Leon Sadakiewicz
41 lat ~ własna firma budowlana ~ rozwodnik ~ Toruń
Popełnił wiele życiowych błędów, jednak podpisanie intercyzy, nie było jednym z nich. Gdyby nie to, pewnie nie byłby właścicielem jednej z najlepiej prosperujących firm budowlanych w Polsce. Nie wynajmowałby biednym studentom mieszkań w Toruniu i z pewnością, sam nie mieszkałby, w pięknym domu z ogrodem, którego zazdroszczą mu nie tylko znajomi, ale także większość rodziny. Leon zawsze miał smykałkę do interesów, do tego jego urok osobisty przyciągał kobiety jak światło ćmy. Wbrew pozorom ma się za Casanovę, choć przez wielu jest tak oceniany. Uwielbia muzykę klasyczną, nie potrafi tańczyć i od ponad 10 lat nie był na urlopie.
Sara - "kochanka" - somatotropina
[ależ proszę bardzo :)]
OdpowiedzUsuńStojąc na progu nieznanego sobie dotąd domu, żegnając swojego narzeczonego, słuchając jego długiego wywodu Sara nie myślała zbyt wiele, przynajmniej nie o nim. Jej myśli były rozbiegane, nie składne i choć usilnie starała się je uporządkować, nie udawało jej się to. Zbyt wiele bodźców działało na nią w tej jednej chwili. Nowe zapachy, nowe wnętrza, miękkość nowego swetra. Wszystko było nowe i dla niej dziwne. Wewnętrzny głosik, który udawało jej się stłumić szeptał jej nieprzyzwoite rzeczy, o których nie chciał słyszeć. Specjalista mógłby rzec, że cierpi na rozdwojenie jaźni. Jej potulna część osobowości zaczęła walkę z tą drugą. Ona tłumaczyło to inaczej – to była gra. Mierzalnością wygranej była liczba osób, które jadły jej z ręki. Miała już swojego narzeczonego, jego rodzinę, swoją rodzinę i uczniów. Biedny Dominik wciąż myślał o tym jaka jest cudowna. Bo pomogła organizacji charytatywnej. Zaśpiewała ze swoimi dziećmi na otwarciu nowego żłobka. Nie powiedziała mu jaki jest beznadziejny w łóżku. Zrobiła dobry obiad. Wszystko to po to, aby pokazać jaka jest idealna.
Nie była.
Była najgorsza, a nawet gorsza od najgorszej i wiedziała to doskonale. Kryła się jednak zjednując sobie ludzi, bo tak było wygodniej. Dzięki temu miała wszystko – potencjalnie bogatego przyszłego męża, dobrą pracę w prywatnej szkole, liczne znajomości i wizerunek nieskalanej brudem tego świata kobiety. Jednak to jej nie wystarczało. Chciała mieć więcej i zamierzała to wszystko sobie wziąć. Zamknąwszy więc drzwi za swoim narzeczony, uprzednio zostawiając mu na ustach ślad swojej bladoróżowej szminki z wymalowaną na twarzy ulgą udała się na górę, gdzie przez najbliższy tydzień miała mieszkać. Pokój w niczym nie przypominał jej sypialni. Był większy i urządzony dość nowocześnie, z klasą. Przejechała palcami po jedwabnej narzucie położonej na jej łóżku i westchnęła ciężko. Też chciała mieć taką narzutę.
- Piękna – szepnęła, po czym upewniwszy się, że zostawiła drzwi do pokoju otwarte, rozebrała się do naga i weszła do sąsiedniego pokoju, który okazał się być łazienką.
Plan miała dość prosty – Leon wracał do domu za kilka minut, a że był człowiekiem dość punktualnym nie było mowy, by się spóźnił. Zwłaszcza, że miał mieć w swoim domu gościa, który powinien teraz grzecznie czekać na niego w przedpokoju. Nie stało się tak, gdyż Sara postanowiła powoli realizować listę zamierzeń, jakie miała wobec mężczyzny. Bo to jego właśnie chciała dostać i w końcu nadarzyła się okazja by go zdobyć.
Nie zamknęła drzwi do łazienki. Od razu skierowała kroki do prysznica, i odkręciła wodę. Ciepła woda smagała jej ciało, a w miejscu zetknięcia jej ze skórą, pojawiały się czerwone plamy. Za ciepła. Odkręciła trochę chłodnej, ale niewiele. Tyle, by się nie sparzyć. Potrzebowała pary, dużej ilości.
Gdyby była szarą myszką bez wyglądu nigdy by nie pomyślała o zdradzie Dominika. Nie była jednak nią. Los podarował jej ponętne ciało, które jednak chowała przed oczami innych. Swetry i narzutki, luźniejsze spódnice maskowały je krągłości. Jedynie Dominik znał jej malutki sekret, tak samo jej pozostali dwaj partnerzy ze wcześniejszych lat jej życia. Nie była cnotką, za którą ją uważali. W głębi serca daleko jej było do takiego obrazu kobiety. Zamierzała to wykorzystać.
Gdy usłyszała dźwięk otwieranego zamka, zakręciła wodę. Powoli wyszła z kabiny, tak by nie narobić hałasu. Wzięła jeden z ręczników i jak gdyby nigdy nic zaczęła wycierać nim włosy. Nie zamykała za sobą drzwi do łazienki. Chciała by przez nie wszedł i ją zobaczył.
Tryumf nie był najlepszym słowem, jakim mogłaby opisać swoje odczucia. Bardziej pasowałaby jej tu duma. Czuła jak rozpiera ją w środku, dzięki czemu było jej jeszcze gorącej. Czuła satysfakcję, większą niż kiedykolwiek. Żałowała, że tak krótko widziała jego minę. Obraz w lustrze był nieco zamazany, i nie w pełni oddawał jego zaskoczenie. Mogła się odwrócić, lecz nie zrobiła tego, stopniując swoje działania. W końcu i tak zaczęła od dość drastycznego kroku, dużo ryzykując. Wiele się mogło zadziać. Mógł ją wyrzucić lub wręcz przeciwnie. Wolała zostać przy pierwszej wersji. Niemniej jednak w każdej z nich miała zamiar wygrać.
OdpowiedzUsuńOdczekała chwilę, zanim okryła się ręcznikiem. Dla niepoznaki, i swojego świętego spokoju, pisnęła z udawanego zaskoczenia. Nie mógł jednak dostrzec wymalowanego na jej twarzy zadowolenia. Wyszła z pokoju i stanęła przed nim, tym razem jednak nie była już naga. Ręcznik ledwo zakrywał jej pośladki, z góry natomiast uwydatniał rowek między piersiami, nie pozostawiając wielkiego pola wyobraźni. Nie czuła wstydu, którym powinno nasiąknąć jej ciało po owej sytuacji, która należała poniekąd do krępujących. Nie w jej odczuciu jednak. Wręcz przeciwnie – dla niej to było normalne. Dominik przez pierwsze miesiące ich związku był zszokowany jej zachowaniem. Koniec końców jednak do tego przywykł, o dziwo opierając się jej względom. Może poza momentami, gdy robiła mu dobrze, albo paradowało kompletnie nago. W końcu był tylko mężczyzną, a mężczyźni byli słabi w starciu z kobietami. Tak było od wieków, o czym świadczyła ilość kochanek królów i władców. Nawet prosty chłop miał kochanki, które na nim żerowały.
- Brzmi pysznie – powiedziała, jednocześnie poprawiając ręcznik. Wyminęła mężczyznę, niby przypadkiem dotykając jego ramienia. Podeszła do swoich toreb, które jeszcze niewypakowane stały obok łóżka. Schyliła się, niby nie wiedząc, że gdy mężczyzna się za nią odwróci będzie miał idealny widok na jej gołe pośladki. Była perwersyjna. Ale czuła się z tym cholernie dobrze.
Odrzuciła na bok mokre włosy i delikatnie przechylała głowę na bok. Mógł sobie teraz myśleć o niej co chciał, jednak dostrzegła, że nie jest obojętny na jej względy. Wystarczyło tylko przesunąć wzrokiem na linię rozporka, pod którym kryło się wybrzuszenie. Był w końcu tylko mężczyzną. Spośród innych wyróżniało go tylko tyle, że aktualnie Sara go chciała.
- Może ci w czymś pomóc? – spytała się, jednocześnie wyjmując z walizki sukienkę i świeżą bieliznę. Czarna koronka śmignęła w powietrzu i wylądowała na łóżku tuż obok granatowej sukienki z mocnym wcięciem na udzie. Miała wąskie ramiączka i nieco większy dekolt niż powinna, jednakże nie należała do tych odważnych ciuchów, które kojarzyły się z paniami do towarzystwa. Zdawała się być po prostu ciut odważniejsza, ale nie wulgarna. Na odpowiedniej kobiecie prezentowała się zjawiskowo. Na szczęście Sara miała świadomość swojej wartości i zobaczywszy ją na wystawie sklepowej bez zastanowienia wrzuciła ją do koszyka. Nie żałowała tego wyboru.
Zamknęła walizkę i odwróciła się do mężczyzny.
– Ubiorę się i do ciebie przyjdę – dodała szybko, po czym chwyciła swoje rzeczy i śmignęła do łazienki.
Tym razem jednak nie zostawiła otwartych drzwi, jedynie uchylone. Szybko wcisnęła się w bieliznę i przesuszyła włosy. Po dłuższym namyśle zostawiła je rozpuszczone, jedynie spięła kilka pasemek na boku i podkręciła końce lokówką. O dziwo zajęło jej to mniej niż piętnaście minut. Wsunęła się w sukienkę z zadowoleniem oglądając swoją sylwetkę w lustrze. Sukienka miała zamek na plecach, który w normalnych warunkach potrafiła sama zapiąć. Postanowiła jednak pozostawić gimnastykę na później i dać się wykazać Leonowi.
Wyszła z łazienki odświeżona. Zanim jednak podążyła do kuchni założyła buty na obcasie, uprzednio ubierając nogi w szare pończochy. Tak wystrojona, z jednej strony szykownie, z drugiej dość seksownie ale nie nieprzyzwoicie, w akompaniamencie stuków obcasów skierowała swoje kroki do kuchni. Stanęła w pewnej odległości od mężczyzny, przyglądając się z niemałym zainteresowaniem jego poczynaniom. Na szczęście w przeciwieństwie do jej narzeczonego zdawał się wiedzieć co robi. WS pomieszczeniu unosiły się zapachy, które niesamowicie działały na jej zmysły. Gdyby mogła od razu zerwałaby z niego ubrania, tak jak wyobrażała sobie to tysiące razy. Powściągnęła jednak swoją dziką naturę.
Usuń- Możesz mi zapiąć suwak? – spytała się, jednocześnie odwracając się do niego plecami. Odgarnęła włosy na ramię, odsłaniając szyję. – Pięknie pachnie – rzuciła, zaciągając się wspaniałym zapachem. – Gdybym wiedziała, że umiesz tak gotować, to wpadałabym wcześniej – dodała na odchodnym.
Ciekawiło ją, dlaczego nie była w jego domu ani razu. Zawsze, gdy nadarzała się jakaś okazja, Dominik rezygnował ze spotkania. I tak przez dwa długie lata. Może się bał, że od razu ucieknie Leonowi w ramiona? Sara wolała o tym nie myśleć. Skupiała się na chwili obecnej.
- Masz piękny dom.
Nie zdziwiły ją jego przechwałki. Miał co pokazać – mieszkanie było wręcz imponujące, nawet dla niej, a sama przywykła do swego rodzajów luksusów. Dominik ją rozpieszczał jak tylko mógł, lecz w porównaniu z gustem brata wypadał dość blado. To tak jakby zestawić tradycyjną klasę z nowoczesną burżuazją. Niby tych dwóch styli porównać się nie dało, jednakże po rozpatrzeniu plusów i minusów zazwyczaj wygrywał ten drugi. Kto w dzisiejszych czasach konsumpcjonizmu nie chciał być na czasie?
OdpowiedzUsuń- Imponujące – mruknęła, odsuwając się od niego nieco. Mogłaby stać czując ciepło bijące od jego ciała, napawając się nią godzinami. Nie miała jednak aż tyle czasu, by realizować swój.
Kokieteryjnie kręciła biodrami gdy podchodziła do stołu. Robiła to powoli, aby nie miał problemu z taksowaniem jej ciała. Niech się cieszy, przeszło jej przez myśl, gdy zatrzymała się przy krześle. Sama nie hamowała się w podziwianiu jego walorów. Mimo iż dzieliło ich sporo lat, wyglądał na młodszego niż był. Atletyczna budowa sugerowała zdrowy styl życia jaki prowadził, z pewnością wzbogacony o jakąś formę aktywności fizycznej. Podobały jej się jego szerokie ramiona, lecz to jego twarz, pociągła i kanciasta przykuwała jej wzrok. Sara mogła wręcz utonąć w jego oczach, zatracić się w nich na jedno jego skinienie. Chciała to zrobić i miła taki zamiar. Ale nie teraz. Poza tym miał bardzo seksowny tyłek. Zastanawiała się, czy to tylko efekt odpowiednio skrojonych spodni, czy też wielogodzinna praca nad swoją sylwetką. Dominik również miał dobre ciało, jednak przy Leonie wypadał dość mizernie. Nadrabiał za to młodzieńczym uśmiechem i swoją naiwnością, która była całkiem urocza. Był przeciwieństwem Leona – w zestawieniu z nim wydawał się być niedojrzały, wręcz infantylny. Możliwe, że takie było jego przeznaczenie. Zawsze być tym drugim.
Słysząc jego insynuację, zaśmiała się. Zakryła dłonią usta, tłumiąc kolejny napad śmichu. Szczerego o dziwo.
- W tym ubraniu? Absolutnie nie. Na wyjścia mam inną kreację - rzuciła od niechcenia. – Pomyślałam, że będzie ci się przyjemniej jadło, gdy będę wyglądać choć w połowie tak dobrze jak ty – mruknęła, jednocześnie puszczając do niego oko. Nie omieszkała się powstrzymać, by nakręcić sobie kosmyk włosów na palec.
Usiadła przy stole, niemal od razu zakładając nogę na nogę. Żałowała, że stół nie był przezroczysty, gdyż mężczyzna miałby w tym momencie lepszy widok na jej odsłonięte nogi, które niewątpliwie były jej atutem. Rozcięcie na udzie dodatkowo je eksponowało, ukazując zakończenie pończoch i cieniutki pasek przytwierdzający je do bielizny.
Czuła się ponętna. Oparła głowę na dłoniach przypatrując się krzątającemu mężczyźnie. Gdy podszedł do niej z kieliszkiem napełnionym najprawdopodobniej winem, przyjęła go z wdzięcznością. Wyprostowała się tylko po to, by miał lepszy wgląd w jej dekolt. Mimo iż nie był zbyt wielki ukazywał co nieco, a dzięki wcześniejszym wydarzeniom jego wyobraźnia mogła sobie nieco pofolgować.
- Muszę ci powiedzieć, że to wszystko pachnie wyśmienicie. Jakie masz jeszcze talenty, panie Sadakiewicz? – Nie mogła się powstrzymać i przeciągnęła głoski w jego nazwisku. Uniosła kieliszek do toastu. – Za wspólnie spędzony czas. Mam nadzieję, że będziemy go miło wspominać – rzekła, po czym przechyliła kieliszek kosztując trunku. Był dobry, a nawet bardzo dobry. Nie piła zbyt dużo, gdyż alkohol szybko uderzał jej do głowy, lecz potrafiła ocenić jakość spożywanego napoju. Ze smakiem oblizała usta dziękując sobie w myślach, że darowała sobie ciemniejszą szminkę. Wolałaby jej nie rozmazać przy degustacji kolacji. Wyglądałoby to mało ponętnie.
Sięgnęła po swój talerz i sztućce. Jedzenie smakowało nawet lepiej niż pachniało, i gdy skończyła miała wielką ochotę prosić go o dokładkę. Powstrzymała się jednak ni chcąc wyjść przy nim na żarłoka. Poza tym z wydętym brzuchem trudniej było jej go uwieść. Nikt nie lubił spaślaków.
Usuń- Zamiast firmy budowlanej powinieneś założyć restaurację. Chociaż nie, taki talent powinien być przeznaczony tylko dla wybranych osób. Jest zbyt cenny – rzekła jednocześnie sięgając po swój kieliszek. Gdy opróżniła go wstała od stołu z zamiarem zaniesienia naczyń do zmywarki.
- Pozwól mi się jakoś ci odwdzięczyć. Może zmyje naczynia i posprzątam?
Chciała go zbesztać za wyciągnięcie jej narzeczonego jako argumentu, lecz powstrzymała się w ostatniej chwili. Mogłaby wyjść na łatwą, a nie chciała by za taką j a uważała. Ich gra była niebezpieczna i musiała przemyśleć dokładnie każdy swój krok, by nie popełnić błędu który mógłby ją kosztować nie tylko utratą takiego kąska jakim był Leon, ale i jego brata, który zdawał się być kuszącą nagrodą pocieszenia. Bądź co bądź nie był taki zły. Brakowało mu jednak tego, co miał Leon i Sara była tego świadoma. Daleko mu było do brata, co było przyczyna jego wielu frustracji. Często nie stawał przez na wysokości zadania i kobieta musiała radzić sobie sama. Do przyjemnych to nie należało.
OdpowiedzUsuńPuściła mimo uszu wzmiankę o jej wieku, uznając ją za swego rodzaju komplement. Może ludzie myśleli inaczej. Ale niewiele czasu poświęcała na pielęgnacje swojego wyglądu. Tłumaczyła to sobie dobrymi genami oraz spacerami, jakimi raczyła się codziennie, niezależnie od pory roku. Trasa od szkoły do jej mieszkania wynosiła cztery kilometry i z samego rana Sara dość chętnie przechodziła ten spory kawałek. W drugą stroną zdarzało jej się równie iść, ale w większości przypadków mogła liczyć na swojego narzeczonego, który z wielką przyjemnością zabierał ja później ze sobą swoim samochodem. Sama również miała prawo jazdy, jednak nie wiedział sensu z niego korzystać. Wyjątkiem były imprezy po których jej partner zazwyczaj wracał pijany. Wtedy musiała przejąć rolę kierowcy. Niestety zdarzało się to dość często.
Nie zabrała mu naczyń, jedynie podążyła za nim do kuchni. Aby mu nie przeszkadzać trzymała się na uboczu, jednak pokusiła się o zgrabne wsunięcie się na wyspę. Usadowiła się na niej wygodnie zrzucając ze stóp buty. Mimo iż były wygodne i ładnie wyglądały jej nogi prezentowały się lepiej be z nich.
- Ups – jęknęła niby to przypadkiem spoglądając wymownie na buty. – Chyba będę musiała spasować, mam strasznie słabą głowę, a nie chciałabym wywrzeć złego wrażenia. W końcu, kiedyś tam będziemy rodziną, dobrze by było a byśmy – zawiesiła na chwilę głos spoglądając na pokaźne wybrzuszenie w jego spodniach, dość bezczelnie zatrzymując na nim wzrok – utrzymali dobre stosunki.
Zabrzmiało to dość dwuznacznie i takim też miało być. Powoli czuła, że zbliżali się do przyjemnego finishu, jednak nie chciała zapeszyć tej jakże romantycznej sytuacji. Atmosfera wokół nich gęstniała, powoli można się było pokusić o stwierdzenie, że można ją kroić nożem. Nie przeszkadzało jej to jednak, choć czuła że rob jej się coraz goręcej. Nie tylko on był poruszony jej działaniami. Ona wręcz płonęła od samego spoglądania na niego. Musiała go mieć. Podstarzała o sobie w myślach jak mantrę. Musiała. Musiała. Musiała.
- Może i jestem twoim gościem, ale to nie znaczy, że masz wszystko za mnie robi c – trąciła go delikatnie swoją bosą stopą. – Powiedz mi co mam zrobić, a to zrobię. Mogę ci przecież pomóc. Po to też tu jestem – dodała, uśmiechając się. Subtelnie wypięła się w jego kierunku, skrzyżowała nogi w kostkach i odrzuciła głowę w tył. – Myślę, że znajdzie się coś, do czego możesz mnie wykorzystać.
Podjął wyzwanie i chciała dziękować za to bogom, jednak po dłuższym zastanowieniu postanowiła inaczej rozegrać ich pierwszą partię. Nie musiał o tym wiedzieć, wręcz nawet wskazane było, by żył w błogiej nieświadomości dotyczącej jej poczynań. Obydwoje już wiedzieli, czego pragnęli i żadne z nich nawet nie próbowało pokusić się o zbyteczne tuszowanie swoich pragnień, podobała jej się ta gra w kotka i myszkę. Na razie jednak nie ustalili swoich ról przez co cała zabawa była jeszcze bardziej ekscytująca. Dopisała sobie w głowie do swojej listy kolejny punkt. Musiała mu pokazać, że to ona jest panią sytuacji.
OdpowiedzUsuńCzując jego pokaźną erekcję pomiędzy nogami owszem zadrżała, jednak na jej policzkach nie pojawił się rumienić wstydu. Twardo spoglądała mężczyźnie w oczy, pokusiła się nawet o oblizanie warg, które nabrzmiały pod wpływem rosnącego w jej wnętrzu podniecenia. Mogliby zagrać w przebieranki, aby dodać całej sytuacji pikanterii, lecz aktualnie mieli jej aż nadmiar bez zbędnych pomocy. Wystarczyła tylko ich inwencja twórcza oraz nieposkromione rządze w nich rosnące.
To nie tak, że Dominik jej nie zaspokajał. W niektórych aspektach był naprawdę dobry, lecz brakowało mu kilku cech jakie dla niej osobiście liczył się najbardziej. Sara łaknęła dzikości i dojrzałości, pragnęła poczucia kontroli i jednocześnie bycia kontrolowaną. Lubiła dominować, czego mężczyzna taki jak Dominik nie potrafił pojąć. Było to smutne, lecz zrozumiałe. Postrzegał ją jako kobietę słabą i taką chciał ją widzieć wszędzie. Cóż, bardzo się mylił. Nie była słaba.
Mimowolnie jej brew wyciągnęła się ku górze. Emanująca od niego pewność siebie mogłaby ją przytłoczyć i zawstydzić gdyby nie to, że była na nią całkowicie odporna. Zaistniała w świecie, gdzie mężczyźni mieli zbyt wysokie mniemanie o sobie i takie zagrywki nie robiły na niej zbytniego wrażenia. Nie miała zamiaru się kulić, tym bardziej błagać. A jeśli myślał, że sprawował kontrolę to tylko dlatego, że pozwoliła mu tak myśleć Grali na jej zasadach. Ale Leon jeszcze o tym nie wiedział.
- Cóż za pewność siebie – mruknęła zsuwając się z blatu. Sukienka podwinęła jej się niebezpiecznie wysoko. Niespiesznie wygładziła materiał, co by mógł sobie jeszcze trochę na nią popatrzeć. Chciała się z nim drażnić długo, tak żeby nie zapomniał co miał pod nosem. Nie zamierzała mu również ułatwiać, co to, to nie. Gdyby dostał ja od razu, szybko by mu się znudziła. Znała takich mężczyzn – aby cos docenić musieli na to zapracować.
- Czyżbyś oficjalnie uczynił mnie pani tego domu? – Teatralnie złapała się za serce. – Nie wiem czy jestem godna tego zaszczytu. A co do sauny i jakuzzi…cóż, może kiedyś – zbliżyła się do niego, zatrzymując się dopiero wtedy, gdy niemalże stykali się palcami u stóp – skorzystam. Ale samotne przesiadywanie w gorącej wodzie jest nudne. Dotrzymasz mi towarzystwa? Chyba, że masz jeszcze kogoś w zanadrzu?
Chciała jeszcze coś dodać, lecz w ostatniej chwili ugryzła się w język. Nie odrywała swojego spojrzenia od jego oczu, twardo wytrzymując jego spojrzenie. Był to swego rodzaju test, przynajmniej ona tak go odbierała. Jego bliskość poniekąd była czynnikiem rozpraszającym, jednak nie dała tego po sobie poznać.
Delikatnym ruchem ręki strąciła z jego ramienia niewielki kawałek kurzu.
- Ach – szepnęła spoglądając jak obłoczek leci obok jego ramienia w dół. – Pewnie jesteś już zmęczony, a ja jak głupia cię zatrzymuje przed pójściem spać. Czyżbyś chciał już iść do łóżka? – odsunęła się w bok, jednak nadal była blisko niego na tyle, że gdyby chciał obok niej przejść nie miałby wyjścia i musiałby jej dotknąć.
Grał tak, jak chciała. Może i myślał, iż utarł jej nosa swoim odejściem, jednak nie dziwiła go jego decyzja. Sama mu ją podsunęła, sugerując odejście. Cieszył ją jednak fakt, że nie wybiegł z krzykiem. To dowodziło, że oceniła go dobrze. Dotychczas sprawdzał się idealnie, musiała przyznać sama przed sobą , że sprawdzał się wyśmienicie.
OdpowiedzUsuń- Cóż, skoro musisz pracować, to pracuj. Nie zatrzymuję cię – grała na zwłokę przedłużając napięcie pomiędzy nimi. Sama zaczęła odczuwać skutki swojej gry, zahaczające o czysty masochizm.
Nie naciskała, by został. Dość ochoczo przepuściła go, obserwując jak znika za drzwiami. Pokusiła się o dotknięcie jego ramienia, ale nie zdobyła się na śmieszy ruch. Patrzyła z niemałym zadowoleniem na jego sylwetkę wyobrażając ją sobie bez zbędnego okrycia. Zerknęła na nadzwyczaj czystą kuchnię. Do swojej listy celi dopisała sprawienie sobie podobnej wysepki oraz sprzętu. Był poręczny i ładnie wyglądał. Czego miała chcieć więcej.
Jego, pracującego nad nią na tym właśnie blacie, zlanego potem i z wyrazem uwielbienia wymalowanym na twarzy.
Westchnęła przeciągle, po czym podreptała do swojego pokoju, zabierając po drodze swoje buty. Korzystając z chwili wolności zgarbiła się lekko. Ostatnimi czasy jej praca dawała jej o sobie znać. Ciężkie torby sprawiły, że jej mięśnie coraz częściej odmawiały jej posłuszeństwa. Kręgosłup pobolewał ją od dłuższego czasu, lecz nigdy nie miała chwili by zapisać się do jakiegoś fizjoterapeuty albo masażysty. Marzyła o relaksie – długim i przyjemnym. Musiała jednak odłożyć na bok swoje pragnienia.
W pokoju poświęciła większość czasu na rozpakowanie się. Nie miała wielu rzeczy, jednakże trzymanie ich w walizce i przekopywanie jej w poszukiwaniu jednej rzeczy, nie należało od czynności najprzyjemniejszych. Wyjęła więc z niej wszystko, zostawiając pustą walizkę pod łóżkiem. Reszta jej rzeczy zawisła na wieszakach w szafie, bądź ukryła się w szufladach. Na wierzchu zostawiła sobie jedynie jedwabną koszulę, która robiła za jej piżamę. Była lekka niczym piórko, luźno spływała po jej ciele, zatrzymując się gdzieś w połowie drogi między jej kolanami a pupą. Niezbyt wyszukana potrafiła zrobić wrażenie, w szczególności gdy rozpięło się dwa górne guziki i pozostawiło rozpuszczone włosy.
Usłyszysz szum wody po drugiej stronie domu wyślizgnęła się z pokoju. Cichutko, by nie zostać zauważoną przemknęła korytarzem, zatrzymując się przed drzwiami łazienki. Były otwarte. Pokusiła się o zerknięcie przez szparę. Mimo dużej ilości pary udało jej się dostrzec muskularną sylwetkę mężczyzny. Stał odwrócony do niej tyłem, jego mięśnie grzbietu były napięte. Dopiero słysząc wydawane przez niego dźwięki, zorientowała się co robi.
Gorąco uderzyło w nią z mocą, która nie pozostawiła jej wielkiego wyboru. Nie zamierzała zresztą z nią walczyć. Oddała kontrolę swojemu pożądaniu, nie bacząc na konsekwencje. Stęki mężczyznyl jedynie ją bardziej nakręcały. Nie chciała się hamować.
Sięgnęła ręką ku swym piersiom, ugniatając je jedna po drugiej. Gdy poczuła , jak wrażliwe sutki ocierają się o delikatny materiał jej koszuli, zaczęła wędrować niżej. Kiedy jej dłoń dotarła się o wzgórek jej kobiecości , poczuła przechodzącą po jej ciele falę przyjemności. Była długa i zapowiadała wiele, wiele więcej.
Masturbowała się od czternastego roku życia. Nigdy jednak jej podniecenie nie doprowadziło jej do takiego szczytu. Oparta o ścianę wiła się wykonując szybkie ruchy dłonią, drażniąc delikatne zakończenia nerwowe, jednocześnie wyobrażając sobie dłonie Leona, które robią to samo. Tuż przed końcem wychyliła głowę spoglądając na tył mężczyzny, wcisnęła w siebie dwa palce i ruszając nimi coraz szybciej i szybciej czekała na upragnione spełnienie. Dotarło do niej szybko i niemal zwaliło ją z nóg. Nie powstrzymała jęknięcia, które wyszło z jej ust. Nie chcąc zostać przyłapaną na gorącym uczynku szybko schowała się za ścianą, zaraz potem uciekając do swojego pokoju. Od razu położyła się do łóżka odkrywając się kołdrą.
Nadal czuła się rozpalona i nieco zmęczona, jednakże obraz Leona w jej głowie był na tyle wyraźny, że nie mogła się powstrzymać przed ponownym dotknięciem się. Tym razem jednak jej ruchy były powolne i zmysłowe, jęki jakie z siebie wydawała były ciche. Nie musiała czekać długo na kolejną fale rozkoszy, która rozeszła się po jej ciele, w momencie gdy wyszeptała imię mężczyzny, który zajmował jej myśli.
UsuńSzybko potem zasnęła. Obudziła się z uśmiechem na ustach i nowym, lepszym planem. Po krótkim prysznicu zamiast wybrać zmysłowe ubranie nałożyła na siebie prostą koszulę i dopasowane jeansy, całość dopełniła paskiem z pokaźną metalową sprzączką, szarą, długą marynarką oraz butami za kostkę. Specjalnie wstała wcześnie, by zrobić śniadanie dla Leona. Poza tym jego dom mieścił się dalej od szkoły niż jej mieszkanie, potrzebowała więc więcej czasu na poranny spacer.
Weszła do kuchni, wyciągnęła wszystkie potrzebne rzeczy i po upływie pół godziny na stole pojawiła się rozdzielona na dwa talerze szakszuka z pieczarkami, a z dzbanka parowała świeżo zaparzona kawa. Pachniało znakomicie i miała nadzieję, że mężczyźnie podpasuje jej kuchnia. W końcu do serca mężczyzny dochodziło się przez żołądek.
Słysząc kroki za plecami uśmiechnęła się szeroko. Nie odwróciła się jednak.
- Dzień dobry - powiedziała przez ramię. Po chwili usiadła przy stole sięgając ku swojemu takerzami. - Siadaj, bo ci wystygnie. Mam nadzieję, że lubisz nieco pikantniejsze potrawy. Sypnęło mi się trochę za dużo ostrej papryki.
Smakowało mu. Nie musiał nic mówić, wystarczył jej widok znikającego z talerza jedzenia. Wręcz je pochłonął. Poza jednak nasyceniem z jego twarzy odczytała pewnego rodzaju zawód. Możliwe, że spodziewał się jej w innym wydaniu. Niestety nie mogła sobie pozwolić na taki ubiór do pracy. Dzieciaki z którymi pracowała były w wieku dojrzewania, nie chciała jeszcze bardziej pobudzać i tak już szalejących u nich hormonów. Wystarczył jej ich wzrok, nieco rozmarzony za każdym razem gdy przekraczała próg swojej Sali. Zdawała sobie sprawę, że wyobrażali ją sobie w nieco innym wydaniu i innych okolicznościach. Po co było drażnić i tak rozjuszone tygryski?
OdpowiedzUsuńUśmiechnęła się z zadowoleniem.
- Cieszę się, że ci to nie przeszkadza. Następnym razem nie będę aż tak uważać i może sypnę trochę więcej. O ile będę gotować to samo.
Sara jadła wolniej niż mężczyzna. Delektowała się każdym kęsem. Po kawę sięgnęła dopiero na końcu posiłku, by nie mieszać jej smaku z nutką ostrości. Najedzona spojrzała leniwie na swoje puste naczynia, po chwili przenosząc wzrok na mężczyznę. Pokręciła głową. Dominik nie miał głowy do takich spraw i gdy zostawił ją samą pod drzwiami machinalne zabrał ze sobą klucze. Nie dotyczyło to tylko kluczy do domu Leona. Niestety obydwie pary do ich mieszkania również pojechały z nim na dwa tygodnie, przez co nawet jakby chciała po coś pojechać do somy nie miałaby możliwości otwarcia drzwi.
- Chyba zapomniał o tym szczególe – mruknęła. Wstała i zanim zdążył zareagować zebrała brudne naczynia i włożyła je do zmywarki. Wcześniej zdążyła ją wypakować, także była gotowa na przyjęcie nowej dawki brudów. – Ale nie przejmuj się mną. Mogę poczekać na ciebie gdzieś na mieście i wrócić jak będziesz w domu.
Miała parę rzeczy do załatwienia, więc i tak miała zamiar wrócić później. Nie chciała jednak nachalnie ingerować w jego plany, w końcu mógł to źle odebrać. Poza tym nie straszny jej był mróz i niepogoda – w najgorszym przypadku mogła krążyć przed domem albo udać się na bardzo długi i relaksujący spacer. Z mnóstwem teczek. I papierów. I laptopem. Marzenie.
Starła blaty i przeszła do salonu, by zetrzeć stół. Uwinęła się z tym dość szybko, więc już po chwili mogła poświęcić całą uwagę mężczyźnie. Wystroił się, co mogło sugerować ciąg ważnych spotkań w pracy lub poza nią. Jak to przyjęcie tego pierwszego do wiadomości nie stanowiło dla niej problemu, tak przy myśli o drugiej targnął nią niepokój i niczym nieuzasadniona zazdrość. Nie chciała by z kimś wyszedł. Nie chciała aby spędzał czas z innymi, w szczególności kobietami. Nie chciała o tum myśleć.
Gdyby mogła, to pozieleniałaby z zazdrości.
Nie musiała już iść do swojego pokoju. Wszystkie swoje rzeczy miała już ułożone przed drzwiami. Wystarczyło jej tylko narzucić na siebie kurtkę oraz szalik i mogła wyjść. Czekało na nią pięć kilometrów drogi i zaledwie półtorej godziny do zajęć. Niby bułka z masłem, a i tak miała przeczucie, że może się spóźnić.
- Zostawiłam ci swój numer, abyś mógł mi dać znać kiedy mogę wrócić. Zadzwoń w razie czego – rzuciła niby od niechcenia, jednocześnie się ubierając. Gdy była już gotowa stanęła przes nim. - Do zobaczenia wieczorem - stanęła na palcach i ucałowała jego policzek z radością odkrywając, że rano się ogolił.
Ależ oczywiście że nie mam. To dodaje sytuacji smaczku i rozwija w mojej głowie nowe pomysły :)
OdpowiedzUsuńChciała się z nim sprzeczać, przez chwilą nawet myślała by zrobić wszystko po swojemu, jednak koniec końców odpuściła, godząc się na swój los. Musiała znaleźć sobie inną formę aktywności, by w jakiś sposób zrekompensować sobie brak swojego spaceru. Z drugiej strony była mule zaskoczona jego zachowaniem. Dominik nawet jej nie proponował porannego podwiezienia. Nigdy. Możliwe, że od razu nastawił się na odmowę, zresztą miał rację. Trochę jednak żałowała, że nie chciał postawić na swoim u pokazać że ma jaja. Miał je jako tako, ale brakowało mu stanowczości i samozaparcia. Był typem, który wolał się wycofać. A szkoda. Sara lubiła mężczyzn z pazurem.
- Nie potrzebuje szofera. Naprawdę to nie jest konieczne...
Jeśli spodobał jej się samochód, w co wątpię ponieważ kompletnie się na nich nie znała. Dla niej to był po prostu samochód. Czarny. I tyle. Więcej jej nic nie mówiło.
Niechętnie wsiadła i zamknęła za sobą drzwi. Od razu sięgnęła do tyłu kładąc swoje rzeczy za siebie i zapięła pasy. Westchnęła ciężko zagłębiając sie w fotel. Był niesamowicie wygodny. Nagłe zapragnęła mieć taki sam.
Mogłoby się zdawać, że robił na niej wrażenie swoim majątkiem. Nie. Nie robił. Kwestia pieniędzy zawsze była dla niej dodatkiem. Przyjemnym, bo mogła sobie dogodzić na różne sposoby, lecz nie najważniejszym. Pieniądze dawały władzę, ale łatwo je było stracić, tym samym tracąc i władzę. Ja mawiała jej kochana babunia – pieniądze szczęścia dać nie mogły. Wytrawny kochanek jednak to co innego.
- Poznańska czterdzieści sześć – rzekła niezbyt chętnie. – Jutro pójdę piechotą. Chyba, że masz bieżnie na której mogę się trochę wypocić. To zmienia postać rzeczy.
Przez długi czas się nie odzywała, myśląc intensywnie. Zanotowała w pamięci, by zadzwonić do Dominika i przypomnieć mu, że ma narzeczoną. Nie, żeby sama chciała się tym przejmować. Dla niej to był nic nie znaczący fakt. Nie miała jeszcze obrączki na palcu. A nawet jeśli by ją miała, to nie zamierzała się hamować, oczywiście w granicach rozsądku. Podobno seks z mężem był gorszy, bardziej nużący i bez fajerwerek. Z partnerem ta sprawa miała się inaczej. Jednak to kochanek miał pod tym względem najlepszą pozycję. Dominik był dla niej tym drugim, w przyszłości może i pierwszym. Może, bo jeszcze nie była pewna czego chciała. Dominik bardzo nalegał na ich szybki ślub. Po zaręczynach nie minął nawet miesiąc a on już miał salę ustawioną na za cztery miesiące. Zostało jej jeszcze trzydzieści dni do rozważenia tego kroku. Ostatnio jednam zbyt wiele się działo, by mogła do tego przesiąść. Czas bardzo szybko jej płynął. Za szybko.
Od zaręczyny minęło sto dwadzieścia dni, a ona już jechała po sukienkę. Miała ją wybrać sama. Niestety jej rodzina mieszkała za daleko i miała się zjawić dopiero na ślubie. Młodsza siostra i matka. Nikogo więcej nie miała.
- Kończę o siedemnastej, ale muszę podejść na skromne zakupy. Jeśli chcesz możesz mi towarzyszyć. Będę potrzebowała rady specjalisty od piękna – zerknęła na niego z ukosa. – Podobno można Cię tak nazywać.
Nie mogła wykorzystać skąpego stroju do flirtowania. Postawiła więc na dwuznaczność. Jednak nie byłaby sobą, gdyby postawiła wszystko na jedną kartę. Zdjęła szali i rozpięła kurtkę, niby to przez przypadek rozpinając przy okazji dwa górne guziki swojej koszuli. Efekt był widoczny dość wyraźnie, wystarczył jeden ruch by Leon dostrzegł rąbek jej błękitnego stanika. Koronka była skromniejsza niż wczoraj, jednak nadal kusiła swoim wyglądem.
- Może zjedzmy dzisiaj kolację na mieście, albo zamówmy coś. Na pewno będziesz zmęczony po całym dniu pracy, ja też mam sporo roboty. Może być miło - rzekła. Powiodła dłonią do jego ramienia delikatnie je ściskając. – Jesteś strasznie spięty- zauważyła, nieco mocniej ugniatając jego mięśnie.
Rozważała relaks w saunie, jednak to nie było go samo. Ona nie chciała się tylko spocić, ale i zmęczyć, poczuć pracę własnego ciała. Siedzenie dłużej w jednej pozycji nie leżało w jej naturze. Prędzej dostałaby szału niżeli by usiedziała w bezruchu. Basen zdawał się być dla niej kuszącym rozwiązaniem. Niestety kostium zostawiła w mieszkaniu, do którego nie miała dostępu, a wątpię by Leon miał w swoim apartamencie ubrania w jej rozmiarze.
OdpowiedzUsuń- Wolę się zmęczyć, nie tylko wypocić. Może dzięki tobie w końcu zacznę biegać rano. Przyłączysz się?
Podróż zdawała się być zdecydowanie za krótka. Nim się dostrzegła zatrzymał się przed jej szkołą. Było jeszcze wcześnie i nikomu nie spieszyło się do wchodzenia w budynku. Jedynie nadgorliwi nauczyciele od czasu do czasu znikali za masywnymi drzwiami.
Sara nie miała ochoty tego robić. Zsunęła dłoń na jego udo. Również było napięte jednak z wiadomych względów. Siedział w dość niewygodnej pozycji z lekko podkurczonymi nogami. Akurat te mięśnie nie mogły w ten sposób odpocząć. Patrząc wprost na mężczyznę przygryzła wargę. Miała ochotę wskoczyć mu na kolana i wykorzystać na wszelkie możliwe sposoby jakie zapewniała im mała przestrzeń. Obawiając się jednak reakcji przechodzących obok samochodu uczniów, znów pohamowała swoje żądze.
W końcu po prostu się uśmiechnęła. Zabrała rękę przypadkowo ocieracjac się nią o jego krocze. Chciała przedłużyć ten kontakt, bardzo chciała wręcz obsesyjnie tego pragnęła. Skręciła ciało, sięgając do tyłu po swoje rzeczy i wyszła z samochodu. Poprawiła bluzkę i już nie siliła się na zapięcie kurtki. Miała blisko do pomieszczenia.
- Sushi. I godzina siedemnasta – powiedziała. – Będę czekać.
Po tym słowach odwróciła się i ruszyła do budynku. Pracowało jej się ciężko. Jej uwaga była rozproszona, dzieciaki wyjątkowo działały jej na nerwy, a słuchanie samotnych koleżanek przyprawiało ją o mdłości. Miała dość ckliwych opowiastek o prawdziwej miłości. Wydawało jej się to absurdalne. Kiedyś była naiwna jak one. Odkrywszy jednak rozkosze ciała przestała wierzyć w utopijną wersję związku. Liczyły się dla niej pragnienia. Te pierwotne i dzikie wymagające zaspokojenia.
Mało brakowało, a masturbowałaby się w toalecie. Wystarczyła jedna myśl o Leonie. Działał na nią lepiej niż marihuana, której próbowała raz na studiach. Uzależniał, przyciągał i rozpraszał, sprawiał że stawała się gotowa. To jego władczość i nieodparty urok sprawiały, że jej mroczna wersja chciała rozpaczliwie się wydostać. Mało brakowało, by jej na to pozwoliła.
Koniec zajęć był dla niej ciężki. Ledwie co udało jej się wyjść z Sali bez rozszarpania połowy z uczonych dzieciaków. Klasa sportowa z reguły była cięższa w prowadzeniu. Ale nigdy nie wykazywali zbytnich ubytków poziomu w stosunku do innych grup klasowych. Do dzisiaj. Chyba, że to jej osąd się zmienił.
Wychodząc ze szkoły zaszła jeszcze raz do łazienki. Musnęła usta czerwoną szminką i delikatnie podkreśliła oczy. Zmieniła również spodnie na spódnicę, którą rano włożyła do torebki. Niestety zapomniała o rajstopach. Musiała przygotować się na atak chłodu. Ale była gotowa na takie poświęcenie.
Zadowolona z efektu wymaszerowała z budynku, od razu kierując swoje kroki do auta mężczyzny. Nie czekając na pozwolenie weszła do środka i zdjęła kurtkę. Wewnątrz było nieznośnie gorąco. Rzuciła ją na tylnie siedzenia tak samo jak swoje teczki. Spojrzała na mężczyznę i wymusiła na twarzy uśmiech. Na szczęście makijaż zatuszował wory pod jej oczami.
- Jedziemy do centrum – rzuciła . – Muszę kupić sobie sukienkę na wieczór panieński. I kostium kąpielowy abym mogła skorzystać z sauny. Dołączysz wieczorem? Mogę pomóc ci się rozluźnić- rzuciła niby od niechcenia. Lekka chrypka dodała jej głosowi erotycznego brzmienia. Mogłaby zarabiać na seks telefonie. Szkoda, że miała bardziej górnolotne cele i wymagania.
Uśmiechnęła się słysząc jego słowa. Naprawdę musiała go w końcu posiąść, bo jej podniecenie powoli osiągało punkt krytyczny. Powstawała by kolejna sesja z własną ręką miała jej przynieść ulgę. Bardziej skłaniała się ku przekonaniu, że jej zabieg mógłby tylko pogorszyć całą sprawę. Dzięki temu jednak cała ta gra była zabawniejsza.
OdpowiedzUsuń- Och nie bądź taki skromny. Wierzę twojemu osądowi. Dominik mówił, że masz dobry gust – po raz pierwszy wspomniała imię narzeczonego w towarzystwie Leona. Niby nic dziwnego, ale pokazało Sarze ile mu poświęcała czasu. Niemalże nic. Ot rozmwiali krótko by potem Grzeszczak mogła wysłać mu swoje fotki bez koszulki, które kiedyś tam sobie zrobiła potencjalnie dla niego. Nie zorientował się, że co piętnaste jest takie samo tylko odwrócone i nieco przerobione. A jeżeli nawet do tego doszedł, to nie miał nic przeciwko temu. – Czyli mam dwa powody aby kupić ładny kostium. Móc skorzystać z jacuzzi oraz sauny i dodatkowo mieć towarzystwo. Ach, ten wieczór zapowiada się wyśmienicie.
Chciała zrobić z tych zdjęć użytek. Trzymała je również dla Leona, jednak czekała na odpowiedni moment, by mu je udostępnić. Teraz było za wcześnie, jeszcze mógł się wycofać. Nie chciała go speszyć, ani walczyć z jego bzdurnymi w jej mniemaniu wyrzutami sumienia. Poniekąd niemal zdradzał swojego brata. Poniekąd, bo jeszcze do niczego nie doszło. Miała zamiar jednak szybko zmienić ten stan rzeczy.
Również wyszła z samochodu bez okrycia. Droga do centrum handlowego była krótka, a kurtka była podczas przebierania dość nieporęczna. Tylko by jej zawadzała. Jedyne co to wzięła swoją torebkę, w której trzymała podarowaną jej przez narzeczonego kartę. Miała z niej wydać ile chciała. Opcja była kusząca, lecz nie zamierzała zbytnio szaleć. Nie potrzebowała wiele, a dowartościowanie się przez nadmiar ubrań nie leżało w jej naturze.
Przyjemne ciepło potoczyło jej ciało, wywołując dreszcze. Dopiero będąc w budynku zauważyła jak było chłodno. Dobrze, że zaparkował blisko, bo inaczej musiałaby się mierzyć z odmrożeniami, a tego nie chciała .
- Tędy- wskazała mu szyld sklepu Victoria Secret. Może i był tandetnym wyborem, lecz nie chciała go za bardzo obciążać długą trasą. Za żadne skarby nie chciała go znudzić. Niestety dla faceta sama wzmianka o zakupach była nużąca. Czasami zastanawiała się, z czego wynika ta różnica. Również byli konsumpcjonistami. Dlaczego więc nie doceniali potrzeby szukania wymarzonych produktów?
Wybrała trzy kostiumy, z czego już na początku wiedziała który z nich wybierze. Nic jednak nie stało na przeszkodzie, by się z Leonem nieco podrażnić. Złapawszy go za rękę z dziecięcą radością zaprowadziła go pod przebieralnię, wchodząc do jednej z nich.
- Nie uciekaj mi – rzuciła przez plecy, po chwili ukrywając swe oblicze za czarną kotarą. Plusem spódnicy był fakt, że szybko się ją ściągało. To samo tyczyło się braku rajstop. W ekspresowym tempie ubrała jeden z kostiumów. Skąpe figi w kolorze oliwkowym wchodziły między jej pośladki. Z biustonoszem łączył je pasek idący przez środek brzucha, który następnie zawijał się na biuście. Góra miała cienkie ramiączka, które były nawiązywanie na szyi.
Wyglądała dobrze. Ale jeszcze nie idealnie.
Wychyliła głowę zza zasłony.
- Chodź i oceń- przywołała go gestem ręki. Nie mogła powstrzymać lubieżnego uśmiechu jaki wykwitł na jej ustach. - Wolisz kolor czarny, czy zielony?
Nie czułą wstydu, który u normalnej kobiety powinien pojawić się niemal od razu. Lubiła swoje ciało i czuła się w nim niesamowicie dobrze, jednak na co dzień zmuszona była je ukrywać. Niestety warunki jej pracy nie sprzyjały pielęgnowaniu swojej seksualności i zmysłowości, co w pełni rozumiała. Poza swoją ścieżką zawodową niestety też musiała udawać, co było dość męczące. Przy Leonie po raz pierwszy od bardzo długiego czasu nie musiała tego robić. Mogła uwolnić swoją Nemezis i dać jej pełną kontrolę na swoimi czynami. Nie bała się konsekwencji. Nie póki nie podjęła drastyczniejszych środków. Na razie stąpała wraz z Leonem po cienkiej granicy prawowitości. Od czasu do czasu w jej umyśle pojawiła się dźwięk charakterystyczny dla łamiącego się lodu. Był to znak, że musiała się wycofać. Na szczęście stojąc w kostiumie kąpielowym oddzielona od mężczyzny różową kotarą nie czuła takiej potrzeby .
OdpowiedzUsuńObróciła się wokół własnej osi, prezentując się mężczyźnie w pełnej krasie. Oczywistym było to, że jakoś na niego działała, nie było to jednak tak intensywne doznanie jak poprzedniego wieczoru. Być może wtedy duża rolę odgrywało zaskoczenie wywołane jej pruderyjnym zachowaniem. Dostał przedsmak jej umiejętności, a teraz musiała się bardzo postarać, by go czymś zaskoczyć. Na szczęście miała kilka asów w zanadrzu i w niedługim czasie zamierzała ich użyć.
Zerknęła na pozostałe dwa kostiumy. Jeden z nich był czarny. Miał dość prosty i klasyczny wręcz krój niczym nie wyróżniający się od reszty. Drugi natomiast mienił się od nadmiaru cekinów i żywych kolorów. Połączenie czerwieni z pomarańcza przypominało trochę stroje jakich używano podczas karnawału w Brazylii. Daleko mu było do bycia skromnym. Właśnie z tego powodu był jej faworytem.
- No cóż…akurat mam coś jasnego – zaczęła nawet na niego nie patrząc. Odwróciła się do niego plecami i schyliła się po strój specjalnie przedłużając niego moment zgięcia swojego ciała. Wczoraj miała na sobie ręcznik, dzisiaj mógł podziwiać grę jej wszystkich mięśni. Gdy wyprostowała kręgosłup odwróciła się w jego kierunku i delikatnie wyrwawszy mu zasłonkę, zasunęła ją. – Poczekaj chwilę.
Nie myślała nawet o dokładnym zasunięciu zasłonki. Jego wzrok i zainteresowanie jej schlebiało. Jeśli tylko chciał to mógł patrzeć. Szybko zmieniła swoje ubranie. Mimo iż myślała, że bardziej się nie da w nowym kostiumie wyglądała o niebo lepiej. Stringi wiązane po bokach były szyte dokładnie pod typ jej sylwetki. Góra zaś odsłaniała więcej niż powinna, lecz przy tym nie była zbytnio wulgarna. Wyzywająca a i owszem, ale daleko jej było do uroku roztaczane przez nachalne panie do towarzystwa. Składała się z cienkiego paska ciągnącego się między piersiami, który rozszerzał się w trójkąty, zakrywając jej sutki, dalej znów przechodząc w cienką linkę. Oczywiście cały obłożny był cekinami, które przy odpowiednim ruchu szeleściły. Również miał wiązanie na szyję, postanowiła jednak teraz sama go nie wiązać.
Na oślep wystawiła rękę za parawan i wciągnęła do kabiny mężczyznę. Jego bliskość na chwilę ją oszołomiła. Bądź co bądź przebieralnia była mała, i razem zajmowali niemal całą jej przestrzeń, Ciężko było im zrobić jakikolwiek ruch bez dotknięcia siebie. Mimowolnie wypięła pośladki w jego stronę ocierając się nimi o lekkie wybrzuszenie.
- Zawiążesz? – podała mu trzymane jedną ręką sznureczki, drugą zaś odgarnęła włosy z szyi, co by nie wplątały się w robiony przez niego węzeł. Miała okazję czuć jego ciepło i było jej z tym tak cholernie dobrze. Była chyba masochistką najgorszego sortu. – Ten jest chyba lepszy – podniosła lekko swój biust, po czym puściła go wolno. Obróciła się spoglądając w lustrze na odbicie swoich pleców z radością stwierdzając, że wyglądała nawet lepiej niż dobrze. – Co sądzisz? – uniosła wzrok na mężczyznę opierając dłonie na biodrach.
Nie była tylko zdecydowana. Była również z c=siebie cholernie zadowolona. Tak na swój popieprzony sposób powoli osiągała swój cel, a on przestawał być taki mocny, za jakiego go miała. Faceci byli pod tym kontem tacy sami. Nie istniał chyba samiec aseksualny i oporny na odpowiednio dobrane pod niego wdzięki. Dominik lubił, jak była potulna. Odpowiadało mu pozorne poczucie wyższości i ważności, dominacja nakręcała go bardziej niż dobre porno. Nie zrobił jej jednak żadnej krzywdy, zawsze starał się ją zaspokoić i choć doceniała jego próby, niestety rzadko mu się to udało. Brakowało mu tego czegoś, co miał Leon. Może to było doświadczanie, a może sposób bycie. Sarze ciężko było to ocenić.
OdpowiedzUsuńFaktem było jednak, że nie musieli grać już w te gierki o wzajemnym przyciąganiu się dwóch biegunów magnesu. Byli dorośli i cholernie napaleni. Sara była pewna, że wystarczyła iskra by wzniecić w mężczyźnie ogień, który za skutkowałby ostrym pieprzeniem,. Nie musieli tego robić w domu. Równie dobrze mógł ją wziąć tu i teraz, albo w aucie albo nawet przy przypadkowym drzewie, gdzieś gdzie wszyscy mogli ich oglądać. Cholernie mocno go pragnęła. Nakręcała się coraz bardziej.
Popadała w obsesję.
- Wybieram ten – krzyknęła za nim, gdy opuścił przymierzalnię. Nie umknęło jej uwadze, jak próbował zatuszować swoje podniecenie. Nie udało mu się, co przyjęła jako swój własny sukces. O tak, miała co świętować i zamierzała to robić długo i powoli, smakować wygraną i delektować się nią. Leon był już prawie jej, a nie spędzili ze sobą nawet dwudziestu czterech godzin.
Przebrała się w swoje rzeczy, po czym wyparowała z przebieralni nie siląc się nawet, by zrobić w niej porządek. Nie chciała przedłużać ich wizyty w tym sklepie. Również jednak odechciało jej się chodzić po kolejnych. Wybór sukienki postanowiła odłoży c na inny raz. Głównym argumentem przemawiającym za tym był odzew jej brzucha. Dopiero gdy zaburczał głośniej orientowała się, że była tylko na śniadaniu. W ferworze swoich zajęć zapomniałą całkowicie o jedzenie. I w końcu głód ją dopadł.
- Sukienkę wybiorą kiedy indziej – powiedziała tuż po wyjściu ze sklepu. W jednej z dłoni trzymała torebkę z kostiumem, ale i parą bielizny jaką zgarnęła po drodze z wieszaka. Skoro Leon wolał kreacje kolorowe, to je dostanie. – Jestem strasznie głodna, nie wiem jak ty. Jeźdźmy do domu. Szybko.
Poniekąd chciała również jak najszybciej zmienić majtki. Niestety nie tylko Leon był podniecony. W jego przypadku było to jednak ciut bardziej higieniczne. Ona natomiast musiała się mierzyć ze skutkami swojego rozgrzania. Kiedyś dawno myślała nawet wkładkami. Nie sprawdzały się jednak w wypadku, gdy pozostawała oziębła na amory swoich partnerów. Wtedy były to pieniądze wydane w błoto. Teraz żałowała tej decyzji.
Z tego wszystkiego zapomniała wziąć z przymierzalni swoich majtek. Zorientowała dopiero w momencie, gdy pędzili drogą ku mieszkaniu Leona. Zbytnio się tym nie przyjęła.
- Co doglądnie będziemy jeść? - Spytała, gdy po wyjściu z samochodu skierowali kroki ku drzwiom. Zatrzymała się przed nimi, opierając się o framugę. Pragnęła znaleźć się w środku jak najszybciej. Jej nogi znów odczuły chłód jaki panował na zewnątrz.
Kiedy legła na kanapie, miała ochotę z niej nie wstawać. Niestety czekała ją jeszcze praca, której nie mogła odłożyć w czasie. Musiała sprawdzić nowe kartkówki, ułożyć sprawdzian i myśleć ciekawe tematy do dyskusji, które miałyby pomóc uczniom przygotować się do matury ustnej. Wydawało się tego niewiele. W rzeczywistości musiała przeznaczyć na to powyżej trzech godzin. Najpierw jednak miała zamiar się nieco zrelaksować. I zjeść. Dźwięki z jej brzucha przybrały na sile, przez co czuła się nieco zażenowana. Nie była to komfortowa sytuacja.
OdpowiedzUsuńLedwo powstrzymała ślinkę, która chciała jej pociec na widok tylu pyszności. Nie była wybredna, mogła zjeść wszystko poza wątróbką, choć i ona mogła ją przekonać w nadzwyczajnych sytuacjach. Sushi, choć spożywane już przez nią kilkakrotnie nadal widziało na początku jej listy rzeczy do spróbowania. Cieszyła się z każdej okazji, w której mogła je zjeść. Kilkakrotnie
Wpatrywała się w Leona spod na wpół przyjętych powiek. Jego mały striptiz był niesamowicie podniecający i pozostawił jej spory niedosyt. Nie miałaby nic przeciwko, gdyby zdjął koszulę całkowicie i przeszedł obok niej w bokserkach. Bez nich wolała go jeszcze nie oglądać. Niestety mogłaby się wtedy na niego rzucić. Nie mogła pozwolić sobie na utratę kontroli.
Przez chwilę również chciała się przebrać. Zwyciężył jednak rozsądek. Nie miała aż tylu rzeczy by przebierać się po trzy razy dziennie. Spodnie i spódnica owszem, dwa razy założone w niczym jej nie przeszkadzały. W znoszonych koszulkach czuła się po prostu źle. Została więc w starym ubraniu, jednak pokusiła się o zdjęcie biustonosza. Oczywiście nie zdjęła koszuli – rozpięła jednak trzy guziczki aby dać ciału odetchnąć. Mimo iż na początku zamierzała, to nie włożyła dolnej bielizny. Ciekawiła ją reakcja Leona na jej goliznę. I tak był pobudzony, widziała to wyraźnie gdy ostentacyjnie obok niej przeszedł. I tu znowu musiała się hamować. Pragnienie dotknięcia go było bardzo silne, zdecydowanie nadwyrężało jej cierpliwość i silną wolę. Musiała się spieszyć ze swoim planem. Musiała działać. Problem leżał jednak w poczuciu, że Leon jeszcze nie jest gotowy. Nadal miał w głowie swojego brata, widziała to w jego oczach. Przeklinała za to Dominika. Nawet będąc daleko krzyżował jej plany i ingerował w życie. Sprawował kontrolę.
Chciała by się wypchał.
Widząc wracającego mężczyznę, ze świstem wypuściła powietrze. W nieoficjalnym ubiorze prezentował się nawet lepiej, niż w garniturze. Tak ludzko.
- A myślałam, że nie masz innych ubrań - rzekła zaczepnie. Wstała z kanapy i chwyciwszy talerze zniosła je na stół. Przez chwilę zastanawiała się, czy nie położyć ich na kanapie i zjeść na niej. Szybko jednak odrzuciła tę myśl. Wolała nie obudzić mężczyźnie tapicerki.
Wróciła się do kuchni po pałeczki. Wróciwszy podała jedną parę mężczyźnie i zasiadła do stołu.
- Smacznego – powiedziała i zaraz sięgnęła po pierwszy kawałek. Musiała przyznać, że był wyśmienity, tak samo jak dwa kolejne. – Boskie. Musisz mi powiedzieć dokładnie skąd to masz. Rozpływa się w ustach – mówiąc to oblizała usta ze smakiem.
Skończyła jeść po dwunastu kawałkach. Czuła się nasycona i przez to rozluźniona. Przesunęła wzrokiem po mężczyźnie, po czym wstała i stanęła za krzesłem na którym siedział. Jeśli był naprawdę starszym bratem Dominika, to musiał ulec w tym momencie jej magicznym palcom. Jej narzeczony uwielbiał masaż jaki mu serwowała.
Położyła dłonie na jego ramionach, po czym nachyliła się nad jego uchem, muskając je ustami.
- Rozluźnij się- szepnęła zmysłowo, po czym zaczęła ugniatać napięte mięśnie. – Postaram się być delikatna.
Kontynuowała pracę na jego mięśniach zmieniając co chwila siłę nacisku. Tylko nieliczni wiedzieli, ze kiedy bardzo chciała zostać fizjoterapeutką. Była nawet na kursie masażu , zdała na studia ale szybko z nich zrezygnowała. Nigdy nie ujawniła dlaczego. Ale była w tym dobra, naprawdę dobra i była to jedna z jej niewielu zalet. Powolnymi ruchami naciskała na odpowiednie miejsca, a gdy czuła pod palcami, że mięśnie puszczały przenosiła się w inne miejsce. Jej dłonie mknęły po jego szyi i barkach powoli i spokojnie. Starała się każdej części jego ciała poświęcić tyle samo uwagi, aby dać mu należytą przyjemność.
OdpowiedzUsuń- Za dużo pracujesz. Powinieneś trochę odpocząć - mruknęła, nie ukrywając swojego zadowolenia. Uniosła się na kolanach i przycisnęła klatkę piersiową do jego pleców mocniej naciskając na spięty mięsień. Miał prawo go boleć. Tak samo jak mógł wyczuć jej brak biustonosza, o ile wcześniej nie zauważył go na kanapie. Niestety wstąpiła by przy problemach z ciałem zwracał uwagę na otoczenie. Przypominał napięta gumę która domagała się natychmiastowego rozluźnienia. – Albo zmienić fotel. Możesz też zacząć pływać – wyliczała kolejne metody – albo uprawiać seks.
Z początku nie chciała o tym wspominać, jednak dłużej nie mogła się powstrzymać. Jedną ręką trzymała na jego barku, drugą zaś włożyła mu pod pachę i powiodła nią po jego klatce piersiowej. Poznawała kolejne struktury jego ciała, od szyi, przez dobrze zbudowaną pierś, twarde mięśnie brzucha i coraz niżej i niżej. Dłoń zatrzymała w momencie gdy zaczepiła palcami o gumkę jego spodni. Zaśmiała się cicho, i wykorzystując jego zachowanie przygryzła mu delikatnie płatek ucha.
- Jestem też dobra w innych rzeczach – szepnęła. Trąciwszy nosem jego szyję pocałowała miejsce gdzie była najbardziej widoczna tętnice, po chwili przejeżdżając po niej językiem . Zsynchronizowała ten ruch ze swoją dłonią, którą nagle zacisnęła się na jego penisie. – Taki twardy – szepnęła przesuwając dłonią po jego wzwodzie. – Nawet nie wiesz, jak na mnie działasz. Jestem dla ciebie mojra a nawet mnie nie dotknąłeś. Nie ruszaj się- nacisnęła na bardziej napięty mięsień, by przytrzymać go w miejscu. Jeśli jej plan miał się udać to musiał być posłuszny. Dominacja dzisiejszego wieczoru nie była wskazana.
- Opowiedz mi coś o sobie – rzekła zwiększając na chwilę tempo ruchów swojej dłoni, by po chwili ponownie wrócić do poprzedniego. Ścisnęła główkę jego penisa. Nie czekając na dalszy rozwój zdarzeń wysunęła mu dłoń w spodnie, bezczelnie obejmując całą dłonią jego przyrodzenie. Oj miał się czym pochwalić.
Policzkiem muskała jego szyję, drażniąc ją swoim ciepłym i przyspieszonym oddechem.
- Mów coś.
Planowała mu dogodzić. Tylko jemu. Tak znów pomijała swoje potrzeby, jednak nie mogła mu się oddać od razu. Znudziłby się nią a tego nir chciała. Musiał jej porządać rozpaczliwie.
Pocałowała kawałek skóry za jego uchem.
- Taki duży. Taki twardy. Biedaku i kto się tobą zajmie? - zwiększyła częstotliwość ruchów nirseiaromie synchronizując tempo z muzyką. - Może będę mogła coś na to zaradzić, jak poprosisz.
Kiedyś w szkole jedna z nauczycielek powiedziała, że Sara jest mocno apodyktyczna. Od tamtego czasu usilnie dążyła do pozbycia się tej cechu. Pragnienie dominacji w jej rodzinie nie było niczym dobrym. Miała to po ojcu. Nie – nigdy nie podniósł ręki na matkę, ograniczał się jedynie do łóżkowych igraszek. Raz podejrzała, jak bez skrupułów ujeżdżał matkę, podduszając ją jedną ręką. Nie spodobał jej się ten widok. Jednak zafascynowała ją jego moc i bijąca siła. Pragnęła być panem sytuacji, jak on. Był to jej fetysz, dość skryty zresztą. Mężczyźni nie lubili dominujących kobiet. Mieli za małe jaja by zaryzykować uległość . Wiele stracili.
OdpowiedzUsuńTylko raz w życiu Sara miała partnera, który chciał tego pragną i zaryzykował. Niestety zbyt szybko odkryła jego dziwne upodobania. Pejcze, liny – nie kręcił ją ból i nie zamierzała go nikomu sprawiać. To było jeszcze gorsze od jej pragnienia posiadania Leona.
Nim się zorientowała również jęczała, łaknąc jego dotyku. Nie zamierzała jednak sobie pofolgować. Skupiła się na ruchach ręki i przyspieszonym oddechu Leona, jednak to nic nie dawało. Wciąż była pobudzona, a reakcja ciała mężczyzny nakręcała ją jeszcze bardziej.
Uśmiechnęła się słysząc jego słowa. Kiedy się okręcił nie wykonała jego prośby. Choć jedna z jej dłoni nie dotykała już jego mięśni, nie podążyła towarzyszyć drugiej. Powolnym ruchem zsunęła ją wzdłuż rzędu guzik swojej bluzki i znalazła rozpięcie spódnicy. Gdy suwak ustąpił wysunęła się z niej, po czym bezwstydnie rozłożyła nogi. Mógł oglądać ją jedynie w koszuli, której guziki powoli odpuszczały przez zbyt duży nacisk jej biustu.
- Oj wiem, czuję i widzę- mruknęła. Jej głos również był zachrypnięty, momentami nawet niewyraźny. Przyspieszyła tępo ruchów ręki wsłuchując się w dźwięki wydawane przez mężczyznę. – Ponętny. Seksowny.
Gdy ręka Leona powędrowała za daleko pacnęła ją delikatnie, jasno dając mu do zrozumienia, że tego nie chce. Miała inne plany, zerknęła na zegarek na swoim nadgarstku i uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Leon był tak blisko, niemalże czuła jego usta na swoich i z trudem powstrzymywała się od sprawdzenia ich faktury. Przygryzła wargę.
Położyła rękę na wzgórku łonowym, pilnując by dostrzegł jej czyn. Starała się nie jęknąć, gdy dwoma palcami rozłożyła swoje nabrzmiałe fałdki i wsunęła w siebie dwa palce. Przyzwyczaiwszy się do tego uczucia zsynchronizowała ruchy obydwóch swoich rąk, nadając im dość wymagające tępo. Była bliska szczytu i chętnie ku niemu mknęła, pędząc coraz szybciej i szybciej i szybciej...
- Leon – jęknęła gwałtownie dochodząc.
W tym samym momencie po pomieszczeniu rozszedł się echem dźwięk jej telefonu. Nie bacząc na mężczyznę wstała i z szelmowskim uśmiechem podeszła do swojej torebki. Wyciągnęła komórkę i przystawiła ją do ucha, wysłuchując monologu swojego narzeczonego. Wiedziała że zadzwoni. Sama mu kazała dość dosadnie określając porę ich kontaktu. Niezmiernie cieszył ją fakt, że zrobił to punktualnie jak nigdy
- Jesteśmy w domu z Leonem – rzuciła, odpowiadając na jedno z jego pytań. Było ich więcej ale tylko wydało jej się godne uwagi. – Po kolacji. Sushi. Rozmawiamy o życiu – spojrzała na Leona. Podeszła do niego blisko i niespodziewanie usiadła mu na kolanach, nie przerywając kontaktu z narzeczonym. Uwolniła z bokserek jego penisa, jednak nie nadziała się na niego. Zaczęła się wolno poruszać ocierając się o niego. Przemknęła oczy. – Też o tobie myślę. Trochę – oparła jedną rękę na barku mężczyzny, aby nie stracić równowagi. Dodatkowo przyspieszyła ruchy. W między czasie rozpięła wszystkie guziki swojej koszuli, jednak nie zdjęła jej. – Ja tez tęsknię. Kocham Cię- w tym samym momencie otworzyła oczy, spojrzała na Leona i doszła ponownie tego wieczoru.
Wstała z jego kolan stając w pewnej odległości od niego. Była nieco zmęczona, jednak sił dodawała jej satysfakcja oraz spełnienie. Osiągnęła tyle jeszcze nie posiadając go. Nie miała pojęcia jakim doznaniem miało być ich połączenie. Nie zamierzała na razie tego sprawdzać.
UsuńZebrała swoje wszystkie rzeczy w milczeniu. Dopiero mając je wszystkie przy piersi zaszczyciła Leona spojrzeniem.
- Idę pracować- rzuciła tylko i dumnym krokiem wymaszerowała z pokoju, zostawiając mężczyznę samego.
Ukryła się w łazience niemal od razu wchodząc pod zimny prysznic. Krople wody trochę ostudziły jej zapał. Wyszła po dziesięciu minutach odświeżona i gotowa do pracy, ponadto zadowolona z siebie jak nigdy. Miała mężczyznę w garści choć mógł nie zdawać sobie z tego sprawy.
Nie wiedziała zasnęła lecz musiało to być bardzo późno. Na szczęście nie była na tyle zmęczona, by pominąć budzik, który równo o piątej rozbrzmiał w jej sypialni. Nie spodziewała się u siebie takiego spadku energii, tym bardziej że usiadłszy nad papierami wspomogła swój organizm kubkiem kawy dość pokaźnych rozmiarów. Miała wytrzymać do końca sprawdzania kartkówek. Zasnęła chyba przy piątej. Niemniej jednak wcześniej udało jej się zrobić cokolwiek, mimo że najchętniej przeszłaby do pokoju obok i kontynuowała igraszki z Leonem, który w nocy nawiedził jej sny. Był blisko, wręcz czuła jego ciało przyciskające się do jej rozgrzanej skóry. Niestety budzi postanowił zniszczyć jej senne marzenia.
OdpowiedzUsuńNie tylko przez pracę była zmęczona. Gdzieś około czwartej przemknęła do gabinetu Leona i starannie przeszukała jego rzeczy, przeczytała kilka faktów na jego temat i zapoznała się jego tygodniowym planem, dzięki czemu mogła lepiej przeprowadzić swój plan. Były tam też kilka zdjęć, na których najprawdopodobniej występował ze swoją żoną. Musiała przyznać, że kobieta była piękna, lecz również pospolita. Musiała mieć w sobie coś, co go przyciągnęło. Sara nie chciała wiedzieć, co to było. Myśląc o niej jako o jego kochance, robiła się zazdrosna. Zakończywszy swoje działania czmychnęła do sypialni poszła spać dalej. Po ponownym wstaniu odczuwała nieprzyjemne skutki swoich poczynań.
Zrobiła śniadanie jak i poprzedniego dnia, tym razem jednak nie usiadła do stołu a od razu wyszła z mieszkania. Nie mogła sobie odpuścić kolejnego dnia bez spaceru. Nie zostawiła Leonowi żadnej wiadomości. Wyszła z założenia, ze w razie czego do niej zadzwoni, przecież miał jej numer. Szybkim tempem poruszała się po pustych chodnikach. Dojście do szkoły nie zajęło jej dużo czasu, a gdy w końcu znalazła się w jej środku nie wiedzieć czemu zrobiło jej się lżej. Korytarze były jeszcze puste, uczniowie mieli się zacząć schodzić dopiero za pół godziny., W drodze do pokoju nauczycielskiego wyjęła swój telefon. Niewiele myśląc odnalazła numer do Leona. Zamiast jednak wybrać jego numer wystukała krótką wiadomość i dołączyła zdjęcie. Było to jedno z tych fotografii przedstawiających ją w pełną krasie, nagusieńką jak ją Pan Bóg stworzył. Siedziała na krześle bokiem, opierając bujny biust na jego oparciu. Głowę odchylała do tyłu, tak że jej włosy ocierały się o wyeksponowane pośladki. Doskonale pamiętała, kiedy Dominik je zrobił – niecały miesiąc wcześniej, gdy wyjeżdżał na pierwszą delegację. Wysłała mu je, po czym przekroczyła próg pokoju.
Po kilku godzinach wyszła z budynku i skierowała swoje kroki na targ. Kupiła najpotrzebniejsze rzeczy, których według niej brakowało w lodówce mężczyzny, po czym przeszłą się jeszcze po sklepach w poszukiwaniu sukienki. Nie znalazła jednak nic, co by ją choć w małym stopniu urzekło. Gdzieś w między czasie spotkała się ze swoją przyjaciółką, porozmawiała z nią o życiu, a gdy słońce chyliło się ku zachodowi, postanowiła w końcu wrócić. Dziwne, ale przez natłok obowiązków nawet na chwile nie pomyślała o Leonie, ani o Dominiku. Była zbyt zajęta sobą, by pomyśleć nad konsekwencjami swoich działań. To wcale nie było tak, że nie kochała Dominka, wręcz przeciwnie był jej bliski. Opiekował się nią i dbał o jej potrzeby. Nie dawał jej jednak rozwinąć skrzydeł. Seks też był standardowy bez fajerwerk. Brakowało jej tego. Poza tym, nie przespała się z Leonem, jeszcze nie zdradziła narzeczonego. A nawet jeżeli by to zrobiła nie postrzegła tego w kategorii zdrady. Nie byli jeszcze połączeni przysięgą na wieki wieków Amen.
Cieszyła się, że gdy wróciła drzwi były otwarte. Dzięki temu mogła szybko rozgrzać swoje zmarznięte palce. Nie pomyślała, by w końcu kupić sobie rękawiczki, a przydałyby się jej. Pogoda była niezwykle kapryśna. Zaraz po rozebraniu się rozłożyła zakupione rzeczy w lodówce.
- Wróciłam! – krzyknęła. Zaraz potem schowała się w swojej sypialni. Potrzebowała relaksu, a znaleźć go mogła jedynie w miejscu ciepłym. Postanowiła skorzystać z usług jego sauny. Zamierzała również wieczorem gdzieś wyjść, jednak bez należytego odpoczynku nie miała na to ochoty.
UsuńPrzebrała się w kostium i przeszła przez cały dom. Zostawiła ręcznik przed wejściem do sauny sama wsuwając się do niej. Usiadła na jednej z ławeczek i zamknęła oczy. Myślała.
Nie chciało jej się nic. Kiedy poczuła jak powieki zaczynają odmawiać jej posłuszeństwa po prostu wstała i wyszła z sauny. Opłukała swoje rozgrzane ciało zimną wodą, nie szczędząc przy tym przekleństw. Mimo potulnego wizerunku znała ich sporo i to w czterech językach. Zanim wyszła spod orzeźwiającego strumienia nie wymieniła nawet połowy z nich. Czy to dobrze o niej świadczyło? Wszystko zależało od strony z której się na to patrzyło. Była uzdolniona lingwistycznie, to był plus. Posiadała szeroki zasób słownictwa – kolejny. A fakt, że najłatwiej przychodziło jej zapamiętanie tych obraźliwych był naturalny. Pamięć pracowała na zasadzie skojarzeń. Nic dziwnego, że wulgarne słownictwo wchodziło szybciej do głowy.
OdpowiedzUsuńChciała jeszcze wejść do jacuzzi, gdy usłyszała czyjeś kroki. Z pewnością nie należały one do Leona, chyba że przestawił się na szpilki. I to wysokie. Ich stukot rozbrzmiewał nawet piętro niżej, roznosząc się echem po całym pomieszczeniu. Z początku myślała, iż zawodzi ją słuch. Gdy natarczywe stukanie nie ustało była pewna, że w domu jest osoba trzecia. I w dodatku była kobietą.
W Sarze zawrzał gniew. Na tą kobietę i Leona, który ośmielił się ją zaprosić. W głowie pojawiło jej się mnóstwo różnych scenariuszy, na temat kobiety. Może była jego kochanką? Z pewnością nie pracownicą, bo nie miał żadnych spotkań ustalonych na dzisiejszy dzień. Sprawdziła to planując ich wspólne wyjście do kina. Musiała mieć pewność, że mężczyzna nie znajdzie wymówki aby uniknąć spotkania. Zaplanowała je tak, by w końcu mógł zakosztować grzechu w pełni w pustej Sali kinowej. Znajomości jednak mogły się do czegoś przydać. Niespodziewane okoliczności jednak wybiły ją z rytmu. Miała ochotę wparować na górę i wydłubać tej kobiecie oczy, zarysować twarz i wyrzucić z domu z hukiem, a potem sprawić, by Leon o niej zapomniał. Nie mogła tego jednak uczynić. Takie zachowanie jedynie by jej zaszkodziło. Była pokręcona, postrzegała świat inaczej, ale nie chciała by ludzie widzieli w niej wariatkę. Musiała to rozegrać inaczej.
Na szczęście przed wejściem do sauny wzięła ręcznik. Wytarła się nim cała, po czym owinęła nim ciało, zasłaniając kawałek piersi, brzuch i pośladki. Związała włosy w luźny kok, nałożyła na stopy ciepłe kapcie i z dumnie uniesioną głową weszła na górę do salonu. Nie dała po sobie poznać jak bardzo nie na rękę jest jej obecność drugiej kobiety. Musiała jednak przyznać, że robiła wrażenie. Miała inny typ urody niż Sara, bardziej egzotyczny choć ich sylwetki nie różniły się za bardzo. Poza tym nieznajoma potrzebowała większej ilości makijażu, by wyglądać dobrze, podczas gdy Sara mogła ograniczyć się tylko do błyszczyka. Naturalne piękno było wygodniejsze. Przynajmniej nie musiała wstawać dwie godziny wcześniej by się umalować.
Przeniosła wzrok z kobiety na Leona. Z udawanym zdziwieniem uniosła dłoń do ust.
- Ojej – jęknęła. – Nie wiedziałam, że będziesz miał gości. Przepraszam, ta sytuacja jest dość żenująca- wymownie spojrzała na swój strój, pociągając ręcznik do góry. Nic to nie dało. Jej piersi wyglądały jakby chciały spod niego wyskoczyć. Kostium dodatkowo potęgował to wrażenie. Podeszła do kobiety, wymijając przy tym Leona i podała jej dłoń. – Sara.
Pominęła jej imię. Po uścisku dłoni odsunęła się od niej kawałek i przyjrzała się jej kreacji. Sukienka była ładna, choć na jej gust trochę za krótka. Wystarczyło aby usiadła i każdy mógłby podziwiać jej majtki.
- Piękna sukienka, taka szykowna. Musisz mi powiedzieć, gdzie ją kupiłaś powiedziała, a następnie odwróciła się do Leona. – Widzę, że masz znajome o równie dobrym guście jak twój. A skoro mowa już o tym to pójdę się przebrać- dodała, klaszcząc przy tym w dłonie. – Kostium nie jest zbyt dobry na pokazanie się wszystkim. Swoją drogą, to Leon go wybrał. Ma świetne wyczucie nie tylko w budownictwie.
Zostawiła ich samych na chwilę, która dla niej wydawała się wiecznością. Potrzebowała jednak czasu by wszystko przemyśleć. W końcu doszła do wniosku, że musi być naturalnie sztuczna. Pokazać się od strony tej cudownej i przez wszystkich kochanej.
UsuńZałożyła luźny sweter, który jednocześnie robił jej za sukienkę. Z przodu miał mały dekolt w kształcie łódki, z tyłu zaś odsłaniał całe plecy. Wysuszyła włosy, założyła jeszcze w biegu cienkie rajstopy, po czym wyszła z pokoju, kierując się do kuchni. Uderzył ją zapach kawy, wyjątkowo wywołując u niej mdłości.
Otworzyła lodówkę i wyjęła z niej wcześniej zakupiony serek wiejski. Chwycił łyżkę i usiadłszy na blacie zaczęła go jeść. Po prostu, ot tak jak gdyby była to najbardziej naturalna rzecz. Cieszyła się, że kobieta siedziała do niej tyłem. Dzięki temu mogła bezczelnie wpatrywać się w Leona. Gdy skończyła jeść, oblizała wargi.
- Mam bilety do kina na dzisiejszy wieczór. Pomyślałam, że będzie to dobry pomysł. Tak ciężko pracujesz, powinieneś zrobić sobie chociaż dwie godziny przerwy. Myślę, że twoja koleżanka się z tym zgodzi. W końcu jesteś wspaniałym szefem – rzekła, akcentując ostatnie dwa słowa. Miała nadzieję, iż nieznajoma chwyciła haczyk.
Starała się zachować spokój i o dziwo na zewnątrz chyba jej się to udało. W środku zaś gotowała się ze złości, może dlatego nie odpowiedziała na żadną z zaczepek. Wściekł ją. Jak żaden inny przed nią mężczyzna zagrał jej na nosie. Był jak Szczurołap ze swoją cholerną harmoniką czy czymś podobnym, a ona w tej scenie była szczurem, który dał się tak łatwo złapać w jego sidła. Jednak dzięki jego zachowaniu uświadomiła sobie coś ważnego. Źle go oceniła. Nie był tak prosty w obsłudze jak jego brat, czy jej poprzedni kochankowie. Trudniej nim było manipulować. Opierał się jej, usilnie trzymając się swojej pozycji samca alfa, którym niewątpliwie był. To przecież ją w nim pociągało. Moc od niego bojąca, i tak siła którą wokół siebie roztaczał. Jego aura upajała jej zmysły, drażniąc komórki spragnionego jego dotyku. Nie mogła zapomnieć jego ciepła i dotyku jego szorstkiego ciała. Był jej osobistym narkotykiem, upajał ją za każdym razem gdy go widziała. Nie musiała go dotknąć. Wystarczył jej jego zapach i piękne widoki jakie jej serwował. Powoli jednak to przestawało jej wystarczać. Jak każdy narkoman potrzebowała coraz go coraz więcej i więcej.
OdpowiedzUsuńNie tylko on jednak działał jej na nerwy. Kobieta o imieniu Marta również nieźle zalazła jej za skórę, choć zdecydowanie mniej niż on. Była jak wiele innych, była i nagle jej nie było. Mało ją interesowała, równie dobrze mogłaby w ogóle nie istnieć. Oczywistym było, że chciała razem z Leonem zrobić jej na złość i pokazać, gdzie jej miejsce. Pomylili się jednak co do jego lokalizacji. Nie zamierzała ustępować z piedestału, co to to nie. Był zarezerwowany dla niej, i Leon musiał się o tym przekonać sam. To ona miała być tą pierwszą, było to jasne jak słońce. Musiał nim być. W jej głowie był on i reszta. Chciała by czuł to sama co ona.
Spojrzała na zbliżającą się w jej kierunku kobietę. W myślach życzyła jej, by podczas tego Rzekomo seksownego marszu, wypadło jej biodro, albo by złamała obcas. Gdyby te dwie rzeczy nastąpiły jednocześnie nie miałaby nic przeciwko. Wymusiła uśmiech. Wiele ją kosztował. Słodki smak goryczy jakim był przyozdobiony był zarezerwowany dla Leona. Marta nie musiała o tym wiedzieć.
- Nie będzie musiał – rzekła zeskakując z gracją z blatu. O dziwo niemal dorównywała kobiecie wzrostem mimo braku wysokich butów. Brunetka miała nieco wyższe czoło, jednak oczy miały na tym samym poziomie. – Możesz ją sobie obejrzeć w intrenecie – dodała, po czym niespodziewanie ucałowała jej policzek, ku jej niewątpliwemu zdziwieniu. – Szerokiej drogi. I uważaj na próg, bo możesz się poślizgnąć.
I wyszła z pokoju. Tak po prostu. Od razu skierowała kroki do łazienki. Potrzebowała czasu i ochłody, aby nie zrobić sobie krzywdy. Krew buzowała w jej żyłach, rozchodziła się w zawrotnym tempie, rozprowadzając niedawno uwolnione pokłady adrenaliny. Gdyby w tym momencie ktoś chciał z nią walczyć, wygrałaby bez trudu. Nie czuła nic, słyszała niewiele poza szumem wody lejącej się z kranu. Nawet nie wiedziała, gdy ją odkręciła. Chlusnęła sobie dwa razy wodą, zanim odważyła się ją zakręcił. Było jej lepiej, choć nadal nie było dobrze.
Słysząc, jak kobieta opuściła dom, odczekała jeszcze kilka minut, Dopiero później wyszła, będąc nieco bardziej spokojną. Przechodząc obok salonu spojrzała z ukosa na Leona.
- A więc ją też pieprzysz? – to nie było pytanie, choć mogło tak zabrzmieć. Bardziej stwierdzanie faktu. – Ma ładne nogi i całkiem niezły tyłek. Ale jeśli gustujesz w sztuczności, to lepiej kup sobie dmuchaną lalkę. Mniej się wykosztujesz.
Podeszła do lodówki i wyjęła z niej kolejny serek. Miała ochotę zjeść wszystkie które kupiła. Nie otworzyła go jednak. Odwróciła się i postawiła go na blacie, opierając się o niego rękoma. Pochyliła głowę i wzięła kilka głębokich wdechów.
Usuń- To przez to, że wczoraj ci się nie dałam? – Spojrzała na niego. Jej głos był nasycony goryczą i niezrozumieniem. Parsknęła, po czym odepchnęła się od blatu. Uderzyła plecami w lodówkę. Zabolało, lecz nie dała tego po sobie poznać. – Zabawny jesteś. I słodki. Młody, gniewny. Zraniony. Nie spodziewałam się tego po tobie. Źle cię oceniłam – rzekła sucho. Wzięła swoje jedzenie i otworzyła opakowanie. – Mogłeś poczekać. Do dzisiaj. A dałabym ci wszystko co chcesz.
To dam ci znać pod kartą twoją. Mam kilka pomysłów. Ale to już jak uznasz tak zrobisz :)
Patrzyła na niego mocno skonsternowana. Walczyła ze sobą, oj bardzo, chcąc grać według swoich zasad w grę, do której nie pasowały. Była zmuszona na prędko stworzyć nowe, albo dostosować się do tych, które narzucał jej Leon. Dla normalnych ludzi na pewno zdawały się być w porządku, takie proste i łatwe do przestrzegania. Jej umysł był jednak zbyt pokrętny i takowe rozwiązania jej nie pasowały. Zbyt łatwo było je potem obalić, zmienić czy dostosować do danej sytuacji. A ona nie lubiła tracić kontroli. Nie chodziło o sam fakt jej pożycia seksualnego, gdzie wbrew sobie oddawała się mężczyźnie tylko po części decydując o swoim losie. Potrzebowała poczucia, że nie zdarzy się ni, co mogłoby ją zaskoczyć. Zdarzenia losowe przerażały ją, odbierały zdolność racjonalnego myślenia i rujnowały jej światopogląd, zmuszając do zmian, które były kolejną rzeczą, której szczerze nienawidziła. Nie chciała ich. Nie chciała baraku kontroli. Jednakże gra w którą weszła zmuszała ją do porzucenia swojego widzimisię. Musiała się zmienić.
OdpowiedzUsuń- Postaw się na moim miejscu – warknęła, nie dając mu się podpuścić. – Gram jak każdy mi zagra, słodka i potulną panienkę, której największą ambicją było uczenie gówniarzy w szkole, zajmowanie się domem kochanego, potencjalnego męża, który zapewne teraz pieprzy jakąś pannę z wielkimi cyckami, aby sobie ulżyć. Myślisz, że dlaczego ten jeden raz chcę sprawować kontrolę? Bo jej w życiu nie mam! – wybuchła. Dała się ponieść emocjom, wyjątkowo. Nie miała innego wyjścia. Oczywiście mówiła prawdę, wszystkie swoje żale udało jej się zawrzeć w tych kilku głośniejszych zdaniach. Tylko przy Leonie mogła się tak naprawdę otworzyć i pokazać swoje potrzeby. Potrzebowała w końcu dać sobie trochę luzu. Lecz nawet on nie chciał jej zrozumieć. Nawet jemo jej prawdziwa natura po prostu przeszkadzała.
- Wiem czego chcę – dodała już ciszej. Głos jej drżał, była bliska płaczu mimo to trzymałą się twardo. Odstawiła serek bojąc się, że w przypływie emocji zmiażdży go i zrobi tym samym bałagan. Zamiast tego zacisnęła dłonie na blacie. Mocno. – Chcę w końcu przestać udawać i zrobić coś po swojemu. Na moich zasadach. Chcę ciebie, w tym momencie, bo jako jedyny nie uciekłeś z krzykiem widząc jak bardzo pokręcona jestem. Chcę uprawiać seks, ale nie przez trzydzieści minut a całą noc, tutaj, w salonie, w łazience, w łóżku, na podłodze, przy ścianie, w korytarzu, saunie i tych wszystkich innych miejscach.
Zająknęła się, w momencie gdy stanął blisko niej. Nie podniosła wzroku, wbijając go w jego klatkę piersiową. Delikatnie naparła na nią, by zrobić między nimi choć trochę więcej miejsca. Na próżno jednak. Czasami zapominała, że jest tylko kobietą, a on mężczyzną – wielkim, silnym i bardziej doświadczonym niż ona.
- Gdybym wczoraj tego nie zrobiła, zostawiłbyś mnie jak każdą inną – szepnęła. Uniosła wzrok i spojrzała mu prostu w oczy. – Nie pragnąłbyś mnie. Zaliczyłbyś i zapomniał. A tak to - dotknęła palcem jego policzka, obrysowując linię jego szczęki – mam pewność, że będziesz o mnie myślał. Mimo iż jak ładnie zauważyłeś jestem narzeczoną twojego brata. Ale wiesz co ci powiem? Nie obchodzi mnie to teraz, i puki nie będziemy małżeństwem nie obchodzi mnie to wcale. – Zbliżyła swoje usta do niego jeszcze bardziej. – Chcę mieć ciebie i nie ukrywam tego – przesunęła palcem po jego szyi powolnym ruchem zjeżdżając coraz niżej i niżej. Dotarłszy do linii jego spodni zatrzymała się. – Ale nie wiem czy ty chcesz mnie.
Gdyby tylko umiał czytać w myślach widziałby, że gra jak chce. Poddał się, oddał to co leżało mu na sercu, tym samym udostępniając wejście do swojego wnętrza. Było to niebezpieczne zagranie, bardzo ryzykowne w szczególności, gdy gracze nie wiedzieli kto rozdawał karty. Leon mógł myśleć, że on bo Sara chciała by tak myślał. Mówił, mówił iż nie chciał jej zmienić. Chciał by mu ufała. Nie mogła tego zrobić. Nie ufała nawet sobie.
OdpowiedzUsuńJego ciepły oddech działał lepiej niż niejeden alkohol. Rozpalał jej wnętrze i łagodził złość. Mimo, iż był na dobrej drodze nie udało mu się całkowicie ułaskawić. Niesmak po poprzedniej kobiecie nadal gdzieś tam w niej był i Sara podejrzewała, że jeden raz nie wystarczy, by całkowicie zapomniała o zniewadze. Była pamiętliwa. Nawet aż nadto. Gdyby nie to nigdy nie zwróciłaby uwagi na Leona. Wystarczyła jedna sytuacja, by zapragnęła go bardziej niżeli kogokolwiek innego. Rok temu. Zwykłe wyciąganie razem talerzy w domu jego rodziców. Ostry zapach gulaszu pomieszany z wonią jego perfum. Przypadkowe zetknięcie rąk. Niepewnie wymieniane spojrzenia. Od tamtej chwili, dość niepozornej i błahej wiedziała, że musi go mieć. Całego.
- Może i nie zostawiłeś – szepnęła zadzierając głowę jeszcze wyżej. Przychyliła ją na bok. – Ale zastępowałeś ją inną. Szukałeś gdzie indziej cech, których ona nie miała. Zawsze się coś znalazło – przybliżyła nos do jego szyi ocierając się o nią zmysłowo. – Nic w tym dziwnego. Ja nie chce być jedną z tych kobiet, Leonie. – Jej głos był chrapliwy. Za każdym odjętym między nimi centymetrem upodabniał się coraz bardziej do niewyraźnego warczenia. – Mogę dać ci wszystko. Nie będziesz potrzebował innej.
Chętnie odpowiadała na jego pieszczoty. Delikatne muśnięcia warg, powolne ruchy – jej dłonie dostosowały się do wyznaczonego przez niego rytmu. Gładziła jego napięte mięśnie, co kilka chwil wystawiając pazurki. Marzyła, by poczuć jego skórę po dłońmi, poczuć bijące od niego ciepło. Być przygniecioną jego ciężarem i słyszeć jego jęki, zmieszane z jej błaganiem o więcej. Mógł jej to wszystko dać od ręki. Z tym, że nie była pewna, czy jest gotów.
Ochoczo owinęła swoje nogi wokół jego pasa. Czując nabrzmiałą męskość bardzo blisko swojej kobiecości i mając w pamięci wydarzenia sprzed dnia, jęknęła. Zbliżyła usta do jego twarzy i ucałowała go z niepohamowaną namiętnością, przy okazji wplatając palce w jego włosy. Nie przeszkadzały jej zawroty głowy. Dopóki mogła oddychać coraz mocniej napierała na jego usta. Oderwała się na chwilę by przenieść jedną z dłoni na jego pierś. Nie patyczkowała się z koszulą, która pewnie do tanich nie należała. Szarpnęła jedną z pół, czemu towarzyszył dźwięk rozdzieranego materiału, po czym zaczęła powolną wędrówkę po jego skórze. Chciała dotknąć każdy mięsień jego ciała, posiąść każdą komórkę i wypełnić wszystkie zakątki jego umysłu. Miała wiele oczekiwań wobec niego i zamierzała wszystkie je spełnić.
- A więc kino będzie musiało poczekać do jutra- wydyszała między pocałunki. – Chyba, że chciałbyś to zrobić na seansie. Mamy wynajętą całą salę na prywatny pokaz – dodała uśmiechając się lubieżnie. Miała cichą nadzieję, że choć rozważy tą myśl, nie traktując jej jak podrzędnej kochanki. Pewnie każdą miał w swoim domu i w każdym jego miejscu. A Sara chciała być dla niego wyjątkowa. Chciała być dla niego inna. Chciała by był tylko dla niej. Irracjonalnie mocno chciała mieć go na własność.
Korzystając z bliskości blatu oparła się o niego ręką. Drugą zaś ściągnęła z siebie sweter. Pozostając jedynie w bieliźnie. Cieszyła się, że zdecydowała się na nowo kupioną koronkę. Chociaż tego nie widział u niej nikt inny, co świadczyło o wyjątkowości Leona. Przycisnęła się do niego ponownie z siłą przez którą stracili na moment równowagę.
- Obiecaj mi, że gdy będziesz ze mną, to nie będzie innej. Będę cała twoja. I tylko twoja.
Mogłaby zostać wróżką. Wtedy jak z dotknięciem magicznej różdżki przeniosłaby ich w miejsce, gdzie istnieliby tylko oni i ich rządza, która z każdą chwilą rosła. Mogliby razem stworzyć eliksir miłości, który pobudzałby partnerów do tego stopnia, że nie wychodziliby z łóżka do czasu, aż ich serca by nie stanęły. Była tam nakręcona, że nawet pojawienie się jej teściowej czy Dominika nie ostudziłoby jej zapału.
OdpowiedzUsuńPisnęła, gdy pognał z nią na górę na moment owładną nią strach – bała się że przy nieuważnym kroku spadną oboje. Trwało to jednak moment, krócej niż kilka uderzeń serca. Ramiona Leona zapewniały jej upragnione poczucie bezpieczeństwa, a usta skutecznie odganiały zbyteczne myśli. Dała sobie odebrać kontrolę i na razie tego nie żałowała. Leon sprawdzał się doskonale smakując jej usta i dawkując napięcie. Ona najchętniej nie czekałaby tyle – rozebrałaby go już w kuchni i tak rozpoczęła ich intymne igraszki. Najwidoczniej w tej sytuacji wygrało jego doświadczenie i większa cierpliwość, której Sarze niewątpliwie brakowało. Ale nie narzekała. Czekanie wzmagało jej pożądanie, chęci oraz poczucie zwycięstwa.
Gdy jej plecy dotknęły miękkiej pościeli szybko oderwała je, starając się przyciągnąć do siebie mężczyznę ja najszybciej. Nie było to łatwe, gdyż miał inne plany. Postanowiła więc nie naciskać dając mu czas na podziwianie widoków, jakimi go uraczyła. Wprawdzie bielizna nie była wyszukana, lecz w klasyczny sposób podkreślała jej walory. Znów postawiła na naturalność, częściowo z powodu własnych upodobań, z drugiej strony jednak ze względu na cenę. Nie była bogata, a piękno kosztowało. W ciągu lat nauczyła się podkreślać swoje atuty, nie wydając przy tym milionów na kosmetyki i ubrania. Biały zestaw jaki miała na sobie kosztował najwięcej, a nie wyglądał na taki. Kwestia marki.
- Podoba ci się mimo braku pastelowych odcieni? – Nie mogła się powstrzymać przed dorzuceniem tej malutkiej złośliwości. Zanim jednak zdążył cokolwiek odpowiedzieć, uniosła się i zarzuciła mu ręce na szyje. Wykorzystując swoją masę pociągnęła go w dół tak, by opadł na nią całkowicie . Jęknęła pod jego naporem. Tyle ile mogła wygięła się by nie pozostawić między nimi nawet centymetra przestrzeni. Zarzuciła mu nogę na plecy przyciągając go jeszcze bliżej. Dopiero będąc pewną, że nie za szybko wywinie się z jej uścisku, przeniosła jedną z dłoni na jego plecy, w końcowym efekcie umieszczając ją na jego pośladku. Czując jego twardość temperatura w jej ciele podniosła się jeszcze bardziej, a sama Sara warknęła gardło. Dość gwałtownym ruchem przetoczyła się wraz z Leonem tak że siedziała na nim okrakiem. Położyła dłonie na jego piersi, ściskała napięte mięśnie. Ucałowała jego usta, przeniosła pocałunki niżej wytyczając mokry ślad na jego ciele. Zatrzymała się dłużej przy sutkach, które tak samo jak u kobiet były bardzo wrażliwe, o czym niewiele osób wiedziało. Zassała skórę i przygryzła ją delikatnie, drażniąc wrażliwe punkty jego ciała. Poświęciła im sporo uwagi zanim podniosła głowę i wróciła do usta mężczyzny. Uniosła się, by złapać oddech. Zaparła się rękoma i zawisła nad nim. Tylko jej biodra kusząco ocierały się o wybrzuszenie pod jego rozporkiem. Nie były to ruchy natrętne jak wcześniej, lecz subtelne, będące zapowiedzią ich kolejnych działań.
- Kupiłam ją dla ciebie – szepnęła . Chwyciwszy jedną z jego dłoni przystawiła ją sobie do piersi. Zaraz powiodła nią niżej nakierowując ją na wrażliwą kobiecość. Była mokra, a nawet nie byli jeszcze całkowicie nadzy. Działał na nią jak nikt inny. – Dotknij mnie. Proszę – szepnęła znów zbliżając ku niemu twarz. Tym razem jednak pocałunek jakim go uraczyła nie był gwałtowny. Powoli smakowała jego usta, penetrując ich wnętrze. Myliła się. Natrętne myśli o byłych kochankach zniknęły bardzo szybko.
- Proszę...
Postanowiła wyłączyć myślenie. Był to ciężki zabieg w jej wykonaniu, lecz nie a wykonalny i tylko dlatego podjęła się jego realizacji. Zamknęła oczy i rozluźniła się, skupiając na dłoniach Leona, które również rozpoczęły wędrówkę po jej ciele, nie pozostając jej dłużnym.
OdpowiedzUsuńMoment w którym udało jej powstrzymać swoje apodyktyczne zapędy, był jedyną chwilą jej nieuwagi. Nim się spostrzegła znów leżała pod mężczyzną. Nie mogła jednak tego zakwalifikować jako coś złego. Znów jego władczość zaczęła jej imponować. W pewnym sensie chciała by był taki ciągle, jednocześnie chcąc nad nim dominować, co było niemożliwe. Była rozdarta pomiędzy swoimi pragnieniami, najchętniej poddałaby się im wszystkim na raz, lecz nie miała pomysłu jak tego dokonać. Zresztą ciężko się myślało, wyłączając myślenie, dlatego Sara postanowiła oddać się Leonowi w całości na jego warunkach. Wyjątkowo. To nie była część jej planu, jednak nie wiedziała przeciwskazań, by ją pod niego podpiąć. W końcu nie było to niczym złym.
Jęknęła w momencie gdy wstał, aby pozbyć się swoich spodni. Uniosła się na łokciach patrząc jak powoli odkrywa swoje ciało, pozbywając się kolejnych warstw. Gdy stanął przed nią nagi wciągnęła powietrze gwałtownie. Inaczej go zapamiętała, jednak nie miała z tego powodów radnych wyrzutów. Zdawał się być jeszcze lepszy niż poprzedniego dnia. Może była to kwestia perspektywy, w końcu ostatnio widziała jedynie fragmenty składające się na całość postaci Leona, a teraz mogła podziwiać go w pełnej krasie. Był piękny, niebezpieczny i zabójczo seksowny. Tylko bokserki dzieliły ją od jego nabrzmiałej męskości i miała nadzieję się ich jak najszybciej pozbyć.
Oddawała każdy jego pocałunek, do momentu jak je składał. Gdy zsunął się niżej, wplątała palce w jego włosy, delikatnie szarpiąc za końce. Doznania jakie jej fundował w niczym nie przypominały jej poprzednich razów. Zajmował się dwoma miejscami jednocześnie, przez co sumarycznie jej odczucia były potęgowane. Czuła, że płonie pod jego dotykiem. Wiła się bezwstydnie i jęczała, jednak nie głośno by usłyszeli ją ludzie z drugiego końca ulicy. Były to subtelne dźwięki zarezerwowane tylko dla Leona. Znów – by czuł się wyjątkowy.
- Wspaniały – wyszeptała, jednocześnie wyginając plecy w łuk, aby mocniej docisnąć pierś do jego ust. Czując swój bliski koniec, którego na razie chciała uniknąć szarpnęła głowę mężczyzny, szybko uniosła do pozycji siedzącej i przykryła jego usta swoimi. Jedną dłoń pozostawiła w jego włosach, drugą zać szybko umiejscowiła na bokserkach. Nie patyczkowała się. Od razu włożyła w nie dłoń odnajdując narzędzie swojego spełnienia. W momencie, gdy jej dłoń zetknęła się z napiętą na jego prąciu skórą, jęknęła. Nie wiedziała czy powodem tego był zachwyt nad jego ciałem, czy finezyjne ruchy jego dłoni, pod jej majtkami. Wolała się nad tym zbytnio nie rozwodzić.
Podwinęła nogi pod siebie, zaraz siadając na kolanach. Przycisnęła swoje ciało do klatki mężczyzny, czerpiąc niebywałą przyjemność z ocierania się o jego rozgrzaną skórę. Czuła przepływających przez nich prąd, napędzany ich własnym pożądaniem. Wyplątała dłoń z jego włosów i jednym szybkim ruchem pozbawiła go bokserek. Nim zdążył się zorientować, odsunęła się od niego nieco, tylko po to aby móc się pochylić. Oblizała nabrzmiałą główkę jego penisa, po chwili biorąc ją do ust. Powtórzyła ten zabieg parokrotnie zanim przejęła językiem po całej jego długości i nie przyjęła go całego. Zassała go do środka, po czym wypuściła go do połowy i zaczęła poruszać powoli głową. Złapawszy równy rytm, uprzednio upewniwszy się, że nie straci równowagi, dołączyła do tego swoją rękę, otaczając nią podstawę jego przyrodzenia.
Przerwała na chwilę czynność, aby zadrzeć nieco głowę i spojrzeć mu w oczy. Na jej twarzy ni stąd ni zowąd pojawił się uśmiech, chyba najszczerszy jakim przyszło jej go uraczyć. Nie przerywając kontaktu wzrokowego przygryzła wargę, po czym przybliżyła się i znów wzięła jego penisa do ust. Tym razem jednak nadała nieco inne tempo, zdecydowanie szybsze niż poprzednio. Poruszała głową gwałtownie, jednocześnie zaciskała palce na jego jądrach, które gdyby nie to mogły se obijać o jej twarz. Zamknęła oczy skupiając się na swoich poczynaniach.
UsuńMimo iż w środku pragnęła zgrywać wielką panią, była tylko kobietą. Nic więc dziwnego że koniec końców uległa jego urokowi i poddała się jego powolnym badaniom. Nie była w końcu z kamienia, jego monolog nieźle nią wstrząsnął i musiała go uwzględnić w swoich planach. Zależało jej na Sadakiewiczu, choć lepszym byłoby wstawienie przed jego nazwiskiem określenia jego jako naczynia. Pragnęła jego ciała, ale i coraz bardziej była ciekawa tego, co siedziało w jego wnętrzu. Żałowała, że tak mało wycisnęła od Dominika, który jeśli chodziło o brata, mówił bardzo niechętnie. Widziała błysk zazdrości w jego oczach. Nic dziwnego – jego brat osiągnął wiele, a młodszy Sadakiewicz nadal siedział na niskim stanowisku, z którego ciężko się było wybić. Zbyt wielu było takich jak Dominik. Swoją frustrację wyładowywał na niej w większości w łóżku. Jego potrzeba dominacji była wręcz przytłaczająca, choć czasami miała na nią ochotę. W tych nielicznych momentach ich stosunki potrafiły się przeciągnąć nawet do godziny, i na jednym się nie kończyło. Niestety zdarzyło się im to może ze cztery razy w ciągu czterech lat związku. Marnie rokowało to na ich dalsze współżycie.
OdpowiedzUsuńZ Leonem nie bała się pozostania niezaspokojoną. Wiedział, gdzie dotknąć i co zrobić by doprowadzić ją na skraj rozkoszy. Zręcznie operował tym co dała mu matka natura, jednocześnie nie zatracał się w poczucia własnej doskonałości, i poświęcał cenny czas jej tak, aby i ona poczuła się ważna. Nie chodziło tylko o wsadzenie i wyjęcie penisa – w ich stosunku było czuć pragnienie zaspokojenia potrzeb każdego ogniwa. Starała się jak najlepiej pokazać mu, że również pragnie by było mu dobrze. Chciała aby wił się pod nią i błagał o więcej, niekoniecznie w przeciągu następnej godziny, ale kilku bądź kilkunastu.
- Więc mnie liż – stęknęła, na chwilę odrywając się od jego penisa. Znów wystarczyła chwila jej nieuwagi, by przejął stery i zrobił wszystko po swojemu. Tym razem jednak siedząc mu twarzy nie zareagowało oburzeniem, a kolejnym zduszonym jękiem. Musiała przetrawić nowe doznania, zanim znów zaczęła go zasycać. – Boże tak, tak!
O ile było to możliwe przyłożyła się do swoich działań jeszcze bardziej. Delikatnie ściskając jego penisa ruszała ręką w górą i w dół, co chwila dokładając do tego swoje usta. Jeździła językiem po sterczącej erekcji, poświęcając najwięcej uwagi dumnej końcówce. Jej delikatna skóra napinała się od nadmiaru wpompowanej w niej krwi. Sara mogłaby przysiąc, że błagała ją o kolejne ruchy. Nie zamierzała jej nie słuchać.
Nim się spostrzegła doszła. Spazmy jakie przeszły przez jej ciało były tak silne, że opadła na mężczyznę, zatrzymując się na kilka chwil. Nie spodziewała się, że orgazm dostarczony jej jedynie językiem może być tak intensywny. Zsunęła swoje pośladki z jego twarzy i usadowiwszy się wygodniej na jej klatce załapała obydwiema dłońmi jego penisa, oczekując i jego spełnienia. Nadal drżała, gdy lepka ciecz oblepiła jej piersi. Dopiero po tym odważyła się odwrócić. Delikatnie musnęła jego usta swoimi, przyciskając swoje spragnione ciało do jego torsu.
- Jeszcze – szepnęła między pocałunkami. Oparła dłoń na jego klatce, drugą zaś położyła na jego policzku, badając jego szorstką fakturę. Czuła jak po czole spływają jej kropelki potu. Była zmęczona, jednakże nadal nienasycona. I nie zamierzała pójść spać bez pełnej, seksualnej satysfakcji.
Otarła pośladkami jego męskość. Znów była gotowa i nie zamierzała dać mu odpocząć. Ślizgała się w przód i w tył muskając przy tym palcami jego klatkę piersiową. Odchyliła głowę w tył – jej włosy rozsypały się po jej plecach. Były na tyle długie, że ocierały się o nogi mężczyzny przy każdym jej ruchu.
- Jeszcze – jęknęła raz jeszcze. Uniosła biodra tylko po to, by spróbować wziąć jego penisa do siebie. Trąciła go kilka razy kusząco. Spojrzała na niego z góry i przygryzła wargę. Na chwilę zatrzymała się w bez ruchu. Nie wiedząc czemu odczuła potrzebę okazania mu czułości. Znów pochyliła się całując go delikatnie, tym razem jednak uraczyła swoimi ustami kącik jego ust. Najpierw jeden, potem drugi. Trąciła nosem jego usta, delikatnie je rozszerzając i dopiero wtedy przycisnęła doń swoje. – Weź mnie jak obiecywałeś. Na szybko, na ostro, powoli i długo. Namiętnie. Jestem cała twoja.
Usuń