzony ułożył się w objęciach mężczyzny. Podskakiwał przy niektórych jumpscare’ach, które mimo swojej oczywistości, nadal skutecznie straszyły Jeona.
    -Kochanie, ale ten morderca chciał się zemścić bo przez tych ludzi zmarła mu żona. To ja mu się nie dziwie, ja też bym zabił, gdyby ktoś mi Ciebie odebrał. - mruknął, jakby na swój maluszkowy sposób w każdym próbując znaleźć trochę dobrej strony.
    -O boże, odciął mu palce.. -Jeon zakrył oczy dłońmi, patrząc przez palce.
    -Fuuu, Tae powiedz jak już skończy katować jego rękę. -mruknął chowając się w torsie mężczyzny.
    -Ja bym tak nie mógł biec po ciemku….Jak oni to robią, że biegną i się nie potykają? W lesie? O przewróciła się….nic nie mówiłem...ale no i tak, przecież tam są pająki. -Kook miał tendencje do komentowania filmów, zwłaszcza takich w których było więcej akcji niż dialogów.

    OdpowiedzUsuń
  80. -Oo! Tae Tae to Ty! -zawołała pokazując palcem na ekran, gdy pojawił się na nim tygrys.
    -Jesteś piękny, ale na żywo piękniejszy. -mruknął, owijając dłonie Tae mocniej wokół swojego ciała by szczelniej przytulił go od tyłu.
    -Nieeee! On chciał się jej oświadczyć, a ten morderca go zadźgał…. Nie można tak, ja bym nie chciał by ktoś przerywał nasze zaręczyny zwłaszcza zabójca z nożem…-nadął policzki niezadowolony. Układając się wygodnie w objęciach Kima, Jeon przysnął, mamrocząc tylko pod nosem jak dobrze mu leży się na jego tygrysku. Przespał resztę filmu, kręcąc się w ramionach Taehyunga, co jakiś czas mocniej się przytulając. Było mu tak błogo. On, Tae, filmy, dobre jedzenie. Dawno nie czuł tak ogromnego szczęścia. Chciał by ta chwila trwała wiecznie, by czas się dla nich zatrzymał na zawsze.
    Ze snu obudził go dopiero telefon. Niezadowolony usiadł na łóżku z grymasem na twarzy.
    -Tae Taeeee...co oni chcą znowu…-warknął, słodko przecierająć oczka.
    -To mama Heenim. -odebrał, telefon od matki koleżanki Arin, po chwili pochmurniejąc.
    -Zrozumiałem, już jadę. -mówiąc to rozłączył się i z obłędem w oczach wyskoczył z łóżka, ubierając się pośpiesznie.
    -Taehyung, Arin jest w szpitalu. Skakały z Heenim na trampolinie i wskoczył pies...Arin spadła, chyba złamała rączke. -Wyjaśnił rozgorączkowany, zapinając spodnie. Młodszy chwycił za torbę, pakując do niej parę rzeczy które się przydadzą.
    -Jedź ze mną proszę. -poprosił roztrzęsiony, chwytając za kluczyki od auta. W mgnieniu oka oboje, już ubrani, biegli do garażu. Jungkook wskoczył za kierownicę range rovera.
    -Zapnij pasy, kochanie. -mruknął, czekając aż drzwi bramy się otworzą. Widać było, że był przerażony. Jego ręce się trzęsły, a serce podeszło do gardła. Jego malutki kwiatuszek, był sam w szpitalu, prawdopodobnie nie wie co się z nią dzieje i płacze z bólu. Kook nie jechał przepisowo. Jechał bezpiecznie, jednak przekraczając prędkość. Nie odzywał się całą drogę, miał nadzieje że ukochany to zrozumie. Oddychał bardzo szybko, co było widać po klatce piersiowej Jeona. Strach o dziecko był ogromny, na dobrą sprawę nie wiedział nic więcej niż to co powiedział mu Tae.
    Parkując pod szpitalem, jak najbliżej wejścia, wybiegł z auta, łapiąc ukochanego za dłoń. Kim dzięki temu, mógł poczuć, jak trzęsie się jego maluszek. Nochu także czuł roztrzęsienie Taehyunga, w końcu Arin była ważna dla nich obu.
    -Jesteśmy opiekunami Jeon Arin. Gdzie ona jest? -zapytał gwałtownie w rejestracji, a znudzona życiem kobieta pokierowała go do miejsca, w którym gipsowano kończyny. Tam przed wejściem na sale na krzesełku siedziała dziewczynka, z założoną w karetce plastikową szyną, czekając na zagipsowanie rączki.
    -ARIN! -krzyknął Jeon, słysząc że Tae krzyknął razem z nim. Oboje podbiegli do dziewczynki, przy której kucała pielęgniarka.
    -Widzisz słonko, przyszli. -oznajmiła kobieta, a Arin spojrzała na nich zapłakana.
    -Jungkookie, Taehyungie-oppa…-załkała, pociągając noskiem.
    -Boli..-rozkleiła się jeszcze bardziej widząc chłopców, jakby czując że już nie musi udawać że jest dzielna.
    -Jeszcze chwila kwiatuszku, zagipsują Ci rączkę, dadzą lekarstwo i przestanie boleć, tak? -Oczy Kooka zaszkliły się, jednak nie płakał, by okazać siostrze wsparcie.
    -Jesteś bardzo dzielna, jesteśmy z Ciebie dumni. Jeszcze tylko chwilę, kochanie. Jesteśmy przy Tobie. -Pogłaskał ją po głowie delikatnie, po czym szukając w torbie chusteczek, pomógł wysmarkać jej nosek. Wyjął też jej ulubioną maskotkę.

    OdpowiedzUsuń
  81. -Patrz, mam vankoooka, bardzo się o Ciebie martwił. Nie lubi jak płaczesz. -dziewczynka uśmiechnęła się przez łzy, sprawną rączką biorąc od brata misia.
    -Nazwała go tak, jak dowiedziała się, że Twój pseudonim to vantae. Chciała, nazwać go kookie, ale powiedziała, że kookie nie może być bez Tae. -wyjaśnił imie pluszaka ukochanemu, a Arin przytaknęła.
    -To prawda. Taehyungie-oppa...chce na rączki. -spojrzała prosząco na Kima, jednak wtedy z sali wyszedł lekarz.
    -A co to za zuch tutaj siedzi? Chodź słonko, zaraz nie będzie bolało. A Panów prosiłbym, żeby zadecydować, który z Panów idzie z nami, a który do rejestracji wypełnić papiery. -Arin od razu popatrzyła na Jeona.
    -Jungkookie-oppa, idź...Ty musisz, ja wiem...Taehyungie-oppa pójdziesz ze mną prawda? -zapytała pociągając noskiem. Jeon gwałtownie nachylił się nad Tae. Z nadmiaru emocji, pocałował go szybko, jednak mocno go przyciskając do siebie.
    -Kocham Cię -szepnąl, jakby uspokojony obecnością Tae. Następnie pochylił się nad Arin, całując ją w głowę.
    -Kocham Cię, mój zuchu. Bądź dzielna, to pojedziemy na lody i kupimy nowe kolorowanki, tak? -dziewczynka przytaknęła idąc z Tae do gipsowni, a JK pobiegł szybko do rejestracji.
    -Czy mogę ją zabrać do domu? -zapytał pielęgniarki, która wypisywała dokumenty.
    -Tak, nie było to aż tak groźne złamanie by zostawała na noc na obserwacji. Proszę tylko przychodzić z siostrą na wizyty kontrolne. -Mężczyzna przytaknął, po czym wrócił do sali, w której była Arin i Tae. Zajrzał do środka, widząc ukochanego, który trzymał za rękę ich księżniczkę, gdy lekarz zakładał gips. Jeon zaś usiadł obok niego, łapiąc go mocno za dłoń.

    OdpowiedzUsuń
  82. -O, już jesteś. Możemy wrócić do domu?
    -Tak, kochanie. Wracamy do domu. -uśmiechnął się delikatnie, gdy we dwójkę trzymali Arin za zdrowa rączkę.
    Stres powoli ulatywał z Jungkooka, zwłaszcza gdy widział jak dobrze jego partner dogaduje się z dziewczynka. Zaśmiał się cicho pod nosem, kiedy siostra wręcz za mocno trzymała się Taehyunga, gdy ten niósł ja na barana.
    -Arin skarbie, dusisz Tae, uważaj. -wyciągnął dłoń by pogłaskać ja po plecach. Jego głos był bardziej zabawowy niż stanowczy, jak przystało na zwracanie uwagi. W samochodzie, spojrzał na tyły przez lusterko, czując jak jego serce rozpływa się na widok Kima, poprawiającego pasy malutkiej.
    Zawsze, gdy miał wrażenie, że jego chłopak nie może być już bardziej doskonały, to on i tak robił coś co uderzało w sam środek jego serca.
    Po drodze zatrzymali się w sklepie, a Jeon zgodnie z obietnica kupił siostrze nowe kolorowanki, a do tego jeszcze nowe ubranko dla ulubionego misia i truskawkowe pocky z hello kitty. Cóż, Kook zrobiłby teraz wszystko by tylko wynagrodzić jej przebyte cierpienie. Jednak dostrzegł, że najbardziej cieszyła ją obecność Taehyunga. Arin była wyjątkowo nieśmiałą dziewczynka, dlatego Jeon był zaskoczony, ze tak szybko otwierała się przed mężczyzna, a jednocześnie napawało go to radością. Malutka zasługiwała na to by być otoczona miłością, a wiadomo ze przy takich rodzicach było to raczej ciężkie. Dlatego on i Kim byli dla niej szansa na poczucie rodzinnego ciepła.
    -Pójdę zrobić kolacje. -Oznajmił Jeon, jak tylko weszli do domu, wiedząc że teraz zbliża się pora spania dziewczynki. Arin nawet nie myślała o tym, żeby puścić Taehyunga, a też jej brat nie miał żadnych oporów aby na chwile zostawić ja pod opieka partnera.
    Zdjął dziewczynce buty, która z uśmiechem pokierowała Kima do swojego pokoju, żeby przebrać Vankooka w nowe ubranka.
    Jeon nadal będąc w transie rozpieszczania swojej księżniczki, zrobił jej ulubione gofry z czekolada i malinami. Zrobił ich więcej na wypadek, gdyby Tae też miał ochotę. Idąc z jedzeniem do pokoju Arin, zerknął z ukrycia na to co robią.
    -Daj coś do pisania, księżniczko, Taehyugnie-oppa pierwszy Ci się podpisze. -Widząc skupienie na twarzy ukochanego, Nochu uśmiechnął się wzruszony.
    -Zostaw trochę miejsca dla mnie. -Zaśmiał się Kook, gdy Kim był w trakcie tworzenia swoich rysunków.
    -Waaaa Jungkookie zrobiłeś gofry! -Dziewczynka chciała zaklaskać z zadowolenia, jednak powstrzymała się przypominając sobie, ze jedna rączkę ma zagipsowana.
    -Pewnie, dla was obojga. -Nakrył do stolika Arin, wokół którego była rozłożona masa poduszek do siedzenia.
    -Usiądźcie tutaj, a ja pościele łóżko do spania.-Poprosił dając szybkiego całusa w czubek głowy siostry oraz w miękkie wargi swojego partnera.
    Łóżko w połączeniu z białym baldachimem wyglądało naprawdę jak łoże księżniczki, jaka dziewczynka była dla obu chłopców. Jej brat dbał o takie szczegóły w jej pokoju, zawsze słuchając co nowego chciałaby w nim mieć.
    Gdy dziewczynka jadła, Jeon poprosił ją by wyciągnęła zagipsowaną rękę w jego stronę.
    Podpisał się obok Tae, niepostrzeżenie dorysowując między królikiem a tygryskiem małe serduszko. Dorysował też kilka niezapominajek. W końcu od zawsze mówił do siostry - kwiatuszku, więc pasowało to do niej jak ulał. Poza tym Jeon kochał niezapominajki i sam hodował je w ogrodzie za domem.

    OdpowiedzUsuń
  83. Gdy Arin już ubrana w piżamkę leżała w łóżku, pod opieką Tae, Nochu sprzątał łazienkę po kąpieli malucha.
    -Jungkook-oppa! -Gdy usłyszał krzyk obojga, stojąc w progu pokoju, roześmiał się przez zniekształcony głos chłopaka, a jego postura i wypchane powietrzem policzki były dla niego wyjątkowo urocze.
    -Co się dzieje, pali się? -Zapytał, rozbawiony siadając na podłodze przy łóżku.
    -Opowiedz nam jakąś bajkę! -Jeon podrapał się w tył głowy, myśląc co powinien powiedzieć. Przypomniała mu się od razu bajka, jaką opowiedział mu kiedyś Taehyung.
    -Wiesz Arin, prawdziwym opowiadaczem jest Tae. Kiedyś wymyślił bajkę o króliku, który miał łapkę inną niż reszta króliczków. -Uśmiechnął się ciepło na wspomnienie opowiadania.
    -A że to on jest tutaj pisarską duszą, to ja podkradnę królika i wrzucę go do swojej bajki. -Wziął głęboki oddech, na żywioł próbując coś wymyślić.
    -Kiedyś w odległej krainie, w pięknym pałacu mieszkał książę, który niedługo miał zasiąść na tronie. Dlatego też, podczas każdej pełni księżyca, wystawiano w pałacu uroczysty bal, na który zjeżdżały się księżniczki ze wszystkich królestw. Rada królewska chciała, aby książę znalazł wśród nich przyszłą królową, lecz on zawsze spoglądał wyłącznie w stronę orkiestry pałacowej, gdzie przy fortepianie siedział grajek niewiele młodszy od samego księcia. Następca tronu, tłumaczył swoje zapatrzenie nienaganną grą chłopca, jednak tak naprawdę chodziło mu głównie o muzyka. Grajek bywał w pałacu wyłącznie w czasie pełni, więc książę z niecierpliwością czekał na każdy następny bal, by tylko móc znowu go zobaczyć. Pewnego dnia jednak, przy fortepianie siedział ktoś inny, a słysząc że jego muzyk się nie pojawił rozżalony książę zakończył bankiet, zamykając się w swojej komnacie. Gdy sytuacja się powtórzyła, potomek rodziny królewskiej wydał oświadczenie, iż w pałacu nie odbędzie się żaden bal dopóki nie odnajdzie poprzedniego grajka. Książę szukał go wszędzie, czekał na dzień, aż znowu będzie mógł spojrzeć w czekoladowe oczy, które tak pokochał. Jednak w żadnym innym pałacu, miasteczku czy też wsi, nie było widać muzyka. Następca tronu przechadzał się po swoich ogrodach z utęsknieniem oddając się pisaniu. Jednak to nadal nie uśmierzało jego cierpienia. Jednak zawsze gdy siedział na ogrodowej ławie, przychodził do niego królik.Z czasem mężczyzna nawet nadał mu imię. Nazwał go Nochu, podobnie do jednej z postaci ze swoich baśni. Książę był przekonany, że zwierzątko mieszkało w lesie obok pałacu lecz zastanawiało go dlaczego zjawiał się zawsze punktualnie o tej samej porze. Zauważył też coś dziwnego w jego zachowaniu. Miał wrażenie, jakby Nochu chciał mu coś pokazać. Gdy pewnego razu poszedł za nim w głąb lasu, trafili do jego zaczarowanej części, pełnej magicznych istot. Tam nad magicznym źródłem, oczom księcia ukazała się postać grajka na tafli wody. Źródełko pokazało mu całą jego historię. Okazało się, że muzyk został przeklęty przez złą wiedźmę, która porwała go daleko od pałacu księcia, następnie zamieniając w królika. Następca tronu, obeznany w baśniach myślał, że chcąc odczarować grajka będzie musiał go pocałować, jednak źródełko poinstruowało go, że poza tym musi jeszcze podrapać Nochu za uszkiem. A kiedy spełnił już wszystkie warunki, grajek znów stał się człowiekiem lądując w ramionach księcia. -Jeon zerknął kątem oka na Arin, która już słodko spała wtulona w starszego chłopaka.
    -Księżniczka śpi, to czy teraz ja mogę porwać księcia Taehyunga? -Zapytał słodko Jeon, a gdy jego partner już wstał, poprawił kołderkę dziewczynki, otulając ją nią solidnie.
    Wychodząc z jej pokoju, po cichu zamykając drzwi, młodszy rzucił się na szyję ukochanego, przytulając go mocno.

    OdpowiedzUsuń
  84. -Dziękuję Ci za wszystko, byłeś dzisiaj najlepszy. Spisałeś się tak cudownie, tak bardzo wspierałeś mnie i Arin kiedy oboje panikowaliśmy. -Odsunął się, by móc na niego spojrzeć.
    -Byłbyś najlepszym tatą na świecie, bo masz serce ze złota i zaradnego królika u boku. -zaśmiał się na zakończenie zdania, gdy zadzwonił jego telefon.
    -Halo? Yoongi-hyung? -zaczął łagodnie, wiedząc że szykuje się reprymenda za opuszczanie treningów.
    -Jungkook, zaczynamy próby w tym tygodniu, na razie jeszcze w Busan, póki mamy tutaj wynajętą salę. Hoseok i pozostali tancerze już przyjechali, więc masz być gotów, tak? -Nie winił go za poważny ton, w końcu miał na głowie wytwórnie i cały debiut Jeona, także grzecznie przytaknął, dodając swoje trzy grosze.
    -Dobrze, hyung. Tylko obiecaj, że pod koniec tygodnia wyjdziesz ze mną i Taehyungiem na piwo. -postawił warunek jasno, w odpowiedzi otrzymując westchnięcie.
    -W sumie, czemu nie? Jestem tak zapracowany, że nigdzie nie wychodzę...dobra, to mamy umowę. Ja wychodzę z wami w sobotę, ale Ty od jutra trenujesz. -młodszy ucieszył się, dobrze wiedząc że jego Hyung jest zabiegany, czasem nawet za bardzo, a to głównie dlatego, żeby nie myśleć o przykrościach jakie go dotknęły.
    -Świetnie hyung, trzymam Cię za słowo! -powiedział Jeon, rozłączając się.
    -Yoongi załatwiony na sobotę, teraz Ty musisz załatwić Jimina. -ścisnął telefon w dłoni podekscytowany z ciekawości czy faktycznie udałoby się im zeswatać swoich przyjaciół.
    -Teraz mam czas dla siebie i możemy się w końcu położyć po tym szalonym dniu. -oznajmił Kook, wtulając się w tors ukochanego. Był bardzo zmęczony całą akcją ze szpitalem, były to zbyt duże emocje dla jego zatroskanej duszy. Dlatego w obecnej sytuacji jego jedynym lekarstwem teraz był Taehyung, którego na szczęście miał już przy sobie.

    OdpowiedzUsuń
  85. - Może Yoongi zna tego przystojniaka, który się Chimowi taaak podobał… och… w sumie Ty pewnie też znasz. Powiem mu, żeby sobie przejrzał jakiś odcinek to może go znajdzie i Ci pokaże jak się zobaczycie. -Jungkook zmrużył oczy niepocieszony, że Jimin ma już na oku jakiegoś mężczyznę, w dodatku kogoś ze wspólnego środowiska jego i Mina.
    -O nieeee, a ja myślałem, że zeswatam go z Hyungiem...Ale skoro już sobie kogoś upatrzył, to mu pomogę. -westchnął, w głębi duszy i tak ciesząc się, że Park może w końcu oderwał wzrok od jego ukochanego.
    -Chodźmy po prostu spać, marzy mi się już tylko wytulać Cię do snu. -Jeon uśmiechnął sie nagle szeroko.
    -To brzmi jak spełnienie marzeń, chodź Taehyungie, położymy się w końcu. -Nochu cmoknął uroczo wargi starszego, również łapiąc go za dłoń. Fakt, że ukochany porządnie przebrał swojego malca, nie dbając o siebie był niezwykle uroczy, jednakże nie tylko Taehyung był tym troskliwym w związku.
    -Kochanie, zmarzniesz. -mówiąc to wskoczył do łóżka, natychmiast wtulając się w mężczyznę, owijając go nogami i rękoma. Porządnie owinął ich obu kołdrą, w większości otulając nią Kima.
    -Dobranoc, dobrze mieć Cię blisko. -szepnął, całując partnera na dobranoc z niemałą czułością.
    Jungkook tak jak obiecał, cały tydzień spędził na treningach, starając się pogodzić z tym również opiekę nad Arin. Poza tym, spisywał w notatniku na telefonie teksty, które będzie chciał użyć w piosenkach, kiedy już przyjedzie do Seulu i będzie miał dostęp do studia Mina.
    Kook długo myślał w co się ubrać, a że był typem zmarzlucha, to przy takich chłodnych jesiennych wieczorów postawił na beżowy sweter z czarnym golfem ( https://78.media.tumblr.com/eed49fece62ad9283ed4890a13ef9b6d/tumblr_ooxrgiLveA1w5bteao10_1280.jpg tak, to specjalnie żeby teasować Taehyunga, żeby miał cięższy dostęp do jego szyi hihi ) W ogóle nie odczuwał skrępowania przed partnerem, wręcz przeciwnie. Uwielbiał, gdy Taehyung aż pożerał go wzrokiem. Było to dla niego wyjątkowo atrakcyjne. Skłamałby jeśli powiedziałby, że wcale nie prężył się specjalnie przed chłopakiem, przypadkowo albo sięgając po rzeczy położone bardzo wysoko albo upuszczając przedmioty na ziemię. Wsunął na biodra spodnie, zapinając mocno pasek, by materiał się nie osunął i cały czas był opięty na jego udach oraz pupie. Stojąc przed lustrem pół nagi, spryskał się perfumami na obojczykach, szyi oraz nadgarstkach. Rozcierając zapach rękami, poczuł jak mężczyzna obejmuje go od tyłu. Gęsia skórka od razu pojawiła się na ciele maluszka.
    -Taehyungie…-jęknął, wyższym tonem, kiedy chłopak poprawiał ślady sprzed tygodnia. Odchylił szyję dając mu lepszy dostęp, a dłońmi zaparł się o umywalkę.
    -Kookie. -Słychać było wydobywające się z ust Jeona ciche Mhm? Młodszy trzymał przymknięte powieki, rozkoszując się dotykiem Kima.
    -Teraz jak już przy Tobie jestem to możesz pić do woli, ale proszę, nie obrzygaj mi koszli, bo jest biała. - Otworzył oczy, śmiejąc się cicho. No i nastrój szlag trafił
    -Ty zawsze wiesz co powiedzieć, w najbardziej subtelny sposób. -mówiąc to odwrócił się przodem do niego. Kim zdążył się odsunąć, jednak Jeon podszedł do niego, splatając dłonie za jego karkiem.
    -Dobrze, Hyung będę grzeczny. -spojrzał na niego słodko, specjalnie zgrywając niewinnego, następnie kończąc ubieranie się, zakładając kolczyki oraz zegarek.

    OdpowiedzUsuń
  86. -Chim już jest na miejscuuu…-Jeon przytaknął, siadając blisko ukochanego w taksówce. -Yoongi-hyung musi coś jeszcze załatwić w pracy i od razu po tym przyjedzie. -Oświadczył, spoglądając na telefon. Czuł pewien rodzaj podekscytowania, był przepełniony emocjami. Ciekawiło go to, czy Park dogada się z jego Hyungiem, a też cieszył się na wspólne wyjście z ukochanym. Przyłożył palce do malinek na szyi, uśmiechając się, specjalnie wziął krótszy golf by nadal duża część śladów była wyraźnie widoczna. Jeon wiedział, co oznacza taka ilość emocji w połączeniu z alkoholem. Szybkie upicie się. Obiecał sobie jednak, że będzie ostrożny by nie przynieść wstydu ukochanemu.
    Po drugiej stronie miasta Min kończył w swoim prowizorycznym Busanowskim biurze papierkową robotę. Wyjście z Jeonem i Kimem, było dla niego miłą odmianą. NIe dało sie ukryć, że od śmierci partnera unikał spotkań towarzyskich. Był wdzięczny Jungkookowi, że mimo jego grubiańskiego zachowania na początku ich znajomości, udało im się zaprzyjaźnić, a młodszy sukcesywnie przywracał starszego do normalnego życia. Nie miał jednak pojecia, że poza dwójką mężczyzn, pozna także przyjaciela Taehyunga.
    Był ciekaw, czy jego obecność nie wniesie niezręcznej atmosfery. Cieszył się, że w sumie napije się alkoholu, może będzie dzięki temu bardziej rozmowny, gdyż wolno otwierał się przed ludźmi. Jungkook był wyjątkiem, ponieważ widział w nim zjawę przeszłości, dzięki czemu swobodniej mu się przy nim mówiło. Nie miał pojęcia jak będzie teraz oraz jak powinien się zachować, przez co wchodząc do taksówki był maksymalnie zestresowany. Położył na siedzeniu obok swoją szaro-czarną torbę, opadając na oparcie fotela. Mruknął adres w stronę kierowcy, szykując swoją chłodną mimkę twarzy, aby ukryć zdenerwowanie.
    -Taehyungie, ja chcę piwo z sokiem imbirowym. -poprosił ukochanego, który poszedł do baru po picie dla nich razem z Chimem. Chciał iść z nimi, jednak chciał pokazać, że wcale nie jest zazdrosny, ponieważ jest już dorosły i wie że nie powinien robić scen, nawet jeśli w środku maluszkowego serduszka nadal coś kłuło go w nieznośny sposób.
    -Dziękuję. -uśmiechnął się słodko, biorąc w obie ręce wysoką szklankę od Kima, kładąc ją na stole. Poklepał miejsce koło siebie, chcąc by partner usiadł przy nim.
    Zdążyli wypić prawie całe piwo, a Yoongiego nadal nie było widać.
    -Napiszę do niego, czekajcie..-mruknął Jeon, wyciągając telefon.
    -Jimin, w ogóle słyszałem, że ktoś w programie wpadł Ci w oko. Pokazałbyś mi go, póki w sumie nadal czekamy? -zapytał zainteresowany, wysyłając wiadomość.
    -Hyung pisze, że zaraz będzie podjeżdżał. -oznajmił po chwili, czekając aż Park pokaże mu swój obiekt westchnień.
    -No pokaż kogo my tu mamy…-mruknął pod nosem, biorąc telefon od przyjaciela Taehyunga. Widząc moment, w którym został zatrzymany filmik, otworzył oczy najszerzej jak potrafił ze zdziwienie. O kurde, ale będzie niespodzianka… Wtem, dostrzegł wchodzącego do lokalu Mina i aż wstrzymał na chwilę oddech z ekscytacji, chcąc zobaczyć minę Parka.
    -Jimin-hyung….um...Nie wiem jak Ci to powiedzieć...ale…
    -Przepraszam, trochę zeszło mi w biurze. -Przerwał Jungkookowi, niskim tonem głosu, podchodząc do ich stolika.
    -Yoongi-hyung! Jesteś w końcu! Poznaj, to mój chłopak Taehyung -Min skłonił się w jego stronę. -I jego przyjaciel Jimin…-Producent spojrzał w stronę chłopaka, patrząc na niego przez chwilę bez jakiejkolwiek reakcji. Jeon widząc zachowanie starszego, kopnął pracodawcę pod stołem w kostkę. Otrzeźwiony mężczyzna, ukłonił się przed chłopakiem, przedstawiająć się jako Min Yoongi.

    OdpowiedzUsuń
  87. -Siadaj, koło Chima jest wolne miejsce. -Oznajmił Nochu, a starszy położył koło Parka torbę, wyjmując z niej portfel.
    -Chwila, pójdę coś zamówić. -wymamrotał, idąc do baru.
    -Jezu, hyung wybacz, nie miałem pojęcia, że ten przystojniak który się Chimowi taaak podobał , o którym mówił Tae to Yoongi-hyung….- Jeon, położył dłonie na policzkach, jakby troche spanikowany.
    -Taehyungie, mój plan chyba ma jednak sens….-spojrzał w stronę ukochanego, z błyskiem w oczach.

    -Shot czystej poproszę. -Powiedział do barmana, czując jak wali mu serce. Nie pamiętał kiedy ostatnio czuł coś takiego. Wystarczyła chwila by oczy Parka całkowicie go pochłonęły. Było to zupełnie inne uczucie, niż to jakie towarzyszyło mu podczas pierwszego spotkania z Kookiem. Wtedy próbował zatuszować swój ból przelotnym romansem, teraz czuł się tak, jakby coś całkowicie zakryło cierpienie, wstrzelając się na jego miejsce. Min był przerażony, nie był gotowy na emocje tak nowe i tak odmienne od wszystkich innych, jakie znał. Wypił szybko wódkę, po chwili wzdychając głośno.
    -Proszę duże lane piwo, bez soku, do tamtego stolika. I dla każdego z tych Panów jeszcze raz to co wcześniej zamówili. -poprosił, po chwili wracając do stolika z kelnerką, która niosła trunki.
    -Wziąłem wam to samo, bo nie wiedziałem co chcecie. -oznajmił, chowając portfel. Jeon zaklaskał, przekładając słomkę z pustej szklanki do pełnej, zaś Min usiadł obok Parka.
    -Jimin jest edytorem Tae! - Rzucił Nochu, chcąc powiedzieć Yoongiemu coś więcej temat, mężczyzny.
    -Edytor? -Skorzystał z okazji, spoglądając na Jimina. Zdecydowanie był najpiękniejszym mężczyzną jakiego widział w życiu.
    -To niełatwy zawód, bardzo odpowiedzialny. -posłał Parkowi delikatny uśmiech, który chwilowo rozpromienił jego chłodną twarz.
    -A my już się widzieliśmy, prawda Taeyhung-ssi? -Zwrócił się oficjalnie do Kima, nawiązując do występu Jungkooka.
    -Mam nadzieje, że udało Ci się złapać Kooka, po występie. Przepraszam, że staff robił Ci problemy. Naprawiłem to już, kazałem wpisać Cię na listę, żebyś miał przepustkę na wszystkie próby i występy, takie przeoczenie już się nie powtórzy. -wyjaśnił spokojnie, zapijając swoje słowa piwem.
    -Widzisz, skarbie? Mówiłem, że Hyung to dobry CEO! -Maluszek chwycił za dłoń Kima, splatając ich palce. Drugą dłonią chwycił za słomkę, mieszajac piwo, by sok nie osiadł na dnie szklanki.
    -Hyung, Jimin też jest z Busan, jak ja! Mógłby Ci pokazać jakieś ciekawe miejsca, zanim wrócisz do Seulu!
    -Jungkookie, nie możesz ustawiać innym planów, Jimin-ssi jest na pewno bardzo zapracowany, stawiasz go tylko w niezręcznej dla niego sytuacji. -Słowa producenta zabrzmiały jak obrona, jednak mówił łagodnie, sącząc piwo, mając nadzieje, że go to rozluźni i nikt nie zauważy tego, jak bardzo jest spięty.
    -Masz dzisiaj bardzo dużo energii, Jungkook-ah. Coś się stało? Choć może to po prostu Twoja obecność Taehyung-ssi, w końcu pierwszy raz widzę was razem. -dodał po chwili, drapiąc się za uchem.

    OdpowiedzUsuń
  88. Gdy Jimin zsunął się z krzesła, Min odruchowo wyciągnął ręce w jego stronę, żeby w razie czego móc go złapać. Chłopak wydawał mu się dziwnie pobudzony, ale uznał że to prawdopodobnie sprawka piwa, w końcu nie każdy nadawał się do picia.
    -Taehyung-sshi, na Twojego przyjaciela zawsze tak działa alkohol? -zapytał Kima, gdy Jimin zniknął w łazience. Nie było to chamskie ani z wyrzutem, a jedynie ze zmartwieniem, że młodszy może przesadzić z ilością procentów.
    -Nie martw się Yoongi-hyung, Jimin-hyung po prostu dobrze się bawi, poza tym chyba go trochę onieśmielasz. -Jungkook czuł się, jak pięciolatek na placu zabaw. Nakierowywanie jego przyjaciół na siebie było świetną zabawą, zwłaszcza że Park wydawał się zauroczony postacią producenta. Jednak Nochu nie widział tych samych emocji u swojego partnera, który był bardzo zestresowany, co było widoczne gołym okiem.
    -Onieśmielony? Jungkook-ah chyba coś Ci się wydaje. Nie sądzę, żeby ktokolwiek w moim towarzystwie mógłby się tak poczuć. -Odparł jakby trochę zawiedziony, mieszając piwo słomką.
    -Hyung! Więcej wiary w siebie! Przestań się zamartwiać, nie po to Cię tutaj zapraszałem, żebyś myślał o swoich wadach. -Jungkook zawsze sprowadzał Mina na ziemię, czasem w mniej lub bardziej subtelny sposób jednak jakkolwiek by tego nie robił, to starszy był mu wdzięczny za to, że się nad nim nie użala. Uważał, że on sam wystarczy do robienia tego i nie potrzebuje kolejnej takiej osoby.
    -Masz rację Kookie, przepraszam. -Min uśmiechnął się delikatnie, machając do kelnera, żeby przyniósł shoty do ich stolika.
    Gdy Park wrócił, Jeon poczuł iż niespodziewanie coś, a raczej ktoś ciągnie go za sobą. Widząc, że to jego ukochany, przeraził się że coś mu się dzieje. W końcu nie wyglądał za dobrze, coś ewidentnie go gryzło.
    -Muszę Ci się do czegoś przyznać. -Przez cały swój wewnętrzny dramatyzm, Nochu od razu pomyślał o najgorszych rzeczach, jakie tylko mógł sobie wyobrazić.
    -Chciałem... się trochę zabawić. Proszę, nie oceniaj mnie źle. -Młodszy patrzył na ukochanego wielkimi ze zdziwienia oczami, patrząc na niego jak zbity z tropu/
    -Wziąłeś coś? Boli Cię coś? Niedobrze Ci? -zasypał go pytaniami, próbując trafić w sedno.
    -Nie pij, jak czujesz że Ci niedobrze, znaczy pójdę z Tobą do łazienki jak musisz zwymiotować, ale wolałbym żebyś sie nie męczył. -Jeon w całej swojej nieświadomości był uroczy, zwłaszcza że jego partner miał o wiele lepszą głowę od niego.
    -Kupiłem te tabletki…
    -WZIĄŁEŚ COŚ JEDNAK?! JA TEGO NIE MIAŁEM NA SERIO NA MYŚLI, CHOLERA TAE CO CI STRZELIŁO DO GŁOWY JAKI JEST NUMER NA POGOTOWIE W BUSAN? 911? A nie to Stany… -JK już wyciągał z kieszeni telefon, wcinając sie chłopakowi w wypowiedź.
    -....na erekcję, potencję, cokolwiek.
    -Aaaa….Och…..Aaahaaa? Um. -Maluszek przykrył usta dłonią, próbując powstrzymać się od śmiechu z samego siebie i zaistniałej sytuacji, a jego policzki przybrały barwę delikatnego różu.
    -Zrobiłem to dla żartów, myślałem, że będzie śmiesznie, jeśli nagle zrobię się cały sfrustrowany i podniecony. W końcu, co mogło pójść nie tak, jeśli miałeś być przy mnie i w najgorszym wypadku skończylibyśmy w kabinie? -Jungkook poczuł jak rumieńce zaczynają go piec, a wizja napalonego na niego Taehyunga wydała mu się całkiem interesująca, zwłaszcza że nigdy nie próbowali jeszcze kochać się w miejscu publicznym. Jeon owinął dłonie wokół karku ukochanego, lekko się na nim zawieszając.

    OdpowiedzUsuń
  89. -Nie miałbym nic przeciwko temu i myśle że wcale nie byłby to najgorszy wypadek, wiesz że lubię próbować nowych rzeczy Taehyungie-hyung. -zamruczał, uśmiechając się zadziornie.
    -Tylko realia są takie… że to Chim ją wypił… nieświadomie. Nie powiedziałem mu, miałem nadzieję, że ich działanie okaże się bujdą, ale patrz, co on wyprawia przy hyungu. Boże, Kookie, co ja zrobiłem... -Jungkook nie był w stanie zachować powagi. Wybuchł śmiechem, szybko chowając twarz w torsie Kima, lekko uderzając w niego otwartą dłonią przez zbyt duże rozbawienie.
    -A to Ci numer…-wyjęknął, nie mogąc nabrać powietrza, czując jak boli go przepona.
    -Taehyungie, takie coś mogło się zdarzyć tylko Tobie i Jiminowi. -Wiedział, że jest w tym momencie fatalnym wsparciem dla swojego spiętego chłopaka, ale ta sytuacja znając powagę swojego Hyunga wydała mu się wyjątkowo komiczna.
    -Przepraszam kochanie, jestem okropny wiem. -wytarł łzę z kącika oczu, kładąc następnie dłoń na policzku mężczyzny.
    -Skarbie, myślę że przy tym poziomie zainteresowania Jimina, Yoongi-hyungiem to nawet bez tabletek wyglądałoby to tak samo. Poza tym hyungowi przyda się w końcu taka rozrywka, bo wiecznie tylko “Musze siedzieć w firmie”, “ble ble ble”, “Jungkook idź na próbę”, “Muszę isć do księgowej”, “bla bla bla sranie w banie” -Próbował jakoś uspokoić ukochanego, pokazując że przecież nic złego się nie dzieje, dodatkowo przedrzeźniając producenta, który jego zdaniem czasem był nazbyt poważny.
    -Poza tym, mój drogi, Jimin to dorosły facet myślę, że będzie dobrze wiedział jak poradzić sobie z niechcianym wzwodem. -Rzucił luźnym tonem, jakby w ogóle nie widział problemu w obecnej sytuacji.
    -Nawet jeśli miałby to wyładować na hyungu, to lepiej dla nich obu bo Yoongi-hyung to chyba ze sto lat żadnego penisa poza swoim nie widział. -dodał równie nieprzejęty.
    -Także, ja to w sumie się cieszę, że tak wyszło choć jestem ciekaw, jak zadziałałoby to na Ciebie. -przygryzł wargę, delikatnie drapiąc tors mężczyzny paznokciami.
    -Choć myślę, że mój Taehyungie nie potrzebuje żadnych tabletek, żeby skończyć ze mną w łazience. - zamruczał, zjeżdżając paznokciami niżej, po chwili subtelnie drapiąc go wzdłuż krocza.
    -Dobrze wiedziałeś, że zaaprobuje ten pomysł, prawda? -odwracając swoim spojrzeniem uwagę Tae, aby skupić ją na sobie, wsunął po kryjomu palce za pasek u spodni starszego, dobierając się do jego bielizny.
    -Mój Taehyungie wie, że jestem grzecznym maluszkiem i zgadzam się na wszystko co zaproponuje hyung. -zbliżył się bliżej ust Kima, zachowując między nimi niebezpiecznie małą odległość, aż w końcu gwałtownie wyjął dłoń ze spodni partnera, cofając się o krok.
    -To skoro dobrze się czujesz, napijmy się więcej i poobserwujemy tą komedię. -uśmiechnął się niewinnie, ciągnąc go za dłoń z powrotem do środka.



    ___________________________

    Zostając sam na sam z Jiminem, Yoongi czuł, że potrzebuje się napić o wiele więcej niż przewidywał. Nie chodziło o to, że zachowanie Parka było krępujace, wręcz przeciwnie uważał je za niezwykle słodkie, dlatego właśnie musiał przyswoić wiecej alkoholu, żeby nie odstraszyć zabawowego chłopaka swoją powagą. Był zły na samego siebie, że jest tak bardzo społecznie upośledzony. Jednak tłumaczył sobie, że jeśli utrzyma kontakt z obecną trójką, to z czasem będzie z nim o wiele lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  90. Aczkolwiek do tego momentu była jeszcze długa droga, tak wiec oto siedział tutaj, wlewając w siebie którąś z rzędu kolejkę shotów. Powoli od procentów wyskakiwały na jego policzkach rumieńce, a widząc że jego towarzysz rozmowy zdjął marynakę, uczynił to samo ze swoim swetrem zawieszajac następnie wzrok na Jiminie. Delikatne policzki, odgarnięte włosy oraz lekko skroplone potem czoło dodawało Parkowi uroku, co nie umknęło uwadzę Mina. Bezczelnie wpatrywał się w młodszego, chłonąc jego obraz zachłannie, upychając go w każdym kącie swojego umysłu. Rozmawiało mu się z nim niezwykle dobrze, pierwszy raz od dawna czuł się pozbawiony wszelkich trosk a jego uwaga była skupiona wyłącznie na słodkim obiekcie westchnień, który oczarował go swoją niezręcznością już od samego początku.
    -Jimin-sshi...jesteś naprawdę uroczy…-wymamrotał, unosząc kieliszek dzięki któremu w ogóle był w stanie to powiedzieć.
    -I mów mi hyung proszę, nie chce żebyś czuł sie niekomfortowo. -poprosił, nie patrząc na to że znają się dopiero parę chwil. W międzyczasie oczywiscie nie zapomniał o swoim rozmówcy, zamawiając dla niego najlepsze drinki, jakie miał do zaoferowanie lokal w którym siedzieli. Kiedy Park położył się na udach mężczyzny, Yoongi poczuł dreszcz przechodzący całe jego ciało. Nie mogąc się powstrzymać, wplótł smukłą dłoń w jego włosy, bawiąc się kosmykami młodszego. Owijał je sobie wokół palców, przeczesywał je delikatnie, nie chcąc w żaden sposób szarpnąć edytora.
    -Jimin-sshi masz rozpalone policzki, do twarzy Ci z rumieńcami. -zamruczał, patrząc na niego z góry, gdy Park obrócił się przodem do niego. Tak naprawdę Yoongi uważał, że czegokolwiek nie zrobiłby czarnowłosy i jakkolwiek by się nie wyglądał, mógłby podciągnąć to pod słodkie zachowanie.
    Gdy chłopak nagle się podniósł, zszokowany Min patrzył na niego wyczekująco, jakby liczył na jakieś wyjaśnienie.
    -Yoongi-hyung, to przeznaczenie! Nawet jakbym Cię wcześniej nie zobaczył w tym nieludzkim programie to i tak byśmy się w sobie zakochali, bo nasi przyjaciele są razem! -Jungkook podchodząc do stolika, roześmiał się na widok miny Yoongiego, który nie za bardzo wiedział co się właśnie dzieje.
    -Ale z Ciebie Rasputin, hyung! Pięć minut nas nie ma, a Ty już Jimin-hyunga wyrwałeś! -Prawdopodobnie wszyscy z najstarszym na czele, spojrzeli teraz na Jeona wymownie, próbując powstrzymać go samym spojrzeniem.
    -Jungkook-ah….Naprawdę..? -Nochu wykrzywił się w grymasie zdziwienia, nie sądząc że to urazi producenta.
    -Ze wszystkich historycznych kochanków, musiałeś palnąć Rasputina? Nie mógł to być klasyczny Casanova? Mógłby to być nawet jakikolwiek władca z własnym haremem, ale musiałeś użyć akurat tegooo? -Jęknął niezadowolony porównaniem, na co Jeon roześmiał się siadając na swoim miejscu.
    -Oj Hyung, właśnie chciałem żebyś poczuł się wyjątkowy, bo Jimin-hyung to też przypadek jeden na milion więc wypadałoby utrzymać tą znajomość, taaaaaak? -spojrzał na niego z uniesionymi brwiami, oczekując potwierdzenia.
    Serce Mina zabiło od ponownego ataku niezręczności, przez co zanim cokolwiek powiedział, podrapał się z tyłu głowy, próbując znaleźć rozwiązanie.
    -To prawda, Jimin-sshi jest wyjątko...wo rozrywkową osobą i na pewno miło oglądałoby mi się Busan w jego towarzystwie. -uśmiechnął się w stronę Parka.
    -Och...Jimin-sshi…-dodał, lekko mrużąc oczy. Wyciągnął dłoń w jego stronę, poprawiajac odstające kosmyki włosów na jego głowie, które były spowodowane jego wcześniejszą zabawą.
    -Wybacz, to przeze mnie, ale już naprawiłem. -oznajmił zabierając dłoń.
    -A wy, gdzie tak zniknęliście? Jungkook-ah już robi się clingy czy za chwilę? -zaśmiał się, próbujac w ramach rewanżu podkopać przyjaciela.

    OdpowiedzUsuń

  91. ______________________________


    Mierząc czas w spożytym alkoholu, trzy drinki później, wszyscy nadal świetnie się bawili. Jako, że hałasem zaczęli dorównywać Jiminowi, powoli nie było widać różnicy w zachowaniach między znajomymi. Jednak Jeon czuł coraz to większą presję, związaną z siedzeniem u boku partnera w stanie upojenia. Taehyung wyglądał tak kusząco, że patrząc na jego usta nie słyszał co mówi, a jedynie wyobrażał sobie ich smak i fakturę, gdy jego własne by na nich spoczęły. W momencie kiedy pozostała trójka wdała sie w jakąś dyskusję odnośnie mediów, maluszek skorzystał z okazji by podręczyć trochę swojego chłopaka. Dyskretnie położył dłoń na jego kolanie, wodząc paznokciami w górę wzdłuż jego uda. Wsunął palce głębiej, między nogi Taehyunga, zaciskając je na wewnętrznej stronie jego ud.
    Ułożył rękę na męskości Kima, z początku lekko ją zaciskając a zaraz potem powoli wodząc nią wzdłuż jego długości. Obserwował reakcję na twarzy ukochanego, czerpiąc z niej nie małą satysfakcję. Chciał pokazać, że jego maluszek domaga się uwagi, którą skutecznie na siebie zwracał. Wstał nagle, nachylając się za plecami Kima, jakby szukał czegoś w swoim płaszczyku, który nie wiedzieć czemu był powieszony na oparciu krzesła Tae.
    -Taehyungie-hyung, potrzebuje Cię poczuć w sobie, a to nie może czekać, bo mogę mieć spory problem…-jęknął, tak żeby tylko starszy mógł to usłyszeć, co dzięki hałasowi baru, nei było aż takie trudne.
    -Obiecuje, że jestem dobrym maluszkiem i odpłacę się za to na tyle na ile moje usta potrafią. -dodał siadając z powrotem na miejscu z telefonem w ręce.
    -Znalazłem! Szukałem go - oznajmił dla zmyłki. Widząc, że jego rozmówcy złapali jego wyjaśnienie, uśmiechnął się niewinnie. Jednak nie zauważył podchodzącej do nich kelnerki z pełną tacą alkoholu, która, potknęła się koło ich stolika, a cała niesiona zawartość poleciała w stronę Jimina.
    Na szczęście Yoongi, który cały wieczór obserwował Parka i to co się wokół niego dzieje, dostrzegł w porę nadchodzące zagrożenie, chowając młodszego w ramionach i odsuwając się najdalej jak tylko mógł w efekcie czego, czarnowłosy miał zmoczony jedynie delikatnie bok swoich spodni.
    -Jezu Jiminnie, nic Ci nie jest!? -zapytał uniesionym ze strachu tonem głosu, przyłapując się po chwili na zdrobnieniu jakiego użył.
    -Znaczy...Nie wbiłeś sobie żadnego szkła, Jimin-sshi? -poprawił się od razu, czujac na sobie spojrzenie Kima oraz Jeona. Widząc również w jakiej znajdują się pozycji, odsunął się od mężczyzny, nie chcąc powodować u niego dyskomfortu.
    -Boże, naprawdę Państwa przepraszam! Po tylu godzinach pracy zapominam o tym stopniu...przepraszam, naprawdę… -rozgorączkowana kelnerka zaczęła zbierać kawałki szkła.
    -Niech Pani nie przeprasza i pójdzie po rękawiczki...powbija sobie Pani szkło w palce…-mruknął Min, wewnątrz uznając, że lepiej będzie jeśli już dzisiaj zamilknie.

    OdpowiedzUsuń
  92. -Może zadzownie po taksówki…? -zasugerował Jeon, a jego pomysł od razu spotkał się z aprobatą.
    -To tak...trzy taksówki poproszę…-oznajmił do telefonu Kook, co rzuciło się w uszy Yoongiego, który wtrącił się z oburzeniem.
    -Dwie, Jungkook-ah. Dwie. Ja...Upewnie się, że Jimin-sshi bezpiecznie dojechał do domu. -Najmłodszy przytaknął, poprawiając swoje zamówienie.
    -Pierwsza już jest, możecie jechać najpierw jeśli chcecie. -zaznaczył Nochu, gdy jedna z taksówek przyjechała po czasie tak długim, że zdążyli wypić kolejne piwo. Cóż nie było się co dziwić, w końcu był piątkowy wieczór, kierowcy byli okupowani.
    -Dziękuje, Jungkook-ah. Taehyung-sshi, naprawdę miło było mi Cię poznać, mam nadzieje że wkrótce znowu będziemy mieli okazję pogadać. Cieszę się, że Jungkookie wybrał sobie takiego partnera, widać że sie uzupełniacie. -skomplementował ich na koniec najstarszy, ściskając dłoń Kima. Dopiero gdy wstał, odczuł ilość spożytego dziś alkoholu, przez co od razu zerknął w stronę Parka, który nie wyglądał wcale trzeźwiej od niego.
    -Jimin-sshi...nie zapomnij marynarki. -Zaznaczył z troski o zdrowie chłopaka, gdyż był zgrzany, a wieczory były chłodne. Wziął swoją torbę, a po ponownym pożegnaniu sie, oboje z młodszym opuścili lokal.
    -Nie będę tutaj tak czekał. -mruknął nagle ni stąd ni zowąd oburzony maluszek nadymając swoje policzki oraz krzyżując ręce na piersi. Wyciągnął telefon dzwoniąc po swojego prywatnego kierowcę, każąc mu natychmiast przyjechać. Nie obchodził go jego obrażony ton głosu, za bardzo teraz pragnął Taehyunga, żeby tracić czas na uprzejmości.

    _________________________

    Min otworzył przed Parkiem drzwi, uśmiechając się serdecznie. Gdy młodszy podał adres swojego hotelu, Yoongi dopilnował by oboje zapieli pasy. Twarz Jimina w świetle przydrożnych latarni była nawet bardziej pociągająca niż w pełnym świetle, Min musiał się na niej mocno skupić by przy takim oświetleniu dostrzec szczegóły na jego buzi, takie jak pieprzyki, długość rzęs, czy barwa ust. Nie chciał być nachalny i zawracać mu głowę rozmową, gdyż miał wrażenie że wystarczająco uciążliwe jest jego spojrzenie, w związku z czym jedynie nieznacznie przesunął się w stronę Parka, jednak nie na tyle żeby przekraczać granice jego przestrzeni osobistej.
    -To...do zobaczenia? -pożegnał się z Jiminem, kiedy podjechali pod hotel, choć wcale tego nie chciał. Samotne siedzenie w domu bez młodszego wydawało się być wyjątkowo depresyjne. Gdy dostrzegł jak czarnowłosy zachwiał się po zamknięciu drzwi, szybko wcisnął kierowcy w dłoń pieniadze, nie czekając na resztę i zanim Park zdążył obejść samochód, Min wyskoczył wraz z torbą z drugiej strony, pozwalając taksówce odjechać.
    -Odprowadzę Cię, dobrze Jimin-sshi? -zapytał z nadzieją, biorąc chłopaka pod ramię. Razem szli mniej chwiejnym krokiem, lecz nadal lekko nimi kołysało.
    Widząc, jak Jimin męczył się z otwarciem hotelowych drzwi, Yoongi położył swoją dłoń na jego dociskając kartę do czytnika we właściwy sposób.
    -Jimin-sshi...powinienem iść...ale...widzę że trochę za dużo wypiłeś...Może zostałbym w razie gdybyś źle się poczuł? Oczywiście nie zrozum mnie źle...nie ma w tym żadnego podtekstu, przysięgam…-wymamrotał w progu, zawstydzony swoją osobą Min. Drapał się za uchem z zażenowania, patrząc na swoje buty, jednak koniec końców uznał iż zaliczył tego wieczora tyle gaf, że może sobie pozwolić na tego typu ryzykowne pytanie.

    OdpowiedzUsuń
  93. W całej swojej powadze, Min po wyrazie twarzy Jimina od razu wywnioskował, że powiedział coś niestosownego. Widząc jego osłupienie, chwycił juz za swoją torbę chcąc wychodzić, jednak Park podszedł niebezpiecznie blisko. Starszy czuł się nieco niezręcznie, jakby został zagoniony w ślepy zaułek. Nie wiedział czy w końcu ma sobie iść, czy może zdjąć w spokoju buty. Kiedy palec Jimina odcisnął się na jego policzku, Min rozmasował to miejsce, mimo iż tak naprawdę nic go nie bolało.
    -Jesteś prawdziwy. -Producent nie mógł się powstrzymać od delikatnego uśmiechu, unosząc lekko prawy kącik ust. Tak samo, jak nie ukrywał zawodu, gdy mężczyzna się od niego odsunął.
    -Jesteś niewiarygodnie miły Min Yoongi, musiałem sprawdzić, czy sobie Ciebie nie wyobrażam. -Rozmówca Parka, podrapał się za uchem, nie za bardzo wiedząc co powiedzieć w końcu nie chciał wyjść na gbura przez powiedzenie Tak, wiem a z drugiej strony zdawał sobie sprawę z tego, że jego profesjonalizm trzymał sie go nie tylko w pracy, ale także i w życiu, w związku z czym nie pozwoliłby sobie na jakiekolwiek bezczelne zachowanie względem młodszego. Choć jakby się dłużej nad tym zastanowić, to nie tylko wysoka kultura osobista się do tego przyczyniła, ale także fakt, że po dzisiejszym wieczorze, Min naprawdę polubił przyjaciela Taehyunga.
    -Rozumiem, że mogę z Tobą zostać, Jimin-sshi? -Upewnił się, gdyż nie otrzymał jasnego pozwolenia od chłopaka. Zerknął w głąb pokoju stojąc nadal przed drzwiami oraz bacznie obserwując swojego rozmówcę.
    - Wiesz…Pękłoby mi serce, gdybyś sobie poszedł. -Słowa Parka poruszyły serce starszego. Obiecał sobie, że będzie robił wszystko by do żadnych pęknięć nie doszło. Co patrząc po jego obecnej niechęci do opuszczenia Jimina nie było ciężkie do zrealizowania. Chcąc pokazać, że nie jest wyłącznie sztywnym Hyungiem, który nie potrafi być spontaniczny, podszedł do młodszego, wsuwając dłoń pod jego koszulkę, kładąc ją w miejscu serca.
    -Hmmm..faktycznie, jest całe i bije bez zarzutów, dobrze że zostałem. -zabrał dłoń, odpowiadając pogodniejszym tonem Min Yoongi, to było gorsze niż najgorszy dad joke. Trzymaj się swojego zachowania Zawstydzony, złapał od niego koszulkę oraz bokserki. Uznał za stosowne przeproszenie go za swoje zachowanie, jednak po chwili pomyślał że jeśli to zrobi to tylko wykopie pod sobą głębszy dół.
    -Dziękuje, Jimin-sshi. -Skłonił lekko głowę, by wyrazić swoją wdzięczność. Wtedy dostrzegł nagie nogi Parka. Mimo pokerowej twarzy, w środku buzowały w nim emocje.
    -Boże...Jimin-sshi…-westchnął przypadkiem z zachwytu nad idealnie zbudowanymi udami mężczyzny. Zlustrował go wzrokiem, zastanawiając się czy to przez niego jego bielizna jest tak ciasna.
    -...Po prostu chciałem powiedzieć...że jesteś naprawdę piękny. To tyle. -wyjaśnił, czując jak coraz bardziej plącze się w swoich słowach patrząc dookoła w każdy kąt pokoju byle tylko nie patrzeć w oczy Parkowi. Były one zbyt czarujące dla Mina. Sprawiały, że tracił dla młodszego głowę.
    -Chcesz się wykąpać razem? Będzie szybciej, a prysznic jest duży. -Wtedy zwrócił wzrok w stronę Jimina, patrząc na niego z lekkim zszokowaniem i zakłopotaniem. Jak mam powiedzieć nie kiedy w sumie chciałbym powiedzieć tak?
    -Żartowałem, hyung! -Yoongi zaśmiał się w dość żałosny i nerwowy sposób.
    -Ach..no tak..żartowałeś..- Szkoda Wchodząc do łazienki, zostawił lekko uchylone drzwi. Nie miał pojęcia co chciał tym osiągnąć. W końcu dziś działo się tak wiele rzeczy, że Yoongi już całkowicie nie wiedział co czuje.

    OdpowiedzUsuń
  94. Rozebrał się powoli, składając ubrania na umywalce. Nastawił chłodniejszą wodę pod prysznicem, puszczając jej strumień prosto na swoje włosy. Z każdą następną chwilą, czuł jak smród alkoholu z niego schodzi zastąpując to zapachem mydła. Myślał o tym, jak ciało Parka wyglądałoby skroplone wodą, przez co nawet niska temperatura prysznica wydawała się gorętsza.
    Spłukując pianę z włosów, zerknął na lustro w którego odbiciu dostrzegł schowanego za drzwiami Jimina.
    Mimo oczywistego erotycznego zabarwienia tej sytuacji, Min uznał to za słodkie. Cierpiał na tak ogromny niedobór subtelnych i troskliwych gestów, które próbował zastąpić przygodnym seksem, że teraz to ich się doszukiwał, a nie podtekstów. Wyszedł spod prysznica na dywanik owijając się ręcznikiem wokół bioder. Ubrał się w dane mu przez Parka ciuchy, wycierając porządnie głowę, tak żeby mógł wyjść już tylko z lekko wilgotnymi włosami.
    -Jimin-sshi, mogłeś po prostu wejść do środka, wiesz? -uśmiechnął się ciepło, mijając młodszego w drzwiach.
    Kręcił się po pokoju, głównie wyglądając za okno, nie chcąc położyć się do łóżka chłopaka bez jego pozwolenia. Ej...Yoongi...nie powinieneś nawet o tym myśleć. To nie na miejscu. skarcił samego siebie, biorąc jedną z poduszek oraz narzutę, którą była przykryta kołdra. Ułożył je na kanapie, zaścielając sobie ją do spania. Zadzwonił również telefonem hotelowym po room service, prosząc o przyniesienie dzbanka wody mineralnej, podkreślając że koniecznie musi być taka, a nie źródlana. Odbierając zamówienie podziękował i z góry zapłacił, stawiając wodę oraz szklankę przy łóżku Parka. Wiedział, że chłopak po takiej ilości alkoholu będzie potrzebował wody, a najlepiej właśnie takiej o dużej ilości minerałów. W końcu napoje procentowe wypłukują z organizmu wszystko co dobre.
    -Och, Jimin-sshi już jesteś. -odparł najpierw zbytnio ucieszony, jakby zobaczył go po miesiącach nieobecności, odchrząknął wracając do normalnego tonu głosu.
    -Na szafce nocnej masz wodę, gdyby chciało Ci się spać, ja będę tuż obok, więc w razie czego wołaj mnie proszę. -wyjaśnił pokazując na kanapę, na której chwilę później usiadł.
    -Nie chciałem się wyłożyć na łóżku bez Twojej zgody...znaczy w ogóle nie chciałem...jestem tutaj tylko gościem, więc nie chcę sie narzucać...chodzi o to, że nie miałbym nic przeciw spaniu koło Ciebie, ale nie chciałbym nadużyć Twojej gościnności...ech..-wiedząc, że już całkowicie się zaplątał, pozwolił pójść swojemu tikowi nerwowemu za ucho.
    -Wybacz, Jimin-sshi chyba zbyt wiele dziś wypiłem, lepiej będzie jeśli już zasnę. -mruknął, czując że tylko bardziej się pogrążył.

    OdpowiedzUsuń
  95. Czując rosnące w nim pragnienie, Jeon pisnął, gdy tylko poczuł ręce Kima na swoich biodrach, nie zwracając uwagi na to, że są w miejscu publicznym. Ułożył się wygodniej poruszając na boki pupą, za którą wkrótce po tym złapał go Taehyung.
    -Gdzie się podział dobry maluszek? Widzę tylko rozpieszczonego i żądającego maluszka. -JK nawet nie ukrywając, że podoba mi się sposób w jaki mówi do niego Kim, zamruczał sugestywnie, powoli zsuwając się z jego kolan w dół, coraz bliżej krocza ukochanego.
    -Bo kiedy maluszek bardzo chce poczuć swojego hyunga, robi się niedobry. -mruknął, kładąc dłonie na ramionach partnera, wbijając w nie paznokcie, gdy tylko poczuł klapsa.
    -Chce jeszcze. Taehyungie proszę jeszcze raz…-jęknął, lekko się wypinając. Gdy duża dłoń Kima wylądowała na karku Jungkooka, młodszy posłusznie oddał się pocałunkom. Posadził samego siebie na kroczu chłopaka, zachłannie się o nie ocierając. Czuł pod sobą rosnącą męskość ukochanego, co tylko nakręcało go bardziej.
    -Tae, proszę… jeszcze jednego..mocniej…-chciał poczuć silną dłoń partnera na swoim pośladku. Był pijany, pełen pożądania, przez co potrzebował tej bardziej zaborczej strony swojego hyunga. Nie mogąc już wytrzymać złapał go za dłoń, wyprowadzając ich na zewnątrz. Przed barem, w bardziej przyciemnionym miejscu, przyparł ukochanego do ściany, odpinając jego pasek. Uklęknął przed nim, wysuwając skórzany dodatek ze szlufek spodni.
    -Taehyungie proszę...pozwól mi…-Odchylił głowę do tyłu patrząc na niego z dołu prosząco.
    Już chciał wyciągać członek mężczyzny, gdy dostrzegł nadjeżdżającego kierowcę.
    Niechętnie wstał z kolan, prowadząc za sobą Kima.
    -Szyba. -Mruknął od razu gdy wsiedli do samochodu, dając kierowcy znać, że oddzielić ich od siebie czarnym szkłem.
    Następnie wskoczył natychmiast na Taehyunga, przyciskając go do oparcia. Zdjął z siebie golf, rzucając go na bok, będąc w samych spodniach. Specjalnie poczochrał sobie przy tym włosy, zostawiając je w nieładzie. Zsunał z siebie spodnie oraz bieliznę do połowy bioder, przez co widać było, jak bardzo zdołał się podniecić pod całym tym materiałem. Siedząc nadal na starszym, zaczął przejeżdżać dłońmi wzdłuż swojego torsu. Smukłymi palcami bawił się sutkami, jedną ręką w końcu zjeżdżając do krocza. Wodził nią po swoim przyrodzeniu, patrząc spragniony na Tae, co chwilę tylko oblizując i przygryzując wargi. Chciał jedynie w ten sposób nakręcić bardziej partnera.
    -Taehyungie-hyung...Chcę, żebyś to Ty mnie dotykał...proszę…-wyjęczał, delikatnie poruszając biodrami. Co chwile słodko stękał imię partnera, nie zwracając uwagi na to czy są blisko domu czy nie.

    OdpowiedzUsuń
  96. -Hyung…-Min wpatrywał się prosto w swojego rozmówce, czując że zaraz będzie musiał wstać, wziąć buty i wyjść. Jednocześnie był zszokowany, jak bardzo stracił na pewności siebie przez lata. Wiedział, że trochę gorzej jest mu utrzymywać kontakty poza pracą, ale nie sądził, że jest w tym aż tak beznadziejny.
    -Wybacz, Jimin-sshi chyba zbyt wiele dziś wypiłem, lepiej będzie jeśli już zasnę. -Zamienił słowo pójdę na zasnę nie bez powodu, gdyż tak naprawdę nie miał najmniejszej ochoty wychodzić, więc liczył, że chociaż będzie mógł zostać na kanapie.
    -Żartujesz hyung? -Yoongi zmrużył brwi, nie do końca rozumiejąc co się do niego mówiło.
    -A powinienem? -zapytał cicho, zakładając nogę na nogę jak to miał w zwyczaju gdy siedział. Gdy Jimin podszedł do niego, Min uniósł wzrok patrząc na niego z dołu. Spokój jaki towarzyszył mu w jego towarzystwie był wręcz nienaturalny. Nie mógł uwierzyć w to, że jeszcze kiedykolwiek będzie w stanie poczuć się w ten sposób. Miał cichą nadzieję, że młodszy pozwoli mu się przytulić. Obiecał trzymać ręce przy sobie, jednak chęć ujęcia malca w swoje objęcia była niezwykle mocna, do tego stopnia, że starszemu ciężko było z nią walczyć.
    Park za to splótł ich palce, wywołując tym samym uśmiech na twarzy Yoongiego, który był delikatny aczkolwiek pełen satysfakcji. Pozwolił się prowadzić, trzymając dłoń chłopaka mocno i z przekonaniem. Chociaż w ten sposób mógł pokazać, że mu zależy na właściwym traktowaniu go.
    -Hyung, Ty to naprawdę coś innego… -parsknął śmiechem słysząc słowa mężczyzny. Uważał go za wyjątkowo uroczego już bez takich tekstów, a co dopiero teraz.
    -Uwierz mi Jiminnie, jestem bardziej pospolity niż ktokolwiek inny. -Wyciągnął dłoń, by lekko poczochrać włosy młodszego, przez co zostawił jego kosmyki w lekkim nieładzie.
    -Jeśli chciałeś sprawdzić, czy jestem krzykaczem, wystarczyło spytać albo… sprawdzić nieco inaczej. Zaaapewniam Cię, że baaaardzo krzyczę. -Min odchrząknął, jakby krztusząc się słowami swojego rozmówcy.
    -Jiminnie, nie podpuszczaj mnie proszę, zwłaszcza że obejmuje mnie obietnica. - Ale chętnie kiedyś bym to sprawdził Nie dało się ukryć, Jimin był diabelnie przystojny. W oczach Yoongiego nie istniała skala, która byłaby wystarczająco duża na opisanie tego jak atrakcyjny był dla niego edytor. Jednak słowo się rzekło i choć bardzo by chciał, zwłaszcza po alkoholu, nie pozwoli by zawładnęły nim pragnienia. Zdecydowanie sprowadził go na ziemię moment, w którym Park pchnął go na łóżko.
    -Hyung, złap mnie! -Wystraszony Yoongi zdążył się jedynie odwrócić przodem do Jimina by go złapać.
    -Minnie! -krzyknął, owijając ramiona wokół jego ciała.
    -Nic Ci nie jest? -zapytał od razu, dla zwykłej pewności, przyłapując się, że trzyma jednąc dłoń na plecach Parka, a drugą niebezpiecznie nisko, nieco nad pupą młodszego.
    -Hyung, jesteś więcej niż przystojny, jestem pod wrażeniem, że masz słodką osobowość. Bo wiesz… ludzie z telewizji to takie gbury na co dzień. -Min nie mógł ukryć zaskoczenia, że naprawdę tak atrakcyjny mężczyzna uważa go za przystojnego. Cóż, nie słyszał tego od lat, nic dziwnego, że się od takich słów po prostu odzwyczaił. Jednakże jeszcze bardziej zdziwił go fakt, że miał słodką osobowość To cieszyło go nawet bardziej, niż komplementy odnośnie wyglądu, a jednocześnie troche smuciło, w końcu Jimin nie znał go jeszcze dobrze i nie wiedział o nim wielu rzeczy.
    -Nie lubię telewizji Minnie, ale niestety jest mi potrzebna, jeśli chcę robić muzykę. Może dlatego nie jestem gburem, choć kto wie może na trzeźwo pomyślisz co innego? -zaśmiał się cicho, żartując.

    OdpowiedzUsuń
  97. Wiedział, że w telewizji może wyglądać na oschłego, dlatego cieszył się, że Park miał o nim inne zdanie po ich pierwszym wspólnym wieczorze.
    -Jak pokazywałem Jungkookowi, kto mi się spodobał w tym survivalu, nie spodziewałem się… tego. -Ponownie rozbawiony Min, odgarnął z czoła chłopaka kosmyki włosów, przyglądając się detalom jego twarzy.
    -Tego? Czyli czego? Mam nadzieje, że w pozytywnym znaczeniu tego słowa. -Gdy młodszy położył dłonie na policzkach starszego, producent pozwolił sobie położyć na nich swoje, przyciskając drobne rączki Parka mocniej, przez co jego wargi ułożyły się w dziubek, a oczy zwęziły się w kreseczki.
    -A teraz? Teraz też jestem przystojny? -zapytał bardziej mamrocząc, gdyż przez ułożenie ust niewygodnie mu się mówiło. Gdy edytor zabrał ręce, uśmiechnął się szeroko, zdecydowanie najpromienniej tego wieczoru, ukazując nie tylko rząd śnieżnobiałych zębów, ale też dziąsła.
    Patrząc na swojego towarzysza, kąciki ust same unosiły się ku górze. Kiedy dłonie Jimina w słodki sposób spoczęły na jego policzkach, Min miał ochotę delikatnie je uszczypnąć, gdyż były teraz uroczo uwydatnione, lecz wtedy przerwało mu pytanie ze strony chłopaka.
    -Yoongi hyung, naprawdę myślisz, że jestem piękny? -Chichot Park był tym, co od dziś starszy chciał słyszeć codziennie.
    -Inaczej bym tego nie powiedział, Jiminnie. -położył dłonie na plecach mężczyzny, drapiąc go delikatnie, wzdłuż ich długości.
    -Jesteś zjawiskowo piękny, a do tego czarujący, inteligentny i zabawny. Zawsze mówię traineesom na próbach, gdy się załamują, że ludzie idealni nie istnieją, więc mają się nie dołować, ale teraz nie wiem co będę im mówił bo obaliłeś wszystkie możliwe teorie na ten temat. -Wyjaśnił, biorąc w końcu młodszego w objęcia i delikatnie kładąc go na łóżku, zaraz po tym lądując obok niego, by przykryć ich obu kołdrą.
    -To naukowo potwierdzone, że jak śpi się w towarzystwie drugiej osobie, to regeneruje się podczas snu o 50% więcej energii, niż jak śpi się samemu. -Oznajmił, tonem głosu, który wskazywał na to, że doskonale wie o czym mówi.
    -Tak naprawdę to tak nie jest, ale gdybyś kiedyś nie chciał być sam, to ja mogę być obok. -polecił się, sugerując że nie chciałby aby ich znajomość za szybko się skończyła.
    -Poza tym, jestem Ci winien kąpiel. - Nawiązał do sytuacji, w której Park zrobił mu wyrzut, że nie wykąpali się razem, jednocześnie przejeżdżając opuszkami palców po odsłoniętym obojczyku, który zauważył już gdy chłopak wyszedł z łazienki.
    -Jiminnie, jednak chciałbym wiedzieć jedno. Dlaczego razem z Jungkookiem, mówiliście o bójkach? Biliście się kiedyś? -zapytał, nie mogąc pohamować ciekawości.
    Bliskość Jimina sprawiała, że karcił samego siebie, iż mógł choć przez chwile pomyśleć o spaniu na kanapie. Położył go sobie na torsie, by móc swobodniej przytulać mężczyzny i pilnować tego czy jest dokładnie przykryty kołdrą. Nie szczędził sobie drobnych czułości, od głaskania po subtelne przejeżdżanie paznokciami po skórze chłopaka. Uznał, że są to pieszczoty, na które może sobie pozwolić, gdyż nie mając one żadnego podtekstu.
    -Jiminnie…-powiedział nagle, chwytając za dłoń chłopaka. Zapomniał, że z tego wszystkiego nie podziękował Parkowi, za wspólnie spędzony czas.
    -Dziękuję za dzisiejszy wieczór. Cieszę się, że mogłem go z Tobą spędzić. -oznajmił po czym delikatnie musnął wargami trzymaną rękę, gdzieś na wysokości palców. Następnie splótł ich palce, nie chcąc puszczać jego dłoni.

    __________________________________

    -Chodź do mnie. -Taehyung nie musiał mówić wiele, najprostsze słowa z jego ust, zmieszanie z podnieceniem widocznym w jego oczach sprawiały, że Jeon rozpływał się bezpowrotnie.

    OdpowiedzUsuń
  98. Czując wargi na swoim nadgarstku, młodszy przyglądał się ukochanemu wygłodniałym spojrzeniem. Będąc bliżej partnera, z zaplecionymi wokół jego szyi dłońmi, uśmiechnął się zadziornie, podekscytowany na następne posunięcia partnera.
    Pochylił się nad nim, a zajęty pocałunkiem Jeon nie zauważył nawet kiedy Kim zjechał wzdłuż jego talii do męskości młodszego. Jęknął piskliwym głosem, gdy doświadczył na swoim przyrodzeniu kolistych ruchów kciuka Taehyunga.
    -Ugh...chcę już tutaj….proszę….pozwól mi proszę. -Maluszek złapał chłopaka za pasek jednak zanim zdążył go odpiąć, pisarz przyciągnął go do zachłannego pocałunku, który w połączeniu z palcami Kima wędrującymi wzdłuż członka Jungkooka całkowicie rozproszył Nochu. Kochał fakt, że mimo upływu miesięcy ich zbliżenia nadal były pełne namiętności. Nigdy nie było im mało i zastanawiające było to czy kiedykolwiek będą mieli siebie dość. To jednak chyba nie było możliwe patrząc na to, jak pożądanie władało nimi w samochodzie.
    Jeon ocierał się o wypukłość w spodniach starszego, czując jak rośnie pod wpływem jego działań.
    -Taehyungie... Twoje spodnie są już za ciasne...chcę się Tobą zająć, proszę…- wysapał, gdy partner przyciągnął go blisko siebie. Zamknięty w szczelnym uścisku chłopaka, Jungkook miał małe pole do popisu, postanowił więc być grzecznym maluszkiem i oddać się w ręce swojego Hyunga. Taehyung doskonale znał czułe punkty na ciele partnera. Wiedząc, że młodszy ma wrażliwe sutki, sprawił że po zetknięciu się z nimi ustami, Nochu pisnął wręcz wyższym głosem, zaciskając dłonie na ramionach partnera.
    -Hyu...ng…-syknął, gdy starszy zassał się w tym samym miejscu, kontynuując pieszczoty.
    -Ugryź mnie. -nakazał miedzy jednym, a drugim sapnięciem. Lubił gdy ukochany zahaczał zębami o jego skórę, chociażby przy robieniu malinek. Nakręcało go to, a do tego sprawiało mu wiele przyjemności.
    -Chodź, króliczku. -Jeon na słowo króliczku wzdrygnął się lekko, gdyż miły dreszcz przebiegł wzdłuż jego kręgosłupa.
    -Wiesz, że lubie kiedy tak mówisz...mój hyung wszystko wie…-uśmiechnął się lekko, cieszył się że jego partner tak dobrze go znał. Pozwolił się rozebrać ponieważ ta czynność była o wiele bardziej zmysłowa, gdy robił to Taehyung.
    -Kochanie, nie zapinaj go tak dokładnie bo jak będę się rozbierał to wyrwę wszystkie guziczki, a tak wyrwę tylko część..-mamrotał pod nosem, lekko pijanym tonem, obserwując jak chłopak zajmuje się jego płaszczem.
    -Aiiiigooo Hyung, jak możesz dawać takie słodkie całuski, kiedy masz takie nieprzyzwoite myśli….jak Ty to robisz…-dodał po tym, jak starszy cmoknął jego wargi.
    -Chodź, hyung się Tobą zajmie jak należy. - Jeon przytaknął, pozwalając się wyprowadzić z samochodu.
    -A maluszek już o niczym innym nie marzy. -przykleił się do boku ukochanego, chcąc być jak najbliżej niego. Czując silne dłonie mężczyzny, trzymające go przy sobie, wiedział że jest bezpieczny. Jednak wtedy przypomniał sobie o czymś ważnym dla jego upojonego alkoholem umysłu.
    -O nie Hyung...Zapominałem, że ubrałem dzisiaj ładną bieliznę, a została w samochodzie...No nie…-jęknął niezadowolony, szukając po kieszeniach kluczy do domu.
    -I już teraz nie wyglądam ładnie bo jestem w samym płaszczyku…-nadąsał się, nadymając policzki powietrzem. Gdy w końcu po paru próbach trafił do zamka, weszli do środka, szybko przenosząc się na górę.

    OdpowiedzUsuń
  99. Wtedy Jungkook od razu zabrał się za pozbawianie ukochanego ubrań. Idąc rozpinał jego koszulę, nie szczędząc mu przy tym pocałunków. Rzeczy Taehyunga zostawiał rozrzucone po całym domu nie przejmując się tym, że ktoś je rano znajdzie. Za koszulą w końcu wyrzucił pasek, który przeszkadzał mu całą drogę do domu w dostaniu się do męskości ukochanego. Tak, jak z butami Kim musiał poradzić sobie sam, tak ze spodniami radził sobie Jeon, dopóki starszy nie musiał podnieść nóg, by je zsunąć. Pozostawione rzeczy, nie grały teraz roli. Najważniejszy był Taehyung, którego Jungkook w końcu miał całego dla siebie, bez zbędnych gapiów z baru. Wchodząc do pokoju młodszego, zamknęli za sobą drzwi. Pchnął Kima na łóżko, by zaraz po tym zerwać z siebie płaszcz i usiąść na przeciwko chłopaka.
    -Umm...Hyuuung...dlatego jeszcze masz na sobie bieliznę? Chcę już Cię poczuć...a Ty nadal ją masz nieładnie…-mruknął, kiwając przecząco głową.
    -A ja już tak bardzo chciałem...pomóc Ci się rozgrzać…-mówiąc to, Jeon wziął do ust dwa swoje palce, zasysając się na nich mocno. Wyciągając je, pociągnęła się za nim z jego warg strużka śliny.
    -Obiecałeś, że się mną zajmiesz..-zamruczał, podchodząc do Taehyunga na czworakach, przez całą długość łóżka.
    -To dlaczego każesz mi czekać? Maluszki tego nie lubią…-mówiąc to, przejechał paznokciami wzdłuż męskości, czując jak wilgotny jest materiał bielizny Kima. Nachylił się między jego nogami, składając mokre pocałunki na jego członku przez cienki materiał.
    -Hyung? -jęknął wyczekująco, chcąc sprowokować partnera. Złączył nogi mężczyzny, siadając mu na udach.
    -Oppa? -stęknął, ocierając się o niego, dodatkowo kładąc sobie dłonie starszego na swoich pośladkach.
    -Daddy? -szepnął,nachylając się przy uchu Taehyunga. Wyciągając z rękawa już wszystkie nazwy, jakie przyszły mu do głowy, zadowolony z siebie zassał się na szyi mężczyzny, zostawiając na niej świeże mocne ślady.

    OdpowiedzUsuń
  100. -W takim razie nigdy Cie nie wypuszczę! - Może i trochę naściemniał, ale osiągnął zamierzony efekt. Chciał mieć Jimina przy sobie. Co uważał jednocześnie za głupie, dziwne, ale i zrozumiałe. Głupie i dziwne, ponieważ znali się dopiero parę godzin, zrozumiałe bo w końcu Min był sam już dość długo. Rany przeszłości sprawiły, że mężczyzna odciął się nawet od wszystkich. Rodziny, przyjaciół, znajomych. Porzucił wszelkie kontakty, a jego przyjaźń z Jungkookiem była pierwszą relacją jaką nawiązał od dłuższego czasu. Dlatego też, świeży powiew młodzieńczej energii i zauroczenia, sprawił że Yoongi poczuł, jak bardzo brakowało mu ciepła drugiej osoby.
    – Powodzenia w zaciągnięciu mnie do wspólnej kąpieli. Nie. Ma. Tak. Łatwo. Jak. Minnie. Czekał. Na. Szansę. Trzeba. Było. To. Wykorzystać. -Mimowolnie zaśmiał się, uważając gesty i sposób mówienia chłopaka za wyjątkowo urocze.
    -A jak Yoongi, powie Minniemu, że nie wykorzystał szansy, bo Minnie mu się spodobał i chce traktować go z należytym szacunkiem, więc nie będzie korzystał z okazji, kiedy Minnie nie jest do końca trzeźwiutki? -Przedrzeźnił go specjalnie, jednak miało to pozytywny wydźwięk.
    -Długa historia w skrócie, przystawiałem się do Tae, gdy zaczynali z Kookiem, wiesz… strasznie chciało mi się seksu, widziałeś jak wygląda Taehyung?! -Od przyglądania się delikatnemu brzuchowi Jimina, oderwały Yoongiego dopiero słowa Parka, które wymalowały niezadowolenie na twarzy starszego.
    -No wiem, widziałem go. -Mruknął z przekąsem zdając sobie sprawę z faktu, że nie jest tak atrakcyjny, jak partner Jungkooka. Tak właściwie mieli zupełnie dwa różne typy urody, więc skoro Kim tak bardzo podobał się Jiminowi, to czy on w ogóle wpisuje się w jego gust? Co prawda młodszy wykazywał zainteresowanie jego osobą, ale nigdy nie wiadomo czy nie był to wpływ alkoholu. Miał tylko nadzieje, że faktycznie był w typie Parka.
    -Fakt, nie byłem w porządku, ale DO NICZEGO NIE DOSZŁO! Jungkook i tak dał mi nauczkę, długo ją czułem, bo wyobraź sobie mnie kontra on! -Wyprzedził go zanim Min w ogóle zdążył mu powiedzieć, że zachował się nie do końca dobrze.
    -Wiesz, to godne podziwu, patrząc na to jak wyrośniętym dzieciakiem jest Kook, raczej nie ryzykowałbym bójki z nim. Zwłaszcza jeśli chodzi o Taehyunga. Byłem przy nim, kiedy była cała ta afera z pseudo “zdradą” Kima. Nie chcesz wiedzieć, w jakim stanie był Jeon. Ja to się dziwie, że obyło się bez ofiar w ludziach. -westchnął, przypominając sobie ciężkie momenty.
    -Potem Jungkook wyleciał, zaprzyjaźniłem się z Tae i…-Spojrzał na Jimin pytającym wzrokiem, czekając na kontynuację wypowiedzi.
    -I? -zapytał w końcu sam, jakby widząc jego zamyślenie.
    -Jest ciężko, ale Jungkook chyba zaczyna się do mnie przekonywać. -Dostrzegł mimo starań chłopaka, że temat ten jednak go nieco przybił. Przyciągnął go do siebie, szczelnie zamykając w swoich ramionach.
    -Jungkook to dobre dziecko, na pewno już Ci wybaczył. Nie myśl o tym, Jiminnie. Nie teraz kiedy łatwiej jest się zasmucić i przestać racjonalnie myśleć. -poprosił, wplatając smukłe palce między kosmyki jego włosów, drapiąc go delikatnie.
    -Naprawdę żałuję, hyung. Nie jestem taki... Nie kochałem się z nikim od ponad roku! -Min zaczął się zastanawiać co pomyślałby o nim Park, gdyby powiedział mu, że on sam nie uprawiał seksu nawet dłużej od niego. Próbował wdać się w przelotne romanse, by wyleczyć ból, jednak to zawsze kończyło się fiaskiem.
    -Poza tym… Min Yoongi jest lepszy od Tae, widziałeś jak on wygląda? Ten Min Yoongi? -uniósł mimowolnie kącik ust ku górze, malując na twarzy cwaniacki uśmiech.

    OdpowiedzUsuń
  101. Położył Jimina na plecach, chwilę później nachylając się nad nim, by patrzeć na niego z góry. Zbliżył się niebezpiecznie blisko, do wydatnych malinowych ust chłopaka. Do tego stopnia, że wystarczyłoby jedno wypowiedziane słowo, by ich wargi otarły się o siebie. Jednak Min przechylił głowę, by móc szepnąć do ucha Parka.
    -Bądź cierpliwy Jiminnie, a obiecuje że Min Yoongi zaspokoi wszystkie Twoje potrzeby. -Zdanie, mówiąc o jego przewadze nad Taehyungiem dodało mu odrobinę pewności siebie.
    -Wszystko w swoim czasie, co nagle to po diable. -dodał niskim tonem głosu, oblizując wargi. Wilgotnymi musnął skórę na szyi chłopaka tuż pod jego uchem. Powtórzył tę czynność, zasysając się w danym miejscu, zostawiając po sobie subtelny ślad na aksamitnej skórze Jimina.
    -Powiedzmy, że to motywacja do cierpliwości. -zamruczał, kładąc się z powrotem obok niego oraz przyciągając go bliżej siebie.
    -Yoongi.Tak się cieszę, że się w sobie zakochamy -I choć Min nie był w stanie odpowiedzieć mu tego samego, ze względu na swoją formalną postawę, cieszył się w głebi serca, że Jimin jest tak otwarty i bezpośredni. Kogoś takiego brakowało mu w życiu. Mimo braku odpowiedzi, wziął mężczyznę w ramiona, zamykając go w sczelnym uścisku, przez co czuć było jego wzburzone emocje.
    -Cieszę się, że Cię poznałem, Park Jimin. -szepnął, wycierając mokre policzki chłopaka, następnie układając go na swoim torsie, bym mógł zasnąć wtulony w niego.

    -Jeon Jungkook. -Stanowczy głos Taehyunga sprawił, że dreszcz szybko przebiegł wzdłuż kręgosłupa młodszego. Uwielbiał doprowadzać go do takiego stanu, kiedy przejmował nad nim kontrolę. Nie można było zaprzeczyć, że Jungkook uwielbiał być uległy względem Kima.
    -Tak? Myślałem przez moment, że chcesz mieć kontrolę, mówiąc mi, czego żądasz, zachowując się, jakbyś sam panował nad całą sytuacją, jakbyś nie potrzebował mojej opieki. -Jeon jęknął niezadowolony po czym z grymasem na buzi spojrzał w stronę ukochanego.
    -To Tae Tae nie wie, że maluszkami trzeba się zawsze opiekować? -zamruczał uroczo.
    -Myślałem, że mój Jungkookie sam chciał to zrobić. -Młodszy zaprzeczy kiwając przecząco głową, a następnie jego wargi znowu przyssały się do przyrodzenia Kima.
    -Kookie… -Maluszek uśmiechnął się z saysfakcją widzac jak działa na swojego partnera.
    -Taehyungiee! -Jęknął przeciągle nagle zaskoczony, gdy dłoń chłopaka uderzyła o jego udo.
    -Tak, baby boy? -jeon zadrżał na samą nazwę, poruszając zmysłowo biodrami
    -Jeśli nie chcesz, abyśmy zaraz skończyli, to przestaniesz w tym momencie…-Gdy Kim zsunął go sobie z kolan, Jungkook jęknął z przekąsem nie zadowolony z zaistniałej sytuacji.
    -Kookie chce poczuć Hyunga w sobie...-szepnął, gdy na widok nabrzmiałej męskości Taehyunga aż zabrakło mu powietrza. Kochał ciało ukochanego. Całe, od stóp do głów. Był dla niego idealny, najpiękniejszy. Ucieleśnienie wszelkich pragnień i żądz.
    -Myślisz, że dałbyś radę wziąć mnie od razu? -Jeon stęknął rozsuwając szeroko nogi w siedzącej pozycji.
    -Hyungie...dam radę, chcę poczuć Cię najmocniej jak się da. -Zamruczał jak kotek, patrząc na partnera proszącym spojrzeniem.

    OdpowiedzUsuń
  102. -Co Ty na to, żebym patrzył, jak się ładnie dla mnie otwierasz? I gdy będziesz gotowy, będziesz mnie błagać, żebym zamienił twoje palce na coś większego, hm? Żeby Ci pokazać, że nikt oprócz mnie nie umie o Ciebie zadbać. -Jeon jęknął gniewnie widząc że mężczyzna się z nim droczy. Zachłannie oddawał jego pocałunek aż do utraty tchu.
    -Hyungie w ogólnie nie słucha dzisiaj czego chce maluszek. Nieładnie tak…-mruknął Jeon, odsuwając się od Kima. Usiadł przed nim rozkraczając się szeroko. Patrząc cały czas na ukochanego, wsunął do ust wskazujący i środkowy palec. Zassał się na nich mocno, kusząco się nimi bawiąc. Wyciągnął je kompletnie mokre, a strużka śliny spływała po jego czerwonych wargach. Wodził nimi po pulsującym wejściu, nie spuszczając wzroku z Taehyunga.
    -Hyung czy Kookie może się pobawić? -zapytał, prosząco wpatrując się w starszego, czekajac na pozwolenie. Dopiero po chwili wsunął palce wewnątrz, czując jak cały się wokół nich zacisnął.
    -Taehyungie jestem taki ciasny, szkoda że nie chciałeś wejść we mnie od razu. -Jęknął drocząc się z partnerem. Rozchylił wargi uwalniając z siebie coraz głośniejsze jeki, kiedy zaczął poruszać palcami szybciej.
    -Hyungie, lubię kiedy patrzysz jak się dotykam. -stęknął wysokim tonem głosu dostrzegając wygłodniałe spojrzenie mężczyzny.
    -Jestem już cały mokry, Taehyungie…-wysapał, drugą ręką wodząc po nabrzmiałej męskości.
    -Chcesz zobaczyć, czym bawi się maluszek kiedy nie ma obok Hyunga? - zapytał zadziornie, przygryzając uwodzicielsko wargę. Odwrócił się tyłem do niego, idąc na brzeg łóżka na czworaka przy okazji, wypinając się w stronę ukochanego, pokazując swoje lekko rozszerzone wejście. Schylił się pod łożko, wyciągajac z niego różowe, pastelowe pudełko.
    Wyjął z niego jedną ze swoich ulubionych zabawek (https://i.pinimg.com/originals/1a/29/c8/1a29c802e17b478f3b57216d5997344d.jpg )
    -Ładne? -zapytał, zblizając się do partnera, by usiąść na przeciw niego, jednak o wiele blizej niż wcześniej.
    -Nie jest taki fajny, jak Hyungie, ale sprawia że maluszek jest mniej samotny kiedy jesteś daleko. -zamruczał, kilkukrotnie przejeżdżając ręką wzdłuż całej długości dildo. Oblizał kusząco wargi, biorąc zabawkę do ust.
    -Gdyby Tae Tae pozwolił to maluszek tak bawiłby się nim, a tak to musi się zadowolić tym. -Wysapał niezadowolony, z pasją zasysając się na przeźroczystym przedmiocie. Wyjmując go z ust, przejechał nim po swoich udach, by na koniec powoli wsuwając w siebie dildo.
    -Boże Hyung.. zacisnąłem się tak mocno, wolałbym Tobie sprawić przyjemność niż moim zabaweczkom. -wyjęczał cienkim głosikiem.
    -Proszę, Taehyungie…-mruknął, gdy widoczne było już tylko serduszko ulubionej zabawki Jungkooka.
    -Weź mnie już. -warknął, patrząc na Kima z żądzą w oczach, zmierzwionymi włosami i intensywnie czerwonymi wargami.

    OdpowiedzUsuń
  103. -Najbardziej. - Widząc zamyślenie ukochanego, Jungkook pomachał swoją zabawką przed jego oczyma, które niczym w transie wpatrywały się w ciało młodszego.
    -Jesteś słodki, hyung. Wiem, że jestem najładniejszy, ale moja zabaweczka też jest śliczna, prawda? -zapytał z niewinnym wyrazem twarzy, nie patrząc na to co dzierżył w dłoni.
    - Och, to znaczy… to… -Kook lekko rozchylił wargi, czekając na komentarz partnera, który tym razem przyjrzał się różowemu serduszku. - … na pewno wygląda ładnie w Tobie. -Młodszy sapnął z satysfakcją, ciesząc się, że jego hyung zawsze wie co powiedzieć, jak gdyby doskonale zdawał sobie sprawę z tego co chce usłyszeć. Taehyung nie musiał powtarzać dwa razy. Jeon dbał o każdy swój gest, każde spojrzenie czy kąśnięcie własnych warg. Chciał, aby każdy ruch wzbudzał w ukochanym coraz większe napięcie. Jednak nie wziął pod uwagi tego, że wygłodniałe spojrzenie Kima, rozpali go mocniej niż jakakolwiek pieszczota, którą mógłby teraz otrzymać. Uwielbiał czuć się pożądany. Kochał, gdy Taehyung patrzył na niego spragniony, świadomość że jest dla niego atrakcyjny była wyjątkowo podniecająca. Jeon często dostrzegał, że pary z czasem blakną, przestają siebie pragnąć, stają się monotonne, a każde zbliżenie traktują jako nieprzyjemny obowiązek. Może i ich wspólne życie nie było idyllą, było w nim wiele chaosu, wiele łez. Jednak mimo to, zawsze z wszystkiego wychodzili w jednym kawałku, a z każdym niefortunnym zdarzeniem ich miłość oraz namiętność przybierały na sile. Tego mogła im pozazdrościć każda para, a Kook uwielbiał się tym szczycić.
    Jednak tak jak wzrok Kima potrafił go skutecznie pobudzić, tak niestety nie był w stanie go całkowicie zaspokoić.
    -Weź mnie już. - warknął, nie mogą już wytrzymać. W myślach powtarzał sobie, że jeśli starszy zaraz czegoś nie zrobi, to on sam na niego wskoczy. Aczkolwiek on również nie musiał się powtarzać, gdyż Kim od razu otoczył go swoim ciałem
    -No nareszcie, już myślałem, że nie poprosisz. -Jeon zadrżał, przygryzając króliczymi zębami dolną wargę, przez co wyeksponował znajdujący się pod nią pieprzyk.
    -Myślałem, że już nie posłuchasz. -szepnął, zupełnie jak gdyby chciał się dalej droczyć, a z drugiej strony bał się być niegrzecznym przy tak rozpalonym mężczyźnie. Nie był to zły strach, raczej był to element erotycznej gry, w której maluszek woli być nagradzany niż karany. Niestety Kim miał już inne plany. Jako że młodszy nie był dziś uosobieniem posłuszeństwa, doprowadzanie go do skraju wytrzymałości wydawało się być właściwym oraz kuszącym wyjściem.
    Jungkook od razu zmalał, gdy tylko partner nachylił się nad jego ciałem. Spotulniał czując dominujące wibracje bijące od ukochanego. Niewielki dystans między ich wargamim sprawił, że Jeon ogarnięty pragnieniem pocałunku, nie spostrzegł iż starszy chwycił za znajdującą się w nim zabawkę.
    -Ummh...Taehyu...ngg…-jęknął w usta partnera, od razu wbijając paznokcie w jego ramiona, gdy poczuł jak dłonie mężczyzny dociskają mocniej przedmiot. Młodszy bez zahamowań od razu zaczął poruszać rytmicznie biodrami, nie potrafiąc zachować przy tym ciszy.
    -Hyung...proszę...wyjmij to już…-stęknął, po tym jak ponownie przygryzł wargę należącą do Kima. Jednak mężczyzna nie zaprzestawał pieszczot, a Jeon nie wiedział już, jak ma zapanować nad własną żądzą. W końcu padł plecami na łóżko, nie zapierając się już na łokciach. Wyciągnął dłonie nad swoją głowę, przy okazji bardziej czochrając swojego włosy. Całkowicie rozłożony wydał z siebie przeciągły jęk, oddychając coraz to ciężej i głośniej.

    OdpowiedzUsuń
  104. -Taehyungie….błagam...błagam Cię...nie chcę już tego durnego kawałka plastiku, chcę Ciebie…-mruknął pozwalając swoim plecom wygiąć się w zmysłowy łuk. Jego ciało wręcz samo wiło się pod Taehyungiem, który z każdą chwilą doprowadzał Jungkooka do coraz to większego szaleństwa. Maluszek zacisnął mocno powieki, otwierając je dopiero kiedy poczuł ukochaną dłoń na swoim policzku.
    -Gotowy? -Jeon spojrzał w oczy mężczyzny, widząc w nich nie tylko namiętność, ale także bezgraniczną miłość. Dlatego też wyciągnął w jego stronę obie swoje delikatne dłonie, ujmując nimi twarz Kima.
    -Zawsze, tygrysku. -odszepnął ze wzruszeniem wpatrując się w każdy szczegół na buzi partnera. Był wdzięczny za każdą wspólną chwilę, jaką dostali od losu. Codziennie dziękował, że jego miłość znowu znajduje się u jego boku. Celebrował każde ich zbliżenie, jakby miałoby być ich ostatnim. Może także dlatego, nigdy nie brakowało im pożądania w związku.
    Jungkook posłusznie pozwolił się unieść, a gdy tylko znalazł się na kolanach Kima, wiedział co planował jego chłopak, przez co uśmiechnął się zadziornie.
    Kiedy nabrzmiałe przyrodzenie Taehyunga wypełniło pustkę pozostawioną po zabawce młodszego, pokój wypełnił dźwięk rozkoszy ulatujący z ust Jeona. Młodszy zadrżał, kiedy biodra mężczyzny zaczęły się poruszać. Dając się za sobą pociągnąć, nachylił się nad chłopakiem, stękając wciąż pod nosem.
    -Dalej kochanie, pokaż hyungowi jak go ujeżdżasz. -Maluszek przytaknął grzecznie, gdy słowa partnera spowodowały znany mu dobrze ścisk w żołądku.
    -To właśnie chciałem od Ciebie usłyszeć. -syknął, podnosząc się do siadu. Kołysząc lekko biodrami na boki, usadowił się wygodniej na męskości chłopaka. Położył obie dłonie na jego podbrzuszu, wyglądając w tej pozycji wyjątkowo ponętnie. Zamglonymi od pożądania oczyma wpatrywał się w tors partnera. Młodszy, zaczął powoli poruszać się dopiero kiedy jego spojrzenie spotkało się z tym Kima. Nie spieszył się, obserwował dokładnie jak atmosfera w sypialni gęstniała z każdym ruchem.
    -Hyung...nikt...tylko Ty doprowadzasz mnie do takiego stanu...widzisz co ze mną robisz? -pytając, podskoczył delikatnie, dociskając przyrodzenie partnera mocniej.
    -Czujesz to, hyung? Jesteśmy niczym Ares i Afrodyta. -szepnął młodszy, drapiąc podrzusze partnera, pozostawiając czerwone ślady na delikatnej skórze Taehyunga.
    -Bo owocem naszej miłości mógłby być tylko Bóg namiętności. -dodał, ogarniony rozkoszą przez co słowa ulatywały z jego ust bez jakiekolwiek kontroli. Poruszał się płynnie, rytmicznie, czasem szybciej lub też wolniej i bardziej zmysłowo, gdy odczuwał lekkie zmęczenie. Żaden stan upojenia alkoholowego nie równał się z tym jaki ogarniał Jeona podczas ich wspólnych intymnych zbliżeń. Młodszy zupełnie zapomniał o ilości wypitych trunków, gdyż bliskość ukochanego odurzyła go silniej niż jakakolwiek inna używka.

    OdpowiedzUsuń
  105. -Kochanie...tak mi dobrze…-jęknął odchylając głowę do tyłu, przez co uwydatniło się jego jabłko adama. Pozwolił sobie na odważniejsze ruchy, unosząc się coraz bardziej, by następnie gwałtownie opaść znowu na przyrodzenie Taehyunga.
    -Czy Hyung jest zadowolony z tego jak ładnie przyjmuje go Kookie? -zapytał, tym samym wracając wzrokiem do mężczyzny, pozwalajac znowu niesfornym kosmykom włosów ułożyć się na jego czole w nieładzie.
    -Jesteś taki grzeczny kiedy Cię ujeżdżam....to podniecające…-zamruczał zaczepnie, wbijając paznokcie mocniej w tors mężczyzny. W pewnym momencie jednak, Jeon zatrzymał się łapiąc Taehyunga gwałtownie za nadgarstki, przyciągając go do siadu. Zacisnął dłonie na ramionach ukochanego, zdecydowanym i zaborczym ruchem przyciskając go do ramy łóżka.
    -Ale Jungkookie nie jest grzeczny, więc lubi zaostrzać zabawę. -warknął, atakując gwałtownie wargi ukochanego, jakby te pare chwil bez pocałunków trwały wieczność. Ich języki od razu znalazły wspólny rytm, przez co JK z trudem powstrzymywał się przed jękami przyjemności. Gdy wilgotne mięśnie ocierały się o siebie z utęsknieniem i nienasyceniem, Kook poprawił się na kolanach starszego, by siedzieć wygodniej.
    -Chcę nowe ślady Taehyungie…-szepnął, kiedy odsunął się od warg partnera, kładąc wskazujący palec na ustach Kima. Następnie zabrał go, naznaczając jego opuszkiem szlak idący od szczęki młodszego, wzdłuż całej długości szyi Jeona, kończąc na obojczykach maluszka. Następnie zacisnął dłonie na ramionach mężczyzny, aby móc się na nim wesprzeć, gdy jego ciało zaczęło podskakiwać bardziej zaborczo i zachłannie.

    OdpowiedzUsuń
  106. Yoongi usnął stosunkowo szybko, co było wydarzeniem godnym zapisania go w kalendarzu. Min nie miał pojęcia kiedy ostatni raz spał tak dobrze. Bezsenność była jego największym wrogiem, zaraz obok pracoholizmu. Te schorzenia były częścią jego codzienności odkąd organizm młodego producenta, przyjął je jako reakcje obronną na tragedie dotykając mężczyznę w sferze prywatnej. Jednak Yoongi doskonale wiedział, że nie można mieć wszystkiego. Sukcesem był już sam fakt, że Min nie próbował się już zagłodzić na śmierć, a także fakt, iż wrócił do pracy i obcuje z ludźmi każdego dnia. Małe kroczki. Tylko takie potrafił stawiać odkąd stracił matkę i partnera. Jednak poznany dziś chłopak miał w oku błysk, który krzyczał wręcz, że dzięki niemu Yoongi niedługo przemierzy o wiele większy dystans robiąc ogromne postępy.
    Choć z początku był przerażony swoją reakcją na Jimina, teraz gdy drobne ciało leżało na jego torsie, otulony ciepłem Parka, spał spokojnie z błogim wyrazem twarzy. Mimo, że Yoongi był bardzo ostrożny w swoich słowach i czynach, przez ciągły strach oraz obawy, nie był w stanie powstrzymać podczas snu swoich podświadomych pragnień. Jego dłonie same wręcz objęły młodszego, gdy tylko powieki producenta zacisnęły się oddalając go w krainę snów.
    Dlatego też nic dziwnego, że starszy wzdrygnął się, kiedy tylko poczuł brak leżącego na nim chłopaka. Jednakże nawet nie drgnął gdy po błysku flesza uderzył go telefon chłopaka. Otworzył jedynie leniwie jedno oko, unosząc przy tym lekko brew. Chwilę później, usiadł na materacu, zaspanym spojrzeniem patrząc się na Parka.
    Powinien teraz powiedzieć mu, że jest zawiedziony jego zachowaniem, że tak jak wszyscy chce jego popularności, że pewnie chce udostępnić zdjęcia mediom, że traktuje go przedmiotowo.
    -Jiminnie…-Ale przecież oczy młodszego migoczą jak milion drobnych gwiazd, na nieskazitelnym niebie dobrych zamiarów. Yoongi od pierwszego wejrzenia miał do nich słabość i temu spojrzeniu wierzył bardziej, niż jakimkolwiek domysłom czy słowom.
    Wziął w dłoń telefon oraz chwycił za kciuk właściciela urządzenia. Przyłożył palec młodszego do czytnika, odblokowując telefon. Sam już odnalazł galerię, patrząc na zdjęcie które zrobił mu Park.
    -Na moje oko nie jest źle, ale na pewno wyszedłbym lepiej bez flesza oraz z telefonem trzymanym w Twojej dłoni. -parsknął cicho śmiechem, jednak nie w ironiczny, a dość rozczulony sposób, ciągle patrząc na ekran. Sunąc palcem po gładkiej powierzchni, włączył przednią kamerę aparatu, bez pytania obejmując ramieniem młodszego, robiąc im obojgu wspólną fotografię.
    -Widzisz? Od razu lepiej. -Oddał telefon właścicielowi, spoglądając na jego nadal wystraszoną twarz. Jimin w oczach Yoongiego był słodszy nawet niż ciastka yakgwa, które w większości składają się z miodu. Był nim oczarowany, a tym samym chciał, żeby nie czuł się winny.
    -Wiem, że nie chciałeś zrobić nic złego. Rozchmurz się bo tak piękne oczy nie mogą być spowite smutkiem. -Subtelnie pogładził jego policzek, następnie kłądąc się z powrotem.
    -Chodź do mnie Jiminnie, bo zmarzniesz. -mruknął już z przymkniętymi powiekami, rozkładając ręce w zachęcającym do przytulenia się geście. Choć wymówka Yoongiego była dość banalna, miał nadzieje, że jest ona wystarczająca był drobny mężczyzna znowu ułożył się w jego ramionach.

    OdpowiedzUsuń
  107. -Jungkook. -wystarczyło jedno słowo, wypowiedziane szeptem, by młodszy zadrżał, podpierając się na ukochanym, by nie stracić równowagi. Kochał głos Taehyunga, przyprawiał go o zawrót głowy i choć trochę wypił, to był całkowicie pewien, że jest to sprawka starszego partnera.
    -Taehyung. -odpowiedział niskim tonem, odważnie patrząc prosto w wygłodniałe oczy mężczyzny. Wędrujące po jego ciele dłonie, dodawały ich zbliżeniu chaotyczności, jednak Jeonowi jak najbardziej to odpowiadało, gdyż każda jego część krzyczała chcąc czuć Taehyunga mocniej.
    -Od kiedy grzeczni chłopcy tak warczą? -zapytał, kiedy dźwięk rozkoszy opuścił usta Kima.
    W ramach odpowiedzi, Jeon nawet nie zdążył jęknąć, kiedy gwałtownie został położony na plecach.
    -Kochanie…-syknął, układając się wygodniej na materacu. Jeon w mgnieniu oka zmalał, otoczony ciałem partnera. Uwielbiał to uczucie, czuł się wtedy pożądany i atrakcyjny. Wiedział, że ukochany chce go tylko dla siebie, a cóż mogło być bardziej podniecającego od bycia chcianym w oczach najważniejszej osoby?
    -Jestem Twój, hyung. -szepnął, czując dłoń Kima na swoim policzku, gdy opuszki jego palców przejeżdżały po bliźnie Jeona.
    -Tylko Twój…-wysapał ciężej, kiedy starszy drażnił najbardziej wrażliwy punkt na jego torsie, zaczepiając o sutki młodszego. Dopiero kiedy dłoń chłopaka zacisnęła się na jego udzie, Jungkook jęknął przeciągle i donośnie.
    -Prosze wejdź we mnie z powrotem, hyung….-poprosił wręcz błagalnym tonem, gdy pustka powoli zaczynała mu doskiwerać.
    -Kocham...to...jak spełniasz... moje zachcianki..-jęknął, próbując się wysłowić, gdy znowu zacisnął sie mocno wokół męskości partnera. Kręgosłup Jeona mimowolnie wygiął się w łuk, gdy dłonie mężczyzny wplotły się w jego włosy. Młodszy poruszał zmysłowo biodrami, dostosowując się do tempa, jaki narzucał mu ukochany.
    -Ach! Aa...Tae...Taehyungie o tam…-zamruczał w usta Kima, miedzy ich namiętnymi pocałunkami, gdy starszy bez większego problemu trafił w jego prostatę. Jungkook doskonale wiedział, że nie musi mu mówić gdzie powinien kierować swoje pchnięcia, jednak uwielbiał chwalić partnera i podkreślać, że jest mu z nim dobrze.
    -Pewnego dnia będziesz moją śmiercią. -Jeon nie mógł się powstrzymać od małego zadziornego uśmieszku, jaki zagościł na jego twarzy.
    -Pozwalam...ale tylko jeśli w tym samym czasie Ty będziesz moją, Kim Taehyung. -szepnął, kiedy mężczyzna pozostawiał ślady za jego uchem. Okolice szyi i obojczyków, były miejscami w których Jungkook pragnął by ukochany puszczał wodze fantazji.
    -Mocniej, Tae...Zrób mi mocne ślady błagam, chcę żeby każdy je widział. -wiedział, że jego miłość jest najtroskliwszym człowiekiem na świecie, przez co nie chciał zbytnio podrażnić skóry młodszego, jednak Jeon nie miał oporów w proszeniu o dodatkowe pieszczoty.
    Gdy Kim zwolnił rytm swoich pchnięć, a jego dłoń subtelnie stymulowała męskość młodszego, Jungkook otrzeźwił się na chwilę z zachłannego pożądania. Dzięki temu mógł się wsłuchać w ich ciężkie oddechy, muśnięcia ich warg, wspólne jęki. Nagle poczuł intymność ich zbliżenia, przez co dreszcz przebiegł wzdłuż jego kręgosłupa.
    -Taehyungie, nie wytrzymam już długo proszę…-jęknął płaczliwie, czując jak jego nabrzmiała męskość wręcz boli od ilości wypełniającej go ekstazy.
    -Proszę daj mi dojść, nie drocz się już ze mną…-poprosił, kiedy pieszczoty jakimi obdarzał członek Jeona, Taehyung były momentami bardzo delikatne, przez co młodszy poruszał biodrami by jego penis mocniej ocierał się o dłoń Kima.

    OdpowiedzUsuń
  108. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  109. -Jeśli jesteś blisko, to możesz dojść, zasłużyłeś kochanie. -Jungkook łapczywie wpił się w usta partnera, zachłannie ssąc jego wargę. Rozkosz wypełniła maluszka, tak samo jak biała ciecz oblała dłoń Kima, a jego imię wypełniło całe pomieszczenie. Chcąc pomóc też partnerowi, młodszy przyśpieszył rytm pchnięć starszego, poprzez pożądliwe ruchy swojego ciała.
    -Dojdź we mnie, Tae Tae. -szepnął mu do ucha, przygryzając jego płatek, tym samym też wbijając paznokcie w plecy ukochanego. Maluszek posłusznie przyjął całe nasienie ukochanego, warcząc przy tym przeciągle.
    -Mój najpiękniejszy…-szepnął, gdy oboje skończyli, a Jeon nie mógł oderwać wzroku od strużek potu spływających po skroni partnera. Ucałował go w miejscu, któremu się przyglądał, siadając po chwili na materacu, żeby schować swoje zabawki, by nie daj boże nie znalazła ich Arin.
    -Czekałem, aż będę mógł Ci je wszystkie pokazać. -zamruczał zmysłowo, chowając pudełko na swoje miejsce. Gdy podniósł sie po wsadzeniu przedmiotów pod łóżko, poczuł że sperma spływa po jego ciele.
    -Pójdę się ogarnąć, dobrze? -zapytał z uśmiechem, biorąc do łazienki świeże bokserki. Nie było go dłuższą chwilę, może też dlatego że pijany Jungkook był nieco powolniejszy, jednak jak się później okazało był to jedyny powód, ponieważ maluszek w samej bieliźnie stanął przed ukochanym cały zapłakany.
    -Taehyungie…-zaskomlał, siadając na łóżku.
    -Umyłem się...ale...pomyślałem sobie, o tym że zawsze się zabezpieczamy i że dawno nie robiliśmy tego, tak jak dzisiaj...i...ja pomyślałem, że przecież to nic w końcu nie mogę zajść w ciąże. -maluszek wyglądał na roztrzęsionego, a jego wypowiedź była lekko niewyraźna przez wypitą ilość alkoholu.
    -I tak mnie to uderzyło, że ja nigdy nie będę mogł zrobić z Ciebie taty, a przecież Ty tak kochasz Arin i pewnie chciałbyś mieć swoje, a ja nie mogę Ci tego zapewnić nigdy i… i… i..-Jungkook zmęczony swoimi rozmyśleniami wywołanymi najprawdopodobniej drinkami, zaniemówił na chwilę.
    -Przepraszam…-wyszeptał po chwili, wtulając się w ukochanego, jakby pilnując żeby nigdzie nie poszedł.

    OdpowiedzUsuń
  110. Gdy tylko ukochany wziął go szczelnie w objęcia, upewniając się że nie stała mu się krzywda, Jungkookowi nagle zrobiło się głupio.
    -Nie...nie, nie. Taehyungie, wszystko zrobiłeś idealnie, naprawdę…-mruknął między pociągnięciami nosem, ocierając gwałtowanie łzy. Czuł się źle, że martwił ukochanego, jednak nie mógł nic poradzić na swoją wrażliwość, zwłaszcza po alkoholu. Gdy partner ukrył go w swoich ramionach, Jungkook zamilkł, uspokajając swój oddech. Był wdzięczny, że Kim od razu wiedział, jak powinien się zachować w stosunku do niego. Drżał w jego objęciach, czując się winnym tego jaki jest oraz jak bardzo ograniczał swoją miłość w życiowych potrzebach.
    - Nie… nie, nie, Kookie -Jeon wtulił się mocniej w swojego rozmówcę, czując jak jego nos delikatnie go łaskocze między kosmykami włosów młodszego.
    -Kochanie, ty mi zapewniasz wszystko, czego potrzebuję, głuptasie! -Zapłakany chłopak zaparł się rękoma o jego ramiona, odsuwając się od niego nieco, tylko po to, żeby spojrzeć mu w oczy.
    -N-naprawdę..? -Choć było to pytanie retoryczne, Jeon czuł ogromną potrzebę upewnienia się w słuszności swoich domysłów.
    -Jungkookie, spełniam się przy tobie wystarczająco, ty i Arin sprawiacie, że moje życie jest kompletne i nigdy nie przyszło mi przez myśl, że do pełni szczęścia potrzebuję czegoś więcej… ja …-Młodszy uniósł kąciki ust w delikatnym uśmiechu, z rozczuleniem patrząc na mężczyznę. Cierpliwie wyczekiwał, aż dokończy zdanie nie chcąc mu przerywać.
    -Oczywiście cudownie byłoby być rodzicem z tobą, ale nie wybiegajmy tak w przód. No chyba że chcesz? -Dreszcz przebiegł ciało Jungkooka, a gęsia skórka wyścieliła obie jego ręce.
    -Chcę, oczywiście że chcę! -Odpowiedział pośpiesznie, dopiero potem zdając sobie sprawę z tego co miał na myśli ukochany.
    -Znaczy...Chcę kiedyś wychować z Tobą dziecko, ale nie chcę się spieszyć…-sprostował z rumianymi od zawstydzenia policzkami. Słowa ciężko przechodziły mu przez gardło, gdyż był to temat niezwykle poważny, ale też wywoływał u młodszego rzadko spotykaną już w ich relacji nieśmiałość.
    -Teraz pracujesz w wydawnictwie, ja z kolei za niedługo mam debiut, nawet dla Arin będzie ciężko znaleźć chwilę, co dopiero dla dziecka...Musimy się najpierw tutaj zadomowić. Mieć swoje cztery ściany, większy spokój...Wtedy owszem, chciałbym...chłopca...miałby na pewno w Tobie świetny wzorzec. Jesteś najsilniejszym mężczyzną jakiego znam i nie chodzi mi teraz o fizyczne walory, ale o taki aspekt życiowy. Najsilniejszy, najdzielniejszy, najbardziej zaradny. Do tego jesteś wrażliwy na sztukę i ludzi, masz w sobie pełno troski i zrozumienia. Jesteś naprawdę najbardziej niesamowitym człowiekiem, jakiego poznałem i wierzę, że mały Taekook mając ciebie za wzorzec, wyrósłby na najwspanialszego chłopca na świecie. -mruknął Jeon, ocierając łzy. Rozmarzył się na myśl o Taehyungu zajmującym się ich dzieckiem.
    -Tak bardzo Cię kocham -Młodszy przyjął całusa z radością, subtelnie muskając usta ukochanego.
    -Wiem, Tae Tae. Ja też Cię kocham, od zawsze odkąd tylko usiadłeś koło mnie w ławce. -szepnął, siadając na jego udach, by owinąć go całym swoim ciałem, w szczelnym uścisku. Jednak chwilę potem, partner ułożył go do spania, a kiedy Taehyung spoczął koło niego okrywając go kołdrą, przylgnął do niego zostawiając delikatne pocałunki w zagłębieniu jego szyi.
    -Jesteś moim wszystkim czego potrzebuję Kookie, jutro czeka nas kolejny cudowny dzień razem. Proszę, nie płacz więcej, chyba że ze szczęścia -Był szczęśliwy, najzwyklej w świecie odczuwał ogromne szczęście, przez to że ich miłość była czymś mocnym na tyle, by móc użyć słowa niezniszczalny.

    OdpowiedzUsuń
  111. -Dziękuje, Taehyungie. Nie będę już płakał. Jesteś wszystkim co mam, żadne pieniądze ani osiągnięcia czy przedmioty, nie są w stanie być cenniejsze od Ciebie. -Wymamrotał, w półśnie.
    -Hyung? -szepnął po chwili ciszy. -Myślisz, że Jimin tak samo pokocha Yoongi-hyunga? -zapytał z króliczej ciekawości.
    -Widziałem jak Yoongi-hyung na niego patrzył...mam nadzieje, że Jimin nie interesuje sie nim tylko przez tabletkę…-ułożył się na piersi partnera, dłonią głaszcząc czule klatkę piersiową Kima.
    -Hyung wiele przeszedł, Taehyungie...On na nikogo nigdy tak nie patrzył, jak dzisiaj na Jimina. Byłem w sumie w szoku...Boje się, że coś między nimi nie wyjdzie...Yoongi-hyung...To pierwszy raz, kiedy wyszedł kogoś poznać...Ech nie przejdzie mi to przez usta…-jęknął sfrustrowany koto-królik, delikatnie uderzając czołem o ciało Kima, na którym leżał.
    -Chodzi o to, Taehyungie….że poprzedni ukochany Hyunga umarł. Hyung też stracił mamę w prawie w tym samym czasie...bardzo się odizolował...Dlatego tak cieżko mu okazać sympatie Jiminowi, choć widziałem po jego oczach, że bardzo jest nim zafascynowany…-westchnął donośnie, spoglądając na partnera.
    -Chciałbym, żeby Hyung był szczęśliwy. Nie wyobrażam sobie...stracić Ciebie...przechodzić przez to co Yoongi-hyung...On jest bardzo odważny….Ja z pewnością bym się poddał…-Młodszy wtulił się mocniej w tors ukochanego, zupełnie jakby obawiał się, że gdzieś zniknie.
    -To dobry człowiek, on będzie kochał Jimina szczerze...Chciałbym, żeby Jimin się do niego nie zraził...On potrzebuje czasu, to wszystko jest dla niego nowe i coś co może się dla Chima wydawać proste, dla Hyunga jest naprawdę ogromnym wyzwaniem...-Jungkook przebywał ostatnio najczęściej w towrzystwie Mina, w końcu to on nadzorował jego debiut oraz każdy element pracy. Jeon doskonale wiedział, jak ciężki jest każdy dzień dla CEO jego wytwórni. Dlatego drobne uśmiechy starszego spowodowane obecnością Parka były wręcz bezcenne.
    -Taehyungie, jeśli Jimin będzie poirytowany Hyungiem i będzie Ci coś mówił...proszę...nie mów mu prawdy...ale powiedz, żeby dał mu czas. On naprawdę jest dobry, tylko potrzebuje więcej zrozumienia niż normalny facet…-wyjaśnił, poprawiając im kołdrę, by mogli się już wygodnie oddalić do krainy snów.

    OdpowiedzUsuń
  112. Yoongi wzdrygnął się słysząc długi jęk Parka. Powoli otworzył oczy, by dostrzec drobne piąstki lecące w stronę jego torsu.
    -Głupi! Głupi, głupi, głupi Yoongi! Głupi…-Min zamiast być oburzonym, uśmiechnął się szeroko pokazując szereg białych zębów oraz dziąseł, a spojrzenie zmieniło się w dwie równe kreski. Nawet nie dostrzegł gdy młodszy zepchnął go z łóżka, a jego ciało uderzyło o zimną podłogę. Jednak zamiast jęku irytacji zza łóżka słychać było perlisty śmiech starszego, który wybrzmiał z jego ust pierwszy raz od wielu miesięcy.
    -Jiminnie, ja tak głupieje przez Ciebie chciałbym zauważyć. -Oznajmił, podnosząc się do siadu, przez co wyłonił się zza posłania. Złapał niezdarnie swoje ubrania, którymi Park rzucił w niego.
    -Co nagle to po diable, gdzie Ci się tak śpieszy? -zapytał, w dalszym ciągu będąc rozbawionym. Po chwili jednak zastanowił się nad zadanym pytaniem. W końcu to zawsze jemu się spieszyło. Kładł się nad ranem by o poranku już wstawać do pracy. Czyżby jego czas zwolnił przy młodszym chłopaku? Yoongi zmarszczył lekko nos, zastanawiając się nad tą kwestią bardzo intensywnie.
    -UBIERAJ SIĘ! IDZIEMY NA ŚNIADANIE! -Min wyrwany z zamyślenia, spojrzał z czułością w stronę szamoczącego się po pokoju Jimina. - I TY PŁACISZ HYUNG! Za… za bycie… UGH! Takim! -Podrapał się z tyłu głowy próbując zrozumieć co oznacza słowo takim w słowniku uroczego edytora.
    -I tak bym zapłacił za nas, Jiminnie. W końcu to ja chciałem Cię zaprosić na śniadanie, a że mnie wyprzedziłeś to już nie moja wina. -Powiedział wyjątkowo donośnie by Park mógł go usłyszeć.
    Yoongi wiedział, że nie zdziała zbyt wiele, mając przy sobie wczorajsze ubrania oraz brak kosmetyków do makijażu, jednak gdy młodszy opuścił łazienkę, starszy wraz z torbą udał się na stronę by się odświeżyć. Uzył wszystkiego co miał pod ręką od perfum, przez kosmetyki. Ułożył włosy, koniec końców przytakując samemu sobie przed lustrem, iż nie wygląda najgorzej.
    -Gotowy? Chodźmy, musisz zjeść coś porządnego. -Oznajmił z troską, lustrując młodszego wzrokiem.
    -Wyglądasz pięknie, wiesz? -mruknął ciszej, nie chcąc powiedzieć nic nieodpowiedniego. Ubrał buty, zarzucając na ramiona płaszcz. Trzymając w dłoni skórzaną torbę otworzył drzwi przed Parkiem.
    -Zamówiłem już taksówkę w łazience, pewnie już czeka. Wiem, że to Ty jesteś specjalistą od Busan, ale daj mi się dzisiaj wykazać. -poprosił, wychodząc na korytarz. Zachowywał dystans. Nie był nachalny ani w słowach ani w gestach. Między nimi pozostawał odstęp, kiedy szli ze sobą ramię w ramię, gdyż Yoongi nie miał zamiaru wyjść na chama przed chłopakiem, który jako pierwszy od dawna wywołał u niego śmiech.
    -Jesteś dzisiaj spokojniejszy niż wczoraj. Już nie uważasz, że jesteśmy sobie przeznaczeni i zakochamy się w sobie bo nasi przyjaciele są razem? -zapytał, cytując słowa młodszego z poprzedniego wieczoru, wpuszczając go jednocześnie do samochodu. Zaśmiał się cicho pod nosem, jednak nie w prześmiewczy sposób, a bardzo łagodny i rozczulony.
    -Chociaż pobudkę też potrafisz zrobić z hukiem, jesteś skuteczniejszy niż mój budzik, nie chciałbyś nim zostać na pełny etat? -dodał rozbawiony, drapiąc się po potylicy. Wtedy telefon Yoongiego wybrzmiał na całe auto. No tak, praca Min westchnął, przykłądajac urządzenie do ucha.
    -Tak? Nie jestem jego managerem. Nie śledzę artystów z mojej wytwórni. Pewnie jest w domu z Taehyungiem. Przełóżcie zdjęcia do photobooka na jutro i tyle. Jeon też jest człowiekiem, który musi odpoczywać. Nie ma mowy, wieczorem Jungkook jest ze mną bo mamy do dogrania wokal na jego album. Zapomnijcie o tym. Może i go nie śledzę, ale to ja tutaj mam ostatnie słowo, więc lepiej nie podnoś na mnie głosu, bo będziesz zaraz szukał innej wytwórni, jasne? -warknął do telefonu, nie mogąc znieść braku kompetencji jego pracowników.

    OdpowiedzUsuń
  113. -Sesja ma być jutro, bo muszę ją nadzorować. Dobrze wiecie, że jestem na każdym etapie przygotowań Jungkooka do debiutu i nie ma takiej opcji, żeby cokolwiek odbyło się beze mnie, a dzisiaj nie mogę tam być. Nie, nie przełożę planów bo to wy macie się dostosować do mnie i nie będę uciekał z ważnego dla mnie spotkania, tylko dlatego, że grupa moich pracowników, postradała zmysły i myślą, że mogą rozkazywać własnemu szefowi. Spójrz na swoją umowę o pracę i zobacz kto tutaj jest CEO i kto Cię zatrudnia. Widać daje wam zbyt wiele swobody bo już całkowicie wszyscy powariowaliście. Nie chcę już dzisiaj żadnego telefonu od was, zrozumiano? Moja uwaga jest dzisiaj przeznaczona na rzecz kogoś innego i to na pewno nie jesteście wy. Przestańcie mi zawracać dupe i zacznijcie pracować, lepiej żeby wszystko było gotowe kiedy wrócę do wytwórni bo inaczej zrobię dziesiątkowanie wśród pracowników i nie będzie wam do śmiechu. Debiut Jungkooka ma być nieskazitelnie perfekcyjny inaczej pożegnacie się z moją firmą raz na zawsze. -Po dłuższym monologu, Min rozłączył się, ostentacyjnie wzdychając.
    -Przepraszam, Jiminnie. Wszystko się wali, jak tylko nie ma mnie w pracy dłużej niż 3 godziny. Nikt już nie przeszkodzi nam w naszym śniadaniu, obiecuje. -oznajmił gdy zajechali pod restaurację, której taras wychodził wprost na busańską plażę.

    OdpowiedzUsuń
  114. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  115. -Odwołać? -Yoongi spojrzał w stronę swojego rozmówcy, marszcząc brwi pytająco.
    -Jiminnie, nic nie jest ważniejsze od naszego śniadania. -dodał tonem łagodnym, wręcz tak spokojny, że mógłbym nim kołysać do snu. Kącik jego ust uniósł się w lekkim uśmiechu, a smukła dłoń producenta ułożyła się na czubku głowy młodszego, delikatnie i nieznacznie mierzwiąc jego włosy głaskaniem.
    -Co to za grymas? Pewnie już zgłodniałeś, a ja gadam zamiast zaprowadzić Cię do stolika, wybacz. -Zabrał rękę, widząc że coś siedzi w myślach Parka.
    Podchodząc do wejścia, Yoongi poczuł szarpnięcie, a wzrokiem powędrował na swój rękach, który był trzymany przez drobną rączkę towarzysza. Gdy ich spojrzenia się spotkały, młodszy jakby speszony zetknął ich dłonie ze sobą. Coś ewidentnie dręczyło jego myśli. Min, splótł ich palce razem, łapiąc go pewnym, ale i czułym uściskiem. Przyciągnął go nieco do siebie bliżej, by dodać mu otuchy, nawet nie myśląc o tym, aby choć na moment go puścić.
    -Dzień dobry, Panie Min. Stolik dla dwóch osób tym razem? -Powitał go na wejściu kelner, który dobrze już kojarzył mężczyznę, gdyż uwielbiał on jadać w tym miejscu, a także zostawiał hojne napiwki.
    -Dzień dobry, tak poproszę. -odparł tonem różniącym się od tego, którym zwracał się do Jimina. Względem młodszego był o wiele łagodniejszy. Czekając, aż kelner sprawdzi na sali, który stolik będzie najbardziej odpowiedni, dla wymagającego klienta. Min zerknął na chłopaka,.dostrzegając to, jak spoglądał na morze przez otwarte tarasowe drzwi na końcu pomieszczenia.
    -Dawno nie byłeś w Busan, prawda? Pewnie stęskniłeś się za busańskimi plażami. Nic dziwnego, są naprawdę przepiękne. -Mówiąc to, zwrócił się do kelnera, który chciał zaprowadzić ich w wybrane miejsce. Min zaś nachylił się nad nim, szepcząc mu do ucha.
    -Jeśli załatwisz mi koc, to dostaniesz taki napiwek, że do końca miesiąca będziesz mógł wychodzić wcześniej do domu. -Młody mężczyzna przytaknął z zapałem odchodząc na zaplecze, wcześniej wskazując im stolik przy którym mogli usiąść.
    Była to restauracja, w której widać było po gościach, iż posiadają pieniądze, znajomości i popularność. Każdemu zależało na dyskrecji, więc nikt nawet nie myślał o rzucaniu sobie nawzajem krzywych spojrzeń. Po złożeniu zamówienia, Yoongi poprosił również o półmisek egzotycznych owoców, który znajdował się w przystawkach oraz lemoniadę lawendową, podawaną w większych kieliszkach. Mężczyzna spełnił żądanie Mina, jednocześnie donosząc mu koc.

    OdpowiedzUsuń
  116. -Chodź Jiminnie, siądziemy na dworze, zanim przyniosą nam jedzenie. -zaproponował, biorąc pod pachę koc. Podał młodszemu półmisek, a sam do wolnych rąk wziął kieliszki. Takie spontaniczne decyzje, nie leżały w jego naturze, wyglądał dość pokracznie, koślawo idąc po po piasku na brzeg.
    Zwłaszcza, że jego elegancki ubiór dodatkowo gryzł się z takimi zachowaniami. Jednak w głębi serca, Yoongiemu brakowało ludzkich odruchów i mniejszej powagi, dlatego też gdy rozłożył koc, na którym położyli owoce, a Min podał kieliszek Jiminowi.Siadając, uważał by buty nie pobrudziły pożyczonego od kelnera materiału. Dłoń owinęła się wokół szkła z lemoniadą, a palce przyozdobione pierścieniami, uderzały co jakiś czas w cienkie tworzywo.
    -Nie pamiętam kiedy ostatnio siedziałem tak po prostu na plaży. -mówiąc to, wpatrywał się w delikatnie falującą taflę wody.
    -Człowiek na co dzień nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo brakuje mu takich...trywialnych rzeczy, dopóki ich nie doświadczy. -dodał, odwracając wzrok w stronę Jimina.
    -I myślę, że nauczę się od Ciebie wielu takich rzeczy, jeśli oczywiście nie masz w planie zerwania naszej świeżej znajomości po wspólnym śniadaniu. -zaśmiał się subtelnie, lekko odsłaniając zęby.
    -Oczywiście zawsze jestem do Twojej dyspozycji w razie czego, musisz jedynie zapisać sobie mój numer, to będę pod ręką. Zdjęcie do kontaktu już zrobiłeś jak spałem. -oznajmił rozbawiony.
    -To nic złego Jiminnie, naprawdę uważam, że było to urocze. -dodał szybko, by chłopak nie pomyślał, że się z niego naśmiewa. Yoongi chwycił za mały widelczyk dołączony do półmiska, nabijając na niego kawałek smoczego owocu, kierując go w stronę Jimina, próbując nie gapić się bezczelnie na jego krągłe wargi. Jednak przy soczystości owocu, nie tylko usta Parka były wilgotniejsze, ale też kropla skapnęła na jego jakże pokaźny dekolt.
    -Och, przepraszam. -Zauważył odkładając widelczyk. Wyciągnął dłoń w stronę torsu chłopaka, a gdy miał już dotknąć wilgotnego miejsca, przypomniał sobie, że przecież nie może bo to całkowicie nie przystoi w tym momencie przez co byłoby to wyjątkowo nieuprzejme. Sięgnął do płaszcza po paczkę chusteczek, wręczając je Jiminowi.
    -Proszę, wybacz mi moją nieuwagę. -Min poczuł się niezręcznie z obawy przed urażeniem Parka, swoim zachowaniem.

    OdpowiedzUsuń
  117. -Jimin sam dużo przeszedł, chyba ci o tym opowiadałem? Nie równa się to ze stratą Yoongiego, ale myślę, że jeśli ktoś ma być wyrozumiały względem niego to właśnie Jimin. Z resztą on sam jest ciężki do ujarzmienia, więc nie zdziwię się jak Yoongi pierwszy zrezygnuje. -Jungkook westchnął, lekko przytakując.
    -Myślę, że oboje dobrze się zrozumieją...wiesz Tae, oni chyba siebie potrzebują. Oboje mieli ciężko. Dobrze, że sie poznali, nawet jak im nie wyjdzie to przynajmniej może zostaną dobrymi przyjaciółmi. -westchnął Jeon, wtulając się noskiem w tors partnera.
    - Nie musisz mi mówić, ale też szepnij dobre słówko o Jiminie, hm? Wiem, że mieliście ciężki start, ale obiecuję, że nie pożałujesz jak zacznie się trochę częściej pojawiać i w twoim życiu. Szczególnie, że Jimin postanowił nie wracać do Stanów po rozmowie z rodzicami, a więc nie musi martwić się, że złapie uczucia i będzie musiał odejść. Poczekajmy na jakieś wieści od nich. A teraz spać! -młodszy uniósł się, patrząc w oczy ukochanego ze zdziwieniem.
    -Nie wraca do Stanów? To cudownie! Będzie mógł zostać z Hyungiem! Wiesz, nadal trochę mam Jiminowi za złe, że próbował się do Ciebie zbliżyć kiedy już byłeś mój, ale no nie będę chował urazy wiecznie, już i tak dobrze się z nim dogaduje. Więc jak tylko będę widział się z Hyungiem, to na pewno powiem mu coś dobrego o nim. -Jungkook wydął wargi, robiąc skwaszoną minę, jednak chwilę po tym, uśmiechnął się delikatnie.
    Młodszy mimo upojenia alkoholowego, spał wyjątkowo dobrze. Właściwie, gdyby nie głos ukochanego koto-królik spałby smacznie do późnych popołudniowych godzin.
    -Kookie?
    -Hmmm..?- przeciągłe stęknięcie opuściło usta Jungkooka, który nawet jeszcze nie otworzył oczu.
    -Jungkookie? -delikatne klepnięcia w ramię, sprawiły że Jeon powoli otwierał zaspane oczka, przecierając je w całkiem uroczy sposób, jednocześnie cicho mlaszcząc.
    -Sucho mi w buzi, muszę się napić. -odparł, zaraz po tym ziewając głośno, rozchylając przy tym mocno wargi, do tego stopnia, że gdyby ktoś zerknął to pewnie dojrzałby jego migdałki.
    - Jungkook, pamiętasz o mojej kampanii z Gucci? -maluszek usiadł na łóżku, przeczesując dłonią włosy, by na koniec podrapać się za uchem.
    -Oczywiście, jesteś moim najpiękniejszym modelem, jedynym godnym żeby reprezentować tą markę. -uśmiechnął się pogodnie, pokazując swoje królicze ząbki, a swoje słowa podsumował szybkim całusem we wciąż mówiące usta Taehyunga.
    -Cóż, miała się odbyć za kilka dni, ale najwyraźniej coś się zmieniło, napisali do mnie ze staffu i mam godzinę, żeby zdążyć na przymiarkę -Jeon odsunął się od ukochanego patrząc na niego ze zdziwieniem. Oczy młodszego rozszerzyły się do wielkości dużych monet, a dolna warga lekko opadła rozchylając jego usta, gdy ten łączył fakty.
    -Nie martw się kochanie, masz adres? Zdążysz na czas, obiecuje! -skutecznie obudzony, wyskoczył z łóżka, grzebiąc po swoich ubraniach które przygotowane zaczął rzucać na łóżko.
    -Mam nadzieję, że ten krasnal ma dobre wytłumaczenie, dlaczego nic mi nie powiedział… -Domyślił się, że chodziło o Jimina.
    -Skoro Yoongi-hyung jeszcze nie dzwonił, że mnie nie….oczekują w pracy to znaczy, że jest zajęty czymś innym niż pracą, a że Yoongi-hyung zawsze jest zajęty pracą, to znaczy że jest z Jiminem. -wyjaśnił, zacinając się w połowie zdania. Uznał, że powiedzenie Taehyungowi, iż opuścił próbę by spędzić z nim wspólnie dzień, nie jest najlepszym pomysłem w stresowej sytuacji.
    -Kookie -Mężczyzna podszedł bliżej, a gdy ukochany włożył palce za gumkę jego bokserek, uśmiechnął się zadziornie.
    -Zawieziesz mnie? Prooooszę. -nachylił się ujmując twarz partnera w dłonie.
    -Oczywiście, że tak. Kochanie, będziesz tam przed czasem obiecuje. -pocałował czule partnera, by ostudzić jego nerwy.

    OdpowiedzUsuń
  118. -A teraz chodź, idziemy pod prysznic. -oznajmił, biorąc ich ubrania pod pachę, a w drugą dłoń ujął rękę Taehyunga, prowadząc ich do łazienki. Koo w pośpiechu wepchnął ich obojgu pod prysznic, by było szybciej, co było zaskakująco skuteczną metodą. Zadzwonił w międzyczasie po Soobin, by przyszła wcześniej popilnować Arin, która wciąż spała w swoim pokoju. Na szczęście okazało się, że studio marki ubraniowej, mieści się niedaleko sali prób Jungkooka, przez co młodszy doskonale wiedział gdzie jechać.
    -Skarbie, spokojnie będziemy na czas. -Uspokoił chłopaka, kiedy wyjeżdżali z garażu. Mężczyzna mało co mówił w trakcie drogi, skupił się na szukaniu skrótów by zajechać na miejsce najwcześniej jak się da. Niestety parking był wspólny i dla marki Gucci, jak i dla pracowników jego wytwórnii, którzy jak tylko dostrzegli jego samochód wybiegli za nim na parking.
    -Widzisz Tae? Trzy minuty przed czasem! -oznajmił dumnie kierowca, patrząc w jedno z lusterek, w którym widział niezadowoloną twarz jednej z pań ze staffu, idącej w ich stronę.
    -Ale lepiej się pośpieszmy, musimy znaleźć to studio. -Oznajmił wychodząc z auta, by podbiec do drzwi Taehyunga, które dla niego otworzył.
    -Chodź, chodź. -powiedział, kładąc dłonie na ramionach ukochanego, prowadząc go do wejścia, by nie patrzył na kobietę za nimi.
    Gdy tylko znaleźli się w studiu, zaaferowani pracownicy zaczęli skakać wokół Taehyunga.
    -Ale proszę mi go oddać w jednym kawałku, bo was wszystkich pozwę. -zaśmiał się cicho patrząc na rozbawionych jego zdaniem ludzi, choć w głębi serca, Jungkook był śmiertelnie poważny.
    -Kochanie wróć do mnie zaraz, będę tu czekał na Ciebie. -Głośne cmoknięcie wypełniło pokój kiedy młodszy zostawił na ustach partnera czułego buziaka. Usiadł grzecznie na wolnym krześle podczas, gdy Kim zajmował się przymiarkami.
    -JEON JUNGKOOK! -Wzdrygnąl się, widząc Jiyeon (nie wiem czemu ale widzę oczami wyobraźni jak Bona się niego wydziera it just fits XD) wtargnęła do pomieszczenia niczym huragan.
    -Jiyeon-noona SHHHH zdradzisz mnie! -Kook zaczął gorączkowo machać rękoma, w końcu zakrywając jej usta dłonią i wyprowadzając kobietę na korytarz.
    -CZY TY I MIN YOONGI ZAMIENILIŚCIE SIĘ MÓZGAMI Z MEDUZĄ?! -dziewczyna żywo gestykulowała ze zdenerwowania jakie wzięło nad nią górę.
    -Ale meduzy nie mają mózgu…..-mruknął wydymając wargi.
    -WŁAŚNIE O TO CHODZI! Jak mogłeś tak olać próby dobrze wiesz, że dzisiaj musimy zaplanować sesję do photobooka, a Ty się bujasz po pracowniach Gucci?! Odbiło Ci?! Yoongi też kompletnie wypiął się dzisiaj na firmę, wam obojgu dzisiaj odbiło! -Jeon uśmiechnął się szeroko na wieść o swoim hyungu.
    -Naprawdę?! Ten Min Yoongi olał pracę?! Boże on się zakochał w Jiminie akjrlsgfa -Jungkook zaklaskał, wydając z siebie bliżej niezidentyfikowany dźwięk ekscytacji.
    -Co się z wami dzieje… Jungkook masz godzinę, jak nie będę Cie widziała wtedy w pracy, to znajdę i Cię uduszę własnymi rękami. -Kobieta zagroziła mu palcem, odwracając się na pięcie i wracajac do siebie.
    Jeon machnął jedynie lekceważące dłonią, chcąc już wrócić do ukochanego. Gdy po powrocie do studia zauważył, że Kim wciąż siedzi w garderobie przebierając się, usiadł na swoim miejscu, czekając na swoją miłość.

    OdpowiedzUsuń
  119. Widząc grymas na twarzy Parka, Yoongi domyślił się, że jego zachowanie musiało go zirytować, więc obiecał sobie w głowie, iż ręce od teraz będzie trzymał przy sobie. Jednak z bitwy między własnymi myślami wyrwał go główny powód tej wojny. Jimin kładąc się na kocu sprawił, że producent dopiero poczuł, jak bardzo był spięty w przeciwieństwie do młodszego edytora. Siedział wyprostowany z napiętymi ze zdenerwowania mięśniami, uważając żeby buty nie nachodziły na koc, którego nie chciał pobrudzić. Wtedy Park zrobił coś, co wcale nie pomogło mu w tej jakże krępującej go sytuacji. Kładąc głowę na udach Yoongiego, spowodował wstrzymanie oddechu u starszego. Świetnie i co ja mam zrobić w takiej sytuacji…? Min był zirytowany swoim zachowaniem. Jego całkowita izolacja od relacji międzyludzkich, dopuszczająca do niego jedynie znajomości na poziomie pracy, była przyczyną jego zmieszania. Producent miał do siebie wyrzut, że nie potrafi na zadowalającym Jimina poziomie odpowiedzieć na jego sygnały
    -Więcej, poproszę. -dopiero subtelny głos chłopaka, zwrócił na niego wzrok starszego, który wcześniej patrzył się pytająco w chmury, myśląc nad następnym krokiem, jaki powinien uczynić.
    -Oczywiście, proszę. -oznajmił, łapiąc za widelczyk, by ponownie ułożyć w ustach mężczyzny kawałek owocu.
    Był piękny. Każdy milimetr jego twarzy, krzyczał w stronę Mina, by na niego patrzył. Wzrok Parka onieśmielał, wargi kusiły, rumiane policzki rozpalały serce, drobny nosek dodawały mu słodkości, a niesforne kosmyki włosów targane przez wiatr zadziorności. Yoongi podawał mu owoce bardzo automatycznie, nie skupiając się na tej czynności. Chciał zachować w głowie obraz Jimina leżącego na jego udach, gdyż wiedział, że od teraz będzie to jego najcenniejsze wspomnienie.
    -Wiesz, nienawidziłem Busan. Jak będziesz kiedyś chciał to ci opowiem, ale chciałem zapomnieć o tym miejscu raz na zawsze i już nigdy tu nie wracać -Rozumiał go, lepiej niż myślał.
    -Będę chciał, ale tylko wtedy gdy będziesz czuł się na to gotowy...wiesz, ja też o chciałbym iść dalej. Myślałem, że poradziłem sobie ze wszystkim co mnie w życiu spotkało, ale dopiero kiedy….spojrzałem na ciebie, uświadomiłem sobie że nadal stoję w miejscu i że dopiero teraz coś się zmieni. -Chciał być z nim szczery. Chciał, żeby wiedział że nie jest jego przelotną zachcianką, że naprawdę uważa ich spotkanie za dar losu, że tak właśnie miało się stać.
    -Ale teraz...bardzo mi się podoba. -Kiedy spojrzenia obu mężczyzn się spotkały, Yoongi poczuł jak serce szaleńczo miota się w jego klatce.
    -W Busan mam na myśli.Chciałbym tu zostać. -Min parsknął cicho śmiechem, pokazując swoje zęby w uśmiechu.
    -Oczywiście Jiminnie. Busan to naprawdę piękne miejsce. -przytaknął nie spuszczając z niego wzroku, gdyż żadne miasto nie będzie nigdy piękniejsze od Jimina.

    OdpowiedzUsuń
  120. -Iskierka - powiedział nagle Yoongi wręcz pół szeptem.
    -Idealnie to słowo do ciebie pasuje, bo masz ich tysiące w oczach i mienią się na wiele kolorów, błyszcząc najmocniej jak się da. -wyjaśnił, nachylając się nad nim powoli, słysząc jak oddech młodszego stawał się mniej równomierny, jednak swoja usta ułóżył na dłoni chłopaka, którą złapał swoją smukłą i żylastą ręką. Ucałował go z grzecznością, łapiąc go później delikatnie by podnieść chłopaka do siadu.
    -To za tego buziaka wcześniej. -zaśmiał się wstając, gdy dostrzegł machającego do nich kelnera.
    -Chodź, bo to że mi jest przy tobie ciepło, nie znaczy że ogrzejesz jedzenie jak wystygnie. -dodał pół żartem pół serio, robiąc parę kroków w stronę restauracji, zostawiając za sobą Jimina. Zatrzymał się jednak i wrócił szybszym tempem do niego, uważając żeby się nie potknąć po drodze. Chwycił go za rękę, splatając mocno ich palce, prowadząc Parka za sobą, zanim nie zrównał z nim kroku.
    Siadając przy stole Yoongi chwycił od razu za filiżankę gorącej kawy. Kofeinowy napój był zdecydowanie nieodłącznym elementem jego poranków.
    -Jimin-ah, musisz potem jechać do pracy? Zapłacę za odwiezienie Cię, jeśli pozwolisz. Odwiozlbym Cie sam, ale zostawiłem samochód na hotelowym parkingu wiedząc ze będę wieczorem pil alkohol. -Oznajmił, nie chcąc żeby Jimin pomyślał ze zostawi go w restauracji i skonczy ich wspólne śniadanie w ten sposób.
    -Nie będę niestety mógł zostać długo, za co bardzo Cię przepraszam, ale team leaderka zespołu Jungkooka dobija się do mnie cały czas, teraz napisała cytując “Jungkook zamiast pracować ślini się do swojego chłopaka na przymiarkach w pracowni Gucci, a Ty ponoć wcale nie jestes lepszy od niego” -zaśmiał się nieco niezręcznie uświadamiając sobie ze Jungkook prawdopodobnie już każdemu powiedział, ze spotkał się z Parkiem.
    -Ale mam nadzieje, ze na spokojnie się zobaczymy któregoś dnia zanim wyjadę do Seulu. -dodał bez większego przejęcia, zapijając słowa kawa

    OdpowiedzUsuń
  121. - Masz chłopaka, do którego powinieneś się teraz ślinić? -Yoongi mimowolnie zaśmiał się pod nosem, uważając nagłą zmianę wyrazu twarzy Jimina za wyjątkowo uroczą.
    -Tylko żartowałem, hyung… -Rozczulony zerknął na rumiane policzki młodszego, chcąc mimo wszystko skomentować to nieporozumienie.
    -Ślinić to dość brzydkie określenie, ująłbym to inaczej. Istnieje chłopak, którego chciałbym komplementować codziennie. -Wyjaśnił, subtelnie uśmiechając się do swojego rozmówcy.
    - Taehyung jest na mnie wściekły… ale przysięgam, że nie wiedziałem. Eh, ludzie zapominają, że tutaj oprócz edytora, pełnię też funkcję jego menadżera, bo ten ze Stanów, no oczywiście, że nawet jakby mógł przylecieć to nie zna koreańskiego i ja… um, tak mam pracę -Wysłuchał go z uwagą, lekko marszcząc brwi.
    -Edytor i manager na raz? Nie bierzesz zbyt wiele na swoje barki? Nie chciałbym żebyś się przemęczał. Pamiętaj, że zdrowie masz tylko jedno….ale twoja pracowitość jest godna podziwu.- Zaradność Jimina bardzo zaimponowała Yoongiemu, który w końcu sam był pracoholikiem.
    -Ale mam nadzieje, ze na spokojnie się zobaczymy któregoś dnia zanim wyjadę do Seulu -Ciało Mina nie drgnęło mimo głośnego huku spowodowanego przez telefon chłopaka. Jedynie jego dolna warga lekko opadła rozchylając wargi producenta, a oczy pytająco wpatrywały się w Jimina, który jeszcze bardziej zagubionym spojrzeniem przyglądał się jego twarzy. Smutek, jaki w nich dojrzał, wywołał fizyczny ból w okolicach serca starszego. Wywołał w nim emocje, o której zapomniał, od której myślał, że już dawno się uwolnił.
    -Oczywiście. -Schowana pod stołem dłoń Yoongiego zacisnęła się w pięść. Nienawidził tego słowa. Jeśli miał wybrać jedno słowo, które mogłoby przestać istnieć to byłoby to właśnie to.
    Twoja matka gorzej się czuje, ale ty oczywiście masz ważniejsze rzeczy do roboty w tej swojej pracy. Oczywiście jak cię potrzebujemy to nigdy cię nie ma. Mogłeś choć raz posłuchać innych, ale Ty oczywiście zawsze wiesz lepiej, prawda? Wiedział, że Jimin nie zrobił tego specjalnie, jednak natłok nagłych emocji sprawił, że musiał wziąć głębszy oddech.
    -Cieszę się, zależy mi na naszych spotkaniach. -uśmiechnął się jak gdyby nigdy nic, nie chciał dać po sobie poznać, że coś jest nie tak. Patrzył, jak Jimin podnosi urządzenie, a gdy zawiesił wzrok na ręce, w której trzymał telefon, zamarzył jedynie o tym, jak bardzo chciałby teraz złapać go za dłoń, by jej przyjemne ciepło zniwelowało chłód jaki zagościł na moment w jego umyśle i ciele.
    -Tutaj podobno mam być. -Jednak zamiast rozgrzania, głos Parka dodatkowo oziębił sytuację. Zrobił coś źle? Przecież starał się jak mógł, naprawdę próbował pokazać się Jiminowi od najlepszej strony.
    -Dobrze, dopilnuje żebyś dotarł bezpiecznie na miejsce. -oznajmił, widząc jak młodszy zabrał się do jedzenia niezbyt zwracając na niego uwagę. W tej chwili Yoongiego martwiła tylko jedna myśl.

    OdpowiedzUsuń
  122. Czy on wiedział co robi? Na co sie pisze? Zawiedzione spojrzenie Jimina przypomniało mu, że przecież życie to głównie nieszczęścia i porażki, że właśnie przez to uciekł w pracę. Czy chciał widzieć znowu smutek na twarzy bliskiej osoby? Zawiedzione i zrezygnowane spojrzenie Parka kojarzyło mu się tylko ze spojrzeniami matki i chłopaka, kiedy dobrze wiedzieli, że go zostawią i nic nie mogą na to poradzić. Było symbolem zmarnowanego czasu, niewykorzystanych chwil jak i niespełnionych marzeń. Przypominało mu, jak harował by zebrać pieniądze na leczenie ich obojga. Pech chciał, że miliony przyszły gdy stała się tragedia. Nie chciał by Jimin patrzył na niego w ten sposób. Chciał zapewnić mu bezpieczeństwo i szczęście, więc gdy już na tym etapie czymś go zawiódł, poczuł się nieodpowiedni dla młodszego edytora. W skupieniu jadł śniadanie, zamyślony nad tym co powinien zrobić. Odezwanie się w tym momencie, jak gdyby nigdy nic, wydało mu się nie na miejscu. więc kiedy tylko skończy poprosił kelnera o rachunek, następnie wykręcając numer do kierowcy.
    -Zadzwoniłem po kierowcę z wytwórni, pracuje dla mnie więc z nim będziesz najbezpieczniejszy. Nie pozwoliłbym Ci tak po prostu jechać zwykłą taksówką. -wyjaśnił, wpatrując się w delikatną, piękną, a mimo to pozbawioną promiennej radości twarz Jimina. Zgodnie z obietnicą zostawił kelnerowi ogromny napiwek.
    -Mam nadzieje, że wszystko Ci smakowało, chciałem bardzo żeby Ci się podobało, gdyż często tu bywam. -uśmiechnął się delikatnie kiedy wstali od stołu. Nie chcąc bardziej się pogrążyć, szedł na równi z Parkiem, jednak nie trzymając go za dłoń, a jedynie trzymając ją na tyle blisko by ich zewnętrzne strony się o siebie ocierały. Nie chciał stracić tej znajomości, bał się że mogło to być ich ostatnie spotkanie. Miał wrażenie że przy nim nie musiał czuć się jak producent i ceo wytwórni, tylko po prostu jak Yoongi, a tak dawno nikt go nie traktował.
    Stojąc przy samochodzie, przekazał kierowcy dokąd ma jechać, po czym stanął na przeciwko Jimina, wpatrując się w jego oczy, jakby chcąc znaleźć jego ukochane iskierki, które nagle nie chciały na niego patrzeć.
    -Twoje oczy zawsze są piękne, ale z iskierkami lubie je najbardziej. -mruknął, bo tylko na tyle było go stać. Chwycił młodszego ręką w talii, przyciągając go do siebie. Przytulił go czule, szczelnie zamykając go w swoich objęciach. Drobne ciało idealnie ułożyło się w ramionach mężczyzny, a smukłe i żylaste dłonie znalazły swoje miejsce na jego plecach.
    -Do zobaczenia, Jiminnie. Dziękuje. -szepnął mu do ucha, lekko wzdychając. Chciał zapamiętać ciepło i zapach chłopaka, skoro możliwe że nie często będzie mu dane je czuć.
    -Proszę napisz do mnie jak dotrzesz na miejsce, z pewnością wkrótce się zobaczymy. -dodał, z pewnością w głosie, choć sam tej pewności nie miał. Odsunał się, głaszcząc jeszcze na pożegnanie jego policzek. Otworzył przed nim drzwi, wpuszczając do samochodu, by później odejść w przeciwną stronę. Musiał się przejść, przemyśleć wszystko co go dręczyło.

    OdpowiedzUsuń
  123. Kiedy jego ukochany znalazł się w zasięgu wzroku, Jungkook uniósł się z zachwytu nad jego wyglądem. Jego żołądek zaczął się ściskać, a oddech stał się cięższy. To głupie, jednak Jeon czuł się tak, jak gdy pierwszy raz go zobaczył i wiedział, że chce być blisko niego. Zakochał się w nim na nowo, zauroczony jego olśniewającym wyglądem. Nogi młodszego same wykonywały krok ku ukochanemu, jednak wtedy na ziemie sprowadził go trzask drzwi.
    -Och, Park Bogum! Nareszcie! - Bogum? Jeon uniósł pytająco brew, a kiedy spojrzał na wspomnianego mężczyznę, mina zrzedła mu praktycznie od razu. Był niezwykle atrakcyjny, jego uroda była zdecydowanie bardziej męska od tej Jungkooka. Rysy szczęki były ostrzejsze, bardziej kwadratowe. idealny uśmiech, smukły nos. Do tego elegancki ubiór wypadał znakomicie przy Jungkookowej czarnej bluzie z dużym kapturem. Jednym słowem wyglądał przy nim jak dzieciak.
    Zrezygnowany usiadł z powrotem na fotelu, obserwując całe zajście. Uspokój się, nie wolno bić ludzi za to że są ładniejsi od ciebie i pracują z twoim chłopakiem.
    -Kim Taehyung, to jest Park Bogum, stała twarz naszej marki. -Dosłyszał w tle. A to stąd go znam, reklamował tą marynarkę, którą kiedyś kupiłem Taehyungowi….frrajer.
    -Park Bogum, to jest Kim Taehyung, gay icon naszej kampanii. - moje gay icon Jungkook, chwycił za telefon, wypisując do swojej team leaderki.
    Do: Jiyeon-noona
    Noona, chcę wyglądać bardziej męsko przy debiucie

    Na odpowiedź współpracowniczki nie musiał czekać długo.
    Od: Jiyeon-noona
    Jak zaraz tu nie przyjdziesz to zrobie ci takie limo pod okiem, że od razu będziesz wyglądał bardziej męsko (żartuje Kookie, ale prosze chodź już, Yoongi-sshi dzwonił i będą zaraz w firmie latały krzesła.)

    Jeon westchnął, dostrzegając wtem, że jego partner zalotnie spogląda w jego stronę, posłał mu czułego całusa z odległości, Boguma zaś mierząc pełnym pogardy wzrokiem. Patrzył, jak mężczyzna rozmawiał z jego ukochanym, tłumacząc sobie cały czas, że przecież nie każdy facet na świecie jest gejem, który chce ukraść mu chłopaka. Jednak mimo to odczuwał niepokój patrząc na nich razem. Kiedy Park odszedł na przymiarki, a Kim odprowadził go spojrzeniem, Kook przełknął głośno ślinę, czując jak zaschło mu w gardle. Złapał więc za plastikowy kubeczek przy dystrybutorze z wodą i upijając po chwili odrobinę. Chciał podejść do ukochanego, widząc że spogląda w jego stronę, jednak drogę zagrodził mu fotograf. Usiadł zatem posłusznie na swoim miejscu, patrząc jak mężczyzna pozuje do zdjęć. Zapomniał wtedy o wszystkim innym zachwycając się jedynie pięknem swojego partnera. Był absolutnie niezwykły, Jungkook czuł jak blask bije od niego podkreślając jego promieniejącą urodę. Czuł dumę z Taehyunga, który mimo nowej sytuacji, pozował jak gdyby był do tego stworzony. jednak bańka zachwytu pękła kiedy podszedł do niego wcześniej wspomniany model.

    OdpowiedzUsuń
  124. Wspólne zdjęcia? Och.. Jeon wpatrywał się jak Bogum przy każdym ujęciu inaczej ustawiał się przy jego miłości. Jak jego dłonie dotykały ciała Kima, które przecież było jego ukochanym. Wzdychając próbował nie dać się ponieść zazdrości, jednak jak miał to zrobić kiedy mężczyzna był od niego atrakcyjniejszy bardziej męski, a do tego wszystkiego jak na złość był niższy. Akurat Jimin był dla niego mniejszą konkurencją, a mówiąc mniejszą miał na myśli dosłowne znaczenie tego słowa, zaś Bogum, on wyglądał jak jego największe zagrożenie, a to zdecydowanie mu się nie podobało.
    -Dobrze, 15 minut przerwy, potem zmiana strojów i robimy następne zdjęcia. -Oznajmił fotograf, odkładając sprzęt na bok. Jeon ruszył z miejsca, jak na zawołanie podchodząc do ukochanego, który rozmawiał z modelem.
    -Ty musisz być Jeon Jungkook, jestem…
    -Park Bogum -dokończył za niego młodszy, biorąc za rękę swojego chłopaka.
    -Bogum brzmi bardziej jak be gone, więc zastosuj się do tego kiedy rozmawiam ze swoim partnerem i odejdź. -Warknął nieformalnie, jednak to on, wraz z Tae wyszedł do garderoby na ubrania, w której zamknął ich na klucz. Przyparł delikatnie ukochanego do ściany, przyglądając się mu od stóp do głów.
    -Wyglądasz przepięknie, nie mogłem oderwać od ciebie wzroku. Jestem z ciebie tak bardzo dumny. -szepnął, kładąc dłonie na jego talii.
    -Jestem tobą całkowicie oczarowany Kim Taehyung. -dodał, składając pocałunek na wargach starszego, rozkoszując się ich słodkim smakiem.
    -Nigdy nie mieli lepszego modela od mojego hyunga. -zamruczał między pocałunkami, napierając na niego nieco mocniej, a kolano Jeona wsunęło się między nogi partnera.

    OdpowiedzUsuń
  125. Jungkook z początku w ogóle nie miał ochoty na rozmowę o Bogumie, nie w momencie, w którym był sam z ukochanym. Jednak Kim naciskał coraz bardziej, a Jeon nie chciał by był na niego zły. Kochał go najmocniej jak umiał i nie potrafił się z nim spierać.
    -Kookie, jestem w pracy, nie możemy. -Jeon odsunął się od Taehyunga, by dać mu trochę wolnej przestrzeni. Wydął wargi w niezadowoleniu, które chwilę później otarł z kosmetyków Kim.
    -Jungkook, kochanie, co to było wcześniej? Co się stało? To było bardzo nieuprzejme i chciałbym, żebyś mi wytłumaczył, bo inaczej nie wiem co tym myśleć i chciałbym, żebyś przeprosił Boguma. A więc, słucham? -Młodszy rozłożył dłonie na boki, patrząc się na Tae dużymi od zdziwienia oczami.
    -Przecież nic mu nie zrobiłem, dlaczego mam przepraszać? -zapytał jakby nie wiedząc czemu ma być uprzejmy dla mężczyzny, który już od wejścia zrobił na nim złe wrażenie.
    -Jak jest taki idealny, to o to też się nie obrazi, a ja nie mam najmniejszej ochoty, żeby z nim rozmawiać. -mruknął nadąsany, krzyżując ręce na piersi.
    -Zwłaszcza, że nic mu nie zrobiłem,niech nie zgrywa królewny, obrażonej na jeden tekst. Jakoś kiedy pobiłem się z Jiminem na środku Twojego wydawnictwa, to nikt mi żadnych uwag nie robił, a teraz mam przepraszać za jakiś zwykły tekst wymyślony na szybko? Co on niby takiego zrobił, żeby go traktować specjalnie? Przecież tylko wparował tutaj jak gwiazdeczka z fochem szukając swojej kawy, jakby sam nie mógł sobie kupić po drodze. Niech nauczy się dystansu do samego siebie, bo ja nie mam go za co przepraszać. Rozumiem gdybym go uderzył, to byłaby gruba przesada, ale tego nie zrobiłem i nie miałem zamiaru zwłaszcza kiedy jest wyższy i lepiej zbudowany ode mnie. Naprawdę nic mu nie zrobiłem, Tae nie wiem czemu miałbym go przepraszać. -Nie rozumiał także zachowania swojego partnera, kiedy Jungkook faktycznie źle zachowywał się względem Jimina, który także był jego współpracownikiem w jego miejscu pracy, to wszystko było w porządku, a teraz gdy jedynie burknął coś do Boguma, to nagle nie może go nawet dotknąć ponieważ “są w pracy”. Jeon poczuł się urażony, do tego głowa po wczorajszej zabawie zaczynała go właśnie boleć, co jedynie spotęgowało frustracje młodszego.
    -JEON JUNGKOOK! -Słysząc znajomy, zachrypnięty głos zza okna, położył dłonie na policzkach, ciągnąc je w dół, przez co naciągnięta skóra uwidoczniła bardziej jego gałki oczne i wygięła twarz w grymasie.
    -Jeszcze on. -podszedł do okna otwierając je, w oknie w budynku naprzeciw dostrzegł Yoongiego z megafonem.
    -MASZ TRZY MINUTY, ŻEBY POJAWIĆ SIĘ W PRACY, DO KTÓREJ JESTEŚ SPÓŹNIONY….-Min zatrzymał się na moment, spoglądając na zegarek w telefonie.
    -PRAWIE 5 GODZIN BO INACZEJ MOŻESZ ZAPOMNIEĆ O DEBIUCIE. -Mężczyzna cofnął się w oknie o dwa kroki do tyłu, upuszczając megafon i odchodząc.
    -Muszę iść, mam kłopoty, ale poradzę sobie, to tylko Yoongi-hyung. -mruknął, jakby zapominając o tym, że jego przyjaciel jest również nie tylko producentem jego albumu, ale też CEO całej wytwórni.
    -Przeproszę go, tylko ze względu na Ciebie, kochanie. -Podszedł do ukochanego, przyciągając go do siebie blisko, by na pożegnanie złożyć długi pocałunek na jego ustach.
    -Pojedziemy moim samochodem jak skończysz pracę na dzisiaj, zadzwoń pewnie będę ćwiczył na sali. Kocham Cię i jestem bardzo z Ciebie dumny. -szepnął w wargi partnera, niechętnie się od niego odsuwając. Otworzył drzwi garderoby, wychodząc do sali, w której Bogum malowany do kolejnej sesji, patrzył się na odbicie Jeona w lustrze.
    -Wybacz, zły dzień. Zapomnijmy o tym złym początku i po prostu żyjmy w zgodzie nie wchodząc sobie w drogę. Przepraszam, za moje zachowanie wcześniej, nie chciałem wyjść na gbura, przed kimś, kto widocznie zrobił dobre wrażenie na Taehyungu. Tak jak mówiłem, zły dzień, nie powinienem się na Tobie wyżywać, mam nadzieję, że się dogadamy, bo pewnie będziemy się widywać tutaj częściej. -Oznajmił podając dłoń na zgodę mężczyźnie.

    OdpowiedzUsuń
  126. -Muszę wracać do pracy, tak samo jak i wy, powodzenia! Zdjęcia na pewno będą piękne! -Pożegnał się, puszczając dłoń Boguma.
    -Park Jimin, Park Bogum, czemu to zawsze musi być Park, niedługo przestanę chodzić parkami bo będą budziły we mnie destruktywne odruchy, phi. -warknął pod nosem, gdy już wyszedł ze studia idąc szklanym mostem do sąsiedniej kondygnacji budynku. Był z siebie zadowolony, że udało mu się schować dumę do kieszeni i mimo nerwów z wyczuwalną szczerością przeprosił Boguma. Wciąż czuł się urażony, jednak wiedział, że przejdzie mu to jak wypoci wszystko na sali. Cóż Jeon był ostatnio pod wpływem stresu, więc widział raczej świat na swój sposób.
    -Co Ty sobie myślisz Jungkook? Że ja za Ciebie będę debiutował? -Chłodne powitanie Yoongiego, po przekroczeniu progu, jego busańskiego biura nie były zbytnio motywujące.
    -Cześć Yoongi-hyung, jak tam randka z Jiminem? -zapytał, nie chcąc teraz rozmawiać o sobie.
    -Jeon, czy Ty się dzisiaj dobrze czujesz? Przestań być bezczelny i zabierz się w końcu do roboty. - młodszy westchnął podchodząc bliżej.
    -Nie jestem bezczelny, wiem że nawaliłem, dlatego liczyłem, że może chociaż Ty miałeś dobry poranek, hyung. Bo ja już nie mam ochoty na nic. -mruknął, siadając na krześle.
    -Co się znowu stało? -Yoongi wiedział, że powinien czasem trzymać Jeona krócej, jednak to wciąż był jego przyjaciel, czuł się zobowiązany, do zapytania go dlaczego jest tak posępny.
    -BO TO BYŁO TAK YOONGI-HYUNG, JA CI WSZYSTKO POWIEM. -Kook chwycił za kartkę, składając ją w papierowy samolocik.
    -Widzisz ten samolot? To ja, powiedzmy sobie że to taki bunnyair coś jak ryanair tylko lepiej. -złapał długopis, dorysowując na skrzydle małego królika.
    -Mój dzień wystartował dzisiaj bardzo miło, obudziłem się koło Tae, kocham się koło niego budzić, wiesz o tym przecież. No i Tae tak ładnie pachniał i głaskał mnie tak kojąco, było mi tak ciepło przy nim, że nawet nie czułem że mam kaca. -samolocik powoli startował z biurka wznosząc się powoli na określoną wysokość.
    -Wtedy Taehyung wpadł w panike, bo się okazało, że Jimin jest tak już Tobą oczarowany, że o bożym świecie zapomniał. Dzięki Hyung, wisisz mi 20 minut porannego cuddlesa, którego nie było przez to. -sprostował na chwilę zatrzymując papierową maszynę, a Yoongi lekko uśmiechnął się na wzmiankę o Jiminie, tęskniąc już za młodym edytorem.
    -Więc musiałem go w godzinę zwieść na sesję, no i zdążyłem, ale musieliśmy uciekać przed Jiyeon-nooną, która goniła mnie z lakierem do włosów w ręce. Także cały mój poranek to jedna wielka turbulencja. -zatrząsł unoszącym się w powietrzu samolotem.
    -Ale wtedy Taehyungie-hyung się przebrał i wyglądał oszałamiajaco, do tego Jiyeon-noona powiedziała, że jesteś zajęty, więc domyśliłem się, że masz randkę z Jiminem-hyungiem, przez co byłem w jeszcze lepszym humorze. Tak się cieszyłem z was, a do tego Taehyung wyglądał tak seksownie, hyung prawie mi tam stanął, ledwo się opanowałem. -mruknął rozmarzony, lecąc stabilniej samolotem.
    -NO I WTEDY WLAZŁ TEN BOGUM NIE WIEM PO CO NIKT GO TAM NIE PROSIŁ, ŻEBY PRZYCHDOZIŁ I MI CAŁY PORANEK NISZCZYŁ POTEM JESZCZE TY ZACZĄŁEŚ SIĘ WYDZIERAĆ I TAEHYUNGIE PEWNIE JEST NA MNIE ZŁY, A TO TYLKO DLATEGO, ZE KAZAŁEM BOGUMOWI SPADAĆ BO NIKT MU NIE KAZAŁ BYĆ LEPIEJ ZBUDOWANYM ODE MNIE I ARKGJLDSFAJFSDKL - Jeon w trakcie wypowiedzi, roztrzaskał samolot na kawałki o biurko, na koniec rzucając w niego długopisami.
    -No tak więc ten lot się nie udał, ale się zdarza, polecam bunnyair dalej. -Westchnął, grzecznie sprzątając po sobie bałagan.
    -No czyli jak zwykle, za dużo myślisz i sam siebie sprowokowałeś. -westchnął w ogóle nie zdziwiony całą tą sytuacją Yoongi, jedyne co go dziwiło to to, że nadal ma do tego dzieciaka cierpliwość i nerwy ze stali.
    -A Ty hyung? Czemu jesteś taki nie w sosie? Nie poszło coś po Twojej myśli? dopytał Kook, gdy doświadczony, w takich sytuacjach, Yoongi wyjął z małej lodówki, mleko bananowe dając je Jungkookowi.
    -Nie wiem właśnie...Chyba wszystko było dobrze...w pewnym momencie on się jakby zamknął. -Min chodził dookoła gabinetu z założonymi na piersi rękoma.

    OdpowiedzUsuń
  127. -A co mu powiedziałeś? W sensie od którego momentu był taki zamknięty. -Dopytał, biorąc łyk mleka.
    -Odkąd powiedziałem, że mam nadzieje, że jeszcze się spotkamy. -Jeon nauczony tego, że jego hyung najczęściej nie zauważa najważniejszych elementów swojej wypowiedzi, powtórzył pytanie.
    -Co dokładnie mu powiedziałeś? -Producent zatrzymał się, by zastanowić się nad odpowiedzią.
    -Że mam nadzieje, że się jeszcze zobaczymy zanim wyjadę do Seulu. -Słysząc to, Kook złapał się za głowę, nie mogąc uwierzyć, że ten Hyung, dokładnie ten, który wie jak zachować się w każdej sytuacji, powiedział coś takiego.
    -Rozum Ci odjęło przez tego Jimina…..Hyung….idioto skończony, pozwól że coś Ci wyjaśnie….

    Gdy już rozmowa między starszym mężczyzną, a Jeonem zakończyła się wyjaśnieniem wszystkich istotnych kwestii, Jungkook udał się na dogranie wokalu, do płyty. Yoongi w momencie, kiedy chlopak śpiewał, napisał wiadomość do Parka.

    Do: Jiminnie
    Dzień dobry, Jiminnie. Tu Min Yoongi, wziąłem Twój numer od Jungkooka. Mam nadzieje, że nie będziesz na mnie zły. Przeanalizowałem swoje słowa, które padły dzisiaj przy naszym wspólnym posiłku, najwidoczniej źle mnie zrozumiałeś. Jeśli już mam wyjeżdżać, to chciałbym żebyś mi towarzyszył. Zwłaszcza, że Jungkook wtedy też się przeniesie, co za tym idzie weźmie ze sobą Taehyunga, więc jako jego edytor manager, pewnie chciałbyś byc blisko na wszelki wypadek. Myślę, że to rozwiązałoby naszą utarczkę, której nie dostrzegłem. Przepraszam, Jiminnie. Naprawdę nie traktuje naszej znajomości powierzchownie, wybacz jeśli tak to przyjąłeś. Chciałbym żebyśmy się widywali nie tylko w Busan, ale i Seulu.
    Mam nadzieje, że w ramach przeprosin pozwolisz mi zabrać Cię gdzieś ponownie? Tym razem Ty wybierzesz miejsce, pojadę gdzie tylko zechcesz.
    Przepraszam,
    Głupi Yoongi-hyung.


    -Hyung! -Z zamyślenia wyrwał go głos Jeona. Uniósł wzrok znad telefonu, na stojącego za szybą chłopaka. Nacisnął guzik, przysuwając się do mikrofonu, by młodszy mógł go w środku usłyszeć.
    -Co jest, Kookie? -Zapytał, majac już zdecydowanie lepszy humor niż wcześniej.
    -Skończyłem, idę do sali ćwiczyć układ. -Oświadczył piosenkarz, wychodząc z pokoiku nagrań.
    -Dobrze, tylko proszę żeby obyło się bez kontuzji. -pogroził mu palcem Min, na co Jungkook przytaknął, wychodząc ze studia.

    Do: Kim Taehyung
    Jungkook z pomocą papierowego samolotu urządził dzisiaj w moim biurze, symulację katastrofy lotniczej linii bunnyair (pochodna od ryanair’a to chyba istotna informacja, z tego co wywnioskowałem z jego wypowiedzi.) w celu wizualizacji jego emocji po dzisiejszym poranku.
    Myślę, że powinniście porozmawiać i spędzić miło wieczór. Dałem mu wolne, pojedźcie gdzieś na weekend, bo nie wiem czy stać moją firmę na odszkodowanie po kolejnej katastrofie lotniczej.



    Yoongi wsunął telefon do kieszeni bluzy, skupiając się teraz na komponowaniu piosenek do własnej płyty, podczas gdy Jungkook dawał z siebie wszystko na sali treningowej.

    OdpowiedzUsuń
  128. Po skończonej piosence Jungkook wykończony usiadł na ziemi, ścierając pot z czoła. Dręczyły go wyrzuty sumienia za dzisiejszy dzień. Zachował się dziecinnie, właściwie nie wiedząc czemu. Czyżby był bardziej niepewny siebie niż przypuszczał? To całe zamieszanie, debiut, ćwiczenia, diety, presja związana z oczekiwaniami względem niego, udział w programie, drama wokół ich związku, nagły powrót Taehyunga, opieka nad siostrą, kłótnia z matką, wizyta w szpitalu z Arin, zbliżający się nieubłaganie wyjazd do Seulu, przez który Jeon absolutnie nie miał pojęcia co zrobić z siostrą. Jungkook miał wrażenie, że nad tym wszystkim panuje, że doskonale sobie radzi. Jednak długo odkładany stres, brak jakiejkolwiek przerwy odkąd wrócił do Korei, sprawiał że wszystko napiętnowało się do tego stopnie, iż Jeon zaczął tracić wiarę w siebie, swoje umiejętności, wygląd czy podejmowane decyzje. Zaczął się w tym wszystkim gubić, a widok o wiele bardziej zadbanego, atrakcyjniejszego, wyższego i bardziej męskiego mężczyzny, w momencie kiedy młodszy paradował w dresach, z workami pod oczami, zdecydowanie przelał czarę goryczy. Nie była to wina Boguma, ani kogokolwiek innego. To nawet nie była wina Jungkooka, a jego zmęczonego ciała i umysłu, które zaczęło płatać mu figle. Był wściekły, rozgoryczony, zawiedziony, wszystko to zrzucił na Parka, który wywołał w nim te emocje szybciej niż ktokolwiek inny. Możliwe, że to dlatego, iż widząc potencjalne zagrożenie blisko swojej obecnie jedynej ostoi spokoju i źródła jakiegokolwiek rozsądku, Jeon zareagował gwałtowniej niż zazwyczaj. Nie było z nim najlepiej, widział to w swoich zmęczonych oczach.
    Był przepracowany do tego stopnia, że nie poszedł dziś do wytwórni. Gdyby nie fakt, że Yoongi zarządzał absolutnie wszystkim, już dawno wyleciałby na zbity pysk. A co jeśli ten debiut nie jest wcale dobry? Jeśli on nie jest jeszcze na to gotowy? Młodszy nawet nie zauważył, kiedy łzy spłynęły po jego policzkach. Do tego dzisiejsza kłótnia z Kimem, wciąż dzwoniła mu w uszach. Ukochany po raz pierwszy skrytykował go w ten sposób. Jeon dobrze wiedział, jaki jest Taehyung. On zawsze był dla niego dobry. Dbał o niego. To znak, że naprawdę musiał go dziś zawieść jako przyjaciel i partner. Świadomość, że dał ciała na obu płaszczyznach jednego dnia, spowodowała iż wszystkie jego emocje wylały się na zewnątrz. Rzewnie płacząc ze spuszczoną głową, spoglądał przez zamglone kroplami oczy, jak jego łzy uderzają o podłogę. Było mu wstyd za siebie, za to jak tracił panowanie nad wszystkim. Jego głośny płacz, najwidoczniej przyciągnął czyjąś uwagę. Gdy do sali treningowej wszedł Hoseok, Jungkook szybko rękawem bluzy starł z podłogi łzy.

    OdpowiedzUsuń
  129. -Hej Kook, wychodziłem właśnie do domu po treningu, wszystko w porządku? -Zapytał, widząc zapłakanego chłopca, siedzącego na ziemi, który pośpiesznie wycierał twarz, materiałem bluzy.
    -Czekaj, mam chusteczki w torbie. -Dodał, podając mu po chwili opakowanie.
    -Dziękuje. -wymamrotał Jeon, gdyż tylko na tyle było go stać.
    -Wracam jutro do Seulu, skończyłem już wszystkie wywiady w Busan, naprawdę piękne miasto. -mówiąc to, uśmiechnął się subtelnie, nadal stojąc nad chłopakiem.
    -Ciesze się Hobi-hyung, ale nie mam ochoty, by rozmawiać. -odparł, zwracając starszemu chusteczki.
    -Masz dużo na głowie, nie bądź dla siebie taki surowy. Każdy popełnia błędy. Nie ma ludzi nieskazitelnych. Po prostu jeśli zrobiłeś coś źle, to musisz pamietać o dwóch rzeczach. Ważne jest, by umieć przyznać się do błędu i przeprosić oraz żeby więcej tego nie powtórzyć. Nie powinieneś siedzieć tu sam, wracaj do chłopaka i płacz przy nim. To zdrowsze, niż jakbyś miał to robić sam. - Hoseok, poklepał Jeona, pokrzepiająco po ramieniu, idąc w stronę wyjścia.
    -Zawiodłem go dzisiaj bardzo. -wymamrotał, wydymając ze smutku dolną wargę.
    -Kookie, takie czasem jest życie. Nie ma relacji bez kłótni. Jeszcze się tacy nie znaleźli, którzy się nie kłócą, jednak on wciąż Cię kocha, to niczego nie zmieniło. Jestem tego pewien. Po prostu wstań i idź do domu. -Odparł Jung, kładąc rękę na klamce za którą wkrótce pociagnął, zostawiając go samego.
    Jeon oparł się o lustro, podciągając kolana pod brodę. Wszystko o czym mowił Hoseok, wydawało mu się być takie proste, a jednak mimo wszystko, czuł jak ciężko jest mu teraz na sercu. Był okropnie zmęczony psychicznie, każda pomyłka w choreografii wypełniała jego oczy wodą. Jak miał to wszystko osiągnąć? Jak miał być dobrym chłopakiem, idolem i do tego jeszcze bratem oraz synem. Nie był tak wielozadaniowy. Kiedy jego telefon zawibrował, wyjął go z kieszeni. Widząc kocham cię w wiadomości Taehyunga, rozpłakał się ponownie, chcąc być już w objęciach mężczyzny by poczuć jego kojące ciepło i zapach. Obawy sprawiły, że czuł się nimi osaczony, przez co chłód stał się odczuwalny już nawet fizycznie, nie tylko w przenośni. Wstał, idąc pod pod prysznic, by zmyć z siebie nie tylko pot, ale i złe emocje. Orzeźwiony i nieco spokojniejszy, poszedł do garderoby, by podkraść jeden ze swoich outfitów, gdyż nie miał najmniejszej ochoty zakładać znowu dresów. Ubrany (https://pl.pinterest.com/pin/778559854312595537/) zszedł do samochodu, kładąc torbę na miejscu pasażera, na tylnych siedzeniach. Zanim odjechał, odpisał jeszcze ukochanemu, że niedługo będzie i właśnie wyjeżdża spod wytwórni. Stojąc w korku, do świateł, Jeon rozglądał się po wystawach sklepowych, a gdy jedna z nich przyciągnęła jego spojrzenie, zatrzymał się po drodze by dokonać zakupu.
    Pod hotelem, w którym nocował Park, Jeon poprosił do siebie jednego z pracowników. Poprosił go o niewielką przysługę za drobną opłatą. Kiedy już wszystko było załatwione, Jungkook, stanął przy samochodzie, opierając się o niego plecami, wyczekując z niecierpliwością ukochanego, pisząc mu sms’a, iż może już schodzić.
    Przed drzwiami stał mały wózek roomservice’u, na którego środku stało pudełko z przyklejoną karteczką Dla Kim Taehyunga W środku zaś znajdowały się dwie bransoletki (https://pm1.narvii.com/6919/b058a3a69688a76ea06688a2f7397e5cc680d33cr1-1024-1024v2_hq.jpg ) i położony na nich liścik.

    Kiedyś pewien człowiek zapytał mnie czy nie uważam za dziwne to, że biały jest zawsze jasny, ale czarny jest nie zawsze ciemny? Nie wiedziałem co mu wtedy odpowiedzieć. Nawet nie wiedziałem o co mu chodzi, tak szczerze. No ale z perspektywy czasu chyba już wiem co bym mu powiedział.

    Nie zawsze są jasne albo ciemne, bo w każdym białym jest odrobina czerni, a w każdej czerni są przebłyski białego.

    Tak samo, jak Ty uzupełniasz mnie, a ja Ciebie. Kocham Cię, przepraszam że Cię zawiodłem i dziękuje, że jesteś moją jasnością, kiedy wszystko dookoła włącznie ze mną jest kompletnie czarne. Czekam na dole.

    Twój koto-królik

    OdpowiedzUsuń
  130. -Nie, nie, nie...to nie brzmi dobrze. -wymamrotał Yoongi, kładąc się ostentacyjnie na suwakach konsoli, gdyż żaden beat nie brzmiał dziś dobrze. Był wyjątkowo rozproszony. Co chwile zerkał na ekran telefonu, by sprawdzić czy Jimin odpowiedział na jego wiadomość. Denerwował się, że może uraził młodszego do tego stopnia, iż za późno było na jakiekolwiek przeprosiny? Min westchnął ciężko, odsuwając się od biurka. Splótł dłonie za głową, opierając się o oparcie fotela, a wzrok wlepiając w sufit.
    Czy to źle, że w tak krótkim czasie od poznania kogoś, tak bardzo potrzebował jego obecności? Czy to źle, że rozmawiając z innymi ludźmi potrafił tylko dostrzec to, że nie uśmiechali się tak pięknie, jak Jimin?
    Przecież ich spotkanie to tylko zwykły…
    -Zbieg okoliczności...Serendipity? -Min przysunął się gwałtownie do biurka, zapisując na komputerze nowy folder, właśnie o tej nazwie. Wtem, jego telefon zawibrował, a Yoongi nigdy wcześniej tak szybko nie ujął go w swoje dłonie.
    -Kolacja, gdzie będę najjaśniejszą iskierką, wśród gwiazd…-szepnął, uśmiechając się szeroko. Czyli jednak nie wszystko stracone. Yoongi miał już doskonały plan. Od razu wiedział, co chce zorganizować. Zanim odpisał, wykonał parę telefonów, jak i parę przelewów, by wszystko było idealnie zaplanowane. Następnie wysłał Jiminowi odpowiedź.

    Nawet jeśli jutro zobaczymy cały wszechświat, to i tak będziesz lśnił najjaśniej. Wszystko już załatwiłem, zabieram Cię jutro wieczorem na kolację.

    Cały stres, który nie pozwalał mu tworzyć, spłynął z niego w mgnieniu oka. Postanowił, że nowa piosenka w całości będzie poświęcona Jiminowi. Musiał dokładnie przemyśleć, jak powinna brzmieć.
    -Jak powinna brzmieć linia melodyczna inspirowana kimś, kto błyszczy bardziej niż wszystkie gwiazdy na niebie? -zadał sobie to pytanie, szkicując ołówkiem rozgwieżdżone niebo, na które patrzyła się siedząca postać. Rysunek był niedbały, ale Yoongi musiał coś robić, by zwizualizować sobie muzykę. W końcu wpadł na pewien pomysł. Przysunął się do klawiszy keyboardu. Powoli naciskał białe i czarne punkty, chcąc ułożyć parę dźwięków w jego głowie w sensowną całość. W końcu, kiedy udało mu się skleić krótką całość, nagrał pierwsze kilka sekund melodii. (https://www.youtube.com/watch?v=Y9wgYVgCREI dosłownie pierwsze 20 sekund) Zapisał plik, powoli układając sobie całość. Nie chciał się spieszyć, chciał powoli ukończyć utwór by był całkowicie idealny, tak jak mężczyzna, którym się inspirował. Widząc na zegarku, że zaczynał się już robić wieczór, uznał że po takich dniu pełnym emocji, nie chce siedzieć do późna w studiu. Wziął torbę i zamknął porządnie swoje laboratorium pełne zabawek, by nikt nie wdarł się do środka.

    OdpowiedzUsuń
  131. Gdy usiadł, zaciskając dłonie na kierownicy, jedna rzecz nie dawała mu spokoju. Tęsknota. Nieodparte pragnienie zobaczenia Jimina, chociaż na moment. Zdecydowany, żywiołowo odjechał z parkingu. Może i był głupi, może i był dziecinny, może i dawał się ponieść emocjom, ale czy nie należy mu się odrobina szczęścia? Czy jest w tym coś złego, że tak bardzo potrzebował Jimina w swoim życiu? Bał się, owszem. Bał się, że zrobi kiedyś coś co go zrani lub że nie będzie w stanie go uchronić przed wszystkim co negatywne w tym świecie. Panicznie obawiał się, że kiedyś może go stracić, bo to właśnie strata była jego największym demonem przeszłości. Jednak obiecał sobie, że dla niego postara się walczyć z tym wszystkim, że stanie się lepszym człowiekiem, dla chłopaka, który przywrócił mu ciepło i chęć życia. Zajeżdżając pod hotel, zauważył że parking jest już przepełniony, więc zaparkował nieco dalej. Idąc niestety, złapało go oberwanie chmury. Burza pojawiła się nagle, zupełnie jak jego uczucia do Jimina, więc nie miał jej za złe, że przemókł do suchej nitki. Stając pod drzwiami, zapukał delikatnie, czekając aż chłopak otworzy. W dłoni trzymał plastikową siatkę, w środku której był w pudełku zapakowany kimbap. Gdy tylko jego oczom ukazał się Jimin, nie pytając o pozwolenie wszedł zamykając za sobą drzwi.
    -Przepraszam, za wtargnięcie i że niepokoje Cię mimo że widzimy się już jutro, ale musiałem Cię zobaczyć. -wyjaśnił, lekko zdyszany szybkim marszem w deszczu. Przyciągnął do siebie Jimina, zamykając jego drobne ciałko w swoich ramionach. Zatopił nos w puszystych włosach Parka, czując jak spokój wypełnia jego serce. Odchylił sie lekko, chcąc spojrzeć w jego oczy. Tęsknił za ich blaskiem, za ich pięknem. Sprawił, że ich czoła oraz czubki nosów się ze sobą zetknęły, przez co wargi były bardzo blisko siebie. Wolną dłonią, po omacku odszukał tą należącą do Parka, splatając ich palce razem.
    -Pomyślałem, że możesz być głodny. Przyniosłem kimbap. Pozwolisz, że wejdę? -Szepnął, gdyż nadal mimo wszystko stali w progu. Yoongi subtelnie i czule głaskał kciukiem, dłoń młodszego, której nie puścił nawet na moment.

    OdpowiedzUsuń
  132. -Jeszcze nie tak dawno, chcieliśmy się pozabijać, mogę ci przypomnieć, jeśli nie pamiętasz. -Jimin udał obrazę, robiąc naburmuszoną minę.
    -Kim Taehyung, jak tak ci się nie podoba moje zauroczenie, to z chęcią pomieszam ci w kociołku na następnych zajęciach z eliksirów. -pogroził mu palcem, chwile później lądując na drugiej stronie łóżka.
    -Muszę skoczyć na chwilę do siebie, hm? Ale wrócę. -Park wydął wargę niezadowolony wypowiedzią ukochanego.
    -Lepiej wróć do mnie szybko, bo znowu będziemy chcieli się pozabijać. -oznajmił, zakrywając sie kołdrą. Przez cały ten czas, zastanawiał się czy Kim tak naprawdę jest z nim szczery? W końcu miał rację, do niedawna nienawidzili siebie do tego stopnia, że wiedział o tym każdy uczeń w szkole. A co jeśli on wcale mu nie ufał? Jeśli mówił, że idzie się uczyć, a robił coś innego? Bo przecież nie jest to możliwe by zaciąć się kartką tak mocno, by powstała silnie krwawiąca, głęboka rana. To na pewno nie był przypadek. Nie mógł nim być. Nic tutaj nie pasowało. Jimin może i był w nim zakochany, ale nie był głupi. Czuł, że nie jest z nim do końca prawdomówny. Jeszcze nagle musiał wrócić do siebie, jakby nie mógł po prostu usnąć albo przebrać się przy nim. Bo w końcu po co miałby iść do siebie, jak nie po ubrania na przebranie. Ostatnio spał w tych Jiminowych i nic nie stało na przeszkodzie ku temu. Więc o co chodzi? W dodatku jego szata...jej dół był dziwnie rozłożysty, jak na szaty Hogwartu, nawet profesorowie nie mają takich, co dopiero uczniowie. Jednak w spowitym ciemnością pokoju, który był świetlony jedynie blaskiem rozgwieżdżonego nieba, poprzez otwarte okno, Park nie był w stanie dostrzec jaką konkretnie pelerynę miał na sobie Taehyung. Czy powinien się o niego martwić? Czy coś mu groziło? Okłamywał go? Z drugiej strony czemu miałby to robić, zależało mu na nim, tak? Nie okłamałby kogoś kogo...no właśnie. Kogoś, kogo co? Kogo kocha? Czy kogo wyjątkowo ostatnio nie chce zabić?
    Cóż, była to niezwykle duża i istotna różnica. Przecież nie zapyta się otwarcie, czy go kocha. to niestosowne, zwłaszcza że pilnował się nawet przed najdrobniejszym dotykiem, by nie wystraszyć ukochanego.
    Z rozmyślań wyrwał go trzask drzwi. Kim wrócił, od razu kładąc się u boku Jimina. Czując wargi chłopaka na swoim czole, Park poczuł jak zaszkliły mu się oczy, ciesząc się, że młodszy przycisnął go do swojej piersi, by jego szkiełka nie były widoczne. Nie okłamuj mnie, dobrze? Nie kiedy ja naprawdę kocham cię codziennie coraz mocniej. Jimin wtulił się mocno w partnera, który na szczęście nie puścił go do rana, przez co starszy spał spokojnie, zapominając o zmartwieniach.
    Jednak błogi sen mężczyzn przerwało zawiadomienie na apel. Zaspany czarodziej, jedną dłonią przecierał oczy, drugą zaś trzymał się Taehyunga, który prowadził go za sobą. Na miejscu jednak nikt nie spodziewał się tak tragicznych wiadomości.
    -Niezmiernie nam przykro przekazać państwu złe wiadomości z samego rana, jednak nie mogło się to odbyć bez echa. Hogwart spotkała wielka strata, grupa uczniów ze Slytherinu została potwornie stracona podczas odbywania kary w Zakazanym Lesie, nie wiemy dlaczego tak się stało, do tej pory mieliśmy porozumienie, które działało bez zarzutów, coś musiało się wydarzyć skoro akromantula zaatakowała uczniów, którzy nie wtargnęli tam sami, a zostali wysłani przez szkołę. Będziemy badać tę sprawę. Na ten czas Las zostaje zamknięty. Zajęcia w tym dniu odwołane, a wieczorem odbędzie się ceremonia pożegnalna, łączmy się w żałobie. -Park zmarszczył mocno brwi. Akromantula?
    Wtedy Park, przeniósł wzrok na Taehyunga. Był nerwowy, unikał spojrzenia w jego strone, a dłoń starszego wręcz poczerwieniała od intensywności z jaką ściskał go Kim.

    OdpowiedzUsuń
  133. -Taehyung, wychodzimy. -Zarządził, wstając. -Spotkamy się na śniadaniu. -Mruknął do prefekta i jego chłopaka, zabierając czarodzieja, gdzieś gdzie nikt ich nie podsłucha. Jimin westchnął ciezko, gdy było już zamknięci w schowku na fiolki do eliksirów.
    -Wiedziałem, no po prostu powinienem od razu na to wpaść! -Chodził w kółko, żywo gestykulując.
    -To ja siedzę cały dzień, czekam na ciebie, zastanawiam się kiedy wrócisz, myśląc że się uczysz, a ty bawisz się w szamana Akromantul?! -Nerwowo przeczesał włosy dłonią.
    -Wypadek przy pracy? To tak teraz nazywa się celowe zwabianie stworzeń magicznych własną krwią? Prawie dostałem przez ciebie zawału, kiedy zobaczyłem, że coś ci jest! A gdyby te Akromantule, rzuciły się na ciebie? Nie pomyślałeś o tym!? Nie pomyślałeś o tym, że zapłakałbym się na śmierć, gdyby coś ci się stało, prawda, Kim Taehyung?! Nie pomyślałeś, że siedzę w pokoju i się o ciebie martwię?! Że za Tobą tęsknie?! Wolałeś mnie okłamać, by co?! By zabić jakichś nic nie wartych półmozgów?! A gdyby ktoś cię widział!? Gdyby cię stąd wyrzucili!? Gdybym cię stracił?! Pomyślałeś o tym wszystkim, chociaż przez moment?! -do oczu Jimina napłynęły łzy, a jego drobne piąstki lekko uderzały o pierś Taehyunga.
    -Pomyślałeś o tym, że nie chcę żyć bez ciebie? Czy naprawdę naraziłeś siebie tak po prostu, dla zemsty, zamiast pozwolić szkole się tym zająć i wrócić do chłopaka, który cię kocha? -wyszeptał, gdy jego policzki otuliły łzy.
    -Tak, kocham cię i wolałbym dać się pożreć tej Akromantuli, niż mieć świadomość, że przeze mnie mogło ci się coś stać, a do tego wszystkiego nawet bym o tym nie wiedział, bo mi nic nie powiedziałeś. Kocham cię i zabiłbym się na miejscu, gdyby na tym apelu dzisiaj wyczytali też twoje nazwisko. -Mówiąc to, wtulił się mocno w zbity wcześniej tors chłopaka.
    -Kocham cię i chcę żebyś mi ufał, żebyś mnie nie okłamywał. Nie mam ci za złe, że ich zabiłeś, nadal tak samo mocno cię uwielbiam. Oni byli śmieciami, którzy i tak umarliby przy pierwszej lepszej misji od Ministerstwa Magii. Chodzi mi o to, że mi nie ufasz, a ja chcę cię kochać, więc jeśli mamy się kochać, to musimy być ze sobą szczerzy. -poprosił, wspinając się lekko na paluszki, dzięki czemu mógł musnąć wargami te należące do Kima.
    -Chodźmy na śniadanie. -szepnął, kładąc dłoń na policzku chłopaka. Następnie wyminął ukochanego, idąc do siebie by się przebrać. Gotowy poszedł po Taehyunga, od razu chwycił za dłoń. Splótł ich palce oraz ucałował jego policzek.
    Na sali, znajomi czarodzieje czekali już na nich przy stole. Oni także niezbyt się przejęli śmiercią chłopaków, którzy dręczyli Jimina. Od dawna byli znani, jako część szkolnej bandy, która uprzykrza życie nie tylko młodemu Ślizgonowi.
    Park zaś, czując aromatyczny zapach herbaty, chwycił za swój kielich, zaciągając się mocno zapachem.

    OdpowiedzUsuń
  134. -Poziomkowa, uwielbiam poziomki. -westchnął z zachwytu, patrzać nagle w stronę partnera.
    -Perfumowałeś się dzisiaj dwa razy, Taehyungie? Pachniesz intensywniej. Bardzo ładnie, swoją drogą. -Mruknął Park, zapijając swoje słowa herbatą. Prefekt Slytherinu oraz jego chłopak, patrzyli na niego bardzo podejrzliwie. Ten zaś po upitym łyku, zaczął się wiercić na swoim miejscu, wbijając wzrok w partnera.
    -Taehyungie, chodź ze mną, już. Teraz. -mruknął, łapiąc go za nadgarstek i wyprowadzając z sali. Krukon i Ślizgon spojrzeli po sobie wymownie.
    -Myślisz to, co ja? -Zapytał prefekt, a jego ukochany przytaknął, podnosząc się z siedzenia. Złapał za kielich Jimina. Powąchał go ostrożnie, byleby tylko nie zaciągnąć się za mocno.
    -Tak, pachnie jak śliwki i twoja pościel, więc skoro pachnie jak moje ukochane zapachy to to musi być…
    -Amortencja. -Dokończył za niego Yoongi, łapiąc się za głowę.
    -To by tłumaczyło, dlaczego herbata o smaku granatu, pachnie Jiminowi jak poziomki oraz dlaczego zdawało mu się, że Taehyung perfumował się dwa razy. Czuł te zapachy z kielicha. -Mówiąc to, westchnął, zastanawiając się czy w pracowni prefektów jest jeszcze przeciw mikstura na Amortencję.
    -Chwila...granatu? -Jungkook nagle zrobił wielkie oczy, zamieszał łyżką w swoim kielichu, a gdy ujrzał że nabrał na nią ziarenka owocu, podniósł się gwałtownie.
    -Musimy iść, zanim będzie za późno. -Yoongi zmarszczył brwi, leniwie wstając z miejsca, jakby pytającym wzrokiem oczekiwał wyjaśnienia.
    -Yoonnie, Amortencja sama w sobie jest niebezpieczna, ale nie pamiętasz co się dzieje, jak dodasz jej do płynu, który ma w sobie wyciąg z owocu granatu? -Po chwili zastanowienia, Min rozchylił wargi w niedowierzaniu, że ktoś naprawdę aż tak wrobił i Jimina i Taehyunga.
    -Zmienia zauroczenie wywołane Amortencją w pociąg seksualny. -Mruknął, kierując się za ukochanym do wyjścia.
    -Dlatego musimy, jak najszybciej znaleźć odtrutkę, a później chłopaków, zanim się pokłócą na śmierć -Oznajmił, a oboje pobiegli w stronę pracowni prefektów.

    W tym samym czasie, Jiminowi udało się zaciągnąć Taehyunga do jego komnaty. Zatrzasnął drzwi by nikt im nie przeszkadzał, po czym pchnął partnera na jego łóżko. Sprawnymi ruchami zrzucił z siebie odzienie, zostając wyłącznie w bieliźnie. Wdrapał się na młodszego, od razu atakując jego wargi.
    -Dotykaj mnie, proszę…-jęknął głośno, kładąc dłonie chłopaka, na swoich biodrach.
    -Taehyungie, nie mogę dlużej czekać. -wysapał w jego usta, przenosząc się pocałunkami na szyję partnera. Park uniósł się, zsuwając z siebie bieliznę, kiedy dało się usłyszeć zza drzwi znajomą Alohomorę.
    -Yoonnie-hyung, trzymaj go! -Nakazał Jungkook, a Yoongi od razu, złapał nagiego czarodzieja, trzymając go przodem do Krukona.
    -Przepraszam Hyung, ale muszę. -mówiąc to, na siłę wlał w niego eliksir, który skutecznie miał usunąć z niego amortencję, jednak mikstura posiadała jeden zasadniczy minus, o którym wktórce miał się przekonać starszy jak i młodszy Ślizgon.
    -Co? Co się dzieje? DLACZEGO JESTEM NAGO?! DLACZEGO MNIE TRZYMACIE?! PUSZCZAJ! -Jimin w panice wyrwał się z rąk Mina, łapiąc od razu za szatę, którą chciał się okryć.
    -O co tu chodzi?! Przecież ja leżałem w łóżku, czekałem na Taehyunga, co wy ze mną zrobiliście?! -Starszy ze łzami w oczach spojrzał w stronę partnera. Był przerażony i zawstydzony całą tą sytuacją.
    -Dlaczego nie reagowałeś?! O co tutaj chodzi?! Co się dzieje?! -Wykrzyczał zdezorientowany. Mężczyzna wybiegł z komnaty,zatrzaskując za sobą drzwi, by ukryć się w swojej własnej, a Jungkook zwrócił się do Taehyunga.

    OdpowiedzUsuń
  135. -To nie jego wina, ani twoja. Ktoś dolał mu Amortencji do herbaty z granatem, przez co ześwirował i zaczął odczuwać względem ciebie zaślepienie i niepohamowane podniecenie. Ktoś z was zakpił, dowiemy się kto, ale musisz najpierw uspokoić Jimina. Antidotum ma tą wadę, że powoduje utratę pamięci sprzed kilku lub kilkunastu godzin. Jak widać, Jimin myślał, że wciąż mamy wczorajszy dzień. -Krukon starał się, wyjaśnić wszystko mężczyźnie w jasny sposób.
    -Dobra, on już wie, kto teraz uświadomi Parka? Mam iść ja, czy sam pójdziesz? -zapytał Min, na co Jeon poslał mu karcące spojrzenie, gdyż oczywistym jest to, iż to właśnie Kim musi teraz zaopiekować się czarodziejem. Wtedy przez szparę w drzwiach, wpadł do środka liścik, zaadresowany do Tae.
    -To chyba do Ciebie, hyung…-mruknął Jeon, podając starszemu kawałek papieru, na którym po rozwinięciu widniała wiadomość.

    Dobrze się bawiłeś?
    Masz szpiega w swoim kółeczku wzajemnej adoracji Czarnego Pana.
    Radziłbym Ci się go pozbyć. Lepiej zajmij się tym, niż zabijaniem naszych ludzi, bo inaczej upewnie się, żeby następnym razem moi chłopcy dolali twojemu kochasiowi trucizny, zamiast Amortencji.
    Skup się na swoich planach, Śmierciożerco.
    My nie wydamy ciebie, a ty nie szukaj już zemsty na naszych ludziach, a wtedy wszyscy będą szczęśliwi.

    OdpowiedzUsuń
  136. Yoongi dopiero po chwili zorientował się w jakim znalazł się położeniu. Jimin przylgnął do niego ubrany w eksponujący nieco ciało strój, a jego wargi ocierały się o szyję Mina. Starszy zadrżał, czując jak serce zaczyna wariować, a oddech nerwowo przyśpieszył. Zachował się pochopnie, wtargnął do jego pokoju, objął go jakby wcale nie znali się wyłącznie od dwóch dni.
    -Hyung, zamierzasz mnie pocałować? -No właśnie, zamierzał? Kogo chciał oszukać, chciał tego. Chciał w końcu poczuć smak jego ust, chciał być bliżej, chciał otoczyć go ciepłem i być nim otoczony.
    Jimin bardzo bezpośrednio określał sytuację. Nie bawił się w podchody, on bez problemu potrafił odczytać intencje Mina. Po dwóch dniach. Imponowało mu to, a jednocześnie dodawało to młodszemu uroku.
    -Nie mogę zaprzeczyć. -odparł cicho, kładąc dłoń na policzku Parka. Jego duże oczy spoglądały mieniąc się, jakby miały w sobie drobinki błyszczącego pyłu. Zarumienione policzki, zachęcały by zaczerwienić je jeszcze bardziej, a delikatna cera łaskotała opuszki jego palców. Mężczyzna nieporadnie próbował podać reklamówkę młodszemu, nie mogąc oderwać od niego wzroku. Wtedy głośny grzmot wdarł się między ich dwójkę. Wraz z piskiem Parka, zakupy upadły na podłogę, a Yoongi ze spokojem, ale i zmartwieniem w oczach spojrzał na skulonego chłopaka. W tym momencie wszystko przestało go obchodzić. Jego kręgosłup moralny, mówiący mu, że powinien zachować dystans, by nie zrazić do siebie nowo poznanego chłopaka, jakby rozsypał się na kawałki. Min nawet nie schylając się, zsunął z nóg buty. Powiesił mokry płaszcz na wieszaku, następnie kucając naprzeciw Parka. Chwycił dłonie młodszego, kładąc je na swoim karku, następnie wsunął ręce pod uda mężczyzny, lekko go unosząc, tak by mógł go sobie ułożyć na kolanach, sam zaś usiadł z wyprostowanymi nogami, plecami opierając się o drzwi wejściowe do pokoju. Objął szczelnie drobne, roztrzęsione ciało, głaszcząc go subtelnie po głowie.

    OdpowiedzUsuń
  137. -Jiminnie…-szepnął, nie za bardzo wiedząc jeszcze, jak powinien ubrać w słowa to, co chciał powiedzieć.
    -Planowałeś to przetrwać w samotności? -zapytał, odgarniając długimi, smukłymi palcami, niesforne kosmyki włosów jego rozmówcy.
    -Mówisz o tak wielu rzeczach bezpośrednio, ale nie zdobyłeś się na napisanie mi wiadomości, żebym dotrzymał Ci dziś towarzystwa, kiedy się boisz?-mówiąc to, zgiął nogi w kolanach. Park zsunął się z jego ud, siadając wręcz na jego kroczu.
    -Fascynujesz mnie, Park Jimin. Wybierasz sobie dość niekonwencjonalne metody. -Yoongi uniósł lekko kącik ust w delikatnym uśmiechu, pozwalając chłopakowi oprzeć się o jego zgięte nogi, jednocześnie chwytając go w talii.
    -Jednakże strach nie jest niczym złym i jeśli mamy budować naszą więź na taką, która przetrwa wszystko, to nie możesz ukrywać przede mną strachu. -Wyjaśnił mu, wodząc dłońmi wzdłuż linii jego ciała.
    -Jimin, ze mną nic Ci nie grozi, obronię Cię. Nawet pobiję burzowe chmury dla Ciebie, jeśli będę musiał. Jesteś przy mnie bezpieczny. -zapewnił go, głęboko zaglądając w oczy, które spędzały sen z jego powiek. Chwycił go powoli za skrawek materiału koszulki młodszego, po czym bardziej żwawym ruchem pociągnął za nią, przyciągając chłopaka w swoją stronę, zmniejszając tym samym dystans między nimi, który i tak już bez tego był niewielki. Tym samym sprawił, iż zamknął swoje usta na dolnej wardze Parka, subtelnie ją muskając. Zastygł na moment w tej pozycji, a nie czując sprzeciwu ze strony mężczyzny,odważył się ponowić swój ruch. Gdy ich wargi powoli ocierały się o siebie, Yoongi czuł jak smak tych należących do Jimina przechodzi jego najśmielsze wyobrażenia. Wiedział, że z pewnością zostanie przez nie odurzony, jednak nie spodziewał się, że naelektryzowane iskierki przebiegające po jego ciele, postawią dęba wszystkie włoski, a gęsia skórka, pokryje go od stóp do głów. Usta Parka były jak najsilniejszy narkotyk, który bezpowrotnie uzależniał po pierwszym zażyciu. Min rozdzielił ich na moment, a jedynie ciche sapnięcia ekscytacji, były słyszalne w tym pokoju. Wargi Jimina miały intensywnie malinową barwę, do tego błyszczały pod wpływem wilgotnych pocałunków, które zostały wznowione oraz pogłębione po tym, jak producent napatrzył się już na chłopaka. Ich języki ocierały się w zgranym tempie o siebie, zupełnie tak, jak gdyby nie było to ich pierwsze spotkanie. Słodkie mlaśnięcia, mieszały się wraz z cichymi syknięciami. Całowanie Parka było dla Mina jak chłodne dni po tygodniach morderczych upałów.Dawno nie czuł się tak dobrze oraz tak właściwie. Robił coś, o czym śnił, na co czekał i nie myślał teraz o późniejszych konsekwencjach.
    -Tak, zamierzałem Cię pocałować. -szepnął cichutko, kiedy ponownie na moment się rozdzielili.

    OdpowiedzUsuń
  138. Czekając na chłopaka, zastanawiał się mocno nad sugestią Yoongiego o weekendowej wycieczce. Cóż, nie od dziś było wiadomo, że Min będąc z natury obserwatorem, zauważał wiele rzeczy szybciej od innych. Nie byłoby to tak głupie, chciałby tak po prostu spędzić trochę czasu sam na sam z Taehyungiem. Wtedy zamyślony uniósł wzrok, dostrzegając ukochanego naprzeciw, spoglądającego na niego. Spojrzał na jego pięknie zmierzwione włosy, błyszczące oczy, jego najdroższe wargi i idealną sylwetkę. Jeon słyszał dźwięk swojego serca, bardzo wyraźnie. Kochał go bez opamiętania. Patrzył na niego i wiedział, że to z nim chce być do końca życia.
    - Czarny ci pasuje, jesteś w nim hot -Jungkook zadziornie się uśmiechnął, rozumiejąc tą aluzję, którą potraktował go Kim.
    -Ty też jesteś hot, we wszystkim. -odparł, w mało górnolotny ale dosadny sposób. Czując jak koraliki oplatają jego nadgarstek, odgarnął drugą ręką włosy z twarzy Taehyunga.
    -Widzę, że dostałeś prezent. -dodał, wpatrując się w oczy partnera, które lśniły najpiękniej jak tylko mogły lśnić. Jeon czuł jakby na nowo odświeżyli swoją więź, jakby dołożyli do niej kolejny filar, poznali się na nowo. Każdy dzień z Kimem był inny, niezwykły na swój sposób. Dlatego młodszy był przy nim gotowy na wszystko. Chłodne dłonie na rozgrzanych policzkach Jungkooka dawały mu ukojenie, ale i rozpalały na nowo. Gdy ich wargi przylgnęły do siebie mocno, Jeon instynktownie objął ukochanego w talii, by ich ciała mogły zetknąć się równie intensywnie, jak ich wargi. Słodkie cmoknięcie, wywołało na ustach chłopaka szeroki uśmiech, odsłaniający szereg zębów.
    -Kocham Cię. - szept Kima, sprawił, że dreszcz przebiegł po całym ciele mężczyzny. Zadrżał, próbując powstrzymać napływające do oczu łzy.
    -– Jesteś wszystkim i więcej, co mógłbym chcieć - Słysząc to, zaplótł ramiona wokół ciała partnera szczelnie go przytulając.
    -Taehyung, ja…-odsunął się lekko, by spojrzeć mu w oczy. Pojedyncze łzy spłynęły po jego policzkach.
    -Musiałem w poprzednim życiu uratować kraj, że teraz mam takie szczęście w Twojej postaci. -zaśmiał się cicho, pociągając delikatnie nosem.
    -Kocham Cię, tylko Ciebie, zawsze. Chcę do końca życia być Twój i to jest moje największe marzenie. -oznajmił, ścierając łzy wzruszenia, by następnie subtelnie musnąć wargi chłopaka swoimi. Gdy głowa Taehyunga spoczęła na jego ramieniu, Jeon składał na niej czułe całusy. Zagrzebując nos między kosmykami włosów Kima, młodszy mocno zaciągnął się jego zapachem. Kochał to, jak pachniały kosmyki starszego. Gdyby miał poznać ukochanego wyłącznie po zapachu, zrobiłby to bez problemu.
    -Kookie? Wyjedźmy gdzieś we dwoje, potrzebujemy resetu, a odkąd przyjechałem takiego nie było, leniuchowanie w twoim pałacu to jeszcze nie to… -Czytał w jego myślach, w końcu byli sobie pisani, to oczywiste, że wiedział czego potrzebuje.
    -Taehyungie-hyung, marzę o tym bardzo. Pojedźmy gdzieś, zorganizujmy coś. Potrzebujemy tego bardzo. -Wtedy po chwili zamyślenia się, Jeon wzdrygnął się, jakby oświecony.
    -Taehyungie, polećmy do Japonii! Leci się tylko dwie godziny, wybierzmy się do jednego z tych tradycyjnych hoteli! Wynajmiemy prywatny onsen, będziemy odpoczywać! Możemy pójść też zawsze coś pozwiedzać, na pewno będziemy tam mieć więcej prywatności niż tutaj. -Zaproponował nagle, pełen entuzjazmu.
    -Polecimy na trzy, cztery dni. Więcej nie możemy, ale to zawsze coś. - czując jak dłonie Kima zaciskają sie na jego koszuli, zwrócił uwagę na otoczenie. Krople deszczu powoli spływały na ich ciała, ale to nie przeszkadzało młodszemu w złożeniu kolejnego pocałunku na ustach chłopaka. Chwycił go w biodrach, dodając muśnięciom intensywności. Mimo, że byli coraz to bardziej mokrzy od zimnego deszczu, to nie odczuwali tego zimna.
    -Przemoczony deszczem też jesteś hot, nawet bardzo. -Szepnął, a wargi Jeona ocierały się o te należące do starszego gdy mówił.
    -Chodź, kochanie. Zmarzniesz, wracajmy do domu. -mówiąc to, wpatrywał się w przemoczonego partnera, a strużki wody dodawały mu uroku.

    OdpowiedzUsuń
  139. -No shit Sherlock. -Yoongi uśmiechnął się subtelnie, w czasie gdy Park wykorzystał to, by obdarować go jeszcze jednym całusem. Miękkie wargi Jimina, od pierwszego dotyku stały się małą grzeszną przyjemnością Mina, który wiedział, że będzie musiał walczyć ze sobą by jej nie nadużyć.
    -Nie udawaj, że koniec końców nie byłeś tym zaskoczony, zaskoczyłem samego siebie, więc ciebie też musiałem. -mruknął, zadziornie unosząc kącik ust ku górze.
    -Myślałem, że… a właściwie to nie myślałem. Z tobą, Min Yoongi, rzeczy dzieją się tak po prostu, że nie mam czasu się zastanawiać. -Nie był pewien czy to komplement, czy uwaga. Sam nie miał pewności w swoich zachowaniach i bał się, że może wykonać jakiś niekorzystny dla ich relacji ruch.
    -Może tak właściwie popełniamy błąd zastanawiając się nad niektórymi rzeczami? Może właśnie lepiej będzie, jak po prostu przestaniemy tak dużo myśleć? -zapytał, jakby samego siebie, nie oczekując odpowiedzi od młodszego.
    Dreszcz przebiegł po jego ciele, gdy Park wwąchiwał się w jego szyję. Min mógł już pozostać w tej pozycji na zawsze, z Jiminem u swojego boku. Niestety, edytor pokrzyżował jego plany wstając. Jednakże dzięki Bogu, ich ręce ponownie splotły się w krótkim odstępie czasowym.
    O dziwo nie przeszkadzał mu bałagan dookoła. Na co dzień pilnując porządku w każdym miejscu w jakim przebywał, uznał że odrobina chaosu będzie przyjemną zmianą. Musiał naprawdę zadurzyć się w Jiminie, że zamiast z automatu zacząć sprzątać, stał wpatrzony w Parka, który był najpiękniejszym punktem w tym miejscu.
    -Netflix i jedzenie? A potem netflix i spanko? Bo wiesz, nie sypiam na pierwszych randkach, ale na szczęście taką mamy dopiero jutro… bo -Słysząc o sypianiu, Min nieco odchrząknął, czując jak wstyd mu było, gdy pomyślał o czymś, czego ewidentnie Jimin nie miał na myśli.
    -Bo zostaniesz, prawda? -Yoongi nagle spoważniał, widząc zmartwioną twarz ukochanego.
    -Słuchaj, Park Jimin. -zaczął poważnie, wbijając wzrok w chłopaka.
    -Bardzo uważnie, bo nie powtórzę tego drugi raz. -mówiąc to położył dłonie na ramionach młodszego, sadzając go na skraju łóżka, ują jego podbródek między kciuk oraz wskazujący palec, unosząc jego wzrok ku górze, by spojrzał na niego i tylko na niego.
    -Rozumiem, że jestem jaki jestem w kwestii erotyki i zaspokajania twoich potrzeb, które od pierwszego naszego wspólnego wieczoru, widzę że posiadasz i są nakierowane w moją stronę. Uwierz mi, pociągasz mnie na wiele sposobów i z pewnością nie raz się o tym przekonasz, ale dążę do tego, że jestem taki ponieważ zależy mi na tobie, bardziej niż możesz to sobie wyobrazić. Jestem szczęśliwy, gdy jesteś przy mnie. Jest to uczucie o którym dawno zapomniałem, więc jak będąc tak bardzo wpatrzony w ciebie, mógłbym teraz wyjść i zostawić cię samego? Najchętniej miałbym cię u swojego boku każdej nocy. Wtedy, gdy tak spokojnie spałeś przy mnie, pierwszy raz nie miałem koszmarów. Pierwszy raz spokojnie śniłem, a nawet we śnie widziałem błysk twoich oczu. Sam mi to zrobiłeś, będąc sobą. Sam kompletnie przewróciłeś mój świat do góry nogami, w kilka chwil, więc jak możesz teraz nie być pewien tego czy zostanę, Jiminnie? Oczywiście, że zostane. Zostanę i będę dbał o twój komfort do samego ranka, a nawet i dłużej. - wyjaśnił, kciukiem przesuwając po pulchnych wargach chłopaka.
    -Będę cię usypiał w moich objęciach i budził pocałunkami, jeśli tylko mi na to pozwolisz. - mówiąc to, przyciągnął go lekko za koszulkę, by wtulił się w jego brzuch.

    OdpowiedzUsuń
  140. -Możesz nie być pewien wielu rzeczy, ale nie tego, że będę o ciebie walczył każdego dnia, żeby móc kiedyś godnie nazwać się twoim partnerem. Chcę cię w sobie rozkochać, bo ty już sprawiłeś, że zadurzyłem się w tobie. -Mruknął odsuwając się lekko. Położył reklamówkę z jedzeniem na łóżku.
    -Masz zapasowy szlafrok hotelowy, prawda? -zapytał, po czym zdjął swój golf, stojąc przed Jiminem, by później udać się do łazienki. Tam zdjął również spodnie i zostając w samych bokserkach, zarzucił na siebie świeży szlafrok, a przemoczone rzeczy rozwiesił w pokoju.
    (when oppa z joseon suddenly remembers that he’s the top in this household. XDD)
    Wracając do Parka, spojrzał na niego z łagodnym uśmiechem.
    -Zamoczyłbym Ci łóżko, musiałem się przebrać. -mówiąc to przeczesał dłonią wilgotne włosy.
    -Chodź, musisz zjeść coś pożywniejszego niż lody skąpane we łzach z mojej winy. -Oznajmił, zabierając pudełka z lodami z łóżka, sprzątając je tak, żeby dało się w nim położyć i zjeść.
    -Jungkook wszystko mi powiedział, nie bądź nie niego zły, dzieciak miał ciężki emocjonalnie dzień, a że rozmawiał akurat z Taehyungiem przez telefon w pokoju nagrań, zapominając że wszystko słyszę za szybą, to tak jakoś wyszło. -mówiąc to nachylił się, pozostawiając czułe cmoknięcie na ustach Parka.
    -Nie płacz przeze mnie po kątach, lepiej zawsze mów mi, jeśli robię coś źle. Minęły lata odkąd ostatnio byłem w związku. Mogę być trochę niedołężny jeśli chodzi o rozumienie uczuć drugiej osoby i dobieranie słów. -zaśmiał się cicho, prawie bezdźwięcznie.
    -Widzę, że trapi cię coś więcej niż burza, ale nie mówmy o tym teraz, porozmawiamy, jak będziesz na to gotowy i chciał się ze mną podzielić tymi informacjami. Teraz czas na Netflixa i jedzonko, tak? Nie czuj się zobowiązany, by cokolwiek mi mówić teraz, czy zachowywać się towarzysko. Każda twoja odsłona jest idealna, więc po prostu obejrzyjmy coś w spokoju i odpocznijmy, tak? -pogłaskał subtelnie jego policzek. Wziął głęboki wdech, wypuszczając głośno powietrze z ust, jego serce biło z zawrotną prędkością, gdyż Min złamał wszystkie znane mu zasady relacji międzyludzkich, kłóciło się to z jego naturą, lecz dla Jimina był zdolny do wszystkiego. Usiadł na łóżku, słysząc jak bicie jego własnego serca dzwoni mu w uszach.
    -Minnie wybiera film. -rzucił lekko pilota na stronę łóżka Jimina, po czym przysunął się bardziej na środek, rozkładając ramiona.
    -Chodź do mnie. -mruknął, z subtelnym uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  141. -Wow, myślałem o jakimś skromnym domku nad jeziorem, ale tak, rozpieszczaj mnie, daddy. -Słysząc, jak ukochany zwrócił się w jego stronę, Jeon zachłysnął się powietrzem. Cóż nie ukrywał, że nie spodziewał się zupełnie takiego tytułu ze strony starszego.
    -Dawno mnie tak nie nazywałeś, teraz nie masz wyjścia musisz ze mną lecieć, bo muszę się wykazać. -Zamruczał, zaczepiając wargami, o te należące do Taehyunga, jednocześnie zaciskając dłonie na jego biodrach. Jeon nie był typem osoby dominującej, jednak od czasu do czasu, lubił się wykazać i urozmaicić ich relację, tak więc jeśli Kim chciał, by młodszy rozpieszczał go, jak sugar daddy, to bezdyskusyjnie miał zamiar to zrobić. “Chyba udzielił mu się humorek Jimina, to tekst w jego stylu, ciekawe czy Yoongi-hyung już to od niego usłyszał czy usłyszy za chwile.” Jeon zaśmiał się w duchu, a jednocześnie na wspomnienie ich ostatniego razu, gdy Taehyung nazwał go w ten sposób, poczuł znajomy ścisk w żołądku, jako że Kim był w tej telefonicznej rozmowie niezwykle ponętny.
    Zapatrzył się w gładką niczym porcelana twarz ukochanego, podziwiając jej każdy szczegół, gdy z oczarowania otrzeźwiła go kropla deszczu lądująca na czubku nosa starszego. Na ustach Jungkooka pojawił się szczery i pełen ciepła uśmiech. Uniósł dłoń i opuszkiem palca czule starł krople z jego nosa, na koniec składając na nim uroczego całusa.
    -Jesteś niezwykle słodki, wiesz? Lubię, jak marszczysz nosek. -Przyciągnął go bliżej, rozkoszując się uśmiechem ukochanego, uwielbiał gdy jego wargi układały się w ten charakterystyczny prostokątny kształt. Kochał go, całym sobą, każdego dnia coraz bardziej, każdego dnia jego miłość była coraz to bardziej dojrzała. Popełniał błędy, ale mimo to, Taehyung uczył go jak być wyrozumiałym i kochającym, jak na dorosłego człowieka przystało.
    -Jak oboje dostaniemy gorączki, to oboje będziemy hot, nie do zbicia..Chodź, kochanie. Zmarzniesz, wracajmy do domu. - Słysząc to, Jeon natychmiast otworzył samochód, trzymając przed Taehyungiem otwarte drzwi.
    -Nikt się nie będzie przeziębiał, nie na mojej warcie. Zapraszam do środka, skabie. -uśmiechnął się, czekając cierpliwie, aż partner usiądzie, by zamknąć za nim drzwi. Siadając na fotelu kierowcy, z radością spoglądał jak kosmyki włosów Taehyunga, chlapią na prawo i lewo po całym samochodzie. Jego małe szczęście, wszystko co robił, sprawiało młodszemu radość. Jungkook wpatrywał się w chłopaka z miłością, gdy ten odgarniał mokre kosmyki z jego twarzy. Z zamyślenia wyrwał go dotyk mężczyzny na jego udzie.
    -Kookie, włącz ogrzewanie szybko, szybko! -Koto-królik wzdrygnął się, z dużymi od paniki oczami i lekko rozchylonymi wargami, szybko swoimi delikatnymi paluszkami naciskał guziki w aucie. Włączył gorący nawiew, ale też funkcje podgrzewania foteli.
    -Udało się! Zdążyłem! -oświadczył, zupełnie tak, jakby faktycznie musiał to robić na czas.
    Zacisnął lekko wilgotne dłonie na kierownicy, odjeżdżając spod hotelu. W lusterku za sobą dostrzegł nieudolnie biegnącą postać w czarnym płaszczu.
    -Tae Tae, spójrz to Yoongi hyung, biegnie jak dziadek. Jeon wskazał na lusterko, by Kim też mógł to zobaczyć.
    -Już w studiu go nosiło, żeby jechać do Jimina, bo chyba słyszał jak rozmawialiśmy o tym, że Chim przez niego płacze...ALE TO NIE ISTOTNE. Cieszę się, że przyjechał, widać że mu zależy. -Oznajmił Koo, gdy wyjechali na główną drogę.

    OdpowiedzUsuń
  142. -Kook, patrz! To jak się całujemy w deszczu jest takie ładne, ustawiłem na tapetę. -Słysząc to, Jeon westchnął. Już ich namierzyli? Co prawda byli chyba jedną parą, która cieszyła się z tych zdjęć właśnie ustawiając je na tapetę lub po prostu dyskutując nad tym, który paparazzi robi lepsze zdjęcia. Jednak mimo wszystko zaskakiwało go to w jak krótkim czasie są w stanie ich namierzyć. Mieli zdecydowanie ogromne szczęście, że Jeon chętnie pokazywał kogo Taehyung kocha i te zdjęcia potwierdzały tylko to, że nie wstydzi się jego miłości. Bo w przeciwnym czasie, mogliby mieć wiele nieprzyjemności.
    -Kochanie, zobaczę w domu bo trochę jest tłok na drodze. -wyciągnął dłoń, na ślepo lekko głaszcząc mężczyznę po udzie.
    -Pokażę ci w domu, jedź bezpiecznie. -Jeon uśmiechnął się subtelnie, patrząc na drogę. Przez resztę drogi, jego skarb był wyjątkowo cichy.
    -Hej Kookie…-słysząc ton jego głosu, domyślił się, że Kim musiał nad czymś bardzo intensywnie myśleć.
    -Tak, kochanie? -zapytał, gdy zatrzymał się pod bramą wjazdową, czekając aż otworzy się ona przed nimi.
    -Wiesz kiedy wraca twoja mama? -”Ach, a więc to o to chodzi” Koo zerknął w stronę nieco zgaszonej miny Taehyunga.
    -Nie wiem sam, jakoś w przyszłym tygodniu pewnie. Kiedy wróci, wtedy wróci, zazwyczaj długo jej nie ma. -oznajmił nie przejmując się zupełnie tym tematem. Widział jednak, że Kima męczyło to o wiele bardziej. Więc gdy wyszli z samochodu, złapał go za dłoń i splótł ich palce razem.
    -Ja też nie czuje się tutaj całkowicie jak w domu. Jest dobrze, dlatego, że ty jesteś obok. Jednak to wciąż nie dom, to samotnia. Ten dom zawsze był dla mnie samotnią, samotnią którą próbowałem zawsze jakoś zmienić w dom dla Arin, ale nigdy mi się to nie udało. Ten dom po prostu taki jest. Nie ma tego ciepła, nawet jeśli nasza miłość jest najgorętsza na świecie. Potrzebujemy czegoś swojego, potrzebujemy swoich czterech ścian. Wiem, o tym Taehyung. Już niedługo obiecuje. Kiedy skończę trenować w Busan, poszukamy czegoś w Seulu. Zobaczysz, znajdziemy dla siebie nasz kąt. Obiecuje. Wytrzymaj jeszcze trochę. -Mówiąc to objął go w talii, przyciągając go do siebie, by ucałować go w czoło.
    -A mamą się nie przejmuj. Nie pozwolę jej nas rozdzielić drugi raz, a tym bardziej, żeby mówiła cokolwiek złego o tobie. Nie martw się, zajmę się tym. -Czy martwił się spotkaniem z mama? Możliwe, że trochę, jednak odkąd Kim wrócił, miał w sobie tyle siły, że całkowicie nie myślał o tym co może wyniknąć z rozmowy z matką.
    -Pada deszcz, jesteśmy sami w domu, bo Arin jest u kuzynek na pare dni. Wiesz na co pora? -Zamruczał, ściskając delikatnie pośladki partnera, przyciągając go bliżej.
    -Dokładnie, czas na zrobienie w salonie wielkiego...FORTU Z PODUSZEK I KOCY. Zamówimy jedzenie i wybierzemy film, ten kto ostatni zniesie na dół wszystkie poduszki, dostaje malinkę na policzku! Radzę ci się pospieszyć bo twoje gucci makijażystki nie będą zadowolone jak przegrasz! -krzyknął, lekko klepiąc ukochanego po pupie. Pobiegł szybko na górę, rozpoczynając wyścig. Jeśli nie mogą mieć jeszcze swojego kąta, to zbudują sobie go wewnątrz domu.

    OdpowiedzUsuń
  143. -To był twój błąd, Yoongi-boongi -Min nie do końca wiedział, co było jego błędem jednak doskonale wiedział, że nowe przezwisko bardzo mu się podoba.
    -Czyli one walczą o koronę tak? a o co chodzi z tymi mini challenge’ami? I o co chodzi z tym dzieleniem mężczyzn na topów i bottomów? Śmieszne to jest, nie sądziłem że zobaczę kiedyś w życiu aż tak gejowski program. Niesamowite. -Cóż, Yoongi nigdy nie podążał za trendami, więc nic dziwnego, że tak naprawdę nie miał pojęcia o tak popularnym programie, jak drag race. Jednakże mimo to, zainteresował się, a nawet podśmiewywał pod nosem z niektórych żartów, jakie słyszał, choć przez używany slang nie do końca wszystkie rozumiał, ale wierzył, że Jimin mu kiedyś wytłumaczy. Czuł się jak w domu, a o dziwo siedzieli przecież w hotelowym pokoju. Ciało Parka ogrzewało go w przyjemny sposób, a będąc karmionym nawet nie protestował, mimo że nikt nigdy tego nie robił względem niego.
    Jednak później wszystko działo się szybko. Min nie zdążył nawet mrugnąć, gdy pilot leżał już na ziemi, w pokoju zapadła ciemność, a Jimin zwijał się w panice szukając jego dłoni. Widząc chłopaka w tym stanie, Min czuł jak krew mrozi mu się w żyłach. Wiedział, że to nie tylko o burzę chodzi. Widział to. Ktoś musiał skrzywdzić tą istotę, tak rozpaczliwie szukającą ukojenia w jego ramionach. Ktoś musiał pozostawić ślad w jego sercu i umyśle, a Yoongi, już wiedział że zabiłby każdego, kto doprowadza go do takiego stanu.
    -Hyung...Nie chcę umierać…-Te słowa działały na niego jak płachta na byka.Yoongi wziął głęboki oddech, hamując łzy które napłynęły do jego oczu. Kurwa
    Starszy cieszył się, że chłopak przez zgaszone światło nie widział, jak bardzo zbladł na twarzy, ale na pewno odczuł jak bardzo trzęsły mu się ręce. Ile razy on to już słyszał? Od mamy...od Hyunwoo..słyszał za każdym razem, że chcą żyć i za każdym razem nie mógł ich ocalić przed śmiercią. Yoongiemu zrobiło się niedobrze na samą myśl, że Jiminowi mogłoby się coś stać. Te słowa płynące z jego ust sprawiły, że starszy cudem powstrzymał się przed wpadnięciem w histerię. Nie mógł sobie na to pozwolić, Park leżał na nim przerażony i czekał na wsparcie. Na tym chciał się skupić. Czuł się winny śmierci swoich bliskich, dlatego też czuł, że musi zrobić wszystko by młodszemu nie działa się jakakolwiek krzywda. Wziął głęboki wdech uspokajając się. Siedząc, oparł się oparcie łóżka, zgiął nogi w kolanach, tak aby Park mógł sie oprzeć o nie plecami, po czym posadził na sobie chłopaka, który szybko ułożył się na nim. Yoongi chwycił za swoje oraz Jimina airpodsy, prężąc się co nie miara żeby je dosięgnąć, ale mając je w końcu w garści, podłączył je do telefonu.

    OdpowiedzUsuń
  144. -Jimin-ah...cichutko...nie umrzesz, obiecuje. Nie ze mną. -Producent czuł, jak gula rośnie w jego gardle.
    -Włączę Ci coś, dobrze? Posłuchamy co dzisiaj zrobiłem w studiu, dobrze? -Mówiąc to, skierował spojrzenie edytora na siebie, kładąc dłoń na jego policzku.
    -To surowa wersja, więc może nie brzmieć za dobrze jeszcze. -Ubrał młodszemu słuchawki, głaszcząc na koniec jego policzki.
    -Myślałem o tobie, gdy to nagrywałem. Nie słuchaj tej burzy, nie patrz na nią nawet. Patrz na mnie i słuchaj, dobrze? Zaufaj mi, nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić. -Również wcisnął do uszu parę airpodsów, włączając głośno demo swojej nowej piosenki (https://www.youtube.com/watch?v=VMm-uwHJoTQ) Nie miał pojęcia co było w tych dźwiękach, ale kojarzyły mu się z Jiminem, do tego stopnia, że cała panika jaka go ogarnęła zaczęła ulatywać, a Min zamiast zatracać się w raniących go wspomnieniach skupił się wyłącznie na siedzącym na nim chłopaku. Muzyka skutecznie zagłuszała burzę, a starszy położył sobie Parka na torsie, przytulając go do siebie mocno. Głaskał subtelnie jego plecy, drapał po głowie i otaczał całe drobne ciałko ramionami. Jego serce biło niezwykle szybko, co pewnie dało się usłyszeć, ale to nic, bo gdzieś w środku obecność Jimina dawała mu poczucie bezpieczeństwa. Słuchali melodii najpierw wtuleni w siebie, a później Min posadził ich z powrotem. Ujął w dłonie policzki młodszego, uśmiechając się delikatnie. Nachylił się powoli, delikatnie muskając jego wargi swoimi. Pozwalał muzyce płynąć, a on sam z przymkniętymi powiekami oddał się pocałunkom. Nie pozwoliłby go zranić. Nie potrafił tego racjonalnie wyjaśnić, nie był w stanie powiedzieć dlaczego tak się czuł, dlaczego tak bardzo czuł się do niego przywiązany i tak bardzo bał się że go straci, choć nie znali się długo. Skąd wzięła się ta więź? Skąd to poczucie, że gdyby ktoś odebrał mu Parka, to równałoby się z wyrwaniem kawałka jego serca? Nie miał pojęcia, ale mimo to błądził wilgotnymi wargami po tych należących do Jimina, mimo to chwycił go w talii i mimo to, przyciągnął go bliżej siebie. Nie pamiętał jak to jest, czuć ekscytację podczas pocałunków, a teraz czuł się zupełnie jak gdyby robił to pierwszy raz z od dawna posiadanym crushem. Czy czuł się młodziej? Owszem. Czy czuł się lżej na duchu? Owszem. Czy był szcześliwy? Aż za bardzo. Usta Mina czule i momentami nieco łapczywie ocierały się o te nalezące do Parka, aż piosenka w słuchawkach nie dobiegła końca.
    -Jimin-ah...Nie pozwolę Cię skrzywdzić...nikomu...Pozwól mi się o siebie zatroszczyć. Chcę być przy Tobie, nie tylko kiedy jest dobrze. Kocham widzieć jak się uśmiechasz, nawet nie wiesz jak rozpływam się za każdym razem, widząc twoje uniesione kąciki ust, ale obiecuje że gdy pojawią się też łzy to nie ucieknę, będę przy Tobie by je otrzeć, bo nie jestem u twojego boku tylko dla dobrych chwil. Nie umrzesz, Minnie, jestem tu z tobą. -szepnął, między słowami czule muskając jego wargi swoimi, a palce u dłoni splątując razem.
    -Piosenkę też dopracuje, pisałem ją z myślą o tobie. -dodał równie cicho między pocałunkami, lekko przygryzając jego dolną wargę na koniec, zaraz po tym otaczając ją czule swoimi.

    OdpowiedzUsuń
  145. - Hej, to nie fair! Ty byłeś przygotowany mentalnie na bieg, heeej -Lecz Jeon nie słuchał, biegł przed siebie, biorąc w ręce tyle poduszek i koców, że w pewnym momencie sam nie widział dokąd idzie. To był błąd, gdyż Taehyung widząc go, wykorzystał sytuację, przerzucając go sobie przez ramię.
    -No i kto tutaj jest nie fair!? Hyuuuuung tak nie można! -młodszy szamotał się w jego objęciach zupełnie bezskutecznie.
    -Wygrałem! - Jeon wydął dolną wargę siadając na podłodze wśród poduszek, z rękoma skrzyżowanymi na piersi.
    -Oszukiwacz! -wiedział, że takie słowo nie istnieje, ale jego ukochany był wyjątkowym nawet oszustem.
    -Wszystkie potrzebne poduszki - zarumienił się mimo grymasu na twarzy, wiedząc dobrze, że jest ulubioną podusią swojego chłopaka.
    - Ale jeśli pozwolisz to pójdę po więcej kocy, ach, ale po co ją się pytam, poduszki głosu nie mają, przygotuj policzek, babe -Jeon przytaknął posłusznie odprowadzając Taehyunga wzrokiem.
    -Masz szczęście, że Cię kocham, wieeeesz?! Ja wybieram jedzenie za kare! -Krzyknął za nim, łapiąc za telefon, by złożyć zamówienie.
    -Hyung, przynieś z mojego pokoju jeszcze lampki, dobrze? -poprosił, kiedy Kim wrócił z kocami. Sam zaś logistycznie zaczął planować ich fort.
    -Tam są takie małe i jedna duża! -krzyknął za nim, by usłyszał go na piętrze. Jeon kombinował jak tylko mógł. Nazosił krzeseł i innych rzeczy, które mogę pozwolić mu utrzymać fort w całości. Miał wprawę w budowaniu ich, gdyż uczył się tego dla Arin, gdy była mniejsza.
    -Podoba Ci się? ładny, nie? -Zapytał dumnie, przejmując lampki od Kima. Rozwiesili je wspólnie dekorując fort, a większą lampę włożyli do środka fortu.
    -Musimy poukładać poduszki w środku! -Mówiąc to, koto-królik skocznym krokiem poszedł po wiecej poduszek, które zabrał też z sypialni rodziców i pokoju Arin. Wyłożone wnętrze fortu było tak miękkie, że Jeon mógłby tam spać cały miesiąc i wciąż byłoby za mało. https://i.pinimg.com/564x/a1/34/2e/a1342ead7ae0709369fa4b975ef86252.jpg Koo przybił piątkę Taehyungowi, ciesząc się z efektów ich pracy, po czym zaciągnął go na górę by przebrali się w piżamki. Pozbawiona makijażu twarz i puszyste czarne włoski opadające na czoło idealnie pasowały do ubrania jakie wybrał młodszy. https://i.pinimg.com/564x/2a/3e/61/2a3e611260fe0d6dfd88ad457f8f2192.jpg Satynowa piżama w kaktusy, była ulubioną Jungkooka, w której czuł się ładny, nawet bez makijażu, kolczyków i drogich ubrań. Zadowolony wrócił z ukochanym do fortu.
    -Chodź do środka. -Zamruczał, ciągnąc Kima za rękaw.

    OdpowiedzUsuń
  146. -Połóż się koło mnie. -Poprosił, klepiąc miejsce obok. Gdy oboje leżeli już w środku, Jeon zapalił lampę sprawiając że fort stał się ich własnym kosmosem. https://i.pinimg.com/564x/b2/0f/82/b20f82bc61c5349b571e56c5b1052a90.jpg (wiadomo u nich jest więcej poduszek)
    Młodszy od razu wręcz wtulił się w ukochanego, policzkiem łasząc się do jego torsu, a dłonie na których były ich nowe bransoletki splótł razem ze sobą.
    -Hyung...dziękuje że nigdy ze mnie nie zrezygnowałeś. -szepnął ze wdzięcznością, będąc wyjątkowo rozczulonym, gdy patrzył na rozgwieżdżone ściany fortu.
    -Myślałeś kiedyś co z nami będzie? -Zapytał wtulony w ukochanego. -Ja czasem sobie wyobrażam jak już jesteśmy starzy, ale jeździmy razem na wycieczki i chce nam się robić wiele rzeczy, bo mamy w końcu tyle czasu dla siebie...czasem o tym myślę i chciałbym żeby tak było. -uśmiechnął się, całując delikatnie tors ukochanego.
    -Tak bardzo Cię potrzebuję, każdego dnia...ten okres rozłąki...był najgorszym co mnie w życiu spotkało. Przepraszam też, że tyle czekałeś, że tak długo nie potrafiliśmy się zejść...przepraszam za każdy moment kiedy przeze mnie się wściekałeś lub smuciłeś...przepraszam za chwile w których mnie przy tobie nie było, a powinienem...dziękuje że jesteś ze mną mimo wszystko...dziękuje za każde twoje wsparcie i za to że mnie kochasz...dziękuje że jesteś przy mnie…- Jeon uniósł się i usiadł okrakiem na brzuchu Kima, patrząc na niego z góry.
    -Widzisz? Nieważne ile gwiazd by nie było, ja i tak zawsze patrzę tylko na ciebie, hyung. -Szepnął, kładąc dłoń na jego policzku.
    -Tak długo jak mógłbym patrzeć tylko na Ciebie, to wszystko inny mogłoby przestać istnieć. - Po chwili zadumy uśmiechnął się szeroko, pokazując swoje królicze ząbki.
    -Chce moją karę hyung. -mówiąc to, wskazał palcem wskazującym na swój policzek.

    OdpowiedzUsuń
  147. -Hyung - Yoongi uniósł brwi, spoglądając na Jimina, którego twarz była spowita jedynie nocnym światłem zza okna.
    -Hmm? -mruknął cicho, czekając aż leżący n jego torsie chłopak powie co miał na myśli, jednocześnie drapiąc go subtelnie po plecach.
    -Jeśli słuchając piosenki czuję to samo, kiedy patrzę na ciebie to chyba masz rację, że pisałeś ją z myślą o mnie, a jestem w niej zakochany, hyung - Yoongi wciągnał gwałtownie lecz bezdźwięcznie powietrze, łacząc kropki w słowach Parka.
    -Cóż, nie będę ukrywał że w tej piosence jest głębsze uczucie, sam zresztą odkryjesz to bardzo szybko, przed tobą nic się nie ukryje. -uśmiechnął się subtelnie. Zadziwiało go to jak bezpośredni i niesamowity dar zawstydzenia i zaskoczenia miał Jimin. Czy zakochiwał się zbyt szybko? Zbyt łatwo? Zbyt mocno? Możliwe. Czy był naiwny w tym wszystkim? Niekoniecznie. Wiedział, że Park wywołuje w nim uczucia do tej pory nieznane, obce bądź uśpione w nim, które głeboko zakopane w jego duszy, poczuły powiew świeżego powietrza z powierzchni i po wielu latach nie oddychania łapczywie brał oddechy.
    -Hyung, to co dla mnie zrobiłeś jest lepsze niż wszystkie razem wzięte randki, na których byłem. Nie wiem, co przygotowałeś na jutro, ale będziesz miał ciężki czas, żeby to przebić. -Tym razem uśmiech Mina był zdecydowanie bardziej zadziorny.
    -Jeszcze nie wiesz na co mnie stać Park Jimin. Nie doceniasz moich możliwości. Wiedz jedno, ja bardzo dosłownie i poważnie biorę do siebie twoje słowa. Dostaniesz dokładnie to czego pragniesz, tego możesz być pewien. Uwierz mi, może i długo nie umawiałem się z nikim, ale jeszcze umiem zaimponować mężczyznie, zapewniam cię. -cwaniacki uśmieszek malował się na jego twarzy. Cóż mimo wszystkich swoich niepewności, potrafił jeszcze zabłysnąć w dominujący, ekstrawagancki sposób. W końcu Min Yoongi nie oferowałby obiektowi westchnień byle czego.
    -Nie mogę się doczekać -Starszy pogłaskał edytora po głowie, zatapiając długie żylaste palce w kosmykach jego włosów.
    -Ja też, Jiminnie. Nawet nie wiesz, jak cieszę się na nasze spotkanie. -Prawda jest taka, że najchętniej sprawiłby by ich relacja była jednym ciągłym spotkaniem.
    -Ach, i hyung…
    -Tak, baby? -zapytał, wsuwając dłoń pod jego koszulkę by podrapać go po lędźwiach, gdy druga dłoń dalej spoczywała na jego głowie.
    -Może jestem drobny, ale naprawdę potrafię dobrze kopnąć, też jesteś ze mną bezpieczny nie martw się -Rozczulony objął ramionami drobne ciałko, przytulając je do siebie wcześniej przykrywając ich obu kołdrą.
    -Nie wątpię w to, masz temperament. Nie martwię się przy tobie o nic, ale nie bój się nie dopuszczę do tego, żeby te piękne dłonie musiały kogokolwiek atakować w mojej obronie. Będę o to dbał, obiecuje. -szepnął, całując subtelnie czubek jego głowy.
    Min głaskał mlodszego tak długo aż ten w końcu nie usnął. Przyglądał się mu w ciemności, gdyż jego oczy już dostosowały się do mroku, przez co widział jego rysy wyraźniej. Czując na sobie delikatny cieżar jego ciała, przysiągł sobie, że zrobi wszystko by był jego. Jeśli tylko oczywiście będzie chciał tego Park. Yoongi czuł że ma na sobie, cały swój świat, gdyż tym Jimin stawał się w jego oczach z każdą minioną minutą. Obiecał sobie, że nie pozwoli go skrzywdzić. Widział, po dzisiejszym dniu, że ktoś miał czelność się do tego posunąć, więc wiedział już, że gdy tylko dowie się kto to, znajdzie go i sprawi by do końca życia żałował podjętych decyzji.
    Usnął z myślą o miękkich wargach Jimina, jego kojącym zapachu i cieple jego ciała.

    OdpowiedzUsuń
  148. Yoongi był osobą, która nie potrafiła spać w jasnych pomieszczenia, dlatego też gdy tylko promienie słońca przebiły się do pokoju, uniósł powieki powoli się budząc. Dostrzegł że przez całą noc nie zmienili pozycji, a Park nadal spał na jego torsie, ze spokojnym wyrazem twarzy. Był piękny. Idealny. Rozczochrane włosy i nieskalana makijażem twarz, rozlewała ciepło po ciele Mina. Za oknami cichy szum wiatru i śpiew ptaków doskonale pasował do tego błogiego obrazu. Ponownie Yoongi wyspał się jak nigdy dotąd. Czuł się zrelaksowany i odprężony. Normalnie szybko zerwałby się z łóżka, jednak teraz nie miał na to najmniejszej ochoty. Przyglądał się Parkowi godzinę lub dwie, marząc o dzisiejszym dniu i szukając na jego twarzy słów i dźwięków jakie mógłby dołożyć do piosenki. Był dla niego ogromną inspiracją. W końcu producent zatęsknił za błyszczącymi oczami młodszego. Jego rzęsy i powieki były równie piękne, jednak mieniące się spojrzenie było nieporównywalne do nieczego.
    W związku z czym, starszy zaczął budzić Parka w najbardziej subtelny możliwy sposób. Budził go pocałunkami, czy to na czubku głowy, czy na policzkach lub ustach, cały czas mocno trzymając go w swoich objęciach.
    -Jiminie, mój piękny, mógłbym tu być jeszcze godzinami, ale muszę się przygotować na naszą randkę, a chcę zjeść śniadanie w twoim towarzystwie. -szepnął z delikatnym uśmiechem na ustach.

    -Ja też widzę tylko ciebie, ponieważ twoja okrąglutka głowa zasłania mi wszystko inne -Jungkook nadąsał się by nie dać po sobie poznać jak bardzo podobały mu się słowa Kima.
    -Moja główka jest okrąglutka i jestem z tego dumny. -mruknął krzyżując dłonie na piersi, próbując nie spaść z Taehyunga.
    - Taki jak teraz jesteś moim ulubionym.Jak twoje włosy są nieułożone i po prostu opadają ci na czoło i dzięki temu jesteś bardziej okrągły i kiedy makijaż nie zasłania twojego prawdziwego piękna i gdy tak na mnie patrzysz i wyglądasz w końcu na swój wiek, bo kiedy jestem tylko ty i ja to zapominamy o naszych obowiązkach, bo tylko to, że jesteśmy razem się liczy. I też najbardziej lubię tę wersję, bo jest tylko dla moich oczu. Tylko ja znam takiego Jungkooka i tak jak z chęcią o nim opowiadam, to wolałbym, żeby inni się o niej dowiedzieli tylko z moich przechwalanek. -Jeon rozchylił usta w zdziwieniu, wpatrując się w Kima oczami wielkimi jak monety, a jego policzki stały się czerwone niczym dojrzałe wiśnie.
    -H-hyung…-szepnął, nie umiejąc wydobyć z siebie słowa. Nikt tak jak Taehyung nie sprawiał że czuł się piękny bez tych wszystkich drogich ubrań, perfekcyjnie ułożonych włosów i zakrytej każdej niedoskonałości na twarzy. Przy nim czuł się prawdziwie piękny i pełen uroku. Dodawał mu pewności siebie i swobody, jakich nie czuł przy nikim innym.
    -Hyung, kocham cię. -powiedział cicho, za łzami w oczach.
    -Tak strasznie cię kocham...nikt nie sprawia że czuję się tak pięknie jak ty...nie wiem czym sobie zasłuzyłem na ciebie, ale nie oddam cię nikomu. Jesteś tylko mój. - pogłaskał obiema rękami twarz mężczyzny uśmiechając się przy tym delikatnie.
    -Jesteś pewny, że nie chcesz zamienić kary? Boję się twoich makijażystek. -Koo szybko pokręcił przecząco głową.

    OdpowiedzUsuń
  149. -A kto by się nimi przejmował, to będzie test ich umiejętności. Chcę moją karę, daj mi ją. -mruknął, nadstawiając policzek. Czując wargi Kima zamknął oczy, chcąc czuć mocniej innymi zmysłami to co robił starszy. Westchnął ciężej gdy mężczyzna zassał się na jego skórze. Nie widział malinki, ale wiedział, że na pewno wygląda pięknie i odzwierciedla uczucie starszego względem niego.
    -Nie, nie, nie, nie teeeeeraz…-jęknął przeciągle ze zdenerwowania, słysząc dzwonienie do drzwi.
    -Okej -Jeon zamruczał, gdy ukochany ścisnął jego pośladek. -Ja pójdę, bo w tym stroju dostawca mi jeszcze ciebie ukradnie, a nie wymieniłbym cię mimo wszystko nawet za dobre kurczaki czy co tam zamówiłeś -Młodszy wydął wargę, odprowadzając Kima wzrokiem.
    -Oj tam zaraz, że kurczaki...no nie mylisz się, ale nie sądziłem że aż tak jestem przewidywalny. Cieszę się, że jestem od nich ważniejszy bo one są tak dobre, że można dać się za nie pokroić, ale ja jestem lepszy. -zaśmiał się jak dziecko, mając satysfakcję z tak trywialnej rzeczy.
    Gdy Kim wrócił z jedzeniem, Jeon leżał pod kołdrą zakryty aż po szyję. Odstawił jedzenie na bok, wciągając starszego pod materiał. Wdrapał się na niego z powrotem, jak gdyby nigdy nic nie patrząc na to, że był całkowicie nagi. Niemal od razu, zatopił usta w tych Kima, usadzając się na nim wygodnie.
    -Ja dostałem karę, a byłem dobry, to teraz chcę nagrodę. -mruknął między pocałunkami. Cóż, jedzenie mogło poczekać. Jeon w całej tej gonitwie za debiutem stęsknił się niesamowicie za dotykiem ukochanego, który podsycił tą tęsknotę drobnymi gestami i czułymi słowami.
    Ułożył się wygodnie na kroczu ukochanego, zjeżdżając wilgotnymi wargami na jego szyję, by zatrzymać się na obojczykach partnera. Sprawnie poruszając powoli biodrami, ocierał się o najczulsze miejsce partnera, zostawiając wzdłuż jego obojczyka malinki jedną obok drugiej. Był w tym o wiele bardziej zachłanny niż Kim, a jednak ślady pozostawały czerwone a nie przekrwione.
    -Ubrałem taką ładną piżamkę, wystroiłem się, zasługuje na nagrodę. -podkreślił, rozpinając powoli guziki w koszuli Kima, by móc wargami kontynuować swoją ścieżkę wzdłuż jego torsu.
    -Hyung, stęskniłem się za tobą...hyung proszę…-sapnął, patrząc na niego z rumianymi policzkami i czerwonymi od pocałunków ustami.

    OdpowiedzUsuń