MALINA AGACIŃSKA
20
studentka architektury na Politechnice Wrocławskiej
studentka architektury na Politechnice Wrocławskiej
Kochliwe toto i płochliwe przy okazji też. Ufa tylko jednej osobie na całym świecie i, o dziwo, nie jest to jej własna matka. Przyjaźń ceni ponad wszystko Wysłucha i przytuli albo zbeszta i kopnie w tyłek. Szczerość powinna być jej drugim imieniem i choć wygląda na osobę nieśmiałą, czasem potrafi porządnie tupnąć nogą. W kryzysowych sytuacjach łatwo wpada w panikę. Nie przebiera w słowach, czasem ma zbyt odważne, dziwaczne pomysły, ale to przynajmniej oznacza, że jest kreatywna. A kreatywność przelewa na papier za pomocą ołówka, tworząc w ten sposób nowe projekty. To najlepszy sposób, by wyrazić siebie, zważywszy na to, że zbyt często się czerwieni i zawstydza, gdy przychodzi jej mówić na głos o tym, co jej krąży po głowie. Odwaga, niestety, nie idzie w parze z pewnością siebie i ogranicza się tylko do jej własnych myśli. Ale przynajmniej jest urocza. Podobno.
Jestem fajniejsza, bo mam cycki.
___
tytuł: Evans Blue - Cold
Szczęk kluczy do mieszkania, szum prysznica, potem brzdąkanie naczyń w kuchennym zlewie. Cholera niech weźmie taką sobotę, żeby nawet wyspać się nie mógł. Ludzie, trwa środek nocy…
OdpowiedzUsuńNa progu jawy Cyryl sklął hałasy i ich twórczynię, jednak nie ruszył się ze zmiętej pościeli, chłonąc póki mógł rozkoszne ciepło. Nie chciał nawet zgadywać, która musi być godzina; piasek pod powiekami wyraźnie mówił mu, że nie ta do wstawania. Przekręcił się na drugi bok. Wiedział, że już nie zaśnie, choć po zarwanej na imprezie nocy sen przydałby mu się jak mało kiedy. Tylko czego tu się spodziewać po takim narwańcu jak Malina?
Drzwi do jego pokoju zaskrzypiały i drobna sylwetka pojawiła się w cienkim prostokącie światła padającego z korytarza do ciemnego wnętrza. Mhmm, o wilku mowa. Oślepiony jasnością, Cyryl zamknął z powrotem oczy, nie mając jednak przy tym nadziei na to, że oszuka przyjaciółkę. Dało się słyszeć skradanie, potem materac ugiął się delikatnie pod drugim ciałem. Jej może było do śmiechu - kto się wyspał, ten się wyspał. Zmiął w ustach jakieś niewyraźnie wyrazy; zbyt był jeszcze zaspany, żeby sklecić coś z sensem.
Skrzywił się, w końcu westchnął i nie podnosząc nadal ciężkich powiek, przesunął się nieco do ściany, żeby zrobić dziewczynie miejsce w łóżku. Nakrył twarz kołdrą, bo światło z korytarza raziło go ciągle bezdusznie.
- Może zdążymy jeszcze przed frontem na śniadanie do łóżka? - wymamrotał spod przykrycia. Humor powoli mu wracał. Zresztą była mu coś winna, musiała odrobić tą nieludzką pobudkę.
- I zamknij te drzwi, wiedźmo. Światło wpada.
Żona, nie żona, co za różnica? I tak pakuje mu się bezwstydnie do łóżka. Lubieżnica. I budzi rano. Nie chodziło o to, że specjalnie, Cyryl wiedział, że to on jest przeczulony. Miał słaby sen, kiedyś tabletki działały ale to było dawno. W każdym razie obudziła go i nie otrzymał żadnej rekompensaty. Nawet gorącej kawy. Nawet zimnej wczorajszej.
OdpowiedzUsuńPrzykrył ją porządniej kołdrą i ułożył się na wznak.
- Na rudo…? Nie wiem. - zamyślił się, po czym ze zdecydowaniem pokręcił głową - Nie lubię farbowanych.
Przekręcił się na bok, żeby spojrzeć na Malinę. Złote włosy rozsypały się po jego poduszce, szkoda by było je zmieniać. Może to kwestia tego, że znał ją od zawsze, głupi sentyment, przyzwyczajenie. Dziwnie by mu było widzieć ją w innym kolorze.
Zaczął bezwiednie bawić się jej kosmykiem, okręcając go wokół palca. Zdecydowanie wziąłby w dłonie kubek z parującą zawartością, rozlać ją po niewyspanych trzewiach, ale perspektywa porzucenia łóżka i kołdry odstraszała od wyprawy do kuchni. Za chwilę wstanie, jeszcze sobie pogadają.
- Czemu się tak zerwałaś z rana, hmmm? - spytał po chwili.
Pobiegać, aha, akurat. Powstrzymał się od parsknięcia śmiechem. Zresztą tu chodziło o coś innego. Widział, że trapi ją coś, czego jednak nie może z siebie wyrzucić. Trzymanie swoich zmartwień w tajemnicy nie było dla niej, już wiele razy to obserwował. Źle na nią działało, nie była tym typem zamkniętej w sobie, która woli poradzić sobie sama ze swoimi sprawami. To znaczy, pewnie, oczywiście, że wolała, tylko sobie nie radziła.
OdpowiedzUsuń- Bułki, mmm. Cudownie - zmrużył oczy, zadowolony, że udało mu się ugrać śniadanie. Zaraz wstanie i pójdzie do kuchni z nią, przygotowywać wspólnie kanapki, ale przecież chodziło tu o samo zwycięstwo; jak zawsze tylko gest.
Nie lubił wyciągać z niej nic na siłę. Wiedział, że będzie szło jak po gruzie, zanim dowie się co tym razem kręci. Jego samego nachalność u innych drażniła jak mało co, ale sam nie miał nigdy większych oporów do włażenia ludziom w ich prywatność. No, a ich sytuacja akurat trochę się różniła. Byli przyjaciółmi, przyjaciółmi, który poza droczeniem się i wspólnymi wypadami do kina byli też razem kiedy robiło się mniej przyjemnie. Kiedy naprawdę trzeba było pomóc.
Leżeli chwilę wpatrując się zgodnie w sufit, którym przedziwnie rysowały się cienie mebli. Niby wiedział, że to nie nastąpi, ale miał nadzieję, że sama zacznie mówić. Zerknął na nią kątem oka.
- Hej… - szepnął w końcu, pociągając ją lekko za trzymany nadal w dłoni kosmyk - powiedz o co chodzi, Malinia. Tylko nie wyjeżdżaj już z tą przebieżką - dodał pośpiesznie
To pytanie zbiło go z tropu. Nie mówił jej nigdy; jakoś nie wchodzili często na te tematy, ale to dlatego, że żadne nie odczuwało takiej potrzeby. Tak przynajmniej mu się zdawało.
OdpowiedzUsuńWróciły wspomnienia, trochę bólu złamanego serca, bo jego pierwszy nie okazał się partnerem na długo. Niby minęło już tyle czasu, ale te pierwsze miłości, to zawsze zostaje silniej niż wszystkie kolejne. Tylko co to miało do jej zmartwień?
Posłał jej badawcze spojrzenie, ale nie wyczytał z twarzy dziewczyny odpowiedzi. Niech jej będzie, ale potem wyciągnie z niej o co chodzi.
- W drugiej liceum… pamiętasz, zaraz przed Jankiem poznałem takiego blondyna - sam się zażenował własną opowieścią, ale miał wrażenie, że jego imię nie za wiele powie Malinie. Uśmiechnął się, trochę gorzko, ale ciągnął - Dziwne, ale nie bałem się tak jak myślałem, że będę. Zawsze się to demonizuje w książkach, bezsensu. Myślę, że po prostu w całym amoku zapomniałem o strachu. No, wiesz, te wszystkie “mój boże, a jeśli zrobię coś nie tak?”. A może to my do tego źle podeszliśmy. Pewnie, że spokojny nie byłem, ale on też i jakoś… - urwał, przypominając sobie cały ten wieczór - Fajnie było.
Zresztą czemu cię tak naszło? Powinienem o czymś wiedzieć? - spytał wreszcie
Uniósł się na łokciu, żeby lepiej ją widzieć. I może też, żeby nie leżeć w tak głupiej pozycji do tej rozmowy.
OdpowiedzUsuńNie dopytywała dalej, czego się raczej spodziewał. I dobrze; miał wrażenie, że nie chciałaby słuchać. Wydawało mu się, że speszyło ją już i tak to co, powiedział, a przecież nie mówił o niczym zbereźnym. A mógł, trochę w łóżku przeżył, może nie w tą pierwszą noc, ale przez następne kilka lat nie nudził się. Nie, żeby mu znowu zależało na dzieleniu się relacjami, nawet z Maliną.
Czy to ważne z kim? Tego pytania też raczej nie myślał usłyszeć w tej chwili od niej. Zawsze myślał, że przyjaciółka ma dość sprecyzowane poglądy na tą sprawę i nie będzie spała z kim popadnie, byle poczarował pięknymi oczętami i zaszeptał kilka tanich tekstów. Zauraczała się naprawdę niewybrednie, ale tyle ją już znał, żeby nie martwić się poważniej, że z każdym pójdzie dalej. O czym on w ogóle pieprzył, naprawdę wszystko mu było obojętne, póki była szczęśliwa.
- Ważne? Chyba nie można spać z kimś na kim ci nie zależy. - powiedział, ale potem przypomniała mu się rzeczywistość i po zastanowieniu dodał - Nie, w sumie to ludzie tak potrafią, odwołuję. Ale nadal nie mówisz co cię gryzie.
Cyryl szanował ludzi, który nie robili ze swojego życia erotycznego wielkiego halo. I kiedy potrafili podejść do tego, jak do czegoś, co się przeżywa, a nie opowiada, co jest kruche i delikatne, najprościej intymne i czym nie należy się dzielić z opinią publiczną. Bo ona tu nic nie ma do powiedzenia, tego się w swoim życiu szybko nauczył. W domu kiedy trzeba się było zmierzyć z coming outem, cóż, tego się nie przeskoczy. W szkole zresztą też, słuchając znajomych, dochodził regularnie do wniosku, że ludzie mało mają w sobie zrozumienia dla bliskości dwóch osób. Nie wychowywał się pod kloszem i prymitywy zdążyły mu obrzydzić patrzenie na seks jak na czynność porównywalną w swojej poetyce z jedzeniem obiadu.
OdpowiedzUsuńNie chodziło też przecież o to, żeby zrobić temat tabu. To jest wstyd, cyt cyt, o tym nie mówimy, to jest nieprzyzwoite. I w ogóle najlepiej jakby mąż i żona mieli oddzielne sypialnie. Dzieci się w końcu z kapusty biorą.
Może dlatego tak czarowała go sztuka. Mówić wprost o czymś, czego jednak odbiorca nie zauważa na pierwszy rzut oka. Tajny język. Ale oczywiście to tylko takie gadanie, nie mógłby zająć się niczym innym w życiu. Nawet gdyby nie widział w sztuce żadnego czaru i tak tylko ją robił naprawdę dobrze i tylko ona dawała spokój. Tylko ona, z pewnością nie przyjaźń. Przyjaźń spędzała sen z powiek, czasem zbyt dosłownie i w ogóle spokoju było od niej jeśli już to mniej. Bo jak być spokojnym kiedy Malina zaczyna swoje poranne trele o waniliowych woreczkach na komary? A potem pyta czy pamięta Daniela, jakby nie spędził ostatnio pół wieczoru słuchając o tym facecie. Pamięta, pamięta. Pokiwał głową.
- No, i co z nim? - spytał, jednocześnie zastanawiając się co to ma do jej poprzednich pytań i czy przyszła już pora wstać i zabrać się za śniadanie.
Zmrużył podejrzliwie oczy, niepewny, do czego dąży Malina. I czego oczekuje od niego, bo zamilkła, wtuliła się w jego poduszkę i wyraźnie czekała na to, że jakoś jej odpowie na ten mętlik, jaki mu zaserwowała.
OdpowiedzUsuńWiedział, że jeszcze z nikim nie była; przynajmniej do tej pory tak podejrzewał, bo nie dawała żadnych sygnałów, że mogłoby być inaczej. Nie był matką szesnastolatki, żeby kontrolować takie sprawy jak pies warowny, ale jakoś tam się orientował. Po co go teraz informowała o tym, że czeka ją pierwsza noc z mężczyzną? Zawsze wysłucha, jeśli potrzebowała się wygadać, nie chodziło o to, że mu się nie chce, tylko tym razem widział, że nie idzie jej łatwo dojście do celu tej, lekko mówiąc chaotycznej wypowiedzi. Nie gadała, tak ot, żeby się podzielić z nim wieściami ze świata, ani swoją radością, jakimś smutkiem, żalem do życia, czymkolwiek. Nie mówiła mu o planach na następny tydzień z ekscytacją. Ekscytację już przerabiali. ”Damian ach, Damian och. I wtedy on do niej powiedział, że to i tamto.”
Jak miał według niej zareagować na wiadomość, że Daniel, którego nawiasem mówiąc nawet dobrze z twarzy nie kojarzył, będzie się do niej dobierał, a ona, no, właśnie, co ona? Jeśli chce, czuje się gotowa, no i ten facet naprawdę ją kręci to przecież jest dorosła. Mówiła mu to jednak z miną niemal zbolałą.
Jakiś poradnik? Przecież nie o to prosiła, uśmiechnął się w myślach z tego pomysłu. Nawet nie miałby co jej powiedzieć. Był przyjacielem, ale nie psiapsiółą do szeptania sobie na ucho.
Dopiero teraz czuł się naprawdę porządnie zdezorientowany. Coś jednak trzeba było zrobić, żeby nie katować jej przeciągającą się ciszą.
- Moja złota panno, musisz mi powiedzieć o co z nim chodzi - powiedział spokojnie - Jeszcze nie umiem rozbijać Enigmy.
Resztki senności momentalnie rozpłynęły się. Westchnął Słowa potrafiły otrzeźwić lepiej niż zimny prysznic. Prysznic… Tak, tylko gorący. Od razu po śniadaniu, z kuchni do łazienki, zrobi niemal saunę, aż zaparuje maleńkie lustro nad zlewem i szyba okienna.
OdpowiedzUsuńLeżeli chwilę milcząc i w ciszy jaka nastała słychać było wyraźnie ich oddechy. Cyryl nawet nie próbował myśleć nad tym, co powinien zrobić. Zbyt był zmęczony, oczy nadal kleiły mu się, nogi i ręce ciążyły, choć myśli miał już zupełnie zwinne. Co on, do cholery, może o tym wiedzieć?
- Jeśli nie masz więcej pomysłów, idę na śniadanie - powiedział i sam siebie zaskoczył tym, jak lekki był jego ton - A jeśli masz ich więcej to, hmm, chyba tym bardziej idę na śniadanie.
Podniósł się, usiadł na łóżku i sięgnął po spodnie rzucone wczoraj na podłogę. Spał w t-shircie i bokserkach; ostatniej nocy nie pamiętał czym jest piżama i że można się w nią przebrać. Dobrze, że nie pobudził nikogo zdejmując buty i spodnie, przynajmniej taką miał nadzieję.
[Wybacz że krótko i nieplanowaną przerwę, potem trudno mi było wskoczyć z powrotem w ach, coraz dynamiczniejszą akcję ;) Obie postacie bardzo mi się podobają, ale honestly, jakoś ciężko to idzie na przód]
Cyryl bez słowa wciągnął drugą nogawkę spodni. Musiał dać sobie czas na przyswojenie tego, co usłyszał. Czy może tak naprawdę nie usłyszał, może się zwyczajnie przesłyszał? Robić z nią miał na razie kanapki, cholera. Jakiś supeł ścisnął mu wnętrzności.
OdpowiedzUsuńWstał, nie odwracając się zapiął rozporek. Metaliczny zgrzyt zamka przekreślił na chwilę ciszę w jego pokoju. Ogarnął go niewytłumaczony strach, jakby nauczyciel wywołał go do odpowiedzi i coś ścisnęło w dołku, mimo, że umiał temat. Usiadł znów na brzegu łóżka. Coś powiedzieć, tak - a co?
Wszystkie meble, sprzęty i pokojowe śmieci, znoszone tak troskliwie, teraz zdawały się obsuwać, uciekać przed jego spojrzeniem; z trudem zatrzymywał wzrok dłużej na jednym punkcie. W końcu spojrzał na Malinę. Tak, to nadal Malina, ta sama co przed chwilą. Słodka, cudna Malina, tylko co jej strzeliło do głowy?
Nie czuł się niekomfortowo, mało odpowiednie słowo. Nie myślał nigdy o takim scenariuszu, to byłby po prostu teatr absurdu. Kiedy jednak stopniowo docierało do niego co się stało, co się właśnie dzieje, zdał sobie sprawę z tego, że przecież mógłby. Że to mu szczególnie nie przeszkadza, nigdzie nie uwiera jego moralności czy co tam posiadał.
Przyjrzał się jej czujnie, jakby szukał tam odpowiedzi na nową zagadkę, czy przyjaciółka nie pożałuje prośby. Nie zacznie z czasem czuć do niego żalu za to, że dopuścił do... do kurwy nędzy, jak ma to niby nazwać? Nie starał się nawet zgadywać ile godzin roztrząsała problem zanim przyszła. Żadna spontaniczna decyzja. Nie było sensu męczyć jej, a przy okazji i siebie, pytaniami czy to przemyślała, czy jest pewna, czy nie będzie żałowała, jakby chodziło o tatuaż albo ścięcie włosów, litości.
- Teraz? - głos miał lekko zachrypnięty.
W oczach Cyryla, melancholijnych, ciemnych oczach, jakby sennych, niezależnie od pory dnia, zagrał niepokój. Nie pytał się w myślach co zrobił nie tak, w tej sytuacji nic w końcu nie było tak jak należało. Nie chciał jej straszyć, ale najwidoczniej proste, praktyczne pytanie za pytanie nie było tym czego się spodziewała. Może słusznie, nie był pewny czy jego reakcja była zdrowa i normalna. Nieszczególny z niego specjalista do takich rozmów.
OdpowiedzUsuń- Spokojnie, dobrze? - znów uważnie spojrzał na Malinę.
Nie mógł powstrzymać niespokojnego uśmiechu; szybko pokręcił głową, aby odgonić myśli. Naprawdę miał coś popieprzone w głowie.
- Nie pospieszam cię przecież. Tylko potem chyba będzie jeszcze dziwniej - powiedział opanowawszy się już. Uśmiech uciekł i w jego twarzy czaiło się na powrót nieokreślone zamyślenie, znów częścią siebie był gdzieś daleko. Wzruszył ramionami. - Jak zaczniesz o tym myśleć, planować… Zresztą jak chcesz.
Wstał. Miał nadzieję, że Malina nie postanowi zachowywać się resztę dnia jak spłoszone zwierzątko.