1 stycznia 2016

[KP] a princess never chases a chicken

Felicity
siedemnaście// druga w kolejce do tronu// nikt
jej życie rozpoczęło się wraz ze śmiercią jej matki// król nigdy nie patrzy jej w oczy// chciałaby kiedyś odważyć się na życie// w nocy dręczą ją koszmary// jej stara niańka martwi się o nią// to widać// skąd się bierze ta krew na jej dłoniach?// boże, miej nade mną litość// ja chcę tylko...// nie budzić się z krzykiem

2 komentarze:

  1. Argen nie spodziewał się kiedykolwiek w swoim życiu, że odwiedzi pałac królewski. Safir wielokrotnie opowiadał mu jak sam był gościem króla i królowej, pomagając im w wielu ciężkich sprawach. Być może dlatego żołnierze królewscy zawitali do chaty maga, ale niestety... Zastali tylko jego ucznia.
    Jakie musiało być zdziwienie, gdy zamiast starszego, ale nadal potężnego, czarodzieja ujrzeli Argena. Czy to mógł być właśnie znak od losu? To na co skrycie czekał Argen? Miał niepowtarzalną szansę wyrwać się z drewnianej chaty wypełnionej zapachem ziół i starych ksiąg. Zrobić coś w końcu ze swoim życiem, a może nawet odnaleźć nowego mistrza.
    Żołnierze królewscy nie chcieli czekać, więc Argen podjął decyzje pod wpływem chwili i skrytego pragnienia - podążył za nimi przed oblicze księżniczki.
    Zamek zrobił na nim niesamowite wrażenie. Monumentalny i wspaniały, a jednocześnie posiadający jakąś szczyptę piękna. Argen żałował, że nie odział się bardziej wyjściowo - jego szaty nie były bogate ani zjawiskowe czy pokazujące jak wielkim jest magiem. I dobrze w sumie, bo nie był nikim ważnym ani też nie chciał się wywyższać. Słysząc jednak o problemach nękających królewską córkę jego strój był najmniejszym zmartwieniem.
    Pozostawili go w niewielkim pokoju, dość sucho każąc czekać na przybycie księżniczki. Zdziwiło go to, że król nie chciał uczestniczyć w audiencji widocznie ważnej dla jego córki. Być może miał inne sprawy na głowie? Argen nie powinien od razu wymagać spotkania twarzą w twarz z władcą - nie był tak szanowany jak Safir.
    Czarownik mimowolnie poprawił rękawy czarno-purpurowej szaty, badając spojrzeniem każdy najmniejszy nawet detal pokoju. Nim zdążył jednak zebrać się w sobie, podejść i dotknąć drogocennej wazy stojącej na kominku, drzwi do komnaty otworzyły się. Jasne oczy czarownika spoczęły na młodej księżniczce, która pewnie wkroczyła do środka. Jej głos był elegancki i królewski, a sama dworna prezencja mogła przyprawić o uczucie niezręczności.
    Argen, pamiętając o zasad jakie wpoił mu Safir i matka, wstał z krzesła i ukłonił się nisko. Może nie było to najpiękniejsze dygnięcie jakie widziała księżniczka, ale zasady dobrego wychowania zachował.
    - Witaj wasza wysokość - powiedział po chwili, prostując się. Kilka jasnych, prawie białych kosmyków, uciekło ze staranie spiętych w kucyk włosów - Dziękuję za zaproszenie, choć pewnie było przewidziane dla mojego mistrza, maga Safira. W czym ja, skromny czarownik, mogę służyć waszej królewskiej mości?

    OdpowiedzUsuń
  2. Argen uniósł lekko brew, gdy księżniczka tak nagle i pewnie wyprosiła strażników. Było to nie do pomyślenia, przynajmniej według tego co o życiu królewskim wiedział mag, by ochrona członka rodziny królewskiej tak po prostu miała go opuścić. Coś tu było na rzeczy.
    I to coś coraz mniej podobało się czarownikowi. Wiedział, że sprawy mogą przybrać niespodziewany obrót - mówiła mu to czysta intuicja.
    Argen skorzystał z zaproszenia księżniczki i usiadł naprzeciwko niej przyglądając się dziewczynie bardzo uważnie. Na twarzy dało się widzieć wyraźne zmartwienie, które odbijało się nie tylko w oczach, ale też w leciutkim drżeniu wargi. Szukał czegoś, co mogłoby naprowadzić go na zmartwienia dziewczyny, która zupełnie nieświadomie poprawiła rękawiczki.
    Denerwowała się i spoglądała na Argena, jakby od jego następnych słów miało zależeć coś bardzo ważnego. Poprosiła o dyskrecje z taką determinacją, że odrobinę zastanowiło to czarownika.
    Spojrzał prosto w oczy księżniczce, jakby samym tym chcąc dać jej do zrozumienia, że rozumie powagę sytuacji.
    - Możesz być pewna pani, że żadna tajemnica nie opuści tego pokoju. Masz na to moje słowo - powiedział pewnie, opierając dłonie na podłokietnikach.
    Korzystając z okazji pozwolił sobie dokonać małego eksperymentu. Jak wiadomo niektórzy ludzie posiadają coś, co magowie określają mianem "astrala". Jest to nić łącząca niemagiczną rzeczywistość i świat magiczny. Każdy, kto posługuje się magią lub ma jej efekty na sobie będzie w astralu widoczny jako niezwykle jasny punkt. Nie wszyscy potrafią złapać aurę w astralu, lecz czarownicy są do tego specjalnie przygotowywani. Safir długi czas uczył Argena, jak rozpoznawać magów i magiczne sługi poprzez aurę, co miało szansę w przyszłości niejednokrotnie uratować młodemu czarownikowi życie.
    Argen skupił magię płynącą w jego ciele, a widok przed nim zaszedł lekką, niebieską łuną jakby nagle w całym pokoju zgasło światło. Ku jego zdziwieniu księżniczka, choć dość niewyraźnie co mogło być skutkiem wciąż rozwijających się umiejętności Argena, lśniła lekkim, purpurowym światłem. Niesamowite.
    Dlaczego?
    Argen wyprostował się, przyglądając księżniczce. Nim zdążyła coś powiedzieć, zapytał:
    - Czy ktoś zrobił ci krzywdę pani? Ktoś, mam na myśli jakiś mag lub czarownica?

    OdpowiedzUsuń