Albus Potter
4 XI 2005, Dolina Godryka — 20 lat — Bristol — absolwent Hogwartu, były Ślizgon — 16 cali, winorośl, włos jednorożca — boginem on sam po rozszczepieniu — patronusem pyton — wężousty
Po zakończeniu Hogwartu nie miał pojęcia, co ze sobą zrobić. Był tak samo zagubiony jak zawsze, teraz jednak z tą różnicą, że nic już nie trzymało go w jednym miejscu, a widmo dorosłości i samodzielności pędziło ku niemu niczym ekspres Londyn – Hogwart. Spędził kilka dodatkowych miesięcy w zamku jako stażysta Obrony Przed Czarną Magią, jednak zrezygnował i opuścił Hogsmeade z dnia na dzień. Życie na garnuszku rodziców też mu się nie uśmiechało.
Do Bristolu trafił przypadkiem – miał zostać na kilka dni u koleżanki z Hogwartu, został na ponad rok, podczas którego pracował w bibliotece w magicznej dzielnicy miasta. Wszystko zmieniło się w momencie, w którym ujawnili się Czyściciele. Sam nie wie, jak trafił do podziemnej organizacji powstańczej, kiedy dostał zmyślone nazwisko i dokumenty. Nie pamięta, kiedy zaczął wyciągać różdżkę jedynie pod ziemią lub w zaciszu własnego domu.
Nazywa się Jack April, pracuje w sklepie obuwniczym i nie wyróżnia się niczym spośród innych mugoli. Wciąż jest cichy i skryty, wciąż nie okazuje zbyt wielu emocji, mimo że tak wiele z nich targa nim od środka. Jack April nie różni się wiele od siedemnastoletniego Albusa Pottera, mimo że przecież niedługo skończy lat dwadzieścia jeden. Boi się i tęskni, jednak sam nie wie czego i za czym.
Do Bristolu trafił przypadkiem – miał zostać na kilka dni u koleżanki z Hogwartu, został na ponad rok, podczas którego pracował w bibliotece w magicznej dzielnicy miasta. Wszystko zmieniło się w momencie, w którym ujawnili się Czyściciele. Sam nie wie, jak trafił do podziemnej organizacji powstańczej, kiedy dostał zmyślone nazwisko i dokumenty. Nie pamięta, kiedy zaczął wyciągać różdżkę jedynie pod ziemią lub w zaciszu własnego domu.
Nazywa się Jack April, pracuje w sklepie obuwniczym i nie wyróżnia się niczym spośród innych mugoli. Wciąż jest cichy i skryty, wciąż nie okazuje zbyt wielu emocji, mimo że tak wiele z nich targa nim od środka. Jack April nie różni się wiele od siedemnastoletniego Albusa Pottera, mimo że przecież niedługo skończy lat dwadzieścia jeden. Boi się i tęskni, jednak sam nie wie czego i za czym.
Nastały ciężkie czasy. Będąc w Hogwarcie myślała, że najgorszym co ją może spotkać to niezapowiedziane kartkówki z eliksirów, jednak to, co działo się obecnie przerosło wszelkie jej oczekiwania. Nie wiedziała, co ma zrobić ze swoim życiem, gdy opuściła mury uczelni. Nie wiedziała, czy da sobie radę ze wszystkim, co ją będzie czekać, niemniej jednak zawsze parła na przód, stawiając czoła wszystkim przeciwnościom. Załapała się na staż w hodowli smoków. Chociaż nie robiła tam nic ciekawego, to możliwość obcowania z tymi majestatycznymi i groźnymi gadami była zbyt wielka, by dziewczyna mogła się nudzić. No ale niestety...
OdpowiedzUsuńClémence nie była osobą, która lubiła nic nie robić. Samo obserwowanie nic jej nie dawało, gdy już zdążyła się naoglądać wszystkiego co mogła u smoków zobaczyć. Było jej mało i pragnęła czegoś więcej. Czegoś, co wprowadziłoby do jej życia nieco emocji i adrenaliny. Nie spodziewała się jednak tego, że życzenie może się spełnić.
Pogłosek o czyścicielach nie traktowała z początku poważnie. Często dało się słyszeć o jakichś fanatykach, którzy prędzej czy później zostali rozbijani przez Ministerstwo i Aurorów. Niestety zatrważające pogłoski o Czyścicielach nie ustępowały, a o atakach z ich strony można było usłyszeć coraz częściej. Nikt nie był bezpieczny. Hollande była odważna. Nie była typową Puchonką i raczej nikt ni przydzieliłby jej do tego domu, wiedząc jaka jest. Cóż, dziewczyna nigdy nie wybaczyła Tiarze Przydziału tego, że skierowała ją do Borsuków, chociaż dobrze wiedziała, że powinna się znaleźć wśród Krukonów. Lojalność była jednak dominującą cechą charakteru, dlatego gdy widmo Czyścicieli znalazło się nad Londynem, dziewczyna nie mogła stać z boku.
Do ruchu oporu wstąpiła razem ze swoją babką. Kobieta mimo że była ślepa, była również potężnym jasnowidzem i czarownicą. Była oparciem nie tylko dla swojej wnuczki, ale i dla sporej ilości młodych czarowników i czarownic, którzy chcieli bronić tego co właściwe. Postępowała zgodnie z zaleceniami. Chodziła w trójkach, posługiwała się zmyślonym nazwiskiem i nie rozmawiała z nikim obcym. Jej babka praktycznie nie wychodziła z domu, który był zabezpieczony tak dużą ilością zaklęć ochronnych, że czasem nawet Clémence nie potrafiła znaleźć do niego wejścia.
Pierwszy kontakt z Czyścicielami miała przy London Eye. Jedna z największych londyńskich atrakcji stała się celem ataku fanatyków. Na szczęście ruch oporu w porę zainterweniował, dzięki czemu obyło się bez konsekwencji. Wtedy też przekonała się, że nie były to tylko zmyślone i wyolbrzymione plotki, a prawda. Zagrożenie było tak realne, jak realnym było to, że żyła i oddychała.
Spotkanie w ukrytym pokoju w bibliotece miało odbyć się bez problemów. Poszła tam ze swoją babcią i jednym ze szkolnych znajomych, z którym za czasów Hogwartu darła koty. Kto by się spodziewał, że obecnie będą się tak dobrze dogadywać? Jak widać życie w obliczu zagrożenia może być nieprzewidywalne i napisać scenariusze, których nikt by nie wymyślił.
Siedziała przy jednym stoliku pod ścianą, obserwując wszystko bardzo dokładnie. Wszyscy zgromadzenia żywo dyskutowali w małych grupkach, podczas gdy ona wolała obserwować. Właśnie wtedy jej oczy wyłapały bardzo znajomą sylwetkę. Serce zabiło jej mocniej, a dłonie zaczęły drżeć. Z początku była przekonana, że głowa i zmęczenie płatają jej figle, lecz gdy sylwetka stawał się coraz bardziej wyraźna
– Albus? – zapytała z niedowierzaniem, gdy wstała z krzesła na którym siedziała. Podeszła bliżej. – Potter, a co ty tu taj robisz?
[wybacz długość, przez te upały nie jestem w stanie myśleć]
OdpowiedzUsuńPatrzyła na niego z miną, jakby zobaczyła ducha. Od czasu ich rozstania nie sądziła, że jeszcze kiedykolwiek uda jej się zobaczyć Pottera. Cóż, jeśli już miała sobie to wyobrazić, to na pewno przebiegłoby to w zupełnie innych okolicznościach. Czuła, jak wszystko wokół nagle się zatrzymuje i wszystko na moment przestaje mieć najmniejsze znaczenie. Nie liczyło się nawet to, że byli na sekretnym spotkaniu Ruchu Oporu. Spojrzała na każdy cal ciała chłopaka. Wydawało jej się jakby chwila ta trwała w nieskończoność, chociaż tak naprawdę nie minęło długo, aż Al się odezwał.
Mimo dzielącej ich przeszłości i tego, że ich związek nie trwał długo, a rozstanie mimo iż nie bolesne, zostawiło po sobie kilka blizn, to Clémence nie mogła odpuścić sobie uśmiechu. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko. Nigdy nie miała w zwyczaju przesadnie okazywać emocji.
– Dobrze cię widzieć w jednym kawałku – powiedziała, przytulając chłopaka. Tak dawno tego nie robiła, że można powiedzieć, że się stęskniła za tym uczuciem. Z Potterem łączyła ją szczególna więź. To właśnie z nim teleportowała się po raz pierwszy i to właśnie jego po raz pierwszy, i ostatni, rozszczepiła podczas takiej podróży. Poza tym jej babcia lubiła go, więc to już coś znaczyło, bo kobieta miała nosa do wyczuwania ludzi. Chciała mu tyle powiedzieć i pochwalić się, co udało jej się zrobić od czasu, gdy widzieli się po raz ostatni, ale powstrzymała się.
– Może to nie najlepszy moment, ale opowiadaj co u ciebie – poprosiła, chociaż nie była to prośba a raczej polecenie. Ci którzy znali dziewczynę wiedzieli, że czasem po prostu trzeba robić to, co mówi, a teraz chciała się dowiedzieć, co Albus robił, gdy opuścił Hogwart. W końcu mieli tyle do obgadania.
Złapała go za rękę i pociągnęła za sobą w miejsce, gdzie nikt nie będzie im przeszkadzać i będą mogli mieć chwilę prywatności i możliwość porozmawiania w cztery oczy.