Nolan Welsh
4 VII 1980 — patolog — właściciel Morii
Prawda zawsze leży gdzieś pośrodku. Prowadząc nacięcie w kształcie litery Y, łączy obydwa obojczyki z mostkiem. Oddziela skórę od mięśni jak ziarno od plew. Myśli dryfują gdzieś pomiędzy ciężkim brzmieniem basów w słuchawkach a sufitem kostnicy, kiedy szuka odpowiedzi pomiędzy lewym płucem a żebrami. Z wczesnej młodości wyniósł nienawiść do ludzi i patologiczną skrytość, być może dlatego mniej rozmawia z żywymi, a bardziej słucha martwych. Zadziwiające, ile człowiek może mieć do powiedzenia post mortem. Kiedy żyje, krzyczy, zmienia się, tętni, prawdę mieszając z kłamstwem. Po śmierci człowiek jest jak książka, którą on ostrożnie ocenia po okładce skóry, a potem otwiera i czyta. Czasem to fantastyka, kiedy doszukuje się skrywanych tajemnic między zwojami mózgu. Czasem romans, kiedy zagląda do serca, jakby w poszukiwaniu utraconej miłości. Niekiedy kryminał, kiedy ogląda członki, poszukując rozwiązania zagadki. Niestety, zdarza się też horror i to w najgorszym wydaniu, kiedy widzi jaki człowiek człowiekowi zgotował los, a ciało jest praktycznie nie do zidentyfikowania. W takich momentach czuje całkowite usprawiedliwienie dla swojej nienawiści do rodzaju ludzkiego. Cień Kostuchy stoi mu za plecami za każdym razem, kiedy przekracza próg prosektorium, a kiedy wychodzi, jej smród ciągnie się za nim do samego domu. Smród śmierci, chociaż Moria, gdyby mogła, najprawdopodobniej powiedziałaby, że po prostu śmierdzi trupem. Taka praca. Zapija ją podłym alkoholem i przepala równie podłym papierosem, kładąc się za późno spać i zdecydowanie za późno wstając. Nieustannie żyje na kartonach, wciąż nie wypakowawszy się po przeprowadzce do nowego mieszkania, w mieście, gdzie ludzie giną zbyt często, by miał czas na porządne skręcenie łóżka, zastępując je materacem na podłodze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz