Tomira
Chodź, podaruje Ci kilka cierpkich pocałunków, dotyk zimnych dłoni i spojrzenie zielonkawych, dumnych oczu przejeżdżających bezwzględnie po Twym ciele. Do tego dorzucę szczyptę dumy, ukrytą za wymuszonej uległości, zimowe wieczory w giętkich i wątłych ramionach, ciepły głos opowiadający historie o wspaniałej ojczyźnie. Opowiem o bitwach, ciężkich czasach i pięknych kobietach. Dorzucę do ogniska, aby drewno ogrzało Twe oziębłe serce. Odkryję przed Tobą żal po stracie rodziny, złamane serce i kilka blizn, po pamiętnym dniu. Opowiem o wiośnie, kiedy to porwano córkę słowiańskiego władcy, gdy dopiero bazie zaczęły przekwitać, a ona po raz pierwszy odczuła ludzką nienawiść. Pokaże młode ciało, w tych zakazanych miejscach, ukażę drzazgi w moich uczuciach i odkryje nadzieje. Okaże współczucie i pocieszę, w zamian za wolność, jakiej nie zaznałam od wiosny. A śniegi powoli już okrywają niższe szczyty, odganiając wiosnę w moim sercu tak jak radość z życia i nadzieję na lepsze życie.
Wątek z Nocty.
Młot rytmicznie uderzał o rozgrzaną klingę, przy każdym ciosie wskrzeszając parę, nieśmiałych iskier. W otwartej na ubłocone podwórze kuźni, mimo potężnego chłodu, charkterystycznego dla tej pory roku, panował gorąc i skwar, który zrosił potem skroń, jak i spracowane ramiona kowala.
OdpowiedzUsuńArvid, syn jarla stacjonujący u Einara jako uczeń, ukradkiem przyglądał się mistrzowi przy pracy, samemu nieco ignorując wyznaczoną mu listę zadań. Natomiast Asid, czarnoskóry niewolnik, uwijał się jak w ukropie, nie raczył jednak ponaglić młodego.
Einar, zdający się nie zauważać lenistwa ucznia, ostudził klingę w wiadrze z lodowatą wodą, i odstawiając młot, rąbnął młokosa otwartą dłonią w tył głowy. Syn jarla czy nie, kowal nie tolerował obiboków w swojej pracowni.
- Przestań się wgapiać jak knur w lochę i przydaj się do czegoś.
- Kiedy będę kuć miecze? Mam dość zamiatania i pilnowania ognia w piecu. - Wyżalił mu się gorzko Arvid. - Od tego jest czarnoskóry.
- Nikt cię tu nie trzyma na siłę. Jak ci się nie podoba, możesz wracać do domu, ale obiecuję ci, że wiecej twoja noga tutaj nie postanie.
Twarz Arvida poczerwieniała nieco ze złości, lecz młodzian nie śmiał ani opuścić kuźni, ani dalej się sprzeczać, gdyż aż zbyt dobrze wiedział, że nie warto. Ostatnim razem, kiedy zagroził swemu mistrzowi, że doniesie na niego ojcu, ten ściągnął mu gacie i wychlastał nagi zadek tępą, jeszcze ciepłą klingą. I sam nie wiedział co było gorsze; wstyd czy ból, który uniemożliwiał mu siedzenie przez trzy dni. Końcem końców, nikt o tym przykrym incydencie się nie dowiedział, z jarlem włącznie.
Kiedy niesforny uczeń wrócił do zadanego mu zajęcia, Einar przyuważył nadciągające przez ryneczek postaci. Wyczuwając, że to właśnie do niego się fatygują, rzucił do ciemnoskórego niewolnika:
- Pilnuj gówniarza, żeby się nie obijał, i nie daj bogowie, czegoś dotykał.
Porzucając dotychczasowe zajęcie, wyszedł naprzeciw gościom. Jak się okazało, byli to jego dobrzy i wierni znajomi; Dagmar, Fiske.
- Einar, przyjacielu - pierwszy na powitanie wyskoczył Fiskle, zawsze najskorszy do silnych, braterskich uścisków - wychodzisz ty może z tej kuźni kiedy? Wieki żeśmy cię nie widzieli wśród ludzi.
- Praca, przyjacielu. Miecze same się nie wykują. - Odpowiedział cierpko Einar, siląc się na chociaż odrobinę ciepła, lecz z marnym skutkiem. Dagmar, nieustannie go obserwując, odezwała się nim Fiskle zdążył zadręczyć go swoją motywującą do socjalizacji przemową:
- Mamy coś dla ciebie, Einarze.
OdpowiedzUsuń- Pomyśleliśmy, że przydadzą ci się dodatkowe ręce do pomocy. - Wyjaśnił Fiskle, kiedy tylko brew Einara powędrowała ku linii włosów.
- To hojne, acz mam już Adisa i Arvida. - Mruknął, oglądając się na młodego z powątpieniem, bo ten ostatnimi czasy nie wykazywał się zbytnią pomocą.
- Nie, nie, nie - Dagmar uśmiechnęła się niczym lisica - mieliśmy na myśli bardziej pomoc domową.
- Nie żebyśmy zarzucali ci lenistwo na tle gospodarczym, przyjacielu. - Dodał po prędce Fiskle. Einar spojrzał to na jedno, to na drugie, niezbyt tryskając entuzjazmem na myśl o kolejnej gębie do wykarmienia, lecz gdyby odrzucił prezent przed ujrzeniem go na oczy, wykazałby się niezwykłą ignorancją.
- Niechaj będzie. To gdzie on jest? - Spytał.
- Za domem, z Erlandem.
Kowal prędko domyślił się, że umieszczenie owego prezentu po drugiej stronie jego ziemi było jedynie pretekstem, aby chociaż na chwilę oderwać go od kuźni, lecz nie protestując, ruszył za dwójką przyjaciół.
- Myślę, że ci się spodoba. - Zaszczebiotał Fiskle, gładząc poprzetykaną srebrem brodę. Zawsze tak robił, kiedy czymś się ekscytował. - Sam wybierałem.
- Z moją małą pomocą. - Dodała Dag, nie przestając się uśmiechać.
Wyszedłwszy zza rogu, Einar aż się zatrzymał. Miał ogromną nadzieję, że z początku po prostu się przewidział, albo że niewolnik stojący koło Erlanda jest przebrany za kobietę, lecz nie, rzeczywistość okazała się brutalniejsza. Przez chwilę nie mógł uwierzyć, że jego właśni przyjaciele wbili mu kołek w serce.
Żadne, poza Dagmarą, nie zauważyło nagłego chłodu jaki wypełnił piekielnie ciemne źrenice kowala.
- Aż zaniemówił z wrażenia. - Omylnie zinterpretował Erland, szczerząc się od ucha do ucha.
Einar
Einar nie mógł z siebie wykrztusić ani słowa. Myśli szalejące sztormem w jego umyśle, wzburzały i spieniały krew w żyłach, szarpiąc wiatrem emocji. A pośród tego całego chaosu chybotała się maleńka łódź zwana Rozsądek.
OdpowiedzUsuńDagmara wymieniła krótkie spojrzenia z Fisklem, gdy cisza stała się przesadnie długa. Z opresji wyratował ich Erland:
- Wiemy, że wydarzenia sprzed roku nie pozwalają ci zapomnieć, Einarze. - Mężczyzna złożył dłoń na ramieniu kowala. - Ale Halla potrzebuje kobiety i dobrze o tym wiesz.
- Ale przy okazji zawsze może cerować, gotować i zajmować się gospodarstwem. - Dorzucił prędko Fiskle.
- Albo ogrzać łoże w zimną noc. - Dodała Dag.
Einar odkleił spojrzenie ciemnych oczu od korzącej się niewolnicy, jakby samym wzrokiem mógł sprawić, że ta zapadnie się pod ziemię jakby nigdy nie istniała. Wiedział jednak, że jego niezawodni towarzysze licznych bojów i biesiad, mieli rację, i tylko dureń zaprzeczyłby rażącej prawdzie.
- Dobrze. - Mruknął w końcu, tym jednym słowem pozwalając trójce znajomych odetchnąć z ulgą. - Przyjmę ją pod dach. Dziękuję wam za troskę.
Fiskle momentalnie się rozpromienił i nawet poczęstował Einara zamaszystym klepnięciem w plecy, które zwaliłoby z nóg nie jednego młokosa:
- Nie żałuj jej, ale bez przesady. - Puścił mu oko z zadziornym uśmieszkiem.
- Może w końcu posiłki w twoim domu będą bardziej znośne.- Zaśmiała się Dagmar.
Einar uśmiechnął się krzywo.
- Nie wyganiam was, lecz muszę wracać do kucia, a i nie miałbym czym was powitać na daną chwilę.
- Nic nie szkodzi, bracie. Obaczym się przy najbliższej okazji. Bywaj zdrów!
- Bywajcie.
Kiedy trójka towarzyszy zniknęła za rogiem, cisza na nowo zaległa gęstą, lepką ciężkością pomiędzy niewolnicą, a jej świeżo upieczonym panem. Wiking nie przestawał gromić ją surowym, chłodnym spojrzeniem.
- Jak masz na imię? - Padło pierwsze, w istocie mocno wymuszone pytanie. Otrzymawszy odpowiedź, tylko wyminął ją, wyraźnie z góry zakładając, iż ta zań podąży.
Dom Einara stał zaraz obok jego kuźni, acz te, nie były ze sobą połączone, głównie dla bezpieczeństwa w razie pożaru. Ziemia zagospodarowana pod warzywa i chlew ze zwierzętami, rozpościerała się za budynkiem mieszkalnym, jak i po jego przeciwnej stronie od pracowni. Pilnowana była przez kudłatego, ogromnego psa na chudych, długich łapach, wykorzystywanego także do polowań, zwłaszcza na niedźwiedzie. Do domostwa jednak razem nie weszli, a zatrzymali się przed nim, gdzie kowal gwizdnął przenikliwie, zwracając na siebie uwagę Arvida i Asida.
OdpowiedzUsuń- Asid! - Wystarczyło krzyknąć krótko jego imię, aby czarnoskóry, w try miga porzucił dotychczasowe zajęcie i przebiegłwszy fragment ubłoconego placyku, dotarł przed oblicze swojego pana. - To jest Tomira, moja nowa niewolnica, podarunek od Dagmar, Erlanda i Fiskle. Oprowadź ją i wytłumacz co, i jak.
- Tak, panie. - Asid skinął głową i odprowadził wzrokiem kowala, który wrócił do kuźni aby ponaglić niesfornego ucznia, i dokończyć porzuconą pracę. - No to chodź. - Dopiero teraz weszli do środka ciemnej chaty, w której, chociaż dominował półmrok, było niezwykle ciepło.
Pomieszczenia w większości zostały oddzielone skórami bądź drewnianymi ściankami. Były tam dwie sypialnie, oraz wyraźnie oddzielone legowisko dla Asida, nieopodal głównego paleniska, na którym zwykło się gotować. Pachniało tam ziołami, suszonym mięsem i wilgocią.
- Pewnie będziesz spała z Halla'ią albo tutaj, obok mnie. - Zagaił czarnoskóry, nie do końća wiedząc od czego by tu zacząć. - Pracowałaś na siebie kiedyś? Nie wyglądasz mi na taką. Mas zbyt delikatne dłonie.
Einar
Asid natomiast skrzyżował dłonie na piersi, obserwując świeżo upieczoną towarzyszkę niedoli, tym swoim ciemnym, spokojnym okiem. Rozumiał, że była przerażona, bo niegdyś sam nie wyrokował sobie zbyt długiego życia w takich warunkach, pod władzą takich ludzi. Rzeczywistość była jednak znacznie inna, a przemijający czas tylko rozkruszył banialuki jakie europejczycy zbudowali na temat ludzi północy. Rozumiał jednak, że młódka będzie musiała się o tym przekonać na własnej skórze.
OdpowiedzUsuń- Niechaj będzie. W takim razie będziesz gotować posiłki, trzy razy dziennie, gdzie pierwszy ma się pojawić przed świtem. Później możesz trochę posprzątać, nakarmić zwierzęta i wydoić kozę. Pan pewno odda ci pod skrzydła swoją córkę, więc reszte dnia będziecie spędzać razem. - Mówiąc to, przeszedł przez izbę aby sięgnąć po pajdę chleba i nieco tłuszczu. - Masz, pewno umierasz z głodu. Na targach nie karmią tak dobrze jak tutaj.
Korzystając z chwili wytchnienia, przysunął sobie zydel i na nim usiadł, dając odpocząć nogom.
- Ogólnie, jeśli chcesz przetrwać, po prostu się słuchaj. - To była oczywista oczywistość, lecz w świetle prawa, wedle którego przez pierwsze tygodnie będzie odpowiadał za jej czyny, wolał się upewnić, że białogłowa rozumie powagę sytuacji. - Pan bywa surowy ale tylko wtedy kiedy niepotrzebnie utrudniasz mu życie, ignorując rozkazy. Oko za oko, ząb za ząb innymi słowy. A... i ten.. - tutaj obejrzał się na wejście i ściszył głos - nie pytaj o matkę Hallai jeśli skóra na plecach ci miła. Jest bardzo przewrażliwiony na ten temat. No, jakieś pytania?
Einar
Asid milczał, bo w sumie więcej domowych zasad nie przychodziło mu do głowy. Jeśli o jakichś zapomniał, a białogłowa okaże się zbyt lekkomyślna i pozbawiona oleju w głowie, prędzej czy później sama przekona się na własnej skórze, kiedy już przekroczy tą niewidzialną granicę. Sam wielokrotnie był po drugiej stronie, często z własnej głupoty.
OdpowiedzUsuńKiedy mała Halla wpadła do domostwa, uśmiechnął się do dziewczynki ciepło i radośnie. Może i bywała nieznośnym bękartem, lecz w aktualnej sytuacji, w jakiej znajdowała się cała woska, często gęsto bywała małym promyczkiem rozświetlającym mgliste mroki.
- Spytaj Tomiry, panienko, bo od dzisiaj to ona będzie przygotowywać posiłki. - Przedstawił niewolnicę latorośli pana, sprytnie wykręcając się tym od gotowania.
Oblizując palce po kęsie chleba, podniósł się, z zamiarem ulotnienia do kuźni. Zmrok wisiał już nad dachami chaup, spychając w odmęty oceanu ostatnie promienie słońca, zasiewając niepokojący spokój i ciszę.
- Muszę wracać do pracy. Dacie sobie radę?
Einar
Asid nie otrzymawszy odpowiedzi, acz zbytnio się tym nie przejąwszy, oddalił się aby zagonić zwierzęta i spuścić psa z uwięzi. Jednak wkrótce drzwi ponownie się rozwarły, wypluwając Einara.
OdpowiedzUsuńZawiało chłodem, który przydusił na chwilę płomień paleniska, kiedy to Einar wkroczył do izby. Wzrokiem równie zimnym co bryza jaką wpuścił, obrzucił córkę i niewolnicę, nic jednak nie mówiąc.
Przeszedł przez izbę jak grobowo milczącz cień i tylko przystanął przy stole abz uczknąć pajdę chleba, i pochylić się nad swoją latoroślą. Szybki całus w czubek głowy to wszystko na co dziewczynka mogła liczyć z jego strony.
Tak więc jedząc, pogrzebał w palenisku wskrzeszając chmury iskier i zwaliwszy się na ławę zawiesił wzrok na Tomirze.
Biedaczka, mimo głębokiego półmroku nadal mogła dostrzec wyraz bezdennie czarnych oczu wikinga, których spojrzenie aż krzyczało "dlaczego tu jesteś? Zgiń, przepadnij, nie chcę cię tutaj".
Drętwą atmosferę rozwiał kolejny lodowy podmuch, który przyniósł ze sobą Asida wracającego od zwierząt. Przez zamykające się drzwi Tomira mogła dostrzec, że nazewnątrz zakrólowała już noc.
- I jak tam, Halla? Podoba ci się twoja nowa przyjaciółka? - Zagaił pogodnie na wejściu.
Einar nie przerwał jedzenia, nawet kiedy jego latorośl wgramoliła mu się na kolana.
OdpowiedzUsuń- To jak z psem, którego możesz kupić na targu. - Mruknął w odpowiedzi do córki, skupiając wzrok na posiłku podanym przez Tomirę. - Jak już go przyprowadzisz do domu, musisz dać mu czas na oswojenie się, nim zaczniesz go przysposabiać do obowiązków.
Asid przysiadł się do ławy, zaczął podskubywać jedzenie z półmiska Einara, a kiedy zapadła cisza, zamyślił się na głos:
- Dzisiaj jest całkiem bezwietrznie. I ta mgła.
- Myślicie, że dzisiaj przyjdą? - Halla jakby nieco straciła na kolorach.
- Nalej miodu, - Einar warknął na Tomirę, nagle podrażniony jej nic nie robieniem - nie stercz jak kołek.
- Kto wie. - Mruknął Asid, nieco poważny. - Dawno nie atakowały.
- Lepiej dzisiaj śpij w kolczudze, Halla. - Burknął Einar, dłubiąc ością w zębach.
- I z mieczem przy dłoni. - Dodał Asid między kęsami.
Halla odskoczyła, Asid przysłonił oczy zażenowany a Einar poderwał się błyskawicznie. Pod impulsem podsyconym nienawiścią do kobiety, zrobił to co instynkt nakazywał mu zrobić wobec niepokornego sługi: uderzył ją w twarz.
OdpowiedzUsuń- Jaki ja z ciebie mam mieć pożytek jak nawet miodu donieść do ławy nie umiesz?!
Asid wiedział, że Einar był w gorącej wodzie kąpany i też nie interweniował, nie mając podstaw do obrony słowianki.
- Won pod palenisko na posłanie, głupia suko! - Ryknął rozjuszony Einar. - Powinienem cię wypieprzyć na podwórze do psiej budy, tam gdzie twoje miejsce!
I psiocząc dalej, jął oddalać się do siebie w celu przebrania:
- Miód mi będzie marnować, miernota niedochędożona. Że też bogowie pokarali mnie taką pokraką.
Asid westchnął,kontynuując jedzenie kiedy Halla postanowiła pójść w ślady ojca i ruszyć do siebie, nie mając ochoty dłużej przebywać w towarzystwie niewolnicy:
- Bezpiecznej nocy, Asid.
- Bezpiecznej, Halla.
- Na twoim miejscu bym tam nie szedł. - Rzucił Asid w strone Tomiry, jednakże ta już dawno zniknęła w spiżarni. Wzdychając, niezbyt przejęty, przysunął sobie kufel, w którym na dnie pałętała się resztka miodu.
OdpowiedzUsuń- Gdzie ona jest. - Wycedził w gniewie kowal, kiedy wrócił odziany w kolczugę i nowe spodnie. Asid burknął:
- W spiżarni.
Einar wpadł we wskazane miejsce niczym fala morska uderzająca o brzeg podczas sztormu. Bezceremonialnie złapał niewolnivę za włosy i jął wlec ją spowrotem, psiocząc pod nosem:
- Jestem twoim panem więc masz siedzieć tam gdzie ci karzę, głupia kurwo. Twoje dąsy i płacze na nikim nie zrobią tutaj wrażenia. - Rzucił ją na skóry obok paleniska, z wyraźnym obrzydzeniem. - Żałosne ścierwo. Powinienem nakarmić tobą Blindrauga, chociaż chyba nawet on nie złapałby się takich kości. Asid! Nie dawaj jej żreć do jutra.
Murzyn skinął głową, nadal nic nie mówiąc. Rozjuszony kowal pofatygował się sam po kufel miodu.
Asid przemilczał całe przedstawienie i odezwał się dopiero wtedy, kiedy Einar grzmotnął deńkiem kufla o ławę, siadając z zamaszystym bulwersem.
OdpowiedzUsuń- Pies znowu zagryzł kota. - Mruknął czarnoskóry, byleby odwrócić uwagę swego pana od naburmuszonej, buńczucznej niewolnicy, i uchronić ją tym od jego gniewu.
- Znowu? Skurkowaniec. I kto będzie myszy łowił? - Warknął wiking i osuszył do połowy swój kufel, co nieco odebrało mu tchu, i uspokoiło.
- Nie podoba mi się ta mgła. - Ciągnął Asid, przeskakując na kolejny temat. - Nie podoba mi się ta cisza. Myślisz, że dzisiaj zaatakują?
Einar nie odpowiedział, ścierając palcami pianę z wąsów. Asid również zamilkł na dłuższą chwilę, nie chcąc wyjść na nachalnego tchórza. Obawiał się bestii czających się w mroku, a chłodny spokój Einara dawał mu chociaż drobną namiastkę poczucia bezpieczeństwa, o ile ten nie rzucał na prawo i lewo kurwami.
- Rozmawiałeś z jarlem o ekspedycji do jaskiń? - Spytał po dłuższej ciszy, w trakcie której Einar zdążył się już wyciszyć.
- Mhm. - Mruknął wiking, gapiąc się na mętne dno kufla. - Po ostatnich stratach nie jest już tak przekonany do znalezienia gniazda. Zwłaszcza o tej porze roku, gdy zima za pasem.
- To bez sensu. - Burknął Asid, skrobiąc się po karku. - Co miesiąc kogoś tracimy z powodu napaści. Jak tak dalej pójdzie nie ostanie się ani jeden mąż do obrony tego kurwidołka.
Einar spiorunował Asida wzrokiem za określenie wioski, w której się wychował, i która była jego domem odkąd pamiętał. Rozumiał jednak naturę swojego niewolnika. Wiedział, że ludzie jego typu bywali strachliwi i częściej uciekali się do odwrotu. Na szczęście zdążył mu już wybić z głowy pomysł przesiedlenia wioski, gdyż z punktu widzenia wikinga, był to haniebny czyn.
- Może na wiosnę. - Wzruszył w końcu ramionami Einar. - Może na wiosnę udałoby się zyskać przychylność króla. Z jego posiłkami dokopalibyśmy się do gniazda chociażby gołymi rękami, tfu.
Einar zamarł z kuflem miodu przy ustach, kiedy Tomira się odezwała, lecz nie dlatego że to zrobiła, a że nie miała pojęcia o czym mowa. Łypnął na Asida chłodno, bo to w jego obowiązku spoczywało wdrożenie niewolnicy w najważniejsze szczegóły tutejszego życia.
OdpowiedzUsuńSpultany Asid odchrząknął:
- Wybacz. Wypadło mi z głowy. - I dodał głośniej. - Naszą wioskę nawiedzają Blindraugi; istoty wypełzające z Niflheim. Wyłażą tylko nocą, nie mają oczu i są wielkości niedźwiedziołaka a ich szczęki mogą przegryźć tarczę. Wierzymy że ich gniazdo, przejście między światami znajduje się nieopodal między górskimi szczytami.
Einar milczał, postanawiając się nie udzielać. Kiedy mowa była o Blindraugach, zbyt łatwo się denerwował. A gniew wolał zachować na bitwę.
Wiking siedział przy palenisku, cholera wie jak długo. Tak naprawdę gościem we własnej sypialni był niezwykle rzadkim, najczęściej spędzając noce w głównej izbie. Zabijał wtedy czas skrobaniem w drewnie małych figurek, jedzeniem lub rozmyślaniem, sypiając czujnie i krótko, na raty. Dlatego też kiedy Tomira się zbudziła, on niczym zaklęty posąg trwał przy palenisku, oddając się podróżom po mapach własnego umysłu. Słysząc jednak szmer, momentalnie powrócił do rzeczywistości, lokując spojrzenie chłodnych, ciemnych jak noc oczu w niewolnicy. Nie odezwał się jednak, pozwalając jej wyjść załatwić poranną toaletę, zaczepiając ją, dopiero gdy wróciła:
OdpowiedzUsuń- Jeść daj wszystkim. - Burknął oschle i pogrzebał w żarze pogrzebaczem.
Lodowate spojrzenie Einara towarzyszyło Tomirze przez cały czas. Wiking obserwował ją nieustannie, bez ufności, z niemal zwierzęcą czujnością, patrząc jej na ręce. Nie odezwał się jednak ani słowem, ani też, nie ruszył z miejsca.
OdpowiedzUsuń- Mhmm.. mm.. - Wymruczał ciężko niewolnik, budzony przez słowiankę. Żal mu było rozstawać się z ciepłym łóżkiem, kiedy nazewnątrz królował piekielny chłód. - Już.. już wstaję, już.
Murzyn przekręcił się na bok, usiadł niemrawo, przeciągnął i ziewnął głośno. Halla sama zawitała do izby, gotowa na trudy wstającego dnia. Przywitała się z Einarem krótkim całusem w policzek i wgramoliła się na ławę, aby zacząć jeść u boku ojca. Ten jednak nie jadł wiele, podskubując tylko, lekko nieobecnym wzrokiem wpatrując się w przestrzeń.
- Smacznego. - Zaszczebiotał Asid, siadając naprzeciwko. Zerknął na wystraszoną niczym zając Tomirę, uśmiechnął się sennie i poklepał miejsce obok siebie, na znak, że może usiąść z nimi. Einar nie zareagował na ten gest, skupiając się na osuszaniu rogu z miodem.