1 lutego 2017

Lilla My

Veikka
Nowa karta, którą zrobię, jak wrócę do domu :)

201 komentarzy:

  1. Teraz już tak miało być. To z nią pewnie będzie siedział, Mads z jakąś inną panną i to ktoś inny będzie piątym kołem u wozu.
    Sporo się zmieniło. Teraz było inaczej. Czasami dość dziwnie, kiedy musiał sobie uświadamiać, że już nie musi trzymać rąk przy sobie, że ma prawo do tego by ją dotykać, przytulać, czy całować.
    Usłyszał jej słowa, ale nawet nie zdążył odpowiedzieć, bo wyszła z łazienki. Umył się szybko, chwycił drugi ręcznik by się nim wytrzeć, a na koniec się nim owinął. Wrócił do sypialni, wyjął sobie jakieś czyste bokserki, a ręcznik powiesił na kaloryferze, obok tego, którego używała Veikka.
    Wsunął się pod kołdrę, kładąc się na plecach i patrząc w sufit.
    - Śpisz? - Zapytał po chwili.

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Nowa karta Hugona : http://in-dy-wi-du-al-nie.blogspot.com/2017/01/kp-im-bad-bad-bad-boy_20.html ]

    Hugo przymknął na chwilę oczy. Przekręcił się na bok, by położyć dłoń na ramieniu Veikki. Przysunął się też trochę bliżej.
    - Poważnie? - Zapytał, patrząc dziewczynie na plecy. - Nigdy nie zwracałem na to w sumie uwagi. - Powiedział w końcu. Faktycznie, jemu szum i hałasy nigdy jakoś nie przeszkadzały. - Boli cię jeszcze? - Dopytał po chwili.

    OdpowiedzUsuń
  3. - Tak, całe szczęście. - Odpowiedział jej. Miał już powoli dość tego mieszkania i szczerze się cieszył, że już niedługo się stąd wyniesie. Nie mógł się doczekać większej przestrzeni, a i na pewno jego kot będzie zadowolony. - Trzeba tam jeszcze dokonać kilku poprawek. Zrobić mały remont, ale to są akurat kwestie, które można załatwić, jak już się wprowadzę. - Dodał jeszcze po chwili.
    Kiedy powiedziała, że jest lepiej nie drążył dalej tematu, ale uspokoiła go tymi słowami.
    - To dobrze. - Powiedział, muskając ustami kawałek odkrytego ramienia Veikki.

    OdpowiedzUsuń
  4. - Wynajmowane. - Odpowiedział jej. - Dlatego muszę poczekać dwa tygodnie, bo tyle trwa okres wypowiedzenia. Podejrzewam jednak, że właściciel jest łasy na kasę i chce jeszcze na mnie trochę zarobić. - Dodał jeszcze.
    Przysunął się jeszcze bliżej Veikki, nie zostawiając między nimi ani odrobiny wolnego miejsca. Palcami lekko muskał skórę na jej ramieniu.
    - Troszeczkę się nie udało. - Potwierdził jej słowa, całując ją lekko w tył głowy. - Ale nie przejmuj się. Nie dziś to innym razem. - Dodał jeszcze.
    W sumie nie miał o to pretensji. Gdyby nie to, że ze sobą nie porozmawiali na tak ważne tematy, to teraz pewnie byłoby już po wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hugo nie przerywał tego swojego smyrania. Nawet jemu zrobiło się przyjemnie. Poczuł się w pewnym sensie rozluźniony. Sporo się działo tego dnia i miło było po prostu leżeć z Veikką w łóżku. Jakby ta cała farsa z ciążą była daleko za nimi.
    Hugo przestał też już myśleć o Veice jak o porcelanowej laleczce, którą zdecydowanie nie była, a za którą ją uważał. Przecież kilka godzin temu powiedziała, czego by chciała i w jaki sposób. Miał zamiar spełnić jej prośbę. Może nie dziś, ale wkrótce.
    - Dlaczego? - Powtórzył jej pytanie. - Po prostu zostało mi chyba jakieś wspomnienie z początku naszego związku, kiedy odsuwałaś się tak nagle przy każdym dotyku, albo w ogóle od niego uciekałaś. To chyba dlatego. - Powiedział, dziwiąc się trochę swojej szczerości, ale nie chciał kłamać. I tak Veikka sama by się domyśliła.

    OdpowiedzUsuń
  6. - Dotykałem wielu kobiet, ale żadnej w sposób w jaki dotykam ciebie. - Powiedział, prostując nieco jej wypowiedzieć.
    Wiedział, że jego przeszłość będzie się za nim ciągnęła długo, ale w końcu jakoś to przeskoczyli i teraz wszystko było już dobrze. Czy brakowało mu dawnego życia? Wiecznych imprez, lasek na pęczki i tej cudownej wolności? Raczej nie. Był szczęśliwy z Veikką. I nie chciał tego zmieniać.
    - Nie musisz się mnie bać. Przecież nie jestem nieobliczalny. - Powiedział cicho. - Wierz mi, że mogę poczekać. Chociaż przyznam szczerze, że sam jestem zaskoczony swoją silną wolą. - Kolejne szczere wyznanie. - A gdybym naprawdę nie wytrzymał to wierz mi, już dawno nie byłabyś dziewicą i nic by mnie nie powstrzymało. - Dodał jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  7. [ Dobrej nocy i powodzenia. ]

    - Może faktycznie czasami zdarza mi się wybuchnąć. - Przyznał w końcu.
    Może faktycznie, raz na jakiś czas Hugo był trochę nieobliczalny. Jednak to była kwestia jego temperamentu, czyli czegoś, czego się zmienić niestety nie dało. Ostatnimi czasy, jednak starał się kontrolować, a przynajmniej próbował to robić. Nie tracił już tak często panowania nad sobą, ale kto wie, jak to będzie wyglądało dalej.
    Słysząc jej kolejne słowa zaczął się śmiać.
    - Faktycznie, już nie jesteś dziewicą, a dowód leży w łazience. - Odpowiedział cicho. Uśmiech zniknął jednak z jego twarzy, kiedy usłyszał jej pytanie.
    - Widzisz, dwa lata temu na moich urodzinach, coś się zaczęło zmieniać. Zacząłem inaczej na ciebie patrzeć, inaczej o tobie myśleć. - Zaczął, nadal wodząc dłonią po jej nagim ramieniu. - Wypierałem to przez długi czas. Wtedy wydawało mi się to totalną głupotą. Przecież byłaś dla mnie jak siostra, jak kumpel z cyckami i tego zmieniać nie chciałem. - Był szczery. Musiał być. - Dość długo to trwało. Skupiałem uwagę na czymś innym, a raczej na kimś innym, ale zawsze gdzieś tam głęboko wewnątrz mnie, pojawiały się myśli o tobie. Dopiero, kiedy zobaczyłem cię w twoim pokoju w tej bieliźnie, kiedy w końcu cię pocałowałem dotarło do mnie, że byłem idiotą. - Przerwał na chwilę. - Zamiast to wszystko wypierać, podsycałem tylko te wszystkie uczucia. Te twoje drobne złośliwości, każde spojrzenie, jakiś przypadkowy dotyk. Nawet nie wiesz, jak bardzo na to wszystko czekałem. Aż w końcu, to chyba było wtedy, kiedy wróciłaś z randki George'm zrozumiałem. Nie wiesz nawet, jaki byłem wtedy wściekły,zgrzytałem zębami ze złości i miałem szczerą ochotę znaleźć go i powiedzieć mu, żeby się odwalił, bo jesteś tylko moja. - Aż sam się uśmiechnął do swoich wspomnień. - A potem wiesz jak to się zaczęło. I w końcu jesteś moja. Tylko moja.

    OdpowiedzUsuń
  8. [ Haha, to super, a ja liczyłam na odpis koło 15:00 dopiero:)]

    Hugo, kiedy szalał, raczej wolał rozwalać wszystko dookoła siebie, aniżeli kogokolwiek uderzyć. Ale faktycznie, gdyby znalazł się obok niego ktoś, komu mógłby przywalić raczej skorzystałby z okazji, co nie znaczy, że Veice by się oberwało. Kiedy był zły, kiedy wariował i był w stanie szału, starał się jakoś kontrolować, resztkami rozsądku, które w takim momencie w nim zostawały, bo wiedział, że nikomu nie chciałby zrobić krzywdy.
    Dla niego, to co się wydarzyło na pewno nie było jeszcze pełnym seksem, ale byli już blisko. Dziś zaszli dość daleko i tak naprawdę, dzieliło ich jeszcze kilka kroków do osiągnięcia celu. Nie trzeba się było jednak z tym spieszyć. Mieli czas, a czekanie w jakimś sensie nakręcało Hugona.
    - Spokojnie, sens mentalny też niedługo przekonamy o tym, że nie jesteś już dziewicą. - Zażartował sobie. - Ty mi lepiej nie wsadzaj, ja tu od tego jestem w tym związku. - Dodał jeszcze, również poważniejąc, kiedy temat wszedł na poważniejsze tory.
    Najwidoczniej oboje mieli małe problemy z zapominaniem o sobie nawzajem. Na szczęście, Hugo zareagował w odpowiednim momencie. Sam nie wiedział, co by było, gdyby Veikka w czasie, kiedy on się zastanawiał, znalazłaby sobie kogoś innego. Pewnie wyjechałby z miasta i nigdy by nie wrócił.
    - Wtedy wydawało mi się to najrozsądniejszym rozwiązaniem. - Odpowiedział jej, patrząc jej w oczy kiedy się odwróciła. - W ogóle nie dopuszczałem do siebie myśli o tym, by z kimkolwiek być, czy żeby kogokolwiek kochać. Za bardzo ceniłem sobie swoją wolność, niezależność. Później dopiero to wszystko do mnie dotarło, jakbym w końcu dojrzał. - Zamilkł na chwilę. Pewnie, gdyby Veikka przyszła do niego wcześniej to by ją wyśmiał, albo wykorzystał, a to byłoby jeszcze gorsze. On sam musiał dojść do odpowiednich wniosków.
    Jej kolejne słowa dały mu jednak do myślenia. Był o nią cholernie zazdrosny, chociaż przecież nie dawała mu ku temu powodów.
    - Daj spokój. Nie będę cię przecież trzymał w złotej klatce i nikogo do ciebie nie dopuszczę, bo nie o to chodzi. - Powiedział po chwili. - Po prostu, czasami mam mały problem z hamowaniem zazdrości, ale to nie znaczy, że wszystkich będę zaraz lał, albo im groził. Nie przesadzajmy. Muszę po prostu nad tym popracować. - Wiedział, że będzie ciężko, zważywszy jeszcze na jego temperament. - Możesz przecież widywać się z kim chcesz, nie ma zamiaru cię ograniczać. Nie będę robił przecież afery o to, że przytulasz się z kumplem ze studiów czy coś. - Zakończył jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  9. [ Trudno się mówi. :) Mnie z kolei w piątek od 17:00 nie będzie, bo hokej i mecz o utrzymanie, więc idę zdzierać gardło na lodowisko :)]

    Chociaż, gdyby teraz im nie wyszło, to raczej też by się nie przyjaźnili. Jakoś Hugonowi to przez myśl nie przeszło. Za dużo już się stało, zbyt wiele sobie powiedzieli, więc zadowolenie się tylko przyjaźnią, przynajmniej dla niego kompletnie już nie wchodziło w grę. Chyba wolałby wyjechać na jakiś czas i tam spróbować zapomnieć, co na pewno nie należałoby do łatwych zadań.
    - Nie. Wtedy to był impuls. Kompletnie nie myślałem. Zwietrzyłem okazję i ją wykorzystałem. Zyskałem też wtedy pewność, że jednak ty też coś do mnie czujesz, bo wcześniej tylko coś tam podejrzewałem. - Odpowiedział jej zgodnie z prawdą. - Gdybyś nie chciała, żebym cię całował, odepchnęłabyś mnie, a tym czasem było zupełnie inaczej. Później, musiałem to sobie wybić z głowy. Nie chodziło o to, że się zdenerwowałaś. Po prostu uważałem, i nadal tak jeszcze myślę, że po tym wszystkim co robiłem i co mówiłem, nie zasługiwałem na ciebie. - Dodał jeszcze cicho.
    Kiedy Veikka obróciła się przodem do niego, nie przestał jej smyrać, dalej to robił. Dodatkowo oparł sobie głowę na ręce, by swobodniej móc na nią patrzeć.
    - Bardzo cię proszę, nie rób ze mnie jakiegoś tyrana. - Odezwał się po chwili cicho. Nie podobało mu się za bardzo to, że oceniała go w taki sposób.

    OdpowiedzUsuń
  10. [ Zgadza się, jak trochę zwolnimy to się nic nie stanie. :)]

    - Ale żeś sobie znalazła przykład. - Odpowiedział jej ze śmiechem. - W życiu bym go nie pocałował, nawet jeśliby mi mieli za to zapłacić. - Dodał jeszcze.
    Może i miała rację z tym szokiem. On też wtedy był zaskoczony jej widokiem w takiej bieliźnie. Zadziałał instynktownie, tak jak powiedział. Długo się do tego zbierał, a wtedy akurat okazja była wręcz idealna. Byli sami, Veikka była półnaga i to chyba przede wszystkim zmusiło go do działania.
    - Przecież się nie kłócimy, tylko rozmawiamy. - Odezwał się po chwili. - Ale dobrze, zostawmy na razie ten temat. - Dodał jeszcze, spoglądając na nią uważniej. Jej pytanie nieco zbiło go z tropu. Drążenie dalej tematu nie bardzo mu odpowiadało, ale skoro już rozmawiali szczerze, to niech jej będzie. - No cóż. Spójrz na mnie. Zastanów się nad tym, co robiłem i jak zachowywałem się jeszcze do niedawna. Nikt przy zdrowych zmysłach nie chciałby być z kimś takim. - Powiedział w końcu. - Nie jestem aniołkiem, sporo mam za uszami. Nie jestem romantyczny i nigdy pewnie nie będę. Do delikatności też mi daleko. Pewnie nie zmądrzałem jeszcze do końca. Powinnaś być z kimś normalnym, z kimś kto nie ślini się na widok każdej ładnej panienki w krótkiej spódniczce, z kimś, kto będzie wielbił ziemię, po której stąpasz. A tymczasem, ty chcesz być ze mną. Ciekaw jestem dlaczego.

    OdpowiedzUsuń
  11. - Nie dlatego, że jest rudy, tylko dlatego, że jest facetem. - Odpowiedział jej, po czym sam też zaczął się śmiać. O czym oni rozmawiali?
    Lepiej żeby się już w ogóle nie kłócili, bo ostatnimi czasy, dość często im się to zdarzało.
    - Nie, nie oglądam się już. Teraz patrzę i oglądam się tylko za tobą. - Powiedział, uśmiechając się szeroko. Nadal nie przerywał smyrania.
    Faktycznie był ciekaw, co ona takiego w nim widziała. Nigdy jakoś nie mógł tego zrozumieć.
    - Nigdy wcześniej nic takiego nie robiłem. Znaczy się tych wszystkich śniadań, przynoszenia kwiatków i takich tam. Ja się do tego po prostu nie nadaję, tylko czasami coś mi strzeli do łba i w efekcie dostajesz kradzione kwiatki albo naleśniki, których nie da się zjeść. - Powiedział, unosząc dłoń i gładząc Veikkę po policzku. - Mam wrażenie, że masz mnie za jakiegoś bohatera, albo za księcia na białym koniu, a to co robiłem kiedyś, było dla mnie całkowicie normalne.

    OdpowiedzUsuń
  12. Hugo zmarszczył brwi, słysząc jej słowa. Spojrzał na Veikkę uważniej.
    - Całowałaś się z dziewczyną? - Zapytał autentycznie zdziwiony. O tym akurat nie wiedział. - Chociaż chętnie bym to zobaczył. - Dodał jeszcze po chwili, uśmiechając się szeroko.
    Złapał dłoń dziewczyny by przyciągnąć ją do swoich ust i pocałować, po czym ponownie obie ręce ułożył na jej policzku.
    - Tak, mroczny książę na mrocznym pojeździe. - Odezwał się po chwili. - Więc będę bohaterem, twoim prywatnym superbohaterem. - Dodał jeszcze, chociaż dziwnie mu się trochę zrobiło, że tak go chwaliła.

    OdpowiedzUsuń
  13. - W sumie to możesz całować się tylko ze mną. - Uściślił z szerokim uśmiechem na ustach. Przeniósł dłoń na talię Veikki i przysnął się bliżej. - I co z tego, że leżysz nago. Mogłaś się ubrać. - Dodał jeszcze po chwili, jednak przytulił ją na tyle mocno, by nie mogła już się od niego odsunąć. On sam poczuł zmęczenie. Za dużo się dzisiaj działo, a i te szczere rozmowy sprzed chwili nieco go zmęczyły.
    - Idziemy spać. Dość gadania. - Odezwał się po chwili, całując Veikkę w czubek nosa. - Dobranoc. - Dodał jeszcze, po czym zamknął oczy.
    Sam chyba nawet nie zarejestrował momentu, w którym zasnął.

    OdpowiedzUsuń
  14. [ Czuję się zaszczycona :)]

    Nic już nie powiedział. Po prostu ułożył się wygodniej i zamknął oczy, bardzo szybko odpływając do krainy snów. Zawsze lepiej mu się spało, kiedy Veikka była obok niego, miał się do kogo przytulić, albo kogo pomacać, nawet jeśli zupełnie nieświadomie.
    I pewnie spałby tak do samego rano, zupełnie nieczuły na to, że Veikka na niego chucha, gdyby nie fakt, że zaczęła go dotykać.
    Początkowo kompletnie nie reagował. Może uznał to za dość realistyczny sen, a może sam nie wiedział czy to jawa czy jeszcze senne majaki.
    W każdym razie, mruknął coś niewyraźnie, przesunął się lekko w stronę Veikki, przesuwając dłoń w okolice jej pośladków, by mocniej zacisnąć na nich palce.
    Powoli otworzył oczy, nierozbudzony jeszcze do końca i po raz kolejny zamruczał cicho.
    Tak, zdecydowanie mogła go budzić w taki sposób.

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeśli nie obudził się przy delikatnym dotyku, to na pewno był rozbudzony w momencie, kiedy zaczęła niezdarnie zdejmować mu bokserki, by zaraz dobrać się do jego członka.
    Zamruczał cicho, przesuwając dłoń z jej pośladków trochę wyżej, na plecy, po czym powoli zaczął przesuwać palce w górę i w dół.
    Jeśli miała go tak budzić częściej, to on jak najbardziej był za. Sam na razie nie robił nic konkretnego, poddawał się jej dotykowi i rosnącemu powoli podnieceniu.

    OdpowiedzUsuń
  16. Hugo odwzajemnił pocałunek Veikki, przyciągając ją jeszcze bliżej siebie. Powoli przenosił się z pocałunkami na jej policzki i brodę. Przesunął się nieco w dół, by bez przeszkód móc całować jej szyję, lekko ją co jakiś czas przygryzając. Wolną dłonią, trochę na oślep odszukał prawą pierś dziewczyny, by lekko zacisnąć na niej palce. Dziwił się, że tak bardzo pasowała do jego dłoni. Kciukiem zataczał małe kółeczka w okolicach sutka, by po chwili trochę go podrażnić, a na sam koniec lekko zacisnąć na nim palce. Uśmiechnął się do siebie, kiedy poczuł, że twardnieje.
    Pchnął lekko Veikkę, by położyła się na plecach, a sam zmienił pozycję, by przenieść się z pocałunkami z szyi, troszeczkę niżej na dekolt i same piersi, które też zaczął pieścić.
    Dłoń przesunął niżej wędrując powoli po płaskim brzuchu, by dotrzeć między uda. Rozchylił nieco nogi Veikki, najpierw ledwie musnął palcami jej kobiecość, przesuwając rękę w górę i w dół.

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie potrafił długo być tym, który ulega. Musiał przejąć kontrolę, prędzej czy później.
    Hugo się nie spieszył się. Z rozmysłem przesunął dłoń na wewnętrzną stronę ud Veikki zaciskając na nich palce. Jego usta z rozmysłem, powoli pieściły nabrzmiałe już sutki. To je ssał, to drażnił językiem, by nawet lekko je przygryźć.
    Przesunął dłoń do tyłu by do końca zdjąć z siebie bokserki, które mu nieco zawadzały, po czym zmienił pozycję, by znaleźć się między nogami Veikki.
    Jego usta zostawiły piersi, by powoli zjechać nieco niżej. Muskał ustami skórę na jej brzuchu, lekko ją przygryzając i wciąż kierując się w dół. Wszystko robił powoli, z rozmysłem.
    Kiedy dotarł już tam gdzie być powinien ( a sporo czasu mu to zajęło), czyli między nogi Veikki, zrobił to, co zrobił już wcześniej. Najpierw przesunął nosem po jej kobiecości, później dmuchnął na nią lekko, by w końcu przejechać po niej językiem w górę i w dół.

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie zareagował na to, jak pociągnęła go za włosy, ale poczuł, że się podniosła. Uniósł głowę, by na nią spojrzeć, po czym z szerokim uśmiechem na ustach pokręcił głową i popchnął ją na poduszki.
    - Bądź grzeczną dziewczynką. - Zamruczał tylko, ponownie chowając głowę między jej nogami.
    Pocałował delikatnie wewnętrzną stronę jej uda, najpierw jednego, później drugiej, przesuwając się powoli w stronę jej kobiecości. I znów jego język przesunął się w górę i w dół, zatrzymując się na chwilę na łechtaczce, by lekko ją zassać.
    Hugo czuł, że Veikka jest już wilgotna. Pocałował ją jeszcze raz, po czym przesunął się z pocałunkami wyżej, by powoli dotrzeć do jej ust i tam się zatrzymać, pogłębiając pocałunek. Jedną dłonią podpierała się na łóżku, drugą zacisną na jej piersi. Przesuwał biodra do przodu i do tyłu, przez co jego członek co jakiś czas ocierał się o jej kobiecość.

    OdpowiedzUsuń
  19. Reakcje Veikki na to co robił, jeszcze bardziej potęgowały jego podniecenie. Triumfalny udmiech na chwilę zagościł na jego twarzy. Uwielbiał mieć kontrolę, uwielbiał kiedy kobieta w ładnie w taki sposób reagowała, a Veikka już szczególnie była podatna na to, co robił. Chciał jej sprawiać przyjemność, słyszeć ten przyspieszony oddech, czuć jak jej ciało wije się niekontrolowanie.
    Odwzajemnił pocałunek, a słysząc jej prośbę, spojrzał jej w oczy lekko skinął głową.
    Rozchylił jej jeszcze bardziej nogi, zakładając je sobie na biodra, a dłonią pomógł jej własnej trafić członkiem w odpowiednie miejsce.
    Kiedy już trafił tam, gdzie powinien, Hugo najpierw powoli pchnął biodra do przodu, dając Veice czas na przywyknięcie do nowej sytuacji, ale nie na długo. Zaraz wycofał się i ponownie pchnął tym razem już mocniej i szybciej. Pojawiał swoje ruchy raz za razem.
    Jedną z dłoni zacisnął na piersi Veikki, a usta odszukały jej własne, by móc ponosić pocałunek.

    OdpowiedzUsuń
  20. Pierwsze razy nigdy nie były łatwe, przyjemne i pozbawione bólu. Przynajmniej dla kobiet.
    Hugo ledwo co pamiętał swój pierwszy seks, pewien był tylko tego, że ten trwał bardzo krótko. Nie potrafił się wtedy jeszcze dobrze kontrolować.
    Teraz było inaczej, poruszał się z rozmysłem, raz wolniej, raz trochę szybciej. Spojrzał na Veikkę, a kiedy przerwała pocałunek, musnął ustami jej szyję, lekko przygryzając jej skórę. Pchnął mocniej, przyspieszając. I tak robił to delikatniej, bo jak sama powiedziała, chciała się kochać, a nie pieprzyć.

    OdpowiedzUsuń
  21. Bo się starał i to nawet bardzo, żeby było jej dobrze, nawet jeśli za pierwszym razem miała nie przeżyć orgazmu. Chciał żeby dobrze zapamiętała ten swój pierwszy raz i chciała więcej. Kolejne razy na pewno będą lepsze, inne, może nawet bardziej... brutalne.
    Hugo zwietrzył okazje i pocałował Veikkę w usta, tłumiąc nieco jej jęki, by po chwili chwycić w zęby jej dolną wargę. Jemu samemu oddech nieco przyspieszył, nie przestał się jednak poruszać, może tylko nieco przyspieszył.

    OdpowiedzUsuń
  22. Hugo niemal położył się na Veice, kiedy tak nagle przyciągnęła go do siebie.
    Sam czuł, że jest całkiem blisko, oddech mu przyspieszył. Schował twarz w zagłębieniu szyi dziewczyny, co jakiś czas przygryzając dolną wargę, albo muskając ustami bladą skórę rudowłosej.
    Wykonał może jeszcze ze dwa, czy trzy pchnięcia, po czym poczuł jak ciepło rozlewa gdzieś w okolicach jego podbrzusza, a nasienie wypełnia Veikkę, a on sam żeby zbyt głośno nie jękną, zacisnął zęby na jej szyi.
    Znieruchomiał, oddychając ciężko, starając się opanować drżenie mięśni.

    OdpowiedzUsuń
  23. Fakt, doszli w jednym momencie, było to fajne i przyjemne, ale raczej nie świadczyło o niczym.
    Mimo wszystko jednak, dowodziło to tego, że jednak jakoś tam się spisał, skoro Veice udało się osiągnąć orgazm i to za pierwszym razem. Uśmiech samozadowolenia pojawił się na jego twarzy, ale dziewczyna go nie widziała, bo nadal trzymał twarz w zagłębianiu jej szyi.
    - Nigdzie się nie wybieram. - Szepnął jej do ucha, przesuwając nosem po jej szyi, by zaraz przesunąć twarz i pocałować ją w usta, tak czulej. Nie przejmował się tym, że może ją przygniata własnym ciężarem, ale skoro nie narzekała to musiało być dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  24. Veikka była kobietą, czyli z definicji istotą kruchą i delikatną, z którą należało się obchodzić delikatnie. I tak właśnie robił Hugo teraz i również wcześniej, kiedy traktował ją jeszcze jak siostrę. Jakoś nie wyobrażał sobie, żeby miał ją walnąć z całej siły pięścią w ramie, pewnie by się popłakała, gdyby to zrobił. Traktował ją trochę inaczej z racji jej płci, ale jeśli faktycznie nie była aż taka delikatna, to on bardzo chętnie spełni jej najdziksze fantazje.
    Spojrzał Veice w oczy, kiedy się odsunęła i zaczął się śmiać po usłyszeniu jej słów.
    - No niestety, jesteś za mała, a ja za duży. - Zażartował w ten sam sposób.

    OdpowiedzUsuń
  25. Veikka zawsze udawała silniejszą niż była w rzeczywistości, ale może dlatego, że cały czas przebywała w towarzystwie Hugona i Madsa, a oni mieli nieco inne standardy jeśli chodziło o ból i przekomarzanie się.
    Na pewno by mu oddała, a później marudziłaby, że ma siniaka i że boli ją ramie.
    - Jesteś mała, malutka. - Przekomarzał się z nią dalej, trącając lekko jej nos swoim nosem. - U mnie w domu nie mierzyło się wzrostu na drzwiach. Moi rodzice się w takie rzeczy nie bawili. - Dodał jeszcze, po czym słysząc jej ostatnie słowa powoli się z niej wysunął i położył obok. - Chyba muszę zaraz wziąć prysznic. Cały się lepię. - Odezwał się jeszcze po chwili.

    OdpowiedzUsuń
  26. Hugo zawsze reagował w takich sytuacjach. No może nie zawsze, czasami mu się zdarzało pomóc Veice w jakimś dziwnym przypływie rycerskości, żeby tylko Mads się z niej za bardzo nie nabijał. Faktycznie, może był jej bohaterem, chociaż nie zawsze zdawał sobie z tego sprawę.
    - Jesteś, jesteś. - Podrażnił się z nią jeszcze chwilę, ale dał spokój, żeby nie wywoływać zbędnej awantury. - Moich rodziców wiecznie nie było w domu, więc kto miał nam te kreski rysować? - Zapytał. Jego dzieciństwo to był korowód niań, które zmieniały się jak w kalejdoskopie i wieczna tęsknota za matką i ojcem. - Haha, dobrze, jak tak bardzo chcesz to nawet możesz mi taką kreskę dorysować. - Zgodził się wreszcie, przytulając się do Veikki i przymykając oczy. - A prysznic weźmiemy razem, rano. - Zaproponował.

    OdpowiedzUsuń
  27. - Dajmy mu się trochę z nas pośmiać. - Powiedział w końcu, chociaż kiedy sam sobie wyobraził Veikkę próbującą zaznaczyć jego wzrost na futrynie, miał ochotę się zaśmiać. - Do tego zadania pewnie byłoby ci potrzebne krzesło. - Dodał jeszcze, pozwalając się dziewczynie chwilę powiercić, by znalazła odpowiednią pozycję. - Ależ ty jesteś czasami marudna. - Mruknął, całując ją w czubek głowy z zamiarem zaśnięcia. Był zmęczony, ta pobudka nieco wybiła go z rytmu, ale nie zamierzał narzekać. Jak dla niego, Veikka mogła tak robić częściej.

    OdpowiedzUsuń
  28. - Ależ ty się szybko irytujesz. - Odezwał się jeszcze żartobliwym tonem.
    Uwielbiał się z nią droczyć. Lubił wtedy patrzeć, jak zażarcie zaczyna bronić swoich racji, jak policzki jej czerwienieją i ledwie powstrzymuje się od tupania nóżką.
    Zdawał sobie sprawę z tego, że w takich sytuacjach igra z ogniem, ale nie powstrzymywało go to od tego, by jeszcze bardziej ją podjudzać. Co mogłaby mu zrobić? Najwyżej uderzyć, ale tym akurat się nie przejmował.
    - Marudzisz, marudzisz. I to dość często. - Odpowiedział. - Robisz to kiedy jesteś zmęczona, kiedy jesteś głodna, alb jak ci coś nie wychodzi. - Uściślił. - Ale skończmy już ten temat. - Dodał jeszcze po chwili, poprawiając głowę na poduszce.
    Ciekaw był, czy Veice się podobało, czy była w miarę zadowolona ze swojego pierwszego razu, nawet jeśli nie za bardzo dopasowali się wzrstem. Nie zapytał o to jednak, bo nie zdążył. Usłyszał tylko jej miarowy oddech i chyba właśnie, tylko to, że na niego chuchała, utwierdzało go w fakcie, że jeszcze żyje.
    Jemu samemu, chwilę zajęło odpłynięcie w niebyt, bo nawet jeśli był zmęczony, to jakimś dziwnym trafem sen nie chciał za szybko nadejść. Wiedział jednak, że będzie spał naprawdę długo. W końcu i jemu jakoś udało się zasnąć.

    OdpowiedzUsuń
  29. [ Biedna :( Ja czekam na telefon w sprawie pracy. ]

    OdpowiedzUsuń
  30. Hugo z kolei, zawsze sypiał bardzo długo, a że na kolejny dzień nie miał jakichś konkretnych planów to nie nastawiał budzika, ani też nie panikowałby gdyby wstał nawet po południu.
    Oczywiście, że się przebudził, kiedy Veikka zaczęła się tarmosić po łóżku. Kto inny, by tego nie zrobił. Początkowo, próbował jeszcze jakoś spać, ignorując to, że niemal się na nim położyła, kiedy sięgała po telefon, ale się oczywiście nie dało.
    Musiała go szturchać i odganiać przyjemne sny, które miał.
    Hugo niechętnie otworzył oczy i spojrzał na Veikkę.
    - Co się stało? - Zapytał, zaspanym wzrokiem, ledwo poruszając powiekami. Dalej chciało mu się spać i pewnie zaraz wróci do tej czynności, o ile rudowłosa nie wymyśli mu żadnego innego zajęcia.

    OdpowiedzUsuń
  31. Dla Hugona przydatną rzeczą było spanie. To mu chyba wychodziło najlepiej. Nic go tak nie cieszyło, jak wylegiwanie się w łóżku i nicnierobienie. Tutaj się dość poważnie różnili.
    Hugo, przetarł oczy i usiadł na łóżku, patrząc na dziewczynę z niemałym wyrzutem.
    - I rozumiem, że koniecznie musisz iść na te zajęcia? - Zapytał, uśmiechając się lekko. - A nie chcesz zostać ze mną? Powylegiwać się w łóżku i zrobić coś konstruktywnego? - Dodał jeszcze poszerzając uśmiech, ale i tak wiedział, że rudowłosa postawi na swoim.
    Westchnął cicho i spojrzał na jej piersi, zanim zakryła je kołdrą.
    - No dobra podrzucę cię. - Zgodził się w końcu, dając jej szybkiego całusa i wstając z wyrka. - Powinniśmy zdążyć w dziesięć minut, ale musisz zacząć się ubierać. - Dodał jeszcze, wyciągając jakieś bokserki, by je ubrać. Zaraz też wciągnął na siebie spodnie i koszulkę, a włosy przeczesał palcami. On był gotowy, a wykąpie się najwyżej, kiedy wróci z uczelni.

    OdpowiedzUsuń
  32. Hugo zaczął się śmiać, kiedy usłyszał jej słowa. Usiadł na łóżku przyglądając się, jak Veikka się wyciera. Przydałby jej się prysznic, na który już nie było czasu.
    - Och, pokazałbym ci jak grzecznym chłopcem potrafię być, ale niestety nie mamy na to czasu. - Powiedział ze złośliwym uśmieszkiem na ustach. - Może później, albo innym razem zademonstruję ci parę moich umiejętności. - Dodał jeszcze, nadal uważnie lustrując nagą dziewczynę.
    Już kilka razy przecież widział ją bez ubrania, ale jakoś nadal nie mógł nacieszyć się tym widokiem.
    - A może chcesz żebym cię podrzucił na uczelnię, bo marzysz o tym, by się pochwalić swoim niezwykle zajebistym facetem? - Zapytał po chwili, żeby trochę się z nią podrażnić.

    OdpowiedzUsuń
  33. - Powiedziałem to w przenośni - Odpowiedział jej, wstając z łóżka, by znaleźć swój telefon. Faktycznie, Mads dobijał się do niego już kilka razy. Napisał przyjacielowi krótką wiadomość, że będzie w warsztacie pół godziny, jak tylko podrzuci Veikkę na uczelnię. - Zostawię cię pod samą uczelnią żebyś się nie spóźniła. I nawet nie próbuj się sprzeciwiać, bo zobaczysz. - Dodał jeszcze, żartobliwie grożąc jej palcem. Poszedł do przedpokoju, założył buty i skórzaną kurtkę, chwycił kluczyki i już był gotowy. - Dobrze, wpadnę po ciebie za cztery godziny, a potem skoczymy w jedno miejsce. - Zgodził się, po czym otworzył przed nią drzwi.

    OdpowiedzUsuń
  34. - Zobaczysz, jak już tam będziemy. - Odpowiedział jej z lekkim uśmiechem. - Ale po zajęciach najpierw zabiorę cię do domu, żebyś mogła się wykąpać i przebrać. To miejsce nam nie ucieknie. - Dodał jeszcze z chytrym uśmieszkiem, schodząc po schodach.
    Domyślał się, że zostało im mało czasu, ale nie chciał pozwolić, żeby Veikka mocno spóźniła się na zajęcia, więc kiedy tylko znaleźli się na dole i wsiedli na motocykl, szybko ruszył z miejsca.
    Pod gmach uczelni dojechali w niecałe dziesięć minut, a po drodze, Hugo złamał kilka przepisów drogowych, jednak się tym nie przejął. Zatrzymał maszynę i zdjął kask.
    - Ucz się pilnie i bądź grzeczna. - Powiedział z łobuzerskim uśmiechem na ustach.

    OdpowiedzUsuń
  35. [ Spoczko, ja po 16:00 wychodzę na obiad do teściowej, więc trochę czasu mi to zajmie. :) ]

    OdpowiedzUsuń
  36. [ No i git :) Wrócę pewnie na 19:00]

    OdpowiedzUsuń
  37. [ Wiem, wiem o kogo chodzi, ale nie sądzisz chyba, że Hugo zostawi spokojnie kolesia, który obmacuje jego pannę:)]

    Hugonowi te cztery godziny również minęły szybko. Zrobił wszystko to, co sobie zaplanował, a nawet udało mu się dopracować szczegóły niespodzianki, którą przygotował dla Veikki.
    Z warsztatu wyjechał pół godziny przed umówioną godzina, tak mu było spieszno zobaczyć się z dziewczyną. Kiedy zajechał na miejsce, był zadowolony, ale humor zaraz mu się zepsuł, kiedy zobaczył coś, co sprawiło, że krew się w nim zagotowała.
    Zasiadł z motocykla, zdjął kask i podpisał rękawy swojej skórzanej kurtki. Wzrok miał wbity w plecy Veikki i męska dłoń na jej pośladkach.
    - Cześć przystojniaku.- Jakieś dwie laski zagrodziły mu drogę. - Fajne dziary. Studiujesz tutaj?
    - Nie mam czasu. - Mruknął tylko z łatwością wymijając obie panienki i podchodząc do Veikki.
    -A tobie się coś kurwa nie pomyliło?- Zapytał, łapiąc chłopaka za ramię i odciągając go od rudowłosej. - Jeszcze raz jej dotkniesz, a za parę dni będziesz zapierdalał na zajęcia na jednej nodze. - Warknął, zaciskając dłonie w pięści. Był wściekły, czekał tylko na relacje tego drugiego. Miał ochotę mu przylać i to porządnie, żeby raz na zawsze nauczył się, że Veikka jest jego. Swoją drogą, zastanawiał się, czemu dziewczyna w ogóle nie zareagowała na to, że obcy facet kładł łapy na jej pośladkach.

    OdpowiedzUsuń
  38. [ Ja u teściowej na obiedzie, ale z telefonu odpis tworzę. :) ]

    Hugo nie wiedział, że chłopak obmacujacy jego dziewczynę jest gejem. A nawet jeśli był to nie powinien był jego zdaniem tego robić.
    Veikka wiedziała jaki jest Hugo. Wiedziała, że jest zazdrosny i zaborczy. Że nie będzie tolerował macanek, chociaż obiecywał, że postara się uspokoić.
    Co innego jest mówić, a co innego zareagować. kiedy coś takiego się widzi.
    Spojrzał na Veikke, nadal zaciskając dłonie w pięści. Był zły, nawet nie obchodziło go to, że ludzie się na niego patrzą.
    - Mi odpierdala? Mi? - Zapytał niemal na nią warcząc. - Dajesz się obmacywać jakiemuś frajerowi i dla ciebie to nic dziwnego? - Ależ miał ochotę w coś walnąć, albo coś kopnąć.
    Miał ochotę odwrócić się na pięcie i wrócić do domu. Odechciało mi się niespodzianek i w ogóle wszystkiego, a ona jeszcze miała do niego pretensje.

    OdpowiedzUsuń
  39. Może i faktycznie obiecał jej , że się opanuje i że nie będzie zazdrosny, ale nie sądził, że Veikka dobrowolnie pozwoli się obmacywać jakiemuś facetowi. To mu się już kompletnie w głowie nie mieściło.
    Ciekawe jak ona by zareagowała, gdyby jakieś laski zaczęły podrywać jego. Na pewno nie była spokojna. Chociaż, kto ją tam wiedział.
    W drodze do motocykla, odwrócił się do koleżanek Veikki i puścił im oczko.
    - Do zobaczenia.- Mruknął z uśmiechem na ustach. A co, skoro ona może to on też.
    Hugo pierwszy dotarł do pojazdu, założył kask, wsiadł na swoje miejsce i odpalił silnik, czekając na Veikke. Nie miał ochoty z nią teraz rozmawiać. Skoro tak stawiała sprawę. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jaki jest, a mimo to starała się ustawić go do pionu i to przy ludziach. Co ona myślała, że zrobi sobie z niego pantoflarza?

    OdpowiedzUsuń
  40. [ Jestem już w domu, także spokojnie będę teraz mogła odpisywać. ]

    Hugo Veice ufał, jak najbardziej. Nie ufał po prostu facetom. Sam nim był i doskonale zdawał sobie sprawę z tego w jaki sposób faceci potrafią omamić i zdobyć kobietę. Nawet tą zajęta.
    Po drugie, ta cała sytuacja była przecież dla niego nowa i Veikka też powinna poniekąd to zrozumieć. Nigdy przecież nie był w związku i z pewnymi kwestiami jeszcze nie potrafił sobie poradzić. Na przykład właśnie z kontrolowaniem zazdrości.
    Mimo wszystko jednak, nie sądził, by zrobił coś złego. Zareagował tak, jak zareagowałby każdy normalny facet.
    Kiedy tylko Veikka zajęła miejsce na motocyklu, Hugo ruszył z miejsca. Nie spieszył się, musiał nieco ochłonąć, więc droga do domu dziewczyny zajęła im trochę czasu.
    Kiedy jednak dotarli na miejsce i zatrzymał się pod kamienicą, nawet nie wyłączył silnika. Nie miał zamiaru wchodzić do środka.
    - No to do zobaczenia. - Odezwał się po chwili, zdejmując kask i poprawiając oklapnięte włosy.

    OdpowiedzUsuń
  41. A czy ktoś kiedykolwiek widział, jak Hugo spokojnie do kogoś podchodzi i pyta o co chodzi? Nie. Carlsson był w gorącej wodzie kąpany i od razu wolał atakować, aniżeli spokojnie rozmawiać. Może faktycznie przesadził, ale co miał sobie pomyśleć, widząc nie swoje ręce na tyłku Veikki. Chyba każdy normalny człowiek by tak zaatakował.
    Kiedy Veikka weszła do garażu, Hugo jeszcze chwilę siedział na motorze. Wyłączył silnik i wyciągnął papierosy. Nie mógł prowadzić w takim stanie.
    Zapalił, zaciągnął się porządnie i przytrzymał przez chwilę dym w płucach, by później ze spokojem wypuścić go przez nos.
    - I chuj trafił całą romantyczną niespodziankę. - Mruknął do siebie, kopiąc jakiś kamień.

    OdpowiedzUsuń
  42. Widział, że wychodzą z garażu, ale jakoś mało go to interesowało. Nadal spokojnie palił swoją fajkę i nie zaszczycił nawet Veikki jednym spojrzeniem. Za to Mads jak zwykle musiał wtrącić trzy gorsze.
    - Palę. Nie widać? - Zapytał nadal jeszcze zły.
    - Daj spokój. Nie mów, że masz pretensje o to, że jakiś gej macał Veikkę.
    - Gej? - Hugo był autentycznie zdziwiony.
    - Oj stary, ta miłość chyba całkowicie zamroczyła ci w czerepie. Chodź napijemy się i pogramy na konsoli.
    Hugo nic nie odpowiedział, ale zsiadł z motoru i poszedł za przyjacielem.
    W mieszkaniu rozsiedli się na kanapie, strzelili sobie po piwku i zaczęli grać. To pozwoliło Carlssonowi nieco się odstresować i rozluźnić.
    - A miałem jej zrobić niespodziankę, a teraz chuj. - Odezwał się po jakimś czasie.
    - Jaką znów kurwa niespodziankę?
    - Pamiętasz jak mi wczoraj zarzuciła, że nie jestem romantyczny? To chciałem jej udowodnić, że tak nie jest. - Wyjaśnił i wyciągnął telefon, by pokazać Madsowi zdjęcie tego co zrobił.
    - No stary... postarałeś się. - Rudy aż gwizdnął. - Przeproś ją może.
    - Nie mam zamiaru, sama mogła mi powiedzieć, że to gej,a nie drzeć mordę na pół ulicy, a teraz graj. Nie chcę o tym gadać.

    OdpowiedzUsuń
  43. Oboje byli zawzięci i na pewno ciężko im będzie dojść do porozumienia. Jednak Hugo nie uważał, że zrobił coś źle. Veikka zamiast go uspokoić, podsyciła tylko jego złość, a całą sprawę mogła rozwiązać zupełnie inaczej.
    Carlsson zastanawiał się co ona tam tak długo robi, ale nie chciał w to wnikać. Grał z Madsem w grę, popijając piwo i dopiero jej słowa na temat tego, że wychodzi sprawiły, że zatrzymał grę i wyszedł do przedpokoju.
    Zlustrował Veikkę wzrokiem, zauważył spódniczkę, makijaż i to wszystko, co ze sobą zrobiła. Zmarszczył brwi, po czym podszedł do drzwi i zastawił je własnym ciałem.
    - A ty dokąd się wybierasz? - Zapytał.

    OdpowiedzUsuń
  44. Chyba nie sądziła, że wypuści ją bez jakiegokolwiek słowa wyjaśnienia. Była jego dziewczyną, więc wypadałoby powiedzieć gdzie idzie żeby się nie martwił. Nie chciał jej kontrolować, poza tym mieli robić coś dziś razem, a ona tak po prostu miała zamiar go olać.
    Spojrzał na nią uważniej, nawet nie ruszając się z miejsca.
    - Och, nic mi do tego? - Zapytał, starają się być spokojnym. - Pytałem gdzie idziesz. Nie odsunę się póki mi tego nie powiesz. - Dodał jeszcze, zakładając dłonie na piersi. Czekał, on miał czas. - Poza tym, mieliśmy plany na dziś, zapomniałaś?

    OdpowiedzUsuń
  45. Chyba nie tego Hugo się spodziewał, kiedy zaczął być z Veikką. Przede wszystkim nie sądził, że będzie aż tak trudno. Praktycznie przez cały czas się kłócili, a on miał czasami wrażenie, że dziewczyna chce go zmienić na siłę. Wiedziała przecież na co się pisze, wiedziała jaki jest Hugo, więc powinna się spodziewać, że sytuacja sprzed godziny na pewno kiedyś się powtórzy.
    Zmarszczył brwi, już był zły.
    - Nie, nie chcę cię kontrolować, ale wypadałoby żebyś chociaż powiedziała gdzie idziesz. - Powiedział, ale druga część jego wypowiedzi już całkowicie wyprowadziła go z równowagi. - Wiesz co zapomnij. Idź sobie gdzie chcesz i z kim chcesz. Jak to ma tak wyglądać to ja pasuję. - Odwrócił się w stronę drzwi, by je otworzyć i wyjść. - Po chuj ja się staram, skoro ty nawet tego nie doceniasz? Lepiej strzelić focha i czekać aż będę się płaszczył nie? - Dodał jeszcze, po czym po prostu wyszedł trzaskając drzwiami.
    Nie oglądał się nawet za siebie. Wsiadł na motocykl i wrócił do domu.

    OdpowiedzUsuń
  46. [ Właśnie nie wiem. :D Hugo na pewno się nie ugnie :D Jak mogłaś mu zniszczyć tę dozę romantyzmu, którą z siebie wykrzesał, zla kobieto. :D]

    OdpowiedzUsuń
  47. [ Chyba jakoś da się to naprawić :d Mads " Dobra dusza" niech im pomoże on o wszystkim wiedział hahah :D]

    OdpowiedzUsuń
  48. [ No tak, ale może nagadać Veice,że wie o wszystkim, że Hugo się napracował specjalnie dla niej i w ogóle :D]

    OdpowiedzUsuń
  49. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Że będą tylko szczęśliwi i nigdy nie będą się kłócić. Życie dość szybko to zweryfikowało i pokazało, że nie będą żyli w szklanej bańce pełnej miłości i wzajemnego zrozumienia.
    Może po prostu byli zbyt do siebie podobni. Może po prostu oboje spodziewali się czegoś innego.
    Przyjaźń była dla nich łatwiejsza, jak oddychanie, jakby od zawsze byli do tego stworzeni. A związek? Od samego początku sprawiał im problemy. Kłótnie o zwykłe błahostki, dzikie awantury, jak ta sprzed kilkunastu minut i o co? A o to, że Hugo poniekąd zachował się jak pajac w stosunku do jakiegoś geja. Ale to akurat było do przewidzenia. Carlsson od zawsze taki był. Zazdrosny, zaborczy, nieznoszący sprzeciwu. Jeśli już coś przejął w posiadanie to uważał to tylko za swoje i nikt nie mógł tego ruszyć bez wyraźnego pozwolenia jaśnie pana. Tak było w przypadku jego motocykla, jego telefon, ale nie mógł tak traktować Veikki. A jednak to zrobił.
    Ten cały związek powoli doprowadzał go do szału. Nie znał się na tym kompletnie. Nie wiedział co ma robić, jak ma się zachowywać, a zazdrość i pozostałe mniej szlachetne cechy charakteru same wyłaziły na światło dzienne.
    Obje musieli zdać sobie sprawę z tego, że żadne się nie zmieni i albo wypracować jakiś kompromis, albo w pewnym momencie po prostu się pozabijają.
    Wbrew obawom Veikki, Hugo wcale tak dużo nie pił. Spokojnie dojechał do domu, zaparkował motocykl w garażu i wrócił do mieszkania, od razu natykając się na tą swoją zajebistą niespodziankę. Sprzątnął wszystko, ale nie do końca dokładnie. Coś tam jeszcze zostało, płatki róż walały się jeszcze po salonie, sypialni i korytarzu, ale się nie przejmował. Jutro to ogarnie, albo i nie. Przecież niedługo i tak się wyprowadza. Worek na śmieci rzucił w przedpokoju, a sam zasiadł przed telewizorem i włączył sobie jakiś mecz.
    Z zamyślenia wyrwał go telefon od Madsa. Najpierw nie chciał odbierać, bo jakoś nie miał ochoty wysłuchiwać jego żali i pretensji oraz połajanek na temat tego, jak potraktował jego siostrę. W końcu jednak, doszedł do wniosku, że rudy nie da się łatwo spławić, a i irytująca melodyjka, którą miał ustawioną zaczynała go drażnić.
    - Halo?
    - Dojechałeś cały do domu?
    - No a nie słychać? Nic mi nie jest. Czego?
    - Nie tym tonem. Veikka do ciebie jedzie.
    - To niech jedzie.
    - Daj spokój. Zachowujecie się jak gówniarze. Ja nawet nie wiem o co wam chodzi, ale mam dość waszego zachowania. Macie się pogodzić. Przeproś ją i będzie po sprawie.
    - Chyba sobie kurwa żartujesz. Nic nie zrobiłem i nie mam zamiaru przepraszać.
    - A róbta co chceta. Tylko się nie pozabijajcie. - Mads się rozłączył, a Hugo rzucił telefon na stolik i zapatrzył się w ekran telewizora.
    Podniósł się jednak na chwilę, żeby pozapalać świeczki, które poustawiał w całym pomieszczeniu, coby sobie nastrój zrobić.
    Nie chciał rozmawiać z Veikką. Nawet nie miał ochoty wpuszczać jej do domu. Niech sobie łazi gdzie chce. Przecież jej wyraźnie powiedział, że pasuje.
    Kiedy zaczęła się jednak dobijać do drzwi, zmarszczył brwi, słysząc jej słownictwo. Jak nic zwróci zaraz uwagę całej kamienicy.
    Wstał więc z miejsca i wyszedł do korytarza, żeby otworzyć. Przekręcił klucz, otworzył drzwi na całą szerokość i bez słowa wrócił do salonu na kanapę.

    OdpowiedzUsuń
  50. Początkowo, faktycznie Hugo miał ochotę wyjść z mieszkania, żeby tylko nie widzieć się z Veikką. Wiedział jednak, że takie zachowanie pogorszyłoby już i tak napięte stosunki między nimi, ale też nie chciał się zachowywać jak dzieciak, który ucieka przed rozwiązywaniem problemów.
    Nie zmieniało to jednak faktu, że był dziecinny. Otworzył drzwi i poszedł do salonu unikając nawet spojrzenia Veice w oczy. Zbliżał się do trzydziestki, a zachowywał się jak obrażony sześciolatek ,któremu rodzice nie chcą kupić nowej zabawki. Może faktycznie trochę prawdy było w stwierdzeniu, że faceci dojrzewają do trzeciego roku życia, a później już tylko rosną.
    Hugo usiadł sobie spokojnie na kanapie, czekając aż Veikka przypuści na niego atak. Tego właśnie się spodziewał i długo czekać nie mógł.
    Słysząc jej słowa, podniósł głowę i spojrzał na nią uważnie.
    - Przestań robić ze mnie alkoholika. - Odezwał się nad wyraz spokojnie po jakiejś minucie czy dwóch. - Wypiłem raptem dwa piwa, a ty panikujesz jakbym wyjebał przynajmniej beczkę wódki. Poza tym, potrafię prowadzić i wiem kiedy po alkoholu mogę, a kiedy nie mogę jeździć. - Dodał jeszcze. Złość już mu chyba nawet przeszła. - Poza tym, nie zostałabyś sama. Masz jeszcze Madsa i tego swojego przyjaciela geja. Oni nie będą ci chociaż urządzać scen zazdrości.

    OdpowiedzUsuń
  51. - Wracałem do domu powoli, więc przestań histeryzować. - Odpowiedział jej. Powoli zaczynały go męczyć te co jakiś czas powracające kłótnie. - Wiem, jak się zachowuję, kiedy jestem zły, dlatego jeżdżę wolniej, więc nie musisz mi wszystkiego tłumaczyć jak dziecku. - Dorzucił jeszcze po chwili.
    Widział, że jest zła, przez to, co powiedział. Nie chciał być złośliwy, ale jakoś tak wyszło, że powiedział więcej niż zamierzał.
    No cóż, jej słowa też nie były zbyt przyjemne i nie napawały go optymizmem.
    - To po to ze mną jesteś? - Zapytał, zanim zdążył ugryźć się w język i kontynuował. - Żeby się pieprzyć? Do tego tylko jestem ci potrzebny? Dobrze wiedzieć. - Aż go nosiło w środku, ale głos nadal miał spokojny. - Zwykły znajomy, który maca cię po dupsku, kiedy tylko mu się podoba? - Dopytał po chwili. - Ciekaw jestem, jakbyś zareagowała, gdybym poflirtował z którąś z twoich koleżanek, albo dał się pomacać. Może nawet z tymi dwiema, które dzisiaj do mnie podeszły.

    OdpowiedzUsuń
  52. Słuchał jej z najwyższą uwagą. Czyli tak to miało wyglądać. Będą przerzucać się teraz oskarżeniami, czekając aż to drugie w końcu spasuje i przeprosi.
    - Wystarczyło powiedzieć, że chce żebyś mu coś oddała, a nie macać cię na środku ulicy. - Powiedział, jeszcze będąc dość spokojnym. - Ale skoro tobie to nie przeszkadza... - zamilkł.
    Po prostu jej kolejne słowa tak nim wstrząsnęły, że nie miał pojęcia co powiedzieć.
    Nie odzywał się dobre pięć, albo nawet dziesięć minut.
    - Och, więc jestem żałosny? - Zapytał, wstając z kanapy i zaciskając dłonie w pięści. Zignorował dalszą część jej wypowiedzi, po prostu wyszedł do kuchni. Teraz już przesadziła. Hugo otworzył lodówkę, wyjął z niej piwo i szybkim ruchem je otworzył. Miał ochotę czymś rzucić, rozwalić coś, albo kopnąć coś raz a porządnie. Zamiast tego, wypił niemal połowę zawartości puszki i oparł się o blat kuchenny tyłem do wejścia. Tego się po niej nie spodziewał.

    OdpowiedzUsuń
  53. I to był problem Hugona. On nigdy o nic nie pytał tak po prostu. Sam rozwiązywał tego typu sytuacje w zupełnie nienormalny sposób. Grożąc i najlepiej jeszcze bijąc, żeby do delikwenta aby na pewno wszystko dotarło.
    Tak, jego zachowanie było chore, był zbyt porywczy w wielu sytuacjach i miał świadomość, że za każdym razem będzie reagował podobnie.
    Sam nie wiedział, czego się bał. Nie potrafił sobie poradzić z niektórymi emocjami, co wywoływało w nim przerażenie. Nigdy w życiu nie czuł się tak niepewnie. On, Hugo Carlsson, facet, dla którego nic nie było straszne, musiał przyznać się sam przed sobą że czuje się niepewnie.
    - Och, to teraz jestem też tchórzem i słabiakiem?- Zapytał, nadal na nią nie patrząc. Nadal uparcie stojąc tyłem do nich. Wszystko się posypało jak domek z kart. Wytrzymali ledwie miesiąc. - Dobrze wiedzieć, że tak o mnie myślisz. Lepiej wcześniej, niż za późno. - Mruknął jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  54. Odwrócił się do niej, owszem, ale dopiero wtedy, kiedy mu to wytknęła. Oparł się o blat, zakładając ręce na piersi i spojrzał Veice w oczy, tak jak chciała.
    - Więc rozmawiajmy. - Powiedział cicho. Trochę poprawił mu się humor, kiedy zapewniła go, że go nie zostawi. - Wiem, że nie powinienem się tak zachować, ale wiesz doskonale jaki jestem. Myślisz, że to takie proste? - Może i Hugo chciał się zmienić, a przynajmniej spróbować reagować w mniej agresywny sposób, ale było mu trudno. Nie tak łatwo jest się zmienić. - Nie musisz mi mówić, że nie jesteś moją własnością, doskonale zdaje sobie z tego sprawę. - Odezwał się jeszcze po chwili. Głupio mu się zrobił, bo wiedział doskonale, że tak właśnie ją traktował. Jak swoją najcenniejszą rzecz. - Przykro mi jeśli kiedykolwiek się tak poczułaś. - Dodał jeszcze w końcu, wypuszczając głośno powietrze z płuc.

    OdpowiedzUsuń
  55. - Nigdy wcześniej się tak nie zachowywałem, bo nigdy mi na nikim nie zależało tak, jak na tobie. - Powiedział w końcu cicho. Nie chciał się już kłócić, do niczego by to ich nie doprowadziło. - Ale nie jestem ci wstanie obiecać, że taka sytuacja się więcej nie powtórzy, bo doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że prędzej czy później znów coś takiego zrobię. Postaram się to zmienić i nie chodzi o to, że nie mam zaufania do ciebie, bo mam. Po prostu, nie ufam innym facetom. Nawet gejom. - Uśmiechnął się nawet lekko, patrząc na Veikkę. - Tak już wszystko dobrze. Przepraszam. - Odezwał się po chwili, wyciągając do niej ręce. - Chodź tutaj. Nie lubię, jak się kłócimy. Tylko... z niespodzianki nici. Wylądowała w worku na śmieci. - Dodał jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  56. - Jak chcesz. - Skomentował tylko krótko to, co powiedziała o zaufaniu. Nie bardzo podobało mu się to jej krótkie przytulenie, ale nie zamierzał tego komentować. - Nie musisz się spieszyć z tym przelewem. Mam pieniądze, więc na razie inne nie są mi potrzebne Poza tym, to Mads głównie zajmował się tym zleceniem, więc hajs jest jego. - Odpowiedział krótko. - Możemy gdzieś iść jeśli chcesz. - Wzruszył ramionami. - Daj mi piętnaście minut. - Dodał jeszcze, po czym wyszedł do kuchni.
    Przede wszystkim, musiał wziąć prysznic. Trochę czasu spędził pod strumieniem gorącej wody, żeby się jakoś rozluźnić, bo nadal czuł się dziwnie spięty. Umył zęby, wytarł się po kąpieli przebrał się w pierwsze lepsze rzeczy. Jakoś nie zależało mu na tym, by się odpicować , jak to stwierdziła Veikka.
    Kiedy skończył, wrócił do kuchni.
    - Możemy iść. - Rzucił tylko, cofając się do salonu po swój telefon.

    OdpowiedzUsuń
  57. - Ostatnio było tyle zleceń, że sam już nie wiem, który z nas co robił. - Odpowiedział jej. - Może pomyślimy nad zatrudnieniem jakiejś księgowej, żeby ciebie też tym wszystkim nie obarczać aż tak bardzo. - Dodał po chwili.
    No nie do końca chyba doszli do porozumienia, ale może jeszcze jakoś się pogodzą. Hugo na to liczył i jakoś chciał uratować wieczór. Szkoda mu było niespodzianki, ale może innym razem uda mu się ją zrealizować.
    W pierwszym odruchu chciał ubrać koszulę, ale zrezygnował. Teraz widząc zawiedzioną minę Veikki znów zmienił zdanie.
    - Poczekaj chwilę. - Powiedział i zniknął w sypialni żeby się przebrać. Założył białą koszulę, podwinął rękawy i zostawił odpięte dwa górne guziki. Wiedział, że ona bardzo lubi kiedy tak wygląda. Dla niej mógł to zrobić. - Nawet nie myślałem o tym, żeby prowadzić. - Odezwał się po chwili, wracając do kuchni. - To gdzie chcesz jechać? Masz jakiś plan, czy na spontanie wybierzemy jakąś knajpkę? - Zapytał, idąc do przedpokoju, by wciągnąć buty.

    OdpowiedzUsuń
  58. [ Tak, możemy przeskoczyć i odpuścić sobie opisywanie kolacji :D]

    OdpowiedzUsuń
  59. [ Kurcze, też nie mam za bardzo pomysłu. :/ Hm, może dajmy im chwilę spokoju, niech się sobą nacieszą, a później zrzucimy na nich jakąś bombę, tylko tak się cały czas zastanawiam jaką. ]

    OdpowiedzUsuń
  60. [ Haha faktycznie :D Wybacz, nie myślę dziś :)]

    OdpowiedzUsuń
  61. [ U niego czy u niej? Bo powiem Ci, że nawet wpadł mi do głowy pomysł, żeby Hugo miał kiedyś wypadek. Wpadłam na to, kiedy pisałaś jak Veikka panikuje pod jego drzwiami, że sobie może krzywdę zrobił jeżdżąc po pijaku. :) Gdzieś za godzinę jak coś uciekam na mecz i będę dopiero po 21. ]

    OdpowiedzUsuń
  62. [ Myślę, że najpierw pewnie rodzinę. A do Veikki zadzwoniłaby Amber, przecież ma jej numer. :)
    No cóż, bardzo ważny jest ten mecz, więc nawet nie mogę odpuścić i nie będę jak miała odpisać z telefonu. :/ ]

    OdpowiedzUsuń
  63. [ Sam by do niej zadzwonił, ale będzie nieprzytomny haha :D
    Mój chłop to samo. Cały weekend przesiedzę sama w domu. :/ Eh te chłopy. ]

    OdpowiedzUsuń
  64. [ O, dobry pomysł :) i tym sposobem Veikka będzie usatysfakcjonowana :) ]

    OdpowiedzUsuń
  65. [ Okey, nie ma pośpiechu. :) Ja tu się zaczynam przygotowywać do meczu, wiesz gardziołko i barwy wojenne :D]

    OdpowiedzUsuń
  66. [ Dzięki :) Ty się a to nie wynudź za bardzo :) ]

    OdpowiedzUsuń
  67. [ Już jestem, więc spokojnie możemy pisać. :)]

    Tak, po ostatniej kłótni, wszystko wróciło do normy i między Hugonem a Veikką było wręcz cukierkowo. Chłopak miał nadzieję, że teraz już będzie tak przez cały czas, że nic ich nie poróżni. Ogarnął się nawet trochę tą swoją zazdrością i chyba wychodził na prostą.
    Hugo właśnie kończył pakowanie, kiedy pojawiła się Veikka. Uśmiechnął się do niej znad walizki, którą właśnie zapinał.
    - Wiem, że muszę wyjść za pół godziny. Nie panikuj. - Odpowiedział jej lekkim uśmiechem. Ten wyjazd, całkowicie zepsuł mu plany, jednak nie miał możliwości, by go odwołać. Nawalił, więc teraz musiał doprowadzić wszystko do porządku. - Tak, robiłem mu motor kilka miesięcy temu, kiedy był u nas w mieście, ale okazało się, że zapłon dalej nie działa. - Wyjaśnił Veice. - Kazał mi przyjechać do siebie, żebym naprawił to na miejscu. Czy zapłaci coś ekstra? Nie wiem, twierdzi, że to moja wina. - Dodał jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  68. Chwile spokoju też były całkiem dobre. Hugo chyba wolał te stany, kiedy się nie kłócili, ale z drugiej strony ich seks po awanturach nieźle im wychodził, więc tak naprawdę nie miał zamiaru narzekać.
    - Słoneczko, przez tyle czasu to zdążę cię przelecieć na dziesięć sposobów nie martw się. - Łobuzerski uśmiech pojawił się na jego twarzy. Wyprostował się i założył ręce na piersi. - Pojadę, naprawię i będzie spokój. I oczywiście będzie musiał mi zapłacić. - Dodał, podchodząc do Veikki, by wziąć ją w objęcia. - I postaram się szybko wrócić, żebyś się za bardzo nie stęskniła. - Mruknął, schylając się trochę, by przejechać nosem po jej szyi i lekko przygryźć płatek jej ucha.

    OdpowiedzUsuń
  69. Zapewne, gdyby usłyszał z jej ust słowa typu "maleństwo" albo "skarbie", pewnie zacząłby się śmiać, a Veikka by się wściekła. On to co innego, jemu to pasowało, poza tym bardzo rzadko odzywał się do niej w ten sposób.
    - Zawsze jeżdżę ostrożnie. Przecież mnie znasz. - Odpowiedział jej. - Poza tym, to ty będziesz tęskniła bardziej ode mnie. Ja będę zajęty pracą. - Dodał jeszcze.
    Nic więcej nie zdążył już powiedzieć, bo Veikka wręcz się do niego przyssała. Hugo nie pozostał jej dłużny, przesunął dłonie na jej pośladki i mocno zacisnął na nich palce. Zaraz jednak zdjął swoją koszulkę, przy okazji zdejmując też tą, którą miała na sobie dziewczyna.

    OdpowiedzUsuń
  70. Teraz miał jechać samochodem, a nie motocyklem, więc na pewno będzie to trochę bezpieczniejszy środek transportu. Motocykl odpadał z racji tego, że musiał zabrać ze sobą sporo rzeczy, które będą mu potrzebne.
    Mieli naprawdę mało czasu, więc nie było sensu bawić się w jakieś gry wstępne. Pomógł Veice ze swoimi spodniami i sam zaraz wziął się za te, które ona miała na sobie. Miał lekki problemy z paskiem, ale w końcu ten jakoś ustąpił, a przy tej czynności jego usta błądziły gdzieś po jej dekolcie. Sam się zastanawiał, stół czy blat. W końcu zdecydował się na to pierwsze. Był niższy, a zarazem wygodniejszy.

    OdpowiedzUsuń
  71. Oczywiście, że będzie uważał. Przecież Mads urwałby mu głowę, gdyby jego ukochany samochód wrócił choćby w minimalnym stopniu uszkodzony. Bez względu na to, czy Hugo zarysowałby go kluczykami, czy ktoś by mu wjechał w bok. Samochód rudego był świętością i Carlsson miał zamiar oddać go w stanie nienaruszonym.
    Hugo miał zamiar zająć się Veikką, tak jak jeszcze nigdy, ale nie zdążył. Zabrała się do rzeczy tak szybko, że nawet nie zdążył wyciągnąć ręki, albo zareagować w jakikolwiek inny sposób. Przymknął oczy i przygryzł dolną wargę, kiedy tylko poczuł jej usta na swojej męskości. Jego dłonie, automatycznie powędrowały w jej rude włosy, gdzie zacisnęły się lekko, a i biodra wysunął trochę do przodu.

    OdpowiedzUsuń
  72. Hugo nie wymagał od Veikki żeby nagle miała wiedzieć, co ma robić i w jaki sposób. Ważne, że za każdym razem uczyła się czegoś nowego i sama wychodziła z inicjatywą. To mu wystarczało.
    Kiedy dziewczyna ponownie wpiła się w jego wargi, przyciągnął ją jeszcze mocniej do siebie, jednocześnie popychając ją w stronę stołu, gdzie zaraz ją posadził, uprzednio ściągając jej majtki. Pochylił się nad nią, by pocałować ją lekko w jej kobiecość i zabrać się zaraz do śmielszych pieszczot.

    OdpowiedzUsuń
  73. [ Przysnęło mi się wczoraj w oczekiwaniu na odpis. :)]

    Nikt nie powiedział, że Hugo nie miał zamiaru wziąć jej od tyłu. Pamiętał o jej fantazjach, które zdradziła mu jednego razu.
    Po prostu w ten sposób było mu wygodniej doprowadzić ją do odpowiedniego poziomu wilgotności. Uśmiechnął się z zadowoleniem, po czym podniósł się i pocałował ją w usta, najpierw jednak musiał złapać ją za kark i przyciągnąć do siebie by móc to zrobić.
    Złapał Veikkę za przedramię, by pomóc jej zejść ze stołu i obrócić ją tyłem do siebie. Dłoń położył na jej karku i oparł ją o stół, jednocześnie chwytając ją za włosy i mocniej przyciskając ją do blatu. Rozsunął jej bardziej nogi i najpierw powoli, wszedł w nią, pozwalając jej przyzwyczaić się do jego wielkości.

    OdpowiedzUsuń
  74. Gdyby coś jej nie odpowiadało, mogła przecież powiedzieć. Hugo nie miał zamiaru do niczego jej zmuszać. Chciał, by dobrze go czuła i zapamiętała to ich zbliżenie na te dwa dni, które mieli spędzić bez siebie. Poza tym, chciał w jakiś sposób, spełnić jedną z jej fantazji. Doskonale o niej pamiętał.
    Położył dłonie na jej biodrach, pochylił się i lekko pocałował ją gdzieś pośrodku jej pleców.
    Słysząc to jedno słowo z jej ust, Hugo pchnął trochę mocniej, wsuwając się w nią głębiej. Wysunął się z niej, po czym ponownie pchnął. Zastosował tym razem nieco inną taktykę.
    Nieco przyspieszył, raz za razem wsuwając się najdalej jak mógł i zaraz wysuwając się równie szybko.

    OdpowiedzUsuń
  75. Ten codzienny seks pewnie był chwilowy. Później już im się nie będzie chciało aż tak często się kochać. Szczególnie kiedy wykorzystają już wszelkie możliwości i dzikie fantazje, które tylko przyjdą im do głowy. Hugo jednak był zadowolony. Tak spełniony, nie czuł się z żadną kobietą, a Veikki nawet nie trzeba było za bardzo prosić o seks. Zdarzało się nawet tak, że to ona pierwsza wychodziła z inicjatywą.
    Usłyszał jej słowa, owszem. Nie przerywał tego, co robił, ale też wsunął dłoń między jej nogi, by dotknąć jej kobiecości i w tym samym rytmie co pchnięcia, nieco ją pobudzić.

    OdpowiedzUsuń
  76. Hugo nie miał zamiaru narzekać. Akurat jeśli chodzi o sprawy łóżkowe, to oboje naprawdę idealnie się dobrali. On miał dość duże potrzeby i najlepiej zaspokajałby je kilka razy dziennie, a Veikka nawet na to nie narzekała, a nawet chętnie pomagała mu w zaspokajaniu pragnienia. Tu, w tej kwestii dogadywali się wręcz idealnie.
    Hugo doszedł niemal w tym samym momencie co Veikka. Zacisnął mocniej palce na jej biodrach i pchnął po raz ostatni, czując jak nasienie powoli wypełnia wnętrze Veikki. Oddychał szybko i nawet nie miał siły, by się ruszyć. Ten seks im wyszedł chyba najlepiej z poprzednich. Czuł to nawet po reakcji dziewczyny, nigdy jeszcze aż tak nie krzyczała.

    OdpowiedzUsuń
  77. On sam nie miał siły, by ruszyć się z miejsca. Oparł się rękoma o blat i starał się w jakiś sposób uspokoić oddech.
    Kiedy rozległo się pukanie do drzwi, Hugonowi wyrwało się bardzo brzydkie słowo. Wysunął się powoli z Veikki i pomógł się jej podnieść.
    - Twój brat ma chyba szósty zmysł. - Mruknął tylko, po czym zaczął szukać swoich ubrań. Nie mógł pozwolić na to, by Mads sam wszedł do środka i zastał ich w takiej sytuacji. Wciągnął na siebie bokserki i spodnie i szybko ubrał też koszulkę.
    - Zaraz otwieram. Moment! - Krzyknął w stronę drzwi, jednocześnie zerkając na ubierającą się dziewczynę.

    OdpowiedzUsuń
  78. [ Nic nie szkodzi, ja wszystko rozumiem. :) Ode mnie niedawno mamuśki odjechały, bo obgadywaliśmy jeszcze kwestię ślubu, a jutro jadę do domu na rodzinny obiadek, a później na meczyk, więc spokojnie. :) ]

    OdpowiedzUsuń
  79. I całe szczęście, że Veikka pomyślała o zamknięciu drzwi. W takich momentach Hugo był wdzięczny za jej zdrowy rozsądek, bo Mads przynajmniej nie nakrył ich na tym, co przed chwilą robili.
    Poniekąd, Carlsson ciekaw był, jaka byłaby reakcja przyjaciela na widok tego w jaki sposób ten potraktował jego siostrę, ale nie chciał o tym myśleć, bo jak nic zaraz po raz drugi zrobiłby to samo i w ogóle nie otworzył by drzwi rudemu.
    - No już idę,już. - Powiedział, wychodząc z kuchni i kierując się do przedpokoju, by otworzyć drzwi.
    - No kurwa w końcu. Co tak długo? - Mads od razu wpakował się do mieszkania.
    - Kończyłem się pakować, nie panikuj.

    OdpowiedzUsuń
  80. [ Wybacz, że dopiero teraz, ale miałam tak zalatany dzień, że szkoda gadać. ]

    - Sam masz kurwa pisiora, wielkości orzeszka. - Odpyskował przyjacielowi,wchodząc za nim do kuchni. Śmiać mu się tylko chciało, a Madsa mało go obchodziły. Ważne, że zdążył się pożegnać z Veikką, zanim wyjedzie na dwa długie dni.
    Coś czuł, że jak wróci to nie oderwą się od siebie przez kolejne dwa dni rżnąc się jak dwa króliki. Aż się uśmiechnął pod nosem na tą myśl.
    - Mads, przymknij się co? Nasze życie seksualne gówno powinno cię obchodzić, chyba że sam masz znikome i się podniecasz tym, które mają inny.- Odpowiedział mu, spoglądając na zegarek. Zostało mu jakieś dziesięć minut do wyjazdu.
    - Tylko uważaj na mój samochód tak, Carlsson. - Rudy musiał oczywiście po raz setny przypomnieć o najważniejszej rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  81. [ Od jutra zaczynam szkolenie w nowej pracy, więc odpisy będą rzadziej niestety, ale cóż. Trzeba się w końcu wziąć do roboty po miesiącu lenistwa :D]

    Hugo posłuchał, jednak Mads miał chyba ochotę jeszcze coś powiedzieć. Obaj zawsze sobie dogryzali, nigdy nie wiedzieli, w którym momencie przestać, więc kolejne komentarze zazwyczaj stawały się coraz bardziej niewybredne.
    - Na motor będziesz uważała ty. - Odezwał się po chwili Hugo, wchodząc do przedpokoju i podając Veice kluczyki do swojej maszyny. Jej bardziej ufał, a Mads już nie raz zajechał jego największy skarb.
    Carlsson ubrał buty i zarzucił na siebie swoją kurtkę, po czym chwycił rączkę walizki.
    - Mam nadzieję, że wpadniesz nakarmić kota? - Zwrócił się jeszcze do swojej dziewczyny, czekając aż rodzeństwo opuści mieszkanie, by mógł zamknąć za nimi drzwi. Chciał mieć ten wyjazd jak najszybciej za sobą.

    OdpowiedzUsuń
  82. [ No jakoś mi się udało. :)]

    - Super. - Skomentował tylko, zamykając za nimi drzwi i schodząc na dół po schodach.
    Oczywiście wiedział, że Mads będzie jeździł jego motocyklem, miał tylko nadzieję, że nie zajedzie go za bardzo, bo jak wróci to mu urwie łeb. Hugo wolałby jechać swoją maszyną, ale walizka mu na to nie pomagała. Samochód był bezpieczny.
    Dlatego też teraz władował swoje rzeczy na tylne siedzenie i dopiero wtedy odwrócił się do rodzeństwa. Madsowi uścisnął rękę, ale Veikkę przyciągnął do siebie.
    - Zadzwonię, zadzwonię. - Obiecał jej z lekkim uśmiechem. - Szkoda, że nie chcesz jechać ze mną, no ale cóż, nie można mieć wszystkiego. - Dodał, patrząc na nią uważniej. - Uważaj na siebie mała, niedługo wrócę. - Nie mógł się powstrzymać, by to powiedzieć. Pocałował rudowłosą w czubek nosa i odsunął się, by otworzyć drzwi od strony kierowcy.

    OdpowiedzUsuń
  83. [ Tak, zgodna z moim zawodem, ale zobaczymy jak to będzie :)]

    - Myślałem, że to oczywiste, ale już mniejsza o to. - Powiedział, posyłając jej lekki uśmiech.
    Hugo widział jak Mads się wycofuje. Sam nie był fanem ckliwych pożegnań. Przecież nie będzie go tylko dwa dni. Wróci szybko, nawet nie odczują za bardzo jego nieobecności.
    - Mały? - Zapytał, podchodząc bliżej do Veikki. Widział jej minę. Widział doskonale, że nie była zadowolona z jego pożegnania. Chwycił ją w talii, przyciągając bliżej siebie. - Zadzwonię jak tylko dojadę na miejsce, albo jak zrobię sobie gdzieś postój. - Spojrzał na zegarek. Mieli jeszcze jakieś dwie minutki, których nie miał zamiaru wykorzystywać na zbędne gadki.
    Zamiast tego wpił się w wargi Veikki, jakby mieli się nie widzieć przynajmniej dwa tygodnie, a nie dwie noce. Przyciągnął ją jeszcze bliżej siebie, by nic ich już nie dzieliło. Nie chciało mu się tam jechać, ale mus to mus.

    OdpowiedzUsuń
  84. [ Wiesz, ja mogę zaraz opisać jak to on sobie tam naprawia ten motocykl i wraca, opiszę ładnie cały wypadek, a na końcu dorzucę telefon ze szpitala do Veikki. Co mu będzie? Tak myślałam o jakimś wstrząśnieniu mózgu, krwotoku wewnętrznym, złamanych żebrach czy coś. Jeśli chodzi o jego familię to ja ich spokojnie przejmę.]

    - Dobra, mogę dzwonić co godzinę jak chcesz, tylko potem nie marudź, że nie jeżdżę ostrożnie. - Odpowiedział jej, kiedy tylko się od siebie odsunęli. Było mu mało, najchętniej jeszcze raz powtórzyłby sytuację z kuchni, ale czas ich naglił, a on nie mógł się spóźnić. Chciał mieć tą sprawę już całkowicie za sobą.
    - Już jadę. - Powiedział po chwili, udając obrażonego tym, że go tak pogania. Zanim wsiadł jednak do samochodu, skradł jej jeszcze jednego całusa. - Niedługo się widzimy, mała. - Krzyknął jeszcze przez otwarte okno, po czym ruszył z miejsca.

    OdpowiedzUsuń
  85. [ No to piszę :)]

    Dwa dni bez Veikki minęły mu dość szybko.
    Zgodnie z obietnicą, zadzwonił do niej, jak tylko dojechał na miejsce. Jego klient, nie był wcale aż taki zły. Okazało się, że motocykl zepsuł się właśnie z jego winy, a nie z winy Hugona, który przecież znał się na swojej robocie.
    Pierwszego dnia, Carlsson nie zrobił przy maszynie kompletnie nic, bo jego chwilowy pracodawca stwierdził, że jego mechanik najpierw musi się napić, odpocząć i zwiedzić urokliwą okolicę. Więc Hugo zrobił to, a jakże. Pomijając oczywiście fakt, że córka owego klienta chciała pozwiedzać ciało nieznajomego.
    Chłopak musiał zamknąć się w pokoju od środka, żeby mu w środku nocy gówniara nie wpakowała się do pokoju.
    Następnego ranka, żeby tylko jak najszybciej uporać się z robotą i wrócić do domu, Hugo bez zbędnych uprzejmości udał się do garażu, by naprawić motocykl. Zajęło mu t kilka godzin. Później kolejne dwie godziny spędził na tłumaczeniu swojemu klientowi w jaki sposób ma użytkować swój sprzęt, by sytuacja się nie powtórzyła.
    W końcu, mógł się spakować, co zajęło mu kolejną godzinę, bo jego bałaganiarstwo nawet tutaj było widoczne, po czym od razu po rozliczeniu się z klientem wsiadł do samochodu i ruszył w drogę do domu.
    Napisał Veice sms'a, że jest już w drodze i za kilkanaście godzin na pewno się spotkają. Nie miał zamiaru robić żadnych postojów. Za bardzo spieszyło mu się do domu, a już szczególnie do jego pani. Nie sądził, że się za nią stęskni, a jednak tak właśnie było.
    Początkowo jechał powoli, stosował się do tego, co powiedział rudowłosej, że będzie ostrożny. Jednak, kiedy znalazł się już na autostradzie nieco przyspieszył, zmuszając tym samym samochód Madsa do niebywałego wysiłku. Nie przeszkadzał mu nawet deszcz, który się nagle pojawił. Wiedział co robi, a przynajmniej tak mu się zdawało do czasu, aż pojazd nie wymknął mu się spod kontroli.
    Zanim stracił przytomność, usłyszał potężny huk, a zaraz po nim nastała ciemność.

    Lekarz z oddziału ratunkowego, znalazł portfel swojego niedawno przywiezionego pacjenta, a w nim karteczkę, kogo poinformować w razie wypadku. Wykręcił więc numer, tak jak robił to za każdym razem, a kiedy się dodzwonił, suchym i formalnym głosem powiedział. - Pani Veikka Liimatainen? Doktor Smith z tej strony. Jest pani osobą, którą należy poinformować w razie wypadku pana Carlssona. Właśnie jedzie na salę operacyjną.

    OdpowiedzUsuń
  86. [ Ja jakimś cudem wyszłam na prostą, ale już powoli znów mi się zbierają odpisy do zrobienia, ale i tak jestem wredna i faworyzuję :) ]

    Hugo od momentu usłyszenia tego przeraźliwego huku był kompletnie nieprzytomny. Nie wiedział, więc co się dzieje, gdzie jest i co robi.
    Zapewne gdyby nie to, że tak się spieszył z powrotem do domu, do Veikki to nic by się nie stało i już siedziałby razem w nią w jej lub w jego mieszkaniu.
    Stało się jednak inaczej.
    Teraz, leżał owszem na sali szpitalnej, a lekarze robili wszystko, by go uratować. Rozmawiali między sobą, że i tak to cud, że przeżył, że ich pacjent nie odniósł aż tak dużych obrażeń, na jakie wskazywał rozmair zderzenia.
    Samochód owinął się niczym precelek o pobliskie drzewo, tak że straż pożarna miała problemy z wyciągnięciem Hugona ze środka.

    Sama operacja trwała kilka godzin. Krwotok wewnętrzny nie był zbyt duży, jednak jego zatamowanie zajęło sporo czasu. Poza tym został naruszony górny odcinek kręgosłupa, cztery złamane żebra i oczywiście lewa noga.
    Doktor Smith, zmęczony, jednak zadowolony wyszedł z bloku operacyjnego, spoglądając na sporą grupkę ludzi zebraną pod wejściem.
    - Ktoś z rodziny pana Carlssona? - Zapytał, a w tym samym czasie za jego plecami ponownie otworzyły się drzwi i dwóch sanitariuszy poprowadziło łóżko ze śpiącym Hugonem do jednej z sal.

    OdpowiedzUsuń
  87. Amber, owszem odebrała wiadomość i teraz próbowała obudzić swojego durnego brata, żeby zabrał ją do szpitala. Sama nie miała samochodu. Rodzice godzinę wcześniej wyjechali na jakieś bankiet.
    - Byron palancie, wstawaj.- Szarpała mężczyznę za rękę. - Hugo jest w szpitalu. Wstawaj! Jedziemy.
    Bytom jak na komendę podniósł się z łóżka i zaczął się ubierać. Po kilku minutach byli gotowi do drogi, jednak czekał ich spory kawałek do przejechania.
    Amber bezskutecznie próbowała dodzwonić się do rodziców. Oboje mieli wyłączone telefony. Trudno, nie dowiedzą się teraz. że ich dziecko jest w szpitalu.

    Doktor Smith z powątpieniem spojrzał na stojąca przed nim dwójkę. Jakoś nie chciało mu się wierzyć w to, co mu mówili, ale miał sporo obowiązków i wielu pacjentów, nie tylko pana Carlssona.
    - Na chwilę obecną jego stan jest stabilny. - Odpowiedział na pytanie kobiety. - Ma złamanych kilka żeber, nogę i naruszony górny odcinek kręgosłupa. Poza tym, udało nam się zatamować krwotok wewnętrzny, ale będzie potrzebna transfuzja. - Spojrzał na Veikke. - Jaką grupę krwi ma pani mąż? - Zapytał.

    OdpowiedzUsuń
  88. [ Okey rozumiem, sama dopiero co do domu wracam ze szkolenia. ]

    OdpowiedzUsuń
  89. Lekarz kiwnął głową, na informacje o grupie krwi swojego pacjenta.
    - Rozumiem, że ktoś z rodzeństwa będzie? - Zapytał kobietę. - Najpierw chcielibyśmy sprawdzić tamtą krew. Rozumie pani, kwestie genetyczne. - Dodał jeszcze, patrząc na nią uważniej. Jak na dłoni było widać, że kobieta jest bliska omdlenia.
    - Odwiedzanie pacjenta w tym momencie jest dozwolone , oczywiście, jednak nie sądzę by był świadom państwa obecności. Nadal jest pod działaniem narkozy. - Poinformował mężczyznę. - Jeśli chcą państwo zobaczyć pana Carlssona to zapraszam. - Wskazał ręką w stronę odpowiedniej sali, a w tym samym czasie na oddział wybiegła Amber.
    - Viekka!- Niemal krzyknęła na widok rudowłosej. - Co mu jest widziałaś go? Byron zaraz będzie, musi zaparkować. - Mówiła jak najęta nie mogąc przestać.

    OdpowiedzUsuń
  90. [ Wpadłam właśnie na iście demoniczny plan. A może by tak Hugo w wyniku wstrząśnienia mózg utracił pamięć, a raczej jej część? Powiedzmy, że ostatnim wydarzeniem, które będzie pamiętał, będzie ten wieczór, kiedy Veikka przyszła do niego po Madsa? Tym samym kompletnie nie pamiętając pierwszego pocałunku z Veikką, tego że są razem, a przede wszystkim, że pogodził się z rodzeństwem. :D Jak się na to zapatrujesz?]

    OdpowiedzUsuń
  91. [ Okey, nie ma problemu. Poczekam. :)]


    Amber przytuliła do siebie Veikkę, sama nie bardzo wiedząc jak ma się zachować w takiej sytuacji. Bała się o brata, nie wiedziała kompletnie co się dzieje. Słysząc komentarz, chyba brata Veikki spojrzała na niego, mrużąc swoje wymalowane oczęta.
    - Ta lala, ma na imię Amber i jest siostrą Hugona. - Odpowiedziała mu, kompletnie zapominając o grzeczności i układności. - A ty kim jesteś rudzielcu? - Zapytała go mierząc jednocześnie wzrokiem.
    Nie miała jednak zamiaru czekać na jego odpowiedź i spojrzała na lekarza.
    - Jestem siostrą pana Carlssona. Czy możemy w końcu do niego pójść? - Zapytała.
    - Tak, zapraszam. - Lekarza ruszył przodem, a Amber złapała Veikkę za rękę, tak dla dodania sobie otuchy i pociągnęła ją za sobą śladem pana doktora.

    OdpowiedzUsuń
  92. [ Jaki przekręt z tabletkami?]

    Amber z kolei była wściekła. Patrzyła na Madsa, mierząc go wzrokiem spod przymkniętych powiek. Kompletnie go nie znała, jednak zirytował ją już swoimi pierwszymi słowami. Miała ochotę mu jeszcze coś powiedzieć, jednak to nie był czas, ani miejsce na takie rozmowy.
    Kiedy Veikka puściła jej dłoń, dziewczyna zatrzymała się na chwilę i spojrzała na rudowłosą.
    - Czy ty zgłupiałaś? - Zapytała ją, po raz kolejny nie siląc się na uprzejmości. - Nie chcesz go zobaczyć? - Dodała jeszcze, ale westchnęła jeszcze tylko cicho, po czym poszła za doktorem.
    Widok jej braciszka nieźle nią wstrząsnął. Podłączony był do tej całej aparatury, ale najważniejsze było to, że żył.
    - Kiedy się obudzi? - Amber zwróciła się do lekarza.
    - Może nawet obudzić się za chwilę, a może obudzić się za kilka godzin. Wszystko zależy od organizmu pana Carlssona.
    Amber podeszła do łóżka i pogłaskała brata po policzku. Nigdy by się nie spodziewała, że spotkają się ponownie w takim miejscu.
    Wybiegła z sali, zostawiając tam Madsa i nie mogąc powstrzymać łez. Musiała jeszcze raz zadzwonić do rodziców.

    OdpowiedzUsuń
  93. [ Dobre :D Hugo chyba padnie na zawał, tym bardziej, że przecież on nic nie będzie pamiętał. :D A jak to się skończy to zdecydujemy po drodze. :) ]

    OdpowiedzUsuń
  94. [ Kurczę, też tak kiedyś miałam, że co jakiś czas jakieś przeziębienia mnie brały, więc znam Twój ból :/]

    Mads został jeszcze przez chwilę w sali, patrząc na swojego przyjaciela. Kiedy i lekarz opuścił pomieszczenie zwrócił się do Hugona, chociaż nie miał bladego pojęcia, czy ten go słyszy.
    -Masz się kurwa zaraz obudzić, bo nie wiem co ci zrobię, jak się nie obudzisz. - Powiedział do niego cicho. - Potrzebujemy cię, ja i Veikka, ale ona chyba bardziej, więc radzę ci, żebyś jednak to zrobił. - Dodał jeszcze, po czym wyszedł z sali.
    Kiedy wrócił na korytarz, Amber nigdzie nie było, za to przy jego siostrze stała chyba starsza wersja Hugona, ale bez takiej ilości tatuaży.
    Byron patrzył to na Veikkę to na drzwi, które zamknęły się za Amber.
    - Pójdę najpierw zobaczyć co z nią. - Zdecydował po chwili, po czym wybiegał na zewnątrz.
    - A ja idę zapalić. - Teraz odezwał się Mads, wychodząc i zostawiając Veikkę samą.

    Sam Hugo spał sobie spokojnie, chociaż każde słowo, które usłyszał na sali do niego docierało. Nie miał zielonego pojęcia, co się z nim dzieje. Wiedział tylko, że łeb mu pęka, jakby trochę za bardzo zabalowali sobie z Madsem po raz kolejny.
    Chciał otworzyć oczy, ale coś mu przeszkadzało. Nie miał siły tego zrobić, ale nie przestał próbować.

    OdpowiedzUsuń
  95. Nadal nie mógł otworzyć oczu, chociaż tak cholernie się starał. Słowa do niego oczywiście docierały, chociaż były bardziej niewyraźne, jakby ktoś mówił do niego, albo obok niego pod wodą.
    Powieki ciążyły mu, jakby ważyły z tonę i nie mógł nawet ruszyć ciałem, jakby stracił nad nim całkowitą kontrolę. Poniekąd, czuł się jak na haju, jakby zapalił naprawdę mocno zioło i teraz nie mógł wrócić ze świata fantazji do rzeczywistości.
    Słyszał co mówił Mads, ale mało co do niego docierało. Jakby rozumiał pojedyncze słowa, ale sam sens wypowiedzi kompletnie do niego nie trafiał.
    Potem do jego uszu dotarły słowa Veikki. Jak przez mgłę, jakby byli pod wodą. Słyszał ją, ale nie potrafił zrozumieć. To było tak strasznie dziwne i frustrujące.
    Chciał coś odpowiedzieć, ale wargi nie miały zamiaru z nim współpracować.
    Spróbował więc ruszyć ręką. Dłoń lekko mu pewnie przy tym drgnęła, ale nic poza tym.
    Zaczynał się irytować swoim stanem. Nie miał pojęcia co się dzieje.

    OdpowiedzUsuń
  96. Zapomniał o wszystkim, między innymi o tym, że miał jechać ostrożnie.
    Hugo miał wrażenie, jakby dryfował w próżni nie bardzo wiedząc co się z nim dzieje.
    Chciał się już obudzić, otworzyć oczy i dowiedzieć się, co się do jasnej cholery dzieje, bo kompletnie się pogubił.
    Byron uśmiechnął się lekko do Veikki, po czym wszedł do brata, a Mads spojrzał na Veikkę.
    - Pytałem. - Rudy odpowiedział siostrze. - Nadaje się tylko na złom. Nic z niego nie zostało. - Powiedział. O dziwo, nie był wściekły. W obliczu takiej tragedii, nawet przez myśl mu nie przeszło, żeby złościć się na Hugona.
    Po chwili na korytarzu pojawił się lekarz.
    - Mam nadzieję, że zdążyli państwo zobaczyć się z panem Carlssonem. Za chwilę zostanie przewieziony na oddział i tam pozostanie. - Powiedział. - Gdyby chcieli go państwo odwiedzać to jest taka możliwość między dwunastą a osiemnastą każdego dnia. - Dodał jeszcze, wracając do swoich obowiązków.

    OdpowiedzUsuń
  97. [ Do 15:00 mam dziś szkolenie, więc będę odpisywała nieco wolniej. ]

    Amber posiedziała jeszcze chwilę u Hugona razem z Byronem. Później jednak zostali niemal siłą wyrzuceni z sali, bo należy przewieźć pacjenta na inną sale.
    Rodzice też Się w końcu dowiedzieli, co się wydarzyło, jednak nie zareagowali tak, jak ich dzieci by się tego sppdziewały. Jakby Carlssonom nie zależało na życiu ich syna.

    Hugo spał w najlepsze do następnego poranka. Obudził się akurat podczas porannego obchodu i dobrze, bo był w takim stanie, że próbował wyrwać sobie z nosa rurki, które w nim tkwiły. Mało co do niego docierało. Pytał wciąż o jakim wypadku mówią. On nic nie pamiętał, kompletnie . Ostatnia rzecz, jaka mu się przypomniała to popijawa z Madsem u niego w mieszkaniu.
    Hugo miał nadzieję, że rudy niedługo się pojawi i wszystko mu wyjaśni.

    OdpowiedzUsuń
  98. Hugo nad nie miał zielonego pojęcia o tym, co się dzieje. Był przerażony i zagubiony, a lekarze nie wyprowadzili go z tego stanu stwierdzeniem, że miał wypadek.
    Nie przypominał sobie, żeby gdziekolwiek jechał, a już na pewno,że jechał gdziekolwiek samochodem. Miał przecież swój motocykl.
    Czekał, więc w miarę spokojnie na Madsa, żeby ten wytłumaczył mu co się dzieje, żeby wszystko mu wyjaśnił.
    Dopiero głos lekarza wyrwał go z zamyślenia.
    - Żona?- Zmarszczył brwi. Nie miał nawet dziewczyny, a co dopiero żony. Dostrzegł jednak Veikke i Madsa. Poczekał aż lekarz opuści sale i dopiero potem się odezwał. - Wytłumacz mi z łaski swojej, co ja tu kurwa robię i od kiedy ona jest moją żoną? - Zapytał, wskazując na rudowłosą. - Aż tak chyba nie poplynąłem wczoraj na naszej imprezie żeby wylądować w szpitalu i o jakim wypadku oni mówią? - Zadawał pytania jak szalony, kompletnie nie wiedząc co się dzieje.

    OdpowiedzUsuń
  99. Ale Hugo się nie zaśmiał. Spojrzał na Madsa i Veikke nadal nie mając pojęcia co do niego mówią.
    - Jakie jaja?- Zapytał Madsa.- Przecież rozpaczałeś wczoraj po Mai. Chlaliśmy u mnie w mieszkaniu. Jak to się stało, że znalazłem się tutaj?- Zapytał.
    Nawet się nie uśmiechnął. Był zdezorientowany i to całkowicie. O czym oni mówili. Nie potrafił zrozumieć.
    Dopiero słysząc słowa Veikki przeniósł na nią wzrok.
    - Amber? A skąd ty znasz Amber?- Zapytał autentycznie zdziwiony. - Przecież nawet jej nie poznałaś, a poza tym nie rozmawiam z nią ładnych parę lat. - Teraz już się naprawdę zaczął denerwować. - Powiedzcie mi w końcu o co kurwa chodzi i co się ze mną działo, bo zaraz oszaleję.- Dodał, patrząc to na jedno, to na drugie.

    OdpowiedzUsuń
  100. [ Tak, zgadza się. :) to niech będzie 28]

    Tak, gdyby się z nich nabijał, na pewno by w tym momencie zaczął się śmiać, nabijając się z tego, że dali się wkręcić.
    Jednak to nie było takie proste. Dla niego ta luka w pamięci była naprawdę irytująca i ani trochę zabawna.
    Już miał się odszczekać Madsowi, kiedy do akcji wkroczyła Veikka. Przeniósł więc na nią swój wzrok.
    - No jak, jaki mamy dzień? - Zapytał ją głupio. - Końcówka stycznia jest nie? Kalendarza nie masz, czy co? - Dodał jeszcze troszeczkę ironiczniej, jak stary Hugo, a nie ten zupełnie nowy, którym byłym przed wypadkiem.

    OdpowiedzUsuń
  101. - Czwarty... marca...?- Hugo z ledwością wypowiedział te dwa słowa, jakby kompletnie nie dotarło do niego to, co powiedziała Veikka. Przecież to było niemożliwe.
    Nie wiedział, nie pamiętał co się z nim działo przez ostatnie dwa miesiące. I czemu wszyscy tak dziwnie się zachowywali, szczególnie już Mads i rudowłosa.
    Poczuł, że boli go głowa, więc złapał się za czoło i potarł o nie mocno dłonią. Zmarszczył przy tym brwi, jakby się nad czymś zastanawiał.
    - Nie rozumiem. - Powiedział cicho, rozglądając się dookoła siebie. - To co się ze mną działo? - Zapytał w końcu, patrząc na Veikkę. - Powiedz mi co robiłem w ciągu ostatnich kilku dni, może coś mi się przypomni. - Usiadł wygodniej na łóżku, kołdra opadła nieco, odsłaniając jego nagi, wytatuowany tors.

    OdpowiedzUsuń
  102. Hugo chwycił łapczywie w dłonie telefon Madsa przyglądając się dacie na samej górze strony. Zmarszczył brwi. Nadal nic nie rozumiał. To było dla niego zbyt wiele, zdecydowanie zbyt wiele.
    - No pamiętam tego idiotę. - Powiedział. - Nie potrafił korzystać z własnej maszyny i za każdym razem, kiedy odpalał silnik to go dusił. - Przerwał na chwilę, patrząc na Veikkę uważniej. Musiał wiedzieć wszystko. - No dobra, byłem u niego i wracałem do domu. To potrafię zrozumieć, ale o co chodzi z Amber? Była tutaj? Co ona tu w ogóle robiła? - Zapytał.

    OdpowiedzUsuń
  103. Hugo zastanowił się przez chwilę. Nadal coś mu się nie zgadzało.
    - No dobra, napisałaś do niej, co nie zmienia faktu, że nadal nie wiem skąd miałaś jej numer i czemu przyjechała? Przecież nie rozmawialiśmy że sobą od lat.- Powiedział w końcu, przyglądając się swoim tatuażom na dłoniach, by zaraz zacząć się śmiać z komentarza Madsa.- No wiem, wyobraź sobie co by było, gdybym ja był taki jak oni. Nie zniósł byś mojego towarzystwa. Stary. - Dodał jeszcze, śmiejąc się cicho, po czym ponownie spojrzał na Veikke. Ona jakoś chętniej mu wszystko tłumaczyła. - To jak opowiesz mi wszystko, czy mam się zwlec z tego wyra i błagać che o to na kolanach? Opowiedz mi wszystko, dokładnie wszystko nie pomijając żadnych szczegółów. - Zażądał. Ten brak informacji strasznie go irytował. Musiała to wiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  104. Hugo patrzył na Veikke i nadal nic nie rozumiał. Nienprzypominal sobie niczego, co mu powiedziała. Kompletnie niczego. A to powodowało, że się zaczynał irytować, nawet bardzo. Ta niepewność, ten zanik pamięci, a przede wszystkim dziwne zachowanie Veikki wyprowadzalo go z równowagi.
    - Poważnie?- Zapytał ją.- I co, dobrowolnie tam poszedłem, bez żadnego ale? - Dopytał jeszcze. - A czemu ciebie zapraszała na własny ślub? Byłaś tam ze mną? Veikka powiedz mi wszystko, bo zaraz oszaleję. Kompletnie nic nie pamiętam, nic.

    OdpowiedzUsuń
  105. Hugo, sytuację z Amber i wizytą u rodziny był e stanie zrozumieć. Mogło tak być, że pojechał do nich chcąc zrobić wielką awanturę i nie poddawał w wątpliwość tego, że Veikka tam z nim była.
    Jednak jej kolejne słowa go zaskoczyły. Pieprzył ją? Jakim cudem? Chciał tego owszem, we własnych marzeniach, ale naprawdę.
    Spojrzał na Madsa. - Wyjdź jak nie chcesz słuchać. Muszę porozmawiać z Veikka, na osobności. - Powiedział i czekał aż rudy wyjdzie, a kiedy zostali sami spojrzał na rudowłosa. - Ja naprawdę niczego nie udaje. Nie pamiętam niczego, o czym mi powiadasz. Przepraszam, jeśli cię uraziłam, ale taka jest prawda. - Powiedział cicho. - Czyli mam rozumieć, że jesteśmy razem? - Zapytał. Jakoś nie mieściło mu się to w głowie.

    OdpowiedzUsuń
  106. Hugo owszem, zastanawiał się nad tym, by powiedzieć Vice, że coś do niej czuje. Coś wiecie niż przyjaźń. Nie sądził jednak, że już miał to za sobą.
    Spojrzał na Veikke. Widać było, że nie podobało jej się to, co powiedziała. Patrzył na nią uważnie i dostrzegł łzy w oczach.
    - Veikka...- powiedział cicho, nie do końca wiedząc co ma jej powiedzieć. - Nic nie pamiętam kompletnie, zrozum. Mam nadzieję, że wszystko wróci.- Dodał jeszcze.
    Stanął, kiedy odczepiła jeden z krążków przyczepionych do jego tortu i spojrzał w dół. Dostrzegł nowy tatuaż. W ogóle nie pamiętał, żeby go robił. Zamiast tego chwycił jej rękę i delikatnie ścisnęło.
    - To, że nie pamiętam tego wszystkiego, nie znaczy że zapomniałem co do ciebie czuję. To się akurat nie zmieniło. Przestań się więc na mnie złościć i chodź tu bliżej.- Dodał jeszcze, delikatnie ciągnąc ją za rękę w swoją stronę.

    OdpowiedzUsuń
  107. Hugo cały czas patrzył na Veikke. Nie bardzo wiedział co się dzieje, a przede wszystkim czemu dziewczyna zachowuje się w stosunku do niego w taki sposób, jakby jego wina było to, że nic nie pamięta.
    - O co ci kurwą chodzi?- Zapytał że złością. Tego już było za wiele. - Zachowujesz się tak, jakbyś miała do mnie pretensje o to, że nic nie pamiętam. Jakby to kurwą była moja wina. Czego ty chcesz właściwie?- Pytał dalej, nie oczekując od niej żadnej odpowiedzi.
    Wzmianka o Madison coś w nim uruchomiła, jakby mu się pewne elementy układanki zaczęły zgadzać.
    - Czekaj, bo to pamiętam.- Powiedział po chwili.- To nie jest moje dziecko. pamiętam jakaś kartkę z badaniami z jakimś konfliktem surowym czy coś.- Dodał jeszcze, mieszcząca brwi.
    Sam już nienwiedzial co się dzieje. jak mógł pamiętać coś takiego, a nie pamiętać tego, co robił z Veikką. Wiedział jednak, że pamięć wróci.
    Wrócił jednak do wcześniejszego tematu.
    - A jak mam się zachowywać?- Zapytał po chwili. - Wyznawca ci miłość co pięć minut? Już cię nie rozumiem i chyba masz rację, że raczej już ze sobą nie jesteśmy. Skoro masz mieć do mnie o wszystko pretensje, jakby to była moja wina, że stało się jak się stało.

    OdpowiedzUsuń
  108. - Czy ty zawsze musisz być najmądrzejsza i znaleźć logikę tam, gdzie jej nie ma? Nie mam wpływu na to, co pamiętam, a czego nie. - Odpowiedział jej nie ukrywając już złości.
    Veikka miała do niego pretensje, sam kompletnie nie wiedział o co. Jakby nie mogła zrozumieć, że to nie on steruje swoim mózgiem i wspomnieniami, które miał. Nie wiedział, czy pamięć mu jeszcze kiedykolwiek wróci, czy będzie musiał zaczynać wszystko od samego początku.
    Hugo pomyślał też o tym, czy oboje przypadkiem nie kłócili się tak wcześniej? To by do nich pasowało. Nic jednak na ten temat nie powiedział. Miał mętlik w głowie. Sam nie wiedział teraz czego chce, co czuje i jak ma się zachować.
    Widział, że zrobiło jej się przykro. Miał ochotę wyskoczyć z łóżka, przytulić ją i jakoś pocieszyć, ale powstrzymało go to, co powiedziała.
    - To, jak potraktuję własną siostrę to raczej nie twoja sprawa. - Odpowiedział jej. Skoro powiedział "A", musiał też powiedzieć "B". - Idź już. Chcę odpocząć. - Dodał jeszcze, poprawiając się na poduszkach i ponownie kładąc na miejsce,by po chwili zamknąć oczy.
    Dziwnie mu się jakoś zrobiło. Przykro, że zakończył związek, o którym nawet nie pamiętał.

    OdpowiedzUsuń
  109. Hugo opadł na poduszki wściekły na siebie, na Veikke i na to, co się stało.
    W głowie miał totalny mętlik. Wiedział, że zranił rudowłosą, ale kompletnie nie wiedział, co ma robić i co ma mówić. Tak wiele od niego wymagała, a on nie pamiętał kompletnie nic. Przecież nie mówił jej tego specjalnie, aż taki okrutny nie był.
    Kochał ją. To było pewne, ale chyba dobrze by było, gdyby przez jakiś czas się nie spotykali. Hugo jakoś musiał dojść do siebie, odzyskać pamięć, bo w tym momencie niczego nie był pewien.
    Musnął palcami, ten nowy tatuaż, nie pamiętał kiedy go robił, ale przypomniał sobie powód, dla którego go zrobił. Miał nadzieję, że będzie lepiej, że pamięć w końcu do niego wróci.
    Usłyszał otwierające się drzwi i spojrzał na Amber.
    - Cześć. - Przywitał się z siostrą, siląc się na spokój. Nie chciał spieprzyć jeszcze i tego, skoro zjebał już sprawę z Veikką.
    - Jak się czujesz braciszku?
    - Całkiem dobrze, Amber. - Odpowiedział. - Chociaż kompletnie nic nie pamiętam.

    OdpowiedzUsuń
  110. [ Haha siemka Grażynka :D Reklamę mi tu robisz widzę :D A ja potem siedzę i odpisuję całe dnie :D
    Hm co do tego, co dalej to szczerze mówiąc nie wiem. Hugo niech wróci do domu, jebnie łbem o szafkę i mu się wszystko przypomni hahaha : A potem będzie ją przepraszał :D]

    OdpowiedzUsuń
  111. [ Że jego stan zdrowia się pogorszy? Dobre, dobre. Może coś mu się faktycznie stanie dość poważnego, okaże się, że coś mu się we łbie zrobiło. Będzie w śpiączce albo coś. :d ]

    OdpowiedzUsuń
  112. [ Okey zaraz coś skrobnę. :) I dobrej nocy, oby nic Ci poważniejszego nie było. ]

    OdpowiedzUsuń
  113. [ Wbacz, wczoraj nie miałam już siły żeby napisać coś sensownego. ]

    Hugo spędził w szpitalu kilka kolejnych dni. Nic się do tego czasu nie zmieniło. Odwiedzała go Amber z Byronem, a czasami wpadał też do niego Mads, jednak rozmowy z tym ostatnim nie sprawiały mu przyjemności, przez to co się stało między Hugonem a Veikką.
    Pamięci też nie odzyskał. Coś tam mu się przypominało, ale były to raczej strzępki wydarzeń, a nie całkowity nawrót pamięć, co niezmiernie go irytowało.
    Carlsson chciał już opuścić szpital, jednak lekarz, który go prowadził kategorycznie odmawiał. Stan jego pacjenta nie był jeszcze na tyle satysfakcjonujący, by zwolnienie go do domu było konieczne.
    Hugo nudził się niemiłosiernie. Chciał się odezwać do Veikki, poprosić żeby przyszła, ale coś zawsze mu w tym przeszkadzało.
    Niestety, stan chłopaka zamiast się polepszyć, pogorszył się. Okazało się, że krwiak, który wytworzył się po uderzeniu, zamiast samoistnie się wchłonąć, stopniowo się rozrastał i naciskał na poszczególne partie mózgu, co powodowało u Hugona bóle głowy, wymioty i ogólnie złe samopoczucie.
    Lekarz postanowili działać. Wykonali operację, a po niej pozostawili pacjenta w śpiączce farmakologicznej, by powoli do siebie dochodził.
    Doktor Smith po raz kolejny wykonał telefon do "żony" pana Carlssona. Trochę dziwło go to, że kobieta nie odwiedza własnego męża.
    - Pani Liimatainen? - Zapytał, kiedy podniesiono słuchawkę. - Pani mąż jest właśnie po kolejnej operacji. Pozostawiliśmy go w stanie śpiączki. Za jakieś dwie godziny będzie mogła pani odwiedzić pana Carlssona.

    OdpowiedzUsuń
  114. [ Hehe nie no co ty :D spoko jest :)]

    Hugo się nie obudził, to fakt. Był pewien, że po operacji, tak jak to było wcześniej za kilka godzin odzyska świadomość i wszystko będzie dobrze.
    A tymczasem, tkwił zamknięty we własnej głowie. Znów czuł się tak, jakby był w próżni, uwięziony między dwoma światami - tym, który miał pośród własnych myśli i strzępków wspomnień, a tym, w którym było jego ciało.
    Wszystko zlewało się w jedną całość. Wspomnienia mieszały się z rozmowami lekarzy, ale Hugo doskonale wyczuwał napiętą atmosferę. Coś się działo. Nie wiedział tylko co. Był w swoim świecie sam ze sobą.
    Nawet przez myśl mu nie przemknęło, że może się już nigdy nie obudzić, że nigdy nie zobaczy Madsa, rodziców i rodzeństwa, a przede wszystkim Veikki.
    Veikka... tej myśli chyba trzymał się najmocniej. Czuł, że to kara za to, co zrobił. Widział strzępki wspomnień. Seks na stole w jego mieszkaniu. Motocykl, który naprawiał. Jej uśmiech. Pierwszy pocałunek w jej pokoju.

    W tym samym czasie lekarze krzątali się wokół swojego pacjenta jak w ukropie. Starali się dociec, co takiego się wydarzyło, że stan mężczyzny tak szybko się pogorszył.
    Prawda przyszła bardzo szybko. W narkozie, innej niż tą, którą Carlsson dostał na początku, znajdowała się substancja, na którą organizm chłopaka reagował zupełnie inaczej. Podano odpowiednie leki, starano się oczyścić organizm Hugona i należało czekać.
    Lekarze, jeden po drugim opuszczali salę szpitalną, a na samym końcu wyszedł doktor Smith. Dostrzegł żonę pana Carlssona i zaraz do niej podszedł.
    - Na chwilę obecną kryzys został zażegnany. - Powiedział. - Nie jestem jednak w stanie obiecać, że coś się poprawi. Nastąpiła dość silna reakcja alergiczna na podane znieczulenie. Pan Carlsson jest w chwili obecnej w stanie śpiączki. Nie wiemy, kiedy się obudzi i w jakim stanie. Może pani do niego na chwilę wejść, tylko proszę wziąć z recepcji ubranie ochronne. I nie więcej niż pięć minut. - Dodał jeszcze, odwracając się na pięcie i ruszając w stronę swojego gabinetu.

    OdpowiedzUsuń
  115. Hugo spał nadal. Nie mógł się ruszyć. Stracił kontrolę nad własnym ciałem. W ogóle go nie słuchało. Irytacja sięgała zenitu, a miało rodziły do przodu jak szalone.
    Nie mógł przecież wiecznie tkwić w próżni. Musiał pracować. Warsztat go potrzebował. Mads nie da sobie sam rady, nawet jeśli Veikka by mu pomogła. Nawet jeśli przejęłaby obowiązki Hugona. Rudy jak nic, prędzej czy później spisał by ich na straty. Sknociłby coś i warsztat szlag jasny by trafił.
    Hugo chciał wrócić do swojego życia. Do Veikki. Przecież to było najważniejsze. Jak mógł o tym nie pamiętać. Teraz już wiedział. Sam na sam ze swoimi myślami, które podsuwały mu jakieś obrazy.
    Słyszał słowa rudowłosej, ale ich nie rozumiał. Czuł nacisk jej cieplej dłoni na swojej ręce, ale nie mógł odpowiedzieć. Wiedział, jednak a raczej czuł podświadomie, że musi się obudzić, jakby zależało od tego jego życie.

    Lekarz spojrzał na Madsa.
    - Pan Carlsson i tak pana nie słyszy, a ja prosiłbym jednak o kulturę wypowiedzi.- Zwrócił się do mężczyzny.- Robimy oczywiście wszystko co w naszej mocy, by pani mąż się obudził. Oczywiście lekarz, który podał złe znieczulenie zostanie pociagniety do odpowiedzialności.- Dodał jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  116. Nawet jeśli Veikka nie chciała nic powiedzieć Amber, to dziewczyna i tak się o wszystkim dowiedziała. Przyszła do szpitala zaraz po rodzeństwie i spędziła u Hugona bardzo dużo czasu. Tym razem jednak nie histeryzowała jak wcześniej, była spokojna. Zadzwoniła tylko po Byrona i rodziców, którzy niemal natychmiast pojawili się na miejscu. Rozmowa, która wywiązała się z lekarzem nie należała do przyjemnych.
    Państwo Carlssonowie w końcu przejęli się stanem swojego jedynego dziecka i zagroziła, że jeśli ich syn nie wyzdrowieje, pozwą szpital.
    Zdecydowali również o przeniesieniu Hugona do prywatnej kliniki, gdzie będzie miał dużo lepszą opiekę niż w publicznym szpitalu.
    Dopiero po jakimś czasie do Amber dotarło, że przecież Veikka nic nie wie o przeniesieniu Hugona. Wysłała więc do niej krótkiego SMS-a z prośbą o spotkanie w mieszkaniu jej brata, bo i tak chciała zabrać stamtąd jeszcze kilka jego rzeczy, a Veikka na pewno miała zapasowe klucze.

    OdpowiedzUsuń
  117. [ Wybacz, szkolenie się przeciągnęła i nie miałam jak napisać.]

    Przeniesienie Hugona nie było pomysłem Amber. Ona sama była temu przeciwna. Przez w szpitalu, lekarze też wiedzieli co należy robić z jej bratem, tak samo jak w prywatnej klinice, do której zabrali chłopaka rodzice. Dziewczyna czuła, że chcą mieć pełną kontrolę nad Hugonem. Może liczyło na to, że kiedy ten wyzdrowieje będzie im na tyle wdzięczny, że w końcu dostosuje się do ich zasad.
    Amber wściekła na cały świat jechała do mieszkania Hugona by spotkać się z Veikka. Najbardziej chyba zdenerwowało ją to, że jej rodzice zażądali by nic nie mówić Veice. Nie była z rodziny, więc nie powinna się wtrącać. To chyba przelało czarę goryczy. Amber wiedziała ile dla Hugona znaczy Veikka i ile on znaczył dla niej i nie miała zamiaru brać udziału w tej całej maskaradzie.
    Wspieła się szybko na ostatnie piętro i czekała. Kiedy rudowłosa się pojawiła uśmiechnęła się do niej lekko.
    - Zabierzemy kilka rzeczy i pojedziemy do Hugona.- Odezwała się od razu. - Wiem, że na pewno jesteś zła, że nikt cię o niczym nie poinformował, ale to rodzice się wtrącili. Wybacz. Zaraz ci wszystko opowiem.- Dodał jeszcze, mając nadzieję, że Veikka zrozumie i nie wyląduje na niej swojej złości.

    OdpowiedzUsuń
  118. Amber weszła do mieszkania Hugona, rozglądając się ciekawie. W sumie nie tego się spodziewała. Myślała, że jej brat mieszka nieco... lepiej. A tu taka niespodzianka. Otworzyła torbę, którą niemal w wejściu zostawiła Veikka i przejrzała jej zawartość. W sumie było tutaj wszystko, co było potrzebne.
    Amber mogła by być teraz wredna i po prostu sobie wyjść nic nie mówiąc Veice. Al nie chciała taka być. W końcu to ona i jej brat, byli najbliżej Hugona, kiedy rodzina postanowiła go pocałować w dupę.
    - Veikka? - Zapukała cicho w drzwi łazienki. - Dobrze się czujesz? - Zapytała jeszcze. - Chciałam jeszcze z tobą porozmawiać o Hugonie.

    OdpowiedzUsuń
  119. Amber to nie brzydziło. Nie była aż taka wrażliwa, jak większość ludzi, chociaż mogła na taką wyglądać. W końcu pochodziła z dobrego domu, otrzymała solidne wykształcenie i ogólnie zachowywała się jak księżniczka.
    - Właśnie widzę, że coś ci jest. - Amber naprawdę się przejmowała. Lubiła Veikkę i uważała, że ta idealnie pasuje do Hugona. - Byłaś z tym u lekarza, bo może coś ci jednak jest? - Zapytała jeszcze, bo zaraz zamilkła, kiedy usłyszała kolejne słowa rudowłosej.
    - Tak, nie tego się spodziewałam, szczerze mówiąc. - Odpowiedziała zgodnie z prawdą, ale zaraz zmieniła front. - Nie musisz się na mnie wyżywać, wiesz? Myślisz, że tylko tobie zależy na Hugonie? To mój brat, tak dla twojej wiadomości i może nie rozmawialiśmy ze sobą ładnych parę lat to nie zmieniło się to co do niego czuję. - Spojrzała na Veikkę uważniej. - Nie ja zdecydowałam o jego przeniesieniu do kliniki i nie ja stwierdziłam, żeby tobie nic nie mówić. To matka z ojcem tak postanowili. A ja chciałam być miła i zabrać cię do niego, powiedzieć że z Hugonem jest już trochę lepiej, ale jak masz mieć do mnie o wszystko pretensje i złościć się na mnie to nie wiem po co w ogóle wpadłam na taki pomysł. - Zamilkła na chwilę. Czuła, że powiedziała trochę za dużo, ale była zmęczona, poirytowana i zła na rodziców.

    OdpowiedzUsuń
  120. Amber spojrzała na Veikkę zdziwiona. Aż o taką obojętność w życiu by jej nie podejrzewała. Sądziła, że kto jak kto, ale jej będzie zależało na tym, by dowiedzieć się czegoś na temat stanu zdrowia Hugona. Wzruszyła tylko obojętnie ramionami, po czym chwyciła torbę z rzeczami brata.
    - Nie tego się spodziewałam. - Powiedziała, patrząc na Veikkę chłodnym wzrokiem. - Wiem co ci powiedział, i co z tego? Mnie potraktował tak samo, bo nic nie pamiętał. - Złapała za klamkę od drzwi. - Myślałam, że bardziej ci na nim zależy, ale chyba się pomyliłam. Skoro nie chcesz nic wiedzieć, dobrze. Proszę bardzo. Tylko nie próbuj się z nim później kontaktować. - Dodał jeszcze, po czym wyszła z mieszkania trzaskając drzwiami. Nie tego się spodziewała po Veice.

    OdpowiedzUsuń
  121. [ A jak :D Amber jest jak Hugo, tyle że bardziej ułożona i z cyckami :D]

    OdpowiedzUsuń
  122. [ Zawsze zostaje jeszcze Byron :D Veikka jako "żona" Hugona mogła dostać jego rzeczy, wiesz portfel, telefon itd., a tam numer do brata na pewno jest :D]

    OdpowiedzUsuń
  123. [ N tak, racja. To zróbmy tak, że za jakieś dwa tygodnie przyjdzie pismo z ubezpieczalni na adres warsztatu, bo tam był Hugo ubezpieczony i wtedy dowiedzą się, co się z nim dzieje i gdzie jest. :) Myślę, że po takim czasie Carlsson już się obudzi raczej. ]

    OdpowiedzUsuń
  124. [ Aż takiego focha ma na niego Veikka? :D Spoko, mam w takim razie plan, co zrobi Hugo w takiej sytuacji. ]

    OdpowiedzUsuń
  125. [ Haha, wiem, wiem śmieję się tylko :D]

    OdpowiedzUsuń
  126. [ Nie, no razem to ustalmy. :d To ma być ich wspólne dziecko nie tylko Hugona haha :D]

    OdpowiedzUsuń
  127. [ Spoko :D Orzeł ciąża, reszka, zwykłe choróbsko :D]

    OdpowiedzUsuń
  128. [ proszę, internetowy rzut monetą : http://www.tinypic.pl/lgjy34svd9pd ]

    Hugo trochę czasu już jednak w klinice spędził. Kiedy się obudził, po raz kolejny nie miał zielonego pojęcia gdzie jest i co się z nim działo.
    Pamiętał jednak wypadek, pamiętał to co było wcześniej i pamiętał ostatnie spotkanie z Veikką.
    Rozmyślał o tym dzień w dzień i już zastanawiał się, jak to wszystko naprawić. Był w kropce. Nie mógł się ruszyć ze szpitala, zanim lekarze nie dadzą mu zielonego światła. Z nikim nie mógł się skontaktować, bo nie miał przy sobie telefonu. Amber twierdziła, że w ogóle go nie znaleziono, ale Hugo czuł, że coś kręci. Dziwił się, że ani Mads, ani Veikka ani razu go nie odwiedzili. Coś mu się tu nie zgadzało.
    Kiedy pojawił się u niego przyjaciel, Carlsson właśnie kończył obiad. To szpitalne żarcie doprowadzało go do szaleństwa. Miał ochotę na porządny kawał mięsa, a nie na jakieś papki. Ble.
    Chłopak podniósł głowę, kiedy drzwi do sali stanęły otworem i mimowolnie uśmiechnął się do przyjaciela.
    - Siemasz stary. - Powiedział. - Gdzie Veikka? - Zapytał, kiedy rudy zamknął za sobą drzwi. Nie widział jej już strasznie długo i chciał z nią porozmawiać.

    OdpowiedzUsuń
  129. [ Wygląda na to, że będziemy miał małego Carlssona:D]

    OdpowiedzUsuń
  130. [ Haha, bo robiłam odpis i wysłałam nie tam, gdzie trzeba :D]

    Hugo spojrzał na Madsa. Owszem był zły, że tyle czasu go nie odwiedzali. Myślał, że o nim zapomnieli, albo że mieli do niego pretensje o to, że zapomniał o wszystkim.
    - Co jej jest? - Zapytał od razu, już zaczynając się martwić. - A może po prostu nie chce mnie widzieć, po tym, co jej ostatnio powiedziałem? - Dopytał jeszcze ze skruchą w głosie.
    Głupio mu było za to. Strasznie. Chciał to naprawić, jednak nie miał pojęcia jak to zrobić.
    Hugo chwycił kartkę, którą rzucił mu Mads i spojrzał na nią. No tak, pismo z ubezpieczenia, ale nie zdążył nawet przeczytać pierwszych dwóch zdań, bo słowa przyjaciela go zmroziły.
    - Że co kurwa? - Zapytał ze złością. - Sam bym wam powiedział gdzie jestem, gdyby miał telefon, ale podobno go nie znaleźli. Wiesz coś o tym? I czemu do chuja Amber nic nie powiedziała. Przecież koleguje się z Veikką. - Dodał jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  131. Hugo się zmartwił naprawdę. Wiedział, że Veikka jest uparta i nie pójdzie do lekarza, zanim nie będzie się czuła naprawdę bardzo źle. Pokręcił tylko głową z dezaprobatą.
    - Mógłbyś jej chociaż przekazać, że kiedy lepiej się poczuje to ma mnie odwiedzić? - Poprosił Madsa. Stęsknił się za rudowłosą, a wiedział, że jeśli ze sobą nie porozmawiają to nie uda im się niczego naprawić. - Napisałbym do niej, ale tak jak mówię nie mam telefonu. - Powiedział, marszcząc brwi, kiedy usłyszał kolejną część wypowiedzi Madsa. - Serio kupiła mi taką piżamę? Chyba się w nią przebiorę, bo mam tutaj torbę, którą mi przyniosła, kiedy byłem w szpitalu. - Powiedział, szczerząc zęby w szerokim uśmiechem. - Tylko, że skoro w torbie był mój portfel to musiał być i telefon. Ciekaw jestem co oni z nim zrobili. - Wiedział, że to ktoś z jego rodziny zrobił coś z telefonem, tylko nie wiedział po co. - A swoją drogą. Co tam w warsztacie? - Zapytał, chcąc zmienić temat, bo rozmowa o jego rodzinie tylko jeszcze bardziej by go zirytowała.

    OdpowiedzUsuń
  132. Hugo spojrzał na Madsa. Wiedział, że przyjaciel ma rację.
    - Tylko czemu jest na mnie zła? Przecież nie moja wina, że straciłem pamięć. - Powiedział cicho. - O czym mam z nią rozmawiać, przecież jeśli usłyszy mój głos, jak nic się rozłączy. Kurwa, czemu to wszystko musi być tak skomplikowane. - Zacisnął dłonie na kołdrze. Był wściekły na siebie, na Veikkę, na swoją rodzinę, a przede wszystkim na lekarzy, jeśli będą go trzymać długo w tym szpitalu. - Wierz mi, że chciałbym już wrócić do pracy. Jak się wkurwię to wypiszę się na własne żądanie i tyle. - Powiedział, po czym chwycił telefon. Raz się żyje.
    Wkręcił numer Veikki i czekał aż ta odbierze.

    OdpowiedzUsuń
  133. - Wiem o tym Mads. Inna budowa mózgu i te sprawy, co nie zmienia faktu, że nie powinienem był jej wtedy mówić pewnych rzeczy. - Powiedział cicho. - Ja już powoli zaczynam dostawać tu cholery, więc nie dziw się, że mam zamiar się wypisać. Ewentualnie podrzuć mi tutaj papiery. Chociaż tym się zajmę. - Poprosił, zanim Mads opuścił pomieszczenie.
    Z szybko bijącym sercem, Hugo czekał aż Veikka odbierze od niego telefon. Tęsknił za nią cholernie i musiał chociaż ją usłyszeć.
    Uśmiechnął się pod nosem, słysząc jej głos.
    - Cześć maleńka. - Niemal wyszeptał to powitanie. - To ja. - Powiedział, choć wiedział, że rudowłosa wie z kim rozmawia. - Nie rozłączaj się proszę. Porozmawiaj chociaż ze mną. - Poprosił cicho. - Jak się czujesz?

    OdpowiedzUsuń
  134. Hugo czekał z bijącym sercem, trzymając telefon w dłoni jak jakieś cholerne koło ratunkowe. Bał się tej rozmowy. Sporo czasu minęło odkąd ostatnio widział Veikkę i z nią rozmawiał. Tęsknił za nią, tak cholernie tęsknił, że aż się spalał.
    - Tak, Mads jest u mnie. - Potwierdził. - Przyszło jakieś pismo z ubezpieczenia, które wysłała klinika, gdzie teraz jestem, ale mniejsza o to. - Powiedział, nie wiedząc co powiedzieć dalej. Chłód w głosie Veikki nieco go zaskoczył i odebrał mu odwagę.
    - O czym? - Zapytał po chwili. - O nas chciałbym porozmawiać maleńka. - Wiedział, że nie powinien tak mówić, ale cóż, jemu wolno było więcej. - Dziękuję za piżamkę, jest mięciutka. - Zaczął po chwili, uśmiechając się do telefonu. Chciał zacząć od czegoś przyjemnego. - Nie miałem nawet jak się odezwać, jak napisać. Mój telefon zniknął. A mam ci tyle do powiedzenia. - Westchnął cicho. - Przede wszystkim to, że cholernie cię przepraszam. Miałem być ostrożny, gdyby nie to, że się spieszyłem do ciebie to nic by się nie stało. Po drugie, przepraszam za to, co mówiłem w szpitalu. Wcale tak nie myślę. Po trzecie, tęsknię za tobą. Cholernie, aż mnie zaciska. A po czwarte, kocham cię do szaleństwa i jeśli zaraz mnie stąd nie wypuszczą, sam się wypiszę. Muszę cię zobaczyć po prostu muszę. - Zamilkł. Zabrakło mu słów.

    OdpowiedzUsuń
  135. [ Haha spoko :)]

    Hugo na wieść o tym, że Amber cały czas miała telefon, spiął się cały. Cała ta sytuacja była jakoś chora i głupia. Dlaczego jego durna siostra zabrała mu telefon? Ciekaw był co się stało, ale nie miał zamiaru męczyć o to Veikki.
    Widział, a raczej słyszał w jakim jest stanie i nie chciał jej jeszcze dokładać.
    - Kupię sobie nowy. - Powiedział w końcu, przymykając na chwilę nowy. - Albo poproszę Madsa, skoro już tu jest żeby na coś się przydał. - Dodał jeszcze. - A piżama nie jest pieprzona. Jest przyjemna w dotyku, cieplutka i milutka, no i cholernie seksownie wyglądam w tych kraciastych wzorach, jak szcześćdziesięcioletni dziadziuś. - Zaczął się śmiać. Chciał trochę rozluźnić atmosferę.
    Usłyszał pociąganie nosem i to jak zaczęła płakać.
    - Hej, mała. - Powiedział cicho, bo mu się przykro zrobiło, że ona ryczy, a on nawet nie może jej przytulić. - Nie płacz. Zobaczymy się niedługo. Jak nie ty do mnie przyjdziesz, to ja sam do ciebie przyjdę. - Powiedział, żeby jakoś ją pocieszyć. - Wyjdę stąd najszybciej, jak się da. Obiecuję.

    OdpowiedzUsuń
  136. Hugo ewidentnie czuł, że z Veikką coś się dzieje. Nigdy przecież nie płakała, a przynajmniej nie tak otwarcie. Zawsze była twarda i silna. Wahania nastroju też jej nie dotyczyły, nawet kiedy miała okres.
    - Jeśli będziesz się dobrze czuła to przyjdź. - Powiedział cicho. - I nie przepraszaj. Nie masz za co. - Dodał jeszcze.
    Kiedy wypłynął temat mieszkania, Hugo zastanowił się przez chwilę. Faktycznie, termin minął, ale przecież podpisał już umowę z właścicielem tego drugiego mieszkania, więc było jego. Tylko, jak on miał się teraz skontaktować z mężczyzną, skoro nie miał przy sobie dokumentów dotyczących tej sprawy, ani numeru telefonu, żeby chociaż zadzwonić i się wytłumaczyć.
    - Faktycznie. W każdym razie to nowe mieszkanie jest nadal moje, tylko nie mam jak zadzwonić do gościa, żeby się wytłumaczyć. - Powiedział w końcu. - Wszystkie dokumenty są w moim mieszkaniu. W przedpokoju, w tej rozwalonej szafce. Może poproszę Madsa żeby ich poszukał i zadzwonił do właściciela. Trzeba też zorganizować przeniesienie wszystkich rzeczy, bo jak nic niedługo do drzwi tej obecnej nory zapuka właściciel i każe się wynosić. - Zamyślił się na chwilę. - Kurwa, tyle jest o zrobienia. Nie, ja muszę zaraz stąd wyjść. Nie ma innej opcji.

    OdpowiedzUsuń
  137. Dawny Hugo zaczął by się pewnie śmiać, słysząc ryczącą Veikkę, al ten nowy taki nie był. Nie chciał, żeby płakała. Nie powinna płakać. Chciał ją przytulić, powiedzieć nawet coś ckliwego, żeby tylko łzy przestały płynąć.
    - Oczywiście, że cię pamiętam kochanie. Jak mógłbym zapomnieć. - Powiedział cicho. - Cały czas pamiętałem, tylko coś mi się we łbie poprzestawiało po tym wypadku. Przepraszam za to, co powiedziałem. Wcale tak nie myślałem. - Dodał jeszcze. Mówił prawdę, był szczerzy, a Veikka potrzebowała potwierdzenia. - Ty, pójdziesz najpierw do lekarza, słyszysz? - Zapytał po chwili. - Masz iść i zobaczyć co się dzieje. Dowiem się jak tego nie zrobisz i wyjdę z tego szpitala, żeby cię tam zaciągnąć. - Pogroził, tak trochę żartobliwie. - A co do mieszkania, poproszę Madsa, niech on to załatwi, a ty się kuruj, bo chcę cię już zobaczyć.

    OdpowiedzUsuń
  138. - Dobrze, w takim razie jutro.- Potwierdził jej słowa chociaż nie bardzo wierzył w to, że Veikka pójdzie do lekarza. Przyjść do niego, na pewno przyjdzie. Sprawy z mieszkaniem też na pewno załatwi, ale znając ją niemal na wylot, był pewien, że do lekarza nie pójdzie.
    - Tylko idź do lekarza, bo wiesz, że się dowiem czy byłaś tam, czy nie.- Odezwał się jeszcze po chwili. Był gotów przekonać nawet Madsa, żeby ją w tej kwestii przypilnował, skoro on sam nie był w stanie się tym zająć.
    Ciekaw też był, jak się potoczy ich jutrzejsze spotkanie. Na pewno będzie dziwnie, na pewno będzie niezręcznie i oby obeszło się bez zbędnych kłótni, bo to akurat kompletnie nie było im potrzebne.
    - Słyszę, że Masz zaczyna się denerwować, więc będę kończył.- Odezwał się cicho. - Wytłumaczę mu jeszcze co i jak. Trzymaj się maleńka i uważaj na siebie.- Dodał, zanim się rozłączył.

    OdpowiedzUsuń
  139. [ W końcu po pracy i wolny weekend :)]

    Hugo już nic nie powiedział. Znał Veikke doskonale i wiedział, że zawsze musi dorzucić na koniec swoje trzy grosze. Zdążył do tego przywyknąć i nie robił jej już i to pretensji.
    Kiedy się rozłączyli, wrócił Mads. Pogadali jeszcze chwilę, Carlsson powiedział kumplowi co i jak ma załatwić, po czym kazał mu spadać, bo chce się przespać.
    Następnego dnia zaraz z samego rana Hugona odwiedzili rodzice z Amber. Zrobił im awanturę na temat tego, że jakim prawem nie oddali mu telefonu i przenieśli go w inne miejsce, kompletnie nie przejmując się tym, że jego przyjaciele nic o tym nie wiedzą. Po stwierdzeniu przez ojca, że to sprawa rodzina, Hugo pękł. Wykrzyczal wręcz, że Mads i Veikka przygarnęła go pod swój dach, kiedy tak zwana rodzina wyrzuciła go z domu i zawsze przy nim byli, więc dla niego to oni, a nie matka z ojcem byli prawdziwą rodziną.
    Carlssonowie wyszli trzaskajac drzwiami, a Amber wyszła chwilę później po tym, jak Hugo dowiedział się, że to ona nie powiedziała Veice gdzie jest i miała czelność zabrać mu telefon. Po tym jak został sam, przebrał się w piżamę w kratkę, co by dać rudowłosej powód do śmiechu i czekał.
    W końcu się pojawiła, a on mało z łóżka na jej widok nie wyskoczył.
    - Cześć maleńka.- Przywitał się z dziewczyną. - Jak się dziś czujesz? I chodź bliżej, musze się na ciebie napatrzeć, bo prawie zapomniałam jaka ładna jesteś. - Zażartował poprawiając się na poduszkach.

    OdpowiedzUsuń
  140. [ Okey spokojnie, mam co robić, bo mi odpisów narosło sporo przez te kilka godzin. :)]

    Hugo i tak mówił jak mu się podobało, a Veikka najwidoczniej to zaakceptowała, chociaż czasami widać było, że miała ochotę coś odpowiedzieć. Poza tym, inni nie mogli do niej mówić "maleńka", a on owszem, miał takie prawo. Był jej facetem, więc wychodził z założenia, że jemu wolno więcej.
    - Ładna, piękna, prześliczna. Cokolwiek powiem i tak to jest prawdą. - Odpowiedział jej z lekkim uśmiechem. - Wiesz dobrze, że mi się podobasz bez względu na to, czy masz worki pod oczami, czy chodzisz w worku po ziemniakach. - Dodał jeszcze, patrząc jak podchodzi bliżej i siada na krześle. Da niego to nadal było za daleko. Poprawił się na poduszkach. - Kot ma na imię Kot. - Odezwał się po chwili, szczerząc zęby w szerokim uśmiechu. - Ja? Czuję się świetnie, najchętniej już bym stąd wyszedł. Mads załatwił sprawę z mieszkaniem? - Zapytał. - A co do moich rodziców to nie rozmawiajmy o tym. Już im powiedziałem parę słów do słuchu. Mam nadzieję, że dotarło.

    OdpowiedzUsuń
  141. [ haha i dobrze :)]

    - Lepiej późno, niż wcale. - Odparował. Że też teraz musiała zauważać takie rzeczy. Jednak, najważniejsze było to, że rozmawiali ze sobą normalnie i nie było wcale aż tak niezręcznie, jak mu się wydawało, że mogłoby być. - Przecież czuję się już świetnie. Żebra się zrastają, noga też. Nie chcę już tu być. - Dodał po chwili cicho. - Przecież nie muszę od razu pracować na pełnych obrotach, ale wolałbym już siedzieć w domu. Z tobą i Madsem. - Dorzucił jeszcze po chwili.
    Chyba powiedział jej o rodzicach, dlatego że to mu ciążyło na wątrobie. Złość jeszcze nie do końca mu przeszła, kiedy Veikka się pojawiła i to dlatego.
    - Dobrze się czujesz?- Zapytał, widząc że zbladła. Podał jej butelkę wody ze swojego stolika. - Byłaś u lekarza? - Martwił się. Było to słychać w jego głosie.

    OdpowiedzUsuń
  142. - Oj wiesz o co mi chodzi. - Powiedział w końcu nieco zirytowanym tonem. - Ja tu chyba zwariuję, jeśli będę miał zostać tutaj jeszcze kilka kolejnych dni. Ja już chcę do domu. - Zrobił minę zbitego psiaka, wypychając dolną wargę do przodu. - A zmieniając temat, jak ci się podoba moja seksowna piżamka w kratę? - Wyszczerzył zęby w uśmiechu. - Nawet pielęgniarki się ze mnie nabijają. - Dodał jeszcze.
    Zmarszczył brwi, słysząc jej słowa. Powinna iść do lekarza. Jak na dłoni widać było, że coś się z nią dzieje i coś jej jest. Jego oszukać nie mogła, tak samo teraz, kiedy podeszła do okna.
    - Więc idź tam jutro. - Odezwał się po chwili. - Jak nie dla siebie, to zrób to dla mnie, proszę. - Dodał jeszcze, próbując przekonać ją od innej strony.

    OdpowiedzUsuń
  143. - No to może faktycznie tak zrobię - Zgodził się z nią. Żelazna logika Veikki w niektórych sytuacjach była naprawdę niezawodna. Czasami się z nią nie zgadzał, ale teraz miała sto procent racji i chyba po raz pierwszy w życiu się z nią zgodzi. A co do kasy, gówno go to obchodziło. On chciał już wracać do domu. Do niej i do kota i do warsztatu. Miał ważniejsze sprawy na głowie, niż leże do góry dupą w szpitalu.
    - No zajebista,bo od ciebie. - Odezwał się po chwili. - Poza tym, zdaje egzamin. Żadna ładniejsza pielęgniarka nie bierze mnie w niej na poważnie. - Dodał jeszcze, oczywiście drocząc się z rudowłosą. Nawet by mu do głowy nie przyszło, żeby podrywać pielęgniarki.
    - Nie dobra, dobra tylko masz iść. - Powiedział, ale zanim dodał coś jeszcze na salę wpadł Mads i wszystko jakby przyspieszyło.
    Hugo miał się rzucić na ratunek, ale przeszkodziły mu kable, na szczęście rudy był w pobliżu i uratował sytuację, a Carlsson od razu wcisnął intercom przywołujący pielęgniarkę.
    - O co chodzi?- Zapytała starsza kobieta, po chwili wchodząc do pomieszczenia.
    - Moja żona źle się poczuła. Proszę wezwać lekarza.
    - Ta pani nie jest naszą...
    - Chuj mnie to obchodzi. Płacę i wymagam. Natychmiast proszę iść po lekarza. - Hugo był już zły.

    OdpowiedzUsuń
  144. Hugo z trudem przesunął swoją nogę, by zrobić miejsce dla Veikki. Teraz zaczął się już martwić tak całkowicie na poważnie. Poczekał aż pielęgniarka wyjdzie z pomieszczenia.
    - Cicho siedź, kurwa. - Odpowiedział mu tylko, siadając tak, by móc być bliżej dziewczyny. Pogładził ją dłonią po policzku. - Od kiedy to trwa? I czemu jej nie zmusiłeś żeby poszła do tego lekarza? - Zapytał rudego z wyrzutem, ale nie zdążył się bardziej nakręcić, bo na salę wszedł właśnie doktor.
    - O co chodzi panie Carlsson? - Zapytał.
    - O moją dziewczynę. Zemdlała chyba. Od dawna była jakaś taka chorowita, ale nie chciała pójść się zbadać. Może pan na nią zerknąć?

    OdpowiedzUsuń
  145. - Tak, ja bym ją do tego zmusił. - Odpowiedział na pytanie Hugona. - Co masz na myśli mówiąc, że zwykły lekarz jej nie pomoże? - Zapytał, chociaż odpowiedzi nie uzyskał, bo lekarz władował się na salę.
    Hugo miał nadzieję, że wszystko będzie z nią dobrze. Szalał z niepewności, a to że nie mógł się nawet ruszyć z łóżka wkurwiała go niemiłosiernie.
    Kiedy w końcu zostali z Madsem sami, Carlsson podniósł się z łóżka, odsłaniając kołdrę. Spróbował zwlec bezwładną nogę z wyra i dostawił do niej zaraz drugą, dysząc ciężko.
    - Mads - zwrócił się do przyjaciela. - Co tu się kurwa dzieje? O czym ja nie wiem? Co tak naprawdę jest Veice? - Zapytał.

    OdpowiedzUsuń
  146. - Mam już kurwa dość leżenia. - Odpowiedział przyjacielowi całkowicie opryskliwie. Jak miał leżeć, skoro nie miał pojęcia, co się dzieje z Veikką. Martwił się czy wszystko jest dobrze i co jej tak właściwie jest.
    - Nie, Mads weź mi tu kurwa nie pierdol, bo wiem, że wiesz, co jej jest. - Powiedział ze złością. Hugo nienawidził być ostatnią osobą, która się o czymś dowiadywała. - Co się kurwa dzieje? Powiedz mi, natychmiast. - Dodał jeszcze, przesuwając się bardziej na skraj łóżka. Chciał wstać, pokuśtykać chociaż chwilę po sali, albo zapalić w oknie, bo nerwy miał napięte.
    Coś tam pamiętał. Jakieś strzępki rozmowy, ale nie bardzo wiedział, czy coś mu się śniło, czy to było naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
  147. [ O to, by było całkiem spoko. :) może zrobię coś takiego Hugonowi? ]

    Hugo aż zazgrzytał zębami ze złości i zacisnął dłonie w pięści. Miał mu ochotę przyłożyć, ale raz, że był za daleko, a dwa nie chciał się jeszcze bardziej wkurwiać. Już wystarczało to, że martwił się o Veikkę.
    - Teraz będziesz mi to wypominał? - Zapytał troszeczkę spokojniej, ale nie był wstanie wyzbyć się wrażenia, że Mads coś przed nim ukrywa. Czuł się z tym dziwnie. Rudy wiedział o Veice coś, czego on jako jej facet nie wiedział. A ta niepewność sprawiała, że zaczynał się irytować i wkurzać. Chociaż skoro na siebie pokrzyczeli, to może teraz będzie lepiej. - Ale chyba to lepiej, że to jestem ja, a nie ktoś kogo nie znasz, nie? - Zapytał po chwili, żeby jakoś podtrzymać rozmowę. To siedzenie w ciszy jeszcze bardziej go drażniło.

    OdpowiedzUsuń
  148. [ Może też coś takiego Hugonowi zrobię, jak będę miała chwilę czasu. :)]

    Hugo pokiwał tylko głową, słysząc słowa Madsa.
    - Masz rację. Nigdy bym jej nie wykorzystał. - Powiedział cicho. Jakoś dziwnie rozmawiało mu się z kumplem o uczuciach, ale ten musiał zrozumieć, co Hugo czuje do Veikki. - Zależy mi na niej, chociaż sam jestem zaskoczony rozwojem sytuacji. Nie wiem co mi zrobiła, ale dla niej chyba bym w ogień skoczył. - Spojrzał na swoje wytatuowane dłonie. - Kurwa, Mads ja dla niej zrobiłem sobie tandetny tatuaż na piersi. I tak, sam się nie spodziewałem, że kiedykolwiek będę chciał z kimś być. Nie tylko przeleć kogoś, ale naprawdę stworzyć związek. - Zaśmiał się cicho. - Kurwa stary, oddam ci hajs za tego rzęcha jak chcesz, albo odkupię ci brykę. Jak wolisz. - Powiedział w końcu. Nie chciał żeby Mads w akcie zemsty zepsuł mu motocykl, który przecież kochał.
    Hugo sam chciał wstać z łóżka, zapomniał chyba, że ma nogę w gipsie. Nie zdążył o nic zapytać. Uprzedził go Mads. Patrzył teraz na lekarza wyczekująco.
    A z każdym słowem na jego twarzy malowało się coraz większe zaskoczenie.
    -Ppp...płód? - Wyjąkał w końcu. - Jaki płód? Chce mi pan powiedzieć, że co? Że Veikka jest w ciąży? - Zapytał wzdychając cicho. Zrobiło mu się słabo. Przecież brała tabletki, to jak mogła zajść ciążę? No kurwa jak? Spojrzał na Madsa. Mads nie wyglądał na zdziwionego.
    - Wiedziałeś? - Zapytał przyjaciela.

    OdpowiedzUsuń
  149. Hugona zatkało. Całkowicie. Nie miał zielonego pojęcia co powiedzieć. Patrzył to na Madsa, to na lekarza raz otwierając, a raz zamykając usta. Szok. Zaskoczenie. Odrobina radości i jakieś inne, bliżej nieokreślone uczucie pojawiło się w jego oczach.
    Zostanie ojcem. Uśmiechnął się nieco krzywo do lekarza, nadal nie mówiąc kompletnie nic. Oddychał ciężko, czuł, że brakuje mu powietrza.
    - Mads, otwórz kurwa okno. - Poprosił cicho, kiedy lekarz opuścił salę. - Jakim cudem? - Zapytał, choć nie oczekiwał odpowiedzi. - Jakim cudem mogła zajść w ciążę, przecież brała tabletki? - Dalej w to nie wierzył. Wiedział jedno, musiał się z nią zobaczyć. - Załatw mi jakieś kule, albo jakiś wózek. Muszę do niej jechać. - Poprosił przyjaciela.

    OdpowiedzUsuń
  150. - Otwórz je kurwa szerzej, bo mi duszno. - Warknął na Madsa.
    Nadal nie wiedział za bardzo co się z nim dzieje. Brakowało mu tchu, a na wieść o tym, że ma być ojcem... nie wiedział kompletnie jak ma zareagować. Zachowywał się chyba podobnie, kiedy obudził się po wypadku. Dezorientacja i szok. Te dwa uczucia przeważały.
    - To nie wnikaj tylko mi pomóż się stąd wydostać. - Mruknął, przesuwając się jeszcze bliżej skraju łóżku.
    Nie mógł tu tak siedzieć. Musiał do niej iść. Musiał być z nią i koniec.
    - Gówno mnie obchodzi co powinienem, a czego nie powinienem robić. - Odezwał się po chwili. Był zły. - Chcę się zobaczyć ze swoją kobietą, więc się kurwa na coś przydaj i dowiedz się, gdzie jest i jak się tam mogę dostać. - Dodał jeszcze, cedząc ze złością każde słowo.

    OdpowiedzUsuń
  151. Jak on miał się uspokoić. Miał zostać ojcem, ledwie to do niego docierało. Nic więc dziwnego, że szalał.
    O czym miał myśleć? Chciał zobaczyć Veikkę, upewnić się, że wszystko jest dobrze, że nic jej nie jest i dziecku też. Nie znał się na tym. Nie nadawał się na ojca i bał się jak cholera.
    - Tak pójdę i będę się na nią gapił. To moja kobieta i mam do tego prawo. - Mruknął, ale już trochę bez przekonania. Położył się jeszcze na chwilę, starając się jakoś wyrównać oddech. Musiał pomyśleć, ale nie mógł myśleć. Przynajmniej dopóki nie zobaczy Veikki.
    - Kurwa, Mads nie wiem. Nie jest lekarzem, ani nie pracuję w aptece. W życiu nie słyszałem o czymś takim. - Odezwał się w końcu po chwili. - I ja mam być kurwa ojcem? Ja?! - Zapytał nie oczekując odpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  152. - Wiem, że nie jest moją własnością, więc kurwa siedź cicho. - Do czego to doszło, żeby obaj kłócili się o Veikkę. - Mam prawo odstawiać cyrk, mam być ojcem, więc chyba logiczne jest to, że będę szalał. - Dodał jeszcze, ale nie chciał się kłócić z Madsem. On miał mu pomóc jakoś w tym szaleństwie, być jego głosem rozsądku.
    - No w końcu mówisz logicznie. - Odezwał się po chwili, ponownie siadając i zsuwając się na sam brzeg łóżka. - W ogóle będzie trzeba zrobić jakąś imprezę. Wiesz parapetówka na nowe mieszkanie i ogólnie dlatego, że będę tatusiem. Mamy co świętować. - Paplał jak szalony, ze zdziwieniem stwierdzając, że się jednak cieszy, że będzie miał dziecko.

    OdpowiedzUsuń
  153. - Daj spokój. Przecież impreza nie ma się odbyć teraz zaraz, tylko jak już się wszystko ułoży. Nie jestem debilem. - Powiedział w końcu. Tak, Hugo był szalony, czasami chyba nawet bardziej niż jego przyjaciel, któremu czasami zdarzało się go stopować. - No przecież nie wstaję, tylko siadam na brzegu łóżka. Weź kurwa nie panikuj. - Hugo przejechał dłonią po nieogolonych policzkach. Chciał już zaraz iść d Veikki, ale wiedział, że muszą to dobrze z Madsem rozegrać. - Zauważ, że ją rżnąłem, ale nie mam zamiaru unikać odpowiedzialności. Daję ci pełne prawo dania mi w mordę, jeśli kiedykolwiek coś takiego przemknie mi przez myśl. - Dodał jeszcze, szczerząc się do rudego. - A kto mi zabronić pić? Będziemy to robić rzadziej, ale zawsze to jakieś wyjście. - Dodał, chociaż zorientował się, że raczej powiedział to sam do siebie, bo Madsa już nie było na sali.

    OdpowiedzUsuń
  154. Już zaraz będzie bardziej przeżywał. Ogarnie się w końcu, chyba. Teraz świrował, bo nie wiedział za bardzo co ma myśleć.
    - Przecież ona i tak nigdy z nami nie piła. - Odezwał się po chwili, kiedy już się przez chwilę zastanowił. - Zawsze piła soczek, a poza tym nie będziemy chlać na umór, przynajmniej nie ja. - Dodał jeszcze.
    Hugo uświadomił sobie też w pewnym momencie, że nie będzie mu wolno palić, przynajmniej nie w mieszkaniu. A o wahaniach nastrojów Veikki jakoś specjalnie nie myślał. Doszedł do wniosku, że zamiast mieć okres około tygodnia, to go będzie miała całe dziewięć miesięcy i tyle.
    - Ale ty kurwa jesteś durny. - Hugo, zaparł się dłońmi o brzeg łóżka, próbując się podnieść. - Podsuń mi tu bliżej ten wózek. Sam sobie dam radę. - Powiedział, chwytając jedną dłonią za stolik i podniósł się z wyra, ciężar ciała prznosząć na nogę, której nie miał w gipsie.

    OdpowiedzUsuń
  155. Hugo ledwie pamiętał osiemnastkę Veikki, ale jak przez mgłę pojawiały się u niego strzępy wspomnień. Pamiętał, że był wtedy przy niej. Tak, kiedyś było inaczej, teraz wszystko miało się zmienić, ale w żaden sposób już tego nie skomentował.
    Skupił się na tym, by usiąść na wózku i jakoś mu się to udało.
    - Tym się nie przejmuj. - Odezwał się po chwili, poprawiając się na siedzisku i jakoś wygodniej układając swoją nogę, tę którą miał w gipsie. - Jeśli będzie musiała to tutaj zostanie. A pieniądze załatwię. Ktoś jest mi coś winien. A teraz jedziemy. - Dodał jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  156. - A kto powiedział, że będę ich coś prosił? Ale dobra jak chcesz. - Powiedział w końcu nie chcąc się kłócić.
    Hugo sam był wściekły, że go tutaj przenieśli. Co oni sobie myśleli, że będzie im za to wdzięczny i zacznie być grzecznym i dobrym synkiem. No chyba nie.
    Sam już chciał wyjść do domu. Może uda mu się to zrobić w najbliższych dniach. Miał dość szpital, tego smrodu i sterylności i chujowego żarcia.
    - To gips tyle waży pało, a nie. - Odpowiedział przyjacielowi. - Ty lepiej spójrz na siebie, bo ci brzuch urósł. Za dużo piwska żłopiesz. - Dodał jeszcze, śmiejąc się złośliwie.
    Kiedy został sam, Hugo zaczął myśleć o tym, co będzie dalej. Jak to wszystko będzie wyglądało. Trochę się bał i ciekaw był, co myślała o tym wszystkim Veikka.

    OdpowiedzUsuń
  157. - No to jedziemy. - Mruknął tylko, kiedy przyjaciel ponownie się pojawił.
    Chciał już zobaczyć Veikkę. Musiał się upewnić, że nic jej nie jest i dobrze się nią tutaj zaopiekowali.
    Faktycznie, gdyby nie ta cholerna noga w gipsie i wózek, na którym siedział, dużo szybciej byliby już u dziewczyny. Najważniejsze było jednak to, że wiedzieli, gdzie dziewczyna się znajduje.
    - I co z tego, że śpi. - Odezwał się po chwili Hugo, patrząc na Veikkę. - Podprowadź mnie bliżej. Chcę z nią posiedzieć. - Poprosił przyjaciela. - Teraz role się odwracają. Najpierw ja byłem nieprzytomny, a ona przy mnie była, a teraz jest odwrotnie.

    OdpowiedzUsuń
  158. - Nie pierdol tylko mnie przesuń. - Mruknął Hugo, marząc jednocześnie o tym, żeby już mu zdjęli ten pieprzony gips i żeby mógł się poruszać normalnie. Ile można było być zdanym na czyjąś łaskę do cholery.
    - Daj jej spokój. Niech śpi. - Powiedział po chwili Hugo, ale z Madsem się nie dało. Musiał przecież poszturchać Veikkę, bo nie byłby sobą, a Carlsson nie wiedział, czy jest już gotowy na rozmowę.
    Spojrzał na rudowłosą, a raczej na jej plecy.
    - Słyszałeś Mads, spierdalaj. - Mruknął po chwili. - Chcę zostać z nią sam.

    OdpowiedzUsuń
  159. [ Okey spokojnie. Najwyżej poczekam. :)]

    OdpowiedzUsuń
  160. Hugo patrzył na Veikkę uważnie, zastanawiając się jednocześnie jak sobie poradzą. Przerażało go to trochę, bo jednak będzie musiał się ogarnąć, być bardziej odpowiedzialnym, bo w końcu będą mieli pod opieką żywą istotę, małego człowieczka, którym trzeba się zająć. Tylko jak on miał to zrobić, skoro nawet zapominał nakarmić własnego kota.
    Uśmiechnął się lekko do Veikki, patrząc na nią uważniej.
    - Tak, odleciałaś. - Potwierdził cicho. - Jak mam nie marudzić? W takim stanie nie powinnaś się przeziębiać. Musi o siebie dbać, tym bardziej, że już nie tylko o ciebie tutaj chodzi. - Dodał, święcie przekonany o tym, że Veikka ma świadomość tego, że jest w ciąży.

    OdpowiedzUsuń
  161. Hugo spojrzał na Veikke. Chyba nie wiedziała nawet, że jest w ciąży, a on nie wiedział jak ma jej to powiedzieć.
    - Nic mi nie jest. - Powiedział od razu spokojnym głosem. - Madsowi też nic nie jest, nie panikuj. - Dodał jeszcze, jakby czytając jej w myślach i jednocześnie zastanawiając się. jak przekazać jej szczęśliwą nowinę.
    - Gips? Jeszcze jakieś pięć tygodni, ale to teraz nie jest ważne. - Odezwał się po chwili, zbierając się na odwagę. - Uspokój się, bo zaraz nic ci nie powiem. - Zagroził. - Widzisz Veikka, od teraz nie będziesz już dbała tylko o siebie, ale też o...- zawahał się na chwilę. - O nasze dziecko. Lekarz mi powiedział, kiedy tylko cię zbadał, a Mads pieprzył coś o wadliwej partii tabletek. - Zakończył, patrząc dziewczynie prosto w oczy.

    OdpowiedzUsuń
  162. Spojrzał na Veikkę. Widział, że się zdenerwowała, ale miał wrażenie, że bardziej obawiała się jego reakcji. A on, sam nie wiedział co czuje. Na pewno to nie była złość. Zaskoczenie, szok. Owszem, ale nie złość. Nie miał nawet czasu się zastanawiać.
    Złapał ją za rękę, by spojrzeć jej w oczy.
    - Nie, nie jestem zły. Dlaczego miałbym być? - Zapytał po chwili. - Dziecko, płód, zarodek. Obojętnie jak to nazwiesz, jesteś w ciąży i tego już nie zmienimy. - Dodał jeszcze, lekko ściskając jej dłoń.

    OdpowiedzUsuń
  163. Hugo spojrzał na Veikkę. Sam nie wiedział co ma o tym wszystkim myśleć.
    - Veikka przestań. - Powiedział po chwili, kiedy ona skończyła mówić, bo nie dała mu dojść do słowa. - Przecież wiem, że brałaś tabletki, mnie byś nie oszukała. Poza tym, to co mówiłem o tym, że nie chcę dzieci to w sumie było prawdą, do czasu. - Przerwał na chwilę, by na nią spojrzeć. - Rozumiem, że jesteś zła, bo nie tego na pewno chcesz. Jesteś młoda, masz studia i wątpię, żeby ktoś w twoim wieku chciał mieć dzieci, ale stało się. Nie cofniesz czas. - Przerwał na chwilę, a to co powiedziała po chwili sprawiło, że aż wciągnął głośno powietrze.
    - Chyba nie myślisz o tym poważnie? Oszalałaś? - Zapytał, ledwie mogąc cokolwiek powiedzieć. No tego to się nie spodziewał. - Nie zgodzę się na zabicie własnego dziecka. Nie ma mowy.

    OdpowiedzUsuń
  164. Przecież nie zostanie z tym sama. Hugo będzie jej pomagał, a przynajmniej tak myślał. Oboje zrobili to dziecko, więc oboje powinni je teraz wychować.
    - Przestań! To jest dziecko. Nasze dziecko! - Sam prawie na nią krzyczał. Aż sam się zdziwił, że tak mu będzie zależało na kilkumilimetrowym płodzie, który dopiero co zaczynał się rozwijać.
    - Poradzimy sobie. - Powiedział w końcu cicho, ściskając jej drobną dłoń. - Przecież nie zostawię cię z tym samej. Mamy sporo czasu. Zorganizujemy wszystko tak, żebyś spokojnie skończyła studia. Będzie dobrze. Obiecuję. - Przysunął sobie jej dłoń do swoich ust i lekko ją pocałował.
    Sam nawet zaczął wierzyć w to, co mówił.

    OdpowiedzUsuń
  165. I dobrze, że się mu do tego nie przyznała, bo jak nic Hugo by się wściekł. Powinna przecież mieć do niego zaufanie zawsze i w każdej sytuacji. Powinna przecież dostrzec, że się zmienił.
    - Czyli standardowo będzie. - Odezwał się po chwili, śmiejąc się cicho. -Typowa Veikka w trakcie okresu. - Dodał jeszcze, ze złośliwym uśmiechem na ustach, ale zaraz spoważniał. - Też w to nie wierzę. Może to jakiś bardzo realistyczny sen, a ja nadal jestem w śpiączce? - Zapytał na sam koniec.

    OdpowiedzUsuń
  166. - Oj przepraszam - Powiedział tylko, ledwo opanowując śmiech. - Tylko żartowałem z tą śpiączką i okresem. - Dodał po chwili cicho. Hugo czuł, że teraz będzie musiał jeszcze bardziej uważać na słowa, bo Veikka zrobiła się niezwykle drażliwa.
    On sam chciał już wracać do domu. Nudziło mu się tutaj. U siebie w mieszkaniu lepiej by dochodził do siebie, niż w tej śmierdzącej czystością klinice.
    - Nie wiem ile musisz tu siedzieć. - Powiedział. - Trzeba zapytać o to lekarza. Poczekaj. - Hugo spojrzał na drzwi. - Mads! - Zawołał. - Niech on się do czegoś przyda.

    OdpowiedzUsuń
  167. Hugo i tak dostał już porządną nauczkę, więc Veikka mogła być spokojna. Teraz będzie jeździł ostrożniej, może nawet poniżej dozwolonej prędkości. A przynajmniej spróbuje.
    Carlsson spojrzał na rudowłosą.
    - Lekarz to mi może naskoczyć. - Odpowiedział dziewczynie z szerokim uśmiechem na ustach. - I tak nie potrzebuję już tych wszystkich rurek i w sumie mógłbym wracać do domu. - Dodał jeszcze. - Mads ogarnął wózek, bo z tym gipsem za daleko bym nie doszedł i po drodze by mnie złapali. Poza tym, co mi zrobią? Matka z ojcem płacą gruby hajs za to, że tu jestem, więc wątpię żeby mieli do mnie o cokolwiek pretensje.

    OdpowiedzUsuń
  168. Pieniądze, których Hugo nie chciał. Przecież nie on wymyślił przeniesienie do tej pieprzonej kliniki tylko jego rodzice. Nie chciał być od nich zależny i być im coś winien. Pewnie i tak w końcu dojdzie do wniosku, że pieniądze trzeba będzie im oddać, żeby dali mu spokój.
    - Wiem o tym, ale chce już wrócić do domu. Kurewsko mi się tu nudzi. - Powiedział cicho, ale nie miał zamiaru się kłócić.
    Zaczął się śmiać słysząc słowa Masa.
    - Tak, stary to ta flanelowa piżamka od Veikki tak na nie działa. - Odpowiedział, szczerząc się jak debil. - Chociaż, jak tylko zobaczyły mój tatuaż to się odczepiły. - Dodał jeszcze. - A taki był tandetny. - Mruknął do dziewczyny, puszczając jej oczko.

    OdpowiedzUsuń
  169. Hugo nie miał zamiar opuszczać sali, na której leżała Veikka. Przynajmniej nie teraz. Będą musieli go stąd wyprowadzić siłą.
    Poza tym, oboje mieli sporo do nadrobienia. W końcu przez długi czas Carlsson był nieprzytomny.
    - Daj spokój, jest zajebista. - Odpowiedział jej z szerokim uśmiechem. - Będę ją chyba nosił częściej, niezwykle seksownie się w niej czuję, nawet nie wiesz jak bardzo. - Dodał jeszcze, patrząc to na Madsa to na Veikkę. - Wcale nie jest tandetny. Zrobiłem go z miłości, więc nie marudź. Ja tu sobie daję wbijać igły we własne ciało, a ona mi będzie mówiła, że mam kiczowaty tatuaż. Eh, Veikka, Veikka. - Pokręcił zabawnie głową.
    Hugo spojrzał na rysunek, którego dotykała rudowłosa. Kompletnie o nim zapomniał.
    - No jak skąd mam? Zrobiłem. - Powiedział, spoglądając Veice w oczy. - Jakiś rok temu coś mi strzeliło do głowy i kazałem Tony'emu go zrobić. Aż dziwne, że nie zauważyłaś go wcześniej. Co nie podoba ci się? - Zapytał cicho. - Ta, nara. - Pożegnał się z Madsem, nawet na niego nie patrząc i przez myśl mu wtedy nie przemknęło, że nie będzie miał jak wrócić do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  170. [ HAHA padłam :D za godzinkę wychodzę i wracam dopiero późnym wieczorem, ale może postaram się coś skrobnąć z telefonu. ]

    Zanim jej odpowiedział, poczekał aż Mads opuści pokój. Nie chciał, żeby słyszał cokolwiek.
    - Jakbyś sobie coś takiego kupiła, to wierz mi, szybciej bym to z ciebie zdjął, niż byś ją brała. - Odpowiedział jej z łobuzerskim uśmiechem.
    Hugo kompletnie zapomniał o tym tatuażu. Zrobił go, bo chciał i aż sam był zdziowny, że ona go nigdy nie widziała.
    - No wiesz, idziesz do salonu, a tatuażysta robi ci taki jaki chcesz. - Powiedział z lekkim uśmiechem, ale zaraz spoważniał. - Mniej więcej rok temu zrozumiałem, że coś do ciebie czuję i zamiast ci o tym powiedzieć to sobie wymalowałem coś takiego na ręce. Tyle. - Powiedział w końcu.
    Trochę teraz żałował, że się wcześniej nie przyznał, że tyle czasu na to czekał, bo może teraz dłużej by już ze sobą byli i informacja o dziecku aż tak bardzo by ich nie przerażała.

    OdpowiedzUsuń
  171. [ Jakoś postaram się odpisywać co jakiś czas :)]

    - Jak sobie życzysz. - Hugo sięgnął dłońmi do guzików, by zacząć je powoli rozpinać. - Przecież seksu bym w piżamie nie uprawiał, kobieto. - Dodał po chwili śmiejąc się cicho. Dalej powoli rozpinał guziczki, był gdzieś mniej więcej w połowie, kiedy się na chwilę zatrzymał, by spojrzeć Veice w oczy. - Mówiłem ci, że dwa lata temu zacząłem postrzegać cię trochę inaczej, przynajmniej w głowie, bo sama wiesz jak się zachowywałem. - Zaczął. Nie bardzo mu wychodziło rozmawianie o uczuciach. - A rok temu, trochę bardziej to do mnie dotarło. Nie zauważyłaś, że trochę mniej się z ciebie nabijałem, że trochę mniej lasek wyrywałem? - Zapytał, chociaż nie oczekiwał odpowiedzi. - Kurde, Veikka. Sam się w tym wszystkim już gubię, ale jedno wiem na pewno...- wrócił do rozpinania guzików. - A mianowicie to, że cię kocham. Do szaleństwa. Nawet na czole mogę sobie dla ciebie taki tatuaż zrobić. - Zażartował, żeby rozluźnić nieco atmosferę, bo trochę zbyt poważnie się zrobiło.

    OdpowiedzUsuń
  172. - Następna fantazja? - Zapytał z zadziornym uśmiechem na ustach. - Zawsze możemy ją zrealizować. Wisz, wiele jest możliwości. - Dodał jeszcze po chwili.
    Tak, Hugo akurat gotów był spełnić każdą zachciankę Veikki, bez względu na to, jak szalona by nie była. W tej kwestii akurat dobrze się dobrali.
    W końcu skończył rozpinać guziki i rozchylił nieco koszulę.
    - No, teraz lepiej. - Powiedział z lekkim uśmiechem. - No w sumie racja. Zamiast tego umawiałaś się z jakimiś George'ami, a ja dostawałem szału. - Dodał, poszerzając nieco uśmiechem, by zaraz spoważnieć. - Oni nie przychodzą, póki ich nie wezwiesz i wątpię żeby szybko zaczęli mnie szukać. Obchód robią za jakieś dwie, trzy godzin, więc pewnie dopiero wtedy się zorientują. - Odpowiedział na jej pytanie. Tylko, by spróbowali go stąd zabrać.

    OdpowiedzUsuń
  173. [ Wybacz. Dopiero teraz znalazłam chwilę żeby napisać odpis]

    - Nie martw się mała, okazja na pewno się znajdzie.- Odpowiedział jej z lekkim uśmiechem. Lubił się z nią droczyć, nawet bardzo i lubił patrzeć jak wtedy reaguję na jego słowa. Czasami to było silniejsze od niego i chociaż mógłby się powstrzymać to jednak tego nie robił. Cały Hugo.
    - Wiem, że tylko raz się z nim umówiłaś. Żartuje przecież.- Powiedział, po czym kiedy Veikka przytrzymała mu wózek podniósł tyłek i stanął na tej zdrowej nodze. Obrócił się powoli i usiadł z tyłkiem na łóżku.
    - Drażni mnie ten gips. - Wysypał tylko, kiedy już połamana noga spoczywała na łóżku, a on oparł się o poduszki.- To co robimy teraz?- Zapytał zabawnie poruszając brwiami i patrząc na Veikke.

    OdpowiedzUsuń
  174. [ Haha, ja mam to samo, ale odświeżam maila, bo tam powiadomienia dostaje.:)]

    Teraz raczej normalnie już nie będzie. Będą się musieli nad wszystkim zastanowić, zorganizować wszystko to, co byłoby im potrzebne. A przede wszystkim, oboje musieli przywyknąć do faktu, że zostaną rodzicami.
    Hugo przede wszystkim musiał to zrobić. Niby nie był zły, niby się nie wściekł, ale nadal był w lekkim szoku.
    - No chyba dobie żartujesz.- Powiedział, patrząc na Veikke, po czym rozsunął jeszcze trochę swoją koszulę od piżamy, wystawiając na widok dziewczyny swoje umięśnione ciało. - No nie mów, że nie chcesz się przytulić. No chodź, nie dręczy mnie.- Dodał w końcu, robiąc minę zabitego psiaka. - Stęskniłem się za tobą.

    OdpowiedzUsuń
  175. - Ale jesteś. - Mruknął tylko udając obrażonego. Śmiać mu się trochę chciało z tego ich zachowania, bo trochę byli jak dzieci i marnowali tą nieograniczoną ilość czasu.
    Hugo westchnął, podniósł się i zdjął z siebie całkowicie piżamę, po czym obrócił się do Veikki i przyciągnął ją do siebie, kładąc dłoń na jej brzuchu. - Paluszki zawsze mam sprawne.- Mruknął jej do ucha.

    OdpowiedzUsuń
  176. Hugo zrobił to chyba zupełnie nieświadomie. Ale faktycznie, trzymanie dłoni na brzuchu Veikki w tej sytuacji, w której się znaleźli miało szczególne znaczenie.
    Hugo nie miał jednak zamiaru teraz o tym myśleć. W chwili obecnej musiał obsłużyć swoją kobietę, jeśli tak to można było nazwać. Lubił sprawiać jej przyjemność, więc nie czekał dłużej i kiedy Veikka przesunęła jego dłoń niżej, bez wahania wsunął ją pod jej majtki.
    - Wiem, że ci się chce, bo mi też się chce. - Wymruczał cicho do jej ucha, lekko przygryzając jego płatek i zaczynając pieścić jej kobiecość.

    OdpowiedzUsuń
  177. Hugo nie przejmował się tym, że ktoś mógłby wejść i zobaczyć co robią. To było napraedecmalo prawdopodobne. A nawet jeśli, to faktycznie zobaczyliby tylko dwie osoby leżące w łóżku. A co się działo pod kołdrą było ich sprawą.
    Hugo nie przestawał pieścić Veikki, przyspieszając nieco ruchy.
    - Czego chcesz spróbować maleńka? - Zapytał cicho, całując lekko jej szyję i od czasu do czasu przygryzając jej skórę.

    OdpowiedzUsuń
  178. Hugo zaśmiał się tylko słysząc słowa Veikki. Zupełnie nie wziął ich na poważnie, a poza rym doskonale zdawała sobie sprawę, że on i tak będzie do niej mówił, tak jak mu się będzie żywnie podobało.
    - Tak. - Mruknął tylko skutecznie odwracając uwagę Veikki.- Uderz mnie, proszę bardzo i jeszcze dłużej będę siedział w szpitalu, a ty będziesz później marudziła, że ci się chce. - Dodał jeszcze cicho.
    Przesunął się nieco niżej. Ta noga w gipsie strasznie mu przeszkadzała. Szału przez nią dostawał.
    - To chodź. - Powiedział cicho, przesuwając dłoń na jej piers, by choć na chwilę pobawić jej sutkami.

    OdpowiedzUsuń
  179. Reagował na nią, owszem. Sam się dziwił, b wystarczyło by Veikka była blisko, by leżała obok niego, a on już był w gotowości.
    - Nic mnie nie będzie bolało. I nie uważasz, że ja powinienem to powiedzieć? - Zapytał cicho, opierając głowę na łokciu, żeby mu było wygodniej i zsunął się jeszcze odrobinkę niżej.
    Chwycił Veikkę za biodra, przysuwając ją jeszcze bliżej, bo po czym chwycił swojego członka i nakierował go w odpowiednie miejsca, wsuwając się w nią powoli. Wypchnął biodra bardziej do przodu, wchodząc trochę głębiej, by zaraz powoli zacząć się poruszać. Jego dłoń odnalazła pierś Veikki i zaraz zaczął pieścić jej sutki.
    Gips mu trochę przeszkadzał, ale nie pisnął nawet słówka na ten temat.

    OdpowiedzUsuń
  180. Fakt, trochę się pospieszyli, a raczej to Hugo się pospieszył. Stęsknił się za bliskością Veikki to i nie dopilnował, żeby była odpowiednio wilgotna.
    - Mniejszego? - Mruknął cicho do jej ucha, przygryzając jego płatek. - Ja tam uważam, że jest odpowiedni. - Dodał jeszcze po chwili, przenosząc się z pocałunkami na jej szyję.
    Ruchy swoich bioder dostosował do ruchów Veikki, nieco przyspieszając. Dłoń, którą trzymał na jej piersi zacisnął mocniej, tak jak chciała, by zaraz przenieść ją na drugą i nią również się zająć.
    - Nawet nie wiesz jak tęskniłem. - Wyszeptał cicho do jej ucha.

    OdpowiedzUsuń
  181. Hugo oczywiście pamiętał o tym, jak jej powiedział, że się rozstają, że to już koniec ich związku. Później jednak wszystko sobie przypomniał i jedyne czego chciał to tego, by znów ją zobaczyć i przeprosić za to, co zrobił. Wiedział, a raczej domyślał się, że Veikka będzie zachowywać dystans w stosunku do niego, ale nie trwało to długo.
    Najważniejsze było to, że teraz było wszystko dobrze, że byli blisko siebie i znów mogli cieszyć się sobą.
    Kiedy przesunęła jego dłoń niżej, doskonale wiedział co ma zrobić. Dotykał jej więc tak jak lubiła najbardziej, zdecydowanie, ale też delikatnie.

    OdpowiedzUsuń
  182. Hugo po raz pierwszy był z kimś z miłości. Kochał się z kimś, a nie pieprzył dla samego zaspokojenia własnych potrzeb.
    Z Veikką było inaczej. Veikkę kochał. Przy niej było mu dobrze i cieszył się, że miał ją tylko dla siebie. Teraz, kiedy jeszcze połączyło ich dziecko, należeli do siebie już na zawsze.
    On sam czuł, że jeszcze chwila i będzie po wszystkim. Czuł już to przyjemne ciepło zbierające się w jego podbrzuszu.
    Pocałował Veikkę w szyję, lekko przygryzając jej skórę.
    - To krzycz maleńka. - Powiedział cicho, ledwie wypowiadając każde słowo. - Nikt cię nie usłyszy. Drzwi są zamknięte.

    OdpowiedzUsuń
  183. Wiedział, że powiedział coś czego nie miał mówić, ale to teraz nie było najważniejsze.
    On sam czuł, że już jest blisko. Doszedł chwilę po Veice, czując jak jego nasienie wypełnia jej wnętrze. Oddychał szybko, starając się uspokoić własne serce. Pocałował Veikkę w zagłębienie siły, przytulając ją do siebie z całej siły.
    - Kocham cię. - Szepnął jej do ucha, nie ruszając się jeszcze z miejsce. Chciał jeszcze chociaż przez chwilę być blisko niej.

    OdpowiedzUsuń
  184. Hugo nie miał zamiaru nigdzie się ruszać. Dobrze mu było w takiej pozycji. Przytulił tylko Veikkę jeszcze mocniej do siebie, kładąc dłoń na jej brzuchu i lekko go głaszcząc.
    - A ja lubię w tobie być. - Mruknął cicho, chowając twarz w jej włosach, po czym zaśmiał się cicho. - Wiesz, najwyżej dorobiliśmy sobie bliźniaka.- Dodał jeszcze.
    Było mu dobrze, nie chciał nigdzie wychodzić i najlepiej został by z Veikką tutaj w tym łóżku i na tej sali, chociaż wiedział, że to niemożliwe.

    OdpowiedzUsuń
  185. Pewnie nikt by nic nie powiedział, gdyby Hugo u niej został. Może też nawet nie będą go szukać. W końcu to nie był zwykły szpital, tylko prywatna klinika, a za pieniądze można było dostać w niej wszystko, co się chciało.
    Hugo był nawet gotów negocjować z kimkolwiek kto by się tutaj pojawił, byleby tylko ten jeden raz zostać z Veikką.
    -Żartowałem tylko. - Powiedział cicho, chociaż poczuł, że się nieco spięła.
    On sam już był zmęczony i nie chciał wdawać się teraz w zbędne dyskusje. Mieli jakieś osiem miesięcy na to, by przyzwyczaić się do nowej sytuacji.

    OdpowiedzUsuń
  186. - Co ty robisz? - Mruknął tylko, kiedy odsunęła się od niego i usiadła.
    Spojrzał na nią uważniej i podparł sobie głowę dłonią.
    Veikka wyraźnie zaczynała panikować, a on zaczął żałować, że w ogóle coś takiego powiedział.
    - Przestań. - Powiedział cicho. - Nic takiego się nie wydarzy. Będziemy mieli jedno dziecko, a nie dwójkę. Jak tylko lepiej się poczujesz, pójdziemy do lekarza i to sprawdzimy. - Dodał jeszcze po chwili.
    On też początkowo świrował. Mads nawet mu to wytknął, ale panika w oczach Veikki była chyba jeszcze większa, niż jego własna.

    OdpowiedzUsuń
  187. Hugo patrzył na Veikkę nieco przerażonym wzrokiem. Nie miał zielonego pojęcia co miał jej powiedzieć, a przede wszystkim co zrobić. Pierwszy raz widział ją w takim stanie, w takim stanie zaawansowanej paniki.
    Z niemałym trudem podniósł się do pozycji siedzącej, by zaraz objąć dziewczynę ramieniem.
    - Nie będzie samo. - Powiedziało cicho. - Będzie miało rodzeństwo. Może nie teraz od razu, ale kiedyś na pewno. - Dodał jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  188. Hugo czuł, że kolejne miesiące będą dla niego i dla Madsa prawdziwą katorgą. Veikka już miała wahania nastrojów, a co to będzie, kiedy minie kilka miesięcy i będzie miała swoje zachcianki, będzie płakała że jest gruba. Oj Hugo faktycznie będzie musiał popracować nad swoją cierpliwością i wybuchami złości.
    Kiedy znów się położyli, przytulił Veikkę do siebie całując ją w czubek głowy i dopiero wtedy odpowiadając na jej pytanie.
    - Może najpierw poczekajmy aż to jedno się urodzi, potem będziemy myśleć o następnych. - Westchnął cicho. Miał nadzieję, że nikt tu nie przyjdzie sprawdzić co się działo. - Mamy całe życie przed sobą, więc na kolejne dzieci też przyjdzie pora.

    OdpowiedzUsuń
  189. [ No dawaj, pytaj :) ]

    - Ale będziesz miała dziecko, ze mną. - Odpowiedział jej cicho, już troszeczkę zirytowany jej nastrojami. - No może nie teraz, ale za jakieś osiem miesięcy. - Dodał jeszcze, przymykając oczy.
    Hugo nie miał pojęcia, jak będą wyglądały najbliższe miesiące. Sam jeszcze nie mógł przywyknąć do tego, że będzie ojcem. Nadal uważał, że się do tego nie nadaje. Nie potrafił kota nakarmić, podlać kwiatków, a za kilka miesięcy miał być odpowiedzialny za dziecko. Za małego bezbronnego szkraba. Sam nie wiedział, jak to będzie.
    - Wiem, właśnie na nich leżę. - Odpowiedział jej cicho. Był zmęczony i miał ochotę zasnąć, więc jeśli nikt im nie przeszkodzi będą spali razem.

    OdpowiedzUsuń
  190. [ Nowy wątek, ale że taki całkiem nowy, czy jak?]

    - Nie łap mnie za słówka, bardzo cię proszę. - Mruknął cicho z zamkniętymi już oczami. Był nieco zmęczony i jakoś nie bardzo chciało mu się teraz dyskutować z Veikką. - No tylko ze mną będziesz miała. Teraz się mnie już nie pozbędziesz. - Dodał po chwili, uśmiechając się lekko, czego Veikka już nie widziała.
    Poniekąd, taka była prawda. Gdyby się kiedykolwiek rozstali, co było mało prawdopodobne to zawsze łączyłoby ich dziecko. Tego zmienić już nie mogli.
    Zaczął się śmiać, słysząc jej słowa.
    - Pewnie pierwszy raz coś takiego im się trafi. Przejdziemy do historii.- Mruknął jeszcze po chwili, ledwie słyszalnym głosem, bo powoli już odpływał w sen.

    OdpowiedzUsuń
  191. [ No mi też się bardzo dobrze pisze. :) A co to by był za wątek. ]

    A co miał płakać? Całe szczęście miał dobry humor i z tego korzystał. Lepsze to, niż miałby się denerwować i irytować.
    - Oj tam, tego też jeszcze dokonasz. - Powiedział cicho.- Poza tym, seks w miejscach publicznych jest ekscytujący. Muszę jeszcze pamiętać o tej twojej propozycji z przymierzalnią. - Dodał jeszcze, głaszcząc Veikkę po plecach. - Ja też cię kocham. - Wymruczał cicho, uśmiechając się lekko. Lubił kiedy mu to mówiła.
    On sam też bardzo szybko zasnął, wtulony w dziewczynę i zadowolony, że w końcu ma ją przy sobie.

    OdpowiedzUsuń
  192. [ Powiem Ci, że nigdy nie czytałam, ale pomysł wątku mi się podoba. On pewnie byłby taką mendą, która uważa, że wszystko mu się należy i każdy ma tańczyć tak jak on zagra i robić to, czego on chce. Problem się zacznie w momencie, kiedy ona nie będzie mu się stawiała. A ten Stephen całkiem spoko jest. :D]

    Hugo równie szybko zasnął, ale swoich snów kompletnie nie pamiętał. Spał w najlepsze i chyba nawet nie docierało do niego to, że nadal jest u Veikki i nie powinien tu spać. I tak dziwne było to, że nikt go stąd nie wyrzucił i oboje przespali wtuleni w siebie do samego rana.
    I spał by pewnie nadal, gdyby nie Mads, który wydarł mu się niemal nad uchem. Hugo przytulił ją tylko mocniej do siebie, mrucząc coś niewyraźnie.
    Powoli otworzył oczy, obrócił się i spojrzał na przyjaciela.
    - Ma się ten dar przekonywania. - Powiedział, przecierając zaspane oczy. - Czego chcesz tak wcześnie rano? - Zapytał.

    OdpowiedzUsuń
  193. [ No właśnie nie czytałam nigdy. Jak masz to podrzuć mi jakiś link to może się zapoznam dokładniej z tematem. :)
    miało być " Będzie się stawiać". Nie no ogólnie możemy spróbować, może być zabawnie :]


    Najwyraźniej ktoś kto był w pokoju musiał znać Hugona i to, jak się wściekał, kiedy się go budziło w środku nocy. Albo ten ktoś wiedział, że rodzice Carlssona płacą sporą sumę pieniędzy i dali mu spokój. No cóż, najwyżej bogaci rodzice czasami się do czegoś przydają.
    - Ty masz kurwa zawsze z czymś problem. - Hugo był zły, bo się nie wyspał, ale wziął od rudego telefon i spojrzał na zdjęcie. - Ja pierdolę. - Przytrzymał telefon tak, żeby i Mads go widział. - Tu instalujesz przełącznik - wskazał odpowiednie miejsce. - Tu przełożysz tą część, a tamtą dajesz tutaj i gra. - Westchnął cicho. - Ja naprawdę chyba muszę wrócić, bo ty kompletnie sobie nie dajesz rady. - Pokręcił głową z dezaprobatą, po czym spojrzał na Veikkę. - Ty się przemęczać nie będziesz. Nie wolno ci.

    OdpowiedzUsuń
  194. [ AA coś takiego, to wiem o co mniej więcej chodzi :) ]

    - A ty kurwa myślisz, że chcesz mi się tu siedzieć? - Zapytał, patrząc na Madsa ze złością. - Myślisz, że tak zajebiście jest leżeć z dupskiem na łóżku i nic nie robić? Proszę bardzo, jak chcesz to sobie jedź na urlop jak wrócę. Poradzę sobie lepiej niż ty. - Dodał jeszcze, nieźle już wkurzony. Był niewyspany i musiał się na kimś wyładować, a lepiej na kumplu, niż na Veice.
    Poprawił się na łóżku i spojrzał na dziewczynę. Chciał jej coś powiedzieć, ale ugryzł się w język. Z nią akurat nie chciał się kłócić.
    - Jak mnie dzisiaj nie wypiszą, to sam się stąd wypiszę. Mam dość. - Burknął po chwili, jak obrażone dziecko, zakładając ręce na piersiach.

    OdpowiedzUsuń
  195. [ To daj, przeczytam sobie w wolnej chwili, żeby się w wątek wdrążyć. :)]

    Czasami właśnie tak się działo. Hugo z Madsem kończyli z przekomarzaniem się, a zaczynali się kłócić całkowicie na poważnie. Nie kontrolowali wtedy tego, co mówią, a biedna Veikka tego wszystkiego słuchać musiała.
    Hugo spojrzał na przyjaciela ze złością. To tu go bolało. Niby akceptował ich związek, a jednak swoje myślał.
    - Pierdol się. - Mruknął, kiedy Mads wyszedł z sali. Hugo był tak wściekły, że kiedy zaczął zapinać guziki swojej piżamy ręce mu się trzęsły.
    - Przysięgam ci, że kiedyś mu przypierdolę w ten głupi łeb. - Odezwał się po chwili.

    OdpowiedzUsuń

  196. - Nie odzywaj się do mnie w ten sposób. - Powiedział, spoglądając na Veikkę ze złością. Jeszcze miała czelność mówić do niego tym tonem. To Mads zaczął, a nie on. Miała prawo sie wściekać, ale czemu akurat na niego.
    Kiedy tylko skończył zapinać guziki swojej koszuli, spróbował podsunąć sobie wózek. Kiepsko mu szło, bo wózek co rusz mu odjeżdżał.
    Podniósł w końcu tyłek z łóżka, próbując stać na zdrowiej nodze i wtedy udało mu się chwycić rączki pojazdu. Spróbował go zablokować, by zaraz usadzić się z dupskiem na siedzisku. Poprawił sobie bezwładną nogę i podjechał do drzwi.
    - Na razie. - Mruknął jeszcze, próbując je otworzyć, co łatwe nie było, bo wózek mu w tym przekazał. - Kurwa mać.

    OdpowiedzUsuń
  197. [ no okey nie ma problemu :D ja za jakiś czas pewnie kartę dodam :)]

    Może i Hugo zaczął, ale to Mads tak naprawdę na niego wyskoczył, jakby to wina Hugona była, że siedzi w tym szpitalu. Przecież on nie chciał tu być. Ile razy już mówił, że chce wracać do domu, to nikt go nie słuchał.
    Chciał, więc wrócić do siebie, żeby nie widzieć ani Madsa, ani Veikki. Tak, na nią też był trochę zły. Ewidentnie widział, że trzymała stronę brata, a nie jego. Chociaż Hugo też mógł zareagować trochę inaczej.
    W końcu jakoś mu się udało otworzyć te pieprzone drzwi. Nie spojrzał na Veikkę. Wyjechał z sali i podjechał do windy. Poczekał na nią i wsiadł do środka i wrócił do siebie. Miał zamiar wypisać się dziś ze szpitala. Maił dość siedzenia i kiszenia się w tej klinice.

    OdpowiedzUsuń
  198. [ Nowa karta Hugona http://in-dy-wi-du-al-nie.blogspot.com/2017/02/kp-im-bad-bad-bad-boy.html Haha no z nimi czasami gorzej, jak z dziećmi. :D]

    OdpowiedzUsuń