29 maja 2004

[KP] Pan Dragon


Gerard Pendragon

Detektyw z dużym doświadczeniem i umiejętnościami. Człowiek pewny siebie, konfliktowy i dość agresywny. Nie waha się wydobyć broni i użyć siły. Wyładowuje swoją złość na workach treningowych, przeciwnikach w ringu i ewentualnych podejrzanych. Duże zdolności dedukcji i umiejętność wkradania się w umysły innych, co ułatwia przewidywanie ruchów innych ludzi. Nie lubi sprzeciwów, zwłaszcza w trakcie akcji którą dowodzi. Alkoholik. Pełen tajemnic


Yamashiro Kazuma

4 komentarze:

  1. Kazuma mimowolnie poprawił krawat, by idealnie zakrywał on guziki jego ciemnej koszuli. Nieświadomy ruch, którego nie wyplenił nawet po tylu latach. Nie denerwował się spotkaniem na które właśnie zmierzał, nic z tych rzeczy. Przyzwyczaił się do nich.
    Przez szybę luksusowego auta spokojnie przypatrywał się toczącemu na ulicach życiu. Chaotycznemu, niepoukładanemu. Gdzieniegdzie mignęły mu plakaty i slogany nawołujące albo górnolotnie do akceptacji różnic "rasowych" albo tak dziko prymitywnie do walki z odmieńcami.
    Z tymi ostatnimi Yamashiro walczył i walczyć będzie póki nie umrze z powodu starości lub zwykłego wypadku jakich ponoć wiele w przypadku mu podobnych mutantów. Gardził tym, a uczucie wzmogło się jeszcze bardziej po morderstwie jego najdroższej i jedynej rodziny. Bella nie zasługiwała na los jaki zgotowali jej ci szaleni ekstremiści.
    Kazuma poczuł jak zaciska dłoń na materiale spodni. Musiał ją pomścić choć nie tak jak chciał to zrobić. Pewne sprawy i metody należało zostawić w przeszłości. Bella też by tego nie chciała, znał jej zdanie na ten temat.
    Jego siostra zawsze miała serce po odpowiedniej stronie... Choć zgoła naiwnie nastawione do świata.
    Musiał, chcąc nie chcąc, rozegrać sprawy trochę inaczej. Przynajmniej w pierwszym stadium czyli określeniu, kto morduje "odmieńców" w imię jakiś chorych, zwyrodniałych wierzeń i zasad. Ich działania szkodziły coraz bardziej bo zbyt ochoczo i bezczelnie pogrywali z policją, zaogniając wątek między stronami. W końcu niezwykli też zaczęli odpowiadać na brutalne zaczepki...
    Dlatego wspomógł policyjny oddział, wyspecjalizowany w sprawach dotykających mutantów, technologią produkowaną w koncernie
    Renraku Industries. Jego "darowizna" była hojna, obejmowała wysoce wyspecjalizowany, precyzyjny sprzęt oraz montaż. Miał jednak warunek i wcale nie zamierzał się z nim kryć - wymagał uczestnictwa w działaniach policyjnych. Jeśli nie bezpośrednich (wciąż był rzekomo zajętym biznesmenem) to wglądu w dokumentacje wszelkich operacji. Chciał znaleźć tych zwyrodnialców i nawet za cenę własnej pozycji nad którą pracował tyle lat - po prostu sprawić by cierpieli. Dużo dłużej niż Bella. Będą modlili się o szybką śmierć, która nie nadejdzie z łaskawych rąk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. - Panie Yamashiro - głos szofera wyrwał go z rozmyślań - Dojechaliśmy.
      - Dziękuję - mężczyzna za kierownicą wychodził by otworzyć mu drzwi, ale Kazuma powstrzymał go delikatnym, choć stanowczym gestem - Nie trzeba.
      W promieniach południowego słońca lakier na drogim samochodzie błyszczał elegancją i zwracał uwagę. Niektórzy posterunkowi oglądali się, by zobaczyć kto zaszczycił swoją obecnością kwatery główne policji San Francisco. Srebrne litery na froncie budynku migotały w oczach, a flagi powiewały nad głową Kazumy.
      Powitało go też motto:
      "Oro en paz, fierro en guerra"
      Złoto, które w postaci ulepszeń oraz sprzętu wypłynęło z hojnych rąk Kazumy, przyda się jednak także w czasach pokoju.

      Nie było niczym dziwnym że przywitał go sam Thomas Mazzucco, głównodowodzący departamentu San Francisco. Kazuma pamiętał jak mężczyzna był jeszcze młodym, obrotnym prawnikiem, ale jego determinacja doprowadziła go na szczyt. I mógł się założyć, że to nie koniec jego drogi. Przywitali się jak starzy przyjaciele, choć Mazzucco czuł wyraźny respekt do starszego Yamashiro.
      Zadecydowali, że w przypadku warunku Kazumy powinien on poznać oddział odpowiedzialny za kwestię zbrodni oraz obrony mutantów, choć z ust Thomasa nigdy nie padło słowo "mutant". Yamashiro był mu wdzięczny chociaż znał rzeczywistość i nie zamierzał chronić się przed nią szklaną bańką.
      Mazzucco zostawił go w towarzystwie dowódcy oddziału ds. mutantów od którego biła auta stanowczości i wojskowa twardość. Przywitał się krótko, po żołniersku i ze skromną uprzejmością tłumaczył strukturę oraz obecne działania oddziału. Żadne z nich nie dotykały interesującej Kazumy kwestii.
      Był jednak cierpliwy, prawie jak stary smok z legend, a zemsta nigdy nie smakuje,kiedy jest szybka i gwałtowna. Wierzył w umiejętności tutejszych funkcjonariuszy choć w początkowych stadiach jego planu. Ponoć byli "najlepsi z najlepszych".
      Żałował jednak, że kontakty których teraz potrzebował... Umarły z powodu starczego wieku i zwiędły, gdy Yamashiro oddał się biznesowi elektrotechnicznemu.
      Wolał to zrobić sam, bez policji... Ale najciemniej jest pod latarnią, a w tych czasach lepiej zrobić coś rękami innych choć honor krzyczał o jego wnętrzu.
      Uznawał to jednak za "konieczne wsparcie" aniżeli dowód, że brak mu umiejętności w tak delikatnej materii jak zemsta.
      Poprawiwszy niezauważalnie mankiety koszuli, dla starej i dobrej pewności, wszedł za mężczyzna do części budynku przeznaczonej specjalnemu oddziałowi policji.

      Usuń
  2. Został zaproszony do gabinetu, gdzie do ich dwójki dołączyli jeszcze dwaj komendanci. Atmosfera wprost skrzyła się w pokoju, a Kazuma aż nadto czuł zdenerwowanie spowodowane swoją osobą. Nikt nic nie wiedział poza ochłapami informacji rzucanymi przez szefostwo.
    Rozmowa, choć dyplomatyczna ze strony funkcjonariuszy, wyraźnie emanowała napięciem. I nie był to strach, nic z tych rzeczy - przechodzili przez sytuacje trudniejsze podczas akcji.
    Czekali aż dołączą do nich ludzie zajmujący się śledztwem "w ogniu walki". Yamashiro wierzył w ich zdolności, ale od dawna ograniczał swoje zaufanie w niektórych materiach.
    Detektyw Pendragon i porucznik Fox. Kazuma skłonił się delikatnie, jak nakazywał zwyczaj choć bez zbędnej wylewności. Porucznik Fox wyglądał na mężczyznę gotowego do akcji w każdym momencie, detektyw Pendragon...
    Nie pracowałby w tym miejscu, gdyby się nie sprawdzał, więc jego zachowanie, aurę oraz wygląd przeniósł na odrobinę dalszy plan.
    Detektyw bez wahania spojrzał mu prosto w oczy, widział w nich naturalnie inspektorską ciekawość. Badał go, może nawet oceniał motywy oraz szanse przeżycia w środowisku zgoła agresywniejszym niż to w którym obracał się teraz Yamashiro. Doceniał "troskę", ale nie zamierzał z niej korzystać, dawna natura wciąż się w nim tliła.
    Usłyszawszy słowa Mazzucco, tylko odwrócił ku niemu głowę. Powieka nawet mu nie drgnęła, a usta nie wykrzywiły się w żaden sposób. Kamienna, beznamiętna twarz:
    - Panie Mazzucco. I pan i ja wiemy, że nie jestem funkcjonariuszem, ale prowadząc milionowy koncern zajmujący się zamówieniami dla specjalistycznych sektorów nauczyłem się jak rozmawiać z dziennikarzami. Resztę przejmują adwokaci i rzecznicy prasowi, więc traktujmy się jak dorośli ludzie - odparł spokojnie, nie kładąc nacisku na żadne ze zdań. Zakończywszy tą kwestię, powrócił spojrzeniem do detektywa Pendragona dodając tylko - Będę zobowiązany, dziękuję.
    Kazuma dostał gabinet, ale nie zamierzał spędzać w nim za wiele czasu. Choć zemsta za rodzinę była priorytetem w jego życiu, pewnych spraw nie mógł zaprzepaszczać. Tylko głupiec stawiał wszystko na jedną szalę... Przynajmniej w nieodpowiednim momencie. Przyjdzie jeszcze czas, gdy zrobi to i on, ale wciąż był przewodniczącym zarządu Renraku Industries - "pracę" w policji traktował jako drugorzędne zajęcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuchał porucznika Foxa z uwagą, nie przerywając mu w ani jednym momencie. Odkładał informacje dotyczące śledztwa w głowie, chociaż nic nie dotyczyło jego siostry. Zadawał pytania tylko wtedy, gdy było to konieczne choć porucznik dokładnie wywiązywał się ze swojej pracy. Jak się okazuje, o czym słyszał także jako działacz społeczny, morderstwa się nasilały. Hybrydy i inni ludzie obdarzeni nienaturalną cząstką padali ofiarami ataków czy kradzieży. Robiło się coraz niebezpieczniej i choć Fox chyba nie chciał się do tego przyznać - brakowało z ich strony jakiejś tamy, która powstrzymałaby tą falę.
      Pomimo wszystkich wysiłków.
      Czemu go to nie dziwiło?
      Zupełnie jak 30 lat temu tylko wtedy ludzie jeszcze nie łapali się w grupki zdolne do zorganizowanych ataków, bo zagrożenie w postaci nadnaturalnych było nowe i świeże.
      Po krótkim chaosie Pendragon podszedł do niego i przywitał się.
      Kazuma uścisnął mu dłoń.
      Dragon - aspekt cesarski, silny opiekun i patron. W swoim życiu Yamashiro poznał tylko jedną "smoko-podobną" istotę. Błyskotliwą Niemkę o nazwisku Kaltenstein. Słyszał, że poświęciła się całkowicie nauce i medycynie nuklearnej, choć od dawna nie wymieniał z nią listów. Nigdy nie pokazała się społeczeństwu w postaci innej niż ludzkiej, wolała pozostać anonimowa dla własnego dobra.
      - Yamashiro Kazuma - przedstawił się z czystej kurtuazji - Niech pan traktuje mnie raczej jak obserwatora niż przeszkodę. Nie zamierzam przeszkadzać zawodowcom w pracy.
      Formułka grzecznościowa, chociaż rzeczywiście do pewnego momentu szczerze tak zamierzał czynić. Bez pewnej nitki współpracy, wymuszonej ale jednak, nie dojdzie do niczego. Owszem, Pendragon i reszta jego kolegów byli na niego skazani - jednak ich humory niewiele go obchodziły.
      I podejrzewał, że i oni wrócą do sztandarowego trybu pracy nie chcąc go niańczyć o co nie prosił.
      Sytuacja win-win.
      Oparłszy się wygodnie słuchał raportu Pendragona w skupieniu i spokoju. Gwałt z morderstwem, ale hybryda. Bez żadnych danych osobowych poza nazwiskiem.
      Dziwne, że znają w takim razie jej imię być może znaleźli fragment dokumentów lub poszlakę.
      Yamashiro obracał się w środowisku nadnaturalnych przez wzgląd na swoją działalność aktywistyczną. Ci mu ufali, bo rzeczywiście ze swoją pozycją mógł coś uczynić. Nie wszyscy jednak, bo stara zasada nie ufaj temu kto zarabia więcej od ciebie wciąż obowiązywała, co go nie dziwiło.
      Zdjęcie jednak nic mu nie mówiło, a skoro nie znali nazwiska rejestr też musieli już przejrzeć. Zresztą coraz mniej przychodziło, żeby się zapisać z obawy o wyciek danych, a przez to własne bezpieczeństwo.
      - Jaką hybrydą była? - zapytał, gdy lepka cisza w pokoju się przedłużała. Może i wyrwał się przed szereg, gdy oni kalkulowali własne słowa, ale czas to cenna waluta w każdym środowisku. Zresztą określenie hybryda było bardzo ogólne, zbyt ogólne, a przy decyzjach liczyła się precyzja - biznes pokazywał to najlepiej. Niejednokrotnie zdarzały się tak wyjątkowe przypadki, które odpowiedni ludzie mogą skojarzyć, nawet ze słuchu. Tacy wtedy zostawiają ślady, bo chcą się ukryć przez wzgląd na swoją rzadkość. Kilku takim przypadkom Kazuma pomógł uciec z kraju w czasach najgorszej nagonki... Chociażby do Azji, bo pod względem praw nadnaturalnych przodowała w zestawieniu kontynentów.
      Uniósł podbródek gotowy na uzyskanie odpowiedzi na swoje pytanie pomimo funkcjonariuszy przeszywających go spojrzeniem.

      Usuń