Gabriel Isenhart
Trzydziestoczteroletni wzięty pisarz, niezwykły umysł, który tworzy cudowności przepełnione emocjami i uczuciami. Czarodziej słów, który z liter tworzy obrazy, widoczne dla każdego kto potrafi marzyć.
Potworny wypadek, zniszczył niemal wszystko to co cenił w świecie. Ale talent pozostał. Tylko słowa się zmieniły.
[Rozpoczęcie wyszło naprawdę dobrze! :D I ja również muszę przeprosić za taką zwłokę...]
OdpowiedzUsuńNigdy nie myślała o tym, co mogłaby jej przyszłość. Zawsze starała się robić wszystko w nienaganny sposób, wyćwiczony i kontrolowany sposób, uważając, co działo się wokół. Może dlatego zapomniała, że w życiu nie chodziło jedynie o to, co się czuło, a o to, czy otaczało się czymś więcej niż woskowymi ludźmi z doklejonymi uśmiechami, dobrze wyglądający przed aparatem.
Czasem czuła się tak bardzo zmęczona, a wtedy siadała przed biurkiem, ściągała szpilki, odpinała koszulę i opróżniała butelkę czerwonego wina, zastanawiając się nad tym, czy nie lepiej byłoby sobie odpuścić. Zamknąć gabinet terapeutyczny i wyjechać gdzieś dalej — podjąć kolejną ucieczkę od tego, co udało jej się zbudować. Może bała się zatrzymać w miejscu, poświęcić się chwili i nie oglądać się przez ramię ze strachem, czując, że właściwie daleko jej było od oderwania się od szeregu złych, ciężkich decyzji, a przecież tak bardzo próbowała to zrobić.
Zgodziła się współpracować z Gabrielem Isenhartem chyba z powodu własnego egoizmu, chcąc poświęcić się sprawie złamanego pisarza bestsellerów, który miał problem z wejściem w życie. To mógł być ciekawy przypadek, który nie znudziłby się jej po kilku wizytach, a tak przecież się już zdarzało. Słuchała o samobójczych myślach, znęcaniu, o ciężkim dzieciństwie i o tym, co większość pacjentów nie potrafiła jasno określić. Ava mówiła wtedy spokojnym, współczującym głosem, że to wszystko przez presję: presję otoczenia, społeczeństwa, będąc wrzuceni w wir tego, co powinno się robić, nie czekając aż ktoś weźmie oddech, bo nie było czasu.
Zaparkowała auto, zerknęła w lusterko, poprawiając włosy i mlasnęła ustami, patrząc po beżowej szmince. Pierwsze wrażenie było najważniejsze. To w przeciągu trzydziestu sekund Gabriel Isenhart wyrobi sobie o niej zdanie, nadając cechy i przeszłość, oceniając to, jakim człowiekiem była. Dlatego tak ważne było zaprezentowanie się w ten sposób, jaki chciała.
Wysiadła, zatrzasnęła drzwi i przeszła przez podwórze, rozglądając się wokół. Otoczenie przy leczeniu również było bardzo ważne. Czasem lepiej szło zbudować więź z pacjentem gdzieś dalej od czterech ścian, bo wtedy byli zamknięci w pomieszczeniu, co powodowało dziwny lęk klaustrofobii i przekonanie o tym, że Ava jest jedynie rzeźnikiem ludzkich dusz, a nie uzdrowicielem.
Zapukała do drzwi, uśmiechając się miło. Uśmiech ten był wyćwiczony i profesjonalny. Uśmiech, który nie znaczył tak właściwie niczego, oprócz tego, żeby kupić sobie sympatię pacjentów.