12 kwietnia 2015

[KP]

ALEKSANDER ZAMOJSKI
— SKOŃCZONE 26 LAT — TRÓJMIASTO — PRACUJE W MAŁEJ KAWIARNI NIEDALEKO MOLO — CHOROBLIWY ZAZDROŚNIK — "NIE MÓW DO MNIE OLEK" — PIĘŚCI ZAMIAST SŁÓW — "JESTEŚ TYLKO MÓJ. NIKT INNY NIE MA PRAWA NA CIEBIE SPOJRZEĆ..." — STUPROCENTOWY GEJ — RZUCANIE MIĘSEM NA LEWO I PRAWO — WYSZUKANE SŁOWNICTWO ZASTĄPIONE WIĄZANKĄ WULGARYZMÓW — PRZEMOC ROZWIĄZANIEM PROBLEMÓW — PRZYKLEJONA DO NAZWISKA ETYKIETKA BEZWZGLĘDNEGO TYRANA I APODYKTYCZNEGO DOMINATORA — SAMOZWAŃCZY PAN I WŁADCA — PO USZY ZAKOCHANY W MIĘTOWYCH PAPIEROSACH, MOCNYM ALKOHOLU I OSTRYM SEKSIE — PREFEROWANY TRZYMANY DYSTANS I DOSTRZEGALNE W ZACHOWANIU WYOBCOWANIE — "NAJCHĘTNIEJ ZAMKNĄŁBYM CIĘ W DOMU, MISIU, I NIE WYPUSZCZAŁ... JAK NA SMYCZY" — ODPRĘŻAJĄCE SPACERY PO PLAŻY — WIECZNE PODKREŚLANIE STANU POSIADANIA — PEWNOŚĆ SIEBIE, OŚLI UPÓR I ZERO CHĘCI DO JAKICHKOLWIEK ZMIAN — TYLKO DLA MIŚKA... 

95 komentarzy:

  1. Sam już nie pamiętał, kiedy to wszystko się zaczęło. Poznali się i… potem jakoś poszło. Jak lawina. Szybko i mocno. Pamiętał jedynie to bicie serca, kiedy zobaczył go po raz pierwszy. Tak, chyba mógł przyznać, że wierzył w miłość od pierwszego wejrzenia. Pokochał go już od tej pierwszej chwili, kiedy spotkali się u wspólnych znajomych. Był w niego zapatrzony. Uwielbiał spędzać z nim czas, chociaż powinien skupiać się na nauce. To był ten czas przed magisterką i w ogóle, ale udało mu się. I z wykształceniem, i z chłopakiem.
    Dziś mieszkali razem w niewielkim mieszkaniu. Po co im większe, skoro są we dwóch? Michał pracuje w korporacji, a Aleksander w kawiarni. A w sobotę wybierali się na bankiet z okazji zawarcia bardzo ważnej umowy dla firmy, w której pracował Michał. Chłopak oczywiście chciał wybrać się tam razem ze swoim wybrankiem. Jeszcze nie wiedział, jak ma go przedstawić innym. Nie rozmawiali o tym zbyt wiele. Aczkolwiek pracownicy musieli dotrzeć na ciele Michała przeróżne ślady po kimś, kto na pewno nie był kobietą.
    Wziął prysznic, ubrał elegancki garnitur (wszystko czarne, tylko koszula biała) i uśmiechnął się do siebie w lustrze. Zdecydowanie był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. I nikt mu tego nie zabierze.
    Zerknął w stronę sypialni.
    - Gotowy? – zapytał, odchodząc od lustra w korytarzu. Na pewno będą mu zazdrościć partnera.

    OdpowiedzUsuń
  2. Doskonale wiedział, jak zareaguje Aleks. No ale co zrobisz, Michał musiał się pojawić. Chociażby na chwilę. W końcu to też dzięki niemu udało im się podpisać ten ważny dla firmy kontrakt. Musiał wypić jeden czy dwa toasty. Potem mogą się zwijać. Przecież żaden z nich nie był kobietą i nie mieli potrzeby pokazania się innym w najlepszej kreacji i tak dalej. Michaś też chciałby zostać z nim w domu i poprzytulać się do niego nawet, jeśli Olek podchodził do tego dość… sceptycznie. Michał był tym człowiekiem, który lubi drobne czułości, ale też nie gardził namiętnością. Czasami bardziej ostrą, czasami mniej.
    Tak jak teraz, kiedy Aleks przyciągnął go do siebie. Syknął cicho z bólu i szybko otarł usta. Nie lubił, kiedy za mocno gryzł jego wargi, jednakże nie potrafił mu odmówić.
    Zamknął drzwi i mogli zejść na dół do taksówki. Nie wzięli samochodu, ponieważ obaj coś wypiją na tej imprezie. Ta odbywała się w całkiem niezłym hotelu. Szef się postarał, ale czemu mu się dziwić? Musiał być cholernie zadowolony z takiego sukcesu.
    - Też wyglądasz przystojnie – uśmiechnął się do niego.
    Sala wyglądała normalnie, gdyby nie ludzie, którzy zdążyli już przybyć. Wszyscy byli elegancko poubierani, z partnerami lub sami. Szef zaprosił wszystkich; tych stojących najniżej w hierarchii i tych najwyżej. Michał mógł przedstawić Aleksowi swoich znajomych, z którymi najwięcej rozmawiał w firmie. Nie było ich wielu, a Michaś zawsze się śmiał, że nazywają sami siebie „lożą szyderców”.
    Był niesamowicie dumny, móc stać obok Zamojskiego. Bo było się czym chwalić, chociaż on sam nie wyglądał na bardzo zadowolonego. Michał pogłaskał go po dłoni, jakby chcąc dodać mu otuchy. Razem dadzą sobie radę. Posiedzą dwie godziny, a potem wrócą do domu. Miał tylko nadzieję, że Olkowi nie zachce się w tym czasie urządzać scen zazdrości…

    OdpowiedzUsuń
  3. Michał uwielbiał go całego. Tego ostrego i tę jego łagodniejszą stronę. Chociaż czasami się go bał; głównie wtedy, kiedy warczał na innych facetów, z którymi rozmawiał Michał. W końcu widział nie raz, jak Aleks rzuca się z pięściami na innych. Jednakże był o tyle spokojny, ponieważ pomimo tej jego awanturniczej natury, nigdy nie podniósł ręki na niego. To utwierdzało go w fakcie, że naprawdę go kocha. I to było najlepsze uczucie, jakie kiedykolwiek mógł doznać.
    Szef oczywiście zwrócił uwagę na Michała i jego partnera. Nie uszły jego uwadze te uśmiechy ze strony Michała i czułe gesty, jakim było pogłaskanie tamtego faceta po dłoni.
    Tymczasem Michaś poszedł razem ze swoim chłopakiem do baru. Przez chwilę zastanawiał się, co mógłby sobie wypić.
    - Co zamawiasz, kotek? – zapytał, oglądając drogo wyglądające butelki z jeszcze droższymi trunkami w środku. Tak, zdarzało mu się mówić do niego „kochanie”, „kocie” i tak dalej. To było silniejsze od niego i uważał to za coś normalnego w związku.
    Nagle obok nich pojawił się szef Michała.
    - Cześć, Michał – zaczął, spoglądając na niego z lekkim uśmiechem. Od dawna chłopak mu się podobał, ale widział nie raz ślady na jego skórze, które tak starannie starał się ukrywać pod warstwą ubrań.
    - Cześć, szefie – Majewski odwzajemnił uśmiech, a potem spojrzał na Aleksa. – Aleks, to mój szef, Tomasz Zawada. A to mój chłopak, Aleksander Zamojski – przedstawił ich sobie. Skoro już tu podszedł, to wypadało go przedstawić. I w końcu musiał powiedzieć w taki (czy też inny) sposób, że jest gejem. Miał jedynie nadzieję, że szef nie będzie miał nic przeciwko, bo oczywiście on nie zauważał tych wszystkich spojrzeń i uśmiechów, jakie wysyłał mu Tomasz. W głowie Michała był tylko jeden mężczyzna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Michał był ślepy na uśmiechy szefa, jego słowa i na wszystko, co mogłoby być związane z próbami poderwania go i flirtu. Był na to wszystko i ślepy, i głuchy. W głowie miał tylko Aleksa, to jego kochał całym sercem, całym sobą i to bez niego nie wyobrażał sobie życia. To z nim chciał je spędzić. I oczywiście on umarłby pierwszy, bo nie byłby w stanie przeżyć rozstania. Tak, to było dość… nietypowe, w końcu byli ze sobą dwa lata, a on już myśli o takiej przyszłości. Nigdy przecież nie wiadomo, jak się życie potoczy i co im stanie na drodze. Może Zamojski się nim wkrótce znudzi… Chociaż jego zachowanie mówiło coś zupełnie odwrotnego. Zależało mu chyba bardzo mocno, skoro tak ostro czasami reagował na przypadkowe rozmowy z przypadkowymi mężczyznami, chociażby w poczekalni u lekarza. Czasami to Michała zawstydzało, a czasami dawało powód do radości. To znaczyło, że mu zależało, prawda?
    Wziął od niego szklaneczkę whisky z colą i napił się. Właściwie to rzadko pił, a jak już, to właśnie coś takiego. Ogólnie za colą i napojami gazowanymi nie przepadał, ale taki drink, to zupełnie inna bajka. Obserwował Aleksa i Tomasza, mając nadzieję, że Olek nie rzuci się zaraz na jego s z e f a.
    Zarumienił się mocno, kiedy Aleks wspomniał o łóżku. Jasna cholera, no nie przy szefie…!
    - Aleks! – fuknął na niego cicho, ciągnął go lekko za rękę. Sprawy intymne były sprawami prywatnymi, nie chciał, żeby Olek tak głośno o tym mówił. Zwłaszcza przy jego znajomych z pracy i przy samym szefie. To było takie krępujące… Zresztą, jak ten pocałunek, którym go obdarował Zamojski. To speszyło Michała jeszcze bardziej, co równocześnie spowodowało, że jego twarz nabrała jeszcze wyraźniejszych rumieńców. Odwzajemnił nieśmiało pocałunek. – Ludzie patrzą – szepnął, głaszcząc go wolną ręka po mostku. Takie gwałtowne gesty bardzo podniecały Michała, chociaż nie wyglądał na takiego.
    Tomasz zacisnął zęby, ale nic nie powiedział, w końcu nie miał żadnego prawa. Aczkolwiek owszem, był zazdrosny, bo chciałby być na miejscu tego całego Zamojskiego. Twierdził, że mężczyzna w ogóle tutaj nie pasuje i najchętniej by go wyprosił, ale ze względu na Michała, nie mógł tego zrobić. Mógł stać i patrzeć.
    - Tak, Michał doskonale sobie radzi w pracy. Zawsze na rozmowach jest taki poważny, zupełne inny niż w pracy. Roześmiany, wesoły, radosny – wymieniał ze spokojem Tomasz, gestem dłoni zamawiając u barmana jakiś alkohol. Uważał, że o wiele lepiej sprawdziłby się na miejscu Aleksandra i zamierzał to udowodnić Michałowi.

    OdpowiedzUsuń
  5. To nie tak, że Michałowi przeszkadzało publiczne okazywanie uczuć, nie. Wręcz przeciwnie, lubił to, że nie przejmowali się opinią tych wszystkich ludzi, którzy najchętniej spaliliby ich na stosach. Kiedy chodzili na spacery i całowali się, to w ogóle mu to nie przeszkadzało, a bardzo podobało. Cieszył się, że Aleksander ma podobne podejście w tym temacie. Nie chciał się ukrywać ze swoją orientacją seksualną. Obaj się nie wstydzili swoich uczuć. Aczkolwiek teraz to była zupełnie inna sytuacja. Byli w miejscu, gdzie znaleźli się wszyscy pracownicy firmy, w której pracuje. Tutaj chciałby zachować pewien dystans, żeby ludzie nie wpychali nosów w nie swoje sprawy, w sprawy prywatne i intymne kolegi z pracy. Wolał uniknąć spojrzeń i szeptów na swój temat.
    Odprowadził szefa wzrokiem, a potem spojrzał na Olka. Potem cicho jęknął, czując jego usta na sobie. Uwielbiał tę jego władczość i dominację, chętnie się jej poddawał całkowicie.
    - Dobrze. Wracaj szybko – powiedział jeszcze z lekkim uśmiechem, nim mężczyzna odszedł w stronę wyjścia na taras. Sam przyłożył sobie dłoń do szyi. I jak on to ma teraz ukryć?
    Okazję wywęszył Tomasz. Przeprosił sponsorów i szybko podszedł do chłopaka. Michał nie rozumiał jego słów, kiedy pytał, czy Aleksander zawsze taki jest, czy te ślady, które dostrzegł, są jego robotą i tak dalej i tak dalej. Oczywiście pytał i mówił, pochylając się nad uchem Michała. On cofnął się o półkroku. Jeśli Aleks ich tak zobaczy, to cienko to widział. Tak, trochę się bał.
    - Ale ja go kocham – przyznał szczerze Michał, patrząc szefowi w oczy. Nie podobała mu się ta sytuacja. Który szef tak bardzo się przejmuje losem swojego pracownika? Nawet jeśli ten pracownik zrobił trochę dla jego firmy.
    - Po prostu uważam, że traktuje cię za ostro – westchnął. – Tak przynajmniej wywnioskowałem.
    Majewski ponownie się zarumienił. Jasna cholera. Co innego domyślać się, że ludzie w i d z ą, a co innego wiedzieć, że w i d z ą. Nie zamierzał się jednak z tego tłumaczyć. To była jego sprawa. Jego i Aleksandra, co robią w łóżku (lub nie). Nikt nie miał prawa się w to mieszać.
    - Źle pan wywnioskował – poinformował Zawadę, marszcząc brwi. – Wszystko jest w jak najlepszym porządku.
    Tomasz jedynie pokręcił głową.

    OdpowiedzUsuń
  6. Michał starał się zapewnić szefa, że jest w porządku i nie musi wciskać nosa w nie swoje sprawy. Nawet próbował się odsunąć na bezpieczną odległość, bo wiedział, co może się stać. I niestety, nie zdążył tego zrobić, kiedy poczuł na nadgarstku palce Aleksa i lekki ból. Oczywiście cofnął się, ponieważ nie miał za bardzo innej drogi wyjścia – siła, z jaką popchnął go Olek, była wystarczająca, żeby Michał dopiero po chwili podszedł do nich z powrotem. Bardziej bał się o los szefa, znał Aleksa i wiedział, że może mu zaraz przyłożyć z pięści w twarz. No ładnie, on tu przyprowadza partnera, a zaraz szef go wyleje. Jasna cholera! Mieli próbować przetrwać dwie godziny, a tymczasem nie udało im się posiedzieć w spokoju pół godziny.
    - Aleks – zaczął szybko Michaś, stając między mężczyznami, żeby przypadkiem się na siebie nie rzucili (a raczej żeby to Zamojski nie rzucił się na prezesa). Nie potrzebowali takiego skandalu. I tak już wszyscy się na nich patrzyli, kiedy Olek nazwał Zawadę „chujem”. Świetnie. Najprawdopodobniej Michał może się pożegnać z pracą. – Nic się nie stało. Nikt się do nikogo nie dobierał – zapewnił go, odwracając się przodem do niego. Był trochę niższy, więc nie mógł zakryć swoim ciałem sylwetki Tomasza. Nie wiedział, jak inaczej miały powiedzieć swojemu partnerowi, że nic się nie stało. Aczkolwiek najpewniej powie mu o wszystkim w domu. Taki już był. Mówił mu o wszystkim, nawet to, czego nie powinien wiedzieć. Bał się jedynie tego, że Zamojski zabroni mu przychodzić do tej pracy. Z tym mężczyzną nigdy nic nie wiadomo.
    Na swój sposób to było piękne.
    - Chodźmy stąd już – poprosił go cicho, żeby tylko Olek mógł go usłyszeć. Wiedział, że zostanie tutaj nie miało większego sensu. Dodatkowo nie wiedział, jak zareaguje szef. Jeśli wezwie ochronę?
    - Przykro mi, Michale, że twój c h ł o p a k nie potrafi trzymać emocji na wodzy – prychnął Zawada, unosząc na mężczyznę spojrzenie pełne pogardy. No tak, w końcu czuł się od niego lepszy, nie tylko pod względem traktowania Michała.

    OdpowiedzUsuń
  7. Misiaczek nie wyobrażał sobie, aby ktoś inny mógł stanąć u jego boku. Niestety, trudno było to powiedzieć samemu Olkowi. On wiedział swoje i widział swoje. Michał musiał przyznać, że podobała mu się ta zazdrość, choć czasem Zamojski naprawdę przesadzał i Michaś się go po prostu bał. Nie o siebie, bo wiedział, że Aleks nie zrobi mu krzywdy, nie uderzy go. Jedynie w łóżku pokazywał mu, do kogo należy. A to podniecało go jeszcze bardziej. Co prawda drugiego dnia długo się zastanawiał, ile jeszcze potrawa ból i jak ma zakryć nowe ślady na swojej skórze, ale to nic, nadal był mu całkowicie oddany.
    Cholera jasna, cholera jasna… no do kurwy nędzy!, myślał gorączkowo Michał, bezskutecznie próbując odciągnąć swojego partnera od szefa.
    - Aleks! – zawołał Majewski, a potem stanął w osłupieniu. No to koniec. Szef znalazł się w takiej sytuacji, że trudno będzie cokolwiek ukryć… i wytłumaczyć.
    Nie wiedział, co ma zrobić; pomóc szefowi, czy wyjść razem z odprowadzanym przez ochronę Aleksem. W końcu jednak pomógł wstać szefowi. Spojrzał na niego skruszony.
    - Przepraszam – szepnął jedynie i już chciał odejść, kiedy Tomasz złapał go za nadgarstek, krzywiąc się z bólu. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz dostał po mordzie.
    - Ze mną byłoby ci lepiej – zapewnił go, cały czas na niego patrząc. Był o tym przekonany. Na pewno nie zrobiłby czegoś takiego przy ludziach, którzy znali Majewskiego i mieli z nim do czynienia pięć dni w tygodniu. Nie zrobiłby mu takiego wstydu, a już na pewno zadbałby, aby na jego ustach zawsze gościł uśmiech. Zaopiekowałby się nim o wiele lepiej (był tego pewny, nie musiał wiedzieć, co dzieje się pod dachem ich wspólnego mieszkania, choć mógł się domyślać).
    Michał nic mu na to nie odpowiedział. Po prostu wyrwał się z uścisku i poszedł szybkim krokiem przez tłum do wyjścia. Właśnie stracił pracę. Znaczy nie wiedział tego oficjalnie, ale czego innego można się było spodziewać po czymś takim?
    Ochrona pchnęła Zamojskiego na chodnik, a zaraz potem doszedł do niego Michaś.
    - Jak ręka? – zapytał cicho, łapiąc go za nadgarstek i unosząc go nieco, aby móc przyjrzeć się jego kostkom. Nie wiedział, co powinien zrobić. Zależało mu na mężczyźnie i na pracy. Ale teraz tej pracy najpewniej nie miał. – Chodźmy już do domu – szepnął i westchnął cicho. Nie czuł się uratowany, bo Olek nie miał go przed czym bronić, nic się nie stało, ale on przecież wiedział swoje.
    Gestem dłoni wezwał taksówkę. Chciał po prostu położyć się do łóżka i zasnąć. A jutro zastanowić się, gdzie najpierw poszukać pracy – w Internecie, czy w gazetach. Chociaż doskonale wiedział, że ta noc do aż takich prostych nie będzie należała…

    OdpowiedzUsuń
  8. Siedział obok niego w taksówce i zastanawiał się, jakie to zabawne, że był mediatorem i radził sobie całkiem nieźle w pracy, a nie potrafił rozwiązać problemów między nim, a sobą. Może chodziło o to, że obaj sadzili, że tego problemu nie ma. Zerkał na Aleksa co jakiś czas. Chciałby wiedzieć, co teraz myśli. Mógł się jedynie domyślać, z Olka nie dało się czytać jak z otwartej księgi, w przeciwieństwie do Michała. Zrobiło mu się smutno, słysząc jego ton. Przecież Michał nic złego nie zrobił, do ciężkiej cholery!
    Zapłacił kierowcy i po chwili szedł już za Aleksem. Milczał przez całą drogę, zastanawiając się, co powinien mu powiedzieć. Chciałby powiedzieć mu, co nagadał mu szef, kiedy Zamojskiego nie było obok nich, ale… Olek chyba nie wyglądał na kogoś, kto chce uzyskać takie informacje.
    Zamknął za nimi drzwi, a potem ściągnął z siebie marynarkę i buty. Obok marynarki przewiesił krawat. Westchnął cicho, słysząc słowa mężczyzny. Skierował się do łazienki, gdzie umył ręce i obmył twarz wodą. Zaraz potem poszedł do sypialni.
    - Posłuchaj, musimy chyba o tym poro… - nie dokończył, ponieważ Aleks skutecznie mu to uniemożliwił, przyciskając go do materaca. Jęknął cicho i zamknął oczy. I weź, człowieku, skup się na tym, co chcesz mówić. – Olek, proszę cię, nie możemy… - zachowanie jego partnera naprawdę przeszkadzało mu w wypowiadaniu się. – Wiesz, że on jest dla mnie tylko szefem. I nikim więcej – chciał go zapewnić o tej oczywistej oczywistości, ale to chyba nie był najlepszy pomysł…
    Zsunął mu z ramion marynarkę, potem rozluźnił krawat. Patrzył na niego tak niewinnie, jak zawsze. Jego zamiary natomiast nie były takie niewinne.
    - Jestem tylko twój – zapewnił go szeptem, a potem pocałował go w usta. Chciał być przy nim zawsze i na zawsze. Niech inni sobie mówią, co chcą, to nieważne. Michaś wiedział swoje. I tak, jak inni partnerzy mogli się kłócić o to, co zaszło kilka chwil temu na bankiecie, oni się rozbierali. Michał równym tempem rozpinał mu guziczki koszuli, nie mogąc się już doczekać, aż zobaczy go całego nagiego.
    Przez głowę przebiegła mu myśl, czy też zachowałby się tak, gdyby jakiś chłopak szeptał na ucho Olkowi. Pewnie tak, skoro tak nagle zacisnął palce na jego nagich już ramionach…

    OdpowiedzUsuń
  9. Michaś chyba nigdy nie będzie potulny jak baranek. Może i zachowywał się ulegle, ale potrafił pokazać pazurki. Nawet jeśli te szybko zostały przycinane przez Olka… W każdym bądź razie nie zamierzał zostawać w domu jak w więzieniu. Nigdy nie da się tam zamknąć i Aleks już teraz musi się przyzwyczajać do tego. Misiek to nie ten typ osoby, on musi czuć wiatr we włosach, a czasami palący się pod stopami grunt. Bezczynne siedzenie w domu to nie dla niego. Zresztą, w dzisiejszych czasach obaj musieli pracować, to po pierwsze. A po drugie, kto zwiedzi świat, jeśli nie oni? Do tego Olek potrzebował Misiaczka.
    Uniósł klatkę piersiową, czując na swojej skórze zimne usta Aleksa. Sam uniósł dłoń i wsunął palce we włosy partnera. Oczywiście, że nic się nie zmieni. Michał był przekonany, że należeli do siebie. Nawet młody szef dobrze prosperującej firmy nie mógł tego zniszczyć. Zamojski musi przestać się tym martwić, bo tak naprawdę nie miał czym.
    Uniósł biodra, aby ułatwić mu ściąganie z siebie spodni. Był już nieźle pobudzony, co mężczyzna zaraz dostrzeże. Michał spojrzał na swojego chłopaka, a potem znów cicho jęknął. Te dźwięki same wychodziły z jego ust i nie bardzo nad tym panował. Aczkolwiek nie mógł narzekać, jeśli to działało równie podniecająco na Olka.
    Oczywiście, że był spięty. Przed chwilą Zamojski uderzył jego szefa na oczach wszystkich pracowników firmy, kelnerów, muzyków i Bóg jeden wie, kogo jeszcze. Bał się o swoją przyszłość. Ewentualnie zostanie ankieterem i będzie się pchał ludziom do domów. Chociaż nie, na to też Olek mu nie pozwoli. Tak źle, tak niedobrze…
    Po chwili uniósł się na łokciach. Też chciał go rozebrać, więc sięgnął dłońmi do paska spodni Aleksa. Przy okazji nie omieszkał dotknąć jego krocza przez materiał spodni. Tak, tak, Michaś jest niewinnym aniołkiem. I wcale nie miał fantazji, co mógłby zrobić z męskością swojego partnera, nie…
    - Chodź tu bliżej – poprosił w przeciwieństwie do Olka. Jeden prosił, drugi wydawał rozkazy. Idealny układ.

    OdpowiedzUsuń
  10. Tylko na to czekał. No może nie, ale wykorzysta tę chwilę, aby sprawić mu przyjemność i żeby zapomniał o pochylającym się nad miśkowym uchem obcym mężczyźnie. Pchnął go lekko na materac, aby się położył, a potem cmoknął go w szczękę, mostek i brzuszek. Uklęknął przodem do jego bioder, czyli prostopadle do ciała Olka. Tak, ta pozycja była dość ważna, ponieważ Michaś pochylił się nad nim, wypinając się przy tym seksownie i zachęcająco (nadal twierdził, że jest niewinnym aniołkiem i nie robi nic złego). Przesunął językiem wzdłuż przyrodzenia swojego kochana z góry do dołu. Powoli, ze spokojem pieścił go językiem. Dopiero po chwili wzmocnił te czułości, zagłębiając go w swoich ustach i zaciskając na nim wargi. Poruszał rytmicznie głową, a to, czego nie mógł wziąć w usta, objął palcami i masował go starannie. To chyba był jedyny moment, w którym Michaś wierzył, że to on ma władzę nad Olkiem. Mógł robić z nim, co chciał. Dlatego dawał mu tyle rozkoszy, ile tylko mógł.
    Palcem wolnej ręki zaczął kreślić malutkie kółeczka na jego podbrzuszu. Zerknął na chwilę w jego stronę, a potem znów zamknął oczy, poddając się swoim czynnościom. Dopiero po chwili przeniósł swoje drobne palce niżej, aby móc rozpocząć przyjemny masaż jąder. Czuł, jak Olek rośnie w jego ustach, co dawało Michałowi niemałą satysfakcję. Nie żeby potrzebował dowodów miłości, czy coś. Ta sytuacja miło łechtała jego ego. Mógł wcale nie kończyć tych czynności i słuchać westchnięć partnera. Aleks nic nie musiał mówić, jego ciało samo reagowało na język, usta i palce Michała. I to mu wystarczało. Chociaż, gdyby chciał pokazać lub powiedzieć coś więcej…

    OdpowiedzUsuń
  11. Miśkowi rzadko zdarzało się kusić Olka, ponieważ to zawsze Zamojski wszystko inicjował. Tak jak dzisiaj. Michałowi nigdy to nie przeszkadzało, bo pomimo bólu, jaki zawsze odczuwał, przedzierała się też przyjemność i nieopisana rozkosz. Jednakże nigdy nie będzie w stanie przyzwyczaić się do tych nagłych pchnięć, takich jak teraz. Krzyknął, zaciskając palce na pościeli. Spiął się, jednocześnie kładąc policzek na poduszce, aby wypiąć się w jego stronę nieco bardziej, żeby w ten sposób jakoś ułatwić i jemu, ale przede wszystkim sobie. W kącikach oczu poczuł drobne łezki, ale to nic, przyzwyczaił się… tak jakby. W zaciśniętych dłoniach gniótł pościel, jęcząc coraz to głośniej, kiedy to odczuwał przyjemność, a nie ból. Wiedział, że jutro w łazienkowym lustrze zobaczy nowe ślady po malinkach i zębach. Przeszkadzało mu to wtedy, kiedy pojawiały się one w miejscach, które trudno było zakryć pod ubraniami, na przykład latem. Zaraz potem jednak odczuwał pewną radość, w końcu te „znaki” nie pojawiły się znikąd, prawda?
    Z jego ust wyrwało się imię Olka, kiedy zaszczytował. Cholera, i pościele znowu trzeba będzie zmieniać.
    Uniósł powieki dopiero po chwili, kiedy leżał na brzuszu i uspokajał oddech. Uśmiechnął się lekko do niego, a w jego oczach nadal czaiły się wesołe iskierki. Przysunął się bliżej niego, przewracając się powoli na bok, a potem cmoknął go w szyję. Splótł ich palce razem, nadal lekko się uśmiechając. Michaś był z tych, którzy lubią takie drobne czułości po seksie. Dlatego wkrótce uniósł się na łokciu i wolną ręką pogłaskał Olka po policzku. Pochylił się nad jego ustami.
    - Kocham cię – szepnął i pocałował go czule w usta. Zaraz potem wtulił nosek w zagłębienie jego szyi. Tak, był bardzo „przytulaśnym” stworzeniem i czasami zdarzało mu się być aż za słodkim. Może dlatego Olek był taki zazdrosny.
    Cała sytuacja sprzed kilku godzin wydawała się być czymś, co nie miało nigdy miejsca; poszła zupełnie w niepamięć.

    OdpowiedzUsuń
  12. Takie niby proste słowa, a ile szczęścia mogły sprawić. „Kocham cię” wypowiedziane przez Olka naprawdę napawały Michasia radością. Uśmiechnął się od razu szeroko i znowu go pocałował. Rzadkość, z jaką mówił mu takie dobre i miłe rzeczy, sprawiały, że były one jeszcze bardziej wyjątkowe dla nich obu. Wyczekiwał tych momentów z niecierpliwością, a kiedy je słyszał, miał wrażenie, że przysłowiowy miód spływa na jego serce. No i jak on niby miałby go opuścić? Odejść od niego do kogoś innego? Mowy nie ma.
    - Ty zaczynasz, a ja nie – odpowiedział prosto i westchnął, smutny. Przytulił się do niego z powrotem. Trochę go to przerażało. Jeśli miałby odejść z tej firmy, to inaczej wyobrażał sobie zostawienie wypowiedzenia na biurku Zawady. A tymczasem jego wypowiedzenie zostało szefowi dostarczone w dość niekonwencjonalny sposób. W ten zły sposób. – Nie chcę się ubierać – stwierdził, ale uniósł się. – Pójdę się tylko umyć trochę i zaraz wrócę – poinformował go, cmokając w nos. Potem zniknął za drzwiami łazienki. Nowe ślady do kolekcji, pomyślał, widząc nowe maliny na swoich plecach i ramionach. Mimowolnie uśmiechnął się do swojego odbicia. To było cholernie seksowne, nieprawdaż?
    Po chwili już wciągał zapach Olka (który nadal pachniał seksem), a także świeżych pościeli. To – i obecność swojego partnera – szybko utuliła go do snu.

    Następnego dnia obudził się wtulony w kołdrę. Jak zwykle zresztą. Spojrzał na zegarek, przecierając oczy. Oho, Aleks zaraz będzie wstawać. Zaraz więc przytulił się do jego pleców i przez chwilę miział palcem jego skórę na ramieniu.
    - Oleeek – zaczął cicho, przeciągając samogłoskę. – Prysznic – zdradził mu na ucho, owiewając je ciepłym oddechem. Pogłaskał go nawet po głowie, wsuwając palce w jego włosy i przeczesał je. Mógłby tak sobie na niego patrzeć i patrzeć, póki Zamojski nie uznałby tego za dość dziwne i przerażające. – Wspólny – dodał zachęcająco i uśmiechnął się do siebie. Nagle usiadł okrakiem na jego nagich biodrach i poruszył swoimi nieznacznie. Z tej perspektywy Olek naprawdę wyglądał przystojnie i u r o c z o. Ale o tym drugim nigdy w życiu mu nie powie.

    OdpowiedzUsuń
  13. No co za… to już nawet nie może sobie siedzieć na jego biodrach? Nagich w dodatku? Pf.
    Michał upadł na materac i mruknął coś pod nosem. Mimo to nie zamierzał się poddać. Znowu przytulił się do jego pleców, całując go w kark. Nie odda go nikomu i za nic. Należeli do siebie i tylko do siebie.
    Westchnął cicho, słysząc jego słowa dotyczące śniadania w kawiarni. Nie to nie. Michaś mógłby mu zrobić jedno z najlepszych śniadań, jakie kiedykolwiek miał okazję zjeść, ale nie to nie. Natomiast będzie się mógł popisać obiadem. Poszuka jakiegoś dobrego przepisu w internecie, zrobi zakupy i ugotuje coś dobrego. Normalnie nigdy siebie nie widział w kuchni i twierdził, że potrafi spalić samą wodę, nie pchał się do tego pomieszczenia, robił sobie proste obiady typu „ugotować ryż/makaron i podgrzać sos ze słoika”, kiedy rodzice byli na wakacjach po drugiej stronie Polski. Tymczasem teraz spędzał w kuchni zdecydowanie więcej czasu, skupiając się na przygotowaniu najlepszych dań, jakie tylko mógł zrobić. Kiedyś w pracy słyszał, że to przez to, że ma dla kogo gotować. I chyba rzeczywiście coś w tym było.
    Wskoczył zaraz za nim pod prysznic i uśmiechnął się przez pocałunek. Objął go za szyję, wtapiając palce w jego już mokre włosy. To mu się podobało, cholernie. Dopiero po chwili nałożył na skórę Olka żel i zaczął go sobie myć.
    - Tylko mi tam się nie uśmiechaj za bardzo w tej pracy – poprosił, jak co kilka dni. Jeśli Aleks mógł być zazdrosny, to Michał także.
    Kiedy się wyszorowali (robiąc też kilka innych rzeczy, które para może robić pod prysznicem), Michał pożegnał Olka pocałunkiem w usta. Życzył mu powodzenia w pracy i miłego dnia, a kiedy miał się zabrać za przygotowanie śniadania dla siebie i wyszukiwanie interesującego dania na obiad, zadzwonił jego telefon. W pierwszej chwili pomyślał, że to Olek czegoś zapomniał. Serce podskoczyło mu do gardła, widząc nazwisko swojego szefa. Cholera, pomyślał, ale odebrał. Ręce mu nagle zaczęły drżeć z nerwów. Słowa Zawady totalnie zbiły go z tropu, ponieważ pytał, dlaczego Delsina nie ma jeszcze w pracy, było już przed ósmą, a zaczynał o siódmej trzydzieści.
    - Nie wiedziałem, czy chce mnie pan widzieć po wczorajszym – powiedział cicho, żeby nie było słychać, jak bardzo się tym denerwuje. Tomasz odpowiedział jedynie, że „żartujesz? Przyjeżdżaj do pracy i więcej się nie spóźniaj”.
    Michał mimowolnie uśmiechnął się szeroko. Zatrzymał pracę nawet po tym, co wczoraj zrobił jego partner. Od razu więc wskoczył w eleganckie ciuchy i po chwili już jechał w stronę siedziby firmy. Próbował nawet dodzwonić się do Olka z tą radosną (dla siebie) nowiną, ale mężczyzna chyba miał wyłączony telefon. No nic, powie mu w domu.

    OdpowiedzUsuń
  14. Michał zajechał do pracy, czując jednocześnie strach, zdenerwowanie i radość. Jak będą patrzeć teraz na niego współpracownicy? Ktoś się do niego w ogóle odezwie w przyjazny sposób? Skinął głową dozorcy i poszedł do windy. Zginał palce i wyprostowywał je, jakby chciał się uspokoić w ten sposób. Jakoś przetrwa. A jeśli sytuacja będzie go przerastała, to się zwolni. Aleks się pewnie ucieszy z tego powodu.
    Przywitały go spojrzenia i szepty. No tak, tego mógł się domyślić. Na szczęście nie wszyscy mówili coś za jego plecami, wierni kumple podeszli i przywitali się z chłopakiem. Oczywiście nie omieszkali skomentować wczorajszego zdarzenia. Michał jakoś się wytłumaczył, kulawo, bo kulawo. Na szczęście oni tylko śmiali się z tego zdarzenia, a jeden stwierdził, że już dawno chciał zrobić coś takiego. Michał nie chciał. I tym się różnili. Nie pracował tu długo, miał staż i praktyki w czasie studiów, a pracę na etat dostał dopiero niedawno i nie chciał tego zniszczyć.
    Ten dzień jakoś przebiegł w swoim tempie. Michał zajął się swoją pracą, przeglądał dokumenty, zapoznawał się z wymaganiami dzisiejszego rynku. Zawada porozmawiał z nim przez chwilę (nieźle wyglądał, taki opuchnięty, ze świeżymi ranami), Michał ponownie go przepraszał, a on dalej swoje. Że byłoby mu z nim lepiej, że traktowałby go inaczej (znowu uczepił się śladów na karku) i byłby lepszy od Aleksandra. Michaś znowu musiał tłumaczyć, że jest bardzo dobrze traktowany i poprosił grzecznie, aby więcej o tym nie rozmawiali. Zawada jednak nie chciał się poddać, nawet mu to powiedział prosto w twarz.
    Majewski wrócił do domu zmieszany, jak nigdy wcześniej. A tak cieszył się, że mógł zostać w firmie… Jednakże jeżeli dalej ma wysłuchiwać takich tekstów od strony szefa, to będzie musiał zmienić miejsce pracy.
    - Olek, jesteś w domu? – zawołał od progu, zamykając za sobą drzwi. Zdjął buty i marynarkę, wchodząc do środka. – Nie uwierzysz, ale szef do mnie zadzwonił i nadal mogę pracować! To wspaniale! – uśmiechnął się, wchodząc do ich małego saloniku. – Olek?

    OdpowiedzUsuń
  15. Michał zmarszczył brwi. Nie bardzo rozumiał, o co mu chodzi. Próbował cokolwiek wyczytać z jego słów, ale mówił zbyt chaotycznie. Dopiero po chwili sens wypowiadanych przez niego słów zaczęły układać się w całość. Kurwa mać, pomyślał przerażony, biorąc do rąk zawiadomienie. Szybko przebiegł po nim wzrokiem i aż zrobiło mu się gorąco. No pięknie. Zwada w najlepsze próbował mu wmówić różne rzeczy, nieudolnie go podrywając, ale nie wspomniał o tym, że chce podać do sądu Aleksa. Kurwa mać, powtórzył w myślach, czując, jak jego serce przyspiesza. Chciał przerwać Zamojskiemu, ale nie miał ku temu okazji. Powiedziałby mu, że wszystko będzie dobrze i nie musi na niego krzyczeć. Chciał mu też powiedzieć, że na pewno nie będzie zeznawał na jego niekorzyść, przecież to było oczywiste! Prawda? Przecież nie wiedział o tym rano! Gdyby tak było, na pewno nie pojechałby tego dnia do pracy ani każdego innego! Nigdy już by się tam nie wstawił. Ewentualnie raz, żeby wręczyć mu swoje wypowiedzenie. Aleks nie musiał traktować go jak wroga… Michał nie poczuł się najlepiej. Przez jego ciało przeszły lekkie dreszcze. Chciał go uspokoić, ale nie bardzo wiedział, jak ma się do tego zabrać. To naprawdę była poważna sprawa i nie mogli tego zignorować.
    Nie mógł też zignorować faktu, że osoba, której ufał bezgranicznie i której oddał całego siebie, uderzyła go. Ból fizyczny był niczym w porównaniu do ból psychicznego. Jak on mógł to zrobić…?
    W pierwszej chwili trzymał głowę lekko obróconą tak, jak sprawił Zamojski przez swoje uderzenie. Michał próbował zrozumieć, co tak naprawdę się stało ułamek sekundy temu. Dopiero po krótkim czasie przyłożył sobie palce do nosa i zobaczył krew. Stał tak jak sparaliżowany. Nie mógł zrozumieć targających nim emocji. Nie potrafił mu nawet oddać; był w zbyt dużym szoku. Nigdy nie sądził, że Olek będzie w stanie zrobić coś tak strasznego.
    Spojrzał na niego, a w jego głowie kotłowały się emocje – smutek, żal, zawód, rozczarowanie, złość, strach Nic nie powiedział. Czuł ogromną gulę w gardle, a w jego oczach pojawiły się łzy. Jak on mógł to zrobić…?
    Odwrócił się napięcie i ruszył do drzwi. Tak bardzo nie chciał być w tym samym pomieszczeniu, tak bardzo nie chciał teraz na niego patrzeć, tak bardzo potrzebował wyjść z tego mieszkania i po prostu u c i e c.
    Szarpał się chwilę z drzwiami, zapominając, że je przekluczył. Drżącymi dłońmi w końcu udało mu się z nimi wygrać i po chwili już biegł schodami w dół, wierząc, że taki lekki wysiłek pomoże mu w wyzbyciu się tych wszystkich emocji. Kiedy znalazł się na dole, nie mógł po prostu stanąć; biegł dalej przed siebie, co jakiś czas ocierając policzki, po których spływały wcześniej wstrzymywane łzy. Nie miał na sobie marynarki ani butów, ale to mu nie przeszkadzało. Nic mu tak bardzo nie przeszkadzało jak tamto zajście kilka chwil temu.
    Zatrzymał się w parku przy ławce, nie potrafiąc dalej biec. Dusił się. Dusił go płacz, dusiły go emocje, dusił go brak tlenu. Czuł się po prostu fatalnie. Chciało mu się wymiotować. Nie potrafił opisać swojego stanu; to było dla niego za dużo. Chciał już przestać, naprawdę chciał się opanować, ale nie potrafił, najzwyczajniej w świecie nie potrafił.
    Usiadł na ławce, ukrywając twarz w dłoniach i podciągając kolana do klatki piersiowej. Dobrze, że pogada nie była ciekawa, nikt nie będzie obok przechodzić i patrzeć na niego z politowaniem.
    Jak on mógł to zrobić…?

    OdpowiedzUsuń
  16. Michał zaczął się uspokajać dopiero po kilku minutach. Może przesadził. Może za ostro zareagował. Przecież nie był kobietą. Faceci czasami dają sobie po mordach, prawda? A potem idą na piwo…
    Czuł jednak, że to wcale nie jest takie proste, jakby się mogło wydawać. To zdecydowanie było coś więcej. Na pewno nie czuł się jak kumpel Olka, tylko jak jego partner. Może dlatego czuł się tak skrzywdzony. Tworzyli związek i nawet, jeśli obaj byli mężczyznami, nie powinni się bić. Może teraz nie miał racji, ale nic nie poradzi na swoje uczucia.
    Nie chciał go widzieć, ale też nie miał siły uciekać. Spojrzał na niego z ogromnym smutkiem w oczach. Nie potrafił mu nic powiedzieć, nie wiedział nawet, co mógłby mu powiedzieć. Nie nienawidził go po tym, co się stało, nadal darzył go tym wyjątkowym uczuciem, zarezerwowanym tylko i wyłącznie dla Olka. Chciałby móc mu teraz wybaczyć, ale emocje były zbyt silne. Odsunął twarz odruchowo, kiedy ten wyciągnął do niego dłoń.
    - Nie mogę uwierzyć – szepnął w końcu, odwracając wzrok. Nigdy nie uważał siebie za jakiegoś super silnego faceta, ale teraz czuł się naprawdę beznadziejne, taki mały, bezbronny. Nie podobało mu się to uczucie zwłaszcza, że teraz on i Olek…
    Otworzył paczkę chusteczek i wyjął z niej jedną z nich. Otarł sobie policzki, oczy, a potem brodę i miejsce pod nosem. Kiedy przypadkowo go dotknął, syknął cicho. Dopiero teraz poczuł ból fizyczny.
    Nie chciał wracać do domu, jeszcze nie teraz. To wszystko musiało z niego zejść, musiał to przemyśleć od a do z.
    - Nawet mnie nie wysłuchałeś – dodał po chwili, nie patrząc na swojego partnera. Nie miał pojęcia, co teraz będzie z ich związkiem. Na ten moment nie chciał go widzieć. To uderzenie było czymś zupełnie innym niż te wszystkie rzeczy, które robił Olek, żeby pokazać Michałowi, do kogo należy i kto dominuje w ich związku. Te rzeczy i działania nigdy Majewskiemu nie przeszkadzały. – Nie chciałem zrobić niczego złego – szepnął, tłumiąc w sobie nową falę rozpaczy.

    OdpowiedzUsuń
  17. Michał milczał. Cały ten czas nie odzywał się, słuchając jego słów. Może rzeczywiście było mu głupio? Gdyby tak nie było, to chyba by za nim nie pobiegł, prawda? Chyba…
    Dał się poprowadzić ku jego ramionom, ale nie rozluźnił się. Siedział w takiej pozycji dosłownie kilka sekund, nie zamykając oczu, nie oddychając. Nie rozumiał swojego zachowania, to wszystko było niezależne od niego. Ale to, że wyswobodził się z jego uścisku, już było jego świadomym posunięciem. Od razu też wstał, patrząc w chodnik. Wzrok uniósł dopiero po chwili, czekając aż Olek również się podniesie. I dopiero teraz Michał zacisnął dłoń w pięść i go uderzył w policzek. Nadal było mu przykro i niesamowicie smutno, ale gniew przebił te emocje, wychodząc na prowadzenie.
    Potrząsnął dłonią kilka razy, jakby chciał, żeby ból, jaki poczuł wraz z uderzeniem Aleksa, zniknął. Nie poczuł się lepiej, ale gdzieś tam poczuł minimalną ulgę. Zaraz potem odwrócił się i poszedł w stronę domu, zakrywając głowę kurtką Olka. Dobrze, że miał na sobie czarne skarpetki, to nie rzucały się tak bardzo w oczy. Bo jak to tak, człowiek w koszuli, krawacie i garniturowych spodniach szedł w samych skarpetkach po mieście? Już wystarczająco czuł się upokorzony.
    Najważniejsze było, że już nie płakał. Te pierwsze emocje już z niego zeszły. Mógł wziąć głęboki oddech i wypuścić powoli powietrze z płuc.
    Wszedł do domu, zrzucając z siebie kurtkę, a potem kierując się w stronę łazienki. Po drodze rozebrał się, szarpiąc krawatem. Oj tak, teraz był wkurwiony.
    Zamknął się w łazience, przekręcając zamek. Nie chciał, żeby Olek wszedł tutaj zaraz za nim. Musiał posiedzieć chociaż chwilę sam pod prysznicem, pod gorącą wodą, zmywając z siebie krew, łzy i kilka negatywnych emocji. Oparł dłonie o kafelki i pozwolił, aby woda spływała mu na głowę, a stamtąd po reszcie ciała.
    W porządku. Będzie dobrze, myślał, przecież umarłbyś za niego.

    OdpowiedzUsuń
  18. Michał nie wiedział, ile siedział pod płynącą wciąż wodą. Jednak wypadałoby w końcu zakręcić kran, woda nie kosztuje gorsze, prawda?
    Wyszedł więc spod prysznica i wytarł się porządnie. Dłonią przesunął po lustrze, zbierając parę wodną z niego. Westchnął, obserwując swój czerwony nos. Świetnie. Kto by się spodziewał, że po wczorajszej nocy nastanie… coś takiego.
    Słyszał, jak Olek krząta się po kuchni. Czyżby zabrał się do gotowania? Miło z jego strony.
    Zarzucił ręcznik na biodra, posprzątał po sobie w łazience i poszedł do sypialni się ubrać. Powinien czuć się lepiej, w końcu sam też mu przyłożył. Ale chyba nie chodziło o samo uderzenie i Michał to wiedział. Aleks miał bardzo trudny charakter i naprawdę ciężko było się z nim czasem dogadać i przemówić mu do głowy. Nie usprawiedliwia go to jednak i Michaś nie zamierzał zachowywać się jak wcześniej. A przynajmniej jeszcze nie teraz.
    Wszedł do salonu, który był połączony z kuchnią. Wciągnął zapach, rozkoszując się nim. Nie ma źle, radził sobie i Majewski cieszył się, kiedy to on nie musiał stać przy garach. Usiadł sobie za laptopem na kolanach, a potem zaczął stukać coś w klawiaturę. Co jakiś czas zerkał w stronę części kuchennej, obserwując, czy danie jest już gotowe.
    - Musimy znaleźć adwokata – odezwał się w końcu. Próbował, aby w jego głosie nie było słuchać dystansu, naprawdę się starał, ale jakoś tak samo wyszło. W jakiś sposób ich zaufanie do siebie nawzajem zostało nadszarpnięte. A raczej Michał odczuwał niewidzialny mur między nimi. To było okropne.
    Kiedy Zamojski przygotował jedzenie, Michał siadł przy stole i zabrał się za obiad. Jeszcze raz przejrzał list z prokuratury. Nieźle. Zawada szybko załatwił, co trzeba, żeby już kolejnego dnia przyszło zawiadomienie. Ale czemuż się dziwić, skoro był dość wpływowym człowiekiem jak na trzydziestolatka, w końcu miał plecy. Tylko pozazdrościć.
    - Smaczne – stwierdził Michał, unosząc na chwilę wzrok. Przez chwilę patrzył na jego policzek, a potem znów spuścił głowę i wpatrywał się w obiad. No, to teraz będą do siebie pasować idealnie – jeden z rozwalonym nosem, drugi z policzkiem. I jak tu się przeciwstawiać losowi? Przecież byli dla siebie stworzeni.
    Włożył brudne naczynia do zmywarki po jedzeniu, a potem wrócił do laptopa i znowu stukał w klawisze. Nie wierzył, że to robi, ale musiał. Było mu cholernie przykro, bo nie tak wyobrażał sobie to wszystko. Niestety, nie można mieć wszystkiego pod kontrolą i Michał w końcu musi to zrozumieć.

    OdpowiedzUsuń
  19. Studia socjologiczne nigdy nie były ziszczeniem jego marzeń, ale brnął w nich cały czas, ponieważ niektóre przedmioty naprawdę były ciekawe. A jak jeszcze przyjaciel mu powiedział, że może zostać mediatorem na sali sądowej albo w jakiejś firmie, to stwierdził, że to całkiem niezły pomysł. Dlatego uczył się pilnie do magisterki i starał się najlepiej, jak mógł. I jak widać, opłaciło mu się, skoro dostał pracę w korporacji Zawady na tak odpowiedzialnym stanowisku. Co prawda nadal ktoś obok niego stał w razie, gdyby Michał popełnił błąd, ale… czuł, że się rozwija. Teraz musiał z tego zrezygnować. Poszuka czegoś innego, może tego, co chciał robić wcześniej, przed tym, jak został mediatorem. Na razie jednak nie był w stanie o tym myśleć, musiał się skupić na wypowiedzeniu, a potem na znalezieniu dobrego adwokata. Nie chciał, żeby Aleks poniósł wysoką karę za tamten incydent. Cholera, czemu się wtedy nie odsunął od Zawady, tylko stał jak taki kołek? Nie doszłoby do tego wszystkiego i teraz zapewne siedzieliby sobie przed telewizorem, ażeby wieczorem wyjść na długi spacer po plaży. Obaj lubi taką formę spędzania wolnego czasu, nie bardzo przejmując się nieprzychylnymi spojrzeniami innych osób.
    - Lubiłem – przyznał, zapisując plik. – Ale ciebie kocham. Jesteś dla mnie ważniejszy – wyznał mu, próbując nie uciekać od jego uścisku od razu. Wstrzymał oddech, przyzwyczajając się do jego bliskości. Mimo tego uderzenia, Michał nie mógł powiedzieć, że nie czuje się dobrze w jego ramionach. Cały czas odczuwał bezpieczeństwo przy jego osobie, wiedział, że jest kochany. Dlatego powoli wypuścił powietrze z płuc, rozluźniając się. – Znajdę coś innego.
    Nie mógł sobie pozwolić na zostanie w domu. Zwłaszcza teraz, jeśli będą potrzebowali gotówki, aby opłacić adwokata i Zawadę. I jak on miałby pracować dla takiego człowieka? Myślał, że w ten sposób pozbędzie się Aleksa i Michał będzie tylko jego? Cóż, wyszło coś zupełnie odwrotnego.
    - Mój przyjaciel jeszcze nie ma licencji, ale jego kuzyn tak. Może się do niego zgłosimy? Jest dobry, więc na pewno nam pomoże i nie potraktuje nas jako kolejnych, bezpłciowych klientów. Co ty na to? – zapytał, cały czas patrząc w komputer. Nie odwrócił nawet lekko głowy w jego kierunku. Może nie chciał mu pokazać swojego nosa. Albo pokazać, że wszystko już jest w jak najlepszym porządku i mogę zachowywać się, jakby się nic nie stało. Wiedział jednak, że ramiona Olka sukcesywnie łamały mur, jaki Michał stworzył między nimi w chwili z d a r z e n i a.

    OdpowiedzUsuń
  20. Narzekał, że nie miał czasu, bo Olek mu wiecznie przeszkadzał. Taka prawda – Aleks zawsze absorbował większość czasu Miśka. I chociaż w czasie sesji prosił go, aby dał mu spokój, to najwyraźniej Zamojski miał inne zdanie na ten temat i mu najzwyczajniej przeszkadzał. Czasami Misiek ukrywał się w bibliotece, chociaż nie lubił się tam uczyć. Wolał swój dom, gdzie bezczelnie mógł jeść, co tylko chciał. I miał blisko do łazienki, a wyciągnięte, stare dresy nikomu nie przeszkadzały. No, może Olkowi, bo ten akurat chyba nie lubił tych jego dresów, dlatego zawsze próbował je z niego ściągnąć. Tak, właśnie.
    - Wiem, ale czymś trzeba płacić czynsz – westchnął. Zerknął na niego ukradkiem, a potem wrócił do gapienia się w monitor. Chciałby o tym nie myśleć, ale termin był dość szybko. Jeśli Zawada miał takie chody, o jakich myślał Michał, to byli głęboko w dupie. Próbował sobie przypomnieć, czy Tomasz zna jakiego lekarza, ale niewiele wiedział o jego życiu prywatnym. Bał się, co usłyszą od prokuratora na sali sądowej. Jeżeli Zawada miał kontakty, Aleks może dostać do pięciu lat! Michał nie mógł na to pozwolić. Jasna cholera…
    Spojrzał na ich dłonie, odrywając się od swoich czarnych myśli. Uśmiechnął się do siebie w duchu, chyba było okej. Myśl, że mógłby go stracić na tyle miesięcy… przerażała go. Uniósł na niego spojrzenie i walczył ze sobą, aby nie pogłaskać go po policzku. Ostatecznie tego nie zrobił i przesiedział przed laptopem do wieczora, w międzyczasie słuchając telewizora.
    Wieczorem wskoczył w piżamę, która składała się tylko z piżamowych spodni, a potem wszedł do łóżka. Nie zamierzał go posyłać na kanapę, nigdy w życiu!
    Troszkę się spiął, kiedy materac ugiął się pod ciężarem Olka. Po krótkiej chwili znów się rozluźnił, czując znajomy zapach, j e g o zapach. Zamknął oczy, czując na swojej skórze jego usta i odetchnął lekko. To był ten sam facet przecież. Odwrócił głowę w jego kierunku, ale spuścił wzrok, a potem zamknął oczy.
    - Nigdy więcej tego nie rób – poprosił go cicho. – Rozumiesz? Nigdy.
    Uniósł powieki i przyglądał mu się przez krótki czas, a potem przytulił do niego mocno. Tak pachniało jego szczęście.

    Nim się obejrzeli, przyszedł czas rozprawy. Znaczy miała się odbyć jutro, a Michał już się denerwował. Kuzyn przyjaciela powiedział, że nie jest źle i mają się nie przejmować i całą robotę zostawić jemu. Nie raz radził sobie z takimi cwaniaczkami. Majewski mu zaufał; wiele o nim słyszał od swojego przyjaciela już za czasów liceum. Nie zmieniało to jednak faktu, że od rana chodził podenerwowany, jego żołądek szalał, a co za tym szło – prawie nic nie jadł. Jakby sprawa dotyczyła jego. Ale tak właśnie się czuł, w końcu on i Olek byli partnerami. To była też spawa Michała.
    Było już dość późno, a on siedział na fotelu i patrzył w ekran telewizora. Tak naprawdę nie wiedział, co leciało, ale to nic.

    OdpowiedzUsuń
  21. W dniu rozprawy Michał nie spał już od piątej nad ranem. Przeleżał tak godzinę, a potem wstał i… zabrał się za generalne porządki w domu. Najpierw wyczyścił łazienkę; kafelki lśniły czystością, a lustro pokazywało najdrobniejsze niedoskonałości na twarzy. Gdyby Olek tu był obok, to z pewnością Michał zabroniłby mu z niej korzystać przez najbliższy tydzień.
    Z łazienki przeniósł się do kuchni. Tam też umył najdrobniejsze plamki i szczegóły. Cóż, nigdy mu się tego wszystkiego nie chciało robić, ale takie sprzątanie niwelowało stres. Głównie dlatego przed sesją Michaś brał się za sprzątanie całego domu i nie przeszkadzało mu to, że Olek mu nie pomagał. Ba, Michał wręcz odsuwał go od pracy, bo przecież „sam się tym zajmę”. I tak oba pomieszczenia do godziny siódmej rano były idealnie posprzątane i umyte. Złamał zasadę niekorzystania z łazienki i wskoczył pod prysznic, żeby się odświeżyć po tym sprzątaniu. Nadal nie mógł nic zjeść; jego żołądek był wystarczająco ściśnięty.
    Nim się obejrzał już stali w gmachu budynku. Zestresował się bardziej, widząc Zawadę. Jasna cholera. Widział go jedynie raz, kiedy przyjechał do firmy z wypowiedzeniem. Były szef próbował go zatrzymać, ale jego próby spełzły na niczym. Michał powiedział mu kilka nieprzyjemnych słów, nie mogąc się powtrzymać. Trudno, niech mu pisze w rekomendacjach, co tylko chce. Potem Misiek wyszedł, trzaskając drzwiami.
    Od tych myśli oderwały go słowa Olka. Nim cokolwiek mógł powiedzieć, już odwzajemniał pocałunek. Zacisnął pięści na jego marynarce i oddawał tę pieszczotę z równym zapałem. To wcale go nie uspokoiło. Nadal się denerwował. Wiedział, że i tak mają przerąbane; Zawada miał masę świadków i opinię lekarza. Byli w dupie.
    Michał opowiedział wszystko, co się tak naprawdę wydarzyło i co szef powiedział mu wtedy na ucho. Nigdy nie powiedział o tym Aleksowi, pamiętał, że mówił, iż wcale nie chce tego słuchać, a Majewski to uszanował. Było mu przykro, że musiał opowiadać o tym, jak Olek uderzył Tomasza, ale… nie było sensu kłamać. Zresztą, ich adwokat surowo im tego zabronił. Mieli swój scenariusz, który musieli rozegrać.
    - A czy zdarzało się panu Zamojskiemu uderzyć pana? – zapytał sędzia, patrząc uważnie na Michała.
    Nieznacznie drgnął. Cieszył się, że jego nos wrócił do stanu wyjściowego, więc nikt nic nie mógł zauważyć. Na całe szczęście!
    - Nie, nigdy tego nie zrobił – skłamał gładko, czując, jak oblewa go zimny pot. Jasna cholera. Kłamał przed sądem, za to też groziła kara. Ale po prostu nie mógł powiedzieć prawdy. To było silniejsze od niego. A przyznanie, że rzeczywiście coś takiego miało miejsce, pogrążyłoby sprawę Olka. A on chciał zrobić wszystko, żeby jego partner uniknął tej najgorszej kary.
    Kiedy z powrotem usiadł na miejscu, odetchnął. Spojrzał w stronę Olka i uśmiechnął się pocieszająco. Dobrze, że chociaż ich prawnik był pewny siebie…

    OdpowiedzUsuń
  22. Michał całą rozprawę się denerwował i dałby sobie rękę uciąć, że denerwował się za nich dwóch. Serio. Ręce mu się trzęsły, żołądek miał swój rollercoaster, a jego gardło domagało się wody. Siedział jednak grzecznie na swoim miejscu, słuchając wszystkich i dopingując Olka, do którego raz po raz uśmiechał się pocieszająco. Gdyby mógł to sam chętnie uderzyłby Tomasza.
    Na korytarzu pogłaskał Olka po plecach, a potem przytulił się do niego. Odetchnął, uspokajając swoje żałośnie trzęsące się ciało. Położył dłonie na jego łopatkach i na chwilę zamknął oczy. Nic nie jest w stanie ich rozdzielić. Jeśli Aleks pójdzie do więzienia, to będzie go odwiedzał tak często, jak się tylko dało. Jednakże bał się tej opcji. Cholernie. W Polsce było tylu przestępców, a oni chcieli posadzić Olka za kratki z powodu jednego uderzenia? Śmieszne.
    - Będzie dobrze, dobrze ci poszło, skarbie – uniósł głowę i pocałował go w brodę. Chciał go jakoś pocieszyć, naprawdę, ale nie miał pojęcia, co takiego mógłby zrobić. Przecież nie zastraszy sędziego, prawda?
    Przerwa ciągnęła mu się w nieskończoność. Łaził w jedną i drugą stronę po korytarzu, raz po raz przysiadając obok Olka i głaszcząc go po dłoni w zamyśleniu. Niedaleko stał Zawada wraz ze swoim prawnikiem i nie wyglądał na takiego, który się cieszy z wygranej rozprawy. Bo to, że wygrał, to było jasne. Miał świadków i przede wszystkim miał świstek od lekarza. Uszczerbek na zdrowiu… niedobrze. Michał chciał tam podejść i coś chociaż powiedzieć, skoro nie mógł mu porządnie przywalić, ale ich adwokat stanowczo odradził.
    Michaś wstrzymał powietrze mocno, kiedy wrócił sędzia i zaczął czytać całe wprowadzenie. Zacisnął mocno pięści, modląc się o łagodny wyrok. I prawie upadł na krzesło, kiedy okazało się, że Olek ma zapłacić odszkodowanie i dostał wyrok w zawieszeniu. Całe ciśnienie i zdenerwowanie z niego momentalnie zeszło. Uśmiechnął się do swojego chłopaka radośnie. Tak, jak na przegraną z góry sprawę mieli sporo szczęścia. To naprawdę był dobry wyrok (jakkolwiek dziwnie to brzmiało).
    Kiedy znów znaleźli się na korytarzu, rzucił się na szyję Olka i mocno go przytulił. Prawie skakał z radości, ale wiedział, że to tylko utrudni tę przyjemność. Dopiero po chwili oderwał się do ramion Aleksa, ale cały czas przytulał się do boku jego ciała. Spojrzał na adwokata z szerokim uśmiechem na ustach.
    - Dziękujemy. Nie mam pojęcia, jak ci się odwdzięczymy. Z wyjątkiem pieniędzy, rzecz jasna – zaśmiał się lekko, a potem przyłożył policzek do piersi Olka.
    O matko kochana, udało się. Naprawdę się udało. Mogli wrócić do domu.

    OdpowiedzUsuń
  23. Tak, czasami Michał nie potrafił powstrzymać swoich emocji, tych złych jak i tych dobrych. Ale on już taki właśnie był. I chyba bardzo dobrze, skoro Olek pokazywał jedynie kamienną twarz. Ktoś musiał się cieszyć za niego. I od tego miał Michała, który rzeczywiście powstrzymywał się, żeby nie zacząć biegać po całym budynku sądu z radości. Co prawda ochrona szybko by go wyrzuciła, ale zanim by to zrobili…
    W mieszkaniu rozebrał się z tych eleganckich ciuchów i przebrał się w coś wygodniejszego. Uśmiechał się do mężczyzny, a potem pocałował go szybko w usta. Tak, nie stracił go.
    Potem poszedł do kuchni, żeby przygotować coś dobrego na kolację. Miał zamiar przygotować grillowaną rybę z warzywami i sałatką. Tak, cóż, nie miał zbyt wybujałej wyobraźni gastronomicznej, ale wszystko, co ugotował, było zjadliwie, także nie przejmował się tym jakoś bardzo.
    Michał spojrzał w jego stronę. Nie dziwił mu się, że miał czarne myśli na temat tego wszystkiego, ponieważ Majewski też bał się, że ta sprawa skończy się w więzieniu. Ale udało się, mogli dalej mieszkać razem. Uśmiechnął się szeroko, widząc uroczego pluszaka w rękach Olka. Podszedł do niego i wziął misia do rąk. Zaraz jednak zmarszczył brwi.
    - Myślisz, że mam pięć lat? Pf – prychnął, udając oburzonego i obrażonego, jednak nie potrafił długo takiego udawać. Radość sama z niego wychodziła, ukazując się w wesołym uśmiechu. Przytulił misia, rzeczywiście przypominając teraz dziecko, ale to nic. Przy Olku mógł.
    Zaraz spojrzał na swojego chłopaka, a potem znowu się do niego przytulił. Dzień przytulania dzisiaj był, jak nic.
    - Dziękuję, kochanie – uniósł głowę i pocałował go w szyję, a potem w usta. Mocno, ale czule i długo. – Jest śliczny. Będzie z nami spał… żartowałem. Postawię go gdzieś tam – powiedział, jakby do siebie, wchodząc bardziej do salonu i zastanawiając się, gdzie położyć „nowego współlokatora”, aby było go jak najlepiej widać. – Pójdziemy dzisiaj na spacer? - zapytał Aleksa, kładąc maskotkę na półce obok telewizora. Idealnie się tu prezentował. I naprawdę cieszył się, że może postawić go w takim miejscu, a nie w łóżku, gdzie zastępowałby nieobecność Olka.
    Potem wrócił do Zamojskiego i znowu go pocałował. Naprawdę cieszył się, że będzie mógł go widać codziennie. To było dla niego najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  24. Michał nie miał nic przeciwko, kiedy Olek zaproponował, aby zostać w domu. Bardzo chętnie zostanie, zje z nim kolację, napiją się dobrego wina, a potem spędzą inaczej ten czas, również aktywnie. I najpewniej stracą więcej kalorii oraz będą odczuwali większą satysfakcję.
    O pieniądze na odszkodowanie się nie martwił, zdążył zarobić trochę pieniędzy w firmie. Cóż, Tomasz dostanie swoje pieniądze… tak jakby. Niech bierze i więcej się nie pokazuje im na oczy. Bo tym razem musiałby sądzić się z Michałem. A nauczony wcześniejszym doświadczeniem, Zawada nie miałby świadków, a Majewski nie miałby oporów, żeby grać niewiniątko. Taki z niego diabeł ze skrzydłami. Czasami…
    - Wiem, że nie lubisz, ale nie mogę wiecznie po domu nagi chodzić – podszedł do niego i usiadł okrakiem na jego biodrach. Pochylił się nad nim i pocałował go czule, językiem torując sobie drogę do jego ust. Opuszkami palców pogłaskał go po policzku i szyi, uśmiechając się do siebie przez pieszczotę. – Zdejmiesz je, ale później – tym razem nie poprosił, a poinformował go. Bo to, że Olek ściągnie z niego nielubiane dresy, to było więcej jak pewne. A Miśkowi najpierw marzyło się zjeść.
    I jak na zawołanie piekarnik wydał dźwięk, który znaczył, że rybka i warzywa już się zrobiły. Michał z trudem oderwał się od jego ust.
    - Chodźmy coś zjeść. W końcu – dodał z westchnięciem. Obaj mało jedli przez ostatnie kilka dni. Dopiero teraz Majewski poczuł, jak bardzo jest głodny i żołądek zaraz przylgnie mu do kręgosłupa.
    Wyjął jedzenie, a potem nałożył rybki na duże talerze, które postawił na stole. Obok znalazła się również miska z sałatką. Misiek od razu zabrał się za jedzenie i aż jęknął. Jedzenie.
    - Smacznego – powiedział z pełnymi ustami. Ale to nic. Przy Olku mógł sobie pozwolić. Właściwie, przy tym mężczyźnie mógł sobie pozwolić na bardzo dużo. To się nazywa miłość. – Jak będziesz chciał więcej, to mów, w lodówce jeszcze coś jest.
    Po kolacji Misiek przeniósł się na kanapę i położył, opierając głowę o poduszkę. O tak, teraz był szczęśliwy. Jeszcze niech tylko Olek tu do niego przyjdzie i już w ogóle nic mu nie będzie potrzeba.
    - Do kiedy mamy zrobić przelew Zawadzie? – zapytał nagle. To pytanie tu nie pasowało i on o tym doskonale wiedział, jednak… chciałby mieć to już z głowy. Właściwie… może zaraz usiądzie do laptopa i to zrobi? I święty spokój, będą mogli o tym zapomnieć, a Michał mógłby już jutro zacząć szukać nowej pracy, która teraz bardzo im się przyda. Adwokat i zadośćuczynienie? Tja… Trochę hajsu stracili, ale to nic. Ważne, że nikt ich nie rozdzielił. Nawet wpływowy szef wielkiej korporacji.
    Odwrócił się na plecy i wyciągnął ręce w stronę Olka.

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie rozumiał toku myślenia Olka, ale co mu do tego… Jeśli chciał zapłacić później, no to dobrze, niech tak będzie. Ale w razie czego zapisze sobie w kalendarzu, bo znając życie, Michał o tym zapomni. Olek pewnie też. A nie chciał mieć dodatkowych problemów w związku z nieuregulowaniem „rachunku”.
    Uśmiechnął się do siebie, kiedy poczuł jego ciężar na sobie.
    - Ale te mi się podobają, po co kupować nowe? – zaśmiał się cicho, wyciągając znowu ręce przed siebie i głaszcząc nimi plecy Olka. A kiedy ten tak się uroczo wypiął… Michał po prostu nie potrafił się powstrzymać i klepnął go raz w pośladki. Za bardzo mu się to spodobało, ponieważ zaraz za pierwszym klapsem, poszedł drugi. Taak… Potem jego łapki powędrowały pod koszulkę Olka. Pogłaskał go po nagiej skórze, a zaraz potem podniósł się do pozycji siedzącej i z łatwością pozbył się jego górnej części garderoby. Pocałował go w kark i ramię, które pozwolił sobie ugryźć. A co, skoro Michał może chodzić ze śladami zębów, to Olkowi też się nic nie stanie, co nie? – Chcę cię – szepnął mu na ucho, którego płatek skubnął ustami. Dawno nie uprawiali seksu, a już w ogóle, kiedy to Michaś dominował. Zawsze to Zamojski przejmował kontrolę, co cholernie podobało się Michałowi. Ale może dzisiaj zamienią się rolami… Objął go w pasie i pogłaskał po brzuchu, przesuwając dłoń niżej. Zacisnął lekko palce na jego kroczu przez spodnie i uśmiechnął się lekko do siebie. Zaraz potem zrzucił go z siebie i położył na plecach, żeby sam mógł znaleźć się nad nim. Pocałował go mocno w usta, a jego dłoń wędrowała po jego nagim torsie w dół, aż znalazła się pod spodniami Aleksa. Uniósł nieco głowę i uśmiechnął się seksownie. – Spodoba ci się – zamruczał i cmoknął go w nos. Dłonią, w spodniach kochanka, pieścił przez krótki czas jego męskość, a potem przesunął paluszkiem po jego wejściu. Michał odczuwał wielką ekscytację z tego wszystkiego. Uległy Aleks? Tego jeszcze nie grali. Nigdzie.
    Chwilę później Michał uniósł się i ściągnął spodnie wraz z bielizną ze swojego chłopaka, i odrzucił je gdzieś na bok. Z siebie też zdjął górną warstwę ubrań, żeby mu nie przeszkadzała, a później wsunął paluszek do ust, chwilę go tak ssąc, jednocześnie próbując podniecić Olka. Wkrótce pochylił się nad nim i pocałował go w płaski brzuszek, zagłębiając w niego wcześniej ssany palec, natomiast wolną ręką przytrzymał jego nadgarstki ponad głową Olka. Obserwował jego reakcje z góry, coraz śmielej poruszając palcem.

    OdpowiedzUsuń
  26. Michał wcale nie czekał na ten moment, chociaż nie mógł zaprzeczyć, że zastanawiał się raz czy dwa, jakby to było, gdyby to on raz był na górze. Ten nieoczekiwany moment nadszedł i bardzo mu się to podobało.
    Widząc na twarzy kochanka kumulującą się przyjemność, przestał poruszać dłonią. Nie, jeszcze nie, chwila…, myślał Michał i pocałował Olka w usta. Dał mu chwilę, a potem ponownie znalazł się nad nim i wszedł w niego powoli, chcąc, aby się do niego przyzwyczaił. Co prawda Michał lubił ostry seks, ale tylko na sobie. Sam chyba nie potrafiłby być taki, jaki jest Zamojski podczas ich stosunków seksualnych. Co nie zmieniało jednak faktu, że zamierzał zrobić mu kilka porządnych malinek. Z Michasia już dawno poschodziły te zrobione przez Olka (będą musieli to nadrobić, ale może najpierw skorzysta z okazji i pochodzi sobie w krótkim rękawku).
    Wkrótce poruszał biodrami coraz pewniej, mocniej i szybciej. Z jego ust wyrywały się jęki i nieważne, którą stroną aktualnie był: dominującą czy uległą. Zagryzł dolną wargę, czując jak Aleks się na nim zaciska. Cholernie mu się to podobało i cholernie mocno to na niego oddziaływało. Pochylił się nad nim, zagłuszając jęki w pocałunkach.
    Po kilkunastu minutach doszedł i opadł na ciało Olka, próbując złapać oddech. Przez jego ciało przeszła fala rozkoszy, a potem wstrząsnęły nim dreszcze. Był zadowolony, kiedy się do niego przytulił i pocałował w pierś. Nie chciało mu się wstać i ruszać, ale liczył cicho na powtórkę. Należało im się po tylu dniach stresu i „milczenia”. Dzisiaj Michał w końcu się przemógł, ponieważ nie mógł już wytrzymać bez dotyku Olka na sobie.
    - I jak było? – zapytał lekko mruczącym głosem, składając malutkie pocałunki na jego szyi.

    OdpowiedzUsuń
  27. Michaś musiał przyznać, że spanie do dziesiątej mu się podobało, ale takie bezczynne siedzenie w domu na dłuższa metę nie było fajnie. Było nudno, nie miał co robić, bo ileż razy można oglądać powtórki jakiś programów? Musiał jak najszybciej znaleźć pracę, żeby wyrwać się z tych czterech ścian. Przecież nie będzie wiecznie siedział na utrzymaniu Olka.
    - Powodzenia – zamruczał i odwzajemnił pocałunek. – Ale kołdrę mógłbyś mi oddać – dodał głośniej, kiedy chłopak kierował się do wyjścia.
    I znowu został sam. Przeciągnął się jak kot i uniósł. No dobra. Kolejny nudny dzień wysyłania swojego CV w kolejne miejsca pracy. Już nieważne, co miałby robić, ważne, żeby w ogóle mieć skąd czerpać pieniądze. Przydadzą im się na pewno.
    Ogarnął się w łazience, zjadł śniadanie, posprzątał w sypialni i zadzwonił jego telefon. W pierwszej chwili pomyślał, że to może któryś z jego znajomych, ale jego nadzieje spełzły na niczym, kiedy zobaczył nieznany mu telefon. Ucieszył się mocno, kiedy głos po drugiej stronie zaproponował mu spotkanie w sprawie pracy. Oczywiście zgodził się natychmiast, choćby jeszcze dziś. I rzeczywiście jeszcze dzisiaj miał się wstawić w pewnej kawiarni niedaleko plaży. Ach, szkoda, że to nie była kawiarnia Olka, pewnie byłby zdziwiony tym wszystkim.
    Ubrał się elegancko i wyszedł na spotkanie. Denerwował się, sprawdzając, czy aby na pewno miał ze sobą CV w formie papierowej. Napisał szybkiego esemesa do Olka, informując go o rozmowie kwalifikacyjnej i żeby trzymał kciuki.
    Spotkanie przebiegło szybko i dość komfortowo, chociaż Michał cały czas się denerwował. Nie chciał wypaść źle przed być może przyszłym szefem.
    W drodze do domu cały czas myślał o tym, jakby to było miło, gdyby to właśnie do niego zadzwonili i przyjęli do siebie na okres próbny. Wszedł do sklepu po małe zakupy na dzisiejszy obiad, a stamtąd poszedł już do domu. No, ale nie zaszedł tam tak szybko, jakby tego chciał. No bo jak mógł ominąć tego biednego, małego psa?
    - Hej, mały – zainteresował się Michał tym swoim dobrym serduszkiem, kucając naprzeciwko brudnego psa, który najwyraźniej potrzebował natychmiastowej opieki. – Skąd się tu wziąłeś? – oczywiście, że nie zastanawiał się nad tym, że nie powinien tak po prostu głaskać obcego psa, który mógł być na coś chory. I to chyba jasne, że wziął psa do domu i nieważne, co powie Olek. Miał tylko nadzieję, że nie wyrzuci go z domu razem z tym uroczym stworzeniem…
    W domu szybko się przebrał, wcześniej kładąc psa pod prysznicem. No, musiał go najpierw porządnie wyszorować. Zadzwonił jeszcze do weterynarza i umówił się na najwcześniejszą wizytę. Udało mu się wbić jeszcze na dzisiaj, co go niezmiernie ucieszyło. Jeśli Olek nie będzie chciał mieć psa, to go oddadzą do schroniska, ale czystego i po badaniach.

    OdpowiedzUsuń
  28. Michaś generalnie był zadowolony. Uśmiechał się do siebie i do psa jednocześnie, wycierał psa starym ręcznikiem i cieszył się, że się nie wyrywa, tylko grzecznie sobie siedzi i czeka. Dobrze, że się nie bał i dał się tutaj przyprowadzić. I owszem, nie mógł zaprzeczyć, że śmierdziało mokrym psem… no ale niestety, mokre psy tak pachną, nic nie mógł na to poradzić.
    Słysząc głos Olka troszkę się spiął. Nie wiedział, jak jego mężczyzna może zareagować na zwierzaka w domu. W końcu pies to nie rybka (logiczne, prawda?) i jest on bardzo dużą odpowiedzialnością. A oni obaj razem wzięci nie byli chyba wystarczająco odpowiedzialni… za siebie, a co dopiero za zwierzę.
    - Nie denerwuj się – zaczął, podnosząc się z klęku. Jakby mu to powiedzieć… – To był przypadek – może w ten sposób spróbuje. – Szedłem do domu i znalazłem go. Był przestraszony i brudny… i patrzył na mnie takim wzrokiem… nie mogłem go zostawić. Dasz wiarę? Tak dałem się zmanipulować psu… - dodał na sam koniec, patrząc na niego smutnymi oczami. To nie tak, że chciał nim w ten sposób manipulować; po prostu było mu przykro, że reakcja Olka była taka ostra i negatywna w stu procentach. Jak nie więcej. – Umówiłem się już na wizytę u weterynarza – kontynuował, wracając do wycierania psa, a potem uniósł go i przytulił do siebie. – No zobacz, jaki jest uroczy! I może nie urośnie… za dużo… no wiesz, jest szczeniakiem, a to taki chyba kundel, a kundle duże nie rosną. Miałem kiedyś psa – tak, mówił naprawdę dużo; słowa wychodziły z jego ust jak pociski z karabinu maszynowego, ale nic nie mógł na to poradzić, naprawdę! Próbował się powstrzymać, serio! Ale to było silniejsze od niego. – Proszę, zatrzymajmy go! Pokochasz go! Zobacz, jak mu się dobrze z oczu patrzy – spojrzał znowu na psa i pogłaskał go po mokrej sierści. Teraz wyglądał zdecydowanie lepiej niż wtedy, na ulicy. Chciał go jeszcze nakarmić, nim pojedzie z nim do weterynarza. Jeśli Aleks się nie zgodzi, to będzie go musiał oddać… Ale przynajmniej będzie czysty, najedzony i po badaniach. – Proszę, Olek – jęknął i podszedł do niego bliżej, patrząc na niego smutnymi, dużymi oczami. – Nie pożałujesz tego, obiecuję! No proszę, proszę, proszę, zgódź się! – Michaś wręcz błagał go o to. Zachowywał się jak dzieciak? Tak, cóż… mówi się trudno i płynie się dalej…

    OdpowiedzUsuń
  29. Michał miał trochę tych zwierząt w swoim życiu, jednak kiedy dziesięć lat temu rodzice musieli uśpić jego psa… od tamtej pory nie miał żadnego zwierzaka, dlatego wizja posiadania po raz drugi czworonoga, wydawała się być bardzo kusząca. I naprawdę poczuł niesamowite szczęście, kiedy patrzył zwierzakowi w oczy. Poza tym, wyobraził sobie, że chodzą na spacery całą trójką. Nawet śmiał pomyśleć sobie, że będą tworzyli taką małą rodzinkę… W tym kraju raczej niemożliwe dla nich spełnienie marzeń o małżeństwie i dzieciach, więc niech chociaż mają psa. Tylko jak go nazwać… kiedyś sądził, że nazwie swojego zwierzaka tak samo, jak tego pierwszego – Nicpoń – ale teraz nie uważał, że to taki dobry pomysł. Nie chciał ich do siebie porównywać przez przypadek, czy coś…
    - Naprawdę? – spojrzał na niego z szeroko otwartymi oczami. – To wspaniale! – przytrzymał szczeniaka jedną ręką, żeby drugą złapać go za koszulkę i pocałować mocno w usta. – Kocham cię! Dziękuję, dziękuję! – a potem pocałował go w ten policzek i ponownie w usta. No, nie taki diabeł straszny, jak go malują, prawda? – Zobaczysz, będzie nam się świetnie razem żyło! Zajmę się nim najlepiej, jak będę potrafił, obiecuję – mówił dalej, totalnie rozweselony, z szerokim uśmiechem na ustach. Tak się cieszył, że Olek wyraził zgodę. Przecież wcale nie musiał, a mimo to… - Jasne, mamy wizytę o osiemnastej – poinformował go i spojrzał na zegarek w telefonie, który leżał bezpieczny na pralce. – Będziemy musieli mu kupić tyle potrzebnych rzeczy – zaczął wymieniać dalej, nie przejmując się za bardzo tym, że mówił za dużo. O wiele za dużo. Usiadł z powrotem na łazienkowej podłodze, wycierając psa. I trudno było rozszyfrować, czy tę swoją radość dzielił z psem, ze sobą, czy może z Olkiem.
    Potem jednak poinstruował swojego partnera, aby położył koce na podłodze w korytarzu wraz z nieużywanymi przez nich ręcznikami (nie było ich wiele, jeszcze się nie dorobili fortuny), a później położył psa na nich. Przez chwilę zastanawiał się, co takiego mógłby mu dać do gryzienia. Ostatecznie podłożył mu pod pyszczek swój kapeć. Żeby tylko się nie przyzwyczaił.
    Potem Michaś poleciał do kuchni przygotować swojemu ukochanemu jeden z najlepszych obiadów. A wieczorem doda coś jeszcze do tych swoich podziękowań… Bardzo się cieszył. Przyda im się taka radosna, włochata kulka szczęścia zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach. Zwierzęta dobrze wpływały na samopoczucie ludzi i wywoływały uśmiech na ich twarzach. Michał był pewny, że i Olek zacznie się częściej uśmiechać, nie tylko przez jego różne czyny.
    Przed osiemnastą już siedzieli w poczekalni na swoją kolej. Bezimienny szczeniak upodobał sobie podgryzanie swoimi małymi ząbkami palce Olka.
    - Trzeba będzie mu kupić gryzak dla tych rosnących kłów – stwierdził Michaś, głaszcząc Olka po karku. Pocałował go w policzek i uśmiechnął się do niego ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  30. Problem był, kiedy weterynarz zapytał ich, jakie imię zwierzaka ma wpisać w książeczkę. Michał nie miał pojęcia, nie był mistrzem w wymyślaniu imion dla zwierzaków. Poprosił zatem pana doktora, żeby wpisali je przy następnej wizycie. Na szczęście się zgodził i panowie wraz z czworonogiem mogli wyjść z budynku. Michaś pogłaskał psa za uchem, siadając na miejscu pasażera w samochodzie. W głowie modlił się, aby Olek nie wykrakał swoich słów o zsikaniu się psa. Dobrze, że wcześniej się załatwił, przed wejściem do weterynarza. Muszą kupić psu obróżkę i smycz, aby Michaś mógł wychodzić z nim na spacer. Oczywiście, że namówi także Olka, w końcu to idealny moment, aby spędzić trochę czasu na świeżym powietrzu.
    Rozejrzał się po sklepie, a potem spojrzał na Olka. Pocałował go w policzek.
    - Nawet gburowaty, i tak jesteś kochany – powiedział mu z uśmiechem, a potem zaczął szukać fajnych rzeczy. Zerkał co jakiś czas na Aleksa, próbując go namówić, aby podszedł i mu pomógł. No ale jak nie, to nie. Wziął sobie ładną, czerwoną obróżkę, do tego szelki i smycz. Nieważne, czy zwierzak urośnie duży czy nie, nie przepadał za przypinaniem smyczy do obroży. Psu też na pewno jest wygodniej, kiedy nic go nie szarpie przy szyi.
    Potem wybrał jeszcze miseczki i spanie. Wszystko to kładł na ladzie sklepowej. I tak nikogo tu nie było, a on trzymał na rękach psa, który z zainteresowaniem oglądał wszystko i nie raz chciał wyskoczyć z ramion swojego nowego pana. Tak, Olek ma rację, ich pies miał ADHD. Albo po prostu jest szczeniakiem skorym do zabaw.
    Spojrzał na swojego mężczyznę i prychnął cicho pod nosem. A pies o dziwo zaczął szczekać lekko piskliwym głosem.
    - No już, mały, cicho – próbował go uspokoić, ale to na nic. – Olek! – Michał spojrzał na swojego chłopaka, a sprzedawca trochę się speszył. – To weźmiemy tę karmę – wskazał sprzedawcy, jednocześnie podając psa Olkowi. Nic mu się nie stanie, jak chwilę potrzyma zwierzę, które najwidoczniej słuchało się tylko jego. On sam wziął średnio drogą karmę, suchą i mokrą. Nie miał pojęcia, czym to się różni, ale sprzedawca z chęcią zaczął mu tłumaczyć różnice w podawaniu tych dwóch karm. Przy okazji uśmiechał się, wpatrywał w nieświadomego niczego Michasia, który interesował się tylko tym, że trzeba to wszystko zawieźć do domu. I przede wszystkim trzeba za to zapłacić. A oni jeszcze nie przelali pieniędzy Zawadzie…

    OdpowiedzUsuń
  31. Dokładnie, Michał w pełni popierał Olka w kwestii zbyt dużej ceny poszczególnych produktów. Ładną kasę tu kosili za kilka drobiazgów, które uszczęśliwią i psa, i jego właściciela. Teraz Majewski jeszcze mocniej zaciskał kciuki, aby dostać tę pracę. Ciekawe kiedy i czy w ogóle się do niego odezwą w związku z tym…
    Posłuchał Aleksa i zapiął psu szelki. O mało się nie rozczulił nad tym uroczym widokiem, kiedy dodatkowo pies otworzył pyszczek i wystawił jęzor, jakby się do nich uśmiechając. Chyba był szczęśliwym psem.
    - Musimy go w końcu jakoś nazwać – zauważył Michał, głaszcząc pieska po łebku. Zaraz spojrzał z uśmiechem na swojego chłopaka, a potem pocałował go szybko, żeby mu nie przeszkadzać, kiedy prowadzi. – Jasne, musimy w końcu iść na spacer, dawno nas tam nie było. I weźmiemy jego, co? O ile pamiętam, to nie było znaku zakazu wprowadzania zwierząt… a jeśli będzie, to trudno, odstawimy go do domu i sami pójdziemy.
    Jakkolwiek by nie kochał już tego słodkiego szczeniaka, to wolał iść na spacer po plaży ze swoim ukochanym Olkiem. To było chyba ich ulubione zajęcie, które pasowało pod kategorię „randki romantyczne”. Jak tu nie kochać takich wypadów, kiedy byli tylko oni i ewentualnie zachód słońca latem? Zimą mogli potarzać się w śniegu, co Michał bardzo lubił, ale potem narzekał, że „wracajmy już, bo mi zimno”, a potem leżał pod kocykiem w salonie z kubkiem gorącej czekolady, którą obowiązkowo musieli mieć na czas chłodnych miesięcy.
    W domu od razu zabrał się za rozpakowywanie rzeczy dla psa, który wydawał się być wysoce zainteresowany nowymi zabawkami, posłaniem i miseczkami. Wszystko to wąchał bardzo dokładnie, nie zwracając w ogóle uwagi na pieszczoty, jakie serwuje mu Michał, kiedy głaskał go po grzbiecie.
    Zaraz potem zabrał się za robienie kolacji, na którą składała się jajecznica z przeróżnymi dodatkami. Michał zerkał co jakiś czas w stronę Olka i uśmiechał się do siebie. Może i nie byli w najlepszej sytuacji finansowej, a on i tak był szczęśliwy i cieszył się z tego, co ma. Kochał Olka całym sercem. A teraz dodatkowo mieli zwierzaka (którego Olek także pokocha wkrótce, chociaż pewnie się do tego nie będzie chciał przyznać), którym porządnie się zajmą. A, właśnie czworonóg łaził po mieszkaniu i wszystko obwąchiwał. Michał modlił się w myślach, aby nigdzie nie próbował zaznaczać terenu…
    - A może Alvin? Jak z „Alvina i wiewiórek” – zaproponował Misiek, wychylając się z części kuchennej. Nie był dobry w wymyślaniu imion dla zwierząt i to było widać…

    OdpowiedzUsuń
  32. No tak, Michał nie był dobry w wymyślaniu imion dla zwierząt, dlatego szukał pomocy wszędzie, gdzie się dało. A bajki były całkiem niezłym źródłem informacji, prawda? I Inspiracji. Alvin nie było zbyt oryginalne, w końcu nosiła je ta śmieszna wiewiórka w swetrze, ale to nic. Najchętniej i tak nazwałby psa Nicpoń, ale nie mógłby tak na niego wołać. Może czułby się rozczarowany, kiedy zawołałby to imię, a przybiegłby zupełnie inny pies, niż j e g o.
    Ucieszył się jednak, że psu spodobało się to imię i od razu na nie zareagował. Pochylił się nad zwierzakiem i pogłaskał go po łebku. Uśmiechnął się lekko. Dobrze było mieć znowu jakieś zwierzę w domu, które wniesie im trochę więcej radości, niż zazwyczaj mieli. Podobała mu się ta idea i nie mógł się doczekać, jak to wszystko się rozwinie. Jedyne, czego się bał, to kwestia załatwiania swoich potrzeb fizjologicznych przez psa. Szkoda, że nie mógł sprawić, aby Alvin załatwiał się do toalety jak mógł sprawić Bruce Wszechmogący…
    Michał uwielbiał chodzić na te ich spacery. Nigdy nie powiedział tego głośno, ale uważał, że Olek ma w sobie trochę romantyzmu, co mu się niesamowicie podobało. Nie wszystkie pary oglądają zachód słońca na plaży, nawet takie, które mieszkają nad morzem.
    - Tak, jak zjemy to od razu idziemy. Mam nadzieję, że można będzie wejść z Alvinem. A jak nie, to schowam go pod bluzę i nikt nie zauważy – pokiwał głową, pewny swoich przekonań i pomysłów. No co, już kochał tego psa. Nawet, jeśli domagał się tego samego jedzenia, którym pożywiali się oni. – Ups… - uśmiechnął się niewinnie do Olka. Wyglądał groźnie, ale to nic, był taki seksowny teraz!
    Michał wstał i pokazał psu jego miseczki z jedzeniem, idealne dla szczeniaków. Zgarnął go, żeby dał spokój Olkowi, a potem pokazywał mu jego zdrowe i na pewno smaczne jedzenie. Potem coś zaczął mu szeptać na ucho (tak, naiwnie wierzył, że to coś da), żeby jadł swoje, że ich jest be i niedobre i tak dalej. Wstał i wrócił na miejsce, zaraz obserwując jak Alvin znowu do nich podchodzi.
    - Cholera – mruknął Michał i dał mu kawałek jajecznicy. Szczeniak nie był chyba zbyt zainteresowany; powąchał, a potem wrócił do swoich misek. Michaś uniósł brew wyżej. Cwana bestia.
    Po półgodzinie cała trojka szła już ulicami miasta, kierując się w stronę plaży. Chyba wyglądali interesująco z psem, przy okazji trzymając się za ręce. No bo Michał lubił podkreślać, że Olek jest jego chociażby takimi drobnymi gestami, ot co.
    Michał dokładnie rozejrzał się, ale nigdzie nie zauważył znaku zakazu wprowadzania psów. Miał tylko nadzieję, że naprawdę takowego nie ma, a nie, że go po prostu nie zauważył.
    Poluzował smycz, sam przytulając się do Olka. No. M o j e.

    OdpowiedzUsuń
  33. Tak, było trochę chłodno jak na tę porę roku. Michał nie mógł się już doczekać, aż w końcu będzie można chodzić w krótkich spodenkach i krótkich rękawkach, a w weekendy przychodzić na plażę i popływać w morzu. No i co z tego, że jego skórę będą zdobiły malinki w najróżniejszych miejscach? Niektórzy mieli tatuaże, a niektórzy inne ślady na skórze. No, może kiedyś w końcu przestanie się ich w pewien sposób wstydzić. Nie lubił być w centrum uwagi zbyt dużej ilość osób, to go peszyło. Aczkolwiek odwzajemnił pocałunek, wtulając się ochoczo w jego ciało. Cieplej mu się zrobiło, do czasu, kiedy Olek pchnął go na zimny piasek. No co on miał w głowie? Byli w miejscu publicznym! Na plaży! A jak ktoś ich zobaczy? I co z tego, że robiło się coraz ciemniej? Michaś się wstydził! Zacisnął pięści na jego bluzie, oddając każdy pocałunek, nawet zdarzyło mu się westchnąć do jego ust.
    - Olek… ktoś nas może zobaczyć – przypomniał mu i spojrzał mu w oczy. Właściwie najchętniej zabrałby go do domu i tam by go rozebrał, dobrał się do niego, w łóżku albo w salonie… A z drugiej strony (wbrew sobie) podnieciła go ta sytuacja na plaży. Nie byli w jakoś specjalnie uczęszczanym miejscu, ale i tak miał wrażenie, że jak tylko zdejmie koszulkę, to zaraz zleci się tłum. – I będę miał piasek w niepożądanych miejscach – dodał, ale przyciągnął go do siebie i pocałował, jednocześnie kładąc się na plecach i cały czas trzymając ciało swojego chłopaka przy sobie. Spodobało mu się to. Ale w domu zdecydowanie będzie musiał wspomóc się Olkiem, żeby wyszorował mu porządnie włosy i niektóre części ciała.
    Wsunął łapki pod jego koszulkę i pogłaskał go po plecach, przy okazji lekko je drapiąc. Puścił smycz Alvina, który sam z nudów zaczął sobie biegać po plaży (chyba nawet wszedł do morza, cholera jasna). Michał chyba nie musiał już nic mówić, to było oczywiste, że chce ten sex on the beach bez szklanki tu i teraz, póki nikogo w pobliżu nie było. Jego dłonie jakby same powędrowały do zapięcia jego spodni. Kiedyś by mu w życiu do głowy nie przyszło, że będzie chciał się zabawić na plaży. I proszę, co się dzieje, kiedy spotykasz kogoś takiego jak Olek.

    OdpowiedzUsuń
  34. Michał przymknął oczy pod dotykiem Olka. Nigdy mu się to nie znudzi, już na zawsze Olek będzie wywoływał w nim najróżniejsze, silne emocje. Cholernie podniecała go ta bliskość, którą mieli między sobą. Zwłaszcza teraz, kiedy napierali na siebie ciałami, chociażby przez głupie ubranie. Olek miał rację, było zimno i Michaś nie chciał się tak do końca rozbierać. I tak miał gorzej, bo to on był na dole i to jemu przypadnie ściągnięcie spodni, podczas kiedy Aleks mógł jedynie swoje lekko spuścić z tego swojego seksownego tyłeczka. I gdzie tu sprawiedliwość?
    Otworzył oczy i spojrzał na psa, który po chwili intensywnego biegania, wrócił do nich, kładąc się jednak kilka metrów od nich, jakby wiedział, co się święci. Na szczęście pora dnia stała za nimi murem; ciemność, jaka ich wkrótce otoczyła, dawała im jakąś tam anonimowość i lekką niewidzialność. Nikt nie zauważy ich twarzy, nawet gdyby chciał. Michał ucieszył się z tego powodu.
    Zdjął z Olka bluzę i podłożył pod swoje biodra. No co, i tak miał gorzej, bo leżał na zimnym piasku, to niech chociaż mu tyłka nie odmraża. No i dzięki temu materiałowi nie będzie miał piasku tam, gdzie teraz powinno znajdować się coś zupełnie innego…
    Wciągnął go na siebie i pocałował mocno. Uniósł biodra, ocierając się nimi o jego własne. Mógł poczuć, jak bardzo podniecony tym wszystkim jest Misiek.
    - Nie musimy się tak do końca rozbierać – zauważył, odpinając jego spodnie i spuszczając je trochę. Ciekawe, czy spodobają im się te warunki i czy będą chcieli to powtórzyć w bardziej cieplejszy dzień. – A piaskiem ty się zajmiesz w domu – założył kaptur na swoja głowę, chcąc ochronić włosy i uszy przed piaskiem. – Kochajmy się – szepnął mu do ucha, które lekko ugryzł, a potem wrócił ustami do jego ust. Chciał go całego teraz, w tym momencie. Nie mógł się doczekać, aż poczuje go w sobie, tak jak kiedyś, nim mieli te ciche dni, które były dla Michasia straszą katorgą. Dobrze, że wszystko było już w porządku i mogli znowu zachowywać się tak jak oni. – Pragę cię – szepnął ponownie, zachęcając Olka do dalszych działań, ale także wyznając prawdę. Zacisnął pięści na koszulce na jego plecach i przymknął oczy. Westchnął cicho, czując jego usta na sobie. Uwielbiał go w każdym calu. Uwielbiał go dotykać, całować, patrzeć na niego, słuchać go, rozmawiać z nim. Po prostu go kochał.

    OdpowiedzUsuń
  35. Michał był zachwycony tą całą akcją, seksem, który wypełnił ich umysły. Ucieszył się bardziej, kiedy Olek zdecydował się na inną pozycję, dzięki której aż tak nie zmarzną. Majewski pochylił się do przodu, aby wypiąć się trochę bardziej. Próbował powstrzymywać się od jęków rozkoszy, aby nie zwabić do nich potencjalnych podglądaczy, ale to było silniejsze od niego. Starał się, zaciskał usta i zęby, przykładał dłoń do ust, ale na niewiele mu się to zdawało. Głównie dlatego, że musiał przytrzymywać się obiema dłońmi, aby nie upaść. Wychodził swojemu kochankowi naprzeciw biodrami. Tęsknił za ich cielesnością. Rozkoszował się tą chwilą całym sobą, czując kumulujące się w nim gorąco. Strasznie mocno go chciał, tęsknił za Olkiem i jego dotykiem, więc kiedy nadeszła ta wyczekiwana chwila, a Aleks nie ograniczał się z mocą i ruchami swoich bioder, Michał nie potrafił długo wytrzymać. Po kilku minutach doszedł, po raz pierwszy nie musząc się martwić o brudną pościel. W końcu jej tu nie było, dookoła nich był tylko piasek.
    Po kilkudziesięciu minutach udało im się dotrzeć do domu. Michał zaciągnął swojego chłopaka pod prysznic. W końcu obiecał mu, że mu pomoże z piaskiem we włosach, którego okazało się nie być tam prawie w ogóle przez zupełnie inna pozycję seksualną niż początkowo planował. W kabinie prysznicowej znowu zaczął się dobierać do Olka. Chyba jeszcze było mu mało, tak bardzo za nim tęsknił. To nic, że jutro będzie go boleć tyłek, to nic… Właściwie już odczuwał ból, ale nie potrafił się powstrzymać. Tak, był mocno na niego napalony i sam sobie się dziwił.
    Wkrótce udało im się dotrzeć do łóżka, w którym Michaś od razu przytulił się do ciała Olka. Alvin przez jakiś czas próbował się do nich dostać, ale Michał skutecznie sadzał go z powrotem na podłogę. Szczeniak w końcu zrezygnował i znalazł inne miejsce do spania. Nikt nie spodziewał się, że położy się na ich kanapie w salonie.
    Kolejnego dnia szczęśliwy i zadowolony Michał z bolącą częścią ciała, gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę, szykował przepyszne kanapki do pracy dla Olka. Dbał o swojego mężczyznę. A teraz miał czas na takie rzeczy. Zrobił też jajecznicę i herbatkę do tego. Miał w planach dzisiaj szukać dalej pracy. Obawiał się o ich sytuację finansową. Swoją miłością niestety nie opłacą rachunków. Nieważne, jak bardzo by tego chcieli, prawda?
    - Miłego dnia, kochanie – pocałował go, kiedy ich drogi się rozchodziły. Olek szedł do pracy, a Michaś z Alvinem na spacer. Mógłby przygotować Aleksowi coś na miły wieczór…

    OdpowiedzUsuń
  36. Michał uśmiechnął się lekko do Olka, kiedy ten od razu stwierdził, że koniecznie muszą iść razem, bo Michaś i Alvin to łakome kąski (głównie Michaś) dla nieznajomych panów i pań. Zazdrość była zdecydowanie najbardziej widoczną cechą Aleksa. A przynajmniej ją widział Michał. I czasami mu to przeszkadzało, ale częściej uważał ją za bardzo seksowną. Przynajmniej wiedział, że mu zależy i Michał nie jest mu obojętny.
    Majewski przytulił się do jego ramienia, idąc obok niego, krok w krok. Kochał go tak mocno, że nawet nie był w stanie sobie tego wyobrazić. Gdyby go zabrakło…
    Zatrzymał się przy uliczce i znowu spojrzał na swojego chłopaka. Pocałował go szybko, godząc się na wszystko, co powiedział. Z przyjemnością przyjdzie do niego do pracy troszkę wcześniej i popatrzy jak Olek pracuje. Ten fartuszek leżał na nim tak ładnie… Zarumienił się na swoje myśli, w których Aleks był ubrany jedynie w ten fartuszek. No i jeszcze jego dłoń na pośladku… Zamojski na pewno wiedział, co robi ze swoim partnerem, na pewno.
    - Będę – skinął głową, a potem poszedł dalej z Alvinem.
    Długo chodził po mieście i rozglądał się za jakimiś ogłoszeniami w sprawie pracy. Na pewno nie chciał pracować w supermarkecie na kasie. W ogóle nigdzie na kasie. Ewentualnie mógłby zbierać ubrania z przymierzalni i odwieszać z powrotem na miejsce. Westchnął cicho, kierując się już do domu. Tam wyszukał interesującego przepisu na kurczaka, a potem go zrealizował. Całość zostawił w piekarniku i poszedł pobawić się z psem. Do końca pracy Olka jeszcze trochę zostało, więc Michał postanowił jeszcze zaczekać. Zmęczył psa (przy okazji też i siebie) i poległ na kanapie. W tym momencie zadzwonił jego telefon, a głos w słuchawce poinformował go, że może zacząć pracę w następnym miesiącu. Michał chciał skakać z radości i piszczeć, ale na szczęście udało zachować mu się pokerową twarz do końca rozmowy. Oczywiście wiedział, że na początku pewnie będzie chodził i serwował kawę współpracownikom, ale to nic. Zawsze dostanie za to trochę grosza, prawda? Muszą w końcu opłacić Zawadę…
    Potem udał się do kawiarni. Był przeszczęśliwy. Miał chłopaka, psa, pracę, studia… Gdzieś przez głowę przeszła mu myśl, że zaraz się coś może posypać. W końcu zawsze tak było. Szybko pokręcił głową, odganiając od siebie te myśli. Wszedł do kawiarni i usiadł przy wolnym stoliku tak, aby mieć idealny widok na całe pomieszczenie i swojego chłopaka. Uśmiechnął się, widząc go w tym seksownym fartuszku. Właśnie obsługiwał jakiegoś gościa, który już na wstępie podpadł Miśkowi. Jak to tak się uśmiechać i dotykać dłoni mojego faceta?!, myślał gorączkowo, zaczynając stukać palcami o blat stolika. Ciekawe, czy zawsze tak było, że tak tu go sobie podrywali. Co za bezczelność! Michał nigdy o tym nie myślał, a tu się takie rzeczy wyprawiały! Może powinien napisać na plakietce Aleksa „ZAJĘTY”, to wtedy nikt nie położył na nich swoich łap. Chociaż nie każdego to przecież odstrasza, czasami idzie to w przeciwnym kierunku…

    OdpowiedzUsuń
  37. Michał od razu wstał i przytulił się mocno do Olka. Pocałował go namiętnie, żeby ten ziomuś wszystko widział. No, niech wie, że Olek jest zajęty. Nawet otworzył lekko jedno oko, żeby sprawdzić, czy nieznajomy klient wszystko widzi jak na dłoni.
    - Tęskniłem – wyznał mu, jednocześnie usprawiedliwiając swoje zachowanie. Nie chciał zachowywać się jak zazdrosna baba, ale naprawdę nie podobał mu się sposób, w jaki ten facet patrzył na jego chłopaka. Olek należał tylko do Michasia i cały świat musi się z tym pogodzić, ot co.
    Potem znowu usiadł, próbując się uśmiechać i nie zwracać uwagi na intruza. Ciekawe, czy zawsze tak było. Michał musiał poważnie porozmawiać z Aleksem o tych jego klientach. A Zamojski czepiał się jego, pf! Sam musi spojrzeć na siebie i tych, którzy próbowali go poderwać, dotykając jego dłoni. Ciekawe, czego jeszcze dotykali, kiedy Michała tu nie było! Przegięcie.
    - A bardzo dobrze – powiedział, uśmiechając się. Skinął głową. Tak, wolał powiedzieć mu o tym w domu, kiedy będą sami i nikt nie będzie się na nich patrzeć z zazdrością albo jakby chciał zabić Majewskiego i mieć Olka tylko dla siebie. Niedoczekanie.
    Odprowadził wzrokiem swojego chłopaka, a jego uśmiech momentalnie znikł, kiedy zobaczył poczynania tego faceta. No co za cholerny, bezczelny…
    - On jest zajęty – Michał wyrwał mu karteczkę z dłoni i od razują podarł. Nie wiedział, co tam konkretnie było napisane, ale to nie było teraz ważne. Na pewno nie był to wierszyk, który miał ocenić Zamojski. – Jest w szczęśliwym związku ze mną. Od dwóch lat, więc odczep się, bo inaczej porozmawiamy! – fuknął. Jeszcze był miły, chociaż gotowało się nim. Tak, dwa lata w związku z zaborczym i zazdrosnym facetem robiło swoje. Ta zazdrość chyba przeszła na niego. I przez chwilę zastanawiał się, czy wcześniej też bywały takie sytuacje, w którym to Olek był podrywany, a Michał tego nie zauważył. Jasna cholera! Musi zwrócić na to większą uwagę. – Idź się odmelduj, kochanie. Idziemy do domu – powiedział chłodnym tonem, mrużąc oczy i patrząc na nieznajomego. Phi. Kim on był? To jasne, że Michaś był od niego przystojniejszy i lepszy. Aczkolwiek musiał przyznać, że nieznajomy ma całkiem przyjemną budowę ciała… Może Michał powinien wybrać się na siłownię. W końcu był taki drobny i chudy w porównaniu do Olka. Może Olek już się znudził jego zwykłym ciałem? Nie, nie, przecież wtedy nie rozbierałby go na każdym możliwym kroku i nie oznaczał ciała Michasia jako swojego… Mimo to, Michał poczuł się zagrożony. Nie zamierzał się jednak poddawać, co to, to nigdy w życiu!

    OdpowiedzUsuń
  38. Michał nadal pilnował wzrokiem nieznajomego faceta. Najchętniej wsadziłby mu do ust szklankę. Tak, ostro, to prawda. Ale cóż poradzić, Michaś widocznie nie był taki grzeczny, na jakiego wygląda. Olek był j e g o. I tylko jego. Nikt nie miał prawa wciskać mu żadnych karteczek do rąk. Chyba, że ulotki. Ci, którzy rozdawali na mieście ulotki mogli mu wciskać do rąk te swoje kolorowe, papierowe pierdółki.
    Wyszedł razem z nim, trzymając go mocno za rękę. Był zły i wyglądał trochę jak rozjuszony kociak. Patrzył jednie na przechodniów, czy któryś nie patrzy na jego Olka takim wzrokiem, jak tamten mężczyzna w kawiarni. I jak on miał go teraz puścić do pracy?
    - Mógłbym – potwierdził, starając się, żeby jego głos nie ociekał takim jadem, jak mu się wydawało, że ocieka. – Sam bym go wykończył – powiedział, pewny siebie. Sprzedałby mu ostre uderzenie w twarz, a potem w krocze, to od razu odechciałoby mu się podrywać zajętych panów. Dobrze, że stamtąd wyszli, bo jakby tam dłużej siedział i patrzył na tego mężczyznę, to źle by się to mogło skończyć. A już jedno odszkodowanie mieli na karku, nie potrzebowali jeszcze jednego powodu, dla którego mieliby stracić potrzebne pieniądze. No i jeszcze te zawiasy. Michał nie chciał mieć kartoteki policyjnej…
    Majewski chciał coś powiedzieć, że dobrze, że Olek leci tylko na niego, bo inaczej kiepsko to widzi, ale jego czarne myśli odeszły gdzieś w nieznane, kiedy Aleks znowu go pocałował, tym razem wtedy, kiedy nie było obok nich tego faceta. Objął go w pasie i odwzajemnił te pocałunki, mając gdzieś gapiów. Cóż, życie w Polsce nie było takie proste dla ludzi o ich orientacji seksualnej.
    - Jesteś tylko mój – powiedział mu, jakby Olek o tym jeszcze nie wiedział przez przypadek, a potem złapał go za dłoń i pociągnął do domu. Coś w jego humorze było teraz nie tak, chociaż Olek zapewnił go o swojej wierności. Mimo to, Michał był smutny. Przez chwilę żałował, że przyszedł do kawiarni, ale potem zdał sobie sprawę z tego, że dobrze, że się dowiedział, iż jego chłopak ma jakiegoś wstrętnego (i natrętnego) adoratora.
    - Zrobiłem obiad – poinformował go sucho, zdejmując buty i idąc do łazienki. Zignorował nawet Alvina, który cieszył się na ich widok.
    To była naprawdę dziwna sytuacja i Michał nie sądził, że kiedykolwiek zachowa się tak beznadziejnie, jak teraz. Odkręcił wodę w kranie i umył ręce. Westchnął cicho. Jutro też tam pójdzie. Musi się dowiedzieć, czy ten facet odpuścił, czy wręcz przeciwnie…

    OdpowiedzUsuń
  39. Michał nie zamierzał odpuszczać. To było już pewne. Musiał uspokoić swój umysł. Widocznie pod względem zazdrości byli do siebie podobni z Olkiem, aczkolwiek Michaś okazywał to rzadziej… no dzisiaj był pierwszy raz. Wiedział, że Aleks go nie zostawi, mowy nie było w ogóle, ale mimo to Majewski poczuł się tak jakoś źle.
    Obmył twarz wodą, a potem wytarł ją. Zaczesał włosy palcami do tyłu i westchnął. No, już, spokojnie. Nikt mu Olka nie zabierze. W dodatku Olek się nigdzie nie wybierał, przecież kochał tylko jego. Na zawsze. Chociaż jego rodzinka pewnie by się ucieszyła na wieść, że ich dziecko nie mieszka ani nie jest w żadnym związku z tym socjopatą, jak to mieli w zwyczaju mówić. Głównie jego mama tak mówiła, jak tylko pierwszy raz zobaczyła z jaką zaborczością Zamojski traktuje jej jedynego synka i jak jest o niego zazdrosny. Widziała raz, jak Aleks przyciska do ściany Michała i całuje go natarczywie (jej zdaniem). Nie wiedziała tylko, że to wszystko Michasiowi się podoba, że lubił być tak przez niego traktowany. Czasami uważał, że jest zabaweczką, bo pozwala mu na to wszystko. Więc się postawiał raz po raz, a potem znowu był sprowadzany do parteru. Cóż, ich relacje były naprawdę dziwne i lepiej nie próbować tego zrozumieć. Jeśli ktoś uważał, że to toksyczny związek, to jego sprawa.
    Był zdziwiony zachowaniem Olka. Jak długo siedział w tej łazience i tak rozmyślał? Cholera. Usiadł zatem na brzegu wanny, pozwalając mu na te pocałunki. Ba, po chwili delikatnie wsunął się do niej, ciągnąc chłopaka za sobą. Przycisnął go do siebie, odwzajemniając pocałunki. Dobrze, że wanna była sucha i w miarę duża, aczkolwiek nie przeszkadzałoby mu, gdyby była mniejsza. Chciał mieć Olka tak blisko, jak się tylko dało.
    - Wiem, kochanie, ja to wszystko wiem – szepnął w końcu i spojrzał mu w oczy. – Ufam ci, naprawdę, przecież to wiesz – pocałował go lekko w dolną wargę, a potem polizał jego wargi od dołu do góry. – Wiem, że jesteś mój, a ja twój, że mnie kochasz – dodał, kładąc mu dłoń na sercu. – Ale po prostu zdenerwował mnie tamten facet, kiedy chciał ci dać swój numer telefonu. Wiem, że byś go wyrzucił od razu – pospieszył z wyjaśnieniami, żeby mu przypadkiem nie przerwał w połowie zdania. – Ale nie pozwolę, żeby to się powtórzyło – znowu go pocałował, tym razem bardziej zaczepnie, jakby chciał go zmusić do przejęcia kontroli nad pocałunkiem. Kochał go niesamowicie mocno. Nie wyobrażał sobie życia bez niego. – Jesteś mój – powtórzył po raz kolejny, wsuwając dłonie pod jego koszulkę. – I kocham cię – podciągnął jego górną warstwę ubrań ku górze, głaszcząc go po nagiej skórze na plecach. Nie było sposobu, aby Olek o tym wszystkim zapomniał; Michaś powtarzał mu to i pokazywał swoje uczucia, kiedy tylko mógł. Chciał to robić i robił. W końcu należeli do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  40. Michał odwzajemniał każdą pieszczotę, obejmując mocno Olka. No. I jak ktoś chciał wejść między nich? Nie dało się, nie istniała nawet taka opcja. Ten ziomuś z kawiarni będzie musiał się z tym pogodzić, ponieważ żaden z nich nie zamierzał odpuścić w ich związku, pomimo tego, co mówili najbliżsi Michała. Kochał go całym sercem, całym sobą i był w stanie zrobić dla niego wszystko.
    Otworzył oczy i pogłaskał go po policzku. Z wanny wyszedł zaraz za nim, zadowolony z takiego obrotu spraw. Przytulił się jeszcze do niego na chwilę, do jego pleców, przylegając do nich całkowicie. Pocałował go szybko w odsłonięty kark, a potem poleciał do kuchni, po drodze głaszcząc stęsknionego Alvina.
    - Jest dobrze – szepnął do psa, jakby ten miał cokolwiek zrozumieć. Potem włączył piekarnik, aby podgrzać kurczaka. W tym czasie wyjął potrzebne naczynia oraz sztućce i czekał. Co jakiś czas zerkał na Olka i uśmiechał się do siebie. No, znalazł swojego zazdrosnego księcia.
    Po kolacji (podczas której Michałowi zdarzyło się pozaczepiać trochę Aleksa, ale to raczej normalne, Michaś lubił zaczepiać się w ludzi, na których mu zależy) Misiek przebrał się w piżamę i wskoczył do łóżka. Obserwował, czy Olek nie idzie za nim. W końcu sam chciał iść do łóżka o godzinie dość wczesnej. Michałowi to nie przeszkadzało, lubił łazić w piżamie i leżeć w łóżku razem ze swoim partnerem, niekoniecznie spędzając ten czas na spaniu lub uprawianiu miłości.
    Po cichu wziął Alvina pod kołdrę obok siebie. Może Olek od razu nie zauważy tego wybrzuszenia…
    Kiedy w końcu Zamojski położył się obok, Misiek praktycznie od razu się do niego przytulił. Położył głowę na jego sercu, słuchając jego bicia. Cudowny dźwięk. Dłoń położył na jego brzuszku i uśmiechnął się do siebie.
    - Dostałem pracę – pochwalił się w końcu. Chciał mu to powiedzieć już wcześniej, ale nie było okazji przez tego faceta z kawiarni. – Będę pracować w takiej agencji, która wykonuje różne projekty, a potem robi kampanie społeczne – uniósł lekko głowę, cały czas się uśmiechając. – Chciałem to robić na drugim roku studiów, kiedy mieliśmy podobny przedmiot – wyjaśnił, a potem pogłaskał go boku jego ciała. – Zaczynam od przyszłego miesiąca. Cieszysz się? – zapytał, patrząc na niego dużymi, dość uroczymi, oczami.

    OdpowiedzUsuń
  41. Michał uśmiechnął się, kiedy Olek zaczął się do niego tulić. Z przyjemnością objął go mocno i pogłaskał po karku, jednocześnie całując go w czółko. Moje kochane i nikogo więcej. Tak w skrócie.
    - A co miałem mówić i kiedy, jak ten palant się do ciebie dobierał na moich oczach, a potem byłem na niego zły, że zapomniałem o tej pracy, hm? – spojrzał na niego krótko, a potem znów pogłaskał po głowie. Lubił go tak dotykać i pieścić, sprawiać mu przyjemność samym dotykiem. – Jutro pójdę do sklepu i kupię coś dobrego na wieczór – sięgnął jeszcze po telefon i nastawił sobie budzik, gdyby przez przypadek (przez Olka) zasnął i nie wyprowadził Alvina na spacer. Wczesna godzina, do nocy jeszcze czas, ale pies też musiał zaspokoić swoje fizjologiczne potrzeby.
    Odłożył telefon i spojrzał na swojego mężczyznę. Niech śpi. Niech sobie odpocznie, bo tak ciężko pracuje na nich dwóch ostatnio.
    - Mam szefa, ale ma obrączkę na palcu, skarbie – uspokoił go i uśmiechnął się lekko. Może nie powinien się tak uśmiechać, zaraz Olek wyskoczy z jakąś inną teorią, że jego szef to ukryty gej i na pewno będzie chciał poderwać Miśka. A potem znowu przywali kolejnemu szefowi w twarz. Michał miał jednak nadzieję, że Aleksowi nic nie przyjdzie do głowy, nie mógł sobie pozwolić na to, aby jego nerwy puściły drugi raz. Tym razem mogłoby to się skończyć inaczej, niż zawieszeniem, które i tak było straszną karą. Znaczy w porównaniu do zamknięcia za kratami, to było prawie nic. No i właśnie… - Jutro zrobię przelew Zawadzie – powiedział cicho. – Będziemy mieli to już z głowy, a ja w końcu będę spać jak człowiek, nie budząc się w nocy co chwilę – westchnął ciężko, wsuwając palce we włosy swojego chłopaka. To prawda, przez ostatnie noce nie wysypiał się, budził się co kilka godzin, a potem już w ogóle nie spał. Nie było tego po nim widać (o dziwo), ale strasznie to przeżywał. Nie mógł się doczekać, aż spłynie na niego ten spokój, a nerwy odejdą w zapomnienie. – Odbijemy sobie ten hajs – znów go pocałował w czoło.
    Alvin uniósł głowę, a potem nosem znalazł rękę Olka, którą oczywiście musiał polizać. Generalnie szczeniak bardzo lubił Olka, chociaż człowiek chyba nie bardzo za nim przepadał. Albo po prostu tego nie okazywał, w końcu psy wyczuwały nie tylko choroby, ale też podstawowe emocje.
    Michał pogłaskał psiaka po łebku i uśmiechnął się. Słodziak kochany. Taką mieli sobie wesołą rodzinkę.
    Nagle telefon Michała się rozdzwonił. Chłopak szybko odebrał i zaczął rozmawiać. Coś z „Jasne, wpadaj”, „Okej, spoko”, „Przynieś” i „Do zobaczenia”. Zadowolony odłożył komórkę na stolik.
    - To Kacper – wyjaśnił Aleksowi i pocałował go w nosek. Tak, o niego też Olek bywał zazdrosny.

    OdpowiedzUsuń
  42. Właśnie tego mógł spodziewać się Michał. Od początku ich znajomości tłumaczył mu, że Kacper, to tylko przyjaciel i nikt więcej. Znaczy był dla niego jak brat, poznali się w podstawówce i tak spędzili prawie całe życie razem, widując się praktycznie codziennie i wyjeżdżając razem na wakacje. W głowie Michała nigdy nie pojawiły się myśli o związku z Kacprem. On był kimś, kto jest nietykalny, o kim nie dało się mówić „chłopak”. I teraz, kiedy Michaś sobie o tym pomyślał, aż się wzdrygnął. Nie, nie, nie. Mowy nie ma. Nawet, jeśli Olka nie byłoby obok, to i tak nie potrafił sobie tego wyobrazić. Kacper był dla niego jak brat i nic tego nie zmieni ani na gorsze ani na lepsze/na coś więcej. W życiu miłosnym Michasia był tylko Olek. Jego najukochańszy Olek, który był tak straszliwie o niego zazdrosny. Nawet teraz to pokazywał, chociaż Kacpra z nimi nie było; leżeli sami w łóżku.
    - Jutro wpadnie, kotek – zamruczał, a potem jęknął cicho. – Ałć, to boli. Gdzie z tymi pazurami – mruknął, obejmując palcami jego nadgarstek. – Przyjdzie jutro, jak będziesz już w domu – westchnął, próbując go uspokoić. – Przyniesie twoje ulubione ciasto, żebyś na niego nie warczał – zaśmiał się cicho pod nosem. Zaraz szybko pocałował go w czubek głowy i objął mono jednym ramieniem, bo palcami drugiej ręki nadal trzymał jego nadgarstek. – Ma coś ważnego do powiedzenia, ale nie pytałem co. Powiedział, że to musi być przekazane osobiście. Ciekawe, o co może chodzić. Był taki zadowolony i radosny… Może sobie kogoś znalazł?
    Właściwie taka opcja byłaby chyba najlepsza. Może Aleks w końcu przestałby być zazdrosny o najlepszego przyjaciela swojego chłopaka. Ale trochę go rozumiał, w końcu Kacper też był gejem. Trudno go było jednak przekonać co do tego, że nic ich nie łączy oprócz braterskiej więzi, jaka się między nimi wytworzyła w ciągu tych wszystkich, długich lat razem.
    - Jutro piątek, więc możemy sobie z nim posiedzieć – dodał cicho, głaszcząc go po plecach. Sam zamknął oczy, próbując jednak nie zasypiać. Wiedział, że musi jeszcze wyjść z Alvinem na spacer. Niestety, takie były minusy posiadania psa – późne spacery, podczas kiedy na dworze jest zimno i ciemno. Akurat teraz to jeszcze można wytrzymać, ale zimą? Tak, przydałby im się taki dom z ogrodem, żeby móc psa tylko wypuścić i niech sobie biega, ile chce. Właściwie, to była ładna wizja. Michał aż się uśmiechnął do siebie, wyobrażając sobie tę radość i szczęście, które mogło ich spotkać w późniejszym życiu. Niestety, na razie były to totalnie odległe „plany”, nie mieli pieniędzy, a kredytu małżeńskiego nijak nie dostaną.
    Westchnął cicho, wsuwając palce we włosy Olka.
    - Jeśli chcesz, jutro też cię odprowadzimy do pracy z Alvinem – zaproponował sennie. Było mu tak zdecydowanie za dobrze i zbyt miło, żeby utrzymywać się w stanie przytomnym.

    OdpowiedzUsuń
  43. Westchnął cicho. Cieszył się, że Olek chce wziąć wolne i jakoś mu pomóc (chociażby w krojeniu nierównych kostek warzyw czy coś), ale naprawdę potrzebowali gotówki. Z drugiej strony jeden dzień ich przecież nie zbawi. Pogłaskał go tylko i słowem się nie odezwał. Już zaczął planować jutrzejszy dzień. Nie ukrywajmy, Michał lubić mieć wszystko zorganizowane i nie lubił, kiedy ktoś lub coś niszczyło mu te plany. Liczyła się każda minuta. Nawet się o tym uczył na pewnym wspaniałym przedmiocie na drugim roku studiów, ale już nie pamiętał, jak się nazywała jego „przypadłość”. Jednakże wszystko i tak się zmieniało, kiedy pojawiał się Olek. Chociaż i jemu czasami obrywało się za to, że odciąga go od pracy i całego planu dnia.
    - Dobrze, pomożesz mi jutro – stwierdził ciężko Michał. Wymyśli coś fajnego, czego Olek nie zepsuje, ale pomoże mu w wystarczający sposób. - I spoko, sam pójdę z Alvinem – mruknął, odpychając go od siebie. Wstał i szybko się ubrał, żeby nie wychodzić na zewnątrz w piżamie. Bez słowa zapiął psu smycz i wyszedł z mieszkania.
    Długo z nim chodził, ponieważ godzina była wczesna, a on nie chciał rano się obudzić z kałużą wiadomego pochodzenia. Trochę się też z nim pobawił, porzucał mu patyk, pogonił go. Oczywiście zwrócił na siebie uwagę innych ludzi. Olek miał rację, że takie dwa słodziaki mogą zostać oblężeni przez dziewczyny, które chętnie zabrałyby ze sobą i jednego, i drugiego. Michaś ucieszył się, że nie ma tutaj Olka, bo na pewno byłby zazdrosny o chłopaka, który poprosił o pogłaskanie Alvina. I tak lepiej, że Alvina, a nie Michała na przykład…
    Po spacerze wrócił dość późno do domu, ale miał pewność, że zmęczony Alvin szybko zaśnie i obudzi się razem z nimi. Michał zdecydował się jeszcze na prysznic, żeby się trochę odświeżyć po tej bieganinie za szczeniakiem. Zaraz po tym wskoczył w piżamce do łóżka i od razu przytulił się do pleców śpiącego Olka. Pocałował go w kark, a potem zamknął oczy i sam zasnął. No, jutro nie muszą wcześnie wstawać i będą mogli sobie trochę poleżeć… wcześniej jednak idąc z psem na spacer. Michał był trochę zły, że wieczorem musiał iść sam, ale co zrobić…
    Kolejnego dnia obudził się, przytulając do siebie kawałek kołdry i poduszki. Okazało się, że Alvin wskoczył do nich do łóżka i leżał sobie teraz grzecznie w nogach. Chyba jeszcze spał, co ucieszyło Michała. Obrócił się na drugi boczek i spojrzał na swojego chłopaka. Miał zamknięte oczy i sobie o czymś śnił. Michał przysunął się do niego i musnął delikatnie ustami jego policzek. Nadal był na niego zły, ale to nic, to nic. Do przyjścia Kacpra mieli jeszcze sporo czasu, zresztą, i tak było wcześnie i Michaś nie zamierzał podnosić się z łóżka. Zbyt wygodnie tu było. Ale niestety niedługo to się skończy, kiedy będzie musiał wstawać i chodzić do pracy.
    Położył głowę na torsie swojego ukochanego i zamknął oczy, wsłuchując się w bicie jego serca.

    OdpowiedzUsuń
  44. Mru, mru, mru. Podobały mu się te pocałunki, którymi obdarzał go Olek. Kto mógł całować tak, jak on? Nikt się z nim nie równał (chociaż Michał miał tylko jednego chłopaka, którego tytułował mianem eks chłopaka), Olek był najlepszy. Nawet wtedy, kiedy zachowywał się tak, że Michaś miał ochotę walnąć go patelnią w łeb.
    Ułożył się wygodnie na jego miejscu w łóżku, kiedy Aleks zdecydował się podnieść swoje szanowne i seksowne cztery litery z łóżka. Obserwował go z niesamowitą rozkoszą, patrząc na jego zarysowane plecy, biodra i nagi tyłeczek, którym się tak wypinał w jego stronę.
    - Gdyby mi się chciało wstać, to chętnie bym cię klepnął, wiesz? – uśmiechnął się, nie odrywając od niego pożądliwego spojrzenia. Dopiero kiedy Zamojski zniknął w łazience, Michał podniósł się i poszedł tam za nim. W końcu mógł go klepnąć w pośladki i pocałować w nagie ramię. – Zazdrośnik – skomentował z lekkim uśmiechem na ustach, głaszcząc go jednocześnie po podbrzuszu, skutecznie omijając jego męskość. Drugą dłoń nadal trzymał na jego pupci. – I zaczepiali nas. Chodziło im o tego futrzastego przystojniaka, który pozwolił sobie dzisiaj z nami spać – ugryzł go w ramię, głaszcząc go po pośladku. – Idę zrobić śniadanie – poinformował go, czując, że jego żołądek zaczyna się odzywać.
    Ponownie go klepnął. No, to za to, że tak chodzi nagi po domu i pokazuje swoje nagie ciało Miśkowi. Dobrze, że tylko jemu.
    Nie miał dzisiaj pomysłów na jakieś super wypasione śniadanie, więc po prostu zaczął robić tosty, które ledwo mieściły się w tosterze. Misiek nie ograniczał się z dodatkami, zawsze dawał tam wszystko to, co uważał, że powinno być i że będzie smaczne. I się nie mylił. Ugotował wodę i zalazł sobie herbatkę, a Olkowi kawę. Znał go, wiedział, jaką pije i ile łyżeczek cukru wsypuje do kubka. Potem zabrał się za smażenie tostów i nasłuchiwał, czy woda pod prysznicem nadal płynie. Alvinowi również wsypał śniadanie i wymienił wodę na świeżą.
    - No już, już, proszę – pogłaskał szczeniaka, odkładając torbę z pożywieniem dla zwierzaka. W międzyczasie zadzwonił jeszcze do Kacpra i upewnił się, czy zje z nimi obiad czy kolację. Musiał wiedzieć, ile przygotować, żeby wszyscy się najedli. Bo wyżywić tych dwóch żarłoków, to też było wyzwanie.
    - Siadaj, siadaj, tosty stygną – uśmiechnął się do Olka, który właśnie wchodził do kuchni. Michaś podał mu kawę, a potem usiadł naprzeciwko niego i zaczął jeść. – Co byś chciał dzisiaj zjeść na obiad? I kolację? Muszę pomyśleć, co musimy kupić.
    Podobało mu się takie życie, bez trosk. Normalne, jak każdego innego związku, pary, która razem mieszkała i musiała dbać o takie rzeczy jak rachunki czy zakupy. Jasne, że czasami sprawy z rachunkami były straszne, ale niestety, takie było życie. Nudno też nie mieli, głównie ze względu na zazdrość Olka, z której zawsze wyniknęła mniej lub bardziej dramatyczna sytuacja. Mimo to, wciąż byli razem.

    OdpowiedzUsuń
  45. Michał uśmiechnął się do siebie cwano. Oczywiście, że miał niegrzeczne myśli związane z Olkiem. Zwłaszcza, kiedy tak paradował po domu z gołym tyłkiem. Co miał zrobić? Ręce same się pchały, żeby go dotknąć, a usta i język same chciały go pieścić i miziać. I co zrobisz? Nic nie zrobisz, Olek musi się z tym pogodzić.
    - Wiszą na wieszaku z kurtkami w korytarzu – wyjaśnił mu, kończąc jedzenie. Najadł się za wszystkie czasy, ale przynajmniej będzie miał siłę do obiadu. Posprzątał po jedzeniu, a potem poszedł się umyć i ubrać.
    W końcu dotarł do Olka i pocałował go w usta. Później wyszli na spacer z psem, a koło sklepu przywiązali smycz do stojaka na rowery. Michał pogłaskał Alvina, uspokajając go przy okazji słowami, że przyjdą na pewno i go tak nie zostawią. Oczywiście, że wierzył w to, iż szczeniak go rozumie. Może niekoniecznie słowa, ale na pewno te czułe gesty. To na pewno musiało być przyjemne. Cóż, w końcu kiedy Olek głaskał jego, to też odczuwał przyjemność.
    Szybko zrobili zakupy, a Michał wybił Olkowi z głowy szpinak. No nie będzie jadł szpinaku. Ewentualnie mogą kupić szpinak w liściach, wtedy owszem. Ale nie przerobiony na zieloną papkę…
    Michaś i tak postanowił zrobić pyszne i zdrowe burgery na kolację. Obiad był prosty, bo chciał zrobić spaghetti. Przy okazji kupili jakieś słone przekąski, sześciopak piwa, a dodatkowo Michał pokusił się o mocniejszy trunek, który ostatnio zauważył u kuzyna. Wódka, syrop grejpfrutowy i sok z mango. Mega. Musiał to pokazać Kacprowi.
    Po powrocie do domu Michał jak zwykle poszedł umyć łapki, a potem przebrać się w wygodne dresy. Będąc jeszcze w sypialni, chwilę zastanawiał się nad pewnym szalonym pomysłem…
    – Wiesz co – zaczął nieco głośniej, żeby Olek mógł go usłyszeć – tak sobie pomyślałem… zróbmy sobie kiedyś taki dzień chodzenia nago po domu – sam nie wierzył, że to mówi, serio. Co ten pan Zamojski z nim robi… to się po prostu w głowie nie mieści. Gdzie on taki grzeczny chłopiec i takie plany! – Może jutro? – zaproponował. Nie wiedział, czy Kacper zostanie na noc. Jeśli tak, to zrobią sobie taką niedzielę (miał nadzieję, że Olek ma wtedy wolne), od rana do kolejnego rana cały czas nago. Michaś aż się zarumienił na te myśli. Dobrze, że Alvin tego nie rozumiał… I że ich mieszkanie miało szczelne rolety! Aczkolwiek znając Olka, to pewnie uniósłby je, nie wstydząc się niczego, i sąsiedzi mogliby ich sobie tak podglądać. A na to Michaś nie mógł się zgodzić.
    Poszedł do niego do salonu i spojrzał na niego nader niewinnie. Nikt by nie powiedział, że przed chwilą proponował mu „nagi dzień”. Taki niewinny chłopiec? Przecież on nie wie nic o życiu seksualnym!

    OdpowiedzUsuń
  46. Michał złapał jego dłoń, a potem przytulił się mocno do niego, nie zwracając w ogóle uwagi na obecny stan swojej fryzury. To nic, to tylko włosy. Nie był vlogerką, żeby o nią jakoś szczególnie dbać.
    - Oczywiście, że mówiłem poważnie. A jak ktoś przyjdzie, to mu nie otworzę. Chyba nie pozwoliłbyś, aby ktoś obcy mnie oglądał nago, prawda? – zamruczał mu do ust, które po chwili pocałował, zaczepnie gryząc go w dolną wargę. Położył dłonie na jego torsie, a biodrami otarł się o jego biodra. Też lubił się zaczepiać i zaczynać. Zwłaszcza w niego. W najróżniejszy sposób. A zwłaszcza w domu, gdzie byli sami i nikt ich nie mógł zauważyć. Cóż, Kacper przyjdzie dopiero wieczorem… Jego łapka zsunęła się nieco niżej na jego krocze. Michał uśmiechnął się seksownie do Olka i znowu go pocałował. – Zaraz, nic się nie stanie, jak obiad będzie trochę później – szepnął. – A Kacper przyjdzie za jakiś czas – dodał, zagłębiając dłoń w jego spodniach, a potem w bieliźnie. Palcami objął jego męskość, zaczynając powoli ją pieścić, poruszając dłonią. Ustami skubał jego wargi, a potem przeniósł się na jego szyję.
    Mógłby go tak teraz zostawić, jak Olek go tak czasami zostawia bez niczego, ale z drugiej strony… to była kusząca myśl. Nie miał zamiaru iść teraz do kuchni jak jakaś kura domowa. Mowy nie ma. A o to sprzątanie, to niech się Olek martwi, do cholery jasnej.
    Wyprostował się, ale tylko na chwilę, żeby móc zsunąć z jego bioder i spodnie dresowe, i bokserki. Michaś wiedział, że Olek jest zazdrosny o Kacpra, ale niech wie, że to z nim jest w związku i tylko jemu robi takie rzeczy, a nie swojemu najlepszemu przyjacielowi, ot co. Pochylił się zaraz nad Aleksem i zaczął sprawiać mu przyjemność ustami i językiem. Zamknął oczy, skupiając się nad tą czynnością. Chciał mu dać niewyobrażalną rozkosz i doprowadzić do szaleństwa. No, a przynajmniej przez chwilę. Sam nie wiedział, czy to sprawi, iż Olek będzie mniej lub bardziej zazdrosny, ale… obie wersje były dla Michała atrakcyjne. Albo Olek stanie się względem niego bardziej zaborczy (co mu się ostatnio bardzo podobało), albo mniej (co da Michałowi nieco więcej wolności).
    Dłonią pogłaskał go po torsie i brzuszku pod materiałem koszulki. Zacisnął lekko palce na jego skórze, czując pod opuszkami palców lekko zarysowane mięśnie. Cholera, nie dość, że cwana z niego bestia, to jeszcze tak piekielnie seksowna.
    - Dobrze ci? – zapytał po chwili, nie przerywając pieszczot.

    OdpowiedzUsuń
  47. Misiek oczywiście był z siebie mocno zadowolony. Kontynuował czynność tak długo, póki Olek nie poleciał do łazienki. Zastanawiał się, dlaczego nigdy nie chciał dojść mu w ustach. Uśmiechnął się do siebie, słysząc jego słowa. No, udało mu się sprawić mu przyjemność i był zadowolony.
    Wziął jego spodnie i bokserki, a potem poszedł do łazienki. Podał Olkowi części garderoby, a potem pocałował go lekko i przytulił do niego, kładąc policzek na jego piersi. No, to był seks, a po seksie Misiu zawsze chciał się chociaż trochę poprzytulać.
    - Ja ciebie też kocham, kochanie. Mocno – chwilę tak go sobie trzymał w pasie, rozkoszując się jego bliskością i ciepłem cały czas tak samo, jak za pierwszym razem. Dopiero potem poszedł do kuchni, w której zabrał się za przygotowywanie obiadu.
    Nie minęło długo, kiedy Michaś zabrał się za kolację. Kacper powinien niedługo przyjść, więc wypadałoby, aby wszystko było gotowe. Michał lubił gotować i wymyślać nowe przepisy. Nie dostałby za to tytułu Top Chefa ani nie wygrałby Hell’s Kitchena, ale radził sobie, a jego jedzenie było zjadliwe. Skoro Kacper mógł tyle jeść, to znaczy chyba, że był całkiem niezły. Olek też nigdy nie narzekał, czasami nawet go pochwalił. To go tylko napędzało do dalszych eksperymentów w kuchni. Oczywiście nie wszystko mu wychodziło, ale… starał się!
    O osiemnastej przyszedł jego przyjaciel, którego już w progu przywitał bardzo czule – jak Olek przewidział – przytulił go do siebie i poklepał po plecach. Rzadko się ostatnio widywali, to dlatego byli tacy wylewni.
    - Cześć, Aleksander – Kacper przywitał się ze starszym chłopakiem, wchodząc do środka. – Co tak ładnie pachnie?
    - Postanowiłem, że zrobię zdrowe burgery. Mam nadzieję, że będą ci smakowały. Siadaj, siadaj. Olek, nalej coś do picia – poprosił, sam znikając w kuchni.
    - Dawno mnie tu nie było – westchnął Kacper, rozglądając się dookoła. – Dobrze, że jesteś – spojrzał na Olka. Oczywiście, że wiedział o sprawie sądowej. No bo do kogo zwrócił się Michał, kiedy był cały przerażony tym zawiadomieniem? Oczywiście, że do najlepszego przyjaciela. Poza tym, Kacper też nie lubił Zawady, więc w tym akurat się dogadywał z Olkiem. Był zupełnie inny niż on, ale w kilku kwestiach się zgadzali. Może dlatego Kacper chętnie przychodził ich odwiedzić. No i jeszcze jedzenie Michała.
    - Dostałem nową pracę! – pochwalił się z kuchni Michaś.
    - Tak? Gratulacje! – pan Sobieski wziął na kolana Alvina i zaczął go sobie głaskać i tarmosić mu uszy. No tak, Olek unikał szczeniaka i generalnie niezbyt okazywał mu ciepłe uczucia, natomiast Kacper był oczarowany urokiem psiaka. Obaj panowie się różnili. Dobrze, że zgadzali się w tym, iż Michał jest najlepszą osobą, jaką mieli okazję kiedykolwiek poznać.
    - Dzięki, dzięki! Podano do stołu! – zawołał chłopaków. Nawet Alvin zeskoczył z kolan Kacpra i pobiegł do swojego pana.

    OdpowiedzUsuń
  48. Chłopaki zasiedli do stołu i od razu zaczęli jeść. Obiema rękami, bez żadnych sztućców. Dlatego Michał dziwił się trochę Olkowi, że on po nie sięgnął. Przecież znajdowali się tutaj sami swoi. W dodatku siedzieli w domu, a nie w eleganckiej restauracji, w której trzeba było zachować jakieś tam maniery i tak dalej.
    Michał spojrzał na Olka, kiedy ten zaczął mówić, a potem przeniósł wzrok na przyjaciela, oczekując odpowiedzi.
    - A, no wiesz, to samo. Studia i praca, wiecznie mnie nie ma. No i dawno was z tego powodu nie widziałem, więc postanowiłem, że wpadnę i się dowiem. Poza tym… poznałem kogoś.
    - No co ty?
    A więc jednak Kacper przyszedł się pochwalić! No ale tak, właściwie, to mu się nie dziwił. Pamiętał, jak sam przylazł do przyjaciela dwa lata temu i zaczął wychwalać Olka na wszelkie możliwe sposoby. Nie sądził jednak, że Kacper również zacznie to robić o nowopoznanym chłopaku. Byli do siebie podobni, ale nie aż tak. Michał uśmiechnął się szeroko, myśląc sobie, że może w końcu Olek przestanie być zazdrosny o jego przyjaciela i sobie w końcu odpuści. Chociaż z nim, skoro ten zacznie chodzić na randki z kimś innym. Z kimś, kto nie jest Michałem, do ciężkiej cholery. Ale z drugiej strony – weź takiemu przemów do rozsądku.
    - To super! Fajny jest? Przystojny? Na pewno tak – zaśmiał się, nie bardzo się kontrolując. No cóż, dla niego przystojny był tylko Olek. Zamojski był jego ideałem i nikt się z nim nie równał. Bardzo dobrze, że gusta były różne. No, może nie tak do końca, skoro jakiś klient w kawiarni próbował poderwać JEGO Olka na JEGO oczach. Przecież tamtemu facetowi należało dać w mordę! Dobrze, że Aleks go odciągnął w odpowiednim momencie, bo zaraz on miałby sprawę o pobicie. Och, przynajmniej łączyłoby ich coś więcej…
    - Totalnie nie mój typ, ale kiedy wszedł na stację… nic nie mogłem poradzić – zaśmiał się cicho, wgryzając się w burgera.
    Michał pod stołem dotknął kolana swojego chłopaka. No cieszył się, że go miał całego dla siebie, że udało mu się go spotkać i mogli być tacy szczęśliwi już dwa lata. To było naprawdę wspaniałe uczucie. Cieszył się, że teraz jego przyjaciel mógł tego zaznać. A przy okazji i Olek się uspokoi. Taką miał nadzieję Michaś, który położył na chwilę głowę na jego ramieniu.
    - To teraz będziemy mieli dla siebie jeszcze mniej czasu – westchnął cicho Michał. Obaj pracowali, uczyli się i mieli z kim spędzać czas na co dzień. Bał się, że ich kontakty ograniczą się jeszcze bardziej. Olek był dla niego ważny, bardzo, bardzo ważny, ale Kacper był jego przyjacielem. Nie chciał go stracić.

    OdpowiedzUsuń
  49. Michał spojrzał na Olka, kiedy ten dotknął jego uda. No o co mu znowu chodziło? Przecież chciał tylko nacieszyć się razem z przyjacielem! A mieli z czego się cieszyć, prawda? Miłość to najpiękniejsze uczucie na świecie i Michał to wiedział na sto procent. Mógłby o tym książkę napisać i robić wywiady, ot co. A Olek nadal był zazdrosny. No i z tym fantem nic nie zrobisz.
    Odwzajemnił oczywiście tę nagłą pieszczotę. No tak, już trochę znał Zamojskiego. Nie przeszkadzały mu te nagłe wybuchy pseudo czułości z jego strony. Zazwyczaj te pieszczoty należały do tych ostrzejszych, dlatego nazywał je pseudo. Odetchnął, kiedy Olek się od niego odsunął. Pokręcił głową z uśmiechem, jednak ten szybko znikł z jego twarzy.
    - Olek! – Michał pacnął go w ramię. – Nie mów tak! Na pewno im się uda - zmarszczył brwi. Kochał go, ale czasami mówił takie okropne rzeczy… Kacper był przyjacielem Michała i nie życzył sobie, żeby podobne komentarze leciały w jego stronę. Tym bardziej z ust własnego chłopaka. Może to, co powiedział Olek nie było jakieś super złe, ale mimo to Michał był na niego zły. Zamojski nie należał do miłych osób, ale mógł chociaż udawać. A jak tego nie umie, to powinien trzymać język za zębami.
    Odwrócił wzrok w stronę Kacpra, który dokładnie wiedział, o czym myśli Michał, dlatego machnął ręką, próbując odwrócić wszystko w żart.
    - Daj spokój, nawet nie wiem, czy znowu przyjedzie. Chociaż uśmiechał się do niego w taki ładny sposób… Do innych nie, ale do mnie tak – pokiwał głową, a potem zaśmiał się. – Tak, teraz będę o nim śnił po nocach – puścił im oczko. – Zakochany bez pamięci student ze stacji benzynowej… Powinni o tym film nakręcić.
    Michał uśmiechnął się do niego lekko, a potem ponownie zatopił usta w winie. Zapadła cisza, a Majewski jedynie spojrzał na swojego niedokończonego burgera.
    - Smakuje wam? – zapytał w końcu, biorąc jedzenie do ręki. Dla sałaty wszystko.
    - No jasne, że tak! Głodny student zje wszystko – zaśmiał się znowu, kończąc kolację. – No ale opowiedz, co z tą pracą, co będziesz robić. Manipulować ludźmi, jak mówiłeś na pierwszym roku?
    Michał westchnął. Właściwie to nie miał ochoty już nic mówić, ale chciał zagrać jakieś pozory, że jest w porządku. Dlatego zaczął opowiadać, że został zatrudniony w agencji, która prowadziła różne kampanie społeczne, że będzie przeprowadzać wywiady, badania i wymyślać różne akcje, aby zachęcać ludzi do zmiany swoich dotychczasowych zachowań. Nawet się przy tym uśmiechnął, bo naprawdę chciał to robić. To może być ciekawsze od pracy w korporacji. Taak, nic tylko poczekać, aż Olek zacznie być zazdrosny o nowego szefa, nie?
    - Posprzątam – zaproponował Michał, zbierając talerze na stosik, a potem niosąc je do zmywaki. Sztućce natomiast umył w zlewie. Wolał się z tym uporać teraz, aniżeli jutro, kiedy wstanie i zobaczy brudne naczynia w zlewie. Nienawidził tego po prostu. Zwłaszcza, że jutro mieli dzień nagości.

    OdpowiedzUsuń
  50. Michaś uniósł wzrok na swojego chłopaka. Westchnął cicho, a potem zmrużył oczy.
    - Mogłeś chociaż udawać, że zależy ci na jego szczęściu – prychnął, a potem wziął piwo z lodówki i wrócił do salonu. Odłożył alkohol na stolik, a potem zaczął przeglądać filmy, których jeszcze nie widzieli z Olkiem i nie będą spojlerować Kacprowi.
    Reszta wieczoru jakoś im upłynęła. Michałowi przeszła złość na Olka, co było zresztą widać, kiedy pod koniec przytulał się do niego, z głową opartą na jego torsie. Nawet sobie zamknął na chwilę oczy, powstrzymując się jednak od zaśnięcia. Cały czas słuchał filmu. Odkleił się od chłopaka, kiedy on musiał iść do łazienki albo kiedy późnym wieczorem odprowadzał Kacpra do drzwi. Pożegnał się z przyjacielem, a potem zamknął za nim drzwi. Ziewnął przeciągle, jedocześnie rozciągając się i kierując do salonu. Wyłączył telewizor i cały sprzęt, schował płytę i sprzątnął ze stołu. Gdzieś tam po drodze pocałował sobie Olka w ramię i szedł dalej. Ot, taka tam ich codzienna codzienność.
    Ogarnął się w łazience, wrzucając ciuchy do kosza na pranie. Nie widział sensu ubierania na siebie piżamy lub bokserek. W końcu jutro czeka ich bezubraniowy dzień. Michał aż się zarumienił, stojąc sobie taki nagi i myśląc o ciele Olka, którego nie okrywa zupełnie nic.
    Szybko wskoczył do łóżka i okrył się kołdrą. Jutro podkręci kaloryfery. W końcu nie było tak ciepło zaraz, a on nie zamierzał marznąć.
    Szybko zasnął. Noc minęła mu dość szybko. Słońce obudziło go swoimi promieniami. Od razu przypomniało mu się o dzisiejszym dniu i o tym, jak ma on wyglądać. Uniósł się na łokciu i spojrzał na swojego ukochanego mężczyznę. Znowu się zarumienił. Pocałował go szybko w usta, mając na dzieję, że go nie obudził tym sposobem. Olek pewnie nie mógł się doczekać, aż się sam obudzi i będzie mógł oglądać przez cały dzień i cały wieczór nagiego Michasia.
    W końcu wstał, powstrzymując się od założenia na siebie bokserek. Pierwsze, co zrobił, to poodkręcał kaloryfery. Jak będzie im za ciepło, to zawsze można otworzyć okno.
    Potem udał się do kuchni i tutaj już założył na siebie fartuszek. Zawsze to jakaś osłona przed gorącymi substancjami, które mogą pryskać podczas gotowania; Michaś nie chciał się przecież oparzyć.
    Zrobił śniadanie, zaparzył kawkę i herbatkę, a potem pozasłaniał okna. No co, nie chciał, żeby jakiś zboczony sąsiad z przeciwnego bloku siedział cały dzień przy oknie z lornetką przy twarzy. Michał mógł pokazywać swoje ciało tylko jednemu panu. Nawet lekarzowi się nie pokazywał, a co dopiero mówić o sąsiadach.
    Nakarmił też Alvina. Michał naprawdę był szczerze ucieszony, że zwierzęta tego nie rozumieją.

    OdpowiedzUsuń
  51. Michaś słyszał, jak Olek idzie do łazienki i bierze prysznic. Oho, za chwilę się zacznie zabawa życia. I naprawdę, to będzie zabawa życia, nigdy więcej czegoś bardziej rozrywkowego nie przeżyją. Chyba, że pójdą na super wypasiony basen, z różnymi atrakcjami i tam spędzą cały dzień, to wtedy tamten dzień będzie najlepszy, jeśli chodzi o zabawę i spędzanie wolnego czasu na relaksie.
    Odetchnął, kiedy usłyszał dźwięk zakręcanej wody. To przerażające, jak człowiek w stresie może słyszeć (i widzieć) różne takie pierdoły, na które normalnie nie zwraca uwagi. Ale cóż, sam tego chciał i dotrwa do końca.
    - Hej! – zawołał, próbując złapać fartuszek. – Nie chcę się ubrudzić ani poparzyć, no! – prychnął, lekko obrażony. Ale Olek, to Olek, mógł to właściwie przewidzieć, do cholery jasnej… - A o psa się nie martw – prychnął, odwracając się do niego przodem i w końcu zobaczył swojego nagiego chłopaka, siedzącego jak gdyby nigdy nic naprzeciwko niego. – Umowa obejmowała dom, a nie miasto, więc ubiorę się i pójdę z nim na szybki spacer, żeby za wiele nie stracił. Widzisz, jak ja o wszystko muszę dbać? – uśmiechnął się kącikiem ust.
    Usiadł obok niego, rumieniąc się lekko (jeszcze) na policzkach. Zabrał się za jedzenie. Czuł się nieco dziwnie, ale nie chciał przerywać tego doświadczenia ani na samym początku, ani w którymkolwiek miejscu tego dnia. W końcu sam to wymyślił. Podniecało go to i, cóż, zaraz Olek to zobaczy. Z pewnością się ucieszy. – Przy okazji kupię truskawki i lody, żebyś mógł je zjeść – spojrzał na niego uważnie, odchylając delikatnie głowę do tyłu. – Ze mnie – uściślił po chwili i już wiedział, że jego cała twarz przybrania kolor czerwony. I po raz kolejny: zadawanie się z Olkiem przez dwa lata, mieszkanie z nim już tyle dni i miesięcy, widywanie się z nim w dzień w dzień, robiło swoje. Znaczy Michaś nadal był niewinny jak baranek, w końcu to Michaś, ale przejawiał w sobie takie zachowania różne, dziwne… Dobrze, że tylko Olek widzi tę jego drugą stronę, odważniejszą i śmielszą.
    Michał złapał za kubek z herbatą i napił się, jednocześnie zakrył sobie kubkiem twarz. I tak niewiele mu to dało, bo czerwony kolor skóry nadal się utrzymywał i raczej nie zejdzie po chwili zasłaniania jej jakimś przedmiotem. Jednocześnie Michał miał nadzieję, że nikt do nich dzisiaj nie przyjdzie. Była sobota, małe prawdopodobieństwo, że ktoś zechce ich odwiedzić lub pożyczyć cukier. A jeśli tak, no to trudno, ale Michał nie zamierzał otwierać w stanie, w jakim został stworzony, na pewno nie. Olkowi też na to nie pozwoli. Olek był jego i tylko jego. Reszta mogła iść się wypchać, jak to się kiedyś mówiło.
    - Jesteś chętny na taki układ? – kontynuował po chwili, kiedy zebrał z powrotem myśli.

    OdpowiedzUsuń
  52. Michał spojrzał na niego i się lekko oburzył. Jak to od kiedy był taki wstydliwy? Od zawsze! To już Olek nie pamięta, kiedy podczas ich pierwszych spotkań Michał co chwilę się czerwienił, bo Zamojski powiedział coś miłego? No Michaś już taki był. Nawet, jeśli wyskakiwał z coraz to śmielszymi pomysłami na rozmaicenie ich związku i żeby nie dopadła ich znowu jakaś tam rutyna.
    Obserwował uważnie jego nagie pośladki i powstrzymywał się, żeby go nie klepnąć. A co, przecież mógł. A kiedy przypomniał sobie, że to kiedyś sam Michaś górował nad Olkiem… I tak bardziej czerwony już być nie może. Chyba.
    Michaś pisnął cicho, czując zimno na swojej skórze. Na początku już chciał na niego krzyczeć i rzucać obelgami, ale po chwili poczuł, że to nawet jest podniecające. Zamknął oczy, odchylił głowę do tyłu i przegryzł dolną wargę. Westchnął cichutko, czując swoje napięte mięśnie.
    - Zimno – poskarżył się, otwierając jedno oko i spoglądając na chłopaka. Wsunął palce w jego włosy, jakby chciał nakierować język Olka w miejsca, w które chciał być nim dotykany. Odchylił głowę do tyłu i cicho jęknął. Tak, a to dopiero był poranek. A gdzie tu do końca dnia… - Pójdę na ten spacer – stwierdził po kilku chwilach. Nagle wpadł na pewien pomysł; dotknął palcami męskości Olka i zaczął ją powoli pieścić. Na chwilę je jedynie oderwał, aby je polizać, a potem znów poruszał powoli dłonią. Ustami sięgnął do jego ramienia, piersi i mostka, a wolną rękę położył na jego pośladku. Olek był po prostu dla niego zbyt seksowny. I cóż się dziwić tamtemu mężczyźnie z kawiarni.
    Walczył ze sobą w myślach, czy go zostawić w takim stanie czy dokończyć… Stwierdził jednak, że szybko dokończy całą tę akcję, ponieważ sam nie chciałby być zostawiony w takim momencie. A poza tym – trudno mu było zabrać od niego łapki.
    Postarał się zatem, aby Olek doszedł mu w dłonie, całując go co jakiś czas w usta, wzdychając, kiedy czuł na sobie zimną kostkę lodu, którą sunął mu po ciele Zamojski. Podobało mu się to zdecydowanie za bardzo.
    A gdy udało mu się w końcu wyjść do miasta, szybko poszedł z psem do parku, do sklepu po lody śmietankowo-czekoladowe, truskawki, maliny i kilka innych pierdółek, z którym potem zrobi obiad i kolację, a później w końcu dotarł do domu. Starał się to zrobić dość szybko, wiedział, że Olek nie lubi czekać (swoją drogą – Michał też do cierpliwych nie należał i każdy o tym wiedział).
    Odstawił zakupione produkty do lodówki, umył ręce, a potem zrzucił z siebie ubrania. Było ciepło w mieszkaniu; to pewnie za sprawą kaloryferów… i erotycznej atmosfery, jaka tu panowała.
    Nie tracąc czasu, Michał zabrał się za obieranie i mycie truskawek i malin. Podjadał sobie przy tym głównie maliny, bo to był jego ulubiony owoc.

    OdpowiedzUsuń
  53. Michał cieszył się z tych wszystkich gestów, już nawet przestało mu przeszkadzać to, że jest zupełnie nagi. Bo co innego leżeć w łóżku i uprawiać seks, a co innego chodzić po domu bez majtek.
    Hm… nie, jednak nadal czuł się zawstydzony swoją nagością. Ale tak już chyba będzie zawsze.
    Poszedł grzecznie do salonu i usiadł na kanapie. Spojrzał przez ramię w stronę kuchni, słysząc dźwięk maszyny, a potem znowu spojrzał przed siebie. Trochę się stresował, ale „przecież to był twój pomysł, głupku, nie wycofasz się z niego! Poza tym, jest fajnie, prawda?”. Dobrze, że Alvin zdecydował się na drzemkę w ich sypialni przy wejściu na balkon.
    Michaś szybko przeczesał palcami włosy, a potem spojrzał na Olka. Oczywiście, że pozwolił mu na wszystko, kto by nie pozwolił? Położył się wygodnie na kanapie i cicho syknął, czując zimny lód na swojej skórze. Miał przez chwilę dylemat: drży z powodu zimna czy z powodu podniecenia? Potem zdecydował, że z jednego i drugiego. Olek niby nic takiego nie robił, ale w końcu to Olek. Nic więcej nie trzeba było tutaj mówić. Olek robił z nim, co chciał i nieważne, czy dotykał go w taki czy inny sposób. A że teraz dotykał go swoim wilgotnym językiem…
    Rozchylił nogi, unosząc lekko biodra. Zamruczał coś pod nosem, zamykając oczy i wsuwając palce we włosy swojego chłopaka. Przeczesał je, zagryzając dolną wargę, żeby nie jęknąć za głośno. No tak, Michaś był głośny i ekspresyjny. Zawsze musiał się uciszać w nocy, żeby nie pobudzić sąsiadów. Ale co miał zrobić, skoro było mu tak dobrze?
    W końcu jednak uniósł się na łokciach i nabrał na paluszek trochę lodów i oblizał go.
    - Mmm, słodkie – uśmiechnął się, a potem wykrzywił twarz i znowu z jego ust wydobył się jęk rozkoszy. Ale wymyślił dzień rozpusty. To powinno się wpisać w kalendarz, ot co. – Wiesz, że cię kocham i uwielbiam, prawda? – zapytał szeptem, żeby nie było słychać jak drży mu głos z tej całej sytuacji i podniecenia. On się martwił, że będzie mu zimno? Też coś. Jak tak będzie wyglądał cały dzień, to będzie się martwił, że jest za gorąco.
    Odszukał ustami jego ust i pocałował go mocno, od razu wsuwając język do jego ust. Serce waliło mu jak oszalałe, nigdy nie czuł się tak przy nikim innym i wątpił, że poczuje chociażby coś podobnego przy innym mężczyźnie (zakładając, że ich związek by się rozpadł, co raczej jest niemożliwe dla Miśka).
    - Mój – zamruczał, głaszcząc go po torsie i ramionach.

    OdpowiedzUsuń
  54. Michał uniósł na niego wzrok, a potem pogłaskał go dłońmi po plecach. Moje wredne, kochane. Cmoknął go w brodę.
    - A co, wolisz oglądać film? No jeśli tak bardzo chcesz, to w porządku – powiedział, oblizując usta od lodów. – Mniam, smaczne – powtórzył, zatrzymując jedną z dłoni na jego pośladku. No tak, lubił go dotykać i macać w najróżniejszych częściach ciała. Kolano i łokieć też się liczyło, jakby co.
    Wziął w palce lód, a potem przesunął nim powoli po odsłoniętej szyi Olka. Im obu najwyraźniej było gorąco, więc takie chłodzenie się było jak najbardziej na miejscu i najwidoczniej żadnemu z nich to nie przeszkadzało. Ba, wręcz przeciwnie. To, co zostało mu z lodu, położył w miejscu między jego obojczykiem a ramieniem, w tym takim zagłębieniu. Na całość położył połowę maliny, którą podzielił na dwie części. Drugą wsunął swojemu chłopakowi do ust. Potem przysunął usta i zlizał pozostałość, przy okazji gryząc go w nagą skórę, a potem językiem przesunął po ścieżce, którą sobie chwilę temu wyznaczył. Na samym końcu pocałował Olka w usta, wsuwając język do jego ust. Może każda ich sobota od tej chwili powinna tak wyglądać?
    Po chwili powędrował ustami na jego pierś, a palcami ponownie wziął kawałek lodów i położył je na jego mostku. Cóż, lody zjechały niżej, aż do męskości Olka.
    - Ups… - Michał uśmiechnął się lekko, a potem palcem zgarnął ślady po słodkościach. Zaraz potem wsunął brudny paluszek do ust i oblizał go seksownie. – Szkoda, że nie mamy bitej śmietany – westchnął ciężko. – Ale może na następny raz kupię – oczywiście, że właśnie go p o i n f o r m o w a ł o następnym takim dniu. Bo mu się bardzo spodobało! Co prawda nadal się uroczo rumienił, ale to był znak, że czuje się dobrze pomimo swojego jakiegoś tam skrępowania. Był zadowolony i cieszył się, że Olek bawi się równie dobrze (a może i lepiej) jak on.
    Jego męskość domagała się pieszczot, jednak Michał nie chciał na razie nic z tym robić. Na początku przecież muszą zjeść lody i owoce, nim się zepsują. Dlatego wziął drugą malinę do ust i szybko przełknął, jeszcze raz oblizując usta. No. I z kim Olek miałby się bawić lepiej, jak nie ze swoim Misiaczkiem?

    OdpowiedzUsuń
  55. Niecierpliwy Olek zazdrosny nawet o owoce? On naprawdę nie miał lekko z Michałem. A wydawało się, że taka dobra i miła z nich para. Taka dobrana, jak to mówią. No ale nie wszyscy wiedzieli, co się kryje za drzwiami ich mieszkania. Niektórzy się domyślali, jak na przykład matka Michała albo Kacper, ale to nie ich sprawa.
    - No już, już – uśmiechnął się, odkładając puste naczynia na bok, przy okazji sprawdzając, czy coś się nie ubrudziło podczas ich wspólnej zabawy. Na szczęście wszystko pozostało w stanie nietkniętym. – Nie możesz być zazdrosny o jedzenie, kocie – pocałował go w podbródek, a potem położył się wygodnie i zamknął oczy. Zagryzł dolną wargę w momencie niepewności. Nie wiedział, co zrobi Olek, mógł się jedynie domyślać, a to sprawiało, że był jeszcze bardziej podniecony (o ile to możliwe) niż dotychczas.
    Kiedy tylko poczuł, jak Zamojski chwyta jego nogi, od razu zrozumiał, co się stanie. Dlatego objął go mocno, a potem jęknął głośno. I znowu w powietrzu rozniósł się zapach seksu i głośne westchnięcia Michała. Próbował zachowywać się ciszej, żeby sąsiedzi nie wezwali policji jak w serialu, który ostatnio oglądał. Próbował się zagłuszyć przez zaciskanie zębów i drapanie Olka po plecach (chociaż to akurat było bezwarunkowe, zawsze mu tak pokazywał, jak dobrze się czuje w tym momencie).
    Po wszystkim przytulał się do niego, chociaż to Olek leżał na nim. Westchnął sobie, kiedy odzyskał oddech. Naprawdę mu się to podobało, takie dni muszą sobie robić częściej, przynajmniej nie tracą cennego czasu na rozbieranie.
    - Jesteś najlepszy – stwierdził i pocałował go lekko w usta, a potem w nosek. Uśmiechnął się do niego uroczo i już nikt by nie powiedział, że to właśnie Michaś to wszystko zainicjował. Ułożył głowę na poduszce i położył nogi na kanapie. Jeszcze lekko drżał po mocnym orgazmie. Nie miał zamiaru się dzisiaj nigdzie ruszać, jednak wiedział, że trzeba wyjść za chwilę na spacer z psem. A potem wieczorem raz jeszcze.
    Zamruczał coś pod nosem, przyciskając Olka do siebie. Lubił go mieć tak blisko, zawsze, a już zwłaszcza po seksie, kiedy leżeli sobie razem. Pogłaskał go po karku. Chciał więcej, ale najpierw muszą odpocząć.
    - Podoba ci się ten dzień? – zapytał, skubiąc ustami lekko jego uszko. Nie droczył się z nim, po prostu lubił okazywać mu czułość i zaczepiać się w niego, tym samym zwracając na siebie uwagę.

    OdpowiedzUsuń
  56. Ten jeden dzień minął im zdecydowanie za szybko, a Michałowi jakoś tak głupio było teraz się ubrać. Mógłby się do tego przyzwyczaić. To zdecydowanie był ich najlepszy weekend. Chciałby to powtórzyć już w kolejny, ale nie wiedział, czy to aby na pewno dobry pomysł. Jeszcze sobie Olek pomyśli, że Misiek jest jakiś niewyżyty. W końcu na początku ich znajomości do głowy by mu nie przyszło, żeby wymyślać taki dzień nagości! A teraz proszę, wiecznie myślał o nagim Olku, chodzącym po ich mieszkaniu i pokazującym ten swój seksowny tyłek. Za każdym razem, kiedy Michał sobie o tym pomyślał, to aż zagryzał wargę. Cholera jasna, żeby aż tak działać na innego mężczyznę…
    W poniedziałek bardzo nie chciało mu się podnieść, ale obowiązki wzywały. Ubrał się, a potem poleciał z psem, aby później ze spokojem zjeść śniadanie. Chciał jeszcze porozmawiać z Olkiem, ale on po prostu załatwił rano, co trzeba i uciekł jeszcze szybciej. Nawet nie zdążył mu się o nic zapytać. Przez ten ekscytujący weekend zdążył się przyzwyczaić do czułości i pieszczot, a teraz? On sobie wyszedł, całując go tylko mocno i żegnając go tym swoim spojrzeniem „jesteś tylko mój i nikt nie ma prawa nawet na ciebie patrzeć”.
    Poszedł na uczelnię, od razu skupiając się na zajęciach i wtapiając się w tłum. Po wszystkim pożegnał się z kolegami i koleżankami i poszedł w stronę domu. Po drodze chciał kupić jakieś bułki na obiad, dlatego cofnął się i przez chwilę miał wrażenie, że widzi tego faceta z kawiarni, który tak bardzo chciał poderwać Olka. Michał zmarszczył brwi. Czyżby Gdańsk był tak małym miastem?
    Wszedł do piekarni, kupił, co chciał (przy okazji wziął też coś słodkiego) i wyszedł. Odruchowo się rozejrzał, ale nie zobaczył już tego mężczyzny. Zadzwonił jednak do Olka i zapytał, czy chciałby coś ze sklepu. Starał się być dobrym chłopakiem i dbał o swojego mężczyznę, żeby ten mógł być z niego dumny i żeby czuł się z nim dobrze.
    Przed obiadem wyszedł z Nicponiem na spacer. Był zbyt zaabsorbowany zwierzakiem i nie zauważył od razu czającego się nieopodal faceta z kawiarni. Znów udało mu się go zauważyć i tym razem przeszły go dreszcze. To dziwne, że dostrzegł go już drugi raz w ciągu jednego dnia. Może gdzieś tu mieszkał albo pracował? Może tylko przechodził i to głupi zbieg okoliczności. Michał, za dużo się filmów naoglądałeś, pomyślał i westchnął cicho, ale przytulił do siebie Alvina i cmoknął go w łepek. Jeśli miałby kogoś śledzić, to na pewno nie ciebie, dodał, a potem od razu uniósł głowę. Nadal tam siedział i udawał, że go nie widzi. Może wcale nie udaje, rozważał dalej Michał, ale nie zmieniło to faktu, iż poczuł jak po jego ciele przechodzą dreszcze. Zapiął Alvinowi smycz i czym prędzej udał się w stronę mieszkania, co jakiś czas odwracając się przez ramię. Wystraszył się. Pewnie niepotrzebnie i zdawał sobie z tego sprawę, jednak jego reakcja była silniejsza od niego. Nie potrafił zapanować nad uczuciem niepokoju. Chciałby jak najszybciej znaleźć się w mieszkaniu.
    Tam zamknął się na wszystkie zamki. Przesadzasz, przeszło mu przez myśl, kiedy znalazł się przy oknie, które wychodziło na ulicę. Alvin był raczej spokojny, więc Michał odetchnął. Psy wyczuwały ewentualne niebezpieczeństwo, a ty po prostu przesadzasz. Olek by cię wyśmiał, gdybyś mu powiedział, że ktoś cię śledzi, na pewno.
    - Racja, nikt cię nie śledzi. Nie jesteś popularny – prychnął, przeczesując palcami włosy.
    Po kilku chwilach bezczynnego stania, udał się do kuchni. Dopiero po godzinie uspokoił się na tyle, aby uznać, że naprawdę przez chwilę miał paranoję przez głupi serial, który oglądał przed weekendem w czasie nieobecności Olka.

    OdpowiedzUsuń
  57. Koleje godziny Michał spędził na gotowaniu obiadu. Dopiero po tej czynności usiadł w końcu w salonie i czekał grzecznie na swojego księcia z bajki, który księciem – według niektórych osób – nie był. Pogłaskał Alvina po łbie. Ten spał sobie w najlepsze na fotelu, który już dawno sobie upatrzył jako swoje miejsce do odpoczynku i spania. Dobrze, że Olek się o to nie czepiał…
    Nie ruszył się z miejsca, kiedy usłyszał przekręcanie kluczy, chociaż drgnął w pierwszej chwili i już chciał lecieć po miotłę (ewentualnie wałek, dopiero później mu się dodało, że mógł wziąć ze sobą nóż do obrony, gdyby to było konieczne). Przypomniało mu się, że przecież to Olek wraca, tylko on miał klucze do ich mieszkania. Michał po prostu za bardzo panikował. Nigdy więcej oglądania serialu bez Olka, nawet jeśli to jakaś głupia komedia.
    - Cześć – przywitał się z nim i odwzajemnił pocałunek. Alvin przestał już radośnie szczekać i skakać dookoła Zamojskiego. Kiedy już się z nim tak przywitał, to wrócił na swój fotel, ale obserwował panów uważnie. Michał w tym czasie pogłaskał Olka po karku i uśmiechnął się. – Sesja się zbliża, miliony projektów do zrobienia, mówię ci… - westchnął ciężko, a potem mocno się do niego przytulił i trał tak przez dłuższą chwilę. Rzadko kiedy tak robił, ale teraz potrzebował poczuć się bezpieczny. A w ramionach Olka przychodziło to w mgnieniu oka. Cały strach odszedł, a przyszedł prawdziwy spokój. Michaś odetchnął cicho, wtulając nos w zagłębienie szyi Olka. No, teraz było dobrze, teraz było ciepło i przyjemnie. I przede wszystkim nic mu nie groziło w jego ramionach.
    Uniósł głowę i pocałował go w nosek. Nie, nie zdawał sobie sprawy z tego, że zachowuje się dziwnie. Jeszcze niedawno, bo w weekend, chodził sobie nago i prowokował swojego chłopaka, a teraz znowu zachowywał się jak ten dawny Misiek, który tylko się tulił, był uroczy, słodki i generalnie niewinny.
    - Chodź, nałożę ci obiadu. Pewnie jesteś głodny po całym dniu w pracy – stwierdził i wstał. Poszedł do kuchni, a zaraz za nim polazł Alvin. Chyba też był już głodny, więc Michaś nasypał mu do miski psiej karmy. – Jak było w pracy? Ten typ znowu był? – zapytał z pozoru obojętnie. No tak, dręczyło go to, zwłaszcza, że dzisiaj dopadła go jakaś paranoja związana z tym mężczyzną.
    Postawił przed nim talerz i szklankę soku, a potem usiadł naprzeciwko niego z tym samym zestawem. Wpatrywał się w niego uważnie i nawet się lekko uśmiechnął, kiedy Olek złapał za sztućce.

    OdpowiedzUsuń
  58. Westchnął cicho, spuszczając wzrok na jedzenie. Sam nie wiedział, co ma o tym wszystkim sądzić. Ale cieszył się, że Olek już tu był przy nim i dzisiaj nie wyjdzie nigdzie sam – a przynajmniej taką miał nadzieję Michał. Chciał spędzić ze swoim chłopakiem dzisiejszy wieczór, nie ruszając się ani na chwilę, jednak wiedział, że będzie jeszcze musiał iść z Alvinem na spacer. Cholera jasna, w ogóle mu się to nie dodało i trochę się spiął na samą myśl o samotnym spacerze. Znaczy miał jeszcze psa i tak dalej, ale wiadomo, wolałby iść z Olkiem i najprawdopodobniej go do tego namówi. Przecież mogli iść razem, a wieczorne spacer nadal były ich jedną z ulubionych form spędzania wolnego czasu. Pies nie mógł zmienić ich przyzwyczajeń i małych tradycji, dlatego odetchnął niezauważenie z ulgą i zaczął jeść. Pokiwał głową, kiedy usłyszał, że tego podejrzanego typa nie było dzisiaj w kawiarni, w której pracował Olek.
    - Tak pytam. Dla pewności – odpowiedział i uniósł wzrok, kiedy Zamojski podniósł swoje seksowne cztery litery i do niego podszedł. Wciągnął jego zapach do płuc, a potem wypuścił powietrze. Uwielbiał jego ramiona dookoła siebie. Naprawdę czuł bezpieczeństwo, nic mu nie groziło, kiedy Olek zamykał go w swoich ramionach i pokazywał, że Michał należy do niego oraz chronił go przed całym złem świata, jakie może im kiedykolwiek zagrozić. – Wiem, przecież zawsze ci wszystko mówię – westchnął. – To ty dzisiaj milczysz – zauważył, odkładając sztućce i unosząc dłonie, żeby pogłaskać go po jego rękach. – Pytam, bo… sam nie wiem – zawiesił głos, nie bardzo wiedząc, jak to powiedzieć, żeby nie zabrzmieć jak idiota albo paranoik. Nie chciał wyjść na kretyna. Przecież to mógł być tylko przypadek i nic więcej, a Olek mu powie dokładnie to samo. – Po prostu dzisiaj go widziałam dwa razy i miałem wrażenie, że mnie obserwuje. Nie śmiej się ze mnie – dodał cicho, znowu spuszczając głowę. Nie chciał na niego patrzeć. Wiedział, że to było głupie, a mimo to – powiedział mu. Przecież ufał Olkowi jak nikomu innemu na świecie. Mówił mu o wszystkim, zwierzał się, więc postanowił podzielić się również tym. – Ale mogło mi się tylko wydawać, wiesz, miasto takie małe – dodał, próbując się z tego śmiać, ale w ogóle mu nie wyszło, dlatego sobie odpuścił. – Jedz, kochanie, bo ci wystygnie – dodał po chwili, próbując zmienić temat na coś przyjemniejszego. Po prostu nie chciał już o tym myśleć, jeszcze teraz Olek się o tym dowiedział… Za dużo o tym myślisz, przeszło mu przez głowę i ponownie westchnął. Jutro obudzi się i wszystko będzie jak dawniej. Zawsze sen pomagał, uspakajał go. W dodatku noc spędzona w łóżku razem z Olkiem? Nie mógł sobie wymarzyć czegoś bardziej relaksacyjnego i uspokajającego.

    OdpowiedzUsuń
  59. Olek nie pomagał swoimi pytaniami i rozporządzeniami typu, że dzisiaj idą razem na spacer. Na szczęście Michał nie musiał go namawiać, bo sam się zgłosił. Odetchnął trochę, ale to znaczyło, że on też wyczuł w tym zagrożenie. Właściwie mógł się tego spodziewać, przecież Olek był zazdrosny o zwykłych przechodniów, a co dopiero, jeśli Michał wspominał coś o tym, że widział kogoś dwa razy w ciągu jednego dnia i widać było jak na dłoni, że się po prostu boi. Wyjaśnił mu pokrótce gdzie go widział, jaka to była sytuacja, że tamten nie zwracał na niego uwagi i że to mógł być po prostu zbieg okoliczności i najpewniej, gdyby nie wtedy to ich spotkanie w kawiarni, to w ogóle nie zwróciłby na niego uwagi. Oczywiście, że powiedział wszystko Olkowi, przecież to było jasne, że mu powie, zawsze to robił. Miał wtedy wrażenie, że dzieli się z nim częścią siebie – jakkolwiek dziwnie to brzmiało. Po prostu mówił to, co się stało, w czym uczestniczył, co widział, co słyszał. Czyli wszystko to, co zostawało w nim i wtedy wiedział również Olek.
    Pokiwał głową, godząc się na telefony. To miłe z jego strony, ale Michał miał nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby i że będzie wykonywać telefony do swojego chłopaka tylko z pytaniem o to, co chciałby zjeść na obiad, czy może kupić kebab z frytami, czy zamówią pizzę, czy może ma ochotę na coś bardziej wykwintnego.
    Dokończył swój obiad, nie patrząc na Olka, udając, że skupia całą swoja uwagę na jedzeniu. Tylko co jakiś czas zerkał na Alvina, który chyba nauczył się, że jego jedzenie znajduje się w misce na specjalnym stojaku, a nie na stole na talerzach jego właścicieli. Michał odłożył w końcu sztućce, a potem bez słowa wstał, usiadł okrakiem na kolanach Olka przodem do niego i się po prostu do niego przytulił, obejmując go ramionami za szyję. Oparł policzek o jego policzek, który po chwili dopiero pocałował. Westchnął cicho, nie mając zamiaru go puszczać. A przynajmniej przez najbliższe kilka minut. Nawet pies do nich przyszedł i oparł pysk o udo Michała. Wyczuł, że coś nie gra. Za to właśnie Michaś kochał psy, aczkolwiek koty podobno też przychodziły, kiedy wyczuwały, że coś jest nie tak z ich właścicielem. Zwierzęta już tak miały, ich nie dało się oszukać. Olka też nie.
    - Dobrze, pójdziemy razem na spacer. Cieszę się z tego powodu – dodał i pocałował go czule w usta.
    I tak wieczorem Michał ubrał się dość ciepło. Bo niby idzie lato, ale jakoś nie widać, a w nocy śnił mu się śnieg w czerwcu, także fajnie. Zapiął psu smycz, a na ulicy przytulił się do boku Olka. Cudownie. Tak było najlepiej. Blisko, ciepło, bezpiecznie i przede wszystkim przyjemnie. Nawet się do niego uśmiechnął, powstrzymując się od spojrzenia przez ramię. Tak, paranoja.
    Skierowali się w te bardziej oświetlone ulice. Michał nawet nie zamierzał kierować się w stronę parku. Tam może iść, kiedy jest jasno, w dzień. Wtedy może puścić Alvina i niech sobie biega, ale teraz? Nawet z Olkiem nie ma mowy.
    - Może kupimy sobie coś na wieczór? Albo nie, jutro trzeba wstać – westchnął, kiedy przechodzili obok jakiegoś sklepu.

    OdpowiedzUsuń
  60. Spacer upłynął im jednak w spokoju. Na szczęście. Michał nie musiał się już o nic martwić, przytulony cały czas do boku Olka, czuł się pewniej i bezpieczniej. Raz po raz pogłaskał Alvina po łebku i uśmiechał się. Chyba powoli już mu przechodziło i wracał do dawnego siebie, co go niezmiernie ucieszyło. Olka pewnie też, w końcu Misiek to Misiek.
    Ominęli sklep, ale Michał postanowił wrócić tu jutro i kupić coś dobrego na piątek. Spędzą wieczór razem, nie wychodząc nigdzie ze znajomymi. Włączą sobie filmy i będą się lenić. Oczywiście najpierw wyjdą z psem. Michał żałował, że nie mają małego domku z ogródkiem, po którym pies mógłby biegać kiedy tylko chciał. No ale niestety, jeszcze nie ten etap, a kredytu małżeńskiego nie dostaną.
    Michał poszedł coś zjeść do kuchni, przy okazji dając też kawałek parówki Alvinowi. A co, niech też ma coś z życia ten rosnący z dnia na dzień szczeniak. Potem wstąpił do łazienki, aby po dłuższej chwili zakopać się pod kołdrą tuż obok Olka. Przytulił się do niego jak to miał w zwyczaju i pocałował go mocno, z głośnym „cmok!”. Uśmiechnął się jeszcze do niego, a potem położył głowę na jego ramieniu. Tak, chyba towarzystwo Olka pomagało na wszystko. Dosłownie wszystko. I jak tu go nie kochać?
    - Przyjdź. Będzie mi bardzo miło – cmoknął go w pierś i zamknął zaraz oczy, nie mogąc się już doczekać. Oczywiście, że będzie chciał się nim pochwalić, przecież zawsze to robił, chociaż jego znajomi znali Olka. Nie bardzo, bo nie bardzo, ale jak się spotykali gdzieś w pubie na piwie, to zdążyli poznać jego imię i tak dalej, wiedzą także, że Olek jest najwspanialszym, najukochańszym i najcudowniejszym chłopakiem na świecie. Oni to widzieli nieco inaczej, ale nikt tego głośno jeszcze nie powiedział.
    Kolejnego dnia Michał przygotował kanapki i sobie, i Olkowi. Dobre, smaczne, zdrowe. A co, niech mu tam w pracy zazdroszczą chłopaka. Michaś lubił rozpieszczać Aleksa, a potem miał.
    Kiedy tylko wyszedł z klatki, rozejrzał się dookoła. Pokręcił jednak głową i ruszył w stronę przystanka autobusowego. Miał wrażenie, jakby dopiero co się zszedł z Olkiem, taki dobry humor dzisiaj miał. Wczorajszy niepokój gdzieś tam jeszcze w nim siedział, jednak zmniejszył się do bardzo minimalnego. Widocznie olkowe ramiona i spokojnie przespana noc robiły swoje i teraz Michał znowu czuł radość.
    Po zajęciach wyszedł przed uczelnię i rozejrzał się za swoim chłopakiem. Żegnał się jednocześnie ze swoimi znajomymi. Sesja w toku, wypadałoby się pouczyć… Olek pewnie znowu nie da mu świętego spokoju.

    OdpowiedzUsuń
  61. Michał rozglądał się w poszukiwaniu Olka. Powinien zaraz tu być przecież. No i się pojawił. Od razu wyczuł, że to on, tylko Olek ma takie dłonie i tylko jego dotyk potrafi tak na niego zadziałać. Od razu się uśmiechnął, przez chwilę tylko dotykając jego palców. Potem oczywiście nie zdążył mu odpowiedzieć słownie na „cześć”, dlatego od razu odwzajemnił pocałunek, obejmując go rękoma za szyję, jakby chciał go mieć jeszcze bliżej siebie. Uwielbiał, kiedy Olek to robił. Ale teraz mieli publiczność, więc zarumienił się dość mocno, a potem przytulił do Olka.
    - Nudno, ale w porządku, jak to na zajęciach – westchnął i uniósł na chwilę na niego wzrok. Splótł ich palce razem, idąc krok w krok z nim. – Hm… a może zamówimy dzisiaj pizzę? Co ty na to? O, albo sami ją zrobimy – dodał szybko, od razu zastanawiając się, co będą potrzebowali, żeby ich oryginalna autorska pizza była tak samo dobra, jak zawsze. – Tak, to świetny pomysł – zadecydował z szerokim uśmiechem. Generalnie wolał myśleć o cieście, o warzywach, serze, aniżeli o kimś podejrzanym, kto miałby się gdzieś kręcić. Nie widział nikogo, czuł jedynie na sobie czyiś wzrok, ale to był jego kumpel grupy, który chciał od niego wysępić notatki. Ale nie ma tak łatwo, pf. Niektórzy się męczą przez cały semestr, żeby potem innym rozdawać na prawo i na lewo? Mowy nie ma.
    Weszli do sklepu, a Michaś wręczył Olkowi koszyczek. Od razu przeszli na dział z warzywami, potrzebowali dużo pomidorów (i dużo kukurydzy, ponieważ Michaś ją uwielbiał).
    - Mąkę mamy, więc w porządku – mruczał do siebie, rozglądając się po sklepie. Przy okazji patrzył na ludzi, ale wszyscy byli zajęci swoimi zakupami i nikt nie był chociażby trochę podobny do tamtego faceta. – Skradnę ci całusa – poinformował swojego chłopaka, kiedy znaleźli się w dziale, gdzie było mało ludzi, a potem pocałował go w usta. – A teraz szybko chodźmy, bo zanim nam się ta pizza zrobi… - westchnął i złapał go za rękę.
    W domu od razu zabrał się za przygotowywanie wszystkiego, co było im potrzebne. Jednocześnie zerkał co jakiś czas na Olka, uśmiechając się do niego.
    - A tobie jak minął dzień? Jacyś wredni klienci czy raczej dzisiaj było w porządku? – zagadnął w końcu, kiedy już miał brudne policzki od sosu pomidorowego. Jak on to robił w ogóle? – Szef nic nie wymyśla znowu?
    Kiedy przyjdą upragnione i wyczekiwane wakacje, a Michał znajdzie trochę chwili między pracą, to z wielką przyjemnością będzie odwiedzać swojego chłopaka w kawiarni. Oczywiście mając nadzieję, że tym razem nikt nie będzie chciał mu wciskać swojego numeru telefonu do ręki na jego oczach. Hm, ciekawe, ile razy takie sytuacje miały miejsce… Nawet jeśli miały, to Michał był pewny, że Olek od razu wyrzuca te karteczki. No bo po co mu ktoś inny, skoro ma Michała?

    OdpowiedzUsuń
  62. Michałowi udało się zasypiać przed egzaminem, ale czasami budził się w nocy i powtarzał materiał, ponieważ nie mógł zasnąć. Kiedyś wstał o trzeciej, bo nie mógł spać i uczył się na jeden z najgorszych przedmiotów podczas swoich dotychczasowych studiów. A kiedy udawało mu się zasnąć, to budził się wcześnie rano i to było na tyle ze spania. Nie czuł w żołądku nerwów, nie było mu zimno z tego powodu… to przychodziło później. Najgorzej było przed dostaniem kartki przed nos. Kiedy zaczynał pisać, cały stres odchodził. Chyba, że dostawał takie pytania, na które jedyne, co mógł zrobić, to ściemniać jak się dało, skleić to z inną nabytą wiedzą i mieć nadzieję, że będzie dobrze.
    Więc kiedy Olek zarządził pobudkę, to Michał podniósł się bez problemu. Dzisiaj po wszystkim pewnie padnie od razu do łóżka i zaśnie.
    - Już wstaję – westchnął jedynie i poszedł do łazienki, jakoś rozbudzić twarz. Nawet nie był głodny, chociaż powinien coś zjeść, bo jak mu potem zacznie burczeć w brzuchu… Dał radę zjeść tylko jedną kromkę chleba ze smalcem. No tak, lubił takie proste rozwiązania. – Idę już. Trzymaj za mnie kciuki – pocałował go lekko w usta, a potem uśmiechnął się słabo. Wyszedł z mieszkania i skierował się na uczelnię. Oczywiście w drodze czytał po raz któryś notatki. Już nie mógł na to patrzeć, już po prostu tym rzygał, ale wiedział, że te kilka razy go nie zbawi, a może coś jeszcze zapamięta. Obiecywał sobie, że potem już na to nie spojrzy.
    Egzamin okazał się być dość długi, ale czas w miarę szybko mu przeleciał, bo było dużo zadań. Zadowolony zadzwonił do Olka, powiedział, co i jak, a także stwierdził, że idzie do domu się położyć chociaż na chwilę.
    A potem obudził się w jakimś ciemnym miejscu. Nie miał pojęcia, gdzie jest, gdzie się znajduje i bardzo mu się to nie podobało. Nie pamiętał samego dotarcia do domu, próbował się szczypać, budzić, ale to nic nie dawało. Nadal tkwił w jakimś pomieszczeniu, gdzie królowała cisza i ciemność. Nie wiedział, jak się tu znalazł, co się właściwie stało i dlaczego czuje coś mokrego z tyłu głowy. Na szczęście odnalazł w kieszeni telefon. Cholera, zaraz się rozładuje, ale musi wykonać jeden telefon. Okazało się, że na wyświetlaczu tkwiła trzecia w nocy. Po co ktoś go tu zamykał, skoro zostawił mu telefon? To było tak specjalnie, czy może ten ktoś okazał się być totalnym debilem?
    Michał nie zamierzał się nad tym dłużej rozwodzić. Poświecił sobie najpierw jasnym światłem dookoła. Odnalazł drzwi, ale te okazały się być nie do ruszenia. Pomieszczenie, w którym go zamknięto, było małe, ciasne i śmierdziało stęchlizną. Robiło mu się niedobrze od tego zapachu, a także ze zdenerwowania. Przeklął siarczyście pod nosem, a potem drżącymi rękoma wybrał numer do Olka i przyłożył telefon do ucha. Odbierz, odbierz, powtarzał sobie w myślach. Poczuł strach. Ogromny strach, a serce waliło mu jak oszalałe. Nie było stąd ucieczki, nie wiedział, gdzie się znajduje, co się stało, dlaczego tak się stało, dlaczego tak bardzo bolała go głowa (chociaż tutaj domyślał się, że to za sprawą rany), jak długo się tutaj znajduje (chociaż tego mógł się domyślić, ale po prostu nie był w stanie na razie myśleć trzeźwo) i kto chciał mu zrobić coś takiego? Ciekawe, czy znajduje się gdzieś w Trójmieście, czy może niekoniecznie… Czyżby to ten facet, który znany był mu z kawiarni? Ten sam, którego widział kilka razy od tamtej pory?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do oczu napłynęły mu łzy. Nie potrafił dłużej się powstrzymywać; strach, niemoc, bezsilność i niewiedza. Usiadł pod ścianą, podciągając kolana do brody. Tak strasznie się bał… tak cholernie się bał! Nawet nie odczuwał głodu. Nic. Przerażenie narastało z każdą sekundą i błagał, aby Olek go odnalazł. Chciał się wtulić w jego ramiona i znów poczuć się bezpiecznie.

      Usuń
  63. Znajomy informatyk spojrzał na Aleksa nieco zdziwionym wzrokiem, ale nie zamierzał o nic pytać. To musiało być naprawdę ważne, skoro wyglądał, jak wyglądał, a jemu pozostało jedynie domyślać się, że za jego obecnym wyglądem stoi ten oto numer, który właśnie wklepywał w program. Poinformował go, że to może chwile potrwać i nie jest w stanie tego przyspieszyć. Na szczęście nie było aż tak znowu trudno, może dlatego, że sygnał pochodził z Gdańska? Konkretnie ze stoczni. Informatyk podał mu dokładne współrzędne i zapytał, czy ma pójść z nim. Ale Olek nie czekał, tylko od raz ruszył do wyjścia.
    Tymczasem Michał siedział w tych ciemnościach. Co jakiś czas na nowo się rozpłakiwał, a potem zasypiał na kilka minut ze zmęczenia. Nie potrafił jednak być spokojny, no bo kto by był w takiej sytuacji. Co chwilę się rozglądał, próbował otworzyć drzwi, ale nic mu to nie dawało. Krzyczał tylko przez kilka pierwszych godzin, potem stracił głos i pozostało mu jedynie płakanie i nieudolne próby skontaktowania się z Olkiem. Bał się śmierci, nie chciał umierać w takim miejscu, nie wiadomo gdzie. Cały czas miał nadzieję, że się obudzi, że to koszmar, a kiedy otworzy oczy, obok niego będzie spał Olek. I wszystko wróci do normy. Niestety, nie budził się, cały czas tkwił w tym jednym miejscu. Kiedy nie rozmyślał nad drogą ucieczki, to wspominał wszystkie dobre chwile w swoim życiu, głównie to były chwile związane z Olkiem. Cóż, Zamojski był dla niego całym światem, więc dziwnym by było, gdyby było inaczej. Wszedł nawet w esemesy na telefonie, aby w wątku z Olkiem napisać mu proste słowa „kocham cię”. Kiedy już go znajdą i sprawdzą telefon, będzie wiedział. Chociaż Michał mówił mu to tyle razy, to niech to będą ostatnie słowa. Tak, Michała powoli zaczynała przestawać trzymać się nadzieja, a kiedy samego Michasia opuszcza nadzieja… to znaczyło, że nie jest dobrze.
    Więc kiedy usłyszał hałas, dochodzący tuż przy drzwiach, od razu się poderwał. Od gwałtownego biegu powstrzymało go zwątpienie: pomoc, czy oprawca? I w dodatku nie miał siły. Nie siedział tutaj wyjątkowo długo, ale i tak odczuwał skutki odwodnienia i głodu. Czuł się słabo, miał spierzchnięte usta, bolały go oczy od płaczu…
    - Olek – szepnął, a widok swojego ukochanego dodał mu sił. Podszedł do niego szybkim krokiem, a potem po prostu rzucił mu się w ramiona, przytulił się do niego mocno i w końcu odetchnął. Wiedział, że teraz już będzie dobrze. Zignorował wszystkie inne potrzeby, nie chciał puszczać Olka i nieważne, czy cuchnął lub wyglądał jak siedem nieszczęść. – Jezu – ponownie odetchnął. Nie potrafił jednak uspokoić swojego serca, które biło jak oszalałe. Już dobrze, już wszystko w porządku. – Idźmy już stąd – mówił cicho, nadal odczuwał skutki krzyków i braku wody w ustach od kilkunastu godzin. – Błagam cię, Olek, zabierz mnie stąd. Jak najdalej – poprosił, a potem na nowo się rozpłakał. Nie umiał tego zatrzymać, nie chciał tego powstrzymywać. Nie potrafił określić swoich uczuć. Chyba był po prostu szczęśliwy, że Olek go odnalazł, że nadal żył i nadal będzie mógł cieszyć się wspólnym życiem ze swoim ukochanym. Chociaż nadal drżał, nadal to wszystko w nim tkwiło, przecież to się działo przez tak długi czas i dopiero sekundę temu się skończyło. A przynajmniej taką nadzieję miał Michał. – Cho-chodźmy do do-domu… do Alvina… Ch-chcę stąd wy-wyjść…

    OdpowiedzUsuń
  64. Michał przez chwilę zastanawiał się, czy Olek powiedział rodzicom o jego zaginięciu, czy dzwonił do Kacpra (pewnie tak, przecież mógł wiedzieć, gdzie znajduje się jego najlepszy przyjaciel, może siedział razem z nim albo poszli gdzieś razem).
    Przywitał się z psem, mocno go do siebie przytulając. Jak dobrze móc znowu go pogłaskać po mięciutkiej sierści… Zaraz potem poszedł do łazienki i jedynie przypatrywał się Olkowi. Tak się cieszył, że go widzi i ma go na wyciągnięcie ręki. To naprawdę było mu teraz potrzebne.
    Rozebrał się, wchodząc do wanny. Spojrzał jedynie na drzwi, których Olek na szczęście za sobą nie zamknął. Ich łazienka nie była znowu taka mała, ale wolał jednak, aby drzwi pozostały szeroko otwarte.
    Szklankę wody wypił duszkiem od razu. Dopiero teraz przypomniało mu się, jak bardzo był spragniony. Chciał jeszcze, ale nie miał zamiaru krzyczeć. Dlatego szybko się wykąpał, co jakiś czas spoglądając na drzwi. Nie chciał, żeby cokolwiek je zamknęło, czy to wiatr, czy Alvin, a może Olek się rozmyśli i je zamknie. Na szczęście Zamojski się domyślił i wszystko wiedział. I najwidoczniej nie miał w planach ich zamykać. Niby nic, ale Michała zaczynała przerażać mała, zamknięta przestrzeń…
    Owinął się ręcznikiem, a woda z mokrych włosów powoli spływała po jego karku i ginęła w materiale. Szybko wyszedł z łazienki i skierował się do kuchni, byle tylko zobaczyć Olka. Na szczęście nadal tu z nim był i chyba nigdzie się nie wybierał. Na szczęście. Przytulił się do niego szybko, uważając, żeby ręcznik nie spadł na podłogę, a potem poszedł się ubrać. Tutaj, w mieszkaniu, było tak ciepło i miło… tak jasno i przyjemnie. Michał szybko wciągnął na siebie piżamę, a potem wrócił do kuchni. Nie chciał być sam, nawet w jednym pomieszczeniu. Nawet Alvin do niego przyszedł i położył łepek na jego kolanie. Michał go pogłaskał i westchnął. Pewnie znowu by się rozpłakał, ale chyba wyczerpały mu się zapasy wody. Na szczęście taka butelkowana była w zapasie, dlatego Michał od razu rzucił się na butelkę niegazowanej wody i wypił dość sporo łyków. Odetchnął, na chwilę powstrzymując żołądek, który dawał o siebie znać.
    - Myślałem, że stamtąd nie wyjdę – powiedział cicho, patrząc w blat stołu. – Myślałem, że tam przepadnę, póki ktoś kiedyś nie otworzy tych drzwi… Myślałem, że już cię nigdy nie zobaczę – westchnął, zaciskając palce na butelce wody. Czuł się bardzo zmęczony, ale miał wrażenie, że nawet jeśli się położy do łóżka, to i tak będzie miał problemy ze snem. Jasna cholera by to wzięła. Ale przynajmniej żył. Nie odniósł żadnych ran, chociaż…
    Szybko położył palce z tyłu głowy. Było coś mokrego, ale to nie była krew. To po prostu woda, w której przecież przed chwilą siedział. Czyżby w tamtym okropnym miejscu tylko mu się wydawało, że jest ranny? Wymasował palcami całą potylicę, a potem resztę skóry głowy, ale nie wyczuł żadnej rany. Tamta nieznana ciecz musiała być po prostu czymś nieznanym, czymś, co już było w tamtym pomieszczeniu. Na całe szczęście.

    OdpowiedzUsuń
  65. Michał jakby skulił się w sobie. Nigdy nie chciał być problemem dla nikogo, tym bardziej dla Olka, nigdy jakoś specjalnie nie mówił o swoich uczuciach, chociaż był wylewny. Bo o tych dobrych to jasne, że mówił, pokazywał je przecież, czego świadkiem na pewno jest Olek. Ale o tych złych? Milczał o nich, bo miał po prostu głupie przeświadczenie. I nadal uważał, że nie warto o tym mówić. Aczkolwiek teraz było inaczej.
    - Nie wiedziałem, czy dożyję tego, kiedy mnie znajdziesz szepnął, dając się całować, ale nie bardzo miał ochotę na to samo ze swojej strony. Oczywiście, że bardzo się cieszył, że go miał, że mógł na niego patrzeć, że mógł znowu cieszyć się jego bliskością…
    Zjadł kanapki, powoli przeżuwając każde kęsy, aż w końcu dał się zaprowadzić do łóżka. Alvin wskoczył tuż obok Michała, aby móc położył łeb na boku jego ciała, tym samym pokazując swojemu panu, że z nim jest i że bardzo go kocha.
    - Nikogo nie widziałem. Pamiętam, że wyszedłem z egzaminu, a potem obudziłem się w tym… pomieszczeniu – powiedział cicho, patrząc w jeden punkt na ścianie. – Tam było tak strasznie ciemno i ciasno… duszno, śmierdziało… A najgorsze było to, że nie mogłem się stamtąd wydostać – dodał, nieco łamiącym się głosem. Nie chciał po raz kolejny płakać, miał wrażenie, że już dość uronił łez w tamtym miejscu. Przecież teraz powinien się cieszyć wolnością, tym, że żył, że ma swojego ukochanego Olka obok siebie.
    Westchnął cicho, obejmując go mocniej ręką w pasie. Musiał go teraz trzymać przy sobie. Zamknął więc oczy i dopiero teraz w miękkiej pościeli, świeżej, pachnącej, wygodnym łóżku, z Olkiem przy sobie, poczuł, jak bardzo jest zmęczony i że jednak da radę zasnąć. W końcu czując się bezpiecznie, przespać cały dzień i noc, niezbudzony przez żaden strach i niepokój o własne życie.
    - Kocham cię – szepnął. – Mocno.
    Nie miał siły nawet już unosić powiek, a co dopiero, aby pogłaskać Alvina, dziękując mu, że sobie z nimi tu leży. Dobrze, że mieli duże łóżko i cała trójka ze spokojem mogła się wyspać.
    - Mam nadzieję, że wyprowadzałeś go na spacery? – zapytał jeszcze i normalnie by się uśmiechnął, ale jakoś nie miał na to ochoty. – On też potrzebuje opieki – powiedział, jakby sugerując mu, że przez kilka najbliższych dni bardzo będzie potrzebować Olka w najprostszych czynnościach. Głównie chodziło mu o obecność obok. Nie chciał przebywać sam. Te kilka godzin w ciemnym pomieszczeniu dość mocno odbiły się na jego psychice. Nigdy nie należał do samotników, więc po tym wszystkim nie chciał być sam. Chociaż mieliby milczeć przez długie godziny, liczyła się po prostu obecność.
    Michał nie usłyszał odpowiedzi Olka, ponieważ od razu zasnął. Najedzony, wciąż spragniony, ale udało mu się zasnąć spokojnym snem w ramionach Olka, w bezpiecznych ramionach swojego ukochanego.

    OdpowiedzUsuń
  66. Michał dokładnie nie pamiętał momentu, w którym zasnął. Po prostu poczuł wielką ulgę, kiedy mógł ze spokojem zamknąć oczy i oddać się jednej ze swoich ulubionych czynności. Tak, tak, spanie znajdywało się na drugim miejscu jego listy. Na pierwszym zdecydowanie było mizianie się z Olkiem, a na trzecim – jedzenie. Przecież to układ idealny. I można to było całkiem ciekawie połączyć. Oni tak robili wiele razy – jedzenie, seks i spanie. I Majewski nie mógł się doczekać, kiedy to zaczną powtarzać. Na razie nie miał siły nawet o tym myśleć, więc kiedy Alvin zaczął szczekać, chłopak od razu narzucił na głowę kołdrę, momentalnie się uspokajając. Znał ten zapach, znał materiał pościeli i przede wszystkim znał postać osoby, leżącej obok. Był w domu. Cały, zdrowy i bezpieczny przede wszystkim. Nie chciało mu się jednak odpowiadać, czując suchość w ustach. Pokiwał jedynie głową, coś tam zamruczał pod nosem, a potem odwzajemnił lekki pocałunek. Nie chciał zachować się jak dziecko i zatrzymać go w domu albo kazać mu na siebie czekać, żeby razem mogli wyjść z psem. Musiał wziąć się w garść i pozwolić mu iść samemu, tym samym zostawiając sam na sam z ciepłym i miękkim łóżkiem.
    Po wyjściu Olka i Alvina, Michał miał wrażenie, że w mieszkaniu jest jakby ciszej, chociaż u nich z natury było cicho (pomijając te wszystkie momenty, kiedy Olek doprowadzał swojego chłopaka do różnych stanów emocjonalnych podczas ich łóżkowych zabaw). Okrył się z powrotem kołdrą i położył na boku, przodem do drzwi wejściowych do ich sypialni. Nie chciał zasypiać, nie chciało mu się już spać. Po prostu leżał nieruchomo i czekał na powrót dwóch pozostałych mężczyzn tego domu.
    Wstał jednak tylko na chwilę. Po cichu stawiał kolejne kroki w stronę salonu, jakby się bał, że najmniejszy szelest zaraz zdradzi jego położenie i znowu zostanie zamknięty w tamtym ciemnym pomieszczeniu. Dlatego szybko capnął pluszaka od Olka, a potem błyskawicznie wrócił do łóżka, gdzie ponownie szczelnie okrył się kołdrą, przytulając jedocześnie do siebie maskotkę. Nic nie mógł na to poradzić, te zachowania były od niego silniejsze, chociaż bardzo chciał wziąć się w garść. Ale może jutro będzie lepiej? Może kiedy prześpi całą noc, to poczuje się lepiej?
    Sięgnął po telefon i przy okazji wszedł na USOSa. No co, przynajmniej się czymś zajmie podczas nieobecności Olka i Alvina. Ciekawe, kiedy wrócą… Wzrok Michała znowu powędrował w kierunku drzwi od sypialni. Spokojnie, tutaj nic ci przecież nie grozi, mówił sobie w myślach, a potem wszedł w zakładkę ze swoimi ocenami i z ulgą przyjął fakt posiadania 4.5 z tego nieszczęsnego egzaminu.
    - Jesteś – ucieszył się szczerze, kiedy Olek wrócił ze spaceru. Alvin przyszedł się z nim przywitać, bo przecież nie widzieli się aż tak długo. Michał pogłaskał psa po łebku, a potem usiadł na łóżku i uśmiechnął się lekko do Olka. No i znowu wszystko było w porządku. – Nie mogłem już zasnąć – poinformował go i westchnął. Cóż, może to lepiej, ponieważ w nocy będzie mógł ze spokojem oddać się w ramiona Morfeusza i spać jak człowiek – w nocy. – Może przygotuję coś do jedzenia? – zaproponował, chcąc się czymś zająć. Im szybciej wróci do swojej rutyny, tym lepiej chyba.

    OdpowiedzUsuń
  67. Michał poszedł do kuchni i zabrał się za wyciąganie produktów, które jeszcze były w lodówce. Nie będzie to wykwintna uczta, ale to nawet i lepiej, ponieważ i tak nie mógł się skupić na dopracowywaniu dania. Poza tym, jakoś nie miał ochoty długo stać przy garnkach. Rutyna rutyną, no ale… chyba jednak wolał spędzać czas, leżąc w ramionach Olka. A pomysł Zamojskiego z komedią był trafiony w dziesiątkę, więc otrzymał za niego uśmiech, potwierdzający zgodę Michasia.
    Milczał przez cały czas, a jego myśli same pchały się, aby zastanawiać się nad tymi godzinami spędzonymi w tamtym pomieszczeniu, którego nie potrafił inaczej nazwać. Nawet nie chciał szukać odpowiednich słów, które mogłyby go przerazić jeszcze bardziej. Nie potrzebował teraz dodatkowych stresów. Dobrze, że dzisiaj rozpoczął wakacje, więc będzie mógł się trochę oderwać i zatopić w pracy. A przynajmniej na jakiś czas. Razem z Olkiem mogliby się wybrać któregoś dnia na plażę i popływać w morzu. Cały rok przecież na to czekali.
    Po obiedzie Michaś ochoczo wtulił się w Olka i westchnął. Zachowywał się jak typowy chłopiec z anime o gejach, ale to nic. Po prostu lubił się przytulać do Olka i czuć go obok siebie, jego zapach i ciepło, które mimo jego chłodnego charakteru w nim było. I biedny nic nie mógł na to poradzić.
    - Zadzwonię do Kacpra – powiedział nagle Michał i sięgnął po telefon. Rozmowa nie trwała długo. Po prostu poinformował go, że wszystko jest w porządku i wcale nie musi tutaj przyjeżdżać na łeb na szyję. Dodał, że jest cały i zdrowy i że Olek się nim opiekuje. A razem z nim sam Alvin, który leżał obok nich na kanapie. Uroczy zwierzak.
    Misiek odłożył telefon i znowu się przytulił do Olka. I znowu zachciało mu się spać. To dlatego, że było mu przy nim tak dobrze i wygodnie.
    - Idziesz jutro do pracy? – zapytał w końcu, otwierając oczy i patrząc na ekran telewizora. Michał naprawdę nie chciał zostawać sam, ale doskonale wiedział, że przecież Olek musi chodzić do pracy. Sam Majewski przecież też niedługo zacznie pracę na pełny etat aż do października, kiedy to rozpocznie nowy semestr studiów. Tymczasem chciał zarobić nieco więcej na ich potrzeby i odłożyć trochę grosza, gdyby w przyszłości chcieli się gdzieś przeprowadzić. – Trzeba też zrobić zakupy – dodał i uniósł się, aby na niego spojrzeć. Pogłaskał go po karku i pocałował go czule w usta. Jak dobrze. Na razie nie zamierzał się ruszać z domu, wolał tu posiedzieć, poczekać jakiś czas, a kiedy znowu poczuje się w miarę dobrze, to wtedy wyjdzie, mając nadzieję, że nie będzie odwracać się przez ramię co kilka sekund.

    OdpowiedzUsuń
  68. Kacper nie mógł ot tak tego wszystkiego zostawić. Przecież to jego przyjaciel! Ten prawdziwy na całe życie! Więc jak mógł zignorować fakt, że go ktoś zamknął nie wiadomo gdzie na długie godziny?! I tak dobrze, że Aleks go odnalazł, przecież gdyby nie to, to nie wiadomo jak to wszystko by się skończyło, do cholery jasnej. Dlatego właśnie jedynie pokiwał głową na słowa Michała rzucone przez telefon, a po zakończonym połączeniu szybko wskoczył w samochód i pojechał do ich mieszkania, żeby sprawdzić, czy aby na pewno wszystko jest w porządku, jak zapewniał go Michaś. No i musiał go zobaczyć. Dla niego to wszystko było jasne, że tak robił, więc no.
    - Jasne – odpowiedział aż nadto poważnie jak na siebie. Może i Aleks nie znał go specjalnie długo, ale na pewno zauważył, że Kacper jest wiecznie roześmiany i uśmiechnięty, bardzo możliwe, że nigdy go nie widział w złym nastroju. Chyba że po pijaku, kiedy nie za bardzo nad sobą panował, to może zaczął się zwierzać z problemów, ale to raczej mało możliwe.
    Wszedł do salonu i od razu przytulił Michała do siebie.
    - Boże, kto ci to zrobił!
    - Kacper, stary, mówiłem, że jest okej – Michał poklepał go po placach i uśmiechnął się lekko do Olka. Pewnie zaraz będzie zazdrosny. – Nie musiałeś tu przyjeżdżać od razu.
    - Musiałem i cicho bądź – usiadł w końcu obok niego, głaszcząc też i psa, który domagał się przywitania. – No już, już, cześć, Alvin, cześć – uśmiechnął się do zwierzaka lekko, a potem znowu spojrzał na Michała. – Byliście w szpitalu? Może sam nie wiesz, czy ci się coś stało?
    - Przestań, żyję, nic mi nie jest. Olek mnie dokładnie obejrzał, spokojnie – spojrzał na swojego chłopaka i uśmiechnął się do niego znacząco.
    - No i co z tego? Może powierzchownie jest okej, a w środku? Nie wiesz.
    - Och, proszę cię – Michał wstał i skierował się do kuchni. – Zrobię nam herbaty – powiedział, znikając z zasięgu wzroku obu panów.
    Kacper westchnął i spojrzał na Aleksa. Zastanawiał się, co też Zamojski może od niego chcieć. Nigdy jakoś specjalnie nie chciał z nim wchodzić w samodzielne dyskusje, więc to musiało być coś ważnego. Mógł nawet podejrzewać, że chodzi o ten napad na Michała. Co jak co, ale Majewski był ważny dla niego, to akurat zauważył już dawno temu. Na razie jednak wolał się nie odzywać i poczekać na koniec spotkania.
    Michał podał herbaty, ciasteczka, porozmawiali i tak dalej, aż w końcu Kacper stwierdził, że starczy tego dobrego i wraca do siebie. Spojrzał na Olka, podnosząc się z kanapy, a potem uśmiechnął się do swojego przyjaciela z dzieciństwa i pożegnał się z nim. Przy drzwiach udawał, że bardzo wolno mu idzie zakładanie butów, czekając jednocześnie na Aleksa.

    OdpowiedzUsuń
  69. Kacper nie miał nic złego przecież na myśli, martwił się o swojego przyjaciela i chyba można mu to było wybaczyć. Chciał dla niego jak najlepiej i nie wyobrażał sobie, gdyby potem okazało się, że porywacz zrobił mu jakaś krzywdę, której nie widać na pierwszy rzut oka. Bo wydawało mu się, że nawet z jego psychiką jest w miarę w porządku. Znaczy widać było, że coś miało miejsce, ale Michał nie zachowywał się jakoś dziwnie, inaczej niż on sam, więc… na razie wszystko było w porządku. Taką przynajmniej nadzieję miał Kacper.
    - Jasne, poczekam – pokiwał głową z lekkim uśmiechem. Odwzajemnił pocałunek Olka, a Kacprowi pomachał, po chwili odprowadzając trzech panów wzrokiem i z ulgą przyjął fakt dźwięku przekluczanych drzwi. Wziął więc laptopa do rąk i zaczął szukać jakiegoś ciekawego filmu, który jakoś odwiedzie jego myśli od tamtego miejsca. Kiedy nie był sam, było prościej. Jednak gdy nie mógł się do nikogo odezwać, aby zająć czymś myśli… Znowu chwycił za pluszaka i przytulił go do siebie. Jakoś tak było łatwiej…
    Kacper ruszył za Olkiem, ale zaraz się zatrzymał, kiedy ten uniemożliwił mu ruch. Spojrzał mu w oczy, wysłuchując jego krótkiego monologu i przez chwilę się zastanawiał. A więc jednak chodziło o to porwanie. Chciał się zemścić? A tego nie powinna załatwić policja? Z drugiej strony… z tą polską policją…
    Chwilę tak stał w miejscu, nie do końca chyba rozumiejąc, że to stało się naprawdę, że Aleks faktycznie zaproponował wspólną zemstę na stalkerze, który śmiał się posunąć do takiego czynu. I to było kuszące. Po chwili więc ruszył za chłopakiem.
    - Wchodzę w to – powiedział, nim zdążyli się rozdzielić. Kacper wolał nie iść tak typowo razem z Aleksem w miejsce, o którym Zamojski powiedział Michałowi. Jeżeli Michał patrzył przez okno, to mogłoby mu się wydawać co najmniej dziwne, że oni dwaj rozmawiają ze sobą, kiedy nie ma go obok. A Kacper wolał uniknąć takiej sytuacji, w której musiałby się tłumaczyć i możliwe, że skłamać mu prosto w twarz. – Daj znać, co i jak – schował ręce do kieszeni spodni. Nigdy nie sądził, że do tego dojdzie. Do współpracy z Zamojskim, ale głównie chodziło o coś, co widział jedynie na filmach. Przecież domyślał się, że Aleksowi nie chodziło o rozmowę ze stalkerem, oczywistym było, że zamierzał mu zrobić coś więcej. Do tej pory tylko w internecie i telewizji widział bezprawne zemsty rodziców czy też chłopaków. A teraz miał uczestniczyć w czymś takim w realnym życiu? Nie zamierzał się jednak wycofywać, za bardzo zależało mu na Michale, żeby nagle powiedzieć Aleksowi, że nic z tego. Musiał jednak przemyśleć jeszcze raz na spokojnie wszystko w domu, uspokoić myśli i tak dalej. A potem czekać na wiadomość od Zamojskiego. Ach, gdyby Michał się o tym dowiedział, to pewnie urwałby im łby. Właściwie sam powinien iść na policję, ale co z tego? Nawet, jeśli go złapią i mu udowodnią winę, to dostanie zawiasy, ewentualnie kilka lat w więzieniu i co dalej? To miałaby być jego kara? Ha, mowy nie ma.
    - Dobranoc – powiedział jeszcze, a potem odwrócił się i poszedł do swojego domu. Nigdy nie sądził, że właśnie tak dogada się z Aleksem.

    OdpowiedzUsuń
  70. Niestety, ale Olek miał rację. Kacper wątpił w to, że zrobi jakąś krzywdę temu facetowi, chociaż kto wie, jak go zobaczy, to mogą stać się różne rzeczy. A jeszcze jak sobie przypomni, co zrobił Michałowi… Cóż, tu nie było żadnych ukrytych celów czy podtekstów, Kacper traktował Michała jak swojego brata, nie kochał go w sposób w jaki robi to Aleks, więc o to Zamojski nie musiał się bać. A nikt nie miał prawa porywać i krzywdzić jego brata.
    Michał, usłyszawszy dźwięk przekręcanego klucza w zamku, od razu uniósł głowę i spojrzał w tamtym kierunku. Troszkę się zdenerwował, ale zaraz próbował uspokoić, przecież nikt inny nie miał kluczy od ich mieszkania, tylko Olek, a co dopiero jakiś obcy facet. Chyba, że sobie dorobił.
    Ale nie, nikt obcy nie szedł, to Olek i Alvin, który od razu do niego przyczłapał. Michał zaczął go intensywnie głaskać i całować po łebku. Ściągnął mu niepotrzebne akcesoria i pogłaskał po grzbiecie. Dobrze było mieć jakieś zwierzaka w domu, zawsze to jakieś małe, włochate szczęście, które plątało się między nogami.
    Michaś przytulił się do Olka od razu, gdy tylko ten postanowił usiąść obok niego. Położył policzek na jego piersi i wciągnął jego zapach do płuc. No. Idealnie.
    - Nie dzisiaj, Olek – odpowiedział na jego propozycję. Nie chciał na razie wychodzić z domu, chciał tu zostać, póki mógł i póki nikt go na siłę stąd nie wyrzucał. Czuł się tu bezpieczny nawet, kiedy Olka nie było obok (aczkolwiek wolał, żeby jednak tutaj z nim był, chociaż wiedział, że wkrótce Zamojski będzie musiał iść do pracy i go zostawić samego na osiem godzin). – Tak wolę zostać w domu i po prostu posiedzieć – wymruczał. Uniósł wzrok, a potem głowę i pocałował go w brodę. Ałć, ktoś tu się zapomniał ogolić z tego wszystkiego. Położył paluszki na jego policzku i przesunął nimi po lekkim zaroście chłopaka (bądź też już mężczyzny) i uśmiechnął się lekko do niego. Seksi.
    - Możemy obejrzeć sobie Ligę Sprawiedliwych: Bez Granic. Dawno nie oglądałem, a zawsze miło jest się pośmiać – spojrzał na niego ponownie. Na ekranie telewizora już widniała lista odcinków online. Chciał zapomnieć o tym, co go spotkało i najchętniej przewinąłby życie o kilka dni, ale niestety, nie miał takiej mocy i musiał sobie inaczej poradzić. Może jak zacznie oglądać jakieś seriale i kreskówki, to szybciej poleci. – Wiesz, może pójdę z tym na policję? – zapytał nagle, zmieniając całkowicie temat. W sumie nie wiedział, co z tym zrobią i tak dalej, w końcu minęło już kilka ładnych godzin. – Może kamery gdzieś w mieście nas uchwyciły i wiesz… - jak tak o tym mówił, to coraz bardziej w to wątpił. Nawet nie wiedział, czy policja ewentualnie chciałaby przyjąć jego zgłoszenie. – Albo dobra. Nieważne – pokręcił głową i spojrzał ponownie na ekran. – To co z tą kreskówką?

    OdpowiedzUsuń
  71. Michał na razie nie miał ochoty opuszczać ich ciepłego i bezpiecznego mieszkania. Było mu tu dobrze, czuł się tu dobrze, więc dlatego miałby wychodzić? Chociaż na chwilę? Jasne, że wiedział, że niedługo będzie musiał wyjść i stawić czoła światu zewnętrznemu, ale skoro może jeszcze trochę tutaj posiedzieć…
    Wcisnął play, włączając jednocześnie pierwszy odcinek. Uśmiechnął się lekko, widząc Królika Bugsa, który prezentował jednocześnie produkcję jego ulubionej animacji, którą wiecznie oglądał w dzieciństwie. Kolejna miła rzecz, która go spotyka w mieszkaniu – filmy, seriale, kreskówki. W dodatku ramiona Olka, które go mocno obejmują i Alvin, który leżał zaraz obok, w ogóle nie zainteresowany tym, co się działo właśnie na ekranie telewizora.
    - Nie jestem Supermanem. Jak już to Batmanem. Jest najlepszy przecież – prychnął, jakby to było oczywiste. – Ewentualnie Flashem. Tylko nie mam tak dobrego poczucia humoru jak on – dodał, a potem znów spojrzał w ekran.
    Po słowach Olka już nie myślał o tym, żeby iść na policję. Racja, z czym on tam pójdzie? Z duszą na ramieniu? Wyśmialiby go tam. Ewentualnie trzymaliby w pokoju przesłuchań jak Olka kiedyś. Może serio lepiej się w to nie mieszać już bardziej i po prostu to zostawić, mając nadzieję, że stalker już nigdy więcej się do nich nie zbliży. Oczywiście Michał trochę się obawiał tego, że on wróci i tym razem zrobi coś więcej, aniżeli zamknięcie go w jakimś ciemnym bunkrze bez wody i jedzenia. Nie mógł się doczekać, aż w końcu mu przejdzie.
    Obejrzeli dzisiaj cztery odcinki, zajęło im to niecałe dwie godziny, ale Michał znowu poczuł się zmęczony mimo, że obudził się przecież po dwunastej. Pożegnał Olka pocałunkiem w policzek i usta, nawet uśmiechnął się lekko, a potem zgarnął Alvina i poszedł do sypialni. Stamtąd jeszcze zawitał do łazienki i już po kilkunastu minutach leżał w łóżku z przytulanką. Nie chciał ograniczać Olka w kwestiach czasu wolnego, przecież nie musiał spać razem z nim, teraz mógł sobie obejrzeć coś innego niż „tę kreskówkę”, bo Michaś tak chciał.
    Westchnął cicho, głaszcząc psa, który oczywiście położył się zaraz obok niego.
    - Olek cię wywali – powiedział tylko i uśmiechnął się. Cmoknął zwierzaka między uszami, a potem zasnął.
    Obudził się już standardowo jak na siebie. Postanowił więc jak najszybciej wrócić do rutyny dnia codziennego, więc cmoknął Olka w ostrożnie w nos, żeby go nie obudzić, a potem wyskoczył z łóżka i zabrał się za przygotowywanie śniadania. Niby nic takiego, zwykłe śniadanie, ot, ale dla Michała takie proste czynności znaczyły dużo po ostatnich przeżyciach. Musiał w końcu wyrzucić to z głowy. Było rano, jasno, przyjemnie, w radiu grali fajną muzykę, więc i Michał zaczął nucić i kręcić bioderkami. To jakiś znak, że robi się coraz lepiej, zapominał. Kto wie, może niedługo wyjdzie z Olkiem na spacer po plaży. Nie mógł się tego doczekać, chociaż wyjście poza cztery ściany ich przytulnego mieszkania nadal było dla niego aktem odwagi.

    OdpowiedzUsuń
  72. Po tych dwóch dniach było już z Michałem coraz lepiej. Czuł, że może już wyjść z domu, ale tylko w eskorcie z psem albo z Olkiem. To był taki malutki warunek, którego zamierzał przestrzegać. Na szczęście w pracy poszli mu na rękę, powiedział, że jest chory i niedługo przyniesie zwolnienie lekarskie. Na uczelni miał wolne, w końcu rozpoczęły się wakacje, więc nie musiał tam wychodzić. Trochę sobie odpocznie, a przede wszystkim dojdzie do końca do siebie i będzie mógł znowu wychodzić do sklepów po małe zakupy, żeby zrobić potem Olkowi najlepszy obiad, jak mógł zjeść. Poza tym, chciał też wrócić do innych czynności, tych przyjemnych. Chciał znowu uprawiać seks z Olkiem, przed czym powstrzymywał się przez cały czas, odkąd go porwano. Miał nadzieję, że dzisiaj uda mu się wdrążyć w życie ten plan, ale zapomniał, że Olek dzisiaj wychodzi. No ale to może jak wróci…
    Podszedł do niego od razu, kiedy jego ukochany go zawołał. Odwzajemnił pocałunek, obejmując go mocno w pasie. Zamruczał cicho i uśmiechnął się do siebie. Uwielbiał go i był w stanie zrobić dla niego wszystko. No, kochał go jak jasna cholera.
    - Dobrze, zostanę i poczekam na ciebie. Zrobię coś dobrego do jedzenia – ugryzł go zaczepnie w dolną wargę. Tak, zdecydowanie polepszyło się z Michałem i naprawdę się z tego powodu ogromnie cieszył. Oczywiście uważał, że to wszystko za sprawą opiekuńczego Olka. A matka mówiła mu, że to nieodpowiedni mężczyzna dla niego. Jasne. Nieodpowiedni mężczyzna by się tak nie zachowywał, nie otaczałby go opieką, nie troszczył się i generalnie na pewno nie zachowywałby się jak Olek w ciągu ostatnich kilku dni. – Poczekam na ciebie grzecznie – położył łapki na jego pośladkach – w łóżku na przykład… - uśmiechnął się do niego nie w seksowny sposób, ale raczej taki zadowolony, szczęśliwy. – Nago – dodał, ściskając jego pośladki. Pocałował go w miejsce pod brodą, a potem w szyję. No, stęsknił się za nim w ten sposób. – Dlatego wróć szybko, nie chcę zmarznąć – dodał jeszcze i pogłaskał jego nagą skórę pod koszulką.

    Kacper denerwował się już od wczoraj. Miał dylemat. Z jeden strony chciał, żeby ten skurwiel dostał za swoje, a z drugiej trochę się bał, że jak ktoś ich zobaczy i doniesie na policję… No bo ruszysz gówno, a odpowiesz jak za człowieka. I to było chyba najgorsze.
    W umówionym miejscu zjawił się przed czasem. Rozglądał się za Aleksem, aż w końcu usiadł na ławce i westchnął. Dorwą drania i zrobią mu krzywdę. Należy mu się. Nikt nie ma prawa nikogo porywać i zamykać w jakiś ciemnych pomieszczeniach bez jedzenia i wody. Może też powinni go tam zamknąć. Właściwie nie do końca wiedział, co Zamojski chce zrobić z tym skurwysynem, więc Kacper miał mały mętlik w głowie. Oczywiście mu pomoże. Trochę przykre, że musiało dojść do czegoś takiego, żeby w końcu jako tako się dogadali.

    OdpowiedzUsuń
  73. Michał uśmiechnął się do swojego chłopka. No dobrze, to niech go sam rozbiera. Ale pewnie i tak poczeka na niego w łóżku. Albo na kanapie, jeszcze nie zdecydował. Pogłaskał tylko Alvina po łebku, a potem spojrzał na laptopa. Może sobie obejrzy jakiś ciekawy film.

    Kacper dostrzegł Aleksa w oddali i wstał z ławeczki. Trochę się stresował, ale tylko głupi się nie boją. Stalker był głupi, że porwał Michała i zamknął go w stoczni. Teraz pora na wyrównanie rachunków.
    Chłopak z powrotem usiadł na ławce, żeby nie wyglądali jak ludzie, którzy na kogoś czekają i chcą zrobić komuś coś złego. Kacper co prawda rozglądał się co jakiś czas, myśląc, że może sam zauważy faceta, który zrobił krzywdę jego przyjacielowi, jednak żaden nie wpisywał się w zarys postaci, który ułożył sobie w głowie. Dopiero Aleks wskazał ruchem głowy na odpowiedniego mężczyznę. Kacper odetchnął, a potem wszystko działo się dość szybko. Nie mogli przecież pozwolić sobie na przeciąganie tej sprawy i na zwrócenie na siebie uwagi. Dobrze, że znajdywali się na tyłach budynku, gdzie ruch pieszych był dość ograniczony i mieli naprawdę wielkie szczęście, że akurat facet szedł sam. To pozwoliło im na przeprowadzenie akcji bardzo szybko. Trzaśnięcie w łeb dla ogłuszenia, a potem złapanie pod ramiona i wrzucenie ciężkiego i „rozlewającego” się ciała do bagażnika. Zamknęli pokrywę, a Kacper rozejrzał się, idąc w stronę siedzenia pasażera. Szybko wsiedli do samochodu i odjechali. Teraz wystarczyło nie zwracać na siebie uwagi i będzie dobrze. Kacper nie pytał o to, dokąd jadą i co tak naprawdę siedzi w głowie Aleksa. Na to przyjdzie czas. A co do miejsca przetrzymywania ich… więźnia… Cóż, niedługo się pewnie dowie.
    Dotarli gdzieś na obrzeża miasta. Kacper nie do końca kojarzył te okolice, ale to nic. Znajdował się tu jakiś opuszczony dom, trochę zarośnięty, zgniły w niektórych miejscach. Pewnie gdyby miasto wiedziało, że tutaj coś takiego się znajduje, to już dawno by rozebrali ten budynek. Na szczęście dla nich – nie wiedzieli.
    Wzięli z bagażnika stalkera, a potem wnieśli go do środka i znieśli do piwnicy. Tam związali porządnymi liniami i posadzili na krześle, co by się za bardzo nad nim nie nachylać.
    - Więc jeszcze raz – Kacper spojrzał na Olka – ten skurwysyn porwał Michała, bo chciał się go pozbyć, żebyś ty zainteresował się nim? – uniósł brew wyżej, a jego wzrok znowu powędrował w kierunku mężczyzny. Scyzoryk sam się otwierał w kieszeni. – Chore – dodał i westchnął cicho. Zaczął przechadzać się po całym pomieszczeniu, oglądając ściany i tak dalej. Gdyby jednak facet chciał się wydostać, to wolał wiedzieć, czy miał w ogóle jakieś szanse.

    OdpowiedzUsuń
  74. Kacper się denerwował, ale to chyba oczywiste w takiej sytuacji. Chciałby mieć magiczną zdolność, która uczyni ich obu niewidzialnym albo chociaż takimi, których stalker nie rozpozna w żaden sposób. Szkoda, że to było niemożliwe. I tak naprawdę chyba w ostatniej chwili dorwał kawałek szmaty i zarzucił mu ją na głowę, by po chwili mieć trochę więcej czasu, aby dokładnie zakryć mu oczy i zawiązać mocno z tyłu. Czuł obrzydzenie, kiedy tak stał tuż obok niego, a co dopiero, kiedy przypadkowo go dotknął albo tak jak kilkanaście minut wcześniej, kiedy razem z Aleksem musieli go zanieść do bagażnika, a potem tutaj, do tej cholernej piwnicy. Kacper Wraszczyński nigdy nie uważał siebie za mięczaka, jednak nie uważał także, że zrobienie okropieństw temu mężczyźnie jest dowodem na to, że jest się twardym. Na razie jednak nie chciał o tym myśleć. Od razu dałby mu w ryj, kopnąłby go w kostkę. I tak ten skurwysyn miał szczęście, że Michałowi nic się nie stało. Bo gdyby Majewskiemu spadłby chociaż włos z głowy… to wtedy Kacper musiałby siłą odciągać od niego Aleksa, żeby Zamojski nie miał problemów. Jeszcze większych, niż miał z Zawadą. Podziwiał go. Po cichu, ale Kacper uznał, że to, co zrobił Aleks, było zajebiste. Przywalił szefowi Michała na przyjęciu, przy wszystkich i to tak, że facet wpadł w kieliszki z szampanem. I jak miałby mu nie zaklaskać?
    Spojrzał na swojego wspólnika i przeklął. Właściwie, co za różnica, czy Aleks wspomni o Michale czy nie. Stalker i tak się by domyślił, o co chodzi i dlaczego się tutaj znalazł. No chyba, że miał na sumieniu jakieś inne sprawy, wtedy zajęłoby mu to dłużej. A Ani Kacper, ani Aleks nie mieli do czynienia z czymś podobnym wcześniej (tak sądził Wraszczyński), więc na pewno któryś z nich prędzej czy później naprowadziłby go na właściwy trop.
    - Myślisz, że możesz zamykać ludzi na pewną śmierć? – dodał od siebie, nieco spokojniej, ale zdecydowanie chłodniej Kacper, pochylając się nad uchem mężczyzny. Nie sądził, że poczuje się nieco pewniej niż do tej pory. Może to była kwestia pseudo anonimowości. Stalker nigdy go nie widział, nie znał jego głosu, a teraz nie widział jego twarzy, więc mógł jedynie sobie wyobrażać, ale nie jest w stanie przypisać sobie jego głosu do jakiejkolwiek twarzy. – Bez wody – kontynuował, przechodząc obok już leżącego mężczyzny – bez jedzenia, bez światła, bez dopływającego tlenu… Powinieneś się cieszyć, że ON nie przyjechał sam.

    OdpowiedzUsuń
  75. Dobrze, że byli we dwóch. Głównie dobrze, że Kacper był tutaj z Aleksem, którego ewentualnie mógł powstrzymać przed posunięciem się za daleko. Jeden fałszywy ruch i może się zrobić naprawdę niezbyt ciekawie. Chociaż i tak igrali z ogniem. Jeżeli go wypuszczą i on pójdzie na policję, to naprawdę mają przesrane. Mogli mieć tylko nadzieję, że stalker sobie odpuści ze względu na Aleksa. Kacper nie do końca wiedział, jak działa psychika takich ludzi, dlatego wolał tego zawczasu nie analizować. Cóż, jeszcze kilka dni temu nie spodziewał się, że będzie uczestniczyć w czymś takim, a tu proszę bardzo. Ogląda sobie jak chłopak jego przyjaciela okłada mocno pięściami faceta, który tego przyjaciela zamknął na długie godziny w pierdolonym kontenerze.
    Wraszczyński już chciał interweniować, aby Aleks nie przesadził z tym pobiciem. Jego kostki będą miały ślady, a chyba nie chciał, aby Michał się o to pytał, prawda? Obaj wiedzieli, że Majewski jest wrzodem na tyłku, jeśli chodzi o takie rzeczy. Co prawda Zamojski mógłby mu strzelić jakąś gadkę na temat tego, że ktoś chciał go okraść…
    - Może chce przeprosić – stwierdził Kacper, ale nie pochylił się. Po prostu przyglądał się zakrwawionej twarzy stalkera. Sam chętnie też by mu przyłożył, ale jeszcze poczeka. Skrzyżował ręce na piersiach, zaciskając lekko palce na swoim przedramieniu. Czuł na sobie odpowiedzialność za to, aby sprawy nie zaszły za daleko, ale… co z tego jeśli w głowie układał sobie plan, że jak Zamojski się odsunie, to Kacper wkroczy do akcji?
    - Nie rozumiesz? – zaczął w końcu stalker. – Musiałem to zrobić. Stał nam na drodze do szczęścia – wyjaśnił mu i widać było, że bardzo w to wierzy i jakoś nie bardzo zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo złe to było. Dla niego chyba było to oczywiste, że postąpił w ten sposób. – Nie musiałbyś go zostawiać, bo zdechłby w tym kontenerze, a my moglibyśmy być razem – dodał jeszcze, a Kacper zmarszczył brwi. Cholera jasna. Ten facet gadał jak typowy stalker, zakochany w kimś bez pamięci. Trochę o tym czytał, ale niewiele jednak pamiętał. Tacy ludzie nie byli bezpieczni i nie sądził, aby pięści Zamojskiego cokolwiek zmieniły. Przeszedł go dreszcz. Nie wyobrażał sobie, żeby jakiś psychopata uganiał się za Michałem, czając się na jego życie. Impuls spowodował, że Kacper kopnął mężczyznę pod żebra. Skurwysyn. Jak tak dalej pójdzie, to i Kacper nie będzie zapalającą się czerwoną lampką, gdy pójdzie coś nie tak. Jakiś plus w tym był, stalker nie pójdzie na policję i nie oskarży o nic Olka. Kacpra mógłby, owszem. Nie podobało mu się to.

    OdpowiedzUsuń
  76. Stalker nie był w stanie nic powiedzieć. Uderzenia, jakie serwował mu Zamojski, skutecznie uniemożliwiały mu wydobycie z siebie jakiegoś sensownego dźwięku, który przypominałby jakiś wyraz. Kacper nie zamierzał się wtrącać. Może jakieś pięć minut temu złapałby Aleksa i odsunąłby od ofiary (to brzmiało naprawdę źle, ale w gruncie rzeczy tak właśnie było). Ale teraz? Sam był bardzo denerwowany, dlatego jedynie stał kawałek dalej i przyglądał się całej sytuacji. A kiedy w końcu coś go tknęło, żeby odepchnąć Aleksa od mężczyzny, Zamojski zaprzestał swoich działań i powiedział coś, co zmroziło Kacpra. Nie, nie mógł go zabić, przecież to niemożliwe.
    - Po prostu odleciał – powiedział lekko zdenerwowany Wraszczyński. – Stracił przytomność – sam nie wiedział, czy bardziej przekonuje siebie czy jego. Bał się jednak przyłożyć mu place do tętnicy w szyi. Nie chciał wiedzieć, czy znajdzie tam puls czy też nie. I tak byli w dupie. Właściwie od samego początku byli w dupie. Już było za późno na odkręcanie czegokolwiek. Dobrze, że chociaż znaleźli się daleko od miasta. Nikt tu nie łazi. Przynajmniej taką nadzieję miał Kacper. Oby tylko nie przyszła tu jakaś młodzież zrobić sobie imprezę na odludziu. – Spadajmy stąd, Aleks – dodał jeszcze i zrobił krok w stronę drzwi. Chciał jak najszybciej opuścić to miejsce i zapomnieć o tym całym zdarzeniu. Ha, dobre sobie. Do końca życia nie zapomni, co tu się wydarzyło.
    Nawet się nie obejrzał przez ramię, kiedy przekraczał próg piwnicy. To było dużo, nawet jak na niego. Nikt się nie mógł o tym dowiedzieć, to było oczywiste dla nich obu. Nigdy więcej nie będą tego wspominać, nawet po pijaku sam na sam.

    Michał w tym czasie przygotował jedzenie, wziął kąpiel, żeby być czysty i pachnący, kiedy wróci jego ukochany Olek. Zastanawiał się, co takiego musiał zrobić, ale zapyta go o to później. O ile jeszcze będzie o tym pamiętać, bo zamierzał dowiedzieć się tego po długim seksie, a znając Michasia – po prostu o tym zapomni po takich ekscesach. Uśmiechnął się sam do siebie, czerwieniąc się na policzkach na samo wspomnienie o tym, co będą dzisiaj robić. Stęsknił się za ciepłym ciałem Olka, za jego dotykiem tu i tam na swoim ciele… Dzisiaj zamierzał to nadrobić i miał nadzieję, że Olek po załatwieniu tych swoich spraw będzie miał jeszcze chęć na zabawę ze swoim chłopakiem.
    Zgodnie z obietnicą, czekał na niego ubrany w luźne, bawełniane spodnie, koszulkę z logo Batmana i… no, a pod spodniami miał jeszcze bokserki. Głaskał psa, wyglądając przez okno co jakiś czas. Zrobiło się już późno i ciemno, ale nie narzekał. Troszkę zaczynał się denerwować, kiedy nie było go tak długo, ale stwierdził, że jeszcze poczeka z wykonaniem telefonu. Możliwe przecież, że Olek jest zajęty i nie chciał mu przeszkadzać. A kolacja i tak była do odgrzania, więc no. Teraz wystarczyło poczekać i nie rzucać się na niego od samego progu…

    OdpowiedzUsuń
  77. Kacper nie miał stuprocentowej pewności, że mężczyzna po prostu stracił przytomność i obudzi się za chwilę lub za kilka godzin. Mógł mieć jedynie nadzieję, że tak się stanie. Ewentualnie mógł mieć nadzieję, że nikt go tam nie znajdzie. A jak już, to za kilkadziesiąt lat, kiedy to będzie można zidentyfikować zwłoki wyłącznie p0o zębach, a wtedy będzie za późno, żeby iść z tym do Aleksa i Michała, bo ci będą już za starzy, aby to pamiętać, ewentualnie sami będą gryźć ziemię. Pokraczne myślenie, ale cóż, Kacper jeszcze nigdy nikogo nie zabił, więc się trochę stresował. Chciałby już o tym zapomnieć, a doskonale wiedział, że przez kilka najbliższych dni – miał nadzieję, że to będą dni – nie będzie mu to dawało spokoju. A potem może jakoś to będzie…
    Pożegnał się z Aleksem i poszedł do siebie. Musiał wziąć gorący prysznic. Albo zimny. Jeszcze nie zdecydował.

    Michał lekko podskoczył, kiedy usłyszał dźwięk klucza w zamku. Przyszedł! W końcu. Tyle na niego czekał… Czekaj, dlaczego poszedł od razu do łazienki, zamiast się z nim przywitać? Pf. Pogłaskał ostatni raz psa i poszedł do sypialni. Nasłuchiwał dźwięków z łazienki, a potem położył się na łóżku, zgodnie z obietnicą, jaką złożył mu kilka godzin wcześniej, nim chłopak wyszedł. Uśmiechał się do siebie, zarumieniony na policzkach. Serce lekko przybrało na swoim tempie bicia, to pewnie przez podniecenie.
    Spojrzał na niego i nawet nie zdążył wyciągnąć do niego swoich rąk, bo Olek od razu znalazł się na nim. Odwzajemnił pocałunek, próbując za nim nadążyć. Chyba naprawdę się stęsknił za ich wspólnymi chwilami sam na sam w łóżku. Michał wcale mu się nie dziwił, ponieważ też nie mógł się już doczekać, aż znowu to zrobią, wrócą do swojej jako takiej rutyny po tym, co się wydarzyło. Podciągnął mu koszulkę wyżej i wkrótce ją z niego ściągnął. Pocałował go w dolną wargę, a potem w policzki u szyję, głaszcząc dłońmi jego plecy.
    - Tęskniłem za tobą, kocie – zamruczał i uśmiechnął się niewinnie. Ile było w tym niewinności, to już tylko Olek mógł wiedzieć. – Bardzo – dodał i poruszył niespokojnie biodrami, zachęcając go jednocześnie do dalszych działań. Zniecierpliwiony Michaś zapomniał o kolacji, nad którą spędził trochę czasu, dlatego nie opieprzał go właśnie o to, że nie chciał jej zjeść, tylko od razu przeszedł do deseru. Może po wszystkim zgłodnieje, to obaj zjedzą. W swoim towarzystwie.
    Jakoś zdjął z siebie koszulkę i znowu się zarumienił. Dawno tego nie robił, ponieważ ostatnimi czasy zakrywał się i nie chciał pokazywać się Olkowi nawet bez koszulki. Teraz przypomniał sobie o ich pamiętnym weekendzie, kiedy to chodzili nago po mieszkaniu, w ogóle nie przejmując się niczym. Michał chciał do tego wrócić.

    OdpowiedzUsuń
  78. Na szczęście Kacper nie szlajał się po barach, aby zapić to, co się stało kilka godzin wcześniej. Miał swój dom, w piwnicy którego trzymał kilka maszyn do ćwiczeń, w tym worek treningowy i to właśnie na nim się wyżywał. Kopał, uderzał pięściami. Pomagało mu to rozładować kłębiące się w nim napięcie. Chciałby móc o tym zapomnieć.

    Michał nie zachowywał się cicho. Osobiście uważał, że to był jeden z ich najlepszych aktów. Możliwe, że to dlatego, iż był spragniony jego dotyku i chciał go coraz bardziej i bardziej. W końcu jednak i on doszedł, zaspokajając swoją potrzebę bliskości z Olkiem. Uśmiechał się błogo i spoglądał raz po raz na leżącego obok chłopaka. Podobało mu się to wszystko i nie chciał tego nigdy stracić. Nigdy nie chciał stracić Olka.
    - Hm… a gdzie chciałbyś wyjechać, kocie? W góry? Nad jezioro? A może do jakiegoś miasta? – przytulił się do niego, kładąc głowę na jego ramieniu. Osobiście wolałby w góry, bo wodę i miasto mają na co dzień tutaj, u siebie. A Michał dawno nie był na południu Polski. Ostatni raz chyba na jakiejś wycieczce szkolnej w podstawówce. To było tak dawno temu! – Chodźmy w góry – spojrzał na niego i pocałował go w szczękę. – W góry, w góry, w góry – powtarzał, całując go co chwilę w różne partie jego ciała. Co prawda czekałaby ich długa podróż, ale to nic, nie jadą tam na dwa dni tylko aż na siedem. – Tylko musisz mi powiedzieć, kiedy będziesz mógł wziąć wolne, żebym ja też wziął – dodał i pogłaskał go po policzku i włosach. Chciałby pojechać jak najszybciej, póki jeszcze miał spokój od uczelni i nie musiał patrzeć na obecności na zajęciach. Bardzo tego przestrzegał, bo potem nigdy nie wiadomo, kiedy trzeba będzie pilnie opuścić jakiś dzień, ponieważ stanie się coś ważnego. – Poczekaj – powiedział i usiadł na łóżku. Przez chwilę wahał się, czy zarzucić coś na biodra, czy po prostu iść nago. Ostatecznie jednak zdecydował się pójść nago. Przecież tamtego weekendu się nie wstydził, prawda? A nie ma tu nic, czego Olek wcześniej nie widział.
    Michał poszedł do kuchni i odgrzał im bardzo dobrą kolację składającą się z przepysznej (skromnie mówiąc) ryby i sałatki do niej. Czasami Michał naprawdę miał chęci, aby przyrządzić coś dobrego. Wrócił z dwoma talerzami w rękach i uśmiechem na twarzy.
    - Jedz. Nie po to siedziałem nad tym cały czas, jak cię nie było, żeby się zmarnowało.
    No tak, Michał zachowywał się jakby się nic nie stało. Bo skąd miał wiedzieć, że coś strasznego miało miejsce? Może lepiej, że nie wiedział. Mógł cieszyć się tym, że ich życie wraca do normalności, powoli zapominając o tym, że ktoś jeszcze kilka dni temu zamknął go w ciemnym pomieszczeniu, pozostawiając go na łaskę i niełaskę losu.

    OdpowiedzUsuń
  79. Michaś był zdziwiony tym, jak szybko chciał wyjechać jego kociak. Ale w sumie, dlaczego nie? Spontaniczne wyjazdy zawsze są w modzie, a on bardzo chciał opuścić ich rodzinne miasto i w końcu wyjechać gdzieś i odpocząć. Przy okazji zaliczyć kilka nowych miejsc, w których będą uprawiać namiętny seks. Na przykład w górach na polanie albo po prostu w południowej części Polski. Michał na samą myśl się zaczerwienił i odwrócił głowę. Uśmiechnął się do siebie, a potem jego wzrok padł na nagie ciało Olka. Pocałował go w mostek i szyję. Mrr.
    - Nie, Zakopane jest bardzo oklepane. Chciałbym jechać tam, gdzie nie będzie dużo ludzi, gdzie będzie miło, będzie świeciło słoneczko… moglibyśmy pojechać gdzieś na koniach, chociaż… ostatnio siedziałem na koniu gdzieś w czasach zerówki, kiedy pojechaliśmy z klasą… To wymyślimy coś innego – powiedział, a potem poszedł jeszcze po laptopa, aby mogli sprawdzić jakieś ciekawe hotele lub pensjonaty. Przy okazji Michał chciał sprawdzić widoki. Chociaż góry jak góry, a na zdjęciach raczej nie będzie widać, jak mieszkańcy i turyści (głównie oni) dbają o środowisko w danym mieście. – Będziemy chodzić, a potem odpoczywać we dwóch – spojrzał na niego z łobuzerskim uśmiechem, a potem chwycił telefon. No chciał wszystko, wszystko zorganizować. Skoro miał się spakować do jutra? Nie było problemu, weźmie najpotrzebniejsze rzeczy i mogą ruszać w trasę. Właśnie, ją też trzeba wyznaczyć, żeby potem się nie gubić po drodze.
    Załatwianie tych wszystkich spraw poszło dość szybko. Na szczęście Michał jeszcze nie rozpoczął pracować, miał jeszcze długie dni wolności, nim jego praca na dobre się rozpocznie. Olek też nie miał problemów z załatwieniem sobie kilku dni wolnego, w końcu siedzi w tej kawiarni prawie codziennie. Ma prawo w końcu do wakacji. Wieczór przed wyjazdem zawieźli wszystko to, co potrzebuje Alvin, do mieszkania Kacpra. Samego Alvina też zawieźli. Michał pożegnał się ze zwierzakiem, głaskał, całował, tarmosił. Nie zauważył, jak Kacper wymienia z Olkiem spojrzenia. I dobrze. Po krótkim „bawcie się dobrze” ze strony Wraszczyńskiego, wrócili do domu, aby kolejnego ranka spakować walizki do samochodu i ruszyć przed siebie.
    - No to w drogę! – zawołał radośnie Michał, chociaż była piąta nad ranem. Wyjadą z miasta, w którym nie zdążyły się pojawić korki. – Jak będziesz zmęczony, to mów, zamienimy się – powiedział i pocałował go szybko w policzek, żeby za bardzo nie rozpraszać swojego chłopaka podczas prowadzenia pojazdu. Michał był bardzo szczęśliwy z tych ich wakacji. Miał aparat, przekąski, napoje i dużo, dużo pozytywnego nastawienia. Żałował, że nie mogli wziąć ze sobą Alvina, ale wątpił w to, aby któryś właściciel kwatery zgodził się na psa. Woleli raczej mieć spokój i nie martwić się o to, że zwierzak coś im zniszczy. Kiedyś kupią sobie domek w górach, o. I Alvin będzie mógł sobie pobiegać po łąkach, ot co. – Wiesz co, Olek? – Michaś spojrzał na swojego chłopaka. – Kocham cię – zdradził mu, jakby to była jakaś super tajna informacja, o której nikt nie mógł wiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  80. Misiek nie chciał rozpraszać swojego chłopaka podczas jazdy. Wiedział, że to niebezpieczne nie tylko dla nich, ale też dla innych uczestniczących w ruchu drogowym. Próbował się trzymać, śpiewać piosenki z radia, ale ostatecznie przespał prawie całą drogę, raz po raz budząc się i pytając Olka, czy nie chce się zamienić. Po coś w końcu zrobił to prawo jazdy. Ostatecznie, kiedy Zamojski mu odmawiał, Michał z braku lepszych pomysłów i z powodu nudy – spał. Może i dobrze, bo droga mu szybciej mijała. Ale z drugiej strony, biedny Olek siedział tak sam i nie miał się do kogo odezwać. Przeprosił go za to. W końcu obaj mieli podróżować, a tymczasem Michała jakby tam w ogóle nie było.
    Michaś wysiadł z auta i o mało się nie przewrócił. Jezus maria, co się stało z jego nogami?! Masakra jakaś. Przytrzymał się samochodu i uśmiechnął lekko do swojego chłopaka.
    - Jest przepięknie – powiedział i podszedł do niego. Przytulił się do niego i bezwstydnie go pocałował. Cóż, jak to Polska, czasami lepiej się nie wychylać, ale z drugiej strony, przecież też mieli prawo do szczęścia, prawda? – A jak będą nieładne pokoje, to śpimy pod gołym niebem – stwierdził, biorąc swoją walizkę z bagażnika i udał się do środka. Bardzo ładne wnętrze, domek (a raczej motel) był z drewna, więc klimat mieli naprawdę przyjemny. Nawet był kominek i kanapy, na których leżały sztuczne futra zwierząt.
    Michał ich zameldował, uśmiechając się wesoło do recepcjonistki. Tak, oczywiście, że pokój z podwójnym łóżkiem i łazienką. Na szczęście dziewczyna nie wykazywała oznak obrzydzenia i Michałowi ulżyło. Może sama wolała kobiety, kto to wie. Nawet się do nich uśmiechała (ciekawe czy to ze względu na wymóg pracy czy jak…).
    Weszli na górę, a Michał od razu wskoczył na łóżko, sprawdzając jego wygodność.
    - Mhm, jest ekstra! – spojrzał na swojego chłopaka i przegryzł dolną wargę, odsłaniając kawałek brzuszka, unosząc koszulkę wyżej. Nie, to nie tak, że chciał je wypróbować czy coś, nie, nie. Przecież miał być grzeczny, to będzie. – Idziemy najpierw coś zjeść? Mój żołądek zaraz przylgnie do kręgosłupa – stwierdził jednak, siadając na materacu i przykładając dłonie do brzucha. Tak, seks musi poczekać, najpierw trzeba uzupełnić siły, aby go wykonać.
    Rozejrzał się po pokoju. Nic nadzwyczajnego, ot, łóżko, telewizor, szafa, szafki nocne przy łóżku i drzwi prowadzące do łazienki. A w środku prysznic, toaleta, umywalka i lustro z półką.
    - Chodź, zobaczymy, co dobrego dają – stwierdził, ale oczywiście jeszcze musiał się przytulić do Olka. Miał dzień miłości. Położył policzek na jego torsie i zamknął oczy, słuchając, jak bije mu serduszko. Objął go mocno. Na pewno Olek był zmęczony tą długą jazdą. Należał mu się odpoczynek. No i porządny obiad, pewnie nic nie jadł od samego rana, kiedy tylko ruszyli. Złapał go za rękę i poprowadził do wyjścia. Zamknął drzwi i schował klucz do kieszeni spodni. Ruszyli na podbój stołówko-restauracji.

    OdpowiedzUsuń
  81. Misiek bardzo cieszył się, kiedy Olek tak nagle przyciągał go do siebie i całował albo zagradzał mu drogę własnym ciałem. To było takie super! Tak, cieszył się, jak mała dziewczynka, ale co zrobisz, że podobało mu się, kiedy Olek tak dominował? Misiek uwielbiał mu ulegać, oddawać mu całego siebie. Dlatego uśmiechnął się, kiedy Zamojski wspomniał o polance. Sam Michał miał taki plan w głowie, ale chciał go wykonać jutro albo pojutrze. Głównie dlatego, żeby Olek miał siły, bo po takiej długiej drodze na miejsce… no jakby nie mógł go obudzić! Ale nie, to Olek, tego nie ogarniesz.
    Pogłaskał go po plecach, odwzajemniając ten pocałunek. Zamruczał cicho i mocno splótł palce razem, żeby chłopak tak szybko się od niego nie odsunął. Pocałował go w brodę. Już był myślami daleko, gdzieś w górach na zielonej trawie, na kocyku, półnagi… Już chciał tam pójść, ale najpierw jedzenie, jedzenie to energia, którą trzeba było wyładować w bardzo interesujący sposób…
    Poszedł do lady i spojrzał na menu. Hm, co by tu sobie wszamać… o kurde, ładne ceny tu mieli… Jak Misiek wróci, to będzie musiał od razu iść do pracy, bo normalnie wyzysk tu był. Ciekawe, czy w okolicy też tak było. No ale nic, dzisiaj zjedzą tutaj, a jutro pójdą gdzie indziej. Zamówił w końcu coś dobrego. A potem wrócił na miejsce. Pogłaskał dłoń Olka, otwierając ją, a potem głaszcząc palcami wewnętrzną jej stronę. Uśmiechnął się lekko do chłopaka. Nigdy nie byli na wspólnych wakacjach. Jezioro się nie liczy. Bo tak właściwie gdzie mieli jechać, skoro mieszkali nad morzem? Zazwyczaj to tam chodzili na spacery po nocach, żeby było chłodniej i żeby ludzi nie było.
    - Zaraz będzie – powtórzył to, co usłyszał od pana za ladą. Odwrócił się w stronę okna i wyjrzał przez nie. Bardzo ładne widoki i Misiek ucieszył się, że przyjechali właśnie tutaj.
    Po zjedzeniu obiadu, Misiek pociągnął Olka do pokoju, a potem nakazał mu iść się wykąpać, a potem się położyć. Michał miał plan. Chciał, żeby jego chłopak odpoczął trochę, a potem pójdą poszukać polany. Oczywiście, że musieli zaliczyć seks na kocyku w górach. Przecież poniekąd po to tu przyjechali, prawda? A jutro mogą to zrobić w łóżku. Sam Misiek też wskoczył pod prysznic, a potem położył się obok Olka i zaczął mu się przyglądać.
    - Hm… jak kiedyś liczyłem, to myślałem, że masz pięćdziesiąt dwa piegi na twarzy… - powiedział na głos, nieco zamyślonym głosem. – Ale chyba źle policzyłem – przesunął opuszkiem palca wzdłuż jego nosa, a potem po ustach. – Ale w sumie tylko w podstawówce miałam pięć z matmy – wzruszył ramieniem, a potem pocałował go w policzek. – Odpoczywasz? – zapytał podejrzliwie, sam wstając. – Ty odpoczywaj, ja nas rozpakuję. I znajdę kocyk – dodał z lekkim uśmiechem, rumieniąc się przy tym. Dobrze, że siedział tyłem do chłopaka, to przynajmniej tego nie widział.

    OdpowiedzUsuń
  82. Michaś nie mógł się doczekać tych chwil, spędzonych sam na sam z Olkiem pod gołym niebem na zielonej trawie, gdzie nikt im nie będzie przeszkadzał, nikt ich nie będzie widział. Czuł się podniecony samą myślą i aż przypomniał mu się ich seks na plaży w nocy. Przegryzł dolną wargę, uśmiechając się do siebie. Przygotował kocyk, wziął jeszcze butelkę wody do picia, a potem wyszli razem. Olek nie musiał się przecież tak niecierpliwić, no.
    Wsiedli do samochodu, a Michał spojrzał na swojego chłopaka. No w sumie racja, nie znali terenu, nie wiedzieli, gdzie znajdą to wymarzone miejsce, w którym nikt nie będzie im przeszkadzał. I dlaczego nie miałby się pytać? Majewski nie miałby z tym żadnego problemu. No, może trochę, gdyby ktoś się domyślił, co też ci dwaj panowie planują robić w miejscu, o które pytali. Cóż, Michaś nie zamierzał rezygnować z takich powodów z ich wycieczki. Liczył, że to będzie niezapomniany wypad, o którm nigdy nie zapomną i będą ją wspominać bardzo przyjemnie. Sam Michał nastawił się na przyjemności na polance, więc nie było opcji, że tam nie pojadą i nie rozłożą kocyka.
    Wyjechał z parkingu i włączył się do ruchu. Nucił pod nosem piosenkę z radia, nie za głośno jak miał w zwyczaju, ponieważ byli w zupełnie obcej części Polski i Michał wolał nie zwracać na siebie jeszcze większej uwagi mieszkańców. Musieli zachować chociaż pozory normalnych ludzi, którzy nie szlajają się po nocach na plaży ani nie chodzą w weekend po domu zupełnie nago. Tak, Michał zdecydowanie był nastawiony na przyjemności z Olkiem i tylko o tym mógł na razie myśleć. Ciekawe, czy ten skubaniec – Olek – wiedział, co robi z biednym, porządnym Michałem. No tak, ale za to też go kochał; Olek wyzwalał w nim zupełnie inne strony, o których istnieniu Michaś nie miał zielonego pojęcia, ale wiedział, że to dzięki niemu jest w pełni sobą. Nie każdemu się to podobało, więc to dobrze, że nie wiedzieli o wszystkim.
    Michaś zatrzymał się przy chodniku i uśmiechnął się najładniej jak potrafił, a potem zapytał pewne dziewczyny o drogę na polanę z kwiatami, tłumacząc przy okazji, że chciałby zerwać kilka i wrzucić do wazonu. Bycie uroczym wychodziło mu całkiem nieźle, więc dziewczyny od razu wskazały im drogę, a potem zachichotały pod nosem. Michaś podziękował, życzył miłego dnia, a potem pojechał dalej. Zatrzymał się dopiero na parkingu, ponieważ dalej musieli iść pieszo. Trochę ruchu im nie zaszkodzi, zwłaszcza w górach.
    Wziął kocyk, a butelkę rzucił Olkowi. Rozejrzał się dookoła i westchnął z uśmiechem. Jak tu było miło i pięknie! Aż przytulił się do boku swojego chłopaka i szybko pocałował go w kącik ust. Moje wredne kochanie.
    - Pójdziemy wzdłuż tej ścieżki, a potem gdzieś zboczymy ze szlaku i znajdziemy nasze wymarzone miejsce – zaproponował i odsunął się od niego, kiedy napotkał bardzo nieprzychylne spojrzenia jakiejś hetero pary. Odwrócił wzrok, spuszczając nieco głowę, a potem ruszył przed siebie dość szybkim krokiem. Zdarzało im się nie raz dostać dezaprobatę ze strony innych ludzi w postaci spojrzeń lub szeptów. Michał starał się do tego przyzwyczaić, ale… ciężko było. No bo co innym do tego, z kim chodzi do łóżka? Czy on im zagląda do sypialni? Nie, fuj!
    Szli dość długo, a Majewski rozglądał się dookoła, szukając odpowiedniego miejsca. Może coś za tymi drzewami? A jak się zgubią, to co? Hm… A może przejdą na drugą stronę tego niewielkiego jeziora? Chciałby zapytać o to Olka, ale znając jego, to wybierze takie miejsce, że będzie ich widać.
    - Może tam – wskazał palcem horyzont. Znaczy tak to wyglądało, ale generalnie było daleko od ścieżki, a kawałek dalej ciągnęła się ulica. Jak dobrze się schowają, to nikt ich nie zauważy.

    OdpowiedzUsuń
  83. Michaś nie potrafił ukryć uśmiechu, jaki pojawił się na jego twarzy, kiedy razem szli w kierunku upragnionej polany, z którą obaj wiązali bardzo przyjemne plany. Nie mógł się doczekać, aż w końcu się tam znajdą. Kto wie, może im się spodoba i w ciągu tygodnia będą częściej odwiedzać to miejsce? Michał zarumienił się lekko na swoje myśli. No cóż, tak to właśnie było z Olkiem.
    W wyznaczonym miejscu chciał rozłożyć koc, ale niestety, Olek próbujący się do niego dobrać jak najszybciej, skutecznie mu to uniemożliwił. Odwzajemniał pocałunki, starając się za nim nadążyć. Obejmował go, dotykał i wzdychał mu cicho do ucha. Zdecydowanie tęsknił za tym wszystkim. Uwielbiał go chyba trochę za bardzo.
    - No poczekaj no – zamruczał, próbując się wyswobodzić z jego mocnego uścisku, ale było to dość trudne. Olek chyba bardziej nie mógł się doczekać ich wspólnych chwil na zielonej trawie wśród kwiatów, gdzie obaj będą zupełnie nadzy. Misiek mimo wszystko wolałby leżeć na kocu, aniżeli na zimnej trawie, która mogłaby się wbijać w skórę i powodować lekki dyskomfort. – Jak to szkoda?! – prychnął nagle, łapiąc go za ręce i przyglądając mu się uważnie. Uciekał od pocałunków. – Przecież wszyscy wiedzą i nie śmią nawet próbować mnie podrywać – prychnął. Jak on mógł tak mówić? Naprawdę chciał, żeby obcy ludzie zobaczyli Michała całkiem nagiego? Czasami go nie rozumiał i odczuwał niechęć względem Zamojskiego. Zwłaszcza, kiedy mówił takie rzeczy.
    Odsunął się od niego i rozłożył porządnie koc. Przez chwilę chciał po prostu odejść i zaniechać dalszych działań, które miały jeden cel. Rozejrzał się dookoła, broniąc się przed Olkiem.
    - Nikt nie będzie mnie nago oglądać, rozumiesz? – położył dłonie na jego ramionach. – Nawet lekarz – zmusił go, żeby usiadł na kocu, a potem sam usiadł na jego kolanach okrakiem przodem do niego. – Tylko ty i nigdy więcej nie mów takich rzeczy – dodał jeszcze, nim zdjął z siebie bluzę i koszulkę. Pocałował go mocno, obejmując za szyję. No, chwilowa nienawiść do Olka trwała naprawdę krótko. Zawsze. Jak mógłby się dłużej na niego złościć? Ta cholera miała na niego za duży wpływ, ot co. A Michasiowi się to podobało.
    Po chwili zaczął go rozbierać. Trawa nie była super wysoka, ale wystarczająca, aby ich schować, kiedy obaj będą leżeć. Misiaka to ucieszyło, a jakże. W końcu udało mu się pozbawić swojego chłopaka ubrań (swoich zresztą też), a potem jeszcze trudniej było mu odkleić ręce od ciała Olka. Dotykał go, pieścił, całował, lizał, skupiając się raczej na wiadomej części męskiego ciała.
    Wkrótce Michał znalazł dogodną pozycję, a potem zagłębił go w sobie. Przegryzł dolną wargę, próbując się rozluźnić. Cały czerwony na twarzy spojrzał na twarz swojego chłopaka, który właśnie leżał na plecach na miękkim kocyku. Rzadko kiedy uprawiali seks w tej pozycji, więc chciał się nacieszyć, że ma Olka pod sobą i widzi go z góry.
    Pochylił się nad nim i pocałował go mocno, wsuwając język do jego ust. Jęknął cicho, poruszając biodrami coraz szybciej, a dłonie Olka nakierował na swoje pośladki. Tak, Michaś nadal uważał, że jest niewinny. Tylko czasami miał na Olka większą ochotę niż zazwyczaj.
    Wystarczyło kilkanaście minut, aby Misiek doszedł głośno, wcale się nie powstrzymując przed wyrażeniem swojej ekspresji. Przecież byli sami. Miał nadzieję. Opadł na ciało Olka i oddychał szybko, raz po raz przeżywając jeszcze lekkie skurcze, jakie panowały nad jego ciałem. Niby na dworze nie było tak ciepło, to jemu było niesamowicie gorąco.

    OdpowiedzUsuń
  84. Michaś mógłby tak sobie jeszcze poleżeć jakiś czas. Było mu tutaj zdecydowanie za dobrze. Chciał się przytulać do Olka, obejmować go, całować, głaskać. Właśnie na tej polanie, pod gołym niebem, kiedy słoneczko powoli zachodziło… no i robiło się coraz chłodniej, niestety, to był jedyny minus, dlatego nie kłócił się z Olkiem, tylko od razu wstał i zaczął się ubierać, uprzednio rozglądając się, czy nikt na nich nie patrzy gdzieś z oddali. Nikogo nie zauważył, więc wciągnął na siebie szybko bokserki i spodnie, a potem resztę ubrań. Złożył koc, schował go, a potem przytulił się do boku ciała Olka. Moje. Ciepłe. Silne. Najlepsze. Pocałował go w policzek szybko i głośno. Zgłodniał. Wypadałoby iść zjeść jakąś kolację i ewentualnie coś kupić, bo znając Michała, to zgłodnieje przed samym pójściem spać. Dużo jadł, ale szybko trawił, więc miał prawo jeść i jeść. Nie przytyje tak szybko.
    - TY chcesz odezwać się do Kacpra? – Michał uniósł brwi wysoko. No tak, nie uszedł jego uwadze fakt, że jego chłopak chciał się skontaktować z jego przyjacielem. Przecież on się w ogóle do niego nie odzywał. No chyba, że musiał. Ale pytanie o psa? Nie, to nie było znowu takie ważne. Przecież Olek zgrywał takiego, który ma gdzieś ich zwierzaka i mówił, że tylko Misiek ma się nim zajmować (bo przecież tak właśnie było). A teraz chciał napisać do KACPRA z pytaniem o PSA? – Dobrze się czujesz, skarbie? – Michaś położył dłoń na czole Zamojskiego, naprawdę zmartwiony. Może przez ten ich seks na dworze coś mu się stało? A może to górskie powietrze tak na niego działało? No tak, nie wierzył w to, że ci dwaj nagle się polubili. Może nie tyle, co nagle staliby się przyjaciółmi, ale zaczęliby się względnie tolerować, a Olek nie miałby nic przeciwko odwiedzinom Kacpra. Ale to wszystko i tak było dziwne. Czyżby to, że Michała porwał jakiś szaleniec i zamknął go na kilka godzin zupełnie samego w ciemnym i zimnym pomieszczeniu, tak na nich zadziałało? Przez to się polubili? To naprawdę było dziwne. – No dobrze, jak chcesz, to do niego napisz – powiedział w końcu Michał, nie do końca przekonany co do tego szalonego pomysłu. No naprawdę to było dziwne.
    Skierowali się z powrotem na ścieżkę, a potem w stronę samochodu. Michał wpadł po drodze do sklepu i kupił kilka bułek, jakieś sery i inne produkty do chleba, coś słodkiego też wpadło mu w ręce. Nie zamierzał gotować na wakacjach. Chodziło tylko o coś, co można było wszamać, kiedy by zgłodnieli.
    Wyszedł z budynku po kilkunastu minutach z siatkami.
    - I co, Kacper ci odpisał? – nie był złośliwy. Tym bardziej nie był zazdrosny. On był zdziwiony cały czas, kiedy o tym pomyślał. Przecież jeszcze niedawno Olek robił naburmuszoną minę, kiedy Misiek chciał zadzwonić do swojego przyjaciela. A teraz? No chyba nikt nie zaprzeczy, że to było dziwne, prawda? – Jak tam Alvin? – pytał dalej, kiedy wsiedli do samochodu. Ruszyli przed siebie, a Michaś rozglądał się za jakąś ciekawą restauracją, w której nakarmią ich dobrym, tradycyjnym jedzeniem. Trochę się tego bał, nigdy nie miał okazji spróbować górskich potraw, jednak… do odważnych świat należy, ot co!

    OdpowiedzUsuń
  85. Michaś uniósł brwi wyżej. Aha. No jasne, bo Olek nagle zainteresował się życiem ich psa. I mieszkaniem Kacpra. I w ogóle Kacprem. Coś tu nie pasowało, ale Michał nie zamierzał patrzeć w żeby darowanemu koniu. Jak się dogadają, no to dobrze, ale raczej sądził, że on sam będzie musiał zadzwonić do przyjaciela i zapytać, co u niego i u psa, czy sobie radzą, czy ma wystarczającą ilość karmy, czy Alvin się zachowuje i tak dalej. I uważał jeszcze, że Olek będzie marudzić na samą wzmiankę tego, iż Michaś będzie chciał się skontaktować z kimkolwiek. A tu proszę, sam z siebie napisał wiadomość do przyjaciela swojego chłopaka, którego chyba do tej pory nie polubił. A raczej do tej pory przed kilkoma minutami, kiedy to poinformował Majewskiego, że skontaktuje się z Wraszczyńskim. Świat się kończył tak czy siak, ale Misiek chyba nie powinien na to narzekać… Tak, było to dziwne, i co się uspokoił, to znowu wracały do niego te zaskakujące myśli. No naprawdę, nie do wiary. I jeszcze się martwił o to, że zwalili mu się na głowę tak nagle. Jak bardzo Olek chciałby grać „cool”, to i tak mu nie wychodziło i Misiek to widział. Może dlatego, że znali się tak długo i mieszkali ze sobą spory kawał czasu? Wzruszył w końcu ramionami i pocałował go sobie. Kochany pomimo swojego dziwacznego zachowania ostatnimi czasy. Jednak nie komentował już tego dalej, ponieważ wolał zająć się czymś innym, czymś przyjemniejszym – pocałunkami i obejmowaniem swojego chłopaka. A że byli już w swoim hotelowym pokoju… nic nie stało im na przeszkodzie, aby odpocząć w nieco inny sposób. Po raz kolejny dzisiejszego dnia.

    No, Misiek też nie lubił łazić w takich tłumach i zachwycać się nie wiadomo czym. Ale z drugiej strony, chciał kupić jakąś pierdółkę do domu jako pamiątkę z ich wspólnych wakacji w górach. Jakoś przeboleje ten fakt, że trzeba było co chwilę hamować, aby nie wpaść na innych ludzi. Dlaczego muszą łazić wtedy, kiedy oni chodzili? Dlaczego nie mogli sobie wybrać jakiejś innej godziny? Jedna, wielka masakra. Misiek już ciskał nieładnymi słowami w swojej głowie. Jak tak dalej pójdzie, to nic nie kupi i to go wkurzało. Z morza przywiózłby sobie mewę. Problem polegał na tym, że morze miał na co dzień i nie musiał nic kupować, żeby potem wspominać. Dlatego tak bardzo wkurzało go to, że nie mógł dostać tego, czego chciał. Potem już by ich tu nie było. Olek na pewno myślał to samo, więc się dogadają bez problemu.
    - Chciałem cokolwiek, ale zaraz ich wszystkich powybijam – stwierdził Misiek i westchnął. Nie lubił tłumów, czuł się nieswojo. Ale jednak chciał coś kupić i to zrobi. Inaczej nie nazywa się Michał Majewski, ot co. – Chodź – zaczął się przepychać do stoiska z tymi owcami, o których wspominał Olek. Hm… mieli w domu już jednego pluszaka… mężczyznom chyba nie wypada mieć ich aż dwóch… Z drugiej strony… - Tę poproszę – wskazał na najśliczniejszą, białą, wypchaną owieczkę, a potem wyciągnął odpowiednią ilość gotówki z portfela. Zgarnął owcę, a potem pociągnął Olka z powrotem do powietrza. – Ha! Mam! Teraz możemy iść coś zjeść – stwierdził, patrząc uważnie na swój zakup. Hm, może Alvinowi się spodoba, może sobie ją przywłaszczy jako zabawkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daleko jednak nie zaszli, ponieważ podszedł do nich typowy góral w tradycyjnym stroju. Uśmiechał się szeroko, a potem poinformował ich, używając typowej dla tego regionu gwary, że zaprasza ich na zabawę, która odbędzie się dzisiaj wieczorem niedaleko ich miejsca zatrzymania. Oczywiście, że Misiek chciał pójść. Bardzo mocno chciał pójść i na pewno zawlecze ze sobą swojego chłopaka. Cóz, Olek trochę wyglądał na takiego górala, bo był wysoki i ładnie zbudowany. Kurczę, mógł mu kupić taki kapelusz i ciupagę… Nic nie jest stracone, ale najpierw Misiek musi się pozbierać. Mają jeszcze pięć dni, więc jeszcze zdąży. Góral na pożegnanie poczęstował ich kawałkiem oscypka, co jeszcze bardziej ucieszyła Michasia. Od razu zjadł swoją porcję. Pycha. Olek mógł czuć się dumny, że to właśnie tutaj zabrał swojego chłopaka. Sprawił, że na twarzy Misiaka cały czas widniał szeroki uśmiech, który świadczył o jego szczęściu.
      - Już się nie mogę doczekać. Może będą tam sprzedawali takie kapelusze. Kupiłbym ci. Na pewno będziesz w takim seksownie wyglądał – stwierdził poważnym tonem, jakby wcale nie miał w głowie żadnych sprośnych rzeczy związanych ze swoim chłopakiem. – Wiesz, tylko w nim.

      Usuń
  86. Michaś spojrzał na swojego chłopaka, kiedy podbierał mu z rąk kawałek oscypka, którego Olek ewidentnie nie miał zamiaru jeść. Sam go wszamał i był przeszczęśliwy z tego powodu. Jednak też powiedział coś o tej zmarszczce, która zrobiła się na jego czole. Coś, że nie ma tak robić, bo mu tak zostanie szybciej niż powinno za kilkadziesiąt lat. No, martwił się o niego przecież. Ale lubił go też denerwować, więc po zjedzeniu sera, chciał go pocałować. Ostatecznie przytulił się do niego ze śmiechem. Oczywiście, że poszukają tego kapelusza. Nie mógł się doczekać, kiedy będzie mógł go w nim zobaczyć. Tylko w nim. To naprawdę byłby podniecający widok i Michaś aż się zarumienił na samą myśl.

    W pokoju położył się na łóżku i czekał ze spokojem na godzinę, o której mieli wyjść na tę góralską imprezę. Oby tylko była warta zachodu. Chociaż… na pewno taka będzie. To w końcu góry i górale! I w ogóle będzie super, na pewno. Rozmyślał chwilę, w co powinien się ubrać. Ale chyba nie musi ubierać na siebie czegoś eleganckiego, prawda? Nigdy nie był na takim przyjęciu, więc… i lepiej, żeby nie musieli się ubrać elegancko, ponieważ nie wzięli ze sobą takich ubrań. No bo po co im na wakacjach, prawda? Dlatego Michaś zdecydował się na zwykłe dżinsy i jakąś koszulkę. Ot, nic nadzwyczajnego. I był w sumie gotowy. Teraz wystarczyło czekać na Olka, którego ruchy były niesamowicie wolne. Z nudów Michaś zaczął przeglądać swoje paznokcie. Oczywiście, że nic mu w ten sposób nie sugerował. Ależ skąd.
    - Dobra, dobra, zobaczymy, jak się będziemy bawić i co górale mają do zaoferowania – powiedział i złapał go za rękę, żeby później go pocałować. Umył zęby, żeby Olek nie miał żadnych przeciwwskazań co do takiej formy pieszczot. Skoro nie lubił oscypka, a Misiek lubił się całować z Olkiem… kompromisy to jest to, o co chodzi w związku. Czy coś w tym stylu.
    Weszli do środka, a tam muzyka grała jeszcze głośniej. Michał od razu się uśmiechnął szeroko i wszedł dalej, ciągnąc za sobą swojego chłopaka. Rozglądał się i już poruszał głową w rytm muzyki. Cieszył się ogromnie, że dostali to zaproszenie. Może poznają tutaj nowych znajomych albo ktoś będzie sprzedawał kapelusze i ciupagi?
    Usiedli przy stole, a stopa Michasia już sobie tupała w drewnianą podłogę. Podobało mu się tutaj i rzeczywiście, chwila mogła potrwać nieco dłużej niż chwila. Cóż, mówi się trudno i płynie się dalej.
    - Co jemy? – spojrzał w kartę menu. Bo to w sumie była taka knajpa, gospoda, gdzie przy okazji grali muzykę na żywo i można było potańczyć. Michaś zamierzał to zrobić, ale może za chwilę, kiedy Olek będzie bardziej zdesperowany, żeby opuścić lokal, a wtedy Misiek mu powie, że jak zatańczą, to wrócą do pensjonatu. Wredny był, to oczywiste. Ale nie zmieniało to faktu, że kochał Olka i pójdzie z nim, jeśli będzie miał już dość. – Pamiętaj – pochylił się nad uszkiem Olka – jak będą nam chcieli wcisnąć coś na wzór skóry z owcy, niedźwiedzia albo wilka, to stanowczo odmawiaj. Wiesz, ile to może kasy kosztować? – w sumie nie musiał mu tego mówić, bo Olek na pewno by się nie zgodził, ale znając Michała… chociaż z drugiej strony… nie. Olek musiał trzymać Misiaka krótko, ponieważ słowa „nie mamy na to pieniędzy: nic nie dadzą, ponieważ Misiek myślał sobie, że przecież pracuje i ma prawo sobie kupować to, na co ma ochotę. Więc może jednak sobie kupi… Nie, stop. – Ale jak będą mieli kapelusze, to bierzemy. Chcę cię w takim zobaczyć – uśmiechnął się i pocałował go lekko, głaszcząc go po karku. Moje kochane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No a potem się stało. Potem Misiek wyszedł na parkiet z innymi góralami. Nie potrafił za bardzo poruszać się tak, jak oni, więc śmiał się z siebie samego, próbując nadążyć za panami. Oni na szczęście byli dla niego bardziej wyrozumiali i pokazywali mu dość proste kroki. Michał zaczął łapać, o co chodzi, więc po chwili już machał do Olka, żeby tu do niego przyszedł i razem się pobawili. Chociaż trudno mu było sobie wyobrazić Olka, który tam sobie tańcuje… Ale będzie śmiesznie! I fajnie!

      Usuń
  87. Czasami Michaś żałował, że Olek nie potrafił się bawić tak jak on. Z drugiej strony, taki był jego urok, więc nie mógł się na niego gniewać. Cieszył się, że mimo wszystko Olek zdecydował się tu z nim przyjść chociaż na chwilę. Zawsze to kilka godzin oderwania się codzienności. Cóż, nad morzem nie znajdą takich imprez, prawda?
    Podszedł do niego, kiedy usłyszał jego wołanie. Z uśmiechem, cały uradowany, nawet słowa Olka mu nie zepsuły humoru. Pocałował go na szybko, żeby mu poprawić samopoczucie, a potem się do niego przytulił mocno. Był szczęśliwy i bardzo się cieszył, że przyjechali właśnie tutaj, a nie na Mazury czy coś takiego. Nawet nie musieli nigdzie jechać za granicę, żeby się dobrze bawić. A przynajmniej Michał się dobrze bawił, nie mógł ręczyć za Olka, ale jemu mało co i kiedy się podobało. Znaczy Michaś doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak zabawić Olka i miał już pewien pomysł (o ile nie padnie ze zmęczenia na łóżko po przekroczeniu progu pokoju w hotelu).
    - Nie denerwuj się, przecież nikt się do mnie nie przystawiał – powiedział i uniósł na niego wzrok. Może i byli w publicznym miejscu, ale Michaś nie bardzo się tym przejmował. Zresztą, był przekonany, że inni goście jak i gospodarze są zajęci czymś innym, aniżeli przypatrywaniem się dwóm mężczyznom z północy. – Tylko ja się przystawiam do ciebie, kocie – uśmiechnął się znowu i znowu go pocałował. Cały czas trzymał się w jego ramionach, bo tu było najwygodniej, najbezpieczniej i najlepiej na całym świecie. – Bardzo mi się podoba, fajnie, że tu przyszliśmy – pokiwał głową, a potem rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu kapelusza, po którego pierwotnie tutaj przyszli. No, może niekoniecznie pierwotnie, bo Michaś chciał się pobawić, ale kapelusz też chciał przy okazji zgarnąć. Niestety, nie było tutaj typowo stoiska, przy którym można było coś kupić. Michaś westchnął. No szkoda, ale i tak nie zmarnował wieczora. A jutro pójdą na miasto i znajdą wymarzony kapelusz góralski dla Olka. A potem Michaś rozbierze swojego chłopaka i założy mu tylko kapelusz. No tak, był zły, miał bardzo niegrzeczne myśli, ale to wszystko było winą Zamojskiego, ot co. To on go sprowadził na złą drogę (która Michasiowi się bardzo podobała, ale nikt nie musi o tym wiedzieć; o tym, ani o tym, co się dzieje za ich czterema ścianami). – Chodźmy już do domu – ziewnął, układając wygodnie policzek na jego mostku. – Znaczy wiesz, do hotelu. Jutro w mieście znajdziemy jakiś kapelusz. I ciupagę ewentualnie – uśmiechnął się lekko, a potem odsunął się od niego, pożegnał z nowymi znajomymi, a następnie złapał dłoń Olka i wyszedł razem z nim z gospody.
    Zrobiło się nieco zimno. No cóż, w końcu to góry. Ale Michaś i tak chciał iść na spacer, chociażby dookoła hotelu, żeby się nie zgubić po drodze. Chciał nawdychać się świeżego, górskiego powietrza, póki miał ku temu okazję. A spacerując tak sobie, mógł przytulać się do boku Olka. Było ciemno, więc nikt nie zwróci na nich uwagi. Trochę tęsknił za Alvinem, ale na szczęście Kacper codziennie wysyłał mu po trzy-cztery zdjęcia psa w najróżniejszych pozycjach – jak spał, jak szedł, jak bawił się, jak… no jak robił różne rzeczy, jak to pies. Wraszczyński dobrze zajął się ich pupilem, co dodatkowo cieszyło Michasia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. - Nie chce mi się tam wracać do tej szarej rzeczywistości – jęknął chłopak, kiedy powoli docierali już do pokoju. – Wiesz, do Gdańska. Tam czeka na nas praca… i w ogóle… Moglibyśmy wziąć ze sobą Alvina i zostać tutaj. Zamieszkać pod namiotem, polować i pić górską wodę. Mówię ci, była by ekstra zabawa – powiedział poważnym tonem, udając przejętego swoimi wspaniałymi pomysłami. Dopiero po chwili się roześmiał. Jasne, Michał i takie warunki? Nie. To by się skończyło szpitalem (i tylko przy dobrych wiatrach). Był zdecydowanie zbyt leniwy i zbyt przyzwyczajony do nowoczesności, żeby siedzieć pod namiotem. Za bardzo lubił swoje wygodne łóżko, w którym mógł leżeć całymi dniami wraz z Olkiem. Przyroda ładna i w ogóle super, ale nie na dłuższą metę.
      - To co robimy? – zapytał, obejmując go za szyję, kiedy znaleźli się przy drzwiach ich hotelowego pokoju.

      Usuń
  88. Michał nie mógł się już doczekać aż odwiedzą Kacpra i psa. Stęsknił się za jednym i za drugim. Martwił się trochę o psach, bo wiedział, że kiedy psy tęsknią, to nie jedzą i generalnie nie mają chęci do życia. Miał jednak nadzieję, że z Alvinem będzie wszystko w porządku i zastaną psa takiego, jakiego go odebrali. Czyli z lśniącą sierścią i bez śladów żeber pod skórą.
    Wysiadł z auta i poszedł od razu do domofonu, mówiąc „to my!”. Po chwili znaleźli się w mieszkaniu Kacpra, a skaczący dookoła nich pies tylko upewniał Miśka w przekonaniu, że owszem, pies był bardzo uradowany na widok swoich właścicieli oraz w tym, że Alvin czuje się bardzo dobrze. Majewski potem jeszcze pytał, czy wszystko było w porządku, czy nie kłamał przez telefon, czy Alvin dawał mu żyć i takie tam, na co Wraszczyński odpowiadał, że tak, że wszystko było okej, tylko przez pierwsze dwa dni prawie nic nie jadł. A tak, to był grzeczny.
    - No a u was jak było? – uśmiechnął się do Michała, który zajęty był głaskaniem zwierzaka. Dlatego od razu uniósł wzrok na Olka porozumiewawczo. I jakby czytał mu w myślach, ponieważ pokręcił przecząco głową. Nikt nic nie mówił, media też milczały, gazety nic nie pisały. Na razie było nieźle. Jeszcze tylko kilka lat i ich czyn ulegnie przedawnieniu. Chociaż nie był do końca pewny jak to wyglądało w Polsce…
    - U nas było super! – zachwycał się Misiek, jak to Misiek. – Chodziliśmy na spacery, bawiliśmy się z góralami, jadłem oscypki, przez co Olek był na mnie obrażony – spojrzał na swojego chłopaka, ale uśmiechnął się do niego. – A, no i mamy coś dla ciebie – dodał, a potem wyjął z torby mniejszą ciupagę, ale zawsze! Ze spokojem mógł ją wręczyć przyjacielowi, ponieważ Alvin zajął się teraz witaniem tej mniej przyjaznej i milszej ludzkiej części domu – Olka.
    - W mieście też wszystko w porządku – rzucił Kacper, biorąc ciupagę i dziękując za prezent. – Żadnych pobić, żadnych morderstw…
    Michał spojrzał na niego, unosząc brwi.
    - No i żadnych promocji w Lidlu, więc nikt się nie przepychał – dodał szybko i uśmiechnął się, żeby Misiek już się tak na niego nie patrzył.
    W końcu pożegnali się z Kacprem, biorąc psa i jego zabawki oraz karmę i te wszystkie inne rzeczy, które potrzebował Alvin. W końcu udało im się zajechać do domu, z czego Michaś był niezwykle zadowolony. Od razu pocałował Olka, chociaż był zbyt zmęczony na coś więcej, więc pewnie jutro rozbierze swojego ukochanego i założy mu tylko kapelusz na głowę. Tak, to zdecydowanie był jeden z jego lepszych pomysłów.
    Rozłożył z powrotem miski Alvina, jego posłanie i zabawki, przy okazji raz po raz głaszcząc psa, który był bardzo zainteresowany jego poczynaniami. Misiek cmoknął go w łeb i pogłaskał.
    - Na razie nigdzie nie wyjeżdżamy, więc cię nie zostawimy – powiedział do zwierzaka, a potem wziął prysznic i przygotował kolację. Wypadałoby się jeszcze rozpakować, ale może zrobi to jutro.
    I owszem, zrobił to dnia następnego, a potem wpadł na dość dziwny pomysł. To się na pewno nie uda i wyjdzie na idiotę, a Olek do końca świata będzie się z niego śmiał, no ale… Skoro już wchodził do kawiarni, w której pracował Olek, to nie ma odwrotu.
    Usiadł grzecznie przy stoliku i zasłonił się menu. Przy okazji rozglądał się za facetem, który sprawił mu aż nadto problemów. Na szczęście nie widział go w pobliżu i odetchnął z ulga, chociaż nadal gdzieś w środku czuł się lekko zdenerwowany. No i musiał patrzeć, czy nikt mu nie podrywa jego kelnera. I miał cichą nadzieję, że to właśnie Olek przyjdzie, aby go obsłużyć.

    OdpowiedzUsuń
  89. Michaś nawet nie zdążył się odezwać, kiedy Olek już go ciągnął gdzieś w nieznane mu tereny. Oczywiście, że mu się to podobało, mógł spodziewać się takiego obrotu spraw ze strony Olka. Przecież on jest do wszystkiego zdolny. Był nieprzewidywalny, to tez fakt. I to kręciło Michała najbardziej. Nie można było się z nim nudzić, a wymyślane przez niego zabawy dostawały miano „ulubionych”. I w końcu Michał też zaczął wymyślać coraz to ciekawsze sposoby na spędzanie wolnego czasu razem, najlepiej sam na sam, kiedy nikt im nie przeszkadza i nie wtrąca się. A to było najważniejsze. W końcu żyli w Polsce, kraj niezbyt tolerancyjny. Wiadomo, Misiek nie mierzył wszystkich jedną miarą, ale wolał się nie afiszować, żeby nie dostać w zęby albo nie wylądować w szpitalu lub w kostnicy. Różne to rzeczy się słyszy? Dlatego właśnie jęknął cicho, kiedy znaleźli się sami na zapleczu kawiarni, a Olek ewidentnie zaczął się do niego dobierać. Majewski poczuł adrenalinę, jednak wiedział, że nie mogą sobie pozwolić na dużo. Nie tutaj, gdzie każdy współpracownik mógł wejść. Nawet sam szef, a nie chciał, żeby Olek przez niego miał problemy w pracy. Ale chwila takich pieszczot im nie zaszkodzi, prawda? Michałowi nigdy nie było mało dotyku Olka, jego ust, jego obecności, jego ciepła i jego wszystkiego. Oj, tak, strasznie go kochał. Chyba nawet aż za bardzo.
    - Przyszedłem zamówić kawę i jakieś ciacho, ale widzę, że samo do mnie przyszło – zamruczał i pocałował go mocno w usta. Wsunął palce w jego włosy, oddając się przyjemności całowania olkowych ust. Mrrr. – I poderwać kelnera też chciałem. Potem nasze mieszkanie stałoby się zupełnie przypadkowym miejscem na dokończenie flirtów… a góralski kapelusz idealnie dopełniłby sytuację…
    Michał naprawdę miał dylemat. Z jednej strony chciał to zrobić tutaj, w tym oto miejscu z Olkiem, a z drugiej nie chciał, żeby ktoś ich nakrył. Chyba umarłby ze wstydu. I kto wie, co by się stało z Olkiem.
    - Chodź, tutaj musisz mnie inaczej obsłużyć. W domu dokończymy – obiecał mu na uszko, które lekko ugryzł. Oczywiście, że był cały czerwony na twarzy i nawet nie próbował tego ukryć. Przynajmniej teraz. Ponieważ kiedy wyszedł, spuścił głowę i szybko czmychnął z powrotem do stolika. Już nie zachowywał się tak podejrzanie jak do tej pory, więc było całkiem nieźle.
    Próbował ukryć swój uśmiech radości, jednak wiadomo jak to z nim było – nie dawał rady. Kąciki jego ust cały czas wyginały się w szerokim uśmiechu. Raz po raz unosił wzrok i obserwował swojego chłopaka, jak przechadza się po kawiarni do klientów. Oczywiście na nich tez patrzył, ale podejrzliwie. Nikt nie wiedział o tym, że kelner ma chłopaka, który w dodatku siedzi tuż obok i ma na nich oko. Michał wolałby, żeby obeszło się bez scen, takich jak na przykład tej, jaką zrobił jakiś czas temu, kiedy ten pieprzony kretyn chciał wcisnąć jego chłopakowi swój numer telefonu.
    W końcu jednak zostawił pieniądze, trochę napiwku i wyszedł z powrotem do domu. Miał jeszcze trochę czasu, więc postanowił wyjść z Alvinem na spacer. Po krótszej chwili zastanowienia znowu poszedł pod kawiarnię, jednak stanął nieco dalej, żeby nie wyjść na stalkera. Po prostu stanął sobie niedaleko i czekał, aż jego chłopak skończy pracę. Napisał mu wiadomość, żeby wyszedł drzwiami frontowymi, bo na niego czeka grzecznie. Lubił być blisko niego. Praca sprawiała, że tęsknił za nim jeszcze bardziej. No, a potem go nachodził… E tam, chyba Olek nie mógł na to narzekać, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Misiek przytulił się do Zamojskiego, kiedy tylko ten pojawił się w zasięgu jego wzroku.
      - Chodź, pewnie jesteś głodny – powiedział, mając bardziej na myśli jedzenie i dopiero po krótkiej chwili uśmiechnął się do siebie, zrozumiawszy, że te słowa Olek mógł zrozumieć dwojako. Wcale mu to nie przeszkadzało. Może jedynie troszkę się zarumienił na policzkach, ale to zawsze mogło spowodować zimno, jakie panowało wieczorną godziną o tej porze roku, chociaż za dnia było ciepło.

      Usuń
  90. Michaś był dość spokojny. Poszedł z Olkiem do domu, rozmyślając sobie nad tym, co będą ciekawego robić. Znaczy wiedział co, ale można to robić na najróżniejsze sposoby, które Olek zdążył mu już pokazać. Nie mógł się doczekać, kiedy obaj odkryją wiele innych sposobów spędzania wolnego czasu zupełnie nago w każdym miejscu w swoim mieszkaniu. A na miejscu wystarczyło już tylko czekać, chociaż był gotowy do podjęcia dalszych działań, związanych ze spędzaniem czasu po pracy ze swoim chłopakiem. Z szafy wyjął kapelusz góralski i założył go sobie na głowę. Obserwował swojego chłopaka, każdy jego ruch i aż przesunął językiem po swojej górnej wardze. Och, tak, rumienił się na samą myśl. A co dopiero, kiedy Olek przyciągnął go do siebie i zaczął całować, dotykając dłońmi jego skóry? No przecież, że rumienił się mocniej, to Michaś. I tak mu zostanie do końca świata.
    - Zawsze będę podrywać mojego kelnera. I nigdy i się to nie znudzi – zdradził mu cicho na ucho, które lekko przegryzł. Położył dłonie na jego ramionach, ale zaraz zsunął je niżej. Też chciał go pozbawić ciuchów. Do tego typu zabaw najlepiej, jak obaj są nadzy. Przynajmniej w domu. Jak są gdzieś indziej, to wiadomo, żeby lepiej, jak obaj będą mieli na sobie spodnie, które byłby tylko lekko opuszczone z wiadomo jakich powodów. Tak, na te myśl także Michaś się zarumienił. Ten typ tak ma i Olek to w nim uwielbiał. A przynajmniej tak sądził Majewski. – Hm… - odchylił głowę do tyłu, uważając na kapelusz, który i tak prawie został ściągnięty razem z koszulką. Ale to nic. – Kelner poderwał klienta i zaciągnął go do swojego mieszkania, żeby robić z nim wiele nieprzyzwoitych rzeczy? – zapytał niewinnie, chociaż jego twarz była czerwona od swoich myśli, słów, poczynań, poczynań Olka… No tak, to wszystko wina Zamojskiego i obaj o tym doskonale wiedzieli i żadnemu to nie przeszkadzało.
    Michaś wyprostował się i pocałował Olka prosto w usta. Uwielbiał go. Zaczął się nieco wiercić na kolanach swojego chłopaka. Chwycił za kapelusz i założył go na jego głowę, kiedy tylko rozebrał go z górnej części ubrań. Rozpiął mu też spodnie, jednocześnie całując go w usta. Dobrali się, jeśli tak spojrzeć na kraj, w którym żyją.
    Przesunął palcami po jego nagim torsie i brzuchu, kończąc wędrówkę w jego bokserkach. Spojrzał mu w oczy, chociaż jego wzrok pomimo wszelkich starań był cały czas uległy. Względem Olka w takiej sytuacji, nie potrafił inaczej. Pocałował go jeszcze szybko, a potem znalazł się między jego nogami, ściągając mu spodnie. Zaczął go pieścić ustami powoli, nasłuchując jego reakcji. Raz po raz spoglądał na jego twarz, chcąc zobaczyć emocje, wypisane na jego twarzy. A wiadomo, że chciał dla niego jak najlepiej i żeby czuł wielką przyjemność, którą to właśnie Michaś miał mu dawać.

    OdpowiedzUsuń