LAUREN SWEENSON WHITMAN (może wkrotce LEMAIRE)
28 lat
Nogi odmówiły jej posłuszeństwa w wyniku 'wypadku' spowodowanego przez jej wkrótce byłego męża
Depresja, do której za nic w świecie nie chce się przyznać
A przecież miało być tak idealnie. Wasze życie miało przypominać najpiękniejszą z bajek, a żadna troska nie miała prawa w nie ingerować. Dlaczego więc znaleźliście się w momencie, w którym wydajecie się sobie zupełnie obcy? Nie tak to wszystko powinno wyglądać, prawda?
Wiesz, że powinnaś walczyć, lecz całkowicie opadasz z jakichkolwiek sił. Jakby wewnątrz ciebie znajdowała się wielka czarna dziura pozbawiająca cię wszelkich emocji, wrażeń i energii. Jakbyś była tylko wegetującym organizmem nie posiadającym nadziei na przyszłość. Bo czy może istnieć dla ciebie jutro, skoro nie potrafisz wytrzymać dnia dzisiejszego? Pozostaje ci tylko obietnica. I on - jedyny czynnik podtrzymujący cię przy życiu. Masz czasami wrażenie, że jest niczym tlen, pozwala ci oddychać. Walcz, droga Lauren, bo nie tak ma zakończyć się twoja historia.
28 lat
Nogi odmówiły jej posłuszeństwa w wyniku 'wypadku' spowodowanego przez jej wkrótce byłego męża
Depresja, do której za nic w świecie nie chce się przyznać
A przecież miało być tak idealnie. Wasze życie miało przypominać najpiękniejszą z bajek, a żadna troska nie miała prawa w nie ingerować. Dlaczego więc znaleźliście się w momencie, w którym wydajecie się sobie zupełnie obcy? Nie tak to wszystko powinno wyglądać, prawda?
Wiesz, że powinnaś walczyć, lecz całkowicie opadasz z jakichkolwiek sił. Jakby wewnątrz ciebie znajdowała się wielka czarna dziura pozbawiająca cię wszelkich emocji, wrażeń i energii. Jakbyś była tylko wegetującym organizmem nie posiadającym nadziei na przyszłość. Bo czy może istnieć dla ciebie jutro, skoro nie potrafisz wytrzymać dnia dzisiejszego? Pozostaje ci tylko obietnica. I on - jedyny czynnik podtrzymujący cię przy życiu. Masz czasami wrażenie, że jest niczym tlen, pozwala ci oddychać. Walcz, droga Lauren, bo nie tak ma zakończyć się twoja historia.
[ haha, bo zakwasy się uaktywniają nawet po jakimś czasie haha :D tym razem zatrzymało mnie świąteczne sprzątanie. Zaplanowałam sobie gruntowne mycie kuchni i musiałam to zrobić. haha :D no cóż i oni też musieli się w końcu pokłócić. ]
OdpowiedzUsuńGabriel, w duchu cieszył się, że za chwilę musi wyjść do pracy. Będą mieli okazję do tego, by od siebie odpocząć. Chyba tego potrzebowali, skoro teraz skakali sobie do gardeł.
Nie chciał tego. Nie chciał tej kłótni, jednak wyszło jak wyszło i może coś w kńcu dotrze do Lauren i kobieta się za siebie weźmie, bo inaczej on nie widział dla nich przyszłości. Nie mogło być tak dalej, bo on sam zaczynał się strasznie męczyć.
- Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi, więc bardzo cię proszę nie przekręcaj moich słów. - Odpowiedział jej, patrząc na nią ze złością. - Weź się za siebie Lauren. Zacznij brać na poważnie rehabilitację. I mnie też, bo w chwili obecnej kompletnie nie mogę cię zrozumieć. - Dodał jeszcze, zanim wszedł ponownie do domu.
Zrezygnował ze śniadania. Minął je z obojętną miną. Wziął szybki prysznic i równie szybko się ubrał, po czym bez pożegnania opuścił mieszkanie i pojechał do pracy.
[ hehe, nie no ja dziś na obiad sobie zamówiłam kebaba w cieście od pizzy xd nie chce mi się gotować. Mam lenia totalnego. Nie no ja też nie szaleję, ale skoro już siedzę w chałupie to coś porobić trzeba, bo jak w końcu zacznę pracować to znów nie będę miała na to czasu :)]
OdpowiedzUsuńGabriel był wściekły i wściekły chodził w pracy, przynajmniej przez pierwszy dzień. Cały czas myślał o tym, co wydarzyło się między nim a Lauren, ale wiedział, że to było konieczne.
Rudowłosa potrzebowała silnego wstrząsu, skoro wsparcie, które jej dawał nie pomagało. Może czasami trochę za bardzo się z nią cackał i to był błąd.
Trzy dni minęły szybko, choć w kompletnej ciszy. Nie odzywał się do Lauren ani słowem, ale i ona do niego ani razu nie zadzwoniła, ani nie pisała. Stęsknił się za nią, ale najwidoczniej ta przerwa właśnie mu to uświadomiła.
Wrócił do domu we wtorkowe popołudnie. Był zmęczony. Na oddziale działo się tyle, że nawet nie wiedział jak się nazywa.
Wszedł cicho do mieszkania od razu zdejmując z siebie marynarkę i buty. Wszedł z teczką do salonu i odłożył ją na stolik, a sam usiadł na kanapie, by choć na chwilę zamknąć oczy. Nawet nie sprawdził czy Lauren jest gdzieś w mieszkaniu.
[ w sumie rzadko kiedy można dostać gdzieś takiego prawdziwego kebaba :D ja żeby sobie zrównoważyć to śmieciowe żarcie dzisiaj to zjadłam jabłko i banana:d zawsze to zdrowiej haha :)okey nie ma problemu :) ]
OdpowiedzUsuńGabriel miał nadzieję, że przez te trzy dni coś jednak do Lauren dotarło. Że wzięła sobie do serca wszystko to, co jej powiedział, bo sam nie wiedział ile jeszcze byłby w stanie wytrzymać.
Kochał ją, kochał całym sercem, ale po prostu najzwyczajniej w świecie stracił całą cierpliwość.
Lemaire nawet nie zauważył, kiedy zasnął. Był szalenie wyczerpany i nie miał siły kompletnie na nic. Dopiero dźwięk otwieranych drzwi wyrwał go z drzemki. Nadal miał zamknięte oczy, ale doskonale usłyszał to, co powiedziała mu Lauren.
- Cieszę się. - Odezwał się w końcu cicho, otwierając oczy. - Nadal uważasz, że nic ci nie jest i nie potrzebujesz pomocy specjalisty?
[ To dobrze, ja sobie w tym czasie, kiedy Cię nie było ogarnęłam chałupkę, bo jak na złość mało kto mi dzisiaj odpisywał i się nudziłam jak mops :/]
OdpowiedzUsuńBył z niej dumny, choć tak naprawdę nie okazał tego po sobie. Zrobiła to, jednak to zrobiła i teraz już jej wierzył.
Gabriel miał nadzieję, że wizyta u specjalisty jej pomoże, że teraz już będzie lepiej, bo ostatnia rzecz jakiej chciał to rozstanie, albo tkwienie w tej dziwnej sytuacji, w której znajdowali się w chwili obecnej. A marzył o tym, że było tak jak wcześniej. Żeby w końcu przestali się kłócić, nie odzywać się do siebie i mieć te cholerne ciche dni. Jemu te trzy ostatnie w zupełności wystarczyły.
- To, że poszłaś do psychologa, nie oznacza, że jesteś słaba. - Odezwał się do niej cicho, przecierając zaspane oczy dłonią. Ledwo poruszał powiekami, tak bardzo był zmęczony. - Czasami problemy są tak duże, że ciężko jest je samemu rozwiązać i wtedy pomaga w tym ktoś inny. Niemniej jednak, jestem z ciebie dumny. Naprawdę. - Dodał jeszcze, a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. - Wszystko się jeszcze ułoży, leki też nie będą na długo. Twoja kariera nie legła w gruzach, znajdziesz nową. - Westchnął cicho. - Jeśli przyłożysz się do rehabilitacji też będzie inaczej. - Kiedy zobaczył łzy na jej twarzy nie wytrzymywał. Przysunął się bliżej niej i objął ramieniem. - Nie płacz skarbie. Teraz będzie już tylko lepiej. A to co wtedy powiedziałem... nie jestem z tego dumny, ale naprawdę miałem dość.
Teraz już musiało być lepiej. Gabriel nie widział innej możliwości. Kochał Lauren, a ona kochała jego. Czuł, że od tej pory oboje będą walczyć o ten związek. Że od tej pory będzie już tylko lepiej. Może faktycznie ta kłótnia była im potrzeba do tego, by oczyścić atmosferę, by oboje zrozumieli, ile tak naprawdę dla siebie znaczą.
OdpowiedzUsuń- Wiem kochanie doskonale ile od siebie wymagasz i jak bardzo zależy ci na tym, by być najlepsza we wszystkim. - Odezwał się do niej, mocno ją do siebie przytulając. - Wiem, że to dla ciebie trudne, że tęsknisz za tym co miałaś kiedyś, ale ja w ciebie wierze słonko. Jeszcze będziesz taka jak kiedyś. Jeszcze będziesz we wszystkim najlepsza. - Dodał jeszcze, uśmiechając się do niej lekko.
Gabriel wierzył w to, że Lauren w końcu osiągnie to, czego chciała. Musiała tylko na nowo znaleźć sens w swoim życiu. Potrzebowała tylko na to trochę czasu.
- Nie stracisz mnie skarbie. Nigdzie się nie wybieram. zawsze będę przy tobie, tylko faktycznie chyba potrzebowalisy chwili oddechu. - Odezwał się po chwili, pochylajac się, by pocałować rudowłosa w usta.
Gabriel też przy Lauren zrozumiał dopiero, że to na nią czekał przez całe swoje życie. Była kobietą jego życia. jedyna która potrafiła go naprawdę uszczęśliwić. Oboje musieli walczyć o to, co mieli.
OdpowiedzUsuń- Dla mnie jesteś najlepsza i zawsze będziesz skarbie. - Odpowiedział jej z lekkim uśmiechem. - A co do twoich nóg to nadal wierzę, że wszystko będzie dobrze, i że niedługo odzyskasz w nich sprawność. - Dodał jeszcze, chociaż wiedział, że Lauren nie podziela w tej kwestii jego optymizmu.
- Oboje będziemy walczyć o to, co mamy. wszystko się ułoży i wiem, że ci na mnie zależy. po prostu miałem chyba jakieś niewielkie wątpliwości, kiedy tak mnie od siebie odsunęłas.- Przyznał się w końcu cicho, akie rudowłosa zarzuciła mu ramiona na szyję, przyciągnął ją mocno do siebie poglebiajac pocałunek. stęsknił się za nią i chciał nadrobić stracony czas.
[ Wybacz, odpłynęłam wczoraj w trakcie odświeżania maila haha :D tak czekałam na odpis :)]
OdpowiedzUsuńGabriel uśmiechnął się lekko do ukochanej, słysząc jej słowa. Wiedział doskonale, że Lauren nie wierzyła w to, że rehabilitacje coś jej dało, ale najważniejsze było to, że zaczynała się do nich przykładać. To było najważniejsze,bo tylko wtedy mogło to przynieść jakikolwiek skutek.
- Też ci o tym mówiłem to mnie nie słuchałaś. - Odezwał się do niej po chwili, śmiejąc się cicho. - Najważniejsze na tą chwilę jest to, żebyś była bardziej sprawna. Już teraz przecież wszelkie czynności przychodzą ci dużo łatwiej. - Dodał jeszcze z lekkim uśmiechem.
Gabriel wiedział, że jeszcze nie jest dobrze. Wiedział, że Lauren nadal podchodzi do tego wszystkiego tak samo jak wcześniej, ale jednak zaczęła walczyć i był z niej dumny.
- Kochanie, nie powinnaś tego robić. Jesteśmy parą, a pary się wspierają. Poza tym, rozmowa, zwykła rozmowa czasami pomaga, no ale już dobrze. - Odezwał się po jakimś czasie, kiedy oderwali się od siebie. - Poza tym, nawet jeśli nie chciałaś mnie tym obarczać to ja i tak się martwiłem. No i fakt, nie goliłem się przez trzy dni. W szpitalu nie było jakoś ku temu okazji. - Dodał jeszcze, śmiejąc się cicho.
[ Haha, czasem mi się zdarza posiedzieć dłużej, a że wczoraj jakoś wyjątkowo nie chciało mi się jeszcze spać o standardowej godzinie to pisałam xd]
OdpowiedzUsuńI dobrze, że ćwiczyła. Powinna to robić, jeśli kiedykolwiek chciała odzyskać sprawność w nogach. A skoro fizjoterapeutka twierdziła, że jest taka możliwość, to Lauren powinna była się tego trzymać i w to wierzyć. Ach, ta mało wierząca kobieta. Gabrielowi czasami aż ręce przez nią opadały.
- No nie mam, ale to nie znaczy, że się na tym chociaż trochę nie znam. - Odpowiedział jej, całując ją w czubek nosa. Cieszył się, że wszystko już było lepiej, że ich ostatnia kłótnia odeszła tak jakby w zapomnienie. Widział, że rudowłosej poprawił się humor, ale za bardzo się tym nie podniecał. W końcu wiedział, że w pełni zdrowie psychicznego jego ukochanej, powróci dopiero za jakiś czas.
- Trochę jestem głodny, to fakt. - Odezwał się po chwili cicho. - Ale nie przejmuj się kolacją. Mogę ją sobie odpuścić. Jestem tak zmęczony, że chyba nawet nie byłbym w stanie przeżuwać.
[ Haha, ja tam zawsze nieregularnie chodzę spać, kiedyś nawet mi się zdarzyło zasnąć koło 21:D]
OdpowiedzUsuńA Gabriel w to wierzył. Wierzył, że za jakiś czas jego kobieta stanie na nogi o własnych siłach i będzie jego dawną Lauren, tą w której się zakochał. Chociaż teraz ,w kwestii jego uczuć tak naprawdę nic się nie zmieniło.
Zaśmiał się tylko słysząc jej słowa.
- Ależ ty mnie podpuszczasz. - Odpowiedział jej tylko, dalej się śmiejąc. Ledwie już w sumie poruszał powiekami, ale jeszcze chwilę na rozmowę mogli poświęcić, skoro już zaczęli ze sobą normalnie rozmawiać.
- Tak, padam z nóg, więc marzę o kąpieli i ciepłym łóżeczku, mam nadzieję, że moją stronę wyrka też wygrzałaś.
[ haha, mi się czasami zdarza, szczególnie kiedy wstaję dość wcześnie i później chodzę cały dzień zmęczona, ale zazwyczaj właśnie o 23:00 sobie chodzę spać. ]
OdpowiedzUsuń- To nie są wymagania kochanie, po prostu pytam. - Odpowiedział jej, śmiejąc się cicho. - Poza tym, ja bym ci twoją stronę wygrzał, gdyby cię nie było. - Dodał jeszcze, przeciągając się mocno i podnosząc się z kanapy. - Wejdę pod prysznic, będzie szybciej. - Skierował się za Lauren do łazienki i tam zaczął się rozbierać, jednocześnie nalewając jej wody do wanny.
Pomógł kobiecie znaleźć się w środku, a sam skoczył pod prysznic.
[ okey, to miłej pracy :D ja sobie robię dzisiaj leniwy dzień w piżamce :D to może przeskoczmy do jakiegoś spotkania z przyjaciółmi Gabriela, Lauren go do tego namówi, czy coś, a potem przejdziemy do rozprawy Luke'a. A na sam koniec nóżki :)]
OdpowiedzUsuńGabriel poczekałby tyle ile byłoby trzeba. Chociaż on akurat, korzystając z prysznica był na wygranej pozycji, bo zawsze to było szybciej, niż siedzenie w wannie.
Wytarł się szybko, założył dół od piżamy i wrócił z Lauren do sypialni. Od razu wpakował się na swoje miejsce, zaraz wtulając się w rudowłosą. Cieszył się, że jednak nie wylądował w pokoju gościnnym, albo na kanapie w salonie.
- Dobranoc. Też cię kocham maleńka. - Wyszeptał, lekko całując w czoło, po czym zamknął oczy i nawet sam nie wiedział kiedy zasnął. Faktycznie, musiał być strasznie zmęczony.
[ Ja dopiero teraz odpaliłam komputer, bo trochę roboty miałam, więc wiesz. xd jeśli chodzi o rodziców Gabriela to w sumie mogą przyjechać w odwiedziny do syna. Nic nie wiedzą o rozwodzie, więc byliby nieco zdziwieni. To byłby dla nich niezły szok xd]
OdpowiedzUsuńWszystko zaczynało powoli wracać do normy. Tak przynajmniej wydawało się Gabrielowi. Lauren dalej chodziła na terapię, nadal poddawała się rehabilitacjom i widać było, że powoli, powoli pojawiały się jakieś efekty.
Ich kłótnia też już poszła w niepamięć. Teraz między nimi znów było jak na początku, ale rudowłosa częściej teraz rozmawiała z narzeczonym, co go bardzo cieszyło.
Tego dnia, faktycznie nie musiał iść do pracy, więc spał w najlepsze. Na wieczór miał zaplanowane tylko spotkanie z kilkoma znajomymi. Umówił się z nimi po usilnych namowach Lauren, która chyba zauważyła, jak bardzo brakuje mu przyjaciół.
Wbrew pozorom obudził się chwilę po narzeczonej. Leżał jeszcze jednak z zamkniętymi oczami, nie bardzo chcąc się budzić.
Wyczuł, że rudowłosa się porusza, więc otworzył oczy i spojrzał na nią uważniej.
- Która godzina kochanie? - Zapytał cicho, lekko zachrypniętym jeszcze głosem.
[ oj to faktycznie, ale poradzisz sobie, także spokojnie :) dobry pomysł, to może wciśnijmy te jego urodziny jakoś po spotkaniu ze znajomymi, a przed rozprawą z Luke'm.]
OdpowiedzUsuńGabriel doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że spotkanie z jego przyjaciółmi nie będzie należało do najłatwiejszych. Mieli w końcu spotkać się w takim gronie, po raz pierwszy od rozwodu bez Lemaire'a, co oznaczało brak obecności Marie, ale za to towarzystwo Lauren.
Gabriel chciał, żeby jego przyjaciele, zaakceptowali jego narzeczoną. Było to dla niego ważne. Marie pewnie i tak przedstawiła im swoja wersję wydarzeń, więc teraz przyszła pora na niego.
Przeciągnął się jeszcze bardziej, kiedy poczuł, jak Lauren najpierw pocałowała go w policzek, a potem starała się poprawić jego rozczochrane włosy. Musiał iść w końcu do fryzjera, bo ostatnio troszeczkę się zapuścił.
- Może w czymś ci pomóc kochanie? - Zapytał, otwierając szerzej oczy i spoglądając na rudowłosą. - Wiesz na pewno, że nie musisz robić wszystkiego sama.
[ też zawsze lubiłam biologię xd nie no przecież to miało być tak, że najpierw miała być rozprawa o to, że Lauren potrącił, a później dopiero mieli go zabić za te jakieś tam interesy z mafią, przez co Lauren zostanie wdową haha :d]
OdpowiedzUsuńDla Gabriela to dzisiejsze spotkanie było pewnego rodzaju testem, który miał zamiar przeprowadzić na swoich przyjaciołach. Chciał sprawdzić, czy faktycznie znajomi posłuchali opowieści Marie, czy raczej będą bardziej rozsądni i wysłuchają również Gabriela.
Lemiare nie chciał, żeby Lauren musiała potem cierpieć na takim spotkaniu. Chciał, by ją zaakceptowali. W końcu była jego narzeczoną, a przyjaciele powinni byli wiedzieć, że o tej pory Gabriel będzie przychodził na spotkania właśnie z nią.
Mężczyzna objął ramieniem rudowłosą, kiedy się do niego przytuliła i lekko pocałował ją w czubek głowy.
- Bardzo się cieszę skarbie. - Odpowiedział jej szczerze. - Może w końcu uda ci się rozkręcić tą swoją firmę, albo zacząć od nowa przygotowywać przyjęcia. - Dodał jeszcze.
Gabriel liczył, że właśnie tak będzie. Wiedział, że praca pomogłaby Lauren wyrwać się z depresji i stanu w jakim znajdowała się w chwili obecnej.
[ chyba coś pokićkałam przy wcześniejszym komentarzu xd nie, no rozprawę wygrają, Luke pójdzie siedzieć, tam go kropną i będzie święty spokój xd pogrzeb można zorganizować, ale pewnie i tak by na niego oboje nie poszli xd]
OdpowiedzUsuńGabriel chciał dla Lauren wszystkiego co najlepsze. Chciał, by spełnia się również zawodowo, bo wtedy znów miałaby pewność, że jest najlepsza. Chciał, żeby odzyskała wiarę w siebie i w swoje możliwości. A własna firma dałaby jej taką możliwość.
W organizowaniu wszelkiego rodzaju przyjęć Lauren była naprawdę dobra, Gabriel doskonale o tym wiedział, więc założenie firmy nie byłoby wcale takim głupim pomysłem. Robiłaby to, co kochała i jeszcze osiągała z tego dochody.
- Oczywiście, że tak. - Pocałował Lauren w policzek. - Zawsze warto spróbować. Początki pewnie będą trudne, chociaż nie sądzę, by w twoim przypadku tak było. Ludzie wiedzą co potrafisz i nawet ze zwykłego polecenia miałabyś pewnie sporo zleceń. - Dodał jeszcze, podnosząc się zaraz za nią i po raz kolejny mocno się przeciągając. - Czasami warto dłużej poleżeć w łóżku skarbie. Wyspałaś się chociaż trochę?
[ Aj, bo ja jak zwykle coś pokręciłam przy pisaniu Haha :)]
OdpowiedzUsuńGabriel miał nadziej, że tak właśnie będzie. Że Lauren zajmie się praca, jednocześnie zapominając o tym, że nie może chodzić, że ma depresję. Miał nadzieję, że w końcu i ona spełni swoje marZenia. Chciał tego dla niej, jak niczego innego. Jej kalcetwo nie mogło przekreslic jej marzeń i nie zabierali jej możliwości pracownia.
- Na pewno się uda skarbie. wierzę w ciebie. - Powiedział jeszcze, podnosząc się z łóżka, by znaleźć sobie jakieś ubrania, po czym skierował się do łazienki. Wszedł od razu pod prysznic, by się wykąpać.
- To może skoczę do sklepu. - Zaproponował po chwili. - Kupię co trzeba, bo i tak chyba powinienem skoczyć do fryzjera.
[ I wykrakałaś wczoraj z tym zmęczeniem. Zasnęłam jak dzidzia i to strasznie szybko i wstałam dopiero niedawno. xd ale dalej jestem zmęczona :/]
OdpowiedzUsuńGabriel również szybko się umył i ubrał. Miał się jeszcze ogolić, ale stwierdził, że lekki zarost jeszcze nikomu nie zaszkodził i zostawił brodę, żeby dalej sobie rosła.
Wyszedł do sklepu. Lista była długa, więc mężczyzna spędził w supermarkecie sporo czasu, śmiejąc się pod nosem. Miało do nich przyjść sześć osób, a Lauren szykowała się chyba przynajmniej na dwanaście. Nic jednak nie powiedział. Wiedział, że chciała się wykazać przed jego znajomymi.
Lemaire, dokupił jeszcze kilka butelek wina, żeby jakoś umilić im ten dzisiejszy wieczór i na sam koniec poszedł do fryzjera.
Wrócił do domu, rozpakował zakupy i dopiero wtedy podszedł do ukochanej.
Pochylił się nad nią i pocałował ją mocno w usta.
- Zmieniłem tylko uczesanie. - Odpowiedział jej, śmiejąc się cicho. - Poza tym, ty jesteś śliczna, więc dobraliśmy się idealnie. Piękna i ... piękny. - Dodał jeszcze, całując ją w czubek nosa. - Swoją drogą, mam coś dla ciebie. - Wyszedł na chwilę do przedpokoju i wrócił do Lauren z bukietem czerwonych róż i małym pudełeczkiem, w którym znajdował się złoty łańcuszek z zawieszką w kształcie literki L.
[ Haha, ja dzisiaj jestem leniem śmierdzącym i mam zamiar cały dzień spędzić w piżamie :D haha też tak kiedyś miałam. Czytałam tak nudną książkę, że przy niej zasnęłam i dopiero rano patrzę, a ja w ciuchach, z zapalonym światłem w sypialni i z książką obok siebie haha :)]
OdpowiedzUsuńZdążą z przygotowaniami na czas. Gabriel miał zamiar pomóc Lauren. W końcu, oboje przygotowywali to przyjęcie i mężczyzna nie miał zamiaru zostawiać swojej kobiety samej. Oboje musieli się też do tego przygotować, więc im szybciej się za to zabiorą, tym lepiej.
- Daj spokój kochanie, bo jeszcze się zarumienię.- Odpowiedział jej, śmiejąc się cicho. - A nasze dzieci na pewno byłyby śliczne i urocze, za swoją mamusią. - Dodał jeszcze, uśmiechając się do rudowłosej.
Tak naprawdę, ostatnio coraz częściej myślał o założeniu rodziny. Miał kobietę, którą kochał i z którą się zaręczył. Wiedział, że Lauren to ta jedna jedyna, kobieta z którą chciał być do końca swojego życia. Ślub i dzieci były jego marzeniem i miał nadzieję, że mimo w swoich poglądów, może kiedyś Lauren zmieni zdanie i będzie chciała stworzyć z nim rodzinę. Taką z prawdziwego znaczenia.
Żeby gdzieś razem wyjść, jeszcze trochę będą musieli poczekać, ale Gabriel miał duszę romantyka, więc od czasu do czasu, musiał dać temu upust. Dziś było tak samo. Stąd te kwiaty i łańcuszek. Chciał sprawić rudowłosej przyjemność i chyba mu się to udało.
- Nie musisz mi dziękować, skarbie. - Odpowiedział jej, wstając z kolan i biorąc łańcuszek w dłonie. Stanął za wózkiem i zapiął ozdóbkę na szyi kobiety, lekko ją przy tym całując. - Chciałem ci zrobić przyjemność. - Wyjaśnił. - A teraz, możemy chyba zacząć gotować, co?
[ Korzystam z wolnego póki mogę, bo potem to różnie może być xddd oj tam będzie dobrze :d no ja akurat czytałam jakąś nudną, nawet nie pamiętam dobrze tytułu. ]
OdpowiedzUsuń- Tak, ładne za mamusią, inteligentne za tatusiem. - Sprostował, śmiejąc się cicho.
Pewnie, gdyby powiedziała mu o swoich planach, Gabriel jak nic oszalałby ze szczęścia. Przecież o tym marzył. Tyle lat planów, oczekiwań i wszystkiego innego. Spełniłoby mu się to wszystko, czego chciał. Nie z Marie, tak jak myślał przez większość swojego życia, ale z Lauren, z kobietą, z którą był teraz. O byłej żonie nawet przestał myśleć.
Zaraz też zabrał się do pracy, by pomóc rudowłosej w przygotowaniach. Szykowali się, jakby naprawdę miała ich odwiedzić przynajmniej armia, jednak Gabriel nic nie mówił. Robił swoje i widział spojrzenia kobiety, które rzucała mu, kiedy tylko zrobił coś nie tak.
Spojrzał na nią, kiedy spytała go o plaster.
- Tak, zaraz przyniosę. - Wyszedł na chwilę, by przynieść plaster i wodę utlenioną. Zaraz też zabrał się do opatrywania rany rudowłosej. Przeczyścił ją, przykleił plasterek, a na koniec pocałował. O, żeby nie bolało.
- Idź się spokojnie przygotuj, a ja skończę tą sałatkę, dobrze? - Zaproponował po chwili i nawet nie czekając na jej odpowiedź chwycił za nóż i zabrał się za krojenie pieczarek. Widział, że Lauren się denerwowała i wolał, żeby już nie brała w swoje dłonie ostrych narzędzi.
[ haha, tak bo jak zacznę pracę to będę marzyć o urlopie hahah :D Sienkiewicz był spoko, co Ty chcesz :D ja Tolkiena nie mogę ścierpieć :d ]
OdpowiedzUsuńByli ze sobą pół roku dopiero, to fakt. Jednak jak intensywne to było sześć miesięcy. Sporo już się między nimi wydarzyło, sporo też przeszli i nadal przy sobie trwali. Gabriel miał nadzieję, że przetrwają też inne zawirowania i kłopoty.
Teraz, czekało ich spotkanie z jego znajomymi, co też do najłatwiejszych należało nie będzie. Lemaire nie wiedział, czego ma się spodziewać. Nie wiedział, jak jego znajomi zareagują na jego związek, ale miał nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
- Kochanie - zaczął podchodząc do Lauren i kucając przed nią, by spojrzeć jej w oczy. - Wszystko będzie dobrze. Nic się nie stanie. Polubią cię. - Dodał jeszcze, wyciągając dłoń i gładząc rudowłosą po policzku.
Gabriel skończył sałatkę, przygotował stół w jadalni i poszedł się przebrać. Sam też powoli zaczynał się denerwować, a już szczególnie kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Gotowy, a ty słonko? - Zapytał, kierując się do przedpokoju, by otworzyć.
Jego przyjaciele pojawili się razem. Był tam Olivier, ten z którym zdradziła go Marie, Thomas z Anną, Nicholas z Grace oraz Melissa.
- Witaj Gabrielu. - To Mel jako pierwsza podeszła do niego, by go przytulić i pocałować w policzek. Za nią zrobiła to cała reszta.
- Wchodźcie i rozgośćcie się. - Powiedział, prowadząc wszystkich do salonu. Od razu też podszedł do Lauren, by objąć ją ramieniem.
- To Lauren, moja narzeczona.
[ Ja tam lubię fantastykę, szczególnie Grę o Tron <3 Polecam :D ]
OdpowiedzUsuńOn sam też stresował się całym tym spotkaniem, jednak starał się to ukrywać. Nie chciał, by Lauren wpadła w panikę. To byli jego przyjaciele i jeśli faktycznie nimi byli to zaakceptują wybór Lemaire'a.
Przyglądał się wszystkim uważniej, kiedy wchodzili do środka i później, kiedy przedstawił im Lauren. Ni dostrzegł w ich zachowaniu, czy spojrzeniach niczego niepokojącego, więc nieco odetchnął.
Kiedy rudowłosa poszła do kuchni, oni usiedli na kanapie.
- Bardzo miła ta twoja Lauren, Gabrielu. - Zwróciła się do niego Anna z lekkim uśmiechem. - Jakoś nie pasuje do opisu Marie.
- Wiem o tym doskonale. A Marie zawsze lubiła koloryzować, dobrze o tym wiesz.- Odpowiedział jej. - A Lauren, jest cudowna.
- Ważne, że jesteś szczęśliwy.
[ Ja to mam wszystkie części w domu, plus takie całe opracowanie świata z Gry o Tron <3 Jestem mega fanką i chyba znam wszystko na pamięć :D ]
OdpowiedzUsuńNie było tak źle, jak się spodziewał, że może być. Na całe szczęście, jego przyjaciele nie posłuchali Marie, a raczej sami chcieli sobie wyrobić opinię na temat rudowłosej i z tego Gabriel był zadowolony.
Kiedy kobieta zawołała go do kuchni, zaraz spełnił jej prośbę, zostawiając znajomych na chwilę samych.
- Nie, kochanie wszystko jest dobrze. - Odpowiedział jej z lekkim uśmiechem. - I nie denerwuj się tak. Jesteś cudowną kobietą, więc nie dziwię się, że cię polubili, a jeśli jeszcze tego nie zrobili, to już wkrótce tak się stanie. - Dodał jeszcze, pochylając się nad rudowłosą, by lekko ją pocałować.
Wyprostował się w końcu, by zabrać tacę z napojami, które przygotowała Lauren.
- Chodźmy do naszych gości.
[ na razie 5 tomów, 6 tom Martin pisze już chyba z 10 lat :/serial już wyprzedził książki:/]
OdpowiedzUsuń- No też myślałem, że tak będzie, ale miło się zaskoczyłem. - Odpowiedział jej z lekkim uśmiechem. - Najwidoczniej są na tyle mądrzy, żeby samodzielnie sprawdzić, co się u mnie dzieje i jak to naprawę wygląda, a nie dawać wiarę słowa mojej byłej żony. - Dodał jeszcze.
Spotkanie szło całkiem dobrze. Znajomi Gabriela starali się jak mogli, by pokazać Lauren, że ją akceptują.
- Tak,kazała mi taszczyć zakupy i jeszcze przepukliny przez nią dostanę. - Odpowiedział, śmiejąc się cicho i pochylając się, by pocałować Lauren w policzek.
- Czym się właściwie zajmujesz? - Zwróciła się do rudowłosej Grace. Widać było, że chciała się czegoś dowiedzieć o kobiecie swojego najlepszego przyjaciela.
[ Początkowo Martin się nie wtrącał, ale jak zaczęli zabijać postaci, które w książkach jeszcze żyją to Martin zainterweniował, bo mieli w planach uśmiercenie postaci, która na samym końcu zasiąść na tronie xd w ogóle Martin ma juz napisaną ostatnią cześć sagi, na wypadek gdyby mu się zmarło xdddd okey to miłej pracy :D]
OdpowiedzUsuń- Tylko, że Marie czasami potrafi być bardzo przekonująca, wierz mi. - Odpowiedział jej jeszcze cicho. - Ale nie mówmy już o tym, ważne że moi znajomi to mądrzy ludzie. - Dodał jeszcze.
W ogóle całe spotkanie przebiegało w swobodnej atmosferze i Gabriel zaczynał myśleć, że oboje chyba byli nieco przewrażliwieni przed pojawianiem się w mieszkaniu przyjaciół Leamire'a.
- Bez przesady, zostałby nam jeszcze Bruno. - Odpowiedział jej, śmiejąc się cicho i zaraz obejmując ją ramieniem. Nie miał zamiaru ukrywać przed nikim, jak bardzo Lauren kocha i jak bardzo jest szczęśliwy w jej towarzystwie.
- To świetna sprawa. - odpowiedziała Grace, uśmiechając się do niej ciepło. - Pewnie dla Gabriela też zorganizujesz przyjęcie urodzinowe? - Zapytała. Kobieta była autentycznie zainteresowana Lauren. Chciała ją poznać, przez wzgląd na Gabriela. Znali się w końcu bardzo długo i nie chciała, by Lemaire po raz kolejny wdepnął w związek bez przyszłości.
- Ja jestem agentem nieruchomości. Praca jak praca. - Odpowiedziała na pytanie rudowłosej. - A z Gabrielem znamy się od podstawówki. Pamiętam jak dziś, kiedy na matematyce przyczepił mi warkocze do ławki za pomocą szpilki. - Zaśmiała się cicho. - Jest dla mnie jak brat.
[ hhaha zdarza się i tak xd Martin i tak się już kiedyś w którymś wywiadzie wygadał, że jakiś bękart zasiądzie na tronie i sporo ludzi zastanawia się, który. Teraz zostało ich już tylko dwóch, a że moje teorie zazwyczaj się sprawdzają, jeśli chodzi o GoT to chyba wiem, kto wygra xddd oj też tak miałam. Kojarzysz "Bez mojej zgody"? W filmie uśmiercili kogoś innego, niż w książce i dla mnie to był takie wtf. :D ja dziś mogę trochę rzadziej odpisywać, bo jadę do mamy i nie wiem niestety o której wrócę, a nie będę przy rodzince pisać na blogu niestety]
OdpowiedzUsuńTak, z Gabriela cały stres również już powoli schodził. Widząc, że jego przyjaciele nie mają zamiaru zlinczować ani jego, ani Lauren za to, że są razem od razu lepiej mu się oddychało, a i potrawy, które jadł nabrały zupełnie innego smaku.
Lemaire siedział cicho, patrzą to na Lauren to na Grece, które chyba złapały nić porozumienia. Słyszał jeszcze odrobinę nerwów w głosie ukochanej, więc dla dodania jej otuchy, gładził kciukiem wierzch jej dłoni.
- Od razu tandetne sposoby na podryw.- Odpowiedział, śmiejąc się cicho. - Byłem dzieciakiem, a jakoś uwagę dziewczynek trzeba było zwrócić. - Dodał śmiejąc się cicho.
- Nie, nie Lauren. Wszystko jest naprawdę pyszne. - Odpowiedziała jej Grace lekko się uśmiechając. - W ogóle musisz mi koniecznie zostawić swój numer telefonu. Niedługo w mojej firmie szykuje się spora konferencja dla kilku oddziału i szukamy kogoś, kto pomógłby nam w organizacji tego wydarzenia. Chciałabyś się tego podjąć? - Zapytała rudowłosą.
Reszta towarzystwa przysłuchiwała się rozmowie, chociaż cały czas obserwowano Gabriela i Lauren, choć oni pewnie nie zdawali sobie z tego do końca sprawy.
- Gabrielu - odezwała się po chwili Anna, spoglądając na przyjaciela. - A co twoi rodzice na to, że rozstałeś się z Marie?
- Jeszcze nic o tym nie wiedzą. To nie jest rozmowa na telefon.
[ masakra była totalna z tym filmem xd książka o niebo lepsza. :) wybacz, że już wczoraj nic nie napisałam, ale cały dzień mi zszedł na odwiedzinach u rodzinki.]
OdpowiedzUsuńGabriel zawsze chciał być blisko Lauren. W ten sposób oboje wspierali siebie nawzajem Poza tym, po co miałby się od niej odsuwać, albo siadać gdzieś dalej, skoro odczuwał potrzebę bycia jak najbliżej swojej ukochanej.
Przysłuchiwał się rozmowie obu kobiet, grzecznie czekając aż obie skończą. Cieszył się, że przynajmniej Grace była na tyle otwarta, by porozmawiać swobodnie z Lauren, ale poniekąd ona zawsze taka była.
Nie, nie powiedział rodzicom. Sam nie wiedział w jaki sposób ma zacząć rozmowę na ten temat. Przecież matka z ojcem tak uwielbiali Marie, a on bał się trochę, jak zareagują na wieść o tym, że się rozwiódł i ma inną kobietę.
- Zrobię to jak najszybciej. - Zwrócił się bardziej do Lauren, niż do Anny. - To nie jest rozmowa na telefon, więc musiałbym do nich jechać, a to wymaga zorganizowania przynajmniej kilku dni urlopu.
[ tak, ja też lubię jej książki :D a "Zanim się pojawiłeś" czytałaś? heh no ja ich wszystkich widziałam na żywo i mi wystarczy przynajmniej na miesiąc :D]
OdpowiedzUsuńReszta znajomych Gabriela też pewnie w końcu się odezwie. Musieli może po prostu przywyknąć do tego, że od tej pory to Lauren będzie im towarzyszyła na każdym spotkaniu, a nie Marie. Nie każdy pewnie aż tak łatwo mógł się przyzwyczaić do takiej zmiany.
Gabriel bał się opinii swoich rodziców. Dlatego tak bardzo z tym wszystkim zwlekał i nic im jeszcze nie powiedział o Lauren i o tym, że rozwiódł się z Marie. Wiedział, że będzie to bardzo ciężka rozmowa.
- Już idę kochanie. - Odezwał się do niej, po czym skierował się za nią do kuchni. Tam też oparł się o blat kuchenny i spojrzał na rudowłosą. - Przepraszam, że jeszcze nic nie powiedziałem matce i ojcu. - Powiedział, przygryzając dolną wargę. - Po prostu to nie będzie takie proste.
[ Akurat książka jest o niebo lepsza, w filmie pominięto akurat dwa bardzo ważne wątki dla całej relacji Louisy i Willa. :) I wybacz, że tak późno, ale znów byłam w rozjazdach. ]
OdpowiedzUsuńGabriel domyślał się tylko, jak matka z ojcem mogą zareagować na tą całą sytuację. W końcu uwielbiali Marie, a taka zmiana mogła ich nieźle zdenerowować. Dlatego odwlekał rozmowę z nimi w czasie i bał się tego momentu naprawdę bardzo mocno. Chciał by jego rodzice zaakceptowali Lauren. To akurat było dla niego bardzo ważne.
Splótł ich palce razem i kucnął przed rudowłosą, by móc jej spokojnie patrzeć w oczy.
- Wiem, że popełniam błąd tak bardzo odwlekając to w czasie, ale nie znasz moich rodziców. Wiem jacy są i jak mogą zareagować. - Powiedział cicho. - Jednak obiecuję, że zabiorę się do tego jak najszybciej. - Dodał jeszcze, całując Lauren w policzek. - Kocham cię najbardziej na świecie i ich opinia aż tak bardzo mnie nie interesuje, chociaż nie ukrywam, że chciałbym żeby cię polubili.
[ No ja w życiu żadnej książki po angielsku nie czytałam i nawet nie wiem czy bym podołała tak naprawdę, bo moja znajomość tego języka jest niezwykle znikoma xd oj biedna, ja mam dziś trochę do zrobienia, więc jakoś przeżyję ]
OdpowiedzUsuńTak, opinia jego rodziców nie wpłynęłaby na to, w jaki sposób Gabriel myślał o Lauren i na to, jak bardzo ją kochał. Przecież to było ich życie i ich związek. Jego rodzice powinni się cieszyć, że znalazł kogoś z kim czuje się naprawdę dobrze i ten ktoś daje mu wiele szczęścia.
Chociaż z drugiej strony, akceptacja rodziców również była dla niego bardzo ważna. Nie chciał na razie o tym myśleć, miał jeszcze gości na głowie.
- Tak, masz rację skarbie. - Zgodził się z nią w końcu, lekko się do niej uśmiechając. - Porozmawiamy później, teraz chodźmy nakarmić naszych gości. - Dodał po chwili, podnosząc się z klęczek i biorą miski z sałatkami, by zaraz wrócić do jadalni i postawić je na stole.
[ Ja się chyba kiedyś próbowałam do "Harry'ego Pottera zabrać po angielsku, ale odpuściłam po kilku stronach. To było dla mnie zbyt trudne :)Ja znów dziś mały poślizg z odpisami,bo sporo do zrobienia miałam. Wolne mam aż do poniedziałku jeszcze, więc nie jest źle. ]
OdpowiedzUsuńFaktycznie, nie będą mieli jak wpłynąć na opinię rodziców Gabriela na temat całej tej sytuacji. Wiedział, że nie będzie łatwo, że matka z ojcem będą mieli mu za złe to co zrobił, i to że ich o tym nie poinformował. Tyle że to było jego życie i jego wybory.
Nie chciał jednak na razie o tym myśleć. Teraz mielina głowie jego znajomych i to, by jak najlepiej przed nimi wypaść. I chyba się udało, bo kiedy wszyscy wychodzili, uśmiechy nie schodziły z ich twarzy.
- Było super kochanie. - Odezwał się do Lauren, kiedy już zostali sami, a szeroki uśmiech pojawił się na jego twarzy. - Odpocznij sobie, ja mogę to wszystko sprzątnąć. Sama niemal gotowałaś, więc będzie sprawiedliwie, jeśli pozmywam.
[ hehe no okey :) ja się ostatnio rozleniwiłam i w ogóle ciężko mi się brać do jakichkolwiek odpisów.]
OdpowiedzUsuńGabriel obawiał się rozmowy z rodzicami i to bardzo. Przypadkowa uwaga rzucona przez Annę, podczas kolacji tylko mu o tym przypomniała. Gdyby to od niego zależało, pewnie odkładałby całą tą rozmowę w nieskończoność, byleby tylko nie widzieć miny ojca i matki na wieść o tym, że nie jest już z Marie.
- Przestań kochanie. Marie zawsze lubiła opowiadać bajki. - Odpowiedział jej z lekkim uśmiechem, podchodząc do stołu, by zacząć zbierać talerze na schludny stosik. - Poza tym, moim przyjaciele to na tyle rozsądni ludzie, że na szczęście nie uwierzyli w żadne słowo na twój temat, które padło z ust mojej byłej żony. - Dodał jeszcze. - Sprzątniemy razem. - Zaproponował w końcu. - Będzie szybciej i szybciej będziemy mogli razem poleniuchować. - Zabrał pierwszy stosik talerzy do kuchni, by zaraz włożyć je do zmywarki. - Na razie mamy w szpitalu taki zamęt, że zbyt szybko wolnego nie dostanę. - Wrócił do tematu, kiedy tylko ponownie pojawił się w sypialni. - Nie wiem jeszcze w jaki sposób im o tym powiem. Nie mogę też skłamać na twój temat, bo gdyby nas odwiedzili, jakby wyjaśnił to wszystko?
[ Mam tak samo :) czasami albo nie wiem, co odpisać, albo mi się nie chce, albo jeszcze coś i tak mi się zbierają te odpisy i nie wiem za bardzo potem komu mam odpisywać. Ja jestem jeszcze gorszym współautorem, bo bardzo często faworyzuję ulubione wątki. ]
OdpowiedzUsuńGabriel wiedział, że Lauren będzie mu wierciła dziurę w brzuchu, tak długo aż nie dostanie od niego potwierdzenia, że owszem powie o wszystkim rodzicom. Tylko, że on nawet nie wiedział, jak zacząć rozmowę na ten temat, bo domyślał się, jaka będzie reakcja jego rodziców.
Rozumiał Lauren, wiedział, że się o niego martwi i nie miał do niej o to pretensji.
- Wiem kochanie. - Odezwał się po chwili, spoglądając na nią znad zmywarki i spokojnie zaraz wrócił do wkładania reszty naczyń do środka. - Muszę im powiedzieć, bowiem, że im dłużej będę zwlekał, tym będzie jeszcze gorzej. - Zamknął maszynę i nastawił odpowiedni program. Wyprostował się, skrzyżował ręce na piersi i spojrzał na rudowłosą. - Muszę im powiedzieć całą prawdę, nie chcę kłamać, bo nawet gdyby tu przyjechali to jak to sobie wyobrażasz? Jesteś moją przyjaciółką, ale śpimy w jednym łóżku i tak dla zabawy założyłem ci pierścionek zaręczynowy na palec? - Zapytał, śmiejąc się cicho.
[ Wybacz:/ życie mnie dość mocno wciągnęło. Idę na urlop do 28.04, sprawy ślubu trzeba już do końca pozałatwiać, dlatego tak rzadko odpisuję. Ale nawet będąc na urlopie postaram się raz na jakiś czas coś odpisać. Też faworyzuję wątki, mam trzy takie ulubione, ale też właśnie ostatnio przy jednym współautorka mi bardzo rzadko odpisuje niestety :/ haha no nieźle, sama byłabym wystraszona, gdybym coś takiego zobaczyła. xd ]
OdpowiedzUsuńGabriel zdecydowanie nie chciał mieć niespodzianki w postaci przyjazdu rodziców, kiedy byłby kompletnie do tego nieprzygotowany. Wiedział, że coś takiego jeszcze bardziej, zdenerwowało by jego rodziców, a tego nie chciał.
- Nie, nie wiedzą, chyba że Marie powiedziała im o tym. Nawet nie wiem, czy się z nimi kontaktowała. - Odpowiedział kobiecie całkowicie szczerze. - Chyba faktycznie muszę to zrobić, bo gdyby dowiedzieli się o rozwodzie od niej, a nie ode mnie byłoby jeszcze gorzej. - Dodał po chwili.
Zmył podłogi, nalał im po lampce wina i poszedł za Lauren do salonu, gdzie zaraz usiadł na kanapie, biorąc swoją narzeczoną w ramiona i mocno ją do siebie tuląc.
- Jutro do nich zadzwonię. Poinformuję ich chociaż o tym, że zmieniłem mieszkanie. - Odezwał się po jakimś czasie.
[ hehe, bo ja nie lubię, jak mi długo odpisy wiszą do zrobienia xd to dlatego tak szybko zawsze odpisuję, chociaż teraz pewnie mały poślizg będę w tym miała niestety :/ też robiłam dłuższe odpisy, ale ostatnio krócej mi wychodzi, to chyba zależy od wątku, bo nie zawsze jest po co lać wodę :D haha dzięki, wczoraj cztery godziny na przymiarce siedziałam, krawiec się mało nie popłakał, jak zobaczył, że schudłam prawie 10 kg od ostatniego razu haha :D]
OdpowiedzUsuńMarie od zawsze była ulubienicą rodziców Gabriela. I trudno się temu dziwić, skoro znali ją odkąd była mała i wiedzieli jak bardzo dobry wpływ miała na ich syna. Tyl, że kiedy wszystko powoli zaczęło się walić, oni udawali przed państwem Lemaire nadal idealne małżeństwo, bo Gabriel nie chciał martwić rodziców. Matka i ojciec nie wiedzieli nic o bezpłodności Marie. To będzie dla nich dodatkowy szok, dlatego też mężczyzna sam musiał im o wszystkim opowiedzieć i dokłądnie wyjaśnić całą sprawę, bo naprawdę chciał, by rodzice zaakceptowali Lauren. Żeby chociaż ją tolerowali, to jego zdaniem, byłoby już naprawdę bardzo dużo.
- Nie dowiedzą się o tym od niej. - Obiecał jej. - Nie chcę żeby tak było, bo wiem jakie bajki potrafi opowiadać Marie. Zadzwonię do nich i wszystko im wyjaśnię. - Dodał jeszcze po chwili, odwzajemniając pocałunek rudowłosej. Brakowało mu ostatnio tej ich zwykłej bliskości. W końcu on teraz niemal non stop siedział w szpitalu, wcześniej mieli tą straszną kłótnię, więc teraz chciał wszystko nadrobić.
- No, ale nie mówmy na razie o tym. - Odezwał się po chwili. - Jak ci się podobało spotkanie z moimi znajomymi? - Zapytał.
[ hehe, no wczoraj kiepsko u mnie z czasem było, żeby odpisywać. Dzisiaj trochę mniej mam do zrobienia, więc trochę częściej powinnam pisać, no zobaczymy w każdym razie xd nie, nie odchudzałam się, po prostu jakoś tak się zdarzyło, że tyle schudłam, moja mama się śmieje, że mój chłop mnie nie karmi haha :D w sumie, powiem Ci szczerze, że się przyzwyczaiłam już do wrzucania komentarzy na bloga, maila zawsze mogę skasować przez przypadek czy coś xd]
OdpowiedzUsuńTak, Marie nie brakowało charyzmy. Potrafiła naprawę dobrze przekonać do siebie ludzi i zawsze jej się to udawało. Poniekąd, była też genialną aktorką, przy ludziach grała przykładną, cudowną żonę, a gdy byli z Gabrielem sami, już tak to wszystko kolorowo nie wyglądało.
Lemiare starał się na to nie patrzeć, przecież kochał Marie, ale musiał nadejść moment, w którym po prostu powiedział dość. I tak długo wytrzymał.
Lauren była inna. Lauren go nie okłamywała i nie udawała kogoś, kim nie była, za co był jej dozgonnie wdzięczny.
- Może i masz rację. - Odezwał się po chwili. - Może faktycznie powinienem im to powiedzieć przez telefon, chociaż pewnie przyjechaliby tu dość szybko, żeby usłyszeć to ode mnie na żywo. - Dodał jeszcze po chwili, ciężko wzdychając.
Gabriel bardzo chciał, żeby Lauren miała dobry kontakt z jego przyjaciółmi, akurat to było dla niego bardzo ważne, bo chciał by jego kobieta była obecna w każdym aspekcie jego życia.
- Oczywiście, że ich poznasz bliżej. - Uśmiechnął się do rudowłosej, całując ją w policzek. - Myślę, że szczególnie przypadłaś do gustu Grace, a jej sympatię dość trudno zdobyć. Nawet Marie do końca się to nie udało. - Wyjawił ukochanej.
[ Wybacz, leniwa buła dzisiaj ze mnie :/ robiła sobie badania owszem wszystko jest dobrze, po prostu nie mam apetytu a i pewnie papierosy w jakiś sposób zabierają mi apetyt. ]
OdpowiedzUsuńTak, Lauren miała swoje wady, ale w przeciwieństwie do Marie potrafiła się do nich przyznać i Gabriel naprawdę bardzo to doceniał. Widział, że rudowłosa chciała być dla niego lepsza, z każdym dniem mu to pokazywała i walczyła ze swoimi słabościami dla niego i dla ich związku.
Gabriel w stosunku do Withman robił dokładnie to samo. Chciał by oboje stworzyli prawdziwy związek oparty na zaufaniu i wzajemnym szacunku, czyli taki, jakiego oboje niestety nie mieli.
Dlatego też, Lemaire chciał żeby jego rodzice zaakceptowali rudowłosą. Czas jednak pokaże, jak to tak naprawę wyjdzie.
- Masz rację. - Odpowiedział jej z lekkim uśmiechem. - Zadzwonię do nich z samego rana, żeby mieć to za sobą. - Gabriel mocniej przytulił do siebie Lauren. - Wiem, że nie potrzebujesz ich błogosławieństwa, ja też tego nie oczekuję, ale chociaż akceptacji tego co się stało. - Dodał jeszcze, wzdychając ciężko i lekko całując Lauren w policzek.
- Skarbie, wiem że nie jesteś Marie, nie o to mi chodziło. - Odpowiedział jej cicho. - Tak, Grace i Joan są poniekąd bardzo do siebie podobne. - Dodał jeszcze cicho, po czym skorzystał z okazji, że twarz Lauren była tak blisko jego własnej i połączył ich usta w pocałunku.
[JEZU WYBACZ...byłam pewna, że odpisałam. Odświeżam maila od czterech dni a tu żadnego odpisu i zerknęłam pod kartę i dopiero zobaczyłam, że nie odpisałam. Przepraszam. :/]
OdpowiedzUsuńOboje najwidoczniej bardzo się starali, żeby tym razem zachowywać się inaczej w nowym związku. I to chyba jak najbardziej wychodziło im na dobre. Już sam fakt, że nie kłócili się często, bo wcześniej mówili sobie co im się nie podoba. To było dobre podejście. Oboje też pracowali nad swoimi charakterami. Nad tym, by było coraz lepiej i by druga strona nie była zawiedziona. Idealne rozwiązanie. Gabriel czuł, że tym razem się uda, że tym razem ten związek był strzałem w dziesiątkę.
- Tak masz rację kochanie. - Odpowiedział jej cicho, lekko się do niej uśmiechając. - Chyba po prostu jestem trochę przewrażliwiony na punkcie rodziców i ich opinii. - Dodał jeszcze, ale nie chciał już więcej o tym rozmawiać.
Oboje chyba chcieli nadrobić stracony czas i ponownie poczuć tą bliskość, która połączyła ich już na początku ich znajomości.
[tak, możemy zrobić następny dzień.]
[ Bo sporo miałam do zrobienia:/ plus życie mi się dość poważnie zawaliło, więc nie wiem jak to ze mną będzie ]
OdpowiedzUsuńGabriel doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Lauren przypuści na niego atak następnego dnia rano. Popełnił błąd, nie informując rodziców o tym, że zakończył związek z Marie. Powinien był ich o tym poinformować już dużo wcześniej, ale jakoś nie było ku temu wcześniej okazji. A może po prostu bał się tego, co sobie o nim pomyślą?
I dobrze myślała. Gabriel nie chciał jakiegoś hucznego przyjęcia. W sumie, nawet zapomniał, że niedługo ma urodziny. Jakoś, w wirze tego wszstkiego, co działo się ostatnio, kompletnie o tym wszystkim zapomniał.
- Jeszcze nie dzwoniłem. - Odpowiedział jej krótko, zapinając guzik przy koszuli. Powinien był się tego spodziewać. Spojrzał na rudowłosą uważaniej. - Zadzwonię, nie martw się kochanie. - Dodał jeszcze po chwili, siadając na jednym z wolnych krzeseł.
[ No cóż... musiałam wrócić do mamy do domu, bo niestety, ale właśnie zakończyłam swój związek.]
OdpowiedzUsuń[ Jakoś się trzymam... no ale cóż, takie jest życie czasami. Muszę sobie teraz wszystko od nowa przeorganizować.]
OdpowiedzUsuńGabriel westchnął cicho. Wiedział, że Lauren mu nie odpuści. Nie tym razem. Domyślał się, że wymusi na nim telefon do rodziców zanim jeszcze wyjdzie z domu i pojedzie na swój dyżur. Pewnie chciała mieć pewność, że w ogóle to zrobi. A on po prostu strasznie się tej rozmowy bał.
- Dobrze, zaraz to zrobię. - Zgodził się z nią w końcu, wyciągając telefon z kieszeni i kładąc go na stole. - Wiem, że nie mogę tego odkładać w nieskończoność. - Dodał jeszcze, śmiejąc się cicho z jej kolejnych słów. - Mogę chociaż najpierw zjeść śniadanie, żeby mieć siłę na rozmowę? - Zapytał ją jeszcze.
[ Tak, wiem o tym doskonale. Praca mnie jakoś odciąga, bo jest tak męcząca, że jak wracam do domu to ledwo co chce mi się robić. Serio. Trochę rzadziej mogę teraz odpisywać, ale postaram się jakoś to rozwiązać, mam nadzieję, bo nie chcę zaniedbywać odpisów. ]
OdpowiedzUsuńTak, Lauren znała Gabriela bardzo dobrze i wiedziała, że ten wolałby odkładać wszystko na później. A rozmowa z matką i ojcem, w której miał się do wszystkiego przyznać nie napawała go optymizmem. Bał się reakcji rodziców, nie wiedział przecież, jak na to wszystko zareagują.
Gabriel westchnął tylko cicho i sięgnął po telefon. Wiedział, że jego narzeczona mu nie odpuści, że będzie go tak długo męczyła aż ten w końcu zadzwoni.
- Witaj mamo - Gabriel odezwał się do matki, kiedy tylko usłyszał jej głos w słuchawce. Przez cały czas patrzył na Lauren, by mieć w niej chociaż takie wsparcie. - Przepraszam, że tak długo nie dzwoniłem, ale sama wiesz... awans w pracy, kupiłem nowe mieszkanie...
- I rozwiodłeś się z Marie... - Weszła mu w słowo Gabriela, dość ostrym i nieprzyjemnym tonem. - Coś ty najlepszego zrobił? Przecież wszystko było między wami tak dobrze? Co ty sobie myślałeś?
- Mamo... to nie tak...
- Nie przerywaj mi, kiedy mówię. Zawiodłam się na tobie, ojciec też. A już najbardziej zabolał mnie fakt, że to Marie poinformowała mnie o tym, że wasze małżeństwo się skończyło. Jak mogłeś synu?
- Mamo, ty nic nie rozumiesz. Marie pewnie nie powiedziała ci wszystkiego. - Mężczyzna, westchnął cicho, przygryzając dolną wargę. - Tylko, że to nie jest rozmowa na telefon. Opowiem wam o wszystkim, kiedy spotkamy. Dodam tylko, że wcale nie było tak kolorowo, jak wam się wydawało.
- A ta kobieta, z którą się prowadzasz? Co to ma znaczyć Gabrielu.
- Mamo, Lauren jest cudowna, nawet nie wiesz jak bardzo mi pomogła...
- Przyjedziemy w twoje urodziny. Wieczorem. Wyślij mi adres w wiadomości tekstowej. Muszę kończyć.
Gabriel odłożył telefon i spojrzał na Lauren.
- Wiedziałem, że tak będzie. - Powiedział cicho. - Rodzice chcą przyjechać w moje urodziny. Porozmawiać.