11 czerwca 2017

[KP] I don't know the question, but sex is definitely the answer.



Mason Hayes
SZKOLNY TRENER DAMSKIEJ DRUŻYNY LEKKOATLETYCZNEJ
DWADZIEŚCIA-PIĘĆ LAT

Własne mieszkanie -- Sportowy samochód -- Wieczna wolność 

Bywa zbyt natarczywy i zbyt uparty. Przesadnie dominujący i nazbyt wymagający. Uważnie obserwuje, nic mu nie umyka, przez co wciąż oczekuje, więcej i więcej. Wzrokiem ocenia, kalkuluje, wycenia. Sprawdza możliwości, dostrzega granice, tylko po to, by później móc je wszystkie przesunąć jeszcze dalej. Nie trzyma się zasad, ustala swoje własne, choć wciąż je łamie. Wiecznie nienasycony, pełny pożądania. Wykorzystuje to co dała mu natura. Sunie wzrokiem jak myśliwi. Czarująco się uśmiecha. Zdobywa, wygrywa, odrzuca i odchodzi. Nie zagląda przez ramię, nie zerka za siebie, nigdy się nie zatrzymuje. Zawsze brnie przed siebie. To ten typ. Nieposkromiony. 


20 komentarzy:

  1. Anya związała długie włosy w wysokiego kucyka i przejrzała się w zawieszonym w żeńskiej szatni lustrze. Na wszelki wypadek jeszcze raz ściągnęła gumkę, żeby lepiej trzymała tę dosyć prostą fryzurę, i wyszła z pomieszczenia. Miała na sobie białą koszulkę i czarne krótkie spodenki, a w dłoni trzymała butelkę wody. Wyglądała tak samo, jak na każdym treningu.
    Rozejrzała się po hali, ale jak zawsze jeszcze nikogo nie było. Anya miała tak niefortunnie ułożony rozkład jazdy autobusów, że musiała przyjeżdżać albo czterdzieści minut za wcześnie, albo pół godziny za późno. Tak źle i tak niedobrze, ale z dwojga złego wolała już tę pierwszą opcję - przynajmniej mogła wykorzystać dodatkowy czas na rozgrzanie się i rozciąganie... I w ten sposób unikała dodatkowego ochrzanu od trenera.
    Nie wiedziała, jaki miał z nią problem. Za każdym razem znajdował coś, do czego mógł się przyczepić - za słabo przyspieszyła na końcu biegu, za mocno przechyliła się w czasie skoku w dal, tu miała niedociągnięcie, tam też. Nieważne, jak bardzo się starała - zawsze usłyszała komentarz, który tylko wskazywał na jej błąd. Powoli zaczynało jej to działać na nerwy, ale powtarzała sobie, że Mason mógł "witać" w ten sposób każdą nową dziewczynę w składzie i po kilku tygodniach mu to przejdzie. W końcu była tutaj dopiero od miesiąca.
    Postawiła butelkę pod drabinkami i przeciągnęła się, biorąc głęboki oddech. Usiadła na ziemi i podwinęła jedną nogę, żeby móc nachylić się w kierunku drugiej. Lubiła rozciąganie i z pewnością wolała je bardziej od rozgrzewania się... Zwłaszcza wtedy, gdy mogła wykonywać ćwiczenia samodzielnie.
    W pewnym momencie poczuła na plecach czyjś wzrok. Wyprostowała się i wstała, a kiedy się odwróciła, zauważyła swojego trenera, który opierał się o ścianę i się jej przyglądał. Anya zmarszczyła brwi, ale zaraz potem się uśmiechnęła. Ten człowiek ją denerwował, ale może teraz, jeśli sobie z nim zwyczajnie porozmawia...
    - Dzień dobry! - zawołała, podchodząc bliżej. Zdążyła jeszcze chwycić swoją wodę. - Od dawna pan tutaj jest? Jeszcze pana nie widziałam przed porą treningu...

    Anya

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze?! Anya z trudem ukryła zdziwienie, jednocześnie zastanawiając się nad tym, jakim cudem nie zauważyła obecności trenera wcześniej. Przecież to było niemożliwe - takie rzeczy zwyczajnie się czuło. Postanowiła jednak nie dać po sobie poznać zaskoczenia.
    - W takim razie musiałam pana po prostu nie zauaważyć - stwierdziła lekkim tonem i mało kulturalnie wzruszyła ramionami. Naprawdę się tym zbytnio nie przejmowała.
    Uniosła brwi, kiedy usłyszała przytyk Masona, i z trudem powstrzymała się od przewrócenia oczami. Naprawdę, ich rozmowa nie trwała nawet minuty, a już zdążyła otrzymać kąśliwą uwagę. To było zupełnie tak, jakby sam jej widok prowokował go do rzucenia jakimś mało przyjemnym tekstem. Gdyby Anya nie była pewna siebie i tego, co robi, prawdopodobnie już dawno wypisałaby się z zajęć dodatkowych, za nic mając to, że lubiła lekkoatletykę. Ale jeśli Mason liczył, że swoimi słowami ją zniechęci lub zmusi do rezygnacji, to grubo się mylił.
    - Owszem, nie nazwałabym rozciągania rozgrzewką - zaczęła - ale zajęcia nawet się nie zaczęły, więc mogę chyba robić, co chcę - zauważyła. Tym razem może powiedziała trochę za dużo, ale naprawdę się zirytowała. - Chyba że ma pan zamiar dzisiaj pominąć rozgrzewkę. Wtedy może faktycznie zabiorę się do tego już teraz.
    Uniosła głowę do góry i zuchwale spojrzała mu w oczy. Skoro zawsze tu był, to wiedział, że Anya zaczynała króciutkim rozciąganiem, a potem przechodziła do rozgrzewki. Chwila przyjemności przed ćwiczeniami, za którymi nie do końca przepadała, ale były konieczne. Jego przytyki więc miały na celu tylko wyprowadzenie jej z równowagi, na co dziewczyna nie chciała pozwolić.
    Nie wyprostowała się, żeby nie wyglądać idiotycznie, ale w takich chwilach naprawdę chciałaby być nieco wyższa... Chociażby po to, żeby wyglądać trochę poważniej. Mason był naprawdę wysokim mężczyzną, więc łatwiej wzbudzał respekt i trudniej mu się przeciwstawiało... i zwracało na niego uwagę. Zauważyła to zresztą już wcześniej - za pierwszym razem, kiedy zjawiła się w nowej szkole. Potem wielokrotnie słyszała o tym w szatni, ponieważ trener - może o tym wiedział, może nie - cieszył się sporą popularnością wśród uczennic. Nawet Anya przyznawała, że był bardzo przystojny, tego po prostu nie dało się nie zauważyć. Jego osobowość w dziwny sposób jeszcze bardziej uwypuklała tę atrakcyjność fizyczną.

    OdpowiedzUsuń
  3. On zawsze miał na wszystko odpowiedź. Nieważne, co się powiedziało, jakim argumentem rzuciło, jej trener potrafił to odparować i to jeszcze w taki sposób, że ciężko znajdowało się odpowiednią ripostę. Anya już nieraz zdążyła się o tym przekonać, ale zazwyczaj po prostu zmuszała się do milczenia i posyłania Masonowi jedynie wrogiego spojrzenia. To było dla niej trudne, ale wiedziała, że kłócenie się z nauczycielem w obecności całej drużyny nie jest najlepszym pomysłem. Nie chciała też pogarszać swojej sytuacji.
    Zauważyła jednak, że Mason mógł ją teraz ochrzanić albo chociaż rzucić tekstem, który z pewnością nie należałby do najprzyjemniejszych, ale zamiast tego zdecydował się na w sumie normalną odpowiedź. Dalej irytującą i przejawiającą poczucie wyższości, ale jednak w miarę normalną. Zaskoczył Anyę i to nareszcie w miły sposób, czyli taki, którego po prostu się nie spodziewała. Postanowiła więc przemilczeć tę kwestię i po prostu się uśmiechnęła.
    - Tak pan uważa? - odpowiedziała pytaniem na jego słowa. Przechyliła delikatnie głowę, bacznie mu się przyglądając. Wbrew sobie zauważyła, że jej trener ma ładną linię szczęki, ale nie poświęciła tej myśli więcej uwagi. - Jeśli pan się postara, to cała ta energia sobie poleci w połowie treningu.
    Miała rację i on dobrze o tym wiedział. Prowadzone przez Masona treningi zawsze były intensywne i pod koniec grupa dziewczyn dosłownie padała z nóg, ale Anya nie spodziewała się niczego innego. Nie przychodziła na nie po to, żeby siedzieć i ładnie wyglądać.
    - Długo pan tutaj uczy? - zapytała nagle.
    Jej pytanie wynikało z czystej ciekawości. Była tutaj nowa, więc nie wiedziała, jacy nauczyciele mają krótki staż czy tam długi. Nie zapamiętała jeszcze nawet nazwisk profesorów, którzy mieli z nią zajęcia, tak bardzo roztrzepana była. Dalej gubiła się na korytarzach, myliła osoby ze swojej klasy i spóźniała się na lekcje, bo droga ze sklepiku do sali od historii jawiła się jej jako zbyt zawiła i skomplikowana. Anya naprawdę jeszcze się nie przyzwyczaiła do nowej szkoły.
    Poza tym, akurat tego o Masonie jeszcze nie słyszała. Do jej uszu docierało wiele interesujących plotek, które - gdyby okazały się prawdziwe - mogły przysporzyć mężczyźnie wiele problemów, ale faktów było niezwykle mało. Niewiele informacji zostało potwierdzonych przez trenera, co zresztą nie dziwiło Anyi. Nie wyglądał na osobę, która chętnie dzieliłaby się różnymi rzeczami z innymi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Słuchała go w milczeniu. W sumie naprawdę ciekawiła ją jego odpowiedź - zawsze mogła dowiedzieć się o nim czegoś interesującego, a przy okazji porozmawiać o czymś innym niż lekkoatletyka, co byłoby miłą odmianą.
    Kiedy Mason ruszył w stronę składziku, po krótkiej chwili wahania poszła za nim, żeby móc go słyszeć. Uśmiechnęła się delikatnie, kiedy powiedział, źe zawsze go nosiło. To akurat mogła stwierdzić i bez jego słów; to było widać w sposobie, w jaki prowadził treningi. Anya nie potrafiła wyobrazić go sobie w zamkniętym pomieszczeniu, jakimś nudnyn biurze z masą papierzysk do wypełnienia na blacie. Nie nadawał się do tego.
    Uniosła brwi, słysząc, że ludzie z jego otoczenia mówili mu, iż powinien iść do wojska. Zawsze służba militarna napawała ją... strachem? Chyba tak, sama nie potrafiła tego określić. Stawianie na szali własnego życia i zabijanie innych było czymś, na co ona prawdopodobnie by się nie zdobyła. W dodatku ta dyscyplina, o której wspominał Mason - podobnie jak on, Anya nie byłaby w stanie jej znieść. Miała zbyt pyskaty charakter i dużą dumę.
    Podeszła do mężczyzny i schyliła się, żeby podnieść pozostałe dwie piłki. Wrzuciła je do tego samego kosza, co jej trener, i otrzepała ręce. Nie lubiła dotyku brudnej gumy na rękach.
    - Ja? - zapytała. - Przeprowadziłam się tutaj z Seattle wraz ze starszą siostrą. Rodzice przeprowadzali się na wieś i to taką bardzo odciętą od świata, a niekoniecznie chciałam jechać z nimi. Nie wyobrażam sobie życia na jakimś odludziu - stwierdziła stanowczo. - Siostra dostała niedaleko stąd pracę i zaproponowała mi, żebym zamieszkała z nią. Trochę się bałam na początku, ale jest naprawdę bardzo dobrze. W szkole też mi się podoba! Profil humanistyczny jest tutaj o wiele lepszy niż w mojej starej - dodała, a potem spojrzała na Masona, który na nią patrzył, i na chwilę się zamknęła. No tak, znowu się rozgadałam... Zaraz jednak znowu podjęła temat. - A jeżeli pyta pan o to, co robię na treningach, to po prostu zawsze lubiłam lekkoatletykę. To sport indywidualny, więc jeśli popełnię błąd, to tylko ja i nie odbija się to na innych. I od małego szybko biegałam, daleko skakałam. Rodzice mnie zapisali na zajęcia i tak zostało. Lubię to, napraedę. I nie znoszę siatkówki, koszykówki czy innych dyscyplin zespołowych. Nie radzę sobie z piłkami i raczej wychodzi mi to dosyć niezdarnie...
    Chciała coś jeszcze dodać, ale ostatecznie stwierdziła, że jej gadulstwo może nie być teraz bardzo przydatne. Poza tym, Mason miał wyjątkowo nieodgadnione spojrzenie i nie wiedziała, co ma o tym myśleć.
    - Przepraszam pana, trochę się rozgadałam... - powiedziała tylko.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zatkało ją. Nie wiedziała, co ma powiedzieć, a to naprawdę nie zdarzało się często w jej przypadku. Nie spodziewała się usłyszeć od Masona jakichkolwiek słów, które mogły uchodzić za pochwałę - oczywiście ze szczyptą krytki, jak zawsze, ale jednak pochwałę. Zamrugała, ale nie zdążyła się odezwać, bo w tym momencie na halę wkroczyła Sara, urocza, starsza od Anyi o rok blondynka.
    - Dobrze... - powiedziała cicho, żegnając trenera wzrokiem. Dalej nie do końca otrząsnęła się z zaskoczenia.
    Przytuliła się na powitanie z Sarą i poczekała, aż ta się przebierze. W tym czasie do szkoły przychodziło coraz więcej dziewczyn, a już punktualnie o osiemnastej skompletowała się cała drużyna i Mason rozpoczął trening.
    Wyglądał on tak samo. Wszystkie dostały niezły wycisk, ale to Anya usłyszała najwięcej uwag. Zniosła je z milczeniem albo skinieniem głowy, ale - co dziwne - nie przeszkadzały jej aż tak. Rozmowa, jaką przeprowadziła z mężczyzną, zapewne miała na to wpływ. Dzisiaj dziewczyna dawała z siebie jeszcze więcej, niż zazwyczaj. Niesamowite, jak kilka miłych słów może zmotywować człowieka.
    Kiedy jednak Mason zakończył dzisiejsze spotkanie, Anya była tak zmęczona, że prawie padała. Chwyciła butelkę wody i w kilku łykach opróżniła ją do końca, po czym wraz z koleżankami udała się do szatni.
    - Umieram - oświadczyła Chloe, która z impetem padła na ławkę. Po pomieszczeniu rozniósł się huk. - Jak dobrze, że to tylko dwa razy w tygodniu.
    - Dzisiaj i tak było dobrze. Nie przesadzaj - odparła wiecznie uśmiechnięta Sara. - Chociaż do Anyi i tak się przyczepiał...
    - Obawiam się, że to mu pozostanie. - Dziewczyna zarzuciła sobie ręcznik na ramię, wzięła rzeczy na przebranie oraz mydło, po czym ruszyła w stronę pryszniców.
    Szybko się umyła i odświeżyła, na nowo czesząc włosy i przebierając w ubrania. Zdecydowała się też na nałożenie na rzęsy tuszu i przejechania ust waniliową pomadką ochronną, żeby wargi jej nie spierzchły pod wpływem mrozu. Zima zaczęła się nagle i mocno; kiedy Anya wychodziła z domu, sypał śnieg.
    Wróciła do szatni i spakowała wszystkie swoje rzeczy. Nałożyła płaszcz i czapkę, a potem owinęła szyję czarnym szalikiem. Kiedy spojrzała na wyświetlacz telefonu, zobaczyła, że do odjazdu jej autobusu zostało siedem minut. Na przystanek szło się dwie, więc dziewczyna spokojnym krokiem opuściła pomieszczenie, uprzednio żegnając się z trzema pozostałymi członkiniami drużyny.
    Przeszła przez korytarz i wyszła ze szkoły, a kiedy to zrobiła, aż zacisnęła oczy, czując potworny chłód, który uderzył w jej twarz. Była pewna, że jest o wiele zimniej, niż zaledwie dwie godziny temu. A gdy ponownie spojrzała przed siebie, zobaczyła, że jej autobus - który powinien przyjechać za pięć minut - odjeżdża z przystanku.
    Niemalże zbiegła po schodach na dół, ale było już za późno. Anya przez chwilę patrzyła w ślad za jej transportem i czuła, jak dosłownie gotuje się w środku. W myślach zwyzywała kierowcę, zimę i świat w najbardziej ordynarny sposób, jaki tylko przyszedł jej do głowy, a potem sięgnęła do torby, żeby wyjąć klucz do mieszkania i mieć go przygotowanego.
    Nie znalazła go. Szperała dłonią po kieszeniach, między jej strojem sportowym a ręcznikiem, mydłem a kosmetyczką, ale nie poczuła znajomego breloczka z misiem. Pomyślała, że musiała je zostawić na stole w kuchni.
    - Jasna cholera - warknęła Anya.
    Jej siostra miała nocny dyżur i wyszła godzinę temu z mieszkania. Anya nie miała nawet po co czekać na następny autobus, bo i tak zastałaby zamknięte drzwi, których nie miała czym otworzyć. Na razie jej jedyną opcją było stanie na mrozie przy przystanku.
    Dziewczyna była naprawdę wściekła. Nie tak sobie zaplanowała piątkowy wieczór; miała zamiaru kulturalnie spędzić go z Netflixem i ciepłą herbatką. Teraz natomiast musiała martwić się o to, czy w ogóle będzie miała gdzie spać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jej wściekłość powoli przemieniała się w czarną rozpacz. Anya nie miała pojęcia, co mogła teraz zrobić - sytuacja była beznadziejna. Nie wiedziała, gdzie mieszkają jej znajomi klasy. Nie słyszała też o żadnej domówce, na którą mogłaby wpaść i spędzić noc na zabawie oraz towarzyskiej alkoholizacji, a rankiem wrócić do domu, w którym czekałaby już na nią siostra. Pomysły pojawiały się i znikały, bo nie dało się ich zrealizować.
    Zrezygnowana dziewczyna w końcu zasunęła torbę i wsunęła ręce do kieszeni płaszcza, ale ledwie to zrobiła, przy przystanku zatrzymało się jakieś sportowe auto. Anya uniosła brwi, bo nie znała jego właściciela, a dookoła nie było nikogo innego. Kierowca musiał stanąć tutaj przez wzgląd na nią.
    W tym samym momencie przyciemniana szyba powędrowała w dół, a zdumiona Anya aż rozdziawiła usta. Tego to się już w ogóle nie spodziewała - usłyszała bardzo stanowczy głos Masona, który zaraz potem zasunął okno, prawdopodobnie nie chcąc jeszcze bardziej wyziębić swojego samochodu.
    Myślała nad decyzją przez całą, ogromnie długą sekundę. Co się stało? Co on tu robił? Dlaczego się zatrzymał? O co w ogóle chodzi? Jednak silny i lodowaty podmuch wiatru, który dodatkowo uderzył w jej twarz śniegiem sprawił, że chwyciła klamkę, otworzyła drzwi i usiadła na fotelu pasażera. Bardzo przy tym uważała, żeby niczego nie ubrudzić - czuła, że to auto jest tak ze dwa razy bardziej cenne od jej życia.
    Zamknęła za sobą drzwi i przełknęła ślinę. Nie mogła nic poradzić na to, że zaczęła odczuwać spory stres. Po pierwsze, nigdy nie wsiadała do tak drogiego samochodu. Wszystko w środku błyszczało i wyglądało na niezwykle zadbane. Po drugie, właśnie znajdowała się w towarzystwie trenera, o którym fantazjowała połowa uczniów i uczennic liceum. A po trzecie - w ogóle nie wiedziała, dlaczego Mason się zatrzymał i postanowił jej pomóc. W dodatku miała wrażenie, że jeśli powie mu o swoich leżących w kuchni kluczach, to weźmie ją za totalną idiotkę i będzie miała jeszcze ciężej na zajęciach, a do tego zepsuje sobie opinię, która - jak sądziła - odrobinę się dzisiaj poprawiła.
    Położyła torbę na kolanach i odetchnęła, a potem nieśmiało zerknęła na trenera. On też na nią spojrzał, co w sumie jeszcze bardziej ją zmieszało.
    - Bardzo panu dziękuję... - zaczęła i uśmiechnęła się delikatnie. - Chyba bym tam zamarzła bez pana pomocy. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  7. No tak, zawody. Ostatnimi czasy wszystkie mocno odczuwały na treningach tak ważną i zbliżającą się datę. Wiedziały, że musiały wypaść na nich świetnie, więc nie narzekały, chociaż Mason naprawdę dawał im w kość.
    — Nie mam zamiaru chorować, zapewniam — odparła, w dalszym ciągu zachowując uśmiech na twarzy.
    Kiedy mężczyzna ruszył spod szkoły, Anya zacisnęła nerwowo ręce na torbie. Nie miała pojęcia, co zrobić. Nie znała miasta, nie wiedziała, gdzie znajduje się najbliższa osoba, która mogłaby ją przenocować, a do tego wszystkiego bardzo nie chciała zbłaźnić się przed trenerem. Gorączkowo myślała, jak wybrnąć z tej dosyć żenującej sytuacji, ale jak na złość nic nie przychodziło jej do głowy. Chciała, żeby samochód nagle się zepsuł albo utknął w niebotycznym korku — wszystko, żeby tylko odwlec nieuniknione pytanie o adres.
    Spojrzała na niego zdumiona, gdy powiedział, żeby zwracała się do niego po imieniu. Trener był tak onieśmielającą osobą, że ciężko było sobie wyobrazić mówienie do niego w inny sposób niż per pan. To było po prostu dziwne. Zawahała się, ale w końcu powiedziała:
    — Jeżeli tak pan... — przerwała i dokończyła — wolisz...
    Te słowa jakoś jej nie pasowały, więc ostatecznie zamilkła i wyjrzała za okno. Pomimo przyciemnianych szyb, mniej więcej rozpoznawała otoczenie dookoła siebie, co było zadziwiające — Anya miała tragiczną orientację w terenie. Cieszyła się, że codzienne dojeżdżanie autobusem od ponad miesiąca dało jakieś owoce.
    Kiedy Mason stanął przed STOP-em i zapytał o adres, serce podskoczyło jej do gardła. Dopiero teraz zaczęła się stresować na poważnie. Otworzyła usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk, co musiało wyglądać trochę żałośnie, lecz dziewczyna naprawdę nie miała pojęcia co powiedzieć. Spojrzała na kierowcę, który patrzył na nią wyczekująco i z rosnącą niecierpliwością, a ona zbierała się w sobie, żeby wyznać mu prawdę. Przecież nie mogła podać mu adresu domu, pod którym czekałaby na śmierć z wychłodzenia. Miała wrażenie, że jej trener zaraz się porządnie zdenerwuje, więc w końcu w duchu pogodziła się z tym, co musi zrobić.
    — To znaczy... — zaczęła nieskładnie, unikając wzroku Masona. — Może mnie pan... Możesz mnie zawieźć tam, gdzie ktoś będzie mógł i chciał mnie przenocować. Zapomniałam kluczy z domu, a siostry nie ma i wróci dopiero rano.
    Z każdym kolejnym słowem mówiła coraz ciszej, a na koniec zapragnęła stopić się w jedno ze skórzanym fotelem. Czuła, że albo zaraz dostanie solidny ochrzan, albo zostanie potępiona pogardliwym spojrzeniem i wyrzucona na najbliższym przystanku. Może nie powinna była wsiadać? Może już lepiej było nocować pod okolicznym sklepem na ławce?

    OdpowiedzUsuń
  8. Z przestrachem obserwowała jego reakcję. Kiedy przejechał dłonią po twarzy, zamknęła oczy i niemalże zaczęła się modlić o to, by nie wyrzucił jej przez uprzednio uchyloną szybę swojego ekskluzywnego samochodu. Nie okazywał emocji prawie wcale, więc ciężko było odgadnąć, co teraz sobie myślał.
    Nie odpowiedziała na jego pytanie retoryczne. Wolała po prostu wcisnąć się w fotel i patrzeć przez okno. W milczeniu zauważyła, jak Mason włącza radio. Anya od razu zrozumiała aluzję, której sensem było proste bądź cicho. Jeżeli wcześniej planowała coś powiedzieć, to teraz już całkowicie postanowiła się zamknąć i udawać, że jej nie ma.
    Przełknęła ślinę i wyjrzała przez okno. Czuła się jak mała dziewczynka, którą rodzic przyłapał na rysowaniu kredkami po świeżo pomalowanych ścianach. To było okropne. Chociaż Mason właściwie nic nie powiedział, została skarcona. Atmosfera w samochodzie powoli stawała się nie do zniesienia, a do tego Anya nawet nie wiedziała, gdzie zawosi ją mężczyzna. Naprawdę bała się pytać, bo wyobrażała sobie, jak zdenerwowany musi być teraz Mason. Chciał po prostu podwieźć ją do domu, a teraz miał ja głowie zapewnienie jej jakiegoś noclegu... Chociaż w sumie nie musiał tego robić. Anya jednak nie mogła powstrzymać się przed myśleniem, że coś dla niej wymyśli.
    Kiedy myślała już, że zaraz sama otworzy drzwi i wysiądzie - tak źle czuła się w aucie - podjechali pod nowoczesne, zamknięte osiedle. Anya nie miała pojęcia, gdzie się znajdują. Nigdy nie była w tej części miasta. Odważyła się wreszcie spojrzeć na Masona, czego unikała przez ostatni kwadrans, ale on odezwał się pierwszy.
    - Słucham? - wyrwało się jej. Nie mogła tego powstrzymać; tak bardzo nie spodziewała się tych słów. Myślała, że Mason podrzuci ją do jakiejś swojej rodziny, może przyjaciółki, cokolwiek, do głowy przychodziły jej nawet te najgłupsze opcje. W życiu jednak nie pomyślałaby, że zaproponuje jej nocleg we własnym mieszkaniu. - Znaczy się, dziękuję ci bardzo. Nie chcę tylko sprawić jeszcze większego problemu...
    Zupełnie nie wiedziała, co ma myśleć. Nawet jej - a Anya miała tendencję do naginania sporej ilości zasad - jawiło się to jako coś niestosownego. Ale czy w ogóle mogła narzekać? Dostała ofertę spędzenia nocy w ciepłym miejscu i to w dodatku u osoby, którą jako tako znała... Jednak na samą myśl o byciu w jednym mieszkaniu z Masonem ściskał się jej żołądek ze stresu. Tym bardziej po tym, jak go zirytowała.

    OdpowiedzUsuń
  9. Anya nie zamierzała już z nim dyskutować. Po prostu odpięła pas i wyszła z cieplutkiego samochodu prosto na mróz i dokładnie w tym momencie poczuła, jak zalewa ją fala wdzięczności oraz sympatii dla Masona. Jakby nie patrzeć, uratował ją przed nocą spędzoną na dworze. Może miał rację i faktycznie jakoś to będzie.
    Podreptała za trenerem w z rękami w kieszeniach i podziękowała mu cicho, kiedy przepuścił ją w drzwiach. Potem poszła za nim do windy, w której zdjęła czapkę i rozpięła płaszcz, bo zrobiło się jej teraz o wiele cieplej. Spojrzała na swojego wybawiciela i znowu poczuła nawrót stresu - chyba wolałaby, żeby w windzie był ktoś jeszcze.
    Poderwała głowę, gdy zaczął mówić. Kiwała głową na znak zgody, chociaż przy jego ostatnich słowach już otworzyła usta, żeby zaprzeczyć, ale znowu ją uprzedził. Zmrużyła oczy, a potem powiedziała:
    - Nie patrzę! Po prostu mi głupio... - Znowu uciekła wzrokiem, ale już kilka sekund potem zebrała się w sobie i na niego spojrzała. - I tak, spokojnie. Postaram się zachowywać normalnie, a już na pewno nikomu nie wygadam, że spałam dzisiaj u ciebie.
    To byłoby wyjątkowo głupie, a chociaż Anya była pechowcem i osobą wyjątkowo nierozgarniętą, to z pewnością nie należała do grona idiotów. Wiedziała, że mówienie takich rzeczy mogłoby sprawić kłopoty nie tylko jej, ale także - a nawet zwłaszcza - Masonowi. Gdyby ta informacja dotarła do uszu dyrektora, sytuacja szybko przybrałaby nieciekawy obrót.
    Stała chwilę w milczeniu, nie wiedząc, co jeszcze powiedzieć. Nie umiała tak po prostu przestawić się na mówienie do swojego trenera jak do jakiejś innej osoby, a do tego wciąź było jej strasznie głupio i niezręcznie. Ostatecznie przeczesała rozpuszczone włosy palcami i uśmiechnęła się niepewnie.
    - Mogę zrobić nam coś do jedzenia. Podobno całkiem nieźle gotuję - zaproponowała. Chociaż w ten sposób mogła mu się jakoś odwdzięczyć za pomoc. W tym samym momencie winda zatrzymała się na trzecim piętrze i otworzyły się drzwi. Anya wyszła wraz z Masonem. - Nie będziesz narzekał, mam nadzieję.

    OdpowiedzUsuń
  10. Uśmiechnęła się tajemniczo na jego powątpiewające pytanie. Pomyślała, że najwyżej sam się przekona. Kiedy otworzył drzwi, z lekkim wahaniem weszła do środka. Od razu usunęła się mężczyźnie z drogi i zsunęła buty, a płaszcz z szalikiem i czapką odwiesiła na haczyk. Wygładziła dłońmi czarny golf i rozejrzała się po mieszkaniu.
    Było tutaj naprawdę... ładnie. Mason musiał dbać o czystość mieszkania, co było widać. Wszystko w salonie miało swoje miejsce, a całość została urządzona w bardzo estetyczny sposób. Czegoś tutaj jednak brakowało, choć Anya nie potrafiła określić, co miała na myśli.
    - Dobrze, zacznę nam coś robić - odpowiedziała, gdy Mason skończył mówić.
    Chwyciła swoją torbę i zaniosła ją do pokoju gościnnego. Na oślep postawiła torbę pod ścianą, a potem ruszyła prosto do kuchni. Chwilę myślała nad tym, co mogła przygotować, aż w końcu doszła do wniosku, że najlepszym pomysłem będzie po prostu otworzenie lodówki i zobaczenie, co w ogóle się w niej znajduje.
    Kiedy złapała uchwyt i pociągnęła drzwiczki, zastała niemalże puste półki. Zamrugała kilka razy, myśląc, że jej trener powinien zaopatrzyć się w coś do jedzenia. Zauważyła jednak kilka jajek i masło, które postanowiła wykorzystać.
    Wyciągnięte produkty postawiła na blacie, powoli układając sobie w głowie, co może zrobić. Wstawiła wodę do czajnika, a potem poszukała dwóch talerzy i kubków, które znalazła w jednej z szafek. Co prawda każdy element zastawy wyglądał inaczej, ale Anya stwierdziła, że nie będzie już marnowała więcej czasu. Udało się jej jeszcze wyciągnąć patelnię oraz drewnianą szpatułkę, a do tego wszystkiego kątem oka zwróciła uwagę na leżącego na parapecie pod oknem pomidora. Umyła ręce i zabrała się do gotowania.
    Nucąc pod nosem jedną ze znanych jej piosenek, rozpuściła masło na patelni. Zamierzała zrobić omlety - nie była to jakaś wykwintna potrawa, ale na kolację powinno wystarczyć. Poza tym, biorąc pod uwagę ilość jedzenia w lodówce, nie miała za wielkiego wyboru.
    Całkowicie zajęła się przygotowywaniem posiłku. Zapomniała nawet o tym, jak dziwna była sytuacja, w której się znalazła. Po prostu skupiła się na tym, żeby nie zwalić ich kolacji. Nuciła sobie w ciszy i spokoju, aż nagle...
    Pisnęła głośno i podskoczyła, słysząc zaledwie dwa słowa Masona. Kompletnie nie spodziewała się tego, że tak znikąd odezewie się za jej plecami - wyjątkowo mocno ją to zaskoczyło. Anya od zawsze była bardzo wyczulona na niespodziewane dźwięki,a do tego strachliwa.
    Mało tego, zachwiała się i straciła równowagę, wpadając na swojego trenera. Wylądowała na jego klatce piersiowej i gdyby nie to, że prawie w ogóle się nie poruszył, jakby przygotowany na jej zaskoczenie i niezdarność, to pewnie oboje wylądowaliby na podłodze.
    Speszona dziewczyna szybko odsunęła się od jego ciała w stronę kuchenki. Przybrała oburzoną minę, w ten sposób chcąc zamaskować swoje zawstydzenie, i odwróciła się przez ramię:
    - Nie zakradaj się tak! - fuknęła. Jej zawstydzenie wzrosło, gdy zdała sobie sprawę z tego, jak blisko niej znajduje się Mason. Nie spodziewała się, że dzieli ich aż tak mała odległość. - I możesz zrobić herbatę z cytryną czy jaką tam chcesz. Woda się zagotowała...

    OdpowiedzUsuń
  11. Poczuła jego dłonie na swoich biodrach i to dosyć mocno, pomimo golfu i jeansów. Nic jednak nie powiedziała - bo i co niby mogła powiedzieć? - a jedynie uśmiechnęła się pod nosem i kontynuowała pracę.
    - Bardzo dobrze. Inaczej już zupełnie nic bym nam nie zrobiła - skwitowała.
    Dokończyła omlety i przełożyła je z patelni na talerze. Szybko skroiła pomidory, które ułożyła tuż obok jajek. Nie widziała nigdzie chleba, więc już tylko posypała danie solą oraz pieprzem, a potem zaniosła do stołu, idąc za Masonem.
    - Voilá! - powiedziała, kładąc talerze na blacie. - Starałam się, jak mogłam.
    Odsunęła krzesło i usiadła naprzeciwko Masona, uśmiechając się od ucha do ucha. Trochę bawiła ją ta sytuacja - miała wrażenie, że właśnie zrobiła kolację dla siebie i co najmniej dobrego znajomego. Tymczasem znajdowała się w mieszkaniu swojego trenera, który przygarnął ją do siebie na jedną noc, a jej rozmowy z nim do dzisiaj przebiegały jak standardowe konwersacje z wuefistami czy trenerami. Dziwne rzeczy przytrafiały się Anyi często, ale już dawno nie aż tak.
    Spróbowała swojego omleta i z dumą stwierdziła, że już od dawna nie wyszedł jej tak dobry. Popiła uprzednio posłodzoną herbatą i dopiero teraz poczuła, jak bardzo zgłodniała.
    - I jak? Smakuje ci? - zapytała, podnosząc wzrok na mężczyznę. - I jeszcze... Pokrzyżowałam ci jakieś dzisiejsze plany?
    Miała szczerą nadzieję, że nie. Nie lubiła być dla innych problemem. Ale skoro Mason zgodził się na przenocowanie jej, to chyba nie mogła zniweczyć mu czegoś bardzo ważnego.
    Ponownie spuściła wzrok na stół, zastanawiając się, jak w ogóle będzie wyglądał ten wieczór. Zjedzą kolację, a potem udadzą się do swoich pokojów i już tam zostaną? To był w sumie najbardziej prawdopodobny scenariusz, ale z jakiegoś nieznanego sobie powodu Anya nie chciała, żeby tak się stało.

    OdpowiedzUsuń
  12. Uniosła brwi na skąpą pochwałę tego, co im upichciła. W sumie nie spodziewała się niczego więcej, ale miała małą nadzieję, że do zdawkowego "dobre" doda chociaż krótkie "bardzo". Jak się okazało, na próżno.
    Tym to ją zaskoczył. Nie sądziła, że wziął ją do siebie pomimo jakichkolwiek planów, ale kiedy tylko chciała go przeprosić, on sam zaczął mówić. Wzięła więc jedynie następny kawałek omleta do ust i po prostu pokiwała głową...
    Przynajmniej dopóki nie usłyszała tekstu o świetnym seksie z baletnicą. Nie spodziewała się, że Mason będzie do tego zmierzał, dlatego zakrztusiła się jedzeniem i musiała odkaszlnąć kilka razy, żeby odzyskać oddech. Złapała kubek z herbatą za uszko i wypiła odrobinkę, próbując jakoś przyswoić do siebie fakt usłyszenia tego, co usłyszała od swojego trenera. Kiedy już to zrobiła, zaśmiała się cicho.
    Nie chodziło o to, że była cnotliwą dziewicą - już od dawna przestała być i jednym, i drugim - ale dalej ciężko przychodziła jej wiara w to, że właśnie siedzi przy stole ze swoim nauczycielem przy zrobionej przez nią kolacji i tak zupełnie na spokojnie ze sobą rozmawiają, a on rzuca mało dydaktycznym tekstem. Naprawdę ją to bawiło.
    - Bardzo wymagający z ciebie typ, skoro marzysz o elastyczności baletnicy - stwierdziła tylko. Skoro on mógł jej coś takiego powiedzieć, to ona mogła w ten sam sposób odpowiedzieć. - Nawet nie chcę wiedzieć, na co miałbyś nadzieję, gdybyś uratował komuś życie.
    Nadziała kawałek pomidora na widelec i włożyła go sobie do ust, jednocześnie zastanawiając się, czy wspólne spędzenie wieczoru jakoś zmieni ich postrzeganie siebie nawzajem. Bądź co bądź, jakoś będą musieli ze sobą wytrzymać przez następne godziny. Na razie sytuacja wyglądała o wiele lepiej niż w samochodzie - teraz Anya wcale nie chciała wybiec mu z mieszkania, jak chciała to zrobić w aucie. Było nawet całkiem... miło. Jeszcze kilka tygodni temu w ogóle by nie pomyślała, że określi w ten sposób rozmowę z Masonem.

    OdpowiedzUsuń
  13. Parsknęła śmiechem, słysząc jego stwierdzenie. Owszem, był bardzo przystojnym mężczyzną - Anya skłamałaby przed samą sobą, gdyby tylko temu zaprzeczyła - a do tego niesamowicie wręcz pewnym siebie. Nawet trochę mu tego zazdrościła.
    Złapała spojrzeniem oczko, które jej puścił, i pokazała mu język, będąc troszkę dziecinną. Nie, żeby chociaż trochę się tym przejmowała. Pochyliła się nad talerzem i dokończyła omlet, wreszcie wypełniając swój żołądek. Była naprawdę bardzo głodna.
    Widziała, że Mason skończył jeść przed nią, ale z jakiegoś powodu postanowił poczekać. Odstawiła sztućce na talerz i dokładnie w tym momencie jej trener podniósł się z krzesła. Obserwowała go spokojnie, ale gdy nachylił się nad nią, aż rozszerzyła oczy. Znajdował się teraz bardzo blisko niej; ich twarze były zaledwie kilka centymetrów od siebie. Dodatkowo patrzył prosto na nią, nie unikał spojrzenia, a Anya też tego nie zrobiła. Mrugnęła zdezorientowana, ale nie odsunęła nawet o milimetr. Coś w jej wnętrzu wyjątkowo bardzo nie chciało się cofać.
    Kiedy usłyszała jego słowa, poczuła gorąc na policzkach. Naprawdę nie chciała się rumienić, ale niestety nie miała nad tym żadnej kontroli. Gdyby usłyszała coś takiego od swojego rówieśnika, prawdopodobnie tylko by się zaśmiała i machnęła na to ręką, ale teraz czuła się... zawstydzona. Jednak mówił to do niej starszy o siedem lat i będący jej trenerem mężczyzna.
    W milczeniu poczekała, aż odejdzie i dopiero wtedy do końca się otrząsnęła. Odwróciła się za siebie i odprowadziła Masona spojrzeniem do zlewu.
    - Zgłoś się, jak wystąpisz w balecie - powiedziała głośno, po czym wstała od stołu i przeniosła się na białą kanapę. - Nie tylko ty tu jesteś wymagający.
    Rozsiadła się wygodnie i wyjęła z kieszeni jasnych jeansów komórkę. Musiała skupić się na czymś innym, żeby pozbyć się tych cholernych rumieńców z policzków. Nie chciała dawać Masonowi satysfakcji.
    Postanowiła napisać SMS-a do siostry. Kończyła zmianę o siódmej i Anya nie chciała, żeby wróciła do pustego mieszkania i się o nią martwiła. Wyjaśniła w wiadomości, że znajoma z drużyny zaprosiła ją do siebie na domówkę i wróci prawdopodobnie około dziewiątej. Anya wiedziała, że jej siostra to zrozumie i raczej nie powinna mieć problemu... Tak długo, jak będzie wierzyła w to małe kłamstewko.
    - Obejrzymy coś? - zapytała, kiedy mężczyzna wrócił do salonu. - Może leci w telewizji jakiś ciekawy film.
    Rzuciła propozycją bez wcześniejszego jej przemyślenia. Po prostu bardzo nie chciała iść do pokoju gościnnego - czuła, że będzie się tam nudziła.

    OdpowiedzUsuń
  14. Przewróciła oczami, słysząc jego komentarz, ale pomimo to się uśmiechnęła. Faktycznie, potrzebowała takiego dystansu, ale teraz odzyskała rezon i mogla mu szybko i składnie odpowiadać. Niech sobie nie myśli, że tak całkowicie ją onieśmielił.
    Podskoczyła na kanapie, kiedy Mason z impetem na niej usiadł, ale nie zdziwiło ją to, że postanowił na nią wejść w dosyć niekonwencjonalny sposób. Nie wyglądał na poważnego dorosłego.
    Złapała zgrabnie pilot i włączyła telewizor. Miała nadzieję, że znajdzie coś interesującego. Było już dosyć późno, więc powinny lecieć ciekawe filmy akcji, jakieś romanse albo horrory. Nie, żeby bardzo zależało jej na tych ostatnich - nienawidziła przerażających filmów. Była na nie zdecydowanie zbyt strachliwa i potem nie mogła zasnąć, a już na pewno nie ze zgaszonym światłem. Najczęściej po prostu szła spać do siostry.
    Czuła na sobie wzrok Masona i zastanawiała się, co ma na celu jej trener. Musiała przyznać przed samą sobą, że to się jej podobało - nie wiedziała, czy kryła się pod tym postać mężczyzny czy raczej delikatna niestosowność całej tej gry, którą prowadzili. Tak czy siak, Anya nie zamierzała na razie z niej rezygnować. Jedynie uśmiechnęła się pod nosem i na krótką chwilę spojrzała mu prosto w oczy. Zaraz potem wróciła wzrokiem do telewizora.
    - Okej, chyba postawimy na to - stwierdziła ostatecznie, gdy trafiła na pierwszą część "Igrzysk Śmierci". Widziała to już, ale zawsze mogła obejrzeć następny raz. - W ogóle... Masz może pożyczyć coś, w czym będę mogła spać? Chciałabym się już przebrać, trochę mi niewygodnie w tym. - Wskazała ręką na swój czarny, nieco obcisły golf oraz jeansy.

    OdpowiedzUsuń
  15. Uniosła brew i spojrzała na niego, przechylając głowę w bok. Nago? Bez zastanowienia rzuciła w niego pilotem, trafiając prosto w ramię. Uznała to za wystarczająco wymowną odpowiedź.
    Wstała z kanapy i ruszyła za nim, trochę nastawiając się psychicznie na to, że wejdzie do jego sypialni. To jednak było bardzo prywatne miejsce, do którego nie zapraszało się ledwo znanych osób. Mentalnie wzruszyła jednak ramionami - skoro Mason nie miał z tym problemu, ona także nie powinna mieć.
    Podchodząc do komody, zerknęła przelotnie na postawione pod ścianą łóżko. Nie mogła powstrzymać się przed zadaniem sobie pytania, ile kobiet już w nim gościło - to było silniejsze od niej. Mogła się założyć, że całkiem sporo. Była jednak na tyle mądra, by nie uzewnętrzniać swoich myśli przed Masonem. To naprawdę nie była jej sprawa.
    - Ciężki wybór - stwierdziła, stojąc przed szufladą. Ostatecznie wyciągnęła jeden z czarnych t-shirtów, który wydawał się jej za duży nawet na Masona. Chciała, żeby jej "piżama" sięgała chociaż do połowy ud. - Może być ta?
    Odwróciła się twarzą do mężczyzny i wbiła swój intensywny wzrok w jego oczy. Doskonale czuła spojrzenie trenera na sobie, które wręcz się w nią wwiercało - nie zamierzała jednak tak łatwo odpuścić. Tę bitwę wygra ona, a przynajmniej taki miała zamiar. A co ważne, Anya nigdy nie odpuszczała.

    OdpowiedzUsuń
  16. Wstrzymała oddech, kiedy Mason zrobił krok do przodu, tym samym znajdując się jeszcze bliżej niej. Sytuacja naprawdę robiła się coraz bardziej interedująca. Anya czuła pod plecami uchwyty od szuflad, które wbijały się w jej skórę. Stojąca tuż za nią komoda sprawiała, że dziewczyna nie mogła się cofnąć... Chociaż i tak nie miała takiego zamiaru.
    Nie oznaczało to jednak, że miała zamiar mu tak od razu ulec. Nie odwróciła wzroku, za to uśmiechnęła się delikatnie i przełożyła t-shirt do jednej ręki. Dalej patrząc Masonowi prosto w oczy i złapała go za koszulkę, żeby móc go swobodnie pociągnąć w dół, ale w celu, którego raczej się nie spodziewał.
    - Tak, przebieram się - szepnęła mu do ucha. - W łazience.
    Z tymi słowami szybko ułożyła obie ręce na klatce piersiowej Masona i odepchnęła go od siebie delikatnie, na tyle, żeby móc wysunąć się spomiędzy jego ciała a komody. Odwróciła się i puściła mu oczko, wchodząc już do łazienki. Zamknęła za sobą drzwi, żeby mężczyzna nie mógł przejść tą drogą do salonu.
    Szybko zdjęła z siebie golf, jeansy oraz skarpetki i włożyła koszulkę Masona. Owionął ją zapach nieznanego jej proszku do prania z nutką męskich perfum. T-shirt zakrywał jej ciało na tyle, żeby na stojąco niczego nie było widać, ale już w innej pozycji mógł pojawić się problem. Anya wzruszyła na to jednak ramionami.
    Wiedziała, że to było wysoce niestosowne. Wiedziała też, że gdyby ktokolwiek się o tym dowiedział, oboje mogliby mieć spore problemy... Ale na razie dziewczyna o tym nie myślała. Poza tym, do niczego takiego nie doszło.
    Przeczesała jeszcze włosy palcami, krzywiąc się, gdy natrafiła na niewielkie kołtuny. Otworzyła też drzwi od pokoju Masona, a sama skierowała się do pokoju gościnnego, w którym zostawiła swoje ubrania. Wróciła do salonu i położyła się na kanapie, jedną nogę zginając w kolanie, a drugą prostując. Oparła się plecami o poduszkę na koncu mebla, żeby jednak pozostawić trochę miejsca Masonowi.
    - Oglądałeś to? - zapytała, z niewinnym uśmiechem wskazując głową telewizor.

    OdpowiedzUsuń
  17. Aha? Anya uniosła brew i spojrzała na mężczyznę z wyrazem twarzy, który jasno sugerował, że nie była zadowolona z jego słów. Nie, żeby w ogóle ją to obchodziło. Poza tym, przychodząc do jego mieszkania nie miała w swojej torbie nic, poza rzeczami, które brała za sobą na treningi... W tym swój strój. Raczej wolała w nim nie spać.
    - Nie muszę wyglądać pięknie, kiedy śpię - odpowiedziała, mrużąc oczy i przekrzywiając głowę. Zmierzyła Masona wzrokiem od dołu do góry. - Chyba że masz dla mnie inne plany.
    Powiedziała, zanim pomyślała - znowu. Zganiła się w myślach, ale było już za późno na cofnięcie swoich słów. Pomijając podtekst, jaki w nich zawarła, naprawdę była ciekawa reakcji Masona. Bądź co bądź, przez dzisiejszy wieczór nie była jego uczennicą. Anya nie wiedziała, co on zamierza, ale mogło wydarzyć się dosłownie wszystko. Musiała przyznać przed samą sobą, że trochę ją to ekscytowało. W życiu nie powiedziałaby tego na głos, ale taka była prawda... Nie miała jednak zamiaru jakoś bardzo tego okazywać.
    Przeniosła spojrzenie na telewizor i zmarszczyła brwi, widząc, jak rozpoczynają się Głodowe Igrzyska. Pierwsza scena przy Rogu Obfitości zawsze budziła w niej pewnego rodzaju obrzydzenie.
    Zjechała w dół kanapy, przez co z pozycji półsiedzącej przeniosła się własciwie na leżącą. Na całe szczęście była na tyle niska, że nie zajęła dużej przestrzeni i pomiędzy jej nogami a Masonem pozostała niewielka przerwa. Tak było jej o wiele wygodniej.

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie przemyślała zmiany swojej pozycji. Zrobiła to po prostu odruchowo - zawsze oglądała filmy na leżąco. Tak było jej wygodniej i w razie czego mogła spokojnie usnąć, wiedząc, że nie obudzi się w jakiejś powyginanej figurze z jogi i spokojnie da radę się wyprostować.
    Nie zdążyła nawet się ruszyć, kiedy Mason błyskawicznie się poruszył i znalazł się tuż nad nią. Ręce ułożył po obu stronach jej głowy, przez co Anya nie miała nawet gdzie się ruszyć. Przełknęła ślinę i spojrzała mu prosto w oczy.
    Zastanawiała się, czy aby na pewno dobrze zrobiła, rzucając tym tekstem o "innych planach". Wiedziała, że zawsze mogła to odwołać i zupełnie zmienić tor tej rozmowy. Sama jednak nie była pewna, czy tego chciała. Przecież też sprowokowała obecną sytuację, będąc świadomą możliwych konsekwencji. I naprawdę się jej podobały... Jakkolwiek niestosownie to wyglądało.
    - To ty powinieneś wiedzieć - odpowiedziała cicho. Przesunęła wzrok z jego oczu niżej, na usta, a potem powoli powróciła. - A co zazwyczaj robisz z kobietami, które do ciebie przychodzą?
    Nie wiedziała, co ma zrobić z rękami, które leżały wzdłuż jej boków. Ostatecznie zdecydowała na podparcie się łokciami o kanapę, przez co jej twarz znalazła się bliżej tej Masona. Czekała na jego reakcję w milczeniu, nie zwracając nawet uwagi na dźwięki dobiegające z telewizora. Równie dobrze tego filmu mogłoby teraz nie być.

    OdpowiedzUsuń
  19. Czekała w napięciu na jego reakcję na jej słowa. Zastanawiała się, co Mason teraz zrobi - wyraźnie dała mu znać, czego oczekuje. Do niego należała decyzja, czy postanowi iść dalej w tym kierunku
    Nabrała powietrza, gdy mężczyzna nachylił się nad jej twarzą, niemalże dotykając jej warg swoimi. Rozchyliła delikatnie usta, kiedy pocałował ich kącik i na bezdechu pozwoliła mu na dalsze pocałunki; zamknęła oczy, czując lekkie ugryzienie na uchu.
    Posłusznie wykonała polecenie i rozsunęła nogi szerzej, na tyle, żeby Mason miał pomiędzy nimi miejsce. Starała się ukryć reakcję na jego niski ton głosu, który usłyszała tuż przy swoim uchu, ale jej ciało i tak pokryła gęsia skórka. Uwielbiała, kiedy ktoś coś do niej cicho mówił w intymnych chwilach, wręcz prawie szeptał.
    Uniosła jedną rękę i położyła ją na karku trenera, żeby móc go do siebie przyciągnąć do momentu, w którym znowu prawie stykali się ustami. Przez sekundę się zawahała, a potem pocałowała go w szyję tuż pod uchem. Zeszła wargami w dół, jednocześnie zginając nogę w kolanie i przywierając nią do boku mężczyzny.
    Zakończyła całowanie go w chwili, w której zaczął jej przeszkadzać materiał jego koszulki. Oderwała usa od szyi Masona i spojrzała mu w oczy, zastanawiając się, czy teraz może zająć się jego wargami. Taki rodzaj pocałunku wydawał się jej o wiele bardziej intymny niż cała reszta. Przygryzła wargę i przesunęła dłoń po jego torsie na sam dół, aż złapała za rąbek t-shirta i posłała Masonowi pytające spojrzenie.
    Jeżeli jeszcze kilka minut temu myślała nad niestosownością obecnej sytuacji, teraz ta sprawa już w ogóle wyleciała jej z głowy. Na razie istniała tylko kanapa, na której znajdowała się wraz z mężczyzną.

    OdpowiedzUsuń
  20. Zadrżała, czując jego dłoń na swojej skórze, która powoli pięła się do góry. Mocniej docisnęła swoją nogę do ciała Masona, gdy ten zatrzymał się na jej staniku, a potem już tylko patrzyła, jak posyła uśmiech w jej kierunku i zdejmuje koszulkę.
    Zmierzyła wzrokiem umięśnioną klatkę piersiową trenera, która właśnie została odsłoniona tuż przed jej oczami. Widziała, jak tors mężczyzny unosi się i opada pod wpływem oddechu, a dresowe spodnie - z odrobiną pomocy ze strony nogi Anyi - odrobinę zsuwają się w dół, ukazując zalążek lędźwi trenera.
    Chciała mu coś odpowiedzieć, ale on już się nachylił i lekko ugryzł jej wargę, nie decydując się jednak na pocałunek. Odsunął się, a kiedy Anya poczuła, jak się o nią pociera, z jej ust wyrwało się ciche westchnienie, którego nie była w stanie powstrzymać. Jasna cholera.
    - O wiele lepiej - powiedziała tylko, a potem chwyciła go za ramiona i na powrót do siebie przyciągnęła.
    Od razu go pocałowała, tym razem nie poświęcając temu gestowi zbędnych rozmyślań. Pozwoliła swojej dłoni błądzić po jego klatce piersiowej i wyczuwać każdy ruch mięśni - powoli zjechała palcami na brzuch Masona i delikatnie zahaczyła opuszkami o linię jego spodni.
    Drugą ręką zawędrowała na plecy trenera, gładząc go wzdłuż kręgosłupa, by potem płynnie przejść na łopatki i ramiona. Wyraźnie czuła gorąc jego skóry i bardzo chciała pozbyć się swojej koszulki, by móc zlikwidować już jedną z ostatnich barier, która ich teraz dzieliła. Miała nadzieję, że Mason szybko się tego domyśli, bo póki co nie zamierzała o nic go prosić.

    OdpowiedzUsuń