8 stycznia 2020

[KP] Roma Franczyk

Roma Franczyk


3 klasa liceum, profil humanistyczny, hałaśliwy Gdańsk

<wątek z czytam we mgle>

6 komentarzy:

  1. Odkąd Julia, poprzednia asystentka Dominika odeszła, mężczyzna próbował sobie udowodnić, że nie potrzebuje kolejnej. Szybko jednak przekonał się, że był głupcem. Nie nadążał, jakość jego pracy odrobinę spadła. Wiedział już, że dłużej nie może zwlekać. Nie spodziewał się, że zgłosi się aż tyle osób. Przebierał kolejne, takie same CV i większość z nich wywalił do kosza. Jego uwagę przykuły trzy CV, a najbardziej jedno, wysłane przez licealistkę. Z ciekawością spoglądał na jej zdjęcie i już wiedział, że ją szczególnie będzie chciał zaprosić do swojego biura. Było w niej coś intrygującego i chciał to rozwikłać.
    - ... i dlatego właśnie zdecydowałam się aplikować - zakończyła swoją wypowiedź kobieta.- Rozumiem, dziękuję bardzo za poświęcony czas. To na razie tyle. Poinformujemy panią o wynikach rekrutacji - mężczyzna podał jej rękę na pożegnanie.Kiedy tylko wyszła, potarł ręką skronie ze znużenia. Był wdzięczny, że ta rozmowa wreszcie się skończyła. Została mu już ostatnia kandydatka i żywił głęboką nadzieję, że to będzie to.- Zapraszam panią Romę Franczyk. Dzień dobry - Dominik podał rękę kobiecie. - Proszę usiąść. Dziękuję, że pani przyszła. Muszę przyznać, że bardzo interesujące CV. Wyróżniała się pani, szczególnie w kwestii wieku. Najbardziej ciekawi mnie, dlaczego licealistka aplikuje na stanowisko asystentki redaktora naczelnego? - zapytał, po czym zatrzymał na niej wzrok.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasami już od samego ranka wiadomo, że ten dzień przepełniony będzie pasmem niepowodzeń. Nie dość, że Roma spóźniła się na pierwszą lekcję to jeszcze zapomniała klapek na lekcję basenu. Przeklęła pod nosem i zmuszona sytuacją, stanęła bosa stopą na mokrych kafelkach zastanawiając się ile zarazków właśnie zetknęło się z jej nogą. Co prawda nie miała na punkcie czystości obsesji, jednak niejednokrotnie widziała brak zaangażowania ze strony pań sprzątających damską szatnie.
    Wzięła głęboki oddech i udała się na zbiórkę. Pływanie było dla niej nie tylko formą rozrywki ale także relaksu i wyciszenia. Większość dziewcząt z jej klasy miała średnio dwa razy w miesiącu okres, podczas gdy ona nawet w te dni nie rezygnowała z pluskania. Uwielbiała swobodę, możliwość wykazania się i trenera, który niczego im w pływaniu nie narzucał. Dawał jedynie wskazówki i upominał, gdy w wodzie dochodziło do niebezpiecznych sytuacji.
    Wyszykowanie po basenie zajmowało jej dosłownie kilkanaście minut – pomijając rzecz jasna suszenie włosów. Rude pukle były na tyle gęste, że do całkowite wyschnięcia dziewczyna musiała czekać dobrą godzinę. Niestety w piątkowe popołudnie nie miała na to kompletnie czasu, bo na godzinę 17 umówiona była na rozmowę. Sama nie wiedziała dlaczego zaaplikowała na staż w jednej z, dobrze prosperujących, gazet. Ani nie pragnęła zostać dziennikarką, ani nie cierpiała na brak obowiązków.
    Gdy weszła do oszklonego holu pani recepcjonistka od razu zwróciła na nią uwagę. Być może dlatego, że Roma była najmłodsza z otaczającego ją towarzystwa, albo z powodu jej zakłopotanej miny. Miła brunetka wskazała jej drogę na czwarte piętro, a rudowłosa jedynie kiwnęła głową w ramach podziękowania. Standardowo wolała wybrać schody niż windę, bo choć nie miała stwierdzonej klaustrofobii, nie przepadała za ciasnymi pomieszczeniami. W głowie automatycznie pojawiały jej się najczarniejsze scenariusze, od zatrzaśnięcia w windzie aż po urwane sznury i wylądowanie na samym dole.
    Gdy tylko dostała się na wyznaczone piętro zaczęła omiatać wzrokiem korytarz w poszukiwaniu odpowiedniego gabinetu. Zapewne zajęłoby jej to o wiele dłużej gdyby nie kilka elegancko ubranych kobiet, które debatowały pod drzwiami. Większość z nich miała koszule, ołówkowe spódnice, które idealnie podkreślały ich kobiece kształty, a także wysokie szpilki, które sprawiały, że ich nogi były praktycznie do sufitu. Franczyk starała się nigdy nie oceniał ludzi po wyglądzie, ale nie mogła opanować prychnięcia. Właśnie zdała sobie sprawę, że jej luźna sukienka, płaskie lordsy i lekko pofalowane włosy sprawiają, że kompletnie nie pasuje do tego miejsca – wygląda wręcz komicznie. Pewnie dlatego już przed wejściem odrzuciła wszelkie nadzieje i gdy została wywołana, było jej naprawdę wszystko jedno.
    Uścisnęła dłoń i usiadła na wskazane przez mężczyznę miejsce. Sama już nie wiedziała czy skupić się na siedzącym naprzeciw eleganckim brunecie, na jego niskim głosie czy może nowocześnie urządzonym gabinecie.
    - Uważam, że dobrze piszę. – wypaliła nagle i dopiero po chwili zrozumiała co właśnie powiedziała. Co prawda naprawdę dobrze radziła sobie z językiem polskim jak na licealistkę rzecz jasna. Kilka razy zdarzyło jej się napisać jakiś wiersz do szuflady, ale nie miała w planach nikomu o tym wspominać. – Nie cierpię na brak zajęć, zaraz mam studniówkę, potem matury, studia.. – pociągnęła dalej dopiero teraz skupiając się na mężczyźnie. Można było zauważyć, że ze stresu czerwienią jej się policzki, a ona w dość nerwowy sposób obraca guzik od płaszcza, którzy przewiesiła sobie przez uda. – A mimo to tutaj jestem. Jeśli szuka Pan ozdoby ubranej w szpilki i obcisłą kieckę, to odwiedziły tu dziś Pana tabuny. Jeśli oczekuje Pan od asystentki czegoś więcej to warto zainwestować w młodość i ambicje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy zobaczył, jak dziewczyna się peszy i lekko plącze, miał ochotę uśmiechnąć się pod nosem. Jakby widział siebie sprzed lat. Może przyszedł trochę lepiej ubrany, ale dokładnie tak samo się stresował. Jednak im dalej, tym zauważył, że stres najwyraźniej moja, a kobiecie udaje się składać trafne zdania. Uniósł brwi, będąc pod lekkim wrażeniem. Ułożyła zdanie w taki sposób, że jeśli jej nie wybierze, wyjdzie na to, że interesuje go bardziej to, jak ktoś wygląda niż co ma w głowie. Ktoś kto nie ma charakteru by tak nie powiedział. Chciał ją jednak potrzymać trochę w niepewności.
    - Panno Franczyk, owszem, intelekt i ambicja są w tej branży kluczowe, ale to detale sprawiają, że jesteśmy w stanie się odróżnić - powiedział, lustrując ją wzrokiem.
    Nagle przekręcił głowę i zaczął wertować najbliższe wydanie czasopisma, które dostał na biurko dzisiaj rano. Miało ukazać się za kilka dni. Żadnej poprzedniej kandydatce nie żądał tego pytania, bo już sama odpowiedź na pierwsze go zniechęciła.
    - Mówi pani, że dobrze pani pisze. Proszę to przeczytać i wskazać tak ze... dwa błędy, które pani tu dostrzega - wskazał palcem na fragment.
    Rozłożył się wygodnie na fotelu, zakładając nogę na nogę. Spojrzał na nią jeszcze raz i dopiero teraz zauważył, że płaszcz przewiesiła sobie przez uda. Uśmiechnął się pod nosem, powstrzymując się przed wybuchem salwy śmiechu. Było coś uroczego w tej jej życiowej nieporadności. Tak naprawdę nie potrzebował asystentki do tego, żeby mu radziła. Chciał kogoś, kto będzie mu przypominał o datach, spotkaniach, kto będzie się dobrze prezentował, ale w przypadku Romy... Już od jej wejścia do gabinetu, mógłby wyliczyć co najmniej kilka rzeczy, których by ją nauczył. Nie byłby po prostu jej szefem. Byłby kimś w rodzaju mentora, który pokaże jej ten dziennikarski świat. Ta myśl niesamowicie go fascynowała, a jeszcze bardziej to, że z Franczyk na pewno by się nie nudził.
    Wstał z fotela i podszedł do niej.
    - Mógłbym prosić pani płaszcz? Zawieszę go. Szkoda by było, żeby się pomiął, a pani z pewnością będzie bardziej komfortowo - zapytał iście dżentelmeńskim tonem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze przed chwilą dziewczynie wcale nie zależało na tym stażu. Równie dobrze mogłaby iść popracować w jakiejś kawiarni czy sklepie odzieżowym. Roma nie pochodziła z biednej rodziny, jednak ojciec od maleńkiego wpajał jej miłość do niezależności. Oczywiście dostawała od rodziców pieniądze na wszystko czego potrzebowała, jednak odczuwała potrzebę zarabiania. Chciała zyskiwać doświadczenie, uczyć się i rozwijać. Ponadto wychodziła z założenia, że wpisanie sobie do CV pracy w tak młodym wieku wyróżni ja na tle innych pracowników, w przyszłości. A panna Franczyk miała naprawdę ambitne plany. Chciała zdobyć tytuł doktora, zostać prawnikiem, a w dalszej przyszłości być może nawet prokuratorem. Póki co określała mniejsze, bardziej dostępne cele i je realizowała. Nie wiedzieć czemu jednym z nich był ten cholerny staż.
    Gdy usłyszała tekst o detalach już chciała zapytać czy jednym z nich jest rowek między piersiami czy zbyt długi rozporek, lecz w odpowiedniej chwili ugryzła się w język. Z jakiegoś powodu Dominik sprawiał wrażenie kobieciarza i mężczyzny, który lubi jak kobieta emanuje swoim ciałem.
    Niczym baranek idący na rzeź, wzięła od mężczyzny czasopismo i zmarszczyła brwi tak mocno, że między nimi wytworzyła się swoista zmarszczka. Nim ponownie zdążyła się odezwać brunet już stał zaledwie kilkadziesiąt centymetrów od niej i wyciągał rękę w jej kierunku, by chwycić jej odzienie wierzchnie. Bez większego zastanowienia odłożyła magazyn i podała mu płaszcz. Wyciągnęła z torby długopis – specjalnie wybrała ten czerwony by wyraźnie odróżniał się od czarnej czcionki.
    Spodziewała się wszystkiego, ale nie, że przyjdzie jej czytać fragment o kosmetykach. Owszem była kobietą, jednak jej makijaż składał się może z 5 kroków. Nie była pasjonatką tego tematu, jednak przebywanie wśród kobiet zrobiło swoje.
    Zaznaczyła duże czerwone kółko i uniosła brew do góry. – Podkład ma współgrać z MIMIKĄ TWARZY? – ostatnie słowa praktycznie przeliterowała i automatycznie skupiła się na stopce artykułu by znaleźć autora tego wybitnego dzieła. – No mam nadzieję, że Pan tego nie pisał. – dodała nieco kąśliwie doskonale zdając sobie sprawę, że redaktor naczelny zajmuje się między innymi zatwierdzaniem artykułów po korekcie, a nie ich tworzeniem. – To jest dopiero pierwsze zdanie. Jest Pan pewien, że mam szukać dalej? - już sama nie wiedziała czy jest tu po to żeby się czegoś od mężczyzny nauczyć czy żeby udowodnić mu, że nadaje się na jego asystentkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Była wręcz karykaturalna w swoich słowach i gestach, ale przede wszystkim niesamowicie wyrazista. Problem w tym, że była trochę pyskata, jednak Dominik był zdania, że to tylko detale. Zmarszczył brwi i przyjrzał się dziewczynie, analizował w swojej głowie. Zadanie wykonała dobrze, ale czy takiej asystentki właśnie chciał? Chciało mu się tak bawić z jakąś małolatą, która w dodatku odważyła się rzucać mu kąśliwe uwagi? Tamte kobiety miały doświadczenie, odpowiedni (choć czasem może zbyt wyzywający, jednak już bliżej mu było do ideału niż Romie) strój, ale nie posiadały charakteru. Po prostu były. Wypełniały sobą przestrzeń, idealnie się w nią wtapiając. Miał wrażenie, że jeśli by chciały, mogłyby stać się nawet i przeźroczyste.
    - Co ja mam z panią zrobić? - zamyślił się na głos. - Powiem wprost. Potrzebuję asystentki, a nie doradcy, ale w pani przypadku sytuacja jest z goła inna. Nie potrzebuje pani tej pracy tak desperacko, jak tamte kobiety, co może się dla mnie skończyć na dwa sposoby, zatem mam propozycję. Sytuacja przedstawia się następująco. Jako asystentka będzie pani jak mój cień. Wszędzie za mną, cały czas z notesem i długopisem. Wszystko, co wyłapie pani istotnego z jakiejkolwiek rozmowy ma być niezwłocznie zapisane. Ponadto zdarzają mi się wyjazdy w różnych sprawach, na których też potrzeba mi asystentki. Będzie pani musiała zmienić ubiór na nieco bardziej formalny i żebyśmy się dobrze zrozumieli. Nie chodzi mi o szpilki, wydekoltowane bluzki i krótkie spódniczki. Chodzi mi o to, żeby wyglądała pani profesjonalnie. Interpretacja dowolna. Nie narzucam żadnego dresscode'u. Liczę na pani wyczucie. W mojej obecności będzie pani mogła rzucać nawet najbardziej kąśliwe uwagi, ale na zewnątrz proszę postarać się ugryźć w język. Nie jestem nauczycielem, ale mogę panią wprowadzić w ten świat, trochę go pokazać i może przy okazji czegoś się pani dowie - zakończył, biorąc gazetę, na której nakreśliła czerwonym długopisem kółko. Już czytając to rano wiedział, że ten artykuł wyleci. Nijak się miał do konceptu całego numeru, a poza tym było po prostu słabo napisany.
    - Czegoś konkretnego oczekuje pani od tej pracy? - dopytał jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  6. Potraktowała to trochę jak grę w odbijanie piłeczki. Sama nie wiedziała czy robi to celowo, czy przez wiek i brak doświadczenia w obyciu z pracodawcą. Podeszła do tego ofensywnie. Albo wszystko albo nic. Być może podświadomość poprowadziła ją w dobrym kierunku i zmusiła do sprawdzenia Dominika. Chciała się dowiedzieć czy od tego mężczyzny będzie w stanie się czegoś nauczyć, czy jest to kolejny facet, który nie pilnuje swojego interesu i podpisuje wszystko co popadnie. Owszem, redakcja w której pracował mężczyzna była w Trójmieście znana, jednak sama Roma nie zrobiła reserch’u by wiedzieć o niej wszystko.
    Wygrał, zaimponował jej, pokazał, że są na jego podwórku i on ustala w tym miejscu zasady. Panna Franczyk albo się im podda albo każdy rozejdzie się w inną stronę. Potraktowała jego propozycję jak rzucenie rękawicy, więc bez nawet najmniejszych wątpliwości ją podniosła. Mimo iż na dźwięk słów „wyjazd” poczuła ucisk w gardle. Starając się uspokoić powiedziała sobie w duchu, że wyjazdy biznesowe zawsze są wcześniej planowane, że przecież nie wyrwie jej w środku tygodnia, zdaje sobie sprawę, że Roma jest w klasie maturalnej i minimalna frekwencję musi mieć.
    Nawet nie chciała myśleć co na ten temat powiedzą jej rodzice. O ile chodziło o pracowanie po szkole, raczej nie mieliby obiekcji. W kontekście wyjazdów mogą zająć już nieco inne stanowisko.
    Nawet nie mrugnęła słysząc o zmianie ubioru, mimo, że najchętniej prychnęła by na głos i wywróciła oczami. Miał rację. Roma była o tyle w komfortowej sytuacji, że nie potrzebowała pracy. Zwyczajnie chciała coś ze sobą zrobić. Nie chciała wyjść na nieokrzesaną idiotkę, toteż kiwnęła jedynie głową dając mu do zrozumienia, że przyjęła jego słowa do wiadomości. Jest w stanie ubierać się ciut bardziej.. casualowo, jednak nie jest typem kobiety, która wygląda jakby zapomniała jakiejś części garderoby. Może przez fakt, że szybko zaczęła dojrzewać i jej ciało stało się bardziej krągłe, mimo iż jej koleżanki wyglądały wtedy jeszcze jak patyki. Przywykła do ukrywania atutów, a brak bliższego kontaktu z płcią przeciwną sprawił, że nadal trochę wstydziła się swojego ciała. Wiedziała, że nie jest idealna, że jej sylwetka nie przypomina tych lasek z instagrama, które godzinami siedzą na siłowni. Była normalna. A normalność w 21 wieku nie zawsze jest dobrze przyjmowana.
    - Jedyne czego oczekuje to możliwości rozwoju. – powiedziała w końcu, już nieco spokojniej, bez kąśliwego tonu. Chciałaby dodać, że renomowanego czasu pracy, jednak stwierdziła, że to oczywiste. Redaktor naczelny powinien mieć na tyle ogłady by nie wydzwaniać do niej o 4 nad ranem.

    OdpowiedzUsuń