Pan i władca dźwięku na amerykańskiej scenie rockowej od dobrego roku, przynajmniej tak o sobie mówi. Głos, którego każda kobieta chciałaby słuchać zaraz po przebudzeniu. Miłość jest przereklamowana.To hedonizm się liczy. Niezdrowa skłonność do alkoholu, kobiet i imprez. I muzyki, rzecz jasna. Jedynym człowiekiem, którego zdaje się szanować, jest jego brat, kryminalista. Wrzucony w wir świata, którego nie rozumie, do czego za nic by się nie przyznał.
Lars Holt.
Z pochodzenia - duńczyk. Sercem - obywatel sceny. Chociaż... nie, on nie ma serca.
29 lat.
Nigdy nie uważała, iż jej życie jest nudne, choć najlepsza przyjaciółka miała na ten temat odmienne zdanie. Możliwe, iż jej codzienność chwilami bywała odrobinę monotonna, ale jej to nie przeszkadzało. Lubiła swój tryb życia i fakt, iż większość rzeczy miała poukładane. Dzięki temu wszystko było o wiele wygodniejsze. Co nie oznaczyło, że w jej harmonogramie nie było miejsca na szaleństwa. Poza tym nawet jeśli chciałaby, aby jej życie było w stu procentach spokojnie, nie udałoby jej się tego dokonać. Główną przeszkodą była jej najlepsza przyjaciółka, czyli wicher energii i tornado zwariowanych pomysłów.
OdpowiedzUsuńZ Amandą przyjaźniła się od szkoły średniej i od tamtego czasu los nie pozwalał im się rozdzielić. Co prawda na pierwszy rzut oka były całkowitymi przeciwieństwami i przyjaźń pomiędzy tą dwójką wydawała się wręcz irracjonalna, jednakże tak naprawdę dogadywały się bez słów. Ich relacja przyszła naturalnie, tak jakby to właśnie na siebie dotychczas czekały. Po prostu usiadły razem na pierwszych zajęciach, zerknęły na nauczyciela i obie w tym samym momencie wybuchnęły śmiechem. Nic więcej nie było trzeba. Później stały się praktycznie nierozłączne. Co prawda z biegiem lat ich przyjaźń odrobinę osłabła i obie kierowały się obecnie innymi zasadami, lecz w dalszym ciągu oddałyby za siebie życie i były w stanie oglądać ostatnie odcinki idiotycznych seriali, których ta druga nienawidziła.
Michela nie była pewna jak dała się wkręcić w ten wypad, ale właściwie nawet się nie dziwiła. Jej przyjaciółka miała zadziwiający dar przekonywania i potrafiła wszystko przekręcić tak, iż w ostateczności nie było szans na odmowę i trzeba było spełnić jej prośby. Tak więc, pomimo ogromnej chęci zostania w domu i oddania się najnowszej lekturze, siedziała na tylnym siedzeniu taksówki, próbując naciągnąć w magiczny sposób sukienkę, którą miała na sobie. Czuła się idiotycznie naga w rozkloszowanej granatowej sukience, która co prawda sięgała jej do kolan, ale jednocześnie odsłaniała całe plecy. To był kolejny pomysł Amandy, która twierdziła, iż nie chce odstawać w swojej bordowej miniówce… O wiele bardziej wolałaby mieć teraz na sobie jedną ze swoich spranych koszulek i dopasowane spodnie, ale czegóż nie robi się w imię przyjaźni?
Wreszcie stanęły przed drzwiami, a Amanda zapukała w nie energicznie. Ta dziewczyna miała zdecydowanie zbyt wielkie pokłady nagromadzonej energii, w przeciwieństwie do brunetki, która stała z boku i rozglądała się niepewnie dookoła, jakby się bała, że ktoś ją stąd zaraz wykopie. W głębi miała nawet nadzieję, że nikt im nie otworzy. Co prawda wątpiła, aby to powstrzymało jej przyjaciółkę, ale może wtedy udałoby jej się gdzieś czmychnąć? Nie chodziło o to, że nie chciała jej towarzyszyć i miała jakieś problemy z nawiązywaniem znajomości. Po prostu nie chciała ich nawiązywać z gwiazdorami rocka…
Co nieco wiedziała o chłopaku, z którym kręciła jej przyjaciółka. Tym razem na jej celowniku pojawił się gitarzysta jednego z popularniejszych obecnie zespołów. Amanda miała słabość do muzyków, więc nic dziwnego, że przez całą drogę wierciła się na siedzeniu z ekscytacji, która emanowała chyba z każdej komórki jej ciała. Ta jej energia była odrobinę dziwna, biorąc pod uwagę fakt, że blondynka spotykała się z wieloma facetami i w tym gronie znajdowali się również muzycy… Wątpiła, aby ten różnił się czymś od pozostałych. Amanda należała do kobiet, które szybko się zakochiwały i równie szybko odkochiwały. To była zresztą kolejna rzecz, która ich od siebie różniła. Mia w przeciwieństwie do przyjaciółki, była powściągliwa w uczuciach i rzadko odpowiadał na zaloty, jeżeli takowe się pojawiały. W dalszym ciągu wierzyła w wielką miłość, bajki o strzale Amora i inne tego typu historyjki. Poza tym w życiu nie umówiłaby się z gwiazdą rocka. Przyglądając się historią Amandy, dowiedziała się, iż z takimi mężczyznami zazwyczaj równają się problemy. Wybierasz muzyka, wybierasz kłopoty. Te dwie rzeczy były nieodłączne, a ona za bardzo ceniła swoje poukładane życie, by wskoczyć na taką niepewną zjeżdżalnię. Z pewnością skończyłaby ze złamanym sercem i jakimiś prawnymi potyczkami.
OdpowiedzUsuńGdy drzwi się otworzyły, miała ochotę przekląć, ale jedynie wzięła zrezygnowana wdech i dała się wciągnąć przyjaciółce do niewielkiego pomieszczenia. Zawiesiła wzrok na chłopaku, w którego Amanda intensywnie się wpatrywała i od razu wiedziała, iż stoi przed nią nie kto inny, a słynny Nick. Wymieniła się z nim uprzejmościami, posyłając mu przyjazny uśmiech i z ulgą stwierdzając, że pomimo jej wcześniejszych założeń, nie roztaczał wokół siebie gwiazdorskiej aury. Wydawał się całkiem miły, jeżeli w ogóle można to ocenić po trzydziestu sekundach znajomości.
Zamrugała powiekami, skupiając spojrzenie, na chłopaku, który się do niej zwrócił. Na chwilę się wyłączyła i pozwoliła, by jej umysł powędrował zbyt daleko. Takie błądzenie myślami czasami jej się zdarzało, w szczególności w sytuacji, gdy czuła się niekomfortowo i nieswojo. Nawet nie wiedziała jak powinna się zachować. Nie była ich fanką, więc jej serce nie wybijało szaleńczego rytmu z powodu ich obecności, jednakże w dalszym ciągu odczuwała pewność siebie, jaka z nich biła i odrobinę ją to przytłaczała, a chłopak, który stał obok niej, miał chyba na drugie imię „pewność siebie”. Przynajmniej tyle wyczytała z jego spojrzenia. A może po prostu każda gwiazda tak miała?
– Mia. – odparła krótko, ponieważ była niemal pewna, iż niespecjalnie go to obchodziło. Zapewne powinna coś jeszcze dodać albo chociaż zapytać jak on ma na imię, ale zamiast tego, wpatrywała się w jego oczy, które miały interesujący odcień brązu. Ni to ciemne, ni to jasne…
Gdy tak lustrował ją od góry do dołu, przeklinała swoją przyjaciółkę za to, że kazała jej spiąć część włosów, ponieważ teraz nie mogła spuścić głowy i sprawić by ciemne fale przysłoniły rumieńce, które paliły jej policzki. W takich chwilach czuła się jak robak pod mikroskopem. W dodatku nagi… Poza tym odrobinę irytowały ją takie gesty. Sprawiały, że nie wiedziała jak powinna się zachować i miała ochotę przestępować z nogi na nogę, a w dodatku czuła się uprzedmiotowiona. To był jeden z tych sygnałów, który mówił, że od takich facetów powinna trzymać się z daleka. Ona nie była dla nich, a oni nie byli dla niej.
OdpowiedzUsuńZ wahaniem uścisnęła jego dłoń, szybko wyswobadzając rękę, jakby obawiała się, że chłopak zaraz porazi ją prądem albo zrobi coś jeszcze straszniejszego. Lars nie był typem spokojnego faceta, który nie zauważa sławy, jaka się wokół niego kręci. Taki był raczej Nick. Wokalista był raczej typem, który doskonale znał swoją wartość i wiedział jaki szum potrafi wywołać swoją obecność. Zastanawiała się, czy kiedykolwiek spotkał się z odmową. Jeżeli nie, to cóż, dzisiaj miało się to zmienić, bo zamierzała z każdą chwilą zwiększać dystans między nimi. Tłumaczyła to sobie zachowaniem ostrożności, ale chciała być pewna, że sama nie popełni jakiegoś głupstwa, bo niechętnie zdała sobie sprawę, iż te jego oczy hipnotyzowały ją coraz bardziej, a w jej umyśle pojawiały się niechciane myśli.
– Nie śpię. – odparła oburzona, mrugając powiekami, by obudzić się z transu wywołanego jego spojrzeniem. Od dziecka miała bujną wyobraźnię, a jej umysł potrafił wyłączyć się w jednej sekundzie i przenieść ją do nieistniejącego świata, pełnego miłości, kwiatków i jednorożców. Dlatego właśnie uwielbiała czytać książki i zdecydowała się na pracę w szkolnej bibliotece.
– W takim razie przypuszczam, że niebawem wypuścicie kilka łzawych kawałków. – stwierdziła, przyglądając się parze, która w obecnej chwili była kompletnie zatracona w sobie, tak jakby w jednej sekundzie zapomnieli o całym bożym świecie.
Amanda miała w sobie naturalny wdzięk i charyzmę, a te dwie cechy idealnie sprawdzały się w kwestii facetów. Dzięki temu bez trudu owijała ich sobie wokół małego palca. Była w stanie omamić nawet najlepszych graczy, a później po prostu łamać im serca. Toteż zapewne nie będzie miała problemów z rockowym gitarzystą.
– Am koniec końców i tak złamie mu serce. – dodała, tłumacząc tym samym swoją wcześniej wypowiedź i odwracając wzrok od zajętej sobą pary, przenosząc spojrzenie na wokalistę.
Oczywiście, mogła się mylić i z tego przelotnego romansu narodzi się jakaś wielka miłość, która będzie niszczyła wszystko na swojej drodze, jednakże w głębi w to wątpiła. Znała swoją przyjaciółkę od lat i wiedziała jak blondynka podchodzi do życia oraz dłuższych związków. Twierdziła, że zamierza spróbować wszystkich smaków, nim zdecyduje się na jeden, o ile w ogóle taki moment kiedykolwiek nastąpi.
Rozejrzała się po zapleczu, zatrzymując na chwilę wzrok na każdym przedmiocie, który ją zainteresował. – Nie nudzi cię takie życie? – zapytała w końcu, podchodząc do gitary, wiszącej spokojnie na statywie, bo chyba tak to się właśnie nazywało.
Na pierwszy rzut oka nie było tego widać, ale w gruncie rzeczy Mia była upartą osóbką i była taka od dziecka. Odziedziczyła tę cechę po ojcu, który nigdy się nie poddawał i zawsze parł przed siebie. Przeskakiwał kłody, które rzucało mu pod nogi życie, a nawet jeśli zdarzyło mu się przewrócić, po prostu wstawał, otrzepywał kolana i szedł dalej. W życiu starała się postępować tak samo. Nawet gdy nie miała sił się podnieść, przypominała sobie o rzeczach, które ją uszczęśliwiają i powodach, przez które codziennie wstaje z łóżka. Jednakże nigdy nie uznawała zasady, która mówiła o tym, iż do celu należy dążyć po trupach. Od zawsze zwracała uwagę na innych. Może miała zbyt wielkie serce i czasami przez to była odrobinę naiwna, ale nie potrafiłaby skrzywdzić kogoś jedynie ze względu na samolubne pobudki. Dlatego też nie popierała poczynań swojej przyjaciółki, jednakże obiektywnie na to patrząc, Amanda nie oszukiwała tych facetów. Z początku naprawdę traciła dla nich głowę, lecz koniec końców jej uczucia względem nich się wypalały.
OdpowiedzUsuńWzruszyła jedynie ramionami, ale nic nie odpowiedziała. Miał trochę racji, lubiła smutne kawałki, w szczególności, gdy trafił się jakiś ponury dzień. Jednakże przepadała również za piosenkami, które opowiadały o szczęśliwej miłości, o dniu spędzonym z przyjaciółmi, o przygodzie życia… Właśnie takie piosenki potrafiły poprawić jej humor, podnieść ją na duchu i wywołać uśmiech na jej twarzy. Musiała jednak przyznać, że do duszy człowieka najbardziej przemawiały łzawe kawałki. Ludzie odnajdywali w nich cząstkę siebie i się z nią utożsamiali. Dzięki temu lepiej rozumieli utwór i trafiał do listy ich ulubionych melodii.
– Moim zdaniem niespodzianki nie są jednoznaczne z brakiem nudy. Poza tym zastanów się, twoje życie w pewnym sensie jednak jest monotonne. Ciągle się przeprowadzasz, ciągle słyszysz ten sam krzyk fanek zlewający się w jedno, ciągle oślepiają cię światła scen… – urwała, ponieważ w tym samym momencie chciała na niego zerknąć i zdała sobie sprawę z tego, jak minimalna dzieli ich odległość. Jej ciało jakby nagle podłączone do prądu, odżyło i jakaś jej cząstka chciała znaleźć się jeszcze bliżej niego. Niestety nie mogła się temu dziwić. Lars był przystojny i jak przystało na zdrową, młodą kobietę, jej ciało po prostu na niego reagowało. Na szczęście umysł być rozsądniejszy i chcąc jakoś umknąć od jego obezwładniającej aury, zrobiła krok do przodu, przesuwając opuszkami palców po zadbanym instrumencie.
Kiedyś grała na gitarze, ale nigdy nie poczuła niezwykłego pociągu do muzyki. Granie było jedynie sposobem na zabicie czasu, czasami może wyrzuceniem z siebie kłębiących się emocji, jednak z czasem zamieniło się jedynie w mgliste wspomnienie.
Ją wychowano inaczej. Urodziła się w pełnej, kochającej rodzinie i od początku była otoczona miłością. Co prawda zdarzały się trudności, które pojawiają się w każdej rodzinie, jednakże zawsze udawało im się przez nie przebrnąć i wychodzili z nich mocniejsi oraz wzbogaceni o nowe doświadczenia. Od dziecka też wpajano w nią wiele zasad. Rodzice chcieli, aby wyrosła na mądrą i wrażliwą kobietę, która ma na uwadze innych i potrafi postawić się w ich sytuacji. W dużej mierze chyba im się to udało, ponieważ zawsze zważała na innych. Oczywiście, była tylko człowiekiem i negatywizm zdarzał jej się tak jak chyba każdemu. Miała wrogów i miała przyjaciół. Tych pierwszych unikała jak ognia, nie chcąc wchodzić im w drogę, a za tych drugich była gotowa wskoczyć w ogień.
OdpowiedzUsuń– Pracuję w szkole i w restauracji. Niestety nie potrafię roztopić serc nastolatek jednym oddechem, a utrzymać się jakoś muszę. – odpowiedziała, posyłając mu lekki uśmiech.
Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, iż w jego oczach jej życie jest niesamowicie nudne, ale jej to nie przeszkadzało. Lubiła swoją pracę, nawet jeżeli często bywała monotonna. Uwielbiała kontakt z dziećmi, chciała zachęcać ich do czytania i rozwijać ich wyobraźnię, dyskutować nad książkami i poznawać ich młodzieńczy punkt widzenia, który czasami bywał ciekawszy niżeli interpretacja dorosłego człowieka. Jednakże liczyła, że niebawem będzie mogła wreszcie stanąć przed tablicą i po prostu zająć się tym do czego przez ostatnie lata się przygotowała. Z natury była dosyć nieśmiała, aczkolwiek przy dzieciach ta cecha jakby rozpływała się w powietrzu, sprawiały, że rozkwitała i nie potrafiła przestać się uśmiechać. Była niemal pewna, że nie pożałuje swojej decyzji w kwestii doboru pracy. Nauczanie i praca z dziećmi było czymś do czego chyba została stworzona. Przynajmniej tak właśnie czuła.
– Nie zamierzałam. – odparła prędko, przenosząc na niego spojrzenie i przyglądając się jego poczynaniom. Prędzej zapadłaby się pod ziemię, niżeli zagrała przed profesjonalnym zespołem. W dodatku po tak długiej przerwie. Jej palce już dawno odzwyczaiły się od strun i nie była pewna, czy pamięta nawet jak powinna trzymać ten instrument.
– Wszystkie dziewczyny zapraszasz na kanapę, grasz dla nich jakiś miłosny utwór, a później ona padają u twoich stóp? Muszę cię rozczarować, twoja muzyka na mnie nie działa. – stwierdziła, krzyżując ramiona na piersi i w dalszym ciągu mu się przyglądając. Przekomarzała się z nim, ale jednocześnie z uwagi na niepewne reakcje swojego ciała, wolała zachować odpowiednią odległość. Tak na wszelki wypadek.
Zmarszczyła brwi, nie bardzo rozumiejąc co dokładnie miał na myśli. Czym z wyglądu mogła różnić się stereotypowa nauczycielka od takiej z powołania? Pewnie mogła stwierdzić, że tak naprawdę nie miał prawdziwego wglądu w sytuację, by móc ją szczerze ocenić, ponieważ obecnie nie wyglądała jak prawdziwa wersja siebie. Na co dzień nie nosiła takich ciuchów, często stawiała na wygodę, a z pewnością nie przepadała za ciuchami, które więcej odkrywały, niżeli zakrywały. Nie wspominając już o tym, że ta sukienka nie należała nawet do niej. Nie miała takich ciuchów w szafie, ponieważ najzwyczajniej w świecie nie czuła takiej potrzeby. Akurat tę kreację pożyczyła jej Amanda, a precyzyjniej rzecz ujmując – praktycznie siłą ją w nią ubrała.
OdpowiedzUsuńZ pewnością nie zamierzała iść z nim do łóżka. Musiała przyznać, że ją pociągał, w fizyczny sposób rzecz jasna. Aczkolwiek nie była typem dziewczyny na jedną noc. Nie sypiała z byle kim i byle gdzie. Dla niej seks był równoznaczny z uczuciami. Te dwie rzeczy w jej przypadku zawsze szły w parze. Nie potrafiłaby przespać się z kimś, wiedząc, że ten ktoś po prostu się ubierze i pójdzie w swoją stronę. To byłoby wbrew jej naturze i wszystkim zasadą, którymi kierowała się w życiu. Poza tym wątpiła, aby Lars miał ją na celowniku i za wszelką cenę zamierzał zaciągnąć ją do łóżka. Wystarczyło, że skinie palcem, a przed nim pojawiłby się tuzin dziewczyn, zapewne już rozebranych. Dla nich nie musiałby się nawet wysilać.
– Faktycznie, jestem przesadnie ubrana. Następnym razem przyjdę w bieliźnie, żeby zachować przynajmniej pozory. – stwierdziła z rozbawieniem. Tak z pewnością nie wyglądała, jak typowa fanka. Powinna mieć na sobie koszulkę z ich napisem albo przynajmniej na ręce namazać sobie imię jednego z członków zespołu, jednakże tak naprawdę nie chciała tu być. Takie koncerty nie były dla niej. Wolałaby zostać w domu, niżeli ściskać się w tłumie krzyczących i piszczących fanek, chcących dostać się jak najbliżej sceny.
– Przecież się nie boję i wiem jak się gra. Zaczęłam, gdy miałam trzynaście lat, więc nie potrzebuję prywatnego nauczyciela. Nawet tak legendarnego, jak Lars Holt. – odparła przekornie, przyglądając mu się uważnie i bijąc się z myślami. Wreszcie jednak cicho westchnęła i podeszła do kanapy, zgarniając od niego instrument i siadając po drugiej stronie, jakby się bała, że zaraz ją ugryzie.
Była jedną z tych osób, które często nie potrafiły odmówić, gdy ktoś rzucał im wyzwanie. Czasami też lubiła udowadniać innym, że są w błędzie. Jej ojciec miał nawet określenie na takie zachowanie. Twierdził, że to po nim córka odziedziczyła cechę, która zachęcała ją do tego, by utrzeć komuś nosa.
– Mogłabym też być dobrze maskującą się dziennikarką. Nie zdziw się jeśli jutro przeczytasz o sobie w brukowcu. – stwierdziła, ponieważ nie chciała przyznawać, że niesamowicie dobrze ją odczytał. Jak na faceta był niezwykle spostrzegawczy i tym bardziej obawiała się, że dostrzeże jakiekolwiek niechciane reakcje jej ciała.
OdpowiedzUsuńLubiła obserwować ludzi, domyślać się jaką historię kryją pod szczęśliwym, depresyjnym albo zamyślonym spojrzeniem. Każdy z nich ukrywał coś innego, a każdy scenariusz był jedyny w swoim rodzaju. Uwielbiała się im przyglądać, tym momentom, gdy pędzili na jakieś spotkanie albo spacerowali z psem, jakby nic się nie liczyło. Jednakże nie lubiła, gdy ktoś przyglądał się jej. Wtedy czuła się jak ktoś nagi postawiony w sam środek tłumu.
Zgodnie z jego poleceniem, zerknęła na gitarzystę i spięła się jeszcze bardziej. Naprawdę zamierzała za chwilę zagrać przed chłopakiem, który chyba urodził się z gitarą w ręku? Gdyby nazwała to zażenowaniem roku, byłoby to spore niedopowiedzenie. Miała pewność, że jak coś pójdzie źle, będzie chciała zapaść się pod ziemię, ale wiedziała też, że tego nie zrobi. W gruncie rzeczy potrafiła wykazać swoją mocną stronę, a nawet przyznać się do porażki. Nie przepadała za tym, jak każdy człowiek zresztą, jednakże była w stanie nastawić drugi policzek.
Skupiała się na instrumencie, który miała w dłoniach, zastanawiając się jak to się stało, że niegdyś nie potrafiła spędzić dnia bez zagrania choćby jednego utworu, a teraz gitara wydawała się w jej rękach taka obca. Zrozumiała jak bardzo zmieniła się od tamtego czasu, jak wiele różniło ją od dziewczyny z San Angelo. Mimo wszystko w głębi dalej była tą samą osobą, po prostu kilka aspektów życia uległo zmianie, tak jak to bywa przy dorastaniu.
Słysząc jego pytanie, uniosła spojrzenie, mrużąc groźnie oczy, że dała się zmanipulować, w konsekwencji czego musiała za chwilę zagrać przed zespołem ze szczytów list ostatnich przebojów. Jednakże z drugiej strony nie zamierzała rezygnować i dać mu jakiś powód do satysfakcji. Miał w sobie za dużo pychy i zbyt duże ego, nie potrzebował dopieszczenia. A ona z pewnością nie potrzebowała jego lekcji. Była nawet ciekawa ilu dziewczyną zaproponował taki trik.
Westchnęła wreszcie i spuściła wzrok. Nie potrafiła sobie przypomnieć teraz żadnej piosenki, którą znałaby wystarczająco dobrze, by zagrać ją poprawnie, dlatego zdecydowała się na swój własny utwór, który napisała bardzo dawno temu, ale był jednym z lepszych, jakie kiedykolwiek stworzyła. No i jako jedyny był zrobiony od początku do końca, ponieważ większość kawałków, które pisała podczas swojego „twórczego okresu”, kończyły się maksymalnie w połowie.
Wzięła kolejny wdech i ustawiła palce. Pewnie, gdyby Lars tak się w nią nie wpatrywał, poszłoby trochę lepiej, ale cóż, na to akurat wpływu nie miała, więc po prostu zaczęła grać. Początek niestety nie poszedł tak jak sobie zaplanowała, a jej palce faktycznie odzwyczaiły się od strun. Przeklęła cicho pod nosem, co zdarzało jej się naprawdę rzadko.
– Nawet nie komentuj, bo wsadzę ci tę gitarę tam, gdzie światło nie dochodzi. – zagroziła, nim zdążył się odezwać. Kolejny wdech i kolejna próba. Tym razem skupiła się tylko na melodii. Odsunęła od siebie otoczenia i pozwoliła, by jej umysł, tak jak zwykle w stresujących momentach, po prostu się wyłączył. Przymknęła oczy i przypomniała sobie chwilę, gdy siedziała na łóżku z gitarą, pisząc ten kawałek. Nie był tylko pustą melodią, wtedy wyraziła w nim swoje emocje i przeżycia, radosne i smutne wspomnienia.
Fakt, iż chłopak praktycznie na każdym kroku chwalił siebie i swoją kapelę, oczywiście nie umknął jej uwadze, ale ani razu tego nie skomentowała. Sama nie należała do osób, które lubiły się chwalić. Co prawda zależało jej na dumie rodziców i najbliższych, ale tylko wtedy, gdy oni sami dostrzegali jakieś jej osiągnięcia. Osobiście nie wytykała wszystkiego co zrobiła choćby w połowie dobrze, palcami. Poza tym była zdania, iż zawsze daleko jej do ideału. Zastanawiała się nawet, czy może przypadkiem chłopak tak notorycznie podkreśla swoje osiągnięcia, ponieważ sam w sobie chce obudzić dumę? A może po prostu zależało mu na tym, by wszyscy wkoło go wielbili i całowali ziemię, po której stąpał? Nie była pewna, dlaczego się nad tym zastanawiała i co ją obchodziło jaką pokrętną logiką kierował się ten chłopak. Po prostu te zagwozdki same pojawiały się w jej umyśle i nie mogła ich wyłączyć. Nie chciała tego przyznać, ale w jakiś dziwny sposób ją intrygował. Jednocześnie odrobinę ją irytował, tą swoją arogancką postawą i przekonaniem o własnej doskonałości, jednakże jednocześnie w jego oczach czaiło się coś, co pozwalało jej wierzyć, że pod tą powłoką kryło się coś więcej. Rzecz jasna dopuszczała do siebie myśli, że jest w błędzie. Zawsze doszukiwała się w ludziach tego, co najlepsze, choć ojciec wiele razy powtarzał, iż niektórzy nie zawsze mogą obdarowywać innych dobrem, a czasami niosą za sobą jedynie zło, pustke i zniszczenie.
OdpowiedzUsuńWywróciła jedynie oczami na jego komentarz, po czym ponownie skupiła się na instrumencie. Chyba faktycznie wolałaby, nie dostawać jakichś zgłoszeń do zapłaty. Dotychczas nie dostała nawet mandatu i wolała, aby tak pozostało. Potyczki z prawem z pewnością nie zaliczały się do rzeczy, które powinna zrobić przed śmiercią. W swoim życiu styczność z policją miała dosłownie kilka razy, a praktycznie wszystkie dotyczyły obowiązkowych lekcji w szkole, gdzie opowiadano o skutkach zażywania narkotyków, uczono jak bronic się przed napastnikiem i tego typu rzeczy. Na posterunku była tylko raz, gdy zeznawała w sprawie zaginięcia koleżanki, która znalazła się tydzień później i okazało się, że dziewczyna po prostu uciekła ze swoim ówczesnym chłopakiem. Tak więc zrezygnowała z zaatakowania piosenkarza gitarą, ale stwierdziła, że w pobliżu znajduje się o wiele więcej tanich rzeczy, którymi mogłaby w niego rzucić…
Całkowicie oddała się piosence, pozwalając by utwór po prostu pociągnął ją za sobą w miejsca, o których dawno zapomniała. W pewnym momencie zapomniała się na tyle, iż zaczęła cicho nucić pod nosem fragment tekstu, który ułożyła do tej melodii. Na szczęście w miarę się otrząsnęła i zacisnęła usta lekko się rumieniąc i licząc, że chłopak nie zwrócił na to uwagi. Muzyka jednak szybko znowu ją rozluźniła, jednak tym razem pilnowała się, by przypadkiem nie otworzyć ust. Gdy utwór dobiegł końca, poczuła pewny smutek, a jednocześnie miała ochotę uśmiechać się szeroko, ponieważ muzyka wyzwalała w niej uczucie wolności i beztroski, a tego od dawna jej brakowało.
O bliskości Larsa zdała sobie sprawę, dopiero gdy chwycił jej dłoń. Wtedy uniosła głowę i uświadomiła sobie, że teraz dzieliła ich naprawdę minimalna przestrzeń. Powinna się odsunąć, ale skończyłoby się to prawdopodobnie upadkiem z kanapy. Poza tym tak naprawdę nie mogła zmusić swojego ciała do zwiększenia dystansu. Mimowolnie zatrzymała wzrok na jego ustach, a jej ciało przeszyła fala ciepła, która rozbudziła jej zmysły.
– Nie wierzę, Michela grała! Ostatni raz grałaś chyba parę lat temu na sylwestrowej imprezie… – głos przyjaciółki, przebił się przez jej zamglony umysł, a ona odchrząknęła i minimalnie się odsunęła, tak jakby robiła coś niewłaściwego i zerknęła na Amandę.
– Ta, chyba tak… – odparła, ostatni raz zerkając na gitarę, po czym szybko oddała ją chłopakowi. – Gdzie twoja randka? – zapytała, chcąc w jakiś sposób odsunąć temat od siebie i jednocześnie mieć chwilą na okiełznanie sprzecznych emocji.
– Musi się przygotować, a ja musiałam sprawdzić, czy przypadkiem nie mam omamów słuchowych. – odparła prędko, uśmiechając się od ucha do ucha. – Jak ci się udało ją do tego namówić? Przyznaj się, przedstawiła się jako Mia czy Michela? – zapytała Am, tym razem zwracając się do Larsa. Cóż, jej przyjaciółka była energicznym typem i ciężko było za nią nadążyć, więc brunetka już dawno przestała próbować.
Usuń[ Wybaczysz mi tę małą przerwę? Miałam chwilowy urlop od pisania, ale już nawracam się na regularny tryb. ]