Nick: zgniły anioł
Kontakt: rotted.angel@gmail.com
Postać: z reguły dopracowana i dopieszczona w każdym aspekcie. Nie lubię niedociągnięć, bo jeśli takowe mi się przytrafią, w trakcie wątku bohater mi ucieka, traci osobowość. Mężczyźni w różnym wieku, z rozmaitych środowisk, o rozległych ilorazach inteligencji i temperamentach. Pierwiastek, który ich łączy to skaza na umyśle lub w przeszłości, która owłada, paraliżuje i kontroluje ich życie. Wbrew obiegowej opinii nie każdy pan mojego autorstwa to gej. Jedyny typ postaci jakiego się nie podejmę, to ten stricte radosny. Szczęście jest passé, ogranicza możliwości.
Jednocześnie nie będę ukrywać, że jestem tu przede wszystkim po to, żeby uskutecznić wcześniej wymyślone przeze mnie powiązania i wątki związane z trzema moimi bohaterami. Są to: Stanisław Scheda (poszukuję kogoś, kto wcieli się w jego "żonę" i "martwego" kochanka), Yngve Skare (jego terapeutę, siostrę, toksycznego kochanka oraz męską prostytutkę, w której się zakocha), Kyle Bodsworth (niebieskookiego blondyna z tego posta, który okaże się policjantem-pracoholikiem pod przykrywką). Zdaję sobie sprawę, że wyżej wymienieni panowie nie należą do najłatwiejszych, dlatego nie wykluczam poprowadzenia innych, niezwiązanych z nimi wątków, aczkolwiek nie jest to moim priorytetem.
Gatunek: lubię łamać konwencje, ale wszystko już było. Dlatego jeśli zaproponujesz mi swoje wszystko, którego jeszcze nie miałam, wejdę w to bez wahania.
Gatunek: lubię łamać konwencje, ale wszystko już było. Dlatego jeśli zaproponujesz mi swoje wszystko, którego jeszcze nie miałam, wejdę w to bez wahania.
Wątek: zasada "ja wymyślam, ty zaczynasz" to bzdura. Jeśli wątek wychodzi od drugiej postaci, lanie przysłowiowej wody dla samego faktu rozpoczęcia jest co najmniej absurdalne.
Stawiam na szczegółowy opis zachowania bohatera. Lubię czuć odgrywaną sytuację, to umożliwia wejście w historię i płynniejszą interakcję.
Absolutnie nie toleruję ingerowania w zachowanie moich bohaterów, urywam za to paluchy. Rozumiem, że podobne działania w mniemaniu niektórych upłynniają akcję, ale moi panowie są zazwyczaj tak dopracowani, że nawet sposób odstawiania kubka z kawą na biurko mogą mieć charakterystyczny. Jeśli chcesz sterować więcej niż jedną postacią to napisz sobie opowiadanie.
Rozległość odpisu jest wprost odwrotnie proporcjonalna do poziomu mojego zapału twórczego. Im mniej weny, tym mniejsza przejrzystość myśli, proste gesty owijam w krzaczaste metafory, braknie mi bezpośrednich słów na krótkie komunikaty, idę naokoło. To z kolei skreśla w moim mniemaniu teorię, jakoby długość była wymiernikiem jakości - w granicach rozsądku nie ma ona dla mnie znaczenia.
Inne: do współtworzenia szukam jedynie osób na moim poziomie grafomaństwa (względnie wyższym), siedzę po nocach, czasami wyciągam pomysł spod małego palca stopy, innym razem nawet zacząć nie umiem, a jak się wkręcę, bombarduję kilkunastoma odpisami dziennie. Cóż, ostatnio się jakoś nie wkręcam.
Żyć i pisać, a to znaczy ledwo żyć i ostro pisać - w sumie żyć w jedynie możliwy sposób.
Jerzy Pilch, Dziennik, nr 3, w: Przekrój nr 3/3369, 19.01.2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz