16 grudnia 2019

[KP] Allan Ranger


Allan Ranger


Naiwnie zgłosił się do służby zaraz po uzyskaniu dyplomu studiów medycznych. Po ukończeniu służby i krótkiej pracy w szpitalu uznał, że brak adrenaliny jest dla niego zabójcza. 
został najemnikiem, a dzięki wiedzy medycznej i doświadczeniu, nie brakowało mu zleceń. 
Jednak tym razem poczuł, że popełnił błąd...

1 komentarz:

  1. Całkiem przypadkiem trafiła na informację o wycieczce historycznej w Austrii. I mimo iż nigdy nie była jakąś największą miłośniczką militariów i zbiorów dat związanych z wojnami, postanowiła, że się tam wybierze. Tak po prostu, żeby zobaczyć coś nowego. W dodatku nigdy nie była w Austrii, lecz gdyby miała się wybrać, to właśnie w takie miejsce, jak Dolina Wachau. Na zdjęciach wyglądała pięknie. Tam nie powinno aż tak bardzo roić się od turystów jak chociażby w Wiedniu. Lubiła mniej dostępne miejsca. Wycieczka miała być też okazją do zebrania materiałów do badań, które zlecił jej instytut. Nie zastanawiając się dłużej, wysłała maila z potwierdzeniem udziału i kupiła potrzebne bilety.
    Kompletnie nie pamiętała lotu ani tego jak dostała się na samo miejsce. Stała teraz przy czyimś samochodzie z biletem w dłoniach i ciężkim plecakiem na plecach. Nie wiedziała gdzie jest. Spojrzała na bilet. „Historyczna wyprawa po Dolinie Wachau w Austrii”. Wszyscy wokół rozmawiali w języku angielskim. Rozejrzała się dookoła, mrużąc oczy od oślepiającego słońca, do którego nie była przyzwyczajona.
    - Gotowa na przygodę? – spytał po islandzku jakiś wysoki mężczyzna. Spojrzała w górę, próbując rozpoznać jego twarz, ale był jej całkiem obcy. Wydał jej się całkiem sympatyczny, jednak wolała nie wspominać, że nie ma pojęcia kim jest i jak się tu znalazła. To nie był pierwszy raz, kiedy jej alter ego wycięło taki numer.
    - Jasne – odparła z lekkim uśmiechem, poprawiając przyciężki plecak. Nawet nie wiedziała, co włożyła do środka. Równie dobrze mogła dźwigać kamienie albo czyjeś poćwiartowane zwłoki.
    - Cieszę się, że trafiliśmy na siebie w samolocie. Daj, poniosę twój plecak. W końcu nabrałaś tyle sprzętu, że ledwo stoisz – dodał z szerokim uśmiechem, po czym nie czekając na odpowiedź zabrał jej ekwipunek. Zmarszczyła brwi na wieść o sprzęcie. – Mam nadzieję, że znajdziesz te skały, jak im tam było… krystaliczne?
    - Tak, skały krystaliczne – pokiwała energicznie głową, choć sama nie wiedziała, na co były jej te skały. Musiała sprawdzić maile od profesor Unnur. Jednak teraz nie było na to czasu.
    - Nareszcie są! – krzyknął Islandczyk. Askja z uwagą przyglądała się nadchodzącej parze. Być może mieli być przewodnikami tej wyprawy. Nie wiedziała czy cieszyć się czy obawiać, tego, że był z nimi medyk. Zaniki pamięci nie zdarzały się zbyt często, ale nowe miejsce mogło temu sprzyjać. Nie chciała by posłał ją do psychiatryka. Terapie i tak niewiele pomagały, jak i sami pseudoterapeuci.
    - Witaj Loretto – współtowarzysz podróży ruszył w stronę kobiety, by uścisnąć ją na przywitanie. Najwidoczniej musieli się znać. – Pamiętasz mnie? Brimar z Keflavík, ten pilot.

    OdpowiedzUsuń