5 lipca 2017

[KP] Delphine Moon


Delphine Moon
29 lat | architekt | za pół roku ślub
San Francisco -> Australia

wątek z Dallas Barnes - Ice Queen

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Latanie było dużą częścią życia Dallasa. Sądził z początku, że pracując będą to krótkie loty z punktu A do B. Jednak z czasem dystansy były coraz dłuższe, a on zwiedził naprawdę dużą część świata. Zwykle już na następny dzień musiał wracać, ale zawsze zostawało te kilka godzin w międzyczasie, aby zobaczyć chociaż kawałek miasta. Tym razem czas, który spędzi w Australii mógł poświęcić tylko i wyłącznie sobie. Podróż która miała trwać kilka godzin z pewnością nie obudzi w nim chęci do oglądania miasta. Niby w każdym było do odkrycia coś, czego wcześniej się nie widziało, ale nie tym razem.
    Z początku wszystko szło gładko. Jak zawsze. W momencie kiedy wszyscy pasażerowie byli już na swoich miejscach, zostali przypięci pasami przedstawił im się, powiedział dokładnie skąd do jakiego miejsca lecą, ile czasu zajmie podróż oraz wszystkim życzył miłego czasu na pokładzie. Gadka, którą znał już na pamięć. Pierwsza godzina lotu minęła spokojnie. To samo było z następną. Sam nie potrafił dokładnie opisać co takiego się wydarzyło, samolot był wcześniej dokładnie sprawdzany i nie istniała szansa na to, aby poszło coś nie tak! Jednak wcale tak nie było, a oni spadali po prostu w dół. Nikt nie był na to przygotowany, a już na pewno nie on. Wiedział, że to si może zdarzyć. Podróżowanie samolotem jest jedynym z bezpieczniejszych metod podróży, a teraz działo się to!
    Był pewien, że tego nie przeżyją. W kabinie słyszał podniesione i przerażone głosy pasażerów oraz obsługi hotelowej, płacz dzieci i dorosłych. Wrażenie, że całe życie przeleciało mu przed oczami pojawiło się nagle. Każdy najważniejszy moment, urodziny, święta, pierwsza dziewczyna i wszystkie inne rzeczy, które miały znaczenie w życiu.

    Był pewien, że umarł. Powinien umrzeć, prawda? Tak mu się przynajmniej wydawało. Spadli na ziemię, nie mieli prawa przeżyć. Jak otwierał oczy był pewien, że to tylko dlatego, że zaraz zdecydują czy dostanie fajne życie na górze, czy będzie jednak miał przewalone i znajdzie się na dole. Nie był szczególnie wierzący, coś na pewno było. Tylko jeszcze nie wiedział co takiego. Jakim cudem przeżył? Dopiero po dłuższej chwili zaczęły dochodzić do niego dźwięki. Płacze, krzyki… Jak w transie odpinał pasy, dopiero zauważył, że w kabinie nie ma drugiego pilota. Jak wstał nieco się zachwiał, przez co musiał złapać się fotela, aby nie stracić równowagi. Bał się tego co może zobaczyć. Próbował też przygotować się na wszystko, ale to nie było możliwe. Drzwi do kabiny otworzył z trudem. I w momencie jak tylko je otworzył poczuł jakby wszystkie pary oczu, które mogły zwróciły się ku niemu, a już po chwili krzyki rozpoczęły się na nowo, z tą różnią, że były one zwrócone ku niemu. Nie szczędzili sobie słów. Niezadowolenie w tym przypadku było okrutnym niedopowiedzeniem.
    Był sam, z dużą ilością pasażerów i kompletnie nie wiedział co ma zrobić.

    OdpowiedzUsuń