4 września 2000

I'm good at doing...ugly stuff



Min suga Yoongi


KIEDYŚ...

— Ayo Suga! – jego oczom ukazało się dwóch mężczyzn, którzy targali ze sobą znajomą mu twarz. Wpół przytomnego chłopaka, którego dosłownie rzucili mu pod nogi. Tamten ostatkami sił, na czworakach, szukał schronienia, kryjąc się za nogami miętowowłosego. Yoongi nie musiał pytać, znał to grono i domyślał się, co mogli zrobić jego człowiekowi. Był przygotowany na ewentualną potrzebę wyciągnięcia scyzoryka.
— Co jest kurwa? – Min nie wiedział, że tym razem lepiej byłoby dać im odejść w spokoju.
— Jak to co? Twoja kurewka weszła na nasz teren, a umowa była taka, że nasze gangi nie wchodzą sobie w drogę, tak? Nauczyliśmy go dyscypliny, także jeszcze należą nam się podziękowania. Masz niezłe ciało, Suga, całkiem sprawny język też, wnioskując po tym, że zawsze wiesz jak odpowiedzieć. Na pewno dużo lepszy od tego wymoczka. To dlatego Ty się zajmujesz najlepszymi klientami? Chciałbym poczuć jak to jest być traktowanym jak bogacz, a na ekskluzywną dziwkę mnie nie stać, ale teraz, kiedy masz mi się za co odpłacić, to wiesz… – mówca był niewiarygodnie odpychający. Yoongi, nawet się nie zastanawiając, splunął im na buty.
— Prędzej sobie penisa i język odkroję. – nie musiał czekać długo na bójkę. Chciał chwycić za scyzoryk, zapominając, że przy wczorajszym wypadku go zgubił. Kurwa Suga Mać.

— Czy ja cię kiedykolwiek prosiłem, abyś mnie ratował? Ja pierdole człowieku, masz rozdwojenie jaźni czy co? Zdecyduj się, bo grasz bohatera, ale jednocześnie próbujesz być złym charakterem. To się chyba leczy. – z nerwów przeczesał włosy, które utworzyły nieład. – Nie mam zamiaru dziękować. Podziękowałbym jakbyś pozwolił mi zdechnąć. Jeb się. – skwitował na pożegnanie. Wkurwiony, stał na ulicy jeszcze długo po tym jak nieznajomy znajomy z piskiem opon odjechał. Zapewne stałby jeszcze, gdyby nie klakson samochodu. I tak nie miał miejsca, do którego chciałby wracać. Suga pokazał kierowcy środkowego palca. Wskoczył na maskę, a następnie na dach pojazdu, by zeskoczyć na jego tył. Będąc z powrotem na ulicy, wrócił do swojego miejsca zamieszkania, bo domem ciężko to nazwać.


TERAZ...

— Park Jimin? – uniósł pytająco brew, gdy tamten nagle znalazł się w siedzącej pozycji przed nim. – Ten Park Jimin, który nie waha się przed użyciem broni, umie załatwić pięściami grupę bandytów oraz wszyscy się go boją, właśnie wygłosił najbardziej ckliwe zadeklarowanie miłości do emerytowanej prostytutki? Hahaha…. – otarł z policzka łzę ze śmiechu i wzruszenia równocześnie, rzucił się na jego szyję, oplatając wokół niej ręce. – To jak ja Cię kocham jest niewyobrażalne. Och, Jiminie, Jiminie, wciąż nie mam pojęcia, jaki jesteś, a jednocześnie mam wrażenie, że wiem. – wiedział, że to co mówi jest nieskładne i nie ma sensu, ale to nieważne, gdyż jego życie w końcu sensu nabrało.

— Jiminie, mam dwadzieścia pięć lat, nie jesteśmy nastolatkami, którzy mają czas zanim znajdą tą jedyną osobę, a do tego czasu mogą się zabawiać z innymi bez pamięci. Ten etap mam za sobą. W tym wieku już wiem, czego chcę, jestem dorosłym, zdecydowanym człowiekiem i nie mam wątpliwości co do tego jak i z kim chcę spędzić resztę życia. Nic więc nie pośpieszasz, ani za bardzo nie wybiegasz w przyszłość, bo gdy oboje jesteśmy pewni, nie ma co tracić czasu. Może wyglądam groźnie, delikwent z tatuażami, dziwak o kolorowych włosach, postrach w bliznach od noży, męska dziwka, dealer narkotyków, ale patrz jaki jestem bez Ciebie bezbronny, robisz za mojego rycerza w skórzanej kurtce na sportowym samochodzie. – skrzywił się na to jak lamersko to zabrzmiało.

— Obiecaj mi, że będziesz na siebie uważał. Nic nie może Ci się stać. Wiedz więc, że cokolwiek by się nie stało, cokolwiek ktoś Ci nie powie, zaufaj mi, ja Cię nie zostawię, nie z własnej woli, pamiętaj o tym, proszę… – zabłagał zdesperowanie, aż za bardzo płaczliwie, zdecydowanie wzbudzając podejrzenia, ale zanim Jimin zdążył zapytać, pocałował go najczulej jak potrafił. Wodził ręką po jego nodze, podnosząc szlafrok do góry, aby ścisnąć pod palcami najlepiej zbudowane uda na ziemi.
— Park Yoongi. – wyszeptał mu w usta między pocałunkami, chichocząc.

132 komentarze:

  1. Piątek wieczór, tłum na ulicach oraz idealna pora na wyścigi w trudnych warunkach ulicznych, przy zroszonej deszczem jezdni i wzmożonym ruchu. Kto nie ryzykuje, ten nie wygrywa. Jimin nie mógł pozwolić, by ominęło go takie wydarzenie. Znany był doskonale, jako mistrz kierownicy i numer jeden w ilości zatrzymań w areszcie z powodu wykroczeń drogowych.
    -Wstawajcie. Muszę wyjść, więc bierzcie hajs i wypierdalajcie. -klepnął w tyłek jedną z dwóch, leżących w jego łóżku męskich dziwek, po czym zaciągnął sie papierosem, tak by dym dokładnie wypełnił jego płuca. I tak wygram, więc wypadałoby przyjechać jako zwycięzca. Park uwielbiał sobie dogadzać, nagradzając się gdy nawet jeszcze nic nie wygrał. Wstał z łóżka, idąc wzdłuż mieszkania nago.
    -Ile jeszcze będę czekał? Powiedziałem, że macie wypierdalać! -Podniósł głos w stronę chłopców, którzy spłoszeni, uciekli ze spuszczonymi głowami i pieniędzmi w dłoniach. Jimin zaś wziął szybki prysznic, spocony po wykorzystywaniu mężczyzn do własnych seksualnych uciech. Odział się w ciasne czarne spodnie i równie czarną koszulkę. Jedyne co wyróżniało się kolorem w jego ubiorze, był srebrny naszyjnik i pierwsze lepsze bransoletki, które znalazł przypadkowo. Lodówka Parka obfitowała wyłącznie w napoje. Mężczyzna nigdy nie gotował, a jego śniadaniem była kawa z papierosem. Także nic dziwnego, że posiadał w niej głównie alkohol, syropy barmańskie i inne składniki na drinki, a co najważniejsze zapas energetyków. Wyjął chłodnego Monstera, otwierając go spragniony. Wypił całego, na zmianę z paleniem szlugów, których smród było czuć w całym penthousie. Kończąc, nacisnął na guzik przy domofonie, a czekając na efekt jego działania, zabrał z blatu w kuchni wyłącznie kluczyki i papierosy. W dupie miał wszelkie dokumenty, prawo jazdy, dowód rejestracyjny. Co mnie to obchodzi? Nawet jeśli będą chcieli mnie złapać, to nie zdołają, a jak już to starszy wyciągnie mnie z paki w ciągu godziny, posrany że z nudów zadzownie do największej stacji telewizyjnej Choć tak naprawde była jeszcze jedna rzecz, którą Park zawsze miał przy sobie. Pistolet, wsadzony za pasek. Cóż na tych wyścigach widzi się najgorszy sort ludzi, może bogaczowi nie zależało na jego życiu, ale nie chciał go stracić z rąk, jakiegoś patologicznego gówniarza. Akurat w kwestii śmierci uważał, że zasługiwał na więcej. Na coś bardziej spektakularnego.
    -Wzywał nas Pan, Panie Park. -Do mieszkania weszły sprzątaczki, ze spuszczonym wzrokiem, czekając na rozkazy.
    -Posprzątajcie na błysk, jak wrócę za 3 godziny, to ma was tu nie być bo pożegnacie się z robotą. Wywietrzcie tutaj, bo jebie na kilometr. -Rozkazał, mijając kobiety w przejściu i wychodząc z mieszkania.
    Jimin ubóstwiał szybkie samochody. Za swoje czarne matowe ferrari ze złotymi felgami był w stanie zabić. Dosłownie. Był to jego pewnik, najlepiej czuł ten samochód i był on jego znakiem rozpoznawczym. Gdy tylko pojawił się na dzielnicy, w której miał rozpocząć się wyścig, tłum oszalał. Postrach kierowców, staje do walki by ponownie zwyciężyć. Zrezygnowana konkurencja, wie że teraz jest to bitwa o drugie miejsce. Park, uśmiechając się zadziornie zajechał na linie startu. Opuścił zaciemnioną szybę, by spojrzeć na konkurenta stojącego obok.
    -Nie bądź taki pewny siebie Park. Kiedyś Ci się noga przez to powinie. -warknął kierowca, na co Jimin roześmiał się pogardliwie.
    -Stul pysk, rozjebie i Ciebie i całą resztę. -zamknął okno, nie chcąc rozmawiać z mężczyzną. Paląc gumę na starcie, ruszył czując jak adrenalina buzuje w jego żyłach. Wtedy czuł, że żyje. Muzyka, wybrzmiewała na pełen regulator, a Park z zachwytem wchodził driftem w zakręty na mokrej powierzchni. Jego zwycięstwo nie było zaskoczeniem. Wyszedł z auta, tryumfując i gardząc spojrzał na wszystkich zebranych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. -Gdyby mi zależało, żeby wyruchać byle co, to może bym was wziął ze sobą dziewczyny, ale nie jesteście warte poświęcenia wam nawet sekundy. -Warknął, kiedy przylgnęły do niego dwie kobiety, po tym jak wyszedł z auta. Rajdowiec odebrał nagrodę za wyścig, po czym rzucając plik pieniędzy na deskę rozdzielczą, odjechał w stronę swojego penthouse'u. Otworzył okno, odpalając papierosa. Na dworze wciąż padało, ale on nie przejmował się kroplami wpadającymi do środka auta. Już miał wypuszczać z ust dym, gdy na jezdnie wypadł przechodzień. Park zahamował gwałtownie, przez co uderzył mężczyznę jedynie nieznacznie, powalając go na ziemie.
      -NOSZ JA PIERDOLE KURWA MAĆ, ZJEBANY WYSZEDŁ MI POD KOŁA. -Wydarł się trzymając mocno kierownicę. Wypadł z auta, podchodząc do leżącego na ziemi człowieka. Cały pobijany i ledwo przytomny nie ruszał się, zupełnie jakby myślał, że Jimin na dobicie go rozjedzie.
      -Popierdoliło Cię człowieku!? Co Ty jesteś świętą krową, żeby włazić ludziom na jezdnie?! -warknął. Nie mogę go zabrać do szpitala, kurwa nie chce mi się latać po sądach, przez jakiegoś pacana. Dobra, zabiorę go do domu i zadzwonię po lekarza. Ja pierdole, powinienem wracać do domu z ładną dziwką, a nie jakimś przybłędą. Park wyrzucił papierosa, nie chcąc dłużej moknąć na deszczu. Chwycił chłopaka, podnosząc go z jezdni, sadzając na miejscu pasażera. Nieznajomy mamrotał przekleństwa, chyba próbując oznajmić, ze ma go nie zabierać do szpitala.
      -Dobra, uspokój się do kurwy nędzy, nie wiozę Cię do szpitala. Nie jestem głupi, żeby sobie jeszcze problemy robić. -Warknął, zamykając drzwi pasażera. Usiadł na miejscu kierowcy.
      -Musiałeś akurat pod moje koła wejść, kurwiu? -Westchnął ostentacyjnie, nie zważając na to, że to on go właśnie potrącił i to jemu powinno być przykro.
      -Dobrze, że samochód nie ruszony, bo chyba by mnie chuj strzelił. -Przez dłuższy czas, Jimin nie odezwał się ani słowem, zauważył że mężczyzna co jakiś czas przysypia, po chwili rozbudzając się by coś wymamrotać i ponownie stracić przytomność.
      -Jeszcze jakiś ćpun mi się trafił, pięknie...-mruknął pod nosem, zaciskając dłonie na kierownicy. Zajeżdżając do jego prywatnego garażu, wyjął mężczyznę z samochodu.
      -Ja wale, jaki Ty jesteś ciężki. -chlapnął bez namysłu, nie wpadając na pomysł, że nieznajomy może nie czuć nóg. Zaciągnął go do mieszkania, kładąc na kanapie. Jeszcze brakuje, żebym go w swoim łóżku kładł, niedoczekanie. Mimo to podłożył mu pod głowę poduszkę. Wyjął z zamrażalnika worek z lodem, a z szafki apteczkę. Usiadł przy mężczyźnie, po czym gazikiem nasączonym wodą utlenioną przemył poobijaną twarz. W opuchnięte miejsce, przyłożył mu worek z lodem.
      -Trzymaj to, za Ciebie tego robić nie będę. -parsknął z wyrzutem.
      -A teraz mów, ćpałeś coś? Czujesz, że masz coś złamane? Bo nie wiem, czy mam wzywać lekarza, trupa w domu nie potrzebuje. -mówiąc to, odpalił kolejną fajkę.

      Usuń
  2. Czyszcząc twarz nieznajomego, Jimin miał okazję przyjrzeć się mu dokładniej. Gdyby nie był tak poobijany, to byłby z niego całkiem przystojny typ. Gdyby nie fakt, że jest przyćpany i nie wiadomo z kim się ruchał, to chętnie położyłbym na nim ręce. Czy Park wiedział jak szanować ludzi z szacunkiem? Cóż, z pewnością tak, jednakże tak dawno tego nie robił, że nie dziwota iż całkowicie zapomniał o dobrych manierach, względem kogokolwiek.
    -Nie rzucaj się tak, mam prywatnego lekarza, który przyjeżdża na zawołanie, nie będzie z tego kłopotu, co innnego jeśli zdechniesz, wtedy oboje mamy przejebane. -warknął, gdy chłopak zaczął się rzucać.
    -Pojebało Cie? Gdzie leziesz w tym stanie?! -krzyknął za chłopakiem, który poderwał się do ucieczki, mimo iż Park wcale nie chciał zrobić nic złego. O ironio, jak raz chciał (z łaski bo z łaski) pomóc, to i tak wychodzi na złego. Widocznie bycie złym, to moje przeznaczenie. Nie będę jakoś specjalnie narzekał.
    -A dź do diabła! -machnął ręką, nie przejmując się zupełnie tym dokąd pójdzie chłopak. Zapalił szluga, kładąc nogi na stole i rozkładając się wygodnie w kanapie, napawając się deszczową pogodą i dobrym filmem w telewizji. Przez moment nawet zastanawiał się dokąd poszedł nieznajomy mu chłopak, ale zapił te myśli whiskey z colą, by niedługo po tym położyć się spać, w swoim o wiele za dużym dla niego łóżku.
    Wstał rano, od razu wchodząc pod zimny prysznic. To była rzecz bez której Jimin musiał koniecznie rozpocząc dzień bo inaczej czuł się ospały.
    -Ja pierdole potrzebuje starbucksa. -przeciągnął się, po czym już ubrany w czarny golf i jeansy, zarzucił na ramiona beżowy płaszcz i skierował się do windy.
    -Dzień dobry Panie Park. -przywitał się z nim ochroniarz, gdy Jimin dążył do wyjścia z budynku. Oczywiście mężczyzna tradycyjnie go zignorował, nie zwracając na pracownika uwagi.
    -Hm... na którego mam dziś ochotę? -zapytał samego patrząc na kolekcję swoich samochodów. Po chwili namysłów wybrał szykownego Aston Martina, który był jego drugim ulubionym samochodem po sportowym Ferrari. Przesiedział chwilę w Starbucksie, oprócz kawy zaliczając również śniadanie. Wracając do samochodu, ku jego zdziwieniu natknął się na przechodnia z zeszłej nocy. Cholera, wygląda nawet lepiej w dziennym świetle. Widząc, że mężczyzna do niego podchodzi, spojrzał na niego niewzruszony.
    -Nie rób ze mnie bohatera. Zrobiłem to, by uniknąć problemów. Nudzą mnie areszty śledcze. Pilnuj lepiej, żebyś znowu nie wlazł mi pod koła, bo mogę nie być taki miły. -Mruknął, wsadzając dłonie do kieszeni płaszcza i ignorując chłopaka wszedł do samochodu, odjeżdżając w swoją stronę.
    -Park Jimin, Ty chuju. -uśmiechnął się zadowolony z siebie, wjeżdżając na autostradę.
    -Dobra maleńki, pokaż mi jak ładnie wchodzisz w zakręty. -Wskoczył na wyższy bieg, wbijając pedał gazu w podłogę. Tego typu przejażdżki były elementem codzienności Jimina, uwielbiał tą prędkość. Zwłaszcza, gdy śpieszył się pod towar.
    -Jimin!
    -Masz dla mnie zamówienie? - zapytał, wychodząc z samochodu, na podjeździe przy domu jednorodzinnym na obrzeżach miasta.
    -Pewnie, najlepszy towar, dla stałego klienta.
    -Daruj sobie tą śpiewkę, masz hajs. -Rzucił w mężczyznę, plikiem banknotów, zabierając od niego woreczek z marihuaną. Wracając przez osiedle dealerów do domu, zauważył po drodze znajome miętowe włosy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. -Kurwa nie wierze...-widząc chłopaka westchnął ciężko. Chciał obojętnie koło niego przejechać, ale widząc że znowu ma dostać srogi wpierdol, zatrzymał się z piskiem opon i wypadł agresywnie z samochodu. Podszedł do mężczyzny, który uderzył miętowowłosego, zdzielając go w twarz. Gdy jego wspólnik trzymający w uścisku znajomego Jiminowi przechodnia chciał zainterweniować i wyciągnąć broń w stronę Parka, tym samym puszczając swoją ofiarę, bogacz uderzył go z całej siły, również powalając na ziemie. Pociągnął miętuska za rękę, wpychając do siebie do samochodu i odjeżdżając szybko.
      -POPIERDOLIŁO CIĘ?! NIE PO TO CIĘ ODRATOWAŁEM, ŻEBYŚ TERAZ DAŁ SIĘ ZAJEBAĆ DEALEROM! -Warknął, wjeżdżając na autostradę i mknąc nią grubo powyżej przepisowej prędkości.
      -Masz szczęście, że byłem w pobliżu bo już dawno by Cię sprzątnęli. -warknął, rozwścieczony, zaciskając dłonie na kierownicy.
      -Nawet nie próbuj teraz dziękować, bo tylko bardziej mnie wkurwisz. -wycedził przez zęby, zatrzymując się w centrum miasta. Wychodząc obszedł auto, by otworzyć drzwi pasażera i wyciągnąć mężczyznę na zewnątrz.
      -Następnym razem, nawet się nie zawaham i przejadę obojętnie dalej, więc jak chcesz żyć, to lepiej trzymaj centrum. -Park sam nie wiedział, dlaczego w ogóle mu pomógł i to chyba w tym wszystkim wściekło go najbardziej. Zostawił chłopaka na środku ulicy, jadąc do domu, a przy okazji nieco paląc gumę. Mogłem go chociaż wyruchać, to miałbym coś z tego, a tak to kurwa tylko czas i nerwy tracę

      Usuń
  3. Po powrocie do domu, Jimina zaskoczył widok atrakcyjnego chłopca, ubranego w strój pokojówki, siedzącego na jego łóżku.
    -A Ty tu czego? -mruknął, niezadowolony mierząc go wzrokiem od stóp do głów. Chłopak był ewidentnie zaskoczony postawą mężczyzny. Zmieszany, starał się opanować grymas, jaki pojawił się na jego twarzy.
    -Zamówił mnie Pan na ten wieczór...-wymamrotał, zażenowany że musi w ogóle tłumaczyć po co do niego przyjechał. Park westchnął ciężko, przypominając sobie swój telefon do domu publicznego, jaki wykonał rano. Jednak zupełnie zapomniał o tym, przez zamieszanie z miętuskiem. Wyjął z tylnej kieszeni spodni portfel, by sięgnąć po parę banknotów o wysokich nominałach, które wcisnął w dłoń chłopakowi.
    -Masz i idź już stąd. -powiedział stanowczo, chłodno patrząc w jego oczy.
    -Ale..
    -Wynoś. Się. -warknął, przez co wystraszony mężczyzna, wstał pośpiesznie opuszczając penthouse swojego klienta. Park zasiadł na kanapie w salonie, wzdychając ostentacyjnie.
    Czy ja cię kiedykolwiek prosiłem, abyś mnie ratował? Ja pierdole człowieku, masz rozdwojenie jaźni czy co? Zdecyduj się, bo grasz bohatera, ale jednocześnie próbujesz być złym charakterem. To się chyba leczy.
    -Najgorsze jest to, że ma rację. Sam nie wiem o chuj mi chodzi. -powiedział pod nosem, przygotowując skręta z nowo zakupionego towaru. Denerwowała go jego własna postawa. Zupełnie, jak gdyby nieznajomy swoim istnieniem, pobudzał w nim emocje, które uważa za absurdalne. Odepchnął myśl daleko, uważając iż los nie może po raz kolejny postawić ich na swojej drodze i już przecież nigdy nie go nie spotka. Jednak spokój jego myśli nie trwał długo. Po chwili pewna myśl znów zaczęła zaprzątać jego głowę.
    Nie mam zamiaru dziękować. Podziękowałbym jakbyś pozwolił mi zdechnąć. Jeb się.
    Park zastanawiał się skąd w młodym ciele, tak ogromna niechęć do życia. O ironio, sam nie miał jej więcej, równie dobrze mógłby teraz przekręcić się od używek i nie byłoby mu przykro, ale patrząc po tym w jakie kłopoty pakował się mężczyzna oraz z jak poobijaną twarzą chodził to jego samo-destrukcyjne zapędy brały się zupełnie z innych przyczyn niż te Jimina. Za tym kryło się wiele nienawiści, żalu, cierpienia. Zupełnie, jak gdyby dobry człowiek był stłamszony przez złe środowisko. To nie tak, że Parka w jakiś sposób to przejęło, raczej zainteresowało go, jak różnie układa się ludzkie życie.
    Jednakże, przez kolejne dni, Jimin wrócił już do swojego zwykłego zachowania, ignorując wszystko wokół, przejmując się wyłącznie tym, żeby miał pod ręką dobry trunek i męskie dziwki, które spraszał ostatnio codziennie, choć ostatnimi czasy głos osoby przyjmującej od niego "zamówienia" na wieczór, wydawał mu się dziwnie znajomy i niepokojąco przyjemny.
    Pewnego wieczoru, kolega mężczyzny zaprosił Jimina na imprezę z okazji otwarcia jego nowego klubu. Wiadomo, Park, jak to Park, wypił co nie miara, by później dać upust seksualnemu napięciu wzmożonemu dodatkowo przez trunki. Mimo iż wypił, nie było tego po nim aż tak widać, może dlatego, że częste picie miał dość mocną głowę. Wychodząc z klubu zderzył się z chłopakiem, który wpadł na niego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. -Kurwa, co jest?! -Warknął, odwracając się w stronę mężczyzny. Widząc miętowe włosy, spojrzał na niego wielkimi ze zdziwienia oczami.
      -Ja pierdole znowu Ty... -mruknął ledwo słyszalnie pod nosem. Znajomy Nieznajomy był niesamowicie pijany, ale to nie odbiło się na jego atrakcyjności, nadal było w nim coś pociągającego.
      -Jesteś zalany w trupa. -stwierdził, co nie było wyjątkowo odkrywcze. Chciał zaproponować, że zamówi mu taksówkę, co chyba było spowodowane upojeniem alkoholowym.
      -Powinieneś wrócić do domu. -skomentował stan chlopaka, jednak ten po odpowiedzi po prostu odszedł, całkowicie go ignorując, czego w życiu Park by się nie spodziewał. Nie przywykł do tego, że ktoś go olewa.
      W domu już czekał na niego chłopak, by oddać się w ręce Jimina. On zaś, rzucił się na niego, agresywnie całując jego szyję. Zaczynał go rozbierać, napierać mocniej na jego ciało.
      Wtedy właśnie uświadomił sobie co robi. Przez ilość wypitych drinków, zupełnie się nie kontrolował i dopiero po chwili zauważył, że w trakcie pieszczot wcale nie myśli o tym jak dziś chce wyruchać leżącą pod nim dziwkę oraz na co ma ochotę. Myślał o miętowowłosym, o tym jak jego blada skóra wyglądałaby na tle jego czarnej, jednwabnej pościeli. O tym, jak brzmiałyby jego jęki i jak miękkie są jego usta. Odsunął się gwałtownie od wynajętego chłopaka, wyrzucając go z łóżka.
      -Bierz forsę i wypieprzaj! -rozkazał, nerwowo przeczesując włosy dłonią. Zostając sam, rozebrał się, gdyż miał w zwyczaju sypiać nago. Położył się na łóżku, czując jak świat mu wiruje od wódki. Znowu wrócił myślami do mężczyzny, który zignorował go dziś na mieście. Zdał sobie sprawę z tego, że nawet nie zna jego imienia. Szybko też zaczął żałować, że wyrzucił prostytuującego się chłopaka, ponieważ nadal był podniecony. W związku z czym, jego dłoń powędrowała niżej, a drobne paluszki dobrały się do krocza Parka. Postanowił ulżyć sobie samemu i nie czułby się z tym źle, gdyby nie fakt, że masturbując się jego wyobraźnia wypełniła się fantazjami o mięstusku, w których nie koniecznie on był tym dominującym, jak to miał w zwyczaju. Zaraz po zakończeniu czynności, Jimin odpłynął, chcąc zasnąć zanim zrobi mu się niedobrze od alkoholu lub dostanie drgawek od trzeźwienia. Niestety, a może i stety budząc się rano, nie pamiętał nic z tego co stało się gdy wrócił do domu. Ile razy będę jeszcze na niego wpadał? Los ze mną pogrywa czy co? I jak ja mam to rozumieć? Mam kurwa dość tego gościa, dobrze w sumie że mnie zlał wczoraj, może w końcu zaznam spokoju. Nawet jeśli myśli Parka o nieznajomym, nie były zbytnio pozytywne to i tak dawno nie myślał o kimś częściej niż raz, tak jak w tym przypadku.

      Usuń
  4. -O kurwa, tylko nie to. -Park trzasnął drzwiami lodówki, wyjątkowo niezadowolony. Brak Monsterów w lodówce był jednoznaczny z natychmiastową depresją. Normalnie złożyłby zamówienie w sklepie zamówienie na większą ilość, ale jak pomyślał, że musiałby na to czekać, a w jego stanie potrzebował ich natychmiast to bez marudzenia wybrał się do sklepu. Zarzucił na siebie jeansową kurtkę, gdyż na dworze nie było już tak gorąco jak wcześniej.
    W sklepie załadował do koszyka absolutnie wszystkie możliwe Monstery, jakie stały na półce oraz były w lodówce. Dziewczyna, obsługująca go przy kasie, była zszokowana ilością zakupionych przez niego energetyków, jednakże onieśmielona atrakcyjnością klienta, nawet nie odważyła się zapytać, dlaczego kupuje tyle niezdrowych napoi. Po zapłacie, zapakował wszystko do dwóch reklamówek, kierując się następnie do samochodu. Położył zakupy na siedzeniu pasażera, po czym przypominając sobie o braku mleka do kawy w domu, zawrócił się do sklepu. Krążył wokół regałów, przy okazji patrząc czy czegoś mu w domu nie brakowało.
    Nagle usłyszał, jak ktoś awanturuje się z kasjerką. Znał ten głos. A przynajmniej wydawało mu się, że go znał.
    -Miętusek? -wymamrotał pod nosem, że tylko on był w stanie to usłyszeć. Wychylił się zza regału, a jego oczom ukazała się burza miętowych włosów. W co Ty się znowu wpakowałeś? Przysłuchał się rozmowie, śmiejąc się pod nosem. On nawet przez taką pierdołę potrafi mieć kłopoty
    Mężczyzna bez wahania podszedł do chłopaka, wtrącając się do rozmowy.
    -Pani wybaczy, kolega bywa impulsywny. Proszę, to mój dowód i pieniądze… Niech w sumie da Pani dwie paczki. -Jimin wcisnął nieznajomemu w dłonie papierosy, płacąc za nie. Już chciał odejść, mijając mężczyznę, gdy dźgnął go jakiś impuls. Nie można powiedzieć, że było to przemyślane, raczej zadziałał instynktownie. Słysząc burczący brzuch nieznajomego, zawrócił się, podchodząc do niego znowu.
    -Chcesz coś zjeść? - Nie myślał w tym momencie, jak bardzo jego zachowanie odbiega od tego codziennego, pomartwi się tym potem. Chciał się zachować bezdusznie względem chłopaka, ale nie był w stanie. Jakby coś mówiło mu będziesz tego kurwa żałował Chłopak zaczął się jąkać, więc Jimin praktycznie nic nie zrozumiał, ale gdy pokazał na jedną z zupek, Park sięgnął po nią, podając ją miętuskowi.
    -Idź ją sobie zrobić, ja zapłacę. -oznajmił spokojnie, podchodząc ponownie do ekspedientki. Wyszedł później na dwór, jednak zamiast olać chłopaka i pojechać do domu skoro już ma jedzenie, dosiadł się do niego, wyciągając papierosa.
    -Zakładam, że skoro palisz, to dym nie będzie Ci zbytnio przeszkadzał. -mówiąc to odpalił zapalniczkę, zaciągając się mocno nikotynowym dymem. Spostrzegł, że chłopak wziął pałeczki też dla niego.
    -Może innym razem. -powiedział, wskazując na nie. -Najedz się, ja nie jestem głodny. -zaciągnął się, następnie strzepując popiół na ziemie.
    -Ale dziękuje. -dodał, nie chcąc zrazić chłopaka. Przyglądał się jedzącemu chłopakowi, w końcu przerywając ciszę między nimi.
    -Powiedz mi miętusku...-zaczął, wydychając dym. -Jak właściwie masz na imię? Wpadamy na siebie co chwilę, zupełnie nie wiedząc czemu, a ja nawet nie wiem tak podstawowej rzeczy o Tobie. - Czyżbym się zbytnio spoufalał? Nie raczej nie, przecież to nie grzech spytać o imię
    -Wiem, że miałem "stulić pysk" ale tą jedną rzecz chyba możesz mi powiedzieć, prawda? -nawiązał do niemiłej odzywki chłopaka sprzed kilkunastu minut.
    -Nie zastanawiałeś się nigdy, dlaczego tak na siebie wpadamy? Bo to raczej normalne nie jest. W każdym razie..-wstał od stolika, gdy chłopak skończył jeść. -Podwieźć Cię gdzieś, miętusku? -zapytał, oferując się jako kierowca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy weszli do samochodu, Jimin zabrał Monstery na tylne siedzenie, żeby nie przeszkadzały jego towarzyszowi podróży. Nie odzywali się za dużo. Chyba oboje byli zbyt zaskoczeni tą sytuacją i nie umieli pojąć tego co się dzieje.Nie przeszkadzała im jednak ta cisza. Oboje byli zbyt pogrążeni w swoich myślach. Jego twarz prawie całkiem się zagoiła. Widać, jak przystojny jest...kurwa Jimin, ogarnij się. Pojebało Cię. Gdy zatrzymał się we wskazanym przez jasnowłosego miejscu, czuł że oboje nie wiedzą jak zakończyć to niezręczne spotkanie. Kiedy w końcu chłopak wyszedł z auta, Park opuścił szybę chcąc powiedzieć coś na koniec.
      -Jimin, Park Jimin. -przedstawił się, przypominając sobie że wcześniej tego nie zrobił. -Trzymaj się, miętusku. -Dodał na koniec, odjeżdżając hałaśliwie do domu.
      Kurwa...ostatnio tak uprzejmy byłem dla kogoś w podstawówce. O ile w ogóle...
      Jimin przez kolejne dni nie sprosił żadnej prostytutki, ani nie wyszedł nigdzie na miasto. Był zbyt zajęty rozmyślaniem nad chłopakiem, który w jakiś sposób go fascynował.
      -Suga...-był pewien, że to nie było jego prawdziwe imię. Nie naciskał na niego jednak, w końcu mimo wszystko coś wie, a może prościej będzie go znaleźć po pseudonimie. Czy ja właśnie pomyślałem o szukaniu go...Jimin kurwa otrząśnij się, po cholerę Ci to? Źle Ci w życiu?
      Krył się ze swoimi fantazjami, myśląc że dopóki nikt o tym nie wie, to nie ma w tym nic złego. Z upływem dni, Suga stał się jego obiektem pożądania przez co każda dziwka, jaką wynajął wydawała się być niewystarczająca. Jednak ciśnienie stawało się nie do zniesienia. Zadzwonił w końcu do burdelu, chcąc zamówić chłopca na wieczór.
      -Chce żebyście przysłali mi najlepszego z możliwych, macie przejść samych siebie. Zapłacę podwójnie. Ma czekać wieczorem w moim mieszkaniu, obsługa go wpuści. -Zaznaczył, stanowczo tak, żeby ososba przyjmująca zamówienie wiedziała, że nie żartuje i lepiej spełnić jego żądania.
      Zaraz po tym Jimin, przygotował się do wyjścia wkładając w to wszelkie starania, gdyż dzisiaj czekał go wyścig, a chciał wyglądać po nim równie oszałamiająco, żeby dziwka prościej się mu poddała.
      Wyglądasz jak skurwysyn, to tak się zachowuj. Wracaj do formy, popaprańcu. Rozkazał sobie wychodząc z domu, na wyścig. Rozjebie was wszystkich, bo nagroda będzie na mnie czekać

      Usuń
  5. Tego wieczoru, Park wyjątkowo chciał się przejechać motocyklem, także tylko tego rodzaju wyścig wchodził w grę. Nikogo nie zaskoczyło zwycięstwo chłopaka, mogłoby to być szokujące gdyby przegrał, ale tak to była jedynie formalność.
    Rozdrażniony emocjonalnie i napięty seksualnie Jimin nie szczędził sobie przyjemności po powrocie do domu. Zamawiał, wymieniał dziwki co chwile, chcąc wydać na nie wszystkie wygrane dziś pieniądze. Mimo, że spraszał chłopców regularnie miał swoje zasady. Nigdy nie dał się zdominować i nigdy nie pocałował żadnego z prostytuujących się mężczyzn w usta. Prześmiewczo tłumaczył to faktem, iż nie zasługują na jego zmysłowo wydatne usta, a prawda jest taka, że nie chciał tego robić. Nie zdążył się taki, którego ust pożądałby bardziej niż innych części ciała, więc po prostu je pomijał. Wolał, kiedy dziwki używały swoich warg do zaspokajania go, niż traciły czas na pocałunki. Jedynie go to wkurwiało. Traktował je jedynie jako ulgę, dla rozgrzanego ciała, ale nie widział w tym nic złego, w końcu na pewno bywali tacy, co traktowali tych chłopców gorzej. Gdy po ostatnim stosunku, został sam w swoim apartamencie, uznał że to pora na prysznic.
    -Pościel. Szybko. -warknął naciskając guzik przy panelu sterowania w przedpokoju. Zawołał pokojówki, które podczas jego kąpieli, miały zmienić brudną po ostatnich paru razach pościel. Jimin szanował sobie porządek, nie obchodziło go to, że kobiety musiały w środku nocy biegać na jego wezwanie, by zmienić poszewki. Płacił im za dużo, aby mogły narzekać. Park nie miał zamiaru, po prysznicu położyć się do brudnego łóżka. Wyszedł z łazienki, wcześniej osuszając włosy i układając je (co było kolejnym uzależnieniem chłopaka) po czym bez ubrań wrócił do sypialni. W końcu po co mu one skoro zaraz znowu będzie musiał je zdjąć. Chwycił za szklankę, stojącą na szafce nocnej, upijając z niej whiskey i ponownie odstawiając na miejsce. Zapach świeżej pościeli, zdecydowanie pobudził go do dalszej zabawy.

    OdpowiedzUsuń
  6. -Witaj, Park Jimin. -mężczyźni włosy dęba stanęły, gdy usłyszał doskonale znany mu głos. Odwrócił sie w stronę, z której dobiegał. O kurwa, co? Zlustrował wzrokiem Suge, widząc że robi to samo. Co on tutaj robi?! Park mimo wszystko odpychał od siebie myśl, że miętusek może być męską dziwką, ale wszystko wskazywało na to, że jednak prawda wyjątkowo szokująca. Nie wiedział co ma zrobić. Pierwszy raz, nie miał pojęcia jak się zachować. Czy powinien coś powiedzieć? Czy przejść do rzeczy? A może dać mu pieniądze i odmówić?
    -Witaj, miętusku. -wyjął papierosa, starając się zachować zimną krew. Przeszedł się po wyjątkowo dużej sypialni, zasiadając na skraju łóżka, odpalając zapalniczkę.
    -Nadal sądzisz, że w naszych spotkaniach nie ma nic nietypowego? -zapytał chłodno, wypuszczając z ust dym.
    -Uważałeś, że to wyłącznie kwestia tego...przypadku, tak? A do tego Twoich włosów, bo jak to powiedziałeś "wyróżniasz się". Nadal uważasz, że to zależy od losowego zauważenia się w tłumie, kiedy jesteśmy tutaj tylko Ty i ja? -wiedział, że brzmiał bardzo poważnie i dystyngowanie, ale nie mógł nic na to poradzić. Stresujące sytuacje tylko pobudzały w nim jego chłodną i złowrogą aurę, która na swój sposób była atrakcyjna. Kurwa, jaki on jest idealny. Nigdy powstrzymywanie się przed rzuceniem na kogoś nie było tak ciężkie Przyglądał się, ubranemu jeszcze wtedy chłopakowi, wyobrażając sobie jego nagie ciało tak, jak robił to ostatnio każdej nocy. Fakt iż ucieleśnienie jego najskrytszych fantazji stało przed nim, sprawił że w Parku narastało podniecenie. Wstał z łóżka, podchodząc do mężczyzny.
    -Bo ja nie uważam, że nasze spotkania są zwykłymi zbiegami okoliczności. Wiem, że czujesz, jak ciężkie powietrze jest w tym pokoju. Nawet nie zaprzeczaj. -Powiedział surowo, stając przed mężczyzną.
    -Wiem, że nawet jeśli jesteś tu z przypadku, to nie spieszy Ci się żeby wyjść. Widać to wszystko w Twoich oczach, nawet gdybyś próbował zaprzeczyć. -Uśmiechnął się zadziornie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. -A wiesz co jeszcze widać? Że też stresuje Cię ta sytuacja i chętnie byś zapalił tak jak ja. -po tych słowach, zaciągnął się bardzo mocno, po czym wolą od papierosa dłonią chwycił go za tył głowy, przyciskając do siebie. Jimin przechylił lekko głowę i złączył ich wargi, wpuszczając dym do ust mężczyzny, który mógł się nim zaciągnąć i wypuścić po chwili. Jimin zgasił szluga w popielniczce, wracając do Sugi, nawet nie zwracając uwagi na to, że właśnie złamał jedną ze swoich żelaznych zasad.
      -Nie wiem czy gdzieś się jeszcze dzisiaj wybierasz, ale jeśli tak to powinieneś wiedzieć, że zupełnie mnie to nie obchodzi. -oznajmił niskim tonem, blisko jego ucha, ciągnąc go za pasek spodni w stronę łóżka, które było o wiele za duże nawet na ich dwójkę, ale dzięki temu mieli dla siebie mnóstwo miejsca. Pchnął go lekko, by upadł plecami na materac. Rozkoszował się tą chwilą, pierwszy raz nie chciał kogoś po prostu wyruchać dla samego spuszczenia się i ulżenie sobie, a spełniał właśnie fantazję, która męczyła go od dłuższego czasu. Jego miętowe włosy, wyglądały tak samo pięknie na jego czarnej pościeli, jak to sobie wyobrażał. Rozpiął pasek jego spodni, rzucając go na bok. Nachylił się nad nim, zaczynając pocałunki od ust chłopaka, wargami wędrując wzdłuż linii jego szczęki i zjeżdżając na szyje. Wiedział, że jeśli faktycznie Suga był chłopcem do wynajęcia, to nie mógł zrobić mu żadnych malinek. Znaczy mógłby, ale narobiłby mu problemów w pracy. Ubolewał więc nad tym, muskając jedynie mokrymi wargami jego skórę. Jednocześnie wsuwał dłonie pod jego koszulkę, chcąc jak najszybciej odsłonić jego piękne ciało. Gdy się jej pozbył uniósł się lekko, patrząc na niego z góry, ze zmierzwionymi przez mężczyznę włosami.
      -Miętusku...-zaczął, uwodzicielsko się uśmiechając. -Suga, to Twój pseudonim, prawda? -Dłońmi wodził po jego torsie napawając się widokiem, którego wyobrażenie spędzało mu sen z powiek. Rozpiął jego spodnie zsuwając mu je do kolan.
      -Jak naprawdę masz na imię? -mówiąc to, położył dłoń na jego przyrodzeniu, masując je przez cienką warstwę bielizny.
      -Powiedz mi ładnie. -naciskał na niego, nie przestając pieścić jego męskości, tak aby nakłonić go bardziej do odpowiedzi. Oblizał przy tym wargi, na końcu przygryzając je delikatnie.

      Usuń
  7. Jimin nigdy nie dbał o to czy jego kochanek odczuwa ze stosunku jakąkolwiek przyjemność. Obchodziło go tylko to, zeby chłopak miał dobre ciało, ładnie jęczał i oddał mu się bez narzekań. Teraz było jednak inaczej. Widząc, jak Suga reaguje na każdy jego dotyk, czerpał większą przyjemność z obserwowania i zaspokajania go niż myślenia o własnych potrzebach. Wszystkie ruchy Jimina, przeszkadzały miętuskowi się skupić, jakby odpłynął w inny świat. Gdy chłopak przycisnął do swojego przyrodzenia jego rękę, Park uśmiechnął się z satysfakcją.
    -Spokojnie miętusku, dostaniesz więcej. -zamruczał, ściskając mocniej męskość kochanka. Nie przypominał sobie, kiedy ostatni raz tak przyglądał się osobie, z którą sypiał. O ile w ogóle kiedykolwiek na kogoś tak patrzył.
    W końcu po chwili usłyszał imię chłopaka. Min Yoongi obiło się o uszy Parka, który jeszcze nie zdawał sobie sprawy, że znalazł swoje ulubione imię, które będzie mu się śniło po nocach.
    -Piękny właściciel, to piękne imię. -powiedział pod nosem bardziej do siebie niż do niego. Pozbył się bielizny chłopaka, lustrując jego nagie ciało. Jest o wiele atrakcyjniejszy niż sobie wyobrażałem. Boże Min Yoongi, nie wiesz nawet jak bardzo Cię pragnę i jak bardzo tego chciałem. Podniecał go sposób, w jaki chłopak wił się pod nim.Ułożył dłoń na członku kochanka, wodząc nią wzdłuż całej jego długości. U drugiej ręki oblizał dokładnie dwa palce, wsuwając je powoli do jego wnętrza. Park dawno nikogo nie przygotowywał z taką dokładnością i poświęceniem. Zazwyczaj nie przejmował się, że drugą osobę może coś boleć i bez ostrzeżenia wchodził zaczynając od mocnych pchnięć.
    Jednak przy miętusku starał się jak mógł, by dobrze zapamiętał ich zbliżenie. By mimo chłodnego charakteru Parka, ten moment był jednym z lepszych jego wspomnień.
    Cóż nie dało się ukryć, że palce Jimina były dość...niewłaściwe do tego zadania, jednak pieszczoty jakim poddawał męskość Sugi był dobrą rekompensatą. Park bowiem nie musiał dbać o siebie, gdyż widok i jęki Yoongiego wystarczająco go pobudziły. Min rozpalał w nim nieznane dotąd pokłady pożądania, które były o wiele intensywniejsze niż kolejna zwykła erekcja przy pierwszej lepszej dziwce. Żadna z nich nie umywała się do miętuska, którego nawet nie śmiał porównywać z nikim innym. Szanował go. Pierwszy raz w życiu Park Jimin obdarzył kogoś szacunkiem. Ktoś kto nie doceniał ani dóbr materialnych ani ludzi. Był pierwszym mężczyzną, którego nie potraktował przedmiotowo. Było to niezwykle zaskakujące dla blondyna.
    Park zaprzestał wykonywanych czynności, nachylając się nad uchem partnera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. -Miętusku, może trochę boleć, ale nie bój się mnie drapać, rób wszystko by sobie ulżyć. -szepnął, podgryzając lekko płatek jego ucha. Wchodził w niego powoli, czując jak paznokcie Sugi wbijają mu się w plecy. Park był przekonany, że jęki jego kochanka wypełniły cały penthouse, co bardzo mu się podobało. Mógłby go słuchać do rana, nieprzerwanie. Chcąc ulżyć mu w bólu, złączył ich wargi, by miętowo włosy skupił się na całowaniu go, a nie na początkowym dyskomforcie stosunku. Po chwili, Jimin odważył się na pierwsze pchnięcia, zmysłowo poruszając biodrami w jednym rytmie, który stopniowo przyśpieszał. Blondyn sapał z podniecenia, pozwalając sobie co jakiś czas na jęk.
      Odrywając się od ust kochanka, uniósł się lekko, łapiąc go pod kolanami i mocniej uderzając w czułe punkty mężczyzny. Nie był to nie wiadomo jak wymyślny stosunek, zero kinków, zero sprośnych tekstów ze strony Parka. Jednakże mimo to, był to wciąż najbardziej namiętny i zmysłowy seks,jaki przeżył Park.
      -Yoongi...-wyjęczał, by zwrócić uwagę chłopaka, zupełnie jakby chciał powiedzieć Spójrz na mnie, widzisz jak mi z Tobą dobrze? Pchnięcia przybierały na sile, tak jak ich jęki, które mieszały się ze sobą w całość. Szczytując Park dokonał jeszcze ostatnich paru mocnych ruchów.
      Zmęczony położył się obok Mina, nie do końca wiedząc co teraz. Co powinien powiedzieć? Czy powinien przerwać ciszę? Leżeli w niej przez chwile, prawdopodobnie oboje myśleli co mają robić. Gdy nagle Yoongi podniósł się, wstając z łóżka, Park nagle zareagował impulsywnie. Nie chciał by Min spotkał się dziś z kimś innym niż on. Złapał go mocno za nadgarstek. Chłopak odwrócił się, patrząc na Jimina.
      -Zostań. -poprosił, będąc gotów zapłacić każdą cenę, by zatrzymać go przy sobie. Widać było, że nie przyjmie niczego innego od zgody, był stanowczy, a jednocześnie jego uroczej twarzy ciężko było odmówić. Przyciągnął go do siebie, wciągając z powrotem do łóżka. Przytulił go, owinął ramionami. Każdy kto miał z nim coś do czynienia, gdyby teraz go zobaczył uznałby, że to nie on, to niemożliwe żeby komuś okazał czułość.
      -Nie na godzinę, nie na dwie. Do rana. -Wodził dłońmi po jego ciele nie wypuszczając go nawet na sekundę. Okrył ich kołdrą, gdy ich rozgrzane ciała nie były już wystarczająco ciepłe.
      -Mówiłem Ci, że nie obchodzi mnie to jeśli musisz jeszcze gdzieś wyjść. -podkreślił, drapiąc go delikatnie po plecach.
      -Dzisiaj jesteś mój, Min Yoongi. -szepnął tak, by tylko Suga i on mogli to usłyszeć, gdyby był ktoś jeszcze w pokoju. Pocałował go namiętnie, delektując się smakiem jego warg, zanim znużony usnął trzymając miętuska w objęciach.

      Usuń
  8. Jimin otworzył oczy, leniwie przecierając je i wyciągając się w łóżku. Usiadł na nim, rozglądając się dookoła.
    -Yoongi? -zawołał, widząc że jego kochanka nie ma przy nim. Spotkał się jednak z ciszą, która wywołała u niego pewne podejrzenie. Czyżby to wszystko było po prostu snem? Nigdy się nie wydarzyło Park był zmieszany. Jeszcze nikt nigdy nie uciekł mu z łóżka, zazwyczaj to on był od wyrzucania. Jak raz zależało mi, żeby ktoś został. Ten jeden jedyny raz nie chciałem się obudzić sam. Nosz kurwa. Rozczarował się. Zupełnie inaczej wyobraził sobie przed snem ten poranek. Miał nadzieje, że będzie mógł spojrzeć na zaspaną twarz Yoongiego, odgarnąć jego miętowe włoski by nie zasłaniały mu widoku. Myślał, że obudzi go pocałunkiem i zamówi im wystawne śniadanie, by Suga mógł zjeść wszystko na co tylko miał ochotę. Chciał z nim porozmawiać, lepiej go poznać. Dowiedzieć się co lubi. Zdecydowanie pragnął przeciągać ten poranek.
    -Miętusku? Yoonnie? -chodził po mieszkaniu, szukając mężczyzny, mając nadzieje że nie wyszedł tak po prostu bez słowa. W końcu chodząc, zauważył karteczkę pozostawioną przez chłopaka.
    Czytając jej treść, zaśmiał się sam do siebie. Podobał mu się zadziorny charakter Mina, o wiele bardziej urzekło go chciałem zrobić ci jedzenie, że którego mogę napluć niż gdyby napisał coś słodkiego. Choć dla Parka w karteczka Yoongiego i tak była urocza.
    Jednak wtedy zdał sobie sprawę z tego, że jest sam. Wiedział, że pewnie musiał to zrobić bo i tak go przetrzymał, ale myślał, że może jednak nie zostawi go tak po prostu jak każdego innego klienta.
    Byłem aż tak nieczuły, że nic nie poczuł? Czy tylko ja dostrzegłem, że to co się stało to nie tylko seks między klientem a dziwką? Jimin był święcie przekonany, że nie tylko jemu zależało na czymś więcej. Blondynowi nawet przez myśl nie przeszło, żeby nazwać kochanka od dziwek. W ogóle nie myślał o nim w tej kategorii. Dlatego też nie poddał się. Ogarnął się szybko wychodząc z domu. Chodził po wszystkich miejscach na których wpadł na chłopaka. Pytał ludzi czy go nie widzieli, rozglądał się. Zadzwonił nawet do burdelu, ale nie dość że odbierał inny głos, to gdy pytał o Suge, zostawał spławiany. Park, zaczynał się denerwować, a jego zdenerwowanie wzbierało na sile z każdą następną godziną.
    Dni mijały, Jimin był rozjuszony do granic możliwości. Wynajął nawet detektywa, ale nie przyniosło to żadnych efektów. Zabawił się mną. Park czuł się oszukany. Yoongi był pierwszą osobą, w życiu chłopaka, na której myśl dochodził do wniosku, że mógłby się dla niego zmienić. To było coś naprawdę wielkiego, więc rozczarowanie blondyna było równie ogromne. Omotał mnie wokół palca, zaspokoił potrzeby i spierdolił. Kładąc nogi na stole, odpalił papierosa. Ściskał w ręce szklankę z drinkiem, którymś już z kolej, dopijając po chwili zawartość.
    -Min Yoongi...Jak mam teraz nawet wierzyć, że to Twoje prawdziwe imie? Detektyw nawet nie mógł znaleźć Twoich dokumentów. -warknął pod nosem.
    -Min Yoongi...Dokąd spierdoliłeś i jak daleko? Było Ci ze mną źle? -Zgasił szluga, wstając z kanapy.
    -Min Yoongi...To nie koniec, jeszcze Cię znajdę. -Park był zdezorientowany, nigdy nie czuł tak dwóch skrajnych uczuć na raz. Jednocześnie marzył o tym by zobaczyć Mina, z drugiej nie chciał go znać. Jimin nie zdawał sobie z tego sprawy, ale zachowanie Sugi zraniło go, przez co zaszył się w domu nie widując się z nikim. Kopnął z całej siły poduszkę, która spadła z kanapy, by wyładować złość. Wtem zadzwonił jego telefon.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. -Jimin. - Znał ten głos, zbyt wiele razy napawał go obrzydzeniem.
      -Czego chcesz? -Warknął, niezbyt chętny do rozmowy.
      -Nie stawiłeś się w firmie. Jak masz kiedyś przejąć interes, skoro nawet jednej cholernej minuty nie potrafisz na to poświęcić? -Jego matka nawet nie ukrywała, niechęci do swojego dziecka.
      -Daj mi kurwa spokój, co? Pierdoli mnie ten Twój zasrany biznes.
      -Park Jimin! Przypominam Ci, że masz obowiązki, których...
      -Które co? Chuja możesz mi zrobić, będę chciał to przejmę, nie to nie.
      -Zabiorę Ci mieszkanie i samochody.
      -Marna groźba. Przypominam Ci, że mam całą listę nazwisk bogatych fagasów, których kutasy wciskałaś do gardła, z którymi pierdoliłaś się po kątach.
      -Nie jesteś moim synem.
      -Cóż, niestety jestem, do matki nie ma wątpliwości, jednak nie zdziwiłbym się, gdybyś do dziś nie wiedziała, który wyruchał Cię tak, że wyszedł z niego tak zepsuty dzieciak. -Kobieta rozłączyła się, nie chcąc słuchać więcej Jimina. Park nie ukrywając wyżył się na matce, choć na co dzień nie był wcale dla niej milszy. Otworzył nową butelkę wódki, robiąc kolejnego drinka.
      Usiadł na podłodze, włączając głośno muzykę w kinie domowym. Naszły go myśli A co jeśli on teraz kocha się z kimś innym? Zakuło go w piersi, gdy wyobraził sobie, jak jakiś facet pieprzy jego miętuska. Spił się do nieprzytomności, próbując zapomnieć o Min Yoongim, którego imię i tak szumiało w jego głowie mocniej niż alkohol i głośniej niż muzyka.
      Śniło mu się delikatne, blade ciało, jego piękne długie palce, miękkie włosy, mieniące się oczy, jak gdyby było w nich milion drobinek brokatu. Słyszał jego zmysłowe jęki, widział we śnie jego wijące się ciało. Tęsknił, mimo iż nie znał go praktycznie w ogóle, miał żal do życia, że nie dało mu szansy na poznanie go. Następnego dnia, jego kolega postanowił wyrwać go na miasto. Poszedł tylko dlatego, że ostatnio przed tym klubem spotkał Yoongiego.
      Wystroił się, zupełnie jakby miał nadzieje, że on tam będzie. A może coś mu się stało? Na samą myśl, że zniknięcie Sugi mogło być związane z jakimś złym zdarzeniem, zrobiło mu się niedobrze. Wolałby już, żeby go olał, niż żeby coś mu się coś stało. Spryskał się perfumami i spoglądając przed wyjściem na karteczkę zapisaną przez Mina, którą sobie zachował, przyczepiając na lodówkę, wyszedł z domu.
      Docierając do klubu, rozejrzał się dookoła. Tłum ocierających się o siebie ludzi, napawał go obrzydzeniem. Nie miał ochoty widzieć, napierających na siebie imprezowiczów, możliwe że to dlatego, iż nie był w humorze na zbiorową orgię.
      Nagle gdzieś w tłumie mignęła mu znajoma miętowa barwa. Park zaczął przepychać się między ludźmi, nie zwarzając na to, że ich taranuje. Nie pomylił się. Stał wkrótce przed kochankiem, do którego dobierał się jakiś mężczyzna. Rozwścieczony, rzucił się w ich stronę. Odepchnął nieznajomego od miętuska, dwukrotnie jeszcze pchając go, uderzając w ramiona, przez co chłopak mimowolnie cofał się do tyłu. Wiedząc, że ochrona może zainterweniować, olał mężczyzne, mimo iż za położenie rąk na Yoongim miał ochotę wybić mu zęby. Odwrócił się do Sugi, patrząc mu w oczy z rozżaleniem i zdenerwowaniem. Chwycił go za nadgarstek, zupełnie tak, jak wtedy gdy wychodził z jego łóżka. Lecz tym razem zamiast proszącego wyrazu twarzy, jego mina była bardziej stanowcza.

      Usuń
    2. Ciągnął go w stronę wyjścia, zatrzymując się na chwilę w cichszej części klubu. Przyparł go do ściany gwałtownie, wpatrując się w Yoongiego przeszywającym spojrzeniem.
      -Co Ty sobie wyobrażasz, co? Gdzie się podziewałeś przez te wszystkie dni. Szukałem Cię. Kurwa nawet nie. Obsesyjnie Cię szukałem, rozumiesz? Wynająłem pierdolonego detektywa, kurwa nic nie pomogło, a wystarczyło że wyszedłem do klubu, żeby Cię zobaczyć z jakimś typem. Ja pierdole...-Widać było, że było mu przykro mimo, że nigdy sie nie przyzna. Spuścił na chwilę wzrok, żeby wziąć głęboki oddech i ponownie popatrzył na Yoongiego.
      -Miętusku, pojedź ze mną. Zostań ze mną chociaż parę dni. Nie chodzi mi tylko o seks, ale i tak jestem w stanie Ci zapłacić, żebyś nie miał problemów. Po prostu ze mną zostań, bez nagłych ucieczek. -Wpił namiętnie usta w wargi Mina, zachłannie całując kochanka. Chciał zabrać Yoongiego do siebie do domu. Był gotów mu wybaczyć, nawet jeśli chwilę temu chciał rozszarpać gołymi rękoma nieznajomego, który go obmacywał. Stracił głowę, gdy tylko go zobaczył. Jedno spojrzenie wystarczyło, by wściekłość zamieniła się w determinację, by mieć go przy sobie chociaż na chwilę.

      Usuń
  9. Czując, iż Yoongi próbuje mu się wyrwać, Park zacisnął mocniej dłoń na nadgarstku mężczyzny. Nie ma mowy, nie pozwolę Ci znowu odejść, nie możesz mnie znowu zostawić, nie po tym, jak znowu Cię odzyskałem, Min Yoongi Przyciągnął do siebie ponownie zakłopotanego mężczyznę, który ewidentnie wahał się, co powinien zrobić.
    -Jiminie. -Uwielbiał to zdrobnienie. Można powiedzieć, że zaczynał mieć na jego punkcie obsesje. Tyczyło się to i zdrobnienia i Mina, który skutecznie mieszał mu w głowie, w sercu i w życiu. Zdawał sobie sprawę z tego, że jego zafascynowanie mężczyzną ma jakieś głębsze dno, obawiał się jedynie, że uzależni się od niego do tego stopnia, że nie będzie potrafił żyć bez Miętuska, nawet jeśli on by go nie chciał. Uciszył chłopaka, kolejnym pocałunkiem, tym razem krótszym od poprzednich.
    -Shh...idziemy do domu. -postanowił, ciągnąc go za sobą do wyjścia. Tym razem już nie za nadgarstek, ale splątując ich palce razem i prowadząc go za dłoń. Ten dotyk był zdecydowanie bardziej subtelny, przez co Park czuł gęsią skórkę pojawiającą się na jego rękach. Na własnej skórze poczuł, jak delikatne są dłonie Yoongiego. Miał ochotę się zatrzymać i wycałować je dokładnie, palec po paluszku, każdy milimetr, zachwycając się ich miękkością oraz pięknem.
    W apartamencie, Jimin zrobił im obu drinki, podając jeden z nich Yoongiemu.
    -Możesz mi zadać 3 pytania, na które szczerze odpowiem. Oprócz tego niczego więcej Ci o sobie nie zdradzę, a tobie nie radzę wnikać na własną rękę. -Park, nie okazał żadnych emocji siadając na kanapie.
    -Trzy pytania? To, jak próbować opisać wszechświat w 3 słowach. -westchnął, zapijając swoje słowa. Chciał wiedzieć o Minie, najwięcej jak tylko się da, a on w żaden sposób mu tego nie ułatwiał, wręcz przeciwnie próbował ograniczyć wiedzę Parka do minimum. Yoongi, nie rób tego. Wiesz dobrze, że i tak nie dam Ci spokoju. Nie stawiaj oporu.
    -Powinienem się dokładnie zastanowić, prawda? W końcu dajesz mi jedyną ku temu okazję. -Spojrzał do wnętrza swojej szklanki, po czym ponownie podniósł wzrok na chłopaka.
    -Ale ja doskonale wiem, co chcę powiedzieć, wieć nie mam zamiaru długo myśleć. Możesz uznać, że zmarnuje te pytania, ale jak dla mnie to są trzy najważniejsze, które nie dają mi spokoju ani teraz ani nie dawały przez ostatnie dni. -wyjaśnił, odstawiając drinka na stół.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. -Jeden.Dlaczego kiedy obudziłem się po naszej wspólnej nocy, nie było Cię obok? -spojrzał na niego, nie z wyrzutem a smutkiem. -Chciałem Twoich ust na śniadanie, nie rób tego więcej. -poprosił zupełnie poważnie, jednak z nutką łagodności.
      -Dwa. Dlaczego nie chcesz mi nic o sobie zdradzić i wciąż próbujesz uciec? -wiedział, że pytania które zadaje nie należą do najłatwiejszych, ale chciał wiedzieć o wszystkich przeszkodach, jakie sprawiają, że Suga próbuje go spławić. Obiecał sobie, że pozbędzie się ich wszystkich, by już nic nie zaprzątało głowy jego miętuska.
      -Nie udawaj na siłę ujemnego magnesu, kiedy ja nim już jestem. Im dalej Cię odepchnie, tym bardziej będę napierał. -oznajmił, wstając z kanapy, podchodząc bliżej do chłopaka.
      -Trzecie. Wtedy gdy zniknąłeś na tyle dni....myślałeś o mnie? -nachylił się nad Minem, zatrzymując się milimetr przed jego wargami.
      -Bo ja myślałem o Tobie nieprzerwanie. -szepnął, wiedząc że jest na tyle blisko, by wszystko usłyszał. Położył dłoń na jego odsłoniętym fragmencie torsu.
      -Podarła Ci się koszula, zaradzimy coś. -wyszeptał mu do ucha jednocześnie wolną ręką zabierając mu drinka i odstawiając go na bok. Chwycił za materiał koszuli, ciągnąc go za nią delikatnie, żeby wstał.
      Ponownie trzymając dłoń chłopaka, zabrał go do garderoby, lustrując mężczyznę wzrokiem.
      -Wyglądasz zjawiskowo, wiesz? Jesteś cholernie przystojny, Min Yoongi. -niemalże jęknął komplementując miętowo włosego, widząc jego elegancki strój, zdjął z niego delikatnie marynarkę, kładąc na szafkę w garderobie. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo mnie podniecasz. Dałbym Ci się wyruchać nawet tutaj, nie potrzebuje do tego łóżka, garderobiana podłoga i Ty zdecydowanie mi wystarczą. Pod wpływem impulsu, pociągnął za materiał koszuli chłopaka, rozrywając ją zamiast odpiąć. Słychać było, jak guziki posypały się po podłodze, a Jimin zostawiając "rozpiętą" koszulę, odwrócił się do wieszaków.

      Usuń

    2. -Odpowiadaj spokojnie na pytania, miętusku. Znajdę dla Ciebie nową koszulę.-Oznajmił, przeglądając swoją kolekcję markowych koszul, którą powiększał z każdym dniem coraz bardziej. Wyciągnął w końcu swoją ulubioną, podchodząc do chłopaka i zsuwając z jego ramion zepsuty materiał. Założył mu tą wybraną przez siebie, po czym zapinając guziki, przylgnął wargami do ust Yoongiego. Każdy następny guzik, oznaczał jeden pocałunek. Nie mógł się powstrzymać, chciał mieć go, jak najbliżej, jak najdłużej. Zostawię dla Ciebie wszystko, Min Yoongi tylko..
      -...bądź mój...-dokończył swoją myśl na głos, będąc tak oczarowany mężczyzną i otumaniony jego zapachem, że nawet nie zdał sobie sprawy z tego, że te słowa opuściły jego usta. To nie brzmiało, jak rozkaz. Nie było stanowcze, ani groźne. Było proszące, pełne wdzięku i...uczucia jakim Park z każdym dniem przesiąkał coraz bardziej.
      -Yoonnie, nie ma momentu w którym bym o Tobie nie myślał. Nawet we śnie widzę tylko Ciebie. -Położył dłonie na ramionach chłopaka, wodząc nimi w dół, wzdłuż jego rąk, zatrzymując się na dłoniach Mina, które położył sobie na biodrach. Nie miał zamiaru się od niego odsunąć, dopóki od sam go nie odepchnie. Był gotowy posłusznie siedzieć na kanapie, wtulonym w niego, nie puszczać jego ręki, nie oddalać się daleko. Chciał wykorzystać każdą sekundę spędzoną z miętuskiem, w obawie, że więcej może się to nie powtórzyć.
      -Yoonnie, Twoja kolej. Tobie też należą się trzy pytania. - oznajmił, będąc gotowym powiedzieć mu o sobie wszystko, czego sobie zażyczy. Zrobił krok w przód, przytulając sie do Sugi. Schował twarz w jego ramieniu, by otoczył go zapach mężczyzny. Nie było w tym, żadnego podtekstu, Jimin po prostu wtulił się w niego, jakby szukając czułości, którą wiedział, ze znajdzie u Mina. Szukał w jego objęciach czegoś, czego nigdy nie był w stanie doświadczyć. Uczucia bycia chcianym, potrzebnym. Pierwszy raz w życiu, pozwolił komuś zobaczyć tą stronę siebie. Nie wiedział, czy dobrze robi, ale wiedział, że teraz go to nie obchodzi. Utonął w ramionach Yoongiego, pozwalając mężczyźnie chłonąć delikatność, skrywaną przez Parka całe życie.
      -Bardzo chciałem to zrobić. -Wyjaśnił, odsuwając się od niego, chcąc wrócić po drinka do salonu.

      Usuń
  10. -Nikt nigdy nie powiedział Ci, że jesteś atrakcyjny? -Jimin patrzył na niego zszokowany tym faktem.
    -Głupcy, ślepi głupcy. -podsumował całe społeczeństwo, czując jak krew w jego żyłach zaczyna się gotować.
    -Gdybym miał możliwość patrzenia na Ciebie codziennie, byłbym najszczęśliwszy. Nie rozumiem, dlaczego nie zasypują Cię komplementami. -w tym momencie Jimin zatrzymał się, analizując to do przed chwilą powiedział.
    -W sumie...to dobrze. Nie chcę, żeby ktoś inny zachywcał się Twoją urodą. Ja od tego jestem. Byłbym piekielnie zazdrosny, a jeszcze ktoś ośmieliłby się rozebrać Cię w myślach. Zabiłbym. -Ich relacja była bardzo skomplikowana. Nie byli razem, więc Park teoretycznie nie powinien robić scen zazdrości, a z drugiej strony mimo mieszanego nastawienia Mina, traktował go jak najcenniejszy skarb, którym nie chce się dzielić.
    -Wybacz miętusku, ale będziesz musiał nauczyć się przy mnie skupiać, bo chciałbym żebyśmy widywali się częściej. -zaśmiał się pod nosem, wiedząc że komentarz Yoongiego po części miał go rozbawić.
    -Och...no tak. W sumie, to nie powinienem był się Tobie dziwić. Prawda jest taka, że ja zapomniałem zupełnie w jakich okolicznościach do mnie przyszedłeś. Jak tylko Cię zobaczyłem...-zaciął się, nie wiedząc czy powinien mówić mężczyźnie wszystko co mu ślina na język przyniesie. chyba jestem zbyt wylewny...co ja poradzę, że on nie musi nawet nic robić, żebym chciał mu oddać całe serce, duszę i wszystko co posiadam?
    -Nie oczekiwałem od Ciebie niczego z rana. -chłód wiejący od chłopaka, nieco owijał Jimina, który znowu odkrywał nieznane mu dotąd uczucie. Zrobiło mu się przykro, że Min myślał, że chodziło mu wyłącznie o poranny seks. - Nie myśl, że mam jakieś oczekiwania względem Ciebie. Do niczego bym Cię nie zmusił. -Park nie za bardzo wiedział co ma powiedzieć, nie chciał już rozmawiać o tym poranku. Uznał, że im bardziej ujawni swoje wyobrażenie a tamtym dniu, tym bardziej się pogrąży.
    -Jak mogłem nic nie poczuć...jestem przegrywem stulecia. -oznajmił, patrząc sobie na stopy i drapiąc się w tył głowy, uśmiechając się smutno.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jednakże jego nastrój polepszył się, słysząc jedno magiczne słowo. Maluszku Serce Parka zabiło szybciej, a łaskotanie w żołądku przyprawiło go o mdłości. Gdyby ktokolwiek inny, by go tak nazwał, to z pewnością skończyłoby się to rękoczynem. W związku z czym nikt nawet nie ryzykował. Jednak z ust Yoongiego, to słowo wywołało całą falę emocji, pod którą Jimin chciał utonąć i nigdy się nie wynurzać. Było w tym jednocześnie wiele czułości, ale też atrakcyjności, a wszystko dlatego że powiedział to Min Yoongi. Mów tak do mnie cały czas, proszę Yoonnie, nazywaj mnie swoim maluszkiem. Ta narastająca w jego głowie myśl, uświadomiła mu jak bardzo zatracił się w uczuciach do miętowo włosego. Nie będę się bronił, co ma być to będzie. Może i będę musiał się zmienić, ale zrobię to dla niego, tylko dla niego Jimin w odpowiedzi na maluszka uśmiechnął się do Mina szeroko, chyba nikt wcześniej nie widział go tak ucieszonego.
    -Już jestem, Jiminie. -Park aż cały zadrżał, słysząc odpowiedź Sugi. Właśnie przekreśliłeś sobie wszystkie szanse na ucieczkę. Blondyn nie miał już wątpliwości, co do swoich zamiarów względem mężczyzny, a kolejna wypowiedź jego rozmówcy jedynie dolała oliwy do ognia.
    -Nie zarzucam Ci, że jesteś uchodźcą. -Tajemnicza aura wokół Mina, sprawiała iż Jimin tylko bardziej chciał zgłębić jego sekrety. Chciał już powiedzieć, że wszelkie papiery byłby w stanie mu załatwić. Co prawda groźbą napierając na rodzicieli i ich kontakty, ale zrobiłby to dla swojego miętuska.
    -Mógłbyś się okazać najgorszym zwryolem na ziemi, a ja i tak Cię nie odepchnę, Min Yoongi. -Przerwał, zanim zdążył zacząć kolejny powód.
    -Nie mam dla kogo żyć. Nie mam dla czego żyć. Nie mam nic, poza pieniędzmi. Jesteś jedynym blaskiem światła w moim życiu. Nawet jeśli okazałbyś się przestępcą, to dałbym się wciągnąć w Twój świat, rozumiesz? Tylko Ty mnie teraz trzymasz na tej ziemi, więc pierwszy powód masz z głowy, magicznie spowodowałem, że zniknął. -Podkreślił, wpatrując się w chłopaka.

    -Drugi powód tym bardziej mnie nie przekonuje. Nawet jeśli coś by mi się stało, to bym się tym nie przejął, a skoro Tobie coś grozi, to chcę mieć Cię przy sobie. Chcę Cię chronić, Yoonnie. Mam do tego możliwości. Mam kontakty, nawet w tym przestępczym świecie. Ja też aniołem nie jestem. -Nikt. Ani matka, ani ojciec, nikt. Nikt, nigdy nie usłyszał tak czułych słów od Parka, nawet gdy był mały. Zupełnie tak, jak gdyby całe pokłady dobra czekały, przez życie Jimina, na Yoongiego, by otoczyć go wszystkim co najlepsze.
    -Poza tym nie widzę dla nas przyszłości. Zbyt się różnimy. -Blondyn spuścił wzrok, ściskając dłonie w pięści. Po raz kolejny dziś poczuł ból przeszywający jego pierś, spowodowany słowami Mina. Dlaczego ja to robie? Przecież z kimś innym, nawet bym nie dopuścił do takiej sytuacji, żebym to ja wyglądał na tego słabszego...co w nim jest, że nie potrafię się zachowywać tak jak zawsze? Zraniło go to, ale jednocześnie czuł, że Min kłamie. Widział, że może i rozsądek każe mu to powiedzieć, ale gdzieś w głębi serca wcale tak nie pasuje. Oczy Parka mimowolnie się zaszkliły, jednak chłopak wziął oddech, nie pozwalając sobie na uronienie choć jednej łzy.
    -Ty wiesz i ja wiem [U KNOW I KNOW] że przeciwieństwa się przyciągają, Yoonnie. -powiedział poważniejszym tonem, podnosząc wzrok.
    -Ale ja myślę, że wbrew pozorom, mamy więcej wspólnego niż Ci się wydaje. Oboje nie wiemy, jak to jest kochać i być kochanym. Widzę to w Twoim zachowaniu. Bo sam robię to samo. Wiem o Tobie...naprawdę mało, praktycznie nic, ale dostrzegam ten ból w Twoich oczach, bo sam widzę to jak patrzę w lustro. -To wyznanie kosztowało Parka nielada wysiłku. Jego dłonie zaczęły się trząść ze zdenerwowania, a między słowami robił pauzy, bo ciężko przechodziły mu przez gardło. Nie cierpiał tak szybko odsłaniać się przed ludźmi, ale by zatrzymać przy sobie Suge, był w stanie pokazać się od każdej strony, żeby wiedział z kim ma do czynienia, a jednocześnie pokazać że da się go pokochać.

    OdpowiedzUsuń
  12. -Nie jestem dzieciakiem, Min Yoongi. Nie pierdole się, jeśli ktoś mi bliski jest w niebezpieczeństwie. -Wyjął zza paska spodni pistolet, ten sam co zawsze, który przy każdym wyjściu z domu zabiera, do obrony.
    -Nie boje się bronić samego siebie, więc Ciebie tym bardziej nie wahałbym się uchronić. -mówiąc to odwrócił się od Mina, podchodząc do jednej z szuflad w ogromnej garderobie. O dziwo nie było w niej kolekcji skarpetek, a cała była wyścielona pianką, z wyciętymi otworami, w których leżała broń. Parę noży i pistoletów. Park odłożył tam swojego gnata, zamykając szufladę.

    -Jednakże nie myśl sobie, że jestem płatym zabójcą czy czymś w tym rodzaju. Nie, skądże. Strzelać do tej pory, strzelałem tylko na strzelnicy, a tym jedynie groziłem w obronie własnej. Nie zabiłem nikogo, mam ochroniarzy od tego. Pistolety służą mi jako gwarancja bezpieczeństwa, w miejsca w które udaje się sam. Wiesz...jeżdzę w nielegalnych wyścigach samochodowych. Tam naprawdę przychodzi różny sort ludzi, a że wygrywam, to zamiast wiwatów, często słyszę groźby. -Wyjaśnił, pokazując swoje kolejne oblicze, po czym wrócił do mężczyzny, a dokładniej do jego objęć. Czuł, że pasuje do nich idealnie i pewnie stałby tak godzinami, gdyby coś z tyłu głowy nie powiedziało mu, że już nadużywa jego uprzejmości. Jednak, gdy się odsunął, Min subtelnie przyciągnął go do siebie. W żołądku Jimina ponownie zapanował chaos.
    -Yoongi-ah...-westchnął, wzruszony jego czułością, owijając wokół niego, swoje drobne dłonie.
    Gdy wrócili po drinki, Jimin polał im tym razem mocniejszych, czując że będzie im to potrzebne.
    Z brodą Sugi na ramieniu, czuł że miękną mu nogi, lecz gdy usta miętuska zetknęły się z karkiem Parka, mężczyźnie ulała się odrobina cieczy z butelki, a on sam zgryzł wargę by powstrzymać emocje. Dobrze, że Miętusek trzymał go i był blisko, bo gdyby nie to chłopak stojąc na swoich nogach z waty upadłby dawno na podłogę. Przyłapał się na tym, że jest bardziej wyczulony na pieszczoty z jego strony, niż gdy to on był tym dominującym. Blondyn idąc za chłopakiem, wypił połowę swojego drinka, czując że na trzeźwo nie zniesie rozszalałych motyli w jego brzuchu. Zawsze w filmach, motylki w żołądku są takie milutkie. Dlaczego moje to pierdolone krwiożercze bestie? Co one jakieś niedojebane są czy jak? Jimin zanim się spostrzegł, wypił już sporą część, odstawiając szklankę na stolik. Następnie położył się na kolanach chłopaka, patrząc na niego od dołu.
    -Pomalujesz mi włosy? -Tak prostego pytania się nie spodziewał ze strony Mina, jednak uśmiechnął się do niego delikatnie.
    -Oczywiście, że tak. Zadbamy o Twoje włosy, mój Miętusku. -Wspólne malowanie, oznaczało wiecej chwil spędzonych razem, co tylko pobudziło w nim ekscytację na nowe wspólne wspomnienia.
    -Nie, nigdy się nie interesowałem i nie zainteresuje. Moja matka napawa mnie odrazą, może stąd moja niechęć do kobiet. Odkąd tylko sięgam pamięcią zawsze wybierałem mężczyzn. -oznajmił, trochę poważniej, ze zniesmaczonym wyrazem twarzy na wspomnienie o rodzicielce.
    -Zawsze, ale przy Tobie nie czuje się jak dominant, mimo że nasz pierwszy wspólny wieczór mówi co innego. -Dziwił się, że zadaje tak powierzchowne pytania, ale jednocześnie uznał to za urokliwe.
    -Ze mną możesz próbować czego chcesz i ile chcesz. -oznajmił, cicho licząc że Yoongi kiedyś będzie chciał go zdominować. W końcu nie raz będą mieli okazję by się spotkać, prawda? A przynajmniej taka nadzieja zakorzeniła się w Jiminie.
    -Może i żartujesz, ale i tak mogę odpowiedzieć. Skończę 22 w październiku. -Gdy Suga zaczął się podnosić, mężczyzna uczynił to samo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poważne spojrzenie chłopaka, sprawiło iż blondyn zastygł w miejscu.
      -Nie wiem. -Zdecydowanie to pytanie poziomem trudności nadrobiło wszystkie pozostałe. Park samemu sobie nie umiał na to odpowiedzieć, co dopiero Yoongiemu.
      -Całe życie myślałem, że inaczej nie potrafię. Zawsze byłem samotnikiem, który nikim i niczym się nie przejmuje. Ja ogólnie...uważam że nie powinien się urodzić...zawsze uważałem to za wystarczająco dużą karę...a teraz odkąd pierwszy raz Cię spotkałem...To było jak znak zobacz to Twoja szansa, żebyś przestał być zgorzkniałym skurwysynem, żebyś nie wpędził się przedwcześnie do grobu dotychczasowym stylem życia, żebyś w końcu zobaczył jakiś pozytyw. Łudziłem się długo, że dla mnie nie ma czegoś takiego, jak dobro, ale Ty...Przed całą resztą ludzi, nadal jestem taki sam, ale Ty nie jesteś resztą ludzi -Kolejne poważne wyznanie, które przyprawiło Parka o mdłości. Zrobiło mu się tak gorąco i słabo jednocześnie, że odniósł wrażenie iż zaraz osunie się nieprzytomny w ramiona Mina. To co mówiły, płynęło prosto z serca i było całkowicie szczere. Nie oszukałby go, nie Yoongiego.
      -Pojedziemy gdzie tylko będziesz chciał. -Nagle chłopak uśmiechnął się szeroko, patrząc błyszącymi oczętami na rozmówcę.
      -Miętusku, umiesz gotować? Zrobisz coś jutro? Pomogę Ci. -zapytał, niczy ucieszony szczeniak, po czym nie chcąc przytłoczyć Sugi swoim nagłym entuzjazmem, uspokoił się, drapiąc nerwowo po głowie. Miał teraz doskonałą okazję na przyjrzenie się mężczyźnie. Był idealny pod każdym względem. Wyglądał jak ucieleśnienie wszystkiego czego Park chce od życia. Jego widok napawał go spokojem, poczuciem bezpieczeństwa, a przede wszystkim uczuciem, którego nigdy od nikogo nie otrzymał. Wiedział, że gdyby nagle go stracił, to zawaliłby mu się cały świat. Czuć było, że przyglądając się Minowi w ciszy Jimin był nieobecny, pogrążony w myślach. Jednak nagle blondyn przerwał ciszę, czymś co miało być żądaniem, ale brzmiało niezwykle łagodnie.
      -Pocałuj mnie. -Nie musiał czekać długo na reakcję ze strony mężczyzny. Był to zdecyodwanie najbardziej intensywny pocałunek, jak otrzymał Park. Młodszy przelewał w niego wszystko to, co Min swoją egzystencją wywoływał w jego sercu. Chciał, żeby tymi szybkimi muśnięciami oraz ocieraniem ich języków o siebie zrozumiał, że jego zamiary względem niego to nie chwilowa zabawa, a plan na lata. Był gotów dla niego umrzeć, a wszystko to co dusił w sobie, próbując odpychać myśli o miętowo włosym, wybuchło w tym pełnym namiętności pocałunku.
      -Zależy mi na Tobie, Min Yoongi. -Położył swoje malutkie rączki na policzkach mężczyzny. -Jesteś dla mnie cholernie ważny i chcę żebyś o tym pamiętał. -dodał patrząc mu w oczy.
      -Yoongi....- Kocham Cię -Zrobię nam jeszcze drinka, co? -uśmiechnął się delikatnie, chcąc podnieść się z kanapy .Zdecydowanie już zbyt wiele wyznań padło dziś z jego ust, był wyjątkowo zmęczony ale szczęśliwy.
      Nie chciałem wyjść do tego klubu, ale bym tego żałował. Zwariowałbym z tęsknoty za nim, przysięgam. Nie przeżyłbym, gdybym go stracił znowu, chociażby na jeden dzień

      [jiminowi to się chyba wylał słoik z napisem "miłość uzbierana przez całe życie dla min yoongiego" ale rozlewa się stopniowo, wiec jest stabilnie, nie wszystko na raz, żeby się Yoongi nie przejadł od tej miłości XD <3]

      Usuń
  13. -Hyung, od Ciebie nawet kara byłaby przyjemna. - podkreślił Jimin, gdy Min przestał miziać jego policzki. Czy to źle, że przy nim nie przeszkadzają mi nawet dziecięce zabawy? Normalnie bym się wściekł, a przy nim jest to tak przyjemne...bije od niego takie...
    Ciepło, to właśnie to czego Jiminowi brakowało przez całe życie. Ojciec wiecznie w pracy, matka wiecznie z kochankami, a on zawsze z niańkami. Zero priorytetów, rodzicielskiej miłości. Dzieciak, nastolatek, dorosły pozbawiony uczuć na każdym etapie życia. Miał jedynie pieniądze i cały czas wystarczały mu tylko one. Jednak teraz, gdy poznał Yoongiego, wiedział że plik banknotów to nie wszystko. Jego miętusek, był dla niego cenniejszy niż każdy papierek o wysokim nominalne czy kamień szlachetny. Za niego oddałby każdą rzecz, którą ma w posiadaniu, nawet swoje życie.
    Słuchając wyznania Mina, Parkowi zrobiło się niedobrze. Doskonale wiedział, jaki psychiczny ból musiał przeżywać, czekając na śmierć. Zupełnie tak, jak on. Nigdy więcej tego nie poczujesz Yoonnie. Dopilnuje tego. Ze mną poczujesz, co to znaczy cieszyć się z życia. W tym momencie Jimin poczuł nieodparte pragnienie uszczęśliwienia Sugi za wszelką cenę. Miał ochotę zatrzymać go pod swoim dachem do końca ich dni i nikomu nie pozwolić go skrzywdzić.
    Kiedy Min całował jego palce, Park był wpatrzony w niego niczym w obraz. Nigdy nie doświadczył takiej czułości, był całkowicie oczarowany mężczyzną, który traktował go w tak delikatny sposób.
    -Yoonnie..-wymamrotał, gdy miętowo włosy dotarł do jego nadgarstka. Jego malutkie dłonie nigdy nie były potraktowane w równie subtelny sposób.
    -Nawet jakbym stracił pamięć to tego nie zapomnę, ale musisz obiecać, że również zawsze będziesz pamiętał, iż jesteś jedynym człowiekiem, którego…nie ruchałem za pieniądze. -Jimin doskonale wiedział, co Min chciał powiedzieć. Uśmiechnął się delikatnie, czując jak jego policzki czerwienieją.
    -Zawsze będę pamiętał, do końca życia. Dla mnie już nie ma nikogo innego poza Tobą i nie będzie. - Mam nadzieje, że zrozumiałeś to tak samo, jak ja Twoje wyznanie.
    Polewając im drinki, myślał o zagrożeniu, o jakim wspomniał Min. Przypomniał sobie, jak widział go w dzielnicy dla dealerów. Miał tam bardzo dobre układy, jeśli chodziłoby o kogoś stamtąd, to od razu zrobiłby porządek, gdyż budził tam powszechne uznanie, ale też i postrach. Wszyscy wiedzieli, że może nasłać ludzi, którzy w sekundę złapią i wsadzą do pierdla wybraną przez niego osobę. Przez swoje pochodzenie, Jimin często wymigiwał się od konsekwencji swoich czynów i był gotów dla Yoongiego wsadzić całą tą dzielnice do więzienia, a nawet udusić gołymi rękoma. Liczył, że jego ukochany zmieni zdanie i pozwoli mu go chronić. Wiedział, że Min bije się sam ze swoimi myślami.
    Wypili dużo, bardzo dużo. Park przez swój styl życia był ciężki do upicia, ale widział że jego towarzysz niezbyt często sięga po alkohol, co odbiło się na stanie Sugi. Widząc, że jest z nim źle, udali się oboje do jego sypialni. W drodze miętusek potknął się o własne nogi, a Park gwałtownie złapał go w objęcia.
    -Yoonnie, skarbie, uważaj. Wybiłbyś sobie właśnie wszystkie Twoje piękne ząbki. - oznajmił wystraszony, ciągnąc za sobą Mina, który pijany opierał się na nim.
    -Uratowałem znowu i uratuje jeszcze nie raz, od tego tu jestem, Miętusku. -Gdy Suga schował twarz w jego szyi, Parka przeszedł dreszcz. Yoonnie, to nie jest odpowiednia chwila, zaraz zmiękną mi nogi i oboje się przewrócimy. Jimin zaśmiał się cichutko, jednak mimo to upajał się każdą chwilą bliskości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. -Świat mi wiruje przez Ciebie.
      -Słodki jesteś. -Oznajmił blondyn, a gdy nie mógł się ruszyć, po prostu oddał się uściskowi ukochanego.
      -A nie sądzisz, że to może alkohol, a nie ja? -zażartował, jednakże nadal wersja Yoongiego podobała mu się najbardziej.
      -Powiedziałeś, że oboje nie wiemy, jak to jest kochać i być kochanym, ale patrz jacy romantyczni jesteśmy, Romeo i Julia by pozazdrościli. - Czy on właśnie mówi o tym że się kochamy? W sekundzie zrobiło mu się gorąco, gdyż tym razem wyznanie Mina było nieco odważniejsze. Już chciał coś powiedzieć, pocałować miętuska w nagrodę za tak piękne słowa, ale on postanowił pokrzyżować jego plany.
      -Yoonnie, Yoonnie puść mnie, przewrócimy się! -Przerzucony przez ramię Jimin, chwycił mocno za materiał na plecach Mina, bojąc się, że upadnie. Przez alkohol, śmiał się całą drogę z tej sytuacji, dopóki Suga nie uderzył o framugę.
      -Min Yoongi! Odstaw mnie już, zrobisz sobie krzywdę! -Nie słuchał go zupełnie, Jimin jedynie westchnął, mówiąc sobie, że zaraz wycałuje miejsce w które się uderzył.
      Park nie mógł zaprzeczyć, że podobało mu się to, jak rzucił nim o łóżko. W pewnym sensie go to podnieciło. Poza tym stojący nad nim Min wyglądał niezwykle atrakcyjnie, nawet w stanie upojenia. Blondyn usiadł na łóżku, zdejmując koszulę i rzucając ją na bok. Spoglądając na chłopaka, dostrzegł jak bardzo on męczy się ze swoją więc na klęcząco, idąc wzdłuż łóżka zbliżył się do jego krawędzi, stając przed Sugą. Rozpiął guzik po guziczku, na końcu dając mu całusa w brzuch.
      -Boże, tak tęskniłem. -Park rzucił swoje spodnie w kąt, odwracając się do mężczyzny. Jednocześnie było mu gorąco i cały dygotał. Rozczuliły go słowa swojego rozmówcy. Myślał o mnie cały ten czas, tęsknił. Mój skarb. Wczołgał się pod kołdrę, a następnie przylgnął do ciała Yoongiego, który przycisnął go do swojej klatki piersiowej.
      -Żartowałem.
      -Wiem, że nie. -zaprzeczył od razu, dumny z samego siebie, przez fakt że za nim tęsknił.
      -Ja jestem samotny i ty jesteś samotny, ale jak jesteśmy razem to już nie musimy być samotni. -Z oczu Parka wypłynęła łza, był wzruszony jego słowami, a jednocześnie bolało go to jak bardzo pogubieni byli w życiu.
      -To przeznaczenie, kochanie. Mamy siebie i nie będziemy już samotni, teraz będzie inaczej. Odbijemy sobie te wszystkie lata smutku. -Blondyn musnął jego usta na dobranoc . Długo mu się przyglądał, nie był pewien czy chłopak go słucha czy już odleciał w krainę snów, jednakże był przekonany, że nawet jeśli go słyszy, to rano nie będzie tego pamiętał.
      -Gdy byłem mały, marzyłem by ktoś mnie pokochał. Każdego wieczoru, leżąc w ciemnym pokoju, marzyłem, żeby ktoś przytulił mnie przed snem. Z czasem powiedziałem sobie, że to była tylko wyobraźnia małego dzieciaka. No ale teraz wiem, że nie. Teraz moje marzenia się spełniły. -odgarnął włosy z twarzy Mina.
      -Miętusku, jesteś najlepszym co mnie spotkało w życiu. Nie pozwolę Cię skrzywdzić, już za dużo w życiu przeszedłeś.Za dużo wycierpiałeś. Nigdy więcej Yoongi, nigdy więcej. -pocałował go czule, głaszcząc jednocześnie po policzku.
      -Kocham Cię, kocham Cię takiego jaki jesteś. Dla mnie jesteś perfekcyjny. Zawsze będę Cię kochał, Min Yoongi. -wymamrotał, układając się na torsie mężczyzny, by zasnąć.

      Usuń
    2. Rano obudził się pierwszy. Nie obchodziło go, która jest godzina, jaki jest dzień tygodnia i czy powinien dziś coś zrobić. Liczył się tylko śpiący koło niego miętusek, który wyglądał najpiękniej na świecie pogrążony we śnie. Musnął delikatnie jego ukochane usta, tak żeby nie zbudzić mężczyzny. Wyszedł do salonu, gdzie natychmiast zadzwonił do obsługi.
      -Tak, Panie Park?
      -Stół w jadalni ma być przygotowany do śniadania. -Kobieta ewidentnie była zaskoczona, Park nigdy nie zamawiał śniadań.
      -A czy życzy Pan sobie czegoś konkretnego?
      -Nie, ma po prostu być różnoraki wybór, wszystko co macie i szybko, żebym nie czekał długo. -rozłączył się idąc do łazienki. Wykąpał się, ułożył perfekcyjnie włosy, nawet pokusił się o delikatny makijaż, by wyglądać perfekcyjnie. Spryskał się perfumami od których świat wiruje po czym udał się do jadalni, gdzie dostrzegł syto przykryty stół. Było na nim wszystko, od kanapek, po naleśniki, sałatki, jogurty, trzy rodzaje wyciskanych soków, kawę, herbatę, wszystko czego dusza zapragnie. Park zaklaskał w dłonie, idąc obudzić ukochanego.
      -YOOOOOOOONNNNIEEEEEEEEE -krzyknął przeciągle, gdy szedł po mieszkaniu w stronę sypialni.
      Stając w drzwiach, podbiegł do łóżka i skoczył na Mina owijając ręce i nogi wokół niego, jak koala.
      -Yoonnie, Yoonnie, Yoonnie! -powtarzał, całując Sugę w przerwach, w różnych miejscach na jego twarzy.
      -Kochanie moje, śniadanie czeka. -powiedział już spokojniej, łagodnym tonem, całując mężczyznę. Pocałunek ten był niezwykle namiętny, można wręcz powiedzieć, że Park zaatakował go z rana z zaskoczenia. Jego język wił się szybko, zębami przygryzał wargę Mina, czasem się na niej zasysając.
      -Przyniosłem Ci koszulkę.-Oznajmił, podając mu materiał, który położył na łóżku wcześniej, zanim poszedł do łazienki. Odkleił się od niego, pozwalając mu się ubrać. Po czym wyciągnął go za rękę z łóżka. Owinął paluszki, wokół małego palca Yoongiego, trzymając go za niego, prowadził mężczyznę do dużej jadalni.
      -Nie wiedziałem, na co masz ochotę, więc kazałem zrobić wszystko. -odparł dumnie, nalewając sobie soku do szklanki.
      -Miętusku? -zaczął, gdy siedzieli już przy stole.
      -A będę mógł wejść do wózka? Zawsze chciałem to zrobić. -poprosił, próbując się nie zaśmiać, gdyż wiedział, jak absurdalnie musiał brzmieć. Po skończonym śniadaniu, wstał podchodząc do Mina. Odsunął go nieco od stołu, siadając mu na kolanach, przodem do niego.

      Usuń
    3. -Smakowało? Czas na deser. -zamruczał, obejmując go za kark, po czym wplątał palce w jego miętowe włosy, jednocześnie zmysłowo falując swoim ciałem. Przypieczętował to zachłannym muśnięciem warg chłopaka. Położył się na nim nagle, przytulając się mocno. Ułożył głowę na jego ramieniu, chwilę tak trwając bez słowa.
      -Mamy problem, bo nie za bardzo mam ochotę Cię puścić, a musimy jechać do sklepu. -zaśmiał się, pozwalając sobie jeszcze moment poleżeć na siedzącym Yoongim. Zszedł z niego niechętnie, by mógł pójść do łazienki się ogarnąć. W między czasie zadzwonił do niego, jego jedyny znajomy, który był właścicielem klubu, na którego otwarciu był i w którym również znalazł Suge po dłuższym nie widzeniu się.
      -To jak stary, wbijasz dzisiaj na drina?
      -Nie ma mowy, JK, ja odpadam. -kategorycznie odmówił, gdyż chciał być teraz wyłącznie ze swoim ukochanym.
      -Nie pierdol, tylko przyłaź.
      -Nie wkurwiaj mnie, nigdzie nie idę.
      -A co Cię trzyma? Znowu zamówiłeś jakąś dziwkę?
      -Nie, skończyłem z dziwkami.
      -Wohoho, no kurwa uważaj bo uwierzę.
      -Przestań szydzić, co? Koniec z chlaniem i z dziwkami, rozumiesz?
      -Co znalazłeś sobie dupe, która Cię pod kapciem trzyma? -Jungkook, był wyraźnie rozbawiony słowami Parka.
      -Wiesz dobrze, że nie pociągają mnie kobiety.
      -To o chuj Ci chodzi?
      -O to, że rzucam to gówno bo mam dla kogo żyć i chce się poprawić.
      -No zobaczymy na jak długo.
      -Jak się kiedyś zakochasz, to zrozumiesz, a teraz mnie nie wkurwiaj i zobaczymy się kiedy indziej. Nie dzwoń przez najbliższe dni, bo jestem zbyt zajęty by marnować na Ciebie czas.
      -Dobra, spierdalaj Park. Zadzwoń, jak zmądrzejesz. -Po zakończonej rozmowie, Jimin w ogóle nie czuł się źle. Wiedział, że za chwile mu przejdzie, bo był po prostu rozpieszczonym dzieciakiem, którego rodzice przekupują pieniędzmi. W końcu chodzili razem do prywatnego liceum z opinią wylęgarni bogatych snobów
      -Hyuuuuung, jesteś gotowy!? -Zapytał, łapiąc za klucze od samochodu.
      -Miętusku, wyglądasz przepięknie. -zamruczał, dając mu szybkiego całusa. Zaprowadził chłopaka do swojego garażu, gdzie poustawiane były jego samochody i motory. Jedne bardziej sportowe inne terenowe, ale równie luksusowe. Jako, że jechali na zakupy to, wziął Bentleya zamiast swoich wyścigowych aut. Pokazał gestem na ten, którym pojadą, by wiedział gdzie wsiąść.

      Usuń
  14. To był pierwszy raz w życiu Jimina, gdy nie skupiał się wyłącznie na prowadzeniu. Myślami cały czas powodował, że kątem oka spoglądał w stronę Yoongiego. Jego obecność go rozpraszała, jednak nadal był czujny na drodze. Nie wybaczyłby sobie, gdyby coś mu się stało z jego własnej winy. Wyrzuty sumienia wepchnęły by go do grobu. A co jeśli coś mu się stanie, skoro ma kłopoty? Dlaczego on nie chce mojej pomocy... Gdy rozmyślania Parka schodziły na zły tor, Min otrząsnął go z rozmyślań kładąc dłoń na jego kolanie. Młodszy uśmiechnął się, czując dotyk, od którego z każdym dniem uzależniał się coraz bardziej. Przy muśnięciu jego policzka, ciepło rozlało się w jego sercu.
    -A Ty masz przepiękny uśmiech, skarbie. -przyznał, na chwilkę odwracając wzrok w stronę Mina.
    -Mógłbym tak jechać w nieskończoność
    -Najchętniej wywiózłbym Cię gdzieś, gdzie będziesz tylko ja i Ty -Zakończył zdanie donośnym westchnięciem. Yoongi niespodziewanie nachylił się nad nim, a Jimin tak jak zwykle prowadził z jedną ręką na kierownicy, tak teraz zacisnął na niej obie i to tak mocno, że aż zbielały mu kostki.
    -Yoonnie...-oddech Jimina stawał się coraz cięższy. Całkowicie się nie przygotował na to, że jego ukochany tak go zaskoczy. Cholera, jak nie spowoduje karambolu, to wręczę sobie nagrodę. Park walczył z własnym ciałem, gdyż jego biodra mimowolnie chciały się unosić. Nie lada wyzwaniem było, wysiedzenie w cierpliwości, dodatkowo nie zabijając ich na drodze. Dociskał pedał gazu, tak samo jak Min naciskał na jego krocze. Podniecało go to niesamowicie, nie dość że samochód dostarczał mu adrenaliny, to jeszcze miał u boku najseksowniejszego mężczyznę, jakiego w życiu widział. Każdy ruch chłopaka, doprowadzał Jimina do szaleństwa.
    -Yoooon...gii...-wyjęczał z przerwą na oddech między jednym, a drugim członem imienia chłopaka. Usta mężczyzny i wilgotne pocałunki, były zbyt dużym uniesieniem dla Parka, który czuł jak płonie od pożądania. Wstrzymał oddech, rozkoszując się dotykiem Mina, a gdy ten odsunął się wypuścił głośno powietrze, oddychając szybko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. -Boże...-zatrzymał się na światłach, przeczesując włosy dłonią. -Masz szczęście, że dotrzymuje obietnic, bo już bym zawracał. Cholera Yoongi...masz na mnie za duży wpływ, to że nas nie rozbiłem, to cud. -spojrzał na opartego o szybę chłopaka, następnie ruszając z miejsca.
      -Do twarzy Ci z takim zadziornym uśmieszkiem, nie ukrywam ciężko się oprzeć takiemu Miętuskowi. -przygryzł wargę, po czym ugryzł się w język nie chcąc się bardziej pogrążać, gdyż rozgadał się do tego stopnia, że był o krok od jęknięcia "Weź mnie, Yoonnie" na cały samochód.
      Zatrzymał się pod sklepem, wychodząc z auta, poprawił spodnie, przełykając głośno ślinę. Zrezygnowany idąc po wózek, myślał o tym, że Min nie zgodził się na wsadzenie go do środka. Może uznał, że jestem dziecinny...? Nie powinien się był tak zachowywać, w końcu spodobał mu się ten poważny, oschły Jimin...A ja wszystko psuje. Przygaszony podszedł do Yoongiego, który ku jego zaskoczeniu wziął go w objęcia, wsadzając do środka. Chłopak roześmiał się pod nosem, spoglądając na mężczyznę.
      -Yoonnie, jesteś najlepszy. -posłał mu promienny uśmiech, z ekscytacją rozsiadając się w wózku. Park nie pamiętał, kiedy ostatni raz tak bardzo się cieszył. Przez lata nie śmiał się tak często, jak przez tą chwilę z Minem. Wrzucał do wózka, wszystko na co mieli ochotę, nie ograniczając się w niczym, po chwili bedąc obsypanym zakupami. Chciał już zawsze wychodzić do sklepu tylko z nim, z nikim innym.
      -Pamiętam Miętusku! -przyjrzał mu się uważnie, napawając się jego słodkością. Wyciągnął do niego rękę, łapiąc go za koszulę i przyciągając do siebie, gdyż pod zakupami, nie mógł w pełni wstać. Przyciągnął go do pocałunku, spragniony atakując jego wargi, pod wpływem intensywności jego czynu, jęknął całując ukochanego, nie przejmując się że są w miejscu publicznym.
      -Jedziemy po farbę jeszcze! -oznajmił, odrywając się od niego, gdy zabrakło mu tchu. Gdy na dziale z kosmetykami, znaleźli odpowiednią farbę, Park kazał wziąć Minowi parę na zapas.
      -W końcu jeszcze nie raz będę farbował Ci włoski, prawda Miętusku? -zapytał, gdy kierowali się do kas. Kiedy wyłożyli zakupy na taśmie, blondyn w końcu był w stanie wyjść z wózka. Pomógł starszemu zapakować rzeczy i zawieźć do auta.
      -Wiesz co, hyung? -zapytał, gdy jechali do domu.
      -Nieskromnie przyznam, że lepszego kierowcy ode mnie nie znajdziesz w tym mieście, a może nawet i kraju. -Oparł się wygodnie, do swojej ulubionej pozycji, podtrzymując kierownice jedną ręką.
      -Przez co umiem robić wiele rzeczy na raz. -uniósł lekko kącik ust w zadziornym uśmiechu.
      Wyciągnął wolną dłoń, kładąc ją od razu na kroczu mężczyzny. Pieścił jego przyrodzenie przez materiał spodni, czując jak męskości Mina rośnie mu w dłoni. Zabrał na chwilę rękę, by zmienić bieg, a następnie, przyłożył palce w miejsce sutków chłopaka, które przed dotykiem blondyna osłaniał jedynie cienki materiał koszuli. Drażnił malutkimi paluszkami, czułe miejsca starszego, po chwili z satysfakcją zabierając dłoń.
      -Nie tylko o farbie nie zapomniałem, hyung. O Twoich niespodziankach też pamiętałem, skarbie. -położył ręce na kierownicy, uśmiechając się zalotnie. Parkując w garażu, oboje pozabierali zakupy, wchodząc po chwili do mieszkania Parka. Odstawiając siatki, wygrzebał z jednej z nich pudełko farby, wyciągając instrukcję, dokładnie czytając co powinien zrobić, by jego Miętusek nie zmienił się nagle z Miętuska w jakiś inny kolorek lub żeby nie pozbawić go całkowicie delikatnych włosów, które tak kochał, jak i całego Yoongiego.

      Usuń
  15. I chciałbym pokazać tym wypindrzonym panienkom, gdzie ich miejsce i że nie jest ono przy Tobie. W głowie Jimina wciąż szumiały słowa Yoongiego, przez które nie potrafił się skupić. Czy on traktuje mnie, jakbym był jego? Chciałbym, żeby mnie tak postrzegał, skoro jestem jego maluszkiem. Przez roztrzęsienie, trzeci raz czytał jedno zdanie w instrukcji, jednak musiał przeczytać je po raz czwarty, gdyż Yoongi objął go od tyłu, wywołując dreszcze na całym ciele Parka. Ułożył się w jego ramionach, wzdychając z zadowolenia.
    -Robiłeś to kiedyś? -Niski głos Mina przy uchu Jimina sprawił, że młodszemu lekko ugieły się nogi, co starszy zdecydowanie mógł zauważyć. Bliskość ciała Sugi, przyległego do ciała maluszka powodowała u blondyna cięższy oddech.
    -Nie...nie robiłem..-mruknął nieśmiało, przygryzając wargę. Poczuł presje, że coś może pójść nie tak i popsuje całą robotę.
    -Nikomu bym nie pozwolił Cię dotknąć nawet palcem. Jesteś mój. -warknął pod nosem, myśląc o tym, że ktoś mógłbym zamiast niego położyć dłonie na jego miętusku.
    -Wierzysz we mnie bardziej, niż ja w siebie. -dodał cicho, przyglądając się instrukcji. Na pytanie o miseczce, wyjął pierwszą lepszą jaką znalazł. Przez to, że wszystko mógł mieć na skinięcie palca nie znał pojęcia której Ci nie szkoda Uważnie mieszał z Yoongim wszystkie produkty razem, a gdy były gotowe udali się do łazienki. Park był tak zapatrzony w ukochanego, że nawet nie poczuł jak ochlapał go wodą. Boże...jaki on jest piękny, jeszcze te wilgotne włosy... Młodszy z każdą chwilą coraz bardziej wariował na punkcie Yoongiego. Nie umiał tego wytłumaczyć, nikt nigdy nie przywiązał siedo kogokolwiek, więc ta sytuacja była dla niego zupełnie nowa. Odkrywał z Minem nowe uczcia, których wcześniej nie potrzebował, a bez których teraz już nie mógłby żyć.
    Gdy starszy roześmiał się, Park po raz pierwszy zobaczył na jego twarzy tak szeroki uśmiech. Był całkowicie oczarowany, żałował że nie miał kamery w oczach, by móc uwiecznić ten moment i oglądać go w kółko.
    -Yoonnie...masz najpiękniejszy uśmiech, jaki w życiu widziałem...-powiedział, będąc wielkimi oczami zapatrzonym w ukochanego. Miętusek ściągając koszulkę, wywołał delikatno-różowy rumieniec na policzkach blondyna. Na pytanie o gotowość, Jimin lekko skinął głową, głośno przełykając ślinę. Stanął obok starszego, przeczesując jego włosy. Uznał to, za bardzo przyjemną czynność. Był skupiony na czesaniu mężczyzny, przez co nie zauważył że Suga przymierzał się do jego rozporka.
    -Y-Yoo-Yoonnie...-wyjąkał, nie wiedząc co powiedzieć. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, do czego dąży jego ukochany. Gdy zsunął jego spodnie, widać było jak nogi maluszka zadrżały, pod wpływem dotyku Mina.Jego oddech przyśpieszył, gdy kochanek masował jego męskość.
    -Skar...bie...-jęknął cicho, napawając się widokiem Yoongiego.
    -Twój maluszek też ma ich dość, pozbądź się ich Yoonnie, proszę...-wymruczał, co chwilę przygryzając wargę. Z jego ust uleciało głośne sapnięcie, kiedy chłopak zdjął jego bokserki.
    Gdy Suga drapał pośladki blondyna, jednocześnie całując jego męskość, Jimin drapał go po karku, pojękując słodko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. -Hyung...Hyung szybciej... proszę.. -wpłótł palce we włosy chłopaka, przyciskając go do siebie mocniej, ale tak żeby nie zrobić mu krzywdy. Suga uparcie dążył do zadowolenie blondyna, który powoli poruszał biodrami, by wzmocnić doznania.
      -Yoonnie...zwariuje...zaraz...-Wysoki głos Jimina wybrzmiał w całej łazience. Język i wargi ukochanego doprowadzały go do takiej rozkoszy, że maluszek wręcz piszczał nie mogąc ustać w miejscu.
      -Nie..nie mogę..-Park był pogrążony w ekstazie przez co nawet nie potrafił zakomunikować, żeby Min oddalił się, gdyż za chwile dojdzie w jego ustach. Delikatnie ciągnął go za włosy, nie wiedząc co zrobić z rękoma.
      -Min Yoongi! Boże...-Park wręcz zawył, gdy Min wsadził jego przyrodzenie na tyle głęboko, by uwolnić białą ciecz z jego prącia. Słysząc kaszel chłopaka, chciał zniżyć się by upewnieć sięczy wszystko okej. Zanim to zrobił, Yoongi zdążył pociągnąć go za koszulkę.
      -Hyung..nic Ci nie jes..-starszy przerwał mu pocałunkiem, w który Jimin przelał całą swoją miłość do mężczyzny. Zachłannie, ale i z odrobiną słodkości atakował jego usta, zasysając się na jego wargach. Objął także Mina, przytulając go do siebie mocno.
      -I nikt Cię nigdy już nie zmuści, bo własnoręcznie oderwę tym skurwysynom kutasy. -słowa te brzmiały absurdalnie z ust słodkiego blondynka, ale mimo jednocześnie budziły odrobinę grozy.
      -Zrobimy jeszcze wiele rzeczy, które będą Ci się podobały, skarbie. -zamruczał, już łagodniej, uśmiechając się do Yoongiego.
      -Oczywiście, mój Miętusku, zaraz naprawimy Twoje włoski. -ucałował go czule, wstając i ubierając się. Złapał za miseczkę, stając z powrotem nad ukochanym. Dokładnie centymetr przy centymetrze pofarbował włosy, cały czas się uśmiechając. Chciał zrobić to najlepiej, jak umiał. W końcu chodziło o jego chłopaka...no a raczej o osobę, którą chciałby nazywać swoim chłopakiem. Gdy pędzelkiem nałożył już całą farbę, odłożył narzędzia pracy na stolik, z rękawiczkami na rękach wrócił do Yoongiego.
      -Pędzelek pędzelkiem, ale moje ręce potrafią zdziałać cuda, więc pozwolisz że upewnię się, czy jest dobrze. -uśmiechnął się zadziornie, po czym malutkimi paluszkami, rozsmarowywał farbę na głowie Yoonniego powoli, bardziej masując go delikatnie. Dokładnie rozprowadził specyfik na jego włosach.
      -Już Yoonisiu -szepnął mu do ucha, zadowolony z samego siebie.

      Usuń
    2. Wiedząc, że Min nie będzie teraz w stanie ubrać żadnej koszulki, pobiegł do sypialni wracając po chwili z kocykiem, który owinął wokół ramion ukochanego.
      -Nie mogę pozwolić, żeby było Ci zimno. -objął go od tyłu, gdy siedział na taborecie. Nachylił się i cmoknął go w policzek, słodko się uśmiechając.
      -Musisz teraz wytrzymać 40 minut i spłuczemy. -oświadczył dumnie, odsuwając sie lekko, klaszcząc w dłonie.
      Gdy rzeczony czas minął, Park zaprowadził Yoongiego za mały palec do łazienki.
      -No co taki zaskoczony jesteś? Trzeba Cię spłukać. -zapytał, śmiejąc się cicho z miny Mina, gdy zaczął się rozbierać przed wejściem pod prysznic. Nagi Jimin stanął pod strumieniem wody, czekając na Yoongiego. Kiedy już oboje stali wewnątrz kabiny, Park znów zaczął masować skórę głowy Mina, stojąc przodem do niego i dokładnie zmywając farbę. Kurwa...ciemny ten kolor...ale mokre włosy zawsze są ciemniejsze, może będzie jaśniejszy, jak wysuszymy...oby...
      Wplątując palce we włosy Sugi z tyłu głowy, nagle zaczął go całować, jednocześnie nadal spłukując farbę, drapiąc go przy tym lekko.
      -Chyba już wszystko zmyte. -uśmiechnął się niewinnie, łapiąc za żel pod prysznic.
      -Ty mnie, a ja Ciebie. -zasygnalizował, wyciskając sobie na dłoń mydło. Roztarł je w rękach następnie wcierając w ciało Mina. Podrażnił się z nim trochę, mocniej napierając palcami na męskość starszego. Widząc, że Yoongi ewidentnie chciał więcej, przerwał mu pocałunkiem, następnie wyłączając prysznic.
      -Zachowaj najlepsze do sypialni, skarbie. -szepnął zmysłowo nad uchem Sugi, przygryzając lekko płatek jego ucha. Wyszedł spod prysznica, wycierając się. Osuszył porządnie włosy ręcznikiem, zostawiająć je lekko wilgotne. Ciało doprowadził do suchości, zostając z ręcznikiem owiniętym w pasie, gdyż swój szlafrok dał Yoongiemu. I tak pewnie zaraz będę leżał nagi w sypialni, nie ma sensu się ubierać.
      -Hyung, chodź wysuszę Ci włosy. -Park poklepał miejsce na taborecie, by starszy przed nim usiadł. Susząc włosy, z każdą chwilą uśmiech znikał z twarzy Jimina. Włosy Yoongiego były już prawie suche, a kolor nadal ciemny. zjebałem...
      -Yoonnnie...Yoonnie przepraszam....-cofnął się o dwa kroki, odkładając suszarkę.
      -BOŻE ZEPSUŁEM MIĘTUSKA! -Do oczy Parka napłynęły łzy. Czuł się bezużyteczny, widząc niebieskie włosy Mina.
      -Hyung, przepraszam, ja...ja...ja nie wiem czemu tak...starałem się naprawdę...zrobiłem wszystko zgodnie z instrukcją...przysięgam....-wystraszony maluszek, stał w bezruchu ze łzami spływającymi po policzkach.
      -Pójdę...ja pójdę się ubrać może...-wymamrotał zapłakany, uciekając do pokoju. Wszedł do sypialni, chcąc przejść przez nią do garderoby. Stojąc w drzwiach do swojej wielkiej szafy, odwrócił się w stronę Yoongiego, który i tak poszedł za nim.
      -Miętusku...Zawsze będziesz moim Miętuskiem, nawet jakbym pofarbował Ci włosy na czarno...-pociągnął noskiem, wydymając wargi i wyglądając przy tym niezwykle słodko.
      -Mam tylko nadzieje, że sie na mnie nie denerwujesz. -pochlipywał cicho, wycierając łzy.
      -Bo jak dla mnie w każdych Ci pięknie, kocham ten kolor, tak samo jak ten poprzedni i każdy następny też będę kochał. - Jimin, jesteś w emocjach. Zagalopowałeś się
      -Bo jesteś moim Miętuskiem - Park Jimin do cholery
      -Wszystko co na sobie masz, co robisz, mówisz, wszystko jest dla mnie idealne, zawsze. - Żyje się raz.
      -Bo bardzo Cię kocham, Min Yoongi i kocham wszystko co Ciebie dotyczy. -ostatnie zdanie wypowiedział drżącym głosem, spuszczając wzrok, wlepiając go w podłogę. Nie miał odwagi spojrzeć na Mina, gdyż wiedział, że nie dość iść był czerwony jak burak, to dodatkowo, łzy ponownie uleciały z jego oczu.

      Usuń
  16. -Yoonnie...YOONGI! -Jimin zaparł sie mocniej na nogach, pozwolając chłopakowi oprzeć na sobie cały ciężar jego ciała.
    -Yoonisiu patrz na mnie, proszę! Yoongi? -powtarzał się, łapiąc Mina za policzek, próbując podnieść jego wzrok na siebie, jednak bezskutecznie, gdyż mężczyzna stracił przytomność. Jiminowi zrobiło się niedobrze. Objął partnera, a że był dość drobnym mężczyzną i niezbyt silnym, ciągnął go do łóżka opierając na sobie. Położył go na plecach, następnie klepiąc delikatnie po policzku.
    -Yoongi, skarbie mój...obudź się błagam...-widząc, że to nie pomaga, spanikowany Jimin zaczął płakać, będąc po chwili kompletnie mokrym od łez.
    -BOŻE ZABIŁEM MIĘTUSKA -Park potrzebował by ktoś w tym momencie porządnie uderzył go w twarz, jednak jedyna osoba która mogłaby to dla niego zrobić lub chociaż go uspokoić, była właśnie nieprzytomna. Blondyn chwycił za telefon wybierając numer.
    -Tak, słucham?
    -Przyjedź tutaj natychmiast.
    -Ależ Panie Park, co się stało?
    -MASZ TUTAJ BYĆ ZA 10 MINUT NAJWYŻEJ Z CAŁYM SPRZĘTEM TO ROZKAZ! NIE ZA GADANIE CI PŁACE, WIĘC SIĘ KURWA POŚPIESZ! -wrzeszczał do słuchawki, rozłączając się. Jimin nie lubił szpitali. Jeździł do nich tylko w ostatczności i to do prywatnych klink, w których każdy znał jego imię. To jednak zdarzało się rzadko, gdyż Park wolał leczyć się w domu, stać go było na sprzęt medyczny i wszelkie leki, przez co mógł stworzyć w domu mini przychodnie jeśli tylko potrzebował. Miał nawet lekarza na wyłączność. Nie cierpiał całej szpitalnej papierkowej roboty, więc wolał się bez tego obejść, płacąc miesięcznie lekarzowi za leczenie tylko jego osoby. Wiedział, że Min nie chciał kontaktu ze służbą zdrowia, ale Park pieniędzmi potrafił załatwić absolutnie wszystko więc nie było się o co martwić.
    W czasie oczekiwania, na pomoc, Park ubrał siebie i Sugę, żeby nikt nie dotykał jego nagiego Miętuska, nawet jeśli to lekarz.
    -Yoonnie, przepraszam...-Jimin krztusił się własnymi łzami. Nie tak chciał, żeby to wyglądało. Czuł, że wszystko zepsuł, że nie dość iż popsuł włosy Mina to jeszcze powiedział coś, co zaszkodziło mu jeszcze bardziej. Może on nie teraz chciał to usłyszeć? Może on chciał, żebym go zabrał na jakąś wystawną randkę? Może zachowałem się zbyt..zwyczajnie? dziecinnie? zniewieściale? Może to ja wszystko zniszczyłem? Boże Yoonnie...A może on wcale nie chciał tego usłyszeć...nigdy? W końcu był zdenerwowany...wkurzył się, że nie dałem mu się pod prysznicem...i że chciałem się ubrać...chciał wyjść i nie wrócić...może to o seks chodzi... Park potrząsnął szybko przecząco głową, wcale tak nie uważał, ale jego zestresowana, przestraszona i spanikowana wyobraźnia płatała mu ogromne figle, przez co chłopak cały drżał nie wiedząc, co będzie gdy Min się obudzi. Było to jego PIERWSZE wyznanie miłości w życiu. Wcześniej mówił tylko samochodom, że je kocha. Nigdy nikomu nie powiedział, że jest zakochany. Było to dla niego przełomowe, a jednocześnie bardzo stresujące wydarzenie. Nie wiedział, jak to się robi, nawet na filmach tego nie widział, był absolutnie zagubiony w nowej sytuacji, a do tego towarzyszące mu przerażenie o zdrowie ukochanego wcale mu nie pomagało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu wpuszczony do mieszkania przez obsługę lekarz wbiegł do sypialni, a Jimin poderwał się na równe nogi z łóżka, na którym siedział u boku Mina.
      -NO DŁUŻEJ SIĘ NIE DAŁO!?
      -Robiłem, co w mojej mocy Panie Park, jestem najszybciej, jak było to możliwe. -wyjaśnił mężczyzna, zabierając się do badania Yoongiego.
      -Dobra Seokjin, zamknij się już i go zbadaj, chce wiedzieć co z nim. -warknął Park, nakładając na siebie swoją starą otoczke.
      -Panie Park...-zaczął Kim, odsuwając się po badaniu.
      -Pana...koledze, nic nie grozi. To zwykłe omdlenie, jego oddech jest stabilny, tętno nie jest przyśpieszone, proszę przygotować mu dużą ilość wody po obudzeniu się i ograniczyć stresujące sytuacje, przynajmniej do końca dnia. Nadmierny stres wywołał utratę przytomności, tak się dzieje, gdy w grę wchodzą duże emocje. -wyjaśnienie uspokoiło Parka, wiedział że życiu Miętuska nie zagraża już niebezpieczeństwo, więc mógł się skupić na oczekiwaniu aż Yoongi odzyska przytomność.
      -To dobrze, wyjdź już. -powiedział stanowczo, nie odrywając spojrzenia od Sugi.
      Siedział nad nim cały czas, z przygotowaną szklanką wody. Przykrył ukochanego kołdrą, robiąc mu też chłodne okłady na czoło.
      -Miętusku mój jedyny proszę....-szepnął, po czym próbował rozmasować sobie kark, który bolał od ciągłego nachylania się nad ukochanym.
      -Wiesz co? Wyglądasz pięknie w tym kolorze, już go zdążyłem pokochać. Jest świetny. -uśmiechnął się, pociągając zaczerwienionym od płaczu noskiem. Wtedy Min zaczął powoli otwierać oczy, czego Park nie przegapił, gdyż nachylony patrzył prosto w nie. Zdjął z jego czoła okład, przytulając się delikatnie do Sugi, chowając twarz w torsie starszego.
      -TAK SIĘ WYSTRASZYŁEM...-znowu zaczął drżeć i cichutko płakać, ale tym razem bardziej ze szczęścia, niż smutku.
      -Jak dobrze, że już się obudziłeś....skarbie przepraszam, wszystko dzisiaj popsułem, ale mój prywatny doktor Cię obejrzał i powiedział, że nic Ci nie jest, więc nie bój się, ale powiedział, że powinieneś napić się wody. -podniósł się podając mu szklankę ze stolika nocnego.
      -Boże nie powinienem tyle gadać, dopiero się obudziłeś...-spuścił wzrok skruszony, że znowu nawalił przez własne zdenerwowanie.

      Usuń
  17. -Dokładnie, zamknij się, teraz ja będę mówić. - Słysząc te słowa, Parkowi znowu zrobiło się niedobrze. Jimin na co Ty liczyłeś, co? Że się obudzi i zacznie Ci słodzić? Że Cię zechce? Żałosny jesteś. Blondynowi znowu zaszkliły się oczy, był już zmęczony dzisiejszym dniem. Zdenerwowany sobą i całą tą sytuacją. Na co dzień nigdy nie był tak wrażliwy i delikatny, co bardzo go irytowało, a dodatkowo Min wyraźnie się z nim droczył. Więc gdy mężczyzna ułożył go koło siebie, nawet się nie uśmiechnął.Wręcz przeciwnie, był zły. Miał ochotę trzasnąć drzwiami, by Suga w końcu przestał bawić się jego uczuciami. Czuł się zlekceważony. Nigdy, nikogo tak nie potraktował, jak Yoongiego. Powiedział mu rzeczy, jakich myślał, że nie powie do końca swojego życia. Darzył go uczuciami, których nawet nie wiedział, że jest w stanie okazać, a pierwszy co usłszał to zamknij się Chciał, po prostu by ten dzień się skończył. By mógł zasnąć i nie myśleć o tym, że Min tak chłodno potraktował jego wyznanie.
    -Jak tak dalej pójdzie, nigdy nie będę w stanie Cię zdominować.
    -Dla chcącego nic trudnego. -mruknął pod nosem, nie kryjąc zdenerwowania.
    - Mówiłem, że wyjdę jak się ubierzesz… a ty nawet mnie przyodziałeś, wiesz, co to znaczy? - słysząc te słowa, Park zacisnął dłonie tak mocno, że aż zbielały mu kostki. Próbował, jak mógł by się nie rozpłakać, ale i tak pojedyncze łzy spływały po jego policzkach. O dziwo Min nie chciał wyjść, wręcz przeciwnie. Gdy poczuł jego usta w okolicy swojego pępka, poczuł jak cały się roztapia. Poczuł, jak mocny ślad pozostawia tam starszy przez co wręcz zapiszczał i gwałtownie przykrył wargi dłonią. Nie umiem się na niego denerwować... Miał słabość do mężczyzny, który wystarczy, że kiwnął palcem, a Park był już w stanie zrobić dla niego absolutnie wszystko.
    Był zmieszany, nie wiedział czy powinien poddawać się przyjemnością, gdy nie znał zamiarów Mina względem niego. Jiminie, jednak nie dam rady mówić bez płynów Głos ukochanego, był dla niego jak fala gorącej wody, która zalewała go całego i pochłaniała na dno.
    -Yoonisiu...-szepnął, wpijając się w jego usta z zachłannością, tak jakby miał to być ich ostatni pocałunek, który chciałby sobie przypominać do końca życia i który stałyby się jego sensem istnienia.
    Jednakże to co się po chwili stało, zdecydowanie nie zapowiadało na koniec ich relacji, a zdecydowanie na jej szybki rozwój. Pozwalał mu mówić spokojnie, nie naciskał na niego ani mu nie przerywał. Usiadł na łóżku, z typową dla niego poważną miną. W jednej chwili dowiedział się tylu rzeczy na raz, że musiał przez moment pomilczeć i przemyśleć to co usłyszał. Wiedział, że Min przekazał mu wiele negatywnych informacji o sobie. Każda racjonalnie myśląca osoba na jego miejscu, byłaby tym oburzona i zastanawiałaby się czy w ogóle chce mieć z nim cokolwiek wspólnego. W końcu kto normalny wiązałby się z mężczyzną, który nie dość, że pochodzi z burdelu to jeszcze ma na pieńku z gangsterami i przemysłem narkotykowym.
    Jednak dla Parka liczyło się w tej chwili tylko jedno. Kocham Cię Park Jimin, odkąd bezwładnie leżałem na skórzanym fotelu w twoim samochodzie. Po tych słowach, nic nie było już ważniejsze dla blondyna, który poczuł się głupio, że nawet przez chwile pomyślał o tym, że Min mógłby chcieć go wykorzystać.

    OdpowiedzUsuń
  18. Jimin, wszedł pod kołdrę, siadając na przeciwko Yoongiego.
    -Przytulnie pod tą kołdrą, to fakt, ale chyba odrobinę za duszno, nie uważasz? -powiedział łągodnie, zdejmując z nich powoli materiał.
    -Słuchaj mnie teraz uważnie. -ostrzegł, zanim przeszedł do konkretów.
    -Pozwól, że teraz przedstawię Ci moją wersję, tego co powiedziałeś. -westchnął, układając sobie w głowie wszystko to, co chciał powiedzieć.
    -Nazywasz się Min Yoongi i jesteś moim sensem życia. W związku z czym, nie pozwolę byś nie istniał w świecie, skoro dla mnie jesteś jak cały wszechświat. Załatwię wszystkie potrzebne dokumenty. Zarejestrujemy Cię w kartotece urodzeń i będziesz mieć dokładnie takie same prawa, jak każdy inny człowiek. Masz moje słowo, że nigdy nie skorzystam już z jakichkolwiek usług w jakimkolwiek domu publicznym. Nie pozwolę też Twojej mamie się Tobą zajmować, nie po tym co kazała Ci robić. -Jimin czuł się paskudnie z faktem, iż prawdopodobnie przeleciał już każdą męską dziwkę w burdelu matki Yoongiego. Zdawał sobie sprawę z faktu, iż chłopak także musiał mu mieć to za złe, co nie poprawiało jego nastroju.
    -Wykształcenie to też nie problem. Jak dla mnie, nie musisz nawet nic robić, jeśli nie będziesz chciał. Zapewnię Ci wszystko, czego zapragniesz. Jednak jeśli jest coś, o czym zawsze marzyłeś powiedz mi. Załatwię Ci kształcenie wśród najlepszych i w najlepszych warunkach. -zapewnił, podkreślając że nic nie stanowi dla niego problemu. Chciał ukoić obawy w sercu Mina, pokazując, iż od teraz nic złego go nie spotka. Nie, jeśli będzie przy nim.
    -Co do narkotyków...-z ust Parka uleciało ciche westchnięcie. -To dlatego widziałem Cię w tej dzielnicy dealerów, prawda? -zapytał, patrząc mu w załzawione oczy.
    -Nie płacz Yoonisiu. -wytarł delikatnie krople wody z policzków Yoongiego, delikatnie się uśmiechając. Objął go, przykładając sobie jego głowę do piersi, głaszcząc czule po włosach.
    -Jesteś przy mnie bezpieczny. To środowisko już Ci nie zaszkodzi. Nikt Cię nie skrzywdzi masz moje słowo. Postawię na nogi wszystkie służby, żeby bronili Cię wtedy, gdy ja nie będę mógł. Już nic Ci nie grozi. -Pocałował go w czubek głowy.
    -To, że powiedziałeś mi, że mnie kochasz jest dla mnie najważniejsze. Nic innego poza Tobą i tym, że mnie kochasz nie jest dla mnie ważne. -Park poczuł, jak robi mu się niedobrze od stresu, związanego z tak poważnym wyznaniem.
    -Odkąd tylko wziąłem Cię do siebie całego poobijanego, tak niesprawiedliwie skrzywdzonego, czułem że między nami nie skończy się na tym jednym spotkaniu. Wiem, że nie chcesz czerpać korzyści, ale ja chcę Ci te korzyści i możliwości dać. Będę dbał o Ciebie, byś zawsze mógł być u mojego boku i nie pozwolę Ci wrócić do tamtego piekła. -Złączył ich wargi w namiętnym pocałunku, pełnym zrozumienia. Chciał dać mu znać, że teraz jego życie się zmieni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przytulił go z całej siły, mimo iż do najsilniejszych nie należał. Trwali tak chwilę w uścisku, nie mówiąc nic, próbując opanować emocje.
      -Wiesz, może i jestem maluszkiem, ale potrafię naprawić i załatwić wiele rzeczy, a dla Ciebie jestem w stanie nawet zabić. Bylebyś tylko był koło mnie cały i zdrowy. -Dodał ze szczerością w głosie. Odnalazł nowe powołanie w życiu. Zapewnienie dobrobytu i ochrona jego ukochanego dała mu nadzieje na nowy początek. Przez moment nawet pomyślał o przystąpieniu do pracy, by zwiększyć swoje wpływy. Min Yoongi sprawiał, że Jimin pragnął czynić rzeczy, z których wcześniej drwił oraz chciał stać się rodzajem człowieka, którym gardził całe swoje życie. To zdecydowanie był największy dowód na jego miłość, jaką mógł dać starszemu.
      -Zawsze będę o Ciebie walczył, Min Yoongi. -szepnął wprost do jego ucha, by tylko on mógł to usłyszeć.
      -Nikomu Cię nie oddam, a Ty pamiętaj, że jestem jedynym Maluszkiem, którego kochasz. -podkreślił swoją przynależność, układając się w jego objęciach.
      -Mówiłeś, że mam się nie ubierać. -zamruczał, kreśląc kółeczka na torsie ukochanego swoimi malutkimi paluszkami.
      -Pozwól, że naprawię swój błąd. -Odsunął się od niego, zdejmując koszulkę i rzucając ją na bok wraz ze swoimi spodniami i bielizną. Położył się na plecach na łóżku wyciągając ręce w stronę Mina.
      -Chodź do mnie, mój Miętusku. -poprosił uroczo i zalotnie jednocześnie, chcąc znowu mieć go u swojego boku, najszybciej jak tylko było to możliwe.

      Usuń
  19. -Yoonisiu, jeśli chcesz się uczyć, to ja zrobię wszystko, żeby zapewnić Ci najlepszą z możliwych szkół. Nie wiedziałem, że pasjonuje Cię literatura…-Wtedy Park zdał sobie sprawę, jak niewiele wie o swoim ukochanym. Poprawię się, będę o nim wiedział każdego dnia coraz więcej. Chciał go lepiej poznać i wiedział, że teraz będzie miał możliwość.
    -Nie martw się, dostaniesz każdą książkę, jaką zechcesz, zrobię Ci Twoją własną małą bibliotekę. Masz moje słowo. Przeniesiemy się do większego mieszkania, będziesz miał swój kącik do nauki i swoich zainteresowań, o wszystko zadbam kochanie. -Przytulił do siebie Mina, który trzymał go za koszulkę. Mocno trzymał mężczyznę w objęciach, głaszcząc go po głowie, gdy ten zaczął płakać ze szczęścia.
    -Hyung nie tyle, że może, ale musi zostać ze swoim Maluszkiem do końca świata. -uśmiechnął się, czując przyjemne drapanie. Późniejszy pocałunek był zwieńczeniem wszystkiego, co w nich się nagromadziło odkąd się poznali. Jimin czuł, jak zalewa go niepohamowane ciepło, które dodatkowo potęgowały ruchy jego partnera.
    -Maluszku, czy to nie nasz pierwszy pocałunek jako para? -Park zaczerwienił się, chowając twarz w koszulce Yoongiego z zawstydzenia. Przytaknął, potwierdzając słowa starszego, nie wierząc, żę wplątał się w pierwszy w jego życiu związek.
    Czuł się spełniony. Od tego momentu, pragnął poukładać sobie życie z Minem, by całe życie mógł słuchać, jak ten niski głos, który tak sobie ukochał mówi do niego Maluszku
    Nigdy, przez całe swoje życie, nie przeszłoby mu przez myśl, że będzie w stanie kogoś pokochać i to do tego stopnia, jak pokochał Yoongiego. Nie przeszkadzała mu jego przeszłość, pochodzenie czy problemy. Kochał go takiego, jakim był.
    A dla młodego blondyna, ten jeden konkretny miętusek, który uważał że nie istnieje był najbardziej perfekcyjnym człowiekiem, jakiego spotkał w swoim marnym życiu.
    Leżąc nago na łóżku, przyglądał się swojemu chłopakowi, jak krok po kroku pozbywa się ubrań. Wtedy poczuł pierwszy raz, że się stresuje. Nigdy przed seksem, nie czuł tak mocnych motyli w żołądku, że aż zrobiłoby mu się niedobrze, a już tym bardziej nie stresował się. Zawsze to on dominował, więc ta sytuacja była dla niego nowa. Do tego też nigdy nie kochał się z nikim z miłości. Nagle odczuł, że pragnie zadowolić Mina, najlepiej jak się da, przez co tylko bardziej się zdenerwował. Uspokój się Jimin, przecież wiesz co robić..przecież wiesz...co...powinieneś...robić...o boże jaki on cudowny… Park ślepo zapatrzył się na oblizującego usta miętuska. Był nim całkowicie zauroczony atrakcyjnym mężczyzną.
    Gdy tylko Yoongi, położył się na nim, obciążając go całym ciałem, Park objął go niczym koala nogami i rękoma, przytulając się do niego mocno. Uśmiechał się cały czas, ciesząc się z bliskości starszego.
    -Yoonnie…-zaśmiał się, gdy usłyszał uwagę odnośnie zimna. - Jesteś kochany. -pocałował go w policzek, czując że nieco się rozluźnił. Jednak nie trwało to długo. Chwilę potem, ponownie przeszło go napięcie. Min wargami rozpoczął eksplorację ciała Jimina, nie omijając nawet najdrobniejszych szczegółów. Nikt, nigdy, nie potraktował Parka z taką delikatnością.
    Subtelne pocałunki, muśnięcia wilgotnych warg ukochanego i powolne cieszenie się jego ciałem, było dla maluszka o wiele bardziej podniecające, niż jakikolwiek szaleńczy, sprośny stosunek, jaki odbył w życiu. Wystarczyło parę chwil, by członek Jimina nabrzmiał pod wpływem dotyku Yooongiego. Młodszy przygryzał wargę, oddychając głośniej. Im niżej schodził Min, tym głośniej wybrzmiewał jego oddech, którym otulał jęki przyjemności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. -Miętusku...a-ach…-chłopak mruczał, wijąc się na czarnej pościeli, pokazując się od zupełnie innej strony. Park nie miał pojęcia, jak uległy partner powinien zachować się w tej sytuacji. Starał się nie dawać tego po sobie poznać, ale widać było w jego oczach zmartwienie, które starał się ukryć. Jednak, pragnął tego z całego serca. Chciał móc mówić Minowi w trakcie, jak bardzo go kocha i jak dobrze mu przy nim.
      Nigdy nie odzywał się podczas stosunku, poza jękami, dlatego miała to być nowa odmiana dla niego.
      Widział, po miętusku, że on też tego chce. Dostrzegł też, że nie tylko on się martwi.
      -Yoo..Yoo..Yooonnie…-próbował coś powiedzieć, ale starszy pieścił jego czułe miejsce w okolicach ud, przez co był jedynie w stanie jęknąć głośno, wyginając lekko kręgosłup w łuk.
      Kiedy starszy całował jego męskość, Jimin przeczesywał swoje włosy dłońmi, targając je.
      W końcu Min wrócił do niego, całując go, przez co blondyn na chwilę zamilkł.
      Lądując na brzuchu, maluszek czuł jak jego serduszka jeszcze bardziej przyspiesza. Oho..to teraz...ale...ale...liczyłem, że będę mógł na niego patrzeć… Z myśli wyrwały go dłonie Yoongiego, drażniące każdy krąg jego kręgosłupa po kolei. Jeśli mój Miętusek tak chce, to ja też. Jimin bezgranicznie ufał partnerowi i oddał mu się posłusznie wiedząc, że nie pożałuje. Uśmiechnął się szeroko, czując masaż pośladków, gdyż był on dla niego wyjątkowo przyjemny.
      W końcu to jego ukochany, zaczął mówić o swoich zmartwieniach, a Jimin pierwszy raz wiedział co odpowiedzieć i jak się zachować.
      -Skarbie…-mruknął, próbując się przekręcić na plecy, by spojrzeć na Mina.
      -Mój Miętusku, nie bój się mówić mi o takich rzeczach. -zaparł się na łokciach, podnosząc się nieco.
      -Ciuchutko Yoonnisiu…-poprosił, wpatrując się w ukochanego.
      -Ja też nigdy tego nie robiłem, nie jako ten uległy. Nawet nie wiesz, jak bardzo się stresuje. Nie wiem jak mam się zachowywać, żeby było Ci przyjemnie...nie wiem co lubisz, a chciałbym Ci dogodzić. -wymamrotał, zawstydzając się.
      -Nie bój się. Nie bój się mnie mocniej złapać, nie bój się zrobić tego, czego zawsze chciałeś spróbować. Pragnę, żebyś zrobił wszystko to, co zawsze chciałeś zrobić ,Yoonnie..-usiadł naprzeciw niego, biorąc jego policzki w dłonie.
      -Już jestem z Ciebie dumny, najdumniejszy na świecie. Zapewniam Cię, że się nie zawiodę. Te parę pocałunków, cały Twój dotyk, były bardziej podniecające niż wszystkie stosunki w moim życiu. Nikt tak na mnie nigdy nie działał i nie zadziała. -spoglądał prosto w jego oczy.
      -Kochanie i Ty i ja nauczymy się wielu rzeczy. Z czasem będziemy w tym wszystkim swobodniejsi. -pocałował go, czule, przekazując całą miłość, ale też własne obawy, jakie w nim szumiały, by wiedział że nie jest sam.
      -Spójrz na mnie i słuchaj. NIkomu nie ufam tak, jak Tobie. Chcę, żebyś zrobił ze mną wszystko to czego pragniesz, Min Yoongi. Kocham Cię i pożądam Cię bardziej, niż duszący się pod wodą człowiek pożąda powietrza. -przylgnął do jego ciała, ocierając się o niego.
      -Weź mnie Yoonnie, proszę...chcę, żebyś mnie przeleciał. -szepnął mu do ucha, lekko je podgryzając i jęcząc wysokim tonem głosu, w którym słychać było, jak napalony był maluszek, czekając na bliskość swojego ukochanego hyunga.

      Usuń
  20. Park doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że ta sytuacja jest dla jego partnera zupełnie nowa. Wiedział, że nigdy tego nie robił, nawet jeśli by mu nie powiedział, dostrzegłby to w jego oczach. Jednakże kompletnie mu to nie przeszkadzało. Uważał za uroczy, sposób w jaki się z nim obchodził. Dla maluszka też była to nowość. Nikt nie traktował go nigdy z taką czułością.
    Gdy chwycił go za stopę, Jimin spojrzał na niego z grymasem zaskoczenia. Nie spodziewał się, że jego miętusek zacznie w tak….niestandardowy sposób. Miałeś to zaplanowane, Min Yoongi? Nigdy nie sądził, że można sprawić przyjemność poprzez stopy. Pocałunki starszego były pełne słodyczy, która zalewała ciało Parka. Było to zupełnie nowe doświadczenie. Wcześniej potrafił czuć jedynie żądze i niepohamowany popęd seksualny, jednak teraz nigdzie mu się nie spieszyło. Czerpał przyjemność z każdego dotyku, muśnięcia warg. Drobne gesty cieszyły go bardziej, niż możliwość wyżycia się na wykupionej dziwce. A wszystko to, przez miłość do starszego.
    -Boże Yoonnie…-jęknął przeciągle, gdy Min nachylił się nad jego wejściem i zaczął je muskać językiem. Spiął się cały, wyginając kręgosłup w łuk. Dreszcze obleciały całe jego ciało. Głos Parka nagle był o wiele wyższy, wręcz piskliwy. Dominujący, powiewający chłodem Jimin zniknął gdzieś pod wizerunkiem maluszka.
    Młodszy nie zdawał sobie sprawy z tego, jakie uczucie towarzyszy osobie uległej podczas seksu. Nigdy nie był tą osobą i zdał sobie wtedy sprawę z tego, jak bardzo musiało mu zależeć na Yoongim, że zgodził się na coś takiego, bez większego problemu i narzekań.
    Tak naprawdę chciał tego, Min pobudził w nim takie żądze, że dniami i nocami myślał o tym momencie. Starszy skutecznie zawrócił młodszemu w głowie.
    -Ach Yoongi! -pisnął gdy mężczyzna wsadził w niego palce. Widząc spanikowane spojrzenie ukochanego, od razu próbował go uspokoić.
    -Spokojnie, spokojnie skarbie, wszystko w porządku, kontynuuj. -oddychał nierównomiernie, próbując coś powiedzieć. Przygryzał wargi, czując że zalewa go fala ciepła. Widział z jakim zafascynowaniem patrzył na niego Min. Jest taki słodki, tak uroczy, bez skazy. Chcę chronić go w każdej sekundzie, minucie, godzinie. Mój najpiękniejszy Miętusek.
    -G-głębiej. -poinstruował go krótko, zaraz później stękając donośnie, gdy Min docisnął głębiej palce w jego wnętrzu. Poczuł, jak zaciska się wokół Yoongiego. Drapał pościel, nie wiedząc co zrobić z rękoma.
    -Jeszcze...jeden...palec…-wysapał, chcąc więcej, a ukochany spełnił jego prośbę, dokładając trzeci. Głos Parka brzmiał jak erotyczna melodia, podkręcana na coraz to wyższy poziom głośności. Długie palce starszego idealnie zaspokajały potrzeby młodszego. Wypełniały go doskonale, do tego stopnia że maluch wręcz krzyczał, czując je w sobie.
    -Maluszku? -Czuł jak Min wyrywa go z dzikiego transu, w który sam go wprawił.
    -Kochanie, proszę, mówi mi jeśli coś jest nie tak…-Jimin próbował złapać oddech, by móc odpowiedzieć chłopakowi.
    -Wszystko...jest...dobrze...najlepiej….kurwa Yoonnie…-nie mógł się powstrzymać przed przekleństwem.
    -Naprawdę nigdy...tego nie robiłeś…? -zapytał z niedowierzaniem. -Nie uwierze...jak mi powiesz...że...to Twoja pierwsza palcówka…-wyjęczał, gdy ukochany powoli wyciągał palce.
    -Yoonisiu, chodź do mnie. -poprosił, by na chwilę się nad nim nachylił. Gdy to uczynił, Park ujął w obie dłonie jego twarz, patrząc mu głęboko w oczy.
    -Żarcik. Uwierzyłbym Ci we wszystko, nawet jeśli byłoby to jawne kłamstwo. -zachłannie wpił się w jego wargi, nadając szybszego tempa ich zbliżeniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. -Miętusku, jestem gotowy…-jęknął między pocałunkami, dając mężczyźnie zielone światło do działania. Starszy zaś odsunął się od niego i łapiąc go za ręce przysunął bliżej siebie.
      Zaplótł nogi wokół jego bioder, mocno je zaciskając.
      Gdy mężczyzna wchodził w niego powoli, Park krzyknął głośno na całe mieszkanie.
      -YOONGI! -zacisnął mocno powieki, a mimo to łzy pociekły z jego oczu. Oddychał coraz szybciej, przez ból, jaki zadawał mu członek partnera. Pojękiwał, próbując się przyzwyczaić do tego uczucia. KIedy palący ból powoli zamieniał się w ogień przyjemności, Jimin otworzył
      oczy by móc w końcu spojrzeć na ukochanego.
      -Nie...nie...nie przestawaj. Prosze…-maluszek zapewnił partnera, że wszystko z nim w porządku. Park czuł, jak zaciska się wokół członka chłopaka, który nabrzmiewał w nim coraz to bardziej. Jimin odchylał głowę do tyłu, wyginając się i wijąc pod wpływem ukochanego, któremu nagle nie podobało mu się, że nie nawiązują kontaktu wzrokowego.
      -Maluszku, patrz na mnie! -Park zadrżał i wziął gwałtowny oddech. Nagły napływ dominowania ze strony Mina podniecił go do tego stopnia, że czuł to w każdej części swojego ciała.
      -Powiedziałem, patrz na mnie Jiminie….-Maluch nie chcąc drażnić ukochanego, spojrzał na mężczyznę. Obłęd płonął w jego źrenicach, zmieszany z błyskiem i miłością był jak najszczersza deklaracja uczucia.
      -Maluszku...Jimisiu...tak bardzo Cię kocham, tak strasznie mi dobrze…-Z kącików oczu Parka znowu wypłynęło parę łez tym razem spowodowane szczęściem. Nigdy tak często nie słyszał, że jest kochany. Nawet od matki nigdy tego nie słyszał.

      Usuń
    2. Yoongi był najlepszym, co spotkało go w życiu. Dzięki niemu, wierzył że może zmienić swoje życie. Dzięki niemu chciał zmienić swoje życie.
      -Yoonisiu...kocham Cię….-mieszały się w nim wszystkie emocje świata. Rozpalony pożądaniem, chciał krzyczeć całemu światu jak bardzo go kocha.
      -Boże Miętusku….mocniej...błagam mocniej...proszę…-Jimin wręcz majaczył opętany ekstazą, jaką wywołał Yoongi.
      -Min Yoongi…-czuł jak męskość partnera, jest gotowa wypełnić jego wnętrze. Wbił paznokcie w plecy Mina, drapiąc go bezlitośnie.
      -YOONGI! BOŻE YOONGI! -Pisnął głośno, gdy dochodził w objęciach ukochanego.
      Cały drżał nawet chwilę po tym gdy oboje szczytowali. Trząsł się w ramionach Yoongiego.
      Po tym, jak starszy wyszedł z niego, młodszy sapnął jeszcze pod wpływem dyskomfortu.
      Leżał tak, cały spocony, pachnący seksem, rozczochrany, z ciemno czerwonymi ustami od zgryzania ich. Jego partner wyglądał podobnie, przez co Park aż westchnął na jego widok.
      -I jak kochanie? -Jimin zanim odpowiedział, położył się mu na brzuchu, patrząc na niego nieprzerwanie.
      -Byłeś wspaniały, Min Yoongi. -pocałował go szybko, przygryzając dolną wargę ukochanego.
      -Jak będziesz się uczył w takim tempie, to szybciutko mnie prześcigniesz. -uśmiechnął się szeroko, dając mu buzi w nosek.
      -Powtarzaj, skarbie. Powtarzaj mi to aż do śmierci, każdego dnia. -Ocierał się o niego, jak mały zwierzak, co miało bardziej uczuciowy niż erotyczny wydźwięk.
      -Tak bardzo Cię kocham, Yoonnie..całym sobą. Nigdy nie oddam Cię nikomu. Jesteś tylko mój. -podkreślił uśmiechając się delikatnie.
      -AH! JIMISIU! -nagły przypływ energii partnera zaskoczył Parka.
      -U..urodziny? -patrzył na niego z niedowierzaniem. Pamiętał o tym. Myśli o mnie. Kocha mnie. Maluszek znowu zaczynał płakać, za dużo szczęści spotkało go ostatnimi czasy.
      -Trzy...trzy...trzynasty...trzynasty października…-załkał przez łzy, cały roztrzęsiony.
      -Nigdy nikt o nie nie pytał….a że pytasz Ty...najważniejszy dla mnie...to jeszcze więcej to dla mnie znaczy. - wyjaśnił, rozczulony zachowaniem ukochanego. Pociągnął go za dłonie, by usiadł. Zasiadł na nim, wplątując palce w jego włosy. Pocałował go mocno, a czując dłonie ukochanego na swoich policzkach, pozwolił by łzy spływały na jego palce.
      -Ale do nich jeszcze trochę czasu. -dodał, mimo iż było to zaledwie parę dni.
      -Kochanie…-zaczął niskim tonem, kreśląc palcem kółeczka na jego torsie.
      -Noc jest jeszcze młoda, mój miętusku. -uśmiechnął się zadziornie.
      -Porywam Cię w jedno miejsce. -cmoknął szybko jego wargi, po czym pobiegł do łazienki, lekko utykając bo mimo delikatności Yoongiego, bolał go tyłek. Zdawał sobie sprawę z tego, jak śmiesznie musiał wyglądać. Po drodze zabrał ubrania, a w łazience wziął szybki prysznic. Ułożył idealnie włosy i poprawił twarz makijażem, a ciało spryskał drogimi perfumami. Ubrany z góry do dołu na czarno, wyszedł idąc z powrotem do sypialni, stając w progu ze skórzaną kurtką w ręce.
      -Chodź kochanie. -uśmiechnął się zadziornie, zakładając kurtkę. Podchodził bliżej łóżka, wyciągając z kieszeni kluczyki od swojego ferrari.
      -Jedziemy na przejażdżkę. -powiedział poważnie, obracając klucze w dłoni. Zaraz po tym szczeniacko się śmiejąc. Nagle maluszek był otoczony był znów zawadiacką aurą, która wiała od niego przy pierwszym spotkaniu.
      -Poczekam na Ciebie, aż się pozbierasz, mój piękny. -spojrzał na niego wygłodniałym spojrzeniem, całując go na koniec namiętnie. Doskonale wiedział, jak bardzo Suga chciał pojechać z nim na wyścigi. W związku z tym to właśnie chciał uczynić. Kiedy ukochany wstał z łóżka wybierając ubrania z garderoby Parka, Jimin chwycił za telefon.
      -Hyun? Powiedz wszystkim, żeby szykowali dla mnie pieniądze, wygrana będzie tylko formalnością. -warknął do urządzenia z satysfakcją, rozłączając się.

      Usuń
  21. -Kochanie, wyglądasz tak seksownie, że nie będę mógł się skupić na prowadzeniu. -zawarczał na widok partnera, który doskonale dobrał ubrania z jego garderoby.
    -To niebezpieczne nosić tak obcisłe spodnie w miejscu publicznym, gdy jestem obok. -zbliżył się do mężczyzny, przyciągając go do siebie za klamrę od paska spodni.
    -Nie będę umiał się powstrzymać przed dotykaniem Cię, nawet przy tłumie ludzi. -Zarzucił na jego ramiona kurtkę. -Będę musiał zabić każdego, kto zlustruje wzrokiem Twoje nogi bo ten boski widok jest przeznaczony tylko dla mnie. Z naciskiem na tylko. -warknął mu do ucha, przygryzając jego płatek. Zaciągnął go do garażu, gdzie wybrał dokładnie ten sam samochód, którym pierwszy raz wiózł Yoongiego. Usiadł za kierownicą, zaciągając się zapachem ukochanego samochodu.
    -Jimin. To ten, prawda? -Park uśmiechnął się zadziornie pod nosem, odpalając silnik.
    -Nigdy nie zapomnę tego uczucia, gdy po raz pierwszy w nim siedziałem. Te fotele są takie… hm. Nawet w tamtym obezwładnionym stanie było mi wygodnie.
    -Tak kochanie, to dokładnie ten sam samochód. -widząc rozmarzony wyraz twarzy ukochanego odczuł dziką satysfakcję.
    -Kochanie, dla Ciebie chciałbym być idealny. Dam Ci wszystko, czego zapragniesz, będę starał się dla Ciebie ze wszystkich sił. -Położył dłoń na ręce Yoongiego, która spoczywała na jego kolanie.
    -Ale nie jestem idealny, mam wiele...wiele wad. Jestem zepsutym człowiek, Yoonnie. To że dla Ciebie staram się być aniołem bo Cię kocham, to nie zmienia faktu, że wyrządziłem wiele złego wielu ludziom. Jestem najgorszym z możliwych typów, skarbie. Dlatego przysięgnij mi, że cokolwiek by się dzisiaj nie wydarzyło, to nie będziesz się mnie po tym bał, dobrze? Pamiętaj, że dla Ciebie zawsze jestem Twoim Jiminnim i nic tego nie zmieni, ale jednak mój zepsuty charakter nie pozwala mi być dobrym dla innych. -Chwycił go gwałtownie za podbródek przyciągając do siebie i całując namiętnie, równie szybkim i zdecydowanym ruchem odsuwając go od siebie.
    -Jesteś w błędzie, mój drogi. Zasługujesz na kogoś o wiele, o niebo lepszego niż ja. A dla mnie jesteś najcenniejszym skarbem, więc nie mów że jesteś bezużyteczny, bo będę musiał Cię ukarać, kochanie. -warknął, dłonią ściskając lekko za jego przyrodzenie. Nie za mocno, by go nie zabolało, ale wystarczająco by z ust starszego uciekł jęk.
    -Miętusku mój, nic nie musisz mi oddawać. Kochaj mnie, tak jak to robisz teraz i to wszystko czego od Ciebie chcę. -musnął ponownie jego wargi, tym razem o wiele subtelniej i sam się nad nim nachylił. Wrócił na siedzenie, wyjeżdżając z garażu.
    -Nie będziesz musiał, skarbie. Zaufaj mi. -Park doskonale wiedział, że pasażerowie podczas wyścigu są zabronieni, jednak on postanowił złamać ten zakaz. Kiedy starszy przygryzł płatek jego ucha, Park docisnął pedał gazu, a warkot silnika zlał się z jego warknięciem.
    -Oj Yoonnie, jeśli tak mnie będziesz obserwował z bliska, to może być to niebezpieczne. -mruknął z satysfakcją.
    Kiedy dojechali na miejsce, wszystko było chaotyczne. Smród spalin, dziwki, dealerzy, przestępcy. Cała kryminalna śmietanka tego miasta.
    -Patrzą, bo nigdy nie przyjechałem z kimś, a moje nazwisko tutaj zna każdy. -powiedział dumnie, choć nie był to powód do dumy.
    -Nie martw się, kochanie. Trzymaj się mnie blisko, niech wiedzą że jesteś ważniejszy od ich nędznych żyć. -mówiąc to z zaparkował przy osobach odpowiedzialnych za te wyścigi. Wypuścił Yoongiego, od razu chwytając go lewą ręką w talii i przyciągając do siebie. Idąc tak, emanował pewnością siebie, a ludzie cofali się robiąc mu przejścia.
    -Co to kurwa za teatrzyk, Park? -Zapytał go, jeden z podejrzanych typów.
    -Dlaczego moje miejsce startowe jest zajęte? -zapytał poważnie Jimin, a chłodna aura biła od niego na kilometr.
    -Bo się kurwa spóźniłeś i jeszcze odpierdalasz jakieś sceny.
    -To moje miejsce. -powiedział spokojnie idąc krok w przód, ale nadal nie puszczając Yoongiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. -Masz kurwa problem, co mam niby zrobić?
      -To zrób tak, żeby go nie było. kopnął mężczyznę, który przewrócił się i warcząc podnosił się powoli z ziemi.
      -Pojebało Cię Park? Wpierdalasz się tutaj, jak zwykle jak król wszechświata i jeszcze z jakimś lalusiem, gdzie jest zasada że nie wolno pasażerów. Co Ty kurwa zasad nie znasz, od wczoraj się ścigasz? -Mężczyzna wyskoczył z pięściami na Jimina, który gwałtownie wyciągnął pistolet zza paska i przyłożył go do skroni agresora.
      -To je kurwa zmień bo znowu powalę Cię na ziemie, ale tym razem będziesz ją gryźć i przysięgam, że już kurwa nie wstaniesz. -warknął, a rozmówca, natychmiast się wycofał.
      -Wypierdolić to porsche z pierwszej linii! -mężczyzna krzyknął do innych oprychów, a Park zaprowadził ukochanego samochodu. Zajechał autem na swoje miejsce startowe, opuszczając okno, by zagadać do stojącego obok rywala.
      -Co Park? Twoja gejowska dupa w końcu zmiękła i zakochałeś się w którejś ze swoich dziwek? Jak urroczo, jeździć też zacząłeś jak cipa? -Park zaśmiał się drwiąco.
      -Żałosny jesteś. Nie umiesz się pogodzić z tym, że nawet z pasażerem jestem lepszy niż Ty. Lepiej kurwa pilnuj, żebyś drogi nie zgubił, jak zostaniesz z tyłu i jedyne co zobaczysz to kurz moich opon. -Jimin oparł się łokciem o okno, niczym całkowicie się nie przejmując.
      -Jak zwykle zbyt pewny siebie.
      -Jak zwykle spuszczę Ci wpierdol. -Zaśmiał się ironicznie Park, odpalając silnik i zamykając okno.
      -Kochanie, zapnij pas, proszę. -Oznajmił przed startem, skupiając się po tych słowach już całkowicie, na sygnale który miał otrzymać by zacząć wyścig. Z piskiem opon ruszył z miejsca, od razu wychodząc na prowadzenie. Park był w swoim żywiole. Gwałtowne i ryzykowne zakręty, na których mógł się poślizgać, były jego ukochanymi. Czuł adrenalinę, która buzowała w całym jego ciele. Warkot silnika pobudzał go pod każdym względem, a dodatkowa świadomość, że jego miłość na niego patrzy, tym bardziej go nakręcała. Pokonanie swoich rywali było rzeczą prostą dla Jimina, który nawet się nie wysilił by ich wszystkich wyprzedzić. Była to raczej relaksująca przejażdżka z dużą prędkością i ryzykownymi manewrami, czyli to co Park kochał najbardziej, zaraz po Yoongim.
      Na miejscu wyszedł z auta zadowolony zwycięskim krokiem idąc po nagrodę. Wcześniej oczywiście zaczekał na Mina, by dotrzymał mu kroku.
      -I pamiętaj, mnie nie obowiązują żadne zasady, zrozumiane? -warknął, na tego samego mężczyznę sprzed wyścigu, zabierając mu plik banknotów.
      -Trzymaj, skarbie, to Twoje. -oddał mu pieniądze, po czym odwrócił się do kierowcy, który mądrzył się przed wyścigiem.
      -Zbyt pewny siebie co? Znaj kurwa swoje miejsce, gnoju. Do pięt mi nie dorastasz. -splunął w jego stronę, a mężczyzna rzucił się w jego stronę, Park jednak postrzelił go w ramię, a tak naprawdę to kula nawet się nie wbiła tylko lekko go drasnęła. Na szczęście Park miał pistolet z tłumikiem, więc tylko część uczestników imprezy spanikowała, reszta była już tak przyzwyczajona do takich akcji, że nie zwróciła na to uwagi.

      Usuń
    2. -A to za to, że nazwałeś mojego faceta dziwką. Nigdy więcej tego nie rób, bo wtedy trafię celniej i będziesz miał coś więcej niż zadrapanie. -warknął, wrzucając broń do samochodu. Nagle obleciały go kobiety, a Park zaczynał się denerwować.
      -Spierdalajcie, nie zapłacę żadnej z was ani grosza. -odepchnął kobiety, przyciągając do siebie Yoongiego i ostentacyjnie całując go przy wszystkich, najczulej i najbardziej namiętnie jak tylko był w stanie. Mimo groźnego wizerunku, kiedy przychodziło do Mina, był delikatny jak płatek śniegu. Wsiadł z nim do samochodu, odjeżdżając z miejsca.
      -Przepraszam, kochanie. Mam nadzieje, że przejażdżka Ci się podobała, jednak z tymi typami nie można łagodnie, to kryminaliści, gdyby zauważyli u mnie słabość mogliby to wykorzystać. -Wymamrotał, jadąc w jedno miejsce, które uznał za dobre podsumowanie dnia. Dojechali na punkt widokowy, gdzie byli sami oraz doskonale było widać całe miasto, oświetlone przy ciemnej nocy.
      -Chodź. -poprosił, wychodząc z samochodu. Oparli się oboje o maskę, podziwiając widok.
      -Widzisz te wszystkie gwiazdy? Jeśli będziesz chciał, to każdą z nich nazwę Twoim imieniem. Spełnie każde Twoje marzenie, zmienie się dla Ciebie na lepsze. Będę dbał o Ciebie i Cię chronił. Kocham Cię, Yoongi. -Spojrzał mu w oczy, przyciągając go bliżej.
      -Nigdy nie mów, że nie zasługujesz na cokolwiek. Zasługujesz na wszystko, co najlepsze. I ja Ci to dam. -zamruczał, muskając subtelnie szyję ukochanego. Szybko zmienił pozycję, kładąc Mina na masce samochodu i wsuwając dłonie pod jego koszulkę.
      -Położę całe świat u Twych stóp. -powiedział niskim tonem, do jego ucha, jednocześnie zaciskając dłonie na jego udach.
      -Tak bardzo kusiłeś mnie w tych spodniach, że nie mogę się powstrzymać. -dodał seksownym tonem głosu, podgryzając jego szyję. Zostawiał na niej malinki, jednocześnie wbijając paznokcie w uda ukochanego. Napierał mocniej na jego męskość, po czym palce przeniósł na sutki Mina, pieszcząc je przez koszulkę.
      -Nie martw się, jesteśmy tutaj sami. Tylko ja, Ty i te wszystkie gwiazdy. -zamruczał uwodzicielsko, chwytając za pasek spodni ukochanego.

      Usuń
  22. -Jestem z Ciebie dumny, byłeś taki wspaniały, ale to chyba wiesz i nie muszę tego mówić. -Może nie było tego widać, ale ręce które Park miał mocno zaciśnięte na kierownicy zadrżały pod wpływem słów chłopaka. Dumny? On jest ze mnie dumny… Jimin był zszokowany, groził bronią ludziom, był agresywny, za kółkiem prowadził ryzykownie, a po tym wszystkim Yoongi jeszcze mówi mu o dumie. Czuł, jakby ogromny ciężar spadł z jego serca. Bał się, że jego Miętusek może nie polubić jego prawdziwego oblicza, jednak ku zaskoczeniu blondyna zaakceptował go, takim jakim był.
    -Dziękuje, skarbie. Nawet nie wiesz, jak wiele to dla mnie znaczy. -Nie dawał tego po sobie poznać, ale był naprawdę rozczulony. Wszyscy zawsze patrzyli na jego pieniądze lub wygląd. Nikt, nigdy szczerze go nie polubił. Nawet względem swojego jedynego i najlepszego kumpla, Jungkooka, miał mieszane uczucia. Nie był w pełni przekonany do szczerości jego działań. Dlatego to, że zauważył w ukochanym, czyste intencje i buzujące uczucie sprawiło, że jeszcze raz chciał zapytać świata czym sobie zasłużył na takiego anioła?
    -Ale jest coś innego… -Głos Mina wyprowadził go z zamyślenia.
    -Hmm? Tak, kochanie? O co chodzi? -Park kątem oka spojrzał na Miętusa, a widząc jego zmartwienie zaniepokoił się. Gdy Yoongi kontynuował, Jimin zacisnął mocniej dłonie na kierownicy. Wziął głęboki oddech, wzdychając następnie.
    -Miętusku, nie bój się. Mam już wielu wrogów, od lat, ale także kontakty z ludźmi, którzy są na moje skinienie. Jeden wróg mniej czy więcej naprawdę nie zmieni mojej sytuacji, zaufaj mi. -odparł łagodnie, próbując uspokoić chłopaka, któremu ewidentnie nie podobała się ta sytuacja.
    -Po drugie, kotku, jeśli gdziekolwiek razem będziemy i zobaczysz kogoś, kogo znasz i kto kiedyś wyrządził mu krzywdę, powiedz mi od razu. Zapamiętam jego twarz, znajdę go i sprawię, że gorzko pożałuje za zranienie Cię. -Powiedział, uśmiechając się łagodnie, jednak w jego oczach panowała wściekłość. Nie chciał nawet myśleć o tym, jakie krzywdy wyrządzili ludzie Yoongiemu, przez te wszystkie lata. Do jakich rzeczy był zmuszany. Chciał aby każdy taki gnój zapłacił za swoje winy.
    Spojrzał w stronę okna, które otworzył Min, wyrzucając telefon.
    -I jak ja się teraz z Tobą skontaktuje, kocie? -zaśmiał się pod nosem Park.
    -Kupimy Ci nowy, obiecuje. -mrugnął zadziornie do ukochanego. Gdy dojechali na miejsce, Jimin wyszedł z auta, opierając się następnie o jego maskę i przyciągając Mina do siebie.
    -Jimin-ah, chciałbym Cię prosić o dwie rzeczy. -Park spojrzał na niego zaskoczony, nie do końca wiedząc co chciałby mu teraz powiedzieć. Czyżby powiedział coś niestosownego? Liczył, że się mylił...i nie przeliczył się. Potrzebuje Ciebie serce Parka zabiło szybciej. Tym powodem ma być czysta miłość Dreszcz obleciał młodszego, a błysk mienił się w jego oczach. Widzę w Tobie anioła zesłanego dla mnie na ziemię. Całe ciało Jimina płonęło żywym ogniem. Nigdy od nikogo nie słyszał takich słów. Zawsze wszyscy mówili, że jest diabłem wcielonym i taki człowiek jak on powinien smażyć się w piekle. Nie chciał płakać przed Minem, nie w takiej chwili, ważnej dla nich obojga. Widzisz, jesteś idealny. Takiego Cię pokochałem Wtedy Park pomyślał, że może nie jest tak zły, jak maluje go świat. Był wzruszony, rozczulony, a przede wszystkim z każdą chwilą coraz bardziej, szaleńczo zakochany w Yoongim. Czując jego dłoń na swoim policzku, położył na niej swoją rękę, jakby przyciskając mocniej do swojej twarzy. Przyglądał się mu z czułością, starszy mógł dostrzec w źrenicach Parka, determinację do obrony go przed całym światem, miłość jaką go darzył oraz to jak wyjątkowy był dla niego Miętus.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. -Po prostu mnie kochaj. -Kiedy chłopak oparł się o jego tors, młodszy głaskał go delikatnie po głowie.
      -Kochanie, będę Cię kochał przez całe swoje życie i po śmierci też. Jesteś mój i tylko mój. -szepnął, całując go w czubek głowy. Min był jego największym skarbem i miał względem niego wielkie plany, a wspólną przyszłość wyobrażał sobie każdego wieczoru, przed uśnięciem. W momencie, gdy przyłożył dłoń do jego serca, czując jak szybko ono bije z jego powodu, uśmiechnął się do Yoongiego ciepło.
      -Kocham Cię równie mocno i ciesze się, że Twoje serduszko tak dla mnie bije. -Chłopcy oddali się pocałunkowi, który był niczym przypieczętowanie obietnicy wiecznej miłości. Wszystko później działo się coraz szybciej, nim sie obejrzeli, Park przycisnął ukochanego do maski samochodu, rzucając się na jego ciało. W każdym ruchu Jimina było mnóstwo pasji, zupełnie tak, jak gdyby blada skóra Mina była najdelikatniejszym i najdroższym płótnem, a wargi Parka malarskim pędzlem, który idealnie pokrywał płótno bordowo-fioletowymi śladami. Usadowił się między rozchylonymi nogami Yoongiego. Nie miał zamiaru ich całkowicie rozbierać, mimo iż ich ciała były rozpalone, Park nie chciał aby ich seksualna zachcianka były później powodem grypy. Zaczął od szyi partnera. Uwielbiał ją całować, każdy punkt w tej części jego ciała idealnie nadawał się do malinek, a jęki jakie wydawał z siebie Min były tak rozkoszne, że Jimin słysząc je zaciskał mocniej wargi na skórze starszego. Jednocześnie dłonią, masował przyrodzenie Miętuska, czując jak rośnie mu ono w dłoni. Pieścił członek przez materiał spodni, napierając na niego mocniej, kontrolując tym samym jęki partnera.
      -Z każdym naszym kolejnym seksem, coraz lepiej wiem, co lubisz. Wiem co mówić, żeby Cię podniecić, gdzie Cię dotykać, żebyś jęknął. Kocham odkrywać Twoje ciało, Yoongi. -warknął mu do ucha, cicho sapiąc.
      -Wyglądasz tak seksownie, nie dziwie się że wszyscy nam się przyglądali. Jestem zazdrosny, kiedy gapią się na Ciebie, zwłaszcza w tych spodniach, które podkreślają Twoje piękne ciało.. -mruknął poważniej, jednak było w jego tonie coś uwodzicielskiego, co pobudzało dreszcze.
      -A wiesz, że jak jestem zazdrosny to lubię pokazywać, że ktoś należy wyłącznie do mnie, prawda? -uśmiechnął się cwaniacko, biorąc się za zamek od spodnie ukochanego.
      Zsunął jego spodnie wraz z bokserkami, jeszcze szerzej rozkładając jego nogi. Uniósł dłoń przykładając dwa palce do warg partnera.
      -Ssij, Miętusku. -nakazał, czekając aż ślina Yoongiego otoczy jego palce. Przyglądał się mu z zafascynowaniem i uwielbieniem.
      -Jesteś piękny, jedyny w swoim rodzaju. -skomentował, patrząc jak Min trzyma w ustach jego palce. Gdy je wyjął, przejechał nimi wzdłuż wejścia chłopaka, po czym powoli zaczął wsuwać je do środka. Operował nimi w taki sposób, by starszy wił się pod nim od narastającej przyjemności.
      -Proszę…
      -O co prosisz, kochanie? Chcesz, żebym Cię zaspokoił? Chcesz, żebym już w Ciebie wszedł? Tego pragniesz? -Jimin czerpał satysfakcję z drażnienia partnera, takimi tekstami. Wcześniej nie rozmawiał z nikim podczas seksu, bo nikt nic dla niego nie znaczył. Teraz przyjemność Mina była dla niego priorytetowa.
      Odsunął się, wyjmując palce. Rozpiął spodnie i opuścił je do kolan. Zdjął też skórzaną kurtkę, by nie ograniczać sobie ruchów. Został w czarnej koszulce, z krótkim rękawem, dzięki której idealnie było widać żyły na jego rękach.
      -Pomóż…-Jimin zamruczał, czując jak Min liże jego ucho. Jeszcze bardziej pobudziło go to do działania i wiedział, że nie wytrzyma ani chwili dłużej.
      -Pomogę, zaraz przyniosę Ci ulgę, skarbie. -Zamruczał, zaciskając dłonie na jego biodrach, gdy tylko w niego wszedł. Yoonnie leżący na masce jego samochodu, dysząc i jęcząc z przyjemności, był najbardziej atrakcyjnym obrazem jaki Park widział w całym swoim życiu. Czując tą buzującą w nim żądzę, bez uprzedzenia zaczął wykonywać mocne pchnięcia, nie myśląc nawet o początkowym łagodnym tempie. Za bardzo pożądał Mina, przez co wyszedł z niego namiętny kochanek, jakim bez dwóch zdań Jimin potrafił być.

      Usuń
    2. -Ach...Yoonnie…-wysapał, zdyszany szybkimi ruchami bioder. Młodszy uważał, że ich ciała są idealnie do siebie dopasowane, zupełnie tak jak gdyby czekały na siebie, by złożyć się w jedną całość. Wchodzący głęboko członek Parka, uderzał w czułe punkty Yoongiego raz za razem, nasilając tylko głośność dźwięków wydawanych przez Miętuska.
      -Jest mi z Tobą tak dobrze, Miętusku. -stęknął, chwytając chłopaka pod kolanami,unoszą jego nogi nieco ku górze. Sprawne i wyćwiczone biodra Parka, idealnie nadawały się w tej chwili. Po skroni Jimina spływała kropla potu, przez tempo jakie narzucił od samego początku. W końcu puścił nogi ukochanego, podjeżdżając dłońmi wyżej, a przy tym drapiąc mężczyznę po udach. Opadł na niego swoim ciałem, dodając pchnięciom zmysłowości i intymności. Wsunął palce we włosy chłopaka, delikatnie go miziając. Dodatkowo podkręcił napięcie między nimi, przez zachłanne pocałunki, jakimi zaatakował wargi Yoongiego.Wiedział, że niedługo dojdzie, więc bardziej niż na szybkość, postarał się poruszać w równomiernym tempie oraz wzmocnić swoje ruchy, by mocno pchnąć w czułe miejsca Miętusa. Później zabrał jedną dłoń z włosów ukochanego, łapiąc w nią męskość Mina, dodając rozkoszy chłopakowi. Szczytował z imieniem partnera na ustach, oddychając szybko, powoli się wyprostował, dopiero po chwili wychodząc z ukochanego. Po zakończonym stosunku, klęknął przed Minem, tuż przy jego rozciągniętym wejściu, wylizując je dokładnie z resztek jego spermy. Zwinny język Parka, przeszedł wyżej oblizując cały członek starszego, czyszcząc go dokładnie.
      -Niestety na koszulkę nic nie poradzę, mogę dać Ci co najwyżej chusteczki. -uśmiechnął się zadziornie widząc ubranie Mięstuska. Gdy już w pełni się pozbierali po euforycznym uniesieniu, Park zwrócił się do miętuska.
      -Jesteś głodny? O tej porze to chyba już tylko jakieś drive thru nam zostaje, możemy wziąć jakiegoś fast fooda na wynos, zanim wrócimy do domu. -Jiminowi wcale nie śpieszyło się do domu. Lubił to, jak ciche w nocy staje się miasto. Ostatni raz spojrzał na widok metropolii.
      -Widzisz tamten wysoki drapacz chmur? -Pokazał na jeden z wyższych budynków, który był oświetlony, mimo późnej pory.
      -To firma moich rodziców. Niedługo będę musiał ją przejąć. Wtedy każdy tam będzie kłaniał Ci się do pasa, już ja o to zadbam. -oświadczył, chwytając ukochanego za rękę i splatając ich palce.
      -W końcu nie może być tak, że pracownicy nie okazują należytego szacunku względem mojego przyszłego męża. Nie będę tolerował takich osób w mojej firmie, której także będziesz istotnym filarem, bo gdzie ja tam i Ty, a mnie nie ma bez Ciebie. -oznajmił, ciągnąc go delikatnie za dłoń. Otworzył przed nim drzwi, wpuszczając go do samochodu.
      -Seksowni mężczyźni przodem. -mrugnął zadziornie, zamykając drzwi pasażera.

      Usuń
  23. Jadąc wzdłuż mniej zatłoczonych ulic, w gwieździstą Seulską noc, Jimin ciągle mimowolnie delikatnie się uśmiechał. Był przy nim Yoongi, więc to wystarczyło by unieść kąciki jego ust.
    Park sam nie mógł do końca uwierzyć w to, jak wiele rzeczy wydarzyło się ostatnio w jego życiu. Pojawienie się Miętuska, całkowicie odmieniło jego spojrzenie na świat. Poznał wartości, których nikt nigdy mu nie pokazał. Był wdzięczny, naprawdę wdzięczny. Chciał dać swojemu ukochanemu wszystko, co najlepsze i z całego serca starał się o niego dbać. Min Yoongi był jedynym wyjątkiem, jedynym człowiekiem na ziemi, na którego Park patrzył w ten sposób.
    -Dla mnie…To niech będzie cheeseburger i kurczakburger z colą… no i … może tak jednak dwa cheesy. -Jimin zaśmiał się pod nosem, gdy zajechali do pierwszego okienka do zamawiania jedzenia.
    -Duża cola, trzy cheeseburgery, dwa kurczakburgery. -Jimin doskonale wiedział, że jego chłopak chciał poprosić o więcej. To jak bardzo nie chciał mu się narzucać wydawało mu się nadwyraz urocze. Przywykniesz, kochanie, kiedyś nie będziesz miał takich oporów i bardzo dobrze. Zasługujesz na wszystko, co najlepsze.
    -A i jeszcze BigMac z colą. -dodał od siebie, po czym przejechał do następnego okienka, w którym kartą zapłacił za wszystko. Po odebraniu zamówienia, zaparkował na parkingu, by mogli na spokojnie zjeść.
    -Nie boisz się, że…-Jimin zwrócił wzrok w stronę partnera, popijając cole, a wtedy sos ubrudził fotel w jego samochodzie. Dostrzegł przerażenie w oczach Yoongiego. Chłopak natychmiast zastygnął w miejscu, zupełnie jak gdyby szykował się na najgorsze. Nie podobało mu się to, chciał aby czuł się swobodnie, żeby nie czuł skrępowania ani niczego podobnego. W końcu jeśli nie przy nim, to przy kim ma się zachowywać naturalnie?
    -Nie boje się bo nawet jak coś się ubrudzi, to da się to umyć. Możesz nawet wsiąść do środka z ubłoconymi butami i kopać nimi we wszystko co się da, a ja nie będę miał Ci tego za złe. Yoonisiu, kocham Cię bardziej niż jakąkolwiek materialną rzeczy lub człowieka. Proszę, czuj się swobodniej przy mnie. -uśmiechnął się, poprawiając włosy poprzez zaczesanie ich do tyłu. Nachylił się nad Yoongim, rozchylając delikatnie usta, które potem zacisnął na dolnej wardze Mina. Zassał się na niej na dłuższą chwilę, po czym odsunął się powoli, lekko ją jeszcze przygryzając.
    -Ubrudziłeś swoje drogocenne usteczka tym sosem, a to o wiele ważniejsze niż jakiś durny fotel. -zadziornie się uśmiechnął, wracając do jedzenia.
    -To za ubrudzenie koszulki! Nie mojej zresztą…-Park wyłapał słowa Yoongiego, przypominając sobie, że przecież przychodząc do niego nie miał prawie nic ze sobą. Trzeba to zmienić
    -No właśnie, jeśli chodzi o ubrania to jutro jedziemy na zakupy. -Oświadczył, nawet nie pytając Mina o zdanie. Wiedział, że sprawi mu tym przyjemność, a też wspólne zakupy będą ich nowym wspomnieniem, a też doświadczeniem dla Parka, który do tej pory chodził na nie tylko sam.
    -Kupimy co tylko zechcesz. Hmm..będziemy musieli się przeprowadzić, bo potrzebujesz własnej garderoby. Na razie zrobię Ci miejsce w mojej, dopóki nie znajdziemy czegoś odpowiedniego. A...Yoonnie, wiem że to brzmi poważnie. Wiesz...wspólna przyszłość, mieszkanie...Wiem, że znamy się krótko i może się to wydać dla Ciebie zbyt gwałtowne i przełomowe, ale chciałbym, żebyś wiedział, w niczym i z niczym nie będę Cię poganiał. Nie chcę, żebyś odczuwał jakąkolwiek presję z mojej strony. Dla Ciebie mogę czekać i wieczność, byle byś czuł się dobrze. -Oznajmił, gdy dotarło do niego, co powiedział na początku. Wiedział, że ich relacja potrzebuje czasu by w pełni dojrzeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedział, że muszą się wielu rzeczy jeszcze nauczyć i o sobie i o tym jak wspólnie funkcjonować jako partnerzy. Dla nich obu była to zupełnie nowa sytuacja. Mimo, iż różniły ich środowiska i historia, to oboje w relacjach miłosnych mieli ten sam problem. Nie wiedzieli, jak to jest być kochanym. Na szczęście teraz, mogą wzajemnie okazywać sobie to uczucie.
      -No i oczywiście jutro musimy kupić Ci nowy telefon. Muszę mieć z Tobą, jakiś kontakt, zwłaszcza kiedy nie będzie Cię obok i będę tęsknił. -Mimo ostrego charakteru, momentami potrafił być uroczy i słodki. Nawet nie zdawał sobie z tego sprawy, ale taki właśnie wpływ miał na niego Min. Kończąc jeść, przypomniał sobie o czymś ważnym.
      -Zapomniałbym. -Mówiąc to otworzył schowek w samochodzie, wyciągając z niego eleganckie pudełeczko, które położył na kolanach Yonngiego.
      -Jest Twój. Nie tylko po to, żeby był jako gadżet, ale też dla bezpieczeństwa. -W pudełeczku był apple watch należacy do Parka, połączony z jego telefonem.
      -Miętusku...i ja i Ty wiemy, że dopóki nie rozprawię się z ludźmi, którzy Cię prześladują, to możesz nie czuć się bezpiecznie wychodząc z domu. Nie chcę, żebyś idąc wzdłuż ulicy bał się, że coś może się stać. Wystarczy, że gdy zauważysz coś niepokojącego i naciśniesz dłużej guzik z boku. Dostanę na telefonie powiadomienie i będę mógł namierzyć to gdzie jesteś. Przyjadę w mgnieniu oka, jeśli cokolwiek Cię zmartwi. Tylko musisz mi obiecać, że będziesz tego guzika używał tylko w momencie kiedy będzie się działo coś złego. Uznajmy to za sygnał alarmowy, dobrze Yoonisiu? -Park był cholernie poważny. Bezpieczeństwo Mina było dla niego priorytetowe, a wiadomym było, że starszy też będzie wychodził z domu bez Jimina, a skoro młodszy obiecał, że zrobi wszystko by go chronić, to nie było mowy o zawiedzeniu ukochanego.
      -I nie przejmuj się, kochanie. Już niedługo ten guzik nie będzie Ci potrzebny. Wyłapie każdego skurwiela, co do jednego. Krok po kroku i każdy będzie gnił w więzieniu. -Położył dłoń na potylicy chłopaka, przyciskając jego czoło do swoich ust.
      -Mój piękny Yoongi. -spojrzał mu głęboko w oczy, głaszcząc dłońmi po policzkach Miętuska, zupełnie jak gdyby chłonął jego piękno przez opuszki palców.
      -Mój Miętusek. -Wplótł palce we włosy mężczyzny, powoli muskając jego wargi. Mimo powolnego rytmu, pocałunki były nawet bardziej podniecające niż zachłanne smakowanie ust Yoongiego, a Park doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że nie tylko on to czuje. Z każdym muśnięciem, napięcie między mężczyznami wzrastało. Mimo coraz to większej chęci dodania odrobiny zachłanności, Jimin z uporem utrzymywał tempo, skupiając się na każdym miejscu na wargach ukochanego. Wiedział, że drażniąc się w ten sposób, szybciej podnieci Mina, niż gdyby się na niego rzucił. Korzystając z rozproszenie partnera, położył swoją drobną dłoń na kroczu Miętusa. Wodził nią wzdłuż męskości chłopaka, dyskretnie odpinając zamek jego spodni. W tym samym momencie pogłębił pocałunek, zachłannie łącząc ich języki. Gdy zabrakło im oddechu, odsunął się dosłownie na milimetr, by zaczerpnąć powietrza i zamruczeć uwodzicielsko, okazując swoje zadowolenie.

      Usuń
    2. -Hmm...chyba nie jestem do końca najedzony. -uśmiechnął się zadziornie, szepcząc do ucha ukochanego. Odsunął się nieco od mężczyzny, by móc podziwiać jego reakcje. Zajmując się spodniami, uwolnił męskość partnera która była ściśnięta obcisłym materiałem. Chwycił członek Yoongiego w dłoń i kciukiem zataczał kółka wokół jego główki. Widok Miętuska, przygryzującego wargi, jęczącego z przyjemności i wijącego się na fotelu, był dla niego tak atrakcyjny, że dreszcz przebiegł wzdłuż jego kręgosłupa. Zauważył, że widok rozpalonego Mina, satysfakcjonował go do tego stopnia, iż wolał zaspokajać jego niż siebie. Poza tym kochał ciało Yoongiego, każdy jego milimetr. Chciał się nim napawać nieustannie, był nienasycony jego bliskością. Dodatkowo to pożądanie, które nie zanikało w żadnym z nich było podsycane uczuciem, jakim się darzyli. Jimin pieścił ukochanego tak długo, dopóki kolor części bokserek Mina nie zmienił barwy, na ciemniejszą pod wpływem wilgoci. Wtedy Park, nachylił się nad nim, wyciągając członek, który był przykryty mokrą bielizną. Wziął Miętusa w dłoń, następnie swoimi pełnymi ustami zassał się na główce starszego. Sprawnie operował językiem, by dostarczyć ukochanemu jak najwięcej rozkosznych doznań. W tym samym czasie wodził dłonią wzdłuż jego penisa, drugą ręką zaś pieszcząc jądra Mina. Spojrzał z dołu na Miętuska, na odrywając się od jego członka. Uznał, że to jeszcze bardziej nakręci jego partnera. Oderwał się na chwilę od Yoongiego.
      -Yoonnie...jęcz dla mnie. -zażądał, nie wypuszczając męskości z rąk oraz oblizując i tak już wilgotne od śliny wargi. Następnie bez ostrzeżenia, wykonał głębokie gardło, biorąc całą długość partnera do ust.
      Powtórzył czynność parokrotnie, mrucząc przy tym z zadowolenia, gdy Min dociskał jego głowę do swojego członka. Przyśpieszył ruchy głowy, napawając się jękami starszego. Mimo narzuconego tempa, nadal poddawał pieszczotom jądra mężczyzny.
      Gdy Yoongi doszedł, Park przełknął całą ciecz, wysysając ją co do kropelki, a kiedy skończył, ubrał z powrotem bokserki ukochanego, wnioskując że spodnie da mu ułożyć samemu. Wrócił na fotel kierowcy, wyjątkowo z siebie zadowolony.

      Usuń
    3. Nigdy seks oralny nie sprawił mu tyle przyjemności. Robił to parę razy w liceum, bardziej jako eksperyment. Później przestał. Nigdy nie zrobił tego żadnej z zamówionych dziwek. Nigdy jakoś bardziej zmysłowo nie dotknął żadnego z chłopców. Każdego traktował przedmiotowo, a Yoongi był pierwszym mężczyzną, którego pragnął zaspokoić pod każdym względem.
      -No to teraz jestem pełny, możemy jechać do domu. -uśmiechnął się zadziornie, by wkrótce po tym samochód wydał z siebie specyficzny warkot. Odjechał z parkingu, kierując się do ich apartamentowca. Wtem przypomniał sobie dzisiaj coś ważnego.
      -Jak Boga kocham, mam dziś problemy z pamięcią. Za bardzo zawróciłeś mi w głowie, kotek. -oświadczył, wykręcając numer w telefonie, dzwoniąc za pomocą systemu głośnomówiącego.
      -Tak słucham, Panie Park? -dało się słyszeć męski głos. Park zdawał sobie sprawę z tego, że jest późno, ale doskonale wiedział, że ten człowiek pracuje do rana.
      -Potrzebuje papierów.
      -Jakiego rodzaju, Panie Park?
      -Mój partner musi wyrobić sobie dowód osobisty, trzeba go zarejestrować jako obywatela, by miał pełne prawa. Załatw przy tym także paszport. -powiedział stanowczo, jakby nie przyjmował odmowy.
      -Oczywiście, może to jednak potrwać chwilę i będzie Pan musiał przyjechać wraz z partnerem. Będą potrzebne zdjęcia, paszportowe i dowodowe. -Mężczyzna wydawał się być pełen obaw i szacunku względem Parka. Widać był niżej położony, niż bogaty syn polityka.
      -Dobrze, nie będzie z tym problemu, zajmę się tym. Jednakże ta sprawa ma być od dziś waszą priorytetową. Nie każcie mi długo czekać, czy wyrażam się jasno? -powiało chłodem, jednak Jimin wiedział, że musi utrzymać swój wizerunek.
      -Oczywiście Panie Park. -Młodszy rozłączył się bez słowa, usadził się wygodniej w fotelu, gdy zatrzymali się na światłach.
      -Spokojnie, to nie żadne lewe papiery. Mój ojciec jest politykiem w partii rządzącej, ten facet, z którym rozmawiałem podlega pod mojego ojca i potrafi załatwić takie rzeczy szybciej. Gdybym zgłosił Twoją sprawę do urzędu, nie obyłoby się bez sprawdzania Cię i przeciągałoby się to w nieskończoność, a chcę żebyś miał kolejne zmartwienie z głowy. -Ruszył z miejsca, po chwili parkując w swoim prywatnym garażu.
      -W końcu potrzebujesz chociażby paszportu bo jak inaczej zabiorę Cię w podróż poślubną? -oznajmił, jakby fakt iż odbędą taką podróż był całkowicie oczywisty. Wyszedł z samochodu, po czym nachylił się do środka, zanim zamknął drzwi.
      -Yoonisiu, wychodź kochanie bo przegapisz resztę nocy spędzonej w moich objęciach w naszym apartamencie. -ponaglił łagodnie ukochanego, który z pewnością został zaskoczony ponowną wzmianką o małżeństwie.

      Usuń
  24. -Kochanie, mogę Cię zapewnić, że zrobię głodny szybciej niż Ty zdążysz powiedzieć “Wykończę Cię Park Jimin”. -zaśmiał się, doskonale znając swoją osobę i wiedząc, że prędzej czy później znowu będzie chciał się rzucić na swojego chłopaka.
    -Co ja poradzę na to, że jesteś taką smaczną miętówką? -zażartował ponownie, wiedząc że ten żenujący dowcip wywoła grymas na twarzy Mina, który Park tak bardzo kochał.
    Jimin doskonale widział, jak zaskoczony jest jego ukochany na wieść o nowych papierach. Dla Yoongiego było to przełomowe wydarzenie, jednak młodszy był zmartwiony. Zdawał sobie sprawę z tego o co poprosił urzędnika. Wiedział, że tak naprawdę wiele problemów może ich czekać w związku z załatwianiem dokumentów. Jednakże był na to gotowy. Dla partnera zrobiłby całkowicie wszystko, więc nawet jeśli miałby załatwić to siłą, to dałby radę. Chodziło o dobro jedynego człowieka na świecie, na którym mu zależy.
    -Ty już się lepiej dzisiaj nie odzywaj, jeśli nie chcesz się przytulać do zwłok, chyba że do tego zmierzasz, bo mało mi brakuje do zatrzymania akcji serca, cholerny nekrofil. -Park zaśmiał się pod nosem.
    -Kochanie, będziesz musiał się przyzwyczaić do tego, że Twój Jiminnie ma wobec Ciebie poważne plany. -Chwycił go za dłoń idąc razem w stronę apartamentu.
    -Poza tym, to dobrze że Twoje serce tak szaleje, musisz mnie bardzo kochać. -splótł ich palce razem, patrząc na niego zadziornym spojrzeniem. Dla Jimina było czymś zupełnie nowym, to że przychodzi do domu w towarzystwie kogoś innego niż sprzątaczki czy dziwki, że faktycznie jego apartament zaczynał być dla niego taką ostoją spokoju, miejscem w którym on i bliski jego sercu mężczyzna, mogli odpocząć od świata zewnętrznego. Wchodząc do środka, mężczyzna przyglądał się zachowaniu Mina. Widząc, jak swobodnie zdejmuje spodnie i rzuca je w kąt uśmiechnął się szeroko. Normalnie ktoś inny po takim okresie znajomości zdenerwowałby się za takie zachowanie, ale Park był najszczęśliwszy na świecie. To, jak niedbale rzucony kawałek materiału spoczywał gdzieś w kącie mieszkania sprawiało, że Jimin poczuł w nim ludzkie ciepło. Ciepło, którego potrzebował i nigdy nie zaznał. Wiecznie perfekcyjnie wyczyszczone mieszkanie, było chłodne i puste, jak cała jego egzystencja. Wszedł w głąb pomieszczenia, a wtedy poczuł, jak smukłe dłonie owijają się wokół jego talii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. -Dziękuje, że jesteś. -czując oddech Mina w zagłębieniu szyi, cały jego ciało zadrżało. Te trzy słowa, sprawiły, że puściły mu wszelkie hamulce. Sam nie wiedział czy trzęsie się od głosu Yoongiego czy od emocji.
      -Dużo dzisiaj zrobiłeś, pewnie jesteś wykończony. -W tym momencie Jimin był tak zszokowany, że nie był się w stanie nawet poruszyć, tak więc ucieszył go fakt, iż jego partner wyskoczył z inicjatywą przeniesienia go. To jak pewnie go trzymał, jak mocno chwycił za jego uda w końcu sprawił, że mógł poczuć się jak ten uległy. Nie w znaczeniu seksualnym, a emocjonalnym. Poczuł się bezpiecznie, chroniony. Poczuł, że może skulić się i nie reagować, a Yoongi ocali go od wszystkiego co złe. Te silne męskie ramiona były tym, co od dawna chciał poczuć. Czuł, jak z każdą chwilą bardziej się rozkleja.
      Kiedy Min położył go na łóżku, Park nie protestował, czekał na kolejny ruch ukochanego.
      -Dzisiaj sobie podarujemy prysznic przed spaniem. Pchniesz seksem Jimin i bardzo mi się to podoba, chcę ten zapach czuć tak długo jak to możliwe. -młodszy westchnął głośno, gryząc po tym wargę. To wyznanie było dla niego o wiele bardziej intymne i seksowne niż jakikolwiek dirty talk.
      -Yoonnie…-jęknął, nie mogąc odpowiedzieć nic innego. Wtedy partner nachylił się nad nim, zasysając się na jego szyi.
      -Min...Yoongi…-wyjęczał przeciągle, przylegając do ciała mężczyzny.
      -Dziękuję za to jak ładnie dzisiaj pokazałeś wszystkim, że należę do Ciebie. Też chciałem jakoś Cię naznaczyć.
      -I udało Ci się doskonale...Chciałbym być naznaczony Tobą na zawsze…-Park miał prawie łzy w oczach, które powstrzymał gwałtowny ruch Mina, rozbierając go z koszulki i spodni.
      To jak starszy wodził językiem po jego torsie nosem, rozgrzało go od stóp do głów.
      -To jak pachniesz przyprawia mnie o zawrót głowy. -Jimin mimowolnie musiał unieść nieco biodra, gdyż ta zmysłowość jego partnera sprawiała, iż nie potrafił nad sobą panować.
      -Chyba zgubiłem skurwiela Jimina, gdzieś na torze wyścigowym. Czy skurwiel czy anioł zesłany z nieba, wszystko mi jedno, o ile jest to Jimin, który leży pode mną dla mnie. -Młodszy zaczął się trząść, czuł że musi wylać z siebie to, co przez całe życie się w nim zbierało. Obrócił Yoongiego na plecy, patrząc na niego z góry. Ręce oparł po obu stronach głowy Mina, tak aby jego twarzy była na wysokości twarzy jego chłopaka.
      -Nie jestem...taki zły...prawda Yoongi? -widać było, jak napięte ręce, którymi zapierał się na materacu, trzęsły się intensywnie.

      Usuń
    2. -Ja...nigdy, nie byłem tak związany z nikim. Ani z rodzicami, ani z nikim. Całe życie byłem czarną owcą ,gdzie tylko bym się nie pojawił. O to ten Park Jimin, wyrzutek, najgorsze dziecko w dziejach rodziny Parków. Kryminalista, ćpun, dziwkarz. Serce z kamienia. Powinien zdechnąć w męczarniach. Nie martw się, wkrótce któryś z jego kolegów ćpunów strzeli mu prosto między oczy. -Cytując powszechne opinie na jego temat nawet nie zatrzymał się na oddech. Widać, że te słowa słyszał co chwile i tak mocno zapadły mu w pamięć, że mógł je wyrecytować bez mrugnięcia.
      -Nie jestem taki...po prostu...los tak chciał, żebym wpadł gdzie wpadłem. Takiemu to dobrze, tylko rozpierdala pieniądze na dziwki. Lubi sobie poruchać Wszyscy widzieli mnie tylko jako fuckboya bez uczuć. Nie będę oszukiwał, wiesz że często dzwoniłem po prostytutki. Tylko, że wszyscy myślą wyłącznie o tym, że płacę za seks. A czy ktokolwiek wie, że nigdy mnie to nie cieszyło? Że robiłem to by pozbyć się z siebie adrenaliny, wywołanej kolejną walką z gangsterami na wyścigach? Że nigdy nie pozwoliłem żadnemu z tych chłopaków robić mi striptizu? Że zawsze mieli przed położeniem się złożyć ubrania idealnie w kostkę na wyznaczonej przeze mnie półce, która była tylko od tego, bo moje rzeczy nie będą leżeć razem z tymi od ludzi, którzy nic dla mnie nie znaczą? Wszyscy widzą tylko to, że jestem zły. Nigdy nikt nie chciał się mną zaopiekować. -Łzy wypływały jedna za drugą z oczy Parka, opadając od razu na policzki Mina. -Wtedy pojawiłeś się Ty...Byłeś wyjątkowy od samego początku. Nie mogłem spać, nie mogłem jeść, całymi dniami myślałem tylko o Tobie. Byłeś ucieleśnieniem wszystkiego, czego nie doświadczyłem w życiu. To jak rzuciłeś spodniami...To mieszkanie nagle stało się przytulniejsze...czuje w nim ludzką obecność...obecności kogoś wyjątkowego z kim chcę spędzić wiele chwil. Ja...ja byłem samotny...taki sam...nigdy nikomu tego nie powiedziałem..ale...wszystko nie miało sensu bez Ciebie. -Spojrzał na niego załzawionymi oczami.
      -Mogę być przy Tobie sobą, bo wiem że mnie nie zostawisz. To szaleństwo, wiem. Szaleństwem jest mówienie takich rzeczy po tak krótkim czasie. Możesz mi to powiedzieć, nie obrażę się, ale...Nigdy, nikt mnie tak nie poruszył, jak Ty. Tak, żebym w jednej chwili poczuł, że życie ma sens. Całkowicie jestem pochłonięty przez Twoją osobę, masz nade mną władzę absolutną. -Jimin opadł bezwładnie na ciało Mina, nie mając już siły utrzymać się na rękach.
      -Min Yoongi, ja tak bardzo Cię kocham. -powiedział głośno i wyraźnie.
      -Dziękuje Ci, za wszystko, mój miętuskowy geniuszu. -nieco uspokojony już Park, wtulił się mocno w ukochanego, usypiając po chwili na jego torsie.
      Obudził się rano, nie widząc Yoongiego u swojego boku. Poderwał się, rozglądając się dookoła.
      -Yoongi? Miętusku?! -Nie słysząc odpowiedzi, poderwał się z łóżka nerwowo biegając po mieszkaniu.
      -YOONGI?! -krzyczał, ale gdy wpadł do kuchni widząc ogarniętego już Mina, kończącego robić śniadanie, rozpłakał się stojąc przed nim.
      -Boże, głupku! Wystraszyłem się, że Cię nie ma! A Ty tutaj, ze śniadaniem, ja…-pociągając noskiem, podszedł do starszego, przytulając go mocno.
      -Jesteś najlepszy, kocham Cię . -zamruczał, dając mu szybkiego całusa. W samych bokserkach usiadł na blacie, machając lekko nogami i przyglądając się jak gotuje.

      Usuń
  25. [nasze yoonminy są najsłodsze przysięgam, te ich wyznania i can’t, the cutest couple]
    -Słucham, Yoonnie...słucham…-mruknął płaczliwie.
    -Wystraszyłem się, wiesz...wczorajszy wieczór...był dla mnie bardzo ważny...i kiedy Cię nie zobaczyłem, to serce stanęło mi w gardle…-objął mocno mężczyznę i mimo iż był drobniejszej postury, to nie brakowało mu siły, co doskonale mógł poczuć starszy. Przez zamieszanie z poszukiwaniem Mina, roztrzęsiony Park nie dostrzegł nawet co gotuje jego ukochany. Przyglądał się ukochanemu, siedząc rozmarzony na blacie, gdy z zamyślenia wyrwał go trzask spowodowany uderzeniem dłoni Yoongiego. Jimin zadrżał, tym razem jednak z ekscytacji, jaka go wypełniła. Poczuł ścisk w żołądku, a jego serce zaczęło bić szybciej. Jest taki seksowny, kiedy się złości
    -Robisz to specjalnie? Pytam się, czy uwodzisz mnie świadomie, czy całkiem przypadkiem mnie rozpraszasz? -młodszy zajęczał w odpowiedzi, podniecony groźnym wizerunkiem swojego partnera. Poczuł się nagle całkowicie od niego zależny. Zupełnie tak, jakby miał nad nim władzę i mógł robić co tylko zechce. Mógłby zakuć go w kajdanki i torturować, aż zacznie błagać o przelecenie go, a Jiminowi jak najbardziej by się to podobało.
    -A jaka odpowiedź jest prawidłowa, Panie Min? -Zapytał uwodzicielsko, głaszcząc go po policzku.
    -Myślę, że nic nie dzieje się przypadkowo. Pamiętasz? Tak, jak nasze spotkanie. Do tego, kiedy widzę Cię w takim stanie, cały drżę, więc drażnienie Twojej osoby wydaje się być opłacalne, zwłaszcza że gdy się denerwujesz, jesteś cholernie atrakcyjny. -Gdy Min podszedł blizej, Jimin westchnął podniecony. Pociągnięcie za gumkę, wystarczyło by piskliwy jęk wydostał się z ust maluszka.
    -Yoongi-hyung...weź mnie..-prosił, wręcz oczekując gwałtownej reakcji partnera. Nie zawiódł się, gdyż starszy od razu zachłannie zaatakował jego wargi, jednocześnie pieszcząc jego męskość.
    -Ach! Boże...Yoongi...więcej...proszę..-mimo, że Min nie zdążył go jeszcze porządnie dotknąć maluszek był gotów, aby jego Hyung wszedł w niego bez przygotowania. Nigdy nie sądził, że bycie uległym tak bardzo mu się spodoba, uwielbiał diabelskie spojrzenie Yoongiego i to jaką przyjemność sprawia mu władza nad Parkiem.
    -Hyung...zdejmij...proszę...jestem...już..mokry…-zamruczał, między pocałunkami. Nie musiał czekać długo, gdyż starszy zwinnie zdjął z niego bieliznę. Mówiłeś, że jesteś niedoświadczony w dominowaniu, skarbie. Skoro tak, to zajebiście szybko się uczysz Gdy Min odsunął się od młodszego, Park patrzył na niego rozczochrany, z czerwonymi od pocałunków wargami oraz obłędem w oczach. Klatka piersiowa maluszka unosiła się szybko, od emocji jakich dostarczał mu chłopak.
    -Yoonnie, bardzo Cię pragnę. -oznajmił, kiedy jego ukochany patrzył na niego wzrokiem, który czekał na pozwolenie. Czyż on nie jest najcudowniejszy? Pożądanie Jimina dodatkowo podsycał sposób w jaki Min się z nim obchodził. Traktował go z szacunkiem, miłością, troską mimo iż jednocześnie gotowało się w nim od pragnienia. W całej tej diabolicznej, seksownej odsłonie, zachowywał się nadal bardzo szarmancko względem swojej kruszynki, przez co Jimin jednocześnie czuł się i bardziej pobudzony oraz chciał krzyczeć jak bardzo kocha swojego faceta.

    OdpowiedzUsuń
  26. Widząc obnażoną dolną część ciała Mina stęknął zmysłowo, przyglądając się partnerowi. Jakim cudem on się cały we mnie mieści? Można umrzeć od seksu? Jeśli tak, to jestem gotowy Cóż, w świetle dziennym, Jimin miał o niebo lepszy widok, niż w nocy.
    -Hyung...jesteś najpiękniejszy..-westchnął przyglądając się ukochanemu.
    -Tak bardzo chciałbym zrobić 100 malinek na Twoim ciele...zrobię to kiedyś..przysięgami. -przyciagnął go bliżej, a Min rozszerzył jego uda, przez co Park wyjęczał imię starszego.
    Nagle niespodziewanie, Yoongi nachylił się nad pośladkami Jimina.
    -Ugh...Mm...Yoonnie! -młodszy czuł jak wszystkie jego mięśnie się napinają, gdy mężczyzna muskał językiem jego wejście. Nie trzeba było długo czekać, na reakcję ciała maluszka. Hyung, pierdol to przygotowanie, weź mnie w końcu Gdy Min wychylił dłoń w stronę młodszego, Jimin chwycił rękę Sugi w obie swoje drobne rączki, wkładając sobie cały palec partnera do ust. Długie i smukłe palce Yoongiego, nie stanowiły problemu dla chłopaka. Zassał się mocno na nim, zostawiając na skórze chłopaka sporą ilość śliny, która przy wyciągania palca z ust spłynęła mu po wardze. Wytarł się szybko, posyłając mu ponętne spojrzenie.
    -Yoonisiu...jeśli szybko przejdziesz do rzeczy...to Twoje palce nie będą jedyną rzeczą dzisiaj, którą będę tak mocno ssał…-zarumienił się lekko, proponując mu swoje usługi, by móc częściej poczuć dominującego Yoongiego. [Jimin dostał pierdolca na punkcie topa Yoongiego #confirmed ] Park wzdychał, kiedy palce Mina penetrowały jego wnętrze.
    -Hyung...przestań się ze mną bawić i wyruchaj mnie już! -zapłakał, między sapnięciami.
    Czując, jak penis starszego powoli wchodzi w jego wnętrze, Park bezskutecznie próbował zacisnąć dłonie na śliskim blacie. Gdy zimne dłonie Mina wylądowały na rozgrzanych plecach Jimina, młodszy rzucił się w kierunku jego szyi, kładąc ręce na plecach ukochanego, by było im stabilniej. Park spiął się, gdy ukochany lizał jego ucho. Słysząc komplementy, zachichotał słodko, uważając to za niezwykle czarujące.
    -Min Yoongi, jesteś uroczy. Kocham Cię. Dbasz o mnie, jak prawdziwy mężczyzna. -zamruczał mu do ucha, przygryzając je. Gdy Min wzmocnił pchnięcia, uspokojona słodkością żądza znowu zawładnęła Jiminem, ale także i jego facetem.
    -Mój Jiminie, jest taki piękny… jestem pewien, że jeszcze piękniej dla mnie zajęczy, a jeśli kocha mnie tak bardzo jak ja kocham jego, to powie jak mu dobrze ze swoim hyungiem. -Słowa te wprowadziły Parka w stan ekstazy, słysząc piękny przeszedł go dreszcz, jednak dalsza część wypowiedzi Yoongiego, uderzyła go jeszcze bardziej.
    -Żałuje...że nikt nas teraz nie widzi...żeby zobaczyli...jak kurewsko dobrze mi z Tobą...i że jesteś tylko mój...Hyung…-wyjęczał głośno między pchnięciami, tak by w całym mieszkaniu było to słyszalne. Mimo nieprzyjemnego, twardego blatu, Parka zalewała przyjemność.
    -Mocniej...Hyung, mocniej! - pisnął, wbijając paznokcie w plecy Yoongiego. Czuł, że dochodzi, od nadchodzącego orgazmu, aż zakręciło mu się w głowie
    -Min Yoongi! Yoonnie! Miętusku! -krzyczał szczytując i obficie się rozlewając. Jimin dyszał, ledwo trzymając się w pionie.

    OdpowiedzUsuń
  27. -Jeśli w ten sposób mam brudzić wszystkie swoje ubrania, to nie wychodźmy w ogóle z naszej garderoby, proszę. -uśmiechnął się zawadiacko, zaczesując włosy do tyłu.
    Kiedy Yoongi się ubierał, Jimin szybko wskoczył z powrotem w bokserki i pobiegł szybko po szlafrok. Wracając, ubrany w cienki, czarny, satynowy materiał, widział podaną dla niego zupę.
    -Wszystkiego najlepszego, kochanie! - Co takiego? Nikt tak, jak Yoongi nie wprowadzał go w tak mocny stan zaskoczenia. Nie mógł uwierzyć, że pamiętał. Nawet on sam zapomniał. Nikt nigdy o nim nie pamiętał. Poza Yoongim. Darem zesłanym z nieba. Po policzkach Parka spłynęły łzy wzruszenia.
    -Miętusku...Mój najdroższy Miętusku…-powtarzał pod nosem, cały rozdygotany. Rzucił się na szyję ukochanego, zaplatając nogi wokół jego bioder.
    -Kocham Cię, tak cholernie Cię kocham. -mruknął, całując go po szyi. Zeskoczył z partnera, uśmiechając się szeroko.
    -Na tę chwilę stać mnie tylko na tyle, ale w przyszłości podaruję Ci prezent, na jaki zasługujesz. -Jimin gwałtownie ujął twarz ukochanego w dłonie nakierowując jego wzrok na siebie.
    -Słuchaj mnie. Uważnie. Co chwile, każdego dnia, dajesz mi najpiękniejszy prezent świata. Kochasz mnie, dbasz o mnie, troszczysz się, okazujesz czułość. Dajesz mi wszystko to, czego nigdy nie dostałem i czego nikt poza Tobą nie może mi dać, więc nie mów tak, bo nie zgadzam się, żeby tak wypowiadać się o najcudowniejszym prezencie jaki kiedykolwiek dostałem, a mianowicie o Tobie. -pocałował go czule, jako przerwę w monologu.
    -Wczoraj..bardzo bałem się tak bardzo otworzyć przed Tobą, mimo że nikomu tak nie ufam jak Tobie, ale to dlatego, że nigdy wcześniej tego nie mówiłem. -powiedział poważniejszym tonem.
    -Ale Ty...zachowałeś się tak...delikatnie...całą noc śniły mi się Twoje słowa. Powiedziałeś, że mnie obronisz. Nigdy tego nie słyszałem. Od nikogo. Wiesz, jakie to cudowne uczucie w końcu poczuć się bezpiecznym? W Twoich objęciach, nie czuje w ogóle tego zła na zewnątrz. Powiedziałeś, że podarujesz mi swoją miłość...i to, kochanie...jest największy skarb jaki posiadam. Nie samochody, nie pieniądze, nie apartament czy drogie ciuchy...Twoja miłość. Ty. Jesteś najcenniejszy dla mnie. Bez Ciebie też nie żyłem, nie wiedziałem co to życie. Rozumiemy siebie bez słowa. Oboje, mimo iż byliśmy w innych środowiskach bardzo cierpieliśmy, ale teraz mamy siebie i to jest naszą siłą. Przysięgam, że pokażę Ci całą pozytywną stronę życia. Masz moje słowo. -Przylgnął do ciała mężczyzny, mocno, nie puszczając go nawet na sekundę.

    OdpowiedzUsuń
  28. -Powiedziałeś też..na mnie...kruszyna..mam nadzieje, że to prawda i mi się to nie śniło..Chciałbym, żebyś mówił tak cześciej. -mruknął zawstydzony, płonąco czerwonymi policzkami. Zasiadając do jedzenia, wychwalał kuchnie Yoongiego przy każdym kęsie.
    -BOOOOOOOŻE YOOONNNIE, JA WIEDZIAŁEM, ŻE UMIESZ ZROBIĆ DOBRZE, ALE NIE SĄDZIŁEM ŻE NA TYLU PŁASZCZYZNACH. -westchnął kończąc jedzenie i objedzony opadając na oparcie krzesła. Po chwili podszedł do Yoongiego, dając mu szybkiego całus.
    -Idę się dla Ciebie wyszykować, kocie. -zamruczał, idąc do łazienki. Park uznał, że obcisłe czarne spodnie, biała koszulka, czarne szelki i błękitna koszula będą idealne na dziś. Poprawił opadającą na czoło grzywkę, spryskując się perfumami. Boże...Park...Wyglądasz dzisiaj tak soft i fluffy, że Twoje perfumy w ogóle do tego nie pasują .. Uśmiechnął się pod nosem, przeglądając się w lustrze.
    Gdy oboje byli już ogarnięci, Jimin złapał za kluczyki od auta.
    -To jak, Miętusiu? Gotowy na zakupy? -Delikatnie złapał Mina za rękę, splatając ich palce. Idąc do garażu, miział kciukiem dłoń ukochanego, nie puszczając jej nawet na chwilę. Wybrał dziś Range Rovera, by zmieściły się wszystkie zakupy z dzisiejszego dnia.
    Wiadomym było, iż Jimin nie pojedzie do pierwszej lepszej galerii. Wybrał tą luksusową, z samymi markowymi sklepami i designerskimi brandami. Sort ludzi odwiedzających to miejsce dało się poznać już po parkingu. Były na nim same drogie samochody, więc pojazd Parka nie wyróżniał się jakoś specjalnie.
    -Skarbie, gdzie chciałbyś pójść najbardziej? Możesz prosić o absolutnie wszystko, nie hamuj się. -Podkreślił, bez skrępowania wchodząc do galerii z Minem, trzymając go za dłoń.

    OdpowiedzUsuń
  29. -Jiminnie, Ty wybierz. Są Twoje urodziny. -Park uśmiechnął się delikatnie, wzruszył go fakt iż jego chłopak myśli o nim nawet wtedy gdy powinien myśleć o sobie.
    -Kochanie, największa przyjemność zrobisz mi biorąc wszystko to, co zechcesz. -ścisnął mocniej jego dłoń, jakby zapewniając go, ze może prosić o co zechce. Gdy Miętusek zwolnił przy sklepie Louis Vuitton, Jimin już doskonale wiedział co powinien zrobić. Objął ukochanego w talii prowadząc ich obu pewnym krokiem do środka.
    -Ach, witamy ponownie Panie Park. -Nic dziwnego, ze sprzedawczynie w luksusowych sklepach doskonale znały i lubiły Jimina. Jego rodziców znała cała bogatsza część Seulu, nic dziwnego iż spotykał się ze specjalnym traktowaniem. Blondyn skinął głowa na powitanie, uśmiechając się delikatnie by sprawiać wrażenie dobrze ułożonego.
    -W czym możemy Panu dzisiaj pomóc? -Jimin wolną ręka wskazał na obejmowanego przez siebie mężczyznę.
    -Nie mnie, dziś nie mnie. Drogie Panie, to mój partner Min Yoongi. Dzisiaj to jego życzenia maja zostać spełnione. Chciałbym, żeby pokazały mu Panie najnowsza kolekcje i ma wybrać wszystko co mu się spodoba, wierze ze oddaje mój skarb w dobre ręce. -spojrzał oceniająco, jakby chcial potwierdzenia ze strony kobiet.
    -Ależ oczywiście, Panie Min prosimy za nami. -Park dał ukochanemu szybkiego całusa w skroń.
    -Idź, kochanie. Wybierz co zechcesz, zaczekam tutaj żeby Cię nie krępować. -zamruczał niechętnie puszczając ukochanego.
    -Zaczekam w przymierzalni. -Oznajmił udając się w miejsce docelowe. Tam zaś usiadł na dużej kanapie, znajdującej się przed kabinami do przebierania. Wtedy zadzwonił telefon Parka.
    -O chuj, no nie. -westchnął niezadowolony, następnie odbierając, tłumacząc sobie ze dla Yoonniego miał zacząć sie zmieniać.
    -Halo? -Zaczął obojętnym tonem głosu.
    -Wszystkiego najlepszego, Jimin. -Park westchnął, powstrzymując się od złośliwego komentarza.
    -Cześć mamo. - Dzwonisz po to żeby powiedzieć mi iż mija kolejny rok odkąd musiałaś mnie urodzić i się ze mną męczyć?
    -Słyszałam, ze kogoś masz.
    -Skąd to wiesz?
    -Jimin, tutaj wieści roznoszą się z prędkością światła. Synku...Może, zjemy razem coś w restauracji..są Twoje urodziny… -Park przerwał matce od razu jak tylko zaczęła kombinować, jak poznać jego Mietuska.
    -Słuchaj...mamo…-powstrzymał się przed używaniem nerwowego tonu głosu.
    -Jeśli z kimś dzisiaj pójdę do restauracji na kolacje to tylko z Yoongim. Po drugie, zależy mi na nim. Strasznie mi na nim zależy. Nie uważasz ze to nie na miejscu, żeby go już stresować spotkaniem z wami? Nie chce tak pędzić, Yoongi jest teraz dla mnie priorytetem. Chce, żeby was poznał bo chce żeby kiedyś był częścią rodziny, ale na to przyjdzie czas. On sam musi byc na to gotowy, poznaje teraz wiele nowych rzeczy, nie będę się spieszył dla jego dobra. -Po tych słowach po drugiej stronie telefonu przez chwile panowała grobowa cisza.
    -Jimin...nie poznaje Cię...Nigdy nie słyszałam, żebyś tak mówił...o kimkolwiek...Widać ten chłopak ma dobry wpływ na Ciebie…-Słychać było, ze matka blondyna jest w szoku.
    -Widzisz, dał mi to, czego nigdy od was nie dostałem. Powinniście się od niego uczyć jak byc dobrym człowiekiem. -Ostre słowa Parka uderzyły w jego rodzicielkę.
    -Jimin nie stawiaj mnie i taty w takim świetle!
    -Trzeba było się mną interesować kiedy był na to czas.
    -Synku...czy to znaczy ze pomyślisz nad przejęciem firmy? - Jak zawsze liczą się tylko pieniądze
    -To nie jest rozmowa na telefon musze kończyć, dziękuje za życzenia. -mówiąc to rozłączył się wkładając urządzenie do kieszeni. Wtedy zauważył swoje źródło szczęścia idące w jego stronę z wybranymi rzeczami. Przyjrzał się idącemu powoli w oddali chłopakowi. Mój piękny, tak bardzo Cię kocham. Rozczulił się widząc ukochanego, wstał podchodząc do mężczyzny. Położył mu dłoń na policzku, składając na wargach czuły pocałunek, na co pracowniczki sklepu spojrzałby po sobie wymownie, próbując powstrzymać się od okazania ekscytacji [To my jak chuj]
    -Chwile Cię nie było, a ja już się stęskniłem. -zamruczał uśmiechając się.

    OdpowiedzUsuń
  30. -Leć przymierzyć chce Cię już zobaczyć. -cmoknąłem partnera w czółko, siadając z powrotem na kanapie. Gdy Min w końcu wyszedł, odsuwając czerwona satynowa kotare, Park doznał największego stanu przedzawałowego w życiu. Potrzebował chwili, żeby połączyć fakty. Zlustrował chłopaka wzrokiem od stop do głów. Sposób w jaki chłopak niecierpliwie wiercił się w miejscu dodatkowo dodawał mu uroku. Wyglądał, jak spełnienie wszystkich dobrych snów, jak najskrytsze marzenie i najcenniejszy skarb. Park patrzył na niego z zachwytem i uwielbieniem, nie mogąc przestać pożerać go spojrzeniem.
    -Mogą nas Panie na chwile zostawić? -poprosił nawet na chwile nie przestając patrzeć na mężczyznę. Gdy tylko zostali sami, Park poderwał się z siedzenia wpychając ich obu z powrotem do wnętrza kabiny.
    -Mietusku, wyglądasz jak ósmy cud świata. Jestem cholernie zazdrosny, ze ktokolwiek poza mną może na Ciebie patrzeć, gdy wyglądasz tak seksownie. -warknął, odwracając Yoonniego przodem do lustra i obejmując go od tylu.
    -Spójrz na siebie, jesteś przepiękny. A do tego cały mój. Dla mnie zawsze byłeś piękny, odkąd Cię poznałem zawsze uważałem Cię za cud, ale czuje od Ciebie coś, czego wcześniej nie czułem. Większa wiarę w samego siebie. To nowy początek Yoonnie, a tak wyglada właśnie mężczyzna, który ukradł moje serce i który osiągnie w życiu wiele. -ucałował go w uszko, po czym odwrócił go przodem do siebie.
    -Widzę jeden minus tego stroju. Wyglądasz w nim tak zajebiscie dobrze, ze mimo iż cały płonę to nie moge go z Ciebie zerwać bo prezentujesz się za dobrze. -Widać było po Jiminie, ze jest rozpalony i spragniony swojego Mietuska, który skutecznie powalił go z nóg.
    -Ale jest tez plus, bardzo ważny. -Mówiąc to, opuszkami palców wodził po bladej skórze mężczyzny od obojczykow, aż do do końca dekoltu, który był wycięty dość głęboko. Nachylił się, składając na odsłonionym torsie chłopaka kilkanaście pocałunków, po czym odsunął się oblizując i tak już wilgotne usta.
    -Bierzemy, ale musisz wybrać więcej rzeczy kochanie. Mamy do zapełnienia cała szafę. -ucałował go w nosek, zostawiajac chłopaka w przebieralni by mógł zmienić na spokojnie ubrania. Choć chwile później wrócił do kabiny.
    -Nie przebierają się. Zostań w tym, wiem ze moje spodnie mogą byc dla Ciebie za male wiec wygodniej będzie Ci w tym. Pójdę zapłacić i poproszę, żeby włożyli Twoje ubrania do torby. -mówiąc to zabrał ciuchy Mina.

    OdpowiedzUsuń
  31. -Obok jest Calvin Klein, może tam wstąpimy? -Zapytał, uśmiechając się delikatnie. Wychodząc ze sklepu, młodszy nie puszczał dłoni Yoongiego. U Calvina Kleina chodzili już bardziej swobodnie. Tym razem to Jimin pełnił funkcje doradcy Mietuska w sprawie ubrań.
    -Dzwoniła moja mama. Pytała o Ciebie. -Park uznał, ze jego chłopak powinien o tym wiedzieć. W końcu jeśli chcą zbudować silny związek, to muszą sobie o wszystkim mówić.
    -Te będą ładnie na Tobie leżeć. -mówiąc to podał ukochanemu czarne bokserki, nie mogąc się powstrzymać przed wyobrażeniem sobie pupy Mina odzianej w delikatny materiał. W przebieralni Park niecierpliwie czekał aż ukochany zaprezentuje mu się w nowej bieliźnie. Gdy wyszedł, Jimin uśmiechnął się zadziornie, wchodząc z nim do kabiny.
    -O nie nie, ja wejdę zobaczyć, to są widoki tylko dla mnie. -podkreślił, przyciskając delikatnie Yoongiego do ściany.
    -Wyglądasz zjawiskowo, Yoonisiu. -Park złapał od przodu za gumkę bokserek strzelając nią dość mocno.
    -Teraz nie ma na Tobie ubrań, które by mnie ograniczały. -Blondyn wsunął ręce, pod materiał bielizny zaciskając dłonie na pośladkach chłopaka.
    -Cichutko, Mietusku. Uwielbiam, jak jesteś głośno ale tu moglibyśmy mieć przez to problemy. -mówiąc to, przygryzł płatek ucha chłopaka. Zaatakował jego szyje, zasysając się w niektórych miejscach.
    -Co chciałbyś żebym zrobił? Czego mój słodki Yoonnie pragnie? -prowokował chłopaka drażniąc się z nim. Zniżył się nieco, językiem krążąc wokół jednego sutka ukochanego, a delikatnymi paluszkami pieszcząc drugi. Kolanem zaś napierał na męskość partnera, by bardziej go pobudzić.
    -Seks w takich miejscach jest wyjątkowo przyjemny, zaufaj mi. -mruknął po czym zaczął ssać sutek Yoongiego, który wcześniej pieścił palcami. Teraz jego ręka wyładowała w bokserkach chłopaka, stymulując jego przyrodzenie.
    -Zakazany owoc smakuje najlepiej. -warknął spragniony. -A ja bardzo chce wypieprzyc Cię w tej kabinie. -uśmiechnął się zadziornie, unosząc się na wysokość twarzy Mina, atakując jego wargi zachłannie.

    OdpowiedzUsuń
  32. Jimin, mimo iż był obeznany w tematach związanych z seksem, nigdy nie uprawiał go poza swoją sypialnią. Można było więc powiedzieć, iz Yoongi rozdziewiczył go w seksie w miejscach publicznych i pomógł Parkowi odkryć nowe zastosowania maski jego samochodu.
    Teraz gdy przyszła pora na przebieralnie, delikatny stres związany z możliwością bycia przyłapanym, podniecał młodszego przez co był bardziej zachłanny niż zazwyczaj.
    -Problemy? Dlaczego mam ochotę zaryzykować? -dreszcz przebiegł ciało drobnego chłopaka.
    -Więc jeśli chcesz zaryzykować, to nie licz na taryfę ulgową, kochanie. -warknął, a słysząc gardłowy krzyk jego ukochanego, cieszył się że muzyka w sklepie jest wystarczająco głośna, by nieco stłumić dźwięki Miętuska. Nie dlatego, że mu się nie podobały. Wręcz przeciwnie, uwielbiał go słuchać, ale dlatego, że nie chciał by ktoś poza nim słyszał dźwięki rozkoszy jego partnera.
    -Chcę, żebyś pomógł mi pobrudzić tą bieliznę, by już nikt inny nie mógł jej kupić, ponieważ bardzo mi się podoba. -Jimin uśmiechnął się zadziornie.
    -Jest tylko Twoja, zabrudzimy ją porządnie. -Mówiąc to, ścisnął męskość ukochanego, stymulując ją by stawała się coraz to wilgotniejsza w jego dłoni. Zataczał kółka wokół główki jego członka, drażniąc go przez materiał. Wsunął dłoń do bokserek Miętuska, szybko poruszał dłonią by cała powierzchnia jego ręki pokryła się w wilgoci mężczyzny. Następnie wyjął ją, rozszerzając palce by strużki cieczy były widoczne między nimi.
    -Widzisz, jak mokry jesteś? Cały tylko dla mnie. -Park zassał się na swoich palcach, oblizując je dokładnie, w bardzo wymowny sposób patrząc cały czas na Mina.
    -Rozkoszny. Chcę posmakować Cię w całości. Chcę poczuć Twoją spermę na swoich wargach, żebyś oblał mnie nią obficie. -zamruczał, po czym oblizał usta, przygryzając je przez co nabrały malinowego odcienia. W tym czasie Yoongi pozbył się swojej bielizny. Park jęknął wysokim tonem głosu na widok nabrzmiałego penisa swojego chłopaka. Widok ten sprawił, że wszystkie mięśnie Jimina napięły się, a młodszy czuł jak jego członek pęcznieje, uciskając go w spodniach.
    Nie przerywał Minowi, gdy ten przejął inicjatywę odwracając się do niego tyłem. W tym czasie zsunął swoje spodnie do kostek, zostając w bieliźnie. Gdy jego pupa zaczęła się ocierać o przyrodzenie Parka, jasnowłosy jęknął nie umiejąc ukryć podniecenia.
    -Kochanie…-zacisnął dłonie na biodrach mężczyzny, przyciskając go mocniej do swojego krocza.
    -Czujesz, jak bardzo na mnie działasz? -Nabrzmiała męskość młodszego ocierała się między pośladkami starszego, w rytm bioder którymi Jimin zręcznie i płynnie poruszał.
    -Grzeczny chłopiec, tak właśnie...nie przestawaj. -wysapał, po czym otwartą dłonią dał partnerowi klapsa. Czynność tą powtarzał co chwilę, dopóki skóra ukochanego nie zaróżowiła się delikatnie. Uważał by nie skrzywdzić Miętuska w żaden sposób, był dla niego w końcu cenniejszy niż jakikolwiek inny skarb. Gdy ruchy Mina się zwolniły, a chłopak mocno zaczął się ocierać o partnera w górę i w dół, Park zawarczał głośno. Yoongi mógł robić z nim co zechciał, co widać było w odbiciu lustra.
    -Park Jimin...Proszę…-Widząc rozgrzane wejście starszego, Jimin poczuł jak przebiega go dreszcz wzdłuż kręgosłupa.
    -Cholera, kochanie...Nikt mnie tak nigdy nie rozpalił, jak Ty. -wpatrywał się w miętowłosego z pragnieniem, odgarniając włosy do tyłu.
    -Jesteś taki seksowny, gdy prosisz żebym Cię wypieprzył. -zadziorny uśmiech malował się na jego twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  33. -Jęcz dla mnie, babe. -zbliżył się do niego, mokrymi wargami całując go od karku, po linii kręgosłupa, zatrzymując się na kości ogonowej. Klęknął za chłopakiem, biorąc jego pośladki w dłonie i rozchylając je szeroko. Długim pociągnięciem języka przejechał wzdłuż zagłębienia jego pupy. Językiem pieścił wejście Yoongiego, poruszając nim raz wolniej raz szybciej. Dłonią chwycił za jądra Mina, pieszcząc je dla większych doznań. Park czuł, jak wejście Sugi pulsuje pod jego językiem, co nakręcało go bardziej. Wolną ręką dodatkowo drapał chłopaka po udzie, czując pod palcami jego gęsią skórkę. Poza pracą języka, na pośladkach Miętuska zostawiał malinki, zasysając się na jego skórze. Puścił jądra Yoongiego, oblizując palce, żeby były porządnie zwilżone, następnie wsuwając je do wnętrza mężczyzny. Poruszał nimi z początku powoli.
    -Chyba ktoś tutaj ma dość delikatności. -zamruczał, słysząc domagające się mocniejszych ruchów jęki Mina.
    -Na to trzeba sobie zasłużyć, kochanie. Powiedz, jak bardzo podniecasz się kiedy robię Ci dobrze. -Park doskonale wiedział, że przy swojej zachłanności i zręczności mógłby doprowadzić Miętusa do orgazmu samymi palcami. Wykorzystywał to i Yoongi doskonale o tym wiedział.
    -Jesteś taki ciasny...idealnie zaciskasz się wokół moich palców...i nie tylko nich. -Docisnął drobne paluszki do maksimum, lekko podczurczając je by zadać więcej przyjemności ukochanemu. Gwałtownie wyciągnął je z ciepłego wnętrza, chwilę później szybko wkładając je z powrotem. Poruszał nimi szybko, aby porządnie przygotować chłopaka do stosunku.
    Na koniec znowu zagłębił się w niego językiem. Podniósł się z kolan, łapiąc Mina w talii i przyciskając go mocno do swojego ciała. Ponownie stojąc za nim, kazał starszemu przyjrzeć się ich odbiciu w lustrze.
    -Co robisz, gdy jesteś sam? Gdy nikt nie może się Tobą zająć, jak ja? Gdy tak bardzo potrzebujesz poczuć mojego chuja głęboko w sobie? -warczał mu do ucha, przygryzając mocno jego płatek. Jednocześnie dłońmi muskał jego ciało, zatrzymując się na wysokości sutków mężczyzny.
    -Pokaż mi, Yoonnie. Pokaż, jak się zaspokajasz, gdy mnie przy Tobie nie ma. Jak dotykasz swojego ciała, marząc, żebym Cię na tym przyłapał i wyruchał tak mocno, że będziesz krzyczał błagając o więcej. -Czekając aż dłonie Mina powędrują do jego przyrodzenia, Park ściskał między palcami sutki partnera, drażniąc je paznokciami.
    -Powiedz, kto potrafi dać Ci tyle przyjemności. -zażądał, widząc że Yoongi domaga się jego męskości coraz bardziej.
    -Powiedz, kto wywołuje u Ciebie orgazm tak intensywny, że całe Twoje ciało się trzęsie. -czekając na odpowiedź, lizał płatek jego ucha, muskając je delikatnie zębami.
    -Powiedz, jak bardzo inni mężczyźni nie dorównują mi do pięt bo tylko ja potrafię Cię zaspokoić i pobudzić każdą Twoją strefę erogenną. -Zabrał ręce Yoongiego z jego członka, biorąc męskość Mina w swoje ręce, wodząc nimi po całej jego długości.
    -Czyj kutas trafia idealnie w Twój punkt G? -warknął, przypominając im obu, jak pchnięcia Jimina potrafią dobrze trafić w prostatę Mina.
    -Bądź grzecznym Miętuskiem i powiedz kto Cię tak rozpala. -Drażnił się z nim specjalnie. Chciał spotęgować doznania, poprzez przedłużenie pieszczot. Wiedział, że jeśli będzie się bawił choć chwilę dłużej, to mężczyzna zacznie się irytować, w związku z czym szybko zabrał się do roboty. Trzymając ukochanego za biodra, wsunął wyciągniętą wcześniej z bokserem męskość do jego wnętrza. Mimo powolniejszego tempa z początku, pchnięcia Parka były mocne, co od razu mógł odczuć starszy. Przyglądał się im w lustrze, coraz szybciej poruszając biodrami.

    OdpowiedzUsuń
  34. -Ach...Yoonnie…-sapał, a jęki Mina były dla niego niczym najpiękniejsza muzyka. Mimo iż Jimin lubił perwersyjny seks, to i tak było w tym zawarte ogromne uczucie, jakim darzył Miętuska. Kochał go tak mocno, że każde ich zbliżenie było jak potwierdzenie oddania Parka, wkładał w swoje pocałunki i wszelkie gesty tonę miłości i czułości. Wiedział, że jego najdroższy zasługuje na wszystko co najlepsze. Na każdym kroku chciał mu pokazywać jak ważny jest.
    Przerwał pchnięcia, zmieniając ich pozycję. Przyparł Mina do ściany, chwytając go pod udami. Wszedł w niego ponownie, gdy tylko Yoongi oplótł go swoimi nogami. Natychmiast rzucił się na jego wargi, całując ukochanego z pasją i zachłannością, której mogli im pozazdrościć najbardziej namiętni kochankowie.
    -Jesteś piękny….będę zawsze Ci to powtarzał….-mruknął między pocałunkami.
    -Mój, jesteś moim...moim szczęściem. -W tych słowach zawarł całą swoją troskę, nadzieję, przywiązanie, każdą emocję jakiej nauczył go Yoongi będąc przy nim.
    Ostatnie pchnięcia Jimina, uderzały prosto w prostatę Mina. Gdy chłopak spuścił się w mężczyźnie, wyszedł z niego szybko, klękając przed nim, by dokończyć robotę.
    Jednak gdy jego wargi zbliżały się do męskości Sugi, starszy doszedł brudząc policzek, wargi i brodę Parka. Mimo to młodszy wziął do ust penisa Yoongiego, wysysając z niego całość. Podniósł się, ścierając opuszkami palców spermę Mina z twarzy. Przejechał językiem wzdłuż palców, zlizując wszystko zadowolony z siebie.
    -Rozkoszny. -podsumował jednym słowem, naciągając spodnie na biodra.
    -Weźmy dla Ciebie więcej tych bokserek, prowadzą do dobrych rzeczy. -zamruczał, zapinając pasek. Zamiast wyjść i dać się ubrać w spokoju chłopakowi, czekał na niego przyglądając się idealnemu ciału swojego skarba.
    Następnie Park zapłacił za zakupy i z kolejną torbą wyszli do następnego sklepu.
    Po zakończonych zakupach, udali się do samochodu, a wtedy telefon Parka zawibrował w jego kieszeni.
    -Tak? -zapytał, odbierając połączenie.
    -No ale miałeś to załatwić…-widać było, że młodszy się zirytował.
    -Dobra...ale byle szybko. -podkreślił, rozłączając się i wchodząc do auta.
    -Dzwonili z urzędu. Twoje dokumenty da się załatwić bez problemu, ale muszą znaleźć akt urodzenia, trochę pokombinować, no i trochę to potrwa, ale nie martw się! Dostaniesz wszystko, dowód, paszport, wszystko. -zaznaczył z uśmiechem.
    -Wiesz…jako że mam dzisiaj urodziny….mam pewną zachciankę. Śpijmy dzisiaj poza domem. Chcę Ci gdzieś zabrać. Nie chcę już ludzi dookoła, chcę już resztę dnia spędzić tylko z Tobą. Tylko ja i Ty. -oznajmił, odjeżdżając z parkingu. Nie jechali długo, nadal znajdowali się w dzielnicy dla bogaczy, gdy zajechali pod ekskluzywny budynek.
    Wychodząc z auta, podbiegł do nich mężczyzna, który zajął się parkowaniem samochodu Parka. Wchodząc do środka, podeszli do recepcji.
    -Najlepszy, jaki macie dla dwóch osób na jeden wieczór. -powiedział krótko, a już po chwili dostał kartę do pokoju. Był to najdroższy seulski love hotel, który słynął z prywatności i intymności dla par, które chciały cieszyć się swoją obecnością. Wjeżdżając na dwunaste piętro windą, udali się do ich pokoju. Wchodząc do środka, powitało ich duże łóżko, na którym stał szampan. Park od razu wziął dla nich szlafroki z łazienki, gdyż obok łóżka stała elegancka wanna, która była przygotowana do romantycznej kąpieli. [http://s7.favim.com/orig/150619/bathtub-beautiful-bed-bedroom-Favim.com-2832144.jpg] Zaś naprzeciw łóżka, wisiał na ścianie duży telewizor, idealny do oglądania wspólnie filmów przed snem.
    Park otworzył butelkę trunku, uśmiechając się. Podał ukochanemu kieliszek, unosząc swój delikatnie.
    -Chcę się napić za nas, nie za siebie. Bo to dzięki Tobie ten dzień w ogóle ma jakikolwiek sens. -Zapił słowa łykiem szampana, odstawiając go na bok. W pokoju unosił się zapach kąpielowych olejków, co zachęcało do kąpieli. Jimin zdjął koszulkę, a zaraz po niej pozostałą część swojego ubioru. Wszedł do gorącej wody, rozsiadając się wygodnie.
    -Chodź do mnie, Yoonisiu. Chcę Cię mieć przy sobie. -poprosił, patrząc na niego rozczulony.

    OdpowiedzUsuń
  35. Lustrował go wzrokiem bardzo dokładnie. Zupełnie tak, jakby pierwszy raz w życiu miał spojrzeć na jego nagie ciało. Uspokoił się, czuł się bezpieczniej będąc sam na sam z Yoongim. Na dłuższą metę zawsze męczyło go bycie poważnym i zepsutym do szpiku kości synem Państwa Park. Każdy miał o nim takie zdanie, nawet ekspedientki w sklepie, które uważał za popierdolone, skoro kręcił je wizerunek największego możliwego gnoja na tej planecie. Wszyscy poza nim. Poza mężczyzną, który nadawał sens wszystkiemu dookoła. Patrzył na jego blade ciało ozdobione tatuażami z miłością, a na twarz, z której patrzyły na niego błyszczące oczy spoglądał ze wzruszeniem. Wszystko było w nim doskonałe. Nie dlatego, że był bez skaz, a właśnie dlatego, że miał ich tak wiele, zupełnie jak Park. To czyniło go idealnym. Łatwo jest mówić o rzeczach pięknych, przyjemnych, dobrych. Łatwo stawiać je na piedestał, ponieważ nikt nie chce myśleć o rzeczach trudnych. Niestety życie nie wybiera. Jedni otaczają się przyjemnościami nie widząc swoich problemów, tak jak Jimin. Inni zaś mają ich tak dużo, że nawet nie umieją znaleźć przyjemności by jakoś je przysłonić, tak jak Yoongi. Dlatego Park patrzył na ludzkie piękno w nietypowy sposób.To ile przeżył Min sprawiało, że był na swój sposób piękny. Dostrzegał w nim cechy, których Yoongi pewnie sam nie do końca był w stanie zauważyć. Jego siłę, dzięki której mógł przetrwał wszystkie ciężkie chwile, zaradność, determinację do wypełniania swoich obowiązków nawet tych nieprzyjemnych, chęć samorozwoju, jego miłość do literatury, którą z pewnością wszyscy w jego środowisku negowali. Właśnie to sprawiało, że Min Yoongi był piękny.
    Właśnie to jego piękno w cierpieniu sprawiało, że idealnie do siebie pasowali, że w swoim towarzystwie mogli w końcu być tacy, jak zawsze pragnęli. Ich wspólne rany i wady sprawiały, że razem tworzyli perfekcje. Byli razem czymś, czego zwykli prości ludzie nigdy nie pojmą bo tworzyli coś, czego przeciętny człowiek się boi. Jednak w całej tej wewnętrznej destrukcji, byli spokojniejsi, niż najszczęśliwsi ludzie świata. Brzmi ironicznie? Nie dla nich, oni dobrze wiedzieli, że to trzeba czuć, by móc to pojąć.
    Dlatego też nie chcieli akceptacji innych, nie potrzebowali go. Wystarczyło im jedno spojrzenie, jeden dotyk. Subtelny, ciepły, krótki, by zrozumieć się bez słów. Był to jedyny rodzaj zrozumienia jaki był im potrzebny.
    I nawet gdy Min mimo jego próśb uklęknął przy wannie, to Park zapatrzony w jego oblicze, nie skomentował tego w żaden sposób. Uznał to za niepotrzebne. Yoongi wiedział dobrze co robi, wiedział czego oboje potrzebowali.
    Niczego.
    Właśnie w tym tkwił cały sens. Nie potrzebowali niczego, bo mieli już wszystko.
    Starszy mógłby równie dobrze wstać, ubrać się i położyć do łóżka obserwując Parka w kąpieli, a on byłby w pełni usatysfakcjonowany. Jedynie wyszedłby szybciej z wanny, by cieszyć się obecnością swojego chłopaka.
    Dlatego też, patrzenie na Mina uważał za cenniejsze od słów. Chciał mieć w głowie jego obraz zapisany tak dokładnie, żeby nawet w śnie mógł widzieć go jak żywego.
    Wtem poczuł jego dłoń na swojej głowie. Wodził nią delikatnie, tak czule, że aż zakłuło to serce młodszego.
    Zabolało, gdyż nigdy nikt nie zapewniał mu czułości. Czując ciepło, jakie powodował dotyk Yoongiego, przypominał sobie o tych wszystkich chwilach, gdy ten jeden gest. Jeden tak drobny, względnie nic nieznaczący gest byłby dla jego osoby zbawienny. Dłonie Mina, były najdelikatniejszą rzeczą jaką Jimin kiedykolwiek trzymał w rękach.

    OdpowiedzUsuń
  36. Dlatego czując opuszki jego palców, dotykające jego skóry głowy, czuł się tak, jak gdyby drobne i delikatne piórka masowały go w kojący sposób. Czując miękką skórę jego palców na swojej szczęce, pierwszy raz czuł tak wyraźnie swoje rysy twarzy. Zaś dotyk Mina na jego szyi powodował, iż Park wiedział jak pulsują jego tętnice i słyszał każde przełknięcie sliny. Im dalej wędrował Yoongi, tym większe oddechy brał młodszy. Było one wolne, jednak głębokie, zupełnie tak, jakby Min sprawił, że nawet oddychanie było dla Jimina przyjemnością. Wtedy zrozumiał, jak bardzo ignorował wrażliwość swojego ciała na dotyk. Yoongi subtelnym wodzeniem po jego skórze, pomagał Parkowi odkryć przyjemności, o których wcześniej nie miał pojęcia.
    Tak właściwie to uświadamiał go, że przed ich poznaniem się, nie miał pojęcia czym jest przyjemność. Młodszy miał wrażenie, że całe jego dotychczasowe życie było jedną wielką bujdą. Dopiero przy nim, mógł poczuć jak to jest być żywym.
    Wzdrygnął się nieznacznie, czując pieszczotę wokół sutka, która dzięki Yoongiemu była czymś nowym oraz jedną z ulubionych. Pępek, fragment ciała o którym przeważnie się zapomina, a nawet w tym miejscu dłoń ukochanego wywołała u niego gęsią skórkę.
    Czuł, jak cała atencja Yoongiego skupia się na nim. Podobało mu się to. Chciał chłonąć jego uwagę w niebezpiecznie dużych dawkach, mógłby nawet ją przedawkować. W końcu i tak był od niego uzależniony.
    Jego stan emocjonalny był jak wysuszona ziemia, w momencie gdy pojawienie się Mina i jego uwaga była jak upragniony deszcz. Jimin pochłaniał to, czego tak bardzo mu brakowało w życiu.
    Nawet czując na skórze gąbkę, zamiast ręki starszego, był w stanie poczuć ciepło jakie przechodzi ze starszego na Parka.
    -Yoonnie…-szepnął prawie niesłyszalnie.
    -Yoongi…-równie cicho powtórzył imię chłopaka. Nie chciał nic od niego, nawet nie kierował tych słów do niego, a bardziej w przestrzeń. Chciał po prostu to powiedzieć. To jedno słowo było dla niego synonimem miłości, zrozumienia, schronienia i wielu innych wyrazów, których lista mogłaby obrysować przez swoją długość granice kraju.
    Nawet mycie głowy sprawiało, że Jiminowi zbierały się w oczach łzy. Nie mógł uwierzyć w to, że ktoś traktuje go z taką troską, że komuś faktycznie tak bardzo na nim zależy. Drapanie Mina było jak igiełki, drażniące Parka w zadowalający sposób. Przez cały okres trwania czynności, jaką było wmasowywanie szamponu we włosy młodszego, blondyn miał zamknięte oczy. Po pierwsze, nie chciał się rozpłakać w tak z pozoru trywialnej sytuacji, a po drugie pragnął skupić się na dotyku mężczyzny, który łagodził pełne blizn serce.
    Uniósł powieki, słysząc cichy plusk wody. Jego miłość usiadła naprzeciw, co wywołało delikatny uśmiech na twarzy Parka. Min od razu chciał usadzić sobie młodszego na udach. Park nie protestował. Yoongi złapał go na plecach i biodrze, co wywołało westchnięcie u malucha. Mimo iż jego dłonie były miękkie, to zaciskając się, młodszy wiedział że trzyma go mężczyzna nie chłopczyk.
    -Jeszcze usta. -Jimin zamruczał cicho w odpowiedzi. Chciał oblizać wargi, by przygotować się do pocałunku, jednak Min ubiegł go w tym, robiąc to za niego. Gdy jego usta zacisnęły się na dolnej wardze, Park rozchylił je powoli, wpuszczając Yoongiego do środka.
    Zmrużył oczy, ujmując twarz partnera w dłonie, kładąc drobne rączki na linii jego szczęki. Dorównywał tempa ukochanemu, sprawnie operując językiem. Skupiony na doznaniach, jakich dostarczał mu smak pocałunku, nie zauważył nawet gdy Min lekko go podniósł.
    Cóż, przy nim cały czas czuł się, jak gdyby unosił się 3 cm nad ziemią, więc nie trudno było go zmylić.
    Przygryzł wargę starszego, kiedy ten wszedł w niego bez zapowiedzi. Zarumienił się od razu, ponieważ jego miłość była jedyną osobą, która potrafiła go zawstydzić.

    OdpowiedzUsuń
  37. -No kochanie, zobaczymy kto teraz będzie płakał. -Park otworzył oczy, gdy odsunęli swoje usta od siebie. Żebyś Ty wiedział, jak bardzo chce mi się płakać ze wzruszenia.
    Uśmiechnął się do niego, miziajac go czule w okolicy obojczyków.
    Nawet z zadziornym wyrazem twarzy, Min traktował go jak skarb, dbając o to ,żeby nic go nie zabolało. Do tego stopnia, że aż zrobiło mu się głupio, że tak ostro potraktował go w przebieralni.
    -Moja kruszyna. - Twoja kruszyna
    Park zadrżał, czując jak pieką go policzki i jak niewyraźny od zaszklonych oczu jest jego partner.
    -Kocham, kiedy tak na mnie mówisz. -odezwał się w końcu i jakby w ramach podziękowania, namiętnie zaatakował jego wargi. Możliwe, że chciał zająć ukochanego, ponieważ przy kolejnym mrugnięciu, wypełnione wodą oczodoły spuściły parę kropel po rozgrzanych policzkach Parka. Nie były to smutne łzy, gdyby mogły mieć one barwę świadczącą o emocjach osoby, która je roni, to te Jimina byłyby o ciepłych odcieniach.
    Kruszynek nie chciał być dłużny swojemu chłopakowi, więc poruszał biodrami najpierw okrężnie, później falując całym ciałem by mocniej docisnąć je do ciała Mina.
    Czuć było w ich zbliżeniu intymność, na którą nie mogli sobie pozwolić w sklepie. Jimin lekko drapał Yoongiego, raz na torsie, raz w okolicy obojczyków czy pleców. Zostawiał czerwone ślady, jednak cały czas myślał o tym, żeby nie zrobić nic co zabolałoby jego partnera.
    Przyśpieszając, zaczął unosić biodra, by móc stymulować przyrodzenie Mina na całej długości. Wplótł palce we włosy starszego mocząc je tym samym.
    -Miętusku…-zamruczał między pełnymi pasji pocałunkami, nie przestając podskakiwać na kroczu chłopaka.
    -Jestem tylko Twój..-zadrżał, nie zwracając uwagi na częściowo skapującą na podłogę. Położył wędrujące po jego ciele ręce Yoongiego na swojej talii.
    -Ściśnij mnie mocniej, proszę Yoonnie..-poprosił piskliwym tonem, rozpływając się pod wpływem dotyku ukochanego. Jęczał głośno, w pewnym momencie wbijając paznokcie w skórę Mina, by mocniej się go trzymać, ponieważ jego ruchy był szybkie, a te Yoongiego mocne, co razem pasowało do siebie perfekcyjnie. Nawet pod względem seksu sie dopełniamy, jak to jest możliwe?
    -Ach...Yoongi..-przygryzł swoje pełne, malinowe wargi, czując jak zaciska sie wokół penisa Mina, dochodząc w tym samym momencie. Jimin resztkami sił uniósł się wyciągając z siebie męskość mężczyzny. Opadł na niego, przytulając go mocno.
    -Yoonisiu...Mój Yooniś..-mruczał mu do ucha, zostawiając czułe buziaki na całej jego szyi.
    Po czym chwycił za szampon, wmasowując go we włosy Yoongiego, który pewnie z początku nawet tego nie zauważył, gdyż Jimin wpił się w jego usta z pasją, całując go nawet gdy mył mu głowę.
    Kiedy oboje mieli już pianę na włosach, Park zarządził.
    -Zamknij mocno oczka, kochanie. -poprosił, po czym pociągnął go za sobą. Oboje wpadli pod wodę, a wanna była na tyle duża, by ich obu przykryć wodą, kiedy opadli razem na jej dno. Jimin przycisnął mocno usta do tych Mina, by po chwili wynurzyć ich obu. Trzymał w objęciach Miętuska, by niczego sie przy nim nie bał. Gdy się wynurzyli, Park od razu otworzył oczy nie patrząc na to, że powinien je wcześniej przetrzeć. Zajęty był, wycieraniem oczu ukochanego. A gdy skończył na obu powiekach Yoongiego złożył szybkiego całusa.
    -Pod wodą Twoje usta są równie pyszne co nad nią. -uśmiechnął się przypieczętowując słowa złączeniem warg. Gdy spłukali się do końca, wychodząc z wanny, Jimin podał Yoongiemu ręczniki.

    OdpowiedzUsuń
  38. Troskliwie wycierał jego włosy, kiedy Min zaczął wycierać ciało.
    Ubrani w szlafroki położyli się do łóżka, a Park okrył ich szczelnie kołdrą. Zwłaszcza jego chłopaka. Młodszy całą nocy mógł leżeć odkryty, jednak musiał mieć gwarancje, że jego Mięstuskowi jest ciepło i wygodnie. Czasem nawet budził się sam z siebie w środku nocy, żeby to sprawdzić.
    Park przylgnął do jego ciała wplątując swoją nogę między nogi ukochanego. Zaplótł wokół niego swoje dłonie by móc nadal go swobodnie miziać.
    -Yoonnie…-szepnął. -Uciekniemy stąd, jak tylko będę miał Twoje papiery. Z dala od tego miasta, od złych wspomnień. Choć na chwilę żeby się oderwać od tego wszystkiego. -Co jakiś czas Park lekko muskał jego wargi.
    -Kocham Cię, tak strasznie Cię kocham. Pierwszy raz w życiu uśmiechałem się w urodziny. Wszystko dzięki Tobie. Byłeś tym brakującym elementem, którego szukałem całe życie. -łzy ponownie napływały do oczu Parka.
    -Mój Yoonnie…-położył dłoń na jego policzku, patrząc dokładnie na twarz ukochanego.
    -Jesteś taki piękny. -ucałował go czule w czubek nosa.
    -Tyle dobrych chwil przed nami. Chciałbym...właściwie to o niczym innym nie marzę… żebyś kiedyś był moim mężem. Naprawdę tego chcę. Może Ci się to wydać dziwne skoro znamy sie krótko, ale...jeśli nie Ty...to nikt inny. -Czasem Jimin bał się, że wystraszy od siebie Mina tak dalekim wybieganiem w przyszłość, ale dla niego moment w którym pod swoim dachem zamieszkał z Yoongim był kamieniem milowym ich relacji. On wiedział, że zrobi wszystko by zatrzymać przy sobie Mina.
    -Wiem..wybiegam w przyszłość...ale naprawde bardzo o tym marzę...czasem przed snem wyobrażam sobie nasze nazwiska z naszymi imionami. -wtulił się mocniej w ukochanego, pesząc się bardzo.
    -Wiesz...Park Yoongi...Min Jimin…-wymamrotał, nie wiedząc jak jego ukochany na to zareaguje.
    -Min Jimin jest śmieszne, no nie? Dwa razy Min, tak zabawnie się rymuje.. -uśmiechnął się sam do siebie, czego nie mógł zauważył Yoongi, ponieważ był przytulony do jego torsu i w nim schowany.
    -Yoongi-ah...chcę z Tobą być przy każdym wschodzie i zachodzie słońca. Będę przy Tobie zawsze, kiedy będzie źle i będę się z Tobą cieszył jak będzie dobrze. To nie są oficjalne oświadczyny, zasługujesz na coś o niebo lepszego i postaram się o to żeby tak było, ale...to obietnica. Obietnica tego, że zawsze będę przy Tobie. Kocham Twoje zalety, piękno...ale kocham też Twoje wady, kocham Twoje rany przeszłości na sercu, którym chcę pozwolić się zagoić, żebyś mógł o nich zapomnieć. Kocham to wszystko, bo to wszystko tworzy Ciebie. A ja przez miłość chcę Ci pokazać, że jesteś idealny jaki jesteś. -Jimin nagle gwałtownie usiadł, naprzeciw Yoonegiego.

    OdpowiedzUsuń
  39. -Yoongi ja..Nigdy nie miałem nikogo takiego, jak Ty. Całe życie ludzi ze mnie drwili. Nawet własna rodzina. Wtedy zjawiasz się Ty. Nagle. Jak dar od losu. Pokazałeś mi jak wiele mnie w życiu ominęło. Jak bardzo ograniczałem się, żeby po prostu wstać przeżyć dzień i pójść spać z nadzieją, że już się nie obudzę. Teraz gdy Cię mam, w ogóle nie chciałbym spać, żeby cały czas móc smakować życia, którego nie znałem. Przez większość czasu nawet nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo brakowało mi ludzkiego ciepła, mimo że otaczałem się ludźmi. Nawet 1000 osób razem wziętych nie jest w stanie zastąpić Ciebie jednego. Dałeś mi dzisiaj najpiękniejszy prezent. Uświadomiłem sobie, jak wielu rzeczy mi brakowało, a wszystkie one są w Tobie. -łzy spływały po policzkach Parka, który miał sobie za złe to, że żył jak żył, a z drugiej strony cieszył się, że Yoongi wszystko zmienił.
    -Dlatego proszę nie miej mi za złe, że tak wybiegam w przyszłość...nie chcę Cię tym odstraszyć...ja po prostu...Nie chcę nikogo innego poza Tobą. Mój Miętusku. -ponownie położył dłoń na jego policzku.
    -Pamiętam jak bardzo chciałem to wtedy zrobić. Jak bardzo chciałem położyć Ci dłoń na policzku, kiedy wziąłem Cię do samochodu przy naszym pierwszym spotkaniu. Już wtedy się o Ciebie martwiłem, jeszcze nieświadomie, ale martwiłem się Twoim zdrowiem. Teraz w pełni świadomie, dałbym się dla Ciebie zabić, ale nadal tak samo bardzo chcę trzymać dłoń na Twoim policzku...trzymać Cię za dłoń, bo wtedy idę przed siebie pewniej, kiedy jesteś przy mnie. Hyung..Yoongi-hyung…-Jiminie na koniec całkowicie się rozsypał, opadł na łóżko, prosto w objęcia Mina, czekając aż oplotą go jego ramiona.

    OdpowiedzUsuń
  40. -K-kochanie…- po tonie głosu partnera był w stanie wywnioskować, że coś go trapi. Nie pytał, chciał pozwolić mu się wygadać, więc jedynie kojąco gładził go po włosach, zahaczając paznokciami między kosmykami o skórę.
    -Wolałbym, abyś nie miał niczego wspólnego z moim nazwiskiem, gardzę nim i… ostatnie czego bym chciał, to to, żebyś je nosił. Jeśli mi pozwolisz, to chciałbym się go pozbyć i zapomnieć o nim przy najbliższej możliwej okazji. -Rozumiał go, doskonale go rozumiał. On sam nie był dumny z rodziny z jakiej pochodził, jednak wiedział, że przeżycia jego ukochanego były o wiele bardziej traumatyczne niż te jego. Chciał dla Yoongiego dobrego życia, więc całkowicie zgadzał się z jego propozycją wymazania przeszłości choć w małym stopniu.
    -Skarbie, dla mnie możesz mieć na nazwisko jak tylko zechcesz, ważne żebyś był mój. -zamruczał zadowolony, układając się wygodniej w ramionach miętuska.
    -Park Yoongi, brzmi najpiękniej na świecie. -oznajmił, z uśmiechem na ustach.
    -Pan Park Yoongi, proszę państwa mój mąż Park Yoongi, moja lepsza połowa Park Yoongi, najzdolniejszy znawca literatury Park Yoongi, mój najcenniejszy Park Yoongi...-z każdym powtórzeniem mówił coraz to ciszej schodząc do szeptu, by słowa dotarły tylko do uszka starszego. Sam zaś zaśmiał się cicho pod nosem, wiedział że to co mówił było bardzo dziecinne, jednak znalazł w tym coś uroczego. Poza tym tłumaczył sobie, że w końcu całymi latami nie doświadczał takich czułostek, więc teraz ma prawo ich nadużywać.
    -Yoongi-ah...chcę z Tobą być przy każdym wschodzie i zachodzie słońca. Będę przy Tobie zawsze, kiedy będzie źle i będę się z Tobą cieszył jak będzie dobrze. To nie są oficjalne oświadczyny, zasługujesz na coś o niebo lepszego i postaram się o to żeby tak było, ale...to obietnica. Obietnica tego, że zawsze będę przy Tobie. Kocham Twoje zalety, piękno...ale kocham też Twoje wady, kocham Twoje rany przeszłości na sercu, którym chcę pozwolić się zagoić, żebyś mógł o nich zapomnieć. Kocham to wszystko, bo to wszystko tworzy Ciebie. A ja przez miłość chcę Ci pokazać, że jesteś idealny jaki jesteś
    -Park Jimin? Ten Park Jimin, który nie waha się przed użyciem broni, umie załatwić pięściami grupę bandytów oraz wszyscy się go boją, właśnie wygłosił najbardziej ckliwe zadeklarowanie miłości do emerytowanej prostytutki? Hahaha…. -Młodszy nie mógł powstrzymać się od śmiechu. Zaśmiał się radośnie, pokazując szereg ząbków tak szeroko, że jego oczy mimowolnie się zmrużyły, przy tym wszystkim dodatkowo zwijając się w kulkę z zawstydzenia.
    -Yoooonnnieee...-uderzył go nieśmiało w klatkę piersiową, chowając bordowe policzki w zgłębieniu jego szyi. Zachowywał sie tak, jakby słowa mężczyzny mu schlebiały, choć wątpliwym było czy powinien się cieszyć, z gróźb z użyciem broni czy porachunków z bandytami. Jednak chyba bardziej chodziło mu o to, że Min dostrzegał w nim ludzkie odruchy. Cieszył się, mogąc słyszeć, że jego ukochany dostrzega w nim miłość. Przez całe życie Park był przekonany, że nie potrafi okazywać uczyć, tym bardziej tak wielkich jak miłość, a teraz słysząc że potrafi ją wyznać, czuł się po raz pierwszy jak....człowiek.
    - To jak ja Cię kocham jest niewyobrażalne. Och, Jiminie, Jiminie, wciąż nie mam pojęcia, jaki jesteś, a jednocześnie mam wrażenie, że wiem. -Młodszy owinął się wokół ciała Yoongiego, niczym koala, wsuwając nogę między te należące do Mina, by mocniej do niego przylgnąć.
    -Yoonisiu, ja sam przy Tobie poznaje siebie na nowo. Budzisz we mnie takie cechy, o których wcześniej nie miałem pojęcia. Teraz, gdy Cię mam, patrząc w lustro widzę obcego człowieka. Kogoś, kogo zupełnie nie rozumiem i kogo muszę się nauczyć, ale to ktoś lepszy. Ta osoba ma czystsze serce, choć i tak nie jest nieskazitelne, to ma w sobie zdecydowanie więcej dobroci. -Westchnął Park, zdając sobie sprawę, że jeszcze wiele przed nim pracy, by móc być godnym Yoongiego partnerem.

    OdpowiedzUsuń
  41. Gdy w trakcie dalszego swojego wywodu, oczy młodszego napełniły się łzami, mimo zamazanego obrazu widział, z jaką czułością patrzy na niego Min.
    -Jiminie. -Kruszynka zamrugała parokrotnie, spoglądając już wyraźnie na ukochanego.
    -Yoongi, Ty płaczesz? -zapytał rozczulony, widząc załzawione oczy miętusa.
    -Nie płacz, kochanie. Bo będę płakał bardziej i będziemy się tak napędzać. -zaśmiał się między pochlipywaniami.
    -Pamiętam jak bardzo chciałem to wtedy zrobić. Jak bardzo chciałem położyć Ci dłoń na policzku, kiedy wziąłem Cię do samochodu przy naszym pierwszym spotkaniu. Już wtedy się o Ciebie martwiłem, jeszcze nieświadomie, ale martwiłem się Twoim zdrowiem. Teraz w pełni świadomie, dałbym się dla Ciebie zabić, ale nadal tak samo bardzo chcę trzymać dłoń na Twoim policzku...trzymać Cię za dłoń, bo wtedy idę przed siebie pewniej, kiedy jesteś przy mnie. Hyung..Yoongi-hyung…
    -Na pewno nie chciałeś wydać mnie za okupem, ale nie miałem żadnych dokumentów? Och, a więc łatwo było mnie sprzedać na części, ale zdążyłem uciec. -Widząc uradowanego Yoongiego, Jimin wyjątkowo szybko się rozczulał. Ponownie oblał się rumieńcem, chowając zawstydzenie poprzez przytulenie się do torsu mężczyzny.
    -Yoooongi-oppaa..jesteś zbyt czarujący kiedy się uśmiechasz...-wymamrotał, cały spięty i zestresowany atrakcyjnością swojego partnera. Był nim zauroczony do tego stopnia, że nawet nie dostrzegł kiedy nazwał go "oppą" zamiast "hyungiem". Cóż, Jimin lubił dominować, ale gdy mógł zachowywać się jak maluszek Yoongiego, czuł się zdecydowanie bardziej wolny, wtedy mógł sobie pozwolić na bycie rozczulonym, co na co dzień raczej ukrywał.
    Delikatnie pocałunki Mina sprawiały, że Parka od uśmiechu zaczynała boleć szczęka. Czym sobie zasłużył na tak dobre traktowanie? Nie miał pojęcia, jednak sposób w jaki obchodził się z nim miętus był dla niego magiczny.
    -Jiminie, mam dwadzieścia pięć lat, nie jesteśmy nastolatkami, którzy mają czas zanim znajdą tą jedyną osobę, a do tego czasu mogą się zabawiać z innymi bez pamięci. Ten etap mam za sobą. W tym wieku już wiem, czego chcę, jestem dorosłym, zdecydowanym człowiekiem i nie mam wątpliwości co do tego jak i z kim chcę spędzić resztę życia. Nic więc nie pośpieszasz, ani za bardzo nie wybiegasz w przyszłość, bo gdy oboje jesteśmy pewni, nie ma co tracić czasu. Może wyglądam groźnie, delikwent z tatuażami, dziwak o kolorowych włosach, postrach w bliznach od noży, męska dziwka, dealer narkotyków, ale patrz jaki jestem bez Ciebie bezbronny, robisz za mojego rycerza w skórzanej kurtce na sportowym samochodzie. -Maluszka przeszedł dreszcz. Mimo, że Min nigdy nie szczędził mu wyznań, to i tak każde następne z jego strony było ogromnym wydarzeniem dla Parka.

    OdpowiedzUsuń
  42. -Dla mnie jesteś najsilniejszym mężczyzną na świecie, Yoongi. Właśnie Twoje blizny i te widoczne i te niewidoczne na sercu, świadczą o tym że jesteś silny, przetrwałeś tyle złego, teraz zasługujesz już tylko na dobroć. Poza tym, uwielbiam Twoje tatuaże, dziwakiem jestem równie dużym co Ty, a brudy przeszłości nękają nas obojgu. Wniosek jest taki, że jesteśmy rycerzami dla siebie nawzajem. Dla Ciebie Yoonnie zacznę jeździć mustangiem, żeby mieć konia jak prawdziwy ryzcerz. -zaśmiał się, głośnym cmoknięciem obdarowując usta Mina.
    -Nadal nie rozumiem jak to możliwe, że wpadłem akurat pod koła twojego samochodu, wszystko inaczej by się potoczyło, gdyby to był ktoś inny. Jiminie, co by wtedy z nami było? Pewnie bym już nie żył… Boże, Jiminie, a Ty? -Park posmutniał, w końcu wiedział dobrze, że gdyby nie Min, też skończyłby źle. Objął go z całej siły przyciągając do siebie.
    -To przeznaczenie Yoongi. Właśnie dlatego, że prawie byliśmy martwi, los nas ku sobie popchnął, by temu zapobiec. Cholera...uratowaliśmy siebie od śmierci. -westchnął ciężko, zdając sobie sprawę z powagi sytuacji.
    - To samolubne, ale cieszę się, że zakłóciłem twój dotychczasowy styl życia. Muszę zatem wziąć odpowiedzialność…
    -To nie jest samolubne, bo cieszy mnie to, że go zakłóciłeś.- Park doskonale widział w spojrzeniu mężczyzny, że coś go dręczy. Coś, co nie jest błahostką, gdyż Min wyglądał na zmartwionego i zaniepokojnego. Zupełnie jakby nie chciał mu powiedzieć o czymś istotnym.
    -Obiecaj mi, że będziesz na siebie uważał. Nic nie może Ci się stać. Wiedz więc, że cokolwiek by się nie stało, cokolwiek ktoś Ci nie powie, zaufaj mi, ja Cię nie zostawię, nie z własnej woli, pamiętaj o tym, proszę… -płaczliwy ton starszego, wzbudził w Jiminie zdenerwowanie. Oczywiście nie na Miętuska, tylko na ludzi, którzy doprowadzili go do tego stanu.
    -Kochanie, proszę kochanie popatrz na mnie. -ujął w dłonie twarz hyunga, głaszcząc go delikatnie po policzkach.
    -Nie bój się, nic mi nie będzie. Rozumiem, że jestem przy Tobie wrażliwy i delikatny, ale w stosunku do innych moje zachowanie się nie zmieniło, więc nie bój się bo nikt nie będzie miał nawet odwagi do mnie podejść. Ze wszystkich ludzi na świecie ufam tylko Tobie, nawet Jungkookowi nie ufam, choć niby to ktoś w rodzaju przyjaciela. Tak więc co by się nie wydarzyło będę stał za Tobą murem. -oznajmił przekonany co do szczerości swoich słów.
    -Nikt mi Cię nie odbierze, jeśli ktoś sie odważy, przysięgam że tego pożałuje. Jesteś przy mnie bezpieczny. -Czując, jak wargi Mina z czułością muskają tych jego, ponownie w jego sercu zapanował spokój. Maluszek cichutko jęknął, gdy starszy ścisnął uda Jimina.
    -Panie Park -zamruczał w stronę miętuska. -Zdaje Pan sobie sprawę z tego, że w ten sposób może Pan łatwo podniecić swojego partnera? -Zmarszczył brwi, patrząc na niego pytająco, z zadziornym uśmiechem.
    -Widać to nazwisko do czegoś zobowiązuje. -zaśmiał się uroczo, miekkimi wargami składając figlarne całusy na ustach Mina.

    OdpowiedzUsuń
  43. -To były urodziny marzeń, wiesz Yoonnie? -Park położył się na torsie mężczyzny, nieco obarczając go swoim ciężarem.
    -Dziękuje, kochanie. Nie tylko za dzisiaj, za to że jesteś. -szepnął, mrużąc oczy, by skupić się na cieple ciała jego chłopaka, które szybko ukołysało go do snu.
    Rano Park obudził się przed Yoongim. Usiadł na materacu, patrząc na błogo śpiącego Mina.
    -Jesteś taki spokojny, kiedy śpisz. Bez zmartwień. Obiecuje, że będziesz się tak czuł na co dzień. -westchnął cichutko Park, całując mężczyznę w czółko.
    Młodszy zamówił śniadanie do ich pokoju poprzez room service, po czym wyszedł w bokserkach i bluzie na taras z papierosem na uchem oraz telefonem w dłoni.
    Odpalił tytoniową używkę, zaciągając się mocno nikotynowym dymem.
    Wtedy poczuł wibracje, dostrzegając połączenie od nieznanego numeru.
    -Park Jimin? -głos był niewyraźny, jakby przerobiony.
    -Tak, o co chodzi? -młodszy odparł lekceważącym tonem.
    -Nie uważasz, że nie powinno się brać pod swój dach dziwki z problemami? -To zdanie wystarczyło, by Park zacisnął dłoń tak mocno, aż zbielały mu kostki.
    -Przemyśl to Park, chcemy jego nie Ciebie, z takimi ludźmi jak Ty wolimy robić interesy. Masz szanse wyjść z tego bez szwanku, jeśli tylko oddasz nam Suge.
    -A nie uważasz, że nie powinno się zadzierać z kimś kto ma wpływy w rządzie? -Powtarzał przekręcone słowa rozmówcy z przerażającym spokojem w głosie.
    -Przemyśl to sobie, bo takich ludzi jak Ty załatwiam bez mrugnięcia. Tylko spróbujcie położyć na nim łapska, a znajdę każdego z was i własnymi rękoma, jednemu po drugim skręcę kark. -nie dał po sobie poznać gniewu, przez co jego ton głosu był stanowczy.
    -Pożałujesz tego, Park. -mężczyzna odparł równie spokojnie, rozłączając się.
    Jimin wziął głęboki wdech dopiero wtedy zauważając jak trzęsą mu się dłonie. Ktoś faktycznie polował na Yoongiego. Młodszy obiecał sobie, że nie odstąpi miętuska na krok, że będzie z nim cały czas albo chociaż będzie monitorował jego zegarek i pisał do niego.
    Jeśli rzeczywiście będą chcieli mu go odebrać będą musieli zrobić to siłą, przedzierając się najpierw przez Jimina i jego wpływy. Słysząc, że room service wszedł do pokoju, wrócił z tarasu do środka, dziękując za posiłek skinięciem głowy.

    OdpowiedzUsuń
  44. Wystarczyło jedno spojrzenie, by Jimin dostrzegł w oczach ukochanego, że ten doskonale wie o jego zmartwieniu. Mógł z niego czytać, jak z otwartej księgi, czego nikt inny nie był w stanie dokonać. W młodszym buzowała adrenalina, która jako jedyna trzymała go na przerażonych nogach.
    Dostrzegając rozłożone na boki ramiona ukochanego, wręcz opadł w nie, wtulając się w niego najmocniej jak tylko potrafił. Zapach Mina był kojący, tak samo jak jego ciepło oraz dotyk. Nie oddam Cię im.
    - Ostatni raz się budzę sam w łóżku. -Czując przyciskającą jego głowę dłoń, czuł napływ spokoju i pewności siebie Jesteś mój, nikt Cię nie dopadnie, nie pozwolę na to
    -Przepraszam, Yoonisiu…-mruknął, ocierając się policzkiem o jego tors niczym mały kot.
    -Wynagrodzisz mi to tysiącami przytulasów i milionem całusów jak wrócimy do domu.
    -A mogę zacząć już tutaj bo nie wiem czy wytrzymam do domu? -zapytał łagodnym tonem, układając się w jego objęciach. Czuł się w nich bezpiecznie, jakby nic nie mogło im przeszkodzić. Bał się, że ich sielanka może zostać gwałtownie zakończona, w momencie w którym najmniej będzie się tego spodziewał.
    -Kocham, jak szepczesz wiesz? -uniósł spojrzenie, by popatrzeć na niego z dołu.
    -Ja też Cię kocham, Yoonnie. - Wsunął dłoń na kark ukochanego, podciągając się do pocałunku, w który przelał tak dużą ilość miłości, że z pewnością zaskoczył w tym momencie samego siebie.
    -A… i papierosem. Następnym razem mnie obudź jak będziesz palił. Zapomniałem jak lubię to robić… przy Tobie zapominam o wszystkim innym. -Park zachichotał pod nosem.
    -Tylko o mnie nie zapomnij. Możesz zapomnieć nawet swojego imienia, wtedy Ci przypomnę, że jesteś Park Yoongi, ale nie pozwalam Ci zapomnieć o mnie. -mimo rozbawienia, słowa młodszego brzmiały dość poważnie .
    -Zapalimy po śniadaniu, obiecuje. -Uśmiechnął się, siadając by zabrać się do jedzenia.
    -Park Jimin, Park Jimin, Park Jimin… -melodyjny głos chłopaka, sprawił że w jego oczach znowu pojawił się błysk.
    -Jesteś lekarstwem na całe zło mojego świata, wiesz? -zapytał, przyglądając mu się rozmarzony, gdy starszy nabijał owoc na widelczyk.
    Park nigdy nie sądził, że karmienie siebie nawzajem może być przyjemne, do tej pory uważał to za tandetny romantyczny chwyt. Cóż, z jego partnerem wszystko nabierało większego sensu.
    Dopijając kawę czuł się znużony, ale sądził, że to wina braku świeżego powietrza.
    -Chodź Yoonnie, wyjdziemy na balkon, tutaj jest strasznie duszno…-mruknął jednak widząc, jak jego ukochany robi się coraz bledszy opadając powoli na łóżku, przeraził się nie na żarty.
    -Yoonnie? Yoongi! -nachylił się nad nim, mimo że sam tracił siły.
    -Jiminie…-Kiedy ukochany stracił przytomność, Park wziął go w objęcia trzymając go blisko siebie. Usłyszał wtedy kroki, a widząc wchodzących do pokoju mężczyzn, zacisnął mocniej dłonie na ciele Mina, na tyle na ile potrafił.
    -Nie oddam wam go! Nie ważcie się nawet! -Krzyknął, mimo że obraz całkowicie mu się zamazał i zanim nieznajomi podeszli bliżej, Jimin opadł już bezwładnie na ciało ukochanego, które sprawcy po chwili zabrali ze sobą.
    Park obudził się w szpitalnej sali, podpięty do kroplówki.
    -Panie doktorze, pacjent się wybudza. -Jimin spojrzał, na ubranego w kitel mężczyznę.
    -Witam Panie Park, cieszę się że się Pan wybudził. Jest Pan po badaniach toksykologicznych. Została Panu podana silna substancja odurzająca, zadzwonili po nas pracownicy hotelu, którym Pan przebywał, gdy znaleźli Pana nieprzytomnego w pokoju.

    OdpowiedzUsuń
  45. Pański samochód został tutaj także odholowany, jednak zalecam pozostanie w szpitalu na parę dni obserwacji. -Jimin wpadł w szał. Przypomniał sobie, co się wydarzyło i wewnętrznie wrzała w nim agresja.
    -Ile czasu minęło odkąd tu jestem?! -Pociągnął lekarza gwałtownie za fartuch, by zaczął mówić.
    -Około siedmiu godzin, co i tak jest szybkim przebudzeniem, niektórzy wybudzają się po paru dniach lub zapadają w śpiączkę. -Park puścił mężczyznę, klnąc pod nosem. Był w tyle, Yoongi już zdecydowanie za długo był w rękach przestępców, a to był dopiero początek poszukiwań. Jimin wyrwał z ręki wszelkie wenflony i rurki, wyskakując z łóżka. Dodatkowo zgarnął z szafki nocnej swój portfel, telefon oraz kluczyki do auta.
    -Panie Park, proszę natychmiast wrócić. -Mężczyzna próbował go powstrzymać jednak młodszy wybiegł z sali w szpitalnym ubraniu.
    -Chcę wypis na żądanie!
    -OCHRONA! -Usłyszał za plecami, jednak zdążył wbiec do windy zanim ktokolwiek spostrzegł że ucieka. Na parkingu szybko odnalazł swój samochód, który odznaczał się wśród innych. Nie zwracał uwagi ani na prędkość ani na płynącą krew po jego ręce. Odebrali mu jego sens życia. To było gorsze niż jakakolwiek rana na ciele. Przejeżdżał na czerwonym świetle mijając auta w ostatniej chwili, jednak przed największym skrzyżowaniem w mieście musiał się gwałtownie zatrzymać, gdyż nie zdążył przejechać przed falą samochodów, która z pewnością by go zmiażdżyła. Z oczu Jimina płynęły łzy. Nie wierzył, że udało się im tak go oszukać. Był na siebie wściekły. Czuł, że zawiódł ukochanego. Przysiągł, że go ochroni, a odebrali mu go z łatwością. Zwiódł go, swój skarb, swojego miętuska. Wyobrażenie Yoongiego, samego, porwanego przez nieznajomych, wystraszonego, doprowadzało go do białej gorączki.
    -Kurwa, kurwa mać, nie tak miało być! NIE MIAŁO TAK KURWA BYĆ! -W szale uderzał rękoma o kierownice, rzucając się w nerwach na fotelu. Gdy przez zaszklone oczy widział zmieniające się światła, otarł łzy by wyraźnie widzieć drogę.
    Wszedł do mieszkania w pośpiechu.
    Wyrzucał wszystko z szafek, szukając apteczki. Gdy ją znalazł, zabandażował niedbale zranione miejsca, by zatamować krwawienie. Pobiegł do garderoby, przewracając wszystko co stało mu na drodze. Ubrał się cały na czarno, naciągając na głowę kaptur bluzy. Wybrał wyższe buty, wsadzając z boku jednego z nich nóż, zaś za pasek spodni włożył pistolet. Wtedy oddzwonił na numer, który z rana groził jemu i jego partnerowi.
    -Pan Park, widzę że już się Pan obudził. Jak się spało? -Głos był arogancki, co tylko bardziej podburzyło mężczyznę.
    -Jeden włos. Rozumiesz? Zobaczę, że spadł mu z głowy jeden włos, a wsadzę lufę pistoletu do Twojego gardła tak głęboko, że będziesz mnie błagał, żebym pociągnął za spust. -warknął, ściskając z całej siły urządzenie w ręce.
    -Cóż Park, na Twoim miejscu więcej bym robił a mniej gadał, jeśli chcesz żeby nic mu się nie stało. Choć Min już zbyt wiele Ci wygadał, prawda? Polityka to nie zabawa chłopcze. - Blondyn zmarszczył brwi nie wiedząc o co chodzi.
    -Co takiego? Jaka polityka? Ej! -Krzyknął, jednak mężczyzna rozłączył się, a Park osłupiały próbował wymyślić o co chodzi.
    -Ojciec…-warknął, wybiegając z mieszkania. Jeśli chodziło o politykę to na pewno jego rodzic był w to zamieszany. Miał zamiar dowiedzieć się kto przetrzymywał jego ukochanego, zanim pojedzie go odbić, by wiedzieć jakie ma szanse, co może go czekać oraz jak powinien się przygotować.

    OdpowiedzUsuń
  46. Jimin nie pamiętał kiedy ostatni raz przekraczał próg rodzinnego domu. Było to tak dawno, że nawet ochrona przy bramie początkowo nie chciał go wpuścić. Jednak znajdując się w środku poczuł, że wcale nie tęsknił za tym miejscem.
    -Jiminnie? -usłyszał zdziwiony głos matki zza pleców, gdy właśnie zaczął wchodzić po schodach.
    -O..jesteś w domu, a nie w love hotelu, nowość. Cześć mamo. -odparł chłodno, stojąc plecami do kobiety, nawet się do niej nie odwracając. Zaczął ponownie wspinać się po schodach do góry, by po chwili z hukiem wtargnąć do gabinetu ojca.
    -Kiedy się kurwa nauczysz, żeby nie mieszać mnie w swoje sprawy!? -Krzyknął na siedzącego za ekranem laptopa mężczyznę.
    -Jimin, mógłbyś być mniej bezczelny. -Mruknął starszy Park nie podnosząc nawet wzroku.
    -Z kim ostatnio robiłeś przekręty, co? Z kim ostatnio nieczysto grałeś, mów! -Warknął uderzając w stół.
    -Nie wiem o co Ci chodzi, jak masz jakiś problem to mojej reputacji w to nie mieszaj. -Wściekły blondyn złapał za ekran laptopa, zabierając go mężczyźnie.
    -Seks kamerki? Naprawdę? Jesteś kurwa żałosny. -Mówiąc to, roztrzaskał laptopa o ziemię, depcząc go dodatkowo.
    -Gadaj bo nie ręczę za siebie! Komu zalazłeś za skórę!? -Resztkami laptopa rzucił o ścianę, by rozsypał się na więcej części.
    -Przejąłem taktykę wyborczą jednego z polityków. Groził, że będzie mnie obserwował, żeby już żadne informację się do mnie nie dostały…-ojciec Jimina najwyraźniej przestraszył się postawy syna, więc uznał że pójdzie mu na rękę.
    -NAZWISKO. -powiedział stanowczo, kopiąc w biurko rodziciela.
    -Lee, ten od dealowania, od którego brałeś kiedyś dragi! -Jimin spojrzał na ojca zszokowany. Starszy wstał z krzesła, wsadzając dłonie do kieszeni spodni od garnituru.
    -Myślisz, że nie wiem o Twoich wszystkich utarczkach z gangami? O dziwkach? O nielegalnych wyścigach i ćpaniu? Nie jestem idiotą, Jimin. Jestem Twoim ojcem, czytam z Ciebie jak z otwartej księgi, ale teraz zupełnie Cię nie poznaje. -Młodszy zacisnął dłonie w pięści.
    -Bo Ty NIGDY nikogo nie kochałeś. Zawsze liczyłeś się tylko Ty. Nie wiesz, co to znaczy kogoś kochać. Z matką ożeniłeś się dla pieniędzy, a ona też lepsza od Ciebie nie jest. Nie masz pojęcia jak się czuje człowiek, który kocha. Ja też nie wiedziałem, jak to jest. Byłem taki jak Ty. Byłem obrzydliwą kalką Ciebie i matki. Stworzyliscie i wychowaliście potwora, z tą różnicą, że ja się opamiętałem. Nauczyłem się kochać, czego wy nigdy nie pojmiecie. Przez Twój zasrany egoizm i pierdoloną politykę osoba która nadaje sens temu światu jest teraz przetrzymywana wbrew woli. Spierdoliłeś całe moje życie, swoje też, raz zrob coś dobrze. Nie napadnę sam na siedzibę gangu. Potrzebuje ludzi którzy zrobią tam zadymę, gdy ja będę odbijał Yoongiego. -Starszy mężczyzna wiedział, że Jimin ma racje, zdawał sobie sprawę z tego że całe życie krzywdził syna, więc przytaknął jedynie wykonując po chwili telefon.
    -Mogę Ci zapewnić co najwyżej trzech wyszkolonych ludzi i granaty dymne.
    -Wystarczy, poradzę sobie. Niech podjadą pod dom. -Mówiąc to Park wyszedł z gabinetu, by zbiegając po schodach.
    -Jimin...Gdzie Yoongi? Nie jesteście już razem? -Matka chłopaka, ponownie próbowała go zaczepić.

    OdpowiedzUsuń
  47. -Zapytaj ojca. -warknął, wychodząc z hukiem z domu, zapalając od razu papierosa. Czekając na służby, które miały z nim pojechać, otworzył na telefonie aplikację śledzącą zegarek Mina.
    -No dalej Yoonnie...naciśnij guzik...Kochanie zabiorę Cię stamtąd tylko powiedz mi gdzie jesteś, proszę….-zaciągnął się nerwowo, chodząc po podjeździe, przy swoim aucie w sposób bardzo nerwowy.
    Był przekonany, że ukochany pamiętał o nadajniku, a jego użycie było kwestią czasu. Wtedy zadzwonił znany już mu numer.
    -Twój chłopak nadal zachowuje się jak mała dziwka. Splunął mi na buty, nie wiedząc gdzie jego miejsce. Na szczescie pokazałem mu, że należy mi się szacunek. -Park z nerwów ścisnął końcówkę papierosa w dłoni, nie patrząc na to że żar parzy jego skórę.
    -Choć może zamiast bicia, wykorzystamy i jego i tego jego przyjaciela tak jak powinno się traktować dziwki? Śpiesz się Park. Nie zostało Ci wiele czasu. -Jimin słyszał chorą satysfakcję w głosie porywacza, co tylko wypełniło go obrzydzeniem.
    -Jesteś martwy. -powiedział krótko, rozłączając się. Dostrzegł samochód ze wsparciem i nie czekając na sygnał od Yoongiego, postanowił wsiąść w auto i szukać go po patologicznych dzielnicach, by być w pobliżu, kiedy ukochany da znać o swoim położeniu. Podszedł do ludzi, którzy czekali na dalszy plan działania.
    -Macie mi ułatwić dostanie się do Yoongiego. Nie jest sam, wiec muszę wyprowadzić dwie osoby. Musicie mnie osłaniać, najlepiej dymem i kulami. Kiedy ich wyprowadzę oddalam sie w swoją stronę, a wy róbcie co chcecie. Do samochodu. -Rozkazał, po czym rozdzielili się do swoich pojazdów.

    OdpowiedzUsuń
  48. Mijały minuty, może nawet i godziny a Jimin nigdzie nie widział Yoongiego. Wsparcie ojca zostało wezwane na inna akcje, a młody Park został całkiem sam. Zatrzymał się samochodem w jeden z alejek, zdzierając gardło w rozpaczliwym lamencie. Był to kryzys, moment paniki, strachu, ze już nigdy nie zobaczy Yoongiego. Moment złości, ze dopuścił do tej sytuacji, ze pozwolił im go sobie odebrać. Moment słabości, który paraliżował go przerażeniem o zycie partnera.
    Wtedy na ziemie sprowadziło go walenie pięścią w szybę jego pojazdu. Opuścił ja by dostrzec swojego przyjaciela.
    - Przestań beczeć bo to Ci nie pomoze. -Jungkook ze śmiertelnie poważna mina patrzył na zapłakane oczy starszego.
    -Kook-ah...Nie znajdę go, zawiodłem…-Park znowu się rozsypywał, zaczynajac na nowo płakać. Jeon otworzył drzwi jego samochodu, wywlekając mężczyznę na zewnątrz za materiał ubrań.
    -Myślisz ze Yoongi gdziekolwiek teraz jest, siedzi i wyje skreślając wszystkie szanse? -Powiedział, wpatrując się na leżącego na chodniku Parka.
    -Myślisz ze on nie próbuje Ci dać znaku zycia? Myślisz ze cieszyłby się widząc Cię w takim stanie? -Jimin spoglądał na niego ze zdziwieniem, w końcu jego przyjaciel miał sceptyczne nastawienie do zwiazku starszego. Nagła zmiana poglądów Jungkooka sprawiła ze Park nieco się uspokoił, wiedząc ze Jeon ma racje.
    - Nie…-mruknął jedynie cicho, a rozmówca podał mu dłoń by pomoc mu wstać.
    - Zostaliśmy we dwójkę, nikogo więcej nie ma. Masz broń? -Zapytał Park, ocierając rękawem bluzy łzy.
    -Nie, wylecę na gangsterów ze stokrotkami w dłoniach. Oczywiscie ze jestem uzbrojony, głupie pytanie. -JK podciągnął koszulkę, pokazując pistolet za paskiem spodni.
    -Objechałem cała okolice, nigdzie go nie ma. Wsparcie rządowe tez już nie wchodzi w gre. Zostałem sam z Tobą, spanikowałem. -Dłonie Parka trzęsły się jak po zgrzewce energetyków. Jeździł samochodem od paru godzin, gdy miał już dość czekania pod rodzinnym domem.
    -Dzwoniłem po ochronę, kazałem obstawić mój dom przy plaży w Busan. Niech go pilnują, przeniosę się do niego z Yoongim i jego przyjacielem dopóki całe to bagno się nie uspokoi.
    -Jimin, stop. Ja się zajebiscie cieszę ze masz plany na przyszłość, ale wiesz w ogole jak się dostać do Twojego kochasia? Przestań panikować bo dobrze Ci szło, a potem napisałeś do mnie. - Jeon doskonale wiedział, ze kiedy Park prosi o pomoc to musi byc z nim naprawdę zle. Starszy robił to tylko kiedy ktoś umarł albo jeśli to on miał umrzeć. Najczęściej prosił go o wsparcie gdy już sam nie dawał rady, w takich chwilach JK doskonale wiedział ze musi brzydko mówiąc złapać go za mordę i postawić do pionu.

    OdpowiedzUsuń
  49. -Yoongi ma zegarek na rece, który pokazuje jego położenie na moim telefonie. Kiedy wlaczy guzik na ekranie pojawi się powiadomienie. - mówiąc to, Jimin wyciągnął rękę w stronę mężczyzny, pokazując mu aplikacje.
    -Takie jak to teraz? -Zapytał ze spokojem, a Park gwałtownie skierował telefon w swoją stronę
    -Zapierdalaj do auta, mamy go! -Popchnął Jeona, w stronę jego pojazdu, a sam wskoczył do swojego. Jimin mógł go sobie szukac po Seulu bezskutecznie, gdyż Min znajdował się poza miastem. Wywieźli go daleko poza stolice. Jednak daleki dystans, dla blondyna był niczym. Nie w tym samochodzie i nie z ta ilością determinacji by odzyskać Mietuska.
    Serce waliło mu jak szalone, miał teraz coś co było jego najcenniejsza bronią. Nadzieje. Miał świadomość, ze Min zyje, liczy na niego i czeka na pomoc. To wystarczyło by jechać nieprzepisowo po autostradzie dobijając na liczniku zawrotnych prędkości.
    -Jadę po Ciebie, proszę wytrzymaj jeszcze trochę. -Park dociskał pedał gazu, nie zwracając uwagi na znaki. Mimo szaleńczego tempa, dojechał do miejsca wskazanego na trackingu dopiero po ponad godzinie. Wraz z Jeonem zatrzymali się w bezpiecznej odległości przed wejściem do skrytego bunkra. Przed wejściem stało dwóch strażników, co zaniepokoiło Parka, gdyż mogło to oznaczać, ze miejsce jest pilnie strzeżone.
    -Masz nabitego gnata w razie czego? -Jungkook na słowa przyjaciela przeładował pistolet, przytakując.
    -Ściągnę pierwszego, a Ty pójdziesz w tym czasie do drugiego, jak będzie szedł tyłem do nas. -wyjaśnił starszy, gdy powoli zakradali się do wejścia.
    Schowali się za ściana, a wtedy Park rzucił na asfalt monetę, która zwróciła uwagę pierwszego ze strażników. Podchodząc do źródła dźwięku, został ogłuszony rączka pistoletu przez Jimina, który zaciągnął ciało za ścianę.
    -Leć po drugiego zanim się odwroci i będzie szedł w nasza stronę. -warknął starszy, a JK po cichu zaszedł od tylu strażnika również go ogłuszając oraz układając go obok jego kolegi.
    Wchodząc do bunkra z pistoletami w dłoniach, cieszyli się ze nie ma zgrai gangsterów. Wyglądało na to, ze większość pojechała do swoich siedzib, odpocząć a tutaj pozostawili tylko paru strażników do pilnowania Yoongiego i Tae.
    Innymi słowy, mieli szczęście.

    OdpowiedzUsuń
  50. Schowali się za ściana prowadząca do pomieszczenia w którym trzymano chlopcow.
    Jimin słyszał pochlipywania ich obu, przez co bezmyślnie wparował do środka, ku zdziwieniu Jeona. Wewnątrz było trzech obcych napastników. JK skierował broń w jednego z nich, zaś starszy w drugiego. Niestety trzeci zdążył wystrzelić kule w stronę blondyna. Pocisk trafił w ramie Parka, na szczęście nie wbijając się w nie, a pozostawiając głębokie draśnięcie z którego od razu zaczęła lac się krew. Jimin chciał odpowiedzieć ogniem, lecz zanim się zorientował, strzelający w niego mężczyzna uciekł.
    -Pod ścianę oboje! -krzyknął, wraz z Jeonem podstawiając ich pod zimna ścianę. Pozbawili ich broni, kopiąc ja daleko.
    -I nie ruszać się bo zapierdole obu! -po tych słowach Park podbiegł do Yoongiego, wyciągając z buta noz.
    -Jezu Yoonnie, kochanie…-spojrzał na niego ze łzami w oczach, jednak nie powiedział nic więcej wiedząc ze na gadanie będzie czas potem. Rozciął jego węzły, pomagając mu wstać. Rzucił nóż Jungkookowi, który zabrał się za uwalnianie Tae. Jimin przytulił ukochanego szybko, jednak najmocniej jak tylko umiał. Przez rany na obu już rękach był słaby, aczkolwiek to nie było przeszkodą, by uścisnąć porządnie swój skarb.
    -Park, spierdalamy - Oznajmił Jeon, oddając mu nóż.
    -On nie da rady sam isc. -oznajmił JK widząc opłakany stan Taehyunga. Młodszy wzial go delikatnie na rece, domyślając się ze musi byc połamany. Park objął ukochanego, biorąc na siebie cały ciężar jego ciała, a druga ręka mierzył nadal w stronę zbirów, dopóki nie opuścili i nie zatrzasnęli za sobą pomieszczenia.
    Jimina trzymała na nogach wyłącznie adrenalina, gdyby nie to już dawno by sie przewrócił i odpłynął.
    Dochodząc do aut, blondyn usadził Mietusa na przednim siedzeniu koło kierowcy, a to samo z Taehyungiem wykonał Jeon.
    -Stad jest bliżej do Busan niż do Seulu, jedziemy tam do szpitala. -JK przytaknął dając znak ze rozumie. Wchodząc do samochodu, najmłodszy patrzył za autem Jimina, jadąc za nim. Katem oka zerkał na leżącego Kima.
    -Hej...Nie bój sie…-mruknął, nie za bardzo wiedząc, jak ma się zachować w takiej sytuacji, dodatkowo słysząc płacz mężczyzny. Jeon miał nielada problem w okazywaniu empatii czy współczucia, w końcu przyjaźnił się z Parkiem właśnie przez to ze oboje byli ogromnymi egoistami.
    -Spokojnie, my to Ci dobrzy….Jedziemy do szpitala, pomogą Ci tam. -widząc, ze chłopak robił się senny, doskonale wiedział ze musi go zajac rozmowa.
    -Ej ej, porozmawiajmy o czymś, dobrze? Opowiedz mi coś o sobie. Jak masz na imię? Ile masz lat? Jaki lubisz kolor? -zadawał pytania powoli, oczekując odpowiedzi. Pytał o wszystko, byle utrzymać Taehyunga przytomnego przez cała drogę.

    OdpowiedzUsuń
  51. W tym samym czasie w aucie Parka lały się jego łzy.
    -Yoonnie przepraszam, tak bardzo Cię przepraszam. -Powtarzał, jakby zacięła mu się płyta.
    -Boże Yoonnie... tak się bałem….ze Cię straciłem...nie mogłem Cię stracic... tak bardzo Cię kocham.... -Jimin bardziej mamrotał niezrozumiałe, łkając. Było mu coraz to słabiej, przez co jechal szybko póki umiał.
    -Yoonnie, zaraz będziemy w szpitalu, ja mam plan, plan na wszystko...zobaczysz…. -wydukal z siebie, gdy wjeżdżali do miasta.
    Pod szpitalem, JK pobiegł już z Taehyungiem do środka, gdzie przyjaciela Mina szybko przejęli lekarze, biorąc go na ostry dyżur.
    Jimin wszedł na odddzial, podtrzymując Yoongiego. Jego postrzelona ręka była cała we krwi, która kapała na biała posadzkę.
    -Proszę...pomóc...mojemu chłopakowi…-wymamrotał w stronę pielęgniarki, która do nich podbiegła. Wtedy, po wypowiedzeniu swoich słów, Park osunął się na ziemie, puszczając powoli Yoongiego.
    -Dzwońcie do banku krwi! -dało się slyszec wśród pracowników szpital. Jimin stracił przytomnosc, a JK zwrócił się do Mina
    -Uspokój się, nic mu nie będzie, ma popularna grupę krwi, nie bój się i idz na badania bo ledwo stoisz na nogach! -mówiąc to, odprowadził wzrokiem Yoongiego, który zniknął za drzwiami na inny oddział. Jungkook opadł na krzesło, wiedząc ze zanim wszyscy wyjdą ze szpitala minie conajmniej pare dni. Odpychał od siebie mysl, ze któryś mógłby nie wyjść. Poprosił pielęgniarkę, by Taehyung, Jimin i Yoongi mieli razem sale, jednak kobieta odparła ze będzie to mozliwe, kiedy wszyscy pacjenci się dobudza i będą już tylko pod obserwacja. Jeon przytaknąl, dziękując za informacje oraz podpisując oświadczenie, ze pokryje koszty leczenia całej trójki. . Nie wiedział w jakim stanie są uratowani mezczyzni, jednak obawiał się ze zanim Park się wybudzi to minie kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt godzin.

    OdpowiedzUsuń
  52. -Proszę tutaj uzupełnić numer konta. -Poprosiła pielęgniarka, na co Jeon mocno się skrzywił.
    -A nie mogę po prostu wypisać czeku? -mruknął widząc rubryczki, które trzeba było wypełnić. Liczył, że skoro trafili do prywatnej kliniki, to ładnym uśmiechem bądź odpowiednia ilością gotówki będzie w stanie wszystko załatwić.
    - Jest taka możliwość, jednak Panowie Kim oraz Park wymagali operacji, których koszta powinny zostać pokryte jak najszybciej, a realizacja czeku niestety wymaga czasu…
    -Dobra, dobra bez tłumaczenia. Już wypisze i ściągnijcie z konta ile trzeba. -przerwał kobiecie, nie chcąc słuchać jej wywodów.
    - A co z sala? -Zapytał dla pewności, wypisując dokumenty.
    -Mamy problem z trzecim Panem, gdyż nie możemy znaleźć żadnego z dokumentów, wiec tez nie możemy zarejestrować go w szpitalu, umiejscowilismy go w sali tymczasowej i...
    -Zarejestrujcie go na moje dokumenty i tak będę tu siedział cały czas. - powiedział, nawet nie podnosząc wzroku znad papierów.
    -Ależ Panie Jeon nie możemy…
    -A ja mysle, ze możecie. -mówiąc to wyciągnął z portfela dwa banknoty o najwyższym nominale, kładąc je na stół. Kobieta przyjęła pieniądze, odpowiadając jedynie przytaknieciem.
    -I maja leżeć w jednej sali cała trójka. -Pielęgniarka już rozchylila usta by zaprzeczyć, jednak spotkała się ze stanowczym spojrzeniem Jeona, przez co przystała na jego żądania.
    Po wypisaniu dokumentów, mężczyzna osobiście udał się po Mina, by przenieść go do wskazanej przez kobietę sali.
    Wchodząc do środka od progu dostrzegł bojowa postawę chłopaka swojego przyjaciela Zaraz znowu wpierdol dostane, uważajcie. Kurwa, na co mi to było.
    -Słuchaj, nie obchodzi mnie, jak to zrobisz, komu dasz w łapę i ile, ale potrzebuję Cię, żebyś załatwił, aby Jimin, Taehyung i ja, abyśmy mieli wspólny pokój. Wiem, że tak nie wolno, ale ludzie, wszyscy, to pieprzeni materialiści i wszystko da się ugrać. -Jeon przewrócił ostentacyjnie oczami, wzdychając głośno.
    -Usiądź bo Ci z tych nerwów żyłka w dupie pęknie. -Jungkook rzadko kiedy przejmował się kimkolwiek i czymkolwiek. Nie bez powodu mówili, ze jest typem na którego widok nawet Królową Śniegu zmroziloby z odrazy.
    -Albo nie siadaj tylko się zbieraj bo idziesz do innej sali, gdyż wyobraź sobie, ze mimo iż zajebales mi w mordę to zdążyłem o tym pomyśleć, ze powinniście byc wszyscy razem. Sala 103. -Jak na ich pierwsze spotkanie trzeba było przyznać, ze atmosfera miedzy panami była dość napięta.
    -I jak ktoś będzie Cię tutaj pytał o nazwisko, to nie jestes Min tylko Jeon. Musiałem pigule dać w łapę żeby zarejestrowała Cię na moje nazwisko, wiec lepiej nie rozpierdol szpitala bo ja pójdę za to siedzieć. No i lepiej żeby wiedzieli ze jestes Jeon Jungkook, bo jak pójdę do pierdla za Twój brak papierów to tez nie będę zadowolony. -Wyjaśnił, gdy jechali sami winda na ich piętro.
    -Twój kumpel i Park są na bloku operacyjnym. Przewiozą ich do Twojej sali gdy skończą. -JK zachowywał kamienna twarz, był człowiekiem który nie dawał po sobie poznać zbyt wielu emocji, jednak w środku strasznie bal się o przyjaciela, trzymając dłonie w kieszeniach, by ukryc ich drżenie. O zdrowie Kima tez się obawiał może i nie znał go tak właściwie w ogole, to jednak wciąż było to ludzkie zycie.
    -Zapłaciłem już za wasze leczenie, żeby potem nie było problemow, wiec jak się zle czujesz to mów od razu, nie będą Ci robić wyrzutów ze jestes tu bez uregulowania płatności. -dodał, gdy wchodzili do sali, w której były trzy łóżka.
    -I na drugi raz zanim zaczniesz ujadać, jak wściekła wiewiórka i okładać pierwsza lepsza osobę po mordzie to pomysl, ze może wcale nie jest Twoim wrogiem i ze tez może cierpieć przez obecna sytuacje. -mówiąc to, wyjął z kieszeni urządzenie, rzucając je na łóżko Yoongiego.
    -Idę na szluga, to telefon Jimina, kod pewnie do niego znasz. Jakby coś się działo, to dzwon do mnie, pewnie ma mnie zapisanego jako JK. -Młodszy zdążył zabrac z pudełka z rzeczami osobistymi Jimina jego telefon, by właśnie dać go Yoongiemu na przechowanie.

    OdpowiedzUsuń
  53. Wychodząc z budynku osunął się po ścianie, siadając na ziemi. Drżącymi rękoma chwycił za papierosa, odpalając go. Będąc samemu pozwolił łzom na spłynięcie po jego policzkach. Bal się o Jimina, był przerażony ze może stracić jedyna rodzinę jaka ma. Dodatkowo zdenerwowało go zachowanie Mina, zupełnie jak gdyby tylko on mógł się martwić o Parka. Mało kto wiedział, ze Jungkook był sierota. Nie znał swoich rodziców, wychował się w sierocińcu, wśród dzieciaków podobnych do niego. Latami patrzył, jak rodziny zastępcze brały do siebie wszystkie dzieci poza nim. Nikt nigdy nie chciał nawet spojrzeć w jego stronę, a później zrobił się, jak to mówili potencjalni rodzice “za duży”. Chodził do jednej szkoły z Jiminem. Podobało mu się to, ze jego Hyung miał w sobie tyle samo nienawiści i żalu do świata co on. W końcu, by poznać Parka zaczął dealowac w szkole ziołem, a starszy stał się jego stałym klientem. Jednak, gdy przypadkiem zgubił cześć zapłaty za towar, został dotkliwie pobity. Park zauważył to, spłacił jego długi, dodając ze może i miał w zyciu przejebane, ale to nie powód by samemu się dobić. Wtedy Jeon zadał mu pytanie na które do dziś nie otrzymał odpowiedzi

    “skoro nie powinno samemu się dobijać, to czemu sam do tego dążysz?”

    Park odszedł w ciszy, pare dni później odzywając się do Kooka. Zaproponował mu układ. Pomoze mu po odejściu z sierocińca ułożyć sobie zycie pod warunkiem, ze będzie miał z tego jakas korzyść. Wtedy narodził się pomysł ekskluzywnych klubow. JK zobowiązał się by je prowadzić, a Park dawał mu na to fundusze, mogąc bawić się w nich za darmo. Z czasem młodszy zaczął sam na siebie zarabiać, a pieniądze Jimina szybko się zwróciły. Mimo ze starszy był chłodny i zdystansowany, to Jeon traktował go jak brata, którego nigdy nie miał. Wiedział, ze mimo ich drętwych charakterów, mogli na siebie liczyć i byli gotowi oddać za siebie zycie. A teraz jego jedyna rodzina leżała na operacyjnym stole. Jak on miał się nie przejąć? Wyrzucił papierosa, wycierając gwałtownie łzy. Nie mógł sobie na nie pozwolić, nie teraz.

    OdpowiedzUsuń
  54. Park obudził się na łóżku otoczony ciemnością.
    Usiadł na materacu, rozglądając się dookoła.
    -Straciłeś głowę dla tego chłopaka. -Słysząc znajomy głos odwrócił się widząc jak on sam podchodzi do łóżka.
    -Umarłem już? Jeszcze pare miesięcy temu bym się z tego cieszył…-zapytał nie wiedząc co się dzieje.
    -Nie umarłeś, było blisko, ale nadal żyjesz. Co prawda jak zaraz nie przetoczą Ci krwi to możesz jeszcze umrzeć, ale na takie szczęście nie licz bo raczej zdążą.
    -Co to za miejsce? -Ciemność powoli przytłaczała Jimina, który nie wiedział jak odnaleźć się w tej sytuacji.
    -To Twoj umysł sprzed poznania Yoongiego. Powiem Ci, ze niezłe masz sny. Normalny człowiek śniłby o kwiatkach i łące, a Ty jestes w swojej głowie rozmawiając z samym sobą. Wow, jestes popierdolony. -Wyimaginowany Park włożył dłonie do kieszeni marynarki dłonie przechadzając się lekceważąco wokół lozka.
    -Ciemno tutaj…-mruknął prawdziwy, gdyż znajdowali się w jedynym punkcie światła.
    -Taki właśnie jest Twój umysł. A raczej był, zanim Min wpadł Ci pod koła. Byłeś na totalnym dnie, Park. To miejsce rozjaśniło się dzięki niemu, a Ty nierozważnie rzucasz się na linie strzałów. Idioto, wiesz jak wszyscy będą się przejmować? Pomyślałeś o Minie? Pomyślałeś o Jeonie? -Parkowi zrobiło się głupio, wiedział ze zachował się nierozważnie.
    -Chce do nich wrocic, potrzebują mnie. -wymamrotał smutno.
    -Módl się o to, zebys się obudził.

    Po zakończonej operacji, przewieziono go nieprzytomnego do sali w której czekał już Yoongi i Jungkook
    -Pacjent stracił bardzo dużo krwi, nie tylko przez ranę postrzałowa, ale tez przez rany na drugiej rece…
    -Wyrwał z reki wszystkie kable, ze szpitala w którym lezal. -Wtrącił się doktorowi w słowo Jungkook, stawiając krzesło koło lozka Jimina.
    -Tak jak mówiłem pacjent stracił dużo krwi, jednak mysle ze za pare godzin powinien zacząć się wybudzać. Miał wiele szczescia. Zaś Pan Kim jest wciąż na sali operacyjnej. Jego stan jest poważniejszy, jednak mysle ze dzięki pośpiechowi, z jakim panowie tutaj przyjechali uda nam się go uratować. -Oznajmił zostawiajac po chwili mężczyzn samych.
    -Ej Min..-Mruknął Kook, gdy oboje usiedli przy łóżku Jimina.
    -Zapomnijmy o wcześniejszej sytuacji, okej? - Cóż, młodszy miał nietypowy sposób mówienia “przepraszam, ze byłem chujem”. Miał tylko cicha nadzieje, ze ukochany jego przyjaciela będzie chciał z nim żyć w zgodzie.
    - Wiesz, on się obudzi. Dla Ciebie. Nic się dla niego teraz tak nie liczy. Znam go trochę wiec wiem co mowie. Jestes jedynym powodem dla którego się obudzi, wiec dobrze ze jestes przy nim. -Jeon patrzył na nieprzytomnego przyjaciela mimo ze mówił do Yoongiego. Odsunął się całkowicie od lozka robiąc miejsce dla Mina.
    -Tylko Ciebie będzie chciał widzieć kiedy się obudzi. Przyniosę nam coś do picia. -Mówiąc to wyszedł z sali idąc do najbliższego automatu z piciem.

    OdpowiedzUsuń
  55. Wyjmując z automatu dwie puszki z piciem, Jungkook myślał nad słowami starszego.
    Cóż, koniec końców zachował się w stosunku do niego w porządku więc nie miał zamiaru mieć mu za złe tego jak wcześniej postąpił.
    Zmiany? W czwórkę? Jeon nie był przyzwyczajony do zmian, a Ty bardziej większej ilości osób w swoim życiu. Przywykł do obecności wyłącznie Jimina, więc czuł się dość zagubiony. Zupełnie, jak dziecko któremu samotny ojciec nagle przedstawia nową żonę i jej syna. Nie wiedział czy może im ufać. W dodatku tkwił w nim żal, gdyż Park nie dość, że się zmienił, to do tego jeszcze zepchnął go na boczny tor, jak każdy kogo poznał w życiu.
    Widział, że słowa Yoongiego były szczerze, mimo jego chłodnej postawy, rozpaliły w młodszym ogień, że może faktycznie będzie miał wokół siebie ludzi, których będzie mógł nazwać bliskimi. Jednak przez swoją burzliwą historię, na nic się nie nastawiał.
    Gdy wrócił, Min spał u boku Parka, wtulony w niego delikatnie.
    -Obojgu wam odbiło. -Skomentował. Mimo złośliwości, cieszył się ich szczęściem. Był może po prostu trochę zazdrosny. On nigdy nie przeżył czegoś takiego. Nikt nigdy się o niego nie starał, więc miłość jego przyjaciela była dla niego czymś zupełnie abstrakcyjnym.
    Odstawił puszkę, którą wziął dla Yoongiego, na stolik koło jego łóżka. Swoją zaś otworzył, po czym uchylił okno do sali chcąc wpuścić trochę świeżego powietrza. Krążył po sali w kółko, nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Udał się także na blok operacyjny, by zapytać czy operacja Taehyunga już się skończyła. Nikt jednak nie chciał udzielić mu informacji, w związku z czym zgniótł puszkę w dłoniach i wrócił do sali.

    -Jimin, mówisz że Cię potrzebują, a pomyślałeś chociaż troche o nich? -Park nadal tkwił w swoim umyśle, rozmawiając z samym sobą.
    -O co Ci chodzi? -zapytał oburzony, w końcu robił wiele i dla Jeona i dla Mina.
    -O Twoje niedojrzałe zachowanie. Zaniedbałeś firmę, kiedy masz zamiar ją przejąć? Myślisz, że zawsze będziesz spał na pieniądzach? Olałeś Jungkooka, gdzie wiesz, jak ciężko ma ten dzieciak. Nie załatwiłeś papierów Yoongiemu, przecież on nie może bez tego normalnie zacząć żyć. Zaniedbałeś wszystko, żeby się bawić w szczeniackie zakochanie. -Prawdziwy Jimin, zacisnął dłonie w pięści, doskonale wiedząc że popełnił wiele błędów.
    -Musisz to naprawić. Wszystko. Do tego musisz zająć się też przyjacielem Mina, nie możesz go zostawić na lodzie i przestań traktować Jeona jak powietrze, dobrze wiesz, że jesteś jego jedyną rodziną. -Wyimaginowany rozmył się, znikając. Park zostając sam, obiecał sobie, że wszystko ułoży tak, by każdemu dobrze się żyło.

    OdpowiedzUsuń
  56. -J-Jeon! Biegnij po lekarza! - Blondyn uchylił powoli oczy, rozglądając się po sali.
    -Ale jesteście głośni…-mruknął pod nosem. Jeon wybiegł z sali, szukając dyżurującego lekarza. Park przetarł oczy, dopiero wtedy dostrzegając ukochanego, leżącego u jego boku.
    -Yoonnie…-szepnął, wstrzymując oddech. Łzy napłynęły do jego oczu, kiedy zaczął przypominać sobie gdzie jest i co się wydarzyło. Podniósł powoli obolałe ręce, by przytulić partnera najlepiej, jak tylko potrafił w tym stanie. Nawet wśród szpitalnych zapachów, jego ukochany pachniał na swój cudny sposób, przez co wziął głęboki oddech, z nosem umieszczonym w zagłębieniu szyi Mina. Odzyskał go i to liczyło się najbardziej.
    -Przepraszam…-spojrzał prosto w zmartwione oczy starszego, kładąc dłoń na jego policzku.
    -Wybacz mi, że Cię zawiodłem, że Ty i Twój przyjaciel musieliście przez to przejść. Przepraszam Yoonnie, rozczarowałem Cię, obiecałem że będę Cię chronił…-łkając, próbował nadążyć z ocieraniem swoich łez.
    -Zawiodłem Cię, a Ty i tak przy mnie jesteś. Nie zostawiłeś mnie nawet na chwilę. -Rozczulił go fakty, że chłopaknadal przy nim leżał, mimo tego wszystkiego.
    -Tak dobrze, jest mieć Cię przy sobie, kiedy otwieram oczy. Kiedy po naszym śniadaniu obudziłem się w szpitalu, bez Ciebie....To była najgorsza chwila w życiu. -Zatrzymał na chwilę swój monolog, biorąc wdech i dopiero po dłuższej chwili wydychając powietrze. Przycisnął subtelnie swoje wargi, do tych Miętuska, chcąc nacieszyć się nim przez moment w ciszy.
    Chciał słyszeć wyłącznie ich oddechy i pocałunki. To jedyne czego w tej chwili potrzebował. Usta ukochanego smakowały w tej chwili lepiej, niż najwybitniejszy trunek. Był ich spragniony, jednak nie na tle seksualnym, a raczej emocjonalnym. Wypełniały one wszystkie dziury, jakie pojawiły się w sercu Parka przez ostatnie kilkadziesiąt godzin. Czuł ponownie spokój, bez Mina był niekompletny, a teraz porządek świata blondyna był zachowany.
    -Yoonnie, będziesz miał kłopoty za leżenie ze mną. Lubie, jak naginasz dla mnie zasady. -uśmiechnął się zadziornie, przyciągając partnera bliżej, by zamknąć na nim ramiona w mocnym uścisku.
    -Jezu..jak dobrze...że jesteś cały i zdrowy…-szepnął, a słysząc kroki, odsunął się od ukochanego.
    -Witam, Panie Park. Jak się Pan czuje? Panie Jeon, proszę zejść z łóżka. -Lekarz zwrócił się w stronę Yoongiego, a Jimin prawdopodobnie nigdy nie wyglądał na równie zdziwionego. Ze zmarszczonymi brwiami patrzył na zmianę na swojego chłopaka oraz przyjaciela, szukając odpowiedzi.
    -Jeon? -zapytał doktora, jednak widząc stojącego za pracownikiem Jungkooka, patrzącego na niego groźnym wzrokiem, wiedział, że musi się zamknąć. Przejeżdżając palcem wskazujący po szyi, zasygnalizował Jiminowi, że jeśli piśnie choć słowo to wszyscy są głęboko w dupie.
    -Ach no tak, Jungkoook-ah zejdź na chwilę, zaraz do mnie wrócisz. -uśmiechnął się do Yoongiego, w dość niezręczny sposób, próbując się nie roześmiać na całą salę.
    Kiedy chłopcy zostali sami, blondyn złapał lekko za koszulkę ukochanego, przyciągając go nieco do siebie.
    -Myślałem, ze chcesz mieć na imię Park, a nie Jeon. -zażartował, wciągając ukochanego z powrotem do lozka.
    -Nie martw się, moje nazwisko ma tymczasowo. -mruknął Jungkook, podając Yoongiemu picie, tak jak i swojemu hyungow, gdyż wcześniej poszedł dokupić puszkę.
    -Mam nadzieje, ze JK nie sprawiał Ci problemow. -Najmłodszy słysząc słowa blondyna, zmrużył oczy okazując oburzenie.
    -Byłem miły. -odparl poważnym tonem, zanim Min cokolwiek powiedział. Wtedy na sale wjechał wciąż nieprzytomny Taehyung. Wszystkim przyspieszyło bicie serca. Chłopak wyglądał na mocno poturbowanego, jednak lekarz określił jego stan jako stabilny. Jimin puścił Yoongiego, dając mu podejść bliżej przyjaciela.
    -Kook-ah, pomożesz mi? -poprosił Park, a młodszy podszedł do niego, łapiąc go za rece i pomagając mu podnieść się do siadu.
    -Minmin-hyung nie powinieneś wstawać… - JK przejął się nagła aktywnością przyjaciela. Postawił przy łóżku stojak na kroplówkę. Jimin zaparł się na niej próbując się podnieść.

    OdpowiedzUsuń
  57. Wstał podpierając się na przyjacielu, jednak przeszedł zaledwie krok, gdyż był podłączony do testy aparatury.
    -Wyjdzie z tego, Yoonnie. -położył dłoń na ramieniu ukochanego, widząc jak bardzo przejął się stanem Kima.
    - Zabierzemy go ze sobą, nie bój się, zadbam o was kochanie. -mówiąc to czule drapał partnera po karku.
    -Hyung, proszę połóż się już….-mruknął Jungkook, obejmując w talii Parka, gdy ten zachwiał się, stojąc na Yoongim.
    -Nie masz jeszcze na tyle siły, żeby stać. -dodał, poważniejszym tonem. Starszy po prostu przytaknął, pozwalając odprowadzić się do lozka.
    -Kook-ah...weź klucze z domu na plaży...Przywieź ubrania na zmianę dla mnie, Jungkooka i Tae...no i cokolwiek uznasz za stosowne…na miejscu jest ochrona ale znają Cię wiec nie będą robić problemow. -mówiąc to wcisnął chłopakowi do reki pęk kluczy.
    -Dobrze, Hyung, ale nie przemęczaj się. Ty tez Min. -podszedł do lozka Tae, opierając się o oparcie, przy jego nogach.
    -Obudź się, bo nie odpowiedziałeś na moje pytania, a ja nie lubię kiedy ktoś mnie ignoruje. -po tych słowach wyszedł z sali, a Park odprowadził go wzrokiem, nie kryjąc zdziwienia.
    -Co mu zrobiłeś? -Zapytał swojego chłopaka.
    -Może to nie brzmiało czule, ale na Jungkookowy sposób to właśnie była czułość. -wyjaśnił Jimin, spoglądając w stronę ukochanego.

    OdpowiedzUsuń
  58. -Hej, Tae… koniec z seksem na jakiś czas, hm? Jak Ty to wytrzymasz? -Jimin zmarszczył brwi, patrząc na chłopaka zaniepokojony. Sypiali ze sobą? Patrząc na to jak troskliwie jego ukochany przygląda się przyjacielowi poczuł się zagrożony. Zazdrość była zupełnie nowym uczuciem dla Parka. W końcu o co miałby być zazdrosny mężczyzna, który ma w życiu wszystko czego zapragnie? Jednak miłość Yoongiego była czymś, czego nie był w stanie sobie kupić, więc widząc rywala od razu chwycił za telefon pisząc do Jungkooka.

    Do: JK
    Jak już stąd wyjdę, musimy coś ze mną zrobić, muszę wyglądać lepiej od tego Taehyunga.


    Pisząc, policzki Jimin wypełniły się powietrzem, przez co nadąsany wyglądał całkiem uroczo.

    Od: JK
    Wiesz, patrząc na jego obecny stan, zbytnio się starać nie musisz. Wyluzuj narwańcu.


    Park przewrócił ostentacyjnie oczami na widok wiadomości otrzymanej od swojego dongsaenga. Nic nie poradził, że buzowała w nim zazdrość, która sprawiała że ciężej było mu oddychać.
    Wiedział, że Taehyung to po prostu jego przyjaciel, a mimo to nadal ich bliskość sprawiała, że odczuwał nieprzyjemny ścisk w okolicy serca.
    Już chciał wyciągnąć dłonie w stronę ukochanego, by go przytulić, jednak ten najpierw zasypał pocałunkami zranioną twarz Kima. Jimin najprawdopodobniej pierwszy raz tak się zirytował, normalnie inni ludzie byli mu obojętni, a teraz nie potrafił ukryć, iż nie spodobało mu się to co widział. Zabrał dłonie zrezygnowany, próbując nie wyglądać na zbytnio zdenerwowanego.
    Dalej siedziałby tak nadąsany, jednak Min położył go sobie na klatce piersiowej. Park mimowolnie się przytulił, gdyż za bardzo potrzebował jego bliskości, żeby teraz odstawiać sceny zazdrości.
    Jednakże wtulił się na tyle mocno, jakby chciał pokazać, że Yoongi jest jego i nie wolno mu go zabierać bo inaczej marny los tego kto się odważy.
    -Nie wiem, o czymś mówisz… Jeon to dobry chłopak i do tej pory, z tego, co widziałem, to bardzo się wszystkim przejął. Kogoś takiego chciałbym dla Tae, ale Tae to nie jest… -Nie kłamiąc, trzeba było przyznać, że Park skupił się na obserwowaniu potencjalnego rywala przez co słyszał co drugie słowo ukochanego. Dłuższa pauza ze strony starszego, wyrwała go z zamyślenia.
    -Tae jest cudowny, ale on lubi swoją pracę…-Wtedy blondyn zmartwił się czy to przypadkiem nie spłoszy Jungkooka.
    -Nie wiem czy Kook jest tak samo otwarty na zaakceptowanie takich kwestii zarobkowych, jak ja…-mruknął, nie mając właściwie pojęcia jak jego podopieczny zareagowałby na wieść, że Tae utrzymuje się z prostytucji.
    -Opowiedz mi o tym domku na plaży. -Widząc uśmiech na twarzy ukochanego, sam nieco się rozpromienił.

    OdpowiedzUsuń
  59. -Dostałem go od rodziców, za milczenie. Jest dwupiętrowy, całkiem duży. Na górze jest moja sypialnia z balkonem na morze i łazienką, ale są jeszcze trzy inne pokoje i osobna łazienka, więc Taehyung i Jungkook też się pomieszczą. Jeon raczej nie wróci do Seulu dopóki nie będziemy w pełni sprawni. To nie w jego stylu. Resztę zobaczysz sam. Nie będę psuł niespodzianki opisując każdy pokój. Wynająłem ochronę, która pilnuje domu 24/7 dopóki cała ta sytuacja się nie uspokoi, bezpieczniej będzie nam tutaj w Busan. -wyjaśnił, chcąc podkreślić że głównie chodziło mu o zapewnienie bezpieczeństwa ukochanemu.
    -Co będziemy w nim robić? -Park zamruczał zadowolony, czując przyjemne drapanie.
    -Wszystko, na co mój skarb będzie miał ochotę. -szepnął do ucha Yoongiego, a dalszą część wypowiedzi przerwał mu dzwonek telefonu.
    -Czego chcesz JK? -zapytał opryskliwie, zirytowany że chłopak mu przeszkadza.
    -Masz drzwi na kod do jebanej garderoby, naprawdę?! -Warknął chłopak, stojac przy panelu z guzikami.
    -649851 -Powtórzył dwukrotnie, by Jeon mógł wpisać numer, po czym rozłączył się.
    Jeon wchodząc do garderoby, wrzucił do torby ubrania w które będą mogli przebrać się chłopcy kiedy będą wychodzic ze szpitala. Jednak wiedząc ze jeszcze nie na to pora, zapakował tez piżamki do przebrania, by nie musieli nosić tych szpitalnych.
    Gdy przebrany i wykapany był gotowy do wyjscia, wpadł na pomysł by po drodze zrobić male zakupy.
    Z reklamówka pełna produktów przechodził koło sklepu zoologicznego. Drzwi do niego były otwarte, a Jungkook nawet nie dostrzegł kiedy mały, szary piesek wyszedł za nim ze sklepu.
    Dopiero słysząc szczekanie odwrócił się za siebie, przez co zwierzak także się zatrzymał, siadając przed mężczyzna.
    -Co tu robisz? Ech..mniejsza..-Jungkook odwrócił się, odchodząc jednak szczeniak uparcie za nim szedł.
    -Mały wracaj do domu… -mruknął, widząc jak kręci mu się pod nogami. Nie rozumiał dlaczego zwierzę ciągle za nim idzie. Przecież zazwyczaj odpychał od siebie nie tylko ludzi ale też czworonożnych przyjaciół. Jednak coś się w Jeonie przełamało gdy szczeniak zaczął warczeć na omijającego go przechodnia.
    Kook kucnął przy nim, głaszcząc go za uchem.
    -Taki z Ciebie pies obronny, co? Widać właśnie jaki jesteś straszny. -Pomimo ironii, wziął go na ręce idąc do pominiętego wcześniej sklepu zoologicznego.
    -Boże tutaj jesteś! Musiał nam uciec, kiedy zmienialiśmy kojce! Dziękuje, że go Pan odniósł! -Młoda kobieta rzuciła się w jego stronę cała roztrzęsiona. Cóż nic dziwnego, okazało sie że zguba to rasowy pomeranian, więc byłaby to dość kosztowna strata.
    -W zasadzie, chciałbym go kupić. -To wystarczyło by wywołać uśmiech na twarzy ekspedientki. Nim się obejrzeli, Jungkook jechał już do domu Jimina z zapakowanym samochodem, pełnym potrzebnych do utrzymania zwierzaka rzeczy oraz ze szczeniakiem na siedzeniu. Na parterze w salonie rozłożył duży kojec, pełen zabawek, wyłożony materiałem na wypadek gdyby jego nowo podopieczny postanowił załatwić się w domu.
    Zawołał jednego z ochroniarzy, rozstawionych wokół domu.
    -Masz tutaj kartkę, jak trzeba się nim zajmować. Pilnuj go, dopóki nie wrócę i jeśli coś mu się stanie, zabije. -uśmiechnął się pogodnie, jak gdyby nigdy nic.
    -Dobrze, Pani Jeon. A jak się wabi? -Młodszy zupełnie zapomniał o imieniu, spojrzał w stronę zwierzęcia i widząc jego czarno-szarą sierść odparł:
    -Yeontan.
    -Jak te brykiety z węgla? -zapytał zdziwiony pracownik.
    -Tak, jak brykiety. -mruknął, wychodząc z domu.
    Leżąc razem na łóżku, Jimin co jakiś czas obdarowywał swojego partnera drobnymi całusami. Chciał już wyjść ze szpitala, mimo że był słaby i ledwo stał na nogach.

    OdpowiedzUsuń
  60. Zawsze uważał, że lepiej mu się leczy we własnym domu, niż w tych chłodnych ścianach.
    -Yoonisiu, podasz mój telefon? -poprosił, gdy urządzenie faktycznie zaczęło dzwonić.
    -Halo? -zamruczał, układając się wygodniej w ramionach partnera.
    -Witam Panie Park, dzwonie by Panu przekazać, że dokumenty Pana Min Yoongiego są już gotowe do odbioru. Interwencja Pana ojca przyśpieszyła proces, więc prosił by Pan nie chwalił się tym na prawo i lewo, by to drobne naruszenie zasad nie wyszło na jaw.-Jimin spiął się cały z ekscytacji jaka go ogarnęła na samą myśl, że jego ukochany w końcu może zacząć żyć, jak wszyscy inni. Tym bardziej zaskoczył go fakt, że to jego ojciec pomógł przyśpieszyć cały proces, który normalnie trwałby tygodniami.
    -Dziękuje, odbiorę je gdy tylko będę mógł. -mówiąc to rozłączył się, upuszczając telefon na łóżko, a dłonie szybko kładąc na szczęce ukochanego, przyciągając go do zachłannego pocałunku.
    -Yoonnie, kochanie mają już Twoje dokumenty. Dostaniesz je, jak tylko je odbierzemy. -spojrzał przejęty na błyszczące oczy swojego partnera.
    -Mój ojciec wszystko załatwił...Nie wierzę, że faktycznie chciał pomóc...pierwszy raz w życiu zrobił coś dla mnie…-mimo smutnego wyrazu twarzy, Park był poruszony gestem rodzica. Nigdy nie doświadczył pomocy ze strony starszego, choć w wielu momentach jej potrzebował.
    -Wybacz..ja po prostu jestem...zaskoczony? -mruknął, gdy zaszkliły mu się oczy. Brak rodzinnej więzi sprawiał, że Jimin czuł się całkowicie zagubiony w sytuacjach, kiedy faktycznie komuś na nim zależy.
    -Nie jest wam za wygodnie? -zapytał Jeon stojąc w drzwiach oraz bacznie przyglądając się połączonym materacom. Nie był pewien czy jest tutaj w ogóle potrzebny, właściwie miał wrażenie, że jest tutaj niepotrzebny, jednak nie komentował tego w żaden sposób. Torbę z ubraniami postawił przy łóżku Jimina, a na szafkach nocnych zaczął wystawiać zakupy.
    -Przywiozłem ubrania i zrobiłem zakupy. -Mówiąc to, podał swojemu Hyungowi puszkę napoju o smaku liczi
    -Skąd wiedziałeś!? -Park ożywił się, otwierajac napój.
    -Zapijałeś się tym w liceum, powtarzając że to Twoje ulubione, więc to raczej oczywiste. -Po tych słowach zwrócił się do Yoongiego.
    -Yoongi-hyung, nie wiedziałem na co Ty i Twój przyjaciel będziecie chcieli, więc wziąłem różne rzeczy. -Oznajmił wykładając przekąski i napoje. Jimin zaś podkradł szybko truskawkowe pocky, przez co został zjedzony wzrokiem przez Jungkooka.
    -Mógłbyś chociaż zaczekać aż wszystko wyłożę. -mruknął Jeon, po czym jak gdyby nigdy nic usiadł na krześle od strony łóżka Taehyunga.

    OdpowiedzUsuń
  61. Jungkook mimo upływu czasu nie myślał, żeby nawet na chwilę zostawić hyungów samych. Pracował stacjonarnie w domku na plaży, załatwiając wszystkie formalności związane z klubem, przy okazji wychowując małego Yeontana.
    Mimo, że Yoongi oraz Jimin byli w znacznie lepszej formie, to i tak trzeci z mężczyzn nadal był nieprzytomny. Park, niejednokrotnie chciał się wypisać, jednak ulegał namowom partnera, by pozostać jeszcze w szpitalu.
    W związku z czym, wszyscy wciąż pozostawali pod obserwacją, żeby bez przeszkód siedzieć przy Taehyungu. Twarz Kima powoli pozbywała się siniaków, a chłopak z każdym dniem wyglądał coraz to bardziej czarująco, co nie umknęło uwadze Jeona.
    Siedząc z boku, a właściwie jakby bardziej w kącie, by nie zabierać miejsca Yoongiemu, obserwował nieprzytomnego mężczyznę nie mogąc oderwać od niego spojrzenia. Tak wyjątkowej urody nie widział u żadnego poznanego chłopaka, nawet u Jimina, który wydawał mu się unikatowy.
    Czy był zazdrosny, że to Yoongi jest tak blisko niego? Może troche, jednak nie na tyle żeby zdawać sobie z tego sprawę. W końcu przez ostatnie tygodnie wyrobił sobie o Minie opinie starszego brata, którego nigdy nie miał.
    Czasem czuł się swobodniej rozmawiając z nim, niż z Parkiem. Pewnie dlatego, że przy Jiminie odczuwał presję. Nie mógł być dla niego zawodem, jakby nie patrzeć, zawdzięczał mu całkowicie wszystko.
    Poza tym, zdrobnienia, jakich używał Min, pomagały mu w konwersacji, gdyż miał tendencje do uciekania w cień.
    Jednak Park koniec końców wypisał się ze szpitala, by przygotować dom na przyjazd swojego chłopaka oraz jego przyjaciela. Kupił wiele rzeczy, jakich brakowało w domu, zaczynając od papierosów za którymi zdążył się stęsknić.
    Poza tym, kupił trochę ubrań na zmianę, wypełnił kuchnię po brzegi różnymi produktami, a przede wszystkim dokupił pościel, gdyż wcześniej sypiał tam sam.
    Nie krył swojego zdziwienia, widząc kojec ze szczeniakiem na środku swojego salonu, aczkolwiek zaakceptował ten fakt, tłumacząc sobie, że ostatnio w ogóle nie rozumie zachowania Jeona.
    Po miesiącu, atmosfera między mężczyznami zaczynała się robić nerwowa. Park spędzał godziny, próbując dotrzeć do Yoongiego, który nawet nie chciał go słuchać, Kim nadal pozostawał nieprzytomny, a Jeon w całym tym ambarasie, czuł się jak piąte koło u wozu.
    Min nie widział niczego wokół poza Taehyungiem, co podświadomie sprawiało, że Jimin również chodził nerwowy. Miał już dość szpitali, całej tej atmosfery, dźwięków oraz zapachów. Irytowało go to, przez co cieszył się, że przynajmniej mógł wyjść przed budynek na papierosa. Rozumiał przywiązanie ukochanego do swojego przyjaciela, cóż mieli tylko siebie, zanim Min poznał Parka. Jednak miał wrażenie, że ich relacja jest bądź też była o wiele głębsza, niż jego przyjaźń z Jungkookiem. Jednakże wmawiał sobie, że to tylko jego zazdrosna natura płatała mu figle, nadal siedząc przy mężczyźnie wraz z ukochanym.
    Siedząc po drugiej stronie łóżka Taehyunga razem z Jungkookiem, przyglądał się zrozpaczonemu mężczyźnie, błagał w duchu by to wszystko już się skończyło.
    Boże, nigdy w Ciebie nie wierzyłem, ale zrób coś z tym bo nie mogę patrzeć jak go to wyniszcza...
    Spojrzał w dół, na szpitalne prześcieradło, nagle słysząc szarpnięcie. To Yoongi, poderwał się z krzesła w stronę, gdy tylko padło jego imię.

    OdpowiedzUsuń
  62. Ciężar zmartwienia o obojgu mężczyzn spadł z jego serca, a na jego miejsce spadł kamień równie ciężki, nad którym blondyn nigdy nie umiał panować. Zazdrość. Była to emocja, która zawsze budziła w Jiminie jego gorszą stronę. Zawsze musiał być najlepszy. We wszystkim za co się zabrał. Nie akceptował bycia zepchniętym na boczny tor, nawet jeśli powinien to w danej sytuacji zrozumieć. Taki był jego zepsuty charakter, przez który był sam całe swoje życie. Jeon doskonale o tym wiedział, więc czuł w powietrzu burzę, patrząc kątem oka na Parka. Widząc ocierające sie nosy obu mężczyzn, blondyn oddychał ciężej, rejestrując każdą sekundę całego tego zajścia. Jednak gdy ich wargi sie złączyły, chłopak zacisnął dłonie w pięści, próbując zachować spokój.
    O kurwa, niedobrze. przeleciało przez myśl Jeona, który chwycił swojego hyunga za nadgarstek odsuwając ich na bok, gdy zobaczył że idą lekarze.
    -Hyung, jesteś w szpitalu, zachowuj się. -Szepnął mu szybko do ucha, przez co Park uśmiechnął się sztucznie, podchodząc do swojego chłopaka, by podnieść go z podłogi.
    -Panowie, ja sobie poradzę. -powiedział chłodno, do pracowników, który próbowali odsunąć Mina. Młodszy wziął go w objęcia sadzając na krześle po drugiej stronie sali. Przytulił go drżącymi ze zdenerwowania rękoma, by nie zdradzić się po swojej minie.
    -Widzisz? Mówiłem, że będzie dobrze. Teraz się uspokój, bo tego najbardziej potrzebuje Twój przyjaciel .Niedługo go wypiszą i wtedy będziesz mógł być przy nim ile zechcesz. W tym momencie pozwól lekarzom działać. Pójdziemy z Jungkookiem po wodę, Taehyungowi i Tobie na pewno bardzo chce się pić, a Ty bądź grzeczny, dobrze? - Zapytał, następnie ucałowując go w czoło. Chwilę później wstał, szybko wychodząc z sali i ciągnąc za sobą Jeona.
    -Hyung…
    -Zamknij się. -uciszył go szybko, gdy zjeżdżali windą w dół. Jungkook doskonale wiedział, że lepiej nie zaczepiać Jimina w tym stanie, jednak musiał wybadać teren. Teraz wiedział, że jest źle. Na zewnątrz Park, wyjął papierosa, zaciągając się mocno oraz nie mogąc znaleźć sobie miejsca.
    -Widziałeś to, kurwa? Co to miało być? -Najmłodszy jedynie wodził wzrokiem za chodzącym na prawo i lewo hyungiem.
    -Nawet się nie obudził porządnie i całuje mojego chłopaka? -Jungkook westchnął chcąc być teraz wszędzie tylko nie tutaj.
    -Jimin, oni się przyjaźnią, a Yoongi kocha tylko Ciebie….-wtrącił młodszy, wkładając dłonie do kieszeni.
    -Ale my też się przyjaźnimy, a czy kiedykolwiek Cię pocałowałem? Nie. -warknął w stronę Jungkooka, który zaczynał się irytować zachowaniem mężczyzny.
    -Boże, uspokój się on Cię teraz potrzebuje, a Ty jak zwykle myślisz tylko o sobie. Sądziłem, że odkąd masz Yoongiego, to serio może coś się w Tobie zmieniło, ale widać tak zepsuci ludzie nigdy się nie zmieniają. Zawsze byłeś egoistą, ale nie jesteś centrum pierdolonego wszechświata, więc się ogarnij. Mógłbyś zrozumieć uczucia Yoongiego, zamiast się rzucać jak pojebany. Nawet jeśli kiedyś coś między nimi było, to co z tego? Co to za różnica, skoro ten chłopak teraz świata poza Tobą nie widzi? Masz kogoś, kto oddałby życie za Ciebie, a i tak robisz aferę z niczego. Pieprzony egocentryk. -Jeon nie miał już cierpliwości na całą tą szopkę. Był zmęczony lataniem między domem, a szpitalem. Do tego pocałunek Mina odbił się również na nim. W jednej chwili odpuścił sobie bycie zainteresowanym osobą Taehyunga. Młodszy żył w przekonaniu, że nie dane jest mu nawiązywanie kontaktów międzyludzkich, skoro całe życie i tak był sam, a ta sytuacja tylko go w tym upewniła. Jimin zaś patrzył na niego, jakby zraniony jego słowami, które usłyszał od dongsaenga pierwszy raz w życiu.
    -Wiesz co? Masz rację. Jestem jebanym egoistą. -Mówiąc to Park odwrócił się, idąc szybkim krokiem do samochodu. Jeon nawet nie próbował go zatrzymać, wiedział że musi ochłonąć na swój sposób. Nie było innego wyjścia. Wrócił do środka, wiedząc że będzie musiał teraz jakoś wyjaśnić to wszystko Yoongiemu.

    OdpowiedzUsuń
  63. Jimin z bólu miał ochotę wyrwać sobie serce, by tylko przestać czuć cokolwiek. Nie zranił go wyłącznie pocałunek, ale też sposób w jaki uśmiechnął się po nim Min. Nie czuł w tym jedynie przyjaźni, a to sprawiało że ze złości napływały mu do oczu łzy.
    -Ja chyba naprawdę Cię nie znam..-mruknął smutno pod nosem. Było w tym trochę prawdy, w końcu ich związek postępował bardzo szybko, przez co nawet jeśli Park czuł, że zna ukochanego, to tak naprawdę była to jedynie kropla w morzu. Wsiadł do samochodu, z piskiem odjeżdżając z parkingu. Prędkość pomagała mu wyładować złość, więc gdy tylko znalazł się na autostradzie, docisnął z całej siły pedał gazu.
    JK miał rację. Ukrył pod warstwą miłości do Mina całe swoje zepsucie, które niestety wciąż było jego częścią. Myślał, że jego oddanie względem ukochanego sprawi, że stary Park zniknie na zawsze, jednak teraz dobrze wiedział że nadal był gdzieś głęboko w nim. Wciąż w nim siedział gotowy, by ranić innych i samego siebie. Nienawidził tej części siebie, a jednocześnie nie wiedział jak się jej pozbyć. Był toksyczny, nieodpowiedni dla Mina i dla kogokolwiek innego. Dlatego też, nie mógł pozwolić by jego ukochany widział go w takim stanie. Nie chciał by osoba z którą miał zacząć nowy rozdział w życiu, była świadkiem jego zachowań z przeszłości. W związku z czym widząc zjazd na Seul, od razu zmienił pas.

    _________________

    Jeon wszedł na salę z butelkami wody, gdzie obudzony Taehyung leżał w towarzystwie Mina.
    -Przyniosłem wodę. -powiedział cicho, kładąc napoje na szafce obok łóżka.
    -Jimin-hyung pojechał załatwić parę spraw w domu i wróci za chwilę. -skłamał, wiedząc że najstarszy będzie chciał wiedzieć gdzie jest jego ukochany. Nawet przez moment jednak nie spojrzał w stronę Taehyunga. Stracił całą ochotę na wpatrywanie się w niego, nawet jeśli mógłby to robić bez końca.
    Mijały godziny, jednak Park nadal nie wracał. Jeon nie wiedział jak długo będzie w stanie kryć przyjaciela, dlatego najzwyczajniej w świecie nie odzywał się, siedząc z nosem w telefonie.

    Do: MinMin-Hyung


    Gdzie Ty kurwa jesteś?

    Od: MinMin-Hyung

    W Seulu

    Do: MinMin-Hyung

    Nienawidzę Cię
    Od: MinMin-Hyung

    To jest nas dwoje

    Do:MinMin-Hyung

    Yoongi się martwi, Hyung wracaj

    Od:MinMin-Hyung


    Wróce, to oczywiste idioto. Żyje i nic mi nie jest.


    Jeon zastanawiał się po jaką cholerę starszy pojechał do stolicy. Wiedział, że musi to zdenerwowanie wyjeździć ale nie sądził że wywieje go aż do Seulu. To oznaczało jedno. Park miał jakiś plan, w który on nie powinien się mieszać.

    _____________

    -Yoongi-hyung, mówiłem Ci że nic mu nie jest co mam Ci powiedzieć? -Po dwóch dniach nieobecności Jimina, JK był na skraju swojej cierpliwości w uspokajaniu Mina, który nie mógł się do niego dobić.
    -Chodź, hyung. -w końcu wychodząc z sali, by mogli porozmawiać na osobności.
    -Słuchaj, znam Jimina od lat. On...ma wiele wad o których Ty jeszcze się nie przekonałeś. Odkąd Cię poznał, pozbył się części, jednak to nadal osoba która...ma dużo mroku w sercu. On nie myśli, kiedy targają nim emocje. MinMin-hyung...on...mógłby robić za archetyp egoizmu. Nie ma wyczucia, względem tego jak powinien się zachować. Jednak wiem też, że szczerze Cię kocha. Widzę to w nim, a skoro do tej pory nie wrócił to znaczy, że ma jakiś plan. Zaufaj mu. On wie co robi, jesteś jedyną osobą na której mu w życiu zależy, więc błagam. Po prostu zaczekaj. Jimin nie jest głupi. Jestem egoistą, ale nie jest głupi. -wyjaśnił, wracając do sali Taehyunga, który dzięki świetnym rokowaniom, miał zostać jutro wypisany ze szpitala, po dokładnej obserwacji, by móc do końca dojść do siebie w domu, pod kątem prywatnych lekarzy, których załatwił JK na wizyty domowe.

    OdpowiedzUsuń
  64. Na drugi dzień, cała trójka szykowała się do wyjścia. Jeon bez pytania wziął torbę Taehyunga, by ten nie musiał dźwigać, idąc z przodu, mając za sobą obydwu mężczyzn.
    Tuż przed wejściem do szpitala, stał zaparkowany samochód. Opierający się o jego drzwi mężczyzna, (https://pl.pinterest.com/pin/502221795930504227/ outficik )podniósł wzrok, by spojrzeć na trójkę, która wyszła właśnie z budynku.
    Zdenerwowany Jeon, podszedł blisko do chłopaka, uderzając go pięścią w ramię.
    -Idiota. -warknął, odwracając się z powrotem do mężczyzn.
    -Taehyung-sshi, jedźmy razem. -poprosił, prowadząc Kima do swojego auta.
    Jimin rozmasował obolałe miejsce, po czym odgarniając do tyłu brązowe włosy. Podszedł do ukochanego spokojnym krokiem.
    -Zanim zaczniesz mnie bić i po mnie krzyczeć, co będzie zupełnie zrozumiałe, bo całkowicie na to zasłużyłem, pozwól nam wrócić razem do domu i wszystko Ci wyjaśnić, dobrze? -mówiąc to chwycił go subtelnie za dłoń, prowadząc go do samochodu. Miał cholerną ochotę rzucić się na swój skarb i przytulić go najmocniej jak umiał, jednak wiedział że to nie na miejscu w obecnej chwili. Otworzył przed nim drzwi, następnie siadając za kierownicą.
    Nie odezwał się ani słowem przez całą drogę, wiedział że nie powinni rozmawiać w drodze, a raczej w miejscu cichym i spokojnym, a plaża przed domem wydawała mu się do tego idealna.

    ________________________

    W tym samym czasie, w samochodzie Jeona panowała równie niezręczna cisza.
    -Doktor przyjdzie pojutrze sprawdzić Twój stan zdrowia, Taehyung-sshi. Mamy go na wyłączność, więc mów jeśli poczujesz się źle. -odezwał się w końcu, jednak jego ton głosu nie wykazywał jakiegoś większego przejęcia. Mamy pokój obok siebie, więc w nocy gdyby coś Ci się działo, możesz prosić o pomoc Były to słowa, które zaprzątały głowę Jeona, jednak nie był ich w stanie wypowiedzieć, będąc zirytowanym, że w ogóle o tym pomyślał.

    __________________


    Wychodząc z auta na podjeździe, Jimin podbiegł od razu od strony Mina z teczką w ręce. Chwycił go mocno za dłoń, ciągnąc od razu na tyły domu. Na piaszczystej plaży, stanął naprzeciw ukochanego, biorąc głęboki oddech.
    -Mam naprawdę okropny charakter, Yoonnie. -zaśmiał się gorzko. - Zdałem sobie sprawę z tego, jak bardzo...nie umiem żyć z drugą osobą. -spojrzał na swoje buty, jakby szukając w nich podpowiedzi.
    -Wtedy w szpitalu, byłem tak bardzo o Ciebie zazdrosny. Do tego stopnia, że nawet nie pomyślałem o tym, jak wielką ulgę przeżywałeś. Jungkook powiedział mi wtedy, że ludzie tacy jak ja się nie zmieniają. Ma rację. Myślałem, że udało mi się zniszczyć tamtego Jimina, tak jak Ty porzuciłeś swoją przeszłość. Chciałem Ci dorównać. Być równie dobry, zmienić swoje życie dla naszego dobra. A w tej jednej małej chwili zrozumiałem, że tylko ukrywałem tamtego siebie. Przepraszam, Yoongi. Przepraszam, że jestem tak...wadliwy..-Wypowiedział ostatnie słowo smutnym tonem, mając żal do samego siebie.
    -Ale chyba w końcu zrozumiałem, że jeśli będę nad sobą pracował, to kiedyś dzięki Tobie...może uda mi się naprawić to kim jestem. Nie wiem, czy kiedykolwiek mi wybaczysz. Nie będę nawet się wściekał jeśli nie. Masz ku temu powód. Chcę tylko, żebyś wiedział co się ze mną działo. -Mówiąc to, otworzył teczkę, wyjmując z niej dowód osobisty oraz paszport, podając je Yoongiemu.
    -W teczce jest reszta, odebrałem wszystkie Twoje dokumenty, żebyś miał je już przy sobie. -mówiąc to, wyciągnął kolejny dokument składając go na ręce Mina.
    -Pogodziłem się z matką i ojcem. Rozmawiałem z nimi przez parę godzin. To nie była łatwa rozmowa. Całą praktycznie przepłakałem, oni zresztą też. Parę godzin nie naprawi ponad kilkunastu lat, ale to zawsze krok w przód a poza tym...jak widzisz na dokumencie...firma matki jest oficjalnie moja. -Był to ogromny krok dla Jimina, który zarzekał się że nigdy nie zostanie tam CEO, a teraz przejmując odpowiedzialność, brał na swoje barki wszelkie rodzinne sprawy biznesowe.

    OdpowiedzUsuń
  65. -Wyrzuciłem z domu wszystko, co mialo związek z przeszłością, z której nie jestem dumny. Chciałem przekazać mieszkanie agentowi nieruchomości, żeby je sprzedał, jednak pomyślałem, że może Taehyung chciałby je zająć, żeby miał się gdzie podziać, kiedy wrócimy do Seulu...A mówię to bo...chcę żebyśmy mieli coś swojego...oczywiście jeśli w ogóle chcesz mieć coś jeszcze ze mną wspólnego… bardzo chciałbym, żebyśmy razem stworzyli nasze miejsce. Znalazłem parę ogłoszeń...o sprzedaży domów w Seulu...są wydrukowane w teczce, jeśli w ogóle chciałbyś je przejrzeć…-Park czuł, jak od stresu pocą oraz trzęsą mu się dłonie.
    -Chcę się zmienić, chcę być bardziej odpowiedzialny i dojrzały dla Ciebie. Bo jesteś częścią mnie, tą lepszą częścią, której brakowało mi całe życie. -Jimin zrzucił z ramion jeansową kurtkę zostając tylko w białej koszulce. Wyciągnął dłonie w stronę Yoongiego, pokazując mu swoje nadgarstki. Na obu były małe tatuaże, będące listkami mięty. (https://78.media.tumblr.com/b8cf50e9dcca627e5306f0cccdfabffb/tumblr_onf3yyQqDg1w230hfo1_500.jpg coś takiego tylko z miętą xd) Te same liście pokazał mu na kostkami na obu stopach, odsuwając skarpetki, a także za prawym uchem.
    -Ostatni jest na torsie przy sercu. -wyjaśnił, nie mogąc mu teraz pokazać przez koszulkę tatuażu.
    -Mój Miętusek, jest tym co mobilizuje moje ręce do działania, nogi do stawiania kroków w przód, a przede wszystkim zawsze mam go w myśli i w sercu. -Wyjaśnił, powoli nabierając łez do oczu.
    -Przepraszam Yoongi. Przepraszam, że popełniam tak wiele błędów. Jednak i ten Jimin, jakim chcę być teraz i ten poprzedni, bardzo Cię kochają, więc chcieliby wiedzieć, czy w ogóle mają jeszcze u Ciebie jakieś szanse? -spojrzał w oczy ukochanemu.
    -Nie mam nic więcej na swoje wytłumaczenie, teraz możesz bić. -rozłożył ręce na boki, przymykając oczy.

    OdpowiedzUsuń
  66. -Gukkie. -w ustach Taehyunga, pieszczotliwy pseudonim nadany mu przez Yoongiego brzmiał zdecydowanie inaczej, jednak podobało się zdecydowanie bardziej. Zacisnął mocniej dłonie na kierownicy, nie chcąc się dać wplątać w jakąś zawiłą konwersację.
    -Wolałbym na wyłączność Ciebie, strój doktora by Ci pasował. Wiesz, jako pielęgniarka byłem najbardziej lubiany, zaraz obok kociej pokojówki, ech, Ci obleśni fetyszyści. -Jeon zmarszczył brwi, próbując zrozumieć to co przed chwilą usłyszał. Najbardziej lubiany? Obleśni fetyszyści? O co tak naprawdę chodziło? Czyżby przyjaciel Mina był swego rodzaju nimfomanem? JK nie chciał drążyć tematu, nie znali się na tyle, żeby zaglądać sobie wzajemnie do łóżka.
    -Nie mam kwalifikacji na lekarza, a Ty Taehyung-sshi potrzebujesz być pod obserwacją. -odparł krótko, zbywając temat na bok. Jeon skupił się na drodze, próbując nie zwracać uwagi na siedzącego obok mężczyznę. Jednak gdy upragniona cisza utrzymywała się za długo, Kim postanowił ją przerwać.
    -Kim Taehyung, 23 lata, fioletowy. -młodszy walczył z samym sobą, by nie unieść kącika ust ku górze.
    -Nie sądziłem, że będziesz o tym pamiętał, w końcu straciłeś wtedy przytomność. -podkreślił nie komentując tego w żaden inny sposób.
    Gdy zajechali pod dom, Jeon z torbą Taehyunga na ramieniu, prowadził chłopaka do drzwi, stojąc blisko niego, na wypadek gdyby nagle zrobiło mu się słabo. Kątem oka zobaczył idących na plażę Mina oraz Parka, na co westchnął ciężko Daj Boże, żeby się dogadali.
    Od wejścia, usłyszał w oddali szczenięce szczekanie, więc pośpiesznie zdjął buty idąc wraz z Kimem do źródła dźwięku.
    -Tan-ah, dzień dobry. -uśmiechnął się szeroko do zwierzaka, drapiącego swój kojec. Odłożył na chwilę torbę na ziemię, by wziąć psa na ręce.
    -To Yeontan, pies bojowy, więc nie ryzykowałbym na Twoim miejscu drażnienia go. -wyjaśnił pokazaując pupila starszemu, miziając go jednocześnie za uchem. Odłożył szczeniaka z powrotem w bezpiecznym dla niego miejscu.
    -Zaraz dam Ci jeść. -dodał, biorąc z powrotem torbę.
    -Pokażę Ci Twój pokój, Taehyung-sshi. -oznajmił, mniej entuzjastycznym tonem głosu, niż ten którym mówił do psa. Zaprowadził Kima na piętro, kładąc bagaż na jego łóżku.
    -Możesz używać wszystkiego co jest w łazience, ręczniki i ubrania są w szafie. Zmieniłem już pościel, na tą którą kupił MinMin-Hyung. To chyba tyle...w razie czego pytaj. Ech...to hyung powinien to mówić, nie ja. -Mruknął na koniec jakby niezadowolony, ze musi pełnić funkcję gospodarza, która należała do Jimina.
    -Idę na dół zrobić coś na kolacje, a Ty...rób co chcesz.-oznajmił łagodnie, zostawiając Taehyunga samego.

    _____________________________________

    Park czuł jak od nadmiaru emocji kręci mu się w głowie. Otrzymał już co prawda swój cios, jednak wiedział, że dopiero słowa Mina zabolą go porządnie.
    -Ach, nagle chcesz? Ciekawe…Skoro nie było istotne przez całe dwa dni powiedzenie mi, gdzie się znajdowałeś, nie pytałem, co robisz, tylko czy żyjesz, do jasnej cholery, to nie rozumiem, czemu teraz jest ważne, abym wiedział? - Wiedział, że zrobił źle. Wiedział, że go skrzywdził. Jednak potrzebował tego, by zamknąć ostatecznie chaotyczny rozdział w swoim życiu.

    OdpowiedzUsuń
  67. Musiał być sam ze swoimi myślami, zastanowić się nad tym co robi i czego chce. Musiał ten jeden ostatni raz skupić się wyłącznie na sobie, a raczej na swoim wnętrzu i tym co było w nim nie tak.
    -Nie wierzę, że odebranie tego było warte ignorowania mnie tyle czasu. Jimin, te dokumenty są dla mnie niczym bez Ciebie. -Jimin kręcił przecząco głową.
    -Nie chodziło o ignorowanie Cię...Ja...musiałem...myślisz, że dla mnie też było to łatwe, żeby nie widzieć Cię, nie słyszeć i nie czuć przez ten cały czas? Nie było to ani proste ani przyjemne. Te dokumenty są ważne, bo nawet gdyby mnie zabrakło, coś mi się stało, to Ty i tak nie musiałbyś wracać do poprzedniego koszmaru. -Mimo, że jego wizja była mroczna, była całkiem racjonalna. W końcu z dokumentami mógł zadbać o to, że nawet po swojej śmierci mógłby zapewnić Yoongiemu dobre życie. Do jego spuchniętych już i tak oczu ponownie napłynęły łzy, które próbował wstrzymać.
    -Jimin.
    -Yoongi. -odparł, jakby prosząc by dał mu mówić dalej.
    -Jimin… to co zrobiłeś jest piękne, jestem z Ciebie dumny i wymagało to od Ciebie wiele odwagi, ale wciąż nie wydaje mi się, że odcinanie się ode mnie na kilka dni to był odpowiedni sposób. W czymś bym Ci przeszkodził, gdybyś mi powiedział? Myślałeś, że nie dostaniesz mojego wsparcia? Gorzej… Chciałeś, żebym się poczuł jak Ty, kiedy zniknąłem na kilka dni? -Park zupełnie się nie zgadzał z tym co mówił mu Min. Nie czuł się ani dumny, ani odważny. Było całkowicie odwrotnie, jedyne co mógł powiedzieć o swojej osobie, to to, że był przepełniony wstydem oraz miał do siebie żal za zachowanie się jak najzwyklejszy dupek i tchórz.
    -Nie chciałem, żebyś tak się poczuł...Zupełnie nie! W ogóle nawet o tym nie pomyślałem, Yoonnie..Ja po prostu musiałem. Nie chciałem, ale tak trzeba było. Ja..się pogubiłem. -Jimin czuł się całkowicie obnażony przed ukochanym. Nie cierpiał, kiedy ktoś widział go w chwili słabości. Gardził słabością, ale w tym momencie pierwszy raz w życiu po prostu się zaplątał we własnych emocjach.
    -To, że..Cię zawiodłem i zraniłem, do tego zdając sobie sprawę ze swoich wad oraz tego jak bardzo tak naprawdę jestem nieudany, napawa mnie odrazą. Zawsze musiałem być na szczycie, a teraz gdy zdałem sobie sprawę z tego, że nigdy na nim nie byłem, po prostu….się zgubiłem. -Nie umiał wytłumaczyć tego co czuł, to denerwowało go do tego stopnia, że chciało mu się płakać ze złości. Nie był w stanie dobrać słów w taki sposób, żeby przypadkiem nie wkopać się w jeszcze głębszy dołek.
    -Jeśli mając wybór, zrobisz mi coś takiego jeszcze raz, lepiej nie wracaj, bo drugi raz takiego czekania nie zniosę, Jimin. Nie będę dzwonić do Jungkooka, bo Twój przyjaciel wie więcej na temat twojego bezpieczeństwa niż ja. -Parkowi robiło się niedobrze. Min miał racje, a on i tak nie był w stanie mu wyjaśnić dlaczego tak się zachował oraz czemu było to konieczne.
    -Jungkook napisał do mnie chwilę przed tym, jak wyłączyłem telefon, odpisałem mu dwoma słowami i wyłączyłem wszystko. Włączyłem dopiero przed szpitalem i byłem przerażony tym co zrobiłem, gdy zobaczyłem wszystkie powiadomienia od Ciebie. -Jego oddech był ciężki i nierównomierny. Czuł, że jest całkowicie stracony, że już nigdy mu nie wybaczy, mimo że chciał uczynić coś dla ich dobra. Mógłby przysiąc teraz na wszystko co kocha, że drugi raz tego nie zrobi, jednak widząc tak dużą ilość negatywnych emocji na twarzy starszego, miał wrażenie, że i tak by mu nie uwierzył. Nie w tak rozgorączkowanym stanie.
    -Chciałem Cię jak najszybciej przestawić Taehyungowi, ale teraz zrobisz to sam, gdyż straciłeś okazję, żebym zrobił to prawidłowo jak chciałem, czekając na Ciebie jak tylko się obudził. -Spuścił wzrok, przyjmując ten fakt na klatę. Nie chciał się nawet wykłócać, po prostu przytaknął smutno, nie mówiąc nic.

    OdpowiedzUsuń
  68. Gdy dłoń Yoongiego, przeczesała jego włosy, po policzkach Parka wraz z mrugnięciem spłynęły łzy. Z jednej strony potrzebował jego dotyku jak tlenu, z drugiej wbijał mu jeszcze większą szpilę w serce.
    -Pasują Ci. -Był to zdecydowanie najsmutniejszy komplement jaki usłyszał w życiu, mimo lekkiego uśmiechu mina.
    Chciał za nim pobiec, tak bardzo chciał go złapać, przytulić i dowiedzieć sie że wszystko jakoś się ułoży, jednak wiedział że nie może tego zrobić. Musi dać mu przemyśleć to czy w ogóle chce dalej się z nim zadawać. Nie majac już siły w nogach usiadł na piasku, trzęsąc się od stóp do głów.

    _________________________

    -Jest bardzo źle? -zapytał Yoongiego, krojący warzywa na wysepce w otwartej kuchni Jeon, gdy tylko dostrzegł że mężczyzna wchodzi do środka przez drzwi tarasowe.
    -To znaczy...Wytłumaczył się jakoś? -Dodał już ciszej, spuszczając wzrok.
    -Właściwie to nie pytałem, przepraszam. -mruknął, czując że to co zrobił było nie na miejscu. Zamiast tego nalał najstarszemu drinka, podając mu go w nadziei, że trochę go to rozluźni.
    -Ty nie możesz Taehyung-sshi. -wymamrotał widząc już spojrzenie Kima, zawieszone na szklance z alkoholem, którą podał Minowi.
    Wrócił do robienia jedzenie, próbujac nie myśleć o napiętej atmosferze w domu. Mimo krojenia produktów ostrym nożem, patrzył kątem oka co jakiś czas na Taehyunga, siedzącego na kanapie w salonie, gdy ten nie spoglądał w jego stronę.
    -Kurwa! -syknął pod nosem, kiedy ostrze przejechało mu po palcu. Odłożył nóż z hukiem, dając palec pod strumień wody. Masz za swoje Na szczęście rozcięcie nie było głębokie, wiec wystarczyło owinąć je plastrem.
    Gdy juz bez większych skaleczeń skończył gotować, nakrył do stołu wołając domowników na jedzenie. Spojrzał przez wysokie okna na plażę, a widząc że Hyung nadal na niej siedzi, co prawda już bliżej tarasu, ale jednak nadal, to wpadł na pewien pomysł. Wiedział, że mimo wad, Jimin wciąż miał w sercu dobro oraz nie powinien teraz być zupełnie sam. Zwłaszcza, że słońce chyliło się ku zachodowi i robiło się zimno.
    Przerzucił sobie przez ramię koc, a na tacy ułożył porcję jedzenia oraz ciepłą herbatę.
    -Zacznijcie jeść beze mnie. -poprosił neutralnym tonem, wychodząc na taras. Zszedł po schodkach na piasek, zbliżając się do Parka.
    -MinMin-Hyung...musisz coś zjeść. Znając Ciebie jadłeś papierosy przez ostatnie dni. - mruknął, siadając na ziemi koło mężczyzny, kładąc przed nim tackę.
    Następnie porządnie owinął go kocem.
    -Naprawdę masz o mnie tak złe zdanie? -Wtedy Jeon przypomniał sobie co powiedział mężczyźnie przed szpitalem.
    -Hyung, ja…
    -Jestem aż tak zły, że potrafię tylko niszczyć wszystko czego się dotknę? -JK widział wiele, ale nigdy nie widział Parka w takim emocjonalnym bałaganie.
    -MinMin-hyung, posłuchaj...Ja też byłem już wtedy zmęczony...ta cała szpitalna atmosfera źle wpłynęła na nas wszystkich. Patrz ile złych rzeczy ostatnio się zdarzyło, przez jaką ilość stresu musiałeś przejsć...porwali Twojego chłopaka...zostałeś postrzelony...to było wiadome, że w końcu wybuchniesz. Potrzebny był impuls i kiedy się zdarzył po prostu nie potrafiłeś być silny, a oboje dobrze wiemy, że uciekasz gdy czujesz się słaby. Ja też źle dobrałem słowa...byłem dla Ciebie za ostry. Przepraszam, hyung. -Park ponownie tego dnia uronił łzy.

    OdpowiedzUsuń
  69. -To ja przepraszam, Jungkook-ah. Przepraszam, że obiecałem być dla Ciebie rodziną, a tylko odpychałem Cię na bok….miałem nie być jak każdy, a właśnie tak się zachowałem. Przepraszam Jungkookie, że nie zająłem się Tobą jak powinienem. Wiem, że masz tylko mnie...a mimo to zraniłem Cię wiele razy. Jungkookie, pamiętaj że w moim domu zawsze będziesz częścią rodziny. -Jeon sam czuł krople wypełniające jego oczy przez słowa jakie padły z ust Jimina.
    -Hyung...to nic...właśnie dlatego, że jesteśmy rodziną to czasem się kłócimy i się olewamy, ale jak przychodzi co do czego, to możemy na siebie liczyć. -Park po ostatnim słowie młodszego, przytulił go do siebie mocno.
    -Dzieciaku głupi, oczywiście że tak, nie mów już takich rzeczy bo nie mogę przy Tobie ryczeć. -uśmiechnął się słabo, zaciskając dłonie na plecach Jeona. Młodszy równie mocno przytulił swojego hyunga, jakby chcąc oczyścić już sytuację między nimi.
    -Dobrze, MinMin-Hyung. Już nie będę. Yoongi-hyung bardzo Cię kocha, wiesz? -mruknął mu do ucha.
    -Widać to po nim, on nawet gdyby chciał to nie przestałby Cię kochać, a że nie chce, to po prostu spróbuj to naprawić, dobrze? -dodał, po czym odsunął się od Parka, poprawiająć koc na jego ramionach.
    -Wiem, Jungkookie. Ja też go strasznie kocham. Nie pozwoliłbym mu odejść tak po prostu. Naprawię to, nie martw się. Yoongi też jest częścią naszej rodziny. Tak jak Yeontan… i Taehyung, który chyba Ci się podoba, co? -zmienił temat, chcąc rozchmurzyć trochę Jeona.
    -Za długo tu siedzisz, mózg Ci zamarzł. -odparł poważnie Kook, wstając i wracając do środka.
    -Idę spać, ja gotowałem wy sprzątacie. -powiedział, nawet nie specjalnie patrząc w stronę hyungów, wchodząc po schodach na górę.

    _________________________________

    Jimin jeszcze długo nie wracał do środka. Nie chciał z paru powodów. Przede wszystkim, nie chciał aby jego obecność była ciężarem wśród reszty domowników. Po drugie, chciał przemyśleć jeszcze parę spraw i dać Yoongiemu ochłonąć. Aż w końcu skoro wszystko już spieprzył, to chociaż chciał się odpowiednio przedstawić Taehyungowi, a dzisiejszy dzień nie był na to odpowiedni.
    Wyczekał, aż wszyscy położą się spać, a gdy już wszystkie światła były zgaszone, wrócił do środka, idąc na palcach.
    Uznał, że lepiej będzie spać dziś na kanapie, więc chciał jedynie wejść do swojej sypialni, by zabrać z łóżka poduszkę. Ku jego zdziwieniu Yoongiego nie było w jego łóżku.
    -Ach...no tak…-smutno zaakceptował fakt, że jego chłopak musi od niego odpocząć. Zacisnął palce na poduszce, wiedząc doskonale że nie zaśnie bez Mina.
    Wział puchowy przedmiot ze sobą, po cichu wychodząc z pokoju. Domyślając się, że jego ukochany położył się dziś z przyjacielem, wszedł do sypialni Taehyunga, próbując nie wydawać przy tym dźwięków. Stanął po stronie na której spał jego skarb, przyglądając się mu chwilę. Czuł się całkowicie zmęczony i bezsilny, więc po prostu ułożył się na podłodze, jak najbliżej łóżka, z zamkniętymi oczami wyobrażając sobie, że leży wtulony w swojego partnera, czując jego ciepło, dzięki czemu zimne panele wydawały się przyjemniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  70. Jeon obudził się pierwszy, przynajmniej takie miał wrażenie. Odkąd miał pod opieką psa, nauczył się wstawać wcześniej,między innymi po to, żeby go nakarmić. Schodząc po cichu na dół, zorientował się, że cała reszta wciąż śpi. Nie ma co się dziwić, w końcu wczoraj wszyscy mieli już dość. Przechodząc koło przedpokoju zauważył, że brakuje tam jednej pary obuwia. Od razu pomyślał o Tae, przypominając sobie po chwili, że przecież poszedł do góry w butach, nie umiejąc ich zdjąć. Zrobiło mu się nieco wstyd za samego siebie. Cóż, uczucia swoją drogą, ale Kim był człowiekiem, który potrzebował ludzkiej pomocy, a on najzwyczajniej w świecie to zlał. Obiecał sobie, że postara się być bardziej uczynny, jednak nie przykładając do tego żadnych większych emocji. Nie był przyzwyczajony do pomocy. Do tej pory pomagał tylko Jiminowi, a gdy dołączył do tego Yoongi oraz Taehyung, zaczął się po prostu czuć niekomfortowo. Nie przywykł do takiej ilości osób otaczających go na co dzień. Stronił od ludzi, mając wszystkim za złe, że jego życie było jak koszmarny sen. Nic dziwnego, że bywał momentami bardziej chłodny niż za zwyczaj.
    -Tannie Tannie, jak się dzisiaj czujesz? Na pewno lepiej ode mnie co? -wziął szczeniaka na ręce, unosząc go na wysokość swojej twarzy, by móc spojrzeć mu w oczy.
    -Jak Ty nic o życiu nie wiesz, fajnie się masz. -mruknął, odstawiając zwierzaka z powrotem do kojca.
    W kuchni zrobił dzbanek herbaty, odstawiając go na podstawkę z podgrzewaczem, żeby nie wystygła kiedy wszyscy już wstaną. Zaczął szykować śniadanie, jednak nad głową usłyszał tupnięcie.
    -Taehyung…-wymamrotał, wiedząc że znajduje się nad nim pokój Kima. Nalał do szklanki wody z cytryną, idąc do góry. Po przebudzeniu, najczęściej chce się pić, więc był to idealny argument dla Jeona, by zajrzeć do pokoju starszego. Zapukał delikatnie, wchodząc po chwili do środka. Dopiero wtedy zdał sobie sprawę z tego, że jest nadal w piżamie, która składała się z białej koszulki oversize i bokserek.
    -Usłyszałem, że wstałeś, Taehyung-sshi i pomyślałem że może potrzebujesz wody. -Zaczął bez zbędnego dzień dobry, stawiajac szklankę na szafce nocnej. Wyjął z szafy szlafrok, podając go Kimowi, by mógł zarzucić go na ramiona.
    -Zrobiłem herbatę, może chcesz zejść na dół? Zaraz zrobie śniadanie. -oznajmił, a gdy mężczyzna wyraził chęci pójścia z nim, udali się na schody.
    Widząc, jak ciężko przychodzi Taehyungowi zejście z każdego stopnia, Jeon niespodziewanie objął go w talii, chcąc by przeniósł na niego większość ciężaru ciała.
    -Pomogę. - mruknął krótko, dopiero pod palcami czując jak delikatne jest ciało Kima.
    Zaprowadził go na kanapę, po chwili podając mu kubek z ciepłym napojem. Następnie otworzył drzwi od tarasu, wpuszczając do domu morskie powietrze. Nie mówiąc nic Taehyungowi, poszedł do góry, do jego pokoju, zabierając jego buty, by odstawić je na dole.
    Jungkook był typem który nie lubił przepraszać. Wolał swoje błędy naprawiać, aniżeli prosić o wybaczenie za nie.
    W kuchni zmienił plaster na świeży, by rana się nie zabrudziła. Wiedząc, że Taehyung musi połknąć leki, uznał że śniadanie dla Mina i Parka zrobi później drugi raz. Przygotował wszystko, rozkładając jedzenie na stoliku do kawy przed kanapą na której siedział starszy.
    Na samym końcu przyniósł mały talerzyk, na którym wyłożył leki w dawce, jaką miał zapisaną na karteczce z tego co podyktował mu doktor.
    -Taehyung-sshi, zjedz coś bo musisz połknąć leki. -Oznajmił, kładąc pigułki na stole. Biorąc swój kubek usiadł po turecku koło Kima, samemu także zabierając się za jedzenie.

    OdpowiedzUsuń
  71. Siedząc rano, w towarzystwie drugiej osoby, z telewizja śniadaniową w tle i psem na podłodze, czuł się tak zwyczajnie, że aż niezręcznie. To tak się żyje z ludźmi w domu, a nie w sierocińcu? Nawet z Parkiem nie spędzali tak wspólnie poranków, w końcu po tym gdy Jeon opuścił dom dziecka, zamieszkał w mieszkaniu, które zapewnił mu Jimin, jednak wciaż był sam, skupiony na pracy, a jego hyung był głównie jego towarzyszem do picia i dość nieodpowiedzialnych wieczornych wypadów. Czując rosnący dyskomfort, wstał od razu, gdy tylko skończył jeść. Wymamrotał niezrozumiale, że idzie się wykąpać, więc żeby Taehyung zajął się Yeontanem, po czym wszedł na piętro, zamykając się na chwilę w swoim pokoju.

    ___________________

    Jimin zmęczony brakiem snu w ostatnich dniach, wiecznym siedzeniem za kierownicą, jak i emocjami, nawet nie poczuł że ktokolwiek dotykał go zeszłej nocy. Dlatego też gdy unosząc powieki, zobaczył że leży w swoim łóżku, usiadł na nim rozglądając się gwałtownie. Spoglądając w bok, dostrzegł leżącego Mina, przez co przyłożył sobie dłoń do czoła, jakby sprawdzając czy ma gorączkę.
    -Yoonnie…-mruknął wskakując z powrotem pod kołdrę, a następnie od razu przylegając do ukochanego.
    -Yoonnie, Yoonnie, Yoonie, Yoonnie….-szeptał, zaciskając mocno dłonie mocno wokół ciała ukochanego, mocząc jego koszulkę łzami.
    -Ale jak? -Zapytał, chcąc wiedzieć jak się tu znaleźli. Nie mógł uwierzyć, że jego znów przytulał swój skarb do tego stopnia, że bał się go puścić, aby znowu go nie stracić.
    Nagle zaczęło mu świtać, że to Min przeniósł go do łóżka zostając z nim. Gest partnera niesamowicie go wzruszył, ale też i uspokoił, dając nadzieje na dalsze wspólne zycie.
    Schował twarz w zagłębieniu jego szyi, łaskocząc go nosem. Wziął głęboki oddech, rozkoszując się słodkim zapachem partnera, jak i delikatną skórą Mina, poprzez muśnięcie jej wargami. Wspiął się uroczo na starszego, kładąc się na nim całym swoim ciężarem.
    -Kocham Cię, tak bardzo Cię kocham. -otumaniony bliskością chłopaka, tylko tyle był w stanie z siebie wydusić, a do tego dźwięk jego szybko bijącego serca szumiał w głowie młodszego. Zaparł się na drżących rękach, opierajac je po obu stronach twarzy Mina, by móc spojrzeć na niego z góry.
    -Nigdy więcej tego nie zrobię, tylko proszę nie odchodź nigdzie. -dostrzegł, że jego łzy spłynęły też na twarz Yoongiego, przez co nachylił się, całując miejsca na policzkach Mina, które były mokre od kropli. W końcu zawędrował do jego ust, które były dla niego teraz jak łyk z życiodajnego źródła.
    -Kochanie…-zamruczał między pocałunkami, jednak nie dopowiadając niczego, gdyż uznał, że wystarczająco było widać jego tęsknotę w zachłannych muśnięciach. Przelał na wargi ukochanego wszystkie buzujące emocje, od złości i smutku, przez strach, kończąc na nieopisanej radości, przez to że miał go znowu u swego boku.
    -Nigdy więcej nie chcę się z Tobą rozstawać, nigdy. Będzie trzeba mnie zabić, żeby tak się stało. -skulił się w objęciach partnera, przyklejając się do jego ciała, nie mogąc się nacieszyć jego bliskością.
    Wtedy usłyszał pukanie do drzwi. Spojrzał w ich stronę, widząc stojącego w nich ubranego już Jungkooka z wilgotnymi włosami, który najprawdopodobniej usłyszał ich rozmowę.
    -Zanim przejdziecie do seksu na zgodzę, zejdźcie na śniadanie, co? -oznajmił z powagą, jednak chwilę potem uśmiechając się lekko i podśmiewając pod nosem.

    OdpowiedzUsuń
  72. On także cieszył się widząc ich razem w innych nastrojach.

    _______________________________

    -Zakochańce już wstali, pewnie zejdą zaraz coś zjeść. -oznajmił Taehyungowi, przygotowując jedzenie dla wspomnianych mężczyzn. Podwijajac rękawy by nie ubrudzić sobie koszuli (https://i.pinimg.com/originals/bc/fd/08/bcfd08f94da2ec3765133e6b29f9bb62.jpg), kątem oka zauważył, że jego psiak wyrywa się w stronę starszego chłopaka. Nie chcąc by Kim wstawał, podszedł, biorąc Tana na ręce i siadając blisko mężczyzny, tak by ich uda się ze sobą stykały. Położył sobie szczeniaka na nogach pozwalając by przeszedł po nich na te Taehyunga.
    -Chyba woli posiedzieć z Tobą niż w kojcu. -oznajmił, kiedy Yeontan ułożył się wygodnie rozsiadajac się na Kimie.
    -Zostawię go na chwilę z Tobą, mów gdybyś chciał go odstawić, to go wezmę. -po tych słowach wrócił do kuchni, by móc nakryć do stołu dla pozostałych Hyungów.

    _______________________________


    Niechętnie wychodząc z łóżka, Park zabrał ze sobą Mina do łazienki, szykując się w niej na nowy dzień. Ubrany (https://i.pinimg.com/originals/92/2c/9e/922c9e8601e83bf30b3e46e79cd34eb4.jpg) stał przed lustrem, próbując jakoś ułożyć włosy, które wyjątkowo nie chciały się go słuchać. Koniec końców zostawił je w lekkim porannym nieładzie, uważając że pozostali domownicy jakoś to przeboleją. Schodząc wraz z Minem na dół, pamiętał wciąż o słowach ukochanego, że to on sam ma się przedstawić Taehyungowi. Chcąc wypełnić swoją karę, którą przyjął na klatę, podszedł najpierw do Kima, skłaniając się w jego stronę.
    -Dzień dobry, Taehyung-sshi. Wiele o Tobie słyszałem. Cieszę się, że jest już z Tobą trochę lepiej. Jestem Park Jimin, chłopak Twojego przyjaciela. Przepraszam, że musieliśmy się pierwszy raz zobaczyć w dość nieprzyjemnym momencie. Oczywiście to się więcej nie powtórzy i mam nadzieje, że mogę liczyć na drugą szanse, jeśli chodzi o pierwsze wrażenie. Czuj się jak u siebie w domu, choć widzę że Jungkookie bacznie Cię pilnuje. -uśmiechnął się szeroko, posyłając przyjacielowi wymowne spojrzenie, na co chłopak zmarszczył brwi, odwracając sie do nich tyłem, kontynując gotowanie na blacie za sobą, a nie na wysepce.


    OdpowiedzUsuń
  73. Jungkook mimo ostentacyjnego odwrócenia się tyłem, nadal podsłuchiwał wszystkiego co działo się za jego plecami. Szybko jednak przeszedł go dreszcz przerażenia, gdy usłyszał krzyk Taehyunga.
    -G... Jungk…-sshi, G-gukkie! - Jeon wypuścił z rąk wszystko co trzymał, zwracając się w stronę dźwięku widząc wystraszoną twarz Kima.
    -Gukkie, proszę. - wystarczyły dwa słowa, żeby podbiegł do niego gotowy do ratunku.
    -Niedobrze mi, źle się czuję, pomóż mi, Gukkie, proszę. -Bez słowa przytaknął, biorąc w objęcia starszego, by podnieść go z kanapy i zaprowadzić na górę. Korzystając z faktu, iż schody w domu Parka były szersze niż trzeba było, wziął go na ręce, uważając żeby w żaden sposób go nie uszkodzić. Serce biło mu jak oszalałe, a młodszy sam nie wiedział dlaczego tak bardzo się przejął całą sytuacją, może dlatego, że dobrze umiał poznać atak paniki, gdyż sam dostawał ich często w sierocińcu. Czuł pewien rodzaj więzi z Kimem, widział w nim zagubienie podobne do swojego, co sprawiało, że nie był w stanie zostawić go samego.
    Położył go delikatnie na łóżku, zasuwając zasłony, by nie drażniło go słońce. Wiedział, że poza emocjami, starszy był fizycznie zmęczony, więc liczył na to że może uda mu się teraz przespać i wypocząć choć trochę.
    Z zamyślenia wyrwał go uścisk Taehyunga, który desperacko złapał się jego dłoni. Po tak rozpaczliwym geście nawet nie pomyślał, żeby go zostawić. Nie miałby serca, a poza tym...wcale nie chciał tego robić. Więc gdy zrezygnowany mężczyzna odwrócił się do niego plecami, Jeon wyciągnął do niego dłoń.
    -T-tan-ah. -Cofnął się od razu, zbiegajac na piętro niżej.
    - Wszystko w porządku, niczym się nie martwcie. -Rzucił szybko w stronę pozostawionych w salonie chłopaków, biorąc na ręce Yeontana, by szybko wrócić z nim na górę.
    -Wiedziałem, że jesteś przeznaczony do wyższych celów Tannie. Zawsze to wiedziałem. -mruknął do zwierzaka, po chwili wchodząc do pokoju Kima, zamknął za sobą drzwi aby nikt im nie przeszkadzał. Wypuścił szczeniaka na łóżko, który od razu podszedł bliżej Taehyunga, liżąc go po nosie. Jeon odgarnął włosy do tyłu, wzdychając ciężko.
    -No i co ja mam z Tobą zrobić….Taehyung-sshi...mówisz do mnie Gukkie tylko kiedy czegoś chcesz. -Oznajmił, pół żartem pół serio chcąc mu zasugerować, żeby zwracał się do niego wyłącznie pieszczotliwą formą. Nie czekając na pozwolenie, wyciągnął kołdrę spod ciała chłopaka przykrywając ją i jego i chodzącego po łóżku psa. Sam zaś wpakował się koło niego chwilę później. Przysunął się blisko, układając się trochę wyżej od mężczyzny, tak żeby mógł go sobie wygodnie położyć na torsie.
    -Tan-ah…-zawołał szeptem, klepiąc się po brzuchu, żeby pupil mógł sie na nim ułożyć, by Taehyung miał lepszy dostęp do głaskania go.
    -Taehyung-sshi...spokojnie...nic Ci nie grozi…-nie mówił głośno, wręcz przeciwnie. Jego głos byl cichy i łagodny, kiedy dłonią kojąco jeździł między kosmykami włosów starszego.
    -Wydaje Ci się, że dzieje Ci się coś złego...ale tak nie jest...tak działa atak paniki, ale tak w rzeczywistości nic Ci nie grozi...to tylko Twoje myśli robią Ci na złość...Znam to…-wyjaśnił, dobrze wiedząc jak czuje się teraz Taehyung. Każdy oddech był ciężki, Jeon nie sądził że kiedykolwiek będzie tak blisko przyjaciela Yoongiego. Jednak widząc w jakim jest stanie, stracił nad sobą panowanie. Pieprzyć to, do diabła z tym wszystkim. Subtelnie zrzucił z siebie niepocieszonego Yeontana, żeby przyciągnąć mężczyznę bliżej siebie. Szczelnie okrył ich kołdrą, owijając ciało Kima swoim.

    OdpowiedzUsuń
  74. Założył na niego nogę oraz objął ramionami, nie pozwalając mu żeby gdziekolwiek odszedł. Uważając przy tym, by nie zranić nowo poznanego hyunga. Wystarczy, że ja cierpiałem. On nie musi użerać się z tym sam, nie będę go karać za to, że całe życie byłem skazany na siebie. Jeśli mogę przy nim być i sprawić, że choć jedno istnienie będzie się czuło bezpiecznie, to chcę to zrobić, nawet jeśli potem zostanę zraniony.
    -Już dobrze Taehyung-sshi….jestem tu z Tobą...Nie bój się….-Jeon czuł, że zaszkliły mu się oczy jednak on płakał tylko w samotności, więc szybko się powstrzymał zanim krople spłynęły po jego twarzy.
    -Spróbuj zasnąć, dobrze? Wszystkim się zajmę, ale Ty musisz odpoczywać bo tego za Ciebie nie zrobię. Proszę. -Odgarnął włosy z jego czoła, by musnąć je wilgotnymi wargami, które oblizywał i przygryzał z nerwów.
    -Nie martw się niczym...straszysz Yeontana...a to pies bojowy, on nie może się bać…-mruknął na rozluźnienie sytuacji, całując jeszcze kilkakrotnie to samo miejsce na czole Taehyunga.

    ____________________________________


    Jimin nie miał pojęcia co się stało. Powiedział coś nie tak? Zrobił coś nieodpowiedniego? Wiedział jedno, znowu to on był tym, który zawinił. Miał wrażenie, że powinno się go trzymać w klatce i nie wypuszczać, dla dobra ogółu.
    -Yoonnie...co jest ze mną nie tak? -zapytał, nawet nie odwracając wzroku na Mina, tylko ślepo wpatrując się w kanapę, na której siedział wcześniej Kim.
    -Czy ja naprawdę muszę zniszczyć wszystko za co się dotknę? -Park miał wrażenie, że ciążyła na nim jakaś klątwa o której nie miał pojęcia. Coś ewidentnie było w nim tak demonicznego, że nie dane było mu być szczęśliwym przez dłużej niż moment.
    -Przytul mnie. -Przez słowa Mina, zwrócił na niego spojrzenie, widząc że on także nie czuje się najlepiej. Miał okazję PO RAZ KOLEJNY naprawić swój BŁĄD. Był tym zmęczony, a jednak nadal zrobiłby dla partnera wszystko, a też nie ukrywając sam potrzebował jego bliskości. Przyciągnął do siebie ukochanego, obejmując go najmocniej jak potrafił, do tego stopnia, że starszy bez problemu mógł poczuć, jak się trzęsie.
    -Hej, Jiminie. -Głos jego miłości zawsze był lekarstwem na wszystko. - Nie myśl, że to Twoja wina, hm? Obiecaj mi. To przypadek, że akurat rozmawialiście. -Jimin westchnął ciężko.
    -A co jeśli to nie przypadek? Jeśli faktycznie zrobiłem coś źle? Nie mogę się wiecznie usprawiedliwiać, Yoonisiu...Robiłem to całe życie, muszę w końcu brać za siebie odpowiedzialność. -Wyjaśnił, zaciskając mocniej ręce na swetrze chłopaka, gdy ten musnął wargami jego skórę.
    -Byłeś taki czarujący i słodki, stałem z boku i myślałem, że zaraz wybuchnę z miłości. Dumnie obserwowałem swojego chłopaka, jakich pięknych słów użył, żeby przedstawić się mojej jedynej rodzinie. Dziękuję. -Zanim cokolwiek odpowiedział, dał się ponieść rytmowi, jaki nadał im starszy, kołysząc się spokojnie wokół własnej osi. Nie miał pojęcia co zrobił w poprzednim życiu, żeby zasłużyć na tak kochającego i wyrozumiałego partnera. Był mu wdzięczny, że darzył go uczuciem, mimo jego destrukcyjnej natury.
    -Nie zasłużyłem na Ciebie, wiesz? To Ty, jesteś moim największym powodem do dumy oraz moją radością. -szepnął do ucha, ucałowując go w skroń.
    -Nie chciałem, żeby tak wyszło...jak zawsze zresztą...chciałem, żeby mnie polubił...żebyśmy wszyscy żyli w zgodzie…-mruknął, przenosząc dłonie na biodra ukochanego.
    -Będziemy też tak tańczyć na naszym weselu? -zapytał nagle, chcąc ich obojgu rozchmurzyć.

    OdpowiedzUsuń
  75. -I muszę przyznać, że mój crush wygląda uroczo w czerwonym. Warto było się wystroić, aczkolwiek i tak mu nie dorównuje. -uśmiechnął się ciepło, odchylając się lekko by znaleźć wargi Miętuska.
    -Zobaczę czy u nich wszystko w porządku, a Ty może wybierz jakiś film, położymy się na chwilę, dobrze? -poprosił, dodając po chwili że zaraz wróci. U góry wszedł po cichu, widząc śpiących na sobie chłopców, którzy wyglądali teraz o wiele spokojniej.
    Wrócił do Mina z poduszkami w rękach.
    -Śpią. Oboje. Na sobie. Myślę, że nie mamy powodu do obaw. -oznajmił ze słodkim uśmiechem, układając przyniesione przedmioty na kanapie.
    -Chodź do mnie Yoonie. -poprosił, rozkładając ramiona. Tak naprawdę film był tylko pretekstem, żeby mężczyzna mógł w spokoju przytulać ukochanego, bez zbędnego gadania.
    -Kochanie, pamiętasz jak siedzieliśmy u mnie na kanapie i poprosiłem Cie, żebyś mnie pocałował..? -zapytał, przerywając swoje dryfowanie po wspólnych wspomnieniach.
    -Zrobiłbyś to jeszcze raz? Proszę. -spojrzał na niego nieco zmartwiony, jakby prosząc o odgonienie chmur kumulujących się nad jego głową.

    _____________________________

    Jeon przebudził się niespodziewanie, a widząc że Taehyung także usnął, ucieszył się, żę wypoczywa. Korzystając z okazji, pozwolił sobie położyć dłoń na jego policzku.
    -Cieszę się, że Cię uratowałem. -Przez moment przez myśl mężczyzny przebiegło fatalne wyobrażenie. Gdyby nie porwanie, mógłby go nigdy nie poznać, nigdy nie zobaczyć jego pięknego uśmiechu. Uważał się za szczęściarza, w związku z czym postanowił czerpać z tej sytuacji ile tylko mógł, nawet jeśli po wszystkim i tak miał zostać sam. Chciał postawić wszystko na jedną kartę i zbliżyć się do niego.
    -Chciałbym móc zawsze się Tobą opiekować...choć wiem, że to niemożliwe. -Szepnął smutniejszym tonem głosu, wracając do snu u boku Kima, pierwszy raz nie czując, że musi tylko przespać problemy, tylko że może także czerpać z tego przyjemność.

    OdpowiedzUsuń
  76. Jungkook nie wiedział czym jest spokojny sen. Był nieświadomy do tego stopnia, że nawet nie miał pojęcia o tym, że dobrze spał. Otulony ciepłem Taehyunga, ukojony obecnością drugiej osoby, wdychając powietrze zmieszane z jego zapachem, miał wrażenie jakby przeniósł w zupełnie inne miejsce. Obejmując chłopaka, bał się że zada mu ból. Był w końcu tak delikatny. Zdecydowanie było to najlepsze słowo by go opisać. U Taehyunga to słowo sprawdzało się w dwóch znaczeniach, gdyż z jednej strony wydawał się kruchy jak porcelana, a z drugiej nadawało mu to piękna, gdyż nawet jego skóra była gładka i miękka.
    Jungkook wcale nie miał ochoty wracać do Seulu, do samotnego życia w smutnym mieście. Wolał zostać tutaj, z Taehyungiem. Już nawet nie wspominając o dwóch innych domownikach. Jeon bał się tylko o to, że kiedy jego drogi z Kimem rozejdą się w stolicy, zapanuje w nim pustka, której nie będzie umiał wypełnić. Martwił go fakt, że przez opiekę nad starszym przywiązywał się do niego. Myślał o nim, zastanawiał się jak to jest mieć go w objęciach, chciał odgarniać kosmyki jego włosów opadające na twarz Kima, by nic mu jej nie zasłaniało. Wyobrażał sobie, jak to jest móc swobodnie patrzeć mu w oczy. Myślał o jego pełnych ustach, które wyglądały tak kusząco wypowiadając każde słowo, że ich smak był najbardziej rządną odkrycia tajemnicą z jaką spotkał się w życiu Jungkook. We śnie wargi mężczyzny były ucieleśnieniem wszystkiego czego młodszy w życiu potrzebował. Do tej pory pocałunki traktował jako nieprzyjemną konieczność do wyłapania kogoś na jedną noc. Nie lubił tego, uważał to za niezgrabną i niechlujnie wyglądającą czynność. Jednak we śnie miał wrażenie, że gdyby to Taehyung był tym którego by całował to wyglądałoby to zdecydowanie inaczej.
    -Tae...hyung..-mruknął przez sen, nie zdając sobie sprawy, że przyjemność jaką odczuwał w wyimaginowanym obrazie pokrywała się z rzeczywistością. Pocałunki rozpalały w nim rozkosz, wydawały się tak prawdziwe, że Jeon otwierając oczy zdziwił się, iż był to wyłącznie sen.
    -Taehyung…? -Zapytał, omijając znienawidzoną przez Kima końcówkę grzecznościową. Chwilę zajęło mu rozeznanie się w obecniej sytuacji. Dopiero głos mężczyzny sprawił, że spojrzał w jego stronę, zamiast badawczo obserwować swoje ciało.
    -Gukkie? -Szept wywołał gęsią skórkę na rękach Jeona. Stało się coś, co poruszyło serce młodszego. Pierwszy raz spojrzał w oczy Taehyunga tak głęboko. Nie ośmielił się nawet mrugnąć. Wpatrywał się w niego jak zaczarowany, był wygłodniały pełen żądzy….miłości. Tak, nie myślał o jak o każdym swoim kochanku, którego po prostu chciał zaliczyć. Taehyung był inny. Pełen uroku, wręcz odurzał Jungkooka swoimi błyszczącymi oczami niewinnie spoglądającymi w te Jeona. Młodszy rozchylił lekko wargi, w zdziwieniu ukazując subtelnie swoje królicze zęby. Patrzył na niego olśniony, jakby znalazł odpowiedź, brakujący element. Tak bardzo zatracił się w emocjach, których nie rozumiał, że nie zwrócił uwagi na dłoń Kima, która głaskała jego męskość.
    -Chcę Ci podziękować… za dzisiaj. -Zmarszczył brwi nie rozumiejąc o co mu chodzi. Wtedy właśnie zwrócił uwagę na swoje położenie. Czuł rosnący ucisk w spodniach i przyłapał się na oddychaniu o wiele szybciej niż zwykle. Ach...więc to tylko o to chodzi
    -Co? -zapytał z odruchu, siadając gwałtownie na łóżku.
    -Naprawdę? -jego głos był pełen wyrzutu do swojego rozmówcy.
    -Naprawdę myślałeś, że ja to wszystko robię tylko po to żebyś mi obciągnął? -Parsknął śmiechem, próbując ukryć swój zawód.

    OdpowiedzUsuń
  77. -Fajne musisz mieć o mnie zdanie, skoro traktujesz mnie jak pierwszego lepszego frajera myślącego penisem. -Było mu przykro. Najzwyczajniej w świecie zasmucił go fakt, że kiedy on przeżywał prawdopodobnie pierwsze tak szczere emocjonalne uniesienie patrząc w jego oczy, Taehyung tak naprawdę miał go za mężczyznę który w życiu kieruje się seksem. Prawda była taka, że Jungkook tego nie potrzebował. Miał pieniądze, pracę, dobry wygląd, drogie ubrania, samochody, perfumy, zegarki. Ludzie sami wskakiwali mu do łóżka. Miał wszystko poza miłością, której nigdy nie zaznał. Tym jednym spojrzeniem oczu starszego, zrozumiał jak wielu rzeczy nigdy nie zaznał. Co gorsza, przez niego zapragnął je poznać. Chciał być dla kogoś ważny. Chciał by ktoś tęsknił za nim każdej nocy, by nie mógł spać bez niego. Pragnął by ktoś obejmował go z czułością, tak żeby poczuł że bez niego ten człowiek nie może normalnie funkcjonować. Marzył żeby całując drugą osobę za każdym razem towarzyszyła temu namiętność, jak gdyby był to ich ostatni raz. A najgorsze w tym wszystkim było to, że chciał aby tym kimś był Taehyung. Nie umiał nazwać tego uczucia, nie wiedział że to powoli kiełkuje w nim zakochanie, jednak pewne było to, że nawet Jimin nigdy nie wzbudził w nich takich emocji, a był z nim najbliżej.
    -Muszę mieć strasznie skurwysyńską twarz, skoro wyczytałeś z niej że wypadałoby mi obciągnąć zamiast po prostu powiedzieć dziękuje -odgarnął włosy do tyłu wstając z łóżka. Odkąd się poznali ich relacja za każdym razem gdy zrobiła krok w przód po chwili cofała się o dwa do tyłu.
    -Ugh...nie mam słów…-wymamrotał wychodząc z pokoju. Zbiegł po schodach mijając niewzruszony Yoonminy.
    -Ooo Jungkookie, wstałeś? Jak tam? -Warknął słysząc Jimina. Nalał wody do szklanki, stawiając ją na tacy. Słysząc pytanie, wziął głęboki oddech, by wszystko niczym karabin powiedzieć na jednym tchu.
    -Taehyung mnie obudził, bo chciał mi obciągnąć za to że mu pomogłem, mimo że wcale nie robiłem tego dla seksu, cała ta sytuacja mnie już denerwuje bo wszyscy mają totalnie w dupie to co mówię i czuje, ogarniam was wszystkich, a nikt nawet mi nie wyjaśni co tutaj się odpierdala. Żaden z was się nawet nie pofatyguje żeby mi chociaż wyjaśnić co my tutaj robimy, dlatego mafia porwała Yoongiego, co robił tam Taehyung, a przede wszystkim co odjebał Jimin, że Taehyung na jego widok drżał jakby mu wymordował pół rodziny. O co wam wszystkim chodzi? -Złapał gwałtownie powietrza kończąc swoją wypowiedź. W między czasie zaczął gotować w garnku ramen, który chciał zanieść Kimowi.
    -A wiecie co jest najgorsze? Że nikomu to nie przeszkadza, że ciągle coś przede mną ukrywacie bo oczywiście JK nie musi wiedzieć. -Jimin patrzył na niego wielkimi ze zdziwienia oczyma.
    -Kook, nerwy tutaj nie pomogą.. -mruknął Park, obejmujac cały czas Yoongiego.
    -Zamknij się, jestem zawiedziony i do tego mimowolnie podniecony. -Warknął, przelewając gorącą zupę do miski. Położył ją na tacy obok wody, kładąc też pałeczki, łyżkę i leki.
    Niosąc tacę, zatrzymał się przy wejściu na schody.
    -Najbardziej to wy mnie rozczarowaliście, bo Taehyung w przeciwieństwie do was sam chyba jest w tym wszystkim pogubiony. -dodał na koniec, nawet nie odwracając się w ich stronę tylko oddalając się po schodach do góry. Robiąc trochę hałasu otworzył drzwi łokciem, wchodząc do środka. Nogą przyciągnął do łóżka mały stolik stawiając na nim jedzenie, by chwilę poczekać aż wystygnie.
    -Zrobiłem ramen, ale musisz zaczekać bo jest za gorące. -oznajmił, siadając na skraju łóżka.
    -Nie zrozum mnie źle. Taehyung, jesteś bardzo atrakcyjnym mężczyzną. -zaczął łagodnym lecz troche przygnębionym tonem.

    OdpowiedzUsuń
  78. -To nie tak, że nie pociągasz mnie w żaden sposób, tylko ja...nie chcę żebyś miał o mnie takie zdanie. Nie wiem z jakimi facetami miałeś styczność, ale nie chcę żebyś wrzucał mnie z nimi do jednego worka. Nie rób tego nigdy więcej. -powiedział stanowczo, ukrywając swoje przejęcie całą sytuacją. Yeontan podszedł do niego trącając młodszego nosem. Jeon wyciągnął dłoń drapiąc go za uszkiem.
    -Zjedz to i połknij leki. Będę u siebie w razie czego. -mówiąc to, wstał idąc do swojego pokoju jednocześnie ciężko wzdychając.

    _________________________________

    -Wiesz, dużo razy całowaliśmy się na twojej kanapie. Wtedy, gdy miałem zostać u Ciebie tylko na kilka dni? A potem odejść i nigdy więcej się z Tobą nie zobaczyć? Hmm? Trochę się przeciągnęły te kilka dni. -Park uśmiechnął się subtelnie, kładąc na sobie ukochanego. Dłońmi wodził po jego plecach delikatnie go przy tym łaskocząc.
    -Parę dni, całe życie, brzmi prawie tak samo. W sumie mówiąc o paru dniach zawsze myślałem o dłuższym okresie czasu, a teraz to nie wyobrażam sobie, że mogłoby Cię nie być Yoonnie…-odgarnął mu włosy na bok wpatrując się w niego. Przyglądał się każdemu szczegółowi, jego rzęsom, pieprzykom, bladej gładkiej cerze. Cieszył się, że był tylko jego.
    -Zrobiłbyś to jeszcze raz? Proszę. -Nie mógł ukryć, że całą ta sytuacja z Jungkookiem i Taehyungiem gniła mu na wątrobie.
    -Jeszcze raz i do końca mojego życia. -Boże jak on go kochał. Uwielbiał swojego partnera, pod każdym możliwym względem. Był dla niego najskuteczniejszym lekarstwem.
    Całkowicie zapomniał o swoich zmartwieniach gdy tylko poczuł słodki smak ust starszego.
    -Hyung…-szepnął między muśnięciami, subtelnie ocierając się o ciało Mina. Dzięki temu wpuścił język mężczyzny głębiej, oddając się mu całkowicie. Pozwolił się prowadzić, zatracając się w namiętności, której im obu ostatnio brakowało, przez natłok niekorzystnych wydarzeń.
    -Mówiłem Ci, musisz jeść, Jiminie. -Park usiadł niezadowolony, nie mając teraz ochoty na jedzenie, ale skoro jego ukochany przygotował posiłek, to postanowił, że zje go ze smakiem.
    -Kochanie, jeśli już miałbym coś jeść to Ciebie. -nadąsał się, posłusznie jednak biorąc pierwszy kęs.
    Kiedy już najedzony leżał u boku swojej miłości, uspokoił się całkowicie. Nie myślał o przykrościach, a tylko o drobnych czułościach, których nie szczędził partnerowi.
    Co chwilę pozostawiał na nim całusy, drapał go oraz głaskał. Pieszczotom nie było końca, do momentu gdy Min sprowadził go na ziemię.
    -Myślisz, że z nimi w porządku? Nie powinniśmy znowu sprawdzić? -Westchnął ciężko prostując się.
    -Pójdę zobaczyć, żebyś się nie martwił mój skarbie. -chwycił go za podbródek, przyciągając do szybkiego ale jakże uroczego cmoknięcia. Jednak zanim wstał, jego młodszy podopieczny zdążył zbiec po schodach.
    -Ooo Jungkookie, wstałeś? Jak tam? -Park ponownie rozsiadł się na kanapie, obejmując Yoongiego.
    --Taehyung mnie obudził, bo chciał mi obciągnąć za to że mu pomogłem, mimo że wcale nie robiłem tego dla seksu, cała ta sytuacja mnie już denerwuje bo wszyscy mają totalnie w dupie to co mówię i czuje, ogarniam was wszystkich, a nikt nawet mi nie wyjaśni co tutaj się odpierdala. Żaden z was się nawet nie pofatyguje żeby mi chociaż wyjaśnić co my tutaj robimy, dlatego mafia porwała Yoongiego, co robił tam Taehyung, a przede wszystkim co odjebał Jimin, że Taehyung na jego widok drżał jakby mu wymordował pół rodziny. O co wam wszystkim chodzi? - Jimin nie mógł nawet przerwać Kookowi, który mówił z zawrotną prędkością i w pełni nerwów.

    OdpowiedzUsuń
  79. -Kook, nerwy tutaj nie pomogą.. -mruknął, chcąc go jakoś uspokoić, przyciągając bliżej swojego partnera.
    -Zamknij się, jestem zawiedziony i do tego mimowolnie podniecony. -Mimowolnie zaśmiał się, pomijając poważną atmosferę.
    - Najbardziej to wy mnie rozczarowaliście, bo Taehyung w przeciwieństwie do was sam chyba jest w tym wszystkim pogubiony. -Jeon wbił szpilę w serce starszego, który po raz kolejny czuł, że go zawiódł. Widząc, jak młodszy odchodzi nie zwracając na nich uwagi, oczy wypełniły mu się łzami.
    -Yoongi...on...ja znowu go zawiodłem...On mnie nienawidzi i najgorsze, że ma rację. Cały czas odpychałem go na bok i zatajałem wszystko...nie chciałem żeby myślał że jest nieważny. -Podniósł się, nerwowo chodząc po pokoju. Był odpowiedzialny za Jeona….właśnie, odpowiedzialny. Największy problem był w tym, że ostatnio ich relacja w ogóle nie wyglądała tak jak powinna. Panował między nimi nieokiełznany chaos, a Park nie potrafił dotrzeć do chłopaka, który ostatnio za bardzo się pogubił.
    -Najpierw Taehyung, teraz on...Yoonnie co jest ze mną nie tak? -zapytał, patrząc błagalnym spojrzeniem na ukochanego. Potrzebował pomocy. Miał dość już tych zawirowań, chciał żeby wszystko się unormowało.
    -Muszę mu wszystko powiedzieć. Nie Ty, nie nikt inny tylko ja. Musi wiedzieć od mnie jak się poznaliśmy, dlaczego Cię porwali i o co chodzi...Niech już wszystko się zawali, raz a porządnie żebym mógł całość odbudować na nowo...może kiedyś przestanie mnie nienawidzić. -Ręce Parka trzęsły się mimowolnie. Mężczyzna od nadmiaru stresu ostatnimi czasy przestawał racjonalnie myśleć, a pozwalał emocją brać nad nim górę.

    OdpowiedzUsuń
  80. -Nic! Nic, kochanie, wszystko z Tobą w porządku! -Park słysząc głos partnera, chciał od razu schować się w jego ramionach.
    -Skarbie, ale widzisz co sie dzieje? Jak ja mam to wszystko teraz naprawić? -Młodszy czuł się całkowicie bezradny. Za każdym razem gdy próbował uwolnić się od swojej przeszłości, ona wracała jak boomerang uderzając go z podwojoną siłą. Gdy Min wyciągnął ku niemu dłoń, Jimin zrobił krok w przód, dopiero wtedy czując, jak wiotkie są jego nogi oraz jak ciężko jest mu iść. Siadając na kolanach partnera, poczuł się jeszcze bardziej bezbronny, niż był przed chwilą. Skulił się opadając na tors mężczyzny, szukając u niego azylu.
    -Najpierw…Ja muszę Ci coś powiedzieć. -słysząc kojącą barwę głosu, która również brzmiała na zmartwioną w tym samym czasie, młodszy uniósł spojrzenie na ukochanego. Policzki Parka pod wpływem ujęcia ich przez Mina, ścisnęły się delikatnie stając się bardziej pulchne.
    -Ale musisz mi obiecać, że to Cię nie załamie i zamiast się obwiniać, naprawimy to, razem. -Przytaknął, mimo że strasznie bał się tego co ma mu do powiedzenia jego rozmówca.
    -Taehyung… myślę on Cię poznał. Wiem, że nigdy nie przywiązywałeś wagi do… prostytutek, które ja do Ciebie wysyłałem i Tae… on był u Ciebie najczęściej. Musiał Cię poznać i… on pewnie ma wyrzuty sumienia. Nie jest zły na Ciebie, na pewno nie, on się pewnie boi, że jego obecność wszystko zepsuje. -Przez moment Jimin patrzył na niego niezrozumiałym wzrokiem, a gdy już to sobie wszystko poukładał, strumień łez zaczął spływać po jego policzkach, jak i po dłoniach Mina.
    -Boże Yo...oonnie…-kaszlnął od płaczu, zaraz po tym pociągając nosem.
    -Yoonnie, jak ja mam to powiedzieć Jungkookowi? Przecież on mnie zabije..-Nie bał się tego co jego przyjaciel może mu zrobić, to czego naprawdę się obawiał to tego, że nigdy mu nie wybaczy, a przecież dopiero co obiecał mu, że już nigdy go nie zawiedzie.
    -Poza tym Taehyung...jestem częścią waszych złych wspomnień...jak ma mnie to nie załamać? Obiecałem i bardzo się staram, ale jak mam żyć ze świadomością, że jestem częścią waszego koszmaru…? -Jimin cały się trząsł, krztusił się łzami błagając w środku duszy, żeby może to wszystko się skończyło. Chciał być już sam z Yoongim, chociaż na moment. Na jedną chwilę być tylko z nim i niczym się nie przejmować. Pragnął pobyć w samotności z osobą, która uspokaja go najskuteczniej, która wie jak owinąć wokół niego ramiona by czuł się bezpiecznie. Potrzebował tego, jak tlenu, a zdawał sobie sprawę z tego, że najgorsze wciąż przed nim. Musiał powiedzieć o wszystkim Jungkookowi oraz przeprosić za wszystko Taehyunga. Nie miał pojęcia, jak to zrobić. Był zawodem dla samego siebie, co dopiero dla innych.
    -Kochanie? -wtulił się mocniej w mężczyznę, mimo że myślał, iż bardziej się już nie da.

    OdpowiedzUsuń
  81. -Yoongi...On nie będzie chciał mnie znać...Co ja mu powiem? Że wykorzystywałem dla własnej zabawy chłopaka, który mu się podoba i na dodatek jest przyjacielem mojego partnera? Słyszysz jak to absurdalnie brzmi? Przecież on do końca życia będzie mnie nienawidził...A do tego Taehyung...Jak mam mu spojrzeć w oczy po tym wszystkim skoro tak go skrzywdziłem, a przecież on jest tak ważny dla Ciebie i Jungkooka. Mam już dość..nie mam siły Yoongi...nie mam już sił…-przyznał się w końcu przed swoim ukochanym. Był to pierwszy raz, gdy Jimin pogodził sie z tym, że nie jest niezniszczalny. Potrzebował pomocy, żeby dojść do siebie po obecnych wydarzeniach, tak samo jak będzie potrzebował wsparcia po rozmowie z Jungkookiem.
    -Wszystko jest tak ciężkie ostatnimi czasy...przecież ja chcę po prostu ułożyć sobie z Tobą życie...chcę być lepszym człowiekiem, a życie zamiast mi wybaczyć przeszłość, cały czas mi o niej przypomina…-opadł bezsilnie na ciało starszego, nie mogąc już utrzymać się w pionie.
    -Muszę to zrobić teraz. Muszę mu w końcu wszystko powiedzieć, przestać go oszukiwać i być szczerym. -podniósł się, patrząc w oczy swojej miłości.
    -Powiedz mi, że wszystko będzie dobrze, nawet jeśli nie będzie, proszę..-Jimin musnął czerwonymi od płaczu wargami te należące do Mina. Pocałunek sprawił, że Park znalazł w sobie resztkę odwagi, by powiedzieć prawdę przyjacielowi, nawet jeśli miałby tym spalić za sobą mosty.

    _________________________________________

    Lepiej będzie, jak już sobie pójdziesz. Mimo zamkniętych drzwi, Jeon nadal stał przed pokojem Taehyunga, opierając się plecami o oddzielające ich przejście. Czy faktycznie miał racje i byłoby lepiej jeśli pójdzie? Widział jego łzy, rostrzęsienie, zawód. Młodszy nie chciał go zranić. Sam poczuł się skrzywdzony, jednak teraz dostrzegł, że to on sprawił mu prawdziwą przykrość.
    Jungkook był zmieszany, sam nie wiedział co ma robić. Wszystko mu się nie układało, a ta cała otoczka tajemnicy, o której nikt nie chce mu powiedzieć była nie do zniesienia. Nie był przecież złym człowiekiem...bo nie był, prawda? W takich chwilach sam wątpił w swoje dobro, skoro niczego nie był w stanie zrobić bez ranienia innych. Jeon po prostu chciał miłości, kogoś kto bezwarunkowo będzie chciał jego obecności. Więc czy naprawdę będzie lepiej jeśli pójdzie?
    Jeon jeśli zostawisz go teraz samego, w tym stanie to nie zasługujesz ani na niego ani na kogokolwiek innego. Po dłuższej chwili rozmyślań, chwycił za klamkę wchodząc do środka.

    OdpowiedzUsuń
  82. -Zapomniałem kogoś wziąć. -mruknął patrząc na Yeontana. Podszedł bliżej do zwierzęcia, drapiąc go za uchem.
    -Poradzisz sobie sam, prawda? -uśmiechnął się lekko, wstając z kucnięcia by zbliżyć się do Taehyunga. Bez żadnego ostrzeżenia, wsunął delikatnie ręce pod jego kolana oraz plecy, biorąc mężczyznę w objęcia. Uniósł Kima powoli, uważając by nic go nie zabolało. Wyniósł starszego z pokoju, niosąc chłopaka do tego należącego do Jeona. Tam zaś położył go z delikatnością na łóżku, zamykając później drzwi. Usiadł obok, wyciągając dłoń w jego stronę, by czule zetrzeć opuszkami palców łzy z policzków starszego.
    -Nie będzie lepiej, jak pójdę, wiesz o tym. -Zaczął łagodnie, gdyż tak powinien był mówić od samego początku.
    -Jak mam sobie iść, kiedy widzę Cię w takim stanie? -po tonie głosu Jeona słychać było, że ma żal do samego siebie.
    -Przepraszam, Taehyung. Naprawdę przepraszam. -Wyciągnął dłoń chcąc złapać za tą starszego, jednak uznał że nie zasłużył na to, więc wstrzymał się dopóki nie wyjaśni mu wszystkiego.
    -Chcę być z Tobą szczery. Nie chcę budować naszej relacji na niedomówieniach i nieporozumieniach. O ile w ogóle chcesz jeszcze cokolwiek mieć ze mną wspólnego…-uśmiechnął się smutno, patrząc w dół na swoje ręce.
    -Wiesz, już siedząc przy Twoim łóżku, kiedy byłeś nieprzytomny w pewien sposób czułem że mamy coś ze sobą wspólnego. Nie wiem czy to przez to, że oboje zostaliśmy zepchnięci przez naszych przyjaciół na boczny tor, ale i tak miałem przeczucie że nie bez powodu byłeś zamknięty razem z Yoongim przez tych typów. Mogłem Cię spotkać dzięki temu, choć wolałbym żeby to nigdy się Tobie nie przydarzyło. -Westchnął ciężko, przypominając sobie w jakim stanie znalazł Taehyunga, gdy ratowali Mina.
    -Jednak kiedy pocałowałeś Yoongiego w szpitalu, to zrozumiałem że nie jestem Ci raczej potrzebny. No wiesz, masz swojego przyjaciela, który jest dla Ciebie najważniejszy to po co ja będę się pchał? -Serce młodszego biło z zawrotną prędkością. Jeon nigdy nikomu nie mówił o swoich uczuciach poza Jiminem, któremu i tak nie mówił tego często, nawet jeśli byli jak bracia.
    -Stąd moja chłodna postawa...ale to akurat może nie mieć związku, w moim środowisku pracy mam łatkę chłodnego chama, więc to chyba do czegoś zobowiązuje. -mruknął, drapiąc się z tyłu głowy.
    -Ale mimo to cały czas zaprzątałeś mi myśli. Wtedy jak sie rozciąłem nożem, to dlatego że patrzyłem na Ciebie zamiast na deskę...debil…-skomentował sam siebie, cicho podśmiewając się pod nosem.
    -Nie mam nikogo w życiu poza Jiminem, który jest dla mnie jak rodzeństwo. Nie wiem jak ludzie okazują sobie sympatię albo się o siebie troszczą bo mnie tego po prostu nikt nie nauczył. Całe życie byłem traktowany przedmiotowo, ludzie przychodzili i odchodzili. Dlatego tak się...wystraszyłem? Chyba to dobre słowo...Kiedy no wiesz, chciałeś mi podziękować. Nie chcę po prostu, żebyś odszedł. Nie chcę sie obudzić kiedyś ze świadomością, że ktoś taki jak Ty był w moim życiu, ale już go nie ma jak w sumie każdej spotkanej przeze mnie osoby. Nie chcę tego, rozumiesz? -odważył się spojrzeć w opuchnięte od płaczu oczy starszego.

    OdpowiedzUsuń
  83. -A potem kiedy byłeś taki chłodny gdy wróciłem...chciałem zrobić wszystko, żebyś chociaż na chwilę chciał mojej obecności…nawet jeśli miałbyś odejść, to chciałem jeszcze raz poczuć, że jednak mnie potrzebujesz. Bo nikt nigdy nie sprawił, że tak się poczułem poza Tobą. -Oczy Jeona lekko się zaszkliły, jednak młodszy walczył z samym sobą, żeby się nie rozpłakać, a miał to opanowane praktycznie do perfekcji.
    -Pozwól mi o siebie dbać, Taehyung. Proszę. -Chwycił go za dłoń, mimo że jego własna strasznie się trzęsła i to ona zdradzała jak wielką burzę miał w swoim wnętrzu Jeon.
    Wtedy drzwi pokoju otworzyły się, a w ich progu stanął Park.
    -Jungkook, musimy porozmawiać. -Oznajmił, patrząc stanowczo na młodszego. Przeniósł na moment spojrzenie na siedzącego obok Kima, a w oczach Jimina mógł spokojnie wyczytać Wszystko już wiem
    -Przerwałeś, poczekasz. Wyjdź, proszę. -Odparł niewzruszony Jeon.
    -JK to ważne. Chodź. -Młodszy sapnął niezadowolony, wstając i niechętnie puszczając dłoń chłopaka.
    -Zaraz przyjdę, Hyung. -uśmiechnął się subtelnie do Kima, dając prowadzić się Jiminowi.
    -Zaraz przyjdę, Hyung. -uśmiechnął się subtelnie do Kima, dając prowadzić się Jiminowi. Widział, że coś jest nie tak. Oczy Parka były czerwone, a sam starszy był jakiś rozdrażniony.
    Mijając Yoongiego, widział po jego twarzy, że nie jest dobrze.
    -Nie możemy rozmawiać tutaj? -Zapytał, gdy stanęli oboje na tarasie, jednak starszy schodził po schodkach na piasek chcąc iść trochę dalej.
    -Nie, musimy być we dwoje, ja i Ty. -Jeon przewrócił oczami, idąc posłusznie bliżej brzegu.
    -Znowu czas na rodzicielską pouczającą rozmowę? -zapytał z przekąsem. Wcale nie miał teraz ochoty na rozmowę z Parkiem, chciał wrócić do Taehyunga, przed którym zaczął się otwierać i od którego chciał dostać drugą szansę.
    -Musisz się dowiedzieć prawdy. -Jeon stanął naprzeciw przyjaciela, z pochmurniejszą miną wysłuchując jego dalszych słów.
    -Zanim poznałem Yoongiego...wiesz jak wyglądało moje życie. Nie było łatwo, ani mi ani Tobie. Jednak kiedyś los tak chciał, żebym przypadkiem potrącił Yoonniego...To było nie chcący!
    -Hyung, mówiłem żebyś uważał jak jeździsz! -Warknął na niego młodszy, dobrze wiedząc jak nieprzepisowo jeździ Park.
    -Nie o to tutaj chodzi. Yoongi on...pracował w domu publicznym. Nie tylko jako męska prostytutka, ale też jako dealer oraz zarządzał całym tym miejscem...on wybierał do którego klienta ma pójść dany chłopak…-Jeon patrzył na niego z niedowierzaniem. Yoongi-hyung? Ten hyung który był dla niego tak dobry i zburzył mur między nimi pracował w burdelu?
    -Co Ty pieprzysz? To niemożliwe, Hyung by tego nie zrobił!
    -Ale robił! Robił to od zawsze, ale nie w tym rzecz, a w tym że odkąd ma mnie nie musi już tego robić.
    On nigdy nie chciał takiego życia, Jungkook. Nie miał innego wyboru, a teraz gdy ma, może się w końcu ustabilizować i zacząć normalnie żyć. Ci goście który go porwali, to gangsterzy, którzy go znali ale pracowali też dla ludzi którzy chcieli zaszkodzić karierze politycznej mojego ojca. To wszystko było tragiczne w skutkach, ale teraz na szczescie wszystko się skończyło. -Wyjaśnił Park, a Jeon nadal nie dowierzał w to co słyszy.
    -No dobra, każdy z nas ma chujową przeszłość, zakodowałem. Nie wyobrażam sobie Hyunga jako męskiej dziwki bo to nie Hyung którego poznałem...ale cieszę sie, że mu pomogłeś, że może z tym skończyć. Nie wyobrażam sobie jak bardzo zły musiałeś być, że ktokolwiek kładł na niego brudne łapska… Ale nie rozumiem tylko co robił tam Taehyung..-Młodszy dostrzegł nagłą grobowa minę starszego, który ewidentnie zwlekał z odpowiedzią.

    OdpowiedzUsuń
  84. -Park, mów. -Warknął groźnie niecierpliwiąc się coraz bardziej.
    -Natychmiast. -Naciskał na niego, zaciskając dłonie w pięści.
    -Jak mówiłem, Yoongi był męską prostytutką i umawiał innych na spotkania…-Jimin cały się trząsł, nie mogąc wziąć oddechu. Wiedział, że Jungkook nie przyjmie prawdy dobrze. Za długo go znał.
    -On i Taehyung przyjaźnią się od lat...oni...oni byli w tym razem Jungkook. Razem zarabiali sprzedając swoje ciało, a Yoongi był tym który kierował Taehyunga do...różnych klientów. Od zawsze zarabiali w ten jeden sposób, trzymając się do tego razem bo nikogo poza sobą nie mieli...Dlatego porwali też Taehyunga...bo myśleli, że wie gdzie jest Yoongi, ale on nie wiedział, bo jak miał wiedzieć skoro Yoongi zniknął właściwie z dnia na dzień ze mną...Taehyung sam nie miał pojęcia że jesteśmy razem. W tym jest nasza wina bo ja zaniedbałem Ciebie, a Yoonnie Tae...ale kochamy was i chcemy żebyście byli zdrowi i bezpieczni...to jest dla nas najważniejsze.
    -Kochamy? Po tym wszystkim masz czelność mówić mi, że mnie kochasz?! KURWA PARK CZY TY SIĘ SŁYSZYSZ?! -wrzeszczał wręcz na starszego chłopaka, nie mogąc pohamować gniewu.
    -Dziwki, gangsterzy, burdele?! Co Ty pierdolisz?! Jak ja mam o tym słuchać ze spokojem?! Ukrywasz to przez cały czas, więc jak teraz myślisz, że tak po prostu powiem Ooooo super, że mnie kochasz chodźmy teraz razem grać w warcaby z herbatką? to się kurwa mylisz, Park! -Jimin nie wiedział, jak uspokoić przyjaciela, który krzyczał na niego tak głośno, jak nigdy wcześniej.
    Drżał, gdyż nadal nie powiedział mu o najgorszym.
    -Jungkook...bo to nie wszystko...Wiesz, że ja nie raz sprowadzałem prostytutki…-Łzy wypełniały jego oczy, czuł nienawiść jaką już darzył go dzieciak, o którego miał dbać.
    -Wiem, bo Ci do kurwy nędzy zawsze mówiłem, że jak chcesz ruchać to masz iść do klubu i kogoś na noc wyrwać, a nie wykorzystywać tych chłopców, którzy kurwa innego życia nie znają. Nie mów, że coś jeszcze spierdoliliście z Minem… -warknął, nerwowo zaczesując do tyłu włosy.
    -Yoongi ich do mnie wysyłał...nie wiedziałem o tym...on też nie wiedział, że ja to ja….i on...wysyłał do mnie Taehyunga...nie raz...często...dlatego on tak się wystraszył kiedy mnie poznał...bo ja go nie pamiętałem, ale on mnie tak…-To było zbyt wiele dla Jeona. Dowiedział się zbyt wielu przytłaczających rzeczy, ale co najgorsze...Jimin ranił Taehyunga. Nieświadomie, ale mimo to tylko te trzy słowa szumiały w głowie młodszego. Patrzył w ciszy na chłopaka, jednak oczy starszego wypełnione łzami nie łagodziły pełnego furii spojrzenia Jungkooka. Bez odpowiedzi, Jeon rzucił się bez ostrzeżenia z pięściami w stronę przyjaciela. Przewrócił go na piasek szarpiąc się z nim na ziemi.
    -DLACZEGO TY ZAWSZE MI TO ROBISZ!? Myślisz, że jak zapłaciłeś za mój klub i mieszkanie, gdy nie miałem nic po wyjściu z bidula to możesz robić co chcesz!? O co Ci kurwa chodzi!? -Park próbował się bronić i osłaniać, jednak pełen agresji mężczyzna uderzał go gdzie się da, czy to w ramię czy po rękach.
    -Jestem zawsze na Twoje zawołanie, życie bym za Ciebie oddał, traktuję Cię jak rodzinę, a Ty wszystko tylko potrafisz spierdolić! Jak mogłeś mu to zrobić!? Ile razy Ci mówiłem, żebyś tego nie robił! -Gdy Jimin dostał pierwszy cios w twarz, zaszumiło mu w uszach, jednak po chwili nadal słyszał wszystko co mówił Jeon.
    -Jeszcze raz go dotknij, tylko kurwa spróbuj a Ci nogi z dupy powyrywam Park!
    -Jungkookie...nie wiedziałem...nie chciałem...Kookie...-Starszy przez chwile próbował się bronić, jednak z każdym następnym ciosem odpuścił sobie wiedząc, że zasłużył, a młodszy wyładowując się w końcu ochłonie.

    OdpowiedzUsuń
  85. -JUNGKOOK! Do kurwy! Chcesz zabić człowieka?! On nadal ma chore ramię! -Gdy Min odepchnął go od Jimina, jego słowa były niczym kubeł zimnej wody. Przerażony tym co zrobił, Jeon przewrócił się na piasek. Cały się trząsł, co chwilę przenosząc spojrzenie z jednego na drugiego mężczyznę.
    -Yoonnie? -mruknął obolały Park, kiedy ukochany podnosił go delikatnie do siadu.
    -Nie krzycz na niego, on nie chciał…-wymamrotał, przyglądając się starszemu, jak ten kontroluje jego ciało. Bardziej niż twarz, bolało go postrzelone ramie, które pod wpływem uderzenia wręcz pulsowało
    Jeon zamrożony w miejscu, nie umiał się ruszyć. Całkowicie się pogubił już w tym co usłyszał oraz tym co robił. Czuł, że zeszło z niego całe napięcie, ale przez to jednocześnie otrzeźwiał zdając sobie sprawę, że mógł zrobić krzywdę drugiej osobie.
    -Min Min-hyung…-szepnął prawie bezdźwięcznie, gdyż głos ugrzązł mu w gardle. Jego spojrzenie wlepione było w Jimina do tego stopnia, że nie dostrzegł, jak jego partner poderwał się w prosto do niego.
    Przyjął cios bez najmniejszego pisknięcia. Dopiero gdy starszy nim potrząsnął, zrozumiał że został uderzony.
    -Teraz to mnie wysłuchasz, rozumiesz? -Pustym spojrzeniem spoglądał w oczy hyunga, nie myśląc nawet o sprzeciwie.
    -Wiem! Wiem, że jesteś zły, zraniony, zdradzony, oszukany, wiem i masz pełne prawo się tak czuć. Masz prawo nas nienawidzić, gardzić nami, urwać z nami kontakt. Ale zanim zdecydujesz, co zrobisz, wysłuchasz mnie i to nie jest prośba ani pytanie. -To prawda, był roztrzęsiony i zły. Może nawet zdradzony, jednak nie do tego stopnia, żeby nie przewyższyło tego poczucie winy. Jeon miał w sobie mnóstwo skrajnych emocji i był to chyba pierwszy raz w życiu gdy stracił nad sobą panowanie oraz nie myślał racjonalnie.
    -Jimin chciał to zrobić sam, ale właśnie widzę, jak mu poszło…
    -Słabo -mruknął z oddali Park, powoli podpierając się na łokciach na piasku.
    -On o Ciebie dba jak o członka rodziny, której nie miał. Jesteś mu najbliższy i nie bałbym się, ryzykując stwierdzeniem, że bardziej niż ja! Jesteśmy tutaj wszyscy razem tylko dzięki niemu, wiesz? Nie chcę mówić za Ciebie o Twoim życiu, więc na to sam sobie odpowiesz. Gdzie byłbyś teraz bez niego? -Jeon spojrzał za ramię Mina wprost na Parka, który zmarnowany podpierał się ledwo na ziemi. Warga młodszego zaczęła drżeć, a oczy wypełniły się łzami.
    -Jungkookie, spokojnie. Nie płacz. Jimin uśmiechnął się delikatnie na tyle na ile umiał.
    Najmłodszy wiedział że najstarszy ma rację. Bez hyunga byłby już pewnie wyrzutkiem ulicy, a on zastąpił mu rodzinę i zadbał o jego przyszłość.
    -A ja? Ja pewnie bym już nie żył. Albo bym przedawkował albo zabiłby mnie w końcu ten, komu się naraziłem, a w najlepszym wypadku sam bym się zabił... Co ja mówię. Umarłbym w dniu, w którym mnie znalazł, gdyby tego nie zrobił. A Taehyung? Wiesz, czemu to jego najczęściej wysyłałem do Jimina? -Słysząc Taehyung spojrzał z paniką na Yoongiego, chcąc wiedzieć co z nim.
    -Bo w burdelu to na nim zależało mi najbardziej i chciałem go chronić. Taehyung zawsze, gdy wracał po nocy u Jimina, wracał szczęśliwy. Nie dlatego, bo dostał dobre ruchańsko, ale ponieważ wracał nieodurzony, bez nowych siniaków na ciele, bez podbitego oka, bez rozbitej głowy butelką po alkoholu! Podczas tych nocy nikt go nie wyzywał, nie nazywał go różnymi imionami, nie poniżał go. Dał się wyruchać i wziął za to pieniądze. Tyle. Tak. Tak było, Jungkook. I Tobie może się wydawać, że Jimin go skrzywdził, a on go ratował, bo być może, gdyby w tym czasie był u kogoś innego, to w końcu nie wróciłby żywy. -Jungkook cały drżał, a z każdym mrugnięciem łzy spływały po jego twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  86. Park widząc to, wystraszył się gdyż młodszy kulił się coraz bardziej, wpadając w coraz większą histerię. Znał go, wiedział że jest z nim bardzo źle. On nigdy nie płakał, nawet jeśli dostawał w kość od życia. Nigdy nie uronił łzy, zaciskał zęby i szedł dalej, a teraz kiedy widział go w takiej rozsypce nie chciał już wiecej cierpień.
    -Yoonnie...kochanie...już wystarczy...on już zrozumiał…-Gdy Min puścił chłopaka, Jungkook odsunął się od niego wystraszony, zwijając się nieporadnie w kłebek. Widząc jak Miętusek zbliża się do niego, Park uśmiechnął się, po chwili wtulajac się w partnera, czując jak kołysanie uspokaja jego burzę w sercu. Jednak kto uspokoi tą panującą w Jeonie? Było mu źle, miał wrażenie że nie powinien tak cieszyć się z bliskości partnera na oczach młodszego, który znowu był sam ze wszystkim.
    -A potem ja mu go zabrałem…-Mimowolnie okazał swoje zadowolenie unosząc kącik ust. W końcu fakt, że miał u swojego boku Mina był dla niego najważniejszy.
    -Jimin był dobry, uratował także mnie i zabrałem go całego dla siebie, byłem chciwy i nie pomyślałem nawet przez moment o Taehyungu… To cud, że on nadal żyje i ja… -Najmłodszy zamknął oczy, zaciskając mocno powieki przypominał sobie ciepło ciała Kima, moment w którym spał u jego boku. Próbował się uspokoić w ten sposób, jednak w rzeczywistości nadal był sam i tego nie potrafił zmienić.
    -Nie mówię, abyś mu dziękował, ale nie uważasz, że jesteś trochę za ostry i niesprawiedliwy? Nie powiedział Ci o tym wszystkim, żeby zrobić Ci na złość, a właśnie dlatego że mu zależy, aby było między wami dobrze. I jeszcze… Nie wiń Taehyunga za coś, na co nie miał wpływu. A z resztą wiadomości zrobisz, co będziesz chciał. -Jimin chwycił Mina za rękaw, patrząc na niego łagodnym wzrokiem.
    -Już wystarczy, kochanie…-poprosił, uśmiechając się subtelnie. Pozwolił wziąć się na ręce, ponieważ nadal nie miał siły by wstać. Schował się w objęciach partnera, patrząc cały czas za jego ramię, na pozostającego w tyle, zapłakanego Jeona.
    -Czuje się, jakbym zostawił własne dziecko na pastwę losu, wilkom na pożarcie…-wyznał, kiedy powoli zbliżali się do Taehyunga.
    -Nie jesteś sam, już nigdy nie będziesz, z Jungkookiem czy bez niego, tyle mogę Ci obiecać. -Było mu żal Kima, który w tej całej sytuacji też nie wiedział co się dzieje.
    -Z Jungkookiem…-szepnął Park, poprawiając ukochanego. Gdy weszli do domu, a następnie do ich wspólnej sypialni, Jimin mimo tego, że starszy położył go na łóżku, obolały podszedł do balkonu, siadając na nim.
    -Muszę zobaczyć co zrobi. Chodź koło mnie, proszę. -Klepnął miejsce koło siebie, chcąc by ukochany objął go ramieniem.
    -Zobaczysz, on nie zostawi Taehyunga. Ma dobre serce. Lepsze od mojego. To po prostu zagubienie. Poradzi sobie. -Wyjaśnił, wtulajac się w swoją miłość. Nie zauważył jednak, że świeżo zarośnięta rana postrzałowa, przez uderzenie zabrudziła mu delikatnie ubranie krwią.
    -Chyba będę musiał się przebrać. Wyrzucę tą koszulę, bo nie wiem czy to się spierze. -mruknął, dopiero po chwili, gdy dostrzegł małą plamę. Bolało go, jednak nie na tyle co serce, widząc jak zapłakany Jeon trzesie sie na dole.
    Jungkook brał głębokie odddechy, szlochając i rzewnie płacząc. Skrzywdził Jimina, naraził się Yoongiemu, a do tego wszystkiego nie było go przy Kimie, gdy był krzywdzony przez lata. Nie potrafił zaakceptować faktu, że Taehyung sprzedawał swoje ciało. Nie był obrzydzony, nie o to chodziło, ale o fakt że tyle musiał w życiu wycierpieć.

    OdpowiedzUsuń
  87. Musiał naprawić to wszystko. Nie zrobił nic przydatnego dla ludzi, którzy przejmują się jego istnieniem. Drapał się po przedramionach, zostawiając na nich czerwone ślady. Wiedział, że nie może udawać że nic się nie stało. Zawalił, ale tak samo jak każdy z ich czwórki. Każdy z nich popełnił błąd, jednak teraz gdy wszystko było już jasne, mieli okazję to naprawić. Najmłodszy przetarł oczy by móc wyraźniej widzieć. Wytarł twarz w rękaw, nie pozostawiając na niej śladu łez. Wziął głęboki wdech uspokajając się powoli. Podniósł wzrok, patrząc na taras na którym siedział Kim.
    -Boże...Tae…-Poderwał się z ziemi, idąc szybkim krokiem. Zwalniał coraz bardziej, im bliżej był chłopaka. Nie chciał go wystraszyć biegnąc. W końcu powolnym tempem podszedł do siedzącego mężczyzny.
    -On mnie nienawidzi...przepraszam..-Serce Jeona ścisnęło się z bólu. Jak mógł pomyśleć w ten sposób? Wiedział, że musi coś z tym zrobić i naprawianie wszystkiego, chciał zacząć od rozmowy z chłopakiem, na którym naprawdę mu zależało.
    -Taehyungie…-mruknął, po chwili odchrząkując by jego głos nie brzmiał na załamujący się.
    -Chyba musimy pogadać, prawda? -zapytał łagodnie, po czym wziął swojego rozmówcę na ręce najdelikatniej jak tylko potrafił, odchodząc trochę od tarasu. Usiadł na piasku, ale zamiast posadzić Kima obok, ułożył go sobie między nogami, przekładając te należące do Tae przez swoje udo. Przysunął go blisko siebie, nadal trzymając chłopaka w objęciach.
    -Zacznijmy od tego, że Cię nie nienawidzę. Nigdy więcej tak nie myśl, dobrze? -zapytał spokojnie jedną ręką obejmując go za plecami i umiejscawiając ją na jego talii, a drugą ujmując dłoń Kima, głaszcząc ją kciukiem.
    -Wiem, że jeśli Jimin by nam nie przerwał to byś mi o wszystkim powiedział. Wierzę w to. Więc nie jestem zły, że mi nie mówiłeś. Jestem zły, że musiałeś tyle znieść w życiu. Najgorsze, że gdyby nie Jimin to nie wiem czy nie byłbym w Twoim położeniu sprzed jakiegoś czasu...Nie wiem gdzie bym był bo wiesz...Mówiąc, że nie mam nikogo, naprawdę miałem na myśli nikogo. Wychowałem się w sierocińcu. Pchany z rąk do rąk ludzi, którzy ze mnie rezygnowali. Wiem, że ciężko jest żyć samemu, uwierz wiem. Jednak to co przechodziłeś, jest koszmarem którego ja uniknąłem dzięki Jiminowi, ale to koniec Taehyungie. Nie pozwolę Ci do tego wrócić. Nigdy. -podkreślił, unosząc jego rękę. Napuchniętymi od płaczu ustami, musknął każdy palec od zewnętrznej strony, chcąc okazać chłopakowi jak najwięcej czułości, na koniec wtulając swój policzek w dłoń starszego.
    -Wiem, żę nie umiem wielu rzeczy. Normalność jest dla mnie dziwna, bo to coś czego nie znam. Nie wiem jak to jest oglądać z kimś telewizję przy porannym śniadaniu. Nie wiem, jak to jest chodzić z kimś na zakupy, na spacery z psem, czy też wyjeżdżać na weekendowe wycieczki. Nie mam pojęcia, ale wiem że mogę się tego nauczyć, jeśli będziesz chciał mi pomóc. -splótł ich palce, pewnie go trzymając.

    OdpowiedzUsuń
  88. -Nie myśl, że czuję do Ciebie jakąkolwiek odrazę. Nic z tych rzeczy. Dla mnie nadal jesteś piękny, taki jaki byłeś od samego początku. Po prostu odrazę budzą we mnie ludzie, którzy sprawili, że cierpisz i gdybym mógł powybijał bym każdego kto zrobił Ci krzywdę. Yeontan też by ich zagryzł w końcu to pies bojowy. Po to został kupiony, żeby Cię bronić. Nie kupiłem go przecież dla siebie. -uśmiechnął się delikatnie, zakładając kosmyk włosów za ucho Tae.
    -No może z bronieniem ma problemy, ale chociaż żebyś czuł się dzięki niemu lepiej. -poprawił się po chwili, cicho podśmiewając się pod nosem.
    -Musisz mi tylko obiecać, że nigdy już do tego nie wrócisz. Proszę. Zapewnie Ci wszystko czego potrzebujesz. Stać mnie na to, żebyś mógł żyć tak jak chcesz. Jeśli tylko zechcesz być przy mnie, obiecuje że włos nie spadnie Ci z głowy. Tylko wróć ze mną do Seulu i zostań. Nie odchodź, a ja już wszystkim się zajmę. -zapewnił go Jeon, otulając starszego ramionami, przytulając do siebie mocno, jednak nie na tyle by zadać mu ból.
    -Zależy mi na Tobie, czasem to wszystko mnie przerasta i sobie nie radzę, ale..staram się. Chcę się o Ciebie troszczyć, zapewnić Ci bezpieczeństwo i rodzinne ciepło. Co prawda jestem tylko ja...ale z Yeontanem to już dwójka, a z Jiminem i Yoongim, to można mówić już o rodzinnej atmosferze. Tylko mi pozwól o siebie dbać. -Jeon położył dłoń na policzku Kima, wpatrując się w jego błyszczące oczy. Nachylił się nad nim, pozwalając ich wargom powoli się ze sobą zetknąć. Musnął je z początku niepewnie, właściwie ledwo ich dotykając. Z każdym następnym razem, smakował ich pewniej jednak nie przyspieszając tempa. Chciał zapamiętać miękkość jego ust oraz wydłużyć tą chwilę tak bardzo jak tylko było to możliwe. Nawet w najbardziej realistycznych snach, pocałunek Taehyunga nie smakował tak dobrze, jak ten w rzeczywistości. Jeon miał wrażenie, że za pośrednictwem tych czułych zbliżeń Kim przelewa na jego wargi ciepło, które rozlewało się po całym ciele młodszego. Gdy w końcu odsunął się lekko od chłopaka, dostrzegł że jego dłonie, zupełnie przestały drżeć. Kim był jego lekarstwem i odpowiedzią na wszystkie dręczące go do tej pory pytania.

    OdpowiedzUsuń
  89. -Nie! Gukkie, nie. To nie będzie się różnić niczym od tego, co robiłem do tej pory. A nawet będzie gorzej, bo niczym Ci się nie odpłacę. Ja mogę… tańczyć w klubach, być hostem, wiem jak to robić dobrze, a to już nie jest prostytucja. Ja… jakoś dam radę zarobić na siebie. Nie wrócę do tego, nie martw się. -Jeon spojrzał na niego zaskoczony jego słowami. Całkowicie nie to miał na myśli i najwyraźniej został źle zrozumiany.
    -Nie, Taehyungie. Nie rozumiesz mnie. Prędzej umrę niż pozwolę Ci tańczyć w klubach. Zupełnie nie o to mi chodziło. -Pośpieszył z wyjaśnieniami, jednak chłopak wtrącił się w jego wypowiedź.
    -O Boże… Gukkie… chyba, że Ty… przepraszam! Nie zrozumiałem! Oczywiście, że mogę… Mogę być z Tobą… ekskluzywny. -Kook złapał się za głowę, w zakłopotaniu. Wiedział, że jest kiepski w rozmowach tego pokroju, ale nie sądził że aż tak źle mu pójdzie, a starszy całkowicie przekręci jego słowa.
    -Taehyungie, ja nie chce niczego takiego od Ciebie. Owszem, jesteś dla mnie cholernie atrakcyjny, chciałbym się z Tobą kochać nie raz, ale nie w takim celu. Chcę to robić bo pragnę Cię, szanuje i kocham, a nie po to żeby Ci płacić. -wyjaśnił pośpiesznie.
    -Chodzi mi o to, że stać mnie żeby zapewnić Ci dobrobyt, żebyś mógł się wykształcić w wymarzonym kierunku, rozwijać się, dostać nową szansę. Na pewno jest coś o czym marzyłeś, kim chciałeś być. To chcę Ci dać. Lepsze życie. W zamian niczego nie oczekuje, poza tym byśmy dogadywali się dobrze jako partnerzy. Bo tak Cię widzę. Nie jako prywatnego pana do towarzystwa czy czegokolwiek z czym miałeś styczność, ale jako mojego partnera, którego codziennie mogę rozpieszczać i wspierać na wszelkie możliwe sposoby. -Po tych słowach, słychać było między nimi tylko otarcia ich warg, w których poczucie samotności zamieniało się w zrozumienie i wsparcie.
    -Więc… nie nienawidzisz mnie. -Jeon pogłaskał delikatnie jego policzek, uśmiechając się.
    -Oczywiście, że nie kochanie. -Młodszy padł plecami na piasek, instynktownie łapiąc Kima w talii, by utrzymać jego równowagę. Pocałunki starszego, uniosły wysoko kąciki jego ust,a Jeon nie pamietał kiedy ostatni raz był tak szczęśliwy. Na miejscu każdego całusa, czuł utrzymujące się ciepło ust Taehyunga.
    - Naprawdę mnie nie nienawidzisz. -Jungkook przywrócił ich do siadu, patrząc prosto w oczy chłopaka. Ujął jego twarz w dłonie, kciukami delikatnie ścierając łzy.
    -Naprawdę, Taehyungie. Jak mógłbym nienawidzić kogoś w kim zakochałem się od pierwszej chwili? -zapytał łagodnie, lecz poważnym wzrokiem wpatrując sie w mężczyznę.
    -A Yeontana serio kupiłem dla Ciebie, bo widzę że mi nie wierzysz. -Zaśmiał się cicho, chcąc rozluźnić atmosferę.
    -Zamknij oczy. -poprosiłem, układając sobie chłopaka w objęciach, by później szeptać czule do jego ucha.
    -Jak tylko wyzdrowiejesz w pełni, żeby wytrzymać w samochodzie podróż, wrócimy do Seulu i pokażę Ci moje, a raczej nasze mieszkanie. Musimy zaplanować razem kącik dla Tanniego. Kupimy mu nowe zabawki, kojec. Bo to tutaj zostawimy u wujka Jimina, jakby Yeontan miał tu w gości przyjechać. Pokażę Ci Twoją garderobę, naszą sypialnie. Pojedziemy na zakupy, może zmeinimy coś w wystroju, by był tam też Twój akcent no i oczywiście weźmiemy wszystko co będzie Ci potrzebne. Potem jak już wszystko załatwimy będziemy siedzieć w naszym wspólnym salonie, owinięci kocem, z Tannim na kolanach i butelką dobrego wina. -Opowiadał mu całość z czułością, rozmarzony, wiedząc że to bardzo realistyczna wizja która w końcu ma się spełnić.

    OdpowiedzUsuń
  90. -Tak będzie, kochanie. Już niedługo. Tak długo, jak pozwolisz mi o siebie dbać, tak długo będziemy ze sobą na dobre i na złe. -Mówiąc to podniósł sie z ziemi, biorąc Taehyunga na ręce.
    -Chodź, mój skarbie. Zmarzniesz, a przez leki masz obniżoną odporność. -Wyjaśnił, niosąc go do środka. Gdy wchodzili po schodach, na pietrze na korytarzu stał zadowolony Tan.
    -Yeontan...Wujkowie nie zanieśli Cię na dół do kojca…? -Jungkook rozglądając się za na piętrze zauważając że pupil nasikał w przejściu.
    -Ech...Tan-ah…-Westchnął zrezygnowany, niosąc Taehyunga do swojego pokoju.
    -Poczekaj, posprzątam po naszym dziecku bo narobiło na sam środek. -Oznajmił zabawowo, na odchodne zostawiając na ustach Kima szybkiego całusa. Wziął z łazienki na piętrze mopa oraz ręczniki papierowe, szybko załatwiając temat psich potrzeb fizjologicznych. Odłożył zwierzę do kojca, dając mu jedzenie. Tan, po posiłku ułożył się w miekkim posłaniu usypiajac, a Jeon z czystym sumieniem wrócił do Kima.
    -Wysikał się, najadł i zasnął. Jak dziecko. -dodał rozbawiony, rozpinajac swoją koszulę. Nie zdejmując jej, pozwalał aby przez prześwit zrobiony po odpięciu guzików, przebijał się jego tors.
    -Podsłuchałem pod drzwiami i wychodzi na to, że Yoongi jest dzisiaj zajęty. Co Ty na to, żebym to ja pomógł Ci się dzisiaj wykąpać? -zapytał, niższym tonem, chcąc jakby bardziej przekonać chłopaka do słuszności swojego pomysłu.

    -To już duże dzieci, potrzebują prywatności, chodź. Nie przyjmuję odmowy.
    -Ale… Ale...Ale Yoonnie! -Próbował protestować, chcąc podglądać rozmawiających na dole mężczyzn, jednak nawet jeśli chciał się postawić, Min miał w tym momencie więcej siły co za tym szło i przewagi nad chłopakiem. Pozwolił się podnieść i zaprowadzić do środka.
    -Wiem, że to nie na miejscu, ale lubię jak mnie rozbierasz niezależnie od sytuacji. -Zamruczał łagodnie, chcac nieco próbując rozpogodzić partnera. Park w takich sytuacjach próbował humorem zatrzeć niepokój. Wychodziło mu to lepiej lub gorzej, jednak zawsze miał dobre intencje.
    -Tak, kąpiel z Yoonisiem. -zaklaskał w ręce zadowolony jak dziecko, po czym syknął z bólu łapiąc sie za ramię. Gdy Min zszedł po apteczkę, Park po włączeniu wody do wanny, przez otwarte drzwi podglądał chodzącego po korytarzu Yeontana. Starszy wrócił w momencie w którym zwierzak załatwił się na podłogę, zamykając drzwi do sypialni.
    -Ale Yoonnie! Tannie…-mruknął niezadowolony, wydymajac wargę.
    -No Tan..-powtórzył, kiedy spotkał się z pytajacym spojrzeniem chłopaka.
    -No zsiusiał się…-Przyznał w końcu, podczas gdy Min zajął się oczyszczaniem jego rany., uznając że równie dobrze Kook za kare może posprzątać.
    W takich momentach, gdy jego partner wykazywał się stanowczością, pokazując swoją dominującą stronę, Park robił się dwa razy mniejszy pozwalając mu się sobą zając.
    -Już nie boli Yoonnie...naprawdę..-zapewnił, widząc że mężczyzna po raz kolejny przemywa jego zaszytą ranę.
    -Chodźmy bo już pewnie woda sie nalała. -złapał starszego za brodę, kierując jego wzrok na swoje oczy, składając później najczulszy i najbardziej zmysłowy pocałunek na jaki było go stać. Kończąc zamknął dolną wargę Mina między swoimi, zasysając się na niej mocniej.
    -Dziękuje doktor Quinn, ale pacjent przeżyje, ma się już dobrze i oczekuje atencji w wannie. -szepnął, uśmiechając się czule. Wstał powoli, biorąc ukochanego za rękę i prowadząc do łazienki, do której wchodziło się bezpośrednio z ich sypialni.

    OdpowiedzUsuń
  91. Zakręcił wodę wrzucajac do środka dwa lawendowe bath bomby. Ściągnął gruby sweter z partnera, pomagajac mu się rozebrać.
    -Może w końcu będziemy mieć chwilę dla siebie. Wychodzi na to, że wszystko sie wyjaśniło, kochanie. Powinniśmy teraz cieszyć się sobą. Bardzo sie stęskniłem za chwilami tylko we dwoje, Twoim ciepłem i Twoją bliskością. -wyjaśnił cicho Jimin, splatając ich palce razem, gdy już usiedli w wannie.
    -Chcę już tylko cieszyć się Tobą, nie myśleć o niczym innym, tylko przez chwilę być tylko z Tobą...Wystarczająco Cię dzisiaj zmartwiłem, przepraszam Yoongi. Naprawdę nie chciałem Cię tak wystraszyć…-mruknął smutno, po chwili jednak się ożywiając.
    -Shhh...Skarbie…- Uciszył starszego Park wtulony plecami w tors ukochanego.
    -Słyszysz? Wracają..Chyba wszystko miedzy nimi okej. Myślisz, że Jungkook dobierze się dzisiaj do Taehhyunga? -Zapytał, nie zdając sobie sprawy z tego, że taka inicjatywa prędzej wyszłaby od Kima.
    -Niee...raczej nie..On sie jeszcze za bardzo martwi o jego zdrowie...A szkoda liczyłem na jakieś jęki zza ściany…-Cóż można było pokusić się o stwierdzenie, jakoby to Park uderzył się za mocno w głowę, podczas bójki z młodszym przyjacielem, patrząc na poziom jego wypowiedzi. [Nie ma to jak diss na własną postać, peace mic drop]
    -Myślisz, że kto będzie na dole? Jungkook jęczy jak baba jak jest na dole, więc od razu byśmy poznali…-dodał wlepiając wzrok w ścianę, a gdy zdał sobie sprawę z tego jak źle to zabrzmiało, zaczął panicznie machać rękoma, w zaprzeczeniu.
    -Znaczy to nie tak! Ja go nie ten no...Bo ja wiem bo on czasem u mnie sypiał z jakimiś typami..no raz tak było że był na dole i go słyszałem za ścianą! Tylko dlatego wiem...aish…-mruknął zrezygnowany wiedząc, jaki wydźwięk miały jego słowa.
    -Wiesz, Yoonnie...ale Jeon nigdy nie słyszał moich jęków kiedy jestem na dole…-rzucił sugestią, odwracając sie przodem do partnera.
    -Może byśmy to...zmienili? -zapytał nieśmiało, drobne dłonie położył na jego ramionach, następnie paznokciami drapiąc go zaczepnie po torsie.
    -Yoonnie..-stęknął słodko, przygryzając dolną wargę.

    OdpowiedzUsuń
  92. - C-co…. znaczy… mam na myśli… -Jeon zaśmiał się cicho, widząc zakłopotanie Taehyunga oraz sposób w jaki zakrył oczy dłonią.
    -Bardzo… bym prosił. -Rozczulony Jungkook, podszedł bliżej ukochanego, gładząc jego policzek dłonią.
    -Jesteś przeuroczy. -podsumował, widząc jak starszy miętolił w dłoniach kołdrę. Biorąc go na ręce, zabrał go do łazienki, uważając żeby nie sprawić mu przy tym bólu. Zamiast stawiania chłopaka na zimnych płytkach, posadził go na postawionym wcześniej w pomieszczeniu krześle. Odkręcił wodę, by napełnić nią wannę i zamknął drzwi by zapewnić im trochę prywatności. Podszedł do mężczyzny, pomagając mu z piżamą.
    -Pozwolisz, że pomogę Ci się rozebrać, dobrze? -Zapytał czule, nie chcąc zrobić nic wbrew Taehyunga woli. Dłonie młodszego zręcznie pozbywały się kolejnych części garderoby, rzucając je do kosza na pranie. Jeon nie mógł się powstrzymać przed przyglądaniem się Kimowi. Mimo, że jego ciało było nadal w procesie gojenia, Jungkook stał w osłupieniu, patrząc na piękno swojego skarbu. Dla niego był absolutnie idealny.
    -Piękny mój. -szepnął, lustrując go wzrokiem. Wziął go znowu na ręce, układając wśród delikatnej piany i ciepłej wody.
    -Poczekaj, przyniosę Ci świeżą piżamę. -Oznajmił zostawiając go na moment samego. W pokoju wziął piżamę dla Kima oraz koszulkę i bokserki dla siebie. Wrócił nim starszy zdołał się obejrzeć, zrzucając z siebie koszule gdy tylko przekroczył próg łazienki.
    -No co? Chyba nie myślałeś ze bedziesz kapał się sam, prawda? -Jeon uśmiechnął się zadziornie zrzucając z siebie ubranie. Kiedy był już całkiem nagi. Usadowił się w wannie naprzeciw Taehyunga.
    -Masz piekne ciało. Jestes naprawdę idealny, Taehyung. Nie musisz się wstydzić swoich śladów, one się zagoją. Każdy sinak zniknie ale nawet z nimi jestes najpiękniejszym mężczyzna jakiego w zyciu widziałem. Poza tym ja tez oberwałem od Parka, oboje wyglądamy jakbyśmy wrócili z placu bitwy. -Zaśmiał się młodszy, wskazując palcem na slady po uderzeniach Jimina. Wpatrywał się w niego z czułością, tak jak jeszcze nigdy na nikogo nie patrzył. Kim był wyjątkowy pobudzał w Jungkooku to czego nawet Park nie umiał wydobyć. Był dla młodszego wszystkim tym czego przez lata potrzebował, a czego mu brakowało.
    -Mój cudny, mały, śliczny, Tae. -Mruknął pod nosem, przysuwajac się bliżej. Ujął jego twarz w dłonie, masując kciukami jego policzki, które rozowialy pod opuszkami palcow Jeona. Młodszy ulozyl subtelnie wargi na tych Taehyunga jedynie delikatnie je muskając, W równie powolny i czuły sposób ucalowal czubek jego nosa, czoło, oba policzki. Gdyby mógł wycalowalby cała buzie starszego wzdłuż i wszerz jednak obiecał mu ze pomoze mu się wykapać, a nie ze zacaluje go na smierc.
    -Jestes idealny taki jaki jestes. Taki mi się spodobałes. Pierwszy raz w moim samochodzie kiedy wiozłem Cię do szpitala zerkając co jakiś czas na Twoje delikatne ciało, martwiąc się o Twoje zdrowie i kiedy pierwszy ta Cię usłyszałem po Twoim obudzeniu się. Od samego początku byłeś dla mnie piekny i idealny, cieszę się ze Cię mam. -Taehyung był całkowicie czarujący, nawet falowanie jego rzęs przy każdym mrugnięciu oczu o migdałowym kształcie oraz czekoladowej barwie było fascynujące. Sprawiał ze Jeon nie umiał oderwac od niego spojrzenia. Dopiero gdy sięgnął po gąbkę nasączajac ja płynem do mycia, odwrócił na moment wzrok od starszego. Pieniącym się przedmiotem delikatnie oczyszczał skore chłopaka. Przejeżdżał nią po jego ramionach czy torsie, pilnując by nic go nie zabolało.Byl maksymalnie skupiony na powierzonym mu zadaniu, próbując zadbac o mężczyznę najlepiej jak tylko potrafił.
    -Dziękuje ze pozwoliłeś mi pomoc z kąpielą, cieszę się ze moge coś dla Ciebie zrobić, zaopiekować się Tobą, a przede wszystkim spędzać z Tobą czas. -Rozczulił się, mokra dlonia odgarniając z czoła Kimś włosy przez co kosmyki od razu stały się wilgotne. Jeon nie chciał by cokolwiek zasłanialo mu jego ulubiona twarz.
    -Moge spac dzisiaj z Tobą? Chce Cię mieć w objęciach. -poprosił wyczekując odpowiedzi, która z pewnoscia będzie słodka jak i cały Taehyung.

    OdpowiedzUsuń
  93. -Mój czarujący, mądry i męski Gukkie. -Jungkook spojrzał na ukochanego lekko marszcząc brew. Był zaskoczony słysząc takie słowa. Cóż, ludzie z którymi sypiał przeważnie po prostu chcieli jego pieniędzy. Mówili mu, że jest atrakcyjny, jednak nikt nie wspominał o innych cechach młodego mężczyzny. Owszem, Jimin często powtarzał mu, iż jest wart o wiele więcej niż myśli, aczkolwiek on był dla niego jak brat. Natomiast Taehyung był pierwszą osobą, z którą Jeon nawiązał romantyczną relację i która powiedziała mu coś takiego.
    -No na pewno, pewnie sobie myślałeś co złego zrobiłem w poprzednim życiu, że musiałem narażać swoje życie dla jakiejś męskiej dziwki, a teraz ona brudzi mi tapicerkę krwią. -Grymas natychmiast wyskoczył na twarzy młodszego, a oczy były bardziej poirytowane niż łagodne. Wyciągnął smukłą dłoń w stronę Kima, łapiąc jego brodę między kciuk, a palec wskazujący, chcąc skierować jego wzrok na siebie.
    -Nigdy tak nie mów. Nawet w żartach. Nie pozwolę, żebyś mówił o sobie w ten sposób nawet jeśli zaraz po tym się śmiejesz. -Powiedział całkowicie poważnie, wpatrując się w każdy detal jego twarzy.
    -Naraziłbym dla Ciebie swoje życie nawet i milion razy. Skoczyłbym za Tobą w ogień, niezależnie od sytuacji. Już nie mówiąc o tym, że nigdy nie patrzyłem na Ciebie, jak na Pana do towarzystwa, a moja tapicerka jest nic nie wartym kawałkiem materiału. Nie chcę, żebyś mówił w żartach, że żałuję odratowania Ciebie, bo to był najbardziej przełomowy moment w moim życiu oraz najlepsze co uczyniłem przez to moje kilkanaście lat egzystencji na tym świecie. -Gdy skończył mówić, napięcie zniknęło z jego twarzy, ponownie się rozluźnił, a kąciki ust lekko uniosły się w łagodnym geście.
    Przyciągnął go za brodę do siebie, subtelnie łącząc ich wargi.
    -Nie zdajesz sobie może z tego sprawy, ale odkąd się o Ciebie troszczę, cały mój świat kręci się wokół Ciebie. Ty nim jesteś i nie chcę, żebyś myślał, że jest inaczej, a tym bardziej że istnieje możliwość jakobym żałował tego, że Cię uratowałem. -szepnął, na koniec pozostawiając na ustach Kima szybkie cmoknięcie, które było całkiem słodkim całusem.
    Widział po nim, że jest zakłopotany słuchając jego komplementów, jednak było to dla niego wyjątkowo urocze. Sposób w jaki ciało mężczyzny reagowało na jego słowa był dla Jeona niezwykle fascynujący.
    Siedzący przed nim chłopak zasługiwał na całe dobro tego świata, a Jungkook miał gest, nie tylko słownie ale także materialnie. Wiedział, że będzie rozpieszczał ukochanego po całkowicie każdym względem. Jednocześnie starał się być spokojny, nie naciskać na niego zbytnio. Chciał, żeby Taehyung czuł, iż jego czyny są przejawem czystej miłości, a nie chęci wykorzystania go. Domyślał się, że chłopak nie raz się z tym spotkał, jak i z odrzuceniem, na które nie zasługiwał. Dlatego każdy ruch Jeona był przemyślany i delikatny, by nie wzbudzić w nim niesłusznych podejrzeń.
    -Mogę spać dzisiaj z Tobą? Chcę Cię mieć w objęciach. - Dlatego też, gdy owe słowa wyrwały się z jego ust, JK szybko ugryzł się w język z obawy, iż przekroczył pewną granicę.
    -Nie chciałem Cię urazić, jeśli to zbyt szybko dla Ciebie, mogę spać u sie…-Zaczął, słysząc jęk mężczyzny, którego nie potrafił skategoryzować jako pozytywnego lub negatywnego. Niestety zaciął się w połowie wypowiedzi, kiedy ukochany wsunął się na jego kolana bez zawahania.

    OdpowiedzUsuń
  94. -Taehyungie…? - Szepnął pytająco, jednak zrozumiał wszystko czując nabrzmiały członek na swoim ciele. A więc to tak działają na Ciebie moje komplementy? Jeon uniósł kącik ust w uśmiechu satysfakcji. Oddech partnera drażnił zgłębienie jego szyi, powodując iż mimo gorącej wody, po skórze młodszego przebiegł dreszcz wprawiający jego ciało w drżenie. Jungkook przygryzł wargę, czując wbijające się paznokcie Kima oraz niespokojne biodra starszego, które nieudolnie próbowały pozostać w bezruchu.
    - Gukkie - Młodszy słyszał desperację w błagalnym tonie głosu ukochanego. -Zaraz… zaraz nie wytrzymam. Proszę…-W pierwszej chwili, Jeon nie miał pojęcia co zrobić. Taehyung cholernie mu się podobał. Marzył by móc całować całe jego ciało i sprawiać mu również inne przyjemności. Pragnął tego, o czym świadczyło także ciepło zalewające męskość Jeona, jednak coś go powstrzymywało. Każda jego poprzednia relacja zaczynała się i kończyła na kontaktach cielesnych. Ostatnie czego by chciał, to to żeby jego zbliżenie z Kimem, tak się właśnie potoczyło. Z drugiej strony mężczyzny był oszałamiająco pociągający, przez co ręce młodszego aż go świerzbiły, aby dotknąć zmysłowego ciała partnera.
    -Taehyung...mój skarbie…-położył dłoń na jego policzku, chcąc by na chwile się zatrzymał i spojrzał na niego.
    -Nie musisz sie wstrzymywać, zawsze mów mi czego pragniesz, dobrze? -mruknął, wpatrując się w kształtne wargi ukochanego. Przejechał po nich kciukiem, chcąc poczuć pod jego opuszkiem miękką fakturę ust Kima.
    -Nie wstrzymuj swoich pięknych bioderek, wiem że tego chcesz. -mówiąc to, położył dłonie na wymienionej części jego ciała, jednak nie zaciskał ich mocno by nie sprawić bólu partnerowi. Jeon otulił pośpiesznie wargi Taehyunga swoimi i choć jego ruchy nie były gwałtowne, to idealnie dało się wyczuć namiętność z jaką całował go pełen pasji młodszy. Nie mogąc się jednak powstrzymać, ścisnął delikatnie pośladki starszego, kiedy tylko poczuł jak ocierają się ich ciała. Zamruczał, przygryzając lekko dolną wargę mężczyzny. Gdy JK miał już pewność, że jego Taehyungie skupił się na muśnięciach ich ust, ujął w dłoń męskość chłopaka, tym samym jednocześnie pogłębiając pocałunek. Krążył kciukiem wokół główki jego członka, stymulując napięty mięsień.
    -Kochanie...jesteś niewyobrażalnie piękny…-szepnął, biorąc oddech. Chciał by Kim wiedział, że od samego patrzenia na niego, Jeon cały płonął. Dłonią poruszał wzdłuż długości jego męskości przez dłuższą chwilę, gdy nagle zaprzestał swoich działań. Objął go w talii, podnosząc ostrożnie. Posadził ukochanego na półce trójkątnej wanny, samemu umiejscawiając się między jego nogami.
    -Mogę Ci ulżyć, Taehyungie? -zapytał o pozwolenie, oblizując usta, pełen gotowości by móc objąć wargami członek partnera. Nie chciał robić niczego wbrew woli Kima, jego komfort fizyczny jak i psychiczny był dla Jeona największym priorytetem.
    -Jeśli nie chcesz, proszę od razu mi powiedz. -dodał, po chwili zachęcająco drażniąc czubek jego męskości, koniuszkiem języka.

    OdpowiedzUsuń
  95. -Ale Gukkie -Jeon uniósł wzrok, patrząc wprost na mężczyznę. -Jak wsadzisz mnie do ust to...to będziesz musiał sam….ja nie dam rady pieprzy- ekhm...poruszać się w twoich ustach. -Młodszy uśmiechnął się zadziornie, słysząc przejęzyczenie chłopaka.
    -Czy to w porządku, że będziesz musiał robić wszystko sam? -Jungkook zaparł się dłońmi o ramę wanny po obu stronach ciała Kima, wynurzając się z wody, tak by twarzą być na wysokości tej Taehyunga.
    -Oczywiście, że tak. Nie dopuszczam teraz innej opcji, zwłaszcza, że jesteś obolały. Siedź i odpręż się, kochanie. -Zamruczał na koniec, przechylając lekko głowę, by idealnie wpasować swoje usta w te starszego. Wrócił do poprzedniej pozycji, przenosząc swoje mokre wargi na coraz to sztywniejszą męskość. Wiedząc doskonale z jakim bólem zmaga się jego ukochany, postanowił dostarczyć mu jak najwięcej bodźców, by nie myślał o dyskomforcie jaki przysparzało mu jego ciało. Objął wargami główkę jego członka, zasysając się na niej, a czubkiem języka pozwolił sobie na zataczanie niewielkich kółeczek wokół niej. Lewą dłonią przejechał pod udzie ukochanego, czując pod opuszkami palców delikatną gęsią skórkę, która wyścieliła skórę starszego. Wjechał na jego podbrzusze zostawiając czerwone kreski od swoich paznokci. Tak drapiąc ukochanego, drugą dłonią stymulował jądra Kima, umiejscawiając jego członek głębiej w jego ustach. Jeon nie pamiętał kiedy ostatnio sprawiał komuś oralnie przyjemność. Nie przywykł do tego typu pieszczot z byle chłopcami, których sprowadzał sobie na jedną noc. Zdecydowanie nie był Jiminem, żeby aż tak często zaspokajać swoje potrzeby. Bardziej pogrążał się w pracy by nie skończyć na ulicy skoro nikt z sierocińca nie chciał mu pomóc, po tym jak osiągnął pełnoletność. Właściwie jakby miał się tak zastanowić, to ostatni raz gdy komuś obciągał był w liceum, kiedy po prostu chciał zobaczyć jak to jest.
    Jednak z Taehyungiem było inaczej. Pragnął go zaspokoić, sprawić mu przyjemność. Miał całkowicie gdzieś swoją wygodę, jedyne czego chciał to usłyszeć słodki jęk rozkoszy z ust ukochanego. Wyjął męskość z ust, oblizując ponętnie wargi. Chwycił jego członek w dłoń poruszając nią ze zmiennym tempem od wolniejszego po szybsze, tak by dostrzec na twarzy Kima, które podoba mu się bardziej.
    Słysząc jęki Jimina zza ściany, przewrócił ostentacyjnie oczami.

    OdpowiedzUsuń
  96. -Oni nie mają litości, to my też nie miejmy, dobrze skarbie? -zapytał z cwaniackim uśmieszkiem. Jeon nachylił się ponownie nad penisem starszego, tym razem gwałtowniej biorąc go do ust, biorąc całą jego długość, próbując tym samym zrobić Kimowi głebokie gardło. Ruchy jego głowy były zdecydowanie szybsze niż wcześniej, a Taehyung nawet nie musiał wykonywać pchnięć biodrami by podkręcić rytm Jungkooka. Jeon nawet jeśli trochę przeliczył swoje umiejętność oralne, brał zachłannie całą męskość, nie zważając na lekki ból w okolicach gardła. Mimo wszystko, bycie w tej pozycji sprawiało mu wiele przyjemności. Czując wylewający się preejakulat, dołożył pracę języka, owijając członek śliskim mięśniem. Gdy sperma zaczęła spływać wzdłuż jego przełyku, Jeon zassał się mocno na penisie Taehyunga, pilnując by każda kropla znalazła się w jego ustach. Na koniec oddalił się, przez co strużka śliny łącząca główkę męskości Kima, a wystający ponętnie czubek języka i wargi Jeona przerwała się, a młodszy zmaruczał z satysfakcją. Objął ukochanego, ukłądając go w wannie. Umył go już całkowicie, obejmując na koniec.
    -Jesteś moim słodkim baby, nie chcę już żeby ktokolwiek poza mną widział Cię w takim stanie, dobrze kochanie? -poprosił, całując go zaczepnie za uchem.
    -Jeśli ktoś będzie Ci się kiedyś narzucał, od razu mi mów, tak? Tu już nie chodzi tylko o namolnych podrywaczy, nic dziwnego, że zaczepiają tak przystojnego mężczyznę, co innego że ja im nie pozwolę. -Zaśmiał się cicho, muskając wargami skroń partnera.
    -Chodzi o Twoje bezpieczeństwo, baby. Jeśli poczujesz, że ktoś Cię obserwuje, będziesz przez kogoś nachodzony. Od razu mi o tym mów. Dopadnę każdego i pożałują, że w ogóle na Ciebie spojrzeli. Nigdy już nie będziesz musiał się bać, rozumiesz? Obronię Cię, Taehyung. Nikt Cię już nie skrzywdzi w ten sposób. Nikt nie ma prawa ranić mojego skarba. -szepnął, kładąc wargi na jego ustach.
    -Chodź, zmarzniesz, pomogę Ci przebrać się w piżamę i zaniosę Cię do łóżka, dobrze? -uśmiechnął się delikatnie, wpatrując się w oczy, w których zakochał się już dawno temu.

    OdpowiedzUsuń
  97. Wszystko czego życzy sobie mój książę. -subtelny szept ukochanego popieścił jego uszy, a słysząc urocze określenie jakim obdarował go partner, zadrżał uroczo chichocząc cicho pod nosem, pozwalając bo wargi odsłoniły szereg białych zębów.
    - Pokażmy dzieciakom jak powinno się to robić, liczę na Ciebie, kochanie, że będziesz śpiewał z rozkoszy. -Yoongi nie musiał powtarzać drugi raz. Jimin doskonale wiedział, że ukochany zaprasza go w ten sposób w swoje objęcia. Przycisnął mocniej dłonie starszego do swojej talii, przysuwając się bliżej gdy Min wilgotnym językiem pieścił okolice jego ucha.
    -Stęskniłem się za dotykiem mojego hyunga. -wyznał, lekko przygryzając wargę. Powoli wsunął się się na uda partnera ujmując jego szczękę po obu stronach w swoje drobne dłonie. Chciał sie nim nacieszyć powoli. Od dłuższego czasu żyli w biegu. Wieczne problemy, szpitale, strach. Jimin wiedział, że nie mają się teraz gdzie śpieszyć i nie zamierzał tego zmarnować.
    -Yoonnie? Zacznijmy dzisiaj wolniej, dobrze? -mruknął, widząc wygłodniałe spojrzenie partnera, nadal trzymając dlonie w tej samej pozycji, co umożliwiało mu lepsze zerknięcie w oczy Mina. Park zahaczył kciukiem o dolną wargę mężczyzny lekko po niej przejeżdżając.
    -Masz takie piękne usta, hyung…-szepnął, z miłością wpatrując się w wymienioną część ciała. Kochał jego wargi, były delikatne i słodkie niezależnie od tego jak zachłannie operowałby nimi Min. W dodatku nic nie było cudowniejsze, niż chwila, w której ich usta zamykały sie w pocałunku. Park czuł wtedy niezwykłą i wyjątkową słuszność swoich działań. Tak jakby wargi starszego byly tymi, które powinien całować i które są mu pisane. Jimin nachylił się lekko, wsuwając górną wargę między te Yoongiego, tak aby ta dolna, należąca do Mina została zamknięta między tymi młodszego.
    Subtelne muśnięcie pozwoliło, by słodki smak rozgrzał ciało ciemnowłosego chłopaka. Nie umiał opisać jaki był to smak, jednak doskonale wiedział jakie to uczucie. Było jak wzięcie głębokiego oddechu o świcie, kiedy rześkie powietrze przyjemnie łaskocze drogi oddechowe czy też jak ułóżenie zmęczonego całym dniem ciała w miękkiej pachnącej pościeli.
    -Bardzo chciałem Cię tak pocałować, kocham Cię. -szepnął w jego wargi. Mimo kolejnych pocałunków, Jiminowi ciągle było mały. Jego wargi powoli zaczynały przybierać soczysty malinowy odcień, a także stawały się coraz to bardziej spuchnięte pod wpływem muśnięć oraz ssania.
    Park ułożył dłonie na ramionach partnera, następnie zjeżdżając nimi wzdłuż torsu, drapał paznokciami bladą skórę Mina. W końcu chwycił ręce ukochanego i ułożył je sobie na pośladkach, które zdecydowanie były ostatnio trochę zaniedbane przez ostatnie problemy. Jimin nie próżnując jednocześnie poruszał się zmysłowo ocierając się o uda Yoongiego, zaś w dłonie wziął męskość partnera, wodząc po jej długości w rytm swoich bioder. Zamruczał czując jak starszy twardnieje pod jego palcami.
    -Yoonnie, wyjdźmy stąd proszę. -jęknął Jimin, robiąc się coraz to bardziej zachłanny, gdy pragnienie młodszego znacznie wzrosło. Jednak opanowane przyjemnością ciało nie spieszyło się do wyjścia, przez co Park droczył się sam ze sobą. Po kolejnym namiętnym pocałunku, młodszy gwałtownie odsunął się od ukochanego. Wyszedł zdyszany z wanny, pozwalajac by woda spływała na podłogę. Chwycił partnera za dłoń, ciągnąc go za sobą. Nie zważając na wilgoć, położył się na łóżku, a krople wody na jego ciele dodawały mu seksapilu.
    -Chodź do mnie. -wyciągnął dłonie prosząco. -Yoongi..-jęknął zachęcająco, wyginąjąc lekko plecy w łuk.

    OdpowiedzUsuń
  98. -Gukkie, a dasz mi Yeontan do łóżka? -Jungkook przytaknął, uznając za oczywisty, fakt iż ich syn będzie spał z nimi w jednym posłaniu. Jeon z delikatnością zaprowadził ukochanego do sypialni, by chwilę później przynieść również puszystego zwierzaka, którego oboje darzyli troskliwym uczuciem.
    -Jungkook, chcę porozmawiać. -Zrobił coś złego? Nie dając po sobie poznać, młodszy usiadł na skraju łóżka z beznamiętnym wyrazem twarzy. Widział, że Taehyung się denerwuje, że Yeontan jest w pewnym sensie jego źródłem odwagi, do najwidoczniej kluczowych tematów dla niego.
    - To wszystko między nami dzieje się tak szybko - gukkie, spokojnie, nie mam nic przeciwko. - Mimo, że Jeon nie drgnął nawet na milimetr, a jego oczy nie wyglądały na zmartwione, Kim doskonale dostrzegł, obawę w jego wnętrzu.
    -To jest takie nierealne, ale jesteś… czuje że, ehh…-Guk nie spuszczając z niego spojrzenia odrzekł jedynie z pełnym opanowaniem:
    -Spokojnie, Tae. -Mówiąc to, pozwolił mu kontynuować swoja wypowiedź z neutralnym wyrazem twarzy. Jungkook uważał, że dopóki nie dowie się o co chodzi, brak emocji jest lepszy niż grymas lub uśmiech.
    -Jesteśmy niekonwencjonalną parą, ale lubię to -Jednak w tym momencie, kącik ust młodszego zadrżał lekko ku górze. Podobało mu się słowo niekonwencjonalna o wiele bardziej niż wyświechtane “wyjątkowa” czy pospolite “inna”. Do tego fakt, że Kim potrafi mówić już o nich jako parze, napawał go radością.
    -No właśnie..-Jeon parsknął śmiechem, słysząc jęk przyjaciela z drugiego pokoju. -zmierzam do tego, że nie chcę im tutaj ciążyć. -Młodszy przytaknął, doskonale to rozumiejąc, gdyż sam czekał już na moment, w którym będą mogli już wrócić do Seulu.
    -Ale nie mam gdzie pójść… Gukkie, chciałbym wiedzieć, co dokładnie z nami potem będzie i kiedy będzie potem. Ty masz obowiązki, nie możesz tutaj zostać, a ja nie chcę… zostać tu bez ciebie. -Słysząc to chłopak jeździł czubkiem języka po wewnętrznej stronie policzka, co było jego tikiem nerwowym.
    - Nie chcę odległych planów bez daty startu - ugh, to takie nie w moim stylu - Gukkie, to wszystko co mi obiecywałeś, wspólne życie i dom, to jest takie słodkie, ale ja potrzebuję - ugh…
    -Realnego zapewnienia, a nie obiecanek, rozumiem. -dokończył za Taehyunga, patrząc na niego wciąż z niezmienionym wyrazem twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  99. -To zupełnie zrozumiałe i normalne. Wiesz, sam bym sobie nie wierzył. Gdybym był Tobą, to w ogóle bym mi nie wierzył. Cóż ja ogólnie nie ufałbym sobie. Ja na Twoim miejscu nawet bym się mną nie zainteresował. Naprawdę. Chyba, że potrzebowałbym kasy, to tak. Bo akurat tego mi nie brakuje. -zaśmiał się trochę smutno.
    -Twoje wątpliwości są całkowicie normalne, ale moje słowa są równie prawdziwe co Twoje obawy. Dla mnie datą startu jest dzisiejszy dzień. -Wyjaśnił mu, ujmując jego dłonie.
    -Ty chyba nie do końca wierzysz w to co się dzieje i nie do końca rozumiesz co robię w życiu. To w sumie urocze. -Uśmiechnął się łagodnie, przysuwając się bliżej.
    -Wiem, że to może brzmieć jak abstrakcja, ale mnie naprawdę stać na to, żeby zapewnić Ci wygodne życie Taehyung. Chcesz czegoś, będziesz to miał. -Powiedział bez większego przejęcia. Od kiedy jego klub był największym klubem w Seulu, naprawdę nie musiał się w niczym ograniczać.
    -Masz gdzie pójść, Taehyung. Powiedziałem Ci, że moje mieszkanie to Twoje mieszkanie. Jedyny powód, dla którego wciąż tutaj jesteśmy, to Twój stan zdrowia. Jak tylko poczujesz się na siłach by wsiąść do auta i wytrzymać podróż do Seulu, pakuje Ciebie oraz Yeontana i jedziemy do siebie. -wyjaśnił, spoglądając z troską na partnera.
    -Kochanie, mam obowiązki, ale mam też pracowników, którzy zawsze mogą popracować za mnie kiedy sobie tego zażyczę. Myślisz, że kto zajmuje się teraz moimi interesami, kiedy jestem tutaj z wami wszystkimi? Nie martw się o to, wrócimy, kiedy będziesz tego chciał. -Mówiąc to, objął Taehyunga, opierając jego buzie o swój tors. Przytulając w ten sposób ukochanego, wraz z leżącym na jego kolanach psem, głaskał delikatne kosmyki włosów Kima.
    -Poza tym, dlaczego miałbym zostawać tutaj beze mnie chłopak, w którym się zakochałem? To chyba polega na tym, że chcę ciagle być przy Tobie, tak? -zaśmiał się cichutko, chcąc lekko rozluźnić sytuację.
    -Taehyungie, naprawdę możesz już porzucić to myślenie. Masz dokąd pójść, masz dom do którego zawsze możesz wrócić, masz mnie, a ja obiecałem Cię bronić. Myślę, że jak już wrócimy do Seulu, to bardziej to do Ciebie dotrze, gdy zobaczysz naszą sypialnie z pięknym widokiem na całe miasto. -Jeon ucałował czule czubek głowy Taehyunga, następnie od razu głaszcząc go w to miejsce.
    -Moje plany wspólnego mieszkania, wcale nie są odległe.Wystarczy słowo, a pakuje naszego bojownika -mówiąc to zerknął na usypiającego psa - i zabieram nas stąd. -oznajmił, biorąc miedzy kciuk a palec wskazujący bordę partnera, unosząc jego wzrok na siebie.
    -Z każdym dniem, zakochuje się w Tobie coraz bardziej. -wyznał poważnie, wpatrując się prosto w błyszczące oczy Kima.

    OdpowiedzUsuń
  100. Czy Jeon uwierzyłby gdyby ktoś powiedział, że jego życie kiedyś się ustabilizuje? Najprawdopodobniej nie, a jednak tak właśnie się stało. Wszystko zmieniło się, odkąd poznał Taehyunga. Odkąd dowiedział się, jak to jest dbać o drugą osobę. Odkąd jego wielkie mieszkanie nie było już puste, a czuć było w chłodnym apartamencie ciepło miłości i zrozumienia. Jungkook zakochał się nie tylko w Taehyungu, ale i w uczuciu jakie mu towarzyszyło, gdy wracając z pracy wiedział, że jego ukochany wraz z Yeontanem czekają na niego w domu. Tak jak teraz, gdy kończył szykować dla nich sałatkę z krewetek na obiad by móc z lampką białego wina spędzić miło wieczór ze swoim partnerem.
    -Gukkie!! -Uwielbiał to zdrobnienie, uwielbiam gdy słodki jak miód głos chłopaka wołał go z drugiego końca apartamentu. Jeon wytarł dłonie o czysty ręczniczek, podążając za głosem.
    -Słucham, kochanie? -Zapytał widząc siedzącego przed ekranem chłopaka. Jego miłość i największy skarb, na którym czerwony, satynowy szlafrok leżał wręcz idealnie. Podał ukochanemu kieliszek wina, drugi trzymając w dłoni.
    -Ciągle pokazuje się błąd renderowania. -Jeon westchnął, zaglądając przez ramię partnera. Pozmieniał parę parametrów w programie, by renderowanie przebiegało bez problemów. Młodszy zawsze wspierał Taehyunga we wszystkim co robił, był z niego niezwykle dumny, że tak się rozwijał tworząc swój własny kontent na social mediach.
    -100 powodów dlaczego mój chłopak jest lepszy od twojego? Tylko 100? -zaśmiał się pod nosem, drażniąc się z chłopakiem, gdy ten pozostawił na jego policzku czułego całusa.
    -Powinno być już dobrze, chodź zrobiłem kolację. -szepnął Jeon, również upijając wina, następnie łapiąc wolną dłoń ukochanego i splatając ich palce, by zaprowadzić go do ich jadalni, na domowy aczkolwiek romantyczny posiłek.
    Wcześniej Jeon nie doceniał jedzenia przy stole, wolał w pośpiechu zjeść coś przed telewizorem i biec do pracy. Jednakże teraz kiedy mógł wraz z partnerem usiąść przy butelce wina i na spokojnie posilić się, skupiając się jedynie na ukochanym i ich rozmowie , zaczął doceniać to o wiele bardziej.
    Gdy postawili swoje kieliszki przy zastawionym przez Jeona stole, młodszy dolał im wina, następnie obejmując chłopaka w pasie, czule muskając jego wargi swoimi.
    -Kocham Cię. Kocham cholernie mocno. -szepnął w usta partnera, po czym odsunął dla niego krzesło zapraszając go tym gestem do stołu.

    OdpowiedzUsuń
  101. Jimin wchodził do biura pewnym siebie krokiem, czuł się swobodnie w roli osoby, która ma w garści wszystkich pracowników i interesy firmy. Podobał mu się szacunek z jakim każdy traktował go od wejścia. Spojrzenia albo go unikały albo w tajemnicy za nim podążały, co cieszyło Parka, gdyż chcial aby każdy widział jak dumnie prowadzi się ze swoim partnerem. Trzymał dłoń Yoongiego mocno i czule, nie puszczając go nawet na moment, w drodze do ich wspólnego gabinetu. Każdy kłaniał się najniżej jak tylko umiał, by okazać należyty respekt przez parą, która zapewnia im tak godziwe zatrudnienie.
    Gdy tylko ukryli się w gabinecie Jimina, młodszy poczuł obejmujące go ramiona.
    - Nie dam rady tego zrobić, Jimin-ah - Park, ujał w objęcia swojego partnera, głaszcząc go subtelnie po głowie.
    -Ależ Yoonnie, radzisz sobie doskonale.-ucałował subtelnie jego czoło.
    -Jestem z Ciebie bardzo dumny, kochanie. -szepnął mu do ucha, poprawiając lekko rozpiętą koszulę Mina.
    -Jiminie? Co z obiadem, na który zapraszała nas twoja mama? - Jimin odsunął się, wkładając dłonie do kieszeni spodni od jego garnituru.
    -Cóż...wydzwania co chwilę...nie wiem sam...może faktycznie lepiej będzie, jak zajrzymy do niej w weekend. -Uśmiechnął się lekko. -Zadzwonie do niej później, zwłaszcza że ona pewnie bardzo chciałaby Cię poznać. - Mówiąc to, Park przejrzał leżące na biurku dokumenty.
    -Ach! -Uniósł wzrok znad papierów, patrząc na ukochanego.
    -Mamy wieczorem umówione spotkanie z deweloperem, panie Park. Zostawić, przełożyć, co powinien z tym zrobić, szefie? -Jimin bez słowa zlustrował partnera wzrokiem.
    -Jak tak dalej pójdzie, to nie będę w ogóle mógl skupić się na pracy, zwłaszcza jak będziesz tak do mnie mówił, a wiem że robisz to specjalnie. -Pogroził mu palcem, jednocześnie przyciągając go do siebie.
    -Oczywiście, że zostawiamy spoktanie, Panie Min, musi Pan zobaczyć na czym polega ta praca i czy będzie Pan chciał się w nią bardziej zaangażować. -uśmiechnął się, podchodząc z nim bliżej do biurka.
    -Proszę, schowaj te papiery w swojej szufladzie. To są dokumenty, które są nieważne bez naszych podpisów. Mój już się tam znajduje, jednak twój jeszcze nie, a to dlatego że masz go tam złożyć tylko wtedy kiedy będziesz chciał i gdy będziesz czuł się gotów. To dopiero twój pierwszy dzień, daj sobie czas, poznaj tą firmę, to jak się tu pracuje, to co ja robię i czy to w ogóle Ci się podoba, a jeśli uznasz że tak to po podpisaniu tych dokumentów, będziesz oficjalnie współwłaścicielem firmy wraz ze mną. -Oświadczył, kładąc teczkę z dokumentami na biurku Mina.
    -Chodź ze mną. -mówiąc to, podszedł do wielkiego okna z widokiem na miasto, stając za Yoongim i kładąc głowę na jego szyi, a chłopaka obejmując w pasie.
    -Widzisz, tam o tam? -zapytał pokazując palcem na punkt widokowy za miastem.
    -Pamiętasz jak tam staliśmy wieczorem i obiecałem, że to wszystko gdzie się teraz znajdujemy, będzie twoje? Tak będzie. -szepnął, wargami subtelnie muskając jego szyję.
    -Kocham Cię. -zamruczał, przyciskając go mocniej do siebie.

    OdpowiedzUsuń