Daniella
Jackson
Osiemnaście lat||Córka kucharki i faceta, który zniknął dwa lata po jej narodzinach||Weekendami pracuje w barze jako kelnerka||Codziennie biega||Chodzi na kilka zajęć pozalekcyjnych, byle mieć jak najlepsze oceny i zdobyć stypendium||Samochód, który przynajmniej raz w miesiącu nie chce odpalić
Powiadają, że gdy życie daje ci cytrynę, zrób lemoniadę. Ona dostała od świata tyle kwasu, że mogłaby otworzyć fabrykę lemoniady, ale niestety, jakoś jej nie wyszło. Może to jej wina, może za mało się stara, a może po prostu wszechświat się na nią uwziął? Nikt niestety nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie. Wreszcie przestała je zadawać i pogodziła się z rzeczywistością, w której matka zadręczała się wieczorami, roztrząsając jak zapłacić kolejne rachunki, a ona czuła się bezsilna i bezużyteczna, wiedząc, że niewiele może zrobić, aby zdjąć z barków rodzicielki ten ogromny ciężar. Szybko musiała dorosnąć i przestać bujać w obłokach. Porzucić marzenia o zostaniu tancerką i zadowalać się jedynie sporadycznym ulicznym tańcem. Nie otacza się gromadką przyjaciół, których dobiera ostrożnie. Nie znosi bogatych i aroganckich dzieciaków, których jedynym problemem jest to czy ktoś nie ma lepszego telefonu. Nie szaleje jak typowa nastolatka. Nie spędza czasu na zapijaniu smutków, ale na ciężkiej pracy, która ma zapewnić jej dobrą przyszłość, jej i matce.
Ponad wszystko ceni sobie szczerość...
wątek z dark kitsune
Każdy wieczór wydawał się niczym nie różnić od poprzedniego, a już szczególnie jeśli chodziło o te weekendowe. Wspólna kolacja z rodzicami, nudne rozmowy o biznesie, pieniądzach, pracy, od czasu do czasu polityce. A potem nagłe zainteresowanie synem, pytanie o jego dzień. Jedyną ucieczką od odpowiedzi było nieustanne wpychanie jedzenia do ust, byle tylko nie dało się nic powiedzieć. Zazwyczaj działało, odpuszczali. Wspólne posiłki dłużyły się niemiłosiernie, szczególnie wtedy, gdy przypominał sobie, że na górze czeka komputer, a razem z nim zupełnie inny świat: ciekawe rozmowy, ludzie w jego wieku, mnóstwo muzyki i filmów do odkrycia. No i Ona – dziewczyna, którą poznał dopiero niedawno, ale równocześnie fascynowała go ona na tyle, że ciężko było zakończyć każdą rozmowę.
OdpowiedzUsuńPodniósł ze stołu chusteczkę i wytarł usta, po czym odłożył sztućce na pusty już talerz. W końcu mógł iść do siebie. Tak też uczynił.
Pokój Scotta znajdował się na drugim piętrze, a wielkością przewyższał pokoje przeciętnych nastolatków. Dominującym kolorem był biały, z zawieszonych na ścianach plakatów spoglądały bohaterowie gier video. Włączony komputer już czekał na biurku.
„Dopiero wróciłem do domu.”, palce same wędrowały po klawiaturze, wypisując kolejne kłamstwo. Sam nie mógł już połapać się w tym, ile razy oszukał dziewczynę, która otwarcie mówiła mu o wszystkim. Nie chciał przyznawać się ani do rodziców, ani do posiadanego przez nich majątku. Wolał po prostu, żeby myślała, że jest zwykłym osiemnastolatkiem. „Długo czekałaś?”
Z plastikowej torby stojącej pod biurkiem wyciągnął olbrzymią paczkę chipsów i karton soku o smaku mango, do którego miał słabość. Niby jako zapalony sportowiec powinien się zdrowo odżywiać, ale wszystko to schodziło na drugi plan, gdy tylko pojawiało się dobre jedzenie. Z resztą, już od dawna nie przestrzegał diety, którą kiedyś rozpisał dla niego personalny trener ojca.
OdpowiedzUsuńDochodzące z dołu odgłosu sprzątania po kolacji ucichły, a uszu Scotta dobiegło trzaśnięcie drzwi. Rodzice zamknęli się w swojej sypialni i najprawdopodobniej szykowali się do spania. Wskazywała na to chociażby godzina. Zawsze chodzili do łóżka przed północą, no chyba, że akurat byli na jakimś przyjęciu. Przestrzegali pierdół w stylu „odpowiednia ilość snu” i tym podobne, ale chłopakowi to nie przeszkadzało. Przynajmniej w końcu miał spokój i mógł odpocząć.
„,Czyli niepotrzebnie się spieszyłem? :D”, lubił się z nią drażnić. Wiedział, że dziewczyna nie bierze żartów do siebie, a przynajmniej nie takich mało istotnych. Otworzył sok i pociągnął spory łyk prosto z kartonu. Przyjemna słodycz zawładnęła jego kubkami smakowymi. „Całkiem spoko, ale męcząco. Pracowałem nad esejem do szkoły, a potem musiałem zrobić zakupy. A Twój jak tam?”, przynajmniej opowiadając o swoim dniu nie musiał wymyślać niestworzonych historii.
W oczekiwaniu na odpowiedź wstał i podszedł do okna, aby opuścić rolety. Robił to co wieczór. Sam tak naprawdę nie wiedział czemu, ale nie mógł spać z odsłoniętymi oknami. Może to kwestia zbyt dużej ilości obejrzanych horrorów.
OdpowiedzUsuńZe ściany łypnął na niego Shepard z Mass Effecta. Scott sam nawet nie wiedział, po co był mu ten plakat, skoro za grą nie przepadał. Po chwili mierzenia się wzrokiem z wirtualnym bohaterem, myśli chłopaka zaczęły powoli uciekać do dnia, w którym pierwszy raz z Nią rozmawiał. Nie wierzył w trwałość internetowych znajomości, ani też w ich siłę. Teraz jednak było inaczej. Coś w niej go przyciągało i sprawiało, że chciał więcej. Szkoda tylko, że bał się być sobą. Z rozmyślań wyrwał go cichy dźwięk wiadomości.
„Skąd ta pewność siebie?”, odpisał prawie natychmiast, a na jego twarz zawitał szeroki uśmiech. Wepchnął do ust kilka chipsów jednocześnie, po czym usiadł na krześle po turecku. Podobno było to szkodliwe dla kręgosłupa, ale jakoś średnio go to obchodziło. W innych pozycjach nie czuł się tak komfortowo.
„Jesteś pewna, że to nie byłem ja? :P”, zaśmiał się do siebie. Wiedział, że dziewczyna pracuje, ale nigdy nie spytał gdzie. Zawsze zmieniała temat, gdy tylko padło słowo „praca”.
Oparł dłoń o blat, tuż obok klawiatury komputera, i zaczął powoli uderzać weń opuszkami palców. Dźwięk odrobinę go irytował, ale ostatecznie nie wiedział co innego ze sobą zrobić. Po chwili otworzył nowe okno w przeglądarce i włączył muzykę – powietrze wypełniły ciche dźwięki gitary Eda Sheerana. Nie chciał obudzić nikogo w domu, ale jednocześnie nienawidził siedzieć w kompletnej ciszy, co jakiś czas wypełnianej jedynie piknięciem komunikatora.
OdpowiedzUsuńZ jakiegoś dziwnego powodu dźwięk ten sprawiał, że Scott czuł się szczęśliwy. Znalazł kogoś, z kim mógł rozmawiać o wszystkim i o niczym jednocześnie. No i oczywiście gryzło go sumienie, okropnie gryzło. Z jednej strony wiedział, że mógłby jej zaufać, ale z drugiej nie chciał, by ktokolwiek bazował swoją opinię o nim na podstawie pieniędzy. Pociągnął kolejny łyk soku.
„Zobaczymy, na jak długo jej starczy. :)”, napisanie tej wiadomości zajęło mu odrobinę więcej czasu niż zwykle – zmęczenie i późna godzina dawały się we znaki, ale mimo to postanowił zostać najdłużej jak się da. Nie rozmawiali cały dzień, dlatego nie chciał teraz tego przerywać. Za bardzo mu zależało.
„Brawo, prawie mnie rozgryzłaś. :P Tak naprawdę mam 50 lat, mieszkam gdzieś na zadupiu, a moim jedynym zajęciem jest wyrywanie nastolatek na różnych portalach.”, atmosfera stawała się coraz luźniejsza. „Cóż, brzmi kusząco. :P”