LAUREN
28 lat
Poszukująca pracy, po tym jak bez słowa pożegnania uwolniła się od swojego dawnego życia.
Nienawidzi swojego męża. A on nienawidzi jej.
Zakochana w kimś, kto tym mężem nie jest.
W życiu czasem nadchodzi taki moment, kiedy masz wrażenie, że pozostaje ci tylko tkwić po uszy w bagnie, bez jakiejkolwiek możliwości ucieczki. Dusisz się, ale twierdzisz, że tak właśnie powinno być, że nie zasługujesz na nic więcej. Mało - nie wyobrażasz sobie innej rzeczywistości, tak bardzo przyzwyczajona do codziennego bólu, w jakim znajdujesz swego rodzaju stałość. Jednak wierzysz w cuda, prawda? A jeden z takich właśnie na ciebie patrzy. Bo jak inaczej można nazwać człowieka, który uratował ci życie i to kilkukrotnie, na różne sposoby. Wtedy zaczynasz mieć głęboką nadzieję na to, że mimo twoich przekonań istnieje inna rzeczywistość, a ty, tak, właśnie ty, możesz być szczęśliwa. Ale do osiągnięcia swojego upragnionego celu czeka cię jeszcze długa droga, Lauren.
Karta nr 1
Wątek z Białą Gwiazdą.
[ W końcu w domu i od godziny oficjalnie mam weekend. :) szefowa chyba przemówiła ludzkim głosem i dała mi wolne jutro. :) ja mam swój ulubiony film, a nawet kilka. :) i zawsze jestem pod takim samym wrażeniem. ]
OdpowiedzUsuńGabriel odwzajemnił pocałunek Lauren, mocniej ją do siebie przytulając.
- Nagraniami zajmiemy się jutro. - Powiedział cicho. - Dziś zajmijmy się tylko sobą. To jest teraz najważniejsze. Świętujmy mój awans i twoją rozmowę o pracę. - Dodał jeszcze.
Gabriel chyba nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, co powiedział. Zrobił to kompletnie nieświadomie.
- Przepraszam. Nie pomyślałem. - Powiedział cicho. - Skupmy się więc na mniej ambitnej stronie tego filmu. Na seksie na przykład. - Zaproponował po chwili lekko się uśmiechając. - Też się zastanawiałem skąd on taki bogaty jest. Może robił jakieś lewe interesy?
[ Tak, niemal odtańczyłam taniec zwycięstwa, jak mi o tym powiedzieli. :) Mam nadzieję, że uda mi się wyspać. :d Ja kiedyś byłam trzy razy na jednym filmie w kinie. To chyba był "Książę Presji : Piaski czasu.":)]
OdpowiedzUsuńKiedy Lauren skończyła swojego drinka, Gabriel od razu uzupełnił obie szklanki. Jeśli będą pili nadal w takim tempie to jak nic odlecą jeszcze przed końcem filmu. Jakoś mu to jednak nie przeszkadzało.
- Małżeństwo to też umowa w sumie. Czasami się podpisuje jakby cyrograf. - Powiedział po chwili. - Nie psujmy sobie tym już dziś humoru. - Dodał jeszcze, głaszcząc Lauren delikatnie po ramieniu. - Może jak popatrzymy co robią to nam się spodoba i popróbujemy. - Zaśmiał się cicho, spoglądając na kobietę. - Chociaż jakoś nie bawi mnie wiązanie, klapsy i tego typu zabawy. - Wymruczał, wpatrując się w ekran. - Ja nie czytałem to ci nie powiem. Poza tym to fikcja. Tam wszyscy muszą być piękni, młodzi i bogaci. - Stwierdził.
[ No zgadza się, ale zostało jeszcze prawie pół miesiąca, więc jakoś się jeszcze to da odrobić. :)]
OdpowiedzUsuń- A myślisz, że z Marie to nie? - Zaśmiał się cicho.
Oboje mieli sporo do zapomnienia. Żadne z nich przecież na początku swoich związków nie spodziewało się, że druga strona może być aż tak bardzo inna od wyobrażeń. Teraz jednak miało już być zupełnie inaczej.
- No było to widać, ale ona najwyraźniej miała nadzieję, że jest inaczej. - Mruknął, wyłączając w końcu film i gasząc telewizor. - No ale może się panna opamięta i już do niego nie wróci. - Dodał jeszcze, przytulając do siebie Lauren.
Czuł się zmęczony i lekko podpity. Opróżnili prawie całą butelkę wódki, więc nic dziwnego, że humorki im teraz dopisywały.
[ Ja urlop będę miała dopiero w czerwcu, na ślub :) teraz muszę tyrać, żeby na niego zarobić. Haha :D no jak się wraca do kraju to nagle się robi sporo ludzi do odwiedzenia :d]
OdpowiedzUsuńMieli łatwiej. Wspólne mieszkanie dawało wiele możliwości. Dzięki temu dowiadywali się o sobie wielu rzeczy, których nie wiedzieliby pewnie, gdyby ze sobą mieszkali.
Lauren na pewno wiedziała już, że Gabriel jest śpiochem i rano nie obejdzie się u niego bez mocnej kawy. Że był z niego straszny bałaganiarz. Że szukał wszystkiego, bo nie potrafił nic odłożyć na miejsce. Takie błahostki były bardzo ważne, a najważniejsze było to, żeby je zaakceptować.
- No wiesz, a chciałem iść na to z tobą do kina. - Odpowiedział jej, śmiejąc się cicho. - Trudno, jak będzie w telewizji to nagram to znów. To był mój wybór. Chciałem zobaczyć, czym ludzie tak bardzo się ekscytują przy tym filmie. Szczególnie kobiety. - Dodał jeszcze.
Tak, wieczór był bardzo miły i na pewno należał do udanych.
- Nie, nawet nie chce mi się spać. - Odpowiedział jej, maskując ziewnięcie i zaraz zaczynając się śmiać. - A ty? Zmęczona?
[dobranoc!]
[ Warto, tym bardziej, że ma być po mojemu i rodzice nie chcą się do tego za bardzo dokładać :D nie uwierzysz, spałam do 9:00, dawno się tak nie wyspałam :)]
OdpowiedzUsuńJakby nie patrzeć, wady jednego, łączyły się z zaletami drugiego, dzięki czemu tak naprawdę Gabriel i Lauren się uzupełniali w każdym aspekcie. To było dla niego nowością. Z Marie tak nie było. Marie zamiast go zaakceptować takim, jakim był wolała mu wytykać jego błędy.
Lauren z kolei brała go takim jakim był, a on odwdzięczał się jej tym samym.
- Żartuję przecież. Nawet nie chcę oglądać drugiej części, bo coś czuję, że potrzebne by było do tego jeszcze więcej wódki. - Odpowiedział jej śmiejąc się cicho. - A może, kobiety chciały sobie popatrzeć na przystojnego faceta. Wiesz, to w sumie taka trochę nowocześniejsza i bardziej wyuzdana wersja o Kopciuszku. - Zaśmiał się. - Może w domu mąż ich nie zadowala, albo coś i dlatego tak lgną do tego filmu. - Wyjaśnił jeszcze.
Widząc, że Lauren się potyka, wyciągnął w jej stronę ręce, by ją uchronić przed upadkiem, jednak jakoś udało jej się utrzymać równowagę.
- Dobrze, poczekam na ciebie. - Odezwał się po chwili, wygodniej układając się na kanapie i patrząc na odchodzącą kobietę. - Pójdę zaraz po tobie. - Dodał, ziewając.
Kiedy został sam, przymknął na chwilę oczy, dosłownie na chwilę, a nawet nie zauważył kiedy zasnął.
[ No cóż, my robimy na jakieś 50 osób, więc nie jest źle. Większość mamy po znajomości załatwione, ale i tak 20000 spokojnie trzeba wyłożyć. :D Też jestem z siebie dumna :). Oj to szkoda :/ ale trzy godziny miną bardzo szybko. ]
OdpowiedzUsuńGabriel spał w najlepsze całą noc. Kanapa była wygodna, więc nawet nie czuł różnicy.
Obudził się dopiero nad ranem, kiedy delikatne promienie słońca, zaczęły drażnić jego zamknięte oczy. Coś mu się nie zgadzało. W sypialni powinno być ciemno, bo kotary nie dopuszczały światła.
Otworzył powoli zaspane jeszcze oczy i uświadomił sobie, że zasnął na kanapie.
Podniósł się szybko do pozycji siedzącej i rozejrzał dookoła. Przeciągnął się i ziewnął. Dochodziła siódma.
Gabriel posprzątał ze stolika resztki ich wczorajszej imprezy, nastawił ekspres żeby zrobić sobie kawę i poszedł się wykąpać.
Robił wszystko cicho, żeby nie obudzić Lauren. Wiedział przecież jakie miała problemy ze snem, więc chciał by spała jak najdłużej.
Wrócił do kuchni w samych bokserkach i zabrał się za robienie śniadania. Postawił na jajecznicę, jedyne danie, które chyba najlepiej mu wychodziło. Zrobił też stosik tostów.
Wszystko ułożył na tacy, razem ze szklanką herbaty dla Lauren i skierował się do sypialni. Odstawił wszystko na stoliku i wsunął się pod kołdrę i obejmując kobietę ramieniem, by zaraz ją do siebie przyciągnąć.
Zaczął lekko całować rudowłosą po twarzy, przenosząc się na szyję.
- Dzień dobry kochanie. - Wymruczał cicho, przesuwając nosem po jej szyi.- Zrobiłem ci śniadanko do łóżka. - Dodał jeszcze, równie cicho.
[ Tylko najbliższa rodzina i znajomi, nikt poza tym. :) No śluby niestety tyle kosztują :/]
OdpowiedzUsuńGabriel odwzajemnił pocałunek Lauren i przyciągnął ją jeszcze bliżej siebie. Na pierwszy rzut oka było widać, że kobieta się wyspała.
Zaśmiał się cicho, słysząc jej słowa.
- To w takim razie muszę cię częściej tak budzi. - Powiedział, lekko się uśmiechając. Odgarnął rudowłosej z twarzy zabłąkane kosmyki włosów. - Kanapa wcale nie jest taka niewygodna, ale bez ciebie strasznie kiepsko się śpi. Nie miałem się do kogo przytulić. - Dodał jeszcze, po czym usiadł i sięgnął po tacę ze śniadaniem. - Zjedz zanim nie wystygnie. Mam nadzieje, że niczego nie przypaliłem i się nie otrujesz. - Zaśmiał się cicho.
[ Oczywiście, rodzice próbowali nam wmówić, że trzeba zaprosić pół rodziny, bo tak wypada, ale kwestie finansowe przemówiły im do rozumu. Poza tym, przynajmniej z płową kuzynów i wujków oraz cioć nie gadałam ładnych parę lat. ]
OdpowiedzUsuń- To masz to jak w banku, maleńka. - Powiedział, śmiejąc się cicho. Humor mu dopisywał, chociaż w głowie lekko mu pulsowało. Kac morderca nie miał serca. Niestety. Teraz jednak Gabriel o tym nie myślał, a i dolegliwości po piciu nie były aż takie ciężkie.
- Następnym razem po prostu mnie obudź, to pójdę do sypialni. - Podpowiedział, jakoś sobie nie wyobrażając, by Lauren miała go nieść do łóżka. Chociaż pewnie widok byłby zabawny.
Patrzył na rudowłosą, kiedy jadła. Ciekaw był jak jej smakuje. Jakimś mistrzem w gotowaniu nie był, ale się starał naprawdę mocno, żeby jej smakowało.
- Cieszę się, że ci smakuje. - Odezwał się po chwili. - Muszę cię zacząć rozpieszczać, więc nie dziękuj. - Dodał jeszcze. - Jakie masz plany na dziś?
[ Zgadza się, tym bardziej, że byłoby mi dziwnie w towarzystwie ludzi, których nie widziałam ładnych parę lat. :) ]
OdpowiedzUsuńOczywiście, że mieli raz na jakiś czas prawo po świętować. Awanse w pracy nie zdarzały się przecież często, a takie wydarzenie należało uczcić.
Gabriel podejrzewał, że kolejną okazję do picia, będą mieli dopiero po swoich rozwodach, a do tego czasu będą raczyć się lampką wina do kolacji.
- No byłem zmęczony, ale pewnie jeszcze lepiej spałoby mi się obok ciebie, a nie obok Bruna, który chyba władował się na kanapę w środku nocy. Przynajmniej tak mi się wydaje. - Odpowiedział, śmiejąc się cicho.
- Wiem, że cię rozpieszczam, ale chcę jeszcze bardziej. Zasłużyłaś sobie na to. - Odezwał się po chwili, pochylając się by odgryźć kawałek z tosta, którego Lauren trzymała w ręce. - No dobrze. Ja pewnie będę musiał skoczyć na zakupy. Kończą się zapasy w lodówce. - Zaśmiał się cicho. - Jakbyś potrzebowała pomocy z tymi nagraniami to wiesz, że ci pomogę, prawda? - Zapytał. - Do pracy wracam w czwartek. Mamy więc kilka dni dla siebie.
Gabriel też już chciał, by cała ta rozwodowa farsa już się skończyła i żeby mógł już być z Lauren tak naprawdę.
OdpowiedzUsuń- Przecież ja nigdy nie narzekam. - Mruknął cicho. - Chyba, że ty byś mi się śniła to wtedy mogłoby być inaczej. - Zaśmiał się cicho.
Gabriel pochylił się i odgryzł kawałek tosta z drugiej strony, tak żeby jeszcze chwilę się z nią podroczyć.
- Dobrze, więc zrób to sama. - Zgodził się w końcu, chociaż nie bardzo podobało mu się to, że rudowłosa miała całkowicie sama mierzyć się z tymi dowodami. - Gdyby coś się działo, będę obok. I zawsze chętnie ci pomogę, wiesz o tym prawda? - Dodał, nie oczekując odpowiedzi. Chciał żeby Lauren miała tego pewność.
Gabriel zaczął się śmiać, kiedy Lauren próbowała go łaskotać. Dobrze, że taca spokojnie stała już na stoliku, bo jak nic za chwilę zrzuciliby ją z łóżka. Zachowywali się trochę jak dzieci, jednak jemu to nie przeszkadzało.
OdpowiedzUsuńPrzyjemny poranek im się zapowiadał.
- Cieszę się, że o tym wiesz. - Odpowiedział jej poważnie, by zaraz uśmiechnąć się szeroko i rzucić się na Lauren niczym jakiś zwinny wąż. - Ciekawe czy też masz łaskotki. - Mruknął po chwili, niemal się na nią kładąc i zabierając się do łaskotania jej po brzuchu i pod pachami, żeby tylko wyczuć jej słaby punkt.
Nie chciał teraz rozmawiać o poważnych rzeczach. Będą mieli jeszcze na to czas.
Gabriel nie przerywał łaskotek. Od czasu do czasu, przecież mogli być niepoważni, mogli przecież bawić się jak dzieci i nikt nie mógł im tego zabronić.
OdpowiedzUsuńDopiero, kiedy zaczęła go całować po szyi, przerwał na chwilę, by po rozkoszować się dotykiem jej warg na swojej skórze, ale kiedy już się zadowolił, wrócił do łaskotek.
- Mam na ciebie sposób. - Zaśmiał się po chwili cicho. - Jak będziesz niegrzeczna będę cię za każdym razem łaskotał. - Dodał jeszcze, pochylając się nad nią, by odnaleźć jej usta i lekko ją pocałować.
- Jak chcesz. Nie opędzisz się ode mnie i od moich sprawnych palców. - Zaśmiał się cicho, chociaż jego słowa można było odczytać na dwa sposoby. - Ciekawe czy będzie ci aż tak przyjemnie, kiedy nie będziesz mogła przestać się śmiać. - Dodał jeszcze.
OdpowiedzUsuńOboje byli beztroscy. Przy Lauren Gabriel czuł się naprawdę szczęśliwy. Nie oceniała go i brała go takim jakim był, a on odwdzięczał się jej dokładnie tym samym.
Słysząc jej słowa, przyciągnął ją jeszcze bliżej siebie i pocałował.
- Wiem, ale ty jesteś dla mnie jeszcze ważniejsza. - Powiedział cicho, muskając wargami jej policzki i czubek nosa. - Sam nie mogę uwierzyć, jaki skarb mi się trafił. - Dodał jeszcze, muskając teraz kąciki jej ust.
[ Okey okey. :D ja tam mam wolne to wiesz mogę dziś siedzieć do bólu :d]
OdpowiedzUsuńGabriel spojrzał na Lauren uważanie.
- Przy mnie nigdy nie będziesz płakała. - Powiedział, patrząc jej w oczy. - Obiecuję ci to. - Dodał jeszcze.
Mówił prawdę. Chciał żeby Lauren była szczęśliwa. Żeby przy nim rozkwitła i stała się kobietą, jaką była przed Luke'm.
Wszystko między nimi działo się naprawdę szybko. Wciągu tego całego czasu, kiedy się znali, kobieta stała się dla niego najważniejsza. Czuł z nią więź, jakiej nigdy nie czuł z Marie. Jakby to rudowłosa była miłością jego życia.
Choć to było głupie i za wcześnie było na takie deklaracje, to Gabriel pomyślał, że chciałby spędzić z nią resztę życia. Może kiedyś się z nią ożenić i mieć z nią dzieci.
Chciał być blisko niej i chciał, by ona zawsze była blisko niego. Uzależnił się od niej i nie wyobrażał już sobie bez niej swojego życia.
Odwzajemnił jej pocałunek, przyciągając ją bliżej i wkładając w niego wszystkie uczucia, jakie do niej żywił.
Czy ją kochał? Na pewno, chociaż wyznawanie tego teraz mogło zostać przez nią źle odebrane. Dlatego się wstrzymał. Chciał poczekać na odpowiedni moment.
[ Jutro jadę do mamy, więc spoko. :) Dowie się na oddziale, będzie zabawniej. ]
OdpowiedzUsuńZ czasem, na pewno uda im się dojść do takiego momentu, w którym Lauren będzie już taka jaka była przed ślubem z Luke'm. Gabriel na to czekał. Chciał, by kobieta była w końcu szczęśliwa. By zaczęła żyć pełnią życia.
- A ja wiem, że ty nigdy nie skrzywdziłabyś mnie. - Powiedział uśmiechając się lekko.
Znali się zbyt krótko by snuć już tak śmiałe plany, jednak czasami to było silniejsze od Gabriela. Miał wrażenie, że czasami zachowuje się strasznie nieracjonalnie, jakby był nastolatkiem, który po raz pierwszy poznał smak miłości.
Na słowa Lauren o tym, że powinni już wstawać, Gabriel wymruczał tylko coś niezrozumiale i mocniej się w nią wtulił.
- Ale ja nie chcę. - Powiedział, chichocząc cicho. - Jeszcze trzy minutki, proszę. - Dodał, kładąc głowę na piersiach Lauren.
Wtulił się w nią jeszcze bardziej i zamruczał cicho, czując jej dłonie na swoich plecach.
OdpowiedzUsuńNie miał zamiaru ruszać się z miejsca, przynajmniej przez te kilka minut, o które ją poprosił.
- Mamy jeszcze przecież cały zień na obowiązki. - Powiedział cicho, całując ją tam gdzie akurat sięgał, czyli między piersi, ukryte pod koszulką. - Jeszcze chwilka, daj mi poleniuchować. Poza tym, nie wiem czy uda ci się wstać. Dość mocno cię trzymam.
Trudno się było dziwić Gabrielowi. Nie widział Lauren trzy dni, więc chciał teraz mieć ją przy sobie.
OdpowiedzUsuńPoniekąd mieli wolny dzień, nigdzie nie powinno im się spieszyć i nikt nie mógł im teraz przeszkodzić.
- Ach, ten mój dar przekonywania. - Zaśmiał się cicho, przesuwając się nieco bliżej i zaraz wsuwając rękę pod jej koszulkę. - Lubię, kiedy sypiasz w moich koszulkach. Wyglądasz w nich lepiej niż ja. - Zamruczał cicho.
Gabriel tak naprawdę nie miał dzisiaj nic do roboty. No może poza wysłaniem kilku maili do pracy i przygotowaniem tekstu do gazetki szpitalnej na temat ostrożności w domowych obowiązkach. Poza tym, miał dla siebie cały dzień. Jednak trzeba było zrobić zakupy, pojechać z Brunem na kontrolę do weterynarza, więc miał co robić.
OdpowiedzUsuńZaśmiał się cicho, słysząc słowa Lauren.
- Ja też lubię twoje perfumy i zapach szamponu i ogólnie to jak pachniesz. - Powiedział cicho, przesuwając nosem po jej szyi.
Zmiana jaka zaszła w Lauren, jeśli chodziło o ich sprawy łóżkowe była naprawdę ogromna. Teraz się już nie wstydziła. Mogli się kochać nawet przy zapalonym świetle, co Gabrielowi pasowało, bo lubił na nią patrzeć.
Kiedy zdjęła koszulkę, uniósł się na chwilę, by przesunąć powoli wzrokiem po jej nagim ciele.
- Jesteś taka piękna. - Wymruczał cicho, zaraz zaczynając obsypywać pocałunkami jej szyję, dekolt, piersi i brzuch. Uwielbiał to robić.
[ O biedna :/ też miałam dziś zalatany dzień. Zaproszenia rozwoziłam, ale jutro dopiero na 13:00 do pracy, więc nie będzie tak źle. ]
OdpowiedzUsuńBędą mieli jeszcze czas na to, by pokazywać się publicznie, by wspólnie tworzyć swoją małą rodzinę i wspólną przyszłość.
Teraz jednak, najważniejsze było ich bezpieczeństwo, a przede wszystkim bezpieczeństwo Lauren. Póki na dobre nie pozbędą się Luke'a nie mogą ryzykować. Gabriel nie wybaczyłby sobie, gdyby coś się jej stało.
Podobała mu się. Dal niego była najpiękniejszą kobietą na świecie i te wszystkie jej drobne niedoskonałości były dla niego jej atutem.
Uwielbiał słyszeć jej urywany oddech. Uwielbiał czuć, jak wije się pod wpływem jego dotyku i pocałunków. Pragnął jej i pewnie gdyby mógł, poświęciłby cały dzień i całą noc, by zatrzymać ją w łóżku i nie wypuszczać z objęć.
- To fakt. - Mruknął, śmiejąc się cicho i nie przerywając całowania Lauren. - Miałaś niebywałe szczęście, chociaż ja też jestem szczęściarzem. - Dodał jeszcze, patrząc Lauren w oczy, by zaraz połączyć ich usta w pocałunku.
[ Oj tak, jeżdżenia było bardzo dużo, ale na szczęście, wszystko rozwiozłam i mam spokój. No ja też mam cały tydzień zawalony, a odpocznę pewnie w kwietniu dopiero jak będzie Wielkanoc. ]
OdpowiedzUsuńLuke był nieobliczalny i Gabriel zdawał sobie z tego sprawę. Nie bał się o siebie, on by sobie z nim poradził, ale Lauren już nie. To ją przede wszystkim, Lemaire musiał chronić przed mężem. To był jego cel, przynajmniej do czasu, kiedy się nie rozwiodą, a rudowłosa będzie wolna.
Wtedy dopiero będą mogli tak naprawdę odetchnąć i zacząć planować wspólną przyszłość.
Gabriel naparł na Lauren całym ciałem, by nie dzieliło ich nic prócz warstw ubrań, które jeszcze mieli na sobie, jednak to na pewno miało się zaraz zmienić. Nigdzie mu się jednak nie spieszyło.
Całował kobietę zapamiętale, dłońmi błądząc po jej ciele i przedłużając moment zbliżenia, jak najbardziej się dało. Byleby tylko się z nią trochę podroczyć.
[ Tak na całe szczęście wszystkie święta mamy wolne :)]
OdpowiedzUsuńGabriel wspominał czasami ich pierwsze zbliżenie. Doskonale pamiętał, jaka Lauren była wtedy niepewna siebie, nieśmiała. Jak bała się, co on obie pomyśli, kiedy zobaczy jej nagie ciało pełne siniaków i zadrapań.
Było przykro owszem, ale wiedział, że za jakiś czas one wszystkie znikną.
Teraz, to ona przejęła inicjatywę, a on położył się na plecach, patrząc na to co robiła.
- Lauren...- wyszeptał cicho, przyglądając się jej uważniej, kiedy już została całkiem naga.
Uwielbiał na nią patrzeć i to by mu pewnie wystarczyło. Podał się jej całkowicie.
[ U nas zawsze gdzieś tak od Wielkiego Czartku do Lanego Poniedziałku mamy wolne, więc jest spoko. :)haha jo, ja na szczęście etap edukacji mam za sobą, chociaż czasami marzy mi się jeszcze trochę pouczyć, bo to na pewno lżejsze niż praca hahha xddd]
OdpowiedzUsuńPowinni byli sobie ufać w każdej kwestii, a już szczególnie w tak intymnej. Przecież seks był jedną z podstaw udanego związku.
Gabrielowi Lauren się podobała, pragnął jej i okazywał jej to na każdym kroku. Dotykiem, słowami, drobnymi gestami. Musiała o tym wiedzieć, więc okazywał jej to na każdym kroku.
Westchnął cicho, kiedy zaczęła go całować. Przygryzł nawet dolną wargę i przymknął oczy.
Otworzył je dopiero, kiedy poczuł dłoń Lauren na swoim policzku. Odwzajemnił jej pocałunek, patrząc jej w oczy.
- Nawet nie wiesz,co czuję, kiedy tak mnie dotykasz.- Wymruczał cicho, wyciągając dłoń, by i ją pogłaskać po włosach.
[ W sumie masz rację, po pracy jednak można odpocząć i nie trzeba się uczyć :D]
OdpowiedzUsuńJemu mogła ufać. Ostatnią rzeczą, jakiej chciał Gabriel było skrzywdzenie Lauren, albo wykorzystanie jej w jakikolwiek sposób. Zależało mu na niej i nie byłby w stanie zrobić jej niczego złego.
Kiedy położyła się na plecach to on przejął inicjatywę. Wsunął się zaraz między jej nogi i ponownie zaczął ją całować, wszędzie tam, gdzie mogły dosięgnąć jego usta. Po chwili też, wszedł powoli w Lauren, łącząc ich usta w pocałunku.
[ Zaraz możemy w sumie zrobić przeskok do tego wypadku czy coś]
Usuń[ Tak, tak będzie dobrze :) Luke dostanie pozew i będzie chciał się zemścić.]
OdpowiedzUsuńGabriel dopiero przy Lauren tak naprawdę poznał czym jest takie prawdziwe, pełne czułości zbliżenie seksualne. Była naturalna, niczego nie udawała i dawała mu od siebie bardzo wiele. Nie tak. Jak Marie, która strasznie się irytowała tym, jak Gabriel się kochał i udawała każdy orgazm.
Wpół się w wargi Lauren nieco przyspieszajac swoje ruchy i napierajac na rudowłosa jeszcze mocniej.
Dla Gabriela odmawianie wcale nie było zbrodnią. Każdy miał prawo być zmęczony, albo najzwyczajniej w świecie nie mieć ochoty na seks.
OdpowiedzUsuńDla niego to było normalne i nie miał zamiaru robić rudowłosej o to awantur, gdyby kiedyś mu odmówiła. Przecież oboje musieli tego chcieć.
Spełnienie nadeszło szybko, po kilkunastu szybkich ruchach.
Oddychał szybko, wtulajac twarz w zagłębienie szyi Lauren kompletnie nie ruszając się z miejsca.
- Kocham cię.- Szepnął ledwie doslyszalnie, nawet nie zastanawiając się nad tym, co mówił.
[ Haha, ja też sporo garnków w swoim życiu spaliłam :D i wybacz, że tak późno, ale dopiero co wróciłam w z pracy. ]
OdpowiedzUsuńGabriel sam nie wiedział, dlaczego akurat w tym momencie zapragnął wyznać Lauren, że ją kocha. Zbierał się do tego od bardzo długiego czasu. Czekał na odpowiedni moment i taki chyba właśnie nadszedł.
Chciał, żeby wiedziała, że ją kocha, że nie wyobraża sobie bez niej życia, i że jest dla niego najważniejsza.
Słysząc jej odpowiedź, szeroki uśmiech pojawił się na jego twarzy i zaraz też pocałował Lauren prosto w usta.
- Może głupio to zabrzmi - zaczął. - Jednak cieszę się, że trafiłaś wtedy na mój oddział. Bez tego pewnie byśmy się nie poznali i teraz nie trzymałbym w swoich ramionach całego swojego świata. - Powiedział, szczerze choć może dość ckliwie.
Mężczyźni nie wyznawali uczuć w taki sposób. Zazwyczaj rzadko to robili, ale Gabriel akurat do nich nie należał.
[ Haha i udało się? :d ja jutro 9-17 w pracy :/ haha no są ckliwi, ale trochę można, zanim się ich brutalnie nie sprowadzi na ziemię :d]
OdpowiedzUsuńGabriel pewnie najchętniej by się uszczypnął, żeby uwierzyć w to, co się dzieje. Nie sądził, że po Marie spotka jeszcze kogoś, kto się nim zainteresuje i kogo pokocha naprawdę mocno. Kogoś, kto będzie kochał go tak samo.
Lauren była dla niego idealna. Pewnie gdyby mógł i przy okazji nie wprawiłby jej tym w konsternację, całował by ziemię, po której stąpała.
Była ucieleśnieniem jego marzeń.
-Oboje będziemy walczyć. - Powiedział z lekkim uśmiechem. - Damy sobie z tym radę razem. - Zapewnił ją. - A po wszystkim ,będziemy mogli w końcu być razem, może nawet stworzyć jakąś namiastkę rodziny. - Dodał jeszcze.
[ No to super :D Tak sobie myślę, że początkowo mogą dostać informację, że to trwałe uszkodzenie kręgosłupa będzie, ale później się okaże, że jednak wróci o zdrowia, ale sporo czasu minie. ]
OdpowiedzUsuńMarie, też potrafiła zrównać pewność siebie Gabriela z ziemią. Wystarczyło jedno jej spojrzenie, albo jedno słowo i mężczyzna od razu tracił rezon.
Lauren z kolei potrafiła go motywować do działania. Wspierała go, kiedy wpadał na jakiś pomysł i nie próbowała mu wmówić, że coś robi źle, albo że ona zrobiłaby to lepiej.
Gabriel na razie o dzieciach nie myślał, chociaż na pewno chciałby je kiedyś mieć. Z Lauren właśnie. Ona byłaby idealną matką, ale w tej kwestii nie chciał jej na razie naciskać.
- A może - zastanowił się przez chwilę. - Lepiej będzie, jeśli to mieszkanie sprzedamy i kupimy sobie nowe. Własne, które razem urządzimy? - Zaproponował.
Mieszkania w dzielnicy, w której mieszkał Gabriel były drogie i wiedział, że ludzie chętnie by takie kupiły. Chciałby się uwolnić od tego miejsca i zacząć z Lauren gdzieś w nowym miejscu. Zupełnie od zera.
[ Mi też się podoba. Chociaż nie będzie tak ckliwie i coś czuję, że nawet przez to mogą mieć jakieś problemy w związku, bo jednak uszkodzenie kręgosłupa to dość poważna sprawa będzie. ]
OdpowiedzUsuńTak, to było nierealne i jakby wyjęte z rzeczywistości, jednak Gabriel miał nadzieję, że jednak im się to uda. Że będą mieli własne mieszkanie, bez wyczuwalnej w nim obecności Marie.
Sporo czasu jednak na pewno upłynie, zanim uda im się to osiągnąć.
- Tak, pora wstawać. - Zgodził się z nią, wzdychając cicho i sam usiadł na łóżku. - Mam trochę pracy do zrobienia, ale jakby coś zawołaj mnie to pomogę ci z tymi taśmami. - Dodał jeszcze, wstając w końcu na nogi. Było miło. Było leniwie, ale faktycznie trzeba było wrócić do swoich obowiązków i rzeczywistości.
[ Na pewno będzie ciężko, bo oboje pewnie na swój sposób będą starali się poradzić sobie z nową sytuacją. Ale rozdzielanie ich to już by było okrucieństwo Haha xd]
OdpowiedzUsuńGabriel poczekał, aż Lauren wyjdzie z łazienki i sam poszedł się wykąpać. Przebrał się w czyste ubrania i usiadł w jadalni ze swoim kapitan, by choć przez jakiś czas zająć się praca. Musiał przygotować się do swojej nowej roli, rozplanować sobie wszystko i zastanowić się, jak to wszystko poukładać tak, by jego związek z Lauren ucierpiał przy tym jak najmniej.
Co jakiś czas, zerkal jednak w stronę rudowłosej, żeby sprawdzić, czy wszytko z nią w porządku. Nie chciał jej przeszkadzać, ani też pomagać, skoro sama sobie świetnie radziła.
Kiedy skończył to co miał zrobić, zabrał Bruna na długi spacer, a później go nakarmil i wziął się za przygotowywanie obiadu. Dziś postawił na lasagne, kolejną potrawę, która potrafił zrobić.
[ No tak :d poza tym myślę, że po jakimś czasie jednak uda im się dogadać, chociaż po takiej tragedii to ciężko im będzie dojść do siebie. :D]
OdpowiedzUsuńGabriel faktycznie zajął się robieniem obiadu, a że lasagne było daniem pracochłonnym, nawet nie zauważył upływającego mu czasu. Przy okazji sprzątnął kuchnię, po tym jak rano przygotowywał śniadanie, bo bałagan zostawił niemały. Nie chciał, żeby Lauren wszystko za niego robiła.
W tej kwestii na pewno się poprawił. Jeśli chodziło o sprzątanie, zaczął wychodzić z inicjatywą i nie czekał na to, że coś zrobi Lauren, tylko sam też zaczynał porządki.
Kiedy do niego przyszła, siedział na kanapie, przeglądając jakieś medyczne pismo i czekając aż piekarnik nagrzeje się na tyle, by można było wstawić do niego lasagne.
Słysząc głos rudowłosej, uniósł głowę i spojrzał na nią uważnie.
- Lauren - zaczął cicho, wstając z kanapy i podchodząc do niej. - Wiesz, że nie musisz wszystkiego robić sama. - Powiedział, wyciągając dłoń, by pogładzić ją po policzku. - Pomogę ci w tym. - Dodał. - Nic już chyba nie sprawi, że jeszcze bardziej będę nienawidził tego gnojka. - Westchnął cicho. - Wstawię tylko obiad do piekarnika i pójdziemy to obejrzeć, dobrze? - Zaproponował, przechodząc do kuchni, żeby wsunąć blachę z lasagne do kuchenki.
Później zrobił im po drinku. Z wódką, bo coś czuł, że na trzeźwo może sobie nie dać z tym rady.
[ Nie ma co wszystkiego ustalać, będzie zabawniej, jak wszystko nam wyjdzie w wątku. :) I wybacz, że tak późno, ale dopiero teraz udało mi się zebrać po pracy.]
OdpowiedzUsuńGabrielowi nie przeszkadzało to, że zrobił obiad. Dla niego to nie było nic takiego. Przecież też mógł czasami się poświęcić, tym bardziej, że nic konstruktywnego do roboty nie miał. Lauren zajmowała się nagraniami, a to było najważniejsze w tym momencie.
- Nie przejmuj się tym tak. - Odpowiedział jej. - Przecież nic takiego się nie stało. A gotowanie dla ciebie to czysta przyjemność. - Dodał jeszcze, uśmiechając się lekko. Gabriel nie był Luke'm i nie miał zamiaru robić rudowłosej awantury. A Lauren chyba o tym czasami zapominała.
Gabriel ucałował ich splecione dłonie, po czym poszedł za nią do drugiego pokoju.
- Dobrze, zaraz się za to zabiorę. - Odezwał się po chwili, siadając na krześle i przyglądając się zastopowanemu filmowi. - Sprawdzę jak to wygląda i przygotuję wszystko dla Brunnera. Nie martw się kochanie. Ty i tak już sporo zrobiłaś. - Dodał jeszcze, obejmując Lauren w talii i przyciągając do siebie. - Idź odpocznij sobie, ja się z tym uporam w piętnaście minut. - Obiecał z lekkim uśmiechem.
[ Ma się to wyczucie czasu haha :D]
OdpowiedzUsuńUdowadniała mu to każdego dnia. Była lepsza od Marie pod każdym względem, a to że czasami zdarzało jej się o czymś zapomnieć nie było wcale aż takim wielkim grzechem.
Gabriel jej za to nie winił, ani tym bardziej nie miał do niej o to pretensji.
- Nie umrę, może trochę schudnę. - Powiedział, śmiejąc się cicho, po czym poklepał się po umięśnionym brzuchu. - Parę kilo muszę zrzucić, bo przestanę mieścić się w swoje spodnie. - Dodał jeszcze.
Nie bardzo miał ochotę patrzeć na to, jak Luke się nad nią znęcał, jednak obiecał pomóc. Wiedział, że to konieczne, by w końcu mogli być razem szczęśliwi.
- Obejrzymy, więc godzinę. - Zgodził się w końcu. - Powinniśmy mieć dość materiału, a jeśli nie, to po prostu obejrzymy kolejne kawałki dodając następne sceny. - Zaproponował, przytulając do siebie Lauren. Chciał jej w ten sposób dodać otuchy. - Na pewno kochanie. Zmierzenie się z problemem zawsze pomaga w jego zwalczeniu, poza tym, będę przy tobie cały czas, więc powinno być ci dużo łatwiej. - Powiedział, patrząc Lauren w oczy. - Będzie dobrze, maleńka. - Zapewnił, przy okazji wmawiając sobie to samo. - To co? Gotowa na dalszą część?
Nabijał się ze swojej wagi. Pewnie, nawet gdyby Lauren z lupą starała się znaleźć u niego choć gram tłuszczu, to by się jej to nie udało. Lubił po prostu dbać o siebie.
OdpowiedzUsuń- Najpierw masa, potem rzeźba kochana. Pierwsza zasada ćwiczeń na siłowni. - Zaśmiał się cicho.
Ona może i była gotowa, ale Gabriel nie. Przez chwilę, oglądał film w milczeniu, jednak z każdą kolejną sekundą, gniew aż w nim wrzał. Zacisnął dłonie w pięści i aż zazgrzytał zębami.
Czuł jednak, że Lauren drży. Spojrzał na nią i już wiedział co się z nią dzieje.
Od razu zastopował film.
- Już dobrze kochanie. - Powiedział cicho, przytulając ją do siebie z całej siły. - Myślę, że na razie nam wystarczy. - Dodał. - Zjemy obiad, a potem to obejrzę do końca, dobrze? - Zaproponował.
[ Tak, możemy przeskoczyć. ]
OdpowiedzUsuńWidział co się z nią działo, więc nie naciskał. Sama musiała dojść do siebie, a on po prostu tulił ją mocno do siebie, głaszcząc po włosach.
Nie mógł na nią patrzeć w takim stanie. Było mu strasznie przykro, że musiała aż tak bardzo wszystko przeżywać. Że Luke aż tak straszliwie wpłynął na jej psychikę.
- Tak, dajmy spokój. To co mamy nam wystarczy. - Odezwał się po chwili cicho, lekko całując Lauren w policzek. On sam też nie miał już ochoty oglądać tego filmu. Zbyt wiele zobaczył i wiedział, że jeszcze chwila, a byłby w stanie pojechać do Sweensona i obić mu mordę.
Wstał powoli z krzesła, obejmując Lauren ramieniem.
- Idziemy coś zjeść, a potem odpoczniemy oboje. - Zaproponował. - Poleniuchujemy i nic więcej nie będziemy dzisiaj robić.
Gabriel przez kilka kolejnych dni obserwował Lauren bardzo uważnie. Widział, że jest zrelaksowana, że stara się być spokojna, ale miał wrażenie, że wspomnienia, które powróciły po oglądaniu filmiku sprawiły, że znów zaczęła się bać.
OdpowiedzUsuńNic jednak nie mówił. Cały czas był blisko niej i wspierał ją najlepiej jak tylko potrafił.
U prawnika, dowiedział się, że faktycznie intercyza, którą podpisał z Marie przed ślubem chroniła go przed utratą tego co miał, nawet jeśli jego żona zażądała by rozwodu z orzekaniem o winie.
W czwartkowy poranek, Gabriel obudził się dopiero wtedy, kiedy zadzwonił budzik. Wyłączył go i powoli otworzył oczy.
- Hej skarbie. - Przywitał się z rudowłosą, całując ją w policzek. - Jak samopoczucie przed rozmową? - Zapytał.
Gabriel również lubił budzić się obok Lauren. Uwielbiał patrzeć na jej twarz, zaraz po tym jak otworzył oczy. Widzieć jej twarz, zaspane oczy i ten słodki uśmiech.
OdpowiedzUsuń- Bo będzie dobrze. - Powiedział, przyciągając ją do siebie. - Na pewno sobie poradzisz słonko, jesteś najlepsza na to stanowisko. - Dodał jeszcze. - Ja się wyspałem, jednak do pracy nie chce mi się iść. Kolejne trzy dni bez ciebie, to będzie jakaś tragedia. - Wygiął ustaw podkówkę.
- Dobrze, będę dzwonił do ciebie nawet co pięć minut. - Zaśmiał się cicho, również podnosząc się do pozycji siedzącej. - Oczywiście, jak będziesz na rozmowie to dam spokój, żebyś mogła się wykazać. - Dodał jeszcze.
OdpowiedzUsuńWstał z łóżka i przeciągnął się mocno.
- W sumie, zjadłbym naleśniki. - Odpowiedział z lekkim uśmiechem, podchodząc do szafy i wyciągając z niej spodnie oraz koszulę do pracy.
- Wiem o tym, skarbie. - Odpowiedział jej. - Muszę się nimi zająć odpowiednio, bo jeszcze cofną mój awans. - Zaśmiał się cicho, wciągając na siebie najpierw bokserki, a potem spodnie.
OdpowiedzUsuńW kuchni pojawił się po jakichś dwudziestu minutach, dopinając ostatnie guziki koszuli i siadając za stołem. Napił się kawy, wrzucił sobie na talerz dwa pierwsze naleśniki i posmarował je obficie konfiturą. - O której masz tą rozmowę? - Zapytał ją po chwili, bo jak zwykle wyleciało mu to z głowy.
[ Okey, ja jutro 13-21:)]
OdpowiedzUsuńBruno był niemożliwy. Gabriel tylko zaczął się śmiać. Pies tak szybko pozbadł Lauren, że aż mężczyzna był w szoku. Kompletnie ignorował Lemaire'a jakby ten przestał istnieć i teraz tylko chciał spędzać czas z rudowłosą. Nawet na spacery chętniej z nią wychodził.
- Dobrze, tylko na siebie uważaj. - Zgodził się, chociaż niechętnie. Wolałby jednak zawieźć ją na rozmowę, wtedy miałby pewność, że dotarła bezpiecznie. - Tak, podpisała papiery. Na szczęście. - Odpowiedział na pytanie Lauren. - Pierwsza rozprawa została wyznaczona za dwa miesiące. Jeśli dobrze pójdzie to za kilka miesięcy będę wolny.
Gabriel cieszył się, że jeszcze trochę i będzie w końcu wolny. Że z Marie nie będzie go łączyło już nic, prócz zwykłej, może z czasem przyjacielskie znajomości. Chciał być z Lauren, co do tego nie było żadnych wątpliwości.
OdpowiedzUsuń- Ja też się cieszę. - Odpowiedział jej szczerze. - W końcu coś ruszyło do przodu, a co najważniejsze, Marie chce rozwodu bez orzekania o winie. - Dodał jeszcze.
Dokończył swoje śniadanie od razu chowając używane przez siebie naczynia do zmywarki.
Podszedł do niej i objął ją ramieniem, całując w policzek.
- Było pyszne, ale muszę lecieć, bo spóźnię się do pracy.- Powiedział, ujmując rudowłosa pod brodę i całując ją w usta. - Uważaj na siebie, maleńka i daj znać, jak ci poszło.- Dodał jeszcze, prostujac się i wychodząc do przedpokoju, żeby założyć buty i kurtkę.
[ Teraz będzie zabawa. :)]
OdpowiedzUsuńGabriel przerwał na chwilę ubieranie butów, by jeszcze przytulić do siebie Lauren. Musiał się nacieszyć tymi ostatnimi chwilami, zanim przez trzy kolejne dni nie będzie miał możliwości na nią patrzeć.
- Powodzenia kochanie, dla ciebie też. Uda ci się. - Powiedział, tuląc ją do siebie. - Będę dzwonił, kiedy tylko się da. Też cię kocham. - Dodał, całując ją w czubek nosa, po czym wyszedł z mieszkania.
Droga do pracy nie była długa. A jemu mimo wszystko dopisywał humor. Była piękna pogoda i Gabriel planował już, że kiedy tylko skończy dyżur, a słoneczko się utrzyma, zabierze Lauren na piknik za miasto.
W szpitalu, przez pierwszą godzinę, tak naprawdę nic się nie działo. Gabriel odebrał raport od nowego lekarza, odwiedził swoich pacjentów i liczył na spokojny dzień.
Niestety, chwilę później otrzymali zgłoszenie, że za moment, pogotowie ratunkowe przywiezie im nową pacjentkę. Kobietę, w którą wjechał samochód. Z podejrzeniem przerwania rdzenia kręgowego.
Gabriel westchnął. Ludzie czasami naprawę nie potrafili uważać na pasach. Wiecznie się gdzieś spieszyli.
Początkowo, kiedy łóżko z poszkodowaną wjechało na oddział, nie poznał jej. Podszedł bliżej, wypytując o najważniejsze szczegóły. Świadkowie twierdzili, że pojazd specjalnie wjechał w kobietę. Że nie było mowy o żadnym nieprzestrzeganiu przepisów. Zbyt zajęty przeglądaniem dotychczasowych badań pacjentki, Gabriel nie miał możliwości, by się jej dokładnie przyjrzeć.
Dopiero, kiedy przeniósł na nią swój wzrok, dotarło to do niego.
- Lauren...- szepnął cicho, przytrzymując się ściany.
Nie! Tylko nie ona. Musiał działać. Zlecił serię badań, poprosił o konsultację chirurgiczną. Wszystko, byleby tylko ocalić ukochaną kobietę.
Gabriel nie miał zielonego pojęcia jak doszło do wypadku, jednak nie na to teraz był czas.
OdpowiedzUsuńSprowadzony z innego oddziału chirurg, zarządził natychmiastową operację, przy okazji odsuwając od niej Gabriela. Wiedział, a raczej domyślał się, że doktor Lemaire zna poszkodowaną kobietę, a przy tak delikatnych przypadkach, emocje nie mogły wziąć nad nim góry.
To było długie osiem godzin dla Gabriela.
W szpitalu pojawiła się policja.
Lemaire chciał ich o coś podpytać, dowiedzieć się, czy cokolwiek wiedzą. Nic nie wiedzieli. Jeszcze.
Okazało się, że któryś ze świadków zapamiętał tablice rejestracyjne i policja już szukała sprawcy. Gabriel domyślał się, kim ten ktoś może być, ale był zbyt przerażony stanem Lauren, by teraz o tym myśleć.
Po operacji, pozwolono mu do niej wejść. Leżała na łóżku, śpiąc jeszcze po narkozie. Gabriel usiadł na krzesełku obok i chwycił ją delikatnie za dłoń. To, co powiedział mu chirurg nie napawało optymizmem. Obrażenia kręgosłupa były na tyle duże, że rudowłosa mogła już nigdy więcej nie stanąć na nogi.
Luke mógł się ukrywać, ale kiedyś, pewnego pięknego dnia Gabriel go znajdzie. Sprawiedliwość zostanie wymierzona. Wiedział o tym.
OdpowiedzUsuńTeraz jednak mężczyzna miał inne zmartwienia.
Musiał zająć się Lauren. To ona go potrzebowała. Nie ruszył się z jej sali, nawet na moment. Wziął wolne, a na oddziale zastąpił go drugi lekarz. Teraz liczyło się tylko zdrowie rudowłosej.
Chyba nawet lekko mu się przysnęło, kiedy tak siedział na krześle, nadal w swoim fartuchu.
Otworzył oczy, słysząc jej głos.
- Kochanie, spokojnie. - Odezwał się cicho, przysuwając się bliżej niej. - Nie możesz się denerwować. Przeszłaś poważną operację. - Dodał. - Miałaś wypadek. Ktoś wjechał w ciebie, kiedy przechodziłaś na pasach. - Wyjaśnił.
Widział, że Lauren się denerwuje. Widział, że powoli zaczynała panikować. Sam nie miał pojęcia, jak powiedzieć jej o tym, że być może nigdy nie będzie już mogła chodzić. No jak.
OdpowiedzUsuńGabriel chwycił Lauren za rękę i uścisnął ją lekko. Chciał jej przekazać, że jest z nią, że ją wspiera.
- Kochanie, nie denerwuj się. - Poprosił cicho. - W twoim stanie to jest niewskazane. Nie wiem dokładnie jak to przebiegało. Policja i świadkowie twierdzą, że przechodziłaś spokojnie przez pasy, a kierowca, który w ciebie wjechał, widząc cię na jezdni po prostu przyspieszył. - Wyjaśnił jej dokładnie. Nie powinien jej tego opowiadać. Powinna się uspokoić, dochodzić powoli do siebie.
- Lauren, nie wstawaj. Musisz leżeć, podniósł się ze swojego miejsca, by chwycić ją za ramiona i położyć na łóżku.
- To tylko chwilowe skarbie. - Powiedział cicho. Prawda nie chciała przejść mu przez gardło. - Lauren, błagam uspokój się. Pójdę zaraz po lekarza, on ci wszystko wyjaśni, dobrze?
- Któryś ze świadków zapamiętał tablice rejestracyjne. Policja już szuka sprawcy. - Odpowiedział jej cicho. - Nie wiem, czy to Luke, czy ktoś inny. Chociaż mam wrażenie, że jednak on. - Dodał jeszcze, zaciskając słonie w pięści.
OdpowiedzUsuńSam nie wiedział czemu ją okłamał? Może zrobił to, żeby przy okazji i sobie wmówić, że to wszystko było chwilowe. Jakoś nie mógł sobie wyobrazić sytuacji, w której Lauren nigdy więcej nie miała by stanąć o własnych siłach.
- Tak, jestem lekarzem, ale ze względu na to, że łączą nas stosunki osobiste, zostałem osunięty od leczenia ciebie. - Powiedział. - Wiem tylko tyle, ile zechciał mi powiedzieć twój lekarz prowadzący. - Dodał jeszcze.
Kiedy zadała mu pytanie, spojrzał na nią uważnie, starając się przyjęć jak najbardziej wiarygodny wyraz twarzy.
- Tak kochanie. To tylko chwilowe. Zaczniesz chodzić, zanim się obejrzysz, chociaż nie obejdzie się bez rehabilitacji.
[ Ja do pracy też dziś na 13:00 idę i postaram się odpisywać na przerwach, jeśli dam radę. :)]
OdpowiedzUsuńGabriel był na siebie zły za to, że ją okłamał. Jednak zrobił to w dobrej wierze. Nie mogła się denerwować, nie mogła panikować, bo źle by to wpłynęło na jej rekonwalescencje.
Wiedział, że Lauren w końcu dowie się prawdy i nie będzie zadowolona z faktu, że ja oszukał.
- Już do nich dzwoniłem skarbie. - Powiedział. - Wyjaśniłam co się stało. Na razie odwołali twoja rozmowę, do czasu aż nie wyjdziesz że szpitala. - Dodał. - Niestety, trochę tu posiedzisz. Przynajmniej kilka tygodni, wliczając w to rehabilitacje. Wcześniej cie nie wypuszczą, niestety.
[ Bardzo, bardzo, bardzo Cię przepraszam, ale odpiszę już jutro, bo dzisiaj padam na twarz. :/wymęczyli mnie w tej pracy.]
OdpowiedzUsuń[ Dziś 9-17 do pracy, więc popołudnie będzie na pisanie na całe szczęście :)]
OdpowiedzUsuńGabriel nie mógłby powiedzieć Lauren całej prawdy. Przynajmniej nie teraz. I to nie było tak, że nie chciał tego zrobić, czy też chciał ją okłamać.
Zrobił to dla jej dobra. Wiedział, jaka jest delikatna, jak bardzo potrafi przeżywać, a w jej stanie panika nie była wskazana.
Chciał poczekać z tą informacją, przynajmniej do czasu, aż jego ukochana nie dojdzie do siebie, przynajmniej psychicznie.
- Na pewno znajdziesz inną i lepszą pracę skarbie. - Odpowiedział jej, lekko ściskając jej dłoń i już się podnosił, żeby pomóc jej z poduszkami, kiedy do sali wszedł lekarz prowadzący, a on uświadomił sobie, że pewnie za chwilę prawda wyjdzie na jaw.
Słuchał w milczeniu, patrząc na ich splecione dłonie, po czym spojrzał na doktora.
- Dziękujemy doktorze Baldwin. - Odezwał się cicho, po czym poczekał aż ten wyjdzie i przeniósł wzrok na Lauren. - Kochanie? - Zaczął cicho. - Wiem, jak to teraz wygląda. Nie powiedziałem ci wszystkiego, ale chciałem na razie oszczędzić ci stresu i zmartwień. - Wypuścił głośno powietrze z ust. - Widzisz, wypadek był na tyle poważny, że doszło do pęknięcia jednego z kręgów na kręgosłupie, który naciska na twój rdzeń kręgowy. To dlatego nie czujesz nóg. - Wyjaśnił jej cicho. Przeniósł wzrok na własne buty. Nie miał odwagi spojrzeć jej w oczy. Bał się co zobaczy w oczach Lauren. On sam był przerażony. - Lekarze twierdzą, że to trwałe uszkodzenie, przez co możesz nigdy nie odzyskać władzy w nogach. Szanse na to są znikome. - Westchnął cicho, czując gulę w gardle. - Moim zdaniem jednak, przy odpowiednim leczeniu i dobrej rehabilitacji staniesz na nogi. - Dodał jeszcze. - Przepraszam, że nie powiedziałem ci tego o razu.
[ Ja dopiero teraz znalazłam tak naprawdę czas na pisanie, bo jeszcze byłam u narzeczonego w szpitalu. Miał dzisiaj zabieg, niegroźny oczywiście, ale wiesz jak faceci przeżywają takie rzeczy xd]
OdpowiedzUsuńWiedział, że będzie na niego zła. Wiedział to od pierwszej chwili, kiedy spojrzał na jej twarz.
Mógł jej powiedzieć prawdę od razu, jednak nie potrafił. Po prostu nie wiedział, jak ma to zrobić. Jemu samemu było bardzo ciężko zaakceptować fakt, że Lauren mogła już nigdy nie wstać na nogi.
Spojrzał na nią ze smutkiem, kiedy zabrała swoją dłoń z jego rąk.
- Przepraszam kochanie. - Wyszeptał po jakimś czasie, patrząc na swoje dłonie. Czuł gule w gardle a i oczy strasznie go piekły. Wziął głęboki oddech, by się uspokoić i dopiero wtedy spojrzał Lauren w oczy. Jego własne były pełne bólu.
- Nie jest powiedziane, że nie będziesz mogła nigdy chodzić. - Powiedział. - Znane są przypadki, w których ludzie po jakimś czasie, po rehabilitacji zaczynali ponownie chodzić. Z tobą też tak będzie. Musi tak być. - Dodał jeszcze z mocą w głosie.
Chciałby żeby to był żart. Najgorszy z możliwych, ale żart. Niestety tak nie był.
- Przykro mi skarbie. - Zdołał jeszcze wyszeptać, ukrywając twarz w dłoniach.
[ Zwykły zabieg usuwania przepukliny pachwinowej :D nic mu nie jest, jutro wraca do domu, ale trzy tygodnie zwolnienia będzie miał, więc ja automatycznie będę musiała zapieprzać w pracy, żeby go jakoś utrzymać :D haha też tego nie lubię, ja oglądam filmy, które sobie ponagrywałam, a nigdy nie mam czasu na ich oglądanie. Teraz na tapecie Duma i Uprzedzenie". Uwielbiam ten film, książkę też - niemal na pamięć znam :)]
OdpowiedzUsuńGabriel również nie miał pojęcia, co ma robić. Jak się zachowywać, co jeszcze mógłby powiedzieć Lauren.
Wiedział jednak, że jej nie opuści. Za nic w świecie. Kochał ją przecież, naprawdę ją kochał i bez względu na to, czy kiedyś miała by ponownie zacząć chodzić, czy nie miał zamiar stać u jej boku i pomagać jej na każdym kroku.
Podniósł głowę, by na nią spojrzeć. Kpina w jej głosie była aż nazbyt słyszalna.
- Lauren... - Zaczął cicho. - Nie możesz tak myśleć. Nie wolno ci. Rozumiesz? - Zapytał. - Musisz wierzyć. Musisz. - Dodał jeszcze. - Owszem, masz prawo być na mnie zła, masz prawo obwiniać mnie o wszystko, ale to nie zmienia faktu, że cię kocham i nie mam zamiaru cię opuścić.
[ Moje najdłuższe l4 trwało miesiąc. Ja jak się przeziębię to już na całego :D a że pracuję zazwyczaj głosem to niestety jak mi gardło wysiądzie to nie ma mocnych. :D teraz też czuję, że coś mnie bierze, szczególnie, że mam biurko pod klimatyzacją. Duma i uprzedzenie to najpiękniejsza historia miłosna na świcie <3 zależy też, którą wersję oglądałaś. Ja uwielbiam tą serialową, gdzie Colin Firth gra pana Darcy'ego, ale film z 2005 z Keirą Knightley też jest super, chociaż czasami bardzo odbiega od książki, a serial jest w sumie zrobiony praktycznie słowo w słowo jak książka. :)]
OdpowiedzUsuńGabriel spojrzał na Lauren poważnie.
- Kochanie, wiem czego chcę. - Zaczął cicho. - Chcę być z tobą. Bez względu na wszystko. Nie zostawię cię. Nigdy. To ty powinnaś sobie uświadomić to, że cię nie opuszczę. Nie pozbędziesz się mnie. - Westchnął cicho. - Chcę ci pomagać, chcę się tobą opiekować, pomagać w rehabilitacji aż w końcu staniesz na nogi. Będę przy tobie na dobre i na złe. Pamiętaj o tym. - Dodał, chwytając dłoń Lauren i lekko ją całując. Musiała wiedzieć, że jej nie zostawi. Bez względu na wszystko.
- Wiem, że się boisz, ale poradzimy sobie z tym. Obiecuję.
[ " Duma i uprzedzenie i zombie" to była jakaś maskara. Ryłam cały film hahaha :D]
OdpowiedzUsuńGabriel nie miał zamiaru jej zostawiać. Za bardzo mu na niej zależało, chociaż wiedział, że kolejne miesiące będą naprawdę bardzo trudne. Oboje będą musieli sobie jakoś z tym wszystkim poradzić, jednak Gabriel miał nadzieję, że wszystko w końcu jakoś się ułoży.
- Moja praca jest na drugim miejscu. Ty jesteś najważniejsza, powinnaś o tym wiedzieć. - Powiedział cicho. Chciał z nią być, chciał nawet poświęcić dla niej swoją pracę. - Lauren, sprzedamy to mieszkanie. Kupimy nowe. Dostosujemy je odpowiednio. Obiecuję. Będę ci pomagał we wszystkim, przecież wiesz. - Dodał jeszcze, patrząc jej w oczy. - Kocham cię. Najbardziej na świecie i nigdy cię nie zostawię. - Potrzebowała zapewnień, wiedział o tym.
[ Zgadza się. :D ale to była maskara, przez kilka dni nie mogłam do siebie dojść. Darcy to zawsze był mój ukochany bohater literacki, a w tym filmie zrobili z niego debila. :D chyba Gabryś będzie miał okazję poznać rodziców Lauren. Ciekawe jak na niego zareagują ]
OdpowiedzUsuńDadzą sobie radę. Z pewnymi trudnościami, ale na pewno sobie poradzą. Gabriel w to wierzył. Musiał, bo inaczej by zwariował. Lauren go potrzebowała, więc musiał być silny za nich oboje.
- Ja też cię potrzebuję skarbie. - Powiedział cicho. - I bez względu na to, co się stanie, będę przy tobie. - Dodał jeszcze. - Nigdzie się nie wybieram, więc o to się nie martw. - Dodał jeszcze, pochylając się, by delikatnie pocałować ją w usta. - Tak, trzeba ich powiadomić. Mogę to zrobić, jeśli chcesz.
[ To dobrze, na pewno mu ulży :D też lubię odmóżdżacze, ale czasami mam dzień na oglądanie jakichś takich ciekawszych filmów. Bardziej ambitnych. :)]
OdpowiedzUsuńNie powinna się była martwić tym, że miała ograniczone ruchy. Kilka godzin wcześniej miała potworny wypadek, była po ciężkiej operacji, a do tego otumaniona lekami. Nic więc dziwnego, że nie mogła się dobrze ruszać. Z czasem powinno to minąć.
- Powiedz im co chcesz. - Powiedział cicho. - Ciekaw jestem tylko, jak zareagują na to, że jesteś ze mną, a nie z własnym mężem. Zaczynam się stresować. Nigdy nie lubiłem poznawać teściów. - Zaśmiał się cicho, żeby chociaż trochę rozluźnić atmosferę.
Nie znał przyjaciółki Lauren, ale mimo to do niej zadzwonił. Przedstawił się, powiedział co się stało i zapytał, czy mogłaby przyjechać do Lauren.
- Nie, nie jestem zły. - Powiedział krótko. - Moi znajomi nie wiedzieli o nas, przynajmniej do czasu, kiedy Marie się nie dowiedziała. Teraz już wiedzą wszyscy i ciekaw jestem co sobie myślą, bo dziwnym trafem nie chcą ze mną rozmawiać.- Westchnął cicho, ale teraz nie był to czas na takie problemy. - Kiedy Joan przyjedzie, skoczę na chwilę do domu, żeby nakarmić Bruna, przebrać się i przywieźć ci kilka rzeczy. Powiedz mi tylko czego potrzebujesz kochanie.
[ Tak, seriale są zdecydowanie lepsze, bo o połowę krótsze od filmu xd ja ostatnio zaczęłam Lucyfera oglądać :) spoko serial. :)]
OdpowiedzUsuńGabriel uśmiechnął się lekko do Lauren. Humor mu się nieco poprawił.
- Kamień spadł mi z serca. - Powiedział, wyciągając ponownie telefon rudowłosej, by wybrać odpowiedni numer i przytrzymać jej aparat przy uchu. - Będzie dobrze kochanie, zobaczysz. Nie denerwuj się niczym. Rodzice na pewno chcieliby wiedzieć co się stało i pewnie cię odwiedzą. - Dodał jeszcze, po czym zamilkł, czekając aż Lauren skończy rozmawiać.
Przyjaciele nie byli dla niego aż tacy ważni, skoro nie potrafili nawet się do niego odezwać. Chociaż mężczyzna bardzo chciał wierzyć w zapewnienie Lauren o tym, że są po prostu zajęci.
- Dobrze. Przywiozę ci te rzeczy. Może chciałabyś też jakąś książkę, albo swój komputer?- Zapytał, kiedy rudowłosa skończyła rozmawiać i kiedy odłożył telefon na stolik. - Przyjdą na pewno kochanie, a jeśli nie to tego dopilnuję. - Dodał jeszcze.
Nie chciał jej zostawiać choćby na minutę, szczególnie teraz.
- To nie problem skarbie. Powinienem być przy tobie, ale skoro tak chcesz. - Odezwał się po chwili. - Przyjadę w takim razie juro z samego rana, ale teraz jeszcze trochę z tobą posiedzę, dobrze?
[ To serial o Lucyferze, który nudzi się władaniem piekłem i przenosi się do Los Angeles w poszukiwaniu przygód. Pomaga rozwiązywać różne zagadki kryminalne, ogólnie pomaga ludziom. :d genialne i te teksty :D wybacz, że tak późno, ale dzisiaj po pracy nie miałam od razu siły na pisanie. Jeszcze tylko jutro 9-17 i jeden dzień wolnego. :)]
OdpowiedzUsuńGabriel zmarszczył brwi, kiedy usłyszał jak Lauren okłamuje własną matkę. Nie miał jej jednak zamiaru robić o to pretensji. W końcu on sam też ją początkowo oszukał.
Zastanawiał się, jak to wszystko się ułoży alej. W jaki sposób sobie poradzą. Martwiło go to wszystko, ale nie chciał tego pokazywać przy rudowłosej. Miała już za dużo zmartwień.
- Dobrze, kochanie. Podrzucę ci to wszystko wieczorem kochanie. - Zgodził się po chwili. - A moją pracą się nie przejmuj. Ten dyżur zamieniłem, żeby być z tobą. A kolejne jakoś polecą. Przecież będziesz leżała w tym szpitalu, więc będę cię odwiedzał, kiedy tylko będę mógł. - Dodał jeszcze, ściskając dłoń kobiety.
Chciał jeszcze coś powiedzieć, jednak do sali wpadła przyjaciółka Lauren, więc odsunął się i pozwolił obu kobietom porozmawiać, a on zajął się córką, którą wręczyła mu Joan.
[ Nie no ja to wszystko rozumiem. :) No trzeba by było ustalić co i jak. Na pewno trochę Lauren sobie na tym wózku posiedzi, a potem się zobaczy. Rehabilitacje zdziałają cuda czy coś. ]
OdpowiedzUsuńGabriel dlatego właśnie nic nie powiedział, bo sam wcześniej ją okłamał. Poza tym, nie chciał wtrącać się w relacje Lauren z jej matką. Sama musiała powiedzieć wszystko rodzicom, a on mógł co najwyżej siedzieć obok niej i wpierać ją w tych trudnych chwilach.
Podczas wizyty Joan, nie odzywał się prawie w ogóle. Pozwolił kobietom się wygadać, a sam zabawiał dziewczynkę, robiąc do niej głupie miny i pozwalając jej się ciągnąć nawet za przydługą brodę.
- Nie, nie jest. - Odpowiedział jej, podając jej rękę. - Gabriel, miło mi. I jestem lekarzem, ale nie prowadzę przypadku Lauren z pewnych względów. - Dodał jeszcze, po czym podniósł się z miejsca.
Miał zamiar wrócić do domu. Zrobić to, co miał do zrobienia i wrócić.
- Będę szedł. Przywiozę ci to o co prosiłaś. Wrócę za jakieś dwie godzinki. - Powiedział, pochylając się nad rudowłosą, by pocałować ją w usta. - Do zobaczenia kochanie. - Pomachał dziewczynce, uśmiechnął się do Joan i już go nie było.
[ To iech tak będzie. Coś tam nam jeszcze na pewno do głowy wpadnie po drodze. Ja jeszcze myślałam o tym, żeby może ostro się o coś pokłócili, jak już Lauren będzie w domu, czy coś. Żeby mieli ciche dni. Coś się któremuś może nie podobać w zachowaniu drugiego i bum! afera. :D reszta jakoś nam wyjdzie. Sporo tego jeszcze mamy do opisania. :D haha drugi wątek? ]
OdpowiedzUsuńGabriel wrócił do domu, pogrążony we własnych myślach. Sam nie wiedział, jak to wszystko będzie teraz wyglądało.
Jak automat, wziął prysznic, przebrał się w czyste ubrania i nakarmił psa, a później wyszedł z nim na spacer. Spakował również wszystko to, o co prosiła go Lauren. Dołożył do wszystkiego jej komputer, żeby na pewno się nie nudziła w tym czasie, kiedy jego nie byłoby obok.
Zjadł szybką kolację i wrócił do szpitala. Nie chciał zostawiać jej samej. Chciał być z nią.
Wszedł do środka najciszej jak się dało, bo dostrzegł przez niewielkie okienko, że rudowłosa śpi.
- Cześć skarbie. - Odezwał się w końcu, kiedy otworzyła oczy. Postawił torbę w nogach jej łóżka i zaczął wszystko rozpakowywać. - Chciałbym zostać tobą. I tak nie zasnę. - Wyjaśnił, a kiedy skończył wyciągać wszystkie rzeczy i układać je w małej szafce usiadł na krześle i spojrzał na ukochaną. - I jak samopoczucie słonko?
[ Myślę, że raczej byliby źli, że bierze rozwód. Bardzo lubią Marie i nie będzie im się na pewno podobało to, że znalazł sobie inna kobietę. A kłótnia o rehabilitacje to będzie dobry pomysł. ]
OdpowiedzUsuńGabriel nie miał zamiaru siedzieć w domu, kiedy Lauren była tu sama. Wiedział, że go potrzebuje najbardziej na świecie. Przyjechał więc do niej, a że pracował tutaj, to i nikt nie robił mu problemów o to, że chciał zostać na noc w szpitalu. Z resztą, nawet gdyby chcieli to i tak by go nie powstrzymali.
- Później może się chwilę zdrzemnę. Nie martw się o mnie. - Powiedział cicho, wyciągając dłoń, by pogladzic ją po policzku. - Jeszcze nie chce mi się spać, ale ty się nie krępuj. Nigdzie się stąd nie ruszę. - Dodał jeszcze z lekkim uśmiechem.
Tak, znali sprawcę. Znaleźli go, a przynajmniej dowiedzieli się kim jest. Gabriel nadal zgrzytal zębami że złości, bo Luke uciekł. Nie wiedział, jak ma powiedzieć o tym Lauren.
- Tak, znaleźli go po numerach tablic. - Odezwał się w końcu. - Dobrze myślałaś. To był Luke. - Dodał jeszcze. - Niestety, nie mogą nigdzie go znaleźć. Zapadł się pod ziemię.
[ Na pewno będzie zabawnie :) jakby coś do 17 mogę się rzadko odzywać. Praca niestety. ]
OdpowiedzUsuńChciał jej pomagać w każdym aspekcie. Przecież ją kochał. Obiecał jej, że będzie przy niej, że nigdy jej nie zostawi i słowa miał zamiar dotrzymać.
Popatrzył na Lauren smutnym wzrokiem. Wiedział, że ta informacja o Luke'u nią wstrzasnie, jednak nie mógł tego przed nią ukryć. Nie potrafilby.
- Znajdą go. Nie martw się. - powiedział cicho, mocniej zaciskajac palce na jej drobnej dłoni. - Już rozmawiają z jego rodzicami, pracownikami hotelu. Może ktoś coś wie. - dodał jeszcze. - Z tobą też przyjadą porozmawiać. Formalnie, nadal jesteś jego żoną, więc mają do ciebie na pewno sporo pytań.
[ Już mam dzieją powoli dość, ale jeszcze dwie godzinki i skrócony weekend będzie można zacząć :) ]
OdpowiedzUsuńMimo, że Lauren nie powiedziała tego na głos, to jednak Gabriel domyślał się o czym myślała, ale nic nie powiedział. Wolałby, żeby jej przemyślenia były bardziej pozytywne. Żeby myślała o tym, że będzie lepiej, że wszystko się ułoży i jednak za jakiś czas zacznie ponownie chodzić.
Luke uciekł, jednak Lemaire miał nadzieję, że uda im się go znaleźć. Przecież nie mógł uniknąć odpowiedzialności za to, co zrobił. Gabriel nie wiedział tylko jak go znaleźć.
- Na pewno o tym wiedzą kochanie. - powiedział jej cicho, ściskając jej dłoń. - Znajdą go. Prędzej czy później. Zasłużył sobie na gnicie w więzieniu do końca swoich dni. - W głosie mężczyzny dało się słyszeć ledwie tlumiona złość.
- Z rodzicami musieli rozmawiać. To standardowa procedura. - Wyjaśnił.
[ Okey, okey. :) jestem padnięta, ale na całe szczęście już mam wolne:)]
OdpowiedzUsuńGabriel z kolei, zawsze był optymistą. Dla niego zawsze szklanka była do połowy pewna. Oczywiście, nie wiedział jak to wszystko będzie wyglądało z Lauren. Jak sobie poradzą z jej nagłym kalectwem. Czuł jednak, że wszystko będzie dobrze, że wszystko w końcu się ułoży.
- Kochanie, sprawiedliwość dopadnie go prędzej czy później. - Powiedział, patrząc Lauren w oczy. - Policja go znajdzie, nawet na drugim końcu świata. Nie ukryje się. - Dodał jeszcze. - Sam mam ochotę go znaleźć i dać mu nauczkę. - Mruknął bardziej do siebie, niż do rudowłosej.
Spojrzał ukochanej w oczy i przysunął się bliżej, by kciukiem zetrzeć łzy z jej policzka.
- Rehabilitacja na pewno nie jest bezsensowna. Nie wiesz, czy ci nie pomoże, jeśli nie spróbujesz. Będzie dobrze skarbie. Teraz, najważniejsze jest to, żebyś doszła do siebie i mogła wrócić do domu.
[ Haha tak, radość z powodu niecałych dwóch dni wolnego:) ale chociaż przyszły weekend mam wolny calusieńki, to dopiero będzie szczęście. ]
OdpowiedzUsuńGabriel, zastanawiał się czasami, kiedy w końcu będą mogli być z Lauren tak naprawdę szczęśliwi. Kiedy w końcu widmo Lucasa i Marie nie będzie się przewijało przez ich wspólne życie. Chciał spokoju i cudownego życia u boku kobiety, którą naprawdę kochał.
- Zawsze jest szansa kochanie i tego się trzymajmy. - Powiedział cicho, patrząc na nią uważnie. - Nie poddawaj się tak od razu. - Dodał jeszcze.
Nie miał pojęcia jak do niej dotrzeć. Jak sprawić, by uwierzyła w to, że będzie dobrze.
- Tym się nie przejmuj. Łóżko jest już zamówione, a mieszkanie wystawiłem na sprzedaż, kiedy byłem w domu. Musimy znaleźć jakieś inne, najlepiej na parterze z dużymi przestrzeniami. - Odezwał się po chwili. - Myślę, że przy dobrych wiatrach za jakieś trzy, cztery tygodnie będziesz w domu.
[ Jeszcze by tego brakowało, żebyś na urlopie o pracy myślała haha :)]
OdpowiedzUsuńWiedział, że będzie ciężko. Jemu samemu trudno było zaakceptować całą tą sytuację, a co dopiero Lauren. To ona nie mogła chodzić, ale Gabriel miał zamiar wspierać ją na każdym kroku. Pomagać jej cały czas i być przy niej. Chociaż tyle mógł jej dać.
- Wiem o tym skarbie. Ja też cię kocham. I tylko ciebie. - Powiedział, pochylając się, by pocałował ją w usta. - Śpij skarbie, śpij. - Dodał jeszcze, odgarniając z jej policzka zabłąkane kosmyki włosów.
On sam dość długo nie mógł zasnąć. Patrzył na nią, kiedy spała, aż w końcu sam zasnął na niewygodnym, szpitalnym krzesełku.
[ Ja już dawno po studiach, chociaż planuję sobie od września wrócić do jakiejś szkoły. Zrobić jakiś dodatkowy zawód. Tylko zobaczę jeszcze, bo by bardziej mnie zainteresowało. Myślałam o masażu. :)]
OdpowiedzUsuńGabriela również obudziła dopiero wizyta lekarza. Otworzył oczy i pierwsze co zrobił to spojrzał na Lauren. Wszystkie mięśnie go bolały. Spanie na twardym krzesełku nie było może zbyt dobrym pomysłem, ale nie miał zamiaru narzekać.
Kiedy tylko doktor stanął przy łóżku, Lemaire się odsunął, żeby nie przeszkadzać. Patrzył przy tym, cały czas na Lauren.
Chciał, żeby wszystko było już dobrze, żeby mogła już wrócić do domu i żeby to on mógł się nią zająć.
Gdy zostali w sali z samą pielęgniarką, podniósł się z krzesła.
- Zostawię panie same. - Odezwał się po chwili, lekko uśmiechając się do Lauren. - Pójdę po kawę i jakieś śniadanie. - Dodał jeszcze, pochylając się nad rudowłosą, by lekko pocałować ją w usta.
[ Masaż jest ekstra, tym bardziej, że wszyscy zawsze mi mówią, że dobrze mi to wychodzi i że mam do tego stworzone ręce :d haha a co myślisz, że przez ten brexit nie będziesz mogła tam zostać?
OdpowiedzUsuńI tak, możemy zaraz przeskoczyć dalej. ]
Gabriel też się cieszył, że będą szukali własnego mieszkania. Wiedział, że sam remont, nawet generalny, nie pomógłby im pozbyć się z niego widma Marie. Wolał więc sprzedać stare mieszkanie i znaleźć nowe. W innej dzielnicy i nawet mniejsze niż to obecne, byleby tylko było ich własne.
Spędził w kawiarni jakieś czterdzieści minut, by dać pielęgniarce czas na to, by pomóc Lauren w codziennych czynnościach.
Kupił rudowłosej kawę, zabrał również z lekarskiego kateringu śniadanie dla niej i wrócił na salę.
- Nic mi nie będzie kochanie, nie przejmuj się. - Powiedział uśmiechając się lekko. - Chociaż wszystko mnie boli. - Dodał jeszcze, siadając na krzesełku i stawiając na szafce nocnej kubek z kawą i pojemnik ze śniadaniem. - Później możemy zacząć szukać nowego mieszkania. - Zaproponował. - Kiedy byłem w kawiarni, dzwonił pierwszy zainteresowany. Dziś po południu mam mu pokazać dom.
[ No trzeba, ale trzeba też wiedzieć jak i gdzie uciskać, żeby komuś krzywdy nie zrobić :D nie no może nie będzie aż tak źle i będziesz mogła tam zostać. ]
OdpowiedzUsuńDla Gabriel nie liczyła się wielkość mieszkania, a to żeby byli w nim razem i żeby było dostosowane do obecnej sytuacji Lauren.
Nawet obowiązki, które na niego spadną, nie wydawały mu się aż takie straszne. Przecież kochał rudowłosą. Chciał z nią być bez względu na wszystko.
- Tak zjadłem na dole śniadanie. - Odpowiedział jej po chwili z lekkim uśmiechem. - Tobie też przyniosłem coś z bufetu dla lekarzy, bo wiem, jakie jest tutejsze szpitalne jedzenie. - Dodał jeszcze, śmiejąc się cicho.
Owszem, martwił się o nią cały czas. Zastanawiał się, jak to wszystko będzie wyglądało później.
Wyciągnął ręce, by pomóc Lauren z kubkiem, ale nie zdążył.
- Nic się nie stało skarbie. - Powiedział, zabierając jej z rąk kubek. - Pomogę ci, nie przejmuj się. - Dodał jeszcze, po czym chwycił ponownie naczynie i pomógł się kobicie napić. - Ja też się cieszę. Im szybciej je sprzedamy, tym lepiej.
[ W końcu wszystko się pewnie wyjaśni. :d ja tylko o brexicie wiem z telewizji haha :)]
OdpowiedzUsuńOboje będą musieli sobie jakoś z tym wszystkim poradzić. Zaakceptować tą nową, nieznaną im sytuację. Gabriel wiedział jednak, że z każdym dniem będzie im coraz łatwiej, że nabiorą wprawy w codziennych obowiązkach i nic już nie będzie im sprawiało trudności.
- Nie ma za co kochanie. - Powiedział z lekkim uśmiechem. - Będę ci codziennie przynosił to lekarskie jedzenie. Jest o niebo lepsze i bardziej odżywcze od tego, które podają pacjentom. - Dodał jeszcze. - Dzisiaj na śniadanko naleśniki z owocami. Jak będziesz miała ochotę daj znać to pomogę ci zjeść. - Wyciągnął dłoń, by uścisnąć tę należącą do Lauren.
Gabriel miał nadzieję, że sam da sobie radę, jeśli będzie chodziło o pomaganie Lauren w codziennych czynnościach. Nie chciał prosić nikogo innego.
- Każdemu mogło się zdarzyć. - Powiedział cicho, a kiedy Lauren się napiła, odstawił kubek na stolik. - Dobrze, zaczniemy szukać. Zastanawiałaś się już nad dzielnicą, w której zamieszkamy?
[ Będzie dobrze :)]
OdpowiedzUsuńGabriel zaśmiał się cicho słysząc słowa Lauren.
- Tak niestety funkcjonuje służba zdrowia, kochanie. - Odpowiedział jej z lekkim uśmiechem. - Co nie znaczy, że powinno tak być. Niestety, tego zmienić się nie da. - Dodał jeszcze.
Sięgnął po pudełko z naleśnikami i położył je sobie na kolanach, po czym przesunął się bliżej łóżka. Otworzył opakowanie i chwycił widelec, by powoli zacząć karmić Lauren. Wiedział, że z czasem się to zmieni i sama będzie mogła niedługo jeść. Teraz była jednak jeszcze trochę obolała po operacji.
- Dobrze. Odpowiada mi ta dzielnica. - Odezwał się po chwili. - Myślałem też o tym, żeby wszystko było tam na odpowiednim poziomie, niżej niż u mnie. Żebyś miała łatwiej na samym początku. - Dodał po chwili. - Szersze wejścia, niższe blaty i będzie dobrze. - Uśmiechnął się lekko do ukochanej.
Wiedział, że Lauren nie do końca wierzyła w to, że wyzdrowieje. Że jakimś cudem rehabilitacje przyniosą efekt i znów stanie na nogi. On mógł wierzyć w to za nich oboje.
OdpowiedzUsuńKochał Lauren i nie miał zamiaru zostawić jej z tym samej. Nie przeszkadzał mu to, że musiał ją karmić, że musiał jej we wszystkim pomagać. Sprawiało mu to przyjemność, bo robił coś dla niej.
Kiedy Lauren przestała już jeść, zamknął opakowanie z resztą naleśników i odstawił je na stolik. Potem spojrzał na ukochaną.
- Nie, nie mam nic przeciwko skarbie. Robię to dla nas. - Powiedział, odrywając się kawałek od łóżka i wyciągając z szafki jej laptopa. - Myślę, że najlepiej będzie znaleźć coś na parterze, ewentualnie może być wyższe piętro, ale w bloku z windą. - Dodał jeszcze. - No i oczywiście musi tam być jakiś balkon, albo większy taras. - Otworzył komputer i położył go przed Lauren. To był jej sprzęt i ona mogła się nim posługiwać. Tyle spokojnie mogła sama zrobić.
Czekał grzecznie, aż Lauren usiądzie wygodniej i zacznie przeglądać ogłoszenia. W tym czasie dopił swoją kawę i zjadł naleśnika, zastanawiać się nad tym co dalej.
OdpowiedzUsuńPierwszą rozprawa rozwodowa zbliżała się wielkimi krokami, a on powoli zaczynał odczuwać niepokój.
Z rozmyślań wyrwał go dopiero głos Lauren. Przesunął się bliżej, by zobaczyć zdjęcia. Oba mieszkania były dobre.
- Szczerze mówiąc, to pierwsze mi się podoba. Jest większe. Powinniśmy myśleć bardziej przyszlosciowo. Wiesz kilka lat do przodu. - Powiedział. - Bez balkonu spokojnie mogę żyć. Nie jest mi potrzebny do życia. - Dodał. - A ty? Które byś wolała?- Zapytał jeszcze.
[ Dobranoc! Jutro rano do pracy i do 17, postaram się jakoś odpisywać, chociaż z telefonu.]
[ Tak, praca jak zwykle miła będzie :D dni do weekendu będę już odliczała :) nie no spokojnie, odpiszesz jak będziesz miała chwilę :)]
OdpowiedzUsuńGabriel na pewno chciałby żeby Lauren towarzyszyła mu podczas rozprawy rozwodowej. Na pewno lepiej by się wtedy czuł, nawet jeśli siedziałaby gdzieś z tyłu sali sądowej. Miałby jednak pewność, że go wspiera, i że jest obok.
Mógłby owszem wziąć ją również na świadka, jednak nie chciał bardziej jej stresować, ani tym bardziej wymagać od niej aż takiego poświęcenia.
Gabriel spojrzał na trzecie mieszkanie, które mu pokazała. Było naprawdę ładne.
- Myślę, że moglibyśmy sobie na nie pozwolić. - Odezwał się po chwili, spoglądając na Lauren. - Po sprzedaży obecnego mieszkania powinniśmy być w stanie je kupić. - Dodał jeszcze.
Powoli zaczynał już sobie wyobrażać, jak urządzają to swoje nowe mieszkanie i jak zaczynają w nim razem mieszkać. A ta wizja niezwykle mu się podobała.
[ Dzisiaj nie było aż tak źle, jeszcze tylko cztery dni i weekend :D i nie przejmuj się. Też dopiero co usiadałam do pisania, bo musiałam najpierw odpocząć po pracy. :D]
OdpowiedzUsuńGabriel na pewno chciałby, żeby Lauren z nim była. Jej wsparcie było mu potrzebne, nawet gdyby nic nie mówiła, albo gdyby siedziała daleko od niego. Chciał też być obecny na jej sprawie rozwodowej. Wspierać ją aż do samego końca, by w końcu mogli być szczęśliwi.
Chciał z nią być do końca życia.
- Oczywiście, że tak kochanie. Jestem pewien. - Odpowiedział jej z lekkim uśmiechem. - Damy sobie radę. Mieszkanie kupimy ze sprzedaży tego obecnego, a potem powoli będziemy zbierać środki na jego wyremontowanie i umeblowanie. - Dodał jeszcze. - Biblioteczkę zawsze możemy umieścić w gabinecie, a ten drugi pokój, na razie przerobimy na gościnny, a z czasem może będzie miał inną funkcję. - Lekki uśmiech pojawił się na jego twarzy.
Miał swoje plany i to dalekosiężne. Wiedział, że Lauren będzie z nim do końca życia. Chciał tego.
[ Każdy ma prawo od czasu do czasu sobie leniuchować :D ]
OdpowiedzUsuńMiał zamiar być z nią na sali sądowej, siedzieć nawet obok niej i trzymać za rękę, by mieć pewność, że Sweenson nigdy więcej nic jej już nie zrobi.
Musiał ją chronić za wszelką cenę. Była najważniejszą kobietą w jego życiu i nie mógł pozwolić na to, by ktokolwiek miał ją skrzywdzić.
- Masz rację, niektóre meble na pewno będą się nadawać. Sypialnię jednak zbudujemy od samego początku. - Odpowiedział jej z lekkim uśmiechem. - Nie wiem jaki kolor, jestem mężczyzną, rozróżniam tylko te podstawowe. - Zaśmiał się cicho. - Wiem na pewno, że chciałbym żeby to były jakieś jasne, żywe kolory.
[ No zgadza się :) ja nie wiem kiedy będę miała wolne, pewnie dopiero w czerwcu przed samym ślubem :d]
OdpowiedzUsuńGabriel nie dałby sobie zrobić krzywdy, chociaż po Luke'u można się było spodziewać wszystkiego. Mimo wszystko jednak, Lemaire sądził, że Sweenson nie będzie takim idiotą, by po wypadku Lauren, chciał odwalić jeszcze jakiś numer.
Mężczyzna miał swoje plany związane z rudowłosą, jednak na chwilę obecną nie wiedział, czy była to odpowiednia pora, na to co chciał zrobić. Miał jednak nadzieję, że w końcu nabierze odwagi i to zrobi.
- Sam nie chciałbym spać w tym łóżku. - Powiedział w końcu. Nie chciał, by widmo jego byłej żony towarzyszyło im w ich nowym mieszkaniu. - Beżowy kolor będzie w sam raz. - Dodał jeszcze, pochylając się by pocałować Lauren.
- Umówiłem się z nim na piętnastą, więc mamy jeszcze trochę czasu.
[ To na pewno. Mam ręce pełne roboty, bo co chwile coś nowego do zrobienia się pojawia. :)]
OdpowiedzUsuńGabriel wiedział, że Luke'a zobaczą pewnie dopiero na sprawie rozwojowej. O ile policji uda się go odnaleźć. Mężczyzna miał nadzieję, że tak jednak będzie, że Sweenson nie uniknie kary.
On również się cieszył, że w końcu będą ze sobą mieszkali w nowym mieszkaniu.
- Sam się nie mogę doczekać, kiedy to mieszkanie będzie już nasze i kiedy będziemy je urządzać po swojemu.- Odpowiedział jej z lekkim uśmiechem. - Wiem, że na pewno będziemy tam szczęśliwi. Innej możliwości nie ma. - Dodał jeszcze.
Gabriel miał nadzieję, że szybko uda mu się sprzedać to mieszkanie. W dzielnicy, w której mieszkał, domy były bardzo rozchwytywane i ludzie niemal się o nie bili.
- Na pewno mu się spodoba. Tym bardziej, że kupić takie mieszkanie w tym miejscu jest niezwykle ciężko. - Odpowiedział jej.
[ Tak, mnóstwo tego jest. A to sukienka, a to zaproszenia, a to menu, a to lista piosenek. Masakra jakaś normalnie, no ale po weselu faktycznie odpocznę. Jedziemy na dwa tygodnie nad morze.:)]
OdpowiedzUsuńGabriel był pewien, że będą szczęśliwi. Był optymistą, od zawsze. Wierzył w to, że Lauren jest kobietą jego życia, że była mu pisana i za wszelką cenę dążył do tego, by była jego już na zawsze.
- Oczywiście, że będzie dobrze. - Odpowiedział jej z lekkim uśmiechem. Akurat w tej kwestii się różnili. Lauren była rozsądna, zastanawiała się nad wszystkim, Gabriel z kolei był w gorącej wodzie kąpany i raczej robił wszystko bez zastanowienia.
Mail powiedzieć coś jeszcze, ale wejście policjantów niestety mu na to nie pozwoliło. Pocałował Lauren w czoło, po czym wstał i wyszedł z pomieszczenia, by funkcjonariusze mogli z nią porozmawiać. Nawet gdyby został i tak by go wyprodukowane. W takich przypadkach tak wyglądało całe postępowanie.
Krążył więc pod sala, czekając na to, aż będzie mógł ponownie wejść do środa.
[ Mam, tylko krawiec ją przerabia teraz i co dwa tygodnie muszę jeździć na przymiarki. :) nad piosenką jeszcze się zastanawiamy, bo nie możemy dojść do porozumienia jeszcze w tej kwestii. :) Tak myślę, że w końcu go znajdą, że odpowie za to co zrobił. Albo, może wda się w jakieś ciemne interesy i nie wiem, zabiją go czy coś. ]
OdpowiedzUsuńPrzez ostatni tydzień sporo się zmieniło. W Lauren zaszła pewna zmiana, szczególnie w zakresie ruchów, które mogła wykonywać. Było coraz lepiej i Gabriel wiedział, że niedługo będzie mogła podjąć rehabilitację, a co najważniejsze wrócić do domu.
Lemaire'owi udało się również sprzedać dawne mieszkanie i to za cenę wyższą, niż ta, którą proponował. Teraz więc dzielił czas między nadzorowanie remontu ich nowego gniazdka, wizyty u Lauren i pracę. W końcu bowiem musiał objąć obowiązki ordynatora.
Przejmował się wizytą matki kobiety. Nie wiedział,jak pani Withman zareaguje na jego obecność, a przede wszystkim na to, co Lauren ma jej do powiedzenia. Od pewnego czasu w jego głowie formowała się też pewna myśl, zalążek planu, który miał zamiar wcielić w życie i nie miał pojęcia co na to wszystko powie Lauren.
- Kochanie, spokojnie. - Odpowiedział jej. - Zrób to delikatnie, żeby nie denerwować mamy bardziej, niż to konieczne. - Dodał jeszcze. - Zostanę z wami przez chwilę, a później muszę wracać na oddział. Dziś przyjmujemy nowego lekarza i jako ordynator muszę go we wszystko wprowadzić. Jednak, nie martw się, wrócę pod wieczór.
[ Heh tak ekscytujące. Załatwianie tych wszystkich spraw to jakąś katorga, ale już prawie wszystko załatwione i będzie się można odprężyć :) no tak właśnie mi wpadło do głowy, żeby Luke zginął. Mógłby się wdac w jakieś interesy z mafią czy coś, a że nie dotrzymał by słowa to by go zabili. Trochę drastycznie, ale doda to kolorytu w naszym wątku. :) ]
OdpowiedzUsuńGabriel nadzorował remont w mieszkaniu, ale zawsze pytał Lauren o zdanie. On się nie znał na tych wszystkich kolorach, dekorowaniu czy dobieraniu dodatków. Zostawiał to jej. On płacił, pilnował ekipy żeby wyzwiazywala się z obowiązków, a resztę pozostawił rudowłosej.
Dzisiaj jednak był strasznie spięty. Obawiał się spotkania z matką Lauren. Nie wiedział, jak kobieta zareaguje na jego obecność, co po wie na to, że jej córka, która jest w związku małżeńskim, związała się z innym mężczyzną.
- Może nie tyle co unikam, ale jestem przerażony.- Odpowiedział jej, uśmiechając się lekko. - a co jak mnie nie polubi, albo mnie pogoni?- zapytał, ale nie uzyskał odpowiedzi, bo oto na horyzoncie pojawiła się jego teściowa. Spojrzał na nią, starając się wtopić w tło. Dopiero, kiedy Lauren go przedstawiła, wstał że swojego miejsca, nadal ubrany w swój biały lekarski fartuch i wyciągnął do kobiety dłoń.
- Gabriel Lemaire- Przedstawił się. - Bardzo miło mi panią w końcu poznać, pani Withman. Lauren dużo mi o pani opowiadała i wiem już po kim odziedziczyła urodę. - Dodał jeszcze, lekko się uśmiechając.
[ No do 9 czerwca to zleci raz dwa :) dobre Lauren nie musiałaby się wtedy rozwodzić :D]
OdpowiedzUsuńGabriel nie miał pojęcia jaki stosunek będzie miała matka Lauren do jego obecności, ale chyba przyjęła go całkiem znośnie. Chociaż kamień spadł mu z serca.
Bał się, że matka rudowłosej mogła nie być zadowolona z takie obrotu spraw. Przecież mogła lubić swojego obecnego zięcia, a Lemaire'a uważać za kogoś kto wlazł z butami w szczęśliwe małżeństwo swojej córki.
Usiadł ponownie na krześle i chwycił Lauren za rękę, by dodać jej otuchy. Wspierał ją, ale wiedział, że sam będzie musiał wszystko powiedzieć.
- Lauren miała poważny wypadek. - Zaczął. - Luke specjalnie ją potrącił, łamiąc jej przy tym kręgosłup na odcinku lędźwiowym. Niestety, kręgi są tak pocharatane, że naciskają na rdzeń kręgowy. - Wyjaśnił dokładnie. - Istnieje bardzo nikła szansa na to, że Lauren będzie znów chodzić. Oczywiście takie przypadki się zdarzają, jednak potrzebna jest do tego bardzo długa rehabilitacja.
[ Kurde, wszystkie opcje są w sumie dobre i nie wiem jaką wybrać. W sumie jeszcze się nad tym pomyśli. :)]
OdpowiedzUsuńGabriel starał się przekazać Megan jak najdelikatniej cała ta straszliwą prawdę. Tylko, że jego samego też to wszystko przejmowalo bólem. On też nie do końca jeszcze się z tym pogodził. Jednak był silny dla Lauren.
Przy niej faktycznie sprawiał wrażenie optymisty, jednak kiedy zostawał sam dopadały go wątpliwości. Bał się o ich wspólną przyszłość i nie wiedział, jak to wszystko będzie wyglądało.
Był nieco zmieszany reakcja Megan. Mimo wszystko jednak, wcale się jej nie dziwił.
- Może zabrzmi to głupio, ale wszystko się ułoży. - Odezwał się po chwili bardzo, bardzo cicho. - Lauren wróci do zdrowia. Jestem tego pewien.
[ Ważne, że odpoczelas:)]
OdpowiedzUsuńGabriel nie miał zamiaru oceniać zachowania Megan. Każdy miał prawo do swojej własnej relacji. Siedział cicho na swoim miejscu, lekko ściskając dłoń Lauren.
- Luke wyjechał z miasta. - Odpowiedział kobiecie. - Nie mogą go znaleźć, chociaż policja od kilku tygodni próbuję go znaleźć.- Dodał jeszcze. - Odpowie za to co zrobił. Gwarantuje. - Uśmiechnął się lekko do swojej kobiety i jej matki.
W tym samym czasie odezwał się jego pager. Wyzwanie go na oddział.
- Niestety, czas na mnie. - Wstał z krzesełka. - Obowiązki mnie wzywają. Wpadnę jeszcze później. - Pocałował Lauren w czoło. - Do zobaczenia.
Po powrocie na swój oddział, Gabriel miał sporo pracy. Dwaj lekarze, których miał pod sobą, chyba jeszcze nie do końca radzili sobie z powierzonymi obowiązkami i Lemaire ponownie musiał przywrócić ład i porządek w swoim nowym królestwie.
OdpowiedzUsuńDlatego też, dopiero po kilku godzinach, już po skończonym dyżurze miał możliwość ponownie odwiedzić ukochaną. Nie było mu to jednak dane.
Megan złapała go przed wejściem na oddział. Kłamstwem, byłoby stwierdzenie, że się tego nie spodziewał. Matka Lauren miała prawo martwić się o własne dziecko, szczególnie po tym, jak potraktował ją jej mąż.
- Dobry wieczór- odpowiedział kobiecie z wdzięcznością przejmując odcinek kubek kawy. - Od niedawna jestem ordynatorem i jak na razie, muszę nadzorować swoich podwładnych, także dyżur był dzisiaj wyjątkowo ciężki. - Dodał jeszcze. Poszedł za kobietą, by mogli porozmawiać. - O kondycji Lauren? Co ma pani na myśli? - Zapytał.
Widział ten brak entuzjazmu i wiedział z czego on wynikał.Przecież on też się obawiał, że będzie miał niewiele czasu dla Lauren. Że przez obowiązki ordynatora może ją zaniedbywać, szczególnie teraz.
OdpowiedzUsuńMiał jednak zamiar w jakiś sposób pogodzić to wszystko ze sobą, tak by nie stracić posady, i by bez przeszkód móc opiekować się rudowłosą.
Gabriel upił nieco swojej kawy i spojrzał na panią Withman.
- Tak, jak najbardziej mam dostęp do wszystkich badań, które przeprowadzono. - Odpowiedział kobiecie z lekkim uśmiechem. - Postaram się je przynieść na jutro rano, bo dziś niestety nie będzie to możliwe.- Dodał jeszcze.
Widział, że zachowanie pani Withman się zmieniło. Nie histeryzowała, a próbowała raczej, racjonalnie dojść do konkretnych wniosków i rozwiązać całą tę sytuację.
Słuchał jej cierpliwie z uprzejmym uśmiechem na ustach. Nie miał jej za złe tego, że rozmawiała z nim w taki sposób, ale nawet jeśli miałaby być przeciwna temu związkowi, Gabriel by nie odszedł od Lauren. To ich szczęście było najważniejsze, a nie obawy matki, że coś im nie wyjdzie.
OdpowiedzUsuń- Nie musi mi pani mówić, że będzie ciężko. - Odpowiedział jej, patrząc Megan prosto w oczy. - Zdaję sobie z tego doskonale sprawę. Poradzimy sobie. Przez pierwsze tygodnie będę z Lauren. Mam zaległy urlop do wykorzystania, a potem zatrudnimy pielęgniarkę. - Odpowiedział kobiecie, upijając trochę swojej kawy. Nie miał zamiaru jej ulec. Nie podda się. Wiedział, że oboje dadzą sobie radę. - Nie mam zamiaru zostawiać Lauren. Kocham ją, czy to się pani podoba, czy nie. I zawsze będę obok niej. A to, że kupiliśmy nowe mieszkanie to była nasza, wspólna decyzja. - On również patrzył jej w oczy.
[ 39 stopni gorączki i chociaż jeden dzień wolny mam :)]
[ Do jutra muszę się wyleczyć tak naprawdę. Nie dostałam l4, więc muszę iść do pracy. ]
OdpowiedzUsuńNie miał zamiaru okazać słabości i ulec spojrzeniu Megan. Chciał jej pokazać, że zależy mu na Lauren najbardziej na świecie, i że zasłużył sobie, by być obok niej.
- Damy sobie radę, proszę się nie martwić. - Odpowiedział jej, również ciepło się uśmiechając. - A Luke'a na pewno znajdą. Prędzej czy później, powinie mu się noga i odpowie za to, co zrobił. - Odpowiedział, mając nadzieję, że tak się właśnie stanie. Nie zniósłby tego, gdyby Sweensonowi jakoś udało się uniknąć odpowiedzialności. - Macie się gdzie zatrzymać? - Zapytał po chwili. - Chętnie zaproszę was do naszego mieszkania. - Dodał jeszcze, podnosząc się również. I tak miał zamiar iść jeszcze do Lauren. - Pójdę z panią.
[ Chyba siedzenie pod klimatyzacją w pracy mi wyszło, ale już na szczęście mi przechodzi. No ładnie, ale dodatkowy dzień wolnego masz :d ]
OdpowiedzUsuń- Dobrze, gdybyś czegoś potrzebowała, albo wolałabyś mieszkać u nas to zapraszam. - Powiedział z lekkim uśmiechem.
Był zadowolony, bo chyba udało mu się przekonać Megan do tego, że kocha Lauren, i że jej nie zostawi. Nigdy. Ba! Jego plany sięgały o wiele dalej. Tylko, że na razie nie miał zamiaru o tym mówić.
Kiedy znaleźli się już na sali u rudowłosej, Gabriel od razu do niej podszedł, całując ją w czoło i ściskając jej dłoń. Stęsknił się za nią przez te kilka godzin.
- Chętnie posłucham, historyjek o małej Lauren. - Odezwał się po chwili, uśmiechając się szeroko.
[ Ale spokojnie, jeszcze trochę i dwa tygodnie wolnego dostanę. Zawsze tak jest :d no cóż, zdarza się czasami. Dobrze, że masz jeszcze dzień urlopu, gorzej gdyby było inaczej. :)]
OdpowiedzUsuńGabriel nie potrafił udawać. Na pierwszy rzut oka było na pewno widać, że zależy mu na Lauren jak na nikim innym wcześniej.
Pomógł ukochanej zjeć kawałek cista i sam również wziął jeden dla siebie.
Śmiał się cicho, słuchając opowieści Megan.
- Mała z niej buntowniczka była widzę. - Odezwał się po chwili, spoglądając na rudowłosą. - O sobie? Ja miałem nudne dzieciństwo skarbie. - Dodał po chwili. - Pamiętam, że kiedy byłem mały, panicznie bałem się meduz. Do tego stopnia, że nie chciałem pływać w morzu. Mama wiecznie się z tego śmiała, a kuzyni potrafili ganiać z nimi za mną po całej plaży. - Aż się wzdrygnął na to wspomnienie.
[ Tak, odpocznę do jutra do 12:00 jak będę musiała iść do pracy. :D zdarza się, ja też pamiętam, że kiedyś zapomniałam dowodu, a koniecznie był mi do czegoś potrzebny i czterogodzinna podróż poszła na marne xdd]
OdpowiedzUsuńGabriel nie szalał, kiedy był dzieckiem, później też nie, ale nie musiał o tym mówić, bo Lauren doskonale zdawała sobie z tego sprawę.
- Taka dzielna dziewczynka, a boi się pająków? - Zapytał, śmiejąc się cicho. No ale cóż, każdy jakieś tam swoje fobie miał.
Gabriel też zauważył to, jak matka rudowłosej starała się nie spoglądać na swoją córkę. Rozumiał ją poniekąd, jednak on wierzył, że w końcu wszystko się ułoży.
- Do zobaczenia Megan. - Pożegnał się z kobietą, po czym usiadł na krzesełku i przysunął się do łóżka Lauren. - Chyba mnie polubiła, co?- Zapytał cicho.
[ Teraz jest już trochę lepiej. :) tak, dziesięć razy nawet sprawdź czy wszystko masz :)]
OdpowiedzUsuńGabriel też odetchnął. Polubił matkę Lauren, jednak jej zachowanie względem rudowłosej, nieco go zaskoczyło. Rozumiał oczywiście, że kobieta jest przerażona całą tą sytuacją. Tylko mogła to trochę lepiej ukryć.
- Nie, wydawało ci się kochanie. - Powiedział, kładąc się obok Lauren na łóżku i od razu przyciągając ją do siebie. - Mamy dla siebie jakieś dwie, trzy godziny zanim będę musiał wrócić na oddział. - Odezwał się po chwili.
Łóżko było małe, jednak wygodne. I w końcu Gabriel mógł się przytulić do Lauren. Brakowało mu tego.
[ Może jak Lauren wróci w końcu do domu i jakieś dwa dni później Gabriel będzie miał sprawę rozwodową. ]
OdpowiedzUsuńGabriel spojrzał na Lauren. Wiedział, że nie powinien naginać prawdy, ale czasami było to silniejsze od niego. Chciał jej szczędzić nieprzyjemnych wiadomości.
- Szczerze mówiąc, myślę że to przeżyła. W końcu nie codziennie się takie rzeczy zdarzają. - Powiedział cicho, przytulając ją do siebie. - Na pewno jej zachowanie się zmieni, skarbie. Trzeba tylko dać jej trochę czasu. - Dodał jeszcze.
Przymknął na chwilę oczy, wtulając twarz w zagłębienie szyi rudowłosej.
- Też tęskniłem za przytulaniem. - Odezwał się po chwili. - Chciałbym żebyś już była w domu. Żebym mógł się do ciebie przytulać kochanie. Nie umiem bez ciebie zasypiać. - Dodał jeszcze.
[ Haha no tak, trochę już komentarzy poszło na ten szpital :d]
OdpowiedzUsuńNie chciał jej po prostu sprawiać przykrości. To nie było tak, że chciał ją okłamywać, po prostu on od zawsze bardzo nie lubił przekazywać smutne wiadomości.
- Tak, matka zawsze przeżywa, kiedy jej dziecku coś się dzieje. - Powiedział cicho. - Przejdzie jej, zobaczysz. Musi tylko przyjąć do wiadomości to, co się stało. - Dodał jeszcze.
Przytulił Lauren do siebie, kiedy wyjawiła mu swoje wątpliwości.
- Nic się nie zmieni kochanie. - Obiecał jej cicho, całując odsłonięty fragment jej szyi. - Nadal będziesz dla mnie mądra i atrakcyjna, a to że będę mógł się tobą opiekować to będzie dla mnie czysta przyjemność. - Zapewnił ją. Patrzył jej w oczy, by miała pewność, że nie kłamie. Chciał by zrozumiała, że jej nie zostawi. - Kocham cię.
Kolejne dni bez Lauren straszliwie mu się dłużyły. Gabriel tak naprawdę nie mógł się już doczekać, kiedy będzie już miał ją w domu.
OdpowiedzUsuńDwa tygodnie wlokły się tak, jakby czas specjalnie zwolnił.
W mieszkaniu wszystko już było gotowe. Wszystko zostało dopięte na ostatni guzik i brakowało w nim już tylko Lauren.
Gabriel obawiał się trochę, jak to wszystko będzie wyglądało. Miał nadzieję, że dadzą sobie radę.
W dniu wypisu rudowłosej do domu, był zmęczony, ale szczęśliwy. Od razu poszedł do ukochanej.
- Cześć skarbie. - Podszedł do łóżka, całując Lauren czule. - Jak się dziś czujesz? Podekscytowana powrotem do domu? - Zapytał.
Gabriel był pewien, że dadzą sobie radę. Chociaż pewnie początkowo mogło być ciężko. Mężczyzna wiedział, jednak że miłość pozwoli im jakoś przetrwać.
OdpowiedzUsuńPoradzą sobie. Poza tym Gabriel miał dla Lauren mała niespodziankę. Nie wiedział, jak kobieta zareaguje na to wszystko, jednak miał nadzieję, że pozytywnie.
- Tak w naszym mieszkaniu, które już na ciebie czeka. - Powiedział, patrząc rudowłosej w oczy. - Bruno chyba też się doczekać nie może, bo calu dzień dzisiaj szaleje, jakby wiedział co się świeci. - Zaśmiał się cicho. - Wypis będzie za jakieś piętnaście minut. Rozmawiałem przed chwilą z lekarzem, a od przyszłego tygodnia będzie przychodziła do ciebie rehabilitantka. - Dodał jeszcze.
Gabriel odebrał od lekarza teczkę z dokumentacja Lauren i od razu schował ją do swojej torby.
OdpowiedzUsuń- Dopilnuje tego wszystkiego, proszę się nie martwić. - Zwrócił się do lekarza z lekkim uśmiechem, po czym zabrał się za pakowanie pozostałych rzeczy z szafki. Kiedy skończył, zapiął torbę podróżną i odstawił ją na ziemię.
- Oczywiście kochanie. - Odpowiedział Lauren z uśmiechem i poszedł po wózek. Postawił go przy łóżku, po czym podszedł do rudowłosej. - Złap mnie za szyję kochanie. - Poprosił, wkładając dłoń pod jej nogi, by podnieść ją z łóżka. - Wracajmy już do domu. Zrobiłem ci bardzo dobry obiad, skarbie.
Gabriel wiedział, że z czasem będzie dużo lepiej. Że oboje przywykną do tego co się stało Lauren.
OdpowiedzUsuńWiedział jednak, że rehabilitacja będzie skuteczna, że pomoże jej odzyskać dawną sprawność. Nadal nie dopuszczał do siebie myśli, że jego ukochana nigdy już nie będzie mogła chodzić. W głowie mu się to po prostu nie mieściło.
Wyszli razem z sali i ruszyli w stronę parkingu. Mężczyzna cały czas patrzył jak rudowłosa radzi sobie z prowadzeniem wózka. Chciał jej w tym pomóc, ale z drugiej strony, nie chciał odbierać jej tej odrobiny samodzielności.
- Zrobiłem dla nas kurczaka. - Odpowiedział na jej pytanie. - Znalazłem w internecie bardzo fajny przepis na pieczonego kurczaka i spróbowałem go zrobić. Udało się. Smakuje dobrze i mam nadzieję, że tobie też będzie smakował. - Dodał z lekkim uśmiechem, podchodząc do drzwi, by otworzyć je przed Lauren.
[ Trochę lepiej, ale nadal kiepsko. Niestety dzisiaj nie mogę marzyć o wolnym dniu bez zwolnienia lekarskiego. ]
OdpowiedzUsuńGabriel od zawsze był optymistą i gdzieś tam, tlił się w nim nadal płomyk nadziei na to, że po jakimś czasie, po długich rehabilitacjach, Lauren stanie na nogi.
Miał zamiar o tym myśleć jak najczęściej, bo gdzieś kiedyś wyczytał, że pozytywne myślenie może zdziałać cuda.
- Musiałem spróbować, żeby sprawdzić, czy się nie otrujesz. - Odpowiedział jej, śmiejąc się cicho. Wsadził wszystkie torby do bagażnika razem z wózkiem.
Usiadł za kierownicą, po czym odwzajemnił pocałunek Lauren.
- Tak, ja też się cieszę kochanie. - Powiedział, całując rudowłosą w czubek nosa. - Tym bardziej, że to w pełni nasze mieszkanie, które razem kupiliśmy i urządziliśmy. - Dodał jeszcze, niechętnie się odsuwając, by odpalić silnik i wyjechać ze szpitalnego parkingu. Już chciał być w domu.
[ Przejdzie mi pewnie w weekend jak będę miała wolne. Jakoś te dwa dni chyba przeżyję. ]
OdpowiedzUsuńGabriel mógł nawet myśleć pozytywnie za nich oboje. Chciał żeby było dobrze, żeby wszystko się udało.
- Tak, poczekasz żeby sprawdzić, czy za chwilę trucizna nie zacznie na mnie działać. - Zaśmiał się cicho, zerkając na nią raz na jakiś czas.
Tak, pogoda była piękna. Wiosnę czuć już było niemal w powietrzu. - Może później przejdziemy się na spacer? - Zaproponował po jakimś czasie, mając nadzieję, że rudowłosa się zgodzi. Dawno nie było na zewnątrz, a choćby piętnastominutowy spacer, może jej dobrze zrobić.
- To zrobiłaś bardzo dużo, bo pewnie bez tego nadal mielibyśmy mieszkanie w rozsypce. - Zażartował, parkując.
Wysiadł zaraz z samochodu, by wyjąć wózek i torbę z rzeczami Lauren. Po czym pomógł jej wysiąść i od razu posadził ją na wózku.
- Chodźmy, bo Bruno pewnie zaraz oszaleje. - Powiedział, spoglądając na taras od ich mieszkania, gdzie już siedział owczarek merdając ogonem i radośnie na nich szczekając.
[ Bo czas zawsze szybciej płynie, kiedy ma się wolne xd taki paradoks, a jak siedzisz w robocie osiem godzin, to każde pięć minut trwa co najmniej godzinę. :D przynajmniej ja mam takie wrażenie]
OdpowiedzUsuńGabriel też zaczął się śmiać. Dobrze było mieć już ją z powrotem w domu. Bez niej jakoś tak pusto i cicho było w mieszkaniu.
- Zabawne. - Powiedział tylko, chichocząc sobie pod nosem. - Jeszcze mi żebra połamiesz. Wypróbujemy najpierw tą twoją pierwszą pomoc na Brunonie. - Dodał jeszcze, ruszając za Lauren w stronę wejścia do budynku.
- To pójdziemy tam i weźmiemy ze sobą psa. Niech się wybiega, bo ostatnio przez tą całą sytuację rzadko wychodził z domu. - Odezwał się po chwili, wciskając odpowiedni guzik. Trochę się zaczynał denerwować. Lauren w końcu nic nie wiedziała a o jego niespodziance i nie wiedział jak na to zareaguje.
W końcu winda zatrzymała się na odpowiednim piętrze i Gabriel ruszył w stronę ich mieszkania, by otworzyć przed rudowłosą drzwi. Ciekaw był jej reakcji, bo zdjęcia to było jedno, a zobaczenie domu na żywo to było coś innego.
[ No właśnie mam zegarek, bo przy komputerze pracuje. Dlatego często zaslaniam kawałkiem papieru to miejsce, żeby nie patrzeć non stop na te cyferki. Xd no nie dziwię się, też bym się ich bała Haha :) a niespodzianka? Gabriel będzie się chciał oświadczyć. Ostatnio mi to po głowie chodziło xd]
OdpowiedzUsuń- Oj nie wątpię. Po prostu wolę mieć pewność, że wiesz co robisz. - Powiedział, śmiejąc się cicho i zaraz zdejmujac z siebie kurtkę i buty.
Tak jak się spodziewał, Byron od razu do nich dopadł, ciesząc się jak szalony na ich widok. Skoczył Lauren przednimi łapami na kolana.
- Stary opanuj się. - Gabriel zaczął się śmiać, odsuwajac psa od kobiety. Kleknal przed rudowłosa. - Cieszę się, że ci się podoba kochanie.- Powiedział, przesuwając się bliżej by móc ją pocałować. - To co chcesz zobaczyć resztę domu, czy wolisz coś zjeść?- Zapytał.
[ Jakoś zleciało dzisiaj na szczęście. :) obyło się też bez zaslaniania zegarka:) Haha no Gabriel się trochę pospieszyl, ale nie jest powiedziane, że Lauren ma zaraz się zgodzić. :)]
OdpowiedzUsuńGabriel uśmiechnął się lekko do Lauren.
- Cieszę się, że tak wysoko cenisz moje umiejetnosci. - Powiedział, patrząc kobiecie w oczy. Niby Bruno został odsunięty na bok, ale kompletnie nie przeszkadzało mu to w tym, by skakać szaleńczo dookoła nich, od czasu do czasu liżąc ich po twarzach. - Co za niewychowany pies. - Wymruczal po jakimś czasie Lemaire odrywając się od Lauren na chwilę. - To chodźmy zobaczyć resztę. - Dodał jeszcze, wstając z kolan.
Mieszkanie było duże że specjalnymi, szerokimi drzwiami, żeby Lauren nie miała problemu z wykonaniem tam wózkiem. Poszli najpierw do ich królestwa- sypialni z ogromnym łóżkiem z kolumienkami.- Tu będziemy spać moja drogą.- Powiedział śmiejąc się cicho. - Cholernie wygodne mamy to łóżko, więc nie wiem jak będziemy z niego wychodzić. - szeroki uśmiech nie schodził mu z twarzy.
[ No ja jutro 13-21 i wolny weekend:) to niech się nie zgadza, będzie zabawnie wtedy chociaż.]
OdpowiedzUsuńGabriel również lubił swojego psa, tylko po prostu czasami Bruno nie znał umiaru. Może dlatego, że był jeszcze młodym psem i nie do końca był wychowany, tak jak powinien.
- Trzeba go w końcu wytresować.- Orzekł po chwili.
Sypialnia była ładna. Lauren zaprojektowała ją w całości.
- pewnie. Możemy nawet zrobić kilka zdjęć i wywołać wszystkie, albo wybrać to, które będzie najładniejsze. - Zgodził się w końcu, uświadamiając sobie, że faktycznie nie mieli jeszcze żadnej wspólnej fotografii.
Na koniec trafili do dużej kuchni. Blaty były tu na tyle nisko, że nawet Lauren, poruszając się jeszcze na wózku, będzie mogła się tutaj swobodnie poruszać.
- Przydałby się jeszcze porządny toster i ekspres do kawy, ale to tylko drobnostki.- Odezwał się po chwili. - I jak ci się podoba całokształt? Tak miało być?- Zapytał.
[ To zrobisz w sumie jak uważasz :) może się zgodzić, ale nie musi.]
OdpowiedzUsuńGabriel patrzył na swojego szalonego psa, śmiejąc sie cicho. Bruno miał niespozyte pokłady energii i nawet częste spacery w tym nie pomagały.
Trzeba było wziąć się w końcu za jego porządną tresure, bo kiedyś psiak wejdzie im na głowę.
- Oczywiście, że mi się podoba.- Odpowiedział Lauren, klekajac przed nią i patrząc jej w oczy. - Masz talent do dekorowania wnętrz skarbie. - Dodał jeszcze, całując ją w czubek nosa.
Gabriel nie znał się na urzadzaniu mieszkań, więc całe szczęście, że miał Lauren, która miała jakąś wizję. Nie przeszkadzało mu to, że to ona niemal wszystko tutaj wymyśliła.
- To co?- Odezwał się po chwili. - Chyba czas coś zjeść.
Może właśnie dlatego mieszkanie było już niemal urządzone do końca. Brakowało tylko kilku szczegółów i drobiazgów. Gdyby Gabriel miał to zrobić sam, jak nic mieszkanie jeszcze do tej pory byłoby w rozsypce, bo pewnie nawet nie potrafiłby się jeszcze zdecydować na kolor ścian.
OdpowiedzUsuńA tak, Lauren dopilnowała wszystkiego i mogli cieszyć się swoim nowym mieszkankiem.
- Jeśli mogłabyś kochanie przygotować sałatkę, byłoby super. - Powiedział w końcu, wyciągając z szafki talerze, by nakryć do stołu w jadalni. - Składniki są w lodówce. W sumie trzeba tylko to wszystko wymieszać. - Dodał jeszcze, kierując się w stronę stołu, by porozstawiać naczynia.
[ Zdarza się :) mnie nikt nie powiadomił, że mam być dziś na rano i skończyłam pracę o 18 dZisiaj. :) wcześniej weekend chociaż mam :)]
OdpowiedzUsuńGabriel po nakryciu stołu, podgrzal kurczaka i nadal obojgu wina. W końcu mogli razem zjeść obiad. Tęsknił za tym, bo samotne jedzenie nie bardzo mu odpowiadało.
W końcu zasiedli za stołem i Gabriel nałożył sobie sałatki i kurczaka, po czym zaczął jeść.
Spojrzał na Lauren, kiedy zadała mu pytanie.
- Szczerze mówiąc - zaczął cicho. - Jestem przerażony. Kompletnie nie wiem, czego mam się spodziewać. Nie wiem, czy Marie czegoś nie wykombinuje. - Wyznał szczerze. - Chciałbym żeby mimo wszystko, cała sprawa zakończyła się dobrze. Żebyśmy jednak rozstali się w zgodzie, bez prania brudow na forum publicznym.
[ No właśnie o to chodzi, że nikt nie dzwonił i aż sama się zdziwiłam. :)]
OdpowiedzUsuńGabriel spojrzał na Lauren z lekkim uśmiechem. Chciał żeby właśnie tak było. Żeby Marie zmadrzala i bez większych problemów dała mu rozwód. Nie chciał się z nią kłócić, rozstawać w gniewie, bo mimo wszystko znali się przecież niemal całe życie. Przyjaźniła się w końcu, choć teraz, Lemaire nie widział dla swojej żony miejsca w obecnym życiu.
- Dowiemy się czy zmadrzala dopiero jutro. - Odezwał się po chwili. - Mam nadzieję, że tak. Ostatnio, kiedy na nią wpadłem w sklepie zachowywała się w miarę normalnie. Może zrozumiała już, że z nas nic nie będzie. - Dodał jeszcze, ściskając dłoń rudowłosej.
Przez chwilę nic nie mówił. Zamyslil się.
- Byłoby mi miło, gdybyś tam że mną była. Chociażby daleko, gdzieś pośród innych widzów, jak ja to nazywam. - Lekki uśmiech pojawił się na jego twarzy. - Miałbym jednak świadomość, że jesteś ze mną i mnie wspierasz.
[ Ja tam nie narzekam :) szybciej weekend zaczęłam. :) okey okey ja mam dziś gości po poludniu, więc będę miała co robić.:)]
OdpowiedzUsuńPewnie nawet po rozwodzie Marie będzie obecna w jego życiu, nawet jeśli w nieco innym charakterze. Wystarczy tylko wziąć pod uwagę grono ich przyjaciół. Nie było więc możliwości, by się mogli unikać. Teraz, jednak do tego grona miała dołączyć Lauren.
- Będzie dobrze. - Powiedział w końcu, patrząc rudowłosej w oczy. - Marie odpuściła chyba już starania o ratowanie tego, czego już między nami nie ma. - Dodał jeszcze. - Wie, że sprawa jest przegrana, bo pojawiłaś się ty. - Chwycił dłoń kobiety, by lekko pocałować jej wierzch. - Jesteś dla mnie najważniejsza, pamiętaj o tym. A jutro po rozprawie pojedziemy na obiad. - Zaproponował.
Chciał powiedzieć coś jeszcze, ale zadzwonił jego telefon. Gabriel podniósł się ze swojego miejsca i wyszedł do przedpokoju. Nie wiedział, czy wiadomość, którą dostał można było nazwać dobra, czy zła.
Wrócił do Lauren.
- Dzwonili do mnie z policji.- Powiedział. - Znaleźli Luke'a i zamknęli go w areszcie.
[ Dzięki wielkie :D jedni już byli i pojechali, a drudzy powinni za niedługo się pojawić :d]
OdpowiedzUsuńPrzyjaciele Gabriela to była drugorzędna sprawa. Musiał z nimi po prostu porozmawiać, by uświadomić im, że jego i Marie już od dawna nic nie łączyło. Że oboje podjęli decyzję o rozwodzie, mimo że jego żona twierdziła inaczej.
Poza tym, Lemaire był pewien, że jego przyjaciele polubią Lauren. Planował zaprosić ich nawet niedługo do siebie, ale po rozprawie, kiedy będą mogli z rudowłosą już tak oficjalnie być razem.
- Ja też cię kocham skarbie. - Powiedział, zanim wyszedł do przedpokoju.
Informacje, które otrzymał niezwykle go zaskoczyły. Gabriel nie sądził, by kiedykolwiek znaleźli Sweensona, a jednak się udało. Był zadowolony. Teraz już Lucas nie wykręci się od odpowiedzialności.
Podszedł do Lauren i klęknął przed nią z szerokim uśmiechem na ustach.
- Tak, kochanie już nie musisz się go bać. Teraz odpowie za to, co zrobił. - Powiedział, chwytając ją za dłonie i lekko w nie ją całując. - Teraz już tylko wystarczy poczekać do rozprawy, a resztę życia, Luke spędzi w więzieniu. - Dodał jeszcze.
[ Okey, poczekam :) miłej pracy:)]
OdpowiedzUsuń[ Haha no nieźle :D]
OdpowiedzUsuńTylko, że przyjaciele Gabriela nie mieli pojęcia o tym, co tak naprawdę działo się między nim a Marie. Jak wyglądało ich małżeństwo od środka, bo przy nich grali naprawdę kochające się małżeństwo.
A Lauren? Lauren otworzyła Gabrielowi oczy i pokazała mu, jak naprawdę może wyglądać życie z drugą osobą i zdrowa relacja.
Mężczyzna uśmiechnął się do rudowłosej, widząc, że nie może uwierzyć w to, co się wydarzyło i w to, co powiedział.
- Wpadł w Las Vegas. Najprawdopodobniej skończyła mu się gotówka i użył karty kredytowej. - Wyjaśnił. - Nie, nie wyjdzie za kaucją. Nie ma takiej możliwości po tym co zrobił, a jeśli chodzi o rozprawę to nic jeszcze nie wiedzą. Najpierw chcą go przesłuchać. - Dodał jeszcze.
Zaśmiał się cicho, kiedy przytuliła go do siebie i kiedy wpadła na niego. Na szczęście to on głównie przyjął na siebie ból po zetknięciu się z podłogą.
- Nic ci nie jest kochanie?- Zapytał, patrząc na nią uważnie.
[ No zgadza się, ale czasami po prostu zwyczajnie się nie da. xd]
OdpowiedzUsuńOboje uratowali siebie nawzajem. Poznali się w najtrudniejszych momentach swoich małżeństw. Może dlatego wszystko działo się teraz między nimi tak szybko i było tak bardzo intensywne. Zachowywali się bardziej jak para nastolatków, niż jak dorośli ludzie w poważnym wieku.
Gabrielowi jednak to nie przeszkadzało.
- Wyobrażam sobie, bo to oznacza, że niedługo będziesz wolna skarbie. Całkowicie się od niego uwolnisz. - Powiedział cicho, odgarniając z jej twarzy zabłąkane kosmyki włosów. Zaraz też zaczął się śmiać. - Nie, nic mi nie jest. - Dodał po chwili, chociaż w chwili upadku czuł jak całe powietrze opuszcza jego płuca.
Odwzajemnił pocałunek Lauren, by po chwili minimalnie się od niej odsunąć. Spojrzał kobiecie w oczy.
- Wyjdź za mnie - Szepnął cicho, jednocześnie grzebiąc w kieszeni, by wyjąć z niej pudełeczko z pierścionkiem i położyć je na swojej klatce piersiowej tuż przed twarzą Lauren.
[Wybacz, wczoraj już odpłynęłam :D znam to. Klienci potrafią być czasami naprawdę straszni :d ]
OdpowiedzUsuńGabriel miał dalekosiężne plany. Kochał Lauren i nie wyobrażał sobie bez niej życia.
Kiedy kupował pierścionek, nawet mu do głowy nie przyszło, że może się trochę za bardzo spieszyć, że te trzy miesiące to trochę za wcześnie.
Chciał, żeby kiedyś rudowłosa została jego żoną. Pragnął tego, bo podświadomie wiedział, że są dla siebie stworzeni.
A cała sprawa ze znalezieniem Luke'a nieco przyspieszyła moment oświadczyn. Miał to zrobić później, wieczorem, jednak nie wytrzymał.
Przyglądał się twarzy Lauren, kiedy patrzyła to na niego, to na pierścionek z maleńkim kamieniu na środku. Dostrzegła, że jest zszokowana.
Westchnął cicho, kiedy w końcu się odezwała.
- Tak Lauren. - Odpowiedział jej cicho. - Chcę tego, najbardziej na świecie, ale przecież nie musimy się pobierać od razu po naszych rozwodach. - Dodał jeszcze. - Po prostu chcę żebyśmy byli ze sobą ze sobą już zawsze.
[ Okey :D ja na 14:00 idę dzisiaj na meczyk hokeja na trawie :D pokrzyczeć sobie i w ogóle :d ]
OdpowiedzUsuńGabriel też miał pewne obawy co do ponownego małżeństwa, ale doskonale wiedział, że Lauren to nie Marie. Że Lauren go kocha całym sercem, a on kocha ją.
Z nią byłby szczęśliwy. Wiedział o tym, czuł to doskonale.
Nie przewidział jednak reakcji Lauren. Spojrzał na nią uważnie. I zaraz też usiadł, kiedy z niego zeszła. Zamknął pudełeczko z pierścionkiem i odłożył je na stół.
- Nie jestem Luke'm. - Odpowiedział jej w końcu, nie patrząc jej w oczy. Patrzył na swoje złożone na kolanach dłonie, przygryzając dolną wargę. - Nie mówiłem przecież, że zaraz mamy iść do urzędu i brać ślub. I małżeństwo nie jest niewolnictwem Lauren, tylko partnerstwem. - Dodał jeszcze, dopiero wtedy podniósł wzrok, ukrywając wszystkie targające nim uczucia. - Zaraz pójdziemy na ten spacer, bo widzę, że Bruno już nie może wytrzymać. - Zmienił nagle temat.
[ Ja tam chodzę regularnie. :D wielka kibicka ze mnie jest :D jaram się w ogóle dopingiem, najlepszy mają w Ameryce Południowej. Tam to jest dzicz totalna na trybunach. Zobacz to : https://www.youtube.com/watch?v=KzfLloaDjII&t=76s]
OdpowiedzUsuńStarał się, naprawdę bardzo się starał nie pokazywać, jak bardzo go to wszystko zabolało. Nie chciał, żeby widziała go w tym stanie.
Zmienił temat, bo nie chciał już o tym rozmawiać. Spojrzał Lauren w oczy i uśmiechnął się lekko, lecz uśmiech ten nie sięgał oczu.
- Zapomnij o tym, co powiedziałem. - Odezwał się po chwili cicho. Wyciągnął dłoń, by ponownie schować pudełko z pierścionkiem do kieszeni. - Nie wiem, co sobie myślałem, kiedy ci to proponowałem. Kiedy kupowałem ci pierścionek. Przepraszam. - Dodał jeszcze. - Szanuję twoje zdanie na temat małżeństwa i nie mam zamiaru zmieniać twoich poglądów. - Westchnął cicho. - Nie mówmy już o tym i zapomnijmy, że w ogóle się oświadczyłem, dobrze?
[ W Polsce to wygląda trochę inaczej, bo Polacy nie są aż tacy melodyjni. Stawiają bardziej na krzyczenie. :D no to jest coś pięknego, a jak strzelają bramkę w Ameryce Południowej to ludzie robią falę. Zbiegają z trybun na sam dół. :D]
OdpowiedzUsuńGabriel spojrzał na Lauren nieco zaskoczony. Nie spodziewał się, że kobieta będzie aż tak bardzo zdecydowana i tak twardo będzie z nim rozmawiała. Nie tego się po niej spodziewał.
- No przecież nie zmieniam temat. - Powiedział cicho, spoglądając na rudowłosą, kiedy wyciągnęła z jego spodni pierścionek. - Nie chodzi o to, żebyś zmieniała swoje poglądy tylko dlatego, że ja myślę inaczej. Przecież nie zmuszę cię do zmiany zdania na temat małżeństwa. - Dodał po chwili. - Wiem, dlaczego myślisz o tym, tak a nie inaczej. Dlatego nie mam zamiaru cię naciskać. Nie musisz dla mnie zmieniać własnego zdania, bo nie o to chodzi. - Lekko się uśmiechnął. - I proszę, nie rozmawiajmy już o tym.
[ Powiem Ci szczerze, że nie ma się czego bać. Kibice dzielą się na dwie grupy: chuliganów i takich prawdziwych, fanatycznych kibiców. Ja ogólnie mieszkam w dzielnicy, gdzie sporo takich chuliganów chodzi, jednak nigdy jeszcze mnie nie zaczepili, ani nic. xd]
OdpowiedzUsuńMiała prawo się nie zgodzić. Miała pełne prawo do tego, żeby powiedzieć nie. Gabriel tylko tego nie przewidział. Był pewien, że Lauren się zgodzi. Może po prostu coś sobie wyobraził, coś sobie ubzdurał.
- Nic się nie stało Lauren. - Powiedział cicho. - Po prostu nie zastanowiłem się nad tym, co ty czujesz i jak do tego wszystkiego podchodzisz. Przepraszam. - Dodał jeszcze. - Nie musisz robić niczego na siłę, nie musisz nawet przyjmować tego pierścionka. Naprawdę, wszystko rozumiem. - Uśmiechnął się do niej lekko. - I nie musisz mnie uszczęśliwiać na siłę. Cieszę się, że cię mam. Bez względu na to, czy będziesz moją narzeczoną, czy nie. Ważne, że jesteś.
[ Wiesz, u mnie jest zasada, że jak jesteś swojakiem to nikt Cię nie tknie tak naprawdę :D]
OdpowiedzUsuńKiedy Lauren się do niego przysunęła, objął ją i przytulił do siebie, całując w czubek głowy.
- Tyle mi wystarczy skarbie. - Powiedział cicho, biorąc od niej pierścionek, po czym chwycił jej dłoń i wsunął go na odpowiednie miejsce, by zaraz podsunąć sobie jej rękę pod usta i pocałować ją delikatnie.
- Kocham cię najbardziej na świecie i małżeństwo albo jego brak tego nie zmieni. - Dodał jeszcze po chwili. - Nie będę naciskał. Jeśli nadal będziesz miała jakiekolwiek obiekcje, nie mam zamiaru się obrażać, ani tym bardziej do niczego cię namawiać.
[ E tam, kibiców przeciwnej drużyny to ja się nie boję :D nawet mój facet się śmieje, że stworzył potwora. Ja to wiesz, ledwie odrosłam od ziemi, a potrafię się rzucać do kolesia dwukrotnie szerszego i wyższego ode mnie :d ja całe życie w Piernikowie, więc drużyn mam tutaj do wyboru :d ale i tak zawsze w sercu numerem jeden u mnie jest hokej na lodzie :d nawet w kwietniu teraz wyjeżdżamy do Kijowa, bo nasza reprezentacja będzie grała o wejście do Elity :D]
OdpowiedzUsuńGabrielowi odpowiadało to, że przynajmniej Lauren przyjęła pierścionek. Czuł, że pozostałe kwestie też się w końcu ułożą, że będą ze sobą szczęśliwi. Najbardziej na świcie. Kochał ją i to nie było chwilowe. To było naprawdę silne uczucie.
Odwzajemnił pocałunek rudowłosej.
- Dobrze, będę cię trzymał za słowo skarbie. - Powiedział z lekkim uśmiechem. - Wszystko się ułoży. - Dodał jeszcze, patrząc na zegarek. - Masz rację kochanie, czas na zastrzyki.
[ Polecam hokej na lodzie, jeśli lubisz patrzeć jak faceci przepełnieni testosteronem i adrenaliną się napieprzają na lodowisku :d]
OdpowiedzUsuńTak, to było dla niego ważne. Móc się nią chwalić jako swoją żoną. Wiedzieć, że nosi jego nazwisko, a i dzięki małżeństwu, że zawsze będą razem.
Wiedział, że tym razem im się powiedzieć. Pasowali do siebie jak ulał, a nawet się uzupełniali. Nic nie mogło się tutaj nie udać.
- Tak, kochanie pomogę ci, ale myślę, że wygodniej będzie na kanapie. - Powiedział po chwili, podnosząc się z ziemi. Najpierw wyjął z torby zastrzyki i strzykawki i zaniósł je do salonu na stolik, a następnie wrócił po Lauren. Chwycił ją pod nogi i ostrożnie podniósł do góry, po czym poszedł do salonu i położył ją ostrożnie na kanapie.
- Będę delikatny kochanie. - Obiecał, chwytając za strzykawkę, nakładając na nią sprawnie igłę, by zaraz umieścić w niej ampułkę z zastrzykiem.
[ I ciekawie też wygląda :D]
OdpowiedzUsuńTak, życie bywało przewrotne, ale Gabriel wierzył, że wszystko będzie między nimi dobrze. A taki prawdziwy początek wraz z Lauren zaliczą, kiedy już oboje będą po rozwodzie.
Wtedy będą mogli spokojnie zacząć pokazywać się publicznie, chodzić już normalnie na randki, anie ukrywać się tak, jak do tej pory.
Odłożył strzykawkę na stolik i zsunął rudowłosej spodnie nieco niżej, by mieć dostęp do miejsca, gdzie powinien kłuć. Siniaki były aż nazbyt widoczne.
- Gotowa? - Zapytał, ponownie chwytając za strzykawkę. - Zaczynam kłuć. - Dodał jeszcze, po czym szybkim, wprawnym ruchem wbił igłę w odpowiednie miejsce i zrobił zastrzyk.
[Tak jak w rugby? XD]
OdpowiedzUsuńLauren wręcz nie mogła się tego doczekać. Ekscytowała się możliwością wyjścia na zewnątrz z Gabrielem bez konieczności oglądania się za siebie niczym mała dziewczynka. Teraz Luke jej nie groził. Nie mógł jej tknąć. I nie będzie mógł przez najbliższe kilka lat, przynajmniej miała taką nadzieję. Teraz mogła wyjść ze swoim ukochanym na randkę i okazywać mu czułość w miejscach publicznych bez cienia strachu. Cieszyło ją to. Zupełnie jakby chciała całemu światu obwieścić swoje szczęście.
- Ała - jęknęła, lecz bardziej dla żartu, gdyż musiała przyznać, że zabolało ją tylko odrobinę. - Panie ordynatorze, nieładnie tak krzywdzić pacjentkę. - roześmiała się głośno, wciąż leżąc na brzuchu. Ich nowa kanapa była nadzwyczajnie wygodna.
[ tak to mniej więcej wygląda : https://www.youtube.com/watch?v=XXAiTtgLVBo]
OdpowiedzUsuńGabriel również na to czekał. Już sobie nawet wyobrażał, jak wychodzą gdzieś razem, jak spacerują nawet po parku, trzymając się za ręce i nie sprawdzając, czy ktoś im się nie przygląda, ani czy ktoś nieznajomy za nimi nie idzie. Teraz, bez przeszkód mogliby spotykać się z przyjaciółmi, bez obawy, że któreś powie coś ich współmałżonkom. Gabriel od jutra miał być wolny, a przynajmniej tak mu się wydawało, a Lauren też miała się już wkrótce pozbyć Luke'a na zawsze ze swojego życia.
- Pan ordynator się starał, żeby nie było tak mocno. - Odpowiedział jej, śmiejąc się cicho i odkładając strzykawkę na stolik, by zaraz się pochylić i lekko pocałować miejsce, w które wbijał igłę.
Później bezceremonialnie wepchnął się na kanapę obok Lauren, by móc ją mocno do siebie przytulić.
[ A bo to męski sport i bardzo szybki :) a na tym filmiku to i tak nie był jeszcze szczyt możliwości :) najlepiej się biją w NHL]
OdpowiedzUsuńI będzie chodziła na randki. Gabriel w to wierzył, nawet jeśli Lauren straciła już nadzieję. Był niemal pewien, że rehabilitacje jej pomogą, że za jakiś czas, rudowłosa zacznie stawiać pierwsze kroki.
Wiedział jednak, że jego narzeczona nie podziela jego pozytywnych myśli w tej kwestii. I musiał to zmienić.
Zamruczal cicho, kiedy poczuł dłoń Lauren na swoich plecach.
- Mi też tego brakowało.- Powiedział cicho, muskajac delikatnie ustami wargi kobiety.- A pielęgniarki miały chociaż ubaw, kiedy widziały nas razem.
[ Ja z kolei nie lubię sztuk walk, bo dla mnie te bójki są ustawione, a w hokeju tak naprawdę nie znasz dnia ani godziny, kiedy zaczną się napieprzać. :D o to fajny pomysł, mi się nigdy takich rzeczy robić nie chciało. :D zbyt leniwa jestem. ]
OdpowiedzUsuńGabriel domyślał się jakie myśli krążyły po głowie Lauren. Nie chciał, by tak o sobie myślała. Chciał żeby była silna, żeby wierzyła równie mocno jak on, że wszystko się ułoży, i że kiedyś jeszcze stanie na własne nogi.
A nawet gdyby się to nie udało, gdyby jakimś cudem nigdy więcej nie miała chodzić, pokazywałby jej jak bardzo ją kocha i jak bardzo ją akceptuje. Nie chciał żeby się załamywała.
- Pielęgniarki w tym szpitalu nie robią nic prócz plotkowania. - Powiedział cicho. - Jakby tego właśnie uczono ich na studiach. -Zaczął się śmiać. - Żyją chyba historyjkami, które opowiadają sobie nawzajem, a najbardziej lubią gadać o lekarzach. O tym, kto z kim, po co, na co i dlaczego. - Dodał jeszcze, zanim nie zajął się przyjemniejszą rzeczą, jaką było całowanie Lauren. Brakowało mu tego i to bardzo.
[ dlatego ja się na takie rzeczy nie zapisuję, bo wiem, że moje wrodzone lenistwo w końcu wzięłoby górę i hajs by przepadł :D]
OdpowiedzUsuńGabriel doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że niepełnosprawność Lauren nie ułatwi im wspólnego życia, a mimo to ani przez chwilę, nie myślał o tym by ją porzucić.
Za bardzo ją kochał, za bardzo mu na niej zależało, by mógł się zdobyć na taki czyn. Mieli być razem na zawsze, przynajmniej on tego chciała i żadna choroba nie mogła ich rozdzielić. Lemaire czuł, że wszystko będzie dobrze, że jakoś się to ułożył, a i gdyby on kiedyś był w takiej sytuacji to Lauren również by go nie zostawiła.
- Tak, nie mając pełnego wglądu w sprawę, łatwo wydawać takie osądy. - Odpowiedział kobiecie, uśmiechając się lekko. - Poza tym, mało mnie interesuje ich opinia i plotkowanie na mój temat. Ważne, że ta dziunia jest ze mną i mnie kocha. Reszta się nie liczy. - Dodał jeszcze, śmiejąc się cicho.
Poddał się pieszczotom Lauren, jednak nie pozostawał biernym. Zaraz wsunął dłoń pod jej bluzkę, by dotykać nagiej skóry na jej brzuchu.
[ Nic nie szkodzi, ja wczoraj tak szybko odpłynęłam, że chyba nawet 23 nie było a już spałam :D]
OdpowiedzUsuńGabriel miał zamiar przez te kilka kolejnych tygodni, kiedy będzie miał wolne, pomagać Lauren we wszystkich czynnościach. Chciał się nią opiekować, ułatwiać jej życie, jak tylko będzie mógł. Miał nadzieję, że kiedy tylko kobieta rozpocznie rehabilitacje będzie już o wiele lepiej, że wszystko się ułoży, a ona sama kiedyś stanie na nogi.
Zamruczał, kiedy usłyszał jej głos w swoim uchu. Nie przerywał jednak przesuwania dłoni po jej nagiej skórze, wędrując coraz wyżej w stronę piersi ukrytych pod materiałem stanika. Stęsknił się za nią, za jej bliskością i za pocałunkami.
Odwzajemnił pocałunek Lauren jeszcze bardziej się do niej przysuwając.
[ Ja mam tak ostatnio bardzo często, że zasypiam nie wiedząc nawet kiedy. Chyba mój organizm powoli wraca do normy. Tak btw. dzisiaj idę na rozmowę o pracę. Po raz kolejny zmieniam firmę. :D]
OdpowiedzUsuńOboje po tym, co przeszli zasługiwali na odrobinę przyjemności. Oboje po tych ciężkich małżeństwach mieli w końcu prawo do szczęścia, do bycia z kimś kto ich akceptuje, szanuje i kocha najbardziej na świecie.
I całe szczęście, że trafili na siebie w takim momencie. Że przeznaczenie pozwoliło im ze sobą być.
Uśmiechnął się lekko, kiedy Lauren się rozebrała i zaraz też zdjął własną koszulę. Pochylił się by delikatnie pocałować kobietę w szyję zsuwając się niżej na jej dekolt i piersi.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo za tym tęskniłem. - Wymruczał cicho.
[ tak dokładnie xd albo budzisz w salonie na kanapie, bo nawet nie dasz rady dojść do łóżka haha xd wiesz, ta praca to nie żaden szczyt marzeń, ale sporo płacą i umowa o pracę jest, a to mnie najbardziej przyciąga. ]
OdpowiedzUsuńGabriel w przeznaczenie wierzył. Wierzył, że los stawia na drodze człowieka jakieś konkretne osoby, które potem zostają w jego życiu na zawsze. Albo, że życie wystawia człowieka na próbę, sprawdzając jak sobie z tym wszystkim poradzi.
Lauren była mu przeznaczona. Czuł to. Mimo, że byli ze sobą bardzo krótko, to Gabriel wierzył, że będą ze sobą już na zawsze. Innej opcji nie widział.
Całował ją delikatnie, pokazując jak bardzo za nią tęsknił i jak bardzo mu jej brakowało.
- Ja też cię kocham Lauren. - Powiedział cicho, przesuwając się wyżej, by pocałować ją w usta.
[ hehe ja często w salonie przesiaduję, szczególnie kiedy swoje seriale oglądam i tak się zapatrzę, że zasypiam. :D no fajnie, potrzebuję umowy u pracę, tym bardziej, że planujemy dziecko, więc wiesz muszę mieć pewność, że mnie nie wywalą. ]
OdpowiedzUsuńGabriel pewnie chciałby się posunąć dalej, ale w sytuacji, w której teraz była Lauren nie bardzo wiedział, jakby to wyglądało. Raczej nie było to nic przyjemnego szczególnie dla niej, gdyby nic poczuła. A nie chciał sprawiać jej przykrości.
Skupił się więc na pocałunkach, na dotykaniu górnej części jej ciała.
Oderwał się od niej po jakimś czasie, odgarniając z jej twarzy rude kosmyki włosów.
- Idziemy na spacer? - Zapytał cicho, chociaż wolałby zostać tutaj na tej kanapie.
[ Wiesz, umowa zlecenie ze wszystkimi składkami też Ci lata do emerytury liczy, ale urlopy nie są płatne, a jak zachodzisz w ciążę to Cię wywalają na zbity pysk. :/ nie no jakoś na pewno się to wszystko ułoży. ]
OdpowiedzUsuńGabriel widział doskonale, że Lauren przejęła się tym, że nie mogli pójść o krok dalej. Jemu też poniekąd nie było przyjemnie z tego powodu, ale zdawał sobie sprawę z tego, że będąc w takim stanie, rudowłosa nie była w stanie się kochać.
- Hej skarbie. - Powiedział cicho, ujmując Lauren pod brodę, by spojrzała mu w oczy. - Wszystko jest w porządku. - Dodał jeszcze, całując ją lekko w usta. - Nie przejmuj się. Za jakiś czas będziemy mogli spróbować. Teraz, musisz najpierw zacząć rehabilitacje. To najważniejsze.
[ Takie mamy niestety realia w Polsce :D ale się udało na całe szczęście :D jutro muszę tylko załatwić wszystkie badania lekarskie i mogę zacząć pracę :D ]
OdpowiedzUsuńGabriel nie miał pojęcia, co ma powiedzieć Lauren. Chciał żeby wszystko było dobrze, żeby nie przejmowała się tym wszystkim tak bardzo, ale wiedział, że to i tak nic nie da.
On sam zastanawiał się jak to wszystko będzie wyglądało później.
- Kochanie - zaczął, wyciągając dłoń, by pogładzić rudowłosą po policzku. - Z czasem wszystko wróci. Zobaczysz. - Dodał jeszcze. - Nie martwmy się tym na zapas.
[ Też byłam w szoku, ale mówili mi, że to dlatego, że kilka kobiet jest na macierzyńskim a i kilka w ciąży jest, więc potrzebują kilka osób do pracy. :) dla mnie bomba, bo płacą dobrze i umowa o pracę :) może to nie szczyt marzeń, ale ważne, że praca za godziwy hajs i się zabezpiecze na przyszłość. :)]
OdpowiedzUsuńNawet gdyby zaczęło mi to przeszkadzać, a pewnie tak będzie, to nawet by słowem na ten temat nie wspomniał. Nie chciałby ranić Lauren, przeciez to nie była jej wina.
Gabriel miał zamiar być z rudowłosa do końca, bez względu na wszystko i bez względu na to, jak to wszystko będzie wyglądało dalej.
- Hej, słonko.- Powiedział cicho, ujmując Lauren pod brodę, by spojrzała mu w oczy. - Kocham cię i nie mam zamiaru cię zostawić. Nigdy.- Dodał z mocą, patrząc kobiecie prosto w oczy. - A mrowienie to dobry znak. Może oznaczać, że w końcu wróci ci czucie, dlatego rehabilitacja będzie tak ważna skarbie.
[ No dokładnie. :) praca jak praca. Żadna tak naprawdę nie hańbi.:)]
OdpowiedzUsuńGabriel spojrzał uważniej na Lauren. Widział, że jest załamana. Widział, że zaczęła teraz bardzo to wszystko przeżywać.
Kompletnie nie wiedział, co ma jej teraz powiedzieć. Jak ją pocieszyć.
- Lauren - zaczął cicho. - Mówię poważnie. Nie mam zamiaru cię nigdy zostawić, słyszysz. - Powiedział, kładąc dłoń na jej dłoniach. - Kocham cię i nie chce żebyś we mnie watpila. - Dodał jeszcze.
Jej kolejne słowa niemal go zmrozily.
- Kochanie, przestań się obwiniać. - Odezwał się po chwili. - Jak mogłabyś wiedzieć, że to on? Jak mogłabyś wiedzieć, że będzie chciał zrobić coś takiego?- Zapytał. - to nie była twoją wina. To tylko i wyłącznie jego wina i za to, co zrobił będzie gnil w więzieniu do końca życia.
[ Ludzie są dziwni. Każdy by chciał zarabiać od razu po 5000 tysięcy. Ja tam uważam że dobrze jest w ogóle pracować, nawet za najniższą krajową, niż siedzieć z dupą w domu. A potem narzekają, że pracy nie ma.]
OdpowiedzUsuńGabriel chciał w jakis sposób pocieszyć Lauren, jednak nie miał pojęcia jak to zrobić. Co jej powiedzieć, by zrozumiała, że zawsze będzie przy niej.
Zamiast mówić, przyciągnął kobietę do siebie i mocno ją przytulił. Wiedział, że ona tego potrzebuje, dlatego też przez jakiś czas się nie odezwał. Pokazywał jej w ten sposób, że ma w nim wsparcie. Zawsze i wszędzie.
- Wszystko będzie dobrze skarbie. Obiecuję ci to. - Powiedział cicho po jakimś czasie. Głaskał ją lekko po włosach od czasu do czasu, całując ją w czubek głowy.- Nie mogłaś tego przewidzieć kochanie. Teraz już jednak będziesz bezpieczna kochanie. Nikt cię więcej nie skrzywdzi. Nie płacz skarbie.
[ No dokładnie. Ja dzisiaj przyjęłam pracę na kasie w Biedronce, bo dobre warunki i dobrze płacą. Nigdzie mi teraz tyle nie zapłacą. Poza tym, będę szukała czegoś innego e swoim zawodzie.]
OdpowiedzUsuńPozwolił jej płakać. Pozwolił jej tulić się do siebie ile tylko chciała.
Wiedział, że moment zawahania się u Lauren pojawi, że w końcu się załamię.
Dlatego też musiał być silny dla niej. Musiał wierzyć za nich oboje.
Nic więcej już nie powiedział. Po prostu leżał obok kobiety, tuląc ja do siebie i przekazując jej w ten sposób całe swoje wsparcie i cała swoją miłość.
- Dobrze. - Zgodził się po chwili. - Wyjdę z nim za jakiś czas. Teraz jeszcze trochę poleżymy obok siebie. - Dodał
[ Haha tak xd już się nie mogę doczekać :) a depresja to bardzo dobry pomysł. Na pewno będzie ciekawiej. ]
OdpowiedzUsuńGabriel, domyślał się, że Lauren w końcu znużona płaczem, zaśnie.
Poczekał aż to nastąpi, przez cały czas, tuląc ją do siebie. Dopiero kiedy, kobieta spała już mocno Lemaire wyslizgnal się ostrożnie z jej objęć i wstał z kanapy.
Krył rudowłosa kocem i założył swoją koszulę i wyszedł z Brunem na spacer, mając nadzieję, że kiedy wróci Lauren będzie już w lepszym humorze.
[ No dokładnie, bo ludzie czasami potrafią być naprawdę zabawni.:) mi też ich żal, ale niech sobie trochę pocierpią.]
OdpowiedzUsuńGabriel zrobił Brunowi dość długi spacer. Chciał, żeby psiak się wybiegał, ale chciał też pobyć przez jakiś czas. Przemyśleć sobie wszystko i zastanowić się co dalej.
Martwił się o Lauren. Naprawdę bardzo się o nią martwił i miał nadzieję, że wszystko jakoś się ułoży.
Kiedy wrócił do domu, kobieta jeszcze spała. Nakarmił psa i zaczął przygotowywać jakąś kolację, a gdy skończył, ruszył do salonu, by obudzić ukochaną.
Nie spała już, więc podszedł do niej bliżej, uśmiechając się do niej lekko.
- Jest dziewiętnasta. - Odpowiedział na jej pytanie. - Wyspałaś się? - Zapytał. - Zrobiłem kolację.
[ Ja właśnie siedzę w Przychodni Medycyny Pracy żeby wypisali mi papierek, że mogę pracować. :D jestem 20 w kolejce haha :)]
OdpowiedzUsuńGabriel widział, że coś się z Lauren dzieje, ale miał nadzieję, że to tylko chwilowe, że za jakiś czas jej to przejdzie.
Wiedział, że kobieta potrzebuje sporo czasu na to, by pogodzić się z tym, że być może nigdy nie będzie mogła chodzić. Że być może do końca życia będzie siedziała na wózku
W mężczyźnie, tliła się jednak jeszcze iskierka nadziei. Chciał wierzyć, że uda im się to pokonać i rehabilitacje na pewno pomogą.
Gabriel posadził Lauren ponownie na wózku i zaprowadził ją do jadalni, gdzie na stole czekały już naleśniki. Widział, że rudowłosa nie ma apetytu, jednak nic na ten temat nie powiedział. Z resztą, bardzo mało mówili oboje. Cisza go przytłaczała. Czuł się tak, jakby ktoś umarł.
Uniósł głowę znad talerza, kiedy w końcu Lauren przerwała milczenie.
- Na dziesiątą trzydzieści muszę się stawić w sądzie. - Odpowiedział jej.
[ Dopiero co wróciłam do domu, ale wkurzona na maxa, bo się okazało, że muszę jeszcze raz książeczkę wyrobić:/ eh i sobie tydzień na bezrobociu teraz posiedzę. Wow, to fajnie masz. Też bym sobie pojechała do takiego muzeum.]
OdpowiedzUsuńGabriel tak naprawdę, nawet nie był w stanie, myśleć teraz o swoim rozwodzie. Przerażało go to, owszem, ale sytuacja Lauren była dla niego ważniejsza. Martwił się o nią, odkąd spadła na nich ta straszna informacja o jej kalectwie i nie miał czasu, by choćby przez chwilę zastanowić się nad tym, co miało go czekać jutro w sądzie.
Dopiero pytanie Lauren zwróciło jego myśli właśnie ku tej sprawie. Spojrzał na nią uważniej, chciał się uśmiechnąć, ale tak naprawdę nie był w stanie tego zrobić.
- Mam nadzieję, że skończy się to na jednej rozprawie. - Powiedział cicho, odsuwając od siebie niemal pełen talerz. - Wolałbym żeby tak było, bo naprawdę nie mam ani ochoty, ani tym bardziej czasu na to, by walczyć z Marie. - Dodał jeszcze.
[ Nie no nic się nie stanie, jak tydzień sobie posiedzę. Chociaż odpocznę porządnie. :) Wybacz brak odpisów wczoraj, ale miałam tak ciężki dzień, że nawet nie chciało mi się laptopa odpalać. ]
OdpowiedzUsuńZ Marie Gabriel spędził niemal całe swoje życie. Znała go jak nikt inny, ale pojawiła się Lauren, która wywróciła jego życie do góry nogami i sprawiła, że Lemaire zaczął wątpić jeszcze bardziej w to, co łączyło go z Marie. Rudowłosa była zupełnie inna, niż jego żona, ale miała w sobie coś, co pchało go do niej, co sprawiło, że wierzył, że z nią będzie lepiej, że z nią będzie już do końca życia.
Marie, od dnia jutrzejszego miała zostać już tylko jego byłą żoną i w jakimś sensie pewnie przyjaciółką, bo Gabriel tak naprawdę nie był chyba jeszcze gotowy na całkowite usunięcie jej ze swojego życia.
Spojrzał na Lauren uważniej.
- Mam nadzieję, że tak będzie. - Odpowiedział cicho, ściskając trochę mocniej dłoń kobiety. - Oboje chyba chcemy mieć to już za sobą i liczę na to, że i do niej to dotarło. Nie chcę z nią walczyć. Chcę się rozejść w pokoju. - Lekki uśmiechem pojawił się na jego twarzy.- Zaraz sprzątnę po kolacji i możemy coś obejerzeć, jeśli masz ochotę skarbie. Jest dość wcześnie jeszcze.
[ Haha, i dziś znów to samo, ale na szczęście trochę wcześniej się ze wszystkim uwinęłam. :) no tak racja, zaraz Wielkanoc :D haha a co to za koreańska drama?]
OdpowiedzUsuńGabriel nie miał czasu nad zastanawianiem się nad swoim rozwodem. Jego myśli bardziej zaprzątała ich obecna sytuacja, niż rozstanie z żoną. Przejmował się Lauren. Jej kondycją i fizyczną, i psychiczną. Widział, że coś się z nią dzieje, ale nic na ten temat nie mówił. Jej zapewnienia też nie do końca go przekonywały, jednak nie dał tego po sobie poznać.
- Dobrze, to w takim razie puścimy jakiś film. - Odezwał się w końcu, podnosząc się ze swojego miejsca. - Mogę sprzątnąć po kolacji. - Zdążył jeszcze dodać, ale Lauren była szybsza. Lemaire westchnął tylko cicho i pokręcił głową. - Pójdę wziąć prysznic. Zaraz wracam. - Mruknął w końcu, wychodząc z jadalni, by udać się do łazienki. Oboje chyba potrzebowali w tej chwili odrobiny samotności.
[ w domu, robimy mały remont, bo ostatnio poszła rynna zewnętrzna i zalało ścianę kamienicy, a że mamy mieszkanie zewnętrzne to cała ściana w salonie była ohydnie żółta, a mój zmysł estetyczny nie mógł tego znieść niestety. A może i to obejrzę sobie, bo nie mam na razie żadnego serialu do oglądania, a do Gry o Tron jeszcze tak strasznie daleko :d]
OdpowiedzUsuńNajwyraźniej, oboje postanowili udawać, że wszystko jest dobrze. Grali w tę swoją przewrotną grę, udając że kompletnie nic się nie dzieje.
Mężczyzna i tak już się przejmował. Widział, że z Lauren coś się dzieje, widział że jest w kiepskim stanie i bał się, że może to doprowadzić u niej do jakiejś depresji. Ale najbardziej przerażało go to, że ta cała sytuacja może doprowadzić do tego, że w końcu się rozstaną. A tego by nie chciał.
W łazience spędził sporo czasu. Nie spieszył się z prysznicem. Chciał pobyć sam i zastanowić się przez chwilę nad wszystkim. Kiedy skończył wrócił do salonu i spojrzał na siedzącą na podłodze Lauren. Zdziwił się nieco, ale nic nie powiedział.
- To jak? Wybrałaś coś? - Zapytał, patrząc na nią uważniej. - Może masz ochotę na lampkę wina?
[ Pewnie obejrzę, jak będę miała chwilę :) dzisiaj jestem do 15:00 potem uciekam do kina na film :)]
OdpowiedzUsuńGabriel również nie miał zamiaru odpuszczać. Kochał Lauren i nie wyobrażał sobie bez niej życia. Wiedział, że przynajmniej początkowo będzie im ciężko dojść ze wszystkim do ładu. Kalectwo kobiety na pewno im w tym nie pomoże, tak jak jej wahania nastrojów, o których Gabriel wolał na razie nie rozmawiać. Z resztą, tak samo jak rudowłosa.
- Dobrze, niech będzie horror. - Odpowiedział jej z lekkim uśmiechem na ustach, zaraz idąc do kuchni, by wyciągnąć dla nich butelkę wina i dwa kieliszki. On sam miał dzisiaj ochotę porządnie się znieczulić. - Masz rację, kochanie. Cała butelka powinna nam spokojnie wystarczyć. - Odezwał się po chwili, stawiając wszystko na stoliku. - Pomóc ci usiąść na kanapie? - Zapytał jeszcze.
[ Byłyśmy na " Porady na zdrady". Jakaś polska komedia, mało ciekawa powiem Ci. Wynudziłam się jak cholera i straciłam pięć dych w kinie masakra :/ odpisuję dopiero teraz ,bo po sprzątaniu mam naprawdę mega lenia. ]
OdpowiedzUsuńIch związek w całej sytuacji, która ich dotknęła, był chyba najjaśniejszym punktem. W to, że będą zawsze razem, Gabriel wierzył i nie zamierzał przestać wierzyć. Kochał Lauren, mimo że spotykali się i znali się tak krótko, to jednak czuł, że to właśnie ona jest jego bratnią duszą.
Nie skomentował tego, jak szybko rudowłosa opróżniła pierwszy kieliszek wina. Podszedł do telewizora żeby uruchomić film, a potem podszedł do ukochanej biorąc ją na ręce i siadając obok niej na kanapie. Kiedy położyła głowę na jego kolanach, zaczął delikatnie głaskać ją po włosach, a w drugą rękę chwycił kieliszek, by upić z niego nieco wina. Splótł ich palce razem i uniósł je ku górze, by móc pocałować wierzch jej dłoni.
- Kocham cię skarbie, wiesz. - Powiedział cicho.
[ Aj, ja też nie lubię, ale przyjaciółka mi dziurę w brzuchu o ten film wierciła jakieś dwa tygodnie to się w końcu zgodziłam. No, bilet 25 zł no i popcorn z colą też coś koło tego. ]
OdpowiedzUsuńOboje chyba nie za bardzo interesowali się tym, co działo się na ekranie. Gabriela nie bardzo fascynowały horrory, ale chciał obejrzeć coś, co sprawi Lauren przyjemność i choć na chwilę odwróci jej uwagę.
Wyciągnął drugą dłoń, by móc bez przeszkód gładzić Lauren po policzku i patrzeć jej w oczy. To było lepsze, niż jakieś durne filmy.
- Obiecam ci co tylko zechcesz skarbie. - Powiedział cicho, chociaż nieco obawiał się tego, co chciała mu powiedzieć Lauren. Czyżby chciała wymusić na nim coś, czego nie będzie w stanie zrobić?
[ Też chyba zacznę to robić, bo naprawdę ceny w kinach są wręcz powalające.]
OdpowiedzUsuńByła kobietą, o której marzył bez względu na wszystko i o tym Lauren powinna zawsze pamiętać. Nie chciał nikogo innego i nigdy by jej nie opuścił, bez względu na to, jak źle by się działo.
Zmarszczył brwi, kiedy usłyszał jej słowa. Spojrzał kobiecie w oczy, mocniej chwytając ją za rękę.
- Skarbie, nie mam zamiaru cię zostawiać. - Powiedział cicho. - Nigdzie się stąd nie ruszę, obiecuję. - Dodał jeszcze. - Bez względu na to, jak źle by między nami nie było. Kocham cię i zawsze będę. - On też brzmiał dość ckliwie, ale chciał zapewnić Lauren, że ją kocha, że nie zostawi jej bez względu na wszystko.
Chciał być obok niej, nawet jeśli naprawdę miałoby być między nimi źle.
[ No to jest masakra. Czasami serio mam ochotę przestać chodzić do kina i po prostu obejrzeć coś w necie. Taniej wychodzi. Xd]
OdpowiedzUsuńGabriel wiedział, że Lauren straciła nieco wiary w siebie po wypadku. Że zaczęła uważać, że nie zasługuje na niego, albo że on nie będzie jej chciał.
Myliła się i to bardzo, a on miał zamiar jej to udowadniać na każdym kroku. Przecież ja kochał i bez względu na wszystko nie miał zamiaru jej zostawiać. Nawet jeśli oznaczałoby to pomaganie Lauren do końca życia, albo rezygnację z seksu.
Lemaire miał jednak nadzieję, że wszystko będzie dobrze, że rehabilitacja pomoże rudowłosej stanąć na nogi.
- Wiem o tym skarbie, ale teraz już będzie lepiej. Obiecuję ci to.- Powiedział, pochylajac się, by móc pocałować ją delikatnie w usta. - Luke siedzi w areszcie i już z niego nie wyjdzie kochanie. Będziesz wolną i będziesz szczęśliwa ze mną, zobaczysz. - Dodał jeszcze.
[ W sumie racja, kino jest idealne do horrorów. W domu takiego nagłośnienia się nie uzyska. :)]
OdpowiedzUsuńStarał się ją zrozumieć. Naprawdę bardzo się starał. Czasami miał jednak wrażenie, że Lauren potrzebna jest pomoc psychologa, ale nie miał śmiałości do tego, by jej to zaproponować.
Może też miał nadzieję, że samo jej to minie. Że Lauren w końcu zapomni o tym wszystkim, co zrobił jej Luke.
- Staram się to zrozumieć skarbie naprawdę. - Odezwał się po chwili cicho. - Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałbym ci z tym pomóc skarbie. Jak bardzo bym chciał, żebyś w końcu mogła o tym wszystkim zapomnieć i być w końcu szczęśliwa. Że mną. - Dodał jeszcze po chwili.
Dobił swoje wino, wyłącz film i spojrzał na kobietę.
- To dobry pomysł kochanie. - Zgodził się w końcu. - Jutro faktycznie może być ciężko, a jeśli będziesz chciała to zawsze możemy porozmawiać przez chwile w łóżku.
Zapewne, za jakiś czas Gabriel będzie chciał jeszcze raz poruszyć kwestię ewentualnej terapii Lauren. Wiedział, że to by jej pomogło. On niestety nie był psychologiem i nie był w stanie pomóc jej tak jak specjalista.
OdpowiedzUsuńChciał żeby Lauren w końcu mogła patrzeć w przyszłość bez spogladania w swoją przeszłość związaną z Luke'm.
Były mąż kobiety non stop ich nawiedzal, nawet jeśli nie było go gdzieś w ich pobliżu.
- Jestem zmęczony to fakt, ale mam nadzieję, że jutrzejszą rozprawa będzie jedyna i ostatnia. - Powiedział cicho. - Chciałbym, żeby chociaż ta jedna. rzecz była już całkowicie zakończona i żebym nie musiał się tym już więcej martwić, a zająć się tobą. - Dodał jeszcze.
Gabriel miał zamiar pomagać Lauren w codziennych czynnościach, dopóki sama nie nabralaby w nich wprawy. Początkowo na pewno będzie to dla niego krępujące, jednak chciał ją wspierać.
- Oczywiście, że ci pomogę skarbie.- Odezwał się po chwili, podnosząc się ze swojego miejsca i biorąc Lauren na ręce, by móc posadzić ją na wózku. - Wolisz wannę czy prysznic?- Zapytał po chwili.
[ okey, okey :d ja mam dzisiaj wycieczkę do Poznania na mecz, ale jakoś postaram się odpisywać chociaż z telefonu :)]
OdpowiedzUsuńGabriel będzie musiał naciskać zapewne na wizytę u specjalisty, doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Chciał, żeby Lauren skorzystała z pomocy terapeuty, bo bez tego niestety ich przyszłe życie będzie non stop nawiedzane widmem Luke'a, przez co na pewno nie będą do końca szczęśliwi, a Lemaire jednak chciał się pozbyć Sweensona całkowicie. Mężczyzna był dosłownie jak koszmar senny, który za nic w świecie nie chciał się skończyć.
- Tak, mam nadzieję, że wszystko się ułoży, bo naprawdę jeszcze walka o rozwód nie jest mi potrzebna do szczęścia. - Powiedział cicho, uśmiechając się smutno do Lauren. - Mam nadzieję, że Marie niczego nie wykombinowała. - Dodał jeszcze.
Poszedł za kobietą do łazienki i kiedy ona myła zęby, nalał wody do wanny i wlał do niego trochę płynu do kąpieli.
Kidy skończyła podszedł do niej, by pomóc jej się rozebrać, a na sam koniec włożył ją do wanny.
- Poradzisz sobie? - Zapytał.
[ Tak, ale na trawie, bo na lodzie już niestety sezon się skończył. Dopiero we wrześniu wznawiaja rozgrywki]
OdpowiedzUsuńGabriel miał nadzieję, że tak właśnie będzie. Że Marie w końcu odpuści i przestanie myśleć, że coś miedzy nimi da się jeszcze uratować. Bo niczego już między nimi nie będzie. No może oprócz przyjaźni, której Gabriel poniekąd chciał. Jego żona była e pewnym sensie dla niego ważna. W końcu spędzili że sobą większą część życia i nie łatwo było wymazać to wszystko z pamięci.
Kochał Lauren, tego mogła być pewna, jednak znając życie przy spotkaniach że znajomymi Marie na pewno tez będzie obecna.
Gabriel usiadł na zamkniętej klapie sedesu i przyglądał się kapiacej kobiecie.
- Z czasem na pewno wszystko zacznie przychodzić ci dużo łatwiej. - Odpowiedział jej z lekkim uśmiechem. - Dlatego też rehabilitacja jest tak bardzo ważna. Żeby wzmocnić twoje ręce, a przede wszystkim dolne części ciała. - Dodał jeszcze, nadal wierząc w to, że być może za kilka miesięcy Marie ponownie zacznie chodzić.
[ No fajne, fajne :) wybacz. Ja dopiero co wróciłam do domu, a w drodze nie było jak pisać, bo mi telefon padł:/]
OdpowiedzUsuńGabriel ani myślał zapraszać Marie do swojego domu, albo zmuszać Lauren do spotkań z jego byłą żoną. Wystarczą mu przede wszystkim spotkania w gronie ich znajomych raz na jakiś czas. Aż tak częstego konataktu z żoną Lemaire nie łaknął.
Miał Lauren, więc miał wszystko, czego potrzebował.
Wiedział, jakie rudowłosa ma podejście do swojego kalectwa i rehabilitacji. Ona sama nie była zbyt optymistycznie nastawiona do tego wszystkiego, ale on już tak. Wiedział, że odpowiednia dawka ćwiczeń i pozytywne myślenie na pewno pomogą.
Wstał ze swojego miejsca i podszedł do Lauren, by wyciągnąć ją z wanny i pomóc ubrać piżamę.
- To teraz do łóżeczka i spać. - Powiedział, śmiejąc się cicho i opróżniając wannę z wody.
[ Okey, okey :) ]
OdpowiedzUsuńWiedział doskonale, że Lauren nie podziela jego optymizmu i jego sposobu patrzenia na problem, który jej dotknął. Gabriel mógł robić to za nich oboje, tak długo, jak długo będzie to konieczne.
Nadal wierzył, że jego ukochana jeszcze kiedyś stanie na nogi, że jeszcze kiedyś znów będzie taka jak dawniej.
Kiedy znaleźli się już w sypialni, mężczyzna odsunął kołdrę, by Lauren było wygodniej się położyć. Był z niej dumny, że samodzielnie weszła na łóżko.
- Wydaje mi się, że niewiele czasu minie, a i twój stolik nocny będzie wyglądał tak niechlujnie jak mój. - Zaśmiał się cicho, zdejmując z siebie koszulkę i spodnie. - Chociaż, znając twój pedantyzm to i tak będziesz miała na nim porządek. - Dodał jeszcze, wsuwając się na swoje miejsce i zaraz przysuwając się do Lauren. Okrył ich oboje kołdrą i przytulił kobietę najmocniej jak potrafił.
- Słodkich snów skarbie.
Oboje mieli inne podejście do kwestii porządku w mieszkaniu. Gabriel, chociaż nawet bardzo się starał to nie potrafił zmieniać swoich nawyków. Odkładał coś gdzieś, gdzie nie powinien, a potem biegał po całym mieszkaniu szukając tego czegoś, kiedy znów tego potrzebował.
OdpowiedzUsuńWiedział, że Lauren się tym denerwuje, jednak nic nie mówiła. Każdy miał jakieś swoje słabości.
Zasnął bardzo szybko, wtulony w kobietę i nawet nie poczuł, kiedy w końcu wysunęła się z jego objęć.
Spał w najlepsze do rana, aż nie obudził go dźwięk budzika. Niechętnie otworzył oczy i dopiero wtedy dostrzegł, że Lauren nie ma obok niego.
Wstał zaraz i poszedł do salonu.
- Dzień dobry skarbie. - Przywitał się z nią. - Długo już nie śpisz?
[ Sorki, przysnęło mi się wczoraj. :/ o biedna 9 godzin to jest masakra totalna. ]
OdpowiedzUsuńKażdy człowiek miał jakieś swoje wady i słabości, a najważniejsze było to, by je zaakceptować, by nauczyć się jakoś z nimi żyć.
Gabriel i Lauren to zrobili i mimo, że oboje mieli różne niechlubne nawyki, to akceptowali je wzajemnie, co pozwalało im unikać jakichkolwiek awantur.
Lemaire spojrzał na kobietę krzątającą się po kuchni.
- Jakoś nie mogę spać. Chyba ta rozprawa spędza mi sen z powiek. - Powiedział cicho, wchodząc do pomieszczenia, by móc ją pocałować w policzek. - Śniadanie wygląda pysznie.
On nie zaczął się śmiać, słysząc jej odpowiedź.
-Powinnaś się położyć skarbie. Nie powinnaś tak nadwyrężać swojego organizmu. - Odpowiedział jej. Teraz, kiedy przyjrzał się rudowłosej zauważył, że ma worki pod oczami i wygląda na bardzo zmęczoną. - Sam pójdę na tą rozprawę.
[ Haha, dla mnie wstawanie o 7:00 jest normalne :D to już początek dnia i to od kilku godzin hahah :d to i tak sporo przerwy masz, u nas w poprzedniej pracy na 8 godzin było pół godziny przerwy i weź to rozplanuj na jakiś obiad, albo na papierosa. Masakra :/]
OdpowiedzUsuńNa pewno za jakiś czas dojdzie między nimi do jakiejś kłótni. To było nieuniknione i Gabriel doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Miał tylko nadzieję, że nie dojdzie między nimi do jakiejś poważnej awantury. On sam nigdy kłócić się nie lubił i zawsze starał się jakoś wszystko załagodzić. Tak też było z Marie. Ona się wściekła, a on zawsze mówił do niej spokojnie. Całkowicie spokojnie, w ogóle nie podnosząc na nią głosu. Taki już był z natury.
- No może i masz rację, ale ja nie chrapię. - Powiedział, udając oburzenie. - Teraz wstałem, bo już nie mogłem spać. - Dodał jeszcze, po czym pochylił się, by pocałować Lauren w usta. - I tak jesteś piękna. Nie musisz się malować. - Uśmiechnął się do niej lekko.
Nie podobało mu się to, że nie chciała spać. Będzie musiał jej w tej kwestii przypilnować.
- Lauren, dobrze wiesz, że powinnaś odpocząć. - Odezwał się po chwili. - Ale nie mogę ci zabronić jechać ze mną na rozprawę. Obiecaj mi jednak, że kiedy wrócimy, grzecznie się położysz i spróbujesz zasnąć.
[ Hehe, ja się chyba już przestawiłam na wczesne wstawanie po tym, jak wstawałam na budzik i teraz nie ma dnia, żebym pospała sobie chociaż do 9:00 czy 10:00, ale mniejsza o to. Chociaż dzień mam dłuższy. :)]
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim, w związku należało dyskutować, a nie wszczynać awantury. Porządna rozmowa powinna rozwiązać większość problemów i z takiego założenia zawsze wychodził Gabriel.
Nie widział sensu w krzyczeniu na siebie, w wyrzucaniu sobie wszystkiego, co było źle zrobione w trakcie trwania związku, bo to nie pomagało, a tylko jeszcze bardziej szkodziło.
Lemaire, już nic nie powiedział o chrapaniu. On wiedział swoje, a Lauren swoje.
- N dobrze, to zrób się na bóstwo. - Powiedział w końcu, chociaż dla niego rudowłosa faktycznie zawsze wyglądała dobrze. Dla niego nie musiała się stroić.
- Pomóc ci w czymś? - Zapytał, kiedy zauważył, że kobieta zaczęła znosić talerze do jadalni. Chciał się na coś przydać, a może i poniekąd nieco ją wyręczyć. - Dobrze, godzinka lub dwie snu mnie usatysfakcjonują. Przypilnuję cię. - Zagroził, śmiejąc się cicho.
[ ja mam budziki w telefonie dość różnie ustawione i nigdy tego nie sprawdzam, a potem wstaję w sobotę albo w niedzielę o 5:30 :d]
OdpowiedzUsuńGabriel miał nadzieję, że Lauren będzie z nim szczera w każdej sytuacji, że nie będzie niczego trzymała w sobie i od razu powie mu jeśli coś byłoby nie tak.
Nie chciał,by tłumiła w sobie wszystko, bo problemy najlepiej było rozwiązywać od razu.
Gabriel zabrał dzbanek z kawą i dwie szklanki, po czym zaniósł wszystko na stół do jadalni. Nalał obojgu kawy i usiadł na swoim miejscu.
- Wiesz, że jesteś z lekarzem skarbie? - Zapytał, śmiejąc się cicho. - Wiesz, że ma bzika na punkcie zdrowego stylu życia. Zawsze też możesz wziąć coś nasennego, żeby przespać się przez pełne osiem godzin i zregenerować organizm.
[ Oj, a co się stało, że się wkurzyłaś? No ja już tak mam, że jak się obudzę to już zasnąć nie potrafię niestety.]
OdpowiedzUsuńGabriel zazwyczaj mówił od razu co mu leżało na wątrobie, żeby potem nie było żadnych niejasności. Chciał mieć od razu czysta atmosferę, a nie tłumić coś w sobie, by dopiero później wybuchnąć. Nie takim był typem człowieka.
Przyglądał się uważniej Lauren, kiedy wręcz przysłała się do szklanki z kawą i pokręcił z dezaprobatą głową, ale nic nie powiedział. zabrał się do jedzenia kanapek.
- No jak uważasz kochanie, ale może i masz rację. - Powiedział. - Najwyżej jak wrócimy do domu to chociaż na chwilę się poleżymy i poleniuchujemy razem.- Zaproponował.
Kiedy Gabriel skończył śniadanie, sprzątnąć wszystko ze stołu i poszedł się przebrać. Niedługo musieli wyjść, żeby zdążyć na rozprawę. A w tak ważnym dniu mężczyzna nie chciał się spóźnić. czuł, że zaczyna się stresować i ma problem z zawiazaniem krawata. oszukał Lauren i podszedł niej.
- Pomożesz mi to zawiązać?- Zapytał. - Ręce tak mi się trzęsą, że sam nie mogę dać sobie rady.
[ To głupota totalna widzę. :/ ja to jeszcze jak pracowałam w KFC to miałam takie pisanie szczęście, że jak byłam na popołudniowej zmianie to po sprzątaniu nigdy nie mogłam zdarzyć na ostatni autobus do domu. :/ Ja kiedyś pałam więcej. teraz potrafię strasznie długo siedzieć a i tak wstaje rano i jest dobrze :)]
OdpowiedzUsuńDo Gabriela chyba dopiero teraz zaczynało docierać, że za chwilę będzie musiał zmierzyć się z Marie po raz ostatni.
Dopiero teraz, zaczynało docierać do niego to, że jego dziesięcioletnie małżeństwo, właśnie dobiegło końca. mężczyzna zaczął to odbierać jako osobista porażkę. do tej pory zawsze wszystko mu się udawało. Wszystko szło po jego myśli.
Nie żałował jednak, że tak się stało. z Marie już od dawna nic ich nie łączyło i chyba ciągnęło ten związek ze względu na swoją długoletnią przyjaźń. gdyby nie Lauren, Gabriel pewnie nadal by w nim tkwił. A teraz, miał u swojego boku kogoś, kogo szalenie kochał i miał nadzieję, że tym razem wszystko się powiedzie. Że z rudowłosa będZie już na zawsze.
Kleknal przed kobieta, by móc ją pocałować.
- Mam nadzieję, że będzie dobrze. Dziwnie czuję się z tym, że jakiś etap mojego Uciąć się kończy. - powiedział cicho. - Nie myśl jednak, że żałuję, bo nie żałuję. Chce to zakończyć, tylko po prostu nie wiem, co mam o tym myśleć. - Położył głowę na kolanach Lauren. - Cieszę się, że tam ze mną pojedziesz. sam nie dałbym sobie rady.
[Jak nie zdążyłam to dzwoniłam po taksówkę i płaciłam prawie 60 zł żeby dojechać do domu, bo mieszkałam poza miastem. :/ teraz już jest inaczej. Będę miała na tyle blisko do pracy, że będę mogła sobie spacerkiem dojść. ]
OdpowiedzUsuńMoże i przyjmował to spokojnie, ale gdzieś tam w środku się aż gotował. W końcu na pewno spotkają się z Marie, nawet na korytarzu. Nie chciał jej widzieć, nie chciał z nią rozmawiać, jednak wiedział, że będzie musiał z nią pogadać, choćby przez chwilę, przez wzgląd na dawne czasy i to, co ich mimo wszystko łączyło.
- Nigdy w życiu bym nie powiedział, że kiedykolwiek dożyję dnia, w którym wezmę rozwód. - Powiedział cicho. - Ale tak to już jest. Coś się kończy, coś się zaczyna. - Dodał jeszcze.
Było mu przykro, ale tak najwidoczniej chciał los. Z Lauren powinno im się udać, chociaż tego też nie mógł być pewien na sto procent. Wszystko mogło się wydarzyć, tak naprawdę. Jednak Gabriel liczył po cichu na to, że wszystko będzie dobrze.
- Tak, kochanie. Już ci pomagam. - Powiedział cicho, niechętnie podnosząc głowę z jej kolan i patrząc na nią uważnie.
[ no dobrze jest mieć blisko, bo chociaż nie wydaję kasy na bilet miesięczny tylko mogę się przejść :) trochę ruchu zawsze się przyda. ]
OdpowiedzUsuńGabriel miał zamiar chronić Lauren przed spotkaniem z Marie. Doskonale jeszcze pamiętał ostatnią wizytę swojej żony w ich mieszkaniu i nie chciał dopuścić do tej samej sytuacji. Rozumiał swoją żonę, potrafił zrozumieć jej żal, ale to do czego się wtedy posunęła nie mieściło mu się w głowie.
- Teraz już będzie inaczej. - Powiedział z lekkim uśmiechem. - Najważniejsze jest to, że dziś będę wolny, a ty za jakiś czas również i spokojnie będziemy mogli zacząć nasze wspólne życie. - Dodał jeszcze.
Pomógł Lauren ze zdjęciem spodni od piżamy i zaraz zaczął ubierać jej spodnie, które miała tego dnia zamiar założyć.
- Nie przejmuj się kochanie. - Powiedział cicho. - Wszystko jest w porządku. Naprawdę. Za kilka miesięcy wszystko wróci do normy. Zobaczysz.
[ Ale i tak bilety są strasznie drogie. Prawie stówkę płaciłam za bilet miesięczny na wszystkie linie dzienne. A jak chcesz miejsko-podmiejski to płacisz jeszcze więcej. ]
OdpowiedzUsuńGabriel wiedział, że najlepiej będzie odseparować obie panie od siebie. Nigdy nie zapałają do siebie sympatią, a wolał unikać jakichkolwiek kłótni między nimi, bo to nie o to chodziło.
- To dobrze. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, maksymalnie za dwa miesiące będziesz już tylko moja. - Powiedział, uśmiechając się lekko do Lauren, by zaraz pochylić się i ją pocałować.
- Kochanie nie dziękuj mi. - Odezwał się po chwili. - To nic takiego. Chcę ci pomagać, ale na pewno za kilka tygodni świetnie będziesz sobie sama ze wszystkim radziła. - Dodał jeszcze, idąc za nią do przedpokoju, by ubrać na siebie buty oraz marynarkę. Coraz bardziej zaczynał się denerwować, ale wolał być już na sali sądowej. Tam może poczuje się nieco lepiej.
- To co? Jedziemy? - Zapytał, otwierając przed nią drzwi wejściowe.
[ No, bo szkolny zawsze jest tańszy, ale to faktycznie zależy też od regionu. :) o to fajnie, ja dziś leniwa buła jestem, dlatego tak trochę w kratkę odpisuję. :) ]
OdpowiedzUsuń- No tak, tak. Już jesteś moja kochanie, ale wiesz doskonale o co mi chodzi. - Zdążył jeszcze powiedzieć, zanim go nie pocałowała. Chciał przedłużyć jeszcze to wszystko, ale musieli się zbierać. No cóż, Gabriel nie chciał też, by Lauren należała nawet tylko na papierze do innego mężczyzny, a tak było, dopóki by się nie rozwiodła z Luke'm. Dlatego też tak mu na tym wszystkim zależało.
Już sama obecność Lauren dodawała Lemaire'owi otuchy. Wiedział, że jest blisko niego i od razu czuł się z tym wszystkim o wiele lepiej. Wiedział, że go nie opuści, a samo to, że chociaż będzie trzymała go za rękę w jakiś sposób łagodziło jego stres.
W sądzie byli prawie na godzinę przed czasem.
- Może pójdziemy jeszcze na jakąś kawę? - Zaproponował rudowłosej, kiedy tylko weszli do budynku, a on zauważył na końcu korytarza stojącą tam Marie. Nie chciał na razie z nią rozmawiać.
[ Wolny dzień zawsze jest spoko, bez względu na to, jak się go spędza. :) ]
OdpowiedzUsuńGabriel wolał poczekać na rozmowę z Marie dopiero na sali sądowej. Teraz nie miał jeszcze na to ochoty. Nie wiedział, co jego żona miałaby mu do powiedzenia, albo jak zareagowałaby na to, że przyjechał tutaj z Lauren.
W sumie mało go to interesowało, ale nie chciał wywoływać zbędnych rozmów, ani tym bardziej awantur.
- To może chodźmy tam. - Wskazał ręką odpowiednie miejsce. - Kiedy szukaliśmy sali widziałem tam wyjście na taki wewnętrzny ogródek. - Dodał jeszcze, ruszając w tamtą stronę. - Muszę pooddychać świeżym powietrzem i nie chcę jeszcze rozmawiać z Marie. - Wyjaśnił.
[ Czasami tak jest, że człowieka nosi xd]
OdpowiedzUsuńGdyby Lauren powiedziała Gabrielowi o czym myśli, jak nic od razu zapewniłby ją, że przecież nie chodzi mu tylko o seks. Tak było naprawdę. Był lekarzem. Wiedział przecież z czym wiąże się przypadłość Lauren. I nie winił jej wcale za to.
Poszli więc w miejsce, które wskazał.
Gabriel przyglądał się jak rudowłosa próbuje usiąść na ławce. Kiedy spadła jej torebka, schylił się zaraz by ją podnieść. Dostrzegł paczkę z papierosami i spojrzał na kobietę.
- Kochanie nie powinnaś się tak schylać. - Powiedział cicho, pomagając jej usiąść prosto na ławce. Spojrzał na nią uważniej i pozbierał do jej torebki pozostałe rzeczy. Dopiero wtedy, przysiadł na drugim brzegu ławeczki. - Od kiedy palisz?
[ Haha, to faktycznie najwyższa pora. :) co Ty chcesz od Lauren. Urocza jest xd]
OdpowiedzUsuńFaktycznie, Gabriel miał fioła na punkcie zdrowego trybu życia, odpowiedniego odżywiania się i tak dalej. Dla niego papierosy mogłyby w ogóle nie istnieć. nigdy w życiu nie miał w ustach choćby jednego. nie tolerować palenia, nie lubił przebywania w pomieszczeniach z palczami, bo już sam zapach dymu tytoniowego straszliwie go drażnił.
Spojrzał tylko na Lauren i pokręcił głową. Najchętniej wyrzucony jej te papierosy, ale przecież była dorosła i wiedziała co robi.
- A dlaczego mi o tym nie powiedziałaś?- Zapytał po chwili, przesuwając się bliżej, by zacząć delikatnie masować jej plecy. - Nie zabronię ci palenia, bo sama dobrze wiesz co robisz, ale nie chciałbym żebyś paliła przy mnie albo w mieszkaniu, dobrze?
[ To miłego biegania :) no w sumie racja, chociaż ja w facetów których robię dokładam kawałek charakteru jakiegoś faceta, którego znam.:)]
OdpowiedzUsuńTo też nie było tak, że Gabriel się nie wkurzył. Był zły, owszem, ale przecież nie będzie jej robił za to awantury. Palenie Lauren było chyba w tym momencie ich najmniejszym problemem.
- Co nie zmienia faktu, że powinnaś mi o tym wcześniej powiedzieć. - Odezwał się po chwili. - Nie lubię, kiedy coś się przede mną ukrywa. przecież nie byłbym na ciebie zły. Przecież wiesz, że ja nie krzyczę i nie robię awantur o takie rzeczy. - Dodał jeszcze po chwili z lekkim uśmiechem, ściskając dłoń Lauren.
Gabriel miał jednak cicha nadziej, że kobieta. sama w końcu przestanie.
- Są inne sposoby relaksu, nie tylko palenie, które cię truje.- Powiedział jeszcze.
[ haha, ja się gubię w mieście, w którym mieszkam od urodzenia, więc nie jest z Tobą źle xd haha ja mam to samo, bo często zauważam, że nie zawsze jestem konsekwentna jeśli chodzi o charakter moich postaci. ]
OdpowiedzUsuń- Nie przepraszaj kochanie. Nic takiego się nie stało. - Powiedział, uśmiechając się lekko do Lauren.
Gabriel miał nadzieję, że już wkrótce kobieta nauczy się mówić mu o wszystkim, bez strachu o to, jak miałby zareagować. Przecież nic by jej nie zrobił. Nawet nie miał takiego zamiaru, ale też nawet nie dawał jej powodów do tego, by myślała, że może być inaczej, że mógłby na nią krzyknąć, czy ją uderzyć.
- Tak, nie jestem nim. - Odezwał się po jakimś czasie, ściskając mocniej słoń Lauren i splatając ich palce razem. - No na pewno jest lepsze, niż alkoholizm, ale i tak się trujesz. Przynajmniej, jesteś tego świadoma. - Dodał.
[Hhahah no bo jak się nie chodzi w niektóre miejsca, to nie ma się co dziwić xD Ja raz z przyjaciółką stwierdziłam, że będziemy eksplorować naszą wieś. I poszłyśmy do jakiegoś lasu i wyszłyśmy z niego w Zabrzu, które jest oddalone jakieś 10 kilometrów xDDDD Taak ja mam to samo! Potem swój nastrój wplatam w ich zachowanie!]
OdpowiedzUsuń- Nie, właśnie, że się stało - poprawiła go. - Nie powinnam była niczego ukrywać względem ciebie. Nie na tym ma polegać nasz związek, prawda? Może powinieneś się wściec. Może wtedy do mnie dotrze, że, jeśli dalej będę cię porównywać do Luke'a, to prędzej czy później cię zranię - szepnęła, przysuwając się bliżej niego, by móc oprzeć głowę o jego ramię.
Naprawdę chciała postępować inaczej. Pragnęła obdarzyć Gabriela bezgranicznym zaufaniem, bo właśnie na takie zasługiwał, lecz coś wewnątrz niej wciąż wołało, że powinna uważać. Powinna udawać, byc tą lepszą wersją siebie, żeby przypadkiem nie spieprzyć tego, co udało się jej zbudować.
- Myślę, że to tylko chwilowe. Jak Luke zaczął się zachowywać, zaczął pokazywać, że wcale nie jest taki perfekcyjny, jak mi się wydawało, też zaczęłam palic. Potem jakoś samo przeszło, kiedy się z tym pogodziłam. Teraz pewnie będzie podobnie - wytłumaczyła mu, biorąc głęboki odddech i wypuszczając ze świstem powietrze. - Chyba powinniśmy powoli się zbierać.
[ haha, też tak kiedyś zrobiłam, ale to jak na grzyby poszła z moją mamą, wylądowałyśmy na innej wsi też z 10 km od naszej xddd ]
OdpowiedzUsuńGabriel spojrzał na Lauren. Miała trochę racji w tym, co mówiła.
- Tak, zgadzam się z tobą. - Odezwał się w końcu cicho. - Wolałbym żebyś mi wszystko mówiła od razu. Wtedy nie będzie takich sytuacji, jak ta sprzed chwili. - Dodał jeszcze. Objął rudowłosą ramieniem, przytulając ją mocno do siebie. - Tylko, że ja się wściekać nie umiem i dobrze o tym wiesz. - Westchnął cicho.
Nie podobało mu się to, że kobieta porównuje go do Luke'a. Był inny i chyba przez te kilka ostatnich miesięcy zdążył jej już to udowodnić, a przynajmniej tak mu się wydawało.
- Mam nadzieję, że to chwilowe. - Odezwał się po chwili, odsuwając się od Lauren i podnosząc się ze swojego miejsca. - Masz rację. Pora na nas. Rozprawa za chwilę się zacznie i ciekaw jestem czy nasz adwokat już jest na miejscu.
[ haha xd ja mam same takie niezwykłe przygody :D ]
OdpowiedzUsuń- Jesteś najlepsza skarbie, tylko czasami po prostu złe wspomnienia i nawyki z poprzedniego związku są silniejsze od czegokolwiek innego i ja to doskonale rozumiem. - Odpowiedział jej, całując ją w czubek głowy.
Lemiare miał jednak nadzieję, że w niedalekiej przyszłości, Lauren uda się w końcu zapomnić o tym co było i skupi się już tylko na ich związku. Wiedział jednak, że potrzeba na to sporo czasu i nie miał zamiaru naciskać jej w tej kwestii.
Gabriel żałował, że Lauren nie może siedzieć obok niego na sali sądowej. Kiedy wszedł do środka usiadł obok swojego adwokata i spojrzał na Marie lekko się do niej uśmiechając. Widział bezbrzeżny smutek na jej twarzy, ale też rezygnację. Najwidoczniej pogodziła się z tym, że właśnie go straciła.
Cała rozprawa minęła szybko, wciągu niespełna dwóch godzin Gabriel i Marie przestali być małżeństwem. Obyło się bez tragedii, bez prania brudów na sali sądowej. Lemaire odetchnął.
Wyszedł z sali i czekał na Lauren. Podeszła do niego, teraz już jego była żona.
- Masz ochotę na kawę? - Zapytała.
- Może innym razem Marie. Obiecałem Lauren obiad.
- Och, oczywiście. - Westchnęła cicho. - To do zobaczenia innym razem Gabrielu. Uważaj na siebie.
[ no zgadza się :d na starość będzie co wnukom opowiadać haha :D znów mam dziś lenia :D]
OdpowiedzUsuńGabriel nie miał ochoty rozmawiać zbyt długo z Marie, tym bardziej, że czekała na niego Lauren. Poza tym, na jakiekolwiek pogaduszki między nimi było jeszcze za wcześnie. Wolał najpierw odpocząć po rozprawie, przemyśleć sobie wszystko, bo jednak trochę to wszystko przeżył. W końcu spędzili ze sobą prawie całe życie.
Widział, że Marie dostrzegła Lauren na wózku. Widział jej spojrzenie. Obrócił się na pięcie i uśmiechnął się do ukochanej.
- Co..- Chciała o coś zapytać.
- Przepraszam, ale nie chcę o tym rozmawiać. - Powiedział cicho. - A teraz, naprawdę muszę już iść Marie. Zdzwonimy się za jakiś czas. - Dodał jeszcze, po czym odszedł do swojej narzeczonej.
- Wracajmy do domu kochanie. - Poprosił cicho, ruszając w stronę wyjścia.
[ Hehe, nie no co Ty: ) Lubię ten wątek. :D zawsze możemy prowadzić równolegle drugi :D
OdpowiedzUsuńwkurzyłam się, bo ludzie bez słowa usuwają swoje karty, a ja jak idiotka czekam na odpis. :/ aż tak ciężko jest napisać, że jednak to nie to? hehe a co jakieś egzaminy masz czy co?]
Dla Gabriela to nie było przejście z jednego nieszczęścia w drugie. Kochał Lauren i miał zamiar być z nią bez względu na wszystko. Nawet jeśli do końca życia miałaby jeździć na wózku, nawet jeśli inne przyjemności nie były im dane, albo założenie rodziny. Chciał z nią być, przy niej czuł się szczęśliwy i miał zamiar trwać przy jej boku do samego końca.
Ruszył za Lauren do wyjścia, ale zatrzymał się tak jak ona, kiedy usłyszał głos Luke'a.
Tego już było dla niego za wiele. Stres po rozwodzie, cała ta sytuacja z Lauren i to, że w końcu Lemaire miał możliwość zobaczyć Sweensona sprawiły, że mężczyzna automatycznie obrócił się na pięcie i ruszył w jego stronę.
- Ty skurwysynu! - Warknął tylko, nie zaważając na to, że jest w gmachu pełnym ludzi, że Marie nadal tam stała.
Ruszył na Luke'a ignorując wszystkich dookoła, a kiedy był już na tyle blisko, by mu przyłożyć zrobił to.
- Zapłacisz za to co jej zrobiłeś. Zgnijesz w pierdlu. Zobaczysz! - Warknął jeszcze, czując zaraz mocny uścisk na ramionach. Obejrzał się do tyłu i dostrzegł, że trzyma go jakiś ochroniarz.
[ Ja robiłam tak samo. Jak znikałam to całkowicie, ale zazwyczaj zdarzało mi się napisać dwa słowa, że nie mam czasu czy coś, a nie tak chamsko usuwać kartę. :/ a miałam całkiem fajny wątek, który się nawet nie zdążył rozkręcić :/ no masz rację, lepiej się uczyć stopniowo niż wszystkiego na raz. :)]
OdpowiedzUsuńW Gabrielu aż się gotowało. Jeszcze chyba nigdy nikt, aż tak bardzo nie zadziałał mu na nerwy jak Lucas Sweenson. Lemaire miał ochotę zmyć mu ten uśmieszek z twarzy. Zlać go tak, że do końca życia go popamięta, kompletnie nie dbając o konsekwencje. Gówniarz mógł go nawet później pozwać o pobicie, w tym momencie mało go to interesowało. Nie mógł pozwolić na to, żeby Lauren po raz kolejny musiała przechodzić przez ten koszmar. Żeby musiała słuchać tego kretyna.
- Wiesz co robią z takimi jak ty w więzieniu? - Zapytał, oddychając przez nos. - Pewnie nie. Zgotują ci tam piekło i mam nadzieję, że do końca życia będziesz pamiętał to co jej zrobiłeś. - Dodał jeszcze. Nie szarpał się. Nie chciał sobie robić dodatkowych kłopotów. - Żona to nie worek treningowy, ani tym bardziej popychadło. Za to bekniesz i za to, co jej zrobiłeś. Dopilnuję tego! - Odezwał się jeszcze po chwili i w tym momencie poczuł, że trzymający go policjant zwolnił uścisk, co Gabriel wykorzystał ponownie rzucając się Luke'a. Walił w jego twarz n oślep. Raz, drugi, trzeci, aż znów go od niego nie odciągnięto.
- Proszę stąd odejść, zanim nie zjawi się więcej osób i tego nie zgłosi. - Zwrócił się do niego cicho policjant, popychając Gabriela w stronę Lauren.
Lemaire podszedł do niej oddychając ciężko.
- Wracajmy do domu skarbie. Nic tu po nas. - Odezwał się do niej, wyciągając ze spodni chusteczki higieniczne, by wytrzeć krew ze swojej dłoni.
[ ni, no całkiem się z bloga usunęła bez słowa :/ nie czaję czasami ludzi, serio. ]
OdpowiedzUsuńGabriela uśmiech Luke'a chyba jeszcze tylko bardziej prowokował, by bić go jeszcze mocniej. Jeszcze raz i jeszcze raz. Chciał mu zadać jak najwięcej bólu, rozładować na nim całą tłumioną w sobie złość i frustrację.
Nie obejrzał się już za siebie, kiedy wracał do Lauren. Nie spojrzał nawet na Marie, która nadal stała na korytarzu z szeroko otwartymi oczami, nie bardzo wiedząc co się dzieje.
Lemaire spojrzał na ukochaną. Widział doskonale, że jest zdenerwowana i sam próbował się uspokoić.
- Tak wszystko dobrze skarbie. - Powiedział cicho, kucając przed nią i patrząc jej w oczy. - Nic mi nie jest skarbie naprawdę. - Dodał jeszcze cicho,wyciągając dłoń, by pogładzić Lauren po policzku. - Nic mi nie jest, naprawdę. - Wyszeptał jeszcze.
[ haha no też właśnie zauważyłam, żeśmy 200 komentarzy w niecały miesiąc wystukały hahah :D]
OdpowiedzUsuńGabriel nawet nie poczuł tego uderzenia. Był w takim szale, że nic do niego nie docierało.
Dopiero kiedy znalazł się obok Lauren, dotarł do niego ból głowy i poczuł stróżkę krwi, płynącą mu po czole. Kompletnie się tym nie przejął. Ważne było to, że obił gówniarzowi mordę, choć gdyby miał wybór to tłukłby go tam jeszcze do teraz.
- Tak, jedźmy do domu. - Zgodził się, kierując się do wyjścia z budynku, a później do samochodu. Ręce mu się jeszcze trzęsły, kostki straszliwie go bolały, ale nic nie mówił. Pomógł Lauren wsiąść do samochodu i usiadł za kierownicą. - Gdyby nie to, że był skuty, gdyby nie to, że mnie odsunęli, jak nic bym go zabił. - Odezwał się po chwili, zaciskając palce na kierownicy.
[ dokładnie i to całkiem dobra odskocznia :d ja jak siedziałam w pracy i wychodziłam na przerwę co godzinę to się cieszyłam jak głupia jak mi ktoś odpisał xd]
OdpowiedzUsuńGabriel chyba po raz pierwszy w życiu wściekł się aż tak bardzo. Do tej pory, rozwiązywał wszelkie spory i konflikty poprzez rozmowę, ale widząc i słysząc Sweensona po prostu nie mógł się powstrzymać. Luke musiał dostać to na co zasłużył, chociaż według Lemaire'a to i tak było za mało.
Nienawidził go tak bardzo go nienawidził.
Gabriel nie odpalił jeszcze samochodu. Wiedział, że w takim stanie nie może prowadzić. Musiał się najpierw uspokoić. Oparł czoło o ramię Lauren i zaczął spokojniej oddychać.
- Wszystko będzie dobrze, dopiero wtedy, kiedy on trafi do więzienia. Kiedy w końcu dostanie to na co zasłużył. - Odezwał się po chwili cicho. - Też mam taką nadzieję i całe szczęście, że byli tam ludzie, bo inaczej bym się nie powstrzymał.
[ też pykam w simsy, już mam chyba czwarte pokolenie swojej rodziny xdd haha ja mam to samo. Pierwsze co robię rano, jak ledwie otwieram oczy sprawdzam maila, czy aby mi ktoś nie odpisał haha i potem tak cały dzień xd]
OdpowiedzUsuńGabriel kochał Lauren i chyba dostatecznie to udowodnił kilka minut temu, kiedy tłukł Luke'a na korytarzu sądu w ogóle nie przejmując się tym, że widziała to jego była żona i jeszcze kilka innych osób.
Gotów był jej bronić przed całym światem. Żeby tylko mieć pewność, że będzie bezpieczna, że nigdy więcej nikt jej nie skrzywdzi.
- Wiem kochanie. - Odezwał się po chwili cicho. - Czekam na ten dzień. Chcę zobaczyć jak gnije w więzieniu do końca swoich dni. - Dodał jeszcze i dopiero wtedy podniósł na nią wzrok. - Już jest dobrze kochanie, naprawdę. - Powiedział. - Możemy jechać. - Przysunął się bliżej, by móc ją pocałować. - I pamiętaj, że cię kocham. Najbardziej na świecie.
[ ja gram w czwórkę, bo żadne inne nie chcą mi działać na laptopie, ale nie jest źle xd chociaż w moim sercu na zawsze pierwsze miejsce będą zajmować The Sims 2 :D tak do ich kłótni możemy przeskoczyć. ]
OdpowiedzUsuńW końcu po jakimś czasie wrócili do domu. Gabriel nadal był jeszcze zdenerwowany, ale miał nadzieję, że ten stan szybko mu minie. Nie chciał się przejmować takim ścierwem jak Luke. Najważniejsze było to, że Lauren była bezpieczna, że on nie da jej nikomu skrzywdzić. Nigdy by na to nie pozwolił. Musiał jej chronić. Czuł, że to niemal jego obowiązek.
Kiedy wypili spokojnie herbatę, Gabriel spojrzał na Lauren.
- Spróbuj się przespać kochanie, ja jeszcze tylko zabiorę Bruna na krótki spacer. Od rana nie był na zewnątrz. - Odezwał się po chwili.
[ No dzieciaki to jest jakaś masakra totalna.xd faktycznie, ciężko nad nimi zapanować. ]
OdpowiedzUsuńKilka kolejnych tygodni faktycznie minęło im dość spokojnie. Lauren powoli zaczyna robić się coraz bardziej samodzielna i nie potrzebowała tak często pomocy Gabriela.
Mężczyzna i tak musiał w końcu wrócić do pracy, gdyż kończył się jego urlop, ale na całe szczęście mieli jeszcze do dyspozycji Joan, którą pomagał jego ukochanej we wszystkim.
Lemaire'owi nie umknęło jednak to, że rudowłosa popadła w coraz większą depresję. Wiedział, że więcej paliła, że coraz częściej korzystała ze środków nasennych, co bardzo mu się nie podobało. Nie wiedział, jak ma rozpocząć rozmowę na ten temat, bo już nawet fizjoterapeutka zaczynała skarżył się na to, że Lauren nie przyklada się do rehabilitacji.
Tego dnia wstał wcześniej, około szóstej, bo musiał być wcześniej w szpitalu. Lauren jak zwykle nie było już w łóżku. Znalazł ją jednak na tarasie, gdzie paliła papierosa.
Gabriel podszedł do kobiety i oparł się o balustrady by móc na nią spojrzeć.
- Musimy porozmawiać. - Odezwał się po chwili. - Tak dalej być nie może Lauren. Rozumiem, że jesteś nadal załamana cała ta sytuacja. Ale ignorowanie rehabilitacji, środki nasenne i papierosy w niczym ci nie pomogą. - Skrzyzowal dłonie na piersi. - Masz depresję. Martwię się o ciebie i chyba najwyższa pora pójść z tym do specjalisty.
[ Haha no to, jak w życiu.]
OdpowiedzUsuńTo, że Gabriel z mości tym nie rozmawiał nie oznaczało, że tego wszystkiego nie widział. Każdego dnia próbował czy to zebrać się w sobie, czy to z nią porozmawiać. Cała ta sytuacja straszliwie mu ciastka i powoli naprawdę miał dość.
Czuł, że Lauren mu się wymyka, że się oddała od niego , a cierpi na tym cała ich relacja.
Sam już nie wiedział co ma robić. nie miał nawet z kim o tym porozmawiać. Nie było już tak jak na początku. Nie było już tak, jak wcześniej i on doskonale zdawał sobie z tego sprawę.
Nie chciał, żeby tak dalej było. Tłumił w sobie uczucia, tlumił w sobie całą złość, ale dziś już nie wytrzymał.
Zmarszczek brwi, słysząc słowa Lauren.
- Nie zmieniaj tematu. - Odezwał się po chwili spoglądając na nią uważniej. - W nosie mam twoje śniadanie. Teraz rozmawiamy o innej sprawie. - Dodał jeszcze. - I spójrz na mnie jak do ciebie mówię! Do jasnej cholery!- Podniósł głos. - Czy ty naprawdę nie widzisz co się z tobą dzieje? Dłużej tak nie mogę.
Gabriel nie chciał, żeby panowała między nimi taka atmosfera. Od razu, przypominały mu się wtedy ostatnie miesiące jego już zakończonego małżeństwa.
OdpowiedzUsuńWiedział, że jeśli oboje nic z tym nie zrobią, jak nic wszystko skończy się dokładnie tak samo.
Oddalali się od siebie. Rzadko ze sobą rozmawiali i rzadko w tym samym czasie kładli się do łóżka. Nie było już między nimi tej dawnej czułości, tej bliskości, a Gabriela strasznie to męczyło.
Patrzył na Lauren i kompletnie nie wiedział, co ma robić. Musieli zadziałać, zanim naprawdę będzie za późno.
- I za co ty mnie niby przepraszasz? - Zapytał ją już zupełnie się nie kontrolując. - Myślisz, że jak będziesz się uśmiechała, robiła mi rano śniadanko to wszystko będzie dobrze? Nie Lauren. Nie będzie. - Powiedział, patrząc jej w oczy. - Masz depresję, silną depresję, z którą sama sobie nie poradzisz. Ja też nie potrafię ci pomóc. Oddalamy się od siebie. Nie widzisz tego? - Rezygnacja w jego głosie była aż nazbyt słyszalna. - Tego chcesz? Żeby wszystko co mamy tak po prostu się rozpadło?
Rwał się do tego, by ją przytulić i pocieszyć. Powiedzieć, że będzie dobrze, ale tego nie zrobił. Nie tym razem. Teraz potrzebna jej była porządna terapia szokowa, bo głaskanie po główce nic by tak naprawdę nie dało.
OdpowiedzUsuńTeraz, Lauren miała okazję poznać nowe oblicze Gabriela. Gabriela, który potrafił się wkurzyć, kiedy naprawdę mu na czymś zależało. Gabriela, który potrafił postawić na swoim, a nie tego uległego mężczyznę z początku ich znajomości.
- Jakoś nie widać, żeby ci zależało. - Odezwał się po chwili cicho, wiedząc że jego słowa mogą ją zranić. Tylko, że on już nie mógł wytrzymać. Za długo wszystko w sobie tłumił. - Powiedziałem ci, co masz zrobić. Masz iść do psychologa, a nie zamiatać wszystkie problemy pod dywan. - Dodał jeszcze, spoglądając na nią.
Ostatnią rzeczą jakiej chciał była kłótnia z nią i to jeszcze przed jego trzydniowym dyżurem, ale miał już naprawdę serdecznie dość tej całej ciężkiej atmosfery między nimi.
- Wiesz i nic z tym nie robisz? - Zapytał. - Lauren, papierosy i środki nasenne ci nie pomogą. Rozumiem, albo raczej staram się zrozumieć przez co przechodzisz, ale mam dość. Serdecznie dość. Chcesz żebyśmy w ogóle się do siebie nie odzywali? Żeby przeniósł się do pokoju gościnnego? Tego chcesz? - Patrzył na nią cały czas. Wyrzucał z siebie wszystko to, co w nim siedziało. - Z rehabilitacjami jest to samo. Myślałaś, że się nie dowiem? Że nikt mnie nie poinformuje, że masz je w nosie? Dlaczego do cholery się poddałaś? Dlaczego?
Wiedział, że jego słowa ją zabolą. Wiedział o tym doskonale, ale nie mógł dłużej ukrywać tego, co czuje. Po prostu nie mógł. Zbyt długo chyba tłumił w sobie cały żal, całą złość na tą sytuację, by móc dalej normalnie funkcjonować. Walczył, ale coraz częściej brakowało mu sił. Miał dość. Serdecznie dość tego wszystkiego i poniekąd cieszył się, że chociaż przez trzy dni będzie miał od tego wszystkiego spokój. W pracy będzie mógł się skupić na obowiązkach, chociaż wiedział, że i tak będzie myślał o Lauren i o tym wszystkim co dzieje się w jego domu.
OdpowiedzUsuń- A komu innemu masz się wyżalić? - Zapytał ją. - Ty nawet ze mną nie chcesz normalnie rozmawiać. Pójdziesz do psychologa, bo w tym momencie tylko specjalista może ci pomóc. - Powiedział cicho, patrząc na nią uważniej. - Jakoś nie widzę, żeby ci zależało, a ja już nie mam siły Lauren. Nie mam siły, żeby samemu trzymać to wszystko w kupie. Nie daję już rady. - Westchnął cicho, przygryzając dolną wargę. - Kocham cię, ale nie widzę w tym wszystkim sensu. Nie chcę odchodzić, to ostatnia rzecz na jaką mam ochotę, ale to wszystko, twoja depresja, to że się poddałaś, to wszystko to jest dla mnie za dużo.
[ tu jest już nowa karta Gabriela, zobacz jakie im zdjęcie wyhaczyłam piękne <3 http://in-dy-wi-du-al-nie.blogspot.com/2017/03/kp-co-jest-doktorku.html]
OdpowiedzUsuńGabriel chciał uwierzyć w jej zapewnienia. Starał się, ale jakoś nie potrafił. Zbyt wiele razy chyba już obiecała mu, że pójdzie do specjalisty. Najpierw w sprawie Luke'a, teraz w sprawie depresji.
Sam już nie wiedział co ma robić. Był cierpliwy, naprawdę był człowiekiem bardzo cierpliwym, ale miał też swoje granice, które napięte do granic możliwości w końcu nie wytrzymały.
- Nie obiecuj mi niczego, jeśli nie wiesz czy dotrzymasz słowa. - Powiedział cicho, patrząc na nią uważniej. Widać było, że jest smutna, że nie radzi sobie z tym wszystkim, ale on nawet nie miał odwagi na to, by ją przytulić. Wtedy pokazałby jej, że wszystko jest dobrze, że wcale nie jest na nią zły. A tak nie było. W tym momencie był jak niewierny Tomasz, potrzebował dowodu, by uwierzyć.
- Trzeba było ze mną rozmawiać Lauren. Rozmawiać. To właśnie robi się w związku. - Odezwał się po chwili cicho. - Nie trzymać wszystko w sobie, nie udawać, że nic się nie dzieje. Powinniśmy rozmawiać, a ty tak po prostu odsunęłaś mnie od wszystkiego. - Dodał jeszcze. - I zrób to dla siebie, nie dla mnie. Ty potrzebujesz pomocy, nie ja. I weź się za rehabilitacje. Po tych kilku tygodniach już powinny być efekty. - Był wręcz bezduszny i sam sobie się dziwił, że tak potrafi.
[ Ale jest przystojny :) ja musiałam zrobić nową, bo zaraz 200 komentarzy stuknie, chociaż mi to bez różnicy, bo i tak z maila odczytuje komentarze. ]
OdpowiedzUsuńGabriel spojrzał na Lauren. Nadal wątpię, nadal nie potrafił jej uwierzyć.
- Najpierw to zrób, a dopiero potem daj mi znać, albo cokolwiek mi obiecuj. - Powiedział cicho.
Chciał ratować ich związek, ale nie miał na to siły. chyba za długo już sam o to wszystko walczył. Nic więc dziwnego, że miał dość i w końcu powiedział to, co chciał powiedzieć od dawna.
Jej kolejne słowa go zmrozily. Spojrzał na nią uważnie.
- Tak Lauren. Trzeba było mi o tym powiedzieć. Myślisz, że bym nie zrozumiał? Że nie próbowałbym ci pomóc? Za kogo ty mnie masz?- Zapytał, po raz kolejny podnosząc na nią głos po raz kolejny. - Z resztą, do tej pory nie liczyłaś się z moimi uczuciami, więc po co miałabyś to robić teraz? - Spojrzał na zegarek. - Muszę przygotować się do pracy. - Odezwał się po chwili odchodząc od balustrady by wejść do domu.
[ wybacz ten poślizg, mama u mnie była :/ mnie też to boli i się dziwnie przykro mi robi xdd ale chociaż jest śmiesznie. ]
OdpowiedzUsuńSpecjalnie ją prowokował. Chciał żeby w końcu coś zrobiła, żeby wzięła się za siebie, a nie tkwiła w tym marazmie. Wymykała mu się z rąk, a przez jej stan cały ich związek powoli chylił się ku upadkowi. A było tak dobrze.
- Pożyjemy, zobaczymy. - Mruknął tylko.
Chciał wyjść już z tarasu, przygotować się do pracy i najlepiej od razu wyjść z mieszkania. Żeby odpocząć. Żeby sobie wszystko przemyśleć.
Zatrzymał się jednak w półkroku, kiedy zablokowała mu drzwi. Spojrzał na nią uważniej i niemal z niewzruszoną miną słuchał tego, co miała mu do powiedzenia.
- Muszę być wcześniej w szpitalu. - Odezwał się po chwili. - Mamy ważne spotkanie z dyrektorem. - Wyjaśnił, ale zaraz zrezygnował z tłumaczenia. - Ty się liczysz z moimi uczuciami? Od kiedy? Nie rozmawiasz ze mną od tygodni. Niczym się ze mną nie dzielisz, nawet się do mnie nie przytulasz, nie całujesz. Nie kładziesz się ze mną do łóżka. Naprawdę, wspaniale dbasz o moje uczucia. I w ogóle mnie nie ranisz! - Powiedział w końcu, wylewając na nią całą swoją złość. - Myślisz, że jak mi zrobisz rano śniadanie, wyprasujesz koszulę i się pouśmiechasz to będzie dobrze? Nie Lauren. Nie jest dobrze i mam tego serdecznie dosyć. Czuję się jak w jakimś pieprzonym teatrze, a ty jesteś wyborną aktorką!