14 stycznia 2018

[KP] I must be good for somethin'


Joyce Rose
barmanka

Od dziecka nałogowo przyciąga kłopoty. Przez własną naiwność zawsze musiała się z nimi mierzyć. W końcu, kiedy spotkała faceta idealnego, pomyślała, że to już przeszłość. Nic bardziej mylnego. Adam szybko pokazał swoją gorszą, uzależnioną od hazardu stronę. Naiwnie wierzyła, że jeśli będzie mu pomagać i poświęcać siebie, on wyjdzie z choroby i będą szczęśliwi, zupełnie jak na początku. Przyjęła oświadczyny i zapewnienia, że wszystko się zmieni. I owszem, zmieniło. Na gorsze.
Adam wszedł w układy z mafią, która wykupiła jego długi. Zobowiązał się dla nich pracować i poświęcać swoje, a także jej życie. Wielokrotnie namawiał ją, by również do nich przystanęła, a tym samym została striptizerką lub dziwką. Myślała, że to tylko żarty, dopóki nie próbował zmusić jej do tego siłą. Pobita i upokorzona przez próbę gwałtu z rąk własnego narzeczonego, uciekła do innego miasta, by ratować się za wszelką cenę.
Bardzo źle znosi samotność, nocami płacze w poduszkę. Panicznie boi się o własne życie, przez co nie może spać. Upija się więc do nieprzytomności, by móc choć trochę odciąć się od własnych myśli i obaw. Papierosy pali tylko po to, by móc czymś zająć drżące ręce i ukoić nerwy. Codziennie rano, niezależnie od pogody, stara się uprawiać jogę na balkonie. Ciągle się przeprowadza i zmienia miejsce pracy, a na ulicy ogląda wiele razy, bo boi się, że w końcu ją znajdą.

„I got troubles
They won't let me be
But I won't get tired set the town on fire
'Till my troubles got trouble with me.”



twarz: Anastasia Shcheglova
>tytuł<
>cytat<

49 komentarzy:

  1. Który dwudziestosiedmiolatek może pochwalić się posiadaniem własnej firmy, kilkoma milionami na koncie, pięknym domku na przedmieściach z ogromną ziemią przy której znajduje się stajnia z rasowymi championami wyścigowymi oraz basen na tyłach willi? Który tak młody mężczyzna może powiedzieć, że stać go na każdy samochód i na każdą chwilę zapomnienia? Który może skakać codziennie ze spadochronu z własnego samolotu i jeździć najszybszym samochodem na świecie z tablicami rejestracyjnymi zarejestrowanymi na jego imię i nazwisko?
    Tylko Dominic Montana. Syn gangstera i najbogatszego człowieka w LA, a może i w całym USA. Chociaż Dominic nigdy nie chciał wkraczać w gangsterski świat to chcąc nie chcąc musiał czasem uczestniczyć w jakiś „rodzinnych” spotkaniach czy imprezach jak w tym przypadku trzydzieste piąte urodziny jego starszego brata Davida, który przejął kilka dni temu obowiązki ojca pozwalając staremu odejść na emeryturę.
    Urodziny kogoś tak ważnego zawsze wyprawiano z pełną parą. Nie brakowało tu narkotyków, alkoholu i panienek, które można było zabrać sobie do pokoju na górę. Problem w tym, że Dominic dwóch z trzech wymienionych rzeczy nie tolerował w swoim trybie życia i raczej wolał omijać szerokim łukiem.
    -Jak tam ojciec? Zadowolony z twoich rządów? -Dominic nachylił się nad bratem, który nalewał im właśnie kolejnego drinka. Próbował przekrzyczeć głośną muzykę.
    -Daje mi do zrozumienia na każdym kroku, że ty poradziłbyś sobie z tym lepiej. -Davis położył dłoń na udzie młodej dziewczyny, która sięgnęła po drinka. Dominic zaczął zastanawiać się czy jest pełnoletnia.
    -Drażni się z tobą.
    -Wiem... chce wpłynąć ma moje ambicje. -David przysunął do siebie dziewczynę.
    -Zaraz wracam idę sobie po drinka...
    Dominic podszedł pod bar i rozglądał się w poszukiwaniu jakiejś z barmanek, ale najwyraźniej wszystkie były zajęte.

    [Wybacz, że tyle trwało]

    OdpowiedzUsuń
  2. Dominic nie lubił dziewczyn, które upijały się i podrywały wszystko co tylko jest płci przeciwnej, a pijana barmanka, która wcześniej pozwoliła dotykać się temu łysemu facetowi w miejsca w które powinien dotykać ją tylko i wyłącznie w sypialni najwyraźniej była pijana jak świnia.
    Dominic spojrzał na barmankę z tyłu, która udawała swoją koleżankę i z trudem powstrzymał śmiech. Facet tej pijanej spojrzał na niego krzywo lecz Dominic wiedział, że nic mu nie zrobi. Mógłby teraz objąć jego pijaną kobietę, zabrać ją na zaplecze i robić z nią wszystko to co tylko by chciał... a on nie kiwnąłby nawet palcem bo wiedział czyim synem jest Dominic i co mogą mu zrobić jeśli tylko krzywo na niego spojrzy. Ale on taki nie był... nie chciał być.
    -Właściwie to twoja koleżanka.... -Kiwnął na dziewczynę z tyłu. -Zaczęła robić mi Cuba Libre więc możesz nas zostawić samych...
    Kiedy pijana dziewczyna prawdopodobnie nasłana przez swojego faceta gotowego oddać ją nawet do sypialni synowi największego gangstera odeszła, Dominic uśmiechnął się do blondynki.
    -Oby ten twój drink był naprawdę dobry.

    OdpowiedzUsuń
  3. Łysy właściciel baru bacznie się im przyglądał co zauważył Dominic. Trochę bawiła go ta sytuacja. Łysy odchodzi od zmysłów czy mu się podoba ten lokal, czy drink będzie naprawdę wyśmienity i czy barmanka dobrze go obsłuży i czy wyjdzie stąd zadowolony. Gdyby tylko ta łysa pała wiedziała, że odszedł od interesów już dawno temu pewnie nie stałby taki blady i podpierał ściany.
    Raczej powinien martwić się Davidem, który właśnie całował młodą dziewczynę. Dominic pokręcił głową i uznał, że lepiej nie wracać do stolika. Sięgnął po drinka i upił trochę.
    -No... powiedzmy, że ujdzie. -Uśmiechnął się do niej. -Zawsze fascynowało mnie jak wy barmani tak sprawnie robicie te drinki. Skończyłaś jakiś kurs? -Spytał niespodziewanie. Nie lubił kolegów Davida, a wszyscy byli już mocno pijani. Nie miał ochoty słuchać o ich nowych podbojach i o nieszczęśliwych żonach czekających w domach z dziećmi. A stać w milczeniu też nie chciał bo cholernie mu się nudziło. -To prawda, że jest z wami jak na filmach? No wiesz przychodzi do baru facet zmęczony życiem, zamawia whiskey i się żali?

    OdpowiedzUsuń
  4. -Raczej wypiłem go już za dużo. -Zaśmiał się słysząc jej komentarz. Dominica rzadko można było wyprowadzić z równowagi. Raczej nie przejmował się docinkami czy żartami. To w jaki sposób kiedyś żył nauczyło go być obojętnym na zdanie innych. Dla uprzejmości jednak przysunął drink do siebie i upił kolejnego łyka.
    -A macie coś na ostro? Lubię ostre jedzenie to może i ostry drink będzie dobry. Ewentualnie nalej mi whiskey i zacznę się żalić. -Mrugnął do niej uśmiechnięty. Spodobało mu się w jaki sposób rozmawiała z nim barmanka. Może wiedziała kim jest? A może właśnie nie miała pojęcia. Pora było to sprawdzić. -Jestem Dominic. Jak mam zacząć się żalić to chciałbym wiedzieć do kogo. -Znów do niej mrugnął i zerknął w stronę swojego brata, który właśnie szedł w stronę zaplecza z młodą kobietą. No tak nawet tutaj może wydymać małolatę na zapleczu. Szef nie może mu tego zabronić bo przecież nie chce zastać rano lokalu w popiołach.
    A potem pijana barmanka wywaliła się na podłogę. Była nieźle wstawiona. Łysy ruszył w jej kierunku, a kobieta chichotała. Goście patrzeli na nią z niesmakiem.
    -Ona tak zawsze? -Kiwnął w jej stronę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dominic wybuchnął śmiechem kiedy tak mówiła udając małolatę. Pokręcił głową wciąż rozbawiony i sięgnął po drinka. Upił łyk i otworzył szeroko oczy.
    -O żesz... naprawdę ostre i dobre. -Spojrzał do kieliszka jakby chciał odgadnąć jego skład. Cóż... gotowanie było mu obce, a co dopiero robienie drinków. Wcale przecież nie chodziło o łączenie składników. -Czyżby były się naprzykrzał? -Kiwnął w stronę jej telefonu. A potem spojrzał w jej oczy. -Joyce... Olej dupka nie jest wart. -Dopił resztę drinka. -Daj jeszcze jednego. Chociaż raz to ja mogę się upić, a nie mój brat...

    OdpowiedzUsuń
  6. [Wybacz, że tyle trwało.... praca na nocki mnie dobija :C ]

    -Mniej? Chyba więcej. -Uśmiechnął się do niej.
    Dominik wiedział, że bart choć był szefem całej mafii nie podskoczyłby mu nawet teraz. Ludzie rodziny Montana mogli słuchać jego rozkazów, ale ponad wszystko szanowali Dominica. Mógł tylko podejrzewać dlaczego... Zbyt wiele razy pokazał, że warto stanąć w jego obronie a nawet oddać za niego życie. To dlatego ojciec chciałby to on zasiadł na jego miejscu.
    -Kiepski byłby ze mnie barman jak i kucharz. Do której dziś pracujesz? -Zadał niespodziewanie pytanie.

    OdpowiedzUsuń
  7. [Teraz przez weekend powinnam odpisywać :D ]

    -Zatem siadaj obok. -Kiwnął na wolne krzesło. -Chyba nie spieszy ci się do domu. -Zerknął ma Roy'a ,który miał niezbyt zadowoloną minę. Mężczyzna od razu zajął się przyjmowaniem zamówień i robieniem drinków.
    -Chyba dała mu kosza. -Odparł zerkając na dziewczynę. -Wybacz nie dało się nie słyszeć waszej rozmowy siedzę tuż obok. -Wypił drinka i zakrztusił się. -Teraz to specjalnie to zrobiłaś prawda? -Zasłonił usta ręką czując pieczenie. -Teraz to piwa bym się napił...

    OdpowiedzUsuń
  8. [Hahahahha pomysł mnie zabił ale jest genialny :D Wchodzę w to :D ]

    -Stracę zainteresowanie panien w tym barze? -Uniósł brwi. Akurat romanse nie były mu w głowie. -Spójrz tylko... nie ma pośród nich porządnych kobiet. -Kiwnął w stronę parkietu. -Wystarczy rzucić im sto dolców i gotowe są nawet całować się z obrzyganym facetem... -Kiwnął na Roy'a, który pospiesznie podszedł do niego mieszając jakiegoś drinka. -Piwo.
    -Już się robi. -Po chwili podał mu piwo.
    -Właściwie jestem tu na urodzinach mojego brata, który... cóż wybył właśnie z jedną z tych panienek. Tak więc po imprezie. -Zaśmiał się sam do siebie. -Chcesz jeszcze jednego drinka? Ja stawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. -Chyba masz mnie za jakiegoś cieniasa co? -Sięgnął po piwo. -Pewnie myślisz, że tyle co skończyłem studia z grafiki komputerowej i nie wiem co to życie towarzyskie więc zabije mnie jeden drink i piwo.
    Uśmiechnął się kiedy odchodziła. Dziewczyna wydała mu się całkiem sympatyczna, a w jego otoczeniu spotykało się tylko łatwe i puste panienki, które wpierw pytały kim jesteś i ile zarabiasz, a potem proponowały pójść na górę do jednego z pokojów. Dominic nie lubił tego typu dziewczyn.
    Mimo wszystko zamówił porcję frytek bo zaczął odczuwać głód i czekał na powrót barmanki obserwując ludzi w barze. Głównie ludzi Davida, którzy pili, ćpali i tańczyli na parkiecie obejmując ubrane wyzywająco kobiety.
    -Dominic! -Usłyszał głos za swoimi plecami i obrócił się gwałtownie. To był Sam jego dobry i jedyny przyjaciel jakiego miał. Sam był otyłym mężczyzną w wieku Dominica.
    -Sam? David też cię zaprosił? -Dominic zdziwił się bo brat nigdy nie lubił Sama.
    -Nie no co ty. Ja... jestem tu z kumplami z pracy. O tam siedzą... Dziś mamy taki wypad integracyjny. -Sam zamówił butelkę wódki. -A ty co nie z Davidem?

    OdpowiedzUsuń
  10. -David wybył z jakaś małolatą. -Dominic upił kilka łyków piwa. Był przyzwyczajony do takiego zachowania brata. David nigdy nie należał do wiernych. Szkoda tylko było mu Jane i dzieciaków, które siedziały grzecznie w domu myśląc o tym jakim David jest wspaniałym mężem i ojcem.
    -Jane dalej nic nie podejrzewa? -Sam zmartwił się.
    -Nie... -Dominik zauważył wychodzącą Joyce. Sam jeszcze coś do niego mówił, ale on zastanawiał się nad tym czy skorzystać z propozycji dziewczyny. W końcu poderwał się z krzesła. -Muszę lecieć. -Pożegnał się z przyjacielem i podbiegł w stronę drzwi.
    Wyszedł na zewnątrz i dogonił ją. Uśmiechnął się do niej.
    -Ale nie wywieziesz mnie lasu? -Zażartował. -Jakbyś chciała zgwałcić to jeszcze nic, ale rano będą mnie szukać... -Zaśmiał się zapinając swoją kurtkę.

    OdpowiedzUsuń
  11. -O tak na pewno znalazłby się ktoś kto nosiłby cię na rękach gdybyś tylko pozbyła się mnie po cichu. -Rozejrzał się po parkingu. Jak na bar gdzie sprzedawano alkohol było tutaj strasznie dużo samochodów. Nie trudno było się domyśleć, że większość porządnych aut pochodzi od ludzi jego brata. Wolał jednak wracać z Joyce niż z którymś z nich...
    -Po co mi darmowe drinki jak miałbym jedną nerkę. Nie mógłbym chyba wtedy w ogóle pić... Zatem tabletka gwałtu? -Uśmiechnął się i wsiadł do środka. -Zawsze marzyłem by zostać zgwałconym. Chyba, że gdzieś za rogiem czekają twoi koledzy... -Zawahał się przez chwilę z zamknięciem drzwi. -To ja wiesz... wrócę taksówką.
    Nigdy nie żartował z żadną dziewczyną w taki sposób, ale podobało mu się to.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. Na dźwięk odpalonego samochodu Dominic zapiął od razu pasy. Spojrzał na nią z szeroko otwartymi oczami:
    -Dziewczyno jakim cudem to coś jeszcze jest na chodzie? Jak nic trzeba wymienić olej. -Obrócił się do tyłu. -Dymy czarne z rury zazwyczaj wróżą... śmierć. I ten pisk... kiedy ostatnio zaglądałaś pod maskę?
    Musiał przyznać, że poczuł się nieco dziwnie kiedy tak się przytuliła do jego ręki. Nie przywykł do bliskości z obcymi, a nawet z bliskimi. Ale po mimo tego nie zezłościł się.
    -Ooo zabawki erotyczne ci w głowie. -Postukał się po czole. -No tak wyglądasz mi na taką co ma całą szafę pełną wibratorów i dildo, ale dzięki mój tyłeczek zachowa dziewictwo. -Mrugnął do niej.

    OdpowiedzUsuń
  14. -Brzydko? To i tak komplementy dla tego auta. -Chciał otworzyć lekko szybę, ale pokrętło zostało mu w dłoni. Pospiesznie zaczął je przymocowywać we właściwie miejsce. -Musisz kupić nowy bo ten rozleci się w połowie drogi. Oby podłoga nie odpadła bo będziemy jechać jak Flinstonowie...
    Dominic rozejrzał się po okolicy. Nie wiedział dokąd ona jedzie, a nie chciał też ciągnąć jej nie wiadomo gdzie.
    -Mieszkam na Green Hills. Więc jeśli ci to po drodze to możesz wyrzucić mnie gdzie tylko chcesz.
    Green Hills było dość znaną ulicą. Nie mieszkał tam byle kto, a na pewno nikt biedny. Dzielnica znajdowała się nieco na obrzeżach miasta i słynęła z eleganckich i drogich willi gdzie mieszkały znane osobistości, milionerzy czy biznesmeni. Dla Dominica Green Hills było czymś normalnym. Dla kogoś spoza środowiska czymś w rodzaju pięciogwiazdkowego hotelu na który nigdy nie będzie cię stać.
    -A jeśli masz w przeciwną stronę to wysadź mnie przy jakiś taksówkach.

    OdpowiedzUsuń
  15. Dominic musiał przyznać, że po raz pierwszy jechał samochodem w tak opłakanym stanie aczkolwiek dawało mu to więcej frajdy niż jazda ekskluzywnymi samochodami ludzi jego brata czy choćby swoim Porsche, które rzadko kiedy wydawało jakiś dźwięk z wyjątkiem warku silnika gdy dodawał gazu.
    -O i dostałem ksywę! Pan ostry! -Pokiwał głową z entuzjazmem. -No to na pewno spodoba się dziewczynom! Ostre potrawy, ostre drinki, ostre życie to i musi być ostry seks!
    Radio faktycznie zagłuszało trzeszczeniem rozmowę i dziękował w głębi duszy, że je wyłączyła.
    -Jeśli dowieziesz mnie żywego do domu to podam ci namiary na naprawdę dobrego mechanika. -Co również oznaczało drogiego, ale Dominic nie przywykł do tego, że nie wszyscy mają tyle pieniędzy co on. Chociaż nigdy nie patrzył z góry na ludzi, którzy zarabiali mniej niż on. Chyba było to zaletą, którą nabył dzięki ojcu. Chociaż był największym gangsterem wszech czasów zawsze starał się wychować dzieci na dobrych ludzi. Z Dominiciem się mu udało. Gorzej z Davidem...

    OdpowiedzUsuń
  16. -Żartujesz? Wszyscy będą mi zazdrościć. -Uśmiechnął się. -Ale jeśli ci wygodniej to nie ma sprawy mogę się przejść kawałek.
    Zauważył, że dziewczyna musi być blisko z tym Roy'em, którego Dominic nie znał, ale wiedział jedno. Pracował dla jego brata, tak jak każdy w barze, tak jak Joyce chociaż nawet o tym nie wiedziała.
    -Ten cały Roy... Kim on jest? To twój przyjaciel? Brat? -Zapytał z zainteresowaniem opierając głowę o oparcie i spoglądając w jej stronę.

    OdpowiedzUsuń
  17. [Nie słyszałam o tym serialu :D ]

    Dominic spojrzał na nią z poważną miną.
    -Wyglądam ci na geja? -Spytał prawie krzycząc lecz nie był zły. Pokiwał z niedowierzania głową. -To dlatego nie mam dziewczyny. -Westchnął ciężko.
    Próbował sobie wyobrazić jak bardzo ułatwiłoby to sprawę gdyby faktycznie był homoseksualny. Po pierwsze ojciec nigdy nie zaproponował by mu objęcia władzy. Wtedy Davidowi by nie odbiło i zacząłby się nadmiernie starać. Po drugie ominęłyby go wszystkie rozmowy na temat tego, że to jego szanują ludzie i za nim chcą pójść, a nie za starszym bratem. Po trzecie mógłby żyć jak normalny człowiek bo szybko zostałby wydziedziczony.
    Jednak przypominając sobie pewną historię ze swojego życia dzięki, której przekonał się jak traktuje się gejów w mafii nigdy nie zmieniłby swojej orientacji gdyby to było możliwe.
    I wtedy zza zakrętu wyłonił się radiowóz policyjny. Jeden z policjantów pomachał Joyce na znak, że ma zjechać na pobocze. Tutejsi stróże prawa nie przywykli do starych i zniszczonych samochodów, a kiedy taki pojawiał się w okolicy nie wróżyło to niczego dobrego.

    OdpowiedzUsuń
  18. [Jak tylko znajdę wolny czas na nowy serial to zacznę oglądać xD]

    -Spokojnie wiem, że to żart. -Uśmiechnął się a potem zobaczył policję. Mógł się tego spodziewać. Jego osiedle było pilnowane na każdym kroku. Mieszkali tu zbyt ważni ludzie.
    -Witam panią. -Policjant uniósł czapkę w geście powitalnym. -Poproszę prawo jazdy i dowód rejestracyjny... samochodu. -Spojrzał na auto krzywo. Drugi policjant obchodził ich dookoła obserwując samochód. -Zabłądziła pani? Widzę, że nie po drodze pani do domu. -Policjant schylił się lekko by się jej przyjrzeć.
    Dominic siedział spokojnie obserwując drugiego policjanta. Znał ich. Skorumpowanych policjantów w Las Vegas było na pęczki i wszyscy sprzedali się jego rodzinie. Ta dwójka była tu wystawiona przez jego brata. Zastanawiał się co będzie kiedy zauważą kto siedzi w samochodzie. Próbował powstrzymać śmiech.

    OdpowiedzUsuń
  19. -Obawiam się, że kolor włosów nie ma tu nic do rzeczy panno... Rose. -Wyczytał z dowodu. -Nie po drodze pani do domu zatem co pani robi tutaj? Proszę wysiąść z samochodu. Będziemy musieli przeszukać wóz. Wygląda podejrzanie.
    -Witam panie władzo. -Dominic nachylił się nad Joyce z radosnym wyrazem twarzy. Nie trudno było zauważyć, że policjant aż pobladł. -To konieczne? Bardzo nam się spieszy. Prawda Joyce? -Spojrzał jej w oczy przeszywającym wzorkiem.
    -Panie Montana... cóż za niespodzianka. -Na dźwięk nazwiska drugi policjant zatrzymał się w bezruchu.
    -Proszę się nie martwić o ten wóz. -Dominik sięgnął po dowód i prawo jazdy Joyce i wyciągnął je z dłoni policjanta. -Zrobimy z niego jeszcze kawał porządnej bryki.
    Położył dokumenty na desce rozdzielczej.
    -Pani wybaczy. Procedury i ostatnio w okolicy doszło do strzelaniny. -Policjant ponownie zdjął na chwilę czapkę.

    OdpowiedzUsuń
  20. -Tak tak... -Policjant wyprostował się. -Proszę jechać. Życzę udanego wieczoru. -Powolnym krokiem ruszył w stronę swojego kolegi. W tylnym lusterku mogli obserwować jak dwójka mężczyzn rozmawia o czymś zerkając w ich stronę.
    -Serio jedźmy już. -Dominik opadł na fotel wpatrując się w dach samochodu. -Uwierzysz? Wzięli cię za dilera narkotyków. Tylko podejrzanym o posiadanie narkotyków lub broni chcą przeszukiwać samochody. Mieszkam za tym zakrętem. -Kiwnął głową na prawą stronę. Uliczka prowadziła w dół, gdzie na samym końcu znajdowała się jego willa z basenem i czerwonym porsche na podjeździe. Drugi samochód ford mustang stał przed bramą. Posiadłość była nowoczesna, oświetlona i strzeżona przez dwa dobermany biegające wokół ogrodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  21. Dominic wolał nie drążyć tematu przemytami. Jemu takie rzeczy kiedyś szły rewelacyjnie. Znał wszelkie sztuczki jak odwrócić od siebie uwagę. Potrafił być świetnym aktorem i nie dać po sobie niczego poznać. Jednak to były tamte czasy... te które już jego nie dotyczyły.
    -Obejdzie się bez dywanu. Paparazzi na pewno zaraz wyskoczą zza krzaków. -Machnął ręką udając obojętnego, a potem otworzył drzwi jednak jeszcze nie wysiadł. -Jeśli skręcisz tam... to ominiesz tych dwóch niedorozwiniętych policjantów, a potem wyjedziesz na drogę główną. No i dziękuję za podwózkę. Chyba jestem twoim dłużnikiem.

    OdpowiedzUsuń
  22. [Może spotkają się ponowne przez przypadek za jakieś hmmmdwa tygodnie? Joyce mogłaby jechać późno w nocy np. z pracy albo od mamy? I na jakimś totalnym zadupiu jej auto odmówi posłuszeństwa. I wtedy zupełnie przez przypadek Dominic będzie jechał tą samą drogą :D ]

    OdpowiedzUsuń
  23. [O pomysł super :D jestem za tym żeby na jakiejś imprezie wyrwał ją David i jak to on zabrał do hotelu i miał przy sobie mnóstwo koki :D
    A teraz może wracać faktycznie z pogrzebu, ale sama czy z tą siostrzenicą? ]

    OdpowiedzUsuń
  24. Wybacz, że tyle nie pisałam w piątek dopiero zrobili neta :/ a na weekend wyjeżdżałam.

    [Joyce mogłaby właśnie zostać porwana do hotelu Dominica, bo tam David załatwia w piwnicy swoje "interesy"... Dominic by tam wszedł a tu ona...
    No i by się zaczęło.
    Gówniara niech daje Davidowi, ale on również dowie się, że dawała innym xD więc podwójnie się wkurzy. Będzie chciał jej coś zrobić, a Dominic dobrze wie, że za kradzież narkotyków nie robi się tak brutalnych rzeczy. Stanie w jej obronie również przez wzgląd na Joyce.
    Ja myślałam, że David będzie dużo brał i będzie zbyt władcy będzie myślał, że jego może wszystko i to go zgubi. Ktoś go zastrzeli, ale kto to będzie już moja tajemnica :D
    Tak najlepiej by była sama ]

    OdpowiedzUsuń
  25. [Tak niech to będzie po ślubie, ale lepiej żeby Dominic nie powiedział wtedy bo w sumie to miałby wyrzuty sumienia i też domyśli się, że wtedy wpląta ją jeszcze bardziej w swoją rodzinę więc może będzie chciał z nią porozmawiać o rozwodzie?
    David mógłby porwać jej siostrę. Joyce faktycznie za nimi pojedzie. Zrobi awanturę w hotelu, że tam jest jej siostra. Pójdą do Davida i on ją wpuści bo to sadystyczna świnia więc pomyśli, że siostra zrobi wszystko by uratować swoją siostrunię :P i w pewnym momencie nagle wejdzie tam Dominic xD z pistoletem, workiem koksu, który rzuci na stół bo to np. ten który ona ukradła i dopiero zauważy Joyce. Zacznie się awantura. David chwyci za broń i może będzie chciał je zastrzelić? I wtedy wkroczy Dominic powie mu, że to jest jego żona, a żon się nie tyka
    Możesz zacząć i nie będą i takie odpisy przeszkadzać :D ]

    OdpowiedzUsuń
  26. [Zdjęcie jest mega :D
    Z ojcem namawiającym na ślub to dobry pomysł, ale wolałabym żeby tego normalnego jednak nie brali :P przynajmniej na razie.
    Ale faktycznie David mógłby zginąć na jakiejś imprezie rodzinnej może rocznica ślubu ich rodziców? Albo wesele kogoś z mafii?]

    Prowadząc swoją firmę zwłaszcza taką, która dobrze prosperuje zarabia się nie tylko mnóstwo pieniędzy oraz staje się ważnym człowiekiem, ale i ma się mnóstwo obowiązków . Tego dnia Dominic wracał wykończony z pracy załatwianiem papierkowej roboty. Szykował się kolejny sezon z czym szło mnóstwo ślubów, urodzin i rocznic znanych gwiazd. W tym roku urodziny chciała wyprawić Rihanna, Eminem, a ślub miała brać jakaś znana w świecie mody modelka. Roboty było mnóstwo.
    To pewnie dlatego, że Dominic chciał być szybciej w domu nie wybrał zjazd na główną drogę, która o tej porze dnia była zakorkowana lecz skręcił na mało uczęszczane przez mieszkańców drogi. Przynajmniej mógł podziwiać piękne okolice zamiast wyzywać na niekompetentnych kierowców.
    Jak zwykle jechał dość szybko możne nawet za szybko, ale przecież mandat mu nie groził. Raczej każdy policjant go znał i wiedział, że lepiej nie zadzierać z rodziną Montana. Chociaż dla Dominica nigdy to nie miało znaczenia kim jest.
    W głośnikach leciała głośno muzyka. Stukał palcami w rytm dźwięków gitary kiedy nagle zauważył na poboczu znany samochód i siedzącą na nim dziewczynę. Jechał zbyt szybko by od razu się zatrzymać. Spojrzał jeszcze w tylne lusterko by upewnić się, że nie ma przewidzeń. A potem zatrzymał się, zawrócił i podjechał pod prawdopodobnie najgorszy w tym mieście samochód. Opuścił swoją przyciemnianą szybę i uśmiechnął się w stronę dziewczyny, która piła właśnie wino.
    -Chyba nie zamierza pani prowadzić pojazdu po spożyciu tego alkoholu?

    OdpowiedzUsuń
  27. [Drugie też super :D

    Ciąża z Davidem mogłaby pokomplikować sprawę później bo to mógłby być dziedzic następny, ale w sumie jeśli poroni, albo ją zabiją przez to to może być :D
    Więc niech będzie to impreza rodzina z okazji może nie wiem? Hmmmm 80-tki dziadka Dominica który zapoczątkował całą tą rodzinną mafię xD Wtedy będą chcieli zabić i Davida i jego ojca by pozbawić mafię przywódcy. Bo wiadomo dziadek już się nie nadaje, a Dominic się wycofał. No i Davida by zabili, a np. Dominic zasłoniłby swoim ciałem ojca i dostał kulkę. Będzie w szpitalu itd... ale zyska jeszcze bardziej w oczach ich ludzi. ]

    Dominic przyglądał się dziewczynie z uśmiechem na twarzy. Sądził, że nigdy jej nie zobaczy już i jakoś tak wewnętrznie czuł pustkę. Na jej widok naprawdę się ucieszył. Zerknął za samochód i lusterko leżące na ziemi i pokręcił głową. Potem wysiadł z samochodu i zerknął na auto Joyce.
    -Przybywam nie na białym koniu lecz w białym samochodzie. -Kiwnął na białe porsche. Samochodów mu nie brakowało. Trzy stały w garażach, a jeden na podjeździe. Nie żeby je kolekcjonował, ale brat kupił mu na urodziny jedno, a ojciec drugie. Dwa miał już wcześniej. -Otwórz maskę może jeszcze da się coś zrobić. -Zerknął w stronę butelki, a potem ponownie na dziewczynę. -Tak czy inaczej będziesz potrzebować taksówki. -Kiwnął w stronę swojego samochodu. -Zerknę czy jest sens go ratować. Jak nie możesz zbierać rzeczy. Wepchniemy go do rowu, albo podpalimy dla lepszego efektu. -Wyjął z kieszeni zapaliczkę i podrzucił nią.

    OdpowiedzUsuń
  28. [Ja bardziej myślałam, że to będzie jeden gość jakiś płatny morderca :P Faktycznie strzeli w Davida pierwszy. Potem zobaczymy albo w ojca albo w np. synów Davida? ]

    Dominic wytrzeszczył szeroko oczy na widok tego co skrywało się pod maską. Zastanawiał się jak to w ogóle możliwe, że to auto nie umarło pięć lat temu.
    -Jak żyje czegoś takiego nie widziałem... -Skomentował, ale nie chamsko lecz bardziej w żartobliwy sposób. -Kiedy ostatnio dolewałaś olej? -Zerknął na nią. Po czym sięgnął do bagnetu i wyciągnął go. Był suchy. -Zajechałaś silnik. Zdechł na dobre. Ładuj się to taksówki. -Zamknął klapę. Wyjął kluczyki do swojego samochodu i guzikiem otworzył drzwi. -Dokąd się wybierałaś? -Siadł do środka i przekręcił kluczyk w stacyjce. Na cały głos huknęła głośno muzyka, której nawet sam się przestraszył. Szybko wyłączył radio.

    OdpowiedzUsuń
  29. [O dobry pomysł :D ]

    Kiedy usłyszał o pogrzebie matki od razu na nią spojrzał. Po chwili dopiero dodał gazu i niebawem zostawili wrak Joyce za swoimi plecami.
    -Przykro mi... z powodu twojej mamy. -Powiedział smutnym głosem. Dla Dominica śmierć nie była niczym obcym dlatego wiedział jak bardzo boli utrata kogoś bliskiego, a zwłaszcza matki. Nie mógł wiedzieć przecież, że Joyce nie miała z nią zbyt dobrego kontaktu.
    -Imprezy? -Zaśmiał się i pokręcił głowa. -A więc wyglądam na takiego co tylko jeździ z imprezy na imprezę co?
    Tak naprawdę Dominic chodził tylko na rodzinne imprezy lub urodzinowe swoich bliskich. Sam nie przepadał za barami, a dyskotek nienawidził.
    -Moje czasy imprezowania skończyły się już dawno. Wracam z pracy. Normalnie bym się nie zatrzymał, ale... skusiło mnie wino. -Zaśmiał się wesoło, ale szybko się opamiętał. Nie powinien chyba mieć tak dobrego humoru podczas gdy Joyce straciła matkę. A na domiar złego jej samochód zdechł...

    OdpowiedzUsuń
  30. Dominic wiedział jak to jest nie mieć zbyt dobrego kontaktu z matką bo sam kiedyś nie potrafił się kompletnie dogadać ze swoją. Teraz kiedy patrzył wstecz rozumiał dlaczego tak było.
    Jego matka nigdy nie popierała tego by jej synowie angażowali się w sprawy mafii ponieważ ona sama nigdy się nimi nie interesowała. Żyła beztrosko ciesząc się życiem na poziomie jakie dał jej mąż. Nigdy nie pytała za co są te pieniądze i jakim cudem kupił jej kolczyki z diamentami. Zawsze była nieco zakręcona. Wszystko zmieniło się po tragicznym wypadku... po wypadku przez który Dominic zmienił zdanie co do mafii i porzucił marzenie... Wtedy jego kontakt z matką znacznie się poprawił.
    -Wbrew pozorom miałem okropny dzień w pracy. -Spojrzał na nią. -A więc zapraszasz mnie na randkę? -Poruszał śmiesznie brwiami. -Ja nie widzę sprzeciwu, ale nie wiem co na to moja żona...

    OdpowiedzUsuń
  31. -Proszę trzymać się z daleka od mojej żony. Tylko ja mogę ją wozić w bagażniku. -Spojrzał na nią i puścił do niej oczko. W pracy jadł tylko śniadanie i musiał przyznać, że propozycja obiady wydała mu się wręcz cudowna. -Skoro ty będziesz gotować to nie musisz namawiać mnie drugi raz. Dokąd w takim razie mam jechać? -Spytał zwalniając ponieważ dojeżdżali do skrzyżowania.

    OdpowiedzUsuń
  32. Jechał dokładnie tak jak mu wskazywała i dziękował w duszy, że nie ma większych kroków bo przeważnie kiedy wracał o tej godzinie sterczał w długich korkach po godzinie. Może z powodu rozpoczęcia wakacji na drogach nie było takiego ruchu. Nikt nie wracał ze szkół, uniwersytetów...
    -Zdaję się na twoją intuicję. -Uśmiechnął się do niej patrząc na swoją dłoń. -Ta obrączka... -Zaśmiał się. -Zabawne, ale jakoś nigdy nie chciałem mieć żony wiesz? Nie wiem może to przez to jacy ludzie potrafią być w dzisiejszych czasach... no wiesz nikomu nie można ufać...

    OdpowiedzUsuń
  33. -Ja narzekać przy jedzeniu? Ja się na gotowaniu kompletnie nie znam i na pewno mi wszystko będzie smakować. -Machnął ręką.
    -Taaaak marzy mi się czarnoskóry mężczyzna tak z trzy raz większy ode mnie w lateksowym obcisłym wdzianku z batem w dłoni. To mnie kręci. -Zaśmiał się sam do siebie. -A właściwie to po moim przeżyciach z kobiety to faktycznie powinienem zostać gejem... Chyba nie mam szczęścia do kobiet. Pierwsza była ćpunką, druga zdradzała mnie z kumplem, a trzecia... O niej wolę nawet nie wspominać.
    Skręcił tam gdzie mu kazała. Osiedla tutaj były znacznie gorsze niż te w których bywał Dominic, ale kompletnie nie zwrócił na to uwagi. W końcu kiedyś odwiedzał gorsze... Aż do tego feralnego dnia w którym wszystko się zmieniło.

    OdpowiedzUsuń
  34. Dominic wyszedł z samochodu i nacisnął guzik, który zamknął auto tym samym załączając alarm. W takiej dzielnicy taki samochód to był jak wisienka na torcie.
    -Może my powinniśmy uczęszczać do grup wsparcia? Coś typu... -Zaczął się zastanawiać. -Mój były brał crack. Moja była spała z dwustoma facetami... jednocześnie. -Zaśmiał się na swój pomysł. -W grupie wsparcia dla nimfomanów na pewno spotkałabyś mojego brata. -Oparł się o ścianę kiedy zatrzymali się przed drzwiami do jej mieszkania.

    OdpowiedzUsuń
  35. -Wolę szukać kobiety w grupie wsparcia "jestem zbyt wierny". -Zaśmiał się głośno. To było dziwne, ale w dzisiejszych czasach mógł mieć każdą kobietę, ale największy problem sprawiało znalezienie takiej, która nie spałaby z byle kim i byle gdzie...
    Dominic nie zwracał nawet uwagi na to, że na korytarzu było ciemno. Pozwolił się prowadzić. Kiedy wszedł do jej mieszkania zdjął z siebie kurtkę i zawiesił na wieszaku.
    -Jasne nie przejmuj się bałaganem. Przeprowadzki to zawsze dramat. -Odparł wchodząc za dziewczyną do pokoju. Pamiętał swoją przeprowadzkę po tym jak odszedł z "rodziny" i to jak wszyscy po kolei odwiedzali go by przekonać, że jest tym, który powinien przejąć interesy.
    -Drink załatwi sprawę. -Mogę zawszę wrócić taksówką. A poza tym.... chyba jesteś bez auta co nie? -Rzucił kluczyki od swojego samochodu na stolik w salonie. -To automat... mam nadzieję, że wiesz jak taki prowadzić.

    OdpowiedzUsuń
  36. Dominic sięgnął po szklankę i napił się rozsiadając przy stoliku. Po całym dniu siedzenia nad papierami tego właśnie było mu trzeba. A zamiast pić sam w domu wolał w miłym towarzystwie. Uśmiechnął się do niej, ale nie wziął kluczyków.
    -Daj spokój. Ma wbudowany alarm. Całe miasto usłyszy go jesli ktoś tylko szarpnie za klamkę. Ma też wbudowany chip dzięki, któremu w ciągu kilku minut policja namierzy je choćby na drugim końcu tego kraju. Facet nie zdąży wyjechać nim z miasta z już będzie miał na karku gliny. Poza tym to służbowe auto możesz je sobie pożyczyć. Pomyśl jakie miny będą mieli jak zobaczą, że wysiadasz z takiego auta. -Poruszał brwiami i znów upił kolejny łyk alkoholu. -Jutro mogę podjechać po twój samochód i wywieść go na złom. Za to zawsze dostaniesz trochę kasy. Znam gościa, który sprzedaje auta na raty. Na pierwszą ci starszy, potem dogadacie się. To mój przyjaciel. A do tej pory możesz jeździć moim.

    OdpowiedzUsuń
  37. Dominic wstał i otworzył szafkę potem podał jej to o co poprosiła i sięgnął ponownie po swojego drinka. W sumie rozumiał ją, ale przecież nawet gdyby skasowała mu te samochód mało by go to obchodziło, a tym bardziej jego konto. Nie żeby szastał pieniędzmi na prawo i lewo, ale stać go było przecież na naprawę, albo na nowy wóz.
    -Dobrze chcę cię jeszcze zobaczyć. -Wyszczerzył zęby w uśmiechu. -I dobrze możesz tłuc się komunikacją miejska jak wolisz... Ale jutro wyśle kogoś po twój samochód i zadzwonię do Sama czy ma jakieś promocyjne auto. -Promocyjne miało oczywiście oznaczać tanie na tyle by ją było stać, a dla Sama nie zrobi różnicy czy odda je Dominicowi za darmo czy zapłaci jakąś śmieszną sumę. Sam miał mnóstwo samochodów i nawet gdyby zginęło jakieś nawet by się nie skapnął.
    -No dobra a więc potrafisz robić drinki i gotować... Co jeszcze potrafisz? Pochwal się. -Dopił whiskey.

    OdpowiedzUsuń
  38. Wytrzeszczył szeroko oczy i wpatrywał się tak w nią przez dłuższą chwilę. Sam nigdy nie był wysportowany.
    -No nieźle... Co ty dopiero w łóżku musisz wyprawiać. Chyba zacznę zazdrościć twoim facetom. -Wypalił bezmyślnie i od razu tego pożałował bo pewnie zabrzmiał tak głupia jak zazwyczaj brzmiał David, który podrywał kobiety na sprośne teksty. Co gorsza te teksty je kręciły i zazwyczaj lądował z nimi w łóżku. -Lepiej dolej mi jeszcze whiskey żebym się zamknął. -Palnął się w głowę.

    OdpowiedzUsuń
  39. Nie musiała mu powtarzać dwa razy. Szybko dolał sobie whiskey i przeszedł za nią do salonu popijając alkohol. Dobrze było w końcu spędzić czas z kimś, kto nie siedział w interesach rodziny, z kimś kto nie miał pojęcia jakie wpływy ma ojciec i brat Dominica.
    Przez całe życie wystarczyło, że większość ludzi usłyszała to Dominic Montana... i wszyscy nagle zaczynali się go bać i traktować tak jakby był co najmniej prezydentem. Tylko Sam jego przyjaciel, który również nie siedział w świecie mafii traktował go jak zwykłego człowieka. Może dlaczego, że widział, że nawet syn bossa mafii może czasem upaść...
    -Chyba nie mieszkasz tutaj długo co?

    OdpowiedzUsuń
  40. -Taaak jedzeeenie. -Rozsiadł się na kanapie delektując smaczną potrawą. -Faktycznie lepiej gotujesz niż robisz drinki. -Uśmiechnął się w jej stronę. -Spokojnie moja praca jest raczej nudna chociaż faktycznie mam sporo na głowie, ale w niczym mi nie przeszkodziłaś. Miałem i tak jechać do domu, siedzieć i oglądać jakieś beznadziejne filmy... Właściwie to uratowałaś mnie przed nudą. -Rozejrzał się po mieszkaniu. -Czyli i tutaj nie zabawisz długo, co?

    OdpowiedzUsuń
  41. -Psa? -Spojrzał na nią, a potem skosztował ponownie jej potrawy i popił alkoholem. -Tak się składa że mam trzy. -Uniósł dumnie głowę. -Cała trójka jest ze schroniska uratowana przed śmiercią... -Przekręcił oczami jakby nie chciał robić z tego niczego wielkiego. -Ale z psem nie porozmawiasz jak z człowiekiem co nie?
    Dziwił się nieco dlaczego dziewczyna tak często zmienia miejsce zamieszkania. On od zawsze wolał mieć poukładanie życie, a takie pełne przeprowadzek wiązało się z niestabilnością.
    -Nie męczy cię takie przenoszenie się z miejsca na miejsce? Ciągła zmiana adresu? Znajomych?

    OdpowiedzUsuń
  42. -Nie wiem jak to robię, że nie mam na ubraniach sierści. -Zaśmiał się wesoło. -Może dlatego, że psy biegają całymi dniami po podwórku i tylko na noc wracają do domu.
    -To, że planowanie nie ma sensu to prawda... -Zamyślił się na chwilę. On doskonale o tym wiedział. W końcu sam kiedyś miał idealny plan na życie, a teraz? Nawet przez chwilę nie przyszło mu do głowy, że będzie prowadzić hotel i odłączy się od rodziny. Przecież miał być głową całej mafii, miał żyć swoim gangsterskim życiem. -Jednego dnia czujesz się na szczycie, a drugiego ktoś postanowi cię zabić. -Wypalił wspominając ten fatalny dzień w którym zrozumiał, że życie gangstera nie jest wcale takie fajne.

    OdpowiedzUsuń
  43. [Jak to robimy? Po tym wieczorze umówią się na to epickie chlanie zakończone ślubem? :D czy jeszcze się spotkają pare razy? ]

    -Taaak to wszystko za sprawą moich magicznych zdolności. -Uniósł dłoń do góry i poruszał palcami. -Znam jeszcze kilka świetnych zaklęć.
    Przez chwile pożałował, że faktycznie nie jest jakimś superbohaterem, albo nie ma magicznych zdolności. Wtedy wszystko byłoby o wiele prostsze.
    -Dzięki, ale już chyba nic nie zmieszczę. Możesz mi dać piwo. -Odstawił szklankę na stolik. -No proszę zatem masz nowego kompana do picia. -Mrugnął do niej. -Ja też rzadko miewam gości. Tak więc kiedy już opróżnimy twój barek przyjdzie czas zabrać się za mój... A uwierz mi nie zrobimy tego w kilka dni.
    Tak to już w rodzinie gangsterkiej bywało, że kto do niego przychodził przynosił mu butelkę alkoholu. Trochę nazbierało się przez lata.
    -A rodzina do ciebie nie przychodzi? No wiesz ojciec czy rodzeństwo? -Spytał z ciekawości.

    OdpowiedzUsuń
  44. [Wszelkie wątki z ciążami omijam jak ogniaXD nie lubię takiego tematu ale faktycznie mogą nie pamiętać czy uprawiali seks czy nie :D Nooo to po prostu pominiemy parę ich spotkań. ]

    Dominic też zaczął się śmiać z jej żartu ledwie mogąc się uspokoić.
    -Raczej coś w stylu 'Hokus-pokus, czary-mary, ściągnij majtki dam ci dolary'.
    Co prawda te czary tak na prawdę były typowo w stylu Davida i Dominic nie mógł jakoś wyobrazić sobie siebie płacącego jakiejkolwiek kobiecie za seks. Chociaż z zwierzeń brata o które nawet nie prosił wiedział, że większości nie trzeba płacić. Wystarczy dobra gadka i drink by przełamać pierwsze lody.
    -Wiesz co... -Pokazał na nią ręką. -To ty potrzebujesz psa. Nawet jak nie będzie mnie w pobliżu możesz spić się w jego towarzystwie, a on nawet nie będzie marudził. Tylko nie bierz kota. Nienawidzę kotów. Wtedy nie zaciągniesz mnie do siebie nawet gdybyś robiła włoskie danie i miała najlepsze wino pod słońcem, a do tego gotowała w bikini.

    OdpowiedzUsuń
  45. [Taak poboczne to mogą rodzić jak króliki XD]

    -Wiesz co jest najgorsze w byciu bogatym? Że nigdy nie wiesz czy ktoś naprawdę cię kocha czy zależy mu na twoich pieniądzach... -Westchnął przypominając sobie wszystkie te znajomości na których mu zależało, a które okazały się tylko być znajomościami dla zysku owych przyjaciół czy miłości.
    -Rybka. -Ożywił się swoim odkryciem. -Rybki nikt ci nie zabroni mieć, a zawsze możesz odliczać z nią minuty do naszego kolejnego spotkania. -Sięgnął po piwo i upił kilka łyków. -Boże czy osoby trzecie nazwałyby nas alkoholikami?

    OdpowiedzUsuń
  46. [No faktycznie chamskie xD haha czy ja wiem jak wątki różne to się nawet nie odczuwa tego. A co cię interesuje :D? ]

    -Tak od dziś będę sknerą. -Odparł dumnie unosząc butelkę do góry. -Za bogatych sknerów.
    -Zawsze możesz kupić sobie szczura i nosić go na ramieniu. To bardzo inteligentne zwierzęta. Miałem kiedyś jednego. Miał na imię Benjamin i miał jaja wielkości orzechów. -Pokazał palcami dokładny rozmiar a potem wybuchnął śmiechem. -Potrafił otworzyć sobie klatkę, wyjść z mojego pokoju, po poręczy schodził w dół do kuchni i podkradał mojej mamie ciasteczka, które piekła każdej niedzieli. Oczywiście obrywało się mi, że niby ja je podjadałem. Pomyśl gdyby twój szczur podpijał piwo nie musielibyśmy wtedy zapisać się do grupy wsparcia dla anonimowych alkoholików.

    OdpowiedzUsuń
  47. [Nooo jak chcesz to ja jestem chętna :D można by udoskonalić ten pomysł xD]

    -Tak był świetnym przyjacielem. Żył cztery lata i kiedy nadszedł jego koniec oczywiście wyszedł z klatki, pobiegł po poręczy od schodów prosto go kuchni, wywalił talerz z ciastkami na podłogę, przybiegł do mnie z ciastkiem, usiadł na kolanach i zdechł. Płakałem trzy dni... -Zaśmiał się na to wspomnienie. -A potem wujek przyniósł mi kota. Wrednego, rudego kota... Siedział sobie kiedyś na werandzie. Zjawił się u nas jakiś pies przybłęda i zaczął go gonić. Kot wpadł pod auto, a pies został u nas. -Znów się zaśmiał. -Tak najgorzej być samotnym alkoholikiem. Póki będziemy pili razem będziemy jeszcze trzymać poziom. -Mrugnął do niej.

    OdpowiedzUsuń
  48. [Ja też mam Kosmitę w planach. Mogłybyśmy połączyć te karty. Nawet ta dziewczyna która ma go znaleźć może okazać się kosmitą ale np. o tym nie wie. Kwestia dogadania się :D Ale podwójny wątek w Marvelu mnie kusi bardziej. Z racji, że jestem strasznym fanem Lokiego i Thora mogłybyśmy nieco wzorować się na tych postaciach gdybyś chciała oczywiście. Dwóch braci prowadzących interes z narkotykiem, który daje moc. Oczywiście oni mają już te moce :D Do tego dwie agentki, które chcą przeniknąć do tego świata? Albo jedna agentka, a druga np. pracująca z braćmi. Jakie postacie byśmy prowadziły to zależy od nas. Mogę być i kobietą i mężczyzną. Zależy od ciebie :D No i jestem kiepska w wymyślaniu mocy więc też możemy wzorować się na MArvelu :D]

    -Taaak masz rację facet jest o wiele prostszy w utrzymaniu niż rybka. -Upił kilka łyków piwa. -Zawsze wolałem psy od kotów. Nie wiem czemu, ale nie umiem dogadać się z tymi drugimi. Może to kwestia charakteru... Raczej jestem żywiołowy, wolę aktywnie spędzać czas niż wylegiwać się na słońcu i mruczeć.
    Wtedy niespodziewanie zadzwonił jego telefon. Wyjął go z kieszeni, spojrzał na ekran i po chwili odebrał.
    -Wybacz... -Spojrzał na dziewczynę. -Część. Co jest? A co teraz robisz? Posłużysz mi jako taksówka? Super. Napisze ci kiedy. Hej czekaj... masz na zbyciu jakiś samochód? Potrzebny na jutro. Nie kurwa nie ferrari... Zwyczajny samochód moja... znajoma od drinków jest w potrzebie. -Puścił do niej oczko. -Dobra... dobra... Tak czekaj na telefon. -Odłączył się. -Dobre wieści to Sam ten od samochodów. Przyjedzie tutaj autem z komisu po mnie, odwiezie mnie moim, a tobie zostawi ten drugi. -Uniósł dumnie głowę. -I spokojnie to przeciętne auto. A jak rozwalisz to lepiej dla Sama bo dostanie odszkodowanie.

    OdpowiedzUsuń
  49. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń