Miharu
Zawsze spała spokojnie, bez strachu, bo wiedziała, w jaki sposób przebiegnie całe jej życie i w jaki sposób się skończy. Wszystko było zaplanowane, nie było tam nawet miejsca na jakieś nieprzewidziane wypadki. Codziennie te same obowiązki, zajmowanie się młodszymi rodzeństwem, rutyna i bezpieczna myśl, że przecież w wiosce jest mnóstwo innych, o wiele ładniejszych i o wiele ciekawszych dziewcząt. Nie powinna się więc niczym martwić, bo przecież nikt nigdy nie zwróci na nią uwagi.
Stało się, o dziwo, inaczej.
Nie olśniewa urodą, osobą przebojową nie jest na pewno. Częściej milczy niż mówi, a jeśli już się odezwie, potrafi powiedzieć coś, co dziewczęciu ze wsi zdecydowanie nie przystoi. Sprawia wrażenie osoby niemającej emocji, której wszystko jest obojętne. Bo przecież wiadomość o tym, że jest kolejną dziewczyną wybraną do "złożenia w ofierze" przyjęła jak gdyby nigdy nic, jakby to wcale nie dotyczyło jej. Ale co ma być, to będzie, i tak nie byłaby w stanie czegokolwiek zmienić, więc dlaczego miałaby rozpaczać?
Ma swój rozum, swoje widzi i swoje wie. W ignorowaniu głupich ludzi jest prawdziwą mistrzynią. Zaufaniem obdarza jednostki nadzwyczaj wyjątkowe, ale wtedy można liczyć na jej całkowitą lojalność.
Uśmiech na jej twarzy można zobaczyć jedynie od święta, a płacze jedynie w nocy, gdy nikt nie widzi. Strachu i niepewności nie okaże za nic na świecie,wyniosłość i zuchwałość - owszem. Podzieli się tym aż z nawiązką.
Za najbliższych oddałaby wszystko. I wie, że bez niej poradzą sobie równie dobrze co z nią. W końcu nie jest znowu kimś niezastąpionym. Jak każda jej poprzedniczka zresztą.
To nie był pierwszy raz, kiedy Hakudoushi witał nową narzeczoną w swoim zamku. Każda z dziewcząt przyjmowała to nieco inaczej, jednak schemat był zawsze bardzo podobny. Mężczyzna przedstawiał nowej mieszkance jej najbliższą służbę oraz panią Hiwatari, która miała nauczyć ją manier odpowiednich dla damy. Potem zazwyczaj odprowadzał ją do komnat, a jeśli dziewczyna nie była zbyt zmęczona, chodzili przez chwilę po ogrodzie. To jednak zdarzało się niezbyt często - większość wolała zostać sama, oszołomiona nieco nowymi warunkami i niepewna w obecności mężczyzny, którego na dobrą sprawę nie znała. Do tego demona.
OdpowiedzUsuńMężczyzna zdawał sobie sprawę z tego, jakie miano o nim zdanie w wiosce, jednak niewiele sobie z tego robił. Należał do osób, które dążyły do wyznaczonego celu i nie przejmowały się zdaniem innych. Wiedział, że w końcu i tak wyjdzie na jego, więc czemu miałby poświęcać temu uwagę, prawda?
[Zero stresu, domyśliłam się :) ]
OdpowiedzUsuńZarówno służące, jak i pani Hiwatari, były przyzwyczajone do tego, by przygotować się na cokolwiek, jeśli chodzi o pojawienie się nowej narzeczonej. Dziewczęta reagowaly różnie - jedne były onieśmielone perspektywą posiadania służby, inne czuły się skrępowane, lub wręcz zachwycone. Trudno jednak było powiedzieć, co tak naprawdę działo się w sercu Miharu. Łatwość w ukryciu własnych emocji była dużym atutem, który na pewno przydałby jej się w przyszłości. O ile oczywiście jakaś przyszłość by ją tu czekała.
Pani Hiwatari była starszą damą, która w latach swej młodości wyznaczała trendy na dworze i stanowiła wzór do naśladowania dla wszystkich młodych kobiet. Zawsze pełna była wdzięku i klasy, biegła w sztuce prowadzenia konwersacji, parzenia herbaty i wszystkiego, co tylko dama dworu powinna wiedzieć. Wiek sprawił, że wycofała się w końcu z życia towarzyskiego, jednak nie ujęło jej to wcale splendoru. Właściwie wręcz przeciwnie - cała jej osoba nabrała specyficznej szlachetności i tej specyficznej aury powagi, którą może przynieść tylko czas. Hakudoushi lubił z nią rozmawiać i ich wspólne dyskusje czasem przeciągały się nawet do rana, jednak dla nich obojga jasne było, że w tej więzi nie ma nawet krzty romantyzmu. Hakudoushi cenił umysł pani Hiwatari, zaś ona traktowała lorda zarówno jak swego zwierzchnika, jak i zdolne dziecko, któremu czasem trzeba pokazać właściwą drogę.
Mimo całego obycia, Hakudoushi miał nieco problemów z prowadzeniem rozmowy ze swą nową narzeczoną. Trudno było znaleźć wspólny temat z osobą, której większość życia stanowiła praca na roli i nie widziała świata poza własną wioską, dlatego przez większość czasu demon milczał, pozwalając innym opowiedzieć dziewczynie o zamku.
Inaczej było jednak z ogrodem. To był jego osobisty projekt i Hakudoushi spędził długie lata na tworzeniu go i sadzeniu wszystkich roślin. Można było powiedzieć, że znał tu każdy najmniejszy nawet krzak i roślinę.
Ogród był olbrzymi i zajmował południową część posiadłości. Wybrukowane kamieniami alejki wiły się krętymi ścieżkami i nietrudno było tam zabłądzić osobie niezaznajomionej. W środku nie zabrakło małego stawu z karpiami, przerzuconego nad nim drewnianego mostu oraz kilku altanek skrytych wśród kwitnących krzewów.
- Mam nadzieję, Pani, że chociaż ten ogród Ci się spodoba - powiedział w końcu Hakudoushi, przerywając ciszę.