1 grudnia 2017

[KP] The trouble is, you think you have time


Charles Cooper
12 kwietnia 2000 - 5 listopada 2017 — Anchorage, Alaska — astma — niespodziewana śmierć na kempingu w górach

Śmierć często przychodzi niespodziewanie, zabierając ludzi spod kół rozpędzonych aut czy szpitalnych łóżek, na których nie spodziewali się znaleźć. Śmierć czasami zapowiada się, łagodnie pukając do drzwi starców i tych zmagających się z chorobą od lat. Śmierć przedostaje się wszędzie, zagląda w najciemniejsze uliczki miast o każdej porze dnia i nocy. Zajrzała również do fioletowego namiotu stojącego w górach, spowitego śmiechem grupki przyjaciół, którzy w weekend wybrali się na kemping. Znalazła kolejną ofiarę, złapanego w sidła losu i niespodziewanego ataku choroby chłopaka, który przecież miał mieć przed sobą jeszcze całe życie. "CHARLIE!", słyszała krzyk dziewczyny klęczącej obok, która nie wiedziała, co robić. Drżącymi rękoma podawała mu inhalator, który tym razem na nic się nie zdał, pozbawiając zarówno ją, jak i chłopaka wszelkiej nadziei. Śmierć widziała, że Charlie cierpi, i że jego płuca poddały się w momencie, w którym chłopak osunął się na chłodną posadzkę, czerwony na twarzy, patrzący przeszklonymi oczami na leżący w kącie plecak, jakby miałby tam znaleźć kolejny inhalator, tabletki, cokolwiek, co mogłoby to zatrzymać — a przecież wiedział, że nic takiego tam nie było. Śmierć z żalem patrzyła na drżące ciało targane konwulsjami oraz szczupłą dłoń zaciskającą się na klatce piersiowej nastolatka. I cicho, bez słowa, postanowiła, że nie może dłużej tylko spoglądać. "Już wystarczy" — szepnęła i położyła rękę na jego czole, dając ofierze przypadku ukojenie i pozwalając mu zamknąć oczy. Na zawsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz