3 lutego 2017

[KP] Moja słodka wieczność

Adam - ur. 1618 zm.1628 w Londynie. Wiek ludzki 20 lat.Wiek wampirzy 389 lat. Obecnie najstarszy żyjący na Brooklynie wampir. Czosnek i krucyfiks to bujda. Trumna to niestety konieczność. Światło dzienne nie sprawia, że Adam błyszczy jak nowo oszlifowany diamencik. Jest dla niego zabójcze. Jego organizm nie jest w stanie przetrwać bez regularnego pożywiania się ludzką krwią. Wegetariańskie wampiry to również mit. Potrafi zahipnotyzować swoją ofiarę, ale nie czyta w myślach, ani nie przewiduje przyszłości. Raz dał namówić się by obejrzeć "Zmierzch" i pożałował. Mieszka z lokajem-wampirem.


4 komentarze:

  1. Pomachała ostatni raz, po czym zamknęła za sobą furtkę, dopinając zamek w kurtce. Po trzygodzinnym seansie naukowym, podczas którego pożarła prawdopodobnie roczny zapas ostrych chipsów, boleśnie odczuwała minusową temperaturę, która panowała na dworze. Szybko wyciągnęła z kieszeni telefon, a gdy jej wzrok padł na uśmiechniętą twarz siostry, która patrzyła na nią z ekranu, jej humor jeszcze bardziej się poprawił. Wystukała krótkiego SMS-a do mamy, oświadczając, że za kwadrans będzie w domu, po czym prędko schowała komórkę, ukrywając ręce w kieszeniach, by choć odrobinę ochronić je przed mrozem.
    Ruszyła w stronę parku, chcąc jak najszybciej wrócić do domu. Matka miała wieczorną zmianę, a Lily nie lubiła zostawać sama, więc Nina chciała zdążyć nim rodzicielka wyjdzie do pracy. Gdyby szła prosto, droga wydłużyłaby się dwukrotnie, więc wolała zaryzykować i iść parkiem. Oczywiście jak zwykle w takich momentach odzywał się w niej głos rozsądku, ale uciszyła go skutecznie, przypominając, że w mieście od dawna nie było już informacji o gwałtach czy zabójstwach. Poza tym, czemu akurat jej coś miałoby się przydarzyć?
    Szła kamienną ścieżką, gdy usłyszała za sobą jakieś głosy i śmiechu. Odwróciła się przez ramię i dostrzegła dwóch mężczyzn idących kawałek dalej. Jej ciało od razu wysłało sygnał ostrzegawczy, a ona cała napięła się jak struna. Przyśpieszyła kroku, walcząc z chęcią pobiegnięcia przed siebie. Głosy ucichły, a ona nie miała odwagi spojrzeć za siebie, by sprawdzić, czy nieznajomy dalej za nią idą. Po prostu szła szybko, prawie biegnąć.
    Nagle jeden z nich wyłonił się zza drzewa i zagrodził jej drogę. Cofnęła się i wpadła na drugiego.
    - Śpieszysz się dokądś? - zapytał brunet, a ona nawet z odległości wyczuwała jakiś tani alkohol i dym papierosowy.
    - Sory, nie mam czasu. - odparła, decydując się na granie zuchwałej, po czym spróbowała go ominąć, ale wtedy drugi zacisnął dłonie na jej ramionach, unieruchamiając ją w miejscu. Zwalczyła odruch wymiotny i spróbowała się mu wyrwać, ale nic to nie dało.
    - Nie tak prędko. - westchnął brunet, podchodząc do niej i nie zważając na jej protesty, zaczął odpinać zamek jej kurtki.


    Nina

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiele razy czytała i słyszała o atakach na młode dziewczyny. Zawsze dziwiła się, iż ludzie zdolni są do tak brutalnych czynów i nie mają za grosz współczucia do drugiego człowieka. Jednakże jednocześnie nigdy nie potrafiła pojąć, że takie rzeczy dzieją się naprawdę, a co więcej, uwierzyć, że jej również mogłoby stać się coś takiego. Była jak każdy typowy nastolatek, sądziła, że akurat jej nic nie może się przydarzyć, bo niby czemu? Wiodła spokojny żywot, nie szalała, nie paliła, nie brała narkotyków...
    Teraz dotarło do niej jak bezsensowny był jej tok rozumowania. Doskonale wiedziała co ma się za chwilę stać, a jeszcze bardziej przytłaczało ją to, że była kompletnie bezbronna, a w pobliżu nie było nikogo kto mógłby jej pomóc. Gdyby była głupia, mogłaby wierzyć, że ci dwaj dostaną nagle jakiegoś anielskiego olśnienia i dotrze do nich, co robią, ale nie była idiotką.
    Próbowała się szarpać i wierzgać nogami. Nawet nie kontrolowała tego, jakie słowa wyrywały się z jej ust. Na przemian krzyczała i błagała, gdzieś pomiędzy jeszcze ich przeklinając, lecz ich chyba jeszcze bardziej to zachęcało. Jedynie, gdy chyba za głośno krzyknęła, ten, który ją trzymał, zacieśniał uścisk lub zakrywał jej usta dłonią.
    Nigdy nie była specjalnie wierząca. Była tym typem, który twierdził, że uwierzy, gdy zobaczy, aczkolwiek teraz w myślach błagała, żeby ktoś jej pomógł. Była w stanie obiecać wszystko, byle ta noc skończyła się inaczej. Wtedy usłyszała jakiś inny głos.
    Zerknęła na nieznajomego chłopaka, który na chwilę zniknął z jej pola widzenia, a sekundę później pojawił się tuż obok. Wciągnęła gwałtownie powietrze, otwierając szerzej oczy i dochodząc do wniosku, że prawdopodobnie ma jakieś omamy.
    Nim zdążyła jakkolwiek zareagować, brunet, który wcześniej próbował się do niej dobrać, padł na ziemię z głową wykrzywioną pod dziwacznym kątem. Zakryła twarz dłońmi, odskakując do tyłu i próbując zagłuszyć kolejny krzyk, który wyrwał się z jej krtani, gdy nieznajomy roztrzaskał głowę blondyna o drzewo.
    Patrzyła na chłopaka, który w kilka sekund rozprawił się z dwójką oprawców i jedynie kręciła głową, próbując złapać oddech. To nie mogło się dziać… To nie mogła być prawda… Nagle jego oczy zaświeciły na czerwono, a ona ruszyła biegiem przed siebie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Otworzyła oczy, po czym znowu je zacisnęła. Wreszcie uchyliła powieki i niepewnie podniosła się do pozycji siedzącej. Przycisnęła palce do skroni, gdy zalała ją fala wspomnień związanych z tym co się wydarzyło w parku. To wszystko wydawało się tak irracjonalne, że była gotowa uwierzyć w to, że było jedynie snem.
    Wiedziała jednak, że coś jest nie tak. Czuła się inaczej, dziwniej, ale nie dopuszczała do siebie jednej z ewentualności swojego stanu. Dopiero po chwili dostrzegła karteczkę. Niepewnie ją wzięła i przesunęła wzrokiem po tekście. Zrobiła to jeszcze kilka razy, zawsze zatrzymując się dłużej na ostatnich słowach. Gdzieś w głębi wiedziała, że to prawda, po prostu nie chciała tego zaakceptować.
    Nie była pewna ile czasu spędziła w pokoju. Zamknęła drzwi i czekała aż się ściemni, a wtedy wybiegła tak szybko jak tylko się dało. Znała miasto i bez problemów znalazła podany adres. W dodatku jakaś wewnętrzna siła popychała ją w tamtą stronę. Wreszcie stanęła przed drzwiami i mocno w nie zawaliła.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie potrafiła pojąć co się z nią dzieje, a ściślej mówiąc – nie chciała przyjąć tego do wiadomości. Szukała w głowie każdego możliwego i racjonalnego rozwiązania. Zaczęła nawet sądzić, że została czymś odurzona i w dalszym ciągu odczuwała tego skutki. W głębi jednak wiedziała, że to bzdura. W przeciwnym razie, co robiłaby przed domem osoby, której kompletnie nie znała? Sama już nie była pewna co się z nią dzieje, co robi i do czego to wszystko doprowadzi. Liczyła, że za tymi drzwiami znajdzie odpowiedź, która usatysfakcjonują ją na tyle, iż będzie mogła czym prędzej wrócić do domu i spróbować wytłumaczyć matce całe to zamieszanie.
    Wiedziała, że się zbliżał. Słyszała jego kroki, co strasznie ją przeraziło, ale wzięła jedynie głębszy oddech i zacisnęła dłonie w pięści, w marnej próbie uspokojenia buzujących w niej emocji. Miała ogromną ochotę odwrócić się i zniknąć stąd tak szybko, jak się pojawiła, ale musiała wpierw poznać odpowiedzi. Dowiedzieć się co się stało. Chciała usłyszeć, że po prostu ma halucynacje i za kilka godzin będzie po sprawie. Nie mogła przyjąć innej odpowiedzi.
    Nim zdążyła coś powiedzieć albo chociażby się przywitać, mężczyzna od razu jej przerwał. Otworzyła usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk i zaraz ponownie je zamknęła. Nagle wszystko straciło sens, a jej głowa szumiała od wypowiedzianych przez niego słów. Gdyby była odrobinę mniej przerażona i zdezorientowana, zapewne zirytowałby ją jego ton, ale w obecnej sytuacji puściła to mimo uszu.
    - Chcę wiedzieć co jest grane. - odparła tylko, wyciągając w jego stronę zmiętą karteczkę, którą znalazła rano. Przeczytała ją już z milion razy i miała wykute te litery pod oczami, ale wciąż nie mogła ich zaakceptować.

    OdpowiedzUsuń