VILLEMO STEICHERT
przyszła realizatorka dźwięku i producentka muzyczna
maleństwo z wielkim głosem
słuch absolutny
szczypta złośliwości i dużo racjonalności
odrobina szaleństwa i dużo luzu - ale mimo wszystko żelazne zasady
odrobina szaleństwa i dużo luzu - ale mimo wszystko żelazne zasady
W magazynach, programach muzycznych, w wywiadach czy w filmach zawsze wszyscy powtarzają, że liczy się talent. Podje się przykłady wielkich sław, które były nikim, a dzięki prawdziwemu talentowi osiągnęły ogromny sukces.
OdpowiedzUsuńGÓWNO PRAWDA.
Mamy dwudziesty pierwszy wiek. Liczy się kasa, seks i przemoc. A w biznesie muzycznym oprócz tego trzeba dodać jeszcze znajomości. Na nic przydaje się piękny głos jeśli ma się wielki nos czy szpetne usta. Cycki można jeszcze powiększyć, ale to operacja całej twarzy? To zbyt duża inwestycja jak na początkującą gwiazdę.
Jacob miał to wszystko... pieniądze po ojcu multimilionerze, znajomości po matce modelce, urodę, wrodzony talent do skandali... oraz talent muzyczny. Nie miał tylko cycków więc musiał co jakiś czas pokazywać się w ich towarzystwie. Na obecną chwilę był ikoną rockowej muzyki o której słyszano w każdym zakątku tego plugawego świata.
Punktualność nigdy nie była jego mocną stroną. Zwłaszcza jeśli to nie on ponosił konsekwencje za jego spóźnienie. Impreza z chłopakami z zespołu nieco się przeciągnęła i wylądował w hotelu z tą samą panienką z którą teraz siedział pijany przy jednym ze stolików. Nie byli sami. Kate przyjechała tu na wakacje ze swoją siostrą, jej chłopakiem i jego dwoma kolegami. Cała paczka okazała się bogatymi dzieciakami, których rodzice przyjaźnią się z jego ojcem.
-Przynieśliśmy jeszcze flaszkę. -Wysoki blondyn położył butelkę na stolik, kiedy Jacob wyjął rękę spod bluzki rudowłosej piękności. Po chwili dołączyła do nich jej siostra z resztą.
-Ty przypadkiem nie zaczynasz jutro trasy po Europie, kotku? -Ruda wybełkotała równie pijana jak reszta.
-Pierdolić trasę. Są tak totalnie najarani, że będą czekać na nią choćby pół roku. -Sięgnął po butelkę by rozlać wszystkim kolejkę.
Jacob wpierw spojrzał na dziewczynę jakby była duchem. To samo jego bogate towarzystwo. Po chwili jednak wybuchnął głośno śmiechem, a w raz z nim reszta. Na czele z rudowłosą pięknością. Kto jak kto, ale Peter nie mógł mu rozkazywać. To sam Jacob zatrudnił go by pilnował wszystkich tych spraw typu trasy, wyjazdy i wywiady i Wood mógł go zwolnić kiedy tylko chciał. Na jego miejsce znalazłoby się mnóstwo innych.
OdpowiedzUsuń-Po co miałby mi je urywać? Ma przecież swoje. -Sięgnął po drinka rudej i dopił go do dna.
-Siadaj napij się z nami. -Wysoki blondyn mrugnął do niej okiem.
-O widzisz. -Jacob kiwnął głową. -To bardzo dobry pomysł. Siadaj i pij. Samolot i tak odlatuje za... -Podciągnął rękaw od swojej koszuli i spojrzał na drogi zegarek. -Za piętnaście minut. Następny mamy pewnie za dwie godziny jak zawsze. Więc... -Chwycił za pustą szklankę, nalał do niej wódki i podsunął w jej kierunku. -Wyluzuj się trochę, a postaramy się zdążyć na ten drugi samolot.
Gdyby przeprowadzano konkurs na najbardziej wyluzowanego człowieka świata to z pewnością Jacob byłby faworytem w tej dziedzinie. W najbardziej stresujących sytuacjach w życiu był totalnie opanowany i spokojny. Większość dlatego, że miał wszystko w dupie, ale czasem jak się nawet przejmował to nie dawał tego po sobie poznać.
-Nikt ci jeszcze nie wytłumaczył, że za pieniądze kupisz wszystko? Wystarczy parę banknotów wsuniętych do ręki i będziemy mieli te bilety. -Przewrócił oczami jakby to wszystko było tak oczywiste. I niestety poniekąd była w tym prawda. Świat zrobił się okropny. Za pieniądze można było kupić dosłownie wszystko.
OdpowiedzUsuń-Dobra moi drodzy. Wybaczcie, ale moja przyzwoitka nie przestanie suszyć mi głowy póki.... nie ruszę dupska i nie pofatyguję się do taksówki. -Udał jej głos mrugając szybko brwiami. Wstał. Sięgnął po butelkę z wódką i upił jeszcze kilka głębszych łyków. Potem nachylił się nad rudowłosą by pożegnać się z nią w dość namiętny sposób. Z chłopakami przybił piątki i chwilę później wsiadał już do czekając na parkingu taksówki.
Wpatrywał się w dziewczynę przez dłuższą chwilę kiedy już ruszyli w stronę lotniska.
-Coś ty taka spięta? Co? Widziałem cię gdzieś za kulisami. Czym ty się zajmujesz? Kostiumami? Sprzątasz czy nosisz nam gitary? Serio kojarzę cię ale nie wiem skąd.
W ekipie, która z nimi pracowało było mnóstwo ludzi, często ktoś się zwalniał i na jego miejsce przychodził ktoś nowy. Stałych pracowników, którzy byli z nimi od początku kojarzył. Reszta była mu w sumie obojętna. Dobrze wiedział, że ekipie zależy tylko na zbiciu niezłej kasy za sprzątanie po zespole.
-Ta blondi od stylizacji to nie twoja siostra? Rick ją kiedyś przeleciał.
Rick był gitarzystą w zespole The Morphine i najlepszym przyjacielem Jacob'a. Obydwoje wywodzili się z bogatych rodzin i poznali się jeszcze w szkole prywatnej. Grali ze sobą od zawsze i byli dla siebie niczym bracia.
Mogła sobie mówić co chciała. Dla Jacob'a nie było na świecie człowieka, który nie sprzedałby się za jakaś cenę. Może za sławę? Za pieniądze? Za kromkę chleba dla dziecka czy za awans. Każdy się sprzedawał tylko nie każdy nosił krótką spódniczkę, białe kozaczki i stał przy autostradach świecąc cyckami
OdpowiedzUsuń-Wiesz co? Ludzie tacy jak ty nie powinni pchać się w show biznes. -Wyjął z kieszeni paczkę papierosów i odpalił jednego. Zaciągnął się powoli dymem rozsiadając wygodnie. -Wydaje ci się, że jesteś taka twarda, taka niegrzeczna. Tu przygadasz jednemu, tam dogryziesz drugiemu i idziesz sobie dumna myśląc jaka to nie jesteś ważna, a i tak wszyscy mają z ciebie niezły ubaw. -Poderwał się nagle i nachylił do przodu tyrpiąc taksówkarza w ramię. -Zatrzyma się pan po drodze w jakimś sklepie?
-Zaraz na rogu będzie monopolowy.
-Świetnie i o to chodzi. Czyta mi pan w myślach. Musze się upić bo nie zniosę jej gadania. -Wyszeptał ostatnie zdanie chociaż domyślił się, że pewnie to usłyszała.
-Dlatego piję od piętnastu lat. Nie mogę znieść gadania żony.
-No to się świetnie rozumiem. -Opadł ponownie na kanapę i wyszczerzył zęby w uśmiechu.
Villemo była w tamtym momencie odrobinę rozczarowana. Tym, że taryfiarz nie odezwał się ani słowem w chwili, gdy Jacob wyciągnął papierosa. Nie żeby była jakąś zagorzałą przeciwniczką palenia, bo w sumie nic jej do tego, nie miała w zwyczaju kaszleć ostentacyjnie i się odwracać, gdy ktoś w pobliżu odpalał fajkę. Jednak samochód to była zamknięta przestrzec i mogło to przeszkadzać współpasażerom i gdyby sama była taksówkarzem, to nie pozwalałaby na palenia w swoim pojeździe choćby z tego względu, ze potem w środku śmierdziało, dym wgryzał się w tapicerkę, siedzenia, dosłownie wszystko i nie dało się pozbyć tego smrodu, a innych ludzi też trzeba było wozić. Nic jednak nie powiedziała, miała jedynie nieco niezadowoloną minę i uchyliła okno.
OdpowiedzUsuń- Na całe szczęście w dupie mam, co sobie o mnie myślisz – poinformowała z przesłodkim uśmiechem, ledwie na sekundę lub dwie odwracając się w stronę Jacoba.- Co inni myślą też – dokończyła, bo serio, gdyby się przejmowała tym, co o niej gadają w ekipie, to już dawno popadłaby w depresję.
Później przewróciła oczami, bo fakt, że mają się po drodze jeszcze gdzieś zatrzymywać zupełnie jej się nie podobał, a głupie komentarze były odrobinę irytujące. Problem w tym, że gdyby teraz zaprotestowała i upierała się przy tym, by jechać prosto na lotnisku, to tylko by się pokłócili bez sensu, a biedny taksówkarz nie wiedziałby, co robić.
[Ja mam tak bardzo często hahahah xD ]
OdpowiedzUsuńTaksówkarz oczywiście zatrzymał się w sklepie i Jacob po chwili wrócił z flaszką w ręce. Polecił tym razem jechać prosto na lotnisko. Pofatygował się nawet by sprawdzić samolot na telefonie, ale najbliższy odlatywał dopiero za dwie godziny. Żałował, że wyszedł z baru. Mógł jeszcze dobrze się bawić. Tymczasem będzie nudził się z tą laską na lotnisku odliczając do wylotu. Byle tylko obeszło się bez jakichkolwiek komplikacji.
-Mogę załatwić wszystko przez neta, ale i tak mamy dwie godziny. -Oznajmił ciężko wzdychając i upił kilka łyków z flaszki. Od zawsze miał problem z alkoholem. Ciągle imprezował, a tam wódka lała się strumieniami. Po alkoholu można robili dziwne rzeczy z których na drugi dzień śmiali się do łez, alkohol dodawał odwagi i pomagał zapomnieć. Pił każdy aktor, piosenkarz czy jakakolwiek gwiazda. U Jacoba w rodzinie wino piło się do obiadu i kolacji. Ojciec często sączył whiskey, a matka lubiła piwa smakowe. Nawet nie zaproponował swojej towarzyszce czy skosztuje wódki. Wiedział, że odmówi.
Jacob zerknął zdziwiony na dziewczynę. Skąd taka zmiana i to pytanie? Przed chwilą była wściekła, wrzeszczała i zgrywała obojętną a teraz taka zainteresowana tym jak się czuje? Owszem był pijany. Idealnie pijany. Wiedział ile może wypić by nie urżnąć się jak świnia i czuć dobrze. Chociaż nie ukrywał, że chętnie schlałby się w trupa by ta blond laska musiała zaciągnąć go do samolotu. Ubaw po pachy.
OdpowiedzUsuń-Wszystko gra. -Odparł upijając jeszcze łyk wódki i odkładając butelkę na siedzenie.
W końcu udało im się zajechać na lotnisko. Założył więc na oczy okulary. Czasami ludzie byli na tyle głupi, że nie poznawali znanych gwiazd choćby tylko przez okulary przeciwsłoneczne. Zanim stał się sławny nie chciał uwierzyć, że to coś da. A prosze jednak. Udało im się spokojnie przejść odprawę.