2 lipca 2015

closer




Vedette Hargrove
 grafik komputerowy

Wizualnie nasuwa myśl o stereotypowej, głupiutkiej blondynce. Intelektualnie zaskakuje myślących w sposób stereotypowy.
Kompletnie nie odnajduje się w świecie pełnym wystawnych bankietów i bogaczy, wśród których nagle się znalazła. Co więcej, zupełnie się w niego nie wpasowuje ani wyglądem, ani zachowaniem. Totalny bałagan w życiu, absurdalny porządek w mieszkaniu.

11 komentarzy:

  1. Nigdy nie spodziewał się tego, iż nauki jego dziadka kiedykolwiek okażą się nieskuteczne. Zawsze cenił sobie porady starszego człowieka, był z nim niesamowicie związany, a przy tym potrafili się dogadać między sobą, co wielu wprowadzało w zdumienie. Jego dziadek był dokładnie taki jak on, a z tego co się słucha, osoby o podobnych cechach zazwyczaj nie potrafili ze sobą rozmawiać. W tym przypadku było inaczej, a Peter dzięki dziadkowi był teraz tym, kim był wciąż głodny wyzwań. Niestety, jednakże teraz na drodze jego sukcesu stanęła Hargrove – dziewczyna niedoświadczona, która tak naprawdę nigdy nie powinna dostawać tak ogromnego procentu udziałów, bo przecież one należały się jemu. Starał się być cierpliwy, jednakże każdy w którymś momencie pęka. On wytrzymał wyjątkowo długo, jednakże tego dnia, kiedy stał się rzekomym narzeczonym Vedette, miał ochotę wykrzyczeć w twarz temu grubemu mężczyźnie, iż (łagodnie ujmując to w słowa) nie ma zamiaru się dziewczynie ani oświadczać ani tym bardziej żenić się z nią. Niestety, ale nie mógł nic takiego zrobić, a na dodatek jeszcze postanowił potwierdzić oszustwo.
    Teraz oboje stali w środku windy oddaleni od siebie na tak długą odległość, jak tylko było to możliwe. Gdyby musieli jeszcze tutaj być blisko siebie nie wiadomo, co by z tego wyszło. Peter był teraz chodzącą bombą zegarową, która miała zamiar już niedługo wybuchnąć. Chciał jednak, by to nastąpiło wtedy, kiedy będzie już sam najlepiej pod prysznicem. Niestety, kiedy otworzyła się winda było jeszcze gorzej, a on zdezorientowany stał w windzie. Dopiero po chwili wyszedł z niej powoli, zastanawiając się, czy zapomniał o jakimś ważnym wydarzeniu czy może jednak wszyscy już się dowiedzieli o oszukanych zaręczynach. Im dłużej stał w tłumie tym bardziej przekonywał się, iż chodzi bardziej o to drugie. Przez chwilę zaczął analizować sytuację, zastanawiając się, czy przypadkiem nie powiedzieć, jak w rzeczywistości sprawa się ma. Było to jednak dość niebezpieczne, przez co postanowił jedynie coraz bardziej wgłębić się w kłamstwo. Na jego twarzy wykwitł zatem uśmiech, powoli (z ogromną niechęcią) objął dziewczynę ramieniem, przejmując pałeczkę.

    [Wow. Dobra, no to lecimy. :D Nie jestem pewna jednak, czy dobrze zrozumiałam końcówkę, więc mam nadzieję, że nie zniszczyłam twojej koncepcji. ]

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla niego cała ta sytuacja była zapewne tak samo niewygodna, jak dla niej. Wokół nich zebrała się ogromna grupa ludzi, która domagała się zapewne, aby zaczęli ze sobą współżyć tu i teraz. Jego osobiście odpychały tego typu zachowania, uważał je za oznaki niedojrzałości. Wiadomo, iż ludzie chcą się zabawić, ale on osobiście nie lubił, gdy robiono to jego kosztem.
    Pomimo faktu, iż ją objął, postanowił po prostu być sobą i wykorzystać swoje wpływy w firmie, by rozgonić to całe stado bawołów.
    - Nie macie co robić, że tak tu się drzecie – spytał, marszcząc lekko czoło. – Jeżeli wam się nudzi, to uwierzcie mi, iż ja wam szybko zajęcie znajdę. Ostrzegam jednak, skutkiem tego zajęcia może być niedobór snu bądź nawet jego brak.
    Po tych ostrzeżeniach nie czekając długo pociągnął dziewczynę za sobą, chcąc jak najszybciej znaleźć się w jakimkolwiek ustronnym miejscu, by mogli porozmawiać o tym, co właśnie się wydarzyło. Kiedy tylko dotarł do swojego ustronnego gabinetu, wepchnął ją tam przed siebie, by potem samemu tam wejść i zamknąć drzwi na zamek. Przez chwilę stał tak nasłuchując, czy nikt nie chce ich podsłuchać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej słowa ani trochę jej nie zaskoczyły, a wywołały jedynie głębokie westchnienie.
    - Nie wiem jak ty, ale ja nie lubię w pracy obnosić się z moimi prywatnymi sprawami i nawet jeżeli całe te zaręczyny byłyby prawdą, to gdyby to ode mnie zależało, to ta cała zgraja dowiedziałaby się tylko przy zmianie twojego nazwiska.
    Obrócił się przodem do niej i oparł o drzwi. Ze względu na to, iż na początku zamknął je na zamek nie obawiał się nagłego wylądowania na podłodze po drugiej stronie drzwi.
    - Po za tym oni nie cieszą się moim szczęściem, ale mają nadzieję, że moja „narzeczona” utemperuje mój charakter. Uważam, iż moja reakcja ich wcale nie zaskoczyła, a jeszcze bardziej utwierdziła w przekonaniu, że ich negatywne pierwsze wrażenie co do mojej osoby było słuszne.
    Nie raz miał okazję podsłuchać milion rozmów, gdzie wiele było na jego temat. Nie przejmował się tego, co ludzie sądzą o jego charakterze, jednakże czasami potrafił się mścić za stwierdzenia, mające na celu skrytykowanie jego pozycję w firmie. Nigdy jednak nie zdarzyło mu się uśmiać z podsłuchanej rozmowy tak bardzo, jak z tej, którą przeprowadziły między sobą pracowniczki stwierdzające, iż potrzeba mu kobiety, podkreślając przy tym, że ona z pewnością by go zmieniła.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czuł jak powoli się uspokaja, chociaż w jego głowie ciągle trwała burza. Doskonale wiedział, iż czasami małe kłamstwa na rzecz firmy są potrzebne, jednakże w tym przypadku zaczynał żałować, że tak to się wszystko potoczyło. Teraz w spokoju mógłby siedzieć i nie przejmować się tym, czy ktokolwiek uwierzy w ich bajeczkę.
    Uderzenia kompletnie się nie spodziewał i ono tak nagle wyrwało go z zamyślenia, że po prostu stał jak wryty, kompletnie nie chroniąc się przed uderzeniami. Kiedy te w końcu się skończyły szybko postarał się pozbierać myśli.
    Postanowił wziąć głęboki wdech, po czym podszedł do barku i wyciągnął sobie whisky. Nalał sobie do szklanki i napił się, chcąc w ten sposób się wyciszyć.
    - Wytłumaczę to tobie jak krowie na granicy – powiedział powoli, chcąc zachować spokój. – Ten biznesmen jest dość ważną osobą, a to kłamstwo może nam pomóc osiągnąć więcej niż twojemu ojcu przez całe życie. Dla niego rodzina to świętość, a utrzymanie, iż my takową chcemy założyć może nas postawić w perfekcyjnym świetle. Nie będzie miał żadnych obaw, że zostawimy go na lodzie, bo coś tam. Nie boi się, iż nasza spółka się rozpadnie, bo będzie nas łączyć nie tylko ona, ale też nazwisko.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mógł powstrzymać prychnięcia.
    - Może powinienem zacząć się namiętnie całować przy wszystkich i to opierając twoje wygięte ciało o jakiegoś biurko - nie mógł się powstrzymać od rzucenia tej uwagi, chociaż zaczynał się obawiać, iż tak w rzeczywistości powinien robić. Miał tylko nadzieję, iż za chwilę nie usłyszy potwierdzenia płynącego z jej ust, przez które zacznie zastanawiać się, nad tym, co musi robić dla tej małej ilości udziałów w firmie. Niby ślub nie byłby taki zły - może byłaby chociaż mała szansa na otrzymanie większej włądzy nad firmą, chociaż nie był przekonany co do tego, czy aby na pewno chce to uzyskać takim sposobem.
    Słysząc jej "rozkaz" uniósł delikatnie jedną brew, zerkając na nią kątem oka. Postanowił nie komentować tego, iż właśnie tak po prostu przeczytała wiadomość, która była skierowana do niego. Wyciągnął nową szklankę i spełnił jej nakaz, po chwili ruszając w jej stronę.
    - Co ciekawego do mnie napisali, kochanie - spytał, naciskając na ostatnie słowo. - Może nie powinnaś pić?
    Pomimo zadanego pytania wyciągnął w jej kierunku rękę, w której trzymał nalany dla niej napój. Sam po chwili wypił całą swoją whisky.

    OdpowiedzUsuń
  6. Z początku nie zwracał na nią aż tak wiele uwagi – za bardzo pochłonęły go jego własne myśli. Teraz jednak jej odpowiedź wyrwała go z tego stanu, a on zaczął się dokładniej jej przyglądać. Po chwili zrozumiał, iż to w wyniku faksu, którego treść coraz bardziej go zastanawiała. Co było w nim aż tak strasznego, że dziewczyna postanowiła go tak dokładnie przeczytać i dodatkowo napić się czegoś, co chyba nie do końca jej smakowało. Gdy w końcu dziewczyna przedstawiła mu treść listu doskonale zrozumiał emocje, które nimi targały. Z początku zaśmiał się, po chwili jednak umilkł. Próżno było szukać na jego twarzy rozbawienia – zamiast niego pojawiła się złość zmieszana z załamaniem. Jak oni teraz mieli to zrobić? Tak na dobrą sprawę nie mieli zbyt wielkiego pola do popisu.
    - Skąd się biorą takie sekretarki – mruknął cicho wyraźnie poirytowany.
    Zaczął dokładnie analizować sprawę w myślach, wypisując sobie na niewidzialnej kartce wszystkie za i przeciw. Z początku miał ochotę wybuchnąć, jednak po chwili zmienił zdanie.
    - Pozostaje nam tylko dalej ciągnąć ten teatrzyk – powiedział ze spokojem w głosie. – Pomimo wszystko nikt nam w pokojach nie będzie siedział, więc tam będziemy mogli się w jakiś sposób odseparować.

    OdpowiedzUsuń
  7. [Miałaś urlop i stwierdziłam, iż skoro go masz, to nie bezpodstawnie. :-) ]

    - I ty uważasz, że ja dobierając kadrę przewidziałem, iż wybrana przeze mnie sekretarka odstrzeli taki numer? Wtedy, moja droga, nawet nie przeszłoby mi przez myśl, że będę udawał narzeczonego córki mojego wspólnika - ta sprawa powoli go przerastała. Nie był nałogowym alkoholikiem, nigdy nie miał takiego problemu, jednakże w tym momencie bardzo potrzebował napić się jeszcze łyka whisky. Nie działało to na niego w jakikolwiek sposób odurzającą, jednakże chciał się napić tak dla zasady. Przecież podobno dzięki procentom problemy znikają na jakiś czas?
    - Widzę, że nasz związek ciekawie się zapowiada - powiedział, upijając ostatni łyk napoju. Ciekawe, że on jeszcze nie był w stałym związku, a już kazano mu spać na kanapie. Jeszcze trochę, a będzie musiał przynosić śniadanie do łóżka, odkurzać i siedzieć cicho podczas jej ciężkich dni.
    Podczas rozmyślania o tym wszystkich na jego twarzy pojawił się rozbawiony uśmiech, którego nie potrafił powstrzymać, a wręcz nie zdawał sobie sprawy, iż takowy w ogóle się pojawił.
    Nastało milczenie, podczas którego on z rozbawioną miną wyobrażał sobie ich "wspólną przyszłość", która zapowiadała się być dość komiczna. Ciszę przerwał dopiero dźwięk faksu - tym razem jednak to on pozwolił sobie chwycić wiadomość, która pojawiła się. Spojrzał na kartkę, po czym zgniótł ją.
    - Mam powiedzieć swojej narzeczonej, iż jakiś mężczyzna Cię szuka - mruknął cicho. Uśmiech już zniknął z jego twarzy, z powrotem powróciła obojętność. - Jeszcze trochę pracy przed nam, ale niedługo będziemy mogli sobie po wypoczywać podczas naszej wspólnej podróży...
    Jego usta przez chwilę wygięły się w delikatnym uśmiechu, po chwili jednak wróciły do wcześniejszej pozycji.

    OdpowiedzUsuń
  8. Może następnym razem przy dobieraniu kadry powinien robić jakiś test z pytaniami, które mogłyby przewidywać, jak dana osoba zachowa się w takich sytuacjach w przyszłości. W sumie to nie był to aż ta głupi pomysł, bo przy okazji sprawdziłby kreatywność tych ludzi - ona zawsze jest na wagę złota.
    W odpowiedzi na pytanie, popukał się jednoznacznie w czoło. Nie komentował tego jednak, gdyż nagle zaczął zastanawiać się nad tym, ile dziewczyna wypiła.
    - Nie wiem kochanie, ale mam nadzieję, że chodzi mi tylko i wyłączeni o interesy - powiedział, niby to zazdrosny narzeczony.
    W końcu była ona przecież tak piękna, iż miał prawo czuć nieufność wobec innych mężczyzn, czyż nie?

    [Może przerzucimy już akcję? ;-) Przepraszam, że taki krótki, ale ostatnio moja wena zrobiła się kapryśna. ]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Zapominam się cały czas przelogowywać. To uciążliwe...]

      Usuń
    2. [Hmmm... Można zacząć od momentu wyjazdu, że może są w drodze albo już dojechali. Chyba, że myślałaś o czymś wcześniej...]

      Usuń
  9. Na tą podróż przygotowywał się psychicznie przez dość długi czas z dość marnymi skutkami. Starał się wmówić sobie wiele kłamstw, w które następnie starał się uwierzyć. Nie sądził, że kiedykolwiek sytuacja popchnie go w stronę czegoś takiego. Musiał wybierać co jest dla niego ważniejsze i w tym przypadku jeżeli chciał w końcu osiągnąć wymarzony cel, musiał wybrać pracę.
    W samolocie ukrywał wszystko pod maską spokoju. Skupiał się na widniejących na tablecie wykresach, które w rzeczywistości ani trochę go nie interesowały. Były one jednak jego jedynym ratunekiem przez narzeczoną i innymi osobami, które go otaczały.
    Wszystko szło jak najlepiej, gdy nagle został gwałtownie ściągnięty na ziemię przez znajomy głos. Pojawiająca się na początku irytacja praktycznie od razu zostala zastąpiona przez dziwne do opisania uczucie. Serce zaczęło mu walić szybciej, a on spojrzał najpierw na jego towarzyszkę, potem jej dłoń, na której brak pierścionka wydawał się go kłuć w oczy. Ten mały, ale istotny drobiazg mógł zaważyć na powodzeniu ich misji.
    Przez dłuższą chwilę trwała cisza, on starał się w myślach wymyślić jakikolwiek sposób na znalezienie odpowiedzi, która w końcu sama przyszła, bynajmniej nie napawając go radością.
    - Ja wszystko załatwię - odpowiedział, po czym powrotem pokierował wzrok w stronę ekranu.
    Patrzył pustym wzrokiem na wykresy, w rzeczywistości starając się wymyślić coś innego, aniżeli kupowanie nowego pierścionka. Bo jeżeli już musiałby go kupić, to z pewnością nie byle jakiego.

    Peter

    OdpowiedzUsuń