26 lutego 2015

[KP] A guy like you should wear warning “it’s dangerous”.


Jason Matthews

Jaybird

Od szesnastego roku życia uczy się w szkole z internatem. I całkiem nieźle mu idzie… w związku z fizyką i z wychowaniem fizycznym. Do innych przedmiotów zdecydowanie nie ma talentu. Nie wagaruje, nie stara się za bardzo, uczęszcza na zajęcia z koszykówki i uczy się pilnie fizyki. Głównie dlatego, że nie ma problemu z tą nauką, chce się jej uczyć, a w przyszłości pójść w ślady jednego z bohaterów Marvela i uprawiać seks w komorze z wyłączoną grawitacją w budynku NASA.
Romantyk, lubiący ostry seks. Często siedzi w pokoju i ogląda seriale albo gra. Kiedy nie musi rano wstawać, śpi do obiadu, ponieważ trzeba coś kiedyś jeść. Gdy zdarzy mu się przebywać z ludźmi (na lekcjach, na przykład), to stara się nawiązywać kontakty, uśmiecha się i generalnie jest sympatyczny i miły.
Czasami za dużo gada na innych zajęciach niż fizyka. Używa telefonu (ile to razy już mu go skonfiskowano?), rysuje koślawe pierdoły na marginesach, sugeruje różne rzeczy, jest mistrzem rzutów za trzy.

81 komentarzy:

  1. To dziwne uczucie, kiedy nie wiesz, jak masz się zachować. W twoim brzuchu chmara motyli próbuje wygryźć sobie drogę na zewnątrz. Twoje nogi są miękkie jak z waty, a to tylko dlatego, że cholernie przystojny szatyn szepnął ci na ucho, że cię kocha. A potem je polizał. Aż trudno nie jęknąć. I się w niego nie wtulić. Odpowiedzenie na to wyznanie jest trochę kłopotliwe, ale Vincent wreszcie cicho staje się szczery sam ze sobą.
    - Kocham cię - mówi i speszony wtula się w Jaya. Wcześniejsze sypianie z różnymi ludźmi go nie peszyło, a teraz. Co ten Jay z nim robi, naprawdę. Vinnie musiał się zakochać po uszy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Te słowa naprawdę były cudowne.
    Rudzielec odwzajemnił pieszczotę i wtulił się w Jasona. Uwielbiał się tulić, a jego kochanek był taki ciepły. Co prawda, powinni się teraz umyć, ale kto by się takimi szczegółami przejmował. Liczyło się to, że mogą być blisko siebie. Jakby Vincent był stworzony po to, by pewnego dnia spotkać Jasona i być szczęśliwym.
    - Jestem twój - przytaknął szczęśliwy.

    OdpowiedzUsuń
  3. - Nie, nic mi nie trzeba - mruknął rudzielec, uśmiechając się. Tak, jak sobie spokojnie leżeli, było idealnie.
    - Jak zachce nam się ruszać, możemy się wykąpać. Trochę się kleję - zauważył Vinnie. Jednak nie miał nic przeciwko temu. Uczucie bycia wypełnionym przez Jasona było nieziemskie, więc odrobina dyskomfortu później nikomu by nie przeszkadzała. A szatyn był jeszcze taki czuły i kochany.

    OdpowiedzUsuń
  4. - Tylko takie przychodzą mi do głowy - uśmiechnął się, a potem się wtulił w Jasona. Takie traktowanie było strasznie miłe i Vinnie nie miał nic przeciwko byciu traktowanym jako księżniczka. Podobało mu się to.
    - Wanna jest lepsza. Będziemy mogli się pomoczyć - zauważył, po czym wśliznął się do dużej wanny i zaczął napuszczać wodę. Miał ochotę się potulić do Jasona, ale grzecznie poczekał, aż ten znajdzie się w wodzie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Vincenta aż ciarki po plecach przeszły, kiedy Jason usadowił się tuz zanim. Jejku. Jak ten facet potrafił go podniecić. I to czymś tak banalnym. Staczasz się Vinnie, staczasz się.
    - Tak - jęknął, osuwając się lekko na klatkę piersiową szatyna. Wredota znowu zaczęła go pobudzać. I jak tu się nie poddać i powstrzymywać jęknięcia z rozkoszy. No nie da się. Rudzielec zdobył się na to, aby odwrócić się i usiąść na Jayu okrakiem. Pocałował go za uchem, a potem postanowił zrobić mu tam malinkę. A co! Niech wszyscy wiedzą, że jest jego.

    OdpowiedzUsuń
  6. - Hm? - uśmiechnął się uroczo, oddając pocałunek. Miał prawo zrobić mu kilka malinek. - Nie podoba ci się? - rzucił zaczepnie.
    Potem grzecznie sięgnął po trochę piany i zaczął myć plecy Jasona. Samemu byłoby chłopakowi ciężko je umyć. A tak, rudzielec był miły i bardzo pomocny. Trzeba to docenić, czyż nie?
    - Jeśli będziesz mnie tak zmysłowo myć, zaraz mi stanie - szepnął mu do ucha, wypinając się lekko w jego stronę. Nie mógł nic poradzić na to, że znowu miał ochotę na seks.

    OdpowiedzUsuń
  7. - A! - jęknął, odchylając trochę głowę. Chyba będzie musiał zafundować sobie ładny szalik. Zdecydowanie. Jason za bardzo upodobał sobie jego szyję. Nie żeby to Vinniemu przeszkadzało. Podniecało go to jeszcze bardziej.
    - Co ty ze mną robisz? - mruknął, kręcąc głową. Miał ochotę na coś szalonego.
    Zsunął się niżej pod wodę i z zadowoleniem stwierdził, że penis Jasona domaga się pieszczot. Miał zamiar obciągnąć mu pod wodą. Nowe doznania. A co.

    OdpowiedzUsuń
  8. - Przestań. Jakbym miał się topić, to bym wypłynął. Za bardzo się martwisz, spokojnie - przyłożył mu dłoń do policzka i delikatnie pogłaskał. Nie miał zamiaru go martwić. Może trochę głupio się zachował, ale Jason nie powinien tak panikować. Jednak... To było bardzo kochane.
    - Już cię nie będę tak martwić - powiedział, całując go w nos.

    OdpowiedzUsuń
  9. - Jakież Niemoralne propozycje ty mi tu składasz - zaśmiał się Vincent, po czym wtulił się w Jasona.
    W tej ciepłej wodzie było mu teraz tak dobrze. I to jeszcze kąpał się z osobą, którą kochał. Miał tylko nadzieję, że nie jest za ciężki, a nawet jeśli, to trudno. Niech Jay ćwiczy wytrzymałość, przyda mu się do gry w kosza.

    OdpowiedzUsuń
  10. Oboje będą bardzo wytrzymali po tych dogłębnych treningach. Tylko, że Vinniemu mogą one trochę utrudniać granie, ale czego się nie robi dla przyjemności, czyż nie?
    Rodzice zwykle podejmują głupie decyzje, ale po co ich uświadamiać, niech żyją w błogiej niewiedzy. O tak.
    Grzecznie dał się umyć. Niestety, byłoby ciężko, gdyby chciał jednocześnie umyć Jasona, więc grzecznie poczekał, aż ten go spłucze i zam zaczął go myć. Zmysłowo masował jego ciało, chcąc się nim jeszcze bardziej nacieszyć.
    Kiedy skończył, uśmiechnął się uroczo do szatyna.
    - Chciałbym, żebyś znów mnie wypełnił - powiedział mu wprost do ucha, po czym je polizał. Miał nadzieję, że jego prośby zostaną wysłuchane.

    OdpowiedzUsuń
  11. Posiadanie osoby, która się o ciebie zatroszczy to naprawdę coś niesamowitego. Vinnie był teraz najszczęśliwszą osobą na świecie. Naprawdę. Aż chciało mu się płakać ze szczęścia,a le się od tego powstrzymał, bo Jason mógłby to źle zrozumieć.
    Zdecydowanie będą słodko spać. Najpierw się wymęczą, a potem wręcz padną na łóżko. Tak najprawdopodobniej będzie.
    Rudzielec jęknął, zaciskając dłonie na ramionach Jaya. Szatyn wszedł w niego bardzo głęboko. To było niesamowite uczucie. Aż Vinnie chciał więcej. Zaczął delikatnie poruszać swoimi biodrami, aby zachęcić tym Jaya.

    OdpowiedzUsuń
  12. Vincent nie lubił, kiedy rzeczy działy się tak wolno. Zdecydowanie tego nienawidził. To było okropne. Czuł tę narastającą przyjemność, ale nie mógł osiągnąć orgazmu, bo to jeszcze nie to, bo jeszcze nie czuł tych wibracji, co zawsze, a Jason jak na złość robił wszystko wolno.
    Choć tyle, że się całowali, to odwracało jego uwagę od tych powolnych pieszczot. Rudzielec chciałby, aby Jay brał go mocno i szybko.
    Kiedy się nie całowali, pojękiwał.
    - Szybciej - błagał.

    OdpowiedzUsuń
  13. Było bardzo przyjemnie. Aż za przyjemnie. Vinnie czuł to narastające podniecenie, zbliżający się orgazm.
    Oddawał pocałunki i sam całował. Chociaż nie zawsze był pewny, co całuje. To było naprawdę niesamowite doznanie. I jeszcze ten wredny Jay powstrzymywał go przed tym, by poruszał się sam.
    Vinnie doszedł chwilę po Jasonie. Opadł na niego zmęczony.

    OdpowiedzUsuń
  14. Trzeba było się uspokoić, ale fakt, że serce biło tak szybko, był przyjemny. Dziwnie było to opisać. Naprawdę dziwnie.
    - Takie życie - zaśmiał się. Mycie go było małą ceną za tę przyjemność.
    Vinnie chętnie poddał się tym wszystkim zabiegom, bo był już dość zmęczony. Raz, czy dwa nawet ziewnął.
    - Dziękuję - powiedział, po czym pocałował Jaya w policzek i podreptał do pokoju. Trochę nieprzyjemnie mu się chodziło, ale było warto.

    OdpowiedzUsuń
  15. Vinnie powstrzymywał się przed tym, aby nie zasnąć. To naprawdę było bardzo trudne. Chciał powiedzieć Jayowi dobranoc, zanim odda się w objęcia Morfeusza.
    - Dobranoc - powiedział, wtulając się w niego. Lubił tak spać. Było milutko i cieplutko.
    Rudzielcowi nie podobało się to, że szatyn tak się martwił. Gdyby coś mu przeszkadzało, powiedziałby o tym.
    - Nie masz za co przepraszać. Jestem masochistą - powiedział spokojnie, po czym pogłaskał go jeszcze po policzku.
    - Śpij - dodał, po czym ułożył się wygodnie i wręcz natychmiast zasnął.

    OdpowiedzUsuń
  16. ­­
    Takie podejście ze strony Jasona było naprawdę urocze. Jednak Vinnie nie potrzebował aż takiej troski. Umiał o siebie zadbać. Przeżył przecież tyle lat, czyż nie? I ciągle się trzymał, a biorąc pod uwagę jego upodobania, to było coś.
    Rudzielec spał sobie spokojnie i trochę go obudził ten pocałunek. Przetarł oczy, ziewnął, a potem się uśmiechnął.
    - Witaj - powiedział, po czym wtulił się w ciepłe ciało Jasona. Bardzo lubił to robić.

    OdpowiedzUsuń
  17. To nie wyszło specjalnie. Po prostu Vinnie się obudził w ten przyjemny sposób i jakoś nie czuł potrzeby, aby stać dalej. tak po prostu.
    - Witaj - powiedział, po czym oblizał usta po pocałunku. Po wczorajszych ekscesach były jeszcze trochę obrzmiałe, mówi się trudno. Było warto. - Bardzo miło. Jesteś taki cieplutki - wyszczerzył się.
    Najchętniej w ogóle by się z tego łóżka nie wygramolił. Miał ochotę tak leżeć i tulić się do Jaya w nieskończoność. Przeturlał się na niego, po czym mocno przytulił i pocałował przy uchu. Ulokował się wygodnie między jego nogami i tak mógł sobie jeszcze leżeć. Bliżej. O wiele bliżej.

    OdpowiedzUsuń
  18. - A co ty, kocur? - zaśmiał się rudzielec. Był szczęśliwy. Tak po prostu i nic więcej nie było mu potrzeba. To było coś prostego, a ile radości dawało. Niesamowite.
    - Kocham cię - powiedział, po czym pocałował Jasona delikatnie w usta, a potem znowu się w niego wtulił. Dopóki mogą tak leżeć, to nie ma zamiaru zmieniać pozycji. Przyjemnie było czuć pod sobą umięśnione ciało szatyna. A niech tylko spróbuje narzekać, że rudzielec jest ciężko, to pożałuje.

    OdpowiedzUsuń
  19. - Dokładnie. Jesteś Homo - zaśmiał się. W odniesieniu do chłopaka brzmiało to naprawdę komicznie. - Daleko ci do panterae - dodał, pokazując mu język. Ułożył się na nim wygodniej i jeszcze trochę wtulił w to ciepłe ciało. Nie mógł nic poradzić na to, że to było takie przyjemne.
    A Vinnie, jadł wystarczająco, ale za szybko to spalał. Dużo ćwiczył i cóż. Wyglądał niepozornie,a le wcale taki niepozorny nie był.

    OdpowiedzUsuń
  20. - No nie da - przytaknął rudzielec, a potem zamyślił się na chwilę. Na co to on miałby ochotę. Dobre pytanie. Bardzo dobre. Hm...
    - Truskawki i bita śmietana i naleśniki - uśmiechnął się. Miał ochotę na te truskawki, a z bitą śmietaną mogli się powygłupiać.
    - Trzeba zamówić szybko, bo jesteś głodny - uśmiechnął się, po czym ułożył się tak, aby Jay nie miał problemów z dzwonieniem.

    OdpowiedzUsuń
  21. - Jasne, z tobą mogę nawet i wieczność czekać. A jak najwyżej zgłodnieję, to się twojego mleczka napiję - powiedział zaczepnie, uśmiechając się ciepło do Jasona. Cmoknął go w nos, po czym znów się w niego wtulił. Przyjemnie. Bardzo przyjemnie.
    - W sumie... Trudne pytanie. Jeszcze nawet nie wiem, kim chcę być. Muzykiem, chemikiem, czy siatkarzem. To bardzo ciężki wybór i od tego zależy, jak dalej potoczy się moje życie. A gdzie będę studiować, to jeszcze większa niewiadoma. Mogą mnie gdzieś zwerbować, chociaż w to wątpię. A z tobą jak, przystojny koszykarzu?

    OdpowiedzUsuń
  22. ­­- Przeszkadza ci to? - uśmiechnął się uroczo. Zamruczał, kiedy Jay go pogłaskał.
    - Moim zdaniem super. Zazdroszczę ci, że wiesz, co chcesz robić. - To naprawdę było coś. Rudzielec był bardzo niezdecydowany. I nie wiadomo, co mu z tego wyjdzie. Był rozdarty i nie wiedział, na czym się skupić. To było okropne. - Kurcze, strasznie ciekawa ta perspektywa - jęknął, kiedy został ugryziony. Już Vinnie oczyma wyobraźni widział, co oni by tam wyprawiali. Chętnie sobie poczeka. O tak, było na co.
    - A mogę cię zapytać, jak mnie widzisz za te kilka lat?

    OdpowiedzUsuń
  23. - Jesteś kochany - uśmiechnął się chłopak. Słowa Jaya były bardzo miłe. I takie ciepłe. Dawno się taki kochany nie czuł, naprawdę. Vinnie czuł, że teraz jest najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Chociaż ta uwaga o jego wzroście była ciut kąśliwa, ale trudno. Wybaczy mu.
    Kiedy tam sobie spokojnie leżeli, czekając na śniadanko, do ich drzwi zapukał ktoś. Zapewne obsługa. Vinnie powiedział, że może wejść. Przecież nie będą się wstydzić przed światem siebie. Nie było czego. I cóż... To nie była mądra decyzja.
    - Carlos? - rzucił zaskoczony rudzielec, widząc swojego dawnego kochanka. On również był zaskoczony i nie wiedział, co zrobić.
    - Em... Hej Vinnie, dawno się nie widzieliśmy. Nie próżnowałeś, masz nowego kochanka na parę nocy - rzucił kąśliwie.

    OdpowiedzUsuń
  24. ­­Vincent czuł się bardzo niezręcznie w tej sytuacji i nie wiedział, co ma powiedzieć. Było mu głupio, że Jay doświadczył przez niego czegoś takiego. I to jeszcze musiał być Carlos. Beznadzieja.
    Rudzielec liczył na to, że zostawi ich szybko i będzie względnie spokojnie. Bał się, że Jason zechce się z nim bić. Oby do czegoś takiego nie doszło. Brunet był zaborczy, ale chyba do czegoś takiego się nie posunie, prawda?
    - To prawda, to mój chłopak. Mógłbyś nas teraz zostawić? - powiedział, chociaż kosztowało go to dość dużo wysiłku.

    OdpowiedzUsuń
  25. Tę nienawiść wręcz czuło się w powietrzu. Carlosa przeszedł dreszcz po plecach. Mierzył się jeszcze chwilę wzrokiem z chłopakiem Vincenta, po czym stwierdził, że nie ma tutaj, co dłużej robić i wyszedł, żegnając się.
    - Ciekawe ile to potrwa - rzucił, zanim zamknął za sobą drzwi.
    Te słowa bardzo zabolały rudzielca. To jego wina, że taki był, ale Carlos nie musiał się nad nim tak znęcać, naprawdę.
    - przepraszam - powiedział do bruneta, przytulając się do niego lekko. Jakoś odeszła mu ochota na śniadanie.

    OdpowiedzUsuń
  26. Rudzielec starał się nie pokazać po sobie, że go to dotknęło, ale jakoś było to ciężkie. Carlos zachował się okropnie, a przecież wiedział, że to nic zobowiązującego.
    - Dziękuję - powiedział cicho, po czym mocniej się do niego przytulił. - Jesteś głodny, zjedz śniadanie - przypomniał chłopakowi.

    OdpowiedzUsuń
  27. - Nie jestem głodny, spokojnie, może później zjem, a ty masz te naleśniki wszamać, bo ci zaraz strasznie zacznie burczeć - powiedział, popychając go lekko w stronę jedzenia. Przecież nie może pozwolić na to, by jego koszykarz mu z głodu umierał, to się nie godzi.
    Jason był cudowny, naprawdę. I traktował go tak miło w obecnej sytuacji. On musiał go naprawdę kochać.

    OdpowiedzUsuń
  28. - Jay, ja naprawdę nie jestem głodny - powiedział chłopak. To było miłe, że chciał go nakarmić,a le rudzielec miał teraz jakby żołądek zawiązany w supeł i wiedział, ze niczego nie będzie w stanie przełknąć, więc to było bez sensu.
    - Nie przejmuj się mną i sam jedz - polecił mu. To będzie o wiele lepsze rozwiązanie, niż zajmowanie się nim.

    OdpowiedzUsuń
  29. Rudzielec nie miał najmniejszego zamiaru marudzić. Skoro sam nie chciał jeść, to nie będzie mieć potem do innych pretensji, to byłoby idiotyczne.
    - Myślisz, że się tym przejmować będą? Ja powątpiewam - powiedział, wzruszając ramionami. Mimo wszystko ich szkoła miała dość specyficzne podejście do tego wszystkiego.
    Po tym pocałunku chwilę jeszcze siedział na łóżku. Zastanawiał się nad czymś bardzo poważnie.
    - Jay... Czy we mnie jest coś, za co można mnie kochać? - zapytał poważnie.

    OdpowiedzUsuń
  30. - Moi nie - powiedział smutno.
    To prawda, rudzielec przede wszystkim wyglądał, dlatego różni ludzie się nim interesowali. Jednak Jason taki nie był. Raczej... On powiedział, że go kocha.
    - Po prostu... Zaczynam wątpić w siebie i nie wiem... Tak... Chciałbym wiedzieć, dlaczego - bąknął.
    Gest chłopaka był bardzo miły. Ścisnął lekko dłonie bruneta. On był dla niego za dobry, zdecydowanie za dobry.

    OdpowiedzUsuń
  31. - Po części - mruknął rudzielec. Ciężko mu było się przyznać, że Carlos strasznie go podczas swojej krótkiej wizyty zranił.
    - Dziękuję - powiedział cicho, po czym mocno się przytulił do Jasona. Teraz tego potrzebował, potwierdzenia, że ktoś go kocha, że jest ktoś, do kogo może się zwrócić.
    - Kocham cię.

    OdpowiedzUsuń
  32. - Dobrze - skinął posłusznie głową, po czym się ubrał. Bardzo się cieszył, że ma kogoś takiego jak Jay. Osobę, która przy nim będzie niezależnie od sytuacji. Taka myśl była uspokajająca. Jednak, w obecnym stanie nic nie mogło go w pełni odprężyć. Przeklęte problemy z przeszłości. A przecież wydawało się, że już między sobą to rozwiązali. Niestety, życie jest brutalne.

    OdpowiedzUsuń
  33. Wiosna była cudowną porą roku. Na świecie robiło się tak przyjemnie i aż człowiekowi chciało się żyć, to naprawdę było coś niesamowitego, zdecydowanie.
    Jednak szkoła nie dała im za wiele czasu, aby mogli spokojnie kontemplować piękno natury.
    Po Jasonie można było się spodziewać dosłownie wszystkiego. Vinnie chyba nigdy nie będzie się z nim nudził. Co prawda, prawie dostał zawału, kiedy nagle został przyparty do ściany, ale kiedy zdał sobie sprawę, że to jego kochany brunet, wszystko było w porządku. Co prawda, od tego zakleszczenia między ścianą, a Jayem zrobiło mu się bardzo gorąco.
    - Bardzo chętnie - uśmiechnął się.

    OdpowiedzUsuń
  34. Jason był po prostu... Niereformowalny, naprawdę niereformowalny i do tego taki seksowny.
    - Nie ma problemu, będę na ciebie czekać - uśmiechnął się. Dobrze, że dziś nie miał treningu, bo wtedy z bólem serca by musiał go przełożyć.
    Mruknął z przyjemności, kiedy Jay zaczął go pieścić. Co z tego, że byli na korytarzu, miał gdzieś opinię innych ludzi. Ona tak naprawdę się teraz w ogóle nie liczyła. Całym światem dla chłopaka był seksowny brunet, który go teraz całował.
    - Tobie też, panie seksowny - zaśmiał się. Zapowiadał się przyjemny piątek. Pójdą na randkę.

    OdpowiedzUsuń
  35. Ten uśmiech powinien być zakazany. Naprawdę... Był zbyt seksowny, tak jak właściciel.
    Rudzielcowi dzień aż tak bardzo się nie dłużył, może dlatego, że nauczyciele o to zadbali. To był męczący piątek. Nawet bardzo.
    Miłą odskocznią było wspólne zjedzenie obiadu z brunetem. Potem Vinnie trochę się odświeżył, by czuć się na randce lepiej i czekał na swojego księcia.
    - Oczywiście - powiedział, przerzucając torbę przez ramię.

    OdpowiedzUsuń
  36. Nie ważne, że już jakiś czas ze sobą chodzili, trzymanie się za ręce zawsze wywoływało w rudzielcu takie przyjemne uczucie w okolicy żołądka. On się tym jak głupek cieszył, bo związek z Jasonem można był uznać za jego pierwszy, porządny związek.
    - Pięknie dziś - uśmiechnął się Vinnie, ściskając trochę mocniej dłoń bruneta.
    - Może ptaki, koty zostawiłbym na koniec, może tak być?

    OdpowiedzUsuń
  37. - Mru - uśmiechnął się, wtulając w jego bok. To było bardzo przyjemne i lepiej na chwilę obecną było nie myśleć o przyszłości. To byłoby zbyt bolesne. Studia to przyszłość. Daleka. A teraz jest na randce.
    - Gadałaby więcej od ciebie? - zaśmiał się rudzielec. Jemu podobały się zwierzęta. Lubił je i chętnie miałby wiele zwierząt. Byleby nie być sam.

    OdpowiedzUsuń
  38. - Biorąc pod uwagę to, że statystycznie wypowiadają o wiele słów w ciągu dnia, mają na to duże szanse - powiedział zaczepnie rudzielec. Jakieś tam informacje z zajęć w jego głowie zostały, więc nie miał oporów przed zalewaniem nimi bruneta. A co, wolno mu!
    Vinniemu nie przeszkadzało to, że jego ukochany tyle rozmawiał. To było bardzo przyjemne. Kiedy on nie wiedział, co powiedzieć, Jay rzucał jakiś luźny temat i rozmowa dalej toczyła się swobodnie. To naprawdę było odprężające.
    - Kota. Lubię koty, tot akie wredne stworzenia. jak tu ich nie kochać.

    OdpowiedzUsuń
  39. - Wbrew wszelakim pozorom, z kotem też da się chodzić na spacer - uśmiechnął się rudzielec. On chętnie by się z takim futrzakiem na jakiś wybrał. - Wspólne spacery w ogóle są super. Ja byłbym bardzo kontent.
    Nie mogli jeszcze wiedzieć, jak ich życie się potoczy, ale dlaczego od razu wykluczać możliwość wspólnego spędzania czasu. To byłoby okropne. Jak mógłby żyć bez widzenia się z Jasonem, jeśli ciągle byliby parą. Nawet nie chciał o tym myśleć.
    - Chcę być razem z tobą jak najdłużej się da - wyznał, zatrzymując ich na chwilę, a potem, wspiął się lekko na palce i złożył na ustach swojego bruneta delikatny pocałunek.

    OdpowiedzUsuń
  40. - Mi pasuje. Możemy mieć też liska - uśmiechnął się. Podobały mu się takie plany. Sprawiały, że nie mógł się doczekać wspólnego mieszkania.
    - Dobrze, to może sobie siądziemy na ławce? - zaproponował chłopak. To nie będzie prosta rozmowa. Studia są ogromnie ważne. Najlepiej by było, by studiowali w tym samym mieście. Jednak, to nie od nich zależało, gdzie zostaną przyjęci.

    OdpowiedzUsuń
  41. Rudzielec uśmiechnął się lekko w odpowiedzi na ten gest.
    Rozmowy o studiach było dla niego o tyle ciężkie, że nie wiedział,c o ma zamiar robić w przyszłości. Przytłaczało go to trochę.
    - Chyba zdecyduję się na studia chemiczne, gdziekolwiek. Najważniejsze, że będziemy mogli być razem, prawda?
    To dla rudzielca teraz liczyło się przede wszystkim. Nie zniósł by rozłąki i natłoku obcych ludzi, z którymi ie da się dogadać bez kogoś takiego, jak Jay. Zdecydowanie. - Możesz wybrać miejsce. Ty jesteś bardziej zdecydowany niż ja.

    OdpowiedzUsuń
  42. - Jestem totalnie za twoim pomysłem - uśmiechnął się rudzielec. Cieszył się ogromnie, że ma wsparcie ze strony swojego chłopaka. To naprawdę potrafiło go podbudować na duchu. Jay był cudowny. Zbyt dobry dla niego.
    I jeszcze tak bardzo troszczył się, by byli razem. Czegoż więcej można chcieć?
    - Co ty na to, by kontynuować zwiedzanie, chyba, że wolisz dalsze mizianie się na ławce, co? - uśmiechnął się zaczepnie do swojego ukochanego, po czym się w niego wtulił i cmoknął w kącik ust.

    OdpowiedzUsuń
  43. [Mogą pójść potem do zoo i mogą jechać na diabelskim młynie, który nagle się zatrzyma. Będą mieli awarię, czy coś takiego. Co o ty myślisz? I nie ma problemu z męczeniem "przed maturą". Po prostu nie będę tak często odpisywać. ]

    - Miło mi to słyszeć - powiedział. Na te słowa zrobiło mu się dziwnie gorąco. Jay wiedział, jak do niego mówić, by chciał więcej. - Mru~ - mruknął z lekką dezaprobatą. Najchętniej by się z nim miział, ale mieli randkę, więc mogli poszaleć.
    - Chodźmy - zaśmiał się. Lubił być całowany. Bardzo. A brunet potrafił to zrobić w bardzo pociągający sposób.

    OdpowiedzUsuń
  44. - Trochę, ale nie jest źle. Jesteśmy tu razem - uśmiechnął się rudzielec, łapiąc delikatnie dłoń Jasona i ją ściskając. Zauważył, że chłopak jest trochę przestraszony. Najprawdopodobniej był to lęk wysokości.
    Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że wagonik nagle, w dość gwałtownym ruchu się zatrzymał. Vinnie zaklął soczyście.
    - Jay, w porządku? - zapytał z troską. Pal sześć, że on się bał, wisieli prawie na samej górze diabelskiego młyna i jeszcze ich wagonik dziko się bujał. Rudzielec przysunął się bliżej do swojego chłopaka i mocno go przytulił.
    - Piękny zachód słońca, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  45. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  46. [Roztargnienie :)]

    - Jay - szepnął cicho. Powiedziałby mu teraz, aby nie patrzył w doł, ale to miałoby odwrotny skutek, wiec nawet się do czegś takiego nie posuwał.
    Położył drugą dłoń na tej Jasona.
    - Patrz tylko na mnie - szepnął mu do ucha. Jakoś przecież musiał odwrócić jego uwagę. Niech się nie martwi, bo przecież jego serce nie wytrzyma. - Nie pozwolę, by ci się cokolwiek stało - powiedział i mając gdzieś, że rozbuja bardziej ten wagonik, przysunął się i mocno przytulił swojego chłopaka, a potem czule go pocałował. Nie chciał, by Jay się bał.
    - Masz wiele marzeń, a twoje plany spełnimy. Tu nic się nie kończy - powiedział stanowczo, po czym pogładził chłopaka po twarzy. - Chcę zrobić z tobą jeszcze wiele rzeczy, więc przestań tak ględzić, okej? - powiedział, po czym usiadł mu na kolanach okrakiem i mocno pocałował. Za wszelką cenę odwróci jego uwagę od tej sytuacji. Nawet jeśli jest dość strasznie, to w pewien sposób podniecające. Są sami w tym wagoniku. Jest zachód słońca. Dość romantycznie. Rudzielec poruszył mimowolnie biodrami, ocierając się lekko o Jasona.

    OdpowiedzUsuń
  47. [Trafiłam w lekturę na maturze ♥]

    - Przepraszam - powiedział chłopak. Zdał sobie sprawę, że takim zachowaniem wcale nie poprawia sytuacji i nie odwraca uwagi swojego ukochanego. Było mu z tego powodu cholernie głupio. Dał się tulić i sam też mocno przytulił swojego ukochanego bruneta.
    - Przeżyjemy, spokojnie - szepnął mu do ucha, po czym delikatnie je pocałował. - Zaraz to wszystko uruchomią, wrócimy na ziemię i zjemy coś smacznego, a potem się przejdziemy i będziemy trzymać za ręce. Spokojnie, kocie - powiedział, po czym znowu go pocałował.

    OdpowiedzUsuń
  48. Rudzielec uśmiechnął się szeroko, cieszył się, że wszystko dobrze się skończyło. Bez jakiś strasznych konsekwencji.
    Ten gest trochę zaskoczył Vincenta, ale odpowiedział na pocałunek. Żyli, jakby istniała w ogóle jakakolwiek inna opcja.
    - Wata cukrowa! - powiedział wesoło chłopak. Uwielbiał słodycze i coś takiego z pewnością wpłynie na poprawę humoru jego kompana.
    - Mimo wszystko, dobrze się dziś z tobą bawiłem - zauważył rudzielec. - Kino nie jest złe, ale można by też pójść popływać na łódkach, co ty na to? - zaproponował, a potem zaczął się lekko śmiać, bo język bruneta go łaskotał. Złośliwiec jeden.

    OdpowiedzUsuń
  49. - Dobrze, spełnimy twoje życzenia - uśmiechnął się rudzielec. - Może randka na dachu internetu o północy z oglądaniem gwiazd. To byłoby super. Co o tym myślisz? - zaproponował. Zawsze mu się coś takiego marzyło.
    Gest chłopaka był bardzo miły. Od miejsca, gdzie Jay go dotykał, Vinnie czuł bardzo przyjemne ciepło, które rozprzestrzeniało się na całe jego ciało. Bluza nie była tutaj w ogóle potrzebna.
    Całowanie się z brunetem było najlepsza rzeczą pod słońcem, zdecydowanie. Od samych takich pieszczot można było się rozpłynąć.
    - Em... Może wejdziesz. Brata dziś nie ma... W ogóle od jakiegoś czasu woli sypiać u muzyka niż w pokoju - mruknął chłopak. Trochę krępowało go składanie takich propozycji, ale miał ochotę spędzić więcej czasu ze swoim chłopakiem.

    OdpowiedzUsuń
  50. Zgoda Jasona była bardzo przyjemna. Chłopak był stanowczy i nie cackał się ze wszystkim. To też w nim rudzielec kochał.
    Kiedy wylądowali na podłodze, chłopak nie mógł przestać się śmiać. To naprawdę było kochane. Wtulił się mocno w swojego bruneta, przez co proces jego rozbierania został opóźniony.
    - Dobrze - powiedział posłusznie. Nie krępował się w ogóle swoją nagością. Przeszkadzało mu tylko to, ze było troszeczkę chłodno, więc miał gęsią skórkę, ale to nic.
    - Też cię kocham - powiedział rudzielec po pocałunku, po czym przytulił się do swojego chłopaka. Uwielbiał to robić.
    Stali chwilę pod strumieniem wody, po czym Vinnie sięgnął po żel pod prysznic i zaczął myć Jaya.

    OdpowiedzUsuń
  51. Jason nie musiał się martwić, ze rudzielec mu ucieknie. Nie miał na to najmniejszej nawet ochoty. Jęknął, kiedy został ugryziony, ale nie żeby miał cokolwiek przeciw takim poczynaniom ze strony swojego bruneta. Ba, podobało mu się to, bo był w końcu masochistą.
    Dobry seks nie był zły, szczególnie biorąc pod uwagę, że czymś takim Vinnie chciał odwrócić uwagę Jaya na diabelskim młynie,a le mu nie wyszło, bo za bardzo się bujali. Teraz mogli to nadrobić.
    Jason był bardzo dobrym partnerem, zawsze się o niego troszczył i Vinnie mógł mu po prostu zaufać, że nie zostanie skrzywdzony. Albo inaczej, nie zostanie skrzywdzony w sposób, który by mu się nie spodobał.
    - Jay~! -jęknął, opierając się dłońmi mocno o ścianę. To zdecydowanie było zbyt gwałtowne. Dobrą chwilę zajęło mu przyzwyczajenie się do chłopaka. A potem było już tylko lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  52. - Tak, już w porządku - powiedział rudzielec. - Nic się nie stało - uspokoił swojego kochanka. Nie chciał go czymś takim martwić. Może i trochę go zabolało, ale to nie było nic strasznego. A raczej... cóż normalność? Całe szczęście, że Vinnie lubił ból.
    Dobrze, że rudzielec miał się o co oprzeć i był trzymany przez bruneta, inaczej już dawno by upadł. Seks na stojąco był bardzo męczący.

    OdpowiedzUsuń
  53. Zaborczość Jasona była urocza. Vinnie bardzo lubił w nim tę cechę. Nie miał nic przeciwko byciu oznaczonym. Dziwne spojrzenia ludzi, kiedy przebierał się na w-f mu nie przeszkadzały, a jego drużyna już dawno się z tym oswoiła. Każdy ma przecież własne życie, czyż nie?
    Rudzielec wtulił się w bruneta. Przytulania nigdy za mało. Wturlał się na niego i schował twarz w zagłębieniu jego szyi. Złożył tam delikatny pocałunek.
    - Kocham cię, wiesz? - uśmiechnął się, podnosząc głowę.

    OdpowiedzUsuń
  54. - No nie wiem, nie wiem - rzucił, szczerząc się szeroko. Jason był naprawdę kochanym partnerem. Troszczył się o niego i przede wszystkim był sobą. Zazdrosnym, zabawnym i bojącym się wysokości i chyboczących się wagoników.
    - Dziękuję - powiedział, wtulając się w niego.
    Był dość zmęczony dzisiejszym dniem, więc dość szybko zasnął w ramionach swojego chłopaka.

    OdpowiedzUsuń
  55. Rudzielec odłożył robione przez siebie zadanka z chemii. Nie przeszkadzało mu dużo pracy domowej, a jeszcze nowy nauczyciel tak cudownie prowadził lekcje, że aż chciało się pracować.
    - Bardzo dobrze, nowy chemik jest cudowny. O wiele lepszy niż wcześniejszy profesor. Ten przynajmniej docenia nasze starania. Od nowa podzielił nas na grupy, tak byśmy czuli się bardziej swobodnie, jak pracujemy nad jakimś zagadnieniem, czy doświadczeniem. W ogóle docenia ciężką pracę. Pochwalił mnie dzisiaj za doświadczenie. To było takie super. Całą moją grupę poczochrał po włosach. Pan Xantier jest genialnym chemikiem. Jutro może nam pokaże jak robić alkohol z reklamówek. Nie mogę się doczekać - powiedział wesoło, uśmiechając się do swojego chłopaka. - A jak tam twój dzień minął? Słyszałem, że macie nowego członka w drużynie - dodał. Był ciekawy, jak jego chłopak widzi nowego członka drużyny.

    [Wrzuciłam na rolę chemika moją ukochana postać, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko ♥ Nie chciałam wymyślać nikogo nowego. ]

    OdpowiedzUsuń
  56. [Jeśli tylko Johnny jest blondynem i ma miękkie włosy, to Xant na niego poleci. To pieprzony fetyszysta i uwielbia macać włosy, dlatego też czochra po głowie uczniów. ]

    Vinnie nie widział w zachowaniu pana Xantiera niczego dziwnego, więc nie potrafił zrozumieć, dlaczego Jasonowi zebrało się na takie zaborcze pieszczoty.
    - Coś nie tak? - zapytał. Nie podobał mu się ton głosu bruneta. Pocałunek był bardzo mocny i zaborczy, aż rudzielcowi zabrakło powietrza, więc musiał go przerwać. Podczas niego myślał tylko o Jayu, o jego oczach i o tym, że zajebiście całuje.
    - Cieszę się, dobrze, że jest zaradny, a nie sprawia wam same kłopoty - uśmiechnął się ciepło.
    - Auć - rzucił, bo to go troszeczkę zabolało. - Zostanie mi po tym ślad - zauważył, pocierając ugryzione miejsce. To miło, ze był oznaczany, ale może dałoby się choć troszkę subtelniej?

    OdpowiedzUsuń
  57. [No to gites :D]

    - Nic się nie stało - pocałował go w policzek. - To zwykły nauczyciel, nie musisz być o niego zazdrosny - zaśmiał się. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że jego chłopak może być o coś takiego zazdrosny. Urocze, naprawdę urocze. Nie ma co.
    Vinnie nie miał zamiaru zmieniać chłopaka, więc coś takiego było naprawdę cudowne. Jay jest zazdrosny i nie chce by inni go dotykali, kochany zaborca.
    - Nie martw się, jestem tylko twój - uśmiechnął się.

    OdpowiedzUsuń
  58. - Też cię kocham, mój ty zazdrośniku - uśmiechnął się. - Jak masz mi półgodzinki, to skończę wszystko i razem jakiś film obejrzymy, pasuje? - zapytał. Wiedział, że jego ukochany się zgodzi.
    - Dobrze, pokażę ci go. Nie musisz się o to martwić. Też go polubisz. I może nawet da nam jutro na lekcji spróbować alkoholu, który zrobimy.
    Rudzielec w ogóle nie czuł się zagrożony. Przecież nikt nie położy na nim swoich łapek, kiedy praktycznie cała szkoła wie, że są razem z Jasonem. To byłoby samobójstwo.

    OdpowiedzUsuń
  59. - Zawołajmy go tutaj, mamy wolne miejsce - zaproponował Vinnie. Nie miał nic przeciwko temu chłopakowi, ba chciał go nawet poznać, bo lubił kojarzyć ludzi ze szkoły, a szczególnie takich, o których może zacząć często coś słyszeć.
    - Jest przystojny i ma dziwny kolor tęczówek, takie różowawe, ciekawe, czy nosi soczewki - zmienił temat na swojego chemika. - W ogóle, słyszałem plotki, że ma fetysz blond włosów, twój nowy kolega z drużyny może być zagrożony - zauważył, po czym zaczął jeść swoje risotto.

    OdpowiedzUsuń
  60. Zazdrosny Jason naprawdę potrafi być uroczy, szczególnie, kiedy stara się pokazać, że wcale się cholernie nie martwi jego słowami.
    - Jakiś ty się romantyczny ostatnio zrobił - zaśmiał się.
    - Miło mi cię poznać - uścisnął dłoń chłopaka. Johnny był uroczy i nie wyglądał na koszykarza. Jednak pozory potrafią mylić.
    - Bardzo miły człowiek. Jak będziecie mieć spoko atmosferę na lekcji, to porobicie alkohol z reklamówek - rzucił rudzielec.

    OdpowiedzUsuń
  61. - Dasz radę, a w razie problemów, zawsze mogę ci pomoc z materiałem - zaoferował się chłopak. - Aczkolwiek, raczej nie będzie problemów, bo chemik wygląda na takiego, który chce pomagać uczniom, wiec w razie czego nie wstydź się prosić o pomoc - zauważył.
    Wychodziło na to, ze jego kochanie chce zeswatać swojego kolegę z chemikiem. Cóż. Chętnie mu w tym pomoże, tylko jeszcze kwestią pozostawało to, czy blondyn miał na to ochotę. Chwilowo nikt się go o zdanie nie pyta, więc nie ma wyjścia.

    OdpowiedzUsuń
  62. Najlepiej by było, gdyby blondyn nie zauważył, bo mógłby potem mieć do nich pretensje i nie byłoby zbyt ciekawie. A takiego obrotu spraw to nikt zdecydowanie nie chciał.
    Romans ucznia z nauczycielem nie zrobiłby tutaj za wielkiej różnicy. I tak to nie byłby szczyt tego, co się w tej szkole wyprawiało, więc po co robić aferę?
    - Powodzenia i do zobaczenia - uśmiechnął się, po czym oddał pocałunek. Dokończył swoje jedzonko, pożegnał się z blondynem i poszedł na swoje zajęcia.

    OdpowiedzUsuń
  63. - Wszystko w porządku? - zapytał z troską Xantier. Martwił się o ucznia, który wyglądał na takiego, co może mieć gorączkę. Inna sprawa, że mogła to być jego wina. Cóż... Po części przywykł do tego, że był popularny wśród uczniów. Lepsze było to ze strony przedstawicieli płci brzydkiej, ci nie byli tacy ciapowaci bynajmniej.
    - Dzisiaj w grupach będziemy robić doświadczenia. Zaraz rozdam wam kserówki z wytycznymi. W razie problemów, pytajcie - uśmiechnął się.

    OdpowiedzUsuń
  64. - Cieszę się - Xantier posłał chłopakowi, jak i części klasy wokół niego radosny uśmiech. Z jednej strony bawiło go to, że chłopcy tak się w nim podkochiwali, aczkolwiek z drugiej było to miłe, bo otrzymywał sporo atencji, której potrzebował.
    Zadanie, które powierzył klasie nie było trudne, wiec pozwolił zniknąć sobie na chwilę na zapleczu i zaparzyć herbatę w identycznym kolorze, jak roztwór, który mieli otrzymać na samymkońcu, tak w celu porównania i zdezorientowania uczniów.
    Xantier zauważył, ze część osób powoli zbliżała się do końca, więc zaczał obcód.
    - Jak wam idzie? - zapytał grupę, w której był uroczy blodyn, po czym upiłłyk swojej herbaty.

    OdpowiedzUsuń
  65. Doświadczenie było tak skonstruowane, by nic nie poszło z dymem, ale to są licealiści, więc wszystko jest możliwe. W razie czego, gaśnica byłą w pogotowiu, a z wylewającej się cieczy można było w ostateczności zrobić lód, ale Xantier wolał uniknąć uciekania się do czegoś takiego. To będzie ostateczność, gdy dzieciaki spartolą sprawę po całości.
    - Wasze doświadczenie, czy zawartość mojego kubeczka? - uśmiechnął się. - Spróbuj - powiedział, podsuwając Johnny'emu napój - Co do probówek, to macie za zadanie zrobić roztwór kompleksowy miedzi. Jak skończycie to dodamy do części wodorotlenku amoniaku i zrobimy inny kompleks - uśmiechnął się.

    OdpowiedzUsuń
  66. - Jeśli ci smakuję, będę mógł ci trochę tej mieszanki dać - poczochrał chłopaka po blond włosach, mięciutkich, takich jak lubił i zabrał mu swój kubeczek.
    Xantier, jako przykładny nauczyciel musiał zrobić obchód też po innych grupach, więc nie mógł cały czas plotkować z grupą uroczego blondyna.
    - To wszystko na dziś, możecie zacząć sprzątać. Napiszcie w domu notatkę z zajęć - polecił, bo coś w zeszytach musi zostać, gdyby potem chcieli sobie przypomnieć. - A i jeszcze, gdyby ktoś miał jakieś problemy albo chciał o coś zapytać, zapraszam, nie bójcie się mnie, nie gryzę - dodał z uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  67. Widok blondyna przy biurku z jednej strony ucieszył Xantiera, z drugiej zaś zmartwił. To znaczyło, że chłopak pewnie ma z czymś kłopoty.
    - Wodorotlenek tetraaminamiedzi dwa - uśmiechnął się lekko Xantier. - Nie mam pojęcia, jakie zadania będą na tym egzaminie, nawet nie wiem, czy tak długo będę tu was uczyć - powiedział, po czym zamyślił się na chwilę. Nie zostawi przecież tak tego uroczego chłopaka z pustymi rękami.
    - Jeśli nie masz teraz nic do roboty, to mógłbyś chwilę poczekać, zaraz ci napiszę kilka zadań. Mogę nawet z nimi pomóc - powiedział, po czym poczochrał go po głowie, bo nie mógł się powstrzymać. Ah te blondyny.

    OdpowiedzUsuń
  68. - Zaparzyć ci herbaty? Trochę mi zajmie, zanim poskładam kilka odpowiednich zadań - stwierdził Xantier, pocierając brodę. Chciał przygotować dla ego chłopaka coś odpowiedniego, więc nie mógł tego zlekceważyć.
    - Rozumiem, dlatego możemy popracować nad nią wspólnie - stwierdził, po czym poczochrał chłopaka po głowie. - Nie mogę pozwolić, abyś zaprzepaścił swoje marzenia.

    OdpowiedzUsuń
  69. - Skoro tak chcesz, to proszę bardzo - uśmiechnął się Xantier, po czym zaczął pracować nad zadaniami dla chłopaka. Chciał je przygotować jak najlepiej mógł, aby mu pomóc.
    - Dziękuję - mruknął, słysząc stawianie kubka. Nawet nie podniósł wzroku, bo w pamięci przeliczał parę zadań, aby dać dobre i łatwe do liczenia wartości substratów.
    - Słodzę, ale nic nie szkodzi - rzucił, sięgając po kubek. Lubił pić gorącą herbatę, więc jej temperatura w ogóle mu nie przeszkadzała.
    - I jak, podobają się zadanka - uśmiechnął się do nachylającego się chłopaka. - Zaraz będziemy mogli zaczynać.

    OdpowiedzUsuń
  70. - Cóż... Obawiałem się tego, ale to są te najpopularniejsze z danych tematów, więc musimy je przerobić, jeśli chcesz zdać - powiedział. Współczuł chłopakowi. To nie były ciężkie zadania, chociaż, dla Xantiera trudno było znaleźć coś z związanego z chemią, co sprawiałoby mu kłopot, ale nieważne.
    - Zaczniemy na spokojnie od pierwszego. Wyjmij jakieś kartki i powoli bierzemy się do pracy - pokrzepił chłopaka uśmiechem, po czym poczochrał mu włosy.

    OdpowiedzUsuń
  71. Vinnie nie rozumiał dokładnie, o co Jay jest taki zazdrosny. Przecież rudzielec zachowywał się poprawnie. Uczył się, miał dla niego czas, starał się za wiele nie mówić o chemiku. Powinno być w porządku, ale nie do końca.
    Gdyby Jason go nie złapał, pewnie i by się spytał czegoś profesora, bo ostatnio robił nowy zbiór zadań, który ten mu polecił i miał z częścią zadań niewielkie problemy.
    Vinnie wtulił się w swojego chłopaka, wplatając dłoń w jego przydługie włosy.
    - Mru~~ - odpowiedział, uśmiechając się wesolutko. Kochał swojego koszykarza. Bardzo.
    Zaś Xantier, profesor z krwi i kości oraz fanatyk niepakowania się w kłopoty nie był zaskoczony taką sceną. Było mu to nawet na rękę, bo Jason ostatnio był na niego dziwnie zły. Chemik uśmiechnął się do niego i pokazał kciukiem do góry swoją aprobatę na ten związek.

    OdpowiedzUsuń
  72. Zazdrość to ogólnie złe uczucie, ale jakoś Vincentowi nie przeszkadzało to w ogóle. jego chłopak był o niego zazdrosny, a to znaczyło, ze bardzo go kochał. Wręcz chorobliwie czasami, ale rudzielec kogoś takiego potrzebował. Osoby, która pokaże mu, że zawsze będzie mieć kogoś drugiego blisko i się od niego nie uwolni. Czegoś chcieć więcej?
    Vinnie nie miał jak uspokoić zazdrości Jaya, bo nie mógł tak nagle przestać rozmawiać ze swoim nauczycielem, kiedy chciał się jak najlepiej przygotować do egzaminów. To było niemożliwe.
    - Było w porządku, a teraz jest jeszcze lepiej, bo przy mnie jesteś - uśmiechnął się, miziając po go twarzy swoim nosem. Jak on go uwielbiał.
    - Jak tam treningi? Słyszałem, że za trochę macie mieć wielki mecz?

    OdpowiedzUsuń
  73. Rudzielcowi tez zależało na swoim chłopaku. Jednak wiedział, że Jay go bardzo kocha i nie musi się niczym przejmować, bo jego koszykarz nigdy go nie zdradzi. Vinnie też nie miał takiego zamiaru, ale jako że brunet znał jego przeszłość, nie było niczym dziwnym, że się denerwował.
    - Też przyjdę. Specjalnie pozałatwiam wszystko tak, by moc ci kibicować - uśmiechnął się, po czym pocałował go w policzek. - Niech zauważą twój talent. I niczym się nie martw, będzie dobrze - powiedział, wtulając się w niego i głaszcząc go po plecach, bo to uspokaja. Jay mógł być tym wszystkim naprawdę bardzo poddenerwowany. To była jego życiowa szansa na karierę.

    OdpowiedzUsuń
  74. Vincent wiedział jaki to ważny dzień dla Jasona, dlatego starał mu się nie dokładać stresu i być dla niego wsparciem. Pojawiał się nawet na treningach. Uczelnią się jeszcze nie przejmował. Póki co nikt z nich nie dostał żadnego zaproszenia. Potem będą się o to martwić.
    Pocałował swojego chłopaka, a potem zaczął mocno trzymać za niego kciuki. Musi mu się udać, musi dać z siebie wszystko. Jego kochany szatyn był do tego zdolny.
    Kiedy ktoś się do niego przysiadł, zjeżył się lekko. Średnio kojarzył tego chłopaka, ale już mu się nie podobał z tym swoim uśmieszkiem.
    - Dziękuję - odparł, po czym musiał się powstrzymać, by nie obrazić jakoś chłopaka. To było za wiele. Jak on mógł w ogóle coś takiego sugerować. - Nie mam zamiaru oddawać Jaya nikomu - zaznaczył stanowczo Vincent.

    OdpowiedzUsuń
  75. Vincent przytaknął spokojnie. Widział wielu ludzi w garniturach. Celem meczu było przede wszystkim zrekrutowanie nowych graczy na uczelnię.
    - To oczywiste, bo mój - podkreślił to słowo - chłopak. Sam doskonale wiem, że jest najlepszy ze wszystkich i nie ma mu równych.
    Rudzielec nie pozwoli się temu wstrętnemu chłopakowi wyprowadzić z równowagi. Nikt nie odbierze mu jego szczęścia, o nie.
    - Słoneczko ty moje - uśmiechnął się spokojnie - ty chyba mnie nie znasz. Też jestem sportowcem. I wybór szkoły to dla mnie najmniejszy problem. Jeśli myślisz, że coś takiego jak inna uczelnia nas z Jayem rozdzieli, to jesteś debilem - stwierdził, po czym przeniósł wzrok na swojego kochanego koszykarza, który rewelacyjnie spisywał się na boisku. Nie będzie marnować swojego cennego czasu na rozmowę z jakimś wstrętnym gnojkiem, który chce się do Jasona przystawiać.

    OdpowiedzUsuń
  76. [Naprawdę przepraszam za zwłokę]

    - Mój drogi, takie gadanie z twojej strony nie robi na mnie najmniejszego wrażenia - odparł Vinnie. Nie miał zamiaru się denerwować, czy kłócić. To byłoby bez sensu.
    Oddał pocałunek i szepnął swojemu ukochanemu powodzenia. Widać było, że daje z siebie wszystko. Da sobie radę, to było bardziej niż pewne. Dostanie stypendium.
    - Będę. Za ciebie zawsze- powiedział za nim. Nie miał zamiaru go tu zatrzymywać. Musiał jeszcze trochę odpocząć i pogadać z drużyną.
    Rudzielec zaczął się przepychać niżej, by znaleźć się bliżej swojego Jay'a. Chciał go wyściskać i pogratulować. Nie spodziewał się innego wyniku. Wiedział, że ich drużyna wygra, ale i tak się denerwował, by jego chłopak wypadł jak najlepiej. Udało się. Jak bardzo się cieszył, że się udało.
    Vinnie już miał przeskoczyć przez barierkę, bo nie chciał się pchać do schodów, by przytulić bruneta jak najszybciej. Zatrzymał się, bo do drużyny zaczęli podchodzić panowie w garniturach. Rzucenie się na Jaya teraz nie będzie najlepszym rozwiązaniem. Vinnie poczeka ze swoją radością. Przyszłość jest obecnie ważniejsza.

    OdpowiedzUsuń
  77. Podjęcie decyzji o dalszym losie było bardzo trudne. Vincent doskonale zdawał sobie sprawę z powagi tego wszystkiego. I może dlatego tak ciężko było mu się zdecydować.
    Poczekał aż ludzie się trochę przerzedzą. Jego ukochany na pewno do niego podejdzie, wiec nie miał się po co śpieszyć.
    - Cieszę się - powiedział, rzucając mu się na szyję i całując. - Jesteś cudowny, gratuluję - dodał, po czym znów mu pocałował. Nie przeszkadzało mu to, że Jay jest spocony. To nic istotnego. - Potem je razem przejrzymy. Najpierw może chcesz jakąś nagrodę - zaproponował.

    OdpowiedzUsuń
  78. [Spoko, to można zacząć od tego, że wprowadzają się do własnego mieszkanka :3]

    - Dokładnie. Będziemy sami - uśmiechnął się do niego. Już nie mógł się doczekać. Jay pewnie też. Porozmawiają sobie poważnie. Do tego czasu Vinnie się zastanowi i podejmie decyzje, a potem zajmą się tymi najprzyjemniejszymi rzeczami, czyli swoją bliskością. Nawet jeśli spędzali ze sobą tyle czasu, to ciągle nie mogli się nacieszyć.
    Vincent zjadł normalną kolację. Jeszcze nie potrzebował porządnego zastrzyku energii. Poważne treningi u niego dopiero się zaczną.
    - Za dwa tygodnie, ale będzie ciężko - powiedział, składając sztućce. Trochę się obawiał starcia z zeszłorocznymi mistrzami kraju. Nie żeby nie ufał swojej drużynie, ale od kilku lat nikt nie wydarł pucharu mistrzostwa z ich rąk.

    - Podoba mi się ta oferta - stwierdził Vincent, popijając herbatę owocową i pokazując Jayowi odpowiedni folder. Szukali dla siebie mieszkania. Muszą przecież gdzieś razem mieszkać. Vinnie już nie mógł się doczekać. Wtulił się bardziej w bok swojego ukochanego i szukał dalej interesujących ofert.
    Razem z Jasonem zdecydowali się na różne uczelnie, ale w tym samym mieście. I to nawet zlokalizowane dość blisko siebie. Nie mieli na co narzekać.

    OdpowiedzUsuń
  79. To wszystko było takie piękne, że aż trudno uwierzyć, że prawdziwe. a jednak.Czasami życie płata niespodzianki, których aż miło jest doświadczyć. Ładne mieszkanie, w dobrej okolicy, przystępne cenowo i to jeszcze wspólne z Jayem. Rudzielec miał się ochotę popłakać ze szczęścia.
    - Jest cudownie - powiedział, wtulając się w niego szczęśliwy. Oddał pocałunek, po czym zrobił mu mała malinkę na szyi. A co! Niech wiedzą, że jest zajęty. Nikomu Vinnie nie odda swojego kochanka.
    - No wiesz co - mruknął obrażony - niszczysz mi od razu zabawę. Ja wcale nie chciałem przerobić kuchni na laboratorium - zaśmiał się.
    - Tu jest tak cudownie - zanucił, wyplątując się z uścisku Jaya. Przeszedł się trochę po ich mieszkanku. Kuchnia była połączona z małym salonem. Była tam kanapa, stoliczek, jakieś szafki i telewizor. Nic specjalnego, ale po co im więcej. Sypialnia była osobnym pomieszczeniem. Było w niej tylko łóżko i szafa na ścianę. Najbardziej za to podobało się chłopakowi to, że był jeszcze malutki gabinecik. Biureczko, okno i regał. I tyle z wyposażenia. Chyba Vinnie będzie tam spędzać większość czasu. Łazienka była urokliwa i dość odnowiona, więc nie było ryzyko, że coś na nich spadnie lub się od razu zepsuje.
    - Tu jest cudownie - zanucił wesoło, w podskokach wracając do Jaya. Znów się w niego wtulił. - Może rozdziewiczymy nasze łóżko. - zaproponował, uśmiechając się kusząco.

    OdpowiedzUsuń
  80. Życie było wspaniałe i w obecnym momencie nic więcej do szczęścia nie było im potrzebne. Vinnie cieszył się, że na bliską osobę, której zawsze może zaufać. To było naprawdę coś niesamowitego. I to pomimo ciężkich chwil w liceum, kiedy prawie nikt nie wierzył w to, że ich związek przetrwa, oni są razem. I kochają się nawet jeszcze bardziej.
    Nawet najmniejszy dotyk jego chłopaka go podniecał i rozpalał. Bardzo chętnie się w niego wtulił, bo nie mógł się doczekać, jak zaraz zdeprawują swoje łóżko.
    Vincent praktycznie zawsze chodził w okularach. Nie lubił soczewek, do gry nawet kupił specjalną parę, by piłka mu ich nie roztrzaskała. Bez nich prawie nic nie widział i teraz... Dziwnie mu było z tą prośbą.
    - Ale przecież je widzisz - bąknął lekko speszony. Czując dłoń Jaya między swoimi nogami, która zaczepnie muskała go po udach, nie mógł nie westchnąć z rozkoszy.
    Rudzielec nie chciał zdejmować okularów, bo nie widział by wtedy tak dobrze twarzy ukochanego.

    OdpowiedzUsuń
  81. - Och - bąknął rumieniąc się. tego to on się nie spodziewał. Jay nieźle go zaskoczył. Jednak nie miał nic przeciwko. Ogólnie, to miał mało przeciwwskazań co do seksu z Jasonem. I jakoś nie czuł się z tym źle. Kochał go i tyle.
    - Zostaw mój nosek - jęknął, po czym pokazał mu język. Nie mógł tak biernie poddawać się pieszczotą, więc zaczął masować szyję i kark kochanka, by nie przerywać tego, co Jay robił.
    Całowanie to było coś, co rudzielce uwielbiały. Zdecydowanie. I to jeszcze z takim seksownym brunetem. Nic tylko całować i nie przestawać!
    Vinnie lekko jęknął. Nie ważne, ile razy uprawiali seks, penetracja zawsze wiązała się z lekkim uczuciem dyskomfortu na samym początku.
    - Kocham - jęknął, odrywając się od ust Jaya na chwilę, by zaczerpnąć powietrza.

    OdpowiedzUsuń