1 października 2014

Lilla My



Veikka Blythe
Woli nie pamiętać tego, co się z nią działo zanim trafiła pod dach ojca, a potem, gdy ten odszedł, pod opiekę brata. Swoje przeżyła, zdaje jej się jednak, że to wcale nie miało miejsca, bo ważne jest tu i teraz.
Tu i teraz jest szalone i pełne radości, mimo wszystko. 
Ambicja kazała wybrać się na studia, upodobania jednak sprawiają, że mechanika nie jest jej straszna, a wszystko idzie aż nazbyt łatwo. Z zapamiętaniem grzebie w silnikach, jeśli tylko ma taką możliwość. Uwielbia wszelakie samochody, choć na własny ją nie stać. Tak samo uwielbia gry komputerowe, cho czasem lepsze są te na konsoli.
Wszystko to, tak samo jak pozytywne podejście do życia i ciągły uśmiech na twarzy, jest wynikiem wzoru, który wybrała sobie w pewnym momencie swojego życia, a którym jest jej własny brat. Pewnie dlatego nie ma w szafie żadnych szpilek, bo od zawsze lepiej było bawić się autkami niż lalkami.

19 komentarzy:

  1. Jamie od wielu już lat żył na własną rękę. Robił to co chciał i kiedy chciał. Nikt mu nigdy nie siedział na głowie. Dzięki temu, stał się odpowiedzialny, ale też bez widma awantury był knąbrny i zbyt pewny siebie.
    Braki w edukacji zazwyczaj ukrywał po grubą warstwą elokwencji, a wszelkie przytyki komentował ociekającymi jadem i sarkazmem wypowiedziami.
    Blythe'a poznał kilka lat temu, kiedy pracował jeszcze jako barman w jednym z podrzędnych barów. Rozmawiając nad piwkiem przez kilka miesięcy nawiązali silną więź, a ich przyjaźń przetrwała do dnia dzisiejszego. Nie ważne były dla nich statusy społeczne, ani też różnica w charakterach. Dogadywali się świetnie, a Jamie był stałym gościem w domu Blythe'a. Wspólnie imprezowali, grzebali wmotocyklach, albo wyrywali panienki na imprezach.
    Właśnie, imprezy.
    Tego dnia Greyson, parkował przed domem Blythe'a swój motocykl, rozglądając się dookoła. Tego dnia czuł się wyjątkowo wspaniale i czuł, że po raz kolejny uda mu się wyrwać jakąś fajną pannę. Oczywiście, tylko na jedną noc.
    Jamie, zsiadł ze swojego pojazdu, poprawił skórzaną kurtkę i przeczesał włosy wolną dłonią, po czym odpalił papierosa i szybkim krokiem podszedł do drzwi wejściowych.
    Zapukał do drzwi i nie czekając na zaproszenie, wszedł do środka, tak jak to miał w zwyczaju.
    - siemasz Veikko. - przywiatł się z rudowłosą dziewczyną, uśmiechając się do niej swoim firmowym uśmiechem numer pięć. Dopiero od niedawna wiedział, że siotra jego kumpla się w nim kocha, jednak nie miał zamiaru nic z tym robić. - Gdzie twój brat? - Zapytał, rozglądając się po mieszkaniu.


    Mam nadzieję, że może być.

    OdpowiedzUsuń
  2. To nie było tak, że Veiika nie była atrakcyjna, bo taka była. Po prostu nie trafiła w gusta Jamie'go. On wolał dziewczyny wysokie, w szpilkach i fajnych opinających ciałko ciuszkach.
    Siostra Madsa, była inna. Miała ładną buzię, to fakt. Figurę zresztą też niczego sobie, ale po tylu latach znajomości Greyson, traktował ją bardziej jak młodszą siostrę, albo kumpla - tyle że z cyckami.
    Jamie pamiętał, jak kiedyś skomentował kolor włosów Veikki, mówiąc, że jej rudy pasuje, ale Mads mógłby się przefarbować, bo odstarsza tylko najlepsze laski. Nigdy więcej nie nabijał się już z Blythe'a i jego koloru włosów. Aż za dobrze jeszcze pamiętał, manto, które wtedy od niego dostał. To był jedyny raz, kiedy to rudy go sprał, a nie na odwrót.
    Słysząc odpowiedź dziewczyny, Greyson zmarszczył lekko brwi.
    - Dopiero teraz poszedł po wódkę? - Zapytał, nie oczekując jednak odpowiedzi. - Czy to grzebanie w samochodach i wąchanie chemikaliów tak bardzo uszkodziło mu mózg? Przecież za chwilę pojawią się tu ludzie. - jamie, westchnął teatralnie. Wiedział, że Mads właśnie taki jest. Zawsze robił wszystko na ostatnią chwilę. - Nie, za herbatę podziękuję, ale jeśli masz jakieś piwo to chętnie się napiję. - Zwrócił się do Veikki z szerokim uśmiechem i puścił jej oczko, po czym skierował się w stronę kuchni.
    Wiedział, że nie powinien tego robić. Nie powinien nawet nieświadomie jej podrywać. Nie chciał żeby ubzdurała sobie, że się mu podoba. Była przecież siostrą jego najlepszego przyjaciela, a tych się nie tyka pod groźbą śmierci i straszliwych męczarni.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wybacz zwłokę w odpisie. Życie mnie porwało.


    Zapewnee, gdyby Veikka poruszyła z nim ten temat, Jamie, dla świętego spokoju, zgodziłby się z nią i potulnie pokiwał głową, a po całej rozmowie i tak robiłby dalej swoje.
    Greyson, słynął w towarzystwie z tego, że ma dziewczyny tylko na jedną - ewentualnie dwie - noce. Związki go nie interesowały. Nie miał ochoty na to, by jakiś babsztyl darł mu się nad głową, że w zlewie piętrzą się brudne naczynia, że skarpetki walają się po całym mieszkaniu, a rura w zlewie pękła i wypadałoby ją naprawić. Nie chciał się ustatkować, jeszcze nie teraz. Był młody, chciał się wyszaleć, a związek zawsze jawił mu się jako zobowiązanie dla drugiej osoby. Jamie nie czułby się z tym dobrze. On tak nie potrafił. Poza tym, nie miał w sobie ani jednej romantycznej kości, no może poza tą jedną.
    Dżentelmen też był z niego żaden. Przeciskał się przez drzwi pierwszy, na sporadycznych spotkaniach z pannami płacił tylko za siebie, albo kazał płacić dziewczynie, wykręcając sie brakiem portfela.
    Tak więc, materiał na faceta był z niego kiepski.
    Jamie nigdy też się nie zakochał. Nie miał motyli w brzuchu, ani tych wszystkich bezsensownych przypadłości, które towarzyszą miłości. On widział w tym dwa rozwiązania, albo nie znalazł jeszcze odpowiedniej wybranki, albo po prosru nie był zdolny do kochania kogokolwiek poza samym sobą i swoim psem.
    Greyson, wyciągnął sobie z lodówki puszkę z piwem i otworzył ją, jednym szybkim ruchem, po czym na raz wypił prawie połowę jej zawartości. Dopiero po chwili, spojrzał na rudowłosą dziewczynę, która była wraz z nim w pomieszczeniu.
    - Zostajesz z nami na imprezie, czy po raz kolejny zabunkrujesz się w swoim pokoju? - Zapytał z ciekawością, wlepiając spojrzenie ( zupełnie nieświadomie) w dość głęboki dekolt bluzki Veikki.
    Dopiero teraz, kiedy zadał rudowłosej pytanie, zdał sobie sprawę z tego, że nigdy nie widział jej na żadnej z organizowanych przez nich imprez, ani też nie doświadczył widoku pijanej siostry Madsa. Chciałby to zobaczyć. Może wtedy zmienił by o niej zdanie, chociaż nie sądził by po pijaku różniła się od swojej trzeźwej wersji. Z drugiej strony, Greyson, wolałby jednak, by Veikka została w swoim pokoju, bo jeszcze po pijaku mógłby się zacząć do niej przystawiać, co było wysoce prawdopodobne, zważywszy na jego dotychczasowe poczynania, a jakoś nie bardzo miał ochotę słuchać potem kazania Madsa, że przecież to jego malutka siostrzyczka i jak Jamie śmie patrzeć na nią inaczej niż na koleżankę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla wielu ludzi, a już szczególnie, dla przedstawicielek płci pięknej, Jamie uchodził za typowego babiarza, który uwielbiał grać na kobiecych emocjach.
    Poniekąd tak właśnie było, jednak nie można było obwiniać o to tylko Greysona.
    Tego nauczył się też od kobiet, którymi od lat się otaczał. One nie chciały miłości. One szukały młodego kochanka, ewentualnie przygodnego seksu.
    Nic więc dziwnego, że Jamie był jaki był. Zimny. Oschły i bezuczuciowy.
    Odchrząknął, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że wgapia się w dekolt Veikki niemal z rozdziawioną gębą. Aż dziwne, że mu ślinka nie pociekła. Jednak, co miał poradzić? Ruda miała naprawdę ładny biust, a on ostatnio bardzo cenił sobie takie szczegóły.
    Kiedy dziewczyna podała mu powód, którego nie zostanie z nimi na imprezie, zaczął się śmiać. Widział, że chce już sobie pójść, ale o dziwo, dzisiaj chciał z nią trochę pobyć. Pogadać, może namówić na zabawę w ich geonie. Na pewno byłoby fajnie.
    - Nie mów mi, że simsy są lepsze od mojego towarzystwa. - Powiedział, uśmiechając się zawadiacko i puszczając rudej oczko. - Wiesz, dziś muszę odbębnić karę po ostatnim zakładzie z Twoim bratem. Będzie widowisko. Mam wytrąbić na raz, całą butelkę Jacka. - Przeczesał dłonią niesforne włosy i spojrzał Veicce w oczy. - Zostań z nami. Będziesz miała lepsze towarzystwo, niż te rozwrzeszczane simsy. - Dodał jeszcze.
    Miał nadzieję, że zachęcił rudowłosą do wzięcia udziału w imprezie.

    OdpowiedzUsuń
  5. [ W ogóle wpadłam na genialny pomysł. Niech ona po tym, jak go zobaczy z tą laską u siebie w pokoju, wkurzy się i zejdzie na imprezę zalać swe smutki czy coś. Potem Jamie będzie tak zalany, że ją pocałuje, np., i nie będzie w stanie wrócić do siebie więc Veikka pozowli mu spać u siebie i jakoś tak się złoży, że on ją pociągnie za sobą i będą spać razem. A jak on rano wstanie to nie będzie wiedział o co chodzi i co się stało. Co myślisz?]

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie, nie. Zrozumiałam wszystko.;) Napisz to jak uważasz. Decyzja należy do Ciebie byle spali razem w łózku potem, bo mam dalszy plan na to.;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ha ha, raczej będzie śmiesznie :) przynajmniej Veikka będzie miała bekę z Jamie'go.:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jamie aż się zachłysnął piwem, słysząc odpowiedź Veikki.
    A więc to tak go postrzegała. Jako/kretyna, dla którego sensem życia było wlewanie w siebie hektolitrów alkoholu i obmacanie oraz obcałowanie ( i zaliczenie, dodajmy) połowy lasek obecnych na imprezie.
    W sumie to miała rację i może dotarłoby to do niego, gdyby chłopak brał sobie do serca opinię innych. Greyson jednak był człowiekiem zupełnie innym.
    Nie dość, że nie zdawał sobie sprawy ze swoich wad, to jeszcze rady i opinię innych na swój temat miał głęboko w rzyci. Zawsze wychodził z zaałożenia, że ludzie mało o nim wiedzą, a plotki na jego temat wzięły się z błahych jego zdaniem, zdarzeń z jego udziałem. Poza tym, Jamie wyznawał zasadę Umiesz liczyć? Licz na siebie. Twoje szczęście innych jebie.
    Już otwierał usta, mając na końcu języka jakąś uszczypliwą uwagę na temat rudowłosej, ale powstrzymał go trzask frontowych drzwi oraz donośny głoś Madsa.
    - Greyson! Rusz to swoje zawszone dupsko i chodź mi pomóc, a nie wyjadasz i wypijasz mi pół lodówki!
    Wzywany, tylko się zaśmiał i odstawił niedopite piwo na blacie kuchennym.
    - Już idę mendo! - Odkrzyknął przyjacielowi, po czym w drzwiach odwrócił się do Veikki. - Rób jak uważasz. - Powiedział i już go nie było.
    Przez kolejne pół godziny, razem z rudym przygotowywali salon do imprezy. Zasłonili okna, przynieśli z pokoju Madsa głośniki i laptopa, a na stolikach poustawiali alkohol i jakąś zagryzkę. Blythe, pokazał też przyjacielowi pokaźną butelkę whiskey, którą zakupił niedawno, a którą Jamie miał opróżnić.
    Wkrótce zaczęła się zabawa. Greyson w widowiskowy sposób odpłacił swój zakład, jednak przez najbliższe kilkanaście minut, wyłączył się z zabawy. Wypity na szybko alkohol uderzył mu do głowy, więc rozsiadł się na kanapie i zapalił papierosa, a wokół niego ,już po chwili pojawiły się dziewczyny.
    Jamie uśmiechnął się pod nosem, wiedząc, że ten wieczór - przynajmniej dla niego - zakończy się bardzo owocnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj będzie kochany, najpierw jak będą razem w łóżku, ale będzie śmiesznie kochany :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak, tak, ale wiesz jak to się mówi, słowa pijanych to myśli trzeźwych;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Odpiszę Ci za chwilkę, tylko serial do końca obejrzę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Impreza trwała w najlepsze. Jamie, był w swoim żywiole. Muzyka porywała, alkohol lał się litrami, a i nie brakowało mu dziewczyn, które dziś same do niego lgnęły.
    Czuł, że dzisiejszy zakład z Madsem wygra on i na kolejnej zabawie to rudy będzie musiał duszkiem wypić wielką butlę whiskacza, albo najlepiej spirytusu.
    Tak, Greyson widział to oczami swojej wyobraźni.
    Zanim jednak miało to nastąpić, chłopak postanowił się zabawić. W tym celu opróżnił kilka kolejnych kieliszków wódki, chwycił siedzącą obok niego na kanapie cycatą blondynkę i chwiejnym krokiem ruszył ku pierwszemu lepszemu wolnemu pokojowi.
    Całując dziewczynę, której swoją drogą, nie znał imienia, manewrował przy klamce u drzwi.
    W końcu oboje wpadli do środka i tylko dzięki odrobinie trzeźwości, która została w Jamie'm nie przewrócili się na ziemię.
    Greyson rozjerzał się po pomieszczeniu, szukając łóżka i jego spojrzenie padło na kogoś siedzącego przy oknie. Dopiero po chwili chłopak uświadomił sobie, że to Veikka.
    - Ups, chyba wybraliśmy zły pokój. - Powiedział do blondynki, po czym bezceremonialnie wypchnąl ją na korytarz. - Idź na dół. - Dodał, po czym spojrzał na rudowłosą. - Głodomory nakarmione, czy padły trupem zanim odpaliłaś grę? - Zapytał i nie czekająsc na odpowiedź wyszedł z pokoju.
    Zanim jednak zszedł na dół, wstąpił do łazinki, by obmyć twarz zimną wodą. Nieco goto otrzeźwiło.
    Jamie nie wiedział tylko dlaczego zachował się tak, a nie inaczej. Kiedyś, rzuciłby Veicce sarkastyczną uwagę i poszedłby do pokoju Madsa. A teraz? Teraz, nie wiedział co ma robić.
    W końcu wrócił do salonu i unikając blondynki podszedł do kumpli, by wdać się z nimi w zajmującą rozmowę.
    Wolał to niż rozmyślanie nad tym, co zrobił kilkanaście minut temu.

    OdpowiedzUsuń
  13. Zawsze może zejść na dół i na niego nawrzeszczeć albo pod byle pretekstem zawołać na górę;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja mogę dziś siedzieć do bólu, a Ty?

    OdpowiedzUsuń
  15. No to siedzimy do zmęczenia materiału.;) i pisz spokojnie, ja lecę się ogarnąć.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jamie bawił się w najlepsze, nadal pijąc zbyt dużo. Nie obchodziło go to, że za kilkadziesiąt minut padnie jak długi tam gdzie stoi i pewnie prześpi resztę imprezy.
    Czuł się dziwnie. Nie miał pojęcia dlaczego zareagował tak a nie inaczej na widok Veikki siedzącej w pokoju. Nie potrafił zrozumieć dlaczego nie poszedł z tamtą dziewczyną do innego pokoju tylko zwiał gdzie pieprz rośnie.
    Czyżby było to związane z tym, że dowiedział się o tym, że ruda się w nim podkochuje?
    Nie. To nie mogło być to. No bo w sumie co go to interesuje? Panna Blythe, nie była przecież jedyną dziewczyną, która się w nim zakochała.
    Greyson rozglądał się właśnie po pokoju, kiedy dostrzegł Veikkę, wchodzącą do salonu. Spojrzał na nią i uśmiechnął się pod nosem. Wrócił do rozmowy z kolegami i niemal zapomniał o obecności rudowłosej, kiedy po chwili nie pojawiła się przed nim.
    Kiedy padł rozkaz, spojrzał na nią i uśmiechnął się złośliwie. Ciekaw był, co takiego przeskrobał.
    - Tak jest madam. - Mruknął, starając się jej zasalutować, po czym odwrócil się do kolegów. - Zaraz wracam. Pilnujcie mojej wódki.
    Ruszył przodem, chwiejąc się i potykając aż dotarł pod drzwi pokoju Veikki.
    - Czekaj chwilę. - Mruknął i zamknął się w łazience. Po raz kolejny tego wieczora ochlapał twarz w zimnej wodzie, by nieco wytrzeźwieć, po czym wrócił przed oblicze rudowłosej. - No, o co chodzi? - Zapytał.

    OdpowiedzUsuń
  17. Jamie założył ręce na piersi, czekając na to, co Veikka ma mu do powiedzenia. Patrzył jej w oczy, wręcz świdrował ją wzrokiem, aa kiedy wyjechała mu z tekstem o drzwiach zaczął się śmiać.
    - serio, po to mnie tu ściągnęłaś? - Zapytał bełkotliwie, nie bardzo wiedząc, czy go zrozumiała.
    Niemniej jednak, Greyson pochylił się nad Veikką i szybkim ruchem zamknął drzwi, mając nadzieję, że to wszystko co chciałz mu przekazać. Miał ochotę wrócić jeszcze do salonu i wypić kilka dodatkowych kieliszków, a potem wsiąść na motor i wrócić do domu.
    Dopiero po chwili dotarł so niego sens tefo, co przed chwilą rudowłosa mu powiedziała. Niemal momentalnie, część jego świadomości ( ta odpowiadająca głównie za wybujałe ego i kąśliwe uwagi), powróciła do niego.
    Jamie, spojrzał na Veikkę ze złością i choć nadal ledwie stał prosto podszedł do niej kilka kroków bliżej.
    - Nie bardzo rozumiem o czym mówisz. - Powiedział, poprawiając włosy. - Od kiedy to martwisz się o moją cnotę, którą, swoją drogą, straciłem milion lat świetlnych temu? Bawisz się w moją mamusię? Daj sobie spokój. Robię to, czego oczekują ode mnie innie. Czy nie tak właśnie wszyscy mnie postrzegają? - Dodał, wiedząc, że mówi prawdę, i wiedząc, że Veikka też ma o nim takie, a nie inne zdanie. Nawet jeśli coś tam do niego czuła.
    Jej kolejne słowa zbiły go lekko z tropu.
    - Spać? O tej porze, przecież impreza jeszcze trwa, poza tym muszę wrócić do domu żeby móc iść spać.- Powiedział, patrząc na nią z uwagą.
    Czy Veikka nie proponowała mu właśnie spania w tym domu? Może jeszcze z nią w jednym łóżku?
    Nie. To nie działo się naprawdę.
    Z Jamie'm było jak z dzieckiem. Trzeba go było siłą rozebrać i wepchnąć najpierw do pokoju, a potem do łóżka żeby zrozumiał, że ma dość. Plus, koczować przy nim, żeby nie wymknął się w samych vokserkach na dalszą imprezkę.

    OdpowiedzUsuń
  18. Okey, nie ma problemu.;) Będę czekać jak coś.
    Dobranoc:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja dopiero niedawno wróciłam z pracy. Wezmę się za odpis za godzinkę, góra dwie, bo muszę się jeszcze ogarnąć.

    OdpowiedzUsuń