Witek Wachecki
Gdy tak skacze, ze stopnia na stopień, jego ciało jest mało zgrabne, wręcz łamliwe. Włosy niezdarnie rozjaśnione od słońca nie nadają mu wykwintnego wyglądu, a całą płochość sylwetki podkreślają splecione na piersi ręce. Choć nie zdaje sobie z tego sprawy, należy do osób średnio urodziwych. Jest raczej chłopcem wpisującym się w kanony przeciętnego dwudziestoparolatka. Trudno jednak stwierdzić, że nie zapada w pamięć. Nienagannie noszone koszule, wpuszczone w wytarte, ciemne dżinsy. Dłoń zakrywająca usta, gdy zaciąga się skrzętnie skrywanym przed matką papierosem. Noga założona na nogę w momencie łączenia w życiowe sentencje eleganckich słów i wulgarnych przekleństw. Wszystkie te delikatne, prawie niezauważalne gesty dają wyraz postaci bardzo szczególnej; zamkniętej w przysłowiowej bańce, na którą składają się nietrafione wyobrażenia o świecie i niezrealizowane, często nierealne cele.
Wątek prowadzony na mejlu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz