Praca pod przykrywką nigdy nie była łatwa. Wymaga to pewnych predyspozycji takich jak odporność na stres ale również pewnych umiejętności aktorskich. Kaysa Lysberg to dwudziestosześcioletnia funkcjonariuszka wydziału do walki z narkotykami norweskiej policji. Na co dzień siedziała za biurkiem, o pracy w terenie mogła nawet zapomnieć. Na początku roku 2017 dostała propozycję pracy pod przykrywką. Po kilku dniach wahania przyjęła ją. Zaczęła się mozolna praca, która kosztowała ją wiele czasu. Przygotowania trwały dziesięć miesięcy. Musiała wypracować sobie zupełnie inną osobowość. Ze spokojnej niczym nie wyróżniającej się Kaysy Lysberg stała się Siri Risvik. Długie włosy w kolorze ciemnego blondu stały się ciemnobrązowe co dodawało jej pewnego rodzaju pazura. Na jej twarzy pojawił się makijaż co w jej poprzednim życiu było niespotykane. Koszule zapięte niemal pod szyję i swetry ukrywające jak najwięcej jej ciała zamieniły się na ubrania nieco wyzywające. Zmiana stylu bycia była dość drastyczna lecz nawet sama Kaysa nie pomyślałaby, że sam ubiór może dodać jej tyle pewności siebie. Z szarej myszki stała się kobietą, na którą faceci w końcu zaczęli zwracać uwagę. Porzucenie swojego dotychczas nudnego życia jest dla panny Lysberg jest najlepszym co mogło ją spotkać. W końcu poczuła się doceniona zawodowo i mogła udowodnić, że jest stworzona do czegoś więcej niż do pisania raportów.
wątek z BiałaGwiazda
[ Tak wiem, Levi jest cudowny <3 wyobraź sobie mój ból, kiedy musiałam wybrać jedno zdjęcie do karty xd]
OdpowiedzUsuńMagnus siedział w tym syfie już ponad dwanaście lat. Nigdy się nie wychylał, nigdy zanadto nie nadstawiał karku. Trzymał się na uboczu, ale jako syn samego bossa, wzbudzał powszechny szacunek i posłuch. Nie musiał się zanadto wysilać, by ludzie jego ojca go słuchali.
Początkowo, był tylko chłopcem na posyłki. Przynieś, wynieś, pozamiataj. Od dwóch lat jednak, ojciec przygotowywał go do przejęcia całego systemu. Wprowadzał w tajniki ich rzemiosła . Głównie, polegało to na wydawaniu rozkazów.
Magnus, nie miał więc zbyt wiele do roboty. Dzięki temu, mógł całe dnie spędzać w warsztacie, włóczyć się z kumplami po mieście, albo chlać w jednym z ich ulubionych barów.
To właśnie tam, jakiś miesiąc temu. Bjerne, jeden z jego kumpli, dostał widelcem od jakiejś laski. Mag nie był zbyt przychylnie nastawiony do przyjmowania nowych członków, ale wystarczyło słowo ojca, by potulnie się na to wszystko zgodził. Nie on jeszcze rządził, i nie on jeszcze ustalał zasady. Czekał na ten dzień z niecierpliwością. Zapewne, nawet gdyby chciał, nie robiłby niczego innego. Mafia była jego domem, a przyjaciele, których tam zdobył - rodziną. Jedyną i prawdziwą, jaką kiedykolwiek posiadał.
Nowej kazali przyjechać do warsztatu - ich codziennego miejsca spotkań. Magnus już tam na nią czekał, jak zwykle ćwicząc na sprzęcie, który ulokował w swoim biurze.
Bjerne już oczekiwał brunetki przed wejściem. Zmierzył ją wzrokiem, uśmiechając się głupkowato, jak to zwykle miał w zwyczaju.
– Szef już czeka. – Odezwał się do niej, wchodząc do warsztatu i nawet nie oglądając się za siebie, by sprawdzić, czy panna za nim idzie. Jeśli faktycznie jej zależało, to będzie za nim szła.
– Mag, ktoś do ciebie. – Bjerne jak zwykle wpakował się do biura bez pukania.
– Ile razy mam ci powtarzać, że masz pukać. A jakbym dymał właśnie jakąś laskę? – Hansson puścił się drążka, na którym właśnie się podciągał i odgarnął z czoła mokre włosy.
– Jakbyś się pozbył jeszcze spodni to może wtedy mógłbym tak pomyśleć. – Blondyn wyszczerzył zęby w uśmiechu.
– Idź lepiej zajmij się tym mustangiem, którego masz od tygodnia rozebrać, bo inaczej pogadamy. – Magnus dopiero teraz spojrzał na towarzyszącą przyjacielowi dziewczynę. Wsunął do ust wykałaczkę i powoli przesuwał ją językiem, jednocześnie mierząc wzrokiem brunetkę. – Siadaj! – Dodał po chwili, tonem nieznoszącym sprzeciwu, a sam rozsiadł się w swoim fotelu.
Przez chwilę nie mówił kompletnie nic. W gruncie rzeczy, on nigdy nie mówił zbyt wiele. Wolał działać, aniżeli dyskutować. Dla niego to było bezcelowe.
– Więc chcesz do nas wstąpić? – Zapytał. – Dlaczego? – Dodał jeszcze, uważnie jej się przyglądając.
Warsztat był stałym miejscem ich spotkań. Miejscem, o którym policja nie miała zielonego pojęcia, i którego nie przeszukiwała w poszukiwaniu członków mafii. Kto podejrzewałby o coś takiego syna znanego polityka? Mimo, że Mag nie był może wzorowym obywatelem, to chronił go immunitet i nikt nigdy w życiu nie powiedziałby, że macza palce w nielegalnym biznesie, a tymczasem był on jego szefem.
OdpowiedzUsuńRozmowa między Bjerenm a Hanssonem przypominała każdą inna ich rozmowę. Znali się od lat, więc nic dziwnego, że ich relacja nie przypominała standardowej relacji na linii szef - podwładny. Zresztą, wszyscy tu byli jedną wielką rodziną. Przyjaźnili się, spędzali razem czas. Nie tylko robili razem interesy.
Po słowach dziewczyny, nastąpiła kolejna długa cisza. Mag patrzył na nią uważnie, nadal bawiąc się, trzymaną między wargami wykałaczką. Próbował ją przejrzeć, zwietrzyć jakiś podstęp. Był ostrożny, zawsze był kurewsko ostrożny, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że norweska policja uwielbiała deptać im po piętach, od czasu do czasu, wysyłając do nich jakiegoś swojego kreta.
– I teraz postanowiłaś porzucić pracę w barze, na rzecz naszej sprawy? – Zapytał, chociaż nie oczekiwał od niej odpowiedzi. – Skoro już tu jesteś, zapewne zdajesz sobie sprawę z tego, że to nie przelewki. Że to,co robi jest nielegalne i niebezpieczne. Stąd nie ma ucieczki. No może, oprócz jednego jedynego sposobu, jakim jest czarny worek. – Dodał, uśmiechając się delikatnie. – Oczekujemy lojalności i bezwarunkowego oddania. Jeśli coś ci się nie podoba, zachowujesz to dla siebie. Gówno mnie obchodzi twoje zdanie. Robisz to, co ci każę, albo to, co zleci ci ktoś, stojący w hierarchii wyżej od ciebie? Czy to jasne? –Zapytał, po czym podniósł się ze swojego miejsca. by w końcu założyć na siebie jakąś koszulkę.
Spojrzał na brunetkę uważnie, po czym otworzył przed nią drzwi.
– Pojedziesz z chłopakami. – Stwierdził po chwili. – Bjerne! – Krzyknął na kumpla. – Zabierz ją ze sobą do Mikkelsena. Niech wyciągnie od niego kasę. Trzeba ją sprawdzić. Tylko kurwa żadnego macania i molestowania, bo wiem co ci chodzi po głowie. – Dodał jeszcze, rzucając szybkie spojrzenie na Siri.
Od kiedy zaczęli werbować do mafii kobiety, jego ludzie nie potrafili trzymać łap przy sobie. Magnusowi było wszystko jedno, ale wysłuchiwanie babskiego marudzenia było strasznie irytujące. Wolał tego uniknąć, tym bardziej, że miał ważniejsze sprawy na głowie.
– Spotkamy się za dwie godziny u mamy Oddie. – Dodał jeszcze,zostawiając brunetkę z Bjernem i pięcioma innymi kumplami, którzy mieli towarzyszyć im w tej wyprawie.