Changbin wszedł do szkoły ostentacyjnie trzaskając drzwiami. Kolejna nieprzespana noc zaczęła dość mocno wpływać na jego zachowanie, stawał się coraz bardziej rozdrażniony, a pite bez przerwy energetyki nie pomagały mu zachowywać się normalnie. Jedyne co w tym momencie cieszyło go najbardziej to dodatkowe 200,000 won w kieszeni, które mógł wykorzystać na własne zachcianki oraz zabawkę dla jego pupila Drogona. Nocne bitwy raperskie na początku były jego odskocznią od codziennego dnia, małym hobby. Nawet nie wiedział, kiedy to wszystko stało się jego uzależnieniem i kolejnym zastrzykiem gotówki. Dwie walki w ciągu tygodnia wystarczały mu w zupełności, biorąc dodatkowo pod uwagę fakt, że jako jeden z popularniejszych dilerów mógł się pochwalić płynącym z tego faktu dużym zarobkiem. Panią Seo początkowo dziwiły nowe ubrania i gadżety syna, jednak jego zapewnienia o pracy w supermarkecie całkowicie ją uspokoiły. Chłopak wiedział, że towarzystwo, w którym się obraca nie należy do tych najprzyjemniejszych, ale dzięki takiej właśnie opinii, każdy w szkole traktował go z szacunkiem, a może bardziej ze strachem. Nigdy nie uważał się za dręczyciela, za którego mieli go uczniowie. Co prawda, było kilka sytuacji, w których puściły mu nerwy i powiedział za dużo lub uderzył natarczywą osobę, ale uważał to za coś normalnego. Za to jego kolega po fachu jak i z klasy Han Jisung był pełnoetatowym dręczycielem, którego Changbin miał już serdecznie dość. Przez jakiś czas trzymali się ze sobą, ze względu na wspólne interesy, jednak po akcji, kiedy Han prawie wydał go policji postanowił nie mieć już do czynienia z tym typem. Dodatkowo brunet był głównym prześladowcą Felixa. Energicznie przemierzał korytarze liceum co chwilę uderzając innych ludzi ramieniem nie hamując przy tym wypływających z ust przekleństw. -Jak ja kurwa nienawidzę ludzi - warknął pod nosem i w końcu usiadł na swoim miejscu w sali od razu wyciągając zeszyt ze swoimi tekstami. Po kilku minutach intensywnego notowania w końcu oderwał wzrok od kartki i spojrzał na chłopaka o lekko australijskiej urodzie. Lee Felix, był dla niego wielką zagadką od momentu, kiedy pojawił się w szkole. Początkowo ich znajomość zapowiadała się dobrze, a sam Changbin zaczynał dopuszczać do siebie myśl, że ten mały piegowaty chłopak zawrócił mu w głowie. Felix uczęszczał również na prowadzone przez niego zajęcia z rapu oraz śpiewu, na których nowy zaskoczył wszystkich swoimi umiejętnościami. Jedna sytuacja zmieniła wszystko. Changbin nie uważał, że zrobił coś źle, przecież obronił go przed pobiciem przez Jisunga i jego bandę. Uważał, że Lee powinien mu za to podziękować, a jedyne co chłopak dostał za ratunek to uderzenie z dłoni w twarz. Od tamtego momentu nie wiedział dokładnie co do niego czuje, z jednej strony był oburzony za takie potraktowanie jego osoby, ale z drugiej zżerała go ciekawość co skłoniło do tego Felixa. Postanowił więc trzymać go na dystans co jakiś czas rzucając w jego stronę kąśliwe teksty. -Seo Changbin!-chłopak wzdrygnął się od ostrego głosu wychowawcy-Ile razy mam powtarzać? Zdejmij to chłopcze. Brunetowi kompletnie wyleciało z głowy, że jego czapka zamiast leżeć na ławce była tam gdzie być nie powinna, nie na lekcji z Panem Kang. -Ugh...Okej. Po co te krzyki?- powiedział Seo pod nosem i od razu ściągnął nakrycie głowy. Donośny głos nauczyciela całkowicie wyrwał go z rozmyślań o Felixie z czego w sumie był zadowolony. Nie chciał o nim myśleć, nie powinien, nie po tym co tamten zrobił.
Jak tylko usłyszał dzwonek wyszedł z sali z powrotem zakładając na głowę swoją ulubioną czapkę z daszkiem i udał się na dach, gdzie w spokoju mógł zapalić fajkę, a w gorsze dni coś lepszego. Changbin był cholernie zadowolony, że przez swoje lenistwo nie udał się przed lekcjami do szatni, gdyż panujący na zewnątrz mróz zapewne byłby bardziej odczuwalny gdyby nie miał na sobie ciepłej kurtki. Wyciągnął z kieszeni paczkę pełną skrętów, ale po lekkim przegryzieniu wargi i walce ze samym sobą schował ją z powrotem i sięgnął po drugą z drogimi, ale dobrymi papierosami. Stać mnie Wzruszył ramionami i odpalił papierosa od razu mocno się zaciągając. Głośne trzaśnięcie drzwi sprawiło, że chłopak skrył się za dość dużym kominem, zza którego miał dobry widok na osobę, która postanowiła mu przeszkodzić. Nie chodziło tu zbyt wiele osób, ludzie uważali że wejście na dach jest zamknięte, więc nawet nie męczyli się żeby tutaj wejść. Jedynymi osobami jakie tu przychodziły był właśnie Seo i Lee, który jak już zdążył zauważyć Changbin, palił jedynie kiedy coś lub ktoś go zdenerwowało. Nieświadomy obecności tego drugiego Felix stanął do niego tyłem, co ten wykorzystał i szybko podszedł do niego nie odzywając się jednak ani jednym słowem, czekając aż piegowaty go zauważy. -Jeśli podszedłeś do mnie pogadać, to lepiej się odsuń zanim zgaszę Ci szluga na czole. Changbin zaśmiał się głośno i wziął kolejnego bucha uspokajając nikotynowy głód. -Skąd wiesz, że chcę pogadać? Ten dach jest tak samo Twój jak i mój. Mogę tutaj robić co tylko mi się podoba, a w tym momencie chcę stać koło Ciebie. - brunet ponownie się zaśmiał i pozwolił żeby dym opuścił jego płuca i poleciał prosto na Lee. -Czego nie rozumiesz w tym, co do Ciebie mówię? Powiedziałem Ci, że masz się odwalić i do mnie nie zbliżać. Mam Ci to przetłumaczyć na inny język, żebyś zrozumiał? Spierdalaj Seo…- ostatnie zdanie mruknął szeptem, odwracając wzrok od chłopaka, a ten drugi popatrzył na niego zaskoczony. -Palę, nigdzie się stąd nie ruszę, a skoro Ty też palisz to równie dobrze możemy palić stojąc koło siebie-Changbin uderzył Felixa lekko w ramię, żeby zwrócić jego uwagę na siebie, ale nie otrzymał reakcji zwrotnej-Nie jest Ci zimno? No hej, porozmawiaj ze mną Yongbok. Seo wiedział, że taki zwrot do Lee doprowadzi go do szału, jednak nie mógł się przed tym powstrzymać. Nawet nie spojrzał w jego stronę, aby zobaczyć reakcję nowego, bo do głowy wpadł mu dość ciekawy pomysł. Wyjął z kieszeni pierwszą paczkę, która wpadła mu dzisiaj w ręce i wyciągnął z niej idealnie skręconego blanta. -Zajarasz ze mną?
Znowu palisz Changbin?-głos Pani Seo rozniósł się po pokoju, ale jej syn tylko szerzej otworzył okno-Miałeś przestać palić, ile razy mam Cię jeszcze o to prosić synu? -Nie proś i tak nie przestanę.-odpowiedział brunet zaciągając się mocno skrętem-Wyjdź to nie będziesz musiała patrzeć jak się truję - dodał robiąc palcami w powietrzu znak cudzysłowu przy wypowiadaniu ostatniego słowa. Zirytowana kobieta wyszła z pokoju mocno trzaskając drzwiami, jednak to nie zrobiło żadnego wrażenia na nadal palącym blanta Changbinie. Mam w dupie co ona o tym myśli. Pani Seo od ponad dwóch lat próbowała zakończyć nałóg dziecka, ale jak widać z marnym skutkiem. Jej upomnienia i prośby nic nie dawały, a nawet wydawało jej się, że pogorszyły sytuację. Z rzadkiego palenia papierosów jej syn stał się według niej uzależnionym od tytoniu oraz marihuany chłopcem. Często siadała po kolejnej ich kłótni i rozmyślała jak mogła do tego dopuścić, a w tym samym momencie Changbin odpalał papierosa dając tym upust zdenerwowaniu na swoją rodzicielkę. Tak było i teraz. Po zgaszeniu skręta, w ustach chłopaka od razu znalazł się papieros. Odpalił go i zaczął zgniatać filterek w palcach, co chwilę mocno się zaciągając. W jego głowie od razu pojawiła się postać Lee i ich ostatnia rozmowa. Musiał przyznać, że zaskoczyła go odmowa Felixa. Nikt nigdy nie odmawiał, kiedy Changbin proponował zioło. Każdy wiedział, że jego towar jest najlepszej jakości, a ludzie często bili się żeby dostać chociaż jednego grama. A Felix mi odmówił Z drugiej jednak strony nie dziwił się nowemu. Nie znali się, nie ufali sobie… Ale potem ta...troska? Dlaczego on się o niego martwił? Nie chciał żeby miał kłopoty? To nie jest przecież jego pieprzony interes. Zgasił szluga w popielniczce i położył się na łóżku w celu zdrzemnięcia się jednak ciężar na jego brzuchu mu to uniemożliwił. -Ugh… Drogon. Musisz teraz? - zapytał psa trzymającego w pysku zabawkę mimo, iż wiedział, że nie doczeka się odpowiedzi - No dobrze, pobawię się z Tobą, ale tylko chwilę. Pogroził mu palcem i rzucił zabawkę na koniec pokoju krzycząc Dracarys . Pies od razu zareagował na polecenie, a chwilę później przyniósł mu przedmiot. W tym samym czasie telefon Changbina zawibrował, a na jego ekranie pojawiła się ikonka koperty.
Od: Hoseok Wazna walka dzisiaj o polnocy, placimy podwojnie. Do zobaczenia Spearb ;) Trzeba wracać do roboty. Brunet przebrał się w swoje ulubione czarne dresy, a na głowę założył czapkę z daszkiem. Po włożeniu do kieszeni kilku samarek z ziołem zszedł na dół i zaczął się ubierać. -Dokąd idziesz? -jego matka od razu pojawiła się obok i dokładnie obserwowała syna.
-Praca. Muszę pomóc rozpakować towar.-oznajmił i nie czekając na jej odpowiedź wyszedł z domu. Kilka minut później schodził już do piwnic jednego z opuszczonych budynków, a ludzie jak tylko go zobaczyli zaczęli do niego podchodzić. Wiedzieli, że młody zawsze przynosi ze sobą coś dobrego w niewygórowanej jak inni dilerzy cenie. Walka miała zacząć się za dziesięć minut, a kieszenie Changbina już były puste To będzie dobra noc. -Kurwa mać.-warknął pod nosem chłopak i kopnął stojący obok śmietnik. Changbin nie mógł uwierzyć, że przegrał dzisiejszą walkę, ten wieczór miał być przecież idealny. No i 200,000 won poszło się jebać. Brawo Seo. Ze złości uderzył pięścią w budynek raniąc sobie tym dłoń. - Proszę, proszę....Kogo my tu mamy? Spearb we własnej osobie. - znajomy głos sprawił, że brunet odwrócił się w stronę, z której on dobiegał. - Czego chcesz Suga? Spierdalaj stąd świętować swoją wielką wygraną, bo na następnej ZNOWU będziesz drugi. - rzucił w stronę blondyna i zaczął odchodzić. -Nie tak szybko gówniarzu. -starszy pociągnął go za ramię i uderzył jego ciałem o ścianę budynku. -Mam w dupie hajs z tej wygranej, mnie i Namjoona interesuje coś innego.- kiwnął głową w stronę swojego przyjaciela i uderzył Changbina pięścią w brzuch- Dawaj zioło. Wszystko co masz. -Nic nie mam, sprzedałem wszystko zanim walka się zaczęła - wycedził przez zęby brunet i szarpnął ręką, żeby się wyrwać. Nie był to jednak zbyt dobry ruch, gdyż zaraz potem poczuł ostry ból w szczęce i smak krwi na ustach. - Kłamiesz. Zawsze coś przy sobie macie wy… kurwa pieprzeni dilerzy, wszyscy jesteście tacy sami, cholerne, uliczne szuje. Trzymaj go.- powiedział do kolegi blondyn, a sam zaczął grzebać w kieszeniach młodszego na co ten zaczął się mocno szarpać. Nie wiedział nawet, w którym momencie uścisk na jego rękach zniknął całkowicie, a Namjoon leżał na ziemi. Suga i RM tak szybko jak się pojawili tak też zniknęli, a Changbin mógł w końcu przyjrzeć się osobie, która można by powiedzieć...uratowała go. Jakbym był z Minem sam na sam to poradziłbym sobie bez jego pomocy… - Felix? Co Ty tutaj kurwa robisz? To nie jest miejsce dla Ciebie.- rozglądnął się po okolicy i z ulgą stwierdził, że nikt ich nie obserwuje. Nie mógł jednak powstrzymać się przed cichym śmiechem, kiedy zobaczył chodzącego w kółko Lee. - Nic Ci nie jest? Znasz ich? Czego od Ciebie chcieli? - Czy on się...martwi? O co mu chodzi? Nie potrzebna mi jego troska. Na pewno? Ugh. Przez cały czas radziłem sobie sam i dalej będę. - Nic mi nie jest, to nie Twoja sprawa Felix. Lepiej żebyś się tym nie interesował, bo możesz wpaść w niezłe gówno. -ostrzegł go Changbin i z lekkim sykiem przetarł dłonią zranioną wargę, z której nadal sączyła się krew.- Bywało gorzej, uwierz mi.- Seo sięgnął dłonią do kieszeni, jednak zamiast paczki fajek natrafił na pustkę. No chyba kurwa nie. Nie zrobili tego. - Kurwa. Ten chuj zabrał mi fajki. Masz może jedną? - rzucił w stronę chłopaka, lecz ten odwrócił się od niego. Jednak zanim Lee zdążył zrobić krok, ręka Changbina nagle znalazła się na ramieniu nowego tym samym go zatrzymując.- Czemu ode mnie uciekasz Felix?
Changbin przez chwilę nie potrafił ruszyć się z miejsca zaskoczony zachowaniem i propozycją chłopaka. Wezmę od niego fajkę i zmyję się do domu. Tak, tak zrobię. Kiedy zauważył, że Felix zdążył oddalić się już dość daleko, Seo westchnął głośno i szybko go dogonił biorąc od niego papierosa. Cienkie? Naprawdę pali linki? Fuj...Do tego mentole. Eh...Ale jak dają to bierz, prawda? Pomimo tego co postanowił Bin, chłopak posłusznie szedł obok Lee rozglądając się po porządniejszej niż jego okolicy. Czasami wydawało mu się, że jego życie wyglądałoby zupełnie inaczej, gdyby wychował się w innym miejscu, w takim bez łatwego dostępu do papierosów i innych używek. Raper spojrzał na idącego obok Australijczyka i zaczął mu się dokładnie przyglądać uśmiechając się przy tym lekko. Nie jest taki zły. Uderzył mnie, no ale muszę przyznać...Jest uroczy... Tak szybko jak myśl wpadła do jego, tak szybko ją z niej wygonił ruszając głową na boki, a jego twarz znowu przybrała obojętny wyraz. Dał mi do zrozumienia, że nie jest mną zainteresowany, więc powinienem odpuścić sobie myślenie o nim. Changbin wszedł do pomieszczenia powoli podążając za mieszkającym tu Felixem, a jak tylko zobaczył wnętrze otworzył szeroko oczy. Wow...Tego się nie spodziewałem...Ale gdzie są jego rodzice? -Usiądź proszę. - usłyszał głos chłopaka i spojrzał na kanapę, na której od razu usiadł opierając się wygodnie o miękki materiał. - Mieszkasz… - Bokiem, jakbyś mógł. - przerwał mu Felix, a jak tylko Seo zmienił swoją pozycję, nowy usiadł naprzeciwko niego z apteczką. Skąd on ma kurwa apteczkę? To jest normalne? Ja nie mam w domu nawet plastrów. Zanim Changbin zdążył ponownie otworzyć usta poczuł na swoim podbródku delikatne i smukłe palce chłopaka. Dlaczego on mnie dotyka? O co mu chodzi? Już miał wyrwać swoją brodę, ponieważ czuł jak dotyk mężczyzny zaczyna go dziwnie parzyć, kiedy ten przyłożył do jego ust wacik, a substancja na nim zaczęła szczypać powstałą od uderzenia ranę. Spojrzał na skupioną twarz Felixa, która powoli zaczynała robić się lekko czerwona. A już myślałem, że tylko ja odczuwam, że w tym pomieszczeniu jest zdecydowanie za gorąco. Głupie czujniki temperatury… -Na szczęście nie trzeba szyć. Rana nie jest głęboka, zagoi się szybko, jeśli nie będziesz tego rozgrzebywał. - Ugh… nie jestem dzieckiem Lee, umiem o siebie zadbać.-odpowiedział mu Changbin i wzdrygnął się czując jak ten drugi ujmuje jego dłoń i zaczyna ją przemywać i bandażować. Brunet zaskoczony spojrzał na swoją rękę, a potem na krzątającego się po kuchni chłopaka. Co się stało? Dlaczego jest dla mnie miły? Co zmieniło jego nastawienie do mojej osoby? No i do cholery jasnej… Czy on mieszka sam?! Ze spokojem przyjął zimny okład, ściągnął bluzę, a kiedy miał zrobić to samo z koszulką zawahał się czując jak robi mu się głupio i tylko lekko ją podwinął by położyć na brzuchu poszewkę z lodem. -Wiesz...myślę, że lepiej byłoby...gdybyś już nigdzie dzisiaj nie chodził...nie w tym stanie. Zostań, u góry jest łóżko, możesz tam spać, ja prześpię się na kanapie. - Zostać? Z nim? Tutaj? Nie wiem czy to dobry pomysł...przecież nawet mnie nie lubi. Chyba, że sprawię, że zmieni o mnie zdanie… -Gdzie są Twoi rodzice, Felix? I w ogóle, to pewnie głupi pomysł, ale skorzystam z Twojej propozycji…- powiedział cicho trochę się stresując- ale nie mam zamiaru zajmować Ci łóżka. To Twoje mieszkanie, więc prześpię się na kanapie, zresztą i tak nie mam siły wejść po schodach przez tą ranę.- uśmiechnął się, ale przez ból wyszedł z tego grymas.- Dobrze, że dzisiaj trochę zarobiłem to w drodze do domu będę mógł kupić jakieś leki.- mruknął pod nosem mając nadzieję, że jego kolega tego nie usłyszał. Przyjął kubek z ciepłą herbatą uśmiechając się delikatnie do Felixa, a palce Changbina musnęły te Australijczyka wywołując w raperze przyjemne dreszcze, które jednak postanowił zignorować od razu skupiając się na trzymanym przedmiocie.
-Dzięki. Dlaczego to zrobiłeś? To wszystko? Przecież mnie nienawidzisz.- zapytał mocniej zaciskając dłonie na kubku. Może to moja wina? Może zrobiłem coś co go uraziło? Kurwa... Dlaczego mnie to tak bardzo męczy, przecież ten chłopak nic, a nic dla mnie nie znaczy. Prawda? - Eh...Jest późno. Może chodźmy już spać.- westchnął przecierając twarz i odstawił kubek na stolik. Seo obudził się dość wcześnie, a dłonią próbował znaleźć telefon spoczywający w kieszeni dresów, których jak się okazało nie miał na sobie. Zaskoczony podniósł dany mu przez Felixa koc i zorientował się, że jest w samych bokserkach, a jego spodnie tak jak i koszulka leżały na ziemi. -Kurwa...znowu to samo.- westchnął chłopak i z powrotem zamknął oczy. Często zdarzało mu się, że kiedy temperatura w pokoju była zbyt wysoka niekontrolowanie zrzucał z siebie ubrania w trakcie snu. Tak było i teraz. Changbin wstał i ubrał spodnie, a kiedy miał to samo zrobić z koszulką zobaczył leżącą na stole maść na siniaki. Chyba nie zaszkodzi jeśli ranę na brzuchu też nią posmaruję. Wzruszył ramionami i szybko wsmarował substancję w swoją skórę. Aby wszystko dobrze się wchłonęło postanowił nie zakładać jeszcze koszulki i udał się do kuchni, gdzie od razu praktycznie wsadził głowę do lodówki. Może by tak...w ramach podziękowania zrobić Felixowi śniadanie? W końcu mi pomógł, należy mu się coś. Zioła nie będzie chciał, więc pozostaje tylko to. Przez jakieś pięć minut brunet nie potrafił znaleźć patelni, a przez kolejne trzy miał problem z rozbiciem na niej jajek, tak żeby nie wpadła tam ani jedna skorupka. Zabrał się też za robienie herbaty, a kiedy odwrócił się żeby postawić napój na stole w salonie przed nim stał Felix. Chłopak wystraszył się, a z powodu gwałtownego zatrzymania się duża część wrzątku wylała się z kubków i poleciała na stojącego przed raperem chłopaka.
-Kurwa mać! Przepraszam, tak bardzo przepraszam Felix.- Changbin rzucił się po papierowy ręcznik i delikatnie zaczął wycierać spływającą po dekolcie Felixa herbatę. Dopiero po kilku sekundach zorientował się, że chłopak wpatruje się w niego, zupełnie nie zwracając uwagi na to, że właśnie został oblany gorącym napojem. Seo odsunął się od niego troszkę zaskoczony, ale i też zaniepokojony całą tą sytuacją. Czy jemu kompletnie odbiło? Zachowuje się tak jakby czerwony ślad na jego dekolcie nie istniał. Co jest z nim nie tak? -Nic się nie stało? Cholera jasna Felix, wylałem na Ciebie…- zaciął się widząc jak młodszy ściąga swoją koszulkę, a jego ciało ogarnęło przyjemne uczucie ciepła na sam widok nagiej klatki kolegi. Przełknął głośno ślinę i odwrócił wzrok od tego pięknego widoku. To nic takiego. Normalna reakcja, każdy by tak zareagował, prawda? Spojrzał na niego kątem oka, w pamięci zapisując obraz półnagiego Lee, który chwilę później ubrał nową koszulkę. Nie musiał...nie przeszkadza mi to… Propozycja i uśmiech Felixa kompletnie zaskoczyły Changbina i gdyby nie to, że chłopak dokładnie go obserwował, szczęka rapera upadłaby prawdopodobnie aż do ziemi. Zluzuj stary. To tylko uśmiech. To tylko piękny uśmiech, który już sprawił, że ten dzień jest idealny. Brunet postanowił jednak udawać, że to co zrobił młodszy nie wpłynęło na niego w żaden sposób. - Już w sumie wszystko jest gotowe. - mruknął w jego stronę i przemieszał jajecznicę na patelni.- Tylko no...herbata trochę się rozlała i musisz dać mi talerze - uśmiechnął się lekko w stronę piegowatego, a po otrzymaniu naczyń rozdzielił jedzenie na pół i ruszył za Lee na kanapę. - Ze mną? Em… Jest o wiele lepiej.- odruchowo dotknął zranionej wargi i westchnął przypominając sobie palce Felixa dotykające jego skóry.- Na szczęście w nocy skończyło się na pięściach, czasami nie miałem tyle szczęścia.- zaśmiał się krótko, a jego talerz szybko stał się pusty. Bójki były czymś normalnym w życiu Seo, dlatego kolejne rany znosił ze spokojem, a czasami nawet cieszył się z nich. Jak tylko odstawił talerz na stół poczuł doskwierający mu nikotynowy głód. Było mu cholernie głupio, że kolejny już raz będzie musiał prosić Lee o fajkę, jednak wiedział, że zignorowanie nałogu może skończyć się źle. -Felix? Dasz… Dałbyś mi może jeszcze jedną fajkę? Obiecuję, że jak tylko kupię nową paczkę, to Ci oddam. - powiedział praktycznie błagalnym głosem, prosząc w myślach aby chłopak mu nie odmówił. Gdy Australijczyk skończył jeść swoją porcję, udali się na nieduży balkon i usiedli na ziemi, wcześniej kładąc na niej koc. Jak tylko raper odpalił papierosa zaciągnął się nim mocno, a wpadający do płuc dym wywołał na jego twarzy szeroki uśmiech. O tak. Tego mi brakowało. -Musiałem zapalić, to jest czasami silniejsze ode mnie.- Po jaką cholerę mu się zwierzam...Pewnie go to w ogóle nie obchodzi - Zresztą nieważne, jestem uzależniony i tyle. - odchylił głowę i oparł ją o ścianę za nimi, powodując tym że jego ramię otarło się o to Felixa, ponownie powodując u starszego to cholerne ciepło. Powoli zaczynało dochodzić do niego, że to chyba nie temperatura pomieszczenia ma na to wpływ, a siedzący obok niego piegowaty chłopak. Kurwa. Nie powinien tak na mnie działać. Uczucie bez szans na odwzajemnienie to jedna z najgorszych rzeczy, jakie mogą się przytrafić. - Chyba muszę się zbierać do domu. Mam pare spraw do załatwienia. I towaru do rozprowadzenia. - Brunet zgasił papierosa i od razu podniósł się z ziemi wyciągając ręce do góry, aby się rozciągnąć. - Psa muszę wyprowadzić, bo pewnie od wczoraj nikt nawet o nim nie pomyślał ugh…Biedny Drogon. Kiedy już byli w środku, Seo zaczął zbierać swoje rzeczy i ubrał ciepłą bluzę na siebie, a potem skierował się do wyjścia.
-Bardzo Ci dziękuję, chyba nikt nigdy nie potraktował mnie tak jak Ty. Nigdy tego nie zapomnę, jeszcze raz dziękuję Feliś. - Uśmiechnął się i opuścił mieszkanie Lee, a jak tylko zamknął za sobą drzwi dotarło do niego jakie słowa opuściły jego usta. F...Feliś? Feliś. Kurwa, Feliś. Ja pierdole, jestem debilem. Szybkim krokiem udał się do windy, a potem metrem dojechał w okolice swojego domu. -Oczywiście nikt nie wyprowadził Drogona, tak?! - warknął Changbin zaraz po przekroczeniu progu drzwi. -Gdzie byłeś?- jego matka od razu zjawiła się w korytarzu z chochelką w ręce i zmartwionym wyrazem twarzy.- Synu, co ci się stało?- wskazała trzymanym przedmiotem na jego twarz, a chłopak jak najszybciej potrafił udał się na schody. -Spadł na mnie karton w pracy. Idę z Drogonem na spacer, nie wiem kiedy wrócę. - powiadomił rodzicielkę raper i zszedł z zapiętym na smyczy psem.- Coś jeszcze? Pani Seo pokręciła głową i westchnęła cicho, dając tym samym do zrozumienia swojemu dziecku, że może już iść. Changbin włóczył się po mieście bez większego celu, a po kupieniu fajek nie zwracał już uwagi gdzie idzie. Nagle podniósł głowę i zobaczył przed sobą wysoki budynek mieszkalny. Jak to się stało, że zaszedł aż tutaj? Dlaczego? Spojrzał na psiaka, który radośnie machał ogonkiem i ciągnął bruneta w stronę wejścia do wieżowca. Zabiję się dzisiaj, przysięgam. Kiedy winda zatrzymała się na ósmym piętrze, jego palce bolały już od nerwowego wyginania ich w różne strony. Jest już tutaj. Teraz nie może zrezygnować. Drżącą dłonią zapukał w drzwi mieszkania, które opuścił kilka godzin temu, a chwilę później zobaczył w nich chłopaka. -Ja… On…- wskazał palcem ziemię, a kiedy tam spojrzał zauważył, że Drogon schował się za ścianą tak jakby chciał się z niego ponabijać. Świetnie. Nawet mój pies ma ze mnie beke. - Idziesz z nami na spacer? - zapytał lekko szarpiąc smycz, a mała, biała kulka wyskoczyła przed jego nogi.
-Wybacz zaskoczenie, ale wyobrażałem sobie Drogona...inaczej. - Niby jak? Jest przecież podobny do tego serialowego… - O wiele większego, a on jak na Drogona...jest...no...wyjątkowym słodziakiem. Changbin czuł się trochę urażony, że Felix śmiał się z jego ukochanego psiaka, ale mimo to uśmiechnął się rozczulony widząc jak piegowaty chłopak kuca aby pogłaskać jego pupila. -Lubię, mam nadzieję, że jeszcze nie raz Cię zaskoczę- Changbin poprawił czapkę z daszkiem i ruszył za Felixem do windy. Podekscytowany Drogon co chwile skakał raz po nogach rapera, a raz po tych Lee, ciesząc się że razem ze swoim Panem będą mieli nowego towarzysza. -Nie miałem za bardzo czasu, zrobię to potem.- Czy on się o mnie martwi? Dla Seo uczucie takiej troski jaką darzył go Felix było niezbyt znane, więc nie potrafił nie dopuścić do siebie myśli, że podoba mu się to, że Lee tak się wobec niego zachowuje. Kiedy byli już w parku, odpiął smycz od obroży pieska, a ten od razu rzucił się przed siebie. -Oglądałem kilka razy i tyle- chłopak nie chciał na samym początku wystraszyć Felixa swoją obsesją na punkcie serialu. Jeżeli będzie chciał mnie poznać bliżej to w końcu się o tym dowie. W pewnym momencie Drogon przyniósł pod jego nogi dość duży jak na niego patyk i zaszczekał domagając się uwagi Changbina, która od samego początku ich wyjścia z mieszkania skupiona była tylko na Lee. Raper wziął z pyska psa kawałek drewna i zamachnął się mocno. -Dracarys! - krzyknął, a pies od razu rzucił się w stronę, w którą on poleciał.- Chciał się pochwalić.- Seo zaśmiał się krótko i spojrzał na zszokowanego Felixa.- Coś nie tak? -Em...ja tylko pamiętam kilka tekstów z różnych sezonów, a jeśli chodzi o Drogona to musisz kiedyś do mnie przyjść. Nauczę Cię na jakie słowa reaguje ten wredny smok- spojrzał na Felixa uśmiechając się uroczo, a kiedy chciał podejść bliżej niego zauważył pod ich nogami białą kulkę. Podniósł głowę i w ostatniej chwili zauważył lecącego na niego chłopaka, myślał że uda mu się uchronić ich przed upadkiem, jednak leżący pod nogami śnieg sprawił, że Changbin stracił grunt pod nogami i sekundę później leżał na ziemi z Felixem na swojej klatce. Okej. Spokojnie, nic się nie stało. Normalna sytuacja. Kurwa. To czemu moje serce bije tak szybko, a organizm chyba zapomniał jak się oddycha? Dopiero po chwili brunet zorientował się, że jego dłonie spoczywają na talii młodszego, a kolano Felixa jest między jego nogami lekko naciskając na jego krocze. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Niedobrze. Wpatrywał się w rumianą twarz Lee, a kiedy już miał odgarnąć z twarzy piegowatego włosy, które zachodziły na jego oczy, Felix postanowił szybko się podnieść, a zaraz po nim to samo zrobił Seo.
-Nic się nie stało, Felix. Naprawdę. - zaśmiał się brunet widząc jak młodszy panikuje - On często tak robi, chce zwrócić na siebie uwagę. - skomentował zachowanie psa Changbin, obiecując sobie, że w domu jego pupil musi dostać coś dobrego do jedzenia oraz nową zabawkę. - W sumie było przyjemnie czuć ciepło jego ciała… Ugh. Nie, wcale o tym nie pomyślałem, prawda? - Nie zawracaj sobie tym głowy. Tylko, że masz… em...poczekaj. - Brunet stanął dość blisko Lee i delikatnie się uśmiechając poprawił jego włosy zrzucając z nich przy okazji płatki śniegu, które osiadły na nich zapewne po upadku. Oczywiście nie mógł powstrzymać się przed niby przypadkowym dotknięciem policzka młodszego, który okazał się być tak delikatny i rozgrzany jak sobie to wyobrażał. - Już. Teraz jest idealnie. Co to kurwa było, Seo Changbin...? Oszalałeś?! -Chyba trzeba się zbierać, jeśli jeszcze chwilę posiedzimy na dworze to zapalenie płuc mamy gwarantowane, a przysięgam...jeżeli się rozchorujesz to będę codziennie wpraszał Ci się do domu, żeby się Tobą zająć. Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo. - Changbin zapiął smycz do obroży Drogona i odwrócił się z powrotem do Felixa - Chodź, odprowadzę Cię na mieszkanie. Droga powrotna minęła im dosyć szybko, Changbin próbował nie myśleć zbyt intensywnie o tym co się zdarzyło, ponieważ czuł jak przez jego ciało przechodzą niepokojące go dreszcze przyjemności. Dodatkowo wspomnienie delikatnej w dotyku twarzy chłopaka sprawiało, że miał ochotę ponownie to zrobić. Chciał sprawdzić czy jego skóra jest delikatna nie tylko na twarzy. Stop. Kurwa stop. Muszę natychmiast przestać o tym myśleć. -Okej, no to jesteśmy.- Wow, jesteś geniuszem. Felix chyba ogarnął, że stoi pod swoim mieszkaniem, idioto. - Będę się zbierał, no wiesz... Tak trochę zmoczyliśmy ubrania, więc pasuje się przebrać i rozgrzać. - Changbin przeczesał lekko mokre włosy i pociągnął za smycz pchającego się do mieszkania młodszego Drogona.
Nagły dotyk na nadgarstku, który pomimo tego że był dosyć mocny, sprawił że Changbin uśmiechnął się lekko i odwrócił w stronę chłopaka. -W sumie nigdzie mi się nie śpieszy, a krótka wizyta nie zaszkodzi - raper zlekceważył swoje obowiązki dilera, kompletnie olewając czekających na niego klientów. Coś mi się wydaje, że nie będą zadowoleni… Trudno. Są rzeczy ważne i ważniejsze, jak się będą rzucać zagroże im zerwaniem kontaktu. Drogon wbiegł do mieszkania, a Changbin stał zaraz przy drzwiach nie chcą nabrudzić koledze w pomieszczeniu. -Dziękuję - powiedział brunet przyjmując od młodszego ubrania i udał się się do łazienki. Ze spokojem położył wszystko na ziemi i stanął przed lustrem opierając się dłońmi o zlew. -Kurwa mać. Co ja robię? - warknął do swojego odbicia i ściągnął mokrą bluzę oraz koszulkę. Do głowy Seo od razu wpadły słowa Lee, kiedy jeszcze byli w parku. -Powinienem się rozebrać i wrócić do domu nago... Serce Changbina zabiło mocniej, a samo wyobrażenie sobie tej sytuacji sprawiło, że zrobiło mu się ciepło w brzuchu. Głupie, ale kuszące… Kurwa, o czym ja myślę. Nie powinienem...Kurwa mać. Mam przez niego cholerny mętlik w głowie. Nigdy tak się nie czułem. Rozwiesił przemoczone ubrania na kaloryferze i szybko przebrał się w to co dał mu Felix. Koszulka jak i spodnie dresowe pasowały na niego idealnie, a do tego przyjemnie ogrzewały jego zmarznięte ciało. Po dokładnym przeanalizowaniu swojego wyglądu, w końcu zdecydował się wyjść z łazienki, a to co zobaczył wywołało na jego twarzy szeroki uśmiech. Drogon był psem, który niezbyt ufa ludziom, a na pewno nie robił tego na pierwszym spotkaniu. Jednak z Felixem jest inaczej. Coś mi się wydaje, że zamiesza konkretnie w moim życiu, a ja nie mogę się tego doczekać. -Tak, jeszcze raz dzięki za te ubrania. Są idealne. - uśmiechnął się i przymknął oczy czując, że coś niedaleko niego pysznie pachnie - Mm… Co to jest? Jak tylko usłyszał, że Felix przygotował dla niego gorącą czekoladę, chłopak rzucił się do stolika. Uświadomił sobie, że jedynym co dzisiaj jadł i pił była jajecznica oraz herbata w tym samym mieszkaniu, w którym właśnie przebywa. Od razu pochłonął połowę zawartości kubka, odrywając go od buzi dopiero wtedy, kiedy Lee usiadł obok niego. Ze skupieniem słuchał tego co mówił do niego piegowaty. Coś musiało wpłynąć na zachowanie Felixa i jego stosunek do ludzi. Chcę żeby mi zaufał, żeby wiedział że może powiedzieć mi wszystko. -Możemy zacząć od nowa? Dasz mi jeszcze jedną szansę? - Dałbym Ci ich nawet dziesięć jeśli to sprawiłoby, że będę blisko Ciebie. Chwilę, w której poczuł na swoim kolanie dłoń młodszego, Changbin mógł uznać za jeden z szczęśliwszych momentów w swoim życiu. Miał ochotę zerwać się z kanapy i skakać ze szczęścia. -Chcę Felix, zacznijmy od nowa - Seo uśmiechnął się delikatnie, a jego dłoń chwyciła tą Lee, która jeszcze chwile temu leżała na jego kolanie. Nie puścił jej do momentu, w którym zorientował się, że jest już dość późno i musi wracać do domu. Szybko przebrał się w swoje ubrania i zapiął smycz Drogonowi. -Dzięki za dzisiaj, dobrze się bawiłem - Dobrze się bawiłeś? Ten chłopak prawie przyprawił cię o zawał, każdym dotknięciem.
Changbin wpatrywał się w stojącego przed nim Felixa, nie wiedząc dokładnie co ma zrobić. Mam podać mu dłoń? Przytulić? Nagły ruch Lee zaskoczył bruneta, a kiedy poczuł na swoim policzku ciepłe i miękkie usta młodszego miał ochotę przyciągnąć go do siebie i nigdy już nie puścić. -Em...będę...tak, do zobaczenia - Wycofał się z mieszkania chłopaka, a kiedy Lee zamknął drzwi, Changbin uderzył plecami w ścianę naprzeciwko nich i osunął się po niej powoli. Czy to się zdarzyło naprawdę? Czy on mnie pocałował w policzek? Kucał tak dopóki Drogon nie zaczął lizać jego dłoni domagając się zainteresowania jego osobą. Seo wstał i sztywnym krokiem udał się do windy, a potem do domu, w głowie mając jedynie piegowatą twarz Felixa. -Co ty taki zamyślony?- zapytała mama chłopaka jak tylko przekroczył próg domu. - Zakochałeś się czy co? Changbin spojrzał na nią przerażony i szybko ściągnął buty oraz kurtkę. -Oszalałaś… nie zakochałem się. - Nie? - Idę oglądać serial, a potem spać, bo jutro idę do pracy. Seo wbiegł po schodach z małym Drogonem przy nodze i po trzaśnięciu drzwiami opadł na łóżko. Nie zakochałem się. Nie nie nie. To tylko znajomy, może niedługo przyjaciel, ale nic więcej. Prawda? Ugh… ale czemu tak na niego reaguję...dlaczego chcę go więcej…? Dlaczego? Po trzech odcinkach Gry o Tron, Changbin wstał i przebrał się w piżame, a kiedy powiesił bluzę na oparciu krzesła zobaczył, że wypadła z niej mała karteczka. Mam jego numer. Boże, Felix podał mi swój numer jakieś trzy godziny temu, a ja nic mu nie napisałem. Raper rzucił się po telefon. Najpierw zapisał numer w kontaktach, a potem wszedł w wiadomości. Do: Feliś Hej, dopiero teraz znalazlem kartke, jesli lubisz got to moze wpadniesz kiedys do mnie, ogladniemy razem kilka odcinkow? Poniedziałek po szkole? ~ Changbin Drżąca dłonia trzymał telefon i wysłał wiadomość. Było już późno, więc nawet nie oczekiwał, że Lee mu odpisze. Położył się do łóżka i usnął po kilku minutach z Drogonem obok. Przebudził się koło 13 i od razu zaczął się ogarniać. Czekał go ciężki dzień, musiał obskoczyć wszystkich klientów i wstąpić do kumpla po więcej towaru. Wykąpał się szybko, ubrał czarne rurki z dziurami i bluzę, a na głowę włożył oczywiście czarną czapkę z daszkiem. Do plecaka wsadził cały towar jaki miał w domu i wyszedł z pokoju, a potem z budynku. Rozniesienie wszystkiego zajęło mu kilka godzin, po których mógł wreszcie usiąść i zapalić grubego skręta u przyjaciela na kanapie. -Kocham tą robotę, Chan - powiedział Seo mocno zaciągając się blantem. -To co? Nabijamy bongo? - zaproponował Bang, a Changbin już wiedział, że na jednym nabiciu szklanej fajki wodnej się nie skończy. Chłopcy siedzieli i palili zioło do 4 w nocy, wtedy też raper postanowił wrócić do domu. Ciężko było mu zasnąć, ciągle przekręcał się z jednej strony na drugą, a kiedy już wpadł w objęcia Morfeusza, jedynym co mu się śniło był piegowaty chłopiec, podchodzący by ucałować jego policzek. Zwariuję przez Ciebie Lee Felix… Changbina obudziło głośne szczekanie Drogona, który po chwili, kiedy jego właściciel się nie ruszał, zaczął lizać jego twarz. Chłopak westchnął cicho i sięgnął po telefon. 7:50… 7:50?!?!? Kurwa, znowu zaspałem. Szybko zerwał się z łóżka i wrzucił na siebie pierwsze lepsze ubrania, a potem wybiegł z domu. Nigdy jakoś bardzo nie zależało mu na tym czy będzie spóźniony czy nie, ale tym razem miał dla kogo chodzić do szkoły. A co jak Jisung zaczepił Felixa przed lekcjami i coś mu zrobił? Od razu przyspieszył, a o godzinie 8:13 wbiegł do sali głośno dysząc. -Sory za spóźnienie, psorze - wyrzucił z siebie Seo i rozglądnął się po sali szukając osoby, za którą tak bardzo tęsknił.
-O skoro już jesteś Seo, pójdź do pielęgniarki sprawdzić co z Felixem. - słowa profesora sprawiły, że ciało chłopaka spięło się, a on zacisnął dłonie w pięści. Co?...Do pielęgniarki? Changbin zamknął drzwi klasy z wielkim hukiem, wiedząc że może mieć przez to problemy u wychowawcy, jednak w tym momencie liczył się dla niego tylko Felix. Co się stało? Dlaczego nie napisał, że coś jest nie tak? Brunet automatycznie wyciągnął telefon i kliknął na rozmowę z piegowatym, lecz ostatnią wiadomością od Felixa było zdjęcie małego kotka, którego Lee nazwał Rhaegal. Naprawdę musi lubić Grę o Tron.. Szybko jednak schował urządzenie, a kiedy w drodze do higienistki mijał sekretariat zobaczył siedzącego pod nim Jisunga. Chłopak wpatrywał się w rapera z chytrym uśmieszkiem, a jego głośny śmiech wypełnił korytarz. Cała ta sytuacja nie podobała się Seo, czuł że powodem dla którego Felixa nie było na zajęciach tylko przebywał u higienistki był właśnie Han. Oh, nie chciałbym być w Twojej skórze Jisung jak Cię kurwa dorwę. Droga do sali dłużyła mu się niesamowicie, więc ostatnie kilkanaście metrów postanowił przebiec. Otworzył energicznie drzwi i praktycznie wpadł do pomieszczenia z lekko przyspieszonym oddechem. Wystraszona higienista podskoczyła lekko na tak nagłe pojawienie się Seo w jej gabinecie, ale Changbin od razu ją zignorował i spojrzał na Felixa. Chłopak miał lekko spuchniętą wargę, na której już zaczął tworzyć się strupek, a sam chłopak wyglądał na smutnego i przygnębionego. -Felix… Co się stało? - raper szybko znalazł się przy Australijczyku i kucnął przed nim, żeby lepiej widzieć jego zranioną twarz. Przestało go dziwić to, że martwi się o Lee bardziej niż o siebie. Wydawał mu się delikatniejszy i bardziej podatny na zranienie. Miałem być przy nim, miałem ochronić go przed ponownym pobiciem. Brunet ujął dłoń młodszego i zbliżył ją do swoich ust by musnąć ją nimi lekko. Czuł, że serce zaraz wyskoczy z jego piersi przez to co zrobił i może też dlatego, że bał się, że Felix tą dłoń wyrwie. -To był Han, tak? - Seo spojrzał na zaczerwienioną twarz chłopaka i pogładził delikatnie jego policzek, który w niektórych miejscach był dość mocno przetarty. - Zabije go. - powiedział poważnie, ale nie ruszał się z miejsca. Nie zostawię go teraz. Załatwię Jisunga, kiedy w pobliżu nie będzie Felixa i nie będzie groziło mu niebezpieczeństwo. Po kilku minutach pielęgniarka w końcu pozwoliła im opuścić gabinet, a Changbin zatrzymał idącego przed nim Lee. -Nie wiem jak Ty, ale ja nie mam już ochoty iść na dzisiejsze zajęcia, myślę że...moglibyśmy kupić coś do jedzenia i pójść od razu do mnie, co Ty na to? - zaproponował Seo, a chwilę później chłopcy zmierzali do pizzeri. -Hm...Weźmy cztery średnie bo jest promocja. Dwie salami, jedną z kurczakiem i tą z szynką i podwójnym serem, wszystko na wynos - Changbin złożył zamówienie i usiadł razem z Felixem przy stoliku, dalej uważnie mu się przypatrując. -Jak się czujesz? Boli Cię bardzo? W ogóle widziałem, że masz nowego lokatora. Mm...Rhaegal, świetne imię. Chłopak uśmiechał się szeroko, że zamiast marnować czas na szkołę może spędzić go z Felixem. Kiedy obudził się rano w niedziele i zobaczył wiadomość od Lee, że młodszy chce przyjść do niego był wniebowzięty. Teraz siedział i dokładnie analizował czy na pewno w jego pokoju jest porządek oraz czy jego matka i siostra będą tak miłe i nie będą im przeszkadzać. Co do rodzicielki chłopak nie miał wątpliwości, że do 18 jest w pracy, jednak jego wredna młodsza siostra to była inna sprawa. Trzeba będzie ją nastraszyć i zagrozić skrzywdzeniem jej głupiej fretki..
-Okej, mamy jedzenie to możemy już iść do mnie - Changbin ujął rękę młodszego i wyprowadził go na zewnątrz. Dopiero tam po chwili zorientował się, że ich dłonie nadal są ze sobą połączone, lekko zestresowany zabrał swoją i wyciągnął z kieszeni bluzy paczkę papierosów po czym odpalił jednego. -Chcesz? - wyciągnął w stronę Lee paczkę i przypomniał sobie o czymś. - Albo… poczekaj i potrzymaj. - praktycznie wepchnął do ręki młodszego papierosa i wszedł do sklepu obok, gdzie kupił cienkie, mentolowe papierosy. Takie jakie lubi mój Felix. STOP. Mój? Nie jest mój. Po prostu Felix i nic więcej. -Masz, to dla Ciebie. Ostatnio obstawiłeś mi kilka, no i do tego zająłeś się mną. - Seo ponownie wystawił dłoń tym razem z nową paczką fajek i czekał aż młodszy je weźmie. - Bierz, bo sam Ci je wcisnę. - powiedział śmiejąc się cicho i tak jak powiedział, podszedł bliżej piegowatego i wsunął dłoń do jego kieszeni zostawiając tam papierosy. - No, gotowe. Teraz możemy iść. - Raper nie odsuwał się jednak od chłopaka wpatrując się w jego idealną, mimo drobnej ranki na wardze, twarz. Jego wzrok powędrował właśnie na pełne usta młodszego, a Changbin automatycznie przygryzł swoje czując na całym ciele przyjemne dreszcze. -Em… Chodźmy, już niedaleko do mnie. - Seo przerwał panującą między nimi ciszę i skierował się w stronę domu, pod którym niedługo potem już byli. Od razu zaprowadził Felixa do swojego pokoju i zamknął za nimi drzwi. Nie był osobą, która często gości kogoś w swoim pokoju, dlatego nigdy nie przywiązywał uwagi do tego jak jest on urządzony. Przy ścianie po lewej stronie stało dwuosobowe łóżko z szarą pościelą, a zaraz obok niego leżało dość duże legowisko dla Drogona, z którego pies i tak rzadko korzystał, ponieważ częściej spał w łóżku ze swoim właścicielem. Po prawej stronie Changbin miał swoje małe, prowizoryczne studio, w którym spędzał większość czasu w ciągu dnia. Ta część pokoju wydawała się być najbardziej zadbana, pomimo że na biurku walały się kartki z tekstami rapera. Duże okno znajdowało się naprzeciwko drzwi, a pod nim stała ciemno szara kanapa, przed którą był stolik z szklaną popielniczką. Na ciemnych ścianach można było zauważyć plakaty z Gry o Tron, a na półkach zaraz obok książek stały małe figurki z ulubionego serialu Seo. Oczywiście najbardziej wyeksponowana była mała replika żelaznego tronu, na którą Changbin wydał fortunę. Brunet postawił na stoliku kartony z pizzą i usiadł na miękkim dywanie klepiąc miejsce obok siebie. Nigdy nie wstydził się tego jak wielkim fanem Gry o Tron jest, jednak teraz pokazując Felixowi cześć swojego życia, część do której niewiele osób miało wstęp czuł się dziwnie. Bał się, że swoim zafascynowaniem na punkcie serialu przestraszy chłopaka, a to ostatnie co chciał zrobić.
-Nie wyglądasz na kogoś, kto mógłby śpiewać ckliwe ballady, bardziej na kogoś kto rapuje. - Changbin uśmiechnął się na słowa młodszego, który szybko go rozgryzł. -Tworzę własną muzykę i teksty do niej, można powiedzieć że jestem raperem. - Seo nachylił się lekko w stronę Felixa i zaczął szeptać - Nie mów nikomu, ale biorę udział w hm..pojedynkach. - zaczął śmiać się cicho i wrócił do jedzenia pizzy włączając serial. W pewnym momencie brunet poczuł po swojej prawej przyjemne ciepło ciała Felixa, uśmiechnął się szeroko czując jak ich ramiona ocierają się o siebie. Mógłbym tak siedzieć cały dzień, byleby Felix był obok... Changbin włączył jeden ze swoich ulubionych odcinków Gry o Tron i lekko odchylił się żeby piegowaty mógł się o niego bardziej oprzeć. Kiedy minęło dwadzieścia minut, Seo zdecydował się i ułożył dłoń na kolanie Lee, ale w tym samym czasie poczuł jak coś opada na jego ramię, a na twarzy poczuł ciepły oddech chłopaka siedzącego obok. O boże. Co on robi? Co ja mam zrobić? Ale… To w sumie przyjemne… Musi być bardzo zmęczony dzisiejszym dniem. A jeśli to nie zmęczenie tylko znudzenie moją osobą...albo Grą o Tron..? Ugh.. Stop. To na pewno zmęczenie. Raper powoli rozprostował nogi i najdelikatniej jak potrafił przeniósł ciało Felixa tak żeby chłopak leżał wygodnie na jego udach. Uśmiechnął się delikatnie widząc na twarzy Australijczyka spokój, a sam ucieszył się, że ma możliwość dokładniej przyglądnąć się chłopakowi. -Binnie… - słowo, które usłyszał z ust śpiącego Felixa sprawiło, że serce starszego zabiło mocniej. Tylko spokojnie. Bez paniki. Nie żeby to był pierwszy raz, kiedy ktoś się do mnie tak zwrócił….i to pierwszy raz ktoś na kim zaczyna mi zależeć...o ile już nie zależy. Seo miał ochotę skakać ze szczęścia, jednak ciało Lee uniemożliwiało mu to, więc zdobył się tylko na niemy okrzyk szczęścia i lekkie wyrzucenie rąk w powietrze. Po około czterdziestu minutach raper zaczął odczuwać skutki pozycji w jakiej był, jego nogi zdrętwiały lekko i zaczęły przechodzić po nich nieprzyjemne dreszcze. Kurwa, kurwa. Nie chcę go budzić… Brunet szybko podjął decyzję i postanowił przenieść drobne ciało kolegi na łóżko. Kiedy cała akcja przebiegła z powodzeniem, a Lee nie obudził się w ramionach Changbina, starszy postanowił położyć się obok, tak że byli twarzami do siebie. Nie mógł odpuścić sobie obserwowania młodszego, za bardzo to polubił. -Chciałbym żebyś mnie polubił…Nie jestem idealny, zarabiam nielegalnie, mam obsesje na punkcie Gry o Tron i dużo palę, ale lubię Cię Felix. - Seo mówił sam do siebie, a jego dłoń delikatnie gładziła włosy piegowatego. - I...coraz bardziej mi się podobasz. Changbin poczuł jak jego dłonie zaczynają drżeć, a oddech znacznie przyspieszył. Oby tylko się nie obudził. Nie chcę żeby się wystraszył. Raper przysunął twarz do tej młodszego, ułożył rękę na ciepłym policzku chłopaka i delikatnie musnął swoimi ustami te Felixa lekko przymykając przy tym oczy. Odsunął się szybko od razu wstając z łóżka i usiadł do biurka pełnego kartek. Chwycił jedną z nich i zaczął pisać napływające do jego głowy słowa. Zdecydowanie mieszasz mi w głowie Lee Felix… Po kilku minutach miał już przed sobą dwie zwrotki nowego utworu, a pisanie trzeciej przeszkodziło mu skomlenie Drogona, który chciał wdrapać się na jego nogi. Z szerokim uśmiechem Seo wziął psiaka na ręce i zaczął się z nim drażnić, na co mała biała kulka zaczęła go lekko gryźć. Przekręcił się na fotelu, aby móc jeszcze przez chwilę poobserwować Felixa, ale jak tylko zmienił pozycję podskoczył lekko na krześle widząc chłopaka siedzącego na łóżku. Obudził się teraz czy wcześniej? Ile tak siedzi? Czy poczuł jak musnąłem jego usta? -Woah! Nie śpisz już? Aż taki nudny jestem, że usnąłeś? - zażartował Changbin kładąc z powrotem Drogona na dywan, a sam wygodniej usiadł w fotelu udając spokój, kiedy tak naprawdę jego serce chciało wyskoczyć z klatki piersiowej.
Usta Felixa były tak miękkie, że Changbin chciał aby młodszy nigdy nie oderwał ich od tych jego. Ciepło języka i to jak ich ruchy idealnie do siebie pasowały sprawiły, że ciało rapera ogarnął ogień. Chciał go więcej, chciał więcej Felixa i w końcu postanowił temu nie zaprzeczać. Pieprzyć to. Za bardzo mi się podoba. Delikatnie ułożył dłonie na biodrach chłopaka i zapragnął przyciągnąć go jeszcze bliżej siebie. Australijczyk jednak w tym momencie odsunął się i stanął pod ścianą naprzeciwko niego. Seo spojrzał na niego zaskoczony i wstał by ponownie poczuć ciepło jego ciała. Jego serce biło dwa razy szybciej, a rozum nie potrafił pojąć co stało się kilka sekund temu. -Do domu? Nie rozumiem, czemu? - zapytał i przeczesał włosy odsłaniając jego lekko zarumienioną twarz. Wygląda tak słodko… - Podobało mi się Felix, Ty mi się podobasz i jeśli chcesz to możemy to powtórzyć. Changbin uśmiechnął się delikatnie, odkąd w jego życiu pojawił się Lee uśmiech na jego twarzy pojawiał się częściej niż przez ostatnie 17 lat. Powoli zbliżył swoją twarz do tej chłopaka i delikatnie połączył ich usta. Nie minęła sekunda, a Changbin wiedział że to lekkie muśnięcie nie wystarczy im obu. Zdecydowanym ruchem pogłębił pocałunek, łącząc ich języki, a one od razu odnalazły właściwy rytm. Seo poczuł dłonie Felixa na swoim karku, a swoje ułożył na jego talii przyciągając go bliżej siebie. Kurwa zwariuję przez niego… Po dłuższej chwili Changbin przerwał pocałunek delikatnie ujmując zębami dolną wargę Felixa. Mimo, że dopiero co ponownie zasmakował ust młodszego pragnął zrobić to kolejny raz, jednak postanowił mu się nie narzucać. Jeszcze będzie do tego wiele okazji. -Teraz pozwolę Ci pójść do domu, ale tylko pod warunkiem że Cię tam odprowadzę, dobrze? - starszy przesunął delikatnie palcami po piegowatym policzku Lee i pocałował kącik jego ust. - Chodźmy do Ciebie. Hm… Może weźmiemy Drogona, musi przecież zaprzyjaźnić się z Rhaegalem. Odwrócił się od Lee i dopiero wtedy doszło do niego co się stało. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Całowaliśmy się. To było cholernie przyjemne… Chcę więcej. Seo szybko zmienił swoją bluzę na cieplejszą, a na głowę założył ulubioną czarną czapkę z daszkiem. Chwilę mu zajęło szukanie smyczy psa, ale jak tylko ją znalazł zapiął ją do obroży małej, białej kulki. -Okej, możemy iść. - po zejściu na dół i ubraniu kurtek oraz butów chłopcy wyszli z domu starszego i udali się do metra. W drodze do mieszkania Felixa, raper nie mógł powstrzymać się przed chwyceniem ręki młodszego i splótł palce ich dłoni razem wzdychają przy tym cicho z zadowolenia. Wreszcie poczuł, że jest dla kogoś ważny, a przynajmniej miał nadzieję, że tak właśnie jest. Bardzo chciał poznać Lee lepiej. Mimo że ostatnimi dniami spędzali ze sobą więcej czasu niż wcześniej, a dzisiaj doszło między nimi do pocałunku, czuł że nie znają siebie nawzajem tak dobrze jak powinni. Postanowił więc, że jeśli Felix się zgodzi to zostanie u niego dzisiaj dłużej i będą mieli szansę lepiej się poznać. ..i znowu pocałować. Droga minęła im dosyć szybko, oboje pochłonięci byli rozmową, a ich dłonie pozostały złączone nawet wtedy, gdy Felix otwierał drzwi do wysokiego budynku, w którym mieszkał. -Mm...Zrobisz gorącą czekoladę jak ostatnio? Była niesamowita, gdzie się nauczyłeś taką robić? - zapytał podekscytowany Seo, a kiedy wsiedli do windy stanął naprzeciwko Lee. Nie mogą się powstrzymać chwycił za materiał jego rozsuniętej kurtkę i przyciągnął chłopaka do siebie łącząc ich usta w krótkim pocałunku. -Przepraszam...Nie mogłem się powstrzymać. - powiedział starszy i odsunął się przygryzając wargę z delikatnym uśmiechem. A może chciałem się z nim podrażnić…
Po chwili drzwi windy otwarły się, a Changbin z powrotem ujął dłoń młodszego i pociągnął go pod drzwi mieszkania Lee. -Nigdy nie przepadałem za kotami, ale coś mi się wydaje, że jak tylko zobaczę Rhaegala to go polubię. Nie może być zły skoro Ty jesteś jego właścicielem. - Changbin oparł się o ścianę obok drzwi i dokładnie obserwował ruchy Felixa, który otwierał drzwi. Wszedł do mieszkania i od razu ściągnął buty, a kurtkę odwiesił na wieszak. Piegowaty zamknął za nimi drzwi, a kiedy młodszy się rozbierał, Seo postanowił przejść do salonu. Odpięty od smyczy Drogon od razu poleciał do legowiska Rhaegala i położył się obok niego. Jak tylko zmęczony drogą opadł na kanapę w oczy rzuciły mu się przedmioty leżące na stole. Podniósł się powoli i zmarszczył brwi. Co jest kurwa…? Powoli podniósł leżące na stole strzykawki obok, których leżała opaska uciskowa, gaziki, płyn do dezynfekcji, oraz ampułki z płynem. Changbin nie raz widział taki sam zestaw u swoich dawnych znajomych oraz dilerów. Poczuł jak jego dłonie zaczynają drżeć, jednak sam nie wiedział czy ze złości czy może z rozczarowania. Nie mógł uwierzyć w to co przed sobą miał, nie chciał. Felix był ostatnią osobą, którą Seo mógłby podejrzewać o branie heroiny. Przez towarzystwo w jakim się obracał znał wiele osób, których życie zostało zniszczone przez ten właśnie narkotyk. Wyrzucił strzykawki na ziemię i w tym samym momencie usłyszał kroki i głos Lee. -Co to jest Felix? Co robi u Ciebie pieprzony zestaw narkomana? Czy wiesz w ogóle jak łatwo spieprzyć sobie przez to życie? - wskazał na stół i przetarł twarz dłonią - Nie wierze...Wiedziałem, że nie wiem o Tobie za wiele, ale to? To jest przesada Felix… Nie mogę, nie potrafię... - Starszy poczuł jak robi mu się cholernie przykro, że tak się to wszystko rozwinęło. Na jedno wspomnienie zaśmiał się gorzko - I pomyśleć, że odmówiłeś, kiedy zaproponowałem Ci skręta. Widać wolisz coś mocniejszego, niestety tego nie mogę Ci zaoferować, nie będę zaopatrzał ćpunów, bo pewnie tylko o to Ci chodziło… Changbin nie czekając na jakiekolwiek wyjaśnienia szybko zgarnął Drogona z ziemi i praktycznie biegiem ruszył do drzwi, przy których ubrał buty i narzucił na siebie kurtkę. Zatrzasnął za sobą drzwi, a kilka minut później wychodził już z budynku nie oglądając się za siebie. Poszedł do parku obok i usiadł na ławce chowając twarz w dłoniach. Kurwa mać. Przesadziłem… Nie powinienem go tak chłodno traktować…ale z drugiej strony… Nie potrafię inaczej z takimi osobami. Nie po tym co stało się z Seokminem.
Nie minęło nawet dziesięć minut, a ciche szczeknięcie Drogona oderwało Changbina od myślenia o Felixie. Czuł się źle, z tym jak potraktował młodszego, powinien chociaż go wysłuchać, a on uciekł jak jakiś pieprzony tchórz. Złość spłynęła z niego dość szybko i została zastąpiona żalem do samego siebie. Powinienem wrócić do niego i jeżeli rzeczywiście ma problem, to muszę mu pomóc… Seo podniósł głowę i zauważył chłopaka biegnącego w jego stronę. Felix wyglądał na zdenerwowanego i załamanego, co jeszcze bardziej dobiło Changbina, wstał z ławki w tym samym momencie, w którym piegowaty był już przy nim. Przyjmował do siebie każde słowo, które wylatywało z ust Lee i czuł się jeszcze gorzej niż dwie minuty temu. Brunet wiedział, że zepsuł wszystko co było do tej pory między nim, a Felixem. Wiedział, że chłopak już mu nie zaufa, a nawet jeśli, to będzie cholernie ciężko z powrotem odbudować tą relacje. Ma racje. Od razu go oceniłem nie dając powiedzieć nawet słowa. -Zestaw narkomana, tak? A pomyślałeś przez chwilę, że nie każdy ma tyle szczęścia w życiu, żeby być całkowicie zdrowym?! - Nie pomyślałem. Jestem idiotą. Australijczyk wepchnął raperowi kartkę, a ten cofnął się lekko z powodu siły jakiej użył Lee żeby przekazać mu kawałek papieru. Spojrzał na niego z poczuciem winy i przeczytał orzeczenie. Kurwa… Jestem tak cholernie głupi. On jest chory, a ja potraktowałem go tak jak wszyscy w szkole. Jak kogoś innego, zepsutego… -Felix, ja Cię tak bar… - zaczął jednak nie był w stanie przerwać monologu Lee. -Nie brałem tych zastrzyków, bo dzięki temu nie czułem bólu, gdy ktoś w szkole mnie kopał! A wiesz, czemu zacząłem je brać z powrotem? Bo chciałem czuć Twoje ciepło....Chciałem móc poczuć jak mnie dotykasz, czuć Twoją bliskość! ZROBIŁEM TO WSZYSTKO ZE WZGLĘDU NA CIEBIE, A TY MÓWISZ MI ŻE JESTEM ĆPUNEM! - łzy młodszego wprawiły bruneta w jeszcze większe poczucie winy. Nie wiedziałem...Ja nie wiedziałem… -Felix, ja…zależy mi na Tobie… naprawdę…Ja naprawdę Cię lubię...- Brunet powtarzał te słowa kilka razy, ale młodszy zdawał się tego nie słyszeć, a może to głos Changbina był za cichy i pełen żalu. - … Co? Chciałeś mnie tylko zaliczyć, prawda? - Seo zesztywniał na te słowa. Nigdy nie był takim typem, gardził takimi osobami, a teraz…? To on dostał przypinkę takiego człowieka, a to sprawiło, że czuł się cholernie źle. Opuścił głowę i mocno przygryzł wargę. W tym momencie nie chciał być Seo Changbinem, za którego wziął go Felix. -Nie. Nie chciałem Feliś...Felix - szybko się poprawił, bojąc się że nie ma już prawa tak zwracać się do chłopaka. Nie po tym jak go skrzywdziłem. - Nie chciałem. Changbin spojrzał na Australijczyka, ale ich oczy nie spotkały się ze sobą. Lee wpatrywał się w ziemię z czerwonymi od płaczu oczami, a Seo wiedział dokładnie dlaczego tak jest. Czuje do mnie obrzydzenie. Nie dziwię się.. Sam nie chcę na siebie patrzeć. Zniszczyłem jego leki, zniszczyłem wszystko co było między nami. Zniszczyłem człowieka, który był już tak bardzo zraniony przez innych. -Felix poczekaj! Błagam, porozmawiajmy! - Raper zaczął wołać za młodszym, który tak szybko jak się pojawił tak też zaczął odchodzić. On sam nie potrafił ruszyć się z miejsca. Czuł się tak jakby niewidzialna siła odebrał mu władzę w nogach i pozwalała tylko stać - KURWA! - Warknął Seo jak tylko zobaczył Felixa znikającego w budynku. Opadł na ławkę i schował twarz w dłoniach, a po chwili poczuł jak po jego policzkach zaczynają spływać łzy. Chłopak starł je szybko, wstał i uderzył pięścią z całej siły w stojące obok drzewo. Nie poczuł bólu, a nawet jeśli by go poczuł to wiedział, że nie będzie on tak silny jak ten serca.
Seo wrócił do domu, kiedy na zewnątrz było już ciemno, a jego rodzina spała. Nie potrafił poradzić sobie z myślą, że skrzywdził chłopaka, na którym tak bardzo zaczęło mu zależeć. Prawdą było to, że Changbin przy nikim nie czuł się tak jak właśnie przy Felixie. Wiedział, że przy nim mógł być sobą, nie musiał udawać… Ale jak zawsze… Wszystko zjebałem… Tego wieczoru Seo nie poszedł spać. Najpierw udał się na kolejną z bitw raperskich, a potem ponownie wylądował u swojego przyjaciela, próbując stłumić swoje poczucie winy kolejnymi gramami zioła. Kolejne dni tygodnia mijały Changbinowi bardzo wolno, a powodem tego był brak jego obiektu westchnień w szkole. Wiedział, że to jego wina, że to przez niego Felix nie pojawiał się w szkole. Przez pierwsze dwa dni wmawiał sobie, że następnego dnia piegowaty na pewno przyjdzie, a on będzie miał okazję z nim porozmawiać. Trzeciego dnia nauczyciele wyrzucali go z zajęć, na których nie potrafił się skupić. Jego uwaga cały czas skupiona była na drzwiach oraz na miejscu, gdzie siedział Felix, kiedy jeszcze przychodził na lekcje. Czasami specjalnie wychodził na dach, mając nadzieję że tam spotka młodszego. Czwartego dnia nie wytrzymał. Jego głowa pękała od wielu wersji rozmów z Lee, których przebieg sobie wyobrażał. Było ich tak dużo, że Changbin powoli zaczynał wariować, a sposób żeby to rozwiązać był tylko jeden. Seo praktycznie zerwał się z łóżka mało co się przy tym nie wywracając, szybko zapiął smycz do obroży Drogona i po krzyknięciu krótkiego Wychodzę! wypadł z domu. Szedł z ogromną determinacją po drodze wstępując do apteki. Kupił wszystkie przedmioty, które ostatnio widział na stoliku młodszego, te które wziął za zestaw do wstrzykiwania heroiny i z pełną reklamówką udał się do mieszkania Felixa. Powinienem zrobić to od razu, a nie czekałem jak debil. Teraz pewnie myśli o mnie jeszcze gorzej niż te kilka dni temu… Ale kurwa, za bardzo mi zależy. Za bardzo zależy mi na tym piegusku. Nie mogę go stracić. Zrobię wszystko, żeby znowu mi zaufał, żeby był mój. Chcę żeby był mój. Pewność siebie Changbina malała im bliżej był wysoki budynek, w którym mieszkał Australijczyk. Kiedy w końcu stanął przed drzwiami mieszkania na ósmym piętrze czuł jak całe jego ciało trzęsie się ze stresu. Spokojnie Seo… Dasz radę. Drżącą dłonią zapukał w ciemne drewno, a chwilę później zobaczył przed sobą drobną postać Felixa. -Przepraszam, że Ci przeszkadzam… - zaczął od razu, bojąc się że chłopak zatrzaśnie mu drzwi przed nosem. - Ja… Kurwa… Jestem tak cholernie głupi, prawda? Oceniłem Cię od razu… Nie powinienem… - Brunet gubił się w tym co mówił. Chciał tak wiele na raz przekazać młodszemu, a nie potrafił skleić jednego sensownego zdania. Wziął głęboki wdech i postanowił spróbować od początku.
- Pewnie nie masz nawet ochoty teraz na mnie patrzeć, myślisz o mnie same najgorsze rzeczy, chcesz mnie uderzyć i na zawsze wyrzucić ze swojego życia. Zachowałem się jak gówniarz od razu oceniając Cię jako ćpuna, sam nie wiem dlaczego to zrobiłem...ale zrobiłem i tak jak bardzo chcę cofnąć czas to wiem, że nie mogę tego zrobić. Poczekałbym wtedy na to co powiesz, nie zraniłbym Cię....Odkąd pojawiłeś się w moim życiu, jedyne czego pragnąłem to być bliżej Ciebie, chciałem akurat Tobie pokazać tego siebie, którego nie zna nikt… Liczysz się dla mnie Felix. Tak bardzo mi na Tobie zależy, że zacząłem wariować, kiedy nie widziałem Cię kilka dni. Ba! Zacząłem wariować już po kilku godzinach. Wiem, że teraz możesz w to nie wierzyć, ale ja… nie chodziło i dalej nie chodzi mi o to, żeby Cię zaliczyć. Brzydzę się osobami, które tak traktują innych i nie chcę żebyś tak o mnie myślał. Chciałbym żebyś wiedział, że mimo tego jak się zachowałem będę próbował ze wszystkich sił naprawić to co zjebałem. Jesteś chory, ale to nie Twoja wina że tak jest… Wtedy, w parku powiedziałeś, że nikt nie chciałby zadawać się z nieuleczalnie chorym dzieciakiem. Ja chcę Felix… A co więcej… Zakochałem się w tym dzieciaku. - Changbin czuł jak jego serce wali i był pewien, że młodszy też to słyszy. Nigdy nie potrafił okazywać za dobrze swoich uczuć, dlatego bał się reakcji Felixa - Nie chcę, żebyś teraz czuł się zobowiązany żeby traktować mnie inaczej. Zrozumiem każdą Twoją decyzję, chcę jednak żebyś wiedział, że nie odpuszczę dopóki nie powiesz mi prosto w oczy żebym się wynosił i nigdy więcej do Ciebie nie odzywał. - Dopiero po powiedzeniu tego wszystkiego raper poczuł jak gromadzone przez kilka dni emocje schodzą z niego - Tak bardzo Cię przepraszam Felix. Obiecuję, że jeśli dasz mi jeszcze jedną szansę, nigdy już Cię tak nie zawiodę. Drogon cicho szczeknął i uderzył noskiem reklamówkę, którą Seo nadal trzymał w ręce. -A to… To dla Ciebie. - Brunet szybko podał młodszemu rzeczy, które kupił chwilę wcześniej w aptece. Ich dłonie otarły się o siebie, a Changbin znowu poczuł to przyjemne ciepło, którego tak bardzo mu brakowało. Od razu pomyślał o chorobie Felixa i podrapał się nerwowo po karku. On pewnie tego nie poczuł… Przeze mnie. - Wiem, że kiedy byłem u Ciebie ostatnio zniszczyłem Twoje strzykawki… Em…Więc... To w sumie chyba wszystko co chciałem Ci powiedzieć. Powinienem wracać do domu… - chłopak opuścił głowę, ale nadal nie ruszał się z miejsca czekając na to co powie lub zrobi młodszy. Obiecałem, że już więcej nie będę uciekał. Nie zrobię tego.
Changbin praktycznie wpadł do mieszkania lekko się przy tym potykając, co było spowodowane dość mocnym szarpnięciem za jego bluzę. Nie przeszkadzało mu to jednak w ogóle. Liczyło się tylko to, że jego Felix nadal go chce. Nie wyrzucił go z mieszkania. Brunet zaśmiał się cicho na słowa Australijczyka i jego poważny wyraz twarzy. -Nie martw się, nigdzie się stąd nie ruszę. Nie kiedy oboje potrzebujemy siebie nawzajem. Zaskoczony spojrzał na Lee, który praktycznie biegiem udał się do salonu po drodzę ściągajać swoje spodnie. Na ten widok poczuł jak przyjemne ciepło ogarnia jego ciało, a kiedy podszedł bliżej zauważył jak chłopak wbija w swoje dość posiniaczone udo strzykawkę wypełnioną bezbarwnym płynem. -Felix… Czy to… Jego pytanie zostało przerwane przez drobne ciało chłopaka, który mimo drobnej postury objął go mocno wtulając twarz w jego bluzę. Binnie… Jak ja dawno tego nie słyszałem. Jak ja BARDZO chciałem to usłyszeć z jego ust. Po kilku minutach ciszy, w której Changbin rozkoszował się słodkim zapachem i ciepłem ciała Australijczyka, młodszy zaciągnął go na kanapę. Seo wiedział, że ich rozmowa nie dobiegła końca wraz z jego monologiem, a Felix ma mu jeszcze coś ważnego do powiedzenia. Od początku przeczuwał, że jego historia nie będzie kolorowa, ale nie spodziewał się, że młodszy wycierpiał aż tyle. -Zdradzał mnie, plotkował na mój temat...mówił, że sypiam z nauczycielami dla ocen..a to nieprawda...Gwałcił mnie...zmuszał mnie do seksu, mimo że miałem wtedy niecałe 15 lat...poniżał...wyzywał od śmieci… -Kurwa, Felix… - Changbin ujął dłoń chłopaka i gładził ją uspokajająco kciukiem. Był w szoku, nie wiedział co ma powiedzieć, dlatego dalej słuchał pieguska, a jego złość na byłego chłopaka Australijczyka wzrastała z każdym wypowiadanym przez Felixa słowem. Próbowałem się zabić Changbin...próbowałem odebrać sobie życie przez niego Na te słowa Seo objął wycieńczone ciało Lee i wciągnął go na swoje kolana, żeby chłopak mógł się w niego wtulić i dać upust trzymanym w sobie, pewnie od dawna emocjom. Delikatnie gładził jego plecy i muskał ustami czubek głowy młodszego. -Chcę Ci zaufać, chcę żebyś nauczył mnie żyć. Chcę poczuć przy Tobie, że żyje...Bo kiedy jesteś obok...wtedy dopiero czuje się w pełni szczęśliwy… -Obiecuję, że nic Ci się przy mnie nie stanie Felix. Będę przy Tobie zawsze, bo nigdy nie zależało mi na kimś tak bardzo jak na Tobie mały…Chcę być powodem Twojego pięknego uśmiechu, ja… chcę żebyś był mój . Kolejne słowa ciemnowłosego sprawiły, że serce Seo zabiło mocniej wypełniając całe ciało przyjemnym ciepłem. Jestem jego. Tylko jego. . Kiedy Felix odsunął się od rapera, ten już miał protestować i przyciągnąć go z powrotem do siebie, lecz powstrzymał się słysząc, że chłopak z powrotem odzyskał czucie i zaczął pochylać się w jego stronę. Kurwa, kurwa. Tyle na to czekałem… Za długo. Początkowo spokojny pocałunek, z każdym otarciem się ich warg stawał się coraz bardziej namiętny, a Seo nawet nie poczuł kiedy został delikatnie popchnięty na oparcie kanapy. Raper ułożył swoje dłonie na talii młodszego, nieświadomie wsuwając jedną z nich pod cienką koszulkę Felixa, by poczuć czy skóra Lee naprawdę jest taka miękka i delikatna na jaką wygląda. Bin czuł, że jego ciało rozpala się z każdym ruchem ich ust i nie wiedział ile jeszcze wytrzyma, zanim straci kontrolę. Nagłe oderwanie się ust pieguska od tych jego uświadomiło go, że niedługo jeden jak i drugi nie mieliby czym oddychać, biorąc pod uwagę, że oboje dyszeli teraz wpatrzeni w siebie. -Tak...zdecydowanie znowu czuje…
Seo zaśmiał się cicho i oblizał końcówką języka lekko napuchnięte od pocałunków usta. Kolejny ruch Lee zaskoczył go na tyle, że raper zaczął oddychać szybciej, przygryzając mocno wargę. -Już jesteś…- wyszeptał Changbin wsuwając dłoń we włosy Australijczyka i zaczął bawić się ich końcówkami. - A jeśli chodzi o dzisiaj, to nie mam zamiaru się stąd ruszać, ale mam też jeden war… Szczeknięcie Drogona przerwało raperowi, który rzucił mu mordercze spojrzenie. SERIO DROGON? KURWA AKURAT TERAZ? -Wracając… - Zaczął starszy jednak w ciągu sekundy jego kolana owiał chłód, spowodowany brakiem Felixa. Seo zaczął rozglądać się w poszukiwaniu chłopaka, który jak się okazało poszedł po wodę dla jego wrednego, pragnącego uwagi psa. Powoli wstał z kanapy i nie odrywając wzroku od osoby Lee zaczął się do niego zbliżać. Nagle ciemnowłosy rzucił się do szafy obok i zaczął przeszukiwać ją w pośpiechu. Hahaha… Słodziak. Czyżby dopiero teraz się zorientował, że nie ma spodni? -Mi tam ich brak nie przeszkadzał - pomyślał Changbin, a po chwili zorientował się, że słowa zamiast zostać w głowie, wypłynęły z jego ust. Nie cofnę tego. Powiedziałem prawdę… Delikatny uśmieszek pojawił się na jego twarzy, kiedy podchodził do chłopaka, który miał już na sobie dresy. -Wcześniej, tam na kanapie... - zaczął, a na policzkach Felixa zauważył piękne rumieńce - Uciekłeś, nie dając mi dokończyć. Mogę? Brunet odetchnął głęboko, bojąc się reakcji Lee na jego propozycję. Dalej zastanawiał się czy to nie za wcześnie, ale postanowił zaryzykować układając dłoń na ciepłym policzku Felixa. -Chcę tutaj z Tobą zostać, ale...em… Ostatnio, kiedy byłem na noc to na kanapie było trochę pusto… - Bin nie mógł poradzić sobie z dobrym doborem słów, bojąc się że wystraszy młodszego - Może w Twoim łóżku znalazłoby się miejsce też dla mnie, hm? - wyrzucił w końcu z siebie Seo. - Będę trzymał ręce przy sobie, obiecuję! - dodał od razu, nie chcąc żeby Australijczyk wziął go za napalonego chłopaka. Ręce… Nikt nie mówił o ustach… Raper uśmiechnął się na tę myśl.
Spędzane razem godziny leciały im bardzo szybko. Felix towarzyszył Seo za każdym razem, kiedy starszy wychodził zaspokoić swój nikotynowy głód na balkon. Oglądali Grę o Tron na zmianę rzucając tekstami z serialu, na co Changbin cieszył się jak dziecko. Popijali gorącą czekoladę grając w Pytanie czy wyzwanie? (Nie żeby przez cały czas każdy z nich brał wyzwanie, żeby ten drugi jako zadanie miał go pocałować) W pewnym momencie ciekawski Bin zaraz po namiętnym pocałunku z młodszym, spojrzał na niego i przygryzając lekko wargę powiedział: -Pytanie. Zaskocz mnie czymś mały. Po serii kolejnych wyzwań i mniejszej ilości pytań chłopcy zorientowali się, że na zewnątrz jest już ciemno, a zegarek wskazuje dość późną godzinę. Changbin już otwierał usta, kiedy przerwał mu dźwięk telefonu oznaczający nowego sms. Wiedząc jaka jest pora, miał przypuszczenia kto może do niego pisać. Szybko odblokował telefon i kliknął ikonkę koperty.
Od: Hoseok Wpadaj za 2h. Wez wiecej towaru. Do zobaczenia Spearb ;)
Szybko napisał wiadomość z odmową przyjścia, co chwilę zerkając na Felixa. Kolejna wiadomość przyszła tak szybko, że chłopak wzdrygnął się słysząc jej dźwięk.
Od: Hoseok Jak chcesz, ale to ty bedziesz miał kłopoty, a nie ja mlody
Seo nie przejął się za bardzo treścią smsa, odrzucił telefon na kanapę i uśmiechnął się szeroko do swojego pieguska. -To jak? Idziemy spać?
Changbin wszedł do szkoły ostentacyjnie trzaskając drzwiami. Kolejna nieprzespana noc zaczęła dość mocno wpływać na jego zachowanie, stawał się coraz bardziej rozdrażniony, a pite bez przerwy energetyki nie pomagały mu zachowywać się normalnie. Jedyne co w tym momencie cieszyło go najbardziej to dodatkowe 200,000 won w kieszeni, które mógł wykorzystać na własne zachcianki oraz zabawkę dla jego pupila Drogona.
OdpowiedzUsuńNocne bitwy raperskie na początku były jego odskocznią od codziennego dnia, małym hobby. Nawet nie wiedział, kiedy to wszystko stało się jego uzależnieniem i kolejnym zastrzykiem gotówki. Dwie walki w ciągu tygodnia wystarczały mu w zupełności, biorąc dodatkowo pod uwagę fakt, że jako jeden z popularniejszych dilerów mógł się pochwalić płynącym z tego faktu dużym zarobkiem. Panią Seo początkowo dziwiły nowe ubrania i gadżety syna, jednak jego zapewnienia o pracy w supermarkecie całkowicie ją uspokoiły.
Chłopak wiedział, że towarzystwo, w którym się obraca nie należy do tych najprzyjemniejszych, ale dzięki takiej właśnie opinii, każdy w szkole traktował go z szacunkiem, a może bardziej ze strachem.
Nigdy nie uważał się za dręczyciela, za którego mieli go uczniowie. Co prawda, było kilka sytuacji, w których puściły mu nerwy i powiedział za dużo lub uderzył natarczywą osobę, ale uważał to za coś normalnego. Za to jego kolega po fachu jak i z klasy Han Jisung był pełnoetatowym dręczycielem, którego Changbin miał już serdecznie dość. Przez jakiś czas trzymali się ze sobą, ze względu na wspólne interesy, jednak po akcji, kiedy Han prawie wydał go policji postanowił nie mieć już do czynienia z tym typem. Dodatkowo brunet był głównym prześladowcą Felixa.
Energicznie przemierzał korytarze liceum co chwilę uderzając innych ludzi ramieniem nie hamując przy tym wypływających z ust przekleństw.
-Jak ja kurwa nienawidzę ludzi - warknął pod nosem i w końcu usiadł na swoim miejscu w sali od razu wyciągając zeszyt ze swoimi tekstami. Po kilku minutach intensywnego notowania w końcu oderwał wzrok od kartki i spojrzał na chłopaka o lekko australijskiej urodzie.
Lee Felix, był dla niego wielką zagadką od momentu, kiedy pojawił się w szkole. Początkowo ich znajomość zapowiadała się dobrze, a sam Changbin zaczynał dopuszczać do siebie myśl, że ten mały piegowaty chłopak zawrócił mu w głowie. Felix uczęszczał również na prowadzone przez niego zajęcia z rapu oraz śpiewu, na których nowy zaskoczył wszystkich swoimi umiejętnościami. Jedna sytuacja zmieniła wszystko. Changbin nie uważał, że zrobił coś źle, przecież obronił go przed pobiciem przez Jisunga i jego bandę. Uważał, że Lee powinien mu za to podziękować, a jedyne co chłopak dostał za ratunek to uderzenie z dłoni w twarz. Od tamtego momentu nie wiedział dokładnie co do niego czuje, z jednej strony był oburzony za takie potraktowanie jego osoby, ale z drugiej zżerała go ciekawość co skłoniło do tego Felixa. Postanowił więc trzymać go na dystans co jakiś czas rzucając w jego stronę kąśliwe teksty.
-Seo Changbin!-chłopak wzdrygnął się od ostrego głosu wychowawcy-Ile razy mam powtarzać? Zdejmij to chłopcze.
Brunetowi kompletnie wyleciało z głowy, że jego czapka zamiast leżeć na ławce była tam gdzie być nie powinna, nie na lekcji z Panem Kang.
-Ugh...Okej. Po co te krzyki?- powiedział Seo pod nosem i od razu ściągnął nakrycie głowy.
Donośny głos nauczyciela całkowicie wyrwał go z rozmyślań o Felixie z czego w sumie był zadowolony. Nie chciał o nim myśleć, nie powinien, nie po tym co tamten zrobił.
Jak tylko usłyszał dzwonek wyszedł z sali z powrotem zakładając na głowę swoją ulubioną czapkę z daszkiem i udał się na dach, gdzie w spokoju mógł zapalić fajkę, a w gorsze dni coś lepszego. Changbin był cholernie zadowolony, że przez swoje lenistwo nie udał się przed lekcjami do szatni, gdyż panujący na zewnątrz mróz zapewne byłby bardziej odczuwalny gdyby nie miał na sobie ciepłej kurtki. Wyciągnął z kieszeni paczkę pełną skrętów, ale po lekkim przegryzieniu wargi i walce ze samym sobą schował ją z powrotem i sięgnął po drugą z drogimi, ale dobrymi papierosami. Stać mnie Wzruszył ramionami i odpalił papierosa od razu mocno się zaciągając. Głośne trzaśnięcie drzwi sprawiło, że chłopak skrył się za dość dużym kominem, zza którego miał dobry widok na osobę, która postanowiła mu przeszkodzić.
OdpowiedzUsuńNie chodziło tu zbyt wiele osób, ludzie uważali że wejście na dach jest zamknięte, więc nawet nie męczyli się żeby tutaj wejść. Jedynymi osobami jakie tu przychodziły był właśnie Seo i Lee, który jak już zdążył zauważyć Changbin, palił jedynie kiedy coś lub ktoś go zdenerwowało. Nieświadomy obecności tego drugiego Felix stanął do niego tyłem, co ten wykorzystał i szybko podszedł do niego nie odzywając się jednak ani jednym słowem, czekając aż piegowaty go zauważy.
-Jeśli podszedłeś do mnie pogadać, to lepiej się odsuń zanim zgaszę Ci szluga na czole.
Changbin zaśmiał się głośno i wziął kolejnego bucha uspokajając nikotynowy głód.
-Skąd wiesz, że chcę pogadać? Ten dach jest tak samo Twój jak i mój. Mogę tutaj robić co tylko mi się podoba, a w tym momencie chcę stać koło Ciebie. - brunet ponownie się zaśmiał i pozwolił żeby dym opuścił jego płuca i poleciał prosto na Lee.
-Czego nie rozumiesz w tym, co do Ciebie mówię? Powiedziałem Ci, że masz się odwalić i do mnie nie zbliżać. Mam Ci to przetłumaczyć na inny język, żebyś zrozumiał? Spierdalaj Seo…- ostatnie zdanie mruknął szeptem, odwracając wzrok od chłopaka, a ten drugi popatrzył na niego zaskoczony.
-Palę, nigdzie się stąd nie ruszę, a skoro Ty też palisz to równie dobrze możemy palić stojąc koło siebie-Changbin uderzył Felixa lekko w ramię, żeby zwrócić jego uwagę na siebie, ale nie otrzymał reakcji zwrotnej-Nie jest Ci zimno? No hej, porozmawiaj ze mną Yongbok.
Seo wiedział, że taki zwrot do Lee doprowadzi go do szału, jednak nie mógł się przed tym powstrzymać. Nawet nie spojrzał w jego stronę, aby zobaczyć reakcję nowego, bo do głowy wpadł mu dość ciekawy pomysł. Wyjął z kieszeni pierwszą paczkę, która wpadła mu dzisiaj w ręce i wyciągnął z niej idealnie skręconego blanta.
-Zajarasz ze mną?
Znowu palisz Changbin?-głos Pani Seo rozniósł się po pokoju, ale jej syn tylko szerzej otworzył okno-Miałeś przestać palić, ile razy mam Cię jeszcze o to prosić synu?
OdpowiedzUsuń-Nie proś i tak nie przestanę.-odpowiedział brunet zaciągając się mocno skrętem-Wyjdź to nie będziesz musiała patrzeć jak się truję - dodał robiąc palcami w powietrzu znak cudzysłowu przy wypowiadaniu ostatniego słowa. Zirytowana kobieta wyszła z pokoju mocno trzaskając drzwiami, jednak to nie zrobiło żadnego wrażenia na nadal palącym blanta Changbinie. Mam w dupie co ona o tym myśli.
Pani Seo od ponad dwóch lat próbowała zakończyć nałóg dziecka, ale jak widać z marnym skutkiem. Jej upomnienia i prośby nic nie dawały, a nawet wydawało jej się, że pogorszyły sytuację. Z rzadkiego palenia papierosów jej syn stał się według niej uzależnionym od tytoniu oraz marihuany chłopcem. Często siadała po kolejnej ich kłótni i rozmyślała jak mogła do tego dopuścić, a w tym samym momencie Changbin odpalał papierosa dając tym upust zdenerwowaniu na swoją rodzicielkę.
Tak było i teraz. Po zgaszeniu skręta, w ustach chłopaka od razu znalazł się papieros. Odpalił go i zaczął zgniatać filterek w palcach, co chwilę mocno się zaciągając. W jego głowie od razu pojawiła się postać Lee i ich ostatnia rozmowa. Musiał przyznać, że zaskoczyła go odmowa Felixa. Nikt nigdy nie odmawiał, kiedy Changbin proponował zioło. Każdy wiedział, że jego towar jest najlepszej jakości, a ludzie często bili się żeby dostać chociaż jednego grama. A Felix mi odmówił Z drugiej jednak strony nie dziwił się nowemu. Nie znali się, nie ufali sobie… Ale potem ta...troska? Dlaczego on się o niego martwił? Nie chciał żeby miał kłopoty? To nie jest przecież jego pieprzony interes. Zgasił szluga w popielniczce i położył się na łóżku w celu zdrzemnięcia się jednak ciężar na jego brzuchu mu to uniemożliwił.
-Ugh… Drogon. Musisz teraz? - zapytał psa trzymającego w pysku zabawkę mimo, iż wiedział, że nie doczeka się odpowiedzi - No dobrze, pobawię się z Tobą, ale tylko chwilę. Pogroził mu palcem i rzucił zabawkę na koniec pokoju krzycząc Dracarys . Pies od razu zareagował na polecenie, a chwilę później przyniósł mu przedmiot. W tym samym czasie telefon Changbina zawibrował, a na jego ekranie pojawiła się ikonka koperty.
Od: Hoseok
Wazna walka dzisiaj o polnocy, placimy podwojnie. Do zobaczenia Spearb ;)
Trzeba wracać do roboty. Brunet przebrał się w swoje ulubione czarne dresy, a na głowę założył czapkę z daszkiem. Po włożeniu do kieszeni kilku samarek z ziołem zszedł na dół i zaczął się ubierać.
-Dokąd idziesz? -jego matka od razu pojawiła się obok i dokładnie obserwowała syna.
OdpowiedzUsuń-Praca. Muszę pomóc rozpakować towar.-oznajmił i nie czekając na jej odpowiedź wyszedł z domu. Kilka minut później schodził już do piwnic jednego z opuszczonych budynków, a ludzie jak tylko go zobaczyli zaczęli do niego podchodzić. Wiedzieli, że młody zawsze przynosi ze sobą coś dobrego w niewygórowanej jak inni dilerzy cenie. Walka miała zacząć się za dziesięć minut, a kieszenie Changbina już były puste To będzie dobra noc.
-Kurwa mać.-warknął pod nosem chłopak i kopnął stojący obok śmietnik. Changbin nie mógł uwierzyć, że przegrał dzisiejszą walkę, ten wieczór miał być przecież idealny. No i 200,000 won poszło się jebać. Brawo Seo. Ze złości uderzył pięścią w budynek raniąc sobie tym dłoń.
- Proszę, proszę....Kogo my tu mamy? Spearb we własnej osobie. - znajomy głos sprawił, że brunet odwrócił się w stronę, z której on dobiegał.
- Czego chcesz Suga? Spierdalaj stąd świętować swoją wielką wygraną, bo na następnej ZNOWU będziesz drugi. - rzucił w stronę blondyna i zaczął odchodzić.
-Nie tak szybko gówniarzu. -starszy pociągnął go za ramię i uderzył jego ciałem o ścianę budynku. -Mam w dupie hajs z tej wygranej, mnie i Namjoona interesuje coś innego.- kiwnął głową w stronę swojego przyjaciela i uderzył Changbina pięścią w brzuch- Dawaj zioło. Wszystko co masz.
-Nic nie mam, sprzedałem wszystko zanim walka się zaczęła - wycedził przez zęby brunet i szarpnął ręką, żeby się wyrwać. Nie był to jednak zbyt dobry ruch, gdyż zaraz potem poczuł ostry ból w szczęce i smak krwi na ustach.
- Kłamiesz. Zawsze coś przy sobie macie wy… kurwa pieprzeni dilerzy, wszyscy jesteście tacy sami, cholerne, uliczne szuje. Trzymaj go.- powiedział do kolegi blondyn, a sam zaczął grzebać w kieszeniach młodszego na co ten zaczął się mocno szarpać. Nie wiedział nawet, w którym momencie uścisk na jego rękach zniknął całkowicie, a Namjoon leżał na ziemi. Suga i RM tak szybko jak się pojawili tak też zniknęli, a Changbin mógł w końcu przyjrzeć się osobie, która można by powiedzieć...uratowała go. Jakbym był z Minem sam na sam to poradziłbym sobie bez jego pomocy…
- Felix? Co Ty tutaj kurwa robisz? To nie jest miejsce dla Ciebie.- rozglądnął się po okolicy i z ulgą stwierdził, że nikt ich nie obserwuje. Nie mógł jednak powstrzymać się przed cichym śmiechem, kiedy zobaczył chodzącego w kółko Lee.
- Nic Ci nie jest? Znasz ich? Czego od Ciebie chcieli? - Czy on się...martwi? O co mu chodzi? Nie potrzebna mi jego troska. Na pewno? Ugh. Przez cały czas radziłem sobie sam i dalej będę.
- Nic mi nie jest, to nie Twoja sprawa Felix. Lepiej żebyś się tym nie interesował, bo możesz wpaść w niezłe gówno. -ostrzegł go Changbin i z lekkim sykiem przetarł dłonią zranioną wargę, z której nadal sączyła się krew.- Bywało gorzej, uwierz mi.- Seo sięgnął dłonią do kieszeni, jednak zamiast paczki fajek natrafił na pustkę. No chyba kurwa nie. Nie zrobili tego. - Kurwa. Ten chuj zabrał mi fajki. Masz może jedną? - rzucił w stronę chłopaka, lecz ten odwrócił się od niego. Jednak zanim Lee zdążył zrobić krok, ręka Changbina nagle znalazła się na ramieniu nowego tym samym go zatrzymując.- Czemu ode mnie uciekasz Felix?
Changbin przez chwilę nie potrafił ruszyć się z miejsca zaskoczony zachowaniem i propozycją chłopaka. Wezmę od niego fajkę i zmyję się do domu. Tak, tak zrobię. Kiedy zauważył, że Felix zdążył oddalić się już dość daleko, Seo westchnął głośno i szybko go dogonił biorąc od niego papierosa. Cienkie? Naprawdę pali linki? Fuj...Do tego mentole. Eh...Ale jak dają to bierz, prawda? Pomimo tego co postanowił Bin, chłopak posłusznie szedł obok Lee rozglądając się po porządniejszej niż jego okolicy. Czasami wydawało mu się, że jego życie wyglądałoby zupełnie inaczej, gdyby wychował się w innym miejscu, w takim bez łatwego dostępu do papierosów i innych używek.
OdpowiedzUsuńRaper spojrzał na idącego obok Australijczyka i zaczął mu się dokładnie przyglądać uśmiechając się przy tym lekko. Nie jest taki zły. Uderzył mnie, no ale muszę przyznać...Jest uroczy... Tak szybko jak myśl wpadła do jego, tak szybko ją z niej wygonił ruszając głową na boki, a jego twarz znowu przybrała obojętny wyraz. Dał mi do zrozumienia, że nie jest mną zainteresowany, więc powinienem odpuścić sobie myślenie o nim.
Changbin wszedł do pomieszczenia powoli podążając za mieszkającym tu Felixem, a jak tylko zobaczył wnętrze otworzył szeroko oczy. Wow...Tego się nie spodziewałem...Ale gdzie są jego rodzice?
-Usiądź proszę. - usłyszał głos chłopaka i spojrzał na kanapę, na której od razu usiadł opierając się wygodnie o miękki materiał.
- Mieszkasz…
- Bokiem, jakbyś mógł. - przerwał mu Felix, a jak tylko Seo zmienił swoją pozycję, nowy usiadł naprzeciwko niego z apteczką.
Skąd on ma kurwa apteczkę? To jest normalne? Ja nie mam w domu nawet plastrów.
Zanim Changbin zdążył ponownie otworzyć usta poczuł na swoim podbródku delikatne i smukłe palce chłopaka. Dlaczego on mnie dotyka? O co mu chodzi? Już miał wyrwać swoją brodę, ponieważ czuł jak dotyk mężczyzny zaczyna go dziwnie parzyć, kiedy ten przyłożył do jego ust wacik, a substancja na nim zaczęła szczypać powstałą od uderzenia ranę. Spojrzał na skupioną twarz Felixa, która powoli zaczynała robić się lekko czerwona. A już myślałem, że tylko ja odczuwam, że w tym pomieszczeniu jest zdecydowanie za gorąco. Głupie czujniki temperatury…
-Na szczęście nie trzeba szyć. Rana nie jest głęboka, zagoi się szybko, jeśli nie będziesz tego rozgrzebywał.
- Ugh… nie jestem dzieckiem Lee, umiem o siebie zadbać.-odpowiedział mu Changbin i wzdrygnął się czując jak ten drugi ujmuje jego dłoń i zaczyna ją przemywać i bandażować. Brunet zaskoczony spojrzał na swoją rękę, a potem na krzątającego się po kuchni chłopaka. Co się stało? Dlaczego jest dla mnie miły? Co zmieniło jego nastawienie do mojej osoby? No i do cholery jasnej… Czy on mieszka sam?!
Ze spokojem przyjął zimny okład, ściągnął bluzę, a kiedy miał zrobić to samo z koszulką zawahał się czując jak robi mu się głupio i tylko lekko ją podwinął by położyć na brzuchu poszewkę z lodem.
-Wiesz...myślę, że lepiej byłoby...gdybyś już nigdzie dzisiaj nie chodził...nie w tym stanie. Zostań, u góry jest łóżko, możesz tam spać, ja prześpię się na kanapie. - Zostać? Z nim? Tutaj? Nie wiem czy to dobry pomysł...przecież nawet mnie nie lubi. Chyba, że sprawię, że zmieni o mnie zdanie…
-Gdzie są Twoi rodzice, Felix? I w ogóle, to pewnie głupi pomysł, ale skorzystam z Twojej propozycji…- powiedział cicho trochę się stresując- ale nie mam zamiaru zajmować Ci łóżka. To Twoje mieszkanie, więc prześpię się na kanapie, zresztą i tak nie mam siły wejść po schodach przez tą ranę.- uśmiechnął się, ale przez ból wyszedł z tego grymas.- Dobrze, że dzisiaj trochę zarobiłem to w drodze do domu będę mógł kupić jakieś leki.- mruknął pod nosem mając nadzieję, że jego kolega tego nie usłyszał.
Przyjął kubek z ciepłą herbatą uśmiechając się delikatnie do Felixa, a palce Changbina musnęły te Australijczyka wywołując w raperze przyjemne dreszcze, które jednak postanowił zignorować od razu skupiając się na trzymanym przedmiocie.
-Dzięki. Dlaczego to zrobiłeś? To wszystko? Przecież mnie nienawidzisz.- zapytał mocniej zaciskając dłonie na kubku. Może to moja wina? Może zrobiłem coś co go uraziło? Kurwa... Dlaczego mnie to tak bardzo męczy, przecież ten chłopak nic, a nic dla mnie nie znaczy. Prawda?
OdpowiedzUsuń- Eh...Jest późno. Może chodźmy już spać.- westchnął przecierając twarz i odstawił kubek na stolik.
Seo obudził się dość wcześnie, a dłonią próbował znaleźć telefon spoczywający w kieszeni dresów, których jak się okazało nie miał na sobie. Zaskoczony podniósł dany mu przez Felixa koc i zorientował się, że jest w samych bokserkach, a jego spodnie tak jak i koszulka leżały na ziemi.
-Kurwa...znowu to samo.- westchnął chłopak i z powrotem zamknął oczy. Często zdarzało mu się, że kiedy temperatura w pokoju była zbyt wysoka niekontrolowanie zrzucał z siebie ubrania w trakcie snu. Tak było i teraz. Changbin wstał i ubrał spodnie, a kiedy miał to samo zrobić z koszulką zobaczył leżącą na stole maść na siniaki. Chyba nie zaszkodzi jeśli ranę na brzuchu też nią posmaruję. Wzruszył ramionami i szybko wsmarował substancję w swoją skórę.
Aby wszystko dobrze się wchłonęło postanowił nie zakładać jeszcze koszulki i udał się do kuchni, gdzie od razu praktycznie wsadził głowę do lodówki. Może by tak...w ramach podziękowania zrobić Felixowi śniadanie? W końcu mi pomógł, należy mu się coś. Zioła nie będzie chciał, więc pozostaje tylko to. Przez jakieś pięć minut brunet nie potrafił znaleźć patelni, a przez kolejne trzy miał problem z rozbiciem na niej jajek, tak żeby nie wpadła tam ani jedna skorupka. Zabrał się też za robienie herbaty, a kiedy odwrócił się żeby postawić napój na stole w salonie przed nim stał Felix. Chłopak wystraszył się, a z powodu gwałtownego zatrzymania się duża część wrzątku wylała się z kubków i poleciała na stojącego przed raperem chłopaka.
-Kurwa mać! Przepraszam, tak bardzo przepraszam Felix.- Changbin rzucił się po papierowy ręcznik i delikatnie zaczął wycierać spływającą po dekolcie Felixa herbatę. Dopiero po kilku sekundach zorientował się, że chłopak wpatruje się w niego, zupełnie nie zwracając uwagi na to, że właśnie został oblany gorącym napojem.
OdpowiedzUsuńSeo odsunął się od niego troszkę zaskoczony, ale i też zaniepokojony całą tą sytuacją. Czy jemu kompletnie odbiło? Zachowuje się tak jakby czerwony ślad na jego dekolcie nie istniał. Co jest z nim nie tak?
-Nic się nie stało? Cholera jasna Felix, wylałem na Ciebie…- zaciął się widząc jak młodszy ściąga swoją koszulkę, a jego ciało ogarnęło przyjemne uczucie ciepła na sam widok nagiej klatki kolegi. Przełknął głośno ślinę i odwrócił wzrok od tego pięknego widoku. To nic takiego. Normalna reakcja, każdy by tak zareagował, prawda? Spojrzał na niego kątem oka, w pamięci zapisując obraz półnagiego Lee, który chwilę później ubrał nową koszulkę. Nie musiał...nie przeszkadza mi to… Propozycja i uśmiech Felixa kompletnie zaskoczyły Changbina i gdyby nie to, że chłopak dokładnie go obserwował, szczęka rapera upadłaby prawdopodobnie aż do ziemi. Zluzuj stary. To tylko uśmiech. To tylko piękny uśmiech, który już sprawił, że ten dzień jest idealny. Brunet postanowił jednak udawać, że to co zrobił młodszy nie wpłynęło na niego w żaden sposób.
- Już w sumie wszystko jest gotowe. - mruknął w jego stronę i przemieszał jajecznicę na patelni.- Tylko no...herbata trochę się rozlała i musisz dać mi talerze - uśmiechnął się lekko w stronę piegowatego, a po otrzymaniu naczyń rozdzielił jedzenie na pół i ruszył za Lee na kanapę.
- Ze mną? Em… Jest o wiele lepiej.- odruchowo dotknął zranionej wargi i westchnął przypominając sobie palce Felixa dotykające jego skóry.- Na szczęście w nocy skończyło się na pięściach, czasami nie miałem tyle szczęścia.- zaśmiał się krótko, a jego talerz szybko stał się pusty.
Bójki były czymś normalnym w życiu Seo, dlatego kolejne rany znosił ze spokojem, a czasami nawet cieszył się z nich. Jak tylko odstawił talerz na stół poczuł doskwierający mu nikotynowy głód. Było mu cholernie głupio, że kolejny już raz będzie musiał prosić Lee o fajkę, jednak wiedział, że zignorowanie nałogu może skończyć się źle.
-Felix? Dasz… Dałbyś mi może jeszcze jedną fajkę? Obiecuję, że jak tylko kupię nową paczkę, to Ci oddam. - powiedział praktycznie błagalnym głosem, prosząc w myślach aby chłopak mu nie odmówił.
Gdy Australijczyk skończył jeść swoją porcję, udali się na nieduży balkon i usiedli na ziemi, wcześniej kładąc na niej koc. Jak tylko raper odpalił papierosa zaciągnął się nim mocno, a wpadający do płuc dym wywołał na jego twarzy szeroki uśmiech. O tak. Tego mi brakowało.
-Musiałem zapalić, to jest czasami silniejsze ode mnie.- Po jaką cholerę mu się zwierzam...Pewnie go to w ogóle nie obchodzi - Zresztą nieważne, jestem uzależniony i tyle. - odchylił głowę i oparł ją o ścianę za nimi, powodując tym że jego ramię otarło się o to Felixa, ponownie powodując u starszego to cholerne ciepło. Powoli zaczynało dochodzić do niego, że to chyba nie temperatura pomieszczenia ma na to wpływ, a siedzący obok niego piegowaty chłopak. Kurwa. Nie powinien tak na mnie działać. Uczucie bez szans na odwzajemnienie to jedna z najgorszych rzeczy, jakie mogą się przytrafić.
- Chyba muszę się zbierać do domu. Mam pare spraw do załatwienia. I towaru do rozprowadzenia. - Brunet zgasił papierosa i od razu podniósł się z ziemi wyciągając ręce do góry, aby się rozciągnąć. - Psa muszę wyprowadzić, bo pewnie od wczoraj nikt nawet o nim nie pomyślał ugh…Biedny Drogon.
Kiedy już byli w środku, Seo zaczął zbierać swoje rzeczy i ubrał ciepłą bluzę na siebie, a potem skierował się do wyjścia.
-Bardzo Ci dziękuję, chyba nikt nigdy nie potraktował mnie tak jak Ty. Nigdy tego nie zapomnę, jeszcze raz dziękuję Feliś. - Uśmiechnął się i opuścił mieszkanie Lee, a jak tylko zamknął za sobą drzwi dotarło do niego jakie słowa opuściły jego usta. F...Feliś? Feliś. Kurwa, Feliś. Ja pierdole, jestem debilem. Szybkim krokiem udał się do windy, a potem metrem dojechał w okolice swojego domu.
OdpowiedzUsuń-Oczywiście nikt nie wyprowadził Drogona, tak?! - warknął Changbin zaraz po przekroczeniu progu drzwi.
-Gdzie byłeś?- jego matka od razu zjawiła się w korytarzu z chochelką w ręce i zmartwionym wyrazem twarzy.- Synu, co ci się stało?- wskazała trzymanym przedmiotem na jego twarz, a chłopak jak najszybciej potrafił udał się na schody.
-Spadł na mnie karton w pracy. Idę z Drogonem na spacer, nie wiem kiedy wrócę. - powiadomił rodzicielkę raper i zszedł z zapiętym na smyczy psem.- Coś jeszcze?
Pani Seo pokręciła głową i westchnęła cicho, dając tym samym do zrozumienia swojemu dziecku, że może już iść.
Changbin włóczył się po mieście bez większego celu, a po kupieniu fajek nie zwracał już uwagi gdzie idzie. Nagle podniósł głowę i zobaczył przed sobą wysoki budynek mieszkalny. Jak to się stało, że zaszedł aż tutaj? Dlaczego? Spojrzał na psiaka, który radośnie machał ogonkiem i ciągnął bruneta w stronę wejścia do wieżowca. Zabiję się dzisiaj, przysięgam. Kiedy winda zatrzymała się na ósmym piętrze, jego palce bolały już od nerwowego wyginania ich w różne strony. Jest już tutaj. Teraz nie może zrezygnować. Drżącą dłonią zapukał w drzwi mieszkania, które opuścił kilka godzin temu, a chwilę później zobaczył w nich chłopaka.
-Ja… On…- wskazał palcem ziemię, a kiedy tam spojrzał zauważył, że Drogon schował się za ścianą tak jakby chciał się z niego ponabijać. Świetnie. Nawet mój pies ma ze mnie beke. - Idziesz z nami na spacer? - zapytał lekko szarpiąc smycz, a mała, biała kulka wyskoczyła przed jego nogi.
-Wybacz zaskoczenie, ale wyobrażałem sobie Drogona...inaczej. - Niby jak? Jest przecież podobny do tego serialowego… - O wiele większego, a on jak na Drogona...jest...no...wyjątkowym słodziakiem.
OdpowiedzUsuńChangbin czuł się trochę urażony, że Felix śmiał się z jego ukochanego psiaka, ale mimo to uśmiechnął się rozczulony widząc jak piegowaty chłopak kuca aby pogłaskać jego pupila.
-Lubię, mam nadzieję, że jeszcze nie raz Cię zaskoczę- Changbin poprawił czapkę z daszkiem i ruszył za Felixem do windy. Podekscytowany Drogon co chwile skakał raz po nogach rapera, a raz po tych Lee, ciesząc się że razem ze swoim Panem będą mieli nowego towarzysza.
-Nie miałem za bardzo czasu, zrobię to potem.- Czy on się o mnie martwi?
Dla Seo uczucie takiej troski jaką darzył go Felix było niezbyt znane, więc nie potrafił nie dopuścić do siebie myśli, że podoba mu się to, że Lee tak się wobec niego zachowuje.
Kiedy byli już w parku, odpiął smycz od obroży pieska, a ten od razu rzucił się przed siebie.
-Oglądałem kilka razy i tyle- chłopak nie chciał na samym początku wystraszyć Felixa swoją obsesją na punkcie serialu. Jeżeli będzie chciał mnie poznać bliżej to w końcu się o tym dowie.
W pewnym momencie Drogon przyniósł pod jego nogi dość duży jak na niego patyk i zaszczekał domagając się uwagi Changbina, która od samego początku ich wyjścia z mieszkania skupiona była tylko na Lee. Raper wziął z pyska psa kawałek drewna i zamachnął się mocno.
-Dracarys! - krzyknął, a pies od razu rzucił się w stronę, w którą on poleciał.- Chciał się pochwalić.- Seo zaśmiał się krótko i spojrzał na zszokowanego Felixa.- Coś nie tak?
-Em...ja tylko pamiętam kilka tekstów z różnych sezonów, a jeśli chodzi o Drogona to musisz kiedyś do mnie przyjść. Nauczę Cię na jakie słowa reaguje ten wredny smok- spojrzał na Felixa uśmiechając się uroczo, a kiedy chciał podejść bliżej niego zauważył pod ich nogami białą kulkę. Podniósł głowę i w ostatniej chwili zauważył lecącego na niego chłopaka, myślał że uda mu się uchronić ich przed upadkiem, jednak leżący pod nogami śnieg sprawił, że Changbin stracił grunt pod nogami i sekundę później leżał na ziemi z Felixem na swojej klatce. Okej. Spokojnie, nic się nie stało. Normalna sytuacja. Kurwa. To czemu moje serce bije tak szybko, a organizm chyba zapomniał jak się oddycha? Dopiero po chwili brunet zorientował się, że jego dłonie spoczywają na talii młodszego, a kolano Felixa jest między jego nogami lekko naciskając na jego krocze. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Niedobrze. Wpatrywał się w rumianą twarz Lee, a kiedy już miał odgarnąć z twarzy piegowatego włosy, które zachodziły na jego oczy, Felix postanowił szybko się podnieść, a zaraz po nim to samo zrobił Seo.
-Nic się nie stało, Felix. Naprawdę. - zaśmiał się brunet widząc jak młodszy panikuje - On często tak robi, chce zwrócić na siebie uwagę. - skomentował zachowanie psa Changbin, obiecując sobie, że w domu jego pupil musi dostać coś dobrego do jedzenia oraz nową zabawkę. - W sumie było przyjemnie czuć ciepło jego ciała… Ugh. Nie, wcale o tym nie pomyślałem, prawda?
OdpowiedzUsuń- Nie zawracaj sobie tym głowy. Tylko, że masz… em...poczekaj. - Brunet stanął dość blisko Lee i delikatnie się uśmiechając poprawił jego włosy zrzucając z nich przy okazji płatki śniegu, które osiadły na nich zapewne po upadku. Oczywiście nie mógł powstrzymać się przed niby przypadkowym dotknięciem policzka młodszego, który okazał się być tak delikatny i rozgrzany jak sobie to wyobrażał. - Już. Teraz jest idealnie. Co to kurwa było, Seo Changbin...? Oszalałeś?!
-Chyba trzeba się zbierać, jeśli jeszcze chwilę posiedzimy na dworze to zapalenie płuc mamy gwarantowane, a przysięgam...jeżeli się rozchorujesz to będę codziennie wpraszał Ci się do domu, żeby się Tobą zająć. Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo. - Changbin zapiął smycz do obroży Drogona i odwrócił się z powrotem do Felixa - Chodź, odprowadzę Cię na mieszkanie.
Droga powrotna minęła im dosyć szybko, Changbin próbował nie myśleć zbyt intensywnie o tym co się zdarzyło, ponieważ czuł jak przez jego ciało przechodzą niepokojące go dreszcze przyjemności. Dodatkowo wspomnienie delikatnej w dotyku twarzy chłopaka sprawiało, że miał ochotę ponownie to zrobić. Chciał sprawdzić czy jego skóra jest delikatna nie tylko na twarzy. Stop. Kurwa stop. Muszę natychmiast przestać o tym myśleć.
-Okej, no to jesteśmy.- Wow, jesteś geniuszem. Felix chyba ogarnął, że stoi pod swoim mieszkaniem, idioto. - Będę się zbierał, no wiesz... Tak trochę zmoczyliśmy ubrania, więc pasuje się przebrać i rozgrzać. - Changbin przeczesał lekko mokre włosy i pociągnął za smycz pchającego się do mieszkania młodszego Drogona.
Nagły dotyk na nadgarstku, który pomimo tego że był dosyć mocny, sprawił że Changbin uśmiechnął się lekko i odwrócił w stronę chłopaka.
OdpowiedzUsuń-W sumie nigdzie mi się nie śpieszy, a krótka wizyta nie zaszkodzi - raper zlekceważył swoje obowiązki dilera, kompletnie olewając czekających na niego klientów. Coś mi się wydaje, że nie będą zadowoleni… Trudno. Są rzeczy ważne i ważniejsze, jak się będą rzucać zagroże im zerwaniem kontaktu.
Drogon wbiegł do mieszkania, a Changbin stał zaraz przy drzwiach nie chcą nabrudzić koledze w pomieszczeniu.
-Dziękuję - powiedział brunet przyjmując od młodszego ubrania i udał się się do łazienki. Ze spokojem położył wszystko na ziemi i stanął przed lustrem opierając się dłońmi o zlew.
-Kurwa mać. Co ja robię? - warknął do swojego odbicia i ściągnął mokrą bluzę oraz koszulkę. Do głowy Seo od razu wpadły słowa Lee, kiedy jeszcze byli w parku. -Powinienem się rozebrać i wrócić do domu nago... Serce Changbina zabiło mocniej, a samo wyobrażenie sobie tej sytuacji sprawiło, że zrobiło mu się ciepło w brzuchu. Głupie, ale kuszące… Kurwa, o czym ja myślę. Nie powinienem...Kurwa mać. Mam przez niego cholerny mętlik w głowie. Nigdy tak się nie czułem. Rozwiesił przemoczone ubrania na kaloryferze i szybko przebrał się w to co dał mu Felix. Koszulka jak i spodnie dresowe pasowały na niego idealnie, a do tego przyjemnie ogrzewały jego zmarznięte ciało. Po dokładnym przeanalizowaniu swojego wyglądu, w końcu zdecydował się wyjść z łazienki, a to co zobaczył wywołało na jego twarzy szeroki uśmiech. Drogon był psem, który niezbyt ufa ludziom, a na pewno nie robił tego na pierwszym spotkaniu. Jednak z Felixem jest inaczej. Coś mi się wydaje, że zamiesza konkretnie w moim życiu, a ja nie mogę się tego doczekać.
-Tak, jeszcze raz dzięki za te ubrania. Są idealne. - uśmiechnął się i przymknął oczy czując, że coś niedaleko niego pysznie pachnie - Mm… Co to jest?
Jak tylko usłyszał, że Felix przygotował dla niego gorącą czekoladę, chłopak rzucił się do stolika. Uświadomił sobie, że jedynym co dzisiaj jadł i pił była jajecznica oraz herbata w tym samym mieszkaniu, w którym właśnie przebywa. Od razu pochłonął połowę zawartości kubka, odrywając go od buzi dopiero wtedy, kiedy Lee usiadł obok niego.
Ze skupieniem słuchał tego co mówił do niego piegowaty. Coś musiało wpłynąć na zachowanie Felixa i jego stosunek do ludzi. Chcę żeby mi zaufał, żeby wiedział że może powiedzieć mi wszystko.
-Możemy zacząć od nowa? Dasz mi jeszcze jedną szansę? - Dałbym Ci ich nawet dziesięć jeśli to sprawiłoby, że będę blisko Ciebie.
Chwilę, w której poczuł na swoim kolanie dłoń młodszego, Changbin mógł uznać za jeden z szczęśliwszych momentów w swoim życiu. Miał ochotę zerwać się z kanapy i skakać ze szczęścia.
-Chcę Felix, zacznijmy od nowa - Seo uśmiechnął się delikatnie, a jego dłoń chwyciła tą Lee, która jeszcze chwile temu leżała na jego kolanie. Nie puścił jej do momentu, w którym zorientował się, że jest już dość późno i musi wracać do domu. Szybko przebrał się w swoje ubrania i zapiął smycz Drogonowi.
-Dzięki za dzisiaj, dobrze się bawiłem - Dobrze się bawiłeś? Ten chłopak prawie przyprawił cię o zawał, każdym dotknięciem.
Changbin wpatrywał się w stojącego przed nim Felixa, nie wiedząc dokładnie co ma zrobić. Mam podać mu dłoń? Przytulić? Nagły ruch Lee zaskoczył bruneta, a kiedy poczuł na swoim policzku ciepłe i miękkie usta młodszego miał ochotę przyciągnąć go do siebie i nigdy już nie puścić.
OdpowiedzUsuń-Em...będę...tak, do zobaczenia - Wycofał się z mieszkania chłopaka, a kiedy Lee zamknął drzwi, Changbin uderzył plecami w ścianę naprzeciwko nich i osunął się po niej powoli. Czy to się zdarzyło naprawdę? Czy on mnie pocałował w policzek? Kucał tak dopóki Drogon nie zaczął lizać jego dłoni domagając się zainteresowania jego osobą. Seo wstał i sztywnym krokiem udał się do windy, a potem do domu, w głowie mając jedynie piegowatą twarz Felixa.
-Co ty taki zamyślony?- zapytała mama chłopaka jak tylko przekroczył próg domu. - Zakochałeś się czy co?
Changbin spojrzał na nią przerażony i szybko ściągnął buty oraz kurtkę.
-Oszalałaś… nie zakochałem się. - Nie? - Idę oglądać serial, a potem spać, bo jutro idę do pracy.
Seo wbiegł po schodach z małym Drogonem przy nodze i po trzaśnięciu drzwiami opadł na łóżko. Nie zakochałem się. Nie nie nie. To tylko znajomy, może niedługo przyjaciel, ale nic więcej. Prawda? Ugh… ale czemu tak na niego reaguję...dlaczego chcę go więcej…? Dlaczego?
Po trzech odcinkach Gry o Tron, Changbin wstał i przebrał się w piżame, a kiedy powiesił bluzę na oparciu krzesła zobaczył, że wypadła z niej mała karteczka. Mam jego numer. Boże, Felix podał mi swój numer jakieś trzy godziny temu, a ja nic mu nie napisałem. Raper rzucił się po telefon. Najpierw zapisał numer w kontaktach, a potem wszedł w wiadomości.
Do: Feliś
Hej, dopiero teraz znalazlem kartke, jesli lubisz got to moze wpadniesz kiedys do mnie, ogladniemy razem kilka odcinkow? Poniedziałek po szkole? ~ Changbin
Drżąca dłonia trzymał telefon i wysłał wiadomość. Było już późno, więc nawet nie oczekiwał, że Lee mu odpisze. Położył się do łóżka i usnął po kilku minutach z Drogonem obok. Przebudził się koło 13 i od razu zaczął się ogarniać. Czekał go ciężki dzień, musiał obskoczyć wszystkich klientów i wstąpić do kumpla po więcej towaru. Wykąpał się szybko, ubrał czarne rurki z dziurami i bluzę, a na głowę włożył oczywiście czarną czapkę z daszkiem. Do plecaka wsadził cały towar jaki miał w domu i wyszedł z pokoju, a potem z budynku. Rozniesienie wszystkiego zajęło mu kilka godzin, po których mógł wreszcie usiąść i zapalić grubego skręta u przyjaciela na kanapie.
-Kocham tą robotę, Chan - powiedział Seo mocno zaciągając się blantem.
-To co? Nabijamy bongo? - zaproponował Bang, a Changbin już wiedział, że na jednym nabiciu szklanej fajki wodnej się nie skończy.
Chłopcy siedzieli i palili zioło do 4 w nocy, wtedy też raper postanowił wrócić do domu. Ciężko było mu zasnąć, ciągle przekręcał się z jednej strony na drugą, a kiedy już wpadł w objęcia Morfeusza, jedynym co mu się śniło był piegowaty chłopiec, podchodzący by ucałować jego policzek. Zwariuję przez Ciebie Lee Felix…
Changbina obudziło głośne szczekanie Drogona, który po chwili, kiedy jego właściciel się nie ruszał, zaczął lizać jego twarz. Chłopak westchnął cicho i sięgnął po telefon. 7:50… 7:50?!?!? Kurwa, znowu zaspałem. Szybko zerwał się z łóżka i wrzucił na siebie pierwsze lepsze ubrania, a potem wybiegł z domu. Nigdy jakoś bardzo nie zależało mu na tym czy będzie spóźniony czy nie, ale tym razem miał dla kogo chodzić do szkoły. A co jak Jisung zaczepił Felixa przed lekcjami i coś mu zrobił? Od razu przyspieszył, a o godzinie 8:13 wbiegł do sali głośno dysząc.
-Sory za spóźnienie, psorze - wyrzucił z siebie Seo i rozglądnął się po sali szukając osoby, za którą tak bardzo tęsknił.
-O skoro już jesteś Seo, pójdź do pielęgniarki sprawdzić co z Felixem. - słowa profesora sprawiły, że ciało chłopaka spięło się, a on zacisnął dłonie w pięści. Co?...Do pielęgniarki?
OdpowiedzUsuńChangbin zamknął drzwi klasy z wielkim hukiem, wiedząc że może mieć przez to problemy u wychowawcy, jednak w tym momencie liczył się dla niego tylko Felix. Co się stało? Dlaczego nie napisał, że coś jest nie tak? Brunet automatycznie wyciągnął telefon i kliknął na rozmowę z piegowatym, lecz ostatnią wiadomością od Felixa było zdjęcie małego kotka, którego Lee nazwał Rhaegal. Naprawdę musi lubić Grę o Tron.. Szybko jednak schował urządzenie, a kiedy w drodze do higienistki mijał sekretariat zobaczył siedzącego pod nim Jisunga. Chłopak wpatrywał się w rapera z chytrym uśmieszkiem, a jego głośny śmiech wypełnił korytarz. Cała ta sytuacja nie podobała się Seo, czuł że powodem dla którego Felixa nie było na zajęciach tylko przebywał u higienistki był właśnie Han. Oh, nie chciałbym być w Twojej skórze Jisung jak Cię kurwa dorwę. Droga do sali dłużyła mu się niesamowicie, więc ostatnie kilkanaście metrów postanowił przebiec. Otworzył energicznie drzwi i praktycznie wpadł do pomieszczenia z lekko przyspieszonym oddechem. Wystraszona higienista podskoczyła lekko na tak nagłe pojawienie się Seo w jej gabinecie, ale Changbin od razu ją zignorował i spojrzał na Felixa. Chłopak miał lekko spuchniętą wargę, na której już zaczął tworzyć się strupek, a sam chłopak wyglądał na smutnego i przygnębionego.
-Felix… Co się stało? - raper szybko znalazł się przy Australijczyku i kucnął przed nim, żeby lepiej widzieć jego zranioną twarz.
Przestało go dziwić to, że martwi się o Lee bardziej niż o siebie. Wydawał mu się delikatniejszy i bardziej podatny na zranienie. Miałem być przy nim, miałem ochronić go przed ponownym pobiciem. Brunet ujął dłoń młodszego i zbliżył ją do swoich ust by musnąć ją nimi lekko. Czuł, że serce zaraz wyskoczy z jego piersi przez to co zrobił i może też dlatego, że bał się, że Felix tą dłoń wyrwie.
-To był Han, tak? - Seo spojrzał na zaczerwienioną twarz chłopaka i pogładził delikatnie jego policzek, który w niektórych miejscach był dość mocno przetarty. - Zabije go. - powiedział poważnie, ale nie ruszał się z miejsca. Nie zostawię go teraz. Załatwię Jisunga, kiedy w pobliżu nie będzie Felixa i nie będzie groziło mu niebezpieczeństwo. Po kilku minutach pielęgniarka w końcu pozwoliła im opuścić gabinet, a Changbin zatrzymał idącego przed nim Lee.
-Nie wiem jak Ty, ale ja nie mam już ochoty iść na dzisiejsze zajęcia, myślę że...moglibyśmy kupić coś do jedzenia i pójść od razu do mnie, co Ty na to? - zaproponował Seo, a chwilę później chłopcy zmierzali do pizzeri.
-Hm...Weźmy cztery średnie bo jest promocja. Dwie salami, jedną z kurczakiem i tą z szynką i podwójnym serem, wszystko na wynos - Changbin złożył zamówienie i usiadł razem z Felixem przy stoliku, dalej uważnie mu się przypatrując.
-Jak się czujesz? Boli Cię bardzo? W ogóle widziałem, że masz nowego lokatora. Mm...Rhaegal, świetne imię.
Chłopak uśmiechał się szeroko, że zamiast marnować czas na szkołę może spędzić go z Felixem.
Kiedy obudził się rano w niedziele i zobaczył wiadomość od Lee, że młodszy chce przyjść do niego był wniebowzięty.
Teraz siedział i dokładnie analizował czy na pewno w jego pokoju jest porządek oraz czy jego matka i siostra będą tak miłe i nie będą im przeszkadzać. Co do rodzicielki chłopak nie miał wątpliwości, że do 18 jest w pracy, jednak jego wredna młodsza siostra to była inna sprawa. Trzeba będzie ją nastraszyć i zagrozić skrzywdzeniem jej głupiej fretki..
-Okej, mamy jedzenie to możemy już iść do mnie - Changbin ujął rękę młodszego i wyprowadził go na zewnątrz. Dopiero tam po chwili zorientował się, że ich dłonie nadal są ze sobą połączone, lekko zestresowany zabrał swoją i wyciągnął z kieszeni bluzy paczkę papierosów po czym odpalił jednego.
OdpowiedzUsuń-Chcesz? - wyciągnął w stronę Lee paczkę i przypomniał sobie o czymś. - Albo… poczekaj i potrzymaj. - praktycznie wepchnął do ręki młodszego papierosa i wszedł do sklepu obok, gdzie kupił cienkie, mentolowe papierosy. Takie jakie lubi mój Felix. STOP. Mój? Nie jest mój. Po prostu Felix i nic więcej.
-Masz, to dla Ciebie. Ostatnio obstawiłeś mi kilka, no i do tego zająłeś się mną. - Seo ponownie wystawił dłoń tym razem z nową paczką fajek i czekał aż młodszy je weźmie. - Bierz, bo sam Ci je wcisnę. - powiedział śmiejąc się cicho i tak jak powiedział, podszedł bliżej piegowatego i wsunął dłoń do jego kieszeni zostawiając tam papierosy. - No, gotowe. Teraz możemy iść. - Raper nie odsuwał się jednak od chłopaka wpatrując się w jego idealną, mimo drobnej ranki na wardze, twarz. Jego wzrok powędrował właśnie na pełne usta młodszego, a Changbin automatycznie przygryzł swoje czując na całym ciele przyjemne dreszcze.
-Em… Chodźmy, już niedaleko do mnie. - Seo przerwał panującą między nimi ciszę i skierował się w stronę domu, pod którym niedługo potem już byli. Od razu zaprowadził Felixa do swojego pokoju i zamknął za nimi drzwi.
Nie był osobą, która często gości kogoś w swoim pokoju, dlatego nigdy nie przywiązywał uwagi do tego jak jest on urządzony.
Przy ścianie po lewej stronie stało dwuosobowe łóżko z szarą pościelą, a zaraz obok niego leżało dość duże legowisko dla Drogona, z którego pies i tak rzadko korzystał, ponieważ częściej spał w łóżku ze swoim właścicielem. Po prawej stronie Changbin miał swoje małe, prowizoryczne studio, w którym spędzał większość czasu w ciągu dnia. Ta część pokoju wydawała się być najbardziej zadbana, pomimo że na biurku walały się kartki z tekstami rapera. Duże okno znajdowało się naprzeciwko drzwi, a pod nim stała ciemno szara kanapa, przed którą był stolik z szklaną popielniczką. Na ciemnych ścianach można było zauważyć plakaty z Gry o Tron, a na półkach zaraz obok książek stały małe figurki z ulubionego serialu Seo. Oczywiście najbardziej wyeksponowana była mała replika żelaznego tronu, na którą Changbin wydał fortunę.
Brunet postawił na stoliku kartony z pizzą i usiadł na miękkim dywanie klepiąc miejsce obok siebie. Nigdy nie wstydził się tego jak wielkim fanem Gry o Tron jest, jednak teraz pokazując Felixowi cześć swojego życia, część do której niewiele osób miało wstęp czuł się dziwnie. Bał się, że swoim zafascynowaniem na punkcie serialu przestraszy chłopaka, a to ostatnie co chciał zrobić.
-Nie wyglądasz na kogoś, kto mógłby śpiewać ckliwe ballady, bardziej na kogoś kto rapuje. - Changbin uśmiechnął się na słowa młodszego, który szybko go rozgryzł.
OdpowiedzUsuń-Tworzę własną muzykę i teksty do niej, można powiedzieć że jestem raperem. - Seo nachylił się lekko w stronę Felixa i zaczął szeptać - Nie mów nikomu, ale biorę udział w hm..pojedynkach. - zaczął śmiać się cicho i wrócił do jedzenia pizzy włączając serial.
W pewnym momencie brunet poczuł po swojej prawej przyjemne ciepło ciała Felixa, uśmiechnął się szeroko czując jak ich ramiona ocierają się o siebie. Mógłbym tak siedzieć cały dzień, byleby Felix był obok... Changbin włączył jeden ze swoich ulubionych odcinków Gry o Tron i lekko odchylił się żeby piegowaty mógł się o niego bardziej oprzeć. Kiedy minęło dwadzieścia minut, Seo zdecydował się i ułożył dłoń na kolanie Lee, ale w tym samym czasie poczuł jak coś opada na jego ramię, a na twarzy poczuł ciepły oddech chłopaka siedzącego obok. O boże. Co on robi? Co ja mam zrobić? Ale… To w sumie przyjemne… Musi być bardzo zmęczony dzisiejszym dniem. A jeśli to nie zmęczenie tylko znudzenie moją osobą...albo Grą o Tron..? Ugh.. Stop. To na pewno zmęczenie. Raper powoli rozprostował nogi i najdelikatniej jak potrafił przeniósł ciało Felixa tak żeby chłopak leżał wygodnie na jego udach. Uśmiechnął się delikatnie widząc na twarzy Australijczyka spokój, a sam ucieszył się, że ma możliwość dokładniej przyglądnąć się chłopakowi.
-Binnie… - słowo, które usłyszał z ust śpiącego Felixa sprawiło, że serce starszego zabiło mocniej. Tylko spokojnie. Bez paniki. Nie żeby to był pierwszy raz, kiedy ktoś się do mnie tak zwrócił….i to pierwszy raz ktoś na kim zaczyna mi zależeć...o ile już nie zależy. Seo miał ochotę skakać ze szczęścia, jednak ciało Lee uniemożliwiało mu to, więc zdobył się tylko na niemy okrzyk szczęścia i lekkie wyrzucenie rąk w powietrze. Po około czterdziestu minutach raper zaczął odczuwać skutki pozycji w jakiej był, jego nogi zdrętwiały lekko i zaczęły przechodzić po nich nieprzyjemne dreszcze. Kurwa, kurwa. Nie chcę go budzić… Brunet szybko podjął decyzję i postanowił przenieść drobne ciało kolegi na łóżko. Kiedy cała akcja przebiegła z powodzeniem, a Lee nie obudził się w ramionach Changbina, starszy postanowił położyć się obok, tak że byli twarzami do siebie. Nie mógł odpuścić sobie obserwowania młodszego, za bardzo to polubił.
-Chciałbym żebyś mnie polubił…Nie jestem idealny, zarabiam nielegalnie, mam obsesje na punkcie Gry o Tron i dużo palę, ale lubię Cię Felix. - Seo mówił sam do siebie, a jego dłoń delikatnie gładziła włosy piegowatego. - I...coraz bardziej mi się podobasz.
Changbin poczuł jak jego dłonie zaczynają drżeć, a oddech znacznie przyspieszył. Oby tylko się nie obudził. Nie chcę żeby się wystraszył. Raper przysunął twarz do tej młodszego, ułożył rękę na ciepłym policzku chłopaka i delikatnie musnął swoimi ustami te Felixa lekko przymykając przy tym oczy. Odsunął się szybko od razu wstając z łóżka i usiadł do biurka pełnego kartek. Chwycił jedną z nich i zaczął pisać napływające do jego głowy słowa. Zdecydowanie mieszasz mi w głowie Lee Felix… Po kilku minutach miał już przed sobą dwie zwrotki nowego utworu, a pisanie trzeciej przeszkodziło mu skomlenie Drogona, który chciał wdrapać się na jego nogi. Z szerokim uśmiechem Seo wziął psiaka na ręce i zaczął się z nim drażnić, na co mała biała kulka zaczęła go lekko gryźć. Przekręcił się na fotelu, aby móc jeszcze przez chwilę poobserwować Felixa, ale jak tylko zmienił pozycję podskoczył lekko na krześle widząc chłopaka siedzącego na łóżku. Obudził się teraz czy wcześniej? Ile tak siedzi? Czy poczuł jak musnąłem jego usta?
-Woah! Nie śpisz już? Aż taki nudny jestem, że usnąłeś? - zażartował Changbin kładąc z powrotem Drogona na dywan, a sam wygodniej usiadł w fotelu udając spokój, kiedy tak naprawdę jego serce chciało wyskoczyć z klatki piersiowej.
Usta Felixa były tak miękkie, że Changbin chciał aby młodszy nigdy nie oderwał ich od tych jego. Ciepło języka i to jak ich ruchy idealnie do siebie pasowały sprawiły, że ciało rapera ogarnął ogień. Chciał go więcej, chciał więcej Felixa i w końcu postanowił temu nie zaprzeczać. Pieprzyć to. Za bardzo mi się podoba. Delikatnie ułożył dłonie na biodrach chłopaka i zapragnął przyciągnąć go jeszcze bliżej siebie. Australijczyk jednak w tym momencie odsunął się i stanął pod ścianą naprzeciwko niego. Seo spojrzał na niego zaskoczony i wstał by ponownie poczuć ciepło jego ciała. Jego serce biło dwa razy szybciej, a rozum nie potrafił pojąć co stało się kilka sekund temu.
OdpowiedzUsuń-Do domu? Nie rozumiem, czemu? - zapytał i przeczesał włosy odsłaniając jego lekko zarumienioną twarz. Wygląda tak słodko… - Podobało mi się Felix, Ty mi się podobasz i jeśli chcesz to możemy to powtórzyć.
Changbin uśmiechnął się delikatnie, odkąd w jego życiu pojawił się Lee uśmiech na jego twarzy pojawiał się częściej niż przez ostatnie 17 lat. Powoli zbliżył swoją twarz do tej chłopaka i delikatnie połączył ich usta. Nie minęła sekunda, a Changbin wiedział że to lekkie muśnięcie nie wystarczy im obu. Zdecydowanym ruchem pogłębił pocałunek, łącząc ich języki, a one od razu odnalazły właściwy rytm. Seo poczuł dłonie Felixa na swoim karku, a swoje ułożył na jego talii przyciągając go bliżej siebie. Kurwa zwariuję przez niego… Po dłuższej chwili Changbin przerwał pocałunek delikatnie ujmując zębami dolną wargę Felixa.
Mimo, że dopiero co ponownie zasmakował ust młodszego pragnął zrobić to kolejny raz, jednak postanowił mu się nie narzucać. Jeszcze będzie do tego wiele okazji.
-Teraz pozwolę Ci pójść do domu, ale tylko pod warunkiem że Cię tam odprowadzę, dobrze? - starszy przesunął delikatnie palcami po piegowatym policzku Lee i pocałował kącik jego ust. - Chodźmy do Ciebie. Hm… Może weźmiemy Drogona, musi przecież zaprzyjaźnić się z Rhaegalem.
Odwrócił się od Lee i dopiero wtedy doszło do niego co się stało. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Całowaliśmy się. To było cholernie przyjemne… Chcę więcej. Seo szybko zmienił swoją bluzę na cieplejszą, a na głowę założył ulubioną czarną czapkę z daszkiem. Chwilę mu zajęło szukanie smyczy psa, ale jak tylko ją znalazł zapiął ją do obroży małej, białej kulki.
-Okej, możemy iść. - po zejściu na dół i ubraniu kurtek oraz butów chłopcy wyszli z domu starszego i udali się do metra.
W drodze do mieszkania Felixa, raper nie mógł powstrzymać się przed chwyceniem ręki młodszego i splótł palce ich dłoni razem wzdychają przy tym cicho z zadowolenia. Wreszcie poczuł, że jest dla kogoś ważny, a przynajmniej miał nadzieję, że tak właśnie jest. Bardzo chciał poznać Lee lepiej. Mimo że ostatnimi dniami spędzali ze sobą więcej czasu niż wcześniej, a dzisiaj doszło między nimi do pocałunku, czuł że nie znają siebie nawzajem tak dobrze jak powinni. Postanowił więc, że jeśli Felix się zgodzi to zostanie u niego dzisiaj dłużej i będą mieli szansę lepiej się poznać. ..i znowu pocałować.
Droga minęła im dosyć szybko, oboje pochłonięci byli rozmową, a ich dłonie pozostały złączone nawet wtedy, gdy Felix otwierał drzwi do wysokiego budynku, w którym mieszkał.
-Mm...Zrobisz gorącą czekoladę jak ostatnio? Była niesamowita, gdzie się nauczyłeś taką robić? - zapytał podekscytowany Seo, a kiedy wsiedli do windy stanął naprzeciwko Lee.
Nie mogą się powstrzymać chwycił za materiał jego rozsuniętej kurtkę i przyciągnął chłopaka do siebie łącząc ich usta w krótkim pocałunku.
-Przepraszam...Nie mogłem się powstrzymać. - powiedział starszy i odsunął się przygryzając wargę z delikatnym uśmiechem. A może chciałem się z nim podrażnić…
Po chwili drzwi windy otwarły się, a Changbin z powrotem ujął dłoń młodszego i pociągnął go pod drzwi mieszkania Lee.
OdpowiedzUsuń-Nigdy nie przepadałem za kotami, ale coś mi się wydaje, że jak tylko zobaczę Rhaegala to go polubię. Nie może być zły skoro Ty jesteś jego właścicielem. - Changbin oparł się o ścianę obok drzwi i dokładnie obserwował ruchy Felixa, który otwierał drzwi.
Wszedł do mieszkania i od razu ściągnął buty, a kurtkę odwiesił na wieszak. Piegowaty zamknął za nimi drzwi, a kiedy młodszy się rozbierał, Seo postanowił przejść do salonu. Odpięty od smyczy Drogon od razu poleciał do legowiska Rhaegala i położył się obok niego. Jak tylko zmęczony drogą opadł na kanapę w oczy rzuciły mu się przedmioty leżące na stole. Podniósł się powoli i zmarszczył brwi. Co jest kurwa…?
Powoli podniósł leżące na stole strzykawki obok, których leżała opaska uciskowa, gaziki, płyn do dezynfekcji, oraz ampułki z płynem. Changbin nie raz widział taki sam zestaw u swoich dawnych znajomych oraz dilerów. Poczuł jak jego dłonie zaczynają drżeć, jednak sam nie wiedział czy ze złości czy może z rozczarowania. Nie mógł uwierzyć w to co przed sobą miał, nie chciał. Felix był ostatnią osobą, którą Seo mógłby podejrzewać o branie heroiny. Przez towarzystwo w jakim się obracał znał wiele osób, których życie zostało zniszczone przez ten właśnie narkotyk.
Wyrzucił strzykawki na ziemię i w tym samym momencie usłyszał kroki i głos Lee.
-Co to jest Felix? Co robi u Ciebie pieprzony zestaw narkomana? Czy wiesz w ogóle jak łatwo spieprzyć sobie przez to życie? - wskazał na stół i przetarł twarz dłonią - Nie wierze...Wiedziałem, że nie wiem o Tobie za wiele, ale to? To jest przesada Felix… Nie mogę, nie potrafię... - Starszy poczuł jak robi mu się cholernie przykro, że tak się to wszystko rozwinęło. Na jedno wspomnienie zaśmiał się gorzko - I pomyśleć, że odmówiłeś, kiedy zaproponowałem Ci skręta. Widać wolisz coś mocniejszego, niestety tego nie mogę Ci zaoferować, nie będę zaopatrzał ćpunów, bo pewnie tylko o to Ci chodziło…
Changbin nie czekając na jakiekolwiek wyjaśnienia szybko zgarnął Drogona z ziemi i praktycznie biegiem ruszył do drzwi, przy których ubrał buty i narzucił na siebie kurtkę. Zatrzasnął za sobą drzwi, a kilka minut później wychodził już z budynku nie oglądając się za siebie. Poszedł do parku obok i usiadł na ławce chowając twarz w dłoniach. Kurwa mać. Przesadziłem… Nie powinienem go tak chłodno traktować…ale z drugiej strony… Nie potrafię inaczej z takimi osobami. Nie po tym co stało się z Seokminem.
Nie minęło nawet dziesięć minut, a ciche szczeknięcie Drogona oderwało Changbina od myślenia o Felixie. Czuł się źle, z tym jak potraktował młodszego, powinien chociaż go wysłuchać, a on uciekł jak jakiś pieprzony tchórz. Złość spłynęła z niego dość szybko i została zastąpiona żalem do samego siebie. Powinienem wrócić do niego i jeżeli rzeczywiście ma problem, to muszę mu pomóc… Seo podniósł głowę i zauważył chłopaka biegnącego w jego stronę. Felix wyglądał na zdenerwowanego i załamanego, co jeszcze bardziej dobiło Changbina, wstał z ławki w tym samym momencie, w którym piegowaty był już przy nim. Przyjmował do siebie każde słowo, które wylatywało z ust Lee i czuł się jeszcze gorzej niż dwie minuty temu. Brunet wiedział, że zepsuł wszystko co było do tej pory między nim, a Felixem. Wiedział, że chłopak już mu nie zaufa, a nawet jeśli, to będzie cholernie ciężko z powrotem odbudować tą relacje. Ma racje. Od razu go oceniłem nie dając powiedzieć nawet słowa.
OdpowiedzUsuń-Zestaw narkomana, tak? A pomyślałeś przez chwilę, że nie każdy ma tyle szczęścia w życiu, żeby być całkowicie zdrowym?! - Nie pomyślałem. Jestem idiotą.
Australijczyk wepchnął raperowi kartkę, a ten cofnął się lekko z powodu siły jakiej użył Lee żeby przekazać mu kawałek papieru. Spojrzał na niego z poczuciem winy i przeczytał orzeczenie. Kurwa… Jestem tak cholernie głupi. On jest chory, a ja potraktowałem go tak jak wszyscy w szkole. Jak kogoś innego, zepsutego…
-Felix, ja Cię tak bar… - zaczął jednak nie był w stanie przerwać monologu Lee.
-Nie brałem tych zastrzyków, bo dzięki temu nie czułem bólu, gdy ktoś w szkole mnie kopał! A wiesz, czemu zacząłem je brać z powrotem? Bo chciałem czuć Twoje ciepło....Chciałem móc poczuć jak mnie dotykasz, czuć Twoją bliskość! ZROBIŁEM TO WSZYSTKO ZE WZGLĘDU NA CIEBIE, A TY MÓWISZ MI ŻE JESTEM ĆPUNEM! - łzy młodszego wprawiły bruneta w jeszcze większe poczucie winy. Nie wiedziałem...Ja nie wiedziałem…
-Felix, ja…zależy mi na Tobie… naprawdę…Ja naprawdę Cię lubię...- Brunet powtarzał te słowa kilka razy, ale młodszy zdawał się tego nie słyszeć, a może to głos Changbina był za cichy i pełen żalu.
- … Co? Chciałeś mnie tylko zaliczyć, prawda? - Seo zesztywniał na te słowa. Nigdy nie był takim typem, gardził takimi osobami, a teraz…? To on dostał przypinkę takiego człowieka, a to sprawiło, że czuł się cholernie źle. Opuścił głowę i mocno przygryzł wargę. W tym momencie nie chciał być Seo Changbinem, za którego wziął go Felix.
-Nie. Nie chciałem Feliś...Felix - szybko się poprawił, bojąc się że nie ma już prawa tak zwracać się do chłopaka. Nie po tym jak go skrzywdziłem. - Nie chciałem.
Changbin spojrzał na Australijczyka, ale ich oczy nie spotkały się ze sobą. Lee wpatrywał się w ziemię z czerwonymi od płaczu oczami, a Seo wiedział dokładnie dlaczego tak jest. Czuje do mnie obrzydzenie. Nie dziwię się.. Sam nie chcę na siebie patrzeć. Zniszczyłem jego leki, zniszczyłem wszystko co było między nami. Zniszczyłem człowieka, który był już tak bardzo zraniony przez innych.
-Felix poczekaj! Błagam, porozmawiajmy! - Raper zaczął wołać za młodszym, który tak szybko jak się pojawił tak też zaczął odchodzić. On sam nie potrafił ruszyć się z miejsca. Czuł się tak jakby niewidzialna siła odebrał mu władzę w nogach i pozwalała tylko stać - KURWA! - Warknął Seo jak tylko zobaczył Felixa znikającego w budynku.
Opadł na ławkę i schował twarz w dłoniach, a po chwili poczuł jak po jego policzkach zaczynają spływać łzy. Chłopak starł je szybko, wstał i uderzył pięścią z całej siły w stojące obok drzewo. Nie poczuł bólu, a nawet jeśli by go poczuł to wiedział, że nie będzie on tak silny jak ten serca.
Seo wrócił do domu, kiedy na zewnątrz było już ciemno, a jego rodzina spała. Nie potrafił poradzić sobie z myślą, że skrzywdził chłopaka, na którym tak bardzo zaczęło mu zależeć. Prawdą było to, że Changbin przy nikim nie czuł się tak jak właśnie przy Felixie. Wiedział, że przy nim mógł być sobą, nie musiał udawać… Ale jak zawsze… Wszystko zjebałem… Tego wieczoru Seo nie poszedł spać. Najpierw udał się na kolejną z bitw raperskich, a potem ponownie wylądował u swojego przyjaciela, próbując stłumić swoje poczucie winy kolejnymi gramami zioła.
OdpowiedzUsuńKolejne dni tygodnia mijały Changbinowi bardzo wolno, a powodem tego był brak jego obiektu westchnień w szkole. Wiedział, że to jego wina, że to przez niego Felix nie pojawiał się w szkole. Przez pierwsze dwa dni wmawiał sobie, że następnego dnia piegowaty na pewno przyjdzie, a on będzie miał okazję z nim porozmawiać. Trzeciego dnia nauczyciele wyrzucali go z zajęć, na których nie potrafił się skupić.
Jego uwaga cały czas skupiona była na drzwiach oraz na miejscu, gdzie siedział Felix, kiedy jeszcze przychodził na lekcje. Czasami specjalnie wychodził na dach, mając nadzieję że tam spotka młodszego. Czwartego dnia nie wytrzymał.
Jego głowa pękała od wielu wersji rozmów z Lee, których przebieg sobie wyobrażał. Było ich tak dużo, że Changbin powoli zaczynał wariować, a sposób żeby to rozwiązać był tylko jeden. Seo praktycznie zerwał się z łóżka mało co się przy tym nie wywracając, szybko zapiął smycz do obroży Drogona i po krzyknięciu krótkiego Wychodzę! wypadł z domu. Szedł z ogromną determinacją po drodze wstępując do apteki. Kupił wszystkie przedmioty, które ostatnio widział na stoliku młodszego, te które wziął za zestaw do wstrzykiwania heroiny i z pełną reklamówką udał się do mieszkania Felixa. Powinienem zrobić to od razu, a nie czekałem jak debil. Teraz pewnie myśli o mnie jeszcze gorzej niż te kilka dni temu… Ale kurwa, za bardzo mi zależy. Za bardzo zależy mi na tym piegusku. Nie mogę go stracić. Zrobię wszystko, żeby znowu mi zaufał, żeby był mój. Chcę żeby był mój. Pewność siebie Changbina malała im bliżej był wysoki budynek, w którym mieszkał Australijczyk. Kiedy w końcu stanął przed drzwiami mieszkania na ósmym piętrze czuł jak całe jego ciało trzęsie się ze stresu. Spokojnie Seo… Dasz radę.
Drżącą dłonią zapukał w ciemne drewno, a chwilę później zobaczył przed sobą drobną postać Felixa.
-Przepraszam, że Ci przeszkadzam… - zaczął od razu, bojąc się że chłopak zatrzaśnie mu drzwi przed nosem. - Ja… Kurwa… Jestem tak cholernie głupi, prawda? Oceniłem Cię od razu… Nie powinienem… - Brunet gubił się w tym co mówił. Chciał tak wiele na raz przekazać młodszemu, a nie potrafił skleić jednego sensownego zdania. Wziął głęboki wdech i postanowił spróbować od początku.
- Pewnie nie masz nawet ochoty teraz na mnie patrzeć, myślisz o mnie same najgorsze rzeczy, chcesz mnie uderzyć i na zawsze wyrzucić ze swojego życia. Zachowałem się jak gówniarz od razu oceniając Cię jako ćpuna, sam nie wiem dlaczego to zrobiłem...ale zrobiłem i tak jak bardzo chcę cofnąć czas to wiem, że nie mogę tego zrobić. Poczekałbym wtedy na to co powiesz, nie zraniłbym Cię....Odkąd pojawiłeś się w moim życiu, jedyne czego pragnąłem to być bliżej Ciebie, chciałem akurat Tobie pokazać tego siebie, którego nie zna nikt… Liczysz się dla mnie Felix. Tak bardzo mi na Tobie zależy, że zacząłem wariować, kiedy nie widziałem Cię kilka dni. Ba! Zacząłem wariować już po kilku godzinach. Wiem, że teraz możesz w to nie wierzyć, ale ja… nie chodziło i dalej nie chodzi mi o to, żeby Cię zaliczyć. Brzydzę się osobami, które tak traktują innych i nie chcę żebyś tak o mnie myślał. Chciałbym żebyś wiedział, że mimo tego jak się zachowałem będę próbował ze wszystkich sił naprawić to co zjebałem. Jesteś chory, ale to nie Twoja wina że tak jest… Wtedy, w parku powiedziałeś, że nikt nie chciałby zadawać się z nieuleczalnie chorym dzieciakiem. Ja chcę Felix… A co więcej… Zakochałem się w tym dzieciaku. - Changbin czuł jak jego serce wali i był pewien, że młodszy też to słyszy. Nigdy nie potrafił okazywać za dobrze swoich uczuć, dlatego bał się reakcji Felixa - Nie chcę, żebyś teraz czuł się zobowiązany żeby traktować mnie inaczej. Zrozumiem każdą Twoją decyzję, chcę jednak żebyś wiedział, że nie odpuszczę dopóki nie powiesz mi prosto w oczy żebym się wynosił i nigdy więcej do Ciebie nie odzywał. - Dopiero po powiedzeniu tego wszystkiego raper poczuł jak gromadzone przez kilka dni emocje schodzą z niego - Tak bardzo Cię przepraszam Felix. Obiecuję, że jeśli dasz mi jeszcze jedną szansę, nigdy już Cię tak nie zawiodę.
OdpowiedzUsuńDrogon cicho szczeknął i uderzył noskiem reklamówkę, którą Seo nadal trzymał w ręce.
-A to… To dla Ciebie. - Brunet szybko podał młodszemu rzeczy, które kupił chwilę wcześniej w aptece. Ich dłonie otarły się o siebie, a Changbin znowu poczuł to przyjemne ciepło, którego tak bardzo mu brakowało. Od razu pomyślał o chorobie Felixa i podrapał się nerwowo po karku. On pewnie tego nie poczuł… Przeze mnie.
- Wiem, że kiedy byłem u Ciebie ostatnio zniszczyłem Twoje strzykawki… Em…Więc... To w sumie chyba wszystko co chciałem Ci powiedzieć. Powinienem wracać do domu… - chłopak opuścił głowę, ale nadal nie ruszał się z miejsca czekając na to co powie lub zrobi młodszy. Obiecałem, że już więcej nie będę uciekał. Nie zrobię tego.
Changbin praktycznie wpadł do mieszkania lekko się przy tym potykając, co było spowodowane dość mocnym szarpnięciem za jego bluzę. Nie przeszkadzało mu to jednak w ogóle. Liczyło się tylko to, że jego Felix nadal go chce. Nie wyrzucił go z mieszkania. Brunet zaśmiał się cicho na słowa Australijczyka i jego poważny wyraz twarzy.
OdpowiedzUsuń-Nie martw się, nigdzie się stąd nie ruszę.
Nie kiedy oboje potrzebujemy siebie nawzajem.
Zaskoczony spojrzał na Lee, który praktycznie biegiem udał się do salonu po drodzę ściągajać swoje spodnie. Na ten widok poczuł jak przyjemne ciepło ogarnia jego ciało, a kiedy podszedł bliżej zauważył jak chłopak wbija w swoje dość posiniaczone udo strzykawkę wypełnioną bezbarwnym płynem.
-Felix… Czy to…
Jego pytanie zostało przerwane przez drobne ciało chłopaka, który mimo drobnej postury objął go mocno wtulając twarz w jego bluzę. Binnie… Jak ja dawno tego nie słyszałem. Jak ja BARDZO chciałem to usłyszeć z jego ust. Po kilku minutach ciszy, w której Changbin rozkoszował się słodkim zapachem i ciepłem ciała Australijczyka, młodszy zaciągnął go na kanapę. Seo wiedział, że ich rozmowa nie dobiegła końca wraz z jego monologiem, a Felix ma mu jeszcze coś ważnego do powiedzenia. Od początku przeczuwał, że jego historia nie będzie kolorowa, ale nie spodziewał się, że młodszy wycierpiał aż tyle.
-Zdradzał mnie, plotkował na mój temat...mówił, że sypiam z nauczycielami dla ocen..a to nieprawda...Gwałcił mnie...zmuszał mnie do seksu, mimo że miałem wtedy niecałe 15 lat...poniżał...wyzywał od śmieci…
-Kurwa, Felix… - Changbin ujął dłoń chłopaka i gładził ją uspokajająco kciukiem. Był w szoku, nie wiedział co ma powiedzieć, dlatego dalej słuchał pieguska, a jego złość na byłego chłopaka Australijczyka wzrastała z każdym wypowiadanym przez Felixa słowem. Próbowałem się zabić Changbin...próbowałem odebrać sobie życie przez niego Na te słowa Seo objął wycieńczone ciało Lee i wciągnął go na swoje kolana, żeby chłopak mógł się w niego wtulić i dać upust trzymanym w sobie, pewnie od dawna emocjom. Delikatnie gładził jego plecy i muskał ustami czubek głowy młodszego.
-Chcę Ci zaufać, chcę żebyś nauczył mnie żyć. Chcę poczuć przy Tobie, że żyje...Bo kiedy jesteś obok...wtedy dopiero czuje się w pełni szczęśliwy…
-Obiecuję, że nic Ci się przy mnie nie stanie Felix. Będę przy Tobie zawsze, bo nigdy nie zależało mi na kimś tak bardzo jak na Tobie mały…Chcę być powodem Twojego pięknego uśmiechu, ja… chcę żebyś był mój .
Kolejne słowa ciemnowłosego sprawiły, że serce Seo zabiło mocniej wypełniając całe ciało przyjemnym ciepłem. Jestem jego. Tylko jego. . Kiedy Felix odsunął się od rapera, ten już miał protestować i przyciągnąć go z powrotem do siebie, lecz powstrzymał się słysząc, że chłopak z powrotem odzyskał czucie i zaczął pochylać się w jego stronę. Kurwa, kurwa. Tyle na to czekałem… Za długo.
Początkowo spokojny pocałunek, z każdym otarciem się ich warg stawał się coraz bardziej namiętny, a Seo nawet nie poczuł kiedy został delikatnie popchnięty na oparcie kanapy. Raper ułożył swoje dłonie na talii młodszego, nieświadomie wsuwając jedną z nich pod cienką koszulkę Felixa, by poczuć czy skóra Lee naprawdę jest taka miękka i delikatna na jaką wygląda. Bin czuł, że jego ciało rozpala się z każdym ruchem ich ust i nie wiedział ile jeszcze wytrzyma, zanim straci kontrolę. Nagłe oderwanie się ust pieguska od tych jego uświadomiło go, że niedługo jeden jak i drugi nie mieliby czym oddychać, biorąc pod uwagę, że oboje dyszeli teraz wpatrzeni w siebie.
-Tak...zdecydowanie znowu czuje…
Seo zaśmiał się cicho i oblizał końcówką języka lekko napuchnięte od pocałunków usta. Kolejny ruch Lee zaskoczył go na tyle, że raper zaczął oddychać szybciej, przygryzając mocno wargę.
OdpowiedzUsuń-Już jesteś…- wyszeptał Changbin wsuwając dłoń we włosy Australijczyka i zaczął bawić się ich końcówkami. - A jeśli chodzi o dzisiaj, to nie mam zamiaru się stąd ruszać, ale mam też jeden war…
Szczeknięcie Drogona przerwało raperowi, który rzucił mu mordercze spojrzenie. SERIO DROGON? KURWA AKURAT TERAZ?
-Wracając… - Zaczął starszy jednak w ciągu sekundy jego kolana owiał chłód, spowodowany brakiem Felixa. Seo zaczął rozglądać się w poszukiwaniu chłopaka, który jak się okazało poszedł po wodę dla jego wrednego, pragnącego uwagi psa. Powoli wstał z kanapy i nie odrywając wzroku od osoby Lee zaczął się do niego zbliżać. Nagle ciemnowłosy rzucił się do szafy obok i zaczął przeszukiwać ją w pośpiechu. Hahaha… Słodziak. Czyżby dopiero teraz się zorientował, że nie ma spodni?
-Mi tam ich brak nie przeszkadzał - pomyślał Changbin, a po chwili zorientował się, że słowa zamiast zostać w głowie, wypłynęły z jego ust. Nie cofnę tego. Powiedziałem prawdę…
Delikatny uśmieszek pojawił się na jego twarzy, kiedy podchodził do chłopaka, który miał już na sobie dresy.
-Wcześniej, tam na kanapie... - zaczął, a na policzkach Felixa zauważył piękne rumieńce - Uciekłeś, nie dając mi dokończyć. Mogę?
Brunet odetchnął głęboko, bojąc się reakcji Lee na jego propozycję. Dalej zastanawiał się czy to nie za wcześnie, ale postanowił zaryzykować układając dłoń na ciepłym policzku Felixa.
-Chcę tutaj z Tobą zostać, ale...em… Ostatnio, kiedy byłem na noc to na kanapie było trochę pusto… - Bin nie mógł poradzić sobie z dobrym doborem słów, bojąc się że wystraszy młodszego - Może w Twoim łóżku znalazłoby się miejsce też dla mnie, hm? - wyrzucił w końcu z siebie Seo. - Będę trzymał ręce przy sobie, obiecuję! - dodał od razu, nie chcąc żeby Australijczyk wziął go za napalonego chłopaka.
Ręce… Nikt nie mówił o ustach… Raper uśmiechnął się na tę myśl.
Spędzane razem godziny leciały im bardzo szybko. Felix towarzyszył Seo za każdym razem, kiedy starszy wychodził zaspokoić swój nikotynowy głód na balkon. Oglądali Grę o Tron na zmianę rzucając tekstami z serialu, na co Changbin cieszył się jak dziecko. Popijali gorącą czekoladę grając w Pytanie czy wyzwanie? (Nie żeby przez cały czas każdy z nich brał wyzwanie, żeby ten drugi jako zadanie miał go pocałować) W pewnym momencie ciekawski Bin zaraz po namiętnym pocałunku z młodszym, spojrzał na niego i przygryzając lekko wargę powiedział:
OdpowiedzUsuń-Pytanie. Zaskocz mnie czymś mały.
Po serii kolejnych wyzwań i mniejszej ilości pytań chłopcy zorientowali się, że na zewnątrz jest już ciemno, a zegarek wskazuje dość późną godzinę. Changbin już otwierał usta, kiedy przerwał mu dźwięk telefonu oznaczający nowego sms. Wiedząc jaka jest pora, miał przypuszczenia kto może do niego pisać. Szybko odblokował telefon i kliknął ikonkę koperty.
Od: Hoseok
Wpadaj za 2h. Wez wiecej towaru. Do zobaczenia Spearb ;)
Szybko napisał wiadomość z odmową przyjścia, co chwilę zerkając na Felixa. Kolejna wiadomość przyszła tak szybko, że chłopak wzdrygnął się słysząc jej dźwięk.
Od: Hoseok
Jak chcesz, ale to ty bedziesz miał kłopoty, a nie ja mlody
Seo nie przejął się za bardzo treścią smsa, odrzucił telefon na kanapę i uśmiechnął się szeroko do swojego pieguska.
-To jak? Idziemy spać?