VINE OLSSON
20
geniusz informatyczno-matematyczny z fotograficzną pamięcią
nie cierpi "Teorii wielkiego podrywu" i ma nadzieję, że nie jest tak irytująca jak Sheldon
uwielbia za to ALFa i inne stare seriale komediowe
bardzo dużo czyta i nie zawsze są to książki naukowe
na ciele nosi ślady po wydarzeniach z domu
miewa problemy ze snem
ma w sobie bardzo dużo dumy
nie znosi, gdy ktoś się nad nią lituje - potrafi być wtedy bardzo niemiła
nie lubi też przyjmować pomocy - chyba że sama o nią poprosi
kryje się za ironią
nosi okulary zerówki, bo choć wcale nie ma wady wzroku, to dzięki nim wygląda mądrzej
i doroślej, bo baby face w niczym nie pomaga
marzy o wycieczce do Europy (a najlepiej do Paryża)
heavy metal ją (o dziwo) wycisza
zaskakująco odpowiedzialna
bywa opryskliwa, ale to tylko taka tarcza ochronna
niezwykle bystra i inteligentna
chciałaby zafarbować włosy na jakiś szalony kolor
i pojechać na festiwal Coachella
bo trochę nastoletniej beztroski chyba jej się należy - a nigdy jej nie zaznała
___
Kolejny dzień. Kolejny wieczór. Kolejna noc. Po raz kolejny nie zauważył, że słońce już dawno zaszło, a firma opustoszała. Westchnął, patrząc przez okno i spoglądając na ciemne niebo. Odwrócił się na obrotowym krześle z powrotem do biurka, przeczesał dłonią włosy i wcisnął guzik na telefonie stacjonarnym. - Alice, starczy na dzisiaj. Czas wracać do domu. Przepraszam, znowu się zasiedziałem. - rzucił do mikrofonu. Poczekał chwilę, ale nie dostał żadnej odpowiedzi, więc wstał i wyszedł ze swojego gabinetu. Nie znalazł swojej asystentki za jej biurkiem, a jedynie karteczkę z narysowanym serduszkiem i tekstem “Nawet nie będę zwracać Twojej uwagi, że już późno, bo i tak nie posłuchasz. Idę do domu, wiem, że mnie już tu nie potrzebujesz. Pierwsze spotkanie masz o 12, może przynajmniej raz się wyśpisz. W samochodzie czeka na Ciebie kolacja, może nawet starczy na śniadanie, bo to dwie porządne porcje, a wiem, że sam sobie go nie zrobisz. Wystarczy odgrzać w mikrofalówce, nie musisz się wysilać, żeby zjeść, więc proszę Cię, zrób to! Całuski, A.” Gdy tylko przeczytał, pokręcił głową rozbawiony. Jego pracownica doskonale go znała. I miłe było to, że martwiła się o jego sen i starała się ustawić mu plan tak, by mógł odespać noc spędzoną na pracy. Niestety jej starania na nic się nie zdawały. Nie pamiętał kiedy ostatni raz spał dłużej niż kilka godzin. Ale przynajmniej dzięki niej pamiętał o czymś tak prymitywnym jak jedzenie. Wrócił do gabinetu, zgarnął trzy segregatory i wyszedł z biura. Dopiero gdy wsiadł do auta, a jego nozdrza wypełnił zapach jedzenia, poczuł że burczy mu w brzuchu. Cały dzień w sumie nic nie jadł. Odpalił silnik i pojechał do domu. Znów chwycił w jedną rękę segregatory, a w drugą siatkę z pudełkami z kolacją i kawę z McDonald’s, którą kupił po drodze. Tylko tam mógł coś dostać. Jednak przeliczył się ze swoją zręcznością, bo gdy wysiadał z windy jeden z segregatorów spadł na podłogę, a kawę wylał na swoją koszulę. Przeklął cicho pod nosem, a gdy usłyszał dziewczęcy głos, podniósł zdezorientowany wzrok. A no tak, w końcu mieszkała teraz u niego studentka, którą pamiętał jako małą dziewczynkę, którą znał w dzieciństwie. Oboje nie mieli tam ciekawego życia. Ale gdy on uciekał z domu, miała zaledwie 6 lat, nie mógł jej ze sobą zabrać, bo zainteresowałaby się tym policja. Poza tym nie wiedział co zrobić z samym sobą, a co dopiero, gdyby miał jeszcze zadbać o nią. Potem próbował pomóc jej stypendium od firmy, a teraz, gdy nie miała gdzie się podziać, zaproponował jej mieszkanie. - Och... Przepraszam, że Cię obudziłem. - powiedział, z bladym uśmiechem. Przeszedł do otwartej kuchni, połączonej z wielgaśnym salonem. Nigdy nie wiedział po co w sumie mu tak wielki apartament, skoro i tak większość dnia spędzał w pracy, ale to chyba po prostu kompleksy dziecka z patologicznej rodziny, które osiągnęło sukces. Czy coś w tym stylu. Odłożył na blat siatkę z jedzeniem, papierowy kubek z resztką kawy i dwa segregatory, po czym wrócił po trzeci, który nadal leżał na podłodze i odłożył go tam gdzie pozostałe. Ściągnął buty i marynarkę. - Cóż w sumie to się nie pomyliłaś, bo mam jeszcze ogrom pracy, a do tego właśnie potrzebuję tych segregatorów... To się chyba nazywa pracoholizm. Podobno się to leczy. - zaśmiał się nerwowo, przeczesując dłonią włosy. - Możesz wrócić do łóżka, obiecuję, że więcej nie będę hałasować i pozwolę Ci spać... Przynajmniej się postaram...
OdpowiedzUsuńZmarszczył brwi. - Dlaczego nie spałaś? Jest dosyć późno, a jeśli dobrze pamiętam masz rano zajęcia.. - powiedział pół głosem, bojąc się, że wyjdzie na natręta, który próbuje kontrolować jej życie, albo chociaż plan dnia. Daleko mu do tego było, jednak taki już miał charakter, że lubił wiedzieć takie rzeczy. To było najprawdopodobniej skrzywienie z dzieciństwa, gdzie nad niczym nie mógł mieć kontroli i był po prostu bezsilny. Nienawidził tego uczucia i odbiło się to na jego dorosłym życiu, czasem przechodząc nawet w nerwicę. - Nie, zdążyła ostygnąć... - jak poleciła tak zrobił i zaczął rozpinać koszulę, która po chwili wylądowała na stołku barowym przy blacie. - Ehh... Nie, moja robota nie bardzo może poczekać... A przynajmniej wolałbym żeby nie czekała, bo nie zasnę póki wszystko nie będzie zrobione - mówiąc to, zgarnął segregatory z blatu i przeniósł się z nimi na dużą kanapę i rozłożył je na stojącej przed nią ławie. - Moja asystentka próbuje dbać o to żebym coś jadł. Jeśli masz ochotę to podobno wystarczy tylko wstawić do mikrofalówki... Alice wie, że jestem za leniwy żeby z samego siebie chcieć zrobić coś więcej - roześmiał się sam na swoje słowa. No tak, gdy chodziło o pracę był aż nadgorliwy, ale gdy miał zadbać o siebie nie bardzo go to obchodziło. Jego asystentka naprawdę nie raz myśli o tym za niego i nie zdziwiłby się też, gdyby jedzenie, które dla niego zostawiła było nafaszerowane tabletkami nasennymi. Chociaż i one często nic nie dają. - To jak? Głodna? Bo muszę przyznać, że ja trochę tak... Chyba pora wyręczyć Alice i zatrudnić jakąś gosposie, która będzie za mnie pamiętała o czymś tak prozaicznym jak jedzenie... - wyciągnął plastikowe pudełka z siatki i nie czekając na odpowiedź dziewczyny nałożył dwie solidne porcje.
OdpowiedzUsuńWstawił pierwszy talerz do mikrofali i oparł się o blat obok dziewczyny, zakładając ręce na piersi. - Cóż, jeśli bardzo chcesz wiedzieć... Mamy mały problem w jednym projekcie. Cyferki nam się nie zgadzają, a musi w końcu ktoś odkryć dlaczego. - wzruszył ramionami, a po kilku sekundach usłyszał pikanie urządzenia. Wyciągnął jedzenie i podał dziewczynie, po czym wstawił drugi talerz. - Smacznego. - Podał jej sztućce, a gdy jego porcja była gotowa, usiadł przy wyspie na barowym stołku i zaczął jeść. Dopiero teraz poczuł jak bardzo był głodny. - Większość moich pracowników ma rodziny, żony, męża, dzieci... Wolę ich nie obarczać pracą dłużej niż to konieczne. W końcu wiem jak to jest, gdy ktoś kto powinien się tobą zająć ma Cię głęboko w dupie. - Skończenie posiłku zajęło mu zaledwie kilku minut. Wrzucił brudny talerz do zlewu i nalał sobie whiskey z lodem i colą, po czym zajął z powrotem swoje miejsce, stawiając drugą szklankę przed dziewczyną. - Może pomoże Ci na sen...
OdpowiedzUsuń