22 czerwca 2015

[KP] “I will sell my soul for something pure and true…



…Someone like you.”



23 lata / student architektury / Australijczyk / Miami


see your face every place that I walk in
hear your voice every time that I'm talking.”


zakochany bez pamięci / szybka noc / narkotyk zwany miłością / wielkie uczucie / przerastające emocje / brak kontroli / nie wkurwiaj mnie / dużo pięści / dużo krwi / dużo siniaków / dużo przekleństw / nie odejdziesz ode mnie / zaborczość / zazdrość / jesteś mój, należysz do mnie / gryź, drap, kop – to nic / toksyczna relacja / zrób jeszcze jeden krok w stronę drzwi, a przysięgam, że cię zabiję / kwiaty na przeprosiny / zamknę cię tu, a potem obaj spłoniemy / przyspieszony oddech / ciepło / (nie)bezpieczeństwo / zwariowałem przez ciebie


I will crawl on hands and knees until you see
you're just like me.”

13 komentarzy:

  1. [ Mam nadzieję, że nie jest źle. Chyba nie mam wprawy w zaczynaniu. :D ]

    Kto by się spodziewał, że zwykłe wyjście do klubu na imprezę może się tak skończyć? To miał być piątek taki, jak zwykle. Najpierw wszystkie zajęcia, załatwianie spraw na mieście i nudna impreza, na której jak zwykle usiądzie i sącząc swój alkohol, będzie obserwował poczynania swojego towarzysza, bo przecież tamten z pewnością zaszaleje na całego, a sam do domu nie wróci. Po prostu kolejny piątek, którego zakończenie miało mieć miejsce w jego łóżku. Poniekąd tak też było, jednakże w trochę niecodzienny sposób. Z początku wszystko wyglądało tak, jak zawsze i nawet to, że ktoś się do niego dosiadł z początku nie było niczym niezwykłym. Zawsze zdarza się ktoś, kto próbuje go w jakiś sposób zagadać. Tym razem jednak to nie była zwykła osoba – jedno spojrzenie i już wtedy Michael wiedział, iż to nie skończy się zwyczajnie. Niedługo potem nieznajomy postanowił towarzyszyć mu w drodze powrotnej do domu, gdzie ostatecznie zostali oby dwaj.
    Reyes nie spodziewał się nigdy po sobie zamiłowania do osobników tej samej płci. Pomimo tego jednak pocałunki tamtego były czymś, czego zaczął pragnąć i to bardzo. Ubrania stopniowo lądowały na podłodze, by w końcu oby dwoje mogli rozkoszować się dotykiem swoich nagich ciał.
    To nie miała być tylko jedna, szybka noc – już wtedy Michael o tym wiedział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Michael nie należał do osób, mających problemy z zasypianiem. Często potrzebował maksymalnie dziesięciu minut, by w spokoju oddać się w objęcia Morfeusza. Tym razem jednak nie poszło mu tak łatwo, a winnymi zapewne były kotłujące się w nim emocje. Nie były one nieprzyjemne, jednakże słysząc równomierny oddech Jacka, pozwolił sobie na chwilę zastanowienia, bo w końcu tak naprawdę wcale nie znał swojego towarzysza, a pomimo tego dało się czuć coś, czego nie powinien. Tym bardziej obawiał się także, iż po obudzeniu się, już nie ujrzy chłopaka. W jego umyśle pojawiła się dość szalona myśl, aby nie zasypiać a czuwać. Zmęczenie jednak przyszło, zabierając go w wyśniony świat. Kiedy więc się obudził pierwsze czego chciał to sprawdzić, czy nie został w łóżku sam. Nie musiał otwierać oczu, by poznać odpowiedź – po prostu to poczuł.
    - A już myślałem, że jesteś Kopciuszkiem – mruknął cicho, nie otwierając oczu.

    [Serio? Hah, przeznaczenie… :P
    Z Dylanem od razu lepiej się odpisuje. <3 ]

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaśmiał się cicho, nic jednak nie odpowiadając. Wciąż jeszcze nie do końca się wybudził, wręcz czuł, że najchętniej jeszcze by trochę spał, a wszystko to przez dotyk Jacka, który działał usypiająco. W końcu jednak otworzył oczy, a wpadające do pokoju światło od razu go otrzeźwiło
    Na początku słońce nieprzyjemnie raziło go, jednakże po chwili przestało mu to przeszkadzać, gdyż jego uwagę przyciągnęło coś zupełnie innego – Jack. Skupił swój wzrok na dokładniejszym zobrazowaniu tego, jak chłopak wygląda. Wczoraj było zbyt ciemno, by móc dostrzec to, co teraz zostało mu przedstawione.
    - Myślę, że nie chciałbym, aby w tym momencie jacyś goście weszli mi to sypialni, choćby nie wiem co mieli mi do zaoferowania – stwierdził, wzorkiem dokładnie badając jego wygląd. - Możemy jednak coś zamówić, żeby nam to przynieśli do mieszkania, bez wchodzenia tutaj.
    Przez chwilę wyobraził sobie jakiś mężczyzn wchodzących do sypialni z ich jedzeniem. Nie do końca mu się ta wizja spodobała, więc postanowił wrócić na ziemię. Tutaj widoki były o wiele lepsze.

    [On ma takie boskie zdjęcia, że nie mogłam wybrać. *.*]

    OdpowiedzUsuń
  4. Nawet jeżeli nie spodobał mu się brak jego dotyku, nie pokazał tego po sobie. Nie, nie był tym, którego twarz nie ma żadnych emocji, ale nie chciał też przesadzać z okazywaniem emocji, a zwłaszcza osobom, których nie znał. Ułożył się jednak w taki sposób, by wszystko dokładnie widzieć, a było na co patrzeć. Wziął od niego telefon, marszcząc lekko czoło.
    - Aj, aj kapitanie – odpowiedział.
    Na początek postanowił wpisać swój numer telefonu. Najgorsze zostawił sobie na koniec, czyli zamawianie jedzenia. Było to dla niego problemem, ponieważ nie do końca wiedział, na co tamten może mieć ochotę, a wybór był przeogromny! Pizza, kebab, jedzenie dietetyczne z pobliskiej restauracji, chińskie jedzenie… Po dłuższym zastanowieniu stwierdził, iż może sobie pozwolić na małe szaleństwo. Oczywiście nie wybrał wszystkiego, bo prawdopodobnie nie uporał by się z tym do końca roku akademickiego. Postawił na małe urozmaicenie, które daliby radę zjeść, zostawiając jak najmniej resztek.
    Po uporaniu się z zadaniem, odłożył jego telefon na stolik nocny. Nie musiał długo narzekać na samotność, bo prawie (jak na zawołanie) do pokoju wkroczył Jack, który wyglądał dość … cóż, trudno było mu go opisać słowami, a znał ich dość sporo.
    Zanim odpowiedział, tamten pocałował go. Prawie od razu dopadło go uczucie, jakby cały świat przyjemnie się kręcił. Swoją drogą uczucie, które go dopadło było trochę szczeniackie, ale może tylko dlatego tak myślał, iż przypominało jedną z tych dziecięcych miłości, która dopadała każdego tylko przy spojrzeniu na drugiego człowieka. Miłość od pierwszego wrażenia? On chyba w to nie wierzył (na razie).
    - Nie chciałbym, byś umarł mi tu z głodu – odpowiedział. – Mogliby mnie oskarżyć o nekrofilię.
    Wargami musnął jego usta, a potem obojczyk.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czując pocałunki chłopaka mimowolnie przymknął lekko powieki. Doznania z nocy wracały do niego ze zdwojoną siłą. Wczoraj jednak wypił trochę alkoholu, a teraz był całkowicie trzeźwy.
    Jack zaczął go coraz bardziej interesować, bo w końcu nie znał go, a ten potrafił wyzwolić w nim coś więcej, aniżeli tylko zwykłe podniecenie. To nie było to, co czuje się podczas pobytu w łóżku z pierwszą lepszą osobą – to coś o wiele innego. Przez to też odczuwał niecodzienność tej sytuacji, nie był jakimś odmieńcem, stroniącym od ludzi jak tylko można, jednak starał się zachowywać przy nowo poznanych osobach ostrożność. Tutaj ona już dawno zniknęła, a na dodatek Michael nie chciał być uważny, chciał się temu wszystkiemu oddać.
    - Ciekawe pytanie jak na taką chwilę – stwierdził z lekkim rozbawieniem. – Lubię szary, brązowy, turkusowy...
    Prawdopodobnie wypadało by jego także o to spytać przez grzeczność, jednak czując kolejne pocałunki nie miał zamiaru się nad tym zastanawiać. Zaczął czuć przyjemne mrowienie w okolicach podbrzusza, co zmusiło go do mimowolnego rozchylenia warg. Wypuścił powoli powietrze, modląc się o to, by przygotowywanie jedzenia trwało dość długo.
    - Owszem – odpowiedział, powstrzymując śmiech. Jack chyba lubił zadawać mnóstwo pytań podczas tego typu chwil, ale mu to nie przeszkadzało, bardziej go rozbawiało. – Pytasz, bo chcesz kogoś zabić bądź zgwałcić i nie wiesz, z kim potem pójść z prośbą o obronę?

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaśmiał się cicho. Nie musiał długo zastanawiać się nad odpowiedzią, gdyż już od dawna ją znał. Nie zdążył się jednak nią podzielić, gdyż tamten go pocałował, tym samym uniemożliwiając mu wydanie jakiegokolwiek dźwięku. Nieszczególnie jednak mu na tym zależało. Nie był jakimś niewyżytym facetem, pragnącego tylko jednego, jednakże mieli dużo czasu na wszystko. Po za tym czasami zwykły seks może mieć dla kogoś ogromne znaczenie – to raczej już zależy od tego, z kim do tego dochodzi, jednakże Michael czuł, iż to nie jest osoba pierwsza lepsza (a przynajmniej wiedziała to gdzieś głęboko jego podświadomość).
    Powoli czuł, iż wszystkie te namiętności niedługo będą miały swój finisz, a przynajmniej wszystko podążało właśnie tą drogą. Zdusił w sobie myśl, zastanawiającą się nad tym, ile mają czasu. Z ust Michaela wydobyło się ciche westchnienie. Czuł się trochę jak jakaś nastolatka. A może trochę przesadzał?

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak do tej pory w jego życiu dawało się wyczuć monotonię, która zaczynała go czasami przytłaczać. Jack uratował go w jakiś sposób z tego stanu, spędzając z nim noc, a teraz ponownie przeżywając wspólnie „miłą chwilę”.
    Gdy zadzwonił dzwonek do drzwi postanowił, że to on wstanie po jedzenie. Nie przejmował się zbytnio wyglądem, chociaż oczywiście nie miał zamiaru otworzyć drzwi w stroju Adama. Szybko więc założył bieliznę i pierwsze lepsze spodnie, które znalazł w szafie (nie do końca chciało mu się chodzić po pokoju, szukając wczorajszych ubrań). Wyszedł z pokoju, po drodze chwytając za portfel i otworzył drzwi, szybko załatwiając co trzeba. Nie minęło dużo czasu, a już wracał z powrotem do Jacka, w ręku niosąc przeróżne papierowe opakowania, w których krył się ich posiłek.
    - Wszystkiego po trochu – stwierdził, odgarniając kołdrę, by móc postawić przed Jackiem pudełka. – Z tego co pamiętam to mamy jakąś małą pizze, sałatkę i shoarmę. Tak szczerze to miałem mały problem, bo nie do końca wiedziałem w jakiej kuchni gustujesz.

    OdpowiedzUsuń
  8. W duchu (bo okazywanie uczuć raczej nie było jego mocną stroną) ucieszył się, iż dania, które zamówił, nie były złe, a może nawet i wręcz przeciwnie. A może ten uśmiech to nie z powodu jedzenia? Bądź co bądź fakt, iż tamten nadal z nim siedział mógł o czymś świadczyć, a przynajmniej Michael miał taką cichą nadzieję. Prawda była taka, że Jack zaczął go intrygować, a w takich przypadkach (które ostatnio rzadko mu się zdarzały) chciał poznać drugą osobę jak najlepiej i wiedzieć, czemu jest tak, a nie inaczej.
    Jedzenie było przepyszne, a dzięki tak dobremu towarzystwu mógł zaliczyć ten poranek, jako jeden z tych najbardziej udanych.
    - Mieszkasz z kimś – zainteresował się, chociaż przecież tamten nie musiał mieszkać z kimś, by mieć potrzebę sprzątania. – Zawsze możemy się wkrótce umówić znowu…
    Michael uważnie na niego patrzył, chcąc wyczytać coś z jego twarzy. Tak naprawdę jednak zamiast badać emocje, przyglądał się wyglądowi jego twarzy. Siedział przed nim dość przystojny chłopak – to musiał przyznać.

    [ Wybacz, że zwlekałam, ale to też przez pracę. W weekend prawdopodobnie będę o wiele mniej dostępna, niż w inne dni tygodnia ( nie odpisywać mogę w sobotę, a resztę dni tygodnia raczej nic mi nie wypada ;)).]

    OdpowiedzUsuń
  9. Uśmiechnął się, słysząc uwagę. W sumie to nie powinien mu się dziwić, sam Michael nienawidził, gdy w jego domu panował bałagan i jedynie na biurku panował artystyczny nieład.
    Przez chwilę mógł podziwiać ciało kochanka, gdy ten powoli się ubierał. Nawet nie myślał o tym, że dokładnie te same ubrania pokrywały ciało Jacka wczoraj – to nie było w tamtej chwili najważniejsze.
    - Już nie mogę się doczekać – mruknął, po pocałunku, uśmiechając się delikatnie.
    Chwilę po wyjściu Jacka nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. W pewnej chwili ta sobota stała się takie jak inne, co dało mu trochę do myślenia. Bo jeżeli ten dzień znowu stał się szary i nudny, to Jack widocznie wnosił coś niecodziennego do jego życia. Nie mógł jednak myśleć iż tak będzie zawsze, chociaż dobrze by było, gdyby taki stan trwał trochę dłużej, aniżeli tylko jedną noc.
    Nawet nie zauważył, gdy podczas przemyśleń zaczął ogarniać swoją sypialnię. Wiele nie zrobił, gdyż w pewnym momencie zadzwonił telefon. Słysząc propozycję chłopaka, nie mógł powstrzymać śmiechu.
    - Jasne, ale tym razem to ty wybierasz dania – odpowiedział. – Gdzie i o której?

    OdpowiedzUsuń
  10. - Już się nie mogę doczekać – mruknął do słuchawki telefonu, zanim tamten się rozłączył. Możliwe, iż w jego głosie nie było słychać tego, o naprawdę czuł. Nie był typem faceta, który obchodzi się ze swoimi emocjami, co teraz było dla niego plusem. Gdyby nie to, prawdopodobnie zaczął by skakać i piszczeć jak zakochana nastolatka, co wydawało mu się być dość głupie, ale realne. Nie wiedział dlaczego, nie wiedział jak, ale Jack zawrócił mu w głowie. Odczuwał to przez następny tydzień, a w dniu samej randki od samego rana chodził jak na szpilkach. Wszystko tego dnia było dla niego problemem, a ze zdecydowaniem się na cokolwiek również było ciężko. Kiedy w końcu nadszedł ten moment był już gotowy, ale tylko dzięki niezawodnemu internetowi i przyjacielowi, który dosłownie we wszystkim musiał mu dzisiaj pomóc (a głównie to w sprawach tego, jak ma wyglądać). Michael był okropnym pedantem i wszystko musiał mieć dopięte na ostatni guzik, a dodatkowo opinia ważnych dla niego osób miała ogromne znaczenie.
    - Hej – uśmiechnął się lekko. – Jeżeli ta wycieczka z tobą, to jasne.
    Puścił mu oczko, po chwili nachylając się i muskając jego wargi. Nie miał na celu mocno wpić się w jego usta, chociaż miał na to ochotę. Co nagle, to po diable.
    - A zatem ty prowadzisz – spytał, wychodząc z mieszkania i zamykając je na klucz.

    OdpowiedzUsuń
  11. Dojście do restauracji szybko minęło, a gdy usiedli nadszedł czas na wybór dania.
    - Z tego co pamiętam to ty teraz miałeś wybierać, chociaż wszystko tu wygląda dość smakowicie – przyglądał się karcie ciesząc się, iż sam nie musi ostatecznie wybierać. Wszystkie dania brzmiały niesamowicie, a on sam najchętniej zamówiłby wszystkiego po trochu. – Białe wino? Jasne, że może.
    Uśmiechnął się do niego, mrużąc lekko oczy zaciekawiony. Z ciekawością obserwował jego zachowania, chcąc coś w niego wyczytać. Miał wrażenie, iż Jack lekko się stresuje, co wywołało u niego dziwne uczucia. Nagle poczuł ochotę na chwycenie tamtego za rękę, co po krótkiej chwili namysłu też uczynił. Przestał jednak na niego patrzeć, przenosząc wzrok z powrotem na kartę z daniami.
    - To co wybrałeś – spytał. – Bo zgłodniałem trochę, a dodatkowo te niesamowite widoki naprzeciwko mnie…

    OdpowiedzUsuń
  12. - W takim razie niech będzie lazania – powiedział, decydując, iż on również ją zamówi.
    Nie chciał teraz zastanawiać się nad tym, co zamówić, gdyż jego głowę zakrzątały zupełnie inne sprawy, a konkretnie jedna – siedziała właśnie naprzeciwko niego.
    - Jeszcze trochę i kompletnie stracę zainteresowanie jedzeniem, którego nawet jeszcze nie spróbowałem. Biedny kucharz może pomyśleć, iż mi nie smakowało.
    Myśl o tamtej nocy wywołała na jego twarzy łobuzerski uśmiech, przez co jego wyraz twarzy mówił sam za siebie. Podobało mu się wtedy i gdyby cofnął czas, nic by wtedy nie zmienił. Jack był jego odskocznią od rutyny i za to też go lubił (chociaż nie była to jego jedyna zaleta).
    - W jaki sposób chcesz te widoki ulepszyć – spytał, przechylając głowę lekko w bok.

    OdpowiedzUsuń
  13. Zaśmiał się pod nosem, chcąc odnaleźć jakąś odpowiedź na propozycję chłopaka. Zanim jednak wypowiedział ją na głos przyszedł kelner, przy którym nie miał zamiaru nic mówić. Uśmiechnął się więc tylko czekając, aż ten odejdzie. Przez ten czas na chwilę przypomniał sobie poprzednią noc, a obrazy pojawiające się przed oczami przeistoczyły jego uśmiech w bardziej łobuzerski.
    - Za bardzo mnie kusisz – odpowiedział.
    W pewnej chwili zaczął się męczyć w tej restauracji nie ze względu na to, iż nie podobało mu się tutaj, jednakże przez wizje pojawiające się przed oczami. Co tu dużo mówić – był facetem, a zbyt wybujała wyobraźnia działała na niego jak na heteroseksualnego faceta widok gołego tyłka jakiejś baby.
    - Gorąc tu trochę – mruknął cicho, chociaż uśmiech nie znikał z jego twarzy. Nie chciał w żaden sposób zepsuć ich spotkania przez jego widzi mi się (co było trochę do niego nie podobne).

    OdpowiedzUsuń