11 maja 2020

[KP] Władza jest piękna, czyż nie?


 
Celestia de Clare
arystokratka || dziedziczka fortuny

Kobieta odrzucona, kobieta wyśmiana i niechciana nie cofnie się przed niczym.
A kiedy dodamy do tego chęć władzy i zemsty dysponujemy najniebezpieczniejszą bronią jaką znała ludzkość. Co zatem jeśli w jej dłonie wpadnie druga broń? Na przykład nieśmiertelna armia?
Bogowie strzeżcie się...

2 komentarze:

  1. Zwróciła uwagę wszystkich obecnych, chociaż większość udawała zdecydowany brak zainteresowania. Nikt nie przychodził to takich miejsc bez powodu. Ciche szmery i chichoty były zapowiedzią poważnych kłopotów. Czekali. Dobry majcher wiedział, że wybór odpowiedniego momentu na ruch, to połowa sukcesu całej akcji.
    - Szuka kłopotów - mruknął Johann, dopijając piwo.
    - Kłopotów na pewno. - odparł Archi, przesuwając pionek w postaci ceramicznego korka od butelki. - Szach mat.
    - Oooo... Nieuczciwie. - burknął Johann, kręcąc głową. - Rozproszyła mnie ta damulka.
    - Zawsze cie coś rozprasza - prychnął Archi, krzyżując ramiona na piersi. Johann, pogładził palcami przydługą powoli siwiejącą brodę, analizując położenie pozostałych swoich figur na szachownicy, wyciętej nożem w blacie stołu.
    - Eh - prychnął - Niech ci będzie. - w uznaniu swojej porażki, przewrócił ceramiczny korek z przyklejonym doń kawałkiem drucika, który stanowił króla w tej rozgrywce. - Idę jej powiedzieć, że to jej wina.
    Mężczyzna podniósł się i ruszył w kierunku kobiety. Był w środenim wieku, ale jego wyprostowana i mocna sylwetka zawsze wzbudzała respekt. Johann by szanowany w dzielnicy. Tutaj, nikt nie pytał skąd przybył ani kim jest. Nikt nie dociekał, skąd zna tyle obcych języków, dopóki tłumaczy obcokrajowców ani gdzie nauczył się mówić w tak podobnym do arystokratów stylu.
    Bez słowa usiadł na przeciw niej. Atmosfera stała się trochę mniej napięta. Bywalcy uznali, że Johann jest odpowiednim człowiekiem by dowiedzieć się kim jest ta obca.
    - To mnie potrzebujesz. - powiedział ze spokojem, patrząc na nią spod długich rzęs - Czego szukasz? Albo raczej kogo?
    Do usług, świadczonych przez wiele dzielnic tego miasta, zaliczało się niemal wszystko. Od prostytucji dzieci obojga płci, przez mutantów, które ze strachu ukrywali się w czeluściach miasta, przez zabójców najróżniejszego sortu aż po wszelką dziwaczną magię i zakazane eliksiry.

    OdpowiedzUsuń
  2. - Widzisz kochana - odparł w tym samym tonie. - Tutaj czekasz tylko na kłopoty.
    Zmarszczył nieco brwi. W głowie, otworzył swój katalog znanych twarzy i nazwisk. Po kolei unosił zdjęcia, przyglądając się każdej znanej mu osobistości. Lady Arachton... Hrabina Truestone... Zdecydowanie nie. Eh, umysł już nie ten co kiedyś. W końcu dojdzie do tego kim jest ta kobieta. Mężczyzna dbał o swoją karierę i dochody. Zapoznał się z wieloma lokajami i służbą wszelkiego rodzaju, możnych tego miasta. Lubił wiedzieć co się dzieje na salonach, znać najświeższe ploteczki z wyższych sfer. Dobrze było wiedzieć, która z wielkich dam posiada nową, błyszczącą biżuterię lub też która, chciałaby podmienić diamenty w swojej kolii na zwykłe szkiełka, by opłacić szantażystę tak by jej majętny małżonek się nie dowiedział. Kobieta siedząca na przeciw niego, nie wyglądała na kogoś w tarapatach. Chciała raczej ubić interes.
    - Chodź.
    Podniósł się z miejsca i udał się do nieco bardziej oddalonej od głównego wejścia, części baru. Nikt ich nie zatrzymał. Bywalcy jakby stracili zainteresowanie. Johann usiadł przy stoliku, zajmowanym przez młodego mężczyznę. Prawe oko zasłaniał nieco brudny już bandaż. Młodzieniec odziany w koszulę, znoszoną kamizelkę w kratkę i rękawiczki, nie wydawał się groźny ani niebezpieczny. Oderwał spojrzenie od pustego już kufla, stojącego przed nim na stole. Uniósł głowę i przyjrzał się kobiecie swoim zdrowym okiem.
    - Pozwolisz, że się przysiądziemy? Ta dama potrzebuje chwili spokoju. - Johann odsunął jeden ze stołków i wskazał go kobiecie. Potem odszedł i usiadł przy innym stoliku, jednak na tyle blisko by mieć nieznajoma na oku. Robin przechylił głowę w bok, przyglądając się obcej. Była piękną kobietą. Zafascynował się jej niezwykłymi jasnymi włosami, układającymi się w idealne fale.
    - Do czego potrzebujesz Robina? Nie wyglądasz na kogoś, kto nie potrafi sobie poradzić z problemami.
    Nie bawił się w uprzejmości. Byli w barze, nie na eleganckim przyjęciu.

    OdpowiedzUsuń