3 stycznia 2017

[KP] Każdy jest prze­kona­ny, że je­go śmierć będzie końcem świata...

 ... Nie wie­rzy, że będzie to ko­niec tyl­ko i wyłącznie je­go świata. 



Nina Matthews 


1998-2017
Jej życie może nie było idealne. Prawdopodobnie byłoby lepsze, gdyby ojciec nie odszedł osiem lat temu, matka nie musiałaby pracować od rana do nocy, by wyżywić rodzinę, a jej młodsza siostra wiedziałaby jak wygląda pełna rodzina. Wtedy świat byłby idealny, ale nie był i pogodziła się z tym. Godziła się z wieloma rzeczami. Pytanie, czy potrafiłaby pogodzić się ze śmiercią? Z utratą wszystkiego, co kocha i zna? Wątpliwe.
Ponoć każdy jest kowalem własnego losu. Podejmuje decyzje we właściwych momentach życia, ale co jeśli ktoś odbiera mu taką możliwość? Decyduje za niego i niszczy praktycznie wszystko. Zamyka dalsze wybory, ogranicza możliwości, zmniejsza ilość dostępnych opcji...
W takim wypadku nienawiść jest niedopowiedzeniem.

4 komentarze:

  1. Mark zawsze był typem ofiary. Czy to w liceum, kiedy drużyna rugby zrobiła sobie z niego worek treningowy czy to na studiach, gdzie wyśmiewali go bo był najlepszy. Od zawsze interesował się historią i grami. Cóż wyglądał jak typowy gracz... duży brzuszek, okulary i kilkudniowy zarost oraz wiecznie brudna od serowych czipsów koszulka.
    Kiedy Jaspar go przemienił był pewny, że wybrał go dlatego ponieważ wyglądał na typową ofiarę losu. Nie mógł wiedzieć, że wampir z Greenstreet po prostu był cholernie wygłodniały i stracił nad sobą panowanie.
    Może dlatego, że sam był zawsze wyśmiewany, bity i nikt nie brał go na poważnie Mark wybrał sobie na swoją ofiarę idącą parkiem dziewczynę. Obserwował ją już od dłużej chwili. Czekał na odpowiedni moment, ale nawet jako wampir Mark miał okropnego pecha. No i na jego nieszczęście zamiast on zaatakować dziewczynę zrobiło to dwóch typowych blokersów.
    Chyba wtedy po raz pierwszy zrobiło mu się żal dziewczyny i pomyślał, że po prostu jej pomoże. Pożywi się tymi marginesami społecznymi, którzy spędzają całe dnie na piciu w parku i ćpaniu, jej da szansę na dalsze życie.
    Zeskoczył z drzewa, bo choć był dalej nieco grubawy to zyskał nadzwyczajne zdolności. Mógł na przykład przepchnąć samochód bez najmniejsze wysiłku, albo prześcignąć jadący pociąg. Wspinanie się po drzewach było dziecinnie proste.
    -Panowie... -Odparł spokojnie. -To nie ładnie zaczepiać damy.
    -Spierdalaj. -Warknął ten, który trzymał dziewczynę.
    Chłopak automatycznie znalazł się przy swoich ofiarach. Dwóch mężczyzn spojrzało na siebie przerażonych.
    -Ej koleś jak to zrobiłeś? -Wyjąkał ten drugi.
    -Nigdy nie lubiłem takich ludzi jak wy.
    Mark jednym ciosem skręcił kark brunetowi po czym doskoczył do chudego blondyna i strzaskał mu czaszkę od uderzenia głową o pobliskie drzewo. Stał na przeciwko dziewczyny. Jego oddech był spokojny, a on nie był nawet wzruszony. A potem spojrzał na jej krtań. Jako wampir patrzył inaczej na niektóre rzeczy. Dostrzegł jej aortę przez którą przepływała świeża, ciepła i pachnąca krew. Zacisnął szczęki próbując się powstrzymać.
    Nie Mark, nie możesz, nie po to ją ratowałeś. Wypij krew tamtych. Ale nie zaraz... Przecież nie wolno ci pić z martwych... Pomyślał, a jego ślepia zaświeciły się na czerwono.

    OdpowiedzUsuń
  2. Spojrzał na dziewczynę. Nie mógł jej tak zostawić. Zajrzał do jej plecaka i znalazł legitymację na której był podany adres zamieszkania. Znał te okolice więc trafił tam szybko. Nie powinien był jej kłaść z powrotem do łóżka w domu gdzie spało jej pożywienie. Wszedł przez okno. Położył ją na łóżku, zasłonił zasłony tak by światło nie dostało się do pokoju. Wiedział, że kiedy się obudzi, a nastąpi to za jakąś chwilę sama instynktownie odnajdzie bezpieczne miejsce. Nie chciał po prostu by leżała tam w parku razem z tymi dupkami.
    A potem napisał na kartce adres z dopiskiem''On ci pomoże. Wybacz, Mark. Ps: Witaj wśród wiecznie żywych.''

    OdpowiedzUsuń
  3. W salonie palił się kominek, w głośnikach leciał Korn, na stoliku leżały wszystkie części komiksu The Walking Dead poukładana chronologicznie. Młody chłopak o bladej cerze i czarnych włosach zaczesanych do tyłu, ubrany w dżinsy, trampki i czarną bluzkę z długim rękawem siedział na fotelu.
    Żywe trupy? Kto do cholery wpadł na pomysł, żeby ludzie wstali z grobów i pożerali żywych? Mimo wszystko sięgnął po kolejną część komiksu. Ciekawe czy grupa Ricka odnajdzie w końcu bezpieczne miejsce. Otworzył na pierwszej stronie i zerknął na miniaturki zombie. Będę musiał następny raz poczytać coś o wampirach byle to nie był drugi Zmierzch.
    Adam choć wyglądał na młodego chłopaka był jednym z najstarszym wampirów zamieszkujących tutejsze okolice. Żył trzysta osiemdziesiąt dziewięć lat. Widział już prawie wszystko. Uczestniczył w najważniejszych momentach ludzkości takie jak pierwsza i druga wojna światowa, poznał wielu znanych i podziwianych w obecnych czasach ludzi, osobiście spotkał Brama Stokera i to dzięki niemu mężczyzna został natchnięty do napisania słynnej powieści o Draculi. Jednak musiał przyznać, że obecne czasy znacznie różniły się od poprzednich. Pokolenie facebooka, Internetu i hipsterów nie bardzo mu się podobało. Jednak starał się wpasować... Taki już był szybko się adoptował w nowym otoczeniu dlatego tyle przetrwał. Inni jego znajomi popełnili samobójstwa wychodząc na słońce ponieważ nie radzili sobie z wiecznością. Adam jednak taki nie był.
    Sięgnął po puchar w którym znajdowała się ciemna, bordowa ciecz. Upił kilka łyków i powrócił do czytania komiksu. Wtedy usłyszał pukanie do drzwi. Wyłączył muzykę, odłożył komiks na stół i nasłuchiwał. Jako wampir miał znacznie lepsze zmysły. Już stąd wyczuł, że za drzwiami stoi młody wampir, kobieta, niedawno przemieniona. A jak na złość jego lokaj wyruszył na łowy, a on jest zupełnie sam.
    Zszedł na dół i otworzył drzwi.
    -Nie jestem zainteresowany próbą powstrzymania się od ludzkiej krwi i wkrótce wy też przekonanie się, że nie da się żyć posilając krwią chomików. -Zaczął agresywnym tonem. Ostatnio nachodziły go młode wampiry, które były przekonane oczywiście za sprawą przeklętego Zmierzchu że mogą żywić się krwią zwierząt. Cóż za brednie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Marka stworzył tylko po to by wykonywał dla niego czarną robotę. Wyraźnie mu wytłumaczył, że nie życzy sobie by kiedykolwiek oddawał wieczne życie komuś innemu dla własnych celów czy zupełnie z przypadku.
    No i teraz stała przed jego drzwiami młoda, śliczna dziewczyna, która przez jego głupotę nie wiedziała co się działo.
    -Co się dzieje? -Spytał spoglądając na kartkę.
    Co miał jej powiedzieć? Od dzis będziesz musiała zabijać ludzi, żeby żywić się ich krwią, a więc zostaniesz mordercą, nocnym łowcą czy markiem jak to zazwyczaj nazywali ich pogromcy wampirów. Wiedział jak zareaguję na tą wiadomość... jak każdy śmiertelnik wpadnie w panikę.
    -Wejdź do środka. -Otworzył szeroko drzwi zapraszając ją gestem. -Odpowiem na twoje pytania. -Wyjął z kieszeni pilot i ściszył grającą muzykę. Jeśli dziewczyna okaże się kompetentniejsza będzie musiał się pozbyć Marka.

    [Rany wybacz ja myślałam, że dodałam tego posta :c]

    OdpowiedzUsuń