Rayne Athaway
23 lata / student
prawa / Australia
smok
lubi brać, co jego /
trochę egoista / trochę romantyk / bardzo zazdrosny / nie denerwuj lwa… znaczy
smoka! / śpioch / nie dotykaj, to moje / uparty / sympatyczny / sierota w
kuchni / słodki pamper / lubi się bawić / kochany / czasami grzeczny, czasami
nie
Lex, albo jak wołają na niego jego znajome „ Lexi”, bo z niego była bardziej dziewczyna niż chłopak, uwielbiał imprezy. Doskonale zdawał sobie sprawę, że jego pozycja społeczno-towarzyska byłaby zupełnie inna, gdyby nie to, że przyjaźnił się z kapitanką uniwersyteckiej drużyny cheerleaderek, lub jak on to nazywał – ludzi od dopingu, bo sam był w tej grupie, ale nie chciał nazywać siebie cheerleaderką. Właśnie dlatego był zapraszany. Nie dlatego, że jest ciekawą postacią, albo że szybko łapie kontakty z innymi ludźmi. On taki nie był, wręcz przeciwnie. Alexander był typem osoby, która lubiła się uczyć. Miał nudne życie i nie chciał aby ono się zmieniło. Zawsze był ambitny i celował wysoko. Musiał mieć to co najlepsze, ale niekoniecznie najfajniejsze. Do drużyny zapisał się tylko i wyłącznie za namową swojej przyjaciółki, która szukała kogoś, kto zapełniłby lukę po innym członku i o dziwo mu się spodobało.
OdpowiedzUsuńTeraz był na imprezie u osoby, którą ledwo kojarzył i widział na oczy po raz pierwszy, gdy ów jegomość otworzył drzwi i wręczył chłopakowi butelkę piwa. Szybko odnalazł swoją grupkę z którą się trzymał, bo jakoś nie specjalnie śpieszyło mu się do kontaktów interpersonalnych z innymi.
Po jakimś czasie na imprezie zrobiło się naprawdę tłoczno i głośno. Trzeba było krzyczeć, aby ktoś coś usłyszał. Chłopak zdziwił się, że bawił się naprawdę bardzo dobrze. Nie wiedział czy to wina całej atmosfery, czy alkoholu, który już od jakiegoś czasu przyprawiał go o przyjemne i lekkie zawroty głowy. Śmiał się jak głupi, gdy jedna z jego znajomych wywinęła orła i upadła z gracją na stolik tłukąc tym samym jeden z wazonów. Mówi się trudno, takie rzeczy się zdarzają i nikt nie zwrócił na to większej uwagi.
Potem zaczął tańczyć, potem znów się śmiał, tym razem z siebie, bo wpadł na kogoś, po czyn usiadł na kanapie i zaczął jeść śmieszne małe ciasteczka, w kształcie różnych zwierząt. Tak właśnie wyglądało jego zachowanie na imprezach.
Zachciało mu się wyjść na świeże powietrze, gdzie spotkał jedną z dziewczyn, która zaczęła płakać z jakiegoś nieznanego powodu. Była bardzo pijana, chyba nawet bardziej niż Connor, który już teraz wiedział, że jutro nie będzie mógł ruszyć się z łózka. Znów zaczął się śmiać.
Alex
To nie było tak, że Alex cieszył się z cudzego nieszczęścia. To była jego przyjaciółka, więc nie czuł się źle z powodu nagłego wybuchu, ale gdyby to był obcy człowiek to zapewne chłopak poszedłby w inną stronę, nawet się nie oglądając, bo to przecież nie jego sprawa z jakiego powodu ktoś płacze. Najwyżej rechotałby z boku, tak aby nikt go nie widział. Chociaż śmianie się z czyjegoś nieszczęścia czasem było pocieszające.
OdpowiedzUsuńDziewczyna ryczała jak głupia, a Lex nie miał żadnego pomysłu w jaki sposób mógłby ją uspokoić. Nie był zbyt dobry w pocieszaniu ludzi, bo nie lubił tego robić. Od czasu, gdy zmarła jego matka, nabrał dziwnego przekonania, że każdy musi swoje wycierpieć aby potem mógł przeżyć szczęśliwe dni.
Podniósł się zrezygnowany. Nie będzie przecież tracić czasu na nieustanne siedzenie, przyszedł tu aby się bawić. Zachwiał się lekko i już miał się odwracać, gdy nagle usłyszał za sobą czyjś głos. Nie lubił, gdy ktoś go tak zachodził, bo zazwyczaj go to paraliżowało i nie wiedział co miał zrobić. Tym razem odwrócił się od razu.
– Ja? – spytał trochę zdziwiony, bo nikt do tej pory nie zadał mu takiego pytania. Spojrzał na chłopaka stojącego przed nim po czym przeniósł wzrok na swoją koleżankę, która najwidoczniej zapomniała, że jeszcze kilka sekund temu płakała i teraz przyglądała im się z zaciekawieniem. – Tańczę, ale teraz ledwo co stoję na nogach – odpowiedział zgodnie z prawdą.
Alex
Alex spojrzał na swoją przyjaciółkę, która lekkim, ledwo dostrzegalnym skinieniem zachęciła chłopaka, aby się zgodził. Widać humor jej się poprawił, bo przestała płakać. W sumie nie chciało mu się tutaj siedzieć i patrzeć jak inni się bawią. Jego grupka gdzieś się porozchodziła i on nawet nie chciał wiedzieć, co mogliby robić pijani nastolatkowie na imprezach. Nie, wcale nie miał miliona pomysłów.
OdpowiedzUsuń– No w sumie napić się czegoś mogę – powiedział, nie chcąc aby zabrzmiał to tak, jakby robił nieznajomemu łaskę. Niemniej jednak spodobało mu się lekkie zmieszanie nieznajomego. To tak jakby był pewny, że uda mu się wyciągnąć Alexa do tańca, a tu nici. I tak, młody Connor miał słabą głowę, co nie przeszkodziło mu iść i ponownie się czegoś napić. Najwyżej obudzi się w jakimś rowie niedaleko swojego mieszkania, no ale podobno żyje się tylko raz, więc trzeba korzystać.
Alex.
Chłopak odwzajemnił uśmiech nieznajomego i niepewnym krokiem ruszył za nim. Obejrzał się za siebie, by zobaczyć, że jego przyjaciółka zapomniała o tym, że jej makijaż spłynął po jej twarzy i teraz zawzięcie z kimś sms'owała. Chłopak miał tylko nadzieję, że nic głupiego tam nie wypisuje, bo akurat po niej mógł się tego spodziewać.
OdpowiedzUsuńBlondyn nie wiedział czy dobrze robi, że tak chodzi za nieznajomym, ale za każdym razem gdy Connor nabierał odwagi by oddalić się, to nieznajomy odwracał głowę w jego stronę i wszystkie plany ucieczki się sypały. No ale może tak ma być, zresztą wkrótce ciemnowłosy zrównał się z Alexem, więc nie było nawet jak uciec niezauważenie.
– Alex – przedstawił się szybko uśmiechając się lekko. Gdy tylko weszli do budynku cała niepewność z chłopaka odpłynęła. Może wcale nie będzie tak źle. Bo ogólnie to nie było tak, że Connor był uprzedzony do ludzi, tylko był zbyt nieśmiały do zawierania znajomości zwłaszcza z przedstawicielami tej samej płci. Nic nie mógł na to poradzić, miał tylko nadzieję, że mu przejdzie.
– Nie wiem czy dam radę wypić kolejne piwo – powiedział po chwili milczenia. Spojrzał na wszystkie skrzynki z tym napojem i westchnął cicho. – Może się skończyć tak, że uśpię się tu pod stołem albo będziesz mnie musiał wynosić. – dodał.
Alex był strasznie nieśmiałą osobą, która potrzebowała chwili aby się rozkręcić. Nie chciał się tez upijać przy nowo poznanym, bo nie wiedziałby co robił i mówił, później byłoby dużo nieprzyjemności, no i Alex wolał pamiętać wszystko, a zwłaszcza przyjemności płynące z każdego nowego doświadczenia. Connor miał też niestety słabą głowę do alkoholu, więc chcąc nie chcąc musiał się powstrzymywać, przed piciem zbyt dużych ilości alkoholu. Starał się opanowywać nawet na imprezie, ale nie wychodziło mu to i zapewne wkrótce odpłynie pod stół lub inne miejsce.
OdpowiedzUsuń– W takim razie chyba będziesz mieć okazję – powiedział i chyba zaczął się rumienić, bo zrobiło mu się na twarzy gorąco.
– Studiuję biochemię molekularną – powiedział dumnie. Zdawał sobie sprawę, że nazwa ta mogła mało mówić i wydawać się bardzo kujońska, choć w rzeczywistości faktycznie taka była, to był to kierunek niezmiernie ciekawy. – A ty? – spytał z ciekawością.
– Pomarańcza będzie idealna – odpowiedział świdrując spojrzeniem kartonik trzymany w dłoni chłopaka a potem przeniósł wzrok na twarz chłopaka. Zaplusował tym, że nie chciał upić blondyna to na pewno i gdyby Connor nie był taki czerwony to zapewne znów zacząłby się rumienić.
OdpowiedzUsuń– Nie mam pojęcia co po tym – wzruszył ramionami. Naprawdę się tym jeszcze nie interesował. Robił to co lubił najbardziej, więc jeżeli znajdzie pracę, w której będzie mógł to wykorzystać to będzie szczęśliwy. Chemia dla niego nie była wcale taka trudna, przynajmniej teraz, bo w liceum faktycznie sprawiała niemałe problemy. Myliły mu się mole i masy atomowe z cząsteczkowymi. Nazwy pierwiastków i ich symbole wyglądały i brzmiały tak samo, ale w końcu udało mu się to wszystko poukładać i o dziwo polubić. Jeśli do nauk ścisłych chłopak miał głowę to tracił ją dla nauk humanistycznych. Lubił ludzi, którzy byli dobrzy z angielskiego, historii czy wiedzy o społeczeństwie, bo zawsze mógł dowiedzieć się czegoś nowego, gdy wdawał się z takimi ludźmi w rozmowę
– Prawo to świetny kierunek, ale ja bym sobie nie poradził, bo zapewne na sali sądowej nie odezwałbym się ani jednym słowem – przyznał. No tak, nieśmiałe osoby nie nadawały się na prawników, adwokatów i sędziów.
Chłopak upił łyk soku. Smak napoju był miłą odmianą od smaku alkoholowych drinków.
OdpowiedzUsuń– Farmaceutyka albo biotechnologia – odpowiedział – Może w przyszłości odtworzę dinozaury – uśmiechnął się na samą myśl o tym. Co prawda taki wyczyn jest bardzo mało prawdopodobny, ale nie niemożliwy do wykonania. Trzeba żyć nadzieją, prawda?
– Takie uroki chodzenia do szkoły, ciągły pośpiech sprawia, że nie mamy czasu dla siebie – powiedział. No tak, notariusz wydawał się całkiem interesującą fuchą i dobrze płatną. Alex interesował się wszystkim, nawet tym co go nie dotyczyło. Często zadawał pytania, bo wolał słuchać o innych niż mówić o sobie, ot takie uroki bycia nieśmiałą osobą.
– Ale za co? – spytał wpatrując się w Rayne'a – Może za dzisiejszy dzień i za to co się dziś wydarzyło? – powiedział uśmiechając się pod nosem. Może toast nie był najwyższej klasy, ale jak na pierwszy raz nadawał się dość dobrze.
– Jak już będę stary i gruby, no i jeszcze jakby ktoś znalazł bursztyn z komarem – zażartował i znów upił łyk soku. – Jestem na drugim roku dopiero – dodał. Doskonale pamiętał jak było na pierwszym roku, więc spodziewał się, że w tym będzie jeszcze gorzej, a gdzie tam jeszcze do końca studiów no i pewnie czeka go jeszcze jakaś specjalizacja, bo czemu by nie?
OdpowiedzUsuńRozmówca szybko zyskał w oczach młodego Connora i nawet zaczęło mu robić się gorąco, chociaż nie wiedział dlaczego.
Blondynowi przeleciało przez myśl pytanie, dlaczego Rayne zwrócił na niego uwagę i w ogóle do niego podszedł. Nie zdarzało mu się to często, właściwie to nigdy nie zdarzyło mu się nic podobnego, więc był lekko zdziwiony, ale było to całkiem przyjemne. On sam nie uważał się za jakoś super atrakcyjnego.
– Co to jest? – powiedział bardziej do siebie niż do chłopaka. Rzeczywiście, coś znajdowało się za kuchennym oknem, daleko w lesie.
[Trochę akcji im się przyda c: ]
Owszem chłopak wiedział o istnieniu nadnaturalnych istot, bo w jego życiu pojawiało się kilka takich indywiduów. Nie wiedział jednak nic o tym kim/czym jest, ale domyślał się że nie jest normalnym człowiekiem. Stresował się tym, bo nie chciał okazać się czymś w stylu banshee, ale nie chciał być również kimś o kim nie miał najmniejszego pojęcia. Syrenką też nie uśmiechało mu się zostać.
OdpowiedzUsuńBlondyn praktycznie przylepił twarz do szyby. No tak, nie przywidziało mu się. Faktycznie coś było, tam za oknem. Ruszało się, tego chłopak był pewny. Widać było lekki ruch niskich gałęzi. Connor miał nadzieję, że to jakieś zwierze, ale to z tych mniejszych stworzonek.
– Mam nadzieję, że to jakiś niegroźny króliczek albo sarna – powiedział lekko rozbawiony.
Już miał się odwracać, gdy jego wzrok przykuł ruch. Tym razem było to coś czarnego, co bardzo szybko zbliżało się do szyby. Lecące coś okazało się krukiem, który bardzo mocno walnął w okno, przez co Alex odskoczył od szyby i upuścił sok do zlewu.
– O mało nie dostałem zawału – powiedział – Ciekawe co go tak wystraszyło? – dodał z zaciekawieniem.
[ No wiem, bo nie chce mi się pisać, żeby administracja je usunęła ;p ]
Spojrzał na Rayne'a i uniósł lekko jedną brew do góry.
OdpowiedzUsuń– Nie sądzę, żeby mówienie bandzie pijanych studentów o tym, że coś się czai w lesie, jest dobrym pomysłem. Niektórzy mogą wpaść na pomysł aby tego czegoś poszukać. – westchnął. Niektórym po pijaku zbiera się na brawurę, co może się źle skończyć. Nie czuł się zbyt komfortowo, chociaż nie miał pojęcia dlaczego. Jeszcze nigdy nie uświadczył takiego uczucia bez najmniejszego powodu, a nie sądził, że może być to spowodowane tym czymś za oknem, choć nie wykluczone że właśnie tak było.
– Być może to niedźwiedź, no ale już poszedł – oznajmił odrywając się wzrok od szyby.
W tej samej chwili rozległ się donośny krzyk, który zdołał zagłuszyć muzykę i hałas jaki panował w domu. Nie wróżyło to nic dobrego. Wkrótce muzyka ucichła całkowicie, a ludzie zaczęli przechodzić z pokoju do pokoju i rozmawiali o czymś rozgorączkowani.
– Ej, co się stało? – Connor podszedł do jakiegoś chłopaka.
– Ktoś znalazł trupa za domem – usłyszał w odpowiedzi.
Alex stał przez chwilę jak sparaliżowany. Jak to się mogło w ogóle stać?
[ Nie mam pojęcia, ale na pewno coś większego i straszniejszego. Wyjdzie nam w trakcie pisania :) ]
Przytaknął posłusznie, tak w sumie to nawet nie myślał o tym na co się zgadza. Ciśnienie zaczęło mu gwałtownie wzrastać i nie najlepiej się czuł. Momentalnie zrobiło się strasznie duszno i gorąco, ale chłopak tłumaczył sobie to tym, że wokół niego było pełno pijanych ludzi, którzy w ogóle go nie słuchali. Wydawało się, że oni w ogóle go nie słyszą. Z resztą nie było w tym nic dziwnego, za domem był trup a Alex nie budził żadnego respektu, więc wszyscy po prostu go olewali.
OdpowiedzUsuńPo kilku minutach blondyn zapomniał już co miał robić i zaczął szukać swoich znajomych. Zamierzał zmyć się stąd zanim policja zacznie wszystkich przesłuchiwać. Następnego dnia miał mieć egzamin, więc nie chciał dostarczać sobie dodatkowego stresu.
Zrezygnowany machnął ręką na wychodzący tłum i zaczął poszukiwania. Wyszedł z domu. Na zewnątrz panował jeszcze większy harmider, więc Connor przemknął niezauważony na tył domku. Na szczęście ciało zostało już zabrane.
– Kate? – zawołał do postaci, która nagle pojawiła się na skraju lasu. Chłopak wywrócił oczyma, bo jego przyjaciółka nie była zbyt bystra, więc pomimo tego, że zagrożenie czaiło się w pobliżu, to ona nic sobie z tego nie robiła. Podszedł bliżej, ale szybko spostrzegł, że postać nie przypominała jego znajomej. Coś zamigotało i świsnęło tuż nad głową Alexa, więc on odruchowo uniósł dłoń w górę i wystrzelił w kierunku postaci kulkę ognia. Nie wiedział kto w tamtej chwili bardziej się zdziwił. Tajemnicze coś, czy on.
[ Tak w sumie to może to być Ghul, na usługach jakiejś innej istoty c: ]
Z przerażeniem stwierdził, że strzelanie ogniem z dłoni nie było najgorszym co widział tej nocy. W mroku czaiło się coś gorszego niż niedźwiedź czy łoś. Gad w którego wlepiał swój wzrok był przeogromny. Na pewno nie był typowym zwierzęciem, więc musiał pochodzić z nadprzyrodzonego świata. Smutnym faktem było to, że Alex nie miał do czynienia z czymś takim, więc nie wiedział jak ma się zachować. Zaraz potem zobaczył drugie stworzenie, które było bardziej, jak by to nazwał, ziemiste. Wyglądało dziwnie, było brunatne i miało szorstką, brązową skórę.
OdpowiedzUsuńPrzestraszył się, gdy zobaczył jak gad zaczyna ziać ogniem, więc szybko odwrócił się i schował za jednym z drzew, mając nadzieję, że żadne z kreatur go nie widziało.
~ Skoro ja strzelam ogniem to może też jestem smokiem – pomyślał, ale szybko przestał, bo wizja jego osoby, jako monstrualnej istoty, była niedorzeczna i trochę przerażająca. Siedział więc cicho i obserwował całe zajście, aby wyczuć odpowiedni moment do ucieczki i bezpiecznego powrotu do domku.
Connor nie wychylał się. Stał oparty o drzewo i nawet nie chciał dowiadywać się ja się sprawy mają. Tak właściwie to nawet nie wiedział, dlaczego tu przyszedł a nie uciekł tak jak pozostali. Jak widać, Alex uwielbiał kłopoty, albo raczej to one uwielbiały blondyna, dlatego tak często go odwiedzały.
OdpowiedzUsuńZ trwania i modlenia się, o to aby nic poważniejszego się nie stało, wyrwał chłopaka odgłos łamanych drzew i huk spadających na ziemię konarów. No pięknie, teraz to tylko czekać aż ludzie się tu zlecą i zobaczą dinozaura i żywą ziemię, tylko tego do szczęścia brakowało. A zresztą co go to obchodziło, skoro i tak umrze przygnieciony przez jakiś pień albo ogon, albo znowu coś innego. Usłyszał ryk i zaklął pod nosem. Sam się sobie dziwił, że zachowuje względny spokój i nie biega od drzewa do drzewa.
W pewnym momencie coś w nim pękło. Oblała go potworna fala gorąca, która pochłonęła go całego. Dopiero po chwili zrozumiał, że to nie od ciśnienia, Alex płonął i to dosłownie. Znajdował się w centrum ognia, który nagle zgasł. Teraz zamiast chłopaka, pod drzewem stał ptak o śmiesznym i kolorowym upierzeniu.
~ Cholera – przeklął w myślach.