Schody starej kamienicy zaskrzypiały, gdy wbiegła na nie z impetem. Mknęła przed siebie, taranując gdzieś po drodze starszą sąsiadkę, która w odpowiedzi mruknęła coś niemiłego. Mieszkała na najwyższym, szóstym piętrze. Chociaż codziennie męczyła się z wejściem na samą górę, tamtego dnia nawet nie sapnęła ze zmęczenia. Przewieszona przez ramię, skórzana torba osunęła się w połowie biegu i zahaczyła o ostry fragment metalowej poręczy. Inga zatrzymała się w półkroku, czując opór. Przeklęła soczyście, szarpiąc się z niesfornym paskiem torebki. Zacisnęła zęby i zmrużyła na chwilę powieki, odliczając w myślach do dziesięciu. Sposób na ochłonięcie niezbyt skuteczny, ale zawsze dawał dziewczynie chwilę, aby wymyśliła jakieś wyjście awaryjne. Zagryzając wargę, podwinęła rękaw zamszowej kurtki i wełnianego swetra. Jęknęła przeciągle, spoglądając na zegarek na nadgarstku. Dwadzieścia minut minęło jej dojechanie z centrum miasta. Uświadamiając sobie to, szarpnęła mocno torebką. Chwyciła ją pod ramię i kontynuowała swój bieg. Chociaż rozdarła torbę, jakoś to przeżyła. Na głowie miała ważniejszą sprawę. Pod drzwiami zaczepiła ją córki sąsiadki, która poprosiła, aby Inga poszła z nią na zakupy. Zazwyczaj dawała się przekupić temu dziecięcemu uśmiechowi i chętnie towarzyszyła dziewczynce w supermarkecie, ale tamten dzień nie był dobry na takie atrakcje. Starała się zbyć sąsiadkę słodką gadką, ale mała uparcie prosiła. W końcu Inga schowała potulne spojrzenie do kieszeni i w niezbyt grzeczny sposób odmówiła. Chociaż widząc wydętą wargę dziewczynki, nie zareagowała. Ignorując ją, wyszperała z torebki klucze i wpadła do mieszkania. W środku, jak zwykle, nikogo nie było. Jej rodzice wciąż pracowali, ze swoich zmian wracali dopiero pod wieczór, więc Inga większość czasu spędzała w domu sama. Z bratem ostatnio niewiele rozmawiała, był zajęty swoimi sprawami, ona swoimi, więc tak wyszło. Wyrzucając z głowy myśl, że miło byłoby kogoś zastać, rzuciła na krzesło w kuchni kurtką zdjętą chwilę wcześniej. Na stole leżał telefon, którego akurat tego dnia musiała zapomnieć wziąć na miasto i wbiła w niego swój wzrok. Przegryzła paznokieć, zastanawiając się, co powinna zrobić. Po pięciu sekundach parsknęła i ruszyła się z miejsca, żeby wstawić wodę na herbatę. Gdy tylko podpaliła palnik i położyła na nim czajnik, jej komórka krótko zawibrowała. Jak oparzona chwyciła ją w dłonie i odczytała wiadomość. Przepraszam, ale nie podpiszemy umowy. Moja córka wraca z Londynu i musi mieć, gdzie mieszkać. Jak mówiłam twojej mamie, naprawdę mi przykro. Anna. Łzy napłynęły Indze do oczu, gdy skończyła czytać. Szybko potarła powieki, żeby nie uronić ani jednej kropli. Przecież to tylko głupie mieszkanie na przedmieściach Warszawy, powtarzała uparcie w myślach. Od miesiąca ugadywała się z panią Anną Nowak, że od września Jaworska zamieszka w jej dwupokojowym mieszkaniu. Inga traktowała to jako pewnik, że miesiąc przed rozpoczęciem studiów będzie już w spokoju rozpakowywać się w nowym lokum. Zdążyła się już wszystkim pochwalić, że jej życie w stolicy powoli staje się rzeczywistością. Westchnęła cicho, spuszczając głowę. Zaraz jednak pociągnęła nosem i wyprostowała plecy. Najważniejsze dla niej było, że dostała się na filologię. Miała już bilet do Warszawy, a sprawę mieszkania zawsze mogła wyprostować. Wsuwając telefon do tylnej kieszeni spodni, ruszyła do swojego pokoju. Zmarszczyła brwi, widząc uchylone drzwi. Ostrożnie chwyciła klamkę i wsunęła się do zacienionego pomieszczenia. Najpierw skupiła wzrok na walizce leżącej obok jej biurka, a później na twarzy, którą rozpoznała dopiero po chwili zastanowienia. Jej serce nagle się zatrzymało.
— O mój Boże, Igor! — wrzasnęła na widok swojego brata. Chłopak siedział na jej łóżku, podpierając się o ścianę. Inga zaraz do niego poskoczyła i mocno przytuliła. Z jej ust wylał się potok słów: — Tęskniłam. Bardzo. Czemu nie zadzwoniłeś, że przyjeżdżasz?! Przygotowałabym jakieś powitanie! Pewnie jesteś zmęczony podróżą... A tak w ogóle, dlaczego jesteś w moim a nie w swoim pokoju?
[Uznałam, że najpierw warto zrobić małe wprowadzenie do akcji, więc zaczęłam od powrotu. Już nie mogę się doczekać, aż to wszystko nabierze tempa i zaczną się nasze ulubione dramy <3]
Schody starej kamienicy zaskrzypiały, gdy wbiegła na nie z impetem. Mknęła przed siebie, taranując gdzieś po drodze starszą sąsiadkę, która w odpowiedzi mruknęła coś niemiłego. Mieszkała na najwyższym, szóstym piętrze. Chociaż codziennie męczyła się z wejściem na samą górę, tamtego dnia nawet nie sapnęła ze zmęczenia. Przewieszona przez ramię, skórzana torba osunęła się w połowie biegu i zahaczyła o ostry fragment metalowej poręczy. Inga zatrzymała się w półkroku, czując opór. Przeklęła soczyście, szarpiąc się z niesfornym paskiem torebki. Zacisnęła zęby i zmrużyła na chwilę powieki, odliczając w myślach do dziesięciu. Sposób na ochłonięcie niezbyt skuteczny, ale zawsze dawał dziewczynie chwilę, aby wymyśliła jakieś wyjście awaryjne. Zagryzając wargę, podwinęła rękaw zamszowej kurtki i wełnianego swetra. Jęknęła przeciągle, spoglądając na zegarek na nadgarstku. Dwadzieścia minut minęło jej dojechanie z centrum miasta. Uświadamiając sobie to, szarpnęła mocno torebką. Chwyciła ją pod ramię i kontynuowała swój bieg. Chociaż rozdarła torbę, jakoś to przeżyła. Na głowie miała ważniejszą sprawę. Pod drzwiami zaczepiła ją córki sąsiadki, która poprosiła, aby Inga poszła z nią na zakupy. Zazwyczaj dawała się przekupić temu dziecięcemu uśmiechowi i chętnie towarzyszyła dziewczynce w supermarkecie, ale tamten dzień nie był dobry na takie atrakcje. Starała się zbyć sąsiadkę słodką gadką, ale mała uparcie prosiła. W końcu Inga schowała potulne spojrzenie do kieszeni i w niezbyt grzeczny sposób odmówiła. Chociaż widząc wydętą wargę dziewczynki, nie zareagowała. Ignorując ją, wyszperała z torebki klucze i wpadła do mieszkania. W środku, jak zwykle, nikogo nie było. Jej rodzice wciąż pracowali, ze swoich zmian wracali dopiero pod wieczór, więc Inga większość czasu spędzała w domu sama. Z bratem ostatnio niewiele rozmawiała, był zajęty swoimi sprawami, ona swoimi, więc tak wyszło. Wyrzucając z głowy myśl, że miło byłoby kogoś zastać, rzuciła na krzesło w kuchni kurtką zdjętą chwilę wcześniej. Na stole leżał telefon, którego akurat tego dnia musiała zapomnieć wziąć na miasto i wbiła w niego swój wzrok. Przegryzła paznokieć, zastanawiając się, co powinna zrobić. Po pięciu sekundach parsknęła i ruszyła się z miejsca, żeby wstawić wodę na herbatę. Gdy tylko podpaliła palnik i położyła na nim czajnik, jej komórka krótko zawibrowała. Jak oparzona chwyciła ją w dłonie i odczytała wiadomość. Przepraszam, ale nie podpiszemy umowy. Moja córka wraca z Londynu i musi mieć, gdzie mieszkać. Jak mówiłam twojej mamie, naprawdę mi przykro. Anna. Łzy napłynęły Indze do oczu, gdy skończyła czytać. Szybko potarła powieki, żeby nie uronić ani jednej kropli. Przecież to tylko głupie mieszkanie na przedmieściach Warszawy, powtarzała uparcie w myślach. Od miesiąca ugadywała się z panią Anną Nowak, że od września Jaworska zamieszka w jej dwupokojowym mieszkaniu. Inga traktowała to jako pewnik, że miesiąc przed rozpoczęciem studiów będzie już w spokoju rozpakowywać się w nowym lokum. Zdążyła się już wszystkim pochwalić, że jej życie w stolicy powoli staje się rzeczywistością. Westchnęła cicho, spuszczając głowę. Zaraz jednak pociągnęła nosem i wyprostowała plecy. Najważniejsze dla niej było, że dostała się na filologię. Miała już bilet do Warszawy, a sprawę mieszkania zawsze mogła wyprostować. Wsuwając telefon do tylnej kieszeni spodni, ruszyła do swojego pokoju. Zmarszczyła brwi, widząc uchylone drzwi. Ostrożnie chwyciła klamkę i wsunęła się do zacienionego pomieszczenia. Najpierw skupiła wzrok na walizce leżącej obok jej biurka, a później na twarzy, którą rozpoznała dopiero po chwili zastanowienia. Jej serce nagle się zatrzymało.
OdpowiedzUsuń— O mój Boże, Igor! — wrzasnęła na widok swojego brata. Chłopak siedział na jej łóżku, podpierając się o ścianę. Inga zaraz do niego poskoczyła i mocno przytuliła. Z jej ust wylał się potok słów: — Tęskniłam. Bardzo. Czemu nie zadzwoniłeś, że przyjeżdżasz?! Przygotowałabym jakieś powitanie! Pewnie jesteś zmęczony podróżą... A tak w ogóle, dlaczego jesteś w moim a nie w swoim pokoju?
Usuń[Uznałam, że najpierw warto zrobić małe wprowadzenie do akcji, więc zaczęłam od powrotu. Już nie mogę się doczekać, aż to wszystko nabierze tempa i zaczną się nasze ulubione dramy <3]